M Y Ś L E N I E W Y S Z Ł O Z M O D Y Koniec świata idei · czynią jest być może sama...

3
18 FORUM 37 / 12–18.09.2011 M Y Ś L E N I E W Y S Z L O Z M O D Y E S E J U „The Atlantic Monthly” przedstawil „14 największych idei roku”. I cóż się tam znalazlo? Między innymi „Gracze rzą- dzą grą” (poz. 12), „Wall Street: to samo co za- wsze” (poz. 6), „Nic się nie zachowa w tajemni- cy” (poz. 2). I najblyskotliwsza: „Narodziny klasy średniej – nie tylko u nas”, co odnosi się do rozwo- ju gospodarczego w Brazylii, Rosji, Indiach i Chi- nach. Teraz możecie już odetchnąć. Chyba dalo się zauważyć, że żadna z tych idei nie zapiera tchu w piersiach. Bo żadna nie jest prawdziwą ideą. To raczej spostrzeżenia. Nie można jednak winić ma- gazynu za mylenie banalów z wizją intelektualną. To idee nie są już tym, czym byly. Dawniej roz- budzaly zaciekle debaty, inspirowaly myślenie, za- początkowywaly rewolucje i fundamentalnie zmie- nialy nasz sposób rozumienia i postrzegania świata. Trafialy też do kultury masowej i z myślicieli czyni- ly celebrytów – takich jak Albert Einstein, a także Reinhold Niebuhr, Daniel Bell, Betty Friedan, Carl Sagan i Stephen Jay Gould, żeby wymienić tylko kilka nazwisk. Nawet same idee zdobywaly rozglos: np. „zmierzch ideologii”, „środek przekazu to prze- kaz”, „mistyka kobiecości”, „teoria Wielkiego Wy- buchu”, „koniec historii”. Wspaniala idea mogla wylądować na okladce tygodnika „Time” – „Czy Bóg umarl?” – a intelektualiści pokroju Normana Mailera, Williama F. Buckleya i Gore’a Vidala byli czasem zapraszani do wieczornych talk-show. Ech, dawno to i nieprawda. WINA INFORMACJI Jeśli dziś odnosimy wrażenie, że nasze idee skarla- ly, to nie dlatego, że jesteśmy glupsi od przodków, ale dlatego, że idee nie interesują nas tak bardzo jak kiedyś. W coraz większej mierze żyjemy w świecie postidei – w tym świecie wielkie, prowokujące do myślenia idee, które nie dają się natychmiast spie- niężyć, mają tak niewielką wartość wewnętrzną, że coraz mniej ludzi je wymyśla i coraz mniej ośrod- ków je krzewi, mimo istnienia internetu. Śmiale idee są wlaściwie passé. To żadna tajemnica, zwlaszcza w Ameryce, że żyjemy w postoświeceniowym spoleczeństwie, w którym racjonalność, nauka, naoczny dowód, argument logiczny i debata w wielu dziedzinach – a być może w spoleczeństwie jako calości – prze- graly starcie z zabobonem, wiarą, przekonaniem i ortodoksją. I choć wciąż dokonujemy wielkich postępów technicznych, być może jesteśmy pierw- szym pokoleniem, które zawraca bieg dziejów – co- fa się intelektualnie od zaawansowanych sposobów myślenia do dawnych mechanizmów wiary. Ale postoświecenie i postidea, choć się ze sobą wiążą, nie są tożsame. Postoświecenie odnosi się do stylu rozumowa- nia, który nie stosuje technik racjonalnego myśle- nia. Postidea to zanik myślenia w jakimkolwiek stylu. Świat postidei nadchodzil od dawna i wiele czynników odegralo w tym rolę. Na uniwersytetach obserwujemy odwrót od świata rzeczywistego, pro- muje się natomiast i nagradza wąskie specjalizacje, a nie śmialość – troszczymy się o rośliny doniczko- we, a nie sadzimy lasów. Obserwujemy zanik intelektualnych debat pu- blicznych w mass mediach glównego nurtu oraz brak myślicieli, którzy nad tupet przedkladaliby na- mysl. Towarzyszy temu zanik pisarstwa eseistyczne- go w prasie spoleczno-kulturalnej. Szerzy się nato- miast kultura wizualna, zwlaszcza wśród mlodych – a więc forma, w której idee coraz trudniej znajdują wyraz. Te czynniki – które zaistnialy już kilkadzie- siąt lat temu – byly zwiastunami nadejścia świata postidei, a nie jego źródlem. Prawdziwą winowaj- czynią jest być może sama informacja. Wydaje się Koniec świata idei Cofamy się intelektualnie. Dokąd idziesz? Co robisz? Z kim się widujesz? To są wielkie pytania naszych czasów – ubolewa publicysta Neal Gabler. W czasach, kiedy wiemy więcej niż kiedykolwiek, coraz mniej myślimy Jesteśmy przytloczeni takim nadmiarem informacji, że nie mamy czasu ich przetworzyć © www.caglecartoons.com (4)

