.M27. Tom VIII. - winntbg.bg.agh.edu.plwinntbg.bg.agh.edu.pl/skrypty4/0511/1889/wsz_1889_27.pdf ·...
Transcript of .M27. Tom VIII. - winntbg.bg.agh.edu.plwinntbg.bg.agh.edu.pl/skrypty4/0511/1889/wsz_1889_27.pdf ·...
.M27. Tom VIII.
TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.
Ws. o o' Greenwich 11 7J 7lJ
WYZYNA . P AMIR D 10 ł.G 3D 1./IJ ~O l.o 7b ~OC' ki/,
.ł(lt L A '1: i50Q00 0
Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/
422 WSZECHŚWIAT. Nr 27. -------------------------------------------------------------- ------
WYŻYNA PAMIR WOBEC WIEDZY DZISIEJSZEJ.
U źródłowisk Amu- Daryi, w zaką-tku
Azyi pomiędzy Turkestanem a zlewiskiem Tarymu, leży kraj, który od dawien dawna przykuwał do siebie uwagę ludzką,. Wyniosła ta kraina, znana dotychczas w gieogl'afii pod nazwą, stepowej wyźyny Pamir, stanowi ważny punkt lą,du azyjatyckiego:tu bowiem zbiegają się naj wyższe łańcuchy górskie Starego świata - Himalaja, Hindukusz i Tien-Szan; tutaj bior ą. początek potężne rzeki śródlądowe - Amu- i Syr-Daryja, Serafszan i Tarym. Przy swojej wielkiej przeciętnej wysokości ( 4 000 m), przy wielkiej rosciągłości (blisko 1500 mil kw.), kraj ten odznacza się niedostępnością i zawsze stanowił rodzaj przyrodzonego wału granicznego pomiędzy różneroi ludami, róźnemi cywilizacyjami; o niego nieraz, jak o opokę, rozbijały się fale ludów w swoich wędrówkach. I obecnie znaczenie Pamh·u się nie zmieniło: podnóże jego z trzech różnych stron otaczają trzy wielkie mocarstwa świata-rossyj ski e, angloindyj ski e i chińskie. Tutaj interesy ich się ścierają i tu zapewne, u stóp Pamiru, mówi Elizeusz Reclus, rosstrzygną. się losy Azyi.
Za granice Pamiru, w ścisłem znaczeniu tego słowa, należy uwaźać: od wschoduwysokie góry Kaszgarskie, dotychczas po największej części zwane Kisyl-Art, od południa śnieżnej białości Hindukusz i Mastag, od północy góry Zaalajskie; od strony zachodniej wyżyna Pamir przedstawia szereg po większej części równoległych łańcuchów stopniowo zniżających się ku kotlinie rzeki Amu. Systemat Pamir, szerzej pojęty, rosciąga się trochę dalej na północ aż
' do gór Alajskich, które oddzielone są od Zaalajskich tylko podłużną, doliną, niekiedy niezmiernie wąską, noszącą nazwę stepu Alajskiego; w takim razie przestrzeń jego zajmowałaby przeszło l 700 mil kw. A jednak kraj tak rozległy, mający ważne znaczenie w życiu narodów, tak długo był prawie nieznanym: poraz pierwszy rąbek tajemnicy, okrywający Pamir, odchylony został
w r. 1838 przez anglika Wooda; jakiem zaś jest wnętrze tego kl'aju w ogólnym zarysie, wiemy dopiero od r. 1883.
Nie trzeba jednak sądzić, że aż do ostatnich ~czasów byliśmy zupełnie pozbawieni wiadomości o krajach górnegó Oxusu, dzisiejszej Amu-Daryi, tylko wiadomości te były bardzo niedokładne. Najdawniejsze podania, dotyczące tych krajów znajdujemy w świętej księdze wyznawców Zoroastra, w Zeńd-Aweście. Trudno dokładnie określić czas powstania tego pomnika, ale, zdaje się, że w kaźdym razie poprzedza ono o wiele panowanie dynastyi Achemenidów na Irańskim płaskowyżu. Tam, w Aweście,
napotykamy wzmiankę o dwu świętych rzekach Turkeatanu - Rangha (Syr-Daryja) i Ardvi sura (Amu-Daryja); święteroi są te rzeki, albowiem ich tylko wodom, rosprowadzonym w setne kanały, tysiące ludzi zawdzięczają, swoje istnienie. Następnie Aweata wspomina także o roskosznej dolinie Serafazann pod nazwą Ssughdba, o rolniczych krajach Baktryi i Margijanie. Święty potok Ardvi aura, podług Awesty, spływa
z "Wysokiej gór·y" Kara bersati, która to nazwa niewątpliwie odnosi się do dzisiejszej wyżyny Pamir; tam to, na tej górze wysokiej, podania ludów Iranu umieszczają kolebkę ludzkości, praojczyznę człowieka,
Arjana vaidacha. Przechodząc, z kolei rzeczy, od tych od
dalonych czasów do epoki późniejszej dłu· gi czas nie napo ty kamy nic godnego u wagi o Pami1·ze. Można powiedzieć, że staroży
tni gieografowie, tacy nawet jak Herodot (5 stul. przed Chr.) nic prawie o tym kraju nie wiedzieli. Dopiero wyprawa Aleksan· dra Wielkiego rozwidniła nieco ciemności; przynajmniej kl-aje przezeń zdobyte, a tak blisko sąsiadujące z Pamirem, zostały do· kładnie opisane przez historyków pochodów Aleksandra, Eratoatenesa i Ariana (200 przed Chr.). W ogóle o Aleksandrze można powiedzieć, źe dziejowa ta postać żyje dotąd w ustach ludów W achodu: fantazyj a ich wszędzie niemal widzi ślady olbrzyma Is· kandra, zarówno wspomina o nim skośno· szczęki mongoł, jak hindus i irańczyk; mnóstwo tez miejscowości nosi do tej pory jego imię, mnóstwo pomników, słusznie czy nie· słusznie, jemu przypisują. Nawet u Stra·
Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/
Nr 27. WSZECHŚWIAT. 423
bona (t 24 po Chr.) i u Ptolemeusza (2 st. po Chr.) nie widzimy żadnego postępu w kwestyi nas zajmującej; ich wiadomości, ściśle mówiąc, nie wykraczają poza obręb zdobyczy Aleksandra.
Dokładniejsza znajomość Azyi wogóle idzie równolegle z rozwojem stosunków handlowych pomiędzy Chinami a krajami Zachodu, a to, należy przyznać, bardzo po· woli następo wało. Chińczycy kilka razy okazywali chęć zawiązania stosunków z Tur· kestanem, bądź handlowych bądź politycz· nych, ale próby przez nich podjęte wypada. ły zwykle niepomyślnie. Była nawet krót· ka chwila, że kraj przez nich zwany Ta· wan, dzisiejsza zachodnia Fergana, położo· ny na północ od Tsung-linu (Góry Czosn· kowe), tak bowiem chińczycy nazywali Pamir, znajdował się w ich posiadaniu. I chociaż wkrótce zmuszeni oni zostali porzucić te nabytki, wszelako z owych czasów kroniki chińskie zachowały cenne wskazówki dotyczące dróg i odległości, miast i mia· steczek w krajach położonych na północ od Tsung·linu.
O wiele dłużej trwały stosunki chińczyków z Indyjami; opierały się one raczej na pobudkach religijnych niż handlowych. lndyje, jako ojczyzna boskiego Buddy, nęciły chińczyków; niezważając więc na olbrzymie pnestrzenie, puszczali się oni w pielgrzym· kę do miejsc, kędy Ganges przepływa. Dro · ga, którą przebywali, często wiodła ich przez Pamir albo kraje przyległe, z1owych to cza· sów (V, VI, VII wiek) otrzymaliśmy pierwsze dokładniejsze wiadomości o Pamirze, czyli Tsung-linie. Najslawniejszym z tych chiń· skich podróżników był Hiuen-tsang, który pozostawił nam dokładny opis swojej podróży do lndyj przez wąwozy Tien·Szanu, ?cz • turfan, Ak· ssu, Taszkent, Ferganę I Balk, a z powrotem przez wąwozy Hindukuszu i wyżynę Pamir (629-645).
Gdy zważymy szczególne położenie Turk~stanu, jako krainy śródlądowej, przedsta· Wiającej tu i owdzie nad brzeaami rzek nies~yehanie żyzne ziemie, obfituJące we wszelkie. dary przyrody, zrozumiemy, dlaczego kr~ma ta była zawsze przejściową dla roz· maitych ludów podczas ich wędrówek: wpadały tu one po to, aby po pewnym czasie ustą · · · · piC mieJsCa nowej nawałnicy ludów.
Tu właśnie odbywało się i odbywa ciągłe mięszanie ras aryjskiej i mongolskiej, tutaj, jak w kalejdoskopie, zmieniały się ustawicznie nat·odowości i religije. Więc przed VI-m wiekiem widzimy tu szczególny lud, zwany przez chińczyków Iiiczi a przez bizantyjskich pisarzy Eftalitami albo Hunna· mi białymi; religiją wtedy panującą, która wyrugowała dawną irańską wiarę ludową,
stał się buddyzm. Na chwilę w turkiestań· skiej krainie dwu rzek usadowili się chiń
czycy (VIII wiek), wkrótce atoli z powodu rozruchów we własnym kraju, musieli ustąpić nietylko stąd ale nawet z kotliny Tarymu. W końcu VIII wieku do Turkiestanu wtargnęli arabowie, świeżo właśnie ożywieni zapałem fanatyzmu religijnego: wówczas buddyzm ustąpić musiał przed nauką Mahometa, która odtąd zapanowała tutaj niepodzielnie aż do naszych czasów.
Na wiedzę o Pamirze nowa ta zmiana władców Turkiestanu ~ie miała żadnego wpływu. W celu przekonania się o tern zajrzyjmy do źt·ódłowej pracy Joachima Lelewela p. t. "La geographie du moyen age", gdzie on mówi o arabach. Okaże się,
że arabowie, którzy skądinąd położyli dla gieografii niespozyte zasługi, właśnie tak jakby przeoczyli zupełnie Pamir i, pod tym względem, powtarzają oni tylko brednie starożytnych gieografów. Tacy nawet lu· dzie jak Masaudi (X stul.), Mokadaasi (XI stul.), sławny Edrisi (XII stul.) nic nie zrobili dla zbadania Pamiru. Jeden z nich tylko, znany podróżnik wszechświatowy,
Ibn Batula (XIV stul.) podaje pr·zynajmniej szczegóły o krajach Balku i Kundusie, któ· re osobiście zwiedził w drodze do Indyj.
Wiek XIII wniósł nowe światło do kwe· styi nas zajmującej. Na początku tego wieku, w głębi Azyi, wzniosło się do potęgi
przedtem nieznanej państwo Mongołów pod swoimi władcami Czyngis-Chanem i KublaiChanem. Państwo to zaciężyło swoją potęgą od wschodnich krańców Azyi do za· ch od nich EUL·opy. W skutek tego nastąpiły przewroty w stosunkach politycznych obu części świata; różne cele - polityczne, handlowe i religijne-wielokrotnie skrzyżowa· ły się z sobą; widzimy ajentów politycznych, kupców, misyjonarzy w ustawicznych podróżach pomiędzy Europą a Azyją; po-
Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/
424 WSZECHŚWIAT. Nr 27.
dróże te .;mstępnie zostają opisane w pamiętnikach. Spomiędzy tych podróżników na szczególne wyróżnienie zasługuje podróż
wiekopomnego wenecyjanina Marka Polo (1272-75). Marek Polo jest pierwszym europejczykiem, który przebył Pamir od zachodu ku wschodowi, dążąc do Chin. Z podróży tej pozostały notatki, które choć
szczupłe i powstałe w tak od nas odległym czasie, zdradzają w autorze, z powołania kupcu1 bystrość i spostrzegawczość umysłu prawdziwego badacza, zasługują też w zupełności na wiarę.
Od owego czasu upłynęło 340 lat zanim znalazł się nowy europejczyk na Pamirze. Był nim jezuita O. Benedykt Goes, podróżujący w celach propagandy religijnej przez Pamir z Indyj do Chin (1605). Wyszedł
on z Agra w Indyjach i przez Lahor, Attosz, Peszawer, wąwozy Hindukuszu,Kabul i Pamir dostał się do Jarkandu.
