Spotkania 9-10 2015
-
Upload
fundacja-hereditas -
Category
Documents
-
view
257 -
download
8
description
Transcript of Spotkania 9-10 2015
INDEKS 377325 • ISSN 0137-222X 9-10 | wrzesień-październik 2015cena 17 zł (w tym 5% vat)
.............................................................................................................................................................................
pośmiertne
Wokół tradycji utrwalania wizerunków zmarłych(s. 24-33)
to też są zabytki
Mało znane obiekty o wartości zabytkowej(s. 6-15)
zbiory ferdynanda karo
Wystawa botaniczna w warszawskim Muzeum Farmacji(s. 65-67)
muzea secesji w internecie
Wirtualne muzea secesji(s. 34-38)
...........................................................................................................................................................................................................
■ 2 Przeglądy, poglądy■ 4 Widzę, lubię, szanuję… Wioletta Łabuda-Iwaniak
■ 6 Wrocławska „Irena” − drugie życie barki Wioletta Wrona-Gaj, Stanisław Januszewski
■ 9 Żelazka Mary Potts Mirosław Jędras
■ 13 Galanteria metalowa Michał Myśliński
■ 16 Greckie i rzymskie inspiracje w Arkadii Heleny Radziwiłłowej Jerzy Miziołek
■ 24 Pośmiertne Wojciech Przybyszewski
Spis treści..................................................................................................................................................
| Spotkania z Zabytkami | 9-10 2015
zabytki i młodzież
■ 55 RajdGrunwaldzki2015:Harcerzeożywiajązabytki MaciejMłynarczyk
■ 58 Spotkaniezksiążką:Detalarchitektoniczny
z wizytą w muzeum
■ 59 Zaginionykrzyżorderowy DariuszNowacki
■ 61 Spotkaniezksiążką:PraemiandoIncitat
■ 62 Krzesła,zydle,fotele… MałgorzataKorżel-Kraśna
■ 64 Spotkaniezksiążką:PrzeobrażeniaZamkuKsiąż
■ 65 ZbioryflorystyczneFerdynandaKaro MagdalenaCiepłowska
■ 68 MorskiżywiołwpejzażachJaxy-Małachowskiego MonikaNowakowska
rozmaitości
■ 70 ListaŚwiatowegoDziedzictwaUNESCO
■ 72 JubileuszMuzeumMiastaŁodzi
■ III okł. Spotkaniezksiążką:NadwornymalarzkrólówPolski
■ 34 Muzeasecesjiwinternecie:Secesjawmuzeach
IzabellaStrasz
■ 38 TargiDziedzictwo2015
■ 38 Wokółjednegozabytku:PamiątkaodwiedzinkrólewskichwKrakowie
ArkadiuszMalejka
zbiory i zbieracze
■ 40 PortrethrabiegoStanisławaWodzickiego PiotrHapanowicz
■ 43 Spotkaniezksiążką:Archiwawizualnedziedzictwakulturowego
spotkania na wschodzie
■ 44 BibliotekadawnychszkółwKrzemieńcu JanSkłodowski
zabytki w krajobrazie
■ 48 CerkiewMatkiBożejOpiekuńczejwPuchłach JerzySamusik
■ 51 Spotkaniezksiążką:LeksykondrewnianejarchitekturysakralnejPodkarpacia
■ 52 StatuamaryjnazeStaregoDworku GrzegorzUrbanek
Od Redakcji
W zamieszczonymwpierwszymnumerze„SpotkańzZabytkami”(1977)artyku-le SamochodynasznieodżałowanejpamięciautoriwspółpracownikMieczysławKurzątkowski(1932-2000)pisałm.in.:„Gdyby […]wojewódzki konserwator
wpisał do rejestru zabytków polskiego fiata z lat międzywojennych, czy nie byłoby to afrontem dla szacownego sąsiedztwa malowideł, rzeźb i ołtarzy? Automobil w kształ-cie powozu lub karety bez koni, będący rówieśnikiem secesji, nie zgorszy dziś nikogo w sali muzealnej. Ale czy ma prawo do miana zabytku samochód, który opuścił fabrykę przed niespełna półwieczem i jeszcze przed dwudziestu laty wypełniał normalne zada-nia użytkowe?”(s.37). Artykuł,zktóregopochodzicytatopublikowanyzostał–wrazzdwomainnymi(Karety,autorstwaTeresyFabijańskiej-ŻurawskiejiLokomotywy, pió-ra JózefaPilcha,wszystkiedotyczyływięcśrodkówlokomocji)–wfunkcjonującymdodziśdzialeczasopismaTo też są zabytki.
Pobliskoczterdziestulatachodtamtychpublikacjipytanieomożliwośćformalnegouznaniapolskiegofiatazapojazdzabytkowyjestjużnieaktualne.Ale,czyprzedwojen-na,dziurawabarkatakżegodnajesttakiejnobilitacji?Czydawne,masowoprodukowa-neprzedmiotyużytkowe,takie,jaknp.żelazka,możnaprzywołaćnaświadkaważnego,adziśjużzapomnianegopatentuwdziedzinierozwojutechniki?Albo,czyprodukowa-newczasachPRL-umetalowetalerzykiikieliszkistanąsięwnieodległymczasiezabyt-kami?Próbąodpowiedzinatepytaniasąartykułyzamieszczonewblokutematycznymnapoczątkupisma(s.6-15).
Szczególniegorącowtymnumerzepoleca-mytakżelekturęartykułuprof.JerzegoMizioł-ka Greckie i rzymskie inspiracje w Arkadii Hele-ny Radziwiłłowej,któregozapowiedziąjestfo-tografianaokładce.Pookolicznościowychtek-stachwnumerze1-2,2015„SpotkańzZabyt-kami” i zamieszczonejwpoprzednimnumerzeinformacji na temat powrotu do Arkadii sym-bolicznegonagrobkaHelenyRadziwiłłowej,re-dakcjaskładawtensposóbjeszczejedenukłonwstronęMuzeumwNieborowie iArkadii(Od-działMuzeumNarodowegowWarszawie),ob-chodzącegowbieżącymrokusiedemdziesięcio-leciedziałalności.Cowięcej,podczasprzygoto-wywaniadodrukuartykułuudałonamsię„do-konaćodkrycia”, że stojącyniegdyśprzedŁu-kiemGreckimkamieńzważnądlasymbolikiar-
kadyjskiegoogroduinskrypcjąwjęzykuwłoskim,ułożonąprzezksiężnęHelenęRadzi-wiłłową,nieprzepadł!Oddawna(zapewneodprzedwojnia)stoinauboczu–zczęścio-wozatartym,domagającymsięrękikonserwatorazabytków,aleczytelnymjeszczenapi-sem–przyrzadziejużywanejdziśbramiewjazdowejdotegopełnegourokuogrodowe-gozałożenia.Czyudasiępracownikommuzeumjeszczeprzedzakończeniemobchodówjubileuszuprzywrócićmudawnywyglądiustawićwmiejscu,odktórego–jakprzypusz-czałautoropisuogroduwkrakowskim„Czasie”(zob.s.19orazil.6nas.21)–nale-żałorozpoczynaćzwiedzanieArkadii?
...........................................................................................................................................................................................................mies ięcznik popularnonaukowy
9-10(343-344)XXXIXWarszawa2015
ADRESREDAKCJI00-545Warszawa,ul.Marszałkowska58lok.24tel./fax22622-46-63e-mail:[email protected]://www.spotkania-z-zabytkami.plhttp://www.facebook.com/spotkaniazzabytkami
REDAKCJAWojciech Przybyszewskiredaktornaczelny
Lidia Bruszewskazastępcaredaktoranaczelnego
Ewa A. Kamińskasekretarzredakcji
Jarosław KomorowskiKatarzyna Komar-MichalczykPiotr Berezowskiprojektgraficzny
Magdalena Barańskałamanieiopracowaniekomputerowe
RADAREDAKCYJNAprof.drhab.DorotaFolga-JanuszewskadrDominikJagiełłoprof.drhab.StanisławJanuszewskiprof.drhab.inż.arch.RobertM.Kunkelprof.drhab.MałgorzataOmilanowskaprof.drhab.MariaPoprzęckaprof.drhab.JacekPurchlaprof.drhab.AndrzejRottermundprof.drhab.BogumiłaRoubamgrBartoszSkaldawskimgrAndrzejSołtandrMarianSołtysiakprof.drhab.inż.BogusławSzmygin
WYDAWCA
00-545Warszawa,ul.Marszałkowska58lok.24tel.22891-01-62 e-mail:[email protected]://www.fundacja-hereditas.pl
Redakcjazastrzegasobieprawowprowadzaniazmianiskrótówwmateriałachprzeznaczonychdopublikacjiorazpublikowaniawybranychartykułówwwersjielek-tronicznej.Materiałówniezamówionychredakcjaniezwraca.Zatreśćreklamiogłoszeńredakcjanieodpo-wiada.
Nakład:8000egz.
NAOKŁADCE:WidoknaŁukGreckiiŚwiątynięDianywArkadii(zob.artykułnas.16-23).
(fot. Jerzy Miziołek)
Arkadyjski kamień z inskrypcją
(fot. Monika Antczak)
DofinansowanoześrodkówMinistraKulturyiDziedzictwaNarodowego
NOWYPRZEWODNICZĄCYPOLSKIEGOKOMITETUDS.UNESCOMinister Spraw Zagranicznych RP Grze-gorz Schetyna powołał prof. Jacka Pur-chlę na stanowisko przewodniczącego Polskiego Komitetu ds. UNESCO. Zastąpi on na tym stanowisku prof. Andrzeja Rot-termunda. Prof. Purchla jest od dawna zaangażowany w działalność UNESCO, od lutego 2012 r. pełnił funkcję wiceprze-wodniczącego Komitetu. Uroczyste wrę-czenie nominacji odbyło się 15 lipca br. w Warszawie.Jacek Purchla jest profesorem zwyczaj-nym nauk humanistycznych, członkiem Polskiej Akademii Umiejętności, kieruje Katedrą Historii Gospodarczej i Społecznej oraz Zakładem Dziedzictwa Kulturowego
i Studiów Miejskich UNESCO Uniwersy-tetu Ekonomicznego w Krakowie, a także Katedrą Dziedzictwa Europejskiego w In-stytucie Europeistyki Uniwersytetu Ja-giellońskiego. Prowadzi badania nad roz-wojem miast, historią społeczną i historią sztuki XIX i XX w. oraz nad teorią i ochro-ną dziedzictwa kulturowego. Jest auto-rem ponad czterystu prac naukowych, w tym wielu książek. Od 1991 r. kieru-je Międzynarodowym Centrum Kultury w Krakowie, którego jest założycielem. Od 2000 r. przewodniczy Radzie Ochrony Zabytków przy Ministrze Kultury i Dzie-dzictwa Narodowego.Prof. Jacek Purchla jest także członkiem Rady Redakcyjnej „Spotkań z Zabytka-mi”. Serdecznie gratulujemy!
ŁAZIENKIKRÓLEWSKIEWSTOWARZYSZENIUEUROPEJSKICHREZYDENCJIKRÓLEWSKICH
Łazienki Królewskie od lipca br. znalazły się w prestiżowym Stowarzyszeniu Euro-pejskich Rezydencji Królewskich ARRE (Association des Résidences Royales Européennes). ARRE zajmuje się upo-wszechnianiem wiedzy o europejskim
dziedzictwie i realizacją wspólnych pro-jektów kulturalnych. Jest to sieć insty-tucji kulturalnych, które zarządzają re-zydencjami królewskimi na terenie Au-strii, Belgii, Danii, Hiszpanii, Holandii, Francji, Niemiec, Portugalii, Rosji, Szwe-cji, Węgier, Wielkiej Brytanii i Włoch. Sie-dziba Stowarzyszenia Europejskich Re-zydencji Królewskich znajduje się w Wer-salu.
PRZEGLĄDY, POGLĄDY
Przeglądy, poglądy.........................................................................................................................
KOLOROWEPOLICHROMIEWLUBELSKIEJKAMIENICYW kamienicy Rynek 9 w Lublinie odkry-te zostały polichromie z XVIII w. W cza-sie zdejmowania tynków na dwóch pię-
trach kamienicy w każdym z pomiesz-czeń znaleziono kolorowe polichromie. Pokrywają one całe ściany. W najwięk-szym pomieszczeniu, znajdującym się na pierwszym piętrze, odsłoniły się dwa me-daliony, w środku widać jakieś postacie,
iluzjonistyczne drzwi. W drugim po-mieszczeniu przykuwają wzrok pasy z groteskowym ornamentem − żurawie, łabędzie i wazony sąsiadują z przedsta-wieniem małego kościółka w owalnym medalionie. Dostrzec można też kar-tusz z głową aniołka w środku. Wstęp-nie przyjmuje się, że wszystkie te dekora-cje wyszły spod jednej ręki. Malowane są swobodnie, delikatnie i z dużą wprawą. Żeby precyzyjnie określić czas powsta-nia polichromii, trzeba będzie je dokład-nie zbadać. Trudno jest też powiedzieć, kto był fundatorem polichromii w kamie-nicy Rynek 9. Jest to jedna z najstarszych lubelskich kamienic. Pierwsza pisem-na o niej wzmianka pochodzi z 1521 r. W latach 1699-1721 należała do braci za-konnych św. Augustyna, którzy urządzi-li tu prywatną kaplicę, i prawdopodobnie wtedy powstały malowidła. Polichromie muszą być odrestaurowane, a właściciele kamienicy powinni dać tu-rystom możliwość ich oglądania.
Jedna z odkrytych polichromii w lubelskiej kamienicy
DEKORACJEMALARSKIEWPAŁACUGORZANÓWW czasie remontu w Pałacu Gorzanów (woj. dolnośląskie) konserwatorzy odkry-li na drewnianym stropie apartamentu dawnego właściciela rezydencji siedem-nastowieczne dekoracje. Odsłonięte ma-lowidła mają dużą wartość historyczną i badawczą. Nigdy nie były przemalowa-ne, retuszowane czy uzupełniane. Dzię-
ki nim Pałac Gorzanów stanie się kom-pleksem unikatowym nie tylko w ska-li kraju, ale i w Europie. Po przeprowa-dzeniu szczegółowych badań przez kon-serwatorów zabytków i historyków sztu-ki możliwe będzie rozpoznanie progra-mu ideowego odkrytych malowideł, po-wstające bowiem w tym okresie malar-skie dekoracje zawsze opowiadały jakąś historię, często związaną z rodem panu-jącym w danym domu. Pałac w Gorzanowie został wzniesiony w połowie XVI w. Przez niemal trzy wie-ki był rodową siedzibą rodziny von Her-berstein, która jeszcze przed drugą woj-ną światową sprzedała pałac gminie. Po 1945 r. zakwaterowywano w nim prze-siedleńców z okolic Stanisławowa. Kom-pleks niszczał, był dewastowany i roz-kradany. W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku gmina sprzedała go in-westorce z Austrii, która obiecywała re-mont zabytku. Niestety, pałac nadal niszczał. Niczego nie zmienił też kolejny właściciel, który zaraz po zakupie pałacu wystawił go ponownie na sprzedaż.Jesienią 2012 r. zabytek stał się własno-ścią Fundacji Pałac Gorzanów i w ciągu niespełna trzech lat pałac został zabez-pieczony, usunięto część zniszczeń i za-jęto się pielęgnacją przypałacowego par-ku. W przyszłości ma tu powstać mu-zeum, ośrodek teatralny oraz centrum warsztatów artystycznych i edukacyj-nych. Rezydencja ma służyć lokalnej spo-łeczności i przyciągać turystów, a także przypominać o historii właścicieli pałacu i dziejach Hrabstwa Kłodzkiego.
Fragment odkrytej dekoracji malarskiej w Pałacu Gorzanów
| Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 4
POWSTANIECENTRUMKONSERWACJIIMAGAZYNOWANIAZBIORÓWW lipcu br. zostało podpisane porozu-mienie inicjujące działania zmierzają-ce do powstania w Krakowie pierwszego w Polsce międzymuzealnego, naukowego i „zielonego” Centrum Konserwacji i Ma-gazynowania Zbiorów (CKM). Centrum zabezpieczy statutowe potrzeby Muzeum Narodowego w Krakowie, jak również in-nych krakowskich muzeów oraz właści-cieli kolekcji dzieł sztuki. Inwestycja za-pewni w perspektywie minimum 50 lat trwałą ochronę muzealiów, przy równo-czesnym łatwym i szerokim dostępie do ogromnych zbiorów krakowskich muze-ów. Nowy budynek zagwarantuje bez-pieczne warunki przechowywania, zgod-ne z najlepszymi standardami XXI w., przy równoczesnym minimalnym zużyciu energii i znacznym ograniczeniu kosztów eksploatacji. Centrum Konserwacji i Ma-gazynowania Zbiorów ma powstać w ra-mach projektu inwestycyjnego „KRK NH kwadrat” na terenach Huty ArcelorMit-tal; zakłada on stworzenie nowego frag-mentu miasta na ok. 300 ha terenów po-przemysłowych, zbędnych do prowadze-nia działalności przez hutę.Centrum Konserwacji i Magazynowania Zbiorów ma powstać za trzy lata. Jeszcze w tym roku powinien być gotowy plan funkcjonalno-użytkowy, a w przyszłym ma być ogłoszony konkurs na projekt ar-chitektoniczny. Koszt całej inwestycji jest szacowany wstępnie na 100-120 mln zł. Obiekt, który powstanie w Krakowie, ma być wzorowany na podobnym budynku funkcjonującym w Danii.
REMONTPAŁACULUBOMIRSKICHWRZESZOWIENowy właściciel – Okręgowa Izba Le-karska w Rzeszowie − z wielką pieczo-łowitością przywraca blask pałacowi Lubomirskich, będącemu jednym z cen-niejszych zabytków Rzeszowa, ale ocze-
kuje też większej pomocy w tym przed-sięwzięciu ze strony Ministerstwa Kul-tury i Dziedzictwa Narodowego oraz władz lokalnych. Pałac zaprojektowany został w końcu XVII w. przez Tylmana z Gameren. Jerzy Ignacy Lubomirski po-darował go w prezencie ślubnym pierw-szej żonie, ale dopiero pod wpływem
miłości do drugiej żony, Joanny von Stein zu Jettingen, kazał uczynić z pałacy-ku perełkę architektury i założyć za-chwycający ogród. Zadanie to powie-rzył Karolowi Henrykowi Wiedemanno-wi, autorowi słynnego planu Rzeszowa z 1762 r. Architekt wzniósł mansardo-we dachy, a elewację pokrył bogatą or-namentyką w stylu rokoko. W otoczeniu pałacu urządził rozległy ogród z oran-żerią, zwierzyńcem, stawem z wyspą i altaną w stylu chińskim. Następnymi właścicielami pałacu była rodzina Ko-stheimów, a przed drugą wojną świato-wą rodzina Nieciów. Mieszkanie na pię-trze wynajmowała rodzina Grotowskich i tu w 1933 r. urodził się Jerzy Grotow-ski. Na przełomie roku 1936 i 1937 w bu-dynku utworzono dowództwo 10. Bryga-dy Kawalerii. Podczas wojny mieścił się tutaj szpital polowy. Później, aż do lat siedemdziesiątych XX w. swoją siedzibę miał tu Polski Czerwony Krzyż. Pod ko-niec lat siedemdziesiątych XX w. rodzi-na Nieciów została wywłaszczona z pa-łacu. W 2012 r. pałac kupiła Okręgowa Izba Lekarska.
PRZEGLĄDY, POGLĄDY
MAŁOPOLSKIEKAPLICZKIZOSTANĄODNOWIONEDzięki dotacji przyznanej przez władze woj. małopolskiego zostanie odnowio-nych w tym roku 40 zabytkowych kapli-czek. Sejmik woj. małopolskiego rozdzie-lił dotacje w trzeciej edycji konkursu „Ka-pliczka” między podmioty starające się o dofinansowanie. Mogły o nią wystą-pić gminy i powiaty, podejmujące prace konserwatorskie, restauratorskie lub ro-boty budowlane przy zabytkowych ka-pliczkach. Wśród obiektów, które otrzy-mały dotację, są m.in.: kapliczka św. Ro-cha w Krościenku nad Dunajcem, kapli-ca Przemienienia Pańskiego na rynku w Alwerni, kapliczka słupkowa w Kątach w gminie Iwkowa czy kapliczki w Łaza-nach w gminie Biskupice. W pierwszych dwóch edycjach konkursu „Kapliczka” − w 2009 i 2014 r. − urato-wano od zniszczenia 102 zabytkowe ka-pliczki na terenie całego województwa.
Pałacyk Lubomirskich w Rzeszowie
MUZEUMHISTORIIPOLSKIRada Ministrów RP przyjęła uchwałę w sprawie ustanowienia programu wielo-letniego „Budowa Muzeum Historii Polski w Warszawie” oraz został podpisany list in-tencyjny między instytucjami zaangażowa-nymi w realizację tej inwestycji. Siedziba muzeum, o powierzchni około 24 tys. m2, po-wstanie na terenie Cytadeli Warszawskiej w zespole muzealnym, do którego należeć
będzie już istniejące Muzeum X Pawilonu, budowane Muzeum Katyńskie oraz Mu-zeum Wojska Polskiego. Muzeum Historii Polski zajmie główne miejsce w całym kom-pleksie w tzw. Cytadeli Muzeów. Otwarcie placówki odbędzie się w 2018 r. W nowym gmachu znajdzie się przede wszystkim ekspozycja stała, która w in-nowacyjny sposób przedstawi najważniej-sze wątki dziejów Polski, w tym historię
polityczną, historię kultury, życia społecz-nego i obyczajów. Centralne miejsce znaj-dzie w niej historia polskiej wolności. Wy-stawa, opowiadająca chronologicznie o dziejach Polski, będzie złożona z siedmiu galerii: Polska Piastów i Jagiellonów, Daw-na Rzeczpospolita, Wiek XIX, Pod zabora-mi, II Rzeczpospolita, II wojna światowa, PRL i aneks (tematy po roku 1989). Zbu-dowana zostanie z obiektów oryginalnych
oraz środków audiowizualnych, scenogra-ficznych, multimedialnych. W nowym bu-dynku znajdzie się też sala wystaw czaso-wych, które będą uzupełniały i wzbogacały treści zawarte na wystawie stałej. Powsta-nie tym samym unikatowy ośrodek muze-alny, odwiedzany przez turystów z kraju i zagranicy oraz stanowiący centrum po-pularyzacji historii i dialogu na temat dzie-dzictwa narodowego.
Wizualizacja zespołu Muzeum Historii Polski na terenie Cytadeli Warszawskiej
Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 | 5
W 2015 r. przypada sie-demdziesiąta roczni-ca zakończenia dru-giej wojny światowej.
To skłania do pogłębionej refleksji i dyskusji na temat ochrony dziedzic-twa kulturowego – dziedzictwa, które przez ostatnie siedem dekad pozwa-lało Polakom zachować własną toż-samość, poszukiwać korzeni i odbu-dować wolną ojczyznę. Z wysiłku po-przednich pokoleń powinniśmy być dumni – z ich walki o niepodległość, walki o zachowanie niemych świad-ków naszej historii – zabytkowej ar-chitektury, zbiorów sztuki, rodzin-nych pamiątek, dziedzictwa niemate-rialnego.
Misją Narodowego Instytutu Dziedzictwa jest upowszechnianie wiedzy o zabytkach, przeszłości oraz popularyzowanie przedsięwzięć słu-żących ich zachowaniu i docenieniu. Stąd pomysł na kampanię społeczną pod hasłem „Chroniąc zabytki – wy-bierasz przyszłość”. Według inicjatora tego pomysłu Piotra Żuchowskiego, Generalnego Konserwatora Zabyt-ków, sekretarza stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, „akcja społeczna ma na celu uświado-mić społeczeństwu, że każdy z nas po części jest odpowiedzialny za dziedzic-two kulturowe. Bez naszego zaangażo-wania, zainteresowania, opieki będzie-my tracić to, co najcenniejsze w każ-dym narodzie, czyli tożsamość kultu-rową. Każdy z nas może wnieść swój nawet niewielki wkład, by zatrzymać upływ czasu i nieodwracalne procesy degradacji zabytków i pamięci o nich”. Dziedzictwo to zasób nieodnawial-ny, jego wykorzystanie w duchu zrów-noważonego rozwoju zapewnia mu
przyszłość i możliwość korzystania z niego. Troska o dziedzictwo to de-cyzja jaką przyszłość wybieramy, rów-nież dlatego, że dziedzictwo kulturo-we wpływa na to, jaką ścieżką rozwo-ju społecznego i gospodarczego po-dążymy. Przykładów na społeczne za-interesowanie i dbanie o dziedzic-two jest coraz więcej w całej Polsce, współcześnie obserwujemy prawdzi-wy przełom w podejściu do przeszło-
ści. Społeczne zaangażowanie w rato-wanie dziedzictwa kulturowego jest coraz bardziej widoczne, a możliwość wspierania lub wzięcia bezpośrednie-go udziału w tego typu działaniach jest dostępna dosłownie dla każdego. Przykładem są już tradycyjnie obcho-dzone Europejskie Dni Dziedzictwa, Industriada, Festiwal Kultury Kreso-wej i wiele innych. Dzięki takim pro-gramom, jak obecnie uruchamiany
przez Narodowy Instytut Dziedzic-twa „Wolontariat na rzecz dziedzic-twa”, organizacje pozarządowe będą miały możliwość zrealizowania cie-kawych i rozbudowanych projektów, angażujących wolontariuszy. Na stro-nie wolontariat.nid.pl będą publiko-wane informacje o odbywających się projektach, w których wolontariu-sze są mile widziani. Wzięcie udziału w programie to nie tylko możliwość
stworzenia i zrealizowania ciekawe-go przedsięwzięcia. Wolontariusze, oprócz satysfakcji z wykonanej pracy, mogą zyskać umiejętności praktycz-ne, wiedzę oraz poznać ciekawych, inspirujących ludzi o podobnych za-interesowaniach. Można by rzec, że dziedzictwo łączy w słusznej sprawie.
Powoli zmienia się również po-dejście do tego, jakie wartości ekono-miczne posiada dziedzictwo, które
Widzę, lubię, szanuję…
1
| Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 6
coraz częściej traktowane jest nie jako ciężar, ale jako kapitał i inwestycja w przyszłość. Samorządy inwestują w konserwację zabytków, w ich udo-stępnianie, w działania edukacyjne i popularyzatorskie, widząc w tym szanse dla rozwoju swego regionu. Po-wstaje oferta edukacyjna i turystycz-na w obiektach zabytkowych, z któ-rej korzystają zarówno mieszkańcy, jak i turyści. Z raportu Eurostatu Cul-tural Statistics edition 2011 wynika, że Polacy nadal jednak zdecydowa-nie rzadziej odwiedzają rodzime za-bytki niż nasi sąsiedzi w Unii Euro-pejskiej; jesteśmy na siódmym miejscu od końca. Również z badań Narodo-wego Instytutu Dziedzictwa wynika,
że połowa Polaków nie zwiedziła w ostatnim czasie żadnego obiektu za-bytkowego. „– Dzięki kampanii spo-łecznej »Chroniąc zabytki – wybierasz przyszłość« – mamy nadzieję – zain-teresowanie dziedzictwem kulturowym wzrośnie, a turyści zainteresują się na-szą historią, docenią rodzime zabyt-ki, a także zechcą więcej czasu poświę-cić na pogłębianie o nich wiedzy i po-dziwianie pięknych budowli, parków, ogrodów czy zabytków techniki” – pod-kreśla prof. Małgorzata Rozbicka, dy-rektor Narodowego Instytutu Dzie-dzictwa. Mamy bardzo bogatą histo-rię, a jej odzwierciedleniem są zabyt-ki i dziedzictwo niematerialne, które
bezwzględnie powinniśmy chronić dla przyszłych pokoleń.
Kampania społeczna „Chroniąc zabytki – wybierasz przyszłość” ma przede wszystkim na celu uświadomić nam, że dużo zależy od nas samych, na-szej aktywności w działaniu na rzecz dziedzictwa. Warto także zastanowić się nad ochroną dziedzictwa ruchome-go, w tym rodzinnych pamiątek czy fo-tografii. One również są swego rodza-ju zabytkiem, który ocalony od zapo-mnienia może zaprocentować w przy-szłości jako źródło do poznania histo-rii naszej rodziny i kraju.
Wioletta Łabuda-Iwaniak
1 | UczestnicyinauguracjiEDD2014wParkuMużakowskimwŁęknicy
2 | ZajęciawramachIndustriady2015wZabytkowejKopalniSrebrawTarnowskichGórach
(zdjęcia: 1 – Emilia Matuszewicz, 2 – archiwum Industriady)
...............................................................................
2
Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 | 7
Fundacja Otwartego Muzeum Techniki (FOMT) we Wro-cławiu jest w posiadaniu za-bytkowej barki towarowej
Ż-2107 „Irena” z 1936 r., która za-kupiona została przez fundację dzię-ki dotacji gminy Wrocław i pomocy ponad czterdziestu przedsiębiorstw. Trwają prace mające tchnąć nowe ży-cie w tę zaniedbaną i porzuconą na ponad 20 lat jednostkę. We wro-cławskiej stoczni remontowej „Hu-bertus” trwają prace nad instalacjami oraz przy montażu odeskowania we-wnętrznego. Z dnia na dzień „Irena” staje się piękniejsza, przytulniejsza, pojawia się już zarys przyszłego Cen-trum Interpretacji Dziedzictwa Od-rzańskiego, którą to funkcję barka ma pełnić.
Barka towarowa Ż-2107 jest jed-ną z dwóch przedwojennych barek typu noteckiego, która dotrwała do naszych czasów. Jej bliźniacza siostra – „Lemara”, z roku 1937, skazana na zezłomowanie w 2006 r. w Szczeci-nie, została w 2009 r. z rekomendacji FOMT zakupiona przez Bydgoszcz i wyremontowana. Dzisiaj funkcjo-nuje jako żywe muzeum tradycji wod-niackich, stanowiąc filię Miejskiego Centrum Kultury w Bydgoszczy.
Barka Ż-2107 „Irena” została zbu-dowana w 1936 r. w Stoczni i Warsz-tatach Mechanicznych Lloyda Byd-goskiego S.A. w Bydgoszczy. „Ire-na”, podobnie jak „Lemara”, wyróż-nia się nitowaną konstrukcją kadłu-ba, które to rozwiązanie wyparły w la-tach pięćdziesiątych XX w. jednostki
z poszyciem w pełni spawanym. Sta-nowi żywą kartę historii przemy-słu i techniki przedwojennej Pol-ski, o czym świadczą metalowe wręgi dna barki, wciąż oryginalne, wykona-ne w Hucie Królewskiej w Chorzowie (takie miano do połowy lat trzydzie-stych XX w. nosiła Huta Kościuszko).
Do 1989 r. barka eksploatowana była na Kanale Bydgoskim i na Od-rzańskiej Drodze Wodnej, Wartą do-cierała do Poznania, Wisłą do Gdań-ska. Nie jest znana ikonografia bar-ki z tego okresu. O tym, jak wygląda-ła, wiemy jedynie z zapisków znalezio-nych w grudniu 2003 r. w porzuconej w ładowni barki Książce Głównej Re-montów. W 1955 r. szyper odnotował
w niej wymianę poszycia lewej bur-ty przy dziobie, a w 1958 wymie-niono uszkodzoną zimą na lodzie w Gdańsku płytę sterową. W tym sa-mym roku dokonano wymiany poszy-cia wewnętrznego kajut, a oryginalne drewniane przekrycia ładowni (ferde-ki) wymieniono na żelazne, z blachy falistej. Zapiski pochodzące z odna-lezionych również w grudniu 2003 r. na pokładzie barki Książek Inspekcji
Wrocławska „Irena” − drugie życie barki
1 | Barka„Irena”pozwodowaniuprzystoczniowymnabrzeżuwSzczecinie,2004r.
2 | Pierwszeslipowanie−Wrocław
3 | Pierwszesprzątanie
...............................................................................
1
| Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 8
gdzie następnie była wykorzystywa-na jako magazyn depozytu sprzętu pochodzącego z innych barek. W ła-downi rufowej urządzono koszarkę, z miejscami noclegowymi dla 8 pra-cowników, a w rufowej kajucie so-cjalnej stację dyspozytorską i dozoru jednostek Żeglugi Bydgoskiej. W ten sposób barka (na postoju) eksploato-wana była do 1998 r. Później zrezy-gnowano z jej użytkowania, tym bar-dziej że w trakcie manewru przy na-brzeżu przebito w kilku miejscach dno. Prowizorycznie je zabezpieczo-no, wyprowadzono barkę z Parni-cy i oparto ją na skarpie nabrzeża Re-galicy. Tam też została odnaleziona
Statku (niestety, niekompletnych) oddają natomiast ducha pracy i życia załóg na „Irenie”. W czasie kontroli przeprowadzonej 23 maja 1981 r. in-spektor Waldemar Danielewicz zastał na jednostce „ogólny nieporządek. Szy-per w stanie nietrzeźwym”. We wnio-skach pokontrolnych łaskawie zalecił „doprowadzić barkę do porządku”.
Ostatni przegląd barki przeprowa-dził Polski Rejestr Statków we wrze-śniu 1986 r. Ważność Świadectwa Klasy ustała w marcu 1989 r. 7 maja 1990 r. kierownik Inspektoratu Że-glugi Śródlądowej w Bydgoszczy wy-dał jednorazowe zezwolenie na przej-ście barki z Czarnkowa do Szczecina,
i dzięki życzliwości dr. Edwarda Ossowskiego, prezesa Zarządu Żeglu-gi Bydgoskiej, przeszła w ręce Funda-cji Otwartego Muzeum Techniki.
20 grudnia 2003 r. z wielkimi emocjami (zatonie, nie zatonie) zało-ga „Bizona” 104 przeprowadziła barkę do stoczni Porta Odra. „Irena” stanęła na pochylni, gdzie dokonano wymia-ny około 50 m2 poszycia dna i przy-gotowano jednostkę do podróży do Wrocławia. Udział w tym przedsię-wzięciu miała także szczecińska pla-cówka Polskiego Rejestru Statków i Urząd Żeglugi Śródlądowej. Trud-ne zadanie do wykonania miał rów-nież kapitan „Bizona” – „zabytek musi dotrzeć do stoczni, a jeśli coś ma tonąć, to co najwyżej pchacz”. Operacja trans-portu „dziurawej” barki zakończyła się sukcesem.
W kolejnych latach siłami wolon-tariatu, pod kierunkiem prof. Stani-sława Januszewskiego, prowadzone były prace porządkowe i antykorozyj-ne, przygotowujące barkę do remon-tu (dokumentacja techniczna i żeglu-gowa). Stworzono również strukturę kierującą realizacją programu odbu-dowy barki. Dopiero jednak w stycz-niu 2014 r. złożony wniosek projek-tu rewaloryzacji barki uwieńczony zo-stał powodzeniem – dotacją Gminy Wrocław.
