S p o n s o r n a g r ó d d l a l a u r e a t ó w r a n k i n g u „ M o t o - T u r y s t a R o k u 2 0 1 3 ”
S p o n s o r n a g r o d y d l a a u t o r a „ R e l a c j i R o k u 2 0 1 3 ”
Sezon 2013 01.04.2013 - 31.03.2014
1 / 11
Tytuł:
Desmo GT - motocyklowy rajd, jakiego wcześniej nie było…
Autor tekstu: Miki / Moto-Turysta 156 >>>
Ranga M-T: Obieżyświat >>>
Galeria: Rajd Desmo GT - 59 zdjęć >>>
Numer relacji: 23/2013/Zlotowe wojaże
R e la c j a ob j ę t a ra n k in g a m i " M ot o - Tu ry s t a R ok u 2013" & " Wy p ra w a R ok u 2013"
Data wyprawy Data nadesłania relacji Data publikacji relacji
30 sierpnia - 1 września 2013 10 września 2013 1 grudnia 2013
Rajd Desmo GT?
Nazwa brzmi intrygująco a ten znak „?”, będzie nam towarzyszył przez cały weekend.
Co wiemy?
Wiemy kto jest organizatorem: Klub Ducati „DesmoSilesia” – od niedawna oficjalny klub DOC
(Desmo Owners Club). Wiemy gdzie start, gdzie meta, dystans 1199 km, trasa: 6 odcinków po 200 km,
i że noclegi są pod dachem.
Hmmm..... i to by było na tyle. Reszta informacji pozostaje tajemnicą.
Portal Miłośników Turystyki Motocyklowej „Moto-Turysta”
Piątek 9 rano. Odosobniony parking na ulicy Lotnisko w Katowicach powoli zapełnia się motocyklami. Przeważnie Ducati, ale są też BMW,
Triumph, MV Agusta i „Ducati R1” (Yamaha z desmo sercem). Dwóch Węgrów nadaje rajdowi międzynarodowy charakter .
Organizatorzy „TEAM 00” witają wszystkich z wielkim bananem na twarzy, rozdają naklejki z nikiem i numerem startowym. Przypominają krótko
zasady. Nie ścigamy się. To jazda na orientację, czyli praca z mapą w ciekawym terenie. Cała trasa jest ściśle tajna, aż do momentu ukończenia rajdu.
Klasyfikacja jest indywidualna, ale pokonujemy poszczególne etapy grupami po 3-4 motocykle.
I nadeszła ta chwila. Otwarcie koperty z trasą pierwszego etapu.
Już wiemy, że celem jest stacja BP w Kłodzku. Po drodze punkt
kontrolny z pierwszym zadaniem w Prudniku.
„TEAM 00” dzieli nas na kilkuosobowe grupki, rozdaje tzw. roadbooka
do naklejenia na bak. RoadBook’a zawiera propozycję trasy,
wraz z numerami dróg, kierunkami na tablicach informacyjnych.
Cudeńko, pełna profeska!
2 / 11 Portal Miłośników Turystyki Motocyklowej „Moto-Turysta”
Zadanie nr 1 wykonane. Pieczątka z Wieży Woka w Prudniku zdobyta i sama wieża też! Łapiemy
oddech na jej szczycie, słuchamy krótkiej opowiastki wieżowego kustosza i dalej w drogę, bo czas
zaczyna naglić.
W ciepłych promieniach słońca ruszamy. Przez pierwsze kilometry
sondujemy się w grupie, jak kto jeździ. Jakoś tak samo wyszło i zostałem
„NN” (czyt. Naczelnym Nawigatorem) naszej grupki. Do Prudnika docieramy
jako drudzy (mimo, że wystartowaliśmy jako grupa pierwsza). Pozostali
uczestnicy albo wybrali szybszą trasą, niż tą którą sugerował roadbook,
albo po prostu tak zapierdzielali!
Do Kłodzka wpadamy 15 min przed wyznaczonym czasem do rozpoczęcia etapu 2. Jak się okazuje rozpoczęcie
jest przesunięte o 30 minut, ze względu na korki w Kłodzku. Jest czas na uzupełnienie płynów i szybkiego hot-doga.
