.M27. Tom VIII. - winntbg.bg.agh.edu.plwinntbg.bg.agh.edu.pl/skrypty4/0511/1889/wsz_1889_27.pdf ·...

20
.M27. Tom VIII. TYGODNIK POPULARNY, NAUKOM PRZYRODNICZYM. Ws. o o' Greenwich 11 7J 7lJ WYZYNA .P AMIR D 10 3D 1./IJ l.o 7b ki /, '1: i50Q00 0 Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/

Transcript of .M27. Tom VIII. - winntbg.bg.agh.edu.plwinntbg.bg.agh.edu.pl/skrypty4/0511/1889/wsz_1889_27.pdf ·...

Page 1: .M27. Tom VIII. - winntbg.bg.agh.edu.plwinntbg.bg.agh.edu.pl/skrypty4/0511/1889/wsz_1889_27.pdf · Przechodząc, z kolei rzeczy, od tych od ... Pamiru niepospolite zasługi położyli

.M27. Tom VIII.

TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.

Ws. o o' Greenwich 11 7J 7lJ

WYZYNA . P AMIR D 10 ł.G 3D 1./IJ ~O l.o 7b ~OC' ki/,

.ł(lt L A '1: i50Q00 0

Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/

Page 2: .M27. Tom VIII. - winntbg.bg.agh.edu.plwinntbg.bg.agh.edu.pl/skrypty4/0511/1889/wsz_1889_27.pdf · Przechodząc, z kolei rzeczy, od tych od ... Pamiru niepospolite zasługi położyli

422 WSZECHŚWIAT. Nr 27. -------------------------------------------------------------- ------

WYŻYNA PAMIR WOBEC WIEDZY DZISIEJSZEJ.

U źródłowisk Amu- Daryi, w zaką-tku

Azyi pomiędzy Turkestanem a zlewiskiem Tarymu, leży kraj, który od dawien dawna przykuwał do siebie uwagę ludzką,. Wy­niosła ta kraina, znana dotychczas w gieo­gl'afii pod nazwą, stepowej wyźyny Pamir, stanowi ważny punkt lą,du azyjatyckiego:tu bowiem zbiegają się naj wyższe łańcuchy górskie Starego świata - Himalaja, Hindu­kusz i Tien-Szan; tutaj bior ą. początek po­tężne rzeki śródlądowe - Amu- i Syr-Da­ryja, Serafszan i Tarym. Przy swojej wiel­kiej przeciętnej wysokości ( 4 000 m), przy wielkiej rosciągłości (blisko 1500 mil kw.), kraj ten odznacza się niedostępnością i za­wsze stanowił rodzaj przyrodzonego wału granicznego pomiędzy różneroi ludami, róź­nemi cywilizacyjami; o niego nieraz, jak o opokę, rozbijały się fale ludów w swoich wędrówkach. I obecnie znaczenie Pamh·u się nie zmieniło: podnóże jego z trzech róż­nych stron otaczają trzy wielkie mocarstwa świata-rossyj ski e, angloindyj ski e i chińskie. Tutaj interesy ich się ścierają i tu zapewne, u stóp Pamiru, mówi Elizeusz Reclus, ros­strzygną. się losy Azyi.

Za granice Pamiru, w ścisłem znaczeniu tego słowa, należy uwaźać: od wschodu­wysokie góry Kaszgarskie, dotychczas po największej części zwane Kisyl-Art, od po­łudnia śnieżnej białości Hindukusz i Ma­stag, od północy góry Zaalajskie; od strony zachodniej wyżyna Pamir przedstawia sze­reg po większej części równoległych łańcu­chów stopniowo zniżających się ku kotlinie rzeki Amu. Systemat Pamir, szerzej po­jęty, rosciąga się trochę dalej na północ aż

' do gór Alajskich, które oddzielone są od Zaalajskich tylko podłużną, doliną, niekiedy niezmiernie wąską, noszącą nazwę stepu Alajskiego; w takim razie przestrzeń jego zajmowałaby przeszło l 700 mil kw. A je­dnak kraj tak rozległy, mający ważne zna­czenie w życiu narodów, tak długo był pra­wie nieznanym: poraz pierwszy rąbek taje­mnicy, okrywający Pamir, odchylony został

w r. 1838 przez anglika Wooda; jakiem zaś jest wnętrze tego kl'aju w ogólnym zarysie, wiemy dopiero od r. 1883.

Nie trzeba jednak sądzić, że aż do osta­tnich ~czasów byliśmy zupełnie pozbawieni wiadomości o krajach górnegó Oxusu, dzi­siejszej Amu-Daryi, tylko wiadomości te były bardzo niedokładne. Najdawniejsze podania, dotyczące tych krajów znajdujemy w świętej księdze wyznawców Zoroastra, w Zeńd-Aweście. Trudno dokładnie okre­ślić czas powstania tego pomnika, ale, zdaje się, że w kaźdym razie poprzedza ono o wie­le panowanie dynastyi Achemenidów na Irańskim płaskowyżu. Tam, w Aweście,

napotykamy wzmiankę o dwu świętych rze­kach Turkeatanu - Rangha (Syr-Daryja) i Ardvi sura (Amu-Daryja); święteroi są te rzeki, albowiem ich tylko wodom, rospro­wadzonym w setne kanały, tysiące ludzi za­wdzięczają, swoje istnienie. Następnie Awe­ata wspomina także o roskosznej dolinie Serafazann pod nazwą Ssughdba, o rolni­czych krajach Baktryi i Margijanie. Święty potok Ardvi aura, podług Awesty, spływa

z "Wysokiej gór·y" Kara bersati, która to nazwa niewątpliwie odnosi się do dzisiej­szej wyżyny Pamir; tam to, na tej górze wy­sokiej, podania ludów Iranu umieszczają ko­lebkę ludzkości, praojczyznę człowieka,

Arjana vaidacha. Przechodząc, z kolei rzeczy, od tych od­

dalonych czasów do epoki późniejszej dłu· gi czas nie napo ty kamy nic godnego u wagi o Pami1·ze. Można powiedzieć, że staroży­

tni gieografowie, tacy nawet jak Herodot (5 stul. przed Chr.) nic prawie o tym kraju nie wiedzieli. Dopiero wyprawa Aleksan· dra Wielkiego rozwidniła nieco ciemności; przynajmniej kl-aje przezeń zdobyte, a tak blisko sąsiadujące z Pamirem, zostały do· kładnie opisane przez historyków pochodów Aleksandra, Eratoatenesa i Ariana (200 przed Chr.). W ogóle o Aleksandrze można powiedzieć, źe dziejowa ta postać żyje dotąd w ustach ludów W achodu: fantazyj a ich wszędzie niemal widzi ślady olbrzyma Is· kandra, zarówno wspomina o nim skośno· szczęki mongoł, jak hindus i irańczyk; mnó­stwo tez miejscowości nosi do tej pory jego imię, mnóstwo pomników, słusznie czy nie· słusznie, jemu przypisują. Nawet u Stra·

Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/

Page 3: .M27. Tom VIII. - winntbg.bg.agh.edu.plwinntbg.bg.agh.edu.pl/skrypty4/0511/1889/wsz_1889_27.pdf · Przechodząc, z kolei rzeczy, od tych od ... Pamiru niepospolite zasługi położyli

Nr 27. WSZECHŚWIAT. 423

bona (t 24 po Chr.) i u Ptolemeusza (2 st. po Chr.) nie widzimy żadnego postępu w kwestyi nas zajmującej; ich wiadomości, ściśle mówiąc, nie wykraczają poza obręb zdobyczy Aleksandra.

Dokładniejsza znajomość Azyi wogóle idzie równolegle z rozwojem stosunków handlowych pomiędzy Chinami a krajami Zachodu, a to, należy przyznać, bardzo po· woli następo wało. Chińczycy kilka razy okazywali chęć zawiązania stosunków z Tur· kestanem, bądź handlowych bądź politycz· nych, ale próby przez nich podjęte wypada. ły zwykle niepomyślnie. Była nawet krót· ka chwila, że kraj przez nich zwany Ta· wan, dzisiejsza zachodnia Fergana, położo· ny na północ od Tsung-linu (Góry Czosn· kowe), tak bowiem chińczycy nazywali Pa­mir, znajdował się w ich posiadaniu. I cho­ciaż wkrótce zmuszeni oni zostali porzucić te nabytki, wszelako z owych czasów kro­niki chińskie zachowały cenne wskazówki dotyczące dróg i odległości, miast i mia· steczek w krajach położonych na północ od Tsung·linu.

O wiele dłużej trwały stosunki chińczy­ków z Indyjami; opierały się one raczej na pobudkach religijnych niż handlowych. ln­dyje, jako ojczyzna boskiego Buddy, nęciły chińczyków; niezważając więc na olbrzymie pnestrzenie, puszczali się oni w pielgrzym· kę do miejsc, kędy Ganges przepływa. Dro · ga, którą przebywali, często wiodła ich przez Pamir albo kraje przyległe, z1owych to cza· sów (V, VI, VII wiek) otrzymaliśmy pierwsze dokładniejsze wiadomości o Pamirze, czyli Tsung-linie. Najslawniejszym z tych chiń· skich podróżników był Hiuen-tsang, który pozostawił nam dokładny opis swojej po­dróży do lndyj przez wąwozy Tien·Szanu, ?cz • turfan, Ak· ssu, Taszkent, Ferganę I Balk, a z powrotem przez wąwozy Hindu­kuszu i wyżynę Pamir (629-645).

Gdy zważymy szczególne położenie Tur­k~stanu, jako krainy śródlądowej, przedsta· Wiającej tu i owdzie nad brzeaami rzek nie­s~yehanie żyzne ziemie, obfituJące we wszel­kie. dary przyrody, zrozumiemy, dlaczego kr~ma ta była zawsze przejściową dla roz· maitych ludów podczas ich wędrówek: wpa­dały tu one po to, aby po pewnym czasie ustą · · · · piC mieJsCa nowej nawałnicy ludów.

Tu właśnie odbywało się i odbywa ciągłe mięszanie ras aryjskiej i mongolskiej, tutaj, jak w kalejdoskopie, zmieniały się ustawi­cznie nat·odowości i religije. Więc przed VI-m wiekiem widzimy tu szczególny lud, zwany przez chińczyków Iiiczi a przez bi­zantyjskich pisarzy Eftalitami albo Hunna· mi białymi; religiją wtedy panującą, która wyrugowała dawną irańską wiarę ludową,

stał się buddyzm. Na chwilę w turkiestań· skiej krainie dwu rzek usadowili się chiń­

czycy (VIII wiek), wkrótce atoli z powodu rozruchów we własnym kraju, musieli ustą­pić nietylko stąd ale nawet z kotliny Tary­mu. W końcu VIII wieku do Turkiestanu wtargnęli arabowie, świeżo właśnie ożywie­ni zapałem fanatyzmu religijnego: wówczas buddyzm ustąpić musiał przed nauką Ma­hometa, która odtąd zapanowała tutaj niepo­dzielnie aż do naszych czasów.

Na wiedzę o Pamirze nowa ta zmiana władców Turkiestanu ~ie miała żadnego wpływu. W celu przekonania się o tern zajrzyjmy do źt·ódłowej pracy Joachima Lelewela p. t. "La geographie du moyen age", gdzie on mówi o arabach. Okaże się,

że arabowie, którzy skądinąd położyli dla gieografii niespozyte zasługi, właśnie tak jakby przeoczyli zupełnie Pamir i, pod tym względem, powtarzają oni tylko brednie starożytnych gieografów. Tacy nawet lu· dzie jak Masaudi (X stul.), Mokadaasi (XI stul.), sławny Edrisi (XII stul.) nic nie zro­bili dla zbadania Pamiru. Jeden z nich tylko, znany podróżnik wszechświatowy,

Ibn Batula (XIV stul.) podaje pr·zynajmniej szczegóły o krajach Balku i Kundusie, któ· re osobiście zwiedził w drodze do Indyj.

Wiek XIII wniósł nowe światło do kwe· styi nas zajmującej. Na początku tego wie­ku, w głębi Azyi, wzniosło się do potęgi

przedtem nieznanej państwo Mongołów pod swoimi władcami Czyngis-Chanem i Kublai­Chanem. Państwo to zaciężyło swoją po­tęgą od wschodnich krańców Azyi do za· ch od nich EUL·opy. W skutek tego nastąpiły przewroty w stosunkach politycznych obu części świata; różne cele - polityczne, han­dlowe i religijne-wielokrotnie skrzyżowa· ły się z sobą; widzimy ajentów politycz­nych, kupców, misyjonarzy w ustawicznych podróżach pomiędzy Europą a Azyją; po-

Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/

Page 4: .M27. Tom VIII. - winntbg.bg.agh.edu.plwinntbg.bg.agh.edu.pl/skrypty4/0511/1889/wsz_1889_27.pdf · Przechodząc, z kolei rzeczy, od tych od ... Pamiru niepospolite zasługi położyli

424 WSZECHŚWIAT. Nr 27.

dróże te .;mstępnie zostają opisane w pamię­tnikach. Spomiędzy tych podróżników na szczególne wyróżnienie zasługuje podróż

wiekopomnego wenecyjanina Marka Polo (1272-75). Marek Polo jest pierwszym europejczykiem, który przebył Pamir od zachodu ku wschodowi, dążąc do Chin. Z po­dróży tej pozostały notatki, które choć

szczupłe i powstałe w tak od nas odległym czasie, zdradzają w autorze, z powołania kupcu1 bystrość i spostrzegawczość umysłu prawdziwego badacza, zasługują też w zu­pełności na wiarę.