Dotychczas – w ramach prac re-waloryzacyjnych barki – wykonane zostały prace stoczniowe, wymienio-no całe poszycie dna, usunięto uszko-dzenia kadłuba i pokładu, do grodzi między ładowniami wprowadzono ofiarowane przez Bohamet SA drzwi strugoszczelne, w zrębicach pokła-du zabudowano iluminatory, odbu-dowano urządzenia pokładowe barki i sterówka, zabezpieczono antykoro-zyjnie kadłub, pokład i burty ładow-ni. W 2015 r. podjęto rewaloryzację ładowni, zabudowując w nich sufity, izolując termicznie i antyskroplino-wo kadłub, kryjąc deskowaniem bur-ty, urządzając pomieszczenie admi-nistracyjno-socjalne, sanitariaty, ma-gazyn bosmański i kotłownię, wy-konując sieć rurociągu c.o. oraz in-stalacje elektryczne. Wielką pomocą było w tym wsparcie przedsiębiorstw
2
3
Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 | 9
produkujących przewody elektryczne, materiały i urządzenia elektroinstala-cyjne, lampy oświetleniowe, stolarkę drzwiową, pompy.
Barka wciąż jednak potrzebu-je pomocy. Niezbędna jest zabudo-wa instalacji wentylacyjnej i klimaty-zacyjnej ładowni, instalacji pieca c.o. i grzejników, deskowanie burt ładow-ni dziobowej i kubryka, położenie drewnianych podłóg, wykończenie
ścian działowych, zabudowa oświetle-nia ładowni i pokładowego, zabudo-wa gablot ekspozycyjnych, instalacja nowoczesnych środków audiowizual-nych, komputerów, monitorów inter-aktywnych, rzutników etc. Prace wy-kończeniowe i wystawiennicze, które umożliwią stworzenie w ładowniach Centrum Interpretacji Dziedzictwa Odrzańskiego, nie mogą być pokry-wane z dotacji celowych, zatem ich re-alizacja jest uzależniona od darczyń-ców. Uroczyste udostępnienie barki społeczeństwu planowane jest na wio-snę 2016 r., w którym Wrocław bę-dzie Europejską Stolicą Kultury.
Odbudowa barki to zadanie am-bitne, tym bardziej że wymagające zaangażowania i energii oraz wspar-cia wielu podmiotów gospodarczych. Żadne bowiem środki finansowe – te również oczywiście są niezbędne – nie podołają rozwiązaniu problemów
natury technicznej. W dzieło odbu-dowy barki bardzo zaangażowane jest Bractwo Mokrego Pokładu – dosko-nały zespół specjalistów i ekspertów, kadra wrocławskiej stoczni „Huber-tus” oraz wielu wolontariuszy.
Idea rewitalizacji jednostek śród-lądowych w Polsce wciąż raczkuje, co nie dziwi, zważywszy, że od lat dzie-więćdziesiątych XX w. towarowa że-gluga śródlądowa na Odrze i Wi-
śle stopniowo przestawała istnieć. W roku ubiegłym na trasie z Kędzie-rzyna Koźla do Wrocławia nie pojawi-ła się ani jedna barka towarowa. Nie jest to jednak tendencja ogólnoeuro-pejska. W Niemczech, Francji, An-glii czy Holandii transport śródlądo-wy przewozi dziesiątą część masy to-warowej, to tam pracują dzisiaj pol-scy kapitanowie i polska flota śród-lądowa. W krajach tych rewitalizacja przestarzałych i zabytkowych jedno-stek jest bardzo popularna. Życie na rzekach wciąż kwitnie. Powstają bar-ki-kościoły, barki-sklepy, barki-pra-cownie artystyczne, barki-restaura-cje czy wreszcie barki-pływające domy
i barki-pomieszczenia konferencyjne, nie mówiąc o barkach hotelowych czy turystycznych. Ich wtórne zastosowa-nie jest tak różne, jak zapotrzebowa-nie. Już w latach siedemdziesiątych XX w. pojawiły się na francuskich ka-nałach barki z końca XIX w., dosto-sowane do funkcji hoteli i domów na wynajem. W latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX w. zapełni-ły się kanały berlińskie i londyńskie, życie na łodziach do dziś stanowi cie-kawą alternatywę dla Holendrów czy Brytyjczyków. Większość rewitaliza-cji odbywa się z poszanowaniem za-bytkowej materii, we wnętrzach dba się o drewnianą zabudowę, ekspozycję ciekawszych elementów konstrukcyj-nych, na każdym kroku można zna-leźć odwołania do historii jednostek.
W Polsce obserwujemy dwa całko-wicie odmienne podejścia do rewitali-zacji nabrzeży rzek w większych mia-stach i związane z tym wykorzystanie jednostek pływających. W pierwszej kolejności stawia się na proste pontony i nowe jednostki pływające, niemające wiele wspólnego ze statkami, budowa-ne z najprostszych materiałów, czasami nawet na stałe przytwierdzone do dna rzeki, jak tzw. Barka Tumska we Wro-cławiu. Ich uproszczona stylistyka, na-wiązująca poniekąd do prawdziwych statków, razi przerysowaniem.
Druga, niszowa tendencja doty-czy rewitalizacji starych barek, cze-go przykładem może być restaura-cja urządzona na holenderskiej bar-ce „Alrina” z 1889 r. w Krakowie czy muzeum Miejskiego Centrum Kultu-ry na „Lemarze” w Bydgoszczy. Re-montuje się także dawne jednostki pa-sażerskie, lecz wciąż nikt nie kieru-je swego spojrzenia w stronę cmen-tarzysk jednostek pływających, któ-rych w Polsce nie brakuje. Na jed-nym z nich, na Regalicy w Szczecinie, wciąż unoszą się silnie przekształcone, lecz posiadające oryginalne kadłuby i część ładowni stare barki rodzinne i pozostałości po niektórych holow-nikach parowych. A przecież można przywrócić im życie, które Fundacja Otwartego Muzeum Techniki z po-wodzeniem wskrzesza na „Nadborze”, „Wróblinie” czy teraz na „Irenie”. Być
4 | Fragmentwnętrzabarki,stanwczerwcu2015r.
(zdjęcia: Wioletta Wrona-Gaj, Stanisław Januszewski)
...............................................................................
| Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 10
może kolejne przemyślane rewitaliza-cje przybliżą ideę renowacji zabytko-wych barek w Polsce i sprawią, że ko-lejni pasjonaci i inwestorzy zwrócą się ku rzekom i związanemu z nimi dzie-dzictwu kulturowemu.
*Fundacja Otwartego Muzeum
Techniki we Wrocławiu prowadzi Mu-zeum Odry od 1998 r., kiedy to nabyła holownik „Nadbor” – ostatniego „ma-łego Holendra”. Jest to holownik paro-wy z 1949 r. z oryginalną maszyną pa-rową i kotłownią. W 2001 r. do flo-ty dołączył poniemiecki dźwig pływa-jący „Wróblin” z 1939, trzy lata póź-niej barka „Irena”, a w 2013 r. dwa pro-my: „Ciechanów” (1984) i „Chobie-nia” (1967), obecnie przetrzymywa-ne w Głogowie. HP „Nadbor” i DP „Wróblin” (zob. „Spotkania z Zabytka-mi”, nr 3, 2003; nr 5-6, 2012) są udo-stępniane zwiedzającym w awanporcie górnym śluzy Szczytniki. Zobaczyć tu można ich unikatowe wnętrza, tu od-bywają się wydarzenia kulturalne, co-miesięczne od 13 lat spotkania wete-ranów żeglugi odrzańskiej, skupionych w Bractwie Mokrego Pokładu, warsz-taty, zajęcia dla szkół i młodzieży. Tutaj realizowane są też projekty mające na celu promocję dziedzictwa techniczne-go i przemysłowego Polski.
Do wszystkich osób i firm, któ-re mogą pomóc w odbudowie bar-ki Ż-2107, kierujemy gorący apel o wpłaty na konto bankowe FOMT nr 46 2030 0045 1110 0000 0398 0060, darowizn, z adnotacją na prze-lewie „darowizna – rewitalizacja bar-ki »Irena«” lub o pomoc materiało-wą. Logo współpracujących z nami przedsiębiorstw umieścimy na stronie www.fomt.pl; mecenasów wnoszą-cych znaczący wkład w dzieło ożywie-nia barki uhonorujemy również mo-siężną plakietą, którą umieścimy w ła-downi przy wejściu na barkę. Każdy kto dokona wpłaty od 100 zł otrzyma wskazaną przez siebie publikację Fun-dacji (wszystkie tytuły opisane są na www.fomt.pl).
Wioletta Wrona-Gaj Stanisław Januszewski
Żelazka kumulacyjne z metalową rączką zamocowaną na stałe musia-ły być, po ogrzaniu, chwytane przez kilka warstw płótna lub specjalną drewnianą obejmą. W obu przypad-kach chwyt nie był pewny, a to grozi-ło upuszczeniem żelazka na stopę, co więcej, osoba prasująca musiała moc-no zaciskać dłoń na rączce. Inne żelaz-ka kumulacyjne miały na stałe rączkę drewnianą, ale ta mogła ulec przypa-leniu w trakcie podgrzewania żelazka na piecu. Próbowano perforowanych uchwytów, słupków zwiniętych z dłu-giej, metalowej taśmy oraz blaszanych tarcz, jednak wszystkie te wynalaz-ki niespecjalnie zdały egzamin. Zro-dził się zatem pomysł, aby ogrzewać tylko korpus żelazka, a rączkę przy-twierdzać później. Uchwyt w postaci wsuwanego pręta był stosowany w że-lazkach krawieckich, ale to powodo-wało klekotanie i nie dawało pewne-go prowadzenia. Z kolei zbyt staran-ne dokręcanie rączki do korpusu było niewygodne i czasochłonne. Pierw-szy amerykański patent na odłączany uchwyt pochodzi z roku 1851; kilka amerykańskich firm produkujących żelazka utworzyło towarzystwo ma-jące na celu udoskonalenie i promocję żelazek z zimną rączką (Cold Handle Iron Company).
Mary Florence Potts z Ottum-wa (Iowa) wymyśliła najpierw że-lazko z półokrągłym uchwytem
Żelazka Mary Potts
Historia żelazek obfituje w mniej lub bardziej po-mysłowe wynalazki i pa-tenty. Część z nich zosta-
ła zapomniana, choć przejściowo ode-grały istotną rolę w ewolucji przyrzą-dów do prasowania, inne dokonały żywota na etapie patentu. W drugiej połowie XIX w. w użyciu były wszyst-kie rodzaje żelazek, w tym kumula-cyjne, na duszę, na węgiel, na paliwo płynne lub gazowe, w końcu stulecia zaczęły się pojawiać pierwsze żelaz-ka elektryczne. Jednym z najpopular-niejszych żelazek wszechczasów oka-zało się żelazko Mary Potts, pomysło-we, choć proste żelazko kumulacyjne z odłączanym uchwytem.
...............................................................................
1 | MaryPotts–kartareklamowazkońcaXIXw.przedstawiającawynalazczynię
Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 | 11
2 3
6
54
2 | 3 | ŻelazkozpatentemMaryPotts(2)ifirmowynapisnajegokorpusie(3)
4 | TypoweżelazkowstyluMaryPotts,litery„PC”narączce,brakdatypatentuwskazujenainneniżamerykańskiepochodzenie
5 | Prymitywneżelazkokowalskiejrobotyzwysuwanąrączką,prawdopodobniepolskie,XVIIIw.
6 | Dwaliteżelazkakumulacyjnezuchwytamizamocowanyminastałenaspecjalnymstożkustawianymnapiecu;żelazkopoprawejmaperforowanąrączkę,comiałorozpraszaćciepło,USA,XIXw.
| Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 12
drewnianym zamocowanym na sta-łe i korpusem o dwóch czubach, po-zwalające prasować w obie strony bez marszczenia odzieży (patent z 24 maja 1870 r.). Korpus był wypełniony materiałem izolacyjnym, który redu-kował promieniowanie ciepła w kie-runku ręki. Jednocześnie czuby zawie-rały większą masę żelaza, co powodo-wało, że nie stygły szybciej od reszty żelazka. Dopiero jednak kolejny pa-tent (z 4 kwietnia 1871 r.; Cold Han-dle Sad Iron) na żelazko z szybko, wy-godnie i niezawodnie mocowanym i odłączanym uchwytem zapewnił wy-nalazkowi Mary Potts niespotykaną popularność w USA, a wkrótce też na całym świecie. Gospodynie domowe
aby ten wynegocjował kontrakt z fir-mą Isaac P. Chalfant w Filadelfii. Prze-kazała jej połowę praw do patentu za sumę 1500 dolarów; 1000 dolarów poszło na spłatę długu na finansowa-nie nieudanego aliansu z firmą Dra-ke & Spivey, za pozostałe 500 dola-rów rodzina przeniosła się do Pen-ningtonville w Pensylwanii, gdzie że-lazka miały być produkowane. Złe za-rządzanie firmą uniemożliwiło jednak osiągnięcie zasłużonego sukcesu ko-mercyjnego i Mary Potts, zadłużona i zagrożona wyrzuceniem z rodziną na bruk, wynegocjowała sprzedaż po-zostałej połowy praw do patentów fir-mie Enterprise Manufacturing Com-pany z Filadelfii za 800 dolarów. Wraz z rodziną przeprowadziła się w pobli-że firmy w Filadelfii. W 1878 r. Chal-fant przekazał swoje udziały firmie American Machine Company. Wów-czas obie firmy weszły w układ w celu promocji i sprzedaży żelazek Mary
za punkt honoru przyjęły posiadanie kompletu żelazek Mary Potts. Zwy-kle były one sprzedawane w pudeł-kach drewnianych, zawierających trzy, a czasem pięć korpusów różnych roz-miarów, podstawkę i jeden uchwyt.
Paradoksalnie, żelazko Mary Potts nie przyniosło bogactwa jej rodzinie. Nie dysponowała ona środkami, aby wdrożyć w życie swój wynalazek, pa-tent udostępniła dwóm małym fir-mom, które jednak nie podołały wy-zwaniu. W 1870 r. połowę swoich udziałów powierzyła firmie Drake & Spivey z Ottumwa, ale i ta firma mia-ła kłopoty i w 1871 r. udziały powró-ciły do Mary Potts. Wtedy za poży-czone pieniądze wynajęła ona agenta,
...............................................................................
7 | Zestawdwóchżelazekzrączkąodłączanąwrazzcałągórnąpłytą,litery„MM”,niewyraźniezaznaczonenakorpusie,oznaczająprawdopodobnieMARIUPOLSKIJMETALURGICZESKIJZAWOD,Mariupol,UkraińskaSRR,przełomXIXiXXw.
8 | Żelazkohybrydowezwlotemnapłomieńgazowyztyłuiwylotamipoobustronachczuba,mogłobyćrównieżstosowanejakożelazkokumulacyjnedoogrzewanianapiecu;zamektypowydlażelazekMaryPotts,Niemcy(?),pocz.XXw.
9 | ŻelazkafirmySIBRECOzCieszyna,kopieżelazkaczeskiego,Polska,latadwudzieste–trzydziesteXXw.
7 8
9
Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 | 13
W 1893 r. wynalazczyni uzyskała ko-lejny patent na dodatkowe mocowa-nie rączki. Warto podkreślić, że tylko 1% patentów w USA w tamtym czasie przyznano kobietom.
Karty reklamowe żelazek Mary Potts przetrwały do naszych czasów w dużej ilości, ponieważ stanowiły obiekt zainteresowania kolekcjone-rów. Najstarsze karty pochodzą z roku 1875, są czarno-białe i przedstawiają głównie sceny z pralni, wówczas pro-wadzonych przez Chińczyków. Dru-ga seria czarno-biała, z 1876 r., uka-zuje różne tematy, np. sceny z ży-cia Robinsona Crusoe, pojawiał się też Wujek Sam reklamujący żelazka. Czarno-białe karty są rzadkie, zna-nych jest około 24 wzorów. W la-tach 1877-1880 wydano trzy serie po
dwanaście sztuk kart: zielono-czar-nych, sepiowo-czarnych i niebiesko- -sepiowo-czarnych. W latach osiem-dziesiątych XIX w. wydano serię dwu-nastu kart w czterech kolorach. Pod koniec owych lat wydano serię czter-nastu kart, w 1893 r. – piętnastu kart z okazji The Columbian Exposition. Enterprise MC działała do 1956 r., poza kartami rozdawała także różne inne materiały i gadżety reklamowe związane z żelazkami.
Żelazka amerykańskie w drugiej połowie XIX w. musiały być oznako-wane datą patentu, zwykle też nosiły symbol, nazwę firmy, nazwę i rozmiar żelazka. Spotkać można żelazka Mary Potts sygnowane m.in. datą 1 paź-dziernika 1867. Jest to data patentu na wykorzystanie materiału izolacyj-nego (cementu) w korpusie. Udało mi się ostatnio zakupić bardzo rzadkie że-lazko Mary Potts, które chyba jako je-dyne ma odlew aż pięciu dat. Korpus jest sygnowany: MRS*POTTS*CROWN PAT. MAY 24 70 AMERICAN MACHINE CO PHILADA NO 150. APRIL 4 71 OCT 1 67 SIZE 2. Uchwyt ma napis: REISSU-ES OCT 7 79 (przedłużenie patentu na żelazko z dwoma czubami?) i JAN 6 80 (przedłużenie patentu Cold Handle Sad Iron z 1871 r.).
Wiele firm amerykańskich, poza dwiema wymienionymi, rozpoczę-ło masową produkcję żelazek Mary Potts, powstawały kolejne klony, mo-dyfikacje mocowania uchwytu. Era tych żelazek, z początku niezagro-żonych nawet przez elektryczność, trwała do połowy lat pięćdziesiątych XX w., kiedy to ostatecznie zaprze-stano ich produkcji. Żelazko z odłą-czanym uchwytem rozpowszechniło się na całym świecie, dotarło również do Polski, ale najliczniejszego potom-stwa doczekało się w Czechosłowacji i Niemczech.
Mirosław Jędras
Potts. Dopiero ogromna, agresywna machina reklamowa zapewniła osta-teczny sukces żelazka na rynku ame-rykańskim, w dużej mierze dzięki kar-tom reklamowym (trade cards), wy-stawom handlowym (The Centennial Exposition, The Columbian Exposi-tion) i katalogom firm wysyłkowych, takich jak Sears Roebuck. Zestawy żelazek były promowane jako ideal-ne podarunki na gwiazdkę lub z oka-zji ślubu i wkrótce gorączka żelazek Mary Potts opanowała Amerykę, ale dochód wynalazczyni wyniósł zaled-wie około 400 dolarów. Bajka ta mia-ła jednak swój happy end. W 1885 r. Kongres zagwarantował Mary Potts umiarkowaną rekompensatę od fir-my Enterprise za przedłużenie pa-tentu, w wysokości 10 000 dolarów.
10 | 11 | Rewerskartyreklamowej(10)iawersinnejkartyreklamowej(11)żelazkaMaryPotts,lataosiemdziesiąteXIXw.
(zdjęcia: Mirosław Jędras)
...............................................................................
10
11
| Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 14
zainteresowaniem kulturą materialną i sztuką tamtego czasu; równie waż-ny jest głos historyków sztuki, zaj-mujących się wzornictwem powojen-nym i podkreślających dokonania pol-skiej myśli projektowej, niejednokrot-nie wyprzedzającej lub przynajmniej dorównującej zachodnim modom ar-tystycznym. Jako przykład rzetelne-go i naukowego podejścia do polskich projektów mebli, dzieł wyposażenia
wnętrz oraz dekoracji domowych, przywołać można wystawę „Chcemy być nowocześni. Polski design 1955- -1968”, zorganizowaną w 2011 r. w warszawskim Muzeum Narodo-wym. Ekspozycja ta unaoczniła wielu zwiedzającym, że posiadane przez nich stare sprzęty nabierają z wolna walo-ru dzieła sztuki projektowej godnego większej uwagi i odznaczają się pewną wartością materialną.
Galanteria metalowa
Na polskim rynku anty-kwarycznym od kilku lat coraz bardziej zwra-ca się uwagę na przedmio-
ty projektowane i wykonywane w cza-sach PRL. Zjawisko to ma kilka istot-nych przyczyn. Z pewnością można upatrywać tu pewnej nostalgii za nie-dawną przeszłością, która, nie nosząc, na szczęście, charakteru politycznego „rewizjonizmu”, przejawia się jedynie
1 | Kompletsześciupodstawekdokieliszkówdowódki,wkoszyczkudekorowanymherbemKrakowa,ok.1960(?),blachamosiężnacięta,wytłaczana,puncowana,odlew,całośćgalwanizowanasrebrem
2 | Kompletsześciukieliszków(brakjednego)nataccetypu„gondola”,przed1965,blachamosiężnacięta,drykowana,wytłaczana,puncowana,zwijana,drutmosiężny,całośćgalwanizowanasrebrem
3 | Kompletsześciukieliszkówdowódkinaokrągłymtalerzykuorazkompletsześciupodstawekdokieliszkówzkoszyczkiem,przed1965,blachamosiężnacięta,drykowana,wytłaczana,drutmosiężny,całośćgalwanizowanasrebrem
1
2
3
Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 | 15
W podobnej skali zjawisko to od-nosi się do polskiej biżuterii srebrnej i złotej, masowo produkowanej w wy-twórniach w Warszawie (Warmet, ORNO), Poznaniu (Rytosztuka), Ło-dzi (Metaloplastyka) i Krakowie (Ima-go Artis). W jej przypadku istotnym przełomem stała się wystawa „Gra-nice srebrnych przestrzeni” (Galeria Sztuki w Legnicy – 2011; Muzeum Bursztynu w Gdańsku oraz Muzeum Sztuki Złotniczej w Kazimierzu Dol-nym − 2012), na której przedstawio-na została kolekcja należąca do wiel-kiej znawczyni tego tematu, prof. Ire-ny Huml (1928-2015). Zbiór ten two-rzony był przez panią Profesor już pod koniec lat osiemdziesiątych XX w., gdy przedmioty te nie cieszyły się wiel-ką popularnością, a nawet uznawano je za wytwory pozbawione wartości
artystycznych i poniekąd estetycz-nie przestarzałe. Organizacja wystawy sprawiła, że obecnie biżuteria ORNO, Imago Artis, Metaloplastyki i Warme-tu wraz z jego filiami (Biamet w Bia-łymstoku oraz Agat w Kłodzku) jest coraz chętniej poszukiwana na rynku antykwarycznym, a osiągając dość wy-sokie ceny dowodzi tym samym wy-raźnej zmiany postawy wobec przed-miotów tego rodzaju.
Co ciekawe, wszystkie wytwór-nie biżuterii podejmowały się również realizacji dzieł galanterii metalowej − stołowej i okazjonalnej, choć była to produkcja wyraźnie mniejsza pod względem liczby opracowanych wzo-rów. Ta sfera projektowa jest obec-nie już jednym z niewielu obszarów, na który nie zwrócili dotychczas swo-jej uwagi kolekcjonerzy i miłośnicy
„staroci”, co być może wynika z faktu, iż przedmioty te w większości wyko-nywano z blachy mosiężnej (rzadziej stalowej) – wycinanej i sztancowa-nej, a następnie rytowanej, puncowa-nej, wreszcie galwanizowanej srebrem i oksydowanej, dzięki czemu nabiera-ły one nieco wykwintniejszego wyglą-du, ale mimo to nie miały i nie mają znaczniejszej wartości dzieła kruszco-wego.
Niskie ceny galanterii metalowej w ubiegłych dziesięcioleciach spra-wiały, że przedmioty takie były do-stępne dla wszystkich, ale jednocze-śnie stało się to jedną z głównych przyczyn ich nielicznego zachowa-nia do czasów obecnych. Gdy bowiem przemijała określona moda, a przed-miot stawał się synonimem przesta-rzałego gustu, wyrzucano go raczej bez żalu, w przeciwieństwie do dzieł biżuteryjnych, mających przynaj-mniej wartość kruszcu użytego do ich wykonania. Dlatego właśnie zakres niegdyś popularnych wzorów galan-terii metalowej poznać można przede wszystkim dzięki już nielicznie za-chowanym dziełom, jak i wzornikom oraz cennikom polskich wyrobów z lat sześćdziesiątych i siedemdziesią-tych XX w. (szczególnie bogato ilu-strowane są m.in. Wzornik wyrobów jubilerskich, opr. W. Malicki, Warsza-wa 1966; 1001 drobiazgów. Katalog, wyd. drugie, opr. B. Narewski i in., Warszawa 1971).
Drugim mankamentem galante-rii metalowej, obecnie wpływającym na jej niezbyt dużą popularność, jest jej pewna anonimowość. O ile bo-wiem nazwiska twórców wzorów bi-żuterii – broszek, pierścieni, naszyj-ników, wisiorów, bransoletek − wid-niały w dokumentacjach wzorcow-ni poszczególnych firm oraz w nie-licznych publikacjach, to w przy-padku powszednich przedmiotów,
...............................................................................
4 | Kompletgabinetowydopaleniapapierosów,przed1965,blachamosiężnacięta,drykowana,wytłaczana,drutmosiężny,całośćgalwanizowanasrebrem
5 | Tackanaowoceluborzechy,przed1965,blachamosiężnacięta,puncowana,zwijana,drutmosiężny,całośćgalwanizowanasrebrem
4
5
| Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 16
podlegał kontroli urzędu probiercze-go. Galanterię tę podzielić można na dwie zasadnicze grupy. Pierwszą two-rzyły wyraźnie użytkowe dzieła, za-pewne na co dzień przechowywane w domowych kredensach i serwant-kach lub stojące na biurkach i sto-łach. Były to zatem przede wszyst-kim różnorakie komplety podstawek do kieliszków do wódki (składały się one np. z sześciu luźnych podstawek oraz siódmej z uchwytem, służącej pozostałym za koszyczek), kieliszki do wódki na tackach lub talerzykach (w skład kompletu wchodziło sześć kieliszków oraz podłużna tacka zwa-na gondolą lub okrągły talerzyk), sol-niczki, gabinetowe komplety do pale-nia papierosów (talerzyk, popielnicz-ka, pojemnik na papierosy, podstaw-ka do pudełka zapałek), podłużne tac-ki-patery na owoce lub orzechy, noże do papieru, sprzączki pasków, lufki do palenia papierosów itp. Do dru-giej grupy zaliczyć należy przedmio-ty o mniej utylitarnym charakterze,
nieuznawanych za wytwory arty-styczne, raczej nie upamiętniano ich projektantów (zmieniło się to na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX w., gdy ma-sową galanterię zastąpiły krótkie se-rie srebrnych dzieł korpusowych, np. komplety do wódki, dekorowa-ne kamieniami ozdobnymi lub inny-mi cennymi materiałami). Powodem owej anonimowości był też charakte-rystyczny dla przełomu lat czterdzie-stych i pięćdziesiątych XX w. proces rozwoju spółdzielni – rzemieślnicy, przyłączając do niej swoje zakłady, wnosili jako tzw. aport używane for-my i realizowane wzory, czego już nie uwieczniano w dokumentach.
Zgodnie z obowiązującymi prze-pisami wykonywane w Imago Artis dzieła galanterii metalowej oznacza-no dwiema cechami: znakiem firmo-wym, składającym się z połączonych liter IA, oraz skrótem MET, wskazu-jącym, że przedmiot wykonany został z metalu nieszlachetnego, a zatem nie
stanowiące element dekoracji wnę-trza. Były to zatem dość znacznych rozmiarów ozdobne talerze z herbami polskich miast, służące do zawiesza-nia na ścianach, a także puchary, wrę-czane np. jako nagrody sportowe lub w dowód uznania innych osiągnięć, np. we współzawodnictwie w pracy. Za osobny typ przedmiotów, najlicz-niejszy pod względem opracowanych wzorów dekoracji, uznać należy puder-niczki. Wyposażenie damskiej torebki z pewnością stanowiło ten asortyment galanterii, który zawsze cieszył się po-wodzeniem i był chętnie kupowany na prezent, co gwarantowało w miarę trwały popyt. Z tego właśnie powodu oferta Imago Artis w zakresie puderni-czek obejmowała zarówno dzieła mo-siężne – galwanizowane srebrem, jak i ich droższe wersje, wykonywane z bla-chy srebrnej, z możliwością zamówie-nia odpowiedniego grawerunku – ini-cjałów, daty lub krótkiej, okoliczno-ściowej inskrypcji.
Likwidacja wielu cepeliowskich spółdzielni, a wśród nich również krakowskiej Imago Artis, była wy-nikiem głębokich zmian gospodar-czych w Polsce, zapoczątkowanych w 1989 r. Z biegiem czasu rozprosze-niu uległa grupa projektantów oraz kadra wykształconych złotników, ry-towników, drykierów, jubilerów, mo-siężników, a podobny los dotknął również zgromadzonych we wzor-cowni dzieł. Te zaś spotykane w han-dlu antykwarycznym powoli nabie-rają cech zabytków, a z pewnością pa-miątek po niegdyś prężnie działającej spółdzielni – i polskim wzornictwie powojennym.
Michał Myśliński
6 | Nóżdopapieru,ok.1960,blachamosiężnacięta,zwijana,całośćgalwanizowanasrebrem
7 | Puderniczkaokrągła,ok.1960,blachamosiężnacięta,wytłaczana,rytowana,całośćgalwanizowanasrebrem
(wszystkie przedmioty wyprodukowane zostały w krakowskiej wytwórni Imago Artis; zdjęcia: Michał Myśliński)
...........................................
6
7
Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 | 17
„Miła pasterko! Jakież zabawyZ twej arkadyjskiej samotyDo pełnej tłumu wabią Warszawy?Tu słodycz, pokój, pieszczoty.
Czym niegdyś greccy we snach uczonychPoeci łudzili myśli,Twój bystry dowcip z twych ubielonychRączek ołówkiem to kreśli”
(StanisławTrembecki,Arkadia,[w:]Poezja polskiego oświecenia. Antologia,
oprac.JanKot,Warszawa1954,s.149)
Greckie i rzymskie inspiracje w Arkadii Heleny Radziwiłłowej
jerzy miziołek
Auguste François Alés, „Dom Murgrabiego i Łuk Kamienny”, przed 1835, staloryt,
własność prywatna (fot. Hubert Kowalski)
Arkadyjska samota”, jak to ujął Sta-nisław Trembecki w swojej laudacji podłowickiego ogrodu i jego twór-czyni, nie przestaje fascynować ba-
daczy literatury, sztuki i historii idei. Nie jest łatwo oprzeć się w nim rozmyślaniom nad źró-dłami inspiracji fantazyjnych i jednocześnie urzekająco pięknych form architektonicznych poszczególnych budowli, częściowo wzniesio-nych w poetyce sztucznej ruiny, zdobiących je malowideł i reliefów. Jako szczególnie in-teresujące jawią się tzw. Łuk Grecki, nazywa-ny też Łukiem Kamiennym, oraz tajemnicza i uwodzicielska nagością kobiecego ciała kom-pozycja wykonana w stiuku, znana jako Chi-mera, umieszczona na jednej ze ścian Przybyt-ku Arcykapłana. Te właśnie dwa zabytki i ich źródła inspiracji są przedmiotem niniejszych rozważań. Spróbujemy też odpowiedzieć na pytanie czy Helena Radziwiłłowa poszła tyl-ko śladem tego „Czym niegdyś greccy we snach uczonych poeci łudzili myśli”, czy może jednak duch Rzymu starożytnego jest również w Ar-kadii obecny?
Idea ogrodu, tworzonego od 1778 r., wy-wodzi się z mitu arkadyjskiego rozpowszech-nionego przez Bukoliki Wergiliusza, odro-dzonego w poematach renesansowych i ba-rokowych pisarzy włoskich i francuskich, m.in. Jacopo Sannazara, Tassa, Ariosta i Saint Amanta (Marc-Antoine Girard) oraz w litera-turze angielskiej XVII i XVIII w. Najważniej-szym „formalnym” źródłem inspiracji był park w stylu angielskim z pewnymi dodatkami ro-dem z Francji, m.in. z Ermenon ville, gdzie na wyspie topolowej pochowano Jeana J. Rous-seau. Arkadyjski ogród z jeziorem, wyspą to-polową, Polami Elizejskimi, grotą Sybilli, Łu-kiem Greckim, Świątynią Diany, Domem Murgrabiego, akweduktem, teatrem, cyrkiem i Domem (Przybytkiem) Arcykapłana re-alizowany był przeszło czterdzieści lat, aż do śmierci właścicielki w 1821 r. W okresie tych czterech dekad ogród przeszedł istotne zmia-ny; z sentymentalno-klasycystycznego stał się z czasem bardziej romantyczny, głównie za sprawą przyrody i fascynujących dzieł jedne-go z architektów księżnej. Twórcą koncepcji przestrzennej i architektonicznej ogrodu był
Szymon Bogumił Zug, ale teatr, cyrk i Grobo-wiec Złudzeń, z których zachowały się spore fragmenty, zaprojektował Sycylijczyk Enrico Ittar, a przy wykonywaniu dekoracji w stiuku i rozmieszczeniu licznych rzeźb antycznych pracowali bracia Staggi – Gioacchino i Pie-tro, pochodzący z Carrary. Centrum całego założenia stanowiła Świątynia Diany, której fronton ozdobiono napisem zaczerpniętym z CCLVIII sonetu Petrarki: „Dove pace tro-vai d’ogni mia guerra” (Tutaj znalazłam uko-jenie po wszystkich życiowych przejściach [dosłownie: wojnach]), a rodzaj kaplicz-ki od południowej strony rzeźbą Pana (ada-
ptując w tym celu antyczną statuę Asklepio-sa lub Jowisza) z fletnią, zwaną syringą. Jedno z wnętrz świątyni udekorowano freskami in-spirowanymi historią Psyche i licznymi przed-stawieniami waz antycznych, wzorowanymi na słynnym dziele Pierre’a F. H. d’Harcanvil-le’a o wazach „etruskich” ze zbioru Williama Hamiltona. Jak wielokrotnie już podnoszono, w koncepcji Arkadii, wyrażonej w ukształto-waniu natury i niewielkich pawilonach ogro-dowych, ważne były idee kultu rozumu, miło-ści, przyjaźni i szczęścia, ale też myśl o śmier-ci i przemijaniu, stąd obecność m.in. Grobow-ca Złudzeń.
Program ideowy Arkadii stworzyła sama księżna, korzystając ze wsparcia wspomnia-nych już architektów i malarza Jana Piotra
1 | ŁukGrecki,zdjęciewspółczesne
„
Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 | 19
Norblina. Niezwykle pomocne w zrozu-mieniu tego programu i poszukiwaniu źró-deł inspiracji do poszczególnych struktur ar-chitektonicznych są rysunki wykonane w la-tach 1783-1785 przez wspomnianego ma-larza i córkę księżnej Krystynę Magdalenę. Najlepsze jednak wyobrażenie o arkadyjskim programie i jednocześnie trasie, czy raczej ścieżkach zwiedzania, daje napisany przez samą Helenę Radziwiłłową przewodnik pt. Le Guide d’Arcadie, wydany w 1800 r. w Ber-linie. W polskim tłumaczeniu Seweryny Żo-chowskiej ten nieco egzaltowany tekst uka-zał się w „Albumie Literackim” (t. I, 1848, s. 145-154) i odtąd znany jest jako Opis Ar-kadii. Autorka niezwykle szczegółowo wy-
tyczyła w nim trasę, ale nie objaśniła wszyst-kich detali, pozostawiając je do interpretacji werbalnej w czasie zwiedzania pod jej prze-wodnictwem. Ten „starożytny pomnik pięk-nej Grecji” z „widocznymi ślady czci mitolo-gicznej”, który „zachęca do zrywania, ponęt-nych barwą i wonią kwiatów” witał przyby-szów ogródkami Baucis i Filemona, prowa-dził następnie do jaskini Sybilli z jej ogrom-nymi głazami, do „gotyckiego ustronia” i wreszcie do łuku w „stylu greckim”.
