Zagadka Diamentowej Doliny - srodek III korekta_MAKIETA
Transcript of Zagadka Diamentowej Doliny - srodek III korekta_MAKIETA
Zagadka Diamentowej Doliny - srodek III korekta_MAKIETA 12-09-18 10:28 Strona 1
Pomysł serii: Agnieszka Sobich i Agnieszka Stelmaszyk
Tekst: Agnieszka StelmaszykIlustracje: Jacek PasternakRedaktor prowadzący: Agnieszka SobichKorekta: Agnieszka SkórzewskaProjekt graficzny i DTP: Bernard Ptaszyński
© Copyright for text by Agnieszka Stelmaszyk© Copyright for illustrations by Jacek Pasternak© Copyright for this edition by Wydawnictwo Zielona Sowa Sp. z o.o., Warszawa 2012All rights reserved
ISBN 978-83-265-0440-2
Wydawnictwo Zielona Sowa Sp. z o.o.00-807 Warszawa, Al. Jerozolimskie 96tel. 22 576 25 50, fax 22 576 25 [email protected]
Zagadka Diamentowej Doliny - srodek III korekta_MAKIETA 12-09-18 10:28 Strona 2
Zagadka Diamentowej Doliny - srodek III korekta_MAKIETA 12-09-18 10:28 Strona 3
Zagadka Diamentowej Doliny - srodek III korekta_MAKIETA 12-09-18 10:28 Strona 4
Rozdział I
Okrutny wyrok
– Czy skazany przyznaje się do winy? – sędzia Alan Brownzwrócił się surowym tonem do drobnego, drżącego ze strachu,umorusanego dziewięciolatka. Chłopiec był tak przestraszony,że nie mógł wykrztusić ani jednego słowa na swoją obronę. Po-kręcił jedynie przecząco głową.
– On jest niewinny! – załkała głośno jego matka. – Błagam,oszczędźcie go! Jest niewinny! – powtórzyła, zalewając sięłzami. Rozpaczliwie wyciągała ręce w stronę sędziego w białejperuce, przed którym stało drżące jak osika jej jedyne, uko-chane dziecko. Żandarm odepchnął kobietę gwałtownie.
– Uciszcie tę pomywaczkę! – rozkazał sędzia Brown, jedenz najsurowszych pracowników wymiaru sprawiedliwości JejKrólewskiej Mości królowej Wiktorii.
Królowa Wiktoria Hanowerskaurodziła się 24 maja 1819 roku w Londynie. Została królową w wieku 18 lat. Poślubiła księcia Alberta Sachsen-Coburg-Gotha, który był jej wielką miłością. Sama mu się oświadczyła, ponieważ książę jakoniższy rangą nie mógł tego uczynić. Z ich związku narodziło siędziewięcioro dzieci. Byli zgodnym i kochającym się małżeństwem. Gdy w 1861 roku książę niespodziewanie zmarł na tyfus, królowapogrążyła się w żałobie. Do końca życia ubierała wyłącznie czarne suknie i wycofała się z życia publicznego. Nazywano ją „Wdową z Windsoru”.Przez ponad 63 lata była królową Zjednoczonego Królestwa WielkiejBrytanii i Irlandii. 1 stycznia 1877 roku została również cesarzową Indii.Okres rządów Wiktorii Hanowerskiej został nazwany od jej imienia epokąwiktoriańską, a sama królowa stała się symbolem brytyjskiej potęgi. Był to okres kolonialnych podbojów, rewolucji przemysłowej, rosnącegodobrobytu, ale i rozwarstwienia społeczeństwa. Królowa Wiktoria zmarła 22 stycznia 1901 roku w Cowes na wyspie Wight.Wielu współcześnie panujących monarchów jest z nią spokrewnionych.
Zagadka Diamentowej Doliny - srodek III korekta_MAKIETA 12-09-18 10:28 Strona 5
6
Dla sędziego Browna, człowieka o szarych, zimnych i bez- dusznych oczach, nie było ważne, że chłopiec ma zaledwiedziewięć lat. Traktował go jak dorosłego. Sędzia nie znosił bied-nych, brudnych, ubranych w łachmany wyrostków włóczącychsię po ulicach Londynu. Uważał, że z tych dzieci nic dobrego niewyrośnie. Za najdrobniejsze przewinienie, choćby kradzieżkromki chleba, skazywał je na długoletnie więzienie. Zupełnienie obchodziło go, że ci mali skazańcy byli często sierotami, któ-rych nikt nie chciał przygarnąć.
