TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM … · 2017. 8. 31. · obszar monsunowy, na którym...

16
52 (1438). Warszawa, dnia 26 grudnia 1909 r. Tom XXVIII. TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM. PRENUMERATA „WSZECHŚWIATA". W Warszawie: rocznie rb. 8, kwartalnie rb. 2. Z przesyłką pocztową rocznie rb. 10, półr. rb. 5. PRENUMEROWAĆ MOŻNA: W Redakcyi „Wszechświata" i we wszystkich księgar- niach w kraju i za granicą. Redaktor ,,Wszechświata“ przyjmuje ze sprawami redakcyjnemi codziennie od godziny 6 do 8 wieczorem w lokalu redakcyi. Adres Redakcyi: WSPÓLNA .Nk 37. Telefonu 83-14. G. HELLMANN. O WAHANIACH KRAŃCOWYCH OPADÓW DESZCZOWYCH. (Odczyt, wygłoszony na IX-ym Zjeździe geogra - ficznym międzynarodowym, w sekcyi meteorolo- gii i magnetyzmu ziemskiego). Poznanie wrahań, jakim ulegają opady pewnego obszaru, ma wielkie znaczenie teoretyczne, szczególnie zaś—praktyczne. Dane takie są niezmiernie ważne dla ge- ografii gospodarczej, gdyż bez ich znajo- mości wszystkie próby uprawy są przed- sięwzięciami ryzykownemi. Niejednemu młodemu państwu kolonialnemu dało się to we znaki, a i Niemcy, które poniosły bardzo dotkliwe straty w swych dwu największych posiadłościach afrykańskich naskutek chybionych upraw i hodowli, uniknęłyby tego, gdyby wielka zmien- ność opadów deszczowych na tych obsza- rach lepiej była znana. Że nie myślano wcale o możliwości znacznych bardzo wa- hań, pochodzi to może stąd, że nadzwy- czajna prawidłowość w dziennym prze- biegu elementów meteorologicznych w pa- sie zwrotnikowym nasuwała myśl, że rzecz ma się podobnie ze wszystkiemi zjawiskami z roku na rok. Otóż doświad- czenie nauczyło obecnie, że, co dotyczę opadów deszczowych, w wielu częściach obszarów zwrotnikowych jest wprost przeciwnie,—i okoliczność ta pobudziła mnie do zbadania systematycznego krań- cowych wahań opadów, z punktu widze- nia możliwie ogarniającego całość ziemi. Dotychczas tego nie uczyniono. O wa- haniach temperatury (anomaliach) śred- nich i absolutnych we wszystkich czę- ściach ziemi jesteśmy poinformowani nie- źle, natomiast o wahaniach opadów po- siadamy jedynie dane pojedyńcze. Do oznaczenia tych wahań potrzeba długich i jednorodnych szeregów spo- strzeżeń, a są one znacznie rzadsze, niż się zwykle przypuszcza. W tym kierun- ku (po części i dla innych celów) zbada- łem przedewszystkiem czterdzieści kilka stacyj europejskich z jednoczesnemi ob- serwacyami 50-ioletniemi z okresu od 1850 do 1900 roku i obliczyłem dla tych miejscowości średnie i bezwzględne wa- hania opadów deszczowych. Np, ilość opadu rocznego w trzech miejscowościach;

Transcript of TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM … · 2017. 8. 31. · obszar monsunowy, na którym...

Page 1: TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM … · 2017. 8. 31. · obszar monsunowy, na którym położo nych jest wiele stacyj z 37—60-letniemi pomiarami opadów. Wilgotny monsun

52 (1438). W arszaw a, dnia 26 grudnia 1909 r. Tom X X V I I I .

TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.PRENUMERATA „W SZECH ŚW IA TA".

W Warszawie: roczn ie rb . 8, kw artaln ie rb . 2.Z przesyłką pocztową roczn ie rb . 10, p ó łr . rb . 5.

PRENUMEROWAĆ MOŻNA:W Redakcyi „W szechśw iata" i we w szystk ich księgar­

niach w k raju i za granicą.

R ed ak to r ,,W szechśw iata“ p rzy jm u je ze spraw am i redakcyjnem i codziennie od godziny 6 do 8 w ieczorem w lokalu redakcy i.

A dres R edakcyi: W SPÓ LN A .Nk 37. Telefonu 83-14.

G. H ELLM ANN.

O W A H A N IA C H K R A Ń C O W Y C H

O P A D Ó W D E S Z C Z O W Y C H .

(Odczyt, w ygłoszony na IX -ym Zjeździe geogra­ficznym m iędzynarodow ym , w sekcyi m eteorolo­

gii i m agnetyzm u ziemskiego).

Poznanie wrahań, jak im ulegają opady pewnego obszaru, ma wielkie znaczenie teoretyczne, szczególnie zaś—praktyczne. Dane takie są niezmiernie ważne dla ge­ografii gospodarczej, gdyż bez ich znajo­mości wszystkie próby upraw y są przed­sięwzięciami ryzykownemi. Niejednemu młodemu państw u kolonialnemu dało się to we znaki, a i Niemcy, k tóre poniosły bardzo dotkliwe s tra ty w swych dwu najw iększych posiadłościach afrykańskich nasku tek chybionych upraw i hodowli, un iknęłyby tego, gdyby wielka zmien­ność opadów deszczowych na tych obsza­rach lepiej była znana. Że nie myślano wcale o możliwości znacznych bardzo wa­hań, pochodzi to może stąd, że nadzwy­czajna prawidłowość w dziennym prze­

biegu elementów meteorologicznych w pa­sie zwrotnikowym nasuw ała myśl, że rzecz ma się podobnie ze wszystkiemi zjawiskami z roku na rok. Otóż doświad­czenie nauczyło obecnie, że, co dotyczę opadów deszczowych, w wielu częściach obszarów zwrotnikowych je s t wprost przeciwnie,—i okoliczność ta pobudziła mnie do zbadania system atycznego k rań ­cowych wahań opadów, z punktu w idze­nia możliwie ogarniającego całość ziemi.

Dotychczas tego nie uczyniono. O w a­haniach tem pera tu ry (anomaliach) śred­nich i absolutnych we wszystkich czę­ściach ziemi jes teśm y poinformowani nie­źle, na tom iast o wahaniach opadów po­siadamy jedynie dane pojedyńcze.

Do oznaczenia tych wahań potrzeba długich i jednorodnych szeregów spo­strzeżeń, a są one znacznie rzadsze, niż się zwykle przypuszcza. W tym k ierun­ku (po części i dla innych celów) zbada­łem przedewszystkiem czterdzieści kilka stacyj europejskich z jednoczesnem i ob- serwacyam i 50-ioletniemi z okresu od 1850 do 1900 roku i obliczyłem dla tych miejscowości średnie i bezwzględne wa­hania opadów deszczowych. Np, ilość opadu rocznego w trzech miejscowościach;

Page 2: TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM … · 2017. 8. 31. · obszar monsunowy, na którym położo nych jest wiele stacyj z 37—60-letniemi pomiarami opadów. Wilgotny monsun

818 W SZECHSW IAT <Nq 52

Kopenhadze, Genewie i San Fernando kolo Kadyksu cha rak te ry zu ją liczby na­stępujące:

Kopen- Gene- San h ag a w a F ernando 560 850 709Średnia z 50 la t w mm

Średnie od-) (bezwzgl.)w mm

chylenie od

średniejN ajw iększa j

ilość > roczna ) w % średniej 131

N ajm niejsza! w mm 356 ilość >

roczna j w % średniej 64

72,7 128,5 182,4

(wzgl.) w % średniej

w mm13,0731

15,11191

140537

63

25,71262

178303

43

Porównanie liczb powyższych uczy w y­raźnie, że wahania opadów w zrasta ją nie­co od Kopenhagi do Genewy, zaś bardzo znacznie — od tej ostatniej miejscowości do San Fernando.

Odchylenia średnie, wyrażone w % ka­żdorazowej średniej, n a d a ją się, j a k wi­dzimy, bardzo dobrze do tak ich poró­wnań, szczególnie dopełnione przez ilości krańcowe roczne; jed n a k ż e obliczanie tych danych pochłania bardzo wiele cza­su i opłaca się tylko w tedy , jeś li mamy do czynienia z długim szeregiem obser- wacyj. S tąd dla oceny wahań w opa­dach rocznych uważam za właściwsze posługiwanie się je d n ą je d y n ą liczbą, k tórą szybko oznaczyć można, mianowi­cie—stosunkiem między najw iększą a n a j­mniejszą ilością. Ściśle mówiąc, s tosu­nek ten je s t tylko w yrazem wahań k rań ­cowych, w rzeczywistości j e s t jednakże w s tosunku nieomal p ro s tym do wahań średnich.

W rozprawie swojej p. t. „Opady na północno - niemieckich obszarach rzecz- n y c h “ dowiodłem szczegółowo, że wiel­kość, o której mowa (max: min), w g r a ­nicach obszaru o jed n ak o w y m klimacie niewiele się zmienia, że może być przeto użyta do wstępnego zb ad an ia prędkiego, czy dany długi szereg obserw acyj je s t jednorodny. W Niemczech północnych np. wartość średnia tego ilorazu — 2,2, to znaczy, że rok n a jb a rd z ie j w opady obfity ma 2,2 raza więcej opadów, niż rok najsuchszy. Jeśli z a te m ja k iś szereg północno-niemiecki w y k azu je iloraz zna­

cznie większy, np. 3,2 lub jeszcze więk­szy, to można stąd wnioskować, że sze­reg ten nie je s t jednolity.

W artość tę nazywam krótko „ilorazem w a h a ń “ ilości rocznej opadów, i w roz­ważaniach poniższych nad wahaniami krańcowemi opadów7 będę się nim posłu­giwał wyłącznie. W przykładzie wyżej cytowanym wartości ilorazu wahań są następujące: Kopenhaga—2,0, G e n e w a = 2,2, San Fernando — 4,2, skąd widoczną się s taje na pierwszy rzu t oka znaczna różnica między Kopenhagą (lub Genewą) z jednej s trony a San Fernando z dru­giej.

Posługiwanie się ilorazem wahań, tak łatw ym do obliczenia, ma jeszcze tę do­brą stronę, że w niektórych razach w y ­starczają naw et serye krótsze. W samej rzeczy, jeśli ju ż z krótkiego szeregu w y­n ika wielki iloraz, to oczywista, że z dłuższego—może on tylko być jeszcze większy, n igdy mniejszy. Zatem otrzy­m ujem y przynajmniej rzęd wielkości, do którego iloraz należy.

