Trzeba nam jedności

8
W NUMERZE: DYGRESJE — U SĄSIADÓW — STR. 2 • TRZEBA NAM JEDNOŚCI I KONSEKWENCJI W DZIA- ŁANIU — STR. 3 • SYMBOL WZAJEMNEJ POMOCY — STR. 5 • WAKACYJNA MIZERIA STR. 6 • NASZ FELIETON — PÓŁPRAWDY — STR. 7 1 DO BOJU — W OSŁABIENIU — STR. 8. TRYBUNA ROZMAWIA Z... kierownikiem Biura Projektowo-Konsłrukcyjnego inż. FRANCISZKIEM SOŁTYSIAKIEM ZARABIAMY NA SIEBIE V\ przyszłym roku Biuro Projektowo-Konstrukcyjne obchodzić będzie jubileusz 30-iecia. Jegj historia jest więc mocno związana z dziejami kombinatu. Tu, na des- kach specjalistów powstawały projekty pracujących do diis instalacji. We wszystkich nowych inwestycjach w kombinacie 15PK ma swój liczący się wkład. Inwestycyjny zastój w oslat »im csa.sie ogarnął nie tylko Joty". Wydaje się, że biura projektów — nie tylko nasze ~ maja mniej roboty. Czy hk jest rzeczywiście? Inż. FR. SOŁTYSIAK: Rze ciywiście, b i u r o ukończy w przyszłym r o k u 30 lat jako jednostka organizacyjna. Na przestrzeni tego czasu głównie Koncentrowało się na projek towaniu o b i e k t ó w inwestycyj cych. Ale służyło również za liladom w bieżących potrze- bach w zakresie utrzymania ruchu. W roku bieżącym mi- mo ogólnej posuchy inwesty cyjnej — j a k o biuro nie od czuwamy deficytu robót. Od- wrotnie, nie zawsze możemy nadążyć za p o t r z e b a m i zakła dów. Wynika to z faktu, że rzeba p r z y g o t o w y w a ć dwie cuże. wielomiliardowe inwe- stycje. Pierwsza z nich, to alkohole OXO, a druga — to wytwórnia saletrzaku III w ramach m o d e r n i z a c j i px-oduk ej: nawozowej. Na obie te in «<ycje kontrakty zostały podpisane, a d e c y z j i o u r u c h o mieniu inwestycji nie ma, ale trzeba się do n i e j przygoto- wać. Oznacza to, że trzeba »v eśniej przygotować doku raeiitację. To nie jest prosta sprawa, to j e s t skomplikowa ny i długotrwały proces. Na przykład zachodnioniemiecka firma „Zimmer" dopiero przed tygodniem s k o m p l e t o w a ł a po anieniane, p o p o p r a w i a n e za- łożenia dokumentacyjne, któ- re oni dostarczają nam i któ re stanowią podstawę do dal szego projektowania. W kon trakcie ustalono, że część do- kumentacji robi firma „Zim- mer", resztę robimy my. W związku z tym, że przygoto- wujemy tę inwestycję doku- mentacyjnie mamy ogromnie dużo roboty. Dla tej inwesty cji chcemy w III kwartale sprzedać dokumentację za 5-6 min zł. Za podobną lub więk szą kwotę zamierzamy sprze- dać dokumentację w IV kwar tale. Rozpoczynamy robotę pro- jektową nad wytwórnią sa- letarzaku III. Jest to dla nas jako projektantów etap naj- bardziej niewdzięczny i kłopo tliwy. Dlatego, że jest to etap, na którym dokonać musimy kompleksowego sformułowa- nia założeń, przemyślenia, przygotowania podkładów dla opracowań projektowych we własnym biurze, jak również w biurach innych. RED.: A więc projekt tej instalacji powstaje nie tylko ii nas? FR. SOŁTYSIAK: Nie tylko u nas. Chcąc zdążyć z przy gotowaniem dokumentacji bu dowlanej v na konstrukcje, o- biekty budowlane, insta- lacje branżowe, czyli z dokumentacją na te ro- boty, od których się zaczyna inwestycja, po głębokiej ana- lizie na początku tego roku ciąg dalszy na str. 4 TYGODNIK Nr 37 (847) Rok XXIX 8 września 1931 r. Cena 1 zł ORGAN SAMORZĄDU ROBOTNICZEGO ZAKŁADÓW AZOTOWYCH „KĘDZIERZYN" W KĘDZIERZYNIE-KOŻLU Plenum ZK ZSMP sierpnia odbyło się ^ j f i f c posiedzenie plenarne Zarządu Kombinatu ZSMP ZA „Kędzierzyn", na które zaproszono również prze wodniczących kół. Istniała u- zasadniona obawa, iż nie do- pisze frekwencja z uwagi na trwający jeszcze sezon urlo- powy. Na szczęście na obawach się skończyło i można było przystąpić do obrad. Temat: Wybory Dyskutowano głównie o zbliżających się wyborach. Ten temat dominował, jako że już 25 września odbędzie się konferencja zakładowa, na której wybrany zostanie Za- rząd Kombinatu, a także dele- gaci na konferencję miejską Najwięcej kontrowersji budził regulamin wyborów. Chodziło o to, by pozostając w zgo- dzie ze Statutem ZSMP i za- sadami demokracji, zapewnić możliwie szeroką reprezenta- cję kół w zarządzie. Okazuje się, że połączenie tych warun ków stwarza poważne kom- (Dokończenie na str. 2) Trzeba nam jedności i konsekwencji w działaniu W środę 26 sierpnia odbyło się w Komitecie Centralnym PZPR spotkanie I sekretarzy komite- tów zakładowych z dużych zakładów przemysło- wych. Wzięło w nim udział 206 przedstawicieli or- ganizacji partyjnych wielkich przedsiębiorstw wszystkich branż. Wśród 26 dyskutantów zabrał także głos I sekre- tarz KZ PZPR w „Azotach", tow. Jan Bartkowski. Oto tekst jego wystapienia. Red. M inął rok od zasadnicze- go zwrotu w polityce gospodarczej i społecz- nej w naszym kraju. Linia porozumienia, przyjęta i kon- sekwentnie realizowana przez partię była i jest jedynym 1 słusznym rozwiązaniem w warunkach kryzysu — jeżeli chcemy uniknąć tragedii na- rodowej. To głębokie prze- świadczenie wyraża cała 1600 członków licząca organizacja partyjna Zakładów Azotowych „Kędzierzyn". Nie chcę być gołosłownym. Powiem więc, że załoga kę- dzierzyńskich „Azotów" od po czątku nie brała udziału w strajkach. Nie ma ważniejszej sprawy niż sprawy wyżywie- nia narodu. Od początku swe- go istnienia fabryka służy tym celom, produkując nawo- zy dla rolnictwa. Podkreślam, że w pierwszym półroczu bie- żącego roku fabryka wyprodu kowala o 7.750 ton nawozów azotowych więcej w czystym składniku w porównaniu z a- • nalogicznym okresem roku u-* biegłego. Wyjście z kryzysu — to naj ważniejsze zadanie dla społer, czeństwa, dla wszystkich jego grup i organizacji. Z całą mo- podkreślił to IX Zjazd. Przy realizacji tego zadania potrzeba na mspołecznej jed- ności i konsekwencji w dzia- łaniu. Siła całej partii leży w pod stawowych organizacjach par- (Dokończenie na str. :t) W Gdyni, Warszawie, Poroninie i Trzeboszowicach Co p r a w d a o powrotach dzieci pracowników kombinatu z kolonii pisaliśmy w poprzednim numerze, lecz teraz wracamy do tego tematu, by podać kilka danych podsumowu- jących. W 4 miejscowościach — a każda z nich była naprawdę atrakcyjna — prze- bywały dzieciaki. Najdalsza trasa podróży wiodła do Gdyni, gdzie w Stu- lat przebywały w Trzeboszowicach kolo Paczkowa nad Jeziorem Otmuchowskim. Tu również zorganizowane zostały 2 tur- nusy, na których przebywało łącznie 160 dzieci. Czwartą miejscowością kolonijną był Poronin. Oprócz obozów młodzieżowych na jednym turnusie przebywała tu mło- dzież szkolna na kolonii. Wakacje w gó- rach spędziło 72 dzieci. Po podliczeniu wychodzi, że z pobytu na koloniach skorzystało ok. 680 dzieci. Wakacje naszych dzieci dium Wychowania Przedszkolnego na dwóch t u r n u s a c h przebywało łącznie 240 c;:ieci. Morze — wiadomo, jod, plaża. Tylko, że t y m r a z e m z p l a ż y n i e można było korzystać ze względu na jej zanie- czyszczenie. Drugim miejscem letniego wypoczynku n czasie wakacji była Warszawa. Kolo- nia „Azotów" zlokalizowana była na Pra dze w budynku SP nr 73. W dwóch tur- cjach przebywało tam 207 dzieci — tyle »yraziło chęć wyjazdu, choć miejsc było '10 .Głównym punktem programu było zyu iście zwiedzanie stolicy. Najmłodsze pociechy w wieku 7—10 To mniej niż w poprzednich latach. A dodać tu trzeba, że z braku chętnych 60 miejsc na koloniach odsprzedaliśmy innym zakładom. Tak czy inaczej ok. 50 miejsc nie zostało wykorzystanych. Po- wody są oczywiste: niektórzy rodzice chy ba bali się wysłać dzieci na kolonie w obawie, że być może nie będą miały tam co jeść. Nie było tak źle, przeciwnie, wa- runki żywieniowe na tegorocznych kolo- niach uznać można za bardzo dobre. Za- pewne niejedno dziecko tegoroczny po- byt na kolonii dobrze będzie wspominać — aż do następnych wakacji. qob) Wszystko co dobre szybko się kończy. Skończył się właśnie czas wakacji, od kilku dni rozbrzmie- wa każdego ranka szkolny dzwonek wzywający dziatwę na lekcje*

Transcript of Trzeba nam jedności

Page 1: Trzeba nam jedności

W NUMERZE: • DYGRESJE — U SĄSIADÓW — STR. 2 • TRZEBA N A M JEDNOŚCI I KONSEKWENCJI W DZIA-ŁANIU — STR. 3 • SYMBOL WZAJEMNEJ P O M O C Y — STR. 5 • WAKACYJNA MIZERIA — STR. 6 • NASZ FELIETON — PÓŁPRAWDY — STR. 7 1 DO BOJU — W OSŁABIENIU — STR. 8.

TRYBUNA ROZMAWIA Z... kierownikiem Biura Projektowo-Konsłrukcyjnego

inż. FRANCISZKIEM SOŁTYSIAKIEM

ZARABIAMY NA S I E B I E

V\ przyszłym roku Biuro Projektowo-Konstrukcyjne obchodzić będzie jubileusz 30-iecia. Jegj historia jest więc mocno związana z dziejami kombinatu. Tu, na des-kach specjalistów powstawały projekty pracujących do diis instalacji. We wszystkich nowych inwestycjach w kombinacie 15PK ma swój liczący się wkład.

Inwestycyjny zastój w oslat »im csa.sie ogarnął nie tylko J o t y " . Wydaje się, że biura projektów — nie tylko nasze ~ maja mniej roboty. Czy hk jest rzeczywiście?

Inż. FR. SOŁTYSIAK: Rze ciywiście, biuro ukończy w przyszłym roku 30 lat jako jednostka organizacyjna. Na przestrzeni tego czasu głównie Koncentrowało s i ę n a p r o j e k towaniu obiektów inwestycyj cych. Ale służyło również za liladom w bieżących potrze-bach w zakresie utrzymania ruchu. W roku bieżącym — mi-

mo ogólnej posuchy inwesty cyjnej — jako biuro nie od czuwamy deficytu robót. Od-wrotnie, nie zawsze możemy nadążyć za potrzebami zakła dów. Wynika to z faktu, że rzeba przygotowywać dwie cuże. wielomiliardowe inwe-stycje. Pierwsza z nich, to alkohole OXO, a druga — to wytwórnia saletrzaku III w ramach modernizacji px-oduk ej: nawozowej. Na obie te in «<ycje kontrakty zostały podpisane, a decyzji o urucho mieniu inwestycji nie ma, ale trzeba się do nie j przygoto-wać. Oznacza to, że trzeba »v eśniej przygotować doku raeiitację. To nie jest prosta sprawa, to jest skomplikowa ny i długotrwały proces. Na przykład zachodnioniemiecka firma „Zimmer" dopiero przed tygodniem skompletowała po anieniane, popoprawiane za-

łożenia dokumentacyjne, któ-re oni dostarczają nam i któ re stanowią podstawę do dal szego projektowania. W kon trakcie ustalono, że część do-kumentac j i robi f i rma „Zim-mer", resztę robimy my. W związku z tym, że przygoto-wujemy tę inwestycję doku-mentacyjnie mamy ogromnie dużo roboty. Dla t e j inwesty cji chcemy w III kwar ta le sprzedać dokumentac ję za 5-6 min zł. Za podobną lub więk szą kwotę zamierzamy sprze-dać dokumentację w IV kwar tale.

Rozpoczynamy robotę pro-jektową nad wytwórnią sa-letarzaku III. Jest to dla nas jako projektantów etap na j -bardziej niewdzięczny i kłopo tliwy. Dlatego, że jest to etap, na którym dokonać musimy kompleksowego sformułowa-nia założeń, przemyślenia, przygotowania podkładów dla opracowań projektowych we własnym biurze, jak również w biurach innych.

RED.: A więc projekt tej instalacji powstaje nie tylko ii nas?