3 / 11 Portal Miłośników Turystyki Motocyklowej „Moto-Turysta”
Kolejnym celem jest zamek Kliczków, niedaleko Bolesławca. Po drodze premia za zdjęcie z zamkiem
w Bolkowie w tle.
Przed wyjazdem rozegrana jeszcze konkurencja – wkładanie kasku i rękawiczek na czas zakończone
zapaleniem motocykla i podniesieniem ręki.
O ułamek sekundy (o zgrozo!) przegrywam
z KOBIETĄ ! - właścicielką beemki.
Ruszamy w trasę. Pędzimy trzycyfrowymi
drogami z ładnymi widokami. Jedyne co nam
przeszkadza to wszechobecne wlokące się
tiry, no ale jest piątkowe popołudnie.
Po kilkudziesięciu kilometrach lądujemy w jakiejś przydrożnej knajpce. Już nam się nie spieszy, drugi etap jest bez limitu czasowego. Zaliczamy
zamek w Bolkowie i gnamy dalej do Bolesławca (tym razem już autostradą – wleczenie się za tirami dało znać o sobie).
Z autostrady łapiemy azymut na Kliczków i już po dłuższej chwili cieszymy się zimnym piwkiem w książęcym folwarku. Ośrodek przepięknie
położony, odrestaurowany za grube miliony z zachowaniem pruskiego stylu budynków.
4 / 11 Portal Miłośników Turystyki Motocyklowej „Moto-Turysta”
Między browarami jeszcze jedna konkurencja – rzut rękawicą motocyklową. Pierwszy rzut
i ...rękawica ląduje na dachu! Wybucha salwa śmiechu. Tylko właściciel rękawicy jakiś markotny.
Jednak dzielnie poświęca zawodom swą drugą rękawicę… Kolejne rzuty już na trawę i po chwili
mamy zwycięzcę.
Na dobranoc nocne zwiedzanie zamku i biesiada w sali rycerskiej – jak najbardziej właściwe
miejsce dla współczesnych rycerzy – motocyklistów.
Po zbyt krótkiej nocy udaje nam się zdążyć na śniadanie. Odprawa przed wyjazdem
przesunięta na 11-tą. Trzeba odzyskać rękawicę, która nocowała na dachu. Rusztowanie
warszawskie i długi kij rozwiązują sprawę. No i trzeba jeszcze rozegrać kolejną konkurencję!
Ale zanim ruszymy do rywalizacji w wolnej jeździe, to wyciągamy z samochodu serwisowego beemkę
(tak, tak organizatorzy zadbali nawet o zaplecze techniczne). Żartownisie w nocy schowali tam motocykl
i właścicielka była trochę zdenerwowana jego brakiem na miejscu parkowania. Konkurencja rozegrana,
odpadam o wiele za wcześnie…
5 / 11 Portal Miłośników Turystyki Motocyklowej „Moto-Turysta”
Następuje otwarcie kolejnej koperty. Znowu uchylono nam rąbka tajemnicy. Cel Skwierzyna.
Limit czasu do 15-tej. Lotna premia za zdjęcie z pomnikiem Jezusa w „Rio de Świebodzinarejro”.
Kruca bomba mało czasu, trzeba się będzie sprężać.
Formujemy grupkę. Jedziemy wg roadbook’a i to strzał w dziesiątkę. Droga zajefajna, od razu wpadamy
w winkielki, mamy dobre i o dziwo równe tempo. Tankowanie i przekąska. W końcu focimy nasze
motocykle i nas samych u stóp monstrualnego pomnika w „Rio de Świebodzinejro”.
Nie ma czasu na nic więcej. Jeszcze sporo kilometrów do celu tego etapu. Ogarnia nas niepewność
– czy uda nam się zaliczyć ten etap w wyznaczonym czasie? Jeśli nie, to raczej nie ma szans na odrobienie
straconych punktów. Na szczęście droga jest szeroka i pusta. Jazda idzie jak po maśle. Dobrze
współpracujemy na asfalcie i tempo jazdy znacznie wzrasta. Docieramy na styk!
Jak poprzedniego dnia po tankowaniu szybki hot dog i otwarcie kolejnej koperty.
Miejscówka na dzisiejszą noc – hotel nad jeziorem Białym w Skorzęcinie. Znamy ją z czerwcowego wypadu na Desmomeeting.
