Orzeszkowa Eliza - Dobra Pani

20

description

Bohaterką tytułową jest zamożna dama, Ewelina Krzycka, która uprawia pewien rodzaj duchowego wyzysku: wyciąga z nędzy różne młode i młodziutkie osoby, daje im smakować swej opieki i dobrobytu, a kiedy się nimi znudzi, odsyła je z powrotem na poprzednie miejsca i w ten sposób niejako je wykoleja. Tak było w przypadku panny Czernickiej i Helki. Przedmiotem oburzenia autorki jest tutaj pewnego rodzaju gwałt dokonany na niewinnych umysłach. Tym duszom i umysłom grozi świat, czyha na ich nieświadomość, zastawia sidła w postaci niespodziewanego dobrobytu. Dla małej Helki byłoby więc lepiej, gdyby pani Ewelina nie zwróciła na nią uwagi. Przez swoją nieodpartą chęć zaspokajania kaprysów, przyczyniła się do unieszczęśliwienia dziecka, które nie zrozumie przyczyny, dla jakiej zostało tak gwałtownie odtrącone.

Transcript of Orzeszkowa Eliza - Dobra Pani

  • Ta lektura, podobnie jak tysice innych, jest dostpna on-line na stroniewolnelektury.pl.Utwr opracowany zosta w ramach projektu Wolne Lektury przez fun-dacj Nowoczesna Polska.

    ELIZA ORZESZKOWA

    Dobra paniProwaone za rk przez Janow, on mularza, weszo malestwo do piknego salonu iecko, Piespani Eweliny Krzyckiej, wylke i zachwycone, drobnymi kroczkami drepczce po liskiejposace, gotowe stosownie do okolicznoci wybuchn paczem albo i miechem.Koralowe usteczka dray i krzywiy si do paczu, wielkie, szarowe renice paliy si odzdumienia i ciekawoci, a licznie wykrojone czoo otaczay gste, gste wosy z barwi gorcymi poyskami ciemnego zota. Bya to picioletnia iewczynka, baro adna.Obok prowacej j barczystej i silnej kobiety w swej perkalowej, dugiej a do ziemisukienczynie przypominaa biaawego motyla ze zwinitymi skrzydami. O kilka krokwod progu drgna z przestrachu i ju, ju krzykn miaa wniebogosy zapewne, lecz naglewraenie trwogi ustpio snad przed uczuciem radoci, bo gwatownie wyrywajc rksw z grubej doni Janowej i przysiadajc na posace ze miechem i czuoci niezmiernwoa zacza:

    Ciucia! Ciucia!Pierwsze spotkanie, gronie zrazu zapowiadajce si, przybrao charakter cakiem

    przyjacielski. Malutki pinczerek, ktry rzuci si by na wchoce osoby z zajadymi piskliwym szczekaniem, stan przed siecym na ziemi ieckiem i wpatrywa siw nie zacz par czarnych, byszczcych, pojtnych oczu. iecko zatopio w nienej,ogromnej jego szerci dwie malutkie, czerwone rczki. Lecz w teje chwili nad dwojgiemzaznajamiajcych si z sob istot stana kobieta okoo czteriestoletnia, jeszcze piknabrunetka, wysoka i czarno ubrana. Mularzowa schylona we dwoje caowaa bia jej rk.

    Helka! Czemu wielmon pani w rk nie caujesz! Patrzcie j! Z psem si jubawi! Niech wielmona pani nie gniewa si na ni! To jeszcze takie gupie!

    Ale pani Ewelina gniewa si ani mylaa. Przeciwnie, czarne oczy jej, pene ogniai czuoci, z wyrazem zachwycenia tkwiy w twarzyczce iecka, ktr Janowa grub swrk ku niej wznosia. Helka miaa teraz zy w szarowych renicach i obydwoma rkamitrzymaa si spdnicy Janowej.

    Robilimy, wielmona pani, dla iecka tego wszystko, comy mogli, ale, zwy-czajnie u biednych lui, grzecznoci nie nauczya si Ot, teraz dopiero Pan Bg los jejzsya sierocie!

    Sierota! ze wzruszeniem powtrzya pani Ewelina i pochylona nad ieckiemchciaa zapewne wzi j w ramiona. Lecz nagle cofna si. Wyraz litoci twarz jej okry.

    O! Biedactwo! Jake to ubrane! zawoaa. Sukienka duga a do ziemiZamiaa si. A koszula jaka gruba i wosy! Ona ma cudowne wosy, ale kt to takiemu

    iecku splata warkocze! Trzewiczki jakie grube i bez bez poczoszekWyprostowaa si, palcem dotkna srebrnego wonka, na przecigy, ostry dwik

    ktrego Helka zamiaa si, a Janowa szeroko otworzya oczy. Panny Czernickiej! rzeka krtko do zjawiajcego si w drzwiach lokaja.W mgnieniu oka popiesznym baro krokiem wesza kobieta trzyiestoletnia, w czar-

    n, obcis sukni ubrana, wysoka, chuda, z cer ciemn i zwid, z czarnymi wosami

    PXOar] (daw.) i: murarz.VnaG (daw.) widocznie, prawdopodobnie.V]Hr (daw.) i popr.: sier.ani P\OH Fo robi nie zamierza czego robi.

  • spitymi z tyu gowy wysokim, szylkretowym grzebieniem. Od progu bystre jej oczyobrzuciy mularzow i przyprowaone przez ni iecko chmurnym wejrzeniem, leczgdy znalaza si o kilka krokw od pani swej, wzrok jej zabysn najpikniejsz pogo-d, a na wskich, zwidych wargach osiad pokorny i przymilajcy si umiech. PaniEwelina, oywiona baro, zwrcia si wnet do niej:

    Moja Czernisiu, wiisz, to owo iecko, o ktrym wczoraj ci mwiam. Przypatrzsi tylko! Co to za rysy jaka delikatno cery a oczy wosy gdyby tylko troszeczkutya i nabraa rumiecw, mona by j drugiemu jakiemu Rafaelowi za model do che-rubinka przedstawi Przy tym sierota! wiesz, jakim wypadkiem znalazam j u tychpoczciwych lui w takim smutnym domostwie wilgotnym, ciemnym Zawieciami tam przed oczami jak pera na mietnisku Bg mi j zesa Ale moja Czernisiu!Trzeba j wykpa, uczesa, ubra zmiuj si! Za goin, za dwie najdalej, niech mi toiecko zupenie inaczej wyglda

    Czernicka umiechaa si rozkosznie, rce u piersi gestem zachwycenia splataa, naznak popiesznego przytwierania wszystkiemu, co pani jej mwia, gow trzsa. Pa-ni Ewelina bya w humorze wybornym. W wyborny te humor wpada chmurna i po-spna u wejcia panna suca. Jak wprzdy Helka przed pieskiem, tak teraz ona przedHelk na ziemi przysiada i do iecka, iecinne szeplenienie naladujc, szczebiotazacza. Potem z trudnoci wielk, lecz starannie ukrywan pochwycia Helk w swesuche, spryste ramiona, znad ziemi uniosa, do piersi przycisna i twarz jej wiszczcy-mi pocaunkami okrywajc, z salonu j wyniosa. Pani Ewelina, rozpromieniona i od ezrozrzewnienia zaledwie wstrzyma si mogca, przez chwil jeszcze rozmawiaa z Jano-w, ktra niezmiern dobroci jej omielona i take rozrzewniona pakaa i po raz wtryopowiadaa histori Helki, sieroty po krewniaku jej, tak samo jak m jej mularzu, ktryz rusztowania spadszy, zabi si na mier, po czym prdko i ona jego, a Helki matka,z cholery umara. Sierota po ojcu i matce! Obie kobiety, wdowa po bogatym panu i o-na mularza, rozrzewniy si do ez na dwik tego sowa. Pani Ewelina chwalia baroJanowej i mowi jej uczucie chrzecaskiego miosieria, z jakim przytulia do siebieto biedne a takie liczne iecko; Janowa, sawic dobro i miosierie pani Eweliny,iecko to pod sta opiek sw przyjmujcej, policzki swe, i bez tego czerwone, do krwi-stej barwy rkawem lustrynowego kaana natara. Skoczyo si na tym, e mularzowabyaby na klczki przed pani Ewelin upada, aby skraj sukni jej, niby witej, ucaowa,lecz pani Ewelina powstrzymaa j sowami, e przed Bogiem tylko na klczki upadatrzeba, po czym prosia mularzow, aby wzia od niej kilka rubli na cukierki dla ieciswoich. Teraz Janowa zamiaa si przez zy rubasznie i wesoo.

    Dam ja im cukierki! zawoaa albo to paskie ieci, eby im cukierkwtrzeba byo. Jeeli ju wielmona pani tak askawa, to za pienie te sprawi Wickowibuty, a Marylce i Kace chusteczki na gowy

    Na koniec poegnay si. Janowa w powrocie do chaty swej ze dwaiecia razy za-trzymaa si na ulicach miasta przed dwuiestu napotkanymi osobami, sawic anielskdobro i miosierie pani Eweliny. Pani Ewelina za po odejciu Janowej osuna sina kanap i wspara na biaej doni czoo obcione tskn i zarazem rozkoszn zadum.O czym mylaa? O tym zapewne, e Bg w nieprzebranej dobroci swej zesa na mroczni chodn drog jej ycia ciepy i jasny promie soca Promieniem tym miaa jej byodtd liczna ta sierotka wypadkiem wczoraj znaleziona, a i za crk przez ni przy-brana O, jake ona kocha bie to iecko! Czuje to po przypieszonym oddechuswej piersi, po tej fali ycia i modoci, ktra, zda si, nagle napenia ca jej istot i awzdymaa serce. Byo ju jej tak pusto i nudno na wiecie, czua si tak samotn, takigrobowy chd j ogarnia. Ju, ju zastygn, zestarze, w martw apati lub w ciem-n melancholi wpa miaa, gdy oto Opatrzno dowioda jej raz jeszcze, e czuwa nadni, e wrd najgbszej nawet niedoli ufnoci w czuwanie to traci nie naley BylebyCzernisia prdko oczycia i ubraa tego anioka

    Tu zaduma pani Eweliny przerwan zostaa przez dwie kosmate apki, ktre wspinajc Piessi na jej kolana, zapltyway si w koronki jej sukni, a ostrzem pazurkw dosigay jej

    V]\ONrHWoZ\ wykonany z V]\ONrHWX, tj. masy rogowej uzyskiwanej z pancerzy wi.OXVWr\noZ\ wykonany z OXVWr\n\ (. OXVWrinH), tj. cienkiej, lnicej tkaniny wenianej a. bawenianej.pr]HrZan ]oVWaa i: przerwana zostaa.

    Dobra pani

  • rki. Obuona, wzdrygna si i gniewnym gestem odtrcia od siebie natrtnego pieska.On gniew jej wzi za wesoe arty. Zbyt dugo snad by kochanym, aby mc atwow odtrcenie uwierzy. Zaskomli radonie i znowu kosmatymi apkami dar koronkii drapa atasow rk swej pani. Tym razem poskoczya z kanapki, zawonia.

