Monitor Polonijny 2016/2

32
ISSN 1336-104X str.4 Czterdzieści dni na zmiany Wielkie czekanie na wielkie otwarcie i... Wielkie czekanie na wielkie otwarcie i... Wielkie czekanie na wielkie otwarcie i... str.12 W przededniu 60-lecia Instytutu Polskiego str.5

description

 

Transcript of Monitor Polonijny 2016/2

Page 1: Monitor Polonijny 2016/2

ISSN

133

6-10

4X

str.4

Czterdzieści dnina zmiany

Wielkieczekaniena wielkieotwarcie i...

Wielkieczekaniena wielkieotwarcie i...

Wielkieczekaniena wielkieotwarcie i...

str.12

W przededniu 60-leciaInstytutu Polskiego

str.5

Monitor02 #2452:Monitor02 01/02/16 11:56 Page 33

Page 2: Monitor Polonijny 2016/2

 

22 MONITOR POLONIJNY L

P odobnie jak w latach ubie głych,również w tym roku Klub Pol ski

został zarejestrowany jako organi-zacja, mogąca przyjmować dotacje2 % z podatków za rok 2015 od osóbfizycznych i prawnych.

Działalność klubowa jest reali-zowana przede wszystkim dziękiwielkiemu zaangażowaniu działa -czy i  członków Klubu na tereniecałej Słowacji. Nasza organizacjaotrzy muje dotacje głównie od in-stytucji rządowych Słowacji i Polski,ale równie ważne jest wsparcie,którego może nam udzielić każdy z Państwa, darując nam 2% swoichpodatków. Ta darowizna jest nie -zmiernie ważna dla nas, bowiem towłaśnie ona pomogła nam w real-izacji zadań w roku ubiegłym, szcze -gólnie w jego pierwszym półroczu.Warto podkreślić, że gdybyśmy nieotrzymali tych środków, nie byliby -śmy w stanie zrealizować wszy -stkich imprez. Wierzymy, że przeka -zanie 2 % z podatków na rzeczKlubu Polskiego z pewnością po-może nam w realizacji jego działańrównież w roku bieżącym.

Jak to zrobić?Osoby zatrudnione na podsta -

wie umowy o pracę muszą w swoim (właściwymdla miejsca zamie szka -nia) Urzędzie Skarbo -wym prze dłożyć po twier -dzenie od pracodawcy o za-płaceniu podatku wraz zoświadczeniem o przekazaniu jego 2% na rzeczKlubu Polskiego.

Wzory druków znajdują się nastronie internetowej www.rozhodni.sk.

Warto wspomnieć, że jeśli oso-ba zatrudniona przepracowałamin. 40 godzin na rzecz organiza-cji, której chce przekazać 2%, mo że w rzeczywistości przekazaćjej aż 3% obliczonego podatku.Szcze gó ło we informacje, jak to

zrobić, znajdują się na stroniewww.rozhodni.sk.

Firmy i osoby prowadzącedziałalność gospodarczą w koń -cowej części zeznania poda -tko wego za rok 2014 wpisujątylko nazwę, IČO i adres na -szej organizacji – szczegóły naww. stronie www.rozhodni.sk.

Firmy mogą przekazać 2% narzecz organizacji, jeśli w roku 2015i 2016 do dnia złożenia zeznania po-datkowego i uiszczenia należnościpodatkowych przekazały którejkol-wiek organizacji pożytku pub-licznego darowiznę w wysokościminimum 0,5% należnego podatku(wówczas należy wypełnić pola 1 i 2 części IV zeznania podatko we -go), w przeciwnym razie mogąprzekazać 1,5% należnego podatkuwybranej organizacji (wypełniającpole 3 części IV zeznania poda -tkowego).

Informacja dla urzędu o odbior-cy 2% Państwa podatku to jegopełna nazwa, IČO i adres, czyli:Poľský klub - spolok Poliakov a ich priateľov na Slovensku,IČO 30807620, Nam. SNP 27,814 99 Bratislava.

Informacje o  zarejestrowanychna rok 2016 organizacjach (w tym o Klubie Polskim) znajdują sięna www.rozhodni.sk.

Mamy nadzieję, że wykorzystająPaństwo tę możliwość wsparciaKlubu, która właściwie nic nie ko -sztuje poza odrobiną czasu, poświę-conego na wypełnienie formularzy.

Przy okazji pragnę podziękowaćosobom, które na rzecz KlubuPolskiego przekazały środki finan-sowe ze swoich podatków za rok2014, bowiem dzięki nim możliwabyła realizacja niektórych zadańprogramowych i pokrycie kosztówadministracyjnych naszej organizacji.

Zwracam się do Państwa też z prośbą o zainteresowanie swoichprzyjaciół i znajomych naszym cza -sopismem „Monitor Polonij ny”,które jest nie tylko komentatoremdziałalności słowackiej Polonii, alei specyficznym łącznikiem międzyjego czytelnikami a Polską.

Z uszanowaniem i pozdrowieniamiTOMASZ BIENKIEWICZ

Prezes Klubu Polskiego na Słowacji

Szanowni Państwo, Czytelnicy „Monitora Polonijnego“,Członkowie i Przyjaciele Klubu Polskiego na Słowacji!

Monitor02 #2452:Monitor02 01/02/16 11:28 Page 2

Page 3: Monitor Polonijny 2016/2

3

ŠÉFREDAKTORKA: Małgorzata Wojcieszyńska • REDAKCIA: Agata Bednarczyk, Agnieszka Drzewiecka, Katarzyna Pieniądz, Magdalena Zawistowska-Olszewska KOREŠPONDENTI: KOŠICE – Magdalena Smolińska • TRENČÍN – Aleksandra Krcheň

JAZYKOVÁ ÚPRAVA V POĽŠTINE: Maria Magdalena Nowakowska, Małgorzata Wojcieszyńska GRAFICKÁ ÚPRAVA: Stano Carduelis StehlikZAKLADAJÚCA ŠÉFREDAKTORKA: Danuta Meyza-Marušiaková ✝(1995 - 1999) • VYDAVATEĽ: POĽSKÝ KLUB • ADRESA: Nám. SNP 27, 814 49 Bratislava • IČO: 30 807 620• KOREŠPONDENČNÁ ADRESA: Małgorzata Wojcieszyńska, 930 41 Kvetoslavov, Tel: 031/5602891,

[email protected] • BANKOVÉ SPOJENIE: Tatra banka č.ú.: 2666040059/1100 • EV542/08 • ISSN 1336-104X • Redakcia sivyhradzuje právo na redigovanie a skracovanie príspevkov • náklad 550 ks • nepredajné

Realizované s finančnou podporou Úradu vlády Slovenskej Republiky – program Kultúra národnostných menšín 2016a Stowarzyszenia „Współnota Polska“

w w w . p o l o n i a . s k

Będąc kiedyś popołudniu w Instytucie Polskim w Bratysławie, zauważyłam kilka osób, które wchodziłypo schodach na piętro, mimo że w tym czasie odbywała sięjakaś impreza w sali wystawowej. Nawet nie zdążyłamspytać, dokąd te osoby zmierzają, kiedy usłyszałam, że właśnie odbywa się kurs języka polskiego. Niby nic dziwnego, wiem od dawna, że takie kursy odbywają się w Instytucie, ale tym razem jakośbardziej zainteresowało mnie, dlaczego spora grupa Słowaków uczy sięnaszego języka. Postanowiłam więc odwiedzić taki kurs, by bezpośredniood kursantów dowiedzieć się, co spowodowało ich zainteresowaniepolszczyzną. Jakież było moje zdziwienie, kiedy się dowiedziałam, że w kursach bierze udział ponad 60 osób, podzielonych na cztery grupy,w zależności od stopnia znajomości języka. Jak wygląda nauka,sprawdziłam, biorąc udział w lekcjach na wszystkich poziomach. Materiał na ten temat znajdą Państwo na str. 14 – 18.

Kolejny artykuł, na który chcę zwrócić Państwa uwagę, dotyczy równieżInstytutu Polskiego, a konkretnie jego nowej dyrektor. O zbliżającym się60-leciu istnienia tej polskiej instytucji w Bratysławie (i nie tylko) mogąPaństwo przeczytać w rozmowie z jej dyrektorem Moniką Krzepkowską(„Wywiad miesiąca”, str. 5)

W temacie kultury pozostajemy nadal, bowiem przynosimy też relacjęz Wrocławia, gdzie odbyła się inauguracja Europejskiej Stolicy Kultury2016 pod hasłem „Przebudzenie“ (str. 12).

W lutym nie sposób nie wspomnieć o walentynkach. My to czynimy w bardzo subtelny sposób, opisując pewną miłosną historię związaną ze Słowacją i Puszkinem. Więcej przeczytają Państwo w rubryce„Słowackie perełki“ na str. 19. A skoro o miłości mowa, zapowiem nowycykl artykułów pod tytułem „Wspomnienia (nie)dawne“. W tym odcinkunasza rodaczka z Bratysławy wspomina swojego znajomego, wielkiegoamanta polskiego kina – Zbigniewa Cybulskiego (str. 24).

W tym numerze otrzemy się też o „zakazany”, a raczej „nakazany” owoc,czyli zapoznamy się z aktualnym repertuarem Krzysztofa Antkowiaka(„Czułym uchem“, str. 20). No i bardzo muzyczne hasła czekają naPaństwa w krzyżówce – str. 28. A poza tym – jak w każdym numerze, tak i w tym – znajdą Państwo inne znane i lubiane rubryki.

Zachęcam do zagłębienia się w bogatej ofercie lutowego numeru„Monitora“.

Czterdzieści dni na zmiany 4

Z KRAJU 4

WYWIAD MIESIĄCAW przededniu 60-leciaInstytutu Polskiego 5

Z NASZEGO PODWÓRKA 9

Wielkie czekaniena wielkie otwarcie i… 12

Jak się uczyć, to polskiego! 14

SŁOWACKIE PEREŁKISłowacki romans z Puszkinem 19

CZUŁYM UCHEMNakazany owoc duetuSimplefields 20

KINO-OKOPierwszy stopień do piekła 21

POLAK POTRAFIPisarka międzypokoleniowa 22

BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKIO hipisach na poważnie 22

WSPOMNIENIA (NIE)DAWNEO aktorze, którego życiebyło grą 24

Czy nowa umowa międzyPolską a Słowacją pomożerozwiązać problemytransportowe? 25

WAŻKIE WYDARZENIAW DZIEJACH SŁOWACJIOpozycja katolickana Słowacji w czasachkomunistycznych (cz. 1) 26

KRZYŻÓWKA 28

OGŁOSZENIA 29

ROZSIANI PO ŚWIECIEGotlandia – mójwymarzony port (cz. 2) 30

MIĘDZY NAMI DZIECIAKAMIŁyżwy 31

PIEKARNIKZanim przyjdzie wiosna 32

3 LUTY 2016

Monitor02 #2452:Monitor02 01/02/16 11:29 Page 3

Page 4: Monitor Polonijny 2016/2

Oj,krótki w tymroku czas kar -

na wału! Weekendówna wystrzałową zaba-wę jak na lekarstwo, a tłu sty czwartek z pą -czkami już na początkulutego. Po nim zaraz osta -tki i rozpoczynającaWiel ki Post Środa Po -piel co wa.

Czy wiecie, że te czter -dzieści postnych dniprzed Wielkanocą niewzięło się znikąd? Li -czba ta ma głębokiesym boliczne korzenie – począwszyod biblijnego potopu, który trwałwłaśnie przez czterdzieści dni i no-cy, poprzez czterdziestoletnią wę-drówkę narodu żydowskiego doZiemi Obiecanej, aż po tę samą licz-bę dni, które Jezus spędził na pusty-ni, modląc się i poszcząc.

Kiedyś bardzo poważnie trakto-wano okres Wielkiego Postu. Mięsanie jedzono nie tylko w piątki, aleprzez całe czterdzieści dni. Na sto-łach gościł postny żur, kapusta,śliwki i ryby, zwłaszcza śledzie, któ-re do dziś niesłusznie noszą mianoryby pośledniejszej. Popularna byłapolewka piwna lub zupa kapuścia-na. Oczywiście na stołach ludzi za-możnych serwowano potrawy wy-kwintne, choć przyrządzane z nie-wyszukanych składników lub ichdrogich odmian. Łatwiej było po-ścić, gdy na obiad podawano jesio-try i sandacze…

Nie trzeba być wierzącym, by za-uważyć, że zwyczaj poszczenia w okresie, gdy zima miała się kukońcowi, wynikał również z faktu,że zaczynało brakować żywności –spiżarnie i piwnice po świętach i sutym karnawale zaczynały świecić

pustkami, wy ko rzy -stywano więc po zo -stałe zapasy, cze ka jącaż wiosna i Wiel ka nocna nowo dadzą pre-tekst do świę towaniaprzy stole.

Aby nie myśleć o gło -dzie i jakoś prze cze -kać czas przednów-

ka, na ogół zabiera-no się za porządki.Czyż i dzisiaj nieoczyszczamy swojejprzestrzeni po zimie,odświeżając wnę trza

domów, ogrody, aby w lepszymnastroju pożegnać zimę i rozpo-cząć nowy cykl życia? Kiedyś napoczątku Wielkiego Postu gospo-dynie czyściły wszystkie gary i na-czynia, by pozbyć się zapachutłuszczu, szorowały ściany, podło-gi, wymiatały kurze i pajęczyny.Ale nie z tego powodu w połowieWielkiego Postu obchodzono DzieńGarkotłuka – wręcz przeciwnie –w środku czasu poszczenia wszy -stkie surowe reguły zawieszano najeden dzień. Tego właśnie dniamłodzi chłopcy, chodząc po wsiachi miasteczkach, terkotali kołatka-mi, obwieszczając to zawieszenieobowiązków, a niektórzy w ra-mach psikusów rozbijali o drzwidomów garnki z popiołem – stądnazwa Dzień Garkotłuka. Łatwosię domyślić, że taki zwyczaj niemiał poparcia u gospodyń, którepóźniej musiały owe popiołysprzątać.

JACEK KURSKI został 8 sty -cznia powołany przez ministraskarbu na nowego prezesa Te -lewizji Polskiej, a Barbara Stani -sławczyk została nowym preze-

sem Polskiego Radia. Zmiany wewładzach mediów publicznych topokłosie nowelizacji ustawy o ra-diofonii i telewizji, która weszła w życie, powodując wygaśnięciekadencji dotychczasowych zarzą-dów i rad nadzorczych TVP i PR. W związku ze zmianami w telewizji z pracy zwolniono wie-lu dziennikarzy oraz wydawców,wśród nich Piotra Kraśkę, BeatęTadlę, Justynę Dobrosz-Oracz,Karolinę Lewicką, Hannę Lis. Z anteny został zdjęty także pro-gram Tomasza Lisa.

W NIEDZIELĘ, 10 stycznia, w kraju i za granicą odbywał się24. Finał Wielkiej OrkiestryŚwią tecznej Pomocy, podczasktórego zbierano pieniądze nazakup urządzeń medycznych dlaoddziałów pediatrycznych orazna zapewnienie godnej opiekimedycznej seniorów. Wedługpoczątkowych podliczeń zebra-no ponad 44 mln zł. Ostatecznywynik zbiórki będzie znany zakilka tygodni. W ubiegłym rokuw Finale WOŚP zebrała ponad53 mln zł.

DNIA 19 STYCZNIA w Parla -mencie Europejskim odbyła siędebata na temat sytuacji w Pol -sce. Jej powodem były zmianydotyczące Trybunału Konstytu -cyj nego i mediów publicznych w Polsce. Informację na ten tematprzedstawiła europosłom premierBeata Szydło, która zapewniła,że zmiany w ustawie o TK sązgodne z europejskimi standarda-mi. Do dała też, że jedynym celemwprowadzonych w mediach zmianjest przywrócenie pluralizmu i ró -wnego dostępu wszystkich stron

MONITOR POLONIJNY L 4

Czterdzieści dnina zmiany

Monitor02 #2452:Monitor02 01/02/16 11:29 Page 4

Page 5: Monitor Polonijny 2016/2

Jaka jest Pani wizja promocji Polski,którą zamierza Pani realizować w Instytucie Polskim w Bratysławie?Uważam, że nie należy wyważać

otwartych drzwi, zatem chcę konty-nuować działalność poprzedniegodyrektora Andrzeja Jagodzińskiego.Co do moich pomysłów, to chciała-bym przygotować m.in. ofertę, z którąudałoby mi się dotrzeć do młodszegoodbiorcy. Stawiam więc nie tylko nakulturę wysoką, prezentowanądo tej pory najczęściej, ale i na tę popularną, którąpostrzegam jakoprzestrzeń wol -ności dla przedsta-wicieli wszystkichgrup społecznych i ka -tegorii wiekowych. Chcętrochę poeksperymento-wać, stworzyć przestrzeńdla młodszych, mniej zna-

nych artystów, narażając się byćmoże na krytykę, ale przecież i mło-dzi twórcy muszą kiedyś zacząćpiąć się w górę.

