Warhammer 2012 Miriada
-
Upload
natalia-skrzypkowiak -
Category
Documents
-
view
15 -
download
0
Transcript of Warhammer 2012 Miriada
Natalia- miriada
Imię: Valerija Alesiejovich Bokha
Wiek: 25 lat (w trakcie oblężenia Wurzen)
Ojciec: Aleksiej Kuzniecow, gospodar boyar
Matka: Tzarina Katarina Bokha
Carewna Valerija urodzona 2516 roku IC jest jedynym potomkiem zmarłej carycy
Katarzyny- Królowej Lodu. Urodziła się na rok przed wydarzeniami z okolic Lynsk, kiedy
to jej dziadek Borys- ówczesny car Kislevu zginął w heroicznej walce z armią Hetzara
Feydaya. Śmierć Cara Borysa Czerwonego oznaczała, że północny tron przejmie jej matka-
Katarzyna.
Historia Kislevu była wtedy burzliwa, carewiczówna nie brała w niej czynnego udziału, ani
nawet nie zdawała sobie sprawy z tego jakim wspaniałym i wielkim człowiekiem był jej
niedawno zmarły dziadek. Nie wiedziała jaki respekt budzi przed innymi gospodarami jej
ojciec ani to, że jej matka jest teraz władczynią Kislevu. Roczna dziewczynka nie zaprząta
sobie głowy takimi sprawami.
♦♦♦♦♦
Kilka lat panowania Tzariny zaowocowało powstaniem twardych praw na dworze,
etykieta obowiązywała każdego bez wyjątku- nawet małą Valeriję. Jak tylko dziewczynka
nauczyła się pewnie stawiać kroki, nianie cierpliwie trenowały z nią nakazy zachowywania
się przy osobie matki. Tytuł Królowej Lodu należał się Carycy nie bez powodu- jako potężna
lodowa magini parająca się tym rodzajem magii roztaczała na całym dworze aurę powagi i
domagała się respektowania jej zasad w każdym calu.
Przez prawie pięć pierwszych lat życia, Valerija nie widywała matki. Jedyne okazje na
spotkanie z rodzicielką następowały w czasie obchodów znaczących świąt. Matka była dla
Valji niedostępna.
Kiedy tylko dziewczynka podrosła, mogła przejść próby jakie stawiano przed wszystkimi
młodymi pannami w kraju… tylko że jej próbę prowadziła matka. W wielkiej i praktycznie
pustej sali gdzie znajdował się tylko tron, córka Królowej Lodu wreszcie stanęła twarzą w
twarz z carycą. Spotkanie było zorganizowane po to, aby Katarzyna mogła sprawdzić czy
carewiczówna skrywa ten sam rodzaj mocy jaki ona posiada. Zajrzenie we wnętrze
ludzkiego ciała pozwala zobaczyć czy druga osoba dostąpiła daru połączenia się z Krainą i
czy może z niej czerpać siły. Nie jest to przyjemne badanie, jednak dzięki niemu wynik jest
jeden i prawdziwy- albo ma dar, albo go nie ma.
♦♦♦♦♦
Valerija z tego dnia nie pamięta wiele, wspomnienia z dziecięcych lat zacierają się
bardzo szybko. Lepiej zapamiętała upadek ze schodów prowadzących do Błękitnej Sali ,
kiedy uciekając przed opiekunką zahaczyła stopą o suknię i runęła w dół obijając sobie przy
tym łokcie i głowę. W pamięci z rytuału jaki na niej przeprowadziła Katarina pamięta tylko
chłód jaki czuła w tym czasie, kamienny wyraz twarzy wpatrzonych w nią błękitnych oczu
oraz lekki ruch brwi, które sprawiły że Valja poczuła ulgę. Na krótką chwilę z nieznanego
dla niej wtedy powodu Caryca straciła swój groźny wyraz.