    Panny Czernickiej! rzeka do zjawiajcego si lokaja.Czernicka wbiega zdyszana, z rumiecami na ciemnych policzkach, z rkawami czar-

    nej sukni zawinitymi po okie. Moja Czernisiu! We, prosz ci, Elfa i niech on tam przy tobie, w garderobie,

    zawsze ju bie. Drze mi koronki, nui miKiedy panna suca schylia si, aby wzi pieska, na wskich wargach jej przemkn

    umiech szczeglny. Byo w nim troch szyderstwa, troch smutku. Elf warkn, cofnsi i przed ujmujcymi go kocistymi rkami uciec chcia na kolana swej pani. Ale paniEwelina usuna go z lekka, kociste za rce pochwyciy tak mocno, e a zaskomli.Czernicka bystre spojrzenie przez mgnienie oka zatopia w twarzy swej pani.

    Jaki ten Elf zrobi si nieznony szepna nie bez pewnego wahania w gosie. Nieznony! powtrzya pani Ewelina i z gestem niechci dodaa: Nie pojmuj

    ju, jak mogam tak baro lubi takie nudne stworzenie O! On by kiedy wcale innym! Nieprawda, Czernisiu, wcale by innym. By kiedy przelicznym Ale teraz Teraz zrobi si nudnym Okropnie nudnym We go do garderoby i niech si ju nigdy nie pokazuje

    w pokojachCzernicka bya ju u progu, gdy usyszaa znowu: Czernisiu!Odwrcia si z popiechem pokornym i przymilonym umiechem. C tam z nasz ma? Wszystko bie wedle rozkazw pani. W azience wanna ju gotowa, Paulina

    kpa bie Helk Panienk! od niechcenia przerwaa pani Ewelina. Panienk Ja kroj sukienk z tego bkitnego kaszmiru, co to w komoie Wiem, wiem Kazimiera pobiega do sklepu z obuwiem, Janka posaam do sklepu z gotow

    bielizn sukienk cho sfastryguj tymczasem tylko prosz pani o koronki, wstkii pienie na wszystko

    Koronek, wstek, tiulw, gaz, kaszmirw, atasw peno byo w szafach i komo-dach napeniajcych sob kilka pokojw obszernej i piknie urzonej willi pani Eweli-ny. Czernicka do dugo otwieraa i zamykaa sza i szuady, nie przestajc przecie anina chwil ciska w doni banknotu sporej wartoci. Potem by w garderobie wielki gwarzaartego targowania si i kupowania; potem jeszcze spora cz wyjtych z szaf i komdprzedmiotw, jako te cz wartoci rozmienionego banknotu zniky w przepacistymkuze stanowicym osobist wasno panny sucej. Na koniec z wypogoon twarz,widocznie zadowolona zyskiem z przybycia do domu sierotki otrzymanym, popieszniezacza ona fastrygowa i szpilkami upina naprdce sporzon sukienk. Nazajutrzdopiero krawcy, szewcy i szwaczki rozpocz mieli formaln robot okoo garderoby pa-nienki. Tymczasem za panienka ta wykpana ju i uczesana, lecz jeszcze w grubej koszu-linie swej i z bosymi nkami sieiaa w pokoju Czernickiej na ziemi i rd najczulszychpieszczot z Elfem zapomina zdawaa si o caym wiecie.

    O caym wiecie te zapomniaa utopiona w gbokiej zadumie pani Ewelina. Zadu-my tej nic ju teraz nie przerywao. W obszernym salonie, wietnym od przystrajajcych

    VnaG (daw.) widocznie, prawdopodobnie.ZFaOH (daw.) tu: zupenie.

    b\ inn\P i: by inny.]robi Vi nXGn\P i: zrobi si nudny.pr]\PiOon\ i: przymilny.VIaVWr\JoZa zszy lunym ciegiem na prb.NaV]Pir mikki, weniany materia wysokiej jakoci; nazwa pochoi od regionu w Indiach, Kaszmiru,

    gie yj kozy dostarczajce weny na prz kaszmirow.MaNo WH (daw.) jak rwnie.

    Dobra pani

  • go zwierciade, obrazw i psowych adamaszkw, panowaa cisza gboka. Przez wp-otwarte portiery wida byo kilka wikszych i mniejszych pokojw pogronych rw-nie w ciszy i pcieniu. Ukone promienie zachocego letniego soca, wnikajc przezszczeliny zapuszczonych aluzji, lizgay si tu i wie po cianach, kobiercach i zoco-nych ramach obrazw. Zza okien dochoiy wonie rozkwitych r i wiegoty ptactwa,w gbi domu, w sali jadalnej, z cicha pobrzkiway ustawiane do wieczerzy naczynia.

    Pani Ewelina dumaa o swej niedoli. Nie przesaaa bynajmniej mylc, e jest baro Serce, Nuda, Dobro,Bogactwo, Pozycjaspoeczna, Dama

    nieszczliw. Istotnie, wdowa od lat wielu, bezietna, z sercem gorcym a samotnym,nie bya nawet tak bogat, aby mc zawsze przebywa tam, gie ycie przedstawiao dlaniej najwicej jeszcze urokw, a najmniej smutkw i znuenia. Majtek jej by wpraw-ie znacznym, nie tyle jednak, aby kopoty i interesy rne nie przykuway j niekiedyi na czas pewien do tak brzydkiego, smutnego, nudnego miejsca, jakim jest Ongrd.Teraz szczeglniej z piknymi i obszernymi dobrami, posiadanymi przez ni w okolicachOngrodu, stao si co niezwykego. Byy tam jakie umowy do zawarcia, jakie dugido spacenia, jakie nieuniknione gospodarskie wydatki do poniesienia a wszystkoto odejmowao pani Ewelinie wszelk mono wyjechania za granic albo przynajmniejzamieszkania w najwikszym z miast krajowych. Przebya wic tu blisko ju dwa lata, latacikie, nuce. Obca wszystkiemu i wszystkim, otoczona prozaicznymi widokami maegomiasta, tsknica do wzniosych artystycznych uciech, ktre stanowiy dotd najwikszyurok jej ycia, a ktrych naturalnie tu cakiem pozbawion bya, ya ona jak pustelnica,zamknita w willi swej z obrazami swymi, fortepianem, Czernisi i Elfem. ycie jej tuo tyle czyste byo, o ile smutne, a jednak spokj sumienia nie by zupenym. Nie czyni-a nic dobrego i wyrzucaa to sobie czsto i gorzko. a czynienia dobrze bya jednz najywiej drgajcych strun jej ducha. Dobroczynno sigaa w niej stopnia namitnocii wiele, wiele razy w yciu przynosia jej uciechy moralne zastpujce szczcie, ktregonie zaznaa nigdy. Lecz bywao tak gie iniej. Tu nie wieiaa nawet, jak i co czyni,aby najgbsz potrzeb szlachetnego serca swego zaspokoi. Wprawie, kiedy niekiedytym i owym dawaa ona hojne jamuny, ale nie czynio to zado sercu jej ani wypeniaoczasu, ani zadowoli mogo sumienia. Ona w wielkich miastach przywyka do dobroczyn-noci pracowitej, czynnej, pod wo wiatych kierownikw duchownych dokonywanej,a oddajce si jej osoby prowacej na strychy wysokich kamienic, w ciemne sutery-ny, do przytukw i ochron, nad stoliki ze srebrnymi tacami w przedsionkach wityumieszczone itp. Niedostatek sposobw do wykonywania takiej wanie dobroczynno-ci drczc j dolewa jedn wicej kropl do gorzkiego jej kielicha. Nagle w Ongroieuformowano tak zwane Towarzystwo Dam Dobroczynnych. Pani Ewelina jako najmajt-niejsza zapewne mieszkanka miasta do wzicia uiau w czynnociach towarzystwa tegowezwan zostaa. Bya to pierwsza rado, jakiej od lat dwu doznaa. Bie wic mogaczyni dobrze! Siy serca, ktrych tyle czua w sobie, znajd dla siebie ujcie jakie! Okojej zazna jeszcze roszcej je zazwyczaj na widok n lukich zy litoci i rozrzewnienia!O ucho jej ob si ikczynne i bogosawice wyrazy tych, pord ktrych zjawi si ni-by anio pomocy i pocieszenia! Stana na wezwanie natychmiast. Wskazano jej ielnicmiasta, w ktrej wyszukiwa miaa ubogich. Szukaa. Szukajc zasza wypadkiem do do-mostwa zamieszkiwanego przez roin mularza i zobaczya Helk. iecko przedstawiosi jej w malowniczej jakiej pozie. Bawio si podobno z psem czy z kotem, czy moesieiao przed progiem chaty oblane socem, ktre we wosach jej rozpalao ognistebyski, czy moe jeszcze zdumione widokiem powozu, koni i piknej, strojnej kobiety,stano w progu jak wryte i utkwio w niej dwoje renic, w ktrych ona dojrzaa upal-ny szar woskiego nieba do, e od razu wydao si jej niezwykym, przelicznymi e gdy przyoya usta swe do policzka iecka, na ktrym istniay jeszcze lady tylkoco jeonego krupniku ze sonin, pomimo ladw tych serce jej uderzyo ywiej i nadwik wymwionego przez Janow wyrazu: sierota! za litoci i rozrzewnienia zrosiajej oko. Zapragna iecka tego, zapragna go na wyczn sw wasno z zapaem i mo-c duszy namitnej jak wulkan a samotnej jak d na burzliwych przestworzach morzazbkana Teraz przedmiot ten pragnie jej by ju pod jej dachem. Oddano go jej na

    aGaPaV]HN roaj tkaniny akardowej (tj. o rozbudowanych, wielkoformatowych wzorach), dwustron-nej, z matowym wzorem na byszczcym tle lub odwrotnie, najczciej jedwabnej.