U dało mi się z nią spotkać i porozmawiaćmiesiąc po objęciu przez nią stanowiskadyrektora Instytutu Polskiego

w Bratysławie. Monika Krzepkowska z ogromnymentuzjazmem opowiedziała o wydarzeniach, czekających

miłośników polskiej kultury na Słowacji. W tym roku Instytut będzieświętował swoje 60-lecie, w związku z czym, jak zapowiedziała nowadyrektor, będzie kolorowo, głośno i interesująco.

W przededniu 60-leciaInstytutu Polskiego

ZDJĘ

CIE:

STA

NO S

TEHL

IK

Na czterdzieści dni postu zamie-rały również wszelkie rozrywki.Nie tańczono, nie muzykowano,nie spotykano się towarzysko, chy-ba że po to, by czytać pobożneksiążki. Wielu pokutników podej-mowało również jakieś zobowią-zanie – na przykład powstrzyma-nie się od palenia tytoniu czy piciaalkoholu. Im większe trudy pono-szone w tym okresie, tym pełniej-sza radość, gdy udało się dotrwaćw swoim zamierzeniu. A ponie-waż wiosną dzień staje się corazdłuższy, to i czas, w którym w koń-cu nadchodził Wielki Tydzień, pły-nął dość szybko. Wizja obfitegośniadania wielkanocnego przybli-żała się wielkimi krokami. Jeszczetylko ostatnie obrzędy i nabożeń-stwa i już z radością można byłopowrócić do dawnego trybu życia.

Choć marcowe Wielkanoce – a ta-ka przypada w tym roku – bywajączasami bardziej zimowe niż wio-senne, jestem przekonana, że wszy -scy będziemy się cieszyć z kolejne-go przejścia przez ten przednów-kowy czas postu i pokuty. Taki mo-ment w roku jest potrzebny każde-mu niezależnie od narodowościczy wyznania – w końcu po choć-by symbolicznych mękach, gdymusimy sobie czegoś odmówić,zawsze z ogromną ulgą sięgamypo jeszcze do niedawna odsuwanesmakołyki, nagradzając się za wła-sną wytrwałość. Czyż nie smakująwtedy lepiej? I niech tak będzie i w tym roku!

AGATA BEDNARCZYK

oraz wprowadzenie do nich stan-dardów neutralności i rzetelności.Polska premier podkreśliła też,że dla polskich obywateli wol-ność, równość, sprawiedliwość i suwerenność to wartości nie-zbywalne.

W WARSZAWIE 21 stycznia wi-zytę złożył szef MSZ NiemiecFrank-Walter Steinmeier, któryspotkał się z polskim ministremspraw zagranicznych WitoldemWaszczykowskim. Polski ministerocenił, że stosunki polsko-nie-

mieckie są dobre i intensywne.Obaj szefowie dyplomacji podkre-ślali, że Polska i Niemcy mająwspólne interesy w dziedziniebezpieczeństwa oraz zagrożeńdla UE i NATO.

W MOSKWIE doszło 22 stycz-nia do spotkania wiceszefówMSZ Polski i Rosji, Marka Ziół -kowskiego i Władimira Titowa.Ro zmowa dotyczyła m.in. lipco-wego szczytu NATO w Warsza -wie i zwrotu wraku prezydenckie-go Tu-154.

SOJUSZ LEWICY DEMOKRA TY -CZNEJ ma nowego przewodniczą-cego. Dnia 23 stycznia zostałnim Włodzimierz Czarzasty. W wy -borach pokonał 10 konkurentów,w tym byłego wicemarszałakaSejmu Jerzego Wenderlicha. Cza -rzasty na funkcji szefa Sojuszuzastąpił Leszka Millera, który zre-zygnował z ponownego ubiega-nia się o fotel lidera.

DNIA 21 STYCZNIA w wieku73 lat zmarł Bogusław Ka czyń -ski, krytyk, publicysta muzycz-

ny, konferansjer. Był jednym z naj bardziej znanych populary-zatorów opery, operetki i muzykipoważnej. Dzięki niemu co rokuodbywa się festiwal muzyki w Łańcucie. Przez lata był dy-rektorem Europejskiego Festi -walu im. Jana Kiepury w Kry ni -cy-Zdroju. W plebiscycie „Ko niecwieku“, zorganizowanym przeztygodnik „Polityka“, uznano goza jedną z dziesięciu najwię -kszych osobowości telewizyj-nych XX wieku.

MP

5 LUTY 2016

Monitor02 #2452:Monitor02 01/02/16 11:29 Page 5

Page 6: Monitor Polonijny 2016/2

Co konkretnie ma Pani na myśli,mówiąc o kulturze popularnej?Kulturę popularną często przeciw-

stawia się kulturze wysokiej. Dziś ta-kiemu rozróżnieniu trudno nadaćkonkretne ramy. Kultura popularnajest wszechobecna i wiele z jej wy-tworów współtworzy dziedzictwokultury i sztuki. Taką historię machoćby muzyka jazzowa, dramatySzekspira, czy pop-art. W tych katego-riach myślę też o tym, co wchodzi w zakres przemysłu kreatywnego.Design, architektura, sztuka użytko-wa – są w Polsce na bardzo wysokimpoziomie i w tym zakresie mamy spo-ro do zaoferowania, nie tylko ze wzglę -dów estetycznych. Również z tegopowodu bardzo bym chciała,  abyInstytut wyszedł poza tradycyjnie poj-mowaną kulturę, by był miejscem, w którym Polskę promuje się nie tyl-ko za jej pomocą. Chciałabym, by i polscy producenci sztuki użytkowejwidzieli w Instytucie Polskim swoje-go partnera, by również za naszympośrednictwem docierali do odbior-ców na Słowacji. Topografię Bratysła -wy już mniej więcej znam, a ponie-waż jestem bardzo ciekawa tego mia-sta, obserwuję je, zwiedzam i objeż-dżam, to zauważyłam, że poza centrumrosną nowe osiedla, nowe domy. Taarchitektura pachnie świeżością, no-woczesnością. Tym bardziej widzę tuniszę dla polskich twórców.. Bardzobym chciała, by obok oferty kultural-nej - która z punktu widzenia Insty -tutu jest głównym narzędziem dotarciado odbiorców na Słowacji, ró wnieżsukcesy odnoszone przez Pola ków w innych dziedzinach pomagały namw pokazywaniu Polski jako miejscaatrakcyjnego, bo tworzą one podsta-wę opowieści o Polsce, którą my tu-taj próbujemy uzupełnić.

I ta opowieść trwa już kilkadziesiąt lat.No właśnie, w tym roku będziemy

obchodzić 60-lecie obecnej siedzibyInstytutu Polskiego. Nie chciałabymzdradzać wszystkiego, co przygoto-wujemy z tej okazji, powiem tylko,że będą to oferty z  różnych dzie-dzin, adresowane do różnych grupwiekowych. Będzie kolorowo, gło-śno i interesująco.

Czy jeszcze jakieś jubileusze czekająnas w tym roku?Dwudziestopięciolecie Grupy Wy -

szehradzkiej, dlatego planuję nawią-zać ściślejszą współpracę z  Instytu -tami Polskimi, działającymi w jej ra-mach, by połączyć siły, głównie finan-sowe. Poza tym latem w Krakowieczekają nas Światowe Dni Młodzieży,które będziemy promować. A ponie-waż w Bratysławie nie ma PolskiejOrganizacji Turystycznej, często towłaśnie Instytut pełni jej funk-cję. Zbieramy więc wszel-kie informacje turystycz-ne, by mieć co zaofero-wać tym, którzy wybie-rają się do Polski.

Można więc powiedzieć, że przed namirok szczególny?Tak, świeżością powieje też z te-

go powodu, że w drugiej połowieroku Słowacja obejmie prezyden-cję w Radzie Europy, co oznacza, żebędzie tu przybywać mnóstwoosób: urzędników, turystów i nietylko. Chcemy skorzystać z tej oka-zji i przygotować dla nich jakąś cie-kawą ofertę kulturalną.

Dyrektor Jagodziński przedstawiałPanią jako świetnego menedżera. Paniteż się tak widzi?Pewnie się czuję w realizowaniu

projektów, organizowaniu wyda-rzeń, wielokrotnie sprawdzałam sięw różnych miejscach. Moja karierazawodowa tak się potoczyła, że mu-siałam nauczyć się sprawnie funkcjo-nować w bardzo różnych środowi-skach.

6 MONITOR POLONIJNY L

ZDJĘ

CIE:

STA

NO S

TEHL

IK

Monitor02 #2452:Monitor02 01/02/16 11:29 Page 6

Page 7: Monitor Polonijny 2016/2

7 LUTY 2016

Czym się Pani do tej pory zajmowała?Do Instytutu trafiłam z  minister-

stwa spraw zagranicznych, gdzie by-łam dyrektorem sekretariatu ministraSche tyny. Do pracy z ministrem w je-go wcześniejszych funkcjach trafiłampo linii eksperckiej. Zanim zaczęłamdla niego pracować, byłam urzędni-kiem, specjalistą d.s. międzynarodo-wych. No a teraz historia zatoczyłakoło i wróciłam do administracji, w tym najlepszym wydaniu. Wciążpostrzegam siebie jako urzędnika, re-prezentującego każdym swoim dzia-łaniem i słowem Polskę, choć tu,w Instytu cie, mam większy marginesdowolności w podejmowaniu działańi zajmuję się wdzięczniejszą działką,czyli kulturą. To z pewnością dużaodpowiedzialność, ale i satysfakcja.Świa do mość, że niosę ludziom ra-dość, dodaje skrzydeł.

W tej chwili jest realizowany program,przygotowany jeszcze przez Panipoprzednika. Potem przyjdzie czas na Pani propozycje?Mój program, mam nadzieję, bę-

dzie realizowany od drugiego kwarta-łu. To, co będzie się działo, jest jeszczedopracowywane. Kontynuację dzia-łań, ale i masę nowych pomysłów za-pewnia dyrektor programowy JacekGajewski, za co jestem mu bardzowdzięczna. Udało mu się zbudowaćszeroką sieć kontaktów i mam nadzie-ję, że się nimi ze mną podzieli. Wie -rzę, że razem uda nam się dalej budo-wać dobrą markę Instytutu i Polski naSłowacji

Jak Pani postrzegasłowackiego odbiorcę?Dla mnie Słowacja jest czymś no-

wym. Jest to nasz najbliższy sąsiad,wiele mamy wspólnego, no i ta bli-skość językowa! Dużo tu wzajemnychsympatii, chociaż mam wrażenie, żew Polsce wie się dużo mniej na tematSłowacji niż tu o Polsce.

Ma więc Pani łatwiejsze zadanie niżPani kolega ze Słowackiego Instytutu w Warszawie?Tak, Instytut Polski jest jedną z naj-

bardziej aktywnych instytucji kultu-ralnych w Bratysławie, a może i na

Słowacji. Moim kolegom w Wiedniupewnie trudniej dotrzeć do austriac-kiego odbiorcy, bo tam oferta kultu-ralna jest po prostu bogatsza. Nietwierdzę, że tu nie jest bogata, alewydaje mi się, że w Bratysławie wa-runki do obcowania z kulturą są du-żo lepsze niż w innych dużych mia-stach europejskich. Tu życie toczy siętroszeczkę wolniej, ludzie mniej pę-dzą za pieniędzmi, mają trochę czasudla siebie, więc to obcowanie z kultu-rą jest naturalnym elementem ich ży-cia. Poza tym pokolenie w kwieciewieku wychowało się na polskiej lite-raturze, na polskiej szkole filozoficz-nej w czasie, gdy w Czechosłowacjiobowiązywała dużo większa cenzuraniż w Polsce.

Instytut był wtedy swoistym oknem na świat.I trzeba powiedzieć, że to nam bar-

dzo pomogło. Na tej renomie może-my bazować i dziś. Ale nie jestempewna, czy dzisiejsze młode pokole-nie tak samo postrzega Polskę.Dlatego dla młodego odbiorcy trzebaprzygotować nową ofertę.

W przygotowaniu oferty kulturalnej niebez znaczenia są kwestie finansowe,stąd moje pytanie, czy budżet Instytutujest zadowalający.Tego jeszcze nie wiem. Tutaj każde

pieniądze dałoby się dobrze wykorzy-stać. Instytut angażuje się w ogromnąliczbę wydarzeń, w niektóre w spo-sób symboliczny, ale znaczący, bo czę-sto to kwestia organizacji transportuczy noclegów. Dla niektórych organi-zatorów są to problemy trudne dopokonania, stąd nasza pomocna dłoń.

Zamierza Pani kontynuować tę pomoc?Niemal wszystkie organizowane

przez Instytut wydarzenia byłyfantastyczne, ale według mnie po-winniśmy bardziej skupić się natym, by więcej ludzi wiedziało o na -szej działalności. Trzeba mierzyć siłyna zamiary. Jeżeli mamy 170 wyda-

rzeń rocznie, nie jesteśmy w stanieich dobrze wypromować, dysponu-jąc takimi, a nie innymi środkami fi-nansowymi i zasobami kadrowymi.Dlatego jestem skłonna wspoma-gać finansowo mniej przedsię-wzięć, by lepiej zadbać o ich rekla-mę. Oznacza to,  że więcej pienię-dzy należy zainwestować w marke-ting. Dyrektor Instytutu pełni teżniewdzięczną rolę głównego księ-gowego, który musi decydować doktórego naczynia naleje, by napoićjak najwięcej spragnionych. Oczy -wiście przede mną jeszcze kilkatygodni, a może i miesięcy pozna-wania nowości, związanych z mojąobecną funkcją, a ja jestem typemkujona, który śmiertelnie poważniepodchodzi do wyzwań. Nawet jeże-li czasami pozwalam sobie pójść nażywioł, to mam wytyczony cel i mo -cno się go trzymam.

Wspomniała Pani o zasobachkadrowych. Ilu pracowników obecnie liczy Instytut? Były jakieścięcia kadrowe?Tak, były, ale nasz zespół pozostał

w praktycznie niezmienionym skła-dzie. Dyrektor miał za zadaniewskazać, kogo zwolnić, ale po we-wnętrznej dyskusji pracownicyzdecydowali, że każdy zrezygnujez części swojego etatu, by nie trzebabyło nikogo zwalniać. To solidny ze-spół, który pracuje ze sobą od wielulat. Mamy więc 9 osób na 7 i pół eta-tu, łącznie z dyrekcją.

Niedawno we Wrocławiu zrobiło sięgłośno wokół Teatru Polskiego, nadeskach którego pojawił się spektakl„Śmierć i dziewczyna“, w którymwystępują nadzy aktorzy. Byłaby Paniskłonna postawić na ten rodzaj sztuki?Nie rozumiem fascynacji nagością,

to według mnie w polskim teatrze no-wy trend i sposób robienia szumu.

I trochę niebezpieczny przy obecnymrządzie?Myślę, żę obecny rząd ma swoją wi-

zją, wpisaną w ramy tradycji katolic-kiej, która nagość uważa za niepod-ważalne tabu. Dla sztuki to jest wy-zwanie. Mnie nagość w teatrze nie

Świadomość, że niosęludziom radość, dodaje skrzydeł.

Monitor02 #2452:Monitor02 01/02/16 11:29 Page 7

Page 8: Monitor Polonijny 2016/2

MONITOR POLONIJNY 8

porywa. Szanuję wybór artysty, jed-nak nie wiem, czy do Instytutuwpuściłabym nagość. Oczywiściemoże być ona piękna, jest przecieżnaturalnym elementem człowie-czeństwa. Wszystko jednak zależyod sposobu jej prezentowania i za-chowania proporcji.

Zamierza Pani współpracowaćz organizacjami polonijnymi?Nie ma lepszego promotora pol-

skiej kultury jak przedstawicielePolonii! Nikt lepiej nie podpowieSłowakom, którą polską wystawę ma-ją obejrzeć czy po którą książkę się-gnąć. Polonia jest multiplikatorem te-go, co robi Instytut. Środowiska polo-nijne pielęgnują biblioteki w różnychmiastach, które my wspieramy. Jeśliorganizujemy w Bratysławie spotka-nie z gościem z Polski, to nic nie stoina przeszkodzie, by ów gość zatrzy-mał się po drodze i zaprezentował sięw innym mieście Słowacji, gdzie bę-dzie na niego czekać Polonia. Współ -pracujemy z ambasadą – znam amba-sadora Soczewicę jeszcze z  MSZ,gdzie był wiceministrem. Bardzo do-brze nam się współpracowało, więccieszę się, że i tu jestem w jego zespo-le. Pan ambasador ma świetne wyczu-cie roli, którą pełni Polonia, na pew-

no więc będziemy się spotykać i wy-myślać, jak dopieszczać słowackieśrodowisko polonijne. Przykłademniech będzie Wigilia dla Polonii, przy-gotowana przez ambasadę w naszychpomieszczeniach.

