Bielwzglednosc

5
bielwzględność kornel machnikowski 2014-07-11

Transcript of Bielwzglednosc

Page 1: Bielwzglednosc

bielwzględność

kornel machnikowski

2014-07-11

Page 2: Bielwzglednosc

ostań malarzem w tydzień. Sztuka jest światem, do którego możesz dotrzeć.

Baw się pędzlem, baw się kolorem, baw się światłem. Twórz, maluj, żyj.

Kurs malarstwa dla uzdolnionych dzieci w wieku 7-10 lat. Uwolnij w swojej

pociesze ducha Leonarda.

Z dobrym pędzlem sztuka staje się banałem. Maluj z nami – Pendzel-Plast!

Bo ze sztuką tak już jest, że z czasem staje się targiem pełnym przekupek.

aprosiłem na kawę mojego Przyjaciela. Obaj zajmujemy się malowaniem, i obaj

gardziliśmy wszystkimi tymi marketingowymi hasłami. On maluje jabłuszka,

gruszeczki, dzbaneczki i inne drobne, martwe rzeczy, a ja maluję… no właśnie.

Namalowałem już kobietę bez mięśni, mężczyznę bez oczu, psa bez właściciela

i właściciela bez pamięci, ale najbardziej dumny jestem z tego, że namalowałem NIC.

O owym niczym rozmawialiśmy z przyjacielem tamtego popołudnia, ozdobieni ciepłymi

promieniami słońca, które wpadały przez okno do mojej pracowni.

Gorzka była to dla mnie rozmowa, zupełnie jak nieosłodzona kawa, którą piłem przez

własne roztrzepanie. Nie kupujesz cukru, nie masz słodyczy. Gorzkość rozmowy nie

wynikała natomiast z mojej winy. Przyjaciel siedział na starym fotelu i wyraźnie chciał dać

mi do zrozumienia, że nie mogę robić czegoś takiego, że to niedopuszczalne i że zupełnie się

to kłóci z tym, co zakładałem wcześniej.

Nie iść najprostszą drogą, to zakładałem i jeszcze: gardzić sukcesem komercyjnym.

Łatwiej gardzić milionem dolarów, kiedy się o nim tylko myśli, niż wtedy, kiedy

prezes korporacji zajmującej się wytwarzaniem i sprzedażą akcesoriów do wybielania zębów

podpisuje na ów milion czek.

Zresztą i tak wytargowałem więcej. Wszystko jest względne. Nawet prostota

i prostackość mojego myślenia jest względna.

– Mnie osobiście prostota mojego myślenia wydaje się względna. – Takim zdaniem

uraczyłem mojego Przyjaciela.

– Chciałeś to nazwać chyba prostackością. – Przyjaciel czerwienił się na szyi

w okolicy uszu i dzięki temu wiedziałem, że żarty już się skończyły.

Zignorowałem bezczelnie to ostrzeżenie i już w następnym zdaniu pozwoliłem sobie

na żart.

– Prosta-c-kość… kość, kość, kość… no i kość też jest biała, przyjacielu.

Z

Z

Page 3: Bielwzglednosc

Przyjaciel już chciał mnie bić, lecz niestety zadzwonił telefon. Niestety dla

przyjaciela, a stety, bardzo stety dla świata.

Dziennikarka.

– Witam, blablabla… zaprosić na wywiad, blablalba, wielka osobistość.

– Proszę zadzwonić za okrągłe osiem godzin.

– Blabla, ale to środek nocy.

– Skoro nie zasługuję na telefon w środku nocy, to państwa redakcja nie zasługuje na

wywiad w środku dnia.

Wzrok mojego przyjaciela przewędrował przez moją pracownię pełną pustych płócien.

Stały one tam tylko chwilowo, czekały na mój podpis na tyle… i to tyle. Wszystkie te płótna,

dzięki moim zamaszystym podpisom warte będą jakieś sześćdziesiąt milionów funtów. To

oferta wyjściowa.

– Nie znudzi ci się to? – zapytał mnie przyszłościowo Przyjaciel. Mówiąc to zamoczył

palec w pojemniku z czarną farbą i złośliwie pacnął nim o największe płótno.

Wartość wyjściowa spadła do pięćdziesięciu sześciu milionów… Zniszczone płótno

miało stanąć przy przejściu dla pieszych przy Abbey Road.

– Nie znudzi Przyjacielu, nie znudzi, bo widzę w tym przyszłość.

Abbey Road przywołało inną myśl. Myśl o białym fortepianie Lennona. Przesłanie

warte miliony.

– Przyjacielu, powinienem cię wyprosić, bo płótno, które zniszczyłeś nie odnowi się

samo. To idzie do śmieci, muszę zrobić kopię…

Przyjaciel spojrzał na mnie wrogo.

– Kopię? Mówisz poważnie?

– Tak, oryginał zniszczyłeś, ale nie martw się, nie obciążę cię kosztami.

Pierwsze płótno stanęło przy białym silosie. Biały silos i białe płótno. Duże to było

płótno, z tego co pamiętam szarpnąłem się na wymiary 3x5m. Następnego dnia właściciel

silosu sprowadził ekipę z myjkami ciśnieniowymi.

