Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

33
8/9/2019 Ten Inny - Ryszard Kapuscinski http://slidepdf.com/reader/full/ten-inny-ryszard-kapuscinski 1/33 Ryszard Kapuściński Ten Inny Tematem zebranych tu wykładów jest Inny. Zostały one wygłoszone:  – „Wykłady wiedeńskie” (I, II, III) 1-3.12.2004 roku w Institut fur die Wissenschaften vom Menschen w Wiedniu;  – „Mój Inny” – na Międzynarodowym Sympozjum Pisarzy 12.10.1990 roku w Grazu;  – „Inny w globalnej wiosce” – 30.09.2003 roku w Krakowie, podczas inauguracji roku akademickiego w Wyższej Szkole Europejskiej im. ks. Józefa Tischnera;  – „Spotkanie z Innym jako wyzwanie XXI wieku” – 1.10.2004 roku z okazji przyznania tytułu doktora honoris causa Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. R. K.

Transcript of Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

Page 1: Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

8/9/2019 Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

http://slidepdf.com/reader/full/ten-inny-ryszard-kapuscinski 1/33

Ryszard Kapuściński

Ten Inny

Tematem zebranych tu wykładów jest Inny. Zostały one wygłoszone:

 – „Wykłady wiedeńskie” (I, II, III) 1-3.12.2004 roku w Institut fur die Wissenschaften vom Menschen

w Wiedniu;

 – „Mój Inny” – na Międzynarodowym Sympozjum Pisarzy 12.10.1990 roku w Grazu;

 – „Inny w globalnej wiosce” – 30.09.2003 roku w Krakowie, podczas inauguracji roku akademickiego

w Wyższej Szkole Europejskiej im. ks. Józefa Tischnera;

 – „Spotkanie z Innym jako wyzwanie XXI wieku” – 1.10.2004 roku z okazji przyznania tytułu doktora honoris

causa Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.

R. K.

Page 2: Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

8/9/2019 Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

http://slidepdf.com/reader/full/ten-inny-ryszard-kapuscinski 2/33

Wykłady Wiedeńskie

Page 3: Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

8/9/2019 Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

http://slidepdf.com/reader/full/ten-inny-ryszard-kapuscinski 3/33

I

Określenia: Inny, Inni można rozumieć na wiele sposobów i używać w różnych znaczeniach

i kontekstach, na przykład dla rozróżnienia płci, pokoleń, narodowości, religii itd. W moimwypadku używam tego określenia, głównie aby odróżnić Europejczyków, ludzi Zachodu,

 białych, od tych, których nazywam Innymi – to znaczy nie-Europejczyków, niebiałych, świadom,

że dla tych ostatnich ci pierwsi są również Innymi.

Gatunkiem, który staram się uprawiać, jest literacki reportaż oparty na doświadczeniach

wieloletnich podróży po świecie. Każdy reportaż ma wielu autorów i tylko dawno przyjęty

zwyczaj powoduje, że tekst podpisujemy jednym nazwiskiem. W rzeczywistości jest to – być

może – najbardziej zbiorowo, kolektywnie tworzony gatunek literacki, jako że w jego powstaniu

uczestniczą dziesiątki ludzi – naszych rozmówców spotykanych na drogach świata – którzy

opowiadają nam historie ze swojego życia, lub życia swojej społeczności, albo zdarzenia,w jakich brali udział, czy o których słyszeli od innych. Ci obcy, często nieznani nam bliżej

ludzie, nie tylko są jednym z najbogatszych dla nas źródeł wiedzy o świecie, ale także pomagają

nam w pracy na wiele innych sposobów – umożliwiają kontakty, użyczają swojego domu, albo

wręcz ratują nam życie.

Każdy z tych ludzi spotykanych w drodze przez świat składa się jakby z dwóch istot, jest

dwoistością, którą często trudno rozdzielić, z czego zresztą nie zawsze zdajemy sobie sprawę.

Jedna z tych istot to człowiek jak każdy z nas; ma swoje radości i smutki, swoje dobre i złe dni,

cieszy się z sukcesów, nie lubi być głodny, nie lubi, kiedy jest mu zimno, odczuwa ból jakocierpienie i nieszczęście, odczuwa pomyślność jako satysfakcję i spełnienie. Druga istota,

nakładająca się i spleciona z pierwszą, to człowiek jako nosiciel cech rasowych, nosiciel kultury,

wierzeń i przekonań. Żadna z tych istot nie występuje w stanie czystym i wyizolowanym, obie

współżyją ze sobą, wzajemnie na siebie oddziałując.

Problem jednak w tym, i w tym także trudność mojego reporterskiego zawodu, że ta

istniejąca w każdym z nas relacja między człowiekiem – jednostką, indywidualnością

i osobowością, a człowiekiem – nosicielem kultury i rasy, nie jest w nim samym nieruchoma,

sztywna, statyczna, dana raz na zawsze, ale przeciwnie – cechuje ją dynamika, ruchliwość,

zmienność, różnice natężenia, w zależności od kontekstu zewnętrznego, wymogów chwili

 bieżącej, oczekiwań otoczenia, a nawet – naszego własnego nastroju i wieku.

Dlatego nigdy nie wiemy, kogo spotkamy, choć może to być z nazwiska i wyglądu ten sam,

znany nam wcześniej człowiek. A co dopiero, kiedy zetkniemy się z kimś, kogo pierwszy raz

widzimy na oczy. Toteż każde spotkanie z Innym jest zagadką, jest niewiadomą, jest – powiem

więcej – tajemnicą.

Page 4: Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

8/9/2019 Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

http://slidepdf.com/reader/full/ten-inny-ryszard-kapuscinski 4/33

 Nim jednak do tego spotkania dojdzie, my – reporterzy – jesteśmy już zawczasu w jakiś

sposób przygotowani. Najczęściej – poprzez lektury (w latach, kiedy nie było jeszcze telewizji).

W gruncie rzeczy, cała literatura światowa jest poświęcona Innym: od Upaniszad,  poprzez

I Ching  i Czuang-Tsy, od Homera i Hezjoda, poprzez Gilgamesza i Stary Testament, od  Popol 

Vuh, do Tory i Koranu. A wielcy podróżnicy średniowieczni, którzy wyprawiali się na krańce planety do Innych – od Giovanniego Carpine do Ibn Battuty, od Marca Polo do Ibn Chalduna

i Czan-Czuna? W niektórych młodych umysłach lektury te rozpalały chęć dotarcia do

najdalszych zakamarków świata – żeby spotkać i poznać Innych. Było to typowe złudzenie

 przestrzeni – przekonanie, że to, co odległe, jest inne, a im bardziej odległe, tym jeszcze bardziej

 – inne.

Powiedziałem w „niektórych umysłach”, ponieważ wbrew powszechnemu mniemaniu pasja

 podróżowania nie jest często spotykaną namiętnością. Człowiek to z natury istota osiadła, a cecha

ta utrwaliła się w nim szczególnie od momentu wynalezienia rolnictwa i sztuki budowania miast.

Człowiek najczęściej opuszcza swoje gniazdo tylko pod przymusem – wypędzony przez wojnę

albo głód, przez zarazę, suszę lub pożar. Czasem wyrusza prześladowany za swe przekonania,

czasem w poszukiwaniu pracy lub szans dla swoich dzieci. U wielu bowiem ludzi przestrzeń

 budzi niepokój, lęk przed niespodzianym, nawet – strach przed śmiercią. Każda kultura zna cały

zestaw zaklęć i czynności magicznych, które mają ochraniać wyruszającego w drogę,

a żegnanego wybuchami płaczu i żalu, jakby za chwilę miał wstąpić na szafot.

Mówiąc o podróży, nie mam oczywiście na myśli turystycznej przygody. W naszym

reporterskim rozumieniu podróż to wyzwanie i wysiłek, mozół i poświęcenie, trudne zadanie,

ambitny projekt do wykonania. Podróżując, odczuwamy, że dzieje się coś ważnego, żeuczestniczymy w czymś, czego jesteśmy jednocześnie świadkami i twórcami, że spoczywa na

nas obowiązek, że jesteśmy za coś odpowiedzialni.

Jesteśmy, mianowicie, odpowiedzialni za drogę. Często mamy przekonanie, że jakąś drogą

idziemy czy jedziemy tylko raz w życiu, że nigdy już na nią nie wrócimy i dlatego nie wolno nam

z tej podróży nic uronić, nic przeoczyć, nic stracić. Z tego wszystkiego będziemy przecież

zdawać sprawę, pisać relację, opowieść – czynić nasz rachunek sumienia. Dlatego podróżując,

 jesteśmy skupieni, mamy natężoną uwagę, wyostrzony słuch. Droga jest tak ważna, ponieważ

każdy na niej krok zbliża nas do spotkania z Innym. Bo po to właśnie jesteśmy w drodze. Czy

inaczej dobrowolnie narażalibyśmy się na trudy, podejmowali ryzyko wszelkich niewygód

i niebezpieczeństw?

 Nie tylko dobrowolne podróżowanie, podróżowanie jako forma życia, jest rzadkością.

Również głębsza ciekawość świata nie jest zjawiskiem powszechnym. Większość ludzi mało się

tym interesuje. Historia zna całe cywilizacje, które nie wykazywały żadnego zainteresowania

światem zewnętrznym. Afryka nie zbudowała nigdy żadnego statku, aby popłynąć i zobaczyć, co

Page 5: Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

8/9/2019 Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

http://slidepdf.com/reader/full/ten-inny-ryszard-kapuscinski 5/33

leży za otaczającymi ją morzami. Jej ludzie nie próbowali nawet dotrzeć do położonej zupełnie

 blisko Europy. Jeszcze dalej posunęła się cywilizacja chińska: po prostu odgradzała się od reszty

świata wielkim murem.

(Co prawda inaczej zachowywały się imperia na koniach: Persowie, Arabowie, Mongołowie.

Ich celem nie było jednak poznanie świata. Był nim zbrojny podbój i zniewolenie. Zresztą ichokresy wzlotu i naporu były stosunkowo krótkie, po czym imperia te rozpadały się, zasypywane

 piaskami na zawsze).

W tym pochodzie cywilizacji Europa będzie wyjątkiem. Jest bowiem ona jedyną, która od

samych swoich greckich początków przejawia ciekawość świata i chęć nie tylko opanowania go

i zdominowania, ale i poznania, a w wypadku swoich najlepszych umysłów – wyłącznie

 poznania, zrozumienia, zbliżenia i utworzenia wspólnoty ludzkiej. Z całą wyrazistością,

złożonością i dramatyzmem przewijać się tu będą nasze stosunki z pozostałymi mieszkańcami

 planety – z Innymi.

Relacje te mają długą historię. W literaturze zaczynają się wielkimi  Dziejami Herodota.

Grecki historyk, który żył i pisał dwa i pół tysiąca lat temu, pokazuje nam, że już wówczas świat

taki, jaki był Herodotowi dostępny, zaludniały liczne społeczności ukształtowane i dojrzałe,

o rozwiniętej kulturze i silnym poczuciu własnej tożsamości, że – słowem – pierwszy

Europejczyk, to znaczy Grek, choć nazywał nie-Greka kimś bełkotliwym i niezrozumiałym

(barbaros), miał świadomość, iż ten Inny, to jednak jest ktoś. Sam Herodot pisze o Innych bez

 pogardy i nienawiści, stara się ich poznać i zrozumieć, a często wręcz pokazuje, jak pod wieloma

względami przewyższają oni Greków.

Herodot zna sedentarną naturę człowieka i wie, że aby poznać Innych, trzeba wyruszyćw drogę, dotrzeć do nich, przejawić chęć spotkania, dlatego też ciągle podróżuje, odwiedza

Egipcjan i Scytów, Persów i Lidyjczyków, zapamiętuje wszystko, co od nich usłyszy, a także i to,

co sam zobaczy. Słowem – chce poznać Innych, gdyż rozumie, że aby lepiej poznać siebie, trzeba

 poznać Innych, bo to właśnie Oni są tym zwierciadłem, w którym my się przeglądamy, wie, że

aby zrozumieć lepiej samych siebie, trzeba lepiej zrozumieć Innych, móc się z nimi porównać,

zmierzyć, skonfrontować. On, obywatel świata, jest przeciwny odgradzaniu się od Innych,

zatrzaskiwaniu przed nimi bram. Ksenofobia, zdaje się mówić Herodot, to choroba

wystraszonych, cierpiących na kompleks niższości, przerażonych myślą, że przyjdzie im

 przeglądnąć się w zwierciadle kultury Innych. I cała jego książka to konsekwentne budowanie

luster, w których możemy lepiej i bardziej wyraziście zobaczyć przede wszystkim Grecję

i Greków.

