Emuriel zaokrąglony – wersja standardowa

Post on 17-Feb-2016

223 views 0 download

description

Niezwykła, wzruszająca opowieść o Aniołku poszukującym na Ziemi swego podopiecznego.

Transcript of Emuriel zaokrąglony – wersja standardowa

ZUZKA I EMURIEL

© Bajkopisarze.pl, Kraków 2012ISBN 978-83-61145-40-0

Specjalnie dla Zuzki z okazji jej Chrztu Świętego opowieść tę napisała Katarzyna Filipek-Herniczek, a zilustrowała Kasia Kukla-Puzoń Kołobrzeg, 1 września 2012 roku

Kochanej Zuzce, babcia Krysia i dziadek Staszek

Aniołek siedział nad brzegiem niebiańskiego strumyka i leniwie moczył stopy. Woda była ciepła, słońce cudownie przygrzewało, ale on nie miał dobrego humoru.

– Eh, nudzę się – pomyślał. – Inni mają tyle zajęć i to takich ważnych… A ja?

– Emurielu, co się stało? – Anioł Michał zbliżył się do niego, lekko unosząc się nad chmurką.

Aniołek poderwał się na równe skrzydełka.– Nic, nic – tylko że… inni mają takie ważne

zajęcia, pracują, za coś odpowiadają, a ja… – Emuriel smętnie opuścił głowę i kopnął patyczek. – A ja pomagam wiewiórkom, gdy się posprzeczają, ratuję biedronki, wkładam do gniazd małe ptaszki, gdy z nich powypadają. Chciałbym wreszcie robić coś ważnego. – Emuriel podniósł wzrok i spojrzał na Anioła Michała.

– Coś naprawdę ważnego – powtórzył…

Anioł Michał się uśmiechnął.

– Wszystko jest ważne. Kiedy pomagasz najmniejszemu z najmniejszych to jest to równie ważne, jak pomaganie największemu.Biedronka czy słoń. Nie ma znaczenia. Ważne, że pomagasz…

– Ale wiesz, o co mi chodzi… Ja bym chciał się opiekować ludźmi…

– Tak, wiem Emurielu. A ty wiesz, że to niezwykła praca – Anioł Michał nie dokończył, bo Emuriel wzbił się w powietrze, zaczął wywijać ósemki.

– Wiem, wiem. To wspaniałe zadanie – pomagać człowiekowi, żeby nie upadał, żeby nie zgubił drogi, żeby się nie spóźniał…

– Tak, to rzeczywiście wspaniałe zadanie, ale bardzo, bardzo odpowiedzialne. Trzeba pomagać, ale nie przeszkadzać… Trzeba być, ale się nie narzucać. Potrafisz tak? – Anioł Michał spojrzał na Emuriela.

– No, no… – Emuriel znów zajął się patyczkiem na ścieżce. – Myślę, że tak…

– Bardzo się z tego cieszę – opiekun Emuriela się uśmiechnął. – Bo właśnie mam dla Ciebie ważną wiadomość. Uznaliśmy, że jesteś gotowy…

– Gogogotowy? Do czego? Mogę na Ziemię? – Emuriel znów podskoczył, ale uderzył głową w najniższą gałąź drzewa i wpadł do strumyka. Po chwili zmoknięty, lecz bardzo podekscytowany był na brzegu.

– Tak, na Ziemię. Ale taki mokry nie możesz wyruszyć. Zmoczysz swojego podopiecznego – roześmiał się Anioł Michał.

– Tak, tak – zaraz się wysuszę.

Uradowany aniołek pofrunął szybko w górę i latał przez dłuższą chwilę, póki nie wyschły skrzydełka, włosy i sukienka. Kiedy zdyszany stanął przed swoim opiekunem, Anioł Michał wziął go za rękę i poprowadził do bramy.

Emuriel spojrzał w dół. Tam na dole toczyło się życie. Życie na Ziemi.

Tylu ludzi, tyle zdarzeń. Dziewczynka szukała w parku pieska, który jej zaginął. Staruszka nie wiedziała, jak przejść przez ruchliwą ulicę; ktoś jeździł na rowerze.

Oj, trochę za szybko.

Emuriel się przestraszył i zasłonił oczy:

– Czy ja sobie poradzę? Może jeszcze nie? Czy będę wiedział, co robić?

– Nie martw się, będziesz. Każdy Anioł Stróż to wie – Anioł Michał poklepał aniołka po ramieniu, a potem założył Emurielowi łańcuszek na szyję… – Proszę, jest twój. Od dzisiaj jesteś Aniołem Stróżem.