Od owego czasu upłynęło 340 lat zanim znalazł się nowy europejczyk na Pamirze. Był nim jezuita O. Benedykt Goes, podró­żujący w celach propagandy religijnej przez Pamir z Indyj do Chin (1605). Wyszedł

on z Agra w Indyjach i przez Lahor, At­tosz, Peszawer, wąwozy Hindukuszu,Kabul i Pamir dostał się do Jarkandu.

I znowu d wieści e lat z gót·ą upłynęło

a Ariana vaidscha w nikim zajęcia nie wzbudzała. Naukowe badanie Pamiru, jak zresztą i wielu innych okolic ziemi, rospo­częło się dopiero w wieku XIX, mianowi­cie za sprawą anglików. Panowie Indyj Zagangesowych, nic dziwnego, że chcieli oni stamtąd szerzyć swe wpływy dalej i wejść w stosunki handlowe z ludami Azyi środ­kowej, tembardziej, że na początku bieżą­cego wieku nowa potęga, nowy czynnik państwowy powoli owładał rynkami środ­kowo-azyj atyckiemi - zachodziła potrzeba przeciwdziałania. Już więc na początku

dziewiętnastego wieku, w 1832 roku wysy­łają anglicy porucznika Aleksandra Burne­sa, zaszczytnie znanego z prac gieograficz­nych, pomiędzy któreroi zbadanie i wykre­ślenie biegu Indusu i jego dopływów pierw­sze zajmuje miejsce'), w poselstwie do Bu­chary w celu zawiązania stosunków handlo­wych. Rzadko kto był równie uzdolnio­nym do wywiązania się z podobnego zada­nia: zręczny, znający doskonale stosunki i dyplomacyją wschodu, posiadający wybor­nie język perski, który stanowi lingua fran-

1) Dość powiedzieć, że przed Burnesem polegano co do brzegów Indusu na tych danych, który nam przekazali historycy pochodów .Aleksandra.

ca wschodu, przytern człowiek wysoko nau. kowy, Burnes nie zawiódł położonego w nim zaufania. Przebrany za człowieka wscho­dniego, chociaż nieukrywając pochodzenia europejskiego, przeszedł on Balk, cały Ba­dakszan, Samarkandę i dobił do celu swojej podróży - Buchary. Podróż ta i pobyt w Bucharze przyniosły niezmierną korzyść nauce, gdyż Burnes przez ten czas skrupu­latnie, choć z możliwy m krytycyzmem, no­tował wszystko co widział, dokonywał po­miarów gór i położeń gieograficznych. No­tatki te jego zebrane w trzech tomach jego "Podróży do Buchary" przedstawiają istną kopalnię wiadomości nawet dla nowocze· snego gieografa. Rzecz prosta, .że i kraje górnej Amu i Pamir, których podróżnik sam nie zwiedzał, znalazły swoje miejsce w tym opisie.

Nowa naukowa era dla Pamiru rospoczy­na się dopiero z chwilą, gdy John Wood, z namowy Burnesa w r. 1837 - 38 odbył swoję podró.ż do źródłowisk Oxasu. Pod­czas surowej zimy zbadał on znaczną część rzeki Pendż, branej przez niektórych za Amu-Daryją, następnie dopływ jej Pamir­Daryją. i odkrył duże jezioro, z którego ona wypływa, zwane przez krajowców Ssiri­Kul, a któremu on nadał nazwę "Wiktory· ja". Od czasów Benedykta Goesa (1605) J. Wood był pierwszym europejczykiem, który zwiedził wnęt1·ze Pamiru.

Nie będziemy poszczególe wyliczać wszy­stkich bada.czy Pamiru, wspomnimy tylko o główniejszych. Otóż w historyi odkryć

Pamiru niepospolite zasługi położyli tak zwani pundyci czyli uczeni indyjs_kiego po­chodzenia. Mianowicie około r. 1863 pół­kownik Montgomerie powziął myśl kształ­

cenia krajowców Indyj w celach gieodezyj­nych, a następnie wysyłania ich do tych krajów Azyi środkowej, które są niedostę­pne dla europejczyków, dla dokonania po· miarów orograficznych i topograficznych. Myśl ta wprowadzona w życie dała jaknaj­lepsze wyniki. Native explorers, jak ich nazywają. anglicy, z zaparciem się i· poświę­ceniem, które rzadko tylko dają się widzieć w takim stopniu w europejczyku najbar· dziej oddanym sprawie, po większej części nie wtajemniczeni nawet w praktyczny cel swojej wyprawy, zaopatrzeni w dobre przy-

Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/

Page 5: .M27. Tom VIII. - winntbg.bg.agh.edu.plwinntbg.bg.agh.edu.pl/skrypty4/0511/1889/wsz_1889_27.pdf · Przechodząc, z kolei rzeczy, od tych od ... Pamiru niepospolite zasługi położyli

Nr 27. WSZECHŚWIAT. 425

rządy miernicze, przebiegają om meznane okolice Azyi, przyległe Indyjom, robiąc po­miary według z góry nakazanych przepi­sów, które to pomiary następnie rząd Indyj wnosi na kal'lę. Nazwiska dzielnych tych, choć nieraz bezwiednych pracowników nau­ki, rzadko nawet dochodzą do wiado­mości ogółu, gdyż w sprawozdaniach "\Vydziału mierniczego Indyj ", który ich wysyła, oznaczeni są oni popt·ostu lite­rami.

Pierwszym pundytą, który wzbogacił na­szę wiedzę o Pamirze był Manful. Jeszcze większe znaczenie miała podróż pundyty Mirzy, który przebył południowy Pamir z zachodu ku wschodowi i dokonał całego

szeregu oznaczeń szerokości gieograficznej oraz wysokości gór przy pomocy punktu wrzenia (1868 - 69). Inny pandyta Fair Baksz w r. ] 8'i0 przeszedł znaczną część

drogi Wooda, oraz sprawdził wyniki badań Mirzy. W tym samym roku badacze kra­jowi Ibrahim Chan i-Havildar, wysłani z ra­mienia rządu indyjskiego, prze by li polu· dniowy Pamir w kilku kierunkach.

W r. 1868 anglicy Robert Shaw i Hay­ward wyruszyli do Kaszgaru; drugi z nich przypłacił tę wyprawę życiem w Jassynie, poniósł śmierć z ręki skrytobójcy.

Największe jednakże rezultaty osięgnięte zostały przez anglików w r. 1873-74, dzię­ki poselstwu wyprawionemu przez nich do Kaszgaru. Na czele wyprawy stał sir Dou­glas Forsyth, uczestnikami jej byli uczeni Trotter, Biddulf, Gordon i gieolog Stolicz­ka. Owocem jej było zdobycie mnóstwa szczegółów topograficznych, tak, że stało się już po tej wyprawie możliwem naszki­cowanie mapy południowegoPamiru. Szcze­gólniej ważneroi były zdobycze gieologiczne Stoliczki, które wykazały jednakowość bu­dowy gieologicznej Pamiru i wyniesienia Tybetańskiego.

(d. c. nast.)

Stefan Stetkiewicz.

:KILKA SŁÓ"W"

O P L E ś N I A C H Z Ł O ś L I W Y G H.

Grzybki, objęte jedną ogólną nazwą ple­śniowych, naukowo ściśle nieuzasadnioną

stosowaną zaś dlatego, że w pleśniach je zazwyczaj znajdujemy, w ostatnich latach stały się przedmiotem licznych badań do­świadczalnych. Pobudką do tych badań były wielokrotne spostrzeżenia, w których widziano różne t. zw. grzybki pleśniowe

w organizmie zwierząt zarówno wyższych jak niższych, a także obserwacyje kliniczne i anatomopatologiczne dociekania czynione na ludziach. Skutkiem owych zabiegów naukowych jesteśmy w stanie w chwili obecnej pewne odmiany tych grzybków uznać za bezwarunkowo złośliwe, t. j. wy­wołujące różne cierpienia u zwierząt i lu­dzi, a zakres faktów, usprawiedliwiających taki pogląd na ich własności chorobotwór­cze, faktów, zaczerpniętych drogą obser­wacyi i ekspeqmentu rokrocznie się roz­szerza.

W chwili obecnej do bezwarunkowo cho­robotwórczych zaliczamy niektóre odmiany "hopidlaka", AspergiHus (Ascomycetes, Perisporiaceae) jak również niektóre odmia­ny t. zw. pleśni głowiastej, Mucor (Zygo­mycetes, Mucorineae ). Tak zwana zaś pleśń

pędzelkowa, "pędzlak", Penicilium (Ascomy­cetes, Tuberaceae), jakkolwiek przez pewien czas pt·zypisywano jej własności chorobo­twórcze, jest, zdaje się, grzybkiem całkiem

niewinnym. Po szczegóły morfologiczne budowy tych grzybków oraz warunki ich życia i rozwoju odesłać muszę bardziej za­interesowanego czytelnika do wielce cieka­wej pracy p. Józefa Natansona "Świat istot najdrobniejszych", zamieszczonej przed pa· ru laty we Wszechświecie, z której też za· czerpnąłem tylko co przytoczone nazwy polskie pleśniowców.

Obserwacyje, zaznaczające obecność ple­śni na owrzodziałych miejscach na sk6rze, w jamach płucnych u suchotników a także

w uchu, wreszcie spostrzeżenia pleśni

w drogach oddechowych u zwierząt, a zwła·

Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/

Page 6: .M27. Tom VIII. - winntbg.bg.agh.edu.plwinntbg.bg.agh.edu.pl/skrypty4/0511/1889/wsz_1889_27.pdf · Przechodząc, z kolei rzeczy, od tych od ... Pamiru niepospolite zasługi położyli

426 WSZECHŚWIAT. ~--------------------~==~~==~------------------------

Nr 27.

szcza ptaków, datują się od bardzo dawna gdyż pierwsze odnieść można aż do połowy zeszłego stulecia. Rozumie się, że w miarę wydoskonalania środków badania, resp. mi­k!·oskopu, spostl'zeżenia te stają się coraz częstszemi, a co ważniejsza bardziej ścisłe­

mi, gdyż spotykamy si ę stopniowo już z okt-eślaniem rodzaju gt·zybka pleśniowe· go, napotykanego w każdym pt·zypadku. Do takich obserwacyj wypada już poniekąd zaliczyć obserwacyje Hensingera (1829), a zwłaszcza późniejsze jak Virchowa, Frie­dreicha (1ti56), Fiirbringera (1876) i innych. Jednakże, jakkol wiek znajdowano pleśni

w tkankach istot żyjących, nie przypisywa- · no im przez czas Muższy znaczenia choro· botwórczego. Przypuszczano, że grzybki pleśniowe osiadają tylko jako rzeczy dodat­kowe w tych miejscach i organach ustroju, gdzie już uprzednio istniały pewne zabu­rzenia, pewien stan nienormalny, chorobny i przytern twiedzono, że dołączyć się one mogą już to do spraw zapalnych już też

gnilnych, t. j . osiadać w tych miejscach or­ganizmu, gdzie już istniało gnicie lub ros· pad albo też zapalenie. Pierwszym, który wypowiedział przypuszczenie, że pleśnio­

wce mogą być pt·zyczyną. samoistną. spraw chorobnych był Stieda. Było to w roku 1866, a więc przed pierwszeroi próbami dowiedze­nia drogą. eksperymentu, że istotnie grzyb· ki pleśniowe mogą. wywołać sprawy cho­robne u zwierząt i bardzo przytern złośli­we. Późniejsze spostrzeżenia, czynione po roku 1880, począwszy od Bollingera, który opisał u ptaków 15 przypadków mykozy, t. j. chot·oby zale.żm\j od g1·zybków pleśnio­wych a po nim opisy całego szeregu auto· rów, którzy podali dość liczne obserwacyje mykozy u ludzi, oprzeć się już mogły na dodatnich wynikach, otrzymanych przez badaczów eksperymentatorów. Dla tego też autorowie późniejsi z daleko większą.

pewnością. wygłaszać mogli zdanie o choro­botwórczym wpływie grzybków .pleśnio·

wy ch. Z ciekaweroi temi obserwacyjuroi zapo­

znamy się w krótkości poniżej, tet·az zaś

chcę wspomnieć słów pat·ę o badaniach doświadczalnych.

Pierwsze próby i poruszenie samej my· śli takich eksperymentów są. zasługą Gro-

hego i Blocka (1870), a następnie Grawitza (1877 -1880). Chociaż, jak dowiodły póź­niejsze badania, roboty te nie były zupet­nie "czyste", gdyż autorowie pracowali ~ mięszaninami różnych grzybków pleśnio­wych, jednak pobudziły do spmwdzania i powtót·zenia eksperymentu innych bada­czów, którzy dopiero wprowadzili kwestyją. na właści we tory dzięki pedantycznej ści­słości przestrzeganej przy doświadczeniach. Badaczami temi byli Koch, Ga:ffky, Loef­fler i Lichtheim; wyniki ich badań stwier­dzone zostały w cią.gu lat ostatnich przez paru jeszcze innych pracowników na temże polu.

