Monitor Polonijny 2006/09

24

description

 

Transcript of Monitor Polonijny 2006/09

Page 1: Monitor Polonijny 2006/09
Page 2: Monitor Polonijny 2006/09

MONITOR POLONIJNY

W Dubnicy nad Wagiem odbyły się dnia 26 sierpnia„DUBNICKIE DNI Przyjaźni Polonijnej, Współpracy

i Folkloru”, których organizatorem był KP Region ŚrodkowePoważe. Spotkanie było wkomponowane w XIII rocznik Dubnic-kiego Festiwalu Folklorystycznego, w związku z czym zapro-szeni goście mogli również obejrzeć występy zagranicznychzespołów ludowych w ramach tegoż festiwalu.

Spotkanie zaszczycili swoim udziałem oficjalni goście: konsuldr Wojciech Biliński, konsul honorowy inż. Tadeusz Frąckowiak,burmistrz Dubnicy nad Wagiem Juraj Červinka, wiceburmistrzDubnicy nad Wagiem inż. Miroslav Kučík. Klub Polski reprezen-towali wiceprezes JUDr. Elżbieta T. Dutková oraz przedstawi-ciele klubów regionalnych: Włodzi-mierz Butowski (Bratysława), Zbig-niew Podleśny (Środkowe Poważe),inż. Irena Zacharová (Martin), inż.Maria Peruňská (Poważska Bystrzy-ca), inż. Renata Straková (Trenczy),Jadwiga Vargová (z tworzącego sięoddziału w Żylinie), a także członkowiekół miejscowych wraz z dziećmiz Dubnicy nad Wagiem, PoważskiejBystrzycy i Trenczyna.

Sczególnym, ale i najgłośniejszym gościem była 6-osobowakapela góralska „TORKA“ z Polski, przybyła pod kierownictwemKazimierza Urbasia.

Ogółem w imprezie wzięło udział około 60 osób. Ważnym jejpunktem była ocena współpracy Klubu Polskiego z WydziałemKonsularnym Ambasady RP w Bratysławie w związku z zakoń-czeniem misji dyplomatycznej konsula Wojciecha Bilińskiego.Panu konsulowi w miłej atmosferze podziękowano za zaangażo-wanie i pomoc okazywaną Klubowi, bez których jego działal-ność byłaby niemożliwa, oraz za serce okazane każdemuPolakowi na obczyźnie. W symbolicznej podzięce zaproszonakapela zagrała mu „Sto lat“, do którego spontanicznie dołączylisię obecni Polacy. Wspólna biesiada w wesołych nastrojachprzy akompaniamencie muzyki ludowej trwała do późnegowieczora.

Zespół „Torka” wystąpił ponadto na scenie głównej ABCDubnickiego Festiwalu Folklorystycznego, gdzie promował

polski folklor, a później również na zabawie folklorystycznej„Stretnutie pri muzikách” w Dutaf Centrum.

Część obecnych wzięła udział w fascynującym koncerciezespołu „MOSTAR” z Brezna, który na scenie przez dwiegodziny prezentował istną feerię ludowych tańców, pioseneki scenek. Były wśród nich taniec z cepami, tęskna fujara, śpiew,szalone skrzypce i piękne różnobarwne wirujące w tańcu stroje.

Na zakończenie zostaliśmy zaproszeni przez przedstawicielimiasta na zabawę folklorystyczną „Spotkanie przy muzyce“,która miała miejsce na scenie amfiteatru „leśnego“ DutafCentrum. Uczestnicy zabawy mieli możliwość wypróbowaniaswoich umiejętności tanecznych przy dźwiękach różnych

zespołów ludowych. Mocnym akcen-tem był wspólny, improwizowanywystęp wszystkich kapel, podczasktórego prym wiódł zespół „Torka”z Polski. Pod koniec imprezy, przybiesiadnym stole spotkaliśmy sięz gośćmi z Węgier, z zaprzyjaźnionegomiasta Vác (ze strony władz miastaprzybyli m.in. przewodniczący RadyMiasta oraz inż. Miroslav Olaš, inż.Miroslav Kučík, inż. Milan Dohnanský)

z zamiarem nawiązania nowych kontaktów z Polonią węgierską,co nam obiecano. Podczas tych rozmów miałem przyjemnośćbyć tłumaczem polsko-węgiersko-słowackim.

Na drugi dzień rano odbyły się rozmowy działaczy KlubuPolskiego, dotyczące przyszłej struktury Klubu oraz kierunkówjego działań.

Panu konsulowi Bilińskiemu życzymy na nowej placówcezagranicznej sukcesów zawodowych, podobnych do tych, jakieudało mu się osiągnąć na terenie Słowacji, z nadzieją, że niezapomni o Polakach tu żyjących.

Podziękować należy również niestrudzonemu ZbyszkowiPodleśnemu oraz jego niezawodnej „ekipie” za doskonałeprzygotowanie nie tylko oficjalnej strony wspaniałego spotkania,ale i jego zaplecza.

INŻ. ANDRZEJ CHOJNACKI MK-KP Poważska Bystrzyca

FOTO

: E.T

. DUT

KOVA

FOTO

: E.T

. DUT

KOVA

Ogólnosłowackie spotkanie polonijne w Dubnicy

Page 3: Monitor Polonijny 2006/09

3WRZESIEŃ 2006 3

ŠÉFREDAKTORKA: Małgorzata Wojcieszyńska • REDAKCIA: Pavol Bedroň, Ivana Juríková, Majka Kadleček,Katarzyna Kosiniak-Kamysz, ks. Jerzy Limanówka, Melania Malinowska, Danuta Meyza-Marušiaková, DariuszWieczorek , I zabe la Wó jc ik , • KOREŠPONDENT V REGIÓNE KOŠICE – Urszu la Zomerska -Szabados• JAZYKOVÁ ÚPRAVA V POĽŠTINE: Maria Magdalena Nowakowska • GRAFICKÁ ÚPRAVA: Stano Carduelis Stehlik• ADRESA: Nám. SNP 27, 814 49 Bratislava • TLAČ: DesignText • KOREŠPONDENČNÁ ADRESA: MałgorzataWojcieszyńska, 930 41 Kvetoslavov, Tel./Fax: 031/5602891, [email protected] • PREDPLATNÉ: Ročnépredplatné 300 Sk na konto Tatra banka č.ú.: 2666040059/1100, číslo zákazníka 142515 • REGISTRAČNÉČÍSLO: 1193/95 • Redakcia s i vyhradzuje právo na redakčné spracovanie ako a j vykracovanie doručenýchmateriálov, na želanie autora zaručuje anonymitu uverejnených materiálov a l istov.

VYDÁVA POĽSKÝ KLUB – SPOLOK POLIAKOV A ICH PRIATEĽOV NA SLOVENSKU

REALIZOVANÉ S FINANČNOU PODPOROU MINISTERSTVA KULTÚRY SR - PROGRAM KULTÚRA NÁRODNOSTNÝCH MENŠÍN

SPIS TREŚCI

Z NASZEGO PODWÓRKA 4

Z KRAJU 4

SŁOWACKIE WYDARZENIA, POLSKIE SPOSTRZEŻENIA 5

Nová kniha na vážnu tému pre deti 6

Sześć lat 7

3000 kilometrów na rowerze 8

Dokąd na rowerze? 8

Podsumowanie 10

Znak – EuryArt 13

MŁODZI W POLSCE SŁUCHAJĄMuzyczna pocztówka z Wybrzeża Gdańskiego 14

TO WARTO WIEDZIEĆStefan Starzyński legendarny prezydent Warszawy 14

BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKILektury na długie wieczory 16

Polska mniejszość narodowa na Słowacji 18

CZYTELNICY OCENIAJĄ 20

OGŁOSZENIA 20

POLSKA OCZAMI SŁOWACKICH DZIENNIKARZYOčarujúca Toruň,prekvapujúci Gdaňsk 22

MIĘDZY NAMI DZIECIAKAMI 23

PIEKARNIKSzkoła woła, czyli coś, czego najbardziej nienawidzimy 24

OD REDAKCJI

Pourlopowe refleksjeSpotykamy się w czasie pieczonych ziemniaków, rudych

kasztanów, młodego wina i złotej kukurydzy. Za nami lato,które w tym roku minęło, jak z bicza strzelił. Z urlopówpozostały wspomnienia; jeszcze czasem ktoś się poskarży natropikalne lipcowe upały, inny na pochmurny deszczowysierpień, ale i to coraz rzadziej. Wciąga nas wir codziennościi pośpiechu. I znów wszyscy się śpieszymy; rano do pracy,z pracy jednej do pracy drugiej, którą łatamy dziuryw naszym budżecie, potem do domu. Śpieszymy się, by cośugotować, coś wyprać, coś posprzątać.

Podczas urlopu byliśmy wyluzowani, uśmiechnięci,życzliwi ludziom i światu. Mieliśmy czas dla siebiei najbliższych. Teraz znów winda, którą jedziemy, wznosi sięzbyt wolno, nasi rozmówcy mówią zbyt rozwlekle, a myprzecież mamy tak mało czasu... Tym, że nie mamy czasu,chwalimy się jeden przez drugiego i śpieszymy się. Śpieszą sięnawet emeryci, którzy, przy całym moim dla nich szacunku,z obłędem w oczach przechodzą jezdnię tam, gdzieprzechodzić nie powinni, bo grozi to kalectwem lub utratążycia. Śpieszą się nie do wieczności, ale do apteki po cudownepigułki, przedłużające życie i gwarantujące sprawność ciałai umysłu do samego końca.

Czasem wydaje mi się, że zwrot: „nie mam czasu“ maświadczyć o naszej ważności, ma dowodzić, jak bardzojesteśmy niezbędni, ma nas nobilitować.

Śpieszymy się od rana do wieczora. I w tym pośpiechunawet nie zauważamy, że coś nam unika, unika nam cośniezwykle ważnego – po prostu życie.

Z życia urlopowego nie uda nam się zachować anilipcowego słońca, ani przenieść do łazienki morza, a dopokoju liptowskich łąk, ale spróbujmy zachować chociażczęść wolnego czasu, czasu dla najbliższych i dla siebie,wolnego czasu, który sprzyjał temu, że byliśmy wyluzowani,uśmiechnięci, życzliwi ludziom, światu i sobie.

DANUTA MEYZA-MARUŠIAK

Page 4: Monitor Polonijny 2006/09

MONITOR POLONIJNY4

ZNICZE NA ŻOŁNIERSKICH MOGIŁACHZ inicjatywy konsula Wojciecha Bilińskiego dnia 15sierpnia na mogiłach Polaków - żołnierzy poległych naSłowacji podczas I wojny światowej złożono wieńcei zapalono znicze. „W Dniu Święta Wojska Polskiego żadnażołnierska mogiła, żadne miejsce uświęcone krwiążołnierza polskiego nie zostanie zapomniane” – zapewniłattaché wojskowy pułkownik Stanisław Wójcik. W Nitrzew modlitwach oddających hołd poległym polskimżołnierzom wzięła udział polonijna młodzież. dw

PREMIER KAZIMIERZ MARCIN-KIEWICZ poddał się na począt-ku lipca do dymisji. Powodówswojej decyzji nie określił, na-tomiast pojawiły się spekula-cje o nieporozumieniach mię-dzy Marcinkiewiczem i lideremPiS Jarosławem Kaczyńskim.

NOWYM SZEFEM Rady Minis-trów został Jarosław Kaczyń-ski. Zarekomendowała go jed-nomyślnie Rada Polityczna

PiS. J. Kaczyński podkreślił,że to sytuacja naturalna, iższef partii rządzącej zostajepremierem. Jak zaznaczył, jestto pewne ryzyko, ,,aby premieri prezydent byli braćmi".„Doszliśmy jednak do wnios-ku, że w tym momencie wysu-wanie innego kandydata (napremiera) będzie wyjściemgorszym niż wysunięcie mnie”– podkreślił.

KAZIMIERZ MARCINKIEWICZzostał komisarzem Warszawy.Rządzić w stolicy będzie dowyborów samorządowych,które odbędą się w listopa-

dzie. Marcinkiewicz jest jedno-cześnie kandydatem PiS naprezydenta Warszawy.

GÜNTER GRASS, pisarz, laureatNagrody Nobla, honorowyobywatel Gdańska, służyłw Waffen SS pod koniec IIwojny światowej. Przyznajesię do tego w swojej najnow-szej książce autobiograficznej,która ukaże się we wrześniu.Były prezydent Lech Wałęsaoświadczył, że Grass powinienzrezygnować z tytułu honoro-wego obywatela Gdańska, po-nieważ, jego zdaniem, służbaw formacjach Waffen SS wy-

klucza prawo do posiadaniatakiego tytułu. Pisarz, któryw Gdańsku się urodził i przeżyłdzieciństwo, zadeklarował, żenie zrzeknie się obywatelstwahonorowego. Później napisałdo prezydenta Gdańska PawłaAdamowicza list z przeprosi-nami. Adamowicz osobiścieprzedstawił ten list Wałęsie.Były prezydent po jego lektu-rze wyraził zrozumienie dlamotywów działania pisarza.

SEJMOWA KOMISJA śledczads. banków i nadzoru banko-wego rozpoczęła śledztwow sprawie 16 problemów,

• Z N A S Z E G O P O D W Ó R K A •

W jednej z miejskich części Koszyc, Barcy, 15 lipcauczciliśmy pamięć Jana Pawła II, którego

pomnik odsłonięto niedaleko parku i pętlitramwajowej, symbolizującej skrzyżowanie dróg. Towłaśnie na lotnisku w Barcy jedenaście lat temu JanPaweł II podczas uroczystości liturgii św. dokonałkanonizacji trzech koszyckich męczenników. Na

uroczystość odsłonięcia pomnika przybył z Krakowakardynał i arcybiskup krakowski ks. StanisławDziwisz. W obecności nuncjusza w RS Henryka JózefaNowackiego, arcybiskupa koszyckiego AlojzegoTkacza, byłych prezydentów RS Michala Kováčai Rudolfa Schustera z małżonką, komisarza do spraweuropejskich w RS Jána Figla oraz przedstawicielimiasta wszystkich zgromadzonych przywitał popolsku i słowacku najbliższy przyjaciel papieżaStanisław Dziwisz. Po jego wystąpieniu nastąpiłuroczysty akt poświęcenia pomnika. Było dokładnietak, jak podczas ceremonii pogrzebowej papieża,kiedy to wiatr przewracał kartki, leżącego na trumnieewangeliarza. Tym razem wiatr zagłuszał fonię, ale nieprzeszkodziło to w uroczystościach, a wręczprzeciwnie - miałam wrażenie, że Jan Paweł II jestz nami i cieszy się z nami.

URSZULA SZABADOS

PomnikJana Pawła IIw Koszycach

PomnikJana Pawła IIw Koszycach

FOTO

: DAR

EK W

IECZ

OREK

Page 5: Monitor Polonijny 2006/09

5WRZESIEŃ 2006

które obejmują praktyczniecały przekrój spraw wa-żnych dla sektora bankowe-go w ostatnich 16 latach.Komisja wystąpiła o eksper-tyzy, dotyczące m.in. roli ka-pitału zagranicznego w pry-watyzacji sektora bankowe-go, znaczenia międzynarodo-wych instytucji finansowychw restrukturyzacji i prywa-tyzacji polskich banków.Pierwszą sprawą jest do-mniemany konflikt intere-sów prezesa NBP LeszkaBalcerowicza w związkuz fundacją kierowaną przezjego żonę.