    Dobra pani

  • zawsze i zaprawd, bez trudnoci! Teraz kochajc ieci to uspokoi tsknice swe serce,a osaniajc je macierzyskimi skrzydy, zadowoli sumienie swe rozkazujce jej czynidobrze! Lecz gie ona jest, przeliczna iecina ta? Gie jest ten zesany jej przezOpatrzno anio pociechy i ukojenia? Dlaczego Czernisia nie przyprowaa jej dotd?Biedactwo! Jeszcze pewnie nieubrane! Ale e umyte ju i wykpane, to pewna. Trzeba bypj do pokoju Czernickiej, ucisn je, ucaowa, do serca przytuli

    Zerwaa si z kanapki, biega przez salon i w poowie drogi ze splecionymi u pier-si rkami stana. W drzwiach przeciwlegych ukazaa si Czernicka prowaca za rkHelk, ale jake zmienion! Jaka metamorfoza! Biaawy motyl ze zwinitymi skrzydamiprzemieni si w wietnego kolibra. Rowe wstki niby pirka czy skrzydeka pstrzy-y bkitn sukienk. Z puchw biaych koronek wysuway si okrge nki ocignitepoczoszkami delikatnymi jak sie pajcza a nikncymi w malutkich, bkitnych trze-wiczkach; ogniste wosy utreone, woniejce trzymaa w karbach opaska z szylkretu.Strojem tym zachwycona i strwoona, woni ulatujc z wosw jej i koronek upojona,Helka staa w progu salonu z ustami znowu do paczu skrzywionymi, ze szczupymi ra-mionami sztywnie w obawie zgniecenia sukni rozpostartymi w powietrzu, z oczami, kt-re to spuszczay si ku cudownym trzewiczkom, to podnosiy si ku twarzy pani Ewelinyniemiae i wilgotne. Pani Ewelina poskoczya i pochwyciwszy j w objcia, teraz dopierookrywa j zacza gorcymi pocaunkami. Potem poprowaia iecko do sali jadalnej,gie wraz z nim usiada przy stole zastawionym pikn porcelan i wybornymi przysma-kami. W p goiny potem Czernicka, wchoc do jadalni, znalaza Helk siec nakolanach nowej swej opiekunki i zupenie ju z ni spoufalon. Niezmierna dobro i czu-o pani Eweliny prdko baro wlay w serce iecka miao i ufno. Z policzkamitroch zatuszczonymi, nie krupnikiem ze sonin tym razem, ale ciastkiem z kontura-mi, wycigaa ona malutki paluszek swj ku rnym nieznanym jej dotd przedmiotom,o nazw ich pytajc.

    Co to? Pani, co to? Filianka odpowiadaa pani Ewelina. Fili-zian-ka z niejak trudnoci powtarzaa Helka. A po ancusku nazywa si to: Oa WaVVH! Tas, tass, tas-tas-tas! szczebiotaa Helka.Kobieta i iecko miay pozr istot doskonale szczliwych. Czernicka, ze sw szklan-

    k herbaty opuszczajc jadalni, umiechaa si w sposb sobie waciwy, troch szyder-ski, troch smutny.

    Takim by pierwszy ie pobytu Helki w domu pani Eweliny, a po nim nastpidugi, dugi szereg dni podobnych lub moe dla kobiety, zarwno jak dla iecka, jeszczeszczliwszych. Bawiy si z sob wybornie. W letnich miesicach po adnym ogroiewill otaczajcym od rana do wieczora prawie uwaa iewczynka do barwnego koli-bra podobna. Drobne, wykwintnie obute jej stopki obiegay po wirowanych ciekachklomby napenione kwiatami; zotymi wosy okryta i ukwiecona jej gwka przesuwaasi nad niskimi grupami zieleni jak napowietrzne, anielskie zjawisko. Szczebiot i miechiecicy rozbrzmiewa daleko, a za elazne sztachety przeielajce ogrd willi od za-miejskiej ulicy. Pani Ewelina, na obszernym i ozdobnym ganku siec goinami ca-ymi, zapominaa o ksice trzymanej w rku, cigaa wzrokiem malutk, lekk, strojnistot, uchem owia kady dwik szczebiotu jej i miechu, a czasem zbiegszy ze wscho-dw ganku zaczynaa goni j po ciekach ogrodu. Wtedy rd tej iecinnej zabawy,ktrej caym sercem oddawa si zdawaa, mona byo spostrzec najlepiej, ile si i yciabyo jeszcze w tej ju jednak niemodej kobiecie. Policzki jej rumieniy si, czarne oczypony, kibi nabieraa zwinnoci i gitkoci iewczcej. Gonitwa koczya si zwyklerzuceniem si Helki na szyj pani Eweliny, wzajemnymi pieszczotami i dugim przesia-dywaniem na kobiercu murawy, pord kwiatw, z ktrych ukaday wsplnie bukiety

    PaFiHr]\VNiPi VNr]\G\ i popr. N.lm: () skrzydami.NoOibHr najmniejszy ptak wiata, niezwykle barwny iki temu, e jego pira rozszczepiaj wiato,

    tworzc tczowe odbicia; ywi si nektarem z kwiatw.XWrHon\ (daw.) uoony, uyzowany.V]\GHrVNi (daw.) i: szyderczy.]oW\Pi ZoV\ oNr\Wa i popr. N.lm: wosami.

    Dobra pani

  • i wiece. Za elaznymi sztachetami na chodniku ulicy przechaajcy si mieszkacymiasta zatrzymywali si czsto, usiujc przez otwory sztachet przypatrywa si licznejgrupie, ktra wydawaa si tym pikniejsz, e tem jej by paacyk malowniczo pordogrodu bielejcy, a tym wicej rozrzewniajc, i wieiano powszechnie, e kobieta tanie bya matk tego iecka. Dwie te istoty obce sobie krwi a tak cile z sob spojonenajsilniejsze wraenie wywieray w biae, zimowe dnie, gdy wchoiy do natoczonegoludnoci miejskiego kocioa. Na t malutk ca w atasach i abich puchach i na tkobiet w sobolach i aksamicie zwracao si wtedy par tysicy oczu lukich. Rowteraz i wiecznie umiechnit t iecin porwnywano do ry wychylajcej si ze nie-gu, lecz jakie porwnanie znale mona byo dla jej opiekunki? Nazywano j po prostu:wit! Tak opiek i mioci otoczy ieci obce, niskiego pochoenia, sierot! W ta-ki sposb uywa bogactwa swego! Byo to istotnie godnym uwielbienia. Uwielbiano tepowszechnie pani Ewelin, ilekro agodna i zadumana twarz jej przesuwaa si bocznnaw wspaniaej wityni, a u drzwi kocielnych stojca Janowa, zapaem porwana, casi obu swych okci rozpychaa cinity wkoo niej tum, z oskotem na kolana padaai poczciwe, bkitne oczy swe topic w wiialnym jej szczycie wielkiego otarza, a rka-wem witecznej algierki z na czerwonej twarzy rozcierajc, gono prawie woaa:

    A szczcie wiekuiste niech jej wieci na wieki wiekw, amen.Nierozczne w ie, nie rozstaway si te z sob i w nocy. Mae, rzebione z orze-

    cha ko Helki, istne arcyieo stolarskiej sztuki, umieszczone byo tu przy ku paniEweliny. Na nim wasnymi rkami opiekunki swej rozebrana i w batystow nocn ko-szulk przyobleczona, na webowej, haami okrytej pocieli Helka usypiaa coienniecichym, umiechnitym snem doskonale szczliwej istoty. Pani Ewelina, ukadajc j dosnu, czynia nad ni w powietrzu znak krzya, po czym, gdy Czernicka ukadaa kodrjej w malownicze draperie, mwia:

    Jaka ona liczna, Czernisiu! Jak anioek odpowiadaa panna suca.Czasem Helka niepica jeszcze rozmow t syszaa, z biaych puchw pocieli wy-

    bucha gony miech iecicy przerywany woaniem: Pani liczniejsza! liczniejsza! liczniejsza! Co ona brei, Czernisiu! z gbokim zadowoleniem umiechaa si pani Ewe-

    lina. Co to za rozum w tej iecinie! Jak ona pani kocha! poiwiaa Czernicka.Przy tym przez cae dnie i wieczory w salonie, w ogroie i w sypialni odbywaa si

    wci prawie edukacja Helki. Pani Ewelina uczya j mwi po ancusku, zgrabnie cho-i, sieie i je, adnie ubiera lalki, gustownie dobiera kolory, do snu ukada siw pozycji penej wiku, splata raczki i oczy wznosi w gr przy modlitwie. Wszyst-kie nauki te uielane i przyjmowane byy wrd harmonii i przyjacielskoci wzajemneji zupenej. rd zabawy i arWZ iecko ksztacio si prdko i wesoo, po roku pobytuw domu swej opiekunki Helka pynnie ju szczebiotaa po ancusku, umiaa na pamimnstwo ancuskich modlitewek i wierszykw, a gdy sza, biega lub jada, Czernicka,spogldajc na ni z poiwem, do pani swej mawiaa:

    Co to za ruchy! Jaka gracja! Mona by doprawdy myle, e panienka uroia siw paacu!

    Tak ju j Pan Bg obdarzy, moja Czernisiu odpowiadaa pani Ewelina.Co jednak pani Ewelin najbariej w iecku tym zachwycao, to szczeglny zmys Pikno

    pikna, ktry objawia si w niej z dniem kadym wyraniej. Istotnie, Helka nabieraa dorzeczy wytwornych i piknych zamiowania z namitnoci graniczcego. Najlejsz dys-harmoni kolorw spostrzega natychmiast, najlejsza warstewka pyu na posace do-strzeona wstrt w niej buia; wybornie ju oceniaa stopie piknoci kadego sprztu;gdy zmczon bya i chciaa spocz, umiaa wybra i samej pani domu wskaza sprztnajwygodniejszy; par razy gorzkimi zami pakaa, gdy przyniesiono jej trzewiczki nie

    aOJiHrNa (daw.) obszerny paszcz z wykadanym konierzem, podbity futrem, lekko dopasowany dogury.

    ZHboZ\ wykonany z ZHb\, tj. cienkiego ptna lnianego.

    Dobra pani

  • tak pikne, jak te, o jakich marzya. Pani Ewelina z rozkosz spogldaa na szybki tenrozwj estetycznych skonnoci iecka.

    Moja Czernisiu mwia jaki ona ma popd do wszystkiego, co pikne, jakaw niej delikatno natury i wraliwo na kade dotknicie zewntrznego wiata. MjBoe! ebym ja j moga do Woch zawie! Jakeby to malestwo szczliwym byo podtym licznym niebem woskim, w tym rozkosznym klimacie, pord tych cudownychwidokw woskiej natury

    Marzenie zawiezienia Helki do Woch wzmogo si w pani Ewelinie bariej jeszcze,gdy dnia pewnego odkrya w niej ona talent, ale to widoczny i wielki talent do piewu.Helka miaa ju wtedy skoczonych lat osiem i przebya w domu pani Eweliny bliskotrzy lata. W pewien pogodny ie jesienny, na chwil samotn pozostawiona, sieiaana ganku pord stosu nagromaonych tam dla niej poduszek i ubierajc lalk, takprawie du jak ona, w sukni pikniejsz jeszcze od tej, ktra j przystrajaa, nucia.Nucia jedn z ancuskich piosenek, ktrych mnstwo umiaa na pami. Stopniowonucenie jej przechoio w piewanie; lalka z rk jej na poduszki upada, a Helka z oczamiutkwionymi w niebo, z rkami splecionymi u piersi dononie i aonie wypiewywaa:

    /H papiOOon VHnYoOa,/a roVH bOanFKH VHHXiOOa,La la la la la la la

    Gosik jej by istotnie czystym i silnym. Istotnie te w gorco kochanym i czule piesz-czonym iecku rozbui si musiaa uczuciowo gorca i rzewna, bo smutne losy biaejry opiewaa z przejciem si i uczuciem takim, e a drobna pier jej wznosia si wyso-ko, a na ciemnozotej rzsie bysna za. Pani Ewelina niewiialnie spogldajca na niprzez otwarte okno salonu tona w zachwycie i od dnia tego zacza wieczorami uczy jmuzyki.