Gdy Beth dowiedziała się, że sędzia Alan Brown będzie pro-wadził sprawę jej syna, omal nie umarła z rozpaczy. Wie-działa, że nie uwierzy w jej zapewnienia o niewinności Wil-liama. Była tylko biedną pomywaczką. Jaką zatem wartośćmiało jej słowo, przeciwko słowu lorda Corneliusa? To lordCornelius Cavendish, u którego pracowała, oskarżył jej synao kradzież cennego, rodowego sygnetu z diamentem. Synlorda, trzynastoletni Arthur, twierdził, że na własne oczy wi-
Zagadka Diamentowej Doliny - srodek III korekta_MAKIETA 12-09-18 10:28 Strona 6
dział, jak mały William kradnie sygnet ze szkatuły stojącej nabiurku w gabinecie lorda. Chociaż nie było na to żadnego do-wodu i nie znaleziono sygnetu ani przy Williamie, ani w domu pomywaczki, chłopca uznano za winnego.
– Na pewno sprzedał sygnet! – stwierdził komisarz policjii tak zakończyło się całe dochodzenie. Jest świadek i jestsprawca! Dla policji wszystko było jasne. Jednak nie dla Beth,matki chłopca. Chociaż była biedna jak mysz kościelna, sta-rała się go wychować na porządnego człowieka. William byłdobrym dzieckiem i na pewno nie ukradł sygnetu, ale któżchciałby w to wierzyć?!
– Czy oskarżony przyznaje się do winy? – sędzia Brown za-dał pytanie grzmiącym głosem.
– Nie, niczego nie ukradłem! – chłopiec wydusił wreszciedrżącym głosem.
– Śmiesz bezczelnie kłamać?! – wrzasnął sędzia.Arthur Cavendish, siedzący na sali razem ze swoim ojcem,
rzucił przerażonemu chłopcu złośliwe, kpiące spojrzenie.– Widziałem, to on ukradł sygnet! – wyciągnął oskarży-
cielsko palec w kierunku Williama.– Sprawa jest zatem zamknięta! – zagrzmiał sędzia Alan
Brown. – Synu pomywaczki, skazuję cię na…Sędzia zmarszczył brwi w namyśle. Najchętniej skazałby
tego małego wyrzutka społeczeństwa na karę śmierci, i to niebyłoby nic niezwykłego w jego karierze, ale tego dnia miał akurat wyjątkowo dobry nastrój, więc postanowił zastoso-wać nieco łagodniejszy wymiar kary.
7
Zagadka Diamentowej Doliny - srodek III korekta_MAKIETA 12-09-18 10:28 Strona 7
– Skazuję cię na trzydzieści lat pracy w kolonii karnej w Point Puer! – wydał straszny wyrok, który dla małego Wil-liama był równoznaczny ze śmiercią. – To cię oduczy kraść! –sędzia dodał z satysfakcją.
– Och, nieeee! – Beth Dickins rzuciła się z pięściami na odgradzających ją od syna żandarmów. – On przecież nic niezrobił!
Po policzkach chłopca potoczyły się grube łzy. Nie mógł na-wet pożegnać się ze swoją mamą.
– Wyrok wykonać natychmiast! – sędzia Brown grzmotnąłsędziowskim młotkiem w stół. Zaraz potem Williama Dickinsazakuto w ciężkie kajdany.
– Synku! – Beth wołała z rozpaczą, gdy żandarmi siłą wy-prowadzali ją z sali rozpraw.
W porcie w Portsmouth czekał już statek, który powoli za-pełniał się więźniami skazanymi na zesłanie do kolonii karnej,znajdującej się na drugim krańcu świata. William wiedział, żejuż nigdy nie ujrzy swojej matki, a ona wiedziała, że już nigdynie zobaczy swojego jedynego dziecka.
Jedynie lord Cavendish, usatysfakcjonowany wyrokiem, w dobrym nastroju opuszczał gmach sądu. Zupełnie nie wzru-szył go los chłopca ani jego matki, którą zresztą zwolnił z po-sady pomywaczki.
– Nie możemy w naszym domu tolerować kłamczuchów i złodziei, prawda, ojcze? – Arthur, podobny do swego ojca jakdwie krople wody, z tym samym pogardliwym uśmieszkiempatrzył na rozpacz Beth.
8
Zagadka Diamentowej Doliny - srodek III korekta_MAKIETA 12-09-18 10:28 Strona 8
– Oczywiście, synu – potwierdził skwapliwie lord. – Ten ło-buz zasłużył na przykładną karę.
– Tak, zasłużył – Arthur przytaknął gorliwie lizusowskim to-nem, patrząc przy tym, jak wyprowadzają małego skazańca.
