Rudenko - Kovczeh Wseswitu.pdf

140
 Na poczatku tretioho tysiaczolittia naszoji ery do susidnioji p  ł anetnoji systemy z orbity Zemli startuje Kosmiczna Akademija Nauk. Za korabel jij s  łużyť  asterojid, u nadrach jakoho stworeno atmosferu, b  łyź  ku do zemnoji. Ce i je Kowczeh Wseswitu, szczo nese genofond naszoji p  ł anety u Kosmos. Zwidsy j nazwa hostrosiu- ż etnoho futuro  ł ogicznoho romanu Myko  ł  y Ruden ka. Z peredmowy do naszoho wydannia czytacz diznajeť sia pro sk  ł adnyj ż  yttiewyj i two rczyj szlach aw tora — hromadianyna, poeta, publicysta, neprymyrennoho borcia za prawa i swobody ludyny. Projszowszy czerez tiurmy, zas  ł annia, wymuszenu emigraciju, Myko  ł a Rudenko za  ł  yszywsia wirnym synom swoho narodu i, po- wernuwszy ś  na Bať  kiwszc zynu, prodow ż uje plidno tworyty. Py ś mennyk zdobuw zas  łuż ene wyznannia. 1993 roku win staw ł aureatom Der ż awnoji premiji Ukrajiny imeni T. Szewczenka.

Transcript of Rudenko - Kovczeh Wseswitu.pdf

  • Na poczatku tretioho tysiaczolittia naszoji ery do susidnioji panetnoji systemy z orbity Zemli startujeKosmiczna Akademija Nauk. Za korabel jij suy asterojid, u nadrach jakoho stworeno atmosferu, byku dozemnoji. Ce i je Kowczeh Wseswitu, szczo nese genofond naszoji panety u Kosmos. Zwidsy j nazwa hostrosiu-etnoho futuroogicznoho romanu Mykoy Rudenka.

    Z peredmowy do naszoho wydannia czytacz diznajesia pro skadnyj yttiewyj i tworczyj szlach awtora hromadianyna, poeta, publicysta, neprymyrennoho borcia za prawa i swobody ludyny. Projszowszy czereztiurmy, zasannia, wymuszenu emigraciju, Mykoa Rudenko zayszywsia wirnym synom swoho narodu i, po-wernuwszy na Bakiwszczynu, prodowuje plidno tworyty. Pymennyk zdobuw zasuene wyznannia. 1993roku win staw aureatom Derawnoji premiji Ukrajiny imeni T. Szewczenka.

  • ://kompas.co.ua ukrajinomowna pryhodnyka literatura

  • Peredmowa Mykoy uynkohoChudonyk Oeh NabokaRedaktory arysa Hucao, Olha Jaremijczuk

  • Kyjiw ne baczyw Mykou Rudenka czotyrnadcia rokiw. Bolacze, hirko, ae teperwin pymennyk i prawozachysnyk maje ne baczy Kyjewa. Po powernenni do-domu u mene, pewno, wid nerwowoho potriasinnia osab zir, rozpowidaje MykoaDanyowycz. Ja due pohano baczu jedynym ranisze bilsz-mensz zriaczym okom, newpiznaju ludej. A wony moji znajomi, druzi j obraajusia, moywo, na mene: czyne zahordywsia?

    Ne soromte, zupyni na wuyci cioho kremeznoho, energijnoho czoowika uczornomu bereti, z hustoju borodoju, szczo jiji czas odbiyw wid rozkisznoji koy czor-noty. Prywitajte i wy pobaczyte, jak u tu my na joho obyczczi zasiaje posmiszka,zaswitysia szczyroju prywitnistiu. Zatremtia-zabryasia zmorszky na czoli, ahidnozabryny hoos

    Spikuwannia z Mykooju Rudenkom ce szczasywi chwyyny duchownohojednannia. Cioho czuoho czoowika ne ochoodyy, ne widczuyy od ludej nawi tiachywi odynadcia lit konctaboriw u Mordowiji j na Urali, zasannia do Hirkoho A-taju, wymuszena emigracija u SSzA.

    Zhaduju lutyj misia 1989 roku, ju-Jork, Ukrajinku Wilnu Akademiju nauk, demeni doweosia wystupyty z dopowiddiu pro Woodymyra Wynnyczenka. Tam jawpersze zustriwsia z ukrajinkym pymennykom, romany jakoho Witer w obycz-czia i Ostannia szabla czytaw iz zachopenniam. U seredyni simdesiatych rokiwci knyhy buy wyuczeni z naszych biblitek.

    Poznajomyy, i Mykoa Danyowycz zaprosyw mene do sebe dodomu, u newe-yku, zatysznu kwartyru. Z wikna wysotnoho budynku widkrywawsia wyd na misto: ri-znobarwjam miridiw wohniw switywsia weczirnij Mangetten. Druyna pymennyka,prywitna Rajisa Panasiwna wytworya na stoli rozkiszne bujstwo ukrajinkoji weczeri,jak-to czynia szczedri ta wmili hospodyni u nas na Ukrajini. I jakby ne panorama ju-jorkkych hromad, weycznych wysotnych budiwel centru zaokeankoho mista, monabuo b uwiruwaty, szczo my de u Kyjewi. Ae Kyjiw buw daeko, i my zhaduway pronioho. Po areszti, rozpowidaw Mykoa Danyowycz, widibray u nas kyjiwkepomeszkannia. Kudy my z druynoju pisla zasannia may powertatysia?.. My prosy-diy u zasanni szcze piwroku pisla zwilnennia, bo ne buo kudy jichaty, ae potim takymusyy wyjichaty

    Szczo zaweo joho, nemoodu, wsiu w ranach ludynu, jak pysaw Mykoa Ru-denko w odnomu z widkrytych ystiw do keriwnyctwa SRSR u zwjazku z obszukom iaresztom (czerwe 1975 roku), za szczilno zaczyneni zalizni dweri kamery? Win syn donekoho szachtaria, narodywsia 1920 roku. Pereyw hood, wijnu, rozruchu, buwpolitrukom u bokowanomu faszystamy eningradi; widtak tiako poranenyj ocer, in-walid Weykoji Witczyznianoji wijny, nahorodenyj ordenom Czerwonoji Zirky j me-dalamy I same win wystupyw inicitorom stworennia 9 ystopada 1976 roku Ukrajin-koji hromadkoji grupy spryjannia wykonanniu Helsinkych uhod. Mykoa Rudenkooczoyw ciu grupu boroby za prawa ludyny, za ridne sowo, za swobodu literaturnojitworczosti, za prawo swoho narodu na nezaene yttia, nacinalni tradyciji i kulturu,na wilnyj ekonomicznyj rozwytok. Do skadu grupy uwijszy pymennyk-fantast OeBerdnyk, koysznij genera-major Radiankoji armiji Petro Hryhorenko, jurysty IwanKandyba i ewko ukjanenko, wjaze berijiwkych konctaboriw Oksana Meszko, isto-ryk Mykoa Matusewycz, inener Myrosaw Marynowycz, mikrobiog Nina Strokata,wczytel Oeksij Tychyj.

    Neehko dawaosia ce duchowne schodennia na werszynu prozrinnia samomu

  • Mykoli Rudenkowi awtoru bilsze 30 knyh, ludyni z weykym duchownym ta inteek-tualnym potenciom, jakyj wnaslidok protyborstwa z systemoju ne mih buty wpownirealizowanym. Ae ne pro ce dumaw Mykoa Danyowycz, osmyslujuczy skadni su-spilno-polityczni j ekonomiczni procesy w SRSR. Wyzriwaje protest proty antyludia-noji systemy, wybuduwanoji na nasylstwi, na peresliduwanni inakomyslaczych, na za-boroni wilnoho Sowa. Cej protest, cej bunt ducha projniaw i poeziju.

    U 1974 roci Mykou Rudenka wykluczaju iz riadiw KPRS za serjozni ideoo-giczni uchyy w literaturnij dijalnosti, a w 1975 roci pozbawlaju czenstwa u Spicipymennykiw Ukrajiny.

    U poemi Chrest, pryswiaczenij hidnomu prawozachysnykowi Petrowi Hryho-renku, Mykoa Rudenko ustamy Isusa Chrysta zapowidaje:

    Wimy swij chrest. Na niomu Ja rozpjatyj Twoho narodu sawne majbuttia.A toj, chto zriksia nas, nawik proklatyj,Poryne w morok, w chaos, w nebuttia.Wimy swij chrest. Nechaj laha na pecziWakym jarmom, a ty joho nesy.U niomu zojk hoodnoji maeczi,inoczi peredsmertni hoosy.U niomu wira, wiszczyj pokyk Sowa.Twoja korogwa. Boe znameno.U niomu szczyra ukrajinka mowa,De kona koma to swiate zerno.

    Ci weyczni, duchowno mobilizujuczi sowa zwerneni do nepochytnoho bilszo-wyka Myrona (Ja komunist), jakyj zrywaje zi swojich oczej ideoogicznu pouduysze pisla toho, jak pobaczyw, szczo u joho ridnomu seli na sto dworiw odyn y-wyj. Bezalna kosa hoodomoru 1933-ho iz yttiam miljoniw ukrajinciw pidtiaa ijoho wiru w istorycznu prawotu ideji komunizmu, wyboriuwanoji nasylstwom, krowju,bratowbywstwom.

    Symwolicznyj chrest pokuty za hrichy bere na sebe komunist Myron u ti achywiczasy ukrajinkoji doli. Bere, szczob pronesty po wsij predkiwkij zemli ne ysze wse-narodnu skorbotu, jaku symwolizuje chrest, ae j wiru u woskresinnia swoho narodu, uwidrodennia Ukrajiny.

    Takyj e moralnyj chrest pokuty i duchownoho prozrinnia pokaw na swoje sum-linnia i Mykoa Rudenko. U wstupi do poemy Chrest win kae:

    Ne szkoduju, ni, szczo buw marksystom, Ja w ytti szukaw nowoji wiry.A bez wiry chto my?..Tilky zwiriZ mozkom nerozwynenym, drahystym.

    Ostannie sowo na sudi 1 ypnia 1977 roku Mykoa Rudenko rozpoczne tak Sio-hodni pered sudom stoji Sowo.

    Sudyy pymennyka i hromadkoho dijacza za Sowo napysane, za Sowomowene, za protest proty obmeennia prawa Sowa. Wono powynno wilno jty czerezkordony serde, dusz, deraw inaksze wono perestane buty Sowom.

    Sudyy za te, szczo pysaw osofki i naukowo-ekonomiczni praci, taki, jak Ener-gija progresu, Kredo jednosti, dyohiju Proszczaj, Markse ta Zdrastuj, Kene!

  • (ekonomiczni monoogy), Gnozys i suczasnis; za poemy Proszczannia z partkwyt-kom, Istorija chworoby, Chrest; za roman Orowa baka; za wirszi Zahrawanad sercem, Czorni ludy, De my?, Widpowi buwszomu druhowi, Pered pu-skom Kaniwkoji HES. Sudyy za namahannia wysowyty swoji sumniwy, trywohy ispodiwannia, za analiz politycznoho i ekonomicznoho stanu radiankoho suspilstwa.yty inaksze win ne mih: ne dozwolaa sowis. Bo perekonawsia: Sowo piddane sa-moznyszczenniu wono ne zdatne probyty zycznu oboonku Ludyny, szczob wyko-naty swoje pryznaczennia. Ote ludyna, jaka zi strachu czy z inszoji pryczyny zamoro-uje Sowo w sobi, wastywo ne ywe.