    Wieczorami w maym pokoju Czernickiej palia si na stole lampa, zegar ciennymonotonnie ttni nad przepacistym kuem, zza ranek ukazywao si skromnie zasaneko. Cicho tu byo. Trzy garderobiane drzemay nad robotami swymi lub cichutkoszeptay w przylegym pokoju; z gbi domu, z salonu, zalatyway pojedyncze, przecigledwiki poruszanych z kolei fortepianowych klawiszw. Niekiedy ozway si dononieprzez pani Ewelin wymawiane: I , J, K itd.; niekiedy gama iecinnego miechu rzuciatu par nut srebrnych albo przyciszone odlegoci dao si sysze iecinne piewanie:

    /a roVH bOanFKH VHHXiOOaLa la la la la la la

    Na jasnym tle obtego wiata lampy posta panny sucej, wysoka, cienka, w obcissukni ubrana, z wysoko sterczcym z tyu gowy grzebieniem, rysowaa si w liniachciemnych i ostrych. U ng jej na mikkim, adnym podnku w skurczonej i smutnejpostawie lea Elf. Ramiona jej suche, rkawami ocignite i dugie kociste rce zwinniei zgrabnie poruszay si okoo lecej na kolanach materii. Szya pilnie, lecz ilekro odgosyodbywajcej si w sali lekcji muzyki przylatyway do niej, chmurny wzrok jej spywana lecego u stp jej pieska; dotykaa go z lekka kocem stopy i z waciwym sobieumiechem mwia:

    Syszysz? Pamitasz? I ty kiedy tam bye?Wkrtce potem spenio si pragnienie pani Eweliny; majtkowe interesy pozwoliy

    jej wyjecha na kilka miesicy za granic, powioza do Woch swoj Hel; Hela uprosiao pozwolenie powiezienia z sob Elfa. Czernicka pojechaa take.

    *Po upywie kilku miesicy w pikny ie letni willa pani Eweliny, przez czas nie-

    obecnoci jej obumara, oywia si znowu. W ogroie kwity pyszne astry i lewkonie,/H papiOOon VHnYoOa Oa roVH bOanFKH VHHXiOOa (.) motyl odlecia, biaa ra przekwita.niHZiiaOniH tu: nie bdc wiiana.

    Dobra pani

  • salon jania swymi zwierciadami i psowymi adamaszkami, w sali jadalnej pobrzkiwa-y z cicha szka i porcelany, pani Ewelina sieiaa w salonie zamylona baro, smutnanieco i tskna. Helki przy niej nie byo, ale z gbi domu od strony garderoby dochoiychwilami dwiki dononego, wesoego jej gosu i miechu. Bawia si w tej chwili wy-bornie. Czernicka, siec na podoe garderoby, otwieraa kuy podrne, wyjmujcz nich niezliczone przedmioty do niezliczonych uytkw przeznaczone, trzy garderobia-ne za i mularzowa Janowa, stojc dokoa w postawach penych ciekawoci i zdumienia,przyglday si z kolei panience i wydobywanym na jaw cudom europejskich rzemios.Wszystkie twieriy jednogonie, e panienka baro urosa. Istotnie, Helka dosigaawieku, w ktrym iewcztka nabieraj szczeglnej i harmoni ksztatw ich nadwera-jcej dugoci ng. Dugie, cienkie te nogi, przybrane w baro ciasne i wysokie kamasze,czyniy j troch niezgrabn. Regularny owal jej twarzy nadwery si te nieco przez lek-kie wychudnicie, bdce zapewne skutkiem dugiej podry; odkryte ramiona jej byychude i czerwone, liczne iecko zaczo przeierzgiwa si w niezgrabnego podlotka,ktrego jednak rysy zapowiaday przysz pikno modej iewczyny.

    Mularzowa, uwiadomiona o powrocie pani i panienki przez jedn z garderobianych,u ktrej to uprosia, wyiwi si nie moga naprzd maej krewniaczce swej, a potem rze-czom jej wydobywanym z dwu odielnych tumokw. Przysiada na ziemi obok Helki,ktra pokazywaa jej i tumaczya wszystko.

    Drugi kapelusz wykrzykiwaa trzeci czwarty o! Dla Boga! Wiele ty,Helko, masz kapeluszw?

    Tyle, ciotko, ile sukienek tumaczya Helka do kadej sukienki jest stosownydla niej kapelusz

    Co to za pudo? To neseser podrny Na c to? Jak to na co? Wii ciotka, tu s rne przegrdki, a w nich wszystko, co potrzeba

    do mycia si, czesania i ubierania Oto grzebienie, mydeko, szczoteczki, szpilki rne,perfumy

    Jezus, Maria! I to wszystko twoje? A moje! Pani ma taki sam neseser wikszy, a ja mniejszyW tej chwili Czernicka wydobywaa z tumoka lalki rnej wielkoci, jako te i inne

    zabawki iecinne najrozmaitszego roaju. Byy tam przeliczne ptaki, gdyby ywe,osobliwe zwierztka, gospodarskie przyrzdy srebrnie i zoto poyskujce itp. Janowa ustaszeroko otworzya, zarazem oczy jej napeniy si smutkiem.

    Mj Boe! szepna z westchnieniem. eby to moje ieciaki cho zobaczyto wszystko mogy

    Helka popatrzaa na ni chwil, zamylia si, potem ywo rzucia si do swych zaba-wek i achmankw, z ferworem wielkim niektre z nich Janowej oarowujc.

    We, ciotko, t sow dla Marylki, a t rybk dla Kaki dla Wicia niech biemoe ta harmonka do niej tylko dotkn si trzeba, a zaraz baro adnie zagra We,ciotko, we! Pani nie bie gniewa si, pani taka dobra i tak mi kocha We jeszczei t row chusteczk dla Marylki, a dla Kaki t bkitn ja takich chusteczek mamduo baro duo

    Janowa z oczami penymi ez pochwyci chciaa krewniaczk w swe potne ramiona,lecz lkajc si zgnie strzpiaste i skomplikowane jej ubranie, grub rk sw tylko poatasowej twarzyczce jej powioda. Podarunkw nie przyja stanowczo, ale podnoszc siz ziemi rzeka:

    Dobre z ciebie iecko! Cho na wielk pani roniesz, ale biednymi krewnymi,ktrzy kiedy przytulili ci do siebie, nie pogarasz

    Gdy Janowa mwia to, Czernicka, pochylona dotd nad kuem, wyprostowaa sii prdko, dobitnie sarkna raczej, ni wymwia:

    Ej, moja pani Janowo! Kto to moe wieie, jakim jeszcze kiedy bie, wielkimczy maym?

    JG\b\ tu: jak gdyby; niby.

    Dobra pani

  • Janowa nie odpowieiaa nic, z rozrzewnionym bowiem miechem ogldaa si zaHelk, ktra chichoczc i na swych dugich nkach podskakujc, jak wesoa i zwinnakotka krcia si wkoo niej i wszystkie kieszenie oiey jej cukierkami napychaa.

    To dla Marylki wolaa a to dla Kaki, a to dla Wicka a to, ciotko, dlawujaszka Jana

    Nagle wzdrygna si i posmutniaa. Tutaj tak zimno! nadsanymi usteczkami wymwia. We Woszech daleko

    pikniej i milej tam cigle soce wieci pogoda takie pikne lasy pomaraczoweMy tu z pani dugo nie wytrzymamy pewno znowu pojeiemy tam, gie tak ciepo

    Czernicka wkadaa ju na ni mikki jak puch, ciepy paltocik, ale Helka wyrwaa siz rk jej.

    Aj! zawoaa. Jak ja dugo ju pani nie wiiaam; pjd do pani! $GiHX,ciotko!

    I rzuciwszy rczk causa Janowej, pobiega w podskokach, nucc dononie: Pjd do pani do mojej drogiej do mojej zotej do mojej najmilszej Jak ona kocha swoj dobroiejk! zwrcia si do Czernickiej Janowa.Wieczoru tego pani Ewelina opynita zwojami biaego peniuaru sieiaa przed

    gotowalni smutna i tskna. Helka w rzebionym eczku swym, wp zakopana w pu-chach, batystach i haach, gboko ju usypiaa; na gotowalni dwie wiece dopalay siw wysokich lichtarzach; za fotelem pani Eweliny staa Czernicka, rozczesujc i do noc-nego spoczynku ukadajc krucze jeszcze i dugie wosy swej pani. Po chwili milczeniapani Ewelina ozwaa si:

    Wiesz, moja Czernisiu, mam kopot Jaki? Z czym? tonem penym czuej troskliwoci zapytaa panna suca.Po krtkiej chwili wahania pani Ewelina sabym gosem odpowieiaa: Z Hel!Do dugo potem milczay obie. Czernicka z wolna, lekko woia szczotk po kru-

    czych, jedwabistych wosach. Twarz jej odbajca si w zwierciadle gotowalni okryt byawyrazem zamylenia. Po chwili ozwaa si:

    Panienka ronie. Ronie, moja Czernisiu i trzeba by ju myle o jej edukacji. Guwernantki

    do domu nie wezm za nic, bo nie cierpi mie w domu obce osoby nie pojmuj, couczyni.

    Czernicka znowu milczaa chwil. Potem z westchnieniem wymwia: Jaka to szkoda, e panienka nie jest ju takim maym iecitkiem, jakim przybya

    tu do nasPani Ewelina westchna take. To prawda, moja Czernisiu, tylko takie mae ieci s prawiwie mie i sprawiaj

    rozkosz niezmcon. Hela wysza ju z najmilszego iecicego wieku. Trzeba ju j uczy,strofowa

    Spostrzegam wanie, e od jakiego czasu pani jest zmuszon do czsto stro-fowa panienk

    Naturalnie; charakter jej zmieni si znacznie. Staa si kapryn dsa si na mniebyle o co

    Pani przyzwyczaia panienk do swej nawyczajnej dobroci To prawda. Rozpieciam j. Nie podobna jednak tak ju du iewczyn pieci

    tak, jak kiedy bya tak malutk, zgrabniutk tak przytuln Panience trudno dogoi i rozgniewaa si na mnie baro za to, e czeszc

    j mocniej troch, pocignam pasemko wosw Doprawdy? Rozgniewaa si na ciebie? Pamitam, e i dawniej sykaa czsto i rzu-

    caa si na krzele, gdy j czesaa, ale dopki bya ma, byo to baro zabawne i doda-

    pHniXar (. pHiJnoir, od pHiJnHr: czesa) luny, obszerny strj kobiecy wykonany z cienkiego materiau,zdobny koronkami i falbankami; roaj koszuli nocnej; pocztkowo, w XVIII w., uywany podczas toaletyi zabiegw yzjerskich.

    JXZHrnanWNa nauczycielka i wychowawczyni domowa.VWroIoZa poucza, karci, gani.

    Dobra pani

  • wao jej wiku teraz sta si moe nieznonym Chciaabym myli si, ale zdaje misi, e bie zonic

    Pani przyzwyczaia panienk do swej nawyczajnej dobroci powtrzya Czer-nicka.