William już nie płakał. Jego los został przypieczętowany.Nie mógł tylko zrozumieć, dlaczego wyrządzono mu tak wielkąkrzywdę. Był przecież niewinny. Z okratowanego okna wię-ziennego powozu, który miał powieźć go do portu, po razostatni rzucił swojej matce pełne smutku spojrzenie, a potempopatrzył w zimną twarz Arthura Cavendisha, który uśmiechałsię z wyższością.
Syn lorda dyskretnie sięgnął do kieszeni i, na chwilę krótkąjak mgnienie oka, wysunął z niej coś, co błysnęło. Zrobił totak, że jedynie mały Dickins mógł to zobaczyć.
9
Zagadka Diamentowej Doliny - srodek III korekta_MAKIETA 12-09-18 10:28 Strona 9
Port Arthur– największa kolonia karna w Australii. Kolonię utworzono w 1833 roku na Półwyspie Tasmana. Zsyłano do niejwięźniów, najczęściej ciężkich recydywistów z całegoImperium Brytyjskiego. W kolonii panowały surowe warunkii zaostrzone środki bezpieczeństwa. Jej położenieuniemożliwiało ucieczkę. Aby odizolować młodzież od starszych więźniów, na pobliskiej wyspie Point Puerutworzono więzienie dla chłopców w wieku 9-17 lat.Najczęściej pochodzili oni z brytyjskich slumsów. Duży nacisk kładziono na resocjalizację nieletnich więźniów.
William wstrzymał od-dech.
– Sygnet! – szepnąłwstrząśnięty. – Syg-net! – zawołał głoś-niej, szarpiąc kajda-
nami. – On go ma!Ale nikt nie mógł już
tego usłyszeć, ponieważwięzienny powóz toczył się
z głośnym turkotem po londyń-skim bruku w stronę Portsmouth, gdzie czekał okręt pełenwięźniów zesłanych na odbycie kary w Port Arthur i PointPuer. W głowie chłopca kołatała się już teraz tylko jedna myśl:dlaczego? Dlaczego on to zrobił? Dlaczego syn lorda był takokrutny? Nim zamknięto Williama pod ciemnym, cuchnącympokładem, chłopiec podjął decyzję:
– Ucieknę!
Zagadka Diamentowej Doliny - srodek III korekta_MAKIETA 12-09-18 10:28 Strona 10
Rozdział II
Niespodziewany telefon
Ania razem ze swoją koleżanką Jagodą Kłosek wolno kie-rowały się w stronę Bursztynowej Willi. Obie przyjaciółkimiały wspólnie odrabiać lekcje. Jagoda chciała też obejrzećwszystkie Kroniki Archeo, jakie do tej pory Ania sporządziła.
– Czy twój brat będzie teraz w domu? – spytała z niewinnąminką.
Ania wiedziała, że przyjaciółka bardzo lubi Bartka. Gdytylko się pojawiał, Jagoda robiła do niego maślane oczy, ale onnie zwracał na nią najmniejszej uwagi.
– Mój brat będzie chyba teraz na zamku, u wujka Ryszarda.
Zagadka Diamentowej Doliny - srodek III korekta_MAKIETA 12-09-18 10:28 Strona 11
– Och, to szkoda – Jagoda jęknęła z nutką zawodu w głosie.Zaraz jednak pocieszyła ją myśl, że Ania jeszcze raz opowie o swoich najnowszych przygodach w Japonii, pokaże zdjęcia i Kroniki. To było takie ekscytujące, że mogła tego słuchać naokrągło. – Wybieracie się gdzieś znowu? – spytała.
– Mamy zaproszenie od lady Ginevry Carnarvon do Londynu,ale pojedziemy dopiero w wakacje. Bardzo się cieszę, bo znowuzobaczę się z Mary Jane, Jimem i Martinem – powiedziała Ania.
– Ciekawe, jak teraz wygląda Martin? – Jagoda rozmarzyła się.– Dokładnie tak samo jak Jim! – zażartowała Ania.– Ale Martin jest od Jima o wiele spokojniejszy – twierdziła
Jagoda. Miała okazję poznać obu Gardnerów ubiegłego lata,gdy spędzali w Zalesiu Królewskim wakacje. – Chociaż fak-tycznie, czasem mam kłopot, żeby ich odróżnić – westchnęłana wspomnienie identycznych jak dwie krople wody chłopców.
– Pokażę ci ich zdjęcia, mam wklejone w Kronice – pocie-szyła ją Ania. – Wiedziała, że jej przyjaciółka jest bardzokochliwa i co kilka tygodni przeżywała fascynację jakimś no-wym chłopcem lub gwiazdorem. Ostatnio oszalała na punk-cie Justina Biebera. Miała wszystkie jego nagrania i bezlitośnieraczyła nimi Anię na każdej przerwie.
