Władysław Zahorski - Podania i legendy.pdf

download Władysław Zahorski - Podania i legendy.pdf

of 85

Transcript of Władysław Zahorski - Podania i legendy.pdf

  • Aby rozpocz lektur, kliknij na taki przycisk ,

    ktry da ci peny dostp do spisu treci ksiki.

    Jeli chcesz poczy si z Portem WydawniczymLITERATURA.NET.PL

    kliknij na logo poniej.

  • WADYSAW ZAHORSKI

    PODANIA I LEGENDYWILESKIE

  • Tower Press 2000

    Copyright by Tower Press, Gdask 2000

  • 3Bazyliszek

    Wrd odwiecznych borw nad brzegami piknej Neris (Wilii) i wartkiej Wilny (Wilen-ki) krya si niewielka osada. Ubodzy jej mieszkacy mieli bardzo skromne wymagania, po-niewa nigdy daleko od swej siedziby nie oddalali si i czasem tylko od kapana, albo od zb-kanego podrnego zasyszeli, i s kraje, w ktrych i przyroda jest inna i ludzie yj inaczeji dostatniej. Niemao dziww opowiadali przechodnie prostodusznym osadnikom, ktrzy ta-kowe opowiadania za bajki poczytywali. Nie nciy ich tedy obce kraje. Kochali swoj cudnNeris, jej czyste, bkitne wody, ki zielone, pagrki i gste lasy, ktre rozbrzmieway pie-wem niezliczonego ptactwa. Powany niedwied mia tu legowisko, potny tur szukaw cieniu wiekowych dbw schronienia, a lekkie sarny przebiegay puszcz w rozmaitychkierunkach. Lasy dostarczay osadnikom grzybw, jagd, zwierza i skr, pszczoy miodu,a rzeka ryb pod dostatkiem. Z krzemienia, obupawszy i wygadziwszy go, robili bro i na-rzdzia, chocia nie misterne, niemniej jednak poyteczne. Majc niewielkie potrzeby, z a-twoci na miejscu zaspokajane, czuli si osadnicy szczliwymi w swych chatkach ubogich,dzikowali bogom za dobrodziejstwa, jakimi ich obdarzali i przez wdziczno wznosili o-tarze, palili ognie i skadali ofiary.

    Wszystko tu byo proste, i ycie, i mio, i mier sama. Zdarzao si, i silny i barczystyosadnik, wyszedszy na owy, ju do swej zagrody nie wraca, znajdowa bowiem mierw ucisku niedwiedzia lub na rogach tura. Niejeden spocz na piaszczystym dnie rzeki, lubzosta przygnieciony olbrzymim drzewem. Byy to wypadki powszednie i nieuniknione.

    Ale snad prostoduszni osadnicy znad Neris obrazili bogw i ich zemst na siebie ci-gnli. Moe nie dopilnowali ognia witego i ten zagas, albo za mao soniny i innych ofiarna otarzach zoyli, a moe dziewica nie dochowaa lubowanej czystoci, do, e rozgnie-wani bogowie okropn zesali kar.

    Oto na wzgrzu w pieczarze zamieszka od niedawna straszny potwr bazyliszek, o kt-rym nikt powiedzie nie mg, jak wyglda, poniewa kadego, co si do pieczary zbliyprbowa, zabija wejrzeniem i poera. Wrd ciemnej nocy z dala migotay u wejcia dojaskini dwa zielonkawe wiateka. To bazyliszek z legowiska wypeza i ofiary wyglda. Bia-da nieostronemu myliwemu, ktry, gonic zwierzyn, zapdzi si ku wzgrzu, biada dzie-wicy i dziecku, szukajcym tu kranych jagd i kwiecia... Spotkawszy si ze wzrokiem po-twora czowiek drtwia i pada, jakby raony piorunem. Wtedy bazyliszek poera ofiar. Niegardzi zgrzybiaym starcem, ani niemowlciem, ale przede wszystkim czyha na dziewice.Ju wiele rodzin opakiwao ojcw, wielu modziecw utracio swe ukochane, wiele matekzawodzio po stracie dziatek, a potwr wci nowe porywa ofiary. Bagano bogw, palonoliczne ofiary, zakopano ywcem do ziemi jedn z dziewic. Nic nie skutkowao. Tote smutekzawis nad szczliw dotd osad. Na polance pod rozoystym dbem zebrali si na rad

  • 4sdziwi kapani i starszyzna. Przemyliwano nad sposobami zgadzenia strasznego wroga.Jedni doradzali zbudowa z kd olbrzymich wysok cian, ktra by osad od wzgrza od-dzielia, inni byli za wznieceniem poaru w zarolach koo jaskini... Sowem kady wystpo-wa z projektem, ale wszystkich najpikniejszych planw trzeba byo si wyrzec wobec nie-moebnoci zblienia si do bazyliszka. Naradom przysuchiwa si mody osadnik. Silniezbudowany, o dugich, jasnych wosach, spadajcych na ramiona, o zocistym puszku, ktryzdobi mu warg i niade, ywym rumiecem okraszone policzki, o oczach dziwnie gbo-kich, by on uosobieniem mskiej siy i piknoci. Dziewczta czuym spojrzeniem goniy zanim, gdy zwinny i lekki ugania si za zwierzem, albo silnym ramieniem sie ryb pen z wo-dy cign. Niejedna kochaa go skrycie i pragnaby z nim losy podzieli. Byy i takie, co siudaway po kryjomu do czarownicy miosnej, proszc, aby natchna piknego modzianamioci, ale ten pozostawa obojtny na wdziki i umiechy wdzicznych dziewic, od kilkubowiem miesicy ukocha Jagn, urocz i wie jak nimfa rzeczna. Jagna pacia mu wza-jemnoci i nieraz, siedzc nad brzegiem rzeki, skpani w wietle ksiyca i zasuchani w tre-lach sowika, marzyli o radosnej przyszoci. Modzieniec rozpocz budow nowej chaty,ktra miaa by znacznie od innych okazalsz i nawet posiadaa okno z nacignitym na ra-mie pcherzem, tak e w izbie byo jasno. Nie aowa pracy, by nagromadzi jak najwicejskr niedwiedzich, wilczych i rysich. Wraz po wykoczeniu budowy mieli si pobra.

    W tym wanie czasie zamieszka w jaskini na wzgrzu bazyliszek i gdy zrozpaczona lud-no ju znikd nie spodziewaa si pomocy, mody osadnik powzi zuchwa myl zgadze-nia potwora. Rozumia dobrze na jak straszne niebezpieczestwo si naraa, ale dodawaomu odwagi przekonanie, e zabijajc bazyliszka, ratuje sw Jagn, ktr czeka los innychdziewic przez niego poartych. Rozwany i w walkach ze zwierzem do ostronoci nawyky,dugo przemyliwa, w jaki sposb podej wroga, nie bdc przez niego widzianym. Zoybogom bogat ofiar, dugo i gorliwie si modli, a w kocu uoy plan postpowania.

    Sysza nieraz od przechodniw, i w ssiednich krajach ludzie posiadaj pyty metalowetak wyszlifowane, e odbijaj w sobie wszelki przedmiot, ku ktremu zostan zwrcone.Czowiek widzi w takiej tafli odbicie swej twarzy wyraniej, ni w stojcej wodzie. Postano-wi za wszelk cen naby podobn blach, ktr podrni zwali zwierciadem. Poegna pa-czc Jagn i niebawem uda si w drog. Uciliwa i pena niebezpieczestw bya jego pod-r przez puszcze i moczary. Doznawa godu i strachu, gdy duchy lene otaczay go nocami,a nimfy jeziorne i botne wabiy go ku sobie. Niejedn noc spdzi bez snu na drzewie, by niesta si upem dzikiego zwierza. Nieraz pada ze znuenia, zwaszcza, e dwiga na sobiesporo skr bobrowych, lisich i innych, by za nie naby zwierciado. Zwyciy jednak wszyst-kie przeszkody i wrci do osady ze zdobytym skarbem.

    Nikomu nie zwierzy si ze swym zamiarem, nikomu zwierciada nie pokaza. Tylko Ja-gna bya we wszystko wtajemniczona i chocia trwoya si o ukochanego, nie prbowaa gojednak powstrzyma. Przysiga tylko, e jeli jej luby zginie, ona rwnie uda si do jaskinii odda si bazyliszkowi na poarcie.

    Nadszed wreszcie dzie, przeznaczony na spenienie zamiaru. Ledwie jutrzenka zaro-wia brzeg nieba, mny modzieniec uda si ze zwierciadem ku wzgrzu. Droga od rzeczkiWilny wioda wci ku grze, poronita krzewami i usypana gazami. Niebawem poczuswd siarki i zgnilizny, a oto potkn si o jaki przedmiot okrgy, ktry mu spod stp sipotoczy. Bya to zbielaa od soca i deszczw czaszka ludzka. Zrozumia, i jest bliskim

  • 5celu, zdwoi tedy uwag i raz jeszcze rozwaywszy plan postpowania, miao postpi na-przd, starajc si nie sprawia haasu i ukrywajc si za krzewami i gazami. W ten sposb,cho wolno, ale stale, zblia si ku jaskini. Swd siarki i cia gnijcych stawa si coraz bar-dziej nieznonym, za w zarolach i pomidzy kamieniami coraz wicej walao si koci na-wet z kawaami misa.

    Wtem modzian posysza dziwny dwik, podobny do szumu wody kotujcej. Stani wyjrza zza gazu, a to, co ujrza, byo tak okropne, e omal nie krzykn i zwierciada nieupuci. U ciemnego wejcia do pieczary lea olbrzymi potwr z gow jak u ropuchy,z paszcz szerok, z ktrej ky zakrzywione wystaway. Brudnozielonawym cielskiem przy-pomina potwornej wielkoci jaszczurk. Tylna cz ciaa lecego na brzuchu bazyliszkagina w mroku jaskini, za pod wycignitymi naprzd potwornymi apami leao okrwawio-ne i straszliwie poszarpane ciao modej dziewczyny. Tylko gowa pozostaa nieuszkodzon,a twarz z szeroko rozwartymi renicami zachowaa wyraz miertelnej trwogi i przeraenia.

    Potwr spa, grube nabrzmiae powieki przykryway jego wyupiaste oczy. Nozdrza roz-dymay si i z gonym chrapaniem wyrzucay kby pary i smrodliwego dymu, ktre zaraa-y powietrze.

    Bazyliszek widocznie poczu obecno ywej istoty, drgn bowiem, przecign si i pod-nis powieki, spod ktrych bysny straszliwe lepia.

    Odwany modzieniec czeka na t chwil i niosc przed sob zwierciado, szybko zzagazu wystpi. Potwr przez chwil pozosta nieruchomy ze zdumienia, wnet jednak szyb-kim ruchem wysun si z pieczary i wsparszy si na apach utkwi wzrok w zwierciadle.W teje chwili wyda ryk straszliwy, wypry si i uczyniwszy skok w powietrze, caym ciel-skiem olbrzymim run na ziemi. Z szeroko rozwartej paszczy strumieniem buchna czar-na, cuchnca posoka. Po chwili ju nie y. Zabi si wasnym wzrokiem, ktry si od zwier-ciada odbi.

    W tej wanie chwili soce jasne, jakby ros porann obmyte, wyjrzao zza lasu i rzuciomiliony blaskw i snopy promieni na niebo i ziemi.

    Modzieniec pochwyci rg, zwieszajcy si mu przez rami na rzemieniu i w czystym po-wietrzu rannym zabrzmiaa pie radosna, pie triumfu. Gra coraz namitniej, coraz go-niej, a metaliczne dwiki biy w niebo i pyny w przestrze, a dosigy osady, budzcupionych mieszkacw. Wybiegli z chat i zagrd, rozumiejc, i stao si co niezwykego.Ujrzeli Jagn, pdzc lotem ptaka ku wzgrzu, gdzie bazyliszek na swe ofiary czyha. Rzu-cia sw kilka i cay tum w lad za ni pomkn.

    Upyno chwil kilka i tene tum wraca ku osadzie, niosc na barkach dzielnego zbawcwrd radosnych okrzykw i sawic jego powicenie, mstwo i roztropno.

    Na wzgrzu w pobliu jaskini wzniesiono z kamienia baszt czworoktn, od ktrej samowzgrze nazw Bakszty otrzymao.

    Narbutt w Pomniejszych pismach historycznych podaje inn odmian podania o bazylisz-ku, wyjt ze starego rkopisu pt. Descriptio historica brevis civitatis vilnensis: Dziwne,a trudne do uwierzenia opowiadaj rzeczy o podziemiach pod gr Bakszty Subockiej. W ja-kowem podziemiu jakoby czarownicy, czarownice i djabli subotki swoje zwykli wyprawowa,od czego i Bakszta Subock si nazywa. S nawet wiadomoci, e w podziemiu takowem Ba-zyliszki si byy zagniedziy, ktre zstpujcych tam ludzi spjrzeniem zabijay na miejscu.Po odkryciu owej mierciononej otchani i nieszczliwych dowiadczeniach, posano razu

  • 6jednego czowieka odwanego, a by to zbjca, wskazany sdownie na kar mierci. Temu naplecach zawieszono zwierciado i dano w obie rce pochodnie gorejce. Idcy zawsze tyemzbliy si w kocu do miejsca, gdzie by Bazyliszek, ktry sam siebie w zwierciadle okow oko ujrzawszy, zawy okropnie i zdech.

  • 7O WITYNI PERKUNASA

    Gdy Krzyacy, korzystajc z zamieszania, jakie na Litwie po mierci Mendoga zapano-wao, po dwakro zniszczyli wite Romowe1 nad Dubis i Niewia, wtedy wielki ksiwintorog przenis Romowe do puszczy nad ujciem Wilenki do Wilii. Miejsce to ksiciubyo znane jeszcze z czasw modoci, gdy si bawi owami. Jako stana tu skromna i ubo-ga gontyna bez dachu, a w niej przed posgiem gronego Perkunasa, ktry z Pogi przywie-ziony zosta, rozniecono wiecznie gorejcy ogie wity, strzeony od zaganicia przez ofiar-nikw wajdelotw i dziewice wite, wajdelotki. Za wityni ksi wyznaczy zgliszcze,czyli miejsce na caopalenie zwok ksicych i sam tu po mierci by przez syna Germondaspalony.

    Przed wejciem do wityni wintorog wybudowa niewysok baszt okrg, z ktrej ka-pani Kriwe ogaszali ludowi wol bogw oraz ledzili bieg soca i gwiazd.