    Umilky. Czesanie wosw na noc miao si ku kocowi. Z twarz schylon nad gowswej pani, na ktrej ukadaa leciuchny nocny czapeczek, Czernicka cichszym znaczniei wahajcym si gosem ozwaa si jeszcze:

    Moe pani w tych dniach bie miaa goci Goci! Jakiche, moja Czernisiu? Kogo? Moe ten pan przyjeie, na ktrego koncercie pani bya we Florencji i ktry

    potem przez kilka wieczorw tak licznie gra u paniObok rumieca przepyn po twarzy pani Eweliny, ktr duga podr i pna wie-

    czorna goina uczyniy podobn do zwidego kwiatu. Nieprawda, Czernisiu, e gra on przelicznie! Jest to prawiwy i wielki artysta!Oywia si, gos jej sta si silniejszym, przygase przedtem oczy bysny. A jaki pikny! szepna Czernicka. Nieprawda? O! Ci Wosi! Jeli ktry z nich piknym jest, to ju piknym jak

    marzenieMarzcym krokiem przebya przestrze ielc gotowalni od ka, a gdy bya ju

    rozebran i gdy Czernicka ukadaa kodr w malownicze fady i draperie, marzcym go-sem mwi zacza:

    Moja Czernisiu! Zmiuj si, dopilnuj, eby wszystko w domu dobrze i adnie upo-rzdkowa Salon odwieysz tak jak to ty umiesz bo ty masz wiele dobrego gustui zrcznoci Moe wypadkiem ktokolwiek do nas przyjeie

    Przez wiele nastpnych wieczorw pomiy pani Ewelin i Czernick toczyy siprzy gotowalni krtkie i urywane rozmowy.

    Czy zauwaya, Czernisiu, e Hela szpetnieje? Zdaje mi si, e panienka nie jest ju tak zgrabn, jak bya Staje si cakiem niezgrabn Nie pojmuj, skd wziy si u niej takie dugie

    nogi broda jej te wyduya si jako iwnie Zawsze jednak panienka jest baro adna Nie bie tak adn, jak mona byo spoiewa si przed paru laty Mj Boe!

    e te to czas ten leci, leci, leci i unosi z sob wszystkie naieje naszeNazajutrz jednak twarz jej janiaa baro bog naiej. Na gotowalni lea woniejcy

    licik z Woch przybyy. Moja Czernisiu! Biemy miay goci Chwaa Bogu! Pani weselej troch bie. Od powrotu zza granicy pani cigle taka

    smutna O! Moja Czernisiu, czeg bym weso by miaa! wiat ten tak jest smutny! Te

    szczeglnie dusze, ktre goni za ideaem, za doskonaoci, wiecznie tylko zawoi simusz

    Po chwili milczenia dodaa: Hela na przykad Co to byo za liczne, mie, zabawne iecko a teraz Od powrotu naszego zza granicy panienka cigle nadsana jako czy smutna Gie tam smutna! Czeg by ona smuci si miaa? Dsa si na mnie za to, e nie

    zajmuj si ni tak cigle, jak dawniej Mj Boe! Czy ja mog przez cae ycie niczyminnym nie zajmowa si jak tylko tym ieckiem

    Pani przyzwyczaia panienk do swej nawyczajnej dobroci powtrzya swojeCzernicka.

    W samej rzeczy, Hela bya smutn, ale zarazem i dsaa si straszliwie. Wypieszczonei od dawna samymi tylko rozkosznymi wraeniami pojone jej nerwy rozstrajay si podwpywem alu, z ktrego przyczyny i natury nie zdawaa sobie jasnej sprawy, lecz ktry cochwila pobua j do paczu lub zoci. Przy czesaniu si i ubieraniu krzyczaa teraz wnie-bogosy prawie, tupaa nkami, ciskaa pistki ledwie e nie bia Czernickiej. Kiedypani Ewelina milczeniem lub pswkami odpowiadaa na pieszczotliwe jej szczebiotyalbo i zamykaa si przed ni w swej sypialni, siadaa w kcie salonu na niskim stoeczkui skurczona, z wydt twarz, szepcc do samej siebie gniewne monologi, zalewaa si

    Dobra pani

  • zami. Po czym oczy jej nabrzke i czerwone skaniay pani Ewelin do ostatecznegowyrokowania, e Hela jest zonic i widocznie szpetnieje. Czasem przychoio jej namyl robi co na zo swej zobojtniaej dla niej opiekunce; kto wie? tym sposobemmoe zwrci na siebie znowu jej uwag. Gdy pani Ewelina z oczami wlepionymi w ksi-k w najgbsze popadaa zadumy, krokiem kocim, z ukonymi wejrzeniami skradaa sido fortepianu i zaczynaa z caej siy obu rkami uderza w klawisze. Niegdy kakofoniataka wykonana przez wychowank jej wywoaaby wesoy miech pani Eweliny i sprowa-iaby na iecko grad causw. Teraz przecie Helka bya daleko mniej zabawn, a paniEwelina zapadaa czsto w smutki i tsknoty. Teraz zrywaa si ona, biega ku ieckui karcia je surowymi napomnieniami, a niekiedy lekkimi uderzeniami po swawolnychrczkach. Wtedy Helka rozpakana i drca padaa przed ni na klczki, caowaa kolanajej i stopy, wyszeptujc dugie, namitne litanie najczulszych nazw.

    Moja droga mwia moja zota moja najmilsza prosz proszI z wzniesionymi oczami, ze splecionymi rkami klczc milka. Czua, gboko i bo-

    lenie czua, e chce o co prosi, lecz o co i jak? Nie wieiaa.W czasie jednej ze scen podobnych dnia pewnego lokaj zjawiajcy si w drzwiach

    salonu oznajmi gocia z woskim nazwiskiem. Pani Ewelina, ktra z waciw sobie czu-oci i dobroci rozczula si ju zaczynaa pokorn a pen wiku postaw ieckai ju, ju w objcia swe pochwyci je miaa, na dwik wymwionego nazwiska drgn-a, wyprostowaa si i piesznie podya na spotkanie wchocego do salonu piknegoWocha i synnego artysty. Gdy witaa go, umiechy i rumiece, ktre twarz jej oblay,uczyniy j podobn do wietnie rozkwitej ry.

    Wizyta trwaa dugo, bo a do pnego wieczora. Gospodyni domu i go rozmawialipo wosku z oywieniem wielkim, z widocznym i zoboplnym pragnieniem wzajemnegouprzyjemnienia sobie czasu. Niebawem przyniesiono wiolonczel, pani Ewelina, siecprzy fortepianie, akompaniowaa grze synnego wiolonczelisty. W jednym z przestankwzaczli rozmawia z sob ciszej ni wprzdy by moe nawet, i mieli sobie co pouf-nego i tajemnego do powieenia, bo gowy ich koniy si jedna ku drugiej, a Wochsiga po bia rk kobiec niedbale na klawiszach spoczywajc, lecz w teje chwili pa-ni Ewelina usuna si i usuna rk, brwi jej cigny si w sposb wyraajcy przykrewraenie, ze zniecierpliwieniem przygryza warg i gono o muzyce mwi zacza. Przy-czyn tego gwatownego wzburzenia duszy i zjonomii byo spotkanie si oczu jej z parutkwionych w niej szarowych jak niebo woskie i jak to niebo ognistych oczu iecin-nych. Hela, skurczona i cicha jak ptak zraniony, sieiaa w pobliu na niskim podnkui z cienia spadajcego na ni od fortepianu wpatrywaa si w opiekunk sw jak w tcz.We wzroku tym upornie w jeden punkt skierowanym bya ao i trwoga, i probaI przez nastpnych dni par pani Ewelina i go jej nie mogli powieie sobie nic pouf-nego i tajemniczego; rozmowa ich toczy si musiaa po ubitych i odkrytych gocicach,bo Hela, ani na chwil prawie nie opuszczajc salonu, rozumiaa wybornie i sama nawetniele mwia po wosku.

    Po paru dniach pani Ewelina, oczekujc miego gocia swego, sieiaa na kanapcez czoem na doni wspartym, pogrona w tsknej i zarazem rozkosznej zadumie. O czymmylaa? O tym zapewne, e Bg w nieprzebranej dobroci swej zesa na mroczn i chod-n drog jej ycia ciepy i jasny promie soca. Promieniem tym sta si dla niej genialnyi liczny ten czowiek wypadkiem na szerokim wiecie spotkany, a teraz za drogiego przy-jaciela duszy i serca przez ni przybrany. O! Jake on wan rol w istnieniu jej odegra!Czuje to po przypieszonym oddechu swej piersi, po tej fali ycia i modoci, ktra, zda si,nagle napenia ca jej istot i a wzdymaa serce. Byo ju jej tak pusto i nudno na wie-cie, czua si tak samotn, tak przez wszystko zawieion. Ju, ju zastygn, zestarze,w martw apati lub w ciemn melancholi popa miaa, gdy oto Opatrzno dowiodajej raz jeszcze, e czuwa nad ni, e wrd najgbszej nawet niedoli ufnoci w czuwanie totraci nie naley. Byleby tylko genialny, pikny i drogi przyjaciel ten przybywa prej

    Tu zaduma pani Eweliny przerwan zostaa przez dwie mae rczki, ktre jak patkiniegu spady na czarne koronki jej sukni i niemiao, bagalnie jakby piy si ku jejszyi. Obuona, wzdrygna si i powcigajc zniecierpliwienie z lekka, usuna od siebieHel. Ona usiowaa jeszcze zniecierpliwienie jej bra za wesoy art. Zbyt dugo kochanbya, aby mc prdko w odtrcenie uwierzy. Zamiaa si z cicha, pieszczotliwie i znowu

    Dobra pani

  • niemiae rczki topic w koronkach, prbowaa dosign i obj jej szyj. Tym razempani Ewelina poskoczya z kanapki, zawonia:

    Panny Czernickiej!Czernicka wbiega ze zwojem jedwabnej materii w rkach, z pasemkiem jedwabiu na

    szyi, z mnstwem szpilek w staniku sukni, zarumieniona silnie i pieszca si. Od tygo-dnia przeszo dyrygowaa ona zaoon w garderobie fabryk nowych sukien i wszelakichstrojw.

    Moja Czernisiu, we Hel i niech ona tam przy tobie bie, kiedy u mnie sgocie. Przeszkaa mi rozmawia z gomi Nui mi

    Panienka niegrzeczna!Z tymi sowami panna suca schylaa si nad ieckiem, a po ustach jej wi si

    waciwy umieszek, troch sarkastyczny i troch smutny; pier za cinita czarnym,ciasnym stanikiem drgaa ni to powstrzymywanym miechem, ni to tumion zoci.Wziwszy rk Helki, ktra ze zbiela twarz staa nieruchoma jak supek, przez chwilbystro patrzaa w twarz swej pani.

    Panienka zmienia si wymwia z wolna. Zmienia si powtrzya pani Ewelina i wzdychajc, z gestem najwyszego

    zniechcenia dodaa: nie pojmuj ju teraz, jak mogam tak baro lubi takie nudneiecko!