Później jednak spotkania Europejczyków z nie-Europejczykami będą często przybierać

niezwykle gwałtowny i krwawy charakter. Tak było zresztą jeszcze przed Herodotem, kiedy

Grecja zderzyła się z Persją, tak było później, w czasie podbojów Aleksandra Wielkiego,

Page 6: Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

8/9/2019 Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

http://slidepdf.com/reader/full/ten-inny-ryszard-kapuscinski 6/33

w latach ekspansji imperium rzymskiego, w okresie wypraw krzyżowych, w epoce hiszpańskiej

konkwisty itd., itd.

Przy okazji zwróćmy uwagę, że nasze myślenie jest tak bardzo eurocentryczne, podobnie

zresztą jak większości znanych nam historyków, iż ilekroć mówimy lub piszemy o stosunku do

Innych, na przykład o konflikcie z Innymi, milcząco przyjmujemy, że chodzi o konfliktEuropejczyków z nie-Europejczykami, a przecież podobnego typu konfrontacje i wojny

 pochłonęły morze ofiar wewnątrz samej rodziny nie-europejskiej, w której obrębie Mongołowie

toczyli wojny z Chińczykami, Aztekowie z sąsiednimi plemionami, muzułmanie z wyznawcami

hinduizmu itd.

Słowem – zderzenie cywilizacji nie jest wymysłem nowoczesnym, jako że zjawisko to

towarzyszy całej historii ludzkości. Trzeba poza tym pamiętać, że konflikt, zderzenie, jest tylko

 jedną i to wcale niekonieczną formą kontaktu międzycywilizacyjnego. Drugą bowiem, nawet

częściej występującą, jest – wymiana, niejednokrotnie dokonująca się jednocześnie, niejako

wewnątrz sytuacji zderzenia. Oto przykład. Na początku lat 90. byłem w Liberii. Trwała tam

wojna domowa. Z oddziałem wojsk rządowych pojechałem na front. Przebiegał on wzdłuż rzeki,

której brzegi łączył w tym miejscu most. Po stronie rządowej przy moście był duży rynek. Po

drugiej stronie rzeki zajmowanej przez rebeliantów Charlesa Taylora – nie było nic, puste pola.

 Na tym froncie wzdłuż rzeki do południa trwała strzelanina, huczały moździerze. Po południu

 panował spokój, rebelianci przechodzili przez most, idąc po zakupy na rynek. Deponowali po

drodze swoją broń w rękach rządowego patrolu, który oddawał im ją, kiedy wracali do siebie,

niosąc z rynku zakupy. Tak to w miejscu zbrojnego, krwawego konfliktu trwała jednocześnie

wymiana towarów i innych dóbr. Inny może więc być postrzegany i jako wróg, i jako klient. Tosytuacja, okoliczności, kontekst decydują, czy w danym momencie w tej samej osobie widzimy

nieprzyjaciela czy partnera. Bo ten Inny może być i jednym, i drugim, na tym polega jego

zmienna, nieuchwytna natura, jego sprzeczne zachowania, których motywów sam

niejednokrotnie nie jest w stanie zrozumieć.

Koniec europejskiego średniowiecza i początek czasów nowożytnych – wielka wyprawa

Europy na podbój świata, zniewolenie Innego i grabież tego, co posiadał, zapisała w dziejach

naszej planety karty krwi i okrucieństwa. Skala praktyk ludobójczych tamtej trwającej ponad trzy

wieki epoki zostanie przewyższona dopiero w XX wieku, kiedy przybierze makabryczną postać

Holokaustu.

Wizerunek Innego, jaki mają wówczas wyruszający na podbój planety Europejczycy, to

obraz nagiego dzikusa, ludożercy i poganina, którego poniżenie i podeptanie jest świętym

 prawem i obowiązkiem Europejczyka – białego i chrześcijanina. Jedną z przyczyn

 bezprzykładnej brutalności i okrucieństwa, jaka cechowała białych, była nie tylko żądza złota

i niewolnika, zżerająca umysły i zaślepiająca elity europejskie, ale i niesłychanie niski poziom

Page 7: Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

8/9/2019 Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

http://slidepdf.com/reader/full/ten-inny-ryszard-kapuscinski 7/33

kultury i morale tych, których wysyłano w świat, jako forpocztę kontaktu z Innymi. Załogi

ówczesnych statków składały się bowiem w dużym stopniu ze złoczyńców, kryminalistów,

 bandytów, notorycznej i zdeklarowanej hołoty, a w najlepszym wypadku – z włóczęgów,

 bezdomnych i nieudaczników. Trudno było bowiem namówić normalnego człowieka, aby

zdecydował się na podróż-awanturę, często kończącą się po prostu śmiercią.Ten fakt, że Europa wysyła wiekami na spotkanie z Innymi, w dodatku – na pierwsze

spotkanie, swoich najgorszych, najbardziej odrażających przedstawicieli, położy smutny cień na

nasze stosunki z Innymi, będzie kształtować nasze obiegowe poglądy na nich, utrwali w naszych

umysłach stereotypy, uprzedzenia i fobie, niekiedy występujące w tej czy innej postaci – do

dzisiaj. Przekonuję się o tym nawet teraz, kiedy słyszę z ust, zdawałoby się, poważnych ludzi, że

na przykład jedynym wyjściem dla Afryki byłoby ponownie ją skolonizować.

Podbić, skolonizować, opanować, uzależnić – to odruch wobec Innych nieustannie

 powtarzający się w całej historii świata. Na samą ideę równości z Innym umysł ludzki wpada

 bardzo późno, wiele tysięcy lat po tym, kiedy człowiek zaczął zostawiać ślady swojej obecności

na ziemi.

Mówiąc o Innych, o relacjach z Innymi, ograniczam się tu do stosunków międzykulturowych

i międzyrasowych, bo to jest sfera, z którą najczęściej się stykałem. Patrząc na tę dziedzinę

historycznie, widzi się, jak po trzech wiekach brutalnej i nieubłaganej ekspansji dworów

i kapitału europejskiego (a chodzi tu nie tylko o podbój ludności i terytoriów zamorskich, ale

także o działania lądowe – na przykład wyniszczenie ludów syberyjskich przez Rosjan) następuje

w VIII wieku stopniowa i co prawda częściowa tylko, ale jednak ważna, zmiana atmosfery

i stosunku do Innego, do Innych, którymi najczęściej są społeczności nie-Europejskie. Jest toepoka oświecenia, humanizmu, rewolucyjnego odkrycia, że niebiały, nie-chrześcijanin i dzikus,

ten monstrualny i tak do nas niepodobny Inny to też człowiek.

Drogę do tej rewelacji otwiera przede wszystkim literatura. Pojawiają się dzieła Daniela

Defoe i Jonathana Swifta, J. J. Rousseau i Woltera, Fontenelle’a i Monteskiusza, Goethego

i Herdera. Jest to niezwykła, olśniewająca erupcja talentów, umysłów i serc; dziesiątki autorów

 piętnują nadużycia i okrucieństwo konkwistadorów wszelkiej maści i różnych nacji, wołając, że

ci Inni, których się ograbia i morduje, są równi nam, że to „nasi bracia w Chrystusie”,

zasługujący na respekt i szacunek. Rozwija się ruch walki z niewolnictwem, kwitnie kartografia,

organizowane są wyprawy naukowe, nie tyle aby podbić i ujarzmić, ile aby odkryć nowe ziemie

i poznać inne, nieznane dotąd ludy i ich kultury. Miejsce strachu przed Innym zajmuje coraz

częściej ciekawość i chęć poznania go bliżej. Towarzyszy temu niebywały rozwój reportażu

i wszelkiej innej literatury podróżniczej, żeby wymienić choćby dziś już klasyczne pozycje, jak 

na przykład Richarda Pococke’a A Description of the East czy Jamesa Cooka lub Mungo Parka,

a przede wszystkim Prévosta  Histoire générale des voyages – zbiór relacji z całego świata. Jego

Page 8: Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

8/9/2019 Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

http://slidepdf.com/reader/full/ten-inny-ryszard-kapuscinski 8/33

rówieśnik, wielki niemiecki przyrodnik i filozof Albrecht von Haller napisze w połowie XVIII

wieku:

 Nic nie zdoła lepiej rozproszyć przesądów, jak znajomość wielu ludów o odmiennych

obyczajach, prawach i poglądach – odmienność, która za cenę niewielkiego wysiłku uczy nas

odrzucać to, czym ludzie się różnią, a za głos natury uważać to, w czym wszystkie ludy sązgodne: bo przecież pierwsze prawa natury są te same u wszystkich ludów. Nikogo nie obrażać,

każdemu przyznać, co mu się należy...

Poglądy Hallera podziela wtedy wielu myślicieli, pisarzy i podróżników, którzy w dużym

stopniu nadają ton ówczesnej epoce, określanej czasem jako wiek humanitaryzmu

i sentymentalizmu. Należy do nich wielki francuski historyk i filozof – Guillaume Raynal,

encyklopedysta, który z płomienną żarliwością piętnował niewolnictwo i wyzysk kolonialny. Po

raz pierwszy z taką wyrazistością i humanizmem zostaje zarysowana sylwetka Innego jako bytu,

 jedynego i niepowtarzalnego. To wielki krok w przejściu od sztampowego wizerunku

nieobliczalnego dzikusa do zindywidualizowanej postaci przedstawiciela innej kultury czy rasy.

To cała rewolucja w myśleniu europejskim, w którym zaczyna się przejście od obrazu plugawego

 barbarzyńcy do kogoś, kto ma rysy człowieka i do rodziny człowieczej należy.

Po raz pierwszy na tę skalę i z taką intensywnością Inny stanie się problemem wewnętrznym

kultury europejskiej, problemem etycznym każdego z nas.

Page 9: Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

8/9/2019 Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

http://slidepdf.com/reader/full/ten-inny-ryszard-kapuscinski 9/33

II

Stosunki Europejczyków z Innymi można by podzielić – w wielkim skrócie i uproszczeniu,

na kilka epok:1 – epokę kupców i posłów, kiedy to ludzie w drodze wchodzą w kontakt z Innymi, bądź na

szlakach handlowych, bądź wysłani przez jednego z ówczesnych możnowładców w poselstwie

do innego kraju. Okres ten trwa mniej więcej do XV wieku.

2 – epokę wielkich odkryć geograficznych (patrioci Trzeciego Świata zżymają się na to

określenie. Jak to, mówią, odkryto Amerykę, czy Azję? Myśmy o tych kontynentach wiedzieli od

zarania dziejów. Myśmy tam zawsze mieszkali!). Jest to epoka podboju, rzezi i grabieży,

 prawdziwe wieki ciemne w stosunkach Europejczyków z Innymi. Trwa to kilkaset lat.

3 – epokę oświecenia i humanizmu, otwarcia na Innych, pierwszych prób ich zrozumienia,

nawiązywania ludzkich kontaktów, rozwijania wymiany nie tylko towarów, ale również wartościkulturowych i duchowych.

4 – oświecenie daje początek nowej, trwającej do dziś epoce, którą charakteryzować będą

kolejno trzy przełomy:

a) przełom antropologów

 b) przełom Lévinasa

c) przełom wielokulturowości.

 Największe znaczenie dla naszych rozważań ma wiek oświecenia. Zamyka on w stosunkachEuropy z Innymi okres „dzikości” i otwiera epokę nowoczesną. Pojawia się nowy język, nowe

słownictwo. Encyklopedyści głosić będą idee światowej, uniwersalnej nauki, Goethe marzyć

 będzie o powstaniu światowej literatury, pojawią się takie pojęcia, jak „rząd światowy” czy

„obywatel świata”. Nawet jeżeli nadal będzie w użyciu słowo „dzikus”, to zostanie ono

uzupełnione przymiotnikiem „dobry” – „dobry dzikus”.

 Nie znaczy to, oczywiście, żeby nadal nie trwał handel niewolnikami oraz ekspansja

kolonialna, ale coś w myśleniu i w morale Europejczyków zaczęło się zmieniać, trzeba było teraz

tworzyć pozory – nie mówiło się „kolonializm”, ale raczej „misja cywilizacyjna”, „nawracanie”,

„niesienie pomocy biednym i zacofanym ludziom”.

W tej epoce zmiany kulturowej – przechodzenia od wąskiego eurocentryzmu do wizji

 bardziej uniwersalnych, obejmujących cały świat, rodzi się nowa gałąź nauk społecznych – 

antropologia. Antropologia jest zwrócona w stronę Innego, jemu wyłącznie poświęcona. Jest

w niej zawarta idea zrozumienia Innego poprzez poznanie go, idea akceptacji różnorodności,

inności, jako konstytutywnych cech rodzaju ludzkiego.

Page 10: Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

8/9/2019 Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

http://slidepdf.com/reader/full/ten-inny-ryszard-kapuscinski 10/33

 

Wśród antropologów powstają i rozwijają się z czasem dwie szkoły: ewolucjonistów

i dyfuzjonistów. Zresztą podział ten, w różnej postaci i formie, a także pod różnymi nazwami,

utrzyma się do dziś, coraz to dając znać o sobie, kiedy dochodzi między obu szkołami do nowych

sporów. Ewolucjoniści wierzą w nieuchronny postęp całej ludzkości, utrzymują, że wszystkiespołeczności ludzkie rozwijają się od najniższych, „prymitywnych”, do najwyższych,

cywilizowanych, więc że wszyscy ludzie świata idziemy jedną wspólną drogą rozwoju i postępu

i że jest tylko kwestią czasu, aby ci, co są na końcu, dorównali tym, co są na początku.