GroM i Block, chcą.c się przekonać czy istnieją. pleśniowce, któreby po wprowadze­niu do ustroju zwierzęcego znajdowały tam dogodny gl'unt do rozwoju i wywoływały jakie zmiany patologiczne, oraz czy trzeba je hodować na jakich innych substratach niźli te, na których zwykle rosną., wprowa­dzali do kt-wi (do żyły szyjnej) i do jam su­rowiczych (opłucnej, otrzewnej) psów i kró­lików zarodniki Penicillium, z dodatkiem zarodników Aspergillus, wyhodowane w cie­płocie 37° C na mięszaninie białka z cu· krem. Zwierzęta istotnie zdechły po upły­wie dni paru. W płucach, nerkach, wątro­bie, śledzionie i mięśniach znajdowali ci badacze małe rozrzucone ogniska szarobia­lawe, złożone, jak wykazało badanie mikro· skopowe z nici grzybków pleśniowych i na· cieczenia cialek wędrujących, a niektót·e ogniska ulegały rospadowi drobnoziamiste­mu. Przekonamy się następnie, że Penicil· lium nie jest wcale grzybkiem chorobotwór· czym, według więc naszego obecnego o tej kwestyi pojęcia przyczyną choroby było tu wprowadzenie do krwi zarodników jednej z odmian złośliwych Aspergillus, które poni­żej wyliczamy.

Nikt jednak na razie nie potwiet·dził zda­nia przytoczonych badaczów o chorobot wór· czych własnościach pleśni, a Grawitz, prze­prowadzając sam odnośne doświadczenia,

początkowo zaprzeczył temu zupełnie. Dopiero w r. 1880 tenże autor wygłosił

zupełnie inny pogląd. Grzybki pleśniowe Penicillium i Aspergillus, według jego zda­nia, nie są wcale chorobotwórczernij mozna dopiero je uczynić złośliweroi dla ustroju

Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/

Page 7: .M27. Tom VIII. - winntbg.bg.agh.edu.plwinntbg.bg.agh.edu.pl/skrypty4/0511/1889/wsz_1889_27.pdf · Przechodząc, z kolei rzeczy, od tych od ... Pamiru niepospolite zasługi położyli

Nr 27. WSZECHŚWIAT. ~-----------------------~----~~~-------------------------

427

zwierzęcego, hodując w ciągu d w u tygo· dni na glebach stopniowo coraz bardziej od powiadających warunkom, istniejącym

w żywym organizmie, a więc przechodząc od aruntów twardych i kwaśnych, na jakich

"' pleśniowce zazwyczaj rosną, do płynnych i alkalicznych i przytern z ciepłoty zwykłej pokojowej do ciepłoty 38-40° C. Wpro­wadzając do krwi psom i królikom zarodni­ki tak wyhodowanych pleśniowców, pt·zez zastrzyknięcie tym zwierzęta m do żyły szy­jowej, wywoływał G1·awitz t. zw. mycosie generalis accutissima; zwierzęta zdychały

w 3-5 dni, a w organach wewnętrznych

znajdował takież ogniaka i ulegające takim­że zmianom, jak to widzieli i opisali Grohe i Block. Najsilniej zajęterui przez sprawę

patologiczną były nerki, potem wątroba, dalej płuca, wreszcie szpik kostny, ściany

przewodu kiszkowego i mięśnie. Po wstrzy­knięciu nie do żyły, lecz do tętnicy szyjo­wej (a1·t. carotis) Grawitz otrzymywał po­dobne ogniska w mózgu i siatkówce oka.

Jak dowiodty badania dt·obnowid:wwe ogniska składały się z nici pleśniowców, 1·oschodzących się współśrodkowo z jedne­go punktu, t. j. z miejsca, gdzie osiadł kieł­kujący następnie zarodnik; na nitkach spo­strzedz można było liczne rozgałęzienia tak nawet, że ku końcowi nitek tworzyły się

jakby małe pędzelki, lecz nigdzie Grawitz nie widział na końcach nici zarodników i twierdzi, że do rozwoju ich wewnątrz or· ganizmu żyjącego dojść nie może. Tenże autor rosszerzył następnie z n kres

swych badań i próbował czy nie da się za­bespieczyć organizmu zwierzęcego od zło­śliwego wpływu odpowiednio wyhodowa­nych pleśniowców, przez wprowadzenie do krwi pośrednich faz rozwojowych grzybka, a więc hodowli niezupełnie odpowiadają­cych jeszcze warunkom istniejącym w ustro­ju (t. j. odczyn alkaliczny i ciepłota krwi) pt·óbował nawet otrzymać to samo i przez zaszczepienie zupełnie złośliwych hodowli, byle wprowadzonych w małej ilości. Rezul­tat, według Grawitza, był dodatni.

Ani jednak ten fakt, ani wogóle inne twierdzenia Grawitza nie zostały potwier­dzone przez szereg następnych badaczy, jak to już wyżej zaznaczyłem. Koch, Ga:ffky, LOffłer, Lichtheim i Leber, zbijając na wszy-

stkich prawie punktach Gt·awitza, wprowa­dzili kwestyją złośliwości grzybków ple­śniowych na właściwe tory. Jak dotąd je· den tylko Kt·annhals zgadza się na wyniki badań Grawitza.

Pierwszy Ga:ffky (1881) przekonał się, że Penicillium nie jest wcale grzybkiem cho· robotwórczym, Aspergillus zaś (któ1·y myl­nie jednak nazywa glaucus), wyhodowany w ciepłocie krwi (37-38° C) i wstrzyknięty do żyły zwierzęciu, wywołać może śmierć

wskutek mycosie generalia. Zmiany w na­rządach i obecność w nich nici pleśniowca opisuje Gaffky w ten sposób co i Grawitz. Przekonał się przytem, że grzybka tego nie trzeba wcale przyzwyczajać do warunków, egzystujących w organizmie, lecz hodować go można na podłożach kwaśnych i stałych, jak naprzykład na chlebie. Drugi niezmier­nie ważny fakt, podany przez tego uczone· go jest, że z narządów, zajętych przez spm­wę chorobową, np. z nerki można na nowo otrzymać hodowlę tegoż chorobotwórczego Aspergillus. Badacz ten rozróżnia dwie od­miany chorobotwórcze Asp. glaucus i Asp. fu miga tu s.

W tymże roku drugi uczeń Kocha, Lof· fler dowiódł, że teoryj a G t· a witza o ochron­nych szczepieniach, zapobiegających zaka­żeniu przez grzybki złośliwe, drogą wpro­wadzania uprzednio do krwi zwierzęcia za­rodników niewinnych odmian grzybka lub małej ilości złośliwych, nie ma żadnej pod­stawy, co w ostatnich latach zostało po twier­dzonem i przez A. Frankla. Dowiódł na· stępnie, że Asp. niger, uważany przez Gra­witza za chorobotwórczy, jest grzybkiem zupełnie niewinnym, że wreszcie jedyną

p1·zyczyną mylnych wniosków tego badacza jest zanieczyszczenie hodowli, używanych do szczepień przez istotnie chorobotwórcze pleśniowce. Grawitz w ogłoszonych nastę­pnie pracach trzymał się ciągle swego zda­nia, lecz zbijali je w dalszym ciągu Koch, Lichtheim i Lebet·.

Koch potwierdził wyniki Ga:ffkyego i prze­konał się jeszcze, że złośliwa odmiana As­pergillus, nawet wyhodowana w ciepłocie zwykłej, odrazu w pierwszew pokoleniu jest zlośli wą, a Le ber dowiódł drogą bardzo ści­słych doświadczeń, że Penicillium rosnąć

w ciepłocie krwi nie może i wykazał tym

Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/

Page 8: .M27. Tom VIII. - winntbg.bg.agh.edu.plwinntbg.bg.agh.edu.pl/skrypty4/0511/1889/wsz_1889_27.pdf · Przechodząc, z kolei rzeczy, od tych od ... Pamiru niepospolite zasługi położyli

428 WSZECHŚWIAT. Nr 27.

sposobem, że hodowle Grawitza były zanie­czyszczone, a chorobę wywoływało wcale nie Penicillium, lecz jedna z odmian Asper­gillus.

Wreszcie Licbtheim (1882), zbijając do­świadczenia Grawitza i potwiet·dzają.c fakty podane przez przytoczonych badaczów do­dał rzeczy nowe i przez innych następnie potwierdzone. Przedewszystkiem sprosto­wał błędne zdanie Gaffkyego, że Asp. glau­cus jest grzybkiem chorobotwórczym; ścisłe obserwacyje rozwoju jego i doświadczenia przekonały, .że nie jest to wcale ta odmiana, lecz tak zwany Asp. flavescens tak, że we­dług Lichtheima istnieją. dwie chorobotwór­cze odmiany Asp. fumigatus i flavescens.­Prócz tego Lichtheim podał cały szereg spostrzeżeń dotyczących "pleśni głowiastej", Mucor. Odmiany jej, Mucor rhizopodifor­mis i corymbifer, są. bat·dzo złośliwe; zwie­rzęta (króliki), którym zastrzyknięto do krwi zarodniki obu tych mucorów zdycha­ły w 48- 72 godz.; ogniska, większe niż

przy Aspergillus, znajdowano w nerkach, kiszkach, śledzionie i szpiku kostnym, w mięśniach zaś ognisk nie znajdowano. Schiitz rosszerzył pogląd na zakres dróg przenikania zarodników zł ośli wy ch pleśni do ustroju zwierząt, gdyż dowiódł, że nie­tylko wprowadzone do krwi, lecz i wdycha­ne przez drogi oddechowe wywołują my­cosis generalia.

Mamy więc bez kwestyi grzybki pleśnio­we chorobotwórcze, które czy . to wyhodo · wane w ciepłocie zwykłej, czy w ciepłocie krwi, czy na gruncie alkalicznym i płyn­nym, czy też kwaśnym i stałym i wprowa­dzone do organizmu zwierzęcia (królika) wywołują. chorobę ogólną, t. zw. mycosia ge­neralia, której cechy wyżej ju.ż podaliśmy. W ostatnich latach dodano do przytoczo­nych czterech odmian AspergiHus i Mucor jeszcze As p. subfuscus, As p. nidulans, Mucor ramosus i Mucor pusillus; ostatnie trzy od­miany opisane zostały przez Lindta.

U nas kwestyją tą zajmował się czas ja· kiś prof. Hoyer, wstrzykując do żyły szyjo­wej królika złośliwe odmiany Aspergillus. Rezultat badań wypadł na korzyść twier­dzeń Gaffkyego, Lichtheima i innych.

w ostatnich czasach pracował obszernie nad tą. kwestyją. dr Ciągliński, zajmując się

głównie szczegółami zmian w tkankach ży­wego ustroju, wywoływanych przez kiełku­jące już w organizmie zarodniki.

Dr Cią.gliński robił swe doświadczenia

z AspergiHus fumigatus, otrzymanym z p l wo­ciny chorego, cierpiącego na mycosia asper­gillina branchopneumonica. Rezultaty do­świadczeń, dotąd drukiem nie ogłoszone, ko­munikowaDP. były na jednem z posiedzeń tutejszego Towarzystwa lekarskiego w Ma­ju r. z. Doświadczenia były robione z wszel­kieroi możliweroi ostrożnościami, zalecane­mi przez Kocha. Z części płynu z zarodni­kami, wstrzykniętego do żyły królikom, do­konano hodowli, aby przekonać się, że tyl­ko zarodniki Asp. fumig. a ·nie inne były wstrzykiwane; również robiono hodowle z cząstek tkanek narządów zabitego zwie­rzęcia, w celu dowiedzenia, że zmiany w na­rządach od tego tylko grzybka zależały.­Ogniska chorobowe zajmowały u królika płuca, nerki, wątt·obę i mięśnie. Autor miał sposobność obserwować pierwsze fazy rozwoju pleśni w organach, zabijając króli­ki już w 24 godz. po zaszczepieniu. Zaro­dniki leżące w rosciągniętych naczyniach włosowatych tworzyły w płucach małe gru­py po 5-10 w jednej, wskutek zaś kiełko­wania peryferycznych części tworzyły jak­by gwiazdkę z roschodząceroi się małeroi

promieniami, stanowiąceroi początki nici pleśniowych; twory te były wówczas otoczo­ne nacieczeniem, złożonero z komórek wę­dt·ują.cych, a prócz tego i otaczająca tkanka samego organu przyjmowała czynny udział, gdyż spostL·zegać się dawały obrazy t. zw. karyjokinezy, t. j. podziału jąder i co za tern idzie podziału i mnożenia się samych komórek. Obrazy te spostrzegał autor w płu­cach - wśród komórek nabłonka płucnego i otaczającej tkanki, w nerkach -w komót·­kach śródnabłonkowych naczyń, w wątro­

bie- w samych komót·kach wątt·obowych

i nabłonku kanalików żółciowych. W końcu sprawa dochodzi do drobnoziarnistego ros­padu całego nacieczonego miejsca, t. j. ogni­ska chorobowego.