I znowu d wieści e lat z gót·ą upłynęło
a Ariana vaidscha w nikim zajęcia nie wzbudzała. Naukowe badanie Pamiru, jak zresztą i wielu innych okolic ziemi, rospoczęło się dopiero w wieku XIX, mianowicie za sprawą anglików. Panowie Indyj Zagangesowych, nic dziwnego, że chcieli oni stamtąd szerzyć swe wpływy dalej i wejść w stosunki handlowe z ludami Azyi środkowej, tembardziej, że na początku bieżącego wieku nowa potęga, nowy czynnik państwowy powoli owładał rynkami środkowo-azyj atyckiemi - zachodziła potrzeba przeciwdziałania. Już więc na początku
dziewiętnastego wieku, w 1832 roku wysyłają anglicy porucznika Aleksandra Burnesa, zaszczytnie znanego z prac gieograficznych, pomiędzy któreroi zbadanie i wykreślenie biegu Indusu i jego dopływów pierwsze zajmuje miejsce'), w poselstwie do Buchary w celu zawiązania stosunków handlowych. Rzadko kto był równie uzdolnionym do wywiązania się z podobnego zadania: zręczny, znający doskonale stosunki i dyplomacyją wschodu, posiadający wybornie język perski, który stanowi lingua fran-
1) Dość powiedzieć, że przed Burnesem polegano co do brzegów Indusu na tych danych, który nam przekazali historycy pochodów .Aleksandra.
ca wschodu, przytern człowiek wysoko nau. kowy, Burnes nie zawiódł położonego w nim zaufania. Przebrany za człowieka wschodniego, chociaż nieukrywając pochodzenia europejskiego, przeszedł on Balk, cały Badakszan, Samarkandę i dobił do celu swojej podróży - Buchary. Podróż ta i pobyt w Bucharze przyniosły niezmierną korzyść nauce, gdyż Burnes przez ten czas skrupulatnie, choć z możliwy m krytycyzmem, notował wszystko co widział, dokonywał pomiarów gór i położeń gieograficznych. Notatki te jego zebrane w trzech tomach jego "Podróży do Buchary" przedstawiają istną kopalnię wiadomości nawet dla nowocze· snego gieografa. Rzecz prosta, .że i kraje górnej Amu i Pamir, których podróżnik sam nie zwiedzał, znalazły swoje miejsce w tym opisie.
Nowa naukowa era dla Pamiru rospoczyna się dopiero z chwilą, gdy John Wood, z namowy Burnesa w r. 1837 - 38 odbył swoję podró.ż do źródłowisk Oxasu. Podczas surowej zimy zbadał on znaczną część rzeki Pendż, branej przez niektórych za Amu-Daryją, następnie dopływ jej PamirDaryją. i odkrył duże jezioro, z którego ona wypływa, zwane przez krajowców SsiriKul, a któremu on nadał nazwę "Wiktory· ja". Od czasów Benedykta Goesa (1605) J. Wood był pierwszym europejczykiem, który zwiedził wnęt1·ze Pamiru.
Nie będziemy poszczególe wyliczać wszystkich bada.czy Pamiru, wspomnimy tylko o główniejszych. Otóż w historyi odkryć
Pamiru niepospolite zasługi położyli tak zwani pundyci czyli uczeni indyjs_kiego pochodzenia. Mianowicie około r. 1863 półkownik Montgomerie powziął myśl kształ
cenia krajowców Indyj w celach gieodezyjnych, a następnie wysyłania ich do tych krajów Azyi środkowej, które są niedostępne dla europejczyków, dla dokonania po· miarów orograficznych i topograficznych. Myśl ta wprowadzona w życie dała jaknajlepsze wyniki. Native explorers, jak ich nazywają. anglicy, z zaparciem się i· poświęceniem, które rzadko tylko dają się widzieć w takim stopniu w europejczyku najbar· dziej oddanym sprawie, po większej części nie wtajemniczeni nawet w praktyczny cel swojej wyprawy, zaopatrzeni w dobre przy-
Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/
Nr 27. WSZECHŚWIAT. 425
rządy miernicze, przebiegają om meznane okolice Azyi, przyległe Indyjom, robiąc pomiary według z góry nakazanych przepisów, które to pomiary następnie rząd Indyj wnosi na kal'lę. Nazwiska dzielnych tych, choć nieraz bezwiednych pracowników nauki, rzadko nawet dochodzą do wiadomości ogółu, gdyż w sprawozdaniach "\Vydziału mierniczego Indyj ", który ich wysyła, oznaczeni są oni popt·ostu literami.
Pierwszym pundytą, który wzbogacił naszę wiedzę o Pamirze był Manful. Jeszcze większe znaczenie miała podróż pundyty Mirzy, który przebył południowy Pamir z zachodu ku wschodowi i dokonał całego
szeregu oznaczeń szerokości gieograficznej oraz wysokości gór przy pomocy punktu wrzenia (1868 - 69). Inny pandyta Fair Baksz w r. ] 8'i0 przeszedł znaczną część
drogi Wooda, oraz sprawdził wyniki badań Mirzy. W tym samym roku badacze krajowi Ibrahim Chan i-Havildar, wysłani z ramienia rządu indyjskiego, prze by li polu· dniowy Pamir w kilku kierunkach.
W r. 1868 anglicy Robert Shaw i Hayward wyruszyli do Kaszgaru; drugi z nich przypłacił tę wyprawę życiem w Jassynie, poniósł śmierć z ręki skrytobójcy.
Największe jednakże rezultaty osięgnięte zostały przez anglików w r. 1873-74, dzięki poselstwu wyprawionemu przez nich do Kaszgaru. Na czele wyprawy stał sir Douglas Forsyth, uczestnikami jej byli uczeni Trotter, Biddulf, Gordon i gieolog Stoliczka. Owocem jej było zdobycie mnóstwa szczegółów topograficznych, tak, że stało się już po tej wyprawie możliwem naszkicowanie mapy południowegoPamiru. Szczególniej ważneroi były zdobycze gieologiczne Stoliczki, które wykazały jednakowość budowy gieologicznej Pamiru i wyniesienia Tybetańskiego.
(d. c. nast.)
Stefan Stetkiewicz.
:KILKA SŁÓ"W"
O P L E ś N I A C H Z Ł O ś L I W Y G H.
Grzybki, objęte jedną ogólną nazwą pleśniowych, naukowo ściśle nieuzasadnioną
stosowaną zaś dlatego, że w pleśniach je zazwyczaj znajdujemy, w ostatnich latach stały się przedmiotem licznych badań doświadczalnych. Pobudką do tych badań były wielokrotne spostrzeżenia, w których widziano różne t. zw. grzybki pleśniowe
w organizmie zwierząt zarówno wyższych jak niższych, a także obserwacyje kliniczne i anatomopatologiczne dociekania czynione na ludziach. Skutkiem owych zabiegów naukowych jesteśmy w stanie w chwili obecnej pewne odmiany tych grzybków uznać za bezwarunkowo złośliwe, t. j. wywołujące różne cierpienia u zwierząt i ludzi, a zakres faktów, usprawiedliwiających taki pogląd na ich własności chorobotwórcze, faktów, zaczerpniętych drogą obserwacyi i ekspeqmentu rokrocznie się rozszerza.
W chwili obecnej do bezwarunkowo chorobotwórczych zaliczamy niektóre odmiany "hopidlaka", AspergiHus (Ascomycetes, Perisporiaceae) jak również niektóre odmiany t. zw. pleśni głowiastej, Mucor (Zygomycetes, Mucorineae ). Tak zwana zaś pleśń
pędzelkowa, "pędzlak", Penicilium (Ascomycetes, Tuberaceae), jakkolwiek przez pewien czas pt·zypisywano jej własności chorobotwórcze, jest, zdaje się, grzybkiem całkiem
niewinnym. Po szczegóły morfologiczne budowy tych grzybków oraz warunki ich życia i rozwoju odesłać muszę bardziej zainteresowanego czytelnika do wielce ciekawej pracy p. Józefa Natansona "Świat istot najdrobniejszych", zamieszczonej przed pa· ru laty we Wszechświecie, z której też za· czerpnąłem tylko co przytoczone nazwy polskie pleśniowców.
Obserwacyje, zaznaczające obecność pleśni na owrzodziałych miejscach na sk6rze, w jamach płucnych u suchotników a także
w uchu, wreszcie spostrzeżenia pleśni
w drogach oddechowych u zwierząt, a zwła·
Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/
426 WSZECHŚWIAT. ~--------------------~==~~==~------------------------
Nr 27.
szcza ptaków, datują się od bardzo dawna gdyż pierwsze odnieść można aż do połowy zeszłego stulecia. Rozumie się, że w miarę wydoskonalania środków badania, resp. mik!·oskopu, spostl'zeżenia te stają się coraz częstszemi, a co ważniejsza bardziej ścisłe
mi, gdyż spotykamy si ę stopniowo już z okt-eślaniem rodzaju gt·zybka pleśniowe· go, napotykanego w każdym pt·zypadku. Do takich obserwacyj wypada już poniekąd zaliczyć obserwacyje Hensingera (1829), a zwłaszcza późniejsze jak Virchowa, Friedreicha (1ti56), Fiirbringera (1876) i innych. Jednakże, jakkol wiek znajdowano pleśni
w tkankach istot żyjących, nie przypisywa- · no im przez czas Muższy znaczenia choro· botwórczego. Przypuszczano, że grzybki pleśniowe osiadają tylko jako rzeczy dodatkowe w tych miejscach i organach ustroju, gdzie już uprzednio istniały pewne zaburzenia, pewien stan nienormalny, chorobny i przytern twiedzono, że dołączyć się one mogą już to do spraw zapalnych już też
gnilnych, t. j . osiadać w tych miejscach organizmu, gdzie już istniało gnicie lub ros· pad albo też zapalenie. Pierwszym, który wypowiedział przypuszczenie, że pleśnio
wce mogą być pt·zyczyną. samoistną. spraw chorobnych był Stieda. Było to w roku 1866, a więc przed pierwszeroi próbami dowiedzenia drogą. eksperymentu, że istotnie grzyb· ki pleśniowe mogą. wywołać sprawy chorobne u zwierząt i bardzo przytern złośliwe. Późniejsze spostrzeżenia, czynione po roku 1880, począwszy od Bollingera, który opisał u ptaków 15 przypadków mykozy, t. j. chot·oby zale.żm\j od g1·zybków pleśniowych a po nim opisy całego szeregu auto· rów, którzy podali dość liczne obserwacyje mykozy u ludzi, oprzeć się już mogły na dodatnich wynikach, otrzymanych przez badaczów eksperymentatorów. Dla tego też autorowie późniejsi z daleko większą.
pewnością. wygłaszać mogli zdanie o chorobotwórczym wpływie grzybków .pleśnio·
wy ch. Z ciekaweroi temi obserwacyjuroi zapo
znamy się w krótkości poniżej, tet·az zaś
chcę wspomnieć słów pat·ę o badaniach doświadczalnych.
Pierwsze próby i poruszenie samej my· śli takich eksperymentów są. zasługą Gro-
hego i Blocka (1870), a następnie Grawitza (1877 -1880). Chociaż, jak dowiodły późniejsze badania, roboty te nie były zupetnie "czyste", gdyż autorowie pracowali ~ mięszaninami różnych grzybków pleśniowych, jednak pobudziły do spmwdzania i powtót·zenia eksperymentu innych badaczów, którzy dopiero wprowadzili kwestyją. na właści we tory dzięki pedantycznej ścisłości przestrzeganej przy doświadczeniach. Badaczami temi byli Koch, Ga:ffky, Loeffler i Lichtheim; wyniki ich badań stwierdzone zostały w cią.gu lat ostatnich przez paru jeszcze innych pracowników na temże polu.
GroM i Block, chcą.c się przekonać czy istnieją. pleśniowce, któreby po wprowadzeniu do ustroju zwierzęcego znajdowały tam dogodny gl'unt do rozwoju i wywoływały jakie zmiany patologiczne, oraz czy trzeba je hodować na jakich innych substratach niźli te, na których zwykle rosną., wprowadzali do kt-wi (do żyły szyjnej) i do jam surowiczych (opłucnej, otrzewnej) psów i królików zarodniki Penicillium, z dodatkiem zarodników Aspergillus, wyhodowane w ciepłocie 37° C na mięszaninie białka z cu· krem. Zwierzęta istotnie zdechły po upływie dni paru. W płucach, nerkach, wątrobie, śledzionie i mięśniach znajdowali ci badacze małe rozrzucone ogniska szarobialawe, złożone, jak wykazało badanie mikro· skopowe z nici grzybków pleśniowych i na· cieczenia cialek wędrujących, a niektót·e ogniska ulegały rospadowi drobnoziamistemu. Przekonamy się następnie, że Penicil· lium nie jest wcale grzybkiem chorobotwór· czym, według więc naszego obecnego o tej kwestyi pojęcia przyczyną choroby było tu wprowadzenie do krwi zarodników jednej z odmian złośliwych Aspergillus, które poniżej wyliczamy.