Zresztą la ta krańcowe znajdują się n ie ­rzadko obok siebie, tak, że, kiedy mamy do czynienia z tak im okresem, dodanie wielu dalszych lat wartości ilorazu nie zmieni. Naturalnie jed n ak najwłaściwiej jes t b rać serye prawdziwie długie, co też uczyniłem. Przytem ponieważ wiele krajów pozaeuropejskich posiada ty lko krótsze szeregi, więc przez zużytkowy- wanie lat jednoczesnych starałem sięmO' żliwem uczynić porównywanie. Oczywi­ście wykluczałem długie szeregi, k tórych niejednolitość była mi wiadomą. N iektó­re z uży tych szeregówr spostrzeżeń m u ­szą być jeszcze niejednolite; albowiem jes t rzeczą bardzo t ru d n ą dowieść, że dana s tacya odosobniona w innych czę­ściach ziemi posiada dane jednolite lub niejednolite.

W y b ra n a przeze mnie m iara zmienno­ści rocznej ilości opadów,—iloraz wahań, może teoretycznie wahać się w g ranicach od 1,00 do co, Dolna granica nie zdarza się jednakże; n iem a miejscowości na zie­mi, na k tórą rok rocznie spadałaby ta sama ilość deszczu. O ile sądzić mogę z m ateryału , dotychczas przeze mnie zu-

Page 3: TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM … · 2017. 8. 31. · obszar monsunowy, na którym położo nych jest wiele stacyj z 37—60-letniemi pomiarami opadów. Wilgotny monsun

JSIó 52 W SZECHS WIAT

żytkowanego, iloraz max: min w rzeczy­wistości nigdy nie j e s t mniejszy od 1,5, oczywiście z założeniem, że uwzględnia­my szeregi dostatecznie długie. Nato­m iast nie brak miejscowości, dla których iloraz wahań—nieskończoności; mianowi­cie na obszarach pustynnych starego i nowego św iata znajdują się punkty, w których nieraz w przeciągu roku nie­ma zupełnie deszczu. Właściwiej byłoby może powiedzieć: deszczu, który można wymierzyć, gdyż z nowych obserwacyj dokładniejszych, z Egip tu np., wynika, że w W adi Halfa, miejscowości uważanej zwykle za pozbawioną opadów, spadają jed n ak często krople deszczu. S tąd j e ­s tem też zdania, że n iem a na ziemi miej­scowości stale pozbawionej opadów.

Przyjrzy jm y się teraz wartościom ilo­razu w ahań (max: min), obliczonym dla wielkiej ilości miejscowości w najróżno­rodniejszych klimatach, a przekonamy się, że małe wartości, od 1,5 do 2,5 spo­tykać można wszędzie na ziemi, naod- w rót zaś wielkie wartości związane są z zupełnie określonemi, ostro się odcina- jącem i obszarami klimatycznemi. Mając na uwadze cele praktyczne, nazywam stosunek max: min bardzo pomyślnym, jeśli je s t niższy od 2,0, pomyślnym,—je ­śli w aha się w granicach od 2,0 do 2,4, średnio pom yślnym —od 2,5 do 2,9, mało pomyślnym — od 3,0 do 3,9, niepomyśl­nym — od 4,0 do 4,9, bardzo niepomyśl­nym, jeś l i j e s t jeszcze wyższy. W isto­cie, jeś li ilość opadów w przeciągu roku może być pięć razy mniejsza od takiejże ilości w przeciągu innego roku, to je s t to wahanie, jak ie bez uszkodzenia przenie­sie niezmiernie mało roślin uprawnych.

Chciałbym teraz podać kilka przykła­dów, jako ilustracyę uogólnienia wyżej wypowiedzianego, że mianowicie m nie j­sze wartości ilorazu aż do 2,5 nie są związane z żadnym określonym obsza­rem, że przeciwnie mogą one zachodzić we wszelkich klimatach. Liczby, um iesz­czone w nawiasach przy nazwach miej* scowości, oznaczają ilość lat obserw acyj­nych, z k tó rych utworzyłem średnią ro­czną ilości opadów oraz ilorazy wahań;

Europa

Średnia w ilości opadów Iloraz

E dynburg (50)roczna

673 2,2G reenw ich (50) 613 2,1Bordeaux (50) 773 2,1P ary ż (50) 537 1,9T rew ir (50) 681 1,9S ztu tgart (50) 644 2,3B erlin (50) 581 2,1C hrystyan ia (41) 592 2,4H elsingfors (50) 605 2,4P ete rsbu rg (50) 505 2,4K onstantynopol (48) 733 2,2W iedeń (50) 623 2,1G enewa (50) 850 2,2

AmerykaToronto (37) ■ 872 2,1Providence, P h . I. (45) 1101 1,8N ew Bedford, Mass. (61) 1076 1,8Filadelfia, P enn . (55) 1100 1,8M arietta, Ohio (55) 1079 1,9H abana (30) 1314 1,7Rio de Janeiro (50) 1100 2,2

A frykaK apstad t (60) 648 2,4A lgier (58) 683 2,6

A zyaK alku tta (72) 1545 2,6Zi-ka-wei (32) 1101 2,2B ataw ia (37) 1796 2,0

AustraliaAdelajda (44) 514 2,3A uckland (45) j Nowa 1086 2,2W elling ton (40) > Zelan- Oamaru (40) ) dya

1286 2,3555 2,4

W liczbach powyższych niesłychanie trudno byłoby dopatrzeć się jak ie jkol­wiek prawidłowości w wielkości wahań krańcowych opadów. Przyczyny, powo­dujące różnice w tych wahaniach, po­znać można dopiero wtedy, kiedy mamy do porównania bardzo obfity materyał spostrzeżeń z najrozmaitszych obszarów klimatycznych, co możliwem czyni w y ­krycie wragi każdego z czynników, po­wodujących opady.

Zaprowadziłoby to nas zadaleko, gdy­byśm y tu chcieli przytoczyć wartości ilorazów wahań, obliczone przez nas dla setek stacyj. Sądzimy, że wystarczy, j e ­śli sformułujemy prawa, rządzące temi wahaniami, i wyjaśnim y je na kilku przykładach.

l) Położenie po stronie wiatrów, przy­noszących opady, zmniejsza wahania tych ostatnich.

Page 4: TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM … · 2017. 8. 31. · obszar monsunowy, na którym położo nych jest wiele stacyj z 37—60-letniemi pomiarami opadów. Wilgotny monsun

820 W SZECHŚW IAT j\To 52

Dotyczę to zarówno wybrzeży, jak i gór. Przyczyna tego zjaw iska j e s t od- razu widoczna.

2) Suchym obszarom właściwe są w ięk­sze wahania, niż obszarom okolicznym, obfitującym w opady.

Nie idzie tu przy tem o bezwzględną ilość opadów, ile raczej o to, że sąsiadu­jące z sobą obszary suche i wilgotne znajdują się w tych samych warunkach, dotyczących opadów.

Przyczyna takiego zachowania się je s t poczęści czysto rachunkow a, gdyż iloraz małych liczb je s t większy, niż wielkich. W yjaśn i to przykład następujący. Za­łóżmy, że ilość ś rednia roczna opadów w dw u niezbyt od siebie odległych m iej­scowościach wynosi 600 albo 300 mm i że w obu miejscowościach w ciągu ro­ku najw ilgotniejszego spadło o 200 mm więcej, a w ciągu roku najsuchszego— o 150 mm mniej, niż średnio. W tedy ilo­raz wahań dla pierwszej miejscowości będzie się ró w n a ł= l ,8 , dla d rug ie j—3,3. Coprawda w rzeczywistości w artości bez­względne wahań (200 lub 150 mm) są nieco mniejsze w miejscowości suchszej.

3) Obszary z rocznym rozdziałem opa­dów ściśle okresowym, szczególnie obsza­ry z wyraźnym je d n y m (albo dwoma) okresem suchym, posiadają większe w a­han ia w ilości opadów z roku na rok, niż obszary z opadami we w szystk ich porach roku.

Przyczyna tego objaw u leży w tem, że ewentualne s t r a ty w właściwej porze opadowej mogą w ciągu resz ty roku uledz pokryciu albo niedosta tecznem u albo n a ­w et żadnemu.

W szystk ie t rzy przytoczone p rzyczyny czynne są bardzo często w tym sam ym kierunku; zdarza się jednakże nierzadko, że jed n a przeciwdziała drugiej.

Najlepszych przykładów, ilus tru jących dwie pierwsze zasady, dostarcza indyjsk i obszar monsunowy, na k tó rym położo­nych je s t wiele s tacyj z 37—60-letniemi pom iaram i opadów.

W ilgotny monsun południowo-zachodni najsilniej i najprawidłowiej rozwinięty j e s t nad północnym oceanem Indyjsk im . Uderza on w wybrzeże Indyj Zagangeso-

wych nieomal prostopadle, natom iast dmie praw ie równolegle do wybrzeża w schod­niego Indyj Przedgangesowych (w ybrze­ża Koromandelskiego), posiada tu naw et miejscami charak te r w ia tru lądowego. Podobnie prawie pod kątem prostym monsun południowo • zachodni trafia wy­brzeże Indyj Przedgangesowych (wybrze­że Malabarskie); jednakże w części na j­bardziej północnej, w zatoce Arabskiej, w iatr ten ulega rozmaitym zakłóceniom.

Pow inniśm y zatem oczekiwać, że w y­brzeżu Koromandelskiemu właściwe są większe w ahania opadów, niż wybrzeżom Indyj Zagangesowych i Malabarskiemu. N astępu jąca tabelka, w której miejsco­wości są uszeregowane z północy na po­łudnie, potwierdza to przypuszczenie w zupełności.

Ilo raz w ahań na indyjsk im obszarze monsunowym .

W ybrzeże M ala­barskie

Bom bay (37) 3,2Goa (40) 2,8K arw ar (39) 2,6M angalore (37) 2,0Calicut (38) 2,1Coohin (37) 2,0

W ybrzeże Koro- m andelskie

V izagapatan (38) 4,0Cocanada (38) 4,5N ellore (38) 5,4M adras (87) 4,8Cuddalore (39) 5,1N egapatam (38) 5,2

W ybrzeże Indy j Z agangesow ych

C hittagong (38) 2,0A kyab (39) 1,7Sandow ay (35) 2,0M onlm ein (51) 2,2Tavoy (40) 1,6P o rt B lair (33) 1,8

Ponieważ w kącie wew nętrznym zatoki Bengalskiej monsun południowo-zachodni wieje bez przeszkody po rozległej nizinie obszaru koło ujść Gangesu i Brahma- pu try , więc Bengal dolny i A ssa m w y­

Page 5: TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM … · 2017. 8. 31. · obszar monsunowy, na którym położo nych jest wiele stacyj z 37—60-letniemi pomiarami opadów. Wilgotny monsun

M 52 WSZECH ŚW IAT 821

różniają się również nieznaczną zmienno­ścią opadów. Np., wartości ilorazu wa­hań dla Balasore (41) — 2,4, dla Kalku­ty (72) 2,6, dla Hoogly (36) 2,4, dla Co- milla (39) 1,8.