„Dalej – czytamy w Opisie Arkadii – dro-ga wiedzie do łuku, śmiałej w stylu greckim budowy, którego dotąd ani Gotowie, ani pa-sożyty zniszczyć nie zdołały. Łuk ten zwycię-ski w walce z czasem, lubo w części zasypany
ziemią, zamyka rozległy widnokrąg, słu-żąc mu niejako za ramy. Obraz ów przed-stawia wiecznie kwitnące dokoła gaje, na ło-nie których rysuje się okrągły kształt świąty-ni”. Ów monument „zwycięski w walce z cza-sem”, określany przez wolnomularzy Bramą Miłości, zawiera – podobnie jak Dom Mur-grabiego, do którego przylega także Przyby-tek Arcykapłana – elementy lapidaryjne, po-chodzące z różnych epok, zwłaszcza z szesna-stowiecznej kaplicy prymasa Jakuba Uchań-skiego w Łowiczu. Gdy przyjrzymy się kon-strukcji łuku, zauważymy, że do jego wznie-sienia użyto m.in. kilku wielkich bloków pia-skowcowych, z których jeden ma lekko wy-gięty kształt i pochodzi być może z archiwol-
ty, prawdopodobnie bramy wjazdowej (zam-ku łowickiego?), inne natomiast z gzymsu ja-kiejś większej budowli; w podłucze bocznej arkady wmurowane są trzy renesansowe ro-zety.
Niezwykle interesujący opis tego monu-mentu odnajdujemy również w jednym z nu-merów „Czasu” z 1856 r. „Opuściwszy gotyc-ki domek – pisze autor tego tekstu, podpi-sany inicjałami M.K. – pójdziesz wśród ar-kad mistrzowsko z cegły wzniesionych, do bra-my triumfalnej, która pomijając rozmiary, za-dziwi cię głównie prześlicznym i światłym łu-kiem, w stylu greckim, tak dobrze zdziała-nym, że pewnym będziesz jakobyś widział kil-kowiekowy pomnik, opierający się potędze tego
2 | SzymonBogumiłZug,„ProjektŁukuKamiennego”(Greckiego)–rzut,elewacjaiprzekrój,1785,rysunektuszemiakwarelą(wzbiorachGabinetuRycinBUW)
| Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 20
wszechwładcy, którego czasem zowiemy, pięk-ny tu obraz postrzeżesz, bo łuk triumfalny śmiało zakreślony w przestrzeni, służy niejako za ramy, krajowidowi, na tle którego wszystkie pomniki arkadyjskie, jedne po drugich a za-wsze uroczo, odbijać się będą i nieraz pomy-ślałem o gdyby jaki malarz miłośnik piękna, z ołówkiem lub pędzlem w ręku albo też kto-kolwiek z przyrządem Degiera przybyć tu ze-chciał, wtenczas zaręczam mielibyśmy prze-śliczny krajowy obrazek, bo raz jeszcze po-wtarzam, z tego punktu najlepiej się arka-dyjski ogród, i jego osobliwości przedstawiają. U spodu dopiero opisanego łuku leży kamień w mowie synów Italii, noszący napis, który tu spolszczony przytoczę:
O milsza nad inne arkadyjska ziemio,Nad inne droższa i ukochana,Którą dotykam stopą i myślą witam,
a pogląd w tym napisie zawarty, każe nieja-ko mniemać, że może by od tego łuku należało rozpoczynać zwiedzanie Arkadyi”.
Za Janem Wegnerem, autorem cennego przewodnika po Arkadii z 1948 r., warto tu przytoczyć wspomnianą inskrypcję w orygi-nale ( J. Wegner, Arkadia, Warszawa 1948, s. 39):
„O da me piu d’ogn’ altra amata e cara //Piu d’ogn’ altra gentil terra d’Arcadia //Che col pie tocco e con la mente inchino”.Dla każdego dobrze znającego język wło-
ski przekład opublikowany w „Czasie” nie jest dokładny, ale oddaje ducha poetyckiego tekstu. Nowego, lepszego przekładu doko-nać może tylko wytrawny poeta.
Spróbujemy teraz odpowiedzieć na py-tanie, co mogło być inspiracją dla twórców łuku, „którego dotąd ani Gotowie, ani paso-żyty zniszczyć nie zdołały” i który tworzy tak wspaniałą ramę dla Świątyni Diany. W zbio-rach Gabinetu Rycin Biblioteki Uniwersy-teckiej w Warszawie szczęśliwie zachował się do dziś projekt łuku arkadyjskiego – jest da-towany (1785) i sygnowany przez Zuga.
Nie wiadomo do końca, kto wymyślił na-zwę Łuk Grecki, ale można przypuszczać, że uczyniła to sama księżna; nazwa ta pojawia się – pod określeniem „łuku […] w stylu grec-kim” – w cytowanym wcześniej fragmencie Opisu Arkadii. W epoce sentymentalizmu i rodzącego się romantyzmu niewiele osób myślało o poprawności archeologicznej. W przypadku Arkadii, pomimo wielu uczo-nych ksiąg zgromadzonych przez księżnę i jej
męża Michała Radziwiłła, nikt nie myślał również o tym, że Grecy nie słynęli z budo-wy łuków. Słynęli nimi oczywiście Rzymia-nie i wydaje się, że pomysł na łuk w Arka-dii pochodzi właśnie z Rzymu. Nie jest nim wszakże żaden ze słynnych łuków triumfal-nych na Forum Romanum czy tuż obok nie-
go, a znacznie skromniejszy łuk z cegły na Awentynie, na Via Marmorata, prowadzącej od Tybru do Piramidy Cestiusza. Dziś łuk ten – znany jako L’Arco di San Lazzaro (Łuk św. Łazarza) – wznosi się nad szerokim chod-nikiem przy ruchliwej, znacznie poszerzo-nej pod koniec XIX w. ulicy. Niegdyś, czy-li przez całe średniowiecze i czasy nowożyt-ne przechodziła pod nim jedyna w tej części Rzymu droga prowadząca do wspomnianej piramidy i dalej do słynnej bazyliki ze szcząt-kami św. Pawła apostoła – San Paolo fuori le mura. Rzymski monument został ponad-to zeszpecony rodzajem podestu ze schoda-mi zajmującego jedną trzecią jego szerokości.
3 | „Łukśw.ŁazarzawRzymie”naViaMarmorata(widokodstronyPiramidyCestiusza),zdjęciewspółczesne
Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 | 21
Patrząc na tę zdegradowaną w skali znacze-nia budowlę, która ginie w ogromie wielkomiej-skiej arterii, w cieniu Awentynu i rosnących wokół drzew, trudno byłoby się domyśleć jej dawnej świetności, malowniczości i znaczenia. O tym wszystkim wyobrażenie dają stare ryciny – z końca XVIII w. i z pierwszej połowy wieku następnego. Autorem jednej z nich, opubliko-wanej w Rzymie w 1795 r. w pierwszym tomie dzieła Nuova raccolta di 100 vedutine antiche della città di Roma e sue vicinanze. Incise a bul-lino da Domenico Pronti jest Domenico Pronti (ok. 1750-1815). Na rycinie – wykonanej we-dług rysunku Arnolfo Spagnoliniego – widzi-my piękny i proporcjonalny łuk, rozpięty nad ulicą, który stanowi jakby ramę dla widocznej w oddali Piramidy Cestiusza, tak jak arkadyjski
Łuk Grecki stanowi ramę dla Świątyni Diany. Dodajmy, że obecnie z powodu drzew i posze-rzenia Via Marmorata w przelocie L’Arco di San Lazzaro nie można już dostrzec Piramidy Ce-stiusza. Nie mniej piękna rycina – bez wątpie-nia wzorowana na widoku autorstwa Spagnoli-niego i Prontiego – ukazująca łuk na Via Mar-morata, wyszła spod ręki Giovanniego Bruna w latach trzydziestych XIX w. Na obydwu ry-cinach, które różnią się tylko nielicznymi szcze-gółami, dostrzec można starca, zapewne zakon-nika siedzącego po lewej stronie. Taka właśnie postać czytająca księgę widoczna jest na dwóch rysunkach Norblina z 1789 r., z których jeden (rysunek oryginalny sangwiną) przechowywa-ny jest w prywatnej kolekcji w Anglii, a drugi (odbitka à contre épreuve, dodatkowo sygnowa-na tuszem po odbiciu) w zbiorach Ossolineum we Wrocławiu. Na pierwszym z nich pustelnik ukazany jest po prawej stronie, na drugim zaś po lewej, jak u Prontiego.
Czy Norblin znał rycinę Prontiego? Wydaje się to prawdopodobne, gdyż cy-tat jest niemal dosłowny. Jeszcze ważniej-sze jest wszakże pytanie, czy twórczyni Ar-kadii i Zug znali tę rycinę? Inwentarze pa-łacu w Nieborowie i w Arkadii nie wymie-niają dzieła o znanym nam już tytule Nuova raccolta di 100 vedutine antiche della città di Roma e sue vicinanze, ale dzieło to posiadał w Polsce m.in. król Stanisław August Ponia-towski (obecnie w Gabinecie Rycin BUW), którego dobre relacje z Radziwiłłami są zna-ne; księżna Helena przywołała jego imię na obelisku ustawionym na spinie arkadyjskiego cyrku. Podobieństwo pomiędzy L’Arco di San Lazzaro a łukiem arkadyskim widoczne jest nie tylko w kształcie łuku i „nadgryzienia zębem czasu”, ale również – i przede wszyst-kim – w koncepcji, w której łuk otwiera się na widoczny w oddali ważny monument – w Rzymie jest nim Piramida Cestiusza, zaś w Arkadii Świątynia Diany. Tak oto skrom-na, wręcz malutka rycina posłużyła do stwo-rzenia, jak to ujął autor cytowanego wcze-śniej artykułu w „Czasie” z 1856 r., „łuku triumfalnego śmiało zakreślonego w przestrze-ni, służącego niejako za ramy krajobrazowi, na tle którego wszystkie pomniki arkadyjskie, jed-ne po drugich a zawsze uroczo, się odbijają”.
Zdaje się w nim „odbijać” również znajdu-jący się nieopodal Przybytek Arcykapłana, któ-rego jedną ze ścian zdobi relief ukazujący tyleż piękną, co zmysłową i tajemniczą Chimerę.
4 | DomenicoPronti,„RuinyantycznepodAwentynem”, rycina[w:]Nuova raccolta di 100 vedutine antiche della città di Roma e sue vicinanze, Roma1795(wzbiorachGabinetuRycinBUW)
5 | GiovanniBrun,„RuinyantycznepodAwentynem”,pierwszapołowaXIXw.,rycina(własnośćprywatna)
| Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 22
„Na przeciwnej stronie [Świątyni Diany] – czytamy w Opisie Arkadii – wznosi się staro-żytne arcykapłana mieszkanie. Pasterze arka-dyjscy, zburzywszy ustanowiony w nim porzą-dek, założyli panowanie złotego wieku w po-ważnych jego sklepieniach. Piękne te zwaliska, zdobne w płaskorzeźby, fontanny, kolumna-dy dziś w obrębie swym wesołe zamykają trzo-dy. Brzęk zawieszonych związków u szyi owie-czek wesoło odbija się o owe mury, wśród któ-rych krew ofiar niebawem płynęła. Sarkofagi, urny, wywrócone kapitele, pokryte są zwojami dzikiego wina”. W przewodniku księżnej, tłu-maczącym klarownie skąd pochodzi nazwa Przybytek Arcykapłana (mieszkał w nim ka-płan składający ofiary), nie znajdujemy na-wet najmniejszego odniesienia do reliefu znanego jako Chimera i do kolumbarium na przylegającej do niego ścianie.
Relief na północno-wschodniej ścianie Przybytku Arcykapłana przedstawia nagą kobietę, odwróconą plecami do patrzącego,
z głową ujętą w profilu, siedzącą na grzbie-cie hybrydy, będącej połączeniem drapieżni-ka lądowego o pysku i łapach pumy czy pan-tery i korpusie oraz ogonie, nieco fantazyjnie podniesionym do góry, zwierzęcia wodnego. Kobieta, leżąc na grzbiecie potwora, daje mu pić z niewielkiego dzbana, którego zawartość wylewa na paterę, trzymaną poniżej pyska bestii. Niezwykle lapidarnie odnieśli się do tej fascynującej kreacji artystycznej badacze Arkadii Włodzimierz Piwkowski i Jan We-gner, który pisał: „Ozdobą tej budowli, gdzie »cegła z cegłą się kłóci« jest wielka płaskorzeź-ba w białym stiuku Staggiego (wedle rysunku Piranesiego). Wyobraża ona Nadzieję w po-staci kobiety, karmiącej Chimerę. U dołu na czarnej płycie złoci się napis:
»L’ Espérence nourrit une Chimère et la vie s’ écoule.
Nadzieja karmi Chimerę, a życie upływa«”.
( J. Wegner, Arkadia…, s. 57).
6 | ZachariaszFreywgrysunkuZygmuntaVogla,„WidokŚwiątyniwArkadii”,1806,akwaforta(wzbiorachBibliotekiNarodowej)
Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 | 23
Ten prawdziwie fascynujący relief, wy-konany zapewne w 1788 r. przez Gioacchi-no Staggiego lub przez jego brata Francesco Marię, jest wręcz podręcznikowym przykła-dem recepcji wzorów czerpanych ze sztu-ki miast Wezuwiusza – Herkulanum, Pom-pejów i Stabiów. Odkrywane tam malowi-dła były od 1757 r. publikowane w monu-mentalnym dziele Le Antichità di Ercolano esposte; w sumie do 1792 r. pod nadzorem samego króla Neapolu ukazało się osiem tomów tej publikacji. Za dowód jego od-działywania niech posłuży fragment z listu Ferdinando Galianiego (znanego jako l’aba-te Galiani) z 1767 r. do królewskiego mini-stra, wszechwładnego w sprawie wykopalisk w miastach Wezuwiusza, Bernardo Tanuc-ciego: „Wszyscy złotnicy, jubilerzy, malarze
ozdabiający karety i supraporty, tkacze, ar-tyści zajmujący się wzornictwem potrzebują tej książki […] wszystkie dzieła, czy to z brą-zu, czy intarsjowane, czy malowane inspiro-wane są znaleziskami w Herkulanum” (cy-tat za: www.picture.l.u-tokyo.ac.lp/arc/erco-lano/ses/ses_i.htlm, s. 8; przekład: J. Mizio-łek). W Polsce Galianiemu wtórował jeden z pamiętnikarzy, tak pisząc: „Herkulanum i Pompeje do wszystkiego dawały wzory i mo-dele” (Leon Dembowski, Moje wspomnienia, vol. 1, St. Petersburg 1898, s. 357).
Jednakże arkadyjska Chimera/Nadzie-ja nie pochodzi ani z jednego, ani z drugie-go miasta, a ze znacznie mniej znanych Sta-biów, również popiołami Wezuwiusza za-sypanych; jest dokładnym powtórzeniem jednego z malowideł znalezionych w Willi Ariadny. Cytat ten jest jedyny w swoim ro-dzaju, ze względu na rozmiary i kontekst, w sztuce całej Europy. Oryginał przechowy-wany jest w Museo Archeologico Naziona-le w Neapolu, a rycina, która na jego pod-stawie powstała, tak została opisana w trze-cim tomie Le Antichità di Ercolano esposte (s. 89-90): „[…] malowidło […] na czerwo-nym tle […] przedstawia odwróconą plecami nagą Nimfę, z jasnymi warkoczami, perła-mi w uszach, rozwianą na piersi zielonożół-tą przepaską, zapiętą złotą zapinką na ple-cach, i ze złotymi bransoletkami; w prawej dłoni tej samej barwy dzbanek, z którego do szczerozłotej miednicy, którą dzierży w le-wej dłoni, wlewa nieokreślony napój; oblizuje się nim potwór o skórze barwy morskiej wody z ciemnymi, okrągłymi plamkami; Nimfa leży na jego grzbiecie” (przekład z włoskie-go: J. Miziołek).
Na rycinie w Le Antichità di Ercolano espo-ste nie najlepiej zachowane malowidło uka-zujące Nimfę na panterze morskiej zostało udoskonalone, zgodnie ze słusznym przeko-naniem, że jest nie najwyższej klasy dziełem, powtarzającym piękniejszy, ale niezachowa-ny oryginał z epoki hellenistycznej. Podob-nego zabiegu w tym upiększaniu Nimfy i jej baśniowego zwierzęcia dokonano w pięknie wydanym dziele Jeana Claude’a Richarda de Saint Nona z 1781 r. pt. Voyage Pittoresque ou Description des Royaumes de Naples et de Sici-lies. Nie mamy pewności, czy Helena z Prze-ździeckich-Radziwiłłowa znała publikację Saint Nona, natomiast możemy być całko-wicie pewni faktu, że posiadała, podobnie
7 | „Panteramarina”,płaskorzeźbawPrzybytkuArcykapłanawArkadii,zdjęciewspółczesne
8 | „Panteramarina”,freskzWilliAriadnywStabiach(wzbiorachMuseoArcheologicoNazionale,Neapol)
| Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 24
jak król Stanisław August i Adam Kazimierz Czartoryski, Le Antichità di Ercolano espo-ste; zaświadcza o tym inwentarz z 1831 r. Tak oto za sprawą pięknie ilustrowanych rycina-mi książek stabiańska Nimfa stała się arka-dyjską Nadzieją, a pantera morska Chime-rą. Kto był autorem tej reinterpretacji – je-den z braci Staggi, Zug czy sama księżna? Za-pewne nigdy nie uda się na to pytanie odpo-wiedzieć, jest wszakże pewne, że Nadzieja/Chimera doskonale wpisuje się w arkadyjski dyskurs o upływie czasu i niegdyś znakomi-cie komponowała się z obecnymi w Arkadii pamiątkami z miast Wezuwiusza. Niestety, większość z nich przepadła wraz z nieubła-ganym biegiem czasu; nie zachowały się też w Nieborowie obszerne tomy Le Antichità di Ercolano esposte, zostały sprzedane w dru-giej połowie XIX w. na aukcji w Paryżu przez jednego z nie najlepszych gospodarzy niebo-rowskich włości.
Dodajmy tu jeszcze, że wyobrażenie fa-scynującej hybrydy z Nimfą na grzbiecie ze Stabiów cieszyło się dużym powodzeniem w XVIII i XIX w. Wielokrotnie ozdabiano nim blaty stolików, meble i porcelanę. Jeden z takich stolików trafił do Zamku w Łańcu-cie i stanowi istotny element wyposażenia tamtejszego Pokoju Pompejańskiego.
Ogrom zabiegów w tworzenie Arkadii przez bez mała czterdzieści lat nie poszedł
na marne. Ogród księżnej Heleny, pomimo rozmaitych ubytków spowodowanych upły-wem czasu i częściową dewastacją w drugiej połowie XIX w., pozostaje miejscem ma-gicznym, pełnym treści, których odczytanie jest niezwykle trudne i niekiedy iluzorycz-ne. Pogłębiona jednak eksploracja praw-dopodobnych źródeł inspiracji dla księż-nej, jej architektów i malarzy otwiera nową perspektywę dla pełniejszego zrozumie-nia fenomenu Arkadii. I jeśli być może na-wet Łuk Grecki powinniśmy nazywać raczej od tej chwili Łukiem Rzymskim, a Nadzie-ję Nimfą, to jednak pozostaje mająca swo-je własne prawa sfera adaptacji i interpreta-cji. Arkadia powstała w wyniku harmonij-nego powiązania fantazji z sentymentalną wyobraźnią, tak więc niech Łuk Kamienny zachowa odniesienie do Grecji, kraju bożka Pana, a pantera morska niech dalej pozosta-nie Chimerą.
Jerzy Miziołek
Naukowa, rozbudowana wersja tego artykułu, napisana na zaproszenie Anny Czerwińskiej, kurator Muzeum Nieborowa i Arkadii, ukaże się w księdze pamiątkowej Nieborów i Arkadia – 70 lat Muzeum. Znaczącą rolę przy powstaniu tego artykułu odegrały – moja żona Anna i Małgorzata Przybyszewska.
9 | NoëlLeMire,„Panteramarina”,1778,akwaforta[w:]JeanClaudeRicharddeSaintNon,Voyage Pittoresque ou Description des Royaumes de Naples et de Sicilies,Paris1781(wzbiorachBibliotekiNarodowej)
(ilustracje: 1, 3, 7, 8 – fot. Jerzy Miziołek; 2, 4 – reprodukcje Gabinet Rycin BUW; 5 – fot. Hubert Kowalski; 6 – reprodukcja Biblioteka Narodowa; 9 – fot. Mikołaj Baliszewski)
Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 | 25
Zwyczajczuwaniaprzyłożuumierającego–bezwzględunato,czyjestpodobnydomodlitewnegotrwaniatysięcznychrzeszludzizgromadzonychnaplacuprzedbazylikąśw.PiotrawWatykanie,świadomychrychłegoodejściapapieżaJanaPawłaII,czydoskromnejcelebrywgronieczłonkówrodzinyiprzyjaciółbędącegoukresuswojejziemskiejdrogiczłowieka–odniepamiętnychczasówwpisujesięwtradycjęwszystkichniemalkulturireligiiświata.Próbautrwaleniawizerunkuzmarłego,ukazującegojegorysytużpośmiercijestszczególnym,rzadkodziśpraktykowanymelementemtegozwyczaju.
Pośmiertnewojciech przybyszewski
Sposobów na utrwalenie wyglądu umierającego jest wiele. W ikonogra-fię takich przedstawień wpisują się m.in. wykonywane tuż po jego zgo-
nie fotografie i rysunki, a sporadycznie na-wet dłuższe cykle rysunków oraz obrazów dokumentujących np. … agonię ukochanej, jak w wypadku prac Ferdinanda Hodlera, „przedstawiających, z »kronikarską« pasją, chorobę i agonię jego ukochanej Valentine Go-dé-Darel […], kiedy to pomiędzy lutym 1914 roku a 25 stycznia 1915 artysta, niemal co-dziennie obecny w Vevey u łoża chorej na raka, wykonuje ponad 200 rysunków i obrazów, na których kilkunastoma kreskami kreśli rysy twa-rzy, zarys linii rąk, rzadko tylko fragment po-duszki lub kołdry. Ostatniego dnia – czytamy w artykule omawiającym ten temat – powsta-ją cztery pejzaże – widoki Lemanu z okna po-koju zmarłej, nazajutrz zaś – rysunek i obraz Valentine na łożu śmierci” (Andrzej Pieńkos, O pierwiastku szkicowym w sztuce. Przykład Hodlera, [w:] Projekt – szkic – bozzetto. Ma-teriały Seminarium Metodologicznego Stowa-rzyszenia Historyków Sztuki, Nieborów, 22- -24 czerwca 1989, Warszawa 1993, s. 20).
W dawnych czasach rytownicy, we-dług rysunkowych lub fotograficznych wzo-rów wykonywali sztychy (drzeworyty, sta-loryty, akwaforty, litografie) przedstawiają-ce najczęściej twarz lub popiersie leżącego w łożu zmarłego. Ryciny takie zamieszcza-no następnie we wspomnieniach pośmiert-nych i nekrologach drukowanych w pra-sie, później także w poświęconych tym oso-bom książkach i artykułach, przy czym zwy-czaj ten szeroko upowszechnił się na począt-ku XIX w., ale i zanikł pod koniec tego sa-mego wieku. „Po śmierci zachował na twarzy wyraz łagodny i spokojny” – pisał o Aleksan-drze Fredrze prof. Bogdan Zakrzewski, ba-dacz życia i twórczości pisarza. To samo po-wiemy spoglądając na zamieszczony w „Ty-godniku Ilustrowanym” drzeworyt przed-stawiający autora Ślubów panieńskich leżą-cego na łożu śmierci. „Jego ciało zostało za-balsamowane. Odlew maski pośmiertnej pi-sarza wykonał [osiadły we Lwowie francu-ski rzeźbiarz Abel] Perrier. Fotografię na łożu
śmierci zrobił Edward Trzemeski” – zebrane przez profesora informacje uzupełniają naszą wiedzę o tym, co działo się w domu zmarłe-go tuż po jego śmierci (Aleksandra Lewan-dowska, Bogdan Zakrzewski jako badacz ży-cia i twórczości Aleksandra Fredry, „Littera-ria”, t. XXXIX, 2012, s. 27).
Do nietypowych i rzadziej spotyka-nych, a przy tym piękniejszych tego rodza-ju realizacji graficznych należy np. kompozy-cja przedstawiająca Adama Mickiewicza na łożu śmierci w Konstantynopolu – staloryt
1 | FerdinandHodler,„UmierającaValentine”,1915,rysunek(wkolekcjiprywatnejwZurichu)
2 | JulianSchübelerwgfotografiiEdwardaTrzemeskiego,„AleksanderFredronałożuśmierci”,1876,drzeworyt(wzbiorachBibliotekiNarodowej)
Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 | 27
wykonany w Paryżu przez Antoniego Olesz-czyńskiego na podstawie fotografii niezna-nego autora z 27 listopada 1855 r. Artysta, w charakterystyczny dla siebie sposób, uka-zał w tej pracy nie tylko starannie odwzoro-waną sylwetkę zmarłego poety, ale także oto-czył ją bogatą w detale dekoracyjną ramą, wo-kół której znalazło się jeszcze miejsce na licz-ne cytaty z dzieł wieszcza i dopowiedzenia
odnoszące się do zasług jednego z najważniej-szych przedstawicieli romantyzmu w Polsce.
Częstą praktyką było też wykorzystywa-nie takich, i podobnych im prac, jako wzo-rów do rysunkowych, malarskich lub rzeź-biarskich portretów zmarłego, zamawianych u artystów, od których oczekiwano, że uda im się, jeśli nie ożywić owe wzory, to przynaj-mniej tchnąć w nie nieco ożywczego ducha. Tego rodzaju zamówienia najczęściej składa-ła rodzina zmarłego, przyjaciele, a także sto-warzyszenia bądź instytucje „pragnące zacho-wać w miłej pamięci wizerunek zasłużonego obywatela”.
Niekiedy do wykonania portretu post mortem służyła także maska pośmiertna, „czy-li odlew, przeważnie gipsowy, twarzy zmarłe-go znana […] od starożytności” (Małgorza-ta Maria Grąbczewska, Między estetyką mitu a okrucieństwem rzeczywistości. Topos śmierci artysty w XIX wieku, [w:] Chopin i jego ma-larz Teofil Kwiatkowski – malarstwo i rysunek
4 | AntoniOleszczyński,„AdamMickiewicznałożuśmierci”,1861,staloryt(wzbiorachBibliotekiNarodowej)
3 | „PortretAdamaMickiewiczanałożuśmierci”,fotografianieznanegoautorawykonanawKonstantynopolu27listopadaw1855r.(wzbiorachMuzeumNarodowegowWarszawie)
| Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 28
ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warsza-wie i Biblioteki Polskiej w Paryżu, Warszawa 2010, s. 109). Jakub Tatarkiewicz i Miko-łaj Vincenti – konkurujący ze sobą twórcy wykonanych wkrótce po śmierci Stanisława Kostki Potockiego gipsowych popiersi sena-tora – walczyli w warszawskiej prasie na ar-gumenty, wskazujące, który z nich dyspono-wał bardziej wiarygodnymi materiałami wyj-ściowymi pomocnymi przy wykonaniu por-tretu zmarłego, ale obydwaj na pierwszym miejscu wymieniali maskę pośmiertną jako najważniejszy z użytych wzorów (Wojciech Przybyszewski, Pojedynek na biusty, „Spo-tkania z Zabytkami”, nr 5-6, 2013, s. 25). Sa-turnin Świerzyński – dziewiętnastowiecz-ny malarz krakowski, znany przede wszyst-kim jako twórca wnętrz kościołów – przyj-mował w młodości wiele nietypowych zle-ceń, w tym na „Portret pośmiertny pani Za-lewskiej z maski dla syna”, ukończony w lu-tym 1854 r. (Saturnin Świerzyński, Spis Ob-razów przezemnie malowanych jako też do-chodów i wydatków malarskich i rysunkowych […], rkps, Biblioteka Narodowa w Warsza-wie, akc. 12777, s. 8) i nie był wówczas jedy-nym artystą realizującym takie zamówienia.
Maska pośmiertna – ten nie dla wszyst-kich dziś zrozumiały, zadziwiający przed-miot pożądania żałobników zgromadzo-nych przy łożu tego, któremu dane było przenieść się już do lepszego ze światów – „Od czasów średniowiecza […] jako część
skonwencjonalizowanego obyczaju, element ceremoniału pogrzebowego, dostępna wąskie-mu kręgowi odbiorców forma upamiętniania zmarłych dotyczyła suwerenów i osobistości ko-ścioła. Pod koniec XVIII, a zwłaszcza na po-czątku XIX wieku nastąpiła jej »demokraty-zacja«” (M. M. Grąbczewska, Między estety-ką…, tamże). Zdejmowana niezwłocznie po zgonie umierającego – z wielką starannością, ale i z pośpiechem, by w zastygającej masie gipsu nie uronić choćby najbardziej ulotne-go rysu twarzy zmarłego – ukazywała praw-dziwe jego oblicze. Czasami piękne i łagod-ne w wyrazie, czasami przepełnione boleścią i cierpieniem, czasami zniekształcone przed-śmiertnym grymasem, ale zawsze prawdziwe.
Dla poety Zygmunta Krasińskiego utrwalenie rysów twarzy zmarłego poprzez zdjęcie przynajmniej gipsowej maski z za-stygającego w godzinie śmierci oblicza było sprawą oczywistą. W liście do Delfiny Po-tockiej, pisanym po otrzymaniu wiadomo-ści o nagłej śmierci w Paryżu Izydora So-bańskiego (4 lutego 1847 r.), pytał rozpacz-liwie: „Czy nikt nie myślał kazać maskę lub li-tografię zdjąć i takim sposobem rysy jego, do-broci pełne, zachować dłużej na ziemi, przed oczyma tych, którzy go znali i kochali! Niktże nie myślał o tym? Żal po nim rośnie mi w ser-cu. […] Czy doszli lekarze, z czego ostatecznie tak nagle zginął i na co przez te wszystkie lata chorował? Jak wyglądał po śmierci? W pierw-szych pośmiertnych chwilach odbija się na
5 | Gaspard-FélixTournachon(Nadar),„ZygmuntKrasińskinałożuśmierci”,fotografiawykonanawParyżu23lutego1859r.(wzbiorachMuzeumLiteraturywWarszawie)
6 | JózefHolewińskiwgfotografiiNadara,„ZygmunthrabiaKrasińskinaśmiertelnymłożu”,1875,drzeworyt(wzbiorachBibliotekiNarodowej)5 6
Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 | 29
rysach umarłego cały jego charakter, najgłębsze wnętrze jego ducha, a zarazem też znać, czy z trudnością, czy też lekko umierał?” (Z. Kra-siński, Listy do Delfiny Potockiej, opracował i wstępem poprzedził Zbigniew Sudolski, t. III, Warszawa 1975, s. 253: Nicea, 28 lu-
tego 1847 r.). Na koniec pouczał: „Świętym obowiązkiem przyjaciół ślad, który sam zosta-wił duch jego po sobie na ziemi, rzeczywistym śladem po nim na ziemi uczynić. Życie czło-wieka, gdy znika znad powierzchni ziemi, sku-pia się całe dla pozostałych w czyn jego. Nie go-dzi się więc żadnej tego czynu cząsteczki pozo-stałej po nim, a ukrytej nie odkryć” (Z. Kra-siński, Listy do różnych adresatów, opracował i wstępem poprzedził Zbigniew Sudolski, t. I, Warszawa 1991, s. 254).
I cóż z tego, skoro także po nim samym nie pozostało potomnym takich pamiątek zbyt wiele. Wiemy, że zgodnie z wolą poety zadbano o to, by „Rysy pozgonne Zygmun-ta wydarła śmierci i sztuka rzeźbiarza, i fo-tografa, i ołówek”. Wiemy też, że „Niewypo-wiedziany smutek, łagodność i cierpienie od-biły się w nich” (Andrzej Koźmian, Zyg-munta Krasińskiego listy o poemacie Kajeta-na Koźmiana, poprzedzone wstępném słowem
i życiorysem, Poznań 1859, s. 55). Znamy jed-nak jedynie pośmiertne fotografie w kilku różnych ujęciach (zachowane m.in. w zbio-rach Muzeum Literatury w Warszawie i Mu-zeum Romantyzmu w Opinogórze) oraz ry-sunki przedstawiające wymęczonego śmier-telną chorobą, ponad wszelką miarę wychu-dłego, spoczywającego w łóżku autora Przed-świtu i sporządzone na ich podstawie ryciny, z których jedną (drzeworyt Józefa Holewiń-skiego), opublikowaną w prasie w szesnastą rocznicę zgonu wielkiego wieszcza, tu repro-dukujemy. Gipsowa maska pośmiertna Kra-sińskiego, widoczna na zdjęciu przedstawia-jącym Stanisława Romana Lewandowskiego w Opinogórze, przy pracy nad nagrobkiem poety, gdzieś zaginęła…
Czy poza maską wykonano po śmier-ci poety również gipsowy odlew jego dłoni – będący jeszcze jedną formą upamiętnienia zmarłego, którą sporządzano zwłaszcza wte-dy, gdy zmarły był artystą, a śladów jego ge-niuszu doszukiwano się nie tylko w utrwa-lonym w gipsie obliczu, ale także właśnie w dłoniach, którymi pisał, grał lub malo-wał? Według Józefa Mikołajtisa odlew dłoni Zygmunta Krasińskiego (niestety, bez okre-ślenia, w jakim wykonany materiale) prze-chowywany był przed drugą wojną świato-wą przez Karola i Stefanię z Świętopełk Cze-twertyńskich-Raczyńskich wśród pamiątek po poecie złożonych w gablocie obok salo-nu w pałacu w Złotym Potoku ( J. Mikołajtis, Z ostatnich lat życia Zygmunta Krasińskiego, [w:] „Ziemia Częstochowska”, t. III, z. IV, 1947, s. 8-9). Dziś fakt istnienia przed wojną takiego odlewu potwierdza Andrzej Kuźma, dyrektor Muzeum Regionalnego im. Zyg-munta Krasińskiego w Złotym Potoku, do-dając, że był to odlew z brązu.
Przykładem „kompletnego upamiętnie-nia zmarłego” jest fotografia wizytowa wy-konana w 1862 r. w paryskim zakładzie foto-graficznym Coudrette, przedstawiająca ma-skę pośmiertną i odlew dłoni Juliana Ursyna Niemcewicza oraz ułożone obok nich minia-turowe modele pomników nagrobnych Julia-na Ursyna Niemcewicza i Karola Otto Knia-ziewicza, autorstwa Antoniego Oleszczyń-skiego; odbitka sygnowana piórem inicja-łami „A. O.” przez samego Oleszczyńskiego (w zbiorach Biblioteki Narodowej).