FR. SOŁTYSIAK: Nie tylko u nas. Chcąc zdążyć z przy gotowaniem dokumentacj i bu dowlanej vna konstrukcje , o-biekty budowlane, insta-lacje branżowe, czyli z dokumentacją na te ro-boty, od których się zaczyna inwestycja, po głębokiej ana-lizie na początku tego roku

ciąg dalszy na str. 4

TYGODNIK Nr 37 (847) Rok XXIX 8 września

1931 r. Cena 1 zł

ORGAN SAMORZĄDU ROBOTNICZEGO ZAKŁADÓW A Z O T O W Y C H „KĘDZIERZYN" W KĘDZIERZYNIE-KOŻLU

P l e n u m ZK ZSMP

sierpnia odbyło się ^ j f i f c posiedzenie plenarne

Zarządu Kombinatu ZSMP ZA „Kędzierzyn", na które zaproszono również prze wodniczących kół. Istniała u -zasadniona obawa, iż nie do-pisze f rekwencja z uwagi na t rwa jący jeszcze sezon urlo-powy. Na szczęście na obawach się skończyło i można było przystąpić do obrad.

T e m a t : Wybory

Dyskutowano głównie o zbliżających się wyborach. Ten temat dominował, jako że już 25 września odbędzie się konferencja zakładowa, na k tóre j wybrany zostanie Za-rząd Kombinatu, a także dele-gaci na konferencję miejską Najwięcej kontrowers j i budził regulamin wyborów. Chodziło o to, by pozostając w zgo-dzie ze Sta tu tem ZSMP i za-sadami demokracj i , zapewnić możliwie szeroką reprezenta-cję kół w zarządzie. Okazuje się, że połączenie tych warun ków stwarza poważne kom-

(Dokończenie na str. 2)

Trzeba nam jedności i konsekwencji w działaniu

W środę 26 sierpnia odbyło się w Komitecie Cent ra lnym PZPR spotkanie I sekretarzy komite-tów zakładowych z dużych zakładów przemysło-wych. Wzięło w nim udział 206 przedstawicieli or-ganizacji pa r ty jnych wielkich przedsiębiorstw wszystkich branż. Wśród 26 dyskutantów zabrał także głos I sekre-tarz KZ PZPR w „Azotach", tow. J a n Bartkowski. Oto tekst jego wystapienia.

Red.

Minął rok od zasadnicze-go zwrotu w polityce gospodarczej i społecz-

ne j w naszym kra ju . Linia porozumienia, przyję ta i kon-sekwentnie realizowana przez part ię była i jest jedynym 1 słusznym rozwiązaniem w warunkach kryzysu — jeżeli chcemy uniknąć tragedii na-rodowej. To głębokie prze-świadczenie wyraża cała 1600 członków licząca organizacja pa r ty jna Zakładów Azotowych „Kędzierzyn".

Nie chcę być gołosłownym. Powiem więc, że załoga kę-dzierzyńskich „Azotów" od po czątku nie brała udziału w s t ra jkach . Nie ma ważniejszej sprawy niż sprawy wyżywie-nia narodu. Od początku swe-go istnienia fabryka służy

tym celom, produkując nawo-zy dla rolnictwa. Podkreślam, że w pierwszym półroczu bie-żącego roku fabryka wyprodu kowala o 7.750 ton nawozów azotowych więcej w czystym składniku w porównaniu z a - • nalogicznym okresem roku u-* biegłego.

Wyjście z kryzysu — to n a j ważniejsze zadanie dla społer , czeństwa, dla wszystkich jego grup i organizacji. Z całą mo-cą podkreślił to IX Zjazd. Przy realizacji tego zadania potrzeba na mspołecznej jed-ności i konsekwencji w dzia-łaniu.

Siła całej partii leży w pod stawowych organizacjach par -

(Dokończenie na str. :t)

W Gdyni, Warszawie, Poroninie i Trzeboszowicach

Co prawda o powrotach dzieci pracowników kombinatu z kolonii pisaliśmy w poprzednim numerze, lecz teraz wracamy do tego tematu, by podać kilka danych podsumowu-jących.

W 4 miejscowościach — a każda z nich była naprawdę a t r akcy jna — prze-bywały dzieciaki. Najdalsza t rasa

podróży wiodła do Gdyni, gdzie w S tu -

lat przebywały w Trzeboszowicach kolo Paczkowa nad Jeziorem Otmuchowskim. Tu również zorganizowane zostały 2 t u r -nusy, na których przebywało łącznie 160 dzieci.

Czwartą miejscowością kolonijną był Poronin. Oprócz obozów młodzieżowych na jednym turnusie przebywała tu mło-dzież szkolna na kolonii. Wakac je w gó-rach spędziło 72 dzieci.

Po podliczeniu wychodzi, że z pobytu na koloniach skorzystało ok. 680 dzieci.

Wakacje naszych dzieci dium Wychowania Przedszkolnego na dwóch turnusach przebywało łącznie 240 c;:ieci. Morze — wiadomo, jod, plaża. Tylko, że tym razem z plaży nie można było korzystać ze względu na je j zanie-czyszczenie. Drugim miejscem letniego wypoczynku

n czasie wakac j i była Warszawa. Kolo-nia „Azotów" zlokalizowana była na Pra dze w budynku SP nr 73. W dwóch tu r -cjach przebywało tam 207 dzieci — tyle »yraziło chęć wyjazdu, choć miejsc było '10 .Głównym punktem programu było

zyu iście zwiedzanie stolicy. Najmłodsze pociechy w wieku 7—10

To mnie j niż w poprzednich latach. A dodać tu trzeba, że z b raku chętnych 60 miejsc na koloniach odsprzedaliśmy innym zakładom. Tak czy inaczej ok. 50 miejsc nie zostało wykorzystanych. Po-wody są oczywiste: niektórzy rodzice chy ba bali się wysłać dzieci na kolonie w obawie, że być może nie będą miały t am co jeść. Nie było tak źle, przeciwnie, w a -runk i żywieniowe na tegorocznych kolo-niach uznać można za bardzo dobre. Za-pewne n ie jedno dziecko tegoroczny po-byt na kolonii dobrze będzie wspominać — aż do nas tępnych wakacj i .

qob)

Wszystko co dobre szybko się kończy. Skończył się właśnie czas wakacji , od kilku dni rozbrzmie-wa każdego ranka szkolny dzwonek w z y w a j ą c y dziatwę na lekcje*

Page 2: Trzeba nam jedności

StT. i „TRYBUNA KĘDZIERZYŃSKICH A Z O T Ó W " Nr 37 (847)

Informacja dla wybranych

— sieczka d l a r e s z t y ?

Nie da się ukryć, że w ostatnich tygodniach wyraźne-mu zaostrzeniu uległy stosunki pomiędzy, poszczgólnymi ogniwami NSZZ „Solidarność" a jednostkami dysponujący-mi i udostępniającymi dla potrzeb „Solidarności" urządze-nia poligraficzne. Rozmiary tego konfl iktu w różnych re-gionach k r a j u są bardzo zróżnicowane. Nie chodzi jednak 0 jego rozmiary, lecz o sam fak t konfl iktu. Nie chodzi tak-że o sprawy ewidentne, polegające na przekraczaniu okre-ślonych barier prawnych i barier przyzwoitości w reda-gowaniu niektórych „wolnych i niezależnych" pism, bro-szur i ulotek. Problem rodzi się w czymś innym, miano-wicie w podziale uprawnień i kompetencji , wynika jącym z J a k t u , że kto inny redaguje i f i rmu je niektóre wydaw-nictwa, kto inny zaś jest posiadaczem urządzeń poligra-ficznych służących drukowaniu czy powielaniu wspomnia-nych wydawnictw.

Konflikt , choć w gruncie rzeczy wywołany błahostką — zrodził się także w naszych zakładach. Wywołał on sporo odmiennych, sprzecznych opinii i komentarzy wśród za-łogi. Po części spowodowane to zostało niedoinformowa-niem załogi. Dlatego też pozwolimy sobie w skrócie przed-stawić podłoże konfl iktu i s tanowiska adwersarzy, choć biorące udział w polemk-e osoby nie mają istotniejszego z.naczęnia.

Otóż spór powstał z c łwi lą konieczności uzyskania przez Komisję Zakładową NSZZ „Solidarność" zgody na prze-d ruk w d rukarn i zakładowej całego tekstu serwisu infor-macyjnego (BIPS) K K P „Solidarność" nr 147 z 11 sierpnia br . J ak wiadomo wsporm iany biuletyn jest pismem centrali związkowej i s tanowi wydawnictwo w pełni legalne. Nic więc dziwnego, że zgoda na jego przedruk nie budziła wątpliwości . Tak też się stało, jednak z małym wyją tk iem, dotyczącym f ragmentu t rak tu jącego o rozmieszczeniu kon-wencjonalne j i nowoczesnej broni s trategicznej w Europie. Przedstawiciele „Solidarności" odpowiedzialni za przekaz iń fo rmac j i nie zgodzili się z taką decyzją. Powstała więc przepychanka — oświadczenie, komentarz do oświadczenia itd.

Szukając obiektywnej prawdy, trzeba przyznać, że uza-sadnione wątpliwości może budzić zamieszczenie informa-cji o zbrojeniach w piśmie związkowym, lecz nie ulega też wątpliwości, że treść te j informacj i została żywcem przy-toczona za Biuletynem Specjalnym Polskiej Agencji Pra-sowej, a więc źródłem mia roda jnym i ze wszech miar le-galnym. Różnica polega tylko na tym, że BS PAP t raf ia tylko do niektórych a serwis związkowy do znacznie szer szych rzesz społeczeństwa. Czyżby niektórzy nadal ulegali s tare j , w p a j a n e j przez lata zasadzie, że ludzie dzielą się na „ równych" i „równiejszych", że jednych trzeba rzetel-nie informować, a drugim podawać przeżutą papkę? Jeśli zaś istnieją informacje zastrzeżone z uwagi na bezpieczeń-stwo naszego k ra ju , to niech obostrzenie to dotyczy wszy stkich — poza kręgami bezpośrednio zainteresowanymi.

Po tym incydencie iotzło do podpisania pomiędzy KZ NSZZ „Solidarność" a dyrekcją „Azotów" umowy — po-rozumienia, na podstawie którego zakładowa „Solidarność" ma' tzw. wolną rękę w dziedzinie druku materiałów infor-macyjnych. Jedynym wymogiem jest przestrzeganie zasad 1 przepisów ustawy o cenzurze. I to wyda je się na j rozsąd-niejszym rozwiązaniem problemu.

Chodzi tylko o to, aby porozumienie to i przepisy usta-wy były rzetelnie przestr?.egane.

<Ł)

-

Kiedyś w tym miejscu był tylko pusty plac. Teraz mamy kryte pe-rony, gdzie można usiąść na ławce w oczekiwaniu na spóźniający się autobus.

F o t o : B. Rogowski

'Dokończenie ze str. 1)

piikacje. Po burzl iwej dysku-sji przyjęto regulamin wybor-czy, Punkt trzeci podję te j przez Plenum uchwały u jmu-je to w ten sposób:

„Aby usprawnić wybory na konferencji sprawozda wczo--wyborczej ZK ZSMP koła powinny proponować kandy-

jętą uchwałą, zostaną zapro-szeni: dyrektor ZA „Kędzie-rzyn", I sekretarz KZ PZPR, przewodniczący związków za-wodowych oraz przedstawicie-le Wojewódzkiego i Miejskie-go ZSMP.

Do sprawnego przygotowa-nia merytorycznej i organiza-cyjne j części konferencj i po-wołano trzy zespoły. Pierwszy

P l e n u m K Z Z S M P

TEMAT: WYBORY

data do zarządu spośród dele-gatów wybranych na zebraniu koła. Proponowani przez ze-brania kuł kandydaci będą wpisani na listę wyborczą. Li-sta ta po zatwierdzeniu przez konferencję może być posze-rzona o kandydatów zgloszo-nych z sali podczas trwania konferencji".

W uchwale mówi się rów-nież o tym, by listy kandyda-tów, zgłoszonych przez zebra-nia kół, przesłać do kół.

Na konferencję , zgodnie z pod

z nich, k tóremu przewodni-czy J . Wąsowicz zajmie się sprawozdaniem z mi j a j ące j kadencji . Drugiemu zespołowi szefu je H. Sterkowicz, zaś je-go zadaniem będzie opracowa-nie programu naszej organi-zacji. Zespół ten liczy na sze-roki udział młodzieży w k a m -panii sprawozdawczo-wybor-czej. No i wreszcie zespół or-ganizacyjny, k tóremu przewo-dniczy Ewa Maciejec. Ten ze-spół już teraz ma sporo pra-cy, gdyż trzeba całą konferen-

cję przygotować od poc^tku do końca.

Tyle o konferencji. W lv:-cie dyskusji mówiono równia o innych problemach zwiana Jednym z ważniejszych wyda-je się sprawa celowości u-trzy my wania dotychczasowej s t ruk tury organizacyjnej ZSMP w naszym kombinacie. Chodzi tu przede wszystka o zarządy zakładowe, powo-łane przy zakładzie bezwod-ników i PZ. U w a ż a się, :o ZZ są dodatkowym, niepotrz«-nym szczeblem między kolea a ZK. Z drugiej j e d n a k stro-ny ZZ, skupiające kilka koi tego samego zakładu mogą le-p ie j reprezentować interesy młodzieży. Proponuje się .«• tem, by w takich zakładach, gd/.ie funkcjonuje kilka wJ ZSMP wybrać tylko p wicieli do reprezentowani;; • tcresów młodzieży, rezygnuj* z utrzymywania Z Z . Na k ' .f rencji sprawa ta powinna byt jednoznacznie i definitywnie załatwiona.

Podobnie rzecz się ma ?. m żliwością łączenia niektórych kół. Jest t o o ty le aktualne, iż może okazać się, że po we-ryf ikacj i n i e k t ó r e koła e^ miały minimalną liczbę człon-ków. Problem ten trzeba jed-nak rozpatrywać dopiero w zakończeniu akcji weryfikaryj nej .