Dziewczynki doszły do Bursztynowej Willi, jak Ania nazy-wała swój dom, i otworzyły furtkę prowadzącą do ogrodu. Za-wsze, kiedy Ania ją zamykała, lubiła popatrzeć na widocznestąd wzgórze z zamkiem, w którym mieszkał i pracował wu-jek Ryszard, a Bartek ćwiczył się w rycerskim rzemiośle w Bractwie Rycerskim.
12
Zagadka Diamentowej Doliny - srodek III korekta_MAKIETA 12-09-18 10:28 Strona 12
– O, jesteście już,dziewczynki – ma -ma Ani przywitałaje na progu domu.Dzisiaj skończyławcześ niej pracę i przygotowywała w domu jakiś referat. – Jak było w szkole? – zagadnęła ciekawa.
– Ogłoszono konkurs na najgrzecz-niejszą klasę! – Jagoda nie omieszkałapoinformować. – Tomek Barański i Mar-cin Trzepałka już się naradzają, bo bar-dzo chcą, żebyśmy wygrali. Klasa, którawygra, otrzyma Puchar Grzeczności!
– Oho, to rzeczywiście będzie się działo!– roześmiała się pani Beata, ponieważ do-brze znała obu gagatków i wiedziała, jaklubią broić.
– Odrobimy lekcje, a potem pooglądamy sobie mojeKroniki – powiedziała Ania, ciągnąc koleżankę do swojego po-koju na piętrze.
– W takim razie przyniosę wam sok i ciasteczka – mamaprzeszła do kuchni.
W momencie, gdy kładła na talerzyk czekoladowe ciastka,rozległ się dźwięk telefonu. Nie mogła uwierzyć własnym
13
Zagadka Diamentowej Doliny - srodek III korekta_MAKIETA 12-09-18 10:28 Strona 13
uszom, kiedy w słuchawce odezwał się głos dawno niewi-dzianej kuzynki Barbary, mieszkającej od wielu lat w Hobart,na dalekiej Tasmanii, niewielkiej wyspie leżącej u południo-wych brzegów Australii. Barbara, jak przystało na dzienni-karkę, miała bardzo ciekawą historię do opowiedzenia. Tym ra-zem badała sprawę pewnego poszukiwacza złota. BeataOstrowska słuchała z wielką ciekawością, pogryzając przy tymciasteczka, których nie zdążyła zanieść Ani i jej koleżance.
– Ania z Bartkiem mają niedługo zimowe ferie, więc pomy-ślałam sobie, że może przylecielibyście do nas na trochę? Jeszczenigdy nie odwiedziliście mnie w Australii, więc to byłby dosko-
Zagadka Diamentowej Doliny - srodek III korekta_MAKIETA 12-09-18 10:28 Strona 14
nały moment na mały wypad na Antypody. Co o tym sądzisz?– Barbara zupełnie zaskoczyła kuzynkę tym zaproszeniem.
– Rzeczywiście, nie widziałyśmy się już kilka lat i od dawnazamierzałam cię odwiedzić, ale wiesz jak to jest, zawsze wy-skoczy coś niespodziewanego – mówiła Beata Ostrowska, jed-nocześnie zastanawiając się nad propozycją Barbary. – „Wła-ściwie, czemu nie?” – pomyślała podekscytowana. – Dzieciakibyłyby przeszczęśliwe! – dodała głośno do słuchawki. – Mu-szę jeszcze tylko porozmawiać z Adamem – powiedziała. –Wiesz, dopiero co wróciliśmy z Japonii i sporo tam przeżyliśmy.
– Jasne, obgadajcie ten pomysł. Mam jednak nadzieję, żeprzyjedziecie. Moglibyśmy razem poszukać żyły złota – za-śmiała się kuzynka.
– Kusząca propozycja – Beata uśmiechnęła się.– W takim razie zadzwonię jeszcze jutro, gdy zatrzymam się
w jakimś następnym motelu i dacie mi odpowiedź – ziewnęła Bar-bara. Ze względu na różnicę czasu i zmęczenie podróżą, w którejakurat była, ledwie trzymała się na nogach. – Pozdrów Adama i ucałuj ode mnie dzieciaki! – powiedziała jeszcze do słuchawki.
– Dziękuję, pozdrowię i ucałuję. Daj znać, jak czegoś się do-wiesz o tym złocie!
– Jasne! No to pa!– Pa! – powiedziały sobie obie kuzynki, po czym rozłączyły się.– Żyła złota, hm – zamyśliła się pani Beata i chrupnęła
ostatnie ciasteczko na talerzyku. Po chwili zorientowała się, żesama wszystkie zjadła, wyjęła więc nowe i zaniosła dziew-czynkom na górę.