Dr Ciągliiiski miał sposobność widzieć

w środku nacieczonego guziczka gwiazdy, podobne do gwiazd przy t. zw.promienicy (actynomycosis); gwiazdy te były zawsze w związku z nićmi grzybni (mycelium) roz-

Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/

Page 9: .M27. Tom VIII. - winntbg.bg.agh.edu.plwinntbg.bg.agh.edu.pl/skrypty4/0511/1889/wsz_1889_27.pdf · Przechodząc, z kolei rzeczy, od tych od ... Pamiru niepospolite zasługi położyli

Nr 27. WSZECHŚWIAT. 429

wijają.cego się w organizmie pleśniowca, co dawało się dowieść zapomocą. stosownego barwienia, chociaź same one barwnika nie pt·zyjmowały. Autor podobnie jak Licht­heim, który równieź je widział, u waza te twory za pewną formę rozwojową. grzybka pleśniowego, dającą się spostrzegać tylko w ustroju żywym, a mianowicie za wstrzy­maną w rozwoju grzybnię (mycelium). Dr C. zakomunikował mi osobiście prócz tego, że jest zdania, iź wewnątl·z ustroju dojść

może nawet do wytwarzania zarodników pleśni, czemu dotąd wszyscy badacze za­przeczali; z faktu takiego rodzi się przypu­szczenie, że i choroba moźe się udzielać od osobnika do osobnika. Ze wzglęuu na no­we szczegóły podane przez dra C. i ze wzglę­du na to, że praca jego dokonaną. została

u nas, rospisałem się o niej może bardziej obszernie i szczegółowo, niźliby to wypa­dało z zakresu niniejszego mego opraco-wania.

Wobec więc niezbitych dowodów, dostar­czanych przez tylu badaczów na drodze eksperymentu, nie mogło ulegać najmniej­szej kwestyi, że istnieją. pleśniowce złośli­

we, chorobotwórcze. Dlatego też dalsze spo­strzeżenia kliniczne ogłaszane po pracach Gaffkyego, Lichtheima i t. d. posiadają.

już znaczenie tylko niezbitych dowodów, że choroba w danym przypadku zależała

istotnie od pleśniowców. Tak Lichtheim opisał sam .ciekawy przy­

padek choroby płucnej (pneumonomycosis aspergillium) u kobiety zmarłej na wadę serca. Grzybek, który osiedlił się w płu­cach był asp. fumigatus. Tenże pleśniowiec

wy wołał cierpienie na dużej przestrzeni płuca u chorej suchotnicy, w przypadku opisanym przez Aufrechta.

Paltauf (1885) podał bardzo ciekawą. ob­sei:wacyją, gdzie u chorego, zmarłego przy obJawach żółtaczki, wymiotach, rozwolnie­niu, katarze oskrzeli i nieprzytomności zna-l . ' ez1ono na sekcyi ogniska żółtobrunatnawe w mózgu (lewej półkuli i móżdżku), ogniska ograniczone na opłucnej i płucach, głębokie ":rzody w kiszkach, zapalenie głębokie tkan· ki około gardzieli. W ropie z teO'O oaniska

" o zapalnego, w ogniskach w płucu i w mózgu, Wreszcie w kiszkach znaleziono nitki i ałów-k' o 1 grzybka pleśnioweO'o który autor okre-

" '

ślił jako Mucor corymbifer, opisany przez Lichtheima. Wreszcie i inni jeszcze auto­rowie, jak Rother, Falkenbeim, Emmerich, Schubert,Popow opisali mykozy w drogach oddechowych.

Spostrzeżenia, w których widziano ple­śniowce w uchu są bardzo liczne i dużo po· dobnych podali W reden, Traeltsch i inni; grzybki spostrzegane na błonie bębenko­wej lub ścianach przewodu słuchowego ze­wnętrznego były to róźne odmiany Asper­gilluB i Mucor, o wszystkich jednak można ściśle powiedzieć, że grzybki te wywołały w danym razie chorobę i kwestyja, czy nie osiedliły się one tylko dodatkowo, gdyż

w wielu spostrzeżeniach pleśniowce okre­ślone są. jako odmiany nieuznawane obecnie przez nas za chorobotwórcze, jak np. Asper. niger lub inne. W roku zeszłym sam mia­łem sposobność obserwować i zbadać przy­padek t. zw. otomycosis, t. j. obecność grzybka w przewodzie słuchowym zewnę­trznym, gdzie bez żadnej kwestyi choroba zależała od grzybka, gdyz mi6liśmy do czy­nienia ze złośliwym pleśnioweero Mucor ra­mosus, opisanym przez Lindta, a przeze­mnie poraz pierwszy znalezionym u czło· wieka; spostrzeżenie to opisałem w roku ubiegłym w "Gazecie Lekarskiej".

W dziedzinie chorób ocznych d w a dotąd istnieją. spostrzeżenia, dowodzące, że ple­śniowce wywołały cierpienie rogówki t. z w. Hypopyon keratitis; było to oba keratomy­coais aspergillina.

Widzimy więc, że pleśniowce dostawać się mogą. do wnętrza ustroju przez drogi oddechowe, drogi trawienia z pokarmami (Paltauf), wreszcie do oczów i uszów. Li­czne są wreszcie obserwacyje znajdowania pleśniowców przeważnie w drogach odde­chowych u zwierząt ssących i ptaków. Przypadki, w których pleśni osiadły w uchu lub oku, łatwe są. do rospoznania i pomy­łek dyjagnostycznych wywoływać nie mo­gą. Inna rzecz zupełnie, gdy zagnieżdżą.

się w drogach oddechowych, a zwłaszcza

w drogach trawienia; tu rospoznanie jest znacznie trudniejsze, a sądząc ze spostrze­żeń Paltaufa możemy wnieść, że zdarzały

się i zdarzają. przypadki chorób ciężkich i Śmiertelnych, przyczyny których wyjaśnić sobie nieraz nie jesteśmy w stanie. Miej-

Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/

Page 10: .M27. Tom VIII. - winntbg.bg.agh.edu.plwinntbg.bg.agh.edu.pl/skrypty4/0511/1889/wsz_1889_27.pdf · Przechodząc, z kolei rzeczy, od tych od ... Pamiru niepospolite zasługi położyli

430 WSZECHŚWIAT. Nr 27.

my jednak nadzieję, ze przy obecnych śt·od­kach i metodach badania, przypadki takie, o ile poddane zostaną wszechstronnemu zba­daniu, coraz rzadziej stanowić powin­ny dla nas zagadkę, niedającą się roz­wiązać.

W niezmiernie interesującej i na dobie będącej spt·awie walki ustroju z pasorzyta­mi mamy w zakt-esie chorobotwórczyGh ple­śniowców jak dotąd jednę tylko pracę amia­nowicie Ribberta, który sądzi, że w ustroju odbywa się walka między pleśniowcami i ciałkami białeroi krwi, podobnie jak to pierwszy opisał Miecznikow dla bakteryj, o czem wiedzą czytelnicy Wszechświata

z krótkiej pracy doświadczalnej prof. Praż­mowskiego, zamieszczonej przed laty paru. Ribbert jednak opisuje tę walkę pleśniow­

ców z ciałkami białeroi nieco inaczej, amia­nowicie, ze ciałka białe całeroi masami ob­legają i oblepiają. rozwijające się w organi­zmie z zarodników ogniska pleśniowe i ta­mują dostęp pokarmów dla rozwijania się dalszego nici pleśniowców. Jestto jednak­że, jak dotąd, tylko przypuszczenie podane przez jednego badacza i niepoparte szere­giem liczniejszych spostrzeżeń. W yssoko­wicz, w pracy swej o losach pleśni i bakte­ryj wstrzykniętych do krwi, rolę, podobną jak Ribbert ciałkom białym, pt·zypisuje komórkom stałym w narządach, a głównie

komórkom śródbłonka naczyń włosowatych, któt·e to komórki mają pochłaniać drobno­ustroje i zabespieczać organizm od ich dzia­łania, autor ten jednak robił doświadczenia z grzybkami niewinneroi Penicillium i Asp. glaucus, pytanie więc, jakby się zachowały grzybki istotnie złośliwe, a przytern spo­stt·zeżenia jego w zakresie pleśniowców ró­wnież przez innych nie zostały ściśle po­twierdzone.

M. Jakowski.

O MIERZENIU

WYSOKICH TEMPERATUR.

Potrzeba oznaczania wysokich temperatur nastręcza się często przy badaniach nauko-

wych, a częściej jeszcze w technice, gdzie różne gałęzie przemysłu wymagają silnego ciepła i zużywają znaczne ilości materyjału opałowego. 'V wielu razach posiada wpra­wdzie technik lub robotnik pewne wska­zówki praktyczne, które mu pozwalają wno­sić, czy temperatura bliską. już jest pożąda­nego stopnia, ocena wszakże taka wymaga długiej wprawy i daleka jest od należytej ścisłości. Dlatego tez od lat z górą. stn nie brakło usiłowań nad obmyślaniem przyrzą­dów, któreby wysokie stopnie ciepła wska­zywać mogły z równą dokładnością, jak termometr rtęciowy oznacza temperatury niższe. Pornysłów rzeczywiście nie brakło, starano się do celu tego zastosować nietylko rosszerzalność ciał przez ciepło powodowa­ną, ale i najl'Ozmaitsze inne objawy; pomi­mo to, gdy idzie o temperatury wyższe od punktu wrzenia rtęci, zadanie dokładnego ich miet·zenia w sposób zupełnie zadawala­jący rozwiązane dotąd nie zostało. Ponie­waz rzecz ta z różnych względów jest cie­kawa i ważna, a podręczniki fizyki tt·aktu­ją ją pobieżnie tylko lub zupełnie pomijają, podajemy tu treściwe zestawienie metod do­tąd obmyślonych i używanych.

Pt·zyrzą.dy służące do mierzenia wyso· kich temperatur noszą nazwę pyrometrów, jakby ogniomierzy. Jestto nazwa dawna, tytuł bowiem "Pyrometryja, czyli o mierze­niu ognia i ciepła" posiada dzieło Lamber, ta, ogłoszone w roku 1779 już po śmierci autora, któremu więcej rozgłosu wszakże

zapewniły prace fotometryczne. "Pyrome­tryja" ta obejmuje w ogólności traktat o mierzeniu ciepła, jednakże wyróżnia już Lambert pyrometry od termometrów, rozu­miejąc pod nazwą pierwszą przyrządy, któ­re służyć mają. do wskazywania wyższych, dla uczucia naszego niemożebnych do zno­szenia stopni ciepła. Właściwa jednak obe­cna pyrometryja poczyna się od Jozyjasza Wedgwooda. Słynny ten garncarz, wyna.­lasca tak zwanych wyrobów kamiennych czyli sztejngutowych, zastosował do mie­rzenia wysokich temperatur własność gliny zsychania się i kUt·czenia przez działanie ciepła, a urządzony na tej zasadzie pyro­metr, ze wszystkich dotąd niewątpliwie naj­lepiej znany, opisał w r. 1782. Składa się on z d w u prętów czyli linij metalowych

Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/

Page 11: .M27. Tom VIII. - winntbg.bg.agh.edu.plwinntbg.bg.agh.edu.pl/skrypty4/0511/1889/wsz_1889_27.pdf · Przechodząc, z kolei rzeczy, od tych od ... Pamiru niepospolite zasługi położyli

Nr 21. WSZECHŚWIAT. 431

i osadzonych na płycie również metalowej, taki sposób, że tworzą zwężający. się ka~

wał 0 długości 305 milimetrów; brzegi lini­fek opatrzone są w podziałkę i posiadają 240 kresek w, równych odstępach. Nadto urabiają się z wyschłej gliny walce takich wymiarów, że w kanale .pyr~metl'U zatrz~~ mują się przy zerze poclztałkt. Aby ocemc temperaturę ogniska, wprowaclza się tam jeden z tych walców, a skoro przyjął tem­peraturę tego ogniska, wsuwa go się znowu między linijki pyrometru; wskutek wypale­nia glina zmniejszyła swą objętość, a walec zatrzyma się już nie przed zerem, ale przed inną kreską podziałki. W edgwood F.ltaral się związać podziałkę swego przyrządu

z podziałką termometru rtęciowego, nie zdołał jednak tego dopiąć; rzecz zresztą wi­doczna, że zmiana używanego rodzaju gli­ny wydać może inny zupełnie rezultat. W jednej wszakże i tejże samej fabryce, je­żeli posługujemy się jednaką zawsze gliną. i wystawiamy ją przez czas zawsze jednaki na działanie żaru, pyrometr W edgwooda dozwala łatwo poznawać, czy osięgniętą już została temperatura potrzebna do należyte­go wypalania wyrobów. Do celów nauko­wych, oczywiście, przyrząd ten nadawać się nie może.

Dawniejszego jeszcze pochodzenia jest pyrometr metaliczny, polegający na rossze­rzalności metali; zbudowany on bowiem żo­stał poraz pierwszy przez Musschenbroeka w r. 1731, raczej wszakże w celu oznacza­nia rosszet·zalności ciał, aniżeli do mierze­nia temperatury. Ponieważ metale słabo się pod wpływem ciepła rosszerzają, trzeba było obmyślić sposób, pozwalający uwido­cznić drobne wydłużenie pręta metalowego. W tym celu pręt ten jednym końcem opie­l'a się o przegrodę stałą., drugim dotyka krótkiego ramienia drążka, którego ramię dłuższe ma znaczenie wskazówki, przesu­wającej się około podziałki; za slabem już odchyleniem ramienia krótkiego koniec wskazówki przebiega łuk wyraźny.-Na tej zasadzie urządził Brongniart pyrometr, któ-r . Ym stę posługiwano w fabrykach porcela-

ny w Sevres; pręt żelazny umieszczony jest w w 'ł b' . . yz o temu płyty porcelanowej i prze-dmm swym końcem naciska pręcik porce­lanowy. Przyrząd cały wprowadza się do

pieca, tylko koniec pręta porcelanowego sterczy na zewnątrz i opiera się o ramię kt-ótkie wskazówki; gdy piec się rozgrze­wa, pręt żelazny wydłuża się i za pośredni­ctwem pręta porcelanowego działa na wska­zówkę. I tu niepodobna wskazań tego py­rometru sprowadzić do stopni termometru zwykłego, a co większa, wystawiony nacią­głe działanie silnego ciepła, przyrząd ulega przeobrażeniom, które niszczą jednostajność jego wskazań tak dalece, że wymagałby

nowej podziałki, gdyby nie było rzeczą

prostszą zastąpić go przyrządem nowym. Do tejże kategoryi należą pyromett·y

oparte, podobnie jak znane termometry me­taliczne, na niejednakiej rosszerzalności róż­nych substancyj. Pyromett· tego rodzaju Trampiera składa się z żelaza i grafitu, któ­ry posiada 11/ 2 raza słabRzą rosszerzalność

aniżeli żelazo, pyrometr Gauntletta z żelaza i gliny; różnica wydłużeń obu tych ciał wpra­wia w ruch system sprężyn, które poruszają wskazówkę na tarczy.