Ośmieszyłem też uśmiech kobiety reklamującej pastę do zębów – billboard z jej

podobizną zniknął dzień po ustawieniu płótna.

Ponadto były mniejsze projekty. Liczne przejścia dla pieszych, budki telefoniczne i tak

dalej. Wszystko białe i niespełniające wymagań moich widzów.

Page 4: Bielwzglednosc

– Moi widzowie są wybredni. Słyną z tego. Nie ma tutaj oszustw, bo przecież nie za to

mi płacą. Pamiętaj Przyjacielu, że ja ciągle wierzę w nienawiść do prostowania drogi do

sztuki. Nie każdy może być wielki i obaj to wiemy. Nikt jednak nigdy nie powiedział, że aby

być wielkim twórcą i artystą, należy chwytać do ręki pędzel. Tajemnica sukcesu jest

nieodgadniona.

– Tak samo jak tajemnica lenistwa.

– Zauważ, że nie nazywam się już malarzem.

– Gdybyś to robił, to osobiście rozorałbym ci jelita pędzlem…

Mój przyjaciel wychodzi z założenia, że artysta przestaje być artystą, jeśli za swoje

dzieła otrzymał choćby sto złotych (zarabiając 99 zł jeszcze jesteś artystą) i dlatego mnie nie

cierpi. Cierpi odwiedzając mnie, a mimo to ciągle czuje potrzebę wypełniania

przyjacielskiego obowiązku. Zupełnie jakby takowy w ogóle istniał.

Na swoich instalacjach zarobiłem już miliard złotych. + wywiady, reklamy, kontrakty.

– Zabijasz sztukę.

Nigdy nie widział kogoś, kto tak uroczo się denerwuje – właśnie za to zawsze lubiłem

mojego Przyjaciela.

– Zabicie sztuki byłoby prawdziwą sztuką. Niestety nie jestem tak uzdolniony. Ja

tylko ukazuję różnicę. Daję ludziom do myślenia. Wyobrażasz sobie myśl właściciela tego

silosu? „Kurwać… i gdzie tera je ta biel?” Widzisz jaki łatwy przekaz? Widzisz jak celnie

trafia w każdy umysł. Nie zdarzyło się jeszcze, żeby przejście dla pieszych, obok którego

stanęło płótno, obeszło się bez malowania. Moi odbiorcy wyliczyli, że średni czas od

instalacji płótna do rozpoczęcia odmalowywania to 3,5 godziny. Szybko jak na przejścia

w centrach miast, prawda?

– Wybielanie nic tu nie da…

– Wiedziałem, że jesteś artystą przyjacielu! Masz rację, że nie da, ale to już bardziej

ukryta kwestia.

– Ale ten miliard.

– To już zazdrość. Namaluj serię martwych natur z martwymi penisami w roli

głównej, to może zarobisz podobną sumkę. Tylko pamiętaj, że napracujesz się przy tym i do

tego będziesz mi winien 20% przychodu za pomysł. Cenię sobie swoje pomysły.

– Miliardowo je cenisz.

Page 5: Bielwzglednosc

– Moi odbiorcy wyliczyli, że jeśli płótno stoi w miejscu przeznaczenia przez tydzień,

to jego cena osiąga sto tysięcy euro dla zwykłych miejsc np. przejść dla pieszych i pół

miliona, jeśli mowa tu chociażby o wyjątkowym billboardzie z modelowym białym

uśmiechem. To świat mnie ceni.

– Ile dostałeś za silos?

– Tego płótna nie sprzedałem, bo jego wartość sentymentalna jest dla mnie cenniejsza

niż ziemskie kruszce. Ofiarowałem je muzeum sztuki współczesnej.

Jednym z najdroższych płócien było to, które stało w deszczowy dzień przy przejściu

dla pieszych i jakiś samochód ochlapał je wjeżdżając w kałużę. Zauważono jego wyjątkowość.

I słusznie.

– Jesteś bestią. – Przyjaciel poderwał się gniewnie z fotela.

– Nie, po prostu gwizdy i bogacze lubią dziwactwa. Nie wciskałem im tego na siłę.

Nie był to gwałt białym prostokątem. Raczej oni gwałtem wyrywają, prawie kradną z miejsc

instalacji moje płótna i starają się to wynagrodzić pieniędzmi. Zgadzam się, bo dzięki temu

mogę obstawić swoimi dziełami cały świat. I cały świat okaże się szary.

– To smutne.

– Zęby większości tych sław były żółte, ale oni czuli lata temu, że tak być nie może

i wszystko to wybielili. Obawiam się, że i tak mogę ich zawstydzić. Wystarczy trochę

pomyśleć.

– Wszyscy się wybielają…

– No właśnie i teraz powinieneś już wiedzieć dlaczego dalej powinieneś być moim

przyjacielem, Przyjacielu.

– To oni chcą bieli…

– … a bielą jest to, od czego w danej sytuacji nic nie jest bielsze. – Dokończenie

zdania za mojego Przyjaciela przypomniało mi stare, studenckie czasy.

– Zabierzesz im biel?

– Biel jest względna Przyjacielu.

– To straszne…

Wrrr, wrr – telefon na krześle zawibrował.

– Prawdziwe… Ooooooo! Przepraszam, ale muszę wyjść na moment. Biały Dom na

linii.