Tknięta tymi niespodziewanymi emocjami dziewczynka zdołała przełamać wszystkie lodowe
bariery jakie przez pięć lat zgromadziły się miedzy nią a rodzicielką i najzwyczajniej w
świecie przytuliła się do matki. Katarzyna jednak nie odwzajemniła uścisku jakim uraczyła
ją pięciolatka. Valerija wczepiona z całych sił w talię kobiety zaczęła odczuwać dobywające
się z piersi, do której przyciskała ucho zimno. Im większe tym bardziej zaciskała swój uścisk
aby się ogrzać. W końcu chłód dotarł do jej kości i całkowicie zmrożona nie mogła się ruszyć
ani nawet zapłakać z bólu.
Katarzyna pozostawała w tej samej pozycji, w której została zaskoczona przez córkę i nie
śmiała jej teraz dotykać. Być może gdyby ktoś w tej chwili choćby palcem musnął
carewiczownę, zadałby jej śmiertelny cios.
W tym czasie w głowie dziecka kotłowały się jakieś słowa, odpowiadała na nie, albo starała
się odpowiedzieć, dzięki tej dyskusji mogła znieść ból zadawany przez zimno. Potem zaczęły
się pytania i propozycje, tylko że dziewczynka nie miała pojęcia jak na nie odpowiedzieć.
Ktoś do niej przemawiał, ale się nie przedstawił. Zdenerwowało ją to, ponieważ pytania
stawały się natarczywe, wykrzyczała coś w gniewie, „tak”, bądź „nie” i to zakończyło całą
rozmowę… Potem poczuła, że może się ruszyć i puściła suknię matki.
Zasapana i zlana potem opadła na marmurową podłogę sali, Katarzyna chwyciła ją za
ramiona, podniosła i poprowadziła na tron- jedyne w tym pomieszczeniu miejsce do
siedzenia. Carewiczówna siedząc na tronie czuła się jakby spadała z niekończących się
schodów, w głowie wszystko jej się kotłowało i nie mogła się skoncentrować na tym co do
niej mówiła Królowa Lodu. Matka miała teraz oblicze prawdziwej lodowej królowej, starała
się wydobyć pytanie na jakie odpowiedziała mała- bezskutecznie. Obojętnie jak próbowała
nakierować Valeriję ku odpowiedzi- słyszała „nie pamiętam”. W końcu przestała męczyć
córkę wezwała dwórki aby odprowadziły małą i zaopiekowały się nią aż nie dojdzie
całkowicie do siebie.
Nie tak powinno wszystko wyglądać, Valia ma w sobie talent, ale to co się wydarzyło potem,
to było coś nowego. Za nieprzystające zachowanie wobec swojej osoby chciała ukarać córkę,
ale poskutkowało to czymś wyjątkowym. Gdyby córka od razu puściła suknię a nie walczyła
z lodowym uderzeniem wszystko pewnie byłoby dobrze. Rytuał, który dla potężnej lodowej
wiedźmy miał być prosty jak normalna rozmowa przeszedł w coś zupełnie nowego… Po tym
jak Tzarina skończyła obrzęd, a córka nie dość, że nie dostosowała się do etykiety, to jeszcze
nie miała zamiaru przyjąć z pokorą wymierzonej kary wszystko przeszło na niespotykane
dotąd tory. Caryca stała z rozłożonymi na boki rękoma i wczepioną w siebie córką, mogła
wtedy tylko przysłuchiwać się słowom carewiczówny i starać się zrozumieć ich znaczenie.
Cała sytuacja wydawała się bardzo dziwna, jednak dodatkowe stresowanie Valji pewnie nic
by nie pomogło, w związku z tym należy do sprawy podejść bardzo delikatnie a już na
pewno nie nagłaśniać jej.
♦♦♦♦♦
Rytuał zmienił wiele w życiu Valji. Od teraz często spotykała się z carycą, która
pomimo swoich wielu obowiązków przyjęła rolę jej mentorki. Dziewczynka pobierała nauki
związane z historią lodowych czarodziejek, uczyła się o Krainie oraz poznawała coraz więcej
o możliwościach jakie wiążą się z posiadaniem mocy. Nauki z matką bardzo cieszyły małą,
dlatego starała się jak tylko mogła i radowała ją każda chwila. Próbowała nie myśleć o tym,
że Katarzyna od czasu do czasu sprowadza temat ich rozmów do tego co niedawno zaszło.