    O! Byo ono kiedy wcale inne! Nieprawda, Czernisiu? Wcale inne bya kiedy przeliczna ale teraz Teraz zrobia si nudna Okropnie nudna We j i niech ju cigle bie przy tobieCzernicka, wyprowaajc za rk osupia wci i jak ptno zbiela Hel, w progu

    jeszcze usyszaa: Czernisiu!Odwrcia si z popiechem pokornym i przymilonym umiechem. C tam z moj morow sukni? Dopilnuj, prosz ci, aby i adnie do stou

    nakryli rzu te okiem na deser Wosi, wiesz? nic prawie prcz owocw i lodw nieje

    Wszystko bie wedle rozkazw pani prosz tylko o klucz do materii i koroneki o pienie na wszystko

    W pokoju Czernickiej cicho byo. Zegar wiszcy nad ogromnym kuem wyba wa-nie pnocn goin. W pobliu ranek osaniajcych ko panny sucej bielao podcian nienie usane z orzecha rzebione eczko iecinne. Na stole obok maszyny doszycia palia si lampa, a na jasnym tle obtego jej wiata ostro i ciemno rysowaa si po-sta pilnie pracujcej kobiety. U ng jej na adnym podnku sieiaa Hela, piastujc nakolanach swych upionego Elfa. Czernicka starannie ukadaa i pilnie zszywaa kokardyz czarnej mory, lecz gdy z gbi domu, z salonu, do ucha jej doleciay poczone, paczcetony fortepianu i wiolonczeli, chmurny wzrok swj utkwia w pochylonej nad pieskiemgowie Heli, a palcem uzbrojonym w srebrny naparstek z lekka jej dotykajc wymwia:

    Syszysz? Pamitasz? I ty kiedy tam bya!iecko podnioso twarz znacznie od dni paru poblad i na starsz towarzyszk pa-

    trzao w milczeniu oczami penymi wrosego w nie jakby zdumienia. C tak oczy na mnie wytrzeszczasz? Czeg iwisz si? Och, poszaby lepiej

    spa Nie chcesz? Mylisz, e ci pani zawoa! Nieprdko to nastpi. al mi ci troch.Chcesz? To opowiem ci jedn dug, adn bajk

    Hela podskoczya na stoku tak, e a si Elf obui. Bajka! Niegdy suchaa czstobajek opowiadanych jej przez pani Ewelin.

    Cicho, Elfku, cicho! No, nie p znowu! Suchaj! Bajka bie duga i adna.Czernicka iesit z kolei wykoczon kokard rzucia na st i zaczynajc ukada

    jedenast, spod brwi na rozweselone nieco iecko spogldaa. Palce jej dray trochi wzrok pospnia. Po chwili przyciszonym gosem i zawzicie szyjc, zacza:

    PoroZ\ ty: wykonany z Por\, tj. tkaniny jedwabnej, tkanej w taki sposb, e lnicy dese tworzyprki podobne do sojw drzewa.

    Dobra pani

  • Bya sobie razu jednego w szlacheckiej okolicy jednej moda, przystojna iewczy-na. ya ona sobie szczliwie u roicw swoich pomiy brami i krewnymi swymi,pod bkitnym niebem boym i miy zieleni kochanej ziemi, pracujc ciko, to praw-da, ale zdrowa, hoa, rumiana i wesoa. Byo ju jej lat pitnacie i ju j by chopiec--ssiad za on sobie upatrzy, gdy wtem wypadkiem zobaczya j jedna bogata i barodobra pani. Ta pani zobaczya mod t iewczyn raz w nieiel, kiedy w witecznymubraniu niosa ona z lasu banek poziomek. Zobaczya i zaraz baro pokochaa. Za co?Nie wiadomo. Podobno iewczyna miaa pikne oczy, moe te do twarzy jej byo nazielonej miey, w zotej pszenicy, z czerwon wstk przy kaanie i bankiem pozio-mek w rku. Do, e dobra pani przyjechaa licznym powozem przed chat jej roicwi zabraa j sobie. Mwia, e da jej edukacj, w wiat j wprowai, los i szczcie jejzapewni Los i szcz cie!

    Dwa ostatnie wyrazy wymwia przecigle, ze wistem i rzuciwszy na st jedenastkokard rozpocza ukadanie dwunastej.

    C dalej? Co dalej? Moja panno Czernicka, co dalej? trzepotao si na stoecz-ku ieci. Elf nie spa take i siec na kolanach iecka, dwojgiem czarnych, okrgychoczu pojtnie patrza w twarz opowiadajcej.

    Dalej byo tak. Dobra pani kochaa baro, ale to baro mod iewczynprzez calutekie dwa lata. Trzymaa j wci przy sobie, caowaa czsto, uczya mwi poancusku, zgrabnie choi, mwi i je, paciorkami na kanwie wyszywa potem

    Co potem? Co potem? Potem zacza j lubi daleko ju mniej, a na koniec raz wypadkiem spotkaa

    jednego hrabiego. Wtedy moda iewczyna zrobia si baro nudna i posza do gar-deroby Cae szczcie, e miaa ona wiele dobrego gustu i zrcznoci, dobra pani wickazaa j wyuczy krawiectwa i rnych robt, i zrobia z niej swoj pann suc. Gdybynie nawyczajna dobro tej pani, iewczyna miaaby teraz swoj chat w szlacheckiejokolicy, ma, ieci, zdrowie i twarz rumian Ale pani ta zapewnia jej los i szcz cie.Od lat dwunastu szyje ona dla niej stroje po caych nocach; ujada si z jej garderobianymii lokajami, kadego ranka wkada jej na nogi poczochy i trzewiki, a kadego wieczoraurza z kodry jej gustowne draperie Trzyieci lat ma dopiero, a wyglda na starkobiet Wychuda, sczerniaa i na oczy zapada zaczyna staro jej prdko przyjiei pamita o tym musi o! musi ona pamita o swojej staroci, bo gdyby sama o niejnie pamitaa, to i czy jutro, kiedy dobra pani kogo innego zechce na miejsce jejw garderobie posai, wrci by musiaa chyba do szlacheckiej okolicy swojej na askbraci, na pomiewisko lukie, na n! Ot pocztek bajki!

    Na stole leao ju wykoczonych kokard kilkanacie. Czernicka wzia dugi, sze-leszczcy kawa czarnej mory i ukada go zacza w malownicze fady i zwoje. Palce jejdray mocniej ni wprzdy, a te powieki mrugay prdko, prdko, dlatego moe, abyzdusi zy, ktre dray na rzsach. Spojrzaa na Hel i zamiaa si gono.

    Ale! zawoaa. Wytrzeszczya oczy tak, jakby mi nimi pore chciaa.I psisko to take wlepia we mnie swoje lepie, niby bajk rozumie. Bo to bajka jestChcesz sucha dalej?

    Co byo potem? szepno iecko.Czernicka z wielk powag w gosie i na twarzy odpowieiaa: Potem by hrabia A jaki by ten hrabia? Ten hrabia by onaty. Ksi spowiednik wytumaczy dobrej pani, e onatego

    kocha nie trzeba, bo mona za to pj do pieka i sam po hrabi nastpi. A gie by ten ksi spowiednik? Ten ksi spowiednik by w Paryu ale wkrtce pani wyjechaa z Parya

    i w miecie jakim, wypadkiem, zobaczya liczn papug, bladorow z czerwonymiobem

    Hela uczynia ywe poruszenie. W Wiedniu zawoaa w jednym ogroie jest tak duo, duo papug

    takie liczne liczne Ot to; tamta papuga bya jeszcze liczniejsz od tych, ktre s w Wiedniu Pani

    kupia j sobie i baro pokochaa. Wicej jak przez rok nie rozczaa si z ni nigdy.

    Dobra pani

  • Na noc przenoszono j z klatk z salonu do sypialnego pokoju. Pani uczya j mwipo ancusku, karmia j najwyborniejszymi przysmakami, gaia jej pirka, caowaaw ibek

    Tu skoczyo si fadowanie kawaka mory, Czernicka pyszn draperi zawiesia naporczy krzesa i rozpocza mozolne strzpienie ig kocw szerokiej morowej szar.Pod ciosami igy materia wydawaa ostre chrzsty, zegar nad kuem wyba goinpierwsz, z salonu przypyny znowu milczce wprzdy przez dobry kwadrans, a teraz jakgdyby w namitny ucisk rzucajce si tony wiolonczeli i fortepianu.

    Co potem? Co byo potem? zaszemra niecierpliwy i zarazem trwony szeptiecicy. Elf nie by ciekawy koca bajki. Usn w objciu Helki.

    Potem nie pamitam ju dlaczego i jakim sposobem, papuga zrobia si baronudn i posza do garderoby. W garderobie posmutniaa, przestaa je, zachorowaai zdecha. Ale pani nie aowaa jej wcale, bo miaa licznego pieska

    Wiem! Ju wiem! nagle zawoaa Hela. Co wiesz? Koniec bajki. No to powie. I piesek poszed do garderoby A potem? Potem bya iewczynka I c? Pani iewczynk kochaa A potem wtrcia Czernicka spotkaa jednego sawnego muzyka I iewczynka posza do garderoby!Ostatnie trzy wyrazy Hela wymwia szeptem zaledwie dosyszalnym. Czernicka pod-

    niosa oczy znad morowych strzpi i ujrzaa twarz iecic baro iwnie wygldajc.Bya to maa, piknie zarysowana twarz, biaa w tej chwili jak opatek, z dwoma strugamicichych, bujnych ez z wolna toczcych si po policzkach, z dwojgiem oczu szarowych,wielkich, ktre zza ez podnosiy si ku niej z niemym, bezdennym, zda si, zdumieniem.Zrozumiaa bajk ale iwi si nie przestaa.

    Czernicka znowu kilka razy powiekami mrugna. Wstaa i iewczynk z podnkapodniosa.

    No rzeka do ju bajek i paczw, i nocnego sieenia Zachorowamoesz Id spa.

    Nieopierajc si wcale, cich jak sen a wci podnoszc ku niej pytajce zza ez oczy,rozebraa i na pocieli zoya. Potem wzia Elfa, ktry ju na podnku uoy si by dosnu, i w ksztacie pociechy zapewne pooya go na jej kodrze. Nachylia si i suchymi,wskimi wargami czoa jej dotkna.

    No rzeka c robi? Nie byam za dla papugi, nie byam za dla Elfa, niebd te za dla ciebie dopki tu biesz. p!

    Lekkim, ozdobnym parawanem zasoniwszy jeszcze iecinne ko od wiata lam-py, usiada znowu przy stole i pocza zszywa na maszynie biae jakie muliny. Suchei zwinne rami jej obracao ywo korb maszyny, a koo maszyny turkotao dopty, do-pki w przedpokoju zaspany lokaj nie zamkn drzwi za odchocym gociem. Na wie-cie biela ju wtedy pny ranek jesienny. Z sypialnego pokoju pani Eweliny ozwa siwonek. Czernicka porwaa si z miejsca i przecierajc oczy caonocn prac zmczone,popiesznie z pokoju wybiega.