    Litwini pogascy byli przesdni, wierzyli we wrby i nie rozpoczynali adnego dzieabez naradzenia si z wrbitami, wrkami, czarnoksinikami i wyroczniami, ktrych mno-go bya na Litwie i mudzi. Jedni, zwani Puttones wryli z piany wodnej; inni z dymu,z soli, z wosku, z lotu ptakw, ze zjawisk powietrznych.

    wintorog, starzec dziewidziesicioszecioletni, nabony i wierzcy w gusa i wieszcz-by, pragn przed rozpoczciem budowy wityni zasign rady wieszczki.

    Wiedzia ksi o Burinime, znakomitej wyroczni, mieszkajcej na mudzi nad dolnymNiemnem. Do tej to Sybilli mudzkiej wintorog wysa szeciu powanych starcw z dara-mi bogatymi, proszc, by zechciaa odkry, jakie bd losy przyszej wityni.

    Mdra wieszczka, po wykonaniu rozmaitych guse, obiecaa wityni trwanie tak dugie,jak dugo pogastwo samo trwa bdzie. Wyrocznia kazaa sporzdzi i odwie ksiciuwintorogowi 122 sztuki cegy okrgej, z wyrytymi na nich znakami hieroglificznymi, ktremiay oznacza dobre i nieszczliwe lata. Na ostatniej cegle by znak krzya podwjnego #. Miao to by przepowiedni, e gdy nadejdzie kolej tego znaku, chrzecijanie obrzdkwzachodniego i wschodniego zburz pogastwo i wityni. Ksi kaza wmurowa te cegyw cian baszty od strony poudnia.

    Proroctwo wieszczki spenio si, albowiem po 122 latach Jagieo ochrzci Litw, zbu-rzy wityni Perkunasa, a na jej fundamentach wznis koci katedralny. Znak podwjne-go krzya wyryty na ostatniej cegle krl kaza umieci na tarczy jedca Pogoni, jako wia-dectwo zwycistwa, odniesionego przez chrzecijastwo nad pogastwem.

    1 Romowe lub Romnowa to tradycyjne miejsce kultu staroytnych Batw, gdzie przebywa kapan kapanw (Kriwe-Kri-wejte). Lelewel, na ktrym opiera si Zahorski, uwaa istnienie Romnowy, rwnowanej Rzymowi (Romahora), za pew-nik historyczny. We wspczesnej nauce historycznej uznane za legend, w krrej tkwi jednak dbo prawdy (przypis wy-dawcy).

  • 8LIZDEJKO

    Kriwe-Kriwejte, arcykapan przy wityni Perkunasa w dolinie wintoroga utraci modon. Nie pomogy liczne ofiary, spalone na otarzach bogw, nie uratoway chorej zaklina-nia kapanw, ani podawany w napoju popi z otarza wiecznego ognia. W kwiecie wiekuzgasa maonka arcykapana. Kriwe-Kriwejte popad w zadum, stroni od ludzi, z ktrymiobcowanie byo mu przykre i szuka samotnoci. W tym celu po naboestwie w wityni sambez towarzyszw odbywa dalekie wycieczki, siada do czna i pyn z biegiem Wilii, albopieszo zapuszcza si w lasy okoliczne i nieraz zadumany mil i wicej uszed. Przyroda ko-ia bl i zabliniaa wie ran. Nie dziw, e troska osiada chmur na wyniosym czole wiel-kiego kapana, nie dziw, e na skroniach i w czarnej wypieszczonej brodzie zjawiy si srebr-ne nitki. Wedug prawa arcykapan nie mg poj drugiej ony, a Kriwe-Kriwejte by jesz-cze w sile wieku, serce mia gorce i pragn mioci kobiety i pieszczot dziecka. Musia sitych rozkoszy na zawsze wyrzec.

    Podczas jednej z wycieczek w stron dzisiejszych Werek, gdy szed zadumany, usyszaw bliskoci piew. Nieznacznie zbliy si ku miejscu, skd go dwiki dochodziy. Na nie-wielkiej polance w cieniu bujnego krzewu siedziao nad strumykiem urocze dziewcz. Mo-da Litwinka opucia do wody bose drobne stopy, za biae jej rce z rowymi paluszkamizajte byy pleceniem wianka z r polnych, konwalii i bawatkw, ktre pokryway jej kola-na i rozsypane na murawie tworzyy u stp dziewczyny barwny kobierzec. Oddana robocie,urozmaicaa j sobie piewem. Gos jej niski, piersiowy, by bardzo dwiczny. Od czasu doczasu przerywaa piew i sigaa do stojcej obok kobiaki, po brzegi malin penej.

    Arcykapan dugo wpatrywa si w to cudne zjawisko, a wreszcie nie mg si duejopiera pokusie, ktra go ku dziewczciu pocigaa i opuciwszy kryjwk, zbliy si do nie-znajomej. Dziewczyna zrazu strwoya si nagym zjawieniem si obcego mczyzny, alewnet si uspokoia, poznawszy w przybyym wielkiego kapana, ktrego wesp z caym lu-dem czcia, a poczytujc prawie za pboga, nieco si obawiaa, ale i serdecznie aowaa,gdy wiedziaa o bolesnej stracie, jak ponis. Tote powstawszy z miejsca, zoya mu g-boki, peen czci ukon. Arcykapan pogaska jasne wosy dziewczcia, rozkaza jej usii sam usiadszy obok na murawie, j rozpytywa, kim jest, skd pochodzi i gdzie s jej ro-dzice? Dziewczyna odpowiadaa zrazu nieco strwoona, lecz omielona dobroci oraz miymi agodnym obejciem towarzysza, nabraa odwagi i z dziecic szczeroci, nic nie tajc, opo-wiedziaa mu dzieje niedugiego swego ycia. Liczya 18 wiosen, bya sierot, matki niepamitaa, a ojciec przed kilku laty, biorc udzia w owach ksicych, trafi na rogi turai przyniesiono go konajcego z poszarpan piersi i poamanymi ebrami. Po pogrzebie ojcazamieszkaa przy starej ciotce, ubogiej wdowie, ktra nie opodal miaa chatk. W zimie prz-dy i tkay, latem zbieray mid, suszyy grzyby, hodoway krwk, a w ogrodzie miay duo

  • 9adnych owocw, wisien i jagd. Ludzie kupowali ptno i sukno. W dostatki nie opyway,ale biedy nie znay. Byy ze sob szczliwe, bo ciotka, chocia stara i troch zdziecinniaa,kochaa j i nie krzywdzia.

    Arcykapan obdarzy dziewczyn drobnym datkiem i kaza jej przyj nazajutrz na to samomiejsce. Odtd widywali si czsto. Kriwe-Kriwejte przynosi dziewczciu upominki: wst-ki barwne, sznury bursztynw lub akocie, ona mu za to piewaa rzewne piosnki, albo opo-wiadaa bajki i podania. Zupenie przestaa si obawia i z dziecic pustot pozwalaa sobiena swawole; gadzia row doni jedwabist brod kapana, stroia mu gow w kwiaty lubkarmia go malinami, kadc mu je do ust. Szukali swego towarzystwa i tsknili do siebie.Sami nie wiedzieli, jak i kiedy wyrzekli sowa mioci, a usta ich w pocaunku si zczyy.Arcykapan odwiedzi dziewczyn w dworku ciotki, przez ktr z czci najwysz przyjtyzosta. Do chatki zawita dobrobyt i stara ciotka ju nie potrzebowaa ciko pracowa i trosz-czy si o jutro.

    Kriwe-Kriwejte zwierzy si ze sw tajemnic jednemu kapanowi, ktry go kocha jak ojcai gotw by ycie za niego odda. Ten, cho przeraony strasznymi nastpstwami, jakie tenzwizek musia za sob pocign, gdyby byk odkryty, uleg probom przyjaciela i zgodzi sidopomc w zawarciu tajnych lubw z pikn dziewczyn. Owocem tego maestwa by syn.

    Dzieci to uszczliwiao rodzicw, ale zarazem przyjcie jego na wiat czynio nadertrudnym, prawie niemoliwym ukrywanie tajemnicy ich zwizku. Wykrycie za tego grozioobojgu straszn kar. Arcykapan zostaby spalony na stosie, a j czekao zakopanie ywcemdo ziemi.

    Prno amali gowy nad wynalezieniem sposobu zachowania dziecka przy matce bez wy-dania tajemnicy. Wreszcie mio ojcowska podszepna Kriwe-Kriwejcie sposb wyjciaz kopotu.

    Dowiedzia si mianowicie, e za par dni wielki ksi z orszakiem dworzan zjeda naowy, ktre maj si odby w miejscowoci przez jego on zamieszkanej. W dniu wyzna-czonym ukada dziecin w bogato przystrojon w kwiaty, wstgi, zote chwasty i wiecidekakolebk i t umieszcza w orlim gniedzie na dbie, w miejscu, ktrego wielki ksi nie mgomin, poniewa byo tu siedlisko turw i ubrw. Te Kriwe-Kriwejte daleko w puszczsposzy.

    Niedugo potem zagrzmiay w borze rogi i trby, rozlegy si nawoywania myliwych orazszczekanie psw i dzielny kunigas z jedn rk pen grotw i potnym oszczepem w dru-giej popiesza na czele orszaku, gwatownie rozchylajc gazie. Ale nagle staje zdumiony.Zamiast bowiem ryku turw syszy nad sob kwilenie dziecka. Rozgldajc si spostrzegapord gazi na dbie co byszczcego. Na rozkaz ksicia owcy wa na drzewo i ostro-nie skadaj u stp ksicych kolebk z dzieciciem, ktre, gdy si ku niemu ksi skoni,przestao paka i umiech ku niemu jego drobn i pikn twarzyczk rozjani. Kunigasi dwr jego stali zdumieni, rozumiejc, e to cudowne zjawisko jest przez bogw zesane.Posano po arcykapana, ktry, jakby o niczym nie wiedzc, popieszy na wezwanie i zapy-tany przez ksicia, jak by to cudowne znalezienie dziecka wytumaczy, nie od razu da od-powied. Chcc ukry wzruszenie, jakie go opanowao na myl, i ta chwila stanowi o jegowasnym i drogich mu istot yciu, rozpocz dug z bogami rozmow.

    Wry z wiatru, ze szmeru drzew, oraz z popiou, ktry ze sob z otarza wityni przy-nis. Ksi wraz z dworem w skupieniu i z uszanowaniem przyglda si tajemniczym gu-

  • 10

    som wielkiego kapana. Wreszcie Kriwe-Kriwejte z uroczyst powag na twarzy wyj dzie-cin z kolebki i podajc j wielkiemu ksiciu rzek:

    Ksi! Bogowie now ci ask obdarzaj. Przez ciebie Litwa uszczliwion zostanie.To dzieci zsyaj ci wczenie bogowie na mego nastpc, gdy ten wiat opuszcz. Wycho-waj je troskliwie, a stanie si twoim i Litwy u bogw porednikiem!

    Uradowany ksi uprasza arcykapana, by wzi niemowl do siebie i jego wychowa-niem si zaj, ten jednak znowu dug mia rozmow z bogami, ktrzy zamiar ksicia po-chwalili. Wtedy dopiero Kriwe-Kriwejte zabra znalezione dzieci do swego paacu, dokdwezwa rwnie sw on, jako piastunk dziecka.

    Ksi na pamitk cudownego znalezienia dziecka w gniedzie, ktre po litewsku zowiesi lizda, nada mu imi Lizdejko, za sam miejscowo nazwa Werki, od sowa werkt, coznaczy paka.

    Bogowie spenili obietnic, albowiem Lizdejko po mierci ojca zosta arcykapanem, po-lubi siostr wielkiego ksicia Witenesa i szeroko po wiecie imi Litwy i wasne rozsawi.On to wanie wytumaczy Giedyminowi znaczenie snu o elaznym wilku, co dao powddo zaoenia Wilna.

  • 11

    PODANIE O ELAZNYM WILKU

    Na miejscu dzisiejszego Wilna, u stp wzgrz, gdzie Wilenka wlewa swe wody do Wilii,w XIII wieku znajdoway si nieprzebyte lasy. Wrd tej puszczy dbowej wielki ksi win-torog wznis wityni Perkunasa, roznieci ogie wity, ustanowi tu arcykapana Kriwe-Kriwejte, kapanw Kriwe i wajdelotw, czyli ofiarnikw niszego rzdu. Odtd miejscowota otrzymaa nazw doliny wintoroga.

    Dokoa szumia br odwieczny, peny rnego rodzaju zwierza. Potny tur krl pusz-czy litewskiej, budzi rykiem stuletnie olbrzymy, nocami szczekay i wyy wilki, drapienyry ukryty w gstwinie drzew czatowa na zdobycz, a liczne rnorodne ptactwo napeniaopowietrze pieniem i wiegotem.

    Nie dziw, e puszcza ta czsto cigaa myliwych, a echo roznosio dwiki rogw.Do zapalonych owcw nalea wielki ksi Giedymin, przebywajcy w swej nowej sto-

    licy Trokach, gdzie na wyspie porodku jeziora Gawe wznis zamek warowny. Giedyminz orszakiem towarzyszw swych wypraw wojennych i dworzan czsto oddawa si ulubionejrozrywce.

    Pewnego razu, a byo to okoo roku 1322, ksi gonic olbrzymiego tura, zapuci si ana wzgrza, otaczajce ujcie Wilenki do Wilii i tu na jednej z gr dopad zwierza i zabi goz kuszy.

    Ogromny tur, ugodzony w serce, pad nieywy, a ksi, oparszy stop na jego potnejgowie, zad w rg w zoto oprawny. Soce ju dawno zaszo i ksiyc srebrnolicy wypynna niebo, srebrzc wierzchoki lip i dbw i migocc w nurtach Wilii. Tylko ze wityni, znaj-dujcej si u stp wzgrza bi blask czerwony ognia witego, a smtny piew wajdelotwrozlega si w ciszy nocnej.

    Znueni caodziennym uganianiem si za zwierzem uczestnicy oww, pokrzepiwszy siyskromn wieczerz i miodem, ukadali si na spoczynek, wybrawszy na nocleg zgliszczewintoroga, pomidzy wityni a Wili.

    Giedymin dugo nie mg zasn, wreszcie znuenie przemogo i sen sklei mu powieki.I oto przyniko mu si, i na szczycie gry, na ktrej zabi tura, ukaza si wilk ogromny, cayelazn zbroj okryty. Wilk podnisszy gow na ksiyc, zawy, a wycie jego byo tak do-none, i zdawao si, e to nie on wyje, lecz sto innych wilkw w nim zawartych.