Transcript of M Y Ś L E N I E W Y S Z Ł O Z M O D Y Koniec świata idei · czynią jest być może sama...

Page 1: M Y Ś L E N I E W Y S Z Ł O Z M O D Y Koniec świata idei · czynią jest być może sama informacja. Wydaje się Koniec świata idei Cofamy się intelektualnie. Dokąd idziesz?

18 FORUM 3 7 / 1 2 – 1 8 . 0 9 . 2 0 1 1

M Y Ś L E N I E W Y S Z Ł O Z M O D YE S E J

M Y Ś L E N I E W Y S Z Ł O Z M O D YE S E J E S E J

U waga, wstrzymajcie oddech. Magazyn „The Atlantic Monthly” przedstawił „14 największych idei roku”. I cóż się tam znalazło? Między innymi „Gracze rzą-

dzą grą” (poz. 12), „Wall Street: to samo co za-wsze” (poz. 6), „Nic się nie zachowa w tajemni-cy” (poz. 2). I najbłyskotliwsza: „Narodziny klasy średniej – nie tylko u nas”, co odnosi się do rozwo-ju gospodarczego w Brazylii, Rosji, Indiach i Chi-nach. Teraz możecie już odetchnąć. Chyba dało się zauważyć, że żadna z tych idei nie zapiera tchu w piersiach. Bo żadna nie jest prawdziwą ideą. To raczej spostrzeżenia. Nie można jednak winić ma-gazynu za mylenie banałów z wizją intelektualną.

To idee nie są już tym, czym były. Dawniej roz-budzały zaciekłe debaty, inspirowały myślenie, za-początkowywały rewolucje i fundamentalnie zmie-niały nasz sposób rozumienia i postrzegania świata. Trafiały też do kultury masowej i z myślicieli czyni-ły celebrytów – takich jak Albert Einstein, a także Reinhold Niebuhr, Daniel Bell, Betty Friedan, Carl Sagan i Stephen Jay Gould, żeby wymienić tylko kilka nazwisk. Nawet same idee zdobywały rozgłos: np. „zmierzch ideologii”, „środek przekazu to prze-kaz”, „mistyka kobiecości”, „teoria Wielkiego Wy-buchu”, „koniec historii”. Wspaniała idea mogła wylądować na okładce tygodnika „Time” – „Czy Bóg umarł?” – a intelektualiści pokroju Normana Mailera, Williama F. Buckleya i Gore’a Vidala byli czasem zapraszani do wieczornych talk-show. Ech, dawno to i nieprawda.

W I N A I N F O R M A C J IJeśli dziś odnosimy wrażenie, że nasze idee skarla-ły, to nie dlatego, że jesteśmy głupsi od przodków, ale dlatego, że idee nie interesują nas tak bardzo jak kiedyś. W coraz większej mierze żyjemy w świecie postidei – w tym świecie wielkie, prowokujące do myślenia idee, które nie dają się natychmiast spie-niężyć, mają tak niewielką wartość wewnętrzną, że coraz mniej ludzi je wymyśla i coraz mniej ośrod-ków je krzewi, mimo istnienia internetu. Śmiałe idee są właściwie passé.

To żadna tajemnica, zwłaszcza w Ameryce, że żyjemy w postoświeceniowym społeczeństwie, w którym racjonalność, nauka, naoczny dowód,

argument logiczny i debata w wielu dziedzinach – a być może w społeczeństwie jako całości – prze-grały starcie z zabobonem, wiarą, przekonaniem i ortodoksją. I choć wciąż dokonujemy wielkich postępów technicznych, być może jesteśmy pierw-szym pokoleniem, które zawraca bieg dziejów – co-fa się intelektualnie od zaawansowanych sposobów myślenia do dawnych mechanizmów wiary. Ale post oświecenie i postidea, choć się ze sobą wiążą, nie są tożsame.

