Zajdel Janusz a - Paradyzja

download Zajdel Janusz a - Paradyzja

of 115

Transcript of Zajdel Janusz a - Paradyzja

Janusz A. Zajdel

PARADYZJA

ROZDZIA l Statek wykona niewielki zwrot. Obraz platformy orbitalnej znikn z pola widzenia, Tibor zamkn wizjer i odwrci si twarz do Rinaha. Przez chwil milczeli obaj. Pierwszy oficer frachtowca "Regina Yacui" ucisn do Rinaha. Zawaha si, szukajc odpowiednich sw. - Pomylnoci i szczliwego powrotu. Bdziemy czeka, dopki nie wrcisz. W razie opnienia wymylimy jak awari. - Dzikuj. Postaram si nie sprawia kopotu - umiechn si Rinah. Tibor dostrzeg, e niada twarz pasaera jest jakby bledsza. - Uwaaj, Rinah - powiedzia, kadc drug do na jego ramieniu. Paradyzyjczycy to dziwni ludzie. - Tak si twierdzi u nas, na Ziemi; ale sam mwie, e prawie ich nie znasz. Kt wic moe o nich wiedzie prawd? - Jestem tutaj po raz szsty, a nigdy nie udao mi si dotrze dalej ni na platform orbitaln. - Jak daleko jest std do Tartaru? - Rinah podszed do mapy nawigacyjnej rozpostartej na stole. - rednia odlego orbity, po ktrej kry platforma, od powierzchni Tartaru wynosi dwadziecia siedem tysicy kilometrw. aden obcy statek nigdy nie zosta dopuszczony bliej. Tutaj odbywa si rozadunek towarw, ktre przywozimy. Std te odbieramy nasz adunek powrotny. - Co zabieracie tym razem? - Tantal, wolfram, platynowce i troch wzbogaconych rud rzadkich metali. Dostarczaj to wszystko wahadowcami bezporednio z Tartaru, w typowych kontenerach. Zwykle postj trwa okoo czterech, tygodni, a zaoga nie opuszcza statku. Nawet nasze przedstawicielstwo dyplomatyczno-handlowe umieszczono tutaj, na platformie. - A Paradyzja? Na mapie nie widz jej orbity. - Sami chcielibymy wiedzie, gdzie ona jest - zamia si Tibor. - Nikt tego nie wie. Przypuszcza si, e kry gdzie w odlegoci paruset kilometrw nad Tartarem, ale to nic pewnego. - Nie zlokalizowalicie jej nigdy? - Nie. Nikt jej nie widzia. Z tej odlegoci to przecie kruszynka! Cztery tysice metrw rednicy... - Ale... chyba przy uyciu radiolokacji... - Narazilibymy si co najmniej na powane kopoty, prbujc uy tu jakiegokolwiek lokalizatora radarowego lub laserowego - umiechn si Tibor. - Oni s wciekle wraliwi na punkcie wasnego bezpieczestwa. Orbita Paradyzji jest jedn z najgbszych tajemnic tego ukadu. Z materiaw informacyjnych, rozpowszechnianych przez nich samych,

moesz dowiedzie si mnstwa ciekawych rzeczy. Znajdziesz tam nawet do dokadny opis konstrukcji i wyposaenia Paradyzji, jej wymiary, prdko obrotow... Tylko o parametrach orbity i czasie obiegu ani sowa. Kiedy podchodzimy do platformy orbitalnej, ktra jest jedynym portem przeadunkowym i stacj porednia w drodze do Tartaru i Paradyzji, musimy wycza wszystkie wasne urzdzenia namiarowe. Oni sami naprowadzaj nas sygnaami radiolatar. - Stare obcienia psychiczne - westchn Rinah. - Mam nadzieje, e wreszcie uda nam si przeama t ich nieufno. Moe mj pobyt bdzie dobrym pocztkiem.... - Zamierzasz napisa reporta?... - Moe nawet ca ksik. Bd co bd, to przecie pasjonujcy temat, ten sztuczny wiat i zamieszkujcy w nim ludzie. Jake inne musi by ich ycie od wszystkiego, co jestemy w stanie sobie wyobrazi. Czerwony sygna i donony brzczyk oznajmiy ostatnia faz zblienia. Frachtowiec podchodzi do platformy, by poczy si z ni systemem zaczepw i luz przejciowych. Rinah i Tibor zajli miejsca w fotelach kabiny nawigacyjnej. ROZDZIA II Pomieszczenie, do ktrego Rinah dotar dugim, krtym korytarzykiem prosto ze luzy, byo czym w rodzaju poczekalni dla pasaerw. W porwnaniu z ogromem platformy satelitarnej stanowio malek klitk. wiadczyo to o znikomym ruchu pasaerskim pomidzy Paradyzja i reszt Wszechwiata. Jak si Rinah dowiedzia uprzednio, platforma suya take jako stacja porednia dla ruchu pomidzy Tartarem a Paradyzja, co byo trudne do zrozumienia, jeli wemie si pod uwag wzajemn konfiguracj przestrzenn tych trzech obiektw: Paradyzja bya sztucznym satelit Tartaru, obiegajcym planet na wysokoci kilkuset kilometrw; platforma za krya znacznie dalej i wstpowanie tam w drodze midzy Tartarem a Paradyzja zdawao si by czym nielogicznym. Po namyle jednake Rinah znalaz racjonalne wyjanienie tej pozornej nielogicznoci. Po prostu pasaerowie byli tylko drobnym dodatkiem do adunkw, przewoonych tu gwnie na dwch trasach: surowce eksportowane z Tartaru poza ukad szy bezporednio na platform; natomiast cay import, przychodzcy spoza ukadu, rozwoono - stosownie do potrzeb - na Tartar i na Paradyzj. Std te ruch pasaerski, odbywajcy si na minimaln skal, korzysta z tych dwch szlakw przelotw, bezporednie loty midzy Paradyzj a Tartarem musiay by niezbyt czste, a uruchamianie specjalnych kursw pasaerskich dla nielicznych podrnych nie miao wida uzasadnienia.

Rinah rozejrza si po maej poczekalni. Zauway od razu, e dzieli j na dwie czci szklista ciana bez drzwi czy jakiegokolwiek przejcia. W czci, gdzie si znalaz, staa tylko mikka kanapa pokryta bia imitacja skry. Stawiajc walizk na seledynowym dywanie obok kanapy, dostrzeg nieskaziteln czysto dywanu i biaej dermy, co wyranie wiadczyo o niezmiernie rzadkim uywaniu tej czci poczekalni. Po drugiej stronie przejrzystej ciany dywan by mocno wytarty, a dwie stojce tam kanapy nosiy wyrane lady uywania. "Port tranzytowy planety Tartar wita podrnych przybyych spoza ukadu powiedzia damskim mikkim gosem megafon pod sufitem. - Odlot wahadowca do Paradyzji nastpi w cigu najbliszych trzydziestu minut". Rinah by jedynym pasaerem spoza ukadu. Po drugiej stronie szklistej ciany oczekiway jeszcze trzy osoby. Moda kobieta w dugiej, poyskujcej brokatem sukni i dwaj przechadzajcy si prawie jednakowo ubrani mczyni, rwnoczenie spojrzeli na Rinaha, ktry lekko si skoni i umiechn si przyjanie. Kobieta odpowiedziaa wyranym umiechem. Rinah stwierdzi, e jest bardzo adna, cho umalowana nieco przesadnie i uczesana z nadmiarem fantazji. Mczyni obojtnie, chodno odwzajemnili ukon i nadal przechadzali si rami w rami wzdu poczekalni. Z ruchw ust mona byo wnioskowa, e rozmawiaj, lecz ciana dokadnie tumia ich gosy. Po chwili, siedzc ju na mikkich poduszkach kanapy, Rinah dostrzeg co zdumiewajcego w sposobie, w jaki si poruszali rozmawiajcy mczyni: dochodzc do koca poczekalni nie zawracali - jak czyni si to normalnie, by zmieni kierunek przechadzki - lecz rozpoczynali marsz do tyu, powoli, krok za krokiem, a do przeciwlegej ciany. Robili to najwyraniej machinalnie i z du wpraw, znakomicie radzc sobie z zachowaniem kierunku i nie przerywajc ani na chwil oywionej rozmowy. Wygldao to, jak puszczony omykowo w przeciwn stron odcinek niemego filmu. Kobieta siedziaa w rogu kanapy. Obok niej staa spora podrna torba, w ktrej - prawdopodobnie dla zabicia czasu - robia porzdki, wyjmujc i ukadajc na nowo rne drobiazgi. Gdy zwrcia gow w bok, w stron ciennego zegara cyfrowego, Rinah stwierdzi, e jej profil jest rwnie bardzo interesujcy. Patrzy na ni, dopki nie rzucia w jego stron szybkiego spojrzenia. Wwczas przenis wzrok na dwch spacerujcych. Byli w rednim wieku, o jednakowych, bujnych i rozwichrzonych fryzurach ze siadami siwizny. Z zaoonymi w ty rkami i opuszczonymi nieco gowami kontynuowali swj niezwyky wahadowy spacer. Kobieta najwyraniej nie okazywaa zdziwienia sposobem ich poruszania si, wic Rinah, przypomniawszy sobie jedn z dobrych rad Mac Leoda, przesta si na nich gapi.

"Ilekro co wyda ci si dziwne, przypomnij sobie, gdzie jeste, i zamiast si dziwi, sprbuj zrozumie" - powiedzia Mac Leod, gdy sze lat temu egna Rinaha przed odlotem, na kosmodromie Estavalhar. Teraz prawie u celu podry, Rinah przypomnia sobie te i inne jeszcze uwagi i rady przyjaciela, ktry - nie da si tego ukry - wmwi mu t podr. Ani przedtem, ani teraz Rinah nie potrafiby powiedzie, czy susznie postpi, ulegajc namowom. Podr bya dla niego przede wszystkim szans zdobycia unikalnego materiau literackiego. Ten aspekt przeway i skusi go ostatecznie. Ca reszt spraw, ktre mia do zaatwienia, uwaa za fanaberie Mac Leoda i paru jego zwariowanych kompanw. cilej mwic, uwaa tak przed odlotem. Teraz nie by ju za bardzo pewien susznoci wasnych sdw o Mac Leodzie i jego pomysach. Kolejny komunikat, wzywajcy do zajmowania miejsc w promie, wyrwa go z pytkiej drzemki. Wsta powoli i, zabierajc walizk, przeszed przez bramk. Krtkim korytarzykiem dotar do wntrza kabiny z czterema fotelami. Wybra pierwszy z brzegu, umieci walizk w uchwytach i zapinajc pasy rozejrza si po mrocznej kabinie. Za fotelami dostrzeg szklist cian, przez ktr wida byo nastpne trzy rzdy foteli. Pozostali pasaerowie sadowili si wanie, przybyy jakie dwie nowe osoby, oprcz tych, ktre widzia w poczekalni. Stosownie do rady Mac Leoda, usiowa zrozumie przyczyn cigej izolacji od pozostaych pasaerw. "Zapewne chodzi tu o wzgldy sanitarne" - pomyla. Byo to do prawdopodobne: atwo sobie wyobrazi, czym grozioby zawleczenie do Paradyzji jakiej ziemskiej choroby zakanej. W chwili startu promu Rinah odczu lekkie podniecenie na myl, e za kilka godzin znajdzie si w niezwykym, legendarnym i jedynym w swoim rodzaju wiecie zamieszkanym przez miliony ludzi, yjcych w warunkach skrajnie odmiennych od ziemskich - a mimo to zadowolonych ze swego losu i pono szczliwszych nawet ni ich ziemscy bracia... ROZDZIA III Kabina promu pozbawiona bya urzdze wizyjnych, pozwalajcych ledzi przebieg podry. Byo to zgodne z normaln, stosowan tutaj praktyk. Wedug Tibora, nikomu spoza tego ukadu nie udao si dotychczas obejrze Paradyzji z zewntrz, z bliska ani z daleka. Jej opisy, schematy i fotografie byy jednake szeroko znane i oglnie dostpne. Rinah przestudiowa je dokadnie przed odlotem z Ziemi i mia do jasne wyobraenie o budowie i wygldzie satelity planety Tartar. Przed wyruszeniem w podr Rinah by wielokrotnie przestrzegany przez znawcw przedmiotu, by mwic o Paradyzji stara si unika okrelenia

"satelita". Jej mieszkacy s na tym punkcie niezmiernie wraliwi. Wedug nich, Paradyzja jest faktycznym orodkiem ich cywilizacji i nie przystaje do niej dwuznaczne miano "satelity". Jest suwerenn planet, sztuczn wprawdzie i stosunkowo niewielkich rozmiarw, lecz panujca nad bogactwami Tartaru, stanowicego jej gospodarcze i surowcowe zaplecze. Ostro sformuowa dotyczcych tej, formalnej na pozr, sprawy nazewnictwa, stawaa si zrozumiaa dopiero w wietle faktw historycznych, zwizanych z pocztkami tartaryjskiego osadnictwa. Wspczesne Rinahowi realia astropolityczne nie uzasadniay jakichkolwiek obaw w kwestii uznania suwerennoci Paradyzji przez pozostae centra ludnociowe. Jednake - z bliej nie znanych powodw - Paradyzyjczycy wci nie mogli pozby si nieufnoci wobec wszystkich dokoa. Nawet sprawa pozornie tak prosta, jak uzyskanie zezwolenia na odwiedzenie Paradyzji przez pisarza z Ziemi, okazaa si problemem na miar midzygwiezdnej dyplomacji... Opuszczajc prom Rinah czu si niepewnie - jak czowiek wkraczajcy do wntrza potnego statku kosmicznego jakich obcych istot. Na prno usiowa perswadowa sobie w mylach, e Paradyzja to po prostu sztuczna planeta, dzieo rk ludzi takich samych jak on. Podwiadomie czu, e nie mog by tacy sami, e stuletnia izolacja musiaa spowodowa istotne rnice - w sposobie mylenia, w obyczajach, jzyku - midzy mieszkacami tego wiata i ich dalekimi brami na Ziemi. Ponadto odmienno warunkw ycia moe sprawi, e nieatwo mu bdzie nawiza z nimi psychiczny kontakt, zrozumie ich, pozna i opisa... Czu si odpowiedzialny za obraz Paradyzyjczykw, jaki przedstawi Ziemianom w zamierzonej ksice. Wiedzia, e nikt inny nie mia dotychczas tak dogodnej okazji, takiej szansy poznania z bliska realiw ycia w wiecie, skrztnie kryjcym, swe tajemnice przed oczyma obcych przybyszw. Spodziewa si, e Paradyzyjczykom bdzie zaleao na tym, by ich portret by w miar wierny i peny. Jeli po dugim namyle zgodzili si wreszcie przyj u siebie pisarza z Ziemi i pokaza mu przynajmniej wycinek swej codziennoci, to zapewne postaraj si nie utrudnia mu zadania. Tymczasem - odkd wysiad z frachtowca na orbitalnej platformie tranzytowej - od wiata Paradyzji oddzielay go wci przejrzyste ciany, guszce nawet rozmowy przygodnych towarzyszy podry. W sali przylotowej paradyzyjskiego terminalu, ktra witaa go barwnymi planszami, obrazujcymi osignicia z ostatniego okresu sprawozdawczego, znalaz si take w wydzielonym korytarzyku za przejrzyst cian. Widzia pozostaych pasaerw, znikajcych w bramkach wyjciowych. Kobieta w dugiej sukni wychodzia ostatnia.