    Gdy wschodzce soce jasnymi promieniami zalao gry, rzek i przedaro si przez li-stowie drzew, obudzi si Giedymin i przypomniawszy sobie dziwny sen, opowiedzia goswym towarzyszom. Jak wszyscy poganie, ksi by zabobonny i przypisywa snom znacze-nie wieszcze, wierzc, e zsyaj je bogowie, jako rad lub ostrzeenie. Nikt jednak z dwo-rzan nie mg odgadn, co by takowy sen oznacza. Wtedy kto poradzi, by wezwa arcy-kapana, syncego z mdroci Lizdejk. Kriwe-Kriwejte stanwszy przed wielkim ksiciem

  • 12

    i wysuchawszy jego opowiadania, zamyli si. Otaczajcy go koem rycerze, wpatrzeniw oblicze kapana, z niecierpliwoci oczekiwali wytumaczenia snu.

    Wreszcie Lizdejko wsparszy jedn rk na lasce, ktra bya oznak jego godnoci, a drugpodnisszy do gry rzek:

    Miociwy ksi! Bogowie to zesali ci ten sen i przez niego wyraaj sw wol, ktrejgdy bdziesz posuszny, czeka ci potga i sawa. Wilk elazny znaczy, e na miejscu tymstanie zamek mocny i miasto stolica pastwa, a stu wilkw w nim wyjcych oznacza miesz-kacw, ktrzy saw twoj i tego grodu szeroko po wiecie rozgosz. Masz wic by po-susznym woli bogw, wznie tu zamek warowny i zaoy miasto.

    Giedymin przyj z radoci to tumaczenie i niezwocznie na grze, ktr nazwa turz,zacz budowa zamek, opasany murem z dwiema wieami szeciobocznymi. U stp za gry,pomidzy ni a wityni stan drugi zamek drewniany, czyli krzywy, z basztami, palisada-mi i blankami. Dokoa zaczto wznosi domostwa.

    W ten sposb powsta grd, ktry od rzeki Wilii nazw Wilna otrzyma, a do ktrego Gie-dymin przenis swoj stolic z Trok.

    Lizdejce za wytumaczenie snu wieszczego wielki ksi rozkaza zwa si Radziwiem.

  • 13

    WAJDELOTKA

    Pikna Usparime, liczca szesnast wiosn ycia, stracia matk i ojca, ktry zosta roz-szarpany przez wilki, a e nie miaa krewnych, ktrzy by si ni zaopiekowali, postanowiazosta wajdelotk, to jest wit dziewic i w wityni strzec ogie wieczny od zaganicia.Jako kapani dokonali obrzdu powicenia. Usparime ubrana w biae szaty, z wiecemkwiatw na gowie, lubowaa czysto.

    Upyno par lat. Moda wajdelotka wyrniaa si spomidzy towarzyszek cnotliwoci,skromnoci i gorliwym penieniem obowizkw, tote kapani nie szczdzili jej pochwa,a nawet sam KriweKriwejte stawia j za wzr innym ofiarnicom.

    A jednak jaki niewytumaczony smutek, jaka tsknota za czym nieznanym mciy spo-kj jej duszy. Nieraz, siedzc przed otarzem, wpatrzona w pomie ognia witego, dawaasi unosi marzeniom w inny nieznany wiat. Czasem, gdy zza murw wityni dolatywayj wesoe pieni modziecw i dziewic, ostry bl ciska jej serce, a zy do oczu napyway.

    Raz w wiosenn i jasn noc ksiycow Usparime, ukoczywszy sub przy otarzu, odpo-czywaa na kamieniu w gaju witym, otaczajcym wityni. Dookoa panowaa niczym niezamcona cisza, nie drgn aden listek na drzewach, nawet Wilia zdawaa si upiona i, jakbydrzemic, leniwie wody toczya; ksiyc w peni, wypynwszy wysoko na niebo, zalewawszystko dokoa agodnym, smtnym wiatem. Gdzie niedaleko rozlegay si trele sowika,piewajcego swej lubej pie mion. Usparime siedziaa obejmujc kolana splecionymi do-mi i wpatrzona w ksiyc marzya. Czua, e ycie, jakie dotd pdzia, ju jej nie wystarcza,wiedziaa, e istnieje ycie inne, ycie pene szczcia i kochania... I zapragna kocha i bykochan. I oto, gdy tak siedziaa nieruchoma, pogrona w marzeniach sodkich, nagle posy-szaa piew. Silny i pikny gos mski piewa pie namitn o szczciu, jakie daje mio.

    Powstaa z siedzenia wajdelotka i pragnc cho z daleka spojrze na piewaka, zaczaz bijcym sercem skrada si midzy drzewami gaju witego, a nagle znieruchomiaa dr-ca i przeraona. O par krokw przed ni, oparty plecami o pie potnego dbu, w wietleksiyca, sta mody rycerz w wieccej zbroi. By to urodziwy modzieniec, o dziwnie pik-nej twarzy i wyrazistych oczach. Dugie jasne wosy spyway mu na ramiona.

    Ujrzawszy przed sob tak niespodziewanie urocz wajdelotk, rycerz w pierwszej chwiliwzi j za bstwo, ale caa jej postawa, drenie, rumieniec wykwity na policzkach, nieba-wem przekonay go, e widzi istot ludzk. Oczarowany jej piknoci, uj do dziewczynyi w gorcych sowach wyraa swj zachwyt. Usparime bya bliska omdlenia ze wzruszenia,ale opamitaa si i, wyrwawszy do z rki modziana, ucieka. Przeraona tym, co si stao,reszt nocy spdzia na modlitwie, bagajc bogw o przebaczenie za grzech popeniony.

    A jednak, gdy nadesza noc, gdy ksiyc rzuci na ziemi swe promienie i gdy znowu daysi sysze sowa pieni, wajdelotka, parta jak nieprzezwycion si, znowu znalaza si

  • 14

    pod dbem. Tam ju czeka na ni rycerz. Tym razem by on mielszy i ujrzawszy dziewczy-n, porwa j w objcia i usta ich spotkay si w dugim, namitnym pocaunku.

    Odtd widywali si co noc, a stao si to, co si sta musiao... wajdelotka zamaa lubczystoci. Mio owadna ni cakowicie, tak, e zapomniaa o caym wiecie i zacza za-niedbywa swe obowizki. Omal nie stao si straszne nieszczcie... ogie le strzeony juzagasa, szczciem nastpia zmiana i inna wajdelotka, dorzuciwszy drew, rozniecia go nanowo.

    Zmiana usposobienia Usparime i jej dziwne zachowanie zwrciy uwag towarzyszek i ka-panw. Poczto j ledzi i wkrtce jej schadzki z rycerzem przestay by tajemnic.

    Zbrodnia bya straszn i dla przebagania bogw winowajczyni powinna bya ponie su-row kar.

    Sd, zoony z kapanw, skaza Usparime na okrutn mier.W oznaczony dzie na brzegu Wilii zgromadzili si kapani, ofiarnicy i przeraone dzie-

    wice wite. Wywleczono z lochu, gdzie bya zamknita, nieszczliw dziewczyn i na wo-zie, zaprzonym w dwie czarne krowy, przywieziono na miejsce kani. Na dany znak zdartoz niej oznaki witej dziewicy biae szaty i wianek, po czym skrpowano jej rce.

    Kapani i ofiarnicy piewali grobowymi gosami pieni, bagajc rozgniewanych bogw,aby za win jednej nie karali wiernych. Niektre wajdelotki zakrywszy twarze domi rzew-nie pakay, gdy lubiy cich i dobr towarzyszk, a moe niejedna w gbi serca rozumiaaj i wspczua.

    Miano ju przystpi do wykonania wyroku, ktry skazywa Usparime na utopienie w rze-ce w worku razem z psem, kotem i mij jadowit, gdy nagle, nie wiadomo skd, ukaza simody rycerz z twarz gron i z paajcymi oczyma. Mia na sobie zbroj lnic, a w rkutrzyma miecz wzniesiony. W caej jego postaci byo co tak nadprzyrodzonego, taka bia odniego groza, e przeraenie ogarno zebranych. Jedni, widzc w nim jakiego boga, padli natwarz, inni ratowali si ucieczk.

    Rycerz przeci wizy, krpujce wajdelotk i groc mieczem rozkaza kapanowi, by muniezwocznie da lub z ukochan, po czym tulc w objciach tylko co polubion on, rzu-ci si z brzegu do Wilii i znik w jej nurtach.

    Na wodzie w tym miejscu powsta dotd istniejcy wir.Odtd niekiedy, gdy ksiyc w peni wznosi si wysoko na niebo, z rzeki wypywa pikna

    Usparime, siada na brzegu i, karmic niemowl, cichym gosem nuci piosenk o swej przy-godzie. Czasem w towarzystwie rycerza ukazuje si rybakom i wtedy sycha przy nich war-czenie psa, miauczenie kota i syk mii.

  • 15

    SOWIK I RA

    Gdy wielki ksi Giedymin mia w dolinie wintoroga sen wieszczy o elaznym wilku,zaoy wtedy miasto Wilno, a na grze wyniosej zamek warowny zbudowa. Opodal na An-tokolu nad Wili wyznaczy miejsce na ogrody wielkoksice, nad ktrymi dozr powierzystaremu sudze i towarzyszowi wypraw wojennych. Ten, do wojaczki z powodu odniesionychran ju niezdolny Litwin, ponury i nietowarzyski, dwie tylko na wiecie miowa istoty, mia-nowicie: kunigasa Giedymina i crk jedynaczk, imieniem Skajstoy, ktra mu po zmarejprzed laty onie pozostaa, a ktr sam grubymi rkami wypiastowa. Tote kocha j jakumia i strzeg swego skarbu jedynego, jaki posiada.

    Czas upywa, maa rosa i z dzikiej, niadej dzieweczki nieznacznie przeksztacia siw urodziw wysmuk dziewic, o ciemnych bujnych wosach, o rzucajcych snopy byskwoczach, o biaym, gadkim czole i policzkach okraszonych delikatnym, jak listek ry, rumie-cem. Gdy drobne usteczka rozchyliy si w umiechu i bysn z nich rzd biaych rwnychpere, zdawao si, e soce wyjrzao zza chmury i wszystko wokoo wiatoci oblao.

    Kwiat tak pikny niedugo pozostawa w ukryciu. Nieraz, gdy Skajstoy w czwartki2 wie-czorem dya do wityni wszystkich bogw na Antokolu, by si pomodli i zapali wiecwoskow, przechodnie, wyminwszy dziewczyn, odwracali gowy, aby jeszcze raz na niokiem rzuci. A gdy w czwartek przed wityni Perkunasa suchaa z na wp rozwartymiustami sdziwego Kriwe-Kriwejte, ogaszajcego ludowi wol bogw, chopcy tumnie ota-czali urodziwe dziewcz, pasc oczy niezwyk jej piknoci, i niejeden mody ofiarnik-wajdelota opuszcza powieki przed blaskiem z jej renic bijcym, ywy rumieniec zabarwiamu czoo i policzki, a westchnienie pier podnosio. Sam kunigas dziwi si tak niepospolitejpiknoci i, klepic starego sug po ramieniu, mawia artobliwie:

    Gdybym to ja by o 30 lat modszym!Stary dozorca ogrodw rozumia, i zblia si czas, kiedy mu crk zabior i wypatrywa

    sobie zicia po myli.Na dworze Giedymina by mody Litwin Dajnas, ktry sokoy i jastrzbie ksice mia

    w swojej opiece. Niepodobny z usposobienia do swych rubasznych towarzyszw, nie lubi ichrozwizych hulanek i zabaw, lecz szuka samotnoci. Udawa si zwykle nad brzegi Wilii i tuusiadszy pod rozoystym drzewem i wodzc zadumanymi oczami po malowniczych wido-kach, jakie si przed nim roztaczay, piewa. A gos mia przedziwny, jakby nieziemski i bezwzruszenia nie mona go byo sucha, tak do duszy przenika. Nieraz, gdy tak piewa, zbie-raa si za nim gromadka ludzi, ktrzy suchali w milczeniu, obawiajc si poruszeniem prze-rwa pie. Pie pyna i tony jej przenikay do serc, a tyle w niej byo tsknoty, tyle blu

    2 Czwartek by u litewskich pogan dniem woitecznym, jak u chrzecijan niedziela (przypis autora).

  • 16

    serdecznego i alu, e dziewczta na gos szlocha poczynay, chopcy cikie wydawali wes-tchnienia, a starcy gowy na piersi spuszczali i spracowan doni z z powiek ocierali...Lubiono powszechnie Dajnasa, poniewa by agodny, nikomu nie ubliy, nikogo nie skrzyw-dzi, a kademu chtnie posuy.

    Zdarzyo si, e piew Dajnasa posysza stary ogrodnik i piew ten dziwne w duszy jego uczu-cia rozbudzi. Jeden za drugim, pod wpywem czarujcych tonw, wyaniay si z pamici obrazyminionych lat: pieszczoty matki, gdy by niemowlciem, lament paczek i aobne pienia kapa-nw, gdy zwoki ojca jego, polegego w boju, na stosie palono i miosne, drce sowa ony, gdyprzed skonaniem szyj jego stygncym ramieniem obja i dziecin opiece jego oddawaa... Starynie czu, jak zy, niczym krople deszczu spyway mu po policzkach, a pier kanie rozsadzao, arykn paczem, tak, i piewak pie przerwa i z miejsca strwoony si porwa...

    Stary polubi Dajnasa, zaprasza do swego dworku, a gdy bliej jego pikn i czyst du-sz pozna, przeznaczy go sobie na zicia. Uroda i wdzik Skajstoy olniy modzieca. Mi-o gorca, mio, o jakiej dotd pojcia nie mia, owadna ca jego istot i zapalia w ser-cu pomie, ktry go trawi i poera.

    Ale dziewczyna pozostawaa obojtna. Nie obudzio si jeszcze w niej serce. Chtnie pio-snek Dajnasa suchaa, ale nigdy ywszy rumieniec nie okrasi jej jagd, gdy go po duszymniewidzeniu spotkaa, nie dostrzegaa pomienia w jego oczach, nie odczuwaa w jego pienimioci, nie syszaa drenia jego gosu i nie widziaa coraz wikszego smutku i bladoci natwarzy piewaka. Nie czua jeszcze potrzeby kochania; bya dzieckiem.