Postoświecenie odnosi się do stylu rozumowa-nia, który nie stosuje technik racjonalnego myśle-nia. Postidea to zanik myślenia w jakimkolwiek stylu. Świat postidei nadchodził od dawna i wiele czynników odegrało w tym rolę. Na uniwersytetach obserwujemy odwrót od świata rzeczywistego, pro-muje się natomiast i nagradza wąskie specjalizacje, a nie śmiałość – troszczymy się o rośliny doniczko-we, a nie sadzimy lasów.

Obserwujemy zanik intelektualnych debat pu-blicznych w mass mediach głównego nurtu oraz brak myślicieli, którzy nad tupet przedkładaliby na-mysł. Towarzyszy temu zanik pisarstwa eseistyczne-go w prasie społeczno-kulturalnej. Szerzy się nato-miast kultura wizualna, zwłaszcza wśród młodych – a więc forma, w której idee coraz trudniej znajdują wyraz. Te czynniki – które zaistniały już kilkadzie-siąt lat temu – były zwiastunami nadejścia świata postidei, a nie jego źródłem. Prawdziwą winowaj-czynią jest być może sama informacja. Wydaje się

Koniec świata ideiCofamy się intelektualnie. Dokąd idziesz? Co robisz? Z kim się widujesz? To są wielkie pytania naszych czasów – ubolewa publicysta Neal Gabler.

W czasach, kiedy wiemy więcej niż kiedykolwiek, coraz mniej myślimy

Jesteśmy przytłoczeni takim nadmiarem informacji, że nie mamy czasu ich przetworzyć

© w

ww

.cag

leca

rtoo

ns.c

om (4

)

Page 2: M Y Ś L E N I E W Y S Z Ł O Z M O D Y Koniec świata idei · czynią jest być może sama informacja. Wydaje się Koniec świata idei Cofamy się intelektualnie. Dokąd idziesz?

M Y Ś L E N I E W Y S Z Ł O Z M O D YE S E J

191 2 – 1 8 . 0 9 . 2 0 1 1 / 3 7 FORUM

M Y Ś L E N I E W Y S Z Ł O Z M O D YE S E J E S E J

paradoksalne, że w czasach, kiedy wiemy więcej niż kiedykolwiek przedtem, coraz mniej myślimy.

Żyjemy w wychwalanym wieku informacji. Dzięki internetowi mamy natychmiastowy dostęp do wszystkiego, co ktokolwiek chciałby wiedzieć. Jesteśmy niewątpliwie najlepiej poinformowanym pokoleniem w dziejach, przynajmniej w katego-riach ilości. W eterze są biliony bilionów bajtów – tyle informacji możemy zgromadzić i o takiej ilo-ści informacji możemy myśleć.

Z A D U Ż O Z B O Ż A N A M Ą K ĘI tu leży pies pogrzebany. W przeszłości gromadzi-liśmy informacje nie tylko po to, by zdobyć wie-dzę. To był dopiero początek. Gromadziliśmy in-formacje również po to, by je przekształcać w coś wartościowszego niż fakty i bardziej użytecznego – w idee, które pożytkowały informacje. Usiłowali-śmy nie tylko poznać świat, ale naprawdę go zrozu-mieć – oto najważniejsza funkcja idei. Wielkie idee objaśniają świat i pomagają nam zrozumieć siebie nawzajem.

Marks wskazał na zależność między środkami produkcji a systemami społeczno-politycznymi. Freud nauczył nas zgłębiania umysłu jako drogi do zrozumienia naszych emocji i zachowań. Einstein stworzył na nowo fizykę. Jeszcze później McLu-han badał naturę współczesnej komunikacji i jej wpływ na nasze życie. Te idee pomogły nam ogar-nąć umysłem nasze istnienie i pokusić się o odpo-wiedzi na wielkie, nurtujące nas pytania egzysten-cjalne. Lecz o ile dawniej informacja była pożyw-ką dla idei, w ostatnim dziesięcioleciu stała się jej rywalką. Przypominamy rolnika, który ma za dużo zboża, żeby zrobić mąkę. Jesteśmy przytłoczeni tak wielkim nadmiarem informacji, że nie mamy czasu ich przetworzyć – nawet gdybyśmy chcieli, a więk-szość z nas po prostu nie chce.