Ewolucjoniści, co równie jest ważne, wierzyli w jedność psychiczną rodzaju ludzkiego, a na

dowód podawali podobieństwa kulturowe, które odkrywali i ustalali w różnych społeczeństwach

świata. Słowem – ewolucjoniści byli optymistami, wierzyli w spójność i jedność rodziny

człowieczej, byli obywatelami świata i za takich uważali wszelkich Innych, byli – jakbyśmy to

dziś powiedzieli – globalistami.

Dyfuzjoniści natomiast uważali, że na naszej planecie istniało i istnieje wiele różnych

cywilizacji i kultur, które w zależności od miejsca i czasu wchodzą ze sobą w kontakt, przenikają

się, zachodzi między nimi proces fuzji, łączenia i zapożyczeń, trwa nieustanna, dynamiczna

komunikacja, twórczy dialog, żywa i złożona wymiana. Różnorodność i wielość kukur, a także

tworząca się z międzykulturowego kontaktu hybrydyczność, oto czym fascynowali się

dyfuzjoniści. Postrzegali oni Innych nie jako jednolitą i jednakową społeczność, ale różnorodny,

wielobarwny, wielojęzyczny tłum, którego poszczególne grupy żyją osobno, mają swoich bogów

i chadzają własnymi drogami.

Jeśli ewolucjoniści byli, jak wspomniałem – globalistami, to dyfuzjoniści byli – antyglobalistami, nie w sensie walki z globalizacją, ale dlatego, że według nich świat jest, na

 podobieństwo perskiego dywanu, misterną i przebogatą różnorodnością.

Choć przedstawiciele obu szkół spierali się i spierają nadal – ich intencje są ze wszech miar 

szczere i płodne – chodzi im o to mianowicie, w jaki sposób najlepiej poznać i zrozumieć Innych,

opisać ich, przybliżyć naszym oczom.

Chcąc jak najlepiej poznać Innych, niejako w stanie idealnie czystym, niezmąconym obcymi

wpływami, część antropologów (nazwanych później funkcjonalistami) wyprawia się do miejsc

najbardziej na naszej planecie odległych, najczęściej na małe wysepki na Pacyfiku lub w trudno

dostępne rejony Afryki, aby tam śledzić i rejestrować funkcjonowanie społeczności Innych w ich

naturalnym otoczeniu kulturowym. Powstaje z tego szereg dzieł, często o wybitnych wartościach

literackich i poznawczych, które otwierają Europejczykowi oczy na wielość, bogactwo, logiczną

i funkcjonalną spójność nieznanych mu dawniej kultur. Tacy autorzy jak Rivers,

Radcliffe-Brown czy Evans-Pritchard dowodzą, że te kultury Innych są równie wartościowe

i sensowne jak kultura europejska, tyle że są po prostu inne.

Page 11: Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

8/9/2019 Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

http://slidepdf.com/reader/full/ten-inny-ryszard-kapuscinski 11/33

Krok dalej, ale krok jakże ważny! idzie Malinowski, który czyni z tak zwanych badań

terenowych niezastępowalny warunek poznania Innych. Nie tylko należy do nich pojechać, ale

trzeba także wśród nich lub z nimi – zamieszkać. Wyprawia się więc na jedną z wysp

Archipelagu Trobrianda i tam, w środku wioski, rozbija swój namiot. Malinowski odkrywa ze

zdumieniem, że biali, którzy żyją na tych wyspach od dziesiątków lat, nie tylko mieszkają z dalaod miejscowych wiosek, ale to, co mówią o tamtejszej ludności, jest stekiem nonsensów,

fałszywych i absurdalnych stereotypów. Słowem – biały w tropikach to najgorszy i najmniej

wiarygodny informator o tamtych ludach i kulturach.

Jedni stronią od drugich, bo spotkanie z Innymi nie jest niczym prostym i automatycznym,

ale zakłada wolę i wysiłek, który nie wszyscy i nie zawsze gotowi są podjąć. Badania terenowe

są nie tylko zalecane antropologom, są one także podstawowym warunkiem pracy reporterów.

W tym sensie można Malinowskiego uznać za twórcę reportażu antropologicznego, który odtąd

zacznie się wszędzie rozwijać.

Teksty powstałe w wyniku badań terenowych wywarły duży wpływ na myślenie

Europejczyków o Innych. Dowodziły bowiem, że ci Inni nie są hordami nieobliczalnych

i leniwych prymitywów, ale żyją w bardzo rozwiniętych kulturach, posiadających

skomplikowane, finezyjne struktury i hierarchie. W relacjach z Innymi, w naszym do nich

stosunku, podnieśliśmy się o dalszy szczebel wyżej.

Chociaż badania terenowe odegrały tak ważną i pozytywną rolę w poszerzaniu naszej wiedzy

o rodzinie człowieczej, miały one dwa słabe punkty, które z czasem doprowadziły je do impasu.

Po pierwsze – każdy z antropologów badał i starał się opisać jakieś jedno, zwykle małe plemię,

 podczas gdy na przykład w Afryce było ich w tym czasie (na przełomie XIX i XX wieku) kilkatysięcy. W dodatku szybko się okazało, że większość tych społeczności ma własne, odrębne

struktury, tradycje, nawet – języki, i że badania przeprowadzone na jednym plemieniu nie dają

klucza do opisania drugiego, że więc poszczególne, jednostkowe obserwacje nie sumują się

w spójny, całościowy obraz. Istniały poszczególne kostki, z których nie dało się złożyć czytelnej

mozaiki.

Po drugie – starano się zbadać i poznać kultury tradycyjne, jakby występowały one w stanie

czystym, takim, w jakim istniały od wieków, w osamotnieniu i izolacji. Opisywano je tedy jako

struktury statyczne, nieruchome i dane raz na zawsze, a przecież w rzeczywistości ulegały one,

zwłaszcza w naszych czasach, stałej zmianie, ciągłej i niekiedy gruntownej transformacji i nim na

 przykład Evans-Pritchard zdążył opisać plemię Zande, ono wyglądało już zupełnie inaczej albo

w ogóle rozproszyło się i przestało istnieć razem ze swoją kulturą i swoimi bogami. Nastaje

 bowiem czas przyspieszonych i wzmożonych migracji, kiedy miliony i miliony ludzi przenoszą

się do miast, wyludnia się ostoja tradycji – wieś, której mieszkańców dziesiątkuje głód, wojny

domowe, susze i epidemie. Jednak ten, którego spotykamy i poznajemy w wielkich miastach

Page 12: Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

8/9/2019 Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

http://slidepdf.com/reader/full/ten-inny-ryszard-kapuscinski 12/33

Trzeciego Świata, to już jest inny Inny – produkt trudnej do zdefiniowania miejskiej kultury

hybrydycznej, potomek różnych, sprzecznych ze sobą światów, twór niejednorodny, o płynnych

niestałych konturach i cechach. Dzisiaj z takim właśnie Innym najczęściej mamy tam do

czynienia.

Teraz o przełomie, jaki spowodowała filozofia Emmanuela Lévinasa. Filozofię tę traktuję

między innymi jako reakcję na doświadczenia ludzkości pierwszej połowy XX wieku, zwłaszcza

na przemiany i kryzys cywilizacji zachodniej, a w szczególności na kryzys i atrofię stosunków

międzyludzkich, relacji między Ja i Inny. Problem Innego, naszego stosunku do niego jest

 jednym z głównych tematów refleksji Lévinasa. Doniosłość i potrzeba takiego podejścia mają

niezmierną wagę.

Kiedy wybucha I wojna światowa, Lévinas ma 8 lat, kiedy wybucha II wojna – liczy 33 lata.

Jego dojrzewanie przypada więc na lata tworzenia się w Europie społeczeństwa masowego

i powstania dwóch systemów totalitarnych – komunizmu i faszyzmu. Człowieka społeczeństwa

masowego cechować będzie anonimowość, brak więzi społecznych, obojętność wobec Innego,

a z powodu swego kulturalnego wykorzenienia – bezbronność i podatność na zło, ze wszystkimi

tragicznymi skutkami; ich najbardziej nieludzkim symbolem stanie się Holokaust.

Temu właśnie zobojętnieniu na Innego, które stwarza atmosferę mogącą w szczególnych

okolicznościach doprowadzić do Oświęcimia, Lévinas przeciwstawia swoją filozofię. Zatrzymaj

się – zda się mówić do spieszącego w rozpędzonym tłumie człowieka. Zatrzymaj się. Oto obok 

ciebie jest inny człowiek. Spotkaj się z nim. Spotkanie takie jest największym przeżyciem.

 Najważniejszym doświadczeniem. Spójrz na twarz tego Innego, którą on ci oferuje. Poprzez tętwarz przekazuje ci siebie, więcej – przybliża cię do Boga.

Lévinas idzie dalej. Mówi: nie tylko musisz spotkać się z Innym, przyjąć go, dokonać aktu

rozmowy. Musisz wziąć za niego odpowiedzialność. Filozofia Lévinasa wyodrębnia jednostkę,

indywidualizuje ją, wskazuje, że oprócz mnie jest jeszcze ktoś Inny, z którym – jeśli nie zdobędę

się na wysiłek uwagi i nie okażę pragnienia spotkania – będziemy mijać się obojętni, zimni,

nieczuli, bez wyrazu i duszy. Tymczasem, mówi Lévinas, ten Inny ma twarz, a jest ona księgą,

w której zapisane jest dobro.

Tu interesuje nas teza Lévinasa mówiąca o fundamentalnym znaczeniu różnicy – że

akceptujemy Innego, choć jest różny, i że właśnie różność, inność jest bogactwem i wartością,

 jest dobrem. A jednocześnie ta różnica nie przekreśla mojego utożsamienia z Innym: „Ja jestem

kimś Innym”.

Jeśli Oświecenie powiedziało nam, że Inny to równy nam człowiek, członek tej samej

rodziny, do której i my należymy, jeśli później antropologia poszła w stosunku do Oświecenia

krok naprzód, pokazując Europejczykowi, że ten drugi z innej rasy i tradycji ma własną, wysoko

Page 13: Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

8/9/2019 Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

http://slidepdf.com/reader/full/ten-inny-ryszard-kapuscinski 13/33

rozwiniętą kulturę społeczną i duchową, to Emmanuel Lévinas poprowadził nas jeszcze dalej – 

głosząc pochwałę Innego, jego wyższość i nasz obowiązek wzięcia za niego odpowiedzialności.

Ba, Lévinas mówi nawet, że Inny to nasz mistrz i że znajduje się on bliżej Boga niż ja. I że nasza

relacja z Innym winna być ruchem w kierunku Dobra. Mamy tu do czynienia z filozofią

 postulującą, głęboko etyczną, wymagającą oddania i heroizmu, możliwą do spełnienia gdzieś poza horyzontem codziennych doświadczeń przeciętnego człowieka. Filozofią, której naczelnym

nakazem jest przykazanie – Nie zabijaj!

W trakcie lektury książek Lévinasa nasuwają się dwie uwagi:

 – pierwsza – Inny w refleksji autora Le temps et l’autre to zawsze pojedynczy człowiek,

 jednostka. Jednakże człowiek, kiedy jest sam, bywa zwykle bardziej „ludzki”, niż kiedy jest

członkiem tłumu, podnieconej masy. Pojedynczo jesteśmy i mądrzejsi, i lepsi, bardziej obliczalni.

Uczestnictwo w grupie może tę samą spokojną i życzliwą jednostkę przemienić w diabła;

 – druga – Lévinas mówi o Innym, który jest z tej samej białej rasy i z tego samego,

zachodniego, kręgu kultury. Nie mówi o sytuacji, kiedy biały spotka się z Innym, który ma inny

kolor skóry, wierzy w innych bogów i mówi językiem dla niego niezrozumiałym. Co wtedy?

Pytanie to zadałem wielkiej znawczyni filozofii Lévinasa, profesor Barbarze Skardze. Ależ jego

filozofia – odpowiedziała mi – to są ramy, które dopiero trzeba wypełniać własnym

doświadczeniem i obserwacją. Lévinas cały czas szuka drogi do Innego, chce nas wyrwać z pęt

egoizmu, z obojętności, ustrzec przed pokusą separacji, odgrodzenia się, zamknięcia w sobie.

Pokazuje nam nowy wymiar Ja – a mianowicie, że nie jest ono tylko samotną jednostką, ale że

w skład owego Ja wchodzi również Inny, tworząc w ten sposób nowy rodzaj osoby, bytu.