    Pymennyk Mykoa Rudenko powynen buw wyyty w imja widrodennia Ukraj-iny, jiji Sowa, jiji praw i swobod, tomu j ne zamorouwaw u sobi Sowo, a osmysluwawsebe, dolu swoho narodu za dopomohoju Sowa. Za ce joho buo pokarano dwanad-ciama rokamy uwjaznennia. Ae i tam, u tiurmach, konctaborach, na zasanni, MykoaRudenko porywawsia do wseludkych idealiw dobra i sprawedywosti. Tam wyzriapracia Szlach do chaosu, jaka je prodowenniam (z 1960 roku) bolisnych woa hro-madianyna do CK KPRS ta uriadu SRSR iz poperedenniam: derawa rozwalujesia,swojim padinniam wona rozczawy swojich hromadian; schamenisia, powerni sela-nam derawnu zemlu, iz jakoji i tak we wysmoktano yttiewu soniacznu energiju

    Widpowszczej ne buo. Mykoa Rudenko wwaaw, szczo maje prawo zwernutysiado zemnoho ludstwa, oskilky wasti ta uriad ne zreaguway na joho sygnay popere-dennia. Ade szosta czastyna zemnoji suszi, na jakij roztaszuwawsia Radiankyj Sojuz,perebuwaje w nadzwyczajno wysnaenomu stani, sotni miljoniw ludej poterpaju odzahrozy hoodu switowa hromadkis powynna na ce reaguwaty. Treba riatuwaty ze-mlu, z jakoji stalinkyj totalitaryzm wypyw soniacznu energiju Chlibnu Osnowuludkoho buttia. Totalitarna systema poruszya Kosmiczne Prawo: ludyna je produk-tom pryrody, czastkoju jedynoho cioho, tomu powynna suyty ciomu ciomu, dotry-muwatysia joho zakoniw, wykonuwaty joho kosmicznu wolu, inaksze ce pryzwede doporuszennia harmoniji zemli i kosmosu.

    Cej swojeridnyj zakon jednosti Mykoa Rudenko wywiw wnaslidok bahatolitnichstudij biogiji ta osofy, politoogiji j ekonomiky, futuroogiji i teoogiji, wywczenniapra Kanta, Hehela, Smita, Kene, Marksa, Engelsa, enina

    Win piddaje hostrij krytyci Marksowu teoriju dodatkowoji wartosti i wywodyswoju formuu dodatkowoji wartosti, w osnowu jakoji stawy zakon peretworennia izbereennia soniacznoji energiji.

    Swoji dumky i wysnowky Mykoa Rudenko wykaw akademikowi Andrijewi Sa-charowu pry zustriczi w 1974 roci. Todi Andrij Sacharow pohodywsia buty joho kon-sultantom u hauzi zyky.

    Mykoa Rudenko ne wwaaw Zakon Jednosti oryginalnym widkryttiam, bo j pra-dawni mudreci znay pro nioho. Hoownoju metoju pymennyka buo baannia oy-wyty cej Zakon, nadiyty joho ludkoju energijeju dobro-tworennia, zachopywszynym usich, komu boy majbutnie Zemli. Win zakykaje do zbereennia zemnoho sere-dowyszcza jak czastky kosmicznoho bezmeia, do nehajnoho prypynennia rujniwnojidiji ludyny na pryrodni procesy.

    Mykoa Rudenko pysze poemicznyj roman Formua Soncia, wydaje swojiEkonomiczni monoogy, hariacze obstojuje tezu, jakoju perejniaysia joho druzi j od-nodumci.

    Wystupajuczy na zachyst represowanoho Mykoy Rudenka, Oe Berdnyk taksformuluwaw plid joho rozdumiw: Ne abstraktna dodatkowa wartis, szczo wywo-dysia z mjaziw ludyny, a poumjanyj soniacznyj potik, szczo wywajesia z Kosmicz-noho Sercia do arterij ludstwa i transformujesia w pody praci j tworczosti, tobto tworyprogres.

  • Z trywonoju dumkoju pro majbutnie panety pysaw Mykoa Rudenko swij ro-man Kowczeh Wseswitu. Rozhornemo joho storinky

    Ludstwo, na al, ne uswidomyo toho, szczo zemnu cywilizaciju wbywaje trudowateorija wartosti, prodowujuczy peretworiuwaty biogicznu energiju w technicznu icym samym wysnauwaty materilni resursy panety. Naseennia Zemli wyczerpuwaopryrodni bahatstwa bezdumno, ne dosuchaosia porad uczenych perewesty ener-getyku na termojadernu energiju. Panetu ochopyy hood, duchowna degradacija, mi-graciji narodiw. Zemna cywilizacija poczaa zanepadaty.

    Na propozyciju Sybirkoji Akademiji Nauk buo wyriszeno posaty do susidniojipanetnoji systemy naukowyj kompeks. Realizaciju cioho minarodnoho proektu do-ruczyy akademikowi Stepanu Makarowu, jakyj zaproponuwaw peretworyty na zorelitasterojid zawszyrszky pjatnadcia kiometriw i zawdowky wisimnadcia. Bua wytwo-rena awtonomna ekosystema swojeridna Kosmiczna Akademija Nauk, jaka j wyru-szya u mipanetnu podoro.

    Roman-zastereennia rozkrywaje pered namy siuetno-dynamicznu rozpowipro yttia na cij kosmicznij aboratoriji, jaka we pjatsot rokiw tomu pokynua Zemlu.Prezydentom Kosmicznoji Akademiji Nauk je prychylnyk elitarnoho pohladu na su-spilstwo Stepan Makarow. Pownowadnyj rozporiadnyk na cij neweyczkij paneti, winrozpodilaje lika bezsmertia daruje wiczne yttia pokirnym akademikam, ulubenyminkam, a inszych yteliw aboratoriji, jakych peretworeno na zwyczajnych rabiw,peridyczno sortuje, znyszczujuczy pewnu czastynu zadla zbereennia czyselnoji riw-nowahy jiji meszkanciw. U borobu z cijeju totalitarnoju systemoju, pryncypy funk-cinuwannia jakoji, po suti, pereneseni z Zemli na ciu kosmicznu aboratoriju, i wstu-paje moodyj taanowytyj junak Prokip.

    Dla dopytywoho czytacza bude cikawo zahybytysia w systemu naukowych hi-potez pymennyka-fantasta, jakyj wysuwaje ideju pro isnuwannia Gaaktycznoji Mo-nady, Gaaktycznoho Mozku najdoskonaliszoji formy yttia u pidwadnomu jomuprostori.

    Tilky wtajemnyczenym obranciam wdajesia wstupyty u spikuwannia z Gaak-tycznoju Monadoju cijeju Wseswitnioju Osoboju, jaku iszcze nazywaju Pantokra-tom czy Totalitom. Dla tych odynokych szczasywciw, komu widkrywajesia Gaak-tyczna Monada, widkrywajesia j osobywe baczennia switu, w jichnich umach poczy-naje prorostaty zerniatko Switowoji Mudrosti.

    Futuroogicznyj roman Kowczeh Wseswitu spownenyj wiry u neobmeeni, aeszcze ne wyjaweni upowni tworczi moywosti ludyny. Twir nadienyj nadijeju i pew-nistiu, szczo pered zemlanamy widkrywajusia nowi kosmiczni horyzonty piznanniawseswitu, a tako tajinstw ludkoji indywidualnosti jak mikroswitu.

    Mykoa Rudenko natchnennyj pobornyk tworczoho samowyjawu osobystosti.Win szczyro i bezohladno uwiruwaw u zakon zbereennia i peretworennia soniacznojienergiji, staw jiji rewnym popularyzatorom u riznych anrach chudonioji tworczosti, ice hyboke spiwpereywannia wynoszenoji, wsebiczno osmysenoji ideji wraaje.

    Dla poeta i mysytela Gaaktyczna Monada ujawlajesia w obrazi WseenkojiMateri czy Boha, wona uosobluje w sobi Nezriwniannu Mohutnis, Switowu Lubow,Newmyruszcze yttia Ce toj adanyj i nedosianyj idea wseochopnoji mudrosti i ko-smicznoji prawoty, predwicznoho ustremlinnia ludstwa do Wyszczoho Sudu, jakyj wy-znaczy, wreszti-reszt, prawotu odnych i nesprawedywis inszych, zharmonizuje yttia,wnese poriadok ta ad i w ludki duszi, i w zemnu cywilizaciju.

    Mykoa Rudenko pekaw, wynoszuwaw ciu wiru w yttiedajnu, ywotworiaszczusyu Swita, szczo mysy, Swita, szczo ywe, widczuwaje i twory iz sebe samoho Swi-towyj Mozok i serce Gaaktyky. Cia wira dodawaa jomu syy w tiurmach i konctabo-rach, pidnosya do wysokoho zetu tworczoho osiajannia. Poezija i riatuwaa joho w ne-

  • woli. Tam win napysaw ponad 14 tysiacz riadkiw, a druyna Rajisa Panasiwna pisla po-bacze wynosya jich na wolu. Za taku spiwtworczis druynu pymennyka sudyy ipokaray pjama rokamy taboriw suworoho reymu i pjama rokamy zasannia.

    Maje wse, szczo napysaw Mykoa Rudenko w newoli, zberehosia. Konskowanirukopysy powertaty awtorowi pisla zwilnennia ne chotiy. Pymennyk ohoosyw ho-odiwku i domihsia (pisla 20-dennoho hooduwannia) powernennia podiw swojichtworczych osiaja i osofkych rozdumiw. I, we perebuwajuczy daeko wid bakiw-szczyny, za okeanom win z dopomohoju druziw z dispory wydrukuwaw roman Or-owa baka, zbirku wirsziw Prozrinnia. Zjawlajusia na swit poemy Chrest, knyhaSzlach do chaosu. Joho twory wychodia u perekadach anglijkoju, nimekoju, fran-cukoju mowamy. Wse, zdawaosia b, wasztuwaosia dobre, je moywis praciuwaty idrukuwaty Ae dusza prosysia na Ukrajinu. Mykoa Rudenko perekonanyj, szczopymennyk maje yty zi swojim narodom. Tomu, tilky-no nastaw spryjatywyj czas, wini powernuwsia dodomu.

    Powernuwsia, nemow eeka z wyriju, i odrazu aktywno praciuje, chwylujesia,twory. Siohodni je realna zmoha utwerdyty swoju nacinalnu samobutnis, widno-wyty i rozwywaty naszu derawnis,

    1 stwerduje win, zwertajuczy do narodu

    Ukrajiny u cej istorycznyj moment.Tomu i pobaczyw Kyjiw pisla wymuszenoji czotyrnadciatyricznoji rozuky

    swoho stijkoho, bezkopromisnoho, wirnoho syna, jakyj swiato wiryw i wiry, szczoUkrajinu obmynu bidy ta buri j wona pownowadno, siajnysto rozkwitne, bo maje ta-anowytyj i praciowytyj narod. Wasne, cijeju optymistycznoju notoju i zawerszujesiawelmy cikawyj, intrygujuczyj, taanowyto napysanyj roman Kowczeh Wseswitu.