Aż w 2522 roku IC dobiegło końca spokojne życie w Pałacu Bokhów, armia Chaosu zawitała
na tereny Kislevu i Królowa Lodu zajęła się ważniejszymi sprawami. Ten czas Valerija
zapamiętała na swój dziecięcy sposób. Caryca i równocześnie jej matka jako
najdzielniejsza, najmądrzejsza i najważniejsza kobieta w jej życiu toczyła wojnę z potężnym
i obrzydliwym wrogiem. Przed snem dziewczynka czasem wyobrażała sobie matkę jak staje
twarzą w twarz z pokracznymi sługami Chaosu. Katarina zawsze wygrywała te potyczki.
Wyobraźnia dziewczynki wzbogacała się dzięki służącym, które cały czas plotkowały- teraz
tylko na jeden temat, a jak chciały nastraszyć carewiczównę to opowiadały jej, że przyjdzie
do niej taki a taki koszmar i ją zje. Dziecięca odpowiedź jaka najczęściej wtedy padała, to
krótkie „… wtedy mama mnie uratuje.”
♦♦♦♦♦
Po wojnie kraj był spustoszony a dwór jeszcze cichszy niż zazwyczaj. Tzarina nie
wzywała carewiczówny odkąd wróciła do Pałacu Bokhów. Potrzeba było sporo czasu aby
wszystko choćby trochę zaczęło przypominać normalność. Na dworze pojawiali się znaczący
gospodarowie, widać było też często wojskowych ze Skrzydlatych Lansjerów i Legionu
Gryfa, boyarów i urzędników z Mroźnego Trybunału. Wszyscy mieli dostęp do Carycy
Katarzyny tylko nie jej córka. Valerija dostała od carycy jedną wiadomość- że to czas, kiedy
największym obowiązkiem władcy jest opieka nad krajem, nic temu nie może przeszkodzić.
A młody umysł przygląda się i zapamiętuje… tak pojawił się jej pierwszy autorytet.
Nauki obchodzenia się z Magią Lodu zostały zawieszone na czas kiedy Kislev podniesie się z
klęczek, Valja widywała carycę raz na tydzień, gdy z władczynią mogli porozmawiać
poddani, nie dane jednak było młodej czarownicy doświadczyć wielu spotkań ze swoją
mentorką. Trzeciego roku po Burzy Chaosu Caryca zmarła. Nie stało się to na polu bitwy,
nikt nie miał nawet odwagi aby podejść do Królowej Lodu i zabić ją jednocześnie
spoglądając jej w twarz.
Czworo najbliższych urzędników carskich i siedem lodowych wiedźm oraz mąż Aleksjej a
ojciec Valji było jedynymi osobami, które widziały ciało Katarzyny. Nikt inny nie został
dopuszczony do jej komnaty aby ujrzeć ciało zmarłej, które jak najszybciej zostało złożone do
przepięknie zdobionej trumny pokrytej srebrem tworzącym motywy podobne do tych jakie
maluje mróz. W kraju przez szesnaście dni panowała żałoba.
Esther Savvina, jedna z wiedźm które przyjechały na wieść o śmierci Tzariny, zdradziła
dziewczynce, że Królowa Lodu walczyła ze śmiercią już od tych trzech lat. W czasie Burzy
Chaosu dowodząc oddziałami na terenie Obwodu Północnego trafili na część armii, która w
dużej mierze składała się z wyznawców Nurgla oraz jego magów. Najprawdopodobniej
właśnie wtedy nastąpił początek końca, czyli powolna śmierć carycy. Zaklęcie rozkładu
zostało zaszczepione w jej ciele. Katarzyna starała się spowolnić postępującą chorobą, mogła
z łatwością kontrolować temperaturę swojego ciała i wydawało się że Magia Lodu potrafi
sprostać rozkładowi. Niestety kwiat zasadzony wewnątrz powoli rozkwitał, aż osiągnął swój
najobrzydliwszy wygląd i jego soki przeżarły się przez bariery postawione przez Lodową
Wiedźmę. Nikt nie spodziewał się takiego końca i to po tak dawnym wygnaniu wojsk
Archaona. Esther dowiedziała się o wszystkim z listu jaki pozostawiła po sobie Katarina.
Napisane jest w nim jak doszło do tej śmierci, oraz jej wola odnośnie sukcesji tronu.