Ma Pani już tutaj nowych znajomych?Tak, ze świata słowackiej kultury.

Odziedziczyłam ich po dyrektorzeJagodzińskim. Muszę przyznać, żejestem zafascynowana Koszycami.To świetne centrum kultury, a tam-tejsze instytucje mają w sobie dużoświeżości.

Może dlatego, że Koszyce byłyEuropejską Stolicą Kultury?Na pewno. Koszyce jeszcze teraz

żyją energią Europejskiej StolicyKul tury. Zobaczymy, jak w tym ro-ku sprawdzi się nowa stolica, czyliWro cław. Bardzo bym chciała, żebyw Bra tysławie wybrzmiała ta wro -cławska oferta.

Kiedyś rozmawiałam z pewną dyrektorinstytucji kulturalnej, która żaliła się,że czasami trudno jej przebić się w męskim świecie, ponieważ niektóreważne sprawy są omawiane wtedy,kiedy panowie idą razem na wódkę.Pani też widzi takie utrudnienia?Ja też potrafię pójść na wódkę

(śmiech). Mam w sobie pewienpierwiastek męski, bywam bez-czelna, co niejednokrotnie się opła -cało. Czasami trzeba mieć skóręsłonia i nie zwracać uwagi na dam-sko-męski kontekst. Oczywiścienie wypieram swojej kobiecości,bo byłoby to kokieterią. A że mamdobrą kondycję, to wierzę, że w śro -dowisku artystycznym się odnaj-dę. Największym wyzwaniem jestdla mnie pogodzenie życia zawo-dowego z  osobistym, konkretniez macierzyństwem. Mąż mnie wspie -ra, ale częste podróże są nieodłącz-nym elementem jego pracy. Tym -czasem w domu czekają na mniedwuletnia córka i czteroletni syn.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

Nie ma lepszegopromotora polskiej

kultury jakprzedstawiciele Polonii!

ZDJĘCIE: STANO STEHLIK

Monitor02 #2452:Monitor02 01/02/16 11:30 Page 8

Page 9: Monitor Polonijny 2016/2

9

„Nastala chyba” (‘Wy -stą pił błąd’) to ko-

munikat, który wyświetlasię na monitorze kompute-ra, displeju telefonu czy ja-kiejś maszyny, gdy coś niedziała tak, jak powinno. Totakże tytuł najnowszej wy-stawy Joanny Zemanek, za-prezentowanej 12 styczniaw Instytucie Polskim w Bra -tysławie. Żaden błąd jed-nak w tym przypadku niemiał miejsca, a artystka zo-stała zaproszona do Bra -tysławy choćby dlatego, żew zeszłym roku otrzymała

nagrodę Instytutu Polskie -go na międzynarodowejwy sta wie Textile Art ofToday.

Joanna Zemanek przywi-tała wszystkich, którzy przy -byli na otwarcie jej wysta-wy i podziękowała za miłąatmosferę i ogrom serca,którym została obdarzonapodczas jej organizacji. Opo -wiedziała o swojej twór-czości, planach i oczywi-ście o samej wystawie.

Artystka urodziła się w Łę -kach w województwie ma-łopolskim. W 2005 roku uzy -skała podwójny dyplom z malarstwa i tkaniny arty-

stycznej na Wydziale Ma -la rstwa Akademii SztukPię knych w Krakowie, gdziepracuje na stanowiskuadiun kta. Jednocześnie za-trudniona jest w WyższejSzkole Technicznej w Kato -wicach, w której wykładana kierunku wzornictwo.Swoje prace wystawiała nawystawach indywidualnychi zbiorowych w kraju i za-granicą. Była m.in. współ-organizatorką II i III Mię -dzynarodowego FestiwaluTkaniny Artystycznej „Stru -ktury Powiązań” w Krako -wie, kuratorką wystawy „Nawschód od Edenu – Pol -

sko-Ukraińska konfronta-cja”, a także pomysłodaw-czynią cyklu wystaw „TheWarhol Effect” organizowa-nych przez ZjednoczenieŁemków.

Malarka jest laureatkąwielu nagród i wyróżnień.Trzy lata temu otrzymała Na -grodę Rektora ASP w Kra -kowie oraz nagrodę za naj-lepszy debiut na Między -na rodowym Triennale Tka -nin Łódź 2013.

Joanna Zemanek na wy-stawie w Bratysławie zapre-zentowała cykl prac, po-wstałych w ciągu ostatnich2 lat, w których zastosowa-ła metodę wyszywania i dru -kowania na jedwabiu. Pra -ce te, pokazane w różnych

formach – od tradycyjnegoobrazu przez instalacjetypu site-specific po pro-jekcje wideo – zostały po-dzielone na trzy zbiory:„Buli mia”, „Zajęcza warga” i „Świe że”. Prezentowanaekspozycja nawiązywała donajbardziej znaczących dlaautorki doświadczeń, emo-cji oraz społecznych i psy-chologiczno-antropolo-gicznych powiązań i zależ-ności. Szczególną uwagęzwracały nagrodzone pra-ce na jedwabiu, pochodzą-ce z cyklu „Bulimia”, przed-stawiające twarz artystki z wyhaftowanymi kwiata-mi i będące jej swoistą opo-wieścią o przeżytej w wie-ku 17 lat chorobie, która

stała się kanwą pewnegoetapu jej twórczości.

„Wystapił błąd. Każdygdzieś podskórnie czuje,że nie jest idealny“ – po-wiedziała Joanna Zemanekna koniec, jednocześnietłumacząc tytuł swojej wy-stawy.

MAGDALENA ZAWISTOWSKA-OLSZEWSKA

Bezbłędna Wystawa

ZDJĘCIA: MAGDALENA ZAWISTOWSKA-OLSZEWSKA

Monitor02 #2452:Monitor02 01/02/16 11:31 Page 9

Page 10: Monitor Polonijny 2016/2

MONITOR POLONIJNY L 10

Miniony rok, który obfitował w im -prezy i wspólne spotkania człon -

ków Klubu Polskiego w Bratysławie,za nami, a to oznacza, że przyszedłczas na planowanie i realizację klubo-wych przedsięwzięć w roku 2016.Jeśli planować, to z rozmachem, w jaknajwiększym gronie i… koniecznieprzy gorącej czekoladzie. Dokładnietak wyglądało spotkanie, które odby-ło się na początku stycznia w pijalniczekolady w Rynku bratysławskiegoStarego Miasta. Jego inicjatorką byłaMałgorzata Wojcieszyńska, która zdo-pingowała wszystkich do podzieleniasię entuzjazmem i świeżymi pomysła-mi. Oprócz starych, doświadczonychczłonków Klubu na spotkanie przy-byli Polacy, którzy dotąd nie udzielalisię w polonijnych przedsięwzięciach.Okazało się, że wszyscy mówimy je -dnym językiem i – jak to się mówi –nadajemy na tych samych falach.

Najważniejszym punktem spotkaniabyło przygotowanie wstępnego pla-nu imprez i podjęcie decyzji, czy no-wy kalendarz pod względem naszejaktywności będzie przypominał latapoprzednie. Zgodziliśmy się, że war-to postarać się, aby i w tym roku od-były się wszystkie tradycyjne akcjeKlubu. Powitanie wiosny, zjazd sło-wackiej Polonii, turniej ping-pongaczy rejs po Dunaju zawsze integrowa-ły żyjących na Słowacji Polaków. Czyich formułę da się ulepszyć? Tegoro -czną nowością będzie zapewne reali-zacja powitania wiosny, którą tymrazem chcemy przywitać na braty-sławskich ulicach, podczas zwiedza-nia słowackiej stolicy. Podczas spotka-

nia padały też słuszne uwagi, dotyczą-ce włączenia w wydarzenia polonijnenajmłodszych i najstarszych rodaków.Zastanawiano się także, w jaki sposóbzaznaczyć obecność Polonii wśródsamych Słowaków. Dyskusję rozgrzałrównież temat promocji działańKlubu. Nikt nie miał i nie ma wątpli-wości, że w dobie Internetu właśniew sieci trzeba propagować działalnośćklubową. Okazało się, że wśród no-wych członków nie brak doświadczo-nych specjalistów od marketingu in-ternetowego. Facebook, Twitter, In -sta gram już niedługo będą stanowiłyobowiązkowy zestaw naszych pro-mocyjno-informacyjnych narzędzi.Gdy już określiliśmy wstępny plan i kierunek działalności klubowej,przeszliśmy do rozdzielania zadań.Chętnych do organizacyjnej pracy naszczęście nie brakowało, bo choć jestona czasami żmudna, to przynosiogro mną satysfakcję. I tak flagowymprzedsięwzięciem bratysławskiej Po -lo nii „Z Polską na Ty“ zajmie się KasiaRzentarzewska, organizacją Zielo nychŚwiątków oraz Szantów na DunajuDorota Cibińska, zaś imprezami dla

dzieci Dorota Durina, a niżej podpisa-ny z okazji pierwszego wiosennegodnia poprowadzi zakątkami starejBratysławy grupę osób, chcących po-znać bliżej stolicę Słowacji. O wszyst-kich zarówno nowych, jak i dobrzewszystkim znanych inicjatywach bę-dziemy oczywiście informować na ła-mach „Monitora”.

Niestety, pełniąca od wielu lat fun -kcję przewodniczącej bratysławskie-go Klubu Polskiego Kasia Tulejko zewzględu na powrót do kraju musi za-przestać swej działalności. Kasia za-wsze była naszym dobrym duchem i w dużej mierze dzięki niej tworzy-my zgraną paczkę, lubiącą wyzwaniai wspólną pracę na rzecz Polonii. Niemogąc pojawić się na naszym spotka-niu, przesłała nam taką oto wiadomość:„Trzymam za Was kciuki i gorącoWam kibicuję”. A my zastanawiamysię, czy uda nam się kontynuowaćpracę Kasię i czy nasze nowe pomysłyokażą się tak samo interesujące.Gorąco wierzymy, że tak będzie. Jeślijest ktoś, kto chciałby się włączyć w działalność Klubu, ma głowę pełnąpomysłów, a przede wszystkim lubitowarzystwo rodaków, to zapraszamydo nas! Chętnie przywitamy noweoso by wśród nas, tym bardziej, że z niektórymi musieliśmy się poże-gnać. Podczas styczniowego zebraniadowiedzieliśmy się, że nasze szeregiopuszcza też rodzina Rusockich,przed którą stanęło kolejne wyzwa-nie – przeprowadzka do… Brazylii.

A zatem, mili Rodacy, mamy nadzie-ję, że puste miejsca po tych, którzymusieli nas opuścić, zajmiecie WY.Do zobaczenia na kolejnych spotka-niach bratysławskiego oddziałuKlubu Polskiego!

ARKADIUSZ KUGLER

Co czeka bratysławską Polonię?

ZDJĘCIA: STANO STEHLIK

Monitor02 #2452:Monitor02 01/02/16 11:31 Page 10

Page 11: Monitor Polonijny 2016/2

11

Noworocznemu spotka-niu Klubu Polskiego

w Nitrze, które odbyło się17 stycznia dzięki gościn-ności ojców salwatorianóww ich domu pastoralnym,towarzyszyło tradycyjnewspólne śpiewanie pol-skich kolęd. Po mszy świę-tej w nitrzańskiej katedrze,w której uczestniczyli go-ście z konsulem JackiemDoliwą i jego małżonką naczele, licznie przybyła Polo -nia oraz studenci, realizują-cy międzyuczelniany pro-gram edukacyjny, wszyscyudali się do domu pastoral-nego, gdzie w spokoju, bez

nerwowego pośpiechu, któ -ry zwykle towarzyszy przy-gotowaniom świątecznym,oddali się śpiewaniu kolędi smakowaniu tradycyjnychpolskich wypieków. Była toteż okazja do złożenia so-bie życzeń  noworocznych,zaplanowania wspólnychprzedsięwzięć i spotkań.

W tym roku nitrzańskaorganizacja zamierza reali-zować IX edycję koncertuorganowego, wieczór pie-śni adwentowych i  kolędczy projekt skierowany dodzieci  i młodzieży, a zatytu-łowany „Moje korzenie”.

Podczas noworocznegozebrania członkowie KlubuPolskiego Nitra dokonali

też wyboru zarządu klubuna następne dwa lata. Pre -ze sem regionalnego klubu

pozostaje Romana Gregu -šková, wiceprezesami sąTeresa Šipčiak i Irena Ci -

gaň. Przy okazji wybranoteż delegatów na KongresKlubu Polskiego.

Organizatorzy spotkaniadziękują konsulowi Jacko -wi Doliwie oraz księżomsalwatorianom, w szczegól-ności księdzu Rafałowi, zaokazywane wsparcie dlatutejszej Polonii.

Kolejne spotkanie nitrzań -skiej Polonii, podczas któ-rego odbędzie się degusta-cja bigosu, zostało zaplano-wane na koniec karnawału.

ROMANA DOROTA GREGUŠKOVÁZgodnie z życzeniem autorki jej

honorarium zostanie przekazane nadziałalność organizacyjną szkółki

polonijnej w Nitrze.

LUTY 2016

Nowy Rok w Nitrze

ZDJĘ

CIA:

REN

ATA

DOLI

WOV

Á

Monitor02 #2452:Monitor02 01/02/16 11:31 Page 11

Page 12: Monitor Polonijny 2016/2

MONITOR POLONIJNY L 12

„Przebudzenie” – tak zatytułowanebyło widowisko, przygotowywaneprzez kilka miesięcy przez specjalistęod realizacji plenerowych Chrisa Bal -dwina. Reżyser odbył wcześniej se tkirozmów z wrocławianami, a w jegobiblioteczce z napisem „pozycje obo-wiązkowe” znalazły się „Mikroko -smos” Normana Davisa i Gregora

Thu ma „Obce miasto. Wrocław 1945i potem”. I to z tych rozmów, zgłębia-nia historii miasta i jego mieszkań-ców narodziła się koncepcja, by fina-łem otwarcia rocznych obchodówEuropejskiej Stolicy Kultury we Wro -cławiu był ogromny pochód czterechduchów: Ducha Przebudzenia, Du chaPowodzi, Ducha Innowacji i DuchaWielu Wyznań, w symboliczny spo-sób pokazujących genius loci miasta.Zdążające z czterech różnych stronkorowody połączyły się w sercu Wro -

cławia – na Rynku. Dlaczego właśniete, a nie inne duchy wybrał Baldwin?Bo Wrocław szczyci się wyjątkowąDzielnicą Wzajemnego Szacunku,gdzie obok siebie nie tylko pokojowożyją, ale też współpracują ze sobą ka-tolicy, żydzi, prawosławni i protestan-ci. Bo jest miastem nowoczesnychtechnologii i ośrodkiem akademi -

ckim. Bo w 1997 roku, kiedy miastozalała powódź tysiąclecia, wrocławia-nie uratowali to, co w nim najcenniej-sze – Ostrów Tumski i Rynek. I wre -szcie Wrocław jest największym mia-stem w Europie, w którym po 1945roku dokonała się całkowita wymianaludności – ta nowa nie tylko musiałanauczyć się owego miasta, ale też i prze-budzić do życia w nowej przestrzeni.

W przygotowaniu największegowidowiska w historii Wrocławia ucze -stniczyli zawodowcy i amatorzy, któ-rych połączyła wielka pasja i zaanga-żowanie. Pracowała nawet grupa kil-kudziesięciu więźniów   i osoby nie-pełnosprawne. Za muzykę odpowia-dał Paweł Romańczuk, lider zespołuMałe Instrumenty, który przygotowałoprawę dla każdego z czterech po-chodów.

Wielkie czekaniena wielkie otwarcie i...

Naweekend otwarcia Europejskiej Stolicy Kultury we Wrocławiu, który miał miejsce 15 – 17 stycznia, czekało chyba całe miasto, bo finałowy pochód czterech duchów,widowisko wyreżyserowane przez Brytyjczyka Chrisa Baldwina, ściągnął na Rynek blisko 120

tysięcy wrocławian. Ta frekwencja przyczyniła się jednak do pewnych uchybień, za które kilka dnipóźniej przeprosili i prezydent miasta Rafał Dutkiewicz, i szef biura organizacyjnego ESK Krzysztof Maj.

Monitor02 #2452:Monitor02 01/02/16 11:53 Page 12

Page 13: Monitor Polonijny 2016/2

13

W korowodzie Ducha Wielu Wy znańbyła też śpiewaczka operowa KarinaSkrzeszewska, która nie kryła wielkie-go entuzjazmu dla całego przedsię-wzięcia. „Atmosfera była gorąca, a wszy scy bardzo przejęci” – podkre-ślała zaangażowanie nie tylko osóbpracujących przy przygotowaniach,ale też zwykłych wrocławian, którzydo marszu dołączali na całej trasie,prowadzącej z zajezdni przy ulicyLegnickiej do Rynku. Podobnie zresz-tą było na wszystkich trasach wę-drówki Duchów, bo mimo mrozuwrocławianie tłumnie wylegli na uli-ce nie tylko po to, by w wyznaczo-nych punktach podziwiać specjalnepokazy, m.in. tańca czy sztuki ognia,ale też by pomaszerować w pocho-dach. W końcu otwarcie EuropejskiejStolicy Kultury było przede wszystkimich świętem.