(jaw

o kraju naszych bratanków, / ) czyli na Węgry, od lat jeździ-

my z dużą ochotą. Co prawda nasze handlarskie skłonności spra-wiły, że w sklepach budapeszteń-skich nie zawsze chętnie jesteśmy widziani, ale nad tym nie warto się rozwodzić. Warto natomiast za-stanowić się nad warunkami życia tego niewielkiego przecież narodu. Spętani kartkową reglamentacją, trapieni zmorą ciągłych braków, wysiadamy na dworcu Keleti i prze nosimy się w inny świat.

Zazdrość człowieka ogarnia i mi-mo woli ciśnie się na usta pytanie czy u nas tak nie może być. Pewnie by mogło być, gdyby wystarczyło wam konsekwencji i mądrości w re-alizacji polityki gospodarczej. To, do czego się przygotowujemy, oni ma-ją już od 1968 róku za sobą. Mowa n reformie gospodarczej, która na Węgrzech kompleksowo przeprowa-dzona została właśnie w 196S roku. Jej efekty widać na każdym kroku i nie trzeba być ekonomistą, T>y

stwierdzić, że była to udana refor-ma. A przecież na Węgrzech mówi się i pisze, że fala niepomyślnej ko-niuktury nawiedziła ostatnio ich kraj. Podjęte środki zaradcze spra-wiły, że rodziny węgierskie skutków

niający obieg pierwszy. W godzinach popołudniowych wytwarza się wie-le dóbr liczących się w ogólnym do-

. chodzie narodowym. W ostatnich latach widać szcze-

gólne ożywienie w tzw. sektorze

U sąsiadów tej niepomyślnej koniunktury ra-czej nie odczuły.

Idąc ulicami Budapesztu nietrud-no zauważyć rzecz dość charaktery-styczną. W godzinach popołudnio-wych ulice zazwyczaj bardzo się o-zywiają, sznury samochodów ciągną gdzieś za miasto. Nie zawsze na zie-loną trawkę, często do daczy z o-grodem, u? którym zawsze jest coś do zrobienia, na działkę, do rodziny potrzebującej pomocy. Przeciętny Węgier po południu, po godzinach pracy zazwyczaj ma wiele do za-łatwienia lub do zrobienia. Sobie lub komuś, kto chce zapłacić za u-sługi fachowca. Ta popołudniowa zmiana to taki drugi obieg gospodar czy w jakże istotny sposób uzupeł-

prywatnym. Nie jest to nawrót do kapitalizmu, lecz świadoma polityka węgierskiego kierownictwa popiera-jąca inicjatywę obywateli, jeżeli przynosi ona materialne efekty sa-mym przedsiębiorcom, a jednocześ-nie i społeczeństwu. Działalność pry watną legalizuje się tu bez zbędnych przeszkód -— m.in. po to by można ją było kontrolować. Rozwinięty sy-stem ajencyjny zezwala na oddaiua-nie w ręce ajentów różnych obiek-tow przez przedsiębiorstwa państwo we i spółdzielcze. Jednocześnie ajen tom zostawia się dużą swobodę ma-newrowania. podejmowania decyzji. Sam ajent decyduje więc czy w swo jej restauracji zatrudni 5 czy 10 o-*ób, sam decyduje o źródłach swego

zaopatrzenia. Rachunek ekonomie:-ny przy podejmowaniu tych decy-zji jest rzeczą podstawową.

Nie tylko zresztą o restauracje tu chodzi. Jak grzyby po deszczu ro-sną w Budapeszcie czy nad Balato-nem prywatne sklepiki z atrakcyjny mi towarami, kioski z owocami, nie-wielkie hoteliki. Zdecydowaną uięk szość wszystkich usług wykonują też prywatni rzemieślnicy pracujący we własnych warsztatach. Od napra wy buta poczynając na wznoszeniu domów mieszkalnych kończąc. Dla-tego może ponad połowa mieszkań budowana jest systemem gospodar-czym. U nas tym czasem o rozwoju budownictwa Indywidualnego do-piero się mówi.

Znawcy przedmiotu potrafiliby <a pewne szczegółowo uzasadnić no ,czym polega węgierski fenomen. Sie ulega wątpliwości, że warto przyj-rzeć się temu zjawisku w kontekście naszej, polskiej rzeczywistości. War-to zapytać węgierskich przyjaciół na czym sprawa polega. Uczyć się od lepszych nie jest żadnym u^tydem. Węgrzy udou>odnili, że choć natura nie wyposażyła ich w ropę czy in-ne złotonośne bo-gactwa ziemi, to T l i • « przecież rzetelną pra-cą na godziwe życie można zarobić.

TM!

dygresje

Page 3: Trzeba nam jedności

Nr 37 (347) .T&YtUNA KjOZlERZYNSKICH AZOTÓW" *tr. 3

(Pokoi:czenie ze str. 1)

tyjaych, szczególnie w orga-nizacjach dużych zakładów pracy. W dalszym1 c iągu jed-nak odczuwamy niedostatecz-ne zainteresowanie tymi or-ganizacjami ze strony komi-tetów wojewódzkich i Komi-tetu Centralnego, b r ak właśoi wyjh, roboczych kontaktów. Odnosi się to głównie do spóź-nionej i n iepełnej in formacj i , na którą jest ciągle tak ogrom ne -nioleczne zapotrzebowanie . W kontekście z in fo rmac ją , którą o t rzymuje „Sol idar-i • r". jesteśmy daleko w ty-Hb''-

raca pods tawowych ko-mórek p a r t y j n y c h — OOP i POP w zasadzie

przebiega b e z z a k ł ó c e ń . N a ze

dy r e fo rmy trzeba przedsta-wić w p rzys t ępne j fo rmie wszystkim i s tworzyć możli-wość ich przedyskutowania . P rzygotowując się do wprowa d/.enia re formy chcemy wie-dzieć wszystko o s tanie przed-siębiorstwa. Temu celowi ma służyć opracowany z in ic ja-tywy KZ rapor t o s tanie kom binatu. O tym, że są to^d/.ia-łania wspólne, świadczy rów-nież fakt jednoli tego podej -ścia do sp rawy samorządu ro-botniczego.

Często używa się s f o r m u -łowania w dokumentach pa r ty jnych i rządowych

— zielone świat ło dla rolnic-twa i p rodukc j i rynkowej . Re p rezen tu ję zakład, który w pros te j linii jest p roducen tem dla rolnictwa, a więc pośred-nio bierze ud/.ial ' w kwesti i

miesięcy nie p o d e j m u j e m y mery torycznych rozmów z kon t r ahen t em zagranicznym, który zasypuje nas lawiną pism i te lexów w te j sprawie . My zaś od k i lkunas tu miesię-cy dob i jamy się o odpowiedź od minis t ra i Komisji Plano-wania Gospodarczego na pyta nie o termin rozpoczęcia i za-kończenia oraz t ryb budowy wytwórn i alkoholi ,.OXO". Niestety, bez rezul ta tów. Osta tnia nasza nadzie ja , to bezpo-średnie w-ystąpienie do Pre-miera PRL tow. Jaruze lsk ie-g o

yślę, proszę Towarzyszy, że w sprawach inwe-s tycy jnych popadliśmy

w kolejną skra jność . Przecież te dobra, za które zapłaciliś-m v ' i które do k r a j u sp ływa ją ,

Trzeba nam jedności i konsekwencji

w dz ia łan iu bramach.omawiane są obecnie uchwały IX Zjazdu i S ta tu t PZPR. Są t o z e b r a n i a , n a k t ó rych zgłasza się istotne dla funkcjonowania par t i i i spo-!e seństwa wnioski. Oto nie-kture z nich:

l. Powtarza się żądanie wy-kluczenia z part i i osób, które nie przestrzegają p ryncypiów — nie czekając aż sami złożą legitymacje pa r ty jne .

Powszechne jest żądanie by zarządzenia i decyzje po-dejmowane przez cen t ra lne or-gana admin i s t racy jne były do końca przemyślane. W innym przypadku wprowadza ją za-mieszanie, f e rmen t , wzrost na pięcia. Taka sy tuac ja była u nas na tle wydania kar t regla mentacji mięsa w połączeniu i I kategorią za t rudnienia . Wiemy przecież, że k lasyf ika-cja poszczególnych s tanowisk pracy do I kategori i za t rudnię n:a ukierunkowana była na wcześniejsze odchodzenie na emeryturę w powiązaniu ze szkodliwymi w a r u n k a m i p ra -cy. natomiast wysokość przy-znanych racj i mięsnych jest podyktowana wysiłkiem f izy-cznym pracownika . Wydanie takiego zarządzenia w na-szych zakładach spowodowało

-n;;zenie przez KZ „Solidar-no -ć" pogotowia s t ra jkowego, k' re zostało odwołane wyłą -cz ie na sku tek apelu KKP.

3. Należy niezwłocznie u je -dnolicić w skali k r a j u zasady reglamentacji tow7arów def i -cytowych. Nie może być tak jak dotychczas, że nawe t w tym samym województwie w różnych jego mias tach wyda-wane są na te same kar ty róż ne artykuły.

Całe odium nieprzemyśla-nych zai'ządzeń — chciałem to podkreślić — spada na par tlę. — jakbyśmy rzeczywiście my na dole byli winni . I my w konsekwencji świecimy o-czami.

Oczekiwanie z założonymi rękami na r e fo rmę gospodar-czą jak na cud nie może mieć miejsca. Chciałem podkreśl ić, że w in ic jowaniu przedsię-wzięć wyprzedza jących r e fo r -mę idziemy jako Komite t Za-kładowy wspólną drogą z o r -ganizacjami zawodowymi. . Wspólnie z kołem PTE i Za-rządem Oddziału S ITPChem. podjęliśmy konkre tne działa-nia wyprzedzające . To cały szereg przedsięwzięć o wy-fti "rnym mater ia ln ie znaczę-, n u dla kombina tu . Dodać do-* te*o ra leży działania propa-g a •1 o w o - i n f o r m a c y j n e. ' M a m y bowiem świadomość, że zasa-

wyżywienia narodu. P roduku-jemy bowiem nawozy azoto-we tak nieodzowne dla pod-noszenia wydajności z ha.

W części produkcj i o rgan ie ! ne j , jes teśmy producen tami półproduktów i komponen tów dla duże j gamy wyrobów ryn-kowych. Chcę tu wskazać na niektóre problemy z jakimi borykamy się w zakresie in-westycji , problemy, które wy-nikają z ogólnej sy tuacj i ist-n i e j ące j w tym zakresie w k ra ju . Z przykrością s twier -dzamy, iż w naszym zakła-dzie i s tn ie je przekonanie , że te ogromne kłopoty inwesty-cy jne po prostu sparal iżowały dyspozycje cen t rum gospodar-cze i nie widać d / ia łań zmie-rza jących do wyjścia z sy tu-acji w j ak ie j znaleźliśmy się. Taka sy tuac ja wytworzyła się u nas w inwestycj i wy twór -ni alkoholi , .OXO'\

Zgodnie z k o n t r a k t e m za-w a r t y m w październiku 1978 roku w r a m a c h tzw. k redy tu węglowego, na sumę 111,3 min m a r e k zachodni oniemieckich miel iśmy rozpocząć budowę w m a j u 1980 r. by w lipcu 1983 roku uruchomić według najnowocześnie jszych techno-logii p rodukc ję 133,5 tys. ton rocznie alkoholi oktylowego i buty lowego t j . pó łp roduktów zapewnia jących bieżące potrze by i dalszy rozwój p rodukc j i f a rb , lakierów, rozpuszczalni-ków organicznych i zmiękcza-czy do tworzyw sztucznych, opar tych na pol ichlorku winy lu — czyli szerokiego asor ty-men tu potrzeb rynkowych . Impor t tych alkoholi pochła-nia rocznie około 40 mlionów dolarów, gdyż można je na-być tylko z II-go obszaru płatniczego. Brak dewiz oczy-wiście dras tycznie ograniczy możliwości pokrycia potrzeb rynkowych . Inwes tyc ja wy twórn i alkoholi „OXO" ma kosztować 5,5 mi-l iarda zł, a do końca 1981 r . w y d a t k u j e m y 2.799,7 min zł. to jest 47,8 procent ca łe j in-westycj i . Tyle bowiem w y d a t -kowal iśmy na kon t rak towe do s tawy maszyn i urządzeń z impor tu — czego niestety kon trahe.nt nie zgodził się prze-sunąć.

Pos iadamy pełną dokumen-tację , wp ływa ją maszyny i u-rządzenia z impor tu , jest Ge-nera lny Wykonawca, który może przys tąpić do real izacj i inwestycj i , budowa a p a r a t u r y k r a j o w e j może . być pod ję ta niezwłocznie. Tylko b rak decyzj i kiedy pod ję ta budowa . Od k i lkunas tu

trzeba natychmias t , jak na j -szybciej zagospodarować, a nie za łamywać nad nimi rąk . Jes tem przekonany, że w ogól nym bilansie po t r a f imy zna-leźć siły na zagospodarowa-nie tych środków. Budowa in-stalacj i , .OXO" jest dla m n i e takim właśnie przykładem, który jest wynikiem balansu ekonomicznego, a nie prze ja -wem pa r tyku la ryzmu .

Drugi poważny problem, to kwest ia modernizacj i ciągu a-zotowego. Wytwórnia nawo-zów azotowych w ZA ,,Kędzie rzyn" uruchomiona została w 1954 roku. Od tego czasu wy-produkowano ponad 5 milio-nów ton nawozów w czystym składniku . Blisko 30-letnia ek sploatac ja urządzeń i maszyn, doprowadzi ła do technicznego i moralnego ich zużycia. Nie-które obiekty swoim s tanem technicznym, np. saletrzak, grożą ka tas t rofą budowlaną , inne, jak amoniak , zagrażają ludziom poprzez skażenie znacznych powierzchni zakła-du. Niezależnie od tego sp raw ność energetyczna w y t w a r z a -nia nawozów jest bardzo nis-ka, powodu jąca nadmie rne zu życia energi i e lektrycznej , wę*-gla i gazu ziemnego. Real izacja modernizacj i kosz-tem 4,3 mld zł, zabezpiecza dla rolnictwa 330 tys. ton rocz nie sa le t rzaku i 99 tys. ton rocznie mocznika. Obniży e-nergochłonność produkc j i na-wozów, pozwala jąc zaoszczę-dzić około 200 tys. ton rocz-nie węgla umownego, poprawi znacznie wa runk i pracy i o~ chronę środowiska. Bez t e j in-westycj i nie uzyska się wy-mienionych wyże j efektów, a nawozy sa łe t rzane i mocznik t rzeba będzie sprowadzić z zagranicy.