    Czasem nudzi j i wtedy uciekaa do lasu. Stary martwi si i prbowa zwrci uwagjedynaczki na mio, jak do niej mody piewak paa, ale mu to jako nie szo.

    Wreszcie Dajnas straci wszelk nadziej, zapad w smutek bezdenny i zacz opuszczasi w subie, za co si nieraz z pici ksicia zapozna.

    Jednego wieczora, gdy Skajstoy bya dla bardziej ni zawsze obojtna, Dajnas, pomodliw-szy si do bogini mioci Mildy, usiad na stromym, brzegu Wilii i zacz piewa. Z piersi jegopyny dwiki tak niezwyke, e wiatr zatrzyma si w locie, drzewa przestay szepta, falerzeki stany nieruchome, a ptaki w lesie i koniki polne w trawie zamilky zasuchane.

    Pyny w przestrze tony mioci beznadziejnej, tony alu i krzywdy, a nagle urway sii piewak z okrzykiem rozpaczy rzuci si w nurty Wilii i ju si wicej nie pokaza.

    Tej samej nocy na gazce lipy przed oknem Skajstoy usiad may szary ptaszek sowiki zacz piewa. To bogini Milda zamienia Dajnasa w ptaszka, ktrego trele zbudziy ze snudziewczyn. Podniosa si z pocieli, otworzya okno i caa fala dwikw cudownych wtar-gna do izby. Dziwne, nieznane dotd uczucie napenio pier dziewicz. Caa drca, tulcrbek bielizny do ona, staa w agodnym blasku ksiyca, zasuchana w piewie i w maegoptaszka wpatrzona. A pie jego przenika do jej serca. Zrozumiaa co to mio, zrozumia-a, e kocha Dajnasa.

    Zbudzia ojca i, tulc si do jego piersi szerokiej, wyznaa, co si w jej sercu dzieje. Ucie-szony stary niebawem posa do zamku pachoka, by modego piewaka przywoa. Prnogo jednak szukano w zamku, w wityni, w innych miejscach. Nigdzie Dajnasa nie znalezio-no. Tylko stary rybak nad ranem opowiedzia, i syszc piew nad Wili, podpyn na odzi,ale piewak umilk i rzuci si w gbin rzeki.

    Odtd Skajstoy przestaa si umiecha, usta jej poblady, z policzkw znik rumieniec,a zamglone zami oczy ju snopw blaskw nie rzucay. Smutna saniaa si jak cie i ya

  • 17

    oczekiwaniem nocy. Z jej nadejciem otwieraa okienko swej izdebki. Na gazce ju siedziaszary ptaszek, ktry wnet rozpoczyna sw pie i do rana piewa dla swej ukochanej piemiosn. Skajstoy suchaa skpana w wietle ksiyca, zalana zami i wycigaa ku piewa-kowi biae ramiona..

    Pewnego ranka stary ogrodnik nie znalaz crki w jej izbie. Okno byo otwarte, a przednim pod lip wyrs w nocy krzak stulistnej ry, ale kwiatu na nim nie byo. To bogini Mil-da ulitowaa si nad biedn dziewczyn i zamienia j w krzak ry, ale za kar kazaa muzakwita wtedy dopiero, gdy sowik piewa przestaje.

    Ogrodnik opowiedzia ksiciu o ty m co zaszo i wkrtce umar. Giedymin na miejscudomku ogrodnika zbudowa wityni bogini mioci Mildy i gaj jej powici. Dzi tu stoikoci . Piotra i Pawa.

  • 18

    POGRZEB KIEJSTUTA

    Bohaterski Kiejstut z synem Witoldem zdradziecko przez Jagie uwiziony, w lochuzamku krewskiego osadzony zosta.

    Wie o tym lotem byskawicy przeleciaa po caej Litwie i mudzi budzc w sercach bo-lesne uczucia. Kt bowiem nie czci i nie kocha pana na Trokach, rycerskiego i szlachetne-go starca? Ale przeraenie, gniew i oburzenie dosigy szczytu, gdy w pi dni potem, jak pio-run z nieba, spada straszna wiadomo, e Kiejstut z rozkazu Jagiey przez pachokw jegoi knechta krzyackiego w podziemiu krewskim zosta uduszony. Przelk si Jagieo swegoczynu sromotnego, zadra na tronie wielkoksicym przed gniewem ludu i postanowi oczy-ci si z zarzutu morderstwa stryja przez urzdzenie mu wspaniaego pogrzebu.

    Zwoki Kiejstuta na wspaniaych noszach nieli z Krewa do Wilna kolejno si zmieniaj-cy niewolnicy, poprzedzani przez sto paczek raudietojas, ktre gono zawodzc, piewayraudy i obficie lay zy do szklanych zawnic. Przed nimi szli muzykanci i trbacze, ogasza-jcy lasy brzkiem mosinych talerzy, oraz rykiem trb i rogw. Stu zbrojnych w dzidy, to-pory i uki onierzy otaczao nosze ze zwokami, a za nimi kroczy wierny suga kunigasa,ktry postanowi umrze na stosie przy swoim panu; prowadzono konia Kiejstutowego, jegopsy, niesiono sokoy i jastrzbie, a w skrzyniach: mitr, odzie, or, pasy zociste i klejnoty.Na czele orszaku na rczych koniach jechao dwudziestu modzianw. Ci wywijali mieczamii wyrzucali je w powietrze, odganiajc ze duchy i gronie krzyczc: Uciekajcie od ciaa tegowy diabli! (Ginkiet, bikiet Pikole!).

    Po drodze gony lament paczek, dwik trb i okrzyki mczyzn wywabiay z chat lud-no, ktra tumnie z aobnym pochodem si czya, tote gdy orszak ku Wilnu si zblia,ju liczy tysice gw. Przed miastem w otoczeniu bojarw i rycerzy, przybrany w szatyaobne, czeka wielki ksi Jagieo. Ujrzawszy orszak, zsiad z konia i z udan na obliczuboleci ku noszom si zbliy, a gdy je na ziemi postawiono, z nieszczerym, bo zbyt go-nym paczem przypad do zimnych zwok stryja.

    Znowu wzito nosze na barki i do zamku niesiono. Tam ju czekaa ogrzana ania, w kt-rej niebawem ciao nieboszczyka obmyto, namaszczono i ubrano w bia koszul, lniczbroj, pas zocisty, kamieniami wysadzany, paszcz szkaratny, bogato zotem szyty, orazczapk ksic. Przy boku zawieszono miecz, ktry w bezwadnej dzi doni Kiejstuta, nie-dawno jeszcze dla wrogw Litwy by straszny. Szyj zmarego owinito pciennym rczni-kiem, z zaszytymi w nim monetami, aby ksi mia czym wejcie na tamten wiat okupi.

    Tak ubranego wniesiono do najwikszej w zamku dolnym izby i usadzono w krzele. Po-mimo gwatownej mierci twarz rycerskiego starca zachowaa zwyky wyraz szlachetnej dumyi powagi, ktr podnosia spywajca na piersi biaa broda i siwe, cignite nad zamknity-mi powiekami brwi. Obok postawiono beczki z miodem i piwem i szeroko podwoje zamko-

  • 19

    we otwarto, aby kady, bez rnicy stanu i pci mg kunigasa poegna. Przez pi dni py-ny do zamku ksicego fale ludu i trwao poegnanie. Pierwszy egna stryja Jagieo, prze-pijajc do zmarego i z paczem go pytajc:

    Pij do ciebie, drogi stryju, dlaczego umar?Na to wszyscy obecni powtarzali: Dlaczego umar? Nie miae co je i pi? Nie miae pastwa, zamkw i sug? Nie miae bogactw, odzienia i klejnotw? Nie miae ony ukochanej, nie miae dzieci? O, ksi, dlaczego umar?Przyprowadzono z wizienia syna zmarego, Witolda. Ten nie zawodzi, twarz mia ska-

    mienia, usta zacinite z blu i ani jednej zy w oku. Zbliy si do ciaa ojca i ujwszy jegozimn do, dugo si w kochane oblicze wpatrywa, lubujc w sercu zemst. Potem nie spoj-rzawszy nawet na strapionego Jagie, z dumnie podniesionym czoem izb opuci i do wi-zienia powrci, by tam czeka na pogrzeb ojca.

    Tymczasem w dolinie wintoroga pomidzy wityni Perkuna i Wili na zgliszczu czy-niono przygotowania do pogrzebu. Liczni pachokowie zwozili z gaju ukiskiego olbrzymiekody dbowe i sosnowe i pod dozorem starszych ukadali stos wysoki, przekadajc drzewosuchym mchem i som oraz strojc w wiece z lici dbowych. Na czterech rogach ustawio-no beczki z ywic i tuszczem, za na osobnym wzniesieniu umieszczono urn ozdobn, doktrej miano zoy popioy, pozostae po spaleniu ciaa.

    Na szsty dzie, wobec niezliczonych tumw ludu, ktry zaj ca dolin wintoroga,gry, a nawet parkany i way zamkowe wyniesiono na krzele zwoki Kiejstuta i umiesz-czono je na szczycie stosu na wzorzystym kobiercu. Ksi jakoby z wysokiego tronu zda-wa si bogosawi i egna lud u stp jego zgromadzony, ktry wasn piersi nieraz przedwrogiem zasania, te gry, lasy i rzeki, sowem t Litw tak umiowan, ktr na wiekiopuszcza w chwili, gdy by dla niej tak potrzebny.

    Za ksiciem wstpi na stos i stan przy krzele wierny stary suga, ktry przez cae yciedzieli z panem dobre i ze losy i teraz nawet nie chcia si z nim rozczy, pragnc suymu po mierci tak, jak za ycia suy. Z wielkim trudem wprowadzono rumaka ksicego,co go w bojach nosi i w niejednej potrzebie od mierci ratowa. Ko, jakby rozumiejc, jakstraszna mier go czeka, rwa si z rk stajennych, chrapa i stawa dba; wreszcie pogodzisi z losem i da si na stos wprowadzi. Tu go skrpowano powrozami i powalono. Biednezwierz leao nieruchome, z wycignit szyj, z rozrzucon bujn bia grzyw i tylko z wy-rzutem wodzio oczami po zebranych tumach. Rozmieszczono na stosie powizane psy my-liwskie, sokoy, i jastrzbie, ktre ksiciu podczas oww suyy, a ktre i w krainie wiecz-nej szczliwoci miay mu rozrywki dostarcza. U stp zmarego rozoono potrzebnew przyszym yciu przedmioty. A bya tego mnogo wielka, wic: bro, lnica w socubogatymi ozdobami, naczynia kosztowne, szaty i pasy zociste, chleb i napoje, wreszcie sa-kwa z pienidzmi. Czekaa ksicia duga podr i wszystkie te rzeczy mogy si przyda.

    Na haso dane przez trbaczy, na oczyszczone i ubite pole, na ktrym rozoono w pew-nych odstpach upominki od nieboszczyka, wyjechao na rczych koniach dziesiciu modychLitwinw. Rozpoczy si gonitwy, ktrym tumy z ciekawoci si przyglday. Jedcy usta-wieni w szeregu na dany znak zrywali si z miejsca w cwa i w szalonym biegu zrcznie siku ziemi z koni schylali i chwytali lec tu bro, czci ubrania, naramienniki i inne dary,

  • 20

    ktre wysoko nad gow podnosili. Tumy witay zwycizcw gromkimi okrzykami, ktreechem w grach si odbijay.

    Trzeba jednak byo z obrzdem popiesza, poniewa z zachodu podnosia si ciemna,czarna jak caun pogrzebowy chmura i szybko na jasne niebo wpezaa. Zagrzmiay rogi i du-gie trby, da si sysze piew chralny przecigy i ponury i z wityni Perkunasa spomi-dzy dbw odwiecznych wyszli kapani. Na czele kroczyli parami modzi stre ognia wiecz-nego wajdeloci z opuszczonymi powiekami, przybrani w biae kaftany, spinane na piersiachsznurami i owinici okoo bioder biaymi przepaskami. Za nimi szli kapani Kriwe, o twa-rzach powanych, w wiecach dbowych i w biaych szatach, naszytych u spodu kosmykamiwosw bydlcych. Kady mia w rku wysok zakrzywion u gry lask. Dalej, midzy dwo-ma starszymi kapanami szed najwyszy kapan Kriwe-Kriwejte, zgarbiony wiekiem starzec,w wysokiej czapce i w powczystych biaych szatach z wyobraonym znamieniem Perkunana piersiach. Jedn rk wspiera si na lasce wysokiej z trzema zagiciami u gry, w drugiejnis zapalon u ognia witego pochodni. Orszak z wolna wstpi na zgliszcze i ku stosowisi zbliy. Wtedy arcykapan, zoywszy gboki ukon, powtrzony przez wszystkich obec-nych, rozpocz pochwa zmarego ksicia i wysawianie jego cnt i zasug. Zamilk na chwi-l i wznis oczy ku grze, jakby czego w przestworzach szuka, po czym zawoa wielkimgosem:

    Widz ci szlachetny kunigasie, widz ci w zbroi janiejcej, jadcego na arkim ko-niu pord nieba ptasi drog3. W rku masz trzy gwiazdy i wstpujesz do mieszkania wiecz-nego szczcia w orszaku licznych duchw!

    I wszystkim si zdao, e rwnie widz ksicia dcego szlakiem niebieskim. Przesd-ny i zabobonny Jagieo by blady i pomieszany.

    Po przemwieniu arcykapan zapali z czterech stron suche mchy i drwa, a pochodni naszczyt stosu cisn. Czerwone i te pomyki zrazu z wolna zaczy liza kody dbowe i so-snowe, a w gr wielkim pomieniem strzeliy, a kby czarnego dymu skryy zwoki ksi-cia. Niebawem cay stos stan w ogniu. Dao si sysze bolesne renie konia i skowyt psw.Wajdeloci lali na stos ywic, za kapani i bojarowie rzucali w ogie szpony orle i niedwie-dzie, aby przy ich pomocy zmary acniej mg si na gr wiecznej szczliwoci Anafielasdosta.

    Tymczasem czarna chmura cakowicie niebo pokrya, tak e zapanowa mrok, olepiajcabyskawica rozdara jej ono, i z przeraliwym trzaskiem gdzie w bliskoci pad piorun. Stosjednak pon niczym jasna pochodnia. Wtem stao si co niezwykego. Oto wrd byska-wic i huku grzmotw rozstpia si ziemia i pochonwszy stos poncy razem z szcztkamiKiejstuta, znowu si nad nim zawara, tak, e nawet ladu nie pozostao. Przeraony lud tum-nie w rne strony pierzchn, a bojarowie uprowadzili do komnat zamkowych na wpprzy-tomnego Jagie. Tylko kapani bez cienia trwogi powanie do wityni wrcili, by tam za-nie mody do Perkunasa, gronego wadcy piorunw i burzy.