A jednak nie wszyscy oczekiwali takich upamiętnień. Eugène Delacroix, francuski
7 | „StanisławRomanLewandowskiprzypracynadsarkofagiemZygmuntaKrasińskiego”(wcentrum,niecozlewej,maskapośmiertnapoety),przed1908,fragmentfotografii
| Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 30
malarz okresu romantyzmu, który (w wieku 65 lat) w wyniku gruźliczego zapalenia krta-ni zmarł 13 sierpnia 1863 r. w Paryżu, nie lę-kał się ponoć śmierci. Niepokoił go jedynie sąd, jaki wyda o nim potomność. „Chciałbym wrócić na ziemię za sto lat – wzdychał umiera-jąc – żeby przekonać się, co ludzie o mnie mó-wią”. I zanim wydał ostatnie tchnienie, zdą-żył przekazać swojej wieloletniej gospodyni Jenny życzenie, by po jego śmierci zabroni-ła utrwalania jego twarzy, czy to zdejmując z niej gipsową formę, czy to fotografując ob-licze zmarłego, czy też je rysując (Isabelle Bri-card, Leksykon śmierci wielkich ludzi, Warsza-wa 2000, s. 133-134). A wszystko to mimo tego (czy może właśnie dlatego – jak przy-puszcza Grąbczewska), że w młodości za-chwycił się utrwalonym w masce pośmiert-nej Théodore’a Géricaulta obliczem swego ukochanego mistrza (M. M. Grąbczewska, Między estetyką…, s. 115).
Szczęśliwie Fryderyk Chopin – serdecz-ny przyjaciel Eugène’a Delacroix – nie wy-dał nikomu takich dyspozycji. Jego wizeru-nek na łożu śmierci (głowa w profilu, opar-ta na wysoko uniesionej poduszce), wykona-ny nad ranem 17 października 1849 r. przez innego z jego przyjaciół, Teofila Kwiatkow-skiego, później spopularyzowany w ponad trzydziestu autorskich kopiach wykonanych w większości na zamówienie przyjaciół Cho-pina, jest dziś nie tylko wzruszającą pamiąt-ką po naszym najwybitniejszym kompozyto-rze, ale i dobitnym przykładem talentu jego malarza.
Ale to nie wszystko. Jest przecież jeszcze wykonany po śmierci artysty odlew jego le-wej dłoni, znany z licznych kopii przecho-wywanych w muzeach w Polsce i za grani-cą. Jest wreszcie maska pośmiertna Cho-pina – i to niejedna (!) – dla Polaków nie-mal narodowa relikwia. Jej niezwykłą hi-storię opisał przed laty w artykule zamiesz-czonym w tygodniowym dodatku do „Ga-zety Wyborczej” Andrzej Wat, wybitny hi-storyk i krytyk sztuki mieszkający na stałe we Francji, syn Aleksandra, pisarza i poety z kręgu futurystów (A. Wat, Chopin. Arche-ologia maski, „Magazyn” [dodatek do „Ga-zety Wyborczej”], nr 24 (328) z 17 czerw-ca 1999 r., s. 6-10; artykuł dostępny jest także w internecie pod adresem: wybor-cza.pl/1,75248,139677). Historii tej, opo-wiedzianej przez autora nie tylko z pasją,
ale i z zacięciem detektywa, nie będziemy tu powtarzać (to trzeba po prostu przeczy-tać!). Dość, jeśli powiemy, że artykuł ujmu-je temat od samego początku, czyli od chwi-li, w której wzięty francuski rzeźbiarz Jean- -Baptiste Clésinger (prywatnie zięć Geor-ge Sand) po śmierci Chopina dwukrotnie zdjął z twarzy kompozytora jej materialne
8 | „Pośmiertne”(maskaiodlewdłoniJulianaUrsynaNiemcewiczaorazgipsowemodelepomnikównagrobnychJulianaUrsynaNiemcewiczaiKarolaOttoKniaziewicza),fotografiawizytowaz1862r.,zakładfotograficznyCoudrette,Paryż(wzbiorachBibliotekiNarodowej)
9 | „MaskapośmiertnaFryderykaChopina”(jednazczterechretuszowanychgipsowychmasekpośmiertnychkompozytorawykonanychprzezJean- -Baptiste’aClésingeraw1849r.),fotografianapocztówcezok.1920r.,nakładSpółkiWydawniczej„Postęp”weLwowie(wzbiorachBibliotekiNarodowej)
Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 | 31
odbicie, poprzez dalsze, zawikłane dzie-je obu oryginalnych masek, a także kilku wykonanych z nich kopii, aż po dzień, gdy najważniejsza z masek (ta oryginalna, za-wierająca w sobie pojedyncze włosy z twa-rzy kompozytora, ta, którą… „trzy pokole-nia Mickiewiczów przez 103 lata chroni-ły” przed światem) trafiła na aukcję w pa-ryskim Domu Aukcyjnym – Hotel Drouot (5 maja 1982 r.), gdzie wystawiona przez anonimowego oferenta została sprzedana (na prawach pierwokupu) delegatowi fran-cuskiego rządu, i wreszcie opis wizyty zło-żonej przez dociekliwego badacza, piętna-ście lat później, w prywatnym atelier od-nalezionej przez niego ostatniej właści-cielki zabytku. Może więc już tylko krótki fragment przetłumaczonego na język pol-ski i przytoczonego w całości przez Wata
opisu maski z aukcyjnego katalogu: „Cho-pin zmarł w Paryżu w nocy z 16-go na 17-go października 1849 roku, 12 Place Vendome. Trzynastego stycznia 1850 roku, Miss Stir-ling, była uczennica i oddana przyjaciółka Chopina, pisała do siostry kompozytora, Lu-dwiki Jędrzejewicz, iż parę godzin po zgonie, Clésinger zdjął dwie formy twarzy w celu wy-konania masek pośmiertnych. Z pierwszej formy rzeźbiarz odlał maskę, którą zatrzy-mał dla siebie. Zachowała ona włoski z bro-dy zmarłego. Tę właśnie wzruszającą pamiąt-kę przedstawiamy na aukcji. Druga forma posłużyła Clésingerowi do wykonania ma-ski lekko podretuszowanej, aby wyidealizo-wać twarz zniekształconą nieco przez śmierć” (A. Wat, Chopin…, s. 7). W zakończeniu ar-tykułu Andrzej Wat napisał: „Moje trzymie-sięczne poszukiwania doprowadziły mnie do
10 |„Sprzedawcamasek”(„Przekupieńmasek”),rycinaprzedstawiającarzeźbęautorstwaZachariaszaAstrucanawystawieTZSPwWarszawiew1886r.
11 | ZachariaszAstruc,„Sprzedawcamasek”,1883,brąz,rzeźbawOgrodzieLuksemburskimwParyżu,fotografiawspółczesna
10 11
| Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 32
miejsca, w którym autentyczna maska po-śmiertna Fryderyka Chopina przechowywa-na jest w warunkach odpowiadających naj-bardziej rygorystycznym wymogom konser-wacji. Wiedziałem, iż stoję wreszcie u progu realizacji celu, jaki przyświecał mi od same-go początku: sprowadzenia jej do Polski. Dziś wszystko wskazuje, że ten cel bliski jest reali-zacji” (A. Wat, Chopin…, s. 10).
Cztery lata później starania te uwieńczo-ne zostały, co prawda, sukcesem, ale tylko połowicznym. „W poniedziałek, 22 września 2003 r. maska pośmiertna Fryderyka Chopi-na trafiła do zbiorów Muzeum Książąt Czar-toryskich w Krakowie – czytamy w internecie. Maska jest kopią naturalistycznej pośmiert-nej maski Chopina, jaką wykonał Jean Bap-tiste Clesinger tuż po śmierci kompozytora w 1849 r., i która do lat 50. XX w. znajdowała się w rodzinie Adama Mickiewicza. Włączono ją do zbiorów Narodowego Instytutu Frydery-ka Chopina, ale jako depozyt zasili stałą ga-lerię w Muzeum Książąt Czartoryskich, gdzie zgodnie z wolą ofiarodawców prezentowana będzie razem z innymi pamiątkami po wiel-kim kompozytorze. Oficjalnie laserową kopię maski przekazał w połowie kwietnia 2003 r. w Warszawie ministrowi kultury Waldemaro-wi Dąbrowskiemu szef resortu kultury Francji Jean-Jacques Aillagon” (http://muzyka.onet.pl/newsy/maska-posmiertna-fryderyka- -chopina-w-muzeum-czartoryskich/5s11n).
Powstaje pytanie: na ile batalia mająca na celu pozyskanie do polskich zbiorów orygi-nalnej maski pośmiertnej Chopina (nie tej rzeźbiarsko przetworzonej, wyidealizowa-nej, lecz tej naturalistycznej, z łoża boleści) jest wyjściem naprzeciw oczekiwaniom pol-skich badaczy i muzealników, na ile odbi-ciem naszych narodowych ambicji, a na ile odpowiedzią na potrzebę zaspokojenia zwy-czajnej ludzkiej ciekawości?
Chociaż tradycja utrwalania wizerunków zmarłych (w tym wykonywanie masek po-śmiertnych i odlewów dłoni) powoli odcho-dzi już do lamusa, to fascynacja nimi, szcze-gólnie wtedy, gdy są to wizerunki powszech-nie znanych historycznych postaci, utrzy-muje się od dawna na podobnym poziomie. Kto nie chciałby zobaczyć złożonej w gablo-cie któregoś z odwiedzanych muzeów ma-ski pośmiertnej cesarza Napoleona I, pre-zydenta Abrahama Lincolna czy wynalaz-cy Alfreda Nobla? Im bardziej realistyczna
(i autentyczna!) będzie to podobizna – tym lepiej. Do dziś fascynuje nas niezwykłe pod wieloma względami dzieło sztuki – brązo-wy odlew rzeźby „Sprzedawca masek” Za-chariasza Astruca, od ponad stu lat stojący w Ogrodzie Luksemburskim w Paryżu. Od-bija się w nim – niczym w zwierciadle – nie-zwykle żywa w XIX w., ale i nam nieobca, postawa uwielbienia dla nieżyjących już wy-bitnych osób, w tym wypadku dla przedsta-wicieli świata kultury.
Na temat dorobku artystycznego Astruca i jego słynnej rzeźby (pokazanej także w gip-sowej wersji na wystawie w warszawskiej „Za-chęcie” w 1886 r.) pisała Maria Szeliga: „Jed-ną z najlepszych jego prac jest rzeźba »Mar-chand de masques«, ciesząca się w Salonie r. 1882-go roku rzetelném powodzeniem. Por-trety znakomitych ludzi, obnoszone jako maski przez młodego przekupnia, o typie paryzkiego Gavroche’a, stanowią, pomimo greckiego prze-brania, to, co Francuzi zowią: »une actuali-té«, a odznaczają się wyborném wykonaniem. Wszystkie chwały, wszystkie rodzaje talentów mają tam swoich przedstawicieli. Oto wznie-siony ręką efeba jak pochodnia, wysoko ponad innych, książę poetów Wiktor Hugo – poniżej [Léon] Gambetta, [Charles] Gounod i wy-tworny pieśniarz Teodor de Banville, na pod-stawie zaś umieszczeni obok siebie: [Camil-le] Corot, [Alexandre] Dumas syn, [Hector] Berlioz, [ Jean-Baptiste] Carpeau, [ Jean-Bap-tiste] Faure, [Eugène] Delacroix, [Honoré] Balzac i Barbey d’Aurevilly – zatém malar-stwo, literatura, muzyka, śpiéw i rzeźba pod
12 | JanRyś,„MaskapośmiertnaStefanaŻeromskiegowykonanaprzezJanaAntoniegoBiernackiego”,1925,fotografia(wzbiorachBibliotekiNarodowej)
Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 | 33
wodzą poezji. Alegorya ta, oryginalna swoją współczesnością, odstępuje od wszelkiéj modły akademickiego pokroju, zawiérając niemniéj myśl szczytną: po swojemu pojęty pomnik na-rodowej chwały. I jako taki, utwór ten Astru-ca pozostanie na zawsze w muzeach (obecnie przez rząd Francuzki w podwójnym odlewie zakupiony” (M. Szeliga, Zachariasz Astruc, „Tygodnik Ilustrowany”, nr 187 z 31 lipca 1886, s. 73). Dziś rzeźba z Ogrodu Luksem-burskiego pozbawiona jest trzech łatwych do skradzenia masek (tej trzymanej przez chłopca w prawej dłoni i dwóch innych, zwi-sających na przedramieniu tej samej ręki), ale mimo to – prezentuje się znakomicie.
Tymczasem w Polsce, za każdym razem, kiedy tylko na rynku antykwarycznym po-jawia się kolejna gipsowa maska pośmiertna marszałka Józefa Piłsudskiego, wśród uczest-ników i obserwatorów aukcji daje się za-uważyć pewne poruszenie. Czyżby – wbrew ogólnie znanym przekazom – w rzeczywi-stości było takich masek aż tak wiele?
Rąbka tajemnicy w tej sprawie uchylił przed laty, nieżyjący już dzisiaj, warszawski sztukator Stanisław Jankowski syn, którego ojciec – jak to opisał autor artykułu opubli-kowanego w jednym z przedwojennych cza-sopism – „został w pamiętną noc wezwany do Belwederu dla sporządzenia maski pośmiert-nej i przekazania potomności po wieczne czasy zastygłych rysów Tego, którego serce przestało
bić dla Wolności, dla Prawdy, dla Polski” (Jed-na z czterech autentycznych masek pośmiert-nych Marszałka Józefa Piłsudskiego darem dla Legii Inwalidów, „Front Inwalidzki”, nr 8-9, 1938, s. 11-12). Odlew maski Piłsudskiego oraz buławę marszałkowską (także odlaną w gipsie) Stanisław Jankowski ojciec przeka-zał Legii Inwalidów Wojennych Wojsk Pol-skich im. gen. Józefa Sowińskiego wraz z li-stem, w którym czytamy m.in.: „Pośmiert-ną maskę wykonałem w Belwederze w dniu śmierci Marszałka, tj. 12 maja 1935 roku, między godziną 2 a 4 w nocy, zaś odlew bu-ławy marszałkowskiej wykonałem we własnej pracowni”. Przy czym, z odredakcyjnego ko-mentarza dowiadujemy się jeszcze, że w ten sposób „Zarząd Główny wszedł w posiada-nie jednego z czterech autentycznych odlewów maski pośmiertnej Pierwszego Marszałka Pol-ski Józefa Piłsudskiego, odlewów – które wyko-nał na zlecenie prof. [ Jana] Szczepkowskiego inw[alida] Stanisław Jankowski”.
„ – I taka jest prawda – wspominał, dopy-tywany o liczbę wszystkich masek pośmiert-nych marszałka Stanisław Jankowski syn. Przed wojną było ich piętnaście, może dwa-dzieścia. Ale nie więcej. A już w czasie niemiec-kiej okupacji była przechowywana tylko forma. Zresztą nie tylko forma na maskę, ale także na buławę. Po wojnie i ojciec, i ja robiliśmy kolej-ne odlewy (jedną z takich masek miał na przy-kład u siebie Karny). Ale te, dla wtajemniczo-nych, łatwe były do odróżnienia, bo używa-ło się do nich innego gipsu. […] Natomiast ile ich było – trudno dziś powiedzieć” (Wojciech Przybyszewski, Olga Niewska. Piękno za kur-tyną zapomnienia, Poznań 2001, s. 214).
„– Nie jedną, ale kilka. Karny samodziel-nie wykonywał ich repetycje – prostuje wypo-wiedź sztukatora Ryszard Saciuk, kierownik Muzeum Rzeźby Alfonsa Karnego (Oddział Muzeum Podlaskiego) w Białymstoku. I do-daje: „Każdy kto odwiedzi nasze muzeum zo-baczy znajdującą się w nim niezwykłą kolekcję. To stworzona przez rzeźbiarza kolekcja masek pośmiertnych, jeszcze w latach siedemdziesią-tych XX w. eksponowana w pracowni artysty przy ul. Wiejskiej w Warszawie. W muzeum jest ona prezentowana w dwóch grupach: repe-tycji historycznych oraz dzieł Alfonsa Karne-go, które artysta wykonał po zakończeniu dru-giej wojny światowej. To wtedy zaczął on two-rzyć maski pośmiertne, traktując to jako swój obowiązek upamiętnienia wybitnych twórców
13 | StanisławJankowskiojciec przekazuje w darze LegiiInwalidówWojennychWojskPolskichpośmiertnąmaskęJózefaPiłsudskiegoigipsowyodlewbuławymarszałkowskiej,1938,fotografiaz1938r.
| Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 34
kultury. Obok masek »Voltaira«, Frydery-ka Chopina, Lwa Tołstoja, Maksyma Gorkie-go czy »Dziewczyny z Sekwany«, utrwalo-nych w gipsie, eksponowane są dzieła wykona-ne w brązie. Są to maski profesorów Karnego: Stanisława Noakowskiego i Tadeusza Breyera oraz przyjaciół: Konstantego Ildefonsa Gał-czyńskiego, Władysława Broniewskiego, Julia-na Tuwima, Leona Kruczkowskiego, Leona Schillera, Krzysztofa Opalińskiego i Leopolda Staffa”.
Mamy więc i w Polsce takie szczególne miejsce pamięci, za jakie we Francji ucho-dzi słynna rzeźba Astruca z Ogrodu Luk-semburskiego. Czy jednak przypisując obu tym miejscom takie właśnie znaczenie, tra-dycję wykonywania masek pośmiertnych lub ich rzeźbiarskich odpowiedników należy już uznać za rozdział definitywnie zamknię-ty w naszej kulturze? Chyba nie. Wydaje się temu przeczyć choćby decyzja, dla wielu za-skakująca, Jerzego Giedroycia (1906-2000), wybitnego polskiego humanisty (wydawcy, publicysty, polityka i działacza emigracyjne-go), o którym Jan Nowak-Jeziorański tak wy-raził się w pośmiertnym wspomnieniu: „Od-szedł ostatni obywatel Rzeczypospolitej Oboj-ga Narodów, Polak i Litwin w mickiewiczow-skim tego słowa znaczeniu, a raczej Rzeczy-pospolitej złączonej wspólną przeszłością Po-laków, Litwinów, Ukraińców i Białorusinów” (Xiążę Redaktorów. Wspominają go […], „Ga-zeta Wyborcza”, nr 217, 2000, s. 11). Pisała o tym geście Iwona Hofman: „Trwały i oczy-wisty związek z Litwą, być może nieco skry-wany przez chłodnego z usposobienia, racjo-nalnego Redaktora, pielęgnowany był w głębi jego duszy, o czym świadczą dwa symboliczne fakty. Pierwszy to ten, iż z woli Jerzego Gie-droycia, wykonawcy testamentu: Zofia Hertz i Henryk Giedroyć przekazali jego prywat-ny księgozbiór do Biblioteki Narodowej Bia-łorusi w Mińsku, dawniej Litewskim. Dru-gi – ma wymowę wzruszającą. Oto bowiem Michał Giedroyć, badacz dziejów, reprezen-tujący amerykańskie środowisko uniwersytec-kie, autor m.in. »Zeszytów Historycznych«, przewiózł z Mai sons-Laffitte do Wilna dwie z trzech wykonanych [w brązie – WP] masek pośmiertnych Redaktora (pierwsza »czuwa« w gabinecie domu »Kultury«). Jerzy Giedroyć przeznaczył je dla nowego muzeum w Widzi-niszkach, niedaleko Giedrojci, oraz dla byłej katedry historycznej diecezji żmudzkiej pod
wezwaniem śś. Piotra i Pawła w Worni (dzi-siaj kościół parafialny), gdzie została złożona w tzw. Krypcie Giedroyciowskiej” (I. Hofman, Litewskie wątki w życiu i programie politycz-nym Jerzego Giedroycia, [w:] „Polityka i Spo-łeczeństwo”, nr 1, 2004, s. 168).
Być może wiek XXI przyniesie nam jesz-cze inne, równie zaskakujące informacje o cią-gle żywej tradycji wykonywania masek po-śmiertnych wybitnych obywateli tego świata.
Wojciech Przybyszewski
Pani Magdalenie Bral i Panu Leszkowi Nowaliń-skiemu z Muzeum Romantyzmu w Opinogórze, a także Panom Andrzejowi Kuźmie z Muzeum Re-gionalnego w Złotym Potoku i Ryszardowi Saciu-kowi z Muzeum Rzeźby Alfonsa Karnego w Bia-łymstoku – serdecznie dziękuję za pomoc w ze-braniu materiałów ilustracyjnych do artykułu oraz konsultacje dotyczące związanych z jego tematem zabytków znajdujących się w wymienionych mu-zeach.
14 | KolekcjamasekAlfonsaKarnegowekspozycjiMuzeumRzeźbyAlfonsaKarnego(OddziałMuzeumPodlaskiego)wBiałymstoku,fotografiaz2015r.
(ilustracje: 1 – wg A. Pieńkos, „O pierwiastku szkicowym w sztuce. Przykład Hodlera”, [w:] „Projekt – szkic – bozzetto. Materiały Seminarium Metodologicznego Stowarzyszenia Historyków Sztuki, Nieborów, 22-24 czerwca 1989”, Warszawa 1993, s. 25, il. 3; 2 – wg „Tygodnik Ilustrowany”, nr 2 z 5 sierpnia 1876, s. 81; 4, 8, 9, 10, 12 – z cyfrowego archiwum Biblioteki Narodowej Polona.pl; 6 – wg „Kłosy”, nr 501 z 4 lutego 1875 r., s. 72; 7 – wg „Tygodnik Ilustrowany”, nr 39 z 28 września 1907 r., s. 796; 13 – wg „Front Inwalidzki”, nr 8-9, 1938, s. 11; 14 – zdjęcia ze zbiorów Muzeum Podlaskiego w Białymstoku, fot. Anna Sierko)
Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 | 35
Secesja w muzeach.............................................................................................................................................
Sztuka secesji, odrzucona na wiele dziesięcioleci, zaczęła wracać do łask w latach sześć-dziesiątych ubiegłego wie-
ku, ale szczególnego impetu proces ten nabrał na początku XXI w. Sta-ło się tak m.in. za przyczyną Rése-au Art Nouveau Network, powsta-łej w 1999 r. w Brukseli organizacji, zrzeszającej miasta szczególnie boga-te w secesyjną architekturę. Zdecy-dowały się one współdziałać w zakre-sie badania, ochrony i eksponowania secesyjnego dziedzictwa. Obecnie do Réseau Art Nouveau Network należy 21 miast. W 2014 r. została ona wpi-sana w poczet szlaków kulturowych, objętych patronatem przez Radę Eu-ropy. W 2000 r. w Barcelonie powsta-ła Ruta Europea del Modernisme/Art Nouveau European Route – organi-zacja o podobnych celach co działa-jąca w Brukseli Réseau Art Nouve-au Network. Jej członkami są wła-dze samorządowe, instytucje kultu-ry, fundacje itp. mające związek z se-cesyjnym dziedzictwem. Wśród wy-mienionych na stronie internetowej szlaku 72 zrzeszonych miast aż 23 to miasta katalońskie. Ruta Europea del Modernisme organizuje kongresy na-ukowe, wydaje czasopismo poświęco-ne zjawiskom artystycznym przełomu wieków. Dzięki wytworzonej przez obie organizacje sprzyjającej atmosfe-rze w Brukseli, Barcelonie, Rydze czy Ålesund powstały muzea secesji. Jest też spora grupa tak sprofilowanych muzeów o historii dłuższej niż dzieje tych organizacji.
Bruksela – siedziba Réseau Art Nouveau Network, choć uważana za stolicę secesji, dopiero od niedawna może poszczycić się posiadaniem po-święconego jej muzeum. Otwarte zo-stało w 2013 r. w obrębie komplek-su królewskich muzeów sztuki pod nazwą Musée Fin-de-Siècle Museum
i prezentuje prace zarówno belgij-skich, jak i francuskich artystów dzia-łających około 1900 r. Układ ekspo-zycji jest tematyczny. Art Nouveau jest pokazywana wśród innych zja-wisk artystycznych tego okresu: re-alizmu, symbolizmu, impresjonizmu, neoimpresjonizmu, postimpresjoni-zmu, sztuki operowej, początków fo-tografii i kina. Jeden z tematów pre-zentacji dotyczy brukselskiej architek-tury secesyjnej i jej twórców: Victo-ra Horty, Henry’ego van de Veldego, Paula Hankara, Paula Saintenoya i in-nych. Wizualizacje 3D ukazują z ze-wnątrz i od wewnątrz sześć secesyj-nych obiektów: nieistniejące budow-le Horty – Maison du Peuple i Hôtel Aubecq, także nieistniejącą willę
Fernanda Khnopffa, willę Bloemen-werf, Hôtel Ciamberlani i dom han-dlowy Old England. Sercem muzeum jest kolekcja sztuki secesyjnej zgroma-dzona przez arystokratyczną rodzinę Gillion Crowet, a w niej obrazy, rzeź-by, rzemiosło artystyczne – dzieła Fer-nanda Khnopffa, Philippe’a Wolfer-sa, Emile’a Gallé, Louisa Majorelle’a, Alfonsa Muchy.
Prywatną kolekcję malarstwa, rzeźby i rzemiosła mieści też otwar-te w 2010 r. w Barcelonie Museu del Modernisme Català, poświęcone ka-talońskiej odmianie secesji, która tutaj nazywa się modernisme. Ma ono sie-dzibę w secesyjnym budynku z 1904 r. autorstwa Enrica Sagniera, jedne-go z najpłodniejszych architektów
Muzea secesji w internecie
...................................
1 | HortaMuseum–domwłasnyipracowniaarchitektaprzyrueAméricainewBrukseli
2 | SypialniazaprojektowanaprzezLouisaMajorelle’a,Muséedel’ÉcoledeNancy
3 | JadalniawMuzeumMazowieckimwPłocku
1
| Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 36
w obecnej postaci powstało w 1964 r., a że początki jego kolekcji sięgają roku 1900, należy do muzeów o wyjątko-wo długiej historii. Mieści się w domu należącym niegdyś do Eugène’a Cor-bina, najważniejszego mecenasa twór-ców ze szkoły Nancy i kolekcjonera ich dzieł. Ekspozycja muzealna obej-muje dzieła francuskiej Art Nouveau, umieszczone w przestrzeni zaaran-żowanej tak, by oddawała atmosferę fin de siecle’u. W zbiorach muzeum są m.in. szkła Émile’a Gallé i Antoni-na Dauma, meble Louisa Majorelle’a, witraże Jacques’a Grübera i inspirowa-ne sztuką japońską dekoracje Victora
Prouvé. Muzeum organizuje wystawy czasowe i prowadzi działalność wy-dawniczą. Udostępnia też trasy space-rów po mieście szlakiem architektury secesyjnej.
Bröhan Museum w Berlinie re-klamuje się jako muzeum secesji, art déco i funkcjonalizmu. W swej obec-nej siedzibie, w obrębie kompleksu pałacowego w Charlottenburgu, mie-ści się od 1983 r.; od 1994 r. jest mu-zeum państwowym. Posiada zbiory kolekcjonera Karla H. Bröhana, obej-mujące rzemiosło artystyczne i ma-larstwo z lat 1889-1939. Secesyjne obiekty ze szkła, ceramiki, porcela-ny, srebra i metalu, zestawione z me-blami, dywanami, lampami, grafika-mi oraz obrazami, reprezentują za-równo niemiecką odmianę stylu, jak i belgijską czy francuską. Są tu dzie-ła Emille’a Gallé, Hectora Guimarda, Louisa Majorelle’a, Henry’ego van de Veldego, a także artystów z kręgu Arts and Crafts oraz Warsztatów Wiedeń-skich (Wiener Werkstätte). Nadzwy-czaj bogate są muzealne zbiory porce-lany z manufaktur w Berlinie, Kopen-hadze, Miśni, Nymphenburgu, Sèvres oraz wytwórni Rörstrand.
Museo Art Nouveau y Art Déco w Salamance mieści się we wzniesio-nym w latach 1905-1906 secesyjnym pałacu miejskim, zwanym od nazwi-ska pierwszego właściciela Casa Lis. Od 1995 r. eksponuje zbiory Manuela Ramosa Andrade, antykwariusza i ko-lekcjonera, którymi opiekuje się fun-dacja jego imienia. Obejmują one se-cesyjne szkła z fabryk Loetz, Králik, Pallme-König oraz z École de Nan-cy: Émile’a Gallé, braci Daum i Paula Nicolasa, ceramikę Rosenthala, Royal Copenhagen, meble Louisa Majorel-le’a, Joana Busquets’a i Gaspara Ho-mara. Znacząca jest kolekcja biżute-rii i innych akcesoriów: medalionów, broszek, kolczyków i wisiorków, szpi-lek do kapeluszy, zegarków. Szczegól-ne miejsce w muzeum zajmują por-celanowe dziewiętnastowieczne lalki oraz wykonane techniką chryzelefan-tyny figurki autorstwa Demetre Chi-parusa i Ferdinanda Preissa. Jest to największy na świecie zbiór tego ro-dzaju przedmiotów. Oprócz sztuki
katalońskich przełomu wieków. Pre-zentowane zbiory antykwariuszy Fer-nanda Pinós i Maríi Guirao obejmu-ją m.in. meble Joana Busquets’a, rzeź-by Josepa Llimony, malarstwo Ramó-na Casasa, Joaquina Mira, Santiago Rusiñola. Wśród ponad 40 kataloń-skich artystów, których prace moż-na oglądać w muzeum, jest oczywiście również największy z nich – Antoni Gaudí, architekt, ale i projektant ele-mentów wystroju wnętrz.
Za sprawą grupy artystycznej Éco-le de Nancy jednym z ważniejszych ośrodków secesji w Europie było Nancy. Musée de l’École de Nancy
2
3
Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 | 37
dekoracyjnej muzeum posiada też ob-razy artystów hiszpańskich przełomu wieków.
Prywatną kolekcję sztuki secesyj-nej znanego kreatora mody Pierre’a Cardina można oglądać w paryskim Musée Art Nouveau „1900 Collec-tion”, znajdującym się nad słynną po-nadstuletnią restauracją Maxim’s, tak-że należącą do Cardina. W nawiąza-niu do klimatu belle époque organi-zowane są w niej wieczory kabareto-we. Wnętrze restauracji samo w sobie jest zabytkiem Art Nouveau. Zgroma-dzone przez Cardina meble projektu Majorelle’a, lampy Tiffany’ego, szkła Gallé, ceramika braci Massier zajmu-ją 12 pokoi na trzech piętrach kamie-nicy. Część eksponatów umieszczo-no w gablotach, a część tworzy aparta-ment luksusowej kurtyzany.
Zaaranżowane wnętrza mieszczań-skie stanowią ekspozycję Muzeum Mazowieckiego w Płocku, powszech-nie nazywanego muzeum secesji, choć sztuka przełomu XIX i XX w. nie jest jedynym przedmiotem jego działalno-ści. Sztuka secesyjna stała się jednym z priorytetów muzeum po cieszącej się wielką popularnością wystawie czaso-wej „Secesja w Polsce”, zorganizowanej w 1967 r. Od 1973 r. zbiory prezen-towano w Zamku Książąt Mazowiec-kich, a w 2005 r. umieszczono je w od-restaurowanej kamienicy, która stano-wi raczej odosobniony przykład archi-tektury secesyjnej w mieście. Powstały
wnętrza mieszczańskiego domu: ja-dalnia, pokój stołowy, biblioteka, sy-pialnia, salon, buduar, gabinet, pokój dziecięcy. Oddzielne sale zajmują ga-leria malarstwa i rzeźby, kolekcja szkła i ceramiki oraz biżuterii, medalierstwa i wyrobów z metalu. Część prezen-towanych przedmiotów pochodzi ze sławnych polskich i obcych wytwórni rzemiosła artystycznego, część to dzie-ła artystów młodopolskich.
Podobny charakter ma Rīgas Jūgendstila Muzejs w Rydze, które powstało w 2009 r. Mieści się w se-cesyjnej kamienicy zaprojektowanej w 1903 r. przez znanego łotewskiego architekta tego okresu, Konstantīnsa Pēkšēnsa, we współpracy z Eižensem
Laube. Budynek ma wspaniałą spi-ralną klatkę schodową, ozdobioną se-cesyjną ornamentalną polichromią przez Janisa Rozentālsa. Zanim stał się siedzibą muzeum, odrestaurowa-no oryginalne dekoracje ścienne i su-fitowe (kolorystykę ścian, floralne fry-zy, polichromie, stiuki) oraz inne ele-menty wyposażenia wnętrz – parkie-ty, kafelki, stolarkę, witraże, piece, to-aletę. W pomieszczeniach zaaranżo-wano mieszkanie z początku XX w. – salon, sypialnię, kuchnię, pokój ko-minkowy, jadalnię, gabinet, łazien-kę. Muzeum działa w ramach Rīgas Jūgendstila Centrs, którego celem jest popularyzacja secesyjnego dziedzic-twa kulturowego – wyjątkowo boga-tego w Rydze – przez organizację im-prez, wystaw, wytyczenie szlaków ar-chitektury secesyjnej w mieście.
W norweskim Ålesund popula-ryzacją zabytków secesyjnych zajmu-je się, jak w Rydze, centrum informa-cyjne – Jugendstilsenteret, powsta-łe w 2003 r. Zajmuje ono budynek dawnej apteki z 1907 r., którego au-torem jest Hagbart Schytte-Berg, ar-chitekt najważniejszych secesyjnych obiektów w mieście. Wewnątrz zacho-wało się i zostało odrestaurowanych wiele elementów oryginalnego wy-stroju, zaprojektowanych także przez Schytte-Berga, z wykorzystaniem tra-dycyjnej ornamentyki norweskiej. Oprócz wnętrz ekspozycja obejmu-je przedmioty secesyjnego rzemiosła
4
5
| Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 38
zniszczony w latach sześćdziesią-tych XX w. W 1981 r. wnętrza urzą-dzono pochodzącymi z niego sprzę-tami, zaprojektowanymi przez Mac-kintosha i jego żonę, Margaret Mac-donald. Dom jest częścią uniwersy-teckiego kompleksu muzeów – Hun-terian Museum and Art Gallery. Mu-zeów doczekali się też inni artyści tworzący w duchu secesji. W Pradze
znajduje się Muchovo Muzeum, czyli muzeum Alfonsa Muchy. Ekspozycja obejmuje projekty plakatów i książek, szkice i obrazy artysty. Zaaranżowano jego paryską pracownię; pokazywane są prywatne fotografie oraz film do-kumentalny. Ważna postać fińskiej se-cesji, Akseli Gallen-Kallela, ma swo-je muzeum w Espoo, niedaleko Hel-sinek.
norweskiego oraz pokazy multime-dialne, dotyczące m.in. odbudowy miasta w stylu secesyjnym po wielkim pożarze z 1904 r. Przy centrum działa archiwum i biblioteka.
W miastach z licznymi przykłada-mi secesyjnej zabudowy dostępne do zwiedzania są przekształcone w mu-zea oryginalne secesyjne wnętrza. W Brukseli są to dom własny i pracow-nia Victora Horty, Maison Autrique – pierwszy dom zaprojektowany przez tego architekta w stylu secesyjnym oraz dom własny architekta Paula Cauchie. Podobnie w Barcelonie funkcje muze-alne pełnią niektóre budynki zaprojek-towane przez Gaudíego, w szczególno-ści Palau Güell, Casa Milà czy Casa Ba-tlló. W Nancy można zwiedzić dom własny Louisa Majorelle’a, projektan-ta mebli, lamp, zegarów. W domu tym, wzniesionym w latach 1901-1902 we-dług projektu paryskiego architekta Henri Sauvage’a, są wnętrza autorstwa właściciela domu oraz innych artystów francuskiej Art Nouveau.
W Glasgow, aby promować do-konania Charlesa Renniego Mac-kintosha, odbudowano jego dom,
............................................