P rob lem ten również nie może doczekać się podjęcia decyzji przez czynniki zwierz chnie. Nasuwa się tu pytanie — czy tak ma wyglądać cen-t ra lne p lanowanie? Czy tak ma wyglądać działanie cen-t r u m dyspozycyjnego? Cen-t r u m dyspozycyjne, czy nie moc?

asygnal izowałem zaled-wie n iektóre problemy. Dla nas, w zakładzie,

organizacj i p a r t y j n e j są p rzedmiotem codziennej

t roski i pode jmowanych dzia-łań. P o w t a r z a m : do ich r o z - j wiązania t rzeba nam jednoś-ci i konsekwencj i w działaniu. Część zrobimy sami, w pozo-stałych sp rawach oczekujemy pomocy ze s t rony władz par -ty jnych i admin i s t racy jnych

Niewątp l iwie jedną z ciekawszych piosenek, zapre-zentowanych na K r a j o w y m Fest iwalu Piosenki Polsk ie j w Opolu, był u twór za ty tu łowany „Pierwszy e lemen-tarz" , a zaprezentowany przez „Wały Jagie l lońskie" . Piosenka to c iekawa i wielce p rawdz iwa , a że lubię czasami odnosić treści u tworów li terackich czy też teks tów piosenek do tzw. dnia powszedniego, chcia łbym raz jeszcze tę prawdziwość podkreślić. Na j l ep ie j pasu je m i do tego ruch związkowy w naszym k r a j u . Ruch po-dzielony wyraźnie i co gorsza wciąż rozrywany. W t y m miejscu t rzeba p rzy jąć tezę, że w te j chwili, a nawe t w ciągu najbl iższych ki lku lat.- wszelkie próby tzw. zjednoczenia ruchu związkowego, do czego się n a w o ł u j e tu i ówdzie, są nierelną mrzonką . Jes t zbyt wiele róż-nic, w y n i k a j ą c y c h nie ty lko z genezy powstania związ-ków, ale też z of ic ja lnych wypowiedzi i s tanowisk w za sadniczych kwest iach gospodarczych, społecznych i po-l i tycznych.

W ostatnich tygodniach zaobserwować można szero-ko zrikrojoną akc ję p ropagandową przeciw „ r a d y k a ł o m " w ..Solidarności". Według mnie różnica między „ rady-ka łem ' ' a u m i a r k o w a n y m jest tak p łynna iż można od-nieść wrażen ie a t aku na cały związek. Poza tym nie mogę wyobrazić sobie, by a t a k u j ą c „ radyka łów" nie osłabiać całego związku. Działa tu zasada : „wy jes te-ście dobrzy, ale ci wasi przywódcy...". No i sp rawa za-ła twiona, doły są oburzone na przywódców, przywódcy się a l i enu ją , czyli dobrze jest. A j ednak nic z tego. „Sol idarność" jest ruchem zbyt młodym i zbyt si lnym, by taki scenariusz mógł się sprawdzić w praktyce . Nie można też zapominać o jeszcze jednym elemencie, otóż ludzie „Sol idarności" wierzą, czego nie można powie-dzieć o rządzie. Jes t to oczywiście czasem wiara na iw-na i bezkrytyczna, ale j ednak wiara . Sy tuac ję rządu pogarsza wciąż nieudolna p ropaganda . PółinfOrmacje, czy też przemilczanie n iektórych sp raw odnosi skutek od-wro tny od zamierzonego.

Zarzuca się „Solidarności", że z a j m u j e się poli tyką, do czego związek zawodowy nie powinien się mieszać. Ale zas tanówmy się czy jes t to możliwe. Czy za jmowa nie się s p r a w a m i pracowniczymi, to tylko w a r u n k i p ra -cy i z iemniaki na zimę? Pamię tamy do czego prowadzi tak po jmowany interes pracowniczy. Czy sp rawa Wyży-wienia narodu, problem re fo rmy gospodarczej , wolność prasy, to nie sprawy pracownicze, a więc ludzkie, spo-łeczne, ale też i polityczne. Jedność tych wszystkich sfer życia jest n iepodważalna .

Jest wśród nas wielu ludzi, którzy nie darzą „Soli-darnośc i" nadmierną sympat ią , mówiąc dość oględnie. Zapomina ją jednak przy tym komu zawdzięczamy to, co nazywa się odnową, a więc odk łamaniem. Bo dla mnie odnowa jest przede wszystkim wielkim procesem odk łamywania społeczeństwa i samych siebie. Fakt , że opustoszały sklepowe półki, że codzienne życie stało się ud ręką . Łączenie tych dwóch z jawisk jest o tyle za-sadne. o ile p rawdz iwe są p o r z e k a d ł a ' o pierniku i wia -t r a k u .

T r u d n o się dziwić, by w tak po tężne j organizacji , jaką je.st „Sol idarność" nie znalazły się tzw. e lementy eks-t remalne . A czyż nie b r a k u j e ich w par t i i i wśród b r a n -żowców. To. że zna się na ogół eks t r ema „Solidarności** wyn ika po części z jawności życia tego związku.

Chcia łbym zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt związkowego życia w naszym k r a j u . Chodzi mi o wy-raźne przeciwstawienie brorfźowców i „Solidarności" . Jes t to świadoma pol i tyka władz, ale czy słuszna? Na każdym kroku podkreśla się różnice na zasadzie „ci są dobrzy, a tamci źli". To jest popelina, a to cenny wkład .Jeżeli „Sol idarność" mówi na coś białe, to b r a n -żowcy' nawe t wtedy, kiedy wyraźn ie nie m a j ą racj i , mówią czarne. Tak było po apelu K K P o przepraco-wan ie 8 sobót. W tym momencie związek branżowy gór-ników stwierdzi ł iż jest to próba rehabi l i tac j i „Solidar ności" za s t r a j k .w kopalniach. Jasne , tylko tak da le j . Mówić byle co, żeby tylko było inaczej .

Oczywiście, to jest metoda, ale dokąd ona nas zapro-wadzi nie chciałbym zgadywać. r

J. W Ą S E W I C Z

Tij j f f lF WmBM Czy pamiętacie swój ur lop spędzony w domku campingowym nad brzegiem morza wśród szu-miących sosen? Foto: Arch iwum

. . . t o j e s t p o p e l i n a , a t o c e n n y

wkład...

Page 4: Trzeba nam jedności

Słr. 4 „TRYBUNA KĘDZIERZYŃSKICH A Z O T Ó W " Nr 37 (847)

Cigą dalszy ze str. 1;

doszliśmy do przekonania, że chcąc się wywiązać z zakłada nych terminów trzeba nam ulokować zamówienie w gli-wickim Biurze Budownictwa Przemysłowego. Sami w tym czasie nie zdołalibyśmy te j rzeczy zrobić. Tam więc wy-konana zostanie dokumentac ja budowlana, elektryczna, in żynierii sani tarnej . Zlecenie dla podwykonawców opiewa na kilkanaście milionów zł. Oczywiście niezależnie od te go, że w tamtym biurze będą obiekty budowlane opracowy-wane, to i nasi budowlańcy będą mieli sporo roboty, bo z inwestycją wiąże się budo-wa wielu obiektów towarzy-szących.

miesięcy wykonalimśy doku-mentację dla obcych jednostek za nieco ponad 3 min zł. W drugim półroczu też tyle mnie j więcej przewidujemy. Widać, że nie jest to zbyt dużo. Ale mówiąc o tym trze ba pamiętać, że są to nasze usługi, które z powrotem po średnio do nas trafią. Bo na przykład: współpracujemy w zakresie opracowania projek tu procesowego zleconego przez JNS czy JChP, pracu jące nad modernizacją czy o pracowaniem nowej technolo gii dla naszych zakładów. Na te j samej zasadzie opracowu-jemy projekty zlecone przez Zjednoczenie „Metalchem" tych aparatów, które wyproduko-wane będą przez „Metalchem" dla naszych inwestycji lub dla naszych remontów. Bar-

organizacyjna kombinatu dys ponuje ono jednak sporą sa modzielnością. Na ile ułat-wia wam to pracę, stwarza moliwość manewrowania?

FR. SOŁTYSIAK: Może for malnie nie jesteśmy w pełni samodzielni, bo b r aku j e nam osobowości prawnej . Ale my te j osobowości wcale nie prag niemy i o nią nie zabiegamy. Mamy bowiem świadomość, że zostaliśmy jako jednostka projektowa powołani do słu żenią temu zakładowi, że na szym polem działania jest to przedsiębiorstwo i czujemy się integralną jego ęzęścią. Jeśli nam coś przeszkadza, to właśnie to samo przeszka dza przedsiębiorstwu — na przykład zależności, które by ły w zakresie funduszu płac. Były pewne decyzje władz.

Zarabiamy na siebie

RED.: Są to inwestycje, któ re i dla kombinatu są pewną nadzieją na modernizację, u-nowocześnienie potencjału pro dukcyjnego. Ale są to w dal-szym ciągu jeszcze inwęsty-cje patykiem na wodzie pisa ne. Decyzji o ich rozpoczęciu nie ma. Nie tylko jednak no wymi inwestycjami BPK ży-je. Są przecież potrzeby pro-jektowe na mniejszą skalę, lecz niezbędne dla prawidło wego funkcjonowania kombi natu.

FR. SOŁTYSIAK: Z umów wynika, że na ten rok ma-my zamówienia na dokumen tację za 75 min zł, myśmy określili swoje zadania na 45,5 min zł — uwzględniając ilość ludzi i możliwości tech niczne. Obawiam się, że na wet to będzie t rudno zreali-zować. Jak z tego widać, po trzeby przekraczają możliwoś ci biura.

Zakłady nasze są stare, mocno wyeksploatowane, zżar te przez korozję. Koledzy zaj mujący się ut rzymaniem ru -chu, na bieżąco nas a takują i sz turmują o opracowywa-nie, przyspieszanie, załat-wianie interwencyjne, z mar szu różnych prac projekto-wych. Przykładowo — inż. Sebesta dwa tygodnie temu „wystrzelił" nam 4 duże sprawy. Pierwsza z nich do tyczy aktualizacji dawno o-pracowanego . projektu na ko-lektor gazowy amoniaku łą-czącego centralę chłodniczą z PZ-tem. Drugi ważny temat, to rurociąg tlenu o dużej średnicy z t lenowni do zmia ńy bazy, który swego czasu został zaprojektowany na po-lu generatorów gazu, a tam pomost się zaczyna walić i trzeba go zlokalizować na in n e j trasie. Trzecim tematem jest orurowanie niskociśnienio we na syntezie, czwarta spra wa dotyczy dawno opracowa inego a nie zrealizowanego pro jektu kondensatora amoniaku. Widać z tego, ze tylko jeden zakład w ciągu jednej rozmo wy poza wszystkimi planowy mi robotami serwuje nam cztery duże problemy, my zaś nie bardzo wiemy kim i jak to zrobić by zadośćuczynić potrzebom ruchu. A przecież te potrzeby trzeba t raktować jako pierwszoplanowe.

Mamy też dużo robót na rzecz remontów planowych. W te j kwocie 45,5 min zł, ja ką mamy przerobić w wyko nawstwie dokumentacj i w tym roku, za 16 min zł trzeba zrobić dokumentację dla u-t rzymania ruchu. To jest po nad 1/3 naszej zdolności.

RED.: Biuro wykonuje tak te prace zlecone z zewnątrz.

FR. SOŁTYSIAK: Konkre t -n i e w bieżącym roku za 6

dzo mało wykonujemy nato-miast usług na rzecz całk 'em obcych przedsiębiorstw.

Wykonane u nas projekty — jak z tego wynika - - rnoż na podzielić na 3 grupy: na rzecz inwestycji, na rzecz u-trzymania ruchu i dla ob-cych zleceniodawców, którzy nie są nam tak znowu bardzo obcy.

RED.: Nie wszystkie* projek ty doczekać się mogą realiza cji. Zapewne sporo pracy i-dzie na marne, bo zmieniają się koncepcje, plany. Wtedy całe tomy opracowań nadają się wyłącznie na przemiał. Na ile wasza praca jest efektyw nie wykorzystywana?

FR. SOŁTYSIAK: Tak, jes tern przekonany, że nie całą dokumentację u nas wykony waną zleceniodawca realizu-je. Trudno to określić procen towo ile projektów nie jest zastosowanych.

RED.: Czy to jest normal-na sytuacja?

FR. SOŁTYSIAK: W zasa-dzie tak, jakkolwiek można mieć pewien żal, że nasza pra ca nie jest wykorzystana na konkretnych budowach. Z te go tytułu projektanci mają największą chandrę Każdy z nich robi dokumentację z na dzieją, że ona zostanie zasto sowana. Kiedy da się ją bez kłopotów wdrożyć, to dla au tora jest największa nagroda. Tu nie chodzi o pieniądze, chodzi o satysfakcję zawodo wą. Pragnieniem projektan-tów jest. by każda kar tka papieru przez nich zapisana była wykorzystana. Ale życie jest bardziej uparte.

Muszę powiedzieć, że wspom niana wyżej f i r m a „Zimmer" — renomowana f i rma — też wprowadza do swej dokumen ta cji bardzo wiele znpdan. Chyba ze dwa samochody do kumentacj i wymieniano w tym miesiącu, bo te pierwsze o-pracowania uznano za nietra fione, poprawiono je.