    3 Litwini zwali Mleczn Drog ptasi (przypis autora).

  • 21

    STUDZIENKA W KOCIELE W. KRZYA

    Promienie wiary katolickiej zaczy przenika do Wilna ju na pocztku XIV wieku, kie-dy wielki ksi Giedymin, pragnc, zapewni miastu spokj przed Krzyakami, chocia sampoganin, sprowadzi do Wilna kilku zakonnikw dominikanw i franciszkanw. Nie wiado-mo jednak, co si z nimi stao.

    Za panowania wielkiego ksicia Olgierda, jego namiestnik Gasztod, ktry przyj katoli-cyzm, sprowadzi do Wilna 14. franciszkanw i osadzi ich w swoim ogrodzie, gdzie dla nichniewielki klasztorek drewniany wybudowa, a ca przestrze wysokim i mocnym parkanemubezpieczy.

    Nowi apostoowie gorliwie zaczli gosi sowo Boe i nawraca pogan, czym wzbudziliku sobie nienawi kapanw pogaskich. Skorzystali oni z nieobecnoci w Wilnie Olgierdai Gasztoda i w roku 1345 podburzyli lud, wmwiwszy mu, e franciszkanie s przyczyn za-razy, ktra w tym czasie w miecie panowaa, e czary i trucizn midzy lud rzucali i studniezatruwali. Wzburzony ciemny lud rzuci si na ubogi klasztorek i wyamawszy parkan, po-rwa siedmiu zakonnikw, ktrzy spokojni, uciskawszy si wzajemnie i poleciwszy si Bogu,na klczkach w modlitwie oczekiwali mierci. Zelonych, zbitych niemiosiernie i skrpowa-nych powrozami zawleczono na rynek i tam w miejscu, gdzie dzi stoi ratusz, cito. Innymsiedmiu zakonnikom udao si wymkn zawczasu z klasztoru i schroni si w grach anto-kolskich, lecz niebawem wykryci zostali i przybici do krzyy. Trzy takie krzye z ciaamimczennikw poganie ustawili na ysej Grze, inne za cztery ze stromej gry do Wilenkistrcili. Olgierd wrciwszy do Wilna srodze winnych morderstwa ukara.

    Gasztod z czci pogrzeba ciaa umczonych zakonnikw w swoim ogrodzie i nadwspln ich mogi postawi kapliczk drewnian, a przy niej kolumn murowan z figurChrystusa ukrzyowanego.

    Wkrtce potem przy grobie mczennikw wytrysno rdo czystej, zimnej wody, ktreujto w studzienk niegbok. Woda w niej stoi zawsze na jednej mierze na ptora okcianiej powierzchni ziemi, ani przybywa, ani ubywa nigdy.

    Gdy w roku 1543 biskup wileski Pawe ksi Holszaski wybudowa na grobie mczen-nikw kociek w. Krzya, studzienka znalaza si w jego wntrzu z prawej strony.

    Lud przypisuje wodzie tej studzienki wasnoci lecznicze, zwaszcza w chorobach oczu.

  • 22

    LEGENDA O KRZYUW KOCIELE KATEDRALNYM

    Sto dwadziecia lat przetrwaa w dolinie wintoroga witynia gronego Perkunasa kr-la bogw i ludzi, sto dwadziecia lat przed jego posgiem pon nie przygasajc ani na chwilogie wieczny, a w podziemiu choway si wite giwojty, czyli gady, we i aby.

    Lecz oto na tronie wielkoksicym zasiad Jagieo. Ten, po przyjciu chrztu, przez ma-estwo z Jadwig zosta krlem polskim po podpisaniu zobowizania, i na Litwie chrze-cijastwo wprowadzi. Jako, nie zwlekajc, z krlow, dworem i ksimi polskimi przybydo Wilna i dzieo nawrcenia pogan rozpocz.

    Gdy tumy ludu byy przez arcybiskupa gnienieskiego Bodzt ochrzczone, przystpio-no do niszczenia wszelkich ladw pogastwa.

    Pierwsza runa witynia Perkunasa. Wycito gaj powicony, zburzono nicz, otarzei ciany, wybito we i gady, a posgi bstw pokruszono i do Wilii wrzucono. Ostatni Kriwe-Kriwejte Gintowt schroni si w okolice Kowna do Okojni i tam ycie zakoczy, opakujcbogw, ktrym wierny do mierci pozosta.

    Nic nie pozostao ze starej wityni, za wyjtkiem wiey i sklepu, ktre do naszych cza-sw przetrway. Postarano si, aby nic nie przypominao ludowi jego bogw. Na gruzachwityni, w miejscu, gdzie wznosi si gwny otarz, zatknito zwyciski Krzy, ktregonie ruszono przy budowie kocioa, wzniesionego przez Jagie na fundamentach zburzo-nej wityni i to godo odkupienia pozostao we wntrzu katedry, wcale do dzisiejszej nie-podobnej.

    Niedugo, bo tylko dwanacie lat przetrwa ten pierwszy na Litwie koci Jagielloski.W straszliwym poarze w roku 1399 zgorza do szcztu. Wwczas wielki ksi Witoldz on Ann wznieli na tym samym miejscu now, okazalsz wityni w stylu germasko-gotyckim z licznymi wieyczkami. Ale przy budowie kocioa zapomniano postawi krzy nadawnym miejscu.

    Pewnego dnia przyby do katedry z prowincji staruszek ksidz o dugiej siwej brodziei dziwnie pogodnej twarzy i prosi ksidza oficjaa Walentego, by go po nowej wityni opro-wadzi. Podziwia wspaniae jej urzdzenie wewntrzne, bogate i misternie rznite srebrnelampy i wieczniki i by zachwycony muzyk, zoon z trb, obojw, piszczaek, bbnwi kotw. egnajc ksidza oficjaa w gorcych sowach wyrazi rado z odnowienia wity-ni, ale jednoczenie wymawia, i zaniedbano postawienia na dawnym miejscu drewnianegokrzya, tej cennej pamitki. Nie przyj staruszek zaproszenia ksidza Walentego, by z nim

  • 23

    skromny posiek podzieli i popiesznie katedr opuci. Ksidz oficja nie zwrci uwagi nasowa starca i wkrtce o nich zapomnia.

    W kilka dni potem biskup Mikoaj by obecny na naboestwie w katedrze i, klczc u bo-gato rzebionego i obitego adamaszkiem klcznika, gorco si modli. Nagle opanowao gotak wielkie znuenie i senno, i nie mg si przezwyciy i, skoniwszy czoo na klcz-nik, zasn. W tej samej chwili ujrza nieyjcego ju od lat dziesiciu pierwszego biskupaAndrzeja, ktry opromieniony dziwnym wiatem, wynis z zakrystii wielki krzy drewnia-ny, umieci go porodku prezbiterium i, skinwszy na klczcego biskupa, znikn. BiskupMikoaj zaraz potem si obudzi i nie mg opanowa wzruszenia i wraenia, jakie widzenieto na nim sprawio. Gdy po skoczonym naboestwie opowiedzia o nim zebranym ksiom,wtedy ksidz oficja Walenty przypomnia rozmow, jak mia ze staruszkiem ksidzem,zwiedzajcym katedr, ktrego nikt przedtem nie widzia i nie zna. Jak si z opisu okazao,w ksidz i widziany przez biskupa Mikoaja jego poprzednik Andrzej byli jedn i t samosob.

    Gdy wie o tym dosza do wielkiego ksicia Witolda, ten wasnym kosztem wystawiw rodku kocioa wspaniay otarz w. Krzya, ktry bogato uposay i na ktrym kazaumieci ciemny krzy drewniany z niewielk, lecz misternie z koci soniowej rznit figurZbawiciela, bdcy rwnie jego darem.

    Ta figura Chrystusa ocalaa we wszystkich poogach i wojnach i dotd przechowuje siw zakrystii na krzyu drewnianym, noszonym w procesji w Wielkim Tygodniu.

  • 24

    JASISKI

    Krzyacy! Krzyacy! Straszne to sowo napeniao przeraeniem, rozpacz i nienawiciserca Litwinw. Ile bowiem klsk sprowadzao na kraj zjawianie si tych zakutych w stalmnichw, ktrzy na paszczach mieli wyobraenie krzya, jako goda mioci i miosierdzia,w sercach za obud, zo i chciwo, a w rkach miecze zbroczone krwi bezbronnej lud-noci. Ci, niby goszcy nauk Chrystusow apostoowie zbrojni i dumni szli przez Litw przyblasku poncych osad, wrd jkw i rzenia konajcych pod ich mieczami, wrd paczuzupionych i uprowadzanych w cik niewol Litwinw, ich on i dzieci. Po przejciu zbroj-nych hufcw krzyackich miasta i osady obracay si w kupy gruzw i popiow, setki tru-pw zacieay drogi i zawisay na drzewach, a kwitncy i spokojny kraj zamienia si w pu-styni i olbrzymi cmentarz. Nie dziw tedy, e Litwini caym swym prostodusznym sercemnienawidzili Krzyakw, e na pierwsz wie o ich zblianiu si mczyni chwytali za to-pory i oszczepy, za kobiety z dziemi szukay schronienia w niedostpnych kryjwkach le-nych i w miastach warownych.

    Gdy do Wilna dosza straszna wie, e Krzyacy przeszli Niemen, wkroczyli do Litwyi d ku stolicy, siejc po drodze mier i spustoszenie, w miecie wszcz si popoch nie doopisania. Z gorczkowym popiechem pakowano w skrzynie odzie, naczynia i klejnoty i ukry-wano w lochach i kryjwkach podziemnych. Dniem i noc wzmacniano zamki, do ktrychschronia si cz mieszkacw z onami, dziemi i dobytkiem. Naprawiano ostrok, opasu-jcy krzywy-grd, sypano way i pogbiano fosy. Do warowni zwoono zapasy ywnoci, bro-ni i prochu, sowem, w miecie i zamku wrzao jak w ulu. W trwonym oczekiwaniu straszne-go wroga upyno dni kilkanacie, a jednej nocy zajaniaa na niebie krwawa una jako zwia-stunka Krzyakw, ktrzy chciwi mordu i upw piesznie ku Wilnu dyli. Jako nad ranemjaniejc od biaych paszczw, lnicych zbroi i pawich pir, wpady do miasta pierwsze od-dziay i wnet w kilku jego miejscach strzeliy w niebo pomienie zapalonych domostw i pod-niosy si supy czarnych dymw. Rozlegy si rozpaczliwe krzyki wywlekanych z kryjwekstarcw, niewiast i dzieci, ktrych szlachetni rycerze przeszywali kopiami, wieszali i zncali siw sposb nieludzki. Ani rozpaczliwe bagania bezbronnych ofiar, ani kwilenie niemowlt, od-rywanych od piersi matczynej nie byy w stanie poruszy serc kamiennych.

    Sprawiwszy rze straszliw, Krzyacy rozoyli si obozem okoo kocioa Panny Mariina Piaskach i zajli sam wityni, pomordowawszy naprzd kapanw. Do pnocy trwaadzika orgia i rozpasanie. Nazajutrz przypucili szturm gwatowny do zamku, sdzc, iz atwoci drewnian twierdz zdobd. Ale mna zaoga godnie nieproszonych goci spo-tkaa. Olbrzymie belki i kamienie runy z gry na Krzyakw, miadc gowy i piersi, wrz-ca smoa i ukrop strumieniem lay si z wysokich parkanw i waw, a kule kamienne wy-rzucane z katapult, salwy broni rcznej i chmury strza w krtkim czasie zasay trupem zie-

  • 25

    mi i fosy ciaami rannych i polegych wypeniy. Krzyacy, nie spodziewajc si tak zacite-go oporu, w nieadzie do obozu si cofnli. Nazajutrz i w dniach nastpnych ponawialiszturm, ale zawsze z jednakowym skutkiem. Postanowili tedy wzi twierdz godem, zajliGr Trzykrzysk i na niej wyznaczyli gwn kwater. W pysznym namiocie zamieszkamistrz zakonu, inne namioty zajli komturowie i starszyzna, za gwna sika pozostaa nadawnym miejscu okoo kocioa.

    Czas upywa. W zamku z przeraajc szybkoci topniay zapasy ywnoci i prochu.Zmniejszono do poowy dzienne porcje, ale kady rozumia, i niedaleka jest chwila, kiedytrzeba bdzie wybiera pomidzy mierci godow a niewol, lub mieczem krzyackim. Pr-bowano rozpaczliwych nocnych wycieczek, ale nie byo sposobu wyparcia wroga, poniewaroztopione niegi znowu zamarzy i pokryy gr powok lodow, czynic j nieprzystpn.

    W wojsku litewskiem byk onierz Jasiski. Niezgrabny i maomwny odznacza si nie-zrwnan si i mstwem. Znany by dobrze Krzyakom, ktrym jego miecz olbrzymi nierazda si we znaki.

    Jasiski powzi zuchway zamiar wyparcia z Gry Trzykrzyskiej nieproszonych goci.Wyspowiada si, ca noc krzyem przelea, rano wysucha mszy witej w katedrzei przyj komuni. Tak pokrzepiony na duchu, wybra spomidzy koni najsilniejszego i naj-bardziej zmylnego i ostro go podku. Byo ju poudnie, kiedy Jasiski, dosiadszy rumaka,przez dolin wintoroga i Wilenk dosta si do stp gry. Z tej strony nie wida byo nagrze ani jednego Krzyaka. Jasiski przeegna si i wbi ostrogi w boki koniowi, ktry jed-nym skokiem znalaz si wraz z jedcem na pochyoci gry. Rozumne zwierz, wiedzioneinstynktem, ostronie wspinao si po szklistej powoce lodowej, wybierajc miejsca, na kt-rych by si mogo na nogach utrzyma. Par razy omal nie runli do rzeki. Wolno, krok zakrokiem, posuwali si naprzd, a wreszcie stanli na szczycie gry. Po chwili Jasiski zna-laz si przed wspaniaym namiotem. Przy stole, pokrytym kobiercem i zastawionym jademi dzbanami z winem, oparty plecami o porcz krzesa siedzia sam mistrz zakonu. Zna tylkoco skoczy obiad i teraz w rozpitym kaftanie, wycignwszy przed siebie nogi i zwiesiw-szy gow na piersi, drzema. By sam w namiocie. Z innych dolatywa gwar gosw, mie-chy, cyniczne pieni i brzk pucharw. Byo jasne, e caa starszyzna ucztowaa, czujc sibezpiecznie na niedostpnej grze.