Zagadka Diamentowej Doliny - srodek III korekta_MAKIETA 12-09-18 10:29 Strona 15
Rozdział III
Mroczny motel
Barbara Lawson, na co dzień dziennikarka mieszkająca w Hobart na Tasmanii, jechała swoją wysłużoną terenówką poaustralijskich bezdrożach. Przejechała już siedemset kilomet-rów i nie napotkała żywej duszy, a na drodze minęły ją zaled-wie trzy samochody i dwa ogromne pociągi drogowe. Barbarabardzo nie lubiła tych ostatnich – podmuch towarzyszący mi-janiu pociągu drogowego mógł z łatwością zmieść jej auto z drogi na pobocze pokryte czerwonym, jałowym pyłem. Zos-tało jej jeszcze kilka kilometrów do maleńkiego punktu na ma-pie, w którym zamierzała przenocować. Była już wyczerpana,
Zagadka Diamentowej Doliny - srodek III korekta_MAKIETA 12-09-18 10:29 Strona 16
a od domu dzieliły ją tysiące kilomet-rów. Komuś, kto nie mieszka w Au-stralii, nawet trudno sobie wyobrazić,jak wielkie przestrzenie trzeba czasempokonywać, żeby dotrzeć z punktu Ado punktu B. Barbara Lawson byłaobywatelką australijską już od wielulat i zdążyła się do tego przyzwyczaić.Przemierzała teraz bezkresną pusty-nię, niewyobrażalną pustkę, przety-kaną tylko czasami trawą spinifex,ciągnącą się po horyzont. Nic, tylkoczerwony piasek i trwa, której ukłuciepowoduje trudno gojące się rany.Gdyby nie klimatyzowane wnętrzesamochodu, w czterdziestostopnio-wym upale wyschłaby na wiór w ciągu kilkunastu godzin. Palącesłońce i błękitne niebo bez jednejchmurki nie pozostawiały co do tegożadnych złudzeń.
– Powinnam leżeć sobie teraz naplaży albo surfować na desce w przy-jemnych, chłodnych falach oceanu –rozmarzyła się Barbara, patrząc niecoposępnym wzrokiem na iście mars-jański krajobraz za szybą samochodu.
17
Pociąg drogowyto rodzaj samochodu ciężarowego z dużą ilością naczep,wykorzystywany do transportutowarowego. Australijskie pociągidrogowe wyposażone są w potężnezderzaki chroniące przed kangurami.
Trawa spinifex– wysoka, twarda, ostra trawa.Powoduje trudno gojące się rany.
Zagadka Diamentowej Doliny - srodek III korekta_MAKIETA 12-09-18 10:29 Strona 17
Dziennikarka nie bez przyczyny znajdowała się w tym niego-ścinnym miejscu, w którym naprawdę można by nagrywaćfilmy science fiction. Wszystko po to, aby zdobyć informację.Nie byle jaką informację. Otóż pojawiła się plotka, która w szybkim tempie dotarła również na Tasmanię, o fenome-nalnym odkryciu pewnego farmera. Wieść niosła, że na pu-styni przypadkiem znalazł ogromny samorodek złota, ważącyprawie pięć kilogramów! Samorodek leżał sobie po prostu w oślepiającym blasku słońca i czekał na szczęśliwego znalazcę.Farmer zabłądził na pustyni i zupełnie przypadkowo wpadłwłaśnie na tę grudę złota, a dokładnie, potknął się o nią i wy-rżnął nosem w czerwoną ziemię. Tak głosiła plotka. Możebrzmiała nazbyt fantastycznie, ale Barbara wiedziała, że nie ta-kie rzeczy zdarzają się w Australii. Mogła to być najszczerszaprawda. Wszak przeważająca część tego kraju nadal pozostajeniezamieszkana. Australijczycy zasiedlają głównie wybrzeża, a w najbardziej niegościnnych miejscach mieszkają Aborygeni,
18Samorodek– bryłka złota lub innego metalu czyminerału znaleziona w piasku, mule itp.
Zagadka Diamentowej Doliny - srodek III korekta_MAKIETA 12-09-18 10:29 Strona 18
rdzenni mieszkańcy tego kontynentu.Ogromne przestrzenie wciąż pozostająniezbadane. Dlatego Australia jest ist-nym rajem dla przyrodników. Co ruszodkrywane są zwierzęta lub roślinyuznawane za wymarłe od wielu milio-nów lat. Nie tak dawno Barbara pisałaprzecież artykuł o stromatolitach,które wciąż zdumiewają tym, że po-chodzą z odległych czasów rodzeniasię życia na Ziemi. Teraz jednak bar-dziej od stromatolitów interesowała jąta gruda złota. Tak samo jak miesz-kańców Hobart. Wieść o złocie oży-wiła nieco senną atmosferę miasta i stała się przedmiotem wielu rozmówi ploteczek. Wkrótce każdy był gotówwyruszyć na poszukiwania. Nie da sięukryć, że Hobart opętała prawdziwagorączka złota! Dlatego Barbara po-stanowiła sprawdzić, czy wieść o zło-cie jest prawdziwa. Nie mogła dopu-ścić, by mieszkańcy jej miasta porzuciliswoje rodziny, obowiązki i wyruszylina poszukiwanie skarbów, opierającsię jedynie na niesprawdzonych po-głoskach.