Spojrzaa w stron Rinaha, zatrzymaa si na chwil i pozdrowia go ruchem doni. Skoni si i umiechn, a potem patrzy, jak oddalaa si w kierunku wyjcia. "Pasaerowie spoza ukadu proszeni s do odprawy paszportowej" powiedzia gos z megafonu. Zaraz za drzwiami, ktre rozwary si przed nim u koca przejcia, czeka go pierwszy, do intensywny kontakt z tubylcami. Kolejno pozbawiony zosta walizki, paszportu, a w nastpnym pomieszczeniu - take caej odziey wraz z zawartoci kieszeni. Tutaj nie byo ju przejrzystych cian pomidzy nim a urzdnikami komory kontrolnej, cho wyczuwao si innego rodzaju przegrod - niematerialny mur nieufnoci i podejrzliwoci. Funkcjonariusze rzucali pojedyncze sowa, popierajc je wymownymi gestami wycigajcych si ku niemu doni, a oddawane im przedmioty byskawicznie znikay gdzie z oczu Rinaha. Stojc pod natryskiem, ktry niespodziewanie chlusn na niego deszczem zbyt chodniej i dziwnie pachncej wody, zastanawia si, co z osobistych rzeczy uda mu si zachowa. Strumyki wody ustay nagle, ciepy podmuch owia jego ciao i wosy, po chwili drzwiczki kabiny otworzyy si. Rinah przeszed do szatni, gdzie znalaz swoje ubranie. Nakadajc je stwierdzi, e miejscami nadpruto niektre szwy, gdy za chcia si uczesa, nie znalaz w kieszeni grzebienia. Pomaca inne kieszenie - wszystkie byy puste. Z rozwichrzonymi, wilgotnymi jeszcze wosami przeszed nastpne drzwi, kierowany zielon strzak migocca na cianie. W pomieszczeniu przedzielonym szerokim blatem przypominajcym sklepowa lad, siedzia gruby funkcjonariusz w srebrnoszarym uniformie. Na blacie rozoona bya caa zawarto walizki i kieszeni Rinaha. - Rinah Devi - odczyta powoli grubas wertujc paszport, a potem przyjrza si uwanie twarzy przybysza. - To ja - umiechn si Rinah. Funkcjonariusz mrukn co pod nosem i schowa paszport dc szuflady. - Zwrot dokumentw przy wyjedzie - powiedzia szorstko. - Masz zezwolenie na czterotygodniowy pobyt w Pierwszym Segmencie, poziom dziesity. Oto twj identyfikator. Na pulchnej doni poda Rinahowi plastykow obrczk. - Nosi si w ten sposb - pokaza swj identyfikator, naoony na rodkowy palec prawej doni. - To moesz zabra, a tamto zostanie w depozycie. Doni nakreli lini w poprzek blatu. Rinah spojrza na zakwestionowane drobiazgi: zegarek, grzebie, dwa motki nici z przybornika do szycia, stalowa sprynka z dugopisu, jedna z ksiek - kolorowy album z widokami architektury, przywieziony jako ewentualny podarunek dla kogo spord gospodarzy - oraz kawaek cienkiej aptecznej gumki, ktry wida

przypadkiem zaplta si gdzie na dnie walizki. - Czy tutaj nie wolno si czesa? - spyta Rinah z lekk irytacja. - Twj grzebie nie odpowiada naszym przepisom. Musisz pobra inny z magazynu. - A zegarek? - Nie uywamy tu indywidualnych czasomierzy. Czas miejscowy podawany jest przez system informacyjny. Czy uywasz peruki szkie kontaktowych? - Nie! - Rinah szarpn doni rozwichrzone wosy, by udowodni, e nie s peruka, a potem nachyli si w kierunku grubasa i wytrzeszczy oczy, by ten mg przekona si, e nie ma w nich soczewek. - Dobrze, dobrze! - funkcjonariusz odsun si nerwowo. - Moesz to zabra, reszt zwrcimy przy wyjedzie. Rinah zgarn do walizki cz swoich rzeczy, pozostae upcha po kieszeniach. - Czy... to ju wszystko? - U mnie, tak. - Grubas umiechn si ironicznie. - Przejd do nastpnego pokoju. Kolejny urzdnik - mody, energiczny cywil - posadzi Rinaha przy pulpicie z mikrofonem i zarzuci go seri szybkich pyta, pozornie bez zwizku. Rinah stara si odpowiada spokojnie i rzeczowo. Potem zosta poinformowany o bezwzgldnej koniecznoci podporzdkowania si miejscowym prawom i przepisom i dowiedzia si, e za wykroczenia moe by ukarany zgodnie z miejscow procedur. - Nie znam tutejszych praw - zauway Rinah. - Czy mgbym otrzyma jaki informator? - To aden problem - umiechn si urzdnik. - W kadej chwili moesz pozna aktualny stan prawny, korzystajc z teleinformacji. Przecie i tak nie nauczysz si caego kodeksu na pami, nie mwic ju o wszystkich zmianach i uzupenieniach. Twj przewodnik wyjani ci jutro, na czym polega nasz system prawny. Poza tym chc zauway, e przybye tutaj jako literat, by zbiera informacje o naszym spoeczestwie. Czy jest to jedyny cel twojego pobytu w Paradyzji? - Oczywicie. Podaem to w formularzu wizowym. - W porzdku. Wobec tego wszelkie prby zbierania informacji na inny temat, jak rwnie rozpowszechnianie jakichkolwiek informacji nie mieszcz si w ramach zezwolenia i mog by podstaw do wydalenia ci z Paradyzji. Co najmniej wydalenia. Czy dobrze to rozumiesz? - Tak sadz. Czy mam podpisa jakie owiadczenie w tej sprawie? - spyta Rinah chodno, zniecierpliwiony ju t przyduga rozmow i zmczony podr. - Unikamy tutaj zbdnych papierkw. Rozmowa zostaa zarejestrowana,

zgodnie z naszym prawem wystarcza to jako dowd. Ponadto informuj cic, e gos twj zosta utrwalony w centralnym rejestrze fonicznym i kada twoja wypowied moe by w razie potrzeby zidentyfikowana i przypisana tobie na podstawie indywidualnych cech mowy. Czy przywiozo papier do pisania? - Tylko jeden notatnik. Uprzedzono mnie, e notatki mog prowadzi jedynie w formie zapisu fonicznego, wic zabraem dyktafon. - Uprzedzam, e strony twojego notatnika zostay policzone i specjalnie oznakowane. Przy wyjedzie nie moe brakowa ani jednej z nich. W Paradyzji nie uywamy papieru. Do przekazu i zapisu informacji dopuszczone s tylko rodki audiowizualne. - A ksiki? Nie uywacie ksiek? - Tylko w formie zapisu dwikowego. Dla przybyszw z zewntrz robimy wyjtek, ale przywiezione ksiki musisz std zabra przy wyjedzie. Urzdnik patrzy chwil na Rinaha, jakby usiujc jeszcze co sobie przypomnie, lecz widocznie dostrzeg na twarzy przybysza zmczenie i senno, bo wsta i, umiechajc si z przymusem, powiedzia: - To wszystko. Prosz zaczeka w nastpnym pokoju. Za chwil przylemy porzdkowego, ktry zaprowadzi ci do twojego mieszkania. - Czy mgbym dosta co do jedzenia? Nie jadem kolacji... - bkn Rinah. - Niestety. O tej porze ju nie dostaniesz. Wszystkie jadodajnie otwieraj si dopiero o szstej rano. O tej porze - urzdnik wskaza na cyfrowy zegar na cianie, wskazujcy dwudziest trzecia pidziesit - nikt z mieszkacw nie korzysta ju z posikw, a goci miewamy tu bardzo rzadko. Ziewn ukradkiem, a Rinah uwiadomi sobie, e cay personel komory kontrolnej zmobilizowano o tak pnej porze specjalnie dla niego: jednego jedynego przybysza. Oczekujc na porzdkowego notowa w pamici przebieg caej dugiej procedury kontrolnej oraz wszystko to, czego dowiedzia si od chwili przybycia do Paradyzji. Niektre szczegy mogy wywoywa zdziwienie jak na przykad owa nieszczsna sprynka od dugopisu albo grzebie, zarekwirowane przez celnika. Ale - oglnie biorc - wszystko to nie wnosio wiele nowego do jego zasobu wiedzy o wiecie Paradyzji - poza tym, e potwierdzao pogoski o drobiazgowej przezornoci jej gospodarzy, czstokro niezrozumiaej dla przybysza. ROZDZIA IV - Ten korytarz ma dwa kilometry dugoci - powiedzia porzdkowy, zatrzymujc si obok Rinaha po wyjciu z komory kontrolnej. - Takie korytarze s gwnymi cigami komunikacyjnymi na wszystkich pitrach

kadego segmentu. - Imponujce! - Rinah patrzy przez chwil wzdu tunelu ktrego podoga, ciany i jarzcy si blad powiat strop zbiegay si prawie do jednego punktu w dalekiej perspektywie. - Korytarz biegnie wzdu caego segmentu, rwnolegle do jego osi objania porzdkowy. - W dzie jest tu jasno i toczno. Noc tylko suba porzdkowa patroluje korytarze. Chodmy, zaprowadz ci do jednego z pokoi rezerwowych. Nie mamy waciwie adnych pomieszcze hotelowych, zbyt rzadko przybywa tu kto z zewntrz... Porzdkowy by wyranie podekscytowany spotkaniem z gociem z Ziemi. Stara si by uprzejmy i usunie udziela wyjanie, uprzedzajc pytania. ciany byy szkliste jak przegrody, ktre Rinah widzia w poczekalni stacji tranzytowej i w hallu przylotowym, lecz w pomieszczeniach przylegajcych do korytarza byo ciemno i trudno byo dostrzec, co si w nich znajduje. Co kilka krokw mijali zamknite drzwi - take ze szkliwa, rozsuwane, jedno lub dwuskrzydowe. Na niektrych widniay barwne piktogramy. Wynikao z nich, e drzwi prowadz do barw, sklepw lub warsztatw usugowych. Rinah nie zauway adnych napisw ani reklam sownych, wszystko wyraone byo prostymi, symbolicznymi rysunkami. - Musimy dosta si na dziesite pitro. Najblisza winda jest o piset metrw std - powiedzia porzdkowy. - Moe pomc ci nie walizk? - Dzikuj, jest raczej lekka. W ogle czuj si tu lekko. Jakie macie cienie? - rednio okoo zero osiem, na rodkowych poziomach. Tutaj, na pierwszym, jest o dziesi procent wiksze, a na ostatnim, najwyszym, o tyle mniejsze. - Czy to wam nie przeszkadza? - Co? Wielko siy cienia? -- Nie, te zmiany wraz ze zmian poziomu. - To aden problem. Po prostu: nie mamy potrzeby przemieszcza si z poziomu na poziom. Penic sub nie bywam wyej ni na dziesitym. W tym zakresie wysokoci zmiana grawitacji jest niewyczuwalna. - Sztucznej grawitacji - umiechn si Rinah. - Sami zrobilimy ten wiat, to i grawitacje musielimy stworzy. Wcale nie gorsza ni wasza. - Nawet lepsza! Mona ja regulowa. - To zbdne. Dobrze nam z tak, jaka jest. Wyobraasz sobie, ile energii kosztowaaby taka regulacja? - Pewnie. Przecie Paradyzja to kolos. - Najwikszy sztuczny twr w zamieszkanym Kosmosie - powiedzia porzdkowy z dum - i najlepszy ze wiatw, jakie istniej.