    MYKOA UYNKYJ

    1 Wisti z Ukrajiny. 1991, - 23. Traw.

  • Fermi naeao kilka sote riwnynnych hektariw. Wsi wony buy zasijani zakamy jzasadeni horodynoju, wynohradom, bananowymy ta pomaranczewymy derewamy. Wecej prostir buw oblamowanyj kanaom z wyniatkowo czystoju wodoju. Swidczenniam czy-stoty bua jiji nebesna houbyzna. Nad kanaom rosy werby j ewkalipty, riasniy iszczezeenkuwatymy podamy kaynowi kuszczi. Miszanyna derew i kuszcziw z riznych zem-nych szyrot (wid subtropikiw do Piwdennoho Sybiru) poroduwaa zahadku. Ta najbilszazahadka bua ne w rosynnosti, a w geometriji fermerkych woodi: wony stanowyy pra-wylne koo. Do toho prawylne, szczo zdawaosia: jakyj kazkowyj weete, stojaczy tam,de mistywsia hospodarczyj dwir, obwiw dowkoyszniu zemlu weyczeznym cyrkuem z ra-disom byko trioch kiometriw.

    Dwir tako buw nezwyczajnyj. Poriad zaehkymy sporudamy dla remanentu j maszynstojaw wysokyj budynok, szczo nahaduwaw basztu. Na werszyni baszty zbyskuwaa we-yka kula newidomoho pryznaczennia. odnych inszych sporud ne buo wydno na wsiomudowkilli.

    Dwoje moodych ludej, chope i diwczyna, wyjszy z dworu j poprostuway powzpszenyczne poe, szczo we poczynao poowity. Jszy wony tak, niby jim kosztuwao czy-maych zusyl ne widirwatysia wid zemli. Schoe na te, szczo wony wzahali maje niczohone wayy jakby zaaday, mohy b za odyn strybok podoaty z piwsotni metriw. Ae jimnikudy buo pospiszaty, tomu wony nawmysne upowilniuway kroky. Wasne, ce nawibuy ne kroky ce buy korotki, pawni strybky.

    Prokope, mowya diwczyna. Ne wart perebilszuwaty. Jakszczo nawi sprawditak, jak ty kaesz

    Koy mene zwidty, Prokip pokazaw palcem sobi pid nohy, wypuskay na ja-ku hodynu, ja, zwyczajno, cioho pomityty ne mih. A jak tilky poczaw tut yty postijnoCe osobywo pomitno wranci. Joho nemaje! Rozumijesz?

    Czoho nemaje? z trywohoju w hoosi zapytaa diwczyna. Soncia nemaje!Diwczyna bua zodiahnena w sportywnyj kostium synioho koloru. Zootawe woossia

    wilno spadao jij na peczi. Na my wona zupynya pohlad na weykij sereci, szczo zwysaaz prawoho wucha jiji suputnyka.

    Czomu ty na mene tak dywyszsia, Heeno?

  • Heena rizkym ruchom ruky nachyya joho hoowu, zatysnua sereku w maekijdooni j tycho skazaa:

    Widdaj jiji meni. Ne mona. Na nij wykarbuwano mij nomer. Prokope, znimy!Prokip buw zodiahnenyj u roboczyj kombinezon win same ahodyw traktora, koy

    do nioho pryjsza diwczyna.Heena bua dokoju wice-prezydenta Mireka Latoszynkoho, a Prokip praciuwaw

    mechanikom na fermi.Win sprobuwaw zniaty sereku, ae ne zmih. Todi Heena prysia na zemlu, posadya

    joho porucz. Za my wucho Pro-kopa buo zwilnene wid sereky. Zawjazawszy jiji w noso-wyka, diwczyna zachowaa wuzyk pomi pszenyceju. Koy widijszy na bezpecznu wid-sta, Heena pojasnya:

    Ce taka sereka Znajesz jaka? Kone twoje sowo czuju kostoomy. Teper roz-powidaj. Ty kaesz, nemaje soncia? A szczo nam swity?

    Kostoomamy nazyway nahladacziw, szczo neridko byy tych, chto poruszuwaw po-riadok, wstanowenyj Prezydentom. Abo j byy bez pryczyny, jak jim zamanesia.

    Chope wyliz iz zamaszczenoho kombinezona j tako schowaw joho sered pszenyci.yszywsia u soroczci j switych sztaniach, wtiahnuw powitria u eheni, widtak iz syoju johowytysnuw, nacze z humowoji kamery, j ohlanuwsia dowkoa. Dowoli daeko wid nych, napomidornych pantacijach, poraysia korejanky. Bila kanau na wuzekij smuci uhu pa-sysia korowy. Kostoomiw, jaki czas wid czasu obsteuway pola na swojich litajuczychstilciach, win nide ne pomityw.

    Ne znaju, szczo nam swity. Ae ne sonce, skazaw win perehodia.Prote, jak tomu i naeao buty o cij pori, z-za chmary wyjszo sonce wono buo po-

    weczirniomu czerwone. Joho dysk wysiw nad ewkaliptamy i o-o maw zanurytysia w ka-na. Tym czasom na schodi iz-za werb jomu na zminu wykotywsia pownowydyj misia.

    Ja tebe ne rozumiju, Prokope. A misia je? I misiacia nemaje. Chiba tobi bako ne pojasniuwaw?W doyni pomi krutymy horamy weczorio szwydko, nawalno. U nebi poczay zjaw-

    latysia zirky, wse bilsze j bilsze.Moodi ludy nabyaysia do kanau. Diwczyna pisla trywaoji mowczanky skazaa: Bako meni rozpowidaw pro sereky, prosyw buty obacznoju. Tobi widomo, szczo

    tato naey do koa bezsmertnych. A matusi Prezydent ne daw cioho prawa, wona musyawmerty. Teper bako namahajesia prawo na bezsmertia zdobuty dla mene. Meni al joho win takyj samotnij. Ta jakszczo Prezydentowi donesu pro jaki moji poruszennia

    Heena ne pomitya, jak bolisno peresmyknuosia obyczczia Prokopa. Ae chopepromowczaw jomu nepryjemno buo dumaty pro Heenu tak, jak pro tych inok, szczosobi zdobuway bezsmertia, projszowszy czerez harem Prezydenta.

    Prokip uziaw diwczynu za ruky. Heeno! poczaw win, dywlaczy jij u wiczi. Nas iz dytynstwa nawczay: cej

    swit stworyw Prezydent. Swit bezkonecznyj nawkoo miridy zirok, szczo ne menszi widnaszoho Soncia. Abo nawi bilszi. Nasz Prezydent mohutnij, bo win boh. Moe nawidaruwaty ludiam bezsmertia. I ce win sprawdi roby. Ae Nedobra sawa pro joho orgijiposzyriujesia tam (Prokip pokazaw kudy pid zemlu). A jak wyjawysia, szczo j samohoswitu nemaje Szczo ce ysze majsterna iluzija

    Bezsmertia ne iluzija, maje hniwno zapereczya Heena. Mij bako yweciych try stolittia. A dechto iz bezsmertnych znaczno dowsze.

  • Tak. Ja ce znaju. Ce prawda. Ae komu potribne bezsmertia, koy sam swit brechnia? Meni we siohodni yty ne choczesia. Cych zirok nemaje. Misiacia tenemaje. Niczoho nemaje. Todi nawiszczo bezsmertia? Ta szcze cinoju prynye. Jaka wniomu radis?

    Czomu ne powynno buty toho, szczo ja baczu na wasni oczi? Prokip pokazaw ru-koju poza kana.

    Chodimo tudy. Sama pereswidczyszsia. Ce weykyj hrich, Prokope. Na toho, chto perejde kana, upade kara boa. Nemaje nijakoho boha. Je iluzinist. Chodimo, Heeno! Dywywsia w jiji obycz-

    czia i serce joho styskaosia wid bolu.Rot Heeny buw napiwwidkrytyj, oczi zastyhy w neporusznosti. Wse jestwo diw-

    czyny pojniaw strach. Ne pidu. Boju.Win pryhornuw Heenu j pociuwaw jiji w czoo, mow sestru. Harazd. yszajsia tut. Ja pidu sam.Wona mowczky stysnua joho palci ce j bua widpowi. Prokip stupyw na wodu.

    Same tak ne u wodu, a na wodu, bo ludke tio tut wayo tak mao, szczo woda utrymu-waa joho na swojij powerchni. Prynajmni kilka chwyyn slid buo prostojaty neporuszno,szczob nohy twoji powoli poczay zanuriuwaty. Ae Prokip ne stojaw win iszow u stra-chitywe potojbiczczia.

    Koy Prokip dijszow do seredyny kanau, Heena joho pokykaa: Prokope, strywaj! Ja te pidu.Prokip spynywsia. Joho obyczczia osiajaa radisna posmiszka, prote diwczyna cioho

    ne baczya. Doajuczy strach, wona dribotia do nioho, rozpeskujuczy nohamy wodu. Kra-pli rozlitaysia due daeko. Na protyenyj bereh kanau, szczo zaris hustym czaharny-kom, wony wyjszy razom. Stupywszy kilka krokiw, opynyysia pered kamjanoju stinoju,jaka zrostaasia z nebom. Dali jty nikudy swit kinczawsia tut, odrazu za czaharnykom.

    Prokip pidniaw ruku i todi zoria, szczo siajaa nad samisikym neboschyom, opy-nyasia na joho dooni wona bua prosto jaskrawym switowym zajczykom. Nasprawdizir ne isnuwao to buy switowi efekty. Uwe cej swit wyjawywsia weyczeznym, maj-sterno sporudenym panetarijem. Szczoprawda, cioho sowa tut nichto ne wywaw, aemoodym ludiam ne brakuwao oswity, szczob zbahnuty nechytru mechaniku obudy.

    Prote Heena use szcze ne chotia wiryty, szczo jich zmaeczku obduriuway ade u ciomu obmani braw uczas tako jiji tato. Zatrymuwaty na protyenomu berezi nemona wony powernuysia nazad i ruszyy tudy, de buy zachowani sereka j kombine-zon. Prychopywszy schowane, ruszyy dali.

    Znajesz, koy ja zbahnuw, szczo to za kula na baszti?.. Odrazu pisla toho, jak myz toboju poswaryysia. Pryhadujesz? Prokip spynywsia, szczob pobaczyty wyraz jiji ob-yczczia. Heeni, mabu, buo nepryjemno, szczo win zhadaw pro swarku. Widznaczywszyce ne bez wtichy, chope prodowuwaw: Meni w tu nicz ne spaosia. Wyjszow z kim-naty j poczaw chodyty dowkoa baszty. Same todi ja j sposterih, szczo powerchnia kuli dir-czasta, na nij bezlicz wiczok. Kone wiczko kydaje mutyk promeniw. Takych mutykiwtysiaczi, ce wony j stworiuju iluziju zorianoji noczi.

    Czomu ja nikoy cioho ne pomiczaa? Ja wyrosa w ciomu dwori. A ty wychodya z domu wnoczi? Bako ne dozwolaw, ae ja wse odno wychodya. Lublu pomrijaty w samotnosti.

    Ae ni razu takoho ne baczya.

  • Chope zamysywsia. Joho obyczczia, oswitene misiacem, buo schoe na bron-zowu skulpturu, szczo raptom oya j poczaa ruchatysia.

    Ja potim te nikoy takoho ne baczyw Ne znaju, jak ce pojasnyty. Ae dla menewystaczyo j odnoho razu.

    Heena rwuczko zatysnua jomu rota dooneju. Nad nymy znenaka powyso szczoschoe na zwyczajne kriso, w jakomu bowwania posta ludyny w uniformi. Diwczyna po-tiahnua Prokopa na steku, szczo wjunyasia pomi wysokoju kukurudzoju.