ZYTA GILOWSKA, była ministerfinansów, nie współpracowa-ła z SB - tak wynika z zeznańoficera SB Witolda Wieczor-ka, męża przyjaciółki byłej wi-cepremier. Wieczorek stwier-dził, że to nie Gilowska byłajego agentką o pseudonimie„Beata“, a cała sprawa to mis-tyfikacja. Były oficer SB przy-znał się też do fałszowaniasłużbowych rachunków. Po-wiedział, że rachunki, któreznajdowały się w teczce Taj-nego Współpracownika „Be-ata“ były fikcyjne. Oświad-czył, że funkcjonariusze roz-liczali w ten sposób alkohol,

który kupowali na własne po-trzeby. Zytę Gilowską odwołałw czerwcu premier KazimierzMarcinkiewicz po pojawieniusię spekulacji, iż Gilowska zło-żyła fałszywe oświadczenielustracyjne i że istnieją po-dejrzenia o jej współpracyz byłymi służbami bezpie-czeństwa.

DAVID GILMOUR, ,,głos i gita-ra“ legendarnego zespołu„Pink Floyd”, wystąpił pod ko-niec sierpnia w Gdańsku najedynym koncercie w Polsce.Przyjął zaproszenie prezyden-ta Gdańska i „Solidarności”

i podczas plenerowego kon-certu w Stoczni Gdańskiejprzedstawił oprócz znanychutworów i te z ostatniej płyty,,On An Island“, a także utwórspecjalnie skomponowanyz okazji tego właśnie koncer-tu. Koncert odbył się pod ha-słem ,,Zaczęło się w Gdańsku- Przestrzeń Wolności”. W ubie-głym roku w ramach obcho-dów ćwierćwiecza „Solidar-ności” na terenie stoczni za-grał Jean Michel Jarre.

ZUZANA KOHÚTKOVÁWARSZAWA

S Ł O W A C K I E W Y D A R Z E N I AI P O L S K I E S P O S T R Z E Ż E N I A

J estem opóźniona. Na szczęście nie jest toostateczna diagnoza, ale mój subiektywny pogląd.

Wynika on z obserwacji słowackiego sposobu życia.W opinii, że jestem opóźniona, utwierdzam się coroku właśnie we wrześniu. Zanim wyjaśnię to,spytam, ile mieliście lat, Drodzy Państwo, gdyposzliście do pierwszej klasy? Ja aż się wstydzęprzyznać. Miałam prawie osiem! Nie byłamdzieckiem, które ze względu na swój marny intelektmusiało przeczekać dodatkowy rok w przedszkolu.Po prostu tak mi to wyszło. Zacznę od początku.Jestem dzieckiem styczniowym (tu mała dygresja –być zodiakalnym Koziorożcem wcale nie jest takiezabawne). Wiadomo, w Polsce do pierwszej klasy szłosię po skończeniu siódmego roku życia. Ja w styczniuskończyłam lat siedem, a we wrześniu, mając siedemlat i dziewięć miesięcy (czyli prawie osiem), poszłamdo pierwszej klasy. I w ten sposób zaczęły się mojeżyciowe opóźnienie. Matura – zdana w wiekudziewiętnastu lat! Uniwersytet – tego nawet nie piszę,bo był z „poślizgiem”. A na Słowacji to już nawetpięciolatki, te bardziej dojrzałe, rozpoczynająpodstawówkę, a w wieku dwudziestu lat wszyscy sąjuż prawie po studiach! A ja, mając około trzydziestki, nawet jeszcze niezdążyłam się zorientować, o co w życiu chodzi i czegotak właściwie chcę... Może właśnie dlatego!Psycholodzy mają rację. Jak widać wszystko zaczynasię w dzieciństwie. W porównaniu z otaczającymimnie ludzi chyba przegrałam w przedbiegach.

MAJKA KADLEČEK

Pod koniec lipca swoją pracę w Bratysła-wie zakończył Andrzej Jagodziński – szef

Funduszu Wyszehradzkiego. Zgodniez umową czterech państw Grupy Wyszhra-dzkiej szef funduszu, którego siedziba jestw Bratysławie, powoływany jest na trzylata, a zostaje nim kolejno przedstawicieljednego z państw Grupy. Pierwszymdyrektorem był Słowak, zastąpił go Polak,teraz funkcję tę przejął Węgier, a poupływie kolejnych trzech lat Funduszowiszefować będzie Czech. Przypomnijmy, żeFundusz Wyszehradzki powstał w celuwspierania inicjatyw kulturalnych, nauko-wych i innych, które organizują podmiotyz czterech krajów Gurpy Wyszhradzkiej.

mw

FOTO

: MAŁ

OGOR

ZATA

WOJ

CIES

ZYŃS

KA

Page 6: Monitor Polonijny 2006/09

MONITOR POLONIJNY6

S lovenské pedagogické nakla-dateľstvo – Mladé letá v spo-

lupráci s Veľvyslanectvom USAv Slovenskej republike, Poľským in-štitútom v Bratislave a KnižnicouBratislava – Nové mesto pripravilipre verejnosť podujatie spojenés prezentáciou novej pozoruhod-nej knihy HARMONIKA americkejspisovateľky Tony Johnstonovej.

Stretli sme sa 20. júla 2006 o 11,00 h v Poľskom inštitúte v Bratisla-ve. Boli sme veľmi radi, že naše po-zvanie prijali vážené a významnéosobností: J. E. pán Rodolphe M.Vallee - veľvyslanec USA v SR, J. E.pán Zenon Kosiniak–Kamysz - ve-ľvyslanec Poľskej republiky v SR,pani Lora J. Berg - kultúrna atašéVeľvyslanectva USA v SR, pánBaruch Myers - bratislavský rabín.Pozvanie prijali i zástupcoviaMinisterstva kultúry SR a Minis-terstva školstva SR, zástupcovia mé-dií a pozvali sme i deti z letných tá-borov v Bratislave. Prišli všetci po-

zvaní napriek horúcemu letnémupočasiu, a tak sa priestory Poľské-ho inštitútu zaplnili do posledné-ho miesta.

Podujatie otvoril a všetkých uví-tal riaditeľ Poľského inštitútu pánZbigniev Machej, po krátkom prí-hovore odovzdal slovo známej mo-derátorke Patrícii Garajovej–Jarjab-kovej. Jej rozhovory s dospelýmii detskými hosťami sa prelínalis hudbou Petra a Martina Kuštárov-cov. Zaviedli nás do čias minulých,keď sa počas holokaustu ľudskétúžby a sny nenapĺňali.

Taký je aj príbeh novej knižky in-špirovaný príbehom človeka, ktorýako malý chlapec prežil holokaust.Hoci ide o obrázkovú knižku, nie jeto typicky detská knižka. Jej príbehnie je ani veselý a ani nemá šťastnýkoniec, ako to býva v rozprávkach.No i tak môže byť pre dieťa veľmidôležitá. Prostredníctvom maléhorozprávača, s ktorým sa dieťa môžestotožniť, sa prenesie do obdobiaholokaustu a pripraví ho na disku-

siu o udalostiach, ktoré inšpirovaliautorku tejto knihy.

Jednoduchý lyrický text je poe-tický i krutý zároveň. Rozpráva prí-beh o poľskom židovskom chlap-covi, ktorý žije šťastne so svojimimilujúcimi rodičmi. Malý chlapecje hudobne nadaný, a tak od otcadostane harmoniku. Keď do ich ži-vota vtrhnú nacisti, pretrhnú ichrodinné putá a chlapec sa sám oci-tá v koncentračnom tábore. Jedi-nou spomienkou na otca, mu jeharmonika. Hra na malej harmoni-ke pomáha nielen jemu, ale i spolu-väzňom prekonať utrpenie a bo-lesť.

Veľkou mierou k dotvoreniu ce-lého príbehu knihy prispel ilustrá-tor Ron Mazellan. Jeho realistickéobrázky na každej strane dokonaleladia s textom, a tak celému dojíma-vému príbehu dodávajú veľkú silu.

Z podujatia si takmer každý od-nášal novú knihu. Snáď všetkým,deťom i dospelým, prinesie veľapodnetov na premýšľanie.

LUBOMIRA SOLDANOVÁFOTO: STANO STEHLIK

Nová kniha na vážnu tému pre deti

Page 7: Monitor Polonijny 2006/09

7

Sześć latT ego lata kończę swój sześcio-

letni pobyt na Słowacji. Nieuważam tego rozdziału mojegożycia za zamknięty. Mam nadzie-ję, że przygoda pod tytułem„Słowacja” będzie trwała dalej,chociaż może mniej intensywnieniż dotychczas.

Na początku muszę od razu za-znaczyć, że na Słowację nie przy-jechałem z miłości do tego krajuczy jego mieszkańców. Pod ko-niec ubiegłego tysiąclecia (jak tocudownie brzmi!) trochę po-komplikowały mi się sprawy oso-biste i chciałem wyjechać, przy-najmniej na jakiś czas, z kraju.Jako pallotyn miałem do wyboru:Kolumbię, Wybrzeże Kości Sło-niowej i Słowację. W tym ostat-nim przypadku otrzymałem naj-lepszą propozycję pracy – po-moc przy redagowaniu słowac-kiej wersji „Apostoła BożegoMiłosierdzia”. Ale, jak to w życiubywa, z początkowych planównic nie wyszło, pojawiły się no-we, wspanialsze możliwości. Rokpobytu w Smiżanach, dwa lataw Predajnej koło Bańskiej By-strzycy i powrót na trzy lata doSmiżan to dla mnie czas bardzointensywnego poznawania no-wej kultury, ludzi i miejsc.Może najbardziej jestem wdzię-czny ludziom, których poznałemw tym czasie. Boję się wymieniaćjakiekolwiek nazwiska, ponie-waż wszystkich nie sposób wy-mienić, a każdy wybór będzieułomny i przez to niesprawiedli-wy, ale na odstępstwo od tej re-guły sobie pozwolę w dwóchprzypadkach. Spotykałem ludzina kilku płaszczyznach i wszę-dzie znajdowałem wspaniałychprzewodników. Jako duszpasterz

miałem możliwość spotkaniaw obu parafiach ludzi głębokowierzących i zaangażowanychw sprawy Kościoła. Czas pobytu na Słowacji był dlamnie okazją do rozwinięcia swo-jej dziennikarskiej działalnościjako korespondent KAI, ale rów-nież współpracownika różnychczasopism, w tym „MonitoraPolonijnego”. Każdy dziennikarzwie, że najważniejszą rzeczą jestinteresujący temat, a tych Sło-wacja mi nie żałowała. Nawetw tym czasie zaprosiła Papieżado odwiedzin kraju! Jestemwdzięczny wszystkim zarównokolegom po fachu, jak równieżwszystkim moim rozmówcom zatę wspaniałą przygodę, którapozwoliła mi się rozwinąć pro-fesjonalnie i wzbogacić intelek-tualnie. Nie brakowało różnych akcji dlaPolaków odwiedzających Słowa-cję i promujących Słowacjęw Polsce. Tu niezniszczalnymmotorem inicjatyw był Pan Kon-sul Wojciech Biliński, przy któ-rym można było dostać zadyszki.Początkowo nie przypuszczałem,że z przypadkowe spotkanie dy-

rektora Funduszu Wyszehradz-kiego Andrzeja Jagodzińskiegozacznie mój nowy rozdział naSłowacji. Przygotowanie w ciągudwóch lat około 20 projektów,z czego co prawda połowa zosta-ła zaakceptowana, kosztowałowiele czasu i starań, ale myślę, żez pewnością pomogło w inte-gracji krajów i społeczeństw.Na pewno nie mam zamiaru że-gnać się ze słowackimi górami,szczególnie Tatrami czy Słowac-kim Rajem. Będą tylko troszecz-kę dalej. Z pewnością nie chciał-bym się rozstać ze spiskimi za-bytkami, szczególnie z gotykiem,który jest radością dla oczu.Ryszard Kapuściński miał powie-dzieć, że najlepiej napisać ksią-żkę o jakimś kraju po 6 dniachpobytu lub po 6 latach. Co praw-da po sześciu latach jestem boga-tszy w wiadomości o Słowacji,ale do zrozumienia kraju, ludzijeszcze daleko, dlatego mam na-dzieję, że co prawda z innej per-spektywy, bo warszawskiej, alena pewno będę uczestniczyłw życiu Słowacji i jej mieszkań-ców.

KS. JERZY LIMANÓWKA

WRZESIEŃ 2006

FOTO

: DAR

EK W

IECZ

OREK

Page 8: Monitor Polonijny 2006/09

R ównież nasi rodacy mie-

szkający na Słowacji chę-

tnie w wolnych chwilach spę-

dzają czas na dwóch kółkach.

Poprosiliśmy więc jednego

z nich – pana Ryszarda Zwiew-

kę – o to, by podzielił się z na-

mi swoimi doświadczeniami

i obserwacjami na temat

możliwośći uprawiania tego

sportu na terenach, gdzie

mieszkamy. Może zachęci to

niektórych z nas do aktywnego

spędzenia wolnych chwil?

Okolice Bratysławy dobrzesłużą wszystkim cyklistom.Na dwóch kółkach można po-ruszać się po równinie i w gó-rach, wśród lasów i łąk, nadrzekami i w terenie, gdzie nieuświadczy się ani kropli wodyźródlanej.

Najbardziej znaną trasą sąchyba naddunajskie wałyprzeciwpowodziowe. Jazdapo nich, ze względu na tłokoraz dużą ilość rolkarzy, nienależy do najprzyjemniej-szych ani do najbezpieczniej-szych. Jeśli już chcemy tam-tędy jeździć, wybierzmy lewy

brzeg Dunaju, gdzie zagęsz-czenie rowerzystów i rolkarzyjest dużo mniejsze. Najwię-kszym jednak nieprzyjacielemna naddunajskich wałach jestwiatr. Wszyscy rowerzyściwiedzą, jak bardzo może onzniechęcić do jazdy. Kiedypcha nas od tyłu cieszymysię, jak szybko, łatwo i lekkosię nam jedzie, ale spróbujmytylko się odwrócić i ruszyćw drogę powrotną! Naszaprędkość z 30 km/h nagleprzy wietrze z naprzeciwkaspadnie do 10 km/h, a odci-nek 30 km, który pokonali-śmy w ciągu 1 godziny, bę-dziemy teraz pokonywali 3 godziny. A ile przy tym wy-lejemy potu i namęczymy się!Okazyjnym cyklistom, rodzi-nom z dziećmi nie radzę sięwtedy wybierać „na hradzu”.