4 | KlatkaschodowawkamienicymieszczącejRīgasJūgendstilaMuzejswRydze
5 | JednozwnętrzwCasaMilàGaudÍego w Barcelonie
6 | KompletmebliprojektuHenry’egovandeVeldegowDesignMuseumGentwGandawie
7 | SalonjubilerskizaprojektowanyprzezAlfonsaMuchę,MuséeCarnavaletwParyżu
(zdjęcia: 1, 3, 4, 6 – Piotr Strasz, 5 – Barbara Andrzejewska)
7
6
Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 | 39
.........................................................................................................................................
Spore zbiory dzieł sztuki sece-syjnej mają też duże muzea rzemio-sła. Warto wymienić Victoria and Al-bert Museum w Londynie, Design Museum Gent w Gandawie, MAK (Museum für angewandte Kunst) w Wiedniu oraz Iparművészeti Múzeum w Budapeszcie. W MAK-u wiele miejsca poświęcono Josefo-wi Hoffmannowi, Kolomanowi Mo-serowi i Warsztatom Wiedeńskim, a w Design Museum Gent – wielkie-mu Belgowi Henry’emu van de Vel-demu i rzemiosłu niderlandzkiemu. W Wiedniu oprócz MAK-u dzieła se-cesji wiedeńskiej eksponuje Leopold Museum. Także paryskie Musée d’Or-say i Musée Carnavalet mają ekspozy-cje sztuki secesyjnej. W Musée Car-navalet jest to spektakularne wnętrze sklepu jubilera Georges’a Fouquet, za-projektowane przez Alfonsa Muchę w 1900 r., a w Musée d’Orsay – dzieła
W wieku XVIII świet-ność stołeczno-kró-lewskiego Krakowa należała już do prze-
szłości. Wojny, klęski żywiołowe oraz towarzyszące im epidemie spowodo-wały wyludnienie miasta i zuboży-ły jego mieszkańców. Niejako sym-bolem tego upadku był zanik trady-cji królewskich koronacji na Wawe-lu – spośród trzech polskich monar-chów odbywających ową ceremonię w XVIII w. koronował się w Krako-wie tylko jeden. Od wizyty w nadal formalnej stolicy Królestwa Polskiego nie rozpoczął swych rządów również ostatni polski władca – Stanisław Au-gust Poniatowski. Sejm Rzeczypospo-litej uznał bowiem, że „nadpustosza-łość zamku krakowskiego i inne ważne przyczyny” nie pozwalają na koronację na Wawelu i zarządził ją w Warszawie. Stanisław August zawitał do Krakowa dopiero po 23 latach od swej elekcji − w 1787 r., w drodze powrotnej z Ukra-iny, dokąd udał się na spotkanie z ro-syjską carycą Katarzyną II oraz cesa-rzem rzymskim narodu niemieckiego Józefem II. Monarsze odwiedziny sta-ły się dla Krakowa czasem chwilowego ożywienia i przypomnienia jego daw-nej królewskiej świetności.
Stanisław August przebywał w podwawelskim grodzie równo dwa tygodnie − od 16 do 29 czerwca. Od-był wówczas tradycyjną procesję eks-piacyjną królów polskich z Wawelu na Skałkę do grobu św. Stanisława, da-jąc w ten sposób chociaż częściowe za-dośćuczynienie za nieodbytą w Kra-kowie koronację. Wiele uwagi po-święcił monarcha zwiedzaniu Wawe-lu – zarówno zamku, jak i katedry. Wy-brał wtedy − w krypcie św. Leonarda − miejsce na swój przyszły grobowiec (w którym ostatecznie nigdy nie spo-czął). Sporo miejsca w bogatym pro-gramie królewskiej wizyty zajęła odra-dzająca się − pod nadzorem Komisji Edukacji Narodowej − Akademia Kra-kowska. Według relacji przebywające-go u boku Stanisława Augusta biskupa Adama Naruszewicza „Dnia 19 czerw-ca we wtorek […] udał się Król Jegomość około godziny 5 do Akademii, gdzie w sali wielkiej, Jagiellońską nazwanej,
Od 7 do 9 października 2015 r. w Centrum Targowo-Kongresowym MT Pol-ska w Warszawie odbędzie się trzecia edycja Targów Dziedzictwo, poświęco-nych wyposażeniu i usługom dla archiwów, bibliotek i muzeów. Od 2014 r. do dotychczasowej problematyki Targów dodano sektor ochrony i konserwacji zabytków, dzięki czemu jest to jedyne w Polsce wydarzenie obejmujące kom-pleksowo wszystkie wymienione dziedziny. W 2015 r. ponownie Targi będą składać się z części wystawowej oraz konferencyjnej, obejmującej najważ-niejsze i nowe zagadnienia związane z tematyką ochrony, konserwacji, wy-posażenia, usług i programów komputerowych, zarządzania dokumentacją, jak również z pokrewnymi działami, umożliwiając implementację nowych roz-wiązań i usług oraz usprawniając współpracę i wymianę doświadczeń.
Podczas Targów obradować będzie m.in. II Kongres Konserwatorów Pol-skich. Odbędą się także Ogólnopolskie Dni Konserwatorskie (ODK), pomy-ślane jako miejsce spotkania ekspertów ze środowiska konserwatorskiego. Pierwsza sesja ODK dotyczyć będzie roli służb konserwatorskich w utrzyma-niu zasobów dziedzictwa kulturowego i ich integracji ze współczesną prze-strzenią egzystencjalną oraz nowej sztuki w kontekście przeszłości (sekcja IV). Podczas kolejnej sesji prelegenci odniosą się m.in. do problematyki po-wszechnej edukacji, kształcenia zawodowego oraz znaczenia turystyki kultu-rowej i zadań, jakie stoją przed instytucjami kultury (sekcja V). Ostatnia sesja będzie poświęcona zastosowaniu innowacyjnych technik i technologii w ba-daniach, dokumentacji i konserwacji zabytków, a także w upowszechnianiu wiedzy na ich temat (sekcja VI).
Więcej informacji na temat tegorocznych Targów Dziedzictwo można zna-leźć na stronie www.targidziedzictwo.pl.
TargiDziedzictwo2015
francuskiej Art Nouveau, niemieckie-go Jugendstilu, szkockiej odmiany se-cesji spod znaku Charlesa Renniego Mackintosha oraz inspirowanej nią secesji wiedeńskiej.
Izabella Strasz
Adresy internetowe muzeów wymienionych w artykule: www.fin-de-siecle-museum.be;www.mmcat.cat; www.ecole-de-nancy.com; www.broehan-museum.de; www.museocasalis.org; www.maxims-de-paris.com/fr/le-musee; www.muzeumplock.art.pl;www.jugendstils.riga.lv/lat/muzejs; www.jugendstilsenteret.no; www.hortamuseum.be; www.autrique.be; www.cauchie.be; www.palauguell.cat; www.lapedrera.com; www.gla.ac.uk/hunterian/collections/permanentdisplays/themackintoshhouse; www.mucha.cz; www.gallen-kallela.fi
znalazłszy licznie zgromadzone damy i kawalerów, gdy usiadł na przygoto-wanym majestacie, był witany od JPa-na Oraczewskiego, rektora tejże Aka-demii. Słuchał potem dysertacji akade-mickiej o historii kościelnej polskiej wie-ku XV, po której udawszy się do biblio-teki, bawił się tam około 2 godzin, już oglądaniem portretów w niej znajdują-cych się, już przepatrywaniem rzadkich dla swojej starożytności manuskryptów”.
W murach Akademii, a ściślej Colle-gium Maius zagościł król jeszcze dwu-krotnie podczas wizyty w dniach 25 i 27 czerwca. „Po tych wszystkich do-świadczeniach, okazawszy Najjaśniej-szy Pan ukontentowanie, na dopełnie-nie łaski swojej Pańskiej akta tejże Aka-demii podpisem ręki własnej zaszczy-cił”, tj. dokonał wpisu w księdze pa-miątkowej uniwersytetu (Kraków za
Stanisława Augusta w relacjach F. Li-chockiego, A. Naruszewicza i J. F. Zöl-lnera, wstęp i oprac. Izabela Kleszczo-wa, Kraków 1979, s. 76-78, 95).
Stanisław August dał się już uprzednio poznać jako dobroczyń-ca krakowskiej Alma Mater – dzięki przychylności monarchy udało się po-większyć uposażenie Akademii o ma-jątki klasztoru bożogrobców w Mie-chowie oraz podkrakowską wieś Łob-
zów wraz z ogrodem, z dochodem rocznym 2688 zł. Na pamiątkę wizy-ty króla na uniwersytecie wmurowano (zapewne jeszcze w tym samym roku) w ścianę dziedzińca Collegium Maius – na wysokości pierwszego piętra, nad wejściem do dawnej Sali Jagiellońskiej (dziś auli uniwersyteckiej) − wykona-ną z czarnego marmuru, prostą w for-mie tablicę z majuskulną inskrypcją w języku łacińskim:
„KALENDAE JULIAE / QUEIS / STA-NISLAUS AUGUSTUS / REX SAPIENS / OB CIVIUM INSTITUTIONEM IN PARTEM REI PUBLICAE PRIMUM AD-SUMPTAM / A XII VIRUM COLLEGIO
Pamiątka odwiedzin królewskich w Krakowie
.........................................................................................................................................
Wokół jednego zabytku
FELICITER CURATAM ET GENTI PERPETUO SALUTAREM / POTISSI-MUM PATER PATRIAE / ANNO RE-GNI SUI XXIII / PRINCIPIS REGNI LY-CAEI VOTA CLEMENTISSIME EXCE-PIT / STUDIA ET MONUMENTA CON-SPEXIT / NOMENQUE SUUM AUGU-STUM HEIC AETERNUM RELIQU-IT / COAEVIS POSTERISQUE ACADE-MICIS / FERIAE LUDIQUE LITTERA-RII SUNTO / ET AUGUSTALES DICUN-TOR” (Dnia pierwszego lipca, / w któ-rym / Stanisław August / król mądry / na okoliczność ustanowienia po raz pierwszy instytucji obywatelskiej po-wołanej dla dobra Rzeczypospolitej, / przez kolegium 12 mężów pomyśl-nie rządzonej i dla narodu po wiecz-ne czasy zbawiennej, / potężny Ojciec Ojczyzny / w 23 roku swego panowa-nia / z wielką łaskawością przychylił się do życzeń Głównej Szkoły Króle-stwa, / obejrzał zajęcia i budynki uni-wersyteckie, / pozostawiając tu na wieki swe dostojne imię / współcze-snym i późniejszym członkom Aka-demii. / Niech trwają świąteczne za-bawy / i niech noszą nazwę Augusta-les) (tłum. wg Krzysztof Stopka, Fun-datorzy, mecenasi i nadania dla Uni-wersytetu Krakowskiego w okresie sta-ropolskim, http://www.dotknijkultu-ry.pl/images/pdf/fundatorzy_mece-nasi_i_nadania_dla_uk.pdf ).
Doskonale zachowana płyta Sta-nisława Augusta jest zabytkiem szcze-gólnym z dwóch powodów: utrwa-la pamięć o ostatniej wizycie władcy Rzeczypospolitej Obojga Narodów w Krakowie oraz stanowi jedyną pa-miątkę tychże odwiedzin dostrzegal-ną w architekturze miasta.
Arkadiusz Malejka
| Tablicaupamiętniającawizytękrólapolskiegow Krakowie
(fot. Arkadiusz Malejka)
...............................................................................
Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 | 41
Portret hrabiego Stanisława Wodzickiego
.........................................................................................................................................
W tym roku przypa-da dwusetna roczni-ca powstania Wolne-go Miasta Krakowa
mocą decyzji kongresu wiedeńskie-go. W powszechnym odczuciu po-nad stuletnie rozbiory, kładące kres polskiej państwowości, zakończyły się z końcem pierwszej wojny światowej. Niewielu uzmysławia sobie, że w tym właśnie okresie istniało przez ponad 30 lat niewielkie państwo z urzędo-wym językiem polskim, własną kon-stytucją, herbem, flagą i odrębną mo-netą (krakowski złoty), które na do-datek w monarchicznej Europie było republiką. Na losy Wolnego Miasta Krakowa w dużej mierze wpłynął hra-bia Stanisław Wodzicki, który nim rządził przez ponad piętnaście lat. W zbiorach Muzeum Historycznego Miasta Krakowa znajduje się portret tego pierwszego prezesa Senatu Rzą-dzącego Wolnego Miasta Krakowa. Jest to obraz olejny, o wymiarach 93 x 86 cm, namalowany w 1817 r. przez Józefa Brodowskiego (1781-1853), znanego portrecistę, cenionego ry-sownika zabytków architektury Kra-kowa, jeden z dwóch zachowanych portretów Wodzickiego pędzla tego artysty.
Postać portretowana została ujęta w trzech czwartych na wprost, w po-zycji siedzącej, z ręką wspartą o sto-lik, w ozdobnym mundurze senatora Wolnego Miasta Krakowa, ze złotymi epoletami, ze wstęgą i gwiazdą Orde-ru Świętego Stanisława. Przenikliwe spojrzenie czarnych oczu, wysunię-ta dolna warga, zaciśnięte usta świad-czą o stanowczości i energii dostoj-nika. Portret jest repliką wizerunku
znajdującego się w zbiorach Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego, który wykonany został do sali posiedzeń se-natu krakowskiego w 1817 r. Mundur senatorski na wizerunku w zbiorach Muzeum Historycznego Miasta Kra-kowa jest bardziej ozdobny, przód de-korowany złoconym, wypukłym ha-ftem. Brak na nim płaszcza. Na od-wrocie obrazu znajduje się napis: „Stanisław Hrabia / Wodzicki Pre-zes senatu / Wolnego Miasta Krakowa / Józef Brodowski / pinx.1817”. Por-tret ten prawdopodobnie wisiał w ba-wialni w dworku na Wesołej znane-go krakowskiego lekarza, prof. Józefa Brodowicza (1790-1885). Wiadomo, że nieco mniejszych rozmiarów por-tret był w posiadaniu samego Wodzic-kiego i zapewne dekorował prywatne apartamenty.
Kim był Stanisław Wodzicki, czło-wiek, którego działania polityczne do dziś dnia budzą kontrowersje?
Urodził się w 1764 r. w zamożnej rodzinie szlacheckiej, pieczętującej się herbem Leliwa, której przedstawi-ciele otrzymali nobilitację w drugiej połowie XVII w., wcześniej zaś byli mieszczanami krakowskimi. Jego oj-ciec, Franciszek Jan, był starostą grzy-bowskim, a matka Zofia wywodziła się z Krasińskich. Siostra matki, Fran-ciszka Krasińska, była żoną królewi-cza polskiego, księcia saskiego, kur-landzkiego i semigalskiego, Karola Krystiana Wettyna, syna króla Augu-sta III. W 1794 r., mając 20 lat, mło-dy Wodzicki uczestniczył w powsta-niu kościuszkowskim. Od naczelnika Tadeusza Kościuszki otrzymał patent na generała-majora milicji woj. sando-mierskiego. Brał udział w bitwie pod
Szczekocinami, w której zginął jego stryj generał Józef Wodzicki.
Karierę polityczną rozpoczął Wo-dzicki po zajęciu Krakowa przez wojska Księstwa Warszawskiego w 1809 r. Zorganizowano wówczas administrację państwową na wzór francuski, tworząc departament kra-kowski, obejmujący miasto Kraków i jedenaście powiatów na lewym brze-gu Wisły. Wodzicki został miano-wany początkowo dyrektorem poli-cji, następnie zastępcą prefekta, a od września 1810 r. objął urząd prefek-ta departamentu krakowskiego, spra-wując z powodzeniem to stanowi-sko. W 1815 r. dzięki wstawiennictwu Marcina Badeniego i poparciu wpły-wowego księcia Adama Jerzego Czar-toryskiego na osobiste polecenie cara Rosji Aleksandra otrzymał w Wolnym Mieście Krakowie najwyższą god-ność – prezesa Senatu Rządzącego. Pełnił ją przez ponad piętnaście lat, od listopada 1815 do stycznia 1831 r. Posiadał dobra ziemskie na terenie Królestwa Polskiego, gdzie otrzy-mał zaszczytną godność senatora- -kasztelana, a w 1819 r. senatora- -wojewody.
W działalności politycznej był zwolennikiem bliskiej współpracy Wolnego Miasta Krakowa z Króle-stwem Polskim, pod berłem Aleksan-dra I Romanowa, w którego dobre za-miary w stosunku do Polski niezłom-nie wierzył. Był pierwszoplanowym stronnikiem Rosji na terenie Wol-nego Miasta Krakowa, choć nie da-rzył sympatią kolejnego władcy, Mi-kołaja I. Krytykował także działal-ność wielkiego księcia Konstantego, osób z nim związanych i obecność
ZBIORY I ZBIERACZE
| Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 42
ZBIORY I ZBIERACZEZBIORY I ZBIERACZE
komisarzy nadzorujących Rzeczpo-spolitą Krakowską z Austrii i Prus, co nie przeszkadzało mu szukać popar-cia na dworze w Wiedniu u kancle-rza Klemensa von Metternicha. Peł-niąc swe funkcje, zręcznie współdzia-łał z trzema mocarstwami zaborczy-mi, które miały na terenie Krakowa swoich przedstawicieli, tzw. rezyden-tów. Przez długi okres rządów w Kra-kowie cieszył się pełnym zaufaniem państw zaborczych.
Wodzicki był zdecydowanym przeciwnikiem działalności spisko-wej i powstań narodowych. Jako przy-wódca konserwatywnego stronnic-twa arystokratycznego i ziemiań-skiego w Krakowie należał do zde-cydowanych przeciwników parla-mentaryzmu i aspiracji politycznych
mieszczaństwa, jedynie szlachtę uwa-żał za warstwę zdolną sprawować wła-dzę. W okresie Wolnego Miasta Kra-kowa nie przywrócono samorządu miejskiego w Krakowie, a symbolicz-nym wydarzeniem świadczącym o na-stawieniu Senatu pod kierownictwem Wodzickiego była decyzja o wyburze-niu ratusza, którą zrealizowano w la-tach 1817-1820.
Tendencje autokratyczne Wodzic-kiego bardzo wcześnie się uzewnętrz-niły w dążeniu do przejęcia pełni wła-dzy w Krakowie. W tym celu, gdy na-trafiał na przeszkody wewnętrzne, nie wahał się nawet inicjować interwen-cji mocarstw. W lipcu 1820 r. rozpo-czął akcję skierowaną przeciwko Uni-wersytetowi Jagiellońskiemu, która miała na celu ograniczenie autonomii
uczelni i wzięcie młodzieży pod do-zór policji. W niezależności uczelni krakowskiej Wodzicki widział głów-ne źródło liberalizmu polityczne-go i zepsucia obyczajów. Ówczesne-go rektora uniwersytetu, Walentego Litwińskiego, uważał za największe-go swojego wroga politycznego, wo-bec czego dążył do usunięcia rektora oraz ograniczenia jego uprawnień są-downiczych. Umiejętnie wrogo nasta-wiał do uczelni rezydenta rosyjskiego i austriackiego. W wyniku zabiegów Wodzickiego wprowadzono na wzór uczelni niemieckich urząd komisarza rządowego, który miał czuwać „nad naturą i sposobem nauczania”. Zmie-niono m.in. skład Wielkiej Rady Uni-wersyteckiej, z której usunięto pro-fesorów, ograniczono jurysdykcję
| JózefBrodowski,„PortretStanisławaWodzickiego”,1817,olej,płótno,wym.93x86cm(wzbiorachMuzeumHistorycznegoMiastaKrakowa)
(fot. Tomasz Kalarus)
.......................................................
Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 | 43
ZBIORY I ZBIERACZE
sądową rektora, szkolnictwo średnie i powszechne przeszło pod nadzór Wielkiej Rady. Litwiński został za-wieszony w funkcji rektora, wkrótce potem podał się do dymisji. Z czasem inicjatywa w sprawie uniwersytetu wymknęła się z rąk Wodzickiego i od-tąd zaczął zajmować się nią Nowosil-cow, wróg idei wolnościowych, dą-żący do zniszczenia na ziemiach pol-skich niezależnego szkolnictwa i wy-korzenienia panującego w nim ducha patriotycznego. Wynikiem jego dzia-łań było wprowadzenie w 1826 r. na krakowskiej uczelni tzw. statutu ku-ratorskiego. Kilkuletni okres zajmo-wania się przez Wodzickiego spra-wami Uniwersytetu Jagiellońskiego przyniósł opłakane skutki, w tym cza-sie znacznie ograniczono autonomię, ponadto sprowokowano obcą inter-wencję w wewnętrzne sprawy Wolne-go Miasta Krakowa, tworząc niebez-pieczny precedens na przyszłość.
Walka z uczelnią wpłynęła nega-tywnie na nastawienie szerokich krę-gów krakowskiego społeczeństwa w stosunku do osoby prezesa Sena-tu. Zwycięstwo nad uczelnią wzmo-gło także dążenie Wodzickiego do podporządkowania miejscowego par-lamentu, czyli Izby Reprezentantów oraz ukrócenia niezależnego sądow-nictwa. Już w 1822 r. Wodzicki podjął na dworze rosyjskim starania o zmia-nę konstytucji Wolnego Miasta Kra-kowa. Postulował ograniczenie kom-petencji Izby Reprezentantów, która powinna być zwoływana tylko w mia-rę potrzeby, przy czym skład sejmu powinien gwarantować jego prorzą-dowość. Również niezależne sądow-nictwo było solą w oku Wodzickie-go. Domagał się uzależnienia sądów od rządu we wszystkim z wyjątkiem wyrokowania, postulował przyznanie większych uprawnień dla policji.
Działania Wodzickiego spowo-dowały powstanie w Krakowie silnej mieszczańskiej opozycji politycznej, która zarzucała mu samowolę, wiel-kie ambicje osobiste i zdradę intere-sów narodowych. W 1824 r. wybrano go na prezesa już nie przez aklamację, ale większością głosów. Kolejne wy-bory, 15 grudnia 1827 r., Wodzicki
przegrał różnicą zaledwie jednego głosu z Józefem Nikorowiczem, pre-zesem sądu apelacyjnego. Odwołał się jednak wówczas do rezydentów mo-carstw zaborczych, którzy uznali wy-bór Nikorowicza za nieważny. Wo-dzicki utrzymał stanowisko prezesa Senatu z nominacji, co odtąd stało się regułą. Pod naciskiem dworów opie-kuńczych, a zwłaszcza Rosji, usunię-to wówczas opozycyjnych senatorów pochodzenia mieszczańskiego. Kano-nik krakowski Ludwik Łętowski, były zwolennik Wodzickiego, porównywał zaistniałą sytuację do Targowicy.
Okres rządów Wodzickiego, obok negatywnych aspektów, przy-niósł wiele ważnych decyzji i po-stanowień, które miały w przyszło-ści duże znaczenie dla rozwoju mia-sta oraz podniesienia jego znacze-nia. W 1815 r. Wodzicki był współ-organizatorem Towarzystwa Nauko-wego Krakowskiego, ważnej insty-tucji naukowej, która z czasem sta-ła się zalążkiem przyszłej Akademii Umiejętności. W 1816 r. powsta-ło również przy jego udziale Towa-rzystwo Dobroczynności, które mia-ło wielkie znaczenie społeczne. Jedną z najważniejszych zasług Wodzickie-go dla Krakowa było doprowadzenie do założenia i utrzymania plantacji miejskich na miejscu dawnych mu-rów obronnych i fos miejskich, czy-li Plant krakowskich. Wspominał: „w marcu 1820 r. złożyłem do sena-tu projekt usunięcia starych ruder bę-dących wokoło Krakowa, splantowa-nia fos i wałów, obsadzenia w to miej-sce wałów kasztanami i porobienia odpowiednich odmian, które by spro-wadziły dla miasta miejsce spacerów z korzyścią i przyjemnością” (St. Wo-dzicki, Pamiętniki, Kraków 1888, s. 227-228). Podczas swoich rządów pragnął Wodzicki podtrzymywać du-cha narodowego poprzez pielęgno-wanie pamiątek przeszłości. Jego pa-triotyzm przejawiał się w dążeniu do zachowania pamięci o bohate-rach narodowych. Wodzicki przyczy-nił się do sprowadzenia zwłok ks. Jó-zefa Poniatowskiego i Tadeusza Ko-ściuszki. 22 kwietnia 1818 r. uczest-niczył w uroczystości przeniesienia
zwłok Kościuszki z kolegiaty św. Floriana do katedry wawelskiej, 23 kwietnia wygłosił okolicznościo-we przemówienie w katedrze pod-czas uroczystości pogrzebowych. Czynnie wspierał ideę usypania kop-ca Kościuszki na wzgórzu bł. Broni-sławy. 16 października 1820 r., pod-czas uroczystości inauguracji sypania kopca, odczytał akt erekcyjny. Zna-czącym sukcesem Senatu Wolnego Miasta Krakowa na czele z Wodzic-kim było zawarcie w 1823 r. traktatu handlowego z Królestwem Polskim i Rosją. Za rządów Wodzickiego w Krakowie rozbudowano m.in. ka-nalizację miejską, realizowano dość kontrowersyjny plan porządkowania miasta przez wyburzanie zrujnowa-nych budynków, ukończono budowę murowanego mostu łączącego Kra-ków z Kazimierzem. Był on pomy-słodawcą założenia w Krakowie te-atru narodowego. Środowisko kon-serwatywne bardzo ceniło go za ca-łokształt działalności. Szanowano go też ze względu na nieprzeciętną pra-cowitość. Po wybuchu powstania li-stopadowego Wodzicki porozumiał się z prezesem Rządu Narodowego, księciem Adamem Jerzym Czartory-skim, który zalecił mu, aby Rzeczpo-spolita Krakowska zachowała neu-tralność.
Zryw niepodległościowy w Króle-stwie Polskim obudził wielkie nadzie-je i spowodował nadzwyczajny entu-zjazm w Krakowie, szczególnie wśród młodzieży. W mieście coraz wyraź-niej widać było niezadowolenie z rzą-dów Senatu, a zwłaszcza Wodzickie-go. Wobec tych niepokojów Wodzic-ki złożył wniosek w Senacie o „środki zapewnienia bezpieczeństwa i spokoj-ności publicznej”. Kolejne jego działa-nia wywoływały coraz większą kryty-kę i ostatecznie doprowadziły do dra-matycznych wydarzeń. Na wieść, że zamierza wyjechać do Wiednia, gru-pa kilkudziesięciu studentów wtar-gnęła do pałacu Wodzickiego przy ul. św. Jana. „[…] 16 stycznia [1831 r. − P.H.] – wspominał Wodzicki − było to w niedzielę, kiedy się właśnie ubie-rałem, by wyjść do kościoła, dwudziestu kilku młodych ludzi, mieniących się być
| Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 44
ZBIORY I ZBIERACZE
akademikami wpadło do mego pokoju z dobytymi pałaszami” (St. Wodzicki, Pamiętniki, s. 415). Młodzi ludzie żą-dali ustąpienia ze stanowiska prezesa Senatu, grozili Wodzickiemu areszto-waniem i oddaniem pod sąd narodo-wy. Przez kolejne dwa dni przed pała-cem Wodzickiego gromadzili się de-monstranci. W tej sytuacji na wspól-nej konferencji przedstawicieli Sena-tu i rezydentów zdecydowano o dy-misji Wodzickiego. 18 stycznia zło-żył rezygnację i następnego dnia wy-jechał z Krakowa. W relacji pamiętni-karskiej Kazimierza Girtlera czytamy: „To wyglądało na jakąś egzekucję; nie pozwolili jechać prędko ani uboczem, ale wyjechano z ulicy św. Jana w Ry-nek, wśród tłumów zebranego ludu, za-wrócono w Floriańską i tak wywieziono go w tej asystencji do komory w Micha-łowicach” (K. Girtler, Opowiadania, t. I, Pamiętniki z lat 1803-1831, Kra-ków 1971, s. 444).
Odsunięty od spraw publicznych Wodzicki zamieszkał w swojej po-siadłości w Niedźwiedziu pod Słom-nikami w Królestwie Polskim, „ży-jąc rozpamiętywaniem przeszłości, szu-kał w niej pociech dla znękanej duszy”. Jeszcze w 1833 r. był wymieniany po-nownie w gronie kandydatów na pre-zesa Senatu. W tym też roku w uzna-niu zasług dla Krakowa i Rzeczypo-spolitej Krakowskiej Senat podjął de-cyzję o odznaczeniu Wodzickiego złotym medalem.
Pasją życia Wodzickiego oprócz władzy była botanika i ogrodnictwo. W swoim majątku w Niedźwiedziu miał wspaniały ogród, znajdowały się tam okazy rzadkich drzew i krzewów, które właściciel sprowadzał z różnych, często nawet egzotycznych krajów. Czytał dużo literatury specjalistycz-nej z zakresu botaniki i ogrodnictwa oraz pisał książki fachowe, które da-wały cenne wskazówki ogrodnikom i miłośnikom ogrodów.
Żoną Wodzickiego była Anna Ja-błonowska, kasztelanka wiślicka, z którą miał dwóch synów i sześć có-rek. Zmarł 14 marca 1843 r. w Kra-kowie.
Piotr Hapanowicz
.........................................................................................................................................Nakładem Instytutu Sztuki PAN ukazały się
w 2014 r. dwie publikacje towarzyszącepodjętemuprzez Instytutprojektowidigitaliza-cjizbiorówikonograficznychTowarzystwaOpiekinadZabytkamiPrzeszłości.Zbiorytegromadzo-nebyłydzięki licznymdonacjom,zakupomczywyprawominwentaryzacyjnym,podczasktórychfotografowanoirysowanozabytki.
Pierwsza książka –Archiwa wizualne dzie-dzictwa kulturowego. Archeologia – Etnogra-fia − Historia Sztuki jestpróbązarysowaniasze-rokiegokontekstupowstawaniaifunkcjonowa-niazbiorówikonograficznychTOnZP.Prowadzo-nebadaniawykazały,żewokresieodprzełomuXIXiXXw.dozakończeniadrugiejwojnyświa-towej na ziemiach pol-skich było wiele kolek-cji,określanychwksiąż-ce mianem archiwówwizualnych dziedzictwakulturowego. Zamiesz-czonewpublikacji szki-ce, autorstwa naukow-ców i badaczy z pol-skichuczelni imuzeów,sąpierwszą(nietylkonagruncie polskim) pró-bąpodjęciategozagad-nienia.Esejeteujętezo-staływtrzechczęściachtematycznych. W blo-ku Archeologia. Źró-dło – dokument – histo-ria Krzysztof Demidziukz Muzeum Archeolo-gicznego we Wrocławiuprzedstawia historycz-nądokumentacjęrysun-kowąjakoźródłoarche-ologiczne (na przykła-dzie materiałów doty-czących Dolnego Śląskazlat1818-1945),AndrzejPrinkezMuzeumAr-cheologicznegowPoznaniuopisujedwieścielatdokumentacji archeologicznej w Wielkopolsce,aMarzenaWoźny zMuzeumArcheologicznegow Krakowie – znaczenie dokumentacji wizual-nejdlazachowaniadziedzictwaarcheologiczne-gowGalicjiZachodniejnaprzełomieXIXiXXw.W części zatytułowanej Etnografia. Budowa-nie archiwum wizualnego zamieszczonezostałydwaszkice.Oikonografiietnograficznejnaprzy-kładziemateriałówzwiązanychzHuculszczyznąwzbiorachArchiwumNaukowegoPaństwowegoMuzeumEtnograficznegowWarszawiepiszeJo-annaBartuszekztegomuzeum,apoczątkido-kumentacji wizualnej w etnografii przedstawiaIzabelaKopaniazInstytutuSztukiPAN.
Ostatnibloktematyczny–toHistoria sztu-ki. Spojrzenia przez pryzmat archiwów wizual-nych. Dwa szkice zamieścili tu pracownicy In-stytutu Historii Sztuki Uniwersytetu Jagielloń-
skiego:MagdalenaKunińskarozważazagadnie-niekolekcjireprodukcjijako„laboratorium”ba-dań nad sztuką, aWojciechWalanus przedsta-wiauwagiopoznawaniuarchiwumfotograficz-negonaprzykładzie Fototeki InstytutuHistoriiSztukiUJ.ZkoleiPiotrJacekJamskizInstytutuSztukiPANzajmujesiędokumentacjąwizualnądzwonówwywiezionychdoRosjiwlatach1914- -1923,aKamilaKłudkiewiczzInstytutuHisto-riiSztukiUniwersytetu im.AdamaMickiewiczawPoznaniu–zbioremfotografiiwielkopolskichpałaców,dworówizamków,zebranymprzezLe-onardaDurczykiewiczanapoczątkuXXw.
Druga wydana przez Instytut Sztuki PANksiążka, zatytułowana Archiwa wizualne dzie-
dzictwa kulturowego. Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości, w całości poświęconazostała zbiorom ikono-graficznym TOnZP. EwaManikowska,PiotrJacekJamski, Zbigniew Mi-chalczyk i Agata Chrza-nowskapisząostruktu-rze zbiorówTOnZP i hi-storii ich dezintegra-cjiorazorycinach,gra-fikach i fotografiachz tych zbiorów. Esejo funkcjonowaniu ma-teriałów ikonograficz-nych z polskich archi-wów dziedzictwa kultu-rowegook.1900-1939,napisany przez IzabelęKopanię,dopełniatęte-matykę.Ciekawyjestteższkic Barbary JamskiejiPiotraJackaJamskiegoFotograficzne oko archi-tekta. Autorzypodjęlitu
niemal nieporuszanąw literaturze problematy-kęarchitektów−fotografówdziałającychwra-machTOnZP,opisali sprzęt imateriały,używa-newichpracyorazwyglądichpracowni.Zamy-kającypublikacjętekstEvyPluhařovej-Grigienėz berlińskiego Uniwersytetu Humboldta stano-wi próbę syntezy zbioru fotografii, powstałe-gowodmiennymkontekście kulturowym i na-rodowym.
Wszystkie eseje w obu książkach są boga-to ilustrowane zdjęciami z archiwów muzeal-nych, uczelnianych i ze zbioru Instytutu Sztu-ki PAN.Dodrugiej publikacji dołączone zosta-łydwiepłytyCD,zawierająceoryginalnyukładdwóchkolekcjiTowarzystwaOpiekinadZabytka-mi Przeszłości: archiwum fotograficznego orazzbiorurycin.
Publikacjetemożnakupić(cenapierwszej−około35zł,drugiej–około45zł)wksięgarniachnaukowychihistorycznychnatereniekraju.
ARCHIWAWIZUALNEDZIEDZICTWAKULTUROWEGO
Spotkanie z książką
ZBIORY I ZBIERACZE
Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 | 45
Biblioteka dawnych szkół w Krzemieńcu
.............................................................................................................................................
Krzemieniec, miejsce uro-dzenia Juliusza Słowac-kiego, zwany był niegdyś „Atenami Wołyńskimi”
z uwagi na prestiż i siłę oddziaływa-nia kulturotwórczego, jakim cieszy-ło się to miasto od początku XIX po bez mała połowę XX stulecia. Miano to zawdzięczało renomowanej szko-le, Gimnazjum (potem Liceum) Wo-łyńskiemu, prezentującemu wręcz poziom uczelni wyższej. Jego sie-dzibą były zachowane do dziś oka-załe budynki pojezuickie i pobazy-liańskie, tam też mieściła się tworzo-na już w XVIII w. i rozwijana przez
dziesięciolecia bogata, unikatowa książnica, stanowiąca nie tylko pod-stawę działalności edukacyjnej w sa-mym Krzemieńcu, ale znaczeniem wykraczająca nawet poza Wołyń.