    Chto wy? Nazwi swoji czysa, huknuw nahladacz amanoju kytajkoju mowoju.Mabu, tut ude praciuway kytajci. Czomu ne spustyysia dodomu?

    Ne podawszy hoosu, moodi ludy strybnuy w luk, jakyj wyrazno czorniw sered ku-kurudzy, i prymom pobihy napiwtemnym tuneem. Same cym szlachom ti, chto praciujew poli, powertajusia do swojich konur u katakombach.

    Za spynamy wtikacziw czas wid czasu spaachuway lichtaryky, buo czutno nepry-stojnu ajku. Bihty w tuneli, koy ty maje newahomyj, ce sprawnia muka. Ae ne men-szych muk zaznaway j kostoomy.

    Widirwatysia wid nahladacziw u abiryntach tuneliw ne wdawaosia. Moodi ludy wy-syznuy na powerchniu bila podwirja fermy. Prokip upowilnyw chodu, ne nawaujuczyrazom z Heenoju uwijty w budynok-basztu, de wice-prezydent z dokoju may ne welmywyhidne meszkannia. Ta Heena riszucze potiaha joho za soboju. Wona znaa: nahladaczimaju prawo obszukaty dwir fermy, ae nichto z nych ne nawaysia nepokojity wice-prezydenta.

    Bila lifta wony spynyysia. Tut jim naeao poproszczatysia. Chocza bako we za-dawsia Heeny, prote diwczyna ne kwapya wona rozdumuwaa, jak buty dali. Prokipce zrozumiw.

    Za mene ne turbujsia. Ja ne propadu, skazaw win, wdajuczy, szczo cia sytuacijajoho wtiszaje.

    Tobi wychodyty ne mona. Wony pomityy, szczo ty zahuszyw sereku. Wid tebenemaje sygnaliw. Ue cioho dosy, szczob tebe aresztuwaty. Wona kynua pohlad najoho kombinezon, de u kyszeni bua zahornuta w nosowyk sereka. Zaczekaj mene tro-chy, ja pobaakaju z bakom.

    Diwczyna pomachaa rukoju z hybyny lifta j znyka za joho metaewymy dweryma.Prokip dumaw pro swoje. Daeko ne wse, szczo win pereywaw, buo jomu zrozumie.

    Deczoho prosto ne znaw. Protiahom dwoch rokiw chope praciuwaw u katakombach me-chanikom wodnewych dwyhuniw wnutrisznioho zhoriannia. Zhodom joho perewey napotunu systemu eektrolizu, jaka produkuwaa wode i kyse. Obydwa ci eementy wsystemi energoobminu z ekoogicznoho boku bezdohanni. Eektrycznu energiju otrymu-way z termojadernoji eektrostanciji, jaku skoroczeno nazyway termojadom. Zapasiwwodniu w kooniji poky szczo buo wdostal, ta koy traplaysia na szlachu wodnewi zhusz-czennia, jich wyowluway dowoli masywnymy agregatamy, zmontowanymy na powerchniasterojida. Ote ni z boku charczowoho (zawdiaky fermi), ni z boku energetycznoho kryzanaseenniu kooniji ne zahrouwaa.

    Jako Prokopa wykykay w uprawu do Gerda j powidomyy, szczo jomu naey zja-wytysia do wice-prezydenta. Pan Mirek poczaw z toho, szczo pochwayw obydwi johomowy, jakymy win cikom wilno woodiw, polku j ukrajinku. Koy, u daeku daw-nynu, jichni narody worohuway. Widtak zrozumiy, szczo w switi nemaje ridniszych na-rodiw, i nawczyysia druyty. Ce buo tam, na daekij Zemli takij daekij, szczo nawizoriu, dowkoa jakoji wona krulaje, ne widrazu widszukajesz sered inszych zirok.

    Latoszynkyj pojasnyw, szczo naeao robyty Prokopowi. Peredowsim win musyw

  • dbaty pro fermerku techniku. Wsia wona dijaa na wodnewych dwyhunach ote czohonowoho tut dla Prokopa ne isnuwao. Maszyny buy nezhrabni czerez swoju wymuszenumasywnis. Koesa weyki, hostri szypy hyboko whruzay w grunt ysze taka kombina-cija (masywnis plus szypy) za umow neznacznoji wahomosti zabezpeczuwaa pewnu po-tunis.

    Prokopowi day kimnatu na fermi, porucz budynku-baszty, ae spaw win zdebilszohona sini pid widkrytym nebom.

    Zhodom chope poczaw pomiczaty zootowoosu kralu, szczo inkoy wybihaa napodwirja. Wona, zwyczajno, tako joho pomitya, ae ne buo prywodu poznajomyty. Pry-wid znajszowsia jako wranci, koy Prokip umywawsia pid kranom u nioho ne wyjawy-osia rusznyka. Zaderszy hoowu do neba j pidniawszy ruky z rozczepirenymy palciamy,win dejakyj czas stojaw neporuszno, szczob wysochnuty.

    Diwczyna, spiwczutywo posmichajuczy, pidijsza do nioho j zapytaa: U was szczo wytertysia niczym? Niczym. Ja szcze ne perenis reczej z domu.Wona pobiha w budynok i powernuasia z rusznykom. Tak poczaosia jichnie zna-

    jomstwo.Akademik Latoszynkyj stawyw genetyczni doslidy na rosynach. Czasom jomu bua

    potribna dopomoha i todi win zwertawsia do Prokopa. Chope mymowoli poczaw po-miczaty: Latoszynkoho hnitia jaki hryzoty.

    A jszosia, wasne, o pro szczo. Stepan Makarow, Prezydent Kosmicznoji AkademijiNauk, szczo pjatsot rokiw tomu pokynuw Zemlu, buw prychylnykom elitarnoho pohladuna suspilstwo. Stosowno perewanoji bilszosti koonistiw win obstojuwaw systemu obme-enych zna. Osobywo kri huste syto naeao prociduwaty wse, szczo stosuwaosiapokynutoji Zemli. Pownocinnymy lumy win wwaaw tilky tych koonistiw, jakych naho-roduwaw bezsmertiam, wsi inszi yszaysia dla nioho eksperymentalnym genofondom.Koy win wykorystaje cej materi, aby zaludnyty panetu, do jakoji wony etiy.

    Ae te poky szczo welmy widdaena meta gaaktyczna doroha widbere szczebyko pjatysot rokiw. Sprobuj proyty ciu wicznis ysze samoju naukoju, bez myychserciu rozwah! Oto Makarow i prahnuw zrobyty swoje bezsmertia ne ysze ne obtiay-wym, a j dowoli pryjemnym. Prytomu probemy morali joho ne welmy turbuway.

    Same ci rysy charakteru Prezydenta z bahatioch pryczyn poroduway dysharmonijuw ytti Mireka Latoszynkoho. I, mabu, najhoownisza pryczyna o jaka: win due nepo-kojiwsia za doczku.

    Nareszti dweri lifta widsunuy. Heena wtiahnua w nioho Prokopa, szczo buw zni-czenyj i rozhubenyj.

    Tato nakazaw nehajno tebe prywesty. Noczuwatymesz u nas.Budynok-baszta maw z desiatok powerchiw, na konomu z jakych mistyosia po dwi-

    try kimnaty, ne bilsze. Tut buy bichimiczni j genetyczni aboratoriji, bibliteka, newe-ykyj sportywnyj za toszczo. Meszkannia wice-prezydenta zajmao try powerchy. Odynnaeaw Heeni, druhyj bakowi, na tretiomu mistyysia jidalnia j kuchnia. Schodynadto wuzeki, czastisze korystuwaysia liftom. Ce buo obtiaywo.

    Heena zupynya lift bila jidalni. Prokip use szcze poczuwawsia zniczeno joho we-du do ludyny, nad jakoju ne wadni starinnia i smer.

  • Mabu, pan Mirek rozumiw psychicznyj stan chopcia, bo zustriw joho u dweriach i,trymajuczy za liko, prowiw do fotela.2 Sam siw u fotel nawproty hostia.

    Pan Mirek z wyhladu maw byko soroka rokiw, chocz proyw pownych trysta. Ne-weyka ysyna robya joho ob bilszym, ni win buw nasprawdi. Retelno wyhoene pidbo-riddia rozdiene nadwoje jamkoju, priamyj nis nadaway obyczcziu munioji wrody. He-ena bua schoa na baka, ae cia schois bua wyraena po-inoczomu. Nis u neji takopriamyj, prol kasycznyj, woossia bilawe

    Ach wy, szybajhoowy, wdawano ajawsia pan Mirek. A jakby was na tomuboci kostoomy zastay? Prezydent takoho nikomu ne daruje Mi inszym, pro toj wypa-dok, koy ty pobaczyw proekcijnyj mechanizm bez koucha. Meni Heena rozpowiaTake moe trapytysia raz na stolittia, ne czastisze. I tobi, bacz, potaanyo. Ja nakazaw tojkouch poczystyty. A szczo na fermi ywe newtajemnyczena ludyna obsuha zabua.

    2 Fotel kriso.

  • Kouch poczystyty? mechaniczno perepytaa Heena, namahajuczy pryha-daty znaczennia sowa kouch. Szczo ce za abrakadabra?

    Priamoho znaczennia pojasniuwaty ne budu w encykopediji znajdesz. A tojkouch, pro jakyj ja zhadaw, ce, wasne, kula, w jakij schowana proekcijna aparatura.Kula wilno wypuskaje swito na ekran, ae switinnia samoji aparatury ne wydno. Ekranom,jak wy rozumijete, pan Mirek zrobyw szyrokyj est, je wsia sfera Kamjana sfera,szczo stworiuje iluziju neba Nad cym nebom pjatsot rokiw tomu ludiam doweo czy-mao popraciuwaty. Sprawa pryncypowa. Todi z cioho prywodu widbua szyroka dysku-sija

    Latoszynkyj, mabu, ne pomityw, jak poczerwonio obyczczia Prokopa. Hamujuczyhniw, chope pidwiwsia z krisa j popriamuwaw do wychodu. Pan Mirek spanteyczenozapytaw:

    Wam szczo treba?Z kuchni prybiha Heena u kartatomu fartuszku. Szczo z toboju, Prokope?.. Ja podaju weczeriu. Probacz. Ja tilky zaraz pryhadaw, szczo zabuw traktor wymknuty. Czujesz, toroch-

    ty?Heena prysuchaa, ae niczoho ne poczua. Neweyke ycho. Wode wyhory sam spynysia. Tym czasom wony z chopcem

    opynyysia za dweryma jidalni. I tut Prokopa prorwao: Probacz, Heeno. Win twij bako. Ae je reczi Chiba ty ne czua, jak win howoryw

    pro toj kouch? Joho cikawy ysze technicznyj bik sprawy. A szczo sotni ludej ywu seredbrechni Czym wony ytymu, koy znenaka prozriju? Newe j tobi ce bajdue?

    Jiji obyczczia powoli rozpywao u zadowoenij posmiszci: Nu j charakter!.. Ni dika ysoho ty ne zrozumiw. Tato zowsim ne takyj, jak ty pro

    nioho dumaw. Chodimo, ja tobi dopomou joho rozworuszyty. I, do reczi, skusztujeszmoho supu z peczeryciamy.