Nikt jednak na razie nie potwiet·dził zdania przytoczonych badaczów o chorobot wór· czych własnościach pleśni, a Grawitz, przeprowadzając sam odnośne doświadczenia,
początkowo zaprzeczył temu zupełnie. Dopiero w r. 1880 tenże autor wygłosił
zupełnie inny pogląd. Grzybki pleśniowe Penicillium i Aspergillus, według jego zdania, nie są wcale chorobotwórczernij mozna dopiero je uczynić złośliweroi dla ustroju
Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/
Nr 27. WSZECHŚWIAT. ~-----------------------~----~~~-------------------------
427
zwierzęcego, hodując w ciągu d w u tygo· dni na glebach stopniowo coraz bardziej od powiadających warunkom, istniejącym
w żywym organizmie, a więc przechodząc od aruntów twardych i kwaśnych, na jakich
"' pleśniowce zazwyczaj rosną, do płynnych i alkalicznych i przytern z ciepłoty zwykłej pokojowej do ciepłoty 38-40° C. Wprowadzając do krwi psom i królikom zarodniki tak wyhodowanych pleśniowców, pt·zez zastrzyknięcie tym zwierzęta m do żyły szyjowej, wywoływał G1·awitz t. zw. mycosie generalis accutissima; zwierzęta zdychały
w 3-5 dni, a w organach wewnętrznych
znajdował takież ogniaka i ulegające takimże zmianom, jak to widzieli i opisali Grohe i Block. Najsilniej zajęterui przez sprawę
patologiczną były nerki, potem wątroba, dalej płuca, wreszcie szpik kostny, ściany
przewodu kiszkowego i mięśnie. Po wstrzyknięciu nie do żyły, lecz do tętnicy szyjowej (a1·t. carotis) Grawitz otrzymywał podobne ogniska w mózgu i siatkówce oka.
Jak dowiodty badania dt·obnowid:wwe ogniska składały się z nici pleśniowców, 1·oschodzących się współśrodkowo z jednego punktu, t. j. z miejsca, gdzie osiadł kiełkujący następnie zarodnik; na nitkach spostrzedz można było liczne rozgałęzienia tak nawet, że ku końcowi nitek tworzyły się
jakby małe pędzelki, lecz nigdzie Grawitz nie widział na końcach nici zarodników i twierdzi, że do rozwoju ich wewnątrz or· ganizmu żyjącego dojść nie może. Tenże autor rosszerzył następnie z n kres
swych badań i próbował czy nie da się zabespieczyć organizmu zwierzęcego od złośliwego wpływu odpowiednio wyhodowanych pleśniowców, przez wprowadzenie do krwi pośrednich faz rozwojowych grzybka, a więc hodowli niezupełnie odpowiadających jeszcze warunkom istniejącym w ustroju (t. j. odczyn alkaliczny i ciepłota krwi) pt·óbował nawet otrzymać to samo i przez zaszczepienie zupełnie złośliwych hodowli, byle wprowadzonych w małej ilości. Rezultat, według Grawitza, był dodatni.
Ani jednak ten fakt, ani wogóle inne twierdzenia Grawitza nie zostały potwierdzone przez szereg następnych badaczy, jak to już wyżej zaznaczyłem. Koch, Ga:ffky, LOffłer, Lichtheim i Leber, zbijając na wszy-
stkich prawie punktach Gt·awitza, wprowadzili kwestyją złośliwości grzybków pleśniowych na właściwe tory. Jak dotąd je· den tylko Kt·annhals zgadza się na wyniki badań Grawitza.
Pierwszy Ga:ffky (1881) przekonał się, że Penicillium nie jest wcale grzybkiem cho· robotwórczym, Aspergillus zaś (któ1·y mylnie jednak nazywa glaucus), wyhodowany w ciepłocie krwi (37-38° C) i wstrzyknięty do żyły zwierzęciu, wywołać może śmierć
wskutek mycosie generalia. Zmiany w narządach i obecność w nich nici pleśniowca opisuje Gaffky w ten sposób co i Grawitz. Przekonał się przytem, że grzybka tego nie trzeba wcale przyzwyczajać do warunków, egzystujących w organizmie, lecz hodować go można na podłożach kwaśnych i stałych, jak naprzykład na chlebie. Drugi niezmiernie ważny fakt, podany przez tego uczone· go jest, że z narządów, zajętych przez spmwę chorobową, np. z nerki można na nowo otrzymać hodowlę tegoż chorobotwórczego Aspergillus. Badacz ten rozróżnia dwie odmiany chorobotwórcze Asp. glaucus i Asp. fu miga tu s.
W tymże roku drugi uczeń Kocha, Lof· fler dowiódł, że teoryj a G t· a witza o ochronnych szczepieniach, zapobiegających zakażeniu przez grzybki złośliwe, drogą wprowadzania uprzednio do krwi zwierzęcia zarodników niewinnych odmian grzybka lub małej ilości złośliwych, nie ma żadnej podstawy, co w ostatnich latach zostało po twierdzonem i przez A. Frankla. Dowiódł na· stępnie, że Asp. niger, uważany przez Grawitza za chorobotwórczy, jest grzybkiem zupełnie niewinnym, że wreszcie jedyną
p1·zyczyną mylnych wniosków tego badacza jest zanieczyszczenie hodowli, używanych do szczepień przez istotnie chorobotwórcze pleśniowce. Grawitz w ogłoszonych następnie pracach trzymał się ciągle swego zdania, lecz zbijali je w dalszym ciągu Koch, Lichtheim i Lebet·.
Koch potwierdził wyniki Ga:ffkyego i przekonał się jeszcze, że złośliwa odmiana Aspergillus, nawet wyhodowana w ciepłocie zwykłej, odrazu w pierwszew pokoleniu jest zlośli wą, a Le ber dowiódł drogą bardzo ścisłych doświadczeń, że Penicillium rosnąć
w ciepłocie krwi nie może i wykazał tym
Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/
428 WSZECHŚWIAT. Nr 27.
sposobem, że hodowle Grawitza były zanieczyszczone, a chorobę wywoływało wcale nie Penicillium, lecz jedna z odmian Aspergillus.
Wreszcie Licbtheim (1882), zbijając doświadczenia Grawitza i potwiet·dzają.c fakty podane przez przytoczonych badaczów dodał rzeczy nowe i przez innych następnie potwierdzone. Przedewszystkiem sprostował błędne zdanie Gaffkyego, że Asp. glaucus jest grzybkiem chorobotwórczym; ścisłe obserwacyje rozwoju jego i doświadczenia przekonały, .że nie jest to wcale ta odmiana, lecz tak zwany Asp. flavescens tak, że według Lichtheima istnieją. dwie chorobotwórcze odmiany Asp. fumigatus i flavescens.Prócz tego Lichtheim podał cały szereg spostrzeżeń dotyczących "pleśni głowiastej", Mucor. Odmiany jej, Mucor rhizopodiformis i corymbifer, są. bat·dzo złośliwe; zwierzęta (króliki), którym zastrzyknięto do krwi zarodniki obu tych mucorów zdychały w 48- 72 godz.; ogniska, większe niż
przy Aspergillus, znajdowano w nerkach, kiszkach, śledzionie i szpiku kostnym, w mięśniach zaś ognisk nie znajdowano. Schiitz rosszerzył pogląd na zakres dróg przenikania zarodników zł ośli wy ch pleśni do ustroju zwierząt, gdyż dowiódł, że nietylko wprowadzone do krwi, lecz i wdychane przez drogi oddechowe wywołują mycosis generalia.
Mamy więc bez kwestyi grzybki pleśniowe chorobotwórcze, które czy . to wyhodo · wane w ciepłocie zwykłej, czy w ciepłocie krwi, czy na gruncie alkalicznym i płynnym, czy też kwaśnym i stałym i wprowadzone do organizmu zwierzęcia (królika) wywołują. chorobę ogólną, t. zw. mycosia generalia, której cechy wyżej ju.ż podaliśmy. W ostatnich latach dodano do przytoczonych czterech odmian AspergiHus i Mucor jeszcze As p. subfuscus, As p. nidulans, Mucor ramosus i Mucor pusillus; ostatnie trzy odmiany opisane zostały przez Lindta.
U nas kwestyją tą zajmował się czas ja· kiś prof. Hoyer, wstrzykując do żyły szyjowej królika złośliwe odmiany Aspergillus. Rezultat badań wypadł na korzyść twierdzeń Gaffkyego, Lichtheima i innych.
w ostatnich czasach pracował obszernie nad tą. kwestyją. dr Ciągliński, zajmując się
głównie szczegółami zmian w tkankach żywego ustroju, wywoływanych przez kiełkujące już w organizmie zarodniki.
Dr Cią.gliński robił swe doświadczenia
z AspergiHus fumigatus, otrzymanym z p l wociny chorego, cierpiącego na mycosia aspergillina branchopneumonica. Rezultaty doświadczeń, dotąd drukiem nie ogłoszone, komunikowaDP. były na jednem z posiedzeń tutejszego Towarzystwa lekarskiego w Maju r. z. Doświadczenia były robione z wszelkieroi możliweroi ostrożnościami, zalecanemi przez Kocha. Z części płynu z zarodnikami, wstrzykniętego do żyły królikom, dokonano hodowli, aby przekonać się, że tylko zarodniki Asp. fumig. a ·nie inne były wstrzykiwane; również robiono hodowle z cząstek tkanek narządów zabitego zwierzęcia, w celu dowiedzenia, że zmiany w narządach od tego tylko grzybka zależały.Ogniska chorobowe zajmowały u królika płuca, nerki, wątt·obę i mięśnie. Autor miał sposobność obserwować pierwsze fazy rozwoju pleśni w organach, zabijając króliki już w 24 godz. po zaszczepieniu. Zarodniki leżące w rosciągniętych naczyniach włosowatych tworzyły w płucach małe grupy po 5-10 w jednej, wskutek zaś kiełkowania peryferycznych części tworzyły jakby gwiazdkę z roschodząceroi się małeroi
promieniami, stanowiąceroi początki nici pleśniowych; twory te były wówczas otoczone nacieczeniem, złożonero z komórek wędt·ują.cych, a prócz tego i otaczająca tkanka samego organu przyjmowała czynny udział, gdyż spostL·zegać się dawały obrazy t. zw. karyjokinezy, t. j. podziału jąder i co za tern idzie podziału i mnożenia się samych komórek. Obrazy te spostrzegał autor w płucach - wśród komórek nabłonka płucnego i otaczającej tkanki, w nerkach -w komót·kach śródnabłonkowych naczyń, w wątro
bie- w samych komót·kach wątt·obowych
i nabłonku kanalików żółciowych. W końcu sprawa dochodzi do drobnoziarnistego rospadu całego nacieczonego miejsca, t. j. ogniska chorobowego.
Dr Ciągliiiski miał sposobność widzieć
w środku nacieczonego guziczka gwiazdy, podobne do gwiazd przy t. zw.promienicy (actynomycosis); gwiazdy te były zawsze w związku z nićmi grzybni (mycelium) roz-
Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/
Nr 27. WSZECHŚWIAT. 429
wijają.cego się w organizmie pleśniowca, co dawało się dowieść zapomocą. stosownego barwienia, chociaź same one barwnika nie pt·zyjmowały. Autor podobnie jak Lichtheim, który równieź je widział, u waza te twory za pewną formę rozwojową. grzybka pleśniowego, dającą się spostrzegać tylko w ustroju żywym, a mianowicie za wstrzymaną w rozwoju grzybnię (mycelium). Dr C. zakomunikował mi osobiście prócz tego, że jest zdania, iź wewnątl·z ustroju dojść
może nawet do wytwarzania zarodników pleśni, czemu dotąd wszyscy badacze zaprzeczali; z faktu takiego rodzi się przypuszczenie, że i choroba moźe się udzielać od osobnika do osobnika. Ze wzglęuu na nowe szczegóły podane przez dra C. i ze względu na to, że praca jego dokonaną. została
u nas, rospisałem się o niej może bardziej obszernie i szczegółowo, niźliby to wypadało z zakresu niniejszego mego opraco-wania.