Stacye wzdłuż podnóża południowego Himalajów oraz stacye przedgórzy tego łańcucha ujawniają, j a k dalece położenie po stronie dowietrznej gór obniża w ar­tość ilorazu wahań. Mianowicie w środ­kowej i górnej części doliny Gangesu, oraz w Indyach środkowych iloraz waha się od 3,5 do 5,0, na tom iast w owych stacyach górskich je s t on znacznie m niej­szy. Np. w k ie runku ze wschodu na za­chód, od Sibsagaru w Assamie górnym aż do Simli wartości ilorazu są nas tępu ­jące: S ibsagar (39) 1,8, Darjeeling (33)2,1, D harm sala (41) 3,2, A bbottabad (41) 2,6, Simla (33) 2,6. U dajm y się natom iast na stok odwietrzny Himalajów do doliny górnego Indusu, a stwierdzimy, że ilości średniej (25 lat) opadów dla miejsco­wości Leh, położonej w wysokości 3 500 m, odpowiada iloraz wahań równy 20,7.

N aturalnie g ra tu ta j również rolę i d ru ­ga z przytoczonych wyżej przyczyn, mia­nowicie nadzwyczajna suchość Lehu. Wielki wpływ skąpych opadów ujaw nia się jednakże jeszcze wyraźniej na półno- co-zachodzie Indyj W schodnich, gdzie obszary pustynne wzdłuż Indusu środko­wego i dolnego, choć wchodzą jeszcze w obręb m onsunu południowo-zachodnie­go i leżą blisko stron wilgotnych (górny Pandżab), posiadają jed n a k zmienność opadów z roku na rok poprostu p rzera­żającą. Już w Peszawarze (42), gdzie In ­dus w kracza do niziny Pandżabu, ilo­raz = 5,6, w Mooltan (39) 10,3, w Jaco- babadzie (40) 16,7, w Kurraczi (45) na- w^et 59,6. Naturalnie, że wobec liczb tak wielkich nie idzie o jedności, ani nawet o dziesiątki; jeśli kiedy w przeciągu ro ­ku spadnie deszczu o kilka mm mniej, niż to było w roku dotychczas na jsuch ­szym, to iloraz wahań zwiększy się za­raz wdwójnasób.

Na wschód od pustyni Tharr, w Radż- putana, iloraz je s t również jeszcze w ie l ­ki: w aha się on od 5,0 do 10,0, natom iast we w nętrzu Indyj Środkowych i Przed- j

gangesowych wartość jego wynosi od 4,0 do 5,0.

Innego przykładu dostarcza nam Egipt. Tu, według jednoczesnych spostrzeżeń 15-oletnich, iloraz w Port - Saidzie=6,9, w Izmailii 7,5, w Suezie 41,0. W Kairze (17) wartość jego — 8,0, w Suakimie (13) = 10,5. Może się on tutaj, w głębi lądu, na właściwym obszarze pustynnym , równać nieskończoności.

Do trzpciego przykładu zużytkowuję jednoczesne spostrzeżenia 20-oletnie w Tu­nisie. Cały kraj brzeżny Tunisu i Alge- ru wyróżnia się nieznaczną zmiennością opadów, gdyż leży on po stronie dowie­trznej wiatrów północno-zachodnich, p rzy ­noszących opady. Za to bardziej na po­łudnie, na obszarach suchych, a naw et pustynnych, iloraz szybko wzrasta. Oto wartości tego ostatniego w Tunisie: Bi- zerta 2,2, Tunis 2,1. Le Kef 3,0, Gafsa4.0, Gabes 7,7.

Jeszcze mniej pomyślnie rzecz się przed­stawia w niemieckich posiadłościach na południowym zachodzie Afryki. Już ze spo­strzeżeń 8 —12-oletnich wypada dla czę­ści południowej kolonii niesłychanie wiel­ka zmienność opadów, i tak już bardzo nikłych. Iloraz wynosi w W indhuk 3,6, w Rehoboth 5,4, w Hoachanas 7,5, Gi- beon 6,5. W arm bad 11,8, Port Nolloth35.0. W Zatoce Wielorybiej wartość ilo­razu = nawet 0,0, gdyż w przeciągu k il­ku lat nie było tu opadów zupełnie.

Pozostaje nam jeszcze dać przykłady na poparcie trzeciej zasady, polegającej na zależności wahań z roku na rok od rozdziału opadów na pory roku.

Przykładu najbliższego nam dostarczają podzwrotnikowe stosunki, panujące na obszarze dookoła morza Śródziemnego.

Europa północna i środkowa posiada opady we wszystkich porach roku i w y­różnia się nieznaczną zmiennością, gdyż brak opadu w jednej porze roku może być łatwo wyrównany obfitszym opadem w innej; na tom iast na południu, na ob­szarze śródziemnomorskim, przeważna część opadu rocznego spada w jednej określonej porze roku (pora dżdżysta), przeciwstawiającej się reszcie roku—po­rze mniej dżdżystej lub naw et suchej.

Page 6: TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM … · 2017. 8. 31. · obszar monsunowy, na którym położo nych jest wiele stacyj z 37—60-letniemi pomiarami opadów. Wilgotny monsun

822 W SZECH ŚW IA T J\fo 52

Z tego względu wyrównanie w tym osta­tnim wypadku może mieć miejsce tylko w stopniu ograniczonym ,—stąd wahania opadów są większe.

W samej rzeczy w artość ilorazu w E u­ropie północnej, zachodniej i środkowej w a h a 's ię od 1,8 do 2,8, na tom iast w Liz­bonie (50) w artość jego wynosi 3.0, w Madrycie (49) 3,0, w San Fernando (50)4,2, w Perp ignan (50) 3,4, w Marsylii (49) 3,7, w Genui (50) 3,8, w Neapolu (50) 3,2, Palermo (50) 4,0, na Malcie (43) 3,5, w A te ­nach (36) 3,5. N atom iast na wybrzeżu Algeru i Tunisu, w artość ilorazu, jak wspomnieliśmy wyżej, znów spada (od 2,3 do 2,8), gdyż, chociaż okres roczny opadu je s t tu ta j ten sam, co w Europie południowej, wybrzeże to leży po stronie dowietrznej w ia trów wilgotnych; a ta okoliczność w pływ a na większą sta tecz­ność właściwego okresu opadowego, jak to jeszcze wyraźniej uw yda tn ia się na obszarze m onsunowym indyjskim.

Dalej iloraz wahań w zrasta, jeś l i opa­dy trw ają w ciągu całego roku, ale są szczególnie obfite o jedne j porze roku. Należy tu np. w nętrze Azyi Tylnej z ob- fitszemi opadami letniemi. Iloraz dla P e ­kinu (32) równa się tu ta j 4,5, dla Ner- czyńska (50) 3,6, B arnaułu (50) 4,2.

Wreszcie za przykład połączonego od­działywania w szystkich trzech p rzy to ­czonych zasad, mogą służyć zm iany w wartości ilorazu wahań na stacyach wzdłuż telegrafu lądowego na przekroju północno-południowym w Australii.

Średnia ilość opadów Iloraz

w ahańw mmP o rt D arw in (31) 1596 1,9R iver K atherine (28) 1020 3,1D ały W ate rs (28) 701 4,9T ennents Creek (27) 397 5,7B arrow s Creek (27) 313 9,5C harlo tte W ate rs (27) 144 10,2Cow arie (18) 126 17,8K anow ana (9) 72 15,7F arina (22) 161 5,4Blinm an (35) 336 4,0Clare (39) 618 2,7K apunda (40) 499 2,4A delaida (44) 514 2,3

Jeśli Port Darwin posiada tak mały iloraz wahań, choć wyróżnia się ostro odcinającym okresem rocznym — lipiec i sierpień są prawie suche,—to pochodzi to stąd, że znajduje się po stronie do­wietrznej wilgotnego monsunu północno- zachodniego. Rzecz się ma tu podobnie, ja k z monsunem południowo - zachodnim w Indyach Zagangesowych. Od Farina w k ierunku południowym opady zdarzają się we wszystkich porach roku z maxi- mum w zimie.

Jeszcze większa zmienność, niż na Te- ry to ryum Północnem, panuje w północ­nej części Australii Zachodniej, gdzie, naw et wzdłuż wybrzeża (20 — 25° szer. poi.), iloraz w Onslow (14) wynosi 25,4, w Cossack (17) aż 71,7. W lepszych znacznie w arunkach pod tym względem znajdują się części południowe tego w y­brzeża: Perth (24) 2,3, B unbury (23) 2,1, Albony 1,8. Również wybrzeże wschod­nie Australii odznacza się znacznemi sto­sunkowo wahaniami opadów: Brisbane (47) 3,7, Newcastle (41) 3,1, Sydney (63) 3,9. W e wnętrzu Nowej Walii Południo­wej i Queenslandu wartości ilorazu czę­sto podnoszą się do 5,0—8,0.

Rzućmy raz jeszcze okiem na całą zie­mię, a stwierdzimy, że małe wahania w ilości rocznej opadów zdarzają się wszędzie, tymczasem wielkie (ilorazy 3,5) zachodzą wyłącznie prawie w pasach zwrotnikowym i podzwrotnikowym. W tych pasach położone są obszary, na jba r­dziej nawiedzane przez niesłychane po­suchy i zjawiska im towarzyszące, prze­de wszystkiem — Australia, Chiny, Indye i części Afryki.

Tłum. L. H.

B A D A N IA A R C H E O L O G I C Z N E N A C E Y L O N IE .

W roku 1893 bracia Sarazinowie ogło­sili drukiem cenne trzytomowe dzieło o Ceylonie, owoc długich i szczegółowych badań, prowadzonych przez nich na tej wyspie. Obecnie do trzech poprzednich

Page 7: TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM … · 2017. 8. 31. · obszar monsunowy, na którym położo nych jest wiele stacyj z 37—60-letniemi pomiarami opadów. Wilgotny monsun

JSfo 52 W SZECHSW IAT 823

tomów został dołączony czwarty, obej­m ujący wiek kamienia na Ceylonie.