♦♦♦♦♦
Nowym Carem zostaje Aleksjej, a nie ona jak to powinno być według tradycji. Wedle
woli Carycy Valerija ma pozostać pod okiem Siostrzeństwa i od teraz pozostałe wiedźmy
stają się jej najbliższymi towarzyszkami, ma również pozostać w pałacu i zdobywać
doświadczenia aby po śmierci Aleksjeja objąć należny jej tron. Do tego czasu, pozostaje
nadal carewiczówną.
Eshter została jej nową mentorką, nie było to już jednak to samo co z Katarzyną. Cały czas
myślała o matce i o jej ostatnich słowach. Nie za bardzo szanowała ojca, był dla niej jeszcze
bardziej obcy niż caryca na początku.
Aleksjej wcześniej nie był częstym gościem na dworze, zwykle przebywał poza stolicą, teraz
się to drastycznie zmieniło i należało do tego przywyknąć. Pierwsze dłuższe spotkanie Cara
z carewiczówną i rozmowy o tym, że ominęła ją sukcesja były trudne. Alejsjej wydawał się
zdenerwowany a dziewczyna nie wiedziała co właściwie powinna mówić przy ojcu, miała już
dziesięć lat i starała się wyglądać dojrzalej, nie była też zbytnio rozmowna przy
mężczyznach. Normalnie na dworze carycy Katarzyny to matka miała ostatnie słowo,
wiedźmy tutaj są potężnymi magami, dwórki dotrzymują jej cały czas towarzystwa, służące
przynoszą jedzenie i opowieści na dobranoc… a mężczyźni? Mężczyźni załatwiają tylko
jakieś interesy i walczą. Gdzie miała się nauczyć jak rozmawiać z ojcem?
♦♦♦♦♦
Z małej dziesięcioletniej dziewczynki powoli wyrastała młoda władczyni, kopiowała
zachowania innych kobiet i znalazła sobie nowy obiekt zainteresowań, bynajmniej nie był to
ojciec. Ojca zaczynała powoli szanować, bo troszczy się o kraj tak samo jak jego zmarła
żona. Musi sobie zapracować na respekt, dlatego najwidoczniej trenuje na córce i stara się
ją do siebie przekonać.
Nowym obiektem zainteresowań Valerji stał się Bretończyk, który niby już mieszka długo
na dworze, ale właśnie teraz o nim zaczęły opowiadać dwórki, a że Valja podsłuchiwała
często, to ich podniecone rozmowy o męstwie i urodzie barona Thravara Ghartaziana nie
mogły jej umknąć. Nowy bohater na ustach kobiet, Pierwsza Lanca Kislevu i obrońca
Północy, „ohh, ahh” i tak dalej… Barona widziała już wcześniej, właśnie na uczcie wydanej
na jego cześć, kiedy to otrzymał właśnie tytuł Pierwszej Lancy Kislevu. Nie wydawał jej się
ciekawy a raczej egzotyczny. Z pewnością mógł opowiedzieć nie jedną historię i widział te
wszystkie potwory, z którymi walczyła jej matka. Został doceniony przez Cara, więc miał
swoją wartość. Niestety z tego co również udało jej się usłyszeć, to wśród mężczyzn nie był
poważany, co tylko dodawało mu uroku.
Carewiczówna nie miała jednak okazji na nawet krótką rozmowę z baronem Thravarem,
zbrodnia jakiej się dopuścił- jak powiadają niektórzy- zmusiła cara Aleksjeja do wysłania
bretońskiego rycerza poza granice kraju. Valerija nie poszła wtedy do ojca i nie błagała go o
umorzenia wyroku, nie mogła tego zrobić gdyż ojciec zaczynał powoli zajmować należne mu
miejsce w jej sercu. Nie uratowała Ghartaziana teraz, ale może uda jej się to zrobić później,
kiedy dojdzie do władzy. Jeszcze przed wyjazdem kazała przekazać baronowi list, w którym
napisała, że jak tylko to będzie możliwe, to wróci do Kislevu.