Wobec więc niezbitych dowodów, dostarczanych przez tylu badaczów na drodze eksperymentu, nie mogło ulegać najmniejszej kwestyi, że istnieją. pleśniowce złośli
we, chorobotwórcze. Dlatego też dalsze spostrzeżenia kliniczne ogłaszane po pracach Gaffkyego, Lichtheima i t. d. posiadają.
już znaczenie tylko niezbitych dowodów, że choroba w danym przypadku zależała
istotnie od pleśniowców. Tak Lichtheim opisał sam .ciekawy przy
padek choroby płucnej (pneumonomycosis aspergillium) u kobiety zmarłej na wadę serca. Grzybek, który osiedlił się w płucach był asp. fumigatus. Tenże pleśniowiec
wy wołał cierpienie na dużej przestrzeni płuca u chorej suchotnicy, w przypadku opisanym przez Aufrechta.
Paltauf (1885) podał bardzo ciekawą. obsei:wacyją, gdzie u chorego, zmarłego przy obJawach żółtaczki, wymiotach, rozwolnieniu, katarze oskrzeli i nieprzytomności zna-l . ' ez1ono na sekcyi ogniska żółtobrunatnawe w mózgu (lewej półkuli i móżdżku), ogniska ograniczone na opłucnej i płucach, głębokie ":rzody w kiszkach, zapalenie głębokie tkan· ki około gardzieli. W ropie z teO'O oaniska
" o zapalnego, w ogniskach w płucu i w mózgu, Wreszcie w kiszkach znaleziono nitki i ałów-k' o 1 grzybka pleśnioweO'o który autor okre-
" '
ślił jako Mucor corymbifer, opisany przez Lichtheima. Wreszcie i inni jeszcze autorowie, jak Rother, Falkenbeim, Emmerich, Schubert,Popow opisali mykozy w drogach oddechowych.
Spostrzeżenia, w których widziano pleśniowce w uchu są bardzo liczne i dużo po· dobnych podali W reden, Traeltsch i inni; grzybki spostrzegane na błonie bębenkowej lub ścianach przewodu słuchowego zewnętrznego były to róźne odmiany AspergilluB i Mucor, o wszystkich jednak można ściśle powiedzieć, że grzybki te wywołały w danym razie chorobę i kwestyja, czy nie osiedliły się one tylko dodatkowo, gdyż
w wielu spostrzeżeniach pleśniowce określone są. jako odmiany nieuznawane obecnie przez nas za chorobotwórcze, jak np. Asper. niger lub inne. W roku zeszłym sam miałem sposobność obserwować i zbadać przypadek t. zw. otomycosis, t. j. obecność grzybka w przewodzie słuchowym zewnętrznym, gdzie bez żadnej kwestyi choroba zależała od grzybka, gdyz mi6liśmy do czynienia ze złośliwym pleśnioweero Mucor ramosus, opisanym przez Lindta, a przezemnie poraz pierwszy znalezionym u czło· wieka; spostrzeżenie to opisałem w roku ubiegłym w "Gazecie Lekarskiej".
W dziedzinie chorób ocznych d w a dotąd istnieją. spostrzeżenia, dowodzące, że pleśniowce wywołały cierpienie rogówki t. z w. Hypopyon keratitis; było to oba keratomycoais aspergillina.
Widzimy więc, że pleśniowce dostawać się mogą. do wnętrza ustroju przez drogi oddechowe, drogi trawienia z pokarmami (Paltauf), wreszcie do oczów i uszów. Liczne są wreszcie obserwacyje znajdowania pleśniowców przeważnie w drogach oddechowych u zwierząt ssących i ptaków. Przypadki, w których pleśni osiadły w uchu lub oku, łatwe są. do rospoznania i pomyłek dyjagnostycznych wywoływać nie mogą. Inna rzecz zupełnie, gdy zagnieżdżą.
się w drogach oddechowych, a zwłaszcza
w drogach trawienia; tu rospoznanie jest znacznie trudniejsze, a sądząc ze spostrzeżeń Paltaufa możemy wnieść, że zdarzały
się i zdarzają. przypadki chorób ciężkich i Śmiertelnych, przyczyny których wyjaśnić sobie nieraz nie jesteśmy w stanie. Miej-
Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/
430 WSZECHŚWIAT. Nr 27.
my jednak nadzieję, ze przy obecnych śt·odkach i metodach badania, przypadki takie, o ile poddane zostaną wszechstronnemu zbadaniu, coraz rzadziej stanowić powinny dla nas zagadkę, niedającą się rozwiązać.
W niezmiernie interesującej i na dobie będącej spt·awie walki ustroju z pasorzytami mamy w zakt-esie chorobotwórczyGh pleśniowców jak dotąd jednę tylko pracę amianowicie Ribberta, który sądzi, że w ustroju odbywa się walka między pleśniowcami i ciałkami białeroi krwi, podobnie jak to pierwszy opisał Miecznikow dla bakteryj, o czem wiedzą czytelnicy Wszechświata
z krótkiej pracy doświadczalnej prof. Prażmowskiego, zamieszczonej przed laty paru. Ribbert jednak opisuje tę walkę pleśniow
ców z ciałkami białeroi nieco inaczej, amianowicie, ze ciałka białe całeroi masami oblegają i oblepiają. rozwijające się w organizmie z zarodników ogniska pleśniowe i tamują dostęp pokarmów dla rozwijania się dalszego nici pleśniowców. Jestto jednakże, jak dotąd, tylko przypuszczenie podane przez jednego badacza i niepoparte szeregiem liczniejszych spostrzeżeń. W yssokowicz, w pracy swej o losach pleśni i bakteryj wstrzykniętych do krwi, rolę, podobną jak Ribbert ciałkom białym, pt·zypisuje komórkom stałym w narządach, a głównie
komórkom śródbłonka naczyń włosowatych, któt·e to komórki mają pochłaniać drobnoustroje i zabespieczać organizm od ich działania, autor ten jednak robił doświadczenia z grzybkami niewinneroi Penicillium i Asp. glaucus, pytanie więc, jakby się zachowały grzybki istotnie złośliwe, a przytern spostt·zeżenia jego w zakresie pleśniowców również przez innych nie zostały ściśle potwierdzone.
M. Jakowski.
O MIERZENIU
WYSOKICH TEMPERATUR.
Potrzeba oznaczania wysokich temperatur nastręcza się często przy badaniach nauko-
wych, a częściej jeszcze w technice, gdzie różne gałęzie przemysłu wymagają silnego ciepła i zużywają znaczne ilości materyjału opałowego. 'V wielu razach posiada wprawdzie technik lub robotnik pewne wskazówki praktyczne, które mu pozwalają wnosić, czy temperatura bliską. już jest pożądanego stopnia, ocena wszakże taka wymaga długiej wprawy i daleka jest od należytej ścisłości. Dlatego tez od lat z górą. stn nie brakło usiłowań nad obmyślaniem przyrządów, któreby wysokie stopnie ciepła wskazywać mogły z równą dokładnością, jak termometr rtęciowy oznacza temperatury niższe. Pornysłów rzeczywiście nie brakło, starano się do celu tego zastosować nietylko rosszerzalność ciał przez ciepło powodowaną, ale i najl'Ozmaitsze inne objawy; pomimo to, gdy idzie o temperatury wyższe od punktu wrzenia rtęci, zadanie dokładnego ich miet·zenia w sposób zupełnie zadawalający rozwiązane dotąd nie zostało. Poniewaz rzecz ta z różnych względów jest ciekawa i ważna, a podręczniki fizyki tt·aktują ją pobieżnie tylko lub zupełnie pomijają, podajemy tu treściwe zestawienie metod dotąd obmyślonych i używanych.
Pt·zyrzą.dy służące do mierzenia wyso· kich temperatur noszą nazwę pyrometrów, jakby ogniomierzy. Jestto nazwa dawna, tytuł bowiem "Pyrometryja, czyli o mierzeniu ognia i ciepła" posiada dzieło Lamber, ta, ogłoszone w roku 1779 już po śmierci autora, któremu więcej rozgłosu wszakże
zapewniły prace fotometryczne. "Pyrometryja" ta obejmuje w ogólności traktat o mierzeniu ciepła, jednakże wyróżnia już Lambert pyrometry od termometrów, rozumiejąc pod nazwą pierwszą przyrządy, które służyć mają. do wskazywania wyższych, dla uczucia naszego niemożebnych do znoszenia stopni ciepła. Właściwa jednak obecna pyrometryja poczyna się od Jozyjasza Wedgwooda. Słynny ten garncarz, wyna.lasca tak zwanych wyrobów kamiennych czyli sztejngutowych, zastosował do mierzenia wysokich temperatur własność gliny zsychania się i kUt·czenia przez działanie ciepła, a urządzony na tej zasadzie pyrometr, ze wszystkich dotąd niewątpliwie najlepiej znany, opisał w r. 1782. Składa się on z d w u prętów czyli linij metalowych
Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/
Nr 21. WSZECHŚWIAT. 431
i osadzonych na płycie również metalowej, taki sposób, że tworzą zwężający. się ka~
wał 0 długości 305 milimetrów; brzegi linifek opatrzone są w podziałkę i posiadają 240 kresek w, równych odstępach. Nadto urabiają się z wyschłej gliny walce takich wymiarów, że w kanale .pyr~metl'U zatrz~~ mują się przy zerze poclztałkt. Aby ocemc temperaturę ogniska, wprowaclza się tam jeden z tych walców, a skoro przyjął temperaturę tego ogniska, wsuwa go się znowu między linijki pyrometru; wskutek wypalenia glina zmniejszyła swą objętość, a walec zatrzyma się już nie przed zerem, ale przed inną kreską podziałki. W edgwood F.ltaral się związać podziałkę swego przyrządu
z podziałką termometru rtęciowego, nie zdołał jednak tego dopiąć; rzecz zresztą widoczna, że zmiana używanego rodzaju gliny wydać może inny zupełnie rezultat. W jednej wszakże i tejże samej fabryce, jeżeli posługujemy się jednaką zawsze gliną. i wystawiamy ją przez czas zawsze jednaki na działanie żaru, pyrometr W edgwooda dozwala łatwo poznawać, czy osięgniętą już została temperatura potrzebna do należytego wypalania wyrobów. Do celów naukowych, oczywiście, przyrząd ten nadawać się nie może.
Dawniejszego jeszcze pochodzenia jest pyrometr metaliczny, polegający na rosszerzalności metali; zbudowany on bowiem żostał poraz pierwszy przez Musschenbroeka w r. 1731, raczej wszakże w celu oznaczania rosszet·zalności ciał, aniżeli do mierzenia temperatury. Ponieważ metale słabo się pod wpływem ciepła rosszerzają, trzeba było obmyślić sposób, pozwalający uwidocznić drobne wydłużenie pręta metalowego. W tym celu pręt ten jednym końcem opiel'a się o przegrodę stałą., drugim dotyka krótkiego ramienia drążka, którego ramię dłuższe ma znaczenie wskazówki, przesuwającej się około podziałki; za slabem już odchyleniem ramienia krótkiego koniec wskazówki przebiega łuk wyraźny.-Na tej zasadzie urządził Brongniart pyrometr, któ-r . Ym stę posługiwano w fabrykach porcela-
ny w Sevres; pręt żelazny umieszczony jest w w 'ł b' . . yz o temu płyty porcelanowej i prze-dmm swym końcem naciska pręcik porcelanowy. Przyrząd cały wprowadza się do
pieca, tylko koniec pręta porcelanowego sterczy na zewnątrz i opiera się o ramię kt-ótkie wskazówki; gdy piec się rozgrzewa, pręt żelazny wydłuża się i za pośrednictwem pręta porcelanowego działa na wskazówkę. I tu niepodobna wskazań tego pyrometru sprowadzić do stopni termometru zwykłego, a co większa, wystawiony naciągłe działanie silnego ciepła, przyrząd ulega przeobrażeniom, które niszczą jednostajność jego wskazań tak dalece, że wymagałby
nowej podziałki, gdyby nie było rzeczą
prostszą zastąpić go przyrządem nowym. Do tejże kategoryi należą pyromett·y
oparte, podobnie jak znane termometry metaliczne, na niejednakiej rosszerzalności różnych substancyj. Pyromett· tego rodzaju Trampiera składa się z żelaza i grafitu, który posiada 11/ 2 raza słabRzą rosszerzalność
aniżeli żelazo, pyrometr Gauntletta z żelaza i gliny; różnica wydłużeń obu tych ciał wprawia w ruch system sprężyn, które poruszają wskazówkę na tarczy.