Innym ciekawym miejscemsą tereny nadgraniczne z Aus-trią, leżące nad rzeką Mora-wą, niegdyś niedostępne dlazwykłych śmiertelników,

gdzie tylko psy i żołnierze cza-ili się w zasadzkach, czekającna uciekinierów z obozu ko-munistycznego. Obecnie jesttam przyzwoita sieć dróżekasfaltowych, wijących sięwśród łąk i lasów, umożliwia-jących przyjemny spacer ro-werowy wzdłuż leniwie pły-nącej Morawy. Można wtedyz dala od zgiełku obserwowaćwłaśnie teraz, późnym latem,bociany gromadzące sięw wielkich grupach na łąkachi przygotowujące się do odlo-tu. Wiosną natomiast ich gnie-żdżenie się i wylatywanie mło-dych z gniazd, rodziny kaczekpływających po zalanychłąkach, szybujących nad wo-dami ptasich drapieżników,które co chwila z pluskiemspadają do wody, by potemunieść się z jej powierzchniz dużą rybą w dziobie i odle-cieć na wysokie drzewo dogniazda. Można tu też z dalaod zgiełku położyć się w tra-wie, zamknąć oczy i słuchać

MONITOR POLONIJNY

„Pielgrzymi w tym roku zdecy-dowali o Lourdes“ – wyjaśniałgłówny organizator wycieczkiksiądz Mariusz z Rrzeszowa.„Lourdes jest ostatnim miejscemziemskiej pielgrzymki naszegopapieża Jana Pawła II, dlategochcemy w tym właśnie miejscumodlić się za niego“ – dodał.Z Rzeszowa, skąd 1 lipca wyjeż-dżała 65-osobowa grupa rowe-rzystów, do Lourdes jest ponad3000 kilometrów. Ich droga pro-

wadziła przez Słowację, Austrię,Włochy i Francję. Na ternieSłowacji przez cztery dni towa-rzyszył im ambasador Rzeczpo-spolitej Polskiej Zenon Kosiniak-Kamysz. „Nie jeżdżę codzienniena rowerze i na trening miałemtylko jeden weekend. Było to dlamnie wielkie wyzwanie. Nie mia-łem pojęcia, że góry słowackie sątakie męczące. Z okna samocho-du wyglądają zupełnie inaczej,niż gdy człowiek pedałuje pod

górkę“ – powiedział Kosiniak-Ka-mysz. Podczas pokonywania nie-których etapów słowackiej trasydo pielgrzymów przyłączali sięburmistrzowie i starostowiemiast i gmin oraz przedstawicie-le samorządów lokalnych. „Naj-serdeczniej przyjmują nas za-wsze właśnie na Słowacji. Czujesię tu słowiańską duszę. Jesteśmytutejszym mieszkańcom bardzowdzięczni za każdy poczęstu-nek“ – mówił ksiądz Mariusz.

Pielgrzymi mieli dotarzeć docelu 21 lipca. Najdłuższy etapmiał długość 205 km, najkrótszy112 km. Dziennie przeciętnie po-konywali 166 km, a z powrotemwrócili autobusem. Pomiędzy

T rasa pielgrzymów z całej Polski na rowerach już siódmy rokprowadziła przez Słowację. Zawsze wiodła do Rzymu na spotkanie

z papieżem. Przed rokiem spotkali się tam z Benedyktem XVI. Jednak tymrazem ich celem było Lourdes, od którego dzielilo ich 3000 kilometrów.

3000 kilometrów na rowerze

Dokąd narowerze?

Page 9: Monitor Polonijny 2006/09

9

odgłosów przyrody. Teren jestpłaski, dróżki asfaltowe szero-kie. Przyjemna (jeśli natrafimyna okres bez komarów) i bez-pieczna jazda. Jednak dojazdtutaj rowerem z centrum Bra-tysławy nie należy do najprzy-jemniejszych sposobów pod-różowania. Długie odcinki tra-sy prowadzą po drogach, poktórych jeżdżą samochody.Bez strachu nie da się tam-tędy przejechać. Najlepiejwięc do Devina lub DevinskejNovej Vsi dojechać samocho-dem i stamtąd wyruszyć nakilkunastokilometrową trasędo Vysokej pri Morave. Tammożna przejechać na drugąstroną granicy i przez Petr-żalkę/Berg wrócić do domu.Można też specjalnym autobu-sem z przyczepą na rowerydojechać do Devinskej NovejVsi i stamtąd wyruszyć nałęgi nadmorawskie.

Najciekawszym miejscemdla rowerzystów, o każdej po-rze roku i w każdych warun-

kach pogodowych, są nie-wątpliwie Małe Karpaty. Jeśliwiatr hula po całej Bratysła-wie, wtedy najlepiej schronićsię przed nim w dolinachMałych Karpat. Podmuchywiatru dosięgną nas tylko natych najwyższych miejscach.Kilka godzin spędzonych naniezbyt stromych podjazdachi długich zjazdach dadzą nampełną satysfakcję. Należy jed-nak, w zależności od kierunkuwiatru, wybrać odpowiedniemiejsce wjazdu i opuszczeniatego górskiego pasma. Odwłaściwego wyboru kierunku

jazdy będzie zależało, czy powyjeździe nie będzie czekaćnas jeszcze kilka lub kilkana-ście kilometrów jazdy do do-mu pod wiatr.

Do prawdziwych sportówadrenalinowych należy jazdarowerowa po bratysławskichulicach i bratysławskich ście-żkach rowerowych, wytyczo-nych w części zurbanizowaneji prowadzących z nikąd do ni-kąd. Nie ma takiej możliwości,by bez przeszkód, bez przeci-nania ulic dojechać z jednejdzielnicy do drugiej. Od lattrwają poszukiwania różnych

skrótów i objazdów, by w mia-rę bezpiecznie dojechać docelu. Znane są trasy z Dubrav-ki do Podunajskich Biskupic,które krzyżują się tylkoz dwiema ulicami i jednym to-rem kolejowym, ale, niestety,nawet ci najlepsi znawcy miej-skiej aglomeracji nie potrafiąwskazać tras, które by byłybezpieczne. Jeśli chcemy bez-piecznie jeździć w centrumdużego miasta, musimy wyje-chać do Wiednia. Nie musimytam jechać samochodem.Wystarczy wsiąść na roweri z Petrżalki wzdłuż Dunajudojechać do centrum Wied-nia. Po drodze możemy zde-cydować o zmianie celu na-szej jazdy i dojechać np. doJeziora Neusiedlerskiego, bytam odpocząć wśród winnici cichych wiosek. Ale o tymi o innym może porozmawia-my, kiedy spotkamy się nadwóch kółkach.

RYSZARD ZWIEWKA

WRZESIEŃ 2006

pielgrzymami były również czte-ry kobiety. Elżbieta Paszkowskajest nauczycielką wychowania fi-zycznego na południu Polskii w pielgrzymce brała udział poraz pierwszy. „Jest to coś innegoniż wypoczynek organizowany.Tu każdy z każdym jest równy,wszyscy jesteśmy ze sobą poimieniu i tworzymy jedną wielkarodzinę“ – dzieliła się z namiswoimi wrażeniami, po czym do-dała, że podróżuje nie tylko z po-wodu zdrowia fizycznego i panu-jącej na pielgrzymce atmosfery,ale również dlatego, że przed od-jazdem cała rodzina powierzyłajej swoje prośby, aby się za nichmodliła, gdy dotrą do celu.

Najstarszym pielgrzymem byłFranciszek Trawniczek z Dzier-żoniowa, który ma 69 lat i któ-

ry nie uskarżał się na tempoi męczącą drogę. „Na rowerzezacząłem jeździć w wieku 60lat, po tym, jak przeszedłemna emeryturę“ – mówił, nieukrywając, że podczas drogimiał również momenty kryzy-su. „Nie wstydzę się tego, po-nieważ również młodzi teżczasami nie mają siły, ale jeśliczłowiek chce, potrafi poko-nać kryzys i jeszcze bardziejcieszyć się z celu“ - dodał.Najmłodszy uczestnik, 17-let-ni Artur Bohdanowicz z Boga-tyni, o pielgrzymce dowiedzi-ał się z Internetu. „Chętnieuprawiam sport i jest to dlamnie wyzwanie, ale przedewszystkim jadę pomodlić sięza zdrowie mojego choregodziadka, który czeka na ope-

rację. Jestem więc, powie-dzmy, przedstawicielem całejrodziny“ – wyjaśniał.

Pielgrzymom towarzyszyłsztab specjalistów: pracowniksłużby zdrowia – ratownik,serwis rowerów, kucharz i pie-karz, który z własnej mąki codrugi dzień piekł w aucie-pie-karni chleb dla całej wyprawy.Pielgrzymi zapłacili za podróż2,5 tysiąca złotych (około 25tysięcy koron) i 250 euro. Każ-dy dzień rozpoczynali msząświętą o 6 rano. „Możliwości,by nabić duchowy akumula-tor jest dużo, również i naszamęcząca droga na rowerachjest w swojej istocie modlitwąi droga do Boga“ – tłumaczyłksiądz Mariusz.

MAŁOGORZATA WOJCIESZYŃSKA

Page 10: Monitor Polonijny 2006/09

MONITOR POLONIJNY10

Spostrzeżenia po pięciu latachpracy na Słowacji

Przede wszystkim dziękuję Redakcji„Monitora Polonijnego” za możliwość po-nownej wypowiedzi na łamach Państwaczasopisma; pierwszy i jedyny wywiadze mną ukazał się przed 5 laty. Państwaocenie poddaję realizację nakreślonychw nim moich zamierzeń.

Dziś chciałbym podzielić się uwagamidotyczącymi edukacji młodego pokole-nia polonijnego na Słowacji. Istniejąceprzez dziesięć lat szkółki polonijne namiarę czasu i możliwości wypełniły swo-je zadanie dzięki zaangażowaniu dzia-łaczy Klubu Polskiego oraz osób, któreprzyjechały na krótko z Polski. W Braty-sławie, Nitrze, Martinie, Koszycach, Dub-nicy nad Wagiem i ostatnio PoważskiejBystrzycy uczono dzieci języka polskie-go i przybliżano im tradycję i kulturę kra-ju przodków znad Wisły i Odry. W tymmiejscu dziękuję paniom nauczycielkomz tych szkółek. Między innymi dzięki ichpracy trzy lata temu mogła powstać przyambasadzie szkoła z prawdziwego zda-rzenia.

Pierwsze pomysły stworzenia samo-dzielnej jednostki edukacyjnej w Braty-sławie podjęte zostały w połowie lat dzie-więćdziesiątych, ale nie zaowocowałyjednak otworzeniem szkoły. Dzięki ofiar-ności i pracowitości kilku osób, życzli-wości dyrekcji Zespołu Szkół dla DzieciObywateli Polskich Czasowo Przebywa-jących za Granicą, wsparciu obu amba-sadorów moje działania doprowadziływ 2003 r. do utworzenia SzkolnegoPunktu Konsultacyjnego przy Ambasa-dzie RP w Bratysławie - bez jakiejkolwiekpomocy za strony miejscowej Polonii.

Można by pomyśleć, iż powstanieszkoły polskiej ucieszy wszystkich. Tym-

czasem powstało sporo nieporozumień,które teraz chciałbym wyjaśnić:

1. Szkoły polskie za granicą, funkcjo-nujące pod egidą Ministerstwa Edukacji,a jest ich blisko 80, są w całości finan-sowane z budżetu polskiego państwa.Szkoła taka jest przeznaczona przedewszystkim dla dzieci pracowników dele-gowanych z Polski, które po kilku latachwracają do swojego systemu edukacyj-nego. Przepisy dopuszczają równieżuczęszczanie na zajęcia tej szkoły dziecipolonijnych, a nawet obcokrajowców narównych zasadach.

2. Powstanie Szkolnego Punktu niemiało na celu zdezorganizowania nau-czania w szkółkach polonijnych. Niezale-żnie od zaistnienia szkoły, szkolnictwopolonijne na Słowacji obumierało z uwa-gi na malejące zainteresowanie rodzi-ców, zmniejszającą się ilość dzieci i brakkadry nauczycielskiej.

3. Wysokie wymagania wynikająz faktu, że powstała szkoła jest szkołąnormalną - z egzaminami i świadectwa-mi. Nikt nie był zmuszany do uczęszcza-nia do niej. Nic więc nie stało na prze-szkodzie, aby wykrzesać z siebie więcejenergii i przybliżać swoim własnym dzie-ciom polską tradycję i pielęgnować językojczysty.

4. Nieprawdziwa jest pogłoska o wy-sokich kosztach podróży, które uniemo-żliwiały dowożenie dzieci raz w miesiącuna niedzielne spotkania. Wydział Konsu-larny od początku dofinansowywał rodzi-ny uczniów dojeżdżających spoza Braty-sławy. Jako wzruszający przykład, poka-zujący, że chęć kształcenia dzieckaw szkole polskiej pokonuje barierę odle-głości, przytaczam casus 12-letniej NikoliLehotskiej, która przez trzy lata nie opu-ściła żadnych zajęć, choć do Bratysławyprzyjeżdża z … Preszowa.

5. Mylący jest także wniosek działa-czy klubowych, postulujący o zorganizo-wanie konsultacji szkolnych w terenie.W ubiegłych latach nauczyciele szkołypo sobotnich lekcjach kilkakrotnie wyje-żdżali do Liptowskiego Mikulasza, bydzięki gościnności konsula honorowego,odbywać niedzielne konsultacje z ucznia-mi. Za każdym razem przyjeżdżało corazmniej dzieci. Dlatego ta forma nauczaniaw ostatnim roku szkolnym została zanie-chana.

6. Organizowany przez Polonię obózjęzykowy w Modrej Harmonii trudno naz-wać rzetelną edukacją młodego pokole-nia. Tymczasem ubiegłoroczna I Wysze-hradzka Letnia Szkoła Języka Polskiego,zorganizowana w Spiskiej Kapitule przezWydział Konsularny i polską szkołę,przeznaczona wyłącznie dla dzieci polo-nijnych (w tym 20 ze Słowacji) odbyłasię bez żadnego wsparcia ze stronyPolonii i przy zupełnym braku zaintereso-wania Klubu Polskiego. Znaleźli się jed-nak polscy przedsiębiorcy na Słowacji,którzy bezinteresownie wsparli tę inicja-tywę. Dziękuję w tym miejscu panom T. Frąckowiakowi, P. Jurkiewiczowi i Z. Steblowi.

7. Po zapowiadanej w 2004 r. przezdziałaczy Klubu Polskiego odnowieedukacji polonijnej na Słowacji pozo-stały jedynie słowa. Szkółki polonijnew Koszycach, Martinie, Nitrze i Dubnicynad Wagiem to tylko przeszłość i suchezapisy w sprawozdaniach konsular-nych.

8. Na słowackiej mapie edukacyjno--polonijnej najistotniejszym punktempozostał rozwijający się wciąż SzkolnyPunkt Konsultacyjny (60 dzieci), którypowinien być nadzieją na przyszłośćdla wszystkich rodziców pragnącychkształcić swoje dzieci w profesjonalnejpolskiej szkole. Być może jednak obu-dzą się lokalni działacze i zechcą zająćsię przekazywaniem tradycji w szkół-kach polonijnych. Pozytywnym przykła-dem może być choćby szkółka polonij-na w Poważskiej Bystrzycy czy klasyw Bratysławie, prowadzone przez paniąDanutę Wieczorek. Życzę im tego ser-decznie!

PodsumowanieP rzedstawiamy Państwu wypowiedź kończącego misję

dyplomatyczną dr. Wojciecha Bilińskiego, radcy, kierownikaWydziału Konsularnego Ambasady RP w Bratysławie, z którymrozmawiał nasz redakcyjny kolega Darek Wieczorek.