Podobnie jak z rosszerzalności metali, skorzystać też można z rosszerzalności ga­zów a w szczególności powietrza, pyromett· więc powietrzny jest tern samem co termo­metr powietrzny. Tego rodzaju pyrometr, zbudowany przez Pouilleta, składa się ze zbiornika platynow~go, połączonego z rurą również platynową, o śt·ednicy około l mm, która w dalszym ciągu łączy się z takąż sa­mą rurą srebrną : Rura ta komunikuje się z rurą szklaną zgiętą w kształt głoski U, która wypełnia się rtęcią do równej w obu ramionach wysokości i stanowi manometr. Do pieca, którego temperaturę oznaczyć

mamy, wprowadza się zbiornik platynowy, napełniony powietrzem suchem i platynową część rury,-przesunięcie się rtęci w mano­metrze pozwala ocenić rosszerzenie się po­wietrza, a w dalszym ciągu obliczyć tempe­raturę, do jakiej zostało rozgrzane. · Pla­tyna wszakże pochłania i zagęszcza powie­trze, a nadto gazy z pieca przenikają. przez jej pory do zbiornika, dla tego Deville za­stąpił ją porcelaną; zbiorniki pot·celano· we tych przyrządów mają około 300 cm3

. objętości. Używany również w Sevres pyrometr

Regnaulta polega na wprowadzaniu wodo­ru do rut·y z żelaza kutego, umieszczonej

Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/

Page 12: .M27. Tom VIII. - winntbg.bg.agh.edu.plwinntbg.bg.agh.edu.pl/skrypty4/0511/1889/wsz_1889_27.pdf · Przechodząc, z kolei rzeczy, od tych od ... Pamiru niepospolite zasługi położyli

432 WSZECHŚWIAT. Nr 27. ----------------------~~~~==~--------------------~--

w piecu; rura więc wypełnia się wodorem pod ciśnieniem atmosferycznem i w tempe­ratm·ze szukanej. Ilość tę wodoru oznacza się następnie przez odtlenianie tlenniku miedzi, zawartego w rurze miedzianej, roz· grzanej do czerwoności, skąd łat.wo obliczyć można temperaturę. Pyrometr ten stanowi zatem pyrometr chemiczny, podobnie jak pyrometr Lamyego, polegają-cy na dysocy­jacyi węglanu wapnia; przyrząd ten wszak­że dostatecznie jeszcze ścisłe rezultaty daje tylko w granicach od 700° do 900° C. Ważniej s:z:e i przydatniejsze do użytku są

pyrometry elektryczne, polegające na ści­słym związku, jaki zachodzi między obja­wami cieplikoweroi i elektrycznemi. Pyro­metr elektryczny Pouilleta stanowi ogniwo złożone z platyny i żelaza, którego jedno spojenie wprowadza się do pieca, drugie utrzymuje się w temperaturze zewnętrznej; różnica temperatur obu ogniw wywołuje prąd, którego natężenie wskazuje galwano­metr. Pomiędzy temperaturą. wszakże a na· tężeniem prądu nie zachodzi proporcyjo­nalność, dla tego Pouillet podał tablicę, za· wierającą związek między wskazaniami te· go przyrządu a stopniami pyrometru po­wietrznego. Ogniwo to żelazno-platyno­

we zastąpił Becquerel ogniwem pallado­platynowem, które z powodu wyższego pun­ktu topliwości palladu służyć może do tern· peratur wyższych; podziałka tego przyrządu opartą jest również na porównaniu z pyro­metrem powietrznym Pouilleta. Częściej używany wszakże jest pyrometr elektrycz· ny Siemensa, polegający na zasadzie odrę­bnej, na zależności mianowicie, jaka zacho­dzi między przewodnictwem metali a ich temperaturą., opór bowiem drutu wzrasta, w miarę jak temperatura jego się podwyż­sza. Drut zatem platynowy, po którym przebiega prąd, wprowadza się do badane­go ogniska, a z natężenia prądu, wskazane­go przez galwanometr, wnieść można o tem­peraturze, do jakiej drut się rozgrzał.

Inną drogę do oceny temperatury daje barwa światła ciał rozżarzanych, w miarę bowiem wzrostu ich temperatury do wysy­łanych pierwotnie promieni czerwonych przybywają. promienie wyższej łam li w ości, żółte, zielone i niebieskie. Ciała wogóle zaczynają świecić, a mianowicie rospalają.

się do czet·woności przy 525°, przy 900° są wiśniowo-czerwonemi, przy 1100° ciemno­pomarańczowemi, przy 1200° jasno-poma­rańczowemi, przy l 3'00° białemi, a przy 1500 biało ść staje się oślepiającą. Becque­rel, oznaczając fotometrycznie natężenie

światła wysyłanego przez rozżarzone żelazo, wapno, magnezyją. i zestawiając spostrzeże­nia te ze wskazaniami pyrometru elektry­cznego, umieszczonego w temże samem ognisku, ustalił zależność blasku ciał od ich temperatury i na tej zasadzie urządził py­rometr optyczny. Jest to właści wie foto­metr, zapomocą. którego blask ciała rozża­rzonego porównywa się z blaskiem lampy Carcela, przyczem oba światła sprowadzają się do jednakiego odcienia barwnego za po­średnictwem szkieł kolorowych. Każde ciało topi się w pewnej, oznaczo·­

nej, dla siebie właściwej temperaturze, a: z zasady tej również skorzystać można do oznaczeń pyrometrycznych. Takie są. py­rometry Prinsepa, Heerena i Ducorneta; ten ostatni polega na dobraniu szeregu sto­pów metalicznych, których punkty topli­wości niewiele są między sobą. odlegle. Pierścienie wyrobione z tych stopów, ułożo­ne na pręciku i ściśnięte sprężyną., wprowa­dzają. się do badanego pieca, a w ten sposób łatwo ująć można chwilę, gdy temperatura dochodzi żądanej wysokości. Dokładność

tej metody zależy oczywiście od ścisłości

wyrobienia stopów. Większą. wszakże dokładność zapewnia

metoda kalorymetryczna. Różne ciała do jednakiego ogrzania wymagają rozmaitej ilości ciepła; skoro jednak znamy ciepło

właściwe danego ciała, to jest ilość ciepła, potrzebną. do ogrzania go o jeden stopień, można z ilości ciepła, jaką ono przy ozię­bieniu traci, obliczyć temperaturę jaką. po­siadało. Dajmy, że dla oznaczenia tempe­ratm·y pieca wprowadzono tam kulkę pla­tynową., ważącą. 200 gramów, a skoro przy­jęła temperaturę swego otoczenia wrzucono ją do kilograma wody o temperaturze 20°, która wskutek tego ogrzała się do 30°. Po­nieważ ilość ciepła, jakiej wymaga kilogram wody do ogrzania o jeden stopień stanowi jednostkę ciepła czyli ciepłostkę, woda więc zyskała tu 10 ciepłostek. Z drugiej strony wiadomo, że ciepło właściwe platyny, czyli

Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/

Page 13: .M27. Tom VIII. - winntbg.bg.agh.edu.plwinntbg.bg.agh.edu.pl/skrypty4/0511/1889/wsz_1889_27.pdf · Przechodząc, z kolei rzeczy, od tych od ... Pamiru niepospolite zasługi położyli

Nr 27. WSZECHŚWIAT. 433

ilość ciepła, jakiej potrzebuje kilogrnm pla­tyny do ogrzania się o jeden stopień, wyno­si 0,317 ciepłostki; skoro zaś przy obcenem dochodzeniu platyna oziębiła się od począt­kowej temperatury pieca x do ostatecznej temperatury kalorymetru 30°, przeto j ej 200 <>Tarnów czyli 0,2 kilograma os wobodzity ., ilość ciepła:

0,2. 0,0317 (x-30),

a że wreszcie ciepło utracone przez platynę zyskała woda kalorymetru, przeto z rów-na ni a

0,2. 0,0317 (x-30)=10.

oznaczymy szukaną. temperaturę pieca, x=1600°.

Rachunek ten wszakże nie jest zupełnie dokładny, ciepło bowiem właściwe ciał sta­łych i ciekłych nie jest wielkością. stałą., ale wzrasta wraz z temperaturą.. Dla platyny mianowicie wynosi ono w temperaturze x, według Viollea, 0,0317 + 0,000012 x, co należało w równaniu powyższem u wzglę­dnić.

Metodą. tą. posługi wał się Pouillet, uży·

wając platyny jako substancyi kalorymetry­cznej, Siemens zastąpił platynę miedzią., Guegnen żelazem, a Violle używał nawet it·ydu, który topi się tmdniej aniżeli platy· na, może tedy być używanym do oznaczania temperatur bardzo wysokich. Metodzie tej zarzucają, że jest zbyt kłopotliwa dla celów praktycznych i wymaga przy kaidem ozna­czaniu temperatury czasu zbyt długiego, nadto bryłki miedziane i żelazne niszczą. się i tracą na ciężarze, skąd zachodgi potrzeba ważenia takiej bryłki przed każdem do­świadczeniem .

Ten ostatni wszakże zarzut tyczy się w równej mierze i wszelkich innych dotych­c~asowych pyrometrów, żadne bowiem ciało me opiera się niszczącemu działaniu silneD"o

• b

ciepła. Należało więc starać się o to, aby przyrząd utrzymywany był w temperaturze znaczn· · · _{· . 1e mzszeJ od temperatury badane()"o srodk ·d "' a l awał wskazania względne, z któ-rychby wnosić można było o istotnej tem­peratu~ze pieca. W tym razie możnaby się posługiWać zwykłym termometrem rtęcio­wym, zatem narzędziem które nam tempe-raturę z · · k '. . W naJtvię szą mierzy dokładnością.

arunkow· t d . I emu o powiada pyrometr wo-

dny albo raczej pyrometr o prądzie wody (pyrometre a courant d'eau), zbudowany przed kilku laty przez p. Saintignon; w py · rometl·ze tym bowiem baspośredniemu dzia­łaniu badanego środka poddaje się prąd

wody, przepływającej ze stateczną prędko­ścią, powstający zaś stąd przyrost jej tem· peratury okazuje termometr w pewnej od­ległości umieszczony.

Pyromeh· więc Saintignona składa się

z dwu termometrów, połączonych rurami kauczukoweroi z rurą miedzianą, zgiętą

w kształt głoski U, którą. wynalasca nazwał "podkową."; ta właśnie "podkowa" wprowa­dza się do ogniska i wystawia na baspośre­dnie działanie ciepła. Prąd ciągły wody spływający ze zbiornika, w którym poziom jej utrzymuje się na statecznej wysokości, okrąża najpierw kulkę piet·wszego ter­mometru, stąd przebiega przez podkowę i w powrocie obiega znów kulkę termome­tru drugiego. Pierwszy zatem termometr wskazuje temperaturę wody w chwili, gdy przenika do ogniska, drugi temperaturę jej w chwili, gdy z ogniska tego wybiega, a róż­nica ich daje wysokość ogrzania się wody. Przepływająca jej ilość i długość rury mie­dzianej tak są w przyrządzie tym dobrane, że na każde 25 stopni ogniska woda ogrze­wa się o jeden stopień; jeżeli więc termo­metr pierwszy wskazuje 20°, drugi 60°, temperatura pieca wynosi 20+25.40=1020°.

Rachunek ten polega oczywiście na tej zasadzie, że przyrost temperatury przepły­wającego przez rurę prądu wody jest pro­porcyjonalny do temperatury ogniska, a ra­czej do jej nadmiaru nad temperaturę wody wchodzącej. w ynalasca przytacza, ze słu­szność tej zasady potwierdziły liczne do· świadczenia, dodaje wszakże, że choćby by-ła ona błędną, przyrząd sam byłby nie­mniej użytecznym, różnica bowiem między temperaturą. wody gorącej i zimnej zacho­wywałaby zawsze znaczenie względne, wy· starczające do celów praktycznych; przemy­słowcowi nie zależy bowiem na znajomości istotnej temperatury ogniska, idzie mu tyl­ko o wskazówki, czy temperatura ta odpo­wiada jego potrzebom.