- Bye gdzie indziej? - Na innych planetach? Nie. - A na Tartarze? Rinah zowi niespokojne ypnicie swego przewodnika, -- Te nie. Tam jest bardzo niebezpiecznie. Wol pracowa tutaj powiedzia wyranie i jakby troch za gono. - Mamy wind! Otworzy drzwi szybu, do ktrych wanie dotarli. Klatka windy bya obszerna, mogaby pomieci co najmniej dwadziecia osb. - Mwie, e rzadko przenosicie si na inne poziomy. - Po prostu nie ma to sensu. Kade pitro jest samowystarczalne, na kadym jest mniej wicej to samo... No, moe nie wszystko... Specjalistyczne szkoy i wysze uczelnie s na przykad rozmieszczone co kilka poziomw. Ale przecie na kadym mieszka ponad sto tysicy ludzi... Mierzc wasza miar, to chyba due osiedle, prawda? - Nawet spore miasto. Tyle e u nas... jest troch wicej miejsca - zauway Rinah. - Kwestia przyzwyczajenia. Dwadziecia metrw kwadratowych na osob to wcale nie tak mao. Wystarcza i na mieszkania, i na pomieszczenia uytku oglnego. Winda zatrzymaa si. Tutaj, na grze, korytarz by rwnie pusty jak na dole i wyglda identycznie. W drodze do najbliszego skrzyowania z poprzecznym korytarzykiem minli porzdkowego. Obaj funkcjonariusze wymienili gesty powitania, tutejszy z zainteresowaniem obejrza przybysza. - Go z Ziemi - oznajmi przewodnik Rinaha. Tamten kiwn gow, raz jeszcze przyjrza si nowemu mieszkacowi swojego rewiru i powoli ruszy na dalszy obchd. - Musimy teraz zachowywa si w miar cicho - powiedzia porzdkowy i podszed do jednych z szeregu drzwi w cianie korytarza. Otworzyy si, gdy zbliy do nich praw do. Weszli do ciemnego pomieszczenia. Drzwi zasuny si cicho, Rinah poczu pod stopami mikki chodnik. W zupenej ciemnoci dostrzeg przed sob tylko zielony punkt wieccy gdzie pod sufitem. - Chod - Rinah usysza szept przewodnika. - Trzymaj mnie za rami, ebymy si nie zgubili. Przez dug chwil szed na olep, starajc si nie zgubi walizki, ktra od czasu do czasu zaczepiaa o framugi mijanych drzwi, ktre rozsuway si cicho, a potem zamykay. - No, to ju jestemy - powiedzia porzdkowy za kolejnymi drzwiami. Dostae pokj do blisko centralnego korytarza, eby nie bdzi. Sufit rozjarzy si sabo, lecz wystarczajco, by Rinah mg rozejrze si po

pomieszczeniu. Kwadratowy pokoik o powierzchni okoo dziesiciu metrw mia w rodku kadej ciany zamknite drzwi, nad ktrymi palia si maleka zielona lampka sygnalizacyjna. Oprcz tego, w czterech ktach dostrzeg par mebli: jaki tapczan, dwa due fotele, stolik i jeszcze kilka przedmiotw. - Ze wzgldu na oszczdno miejsca, nie mamy tu osobnych doj do kadego pomieszczenia. Do pokoi nie ssiadujcych z korytarzem wchodzi si przez przylege pomieszczenia - wyjani porzdkowy. - Jak to? Przez cudze mieszkania? - zdumia si Rinah. - Tutaj wszystko jest nasze, wsplne. Jestemy jak jedna rodzina. - Jednake... to chyba okropnie przeszkadza? - Dlatego prosiem o zachowanie ciszy. O tej porze w ogle si nie chodzi po korytarzach ani po pokojach. Godziny wypoczynku trwaj od dwudziestej trzeciej do pitej rano. Musisz o tym pamita, bo pniej nie dostaby si do siebie. - Jak to? - Drzwi s centralnie blokowane, eby nikt nikomu nie zakca wypoczynku. Tylko suba porzdkowa ma uniwersalne identyfikatory umoliwiajce otwieranie wszystkich przej. Gdyby ci si przytrafio nie zdy przed jedenast do domu, musisz szuka porzdkowego, eby ci doprowadzi. Jednak nie naley do tego dopuszcza. Nie wiem, jak bdzie to traktowane w twoim przypadku, ale tubylcy s za takie przewinienia karani. No, to ycz przyjemnego snu. Rozjanienie jest o szstej rano. Numer twojego pokoju masz wyryty na identyfikatorze. Gdyby zabdzi, kady wskae ci kierunek. W cigu dnia mona swobodnie przechodzi przez wszystkie pomieszczenia caego pitra. Kabiny sanitarne s rozmieszczone w naronikach, jedna na cztery pokoje. To chyba na razie wszystko, co powiniene wiedzie. - A... inne pitra? Czy wolno mi korzysta z windy? - To... wymaga pewnych formalnoci. Najlepiej nie ruszaj si std, dopki nie zjawi si przewodnik. - Przewodnik? - Tak, kady przybysz otrzymuje tu przewodnika. Powinien zgosi si koo smej. - Dzikuj za pomoc i informacje. - To mj obowizek - powiedzia porzdkowy. - wiato gasi si przyciskiem obok drzwi. Rinah zosta sam porodku pokoju. Przez chwil jeszcze rozglda si w pmroku, wreszcie z rezygnacj postawi walizk pod cian, zgasi wiato i, zrzuciwszy ubranie, wsun si pod cienki koc. Na szczcie byo do ciepo.

ROZDZIA V Skrzeczcy przerywany dwik rozbrzmiewa ju od duszej chwili, gdy Rinah otworzy zaspane oczy. Zamkn je od razu, olnione jasno rozjarzon paszczyzn sufitu. Pprzytomny, siedzia przez kilkanacie sekund, czujc pod bosymi stopami szorstko chodnika. Natarczywy dwik atakowa jego uszy - niecierpliwie, przynaglajco... Uchyli powieki, by sprawdzi czas i dopiero, stwierdziwszy brak zegarka, przypomnia sobie, gdzie si znajduje. Brzczyk zamilk nagle. Gdzie spod sufitu rozleg si donony, Spokojny baryton: "Ogasza si stan zagroenia. Alarm pierwszego stopnia dla wszystkich segmentw. Suby specjalne na stanowiska. Ludno pozostaje w pomieszczeniach mieszkalnych, zajmujc miejsca w fotelach. Wprowadza si selektywn blokad przej". Teraz dopiero, oswoiwszy oczy z jasnym wiatem, Rinah popatrzy dokoa i ze zdumieniem stwierdzi, e wszystkie ciany jego pokoju, a take ssiednich i dalszych pomieszcze, s krysztaowo przejrzyste. Za szklistymi taflami, jak w wielokrotnym zwierciadlanym odbiciu, trwa powielony ruch, wawa krztanina rozbudzonych, na wp ubranych ludzi, wykonujcych prawie rwnoczenie podobne czynnoci. Drzwi rozsuny si nagle, przez rodek pokoju przebiegy trzy postacie, w popiechu docigajc zamki kombinezonw. Przeciwlege drzwi otwary si i zamkny za nimi bezszelestnie. Rinah patrzy przez chwil, jak ta trjka, wyrniajca si pomaraczowym kolorem kombinezonw, dyfunduje poprzez pokoje-akwaria, jakby przenikajc przez ich ciany, by znikn gdzie w gbi niekoczcego si cigu szklanych pudeek. Powoli wsta i nakadajc ubranie rozejrza si po ssiednich pokojach. Ich mieszkacy dziaali jakby wedug wyuczonego schematu, prawie synchronicznie, bez ladu nerwowoci czy podniecenia. Machinalne zapinali zamki kombinezonw, podchodzili do foteli, siadali w nich i nieruchomieli z oczami utkwionymi w jaskrawoty prostokt, wieccy na szkliwie ciany kadego pokoju. "Uwaga! Pena blokada pomieszcze!" - oznajmi gonik. Jaki mczyzna, w popiechu nacigajc pomaraczow bluz, wpad do pokoju Rinaha. Drzwi, ktrymi chcia wyj, nie otworzyy si przed nim, cho kilkakrotnie uderzy w nie otwart doni. - A niech to diabli! - warkn i obrci si na picie. - O dziesi sekund za pno. A ty na co czekasz? Przybyy spojrza na Rinaha, stojcego na rodku pokoju. - Jestem tu obcy - powiedzia Rinah. - Przyleciaem wczoraj i nie mam

pojcia, co naley robi. - Siadaj! Prdko, bo lec punkty karne! - przynagli go tubylec. - Obcy czy swj, alarm obowizuje wszystkich. Rinah zaj pospiesznie miejsce w fotelu. Poczu, jak uchwyty unieruchamiaj jego tuw i gow. Fotel by przymocowany do podogi i nie dawa si obraca. Przed oczyma siedzcego migota barwny prostokt, mienicy si teraz na przemian tym i czerwonym wiatem. Ktem oka Rinah dostrzeg, jak nieznajomy siada na drugim fotelu. - Powinienem teraz by przy stanowisku pomp awaryjnych - westchn przybysz. - Drugi raz w tym miesicu trafia mi si taki pech... Mwie, e jeste obcy? - Tak. Z Ziemi. - Jak udao ci si dosta wiz? - Jestem pisarzem. - Aa!... To znaczy, robisz reporta dla waszej telewizji? - Nie. Chc napisa ksik o waszym wiecie. - Ksik... Aha, rozumiem. Nagranie foniczne? - Nie, po prostu ksik, drukowan na papierze. - Nie znam si na tym. To jakie ziemskie specjalnoci. Tutaj tego nie uywamy. Rinah milcza przez chwil, obserwujc barwny ekran. Pojawiy si na nim kolorowe figury geometryczne, jakie uproszczone rysunki i symbole. - Co si waciwie dzieje? - zagadn ssiada. Nie mg przyjrze mu si dokadniej, bo uchwyt fotela nie pozwala na odwrcenie gowy. - Stan zagroenia. Trzeba czeka na dalsze instrukcje. - Czy mogo si sta co gronego? - Zawsze moe si zdarzy... co gronego. Podczas alarmu trzeba przestrzega instrukcji niezalenie od tego, co si stao. Na ekranie ukazaa si nagle twarz czowieka w srebrzystym kasku. W prawym grnym rogu obrazu pojawiy si cyfry zegara, pokazujce szst pi. "Dzi o godzinie pitej czterdzieci siedem suba porzdkowa wykrya prb zbrodniczej dywersji w rejonie zaczepw midzysegmentowych. Przystpiono do usuwania wykrytych adunkw wybuchowych i kontroli wszystkich zaczepw. Do czasu zakoczenia akcji obowizuje stan zagroenia pierwszego stopnia. Utrzymuje si pen blokad przej i cznoci indywidualnej, pene owietlenie i przejrzysto, oraz obowizek ledzenia komunikatw audiowizualnych". Twarz z ekranu znikna zaraz po wygoszeniu komunikatu. Znw pojawiy si jakie figury i symbole, a z gonika popyna powana, powolna melodia.

- Co to znaczy? - spyta Rinah. - Te adunki wybuchowe?... - Nie wiadomo. Moe to prawda, a moe tylko zaoenie wiczebne. Dowiemy si po odwoaniu alarmu. Jeli to tylko prbny alarm, to nie potrwa duej ni p godziny/ Skoczy si na pogadance szkoleniowej. O, wanie zaczynaj! Z gonika zabrzmia donony sygna trbki, jakby dla dobudzenia sennych widzw unieruchomionych przed ekranami. Obraz ukazywa ruchomy model Paradyzji, zawieszonej na tle gwiazd i majestatycznie obracajcej si wok osi. "W zwizku z ogoszeniem stanu zagroenia - mwi spiker przypominamy wszystkim mieszkacom Paradyzji podstawowe zasady ochrony planety. Wrd zagroe, jakie mog wystpowa, wyrniamy: zewntrzne, do ktrych zaliczamy zagroenia spowodowane zjawiskami naturalnymi i zagroenia militarne, oraz wewntrzne, ktre dzielimy na awarie techniczne i dziaania dywersyjne. Skutkiem kadego z wymienionych typw zagroe moe by, po pierwsze, powane naruszenie warunkw biologicznych we wntrzu jednego lub wielu segmentw; po drugie, naruszenie mechanicznej wizi midzysegmentowej, co spowodowa moe unicestwienie naszego wiata. Prosz uwanie przeledzi na modelu rne warianty zdarze., powodujcych wymienione typy zagroe..." Na ekranie ukaza si schematyczny, animowany rysunek, pokazujcy w uproszczeniu konstrukcj sztucznej planety. Rinah zna to zagadnienie do dokadnie. Przygotowujc si do podry, pilnie studiowa podobne schematy i opisy. "Paradyzja jest sztucznym obiektem kosmicznym, stanowicym najwikszy we Wszechwiecie orodek osadnictwa orbitalnego. (Komentarzowi towarzyszyy odpowiednie pogldowe obrazy na ekranie). Zbudowana jest w postaci zespou dwunastu walcowatych elementw, zwanych segmentami. Kady walec spojony jest z dwoma Ssiednimi wzdu tworzcej, stykajc si z nimi boczna powierzchni. Wszystkie walce tworz zamknity piercie, przypominajcy wieniec oyska tocznego. Cay ten wieniec obraca si wok osi symetrii, rwnolegej do osi wszystkich walcw i przebiegajcej przez geometryczny rodek bryy. Inaczej mwic, planeta nasza jest zamknitym acuchem zoonym z dwunastu segnientw-ogniw, ktry mona by porwna do acucha Galia, lecz o sztywnej konstrukcji pocze. Poszczeglne segmenty spojone s systemem zaczepw, ktrych wytrzymao gwarantowa musi zrwnowaenie potnej siy odrodkowej, powstajcej w wyniku obrotu caego ukadu. Obrt ten - jak wiemy - jest niezbdny do zapewnienia sztucznej grawitacji w kadym z