    Newdowzi czoowiky siorbay sup, nachwalujuczy hospodyniu. A moe, ce tako tilky iluzija, jak i nasze zoriane nebo? ukawo zapytaa diw-

    czyna, koy we tariky pered czoowikamy sporoniy. Ja kau pro sup. Szczo wy proce dumajete, pane iluziniste?

    Pan Mirek widkaw oku j nachmurywsia: Je reczi, z jakymy hrich artuwaty.Zapanuwaa napruena pauza. Prokip nahladaw za Heenoju. U nij powoli rozpalu-

    wawsia hniw i o wona we zabua, szczo chotia torknutysia cijeji ryzykowanoji temyjakomoha delikatnisze. Zahoworya rizko, neszczadno:

    Ty orstokyj, tatu. Nikoho ne lubysz, krim sebe. Koy ty meni natiaknuw, szczoce szcze ne swit, a tilky neweyczka model switu Ta j zaraz u tebe prochopyosia, nibytopjatsot rokiw tomu widbua dyskusija Czomu ty odrazu zamowkajesz, jak tilky docho-dysz do toho nu, do toho, szczo staosia pjatsot rokiw tomu?

    Bo narodywsia na dwisti rokiw piznisze. Todi Akademija bua we daeko pozameamy Soniacznoji systemy.

    Ae ty wid koho distaw utajemnyczennia. Newe my z Prokopom ludy ny-czoho gatunku?.. Podumaj, jak ce maje wyhladaty z naszoho pohladu. Nu, zwyczajno Tynaeysz do koa bezsmertnych Proty tebe my tilky nikczemni czerwjaky

    Heena j bako stojay odne proty odnoho, mow zatiati suprotywnyky. Zdawaosia,pan Mirek zaraz widway dobroho lapasa doczci, szczo perestupya meu dozwoenoho.Ae cinoju nemaych zusyl win zumiw strymatysia:

  • We pizno. Wy moete dyskutuwaty skilky zawhodno, a meni zawtra zranku trebadopowidaty Prezydentowi. Druhyj powerch u nas wilnyj. Prokip moe zanoczuwaty tam. Widtak Latoszynkyj ukonywsia Prokopowi: Heena wam pokae kimnaty.

    Ce, wasne, oznaczao, szczo pan Mirek chotiw porozmowlaty z doczkoju bez Pro-kopa. Zwisno, win maw na ce bakiwke prawo, Prokip dobre ce rozumiw. I wse chopepokynuw jidalniu wice-prezydenta z tiakym sercem. Heena tako bua nadmiru napru-ena, poproszczaysia wony pochapcem.

    Koy Heena powernuasia do jidalni, pan Mirek skazaw doczci: Doniu, ne obraajsia na mene. Ja ne maju prawa rozpowidaty tobi wse. A Proko-

    powi tym bilsze. Meni podobajesia cej rusyn. Ta pomi nym i toboju je mea, jaku wy nepowynni perestupaty.

    Heena dywyasia na baka z podywom i strachom. Wona ne moha ujawyty johonesprawedywym nawi u dribnyciach, a tut iszosia pro hoowne, zahalnoludke i tatohorodyw taku oburywu nisenitnyciu!

    Pan Mirek pokaw ruku na pecze doczky: Ja rozumiju, szczo ty zaraz pereywajesz. I znaju: twoja dumka posunua ne w

    tomu napriami Ne tudy, kudy treba Ne zapereczuj meni, doczko. Ty powynna zatia-myty o szczo. Ja daeko ne u wsiomu schwaluju Prezydenta, ae szczodo hoownoho Prohoowne win ne zabuwaje. Ludy w ciomu sztucznomu switi ce, Heeno, taky sprawdigenofond. Poza cym znykaje sens naszoho isnuwannia. Czerez te, doniu, u szlubnych spra-wach my ne wadni perestupaty nacinalni mei. Powir meni: ce ne rasyzm, a naukowamisija. Tak buo zadumano na samomu poczatku szcze tam, na Zemli. Nam naey nadaekij paneti zasnuwaty narody. Koen z nas prodowuje swoju naciju. A jakszczo mynakootymo genetycznoho koktejlu

    Ty moesz pro ce rozkazaty dokadnisze? Latoszynkyj mowczaw. Win zwauwaw,szczo znaje i czoho ne znaje Heena. Zwisno, win ne mih uberehty jiji wid bibliteky, jakabua dereom tysiaczolitnioho doswidu zemnoho ludstwa. Ae bibliteka tak sformowana,szczo nawi oswiczena ludyna w ciomu zamknutomu switi ne znaa czymao istotnoho projichniu kooniju. Prezydent buw despotom, ae pan Mirek inkoy dozwolaw sobi z nym po-spereczatysia. Na dokory La-toszynkoho z prywodu ostannich program akademik Maka-row widpowidaw tak:

    Czerez dekilka stoli wse zrozumijete. I todi pohodyte, szczo ja zawdy dijaw nakorys naszoji misiji. Konserwacija inteektu neobchidna. Prynajmni szczodo indywidiw,jaki ne beru uczasti w naukowij roboti. Nam potribni ne wony, a tilky jichni geny. Nechajmozok spy. Koy win bude neobchidnyj rozbudymo.

    Oto, stojaczy pered dokoju, Latoszynkyj mih skazaty siohodni ysze odne: Dozwol sperszu pohoworyty z Prezydentom. Ae proszu widpowisty szczyru

    prawdu: u tebe z Prokopom serjozno?..Heena widpowia po-dorosomu: Ja joho kochaju. A win? Nu, my z nym druymo. Rozmowy pro ce poky szczo ne buo. Ae ja widczuwaju

    Nawi pewna Harazd, zadowoeno posmichnuwsia pan Mirek. Cikom moywo, szczo u

    ciomu razi pereszkod mensze, ni ja hadaju. Polaky j ukrajinci rizniasia ysze mentalno,3

    3 Mentalnis duchownis.

  • ne genetyczno. A mentalnis formujesia seredowyszczem i wychowanniam.

  • Wid Latoszynkoho ne schowaosia te, pro szczo Heena j Prokip perekynuysia kil-koma sowamy za dweryma jidalni. Koy due dawno pan Mirek pereyw prybyzno te same, szczo teper pereywaw Prokip. Todi win zaprysiahnuwsia nikoy ne wtraczaty ludia-nosti, jak jiji wtratyw u swojich kosmicznych stolittiach akademik Makarow. Ae bacz: cewidbuwajesia mymowoli mabu, czerez samu zwyczku dumaty pro sebe jak pro osobu,kotra cikom zakonno zdobua sered smertnych ludej prawa ludyny bezsmertnoji.

    Cikom zakonno tomu, szczo tak ce j buo zaprogramowano iszcze na Zemli, koy Ko-smiczna Akademija maa wyruszyty u swoju tysiaczolitniu dorohu. Potribni buy prowid-nyky, szczo nesu nadbannia zemnoji nauky i wsiu pownotu zemnoho doswidu poza takidaeki mei, kotri j ujawyty nemoywo. Na toj czas ue buy wywczeni mechanizmy sta-rinnia, a tako widnajdeni efektywni zasoby protydiji ciomu ziogicznomu procesowi,szczo spokonwiku wwaawsia newidworotnym. Ae Zemla pereywaa toj perid, koy cebahodatne widkryttia wyjawyosia ne na czasi wono b ysze zaszkodyo zemnomu lud-stwu. Prote wczeni pohodyysia, szczo Prezydija Kosmicznoji Akademiji maje prawo nymskorystatysia.

    Pan Mirek krutywsia pid kowdroju, ne mih zasnuty win woskreszaw u spomynachistoriju krychitnoho uamka zemnoji cywilizaciji, jakoju bua akademiczna koonija. Ciaistorija detalno widtworena w pamjati doskonaych eektronnych subjektiw, kotri we nemona wwaaty maszynamy to buo szczo nezmirno bilsze, mudrisze. Mona nawi ska-zaty tak: wony, eektronni subjekty, buy dijuczymy modelamy Wseswitu, jakyj osofytako baczyy jak Wseosianyj Subjekt, zdatnyj do najwyszczych form mysennia j twor-czosti. Prostisze kauczy, Totalit.

    Pan Mirek narodywsia we u kooniji Kosmicznoji Akademiji Nauk. U rannij moo-dosti joho cikawyy ekonomiczni nauky, ae zhodom zachopya biogija. Jako mymowoliu joho swidomosti zjednaysia dwi naukowi hauzi ekonomija ta biogija. Postupowowin uwijszow do ekonomicznoji nauky z rozuminniam biogicznych zakoniw i ce wid-kryo jomu pryczyny zanepadu zemnoji cywilizaciji.

    Na al, ludstwo ne zumio stworyty takoji cywilizaciji, jaka b zdobua bezsmertia. Na-prykinci dwadcia perszoho stolittia yttiewi moywosti zemnoji kuli tak zwuzyysia,szczo zemlany wymyray desiatkamy j sotniamy miljoniw. Poczaosia ce z Kytaju, naseen-nia jakoho zroso do dwoch miljardiw. I odnoczasno riwe zemnoho okeanu poczaw kata-stroczno pidwyszczuwaty. Joho wody zayway mista, widbyray najrodiucziszi zemli.

  • Wczeni dawno zasterihay ludstwo wid katastrofy, kotru wwaay nemynuczoju, ja-kszczo energetyka ne bude perewedena pownistiu na termojadernu energiju. Wid urano-wych eektrostancij widmowyy wony nesy w sobi nebezpeku radiciji. Kilka TIAES(termojadernych eektrostancij) uspiszno praciuway, ae nafta j wuhilla use szcze zdawa-ysia nabahato deszewszymy. Rozuminnia wartosti jak ekonomicznoji kategoriji newyjszo na riwe pryrodoznawczych nauk i, mabu, same ce stao hoownoju pryczynojutragediji.

    Pan Mirek buw perekonanyj: zemnu cywilizaciju wbya trudowa teorija wartosti, jaka,na al, bua absolutyzowana ne ysze w neszczasnij Rosiji, kudy wona pryjsza u Mark-sowo-mu warinti. Jiji nadmirna popularnis u warinti Adama Smita tako wyjawyasiazhubnoju: wona widwolikaa ekonomiw wid energetycznych procesiw kosmicznoho cha-rakteru, jaki, wasne, j stojay w osnowi kapitau. Stojay doty, doky isnuwaw kapita.Czomu win perestaw isnuwaty ce rozumio nebahato ludej na paneti. Wony namaha-ysia pojasnyty, do jakoji bezodni priamuje ludstwo, ae derawni mui jichnioho hoosune poczuy.

    Pan Latoszynkyj hadaje, szczo najpersza i najhoownisza pryczyna zanepadu ze-mnoji cywilizaciji polahaa ne w zatopenni rodiuczych doyn po wsij zemnij kuli: ce bone pryczyna a ysze naslidok. Sprawnia pryczyna, na dumku Mireka, chowaasia w chyb-nomu rozuminni kapitau. Ue todi, koy na Zemli kapitau w absolutnomu znaczenni neisnuwao (ludstwo yo za rachunok wynyszczennia swoho majbutnioho), najwydatniszymekonomam ta biznesmenam zdawaosia, szczo win, kapita, use szcze isnuje. I ne yszeisnuje, a nawi kazkowo zrostaje. Tak formuwaasia zownisznia wydymis kapitau iwona pidsztowchuwaa do smertelnoji pastky.