    *Od ponownego wyjazdu za granic pani Eweliny, ktry nastpi wkrtce po wyje-

    ie z Ongrodu synnego artysty, upyno p roku. Drobny, gsty deszcz marcowy beznajlejszego szelestu pada z popielatego nieba, a cho na wiecie dobra jeszcze goi-na pozostawaa do zapadnicia wieczora, w malutkim, niskim domostwie mularza Janarobio si ju ciemno.

    W mtny i ddysty ie wiosenny dwa mae, nad sam prawie ziemi umieszczoneokna skpo owietlay izb do obszern, z niskim, belkowanym sutem, ze cianami

    Dobra pani

  • okrytymi sczerniaym i chropowatym tynkiem, z podog glinian i wielkim piecem dopieczenia chleba i gotowania sucym a zapeniajcym ca prawie czwart cz izby.Piec by wielki, a jednak w starych tych, niskich i cienkich cianach czu byo zgroma-on przez zim stchlizn i wilgo. Zreszt stay tam pod cianami awki, stoy, parkrzese z tego drzewa, komdka ze witymi obrazkami, dwa niskie tapczaniki dospania, beczka z wod i beczuka z kwaszon kapust, a w pobliu pieca wskie i niskiedrzwiczki prowaiy do malutkiej izdebki bdcej sypialni wacicieli domostwa.

    Teraz w wikszej izbie zgromaona roina mularza zabieraa si do jeenia wie-czerzy. Jan, krpy, silny czowiek, z gow nastrzpion twardymi jak szer a jak lasgstymi wosy, tylko co wrci od roboty, twarz i rce umy w konwi z wod i zdjwszymularski fartuch swj glin i wapnem oblepiony, w kamizelce i rkawach grubej koszu-li zasiad przy cianie za stoem. Janowa, bosa, w krtkiej spdnicy i chustce na piersiskrzyowanej, z grub potargan kos odrzucon na plecy, w przepacistej gbi pie-ca rozpalia duy ogie i gotowaa przy nim zacierk. Pod cian na tapczanie sieiaai gono gwarzya gromadka ieci. Byo ich troje: chopak dwunastoletni, krpy i silny,z czupryn jak u ojca gst i najeon, i dwie iewczynki od lat omiu do iesiciu, bo-se, w dugich a do ziemi spdniczkach, szczupe, ale rumiane i miejce si na ca izb.Rozmiesza je tak Wicek, ktry wplec na tapczanie i iwne rzeczy bosymi nogamidokazujc, opowiada im o przygodach swych dowiadczonych w szkce pocztkowej,do ktrej od roku ju uczszcza. Dopki Janowa nie rozpalia ognia w piecu, zdawasi mogo, e w izbie tej oprcz dwojga roicw i trojga maego roestwa nie by-o nikogo. Gdy jednak bysk pomienia owietli ciemny wprzdy przeciwlegy kt izby,ukazaa si sieca na drugim tapczaniku jedna jeszcze maa istota luka. Bya to takeiewczynka, okoo iesicioletnia, ktrej jednak twarz i ubranie bysk ognia ruchomyi sabo tu dochocy owietla mtnie i migotliwie. Wida tylko byo, e sieiaa ona natapczaniku z podwinitymi nogami, w najgbszy kt wsunita, w postawie skurczoneji zzibej. Tu przy niej poyskiway brzowe guziki przyozdabiajce niewielki, ale wy-kwintny kuferek, z ktrego dwie mae i blade jak opatek rce wydobyway od czasu doczasu rne drobne przedmioty. Z ruchu rk tych mona byo z atwoci odgadn, eskurczona i zziba istotka grzebieniem z koci soniowej dugo i starannie czesaa swo-je wosy, w ktrych migotliwe byski ognia rozpalay niekiedy rd cienia gorco-zotepoyski. Raz bysno te wydobyte z kuferka w srebro oprawione lusterko

    Mamo! Mamo! zawoaa modsza z dwu bawicych si na tapczanie iewczy-nek. Hela znowu czesze si i przypatruje si sobie w lusterku

    Ona i ju trzeci raz czesze si, a dwa razy mya sobie paznokcie wzgardliwiezauwaya starsza iewczynka.

    Elegantka! Lala! dorzuci chopiec. Czy to jej jak nam w konwi my siUmoczy rczniczek swj w woie i pecka nim sobie twarzyczk Ot! Stuk ja jej tolusterko, zobaczym, co bie!

    I wszystko troje z wielkim ttentem bosych ng rzucili si ku ciemnemu ktowi. Daj lusterko! Daj! Daj!Dwie mae, blade jak opatek rczki w milczeniu i bez najlejszego oporu wycigny

    si z cienia i oddaway rozswawolonej gromadce lusterko w srebrnych ramkach. ieciporway je, lecz upem tym jeszcze niezadowolone, cigny z tapczana kuferek z angiel-skiej skry i usiadszy dokoa niego na ziemi, po raz setny zapewne przeglda poczyzawierajce si w nim grzebienie, szczotki, szczoteczki, puste akony od perfum i pudekado myde.

    Janowa tymczasem, nie zwaajc wcale na krzyki i miechy ieci, a moe naweti w dobry humor przez nie wprawiona, rozmawiaa z mem o isiejszej robocie jego,o przykrociach, ktre wyrzaa jej ssiadka, o Wicku, ktry i zaleni si i pnodo szkoy poszed. Potem niosc ku stoowi wielk, dymic si mis, zawoaa ieci nawieczerz.

    Wezwania tego nie trzeba im byo po dwa razy powtarza. Wicek i Marylka jednymskokiem byli ju na awie obok ojca, ktremu po jednym ramieniu na szyj zarzucili.

    V]Hr i popr.: sier.JVW\Pi ZoV\ i popr. N.lm: () wosami.NoVa (daw.) warkocz.

    Dobra pani

  • Kaka przyskakaa do stou, uczepiona do spdnicy matki krajcej w droe chleb razowyz wielkiego bochna. Janowa obejrzaa si.

    Hela! zawoaa. A ty? Dlaczego nie iiesz je?Zsuna si z tapczanika i kiedy sza ku roinnemu stoowi, drobna posta jej owie-

    tlona w peni w sposb szczeglny, jaskrawy odbia si od otaczajcego j ta. Szczupai nad wiek swj wysoka, miaa ona na sobie szubk z bkitnego atlasu, abim puchemobszyt. Atas by jeszcze wiey i byszczcy, ale niene niegdy obszycie wygldao jakbywydobyte z popiou. Ubranie to, z ktrego ju wyrosa, sigao jej zaledwie do kolan, po-niej dugie, chude jej nogi wp okryte byy achmankami poczoch pajczej cienkocii bucikami wysokimi, na dugi rzd byszczcych guziczkw spitymi, ale przez otworyktrych przeglday nagie prawie stopy. cig i chud twarz jej z wielkimi, zapady-mi oczami otaczay wosy ogniste, starannie uczesane i opasane wieo snad woonkosztown wstk. W tych niskich, ciemnych cianach, pomiy tymi iemi bosy-mi i w grubej oiey strj ten, jako te delikatno cery jej, rk i ruchw okryway jwp miesznym, wp bolesnym pitnem gbokiej z caym otoczeniem jej dysharmonii.Przez chwil sycha tylko byo uderzanie yek o mis i mlaskanie piciu gb, z wielkimsmakiem zajadajcych zacierk ze sonin przeksywan razowym chlebem. Hela jadatake, ale powoli, delikatnie i baro mao. Kilka razy poniosa do ust chleb i zacierki pooywszy yk na stole sieiaa cicho, z rkami splecionymi na kolanach, wyprosto-wana na stoku swoim tak wysokim, e stopy jej w paryskich, podartych bucikach niedosigay ziemi.

    Czemu nie jesz wicej? zwrcia si do niej Janowa. ikuj, ju nie chc odpowieiaa i drc z zimna otulaa si, jak moga,

    swoj za wsk dla niej i za krtk atasow szubk. Czym to iecko yje, to ju ja doprawdy nie wiem! zauwaya Janowa.

    Gdybym jej co ie kawaltka misa nie usmaya, to by ju chyba do tego czasu z goduumara. A i tego jeszcze nigdy, nigdy do koca nie zje

    Et egmatycznie zauway Jan przywyknie kiedy, przywyknie A cigle te zimno jej i zimno Nasze ieci lataj po dworze bose i w koszulach,

    a j tu w izbie przy piecu, w tym niby to futerku, febra wci trzsie At powtrzy Jan przywyknie kiedy Pewno! przytwieria Janowa ale ot, tymczasem al bierze patrzc Ju ja

    czsto gsto i samowarek nastawi a herbat j napoj Tak i trzeba potwieri mularz przecie pac nam za ni Pac, to pac ale nie tyle, ebymy ubstwo nasze dla niej na bogactwo od-

    mieni mogli Bo i nie potrzeba, przywyknie.Wicek i Marylka opychali si jeszcze chlebem i zacierk. Kaka przekomarzaa si

    z nimi, je im przeszkaajc. Jan otarszy usta rkawem koszuli pocz rozpytywa sisyna o szkolne jego nauki i prowaenie si, w przylegej izdebce zapakao kilkomiesiczneieci. Janowa, ktra mis, yki i p bochna chleba ku piecowi niosa, obejrzaa si naHel.

    Id, pokoysz Kazia i zapiewaj mu tam, jak to ty umieszRozkaz ten wydawaa gosem agodnym, daleko nawet agodniejszym ni ten, jakim

    do ieci swoich przemawiaa.Hela posuszna i milczca, krokiem lekkim i penym gracji, wcale do porywistego

    i cikiego chodu ieci mularza niepodobnym, wsuna si w cakiem prawie ciemnizdebk, a po chwili miarowemu stukowi biegunw koyski wtrowa zacz saby, leczczysty i rzewnoci nabrzmiay piew iecinny. Innych piosenek jak ancuskie nie umia-a, ale tych za to pamitaa mnstwo. Francuskie za piewanie to zawsze i nieodmienniewprawiao w zachwyt roin mularza, dlatego moe najbariej, e byo dla niej nie-zrozumiaym. I teraz take ieci umilky, Jan obu okciami rozparty na stole i Janowamyjca naczynie przy piecu milczeli. W ciemnej izdebce miarowo stukay bieguny ko-yski, a czysty i smutny gos iecinny na przewlek, melancholn nut wypiewywazwrotk ulubionej piosenki:

    /H papiOOon VHnYoOa

    Dobra pani

  • /a roVH bOanFKH VHHXiOOa.La la la la la la la

    Janowa podesza do stou, Jan podnis gow. Popatrzyli na siebie, pokiwali gowamii umiechnli si z szyderstwem troch, troch ze smutkiem.

    Jan sign w zanadrze i rzuci na st rozpiecztowan kopert. A! Ot! Spotkaem i na miecie posesora Krzyckiej. Szed do nas, ale zoba-

    czywszy mi zawoa i odda mi toJanowa grubymi palcami swymi z widocznym i gbokim uszanowaniem wydobywaa

    z koperty banknot dwuiestopiciorublowy, stanowicy poow rocznej sumy, ktr impani Ewelina na utrzymanie i edukacj Heli a do jej zupenego doronicia wypacaprzyrzeka.