W piecach, posiadającyćh mury grube przeprowadzanie prądu przez podkowę oka­zało się niedogodnem, urządzenie więc do

l

Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/

Page 14: .M27. Tom VIII. - winntbg.bg.agh.edu.plwinntbg.bg.agh.edu.pl/skrypty4/0511/1889/wsz_1889_27.pdf · Przechodząc, z kolei rzeczy, od tych od ... Pamiru niepospolite zasługi położyli

434 WSZECHŚWIAT. Nr 27. ----------------------~~~~~--------------------~~~

tego celu uległo pewnej zmianie. W każ­dym nadto razie woda, po przejściu przez termometr drugi, wprowadza się jeszcze do rury szklanej, w której przez cały czas przepływu utrzymywać się winna na jedna­kiej wysokości, co zapewnia i pozwala re­gulować jednostajny jej przebieg. Pyro­metr ten zyskał uznanie techników francu­skich, którzy za zalety jego uważają. szyb­kość wskazywań, łatwość odczytywania ter- . mornetrów znajdujących się zewnątrz ogni­ska, oraz trwałość, nie jest bowiem narażo­ny na szkodliwe działanie wysokiego ciepła.

S. K.

KflONfKA NAUKOWA.

ASTRONOMIJ A.

Nowa gwiazda podwójna, rx NiedzMedzicy Wielkiej. Dobrze każdemu znana gwiazda rx Niedzwiedzicy Wielkiej, najjaśniejsza z tego gwiazdozbioru, we­dług badań S. W. Burnhama w obserwatoryjum na górze Harnilton okazała S; l) podwójną, posiada · bowiem towarzysza, który jest gwiazdą l l wiel­kośći. GwiazdiJ t!) dostrzegł wspomniany obser­wator za pośrednictwem potl)i:nego, S6-calowego refraktora; przyrządy słabsze nie zdołały jej wy­kazać, sąsiedztwo bowiem znacznie jaśniejszej gwiazdy dostrzezenie to utrudnia.

S. K.

FIZYKA.

Objawy wyładowania silnej bałeryi elektrycznej. Do odtworzenia sztucznego zjawisk elektryczności atmosferycznej i błyskawic posługuje się p. A u gust Rigbi potl)żną, bateryją,, złozoną ze 108 konden­satorów, ładowanych maszyną elektryczną Holtza. Wyładowanie tak potl)żnej bateryi powoduje na· tychmiastowe stopienie drutu platynowego o dłu­

gości S1/t m i grubości 1/ 20 mm, który sil) zamienia na pi1Jkny różaniec rozżarzonych kuleczek. Jeże­

li wszakże drut jest krótszy, około 11/ 2 m, to w <'h wili wyładowania dostrzega sil) białą iskrl) dlu· gości 11/ 2 m, na temże miejscu, które zajmuwal drut; iskra przedstawia najdokładniej wszelkie za­krzywienia. drutu, . którego po wyładowaniu nie ma już żadnego śladu, unosi sil) tylko lekki dym i roschodzi woń charakterystyczna. Druty z że·

laza, miedzi, złota, stali, magnezu i cyny po· wodują, podobneż zjawiska, iskra tylko ma bani) żółtą przy drutach złotych i żelaznych, zielonawą przy miedzianych. Metale te powodują nadto dym gl)stszy i obfitszy i nie wydają gryząceJ

woni jak platyna.. Dla. wyjaśnienia tej iskry przyj-

muje p. Righi, że już pierwsze CZI)SCl wyładowa­nia sprowadzają ulotnienie drutu, dalszy przeto ciąg wyładowania napotyka słup pary metalicz­nej o wysokiej temperaturze, który przedstawia mu przejście łatwiejsze. Tworzy się przeto na chwili) jakby rura Geisslera, której ściany składają sil) z zimnego, otaczającego powietrza. i która wypeł­niona jest parą metaliczn~. (Naturw. Rund.).

T, R.

BAKT ERYJOLOGIJ A.

- Mikroby zdrowego zołl!dka. J. E. Abelona za­stosowawsgy odpowiednie środki ostrożności, zdo­łał z zawartości żołądkowej wyosobnić i wycho­dować lo gatunków mikrobów, z których siedem, a. mianowicie: Sarciua ventriculi, Bacillus pyocya­neus, Bacterium lactis aerogcnes, Bacillus subti­lis, B. mycoides, B. amylobacter i Vibrio rugula, dawniej już było znanych. Z pozostałych dzie­więciu , które dotychczas jeszcze nie byly opisane jeden był kokkiem a. osiem lasecznikami. P. Abe· lous opisuje ich kształty, wielkość, sposób rozmna­żania. sil) i inne bijalogiczne własności. Wpływo­wi kwaśnego soku żołądkowego wszystkie te mi· kroby opierają sil) dluzej, aniżeli trwa średnio trawienie żołądkowe. Dziesięć gatunków tych drobnoustrojów rozwija @ię mniej lub więcej po­myślnie bez przystępu powietrza.. Zwłaszcza in· teresnją,cemi są badania nad wpływem tych mikro· hów na wyjałowione aubstancyje pokarmowe (role• ko, ścillte białko jaja, włóknik roślinny, cukier mleczny, cukier trzcinowy, cukier gronowy, klaj­ster krochmalowy). Oto ogólne rezultaty tych badań:

l) Mleko: a mikroby peptonizują sernik, nie­§cinając jednocześnie mleka; 9 ścina mleko i osa· dza sernik, rospuszczaj~c go następnie dość szyb· ko; 4 ścinają mleko, nierospuszczając następnie skrzepu.

2) Białko: 5 mikrobów rospuszcza je szybko i całkowicie; 5 rospuszcza je tylko częściowo.

3) Włóknik: 5 rospuszcza szybko i zupełnie; 6 działa nań lecz nie rospuszcza go całkowicie; 2 s la bo działają.

4) Włóknik roślinny: 2 rospuszczajf! dość szyb· ko i zupełnie; 3 również zupełnie lecz wolniej; 4 wolno i w części tylko.

5) Cukier mleczny: 8 zamienia. go szybko na. kwas mleczny; 2 powoli i słabo.

6) Cukier trzcinowy: S inwertuj f! go szybko; 4 słabiej; l bardzo słabo.

7) Cukier gronowy: 6 wytwarza. zeń dośó znacz­ne ilości alkoholu; 5 zaś drobne ilości lub ślady zaledwie.

8) Krochmal: 5 rospuszcza i zamienia klajster szybko na cukier; S cz~jściowo; 5 tworzy ślady zaledwie cukru gronowego.

Gdy wszystkie te mikroby jednocześnie działa· ją na jakąś materyj~ pokarmow~, wówczas zmiany chemiczne Bił bardzo żwawe; wydzielają sil) obficie

Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/

Page 15: .M27. Tom VIII. - winntbg.bg.agh.edu.plwinntbg.bg.agh.edu.pl/skrypty4/0511/1889/wsz_1889_27.pdf · Przechodząc, z kolei rzeczy, od tych od ... Pamiru niepospolite zasługi położyli

Nr 27. WSZECHŚWIAT. 435

azy, zwłaszcza przy działaniu na wodany w~:gla. ~ziałanie tych mikrobów na ciała białkowe wy· wołuje zap11ch nieznośny; po pewnym czasie dzia· łanie mikrobów staje się mniej intensywnem, wreszcie zupełnie ustaje wskutek nagromadzenia się kwaśnych produktów roskładu. Gdy masę zo· hojętniamy (np. kredą) , działanie trwa dluzej. z ciał pokarmowych tworzą się nietylko zwykłe produkty, jak peptony lub z cukru gronowego al­kohol, lecz występują też produkty dalszego ros· szc:r.epiania (leucyna, tyrozyna, kwasy tłuszczowe,

zwi~Jzki amonijaku).

Wnioski ogólne ze swej Ob3zernej pracy stresz· cza p. Abelona w sposób następujący:

l) W warunkach normalnych znajdujemy w żo· tądku dość wiele mikrobów. Te, które można

było wyosobnić opieraji!J się działaniu stosunko· wo kwaśnej cieczy. Niektóre mogi!J żyć bez po­wietrza.

2) Wszystkie te mikroby działają w retorcie mniej lub więcej energicznie na rozmaite ciała

pokarmowe.

S) Opieraji!JC się na trwaniu działania tych mi· krobów w retorcie, przypuszczać należy, że praw· dziwem polem ich działania nie jest żołądek, lecz kiszki. Pokarmy w żołądku pozostają zbyt krót­ko.

4) W kiszkach mikroby te, wniesione wraz z miazgą pokarmową, przyjmują najprawdopodo· bniej ważny udział w trawieniu. (Comptes ren· dus, Naturw. Rundach.).

W. M.

ZOOLOGIJ A.

- Bobry w Szwecyi. Obecnie w Szwecyi bardzo rzailko bobry widzieć się dają. Niedawno jednak znaleziono całą ich koloniji!J przy górze Middag· sfiieldet w prowincyi Jemtland, w Szwecyi środ­kowej. (Die Natur, 1889, Nr 15).

W. M.

GIEOGRAFIJA,

- Klasyfikacyj& jezior. Liczne badania nad tein· persturą jezior, przeprowadzone w ciągu ostatnie­go dziesięciolecia głównie przy pomocy termome­tru Negrettiego i Zambra, wykazały, że dawne wyobrażenie, jakoby na dnie jezior zawsze wystę· P?wała woda najgęstsza i o temperaturze 40 C, n1e odpowiada rzeczywistości. Zebrane raś do­tę,~. spostrzeżenia pozwoliły p. Forel przeprowa· dz10 pod · t · · z1a Jezwr ze względu na warunki ros-~ładu temperatury. Jeżeli klimat jest tak ciepły, z~. ~~mperatura warstw górnych nie opada nigdy n_lzeJ 4o, wtedy temperatura statecznie obniża SI~ w miarę głębokości, a woda przedstawia pra-Widłowe pod 1 d · . . . wzg ę em temperatury uwarstwowa-nJe, Jezioro n 1 • d . . . a ezy o "typu zwrotnikowego". Je-zeh khmat J. e t .. · · w s rnnleJ c1epły, tak że górne warst-

y wody ogrzewają się w lecie wyżej 4° a w . zi-

mie ozi~biają niżej 40, to w lecie temperatura wody maleje ku dołowi, w zimie ku górze, jezioro przedstawia "typ strefy umiarkowanej". Jeżeli nakoniec klimat jest zimny, a powierzchnia wody w lecie nawet ;'nie ogrzewa dię wyżej 40, u warst­wowanie jest statecznie odwrotne, to jest, tempe· ratura wzrasta ku dołowi, jestto "typ biegunowy". Każdy z_ tych trzech typów rospada się dalej na dwie klasy stosownie do tego, czy jeżioro jest gł!jbokie czy płytkie. Jeziora, posiadające głębo· kość większą nad 100 do 150m, w głębszych swych warstwach nie biorą udziału w rocznej zmienno· ści temperatury i okazują tam zawsze ciepło sta­teczne, tym sposobem mamy sześć klas jezior, a charakter każdego jeziora zale:i.y od warunków klimatycznych okolicy, jako też od stosunków lo· kaloych, zależnych od głębokości i ilości wody. (Naturw. Rundschau).

T. R.

WIADOMOSOI BIEŻĄCE.

- S. Dickslein: Note blbliographique sur les eludes historico • mathematiques en Pologne. P. Dickstein pod powyższym tytułem ogłosił w wydawanej w Sztokholmie BibHotheca mathematica (seryja nowa, t. S, 1889, str. 43-51) artykuł, obejmujący naprzód uwagi ogólne o pracach polskich, odno· szących się do historyi nauk matematycznych, a w drugiej części chronologicznie ułożony spis takich prac polskich. Ten ostatni zawiera nie­które rosprawy lub artykuły dziś całkiem z&po­mniane, których zaregestrowanie nadaje tej pra· cy p. Dicksteina ogólniejszą dla nas doniosłość.

Nie bardzo to bogata wiązanka prac w tym kie· runku u nas dokonanych, ale dobrze, że to, co do· tąd w tym zakresie zrobiono, co zresztą samo przez się okazuje pewne ożywienie u nas w osta­tnich latach na tern właśnie polu, zostało zazna· czone w tak poważnem wydawnictwie jakiem jest Bibliotheca mathematica.

M. A. B.

ROZMAITOŚCI.

- Pióra strusie. Hodowla strusi prowadzi się

obecnie w Afryce południowej i w Ameryce. W zakładach amerykańskich pierw8zy zbiór piór dokonywa się, gdy ptaki mają rok życia, a nast!j· pnie powtarza się co dziewięć miesięcy. Stosownie do płci ogon i skrzydła dostarczają piór białych,

szarych, brunatnych i czarnych, które bę,dź za·

Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/

Page 16: .M27. Tom VIII. - winntbg.bg.agh.edu.plwinntbg.bg.agh.edu.pl/skrypty4/0511/1889/wsz_1889_27.pdf · Przechodząc, z kolei rzeczy, od tych od ... Pamiru niepospolite zasługi położyli

436 WSZECHŚWIAT. Nr 27.

chowujl!l swą, ba.rwę naturalną,, bą,dź Sil! farbowane. Pióra ptakom wyrywają sięlub odcinają, z powodu jednak siły strusi jflstto operacyja niebespieczna. wymaga ona dwu ludzi, którzy zwabiają ptaka do umyślnej klatki i zarzucają mu na głowę worek, by go oślepić, a gdy jeden przytrzymuje worek, drugi wyrywa pióra. W kaźdym razie nie można do ptaka przystępować z przodu, nogą bowiem sprawia uderzenia niebespieczne. Każde skrzydło

dostarcza zwykle 25, a ogon 10 piór większych,

oprócz pewnej liczby mniejszych. Pasorzyty ży ­jące na strusiach zniszczyłyby rycblo pióra, gdyby je natychmiast pakowano, dlatego przez dwa lub trzy dni wystawia eię je na działanie promieni sło ­

necznych, pod wpływem których owady giną. Pió­ra ptaków hodowanych w strusiaruiach amerykań ­skich cenione są wyżej, aniżeli pióra strusi żyj 11• cych na wolności. \R(·vue des seiences nat.).