Page 14: Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

8/9/2019 Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

http://slidepdf.com/reader/full/ten-inny-ryszard-kapuscinski 14/33

III

Kolejny wielki przełom w naszej relacji My i Inni zaczyna się w ostatniej dekadzie XX

wieku. To początek trwającej obecnie epoki świata wielokulturowego. Wchodząc w nią, jesteśmy już wyposażeni w bogate doświadczenia:

 – w doświadczenie Odrodzenia, które otwiera umysł europejski na obecność Innych – tych

z pozaeuropejskich kontynentów, ras i religii;

 – w doświadczenie, które przyniosły dociekania antropologiczne dostarczające nam wiedzy

o innych społecznościach i kulturach, o ich wielkiej różnorodności, wielkiej złożoności

i wysokich wartościach;

 – wreszcie w filozofię Lévinasa, która skupia naszą uwagę na Innym – jako jednostce,

osobowości (antropologia raczej badała i opisywała zbiorowości), jako na osobie

niepowtarzalnej, którą powinniśmy nie tylko dostrzec, ale także włączyć do naszegodoświadczenia i wziąć za nią odpowiedzialność.

Jesteśmy więc w nowej epoce, w nowej sytuacji. Co doprowadziło do jej powstania? Co się

na nią składa?

Wszelka odpowiedź może być tu tylko próbą odpowiedzi, jako że chodzi o czas teraźniejszy,

w którym wszystko się zmienia, i to w dodatku w tempie utrudniającym jakąś sensowną i głębszą

refleksję. Ta nowa epoka, którą możemy również określić jako czas przechodzenia od

społeczeństwa masowego do planetarnego, powstaje w momencie, kiedy jednocześnie zbiegają

się dwa zjawiska: z jednej strony ulega przyspieszeniu i globalizacji rewolucja elektroniczna,komunikacyjna, a z drugiej – rozpada się porządek zimnowojenny.

Dzięki temu nasza planeta staje się przestrzenią otwartą, w każdym razie – potencjalnie

otwartą. Myślę, że będzie to rozstrzygać o dalszych losach ludzkości, przynajmniej

w najbliższych dziesięcioleciach. Przede wszystkim stawia to w nowej sytuacji nasze relacje

z Innymi. Przez pięć wieków Europa dominowała nad światem. Dominowała nie tylko

 politycznie i gospodarczo, ale także – kulturowo. Narzucała wiarę, ustanawiała prawo, skale

wartości, wzorce zachowań, języki. Nasze relacje z Innymi były zawsze asymetryczne, z naszej

strony niezmiennie władcze, apodyktyczne, paternalistyczne. Długie, pięćsetletnie istnienie

takiego nierównego, niesprawiedliwego układu wytworzyło między jego uczestnikami liczne

i silne nawyki.

Jednak w połowie XX wieku zaczyna się proces dekolonizacji, dwie trzecie ludności świata

zdobywa, przynajmniej nominalnie, status wolnych obywateli. Teraz sięgają oni do swoich

korzeni, odradzają swoje kultury. Zaczynają podkreślać z dumą ich wagę, czerpać z nich siły.

Europa, ciągle zamknięta i zastygła w swoim eurocentryzmie, zdaje się nie dostrzegać, albo – 

Page 15: Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

8/9/2019 Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

http://slidepdf.com/reader/full/ten-inny-ryszard-kapuscinski 15/33

woli nie dostrzegać, że na naszej planecie nabierają wagi, dynamizmu i życia różne cywilizacje

 pozaeuropejskie, które coraz dobitniej, coraz bardziej stanowczo domagają się miejsca przy stole

świata. To czas wielkiego wyzwania dla Europy. Musi ona znaleźć sobie nowe miejsce przy tym

stole; nigdy już nie będzie zasiadać przy nim na zasadzie wyłączności – niezagrożona

i jedynowładcza jak kiedyś.W takim to momencie kończy się zimna wojna, kończy się podział planety na przeciwne

sobie bloki, tworzy się nowy świat, bardziej ruchliwy i otwarty niż kiedykolwiek.

Dwa czynniki szczególnie sprzyjają tej ruchliwości i wolności. Pierwszym jest renesans

ducha demokracji, który nastąpił u schyłku minionego wieku. Kończy się epoka przewrotów

wojskowych i wojskowych reżymów, kończy się epoka dyktatorów, systemów jednopartyjnych,

ekonomicznej autarkii, cenzury, granic otaczanych drutem kolczastym. Demokracja staje się

modna, nikt przeciwko niej nie występuje, nawet najbardziej niedemokratyczne partie mają

w nazwie przymiotnik – demokratyczna.

Ten nastrój prodemokratyczny ogromnie sprzyja ruchliwości ludzi. Świat jest w ruchu na

skalę nieznaną w historii. Ludzie najprzeróżniejszych ras i kultur spotykają się na całej, coraz

 bardziej zaludnionej planecie. Jeśli dawniej, tradycyjnie, mówiąc – Inni, rozumiało się, że są to

 po prostu nie-Europejczycy, to teraz relacje te są najprzeróżniejsze i wielostronne, o niekończącej

się skali możliwości, obejmujące wszystkie rasy i kultury – dla Chińczyka Inni to będą

Malajczycy i Hindusi, dla Araba – Latynosi i Kongijczycy – liczba kombinacji jest wielka.

 Narodził się nowy Inny – nie-Europejczyk, który jest Inny wobec drugiego nie-Europejczyka.

W czasie podróży po świecie obserwuję w ostatnich latach coraz częściej i wyraźniej, jak 

rozwijają się stosunki, powiązania i wymiana między ludźmi, na przykład z Afryki i Azji czywysp Pacyfiku i Karaibów, którzy nigdy w Europie nie byli, niewiele o niej wiedzą i nawet się

nią nie interesują.

 Na tę charakterystyczną dla obecnej chwili planetarną gorączkę migracyjną składa się wiele

czynników; wymieńmy spośród nich tylko dwa:

 – pierwszy – to trwająca rewolucja elektroniczna i towarzyszący jej ogromny rozwój

komunikacji, transportu, łączności itd. Ludzkość z powolnych szlaków wodnych przenosi się na

szlaki powietrzne, co bardzo skraca czas podróżowania, zwiększa mobilność człowieka,

rozszerza jego kontakty z Innymi;

 – drugi – to pogłębiające się nierówności w świecie, a przede wszystkim rosnąca

świadomość tych nierówności. W naszej epoce biedniejsi starają się zmniejszać, niwelować te

różnice nie drogą konfrontacji, ale przenikając, migrując do regionów i krajów zamożniejszych.

W takiej rzeczywistości gwałtownie wzrasta liczba międzyludzkich spotkań i kontaktów,

a od ich przebiegu i jakości, od naszych stosunków z Innymi – coraz liczniejszymi i coraz

 bardziej różnymi, będzie przecież zależeć klimat świata, w jakim żyjemy. Jak w każdej

Page 16: Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

8/9/2019 Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

http://slidepdf.com/reader/full/ten-inny-ryszard-kapuscinski 16/33

dziedzinie życia, tak i w tej, o której tu mówimy, wszystko zaczyna przybierać strukturę sieci – 

zmienną i dynamiczną, pozbawioną stałych punktów odniesienia. Przybywa w niej ludzi

mających problemy w zdefiniowaniu własnej tożsamości, w określeniu swojej społecznej czy

kulturowej przynależności. Czują się oni zagubieni, wzrasta ich podatność na podszepty

nacjonalistów i rasistów, którzy każą im widzieć w Innym zagrożenie, wroga, przyczynę swoichmęczących frustracji i lęków.

Dialog z Innymi nigdy nie był i nie będzie łatwy, szczególnie dziś, kiedy wszystko przybiera

tak ogromne, trudne do objęcia i kontrolowania skale, o wysokim stopniu komplikacji, i kiedy

wiele sił pracuje, aby ten dialog utrudnić, czy wręcz – uniemożliwić. Ale i bez tych doraźnie

 politycznych, ideologicznych czy ekonomicznie motywowanych interesów i celów istnieją inne,

merytoryczne, zasadnicze problemy.

 Na jeden z nich zwraca uwagę sformułowana przez Sapira-Whorfa hipoteza tak zwanego

relatywizmu językowego. W największym skrócie mówi ona, że myśl formuje się na bazie

 języka, a ponieważ mówimy różnymi językami – tworzymy każdy sobie, własny, odmienny od

innych obraz świata. Te obrazy do siebie nie przystają, nie są zastępowalne. Z tego powodu

dialog – choć nie niemożliwy – wymaga poważnego wysiłku, cierpliwej tolerancji, woli

zrozumienia i porozumienia jego uczestników. Świadomość tego, że rozmawiając z Innym,

obcuję z kimś, kto w tym samym momencie widzi świat odmiennie niż ja i inaczej go rozumie,

 jest ważna w tworzeniu atmosfery pozytywnego dialogu.

Kolejnym problemem w kontaktach My – Oni, Drudzy, Inni jest to, że wszystkie cywilizacje

mają skłonność do narcyzmu, a im silniejsza cywilizacja, tym owa skłonność będzie wyraźniej

występować. Tendencja ta popycha cywilizacje do konfliktu z innymi, wyzwala w nich arogancjęi żądzę dominacji. Jest z tym zawsze związana pogarda wobec Innych. W starych Chinach

arogancja ta przybierała bardziej subtelną formę – wyrażała się ona w politowaniu nad każdym,

kto nie urodził się Chińczykiem. Narcyzm ten był i jest maskowany wszelkiego typu retoryką – 

najczęściej narodu wybranego, lub powołanego do misji zbawienia, lub obu tych frazesów

łącznie.

 Następny problem to ambiwalentny charakter pierwszego odruchu wobec Innych. Z jednej

strony człowiek potrzebuje drugiego człowieka, szuka go, wie, że nie może bez Innych żyć.

Jednocześnie, w momencie pierwszego zetknięcia wstępnym odruchem będzie nieufność,

niepewność i lęk. A wszystko to są odczucia i stany oporne wobec wszelkich prób zapanowania

nad nimi, wszelkich usiłowań ich wsparcia.

Tymczasem kultura, ba, sam człowiek także, tworzy się w kontakcie z Innymi (dlatego tak 

 bardzo zależy wszystko od jakości tego kontaktu). Dla Simmla ludzkie indywiduum tworzy się

w procesie, w relacji, w powiązaniu z Innymi. To samo mówi Sapir: „Prawdziwym miejscem

dziania się kultury jest interakcja osób”. Inni, powtórzmy to jeszcze raz, to zwierciadło, w którym

Page 17: Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

8/9/2019 Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

http://slidepdf.com/reader/full/ten-inny-ryszard-kapuscinski 17/33

się przeglądam, które uświadamia mi, kim jestem. Kiedy mieszkałem w moim kraju, nie miałem

świadomości, że jestem białym człowiekiem i że to może mieć jakieś znaczenie dla mojego losu.

Dopiero kiedy znalazłem się w Afryce, od razu uświadomił mi to widok jej czarnych

mieszkańców Dzięki nim odkryłem swój kolor skóry, o którym bym sam nigdy nie pomyślał.

Inni rzucają mi nowe światło na moją własną historię. Słysząc o nazistowskich obozachkoncentracyjnych i sowieckich łagrach, dziwią się, że biały człowiek jest taki okrutny dla

drugiego białego. Dlaczego biali ludzie tak się nienawidzą, że mordują się milionami? W ich

oczach, w XX wie ku biała rasa popełniła samobójstwo. To ich ośmieliło, aby rozpocząć walkę

z kolonializmem.

Jest jeszcze wiele trudności, znaków zapytania, a nawet tajemnic na drodze naszego

spotkania z Innymi. A jednak to spotkanie i współistnienie na naszej globalizującej się planecie

 jest nieuchronne. Żyjemy bowiem w świecie wielokulturowym. Nie dlatego, żeby tych kultur 

 było dziś więcej niż kiedyś (w rzeczywistości ich liczba maleje). Już Herodot piszący dwa i pół

tysiąca lat temu wymienia w swojej książce setki plemion, wierzeń i języków, z którymi sam

zetknął się lub o nich słyszał.

I to wylicza je jako rzecz oczywistą, istniejącą dla niego od niepamiętnych czasów. Potem,

w następnych wiekach, dziesiątki innych podróżników i kupców zdumiewać będzie zawsze

 bogata panorama ludów i kultur, jakie przyjdzie im napotykać w czasie swoich wypraw.

 Natomiast nowe jest dziś to, że wzrosła świadomość ich obecności i wagi, świadomość ich

wielości, ich prawa do istnienia i odrębnej tożsamości. A zbiegło się to jednocześnie z wielką

rewolucją w komunikacji i łączności, która umożliwiła wielostronne spotkanie tych kultur, ich

wielogłosowy i różnokierunkowy dialog, a także, w różnych sytuacjach – spór i konflikt. Dziejesię to wszystko w świecie bardziej zdemokratyzowanym niż kiedykolwiek, co umożliwia Innym

zabieranie głosu, głosu, w który, co prawda, nie wszyscy chcą się wsłuchiwać.