♦♦♦♦♦
Poza tym, że Valja znajdowała sobie bohaterów narodowych do których mogła wzdychać, to
nadal miała kontakt z Eshter. Wiedźma co jakiś czas opuszczała Pałac Bokhów w znanych
tylko sobie sprawach, ale zadawała wtedy ciężkie prace do odrobienia i dziewczyna nie
miała aż tyle czasu wolnego ile by chciała. Poza nauką magii miała również inne obowiązki
jak pozostałe damy dworu.
Lata mijały i carewiczówna stała się kobietą, jej charakter przeszedł metamorfozę, córka
zaczęła przypominać matkę, ale nie do końca. Bliski kontakt z carem Aleksjejem i Eshter-
która była trochę inna niż Królowa Lodu, znacznie bardziej ludzka i przystępna wpłynął na
jej zachowanie i poglądy. Wiele cech jakie posiadła Valja było sprzecznych ze sobą, z jednej
strony była dumna i surowa jak caryca Katarzyna, z drugiej chciała jak najszybciej wyrwać
się ze stolicy, poznać nowe miejsca oraz zemścić się na wrogu, który zabił jej matkę i ciskała
takie same gromy na bogów Chaosu jak Eshter.
Eshter zaszczepiła w niej głęboką miłość do Krainy, bo nic nie jest ważniejsze niż Kislev i to
właśnie dla tej ziemi warto przelać krew. Za to po każdym spotkaniu z Carem wracała do
swoich komnat wyciszona i zadumana. Ojciec uspokajał jej dusze, wiedźmy skuwały jej
serce lodem i nienawiścią a wspomnienie o matce nakazywało jej walczyć do samego końca i
zmiażdżyć każdego przeciwnika jaki stanie jej na drodze.
♦♦♦♦♦
W wieku szesnastu lat uczestniczyła już aktywnie w Mroźnym Trybunale,
towarzyszyła ojcu przy wielu spotkaniach i od czasu do czasu opuszczała Kislev w
towarzystwie najlepszych wojów i jednocześnie arystokratów. Siły zbrojne Kislevu były
imponujące, tak jak ludzie których tam poznała. Ojciec bardzo sobie zachwalał- z resztą
chyba jak każdy- Legion Gryfa i to z nimi najczęściej wybierał się na wyjazdy: do
Erengradu, raz pojechali nawet do Zoishenk czy do Praag, czasem też pojawiał się razem z
córką w miastach położonych na granicy z Imperium.
Na jednej z takich delegacji mających na celu bliższe przyjrzenie się problemom
zamieszkujących tam ludzi, w Zawstrze dotarł do nich list z propozycją spotkania w
sprawie, która jest ponoć „nie cierpiąca zwłoki i bardzo korzystna dla kraju”. Nadawcą był
Dmitr von Raukov- książę elektor ziem Ostlandu z Imperium. Car nie był zachwycony
słowami zawartymi w liście, po jego wyrazie twarzy i zrezygnowaniu jakie go dopadło było
widać, że nie jest po jego myśli spotykać się teraz z kimkolwiek z Imperium, z resztą każdy
z wcześniejszych władców Mroźnego Dworu niechętnie odnosił się do takich kontaktów.
Valerija była ciekawa o co dokładnie chodzi, miała już ukończone dwadzieścia lat i zabierała
głos w każdej sprawie. Car Aleksjej nauczony już jak zachowuje się córka i tym, że choć jest
Lodową Wiedźmą, to czasem nie potrafi zapanować nad temperamentem, najpierw napisał
listownie odpowiedź do von Raukova, a dopiero później wyjaśnił carewiczównie co się stało.
Von Raukov w liście prosił o spotkanie, na którym chciał zawrzeć umowę między Kislevem
a Ostlandem. Nie napisał dokładnie o co chodzi, wszystko chciał wyjaśnić na spotkaniu a
car nie miał zamiaru zawracać sobie głowy książętami Imperium i odpowiednio dobrawszy
słowa odpisał, że w tej chwili nie może sobie pozwolić na opuszczanie kraju i kierowanie
swojej uwagi na południe.
Carewiczówna chciała się temu wszystkiemu bliżej przyjrzeć. Każda Lodowa Wiedźma musi
być doskonale poinformowana o wszystkim co się dzieje w kraju i mając już swoich
zaufanych ludzi w pałacu i stolicy, oraz w niektórych większych miastach Kislevu
postanowiła dokładnie dowiedzieć się o co chodzi von Raukovowi. Ambitnie przeniosła swoją
uwagę również na krainy sąsiadujące.