segmentw, skierowanej na zewntrz piercienia. Paradyzja jest jedynym w swoim rodzaju, wspaniaym wytworem sztuki astroinynierskiej, zaprojektowanym sto lat temu przez twrc naszej wspaniaej cywilizacji, komandora Cortazara i jego niezrwnany zesp specjalistw. Genialna idea, ktra uratowaa naszych przodkw i daa pocztek rozkwitowi naszej spoecznoci, bya powszechnie krytykowana przez wczesnych Ziemian i osadnikw z innych, naturalnych planet rnych ukadw gwiezdnych. Znamy dobrze przyczyny ich niechci i wrcz wrogoci do nas, Paradyzyjczykw. Niezomna wola pokole sprawia, e idea Sztucznej Planety Nowego Rodzaju zostaa wcielona w ycie, staa si faktem. Jest to dzi sol w oku caej reszty zaludnionego Kosmosu. Wielu jest takich - na Ziemi i gdzie indziej - ktrych marzeniem jest zniszczenie Paradyzji i zawadnicie bogactwami planety Tartar. Dlatego musimy by czujni i nieufni. Planeta nasza, zbudowana wedle genialnego planu konstrukcyjnego, przez wieki opiera si moe wszelkim naturalnym czynnikom destrukcyjnym. Niestraszne jej deszcze meteorw i kosmiczne promieniowania, lodowata prnia i gorce promienie naszej gwiazdy. Jednak istniej rodki techniczne, ktre - pozostajc w dyspozycji zych, przewrotnych si destrukcji i przemocy - mogyby spowodowa zagad Paradyzji wraz ze stu pidziesicioma milionami jej mieszkacw. Wiemy o tym my i wiedz nasi przeciwnicy. Wrd tych ostatnich znajduj si i tacy, ktrzy nie zawahaliby si dokona tej zbrodni. Musimy wszyscy pamita, w jak niezwykych, jedynych w swoim rodzaju warunkach egzystuje nasze spoeczestwo: od prni kosmicznej oddziela nas gruba i trwaa - lecz przecie nie niezniszczalna - powoka zewntrzna. Paradyzja kry po orbicie wok Tartaru i kade wytrcenie jej z normalnego toru moe grozi katastrof, upadkiem na Tartar lub ucieczk w nieskoczono; najgroniejszym jednak z moliwych - a zarazem najbardziej prawdopodobnym zagroeniem jest rozerwanie piercienia segmentw, choby w jednym tylko z dwunastu pocze. Spowodowaoby to nieuchronne, natychmiastowe rozerwanie wieca, rozamanie go na pojedyncze elementy i rozpad Paradyzji na dwanacie niezalenych czci rozbiegajcych si w rne strony Kosmosu, pozbawionych sztucznej grawitacji, wytrconych z tartaryjskiej orbity, pdzcych ku zagadzie kady z osobna, by spon w ogniu gwiazdy, rozbi si o powierzchni Tartaru lub ulecie w przestrze". Obraz na ekranie ukazywa w animacji t apokaliptyczn wizj, a gos spikera, odpowiednio modulowany, potgowa nastrj grozy. Rinah wyobrazi sobie, e mogoby to si zdarzy podczas jego pobytu w Paradyzji i poczu niemiy dreszcz przeraenia. Teraz ju nie dziwi si

ostronoci i nieufnoci, z jak traktowano tu obcych. Jeli nawet przesad jest twierdzenie, e wspczesna Ziemia planuje zniszczy Paradyzj, to przecie wystarczyby jeden szaleniec z termonuklearn gowica... "Naley wic zawsze pamita, e Paradyzja istnie moe tylko jako cao i kade naruszenie wizi mechanicznej, spajajcej poszczeglne jej segmenty, byoby zgubne dla wszystkich jej obywateli. Dbao o bezpieczestwo jest podstawowym obowizkiem kadego Paradyzyjczyka. Nie naley przy tym zapomina, e oprcz zewntrznych zagroe istniej take wewntrzne. Kady moe by dywersantem, pragncym zagrozi naszemu najlepszemu ze wiatw - wiatu zbudowanemu przez ludzi dla ludzi, planecie zaprojektowanej w kadym szczegle dla optymalnego zaspokajania potrzeb jej mieszkacw". Na ekranie pojawiy si znowu barwne piktogramy. Rinah poczu, e jego gowa uwolniona zostaa z ucisku chwytaka. Spojrza w stron ssiedniego fotela. Tubylec - mczyzna w rednim wieku, grubawy i czerwony na twarzy, chrapa w najlepsze. Gonik zabrzcza krtkim, urywanym sygnaem. Czowiek na fotelu zbudzi si, spojrza wkoo nieprzytomnym wzrokiem. - Spaem?! - wykrzykn ze zgroz i wyrzutem. - Dlaczego mnie nie obudzie?! - Skd mogem wiedzie?... Patrzyem na ekran. Dla mnie bya to do interesujca pogadanka. - Tfu, do stu diabw! - zakl tubylec. - Dodatkowe punkty karne za zamykanie oczu! Gonik obwieci odwoanie alarmu i zdjcie blokady przej. Fotele uwolniy siedzcych na nich ludzi, na ekranie ukazaa si twarz lektora, zapowiadajcego wiadomoci poranne. - Co za fatalny dzie! Co najmniej trzy dziesite do tyu... Kiedy ja to odrobi? - jkn czowiek w pomaraczowym kombinezonie. ROZDZIA VI Przewodnik zjawi si ju okoo sidmej i powita Rinaha gorliwymi przeprosinami za poranny alarm. - Na nasze usprawiedliwienie - powiedzia, rozkadajc bezradnie rce mog tylko wyjani, e sami nie jestemy w stanie przewidzie terminu kolejnego alarmu wiczebnego. System awaryjny ogasza stan zagroenia, a obowizkiem ludzi jest sprawne wykonywanie przydzielonych zada. Rinah, cho niewyspany i porzdnie godny, zapewni przedstawiciela gospodarzy, e doskonale rozumie specyfik miejscowych warunkw. Przybysz nazywa si Alvi, a jego zadaniem - jak oznajmi - byo udzielanie gociowi wszechstronnej pomocy podczas poznawania wiata Paradyzji.

By modym, sympatycznym blondynem o pogodnej twarzy i niebieskich, troch rozbieganych oczach. Znajc skrupulatno, z jaka Paradyzyjczycy dbali o bezpieczestwo swej sztucznej planety, Rinah pomyla, e zadania Alviego nie ograniczaj si do roli przewodnika. Aby unikn niedomwie, sprbowa nawet wyrazi gono swe domysy. - Och, nie! - zamia si w odpowiedzi Alvi. - Teraz ju nie korzysta si z takich sposobw. Od dawna zniesiono zasad wzajemnego nadzoru, a nawet obowizek meldowania spostrzee. Naszego bezpieczestwa nie moemy dzi opiera na podstawach tak niepewnych, jak subiektywna obserwacja. Nie tylko przybysze z zewntrz, ale kady, bez wyjtku, podlega nadzorowi Centralnego Systemu Bezpieczestwa. Informacje o wszelkich czynach i zamiarach, mogcych naruszy stan rwnowagi fizycznej lub bezpieczestwo planety, docieraj natychmiast do gwnego rejestru, gdzie s skrupulatnie analizowane. Zapewniam ci, e o prbie zaszkodzenia naszemu wiatu mona tutaj co najwyej pomyle, nic ponadto... - Czy... systemowi bezpieczestwa su take te przejrzyste ciany? - Rinah wskaza na szklane tafle dzielce pokoje. - W pewnym stopniu, aczkolwiek porednio... Ale to do zoona sprawa. Myl, e jeste godny. Proponuj wic pj na niadanie, a potem bdzie do czasu, by wyjani wszystko, czego bdziesz ciekaw. A ciany... - Alvi podszed do jednej z tafli i dotkn jakiego punktu w jej dolnej czci. - Moesz uczyni je nieprzejrzystymi, jeli czujesz si skrpowany. ciana utracia nagle przezroczysto i staa si szarobkitna" jakby kto z zewntrz chlusn na szko olejn farb. - Ach, wic to tak! - umiechn si Rinah. - To zmienia posta rzeczy. Zastanawiaem si, jak mona stale mieszka w takiej gablotce... - Mona si do tego przyzwyczai. My bardzo rzadko zasaniamy ciany naszych pokoi. Porzdny czowiek nie ma waciwie niczego do ukrywania w swym codziennym yciu. Szklana, przejrzysta ciana to jakby legitymacja, wizytwka szczerego, uczciwego obywatela. O ile dobrze pamitam, w ktrym ze starych ziemskich utworw literackich bya przedstawiona wizja "szklanych domw". My j wanie zrealizowalimy. A poza tym, taki wizualny kontakt z ssiadami stwarza bardzo siln wi midzy ludmi, integruje spoeczno caego pitra... Ja wiem, dla ciebie, przywykego do nieprzejrzystych cian i murw, taki wgld do ssiednich mieszka moe wydawa si czym niewaciwym. Ale, zauwa, my nie mamy okien na wiat, na krajobraz... A waciwie... mamy wanie ciany, przez ktre widzi si to, co jest jedynym wiatem i krajobrazem tej planety miejsca przebywania innych ludzi. Zapewniam ci, e daje nam to poczucie bezpieczestwa. Domylam si, e trudno ci to poj...

- Staram si was zrozumie, a to, co mwisz, przekonuje mnie w pewnym stopniu. - Istnieje jeszcze pewne uzasadnienie historyczne... W czasach, gdy nasi przodkowie zaczynali budowa wntrze Paradyzji, mieli do dyspozycji tylko goe stalowe pomosty, dzielce kady segment na poszczeglne poziomy. W pierwszych latach budowy planety ludzie obozowali grupami na tych rozlegych pomostach, a granice obozowisk znaczono biaymi liniami na pododze. Nie byo to najwygodniejsze rozwizanie, ale wwczas stanowio jedyn moliwo. Ssiedzi przeszkadzali sobie nawzajem, dzieci haasoway... Nim jednak powstay ciany mieszka, wszyscy ju zdyli przywykn do takiego stanu, nauczyli si przechodzi bez haasu przez teren ssiadw i nie zwraca uwagi na ich prywatne ycie. Co nam z tego pozostao, jakie nawyki, sentymenty... - Wiec ciany zostay celowo tak zaprojektowane? Skd wzilicie ten niezwyky materia? - Ach, po prostu... zbieg okolicznoci - wyjani Alvi, prowadzc Rinaha przez amfilad kolejnych pokoi w stron gwnego korytarza. - Te pyty, a take mechanizmy napdu rozsuwanych drzwi, w zaoeniu przeznaczone byy do innych celw. Ot, wedug pierwotnych zamierze, na Tartarze miay powsta gigantyczne szklarnie do uprawy ziemskich rolin uytkowych. Pyty te, wykonane z materiau o nazwie "vardens", zapewniaj moliwo zmiany przejrzystoci i gstoci optycznej poprzez dziaanie odpowiednich potencjaw elektrycznych. Uyte jako okna szklarni, mog, stosownie do potrzeb, regulowa nasonecznienie upraw i zabarwienie wiata, utrzymywa waciw temperatur... S przy tym niezmiernie trwae i odporne na uderzenia, a wic w praktyce nietukce. Mog by, przy zastosowaniu pewnych mechanizmw, przesuwane, eby otwiera lub zamyka okna szklarni... Jak wiesz, nasi przodkowie, z dobrze ci znanych przyczyn, zrezygnowali z zasiedlenia planety Tartar i stworzyli Paradyzj z materiaw, ktrymi dysponowali... Yardensowe pyty su wic teraz innemu celowi... - Ale za to nie macie wieych warzyw i owocw... - wtrci Rinah. - Mamy konserwowane i mroone, prosto z Ziemi i innych planet. Na szczcie Tartar obdarowuje nas hojnie swymi zasobami i mamy czym paci za importowan ywno... Znaleli si wanie w pomieszczeniu stanowicym rodzaj samoobsugowego baru. - Bdc gociem jeste tu traktowany na rwni z nami wszystkimi nie tylko w zakresie obowizkw. Masz takie same prawa i przywileje objania przewodnik, gdy stanli przed okienkiem, gdzie odbierao si tace z zestawami niadaniowymi - cznie z caodziennym wyywieniem.

Alvi sign doni w stron okienka, ktrego szyba uchylia si. Pobra tac, okienko zamkno si natychmiast, a po chwili podajnik podsun nastpn tac. Rinah w podobny sposb sign po swoj porcj. - Rozdzia ywnoci i innych towarw powszechnego uytku podlega tutaj centralnemu sterowaniu i kontroli. Identyfikator, ktry masz na palcu, wysya nieustannie pewn sekwencj impulsw magnetycznych, zawierajc kod cyfrowy twojego numeru identyfikacyjnego. Pobranie posiku rejestrowane jest natychmiast w centralnej pamici komputera. W ten sposb zapewnia si sprawiedliwy przydzia wszystkich dbr konsumpcyjnych: nikt nie moe pobra wicej, ni wynosi jego limit. - Nie uywacie niczego w rodzaju pienidzy czy etonw? - zdziwi si Rinah. - Jake wic wynagradzacie ludzi za ich prac? - By moe, ekonomista lepiej by ci to wyjani - powiedzia Alvi zabierajc si do jedzenia, gdy usiedli przy jednym z licznych stolikw. - Jestem historykiem... To znaczy wychowuj modzie, nauczam j dziejw naszej cywilizacji i zagadnie wspczesnoci. Moje wyjanienia mog wic wyda ci si nieco uproszczone. Ale sprbuj... Rinah zauway, e meble w barze byy przytwierdzone do podogi. To, co mia na tacy, wygldao niezbyt pontnie, ale w smaku byo znone. Nie zastanawiajc si zbytnio nad skadem poywienia, zacz je co w rodzaju owsianki, popijajc pynem z plastykowego kubka. - Pienidzy nie uywamy, bo s niepotrzebne i niepodane w naszym systemie. Kady otrzymuje to, co niezbdne, i musi mie poczucie pewnoci, e zawsze otrzyma tyle, ile mu aktualnie przypada z podziau wszelkich dbr indywidualnego spoycia pomidzy mieszkacw planety. Nikt tu niczego nie gromadzi na zapas, bo wszystko dostaje we waciwym czasie, wedug okrelonych terminw i limitw. Po c wic pienidze? Planeta wraz ze wszystkim, co si w niej znajduje, naley do nas wszystkich. Za zaspokojenie yciowych potrzeb kady powinien oczywicie zapaci wykonywaniem pracy, ktrej si od niego wymaga, stosownie do jego umiejtnoci. Mona by powiedzie, e nasz system jest odwrotny do waszego: u was pracujesz, by zdoby rodki do ycia; u nas otrzymujesz je, by pracowa... Na pozr rnica jest tylko formalna, jak w paradoksalnym problemie: czy si pracuje, by y, czy yje, by pracowa. Ale po zastanowieniu przyznasz, e nasz system jest bardziej humanitarny. Wszyscy maj szans odpaci uczciw, spoeczn postaw za otrzymany przydzia... - A... jeli kto nie wywizuje si z obowizkw? - C, zdarza si i tak. Nie moe to by tolerowane w adnym zorganizowanym spoeczestwie. rodkiem nacisku jest oczywicie zmniejszenie przydziaw...