Zasoby krzemienieckiej książnicy, najczęściej kojarzonej z tamtejszym sławnym liceum, obejmowały zespoły biblioteczne kilku kolejnych instytu-cji edukacyjnych: szkół Towarzystwa Jezusowego (1712-1773), powstałej po kasacie zakonu wołyńskiej szko-ły wydziałowej Komisji Edukacji Na-rodowej (do 1795), szkoły powiato-wej (do 1805), wreszcie utworzonego przez Tadeusza Czackiego i Hugona
Kołłątaja Gimnazjum Wołyńskiego (1805), przekształconego w Liceum Wołyńskie (1819-1832). Natomiast biblioteka Liceum Krzemienieckie-go (1920-1940), powołanego do ży-cia decyzją Józefa Piłsudskiego w od-rodzonej Rzeczypospolitej, tworzona była od podstaw.
Początek szkolnej krzemienieckiej książnicy łączy się z przybyciem do Krzemieńca w 1702 r. pierwszych je-zuitów, którzy dziesięć lat później roz-poczęli podstawową działalność edu-kacyjną, a w 1750 r. utworzyli ko-legium. Biblioteka, która powstała w klasztorze i przy zakonnej szkole,
SPOTKANIA NA WSCHODZIE
................................................
1 |SzafyzbibliotekikrólaStanisławaAugustaiLiceumKrzemienieckiegowNarodowejBiblioteceUkrainyim.W.I.WernadśkohowKijowie
2 | 3 | 4 |Książkizkolekcjikolegiumjezuickiego
1
| Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 46
Jezusowego, a ich autorzy to najczę-ściej jego członkowie. W zbiorach bi-blioteki były też podręczniki greki i łaciny oraz retoryki, panegiryki pi-sane prozą albo wierszem, dzieła ha-giograficzne, historyczne, medycz-ne, wreszcie utwory autorów antycz-nych, m.in. Homera, Owidiusza, Ta-cyta, Wergiliusza.
Należy dodać, że na ogół wszyst-kie egzemplarze z krzemienieckiego księgozbioru mają odręcznie wyko-naną łacińską sygnaturę właściciela,
więc „Collegii lub Residentiae Creme-necensis Societatis Jesu”. Inne zapiski, występujące na stronach tytułowych lub wyklejkach, są świadectwem po-chodzenia ksiąg, niekiedy ofiarowy-wanych książnicy przez członków To-warzystwa Jezusowego, jak np. Paw-ła Giżyckiego („Ex libris Pauli Gi-zicki”) czy Józefa Bystrzonowskie-go („Collegii Cremenescensis S[ocieta-tis] J[esu] ex dono P[atri] Josephi By-strzonowski. S[ocietatis] J[esu] m[a-no] p[ropria] Anno D[omi]ni 1764”), samych autorów dzieł, np. Bartłomie-ja Ludera („Residentiae Cremenecen-si Societatis Jesu. Author offert. 1736”) czy Adama Malczewskiego, złożona na ręce rektora szkoły Łukasza Las-sockiego („R[everen]do Patri Lucae
Lassocki S[ocietatis] J[esu] Collegii rec-tori offert Author m[manu] p[ropria]”). Darczyńcą był też jeden z fundatorów krzemienieckich budowli jezuickich – książę Janusz Wiśniowiecki (Resi-dentiae Cremenecensi Societatis Jesu ob-latus Anno D[omi]ni 1733 a Celsissimo Principe Janussio Korybuth Wisznio-wiecki Castellano Cracoviensi Fundato-re Nostro Munificentissimo).
Po kasacie zakonu w 1773 r. zgro-madzone przez jezuitów księgi zostały przekazane utworzonej w Krzemień-
cu szkole wydziałowej Komisji Edu-kacji Narodowej. Bibliotekę tej szkoły zasiliły bez wątpienia wydawane przez KEN nowe podręczniki.
Po trzecim rozbiorze Polski biblio-teka stała się książnicą polskiej szkoły powiatowej (choć już podporządko-wanej rosyjskim przepisom), a następ-nie Gimnazjum oraz Liceum Wołyń-skiego. Dawny pojezuicki księgozbiór pozostał w niej oddzielnym zespołem, zwanym Collectio Cremenecensis So-cietatis Jesu (w 1827 r. uszczuplonym o 75 pozycji, przekazanych na polece-nie cara Mikołaja I do biblioteki uni-wersyteckiej w Helsinkach). Najważ-niejszym jednak nabytkiem biblioteki była ofiarowana przez Tadeusza Czac-kiego część biblioteki króla Stanisława
była systematycznie powiększana. Obejmowała co najmniej 694 księgi. Były to edycje z XVI, XVII i XVIII stulecia, przede wszystkim jezuickich oficyn przy akademiach i kolegiach, mających siedziby w licznych mia-stach ówczesnej Rzeczypospolitej, co oznaczano zwykle na stronie tytuło-wej jako „Typis Collegii Societatis Jesu” czy „Typis Academicis” − lub „Uni-versitis – Societatis Jesu”. Pojawiały się także pozycje tłoczone nie tylko u je-zuitów, bo pochodzące z warszawskiej
„Drukarni J. K. Mći y Rzeczypospolity u XX. Scholarum Piarum” czy oficyny drukarskiej Michała Buka w Lesznie.
Liczne były też zgromadzone w bi-bliotece krzemienieckiego kolegium zagraniczne wydania, często reprezen-tujące oficyny należące do jezuitów, a pochodzące z takich ośrodków eu-ropejskiego edytorstwa, jak np. Am-sterdam, Bazylea, Genewa, Norym-berga, Paryż, Praga, Rzym, Strasburg czy Wiedeń. Starsze księgi były dru-kowane przede wszystkim po łacinie, nowsze – częściej po polsku, a zagra-niczne, w zależności od siedziby wy-dawcy, po francusku, hiszpańsku nie-miecku czy włosku. Tematyka ksiąg była rozległa, więc religijna, teologicz-na i związana z historią Towarzystwa
SPOTKANIA NA WSCHODZIE
2 3 4
Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 | 47
Augusta, czyli Bibliotheca Polona Sta-nislai Augusti Regis Poloniae, nosząca potoczną nazwę Regia.
Tadeusz Czacki nabył ten królew-ski księgozbiór – 15580 pozycji, wraz z instrumentami astronomicznymi i matematycznymi oraz zbiorem mi-nerałów, numizmatów i „starożytno-ści” − od księcia Józefa Poniatowskie-go, spadkobiercy króla. Kupił go ofi-cjalnie, jako wizytator szkół, za pienią-dze własne i ofiarowane przez wołyń-skie rody szlacheckie. W tematyce tej części starannie gromadzonego przez króla księgozbioru, bogatego w licz-ne cymelia, wybijały się trzy dyscy-pliny: filozofia (dzieła autorów staro-żytnych, nowożytnych i francuskich doby oświecenia), historia (takich au-torów, jak Herodot, Plutarch, Bielski, Kromer, Łaski, Stryjkowski) oraz lite-ratura piękna (dzieła m.in. Homera, Arystofanesa, Owidiusza, Cervante-sa). Były również księgi z takich dzie-dzin, jak dyplomacja, geografia, pra-wo, numizmatyka czy teologia. Książ-ki z królewskiego zbioru bywały opra-wiane przez mistrzów introligator-stwa w barwioną na brązowo, czerwo-no i zielono skórę, z herbem królew-skim jako superekslibrisem tłoczonym
ze złoceniem na froncie, czasem tak-że z ramką o podobnie wykonanym subtelnym ażurze. Kolekcji towarzy-szył jedenastotomowy rękopiśmien-ny katalog Collectio Regia, sporządzo-ny przez Jana Chrzciciela Albertran-diego, królewskiego bibliotekarza. Po-szczególne tomy katalogu obejmowa-ły różnorodne działy tematyczne. In-teresujący zwłaszcza jest tom X – Bi-bliotheca Polona, obejmujący dzieła wydane w języku polskim (1502 po-zycje).
Nowa książnica została również wzbogacona darami m.in. w posta-ci bibliotek dworskich Jabłonowskich i Mikoszewskich, zapisem testamen-towym Fryderyka Moszyńskiego oraz zakupem od wdowy po krzemieniec-kim profesorze Franciszku Scheidt-cie. Wiele ksiąg ofiarował niezwykle hojny dla swej ukochanej szkoły Tade-usz Czacki. Do zbiorów przybyły też edycje własne – dziś unikatowe – wy-dawane w gimnazjalnej drukarni, któ-rą w 1817 r. objął jako dochodową fi-lię znany warszawski wydawca i księ-garz Natan Glücksberg. Były to głów-nie druki użytkowe: programy, regu-laminy, mowy i kazania, bezcenne dziś jako źródła historyczne.
SPOTKANIA NA WSCHODZIE
5 |PublikacjazdrukarniGimnazjumWołyńskiego
6 | 7 | 8 |WydanewWarszawiew1779r.dziełoks.KrzysztofaKlukaZwierząt domowych i dzikich, osobliwie kraiowych, historyi naturalney początki i gospodarstwo […],wchodzącewskładzespołuRegia;oprawazsuperekslibrisemkrólewskim(6),ozdobnawinietanakarcieprzedtytułowej(7)istronatytułowaItomu(8)
5
6 7 8
| Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 48
W 1824 r. biblioteka Liceum Wo-łyńskiego liczyła (według informacji przekazanej Joachimowi Lelewelowi przez jej bibliotekarza Pawła Jarkow-skiego) prawie 31 tys. woluminów. W 1833 r., w następstwie wcześniej-szej likwidacji szkoły na fali carskich
represji po upadku powstania listopa-dowego, wszystkie zbiory bibliotecz-ne, wraz z szafami pochodzącymi po części z królewskiej biblioteki z war-szawskiego zamku (do dziś zachowa-nymi), opuściły Krzemieniec. Prze-wieziono je do Kijowa i włączono do biblioteki powstającego tam Uniwer-sytetu św. Włodzimierza. W latach 1927-1928 wraz z nią zostały przeka-zane do Ogólnonarodowej Bibliote-ki Ukrainy, istniejącej do dziś pod na-zwą Narodowej Biblioteki Ukrainy im. W. I. Wernadśkoho, gdzie zarówno starodruki z kolekcji kolegium jezuic-kiego, jak i biblioteka królewska stano-wią odrębne, wydzielone zespoły.
Po odzyskaniu przez Polskę nie-podległości biblioteka restytuowane-go Liceum Krzemienieckiego musia-ła być tworzona od podstaw, ale dzię-ki licznym zakupom jej zasoby szyb-ko się powiększały. Wzbogacały ją też dary mieszkańców Krzemieńca i Wo-łynia, którzy przekazywali zachowa-ne w prywatnych zbiorach starodru-ki i książki późniejsze w różnych ję-zykach (np. edycje oficyn z Poczajo-wa, Przemyśla, Warszawy, Wilna, czy zagranicznych z Hamburga, Paryża),
egzemplarze pochodzące z dawnych klasztornych księgozbiorów, a być może także i pozostałe z dawnej liceal-nej książnicy. Kres tej kolejnej biblio-teki przyniósł wybuch drugiej wojny światowej i likwidacja Liceum Krze-mienieckiego decyzją władz radziec-kich z 4 marca 1940 r. Niewielką część księgozbioru przeniesiono do budyn-ku miejscowego muzeum, zasadniczy jednak jego trzon pozostał na miejscu, w dawnym gmachu gimnazjalnym aż do 1969 r., kiedy to przewieziono zbio-ry do Tarnopola, do tamtejszego Naro-dowego Uniwersytetu Pedagogicznego im. Wołodymyra Hnatiuka. Inwentarz przechowywanych tam do dziś książek krzemienieckiej proweniencji liczy po-nad 255 tys. pozycji.
Jan Skłodowski
Autor składa podziękowanie Pani Irynie Ciborowskiej-Rymarowycz – kustoszowi Biblioteki Narodowej Ukrainy w Kijowie i jej dyrektorowi – Panu Wołodymyrowi Popykowi oraz Pani Hannie Łaskarzewskiej z Biblioteki Narodowej w Warszawie za życzliwość i pomoc podczas zbierania materiałów do niniejszego opracowania.
SPOTKANIA NA WSCHODZIE
9 | 10 |InkunabułArystoteles,De animalibus. Trans. Lat. Theodorus Gaza. Ed. Lodovicius Podocatharus,Venezia,JohannesdeColonia&JohannesManthen,1476,należącydozespołuRegia
11 |KsiążkapochodzącazbibliotekiLiceumKrzemienieckiego,obecniewzbiorachNarodowegoUniwersytetuPedagogicznegoim.W.HnatiukawTarnopolu
(książki oraz inkunabuł na fot. 2-10 znajdują się w zbiorach Narodowej Biblioteki Ukrainy im. W. I. Wernadśkoho w Kijowie; wszystkie zdjęcia – Jan Skłodowski)
...........................................
9 10
11
Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 | 49
ZABYTKI W KRAJOBRAZIE
Cerkiew Matki Bożej Opiekuńczej w Puchłach
.............................................................................................................................................
Nad górną Narwią, w po-bliżu miejsca, gdzie wpa-da do niej rzeczka Rud-nia, leży wieś Puchły, li-
cząca niewiele ponad 40 mieszkań-ców. Jej pierwszym znanym właści-cielem był Tomasz Puchłowicz, spra-wujący w 1561 r. funkcję wójta tro-ściańskiego i od jego nazwiska Pu-chły miały wziąć swoją nazwę. We-dług jednak miejscowej legendy, po-chodzenie tej nazwy jest zupełnie inne. Otóż na niewielkim wzgórzu,
na którym dzisiaj stoi cerkiew Matki Bożej Opiekuńczej, rosła niegdyś ol-brzymia lipa. W jej cieniu zamiesz-kał w szałasie stary człowiek, cierpią-cy na bolesny obrzęk nóg, uniemoż-liwiający mu chodzenie. Codziennie modlił się on o zdrowie, aż pewnego dnia, podczas żarliwej modlitwy zo-baczył na wierzchołku lipy obraz Mat-ki Bożej i wkrótce ozdrowiał. Miejsce to zwano odtąd Puchły, od słowa opu-chli, którym określano w miejscowej gwarze obrzęknięte kończyny.
Po raz drugi cudowne objawie-nie ikony Matki Bożej Opiekuńczej miało nastąpić nieco później. Poka-zała się ona na tej samej lipie miesz-kańcom wsi, proszącym w zbiorowej modlitwie o obronę przed miejsco-wym dziedzicem, usiłującym zmu-sić ich do porzucenia prawosławia i przejścia na wiarę greckokatolicką. Mieszkańcy Puchłów zostali przeko-nani, że Matka Boża objawiła się po to, aby dać im znak, że nie opuści-ła swego ludu i tym samym umocnić
....................................................
1 | 2 | CerkiewwPuchłach(1)ifragmentjejwnętrza(2)
1
| Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 50
ZABYTKI W KRAJOBRAZIE
ich w chrześcijańskiej wierze prawo-sławnej. W miejscu tym postanowi-li więc zbudować prawosławną cer-kiew i umieścić w niej cudowną iko-nę. Wieść o cudach przez nią czy-nionych rozeszła się szeroko i do Pu-chłów poczęli podążać pielgrzymi nie tylko z Podlasia, ale i ze stron dal-szych, aby modlić się o zdrowie swo-je i swoich bliskich. Liczne uzdrowie-nia miały odbywać się w latach 1710, 1830 i 1855, kiedy na Podlasiu szalały
epidemie dżumy i cholery. Świadczy-ły o tym wota z wyrytymi na nich da-tami powrotu do zdrowia, zawieszane na ścianie cerkwi wokół ikony.
Pierwsza wzmianka o istnieniu w Puchłach prawosławnej świątyni pochodzi z 1578 r., a pierwszy jej opis został zamieszczony w Księdze Metryk parafii rybołowskiej z lat 1752-1756. Latem 1754 r. dolinę górnej Narwi nawiedził huragan, który położył po-kotem okoliczne lasy i znacznie uszko-dził cerkiew w Puchłach. Odbudowa-no ją dwa lata później za pieniądze
ówczesnego właściciela wsi, płk. Jó-zefa Wilczewskiego. W 1771 r. pożar strawił doszczętnie świątynię. Wte-dy też spłonęła cudowna ikona, a ta, która znajduje się obecnie w świąty-ni, jest jej kopią, która powstała praw-dopodobnie po 1781 r., na co wska-zuje charakterystyczny dla tego okre-su typ ujęcia ikonograficznego. Mat-ka Boża stoi na obłoku, w udrapowa-nej sukni, z koroną świetlistą na gło-wie, a u jej stóp zgromadzili się przed-
stawiciele różnych stanów, hierarcho-wie cerkwi, mnisi.
W 1773 r. na miejscu spalonej cerkwi postawiono drewnianą kapli-cę, przeniesioną z uroczyska „Czer-kwisko” koło Ryboł, a po ćwierćwie-czu (w 1798 r.) zbudowano nową, małą cerkiewkę, niewiele różniącą się od zwykłej, wiejskiej chałupy. Po-większył ją w 1852 r. ówczesny pro-boszcz puchłowskiej parafii, ks. Grze-gorz Sosnowski, a szeroko zakrojo-ną rozbudowę rozpoczął w 1864 r. Dobudowano wówczas przedsionek
i dzwonnicę, wzniesiono kopułę nad ołtarzem głównym Matki Bożej Opie-kuńczej, obok którego urządzono oł-tarz św. Grzegorza z Neocezarei. Po-stawiono też nowy ikonostas z 14 iko-nami zamówionymi w Moskwie. Od-budowaną świątynię konsekrowano w listopadzie 1870 r., a trzy lata póź-niej otoczono ją wraz z przycerkiew-nym cmentarzem kamiennym mu-rem, który zachował się do dzisiaj. Poza ogrodzeniem znalazła się wów-
czas kapliczka zbudowana przez ks. Grzegorza Sosnowskiego, który został pochowany w jej podziemiu w 1893 r.
Ks. Grzegorz Sosnowski objął pa-rafię puchłowską w 1842 r. i bardzo szybko dał się poznać nie tylko jako troskliwy duszpasterz, ale także jako wielki społecznik. Zdawał sobie spra-wę ze znaczenia oświaty w życiu wiej-skiego społeczeństwa i skupił się na jej szerzeniu. Swoim działaniem uprze-dził wszelkie ustawy oświatowe władz rosyjskich i w 1850 r. w domu para-fialnym, zbudowanym w uroczysku
2
Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 | 51
ZABYTKI W KRAJOBRAZIE
„Stawok” koło Puchłów, zorganizował pierwszą w parafii, a bodajże i w całej diecezji wileńsko-litewskiej, szkołę dla dzieci chłopskich, utrzymując ją z wła-snych pieniędzy przez 17 lat. Lekcje prowadził sam i przy pomocy człon-ków rodziny. Przy cerkwi w Puchłach założył też bibliotekę, która po kilku latach liczyła 6 tys. woluminów.
W 1867 r. ks. Grzegorz Sosnow-ski i jego syn Flor, również duchow-ny prawosławny, zbudowali na grun-tach cerkiewnych osobny budynek na potrzeby szkolne za pieniądze uzyska-ne przez nich ze skarbu państwa. Zna-lazła w nim miejsce szkoła cerkiewno- -parafialna z kursem nauczycielskim i klasą nauki rzemiosła, w której uczo-no racjonalnej uprawy ziemi, łąkar-stwa, pszczelarstwa, ogrodnictwa, sto-larstwa, pozłotnictwa. Była to pierw-sza tego typu placówka oświatowa
w imperium rosyjskim. Dzięki popar-ciu Bractwa Świętego Ducha z Wilna otwarto także szkołę żeńską przygo-towującą przyszłą kadrę nauczycielską dla parafialnych szkół. Wielki pożar jesienią 1909 r. zakończył działalność szkoły, a pierwsza wojna światowa do-prowadziła do całkowitego zniszcze-nia budynków szkolnych.
W latach 1913-1919 zbudowa-no w Puchłach nową, okazałą cer-kiew, która przetrwała do naszych czasów i stała się jednym ze świętych miejsc prawosławia w Polsce, do któ-rego ciągną pielgrzymi z całego kraju. Pod względem architektonicznym jest to konstrukcja zrębowa z dyla, oszalo-wana deskami w mieszanym układzie, złożona z wielu brył o różnych roz-miarach i wysokościach, osadzonych na fundamencie i wysokim cokole wy-konanym z ciosanego kamienia. Nad
całością dominuje trójkondygnacyj-na, prostopadłościenna wieża-dzwon-nica, częściowo wbudowana w chór, nakryta stożkowatym dachem, zwień-czonym cebulastym hełmem. Dwu-kondygnacyjny korpus główny nakry-ty został dachem czterospadowym, nad którym wznosi się sześcioboczna latarnia z czterema małymi latarnia-mi po bokach – wszystkie zakończo-ne cebulastymi hełmami z blachy mie-dzianej i zwieńczone prawosławny-mi krzyżami. Prezbiterium i dwie za-krystie pokryte są dachami wielospa-dowymi, zaś chór – niskim dachem
3 | Ikonostas
4 | IkonaMatkiBożejOpiekuńczej
(zdjęcia: Jerzy Samusik)
.............................................................................
3
| Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 52
ZABYTKI W KRAJOBRAZIE
dwuspadowym. Elewacja frontowa, skierowana na północny zachód, jest trzyosiowa, z wieżą-dzwonnicą w osi
symetrii, osie skrajne chóru zaślepio-ne. Główne wejście przez dwuskrzy-dłe drzwi znajduje się w wieży. Nad drzwiami płycina w kształcie łuku peł-nego z polichromowanym tondem przedstawiającym Matkę Bożą Opie-kuńczą. Drzwi poprzedza otwarty ga-nek, wsparty na dwóch filarach, na-kryty kolebką i dachem opisanym na cebulastym łuku. Elewacje korpusu głównego są trzyosiowe na obu kon-dygnacjach. Na parterze w osi central-nej znajduje się otwarty ganek wspar-ty na dwóch filarach i nakryty wy-sokim, dwuspadowym dachem, na osiach bocznych – prostokątne okna. Na piętrze widnieją takie same okna na osiach bocznych, na osi centralnej zaś okno podwójne, ponad nim ton-do z polichromią figuralną oraz połać dachowa uformowana w „ośli grzbiet”. Wszystkie trzy ganki poprzedzające wejścia do świątyni są ozdobione de-koracją snycerską.
W 1941 r., podczas działań wojen-nych zniszczony został dach cerkwi, rozbite trzy kopuły, uszkodzone ścia-ny zewnętrzne oraz liczne ikony we-wnątrz cerkwi. Gruntowny remont przeprowadzono dopiero w latach
1961-1962, wtedy też zostały napi-sane nowe ikony przez Włodzimie-rza Wasilewicza. W następnych latach odnowiono plebanię i dom psalmi-sty oraz wzniesiono budynek gospo-darczy na posesji parafialnej. 27 lute-go 2003 r. cerkiew Matki Bożej Opie-kuńczej została wpisana do rejestru zabytków.
Cerkiew otoczona jest cmenta-rzem przycerkiewnym, ogrodzonym pełnym kamiennym murem, pokry-tym ceramiczną dachówką. Wmuro-wany weń został grobowiec ks. Grze-gorza Sosnowskiego i jego żony Le-oniły, bowiem kaplica, którą on zbu-dował i pod którą znajdował się pier-wotnie jego grób, spłonęła w 1919 r. Na cmentarzu rosną nadal okaza-łe lipy, ale żadna z nich nie jest tym drzewem, na którym pojawiała się ikona Matki Bożej Opiekuńczej. Tam-tej lipy nie było już w XIX w., pozo-stawiła jednak po sobie odrosty, z któ-rych po dwóch stuleciach wyrosły po-tężne drzewa. Wraz z rosnącymi po sąsiedzku równie wielkimi dębami tworzą grupę 15 pomników przyrody.
Jerzy Samusik
Na tereniewoj. podkarpackiego znajduje się ponad trzysta drewnianychobiektówsakralnych.Sąwśródnichunikatowe,różnorodnestylistycznie
budowle−cerkwiewzniesionewstylubojkowskim, łem-kowskim,ukraińskimstylunarodowyminajstarszeświąty-niezrębowe,neogotyckieczywformieartdéco.Reprezen-tatywnedlatejgrupyobiektyznaleźćmożnawwydanymw2015r.przezStowarzyszenienaRzeczRozwojuiPromo-cjiPodkarpacia„ProCarpathia”Leksykonie drewnianej ar-chitektury sakralnej województwa podkarpackiego, autor-stwahistorykasztuki,dziennikarzairegionalistyKrzyszto-faZielińskiego.
W książce przedstawionych zostało 256miejscowo-ści w regionie podkarpackim, w których zachowało się149 cerkwi, 96 kościołów, zbór ewangelicki i 57 wol-no stojących dzwonnic. Obiekty te zostały usystematy-zowane w porządku alfabetycznym nazw miejscowości,wktórychsięznajdują:odcerkwiZaśnięciaBogurodzicywBabicachpocerkiewZaśnięciaMatkiBożejwŻmijowi-skach.Ichprzedstawieniomtowarzyszystreszczeniewję-
zykuangielskimiukraińskimoraz1200zdjęć,rysunkówigrafik.Ponieważbudynkidrewnianebyłyczęstoremontowane,opisanyzostałichpierwot-
nywyglądiprzedstawionewizualizacjekomputeroweczyzdjęciaarchiwalne.Pomocąwlekturzesłużysłownikwy-branychterminówużytychwLeksykonie.
Nakońcupublikacjizamieszczonyjest„Suplement”za-wierającyinformacjeoniezachowanychw440miejscowo-ściachregionupodkarpackiegoobiektachsakralnych:cer-kwiach, kościołach, zborach, synagogach i dzwonnicach−zniszczonych,rozebranych,spalonychodpołowyXIXw.do 2004 r. Na archiwalnych zdjęciach pokazana zostałaichbryła,aczasamiiwnętrzewrazzwyposażeniem.Roz-mieszczenietychobiektównatereniewojewództwaprzed-stawiadołączonamapka.
Leksykonmożnakupić(cena:98zł)wsiedzibieStowa-rzyszenia„ProCarpathia”(35-064Rzeszów,Rynek16/1,tel. 17 852 85 26, e-mail: [email protected], www.procarpathia.pl). Książka dostępna jest też wwybranychksięgarniachipunktachinformacjiturystycznej.
LEKSYKONDREWNIANEJARCHITEKTURYSAKRALNEJPODKARPACIA
Spotkanie z książką
4
Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 | 53
ZABYTKI W KRAJOBRAZIE
Statua maryjna ze Starego Dworku
.............................................................................................................................................
Tuż za południowymi rogat-kami Starego Dworku, nie-wielkiej miejscowości za-łożonej na wysokim brze-
gu Obry, nie sposób nie dostrzec ma-sywnej, architektonicznej kolum-ny maryjnej, będącej jednym z ostat-nich świadectw wielowiekowej obec-ności cystersów bledzewskich na daw-nym polskim pograniczu. Jej dolną partię, wyróżniającą się zamontowa-nymi tablicami inskrypcyjnymi, flan-kują rzeźby świętych cysterskich, przy czym najważniejszym elementem bu-dowli jest zwieńczenie z rzeźbą Mat-ki Boskiej bez Dzieciątka (Imma-kulatą). W ostatnim czasie ten cen-ny zabytek (obok podobnego filaru z klasztoru w Gościkowie-Paradyżu, jeden z dwóch z terenów historycz-nych ościeży zachodniej Wielkopol-ski) poddany został gruntownej re-stauracji.
Według tradycji, to właśnie w oko-licach Starego Dworku miał być zało-żony przez cystersów w latach trzy-dziestych XIII w. pierwszy klasztor; sprowadzeni zostali na te ziemie z łu-życkiego Doberługu. Tradycja ta była na tyle silna, że pomimo braku ma-terialnych przesłanek poświadcza-jących lokalizację pierwszej klauzu-ry i kościoła (przestały istnieć przed początkiem XIV w.) jeszcze na ma-pach sprzed 1945 r. oznaczano miej-sce w zakolu Obry pod Starym Dwor-kiem jako „zaułek klasztorny” (Klo-sterwinkel). Niezależnie od translo-kacji po połowie XIII w. do Zemska oraz kolejnych, ostatnich przenosin do Bledzewa (na początku XIV w.), Stary Dworek nadal pełnił ważną, póki co gospodarczą funkcję wobec
klasztoru. Zasadnicze zmiany w miej-scowości nastąpiły w końcu XVI w., kiedy stała się ona rezydencją opacką. W tym czasie istniał już niedaleko ko-ścioła filialnego parafii bledzewskiej drewniany dwór – w takiej formie przetrwał do początku XVII w., kie-dy został po pożarze zastąpiony kon-strukcją szachulcową.
Ożywiony ruch budowlany, za-początkowany za czasów opata Józe-fa Loki (1756-1762), przyniósł na te tereny elementy sztuki późnego ba-roku, charakterystyczne dla Dolne-go Śląska i Czech. W tym też nurcie powstał w Starym Dworku po 1765 r. jedyny w tej części Polski zespół re-zydencjonalno-sakralny, założony na jednej osi. Składały się na niego: ko-ściół filialny św. Józefa, dwór opacki oraz dzieląca je wieża bramna z muro-wanym ogrodzeniem i stajniami. Z tej kompozycji wyłączono statuę maryj-ną, wznosząc ją przed zabudowania-mi wsi od strony Zemska − w osiowej strukturze nie było już na nią miejsca (bliskość innych gospodarstw), poza tym stworzono w ten sposób czytelny przekaz o cysterskim charakterze Sta-rego Dworku.
Kolumna maryjna jest budow-lą trójboczną, ceglaną i otynkowaną. Wyodrębnić w niej można dwa seg-menty, lecz tak przyjęty podział nie zarysowuje się wyraźnie dzięki wpro-wadzeniu w dolnej części gzymsu, przełamanego falującą linią, nakryte-go karpiówką. Na narożach tego frag-mentu znajdowały się niegdyś rzeź-by trzech świętych cysterskich, z któ-rych do dziś ostało się dwóch. Jed-nym z nich jest św. Bernard, nato-miast dość kłopotliwie przedstawia
się odgadnięcie tożsamości drugiego świętego, który wzniesione ręce kie-ruje w stronę serca. Podobną gestyku-lacją odznacza się rzeźba św. Ludgar-dy z Torgeren, umiejscowiona w dol-nej partii fasady kościoła klasztorne-go Matki Boskiej Łaskawej w Krze-szowie, jednak w trakcie renowacji fi-gury ze Starego Dworku (która po-dobnie jak św. Bernard pozbawiona była głowy) zadecydowano o rekon-strukcji głowy mężczyzny. Identyfi-kacja trzeciej niezachowanej figury do dziś pozostaje nierozwikłana. Poza rzeźbami, istotnym elementem dol-nej części są trzy tablice inskrypcyjne wykonane z żółtego piaskowca, spo-śród których tylko jedna do momen-tu renowacji miała czytelny element – herb Nałęcz. Dopiero po usunię-ciu zmurszeń, zarówno na tej, jak i na dwóch pozostałych tablicach, uka-zały się inskrypcje o podobnych tre-ściach. Nawoływały do odmówienia litanii do Najświętszej Marii Panny w celu zapewnienia sobie 200 dni od-pustu, jaki ustanowił papież Pius VI. W tablicy herbowej informacja ta po-dana została po łacinie, w dwóch ko-lejnych – po niemiecku (pisana neo-gotykiem) oraz po polsku, co tym bardziej podkreśla wielokulturowy aspekt tego fragmentu pogranicza. Ponad kolejnym profilowanym gzym-sem nakrytym karpiówką osadzono w kłębiastym otoku Immakulatę, któ-ra wraz z towarzyszącymi jej dwoma puttami zwrócona jest w stronę Sta-rego Dworku. Matka Boska jest tu ukazana w pozycji siedzącej, jednak dzięki ruchowi tułowia i falującej sza-cie przełamuje statykę całej architek-tonicznej kompozycji.
| Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 54
ZABYTKI W KRAJOBRAZIE
W dotychczasowych nielicznych opracowaniach na temat statuy trud-no znaleźć jednoznaczne stanowisko dotyczące jej datowania. Według mo-nografisty klasztoru bledzewskiego, Leo Hertla, miała ona zostać wzniesio-na w 1802 r. sumptem opata Onufre-go Wierzbińskiego. Poza wszelką wąt-pliwością, tablice inskrypcyjne zosta-ły założone za czasów Wierzbińskie-go, do którego rodziny należał herb Nałęcz. Sama zaś budowla nie mogła powstać w tak późnym okresie, na co wskazuje kilka elementów. Po drugim rozbiorze Polski (1793 r.) Bledzew zo-stał przejęty przez administrację pru-ską, wskutek czego opat stracił moc decyzyjną w kwestiach miasta (do-tychczas mającego charakter prywat-ny). Zdał też majątek klasztorny no-wym władzom, co wywołało wiele pro-blemów finansowych zgromadzenia.
Były one na tyle duże, że Wierzbiński musiał interweniować w sprawie za-pomogi na ukończenie budowy nowe-go kościoła klasztornego u króla Prus, Fryderyka Wilhelma III. W tym czasie dwór opacki w Starym Dworku znaj-dował się już w rękach państwa pru-skiego, stając się częścią rozległej kró-lewskiej domeny. Wierzbiński nie mógł się pogodzić z tym stanem rzeczy i skutecznie doprosił się u władz o wy-dzierżawienie dawnego opackiego ma-jątku. Mając na uwadze wskazane pro-blemy, trudno się spodziewać, by bo-rykający się z brakiem funduszy opat mógł sobie pozwolić na wzniesienie bądź co bądź kosztownej statuy, poza tym na użyczonej już ziemi. Cofa-jąc się do czasów sprawowania funkcji opata przez Franciszka Rogalińskiego (1762-1777), po 1774 r. zlecono ce-chowi z Bolesławca duże zamówienie.
Obejmowało ono wykonanie rzeź-bionych waz i innych elementów ka-mieniarki dla klasztoru bledzewskie-go. Niewykluczone, że rzeźby ze staro-dworskiego obelisku włączono w tę re-alizację, kierując się przesłankami eko-nomicznymi. Natomiast w tektonice całego obiektu, którą wzbogacają falu-jące gzymsy, widoczna jest analogia do podobnych, wklęsło-wypukłych form ryzalitu miejscowego dworu opackie-go. Wszystko to zdaje się przesuwać datowanie obiektu nie później niż na schyłkowy okres budowy zespołu rezy-dencjonalno-sakralnego.
Po sekularyzacji majątku klasz-tornego los nie obchodził się łaska-wie z kolumną maryjną. Prawdopo-dobnie wraz z nasilaniem się tenden-cji antykościelnych i germanizacyj-nych na tych ziemiach zostały zasło-nięte tablice inskrypcyjne. Po 1945 r. zdjęto przekrycia, lecz ślady ich mo-cowań są do dziś widoczne w ścia-nach. W warstwach poprzednio na-niesionego tynku czytelne były śla-dy po ostrzale z broni ręcznej, po-wstałe albo na skutek walk w 1945 r. (Stary Dworek leżał bezpośrednio na szlaku ofensywy radzieckiej, w okoli-cy trwały walki o zdobycie fortyfika-cji Międzyrzeckiego Rejonu Umoc-nionego), albo w wyniku bezmyślno-ści wojskowych. Tak samo należałoby
1 | 2 | StatuamaryjnawStarymDworku(1)iherbNałęcznaobelisku(2),stanw2007r.