    Tym czasom kapita wysnauwawsia, rik za rokom hynuw. I razom zi swojeju zahy-bellu nabyaw newidworotnu katastrofu ludstwa. Win hynuw u sopach reaktywnychdwyhuniw, de spaluwaa nafta, u topkach eektrostancij, de zhoriao wuhilla. Win hynuwtam, de zemnyj humus bezboronno znosyo witramy, doszczamy j snihowymy wodamy nadno riczok i moriw.

    Kapita hynuw tomu, szczo win je ne szczo insze, jak synonim biogicznoji energiji,kotra na zemnij kuli szczoroku zrostaje za rachunok fotosyntezu. Jakszczo wona pere-staa zrostaty, znaczy, perestaw zrostaty j kapita.

    Zarodky rozuminnia ekonomicznych zakoniw jak zakoniw zycznych my zustricza-jemo iszcze u zikratiw. Ae zawdiaky Smitowi ekonomiczna nauka widchyya u bik po-lityky, peretworywszy iz nauky bizycznoji w nauku politycznu. I czerez te sered ekono-miw staosia tak, szczo oslipy nawi zriaczi.

    Protiahom dwoch pereomnych stoli derawni dijaczi j biznesmeny czomu ne cho-tiy uswidomyty, szczo peretworennia biogicznoji energiji w technicznu-ce smertelnyjzoczyn. Majuczy bezmir eektroenergiji (same jiji Latoszynkyj nazywaw technicznoju),mona zahynuty wid hoodu: ade ludyna ne wmykajesia w eektromereu, jak zwyczaj-nyj kompjuter. I wona zdatna nasytyty eektrycznoju energijeju ne inaksze, jak tilky pe-rerobywszy jiji na energiju biogicznu. Nu, skaimo, sporudywszy oranereji, za dopomo-hoju tepa j swita ludyna poczne wyroszczuwaty jistiwni pody. Ae skilky hromadianmona nahoduwaty oranerejnymy podamy?..

    Zate naftu, na ychyj wypadok, mona pownistiu peretworyty na mjaso: isnuju bak-teriji, szczo, poyrajuczy naftu, dozwolaju ehko j prosto naroszczuwaty miljony tonn wy-sokojakisnych bikiw. Ce mona skazaty tako pro gaz i wuhilla, bo jichnia pryroda taka sama: biogiczna, soniaczna. Zresztoju, sprawa nawi ne w jichnij nadzwyczajnij wartosti

  • najbilsza nebezpeka chowaasia w naslidkach jichnioho spaluwannia. Prypynywszy spa-luwaty wuhilla, naftu j gaz, ludy ne stworyy b u zemnij atmosferi parnykowoho efektu,czerez jakyj poczaa tanuty kryha na polusach. Same tomu riwe okeanu neuchylno zro-staw. Ote, ekonomiczna j ekoogiczna negramotnis mymowoli stay pryczynoju zato-pennia najro-diucziszych zemel panety. Tych zemel, jaki w Indiji j Kytaji, skaimo, da-way po try wroaji szczoriczno.

    Mirek z weykym boem dumaw pro ti czasy na Zemli, koy rozpadaysia derawy jhoodni ludy miljonnymy ordamy sunuy tudy, de szcze mona buo znajty jaku poywu.Oto kytajci ruszyy na piwnicz, de koy isnuwaa pidnowena za dopomohoju marksy-zmu Rosijka imperija. Wona tako dawno rozpaasia, yszywszy po sobi naseennia, szczowyroduwao czerez akoholizm, bezduchownis, neperebornu nechi do praci. Cia nechiwychowana w konctaborach, czerez jaki, mow czerez konwejer, prochodya bilszis rosij-koji ludnosti. Zoczynnis poroduwaa kanctabory, a konctabory, w swoju czerhu, po-roduway zoczynnis.

    U sorokowych rokach dwadcia perszoho stolittia etnos koysznioji derawy wewyhladaw bezwolnoju, bezdijalnoju masoju, sered jakoji taanowyti indywiduumy zustri-czaysia welmy ridko. Zate naroduwao bahato debiliw, kalik. Faktycznymy hospoda-riamy Sybiru stay japonci j kytajci. Wony zawojuway Sybir bez wijny prychodyy, po-czynay praciuwaty j potrochu pidhodowuway edaczych hospodariw. Hospodariam cedue podobao wony mohy bezboronno yty za prysliwjam: rodywsia maym, wyrispjanym, a pered smertiu zhadaw, szczo j switu bioho ne baczyw.

    Zhodom koyszni woodari Sybiru zbahnuy, szczo wony peretworyysia w nachlib-nykiw, wid kotrych niczoho ne zaey. Ta buo we pizno. Tym czasom sybirkyj etnospoczaw pomitno miniatysia pid wpywom owtoji rasy. inky-sybiriaczky wyjawyysia stij-kiszymy u zbereenni nacinalnych oznak, ae jichni wiczno pjani czoowiky rano roby-ysia impotentamy.

    Oto, mabu, ne warto dywuwatysia, szczo Stepan Makarow buw rosijanynom yszeza prizwyszczem ta wychowanniam. Szczodo zownisznioho wyhladu, to win buw typowymkytajcem. Prote maty wychowaa joho w prezyrstwi do wsioho kytajkoho. Tak ce w niomuyszaosia j dosi.

    Stepan rano wyjawyw neabyjaki zdibnosti z zyky j astronomiji. Jomu buo trydciarokiw, koy Sybirka Akademija nauk, de perewaay kytajki ta japonki wczeni, wyrisz-ya, posaty do susidnioji panetnoji systemy naukowyj kompeks. Ewropejki krajiny ta-ko pryjednaysia do proektu.

    Sperszu proekt maw newyrazni rysy nichto ne ujawlaw, jakych rozmiriw maw butykorabel i z jakych materiliw joho naeao buduwaty. Prote wsi schodyysia na tomu,szczo zorelit naey sporuduwaty u kosmosi.

  • Dyskusiji tryway doty, doky Makarow ne oznajomyw uczenych iz wasnym proek-tom. Win buw prostyj i wodnoczas nadijnyj. Makarow proponuwaw peretworyty na zorelitprydatnyj dla cioho asterojid. Ce maa buty neweyka ekosystema, szczo moha yty u po-wnij nezaenosti jak zawhodno dowho. Proekt buo rozrobeno do najdribniszych detaej to cikom pryrodno, szczo joho zdijsnennia tako buo doruczeno akademikowi Maka-rowu. Na ciu wysnaywu praciu win wytratyw piwtora desiatylittia.

    Obranyj asterojid maw pjatnadcia kiometriw zawszyrszky i wisimnadcia za-wdowky. Persz ni rozpoczynaty na niomu budiwelni roboty, asterojid perewey na orbituZemli, zrobywszy joho suputnykom Misiacia. Buy wykorystani wsi techniczni dosiahnen-nia, jakymy na toj czas woodio ludstwo. Za dopomohoju termojadernoji energiji rozto-pluway nadra asterojida (u hybynach maoji panety kekotiw wukan, ae win buw kon-trolowanyj uczenymy). Roztopenu reczowynu wyhaniay na powerchniu, nadajuczy aste-rojidowi kulastoji formy. Tak buy stworeni poronyny, szczo potim stay yttiewym pro-storom Kosmicznoji Akademiji.

    Za pjatnadca rokiw na asterojidi pobuwao byko desiaty tysiacz robitnykiw ta in-

  • eneriw. Wony praciuway po kilka misiaciw, potim miniaysia. Ne dozwolaw sobi wid-pustky ysze Stepan Makarow. Oto nibyto nemaje brechni w tomu, szczo swit cej stworywPrezydent. I nawi u tomu, szczo najwirniszym dostojnykam win daruwaw bezsmertia, ta-ko nibyto ne buo brechni. Nibyto

    Koy Kosmiczna Akademija bua sporudena j obadnana wsim neobchidnym, nad-zwyczajnym riszenniam Sybirkoji Akademiji nauk w rozporiadennia Stepana Makarowabuo peredano trydcia szis specilnych liok dla wsich akademikiw, kotri may wye-tity u kosmiczni mandry. Obyray najtaanowytiszych i najmoodszych.

    Szczo to za lika? To, wasne, buy aparaty, jaki stworiuway biogiczno aktywnepoe. Ce poe dopomahao klitynam organizmu protiahom noczi powertaty wse, szczowony wstyhay wtratyty protiahom dnia. Do sowa wse naeaw tako biogicznyj czas.Miridy mikrohodynnykiw, szczo naeay klitynam, newidomi promenewi palci szczo-ranku zawodyy znowu i znowu. Tak buo pererwano proces starinnia ote, musya za-hynuty j sama smer.

    Ae same te, szczo ci zaboroneni dla wykorystannia na Zemli aparaty Makarow distawosobysto (w riszenni skazano: pid osobystu widpowidalnis akademika S. Makarowa),stao fatalnoju pomykoju tych, chto chotiw zaplidnyty zemnym rozumom daekyj, newi-domyj swit. Prezydent Kosmicznoji Akademiji (a nym, zwyczajno, staw Makarow) odrazuzmirkuwaw, szczo razom z aparatamy, jaki produkuway bezsmertia, win otrymaw neob-meenu osobystu wadu. Taku wadu, jaka naey chiba szczo tilky Bohowi

    Pan Mirek Latoszynkyj nabyzywsia do wikna. Nebo, jak i slid buo spodiwatysia,poczao wtraczaty zirky j powoli naywaosia barwamy switanku. Same jomu, Mirekowi,naeao steyty za normalnoju robotoju aparatury, jaka weyczeznu kamjanu baniu nadfermoju peretworiuwaa na sztuczne nebo. Ae wono wyhladao tak pryrodno, niby denad Piwdennym Sybirom.

    Znenaka Latoszynkyj pomityw bila prymiszczennia maszynnoho parku seredkuszcziw temnu posta. Jomu nawi zdaosia, szczo to buw sam Gerd anciuhowyj pesMakarowa, naczalnyk nad kostoomamy.

    Domahatysia zwannia akademika (i nawi wice-prezydenta!) Gerd poczaw rokiwdwadcia tomu. Makarow niby j obiciaje, ae wse widkadaje na majbutnie. Newdowzi Ger-dowi spownysia pjatyj desiatok. U ciomu wici nawi taanowyti wczeni ne zdobuwayspecliko Makarow ne lubyw otoczuwaty sebe starymy.

    Gerd prosto dure, podumaw Latoszynkyj. Chocz u deczomu Makarow i spo-tworiuje pryncypy Akademiji, ae zrobyty akademikom kata-policaja Ni! Prezydent pro-sto wody joho za nosa.

    Pan Mirek siahnystym poczerkom napysaw zapysku Prokopowi: Ne wychote nafermu do moho powernennia. Pidsunuwszy jiji pid dweri pomeszkannia, de oseywsiaProkip, powernuwsia na swij powerch. Latoszynkyj dobre ujawlaw, szczo dijaosia w dusziProkopa. Ce sprawdi maje wyhladaty katastrofoju, koy wsi twoji ujawennia pro swit zne-naka padaju, mow kamjana stela w peczeri, i nemyoserdno czawla tebe. Heena buatako zburena, ae pan Mirek rozumiw: jiji potriasinnia ne take hyboke, jak u Prokopa. Zcioho chopcia mih by wyrosty sprawnij wczenyj, ce bezsumniwno.