Między innymi czerpała informacje od Wasylija Aleksieja Lechołowicza, nie dość, że stawił
się w obronie jej ojca, to jeszcze doskonale potrafi zachować się w towarzystwie i nie tylko
informacje uzyskuje od możnych, ale potrafi z elegancją zebrać opinie od żon i córek tych
arystokratów, które bardzo często znają dodatkowe szczegóły. Wasylij od czasu do czasu
odwiedzał Ostland i inne prowincje Imperium, to od niego Valerija wie, że von Raukov
planuje podbić Hochland, swojego południowego sąsiada. W związku z tym, że von Raukov
najprawdopodobniej nie ma wystarczających sił aby pewnie przejąć tamte tereny zwrócił się
o pomoc do jej ojca.
Raukov nie odzywał się więcej, carewiczówna nadal śledziła jego poczynania, ale nic nie
wskazywałoby na to, że książę chce coś robić. Po trzech latach postanowiła wrócić do tej
sprawy. Eshtar musiała opuścić Kislev na długi czas i nie przydzieliła swojej zastępczyni –
jedynie kazała młodej czarownicy wsłuchiwać się w myśli Krainy oraz dbać o swoją
technikę. Valkia słuchała się też samej siebie, a według niej Kislev bardzo potrzebował
nowych terenów, zdobycie ziemi dałoby lepsze miejsca dla tych wszystkich ludzi, którzy
nadal są nękani przez trolle, gobliny czy orki. Zapewne nikt nie chciałby się wyprowadzać
ze swoich ojcowskich włości, kislevici nie mają w zwyczaju uciekać tylko stawać do walki
czy to mężczyźni czy kobiety, ale samo podniesienia na duchu i utwierdzenie potęgi kraju
może wiele zdziałać. W końcu nieużywany miecz rdzewieje.
Carewiczówna sama postanowiła odezwać się do von Raukova i dowiedzieć co tak naprawdę
napisał do cara trzy lata temu. Sądziła, że ojciec nie powiedział jej wszystkiego, aby nie
pobudzać jej wyobraźni, która zbyt często rwała się do boju.
Bardzo szybko dostała odpowiedź, która ją zadowoliła. Postanowiła iść za ciosem i od razu
zacząć wiercić dziurę w brzuchu ojca tą sprawą. Miało to wyglądać bardzo prosto- oddział
Legionu Gryfa stawia się w Ostlandzie i wspiera siły von Raukowa, Ostland zostaje przejęty
przez Hochland i von Raukow zostaje księciem elektorem obu tych ziem, w zamian za
pomoc oddaje pewną część przygraniczną carewiczównie i carowi i wszyscy są zadowoleni.
Możliwe, że Hochland nie jest zadowolony, ale co to jest zmiana władcy z jednego człowieka
na innego w porównaniu z podniesionym morale całego narodu! Krok po kroku Kislev
będzie ponownie potęgą.
Car nie był uradowany, nie był też wściekły- nigdy nie gniewał się na córkę. Nie wiadomo
czy nie potrafił po prostu podnieść głosu na dziedziczkę, czy było to coś innego, wiedział
jednak jak ambitna jest Valerija i jak bardzo chce zaimponować jemu i wszystkim innym
rodakom. Sprawa była przesądzona, Valja razem z oddziałem wyruszy do Imperium. Każdy
dowódca kislevski osobiście stawiał się na polu walki i wyglądało na to, że właśnie na
ziemiach Imperium okaże się jak wytrzymała jest córka cara.
Umowa z księciem elektorem Ostlandu została zawarta, umowa z carem Aleksjejem
również, pozostało wybrać drużynę. Ludzie zaś mieli być wybierani tylko z Oddziału
Czarnego Gryfa- taki był warunek cara zakończony potwierdzeniem, że „tutaj zawsze
znajdowali się najlepsi”.