.............................
1
2
Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 | 55
tłumaczyć zdekapitowanie postaci świętych i Matki Boskiej. Już w trak-cie inwentaryzacji w 1979 r., wyko-nanej przez szczeciński oddział Pra-cowni Konserwacji Zabytków, zare-jestrowano zły stan techniczny statuy. Na załączonej do dokumentacji foto-grafii widać było liczne ubytki tyn-ku, odspojenia części lica rzeźb wsku-tek erozji lub dewastacji, wspomniano
ZABYTKI W KRAJOBRAZIE
również o nieczytelnych tekstach in-skrypcji. Dopiero w bieżącej deka-dzie, dzięki wyasygnowaniu środków z budżetu woj. lubuskiego oraz gmi-ny Bledzew, możliwa stała się grun-towna restauracja budowli. Statua zy-skała nowe otynkowanie, oczyszczo-no z naleciałości rzeźby świętych oraz Matki Boskiej (uzupełniono przy oka-zji ich głowy), odtworzono brakujące
fragmenty szaty w rzeźbie św. Bernar-da, rekonstruując część jej falbanko-wej koronki. Czyszczenie objęło rów-nież tablice, gdzie wyretuszowano tre-ści inskrypcyjne. Prace restauracyj-ne trwały trzy lata, przy czym wypada dodać, że w tym samym czasie prze-prowadzono konserwację jeszcze jed-nego filaru z czasów cysterskiej dzia-łalności na tych terenach. We wschod-niej części głównego Rynku w Bledze-wie remont przeszedł uboższy w for-mie obelisk, na którym osadzona jest rzeźba św. Jana Nepomucena.
Tak rozumiana konieczność za-chowania materialnej spuścizny po konwencie ma szczególne znaczenie nie tylko z uwagi na przebiegający przez Bledzew i Stary Dworek szlak cysterski, ale przede wszystkim dlate-go, że bledzewski klasztor nie istnie-je od połowy XIX w., a niszczejący od lat osiemdziesiątych XX w. dwór opacki w Starym Dworku jest już da-leko posuniętą ruiną, mającą za sobą kilka katastrof budowlanych.
Grzegorz Urbanek
3 | 4 | 5 | Obeliskpokonserwacji(3)ijegofragmenty:Immakulata(4)iinskrypcjadotyczącamożliwościodpustu(5),stanobecny
(zdjęcia: Grzegorz Urbanek)
......................................................
3 4
5
| Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 56
Jak zainteresować młodzież pro-blematyką ochrony dziedzictwa kulturowego? Jak sprawić, by po-kolenie, które niedługo wejdzie
w dorosłość, pragnęło je zacho-wać i popularyzować? Co należy zro-bić, by społeczności naszych małych ojczyzn uznawały zabytki za ważny składnik lokalnej tożsamości? Te py-tania stawia sobie od lat Związek Har-cerstwa Polskiego – największa w kra-ju pozarządowa organizacja wycho-wawcza. Próbą odpowiedzi na nie był w latach 2009-2015 Rajd Grun-waldzki – wakacyjna wędrówka, w czasie której uczestnicy poruszali się pieszo, kajakami, rowerami i kole-ją, wykonując po drodze rozmaite za-dania w atrakcyjnej dla młodych lu-dzi formie gier, zagadek i konkursów.
Tegoroczna edycja Rajdu Grun-waldzkiego odbywała się m.in. pod patronatem Narodowego Instytutu Dziedzictwa oraz „Spotkań z Zabyt-kami”. W ciągu pięciu dni wędrów-ki niemal 1100 uczestników repre-zentujących wszystkie województwa przemierzyło ponad 500 km na ośmiu równoległych trasach, odwiedzając łącznie ponad 100 zabytków nieru-chomych.
Poligonem tych działań było po-granicze województw mazowieckie-go, kujawsko-pomorskiego i warmiń-sko-mazurskiego – obszar położony
Harcerze ożywiają zabytki
Rajd Grunwaldzki 2015
.........................................................................................................................................
między Sierpcem na południu, No-wym Miastem Lubawskim na zacho-dzie, Lubawą na północy i Nidzicą na wschodzie, usytuowany z dala od ośrodków masowego ruchu turystycz-nego, ale wyróżniający się bogatą hi-storią, której wybrane wątki mogły-by stanowić kanwę scenariuszy powie-ści czy filmów przygodowych. Orga-nizatorzy wykorzystali tę sposobność: poszczególne zajęcia na każdej tra-sie spięte były w spójną, fabularyzo-waną narrację, współtworzoną przez
uczestników, a zakończoną rozwiąza-niem historycznej zagadki bądź odna-lezieniem repliki cennego zabytku ru-chomego. Bohaterami tych opowieści na poszczególnych trasach byli m.in. pułkownik Chrystian Kalkstein- -Stoliński (pierwowzór pułkowni-ka Dowgirda z serialu Czarne chmu-ry), szlachcianka-rozbójnica Marian-na z Łosiów Romocka z Sadłowa koło Rypina, można rodzina Chełmickich z pobliskiego Okalewa i Skrwilna, ród Narzymskich – właścicieli zamku
ZABYTKI I MŁODZIEŻ
...............................................................................
1 |UczestnicyrajduwkościelebożogrobcówPodwyższeniaKrzyżaŚwiętegowGórznie
Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 | 57
ZABYTKI I MŁODZIEŻ
rycerskiego w Narzymiu koło Dział-dowa, rodzina Wilhelmów – ziemian, przedsiębiorców, wynalazców i spo-łeczników z Brudnic koło Żuromina, a także lekarz Leopold Dittmer, któ-rego grobowiec w kształcie piramidy jest dziś najbardziej intrygującym za-bytkiem Brodnicy. Bohaterem jednej z tras był… przedmiot – polski egzem-plarz Biblii Gutenberga, przez kilka wieków przechowywany w biskupiej Lubawie, a dziś uchodzący za najcen-niejszą książkę świata. Na innej tra-sie wskazówki wiodły do szwedzkiej miejscowości Skokloster, gdzie w ka-plicy grobowej feldmarszałka Her-mana Wrangla zachowały się (dostęp-ne dla uczestników dzięki interne-towi) malowidła i sztukaterie obra-zujące przebieg bitwy pod Górznem w 1629 r.
Hasło przewodnie tej edycji raj-du brzmiało „Ożywiamy nawet za-bytki”. Aby tchnąć życie w zabytko-we obiekty, organizatorzy sięgnę-li nie tylko po interesujące treści hi-storyczne, ale również po angażujące formy animatorskiej pracy: questing, czyli system bezobsługowych gier te-renowych, wykorzystujących wska-zówki i zagadki do prowadzenia tu-rysty szlakiem najciekawszych obiek-tów w okolicy; geocaching, czyli po-szukiwanie ukrytych skrzynek, za-zwyczaj z wykorzystaniem systemów 1
2 |Pomnikupamiętniającybożogrobcównacmentarzuśw.DuchawRypinie
3 | 4 |KlasztororazkościółbernardynówwSkępem,pow.lipnowski(3)iwnętrzeklasztornegokrużganku(4)
5 |UczestnicyrajduwrefektarzunazamkuwDziałdowie
6 |PałacChełmickichwOkalewie,pow.rypiński
4
2
3
| Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 58
TO TEŻ SĄ ZABYTKIZABYTKI I MŁODZIEŻ
GPS; audio- i wideoprzewodniki po interesujących miejscach. Uczestni-cy zajmowali się również odkrywa-niem i ożywianiem miejscowych le-gend oraz innych ustnych przekazów związanych z zabytkami, fotografo-wali odwiedzane obiekty, umieszcza-jąc zdjęcia w serwisie Panoramio.com, skąd część została pobrana do serwi-su Google Earth, a także włączyli się w akcję obywatelskiego monitorin-gu zabytków, wspólnie przygotowując nowe wpisy do portalu internetowego otwartezabytki.pl.
Organizatorzy rajdu zadbali, by przedsięwzięcia organizowane w jego ramach służyły nie tylko harcerzom, ale i mieszkańcom odwiedzanych te-renów. Osiem wybranych obiektów zabytkowych stało się miejscem spo-tkań młodych turystów z lokalnymi społecznościami i tętniło życiem dzię-ki zajęciom przygotowanym przez harcerzy oraz ich lokalnych part-nerów: instytucje kultury, jak Mu-zeum Ziemi Dobrzyńskiej w Rypi-nie czy Interaktywne Muzeum Pań-stwa Krzyżackiego w Działdowie,
przedstawicieli ginących zawodów, koła gospodyń wiejskich, strażaków, organizacje zajmujące się m.in. wspi-naczką, łucznictwem myśliwskim, strzelectwem sportowym, a także lo-kalnych pasjonatów historii, jak pan Zbigniew Grodzicki – artysta plastyk i niezrównany gawędziarz z Ośrod-ka Pracy Twórczej w pałacu w Sa-dłowie, czy pani Zofia Leszczyńska- -Niziołek – obecna właścicielka Dwor-ku nad Wkrą w Brudnicach. Dla nie-których obiektów przygotowano spe-cjalne wydarzenia. W przypadku pa-łacu w Sadłowie była to gra sądowa, oparta na relacji z procesu Marianny Romockiej przed Trybunałem Koron-nym w 1711 r. W zespole pałacowym w Okalewie harcerze wzięli udział w grze detektywistycznej, usiłując od-tworzyć przebieg rodzinnego spotka-nia u właścicieli pałacu – Chełmic-kich oraz odnaleźć utracony w czasie tego spotkania dokument. W zabyt-kowym gmachu szkoły w Wąpiersku (pow. działdowski), odznaczającym się wyjątkowo skomplikowanym ukła-dem pomieszczeń, przeprowadzono grę typu „Escape”, w ramach której za-daniem uwięzionej w budynku grupy uczestników było jak najszybsze wydo-stanie się na zewnątrz. Pozostali kibi-cowali im i udzielali wskazówek dzię-ki transmisji wideo na usytuowanym na zewnątrz ekranie. W Dworku nad Wkrą w Brudnicach harcerze pomo-gli w przygotowaniach do odbywają-cego się tam pod koniec lipca festiwa-lu „Zew natury”.
Odwiedzone w czasie rajdu obiek-ty ułożone zostały w grupy tematycz-ne, jak gotyckie budownictwo ziemi michałowskiej, siedziby ziemiańskie w ziemi lubawskiej, sanktuaria ma-ryjne północnego Mazowsza i ziemi dobrzyńskiej, materialne ślady obec-ności zakonu bożogrobców w regio-nie, zabytki hydrotechniczne w do-rzeczach Wkry i Welu. Ponadto od-wiedzono szczególnie wartościowe zabytki spoza tych grup, w tym jed-ną z lepiej zachowanych tzw. wież Bi-smarcka na ziemiach polskich (w Ma-linowie koło Działdowa) oraz po-zostałości tzw. wałów podłużnych – umocnień drewniano-ziemnych,
5
6
Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 | 59
ZABYTKI I MŁODZIEŻ
ciągnących się dziesiątkami kilome-trów wzdłuż dawnej granicy mazo-wiecko-pruskiej. Przeprowadzono też rozpoznanie w miejscach, gdzie usytuowane były obiekty dziś już nieistniejące, a ważne z historyczne-go punktu widzenia – m.in. kościół i szpital św. Ducha w Rypinie, gród
i kościół bożogrobców w Starorypi-nie, zamki biskupie w Górznie i Lu-bawie, zamki rycerskie w Sadłowie i Narzymiu.
Rajd Grunwaldzki 2015 był siód-mą i zarazem ostatnią edycją tego przedsięwzięcia. Harcerze będą jed-nak mogli kontynuować swoją
przygodę z poznawaniem i popula-ryzowaniem dziedzictwa kulturowe-go dzięki powstałemu niedawno Ru-chowi Programowo-Metodycznemu ZHP „Liga Odkrywców”, który oprócz wspomnianych wyżej form pracy proponuje również prowadze-nie amatorskiego rozpoznania zapo-mnianych miejsc na mapach wyko-nanych dzięki technologii LiDAR, patrolowanie stanowisk archeolo-gicznych, organizowanie dla lokal-nej społeczności wydarzeń poświęco-nych miejscowemu dziedzictwu kul-turowemu oraz udział w Europejskich Dniach Dziedzictwa. Przedsięwzięcie jest otwarte również dla osób spoza ZHP – szkolnych kół zainteresowań, grup nieformalnych itp.
Maciej Młynarczyk
Więcej informacji na stronie http://odkrywcy.zhp.pl
Upowszechnieniewiedzynatematdetaluiornamentu–koniecznejwprak-tycekonserwatorskiej–umożliwiawzrostświadomościnatemathisto-
rycznejarchitektury ipobudzaspołecznywysiłekwjejzachowanie.Zagad-nieniatesąostatnioczęstoprzedmiotemwieludyskusji.Wtennurtwpisu-jesięwydanaw2014r.przezwarszawskąFundacjęHereditaspublikacjapodredakcjąnaukowąprof.JadwigiRoguskiejpt.Dziedzictwo na nowo odkrywa-ne. Detal architektoniczny 1850-1939.
Na potrzeby książki przyjęto ramy czasowe prezenta-cji różnych aspektówdetalu architektonicznego od połowyXIXw.dowybuchudrugiejwojnyświatowej.Tematykatazo-stałaprzedstawionanaprzykładziezabudowyzprzełomuXIXiXXw.:kamienickrakowskich,zewnętrznejstolarkidrzwio-wej i stolarki okiennejwarchitekturzeGdańska-Wrzeszcza,oszkleniabudynkówmieszkalnychnaziemiachpolskichczyposadzkowychpłytekceramicznychicementowychwzabo-rze rosyjskim. Zgłównychośrodkówarchitekturymoderni-stycznej – Gdyni i Warszawy omówione zostały okładzinyelewacyjne.Baządoprzedstawieniametalowegodetaluze-wnętrznegoiwewnętrznegostałasięarchitekturamieszka-niowaWarszawyz lat1850-1939.Wkolejnych rozdziałachopisanowitrażewykonywanewKrakowskimZakładzieWitra-
żówwlatach1902-1939,posadzkiwewnętrzachmieszkalnychiużyteczno-ścipublicznejwWarszawieokresumiędzywojennegoorazdetaliornamenty-kępierwszychbudynkówPolitechnikiGdańskiej.
Autoramitekstówsąznakomiciznawcyibadaczetematu:JadwigaRogu-ska(PolitechnikaWarszawska),BeataMakowska(PolitechnikaKrakowska),RobertHirschiJakubSzczepański(PolitechnikaGdańska),KatarzynaDarec-
ka(MuzeumHistoryczneMiastaGdańska),DanutaCzapczyń-ska-Kleszczyńska (Stowarzyszenie Miłośników Witraży „ArsVitreaPolona”),MałgorzataMaksymiuk(NarodowyInstytutDziedzictwa),KatarzynaKomar-Michalczyk(FundacjaHere-ditas), Hanna Faryna-Paszkiewicz (b. pracownik InstytutuSztuki PAN),Waldemar J. Affelt (UniwersytetMikołaja Ko-pernikawToruniu).
JadwigaRoguskapiszewewprowadzeniudopublikacji:„Książka nie wyczerpuje zagadnień detalu architektoniczne-go i ornamentu w architekturze historyzmu, secesji, moder-nizmu. Nie jest syntezą, ale stanowi krok w tym kierunku”.
Zaletąksiążkisąliczneilustracje,obszernaliteraturaiin-deksosób.Możnająnabyć(cena:80zł)wsiedzibiewydawcy(Warszawa,ul.Marszałkowska58 lok.24, tel.22891-01- -62)iksięgarniachnaukowychnatereniekraju.
DETALARCHITEKTONICZNYSpotkanie z książką
7 |Zabytkihydrotechniczne–młynizaporanarzeceWelwLidzbarku,pow.działdowski
(zdjęcia: 1 – Piotr Rodzoch, 2-7 – archiwum Ruchu Programowo-Metodycznego ZHP „Liga Odkrywców”)
...............................................................................
| Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 60
Zaginiony krzyż orderowyoświeceniowych obserwatorów pol-skiego życia politycznego. Znamien-ne, że nowo kreowany Order, pomy-ślany jako szerzej dostępny w porów-naniu z innymi zaszczytami, odwoły-wał się zarówno do symboliki religij-nej – ciągle niezwykle nośnej wśród szlachty – jak i oświeceniowych idei, zawartych w łacińskiej dewizie or-derowej PRAEMIANDO INCI-TAT (Nagradzając zachęca). Zyska-ła ona objaśnienie w ostatnim arty-kule ustawy orderowej, w którym za-pisano formułę uroczystego wezwania
We wtorek, 7 maja 1765 r., w szóstym miesiącu panowania, w przededniu swych
imienin, Stanisław August podpisał ustawę nowo kreowanego przez siebie Orderu Świętego Stanisława. W 250. rocznicę tego doniosłego wydarzenia Zamek Królewski w Warszawie i Za-mek Królewski na Wawelu zorgani-zowały wystawę, która prezentowa-na była od 9 maja do 16 sierpnia br. w stolicy, od 15 września do 6 grudnia czynna będzie w Krakowie, a w przy-szłym roku także na zamku w Wilnie. Ekspozycja i towarzyszący jej obszer-ny katalog podejmuje dość złożoną i jak dotąd słabo w szczegółach opra-cowaną tematykę, m.in. genezy, roz-licznych odstępstw od usankcjono-wanej praktyki nadawania Orderu, a przede wszystkim przemian formy odznak w czasach stanisławowskich, w Księstwie Warszawskim i Króle-stwie Polskim, aż do 1831 r. – mo-mentu zawłaszczenia przez carat. Data ta wyznacza kres polskiej histo-rii Orderu.
Nagradzanie poddanych od wie-ków stanowiło jedną z istotniejszych prerogatyw władcy i instrument spra-wowania rządów. Do dziś nie milkną spory wokół oceny rozmaitych form aktywności ostatniego monarchy su-werennej Rzeczypospolitej. Wszyscy są jednak zgodni co do tego, iż nie-umiarkowane rozdawnictwo przy-wilejów i wyróżnień – ów charakte-rystyczny rys tamtej epoki – przy-czyniło się do rozchwiania syste-mu władzy, krytykowanego już przez
skierowanego przez kanclerza pod ad-resem nowo kreowanych kawalerów: „JEGO KRÓLEWSKA Mość Pan Nasz Miłościwy równo pragnąc y prze-szłe zasługi zaszczycić, y do przyszłych zachęcać, wzywa N.N., których ma wolą ozdobić orderem Świętego STA-NISŁAWA”. W tejże ustawie monar-cha sprecyzował wygląd znaków orde-rowych oraz obowiązki zgromadzenia szlachetnie urodzonych tworzących Order.
Najważniejszym znakiem wręcza-nym przez monarchę kawalerom był
...............................................................................
1 |JózefGrassi,„PortretFryderykaJózefaMoszyńskiego”,1797,olej,płótno(depozytprywatnywzbiorachMuzeumNarodowegowWarszawie)
TO TEŻ SĄ ZABYTKIZ WIZYTĄ W MUZEUM
Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 | 61
krzyży i gwiazd orderowych, tym wiarygodniejszych, im sprawniejszy był malarz uwieczniający konkretne-go kawalera. To z niej przede wszyst-kim czerpiemy wiedzę o szczególnej kategorii odznak orderowych, jaką były suto kameryzowane egzempla-rze, w większości zamawiane osobi-ście przez najzamożniejszych kawa-lerów zamiast „zwyczajnych”, wrę-czonych im przez Stanisława Augu-sta. Tak było niewątpliwie w przy-padku Fryderyka Józefa Moszyńskie-go (1738-1817), jednego z najmajęt-niejszych i najbardziej gospodarnych arystokratów doby stanisławowskiej. Józef Grassi ukazał go w splendorze osiągniętych dostojeństw. Lewą dło-nią podtrzymuje laskę marszałka wiel-kiego koronnego z sadzonym brylan-tami monogramem Stanisława Augu-sta. Prawica, oparta o plik tabel staty-stycznych autorstwa samego Moszyń-skiego, prezentuje okazały, brylanto-wy pierścień. Najsilniej skrzy się od brylantów gwiazda Orderu Orła Bia-łego i w całości kameryzowany bry-lantami krzyż Orderu Świętego Sta-nisława, ten ostatni nadany w roku 1770. W testamencie z 17 sierpnia 1810 r. Fryderyk Józef ustanowił „ro-dzaj fideicomissu, aby je zachować na zawsze bez mocy alienowania się z fa-milii […]: laska oprawna w złoto wiel-kiego marszałka dawnej Polski, krzyże Orła Białego, takiż św. Stanisława, je-den osypany wielkiemi rozetami, a dru-gi brylantami, z obrazem św. Stanisła-wa pod jednym brylantem; gwiazda z pięknym brylantem od orderu Białe-go Orła i dwa pierścienie z portretami Augusta II i Augusta III, otoczone bry-lantami, z tych portret Augusta II jest pod brylantem”. Kosztowności te przy-padły krewnemu Fryderyka Józefa – Hilaremu Ignacemu (1763-1827), po którym dziedziczył jego syn Piotr Moszyński (1800-1879), zasłużony
krzyż orderowy. Pośrodku, w zielo-no emaliowanym wieńcu wawrzyno-wym – symbolu chwały – na okrą-głej tarczce w emalii wyobrażono pa-trona Orderu w stroju pontyfikalnym. Taki sam wieniec otacza królewską cyfrę SAR [Stanislaus Augustus Rex] pośrodku rewersu. Ramiona krzyża – na rewersie złote – na awersie pokry-to czerwoną pastą szklaną. Pomiędzy nimi tkwią cztery białe orły – czytel-ne odwołanie do legendy św. Stani-sława o królewskich ptakach strze-gących ciała męczennika jako sym-bolu zjednoczenia państwa. Połącze-nie barw dekoracji odpowiadające
barwom narodowym zestawiono ze złotem – kolorem chwały. Krzyż no-szono na pąsowej wstędze z białymi paskami wzdłuż krawędzi, dodając na lewej piersi ośmiopromienną gwiazdę z kameryzowaną na czerwono cyfrą królewską, okoloną dewizą ordero-wą. Zachowało się nieco ponad trzy-dzieści osiemnastowiecznych krzyży orderowych oraz sześć miniatur; tyl-ko w czterech przypadkach możemy je związać z konkretnym kawalerem. Liczbę tych ostatnich szacuje się na około 1700.
Ikonografia portretowa przyno-si sporo informacji na temat wyglądu
Z WIZYTĄ W MUZEUM
2 |KrzyżbrylantowyOrderuŚwiętegoStanisława(polewej),krzyżigwiazdaOrderuOrłaBiałego(pośrodku)oraztrzypierścienienależącedoFryderykaJózefaMoszyńskiego–tabl.XXXIVzalbumuWystawa starożytności… (zbioryprywatne)
...............................................................................
2
| Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 62
działacz patriotyczny. On to zapre-zentował odznaki orderowe i pierście-nie na słynnej wystawie starożytności zorganizowanej w Pałacu Lubomir-skich w Krakowie na przełomie 1858 i 1859 r. Dowiadujemy się o tym z rę-kopiśmiennego spisu nadesłanych eksponatów i nieukończonego kata-logu, a przede wszystkim z luksuso-wego wydawnictwa ze znakomitymi planszami autorstwa „ojca polskiej fo-tografii”, wielokrotnie wspominanego
na tych łamach Karola Beyera (1818- -1877) – Album fotograficzne wystawy starożytności i zabytków sztuki urzą-dzonej przez c.k. Towarzystwo Nauko-we w Krakowie 1858 i 1859 r.
Po Piotrze Moszyńskim, jego ma-jątek – lecz bez brylantowych pamią-tek rodzinnych – przypadł synowi Je-rzemu (1847-1924), gdyż w testa-mencie z 1875 r. brak zapisów odno-szących się do opisywanych klejno-tów. O ich rozproszeniu, a zapewne
zdemontowaniu już w roku śmier-ci Piotra Moszyńskiego może świad-czyć pokwitowanie odbioru bry-lantów przez syna Józefy z Moszyń-skich Szembekowej (1820-1897), cór-ki Piotra z pierwszego małżeństwa, która również miała prawa do części jego majątku. Zarówno ona, a może zwłaszcza jej małżonek, Józef Maciej Szembek (1818-1889), zapisali się w pamięci współczesnych jako trwo-niący rodzinną fortunę. Być może uda się jednak kiedyś ustalić, czy ten wspa-niały zabytek warszawskiego jubiler-stwa, jakim był brylantowy krzyż Or-deru Świętego Stanisława po Frydery-ku Józefie Moszyńskim, przetrwał do naszych czasów. Był to ostatni zacho-wany klejnot tego rodzaju.
Dariusz Nowacki
TO TEŻ SĄ ZABYTKIZ WIZYTĄ W MUZEUM
Wystawie „Praemiando Incitat. Order Świętego Stanisława” towarzyszykatalogpodredakcjąnaukowąkuratorówekspozycjiMichałaZawadzkie-
go(ZamekKrólewskiwWarszawie–Muzeum)iDariuszaNowackiego(ZamekKrólewskinaWawelu–PaństwoweZbiorySztuki).Zamieszczonownimosiemesejów autorstwa wybitnych znawców tematu: Krzysz-tofa J. Czyżewskiego, MarkaWalczaka, Tadeusza Jezio-rowskiego, Anny Saratowicz-Dudyńskiej, Dariusza No-wackiego, Ewy Orlińskiej-Mianowskiej, Izabeli Prokop-czuk-RunowskiejiKrzysztofaFilipowa.
Wesejachpodjętezostałyzagadnieniarzadkodotych-czasporuszane.Autorzym.in.przypominająpatronategowysokiejrangiodznaczenia,pisząoartystycznychprzeja-wachczciśw.StanisławawXVIIIw.orazokulcieświętegopozagranicamikraju,przybliżajągenezęOrderuŚwięte-goStanisława,analizująźródładohistoriiOrderu,przed-stawiająrozliczneodstępstwaodpraktyki jegonadawa-nia, prezentują odznaki i kawalerów Orderu, analizująewolucjęformyOrderuwKsięstwieWarszawskimiKróle-stwiePolskimdo1831r.,kiedytopoupadkupowstanialistopadowego zdeklasowany Order został zawłaszczony
przezcarówRosjijakoodznaczeniestojącenajniżejwhierarchiiimperiumro-syjskiego.
Oryginalnie została rozwiązanaw katalogu prezentacjawybranych eks-ponatówzwystawy–ichreprodukcjeiopisyopublikowanojakoswoistedo-
powiedzenia, zamknięcia poszczególnych esejów. Za-mieszczonokilkasetilustracjizachowanychodznakor-derowych, portretów kawalerów w mundurach Orde-ru Świętego Stanisława (zasłużonych dla kraju, zna-nych z nazwiska szambelanów, kasztelanów, posłów,wojskowych),dyplomównadania,tłokówpieczętnych.Nauwagęzasługujeszczegółowoopisanyubiórkawa-leraOrderu,marszałkaStanisławaSołtana,składającysięzbiałegosukiennegokontuszaikarmazynowegoje-dwabnegożupana.
Warto podkreślić staranną szatę edytorską katalo-gu,bardzodobrej jakości reprodukcje, czytelnyukładrozdziałów.Publikacjazawierarozbudowanąbibliogra-fię i streszczeniew językuangielskim.Katalogmożnakupić(cena:69zł)wsklepikumuzealnymZamkuKró-lewskiegowWarszawie.
PRAEMIANDOINCITATSpotkanie z książką
3 |KrzyżbrylantowyOrderuŚwiętegoStanisławanależącydoFryderykaJózefaMoszyńskiego,nafotografiiKarolaBeyeraz1858r.–fragmentil.2
4 |KrzyżOrderuŚwiętegoStanisławawwersjinadawanejprzezkrólaStanisławaAugustawlatach1765-1795;takikrzyżniebyłkameryzowany(własnośćprywatna)
(fot. 1 – © Copyright by Ligier Piotr / Muzeum Narodowe w Warszawie)
...............................................................................
3 4
Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 | 63
Z WIZYTĄ W MUZEUM
Krzesła, zydle, fotele................................................................................................................................................
Sprzęty do siedzenia mają wy-bitnie służebny charakter, ale w przeszłości nie pozbawio-ne były też prestiżowych wy-
różników i funkcji symbolicznej. Naj-prostszym meblem był stołek, któ-ry następnie ewoluował w krze-sło – przez dodanie oparcia, i w fo-tel, gdy do krzesła dodano podłokiet-niki. Dawniej siedziska pełniły na-wet funkcje polityczne (np. w Egip-cie dostępne były tylko dla rodziny fa-raona; podobnie, na dworze Ludwi-ka XIV tylko wybrani przez króla mieli prawo zasiadać na taboretach). Najbardziej prestiżowy stał się fotel z wysokim oparciem, zwany tronem, używany przez władców świeckich
i kościelnych, który do dziś jest atry-butem władzy.
Pierwszymi siedziskami człowie-ka były kłoda drewna lub pniak. Gdy w neolicie wynaleziono ciesielskie na-rzędzie – kamienną siekierę, stało się możliwe wyrabianie mebli. Od tego momentu przybory stolarskie były stale udoskonalane i proces ten trwa do dziś.
W średniowieczu najpopularniej-szy mebel, czyli skrzynia, gdy mia-ła płaskie wieko, pełniła także funk-cję siedziska. Z niej wywodził się po-pularny wówczas fotel skrzyniowy oraz ława skrzyniowa. W renesan-sie wprowadzono kilka nowych pro-pozycji w zakresie mebli do siedze-nia. Charakterystycznym meblem do siedzenia było krzesło włoskie sgabel-lo o konstrukcji policzkowej − zbudo-wane z dwóch deskowych podpór, od-chylonych na boki oraz oparcia, przy-twierdzonych do drewnianego siedzi-ska. Innym sprzętem, zwykle repre-zentacyjnym, był nawiązujący do an-tycznego modelu fotel o konstruk-cji krzyżakowej. Barokowe meble do siedzenia były bardzo zróżnicowane w poszczególnych krajach. Odmien-ności były widoczne przede wszyst-kim w dekorowaniu sprzętów. Naj-popularniejszym wówczas modelem było krzesło z prostokątnym siedzi-skiem wspartym na czterech toczo-nych, graniastych lub rzeźbionych no-gach, z wysokim oparciem. Ważną ce-chę barokowych krzeseł i foteli sta-nowiły dolne łączyny nóg w kształ-cie prostokąta lub liter „H” i „X” (np. w meblach niderlandzkich ustawione nawet w dwóch kondygnacjach). Ich siedziska były tapicerowane lub wy-platane trzciną. To ostatnie rozwiąza-nie szczególnie modne było w Anglii aż do około 1740 r. i w meblarstwie
niderlandzkim. Do prostych sprzę-tów barokowych należały lekkie zy-dle, czyli krzesła drewniane wspar-te na czterech wąskich rozchylo-nych nogach, z oparciami bogato de-korowanymi rzeźbieniami. Rokoko-we zmiany nastąpiły przede wszyst-kim w meblach francuskich, które następnie kopiowano w innych kra-jach. Sprzęty zmniejszyły rozmiary, stały się łatwe do przenoszenia i wy-godne. Po 1710 r. wielką innowacją w meblach do siedzenia było zlikwi-dowanie łączyn. Od tej pory stabil-ność konstrukcji zapewniały odpo-wiednio ustawione nogi en cabriole, czyli esowato wygięte. Znużenie lek-kim rokokiem oraz wielkie zaintere-sowanie sztuką antyczną przyczyniły się do rozwoju klasycyzmu. Meble na-brały prostych kształtów, akcentowa-no poszczególne elementy mebli i ich łączenia. W sprzętach do siedzenia montowano kolumnowe nogi. Porę-cze foteli – początkowo cofnięte, a od około roku 1770, gdy wygasła moda na suknie z rogówkami, były wsparte na podpórkach, będących przedłuże-niem nóg przednich.
Kolejnym okresem w sztuce od-wołującym się do sztuki antycznej był empire. W tym czasie pojawiło się kilka nowych typów mebli do sie-dzenia, m.in. leżanka recamiera i ta-boret en gondole. Ten ostatni mebel był szczególnie ulubiony przez żonę Napoleona – cesarzową Józefinę. Biedermeier w meblach do siedze-nia objawił się w liniach falistych ich elementów. Nowością było wprowa-dzenie nowego typu krzesła o kon-strukcji stojakowej. Łączono w nim listwami poziomymi dwa takie same elementy stanowiące połączenie: nóg przedniej i tylnej krzesła, bocz-nego wsparcia siedziska i bocznego 1
| Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 64
ramiaka oparcia. W ówczesnych sa-lonach modne były zestawy mebli składające się z kanapy, foteli i krze-seł. Czas biedermeieru był pierw-szym w historii meblarstwa okresem, w którym kierowano się zasadami er-gonomii przy konstruowaniu mebli. Dla większej wygody wprowadzo-no w meblach tapicerowanych sprę-żyny, które opatentował w 1822 r. w Wiedniu Georg Junigl.
W drugiej połowie XIX w. roz-winęło się w całej Europie naśladow-nictwo wzorów pochodzących z epok minionych. Zjawisko to nazwano
historyzmem. Cechą charakterystycz-ną mebli tego czasu było wytwarzanie ich metodą fabryczną lub w warszta-tach stolarskich za pomocą maszyn. Na progu XX w. powstał styl nazy-wany w różnych krajach odmiennie, w Polsce – secesją. Meble kompono-wano wtedy na dwa sposoby. W jed-nym nabierały płynnych linii, a ich or-namentyka była stylizacją motywów roślinnych i zwierzęcych, w drugim wyraźnie podkreślono ich budowę i dekorację geometryczną. Powstawa-ło też wiele artystycznych modeli au-torstwa największych twórców epoki.
TO TEŻ SĄ ZABYTKIZ WIZYTĄ W MUZEUM
1 |RzeźbatronującejMarii,pracowniaśląska,1500-1510–przykładtronuśredniowiecznego
2 | Sgabello,renesansowekrzesłowłoskie,drugapołowaXVIw.
3 |Krzesło,ok.1700,Śląsk
4 |Krzesłowyplatanetrzciną,ok.1700,Holandia
5 |Zydelśląski(?),XVIIw.
6 |Fotelrokokowy,ok.1750,WłochylubNiemcyPołudniowe
7 |Krzesłorokokowe,ok.1750,NiemcyZachodnie
2
5
3
6
4
7
Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 | 65
Z WIZYTĄ W MUZEUM
Prekursorem współczesnego wzor-nictwa był Michael Thonet (1796- -1871), rozpoczynający działalność jeszcze w pierwszej połowie XIX w. W 1841 r. opatentował technikę pro-dukcji mebli z giętego drewna metodą
przemysłową i w fabrykach wytwa-rzał krzesła, fotele, leżanki. Od po-czątku XX w. rozwijało się nowocze-sne wzornictwo mebli, a jego kulmi-nacją była Międzynarodowa Wysta-wa Sztuk Dekoracyjnych i Przemysłu
Nowoczesnego w Paryżu w 1925 r. Pokazano tam meble o prostych for-mach, funkcjonalne, dobrej jakości technicznej oraz w wielu przypad-kach z możliwością produkcji maso-wej. Kolejną odsłoną stylu nowocze-snego były lata po 1945 r., kiedy jesz-cze bardziej nasiliła się dążność do po-szukiwania maksymalnej funkcjonal-ności i odpowiedniej formy plastycz-nej mebli.