    No zacza Janowa przysaa jednak chwaa Bogu mylaam, eUrwaa, bo obok niej, przy stole, stana Hela. Z ciemnej izdebki, gie koysaa

    iecko, wiiaa oddajcego onie kopert z pienimi i usyszaa wymwione nazwi-sko swej dawnej opiekunki. Jakby jej w jednym mgnieniu caa dawna ywo wrcia,zeskoczya z ka Janowej, przy ktrym staa koyska, i przypada do stou z zarumie-nion twarz, z byszczcymi oczami, umiechnita i drca, nie od zimna ju, ale odwzruszenia. Wycigna ku kopercie obie rce.

    Od pani wolaa to od pani czy czyTchu jej brako. Czy pani o mnie co pisze?Jan i Janowa popatrzyli znowu na siebie, pokiwali gowami i umiechnli si. Ej, ty gupi ieciaku! Gie by tam pani miaa do nas o tobie co pisa przysaa,

    ot, pienie na utrzymanie twoje. Bd wiczna i za to!Hela w mgnieniu oka znowu poblada, spospniaa i otulajc si szubk swoj, odesza

    ku piecowi. Wicek pochwyci kopert i czyta Marylce wypisany na niej adres, Kakadrzemaa na awie z gow zoon na kolanach ojca. Jan biorc z rki ony banknot,z wahaniem w gosie zacz:

    Moe by to schowa dla niej na dalsze czasy Za dwaiecia pi rubli wy-ywimy iecko, a te drugie niechby skaday si

    Niechby skaday si brod na rku w zamyleniu wspierajc odpowieiaaJanowa tylko e wiisz, Janku, teraz by j oporzi troch trzeba

    Jak to oporzi? To pozwolili jej ca garderob wzi ze sob Ach! Garderoba! Dobre to byo do paacu, ale tutaj Wszystko to takie cieniutkie,

    delikatne, niemocne albo to ja mog pra takie rzeczy, jak naley Ot, jedna dopierozima mina, a na miejscu tych jej sukien w kuferku same achy zostay.

    Ano, kiedy oporzi, to oporzi. Tylko mi, kobieto, zbytkw adnych dlaiecka tego nie rb niech choi tak, jak nasze ieci a jeli grosz jaki zostanie, nadalsze czasy dla niej schowa

    Ale! Jak nasze ieci! Kiedy to takie delikatne! Bos nog na podog stpi, kasz-le Trzy dni koszul ponosi, pacze, pytam si: Czego paczesz?, Koszula brudna! powiada A myje si to, czesze si i kurczy si po ktach przez cae dnie jak kotka.

    At bbnic palcami po stole zakonkludowa Jan przywyknieGdy mularz i ona jego w sposb ten naraali si nad Hel, ona staa przed piecem

    i zapadymi, przygasymi oczami patrzaa w dogasajcy ogie. Wida byo, e namylaasi nad czym gboko; po chwili stanowcze jakby postanowienie powziwszy, odwrciasi i cichutko otworzywszy drzwi od sieni wymkna si z domostwa. Na ulicy znacz-nie widniej byo ni w chacie, jednak szarzao ju z wolna i chodem przeszywajca mgamarcowego deszczu napeniaa powietrze. W mgle tej brzegami znanych sobie dobrzeuliczek, a potem ulic Helka przesuwaa si zrazu prdko, potem coraz powolniej. Chwi-lami zmczona baro przystawaa; w wskiej piersi jej brakowao oddechu, le obutenogi saby, kilka razy zaniosa si chrypliwym kaszlem. Sza jednak wci dalej i dalej,a znalaza si na Zamiejskiej ulicy, u pocztku ktrej, pord bezlistnych teraz drzewogrodu, staa willa pani Eweliny. Podesza do elaznych sztachet, popatrzya na ogrd.

    poVHVor waciciel; tu: rzdca majtku.

    Dobra pani

  • Posuna si dalej, ku bramie. W bramie furtka bya otwarta. Wesza na ieiniec. Tuw gbi ieica w dwu oknach ocyny, w ktrej byo mieszkanie stra, wieci ogie.Snad gotowano tam wieczerz. Przed ocyn str rozrbywa na drzazgi klocek drze-wa. Zreszt cicho tu byo i pusto, uderzenia siekiery gucho i miarowo ttniay w mgledeszczowej, z blaszanej rynny na bruk ieica cieka z monotonnym szmerem wskastruga wody. Hela przesuna si pod cian paacyku i such, bo wirowan ciek we-sza do ogrodu. Tu stana przed wschodami wysokiego ganku, na ktrym pani Ewelinaprzesiadywaa zwykle cae dnie letnie. Teraz wschody, ganek i okrajce go awki pokry-te byy wod. Hela zacza wstpowa po wschodkach, woda pluskaa spod jej paryskichpodartych bucikw. Nagle wydaa okrzyk radoci i miosnym gestem wycigna obierce. Spod awki, z kta ganku, w ktrym lea zwinity i do kbka zmoczonej w bociepeli podobny, z zajadym, piskliwym szczekaniem rzuci si ku niej Elf. Nie pozna jej byzrazu; bo te duga szer jego, przemoka, spltana, cakiem prawie zasaniaa mu oczy.Gdy jednak przemwia do niego i na mokrych deskach przed nim usiada, wskoczy najej kolana, a skomlc z radoci liza pocz twarz jej i rce. Stworzenie to byo wychudetake, zzibnite, godne zapewne, brudne

    Elfku mj! Elfku! Piesku mj drogi, zoty, najmilszy!Tulili si do siebie i caowali si wzajem. Elfku! A gie pani? Gie pani? Nie ma pani naszej! Nie ma! Nie ma!Wstaa i psa niosc w objciu zbliya si do jednego z wychocych na ganek okien

    domu. Usiada na awce i wnet zerwaa si z niej. Popatrzym przez okno, Elfku, zobaczym, co tam w pokojach ieje si Moe

    tam pani jest moe nas zawoaUklka na awce. Woda, ktrej wiele zgromaio si we wklsoci awki, plusna

    spod jej kolan. Nie uwaaa na to. Patrz, Elfku, patrz!Podniosa pieska i obok twarzy swej kosmaty pyszczek jego do szyby przycisna. Wiisz, Elfku Wszystko tak samo, jak byo psowe ranki takie pikne

    a tam to due lustro, przed ktrym pani ubieraa mi czasem a tam przez otwartedrzwi wida pokj jadalny

    Umilka; poeraa oczami wszystko, co we wntrzu mieszkania dostrzec moga. Wiisz, Elfku, ten koyszcy si fotelik jak na nim wygodnie sieie bywao

    sid i koysz si koysz si calutek goin i lalka moja, ta dua, koysaa size mn

    Elf zmczy si niewygodn pozycj, wysun si spod jej ramienia i opad na awk.Osuna si te wkrtce na ni i iewczynka.

    Oj, Elfku! Elfku! I ty, i ja bylimy tam niegdySieiaa w woie. Ubranie jej tak byo przesiknite wilgoci, e czua spywajce

    jej po plecach chodne strumienie. Stopy jej, pod paryskimi podartymi bucikami nagieprawie, drtwiay. Sieiaa jednak i tulia do piersi wychudego, mokrego Elfka, ktryod chwili do chwili rce jej liza.

    Wiisz, Elfku, tam gie teraz tyle bota latem jest trawnik, a ja z pani sie-iaam na nim tyle, tyle razy i ukadaymy bukiety. A pamitasz ty, Elfku, Wochy?To ja uprosiam pani, aby tam z nami jecha! Jak tam piknie, prawda? Ciepo, zawszezielono soce tak wieci wieci morze takie szarowe nad morzem takie wiel-kie, biae ptaki lataj A pamitasz, jak panna Czernicka lkaa si pyn po morzuGie teraz panna Czernicka? Z pani pojechaa. A my, Elfku, nie pojeiemy ju z paninigie nigie nigie

    Cika, kamienna senno ogarnia j zaczynaa. Pochylia gow na porcz awkii mocno wci trzymajc przy piersi sennego te Elfka usna. Na wiecie robio sicoraz ciemniej; siekiera stra umilka, w oknach ocyny zgas blask ognia, drobny, g-sty deszcz wci bez najlejszego szelestu spada na ziemi i tylko po rogach paacykuz blaszanych rynien cieky z monotonnym szelestem wskie strumienie wody.

    Okoo pnocy dostukawszy si do stra i na pytania swe otrzymawszy odpowied,e istotnie str widuje od czasu do czasu iecko to, ktre mu wieczorem z chaty zgi-

    ZVFKoG\ (daw.) i: schody.

    Dobra pani

  • no, Jan mularz z zapalon latarni wszed na ganek i nad jedn z otaczajcych go awekstan jak skamieniay. Sta, patrza, wstrzsa gow i, nie wieie dlaczego, grub rksw, z niechcenia niby, przesun po oczach, podnis potem w silnych ramionach swychiewczynk, ktra obuiwszy si senna, spakana i saba, rozpalon twarz sw na ramijego zwiesia. Znis j z ganku i szybkim krokiem ku chacie swej z ni pody. BiorcHelk odrzuci precz picego na piersi jej Elfa, ktry te w milczeniu poszed znowupod awk i ciko wzdychajc, zwin si w kbek na mokrej podoe ganku.

    Ten utwr nie jest objty majtkowym prawem autorskim i znajduje si w domenie publicznej, co oznacza emoesz go swobodnie wykorzystywa, publikowa i rozpowszechnia. Jeli utwr opatrzony jest dodatkowymimateriaami (przypisy, motywy literackie etc.), ktre podlegaj prawu autorskiemu, to te dodatkowe materiayudostpnione s na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa Na Tych Samych Warunkach . PL.rdo: http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/dobra-paniTekst opracowany na podstawie: Eliza Orzeszkowa, Dobra Pani, wyd. Ksika i Wiea, Warszawa .Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Donansowano ze rod-kw Ministra Kultury i ieictwa Narodowego.Opracowanie redakcyjne i przypisy: Aleksandra Sekua, Paulina Choromaska, Wojciech Kotwica.Okadka na podstawie: Brian Miller, CC BY .:HVpr]\M :oOnH /HNWXr\Wolne Lektury to projekt fundacji Nowoczesna Polska organizacji poytku publicznego iaajcej na rzeczwolnoci korzystania z dbr kultury.Co roku do domeny publicznej przechoi twrczo kolejnych autorw. iki Twojemu wsparciu biemyje mogli udostpni wszystkim bezpatnie.-aN PoHV] poPF"Przeka % podatku na rozwj Wolnych Lektur: Fundacja Nowoczesna Polska, KRS .Pom uwolni konkretn ksik, wspierajc zbirk na stronie wolnelektury.pl.Przeka darowizn na konto: szczegy na stronie Fundacji.

    Dobra pani