Page 11: Monitor Polonijny 2006/09

Pragnę podkreślić, że załamanieszkolnictwa polonijnego na Słowacji ob-ciąża władze Klubu Polskiego i rodzi-ców, którzy nie chcieli posyłać tamswoich pociech. Wydział Konsularny nakażdym etapie wydatnie wspierał szkół-ki polonijne, np. wyposażając je w -sprzęt i książki, nagrody czy organizującszkolenia nauczycielek. Oferta współpra-cy Szkolnego Punktu Konsultacyjnegoz Klubem Polskim została pominięta.Ważne jest jednak, że wielu rodzicówdoceniło szansę, jaką władze polskiestworzyły ich dzieciom, i posłało je doszkoły polskiej. Natomiast niechętne po-dejście niektórych działaczy do powsta-łej z niemałym trudem nowej instytucjioświatowej rzuciło cień na rzeczywistądbałość organizacji polonijnej o dobrodzieci. Moim zdaniem w dalszym ciągujest szansa na dwupłaszczyznową egzy-stencję obu form nauczania: polonijnąi polską. Mogą one współbrzmieć jakdwa płuca, które równomiernie oddy-chają w jednym organizmie, któremu naimię Polska.

Ta część mojej wypowiedzi jest pole-miką z głosami delegatów na VI Kongre-sie Klubu Polskiego, które zostały opubli-kowane w MP, 2004, nr 7-8, s. 5.

Polskie ślady na Słowacji

Zależy mi, aby dbano o miejsca związa-ne z Polską i o groby, w których spoczywa-ją Polacy. Rozesłałem apel do wszystkichCzytelników „Monitora” z wykazem miejsc,w których są pochowani polscy żołnierzez I wojny światowej, z prośbą o sprawdze-nie, w jakim stanie są mogiły, opiekę nad ni-mi i informowanie konsulatu. Nikt się nieodezwał! Jednakże moje konsekwentne dzia-łania sprawiły, że pani Romana Greguško-vá, już z własnej inicjatywy, wraz z mło-dzieżą polonijną z Nitry składa na tamtej-szym cmentarzu kwiaty i zapala znicze.Dziękuję jej za to! Podobnie dziękuję panuTadeuszowi Błońskiemu za odnalezieniezbiorowego grobu żołnierskiego w Koszy-cach i za uporczywe dążenie do odsłonięciatablicy w miejscu śmierci 26 polskich legio-nistów, rozstrzelanych przez Austriakówpodczas Wiosny Ludów w grudniu 1848 r.pod Koszycami. Słowa podziękowania kie-ruję też do pani Bożeny Kotuły za odnale-zienie zbiorowej mogiły polskich żołnierzyw Preszowie. Prawdziwie wzruszająca jestteż pamięć pani Renaty Strakowej o grobiei postaci Marii Urbasiówny-Holoubkowej.Uczmy się więc na tych przykładach wszy-scy i nie zaniedbujmy pamięci o przodkach!

Ocena słowackiej Polonii

Pragnę z całą odpowiedzialnością po-wiedzieć, że moja opinia o Was, DrodzyRodacy, jest wysoka. Przede wszystkimna podkreślenie zasługuje to, że jeste-ście Państwo w jednej organizacji, cojest bardzo rzadko spotykane w innychkrajach. Kolejnym pozytywem jest otwar-tość na możliwość przyjęcia między WasSłowaków czy np. Węgrów, a więc prak-tyczne wypełnianie treścią nazwy Klubu.Działacze, którzy dwanaście lat temustworzyli organizację polonijną na Sło-wacji, z satysfakcją mogą powiedzieć, żeprzetrwali trudne lata w komunistycznejCzechosłowacji, przechowali swoją pol-skość i pięknie się zjednoczyli z pozosta-łymi rodakami. Godnym uznania jest wie-le inicjatyw regionalnych środowisk polo-nijnych, które przy szczupłych środkachfinansowych i wsparciu stosunkowo nie-licznych uczestników niejednokrotniewykraczają poza ramy zwyczajnej dzia-łalności. Myślę tu szczególnie o ambit-nych i profesjonalnych przedsięwzię-ciach oddziału Koszyce z prezesemTadeuszem Błońskim, który jest spiritusmovens Dni Polskich, Spisz i Eury Art, or-ganizowanych przy pomocy nieocenionej

FOTO

: DAR

EK W

IECZ

OREK

Page 12: Monitor Polonijny 2006/09

pani Urszuli Szabados, oraz o inicjaty-wach oddziału w Bratysławie, gdzie pa-nie prezes Małgorzata Wojcieszyńskai Beata Wojnarowska od lat wyspecjali-zowały się w organizowaniu dużych im-prez właściwie o charakterze międzyna-rodowym. Mowa tu o Balu Polskimi Dniach Polskich. Na podkreślenie zasłu-gują też kontakty „polskiej Bratysławy”z Polonią w Austrii. Docenić trzeba takżeoddział w Martinie (kolebka KlubuPolskiego) z zawsze pogodną i pomocnąprezes Ireną Zacharovą, która od latprzygotowuje spotkania młodzieży polo-nijnej. Pochwalić należy również talentyorganizacyjne prezes oddziału w Nitrzep. Romany Greguškovej i jej dbałośćo dzieci i duchowość polonijną. To dziękiniej co miesiąc w tamtejszej katedrze od-bywają się polskie msze. Znaczące za-sługi dla integracji środowisk polonijnychma region Środkowe Poważe i jego pod-oddziały w Trenczynie (p. Renata Strako-vá - niestrudzona organizatorka „Przyja-źni bez granic”), Poważskiej Bystrzycy(p. Maria Peruňská – symbol pracy u pod-staw) i Dubnicy nad Wagiem (p. prezesZbigniew Podleśny – „uparty Zaolziak”,twórca „Dni Przyjaźni”). W ten swoistypanteon animatorów życia polonijnegowpisuje się obecnie p. KatarzynaBieliková, która tworzy oddział Klubuw Żylinie. Słowa podziękowania i szcze-rego uznania należą się też dotychczaso-wym prezesom Klubu Polskiego, p.p. Ry-szardowi Zwiewce, Elżbiecie Dutkovej,Jolancie Grali-Bednárčik i Annie Totho-vej. Pozwolę sobie do tego grona dołą-czyć jeszcze pana Zbigniew Stebla, swe-go rodzaju alfę i omegę we wszystkichsprawach polonijnych na Słowacji, orazpanią Grażynę Lašček, ogromnie zaan-gażowaną w sprawy polonijne w okresieswojej bratysławskiej prezesury.

Nie sposób nie wspomnieć też ludzi,którzy życzliwie i bezinteresownie od latpomagają Polakom, z którymi zetknął ichlos nad Wagiem czy Dunajem: TadeuszaFrąckowiaka, konsula honorowego RPw Liptowskim Mikulaszu, dra IreneuszaPrzewłockiego, anestezjologa, czy teżPawła Jurkiewicza, właściciela biurapodróży w Pieszczanach. Osobne podzię-

kowania należą się tłumaczom, którzypomagają poszkodowanym polskim oby-watelom na policji, w szpitalach i sądach.

Wspomnieć też trzeba o tych, którzyznaleźli się na Słowacji i tu promują pol-ską kulturę i sztukę: Romana i Jana Ber-gerów, rodzinę Binderów, Tadeusza Błoń-skiego, Franka Chmiela, Ewalda Danela,Krystynę Figurovą i wielu, wielu innych.Edukację polonijną wspierają też lektorkijęzyka polskiego panie dr dr: MariaMagdalena Nowakowska (Bratysława),Gabriela Olchowa (Bańska Bystrzyca)i Bożena Kotuła z Preszowa (wymienionew kolejności zasług).

Znaczącą grupę, która częściowo mie-ści się w terminologii Polonia, stanowiąpolscy księża. Jest ich na Słowacji kil-kudziesięciu. Są rozsiani po klasztorachi parafiach całego kraju. Reprezentująwiele zgromadzeń zakonnych. Pozdra-wiam każdego z nich z osobna, dziękujęza wiele możliwości spotkań i wspólneprzedsięwzięcia dla dobra spraw pol-skich. Szczególnie dziękuję ks. Stanisła-wowi Ługowskiemu za pomoc, którejprzez lata udzielał miejscowej Polonii,i msze, które odprawiał w Nitrze. Braty-sławskim franciszkanom dziękuję za po-sługę duszpasterską dla Polonii. Pallo-tynom, a w szczególności ks. JerzemuLimanówce, redakcyjnemu koledzez „Monitora”, składam specjalne podzię-kowania za pomocną dłoń okazywanąPolakom. Braciom Szkolnym z Bratysła-wy dziękuję za umożliwienie wynajęciapomieszczeń dla szkoły polskiej w Bra-tysławie.

Osobno dziękuję red. Dariuszowi Wie-czorkowi z PAP i nauczycielce DanucieWieczorek za wspieranie inicjatyw polo-nijnych. Wyrazy uznania należą się re-daktor naczelnej „Monitora Polonijnego”p. Małgorzacie Wojcieszyńskiej i całemuzespołowi redakcyjnemu oraz współpra-cownikom czasopisma. Nie mówię tychsłów dlatego, że moje pióro często go-ściło na Waszych łamach. „Monitor” jest,

nie tylko w mojej opinii, jednym z naj-lepszych czasopism polonijnych w świe-cie. Oddaję też szacunek poprzednimszefom „Monitora” p.p. Danucie Meyzie-Marušiak i Joannie Nowak-Matloňovej.Trzymajcie ster na tym samym kursie!

Godna podkreślenia jest praca paniUrszuli Szabados z Koszyc, animatorkiżycia kulturalnego Polonii, której głos odlat słyszymy na falach Radia „Patria”w audycji przeznaczonej dla polskiegoodbiorcy.

Lista osób zasługujących na podzię-kowania jest znacznie dłuższa. Proszęo wybaczenie wszystkich, których niewymieniłem. Każdemu z Państwa dzię-kuję i składam wyrazy najwyższego sza-cunku.

Sukcesy i porażki jako konsula

Główne satysfakcje to założenie szko-ły polskiej, przybliżanie historii ojczystejrodakom na obczyźnie, I WyszehradzkaLetnia Szkoła Języka Polskiego, zorgani-zowanie zjazdu księży polskich pracu-jących na Słowacji, zainspirowaniezmian w „Monitorze Polonijnym” orazkontakty i przyjaźnie, które tu nawiąza-łem. Moje niespełnione i niezrealizowanepomysły to leksykon Polonii na Słowacji,konkurs fotograficzny poświęcony MariiUrbasiównej-Holoubkovej oraz lokale dlawszystkich oddziałów Klubu Polskiego.

Dziękuję za możliwość wypowiedzi nastronach Waszego, Naszego czasopis-ma. Wszystkim Czytelnikom dziękuję zauwagę i życzę zdrowia i pomyślności. Tesame słowa kieruję do wszystkich Roda-ków żyjących na Słowacji. Przepraszam,że nie każdemu z Państwa mogłemuścisnąć dłoń i być może nie pomogłemwszystkim potrzebującym. Pozostanieciew moich myślach i sercach.

WOJCIECH BILIŃSKIWysłuchał i zredagował

DARIUSZ WIECZOREK

12

W imieniu Redakcji składam podziękowania Panu Wojciechowi Bilińskiemu zawspółpracę i pomoc przy tworzeniu naszego czasopisma. Życzymy wielu sukcesóww życiu zawodowym i rodzinnym.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA – REDAKTOR NACZELNA

MONITOR POLONIJNY

Page 13: Monitor Polonijny 2006/09

13

„Szukaliśmy wspólnego mianow-nika, który nadałby rytm tegorocz-nemu zgromadzeniu artystów“ –wyjaśnia Tadeusz Błoński. Dla 16artystów z Polski i Słowacji tematokazał się wyzwaniem i inspiracjąw twórczych poszukiwaniach.„Każdy zauważa coś innego, każdymoże inaczej odbierać znaki, a więc efekt pracy możebyć ciekawy“ – oceniaBłoński. Dla grafika JackaMrowczyka z AkademiiSztuk Pięknych z Krakowaznak jest codziennym na-rzędziem pracy. „Na ple-nerze stworzyłem dziełoabstrakcyjne, które opa-trzone w znaki otrzymałodrugie znaczenie“ – po-wiedział. Dla StanisławaGóreckiego z InstytutuSztuk Pięknych na uniwer-sytecie w Rzeszowie inspi-

racją jest słowacka przyroda gór.„Może to banalne, temat był opra-cowywany wielokrotnie, alew sztuce ważne jest to, jak artystareaguje na to, co go inspiruje“ –wyjaśnia. Henrieta Ľachová z Gel-nicy, pedagog ze szkoły średniej,do tematu podeszła inaczej: „Rea-guję na, według mnie, schizofre-

niczne czasy: z jednej strony widzi-my reklamy, które nawołują nas dozdrowego stylu życia, z drugiejstrony na wyciągnięcie ręki mamyprodukty, które są niezdrowe“. Jejprace powstały z pudełek po pa-pierosach, na których widnieją os-trzeżenia o szkodliwości palenia.Czwarty z kolei plener koszyckie-go oddziału Klubu Polskiego, podwóch zgromadzeniach na Spiszu,w tym roku odbył się w KoszyckiejBeli. „Zmiana otoczenia przynosiruch i zabrania powstawaniu ruty-ny, która nie tylko w sztuce jestniszcząca“ – wyjaśnia Błoński.

Jedenastodniowy ple-ner został zakończony ro-boczą wystawą w Pensjo-nacie „Siwec” w Koszyc-kiej Beli. Kolejne możli-wości obejrzenia dzieł ar-tystów przyniosą wysta-wy, które tradycyjnie jużrozpoczną się prezentacjąpodczas Dni Kultury Pol-skiej w Koszycach w listo-padzie, a potem w słowac-kich, polskich i austriac-kich miastach.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

Z nak graficzny, znak interpunkcyjny, znak drogowy, znakzodiaku, znak czasu, znak pokoju… Znak to temat tegorocznego

pleneru artystów plastyków, których zgromadził w Koszyckiej Beli nadzalewem Rużina organizator pleneru Tadeusz Błoński.

ZNAK

Uczestnicy pleneru: Štefánia GAJDOŠOVÁ-SIKORSKA - Słowacja • Zdenka BŁOŃSKA-ZÁBORSKÁ - Słowacja • Ewa PAWLUCZUK - Polska • Henrieta ĽACHOVÁ - Słowacja • Stanislaw BIAŁOGŁOWICZ - Polska • Aleksy PAWLUCZUK - Polska • Stanislaw GÓRECKI - Polska

• Stano CARDUELIS STEHLÍK - Słowacja • Maria SIUTA-GÓRECKA - Polska • Noemi RÁCZOVÁ - Słowacja • Barbara GANCARZ - Niemcy,Polska • Denis TOMKO - Słowacja • Jacek MROWCZYK - Polska • Tomáš AGAT BŁOŃSKI - Słowacja • Tadeusz BŁOŃSKI - SłowacjaPlener został zorganizowany przy wsparciu finansowym Ministerstwa Kultury RS – Sekcji Kultury Mniejszości Narodowych

WRZESIEŃ 2006

FOTO

: STA

NO S

TEHL

IK

FOTO: STANO STEHLIK

Page 14: Monitor Polonijny 2006/09

MONITOR POLONIJNY14

K olejne lato... Atmosfera piaszczystych plaż, słońca i muzyki rozbrzmiewa-jącej aż do rana. W tych ulotnych wrażeniach jest coś magicznego i zaska-

kującego zarazem. Ktoś zapyta dlaczego? Trójmiasto tuż nad brzegiem Bałtykuma w sobie coś tak niesamowicie przyciągającego, że trudno tego nie zauważyć.Tegoroczne lato na Wybrzeżu po raz kolejny zaskoczyło nas tysiącem wakacyj-nych atrakcji. Liczne festiwale, koncerty, imprezy klubowe. Żadne z polskichmiast nie ma obecnie tylu festiwali, co Sopot, nazywany letnią stolicą Polski.