Znalezienie na wyspie Celebes w gro­tach Toalów niezawodnych śladów kul­tu ry kamienia dało impuls braciom Sa- razinom do przeprowadzenia w tym za­kresie poszukiwań również i na Ceylo­nie. Pozytyw ne czy nega tyw ne rozstrzy­gnięcie spraw y szczególnej nabierało w a­gi wrobec wielokrotnie wygłaszanej hy- potezy, zaprzeczającej W eddom stanow i­ska autochtonów' wyspy i uznającej ich poprostu za zdegenerowanych Syngale- zów. Udowodnienie, że na Ceylonie i s t ­n iała ku l tu ra wcześniejsza niż przybycie Syngalezów dowodziłoby, zdaniem Sara- zinów, że Weddowie są potomkami pier­wotnych mieszkańców wyspy. W celu rozwiązania pytania tego Sarazinowie przeprowadzili szereg poszukiwań w j a ­skiniach Ceylonu i rzeczywiście osiągnęli tą drogą obfity zbiór narzędzi kam ien­nych typu bardzo pierwotnego. Jaskinie te, zwane zarówno przez W eddów ja k Syngalezów „Galge" (gala — skała, go­dom), dziś jeszcze służą niekiedy za schroniska dla ludności miejscowej. Po­mijam tu szczegółowe wyliczanie jask iń i zbadanych przez braci podróżników, gdyż uwarstw owanie znalezisk we wszystkich nich było niemal identyczne: na wierzchu leżała w ars tw a zawierająca wyroby g a rn ­carskie i żelazne epoki historycznej, pod nią na głębokości 0,5 m— 1 m znajdowała się warstw a zawierająca narzędzia przed­historyczne. Najobfitszy plon zebrano w grocie Nilgala. Znaleziono tu okrzeski, jądra , noże i szpice czy też świdry z kwarcu, k tóre spoczywały pospołu z nawpół zwęglonemi kośćmi zwierząt. Podnieść należy z uznaniem tę okolicz­ność, że bracia Sarazinowie pozostawili część w arstw y nietkniętą, umożliwiając w ten sposób innym badaczom spraw dze­nie wyników swych poszukiwań.

Obecność narzędzi przedhistorycznych została s tw ierdzona nietylko w pokładach jaskiniow ych. Mianowicie, na szczytach niek tórych pagórków gnajsowych, nada­jących krajobrazowi bardzo cha rak te ry ­s tyczny wygląd, znaleziono narzędzia z kw arcu zupełnie podobne do narzędzi

pochodzenia jaskiniowego; i tu również, podobnie ja k w w arstw ach jaskiniowych dolnych, nie odkryto żadnych szczątków naczyń glinianych. Zdaniem Sarazinów mamy tu więc również do czynienia ze stacyami przedhistorycznemi, które zdają się być naw et liczniejsze niż stacye j a ­skiniowe. Sarazinowie mieli możność przyjrzenia się obozowisku dzisiejszych Weddów, które może nam dać pewne pojęcie o wyglądzie takich przedhisto­rycznych stacyj na o twartem powietrzu. Na szczycie pagórka wznosił się nędzny szałas z gałęzi i m urawy, będący schro­nieniem sześciu mężczyzn, trzech kobiet i kilkorga dzieci; nieco opodal pod skałą rozłożone było ognisko. Przeważnie j e ­dnak W eddowie sypiają wprost na dwo­rze, bacząc jeno, by jaki pień drzewny zasłaniał ich od wiatru. Wybór wzgórza na miejsce obozowiska był spowodowany zapewne tem, że wyniosłości mniej były wilgotne niż równina, a zarazem, dając obszerniejszy rzut oka na okolicę, u ła­twiały śledzenie tego, co działo się naokół.

Narzędzia przedhistoryczne Ceylonu mają wygląd bardzo prym ityw ny, co po części spowodowane je s t przez m ateryał użyty do ich wyrobu; je s t nim bowiem przeważnie kwarc, a nawet krysz ta ł gó r­ski, k tóre nigdy nie łupią się tak prawi­dłowo ja k krzemień. Z pośród narzędzi bardziej charakterystycznych wymienić należy noże; w przeciw ieństwie do no- żów znalezionych na Celebesie, wszystkie one mają podwójne ostrze; na ostrzach nie znać nigdzie śladów ponownego za­ostrzenia (retouches). Ciekawe są r ó ­wnież delikatne, ostre szpice, które mo­gły służyć jako zakończenie strzał, lub, być może, jako narzędzia do ta tuow ania albo nacinania ciała. Dzisiejsi jednak Weddowie nie umieją ani się golić, ani tatuować. Wreszcie na szczególną uw a­gę zasługują drobne blaszki kamienne, ksz ta łtu łuskowatego. W edług Brougha Smitha Australczycy posiadają broń zwa­ną „mongile“, sk ładającą się z pałki dre­wnianej, zaopatrzonej w dwa rowkowate wgłębienia, w które w klejają na żywicy ostre blaszki kamienne; być może, że

Page 8: TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM … · 2017. 8. 31. · obszar monsunowy, na którym położo nych jest wiele stacyj z 37—60-letniemi pomiarami opadów. Wilgotny monsun

824 WSZECHS WIAT M 52

blaszki znalezione na Ceylonie, a także podobne blaszki pochodzące z ja sk iń To- alów, miały takie właśnie zastosowanie. Dziś jednak ani W eddowie, ani Toalowie nie znają żadnej broni podobnej. W śród narzędzi zgromadzonych przez braci Sa- razinów uderza zupełny b rak siekierek. Pakt, że i dzisiejsi W eddow ie nie umieją w yrabiać s iek ier i ku p u ją je gotowe od Syngalezów potw ierdza niejako przypu­szczenie, że broń ta również i przez ich przodków nie była w yrabiana. Zważy­wszy brak naczyń glin ianych w stacyach przedhistorycznych Ceyłonu, Sarazinowie uznają stacye te raczej za paleolityczne niż za neolityczne. Że jed n a k nie znaj­dujem y tu narzędzi typowych ani dła okresu szelleńskiego, ani m ustery jsk ie- go, ani solutreńskiego, przeto,—ich zda­niem,—technikę rzeczoną należy przypi­sać końcowym m omentom paleolitu, m ia­nowicie okresowi magdaleńskiemu.

Zdaje mi się, że podobne zestawianie płodów technik i plemion tak odległych od siebie w przestrzeni, a może i w cza­sie i przytem używ ających zupełnie od­rębnego m ateryału surowego, nie osiąga pożądanego celu. S chem at ułożony dla Europy może nie odpowiadać bynajm niej przejawom, w ystępu jącym w innych oko­licach, gdzie w arunk i ksz ta łtow ały się odrębnie. O ile przeto odkrycia Sarazi- nów na Ceylonie zda ją się świadczyć rzeczywiście, że przed p rzybyciem S yn ­galezów na Ceylon w yspa ta posiadała już ludność myśliwską, prawdopodobnie przodków W eddów dzisiejszych,—o tyle odkrycia te nie dają nam praw a analo- gizowania co do czasu techn ik i litycznej Ceylonu z techn iką l ityczną któregobądź okresu k u l tu ry Europy. Toż samo s to ­suje się zresztą i do plemion p ierw ot­nych, zamieszkujących w yspy Andamań- skie, Celebes, Australię, a do niedawna i Tasmanię, k tó rych ku ltu ra , dziś jeszcze po części lityczna, nie może, a p rzyna j­mniej nie powinna być odnoszona do ża­dnego z okresów ku ltura lnych , k tóre roz­różniamy w Europie. Mamy tu prawo mówić jedynie o podobieństwach ksz ta ł­tów, niezależnie od zgodności lub n ie ­zgodności czasu, chyba że badania geolo­

giczne i paleontologiczne zdołają udo­wodnić wzajem ną współczesność pokła­dów.

Oprócz narzędzi kam iennych Sarazino­wie w zbadanych przez siebie s tacyach znaleźli narzędzia z kości, jednak bardzo nieliczne. Szczególniej ciekawy je s t kieł dzika, na k tó rym znać wyraźne zużycie krawędzi; naprow adza to na przypusz­czenie, że kły tak ie używane były do he­blowania lub wygładzania przedmiotów drewnianych, podobnie ja k to dziś jesz­cze widzimy u Andamańczyków. P ra ­wdopodobnie do tego samego uży tku słu­żyły muszle ślim aka Helix phoenix, za­opatrzone w spory otwór, lub nawet w dwa podobne otwory w pobliżu w y­lotu konchy i znalezione bardzo licznie w jask in i Nilgala. Wiele szczepów dzi­kich, np. Bororowie brazylijscy, krajowcy w ysp Mai'kezas, Australczycy, jako hebla używają muszli rozmaitych mięczaków, przedziurawionej w jednem lub w paru miejscach. Jednak u W eddów dzisiej­szych Sarazinowie nie zdołali jeszcze stwierdzić zastosowania tego narzędzia.

Szczątki zwierząt, znalezione pospołu z narzędziami, zostały szczegółowo zba­dane przez braci Sarazinów w nadziei, że tą drogą uda się może określić s taro­żytność tej pierwotnej ku l tu ry Ceylonu. Wobec tego, że fauna rzeczona odpowia­da zupełnie dziś jeszcze żyjącym na Cey­lonie ssakom, gadom i mięczakom, S a ra ­zinowie przypuszczają, że ku l tu ra kam ien­na wyspy nie je s t zbyt s taroży tna i że jej twórcy stanowili prawdopodobnie bez­pośrednich przodków' W eddów dzisiej­szych.

Co dotyczę kości ludzkich, to znalezio­no wprawdzie w jask in i Nilgala szczątki należące do czterech zdaje się osobników, są one jed n ak niedostateczne, by na ich podstawie można było wyprowadzić j a ­kiekolwiek wnioski anatomiczne.

K. Stolyhwo.

Page 9: TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM … · 2017. 8. 31. · obszar monsunowy, na którym położo nych jest wiele stacyj z 37—60-letniemi pomiarami opadów. Wilgotny monsun

Na 52 W SZECHSW IAT 285

JE R Z Y TJRBAIN.

Z N A C Z E N I E A T O M IZM U W BA ­D A N IU I N A U C Z A N IU .

(Dokończenie).

Dopiero w la t pięćdziesiąt później Ca- iiizzaro rzucił myśl, k tóra się wydała bardzo dziwną, że pierwiastk i mogą wią­zać się same ze sobą. W tedy dopiero pogodzono hypotezę Ayogadra z faktami obserwowanemi przez Gay-Lussaca, ozna­czając reakcyę, o której była mowa w ta ­ki sposób:

H, - f Cl, — 2 HC1.