Już samo gromadzenie informacji jest wyczer-pujące: co robią w danej chwili i następnej wszyscy nasi przyjaciele; z kim umawia się teraz na randki Jennifer Aniston; które wideo jest teraz najpopu-larniejsze na YouTube; co dziś ma na sobie księżna Letycja albo Kate Middleton. Żyjemy w warunkach informacyjnego prawa Greshama (przypisywane również Kopernikowi stwierdzenie, że gorszy pie-niądz wypiera lepszy – przyp. FORUM) – informa-cja, bez względu na to jak banalna, wypiera ideę.

Wolimy wiedzieć, niż myśleć, bo wiedza ma bardziej wymierną wartość. Dzięki niej jesteśmy w obiegu, utrzymujemy kontakt z przyjaciółmi i na-szym otoczeniem. Idee są za mgliste, niepraktycz-ne, wymagają zbyt wielu zabiegów, a przynoszą za mało bezpośrednich korzyści. Niewielu ludzi prze-kazuje idee, wszyscy przekazują informacje, na ogół o charakterze osobistym. Dokąd idziesz? Co ro-bisz? Z kim się widujesz? To są wielkie pytania na-szych czasów.

To nie przypadek, że świat postidei narodził się wraz ze światem portali społecznościowych. Jeśli nawet istnieją portale i blogi poświęcone ideom, to Twit-ter, Facebook, Myspace, Flickr i tak dalej – a więc te najbardziej popularne w sieci – są w gruncie rze-czy miejscami wymiany informacji w celu zaspo-kojenia wiecznego głodu informacyjnego, nie są to jednak informacje, które mogłoby zrodzić idee. Na ogół są bezużyteczne – poza tym, że posiadacz in-formacji ma się poczuć dobrze poinformowany.

Oczywiście można dowodzić, że pełnią tę samą funkcję, jaką dla poprzednich pokoleń pełniła roz-mowa, a rozmowa też rzadko rodziła wielkie idee. Ta analogia nie jest jednak do końca trafna. Po pierwsze portale społecznościowe są podstawową formą komunikacji dla młodych ludzi i jako takie zaczynają zastępować druk, a to przede wszystkim za pomocą druku wyrażano idee. Po drugie ugrun-towują nawyki umysłu, które nie sprzyjają świado-memu dyskursowi dającemu początek ideom. Za-miast teorii, hipotez i istotnych argumentów dosta-jemy w okamgnieniu złożony ze 140 znaków wpis o jedzeniu kanapki albo oglądaniu telewizji. I choć portal społecznościowy może powiększyć krąg na-szych znajomych, pozwalając poznać nowych ludzi, nie jest to tożsame z poszerzaniem horyzontów in-telektualnych. Paplanina portali społecznościowych sprawia, że nasz intelektualny świat kurczy się do rozmiaru naszego bezpośredniego otoczenia. A to przecież myśli uporządkowane w słowa – na ekra-nie komputera lub na kartce papieru – poszerza-ją horyzonty.

Nie ma już idei. Pozostały nam tylko spostrzeżenia

Wolimy wiedzieć, niż myśleć, bo wiedza ma bardziej wymierną wartość

Page 3: M Y Ś L E N I E W Y S Z Ł O Z M O D Y Koniec świata idei · czynią jest być może sama informacja. Wydaje się Koniec świata idei Cofamy się intelektualnie. Dokąd idziesz?

20 FORUM 3 7 / 1 2 – 1 8 . 0 9 . 2 0 1 1

M Y Ś L E N I E W Y S Z Ł O Z M O D YE S E J

M Y Ś L E N I E W Y S Z Ł O Z M O D YE S E J E S E J

Parafrazując słynną maksymę (jako jej autor często wskazywany jest bejsbolista Yogi Ber-

ra): „Nie można jednocześnie myśleć i uderzać” – nie można też jednocześnie myśleć i „tweeto-wać”. Nie dlatego, że nie możemy wykonywać

kilku czynności naraz, ale dlatego, że „tweetowa-nie”, na ogół mające formę nieuzasadnionych po-wierzchownych opinii albo opisu własnych proza-

icznych czynności, jest stanem rozkojarzenia, czyli antymyśleniem.