Uczestników wszystkich przemar-szów wyróżniały kolorowe płaszczeprzeciwdeszczowe. Każdy z duchówmiał swój  kolor: Powodzi na przykładniebieski, a Innowacji żółty. W każ-dym pochodzie były też platformy, naktórych artyści przedstawiali scenyzwiązane z konkretnym duchem.Były również i same duchy – ogrom-ne instalacje, które maszerowały w tłumie wrocławian.

Kulminacyjny moment rozegrał sięna Rynku, gdzie wszystkie Duchy, a więc tak naprawdę korowody arty-stów, połączyły się i symbolicznieobudziły miasto. Budziły je serią po-kazów, sugestywnym baletem na bru-ku wrocławskiego rynku, trąbkamigrającymi z okien kamienic i wre -szcie tysiącami białych piór, wystrze-lonymi nad głowami uczestników i obserwatorów.

„Przebudzenie”, pokazywane nażywo w Internecie, filmowane zapomocą dronów, robiło ogromnewrażenie. Ale już tego samego dnia,po zakończeniu pokazów w Rynku,około godziny 20, w mediach spo-łecznościowych pojawiła się falakrytyki pod adresem organizatorów.„Było super, szło naprawdę dużoludzi, ale jak już doszliśmy do Rynku,to było gorzej. Chyba z godzinę czeka-liśmy, aż dołączą do nas pozostałe trzypochody. A na końcu był pokaz trwa-jący tylko 15 minut i już było powszystkim. Szkoda“ – narzekał uczeńjednego z wrocławskich gimnazjów,który szedł w korowodzie DuchaPrzebudzenia, maszerującym doRynku z zajezdni autobusowej, w któ-rej w sierpniu 1980 roku rozpocząłsię strajk solidarnościowy ze StoczniąGdańską, strajk, który zmienił Polskę.

Nagłośnienie wielkiego otwarciaEuropejskiej Stolicy Kultury przynio-sło frekwencyjny sukces – w ceremo-nii otwarcia uczestniczyło wg danychorganizatorów 120 tysięcy ludzi. Alejednocześnie ta ogromna frekwencjaokazała się przyczyną kłopotów.Wrocławianie narzekali, że było zamało telebimów, na których możnaby oglądać widowisko, rozgrywającesię na placu Gołębim. Że finał, opóź-niający się z powodu oczekiwania nakolejne pochody, mógł być dłuższy.Że brakowało informacji idei „Prze -budzenia”. I w dodatku, na domiar złe -go, w pewnym momencie zabrakłoteż prądu, co uniemożliwiło śledze-nie ceremonii na nielicznych przygo-towanych telebimach. Jak się okazało

dwa dni później, zawiniła kuna, któraprzegryzła kabel z trafostacji.

„Współczuję wszystkim artystom,którzy przez wiele tygodni, miesięcyciężko pracowali. Organizatorzy, byli-ście do bani!!!“ – to tylko przykład kry -tycznych czy może raczej rozczarowa-nych głosów w Internecie. Wrocła wianprzeprosili prezydent Rafał Dutkie -wicz i dyrektor generalny ESK Krzy -sztof Maj.

Chris Baldwin przygotowuje jeszczedwa plenerowe widowiska w ramachobchodów ESK: czerwcowe „Flow” w okolicach Odry i na samej rzece, a także zamknięcie EuropejskiejStolicy Kultury „Sky web”, które bę-dzie miało miejsce 17 stycznia 2017roku. W latach 2011 i 2012 Brytyjczyknapisał scenariusze i wyreżyserowałwedług nich dwa przedstawienia, po-kazane w ramach olimpiady w Lon -dynie: „The Way the Winds Blow” w hrabstwie Rutland oraz „Raise theSky” w Worcester, podczas przekaza-nia ognia olimpijskiego.

Miejmy nadzieję, że kolejne wro-cławskie widowiska będą na medal.

KATARZYNA KACZOROWSKA, Wrocław

LUTY 2016

ZDJĘCIA: MAZIARZ/RAJTER

Monitor02 #2452:Monitor02 01/02/16 11:31 Page 13

Page 14: Monitor Polonijny 2016/2

MONITOR POLONIJNY L 14

Początkujący„Dziś mamy inspekcję, która oce-

ni, czy nadaję się na nauczyciela“ –żartuje Mário Kyseľ, zapowiadającmoją obecność na zajęciach w dwóchgrupach języka polskiego dla po-czątkujących, które odbywają się w każdą środę. Każda z nich liczypo16 osób. „Musieliśmy otworzyćaż dwie grupy z uwagi na duże zain-teresowanie“ – mówi nauczyciel i jednocześnie pracownik (1/2 eta-tu) Instytutu Polskiego. Mário Ky -seľ jest Słowakiem, pochodzącym

z  Liptowskiego Mikulasza, którydwa lata temu skończył polonistykęna bratysławskim uniwersytecie.„Wybrałem studia tłumaczeniowe,ale oprócz angielskiego musiałemzdecydować się na jeszcze jeden ję-zyk, stąd polski, który wygrał w moimrankingu z  bułgarskim i szwedz-kim“ – wspomina. Obecnie przygo-towuje doktorat w Katedrze Filo -logii Słowiańskich UniwersytetuKomeńskiego, co oznacza, że mateż zajęcia ze studentami, dziękiczemu może porównać uczącychsię tu i tam. „Uczęszczający na kurs

W Instytucie Polskim w Bratysławie odwiedziłamcztery kursy języka polskiego,

w których – jak się okazuje –uczestniczy ponad 60 osób.

Co sprawia, że ich uczestnicyzdecydowali się zgłębiać tajniki

naszego języka? Jak wyglądanauka języka polskiego?

Na te pytania próbowałamznaleźć odpowiedzi, biorąc

udział w instytutowychzajęciach, rozmawiając

z kursantami i ichnauczycielami.

Mário Kyseľ

Monitor02 #2452:Monitor02 01/02/16 11:31 Page 14

Page 15: Monitor Polonijny 2016/2

15

bardzo chcą się nauczyć języka, bowiedzą, że będzie on częścią ich ży-cia“ – twierdzi Kyseľ, który doceniateż luźniejszą atmosferę zajęć w Insty -tucie w porównaniu z tymi uniwer-syteckimi. Lekcje dla kursantówprzygotowuje w oparciu o podręcz-nik do nauki języka polskiego dlaSłowaków, opracowany przez Kin -gę Wawrzyniak, która kiedyś byłalektorem na bratysławskiej poloni-styce.

Kiedy na początku zajęć prowa-dzący sprawdza prace domowe,okazuje się, że i ja zostałam obarczo-na zadaniem – mam wyjaśnić, kto w Polsce przynosi prezenty naBoże Narodzenie. A ponieważ niemam jednoznacznej odpowiedzi,

wywiązuje się krótka dyskusja.Potem kolejne fragmenty pracy do-mowej, czytane przez uczniów, sąpretekstem do rozmowy i spraw-

dzenia ich wiedzy. „Wiem, kto jestprezydentem Polski“ – czyta jedenz  kursantów, a nauczyciel od razupyta o nazwisko obecnego i po-przedniego prezydenta, przypomi-nając: „Znam – kogo? co?, ale nieznam – kogo? czego?“.

Wraz z uczestnikami kursu dlapoczątkujących pilnie ćwiczę słow-nictwo związane z weekendem, ta-ki bowiem temat porusza tekst, któ-ry rozdał wszystkim nauczyciel.Dialog czytają na głos dwie osobyz grupy. Prowadzący co chwilę po-prawia wymowę, a potem upewniasię, czy wszyscy zrozumieli treść. Zachwilę okazuje się, czy rzeczywi-

ście, bowiem kolejne ćwicze-nie polega na rozstrzygnię-

ciu, czy umieszczone pod

tekstem zdania są prawdziwe czyfałszywe. Potem wszyscy próbująszukać znaczeń niezrozumiałychsłów i zwrotów, takich jak namiot,zachwycony, przeprowadzka, re-mont, kopa lat.

LUTY 2016

Pierwsza grupa dla początkującychW jednej z grup dla początkujących siedzi Petra, której siostra mieszka w Krakowie, więc ona przygotowuje się językowo do odwiedzin u siostry.Poza tym znajomość polskiego chce wykorzystać w pracy.Tato Lucii jest Polakiem, więc Lucia chce utrzymywać kontakty z polskączęścią rodziny. Peter zaś ma domek letniskowy na polskiej granicy, dokądjeździ 5-6 razy w roku, więc zapewne przy okazji wyskoczy do Polski nazakupy czy w celach turystycznych.Sonia ma przyjaciela Polaka, który mieszka w Bratysławie, i kilka razy w roku jeździ z nimw jego rodzinne strony do Zielonej Góry, więcchce opanować język.Ojciec Martiny ma firmę i korzysta z usługpolskich dostawców. „Jak opanuję język będęmogła mu bardziej pomagać” - twierdzi.Viktoria, która mieszka w Bratysławie od 5 lat, pochodzi z Ukrainy, ale jejkorzenie sięgają Polski. „Urodziłam się we Lwowie, z Polską czuję sięzwiązana, w Przemyślu mam przyjaciół, a ponieważ znam już pięć języków,więc uczę się kolejnego“ – wyjaśnia.

Dlaczegowłaśniepolski?

ZDJĘCIA: STANO STEHLIK

Monitor02 #2452:Monitor02 01/02/16 11:31 Page 15

Page 16: Monitor Polonijny 2016/2

MONITOR POLONIJNY L 16

Średniozaawansowani„Kino czy telewizja?“ – tak brzmi

pytanie, nad którym zastanawiają siękursanci w grupie średniozaawanso-wanej. Opisują, co widzą na dwóchobrazkach, wyświetlanych na ekra-nie. „Korzystam z  pokazów Po wer -Point, co w Wielkiej Brytanii, gdziewcześniej mieszkałam i uczyłam, jestnormą“ – mówi Katarzyna Berent-Young, prowadząca tę grupę. Jej zaję-cia odbywają się w każdy wtorek.„Uczę, korzystając z metody komuni-kacyjnej, czyli zaczynamy od rozmów,by potem przejść do zagadnień gra-matycznych“ – opisuje moja rozmów-czyni, która jest absolwentką poloni-styki Uniwersytetu Warszawskiego.

Na uczaniem języka polskiego zajmu-je się już ponad 15 lat. Na co dzieńuczy języka francuskiego w szkolebrytyjskiej w Bratysławie. Pracę w In -stytucie Polskim sobie chwali.„Dzięki tym zajęciom mam kontaktz ciekawymi ludźmi, bo przecież an-gielskiego uczy się każdy, ale ktoś, ktosię decyduje na naukę polskiego, do-

konuje nietypowego wyboru“ –twierdzi.

Czternastoosobowa grupazgłębia tajniki języka polskiego

już drugi rok. „To bardzo dobrzyuczniowie, świetnie zmotywowa-

ni do nauki“ – ocenia nauczycielka.Dodaje, że Słowakom generalnie-czasami się wydaje, że mówią popolsku, bo są rozumiani i rozumie-ją Polaków, dopiero prawdziwanauka języka pozwala im zdać so-

bie sprawę z różnic. Tu te błędy sąwyłapywane i korygowane. Kursanciuczą się też polskiej ortografii. „Oniuczą się sto razy szybciej niż inne na-

Druga grupa dlapoczątkujących

W tej grupie uczy się Katarina,która pierwszy kontaktz językiem polskim miała w Anglii, a teraz jego znajomośćwykorzystuje w pracy.Darina uczy się polskiego,ponieważ żona jej syna jestPolką z Radomska.Tereza i Mateuš wykorzystająznajomość polskiego w pracy,oboje bowiem zajmują sięgrupą V4 – Tereza w słowackim MSZ, Mateuš jakodziennikarz działuzagranicznego RTVS.Laco jest przedsiębiorcą.Polszczyzną zainteresował sięjuż jako mały chłopak, kiedyoglądał polską telewizję. Kochapolską muzykę, a szczególniegrupy Myslovitz, Pudelsów,Kombi oraz Annę Marię Jopek.Dziewczyna Jana jest Polką, za pół roku zamierzają sięprzeprowadzić do Polski, doPoznania.Podobnie jest w przypadkudrugiego Jana, którego żonapochodzi również z Poznania,dokąd wraz z córeczkązamierzają się przeprowadzić.„Żonie trudno się odnaleźć,choć jest tu już dwa lata“ –zdradza.Również do Poznania ciągnieDagmarę, która ma tamznajomych, poznanych podczasróżnych międzynarodowychpobytów.Kristina uczy się polskiego dlaszwagierki, Polki z Warszawy,zaś Katarina marzy o tym, bypodjąć studia architektonicznew Olsztynie.

Dlaczegowłaśniepolski?

Katarzyna Berent-Young

Monitor02 #2452:Monitor02 01/02/16 11:31 Page 16

Page 17: Monitor Polonijny 2016/2

rodowości, których uczyłam czyw Polsce, czy w Wiel kiej Brytanii“ –podkreśla moja rozmówczyni.

Podczas zajęć, w których i ja bio-rę udział, omawiane są plusy i mi-nusy oglądania telewizji i chodze-nia do kina. Uczestnicy zajęć opisu-ją swoje odczucia, które wywołują u nich sytuacje w kinie. „Jaki za-pach ma popcorn?“ – podsuwa py-tanie nauczycielka, prowokując doopisania brzydkich i ładnych zapa-chów. Przed nami kartki, na którychznaleźć można program polskiejtelewizji, a obok niego ćwiczenie,które nakazuje posegregować pozy-cje w nim zawarte na filmy fabular-ne, seriale, programy dla dzieci,informacyjne, sportowe, publicy-styczne czy przyrodnicze.

ZaawansowaniTipsy, rybaczki, cekiny, krzykliwy

kolor, cerować, nicować, ciuchlandia– to tylko niektóre ze słówek, którychznaczenie omawiano podczas zajęć

w grupie zaawansowanej, odbywają-cych się w środowe późne popołu-dnie. W nauce polskiego na poziomieC1 i C2, czyli w grupie zaawansowa-nej, bierze udział 13 osób. „Są to oso-by, które mówią bardzo dobrze popolsku, choć ich poziom znajomościjęzyka jest bardzo zróżnicowany“ –ocenia Monika Krzempek, na codzień pracująca w charakterze lekto-ra języka polskiego na UniwersytecieKomeńskiego. To jej druga zagranicz-na uczelnia, na której uczy, po uni-wersytecie w Ołomuńcu. W Polscezwiązana jest z dwoma uniwersyteta-mi: Śląskim, na którym studiowała w ramach studiów podyplomowych,i Opolskim, gdzie obroniła doktorat.

Jak sama wyznaje, zna język czeski,ale lektorzy z jej pokolenia są takprzygotowywani do pracy za granicą,że nie muszą znać języka kraju, w któ-rym przychodzi im uczyć polskiego.

W Instytucie Polskim prowadzi za-jęcia już drugi rok. „Na uniwersytecieto ja dyktuję warunki, które studencimuszą spełniać, by dostać zaliczenie,tu natomiast atmosfera jest dużo luź-niejsza i wspólnie wybieramy tematy,które potem omawiamy“ – wyjaśnia.

Do wybranego przez grupę tematunauczycielka przygotowuje teksty, z którymi kursanci zapoznają sięw domu, a na zajęciach dyskutująo nich, wcześniej wyjaśniając niezro-zumiałe słówka i terminy. „To są naj-

LUTY 2016

W grupie dla średniozaawansowanych znalazła się między innymi Stanislava,która mieszkała przez pół roku w Warszawie, gdzie studiowaław ramach programu Erasmus. „Pokochałam ten język, spodobało mi sięw Polsce i chętnie bym tam wróciła“ – mówi.Podobnie jest z Zuzaną, która przez czterymiesiące studiowała w Krakowie.Z Krakowem związana była też druga Zuzana,która przebywała tam w ramach wolontariatu.Do dziś utrzymuje kontakt z polskimiprzyjaciółmi i ze względu na nich szlifujepolską gramatykę.Matej pochodzi spod Humennego, a polskiego uczy się, by zrozumiećnowych sąsiadów, którzy przeprowadzili się z Polski.Dla Marii, pochodzącej ze wschodu Słowacji, motywacją do nauki polskiegostała się muzyka. „Jako 15-latka słuchałam Budki Suflera, potem Ich Troje“-mówi. Teraz pracuje w bratysławskiej firmie, która nawiązała kontakty z Polską. „Wykorzystuję znajomość języka, ale muszę go jeszcze szlifować“ – dodaje.W grupie jest też Ján, mający przyjaciółkę z Polski, oraz Martina, której matkajest Polką. Martina ma wielu kuzynów w Polsce, z którymi chce rozmawiaćpo polsku.Z kolei Dušan, 67-letni emeryt, pracownik naukowy, pogłębia znajomośćpolskiego, którego nauczył się jeszcze w czasach komunizmu, kiedywspółpracował z krakowskim i warszawskim instytutem technologii nafty.