Z tego punk tu widzenia reakcya nie zmniejsza ilości cząsteczek, lecz każda molekuła gazu prostego zawiera dwa a to ­my. Pojęcia atomu i cząsteczki s ta ły się dokładniejsze. Stosunek ciężarów gazów elem entarnych jednakowej objętości w j e ­dnakowych w arunkach tem pera tu ry i ci­śnienia był stosunkiem ciężarów moleku­larnych. Hypoteza atomistyczna otrzy­mała z powrotem utracone znaczenie przez usunięcie niepewmości, ja k a dotych­czas towarzyszyła wyborowi równoważni­ków. Te ostatnie porzucone były z ko­lei w następstw ie gorącej walki, prze­prowadzonej przez Wiirtza. Ciężary a to­mowe otrzymano z ciężarów molekular­nych, te zaś wyprowadzono z prężności gazów. W tej więc postaci hypoteza a to­mistyczna jest podstawą dzisiejszego na­szego system u znakowania chemicznego; system zaś ten wyraża jaknajściślej zbiór praw zasadniczych o stosunkach cięża­rów i objętości gazowych, podług k tó ­rych łączą się ciała, tworząc określone związki chemiczne. Nie można odrzucić tej hypotezy, nie zastępując jej założe­niem niczem nie usprawiedliwionem. J a ­kiż bowiem byłby sens obierać jako j e ­dnostkę chemiczną ciężaru ciała podwój­ną gęstość gazu danego ciała, odniesioną do wodoru, a nie gęstość potrójną lub poczwórną?... Lepiej więc poprostu u t rz y ­mać nadal hypotezę, niż zastępować j ą

założeniem m askującem j ą tylko. Histo- rya nauk fizycznych je s t z wielu wzglę­dów bardzo pouczająca. Odkrywa nam ona źródła dzisiejszych naszych idei i wskazuje w nich słabe strony. Bez hi- storyi tej nie bylibyśmy w stanie ująć jasno s tanu nauki dzisiejszej. W coraz to nowych w arunkach pojawiają się te same okoliczności i je s t wielką wobec tego korzyścią dla nauczania i badania liczenie się ze wskazówkami przeszłości.

Chemicy próbowali oddawna formuło­wać prawa, pozwalające przewidzieć kie­runek reakcyi. Dawniejsi chemicy ukła­dali w tym ' celu tablice powinowactw chemicznych. Jeden z założycieli analizy chemicznej, Bergmann, przedsięwziął w y­gotowanie dla każdego ciała tablic jego wzrastających powinowactw z innemi cia­łami. Pomysły te były zarzucone pod wpływem Bertholleta, którego próba me­chaniki chemicznej ma tyle punktów stycznych z m echaniką chemiczną no­woczesną, opartą na termodynamice. Z da ­je się jednak, że podjęte były znów przez termochemików, k tórzy uważali ciepło o trzym ywane podczas reakcyj jako miarę obustronnego powinowactwa ciał uczest­niczących w reakcyi. Tablice ciepła tw o ­rzenia są istotnem i tablicami powino­wactwa. Zasada maximum pracy w yka­zuje w samej rzeczy dobrze ten charak ­ter; lecz dane, towarzyszące tablicom ter- mochemicznym nadają tym ostatnim po­zór naukowy, którego brakowało tab li­com Bergmanna.

Podług doktryn atom istycznych teoryi mechanicznej ciepła, k tó ra miała s tać się nauką czystych zasad, ciepło o trzym arc w reakcyach chemicznych je s t rozpatry­wane często jako suma zmian siły żywej cząsteczek i atomów. Zmianie energii atomów odpowiada praca chemiczna, zmianie energii cząsteczek praca fizycz­na. W edług Berthelota pierwsza ’ je s t p racą powinowactwa; druga odpowiada zmianom stanu fizycznego. Hypoteza ta była podniesiona przez Berthelota i jego szkołę do wysokości zasady prac mole­kularnych. Zasada s tanu początkowego i stanu końcowego je s t jednem z praw poszczególnych, objętych zasadą term o­

Page 10: TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM … · 2017. 8. 31. · obszar monsunowy, na którym położo nych jest wiele stacyj z 37—60-letniemi pomiarami opadów. Wilgotny monsun

826 W SZECHŚW IAT M 52

dynamiczną bardziej ogólną, zasadą ró­wnoważności. Niemożna zaprzeczyć, że zasada ta zawdzięcza szybkie swe powo­dzenie, a wraz z tem i część swej płod­ności hypotezom atom istycznym starej teoryi mechanicznej ciepła.

W miarę ja k nauka czyni postępy, po­rzucone poglądy w racają znowu z po­praw kam i koniecznemi. Nazywają po­g lądy te nowemi: pod tę ka tegoryę wła­śnie podciągnąć możemy poglądy termo- chemików; przesłanki jednak tych poglą­dów zapożyczone są od atomizmu. Po­dobnego pochodzenia je s t również panu­jąca nauka o energii, k tó ra w strząsnęła budową term ochem iczną w je j fundam en­tach i wierzchołkach. Gdy jed n a k poró­w nyw am y dobytek wniesiony do badań naukowych nad reakcyą równowagi przez atomizm, do żywego św ia tła rzuconego w tę dziedzinę przez wywody te rm ody­namiczne Gibbsa, s tw ierdzam y mimo te ­go znaczną dysproporcyę na korzyść tych ostatnich. Reguła faz, s tosu jąca się do układów niejednorodnych, zbudowana b y ­ła bez pomocy hypotez, k tó rych doświad­czenie nie j e s t w stanie sprawdzić. W pro­wadzając do nauki pojęcie potencyału chemicznego, Gibbs dał formę n ienagan ­nie naukow ą pojęciom powinowactwa chwiejnym i niezdecydowanym . Ten wa­żny pomysł faz o ciągłej zmianie składu pozwolił mu poddać analizie m atem atycz­nej z jaw iska chemiczne, k tórych charak ­ter nieciągły zdawał się być niemożli­wym do opanowania m atematycznego. | Kilku autorów przypisywało Berthelotowi ideę p ierwotną tego pomysłu; lecz czyż raczej Berthelot nie splątał m ieszanin j e ­dnorodnych z określonemi ciałami złożo- nemi?

Jakżeż jed n a k suche są czysto mate­m atyczne prace Gibbsa!

Jak ich wysiłków jeszcze potrzeba za­nim założenie owo, zawierające praw a zasadnicze, można będzie przystosować do potrzeb chemików; dziś kilku zaled­wie w tajem niczonych umie je odcyfro- wać. Dzisiejsze uzasadnienia tych praw wykazują uderzający ko n tra s t z u s ta le ­niem praw a dawniejszego i nie mniej ważnego: praw a działania mas, k tóre za­

wdzięczamy szczęśliwej współpracy ma­tem a tyka Guldberga i chemika Waagego. Uczeni norwescy znali wszystkie do­świadczenia jakościowe Devillea: wie­dzieli, że reakcya może być ograniczona przez reakcyę odwrotną i że równowaga się przesuwa raz w jednym , raz w dru­gim kierunku, zależnie od warunków do­świadczenia. Idee przez nich wypowie­dziane są bardzo stare: podejm ują oni myśli, k tóre Berthollet sam prawdopo­dobnie wziął od Laplacea.

Powinowactwo, mówią oni, wynika ze wzajemnego przyciągania się atomów i cząsteczek. Przyciąganie owo działa na odległościach nikłych i nie rozpoście­ra się poza pewną sferą działania. Ró­żnica pomiędzy roztworami (które nazy­w ają oni związkami określonemi) a związ­kami nieokreślonemi zdaje im się nie istnieć. Co dotyczę pojęcia faz, są oni w rzeczywistości poprzednikami Gibbsa. „Działanie między dwoma ciałami łączą- cemi się w s tosunkach nieoznaczonych" je s t według nich dodawaniem tej samej na tu ry , co dodawanie się kwasu chloro­wodorowego do amoniaku. Siły działa­jące w obudwu wypadkach rozpatrują oni zatem jako siły jednego i tego sa­mego rodzaju: są to siły powinowactwa. Dwie cząsteczki reagują przedewszyst- kiem z powodu swego wzajemnego przy­ciągania, lecz nie one jedne wchodzą ty l­ko w grę. Molekuły, nie biorące udziału w tem łączeniu się, wyw ierają również przyciągania i w ten sposób powino­wactwo je s t siłą wypadkową tych sił wszystkich.

Nie znamy jej wielkości coprawda, wy­starcza jed n a k przypuścić, że je s t stałą w pewnej określonej tem peraturze. Nie znam y również wielkości absolutnej sfe­ry działania; lecz jej wielkość względna nam wystarczy: możemy jej przypisać objętość dowolną, naprzykład 1 cm sze­ścienny. Przyciąganie molekularne zale­ży od ilości cząsteczek działających, to znaczy od masy działającej każdego cia­ła, k t ó r e — jeżeli pozostawiony je s t do­wolny wybór sfery działania — powinno być ilością substancyi tej, zawartej w 1 cm3 całej objętości.

Page 11: TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM … · 2017. 8. 31. · obszar monsunowy, na którym położo nych jest wiele stacyj z 37—60-letniemi pomiarami opadów. Wilgotny monsun

M 52 W SZECHŚW IAT 827

Rozważania te rozpościerają się n iety l­ko na reakcye mające charak te r addy- tyAvny, lecz zarówno na reakcye podsta­wienia i rozkładu podwójnego. Jeżeli w tym ostatnim procesie, dwa ciała A i B reagują, tworząc dwa inne ciała podług równania chemicznego:

A + B = A! + B'

przyciąganie molekuł A przez molekuły B będzie w stosunku prostym do ilości względnej obecnych molekuł każdego rodzaju.

Powinowactwo ( T ) molekuł A wzglę­dem B będzie zatem proporcyonalne do iloczynu z mas działających; będziemy więc mieli, oznaczając je przez p i q i przez k współczynnik powinowactwa:

( T ) = k p q

To samo dotyczę nowo uformowanych cząsteczek A! i B', k tórych masy działa­jące są p' i q', ( T ) powinowactwo nowo uformowanych cząsteczek:

(T' ) = k'p'q'

Równowaga nastąpi wtedy, gdy te dwa działania odwrotne będą sobie równe, co wytworzy stosunek

k' _ n .k p,q, ’

P, <b p 'i i ' ’ oznaczyć można z doświadcze­nia. W yprow adzona więc będzie w ar­tość stałej równowagi, z której można wyliczyć bardzo dokładnie związek odpo­wiadający równowadze w mieszaninie jakiejkolwiek ilości A, B, A', B'.