    Jasiski wpad do namiotu i zanim mistrz zdoa wyda gos, porwa go, zakneblowa ustai skrpowanego na siodo rzuci. Odbyo si to z tak szybkoci, e w obozie nikt nie spo-strzeg porwania, zwaszcza, e wejcie do namiotu byo zwrcone ku spadzistoci, po ktrejmiaek na gr si dosta. Stokro trudniejszym byo zejcie z gry, bo i ko musia dwigaciar podwjny i w obozie mogli lada chwila spostrzec porwanie mistrza. Ale szczciesprzyja odwanym i Jasiski, cho z trudem niemaym, pomylnie wszystkie przeszkody prze-by i na dole si znalaz. W tej samej chwili na grze wszcz si tumult i haas, jeden bo-wiem z knechtw spostrzeg Jasiskiego, gdy ten by ju u spodu gry, a w jecu, w poprzeksioda lecym, pozna mistrza. Zbiegli si Krzyacy na brzeg gry, ale stali bezradni, ponie-wa nie mieli ze sob broni, by miaka ukara. Duszc si z wciekoci, musieli patrze,jak nienawistny Litwin ich wodza uwozi.

    W zamku rado i zdumienie granic nie miay, gdy na koniu zdyszanym i pian okrytym,zjawi si Jasiski i pod nogi komendanta twierdzy rzuci sw zdobycz, w ktrej poznano mi-strza Krzyakw, na wp uduszonego, z twarz wykrzywion blem, wstydem i wciekoci.

  • 26

    Korzystajc z popochu, jaki na wie o porwaniu wodza w obozie krzyackim przy ko-ciele na Piaskach powsta, zaoga wypada z warowni i sporo wrogw umiercia.

    Krzyacy rozpoczli rokowania, pragnc wydosta mistrza z niewoli. Komendant twier-dzy zada, aby Krzyacy niezwocznie Wilno i Litw opucili, oraz aby zwrcili jecwi up. Pod tym tylko warunkiem zgadza si odda im wodza. Ale wiedzc, i szlachetni ryce-rze nie zwykli byli danego sowa dotrzymywa, zastrzeg, i dopiero wtedy mistrza im ode-le, gdy ju bd poza granicami Litwy. Musieli Krzyacy przysta na te twarde warunki,obiecujc sobie pomci w przyszoci nieudan wypraw i na drugi dzie Wilno opucili. Niewiodo si im atoli, bo w puszczach ju na nich czekali mudzini i prawie w pie cae woj-sko wycili, tak e tylko niedobitki do Prus wrciy, gdzie po niejakim czasie zjawi si rw-nie upokorzony wielki mistrz.

    Gdy o bohaterskim czynie Jasiskiego doniesiono krlowi, ten da dzielnemu onierzowiszlachectwo, nada herb Jastrzbiec i Gr Trzykrzysk z innymi siedmiu na Antokolu. Ta-kim jest pocztek rodu litewskiego Jasiskich, ktrzy w pniejszych ju czasach fundowaliw katedrze Wileskiej altari, zapisujc na ni owe gry, ktre i dzi do kapituy wileskiejnale i s znane jako Altaria Jasiskich.

  • 27

    DOWOJNALEGENDA HERBOWA

    Polska miaa dokuczliwego i niebezpiecznego ssiada w Litwie pogaskiej. Litwini przezpuszcze lene i bagna sobie tylko znanymi drogami wdzierali si w granice Polski, palili wsiei miasteczka, rabowali dobytek, wyrzynali starcw i dzieci i tysice bezbronnego ludu upro-wadzali w niewol.

    Zanim wojsko polskie pucio si w pogo za rabusiami, ju po nich ladu nie byo.Podobn wypraw na Polsk urzdzi w roku 1384 wielki ksi litewski Jagieo. Ten sam

    Jagieo, ktry w trzy lata potem przyj chrzest, polubi Jadwig i zosta krlem polskim.Jagieo w towarzystwie bojarw litewskich i kilku tysicy zbrojnego ludu niespodzianiewpad do Polski, spldrowa ziemie mazowieckie, przeprawi si przez Wis, spali wieleosad i miast, midzy innymi Opatw. Lud bezbronny i przeraony nie mg stawi oporu dzi-kim najedcom, tym bardziej, e wojska polskie w tym czasie byy w innym miejscu zajte.Kto tylko mg, ucieka za Wis.

    Litwini dopuszczali si niesychanych gwatw i okruciestw; zarzynali starcw, z niekt-rych ywcem skr zdzierali, lub na pale wbijali, habili niewiasty, a niemowlta w ogie po-ncych zagrd wrzucali.

    Rabujc i niszczc wszystko, doszli Litwini a pod Wilicz; std jednak zawrcili, po dro-dze napadli na ys Gr i zrabowali staroytny koci i klasztor benedyktynw, syncyz bogactw.

    W orszaku Jagiey znajdowa si mony bojar wileski Dowojna. Mody, urodziwy, wspa-niaomylny i szlachetny, niepodobny by do swoich towarzyszy i chocia korzysta z upuwojennego i bra jecw, ale nie mordowa niewinnych ludzi, nie dopuszcza si okruciestwi nawet innych od nich powstrzymywa.

    Temu to Dowojnie dostaa si jako branka panna imieniem Helena, crka monego roduszlacheckiego herbu Abdank. Dowojna nie tylko nie nastawa na jej cnot, nie tylko niekrzywdzi, ale przeciwnie otoczy brank jak najtroskliwsz opiek, dba o jej wygod, doga-dza we wszystkim i obchodzi si jak z siostr kochan.

    Gdy rabowano koci i klasztor ysogrski Dowojna zabra staroytny relikwiarz srebr-ny, zawierajc czstk Drzewa Krzya witego i woy go do tobou razem z innymi zrabo-wanymi kosztownociami.

    Spldrowawszy i spustoszywszy znaczn poa ziemi polskiej, Jagieo powrci do Wil-na z bogatym upem i prowadzc ze sob kilka tysicy jecw. Na spotkanie wielkiego ksi-cia wybiega na ulice miasta caa ludno i ze piewami, klaszczc w donie, sawia zwy-cizcw.

  • 28

    Ciekawi przygldali si upom, ale kto tylko dotkn tobou przez Dowojn przywiezio-nego, pada martwy, jak piorunem raony. Dziwi si wielki ksi, e tyle ludzi nagle po-maro, a bdc poganinem, przypisywa to czarom.

    Gdy Dowojna opowiedzia o tym, co si dziao Helenie, ta wyznaa, i ukaza si jej wenie posaniec Boy Anio i powiedzia, e Bg zsya mier na pogan, jako kar za niepo-szanowanie Drzewa Krzya witego. Dowojna powtrzy opowiadanie Heleny Jagielle, kt-ry rozkaza, by ta stawia si przed nim z relikwiarzem. Obejrzawszy go z ciekawoci i niebez trwogi, wielki ksi obdarzy pann wolnoci i poleci jej, by odwioza relikwiarz doPolski i zwrcia go do kocioa, z ktrego by zabrany.

    Helena uprosia Dowojn, by jej towarzyszy w podry. Po przybyciu do Polski i pozwrceniu relikwiarza klasztorowi benedyktynw, podrni odszukali rodzicw Heleny, kt-rzy nie posiadali si z radoci, widzc crk yw i zdrow. Helena przedstawia im Dowoj-n i opowiedziawszy, jak wiele da jej dowodw dobroci i wspaniaomylnoci, przyznaa si,i pokochaa modego Litwina i chtnie go polubi, jeeli on zgodzi si zosta chrzecijani-nem Dowojna z radoci przyj propozycj, pad do ng rodzicw Heleny i poprosi ich o jejrk.

    Wkrtce odby si chrzest Dowojny i jego lub z Helen. Nowoeniec otrzyma szlachec-two polskie i herb ony Abdank, do ktrego na pamitk cudu dodano krzy. Nowy ten herbzosta nazwany Dbno.

  • 29

    KOCI W. ANNY

    Mieszka w Misku sawny mistrz mularski, podeszy ju wiekiem Wojciech. Mia oncrk jedyn, Mari, polubion modemu uczniowi swemu Janowi. Ten syszc, e w kra-jach zachodnich s mistrze, co buduj witynie i paace, o jakich nawet Wojciech wyobrae-nia nie mia, postanowi uda si do obcych krajw i tam u sawnych mistrzw uczy si bu-downictwa. Na nic si zday odradzania Wojciecha, ktry upewnia zicia, e nie nauczy siu cudzoziemcw nic takiego, czego by on Wojciech nie mg go nauczy. Prno bagaama czule go kochajca Maria, by jej nie opuszcza. Jan nie da si odwie od powzitegozamiaru, nie zmik wobec prb ony i poleciwszy j opiece tecia, opuci rodzinne strony.Zwiedzi rne kraje, podziwia wspaniae, zadziwiajce ogromem witynie, i na ostatkuprzysta za ucznia i czeladnika do sawnego mistrza mularskiego u Krzyakw, ktrego dzie-a powszechny podziw budziy.

    Przez kilka lat nic o Janie nie byo sycha.Tymczasem w Wilnie ona wielkiego ksicia, witobliwa i dobra pani Anna postanowia

    wznie ku chwale Boej nowy koci i szukaa zdolnego budowniczego, poniewa chciaa,by koci by pikny i okazay. Wskazano ksinej Wojciecha, jako najsawniejszego w kra-ju. Temu te Anna budow wityni powierzya.

    Wojciech z crk niebawem do Wilna si przenis i przystpi do budowy. Zaoy fun-damenty i zacz wznosi ciany, ktre szybko rosy i ju dosigy paru sni. Wojciech obie-cywa, i bdzie to arcydzieo, ktre przewyszy wszystko, co dotychczas stworzy i by prze-konany, e koci ten wsawi jego imi na wieki.

    Pewnego wieczora stary budowniczy siedzia w swoim mieszkaniu, pooonym w pobli-u rozpocztej budowy i pilnie pracowa nad planami, za Maria smutna, szya jak czubrania, ocierajc od czasu do czasu rbkiem biaego rkawa zy napywajce do oczu. Mylgonia swego ukochanego Jana, o ktrego srodze si niepokoia, nie majc adnych wieci odroku przeszo, kiedy pielgrzym przynis jej pozdrowienie od ma i wiadomo, e jestzdrw, kocha j, pracuje i uczy si gorliwie.

    Gdy tak Wojciech w pracy, a Maria w dumaniach byli pogreni, day si sysze szybkiekroki w podwrzu i stukanie do drzwi. Maria wstaa, by je otworzy i po chwili z gonym,radosnym krzykiem pada w objcia ma. Powsta z miejsca i sdziwy Wojciech, serdeczniezicia witajc. Gdy zdroony podrny pierwszy gd zaspokoi i Maria postawia na stolekubki ze starym miodem litewskim, Jan rozpocz opowiadanie o tym, gdzie bywa, co wi-dzia i czego si uczy u obcych. Wojciech drwico si umiecha i wreszcie rzek:

    Zwiedzie duo wiata, wiele widzia i, jak wnosz, nie marnowae czasu, tym lepiejtedy potrafisz oceni arcydzieo, ktre ja rozpoczem tworzy, a przy ktrym te woskie,galskie i krzyackie budynki, wydadz ci si lichymi szopami. Jutro poka ci plany i sam

  • 30

    budow, ktra ju si sporo posuna. Przekonasz si, e Wojciech chocia stary, wicej wartod twoich majstrw, nad ktrymi tak si unosisz!

    Nazajutrz obaj udali si na budow. Jan spodziewa si ujrze istotne arcydzieo, tym bar-dziej, e Wojciech nie przestawa przechwala si i pyszni swoim dzieem. Tym wikszebyo zdumienie Jana, gdy zobaczy cikie ciany, wyprowadzone na par sni ponad zie-mi, bez adnych ozdb i gzymsw. Drzwi ukowe byy niezgrabne i nieodpowiednie do pro-jektowanej caoci. Nie umia ukry pomieszania i na natarczywe zapytania tecia, czy jestzachwycony, odrzek agodnie:

    Nie ojcze, nie tegom si spodziewa. Ja bym to inaczej zbudowa. To, co widz, jest zacikie, przygniata, nie pasuje i nie zgadza si jedno z drugim... Ja bym uczyni cacko lekkie,przejrzyste, moje gzymsy byyby utkane z koronek, a wieyce w niebo by strzelay.

    Tu zacz wykazywa braki, ktre w budowie postrzega i marzy, jak by on to wszystkoinaczej wykona. Wojciech zrazu osupia, poniewa nie mg poj, jak kto mia gani to,co on za arcydzieo uwaa. Sucha zicia ze cignit siw brwi i zacinitymi ustami, awybuchn dugo hamowanym gniewem.

    Ha, mokosie! miesz gani dzieo najwikszego w kraju mistrza. Co ty w tym rozu-miesz. Przewrcili ci w gowie krzyaccy partacze i zdaje ci si, e jest zdolny stworzy colepszego ni Wojciech. Trzeba ci za tak zuchwao na cae ycie ukara. Suchaj! tucisn zicia za rami. Oddaj ci t budow. Prowad j dalej wedug swego gustu, alepamitaj zarozumialcze, e gdy wyprowadzisz kolawe ciany i krzywe supy, gdy nie b-dziesz mg poradzi sobie ze sklepieniem i na klczkach baga mnie bdziesz o pomoc, sta-ry Wojciech odepchnie ci i mia si bdzie ze wstydu, jakiego si najesz i z niesawy, ktrana ci spadnie. Odchodz! Nie ujrzycie mnie do tego czasu, a dokoczysz budowy.

    Prno Jan i przelkniona Maria zatrzymywali starca, prno czuymi sowy bagali, bypozosta i dalej budow kocioa prowadzi; zraniony w swej pysze Wojciech nie chcia ichsucha. Wyrwawszy si dzieciom, szybko si skry w uliczce i wnet Wilno opuci.

    Musia tedy Jan wzi si do roboty. Odda si pracy z modzieczym zapaem, rad, emoe w cegle i kamieniu urzeczywistni swe marzenie. Nie zburzy postawionych przezWojciecha cian, lecz na nich, jak na podstawie, zacz wznosi uki, wysmuke, lekkie sup-ki i gzymsy, wreszcie uwieczy budow trzema aurowymi wieyczkami, ktre zdaway siulatywa w niebo.