TVP postanowiła kontynuować jedną ze swoich imprez rozrywkowych„Przeboje Jedynki”, dzięki czemu 4 sierpnia w Operze Leśnej w Sopocie odbyłsię festiwal Jedynki. Największym jego odkryciem stał się zespół BUTTON HAC-KERS z Katowic, który zaśpiewał piękną balladą MIĘDZY NAMI i zdobył I nag-rodę w dniu polskim. Drugie miejsce zajęła Kasia CEREKWICKA, a trzecie zespółBIG STAR. W drugim dniu – międzynarodowym I miejsce zyskał zespół z DaniiOUTLANDISH, na drugim miejscu znalazł się polski zespół BUTTON HACKERS,a trzecie miejsce przypadło piosenkarce z Belgii KATE RYAN. Atrakcją były kon-certy zespołów PERFEKT z gośćmi i KOMBI, które właśnie obchodziły swoje 25-i 30 -lecie. W wielkim finale wystąpiła DODA.

W dniach 11 i 12 sierpnia na naj-większej plaży w Gdyni odbyłasię trzecia edycja scenicznegoMEGA SHOW ze znakomitą mu-zyką światowej sławy DJ-ówi wokalistów Wzięło w nim udział80 tysięcy osób.Z kolei 24 sierpnia w Gdyni naSkwerze Kościuszki, w pięknejscenerii Daru Pomorza odbył sięszczególny koncert „Gala Lataz radiem”. Szczególny, ponieważw tym roku wakacyjna audycja„Lato z radiem” obchodziła jubile-usz 35-lecia. W bogatym repertu-arze koncertu znalazły się naj-większe przeboje takich zespo-łów i wykonawców, jak KOMBI,PERFEKT, CZEWONE GITARY,DE MONO, HAPPY AND, BOLTER,

BLUE CAFE, KRZYSZTOF KRAWCZYK, MAŁGORZATA OSTROWSKA.Rok po pamiętnym występie Jeana Michela Jarre’a w stoczni Gdańskiej z kon-

certem „Przestrzeń Wolności” wystąpił gitarzysta i wokalista zespołu PINK FLO-YD- DAVID GILMOUR. Muzycznie było to wydarzenie ciekawsze niż przed rokiem.Spektakl trwał trzy godziny i zgromadził 50 tysięcy fanów. Polskim akcentem byłudział Orkiestry Filharmonii Bałtyckiej pod dyrekcją Zbigniewa Preisnera, na for-tepianie zagrał też Leszek Możdżer. Koncert ten uświetnił 26. rocznicę powsta-nia NSZZ SOLIDARNOŚĆ. W dniach 1-3 września odbył się kolejny SOPOT FES-TIWAL, z udziałem m.in. ELTONA JOHNA, DEMISA RUSSOSA, HELENY VON-DRAĆKOVEJ, KARELA GOTTA, ale o tym w następnym numerze „MonitoraPolonijnego”.

I jeszcze jedna, tym razem smutna wiadomość. Dnia 1 sierpnia zmarł słynnytenor Zespołu Pieśni i Tańca MAZOWSZE - STANISŁAW JOPEK – „pierwszyFurman Rzeczypospolitej”. Przydomek ten zyskał dzięki popisowemu szlagiero-wi „Furman”, który potrafił zaśpiewać w 36 językach.

URSZULA SZABADOS

S tefan Bronisław Starzyński urodziłsię 19 sierpnia 1893 roku na war-

szawskim Powiślu w rodzinie inteli-genckiej, w której żywa była idea po-wstań narodowych. W latach 1905-1907 w Łowiczu przeżywał wydarze-nia rewolucyjne i wraz z braćmi Ro-manem i Mieczysławem brał udziałw strajku szkolnym. W latach 1907-1911 był uczniem prywatnego gimnaz-jum E. Konopczyńskiego w Warszawie,a na konspiracyjnych spotkaniachZwiązku Młodzieży Postępowo-Niepo-dległościowej - „Filarecja” kształtowałysię jego młodzieńcze wizje przyszłejniepodległej Polski. Za nielegalną dzia-łalność oraz kolportaż socjalistyczne-go „Robotnika” był trzykrotnie areszto-wany.

Konspiracyjną działalność kontynu-ował w czasie studium ekonomii naWyższych Kursach Handlowych im.Zielińskiego w Warszawie. Od 1912 ro-ku był członkiem Związku Strzeleckie-go. Podczas I wojny światowej służyłw Legionach Polskich i w Polskiej Or-ganizacji Wojskowej, założonej w pa-ździerniku 1914 roku przez Józefa Pił-sudskiego, a potem do 1921 rokuw Wojsku Polskim. W latach 1921-1924 był sekretarzem generalnym pol-skiej delegacji w Polsko-RadzieckiejMieszanej Komisji Reewakuacyjneji Specjalnej w Moskwie. Po zakończe-niu prac komisji został dyrektorem de-partamentu w Ministerstwie Skarbu,a we wrześniu 1929 roku wiceminist-rem. W latach 1930-1933 był posłemna Sejm z ramienia sanacyjnego Bez-partyjnego Bloku Współpracy z Rzą-dem (BBWR), głównej organizacji poli-tycznej obozu rządzącego, spełniającejfunkcję partii politycznej.

W latach 1932-1934 był wicepreze-sem Banku Gospodarstwa Krajowegoi komisarzem generalnym PożyczkiNarodowej. Wśród ekonomistów zna-no go jako zwolennika etatyzmu i inter-wencjonizmu państwowego. Od roku1931 był wykładowcą w Szkole Głó-wnej Handlowej. Stefan Starzyński jest

TO WARTO WIEDZIEĆ

Muzycznapocztówka

z Wybrzeża Gdańskiego

Page 15: Monitor Polonijny 2006/09

15

także autorem wielu prac z zakresuekonomii, m. in. Roli państwa w życiugospodarczym (1927) i Myśli państwo-wej w życiu gospodarczym (1928).

W dniu 2 sierpnia 1934 roku Sta-rzyński został mianowany na stano-wisko komisarycznego prezydentaWarszawy. O tej nominacji zdecydowa-ły nie tylko jego zdolności organizacyj-ne, ale także wierność dla zwycięskie-go po przewrocie majowym obozu po-litycznego.

Jako prezydent polskiej stolicyz uporem realizował swą koncepcję eu-ropeizacji Warszawy. Plan rozbudowymiasta stale konsultował z architekta-mi i urbanistami. To z jego inicjatywyrozbudowano urządzenia komunalne,miejską sieć komunikacyjną, sieci ka-nalizacyjne i wodociągowe, rozbudo-wano stołeczny system energetyczny.Dzięki preferencjom kredytowym roz-winęło się prywatne i spółdzielcze bu-downictwo mieszkaniowe w takichdzielnicach, jak Grochów, Saska Kępa,Mokotów, Rakowiec, Koło i Żoliborz.To Starzyński w walce ze spekulacyjnąrentą gruntową rozwinął akcję gro-madzenia w rękach miasta gruntówniezbędnych dla jego planowanej roz-budowy i rozszerzenia terenów rekrea-

cyjnych. Z inicjatywy prezydenta wzro-sła liczba szkół publicznych, instytucjiochrony zdrowia i opieki społecznej.W 1935 roku zainicjował akcję„Warszawa w kwiatach i zieleni”, a pó-źniej przyczynił się do zorganizowaniawystaw: Warszawa Przyszłości (1936 r.),Dawna Warszawa (1937 r.), WarszawaWczoraj, Dziś i Jutro (1938 r.). Z jegoinicjatywy powstała w Warszawiew 1935 roku Komisja Opieki nad Za-bytkami, a w 1936 roku Muzeum Daw-nej Warszawy. Starzyńskiemu udałosię utworzyć wokół Zarządu Miejskie-go bardzo aktywne środowisko urba-nistyczno-architektoniczne, które z je-go inicjatywy i przy jego udziale opra-cowało w 1937 roku 4-letni plan roz-budowy stolicy i jej modernizacji podhasłem „Stolica frontem do Wisły”.

Ambitne plany Starzyńskiego przer-wał wybuch II wojny światowej. War-szawa pod kierownictwem swego pre-zydenta rozpoczęła przygotowania doobrony już w marcu 1939 roku, rozbu-dowując system biernej obrony prze-ciwlotniczej i przeciwgazowej. Całaludność przygotowywała schrony pu-bliczne i dbała o zastępcze źródła wo-dy w przypadku unieruchomienia miej-skich wodociągów. Wzmacniano stro-

py w zwykłych piwnicach, a poszcze-gólne domy zaopatrywano w środkiniezbędne do obrony (piasek, bosaki,łopaty, łomy). Szkolono tzw. brygadyobiektowe obrony przeciwlotniczej.W czerwcu 1939 roku Starzyński po-wołał Miejskie Zakłady Aprowizacyjne,których działalność niewątpliwie miaładuże znaczenie dla długotrwałej wrze-śniowej obrony Warszawy. Zakłady temiały zaopatrywać ludność w węgiel,mięso oraz tłuszcze. Reagując na wy-darzenia międzynarodowe, Starzyńskipowołał w sierpniu szefostwo SłużbyTechnicznej Wodociągów i Kanalizacji,wydał zalecenie tworzenia rezerw pali-wa w elektrowni i gazowni, zarządziłrejestrację wszystkich warszawiakówzobowiązanych do świadczeń osobis-tych na wypadek wojny w związkuz posiadanymi kwalifikacjami zawodo-wymi lub urządzeniami i środkami tran-sportowymi ważnymi dla obrony kraju.W dniu 24 sierpnia prezydent miastawezwał ludność stolicy do przyspie-szenia budowy schronów oraz kopaniarowów, a trzy dni później odwołał z ur-lopów wszystkich funkcjonariuszymiejskich. W obronę ludności miasta za-angażowane były zarówno straż ognio-wa, jak i Polski Czerwony Krzyż, szpitale

WRZESIEŃ 2006

Stefan Starzyński - l e g e n d a r n y p r e z y d e n t Wa r s z aw y

A ty co? Myślisz pewno, że to dziejów kraterWciąż tę samą wyrzuca romantyczną lawęI że to jeszcze jeden szalony bohaterNieopatrzną ułańską opętał WarszawęI tobie jeszcze ciągle marzy się o cudzieI o owych nadludzkich, co się biją chrobrze.Cudów chcesz? Pomyśl tylko, że są zwykli ludzieJak on, co zawsze wszystko chcą wypełnić dobrze.

Tymi słowami złożył hołd obrońcom Warszawy i jej legendarnemuprezydentowi Stefanowi Starzyńskiemu poeta Jan Lechoń. Odrozpoczęcia II wojny światowej upłynęło już 67 lat, ale Warszawapamięta o swoim prezydencie i w te wrześniowe dni warszawiacy,podobnie jak w latach minionych, składali kwiaty na jegosymbolicznym grobie na Cmentarzu Powązkowskim i pod jegopomnikami w Ogrodzie Saskim i na placu Bankowym.

WRZESIEŃ 2006

Page 16: Monitor Polonijny 2006/09

Przed kilkoma miesiącami pożegnaliśmyStanisława Lema, teraz dzięki krakowskiemuWydawnictwu Literackiemu, otrzymaliśmyniestety już ostatni zbiór jego felietonów, za-tytułowany Rasa drapieżców. Teksty ostat-nie. W zbiorze znalazły się teksty publiko-wane na łamach „Tygodnika Powszechne-go”. I chociaż Lem mówił o sobie, że jestoptymistą, w tym ostatnim zbiorze jego fe-lietonów nad optymizmem bierze jednak gó-rę pesymizm. W felietonach reaguje na

aktualne wydarzenia, na terroryzm, na woj-nę w Iraku, życie polityczne, i trudno się dzi-wić, że dochodzi do wniosku, iż: „Bilansświata jest ponury. Panuje strach”.

Miłośnicy twórczości Sławomira Mrożkaniewątpliwie sięgną po wydaną przez war-szawskie wydawnictwo „Noir sur Blanc” je-go autobiografię, zatytułowaną Baltazar.Książka ukazała się w tym roku, poprzedza-ło ją długie milczenie autora. Wyjaśnienie tejjego nieobecności znajdzie czytelnik

w Baltazarze. W dniu 15 maja 2002 rokuautor stracił przytomność. Był to udar móz-gu, a jego skutkiem afazja, czyli utrata zdol-ności posługiwania się językiem w mowiei piśmie, a także utrata pamięci. Życie ura-towali mu lekarze, reszty dokonać musiałsam; umiał czytać, ale nie rozumiał tego, coprzeczytał. Nie potrafił otworzyć drzwi, tele-fonować, pisać na maszynie, posługiwać siękartą kredytową czy komputerem. Nie rozu-miał żadnego z języków obcych, które wcze-śniej znał, ale także po polsku nie potrafiłułożyć sensownego zdania. Z żelazną woląodbudowywał swą tożsamość i mężniezwalczał swą niepamięć. Baltazar jest pierw-szą książką pisarza po powrocie „znikąd”.Jest jego autobiografią, z jej kart poznajemyinnego Mrożka.

O pisarstwie Józefa Hena pisaliśmy nie-dawno, polecając uwadze czytelników jegoksiążkę Mój przyjaciel król. Do ogromnegoi różnorodnego dorobku tego pisarza, na któ-ry składają się i powieści, i opowiadania, li-

MONITOR POLONIJNY16

i organizacje społeczne. W dniach od 1do 8 września Warszawa stała się obi-ektem nalotów lotniczych. Dosłowniepod bombami w dniu 3 wrześniaZarząd Miejski organizował punktyetapowe i Stołeczny Komitet Samo-pomocy Społecznej, których celem by-ło niesienie pomocy uchodźcom z oku-powanej już zachodniej Polski.

Począwszy od 5 września Warsza-wę ogarnęła gorączka ewakuacyjna.Nowo mianowany minister propagan-dy Michał Grażyński wezwał wszystkieurzędy, „sztaby partyjne”, prasę, cały„potencjał duchowy” stolicy do ewa-kuacji. Stefan Starzyński kategorycz-nie odmówił wykonania polecenia pre-miera Sławoja-Składkowskiego w spra-wie ewakuacji Zarządu Miejskiego, alewbrew jego woli komisarz rząduWładysław Jaroszewicz wycofał z mia-sta większość policji stołecznej orazniektóre oddziały straży ogniowej, a ta-kże zarekwirował część autobusów mi-ejskich. Rozkazy ewakuacyjne zdezor-ganizowały obronę wojskową miastaprzez ewakuację DowództwaI Korpusu, wywiezienie balonów zapo-rowych i reflektorów czy ewakuowanie

części personelu szpitali wojskowych.Na paniczne rozkazy ewakuacyjne pre-zydent miasta, wierni mu pracownicyZarządu Miejskiego, a później także or-ganizacje społeczne Warszawy odpo-wiedziały utworzeniem nowej struktu-ry instytucjonalnej życia publicznego.Wycofane oddziały policji zastąpiła,ciesząca się uznaniem ludności, ochot-nicza Straż Obywatelska. W nocy z 6na 7 września płk Roman Umiastow-ski, rzecznik prasowy NaczelnegoDowództwa, wezwał warszawiaków dobudowy barykad i wznoszenia zapórprzeciwczołgowych, jednocześnie po-lecając wszystkim mężczyznom zdol-nym do noszenia broni natychmiasto-we opuszczenie stolicy i udanie się nawschód. Miasto ogarnęła psychozaewakuacyjna, której twardo przeciw-stawili się dowódca obrony Warszawygen. bryg. Walerian Czuma, prezydentmiasta Stefan Starzyński, Straż Oby-watelska, aktyw społeczny i personelradiostacji Warszawa II z jej kierowni-kiem muzycznym Edmundem Rudnic-kim na czele.