Nie zatrzym ując się na rozwoju i uogól­nieniu ważnego praw a działania mas, zauważę że początkową sta tyczną teoryę Guldberga i W aagego, van ’t Hoif, o ile się nie mylę, zastąpił przez teoryę cy- ne łyczną bardziej dokładną, pozwalającą ustalić formułę ogólną, dającą się zasto­sować do wszystkich układów jednoli­tych. Guldberg i W aage zrobili ju ż szkic podobnej dynamiki, woleli jednak swą teoryę sta tyczną , k tóra w przypadku roz­tworów bardziej specyalnie przez nich badanych, pozwalała t łumaczyć zmiany, k tóre wprowadza do równowagi ostatecz­nej bądź to stopień nasycenia roztworu,

bądź obecność pewnych substancyj ob­cych.

„Jest rzeczą prawdopodobną — mówią oni—że molekuły ciała nie są swobodnie rozdzielone, lecz że są połączone w g ru ­py mniej lub bardziej znaczne. Czy g ru ­py te zmieniają się z tem peraturą? Czy każda z tych grup w roztworze stężo­nym i rozcieńczonym, ma tę samę wiel­kość? Czy liczba tych grup pozostaje niezmienną w ciągu reakcyi chemicznej? To są zagadnienia do rozwiązania; dyna­mika w ym aga poważnych badań nad bu­dową roztworów".

Olbrzymie wysiłki w tym kierunku — już plon przyniosły.

Teorya elektrochemiczna jonów F a ra ­daya je s t zwyczajną ideą atomistyczną około której Arrhenius, v an ’t Hoff, Ost­wald, Nernst, Perrin i tylu innych u g ru ­powało swe osobiste poglądy, i złączyło w zespól o godnej podziwu spójności fak­ty tak niepodobne ja k przewodnictwo roztworów, własności addy tyw ne ciał roz­puszczonych (kolor, współczynnik włosko- wTatości, zdolność ro tacyjną i wiele in­nych), ciepło zobojętniania kwasów i za­sad, obojętność cieplną podczas podwój­nego rozkładu soli, anomalie kryoskopi- czne elektrolitów, natężenia polaryzacyi i własności koloidów. Stopień dysocya- cyi cząsteczek kwasowych i zasadowych określa liczbowo siłę ich i zdolność ro ­tacyjną. Chemia z drogi wodnej wcho­dzi na drogę jonów. Analiza, k tóra do­tychczas była jedynie zbiorem przepisów praktycznych, s ta je się nauką rozumo­waną. Pew na szczęśliwa kombinacya t e ­oryi jonów z teoryą chemii organicznej dała W ernerowi możność uporządkowa­nia chaosu soli złożonych kobaltu, żela­za, chromu, rodu i pozwoliła przewidzieć liczne przypadki izomeryi.

Czyż można jeszcze po tak bogatym obrachunku wątpić w płodność atomi- zmu? Tyle podziwu godnych odkryć świadczy o jego sile żywotnej. D ok try ­ny atomistyczne są giętkie i rozciągłe; rozwój ich idzie w parze z rozwojem n a ­uki. Dzisiejsze atomy nie przypominają dawnych z czasów Daltona. Błędem jes t twie dzić, że atomizm je s t ujęciem aprio-

Page 12: TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM … · 2017. 8. 31. · obszar monsunowy, na którym położo nych jest wiele stacyj z 37—60-letniemi pomiarami opadów. Wilgotny monsun

828 W SZECHŚW IAT M 52

rystycznem świata. Atomizm nie podaje zasad niewzruszonych, m ogących sp ra ­wić upadek całego gm ach u za najm nie j­szą sprzecznością: tow arzyszy on raczej doświadczeniu, niż je wyprzedza. Ato­mizm uważać należy dzisiaj nie za syste- mat, lecz raczej za obraz, ponieważ od- źwierciadla on w każdej epoce zarówno błędy nauki j a k jej p raw dy. Dopóki za określenie p ierw iastków uw ażaliśm y to, które dał Lavoisier na ru inach złudzeń alchemii, jako uznanie ostateczne nie­mocy,— al om uważano za niepodzielny.

Atomy Daltona są niepodzielne, atomy Avogadra również, a tom y - jony e lek tro ­lizy też są niepodzielne. Czyż odkrycie radu, którego emanacya przemienia się w hel —było sygnałem klęsk i atomizmu? Szkielet dok tryny i lustru jącej obecnie wiedzę radyoak tyw ną — je s t naw skroś atomistyczny: wypadło jedyn ie zastąpić atom niepodzielny zbiorem innych a to ­mów noszących ładunki elektryczne, jak jony Arrheniusa.

Starałem się rzucić światło na płod­ność a tom istyki w dziedzinie chemii. Mi­mo to, nie w aham się stw ierdzić, że po­zostawia ona spekulacyi czystej miejsce zbyt szerokie i pełne niebezpieczeństw. Czyż jed n ak metoda obecnie zachw alana w term odynam ice wolna j e s t absolutnie od tych niebezpieczeństw. Obie m etody mogą doprowadzić zarówno do błędu jak do prawdy, ponieważ ja k słusznie zauw a­żył E rn es t Mach: praw da i błąd wspólne m ają źródło, powodzenie dopiero pozwala je odróżnić. To, co filozof rozumie przez „powodzenie", je s t odpowiedzią doświad­czenia.

Dlatego to należy udzielać najszerszej gościnności wszystkim sposobom pa trze­nia, które pozwalają klasyfikować fakty: to tylko pozwala stać się nauce istotnie płodną Unikając system atycznej w y­łączności i badając rzecz z j a k można najbardziej różnych punktów widzenia, zysku je się daleko w iększą pewność są ­du; można się w tedy łatwo w strzym ać od bezpłodnych sporów szkół, które , za­cieśniając in icyatyw ę badaczów i na ­uczycieli, zaw ażyły tak ciężko na wol­nym rozwoju nauki.

Atomizm, będąc jedynie odbiciem fak­tów, ma dostateczne prawo obywatelstwa w naukach ścisłych, ale nie trzeba z n ie ­go czynić dogmatu. Rozważając donio­słość jego dzieła, wiedzieć należy, że p ra ­cownik, obdarzając go swem zaufaniem, obchodząc się z nim ja k z narzędziem dającem się łatwo użyć,—wykonał arcy­dzieła,

Tłum. M. S.

N O W E W IA D O M O Ś C I O W Y S T Ą ­P IE N IU Z A R A Z Y M Ą C Z N IC O W E J

N A A G R E Ś C IE I D Ę B IE *).

Do ziem nawiedzonych przez mącznika agrestowego przybywa obecnie Galicya, a właściwie W. Księstwo Krakowskie. Do­tychczas, t. j. do r. 1909 mimo pilnych po­szukiwań, prowadzonych w rozm aitych oko­licach kraju, nie stwierdzono nigdzie obec­ności Sphaerotheca mors uvae, dopiero w sier­pniu b. r. pojawił się ów am erykański raą- czniak w dwu miejscowościach pod K rako­wem, mianowicie w dwu ogrodaoh na P rąd ­niku czerwonym i Rakowicach, odrazu w ca­łej sile, bo ilość zakażonych egzemplarzy wynosiła 100°/0. Obecność Sphaerotheca mors uvae tylko na pędach młodych (na jagodach dotychczas w Krak. niewidzia­ny) stw ierdził poraź pierwszy w wymienio­nych miejscowościach p. J . Gabry], kiero­wnik zakładu sadowniczego „G lin k a i£. U ka­zanie się zarazy mącznicowej pod K rako­wem należy przypisać naturalnem u rozsie­dlaniu się pasorzyta, tem bardziej, że kilka lat tem u widziano go podobno za kordonem rossyjskim o parę mil od Krakowa w K ró­lestwie Polskiem. Przypuszczenie, że zarazę agrestow ą sprowadzono z zagranicy (N ie­miec) razem z krzakam i agrestu , okazuje się zbytecznem, tem bardziej, że w obu ogro­dach, jak mię na miejscu poinformowano, agrestów się znikąd nie sprowadza.

Dziwnym zbiegiem okoliczności mamy do zanotowania w tym samym roku epidemicz­ne wystąpienie także drugiego mączniaka, mianowicie głośnego Oidium ąuercinum na dębach. Zbieraliśmy go w ogromnej ilości,

*) A rtyku ł ten ukaże się niebaw em w Zeit- sch rift f. Pflstnzenkrankheiten.

Page 13: TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM … · 2017. 8. 31. · obszar monsunowy, na którym położo nych jest wiele stacyj z 37—60-letniemi pomiarami opadów. Wilgotny monsun

W SZECHSW IAT 829

począwszy od lipca b. r. w okolicach K ra­kowa: w Zabierzowie, Grzybowie, na Zwie- rzyńou (zb. p. A. Żmuda st. uniw.), w Kopa­niu (zb. p. J . Brzeziński docent uniw.) w okolicach Dębiny (Wolica, Borek, Ga- wrzyłów, Latoszyn) i w Puszczy Niepoło- mickiej; w Zakopanem i w Raciborsku (pow. wielicki) zb. K. Rouppert; w Jaśle A .—Wo- dziczko. Tyle stanowisk z Galicyi. M ateryał niczem się nie różniący od galicyjskiego przywiózł ze Żmujdzi (Jukojnie) i z Abacyi prof. E . Janczew ski, a z Królestwa Polskie­go z gub. kieleckiej i radomskiej (z gór Świętokrzyskich) A. Żmuda.

Sposób występowania zarazy mącznicowej dębów w niczem się nie różni od znanych powszechnie opisów, otoczni mimo staran ­nych poszukiwań nie znalazłem,— co zresztą dotychczas nikom u się nie zdarzyło. Wia­domo, że wobec braku otoczni zalicza się go powszechnie do rodzaju Oidium, niektó­rzy autorowie, mianowicie T ro tte r 1)( Ha- r i o t 2), Griffon c. Maublanc 3) identyfikują go niewiadomo czy słusznie z Oidium ąuerci- num Tłiiim., znalezionem w Portugali przed 30 laty.

Przeczy tem u fakt gwałtownego rozsze­rzania się zarazy, która w przeciągu dwu lat zdołała zdobyć całą prawie zachodnią, środkową i południową Europę, a obecnie posunęła się już daleko na północny wschód, mianowicie do Żmujdzi.