    Wicej ni rok trwaa budowa i przez cay ten czas stary Wojciech nie pokaza si ani razui nie da znaku ycia, a pewnego wieczora niespodziewany zjawi si w mieszkaniu dzieci.Byk bardzo zmieniony, postarza si i zgarbi. Widocznie cios zadany jego pysze mocno godrczy i bola. Obojtnie powita crk i zicia i, ledwo rzuciwszy okiem na kilkumiesicznwnuczk, ktr mu Maria podniosa, usiad ponuro przy stole i drwicym gosem zapytaJana:

    C panie ziciu, syszaem, e ukoczy budow kocioa. Przybywam, by go zoba-czy i ukara ci za zarozumiao. Wyobraam sobie jak wyglda to arcydzieo. Prowadmnie!

    Ojcze rzek Jan agodnie, ujmujc do starca teraz noc, trudno ci bdzie cokolwiekdojrze. Jutro rano usun rusztowania i wtedy przekonasz si, e twj zi jest godnym ciebie.

    Prowad mnie zaraz. Na niebie ksiyc w peni i do jest jasno, by moje wprawne okodojrzao wszystkie twe bdy. Idmy!

  • 31

    Jan nie opiera si, wzi tylko paszcz i latarni~ i pody za teciem. Maria, trawionaniepokojem, wziwszy na rce upion dziecin, popieszya za nimi. Ksiyc skry si zachmur i byo ciemno. Szli szybko w gbokim milczeniu. Na tle nieba czarnymi liniami za-rysoway si kontury rusztowania. Wojciech z gorczkowym popiechem zacz wstpowana nie, za nim w milczeniu szed Jan. Maria zatrzymaa si na placyku przed kocioemi z niepokojem ledzia dwie postacie, wspinajce si coraz wyej...

    Ksiyc wyjrza zza chmury i agodnym wiatem obla budow, rusztowanie i dwch lu-dzi wstpujcych na nie. Wojciech sowa nie mwic, z wolna si posuwa, chwilami stawai bacznie si murom przyglda. Twarz jego coraz bardziej pospniaa i blada, a w oczachmalowao si zdumienie i gniew dziki. Gdy weszli na szczyt rusztowania i przed ich oczamina jasnym tle nieba zarysowaa si przezroczysta, jakby nie z cegy, lecz z lekkich prcikwzoona wieyczka, stary mistrz zachwia si i kurczowo uchwyci si supa rusztowania. Bytrupio blady, a jego oczy zowrogim blaskiem paay.

    Ha sykn stworzye arcydzieo! Sawny Wojciech akiem przed tob. Chyba sza-tan pomaga ci w robocie. Nieche ci teraz ratuje!

    Z tymi sowy z caej siy uderzy zicia pici w piersi. Jan zachwia si, rozkrzyowarce i run z wysokoci, ale padajc uchwyci si za wystajc desk i zawis w powietrzu.Maria prawie nieprzytomna rzucia si naprzd z krzykiem:

    Janie mj! Ojcze, ce uczyni? Ratuj go na rany Chrystusowe! .Ale Wojciech, oszalay z gniewu, podj lec u stp jego ceg i cisn j w Jana. Ten

    upuci desk i z rozbit gow pad u stp Marii na kup gruzu.

  • 32

    BISKUP TABOR I EBRAK STUDZIESKI

    Od wczesnego ranka przed paacem biskupim w Wilnie stay gromadki ludzi; jedni przy-chodzili, inni, zasignwszy wiadomoci, z wolna opuszczali plac z wyrazem smutku i aluna twarzach. Pomimo licznie zebranego ludu, cisza tu panowaa zupena i nikt goniejszymnie odezwa si sowem. Przed bram stao na stray dwch halabardnikw, ktrzy broniliwejcia do wntrza. Gdy z paacu spiesznym krokiem ze spuszczon gow i z powag natwarzy wychodzi kapan albo kleryk, stojcy przed bram mczyni i kobiety cisnli si do,by wiadomoci zasign. Nad ranem rozesza si po Wilnie wie, e sdziwy i powszech-nie czczony biskup wileski Wojciech Tabor, zmoony chorob walczy ze mierci.

    Komnaty paacu biskupiego zapeniali praaci, ksia, panowie i przyjaciele umierajce-go. Od czasu do czasu przybywa posaniec od krla Zygmunta, by zasign wiadomocio stanie zdrowia pasterza.

    W poudnie biskup odby spowied, przyj przenajwitszy sakrament i, kazawszy siubra w habit zakonny, w mikkim, szerokim fotelu spokojnie oczekiwa mierci.

    Cae ycie pasterza byo nieprzerwanym pasmem ofiar i powice. Dla siebie niczego niepotrzebowa, wiodc ywot surowy, ale gorliwie suy Kocioowi, Ojczynie i powierzonejsobie przez Chrystusa trzodzie. aden ubogi nie odszed z paacu biskupiego bez wspomoe-nia, aden cierpicy bez rady i sowa pociechy. A ilu wdowami si zaopiekowa, ile sierotprzygarn i wychowa, o tym Bg tylko, sam biskup i jego kapelan wiedzieli. W sejmie zda-nie Tabora zawsze byo cenione i szanowane, a i krlowie Aleksander i Zygmunt chtnie su-chali rady rozumnego i witobliwego pasterza:

    Najwiksz jednak zasug biskupa byo otoczenie Wilna murem obronnym. Grd Giedy-minowy, opasany tylko drewnianym parkanem, ju nieraz srodze od wrogw ucierpia. Pu-stoszyli go Krzyacy, Tatarzy, wojska carw moskiewskich i sami ksita litewscy w czasiewalk midzy sob. Zamek krlewski na Turzej Grze, opasany zewszd Wili i Wilenk, byprawie niezdobyty, ale miasto, nie majce murw, stao bezbronne, tym bardziej, e miesz-kacy nie zawsze byli zdolni skutecznie broni swych siedzib.

    Biskup Tabor, bolejc nad klskami, jakich Wilno tylekro doznawao, postanowi zara-dzi zu, zwaszcza, e w tym czasie hordy tatarskie pustoszyy Litw i Wilnu grozio niebez-pieczestwo. Przedstawi tedy krlowi i magistratowi konieczno obwarowania miasta.

    Wyjedna u krla rozkaz, aby kady obywatel dzielnic, w ktrej ma posiado, muremobwid, za co na rok jeden by wolny od suby wojskowej i pacenia podatku. Gdy w rokunastpnym Tatarzy, spustoszywszy okolice Miska i Sucka, zdawali si zmierza ku Wilnu,przeraeni mieszczanie szybko i gorliwie wzili si do roboty pod osobistym dozorem bisku-pa. Sdziwy pasterz na czele uroczystej procesji, w asystencji caego duchowiestwa obszedmiasto, powicajc i odprawujc mody w miejscach, gdzie miay stan bramy. Dla wszyst-

  • 33

    kich robotnikw zastawiono kosztem biskupa stoy z jadem, po czym przystpiono do pracy.Kilka tysicy ludzi stano na wyznaczonych miejscach. Nie tylko mieszczanie, kobiety i dzie-ci, ale rwnie szlachta, magnaci i ksia nosili materia budowlany. Kady poczuwa si doobowizku i pragn bodaj cho jedn cegiek przyczyni si do dziea, tote mury rosy z za-dziwiajc szybkoci. Ale skarb magistratu nie by na tyle zasobny, eby tak kosztownedzieo do koca mg doprowadzi, co widzc biskup Tabor nie poaowa wasnej szkatuy,oddajc na prowadzenie budowy cakowity dochd z kilku majtnoci, dostarczajc z wa-snych dbr robotnika i poywienie dla pracujcych. Olbrzymie musiay to by wydatki, alewitobliwy pasterz, powodowany skromnoci, gdy mur ju stan, spali wszystkie sweksigi rachunkowe, aby nikt nigdy nie dowiedzia si, ile na to grosza wyoy.

    I znowu uroczysta procesja zwolna si posuwaa wzdu nowo wzniesionych murw. Pro-wadzi j biskup Tabor pontyfikalnie przybrany w asystencji kapituy. Za nim szed krl Zyg-munt w otoczeniu senatorw i magnatw litewskich. W procesji wziy udzia wszystkie du-chowne zakony wileskie, cechy z chorgwiami, wojsko i niezliczone tumy odwitnie przy-branego ludu. Domy upikszono kwieciem, z okien zwieszay si drogie kobierce i makaty.Dzwony ze wszystkich kociow i uroczyste piewy wypeniay powietrze. Muzyka graa,strzelano z dzia i rusznic. Od czasu do czasu wstrzsa powietrzem huk wielkiego dziaaWitoldowego, ustawionego okoo cerkwi Pationki, czyli Piatnickiej przy ulicy Wielkiej. Przy-garbiony wiekiem biskup mia na twarzy wyraz szczcia i radoci. Gdy stawa przed kadz piciu bram, pada na twarz i ze zami dzikowa Bogu Najwyszemu, i mu dziea szcz-liwie dokona pozwoli. Z piciu bram dotd przetrwaa jedna tylko i zasyna w caymwiecie chrzecijaskim. Jest to brama Miednicka, czyli Ostra z cudownym obrazem Naj-witszej Panny.

    Pracowity ywot biskupa zblia si ku kocowi. Pasterz spokojnie oczekiwa mierci i e-gna si z otaczajcymi go przyjacimi, ksimi i kapitu, gdy do komnaty weszo posel-stwo od krla i miasta z burmistrzem na czele.

    Na widok umierajcego dobrodzieja wszyscy padli na kolana, a burmistrz drcymi zewzruszenia sowy dzikowa pasterzowi w imieniu krla i miasta za wszystkie dobrodziej-stwa, jakie Wilnu wiadczy, po czym prosi, by biskup pozwoli ku wiecznej o nim pamit-ce, wznie jego pomnik na murach, ktrymi dziki jego staraniom miasto zostao opasane.Nie zgodzi si na to wielki w swej skromnoci starzec i, dzikujc za dobre chci, rzek:

    Najlepszym dla mnie pomnikiem bdzie mur, ktry aby by trwaym, wy i wasi potom-kowie brocie go przed wrogiem i podtrzymujcie, by si w gruzy nie rozsypa. Prosz i -dam, aby temu, kto po moim zgonie pierwszy wejdzie do miasta przez Miednick bram, byowypacone z mojej szkatuy 30 zotych...

    Teje nocy aobne dzwony z wie wszystkich kociow wileskich obwieciy miastu,e biskup Wojciech Tabor umar.

    O wschodzie soca, jak tylko otwarto bramy miejskie, pachokowie, trzymajcy stra przybramie Miednickiej, ujrzeli ebraka, ktry drog wiodc z Miednik wlk si na szczudachdo miasta. Gdy tylko wszed pod sklepienie bramy, zosta ku wielkiemu swemu przeraeniuprzez pachokw ujty i do ratusza odstawiony. Tam jeden z rajcw odczyta mu ostatni wolzmarego biskupa i po spisaniu aktu wrczy 30 zotych.

    ebrakiem tym by szlachcic Marcin Studzieski. Ten, gdy mu przed laty kilku wskutekprzecigu sparaliowao obie nogi, prno szuka ratunku u rozmaitych lekarzy. Nie pomogli

  • 34

    mu rwnie alchemicy, zamawiacze i szarlatani, do ktrych si udawa. Kalectwo nie ustpo-wao, pomimo e przeleczy znaczn cz fortuny i z czowieka zamonego sta si prawieubogim. Zasyszawszy, e w Oszmianie mieszka pewien ksidz franciszkanin, sawny ze sku-tecznego leczenia rozmaitych chorb, Studzieski wyprzeda resztki tego, co jeszcze posia-da i pojecha do Oszmiany. Ale i tu czeka go bolesny zawd, poniewa po kilku tygodniachkuracji zakonnik owiadczy mu, e sztuka lekarska nic na jego cierpienie nie poradzi i tylkocud uzdrowi go moe. Postanowi tedy nieszczliwy kaleka jecha do Czstochowy i tamprzed cudownym obrazem Bogarodzicy baga o uzdrowienie. Wynaj wzek i wieczoremwyjecha z Oszmiany. W p drogi do Wilna w lesie napadli go zbjcy, zabili wonic, a Stu-dzieskiego mocno potrubowali i, zabrawszy wszystkie, jakie posiada pienidze, porzuciligo na drodze. W ten sposb Studzieski zosta ebrakiem i na szczudach powlk si doWilna, nie przeczuwajc, co go tu czeka.

    Otrzymawszy tak niespodziewanie pienidze, Studzieski powlk si podzikowa swe-mu dobroczycy i pomodli si u jego zwok.

    W paacu biskupim na niskim tapczanie, przykrytym czarnym suknem spoczywa snemwiecznym biskup Tabor, przybrany w ornat i infu.

    Przy otarzu ksia kolejno odprawiali msze wite, za tumy paczcego ludu, niczymfale przepyway przez komnat aobn.

    Studzieski pad na kolana i gorco si modli, a gdy potem zbliy si, by ucaowa rcezmarego, zdao mu si, i od zotych krzyy wyszytych na rkawiczkach biskupa, bije nie-zwyka jasno. Jednoczenie poczu w caym ciele dziwne osabienie, gorco i jakby prdprzechodzcy przez plecy i koczyny. Sdzc, e to duszne powietrze tak go osabio, wy-szed na ganek i tu usiadszy, wnet zasn.

    Obudzi go stojcy na stray halabardnik, ktry zwymyla biedaka i brutalnie ze scho-dw zepchn, tak e Studzieski stoczy si na sam d. Zerwa si przestraszony i, zapo-mniawszy szczude, pocz co tchu ucieka, jakby mia zdrowe nogi.

    Doznawszy cudu uzdrowienia, Studzieski uda si do kapituy i tu spisano akt, do ktre-go doczono wiadectwo ksidza z Oszmiany o nieuleczalnej jego chorobie.

    Studzieski zamieszka na Litwie i za trzydzieci zotych, otrzymanych od biskupa, roz-pocz handel, a tak mu si we wszystkim wiodo, i wkrtce z ebraka sta si zamonymczowiekiem. Jego powodzenie byo tak zadziwiajce, e osoby, rozpoczynajce jaki interes,zapraszay Studzieskiego do spki, pacc za sam tylko jego udzia znaczne pienidze, po-niewa byo wiadomym, e kade przedsiwzicie, do ktrego on nalea, wietnie si rozwi-jao i przynosio ogromne zyski.