Prawdą jest, że nie cała na sza dokumentacja jest real i-zowana. Ale wyda je mi się, że za myślenie trzeba płacić i opłaci się myśleć przyszłoś ciowo. Dla zobrazowania po wiem, że jest Kompletna do-kumentac ja kamin (pochod-nych amin), zrobiona u nas pod naciskiem, choć robiona długo. Upłynie jeszcze rok i minie je j ważność. Ale czy to źle, że jest t aka dokumen tacja? Zle, że nieudało się je j zrealizować, bo w życiu gospodarczym tak wiele się zmieniło, że mimo dobrych intencji kierownictwa przed-siębiorstwa nie weszła ona do realizacji.

RED.: BPK to ponad 200 pracowników. Jako jedn-ostka

pewne świadczenia na rzecz pracowników z tego tytułu, że pracują w BPK, a nie by ły one skorygowane i usank cjonowane dla gospodarki przedsiębiorstwa. To mogło spowodować przekroczenie li mitów w przedsiębiorstwie.

RED.: A skoro jesteśmy przy zarobkach, to istniał kiedyś mit o ich wysokości. Uważano, że w BPK zarabia się krocie. Mit chyba prysnął, bo i zarobki nie są takie wy sokie.

FR. SOTYSIAK: Był taki mit. Chciaż prawdą też jest, że parę lat wstecz zarobki projektantów średnio rzecz bio rąc były lepsze od zarobków pracowników służb u t rzyma-nia ruchu czy służb ut rzyma-nia eksploatacji . Dziś mogę stwierdzić, z całą odpowie-dzialnością, że średni zaro-bek pracowników BPK jest nieco niższy od średniego za robku w przedsiębiorstwie. A zważyć trzeba, że 2/3 pra cowników BPK, to ludzie z wyższym wykształceniem, sto sunkowo dużym stażem pra-cy i doświadczeniem. Ta sy tuacja pozostawia wiele do życzenia^ rośnie niezadowole-nie wśród pracowników na tym tle

Wiemy, że nasza dokumen ) tacja nie jest tania. Ale też | nie całość sumy uzyskiwanej I za je j sprzedaż idzie na fun | dusz płac. Mniej niż połowa i wartości sprzedaży tworzy fun jj dusz płac. Resztą idzie na aku ? mulację. Jedno jest tu pew- \ ne: do pro jek tan tów nigdy za kłady ni% dopłacały.

RED.: W systemie naszej gos podarki zajdą niedługo zasad nicze zmiany. W naszym przed siębiorstwie też. Jak pan wi-dzi perspektyiuy w tej sytu-acji również dla jednostki, 5 którą pan kieruje?

FR. SOŁTYSIAK: Jesteśmy ; chyba do reformy bardzie j i przygotowani niż by to po- jj żarnie wyglądało. Pod wzglę dem samofinansowania się działamy od wielu lat. Nie ma więc obawy, że nie będzie miał nas kto dotować, bo nie będzie chyba tak ie j potrzeby. Ale jeśli wprowadzi się nowe ceny zaopatrzeniowe, a nie zaktual izuje się cenników w BPK, może nas tąp ić pogorszę nie sytuacji . Jes tem jednak przekonany, że będziemy u-mieli na siebie zarobić nie go rze j niż inne biura, bo świad-czy o tym wydajność pracy na jednego zatrudnionego. Pod tym względem nie us tępujemy renomowanym biurom projek towym.

RED.: Dziękuję za spotka-nie.

ROZMAWIAŁ: BOLESŁAW KARCZ

Jak się ma nieco ponad rok życia za sobą, świat w y d a j e się nie tylko piękny, ale i niezwykle in-teresujący.

Dobrze jest się uczyć od maleńkości. Dziś w pro-gramie nauka stania w kolejkach.

Cplnta za f ryz j e ra podniosła się, tu obsługi je się kl ientów za darmo.

No, wreszcie przyszedł czas na coś dla zmęczo-nego ciała.

Ten fotoreportaż w żłobku zakładowym na Po-gorzelcu wykonał Bogusław Rogowski.

Page 5: Trzeba nam jedności

Nr 37 (847) „TRYBUNA KĘDZIERZYŃSKICH AZOTÓW" Wini i. ii l n it -srmanr :r- Str. 5

Od 30 z górą lat kasy zapo-mogowo-pożyczkowe stały się dowodem pracowniczej solidar-ności, a łącznie z Kasą Pośmier-tną symbolem wzajemnej robot-niczej pomocy. 30 rocznica naszej PKZP przypadła na rok 1979 i praktycznie ta rocznica przeszła bez echa. Dowód to najlepszy, że w tej dziedzinie Zarząd oparł się „rocznicowej modzie", tak jak przez lata uchranial się od błędów i wypaczeń oraz innych burz i nawałnic.

Dorobek P K Z P jest n iema-ły. Wkłady pracownicze wg s tanu na dzień 31.12.

1980 r. wynoszą p rawie 37 min zł. Dzięki temu z pożyczek średnio rocz nie korzysta 4.354 p racowników, a średnia wysokość pożyczek wynosi 11.410 zł, co w sumie zwiększa f u n -dusz operacy jny do blisko 52 min zł. Ten jeden przykład obrazu je wy raźnie ogrom pracy społecznej za-rządu, jak i e ta towego personelu.

Drugim osiągnięciem jest dopra-cowany regulamin, który w byłym

l ZZ Chemików i CRZZ oceniany był i jako jeden z naj lepszych. Załoga , ten fakt do dzis ia j odczuwa w ten

sposób, że wnioskodawca — o ile ; nie może uzyskać pożyczki od ra-' z u względnie w ciągu kilku dni — to

napewno ot rzyma ją w regulamino-wych 14 dniach.

\ i e ulega więc wątpl iwości , że ta-kiego dorobku n ikomu zmarnować n t. wolno. Powstała i t r w a j ą c a od roku sy tuac ja rozdwojenia ruchu związkowego dla działacza P K Z P z pewnym doświadczeniem budzi po-ważne obawy, nie mówiąc o odpo-» wiedzialności wobec załogi za j e j wkłady. Dla przeciętnego pożyczko-biorcy jest to niezauważalne. W rzeczywistości j ednak sprawy decy-zji i przestrzegania obowiązującego •regulaminu są ak tua ln ie nader skomplikowane.

Min. Przem. Chem. zobowiązało zakłady pracy do zapewnienia obsłu g: PKZP, lecz spełnia to zaledwie § 8 regulaminu P K Z P . Nie u s p r a w -niło to pracy zarządu P K Z P i nie upoważniono zarządu do podwyższe-nia górne j granicy pożyczek do 30.000 zł, jak to już zostało podane do publicznej wiadomości. I o to za łoga wysuwa na jwiększe pre tens je . Prawda natomias t jest taka , że za-rząd nie ma p r a w a samowolnie zmieniać regulaminu.

Regulamin mógł być zmieniony uchwalą Konferenc j i Zakładowej , lecz dodatkowo zatwierdzony przez Zarząd Główny w oparciu o wytycz ne byłe j CRZZ. Wynika z tego, że PKZP nie ma ją osobowości p r a w -nej. Były i są na zasadach poręcze-r.ia, lecz były niezależną agendą zwią /.ko w za wodowy ch.

Otwar tym pozosta je py tan ie czy-ją agendą związkową staną ^się PKZP, gdyż r ep rezen tan tem na zew nąlrz w sp rawach bankowych , sądo wych, kontrolnych, odwoławczych itp. może być tylko jeden związek. Rozwiązanie tego problemu nie leży w gestii zarządu P K Z P i s tanowi główny hamulec we wszystkich dalszych i koniecznych poczyna-niach, szczególnie co do p ro jek tów zmiany regulaminu, potrzebnego do dalszej p r awid łowe j działalności PKZP. Wymaga to porozumień i wprowadzenia zmian w treści § 1, 2, 3, 7, 10, 32, 33, 34, 55, 58 i 72. Ko-nieczna też jest klauzula co do e-wentualnych zmian regulaminu i procedury postępowania . Umożli-wiłoby to uprawomocnien ie tego co np. n u r t u j e załogę — podniesie-nie wysokości pożyczki.

' o rmalno-prawnych rozwiązań wymaga również fundusz „B" § 46 tworzony z dotacj i związkowych, od setek PKO i innych wpływów. Z tego funduszu wypłacane są zapo-

proc. p rzekazywano do Zarządu

Nie zowsze w pefni uświadamiamy sobie, że pracownicy przedsię-biorstw srj jednocześnie wytwórcami określonych wyrobów i Jednocześnie korasumentami produko-wanych towarów. Produ-kuje; c np. obuwie na sta-nowisku pracy nie zwra-camy uwagi na cenę wy tworzonej pary obuwia. Nad jakością i wysokoś-cią ceny zastanawiamy się dopiero w sklepie przy nabyciu obuwia.

mogi dla członków kasy. § 61, 62 jednos t ronnie ak tua ln ie określa sy-s tem podziału przez rady oddziało-w e i nie wymien ia Komisj i Wydz. „Solidarności". Zarząd P K Z P nie s twarza z tego ty tu łu t rudności , lecz Komis ja Rewizyjna ' ma obowią zek stwierdzić Tormalno-merytory-czne odstępstwa.

Zmiany i nowych ustaleń w y m a -ga fundusz ,,C". Tworzy się go przez wpła ty wpisowego członków, nie doręczonych zwrotów wkładów oraz sądownie zasądzonych odsetek. Wy-ras ta ją z tego dwa problemy: —«• 75 proc. tego funduszu pozosta-

wało w dyspozycji PKZP, zaś 25

zł. Zeby jednak u t rzymać chronolo-giczną regulaminową kolejność, o-piszę zagadnienia, k tóre moim zda-n e m wymaga ją uzupełnień w regu-laminie:

§ 18 poz. 3 określa które komór-ki organizacyjne obe jmu je działal-ność PKZP. Poszerzyć go wypada o przyzakładowe żłobki i przedszko-la, których w regulaminie nie wy-szczególniono,-

§ 30 nie p recyzu je ilu członków zarządu może rozpa t rywać wniosek w okreś lonej sytuacj i przy rozpa-t rywaniu wniosku. Propozycja zmian określa podpisy 3 członków jako zasadę, lecz dwa podpisy w

S y m b o l wzajemnej pomocy

G e n o w e f a S tępniak i I rena P a j ą k (na zdjęciu) są e t a t o w y m i pracownicami P K Z P . Społecznie zaś p r a c u j e w n i e j wiele osób.

Foto: B. Rogowski

Gł. ZZ Chem. jako „Fundusz rozwojowy-pożyczkowy",

— z funduszu tego pok rywano szko dy i s t ra ty , nieściągalne zadłu-żenia zmarłych członków oraz zwrotu nie podję tych wkładów. Na inne cele zarząd P K Z P nie mógł tych pieniędzy przeznaczyć. W okresie minionych 30 lat na tym funduszu narosła suma 469.591,41 zł, która praktycznie jest zamrożona w obrotach PKZP.

Zarząd P K Z P już w marcu 1980 r. postulował żeby ten fundusz w 60 proc. u ruchomić na takie cele jak: dalszy rozwój PKZP, książe-czki mieszkaniowe dla sierot po p racownikach , którzy ulegli śmier -te lnemu wypadkowi przy pracy w zakładzie, leczenie specjal is tyczne po ciężkich wypadkach przy pracy, po-moc rencistom, którzy zostali człon-kami P K Z P , ' p race zlecone dla PKZP, nagrody dla ak tywu i p ra -cowników kas P K Z P itp.

Omówione wyżej problemy ocze-ku ją na rozwiązanie przez związki zawodowe, a więc władze zwierz-chnie Związkowe j Rady Przedsię-biors twa oraz Zak ładowej Komisj i NSZZ „Solidarność". Do zmiany re gu laminu zarząd P K Z P wniesie również i swoje wnioski bardzo is-totne, bo w y n i k a j ą c e z doświadczeń codziennej pracy w celu organizacyj nego usprawnien ia pracy oraz zni-welowania pre tens j i załogi.

N a j b a r d z i e j d y s k u s y j n y m i wyraa g a j ą c y m przyśpieszonej decyzji jest § 52 punk t 3-, us ta la jący górną gra -

nicę pożyczki w wysokości 25.000

sporadycznych wypadkach winny być p rawomocne np. w okresie urlo powym względnie w nagłych wy-padkach ,

§ 38 u ję ty jest w 3 punk tach o-kreś la jących p rawo do wkładów i pełnych up rawn ień członkowskich po przepracowaniu 1 roku. S twarza to istotne t rudności w uzyskaniu większej pożyczki młodym pracow-nikom. czy małżeńs twom. Zgodnie z § 52 pkt. „c" wysokość pożyczki ustala się w granicach 200 proc. miesięcznego zarobku b ru t to wzglę-dnie łączną sumę miesięcznego za-robku plus 3 -kro tna wysokość a k t u -alnego s tanu wkładów.

Młodzi ludzie, którzy są w okresie stabil izacji życiowej, nie mają więc możliwości uzyskania większej po-życzki, P rob lem ten może być roz-wiązany, jeśli w regulaminie s two-rzy się możliwość jednorazowego podwyższenia swoich wkładów. Każdy 1.000 zł wkładów dawałby szanse do 3.000 zł pożyczki.

§ 40 nie da j e możliwości wycofa-nia części wkładów pracownikom o długoletnim stażu pracy. Wprawdzie § 39 upoważnia zarząd do wypłaca-nia zwrotu różnicy wkładów wyż-szych od 2 mieś. zarobku. Nie roz-w i ą z u j e to j ednak w całości proble-mu i wyda j e się potrzebne wprowa-dzenie do § 40 punk tu „c" okreś la-jącego większe uprawnien ia , szcze-gólnie w wypadkach losowych.