Podobnie jak z rosszerzalności metali, skorzystać też można z rosszerzalności gazów a w szczególności powietrza, pyromett· więc powietrzny jest tern samem co termometr powietrzny. Tego rodzaju pyrometr, zbudowany przez Pouilleta, składa się ze zbiornika platynow~go, połączonego z rurą również platynową, o śt·ednicy około l mm, która w dalszym ciągu łączy się z takąż samą rurą srebrną : Rura ta komunikuje się z rurą szklaną zgiętą w kształt głoski U, która wypełnia się rtęcią do równej w obu ramionach wysokości i stanowi manometr. Do pieca, którego temperaturę oznaczyć
mamy, wprowadza się zbiornik platynowy, napełniony powietrzem suchem i platynową część rury,-przesunięcie się rtęci w manometrze pozwala ocenić rosszerzenie się powietrza, a w dalszym ciągu obliczyć temperaturę, do jakiej zostało rozgrzane. · Platyna wszakże pochłania i zagęszcza powietrze, a nadto gazy z pieca przenikają. przez jej pory do zbiornika, dla tego Deville zastąpił ją porcelaną; zbiorniki pot·celano· we tych przyrządów mają około 300 cm3
. objętości. Używany również w Sevres pyrometr
Regnaulta polega na wprowadzaniu wodoru do rut·y z żelaza kutego, umieszczonej
Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/
432 WSZECHŚWIAT. Nr 27. ----------------------~~~~==~--------------------~--
w piecu; rura więc wypełnia się wodorem pod ciśnieniem atmosferycznem i w temperatm·ze szukanej. Ilość tę wodoru oznacza się następnie przez odtlenianie tlenniku miedzi, zawartego w rurze miedzianej, roz· grzanej do czerwoności, skąd łat.wo obliczyć można temperaturę. Pyrometr ten stanowi zatem pyrometr chemiczny, podobnie jak pyrometr Lamyego, polegają-cy na dysocyjacyi węglanu wapnia; przyrząd ten wszakże dostatecznie jeszcze ścisłe rezultaty daje tylko w granicach od 700° do 900° C. Ważniej s:z:e i przydatniejsze do użytku są
pyrometry elektryczne, polegające na ścisłym związku, jaki zachodzi między objawami cieplikoweroi i elektrycznemi. Pyrometr elektryczny Pouilleta stanowi ogniwo złożone z platyny i żelaza, którego jedno spojenie wprowadza się do pieca, drugie utrzymuje się w temperaturze zewnętrznej; różnica temperatur obu ogniw wywołuje prąd, którego natężenie wskazuje galwanometr. Pomiędzy temperaturą. wszakże a na· tężeniem prądu nie zachodzi proporcyjonalność, dla tego Pouillet podał tablicę, za· wierającą związek między wskazaniami te· go przyrządu a stopniami pyrometru powietrznego. Ogniwo to żelazno-platyno
we zastąpił Becquerel ogniwem palladoplatynowem, które z powodu wyższego punktu topliwości palladu służyć może do tern· peratur wyższych; podziałka tego przyrządu opartą jest również na porównaniu z pyrometrem powietrznym Pouilleta. Częściej używany wszakże jest pyrometr elektrycz· ny Siemensa, polegający na zasadzie odrębnej, na zależności mianowicie, jaka zachodzi między przewodnictwem metali a ich temperaturą., opór bowiem drutu wzrasta, w miarę jak temperatura jego się podwyższa. Drut zatem platynowy, po którym przebiega prąd, wprowadza się do badanego ogniska, a z natężenia prądu, wskazanego przez galwanometr, wnieść można o temperaturze, do jakiej drut się rozgrzał.
Inną drogę do oceny temperatury daje barwa światła ciał rozżarzanych, w miarę bowiem wzrostu ich temperatury do wysyłanych pierwotnie promieni czerwonych przybywają. promienie wyższej łam li w ości, żółte, zielone i niebieskie. Ciała wogóle zaczynają świecić, a mianowicie rospalają.
się do czet·woności przy 525°, przy 900° są wiśniowo-czerwonemi, przy 1100° ciemnopomarańczowemi, przy 1200° jasno-pomarańczowemi, przy l 3'00° białemi, a przy 1500 biało ść staje się oślepiającą. Becquerel, oznaczając fotometrycznie natężenie
światła wysyłanego przez rozżarzone żelazo, wapno, magnezyją. i zestawiając spostrzeżenia te ze wskazaniami pyrometru elektrycznego, umieszczonego w temże samem ognisku, ustalił zależność blasku ciał od ich temperatury i na tej zasadzie urządził pyrometr optyczny. Jest to właści wie fotometr, zapomocą. którego blask ciała rozżarzonego porównywa się z blaskiem lampy Carcela, przyczem oba światła sprowadzają się do jednakiego odcienia barwnego za pośrednictwem szkieł kolorowych. Każde ciało topi się w pewnej, oznaczo·
nej, dla siebie właściwej temperaturze, a: z zasady tej również skorzystać można do oznaczeń pyrometrycznych. Takie są. pyrometry Prinsepa, Heerena i Ducorneta; ten ostatni polega na dobraniu szeregu stopów metalicznych, których punkty topliwości niewiele są między sobą. odlegle. Pierścienie wyrobione z tych stopów, ułożone na pręciku i ściśnięte sprężyną., wprowadzają. się do badanego pieca, a w ten sposób łatwo ująć można chwilę, gdy temperatura dochodzi żądanej wysokości. Dokładność
tej metody zależy oczywiście od ścisłości
wyrobienia stopów. Większą. wszakże dokładność zapewnia
metoda kalorymetryczna. Różne ciała do jednakiego ogrzania wymagają rozmaitej ilości ciepła; skoro jednak znamy ciepło
właściwe danego ciała, to jest ilość ciepła, potrzebną. do ogrzania go o jeden stopień, można z ilości ciepła, jaką ono przy oziębieniu traci, obliczyć temperaturę jaką. posiadało. Dajmy, że dla oznaczenia temperatm·y pieca wprowadzono tam kulkę platynową., ważącą. 200 gramów, a skoro przyjęła temperaturę swego otoczenia wrzucono ją do kilograma wody o temperaturze 20°, która wskutek tego ogrzała się do 30°. Ponieważ ilość ciepła, jakiej wymaga kilogram wody do ogrzania o jeden stopień stanowi jednostkę ciepła czyli ciepłostkę, woda więc zyskała tu 10 ciepłostek. Z drugiej strony wiadomo, że ciepło właściwe platyny, czyli
Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/
Nr 27. WSZECHŚWIAT. 433
ilość ciepła, jakiej potrzebuje kilogrnm platyny do ogrzania się o jeden stopień, wynosi 0,317 ciepłostki; skoro zaś przy obcenem dochodzeniu platyna oziębiła się od początkowej temperatury pieca x do ostatecznej temperatury kalorymetru 30°, przeto j ej 200 <>Tarnów czyli 0,2 kilograma os wobodzity ., ilość ciepła:
0,2. 0,0317 (x-30),
a że wreszcie ciepło utracone przez platynę zyskała woda kalorymetru, przeto z rów-na ni a
0,2. 0,0317 (x-30)=10.
oznaczymy szukaną. temperaturę pieca, x=1600°.
Rachunek ten wszakże nie jest zupełnie dokładny, ciepło bowiem właściwe ciał stałych i ciekłych nie jest wielkością. stałą., ale wzrasta wraz z temperaturą.. Dla platyny mianowicie wynosi ono w temperaturze x, według Viollea, 0,0317 + 0,000012 x, co należało w równaniu powyższem u względnić.
Metodą. tą. posługi wał się Pouillet, uży·
wając platyny jako substancyi kalorymetrycznej, Siemens zastąpił platynę miedzią., Guegnen żelazem, a Violle używał nawet it·ydu, który topi się tmdniej aniżeli platy· na, może tedy być używanym do oznaczania temperatur bardzo wysokich. Metodzie tej zarzucają, że jest zbyt kłopotliwa dla celów praktycznych i wymaga przy kaidem oznaczaniu temperatury czasu zbyt długiego, nadto bryłki miedziane i żelazne niszczą. się i tracą na ciężarze, skąd zachodgi potrzeba ważenia takiej bryłki przed każdem doświadczeniem .
Ten ostatni wszakże zarzut tyczy się w równej mierze i wszelkich innych dotychc~asowych pyrometrów, żadne bowiem ciało me opiera się niszczącemu działaniu silneD"o
• b
ciepła. Należało więc starać się o to, aby przyrząd utrzymywany był w temperaturze znaczn· · · _{· . 1e mzszeJ od temperatury badane()"o srodk ·d "' a l awał wskazania względne, z któ-rychby wnosić można było o istotnej temperatu~ze pieca. W tym razie możnaby się posługiWać zwykłym termometrem rtęciowym, zatem narzędziem które nam tempe-raturę z · · k '. . W naJtvię szą mierzy dokładnością.
arunkow· t d . I emu o powiada pyrometr wo-
dny albo raczej pyrometr o prądzie wody (pyrometre a courant d'eau), zbudowany przed kilku laty przez p. Saintignon; w py · rometl·ze tym bowiem baspośredniemu działaniu badanego środka poddaje się prąd
wody, przepływającej ze stateczną prędkością, powstający zaś stąd przyrost jej tem· peratury okazuje termometr w pewnej odległości umieszczony.
Pyromeh· więc Saintignona składa się
z dwu termometrów, połączonych rurami kauczukoweroi z rurą miedzianą, zgiętą
w kształt głoski U, którą. wynalasca nazwał "podkową."; ta właśnie "podkowa" wprowadza się do ogniska i wystawia na baspośrednie działanie ciepła. Prąd ciągły wody spływający ze zbiornika, w którym poziom jej utrzymuje się na statecznej wysokości, okrąża najpierw kulkę piet·wszego termometru, stąd przebiega przez podkowę i w powrocie obiega znów kulkę termometru drugiego. Pierwszy zatem termometr wskazuje temperaturę wody w chwili, gdy przenika do ogniska, drugi temperaturę jej w chwili, gdy z ogniska tego wybiega, a różnica ich daje wysokość ogrzania się wody. Przepływająca jej ilość i długość rury miedzianej tak są w przyrządzie tym dobrane, że na każde 25 stopni ogniska woda ogrzewa się o jeden stopień; jeżeli więc termometr pierwszy wskazuje 20°, drugi 60°, temperatura pieca wynosi 20+25.40=1020°.
Rachunek ten polega oczywiście na tej zasadzie, że przyrost temperatury przepływającego przez rurę prądu wody jest proporcyjonalny do temperatury ogniska, a raczej do jej nadmiaru nad temperaturę wody wchodzącej. w ynalasca przytacza, ze słuszność tej zasady potwierdziły liczne do· świadczenia, dodaje wszakże, że choćby by-ła ona błędną, przyrząd sam byłby niemniej użytecznym, różnica bowiem między temperaturą. wody gorącej i zimnej zachowywałaby zawsze znaczenie względne, wy· starczające do celów praktycznych; przemysłowcowi nie zależy bowiem na znajomości istotnej temperatury ogniska, idzie mu tylko o wskazówki, czy temperatura ta odpowiada jego potrzebom.
W piecach, posiadającyćh mury grube przeprowadzanie prądu przez podkowę okazało się niedogodnem, urządzenie więc do
l
Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/
434 WSZECHŚWIAT. Nr 27. ----------------------~~~~~--------------------~~~
tego celu uległo pewnej zmianie. W każdym nadto razie woda, po przejściu przez termometr drugi, wprowadza się jeszcze do rury szklanej, w której przez cały czas przepływu utrzymywać się winna na jednakiej wysokości, co zapewnia i pozwala regulować jednostajny jej przebieg. Pyrometr ten zyskał uznanie techników francuskich, którzy za zalety jego uważają. szybkość wskazywań, łatwość odczytywania ter- . mornetrów znajdujących się zewnątrz ogniska, oraz trwałość, nie jest bowiem narażony na szkodliwe działanie wysokiego ciepła.
S. K.
KflONfKA NAUKOWA.
ASTRONOMIJ A.