    Studzieski na pamitk doznanego cudu kaza odla z czystego srebra wielk tablicz opisaniem cudu i takow tablic zawiesi w katedrze w kaplicy Wniebowzicia. W XVIIwieku w czasie najcia nieprzyjaciela kaplica zostaa obrabowana i w liczbie innych kosztow-noci zgina take wspomniana tablica.

  • 35

    OBRAZ TRJRKI W. KAZIMIERZA

    W katedrze wileskiej, w kaplicy krlewskiej w. Kazimierza pod jego trumn ju na sa-mym otarzu znajduje si dziwny obraz tego witego z trzema rkami. w. Kazimierz w mi-trze ksicej i w psowej dugiej szacie, w dwch prawych rkach trzyma lilie, w lewej za raniec. Obraz jest bardzo stary, jak to wida z napisu pod srebrn szat, ktry wiadczy,e zosta odnowiony w roku 1594.

    Do tego obrazu przywizan jest nastpujca legenda. W Wilnie mieszka malarz, ktrymia szczegln cze dla krlewicza, poniewa przy grobie jego niejednokrotnie dozna ask.Gdy papie Leon X w roku 1521 zaliczy krlewicza Kazimierza do rzdu bogosawionych,wtedy malarz w powzi myl namalowania jego wizerunku. Gdy obraz ju by skoczony,artysta uzna, e prawa rka odchylona na stron sprawia wraenie nieestetyczne i jest za du-ga. Zakry j tedy farb, a natomiast namalowa inn, zgit w okciu. Ale spod warstwy far-by wystpia wyranie rka uprzednio na malowana. Na nic si zdao kilkakrotne jej zamalo-wywanie rka wci wystpowaa. Wtedy artysta zamalowa rk zgit w okciu, ale i taspod farby wystpia. Malarz, widzc w tym cud zaniecha zamiaru i taki trjrczny obrazofiarowa kocioowi katedralnemu.

    Obraz pierwotnie zdobi trumn w. Kazimierza w sklepie grobowym pod dawn kaplickrlewsk, gdy za zwoki witego patrona Litwy przeniesiono do dzisiejszej kaplicy, obra-zek umieszczono na otarzu pod srebrn trumn.

  • 36

    CIE BARBARY

    Dnia 8 maja 1551 roku w samo poudnie krlowa Barbara, mdlejcymi rkami objwszyza szyj swego krlewskiego maonka i usta swe do ust jego przycisnwszy, ostatnie tchnie-nie wydaa.

    Rozpacz Zygmunta Augusta granic nie miaa. Jak przedtem nie odchodzi od oa chorejony, tak teraz nie mona go byo oderwa od jej zwok.

    Krl, speniajc wol Barbary postanowi przewie jej ciao do Wilna i nie chcia by spo-czywaa w Krakowie, poniewa Jej Krlewskiej Moci tu niektrzy za ywota wdziczni bynie chcieli, niechaje i po mierci jej tu nigdy nie widz, ani maj.

    Dugo trwaa podr aobna. Krl nie odstpujc kolebki ze wokami, tu za ni jechakonno, a jak tylko orszak aobny zbliy si do jakiego miasta albo wsi, Zygmunt Augustz konia zsiada i szed pieszo. Przed Wilnem na spotkanie wyszo duchowiestwo z bisku-pem na czele. Rozpakay si dzwony aobne z wie wszystkich kociow. Tumy ludu za-legy ulice miasta. Komnaty na zamku krlewskim, katedra i cztery kocioy, w ktrych od-prawiano egzekwie, byy obleczone kirem.

    W wypenionej ludem katedrze odbyo si aobne naboestwo, po czym zwoki Barbaryzoono w podziemiu kaplicy krlewskiej, obok trumny pierwszej ony Zygmunta Augusta,modziutkiej Elbiety.

    Po pogrzebie ukochanej maonki krl by nieutulony w alu, nic go nie zajmowao, caednie spdza w jej komnacie, rozpamitujc szczliwe chwile z ni przeyte, jej pikno,sodycz, jej dobro anielsk. Otoczy si pozostaymi po Barbarze pamitkami, jej sukniami,klejnotami, robtkami rcznymi, odczytywa listy przez ni pisane, pene mioci i przywi-zania. Zygmunt August nie mg pogodzi si z myl, e na tym wiecie ju nie zobaczyswej najukochaszej, a e z wychowania i jako dziecko swej epoki by zabobonny i wierzyw mono wywoywania dusz zmarych za pomoc czarw, zapragn tedy ujrze cho ciedrogiej maonki.

    Przywoano na dwr wszystkich znanych czarnoksinikw, ale aden z nich nie podjsi speni dania krlewskiego.

    Wreszcie stan przed Zygmuntem Augustem mistrz nad mistrzami Twardowski, i gdymu krl powiedzia, czego da od niego, po krtkim namyle rzek:

    Miociwy Panie, dan mi jest moc wywoywania z tamtego wiata dusz zmarych i mo-g twe danie zaspokoi, ale w takim tylko razie, jeli przyjmiesz warunki, ktre ci przedo-. Oto, zastrzegam, Miociwy Krlu, aby na widok tego, co zdziaam moc swej sztuki,pozostawa niewzruszonym na miejscu, gdy w przeciwnym razie nie rcz za ycie i dusztwoj.

    Krl, oywiony, nadziej ujrzenia Barbary, przysta na wszystko.

  • 37

    Twardowski zada, aby mu dano w zamku dolnym mieszkanie i zostawiono kilka dniczasu dla poczynienia niezbdnych przygotowa.

    Gonego czarnoksinika umieszczono w baszcie od strony Wilii. Na wyznaczony dziei godzin Zygmunt August sam bez asystencji przyby do Twardowskiego i zosta przez nie-go wprowadzony do komnaty, w ktrej miao si speni yczenie jego.

    ciany nieduej izby sklepionej byy okryte ciemnymi osonami i jakimi tajemniczymihieroglifami. Przy jednej cianie stay na dywanie cztery spore kadzielnice, a przed nimiw pewnej odlegoci fotel dla krla. Mrok panujcy w izbie ledwie rozpraszay dwie wiecewoskowe w wielkich czarnych wiecznikach.

    W rodku pokoju na stole okrytym czarnym ze srebrn frdzl suknem leaa laska czar-noksinika, oraz wielka w skr oprawna ksiga pergaminowa, zawierajca rozmaite zakli-nania i formuy wywoywania czarta i osb zmarych.

    Wzruszony Zygmunt August zaj miejsce w przygotowanym dla niego fotelu, za Twar-dowski, woywszy na si dug o szerokich rkawach czarn szat z biaymi na niej znaka-mi kabalistycznymi, zapali w kadzielnicach kadzido i rozwarszy ksig, rozpocz zaklina-nia, wzywajc ducha Barbary, by zstpi na ziemi i ukaza si oczom swego maonka.

    Z kadzielnic zaczy podnosi si kby biaawego dymu. Nerwy krla wskutek trwone-go oczekiwania i tajemniczoci otoczenia byy w wysokim stopniu napite; wpatrzony przedsiebie zapomnia krl o caym wiecie.

    I oto wrd obokw kadzide zarysowaa si posta niewiasty i zacza przybiera corazwyraniejsze ksztaty, a przed oczyma Zygmunta ukazaa si Barbara. Biaa, niemal prze-zroczysta staa z opuszczonymi rkami, agodnym smutkiem znaczon twarz miaa zwrconku maonkowi, a oczy jej mionie na patrzyy.

    Krl, zapomniawszy obietnicy, z okrzykiem zerwa si z siedzenia i, wycignwszy przedsiebie ramiona chcia si rzuci ku ukochanej, ale Twardowski powstrzyma go, a tymczasemwidzenie rozwiao si.

    Zygmunt August pad na fotel i zakry twarz domi, a guche kania wstrzsay jego pier-si.

  • 38

    DUCH ZYGMUNTA AUGUSTA

    Krl Zygmunt August po stracie ukochanej Barbary, by niepocieszony, opakiwa j i dokoca ycia nie zdj aobny. Nawet po mierci duch jego odwiedza miejsca, z ktrymi pa-mi Barbary bya zwizana. W cigu kilku wiekw, w pogodn noc letni, gdy ksiyc w pe-ni wschodzi na horyzoncie i wysoko na niebie wypynwszy, zalewa agodnym wiatemulice upionego Wilna, srebrzy gachy wity i domw i iskrzy si w falach Wilii, wtedy naszczycie gry zamkowej ukazywaa si posta krla Zygmunta Augusta. Sta on oparty o murbaszty i smtnym wzrokiem spoglda na d na miejsca, z ktrymi tyle czyo go wspomniei na miasto, ktre kocha i do ktrego rozkwitu i wietnoci tak bardzo si przyczyni.

    Dawniej krl niekiedy zstpowa z gry, zwiedza zamek dolny, niegdy z przepychemprzez siebie wzniesiony, a teraz chylcy si ku upadkowi, szed w ogrody Radziwiowskie,w ktrych wyzna sw mio Barbarze i posysza z jej ust, i jest mu wzajemn, stawa przedpaacem, gdzie Barbara z matk mieszkaa i dugo mu si przyglda, a potem wstpowa dokatedry i tu w kaplicy krlewskiej dugie chwile spdza, z t bowiem kaplic zwizane byynajbardziej radosne i bolesne wspomnienia. Tu w sklepie grobowym spocza pierwsza onaZygmunta szesnastoletnia Elbieta, tu w noc pamitn kapan pobogosawi przed otarzemjego potajemny zwizek maeski z Barbar i tu w kilka lat potem zoy jej zwoki.

    Mijay lata, dziesitki lat, a za kadym razem, gdy krl stawa na grze w wietle ksiy-ca, oblicze jego byo coraz smutniejsze.

    Czas i niedbao ludzi niszczyy jedn po drugiej drogie sercu krlewskiemu pamitki,a wreszcie nic nie pozostao z zamku dolnego i z paacu Barbary, znik ogrd Radziwiow-ski, katedra zmienia swj wygld. Pozostaa niezmienion tylko dawna kaplica krlewska,rl Zygmunt August po stracie ukochanej ale ju nie ma w niej zwok Elbiety i Barbary.Przeniesiono je do nowej kaplicy i nie wiadomo, co si z tymi szcztkami stao.

    Po raz ostatni ukaza si krl Zygmunt August na grze zamkowej przed stu laty. Sta z za-amanymi rkami, z gow zwieszon, a z piersi jego wydobyway si cikie westchnienia.Sta dugo, po czym zakrywszy oczy domi, odszed i ju wicej nie wrci, gdy nie mawiatem ulice upionego Wilna, srebrzy dachy wity, ju na co spoglda.

  • 39

    KSIGA TWARDOWSKIEGO

    Podanie o ksidze czarownika Twardowskiego jest zwizane z murami Uniwersytetu Wile-skiego. Poda je ks. Naramowski, jezuita, wedug ks. Daniela Butwiy S.I., pniejszego rektoraAkademii Wileskiej (1663 r.). Opowiadanie to, zasyszane od ks. Butwiy, zapisa jezuita Szpo.

    Znakomity czarnoksinik Twardowski posiada wielk, pisan na pergaminie i w skroprawn ksig, zawierajc rozmaite zaklcia, czary oraz formuy wywoywania czartai zmarych osb.

    Niezwyka ta ksiga dostaa si krlowi Zygmuntowi Augustowi, ten za zapisa j testamen-tem razem ze swoim ksigozbiorem bibliotece Wileskiej Akademii Jezuickiej, ktra miecia siprzy dzisiejszej ulicy Uniwersyteckiej. Jezuici zamknli niebezpieczn ksig w osobnej szafiei przykuli j do ciany grubym acuchem elaznym, a nikt do niej zaglda nie mia odwagi.

    Pewnego wieczora pomocnik prefekta biblioteki Daniel Butwi, ten sam, ktry pniejzosta rektorem Akademii, do pna pracowa w bibliotece, w ktrej oprcz niego nikogo wi-cej nie byo.

    Nagle ks. Butwi poczu nieprzezwycion ch zajrzenia do ksigi Twardowskiegoi przekonania si, co te ona w sobie zawiera. Po krtkim wahaniu otworzy szaf i rozwarksig, ale, jak tylko zacz czyta, w bibliotece powsta haas piekielny, da si sysze sko-wyt, wycie, miech, jki, brzk acuchw i trzask ognia. Pokj napeni si swdem siarki,pod sklepieniem zaczy fruwa i bi o ciany nietoperze, po pododze i stokach peza we,jaszczurki i ropuchy, a zza szaf i z ktw okazywa si poczwary i straszyda.

    Ks. Butwi zdjty najwyszym przeraeniem, co prdzej zamkn ksig, uciek do przy-legej izby i drzwi za sob zatrzasn. Ca noc spdzi bez snu, na modlitwie, drc ze stra-chu, a w bibliotece do witu trway hece diabelskie; ryk, pisk, haasy i brzk acuchw. Gdynazajutrz rano ks. Butwi w towarzystwie kilku osb wszed do biblioteki, panowa w niejokropny niead. Stoy i stoki byy poprzewracane, na pododze walay si ksiki i manu-skrypty, powyrzucane z szaf. W powietrzu czu jeszcze byo swd siarki. Ksigi Twardow-skiego nie byo. Znika ona, nie wiadomo jak i przez kogo porwana. Tylko kawa acucha,ktrym ksiga bya przykuta, zwiesza si ze ciany.

    Ksiga ta, zwana Liber magnus znalaza si potem w ksinicy Krakowskiej. Pewien aksysza, e kto by z niej czyta, temu diabe si objawi i speni rozkaz, jaki mu wyda czytajcy.Zakrad si wic pewnej nocy do biblioteki, otworzy ksig i zacz czyta formuy czarno-ksiskie. Wtem diabe stan przed nim w straszliwej postaci i zapyta, czego da. ak, ktrysi nastraszy niezmiernie, zamiast powiedzie: chc pienidzy! jak by sobie uoy, rzek:

    Chc pietruszki!Posuszny rozkazowi diabe, zacz nosi pietruszk drzwiami i oknami, ale szczciem,

    kur zapia, wic diabe musia zaprzesta roboty.

  • 40

    KACPER BEKIESZ

    Jedna z gr wileskich, pooonych nad Wilenk nosi nazw gry Bekieszowej, alboBekieszwki od imienia sawnego wojaka Kacpra Bekiesza.Podanie gosi, e Bekiesz odznacza si niezwyk odwag i dokonywa szalonych czy-

    nw, na jakie nie mieli si way najw