O zmienionych w arunkach atm osferycz­nych, k tóre mogłyby być powodem w ybu­chu zarazy jak sądzi Paąue 4) (uważający zarazę dębów za Phyllactinia corylea) niko­mu nic nie wiadomo. Pozostaje przypusz­czenie, że mamy do czynienia z inwazyą amerykańskiego M icrosphaera extensa Cook. c. Peck., jak przypuszcza N eger 5), nie tw o­rzącym w Europie otoczni. B rak ich jest jak wiadomo powodem niemożności narazie stwierdzenia rodzajowej przynależności paso- rzyta.

Kwesty ę tę możnaby jednak sprawdzić doświadczalnie w sposób dający podwójną kontrolę: 1) sprowadzić z Ameryki otocznie Microsphaera extensa Cook. c. Peck, zaka­zić niemi zdrowe ku ltu ry dębów w Europie i przekonać się, ozy wyrosłe z askospor ko- nidya dadzą u uas (t. j. w Europie) formę workową, — w razie otrzym ania formy wor­kowej zapomocą tej metody postępowania mielibyśmy oczywisty dowód, że nasze Oidium J ąuercinum nie jest konidyalną formą Micro- | sphaera extensa Cook. c. Peck., w razie zaś j

gdyby otocznie się nie wytworzyły, można- [ by przypuszczać, że chorobę dębów w E u- j

ropie wywołuje forma konidyalna workowca | am erykańskiego, nie tworząca u nas otocz- i

ni; 2) przewieść nasze Oidium ąuercinum do Am eryki, zakazić niem w A m eryce dęby |

i przekonać się, ozy utw orzy otocznie, ozy nie,— gdyby powstały otocznie M icrosphaera estensa Cook. c. Peck., kw estya byłaby roz­wiązana, gdyby otocznie się nio wytworzyły, możnaby wyprowadzić wniosek, że Oidium ąuercinum nie jest konidyalną formą Mi- crosphaery am erykańskiej.

Co do pochodzenia zarazy mącznicowej, to wobec tego faktu, że dęby w ystępują tylko w Europie, Azyi, Ameryce i Afryce północnej, a dotychczas (t. j. przed dwu laty) na Starym lądzie jej nie obserwowano, nasuwa się przypuszczenie, że Oidium quer- cinum jest świeżo nabytym obywatelem E u ­ropy, którego dotychczas przeoczono w jego ojczyźnie; może z tego powodu, że tam mniej się daje we znaki, oo zdają się po­twierdzać obserwacye H ariota 2), k tóry twierdzi, że we Prancyi zaraza mącznicowa prawie, że nie w ystępuje na dębach am ery­kańskich; powodem przeoczenia go może być także ten fakt, że występuje równocze­śnie z innemi mączniakami.

Nakoniec stwierdzamy, że identyfikowanie mączniaka dębów z gatunkiem Oidium quer- cinum Thiim. jest dzisiaj zupełnie nieuza­sadnione, nikt dotąd bowiem nie udowodnił ich tożsamości, a fakty biologiczne zwracają się przeciwko ich identyfikowaniu. Także i analiza morfologiczna zupełnie nie u po­ważnia do utożsamiania zarazy dębów z Oi­dium ąuercinum Thiim. Mianowicie według

1 dyognozy* Thiimena, Oidium ąuercinum Thiim charakteryzuje się „conidiis regulari- te r ellipsoideis, u trinque rotundatis, achrois, episporia tenui 26 X 13 |j,“ gdy tym cza­sem mączniak dębowy z Abbacyi (zbierał prof. E . Janczewski), Żmudzi, Galicyi, Kró­lestwa Polskiego ma zarodniki beczułkowate („tonnenform ig“ Neger fi) 32 [i X 16 śre­dnio długości i szerokości, a więc znacznie większe od Oidium ąuercinum Thiim. Ró­żnica wymiarów, kształtu i cechy biologicz­ne wystarczają do stwierdzenia ich odrębno­ści. Dlatego też, określając zarazę mąCzni- cową dębów jako Oidium ąuercinum , nale­żałoby używać tej nazwy ale bez Thiimena jako autora, aż do udowodnienia ich identy­czności— co jest w najwyższym stopniu w ąt­pliwe m.

Z pracowni botan. pod kierownictwem prof. E. Janczewskiego.

!) T ro tter: La recen te M alattia della Querce. Buli. Soc. bot. it., 1908.

2) H ariot: Sur 1'Oidium du Cliene. C. R. Ac. Sc., P aryż, 1908.

:i) Griffon c. Maublanc: Sur le blanc du Che- ne. C. R. Ac. Sc., P aryż, 1908.

4) Paijue: La m aladie du Chene en 1908. Buli. Soc. bot. roy. belg., 1908.

5) N eger: ITber das epidem ische A u ftre teu eines E ichenm ehltaues in einem grossen Teil von Europa. N aturw . Ztfc. f. Land. u. Forst. VI 1908,

Page 14: TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM … · 2017. 8. 31. · obszar monsunowy, na którym położo nych jest wiele stacyj z 37—60-letniemi pomiarami opadów. Wilgotny monsun

830 W SZECHSW IAT JM® 52

£ •) Neger: D ie system at. S tellung d. E ichen- m ehltaupilzes. ibid, 1909.

Dodatek: Po napisaniu tego a r ty k u łu do­wiaduję się ze streszczenia w Botanisches C entralblatt, że Griffon o. M aublanc (Le blano du Ohśne, Buli. Soc. rayool. Prano. 1909) mączniaka dębowego nie uważają za identyczny z Oidium ąuercinum Thum .

Dr. Bolesław Namysłowski.

K R O N IK A NAUKOW A.

Niektóre w łasności elektryczne selenu.Zmniejszanie się oporu elektrycznego pod wpływem światła, odkryte przed la ty 35, badane było niejednokrotnie, i to w k ierun ­kach najrozmaitszych. Jeden tylko punkt tej sprawy, dziwnym zbiegiem okoliczności, prawie wcale nie zwrócił na siebie uwagi fizyków, a punktem tym był pow rót pod­czas ciemności zmienionego przez światło przewodnictw a do dawnej norm y. T ym cza­sem przebieg krzywej „pow rotu" w zależno­ści od różnych okoliczności, a zwłaszcza od dłrgości fali świetlnej, od natężenia światła i czasu działania, zdawał się zasługiwać na bliższe zbadanie. Praw da, że już dawniej opisano tu i owdzie parę tak ich krzyw ych „pow rotu" i stwierdzono pewną zależność od czasu trw ania oświetlenia, ale dopiero panna Ludw ika Dowell poświęciła tej kwe- styi studyum system atyczne.

Przedewszystkiem oznaczano dokładnie opór badanego ogniwa selenowego w ciem­ności; następnie wystawiano je na światło na określony przeciąg czasu i mierzono opór zarówno w chwili wstrzym ania dostępu świa­tła, jak i później w kró tk ich odstępach cza­su przez cały okres powracania oporu do wartości normalnej, jaką posiada w ciemno­ści. Ogniwa badane były po części system u Bidwella, po części zaś system u Ruhm era, przyczem za źródło św iatła służyło albo światło łukowe, k tóre rozkładało się widmo­wo w pryzm acie szklanym , albo też światło lampy żarowej o sile 16 świec, zabarwione przez czerwone lub zielone zasłony. Prąd we w szystkich doświadczeniach pochodził z akum ulatora pojedyńczego, a opór mierzo­no z pomocą m ostu W heatstonea, którego jednem ramieniem było ogniwo selenowe. Wyniki otrzym ane zestawiono graficznie w postaci krzywych.

Po oznaczeniu wpływu, jaki wywiera dłu­gość fali światła pobudzającego, poddano badaniu: zmianę krzyw ych pow rotu w za­

leżności od ozasu trw ania oraz od siły po­budzenia; dalej, przebieg nasycenia oraz czu­łości w przypadkach rozmaitej długości fali i różnego stopnia natężenia, a także stosu­nek do siły elektrobodźczej. O trzymane wyniki panna Dowell streszcza, jak nastę­puje:

Postać krzywej pow rotu zależy od siły pobudzenia oraz od długości fali pobudzają­cej. Wogóle, czas pow rotu wzrasta z siłą pobudzenia. Powrót do norm y następuje wolniej w razie pobudzenia światłem poza- czerwonem, aniżeli promieniami widzialnemi. Oddzielne ogniwa różnią się pomiędzy sobą zarówno co do względnego czasu pow rotu do normy dla różnych długości fali, jak i co do bezwzględnego czasu pow rotu dla światła o tej samej sile i długości fali.

Działanie pobudzenia przez czas dłuższy wpływa na postać krzywej w podobny spo­sób, ' jak działanie pobudzenia o natężeniu większem.

Pobudzenie wymaga czasu. Gdy 60°/o do 80°/0 całego przyrostu przewodnictwa przy­bywa w ciągu pierwszych 5-iu m inut, to osiągnięcie zupełnego nasycenia wymaga wielu godzin. Szybkość pobudzenia zmienia się z natężeniem i długością fali św iatła po­budzającego. Czas, niezbędny do zupełnego nasycenia, może się zmniejszać, gdy zmniej­sza się natężenie światła, ale pierw otna szyb­kość pobudzenia zawsze wzrasta z natęże­niem. Zmiana w szybkości pobudzenia od­dzielnych ogniw w razie rozm aitych długo­ści fali odpowiada zmianie w prędkości ioh pow rotu do normy. Tak n p .7 ogniwa, które najprędzej wracają do norm y po oddziałaniu św iatła czerwonego, ulegają też najprędzej pobudzeniu przez światło czerwone.

Zależność pomiędzy oporem a siłą elektro- bodźczą wyraża się graficznie linią w przy­bliżeniu prostą. Opór maleje, gdy siła elek- trobodźcza wzrasta.

Rozmaite ogniwa wykazują różnice we względnej wrażliwości na światło o różnej długośoi fali, nie zdołano jednak ustalić za­leżności pomiędzy zmianami owej wrażliwo­ści a zmianami w przebiegu krzyw ych po­w rotu i krzywych pobudzenia.

S. B.N atur w. E.

Przybór wody w jeziorze Aralskiem. J e ­zioro Aralskie, jak wiadomo, jes t jednem z większych na kuli ziemskiej. Głębokość jego wynosi w niektórych miejscach 68 m. Dwie najważniejsze rzeki wpadające, Amu-

j Darya i Syr-Darya, przynoszą około 1 500 m | sześciennych wody na sekundę.

Poziom jeziora Aralskiego w ciągu ubie­głego stulecia podlegał znacznym wahaniom.