Fakt uznania wielokulturowości świata to oczywiście postęp, bo tworzy klimat sprzyjający

awansowi kultur jeszcze wczoraj skrzywdzonych i poniżonych, ale postęp, który kryje w sobie

dwa zagrożenia:

 – pierwsze – ogromna energia i ambicja świeżo wyzwolonych kultur może być wykorzystana

 przez nacjonalistów i rasistów do wojny przeciw Innym;

 – drugie – hasło rozwijania kultury własnej może być wykorzystywane do rozniecania

etnocentryzmu, ksenofobii, wrogości wobec Innych. W teorii samodzielnego rozwijania się

kultur, w uznaniu ich prawa do nienaruszalnej odrębności – a tak bywa interpretowana zasada

wielokulturowości – może kryć się chęć separacji, negowania potrzeby i pożytku wymiany,

arogancja i wstręt do Innych.

Uczestniczenie w świecie wielokulturowym wymaga silnego i dojrzałego poczucia

tożsamości. Jak ją ustalić i potwierdzić? W Europie określamy ją poprzez symbole, przez

Page 18: Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

8/9/2019 Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

http://slidepdf.com/reader/full/ten-inny-ryszard-kapuscinski 18/33

identyfikowanie się z nimi, jak na przykład z flagą i hymnem. W tradycji afrykańskiej, w której

tożsamość ustalało się poprzez więzi pokrewieństwa z klanem i plemieniem, dwaj Afrykańczycy,

spotkawszy się na drodze, zaczynali rozmowę od długiej wymiany pytań, w której obaj

 próbowali dojść, z jakiego plemienia pochodzą i czy relacje między ich plemionami są dobre, czy

złe. Od tego bowiem zależeć mogły jakość i wynik spotkania.Ustalenie tożsamości, co dokonuje się między innymi przez określenie naszego stosunku do

Innych, komplikuje się w ostatnich dziesięcioleciach z wielu powodów, a niekiedy w ogóle

okazuje się niemożliwe. Jest to wynik osłabienia tradycyjnych więzi kulturowych,

spowodowanego migracją ludności wiejskiej do miast, w których zaczyna się formować nowy,

niespotykany wcześniej na tę skalę typ tożsamości – hybrydyczny. Na początku XX wieku 95

 procent ludności świata stanowili chłopi. Dziś chłopi to tylko połowa mieszkańców naszego

globu, i klasa ta w ogóle stopniowo zanika. Tymczasem ona właśnie była najwierniejszym

depozytariuszem tradycji i strażnikiem tożsamości.

W sumie żyjemy w świecie wielokulturowym; Inni stają się w nim kimś innym, niż byli

wczoraj, ale kim dokładnie – jest tematem dyskusji, która być może nieprędko doczeka się końca.

A historia stosunków Europy z Innymi?

Ci Inni, nie-Europejczycy, kilkakrotnie podejmują próby podboju Europy, ale w każdym

wypadku tylko częściowo udane. Tak było z Persami, potem z Arabami, wreszcie z Mongołami

(w świetle toczących się dziś dyskusji nie wiadomo, czy ekspansję Turków uznać za agresję

Innych, czy za konflikt wewnątrzeuropejski?).

 Natomiast podboje, jakich dokonuje Europa, są liczniejsze, dla najeźdźców o wiele

skuteczniejsze i znacznie bardziej krwawe. Wymieńmy tylko wschodnią inwazję AleksandraWielkiego, kilka wypraw krzyżowych, ludobójczą konkwistę Ameryki przez Hiszpanów, trzy

wieki trwające pustoszenie Afryki przez handlarzy niewolników, ekspansje kolonialne Anglii,

Francji, Holandii itd. na pozaeuropejskie kontynenty.

Obustronny bilans jest więc tragiczny i nastraja pesymistycznie, ale nie wolno dopuścić, aby

działał na nas zniechęcająco. Przeciwnie, istotne jest, aby – po pierwsze, stale pamiętać i mówić

o Innych, bo są dziś ważnymi aktorami sceny świata, a – po drugie, choć trudno dowieść, żeby

historia była nauczycielką życia, musimy pamiętać o nieszczęśliwym bilansie naszych stosunków

z Innymi, gdyż tak jak złe dzieciństwo zostawia ślady na całym późniejszym życiu człowieka, tak 

i zła pamięć historyczna wpływa na późniejsze stosunki między społeczeństwami.

Wcześniej była mowa o okresach, kiedy myśl europejska starała się zbudować pomosty

zrozumienia z Innymi. Nawiązywanie do tych starań i ich kontynuowanie jest nie tylko

 powinnością etyczną, ale i palącym zadaniem naszego czasu w świecie, w którym wszystko jest

tak kruche i w którym jest tyle demagogii, dezorientacji, fanatyzmu i złej woli.

Page 19: Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

8/9/2019 Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

http://slidepdf.com/reader/full/ten-inny-ryszard-kapuscinski 19/33

Mój Inny

Temat Innego – „Stranger, Other” – nurtuje mnie i pasjonuje od dawna. W 1956 roku

odbyłem swoją pierwszą, długą podróż poza Europę (do Indii, Pakistanu i Afganistanu) i od tegoczasu po dzień dzisiejszy zajmuję się problemami Trzeciego Świata, a więc Azją, Afryką

i Ameryką Łacińską (choć terminem „Trzeci Świat” można objąć również znaczną część Europy

i Oceanię). Na tych obszarach spędziłem większość swojego życia zawodowego, podróżując

dużo i pisząc o tamtych ludziach i ich sprawach.

Mówię o tym wszystkim dlatego, że chciałbym tu naszkicować – z konieczności pobieżnie – 

nie portret Innego w ogóle, w abstrakcji, ale wizerunek mojego Innego, tego, którego spotykałem

w wioskach indiańskich w Boliwii, wśród koczowników na Saharze, w tłumach opłakujących na

ulicach Teheranu zgon Chomeiniego.

Jaki jest jego światopogląd, jego widzenie świata, widzenie Innych, na przykład – widzenie

mnie? Przecież nie tylko on jest dla mnie Inny, również ja jestem dla niego Inny.

Pierwsze, co zwraca uwagę, to wrażliwość mojego Innego na kolor, kolor skóry. Kolor 

zajmuje najwyższe miejsce na skali, według której będzie on dzielić i wartościować ludzi. Można

 przeżyć całe życie nie myśląc, nie zastanawiając się nad tym, że jest się czarnym, żółtym czy

 białym, dopóty, dopóki człowiek nie przekroczy granicy własnego obszaru rasowego. Od razu

 powstaje napięcie, od razu czujemy się Inni otoczeni przez innych Innych. Ileż to razy byłem

dotykany w Ugandzie przez dzieci, które później długo przyglądały się swoim palcom, czy aby te

 palce nie zbielały! Ten sam mechanizm – a nawet odruch – identyfikowania i wartościowaniawedług koloru skóry działał również we mnie. W latach zimnej wojny, w których obowiązywał

nieubłagany podział ideologiczny na Wschód i Zachód, nakazujący ludziom po obu stronach

żelaznej kurtyny wzajemną niechęć, a nawet nienawiść, ja – korespondent z kraju wschodniego – 

gdzieś tam w dżungli Zairu z radością rzucałem się w objęcia kogoś z Zachodu, a więc swojego

„wroga klasowego”, „imperialisty”, ponieważ ów „przebiegły wyzyskiwacz” i „podżegacz

wojenny” był po prostu i przede wszystkim białym. Czy muszę dodawać, jak bardzo wstydziłem

się tej słabości, ale jak – jednocześnie – nie umiałem się jej oprzeć?

Drugim składnikiem światopoglądu mojego Innego będzie nacjonalizm. Jak słusznie

zauważył ostatnio amerykański profesor John Lukacs, nacjonalizm okazał się u schyłku XX

wieku najsilniejszym ze wszystkich „izmów” znanych współczesnemu człowiekowi. Czasem

nacjonalizm ten ma charakter paradoksalny, występuje on na przykład w tych krajach Afryki,

w których nie ma jeszcze narodów. Nie ma narodów, ale jest nacjonalizm Gub, jak utrzymują

niektórzy socjologowie – subnacjonalizm). Nacjonalista traktuje swój naród, a w wypadku Afryki

 – swoje państwo, jako wartość najwyższą, a wszystkie inne – jako coś niższego (i często godnego

Page 20: Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

8/9/2019 Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

http://slidepdf.com/reader/full/ten-inny-ryszard-kapuscinski 20/33

 pogardy). Nacjonalizm, podobnie jak rasizm, jest instrumentem identyfikacji i klasyfikacji

stosowanym przez mojego Innego przy każdej okazji. Jest to prostacki, prymitywny instrument

spłaszczający i spłycający wizerunek Innego. A mianowicie, dla nacjonalisty osoba Innego ma

 jedną, jedyną cechę – przynależność narodową. Nie ma znaczenia, czy ktoś jest młody czy stary,

mądry czy głupi, dobry czy zły – jest tylko jedno: czy ktoś jest Ormianinem czy Turkiem,Anglikiem czy Irlandczykiem, Marokańczykiem czy Algierczykiem. Kiedy żyję w tamtym

świecie rozgorzałych nacjonalizmów, nie mam nazwiska, nie mam zawodu, nie mam wieku – 

 jestem tylko i jedynie Polakiem. W Meksyku moi sąsiedzi nazywają mnie – „El Polaco”,

a stewardesa w Jakucku, kiedy wzywa mnie do samolotu, woła „Polsza!”. Wśród małych,

rozproszonych narodów – choćby Ormian – istnieje fenomenalna zdolność widzenia mapy świata

 jako sieci punktów zamieszkanych przez skupiska swoich pobratymców – bodaj jednej rodziny,

 bodaj jednego człowieka. Groźną cechą nacjonalizmu jest to, że jego nieodłącznym składnikiem

 jest nienawiść do Innego. Doza tej nienawiści może być różna, ale jej obecność jest pewna.

Trzecią wreszcie komponentą światopoglądu mojego Innego jest – religia. Religijność będzie

tu występować na dwóch niejako poziomach – na poziomie bliżej nieokreślonej,

niezwerbalizowanej wiary w istnienie i obecność transcendencji, Siły Sprawczej, Istoty

 Najwyższej, Boga (częste pytanie – „Mr. Kapuczynski, do you belive in God?” – a to, co

odpowiem, będzie miało ogromny wpływ na wszystko, co nastąpi potem), oraz na poziomie

religii jako instytucji i jako siły społecznej, a nawet politycznej. Chcę mówić o tym drugim

wypadku. Mój Inny jest istotą głęboko wierzącą w istnienie świata pozacielesnego,

 pozamaterialnego. Tak było jednak zawsze. To, co jest natomiast charakterystyczne dla dnia

dzisiejszego, to rodzaj odrodzenia religijnego, widoczny dziś w wielu krajach. Najbardziejdynamicznie rozwijającą się dziś religią jest niewątpliwie islam. Ciekawe, że wszędzie – i to

niezależnie od rodzaju religii – gdzie następuje ożywienie gorliwości religijnej, ożywienie to ma

charakter wsteczny, konserwatywny, fundamentalistyczny.

Oto mój Inny. Jeżeli los zetknie go z jakimś Innym – Innym dla niego – trzy cechy Innego

 będą dla niego najważniejsze: rasa, narodowość, religia. Szukam, co jest wspólnego w tych

cechach, co je łączy. Otóż jest w nich wszystkich zawarty wielki ładunek emocjonalny, tak 

wielki, że od czasu do czasu mój Inny nie jest w stanie nad nim zapanować. Wtedy dochodzi do

konfliktu, do starcia, do rzezi, do wojny. Mój Inny to człowiek bardzo emocjonalny. To dlatego

świat, w którym żyje, jest beczką prochu toczącą się niebezpiecznie w kierunku ognia.

Mój Inny to człowiek niebiały. Jak wielu jest ich dziś na świecie? Osiemdziesiąt procent.

Zajęci walką między Wschodem i Zachodem, między demokracją i totalitaryzmem, nie od

razu i nie wszyscy uświadomiliśmy sobie, że w tym samym czasie zmieniła się mapa świata.