W dniu 8 września gen. Czumamianował Stefana Starzyńskiego

komisarzem cywilnym przy Dowódz-twie Obrony Warszawy. Starzyński,jako najwyższy przedstawiciel władzcywilnych funkcjonujących w stolicy,wydał wszystkim osobom i instytu-cjom cywilnym polecenie pozostaniaw mieście i powrotu do zajęć zawo-dowych. W dniu 11 września ogłosiłmobilizację ochotników do Batalio-nów Pracy, a dzień później komisarzcywilny Stefan Starzyński rozpocząłwerbunek do tzw. OchotniczychBatalionów Obrony Warszawy, nazy-wanych przez warszawiaków „bata-lionami Starzyńskiego”. Do batalio-nów tłumnie zgłaszali się mieszkań-cy stolicy. Z tych ochotników sfor-mowano dwa bataliony, które wzięłyudział w walkach w okolicy Wila-nowa i w bohaterskiej obronieSadyby.

W obleganej Warszawie sprawniedziałał Komitet Samopomocy Społe-cznej, a szczególnie jego sekcje opie-ki nad ewakuowanymi, opieki nadrodziną i dziećmi, działało PogotowieHarcerek i Akademickiej Służby Po-mocniczej, która uruchomiła szpitalspecjalny dla dzieci. Działał Caritas

Lektury na długie wieczory

W ychodząc z założenia, że upodobania czytelniczebywają bardzo różne, w pierwszej powakacyjnej

rubryce, propagującej polską książkę, informuję tych,którzy słowu pisanemu pozostają wierni, o kilku tytułach,po które warto sięgnąć. Przedstawione w skrótowej formieksiążki są bardzo różne i może właśnie ta różnorodnośćsprawi, że czytelnik znajdzie wśród nich tę „swoją”.

BLIŻEJPOLSKIEJKSIĄŻKI

Page 17: Monitor Polonijny 2006/09

17

teratura sensacyjna i scenariusze filmoweczy serialowe, przybyła w tym roku książkaBruliony Profesora T. To dobry, klasycznyromans o zauroczeniu kobietą, a czytelnicyHena wiedzą, jak pięknie ten pisarz o kobie-tach potrafi pisać.

Ciekawym świata zwracam uwagę na pi-sarza, o którym jeszcze nie pisaliśmy. Jestnim Wojciech Albiński. Wydawnictwo „TwójStyl” właśnie wydało trzeci tom jego opo-wiadań, zatytułowany Antylopa szuka myśli-wego. Miejscem akcji, podobnie jak wewcześniejszych dwu zbiorach, jest Afryka,w której autor przeżył niemal pół wieku. Sweafrykańskie historie pisarz opowiada cieka-wie i mądrze, a każda z nich mogłaby byćzalążkiem wielkiej realistycznej powieścio Czarnym Kontynencie, którego problema-mi autor naprawdę żyje.

Nie tak często bywa, by polscy krytycy li-teraccy byli tak zgodni w ocenie debiutu, jakto się stało w przypadku wydanej przed kil-koma miesiącami przez „Wydawnictwo

Czarne” powieści Ignacego KarpowiczaNiehalo. Zgodnie uznali, że jest to jedenz ciekawszych i mocniejszych debiutów pro-zatorskich, a ponieważ autor mieszka w Ko-staryce i Etiopii, pojawiło się nawet przy-puszczenie o możliwości powstania kolejnejWielkiej Emigracji w polskiej literaturze.Powieść dzieli się na dwie części; pierwszato realistyczny opis jednego dnia w życiustudenta Uniwersytetu Białostockiego, pra-cującego w lokalnej gazecie, druga to stu-dium stanu świadomości młodego człowie-ka, rojące się od spostrzeżeń obyczajowychi stopniowo zmieniające się w oskarżeniepod adresem współczesnej Polski, z którejmłodzi wykształceni ludzie uciekają. Dojrza-łość wypowiedzi debiutanta pozwala wie-rzyć, że autor obdarzy nas jeszcze nie jednąksiążką.

I na koniec tego zwięzłego przeglądudobra wiadomość dla tych, którzy niecierpli-wie czekali na dalsze losy radcy kryminal-nego Eberharda Mocka, bohatera powieści

Marka Krajewskiego Śmierć w Breslau(1999 r.), Koniec świata w Breslau (2003),Widma w mieście Breslau (2005). W sierp-niu ukazała się obiecana przez autora i ocze-kiwana przez czytelników ostatnia część tet-ralogii o międzywojennym Wrocławiu i jegopolicjancie Mocku, nosząca tytuł FestungBreslau. Jest marzec 1945 roku, zmienionyw twierdzę Wrocław znajduje się w okrąże-niu i pod ostrzałem radzieckim, a Mock zma-ga się nie tylko ze złoczyńcami, ale takżez własną słabością. A wszystko to dzieje sięw ponurej scenerii wojennej apokalipsy,w podziemnych kanałach, miejscach dotądludziom niedostępnych. Mock, któregow tym tomie mieszkańcy miasta nazywają„bohaterem z Drezna”, w płonącym Wrocła-wiu dokonuje rozliczeń ze sobą samym.Z radcą kryminalnym się żegnamy, aleMarek Krajewski zapowiada już następnepowieści kryminalne, zaś my wierzmy, żebędą równie udane, jak cała tetralogia.

DANUTA MEYZA-MARUŠIAK

WRZESIEŃ 2006

i instytucje samopomocyŻydowskiej Gminy Wy-znaniowej. Szczególnieaktywnie działał PolskiCzerwony Krzyż, któryuruchamiał nie tylkopunkty ratownicze, aleotworzył także cztery no-we szpitale.

Historyk WarszawyMarian Marek Drozdow-ski – z którego opracowań korzy-stam, pisząc ten szkic – nazwał Sta-rzyńskiego mózgiem i sercem wal-czącej stolicy. I nie jest to przesada.Starzyński organizował od samegopoczątku obronę cywilną miasta, po-trafił do tej obrony zmobilizować je-go mieszkańców, a swymi radiowy-mi wystąpieniami dodawał im otu-chy i wiary w to, iż po raptownejewakuacji wszystkich urzędów niesą pozbawieni opieki i pozostawienina pastwę losu. Pomagała mu ak-tywnie radiostacja Warszawa II i śro-dowisko dziennikarskie, które do 23września redagowało prawie wszyst-kie warszawskie dzienniki, ukazu-jące się przed wybuchem wojny.

W dniu 23 wrześniaStefan Starzyński po razostatni stanął przed mik-rofonem Warszawy II,po raz ostatni rozmawiałz mieszkańcami oblega-nego miasta. W tymostatnim przemówieniupowiedział m.in.: „I choćtam, gdzie miały byćparki, dziś są barykady

gęsto trupami pokryte, choć płonąnasze biblioteki, choć palą się szpi-tale – nie za lat pięćdziesiąt, nie zalat sto, lecz dziś Warszawa broniącahonoru Polski jest u szczytu swejwielkości i sławy”.

W czasie tego przemówienia trwa-ło największe z dotychczasowychbombardowań Warszawy, będącewstępem do szturmu generalnego.Po przemówieniu Starzyńskiego,w czasie nadawania drugiej częścikoncertu c-moll Rachmaninowao godz. 15.05 zamilkła radiostacjaWarszawa II.

Warszawa kapitulowała 28 wrze-śnia 1939 roku. Stefan Starzyńskijeszcze do 27 października kierował

odbudową miasta. W tym czasieuczestniczył w konspiracyjnym przy-gotowaniu założeń i struktury Pol-skiego Państwa Podziemnego. Niem-cy aresztowali go 27 października1939 roku i uwięzili na Pawiaku,a w grudniu wywieźli prawdopodob-nie do Berlina. Później Starzyński tra-fił według jednych źródeł do obozukoncentracyjnego w Dachau, wedługinnych do kopalni potasu w Baelber-gu. Nie są znane okoliczności anidokładna data jego śmierci, jakoprawdopodobną podaje się 19 mar-ca 1944 roku.

W pamięci pokoleń nazwisko pre-zydenta Warszawy Stefana Starzyń-skiego spajać się będzie na zawszez obroną Warszawy, obroną, która,nie będąc dziełem elitarnych oddzia-łów wojskowych, ale dziełem ludno-ści cywilnej i zwykłych żołnierzy, sta-ła się swego rodzaju fenomenemw historii II wojny światowej, feno-menem, który posłużył jako wzór dlaLondynu w czasie bitwy o WielkąBrytanię.

DANUTA MEYZA-MARUŠIAK

Page 18: Monitor Polonijny 2006/09

MONITOR POLONIJNY18

P racę swoją, zatytułowaną„Polska mniejszość narodowa

na Słowacji”, poświęciłam Pola-kom zamieszkałym na Słowacji,skupiając się głównie na okresiepo uzyskaniu przez ten kraj samo-dzielności.

Przemiany społeczno-polityczne, któremiały miejsce po roku 1989 w krajachdawnego bloku wschodniego, stworzyłyrealne możliwości do wyrażenia i określe-nia tożsamości narodowej zamieszkałejtam ludności. Wśród krajów EuropyWschodniej – Słowacja jest państwemo najbardziej zróżnicowanej strukturze na-rodowościowej. Żyją tam również Polacy.Do chwili obecnej nie zostały podjęte pró-by umiejscowienia tej stosunkowo nie-wielkiej grupy narodowościowej (liczącejok. 3000 osób) – która zamieszkujewspólnie z bardzo licznymi i silnymi gru-pami narodowości węgierskiej, romskiej,niemieckiej, rusińskiej, ukraińskiej – wewspólnym państwie Słowaków.

Istota przeprowadzonych badań doty-czyła zatem próby wyjaśnienia poza inny-mi (których nie przytaczam), takichzagadnień jak:

- czy są dobrze zorganizowani?- czy Polacy zamieszkujący na Słowacjisą rozproszeni?

- w jakim stopniu fakt długotrwałegozamieszkania oraz posiadanie współ-małżonka narodowości słowackiej mawpływ na proces asymilacji,

- czy nie występują żadne napięciaw kontaktach ze Słowakami?

Odpowiedzi na postawione pytaniamieli udzielić uczestnicy przeprowadzo-nych badań w formie odpowiedzi na pyta-nia zawarte w ankietach. Biorąc pod uwa-gę duże rozproszenie respondentów poterytorium Słowacji, forma ta – moim zda-niem – była najdogodniejsza. Pozwalałana zachowanie anonimowości i udzieleniew miarę rzetelnych odpowiedzi przez an-kietowanych.

Wyniki badań, przeprowadzonychw maju i czerwcu 2005 roku, potwierdzi-ły silne więzi Polaków zamieszkałych naSłowacji z Ojczyzną, chęć podkreśleniatożsamości narodowej, potrzebę szersze-

go dostępu do polskiej prasy. 23,4% an-kietowanych ma trudności z dostępem dopolskiej prasy, natomiast 26,0% ocenia, iżnie ma w ogóle możliwości dostępu doniej. Chociaż 33,8% osób udzieliło odpo-wiedzi: „kto jest zainteresowany, to po-radzi sobie mimo problemów”, to jednaki oni dostrzegają ten problem. W wieluprzypadkach twierdzono, że jedynym pol-skojęzycznym pismem, z którym mająkontakt, jest wydawany przez organizacjępolonijną Klub Polski miesięcznik społecz-no-kulturalny „Monitor Polonijny”. Wię-kszość deklaruje codzienny kontakt z pol-ską telewizją ( 61,9% ) i audycjami radio-wymi (40,0%).

Badania przedstawiły także sytuacjęekonomiczno-społeczną, poziom aktyw-ności w życiu polonijnym i społeczeńst-wa słowackiego oraz relacje ze Słowa-kami.

Podstawowym źródłem utrzymania an-kietowanych jest praca zawodowa. Zde-cydowana większość respondentów de-klaruje posiadanie wykształcenia co najm-niej średniego (84,4%), z czego 51,9% le-gitymuje się dyplomem ukończenia wyż-szej uczelni. Jedynie15,6% deklaruje po-siadanie niższego wykształcenia.

Największa grupa respondentów pra-cuje w sektorze prywatnym - 33,3% męż-czyzn i 34,0% kobiet. Własną działalnośćgospodarczą deklaruje 12,5% mężczyzni 9,4% kobiet. W sektorze państwowymzatrudnionych jest 8,4% mężczyzni 24,5% kobiet. Osoby wykonujące wolnyzawód stanowią wśród mężczyzn 12,5%oraz 1,9% kobiet. Gospodarstwo domoweprowadzi 1,9% ankietowanych.

Na pytanie: „Jakie możliwości stwarza-ją dochody w Państwa rodzinie?”, zdecy-dowanie najczęstszą odpowiedzią, bo aż58,4% ankietowanych, było stwierdzenie:„Musimy oszczędzać, aby zaspokoić po-trzeby rodziny i wyjechać na wakacje”.25,9% badanych stwierdziło: „Pieniędzy

wystarcza na wszystko bez specjalnegooszczędzania”. Jednak stosunkowo dużyodsetek, tj. 14,3% stanowiły osoby, któreodpowiedziały: „Często nie wystarczanam na zaspokojenie podstawowych potr-zeb”.

Z odpowiedzi ankietowanych wynika,że duża część członków organizacji polo-nijnej nie działa w niej zbyt aktywnie(16,6% mężczyzn i 30,2% kobiet). Pozy-tywnym zjawiskiem jest duży odseteksympatyków organizacji, starających sięuczestniczyć w organizowanych przez niąimprezach (29,2% mężczyzn i 24,5% ko-biet). Niepokoi stosunkowo duża liczbaosób, które nie należą i nie uczestnicząw życiu organizacji polonijnej (41,7%mężczyzn i 30,2% kobiet). Głównym po-wodem takiego stanu rzeczy jest duże roz-proszenie Polaków na Słowacji.

Większość Polonii słowackiej ucze-stniczy w życiu kulturalnym i społecznymSłowacji. Wśród mężczyzn czynnie w nimuczestniczących znajdują się m.in. kon-certujący muzyk, autor wystaw plastycz-nych, doradca w kontaktach regional-nych, honorowy członek słowackich sto-warzyszeń i związków zawodowych.Kobiety zaś prowadzą działalność m.in.jako sponsor imprez kulturalnych, dzia-łaczka Stowarzyszenia na rzecz osób nie-pełnosprawnych, organizatorka imprezkulturalnych w miejscu zamieszkania.

Zdecydowana większość badanych(79,2%) ma ustabilizowane życie rodzin-ne i pozostaje w związku małżeńskim.Najliczniejszą grupą spośród uczestni-ków ankiety były osoby w wieku powy-żej 40 lat (84,6%). Osoby posiadającedzieci w wieku szkolnym stanowiły14,3% badanych.