- Wic jednak nie wszyscy otrzymuj po tyle samo? - To chyba oczywiste. Funkcjonuje zoony system oceny kadego obywatela. Kryteria s do rnorodne, nie tylko prac bierze si pod uwag... Ale o tym moe opowie ci kto bardziej ode mnie kompetentny... Bar wyludnia si stopniowo. Dochodzia sma i mieszkacy Paradyzji spieszyli do codziennych zaj. Rinah skoczy jedzenie. Po posiku poczu si znacznie lepiej. - Mam nadziej - powiedzia - e w cigu dwch-trzech dni zaaklimatyzuj si tutaj i bd w stanie zacz pracowa. Czy wolno mi bdzie rozmawia z ludmi, nagrywa ich wypowiedzi? - Oczywicie! Wiemy przecie, e zamierzasz opisa nasz wiat, by Ziemia moga nas lepiej rozumie. To ley take w naszym interesie i bdziemy si starali uatwi ci zadanie. Za witryn baru przemykali nieliczni ju przechodnie, spieszcy gdzie gwnym korytarzem. - Nie zauwayem nigdzie dzieci i modziey - powiedzia Rinah. - Mieszkaj na innych pitrach. Nasz system wychowawczy nie przewiduje indywidualnego wychowywania dzieci. Wynika to z koniecznoci bardzo efektywnego oddziaywania na mode pokolenie. Musimy wychowywa naszych obywateli w poczuciu silnej wizi spoecznej, a zwaszcza w poczuciu bezwzgldnej dyscypliny. Sam wiesz, e rodzice nie zawsze zdolni s do obiektywizmu i konsekwencji wobec wasnego potomstwa. Tutaj nie ma miejsca na bdy wychowawcze. Kady bd moe kosztowa najwysz cen: istnie-| nie caego spoeczestwa. Alarm, ktry dzi miae okazj przeywa, jest tylko chwilowym zaostrzeniem panujcego tu nieustannie stanu zagroenia. W wiecie takim, jak nasz, istnieje cige niebezpieczestwo katastrofy... - Tak, wiem - wtrci Rinah, by unikn suchania szerszych wywodw na ten temat. - Uwanie wysuchaem dzisiejszej porannej pogadanki... Wydaje mi si jednak, e zbyt wielk wag przypisujecie zagroeniu ze strony Ziemi... My, spoeczestwo Starego Globu, mylimy o was raczej z sympati i podziwem, bez wrogoci i zych zamiarw... - Mwisz tak, bo jeste wraliwym humanist, czowiekiem kultury, a nie interesu... - Alvi umiechn si z zakopotaniem, zwijajc odruchowo w palcach brzeg plastykowego obrusa. - Brak zaufania do Ziemi i innych orodkw ludnociowych w naszym ssiedztwie ma zupenie realne podstawy historyczne... - Czytaem wiele o historii powstawania Paradyzji, nim tutaj przybyem zauway Rinah - i doprawdy, nie wysnuem z tej lektury podobnych wnioskw... - To, co czytae, stanowi produkt wtrny. Prawdziwe dzieje naszego

spoeczestwa zawarte s wycznie w dziele naszego wielkiego antenata, Carlosa Jose Cortazara, przywdcy pierwszych osadnikw wysanych z Ziemi na Tartar. O ile wiem, dzieo to nie jest rozpowszechniane na Ziemi w jego rdowej formie... Krtko mwic, wasze opracowania tendencyjnie nawietlaj spraw powstania Paradyzji. Brak im obiektywizmu. Rinah zna do dobrze rne wersje opisu dziejw tej planety. Rniy si one w szczegach, niekiedy nawet istotnych. Jednak oglny obraz rysowa si do jednoznacznie. Wyprawa osadnicza na Tartar, drug planet Enigmy w gwiazdozbiorze Psw Goczych, poprzedzona bya zaogowa ekspedycj badawcz. Stwierdzia ona, i warunki naturalne planety Tartar rokuj pomylny rozwj osadnictwa. W owym czasie stan zaludnienia Ziemi osiga wanie wielko krytyczn i kada nowo odkryta planeta budzia ogromne nadzieje licznych amatorw pozaukadowej emigracji. Rozwinite technika dalekiego transportu pozwalaa ju wwczas na przenoszenie znacznych grup osadnikw wraz z niezbdnym sprztem i wyposaeniem nawet do odlegych systemw planetarnych. Podre takie, trwajce do dugo, nie przeraay ju kandydatw do zdobywania nowych terenw osiedleczych. Oswojono si zarwno z wymylnymi technikami konserwacji ludzkich organizmw na czas podry, jak te z potencjalnymi niebezpieczestwami i niespodziankami w obcych wiatach. Nowe planety byy siln pokus dla tych, ktrzy nie widzieli szans realizacji swych planw i ambicji na Ziemi, penej takich samych ambitnych, zdolnych i pewnych siebie modych ludzi. Na Tartar wysano wwczas konwj zoony z dwunastu kosmicznych kontenerw, holowanych przez sze jednostek napdowych. Kady kontener, zbudowany w ksztacie cylindra o dugoci dwch tysicy metrw i blisko kilometrowej rednicy, zawiera w swym wntrzu kilka milionw upionych w anabiozie pasaerw wraz z caym wyposaeniem niezbdnym do ich stopniowego urzdzenia si na planecie. Kontenery miay by osadzone na powierzchni Tartaru w rnych miejscach, wybranych przez kierownictwo wyprawy. Plan ten nie zosta nigdy zrealizowany. Tartar okaza si planet o wiele mniej gocinn, ni wydawa si w oczach jego pierwszych badaczy. Dowdztwo wyprawy - jak gosiy raporty kierowane na Ziemi - dokonao wasnych, dugotrwaych i wszechstronnych bada warunkw naturalnych planety, podczas gdy cay konwj pozostawa na orbicie w oczekiwaniu na wyniki rekonesansu. Cortazar i jego zaoga zakwestionowali wyniki poprzednich bada i zarzucili pierwszej wyprawie rozpoznawczej karygodn lekkomylno i

niedbalstwo: zbyt krtkotrwae, wyrywkowe i pobiene obserwacje nie wykazay wielu istotnych, gronych niebezpieczestw jakie mogy spotka przybyych osadnikw na powierzchni planety. Jej tektonika, dziaalno wulkaniczna, potne ruchy mas powietrza i wd, wystpujce okresowo lub nieregularnie na caym prawie obszarze przewidzianym do zasiedlenia, wykluczay - zdaniem dowdztwa wyprawy - moliwo bezpiecznego osiedlenia si tam przybyych milionw ludzi. Cortazar owiadczy swym ziemskim zwierzchnikom, i nie zamierza bra na siebie odpowiedzialnoci za losy powierzonych mu ludzi w tak niepewnych warunkach. Z drugiej strony, Ziemia nie miaa specjalnej ochoty przyjmowa z powrotem masy ludzkiej, ktrej raz si pozbya. Nie oznacza to jednake, i odmwiono im prawa powrotu. Nikt zreszt nie pyta o zdanie samych osadnikw, ktrzy - do czasu zapadnicia ostatecznych decyzji pozostawali w anabiozie na orbicie Tartaru. Decyzj podjo kierownictwo wyprawy. Cortazar owiadczy Ziemi i gotw jest mimo wszystko utworzy koloni ludzk - o wprawdzie nie na samej planecie Tartar, lecz na jej orbicie - w postaci ogromnego, orbitujcego "miasta", czy raczej - sztucznej planety. Byaby ona miejscem zamieszkania ludzi, zajmujcych si eksploatacj bogactw naturalnych Tartaru, ktre, w przeciwiestwie do warunkw klimatyczno-tektonicznych, pierwsza wyprawa ocenia nader trafnie i dokadnie: planeta bya fantastycznie bogatym skarbcem surowcowym. Perspektywa moliwoci czerpania z tych nieprzebranych bogactw naturalnych bya dla Ziemian tak kuszca, i bez wikszych oporw zaakceptowano plan Cortazara, nie pytajc o zdanie kandydatw na mieszkacw owego fantastycznego tworu - orbitalnej metropolii, ktra miaa dopiero powsta. Na danie Cortazara wysano dodatkowe transporty z odpowiednimi materiaami i urzdzeniami, uznajc za suszne jego argumenty w sprawie moralnej i materialnej odpowiedzialnoci Ziemi za wyekspediowanie swych obywateli w niedbale rozpoznany obszar osiedleczy. W ten wanie sposb, kosztem Ziemi i wysikiem rk osadnikw powstaa jedyna w swoim rodzaju kolonia orbitalna poza Ukadem Sonecznym, nazwana pniej Paradyzj. Jako podstawowych elementw jej konstrukcji uyto dwunastu walcowatych kontenerw, spojonych w zamknity piercie, wirujcy wok swego rodka i obiegajcy planet Tartar po eliptycznej orbicie. Wydawa si moe nieprawdopodobne, by dwanacie walcw o dugoci dwch tysicy metrw kady i rednicy okoo tysica mogo pomieci sto kilkadziesit milionw ludzi wraz ze wszystkim, co jest im potrzebne do

staego tam pobytu. Jednake proste obliczenie kubatury takiego obiektu wykazuje, e jest to zupenie realne... Podzia kadego walcowatego segmentu na sto pidziesit piter oraz odpowiednio dobrana prdko obrotowa caego obiektu stwarza w nim warunki zblione do tych, jakie panowayby w wielkim gmachu mieszkalnym ustawionym na powierzchni Ziemi z t jedynie rnic, e z Paradyzji nie mona oczywicie wychodzi na spacer. Na mocno przeludnionej Ziemi istniay ju wwczas w wielkich metropoliach zespoy mieszkalne, ktrych lokatorzy take prawie nie opuszczali wntrz budynkw, majc do dyspozycji na miejscu wszystko, co potrzebne w codziennym yciu. Pomys "orbitalnych miast" te nie by nowoci: pisano o nim wiele od dawna, i cho nikt dotychczas wiadomie nie zadecydowa o realizacji podobnego przedsiwzicia, w przypadku Paradyzji okolicznoci praktycznie wymusiy tak decyzj. Ju w pierwszym dniu pobytu Rinah mg przekona si, i mimo zrozumiaych odmiennoci i specyficznych obyczajw lokalnych, w Paradyzji yje si do zwyczajnie jak na niezwyke warunki orbitalnej kolonii, liczcej sobie ju prawie sto lat istnienia. Budowa tego niezwykego tworu inynierii kosmicznej trwaa dugie lata, pochaniajc niemae kwoty, jednak Ziemia wci liczya na przyszy dopyw tanich surowcw i bez protestu kredytowaa miae i kosztowne pomysy Cortazara i jego wsppracownikw. Gdy jednake zakoczono prace przy budowie Paradyzji i wszczto eksploatacj pierwszych odkrywek na Tartarze, staa si rzecz niespodziewana: Cortazar oznajmi, i nie zamierza nadal uznawa zwierzchnictwa swych ziemskich mocodawcw i ogosi niezaleno Paradyzji oraz jej suwerenno nad planet Tartar wraz z jej bogactwami. Ziemia - twierdzi przywdca paradyzyjskiego spoeczestwa - bdzie pacia za dostawy surowcw wedug obowizujcych cennikw, dostarczajc Paradyzji tego wszystkiego, czego jej mieszkacy nie s w stanie sami wytworzy, a wic przede wszystkim ywnoci i najnowoczeniejszego sprztu technicznego... Na protesty oburzonych Ziemian Cortazar mia jakoby odpowiedzie, i tworzc Paradyzj nie budowa hotelu robotniczego dla tartaryjskich grnikw i geologw, lecz miejsce do ycia dla normalnego, w peni rozwinitego, wolnego spoeczestwa. Teraz dopiero, poniewczasie, ziemscy dostawcy doszli do wniosku, i Cortazar nosi si od samego pocztku z zamiarem uniezalenienia Paradyzji. Zrozumiaa staa si na przykad stosowana od pocztku praktyka niedopuszczania adnych obcych specjalistw do udziau w budowie sztucznej planety. Pierwsz inwestycj na orbicie Tartaru - i

jedyn, w ktrej uczestniczyli inynierowie z Ziemi - bya platforma orbitalna, stanowica port przeadunkowy. Od chwili jej uruchomienia, przez dugie lata nikomu nie zezwolono na odwiedzenie budowanej, a pniej - gotowej ju Paradyzji. Cortazar najwyraniej obawia si infiltracji ziemskich agentw do nowo tworzonego, odrbnego wiata. Zasoby Tartaru, rozsdnie eksploatowane, mogy wystarczy na tysice lat istnienia i rozwoju orbitalnej metropolii, a nawet na zbudowanie kilku nastpnych sztucznych planet. Ziemia za, stojc w obliczu godu surowcowego, miaa do wyboru: albo milcze i paci dan cen za tartaryjskie dostawy, albo... si przywrci swe panowanie nad planet. To drugie rozwizanie, zwaszcza w pierwszych latach istnienia Paradyzji, byoby do proste ,w realizacji, lecz nie obyoby si bez ryzyka zgadzenia caej ludnoci zbuntowanej "prowincji". Nie miecio si to w kanonach moralnych obowizujcych na Starym Globie. Wybrano zatem pierwszy wariant, co z kolei pozwolio Paradyzyjczykom na okrzepnicie i stworzenie wasnego systemu obronnego, opartego - o ironio! - na dostarczonych z Ziemi rodkach technicznych i militarnych... Zapanowa wic pewien szczeglny rodzaj rwnowagi pomidzy Paradyzj a Ziemi, oparty na potrzebach obu stron; potrzebach tak istotnych dla bytu obydwu spoeczestw, e kade naruszenie tej rwnowagi stanowioby zapewne katastrof dla kadego z nich... "To zupenie bez sensu! - myla Rinah, suchajc podczas niadania wywodw Alviego na temat rzekomego zagroenia Paradyzji przez Ziemi. - Przecie oni musz nie gorzej od nas zdawa sobie spraw z sytuacji. Mona by wprawdzie teoretycznie wyobrazi sobie, e Ziemia jednym uderzeniem jdrowym likwiduje stupidziesiciomilionow spoeczno ludzk... Ale nawet tak drastyczne rozwizanie owego zamierzchego konfliktu - pomijajc ju ca moraln ohyd podobnego posunicia spowodowaoby dug przerw w dostawach niezbdnych surowcw, dewastacj istniejcych urzdze wydobywczych, utrat wszystkich miejscowych specjalistw i caej siy roboczej, ktr na nowo trzeba by sprowadzi z Ziemi... i zbudowa dla nowych osadnikw now Paradyzj. A kto zagwarantuje, e... nie powtrzy si ta sama historia?" Nie wypowiedzia jednake tych argumentw wobec swego przewodnika, nie chcc wdawa si od pierwszego dnia w rozwleke polityczne dysputy. Wychodzc z baru Rinah spojrza w lustro i przypomnia sobie o grzebieniu. Jego wosy, z trudem przygadzone rano doni, po wczorajszej kpieli wyglday jak somiana strzecha. Nie zwracao to wprawdzie niczyjej uwagi - bo jak dostrzeg Rinah, rozwichrzone czupryny byy tu wida modne, wielu przechodniw nosio wosy w podobnym nieadzie - lecz on sam nie czu si z tym najlepiej.