W pierwszej połowie naszego wieku mapa ta była ułożona według zasady piramidy. Na szczycie

 – podmioty historyczne: wielkie mocarstwa kolonialne, państwa białego człowieka. Poniżej – ich

Page 21: Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

8/9/2019 Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

http://slidepdf.com/reader/full/ten-inny-ryszard-kapuscinski 21/33

kolonie, dominia, terytoria w taki czy inny sposób zależne, czyli reszta świata. Ten układ załamał

się na naszych oczach i za naszego życia, i na arenie dziejowej niemal nagle pojawiło się ponad

sto nowych państw – przynajmniej formalnie niepodległych – zamieszkanych przez trzy czwarte

ludzkości. Oto nowa mapa świata – kolorowa, różnobarwna, przebogata i niesłychanie

skomplikowana. Zwróćmy uwagę, że porównując mapę naszego globu z lat 30. z mapą z lat 80.otrzymujemy dwa zupełnie różne obrazy świata. Ale ta relacja między dwoma wspomnianymi

obrazami nie jest przecież statyczna – ona ulega nadal ciągłej zmianie, ciągłej dynamicznej

i niepowstrzymanej ewolucji. Nasi trzecioświatowi Inni zdobywają w historii najnowszej,

w historii dziejącej się obecnie coraz większą i coraz bardziej znaczącą podmiotowość. To po

 pierwsze. A po drugie – trwa inwazja (zarobkowa, demograficzna, ale przecież inwazja)

 przedstawicieli Trzeciego Świata na kraje rozwinięte. Ocenia się, że już w połowie następnego

wieku ludzie pochodzący z Azji i z Ameryki Łacińskiej stanowić będą ponad połowę ludności

Stanów Zjednoczonych.

Coraz mniej wychodźców z Irlandii i Norwegii, a coraz więcej z Ekwadoru i Tajlandii będzie

 poruszać się po świecie z paszportami amerykańskimi w kieszeni.

Jak my, mieszkańcy Europy, jesteśmy przygotowani do tej zmiany? Wydaje mi się, że – 

niestety, w stopniu niewielkim. Traktujemy Innego przede wszystkim jako obcego (a przecież

Inny nie musi oznaczać – obcy), jako przedstawiciela odrębnego gatunku, a co najbardziej istotne

 – traktujemy go jako zagrożenie.

Czy literatura współczesna pomaga w przełamywaniu tych uprzedzeń, naszej ignorancji albo

najzwyczajniej – obojętności? Znowu, wydaje mi się, że w stopniu niewielkim. Przejrzałem

literackie nagrody francuskie za rok ubiegły – ani jednej książki, która mówiłaby coś o szeroko pojętym świecie współczesnym. Trójkąty małżeńskie, konflikt między ojcem i córką, nieudane

 pożycie młodej pary – rzeczy na pewno ważne i ciekawe, ale uderzył mnie lekceważący stosunek 

do całego nowego i jakże pasjonującego nurtu w literaturze, którego przedstawiciele próbują

 pokazać nam świat współczesnych kultur, myśli i zachowań ludzi żyjących co prawda pod

innymi szerokościami geograficznymi i wyznających innych niż my Bogów, ale stanowiących

 przecież część naszej wielkiej rodziny człowieczej, do której wszyscy należymy. Myślę choćby

o Nigela Barleya The Innocent Anthropologist, o wspaniałej literacko książce Colina Thubrona

 Behind the Wall czy o znakomitym dziele Bruce Chatwina Songlines. Tych książek nie nagradza

się, nie zauważa nawet, ponieważ – zdaniem niektórych – nie jest to tak zwana prawdziwa

literatura.

Z drugiej strony tak zwana prawdziwa literatura odgradza się od problemów i konfliktów

 przeżywanych przez miliardy naszych  Fremde.  Na przykład jednym z największych dramatów

współczesnego świata, dramatem szczególnie dotkliwym dla Ameryki, była rewolucja irańska,

obalenie szacha, los zakładników itd. Ku mojemu zdumieniu, w ciągu kilkunastu miesięcy

Page 22: Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

8/9/2019 Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

http://slidepdf.com/reader/full/ten-inny-ryszard-kapuscinski 22/33

trwania tych wydarzeń nie spotkałem w Iranie ani jednego pisarza amerykańskiego, ba, ani

 jednego pisarza również z Europy. Jak to jest możliwe, zastanawiałem się w Teheranie, żeby tak 

wielki wstrząs dziejowy, tak niezwykłe zderzenie cywilizacyjne nie wzbudziło żadnego

zainteresowania wśród pisarzy świata. Oczywiście nie chodzi o to, aby dzisiaj pędzili oni tłumnie

do nowego ogniska zapalnego – do Zatoki Perskiej, ale to całkowite rozmijanie się literaturyz rozgrywającym się na naszych oczach dramatem świata, to całkowite oddanie relacji z wielkich

wydarzeń operatorom kamer telewizyjnych i operatorom dźwięku jest dla mnie przejawem

głębokiego kryzysu na linii historia-literatura, przejawem bezradności tej literatury wobec

fenomenów współczesnego świata.

W dalszym więc ciągu, mimo zupełnie nowej mapy świata, badanie, zgłębianie,

interpretowanie i opisywanie filozofii i egzystencji, myślenia i bytu trzech czwartych ludności

świata pozostaje – jak było to i w wieku XTX – w gestii wąskiej grupy specjalistów:

antropologów, etnografów, podróżników, dziennikarzy.

Obcy, Inny, w swoim wydaniu trzecioświatowym (a więc ów najliczniejszy na naszym

globie osobnik), jest nadal traktowany jako obiekt badań, natomiast nie stał się jeszcze naszym

 partnerem, współodpowiedzialnym za los ziemi na której żyjemy.

Świat był dla mnie zawsze wielką wieżą Babel. Jednak wieżą, w której Bóg pomieszał nie

tylko języki, ale także kulturę i obyczaje, namiętności i interesy, i której mieszkańcem uczynił

ambiwalentną istotę łączącą w sobie Ja i nie-Ja, siebie i Innego, swojego i obcego.

Page 23: Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

8/9/2019 Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

http://slidepdf.com/reader/full/ten-inny-ryszard-kapuscinski 23/33

Inny w Globalnej Wiosce

Pośród wielu problemów podejmowanych przez księdza profesora Józefa Tischnera w jego

dociekaniach filozoficznych znajdują się również przemyślenia na temat Innego – innej osoby,z którą stykamy się, wchodzimy w kontakt, nawiązujemy nić komunikacji. Jest Tischner jedynym

ze znanych mi myślicieli polskich, który tak szeroko i w tak dogłębny sposób traktował i rozwijał

 problematykę Innego. Na czym polega doniosłość tej problematyki, jej waga i aktualność?

W dziedzinie nauk filozoficznych pierwsza połowa XX wieku zdominowana jest przez

ontologię i epistemologię Husserla i Heideggera. Ale żaden z nich nie przyznaje etyce miejsca

głównego. Tymczasem doświadczenia ubiegłego wieku, z ich tragicznymi dla rodzaju ludzkiego

i jego kultury następstwami, w naturalny sposób czynią koniecznym podjęcie tej właśnie

 problematyki. Na gruncie europejskim bowiem w pierwszych dziesięcioleciach minionego

stulecia objawiają się dwa fenomeny nowe, nieznane dziejom – pierwszym są narodziny

społeczeństwa masowego, drugim zaś – powstanie zagrażających samej istocie człowieczeństwa

systemów totalitarnych: faszyzmu i komunizmu.

 Narodziny i związki tych dwóch zjawisk i procesów przykuwają całą uwagę myślicieli

i pisarzy owej epoki – José Ortegi y Gasseta, Ericha Fromma, Hannah Arendt, Theodora Adorno

i wielu innych. Starają się oni pojąć ten zdumiewający świat, który ich zewsząd zaatakował, chcą

go zgłębić, zrozumieć i zdefiniować. Słowem-kluczem dla opisania go staje się przymiotnik 

„masowy”. Jest więc masowa kultura i masowa histeria, masowe gusta (czy raczej brak gustu)

i masowy obłęd, masowe zniewolenie i wreszcie – masowa zagłada. Jedynym bohaterem nascenie świata jest tłum, a główną cechą tego tłumu, tej masy, jest anonimowość, bezosobowość,

 brak tożsamości, brak twarzy. Jednostka zgubiła się w tym tłumie, masa zalała ją, zstąpiły się nad

nią wody jeziora. Stała się ona, żeby użyć określenia Gabriela Marcela, „bezosobowym

anonimem w stanie cząstkowym”.

 Nurt krytyki tego stanu rzeczy zaowocował szeregiem dzieł wybitnych, starających się

ukazać los ludzki w formie uogólniającej – jako doświadczenie zbiorowości i jako wspólnie

 przeżywany dramat. Spośród wielu, wielu tytułów można wymienić tu choćby  Bunt mas,

Samotność tłumu czy Korzenie totalitaryzmu. 

W pewnym jednak momencie, śledząc analizy, obserwacje i teorie tych myślicieli,

zaczynamy odczuwać jakiś niedostatek, w przebiegu ich rozumowań i syntez brakuje nam

ważnego ogniwa, a tym brakującym ogniwem jest jednostka, wyodrębniony z masy konkretny

człowiek, konkretny Ja i konkretny Inny, jako że zgodnie z twierdzeniem filozofów dialogują

mogę zaistnieć jako byt określony tylko w stosunku do – w stosunku do Innego, kiedy pojawi się

on na horyzoncie mojego istnienia, nadając mi sens i ustalając moją rolę.

Page 24: Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

8/9/2019 Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

http://slidepdf.com/reader/full/ten-inny-ryszard-kapuscinski 24/33

Pisał Tischner w Filozofii dramatu: 

U początku pochodzenia świadomości ja leży obecność ty, a być może nawet obecność

ogólniejszego my. Dopiero w dialogu, w sporze, w opozycji, a także w dążeniu do nowej

wspólnoty tworzy się świadomość mojego ja, jako istoty samoistnej, odrębnej od drugiego.Wiem, że ja jestem, bo wiem, że drugi jest.

Właśnie z potrzeby uogólnienia tego doświadczenia, tego przeżycia, powstaje filozofia

dialogu.

Filozofia dialogu jest tym kierunkiem, orientacją czy nurtem, który chce zająć się

 problematyką człowieka – Ja, i co niesłychanie istotne, jego relacją z drugim człowiekiem,

z Innym. Ta wzbogacająca reorientacja od problematyki ściśle ontologicznej do szerszej

 problematyki etycznej, to radykalne zbliżenie myśli filozoficznej do człowieka jako bytu

 jednostkowego, odrębnego, nieporównywalnego i niepowtarzalnego są wyraźnie widoczne

również w dziele Józefa Tischnera, w którym myślenie o spotkaniu Ja z Innym, zaznaczone już,

co prawda, w wydanym w 1982 roku  Myśleniu według wartości, staje się pierwszoplanowym

tematem w opublikowanej w 1990 roku Filozofii dramatu. 

 Nurt ten w czasach nam współczesnych tworzyli i najbardziej konsekwentnie rozwijali

Martin Buber i Franz Rosenzweig, Gabriel Marcel i najczęściej przez Tischnera przywoływany

Emmanuel Lévinas.

Specyficznych praźródeł filozofii dialogu czy – jak mówimy również – filozofii spotkania

lub filozofii Innego, zwłaszcza w tych twierdzeniach, w których sugeruje ona, że droga do Bogawiedzie przez Innego, że w twarzy Innego zdolni jesteśmy ujrzeć Jego oblicze, możemy

upatrywać w owej starożytnej epoce antropomorficznej, kiedy to wyobraźnia ludzka nie

wytyczyła jeszcze granicy między światem bogów i ludzi, w którym bóstwo wyobrażano sobie

na podobieństwo człowieka lub odwrotnie.

Filozofię Innego uprawiał Józef Tischner z pasją i przenikliwością aż do końca swojej

ziemskiej wędrówki. W niestrudzonym głoszeniu jej przekonań i zasad – i to właśnie dziś,

w czasach, w których żyjemy, tkwi głęboki humanizm i prawdziwy heroizm. A dlatego ma ona,

 poza walorami ściśle naukowymi, cenę tak wysoką, że występuje z otwartością i odwagą

w obronie drugiego człowieka, w obronie Innego w świecie tak często poddającym się pokusom

egoizmu i zachłannego konsumeryzmu.

Wielką zasługą tej filozofii jest już to, że w ogóle mówi ona o poszczególnym człowieku,

o każdej jednostce jako wartości samej w sobie, że ciągle przypomina o jej istnieniu, jej prawie

do egzystencji i artykulacji. W naszym postmodernistycznym szumie, w naszym pomieszaniu

 języków bezcenny jest ten mocny i wyrazisty głos podnoszący takie wartości, jak tożsamość,

Page 25: Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

8/9/2019 Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

http://slidepdf.com/reader/full/ten-inny-ryszard-kapuscinski 25/33

szacunek, dostrzeganie i poważanie drugiego – Innego. Ale nie koniec na tym. Bo Tischner,

rozwijając i wzbogacając wątki występujące w filozofii Emmanuela Lévinasa, zwłaszcza w jego

Całości i nieskończoności, mówi, że Ja nie tylko ma się odnieść do Innego, ale że musi na siebie

 brać za niego odpowiedzialność i być gotowym ponieść konsekwencje takiej decyzji, takiej

 postawy. Że jest w tym chrześcijański akt poświęcenia? Tak – poświęcenia, wyrzeczeniai pokory.