A.

Eulety:c. :r.neteorologicz:c.y

za tydzień od 26 Czerwca do 2 Lipca 1889 r.

(lle spostrzeżeń na stacyi meteorologicznej przy Muzeum Przemysłu i Rolnictwa w Warszawie).

-----------~--------------~--~--------~--~--------------Barometr E-~ l :~ 700 mm + Temperatura w st. C. ~i l A 7 r. l l p. l 9 w. 7 r. l l p. [9 w. INajw. INajn. S:'"'

26 50,8 l 50,0 50,0 11 19,9 24,4 1 20,4 24,6 1 13,8 1 38 l 27 50,3 49,5 49,5 20.6 22.1 17,1 23,0 14,7 1 49 28 49,5 48,8 4~,8 14,8 20,2 18,3 21,2 11.4 48 29 49,9 50,2 50,7 15,8 19,8 18,7 22,0 13,4 49 ao 51 ,3 51,1 51,o 16,2 22,2 19,6 22,4 13,o 1 46

l 51,4 50,7 50,3 17,6 23,3 19,0 23,5 13,8 1 44 21 51,6 51,6 1 51,0 16,61 24,2 21,8 1 24,2 13,0 l 40

~------Srednia 750,3 19,6

Kierunek wiatru

W,N,N NW,N,NE NE,NE,NE N,NE,NE N,S,NE

NW,WN,N N,NW,NE

Suma

opadu

0,0 0,0 0,0 o, o 0,0 0,0 0,0 l 0,0

U w a g i.

Pogodny Pogodny Pogodny

UWAGI. Kierunek wiatru dany jest dla trzech godzin obserwacyj: 7-ej rano, 1-ej po poludniu i ll-ej wieczorem. b. znaczy burza, d. - deszcz.

Upra&za.nty SzanownychPrenumeJ·atorów naszych o wcze.,ne otlno· wienie przedplaty~jeŻeli Życzą sobie~ aby pierwsze numery Wszech· świata z bieŻącego półrocza~ zaraz po wyjściu były im 'Wysłane.

PRENUMERATA "WSZECHŚWIATA."

W Warszawie: rocznie rs. 8 kwartalnie " 2

Z przesyłki! pocztowi!: rocznie " 10 półrocznie " 5

Prenumerować można w Redakcyi Wszechświata i we wszystkich księgarniach w kraju i zagranicą.

Komitet Redakcyjny stanowią,: P. P. Dr. T. Chałubiński, J. Aleksandrowicz b. dziek. U niw., K. Jur kiewicz b. dziek • U niw., mag.K. Deikc, mag.S. Kramsztyk,Wł. Kwietniew•

ski, W. Leppert, J. Na tansen i mag. A. ŚI6sarski. "Wszechświat" przyjmuje ogłoszenia, których treśó ma jakikolwiek ZWiązek z nauką, na nast!jpujlłcy~h warunkach: Za l wiersz zwykłego druku w szpalc1e albo jego miejsce pobiera si!J za pierwszy raz kop. 71/t·

za sześó nast!jpnych razy kop. 6, za dalsze kop. 5. ------------------~----------------~----------------------

~dres :::eeda.kcyi: X:ra.kO"W'"Skie-J?rzed:r.nieście~ Nr ee.

TREŚĆ. Wyżyna Pamir wobec wiedzy dzisiejszej, przez Stefana Stetkiewicza. - Kilka słów o ple·

śniach złośliwych, napisał M. Jakowski. - O mierzeniu wysokich temperatur, przez S. K. - Kronika

naukowa. - Wiadomości bieżl!ce. - Rozmaitości. - Buletyn meteorologiczny.

Wydawca E. Dziewulski. Redaktor Br. Znatowicz.

AoaBO.[eHo D;eHayporo, BaprnaBa, 23 Iroaa 1889 r. Druk Emila Skiwskiego, Warszawa Chmielna,J\1 26.

Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/

Page 17: .M27. Tom VIII. - winntbg.bg.agh.edu.plwinntbg.bg.agh.edu.pl/skrypty4/0511/1889/wsz_1889_27.pdf · Przechodząc, z kolei rzeczy, od tych od ... Pamiru niepospolite zasługi położyli

Nr 27 z dnia 7 Lipca 1889 r.

WSZBCBŚWIA T. TYGODNIK POPULARNY

POŚWIECONY NAUKOM PRZYRODNICZYM. - -

PROSTE DOŚWIADCZENIA NAUKOWE.

Fizyka doświadczalna w pokoju. Wrzenie wody i topienie cyny w pudełku pa­

pierowem.

Załączonyrysunek wskazuje dobrze, wja­ki sposób wodę w naczyniu papierowem oarzać i do wrzenia doprowadzić można. ""'pudełko, wy1·obione z ćwiartki papieru

w sposób dobrze zna­nychłopcom, zawiesza się za pośrednictwem czterech nitek na prę­ciku drewnianym, po­ziomo umieszczonym, w odpowiedniej wy­sokości; za pręcik taki posłużyć może zwy­kła kantówka. Pudeł­ko napełnia się wo­dą i podstawia pod nie lampkę spirytu­sową; po zapaleniu knota woda szybko się ogrzewa i zaczyna wreszcie wrzeć, a jak­kolwiek papier styka się z płomieniem, nie zostaje na1·uszonym. Baczyć tylko należy, aby płomień nie do­c~odził .do części pa· p1eru me zostających w zetknięciu z wodą.

Jeżeli we wrącą wodę zanurzymy ter­mometr, poznamy, że tempe~·a.tut·a jej przez cały czas wrzenia wynost 100° Ueżeli gotowanie to odbywa się w zwykłych wamnkach); jakkolwiek więc tem.peratura płomienia spirytusowego wy­nosi p~·zeszło 500°, woda ogrzać się wyżej 100° me może. Dlatego i zostający z nią

w zetkięciu papier nie może osięgnąć tem­peratury wyższej nad 100°, wszelki bowiem nadmiar ciepła odstępuje wodzie, a że za· płonąć może dopiero, gdy dochodzi do tem­peratury przenoszącej 400°, w zetknięciu zatem z wodą pozostaje nienaruszonym. Kawałek żelaza wpt·owadzony do płomie·

nia alkoholowego rychło przyjmuje jego temperaturę i ogrże­wa się do czerwoności; woda podobnież otrzy­muje od płomienia cie­pło, jednak tak wyso­ko się nie ogrzewa. Ciepło zatem przy wrzeniu wody ukry­wa się czyli utaja; nie mówimy wszakże już obecnie, jak dawniej, o cieple utajonem, ro­zumiemy bowiem, że dla zamiany cieczy w parę, trzeba rozrzu­cić jej cząstki, zatem przezwyciężyć spój­ność, jaką cząstki cie­czy jeszcze posiadają. Do tego zaś potrzeba pracy, a pracy tej do­starcza ciepło: niknie więc ono zarówno c.lla czucia naszego jak i dla termometru i u ja­wnia się w wykony-wanej pracy.

a..:..Z doświadczenia te­go ocenić nawet można, ile ciepła potrzebu­je woda do swego~wygotowania czyli do za­miany w parę. W tym celu napełniamy pudełko wodą tylko co otrzymaną ze sto­pienia lodu, czyli posiadającą temperaturę 0°, a spoglądaj ąc na zegarek, uważamy, ile

Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/

Page 18: .M27. Tom VIII. - winntbg.bg.agh.edu.plwinntbg.bg.agh.edu.pl/skrypty4/0511/1889/wsz_1889_27.pdf · Przechodząc, z kolei rzeczy, od tych od ... Pamiru niepospolite zasługi położyli

xxn WSZECHŚWIAT. Nr 27.

minut czekać przyjdzie do ch wili, gdy wo­da zacznie się gotować. Następnie czekaj­my znów, aż woda zupełnie się wygotuje, a wtedy poznamy, że trzeba będzie pięć ra­zy przeszło dłużej czekać na jej zupełne wygotowanie, aniżeli poprzednio na jej za­gotowanie. Ponieważ woda znajduje się wciąż przy tym samym ogniu i ciągle zabie­ra jednakową ilość ciepła, wnosimy więc z tego, że do zamienienia się w parę wyma­ga ona przeszło pięć razy większej ilości cie­pła, aniżeli do ugrzania się o 100°. Do do­świadczenia tego zresztą, oczywiście, przy­da się dogodniej jakiekolwiek inne, a nie papierowe naczynie.

Podobnie jak ciecze do wyparowania, tak też i ciała stałe do stopienia potrzebują cie­pła, a to również do przezwyciężenia spój­ności, wiążącej ich cząstki i przy topieniu zatem ciał ciepło się utaja. Dlatego mo­żna znów w papierze topić cynę. Najdogo­.dniej użyć do tego karty do grania, której

, brzegi nieco ku górze zaginamy, aby z niej utworzyć rodzaj prostokątnej łyżeczki. :LJmieszczamy w nim kulkę ugniecioną z cyn­

' ,folii, albo też krążek tego metalu i ogrze-wamy nad płomieniem lampki spi1·ytusowćj, bacząc znów, aby płomień do ty kał papieru tylko w miejscach, gdzie do niego przylega metal: cyna się stopi, a papier się nie spali.

Zachodzą. tu d w a objawy, które odróżnić należy. Metale są dobreroi przewodnikami ciepła, dopóki więc jeszcze cyna jest w sta­nie stałym, wskutek swćj zdolności prze­wodnictwa usuwa ciepło i nie dozwala pa­

. pierowi rozgrzać się zbytecznie. Skoro za-czyna się topić, dostarczane jej ciepło prze­chodzi na pokonanie spójności czyli się uta­ja. Cy:na topi się w temperaturze 220°, papier zatem w zetknięciu z nią. będący, ró­wnież tylko do 220° ogrzać się może, a tem­peratura ta nie wystat·cza jeszcze do jego zapalenia. Gdybyśmy wszakże nie usunęli płomienia i po zupełnem stopieniu cyny dostarczane jej ciepło ogrzewałoby ją teraz wyżej, a wraz z nią i papier, któryby tedy rychło osięgnął temperaturę, wystarczającą do jego zapalenia.

S. K.

Chemija doświadczalna w pokoju.

Niekt6re własności wody. W oda rospm;zcza w sobie najrozmaitsze

ciała, z wieloma stałeroi łączy się jako woda krystalizacyi, a nakoniec wchodzi w związki chemiczne z mnóstwem rodzajów materyi. W rostworach woda zachowuje znaczną część swoich własności, przedewszystkiem zaś ciekły stan skupienia, tam więc bardzo łatwo spostrzegamy jej obecność; trudniej już dostrzedz w krysztale wodę krystaliza-

cyjną, gdyż w tym celu musimy kryształ ogrzewać i to nieraz aż do wysokiej tempe­ratury; wodę złączoną chemicznie, tw01·zącą z materyjami t. z w. wodany, znaleść w tych materyjach jeszcze trudniej, gdyż najczę­ściej odłącza się dopiero przy bardzo wyso­kiej temperaturze, a często zdarza się, że samo działanie ciepła nie wystarcza do jej oddzielenia. Za najdostępniejszy przykład tworzenia się wodanów można podać gasze­nie wapna. Wapno palone, jest to związek metalu wapnia z tlenem-tlenek wapnia; gasząc się, czyli łącząc z wodą, przechodzi ono w wodan wapnia. Jeżeli na miseczce umieścimy kawałek wapna palonego i pole­jemy go niewielką ilością wody, to po chwili spostrzeżemy, że woda ogrzewa się nż do wrzenia, przyczem słychać syczenie i widać wydzielającą się parę, a kawalek wapna jakby rośnie, pulchnieje i wreszcie rospada się na proszek. Proszek ten jest już woda­nem wapnia, a obecność. w nim wody bez­pośt·ednio nie może być sprawdzona, gdyż ściśle bioi:ąc, woda w tym związku i We wszelkich istotnych wodanach nie istnieje jako woda, ale jej pierwiastki, tlen i wodót·· łączą się z pozostałą częścią związku w zu­pełnie odmienny sposób, aniżeli były p~łą­czone w wodzie.

Przy wszystkich sposobach działania wo­dy nn. materyje, dostrzedz można zmiany temperatury w mięszaninie. Zmiany te w części zależą od zmian w stanie s ku pienia, w części zaś od wydzielenia a~bo pochłonię­cia ciepła, towarzyszącego każdemu wogóle zjawisku chemicznemu. Ostateczny więc rezultat jest wypadkową tych różnych dzia­łań. Proste jednak rospuszczenie się ciała stałego w cieczy musi pociągnąć za sobą o b niżenie temperatut·y mięszaniny, gdyż w tym wypadku ciało stałe przyjmuje stan skupienia ciekły, n do tego potrzebne mu jest pewne zwiększenie ruchów cząsteczek. Siła niezbędna do tego z os taj e zaczerpnięta w postaci ciepła ze środka otaczającego, który więc musi się ochłodzić. Przez rospt~­szczenie zatem ciał stałych w wodzie ohm­żarny temperaturę i ta okoliczność bywa z~­stosowaną do przygotowywania mięszamn oziębiających. Cukier, sól kuchennn. i t. P· ciała obniżają ciepło o nieznaczną ilo~ćsto­pni, znamy jednak mięszaniny, w któt·~~h takie obniżanie jest bardzo wyraźne. ~ak np. azotan amonu, rospuszczając się w row· nej wadze wody, obniża temperaturę o 20°.0 i bywa nawet używany w celach otrzy.mania lodu. Jeszcze silniejsze ochłodzeme bo przeszło o 30° C można wywołać, biorąc P0

równej części azotanu amonu, węglanu,osC du krystalicznego i wody. Od O do-46 opada termometrwmięszaninie przygo.towa­nej szybko z 3 części na wagę śniegu 1 4 cz.

Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/

Page 19: .M27. Tom VIII. - winntbg.bg.agh.edu.plwinntbg.bg.agh.edu.pl/skrypty4/0511/1889/wsz_1889_27.pdf · Przechodząc, z kolei rzeczy, od tych od ... Pamiru niepospolite zasługi położyli

Nr 27. WSZECHŚWIAT. XXVII

węglan.u pota.su, a. prawie ró~nie silnie oziębiaJącą. mięszamnę otrzymuJemy z 2 cz. śniegu i 3 cz. krystalicznego chlorku wa­pnia. Imięszaniny ogrzewające, powstające przy tworzeniu się wodanów, mają niekie· dy zastosowanie p~·ak ~yczne. Przykładem takiego zasto~owan~a Jest lokomotywa Ho­nigmanna, op,Isa;ta Jeszcze w III t. \V szech­świata, w ktot•eJ wysoką. temperaturę, po· trzebną. do wytworzenia pary, osięgamy, łą,czą.c wodan sodu z jeszcze większeroi ilościami wody. Zn.

Xalencllar.zyk . astronomiczny na. Lipiec.

., ~-

Sto'~ce w ~oczą.tk~~h. miesi~ca przypada w gwiazdozb.wrze Bhzmąt, w końcu w gwia­zdozbiorze Raka, dlatego w godzinach wie ­czornych konstelacyj e zwierzyńcowe Panna i Lew są tuz nad poziomem zachodnim, gdy od wschodu wynurza się Wodnik. Na nie· biedosyć obecnie uhogiem w świetne o-wia­zdy wy bija się g~ównie W aga w gwi~zdo­zbiorze Liry, która w godzinach wieczor­nych przechodzi blisko zenitu. Ku połu­~nio'!i st~d •. cią~n~ się gwiazdozbiory W ę· zownika 1 Ntedzwiadka, ku południo zacho­dowi i zachodowi Wąż, Herkules Wolarz W . p ' ' . aga 1 anna. Pomiędzy Herkulesem 1 Wolarzem łatwo poznajemy w półokrąg skręconi! Koronę północną.

Na północ zenitu Smok rozo-ranicza obie Nie~źw~edzice ku północo-w~chodowi od zemtu Idą. Cefeusz, Kasyjopea, Perseusz, ku połudnw-wschodowi Łabędź i Orzeł gdy tuż nad poziom wschodni wysuwa się Andromeda z Pegazem.

W spaniałość nieba wieczorneo-o wzmao-a J . "' o ~w1sz, wschodzący bardzo wcześnie, inne

w~ę~ze pl~nety są .w godzinach tych nie­Widzialne, Jak poznaJemy z tabeli:

Dnia

lO 20 s o

lO 20 so

lO 20 Bo

PLANE TY. Wschód Zachód Przejści e przez

poJudntk W konst elacyl

g. m. g. m. g. m.

lUerkury. 2 .SB r. 6.3(! w. 10.36 r. Byka 2 .n4 7. 2 ,, iL20 ::

10 . 48 " Bliźniąt 7.38 ,, 11 , 29 " Raka

\\'enus.

l .)Q r. 4.32 w. 1.- 8.51 r. ł o. 54 ::

4. 44 " 8. 52 ,, Byka. 4. 58 " 8. 56 "

lllai'S,

3. 13 r. 8. 3 w.

~: ~ :: ~: ~~ " "

11. 38 r. ł 11 . 27 " Bliź uiąt 11. 16 "

10 7. 4 w. 20 6.20" 80 5. 36 "

lO 6. 41 r. 20 6.09" 30 5. 37"

10 o. 23 w. 20 11.45 r. 30 Il. 7 "

10 l . l r. 20· o ,22 " 30 11. 43w.

Jowisz.

2. 40 r. 10. 52 w.j l . 56 " 10. 8 " (Strzelca 1.12 '' · 9.24" l

Saful'D.

9.47 w. 2.14 w.ł .8. 69 " l . 39 ., l Lwa. 8.33 " l. 5 "

U1·an.

11.23 w. 5. 53 w. f 10.43 " 5.14 " Panny lO. 5 " 4. 36"

Neptun.

8.15 " . Byka

. • ·-~!

4. 47 w. 4. 8" 3. 31. "

8. 54 r. ł 7. 3'1 ,, .

. L ~-t

Zboczenie północne słońca w ciąo-u rrlie~ siąca obniża się z 23° 7' do 18° 1§' słonee zbliża się zatem ku równikowi tylko o 40 52~. Dni~ 12 Lipca pt·zypada zaćmienie ldię­

życa częściowe, widzialne w Australii, AtrjYr ce, ~ p~łudniowej ?zęści Azyi i Europi6, z wyjątkiem dalekieJ północy. Dla Warsz:~r wy począ~ek zaćmienia przypada o godzilflię 9 mmut 6, środek o godzinie lO minut lt koniec o godzinie n· minut 28.-WielkoĘ~ zaćmienia wynosi 0,483 średnicy księzycil cień zatem ziemi pada blisko na połowę ·j~; go tarczy. S. K L•r ·

. ,'J' ,

PRZEBIEG ZJAWISK

METEOROLOGICZNY CHi w Buronie środkowej,

w miesiącu Kwietniu 1889 roku.

Kwiecień r; b. odznaczał się niebem po· chm~ll'nem, me.zbyt o?fitemi opadami i sła­beroi ruchami powietrza. Temperatura była wogóle normalną. W ostatnich 10 dniach w Niemczech i u nas, a w końcu pierwszego dziesiątka dni u nas wystąpiły częste burze.

Szeroki pas niskieo-o ciśnienia barome-• . o

trycznego rosCiągał s1ę na początku miesią-ca od wybrzeży norwe,skich ku południowi a~ d~ .b~·zegów morza S.I'Odziemnego; wyso­kte msmeme w tym czasie było na południo­zachodzie i południo-wschodzie Europy. Powoli pas ten zmienił w ten sposób poło­ż~nie,_ że o_?jął tylko Europę środkową, ros­mągaJąC się od zachodu na wsch6d a maxi­murn wystąpiło w Europie północnej i w oko· licach Alp. · . Na naszych ~tacyjach przy opadającym mągle barometrze, temperatura utrzymy-

Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/

Page 20: .M27. Tom VIII. - winntbg.bg.agh.edu.plwinntbg.bg.agh.edu.pl/skrypty4/0511/1889/wsz_1889_27.pdf · Przechodząc, z kolei rzeczy, od tych od ... Pamiru niepospolite zasługi położyli

XXVIII WSZECHŚWIAT. Nr 27.

wała się niska, jakkol wiek rzadko tylko spadała pod 0°, niebo. było pochmurne; de­szcze, nieraz ze śnie~iem, padały częste.

Dnia 5 miejsce maximum barometryczne­go na południ u Europy znj ęła obszerna depre­syj a. obejmująca prawie całą EU1·opę połu­dniową i śwdkową; . w wielu mięjscach tej przestrzeni niebo było pochmurne i czas dżdżysty.

Na północy maximum utrzymywało się w dalszym ciągu i tak przetrwało do środ· ka miesiąca. Odpowiednio do takiego ros· kładu ciśnienia powietrza w północnych mianowicie częściach uważanej przestrzeni wiały wiatry północne i wschodnie, sprowa­dzając zniżenie temperatury.

Na wielu naszych stacyjach (między inne­mi w Warsza wie) d. 8 i 9 wystąpiły pierwsze burze z grzmotami i piorunami tej wiosny, z dość znaczneroi opadami. Ten stan burzli­wy ,przetrwał w Europie środkowej do dnia 12. Około środka miesiąca wysokie ciśnienie

powietrza przesunęło się z północy na wschód Europy i następnie dDJej przeszło ku południo-wschodowi. Jednocześnie inne maximum barometryczne ustanowiło się nad oceanem przy wyspach brytańskich i t11m przetrwało aż do dnia 19. Ponad Europą środkową powiały wiatry północne i półno­cno-zachodnie, tlprowadzając wszędzie czas zimny i pochmlll'ny.

Najzimniejsze dnie w tej epoce były d. 16, 17, 18 i 19; w których prawie wszędzie tem­peratura spadła poniżej normalnej, a nawet w wielu miejscach wystąpiły nocne przy­mrozki. Na uwagę zasługuje depresyja ba­I'omett·yczna, która dnia 17 przeszła nad północneroi Włochami z zachodu ku morzu Czarnemu, sprowadzając znaczne ulewy;­w Nizzy spadło dnia tego 27 mm, w Trye-ście 34· mm wody. . .

jach. Najniższą: -5,05 C d. l w Suchej i tegoż dnia 5° C w Sannikach i Młodzie-szynie. ,

Najwięcej wody z deszczu i śniegu w cią­gu miesiąca spadło w Warszawie, mianowi­cie 102,6 mm; najwięcej w ciągu jednej do­-by 24,0 mm w Czehryniu d. 17.

Vf Warszawie śr~dni stan · barometru wy­nosił 743,7 mm, naJwyższy754,,2 mm d. 30 najniższy zaś 734,4 mm d. 14. Srednia tern~ peratura miesiąca była +8,02 C; najwyższą +22,03 C obserwowano d. 25, najniższą -2,08 C d. l. Najgorętszym był dzień 25 jego temperatura średnia wynosiła 17 09 d na~zimniej!!zym dzień 4 z temperatur~ śre­dmą +0,8° C Najwięcej w ciągu jednej doby spadło wody 14,7 mm d. 10.

W. K.

Dr. HERMAN HA.GER

WYKŁAD CHEMII FARMACEUTYCZNEJ w 126 lekcyach z 231 drzeworytami.

Przełożył Maksymilian Flaum, kand. chemii, wydał Wincenty Karpiński na pa.mi~Jtkll 100 rocznicy załoze-· . ni& jego apteki. Warszawa 1889 r. Skł!'~ główny u ~ydaw?y-Elektoralna 39, jak ró­wmez we wszystkich ksii)garniach. Cena re. 4 k. 50• bez oprawy, rs. 5 w oprawie. Przesyłka przez zali·

czeme pocztowe. ,. Według mego osobistego zdania, ksitżka Ragera

jest jednym z najlepszych nabytków naszej literatu-ry fachowej w czasach osta.tnich." Zn.

(Wszechświat N. 11 z r. 1889;.

NAKŁADEM KSIĘGARNI

. H. OL-A.WSH.IEGO MAZOWIECKA Jl& 6

wyszedł zeszyt pierwszy

SIŁ Y PRZYRODY Popularny wykład fizyki

A. GuHiemina. Cena zeszytu 20 kop.

Nadsyłający z prowincyi za 5 zeszyt6w z g6ry, otrzymu· ją takowe franco. 4-3

W skutek nowego roskładu ciśnienia, od d. 20 wystąpiły W Europie śwdkowej wia- Z zapomogi Kasy pomoey dla osób pracują,cych na try południowe i zachodnie, sprowadzając polu naukowem imienia D-ra Med. Józefa Mianow· wszędzie szybkie ocieplenie. W prawdzie skiego, wyszło z druku dzielo na zachodzie Europy stan ten powietrza ~· ~ornelijusza tęelsa trwał niedługo; nowe zmiany w ciśnieniu , powietrza sprowadziły inne wiatry, które O LECZNICTWIE KSIAG OSMlORO powietrze oziębiły; u nas wszakże i .· w: e (.A.. Corn. Celsi: De medicina libri octo) z najle· wschodniej części Niemiec stan ten prze- pszY.ch wydań Alineloveena, Krausego i Targi na. trwał do końca miesiąca z małeroi wahania- j~Jzyk polski przelożył mi. Burze w tym pet·yjodzie były częste w komentarze Caesariusa, Co.nstantina, Scaligera,

Z Casaubona, Morgag.niego, Krausego, Targi, ~chel·

w wielu miejscach; u I).as W ąbkowicach lera, waryjanty różnych wydawców, objaśniema sta-. d. 21, w Warszawie, Oryszewie, Piotrko · rożytnych a.utorów i w przypiski własne zaopatrzył, wie, Płońsku, Krasińcu d. 23; z innych 'spisem ważniejszych wydań dziela, wspominanyc~

· · · d · · b h dl ł h w niem Lekarzy, opisanych prżez a.utora operaCYJ mieJSC zawia arotaJą 0 m·zac 0 eg yc · chirurgicznych i słownikiem wyrazów Celaowych

Naj wyższą temperatUl'ę +25° C obser- uzupelnił wowano d. 25 w Lublinie i Oryszewie. D-r med. i t;hi?·. Henryk Łuczkiewicz. Dzień ten był najgorętszym z całego mie- Cena 2 rs., z przesyłką 2 rs. 40 k. siąca pt·awie na wszystkich naszych stacy· Skład główny w kSi@garni Gebethnera i Wolffa· ----~----------~----------~--------------------------~--------------------

,ll;o3BOJieHO D;eHayporo. BapmaBa, 23 IroHJI 1889 r. Druk Emila Skiwskiego, Warszawa, Chmielna M 26·

Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/