Przed wyjazdem nie ma konkurencji. Będzie na miejscu, wieczorem. Lotną premię można zdobyć za fotkę z innym Ducatistą, nie biorącym udziału
w rajdzie. Hmmm...... przyszła pora na skorzystanie z tzw. koła ratunkowego „Telefon do Przyjaciela”.
Po godzinie z kawałkiem jesteśmy w Poznaniu czekając na przyjazd lokalnych
Ducatistów. Są! Przyjechała liczna ekipa. Miłe spotkanie, uściski, miśki.
Opowiadamy w skrócie dotychczasowe wrażenia. Chyba nam troszkę
zazdroszczą. W końcu przeprowadzają nas przez Poznań.
Dzięki i pozdrowienia chłopaki!
6 / 11 Portal Miłośników Turystyki Motocyklowej „Moto-Turysta”
Lecimy dalej na miejsce noclegu. Już przy wjeździe na teren ośrodka, za szlabanem zatrzymuje się przy patrolu lokalnej policji. Wraz z Bartem
postanawiamy zdobyć „Super Jockera”. Czyli dodatkowe 100 punktów za tzw. „mandat z dedykacją”. To konkurencja poza regulaminem.
Nie tak łatwo przekonać gliniarzy do wypisania mandatu na własną prośbę. Bart musi zaświadczyć, że zaśmieciłem drogę publiczną, a ja muszę
w „odwecie” donieść na niego…
Zakwaterowanie. Obowiązkowa, odprężająca kąpiel w jeziorze. Uzupełnienie płynów i próba zamówienia czegoś do jedzenia. Próba kończy się
szczęśliwie. Dostajemy dania, które ktoś zamówił i nie zgłosił się po odbiór. Nie wybrzydzamy. Kucharz już skończył pracę. Hmmm.... Już wiemy
komu wszamaliśmy kolację. Bartowi i Katherinie, naszym towarzyszom podróży. Nie odebrali swoich porcji na czas. Ciemność widzę! Na szczęście
kucharz się ocknął i przygotował w błyskawicznym tempie brakujące a zapłacone porcje.
Wieczorna konkurencja jest przezabawna.
12 obrotów dookoła trzymanej oburącz
na podłożu butelki a później sprint
na komendę po kolejną butelką oddaloną
o 100 m. Konkurencja rozegrana jest na plaży
na piasku, więc upadki nie są tak bolesne.
Kolejny zwycięzca wyłoniony.
Na rozkręcenie wieczoru wybieramy się na drugi koniec ośrodka. Deptak w Skorzęcinie „Wielkopolska Ibiza”, hehehe! Wychodzimy z lasu i szok.
Jesteśmy w innej czasoprzestrzeni! Długi deptak, molo wchodzące daleko w jezioro Skorzęcińskie. Wzdłuż deptaka pełno kramów, knajpek, klubów
z muzą discopolo. Pomieszanie odpustu, lunaparku, wiejskiej dyskoteki a wszystko tak kiczowate że aż trudno w to uwierzyć! Wypijamy szybko
po browarze i ewakuujemy się do naszego hotelu nad jeziorem Białym.
7 / 11 Portal Miłośników Turystyki Motocyklowej „Moto-Turysta”
Rajd. To dalej jest rajd. Pobudka jest ciężka. Jakoś tak drapie w gardle, suchość
w ustach, w głowę ktoś czymś puka. Do tego aura na zewnątrz nie nastraja optymizmem.
Znacznie się ochłodziło, niebo mocno zachmurzone i strasznie wiucha. A „TEAM 00”
zaserwował nam w ramach rajdowej konkurencji rozwiązanie krzyżówki z wiedzy
o marce Ducati. Oj boli głowa, boli. Po chwili krzyżówka rozwiązana.
Znamy już trasę przedostatniego etapu. Cel - rynek w Kępnie. Lotna premia
za zdjęcie pod pomnikiem Glana w Jarocinie. Ruszamy w drogę.
Ruch spory. To ostatnia wakacyjna niedziela. Powroty z urlopów. Trzeba uważać. Krótkie poszukiwania pomnika Glana w Jarocinie.
Stoi przy głównej drodze skutecznie schowany za krzaczyskami. Pstryk,
pstryk i lecimy dalej. Nadgarstek Kathariny daje znać o sobie i o trudach
rajdu. Szukamy czynnej apteki.