♦♦♦♦♦
Carewiczówna zastanawiała się kogo powinna wyznaczyć i przypomniała sobie o
baronie i obietnicy z jej młodych lat. Musiała się tylko upewnić czy wszyscy bez wyjątku
mogą być przez nią wezwani. Ku zadowoleniu Aleksjeja, z potwierdzeniem pisemnym od
trzech jego doradców oraz z carską pieczęcią wysłała list do Wissenlandu z nakazem
powrotu do Kislevu barona Thravara Ghartaziana.
Nie tylko bretoński rycerz miał zaszczycić tę drużynę. Valentyn Cassimirovich Kordeckyi –
weteran wielu bitew i znamienity dowódca został zaproponowany przez cara i wyglądało to
tak, jakby ojcu bardzo zależało na obecności tego człowieka przy boku córki. Aleksjej nie
przydzielał go nigdy do swojej eskorty w wypadkach kiedy chodziło o delikatne kwestie
polityczne, aby nie doprowadzać do kolejnych problemów, gdyż Valentyn tak jak lubił pić
tak też lubił się pojedynkować, posiadał do tego odpowiednią krzepę i mocną głowę. Sprawa
Ostlandu wymagała jednak konkretnych działań i każde umiejętności były tutaj przydatne,
szczególnie na obcym terenie. Kolejny był sierżant Dymitr Borysowicz Koronow, młody-
młodszy od samej carewiczówny – syn starego towarzysza broni Valentyna, Dymitr został
zapamiętany przez Valeriję jako doskonały jeździec i uroczy młodzieniec.
Było więcej znanych imion, mężczyzn którzy w jakiś sposób wyróżniali się z i tak już
doborowych ludzi Legionu Gryfa, wszyscy silni i zaprawieni w bojach, ale pozostało jeszcze
kilka miejsc i teraz Valja postanowiła, że zabezpieczy sobie plecy i wybierze ludzi nie tyle co
dobrych w walce, co sprawnych w zdobywaniu informacji. Wróg czy sojusznik, zawsze nie
wiadomo co może człowieka w boju spotkać, tak więc do oddziału dołączył jej znajomy i
zaznajomiony ze sprawą Wasylij Aleksiej Lechołowicz. Trzy ostatnie imiona, to: Ilja
Grihakow, szlachcic, dla którego wzięcie udziału w tych działaniach zmaże z niego
podejrzenia niektórych rodów co do jego szlachetności i oddaniu krajowi. Wika Wasiliewicz
Woronow- jedyna kobieta wśród tylu mężczyzn- pomijając samą carewiczównę- z nie małym
zdziwieniem Valja wysłuchała historii o niej i wybrała również ją- jeżeli kislevska kobieta
rwie się do walki, to nie można jej powstrzymywać. Zamykając całą listę wpisano ostatnie
imię- Wołodia Iljicz Pietrowa- jeden z kilku świetnych łuczników, oraz zwiadowca.
Doskonale radzi sobie w terenie i zapewne to on będzie tą osobą, która zostanie wysłana aby
rozpoznać wroga.
Czasu było dużo na przygotowania, oddział został zebrany w stolicy i szkolony, ludzie mieli
czas aby poznać się lepiej i dostosować do panującej sytuacji. Carewiczówna zaś czekała na
przyjazd z Wissenlandu Pierwszej Lancy Kislevu.
♦♦♦♦♦
Baron dotarł do Kislevu w połowie szkolenia, wszyscy byli wtedy na placu treningowym,
Valja również towarzyszyła dowódcy Andrei Darok Petrenkowi- miała się od niego uczyć
odpowiedniego zachowania, ponieważ za radą cara oraz obecnego dowódcy Legionu Gryfa
mianowano ją rotmistrzem oddziału. Tożsamość carewiczówny miała zostać zatuszowana,
inne imię, nowa funkcja oraz nie okazywanie zdolności Lodowych Wiedźm miały zapewnić
jej większe bezpieczeństwo. Sama jej obecność jako czarownicy miała dawać bezpieczeństwo
oddziałowi, ale nie można było podejmować się ryzyka zdemaskowania przy pierwszej
bitwie. Fakt o tej wyprawie ma zostać ukryty do samego końca. Kislev dowie się o całym
zajściu dopiero po powrocie Czarnych Gryfów i zdobyciu nowych ziem.