Dlaczegowłaśniepolski?

Grupa dla średniozaawansowanych

Monika Krzempek

ZDJĘCIA: STANO STEHLIK

Monitor02 #2452:Monitor02 01/02/16 11:31 Page 17

Page 18: Monitor Polonijny 2016/2

MONITOR POLONIJNY 18

częściej aktualne tematy, nierzadkokontrowersyjne, dotyczące tego, cosię w Polsce dzieje“ – wyjaśnia Krzem -pek. Tym razem mowa jest o modzie,gdzie i jak ubierają się Polacy. Tekstpochodzi z lipcowego wydania tygo-dnika „Polityka“.

Kursanci szlifują swoją polszczy-znę, starając się wyeliminować błędyi poszerzając znajomość leksyki. „Toja przygotowuję szkielet zajęć. Ko rzy -stam z różnych podręczników, wybie-rając z nich najciekawsze ćwiczenia“– dodaje polska lektorka.

Jestem świadkiem, jak kursancizma gają się też z polską wymową, sta-

rając się jak najpoprawniej wymówićróżne łamańce językowe, np. „Mojamiła mamo, mam małą maskotkę“ czy„Nie marszcz czoła, zmiażdż dżdżow-nicę“. Niektórym, trzeba przyznać,wy chodzi to bezbłędnie.

PodsumowanieWybierając kursy języka polskiego

organizowane przez Instytut Polski,trze ba liczyć się z wydatkiem ok. 55 eu -ro za 15 półtoragodzinnych lekcji, przyczym podobne zajęcia, organizowanegdzie indziej, kosztują ponad 100 euro.Na koniec kursanci otrzymują świa-

dectwo uczestnictwa w kursie na da-nym poziomie, bez oceny.

Jak pokazuje mój mały sondaż, za-interesowanie nauką języka polskie-go wynika z różnych pobudek, głów-nym powodem jest chyba jednakchęć nawiązania bliższych kontaktówz Polakami. A to jest bardzo pozytyw-ne! Powody szukania tej bliskości sąróżne, począwszy od uwarunkowańpracą, skończywszy na sercowych.

Miejmy zatem nadzieję, że corazczęściej na ulicach słowackich miastbędziemy spotykać Słowaków bieglewładających naszym językiem. I tocieszy! MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

Grupa dla zaawansowanychW tej grupie każdy mówi biegle po polsku. Pavolodświeża swoją znajomość języka z sentymentu,bowiem dawno temu studiował na Wyższej SzkoleMorskiej w Szczecinie. Matej, pochodzący ze wschodu Słowacji, nasz język bardzo lubi i konsekwentnie się go uczy. „Zaczynałem od poziomu A, spodobało mi się, więc uczę siędalej“ – opisuje.Ján uczy się polskiego, ponieważ firma, w którejpracuje, obsługuje polskich klientów, z którymi on jest w codziennym kontakcie. „Moja znajomośćpolskiego musi być na wysokim poziomie ze względu na pracę, ale jest mi o tyle łatwiej, żemój ojciec jest Polakiem“ – dodaje.W grupie jest też Magda, córka Polki, pochodzącaz Žarnovicy, która język polski uwielbia, mimo że w domu po polsku się nie mówiło. „Uczę siępolskiego, bo chciałabym lepiej opanowaćgramatykę, zdobyć certyfikat jego znajomości i być może w przyszłości pracować, wykorzystując go“ – zdradza.Kvecie nasz język się po prostu podoba. Zakochałasię w nim jeszcze w czasach komunizmu, kiedyzachwycała się polską otwartością i uporem.

Katka swoją przygodę z polskimzaczęła w Anglii, gdzie poznaławielu Polaków. To dzięki nimpokochała nasz język. Dziś chceposzerzyć znajomość słownictwa i uszeregować wiadomości gramatyczne oraz nauczyć siępisać po polsku. Nadal utrzymuje kontakt ze znajomymiPolakami, a poza tym znajomość polszczyzny wykorzystuje w pracy.Podobnie jest z Leną, która dziesięć lat temu mieszkała w Irlandii. „Przez cztery lata mieszkałam z Polakami, więc nicdziwnego, że nauczyłam się ich języka, tym bardziej że jedenz nich postanowił mnie go nauczyć, jakby wyczuł, że przydami się to w przyszłości w pracy“ – opisuje Lena, która dziś jestwdzięczna owemu koledze.Kontakty ze studiującymi w Bratysławie Polakamispowodowały, że polskim zainteresował się Lukaš. Dziś pracuje w spółce międzynarodowej i jest odpowiedzialnyza kontakty z Polską.Z kolei Pavol interesował się naszym krajem od dzieciństwa,ponieważ jego babcia była Polką. Dziś jako historyk zajmujesię stosunkami polsko-słowackimi. „Czytam publikacje popolsku i rozmawiam z polskimi historykami. Przecież lepiejporozumiewać się po polsku niż po angielsku“ – konstatuje.

Dlaczegowłaśniepolski?

ZDJĘCIA: STANO STEHLIK

Monitor02 #2452:Monitor02 01/02/16 11:31 Page 18

Page 19: Monitor Polonijny 2016/2

19

W niewielkiej wsi Brodzany, po-łożonej w dorzeczu rzeki Ni -

tra, znajduje się renesansowy dwór z XVII wieku, który był niegdyś ośrod-kiem rosyjskiej sztuki i kultury naSło wacji. Miejsce, choć mało znane,przyciąga ciekawą historią, w którejromanse i intrygi przeplatają się z na-zwiskiem jednego z największych ro-syjskich poetów.

Pierwsze wzmianki o dworku po-chodzą z 1377 roku. Kilka wiekówpó źniej został on przebudowanyprzez barona Gustawa Friesenhofa,który ożenił się z Aleksandrą Goncza -rową, szwagierką nieżyjącego jużwówczas Aleksandra Puszkina. Pikan -terii temu miejscu dodaje fakt, iżmie szkająca w Brodzanach szwagier-ka Puszkina była jednocześnie jegokochanką.

Aleksander Puszkin to bez wątpie-nia jeden z najwybitniejszych przed-stawicieli romantyzmu rosyjskiego.Od 1831 r. aż do śmierci poeta mie -szkał w Petersburgu i właśnie tam po-wstały jego najbardziej znane dzieła –„Eugeniusz Oniegin”, „Dama pikowa”czy „Córka kapitana”. Poeta poślubiłNatalię Gonczarową. Kochał się po-dobno w niej sam cesarz Mikołaj I, jakrównież francuski emigrant Georgesd’Anthès Dantes, od którego kuli w po jedynku na pistolety Puszkinzginął, mając zaledwie 37 lat. Pisarzprowadził hedonistyczne życie, pełneuciech cielesnych. Jedną z jego ko-chanek (podobno 113. z rzędu) byłanajmłodsza siostra jego żony, Ale ksan -dra, nazywana Azińką. Rosyjska histo-riografia długo milczała na temat tegopłomiennego romansu, gdyż Puszki -na uważano za najwyższy autorytetmoralny i ikonę kultury rosyjskiej.Jednakże prawda, którą znała służ-

ba oraz bliski przyjaciel PuszkinaPiotr Żukowski, była inna. Sam poetaw swoich sekretnych zapiskach nazy-wa rzeczy po imieniu, nie chowającsię za parawanem pruderii: „Przyszłado mnie już zakochana w moich wier-szach i we mnie. Oddała mi się, zanimzdążyłem ją kokietować”. O tym ręko-pisie świat dowiedział się dopieroćwierć wieku temu, a wydane w Rosji„Dzienniki. Sekretne zapiski Aleksan -dra Puszkina z lat 1836-1837” szybkostały się bestsellerem.

Po śmierci Puszkina AleksandraGonczarowa zamieszkała w Bro dza -nach i poślubiła rosyjskiego dy plo -matę Gustawa Friesenhofa, rodzącmu córkę Natalię (Natalia Olden -burg), która spędziła tu całe swojeżycie. Bro dzany odwiedziła takżeżona Puszkina oraz d’Anthès Dan -tes, który pozbawił życia pisarza, a który był mężem drugiej siostryjego żony.

Od roku 1979 w pałacu znajduje sięSłowackie Muzeum Aleksandra Sier -

giejewicza Puszkina. Przechadzałamsię po salach i korytarzach, oglądającpozostałości po dawnych właścicie-lach. Moją uwagę zwrócił piękny por-tret Aleksandry. Szkoda, że Azińkaspaliła swoją korespondencję z Pu -szkinem. Szkoda też, że nie odnalezio-no pierścienia, który pisarz ofiarowałkochance.

Dwór opustoszał po II wojnie świa-towej. Przez długi czas znajdował siętu skład nawozów sztucznych orazprowizoryczne mieszkania dla mło-dych rodzin. Prawie cała biblioteka z wyjątkowymi dziełami literatury zo-stała spalona. Podobny los spotkałperskie dywany. Resztę majątku roz-kradziono lub sprzedano. Muzeumudało się odzyskać część wyposaże-nia, m.in. wielki samowar, obrazy,meble czy albumy rodzinne. Cieka -wo stką są także zielniki, prezentującerośliny zbierane przed ponad stu latyw różnych miejscach Europy i Azji.

Warto pospacerować po roman-tycznym parku, otaczającym dwór,gdzie wśród wodnych kaskad i małe-go jeziorka stoi pomnik Puszkinaoraz innych znanych pisarzy słowa -ckich i rosyjskich.

Klasyk i wybitny reformator lite-ratury Aleksander Puszkin nigdynie był we dworze w Brodzanach,ale to właśnie jego nazwisko przy-ciąga w to miejsce co roku setkiturystów i miłośników jego litera-tury. Dlatego warto tu zajrzeć.

MAGDALENA ZAWISTOWSKA-OLSZEWSKA

Słowackieperełki

ZDJĘ

CIA:

MAG

DALE

NA Z

AWIS

TOW

SKA-

OLSZ

EWSK

A

Słowacki romans

z Puszkinem

Monitor02 #2452:Monitor02 01/02/16 11:32 Page 19

Page 20: Monitor Polonijny 2016/2

MONITOR POLONIJNY L 20

Nazwisko Krzysztofa Ant -ko wiaka z pewnością

kojarzy się wielu z przeło-mem lat 80. i 90. XX w. i „Dyskoteką Pana Jacka”.Nie wiele jednak osób zdajesobie sprawę, że sympatycz-ny wykonawca „Zaka za ne -go owocu” sukcesywniekon tynuował – z przerwąna niewielkie epizody fil-mowe - swoją piosenkarskąkarierę. Szukając swojej mu-zycznej drogi, Krzysztof Ant -kowiak wydawał kolejnepłyty, utrzymane w klima-tach pop, często wspierającprojekty innych muzyków.Dzisiaj można chyba zaryzy-kować stwierdzenie, że wre -szcie znalazł swój styl. Styl,bez wahania napiszę, z naj-wyższej światowej półki.

Wydana przed kilkomatygodniami płyta duetuSimplefields jest tego naj-lepszym dowodem. Woka li -stę i kompozytora Krzyszto -fa Antkowiaka, który przy-jął artystyczny pseudonim„Chris”, wspomaga znako-mity muzyk i tekściarz Mar -cin Domurat („Dex”). War -to nadmienić, że panowienawiązali współpracę już w 2011 roku. Ich pięciolet-nią pracę nad debiutanc-kim albumem „Dirt on TV”można tłumaczyć profe-sjonalnym podejściem do

wspól nego debiutu. Bezpośpiechu tworzyli teksty,komponowali i szukali naj-lepszego sposobu realizacjinagrań. Efekt? Promującyalbum singiel „Emily Scat -ter brain” szybko wspiął sięna szczyty ambitnych listprzebojów (przede wszyst-kim radiowej Trójki), a pro-mująca album trasa koncer-towa bije właśnie rekordypopularności. To zaskakują-ce, zważywszy fakt, że gra-na przez zespół muzyka niejest łatwa. Klimatyczne so-ulowo-jazzowe nuty, wydo-bywane z pianina, trąbkii kontrabasu, wymagająsku pienia i wyciszenia. Mar -cin Domurat wszystkieteksty napisał w języku an-gielskim, co potęguje efekttajemniczości i niedopowie -dzenia. Jak czytamy na stro-nie internetowej zespołu:„Simplefields zabiera w sen-tymentalną podróż przezulice wielkich miast, przy-wołuje atmosferę zadymio-nych klubów, olśniewają-cych kobiet oraz szwarccha-rakterów niczym z kart po-wieści Bukowskiego i Chan -dle ra“. Inspirację klimatemnoir widać również pod-czas koncertów, gdy w tlena dużym, quasi-kinowymekranie odtwarzane są fra -gmenty klasycznych czar-

nobiałych filmów. Językangielski zatem wydaje siętu być na swoim miejscu.Jak przyznał „Kris“ w wy-wiadzie udzielonym radio-wej „Trójce“, śpiew w ojczy-stym języku nie stanowi dlaniego problemu, jednakżejęzyk angielski stanowi zu-pełnie inny środek wyrazu.Przekaz brzmi wtedy ina-czej, inaczej również kom-ponuje się do takich teks -tów. Od siebie tylko dodam,że jedynym minusem płytyjest charakterystyczna ma-niera pana Antkowiaka, któ-ry śpiewając w języku Sze -kspi ra, stara się brzmieć takangielsko, jak tylko to moż-liwe. Ale być może jestemjedyną osobą, której toprzeszkadza.

Przejdźmy do samychutwo rów. Wśród jedenastupiosenek trudno wskazaćfaworyta; każdy kawałektworzy jedyny w swoim

rodzaju nastrój. Czy to opty-mistycznie kołyszący, wspo-mniany już debiutanckisingiel „Emily....“, czy też po-ruszający, liryczny „UncleTed“. „Dancing with theDevil“ zaskakuje energiąz domieszką funku, ogrom-ne wrażenie robi „LullabyWaltz“ – słuchając go, przy-siągłbym, że jestem w Chi -cago, na jakimś balu przedosiemdziesięcioma laty, a obok mnie stoi… FrankSinatra.

Myślę, że już ten krótkiopis wystarczy, by zachęcićPaństwa do kupna i  prze-słuchania płyty. Trzeba sięjednak spieszyć, gdyż albu-mu zaczyna brakować w pol-skich sklepach (!) i  szansanabycia go maleje z  każ-dym dniem.

Podsumowując, po latachmuzycznej tułaczki Krzy -sztof Antkowiak znalazłchy ba swoją przystań. Ja -ko dziecko lubiłem utworynastoletniego Krzysia, dzi-siaj jeszcze bardziej lubiędorosłego i  dojrzałego (ar-tysta kończy w tym roku43 lata) Chrisa. Świat maswoją Norah Jones, a  mymo żemy być dumni z  na-szych panów z Simple fields.Jeśli duet zdecyduje się napodbój światowych scen,ma spore szanse na sukces.Trzymajmy zatem kciuki,a w tle niech kołyszą nasliryczne dźwięki z  płyty„Dirt on TV”! Polecam!

ARKADIUSZ KUGLER

Nakazany owoc duetu

Czulymuchem-

Monitor02 #2452:Monitor02 01/02/16 11:32 Page 20

Page 21: Monitor Polonijny 2016/2

LUTY 2016 21

Filmowych opowieści o seryjnychmordercach jest co najmniej tyle,

ile tych romantyczno-tragicznycho mi łości. Zło jest tajemnicze, nieobli-czalne i trudno je zrozumieć, a topowoduje, że jest zjawiskiem niezwy-kle fascynującym. Fascynuje też fil-mowców, którzy chętnie sięgają poten temat, licząc na to, że w jego ra-mach uda im się pokazać coś nowego.

Marcin Koszałka na swój reżyserskidebiut fabularny wybrał historię, któ-ra wydarzyła się naprawdę. Okrasił jąelementami fikcyjnymi, pisząc tym sa-mym nową wersję miejskiej legendyo Wampirze z Krakowa. „CzerwonyPająk” to film inspirowany historiąKarola Kota, seryjnego mordercy,dzia łającego w latach 60. w Krako -wie, którą w czasach PRL-u żyła całaPolska. Koszałka, który nie tylko filmwyreżyserował, ale także napisał doniego scenariusz, odrzucił pewneschematy charakterystyczne dla thril-lera z seryjnym mordercą w tle. Kon -flikty i napięcia nie wynikają tu ze

świata zewnętrznego – brak pości-gów i dynamicznej akcji. To, co widzaprzyprawia o gęsią skórkę, to życiewewnętrzne bohatera, jego namię -tności i fascynacja złem. Karol jestzwykłym nastolatkiem, pochodzą-cym z tak zwanego dobrego domu.Osiąga sukcesy w sporcie, nie ma pro-blemów w szkole czy z rówieśnikami.Jego życie jest zwyczajne, monoton-ne, prawie nudne. Pewnego dnia jestświadkiem morderstwa. To wydarze-nie uruchamia jego wyobraźnię i cie-kawość. Budzi w nim niepohamowa-ną fascynację złem, przeradzającą sięw obsesję. Chłopak odkrywa w sobie

ciemną stronę, o której istnieniu niemiał pojęcia. Zaczyna śledzić morder-cę, nawiązuje z nim kontakt, zabiegao rozmowę, a w końcu buduje z nim relację uczeń – mistrz.