19
Stromatolityto skały węglanowe, które powstająza sprawą sinic. Występowały naZiemi już ponad 3 mld lat temu.
Aborygeni– rdzenni mieszkańcy Australii.Przybyli na ten kontynent prawdo -podobnie około 50 tys. lat temu z południowo-wschodniej Azji.Prowadzili koczowniczy tryb życia i byli silnie związani z naturą.Zajmowali się łowiectwem i zbieractwem, a plemiona mieszkającena wybrzeżach, także rybołówstwem.Biali osadnicy, którzy osiedlali się w Australii, dopuszczali się wieluokrucieństw wobec rdzennej ludności.Nie akceptowali ani nie rozumielitrybu życia i wierzeń Aborygenów. Nie uznano ich nawet za gatunekludzki i wpisano do księgi faunyaustralijskiej. Biali systematyczniewypierali liczne plemiona z ziem, które zajmowały od tysięcy lat. Jeszcze dziś niektórzy Aborygeni żyją w rezerwatach, zamieszkują takżetereny słabo zaludnione i nieurodzajne.Polityka rządu nie zawsze ułatwiała im asymilację we współczesnymspołeczeństwie. Dopiero w 2008 rokupremier Australii oficjalnie przeprosiłAborygenów za prześladowania i dyskryminację.
Zagadka Diamentowej Doliny - srodek III korekta_MAKIETA 12-09-18 10:29 Strona 19
Niestety, Barbara nie miała dla nich dobrych wiadomości.Odnalazła owego farmera, który rzeczywiście znalazł samo-rodek złota, lecz nie był on aż tak duży, jak głosiła plotka.Choć rzeczywiście ważył ponad kilogram. Farmer miał jednakze swoim odkryciem jeden poważny problem. Otóż w żadensposób nie potrafił wrócić w miejsce, w którym dokonał od-krycia. Próbował wiele razy, ale jego usilne starania nie przy-nosiły zamierzonych efektów. Może wydawać się to dziwne,lecz biorąc pod uwagę, że znalazł swoją grudkę złota na pu-styni o obszarze kilku europejskich krajów, fakt ten przestajezdumiewać. W każdej swojej części pustynia wyglądała niemaldokładnie tak samo. To było jak szukanie igły w stogu siana.Próbował nawet umyślnie potykać się o różne kamienie, w na-dziei, że znowu trafi na ten właściwy i całą żyłę złota. Naba-wił się tylko kilku urazów, a złota nie znalazł. Najwidoczniej
Zagadka Diamentowej Doliny - srodek III korekta_MAKIETA 12-09-18 10:29 Strona 20
odnalezienie grudki było szczęśliwym zbiegiem okoliczności,jaki przytrafia się tylko raz w życiu.
Barbara Lawson rozmyślała o tym wszystkim i o rozczaro-waniu niektórych mieszkańców Hobart, kiedy zamieści te in-formacje w gazecie, gdy wreszcie ujrzała majaczące w oddali za-budowania. Według mapy, na którą właśnie zerknęła, powinnoto być Coward Springs, miejsce, w którym zamierzała odpocząći przenocować. Jazda po zmierzchu nie była bezpieczna, rów-nież ze względu na kangury, którym zdarzały się nagłe wtarg-nięcia na drogę. Przejechała jeszcze kilka kilometrów i zatrzy-mała się przed maleńką stacją benzynową. Uzupełniła zapaspaliwa i rozejrzała się po miasteczku. Było naprawdę niewiel-kie, ale zdawało się posiadać wszystko, co niezbędne do prze-życia na takim odludziu. Ku swojej wielkiej uldze, Barbara zo-baczyła nawet budynek z dyndającym na wietrze szyldem„Motel”. Natychmiast skierowała kroki właśnie tam.