- Gdzie mgbym dosta grzebie? - spyta Alviego, gdy szli wzdu gwnego korytarza, mijajc magazyny z odzie i innymi wyrobami codziennego uytku. - Waciwie... - Alvi zawaha si. - No, jeli ju koniecznie musisz si czesa... Zreszt, w twoim przypadku, nie ma to chyba znaczenia. Chod, poszukamy... Grzebieni nie byo w kilku kolejnych magazynach. - Wobec tego chyba bd musia ostrzyc si do goej skry - umiechn si Rinah. - O, nie, nie! Tego nie radz ci robi, to byoby... bardzo niepodane! Alvi zaoponowa z dziwn gwatownoci, biorc wida na serio art Rinaha. - Czy... dugo wosw ma jakie specjalne znaczenie? - Hm... - Alvi przez chwil milcza, jakby ukadajc w mylach odpowied. W kadym razie ysemu zawsze trudniej... - Nie rozumiem. Alvi zrobi nieokrelony ruch doni - jakby, chcc co wskaza, zrezygnowa w poowie gestu. - Nie ma o czym mwi. Jaki grzebie musi si znale. To, co znaleli w jednym z nastpnych kioskw, wywoao nieme zdumienie Rinaha. Grzebie, ktry otrzyma z automatycznego dozownika - cho fabrycznie opakowany w przejrzyst foli ze znakami znanej ziemskiej firmy i napisem "Made for Paradisia only" - przypomina raczej grabie. Rinah oglda przez chwil ten dziwny przyrzd, ktrego zby rozmieszczone byy w centymetrowych odlegociach. - Bardzo dobry! - zauway Alvi z ca powag. - Korzystamy tylko z dostaw renomowanych producentw. Rinah powstrzyma si od wszelkich pyta. Zgodnie z rad Mac Leoda przesta si dziwi i prbowa zrozumie. Przyczesa wosy. Efekt by niewiele lepszy, ni gdyby zrobi to przy uyciu wasnych piciu palcw. Na razie wyjanio si tylko, dlaczego wszyscy chodz tu le uczesani... - Czy mgby odpowiedzie mi krtko, najkrcej jak potrafisz... - Rinah zawaha si, patrzc w twarz Aviego, gdy zmczeni wdrwk po zakamarkach pitra przysiedli w niewielkim pomieszczeniu klubowym u koca gwnego korytarza. - Czym yj mieszkacy Paradyzji? Co motywuje ich dziaania? Potrzebny mi jest jaki klucz do zrozumienia tego wiata... Alvi patrzy w obraz telewizyjny wywietlany na jednej ze cian. Powoli popija lemoniad i wyranie zwleka z odpowiedzi. - Chcc o was pisa, musz wczu si w wasz sposb mylenia - cign Rinah, sdzc, i jego przewodnik mg nie zrozumie zadanych pyta. -

My, na Ziemi, pracujemy nie tylko dla przyjemnoci, ale te nie wycznie z obowizku i koniecznoci. Wielu z nas ma jakie czysto materialne cele: lepsze warunki mieszkaniowe, bardziej wyszukane przedmioty codziennego uytku, lepsze jedzenie, wykwintniejsze ubranie... U was motywy te nie maj zastosowania. W warunkach ograniczonej przestrzeni kady moe mie tylko tyle miejsca i tyle rzeczy, ile przypada z rwnego podziau. Nie mona mie niczego wicej, ni maj inni, a zatem... - Mylisz si! - Alvi patrzy wci w obraz telewizyjny, pokazujcy jakie scenki baletowe. - Mona mie wicej, mona take mie mniej. To zaley od biecej oceny kadego z nas. - Kto was ocenia i na podstawie jakich kryteriw? Wadze? - Tutaj nie ma wadz... W kadym razie nie ma takiej wadzy, jak znacie wy, Ziemianie. - Kt wic rzdzi? - Tutaj, w Paradyzji, rzdzi Prawo. Wszelka wadza, jakakolwiek by bya, nawet bardzo mdra i sprawiedliwa, nie jest w stanie ustrzec si przed subiektywizmem. W naszych warunkach nie moemy pozwoli sobie na subiektywizm w rzdzeniu. Prawo jest obiektywne i podporzdkowuje wszystkich bez wyjtku potrzebom i interesom caego spoeczestwa. Nigdzie takie podporzdkowanie nie jest do tego stopnia niezbdne, jak wanie tutaj, w naszym sztucznym wiecie. - Nie wyobraam sobie realizacji takich obiektywnych rzdw... - A jednak jest to realne i funkcjonuje tutaj od dziesicioleci. Widzisz, wedug nas kady sposb kierowania spoeczestwem jest realny i skuteczny, jeli spoeczestwo rozumie i akceptuje taki wanie system rzdzenia, uznaje jego suszno i konieczno... Pytae o motywacje naszych dziaa. S one dwojakiego rodzaju, lecz nie maj nic wsplnego z powikszaniem stanu posiadania. Paradyzja jest jedynym naszym wasnym miejscem we Wszechwiecie, a Tartar - jedynym rdem naszego utrzymania. Pierwszym motywem naszych dziaa jest duma z dokona wielu pokole Paradyzyjczykw: z pustych metalowych pude skonstruowalimy jedyny w swoim rodzaju wiat, sztuczn planet, jakiej nie ma w caym poznanym Kosmosie... wiadomo faktu, e jestemy obywatelami tak niezwykego wiata, kae nam powica cay nasz wysiek dla jego istnienia i ulepszania. Paradyzji grozi wiele niebezpieczestw, a kady z nas doskonale zdaje sobie spraw, i jego indywidualne istnienie jest nierozerwalnie zwizane z istnieniem naszej planety. Std pene zrozumienie i akceptacja wszelkich ogranicze i nawet pewnych niedogodnoci codziennego ycia. Wszystko tutaj podporzdkowane jest bezpieczestwu i ochronie naszego wiata. Z tym wie si druga motywacja, kierujca czynami Paradyzyjczyka: wiadomo, e od

rzetelnoci pracy kadego obywatela zaley nasza potga, ktr przeciwstawi moemy siom sigajcym po bogactwa Tartaru. To jest odpowied na twoje pytania: nasz motywacj jest wiadomo wsplnoty caego spoeczestwa. Wszystko jest tu wsplne: yjemy razem i tylko razem moemy ulec zagadzie, nikt jej nie ujdzie w krytycznej chwili... - To nie jest motywacja, lecz obsesja! - achn si Rinah. - Jak mona y w cigym poczuciu oblenia, w nieustannym lku, podporzdkowujc mu wszelkie dziaania... - Ze wszystkim mona si oswoi. - Alvi umiechn si melancholijnie. Zwaszcza gdy stan taki trwa od pokole, gdy od dziecka ma si wiadomo, e tylko metalowa ciana dzieli nas od kosmicznej prni... Chciae, abym pomg ci przyswoi nasz sposb mylenia... To trudne, bardzo trudne. To kwestia uksztatowania psychiki, wyobrani... Ktry z naszych socjologw wyjaniby ci to moe lepiej ni ja... Tak, to jest dobra myl! Sprbuj umwi ci z socjologiem, znam kilku. Mog nawet zaraz z kim porozmawia! Alvi wsta z krzesa i podszed do miejsca na cianie, gdzie widnia szereg czujnikw dotykowych. Przebieg po nich palcami. Dwiki muzyki, towarzyszcej baletowym popisom, przycichy nagle, a w rogu ekranu, w kwadratowym wycinku na tle obrazu telewizyjnego pojawia si twarz brodatego mczyzny o dugich, rozwichrzonych wosach. - Witaj, Zeb! - powiedzia Alvi w kierunku ekranu. - Czy miaby troch czasu, by zaj si naszym gociem z Ziemi? Chodzi ; a kilka fachowych wyjanie... - Kiedy? - brodacz nie wyglda na uradowanego propozycj. - Moe dzi? - Wolabym jutro, przed poudniem. - Zgoda. Mamy duo czasu - umiechn si Alvi. - Skontaktujemy si z rana. Dzikuj, Zeb. Twarz z rogu ekranu znikna, dwik telewizyjny wrci do normalnego, umiarkowanego natenia. - Syszae - powiedzia Alvi, siadajc znw obok Rinaha. - Pojedziemy do niego jutro. - Pojedziemy? - Tak, wind na dwunasty poziom. Bd musia zaatwi zezwolenia, ale z tym nie powinno by kopotu... - Zezwolenia? Na przejazd wind? - Tak. Na zmian poziomu. Migracje midzypoziomewe podlegaj kontroli... - Czy tutaj nie wolno porusza si swobodnie nawet po wntrzu segmentu? - Wolno, jeli zezwoli na to Centrala.

- Czy to te... ze wzgldu na bezpieczestwo? - A eby wiedzia! - Alvi wyranie zniecierpliwi si tym razem, wyczuwajc w pytaniu Rinaha odcie drwiny. - Wanie tak! Musisz to wreszcie zrozumie! Nasze Prawo nie jest kup bezsensownych zakazw. Kade dziecko wyjani ci, dlaczego nie mona przemieszcza si wewntrz Paradyzji wedle wasnego widzimisi. Wszystko wynika z regu bezpieczestwa i porzdku i nie musisz we wszystkim wietrzy dziaa policyjno-kontrwywiadowczych. Kade dziecko... - Mwie, e na tym pitrze nie ma dzieci, a na inne nie mog w tej chwili pojecha, bo nie mam zezwolenia. Bdziesz wic musia sam mi to wyjani - zaartowa Rinah, by rozadowa sytuacj. Alvi umiechn si i pooy mu do na ramieniu. - Wybacz, uniosem si... - powiedzia cicho. - Rozumiem ci. Wszystko tu jest inne, a tam, u was, wygaduj bzdury o Paradyzji... Ale zrozum take mnie... Jestemy tu wszyscy gorcymi patriotami i nie pozwalamy podejrzewa naszych wadz o jakie idiotyczne pomysy. Bo przecie Paradyzja to nasza jedyna ojczyzna, cho tak inna od twojej. Ale, na szczcie, wszystko tutaj da si logicznie wyjani. Wystarczy troch wiadomoci z elementarnej fizyki. Ot, jak wiesz, w ukadzie swobodnie wirujcym, a takim przecie jest Paradyzja, kada zmiana momentu bezwadnoci powoduje zmian prdkoci wirowania. Przemieszczenie jakiej masy wzdu promienia, wyprowadzonego ze rodka obrotu, powoduje zmian momentu bezwadnoci. Sowem, gdyby we wszystkich segmentach wszyscy naraz przenieli si z dolnych piter na grne, to prdko wirowania zmniejszyaby si znacznie, a co za tym idzie, zmniejszyaby si te sia odrodkowa, zapewniajca nam sztuczn grawitacj.... Czy teraz rozumiesz, dlaczego wszelkie wdrwki z pitra na pitro podlegaj kontroli komputera, regulujcego ruch obrotowy i utrzymujcego sztuczn grawitacj na staym poziomie? - Przepraszam ci! Teraz zrozumiaem. - To dobrze. Moe ten przykad przekona ci, e wszelkie pojcia, ktre przywioze z Ziemi, tutaj musza ulec rewizji. Proste analogie zawodz w tak rnych ukadach, jak naturalna planeta i sztuczny twr w rodzaju Paradyzji. Tu obowizuj raczej prawa statku kosmicznego i nie wolno o tym zapomina. Staramy si, by prawa ludzkiej jednostki byy realizowane o tyle, o ile nie jest to sprzeczne ze zbiorowym bezpieczestwem caej planety. Nigdzie dziaanie pojedynczego czowieka nie wpywa w takim stopniu na los planety, jak wanie tutaj. Nie kontrolowane przemieszczanie si z pitra na pitro powoduje zmian cienia dla wszystkich mieszkacw wszystkich piter i sektorw! Nie kontrolowane wdrwki z sektora do sektora przesunyby rodek masy caego ukadu, a

wic take rodek obrotu caej Paradyzji, ktra zaczaby obraca si ekscentrycznie! Widzisz wic, e wikszo naszych praw i przepisw nie wynika z przesanek politycznych czy spoecznych, nie stanowi, jak si u was mwi: ograniczania praw i swobd ludzkich. To po prostu czysta fizyka, to konsekwencja istnienia takiego wanie, nowego i niespotykanego nigdzie wicej sztucznego wiata, jak ten... - Przekonae mnie! - Rinah pojednawczo ucisn ramie Alviego. - A musz ci si przyzna, e pewien mj przyjaciel prbowa mi przed moim odlotem udowodni, e yjecie tu jak winiowie... - Gupstwa! - Alvi rozemia si szeroko. - Kady jest w pewnym stopniu winiem swojej planety. Czy Ziemia jest wizieniem swych mieszkacw dlatego tylko, e zaledwie nieliczni z nich mog podrowa na inne planety? Zreszt c to jest wolno? - Wolno, jak twierdzi nowoczesna filozofia, to wiadomo ogranicze, ktrym czowiek podlega... - wtrci Rinah. - My mwimy, e wolno uzyskuje si przez uwiadomienie sobie braku moliwoci innych ni ta, ktrej realizacj jest nasz wiat... Po prostu, wedle staroytnego przysowia, "gow muru nie przebijesz"... Tym murem jest skorupa naszej sztucznej planety... Choby j nawet przebi, bdzie to twoj zgub i zagroeniem dla pozostaych... Od chwili, gdy nasi przodkowie postanowili urzeczywistni miay projekt Cortazara, nie ma ju odwrotu ani innych drg. Mona by powiedzie, e Paradyzja, jako skoczona i doskonaa idea powstaa w chwili, gdy j wymylono. Jej materialna realizacja jest tylko potwierdzeniem susznoci pierwotnego planu... - Czy rzeczywicie wszystko zrealizowano zgodnie z zaoeniami projektu? - W oglnych zarysach, tak. W szczegach oczywicie poczyniono pewne zmiany, ulepszenia. Ale kiedy czyta si dzieo Cortazara, odnale w nim mona genialn, dalekowzroczn wizj dzisiejszej Paradyzji. Wyjanienia Alviego tchny szczerym entuzjazmem. Rinah wyczuwa w nich gbokie przekonanie o susznoci wszystkiego, co stanowi rzeczywisto tego niezwykego wiata. Jedynie jzyk, jakiego uywa mody historyk, wyda si Rinahowi troch sztywny i schematyczny, brzmiaa w nim publicystyczna frazeologia... Zbyt jednak mao zna tutejszy jzyk potoczny, by oceni, do jakiego stopnia usyszane zdania pochodziy z jzyka oficjalnych komunikatw... Na ekranie telewizyjnym pojawi si barwny symbol, w goniku zabrzmiay tony melodyjnego sygnau. Po chwili obraz wypeni si twarz lektora, podajcego biece informacje. "Dzisiejszy poranny alarm - mwi lektor - wykaza pen gotowo sub specjalnych oraz sprawne dziaanie ludnoci wszystkich segmentw.