§ 52 określa całość dyscypliny f i -nansowe j oraz górną granicę wyso-kości pożyczki. Ta jemnica sp raw-ności o rgan izacy jne j i cyrkulac j i p ieniądza tkwi w 18-miesięcznych

ra tach spłat pożyczek. G w a r a n t u j e to również szybkość realizacji przy-znawanych pożyczek. Każde wydłu-żenie okresu spłat powoduje wyd łu -żenie okresu wyczekiwania na roz-patrzenie i przyznanie pożyczki. Dla tego ten problem t r a k t u j ę jako nie-odzowną regułę, od k tó re j nie na-leży odstępować.

Dyskusyjną sprawą na tomias t jest wysokość gó rne j granicy pozy-czki. W osta tnim okresie w of ic ja l -nych komunika tach proponowano wysokość pożyczki 30.000, a nawe t 40.000 zł. A ostatnio zaś lansu je się możliwość uzyskania pożyczki wg regulaminowych wyliczeń, a więc niektórzy członkowie nabyliby u-prawnien ia nawet do 70 000 zł. Te spontaniczne propozycje zarząd P K Z P wyprzedził w marcu 1980 r. p roponu jąc na konferenc j i zakłado-we j podniesienie gó rne j granicy po-życzki do 30.000 zł. Jes t to zdaniem zarządu P K Z P dopuszczalna gran i -ca możliwości, g w a r a n t u j ą c a dotych czasową równowagę organizacyjną pod warunk iem u t rzymania lfi-ra-towego okresu spłaty

Podniesienie wysokości pożyczki do 40.000 zl, jest już ryzykiem mo-gącym w konsekwencj i doprowa-dzić do poważnych deformac j i or-ganizacyjnych, między innymi t r ud -ności w u t rzymaniu reżimu 18 mie-sięcznych rat, gdyż miesięczna wy-sokość raty wynosi łaby około 2.250 zł. Może to. spowodować także wy-dłużenie okresu wyczekiwania na przyznanie pożyczk:

Zarząd P K Z P jednak widzi po-trzebę s tworzenia jakiejś fo rmy u-przywi le jowania dla pracowników, których wkłady przekracza ją 15.000 zł. Taką możliwość wypadałoby dla tych członków stworzyć. Żejśćie jednak poniżej te j wysokości w/ . : \ -dów doprowadzi łoby do zrezygno-wania organizacji związkowe: z p r awa do zwiększenia o 50 n: ; r egu laminowej wysokości poży w y n i k a j ą c e j z § 55, zaś czło ko »• P K Z P do rezygnacj i z praw,! wydłużenia o 3 miesiące okres spłat (§ 56). Taka s t ruk tu ra syst- , przyniosłaby uzasadnione szko- <• dla grupy p racowników o nisk, i ś r edn ie j wysokości wkładów. ci t e j g rupie wys tępują w fasadzie na jwiększe po t rze -y w u v -. u pożyczek.

§ 53 w powy •/..-,ij h aspektach s twarza konieczność s tworzenia mo-żliwości j ednorazowej spłaty poży-czki w celu pobrania nowej , co w osta tnim okresie s ta je się z jawi -skiem dość częstym i mimo że re-gulamin tego nie przewiduje , za-rząd dla zadowolenia i dobra człon-ków takie decyzje pode jmuje .

Regulamin Kasy Zapomóg Po-śmier tnych nie wymaga w zasadzie żadnych zmian. Rozbudowania wy-maga jedynie § 25. Wnioski zarzą-du P K Z P idą w tym k ie runku że-by nadać mu nas tępującą treść: 1. P r a w o do ubiegania się o zapo-mogę wygasa po upływie roku od daty zgonu osoby, z którego to ty-tułu powstało uprawnien ie do za-pomogi. 2. Pracownikowi przys ługuje p rawo do ot rzymania zapomogi w czasie do trzech miesięcy od chwili rozwią zania s tosunku służbowego z za-kładami. 3. W wypadku zgonu p racownika w okrepie przejśc iowym od chwili zwol nienia do uzyskania renty , emery tu -ry, przys ługuje w całości p r awo do zapomogi jak pracownikowi za t rud-nionemu.

Niniejszą in fo rmac ję pub l iku ję z nadzieją , że rozwinie ona dyskus ję naszych członków na temat propo-wanych zmian w regulaminie, a równocześnie zmobil izuje ins tanc je związkowe do rozwiązania p r a w n o -- f o r m a l n e j s t rony regulaminu i działalności Kasy Zapomogowo-Po-życzkowej. WŁADYSŁAW POLOK

Propozycja do rozważenia

Powołać Zakładowy Klub Konsumentów a dwoistość naszego s tosunku powoduje , że raz iestcśmv zain-

te resowani wysoką ceną pro dukowanych wyrobów, in-nym razem obniżeniem cen towarów. Przeds ięb iors twa pańs twowe stoją obecnie przed Reformą gospodarczą, k tó ra r achunek ekonomicz-ny i zysk pos tawi na p i e rw szym planie. A skoro li-czyć się będzie zysk, więc'

nie będzie rzeczą obojętną jak ie ceny za p roduk ty uzyskiwać będą p roducen-ci. P rzedsmak tsgo czego oczekiwać mogą k o n s u m e n -ci po wprowadzen iu r e fo r -my gospodarczej m a m y już obecnie p łacąc znacz-nie więce j za usługi rze-mieślnicze. Zak łady rze-mieślnicze po usamodzie l -nieniu się, jedyną drogę do rentowności i uzysk iwania

zysku dostrzegły w podnie-sieniu cen. Nie w u s p r a w -nieniu organizacyjnym, zmnie jszeniu s tanu za t rud-nienia i obniżeniu kosztów własnych, lecz w pros te j operacj i podwyższenia cen p rodukc j i i usług.

W y d a j e się więc, że dla przeciwdzia łania tyim ten-denc jom wyciągania z kie-szeni konsumentó\V nie za-robionych złotówek pot rzeb

ny jest zorganizowany ruch konsumentów. Zalążki te-go ruchu powstały już w wielu mias tach. Niestety w naszym mieście nic się jesz cze na ten t emat nie mó-wi, chociaż można być prze konanym, że znalazłoby się wielu chętnych do p o d j ę -cia działania w tym k i e r u n ku. A może in ic ja tywę w tym zakresie podejmie Z S M P lub Związki Zawo-dowe? Redakc j a d e k l a r u j e swó j udział i pomoc w zorganizowaniu Zakłado-wego Klubu Fede rac j i Konsumen tów. Czekamy na propozycje . W. LULEK.

Page 6: Trzeba nam jedności

Str. trtjx

„TRYBUNA KĘD21ERZYNSKICH A Z O T O W " Nr 37 (847)

Mini-sonda „ WM" P y t a n i e : Jak pani spędziła urlop? O d p o w i e d ź Doskona le . P. : W jaknu kurorcie pani wypoczywała? O.: B y ł a m w Warszawie . Kie lcach , Szczecinie, K u t n i e i

Sochaczewie . P . : Takie wczasy wędrowne...

O. :Skądże , z a k u p y . P . : Nie rozumiem... O.: N o bo t ak . W Kie lcach na k a r t k i , m i ę s n e s p r z e d a j ą

m a k a r o n , w W a r s z a w i e — ryby wędzone , w Szczecinie — sól, w K u t n i e — wino,- w Sochaczewie — p iwo. K a r t k i n a kaszę i m ą k ę u p o w a ż n i a j ą do z a k u p u p roszku do p r a -n ia (Warszawa) , pas ty do zębów (Kutno) , zeszy tów (Socha-czew), s z n u r ó w e k (Szczecin), gazet.. .

P . : .4 nie wie pani gdzie można dostać skarpetki? O.: P roszę pana ; m u s i p a n wz iąć k a r t k i n a pap ie rosy ,

podb ić w Olsz tynie , z amien ić n a k a r t k i podbi te w N o w y m T a r g u i w y s t a r c z y p o j e c h a ć do Lub l ina . T a m b y w a j ą do-s t a w y w c z w a r t k i .

P.: Dziękuję pani bardzo. Lecę do Olsztyna.

Podziękowanie Zespól redakcyjny ..Wakacyj-

nej Mizerii" składa w tym miej-

scu serdeczne podziękowanie

Franciszkowi W. (nie mylić z

Franciszkiem R.). Rzeczony Fran

ciszek swoim nieoczekiwanym i

wspaniałym darem uratował zes

pół od śmierci z pragnienia. Ta

Obywatelska i godna naślado-

wania postawa wzruszyła nas

bardzo. Uratowany został rów-

nież niniejszy numer , W M " . Tak

drodzy Czytelnicy, bierzcie przy

kład z obywatela Franciszka W

Odkąd b r a k u j e mleka na r y n k u , kozy poszły wyraźn ie w górę.

I l l i / C R / . Kok VI

Głupota umysłu.

Magazyn Spec ja lny „ T K A ' N r 12 <iK

HASŁO TYGODNIA jest też pewnym sposobem używania

(K. I rzykowski)

KAROLKU ! CHYBA iii

OBŁICZytAM..^

Protest Rzecznik prasowy ..WM" i:-

formuje, ze sytuacja jest na-pięta Tzw. elementy iiążn do opanowania ,,WM" i prze-, kształcenia jej w nieznv/iiy dodatek „TKA". Jeden z re-daktorów na znak protestu przeciw działaniom rozłamo-w y m rozpoczął strajk, polega-jący na nieprzyjmowaniu pi-wa. Lekarze twierdzą, iż mo-że to się tragicznie skończyć.

O r g a n i z m strajkującego .est tak przyzwyczajony do d .len-nej dawki tego napoju, kilkudniowa wstrzemięźliwość może przynieść nieodwracalne następstwa w układzie ner-w o w y m . Rozmowy trwają.

£ ?

Pomóżmy sobie sami W Karlinie nie wyszło, z czym definitywnie należy się po-

godzić. Jest jednak vę polskiej ziemi złoto! I to wcale nie jakieś legendarne skarby strzeżone przez Borutę. Skierować się trzeba na południe, w nasze kochane góry. Tam pod trze-ma jedlickami, iv wysokich Tatrach zakopany jest zbójnicki skarb. Jędrek z „Rodu Gąsieniców" uiqc za wskazaniami dzia-da swego Franciszka Gąsienicy i starego Szymka Polowaca znalazł zaledwie jego znikomą część, reszta pozostała do dziś dobrze schowana przed zakusami pbszukiwaczy.

Wszystko to ze szczegółami opowiadał stary baca podczas posiady przy góralskiej watrze uczestnikom obozu młodzieżo-wego w Poroninie. Szef turnusu inż. Jędruś Biegała tak się tym przejął,- że po powrocie nie myśli już o robocie, ale o tym jak ten skarb wydobyć. Na PZ-cie szykuje się ekspedycja pod jego kierunkiem. Udział w niej zapowiedział znany różdż-karz, pan Franciszek H., który prowadził ostatnio uwieńczone powodzeniem próby znalezienia też przecież niełatwo dostęp-nego piwa. Skręcało go już z większej odległości, jest więc nadzieja, że w pobliżu złotego skarbu też go skręci.

Powodzenia!!!

S z t u k a kochania *Oto ko l e jna r o z m o w a z dr M. WLsłoc-

ką , wyb i tną spec ja l i s tką od kochano lo -gii. czyli n a j z u p e ł n i e j n o w e j gałęzi n a u -ki o a m o r a c h . T y m razem o roli z m y s ł ó w w k o n t a k t a c h międzyp łc iowych , a > o zmyśle powonien ia .

P y t a n i e : Czym na leży pachn ieć? M. W.: N a j w a ż n i e j s z e żebyśmy mogl i

pachn i eć p rzede w s z y s t k i m sobą. P y t a n i e : I to t ak od g łów do s tóp? M. W.: Z a c z n i j m y od włosów. O d g r y -

w a j ą one n i ebaga te lną role w pieszczo-tach.. :

P y t a n i e : Może j ak i ś p r z y k ł a d ? M. W.: T a t a odgadł , że jego có rka jest

z akochana , pon i eważ zaczęła m y ć głowę co d r u s i dzień.

P y t a n i e : Co znaczy odzywka: „Choć Man ia , s k r z y ż u j e m oddechy"?

>1 .W.: Świeży oddech ma ogromie w a l o r y przy poca łunku .

P y t a n i e : Czy u w y z n a w c ó w Mahometa też ?

M AV.: W przep i ach Koranu istnieje p a r a g r a f p o z w a l a j ą c y rozwieść się z mę-żem, k tó rego oddech jest cuchnący.

P y t a n i e : I co da l e j ? M. W.; S topn iowo zbliżyliśmy się w

n a s z y c h r o z w a ż a n i a c h do zapachów od-g r y w a j ą c y c h o g r o m n i e ważną rolę . w mi łości — z a p a c h ó w wydzie lanych przez na-r z ą d y płi i'>we, t ak męskie , jak i kobie-ce.

P o d s u m o w a n i e : No to m y już kończy-m y tę rozmowę.

Hasło: ratunek

P a n i j a d ą c a w d n i u 27 s i e rpn i a br . pomiędzy godz. 15.20 a 15.30 W P K M - o w -sk im a u t o b u s e m „Ber l i e t " l ini i n r 2, ńa t r a s i e S t a r e Mias to — Śródmieśc ie p r o -szona jes t o s k o n t a k t o w a -n i e się z r e d a k c j ą . S p r a w a b a r d z o p o w a ż n a •— czło-w i e k o w i grozi ba rdzo groź-na cho roba m o g ą c a skoń-czyć się nawet . . . ze jśc iem. Wszys tk ich m o g ą c y c h udz ie lić j a k i c h k o l w i e k i n f o r m a -c j i w t e j s p r a w i e p r o s i m y dzwon ić pod n r tel 320-21 w e w n . 21-65. Rysop i s po-s z u k i w a n e j : wz ros t ś redn i , w ł a s y czarne , oczy t a ' deż , nos p e r k a t y , u śmiech u j m u jacy, ogólne zachowan ie sub te lne .

Za udz ie l en ie pomocy c h o r e m u p r z y z n a n a zos ta-nie wysoka n a g r o d a (nie ty lko f inansowa! ) .