Wnętrze motelu posiadało dość surrealistyczny wystrój.Barbara miała wrażenie, jakby cofnęła się w czasie i nagle zna-lazła się w epoce kolonizacji Australii. Dom zbudowany był w stylu wiktoriańskim i można się było domyślać, że musieligo kiedyś wznieść Anglicy. Wnętrze było mroczne i przytła-czające wielością ciężkich, zakurzonych kotar i zasłon. Przezkrótką chwilę Barbara nie widziała właściwie nic, jej wzrok po-rażony oślepiającym słońcem, musiał przyzwyczaić się do za-ciemnionego wnętrza. Dzięki kotarom dosyć szczelnie zakry-wającym okna, w głównym pomieszczeniu motelu było w miarę chłodno i przyjemnie.
21
Zagadka Diamentowej Doliny - srodek III korekta_MAKIETA 12-09-18 10:29 Strona 21
– Dzień dobry, czy jest tu ktoś? – po krótkiej chwili ocze-kiwania za staroświeckim, porysowanym kontuarem Barbarazdecydowała się zawołać kogoś z obsługi motelu. Gdzieś zaplecami usłyszała coś jakby tupot maleńkich nóżek. „Szczur?” – obejrzała się niespokojnie. Była odważną kobietą i zwykle ni-czego się nie bała, ale to miejsce sprawiło, że poczuła dreszczna plecach.
– Hello! Czy jest tu ktoś? – zawołała po raz drugi, tym ra-zem nieco głośniej i ruszyła po wąskich schodach, prowadzą-cych na wyższe kondygnacje budynku. – Wymarli, czy co? –mruknęła lekko poirytowana.
Na ścianach, meblach i półkach rozmieszczona była nie-zliczona ilość przeróżnych dziwnych przedmiotów, portretów,bibelotów i zdjęć.
– Chce pani u nas zamieszkać?Barbara podskoczyła na sam dźwięk tego pytania. Spod
schodów, ze schowka na miotły, wyszła staruszka. Na nosiemiała wielką brodawkę i w tych okolicznościach przypominałaBarbarze czarownicę.
– Chyba znajdzie się wolny pokój – wiekowa CarmenWood, powiedziała to takim tonem, jakby przez jej motelprzetaczały się tabuny turystów.
Dziennikarka uśmiechnęła się nieśmiało i zeszła z pół-piętra, na które zdążyła już wejść. Nim udzieliła odpowiedzi,szybkim spojrzeniem zlustrowała widoczny stąd na parterzepokój z kominkiem. „Po co w tych upałach kominek?” – po-myślała i rozejrzała się, czy przypadkiem nie znajdzie gdzieś
22
Zagadka Diamentowej Doliny - srodek III korekta_MAKIETA 12-09-18 10:29 Strona 22
dowodów jakiejś zbrodni i trupów pod dywanem. Rozbu-chana wyobraźnia podpowiadała jej najgorsze scenariusze.Był to jednak jedyny motel w promieniu siedmiuset kilomet-rów. Musiała w nim przenocować.
– Byłabym szczęśliwa, gdyby znalazł się pokój dla mnie –skłamała.
– Zobaczmy – starsza pani pośliniła palec i nieśpiesznieprzewróciła kartki dużej bordowej księgi. W ogromnym sku-pieniu sprawdzała, czy w pustym motelu znajdzie się wolnemiejsce. – Powinno coś być – mruczała pod nosem.
Barbara westchnęła, przestępując z nogi na nogę, ale niechciała być niegrzeczna. Marzyła o kąpieli i dobrej kolacji.
– Tak, tak…Staruszka mruczała, a potem zastygła nad księgą jak figura
z wosku.Po minucie Barbara chrząknęła znacząco, ale kobieta nawet
nie drgnęła. Wreszcie dziennikarka zaczęła się obawiać, że Car-men w tej właśnie chwili zeszła z tego świata.
23
Zagadka Diamentowej Doliny - srodek III korekta_MAKIETA 12-09-18 10:29 Strona 23
– Proszę pani! Nic pani nie jest? – dotknęła staruszkę pal-cem.
Rozległo się przeciągłe, przeraźliwe chrapnięcie przypomi-nające dźwięk piły motorowej.
– A nie, nic mi nie jest – Carmen otrząsnęła się. – Chybazdrzemnęłam się chwileńkę – dodała z usprawiedliwiającymuśmiechem.
„Też za chwilę zasnę i to na stojąco, jeśli nie dostanę po-koju!” – pomyślała Barbara.
– No to zobaczmy jeszcze raz – właścicielka motelu prze-wróciła stronę w księdze i po raz wtóry zaczęła wodzić po niejpalcem, jakby sprawdzała listę obecności.
– Ale na tej stronie już pani sprawdzała! – Barbara przera-ziła się, że upłynie kolejnych kilka minut, a była już naprawdęgłodna i zmęczona.