Moemy by spokojni o nasze bezpieczestwo i pewni, e w przypadku rzeczywistego zagroenia zdoamy opanowa kad sytuacj". Na obrazie pokazano kilka migawek z porannego alarmu: biegncych dyurnych, ludzi w fotelach przed pulpitami kontrolnymi, porzdkowych regulujcych ruch na korytarzach. "Nasz system bezpieczestwa zewntrznego wzbogaci si o kolejny piercie obrony. Siy ochrony planety otrzymay do dyspozycji cztery nowe platformy orbitalne uzbrojone w rakiety typu Epsilon-Theta oraz wyposaone w lokalizatory dalekiego ledzenia". Pokazano kilka uj obiektw kosmicznych, najeonych wyrzutniami rakietowymi, z odzianymi w prniowe skafandry oddziaami obsugi, a po chwili komentator cign dalej: "Na Tartarze zanotowano dzi szereg wstrzsw o sile od omiu do dziesiciu stopni w rejonach na pnoc od rwnika, w okolicy baz wydobywczych okrgu B. Ponadto zaobserwowano trzy nowe tornada, formujce si nad Kontynentem Zachodnim. Tajfun numer 412 czyni dalsze spustoszenia okolic na poudniowy wschd od kosmodromu numer 12". Obraz ukaza kilka statycznych fotografii jakich zrujnowanych budowli i poamanych konstrukcji. Jakby dla zrwnowaenia tych niepomylnych wieci, przez nastpnych kilka minut lektor wygasza pochway pod adresem rnych grup wydobywczych, ktre w ostatnim czasie osigny najlepsze wyniki w pracy na Tartarze. Potem w miejsce lektora pojawia si twarz kobiety. Rinah przyjrza si jej uwanie. - Kto to jest? - spyta, trcajc Alviego. - To Zinia Vett, dziennikarka. Do popularna posta. Pod obfitym makijaem Rinah rozpozna sw towarzyszk podry promem. Z miym umiechem - tym samym, ktrym egnaa go w hali dworca rakietowego - informowaa widzw o wydarzeniach kulturalnych, imprezach rozrywkowych i wystawach sztuki, odbywajcych si w rnych segmentach Paradyzji. "Od wczorajszego wieczora gocimy w Pierwszym Segmencie znanego ziemskiego pisarza, znawc zagadnie osadnictwa kosmicznego i wielkiego przyjaciela naszej planety, Rinaha Devi. Nasz go zamierza bliej pozna ycie Paradyzji, by napisa ksik, dementujc plotki i oszczerstwa, ktrymi wrogie nam siy otumaniaj ludno innych planet. Witamy miego gocia i mamy nadziej, e bdzie czu si doskonale przez cztery tygodnie swego pobytu w naszej planecie". Umiech Zinii, ktry posaa z ekranu, by tym razem adresowany najwyraniej wycznie do Rinaha. - Widziaem j w porcie tranzytowym - wyjani Rinah. - chyba wracaa z

Tartaru. To pikna kobieta. - Te tak uwaam - zgodzi si Alvi. - Cieszy si ogln sympati. Tymczasem na ekranie - ku zdumieniu Rinaha - pokazano jego samego, z rozkudan, wilgotn czupryn i walizk w doni, opuszczajcego komor kontroln. Potem zobaczy siebie nad talerzem; owsianki i usysza wasne sowa: "Mam nadziej, e w cigu dwch-trzech dni zaaklimatyzuj si tutaj i bd w stanie zacz pracowa. Staram si was zrozumie... Czytaem wiele o historii powstania Paradyzji, nim tutaj przybyem... My, spoeczestwo Starego Globu, mylimy o was z sympati i podziwem". Byy to rzeczywicie zdania, wypowiedziane przez niego w rozmowie z Alvim, lecz wyrwane z rnych kontekstw i zestawione razem w innym porzdku, z wycitymi niektrymi sowami... W sumie tworzyy wypowied, ktrej - w takiej formie - nigdy nie wygosi. - Skd oni to maj? - Co takiego? - Film ze mn i fragmenty naszej rozmowy. - Normalnie. Z rejestracji Centrali. - Czy to znaczy... - Rinah przerwa, przypominajc sobie przebieg wideofonicznej rozmowy Alviego z socjologiem. - Gdy rozmawiae z tym... Zebem, chyba tak si nazywa? Wic podczas tej rozmowy nie mwie do adnego mikrofonu, nie zauwayem te kamery wizyjnej. W jaki sposb twj gos i obraz dociera do rozmwcy? - Tutaj, pod ekranem telewizyjnym - wskaza palcem Alvi podchodzc do ciany - jest mikrokamera i kierunkowy mikrofon. Podczas rozmowy wideofonicznej s one wykorzystywane do przekazywania obrazu i dwiku do pokoju wybranego rozmwcy. - A gdy nie korzysta si z wideofonu? Czy kamera jest wyczona? - Nie. Wszystkie kamery i mikrofony w kadym pomieszczeniu dziaaj bez przerwy. - Wic... s te inne? - Tak, w kadej cianie i w naronikach pokoi. To take element systemu zabezpiecze. Zdaje si, e wspomniaem ci o tym? - Chyba tak... Mwie, e nie polegacie na subiektywnych obserwacjach. Czyby wic... te kamery i mikrofony przekazyway informacje do komputera? - Oczywicie. Jake bez tego Centrala mogaby zna sytuacj w kadym zaktku planety... Wiesz przecie, e zachowanie grup ludzi, a nawet pojedynczych osb moe mie wpyw na bezpieczestwo caoci. - Wiem... - potwierdzi Rinah i zamyli si gboko.

ROZDZIA VII Paradyzja jawia si wiatem niewtpliwie dziwnym i niezwykym, lecz - jak Rinah mg przekona si ju w pierwszym dniu pobytu - wystarczyo kilka prostych wyjanie, udzielonych przez kompetentnego przewodnika, by kada jej zagadkowa waciwo staa si jasna i zrozumiaa. Ten wiat suy potrzebom zamieszkujcych go ludzi, a niezwyko sytuacji, w jakiej trwa od stulecia, sprawiaa, e powstay tu szczeglne metody i sposoby rozwizywania jego codziennych problemw. Sztuczna planeta, ktrej metalowe ciany oddzielay stref ycia od oceanu pustki, przez cay czas swego istnienia znajdowaa si w stanie szczeglnej "rwnowagi chwiejnej", stosunkowo saby bodziec, zewntrzny czy wewntrzny, mgby wytrci j z tego stanu, powodujc totaln zagad. Ludno, yjca od paru pokole w warunkach cigego zagroenia, zaakceptowaa w stan jako jedyn moliwo. Wiedzc, e nie sposb niczego zmieni, czowiek przestaje wysila umys nad bezowocnymi spekulacjami i zaczyna urzdza si najlepiej, jak to moliwe w danej sytuacji. - Tutaj jest ju "koniec wiata" - powiedzia ze miechem Alvi, gdy stanli przed gadk pyt, koczc gwny korytarz. - Gdyby ta ciana bya przezroczysta, zobaczyby czarn otcha Kosmosu, przez ktry nieustannie eglujemy. Czasem myl, e powinny tu by okna. Jest to, rzecz jasna, technicznie niemoliwe: ta ciana skada si z kilku warstw rnych materiaw, odpornych na dziaanie wszelkich moliwych czynnikw, zagraajcych caoci naszego wiata. Ale okno takie miaoby ogromne znaczenie psychologiczne: pomagaoby kademu uwiadomi sobie wasn mao i sabo wobec Wszechwiata, wasn bezsilno w obliczu tego wszystkiego, co nam grozi w razie awarii powoki. Wiesz, u nas kade dziecko, od najmodszych lat, przyzwyczajane jest do tej myli, ju w przedszkolu prowadzi si wycieczki malcw do komory ochronnej, by pokaza im ostatni granic, dzielc nas od prni... - Co to jest "komora ochronna? - spyta Rinah. - Pjdziemy tam ktrego dnia. Jest to przestrze pomidzy wewntrznymi a zewntrznymi cianami skorupy. Jak wiesz, kady segment Paradyzji ma ksztat walca, lecz nie caa jego wewntrzna przestrze wykorzystywana jest na pomieszczenia uytkowe. Cz uytkowa to jakby prostopadocienne pudo wpisane w walec. Jest ono podzielone na sto pidziesit poziomw, lecz na dole, u gry. i po bokach tego prostopadocianu pozostaj wolne przestrzenie pomidzy cianami puda i zaokrglon powierzchni zewntrzn walca. Tam mieszcz si rne urzdzenia i instalacje, obsugujce segment, ale wikszo tej przestrzeni pozostaje pusta. Wypenia je jedynie szkielet konstrukcji nonej, na ktrej

opiera si wewntrzny prostopadocian. Mwic obrazowo, yjemy w ogromnym, wielopitrowym gmachu zamknitym w cylindrycznym naczyniu... - Nabitym w butelk! - zaartowa Rinah. Twarz Alviego spowaniaa nagle, rozejrza si niespokojnie. - Powstrzymaj si od podobnych porwna - powiedzia z nag zoci. Tobie moe to nie zaszkodzi; lecz... trzeba mie wzgld na suchaczy! - Nie rozumiem - Rinah patrzy na swego przewodnika, oczekujc wyjanienia przyczyn jego gwatownej reakcji. - Trudno mi to wyjani. Po prostu w twoim arcie, niewiadomie by moe, zabrzmiaa aluzja. Centrala nie analizuje intencji, lecz znaczenie sw. - Przepraszam... - bkn Rinah, nadal nie rozumiejc. - Rzeczywicie nie miaem na myli niczego innego oprcz obrazowego porwnania... - W kadym razie uwaaj - Alvi jakby nieco si uspokoi. - Bd co bd, ty take podlegasz naszym kodeksom. A wracajc do tematu, chciabym ci powiedzie jeszcze jedno. U was, na Ziemi, czsto pono syszy si zarzuty dotyczce ogranicze, jakim tutaj podlegamy. Musisz by przekonany o tym, e nie ma tu adnych ogranicze poza tymi, ktre wynikaj z praw fizyki i zwykych, w caym cywilizowanym Wszechwiecie uznanych prawspoecznego porzdku. Na planecie naturalnej, otwartej, takiej jak Ziemia" te fizyczne ograniczenia te istniej, cho s zupenie inne. Zyci z nimi, nie zauwaacie ich nawet. Tutaj nie mona przebi skorupy zewntrznej, by wydosta si z Paradyzji, a u was nie mona podskoczy tak wysoko, by si trwale oderwa od Ziemi. Ot i wszystko. Wszelkie idiotyzmy na temat naszego przymusowego zamknicia wewntrz planety s taka sam bredni, jak krytykowanie ziemskiej grawitacji. Chciabym, aby to byo jasne i niech to znajdzie odpowiedni wyraz w twojej przyszej ksice. Wolno czowieka to bardzo le zdefiniowane pojcie! - Ustalilimy ju - zauway Rinah - e czowiek staje si wolny wwczas, gdy nic i nikt nie krpuje jego dziaa w granicach wyznaczonych przez obiektywne koniecznoci. Rozumiem wasze ograniczenia i nie zamierzam ich kwestionowa... - Jednake nasi filozofowie - przerwa Alvi - s bardziej precyzyjni w okrelaniu pojcia wolnoci. Bo c to s te "obiektywne koniecznoci", o ktrych mwisz? Czy nie jest to temat do nie koczcych si dysput i sporw? W naszym pojciu wolno osiga si przez uwiadomienie, e wszystko, co nas ogranicza, jest konieczne. Krcej mwic, wolno - to wiadomo braku alternatywy, innej moliwej rzeczywistoci dla naszego wiata ni ta, w ktrej yjemy. Nasza wolno to wiara w optymalizacj. Centralny System Zabezpiecze kalkuluje bezstronnie i to on wanie