    Latoszynkomu wdaosia pospaty hodyny zo dwi we pid ranok. Ce trochy joho wid-swiyo. Pryjniaw dusz, pohoywsia. Widtak wypyw kawy j retelno zodiahnuwsia tam,nahori, nadaway znaczennia zowniszniomu wyhladowi. Pidtiahnutoho, stawnoho wice-prezydenta tradycijna czorna para j czorna krawatka-meteyk na biosninij soroczci ro-byy bilsze schoym na zemnoho dypomata mynuoho stolittia, ni na wczenoho. Na al,

  • u cij miniderawci, na jaku powoli peretworyasia Akademija, j sprawdi dowodyosia butydypomatom. Jakby profesor Latoszynkyj ne woodiw cym chystom, czy zmih by win butywice-prezydentom u Makarowa?

    Pan Mirek spustywsia liftom trochy nycze perszoho powerchu do westybiula,ozdobenoho pastmasoju, szczo nahaduwaa pryrodnyj marmur. Tut usiudy dyzajnery na-mahaysia widtworyty charakterni oznaky j styli zemnoji cywilizaciji ce pewnoju mirojudopomahao pryborkaty kosmicznu nostalhiju. Tunel, po jakomu jszow Latoszynkyj, buwdobre oswitenyj, oformenyj pid marmur i wiw do weykoho, skadnoho, bahatopower-chowoho kompeksu wasne Akademiji. Samozrozumio, szczo czysenni zay, kabinety,aboratoriji, bibliteky (knykowi ta kompjuterni), a tako meszkannia dla akademikiwbuy wbudowani u nadra asterojida. I tilky obserwatorija dywakuwatoho towstuna Li Czu-nia mistyasia porucz rozkisznych sadiw Prezydenta, nad jakymy wysoczia prozora past-masowa sfera. Wona dozwolaa baczyty sprawnie nebo.

    Sfera zachyszczaa wid kosmicznoji choodneczi dobre dohlanutu dilanku, jaka sta-nowya wisimnadcia hektariw. Pastmasa bua micna j nadijna jiji mih by poszkodytychiba szczo znacznyj meteoryt. Ae taka nebezpeka mynua widrazu, jak tilky peretnuymeu Soniacznoji systemy. Pidtwerdya dawnia hipoteza pro te, szczo meteoryty j aste-rojidy je uamkamy Faetona desiatoji panety, orbita jakoji mistyasia pomi orbitamyMarsa i Jupitera. Paneta zahynua wid gigantkoho wybuchu miljony rokiw tomu. Aczomu stawsia wybuch jak ce doslidyty?..

    Sferu, szczo teper jaskrawije sprawnimy zoriamy, wyhotowyy tut e, na misci. Dlacioho doweosia pobuduwaty neweykyj pastmasowyj zawod, szczo buw potim rozibranyj.

    Niczym tak ne pyszawsia akademik Makarow, jak cym sadom swojeju inenernojusporudoju. O ue pja stoli wona suya bezdohanno. Tut zalahay neweyki ozercia zwodohrajamy, de woda padaa tak pawno, upowilneno, mowby dimantowi krapyny wy-konuway czariwnyj tanok. A dowkoa po wsij dilanci pyszaysia jaskrawymy barwamykwituczi kuszczi, dekoratywni j podowi derewa. Sadowi aeji zaplitaysia w abirynt, wy-chid iz jakoho znaw ysze sam Makarow. Win lubyw pomoroczyty hostej cijeju zahadkoju.Joho wtiszao, koy hosti wyhladay spanteyczenymy j rozhubenymy. Todi win myo-stywo wywodyw jich do swoho paacu.

    Zowni paacu ne buo wydno win chowawsia w nadrach asterojida. Iz opowytojiwynohradom granitnoji towszczi wystupaw ysze fasad, ozdobenyj bronzoju i roewymmarmurom. Ni, ce bua ne pastmasa ce buw sprawnij marmur, wydobutyj na Zemli.

    Mona ysze dywuwatysia, skilky tut yszyosia suto zemnych tradycij ta umowno-stej. Ae jakszczo dobre podumaty, stane zrozumio: ce j ne moho buty inaksze. Choczab ocej dwometrowoho zrostu nehr-lifter, szczo pidijmaw do rezydenciji Prezydenta. Winbuw zodiahnenyj tak, jak tam, na Zemli, koy zodiahaasia francuka policija. Czomusame francuka sprobuj pojasnyty! Moe, tilky tomu, szczo Makarow u swojij welmydaekij moodosti zo dwa roky nawczawsia w Paryi. Eementarnyj sentyment.

    Latoszynkoho, bezumowno, ochorona Prezydenta dobre znaa j, propuskajuczy bez-boronno, po-wijkowomu widdawaa czes. Newdowzi win opynywsia na aeji prezydent-koho sadu. Pisla noczi swito wse szcze buo prytemnene. Mona doschoczu namyuwaty-sia tym rukawom Gaaktyky, jakoho nikoy ne baczyy zemlany. Ce buo sprawdi weycznewydowyko. Tut, jak nide-inde, widczuwajesz sebe czastkoju kosmosu wuzykom najoho prominni, ywym podom u joho promenewych palciach. Duszu zakoysuje supokij:wse moe pomerty, ae ne pomre Wseswit. Jakszczo win yszajesia wiczno ywym, to jsmer moe isnuwaty ysze w naszij ujawi nasprawdi to ne smer, a newowymyj i nezro-zumiyj nam perechid iz odnijeji sfery buttia w druhu.

  • Mirekowi zdawaosia, szczo po trawi, jaku czasto stryhy, pomi pomaranczewymyderewamy chto chody. Ce mih buty abo sam Prezydent, abo joho sadiwnyk. Nichtoinszyj ne maw prawa schodyty z aej i zahybluwaty u sad. Same tomu j isnuwaa zahadkaprezydentkoho abiryntu.

    Za chwyynu iz-za kuszcziw wykotywsia nyzekyj, ohriadnyj Li Czu. Mirek wnu-trisznio posmichnuwsia: Li Czuniu, zwyczajno, zakony ne pysani. Jakszczo j takych karatyza poruszennia prawy, to ci mudri dywaky wzahali perewedusia. Nawi Makarow zmu-szenyj terpity joho dywactwa.

    Pane Mireku! zradiw kytaje, pobaczywszy Latoszynkoho. Siohodni winmeni widkrywsia! Nareszti skynuw swoje pokrywao. Wy ne moete ujawyty, szczo ja pe-reyw! Ja zawdy wiryw, szczo my z nym koy pobaczymo!

    ysze zaraz Mirek pomityw, jak nedoadno buw zodiahnenyj Li Czu: win prohulu-wawsia u piamnych sztaniach i paradnomu mundyri z ordenamy, jakymy joho nahorodywkytajkyj uriad iszcze na Zemli.

    Pro koho wy, koego? O Boe! Newe ce tak wako zatiamyty? Ja wam stilky pro ce howoryw Zemni

    astronomy nikoy ne baczyy centru naszoji Gaaktyky. Joho, mow pokrywao, prychowu-waa wid nas pyowa chmara.

    Ja ce pamjataju. Aha, pamjatajete! ne bez jechydstwa wyhuknuw astronom. Dobre, chocz ce

    pamjatajete. Pro Boha wy tako pamjatajete?.. Nu, koego, ce we insza tema rozmowy, trochy newdo-woeno mowyw Lato-

    szynkyj. Ja ne schylnyj zmiszuwaty zyku z metazykoju.Li Czu machnuw na nioho rukoju, jak na ludynu cikom beznadijnu: Harazd, ne budemo spereczatysia. Koy ja wam taky dowedu, szczo Gaaktyczna

    Monada perebuwaje u centri Gaaktyky. Ce nemynucze! Za kosmicznoju ijerarchijeju wy-szcza wid neji ysze Switowa Monada Ae wy ne suchajete!

    Suchaju. To wy choczete skazaty, szczo wam widkryasia Gaaktyczna Monada?Kruhe, z trioma pidboriddiamy obyczczia Li Czunia rozpywosia u zadowoenij po-

    smiszci: Same tak, pane Mireku. Same tak. Chodimte do mene, rozipjemo plaszku szam-

    pankoho. Ja ne spaw ciu nicz, maju prawo na spoczynok. Ae ja ne maju, koego. Powirte, ja zawdy hotowyj rozdiyty i wasz smutok, i waszu

    radis. Chocz ja, bezumowno, pohaneko ujawlaju, szczo take Monada, prote Z wamy szczo nedobre skojio? spochopywsia Li Czu, jakyj umiw braty do

    sercia czue ycho, jak swoje wasne.Mirek ce znaw, czerez te j wyriszyw jomu widkrytysia. Ne zi mnoju, pokawszy ruku na pecze Li Czunia, tycho skazaw Mirek. Gerd

    peresliduje odnoho taanowytoho junaka. Ja zmuszenyj joho perechowuwaty u sebe. Gerd swynia, spiwczutywo widhuknuwsia Li Czu. Makarow rozumno

    roby, szczo ne wydaje jomu speclika. Ae chto win, cej junak?..Wony rozmowlay anglijkoju same anglijka bua u kooniji mowoju spikuwan-

    nia. Koonisty, szczo yy neweykymy etnicznymy grupamy, wywczay jiji zmaeczku ra-zom z ridnoju.

    Latoszynkyj dokadno rozpowiw, jak bolisno pereyw Prokip swoje sumne wid-kryttia. Li Czu suchaw, czas od czasu protyrajuczy oczi, mowby wony w nioho slozyysia.Dosuchawszy rozpowi pana Mireka, zadumywo mowyw:

    Jaz radistiu wimu joho ucznem. Wasza rozpowi mene zworuszya. Wy prawylno

  • kaete: z nioho moe wyjty sprawnij wczenyj. Otak ertowno probywatysia do istynyHm-m, nawi kana zwaywsia perejty. Gerdowi ce widomo?

    Ne znaju. Ae joho kostoomy oblahy mij dim.Li Czu opustyw browy na prypuchli ocznyci, wid czoho oczi zdawaysia e pomit-

    nymy. Nu szczo Ja hotowyj ity do Prezydenta. Hadaju, udwoch my joho wkokajemo.

    Meni potriben ucze.Mirek, okynuwszy ironicznym pohladom nezhrabnu posta Li Czunia, ahidno zapy-

    taw: Wam ne zdajesia, koego, szczo do paradnoho mundyra lipsze pidchodia E-e-

    e Nu, skaimo, czorni sztany, u jakych ja baczyw was pozawczora?Li Czu opustyw oczi na wasni kolina j hoosno rozrehotawsia: Czoho wy ne skazay widrazu?Pan Mirek, namahajuczy, pidszukaty jakomoha delikatniszyj ton, zapytaw: Wy sami wyhotowlajete szampanke?Li Czu, zrozumiwszy natiak, spochmurniw. Pisla trywaoji pauzy mowyw: Nabrydo. Szczo wam nabrydo?Stysnuwszy ruku Mireka wyszcze liktia, Li Czu potiahnuw koegu za soboju: Zajdimo do mene. Pereodiahnu Pytajete, szczo nabrydo? yty nabrydo, pane

    Mirek.

  • Makarow pryjniaw jich u masanomu kabineti. Procedura szcze ne poczaa junamasaystka sydia w krisli, a Prezydent u dowhomu brunatnomu chaati pochodaw popuchkomu kytajkomu kyymi, szczo nawi ne prymynawsia wid joho krokiw. Materi, zjakoho win wyhotowenyj, buw, mabu, rozrachowanyj na znaczno bilszu wahu. Czymaomajna prychopeno z Zemli; tut deszczo tako wyroblaosia, ae otakyj kyym ce, zwy-czajno, z akademicznych komor, de reczi tak zakonserwowani, szczo ne miniay swojejijakosti wikamy.