D E F I C Y T M Y Ś L I C I E L IKonsekwencje dla społeczeństwa, któ-

re zatraciło zdolność do myślenia na dużą skalę, są ogromne. Idee

to nie są tylko zabawki inte-lektualne. Mają praktyczne zastosowanie. Pewien za-przyjaźniony ze mną ar-tysta skarżył się ostatnio, że w jego odczuciu świat sztuki dryfuje na mieliznę, bo nie ma już wielkich krytyków pokroju Harol-da Rosenberga i Clemen-

ta Greenberga, którzy two-rzyli idee w tej dziedzinie, a te zapładniały i ożywiały

sztukę. Inny przyjaciel użył podobnych argumentów w od-

niesieniu do polityki. Podczas gdy partie debatują, jak bardzo

należy ograniczyć wydatki budże-towe, on sam się zastanawiał, gdzie są John Rawls i Robert Nozick, którzy wznieśliby naszą politykę na wyższy poziom.

Z całą pewnością to samo można powiedzieć o ekonomii – John Maynard Keynes pozostaje w centrum debaty prawie 80 lat po sformułowaniu teorii o nakręcaniu koniunktury. Nie znaczy to, że następcy Rosenberga, Rawlsa i Keynesa nie istnie-ją, ale jeśli istnieją, nie zyskają posłuchu w kulturze, która ma tak mało zastosowania dla idei, zwłasz-cza tych wielkich, ekscytujących i niebezpiecznych – taka jest prawda bez względu na to, czy idee po-chodzą ze środowisk akademickich czy od ludzi, którzy nie należą do elitarnych instytucji i rzucają wyzwanie potocznej mądrości. Wszyscy myślicie-le są ofiarami nadmiaru informacji, ofiarami tego nadmiaru są też idee dzisiejszych myślicieli.

Odnosi się to szczególnie do przedstawicieli na-uk społecznych, jak psycholog kognitywista Steven Pinker – który snuje teorie na temat wszystkiego, od źródeł języka do roli genetyki w naturze człowie-ka, jak biolog Richard Dawkins – który ma wielkie kontrowersyjne idee na temat wszystkiego, od sa-molubstwa Boga począwszy, jak psycholog Jona-than Haidt – który analizuje różne systemy etyczne

i wyciąga fascynujące wnioski na temat związków moralności z przekonaniami politycznymi.

Ponieważ jednak ludzie ci są bardziej uczonymi i empirykami niż przedstawicielami humanistyki ogólnej – która była punktem wyjścia w populary-zowaniu idei – spoczywa na nich podwójna klątwa: borykają się nie tylko z ogólną niechęcią wobec idei, ale też z niechęcią wobec nauki, która w me-diach w najlepszym razie jest prezentowana jako dziedzina tajemnicza, w najgorszym – jako niezro-zumiała. W poprzednim pokoleniu występowaliby w popularnych czasopismach i telewizji. Dziś są zagłuszeni przez szum informacyjny.

Zapewne znajdą się tacy, którzy stwierdzą, że wielkie idee przeniosły się do sfery rynkowej, ale za-chodzi duża różnica między dochodowymi innowacja-mi a myślami będącymi wyzwaniem intelektualnym.Przedsiębiorcy mają mnóstwo pomysłów, a niektó-rzy – jak Steven Jobs z Apple – są twórcami bły-skotliwych wynalazków. Pomysły te mogą zmienić nasze życie, ale rzadko zmieniają sposób naszego myślenia. Mają charakter materialny, a nie ideowy. To właśnie myśliciele są dziś towarem deficytowym i prawdopodobnie tak będzie nadal.

Staliśmy się narcyzami informacyjnymi, tak mało zainteresowanymi czymkolwiek poza nami samymi i naszym otoczeniem – nie obchodzi nas nic, czym nie moglibyśmy się podzielić z przyjaciółmi – że gdy-by nagle pojawił się Marks albo Nietzsche, głosząc swoje idee, nikt nie zwróciłby na niego najmniejszej uwagi, a już na pewno nie media głównego nurtu, bo te nauczyły się tylko karmić nasz narcyzm. Przy-szłość zapowiada się jako epoka coraz większego natłoku informacji. Będziemy już wiedzieć wszyst-ko. Ale nikt nie będzie myślał. Pomyślmy o tym.

NEAL GABLER © NYT Synd., 13.08.2011

Autor jest dziennikarzem, publicystą, komentato-rem politycznym oraz wykładowcą kulturoznawstwa na Uniwersytecie Południowej Kalifornii. Specjalizuje się w społecznej historii filmu, jego ostatnia książ-ka to „Walt Disney: The Triumph of the American Imagination” (Walt Disney: Triumf amerykańskiej wy-obraźni).

Wszyscy myśliciele i ich idee są dziś ofiarami nadmiaru informacji