Koszałka, choć nakręcił film głębo-ko psychologiczny, nie potraktowałzbrodni w kategoriach wyborów mo-ralnych, nie przedstawił nam bohate-

ra targanego wątpliwościami, lecz stwo -rzył historię budzącej się ciekawości,która nie zawsze kończy się dobrze.Bohater nie zastanawia się, czy zabić.Zabijanie traktuje jak fascynująceprzeżycie, specyficzny rodzaj miłości,do której podchodzi jednak w sposóbbeznamiętny. Koszałka nie analizujenatury zła i tego, skąd ono pochodzi.Przyjmuje, że zło po prostu jest.

Film jest mroczny nie tylko w sfe-rze fabularnej, ale i wizualnej. Wiel -kie pochwały dla całej ekipy technicz-nej, oświetleniowców, operatorówkamer, montażystów. Kraków lat 60.w ich wizji jest mroczny i brudny, sta-

nowiąc niezwykle ważną oprawę wi-zualną filmu. Obsada „CzerwonegoPająka” powinna dostać nagrodę ze-społową za najbardziej wyrównanypoziom. Filip Pławiak jako Karol po-trafił powściągnąć niemal wszystkieemocje, zagrał w sposób zredukowa-ny do maksimum, jego twarz wydajesię wyzuta z uczuć, co daje efekt silne-go napięcia. Adam Woronowicz w ro-li weterynarza wydaje się nie grać,tylko być postacią – wierzymy muw każdej sekundzie. Również role dru -goplanowe (Małgorzata Fore mniak,Marek Kalita, Wojciech Zieliński)zagrane są na równie wysokim pozio-mie i szkoda, że ich odtwórcy poja-wiają się na ekranie na tak krótko.Jedynym minusem filmu są pauzy,mające zapewne dać efekt ciszyprzed burzą, które niestety pojawiająsię w nieprzemyślanych momentach,produkując dłużyzny.

„Czerwony Pająk” to godny polece-nia film dla fanów kina psychologicz-nego, ale nie typowych thrillerów.Ktoś oczekujący strzelaniny możeprzysnąć.

MAGDALENA MARSZAŁKOWSKA

Pierwszy stopień do piekła

Monitor02 #2452:Monitor02 01/02/16 11:32 Page 21

Page 22: Monitor Polonijny 2016/2

No tak, ale czy istnieje li-teratura na ten temat? Ktopodszedłby do tak, wyda-wałoby się, trywialnego te-matu jak do ważnego zja-wiska społecznego? I czyhipisi faktycznie byli waż-nym zjawiskiem społecz-nym? Jeżeli ktoś ma co dotego wątpliwości, powi-nien natychmiast zapoznać

się z książką Kamila Si po -wicza „Hipisi w PRL-u”,która w 2015 roku docze-kała się drugiego już wyda-nia, poprawionego i roz-szerzonego (Wyda wni ctwo„Cyklady”).

Sipowicz, prywatnie mążKory Jackowskiej, wokali -stki zespołu Maanam, za-wodowo historyk filozofii,

okazał się autorem ideal-nym. Zna temat od pod-szewki, bowiem sam byłczęścią zjawiska, a histo-ryczne wykształcenie umo -żliwiło mu przeprowadze-nie rzetelnej analizy. W swo -jej książce dokonał trudnejsztuki połączenia elemen-tów dokumentu z lekkąlekturą i rozrywką. Hipisi

byli dotychczas traktowanipo macoszemu, z przymru-żeniem oka, jak dorośli ba-wiący się w życie podwpływem środków odu-rzających. Ich rola histo-ryczna i społeczna się zatar-ła, a może nawet nigdy niebyła brana poważnie. Sipo -wicz w sposób niezwykleciekawy literacko przepro-

T ym, którym hipisi kojarzą się tylko i wyłącznie z narkotycznymiwizjami, wolnością seksualną i stylem ubierania rodem zcygańskiego taboru, zalecam jak najszybsze skonfrontowanie

swoich wyobrażeń z faktami i historią.

Jako nastolatka pochłaniałam kry-minały Joanny Chmielewskiej hur -

towo. Lesio, Wszystko czerwone,Krokodyl z kraju Karoliny, Klin topowieści, które czytałam zachłan-nie, z wypiekami na twarzy i prze-konaniem, że nikt nie pisze lepiejniż Chmielewska. Wszystko w nichmnie cieszyło; wyraziste postaci,szalone intrygi i smakowite, iskrzą-ce humorem dialogi. Lata późniejmoja fascynacja Chmielewską osłabła.Gust literacki zmienił mi się znaczą-co i w moim prywatnym zestawie-niu Lesio stracił niezagrożoną dotądpozycję absolutnego arcydzieła lite-ratury współczesnej, stając się litylko niezłą, odrobinę nostalgicznąrozrywką.

Niemniej w swojej fascynacji kry-minałami Chmielewskiej nie byłamosamotniona. Popyt na jej twór-czość był ogromny, ba! zdawał sięnienasycony. Autorka napisała kil-kadziesiąt powieści, zarówno dladorosłych, jak i dla młodszych czy-telników. W Polsce sprzedano po-nad sześć milionów egzemplarzy,

w Rosji osiem milionów – Chmie le -w ska wciąż pozostaje tam najpopu-larniejszą pisarką zagraniczną. We -dług rozmaitych danych książkiChmie lewskiej przełożono na 107 ję -zyków, ona sama twierdziła jednakskromnie, że to mocno zawyżonewyliczenia. - No, nie tak wiele zno-wu było tych przekładów – głów-nie na języki słowiańskie. Nieznam wszystkich, ale przekłady

czeski i słowacki są na tyle znako-mite, że lepiej się je czyta niż mojeksiążki - opowiadała w wywiadziedla tygodnika Przegląd.

Z wykształcenia była inżynieremarchitektem, szybko jednak odkry-ła, że jej największą pasją jest pisa-nie. Od 1970 roku zajmowała się jużtylko twórczością literacką. Nie usta -jąco pracowała nad nowymi powie-ściami; zdarzało się, że wydawała

MONITOR POLONIJNY L 22

O hipisach na poważnie

P isarkamiędzypokoleniowa

POLAKPOTRAFI

Monitor02 #2452:Monitor02 01/02/16 11:32 Page 22

Page 23: Monitor Polonijny 2016/2

wadza analizę historyczną,rozpoczynając od detali -cznego opisu lat 60. w USA,sięga do korzeni, opisującmłodzieżową rewoltę, rewi-zję konsumpcyjnego stylużycia, kontestację i komer-cjalizację świata. Rewolucjaobyczajowa nie opierała sięna banalnym sypianiu z kimpopadnie i braniu narkoty-ków, lecz na walce o prawaobywatelskie, równoupra -wnienie rasowe i wolnośćjednostki. Nowa amerykań-ska lewica okazała się inspi-rująca dla artystów, o któ-rych pisze autor. Sipowicznie poprzestaje na wymie-nieniu nazwisk Hendrixa,

Joplin czy Santany, ale jakrasowy historyk prezentujedokładne dyskografie, in-terpretacje, sięga po sztan-darową literaturę tamtychczasów: Jacka Kerouacka,Walta Whitmana, AldousaHuxleya, filmy Miloša For -ma na czy Francisa FordaCoppoli. Wszystko w jegoksiążce okraszone jest ar-chiwalnymi, uni-katowymi zdjęcia-mi. Autor nastę -pnie wprowadzaczytelnika w pol-skie realia spo-łeczne i politycz-ne lat 60. Opisuje,jak się rozwijały

tzw. komuny hipisowskie,na czym polegała ich dzia-łalność polityczna, wspiera-nie opozycji i działalnośćpodziemna. Sipowicz pisze:„Hipisom PRL-u nareszcieprzywrócono miejsce wewspółczesnej historii Pol -ski. Nie wolno tego buntuspychać na margines. Tymbardziej, że jak już dziś

wiemy z danychIPN-u, hipisi pra-wie od samegopoczątku stali sięobiektem opera-cyjnych działańubecji. Uznanoich za zagrożeniedla komunistycz-

nej demokracji”. Kim więcbyli hipisi? Naćpanymi lek-koduchami, czy założyciela-mi ruchu ekologicznego,ludźmi walczącymi z rasi-zmem, którzy w USA w cią-gu 4 lat doprowadzili dziękiprotestom do zakończeniawojny w Wietnamie?

Jestem pod dużym wra-żeniem tej niemal nauko-wej pracy, szczegółowegomateriału fotograficznego,dokumentacji i lekkości ję-zyka. To ważny materiał hi-storyczny, który można czy-tać do poduszki.

Polecam z najczystszymsumieniem!

MAGDALENA MARSZAŁKOWSKA

nawet dwie w ciągu roku. - Bo u mnieto jest automatyczne. Jak człowiekcoś lubi, robi to. Przychodzi pomysłdo głowy, więc piszę. Nigdy podprzymusem. Chętnie napisałabymdalszy ciąg tej czy tamtej książki,ale zdania się nie układają, treśćjest mętna, brakuje mi słów, nieidzie. Wtedy się nie wygłupiam i nie piszę na siłę. Męki twórcze niedla mnie – wyjaśniała w wywiadziedla Newsweeka w 2009 roku. Doswoich książek miała jednak dużydystans i sporo krytycyzmu. - (...) onewcale nie są tak dobrze napisane,jak się czasem mówi. Oczy wiście

nie będę publicznie wytykała wła-snych błędów, niech je każdy znaj-duje samodzielnie. Natomiast tojest oportunizm – idę na łatwiznę– mówiła, obruszając się jednocze-śnie na nachalne porównywanie jejdo Agathy Christie. - Takie porów-nanie zupełnie nie ma sensu. Boona pisała kryminał jako krymi-nał. Uczciwie. Obmyślała go sobie.Zasadnicza treść była związana zezbrodnią, a u mnie to jest takiefiu-bździu. Agatha nie byłaby za-dowolona, gdyby mnie do niejporównać. A i ja wiem, że nie za-sługuję.

Kryminały Chmielewskiej wciążcieszą się w Polsce dużą popular-nością. Jej literacka spuścizna jestbogata; autorka pisała niemal doswojej śmierci w 2013 roku. Tru -dno jednak porównywać ostatniedokonania Chmielewskiej z dosko-nałymi książkami, które wyszłyspod jej pióra w początkach twór-czości. Wspomniany Lesio zasłuże-nie zyskał wśród wielbicieli Chmie -lewskiej status kultowego, po Całezdanie nieboszczyka również i dziśsięga się z niekłamaną przyjemno-ścią. To książki, na których wycho-wało się kilka pokoleń Polaków, tonad Wisłą klasyka gatunku. Czaspokaże, czy kult Lesia przetrwa ko-lejne lata.

KATARZYNA PIENIĄDZ

23 LUTY 2016

Monitor02 #2452:Monitor02 01/02/16 11:32 Page 23

Page 24: Monitor Polonijny 2016/2

MONITOR POLONIJNY L 24

Zamieszczony w poprze -dnim numerze „Moni -

to ra“ artykuł MagdalenyMar szałkowskiej o Elżbie -cie Czyżewskiej wywołał wemnie mnóstwo wspomnień.Owe wspomnienia dotycząinnego wybitnego polskie-go aktora, Zbyszka Cybul -skiego, którego 48. roczni-ca tragicznej śmierci minę-ła w styczniu. Zbyszka łą-czono przez pewien czaswła śnie ze wspominaną El -żbietą Czyżewską.

Po roli Maćka w „Popielei diamencie“ Andrzeja Waj -dy Cybulski stał się idolem

polskiej młodzieży i najwy-bitniejszym aktorem mło-dego pokolenia. DamianOlbrychski wspominał nie-dawno, jak to Zbyszek no-torycznie spóźniał się naplan „Popiołu i diamentu“,co innych oczywiście de-nerwowało. Kiedy powie-dziano mu, by poszedł sięprzebrać, miał podobnooświadczyć, że będzie graćw tym, w czym przyszedł.Wajda się zgodził, ale – cociekawe – nigdy więcej niezaangażował go do swoichfilmów. Dopiero po jegotragicznej śmierci nakręciło nim film pt. „Wszystko nasprzedaż”.

Ponieważ w latach 60. wy -stępowałam jako piosen-karka w kultowym war-

szawskim klubie „Stodoła“,a latem cały zespół chałtu-rzył zwykle na Wybrzeżu,dane mi było poznać legen-dę polskiego kina. Stało sięto w sierpniu 1960 roku,kiedy występowaliśmyw Tea trze Letnim w Sopo -cie. Pewnego dnia ZbyszekCybulski po prostu nas od-wiedził. Jeden z naszychkolegów parodiował jegogrę w filmie „Do widzeniado jutra”, w którym wystę-pował z Teresą Tuszyńską.Wkrótce aktor stał się czę-stym gościem nie tylko na-szych przedstawień, ale i prywatnych spotkań. Szcze -gólną uwagę zwracał najedną z naszych koleżanek,czarnowłosą Piękną Żaklinę.

Jaki był Zbyszek Cybul -

ski prywatnie? Taki jak w filmach: uroczy, inteli-gentny, dowcipny... Nierozróżniał aktorstwa od ży-cia prywatnego. To życiebyło dla niego grą. Popular -ność wyraźnie sprawiałamu przyjemność. Chętniekorzystał z zaproszeń nadrinka. Tworzył legendyo sobie. Twierdził, że był

żołnierzem AK. Nosił jakąśna wpół wojskową kurtkęz nieodłącznym blaszanymkubkiem w kieszeni – po-dobno na wódkę.

Pod koniec sierpnia naszzespół wrócił do Warsza -wy, a we wrześniu prasapodała wiadomość o ślubieZbyszka z jego wieloletniąnarzeczoną Elżbietą Chwa -li bóg. Ślub odbył się gdzieśna mazurskiej wsi. Zbyszekpojawił się parę tygodnipóźniej i ze śmiechem opo-wiadał, że musiał się żenić,ponieważ przyszły teść go-nił go po polu z siekierąw ręku.

Ostatni raz widziałamZbyszka Cybulskiego w ma -ju 1962 roku, przed swoimwyjazdem do Bratysławy.W jednej z warszawskichkawiarni zorganizowałampożegnalne spotkanie z ze-społem, z którym występo-wałam w „Stodole“. Przypa -dkowo zjawił się tam teżZbyszek. Całe towarzystwozaprosiłam do swego mie -szkania na skromny poczę-stunek, gdzie – pamiętam– znajomi próbowali od-wieść mnie od decyzji wy-jazdu. Ale cóż, głos sercabył silniejszy.

Dwa lata później dotarłado mnie wiadomość o tra-gicznej śmierci ZbyszkaCybulskiego, który zginąłna wrocławskim dworcu,wskakując do jadącego po-ciągu.

STANISŁAWA HANUDELOVÁ

O aktorze, któregożycie było grą

Wspomnienia(nie)dawne

Monitor02 #2452:Monitor02 01/02/16 11:32 Page 24

Page 25: Monitor Polonijny 2016/2

LUTY 2016 25

W styczniu 2016 wystartowała no - wa kampania społeczna „Pol ska

– Słowacja”, której celem jest prze-zwyciężenie problemów komunika-cyjnych na polsko-słowackim pogra-niczu, o których na łamach „Moni -tora” pisaliśmy wielokrotnie. Pomócma w tym nowa umowa międzynaro-dowa, która uprościłaby formalnościzwiązane z lokalnymi transgraniczny-mi połączeniami autobusowymi.

Kampanię społeczną zainicjowałodwóch współpracowników naszegomiesięcznika – Arkadiusz Kugleroraz niżej podpisany. Informacje o zamierzeniach i postępach akcjimożna śledzić na profilu inicjaty-wy na Facebooku pod linkiemwww.facebook.com/polskaslowacja.