Nowa gwiazda podwójna, rx NiedzMedzicy Wielkiej. Dobrze każdemu znana gwiazda rx Niedzwiedzicy Wielkiej, najjaśniejsza z tego gwiazdozbioru, według badań S. W. Burnhama w obserwatoryjum na górze Harnilton okazała S; l) podwójną, posiada · bowiem towarzysza, który jest gwiazdą l l wielkośći. GwiazdiJ t!) dostrzegł wspomniany obserwator za pośrednictwem potl)i:nego, S6-calowego refraktora; przyrządy słabsze nie zdołały jej wykazać, sąsiedztwo bowiem znacznie jaśniejszej gwiazdy dostrzezenie to utrudnia.
S. K.
FIZYKA.
Objawy wyładowania silnej bałeryi elektrycznej. Do odtworzenia sztucznego zjawisk elektryczności atmosferycznej i błyskawic posługuje się p. A u gust Rigbi potl)żną, bateryją,, złozoną ze 108 kondensatorów, ładowanych maszyną elektryczną Holtza. Wyładowanie tak potl)żnej bateryi powoduje na· tychmiastowe stopienie drutu platynowego o dłu
gości S1/t m i grubości 1/ 20 mm, który sil) zamienia na pi1Jkny różaniec rozżarzonych kuleczek. Jeże
li wszakże drut jest krótszy, około 11/ 2 m, to w <'h wili wyładowania dostrzega sil) białą iskrl) dlu· gości 11/ 2 m, na temże miejscu, które zajmuwal drut; iskra przedstawia najdokładniej wszelkie zakrzywienia. drutu, . którego po wyładowaniu nie ma już żadnego śladu, unosi sil) tylko lekki dym i roschodzi woń charakterystyczna. Druty z że·
laza, miedzi, złota, stali, magnezu i cyny po· wodują, podobneż zjawiska, iskra tylko ma bani) żółtą przy drutach złotych i żelaznych, zielonawą przy miedzianych. Metale te powodują nadto dym gl)stszy i obfitszy i nie wydają gryząceJ
woni jak platyna.. Dla. wyjaśnienia tej iskry przyj-
muje p. Righi, że już pierwsze CZI)SCl wyładowania sprowadzają ulotnienie drutu, dalszy przeto ciąg wyładowania napotyka słup pary metalicznej o wysokiej temperaturze, który przedstawia mu przejście łatwiejsze. Tworzy się przeto na chwili) jakby rura Geisslera, której ściany składają sil) z zimnego, otaczającego powietrza. i która wypełniona jest parą metaliczn~. (Naturw. Rund.).
T, R.
BAKT ERYJOLOGIJ A.
- Mikroby zdrowego zołl!dka. J. E. Abelona zastosowawsgy odpowiednie środki ostrożności, zdołał z zawartości żołądkowej wyosobnić i wychodować lo gatunków mikrobów, z których siedem, a. mianowicie: Sarciua ventriculi, Bacillus pyocyaneus, Bacterium lactis aerogcnes, Bacillus subtilis, B. mycoides, B. amylobacter i Vibrio rugula, dawniej już było znanych. Z pozostałych dziewięciu , które dotychczas jeszcze nie byly opisane jeden był kokkiem a. osiem lasecznikami. P. Abe· lous opisuje ich kształty, wielkość, sposób rozmnażania. sil) i inne bijalogiczne własności. Wpływowi kwaśnego soku żołądkowego wszystkie te mi· kroby opierają sil) dluzej, aniżeli trwa średnio trawienie żołądkowe. Dziesięć gatunków tych drobnoustrojów rozwija @ię mniej lub więcej pomyślnie bez przystępu powietrza.. Zwłaszcza in· teresnją,cemi są badania nad wpływem tych mikro· hów na wyjałowione aubstancyje pokarmowe (role• ko, ścillte białko jaja, włóknik roślinny, cukier mleczny, cukier trzcinowy, cukier gronowy, klajster krochmalowy). Oto ogólne rezultaty tych badań:
l) Mleko: a mikroby peptonizują sernik, nie§cinając jednocześnie mleka; 9 ścina mleko i osa· dza sernik, rospuszczaj~c go następnie dość szyb· ko; 4 ścinają mleko, nierospuszczając następnie skrzepu.
2) Białko: 5 mikrobów rospuszcza je szybko i całkowicie; 5 rospuszcza je tylko częściowo.
3) Włóknik: 5 rospuszcza szybko i zupełnie; 6 działa nań lecz nie rospuszcza go całkowicie; 2 s la bo działają.
4) Włóknik roślinny: 2 rospuszczajf! dość szyb· ko i zupełnie; 3 również zupełnie lecz wolniej; 4 wolno i w części tylko.
5) Cukier mleczny: 8 zamienia. go szybko na. kwas mleczny; 2 powoli i słabo.
6) Cukier trzcinowy: S inwertuj f! go szybko; 4 słabiej; l bardzo słabo.
7) Cukier gronowy: 6 wytwarza. zeń dośó znaczne ilości alkoholu; 5 zaś drobne ilości lub ślady zaledwie.
8) Krochmal: 5 rospuszcza i zamienia klajster szybko na cukier; S cz~jściowo; 5 tworzy ślady zaledwie cukru gronowego.
Gdy wszystkie te mikroby jednocześnie działa· ją na jakąś materyj~ pokarmow~, wówczas zmiany chemiczne Bił bardzo żwawe; wydzielają sil) obficie
Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/
Nr 27. WSZECHŚWIAT. 435
azy, zwłaszcza przy działaniu na wodany w~:gla. ~ziałanie tych mikrobów na ciała białkowe wy· wołuje zap11ch nieznośny; po pewnym czasie dzia· łanie mikrobów staje się mniej intensywnem, wreszcie zupełnie ustaje wskutek nagromadzenia się kwaśnych produktów roskładu. Gdy masę zo· hojętniamy (np. kredą) , działanie trwa dluzej. z ciał pokarmowych tworzą się nietylko zwykłe produkty, jak peptony lub z cukru gronowego alkohol, lecz występują też produkty dalszego ros· szc:r.epiania (leucyna, tyrozyna, kwasy tłuszczowe,
zwi~Jzki amonijaku).
Wnioski ogólne ze swej Ob3zernej pracy stresz· cza p. Abelona w sposób następujący:
l) W warunkach normalnych znajdujemy w żo· tądku dość wiele mikrobów. Te, które można
było wyosobnić opieraji!J się działaniu stosunko· wo kwaśnej cieczy. Niektóre mogi!J żyć bez powietrza.
2) Wszystkie te mikroby działają w retorcie mniej lub więcej energicznie na rozmaite ciała
pokarmowe.
S) Opieraji!JC się na trwaniu działania tych mi· krobów w retorcie, przypuszczać należy, że praw· dziwem polem ich działania nie jest żołądek, lecz kiszki. Pokarmy w żołądku pozostają zbyt krótko.
4) W kiszkach mikroby te, wniesione wraz z miazgą pokarmową, przyjmują najprawdopodo· bniej ważny udział w trawieniu. (Comptes ren· dus, Naturw. Rundach.).
W. M.
ZOOLOGIJ A.
- Bobry w Szwecyi. Obecnie w Szwecyi bardzo rzailko bobry widzieć się dają. Niedawno jednak znaleziono całą ich koloniji!J przy górze Middag· sfiieldet w prowincyi Jemtland, w Szwecyi środkowej. (Die Natur, 1889, Nr 15).
W. M.
GIEOGRAFIJA,
- Klasyfikacyj& jezior. Liczne badania nad tein· persturą jezior, przeprowadzone w ciągu ostatniego dziesięciolecia głównie przy pomocy termometru Negrettiego i Zambra, wykazały, że dawne wyobrażenie, jakoby na dnie jezior zawsze wystę· P?wała woda najgęstsza i o temperaturze 40 C, n1e odpowiada rzeczywistości. Zebrane raś dotę,~. spostrzeżenia pozwoliły p. Forel przeprowa· dz10 pod · t · · z1a Jezwr ze względu na warunki ros-~ładu temperatury. Jeżeli klimat jest tak ciepły, z~. ~~mperatura warstw górnych nie opada nigdy n_lzeJ 4o, wtedy temperatura statecznie obniża SI~ w miarę głębokości, a woda przedstawia pra-Widłowe pod 1 d · . . . wzg ę em temperatury uwarstwowa-nJe, Jezioro n 1 • d . . . a ezy o "typu zwrotnikowego". Je-zeh khmat J. e t .. · · w s rnnleJ c1epły, tak że górne warst-
y wody ogrzewają się w lecie wyżej 4° a w . zi-
mie ozi~biają niżej 40, to w lecie temperatura wody maleje ku dołowi, w zimie ku górze, jezioro przedstawia "typ strefy umiarkowanej". Jeżeli nakoniec klimat jest zimny, a powierzchnia wody w lecie nawet ;'nie ogrzewa dię wyżej 40, u warstwowanie jest statecznie odwrotne, to jest, tempe· ratura wzrasta ku dołowi, jestto "typ biegunowy". Każdy z_ tych trzech typów rospada się dalej na dwie klasy stosownie do tego, czy jeżioro jest gł!jbokie czy płytkie. Jeziora, posiadające głębo· kość większą nad 100 do 150m, w głębszych swych warstwach nie biorą udziału w rocznej zmienno· ści temperatury i okazują tam zawsze ciepło stateczne, tym sposobem mamy sześć klas jezior, a charakter każdego jeziora zale:i.y od warunków klimatycznych okolicy, jako też od stosunków lo· kaloych, zależnych od głębokości i ilości wody. (Naturw. Rundschau).
T. R.
WIADOMOSOI BIEŻĄCE.
- S. Dickslein: Note blbliographique sur les eludes historico • mathematiques en Pologne. P. Dickstein pod powyższym tytułem ogłosił w wydawanej w Sztokholmie BibHotheca mathematica (seryja nowa, t. S, 1889, str. 43-51) artykuł, obejmujący naprzód uwagi ogólne o pracach polskich, odno· szących się do historyi nauk matematycznych, a w drugiej części chronologicznie ułożony spis takich prac polskich. Ten ostatni zawiera niektóre rosprawy lub artykuły dziś całkiem z&pomniane, których zaregestrowanie nadaje tej pra· cy p. Dicksteina ogólniejszą dla nas doniosłość.
Nie bardzo to bogata wiązanka prac w tym kie· runku u nas dokonanych, ale dobrze, że to, co do· tąd w tym zakresie zrobiono, co zresztą samo przez się okazuje pewne ożywienie u nas w ostatnich latach na tern właśnie polu, zostało zazna· czone w tak poważnem wydawnictwie jakiem jest Bibliotheca mathematica.
M. A. B.
ROZMAITOŚCI.
- Pióra strusie. Hodowla strusi prowadzi się
obecnie w Afryce południowej i w Ameryce. W zakładach amerykańskich pierw8zy zbiór piór dokonywa się, gdy ptaki mają rok życia, a nast!j· pnie powtarza się co dziewięć miesięcy. Stosownie do płci ogon i skrzydła dostarczają piór białych,
szarych, brunatnych i czarnych, które bę,dź za·
Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/
436 WSZECHŚWIAT. Nr 27.
chowujl!l swą, ba.rwę naturalną,, bą,dź Sil! farbowane. Pióra ptakom wyrywają sięlub odcinają, z powodu jednak siły strusi jflstto operacyja niebespieczna. wymaga ona dwu ludzi, którzy zwabiają ptaka do umyślnej klatki i zarzucają mu na głowę worek, by go oślepić, a gdy jeden przytrzymuje worek, drugi wyrywa pióra. W kaźdym razie nie można do ptaka przystępować z przodu, nogą bowiem sprawia uderzenia niebespieczne. Każde skrzydło
dostarcza zwykle 25, a ogon 10 piór większych,
oprócz pewnej liczby mniejszych. Pasorzyty ży jące na strusiach zniszczyłyby rycblo pióra, gdyby je natychmiast pakowano, dlatego przez dwa lub trzy dni wystawia eię je na działanie promieni sło
necznych, pod wpływem których owady giną. Pióra ptaków hodowanych w strusiaruiach amerykań skich cenione są wyżej, aniżeli pióra strusi żyj 11• cych na wolności. \R(·vue des seiences nat.).
A.
Eulety:c. :r.neteorologicz:c.y
za tydzień od 26 Czerwca do 2 Lipca 1889 r.
(lle spostrzeżeń na stacyi meteorologicznej przy Muzeum Przemysłu i Rolnictwa w Warszawie).