Ankietowani w większości porozumie-wają się ze swoja rodziną wyłącznie lubgłównie po słowacku. Wynika to z faktu,że pozostają w związkach małżeńskichz obywatelami słowackimi. Na zajęcia

Polska mniejszośćnarodowa na Słowacji

Page 19: Monitor Polonijny 2006/09

19

języka polskiego członkowie rodzin ankie-towanych uczęszczają do szkółki piątko-wej w Bratysławie – 12 dzieci (w tym 4 dzieci w grupie przedszkolnej z uwagina zainteresowanie rodziców), w Poważ-skiej Bystrzycy – 12 dzieci. W roku szkol-nym 2005/2006 w szkółce w Dubnicynad Wagiem zajęcia się nie odbywają, po-nieważ część uczęszczających do niejdzieci kontynuuje naukę w SzkolnymPunkcie Konsultacyjnym w Bratysławie,inne wydoroślały i podjęły studia. Obecniena Słowacji w zajęciach szkółek piątko-wych i Szkolnego Punktu Konsultacyj-nego uczestniczy 84 dzieci. Należy na-dmienić, iż na przestrzeni pierwszych kil-ku lat działalności szkółek piątkowych odmomentu ich powstania, poziom znajomo-ści języka polskiego oraz wiedzy na tematjęzyka i kultury polskiej umożliwił jej ucz-niom udział w olimpiadach organizowa-nych w Polsce dla młodzieży polonijnej.Wychowankowie szkółek dzięki dobrejznajomości języka polskiego podejmowalinaukę na wyższych uczelniach w Polsce,w tym również na polonistyce. Istniejąprzypadki wyłącznego nauczania j. pol-skiego dzieci przez matki, Polki zamiesz-kałe na Słowacji.

Działalność organizacji polonijnej KlubPolskiego z pewnością ma wpływ na za-chowanie tożsamości narodowej naszychrodaków. Dzięki wydawaniu „MonitoraPolonijnego” i comiesięcznej audycji ra-diowej język polski wraz z aktualnymi wy-darzeniami społeczno-politycznymi i kultu-ralnymi z kraju oraz informacjami na te-mat życia Polonii dociera do szerokiegogrona odbiorców rozproszonych po tery-torium Słowacji.

Polska organizacja polonijna orazPolacy zamieszkali na Słowacji przezostatnich 12 lat dali się poznać jako or-ganizatorzy interesujących, odbywają-cych się na wysokim poziomie imprezkulturalnych, chętnie odwiedzane sąprzez Słowaków i, co należy podkreślić,wiele z nich na stałe zapisało się do ka-lendarza tradycyjnie organizowanychimprez kulturalnych na Słowacji.

Poza działalnością kulturalno-oświato-wą organizacja polonijna oraz Polacy ży-jący na Słowacji nie uczestniczą jednak

czynnie w życiu politycznym kraju swe-go zamieszkania. Zachowując nadal oby-watelstwo polskie, nie posiadają pełnychpraw.

Mimo zachowania polskiej tożsamościnarodowej nieunikniony wydaje się –choćby z uwagi na fakt, że są to małżeń-stwa mieszane – proces asymilacji kultu-rowej przy zachowaniu pewnych odręb-ności, wynikających z polskich tradycjii historii. Na spowolnienie tego procesumogą mieć wpływ dwa czynniki. Pierw-szym z nich jest prężna działalność kul-turalna i oświatowo-edukacyjna KlubuPolskiego, czynne lub nawet bierne ucze-stnictwo w działalności polonijnej osóbtam zamieszkałych oraz kontakty z inny-mi Polakami mieszkającymi na Słowacji.Drugim czynnikiem będzie dopływ imi-grantów lub osób przybywających naSłowację w celach zarobkowych, którewłączą się w działalność polonijną.

Chcąc przewidzieć przyszłość polskiejspołeczności mieszkającej na terytoriumSłowacji w bardziej odległej perspekty-wie, należy zauważyć, iż dotychczasowedziałania (na przestrzeni ostatnich dwu-nastu lat) w celu ochrony polskiej tożsa-mości mają tendencję rozwojową. Głęb-sza analiza prowadzonej przez polskąmniejszość narodową na Słowacji dzia-łalności kulturalnej i oświatowo-eduka-cyjnej pozwala sądzić, iż będzie ona kon-tynuowana. Tego rodzaju aktywnośćbędzie prowadzić do pogłębienia inte-gracji środowiska polonijnego, zachęca-nia do przystąpienia do organizacji polo-nijnej i działalności w jej strukturze orazumożliwi przekazanie kolejnemu pokole-niu cennych wartości naszej kultury i od-dali procesy pełnej asymilacji ze środo-wiskiem słowackim.

Dlatego ze swej strony chciałabym za-inspirować organizację polonijną do po-zyskiwania nowych źródeł dochodów(poza pomocą finansową, jaką uzyskujez polskich i słowackich instytucji pań-stwowych i pozarządowych), które umo-żliwiłyby rozwój i poszerzenie oferty jejdziałalności, np. założenie drużyn piłkinożnej dla chłopców i ich ojców. Mogły-by to być środki uzyskane przez Klubz prowadzenia działalności gospodar-

czej, w ramach której proponowałabymsprowadzanie z Polski czasopism i mie-sięczników, połączone z rozprowadza-niem ich wśród Polonii słowackiej i zain-teresowanych osób. Z przeprowadzo-nych badań wynika, iż niejednokrotnie je-dynym pismem polskojęzycznym, docie-rającym do Polonii słowackiej, jest„Monitor Polonijny”, a ankietowani pod-kreślają brak dostępu do polskiej prasy.

Inną formą pozyskania środków finan-sowych byłoby skorzystanie z odpisówpodatkowych członków i sympatyków„Klubu Polskiego”, jakie przysługują narzecz organizacji pożytku publicznego.Obydwa rozwiązania wiązałyby się z ko-niecznością zarejestrowania Klubu jakopodmiotu gospodarczego i instytucjiużytku publicznego.

Działania te wzmocniłyby pozycję or-ganizacji oraz skłoniły władze i członkówKlubu do większej aktywności. Jedno-cześnie zapewniłyby większe niż do-tychczas środki finansowe z przeznacze-niem na prowadzenie działalności statu-towej, łącznie z możliwością zatrudnieniapracownika etatowego. Uzyskane w tensposób środki pozwoliłyby również nawynajęcie, a w przyszłości zakup włas-nych pomieszczeń. Obecnie Klub Polskinie posiada własnego lokum, a adres dokorespondencji jest adresem pod którymmieści się Instytut Polski w Bratysławie.

Na zakończenia tą drogą chciałabympodziękować wszystkim tym Państwu,którzy uczestniczyli w prowadzonychprzeze mnie badaniach i tym samymprzyczynili się do powstania pierwszegoopracowania na temat „Polska mniej-szość narodowa na Słowacji”.

Jednocześnie życzę całej Poloniisłowackiej, stanowiącej jedną dużąrodzinę, wytrwałości i nowych inicjatyww działaniach na rzecz organizacjipolonijnej, którą jest Klub Polski,stanowiący namiastkę domu pozosta-wionego po drugiej stronie Tatr. Minio-nych 12 lat działalności Klubu jedno-znacznie wskazuje, że: „Polak potrafi”.

ELŻBIETA JURANYI-KRAJEWSKA(na podst. swej pracy magisterskiej,

napisanej na Wydziale Dziennikarstwa i NaukPolitycznych Uniwersytetu Warszawskiego,

na kierunku polityka społeczna)

WRZESIEŃ 2006

Page 20: Monitor Polonijny 2006/09

MONITOR POLONIJNY20

Czytelnicy OCENIAJĄ

B yłam jeszcze dzieckiem,gdy moja mama zaczęła

prenumerować MonitorPolonijny. W tamtym czasie– pamiętam – interesowałymnie jedynie artykuły,w których pisano o znanych

mi ludziach z tutejszego środowiskapolonijnego. Nie wiedziałam nic o kul-turze polskiej, mało co o historii i o rea-liach, więc reszta artykułów nie bardzodo mnie przemawiała.

Później wyjechałam do Polski na stu-dia, miałam okazję poznać literaturę, mu-zykę tego kraju, obejrzeć mnóstwo wy-bitnych polskich filmów, poznać mental-ność Polaków... Bardzo mi tego wszyst-kiego brakuje, więc dopiero teraz potra-fię naprawdę docenić istnienie miesięcz-nika dla tutejszych Polaków. Ze szczegól-nym zainteresowaniem czytam wywiadymiesiąca, artykuły o historycznych wyda-rzeniach oraz literaturze polskiej. Ciesząmnie również nowe twarze, pojawiającesię w Monitorze. Dobrze wiedzieć, żewszędzie w okolicy znajdzie się jakiś ro-dak.

Według mnie jednak zbyt mało miejscaw Monitorze poświęca się dzieciom tu-tejszej Polonii, które prawdopodobnie,oprócz znajomości języka, nie wiele wie-dzą o Polsce, gdyż mieszkają zbyt daleko,aby móc uczęszczać do szkółki piątkowejczy liceum polskiego, w których mogły-by dowiedzieć się czegoś więcej o kul-turze rodzimego kraju. Może zatem ja-kieś piosneczki dla dzieci wraz z nutami,wierszyki na różne okazje, krzyżówki,wymagające podstawowej wiedzy o pol-skich realiach, zachęciłyby dzieci do po-głębiania swojej wiedzy o Polsce?

W gruncie rzeczy uważam, że MonitorPolonijny jest coraz lepszy, ciągle się roz-wija, sprawia wiele przyjemności swoimczytelnikom i oby tak dalej! Trzymamkciuki i życzę dużo satysfakcji z pracy!

ANDREA CUPAŁ-BARIČOVÁ

• O G Ł O S Z E N I A • O G Ł O S Z E N I A • O G

Klub Polski Region Bratysława serdecznie zapraszana występ Kabaretu „E”

z Wiednia z przedstawieniem „Warszawa da się lubić“, któryodbędzie się dnia 23.09.2006 r. (sobota) o godz. 20.00w Pałacu Zichy, Bratislava. Występ jest organizowany przywspółpracy z Ambasadą PR w Bratysławie, InstytutemPolskim oraz Mestskou časťou Bratislava-Staré Mesto. Wstępwolny, ilość miejsc ograniczona!

Ambasador RP na Słowacji Zenon Kosiniak-Kamysz wrazz pracownikami oraz Kierownik Wydziału Konsularnego WojciechBiliński składają Pani Małgorzacie Wojcieszyńskiej, Redaktor Naczelnej„Monitora Polonijnego“ wyrazy najgłębszego współczucia w związku ześmiercią Mamy, która nastąpiła na Słowacji.

Małgosi Wojcieszyńskiej, naszej redaktor naczelnej, i jej rodzinie wyrazygłębokiego współczucia z powodu śmierci mamy składają koleżankii koledzy z redakcji. Pamiętaj, że masz przyjaciół!

Miła Małgosiu!Dotknięci niezmierną stratą, której doznałaś, wyrażamy Ci szczereubolewanie i współczucie. Wiemy, że bardzo ciężko przeżywasz to, co sięstało, ale los chciał, żeby Twoja Mamusia przyjechała się z Tobą pożegnać.

Jesteśmy z Tobą ...Rada Klubu Polskiego

Odeszłaś od Gosimateczko droga,Bez Ciebie ból,rozpacz i trwoga,I wieczna pozostaniew sercu rana,Bez Ciebie,Mamuś kochana...

• K O N D O L E N C J E •

Page 21: Monitor Polonijny 2006/09

21WRZESIEŃ 2006

SALES SPECIALIST FOR POLANDPopis pracovnej pozície: Sales Specialist for Poland by mal disponovať základnými obchod-níckymi vlastnosťami, ktoré mu pomôžu vedieť identifikovať obchodné príležitosti pri kľúčovýchzákazníkoch, komunikovanie s nimi a tým k smerovaniu a k zvyšovaniu obratu IBM. SalesSpecialist for Poland je zodpovedný za výnos, zlepšenie úrovne a vyhľadávanie príležitosti,získanie nových oprávnení v rámci rôznych krajín a Poľska. Je zodpovedný za uzatváranieobchodov a zároveň pôsobenie na zákaznickú spokojnosť s ponukami IBM. Sales Specialist forPoland pracuje samostatne a pod vedením „team leadra“ alebo viac skúseného „SalesSpecialistu“, ktorý mu poskytuje príležitostnú asistenciu. Očakáva sa od neho navrhovaniekonečných riešení a vyjadrení k predaju softwaru. Má prezentovať a vyzdvihovať kvalituvýrobkov IBM a tým zvyšovať predajnosť a dobré meno IBM na trhu.

STAŇTE SA SÚČASŤOU SPOLOČNOSTI, KTORÁ SA VO VÝZNAMNEJ MIERE PODIEĽA NA PÍSANÍ HISTÓRIE IT!KONTAKTNÉ ÚDAJE: Manpower Professional, Kolárska 6, 811 06 Bratislava, Slovenská republika

T: +421 2 5710 6905, F: +421 2 5710 6910, M: +421 905 20 30 40, [email protected], www.manpower.sk

Požiadavkyna zamestnanca:• vysokoškolské vzdela-nie • prehľad v IT oblasti• výhodou je prax naobchodníckych pozíciách• plynulá znalosť poľ-ského jazyka a aktívnaznalosť anglického

Zamestnanecké výhody:• práca v silnej medzinárodnej spoločnosti • možnosť kariérnehoa osobnostného rastu • možnosť kvalitného rozširovania praxev žiadanej profesií • 3 dni dovolenky v roku navyše po vyčerpanízákonom stanovenej sadzby • notebook na súkromné účely • voyagerna športové a kultúrne aktivity • možnosť vybrať si e-learningový kurzz reálnych 3000 kurzov • široký sociálny program • stravné lístky ,z ktorých 20,- Sk hradí zamestnávateľ • rôzne zľavy (napr, vo FoodCourte v Polus City Center) • bezplatné zdravotné vyšetrenie

UWAGA! Instytut Polski w Braty-

sławie informuje wszystkich sympaty-ków kultury polskiej i zainteresowa-nych informacjami o Polsce, że zewzględu na remont generalny obiektuprzy Nám. SNP 27 od września prze-jściowo zmienia adres swojej siedziby/Nám. SNP 13/, gdzie będzie prowa-dził swoją działalność podczas trwa-nia remontu. Numery telefonów, nu-mer skrzynki pocztowej i adresymailowe zostaną niezmienione.