Problem niedostatecznej liczby po-łączeń między Polską a Słowacją jestdość złożony. Przyczyn jest wiele,wśród nich niedoskonała infrastruk-tura kolejowa czy niedostateczny po-pyt na przewozy. Ta druga działa nazasadzie błędnego koła – nie ma, jakdojechać, więc prawie nikt nie jeździi nie podejmuje aktywności (nauka,praca) po drugiej stronie granicy, a skoro ludzie nie jeżdżą, nie opłacasię uruchamiać połączeń transgra-nicznych. Ale nawet tam, gdzie popytteoretycznie istnieje, przeszkodą jestnadmierna biurokracja. Uruchomie -nie lokalnej linii z Jabłonki do położo-nej kilkanaście kilometrów dalejTrsteny wymaga od przewoźnikazałatwienia takich formalności, jakw przypadku poważnej, dalekobież-nej linii międzynarodowej, dajmy nato Warszawa – Budapeszt. Jak zgod-nie przyznają podhalańscy i orawscybusiarze, właśnie ten czynnik najbar-dziej ich zniechęca: klienci w sumieby się znaleźli, ale to gra nie wartaświeczki.

Rozwiązanie, które wraz z ArkiemKuglerem zaproponowaliśmy, jeststosunkowo proste. Zaapelowaliśmydo polskiego i słowackiego minister-stwa odpowiedzialnego za transporto zawarcie polsko-słowackiej umowymiędzynarodowej, na mocy którejprzewoźnicy lokalni mogliby wyko-nywać połączenia traktowane jakokrajowe nie tylko (jak to ma miejsceobecnie) do granicy państwa, ale tak-

że kilka czy kilkanaście kilometróww głąb drugiego kraju: do pierw-szej, szczegółowo wyznaczonej w umowie miejscowości po drugiejstronie granicy.

Jak realizacja tej umowy miałabywyglądać w praktyce? Otóż polskiprzewoźnik mógłby na podstawiepolskiej licencji na przewozy krajowewykonywać połączenia nie tylko doJabłonki i Czarnego Dunajca, ale tak-

że do Suchej Hory i Trsteny, gdzie je-go pasażerowie mogliby się przesiąśćna słowacki autobus lub pociąg.Analogicznie, słowacki spedytor mógł -by bez zbędnych formalności prze-dłużyć trasę swoich linii autobuso-wych np. do Jabłonki, Jurgowa czyBukowiny Tatrzańskiej – takie połą-czenia traktowane byłyby z kolei jakowewnętrzne słowackie, mimo że za-haczałoby o skrawek polskiego tery-torium.

Co ważne, takie rozwiązanie masens pod warunkiem objęcia tego ty-pu połączeń (zagranicznych, ale for-malnie wewnętrznych) regulacjamidotyczącymi połączeń użytecznościpublicznej, tzn. dotowanych przez sa-morządy lokalne. Chodzi o to, by usta-lając plan przewozów dofinansowa-nych przez podatników, Żyliński KrajSamorządowy uwzględnił w nimrównież połączenia do pierwszej

miejscowości przygranicznej po pol-skiej stronie (Jabłonka, Korbielów,Chochołów, Zwardoń), a starostanowotarski czy żywiecki zadbał o połączenia ze słowackimi miejsco-wościami. Takie rozwiązanie pozwo -liłoby skoordynować lokalne połącze-nia po polskiej i słowackiej stroniei umożliwiłoby pasażerom przesia -dkę z polskiego autobusu lokalnegona takiż słowacki.

Czy pomysł ma szansę powodze-nia? Sądząc po odzewie ze strony pol-skich posłów, do których zwrócili-śmy się z prośbą o interwencję, jaknajbardziej. Interpelację poselską w tej sprawie złożyło już kilku parla-mentarzystów z różnych opcji polity -cznych, wśród nich: Mirosława Ny kiel(PO), Mieczysław Miazga i WojciechBuczak (PiS) oraz Tomasz Jaskóła(Kukiz’15). Ta różnorodność dobrzewróży całej sprawie, bowiem mini-sterstwa chętniej reagują na interpe-lacje, jeśli wnoszą je parlamentarzyściróżnych opcji, niezależnie od podzia-łów partyjnych. Z identyczną prośbązwróciliśmy się także do posłów sło-wackiego parlamentu.

Jak do tego pomysłu odniosą się pol-skie Ministerstwo Infrastruktury i Ro -zwo ju oraz jego słowacki odpowiednikbędzie wiadomo już wkrótce.

JAKUB ŁOGINOW

Nowa umowa międzyPolską a Słowacją

pomoże rozwiązaćproblemy transportowe?

Monitor02 #2452:Monitor02 01/02/16 11:32 Page 25

Page 26: Monitor Polonijny 2016/2

MONITOR POLONIJNY L 26

Jedyną, jak by się wydawało, ostojąoporu była Karta 77, elitarna grupa,działająca głównie w Pradze. Kiedy w 1977 r. powstawała Karta – skrom-ny przecież apel do władz o przestrze -ganie standardowych praw obywatel-skich – na całej Słowacji zaledwie kil-ka osób zdecydowało się ją podpisać.

Lata 70. w Czechosłowacji nie byłyokresem optymistycznym. Wiele osóbżyło wciąż w szoku z powodu wkro-czenia do kraju wojsk so wieckich, a poczucie beznadziejności powię -kszała poniżająca tzw. normalizacja.Nie posyłano ludzi do więzień, aleczę sto – zwłaszcza w środowiskachinteligenckich – pozbawiano ich god-ności. Reżim z pełnym cynizmem żą-dał od swoich obywateli składaniawiernopoddańczych deklara cji, potę-piania znajomych i szefów, publicz-

nych po dziękowań za interwencjęUkładu Warszawskiego z 1968 roku itp.Odmowa łączyła się z brakiem możli-wości wykonywania zawodu, zaka-zem studiowania przez dzieci, toteżnieliczni się na nią decydowali.

Ale w tym samym czasie – pomimozma sowanej propagandy i ateizacji –tysiące ludzi, zwłaszcza na prowincji,chodziło do kościoła, obcując co nie-dziela ze światem innych wartości i innym językiem. Takie uczestnictwowe mszy było prawdopodobnie naj-bardziej masowym przejawem oporuwobec komunizmu w całej Czecho -sło wacji i zaprzeczało stereotypowe-mu przeświadczeniu, że jedyną opo-zycję tworzyły intelektualne środowi-ska w Pradze, w dużej mierze wywo-dzące się z szeregów byłych komuni-stów – akty wistów praskiej wiosny.

• • •W byłej Czechosłowacji silne były

tradycje ateistyczne i podporządko-wania Kościoła państwu. Na politykękomunistyczną nakładał się czeski an-tykatolicyzm, sięgający czasów walkiz Habsburgami, i zasady kontroliKościoła, sięgające czasów austriac-kich rządów Józefa II z końca XVIIIwieku. Na początku lat 50. reżim ko -munistyczny w Czechosłowacji twar-do zaatakował Kościół katolicki – w spo -sób nieporównywalny z tym polskim–przeprowadzając w nocy z 13 na 14 kwietnia 1950 r. akcję jednocze-snego aresztowania i osadzenia w obo -zach internowania wszystkich zakon-ników i zakonnic. Chociaż władze po-zostawiły otwarte kościoły parafialne,to miały nadzieję, że będzie to symbo-liczny koniec Kościoła jako znaczące-go elementu życia społecznego. Nawolności pozostali zwykli księża, któ-rzy jednak znaleźli się w niezwykletrudnej sy tuacji. Wywie rano na nichnaciski, by składali deklaracje lojalno-ści i donosili na parafian, stosowanoprowokacje, by móc ich przyłapaćnp. „na kradzieży” materiałów budo -wlanych (na potrzeby remontu ko -ścio łów) lub w towarzystwie kobiet

O Czechosłowacji w latach 70. i pierwszej połowielat 80. panowała opinia, że to kraj zdławionypolitycznie po inwazji z 1968

roku, a husakowska tzw. normalizacjaprzekupstwem i zastraszeniemwymusiła bierność jej obywateli.

Opozycja katolicka na Słowacji w

WAŻKIEWYDARZENIAW DZIEJACH

SŁOWACJI

Monitor02 #2452:Monitor02 01/02/16 11:32 Page 26

Page 27: Monitor Polonijny 2016/2

27 LUTY 2016

sam na sam, by zarzucać im dwulico-wość moralną. Czasa mi władze zamy-kały kościoły, twierdząc, że nie ma za-interesowanych chodzeniem donich, a duchowni stawali się przezto… bezrobotnymi. Ponieważ w Cze -cho słowacji wprowadzono obowią-zek zatrudnienia, zgodnie z nakazempracy musieli przenosić się do innychmiejscowości. Wielu księży pod naj-roz maitszymi zarzutami trafiło dowięzień lub obozów pracy. Innychzmuszono do odejścia ze stanu du-chownego. Część złamano, wmusza-jąc na nich współpracę ze służbąbezpieczeństwa. Księża obawiali sięczynienia czegokolwiek poza wąskorozumianą pracą duszpasterską. Tyl -ko nieliczni zdecydowali się wspieraćtajny Kościół i prowadzić konspira-cyjną pracę wśród wierzących.

• • •W takiej sytuacji powstał na Sło wa -

cji i Morawach nielegalny ruch katoli-ków, któremu nadano nazwę TajnyKościół. Na Morawach miał on bar-dziej intelektualny charakter, ale też i znacznie mniejszy zasięg niż naSłowacji.

Na czele słowackiego Tajnego Ko -ścio ła stali dwaj byli więźniowe poli-tyczni: Silvester Krčméry i VladimírJukl. Obaj byli wychowankami z cza-sów wojny księdza Kolakovicia. Cho r -wa cki ksiądz Tomislav Kolaković byłsilną i niezwykłą osobowością. Dzia -łał w Bratysławie w czasach PaństwaSłowackiego. Jeszcze w latach wojnynauczał, że katolicy muszą się przygo-tować na nadejście rządów wrogichreligii i Kościołowi. Przygotowywałmłodzież z dusz pasterstwa akademic-kiego do życia wśród prześlado wań.Przekonywał, że ważne są nie tylkowar tości, ale też i praktyczna umieję -tność życia religijnego w skraj nie nie-korzystnych warunkach. Namawiał,aby uczyć się na pamięć Pisma Świę -tego, na wypadek, gdyby wszystkieegzemplarze Biblii zostały skonfisko-wane, i liturgii, by można było konspi-racyj nie odprawiać msze po domach,dla małych grup przyjaciół. Po wta -

rzał, że obowiązkiem katoli ków jestprzeniesienie Kościoła do lepszychczasów. Swoje nauczanie odnosiłtakże do sfery teologicznej, głosząc,że w skrajnej sytuacji każdy możeczuć się kapłanem.

Zaraz po wojnie, w styczniu1946 roku, komunistyczni funkcjona-riusze służby bezpieczeństwa areszto-wali Kolakovicia, a później podgroźbą długoletniego więzienia zmu-sili go do wyjazdu z Czechosłowacji.Po lutym 1948 roku zaostrzono kurspolityczny wobec Kościoła i księży.Dla wychowanków Kolakovicia przy-szedł czas działania wedle zasad, któ-rych ich nauczał...

Swoją aktywność sami nazwali Taj -nym Kościołem. Chociaż ograniczalisię jedynie do spotkań modlitewnych,odbywanych w prywatnych mieszka-niach, służba bezpieczeństwa wpadłana ich trop. W 1951 kilkunastu mło-dych katolików, których uznano zaprowodyrów, trafiło do więzienia.

Silvester Krčméry, lekarz z wy-kształcenia, za „propagowanie katoli-cyzmu” spędził 14 lat w więzie niu.Poświęcił ten czas na medytacje i prze -myślenia, jak szerzyć wiarę katolickąw komunistycznej Cze chosłowacji.W więzieniu przeżywał mistyczneunie sienia. Próbowano poddawać gopsychologicznemu praniu mózgu, bystracił wiarę, ale jego przekonania

okazały się silniejsze. Zdarzało się, żenie pozwalano mu spać po 50 godzin,a on popadał wtedy w religijne upoje-nie, które dodawało mu sił. Wyszedł z więzienia paradoksalnie z poczu -ciem misji apostolskiej i razem zeswoim przyjacielem, matematykiemJuklem (ten z wyrokiem 25 lat odsie-dział w więzienia ponad 13 lat), za-czął budować organizację TajnegoKościoła. Zaczęli działać wśród ludziz marginesu, trudnej młodzieży, alko-holików. Potem skoncentrowali sięna pracy wśród studentów. Prze -konywali ich, że nawet w trzy osobymożna być razem, modlić się i studio-wać Pismo Święte. Po skończeniu stu-diów każdy ze studentów miał wró-cić do domu i założyć podobną gru-pę, potem z tej grupy każdy miałstworzyć swoją i tak dalej, i tak dalej.Systematyczną, codzienną pracą przezlata wybudowano paralelną społe -czność, która nie miała formalnejstruktury, budynków, biur itp.

W 1974 r. Krčméry i Jukl założylijawne stowarzy szenie katolickie Fa -tima, którego oficjalnym celem byłorozpowszechnianie legalnej literatu-ry religijnej i książeczek do nabożeń-stwa, nieoficjalnym natomiast – prze-rzucanie tej literatury także do Zwią -zku Sowieckiego.

ANDRZEJ KRAWCZYKDalszy ciąg w kolejnym

numerze „Monitora“

❶ w czasach komunistycznych

Vladimír Jukl

Silvester Krčméry

Monitor02 #2452:Monitor02 01/02/16 11:32 Page 27

Page 28: Monitor Polonijny 2016/2

MONITOR POLONIJNY L 28

1 2

3 4 5

6 7

8 9 10 11

12 13

14 15 16 17 18

19

20 21 22

23 24

25

26 27 28

29

30 31

32 33

34

35 36 37 38 39

40

41 42 43

44 45 46

47 48 49

50 51

52 53 54 55 56

57 58 59

60

61 62 63

64 65 66

67

68

69 70 71 72 73

74 75

76 77 78

79 80

81

Już po raz trzeci proponujemyPaństwu zabawę, czylirozwiązania krzyżówki,przygotowanej z myślą o słowackiej Polonii. Tymrazem „sprawdzamy“ Państwa wiedzę muzyczną.Być może potrzebne będą podpowiedzi innychczłonków rodziny reprezetnujących różne generacje?Zachęcamy do wspólnej zabawy. Rozwiązanie hasłaprosimy przesyłać pod adresem:[email protected] do 27 lutego.

Spośród autorów nadesłanychrozwiązań wylosujemy zwycięzcę,któremu nagrodę - odtwarzaczmp3 prześlemy pocztą. Nie zapomnijcie podać w mailuswoich danych: imienia, nazwiskai adresu pocztowego.Miłej zabawy! Red., TO

Hasło ukrte jest w polach oznaczonychnumerami w następującej kolejności:65 – 23 – 80 – 13 – 31 – 57 – 7 – 52 –11 – 15 – 1 – 10 – 16 – 32 – 45 – 28 - 57

Rozwiązanie hasła z poprzedniejkrzyżówki brzmi: FANTAZJO POLSKA

Monitor02 #2452:Monitor02 01/02/16 11:32 Page 28

Page 29: Monitor Polonijny 2016/2

29 LUTY 2016

Z żalem zawiadamiamy, że dnia 21 stycznia br. zmarłKazimierz Urbaś, nasz przyjaciel, wspaniały muzyk,założyciel i kierownik kapeli ludowej „Torka“ z Cieszy -na, który wielokrotnie brał udział w imprezach polo-nijnych naszego Klubu oraz polskiej ambasady.Kaziu zawsze chętnie przyjeżdżał na Sło wa cję z kape-lą i rodziną, ponieważ z Trenczy nem wiązały go ciepłewspomnienia z dzieciństwa. Tu spędzał wakacje u swojej ciotki, znanej fotografki Marii Urbasiówny-Holoub kovej, tu przyjmowaliśmy go, jak członka rodzi-ny. Jego żonie Teresie, dzieciom, rodzinie i wszystkimprzyjaciołom pogrążonym w żalu składamy wyrazygłębokiego współczucia.

Członkowie Klubu Polskiego Środkowe Poważe i wszystkich pozostałych oddziałów

PROGRAM INSTYTUTUPOLSKIEGO NA LUTY 2016Ë PIOTR APOLINARSKI – FOTOGRAFIE • 4 lutego, 17.00,

Bratysława, Instytut Polski, Nam. SNP 27 • Wystawafotografii dokumentalnych z Syrii, Ukrainy i obozów dlauchodźców autorstwa Piotra Apolinarskiego, fotoreportera i dziennikarza, współpracującego z agencjami i wydawcamicałej Europy i USA. Więcej informacji: www.apolinarski.com

Ë RYSZARD ŻOŁĘDZIEWSKI - SAKSOFON • 8 lutego, godz. 18.00, Bratysława, Instytut Polski, Nam. SNP 27Całodniowe warsztaty prowadzone przez RyszardaŻołędziewskiego, jednego z najbardziej znanychwspółczesnych polskich saksofonistów, autora publikacji natemat innowacyjnych technik saksofonowych,a o godz.18.00 udział gościa w koncercie finałowym wraz z pianistą słowackim Ladislavem Fančovičem.