– Doprawdy? – staruszka popatrzyła na dziennikarkę, jakbydopiero co ją ujrzała. – Zapomniałam. Muszę sprawdzić jesz-cze raz. Nie mogę przecież się pomylić i przydzielić pani po-koju, w którym ktoś już mieszka! – wyjaśniła, licząc, że Bar-bara zrozumie ten doniosły fakt.
Dziennikarka na poważnie zaczęła się zastanawiać nadnoclegiem w samochodzie, gdy weszła młoda dziewczyna z ta-tuażem na przedramieniu i kolczykami w uszach i w nosie.
– Hello! – przywitała Barbarę, żując jednocześnie gumę. –Chcesz wynająć u nas pokój? – zakolczykowana dziewczynapopatrzyła na Barbarę takim wzrokiem, jakby miała zamiar jąpoćwiartować. Przynajmniej tak się Barbarze zdawało.
24
Zagadka Diamentowej Doliny - srodek III korekta_MAKIETA 12-09-18 10:29 Strona 24
– Staram się – dziennikarka odparła oględnie. – Przyjecha-łam z bardzo daleka i chciałabym tutaj przenocować – tłu-maczyła się, choć nie wiedziała, po co to robi.
– No worries, mate! – dziewczyna odparła luzacko, co ozna-czało mniej więcej „Spoko, koleś”. – Zaraz coś znajdę – dodałapośpiesznie.
– Thanks, mate – podziękowała Barbara.Mieszkała w Australii od dość dawna
i nie dziwiło ją mówienie dowszystkich per mate, czyli
koleś lub stary, niezależnieod płci ani wieku.
– Wiesz, kochanie, tapani bardzo chce u naswynająć pokój – nob-liwa właścicielka moteluoderwała się na chwilę
od swojej pracy i najwy-raźniej ucieszyła sięobecnością dziewczynyz tatuażem, którą do-piero w tej chwili za-uważyła.
– Pomogę ci, babciu– dziewczyna wzięłaod staruszki bordowąksięgę gości, szybko
Zagadka Diamentowej Doliny - srodek III korekta_MAKIETA 12-09-18 10:29 Strona 25
przekartkowała strony i coś nabazgrała na jednej z nich. Po-tem zdjęła z tablicy wiszący na haczyku klucz, identyczny jakwiele pozostałych wiszących obok, i podała go Barbarze. – Po-kój numer pięć. Po schodach do góry i na prawo – wyjaśniła.– To bardzo miły apartament – dodała z uśmiechem, nie prze-stając żuć gumy.
– Dzięki, mate – odrzekła Barbara. Stwierdziła, że dziew-czyna wbrew pozorom była całkiem sympatyczna, choć jej bez-pośredniość i nonszalancja mogły nieco irytować.
– Jeśli chcesz, złociutka, to moja wnuczka zaprowadzi cię donaszego słynnego muzeum – zaproponowała jeszcze Barbarzestarsza pani.
– Muzeum? – dziennikarka już odchodziła od kontuaru, alecofnęła się z powrotem. – Macie tutaj muzeum? – zdziwiła się.
– Mamy wiele interesujących eksponatów! – staruszka pod-niosła w górę palec, by przydać swoim słowom większegoznaczenia. – To nie byle jakie muzeum!
– A gdzie ono jest? – Barbara miała wrażenie, że już terazznajduje się w muzeum lub w skansenie, ale najwyraźniejchodziło o jakieś inne muzeum niż ten motel.
– Muzeum jest koło pubu, jak chcesz, to cię tam zaprowa-dzę – odezwała się dziewczyna.
Barbara spojrzała na zegarek. Dochodziła osiemnasta.– A nie będzie już zamknięte?– Oczywiście, że będzie zamknięte. Ale moja wnuczka, Alice
– Carmen Wood wskazała zakolczykowaną dziewczynę – spe-cjalnie dla ciebie, złotko, je otworzy – mówiła kuszącym tonem.
26
Zagadka Diamentowej Doliny - srodek III korekta_MAKIETA 12-09-18 10:29 Strona 26
– Wobec tego chętnie skorzystam – odpowiedziała Barbarabardziej z grzeczności niż z ciekawości. Nie spodziewała się poowym muzeum żadnych większych wrażeń ani ciekawostek,które mogłyby zainteresować czytelników jej gazety.
– Zejdź za piętnaście minut, zaczekam – Alice zapropono-wała Barbarze.
– Ee, nie wiem, czy zdążę – dziennikarka miała zamiarchwilę odsapnąć w pokoju, wziąć prysznic i zrelaksować się podługiej podróży.
– Zdąży pani! – dziewczyna zapewniła dość enigmatycznie.
Zagadka Diamentowej Doliny - srodek III korekta_MAKIETA 12-09-18 10:29 Strona 27