Problem Innego i relacji z nim, stosunku do niego, filozofia spotkania rozważała dotychczas

na ogół w sytuacji naocznej bezpośredniości i w obrębie tej samej kultury. Przed tym kierunkiem

filozoficznym stoi jeszcze otworem pole dociekań nad relacją Ja-Inny, kiedy jedna ze stron

należy do innej rasy, religii lub kultury. W jakim stopniu będzie to komplikowało tok naszej

refleksji, czyniło ją bardziej złożoną, trudną i wieloznaczną?

Jest to niezmiernie ważne dziś, kiedy żyjemy w świecie wielokulturowym, a postępy

komunikacji tę wielokulturową naturę naszej współczesności czynią coraz bardziej oczywistą,

widoczną i wszechobecną. Nasza planeta zawsze była, co prawda, wielokulturowa, od

niepamiętnych czasów ludzie mówili na niej różnymi językami i wierzyli w różnych bogów, ale

tak potoczyły się losy świata, że przez ostatnie pięć wieków dominowała nad nami kultura czy

cywilizacja europejska i wobec tego mówiąc „my”, rozumieliśmy – my, wszyscy ludzie, choć

w rzeczywistości chodziło tylko o nas, Europejczyków. Dziś jednak zaczynamy już

nieodwołalnie wchodzić w epokę, kiedy to jednoznaczne równanie my = Europejczycy, jako

synonim wszystkich ludzi na świecie, zostaje zakwestionowane przez trwające przemiany

dziejowe.

W następstwie tych przemian obudziły się bowiem, ożyły i zaczęły się domagaćrównoprawnego miejsca przy okrągłym stole świata inne, wcale liczne, a dotychczas

zdominowane lub zmarginalizowane kultury. A są one ambitne i dynamiczne i mają zarazem

silnie rozwinięte poczucie wartości. W tych staraniach o nowe miejsce pod słońcem i przyznanie

godnych praw Innemu filozofowie i myśliciele tamtych podnoszących się kultur będą mogli

czerpać inspirację z dorobku myśli krakowskiego duchownego, myśliciela z Łopusznej.

Tischner i inni dialogicy próbują posiać w nas zbawienny niepokój, uświadomić istnienie,

a nawet bliską obecność Innego, konieczność poczucia się za niego odpowiedzialnym i nawet

więcej – uznania, że ta odpowiedzialność jest ważkim nakazem etycznym. Jakaż odwaga jest

w samym podnoszeniu tego tematu i wskazywaniu na jego transcendentny wymiar w chwili,

kiedy w kulturze współczesnej dominuje postawa ograniczania się i zamykania w swoim

 prywatnym, egoistycznym ja, w szczelnie izolowanym kręgu, w którym można by zaspokajać

swoje popędy i zachcianki konsumenta. Przeciwstawienie pokusom i dyktatowi konsumeryzmu – 

ducha odpowiedzialności za Innego – oto w czym autor   Księdza na manowcach widzi

 powinność, a nawet obowiązek człowieka.

Page 26: Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

8/9/2019 Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

http://slidepdf.com/reader/full/ten-inny-ryszard-kapuscinski 26/33

Refleksja nad Innym pobudza Józefa Tischnera do rozważań nad naturą i treścią spotkania

między Ja i Innym. Spotkania, które – jak podkreśla to wielokrotnie – winno być ważnym

wydarzeniem. Do spotkania trzeba się więc wewnętrznie przygotować, bo powinno być ono

 przeciwieństwem naszego codziennego a obojętnego mijania się w tłumie. Spotkanie jest

 przeżyciem zasługującym na pamięć i może być głębokim doświadczeniem. I znowu Tischner napomina nas, abyśmy spotykając Innego, byli cały czas świadomi wagi tego faktu, świadomi

 jego miejsca i roli w prywatnej, indywidualnej historii duchowej własnego Ja. Tym

napomnieniem chce on podnieść o istotny szczebel wyżej charakter, treść i powagę stosunków

międzyludzkich, ich znaczenie dla nas i ich na nas wpływ.

Co jednak jest główną treścią spotkania? Jest nią dialog. W ostatnich tekstach autora

 Polskiego kształtu dialogu ciągle powtarzają się zwroty w rodzaju: „otwarcie dialogiczne”,

„perspektywa dialogiczna”, „świadomość dialogiczna”, „płaszczyzna dialogiczna” itp. Lévinas

definiuje to tak: „człowiek jest bytem, który mówi”. A więc – dialog. Celem tego dialogu ma być

wzajemne zrozumienie, celem zaś tego zrozumienia – wzajemne zbliżenie, a to rozumienie

i zbliżenie osiąga się na drodze poznania. Jaki jest przedwstępny warunek całego tego procesu,

tego równania? Jest nim wola poznania, chęć, owo zwrócenie się ku Innemu, wyjście mu

naprzeciw, nawiązanie z nim rozmowy. Jednakże w praktyce życia okazuje się to niezmiernie

trudne. Doświadczenie ludzkie dowodzi, że w pierwszym momencie, w pierwszym odruchu

człowiek reaguje na Innego z rezerwą, powściągliwie, nieufnie czy wręcz niechętnie, a nawet

wrogo. My wszyscy, ludzie, na przestrzeni dziejów zadaliśmy sobie zbyt wiele ciosów, zbyt

wiele bólu, żeby było inaczej. Stąd całe cywilizacje odznaczały się owym poczuciem obcości

wobec Innego. Grecy nazywali nie-Greków barbaros: tymi, którzy mówią bełkotliwie, którychnie sposób zrozumieć, więc lepiej trzymać ich na odległość – na odległość i w poniżeniu.

Rzymianie przeciw Innemu budowali sieć umocnień granicznych –  limes. Chińczycy nazywali

niechińskich przybyszów zza oceanu Yang-kwei, morskimi potworami, i starali się trzymać ich na

dystans.

A w naszych czasach? Arogancja jednych wobec kultur i religii innych? A archipelagi

wszelkich gett i obozów rozciągnięte na naszej planecie? Wszelkie mury i zapory, rowy i zasieki?

Ileż tego wszędzie, na wszystkich kontynentach! Jakże trudnym wyzwaniem stały się postępy

komunikacyjne ostatnich dziesięcioleci. Z jednej strony one na pewno nas przybliżają do siebie,

ale czy naprawdę zbliżają? Między człowieka i człowieka, między Ja i Innego wprowadzono

technicznego pośrednika – iskrę elektryczną, impuls elektroniczny, sieć, łącze, satelitę. Hinduskie

słowo upaniszada oznaczało: siedzieć blisko, być blisko. Ja przekazywało się Innemu nie tylko

w słowie, ale również swoją bliskością, bezpośredniością, byciem razem. Tego doświadczenia,

tego przeżycia nic nie jest w stanie zastąpić.

Paradoksalność tej sytuacji medialnej idzie dalej. Z jednej strony rośnie globalizacja mediów,

Page 27: Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

8/9/2019 Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

http://slidepdf.com/reader/full/ten-inny-ryszard-kapuscinski 27/33

ale z drugiej – zwiększa się jej płycizna, niezborność, chaos. Im więcej człowiek ma kontaktu

z mediami, tym bardziej skarży się na zagubienie i samotność. Jeszcze na początku lat 60., kiedy

telewizja była ciągle w powijakach, Marshall McLuhan użył terminu „globalna wioska”.

McLuhan był katolikiem o wielkiej misjonarskiej pasji i wyobrażał sobie, że nowe medium

uczyni nas wszystkich braćmi żyjącymi w jednej wspólnocie wiary. To określenie McLuhana, powtarzane dziś bez zastanowienia, okazało się jedną z największych pomyłek współczesnej

kultury. Bo istota wioski polega na tym, że jej mieszkańcy znają się blisko, obcują ze sobą, dzielą

wspólny los. Tymczasem niczego takiego nie można powiedzieć o społeczeństwie naszej planety,

które raczej przypomina anonimowy tłum na jednym z wielkich lotnisk, tłum pędzących

w pośpiechu, wzajemnie obojętnych i nieznających się ludzi.

Dopiero na takim tle tym wyraziściej odczuwamy głęboki humanizm, żarliwość i nadzieję

nauki Józefa Tischnera o Ja i Innym jako podstawie ładu ludzkiego na Ziemi.

Page 28: Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

8/9/2019 Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

http://slidepdf.com/reader/full/ten-inny-ryszard-kapuscinski 28/33

Page 29: Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

8/9/2019 Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

http://slidepdf.com/reader/full/ten-inny-ryszard-kapuscinski 29/33

 Na szczęście są dowody na jeszcze inne, znane doświadczeniu ludzkiemu postępowanie. To

dowody na współpracę – pozostałości rynków, pozostałości przystani wodnych, miejsca, gdzie

 były agory i sanktuaria, gdzie ciągle są widoczne siedziby starych uniwersytetów i akademii, albo

też zachowały się ślady szlaków handlowych, takich jak Jedwabny, Bursztynowy czy Saharyjski.

Wszędzie tam ludzie spotykali się, wymieniali myśli, idee i towary, handlowali i załatwialiinteresy, zawierali przymierza i sojusze, znajdywali wspólne cele i wartości. Inny, drugi człowiek 

 przestawał być synonimem obcości i wrogości, zagrożenia i śmiertelnego zła. Każdy odnajdywał

w sobie samym choćby cząstkę owego Innego, wierzył w to, żył w takim przeświadczeniu.

Tak więc wspomniane trzy możliwości stały zawsze przed człowiekiem, ilekroć spotkał się

z Innym: mógł wybrać wojnę, mógł odgrodzić się murem, mógł nawiązać dialog.

 Na przestrzeni historii człowiek cały czas waha się między tymi opcjami, w zależności od

sytuacji i kultury wybiera to jedną, to drugą; widzimy, że w tych wyborach jest zmienny, że nie

zawsze czuje się pewnie, nie stoi na mocnym gruncie.

Wojnę trudno usprawiedliwić; myślę, że przegrywają ją wszyscy, ponieważ jest ona porażką

istoty ludzkiej, obnaża jej niezdolność do porozumienia, do wczucia się w Innego, do dobroci

i rozumu. W tym wypadku bowiem spotkanie z Innym kończy się zawsze tragicznie, dramatem

krwi i śmierci.

Idei, która skłoniła człowieka do budowy wielkich murów i przepastnych fos, do otaczania

się nimi i odgrodzenia od innych, współcześnie nadano nazwę doktryny apartheidu. Pojęcie to

zostało niesłusznie ograniczone do polityki nieistniejącego dziś reżymu białych w Afryce

Południowej. W rzeczywistości bowiem apartheid był już praktykowany w zamierzchłych

czasach. W uproszczeniu jest to pogląd, którego zwolennicy głoszą, że każdy może żyć jak chce, byle z dala ode mnie, jeśli nie należy do mojej rasy, religii, kultury. Gdyby to jednak tylko o to

chodziło! Przecież tak naprawdę mamy tu do czynienia z doktryną o strukturalnej trwałej

nierówności dzielącej rodzaj ludzki.

W mitach wielu plemion i ludów zawarte jest przekonanie, że ludźmi jesteśmy tylko my – 

członkowie naszego klanu, naszej społeczności, a Inni, wszyscy Inni, są podludźmi albo w ogóle

ludźmi nie są.

Jakże różny jest obraz tegoż Innego w epoce wierzeń antropomorficznych, to znaczy takich,

których bogowie mogli przyjmować ludzką postać i zachowywać się jak ludzie. Nigdy bowiem

wówczas nie było wiadome, czy ten zbliżający się oto wędrowiec, podróżny, przybysz to

człowiek czy bóg do człowieka podobny. Ta niepewność, ta intrygująca ambiwalencja jest

 jednym ze źródeł kultury gościnności, zalecającej okazanie wszelkiej życzliwości przybyłemu.

Pisze o tym Cyprian Norwid, zastanawiając się w swoim wstępie do Odysei nad przyczynami

gościnności, z jaką Odyseusz spotykał się w swojej drodze powrotnej do Itaki.

Page 30: Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

8/9/2019 Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

http://slidepdf.com/reader/full/ten-inny-ryszard-kapuscinski 30/33

Tam w każdym nędzarzu i tułaczu obcym – zauważa autor  Promethidiona –  podejrzewano

naprzód, czy on nie jest z Boga? (...) Nie można było ugościć nikogo, zapytując naprzód: kto jest

 przychodzień? – ale dopiero skoro się w nim uszanowało boskość, zestępowało się do ludzkich

 pytań, i to się nazywało gościnnością, a zaliczało ją dlatego właśnie między nabożne praktyki

i cnoty. Jakiegoś „ostatniego człowieka” nie było u Greków Homera! – zawsze on był pierwszymto jest boskim.

W takim, przytoczonym przez Norwida, greckim rozumieniu kultury rzeczy ujawniają swoje

nowe, przychylne człowiekowi znaczenia. Drzwi i bramy służą nie tylko do zamykania się przed

Innym – mogą także otwierać się przed nim, zapraszać w gościnę. Droga nie musi służyć wrażym

armiom, może być też traktem, którym idzie do nas, ubrany w strój pielgrzyma, któryś z bogów.