– A kogo? Kogo będę pilnował? Skąd będę wiedział, że to ten człowiek? – zapytał cichutko.

– Tym się nie martw, od razu będziesz wiedział. Bycie Aniołem Stróżem to dar. Na pewno rozpoznasz…

Emuriel westchnął i wyszedł za bramę. Cieszył się bardzo, ale martwił zarazem, czy podoła tak odpowiedzialnemu zadaniu.

Chwilę później był na Ziemi. Wędrował ulicami miasta. Zajrzał do kawiarni i do księgarni. Przyglądał się przechodniom. Jedni dokądś się spieszyli, a inni nie. Jedni się uśmiechali, inni nie...

Aniołek lubił być wśród ludzi. Lubił gwar rozmów, śmiechy... Uwielbiał te swoje niespieszne wędrówki.

Wędrował długo, zaglądał w przeróżne zakamarki. Wiedział, że wszędzie można znaleźć coś ciekawego; a to wspaniała kamienica, a to ciekawy kościół, a czasami zwykła, mała rzecz. O, jak chociażby ta stara pompa!

W końcu zmęczony przysiadł na ławce.

Tak..., mógłby patrzeć na ten świat godzinami. Mógłby, ale musi już iść.

Tylko dokąd?

I nagle usłyszał TEN dźwięk. Najpierw cichy a potem wszechogarniający… To krzyk powitania.

Emuriel szybciutko pofrunął w kierunku, skąd napływał ten dźwięk.

Do szpitala.

Przysiadł, jak gołąb, na parapecie. – Tak, to tutaj – pomyślał i uśmiechnął się. Najpierw

popatrzył sobie z daleka, ale po chwili odważył się i wszedł do środka.

Usiadł na krawędzi szpitalnego łóżka i podziwiał: podziwiał małą istotę, która witała się z Rodzicami, tak jak potrafiła. Krzykiem.

Emuriel podfrunął całkiem bliziutko. Mama i tata wpatrywali się w swoją córeczkę. Aniołek też się wpatrywał.

– Witaj, Zuziu (nie pojmował skąd wie, jak ma na imię ta mała dziewczynka, ale wiedział), jestem Emuriel, twój Anioł Stróż. Będę z Tobą przez całe życie i zobaczysz, wszystkiego Cię nauczę.

To jest mama – Kasia. A to tata – Grześ. Prawda, że wspaniali? Chyba już się w Tobie zakochali. Spójrz, jak na Ciebie patrzą.

Będę z Tobą zawsze. Nauczę Cię łapać zabawki, ciągnąć mamę za włosy i tatę za nos… Będę Cię trzymał za rękę, kiedy spróbujesz wstać, razem nauczymy się mówić. Pokażę Ci wszystkie kolory świata, zapachy, kwiaty, motyle, ptaki…

Emuriel opowiadał i opowiadał, a Zuzka słuchała i słuchała, aż w końcu zasnęła… Aniołek uśmiechnął się delikatnie, ucałował Zuzię w małe czółko i ponownie przysiadł na krawędzi łóżeczka.

Był Aniołem Stróżem! A to była jego podopieczna. Śliczna i maleńka.

Od tego dnia aniołek miał pełne ręce roboty. Pomagał małej Zuzce poznawać świat, śpiewał jej przed snem niebiańskie kołysanki, czule przytulał, gdy ta się niepokoiła.

Pewnego pięknego dnia był z niej szczególnie dumny. W sobotę 1 września 2012 roku razem z Zuzią, jej Rodzicami i całą Rodziną wyruszył do kościoła w Kołobrzegu. To był ważny dzień dla Zuzki; pierwszy raz od narodzin, miała tak namacalnie spotkać Pana Jezusa.

Emuriel był wzruszony i zaniepokojony: czy Zuzia się nie przestraszy? czy woda nie będzie za chłodna?

Na wszelki wypadek nieustannie szeptał jej do ucha uspokajające słowa:

– To wspaniała chwila! Sam Bóg się z Tobą przywita i obejmie swoim ramieniem. Przytuli, tak jak Mama i Tata. Teraz już zawsze będziesz blisko Niego.

A ja będę z Tobą.

miejsce na zdjęcie z Chrztu Świętego

Dla kochanej Zuzki,żeby z ciekawością rozglądała się po świecie,

zawsze odnajdywała w nim Boskie znakioraz rosła silna i zdrowa na pociechę swoich

Rodziców i Dziadków

babcia Krysia i dziadek Staszek