! Od połowy XIX wieku poziom wód opadał

Page 15: TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM … · 2017. 8. 31. · obszar monsunowy, na którym położo nych jest wiele stacyj z 37—60-letniemi pomiarami opadów. Wilgotny monsun

JS6 52 W SZECHŚW IAT

w ciągu 30—35 lat; na mapach z tego cza­su widać półwyspy, k tóre powstały z da­wniejszych wysp, odnogi wysyohają; stan ten trw ał aż do 1880 r.

W 1899 r. Berg, badając wspomniane je ­zioro, stw ierdził okres przyboru wody; po­ziom wód nietylko był wyższy, niż w 1880 r. lecz przewyższał nawet stan wody z 1850 r. W yspy poznikały, nawet to r kolejowy m u­siano przesunąć. Podnoszenie się poziomu trw ało do 1908 r.; od 1880 do 1901 r. po­ziom wody w jeziorze Aralskiem podniósł się o 2 m.

Przybór wód w tem jeziorze nie jes t by­najmniej jedynem zjawiskiem, ponieważ to samo daje się zauważyć i w innych jezio­rach ty ch okolic. Wobec tego, niepodobna mówić o stopniowem wysychaniu Azyi Środ­kowej — mniemanie dotychczas jeszcze tak rozpowszechnione.

Przyczyny tego zjawiska są nieznane. N a­leży tu nadmienić, że przybór wody jest dość znaczny: średnia głębokość jeziora wy­nosiła 16 m, poziom podniósł się o 2 m, a więc ilość wody przybyłej wynosi Vg ca­łej masy wody jeziora.

Opadom atmosferycznym, o ile się zdaje, niepodobna przypisać tego zjawiska. W e­dług spostrzeżeń poczynionych w obserwa- toryum meteorologicznem w Barnaule, ilość wody deszczowej zmniejszała się do 1868 r., poczem zwiększała się do 1875 r., od tego zaś czasu trzym a się na jednym poziomie.

Z drugiej znów strony należy zauważyć, że od czasu, gdy rozpoczął się przybór wo­dy w jeziorze, rolnictwo w okolicy znacznie się rozwinęło, należałoby więc przypuszczać, że znaczna część wody rzecznej, użytej na sztuczne nawodnienie, ginie, zanim dosięgnie jeziora.

P rzybór wody w jeziorze Aralskiem jest niezaprzecznie zjawiskiem nader ciekuwem, zwłaszcza dla geologów, szkoda tylko, że dotychczas nie znajduje wyjaśnienia.

Cz. St.(Rev. scient.).

Przyczyny mańkuctwa. W ielokrotnie już usiłowano wyjaśnić przyczyny mańkuctwa, czyli lewicowości. Obecnie badacz włoski, dr. Livdo, podaje nową hypotezę (A tti d. Societa Romana d. Antropologia, 1908), we­dług której pierwszych przyczyn m ańkuctw a należy szukać w położeniu płodu jeszcze w łonie m atki. Wiadomo, że w znacznej większości przypadków płód w ostatnim okresie ciąży spoczywa w pozycyi potylico- wo-biodrowej lewej, a stąd, wówczas gdy

831

kończyny jego lewe sąsiadują z bardziej sztyw ną ty lną ścianą ciała matki, kończyny prawe przylegają do ściany brzusznej przed­niej, łatwo uginającej się pod naciskiem. W związku z tem prawe kończyny płodu, mające większą swobodę ruchów, niż lewe, w chwili przyjścia na świat znajdują się w stanie większego wyrobienia, a stąd dziec­ko używa ich chętniej niż kończyn lewyoh.

Dr. Livio nie uważa jednak bynajmniej położenia płodu w macicy za moment roz­strzygający o późniejszej przewadze kończyn prawych albo lewych; zdaniem jego wynika stąd tylko pewna predyspozycya, pewna skłonność do m ańkuctw a lub do prawico- wości (dextrismus), k tóra jednak w następ­stwie może być zrównoważona przez rozma­ite czynniki, tak , iż osobnik rodzący się m ańkutem , częstokroć zyskać może większą sprawność końozyn praw ych,—i odwrotnie. Wiele bardzo okoliczności w życiu poza-ło- nowem wpływać może na silniejsze wyrobie­nie prawych albo lewych kończyn, a wpły­wy te mogą być nawet pozornie bardzo nie­znaczne, np. karmienie niemowlęcia wyłącz­nie lub przeważnie jedną piersią. W takich razach dana przyrodzona predyspozycya (np. do m ańkuctwa) może uledz zniwelowaniu i ustąpić miejsca większej sprawności tych kończyn, k tóre w chwili urodzenia były sła­biej wyrobione. Podobny wynik może ró­wnież pozostawać w związku z traum atyz- mem jednej z kończyn, a nawet z syste­mem kładzenia lub noszenia niemowlęcia. J a k słabe wpływy w ystarczają na to, by u niemowlęcia spowodować przewagę je ­dnych kończyn nad drugiemi, świadczy ła­twość, z jaką ręka lewa osobników doro­słych wprawia się w wykonywanie rozma­itych czynności w razie u tra ty lub ubez- władnienia prawej.

K. Stołyhwo.

Przykład symbiozy wymoczka z bakterya-mi. W jelicie małego ślimaka Cyclostoma elegans żyje nadzwyczaj ciekawy wymoczek Trichodinopsis paradoxa. Dotychczas uwa­żano wymoczka tego za osobliwość ze wzglę­du na istnienie na jego powierzchni miga­wek, co wyróżniało go od innych gatunków grupy Discotrichae, nie posiadających mi­gawek.

Z badań jednak F aure - F rem ieta wynika, że rzekome migawki Trichodinospis są spi- ryllami. Nie posiadają one zupełnie ruchów charakterystycznych dla istotnych migawek. Oprócz tego, ugrupowanie ich jes t zazwy­czaj nieprawidłowe, ponieważ tworzą bądź pokrycie bardzo gęste, bądź małe kupki lub nieprawidłowe pęczki. Wreszcie mogą zu­pełnie oddzielać się od ciała wymoczka i po­

Page 16: TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM … · 2017. 8. 31. · obszar monsunowy, na którym położo nych jest wiele stacyj z 37—60-letniemi pomiarami opadów. Wilgotny monsun

832' W SZECHSW IAT JSfa 52

mimo to zachowywać, pozostając w o tacza­jącej cieczy, swoje zwykłe właściwości.

Triohodinopsis wykazuje nadto jeszcze in­ną osobliwość. W przełyku tego wymoczka prowadzą życie pasorzytnicze bakcyle.

Mamy tu osobliwy przypadek komensali-

zmu, albo może symbiozy trzech pierw otnia­ków, a jednocześnie pasorzytów w jelicie mięczaka. Je s t to bądźcobądź fakt biolo­giczny, spotykany bardzo rzadko.

Cz. St.(Rev. scieut.)

BULETYM METEOROLOGICZNYza czas od 11 /X II do 20/XII 1909 r.

(Z e sp o strz eżeń na S tacy i M e teo ro lo g iczn e j C e n tra ln e j p rz y M aizeum P rz em y słu i Rolnictw a w W arszawie).

Dz

ień B a ro m etr red .

do 0° i na cięż*kość. 700m m -|-

T em p era tu ra w st. C elsK ierunek i p rę d k .

w ia tru w m /sek.Z achm urzen ie

( 0 - 1 0 )5 3 E "2

y) g-

mm

U W A G I

7 r , J 1 p. 9 w. 7 r. 1 P . 9 w. N ajw .'N a jn , 7 r. 1 p. 9 w. 7 r . 1 p . 9 w.

11 59,5 59,1 59,0 2,9 3,6 3,0 3 ,8 2 ,4 n e 4 s e 3 e 3 10 10 1 0 = • -

12 59 ,5 60,2 02,1 2,0 0,3 - 0 ,7 3 ,5 - 0 , 9 NE, n e 5 n e 2 10 10 10 —

13 63,1 63,4 04,1 - 2 , 0 - 1 , 8 - 3 , 0 0 ,2 - 3 , 41

E, e 3 n e 3 10 10 10 —

14 6 4 ,0 64,1 06,9 - 2 , 8 - 1 ,7 - 5 , 0 _ 1 ,0 —5,4 e 2 n e 3 n 3 10 © 2 0 ' —

15 68,1 07,9 66,9 - 6 , 8 5,1 —7,2 - 2 , 0 - 7 , 5 E , NE, n e 2 10 Q 4 1 0 = —

10 64,9 03,4 60,1 - 8 , 0 - 4 , 0 - 3 , 8 - 2 , 4 1 -8 ,6 0 0 NE! 4 = 0 4 5 = —

17 54,3 50,9 47 ,6 - 5 , 5 - 1 , 0 - 3 , 0 —0,9 —5,8 Eb s e 2 SEt 0 © a 0 —

18 4 2 ,6 39,6 37,1 —6,5 - 3 , 5 - 1 , 7 0 ,4 !- 6 , 8 SE e 3 Ś2 4 0 8 i o X- 0,7 * 8?» p .; * 9 p .

19 39 ,4 41,3 42,1 1,5 2,8 0,2 2 , 9 —1,7 s w 3 s w 5 s e 2 9 0 2 8 —

20 32 ,4 31,7 38,2 3,5 6,8

.

1,6 7,0 - 2 ,0 S3 S6 s w 7 10 10 8 2,5 • 1 p .; 230p . 4 p .

Śre­dnie 54 ,8 54,2

154,5 - 2,°2 -0,°4 -2,°0 l , ° 2 - 4 ,° 0 2 ,9 3,1 2 ,0 8,3 6,2 7,1 —

S tan ś red n i b a ro m e tru za d ek ad ę , / 3 (7 r-—(—1 p - J - 9 w.) = 754,5 mm

T em p era tu ra ś red n ia za dekadę: ' / ł (7 r. 1 1 P - - )- 2 X ^ w ) = — 1,°0 C els . ,S um a o p ad u za dekadę: = 3,2 mm

TREŚĆ N U M ER U . G„ H ellm ann. O w ahaniach krańcow ych opadów deszczow ych, tłum . L. H .—B adania archeologiczne na C eylonie, przez K. S tołyhw ę. — Je rz y Urbain. Znaczenie atom i- zmu w badaniu i nauczaniu, tłum . M. S.—N ow e wiadom ości o w ystąp ien iu zarazy m ącznicowej na agreście i dębie, przez d-ra B olesław a N am ysłow skiego.—K ronika naukow a. — B u letyn m eteorolo­giczny.

W ydawca W. Wróblewski. Redaktor Br. Znatowicz.

D ru k arn ia L . B o gusław sk iego , Ś -to k rzy sk a N r . 11. Telefonu 195-52.