Młodzież pomagała w żniwach. Oto j edna z uczest uiezek akc j i „ K a ż d y klos na wagę złota*'.

K o n i e c j u ż b l i s k i Dni coraz kró tsze , od Ank i ch łodn ie j sze wieczory i ran-

ki. W t ak i e noce nie m a się już n a w e t chęci na głupstwa n a łonie... p r zy rody , zaś w dzień nie m a na to czasu. A i o g ó r k i j ak ie ś t ak i e m a r n i e j s z e — w i d a ć idzie jesień, któ-ra z w i a s t u j e nasz, w a k a c y j n o - m i z e r y j n y koniec. Jeszcze raz , jeszcze d w a i koniec ko le jnego r o k u — roku wyda-w a n i a tego m a g a z y n u . J a k z w y k l e p o d s u m u j e m y . Mimo, iż n a to jeszcze n ieco czasu, pozwolę sobie "to zrobić już dziś, bo n a d r e d a k t o r p o d o r g a n u po powroc ie z urlopu ma tak d u ż o do powiedzen ia , że nie dopuszcza nikogo do giosu. A p o d s u m o w a ć muszę , bo rok bez podsumowan ia jest ro-k i e m s t r a c o n y m . Zresz tą czy się jeszcze za rok spotkamy? N a wsze lk i więc w y p a d e k już dziś się z Wami pożegnam.

Już śmierć za oknem parska. Dziś jeszcze bieg i skok, Sekcju bokserska, sekcja piłkarska... A jutro sekcja zwłok.

Serce — żonie. Przepraszam, że w takim stanie. Lecz można kraść z nim konie, Kochanie

Czaszkę — wielbicielce. Kręciła mi głowę Staszka Denerwowała wielce... Nareszcie — spokojna czaszka!

Płuca — kochance. Krągłej a jędrnej Wierce. Niech pękną stanika kagańce Gdy pełną piersią... milcz serce.

Koleżance — kości. Twój dowcip jest wątły i chromy Nad grobem choć raz wyjdzie cości Np .— kości rzucone.

Skórę — barmance. Nieodzownej Walerci. Zdzierała za życia, więc so.m chcę, By mi zdzierała po śmierci.

A mózg rodakom Od Tatr aż po Juratę Niech zrozumieją uneszcie jaką Ponieśli stratę.

Page 7: Trzeba nam jedności

Nr 37 (847) , TRYBUNA K Ę D Z l E R Z Y Ń S K i C H A Z O T Ó W ' ' Str. 7 wmmafiL, .i-nejt

NASZ FELIETON

7 ) óźntra pomiędzy praw-JJ dą a nieprawdą lub

wręcz zwykłym kłam-stwem jest zazwyczaj oczy-wista. Często jednak granica pomiędzy twierdzeniem prawdziwym a nieprawdzi-wym jest dość delikatna i trudno wyczuwalna. Proste zdanie: „Iksiński szedł przez miasto w slipkach" z pozoru może być zdaniem prawdzi-wym i budzącym zgorszenie, jeśli tylko fakt paradowania niemal na golasa miał miej-sce. Zgoła inaczej jednak wy-gląda ona, jeśli przed, nagą

' purudą Iksiński został na azotowym" kąpielisku okra-

dziony z pozostałej gardero-by. Materialna prawda przy-toczonego stwierdzenia nie ulegnie co prawda zmianie, lecz ulegnie zmianie moral-ny wydźwięk całego zdania. Widać z tego, że mówienie

prawdy nie wystarcza, trzeba jeszcze mówić ca{<[ prawdę i tylko prawdę. Tym, którym w tym momencie nasunęła się sądowa formuła o mó-wieniu prawdy, mogą na mar yinesie zaznaczyć, że w tej dziedzinie jest ona bodaj naj-rzadziej stosowana. Niestety.

mieć, że zadanie to spotkało się z powszechną dezaprobu-tą społeczeństwa. Tempera-tura wokół spraicy osiągała pułap wrzenia. Po kilku dniach dopiero przed kame-rami T\P wystąpił mer Gdań ska, Jerzy Młynarczyk, który wyjaśnił (choć też tylko po

Półprawdy Mówienie prawdy, całej

prawdy nie dotyczy tylko spraw bardzo poważnych i doniosłych, dotyczy także spraw o mniejszej wadze. Jak się bowiem okazuje, nawet w kwestiach z pozoru nieistot-nych zatracanie granicy po-między prawdą a kłamstwem rodzi daleko idące i nieprzy-jemne konsekwencje.

Przykładem na to może być ostatnio spory kociokwik wo-kół informacji, z której do-wiedzieliśmy się. że „Solidar-ność" domaga się usunięcia z Westerplatte czołgu — pomni-ka. Nie trzeba udawać się w zawiłe dysputy, by zrozilr

części), że sprawa czołgu jest prawdziwa, lecz pratvda to nie cała. Po prostu nie cho-dziło o „eksmisję czołgu, lecz 0 jego przesunięcie, i to po-noć nie dalej jak o około sto metrów. Podstawą takiego żą-dania nie była niechęć, ad-wersja do tanków czy grona pancerniaków, lecz przywró-cenie wyglądu tego miejsca do stanu sprzed lat. Po prostu w miejscu tym stał niegdyś krzyż poświęcony obrońcom Westerplatte. Krzyż usunięto 1 zastąpiono czołgiem. Obec-nie ludzie, w tym bardzo po-ważni i odpowiedzialni, doszli do przekonania, ze nadszedł

AUTOBUSY NA CENZUROWANYM

Przeanalizowano więc dwa-dzieścia sześć najgroźniejszych wypadków, jakie wydarzyły się ostatnio na drogach Wiel-kiej Brytanii. Ustalono, że naj więcej ofiar pociąga za sobą pierwsza faza kolizji autobu-su, która jest bezpośrednim skutkiem zderzenia. Potem jednak ma miejsce następują-ca kolejność wydarzeń: wsku-tek zniszczenia przedniej częś-ci autobusu zawodzi instalacja hamulcowa lub hamulce zosta-ją zablokowane, autobus wy-pada z drogi, zjeżdża na pobo-cze i „zaczyna obracać się aż do momentu, gdy krawędź da-chu i ściany bocznej uderzą a ziemię". Dach i jedna strona pojazdu zostają wgniecione do środka.

Bezpośrednim skutkiem ko-ziołkowania pojazdu jest wy-rzucenie niektórych pasażerów przez okna i z nich rekrutują się ofiary drugiej fazy kolizji. Trzecia i ostatnia faza, pocią-gająca najwięcej ofiar, ma miejsce wtedy, gdy dach auto bu su przygniata i wtłacza mię cizy fotele tych, którzy zostali wewnątrz. Analizy wykazały.

Ciekawostki że nawet iv tych wypadkach, w których nie doszło do- zde-rzenia, przewrócenie się auto-busu zawsze pociągało za sobą ofiary śmiertelne.

Modele matematyczne opra-cowane przez zespół badaw-czy i superszybkie kamery fil mowe zastosowane w bada-niach symulacyjnych pozwoli-ły na sformułowanie zaleceń dla konstruktorów przyszłych .modeli autobusów i autokarów. Na podstawie tych zaleceń De purtament Transportu rządu Wielkiej Brytanii ustalił odpo uiednie normy wytrzymałością we dla nowych konstrukcji. Zalecają one, aby podstawowy szkielet autobusu mial struktu rę kratową spawaną z rur ze stali o odpowiedniej wytrzy-małości. Zalecenia te i szcze-gółowe normy wytrzymałością we zostaną przedstawione euro pejskiej organizacji zajmują-cej się stanem bezpieczeństwa na drogach publicznych i naj prawdopodobniej będą obowią zywać również polskich produ centów.

ELEKTRONICZNY NOS Chemicy angielscy opraco-

wali rodzaj elektronicznego nosa do wykrywania dużego zanieczyszczenia atmosfery. Zasada działania jest prosta — specjalna membrana che-miczna w przypadku kontak-tu z tlenkiem azotu gwałtow-nie wzmacnia prąd płynący przez jej powierzchnie. Wspa-niały środek na dyrektorów nieposłusznych przepisom o ochronie środowiska natural-nego.

SUPERMINI

Logos f) firmy Olivetti jest najmniejszym na świecie kal-kulatorem z drukarką papiero wą i ekranem na ciekłych kry sztalach. Urządzenie ma wy-miary 11,8 X <>,3 X 2,6 cm i waży zaledwie 250 gramów. Logos .9 ma takie same możli ugości co wszystkie większe od niego kalkulatory kieszon-kowe i jest dodatkowo wypo-sażony w zegarek elektronicz-ny. Druk odbywa się na pa-pierze termicznym uformowa-nym w wymienialne wkłady. Zasilany jest z akumulatora ładowanego z sieci. Cena — 534 franki.

czas, aby oba elementy, sym-bole wyrażające cześć obroń-com i wyzwolicielom tego skrawka Polski — koegzysto-wały ze sobą. Zresztą otocze-nie pomnika ma być general-nie uporządkowane.

Jak więc icidać żądanie „Solidarności" i informacja na ten temat były prawdzi-we. Nie da się jednak ukryć, że tak iv gruncie rzeczy la-koniczna i niedoskonała in-formacja Trąciła kłamstwem. Ponadto sztuczne rozdmuchi-wanie lokalnego i dość łatwe go do załatwienia problemu także nie sprzyja rzetelnej ocenie całej sprawy. Od razu bowiem w tych gorących cza~ sach mamy polemiki, wymia-ny pogląd iw i sądóiv, które przybierają najgorsze formy — od ulotek począwszy, po-przez rezolucje i uchwały, na zwykłych pyskówkach koń-cząc. Komu i czemu to słu-ży? Pełnej informacji przed-stawieniu prawdy? Jeśli w ten sposob będziemy się wza-jemnie otumaniać, jeśli po-zwolimy na pogrywki ekstre-mów tkwiących w „Solidar-ności" w ugrupowaniach jej przeciwnych, to z pewnością my, jako cale społeczeństwo, będziemy sobie zaprzatać gło-

wę coraz bardziej dupcreltiy-mi sprawami, których rozwią-zanie będzie wymagało pod pi sywania tysiąca porozumień przez pierwszych strażaków Rzeczypospolitej — Rakow-skiego i Wałęsę. Istotne zaś sprawy przeciekać nam będą między palcami. Zresztą czy tak się n>e dzieje?

Końca sprawy, a nawet konfliktu, którego jedną z głównych przyczyn była wia-domość o żądaniu usunięcia pomnika — jeszcze nie wi-dać, bowiem ktoś chcący za-chować twarz powołuje się na fakt nie uzgodnienia prze-sunięcia czołgu z komisją czu wającą nad pomnikami. Jed-nocześnie rodzi się mimo ico-li pytanie: kto i z kim kiedyś uzgadniał fakt usuwania krzy ża. Wydaje się, że bez wzglę-du na wyznanie i światopo-gląd musimy wszscy jednako-wo się szanować, szanować uczucia patriotyczne i religij-ne jednocześnie.

We wszystkich decyzjach i informacjach musimy sif więc posługiwać prawdą, ca-łą prawdą i tylko prawdą. Półprawdy są w istocie rze-czy połowicznymi kłamsi hui-mi. (L)

Jest nas 35 milionów

TATO \ \ )EST TO JADALNE ZWIERZE A

POZIOMO: 1) fów łączący, 4) filet śledziowy zwinięty w rulonik. 9) tokarka do obrób-ki dużych przedmiotów, 11) żelazny, zwie się glejtem, 12) ptak morski, 13) towarzysz, wspólnik. 15) w^aga jakiegoś ciała. 16) ciało niebieskie o niewielkiej masie, 17) okres w dziejach, 19) rodzaj pod-wyższenia. 20) głośny płacz. 22) wyjście piłki poza obręb boiska. 25) mniejsza operacja, 27) dziana bluza, 28) u t w ó r muzyczny o nas t ro ju uroczy-stym. 29) dzieło, 31) barwi lakmus na czerwono. 32) przyrząd gimnastyczny, 33) pę kata butelka, 34) krochmal.

PIONOWO: i) rodzaj półki pod sufi tem, 2) stała posada, 3) część przyrządu optyczne-go, 5) służy do pisania lub ry-sowania, 6) łyszczyk, 7) za-pora drogowa, 8) .«łódki sok

wydzielany przez kwiaty, 9) biblioteka, 10) konieczność wyboru jednej z dwu wyklu-czających się możliwości, 13) na jemny robotnik rolny, 14) słowna wymiana myśli, 17) li-tera grecka, 18) głos żeński, 21) diaskop, 23) akt prawny, 24) ćwiczenie zwierzęcia do w y ko ny wa n ia okroślon y c h czynności, 26) część silnika spa linowego, 27) bryła geome-tryczna. 30) krzew o ba rw-nych kwiatach, 31) z dużym ekranem. „FRANT"

Rozwiązania prosimy nadsy łać w terminie 15-dniowym od chwili ukazania się nume-ru na adres Redakcji z dopi-skiem na kopercie ..krzy-żówka". Wśród Czytelników, którzy nadeślą prawidłowe rozwiązanie krzyżówki rozlo-sowane zostaną nagrody książ kowe.

Rozwiązanie krzyżówki z numeru 30/81

« Po zio mo: szy bkoś* iom ie rz

kapelmistrz, ptak. Agra, ro-gatek, epitet, wodzik, byk, in-dygo, antaba , akt, klocek, za-bawa, rozmiar, prom, skok. macierzanka, charakterys tyka .

Pionowo: stopień, brak, oce-lot, cymbały, odsiew, ikra. za-gadka, kamieniołom, zgrzeblar ka, reżyser, kontuar , boa. kat, skąpiec, komorne, markiza, koniak, zapasy, maar, skat.

Rozwiązanie krzyiówki z numeru 31/81

Poziomo: wypadek, przekaz, Eol. trzepak, ideolog, żywioł, piękno, maniera , agat, u jma , marchew, doza, wnuk, wkrę-tak. mszyca, kapral , sandacz, reaktor, oko. ametyst , szamo-ta.