KONKURS NA PRZEKŁAD Z LITERATURY POLSKIEJ Dyrektor Instytutu Polskiego w Bra-tysławie ogłasza konkurs literacki nanajlepszy przekład z literatury pol-skiej. Konkurs jest anonimowy i mo-że w nim wziąć udział każdy obywa-tel RS. Bliższe informacje możnauzyskać w czytelni IP, pod nr tel. 54 43 20 13 bądź na stronie interne-towej www.polinst.sk

Instytut Polski we wrześniu przyjmujezgłoszenia na roczny kurs języka pol-skiego, który rozpocznie sie w paździ-erniku w dwóch grupach – dla począt-kujących i zaawansowanych. Bliższeinformacje można uzyskać w czytel-ni IP, pod nr tel. 54 43 20 13 bądź nastronie internetowej www.polinst.sk

G Ł O S Z E N I A • O G Ł O S Z E N I A • O G Ł O S Z E N I A •

DNI KULTURY POLSKIEJ W BRATYSŁAWIE/12 – 23 WRZEŚNIA 2006 R./• 18 września, godz. 17.00, Bratysława, Hudobný salónZichyho paláca • Otwarcie wystawy fotografii ZbigniewaKulika Karkonosze • We współpracy z Muzeum Sportui Turystyki w Karpaczu • 18 września, godz. 19.30, Bratysława, Divadlo F7,Františkánske nám. 7 • Slučka pre dvoch („Stryczek dladwóch albo rzeź domowa”) Ivana Bukovčana – spektakl kra-kowskiego Teatru KTO w reżyserii Mira Procházky • 19 września, godz. 18.00, Bratysława, Nádvorie Zichyhopaláca • Prezentacja Polskich Linii Lotniczych LOT z okazji60. rocznicy otwarcia połączenia lotniczego Warszawa - Praga• Przegląd mundurów obsługi i pilotów PLL LOT • Historianarysowana na niebie - wystawa plakatów PLL LOT• 19 września, godz. 20.00, Divadlo F, Františkánske nám. 7 • Predám dom, v ktorom nemôžem bývať („Sprzedam dom,w którym już nie mogę mieszkać”) na podstawie życia i twórc-zości B. Hrabala – spektakl krakowskiego teatru KTO w reży-serii Jerzego Zonia• 20 września, godz. 18.00, Altánok – Hviezdoslavovonám. • Duet Jorgos Skolias & Bronisław Duży - koncert jaz-zowy z elementami muzyki etno. • 21 września, godz. 18.00, kino Múzeum - Nádvorie Starejradnice. • Projekcja filmu „Mistrz” ( 2004 – 120 min.) w re-żyserii P. Trzaskalskiego • 22 września, godz. 18.00, kino Múzeum - Nádvorie Starejradnice. • Projekcja filmu „Anioł w Krakowie” ( 2002 – 90min.) w reżyserii A. Więcka

• 22 września, godz. 20.00, Nádvorie Zichyho paláca.Clarideon - koncert duetu: Jan Jakub Bokun - klarnet, MichałMoc – akordeon• 23 września, godz. 20.00, Nádvorie Zichyho palácaWystąpienie polskiego kabaretu „E...“ z Wiednia pod nazwąWarszawa da się lubić, we współpracy z Klubem Polskimw Bratysławie • 18 – 23 września, Cafe Restaurant Zichy • Dni kuchni pol-skiej przygotowane przez kucharza hotelu Gołębiewski• 24 września, godz. 19.00 i 25 wrzesień, godz. 14.00 –Skalica. Uroczysty koncert z okazji otwarcia międzynarodo-wej Środkowoeuropejskiej Szkoły Wyższej w Skalicy.Koncert z udziałem polskiej wiolonczelistki Aleksandry Ohar-Sprawki w ramach projektu V4 - 4V / Visegrad 4 – 4Violoncellists/• 22 września, godz. 18.30, Nitra, Divadlo A. BagaraWoyzeck Georga Büchnera – spektakl Teatru im. WojciechaBogusławskiego z Kalisza w reżyserii Mai Kleczewskej w ra-mach 15. Międzynarodowego Festiwalu Divadelná Nitra2006 (22-27.9) • 23 września, godz. 20.00 – 21.30, Bratysława, Námestieslobody. • 23 września, godz. 23.00. – Bratysława, Uniqueclub. Wieczór polskich DJ–ów: Davida Druma i Fusion F• 25 września, godz. 17.00, Bratysława, Instytut KulturyWęgierskiej, Palisády 54 Dyskusja panelowa na temat: Efektyprawne wydarzeń v 1956 roku w Polsce i na Węgrzechz udziałem prof. Jana Sandorskiego z Uniwersytetu AdamaMickiewicza w Poznaniu• 29.09. - 25.10.2006, Bratysława, dvorana MK • Między-narodowa wystawa Bridge:ing. Symbols and art. z udziałemartystów polskich Karoliny Kowalskej i Janka Simona

Dnia 6 sierpnia o godzinie 20.20 przyszłana świat Karolina Zofia Bilińska.Rodzicom – Irenie i Wojtkowi – serdecz-nie gratulujemy, a Karolinie życzymyzdrowia, szczęścia i pomyślności!!!

RedakcjaJuż wybiła oczekiwana godzina,Na świat przyszła ukochana dziecina.Szanowni Rodzice - niech zdrowo rośnieI rozkwita, jak pączek o wiośnie,Niech wniesie szczęście pod strzechę,Z córeczki swej miejcie dużą pociechę.Szanownym Państwu Bilińskim z okazjinarodzin UKOCHANEJ CÓRECZKI dużoszczęścia, radości i łask Bożych życzą

członkowie Klubu PolskiegoRegion Środkowe Poważe.

Pani Elżbiecie Juranyi-Krajewskiej gratu-lujemy z okazji obrony pracy magister-skiej na temat słowackiej Polonii.

Klub Polski

• Ż Y C Z E N I A •

I N S T Y T U T P O L S K I W B R AT Y S Ł A W I E P R O G R A M – W R Z E S I E Ń

Page 22: Monitor Polonijny 2006/09

MONITOR POLONIJNY22

Niekoľko miest, ktoré som malav programe cesty, som si vedela užpred odletom s niečím stotožniť.Zároveň som so smútkom zistila,ako málo toho o takej blízkej kraji-ne, akou je Poľsko, viem a ako má-lo jeho pozoruhodných lokalítsom doteraz vôbec registrovala.

Varšavu som poznala ako sym-bol bojov a mesto podpisu nesláv-ne známej zmluvy, Gdansk bol premňa symbolom hnutia Solidar-ność, v Sopote kedysi vystupovaliznáme spevácke hviezdy, ktorýchpiesne som počúvala.

Severný sused ma však miloa príjemne prekvapil. Prístavnémesto Gdansk sa v mojej mysli za-fixovalo niekedy pred viac akodvadsiatimi rokmi, a tak som oča-kávala, že okrem lodeníc a expozí-cie pripomínajúcej aktivity zná-meho robotníckeho hnutia,v ňom ani nebude iné čo pozerať.V duchu sa jednej zo súčastí prí-morského trojmestia ospravedl-ňujem. Staré brány a dlhé ulices pôsobivými zdobenými domamipo ľavej i pravej strane, príjemnénábrežie ako stvorené na pre-chádzky v ktoromkoľvek ročnomobdobí, Gigantický žeriav či Nep-túnová fontána pred radnicoumôj mylný dojem po malej chvílinapravili. Všade navyše úhľadnékaviarničky a obchodíky s všade-prítomným pokladom regiónu -jantárom.

Očarila ma Toruň. Zarazilo ma,že som nevedela o takom význam-nom meste s toľkými pamiatkami,predovšetkým z obdobia gotiky.

O meste, ktoré malo úplne inú at-mosféru skoro ráno, keď kostoly,domy, budova planetária, ale aj so-chy na námestiach halil rannýopar, a celkom inú tvár ukazovalonávštevníkom cez poludnie, keďnaň dopadali slnečné lúče. Totomesto dokáže podľa mňa zaujaťnávštevníkov každého veku. Tí na-jmladší sa môžu predbiehať v hľa-daní zaujímavých súsoší a hádať,ako sa viažu k miestu, na ktoromstoja, či ochutnávať perníčky, star-ší turisti zasa obdivovať gotickúarchitektúru alebo sa vydať kuKopernikovmu múzeu či k rui-nám hradu.

Ohromila ma majestátnosť Palá-ca kultúry a vedy vo Varšave, nechtúto pýchu mesta pred desaťročia-mi vybudovali z akých pohnútok.

Pohľad z výšky veže na rozostava-né mesto na mňa pôsobil skôr za-rmucujúco a výhľad mi pripomí-nal panorámu jedného zo stredo-slovenských okresných miest, po-značeného socialistickou archi-tektúrou. Veľmi ma však prekva-pilo, že vežiaky vyrastajúce v oko-lí paláca, ktoré pri pohľade z výš-ky veže pôsobia dosť odstrašujú-co, mi poľské hlavné mesto ne-znechutili. Možno za to mohla ná-sledná prechádzka starým me-stom, jeho uličkami i námestímobklopeným meštianskymi doma-mi, ktorým rozhodne nechýbapôvab. Hoci je varšavské starémesto na metropolu takého veľ-kého štátu dosť malé, za zázrakpovažujem, že sa po vojne jednot-livé stavby podarilo zrekonštru-ovať podľa zachovaných starýchnákresov.

Sopot musí mať v letných me-siacoch úžasnú atmosféru. Ajkeď mnohí ľudia tvrdia, že totokúpeľné mesto svoje najlepšiečasy zažilo pred rokmi, keďv rámci socialistického táborapatrili k tým najvychytenejšímstrediskám. Časť z tej neopako-vateľnej atmosféry si dlhá plážo-vá promenáda či pešia zóna za-chovali aj počas mojej jesennejnávštevy. Chýbalo však to, čo jepri mori dosť podstatné - slnko.Je chvályhodné, že Poliakom ne-chýba snaha urobiť čo najviacpreto, aby sem prilákali a udržalitu hostí čo možno najdlhšie.Zápal pre vec som postrehla asinajzreteľnejšie v stredovekommestečku Chelmno. Stotožne-ním sa mesta so sv. Valentínompočínajúc a križiackymi súboj-mi, do ktorých sú návštevnícivtiahnutí, končiac. Mesto zamilo-vaných by mohlo aj mnohým slo-venským mestám ukázať cestu,ako sa dá rozvíjať cestovný ruch.

P O L S K AOczami słowackich dziennikarzy

DENISA ČIMOVÁautorka pracuje v denníku

Hospodárske noviny

Na moju prvú cestu do Poľska som mierila nezaťaženápredsudkami. Na rozdiel od väčšiny Slovákov som totiž

doposiaľ nezažila atmosféru poľských trhov. Preto som si obyvateľovPoľska nepredstavovala ako obchodníkov a Poľsko vo mnenevzbudzovalo predstavu krajiny, kam sa oplatí spoza hraníc cestovaťnajmä za výhodným nákupom.

Očarujúca Toruň, prekvapujúci Gdansk

Page 23: Monitor Polonijny 2006/09

Wrzesień 2006 23STRONĘ OPRACOWAŁA MAJKA KADLEČEK

1. Trzy nauki ścisłe – matematyka, fizyka i ...

2. Biała, czasem kolorowa; w szkole jest niezbędna.

3. Właśnie się skończyło kolorowe, ciepłe ...

4. Obok uczennicy siedzi ...

5. Angielski, polski, francuski, słowacki .....

6. W klasie są cztery – tylko pierwszacy w nim czasem stoją.

7. Idą klasy. Pierwsza A, pierwsza B i klasa pierwsza ...

8. Najfajniejsza chwila w szkole.

Czy Wam też w lipcu wydawało się, że koniecwakacji jest gdzieś hen, hen przed Wami? Takdaleko, że aż chyba za horyzontem. Dwa miesiąceto, jak by się wydawało, po prostu kawał czasu.Ale Wy na pewno się nie nudziliście ani przezchwilę i udało się Wam zapełnić każdy wakacyjnydzień i wieczór. Niestety, ten czas minął bardzoszybko. Zdecydowanie zbyt szybko. Przed chwilą

odbieraliście świadectwa, a już teraz siedziciez powrotem w ławkach. Klasa, tablica, przed niąnauczycielka, na korytarzu woźna. Nic się chybanie zmieniło przez wakacje. Tylko, że Wy jesteściew kolejnej klasie. Nie ważne, czy w drugiej,szóstej, czy maturalnej. Życzymy Wam, aby w tymroku każda ocena, co do jednej, była wyłącznie ...Jaka? Dowiecie się, gdy rozwiążecie krzyżówkę!

WRZESIEŃ 2006

1.

2.

3.

4.

5.

6.

7.

8.

Page 24: Monitor Polonijny 2006/09

Wrzesień zaczyna się nieszczególnie.Definitywnie skończyły się wakacje i urlopy.Optymiści cieszą się z babiego lata.Pesymiści mówią, że w tym roku na pewnonie przyjdzie. A realiści po prostu czekają,co będzie. Ale nie należy się oszukiwać. Jeślicoś raz się skończyło, to najpewniej efektjest definitywny i wieczny. Z latem też takbywa...

Wrzesień to czas uczniów. Dziękujęlosowi, że na swoje liceum mogę oddwunastu lat patrzeć wyłącznie z drugiejstrony ulicy. I nie muszę, po prostu niemuszę już nigdy przechodzić na drugąstronę. W chwili obecnej jest mi najbardziejżal pierwszoklasistów. Podobno niektóredzieci nawet cieszą się z tego, że zaczynająnaukę... Minie kilka dni i będzie po radości.

Wrzesień, jak widać, nie nastraja mnieoptymistycznie. A jeśli trzymać się tema-tu kuchennego, wystarczy sobie przy-pomnieć zawartość talerzy w stołówceszkolnej... i woźną, pilnującą, bywszystko zostało zjedzone. Niektó-rym podobno do dzisiaj śnią siękoszmary, w których muszą przeżu-

wać pełen talerz wątróbki. A woźna w nie-bieskim fartuchu stoi za plecami i czuwa…

I właśnie dotarłam do sedna rzeczy. Czyistnieje jakaś potrawa, której by Państwonigdy, przenigdy nie zjedli. Nawet umierającz głodu na pustyni albo na bezludnejwyspie? Nie mówię tu o np. ośmiornicachalbo czymś podobnie śliskim, ale o czymśrodzimym i powszechnym. Ja np. nie jemogórków. Ich nawet mikroskopijny śladwyczuwam w czymkolwiek. Ale, co jestciekawe, moje ograniczenie dotyczywyłącznie ogórków świeżych. Kiszonezjem, konserwowe również. Nawet je lubię.Może to jest właśnie sposób, jak polubić coś,za czym się nie przepada. Z nieprzyjacielazrobić przyjaciela. Ogórki świeże – fe!Ogóreczki kiszone, ogóreczki konserwowe– mniam. Czary mary... Wybaczcie, ale

przyszło mi do głowy, że może by takspróbować i z ludźmi? Tych

nieprzyjaznych jakoś przetworzyć.Może potem okaże się, że sącałkiem – „mniam“? Ale jakprzetworzyć? Może ktoś ma jakiśpomysł?

MAJKA KADLEČEK ZA MIESIĄC: W PAŹDZIERNIKU – PAŹDZIERNIAKIMAJKA KADLEČEK ZA MIESIĄC: W PAŹDZIERNIKU – PAŹDZIERNIAKI

- czyli coś, czego najbardziej nienawidzimy

Coś, czego najbardziej nienawidzimy, czyli coś, czego nigdy nie zjemy, przynajmniej w życiu obecnym.

Młode, nieduże ogórki poukładać ciasno w słojach.Włożyć suchą gałązkę kopru z nasionami, kilkaząbków czosnku, kawałek korzenia chrzanu, kilkaziaren gorczycy, ewentualnie liście czarnejporzeczki albo winogrona. Słoiki dopełnić gorącąwodą ze solą – na litr wody jedna łyżeczka soli.Kisić prze dwa, trzy dni w temperaturze pokojowej,potem przenieść do chłodniejszego pomieszczenia.

NAJPROSTSZE OGÓRKI KISZONECzyste ogórki powkładać do słoików, na dnowłożyć gałązkę kopru z nasionami, liśćlaurowy, gorczycę, kawałek chrzanu.Zalewa: Zagotować wodę (na litr wody dodać 2 dag soli). Dodać 0,2 litra octu albo łyżeczkękwasku cytrynowego. Gorącą zalewę wlać dosłoików z ogórkami. Słoiki zamknąć ipasteryzować przez 20 minut.

OGÓRKI KONSERWOWE