-----------~--------------~--~--------~--~--------------Barometr E-~ l :~ 700 mm + Temperatura w st. C. ~i l A 7 r. l l p. l 9 w. 7 r. l l p. [9 w. INajw. INajn. S:'"'
26 50,8 l 50,0 50,0 11 19,9 24,4 1 20,4 24,6 1 13,8 1 38 l 27 50,3 49,5 49,5 20.6 22.1 17,1 23,0 14,7 1 49 28 49,5 48,8 4~,8 14,8 20,2 18,3 21,2 11.4 48 29 49,9 50,2 50,7 15,8 19,8 18,7 22,0 13,4 49 ao 51 ,3 51,1 51,o 16,2 22,2 19,6 22,4 13,o 1 46
l 51,4 50,7 50,3 17,6 23,3 19,0 23,5 13,8 1 44 21 51,6 51,6 1 51,0 16,61 24,2 21,8 1 24,2 13,0 l 40
~------Srednia 750,3 19,6
Kierunek wiatru
W,N,N NW,N,NE NE,NE,NE N,NE,NE N,S,NE
NW,WN,N N,NW,NE
Suma
opadu
0,0 0,0 0,0 o, o 0,0 0,0 0,0 l 0,0
U w a g i.
Pogodny Pogodny Pogodny
UWAGI. Kierunek wiatru dany jest dla trzech godzin obserwacyj: 7-ej rano, 1-ej po poludniu i ll-ej wieczorem. b. znaczy burza, d. - deszcz.
Upra&za.nty SzanownychPrenumeJ·atorów naszych o wcze.,ne otlno· wienie przedplaty~jeŻeli Życzą sobie~ aby pierwsze numery Wszech· świata z bieŻącego półrocza~ zaraz po wyjściu były im 'Wysłane.
PRENUMERATA "WSZECHŚWIATA."
W Warszawie: rocznie rs. 8 kwartalnie " 2
Z przesyłki! pocztowi!: rocznie " 10 półrocznie " 5
Prenumerować można w Redakcyi Wszechświata i we wszystkich księgarniach w kraju i zagranicą.
Komitet Redakcyjny stanowią,: P. P. Dr. T. Chałubiński, J. Aleksandrowicz b. dziek. U niw., K. Jur kiewicz b. dziek • U niw., mag.K. Deikc, mag.S. Kramsztyk,Wł. Kwietniew•
ski, W. Leppert, J. Na tansen i mag. A. ŚI6sarski. "Wszechświat" przyjmuje ogłoszenia, których treśó ma jakikolwiek ZWiązek z nauką, na nast!jpujlłcy~h warunkach: Za l wiersz zwykłego druku w szpalc1e albo jego miejsce pobiera si!J za pierwszy raz kop. 71/t·
za sześó nast!jpnych razy kop. 6, za dalsze kop. 5. ------------------~----------------~----------------------
~dres :::eeda.kcyi: X:ra.kO"W'"Skie-J?rzed:r.nieście~ Nr ee.
TREŚĆ. Wyżyna Pamir wobec wiedzy dzisiejszej, przez Stefana Stetkiewicza. - Kilka słów o ple·
śniach złośliwych, napisał M. Jakowski. - O mierzeniu wysokich temperatur, przez S. K. - Kronika
naukowa. - Wiadomości bieżl!ce. - Rozmaitości. - Buletyn meteorologiczny.
Wydawca E. Dziewulski. Redaktor Br. Znatowicz.
AoaBO.[eHo D;eHayporo, BaprnaBa, 23 Iroaa 1889 r. Druk Emila Skiwskiego, Warszawa Chmielna,J\1 26.
Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/
Nr 27 z dnia 7 Lipca 1889 r.
WSZBCBŚWIA T. TYGODNIK POPULARNY
POŚWIECONY NAUKOM PRZYRODNICZYM. - -
PROSTE DOŚWIADCZENIA NAUKOWE.
Fizyka doświadczalna w pokoju. Wrzenie wody i topienie cyny w pudełku pa
pierowem.
Załączonyrysunek wskazuje dobrze, wjaki sposób wodę w naczyniu papierowem oarzać i do wrzenia doprowadzić można. ""'pudełko, wy1·obione z ćwiartki papieru
w sposób dobrze znanychłopcom, zawiesza się za pośrednictwem czterech nitek na pręciku drewnianym, poziomo umieszczonym, w odpowiedniej wysokości; za pręcik taki posłużyć może zwykła kantówka. Pudełko napełnia się wodą i podstawia pod nie lampkę spirytusową; po zapaleniu knota woda szybko się ogrzewa i zaczyna wreszcie wrzeć, a jakkolwiek papier styka się z płomieniem, nie zostaje na1·uszonym. Baczyć tylko należy, aby płomień nie doc~odził .do części pa· p1eru me zostających w zetknięciu z wodą.
Jeżeli we wrącą wodę zanurzymy termometr, poznamy, że tempe~·a.tut·a jej przez cały czas wrzenia wynost 100° Ueżeli gotowanie to odbywa się w zwykłych wamnkach); jakkolwiek więc tem.peratura płomienia spirytusowego wynosi p~·zeszło 500°, woda ogrzać się wyżej 100° me może. Dlatego i zostający z nią
w zetkięciu papier nie może osięgnąć temperatury wyższej nad 100°, wszelki bowiem nadmiar ciepła odstępuje wodzie, a że za· płonąć może dopiero, gdy dochodzi do temperatury przenoszącej 400°, w zetknięciu zatem z wodą pozostaje nienaruszonym. Kawałek żelaza wpt·owadzony do płomie·
nia alkoholowego rychło przyjmuje jego temperaturę i ogrżewa się do czerwoności; woda podobnież otrzymuje od płomienia ciepło, jednak tak wysoko się nie ogrzewa. Ciepło zatem przy wrzeniu wody ukrywa się czyli utaja; nie mówimy wszakże już obecnie, jak dawniej, o cieple utajonem, rozumiemy bowiem, że dla zamiany cieczy w parę, trzeba rozrzucić jej cząstki, zatem przezwyciężyć spójność, jaką cząstki cieczy jeszcze posiadają. Do tego zaś potrzeba pracy, a pracy tej dostarcza ciepło: niknie więc ono zarówno c.lla czucia naszego jak i dla termometru i u jawnia się w wykony-wanej pracy.
a..:..Z doświadczenia tego ocenić nawet można, ile ciepła potrzebuje woda do swego~wygotowania czyli do zamiany w parę. W tym celu napełniamy pudełko wodą tylko co otrzymaną ze stopienia lodu, czyli posiadającą temperaturę 0°, a spoglądaj ąc na zegarek, uważamy, ile
Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/
xxn WSZECHŚWIAT. Nr 27.
minut czekać przyjdzie do ch wili, gdy woda zacznie się gotować. Następnie czekajmy znów, aż woda zupełnie się wygotuje, a wtedy poznamy, że trzeba będzie pięć razy przeszło dłużej czekać na jej zupełne wygotowanie, aniżeli poprzednio na jej zagotowanie. Ponieważ woda znajduje się wciąż przy tym samym ogniu i ciągle zabiera jednakową ilość ciepła, wnosimy więc z tego, że do zamienienia się w parę wymaga ona przeszło pięć razy większej ilości ciepła, aniżeli do ugrzania się o 100°. Do doświadczenia tego zresztą, oczywiście, przyda się dogodniej jakiekolwiek inne, a nie papierowe naczynie.
Podobnie jak ciecze do wyparowania, tak też i ciała stałe do stopienia potrzebują ciepła, a to również do przezwyciężenia spójności, wiążącej ich cząstki i przy topieniu zatem ciał ciepło się utaja. Dlatego można znów w papierze topić cynę. Najdogo.dniej użyć do tego karty do grania, której
, brzegi nieco ku górze zaginamy, aby z niej utworzyć rodzaj prostokątnej łyżeczki. :LJmieszczamy w nim kulkę ugniecioną z cyn
' ,folii, albo też krążek tego metalu i ogrze-wamy nad płomieniem lampki spi1·ytusowćj, bacząc znów, aby płomień do ty kał papieru tylko w miejscach, gdzie do niego przylega metal: cyna się stopi, a papier się nie spali.
Zachodzą. tu d w a objawy, które odróżnić należy. Metale są dobreroi przewodnikami ciepła, dopóki więc jeszcze cyna jest w stanie stałym, wskutek swćj zdolności przewodnictwa usuwa ciepło i nie dozwala pa
. pierowi rozgrzać się zbytecznie. Skoro za-czyna się topić, dostarczane jej ciepło przechodzi na pokonanie spójności czyli się utaja. Cy:na topi się w temperaturze 220°, papier zatem w zetknięciu z nią. będący, również tylko do 220° ogrzać się może, a temperatura ta nie wystat·cza jeszcze do jego zapalenia. Gdybyśmy wszakże nie usunęli płomienia i po zupełnem stopieniu cyny dostarczane jej ciepło ogrzewałoby ją teraz wyżej, a wraz z nią i papier, któryby tedy rychło osięgnął temperaturę, wystarczającą do jego zapalenia.
S. K.
Chemija doświadczalna w pokoju.
Niekt6re własności wody. W oda rospm;zcza w sobie najrozmaitsze
ciała, z wieloma stałeroi łączy się jako woda krystalizacyi, a nakoniec wchodzi w związki chemiczne z mnóstwem rodzajów materyi. W rostworach woda zachowuje znaczną część swoich własności, przedewszystkiem zaś ciekły stan skupienia, tam więc bardzo łatwo spostrzegamy jej obecność; trudniej już dostrzedz w krysztale wodę krystaliza-
cyjną, gdyż w tym celu musimy kryształ ogrzewać i to nieraz aż do wysokiej temperatury; wodę złączoną chemicznie, tw01·zącą z materyjami t. z w. wodany, znaleść w tych materyjach jeszcze trudniej, gdyż najczęściej odłącza się dopiero przy bardzo wysokiej temperaturze, a często zdarza się, że samo działanie ciepła nie wystarcza do jej oddzielenia. Za najdostępniejszy przykład tworzenia się wodanów można podać gaszenie wapna. Wapno palone, jest to związek metalu wapnia z tlenem-tlenek wapnia; gasząc się, czyli łącząc z wodą, przechodzi ono w wodan wapnia. Jeżeli na miseczce umieścimy kawałek wapna palonego i polejemy go niewielką ilością wody, to po chwili spostrzeżemy, że woda ogrzewa się nż do wrzenia, przyczem słychać syczenie i widać wydzielającą się parę, a kawalek wapna jakby rośnie, pulchnieje i wreszcie rospada się na proszek. Proszek ten jest już wodanem wapnia, a obecność. w nim wody bezpośt·ednio nie może być sprawdzona, gdyż ściśle bioi:ąc, woda w tym związku i We wszelkich istotnych wodanach nie istnieje jako woda, ale jej pierwiastki, tlen i wodót·· łączą się z pozostałą częścią związku w zupełnie odmienny sposób, aniżeli były p~łączone w wodzie.
Przy wszystkich sposobach działania wody nn. materyje, dostrzedz można zmiany temperatury w mięszaninie. Zmiany te w części zależą od zmian w stanie s ku pienia, w części zaś od wydzielenia a~bo pochłonięcia ciepła, towarzyszącego każdemu wogóle zjawisku chemicznemu. Ostateczny więc rezultat jest wypadkową tych różnych działań. Proste jednak rospuszczenie się ciała stałego w cieczy musi pociągnąć za sobą o b niżenie temperatut·y mięszaniny, gdyż w tym wypadku ciało stałe przyjmuje stan skupienia ciekły, n do tego potrzebne mu jest pewne zwiększenie ruchów cząsteczek. Siła niezbędna do tego z os taj e zaczerpnięta w postaci ciepła ze środka otaczającego, który więc musi się ochłodzić. Przez rospt~szczenie zatem ciał stałych w wodzie ohmżarny temperaturę i ta okoliczność bywa z~stosowaną do przygotowywania mięszamn oziębiających. Cukier, sól kuchennn. i t. P· ciała obniżają ciepło o nieznaczną ilo~ćstopni, znamy jednak mięszaniny, w któt·~~h takie obniżanie jest bardzo wyraźne. ~ak np. azotan amonu, rospuszczając się w row· nej wadze wody, obniża temperaturę o 20°.0 i bywa nawet używany w celach otrzy.mania lodu. Jeszcze silniejsze ochłodzeme bo przeszło o 30° C można wywołać, biorąc P0
równej części azotanu amonu, węglanu,osC du krystalicznego i wody. Od O do-46 opada termometrwmięszaninie przygo.towanej szybko z 3 części na wagę śniegu 1 4 cz.
Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/
Nr 27. WSZECHŚWIAT. XXVII
węglan.u pota.su, a. prawie ró~nie silnie oziębiaJącą. mięszamnę otrzymuJemy z 2 cz. śniegu i 3 cz. krystalicznego chlorku wapnia. Imięszaniny ogrzewające, powstające przy tworzeniu się wodanów, mają niekie· dy zastosowanie p~·ak ~yczne. Przykładem takiego zasto~owan~a Jest lokomotywa Honigmanna, op,Isa;ta Jeszcze w III t. \V szechświata, w ktot•eJ wysoką. temperaturę, po· trzebną. do wytworzenia pary, osięgamy, łą,czą.c wodan sodu z jeszcze większeroi ilościami wody. Zn.
Xalencllar.zyk . astronomiczny na. Lipiec.
., ~-
Sto'~ce w ~oczą.tk~~h. miesi~ca przypada w gwiazdozb.wrze Bhzmąt, w końcu w gwiazdozbiorze Raka, dlatego w godzinach wie czornych konstelacyj e zwierzyńcowe Panna i Lew są tuz nad poziomem zachodnim, gdy od wschodu wynurza się Wodnik. Na nie· biedosyć obecnie uhogiem w świetne o-wiazdy wy bija się g~ównie W aga w gwi~zdozbiorze Liry, która w godzinach wieczornych przechodzi blisko zenitu. Ku połu~nio'!i st~d •. cią~n~ się gwiazdozbiory W ę· zownika 1 Ntedzwiadka, ku południo zachodowi i zachodowi Wąż, Herkules Wolarz W . p ' ' . aga 1 anna. Pomiędzy Herkulesem 1 Wolarzem łatwo poznajemy w półokrąg skręconi! Koronę północną.
Na północ zenitu Smok rozo-ranicza obie Nie~źw~edzice ku północo-w~chodowi od zemtu Idą. Cefeusz, Kasyjopea, Perseusz, ku połudnw-wschodowi Łabędź i Orzeł gdy tuż nad poziom wschodni wysuwa się Andromeda z Pegazem.
W spaniałość nieba wieczorneo-o wzmao-a J . "' o ~w1sz, wschodzący bardzo wcześnie, inne
w~ę~ze pl~nety są .w godzinach tych nieWidzialne, Jak poznaJemy z tabeli:
Dnia
lO 20 s o
lO 20 so
lO 20 Bo
PLANE TY. Wschód Zachód Przejści e przez
poJudntk W konst elacyl
g. m. g. m. g. m.
lUerkury. 2 .SB r. 6.3(! w. 10.36 r. Byka 2 .n4 7. 2 ,, iL20 ::
10 . 48 " Bliźniąt 7.38 ,, 11 , 29 " Raka
\\'enus.
l .)Q r. 4.32 w. 1.- 8.51 r. ł o. 54 ::
4. 44 " 8. 52 ,, Byka. 4. 58 " 8. 56 "
lllai'S,
3. 13 r. 8. 3 w.
~: ~ :: ~: ~~ " "
11. 38 r. ł 11 . 27 " Bliź uiąt 11. 16 "
10 7. 4 w. 20 6.20" 80 5. 36 "
lO 6. 41 r. 20 6.09" 30 5. 37"
10 o. 23 w. 20 11.45 r. 30 Il. 7 "
10 l . l r. 20· o ,22 " 30 11. 43w.
Jowisz.
2. 40 r. 10. 52 w.j l . 56 " 10. 8 " (Strzelca 1.12 '' · 9.24" l
Saful'D.
9.47 w. 2.14 w.ł .8. 69 " l . 39 ., l Lwa. 8.33 " l. 5 "
U1·an.
11.23 w. 5. 53 w. f 10.43 " 5.14 " Panny lO. 5 " 4. 36"
Neptun.
8.15 " . Byka
. • ·-~!
4. 47 w. 4. 8" 3. 31. "
8. 54 r. ł 7. 3'1 ,, .
. L ~-t
Zboczenie północne słońca w ciąo-u rrlie~ siąca obniża się z 23° 7' do 18° 1§' słonee zbliża się zatem ku równikowi tylko o 40 52~. Dni~ 12 Lipca pt·zypada zaćmienie ldię
życa częściowe, widzialne w Australii, AtrjYr ce, ~ p~łudniowej ?zęści Azyi i Europi6, z wyjątkiem dalekieJ północy. Dla Warsz:~r wy począ~ek zaćmienia przypada o godzilflię 9 mmut 6, środek o godzinie lO minut lt koniec o godzinie n· minut 28.-WielkoĘ~ zaćmienia wynosi 0,483 średnicy księzycil cień zatem ziemi pada blisko na połowę ·j~; go tarczy. S. K L•r ·
. ,'J' ,
PRZEBIEG ZJAWISK
METEOROLOGICZNY CHi w Buronie środkowej,
w miesiącu Kwietniu 1889 roku.
Kwiecień r; b. odznaczał się niebem po· chm~ll'nem, me.zbyt o?fitemi opadami i słaberoi ruchami powietrza. Temperatura była wogóle normalną. W ostatnich 10 dniach w Niemczech i u nas, a w końcu pierwszego dziesiątka dni u nas wystąpiły częste burze.
Szeroki pas niskieo-o ciśnienia barome-• . o
trycznego rosCiągał s1ę na początku miesią-ca od wybrzeży norwe,skich ku południowi a~ d~ .b~·zegów morza S.I'Odziemnego; wysokte msmeme w tym czasie było na południozachodzie i południo-wschodzie Europy. Powoli pas ten zmienił w ten sposób położ~nie,_ że o_?jął tylko Europę środkową, rosmągaJąC się od zachodu na wsch6d a maximurn wystąpiło w Europie północnej i w oko· licach Alp. · . Na naszych ~tacyjach przy opadającym mągle barometrze, temperatura utrzymy-
Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/
XXVIII WSZECHŚWIAT. Nr 27.
wała się niska, jakkol wiek rzadko tylko spadała pod 0°, niebo. było pochmurne; deszcze, nieraz ze śnie~iem, padały częste.
Dnia 5 miejsce maximum barometrycznego na południ u Europy znj ęła obszerna depresyj a. obejmująca prawie całą EU1·opę południową i śwdkową; . w wielu mięjscach tej przestrzeni niebo było pochmurne i czas dżdżysty.
Na północy maximum utrzymywało się w dalszym ciągu i tak przetrwało do środ· ka miesiąca. Odpowiednio do takiego ros· kładu ciśnienia powietrza w północnych mianowicie częściach uważanej przestrzeni wiały wiatry północne i wschodnie, sprowadzając zniżenie temperatury.
Na wielu naszych stacyjach (między innemi w Warsza wie) d. 8 i 9 wystąpiły pierwsze burze z grzmotami i piorunami tej wiosny, z dość znaczneroi opadami. Ten stan burzliwy ,przetrwał w Europie środkowej do dnia 12. Około środka miesiąca wysokie ciśnienie
powietrza przesunęło się z północy na wschód Europy i następnie dDJej przeszło ku południo-wschodowi. Jednocześnie inne maximum barometryczne ustanowiło się nad oceanem przy wyspach brytańskich i t11m przetrwało aż do dnia 19. Ponad Europą środkową powiały wiatry północne i północno-zachodnie, tlprowadzając wszędzie czas zimny i pochmlll'ny.
Najzimniejsze dnie w tej epoce były d. 16, 17, 18 i 19; w których prawie wszędzie temperatura spadła poniżej normalnej, a nawet w wielu miejscach wystąpiły nocne przymrozki. Na uwagę zasługuje depresyja baI'omett·yczna, która dnia 17 przeszła nad północneroi Włochami z zachodu ku morzu Czarnemu, sprowadzając znaczne ulewy;w Nizzy spadło dnia tego 27 mm, w Trye-ście 34· mm wody. . .
jach. Najniższą: -5,05 C d. l w Suchej i tegoż dnia 5° C w Sannikach i Młodzie-szynie. ,
Najwięcej wody z deszczu i śniegu w ciągu miesiąca spadło w Warszawie, mianowicie 102,6 mm; najwięcej w ciągu jednej do-by 24,0 mm w Czehryniu d. 17.
Vf Warszawie śr~dni stan · barometru wynosił 743,7 mm, naJwyższy754,,2 mm d. 30 najniższy zaś 734,4 mm d. 14. Srednia tern~ peratura miesiąca była +8,02 C; najwyższą +22,03 C obserwowano d. 25, najniższą -2,08 C d. l. Najgorętszym był dzień 25 jego temperatura średnia wynosiła 17 09 d na~zimniej!!zym dzień 4 z temperatur~ średmą +0,8° C Najwięcej w ciągu jednej doby spadło wody 14,7 mm d. 10.
W. K.
Dr. HERMAN HA.GER
WYKŁAD CHEMII FARMACEUTYCZNEJ w 126 lekcyach z 231 drzeworytami.
Przełożył Maksymilian Flaum, kand. chemii, wydał Wincenty Karpiński na pa.mi~Jtkll 100 rocznicy załoze-· . ni& jego apteki. Warszawa 1889 r. Skł!'~ główny u ~ydaw?y-Elektoralna 39, jak rówmez we wszystkich ksii)garniach. Cena re. 4 k. 50• bez oprawy, rs. 5 w oprawie. Przesyłka przez zali·
czeme pocztowe. ,. Według mego osobistego zdania, ksitżka Ragera
jest jednym z najlepszych nabytków naszej literatu-ry fachowej w czasach osta.tnich." Zn.
(Wszechświat N. 11 z r. 1889;.
NAKŁADEM KSIĘGARNI
. H. OL-A.WSH.IEGO MAZOWIECKA Jl& 6
wyszedł zeszyt pierwszy
SIŁ Y PRZYRODY Popularny wykład fizyki
A. GuHiemina. Cena zeszytu 20 kop.
Nadsyłający z prowincyi za 5 zeszyt6w z g6ry, otrzymu· ją takowe franco. 4-3
W skutek nowego roskładu ciśnienia, od d. 20 wystąpiły W Europie śwdkowej wia- Z zapomogi Kasy pomoey dla osób pracują,cych na try południowe i zachodnie, sprowadzając polu naukowem imienia D-ra Med. Józefa Mianow· wszędzie szybkie ocieplenie. W prawdzie skiego, wyszło z druku dzielo na zachodzie Europy stan ten powietrza ~· ~ornelijusza tęelsa trwał niedługo; nowe zmiany w ciśnieniu , powietrza sprowadziły inne wiatry, które O LECZNICTWIE KSIAG OSMlORO powietrze oziębiły; u nas wszakże i .· w: e (.A.. Corn. Celsi: De medicina libri octo) z najle· wschodniej części Niemiec stan ten prze- pszY.ch wydań Alineloveena, Krausego i Targi na. trwał do końca miesiąca z małeroi wahania- j~Jzyk polski przelożył mi. Burze w tym pet·yjodzie były częste w komentarze Caesariusa, Co.nstantina, Scaligera,
Z Casaubona, Morgag.niego, Krausego, Targi, ~chel·
w wielu miejscach; u I).as W ąbkowicach lera, waryjanty różnych wydawców, objaśniema sta-. d. 21, w Warszawie, Oryszewie, Piotrko · rożytnych a.utorów i w przypiski własne zaopatrzył, wie, Płońsku, Krasińcu d. 23; z innych 'spisem ważniejszych wydań dziela, wspominanyc~
· · · d · · b h dl ł h w niem Lekarzy, opisanych prżez a.utora operaCYJ mieJSC zawia arotaJą 0 m·zac 0 eg yc · chirurgicznych i słownikiem wyrazów Celaowych
Naj wyższą temperatUl'ę +25° C obser- uzupelnił wowano d. 25 w Lublinie i Oryszewie. D-r med. i t;hi?·. Henryk Łuczkiewicz. Dzień ten był najgorętszym z całego mie- Cena 2 rs., z przesyłką 2 rs. 40 k. siąca pt·awie na wszystkich naszych stacy· Skład główny w kSi@garni Gebethnera i Wolffa· ----~----------~----------~--------------------------~--------------------
,ll;o3BOJieHO D;eHayporo. BapmaBa, 23 IroHJI 1889 r. Druk Emila Skiwskiego, Warszawa, Chmielna M 26·
Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/