okrela, co w danej chwili i sytuacji jest konieczne dla przetrwania tego wiata. Byo pne popoudnie. Niezmordowany Alvi oprowadzi Rinaha po przernych zaktkach pitra, pokazujc mu wszystko, co suyo mieszkacom w ich codziennym yciu. Wybiera z rozmysem, wedug dobrze opracowanego planu, najbardziej interesujce obiekty, dajce przybyszowi pojcie o zainteresowaniach, rozrywkach i warunkach ycia mieszkacw. Pokaza Rinahowi sal widowiskow, gdzie wanie odbywaa si prba zespou muzycznego, pywalni z trenujcymi zawodnikami, par magazynw z podstawowymi Artykuami codziennego uytku, kilka zakadw usugowych, biuro projektowo-konstrukcyjne urzdze automatycznych, zakad konserwacyjno-remontowy i miejscow przychodni lekarsk. Byo tego dostatecznie duo, by Rinah poczu zmczenie - mimo e odlegoci byy niewielkie, a powierzchnia caego pitra nie przekraczaa dwch kilometrw kwadratowych. Ludzie pracowali pilnie, wida byo, e znaj swoje obowizki i staraj si jak najsumienniej je wypenia. - Jestemy tu jakby jedn rodzin. Obowizuje podzia pracy - wyjania Alvi. - Kady musi zrobi, co do niego naley, by cao moga prawidowo funkcjonowa. ycie nasze sprowadza si, w gruncie rzeczy, do tego, by umoliwia sobie ycie. Jak zreszt wszdzie, na kadej z zamieszkanych planet. Czowiek musi je, spa, ubiera si, zaywa rozrywek, uprawia sporty, tworzy dziea sztuki, uczestniczy w yciu kulturalnym. To s potrzeby osobiste. Natomiast dla spoeczestwa jako caoci wane s jeszcze takie dziedziny, jak porzdek i bezpieczestwo, ochrona przed zewntrznymi wrogami, no i oczywicie praca na Tartarze, ktrej efekty s podstaw naszego bytu. Z tym wie si eksport surowcw i import wszystkiego, co nam potrzebne do ycia, zwaszcza ywnoci i produktw nowoczesnej techniki. Jednym sowem, nie rnimy si w zasadzie od kadego innego spoeczestwa. Tylko warunki, w jakich odbywa si nasza praca, s inne ni na przykad u was. Obowizuje nas ostrzejsza dyscyplina, konieczna dla sprostania wymogom naszej rzeczywistoci. Tutaj nie mona sobie pozwoli na dowolny wybr rodzaju zajcia, typu wyksztacenia i specjalizacji. Liczba miejsc pracy w kadej dziedzinie jest cile okrelona. Nie moemy, na przykad, mie zbyt wielu elektronikw kosztem niedoboru pracownikw sub porzdkowych. Musimy mie take zapewnion sta kadr do prac wydobywczych na Tartarze... - To pewnie najwikszy problem? - zauway Rinah. - Mao jest chyba ochotnikw do tej niebezpiecznej pracy... - Problemu nie ma adnego - umiechn si Alvi. - Rodzaj i miejsce pracy, do ktrej kierowani s mieszkacy, wynika po, prostu z obiektywnej oceny

kadego z nas, a precyzyjny system, biorcy pod uwag wszystkie cechy osobowe czowieka, ustala, co w czowiek moe i powinien robi w najbliszym czasie. Im wysza jest ocena, tym wiksze znaczenie maj chci, wyraane przez obywatela. Nisko oceniony nie ma prawa wyboru: musi robi to, co mu przypadnie w podziale zaj. - Ach, rozumiem... - zamyli si Rinah. W milczeniu ruszyli w kierunku najbliszej jadodajni, bo zbliaa si pora obiadu. ROZDZIA VIII Cyfry w rogu obrazu telewizyjnego wskazyway godzin szesnasta z minutami, gdy Rinah, zmczony wycieczk po pitrze, znalaz si; znowu w swoim pokoju. Teraz dopiero mg po raz pierwszy obejrze dokadnie wszystkie szczegy wntrza tego niewielkiego pomieszczenia. Pokoik mia ksztat zbliony do kwadratu o powierzchni niewiele ponad dziesi metrw kwadratowych. W kadej ze cian widoczne byy przejrzyste drzwi, ktre przy zblieniu doni odsuway si bezszelestnie. Pomidzy tymi drzwiami, na dywanowej wykadzinie podogi, biegy wydeptane szlaki, krzyujce si na rodku pokoju, Co pewien czas ktre z drzwi otwieray si, jaki czowiek przechodzi szybko przez pomieszczenie, nie rozgldajc si na boki i nie odzywajc si ani sowem, by wyj przeciwlegymi drzwiami. Jeden z naronikw zajmowa obszerny tapczan, w drugim - przodem do ciany, na ktrej wywietlano obraz telewizyjny, stay dwa fotele. Pozostae wolne miejsca pod cianami byy zabudowane szafkami i schowkami. Pominwszy cigy ruch przechodniw, mona by porwna to wntrze do zwykego, redniej klasy jednoosobowego pokoju hotelowego. Rinah odnalaz na cianach czarne kropki, ktrych dotkniciu powodowao, e szkliwo tracio przejrzysto. Zasoni wszystkie cztery ciany, potem zbada powierzchnie drzwi i stwierdzi, e mona je zablokowa przez dotknicie odpowiedniego czujnika. Zablokowa wszystkie drzwi i dopiero teraz poczu si swobodniej. Nikt ju nie defilowa przez jego pokj, nikt nie zaglda przez ciany. Zdawa sobie spraw z utrudnienia, jakie stanowi to dla innych mieszkacw, lecz uzna, e mog si pomczy przez czas jego pobytu, obchodzc jego pokj przez ssiednie pomieszczenia. azienki nie mg obejrze, gdy wci bya zajta przez ssiadw, jej ciany byy nieprzejrzyste, a wskie drzwiczki w rogu pokoju zablokowane. Rinah usiad w fotelu i przyjrza si maej tablicy rozdzielczej z rzdami przyciskw, ktra bya przytwierdzona do wskiego stolika, a raczej

pulpitu, wystajcego ze ciany pod ekranem telewizyjnym. Odszuka przycisk oznaczony odpowiednim piktogramem i wyczy obraz telewizyjny. Po znikniciu obrazu ciana w tym miejscu nie rnia si niczym od reszty jej powierzchni, pozostay tylko wietliste cyfry zegara. Inne przyciski, oznaczone obrazkowymi symbolami, suyy do regulacji natenia wiata, jaskrawoci obrazu na ekranie, natenia dwiku pyncego z gonika umieszczonego w rodku sufitu. Byy tam take oznaczone cyframi przyciski dc, wywoywania abonentw wideofonicznych i kilka innych, ktrych przeznaczenia Rinah nie umia odgadn na podstawie piktograficznych oznacze. Dotkn jednego z tych tajemniczych przyciskw. W goniku rozleg si krtki sygna brzczyka, a potem gos, nagrany na tamie powtrzy kilkakrotnie: "Tu Informacja Centralna". - Przepraszam, pomyka... - powiedzia Rinah, a gonik zamilk. Sprbowa dotkn nastpnego przycisku. "Tu Centralny Rejestr Mieszkacw - powiedzia gonik.-Rinak Defi 152718497, stan wskanika SC na dzie dzisiejszy, godzina szesnasta, minuta trzydziesta druga: 0,981". Rinah umiechn si, syszc znieksztacon wymow swego imienia i nazwiska. Paradyzyjczycy mieli trudnoci z niektrymi spgoskami, zauway to ju wczeniej. Rwnoczenie z informacj sown na cianie przed Rinahem zajarzyy si dwie wymienione liczby. Pierwsza z nich - jak stwierdzi, spojrzawszy na swj identyfikator - bya numerem porzdkowym. Znaczenia drugiej nie rozumia. Gonik zamilk, po chwili zgasy take cyfry na cianie, a Rinah podj dalsze eksperymenty z przyciskami. "..Informator o aktualnym stanie praw planety Paradyzja - odpowiedzia gonik na nastpny przycisk. - Prosz zada pytanie". - Dzikuje, przepraszam - bkn Rinah, nie znajdujc na poczekaniu odpowiedniego pytania. Wsta z fotela i wycign si na tapczanie, lecz niedugo dane mu byo pawi si w odprajcej drzemce. "Tu Centralny System Zabezpiecze - powiedzia nagle gonik. Ostrzeenie!" Rinah usiad na skraju tapczanu. "Do mieszkaca pokoju 1-10-4280! - kontynuowa gonik. - Koniec limitu czasowego blokady przejrzystoci. Koniec limitu czasowego blokady przej. Za minut system zacznie nalicza punkty karne". Rinah spojrza na cyfry zegara. Dochodzia siedemnasta. Od chwili, gdy zasoni ciany i zablokowa drzwi, upyno p godziny.

"Wic to tak! - pomyla. - To dlatego nikt tu nie zasania cian i nie zamyka si w domu..." Wsta i obszed pomieszczenie dokoa, dotykajc czujnikw. ciany odzyskay przejrzysto. Sprbowa otworzy jedne z drzwi. Rozsuny si. "W porzdku - pomyla. - Licho wie, co oznaczaj te punkty, lepiej wic nie naraa si niepotrzebnie". Cyfry zegara przeskoczyy na siedemnast i w tej samej chwili ciana rozjarzya si obrazem telewizyjnym. Rinah popatrzy przez ciany na ssiadw. Wszyscy siedzieli w fotelach, kady przed swoim ekranem. Dotkn drzwi, ktre otwiera przed chwil, lecz teraz nawet nie drgny. Podobnie wszystkie pozostae... Sta przez chwil bezradnie, a potem, za przykadem ssiadw, zasiad w fotelu. Na ekranie lektor rozpocz czytanie biecych wiadomoci. Rinah dotkn przycisku, lecz obraz i dwik nie day si wyczy. Nie mogc opuci pokoju, nie majc te pewnoci, czy brak zainteresowania podawanymi komunikatami nie spowoduje zaliczenia "punktw karnych", obejrza cay program informacyjny. Na koniec wiadomoci na ekranie pojawia si Zinia. Bya uczesana inaczej ni przed poudniem, lecz podawaa prawie te same informacje, wcznie z wiadomoci o przybyciu gocia z Ziemi. Jej umiech, znw jakby do niego skierowany, by jeszcze bardziej uwodzicielski... "By moe uda nam si - powiedziaa na koniec - uzyska od naszego gocia kilka zda na temat jego pierwszych wrae z pobytu w naszej planecie. Jak nam wiadomo, synny autor zwiedza dzi w towarzystwie przewodnika dziesite pitro pierwszego segmentu". Po wiadomociach obraz telewizyjny mona byo wyczy, a drzwi wyjciowe - otworzy. Rinah chcia spyta kogo z ssiadw, jak to jest z tymi punktami karnymi, lecz wszyscy tkwili w fotelach, ogldajc w napiciu jaki film kryminalny. Z urywkw dialogu, usyszanych przez otwarte drzwi, Rinah zorientowa si, e film, opowiada o dywersantach z Ziemi, usiujcych zniszczy zaczepy midzysegmentowe Paradyzji... Nie chcc przeszkadza ssiadom Rinah wcisn przycisk informatora prawnego i spyta: - Czy istnieje obowizek ogldania programw informacyjnych w telewizji? Odpowied bya wyczerpujca i dokadna. "Wedug stanu prawnego na dzie dzisiejszy ogldanie programw informacyjnych nie jest obowizkowe. Jednake za przebywanie w fotelu przed ekranem w czasie trwania tych programw przyznawane s punkty dodatnie, pod warunkiem jednake, i ogldajcy nie zamyka oczu. Programu informacyjnego nie mona wycza ze wzgldu na moliwo przeoczenia wanych wiadomoci dotyczcych bezpieczestwa planety. W

czasie nadawania wiadomoci obowizuje pena blokada przej, by przechodnie nie zakcali mieszkacom odbioru programu. Blokada nie dotyczy jedynie sub awaryjnych i pogotowia lekarskiego". Mona byo tylko podziwia precyzj dziaania Systemu Zabezpiecze, sterujcego w kadym szczegle wszystkim, co miao zwizek z utrzymaniem mieszkacw Paradyzji w stanie cigej gotowoci, czujnoci i penego poinformowania. System czuwa dosownie nad kadym z osobna. Rinah mg przekona si o tym, gdy zdj na chwil z palca swj identyfikator, by dokadniej go obejrze. "Wzywa si natychmiast waciciela identyfikatora 152718497 do bezzwocznego zaoenia go w przepisowy sposb - powiedzia gronie gonik. - Zdjcie identyfikatora z palca zagroone jest kar jednej setnej punktu za kad sekund!" Rinah pospiesznie wsun obrczk z powrotem na palec i trwonie rozejrza si po przylegych pokojach, lecz ssiedzi zajci byli ogldaniem filmu. "Kamery..." - pomyla, szukajc wzrokiem po cianach. Wysoko, prawie pod sufitem, rozmieszczone w regularnych odstpach, patrzyy na niego lnice punkciki, jak gwki nitw wprawionych w powierzchni "ciany. "Albo moe czujnik termiczny? - Rinah szybko przeoy obrczk na palec lewej doni. Ostrzeenie nie powtrzyo si. - Tak, raczej co w tym rodzaju. Czujnik wysya jakie sygnay magnetyczne. Alvi wspomina o tym... Na pewno jest tu jaka ptla indukcyjna wok cian. W ten sposb atwo stwierdzi, ktry identyfikator znajduje si w danym pomieszczeniu... A wraz z identyfikatorem - jego waciciel. Bo sam identyfikator, pozbawiony rda ciepa, jakim jest do ludzka, natychmiast sygnalizuje swoje osamotnienie". System ledzenia mieszkacw Paradyzji zaczyna powoli odsania swe tajemnice. Moe zreszt byy to "tajemnice" tylko dla niego, przybysza z zewntrz. Tutejsi obywatele znali zapewne wszystkie waciwoci swego wiata i odruchowo, z nawyku i obawy przed "punktami karnymi", zachowywali si w sposb, jakiego wymaga i oczekiwa Centralny System Zabezpiecze, znajcy bez wtpienia wszelkie triki i naiwne prby oszukiwania go w jakimkolwiek celu. wiadomi tego, Paradyzyjczycy nie naraali si bez potrzeby na karne punkty, obniajce ich wskanik "SC" bo od jego wielkoci zaleaa zapewne ocena kadego obywatela, o ktrej wspomina Alvi... - Czy nie przeszkadzam? - Rinah usysza za plecami ciszony, jakby skd znajomy gos kobiety. Odwrci si powoli. Na rodku pokoju, na skrzyowaniu wydeptanych w

chodniku cieek, staa Zinia. Jej ciemnozielona aksamitna suknia prawie dotykaa wyburzaej powierzchni dywanu, ktry - te ongi zielony wyglda w tym zestawieniu jak brudna szmata. Rinah sta naprzeciw dziewczyny, zdumiony jej nagym pojawieniem si, zapomniawszy odpowiedzie na zadane pytanie. - Moe tutejsze obyczaje wydaj ci si prostackie - po