Dzięki takim interpretacjom znaczeń zaczynamy obracać się w świecie nie tylko bogatszym

i różnorodniejszym, ale również bardziej nam życzliwym, w świecie, w którym sami będziemy

chcieli spotkać się z Innym.

Spotkanie z Innym Emmanuel Lévinas nazywa „wydarzeniem”, nawet – „wydarzeniem

fundamentalnym”; to najważniejsze doświadczenie, najdalej sięgający horyzont przeżycia.

Lévinas, jak wiemy, należy do grona filozofów dialogików, takich jak Martin Buber, Ferdinand

Ebner czy Gabriel Marcel (później do grona tego dołączył i Józef Tischner); rozwinęli oni ideę

Innego – jako bytu jedynego i niepowtarzalnego – w mniej lub bardziej pośredniej opozycji do

dwóch fenomenów, które pojawiły się w XX wieku, a którymi były: narodziny znoszącego

odrębność jednostki społeczeństwa masowego i ekspansja niszczycielskich ideologii

totalitarnych. Filozofowie ci starali się ocalić największą dla nich wartość – jednostkę ludzką:mnie, ciebie, Innego, Innych – od niwelującego wszelką tożsamość człowieka działania mas

i totalitaryzmu (stąd upowszechnili oni pojęcie Innego dla podkreślenia różnicy między jednym

człowiekiem a drugim, różnicy niewymienialnych i niezastępowalnych cech).

Jeśli chodzi o stosunek do Innego i Innych, filozofowie ci odrzucali drogę wojny jako

 prowadzącą do zagłady, krytykowali postawę obojętności i odgradzania się murem, a zamiast

tego głosili potrzebę, więcej – etyczny obowiązek zbliżenia, otwartości i życzliwości.

W kręgu takiej właśnie myśli i przekonań, podobnego typu poszukiwań i refleksji, podobnej

 postawy rodzi się i rozwija wielkie dzieło badawcze słuchacza, a potem doktora filozofii

Uniwersytetu Jagiellońskiego, członka PAU – Bronisława Malinowskiego.

Problemem Malinowskiego było: jak zbliżyć się do Innego, jeśli to nie jest istota wyłącznie

abstrakcyjna, ale konkretny człowiek należący do odmiennej rasy, mający swoje własne, różne

od naszych wierzenia i wartości, własną kulturę i obyczaje?

Zwróćmy uwagę, że pojęcie „Inny” jest najczęściej określane z punktu widzenia białego,

Europejczyka. Dziś jednak idę przez wieś w górach Etiopii, biegnie za mną gromada dzieci

Page 31: Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

8/9/2019 Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

http://slidepdf.com/reader/full/ten-inny-ryszard-kapuscinski 31/33

 pokazujących mnie palcem, rozbawionych i wołających: Ferenczi! Ferenczi! To znaczy właśnie – 

obcy, inny. Bo to ja dla nich jestem Inny.

W tym sensie wszyscy jedziemy na tym samym wozie. Wszyscy mieszkańcy naszej planety

 jesteśmy Inni wobec Innych – ja wobec nich, oni wobec mnie.

W epoce Malinowskiego i w wiekach ją poprzedzających biały człowiek, Europejczyk,wyprawia się poza swój kontynent niemal wyłącznie w celach zdobywczych – aby opanować

nowe ziemie, zdobyć niewolnika, handlować czy nawracać. Często są to ekspedycje niesłychanie

krwawe – podbój Ameryk przez ludzi Kolumba, a potem białych osadników, podbój Afryki,

Azji, Australii.

Malinowski wyprawia się na wyspy Pacyfiku w odmiennym celu – chce Innego poznać.

Poznać jego sąsiadów, zwyczaje i język, zobaczyć, jak żyje. Chce zobaczyć i doświadczyć tego

sam, osobiście, doświadczyć, żeby później – zaświadczyć.

Tak, zdawałoby się, oczywisty, projekt Malinowskiego okazuje się jednak rewolucyjny,

światoburczy. Obnaża on bowiem występującą w różnym, co prawda, stopniu słabość czy może

 po prostu – cechę każdej kultury, polegającą na tym, że jedna kultura ma trudności w rozumieniu

innej, że te trudności mają ludzie do owych kultur przynależni. Ich uczestnicy i nosiciele.

Mianowicie, autor  Ogrodów koralowych stwierdza po przybyciu na teren swoich badań – 

Wyspy Trobrianda – że mieszkający tam latami biali nie tylko nic nie wiedzą o miejscowej

ludności i jej kulturze, ale mają o niej zupełnie fałszywe, nacechowane pogardą i arogancją

wyobrażenia.

I sam, na przekór wszelkim zwyczajom kolonialnym, rozbija namiot w środku jednej

z tutejszych wiosek i zamieszkuje z miejscową ludnością. To, co przeżyje, nie będziedoświadczeniem łatwym. W swoim zachowanym  Dzienniku coraz to wspomina o swoich

kłopotach, złych nastrojach, załamaniu, nawet depresji.

Za wyrwanie ze swojej kultury płaci się wysoką cenę. Dlatego tak ważne jest posiadanie

własnej, wyraźnej tożsamości, poczucie jej siły, wartości i dojrzałości. Tylko wówczas człowiek 

może śmiało konfrontować się z inną kulturą. W przeciwnym wypadku będzie chować się

w swojej kryjówce, bojaźliwie odgradzać od innych. Tym bardziej, że Inny to zwierciadło,

w którym się przeglądam czy – w którym jestem oglądany, to lustro, które mnie demaskuje

i obnaża, a tego wolelibyśmy jednak uniknąć.

Jest interesujące, że kiedy w rodzimej Europie Malinowskiego toczy się I wojna światowa,

młody antropolog skupia się na badaniach kultury wymiany, kontaktów i wspólnych obrządków

wśród mieszkańców Wysp Trobrianda, czemu poświęci swoje wspaniałe dzieło  Argonauci

 Zachodniego Pacyfiku, i sformułuje ważną, a tak rzadko przestrzeganą przez innych tezę: że „aby

o czymś sądzić, trzeba tam być”. Z drugą jeszcze tezą, na owe czasy niesłychanie śmiałą,

występuje wychowanek Uniwersytetu Jagiellońskiego, a mianowicie, że nie ma kultur wyższych

Page 32: Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

8/9/2019 Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

http://slidepdf.com/reader/full/ten-inny-ryszard-kapuscinski 32/33

i niższych – są tylko kultury różne, w odmienny sposób zaspokajające potrzeby i oczekiwania jej

uczestników. Dla niego inny człowiek, z innej rasy i kultury, jest przecież osobą, której

zachowanie, jednako jak każdego z nas, cechuje godność, szacunek dla uznawanych wartości,

 poszanowanie tradycji i obyczaju.

Jeśli Malinowski rozpoczynał pracę w momencie narodzin społeczeństwa masowego, to dziśżyjemy w okresie przechodzenia od tegoż społeczeństwa masowego do nowego – planetarnego.

Wiele temu sprzyja: rewolucja elektroniczna, niebywały rozwój wszelkiej komunikacji, wielkie

ułatwienia w łączności i przemieszczaniu się, a także – i w związku z tym – przeobrażenia

zachodzące w świadomości najmłodszych pokoleń i w szeroko rozumianej kulturze.

Jak to zmieni stosunek nas – ludzi z jednej kultury – do ludzi z innej kultury czy innych

kultur? Jak to wpłynie na relację Ja-Inny w obrębie mojej kultury i poza nią? Bardzo trudno

odpowiedzieć na to w sposób jednoznaczny i ostateczny, jako że chodzi o proces, który trwa

i w którym my sami – bez szansy na umożliwiający refleksję dystans – jesteśmy zanurzeni.

Lévinas rozważał relację Ja-Inny w obrębie jednej, historycznie i rasowo jednolitej

cywilizacji. Malinowski badał plemiona melanezyjskie w czasie, kiedy zachowywały jeszcze stan

 pierwotny, nienaruszony wpływami zachodniej technologii, organizacji i rynku.

Dzisiaj jednak coraz rzadziej jest to możliwe. Kultura staje się bardziej i bardziej

hybrydyczna, heterogeniczna. Niedawno w Dubaju widziałem zdumiewające zjawisko. Brzegiem

morza szła dziewczyna, z pewnością muzułmanka. Ubrana była w obcisłe dżinsy i opiętą

 bluzeczkę, a jednocześnie jej głowę, samą tylko głowę, zakrywał ciemny czador tak purytańsko

szczelny, że nawet oczu nie było widać.

Dzisiaj są już całe szkoły w filozofii, antropologii, krytyce literackiej, które temu procesowihybrydyzacji, łączenia i kulturowego przetwarzania poświęcają główną uwagę. Proces ten trwa

zwłaszcza w tych regionach, gdzie granice państw były granicami różnych kultur (na przykład

granica amerykańsko-meksykańska), a także w gigantycznych megamiastach (jak Sâo Paulo,

 Nowy Jork czy Singapur), w których miesza się ludność, reprezentująca kultury i rasy

najprzeróżniejsze. Zresztą mówimy dziś, że świat zrobił się wieloetniczny i wielokulturowy nie

dlatego, żeby tych społeczności i kultur było więcej niż kiedyś, lecz że one mówią coraz

 pełniejszym głosem, coraz bardziej samodzielnym i zdecydowanym, domagając się akceptacji,

uznania i miejsca przy okrągłym stole narodów.

Prawdziwe wyzwanie naszego czasu, spotkanie z nowym Innym, Innym rasowo i kulturowo,

 bierze się także i z szerszego kontekstu historycznego. Mianowicie – druga połowa XX wieku to

lata, w których dwie trzecie ludności świata wyzwala się z zależności kolonialnej i staje się

obywatelami swoich, przynajmniej nominalnie, niepodległych państw. Stopniowo ludzie ci

zaczynają odnajdywać swoją własną przeszłość, mity i korzenie, swoją historię, poczucie

tożsamości i, oczywiście, dumy z tego płynącej. Zaczynają czuć się sobą, gospodarzami

Page 33: Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

8/9/2019 Ten Inny - Ryszard Kapuscinski

http://slidepdf.com/reader/full/ten-inny-ryszard-kapuscinski 33/33

i sternikami swojego losu, z nienawiścią patrząc na wszelkie próby traktowania ich wyłącznie

 przedmiotowo, jako statystów, jako tło, jako ofiary i bierne obiekty dominacji.

Dziś nasza planeta, zamieszkana wiekami przez wąskie grono wolnych i szerokie rzesze

zniewolonych, zapełnia się coraz większą liczbą narodów i społeczności o rosnącym poczuciu

znaczenia własnej, odrębnej wartości.Proces ten przebiega często wśród ogromnych trudności, konfliktów i dramatów.

Być może zmierzamy w stronę świata tak zupełnie nowego i odmiennego, że dotychczasowe

doświadczenia historii okażą się niewystarczające, aby go pojąć i móc się w nim poruszać.

W każdym razie świat, w który wchodzimy, jest Planetą Wielkiej Szansy, ale nie szansy

 bezwarunkowej, lecz otwartej tylko dla traktujących swoje zadania serio, dających tym dowód,

że siebie samych traktują serio. Jest to świat, który potencjalnie wiele daje, ale i wiele wymaga,

w którym próba łatwego chodzenia na skróty jest często drogą donikąd. Będziemy w nim ciągle

spotykać nowego Innego, który powoli zacznie wyłaniać się z chaosu i zamętu współczesności.

Możliwe, że ten Inny zrodzi się ze spotkania dwóch przeciwstawnych nurtów tworzących kulturę

współczesnego świata – z nurtu globalizującego naszą rzeczywistość i z drugiego,

zachowującego nasze odmienności, nasze różnice, naszą niepowtarzalność. Że będzie ich płodem

i spadkobiercą. I dlatego winniśmy szukać z nim dialogu i porozumienia. Doświadczenie

 przebywania latami wśród dalekich Innych uczy mnie, że tylko życzliwość do drugiej istoty jest

tą postawą, która może poruszyć w niej strunę człowieczeństwa.Kim będzie ten nowy Inny? Jak 

 będzie wyglądać nasze spodlanie? Co sobie powiemy? I w jakim języku? Czy potrafimy

wysłuchać się nawzajem? Nawzajem się zrozumieć? Czy razem zechcemy odwołać się do tego,

co – jak mówi Conrad – „przemawia do naszej zdolności doświadczania zachwytu i podziwu, dowyczucia tajemnicy otaczającej życie, do naszego poczucia litości, piękna i bólu, do utajonej

łączności z całym światem – i do subtelnego, ale niezwyciężonego przeświadczenia

o solidarności, która zespala w jedno samotność nieprzeliczonych serc ludzkich, do wspólnoty

w marzeniach, radościach, troskach, dążeniach, złudzeniach, nadziei, lęku, która wiąże człowieka

z człowiekiem, która łączy całą ludzkość – umarłych z żywymi, a żywych z jeszcze nie

narodzonymi”.