Podczas dalszej drogi wietrzysko, co jakiś czas zdmuchuje nas z obranego
toru jazdy.
8 / 11 Portal Miłośników Turystyki Motocyklowej „Moto-Turysta”
Do Kępna docieramy na czas. Na rynku należącym do największych i najbardziej zadbanych w Wielkopolsce oficjalne otwarcie
etapu finałowego Wszyscy znamy cel Katowice-Muchowiec, restauracja Odlot. Mimo to dostajemy roadbook’a. Jeszcze losowanie ekstra bonusa
z dodatkowymi punktami dla szczęśliwca.
Lotna premia za zdjęcie, tym razem z motocyklistką nie uczestniczącą w rajdzie. Ostanie koło ratunkowego i ponownie „telefon do
przyjaciela”. Danka MT 153 na nasze szczęście ma wolne popołudnie i spotyka się z nami w Bytomiu. Dzięki Danka!
Droga się coraz bardziej dłuży. Coraz większy ruch. Czasu coraz mniej. Nie chce nam się
już nawet wyprzedzać niekończącego się sznurka samochodów. Zaczynam się
denerwować. Docieramy do Bytomia na umówione spotkanie z Danką. Focimy się
z Motodziołchą i jej moplikiem. Nie ma czasu na pogaduchy zabieramy, więc Dankę
ze sobą.
Zrozpaczeni wpadamy na metę kilka minut po 18-tej. Jak się okazuje pomyliliśmy
godzinę zero, którą jest 19-sta, a nie jak myśleliśmy 18-sta. Finiszujemy, więc ze sporym
zapasem czasowym.
9 / 11 Portal Miłośników Turystyki Motocyklowej „Moto-Turysta”
Emocje rosną. Z niecierpliwością czekamy na lidera rajdu! Czy dotrze na czas? Czy będzie miał fotę z motocyklistką? Czy będzie miał
Super Jocekera? Wpada na kilka minut przed wyznaczonym czasem! Fotkę z motocyklistką ma! Ha! Ale Jockera niet!
Mamy dogrywkę! Dotychczasowy lider spada na czwartą pozycję. I mamy teraz trzech liderów z tą samą ilością punktów. Ale czad, wśród tej trójki
jestem i ja! I Bart, i Quartt!
Rozgrywamy konkurs wolnej jazdy. Stajemy do wyścigu. Bart dojeżdża najszybciej.
Ja z Quartt’em idziemy łeb w łeb, koło w koło! Publika szaleje! I dramatyczna chwila!
Na metr przed metą mój rywal mnie wyprzedza a ja jeszcze wciskam hamulec. Jestem
ostatni! Przez krótką chwilę czuję smak zwycięstwa! I fuck! W tej krótkiej chwili upojenia
gaśnie mi silnik. Napięcie rośnie! Podpieram się….i już czuję smak przegranej!
Nie przejechałem tylnym kołem linii mety! Z kretesem przegrywam! To znaczy nie jest tak
źle! Mam trzecie miejsce! Więc i tak wygrywam. Hip hip hura!
Nadeszła chwila na dekoracje i rozdanie nagród.. Dyplomy, puchar, nagrody od sponsorów i nagrody pocieszenia. Nagroda główna kask Momo
wędruje z rąk zwycięzcy (i jednocześnie fundatora), w ręce jednego z Węgrów. Ot, taki przyjacielski gest!
Jeszcze niespodzianka! Uczestnicy rajdu wręczają organizatorom oryginalne pamiątkowe dyplomy z podpisami wszystkich startujących,
oraz specjal edition koszulki. Na twarzach „Team 00” maluje się zaskoczenie i olbrzymi banan! Będą miały chłopaki co powiesić nad kominkiem!
10 / 11 Portal Miłośników Turystyki Motocyklowej „Moto-Turysta”
Osobiście jestem bardzo usatysfakcjonowany
całym wyjazdem! Beti, chociaż nie okazuje tego, chyba
też bo kilkukrotnie wymknęło jej się „ale mi się
podobało”!
To był wypad ze „smaczkiem”. Co tu dużo gadać - bawiłem się fantastycznie!
Miki & Beti / MT
11 / 11 Portal Miłośników Turystyki Motocyklowej „Moto-Turysta”
Top Related