Ë RYSZARD KAPUŚCIŃSKI – IMPÉRIUM • 11 lutego, godz. 18.00, Bratysława, KC Dunaj, Nedbalova 3Promocja słowackiego przekładu zbioru reportaży RyszardaKapuścińskiego, zatytułowanego „Imperium” i mówiącego o upadku Związku Radzieckiego, ostatniegoimperium XX wieku. Więcej informacji: www.absynt.sk,www.kcdunaj.sk

Ë MIĘDZY MNICHEM I SZATANEM. TATRZAŃSKIE ŚWIATŁO I CIEŃ | TATRY. KONCERT DLA DWOJGA11 lutego, godz.17.00, Bratysława, Instytut Polski, Nam. SNP 27 (okna od ul. Klobučníckiej) • Prezentacjaeksperymentalnych prac fotograficznych KrzysztofaWojnarowskiego, przedstawiających koloryt tatrzański,z udziałem poety Michała Jagiełły, prezentującego swojąpoetycką twórczość tatrzańską

Ë PRESZOWSKIE DNI GITARY KLASYCZNEJ: RYSZARD BAŁAUSZKO11-12 lutego, Preszów, PKO Čierny orol, Hlavná 50Polskim gościem międzynarodowego festiwalu gitarowegobędzie gitarzysta, profesor Akademii Muzycznej F. Chopinaw Warszawie Ryszard Bałauszko, który poprowadzi kursyinterpretacyjne. Więcej informacji: www.gfpresov.sk

Poziomo3. Polski musical na Broadwayu7. Natalia, przyjaciółka lalki Zuzi

11. Znani z piosenki o Aborygenie14. Polskie disco, nie italo15. Śpiewała „Prawy do lewego”16. Imię artystki, której

wszystkie dzieci są20. Danuta, która pytała:

„Gdzie ci mężczyźni?” 21. Ryszard z bananowym

songiem24. Pszczółka25. Nasza Maryla26. Seweryn z Czerwonych Gitar28. Bluesowy Dudek32. Dziennikarz muzyczny,

szef Wielkiej OrkiestryŚwiątecznej Pomocy

33. Krzysztof, uznany polskikompozytor i dyrygent

35. „Zarumienione” Gitary37. Jaromir popularny czeski

pieśniarz, który śpiewa też po polsku

40. Turnau, artysta Piwnicy Pod Baranami

47. Nagroda muzyczna TVP 148. Karin, która jechała

autostopem49. Imię Mankiewiczówny51. Komponował mazurki,

polonezy52. Miasto, molo i festiwal54. Kosmiczna katowicka scena58. Śpiewała w nim Kora62. Imię Ordonówny64. Zespół Kozidrak66. Piotr, klaskał i śpiewał

o miłości67. „... Dąbrowskiego“,

hymn polski68. Mieczysław, śpiewał

o ostatniej niedzieli69. Prawie „błękitno”- czarni72. Irena, śpiewała,

że jest motylem75. Imię piosenkarza i aktora,

co nie lubił poniedziałków77. Znali się tylko z widzenia78. „… na sukces”,

polski talent show79. Nie była Ewą80. Piosenkarz - rzeka81. Edyta, co śpiewała

o śnie i zegarze

1. Miasto festiwalu piosenki polskiej2. Andrzej „Czarny Alibaba”3. Pole, o którym śpiewał Lady Pank4. Czego hymnem była piosenka

„Koko Spoko“5. Państwowy Zespół Ludowy Pieśni i Tańca6. Dziewczyna Donatana8. Ciechowski jej liderem9. Wodecki

10. Śpiewali „Z kopyta kulig rwie“11. Śpiewa „Ona tańczy dla mnie”.12. Edyta, co życie kocha nad życie13. Zespól 44 lub rozmiar pocisku17. Ich kultowa piosenka to „Baranek“18. Pseudonim muzyka; jest też w sklepie19. Krzysztof, śpiewał w Trubadurach22. Henryk, polski kompozytor przedwojennej

muzyki rozrywkowej23. Nazwa zespołu Grechuty27. Irena, śpiewała, że już nie ma dzikich plaż29. Country w Mrągowie30. Jamboree31. Anita, kiedyś z Varius Manx33. Jazzowa gwiazda Wróblewski34. Violetta, długowłosa dama polskiej estrady36. Bodo, śpiewał „już taki jestem zimny drań”38. Imię matki Ani Rusowicz39. Śpiewał „Na miły bóg“41. Zespół, w którym grał

i śpiewał Tadeusz Nalepa42. Michał, co śpiewał „Moja miłość największa“43. Suflera44. W tym zespole chłopaki nie płaczą45. Justyna „Dziewczyna Szamana”46. „Wojna …” - tytuł piosenki i serialu50. Pseudonim piosenkarki Doroty

Rabczewskiej53. Ewa, polska czarna madonna55. Krzysztof, który śpiewał, że „tyle

mu zostało, co mu nakapało”56. Program Olgi Lipińskiej57. Gitary pod napięciem58. Halinka z zespołu Brathanki59. Stanisław, twórca „Halki“60. Imię Piaska61. Kultowy festiwal rockowy,

ale nie Woodstock63. Zespół od „Słodkiego miłego życia”65. Ich kultowa piosenka to „Nie płacz Ewka”70. Imię Kozidrak71. Zespół 2 nie minus 173. Rzeka lub festiwal bluesa74. Ewa, piosenkarka czesko-polska75. Jazzowa Ewa76. Zespół Nosowskiej

Pionowo Kondolencje

Rozwiązanie hasła z poprzedniejkrzyżówki brzmi: FANTAZJO POLSKA

Monitor02 #2452:Monitor02 01/02/16 11:32 Page 29

Page 30: Monitor Polonijny 2016/2

PoczątkiJednakże początki wy-

jazdu były dość drama-tyczne. Ja i On, czyli mójPan Poślubiony, wyruszy-liśmy z dwiema walizka-mi pełnymi obaw, strachu,niepewności w kierunkuszwedzkiego Mal mo. Ja w stanie błogosławionym.Bazą wyjściową miał byćdom mojego ojca. Pomo -cną dłoń w znalezieniupierwszej pracy wycią-gnął mój brat, mieszkają-cy w Szwecji od 10 lat.Jako że mąż z zawodu jestlekarzem weterynarii, pra -ca w charakterze stajen-nego w dużej stadninie,gdzie hodowane są koniewyścigowe, których cenaopiewa na setki tysięcyeuro, nie była wszystkim,co chciał osiągnąć. Po mie-siącu od przyjazdu i wy-słania kilku setek CV napły-nęła oferta pracy w klini-ce małych zwierząt z ta-jemniczej Gotlandii, naktórej ostatecznie się osie -dliliśmy. I to był ten mo-ment radości! Hurra! Uda -ło się! Wcześniej nie obyłosię bez chwil zwątpienia,pełnych mrocznych my-śli, paraliżujących działa-nia mające na celu znale-zienie źródła utrzymania.Nie raz pojawiało się pyta-nie o powrót do kraju.Wsparcia udzielał nam mójtata, który wierzył w na-

sze powodzenie w spo-sób absolutny. Ja przezwzgląd na swój odmien-ny stan zrezygnowałam z poszukiwań zatrudnie-nia.

Nie obcy, a swoiW Polsce pracowałam

przez krótki okres jakooligofrenopedagog i logo-peda. Nadal uważam, żepraca z dziećmi to mojeprzeznaczenie i powoła-nie. Dzieci to moja miłośći pasja. W moim przeko-naniu nie istnieje wdzię -czniejszy materiał do pra-cy niż dzieci w okresiewczesnego dzieciństwa.Polityka prorodzinna Szwe -cji daje opiekę i istotnezabezpieczenie przyszłymmamom. W czasie poro-du warunki szpitalne i per-sonel medyczny okazałsię być na wysokim po-

ziomie, z czego byłam bar-dzo zadowolona. Szwe cjato kraj, w którym jednymz haseł przewodnich jest„wszyscy równi“ i tak odpoczątku naszej emigracjiczuliśmy się tam nie obcy,a swoi. Oczywiste jest, żepewne utrudnienie sta-nowił język, jednakże napoczątku nie było proble-mem posługiwanie sięjęzykiem angielskim, któ-rym włada większośćSzwedów. Naukę szwedz-kiego zaczęłam na darmo-wym kursie dla imigran-tów.

Zimni Szwedzi?Stereotypowo Szwe dów

uznaje się za naród zimnyi zamknięty w sobie. Czyto potwierdzam? Nie,choć z pewnością są ludź-mi szanującymi swojąprywatność, uznającymiswoją odrębność i pielę-gnującymi swoją indywi-dualność. Pierwszymi na-szymi znajomymi byliSzwedzi, dlatego też mo-gliśmy wejść w tę nowąspołeczność bez więk-szych trudności z akultu-racją. Po roku pobytu nawyspie pozwa-lam sobie stwier-dzić, że emigra-cję uważam zanajlepszą decy-zję życiową, dla-tego że żyje się

tu spokojnie, bezstreso-wo, komfortowo i zdro-wo. Otaczająca nas ba -jeczna dzika przyrodawpra wia w hipnotycznydobrostan psychofizycz-ny. Powietrze pachnie czy -stością, świeżością i mo-rzem.

Z ekologią na tyEkologia to dziedzina

którą mieszkańcy Gotlan -dii się szczycą, gdyż osią-gają w tym zakresie dużesukcesy, a sama Gotlandiajest najbardziej ekologicz-ną gminą w Szwecji.Oso by, które lubią ciszę,wszech obecny spokój,przy rodę, mają tu szansęna bardzo dobre funkcjo-nowanie i samorealizację.Moja codzienność jest co-dziennością młodej matki,zajmującej się wychowa-niem dziecka, dbaniem o męża i dom. Pieczeniechleba, nadmorskie spa-cery, jazda konno, urzą-dzanie nowego domu toczęść zajęć, którym sięoddaję. Podjęłam rów-nież próbę pracy nad roz-prawą naukową, zajmują-cą się problematyką po-staw wobec osób innejnarodowości. Powrót donatury, przejawiający sięchoćby zaprzestaniem ko-loryzacji włosów, rów-nież zawdzięczam Szwe -cji, gdzie naturalność jestwręcz kultem. To taki ma-ły szczegół, ale pomaga w procesie akceptacjiswojej pierwotnej wersji.Co jest również znamien-ne, szczególnie na naszej

wyspie, to brakpre sji na cokol-wiek – nie ma po-goni za tym, bymieć czy być kimśinnym, niż się jestw rzeczywistości.

MONITOR POLONIJNY LUTY 201630

W poprzednim numerze „Monitora“ przedstawiłam urocząwyspę Gotlandię, która stała się moim wymarzonymportem. Tak, jestem pewna, że teraz mój dom, za

którym tęsknię, gdy dokądś wyjeżdżam, nie znajduje się w Polsce,ale w Visby, stolicy szwedzkiej wyspy Gotlandii.

Gotlandia – mój wymarzony port❷

Monitor02 #2452:Monitor02 01/02/16 11:33 Page 30

Page 31: Monitor Polonijny 2016/2

MONITOR POLONIJNY LUTY 2016 31

Co by tu zjeść?Jak wiemy, życie rodzin-

ne toczy się wokół stołu.Dla mnie, miłośniczkisztuki kulinarnej, jedze-nie znajduje się w cen-trum zainteresowania, toszwedzkie także. Z głów-nych przysmaków możnawymienić ryby różnychgatunków, przyrządzanena różny sposób – szuka-jącym mocnych wrażeńpolecam surströmming –kiszonego śledzia o po-walającym zapachu, smör-gåstårt – to z krewetek,czy popularne köttbullar– koniecznie z dżememborówkowym, a także mię-so renifera i łosia, wewrześniu zaś raki.

Skandynawski designMówiąc o Szwecji, nie

można pominąć tematudesignu i sztuki użytko-wej. Znana na całym świe -cie IKEA to nie wszystko.Wszędzie spotkać możnaciekawe przedmioty uży -tku codziennego, zapro-jektowane przez licznychprojektantów. Ciekawymstylem w szwedzkich do-mach jest połączenie no-woczesności z antykami.Warto podkreślić, że Szwe -dzi posiadają niezwykłąumiejętność w tworze-niu stylowych mieszanekprzy urządzaniu wnętrz.

Obecnie jesteśmy jesz-cze w fazie fascynacji i za-uroczenia nowym miej-scem, którego – mamynadzieję – nigdy nie opu-ścimy, toteż tęsknota zakrajem ojczystym zdajesię być mniej bolesna.

WERONIKA PARDUS-GIERBLIŃSKA, GOTLANDIA

ŁyżwyZima, zima! Kto nie lubi zimy? My, dzieci, bardzo ją lubimy! I choć

w tym roku śnieg nie pada zbyt często, to na szczęścietemperatura spadła poniżej zera stopni i mogliśmy pójść nalodowisko, by pojeździć na łyżwach. W tym roku jeździło się namdużo fajniej niż w zeszłym. Ponieważ nie było dużo ludzi, mogliśmywymyślać różne zabawy – próbowaliśmy grać w hokeja, a dziewczyny uczyły się robić piruety. Tak przecież zapewne swojekariery zaczynali kiedyś dzisiejsi mistrzowie łyżwiarstwa i hokeja.

A przecież na Słowacji hokej jest bardzo popularny. W każdymwiększym mieście znajdują się stadiony hokejowe, gdzie grajądorośli i dzieci, rozgrywane są mecze ligowe i mistrzowskie.

Hokej wymyślono bardzo dawno, ale dopiero w XIX wieku, w Kanadzie, uporządkowano reguły gry, polegającej głównie na tym,że dwa 6-osobowe zespoły jeżdżą na łyżwach, odbijając za pomocąkijów hokejowych krążek (po słowacku puk) i starają się go strzelićdo bramki przeciwnika.

Innym sportem zimowym jest łyżwiarstwo figurowe. To dyscyplinapolegająca na jeździe na łyżwach oraz wykonywaniu efektownychelementów: piruetów, skoków i podnoszeń, za których wykonaniezawodnicy otrzymują punkty. Przypomina gimnastykę artystyczną i balet, gdyż wymaga od łyżwiarzy zdolności tanecznych, wyczuciarytmu, giętkości czy koordynacji ruchów.

Zarówno hokej, jaki łyżwiarstwo figurowe są dyscyplinamiolimpijskimi.

JAKUB KRCHEŇ z mamą ALEKSANDRĄ

Monitor02 #2452:Monitor02 01/02/16 11:33 Page 31

Page 32: Monitor Polonijny 2016/2

Luty to trudny miesiąc, dla niektórychnajsmutniejszy, najzimniejszy i – co tudużo mówić – potęgujący myśli, żewiosna nie przyjdzie chyba nigdy. Aby temyśli odegnać, wystarczy zasiać pierwszeziarenko wiosennego patrzenia na światwe własnym otoczeniu. Na przykład

poprzez wykwintne daniew barwach wiosennejzieleni – a takiego właśniekoloru jest zupa, którąpolecamy w niniejszym numerze. Przepisna nią nadesłała pani Alicja Korczyk-Chvanec z Nitry.

Zupa krem z zielonego groszkuSkładniki:

• 800 g zielonego groszku• 1,5 l bulionu drobiowego

• 5 łyżek masła• 2 średnie cebule• 2 ząbki czosnku

• suszone jabłka• 4/5 szklanki białego wina

wytrawnego• 6 łyżek śmietany 30%

• natka pietruszki• słonina do smaku, skwarki

• pęczek cebuli dymki• sól, pieprz

czyli zjedz jak VIP

AGATA BEDNARCZYK

Czy zupa VIP nie wyglądawiosennie? A smakuje wybornie!Zanim więc sięgniemy popierwsze nowalijki, poradokładnie poszperać w spiżarniach i na sklepowychpółkach w poszukiwaniuzielonych warzyw – świeżych,mrożonych, puszkowanychi w słoikach. Zielone warzywaponoć nie tylko są najzdrowsze,ale również znakomiciepoprawiają nastrój i samopoczucie. Inspiracji z pewnością nam nie zabraknie.Byle do wiosny!

Sposób przyrządzania:Cebulę, czosnek i dymkę obrać i posiekać. W garnkunadającym się do podsmażania roztopić połowę masła, dodaćpokrojone cebule i smażyć ok. 5 minut, aż się zeszklą.Następnie dodać posiekany czosnek i jabłka i smażyć kolejne5 minut. Dolać wino, wymieszać i dusić, czekając ażodparuje. Wlać bulion i wsypać groszek. Całość doprawić solą i pieprzem, gotować ok. 30 minut, a na koniec zmiksować. Na patelni roztopić pozostałe masło. Dodać dymkę, skwarki i słoninę. Wszystko smażyć ok. 5 minut. Zupę nalać na talerz,a na wierzch położyć podsmażoną dymkę ze skwarkami.Można dodać też kleks śmietany i posypać natką pietruszki.

Monitor02 #2452:Monitor02 01/02/16 11:33 Page 32