Wydawać się może, że wykorzysta-no już wszystkie kombinacje zespole-nia trzech podstawowych elementów: nóg, siedziska i oparcia, jednak po-stęp techniczny wciąż otwiera przed projektantami nowe możliwości i dla-tego nie wiemy, jakie będzie krzesło przyszłości.
Małgorzata Korżel-Kraśna
Wystawa „Krzesła, zydle, fotele. Krótka historia mebli do siedzenia” czynna będzie od 12 listopada 2015 do 28 lutego 2016 r. w siedzibie głównej Muzeum Narodowego we Wrocławiu przy Placu Powstańców Warszawy 5.
ZamekKsiążjestjednymzwiększychwPolsceiEuropieijednocześnienaj-większymzamkiemnaDolnymŚląsku.Przetrwałwojny,pożary,ajednaknie
popadłwruinę,cozawdzięczaswoimwłaścicielom.Wybudowanyzostałwla-tach1288-1292przezksięciaświdnicko-jaworskiegoBolka I iwrękachpia-stowskichksiążątpozostałdo1392r.W1526r.rezydencjęoddanopodzastawrodzinieHochbergów,którzypóźniejwykupiliswojedobralenne,azamekstałsięwłasnościądziedzicznąichroduażdo1941r.,kiedytozostałskonfiskowa-nyprzezhitlerowców.Właśnietedwarody–PiastówiHochbergów–wywarłyogromnywpływnahistorięiwyglądbudowli.
Możnasięotymdowiedzieć,zwiedzającotwartą11lip-cabr.wystawę„MetamorfozyZamkuKsiąż”(zob.„Spotka-niazZabytkami”,nr7-8,2015,s.67),której towarzyszypublikacjaautorstwaBeatyLejman,kustoszMuzeumNaro-dowegoweWrocławiuikuratorkiekspozycji.Przewodnikpowystawie jest jednocześnie jej scenariuszem,„łączy w so-bie elementy sag rodzinnych, poematu i dramatu historycz-nego”. Celemwystawyjestukazanieprzeobrażeń,jakimodśredniowiecza po czasy obecne ulegał Zamek Książ, któryzestrzegącejPrzedgórzaSudeckiegowarownizamieniłsięwczasachnowożytnychwarystokratycznypałacHochber-gów,anapoczątkuXXw.wpotężnąrezydencję.
Przeobrażenia budowli opisane zostały na przykładziejejgłównych traktów–TraktuBarokowego iTraktuŚrod-kowegozokresuśredniowieczairenesansu.TraktBarokowywprowadzazwiedzającychwatmosferęarkadyjskiejharmo-niiipokoju.ZaczynasięodDziedzińcaHonorowego,ada-
lejprowadziCesarskimiSchodamidoSaliMetamorfoz.Dotytułuekspozycjina-wiązujezamieszczonytusiedemnastowiecznyobrazzwarsztatuJohannavonSpillenbergera„PaniSyrinks”−mitologicznascenazMetamorfozOwidiusza.KolejnymiprzystankaminatejtrasiesąSalonZielony,SalaMaksymiliana,Sa-lonBiały,PokójGieriSalonWłoski.Nauwagęzasługująeksponowanetudzieławpisującesięwprogramtreściowystworzonyprzezzespółartystówzatrudnio-nychprzezMaximilianavonHochberga: portrety,martwenatury,przedstawie-niamitologiczne,animalistyczne,alegoryczneipejzażowe.
TraktŚrodkowy–najstarsza,średniowieczno-renesanso-waczęśćzamku–wczasachpowstaniabudowlibyłnajważ-niejszymelementemobronnym,dominantą architektonicz-nąiznakiemwładzy.WskładtrasywchodząHolMyśliwski,SalaRycerska,SalaKonrada,CzarnyDziedziniec,SieńiWie-ża.GłównympomieszczeniemjestSalaKonrada,którawśre-dniowieczupełniłafunkcjęreprezentacyjną.Znajdujesiętu„GaleriaSławnych”,gdziewisząportretywładcówzrodówHochbergów,Przemyślidów,Piastów,Habsburgów iHohen-zollernów.Autorkaprzewodnikapisze,żegaleriataoddajegoryczizgiełkapokalipsywojen.
Wystawaczynnabędziedo2019r.,wtrakciejejtrwaniazmienisięfunkcjaiurządzeniewielusal,przybędąstałeeks-pozycje, biblioteka i archiwum. Pierwszy etapmetamorfozbudowlizamkowejdajewyobrażenie,wjakimkierunkuwy-stawabędzieewoluować.
Przewodnikmożnakupić(cena:29zł)wsklepikumuze-alnymlubinternetowymZamkuKsiąż.
PRZEOBRAŻENIAZAMKUKSIĄŻSpotkanie z książką
...............................................................................
8 |Taboreten gondole,1800-1810,Śląsk/Berlin(?)
9 |Krzesłozoparciembalonowym,ok.1830,Śląsk
8 9
| Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 66
TO TEŻ SĄ ZABYTKIZ WIZYTĄ W MUZEUM
Zbiory f lorystyczne Ferdynanda Karo
.........................................................................................................................................
w Irkucku. W ciągu kolejnych 25 lat wyjeżdżał tam jeszcze trzykrot-nie, zatrzymując się w Nerczyńsku, Zejskiej Przystani i Błagowieszczeń-sku. Praca w aptece nie była jednak jego największą pasją. Fascynowa-ła go różnorodność roślinności. Jego zainteresowanie tym tematem sięga-ło jeszcze czasów, kiedy uczęszczał do szkoły powszechnej i pod kierun-kiem swojego nauczyciela, dr. Mil-de, zbierał i suszył okazy florystycz-ne. Pasję tę rozwijał przez kolejne lata swojego życia. Wszędzie, gdzie się pojawiał, badał miejscową florę, zbierał rośliny i tworzył karty ziel-nikowe. Nawiązał kontakty z czoło-wymi europejskimi botanikami tam-tych czasów. Szczególnie intensyw-na była jego znajomość z Josephem Freynem z Pragi oraz z Lajosem
W Muzeum Farmacji, oddziale Muzeum Warszawy, czynna jest (do 10 grudnia br.)
wystawa „Dziedzictwo kulturalne warszawskiego farmaceuty Ferdynan-da Karo na tle inwentaryzacji świata”. Ekspozycja ma na celu przybliżenie tytułowej postaci Ferdynanda Karo, który pomimo ogromnego wkładu włożonego do rozwoju nauki świato-wej pozostaje osobą całkowicie anoni-mową. Założeniem autorów wystawy było zaprezentowanie tego badacza na tle wielkich odkrywców świata, ta-kich jak Krzysztof Kolumb, Aleksan-der von Humboldt czy Benedykt Dy-bowski.
Ferdynand Karo żył w latach 1845-1927. Pochodził z rodziny wło-skich imigrantów. Urodził się w Brze-ściu Litewskim. W 1868 r. uzyskał stopień prowizora w Szkole Głów-nej Warszawskiej, po czym prowa-dził apteki kolejno w Łosicach, Czę-stochowie i Lublinie. Ważnym epizo-dem w jego życiu była działalność nie-podległościowa związana ze współ-pracą z Romualdem Trauguttem. Za działalność tę został skazany i niemal-że cudem uniknął zesłania na Syberię. Ta kraina była jednak jego przezna-czeniem.
Po raz pierwszy wyjechał na Sy-berię w roku 1887. Co ważne – wy-jechał dobrowolnie. Objął wów-czas kierownictwo apteki wojskowej
................................................................................
1 | FerdynandKaronaSyberii,fotografiazprzełomuXIXiXXw.
2 | Błagowieszczeńsk,fotografiaFerdynandaKarozprzełomuXIXiXXw.
1
2
Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 | 67
Ekspozycja prezentowana w Mu-zeum Farmacji jest największą dotych-czasową wystawą czasową w tym nie-wielkim muzeum. Aby ją zaprojekto-wać, gruntownie zmieniono wystrój dwóch sal, które w całości zostały za-adaptowane na potrzeby wystawy. W odróżnieniu od dotychczasowych wystaw ma ona charakter nowocze-sny, co w niezwykły sposób kontrastu-je z zabytkowymi wnętrzami.
Warstwa merytoryczna wysta-wy, oprócz przedstawienia posta-ci głównego jej bohatera, stresz-cza także historię opisywania świa-ta. Wymienione zostały nazwiska kilku czołowych podróżników i ba-daczy, których działalność przy-czyniła się do zinwentaryzowania świata, szczególnie pod względem
Richterem z Pesztu. Jego pobyty na Syberii okazały się owocne, jeśli cho-dzi o zbiory florystyczne. Codzien-nie wstawał przed świtem i jeszcze przed rozpoczęciem pracy w aptece szedł w tajgę czy step i zbierał okazy roślin. Suszył je i wysyłał do zaprzy-jaźnionych botaników w Europie, którzy następnie oznaczali jego zbio-ry i publikowali je na łamach najważ-niejszych ówczesnych czasopism bo-tanicznych. W ten sposób podczas pobytu na Syberii stworzył około 80 tys. kart zielnikowych, które do dnia dzisiejszego znajdują się w wielu ce-nionych ośrodkach botanicznych na całym świecie. Stanowią one cen-ny obiekt badań, ale niejednokrotnie są również swoistym dziełem sztuki. Wśród zebranych przez Ferdynan-da Karo roślin znalazło się też kil-kanaście nowych, nieznanych wcze-śniej gatunków. Kilku z nich nada-no łacińską nazwę gatunkową Karoi, utworzoną od jego nazwiska. Po po-wrocie z ostatniej syberyjskiej eskapa-dy związał się z Warszawą. Przez ja-kiś czas pracował w tutejszej aptece, a następnie objął stanowisko kustosza w Warszawskim Towarzystwie Far-maceutycznym, gdzie opiekował się m.in. zbiorami florystycznymi zebra-nymi na Syberii. Zmarł w Konstanci-nie i został pochowany na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie.
Z WIZYTĄ W MUZEUM
..............................
3 | FragmentwystawywMuzeumFarmacji
4 | 5 | Eksponatynawystawie:kartkapocztowaprzysłanaprzezFerdynandaKarozSyberii,1902r.(4)orazkartazielnikowawykonanaprzezFerdynandaKaro,1900r.(5)
(zdjęcia: fot. 1, 2, 4 – ze zbiorów Archiwum PAN w Warszawie, 3 – fot. Igor Oleś, 5 – fot. ze zbiorów Zielnika Wydziału Biologii UW)
3
4
| Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 68
przyrodniczym, ale też kartograficz-nym czy antropologicznym. W cza-sach, kiedy „białych plam” na ma-pach pozostało już niewiele i pla-neta, na której żyjemy, może zostać uznana za zbadaną, możemy poku-sić się o swego rodzaju skatalogowa-nie wkładu dawnych badaczy w pro-ces poznawania świata. W gronie ta-kich zasłużonych postaci nie może zabraknąć nieznanego dotychczas opinii publicznej Ferdynanda Karo – bohatera wystawy.
Wśród prezentowanych ekspona-tów znalazły się m.in. oryginalne kar-ty zielnikowe zrobione przez Karo na przełomie XIX i XX w., a także listy pisane przez niego z Syberii do rodziny w Polsce. Na wystawie moż-na również zobaczyć przyrządy, któ-re dziewiętnastowieczni botanicy wykorzystywali w swojej pracy. Eks-ponaty zostały wypożyczone z Ziel-nika Wydziału Biologii Uniwersyte-tu Warszawskiego, z Muzeum Ziemi
PAN, a także z Muzeum Tatrzańskie-go im. dr. Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem. Wystawa nie powsta-łaby, gdyby nie współpraca z Zielni-kiem Wydziału Biologii UW, Mu-zeum Częstochowskim, Archiwum PAN oraz Muzeum Historii Natural-nej w Paryżu.
Program towarzyszący wystawie obejmuje lekcje muzealne, comie-sięczne pokazy filmów fabularnych oraz sympozjum naukowe, które od-będzie się w październiku bieżącego roku.
Magdalena Ciepłowska
Wystawa została dofinansowana ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Jest objęta patronatem honorowym Prezydent m.st. Warszawy, Ambasady Republiki Cze-skiej i Ambasady Węgier oraz Polskiego Towa-rzystwa Farmaceutycznego. Można ją oglądać w Muzeum Farmacji przy ul. Piwnej 31/33 w Warszawie.
TO TEŻ SĄ ZABYTKIZ WIZYTĄ W MUZEUM
5
Morza Tyrreńskiego i Bałtyku, malo-wane przez artystę podczas licznych podróży, jakie odbywał od 1904 r. na południe Europy – głównie do Chor-wacji i Włoch, a w okresie między-wojennym na polskie wybrzeże. Dla-tego obok widoków Wenecji, Capri czy Dubrownika (do 1909 r. Ragu-zy) na wystawie można zobaczyć tak-że morskie krajobrazy z okolic Helu, Orłowa i Gdyni, często wzbogacone motywem sztafażu: skał, samotnych drzew, rybackich łodzi, koszy, sieci, czasami postaciami rybaków lub tu-rystów. Głównym tematem malarstwa Jaxy-Małachowskiego jest jednak ży-wioł morski, uwieczniany z różnych perspektyw, o różnych porach dnia i roku, a szczególną grupę stanowią
ekspozycja obejmuje 26 obrazów (olejnych na płótnie, gwaszy i akwa-rel na tekturze lub papierze) małego i średniego formatu autorstwa Sotera Jaxy-Małachowskiego, jednego z naj-ciekawszych polskich malarzy-ma-rynistów. Tematem zgromadzonych prac są widoki morza: Adriatyku,
Z WIZYTĄ W MUZEUM
Morski żywioł w pejzażach Jaxy-Małachowskiego
.............................................................................................................................................
W Muzeum Miasta Ło-dzi czynna jest (do 11 października br.) kolejna wystawa pol-
skiej sztuki przedwojennej z kolek-cji prywatnej, która dopowiada ofer-tę Galerii Mistrzów Polskich. Zaaran-żowana w Aneksie Jednego Mistrza
................................
1 | SoterJaxa--Małachowski,„Autoportret”,niedatowany,olej,blachamiedziana,wym.18x13cm(własnośćprywatna)
2 | SoterJaxa--Małachowski,„KlifwOrłowie”,1921,gwasz,tektura,wym.34x25,5cm(własnośćprywatna)
1
2
| Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 70
TO TEŻ SĄ ZABYTKIZ WIZYTĄ W MUZEUM
nastrojowe nokturny o nasy-conej, przełamanej kolorysty-ce, bodajże najpełniej oddające indywidualny styl tego mistrza morskiego krajobrazu. Wysta-wa, z założenia fragmentarycz-na i kameralna, pozwala prze-śledzić najbardziej charaktery-styczne wątki i motywy z ma-rynistycznej twórczości arty-sty, zaś jej dopełnieniem jest na-strojowy autoportret, prawdo-podobnie wykonany w między-wojniu.
Prace pochodzą z lat 1909- -1945, najintensywniejszego okresu malarskiej aktywności
krakowskiego artysty, a wypo-życzone zostały od prywatnego kolekcjonera z Krakowa, posia-dającego największy zbiór ob-razów tego autora, wciąż po-większany. Dlatego na łódzkiej wystawie obok prac wielokrot-nie prezentowanych w polskich muzeach i galeriach znajdują się też dzieła eksponowane po raz pierwszy, najnowsze nabyt-ki kolekcjonera. Wszystkie wy-pożyczone na tę wystawę obra-zy reprezentują poszukiwania kolorystyczne w obrębie rzetel-nego, realistycznego warsztatu i dopełniają obraz polskiej sztu-ki nowoczesnej pierwszej poło-wy XX w., prezentowany w Ga-lerii Mistrzów Polskich. Ekspo-zycji towarzyszy folder z repro-dukcjami wszystkich prac.
Monika Nowakowska
3 | SoterJaxa-Małachowski,„Nanocnypołów”,akwarela,gwasz,tektura,wym.69x49cm(własnośćprywatna)
(zdjęcia: Muzeum Miasta Łodzi)
...................................................................
3
mnk.pl
Patroni medialni / Media partnersMecenas Muzeum Narodowego w Krakowie / Main Sponsor of the National Museum in Krakow
Sponsor wystawy / Sponsor of the exhibition
Sponsor Kamienicy Szołayskich / Sponsor of the Szołayski House
13.06.2015 – 03.01.2016
Grafika francuska od impresjonizmu do art nouveau
Kolekcja Feliksa Jasieńskiego
Kamienica Szołayskich im. Feliksa Jasieńskiego Oddział Muzeum Narodowego w Krakowiepl. Szczepański 9
ManetPissarro RedonRenoir Gauguin Toulouse- -Lautrec Bonnard
W czasie kolejnej, 38. se-sji Komitetu Światowego
DziedzictwaUNESCO,któraod-byłasięwdniachod28czerw-cado8lipcabr.wBonn,wpisa-no27nowychmiejsc (trzy sta-nowią rozszerzenie wcześniej-szychwpisów)naListęŚwiato-
wego Dziedzictwa Kulturowe-go i Naturalnego; obecnie jestich1031.Wśródnowychobiek-tówznalazłysięnaLiściem.in.miejsca z Urugwaju, Meksyku,Japonii, Mongolii, Danii, Nor-wegii, a także po raz pierwszyz Singapuru i Jamajki. Wszyst-kie obiekty umieszczone na Li-ścieobjętesąszczególnąochro-nąUNESCOipaństw,natereniektórychsięznajdują.
ZobszaruEuropywczasiete-gorocznej sesji Komitetu Świa-towego Dziedzictwa wpisanona Listę osiem miejsc. Ponadto
znacznie rozszerzono wcześniej-szy wpis, dokonany w 1993 r.,a dotyczący szlaku do Santiagode Compostela w Hiszpanii. Po-większonatrasaobejmujeprawie1500 km przez Kraj Basków, LaRioja, Liebanaoraz leśne, bocz-ne drogi. Obiekty europejskie
pochodzą z Włoch, Francji, Da-nii,Norwegii,Niemiec iWielkiejBrytanii.
Z terenu Włoch wpisano naListę arabsko-normańskie Pa-lermo oraz katedry w Cefalùi Monreale. W Palermo znajdu-je się dziewięć budowli publicz-nych i religijnych pochodzą-cych z okresu Królestwa Sycylii(1130-1194): dwa pałace, trzykościoły, katedra, most. Z ko-lei katedry w Cefalù i Monrealesąprzykłademsynkretyzmuspo-łeczno-kulturalnego między Za-chodem, Islamem i Bizancjum,
codoprowadziłodowypracowa-nia na Sycylii nowych koncepcjiprzestrzennych, strukturalnychi zdobnictwa. Stanowią równieżświadectwo koegzystencji ludziróżnegopochodzeniaireligii.
ZFrancjiznalazłysięnaLiściedwamiejsca.Sąto:stoki,domy
ipiwniceSzampaniiorazwinni-ce w Burgundii. Wpis dotyczą-cy Szampanii obejmuje miejscazwiązanezwynalezieniemipro-dukcją wina musującego meto-dąwtórnej fermentacjiw butel-ce. Są to historyczne winniceHautvilliers,AÿiMareuil-sur-Aÿ,Saint-Nicaise Hill w Reims orazAvenue de Champagne i FortChabrol w Épernay. Obiekty sąświadectwem rozwoju wysoko-specjalistycznejdziałalności rze-mieślniczej,którazczasemewo-luowała do przedsiębiorstw rol-no-przemysłowych.
Z Burgundii wpisano winnicenazboczachCôtedeNuitsiCôtedeBeaune,napołudnieodmia-staDijon.Różniąsięonewarun-kami fizycznymi (glebą i nasło-necznieniem)oraz rodzajemwi-norośli, co wpływa na produko-wane tam wina. Docenione też
Lista Światowego Dziedzictwa UNESCO
ROZMAITOŚCI
1 |KatedrawCefalùnaSycylii
2 |FortChabrolwÉpernaywSzampanii
3 | Winnice w Burgundii
4 |Christiansfeld–osadabracimorawskichwDanii
5 |Terenypolowańpar force wpółnocnejZelandii
6 |BudynekChilehauswHamburgu
7 |KompleksprzemysłowyRjukan--NotoddenwNorwegii
8 |ForthBridge−mostkolejowywWielkiejBrytanii
1 2
43
| Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 72
ROZMAITOŚCI
zostało historyczne centrum Di-jon, jakoośrodekadministracyj-ny, którydał impuls do rozwojuwiniarstwawregionie.
ZterenuDaniiwpisanonaLi-stę Christiansfeld – osadę bra-cimorawskichorazterenypolo-wań par force w północnej Ze-landii. Christiansfeld, założo-new 1773 r. w Jutlandii Połu-dniowej, jest przykładem osa-dy braci morawskich, wolnegozboruewangelickiegozsiedzibą
wsaksońskimHerrnhut.Miasto,zaplanowane wokół centralne-goplacuzkościołem,miałore-prezentować protestancki ideałurbanistyczny.Architektura jestjednorodna i skromna, z jed-no-idwupiętrowymibudynkamiz żółtej cegły, krytymi czerwo-nądachówką.Zkoleiterenypo-lowańpar force (zpsami)obej-mująlasyDyrehaveStoreiGrib-skov, a także park myśliwski
JaegersborgHegn,około30kmnapółnocodKopenhagi.Zapro-jektowanezostałyspecjalniedotego rodzaju polowań, stano-wiącychrozrywkęduńskichkró-lów od średniowiecza do końcaXVIw.Barokowezasadyprojek-towania krajobrazu terenów le-śnych znajdują tu odzwiercie-dlenie w ścieżkach o struktu-rzesiatkiortogonalnej,kamien-nych murkach i domkach my-śliwskich.
Norwegii został przyznanywpis kompleksu przemysłowegoRjukan-Notodden. Zespół ten,położony w malowniczej sce-nerii gór, wodospadów i dolinrzecznych,składasięzelektrow-niwodnej,liniiprzesyłowych,fa-bryki, systemu transportowegoi miasteczek. Zbudowany przezSpółkęNorsk-Hydroprodukującąnawozy sztuczne, był odpowie-dziąnarosnącezapotrzebowanie
rolnictwa na początku XX w.Kompleks Rjukan-Notodden sta-nowi wyjątkowy przykład prze-mysłu stopionego z naturalnymkrajobrazem oraz symbol nowe-goświatowegoprzemysłunapo-czątkuXXw.
Z terenu Niemiec wpisanodzielnice Speicherstadt i Kon-torhausviertelwrazzbudynkiemChilehausw Hamburgu. Dzielni-cetesądoskonałymprzykładembudynkówizespołówmagazyno-
wych. Speicherstadt, powstaływ latach 1885-1927, następnieprzebudowany w latach 1949- -1967, jest jednym z najwięk-szych zabytkowych magazynówportowych na świecie. Z koleiprzylegającadomodernistyczne-gobudynkubiurowegoChilehausdzielnica Kontorhausviertel − toobszar ponad 5 ha, na którymw latach 1920-1940 powstałzespół budynków biurowych
służących firmom związanymz portem. Kompleks nazywa-ny „miastem-sklepem” stanowiprzykładszybkiegowzrostuzna-czenia handlumiędzynarodowe-gonaprzełomieXIXiXXw.
Wielką Brytanię reprezentu-je tym razem wpis Forth Brid-ge, mostu kolejowego łączą-cego brzegi ujścia rzeki ForthwSzkocji.Jestjednymznajdłuż-szych wieloprzęsłowych mostówwspornikowych; otwarty został
w 1890 r. Oryginalny projekti użycie przy budowie nowator-skich technologii czynią go wy-jątkowo interesującą konstruk-cją, zarówno podwzględem es-tetycznym, jak i technicznym.Jest to jeden z najcenniejszychmostów okresu, w którym dłu-godystansowe połączenia kole-jowe stały się popularne i po-wszechniedostępne.
□
5
7
6
8
Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 | 73
Założone w 1975 r. MuzeumHistoriiMiastaŁodzi,obecnie
MuzeumMiasta,obchodziwtymroku jubileusz 40-lecia istnie-nia. Z tej okazji postanowionoprzypomniećhistorię izachowa-ną spuściznę materialną po ro-dzinie Poznańskich, pierwszychwłaścicielach eklektycznego pa-łacuwzniesionegonaprzełomieXIX i XX w., w którymmuzeumma siedzibęodpoczątku swoje-go funkcjonowania. W tym celułódzka placówka podjęławspół-pracęzMuzeumPolskimwRap-perswilu (Szwajcaria), gdzieznajdujesięod1983r.fragmenthistorycznej kolekcji dzieł sztu-ki zgromadzonej w XIX i XX w.przez dwa skoligacone rodyłódzkichfabrykantów:Silberstei-nów i Poznańskich. W ramachwspólnego przedsięwzięcia zor-ganizowana zostanie m.in. wy-stawa przywiezionych do Łodzii odrestaurowanychprac,wyda-ny katalog popularnonaukowyw trzech językach: polskim, an-gielskim iniemieckim,odbędziesięmiędzynarodowakonferencjanaukowawŁodzi.
Na wystawie zatytułowa-nej „Dziedzictwo dwóch kultur”(czynnejwMuzeumMiastaŁodzi
od 9 października br. do 14 lu-tego 2016 r., a następnie za-prezentowanej w Muzeum Mia-staPabianic)będziemożnaobej-rzeć24cennepodwzględemar-tystycznym i historycznymdzie-ła sztuki (malarstwo i rysunek,rzeźba, tkanina, rzemiosło arty-styczne z XIX i pierwszej poło-wy XX w.) autorstwa wybitnychpolskich artystów, m.in. JózefaChełmońskiego,OlgiBoznańskiej
czyJulianaFałata,atakżezwią-zanychzŁodziąautorówżydow-skiego pochodzenia: SamuelaHirszenberga,Maurycego Tręba-cza,HenrykaGlicensteina.Więk-szość eksponowanych prac zo-stałapoddanakonserwacji,moż-liwej dzięki dotacji z Minister-stwa Kultury i Dziedzictwa Na-rodowego,acałośćopracowaniunaukowemu przez polskich spe-cjalistówzróżnychdziedzin;od-restaurowanedziełapowrócądoSzwajcariiwkwietniu2016r.Nawystawiepokazanezostanąrów-nież fotografie przedstawiająceetapyiefektyprzeprowadzonychprackonserwatorskichorazprzy-pomnianahistoriarodzinSilber-steinów,PoznańskichiLandsber-gerów.
Łódzkawystawapraczkolek-cji rodziny Poznańskich, będącapierwsząpowojnieichcałościo-wąprezentacjąwPolsce, stano-wizaproszeniewsentymentalnąpodróż szlakiem artystycznychgustówimiejscważnychdlaSil-bersteinów,Poznańskich,Lands-bergerów – zasymilowanych Ży-dów, dla których polska kulturabyła częścią tożsamości i dzie-dzictwa.
Wśródinnychwydarzeńzwią-zanych z realizacją projek-tu „Dziedzictwo dwóch kultur.
Kolekcja rodziny Poznańskichz Muzeum Polskiego w Rap-perswilu” wymienić należy wy-kład Cezarego Pawlaka z Mu-zeum Miasta Łodzi w MuzeumPolskim w Rapperswilu 5 wrze-śnia br. pt. „Mecenat artystycz-nyłódzkichrodzinfabrykanckichSilbersteinówiPoznańskich–hi-storia, kolekcja, dziedzictwo”,a8wrześniabr.wBibliotecePol-skiejwParyżuwykładtegożpre-legentapt.„Rodzinyprzemysło-we i artystyczne Łodzi”, towa-rzyszący ekspozycji planszowejpoświęconej historii łódzkiegomuzeum.
Ważnymwydarzeniem będzieteż zorganizowana 25 paździer-nikabr.międzynarodowakonfe-rencja naukowapt. „BraciaHir-szenbergowie – W poszukiwa-niuZiemiObiecanej”,mającanaceluprzedstawieniegłosaminaj-wybitniejszychznawcówrolime-cenatu rodzinPoznańskich iSil-bersteinów. Podstawowy tematkonferencjitohistoriatwórczościtrzech braci Hirszenbergów: Sa-muela,Leona iHenryka,wkon-tekście finansowego wsparciaichkarierprzez łódzkierodyfa-brykanckie, ze szczególnymuwzględnieniemmecenatuMau-rycegoiSaryPoznańskich.
□
Jubileusz Muzeum Miasta Łodzi
ROZMAITOŚCI
.......................
2 |ZamekwRapperswilu,siedzibaMuzeumPolskiego
(zdjęcia: 1 – Maciej Urlich, 2 – Javier Carro)
1 |PałacPoznańskich,siedzibaMuzeumMiastaŁodzi
.....................
| Spotkania z Zabytkami 9-10 2015 74
KLUB„SPOTKAŃZZABYTKAMI”Korzyści wynikające z prenumeraty naszego miesięcznika są oczywiste:
• wygoda • pewne i nieprzerwane dostawy ulubionego czasopisma
• dzięki współpracy z zaprzyjaźnionymi z redakcją wydawnictwami i muzeami będziemy przekazywać pięciu losowo wybranym prenumeratorom, którzy zamówią „SPOTKANIA Z ZABYTKAMI” bezpośrednio w wydawnictwie (zob. informację niżej)
książki oraz płyty CD o tematyce związanej z profilem naszego czasopisma.
Nagrody otrzymują:
Elżbieta Górzna z Inowrocławia –AnnaMoryto,Przeminęło z wiatrem. Moda XIX wieku,wyd.MuzeumRegionalnewSzczecinku,Szczecinek2015orazMorski żywioł w pejzażach Sotera Jaxy-Małachowskiego (1867-1952). Wystawa z kolekcji prywatnej,wyd.MuzeumMiastaŁodzi,Łódź2015Jarosław Barański z Józefowa –NorbertBączyk, JacekMatuszak,PawełPrzeździecki,Przywracanie pamięci,wyd.WojskoweCentrumEdukacjiObywatelskiej,Warszawa2014Marlena Kucz z Poznania –JadwigaJanowska-Kondratowicz,Panorama z ukosa. Wspomnienia z czasów konserwacji,wyd.MuzeumNarodoweweWrocławiu,Wrocław2015Marcin Jerzy Witkowski z Łodzi–StanisławSławomirNicieja, Kresowa Atlantyda. Historia i mitologia miast kresowych,tomVI,wyd.WydawnictwoMS,Opole2015Miejsko-Gminny Ośrodek Kultury w Bobolicach −KrzysztofJ.Czyżewski,Broń drzewcowa w zbiorach Zamku Królewskiego na Wawelu/ Pole Weapons in the Collections of the Wawel Royal Castle,wyd.ZamekKrólewskinaWawelu,Kraków2013
P R E N UM E R ATAW2015r.ukażesię6numerów„SpotkańzZabytkami”wcenie17złkażdy.Wwypad-kuzamówieniacałorocznejprenumeratyzwysyłkąkosztwyniesie102zł.Abyzamówićprenumeratę,należydokonaćwpłatynakontoFundacjiHereditas:FundacjaHereditas,ul.Marszałkowska58lokal24,00-545Warszawa.
Konto:INGBankŚląski36105010381000009069924562Przy wpłacie prosimy o podanie dokładnego adresu, na jaki ma być dostar-czana przesyłka. Dane można też przesłać pocztą elektroniczną na adres: [email protected]. Najprostszą metodą zamówienia prenume-raty jest wypełnienie formularza na stronie spotkania-z-zabytkami.pl. W przypadkuchęciotrzymania fakturyVATprosimyopodaniedanychdo jejwystawienia.Wszelkiepytania w sprawie prenumeraty na 2015 r. prosimy kierować do Fundacji Hereditas, tel.(22)891-01-62,e-mail:[email protected].
S P R Z E D A Ż
Aktualne numery „Spotkań z Zabytkami” są w sprzedaży w kioskach RUCHU, KOLPORTERAiwpunktachsprzedażyGARMONDorazwwarszawskichksięgarniach.
NADWORNYMALARZKRÓLÓWPOLSKI
W 2015r.MuzeumPałacuKrólaJanaIIIwWila-nowiewydałoksiążkęKrystynyGutowskiej-
-Dudek Między światem mitów i legend a współ-czesnością. Louis de Silvestre – nadworny malarz królów Polski z dynastii Wettynów.
Krystyna Gutowska-Dudek, historyk sztuki,przez lata opiekunka wilanowskich zbiorówma-larstwa i starsza kustosz Muzeum Pałacu KrólaJanaIIIwWilanowie, jestbadaczkązasobówpa-łacuiautorkąwielupublikacjiowilanowskimma-larstwie i grafice. W publikacji Między światem mitów… omówiła twórczość francuskiego ma-larza Louise’a de Silvestre (1675-1760), uczniaCharlesaLeBruna(współtwórcyKrólewskiejAka-demiiMalarstwaiRzeźby).
Wpierwszejczęściksiążkipoznajemynajważ-niejsze wydarzenia z życia de Silvestre’a: okresstudiówwRzymie, gdzie poznał najbardziej po-pularnegowłoskiegomalarza tamtej epoki,Car-la Marattę, który wywarł wpływ na jego warsz-tat, po powrocie do Francji członkostwowKró-lewskiejAkademii,gdziew1706r.otrzymałtytułjejprofesora,wreszciespotkaniewParyżuzksię-ciem saskim Fryderykiem Augustem II (później-szymkrólemPolskiAugustemIIISasem).Spotka-nietozaowocowałopodpisaniemprzezdeSilve-stre’a kontraktuw charakterze „pierwszegoma-larza” na dworze drezdeńskim. W 1716 r. ma-larzwyjechał doDrezna i tam został zatrudnio-nyprzezsynaAugustaMocnego,którykontynu-ował plany ojcaw zakresiemecenatu artystycz-negoinaukowego.DoobowiązkówdeSilvestre’anależałoozdobieniewznoszonych i przebudowy-wanychw tymczasiebudowli (Zamek,Zwinger)oraz realizowaniezamówieńnaportretyobusa-skichmonarchów,członkówichrodzin,osobisto-ścizwiązanychzdworemiwielmożównależącychdostronnikówWettynów.DoFrancjiwróciłdeSi-lvestrew1748r.,po32latachpracynadworzedrezdeńskim.
WzbiorachMuzeumPałacuKrólaJanaIIIznaj-dujesiękolekcjaobrazówmalarza,ichkopiiidziełpochodzących z jego warsztatu. Najciekawszaczęśćzbiorupochodzizlat1730-1733,kiedyWi-lanówbyłdzierżawionyprzezAugustaIIMocnego.
W drugiej części publikacji Między światem mitów… zamieszczony został katalog 29 sil-vestrianów, podzielonych na sceny mitologicz-ne iportrety (królewskieWettynów iosobistościz czasów unii polsko-saskiej). W notach katalo-gowych oprócz podstawowych informacji: dato-wania, techniki, wymiarów, numerów inwenta-rzowych zawarte zostały równieżobszerneopisyprzedstawionych na obrazach scen, kompozycjii portretowanychosób.ReprodukcjeobrazówdeSilvestre’a,pochodzącychzinnychkolekcji,zdo-biąpierwszączęśćpublikacji.
Tęciekawąksiążkęmożnakupić(cena:35zł)wmuzealnymsklepikuoraznastronieinterneto-wej(e-sklep.wilanow-palac.pl).
Spotkanie z książką
ROZMAITOŚCI
NID 205-275+3.indd 1 8/10/15 5:40 PM