Pionowo; wstążka, przy-właszczenie, dyplom, keks. plik, ziemia, kolekcjonerstwo, zagroda, ła marka, pieczęć, przetak, dymisja , kaloria, wczasy, kabała, azot, gros.

1 2 TT r

4 5 6 ?

V i t d Y' \ k A

r r ^ k d

f ^ k d

f 1 k i

r ^

M k i k i

s fO

r ^

M k i

11 p i k A

f ^ k d

f ^ k d k i

ti

lk A k A 13 * f \

k A P ^ k i

15 r* k d

r ^ k i

1$

k A k . i k d i? /a r 1 f 1

k i M k A

k 4 19

k d 20

k d 21 f \

k A f ^ k d

W * 22 23 ri k d

r ^ k i

W 1 2<t

25 26 f N k A

y ^ ik d

2? W ^ k i

r i k A 26

f * k i f H k i

23 L 30 P I k i k i

T ^ k A

r i k i

31

r; 32 f % k i

k A t: M k A k i

r i k A

n m m : :: 33 \ L 3 ,

„Trybuna

Kędzierzynskich

Azotów" .

Tygodnik — Organ Samor iądu R :*>otnlC2e®o Zakładów Azotowych „Kędzierzyn" Redaguj« Kolegium w »kładzie: prz<ewo<ftn<c?.ący — Henryk Mordak redakto? naCŁeloy — Władysław Lulek, »earetar i redaJcc)! — Balesław Karci . rerjA<torzr — JaniMu f a b u ł Janusa Wąsewie* ora* członkowie »połecwn-go itclegjura W ł a d y k a * Bed-Unwskl. Cie*Jaw G4r»kl Ja» Mattsa łan <Ukaricdek Ze-non Siwiec, I r n y Pilarski Maksymilian Michiak, Miro-sław Wrona J t sefa Sołtysiak A n d n e J Rygerewipz. Je-rzy Btgoa ł Tadruw Hordy jrwiea. fotoreporter — Katu*

i U h Rogowski, redaktor techntc&ny — Zygmunt Nowak, Środek uw — EIxbirla Saataa.

Adrea Redakcji . Zakłady Azotowe 47-223 Kędzierzyn-Ko2le budynek lr<u*rnatu Zeapotu Szkół Zawodowych nr 118 pokój lOfl r e i e tocy : centrala — S2U-J1 (29) » « -wnętrany — 21-tö (sekretariat — redaktor nacięliby) oraa 30-19 i 3S-1» Tele» - 0?32331. Ni® Mwnówtor.ydB n&ate-r -aiów redakcja oie zwraca Redaktorzy przyjmują iłite-reea*i?6w codziennie w godzinach od 10 do 13. w aoboty do godz. 12. Opol 1785-1300-81 J-3

Krzyżówka

Page 8: Trzeba nam jedności

P i ł k a n o ż n a ~

Do boju - w osłabieniu Spor t wrósł w codzienne życie społeczeństwa na stałe i za ją ł

w nim miejsce równie ważne jak i inne dziedziny ludzkie j działalności. Jednocześnie za in teresowanie to nie powinno przekraczać pewnych granic rozsądku i umia ru , nie powinno w y w o ł y w a ć emocj i graniczących z eufor ią , bądź klęską ży-wiołową. Robienie ze sportu wie lk ie j sprawy, lokowanie w nim n a d m i a r u uczuć jest przesadą. Rzecz jasna t rudno wyobraz ić sobie zorganizowane społeczeństwo odwrócone ty -łem do spor tu i ku l tu ry fizycznej, aczkolwiek obecnie zna j -d u j e m y się w t a k i e j m n i e j więce j sy tuacj i . Trudno, kryzys do tkną ł wszystkie dziedziny, w tym spor t także. Jeśli zatem w jak ie j ś dziedzinie mus imy dać sobie na ws t rzymanie , to w sporcie wyczynowym przede- wszystkim. Niestety nic na to nie poradzimy.

Efek ty obecne j sy tuac j i są aż nadto widoczne w większości k lubów. Kryzys do tkną ł także MZKS „Chemik", k tóry z u w a -gi na t rudną sy tuac ję f inansową zmuszony został do znaczne-go ograniczenia ilości drużyn pi łkarskich . Na jp ie rw wycofano drug i zespół seniorów, tzw. rezerwę wys tępu jącą w klasie B. P o d y k t o w a n e to było zarówno kłopotami f inansowymi , jak i kadrowymi . Obecnie z uwagi na reorganizację , a racze j l ikwi-dac ję wo jewódzk ie j ligi t r a m p k a r z y z redukowano ilość, zespo-łów t r a m p k a r z y do jednego, który będzie uczestniczył w roz-g rywkach w r a m a c h podokręgu PZPN. Ponad to l ikwidacj i uległa także d rużyna walcząca w I lidze juniorów. Ta decyzja pod ję t a została z uwagi na przeprowadzone przez OZPN zmiany w rozgrywkach t e j ligi i rozgrywkach ligi jun iorów młodszych, tzw. g rupy spa r t ak i adowe j . Dotychczas t e rmina rze rozgrywek obu grup pokrywaty się, co umożl iwiało przewóz dwu zespołów j ednym środkiem lokomocji, j ednak z uwagi na fakt , że n iek tóre kluby nie dysponowały d rużynami w obu ligach, OZPN postanowił zweryf ikować dotychczas obowiązu-jącą zasadę rozgrywek. M Z K S „Chemik" przysporzyło to do-d a t k o w y c h kłopotów i wyda tków, z k tó rymi obecnie nie można sobie poradzić. S tąd wspomniana decyzja .

Klub nasz dysponu je więc cz terema d rużynami : seniorów w klasie „W", jun iorów w klasie międzywojewódzkie j , jun io-rów młodszych grupy s p a r t a k i a d o w e j i t r a m p k a r z y w roz-g rywkach podokręgu.

Seniorzy jak wiemy rozpoczęli rywal izac ję już 16 sierpnia, na tomias t juniorzy klasy „M" 6 wrześnja , a spa r t ak iadowcy tydzień wcześniej .

Oto jesienny „rozkład j azdy" podopiecznych Jerzego Fuchsa , k tó ry od b ie lącego sezonu prowadzi jun iorów klasy „M".

6.09. „Pogoń" Oleśnica — „Chemik" , 13.09. „ C h e m i k " — , , Juvenia" Wrocław, 20.09. „Polonia" Głubczyce — „Chemik" , 27.09. „Chemik" — „Lotn ik" Wrocław, 4.10. „Moto-Je lcz" Oława — „Chemik" ,

11.10. „Włókn ia rz" Wrocław — „Chemik" , 18.10. „ C h e m i k " — „Śląsk" Wrocław, 25.10. „Odra" Opole — „Chemik", 8.11. „Chemik" — „ P a f a w a g " Wrocław,

15.11. „S ta l" Nysa — „Chemik", 22.11. „ C h e m i k " — „Meta l" Kluczbork.

Natomias t d rużyna nadziei (w tym roku nadziei niespełnio-nych) .— zespół jun iorów młodszych rozpoczął „ jes ień" 30 s ie rp-nia od potyczki z „Polonią" Biała. Oto pozostałe t e rminy spo tkań :

6.09. „Orzeł" Niemodlin — „Chemik", 13.09. „ C h e m i k " — „Górn ik" Januszkowice , 20.09. „Chemik" — „Sta l" Nysa, 27.09. „Polon ia" Głubczyce — „Chemik" ,

4.10. „Chemik" — „Pogoń" P r u d n i k , 11.10. „Unia" Głuchołazy — „Chemik" , 18.10. „Chemik" — „ F o r t u n a " Głogówek, 25.10. „Unia : Krapkowice — „Chemik" .

Cóż można powiedzieć o szansach naszych zespołów? Po n iezbyt udanym, wręcz za skaku j ąco s łabym starcie seniorów, n a s t r o j e kibiców uległy znacznemu pogorszeniu, co świadczy o p rzekonaniu , iż w tym sezonie p i łkarsk im sympatycy prze-stali już liczyć na znaczniejszy sukces chemików. Oczywiście n ie można jeszcze przekreś lać szans poszczególnych drużyn, choć t rzeba przy.:nać, że o awanse : do III ligi, do rozgrywek o mis t rzos two Polski jun iorów i do rozgrywek o p r a w o gry w f ina le spa r t ak i ady młodzieży — będzie w tym sezonie jeszcze t r u d n i e j niż w min ione j edycj i rozgrywek. Pozosta je za tem tylko życzyć powodzenia . <Ł)

Duża frajda W dniu 23 s ierpnia na

obiektach MZKS „Chemik" członkowie ognisk T K K F ziemi kędzierzyńsko-koziel-skie j spotkali się na X Zlo-cie. Impreza była bardzo udana . Oprócz konkurenc j i

spor towych organizatorzy przygotowali loterię f an to -wą o r a z . g r y i zabawy dla dzieci.

Ogółem w konkurenc jach sportowych uczestniczyło 250 osób. T u r n i e j p i łkar -

ski wygra ła „Kłodniczan-ka", s ia tkarski — „Mło-da Gward ia" , tenisa stoło-wego — „Blachowianka". Naj lepszymi w przeciąga-niu liny okazali się miesz-kańcy „Leśnej" , zaś naj» si lniejszym Marek Laattan, k tóry uzyskał najlepszy wynik w podnoszeniu cię-żarka o wadze 17,5 kg.

Bywa, że z toru nie da się zjechać o własnych siłach. Foto: B. Rogowski

Między nami kibicami

Starość — nie radość — powia-dają ludzie. Nie zawsze jednak zasada ta sprawdza się. Nawet

w s p o r c i e , w którym — wydawać by się mogło — nie ma ludzi w tzw. k w i e c i e wieku. W e ź m y takie p ływa-nie. W tej dyscyplinie rekordy świata bijq dzieci, a wiek powyżej 20 lat u-ważany jest już za matuzalemowy. Nie inaczej jest w gimnastyce artystycz-nej. Na jwięce j do powiedzenia tu ma-ją k i l k u n a s t o l e t n i e podrostki. Pamięta-m y c u d w n e dziecko Olimpiady mon-t r e a l s k i e j — złotą Nadię Comaneci. Dziś jesł to już dorosła panna, ale też szczyt sportowych możliwości ma już chyba z a s o b ą . Choć na ostatniej U -n i w e r s j a d z i e w Bukareszcie jeszcze raz u d o w o d n i ł a , że pokonać ją trudno.

W futbolu wiek też ma swoje zna-czenie. Choć nie w każdym przypadku. Jeśli poszukać w historii tej dyscypli-ny, to znaleźć można wielu długo-wiecznych piłkarzy, występujących na boisku z powodzeniem naweł do 50-tki. Najczęściej są to bramkarze. Bram-karz i wino — wtedy są dobre, kiedy są odstałe.

Wielki huczek się zrobił, że w na-szej lidze nastąpiła zmiana warty. Sta-rzy kopacze pracują za twardą walutę, za złotówki zaś robią ich następca. W składach ligowych zespołów rzeczywiś cie aż się roi od nowych nazwisk, z którymi uszy kibiców dopiero się o-swajają. Na okrasę zaś tu i ówdzie trafi się nazwisko znane, wymieniane przez kibiców od wielu lał. Jeżeli rze-czywiście lubi się uprawianą dyscy-plinę, to trudno się z nią rozstać. Nie zawsze musi chodzić o względy ma-terialne. Bardzo dobrym przykładem na potwierdzenie tej tezy jest Zygfryd

Szołtysik — legenda śląskich stadio-nów. „Zyga" ma 39 lat, ale na razie z futbolem nie ma się zamiaru rozstać. Bo też dalej jest prawdziwym piłkar-skim profesorem. Zabrze zamien ł na Knurów, ale przecież wiernym pozostał „Górnikowi". Z czynnych zawodników II ligi starszy od niego jest ponoć jedynie bramkarz gliwickiego „Piasta '

Jerzy Apostoł. Ale tylko o kilka mie-sięcy. „Ma ły" zapowiada, że to już naprawdę jego ostatni sezon, że gra łylko do końca rundy jesiennej. Szko-da.

Jego partnerem w reprezentacji na-rodowej był kiedyś Kazimierz Deyna. Jedni go lubili, inni nie, ale przecież przez wiele długich lat „ jedenastka" warszawskiej ,,legii" wybiegała zaw-sze na boisko pod dowództwegi swer go kapitana, zwanego „Kaką". Mówcie co chcecie, jego zasługi dla piłki noż-nej w naszym kraju są ogromne. I oto przyszedł, czas, że Deyna pożeg-

nał się z krajowymi boiskami, poje-chał szukać szczęścia na obczyźnie. Nie znalazł go na Wyspach Brytyjskich w angielskim „Manchesterze". Począt-kowo nawet głośno było o nim w naszej prasie, ale prawdę powiedziaw-szy nie było to za sprawą jego wy-czynów na boisku. Potem słuch o Dey-nie zaginął. Wypłynął w tym roku po drugiej stronie oceanu, w drużynie „San Diego". Od razu łeż prawie stał się gwiazdą nie mniej sławną w ame-rykańskiej lidze niż Chinaglia i Trevor Francis. Bo też strzelenie w ciągu 5 minut 3 goli jest wyczynem nie lada.

Tak to Deyna przy końcu swej pił-karskiej kariery grzeje kości w ciep-łym słońcu Kolifornii. Być może spot-ka tam swego kolegę z klubu i repre-zentacji, Roberta Gadochę, o którym też wszelki słuch już dość dawno za-ginął.

Nie zawsze, nie wszystkim sporto-wym emerytom udaje się znaleźć swo-je miejsce. .Dwa powyższe przykłady mają optymistyczny wydźwięk. O przy-kładach mniej optymistycznych innym razem. (lob)

Jak potok płynie czas...

J