    Po tomu, jak wyhladaw masanyj kabinet, mona zrozumity, szczo paac Makarowaza bahatstwom i wyszukanistiu mih by pozmahatysia z paacamy zemnych monawadciw.Pan Mirek ne znaw minerau, jakyj buo wykorystano na obyczkuwannia stin. Czy ne ma-achit? U proykach perewaaw zeenyj kolir, hrani koon i karnyziw ozdobeni polirowa-noju bronzoju. Szyrokyj dywan u perkomu styli prybranyj kyymom i poduszkamy.

    Hospodar pozirno maw rokiw sorok pja, obyczczia trochy wydowene, mimika ba-hata, ruchy energijni, posta wysoka i hnuczka. Odrazu wydno: cia ludyna narodena,szczob woodity j nakazuwaty.

    Hosti posiday u krisa za stoykom nawproty masaystky, z jakoju jim wypadao ba-czytysia ne due j ridko. Jiji junis tak samo omanywa, jak i jichnia czoowicza zrilis bezstarosti. Cij mylij, ruchywij istoti z harnekym yczkom dawno perewayo za sotniu ro-kiw. Sered obsuhy Prezydenta buw z desiatok takych omanywo junych inok. W majster-niach Akademiji wmiy ne ysze widremontuwaty specliko, ae j wyhotowyty nowe.Szczoprawda, wyhotowlay mao, tilky na osobyste zamowennia Prezydenta.

    Ae i sowo specliko! Wid nioho tchne czymo takym, szczo pryjszo iz bezdu-chownoho, zbiurokratyzowanoho adu, jakyj byko stolittia panuwaw na prostorach widBatyky j do Tychoho okeanu. Pro wynachid, szczo daruwaw bezsmertia, naeao pysatypoemy j stworiuwaty mity. I jakszczo zatwerdyasia w mowi koonistiw ocia sira inwentarnanazwa, to ysze tomu, szczo neju korystuwawsia Prezydent.

    Koy Makarow robyw poworot, poy chaata zaomluway i widkrywaysia holi, po-kryti woossiam nohy. Ce dratuwao pana Mireka: wid inszych wymahaw arystokratycznojioszatnosti, a sam powodywsia, mow u sybirkij azni. W niomu je szczo wid kupciw de-wjatnadciatoho wiku, jak wony opysani u rosijkij literaturi.

  • Nu, szczo tam poroblaje twoja Monada? z widtinkom ironiji w hoosi zwer-nuwsia Prezydent do Li Czunia.

    Astronom zayszyw udoma mundyr z ordenamy. Win buw zodiahnenyj tak samo wy-mohywo, jak i Latoszynkyj. Na bluznirke zapytannia Makarowa ne widpowiw wonojoho obrazyo. Mowczky sopiw, poprawlajuczy komire, szczo styskuwaw szyju. Obycz-czia buo nayte krowju czy to wid obrazy, czy wid tisnoho komircia.

    Ae Makarow ue zabuw pro Monadu win promowlaw, ni do koho ne zwertajuczy: Probema perenaseennia w naszych umowach, ce, jakszczo choczete znaty,

    probema katastroczna. Po-persze, isnuje suto prostorowa kryza, po-druhe kryza pro-dowolcza Wasne, kryza wynykaje todi, koy zjawlajesia nadmir genetycznych nosijiw.Zresztoju, my majemo suworo wyznaczene naukowe pryznaczennia, poza jakym Darujte,ja trochy zachopywsia. Wy j sami wse ce dobre znajete.

    Makarow projszowsia kilka raziw upered-nazad i todi zwernuwsia do Latoszynkoho: Skilky my majemo siohodni osobowych odyny w akademicznomu genofondi? Perepys dawno ne prowodywsia, zniczeno widpowiw pan Mirek.Tym czasom Makarow rozmirkowuwaw dali: My ne majemo odnoho prawa na sentymentalnis. Podumajte pro Boha jakby

    win buw sentymentalnym, yttia wzahali stao b nemoywe. Win znyszczuje tak samonezworuszno, jak i stworiuje. Wy rozumijete, pro szczo ja kau?.. U pryrodi diju zakonypryrodnoho doboru: sabkiszi organizmy hynu, sylniszi wyywaju i peredaju gene-tycznu informaciju naszczadkam. Same cej proces my j powynni pidtrymuwaty. Dawnopora zwyknuty: na nas pokadeni ne ludki obowjazky, a Boi. U Boha tako czymao ne-pryjemnych obowjazkiw, szanowni koegy. Ae Boh usiudy dotrymujesia prawya: pryn-cyp Dobra ce pryncyp docilnosti. Nezworusznoji, pozbawenoji bu-jakych emocij do-cilnosti. A skilky organizmiw musy pomerty ce we insza probema. Ja b skazaw: ma-tematyczno-emocijna Mona pozitchaty, popakaty, ae inszych risze Boh nam ne zay-szyw. My majemo dijaty tak samo, jak u takych wypadkach dije Win.

  • U Mireka popowzy muraszky poza spynoju. Jomu stao choodno. Peredowsim La-toszynkoho oburiuwao te, szczo ludyna, welmy daeka wid ujawe pro Boha, z takojuchoodnoju orstokistiu promowlaa wid joho imeni. A moe, Makarow dozwoyw sobiotaki pasai same tomu, szczo wwaaw Bohom sebe? I wse zaraz ne ce buo hoownym upereywanniach profesora, a te, szczo wypywao z rozumuwa Makarowa.

    Li Czu wid chwyluwannia buw schoyj na rozarenu piczku-burujku, jak wona za-pamjataasia z peridu zemnych katastrof. I tilky wrodywa masaystka zi smolanym wo-ossiam due myo posmichaasia. Makarow widczuw, szczo ysze wid neji maje bezzaste-renu pidtrymku pidijszow do diwczyny (budemo tak jiji nazywaty), hrubuwatym e-stom pidniaw jiji pidboriddia j popeskaw po szczoci.

    Znajesz, Silwije? Wony nas z toboju nenawydia. Ae nam bajdue. Prawda, Sil-wije? Wony ne rozumiju, szczo my tworci: lipymo, tworymo. Szczob wytworyty obrazludkyj i Boyj, treba nebahato: wsioho ysze widkynuty he zajwu hynu. O my jiji j wid-kydajemo. A wony nas za ce nenawydia. Nikczemni czystopluji! Mabu, zmaku bojaysiakoszeniati chwosta prypayty. Pociuj mene, Silwije.

    Toneka (stan mona schopyty dwoma czoowiczymy pjastukamy), wona ziskoczya

  • z krisa j powysa u nioho na szyji. Ty mij Boh, Stepanku. Ja dla tebe na wse hotowa. Nu, sia, sia, popeskawszy po sidnyci, widnis jiji do krisa Makarow.Latoszynkyj pryhadaw: ostannij raz ce staosia trydcia rokiw tomu. U skadi komisiji

    buw tako win, Mirek. Jomu dowodyo wyznaczaty genetycznu wartisnis indywiduuma.Genetyka joho fach, oto cioho obowjazku ne mone buo spekaty. Szczo widbuwao-sia dali z lumy, jakych Latoszynkyj wwaaw genetyczno bezwartisnymy, win niczoho neznaw, ta j ne prahnuw znaty.

    A czy sprawdi ne znaw? Czy, moe, tilky wdawaw, szczo ne znaje? Genetyczno bez-wartisnych todi nabraosia 315 osib. Wony ne zdohaduwaysia, szczo na nych czekaje. We-ykym liftom Silwija pidijmaa jich (po 15 osib) kudy dohory. U jiji suprowodi ludy powo-dyysia cikom spokijno: szczo moe zahrouwaty hromadi, kotru suprowoduje takyj jan-go? Ta bilsze jich nichto nikoy ne baczyw.

    ysze odnoho razu do samoji sfery, szczo zachyszczaje prezydentkyj sad wid ko-smicznoji choodneczi, nabyzyosia wykynute u kosmos ludke tio. Wono zastyho wpozi boroby zi smertiu: hoowa zaderta dohory, prawa ruka pidniata, palci rozczepireni,liwa ruka widkynuta nazad, nohy napiwzihnuti j rozwedeni tak, nacze ludyna biha po do-rozi, wymoszczenij zirkamy

    Nastupnoho ranku Mirek pryjszow do prezydentkoho sadu, jak ubywcia prychodyna misce zoczynu. Ae tia we ne buo: mabu, Gerd nakazaw widkynuty joho he dlacijeji sprawy wykorystowuway potuni strumeni gazu.

    Rokiw desia opisla wwyawsia Mirekowi cej nebiczyk. Latoszynkyj poklawsia ni-koy bilsze ne braty uczasti w komisiji, szczo wybrakowuwaa genetyczno nezdorowu cza-stynu genofondu. Ae buy j u nioho wahannia: jak inaksze mona wyriszuwaty ciu nad-zwyczajno bolisnu probemu? Sprawdi: jak, jak? Alternatywnoho riszennia win ne znacho-dyw i todi moralne samokatuwannia nabuwao prybyzno takych form: ty ysze bezso-romnyj chana, pane Mireku. Chana i szmarkatyj chlupyk. Twoja ogika ne widriznia-jesia wid ogiky mjasojidiw, kotri zasuduju riznykiw za jichniu orstokis. Ae szczo mona wdijaty, koy pryroda taka nemyoserdna? Chiba ce ludy wyhaday smer? Tam, naZemli, jako mona rozmistyty genetyczno nepownocinnych, a tut kudy jich diwaty? Ade wid nych narodiasia nowi nepownocinni i todi Akademija wzahali wtraty bu-jakyjsens

    Ni, wony ne may prawa wysadyty na daekij paneti genetyczno nedoskonayj ma-teri. U ciomu Stepan Makarow buw bezdohanno czesnyj. Ta j ne mona zbilszuwaty na-seennia kooniji ponad miru. Z cym tako naeao pohodyty. I wse I wse Makarow bezdusznyj despot. A prote Mirek jomu cioho nikoy ne skae. Tak samo, jak i Li Czu,jakomu, bacz, yty nabrydo. Niby tilky jomu

    Nu, dawajte, kai, szczo tam u was? newdowoeno burknuw Makarow. Jaszcze siohodni ne braw masau.

    Li Czu jakomoha styslisze pojasnyw, szczo doslidennia Gaaktycznoji Monady do-day czymao roboty, z jakoju jomu odnomu ne wporatysia. Win due wdiacznyj panowiMirekowi, szczo toj pidszukaw jomu zdibnoho junaka.

    Cej moode na jakomu powersi u was poseywsia? humywo kynuw PrezydentLatoszynkomu, dajuczy zrozumity, szczo jomu wse widomo.

    Ja protestuju proty wytiwok Gerda, pidwiwsia z krisa Mirek. Wsi akademikyna nioho skarasia. Win skoro j nam powisy na wucha pastmasowi sereky.

    Ae cej moodyj nachaba perejszow kana! Wam ce widomo? Tak, widomo. Mirek zrobyw dobre wywaenu pauzu, pidszukujuczy sowa.

  • Joho powiw tudy instynkt doslidnyka. Nam potribni same taki ludy. Taki, szczo w bu-jakyj moment hotowi pomerty za istynu. Jakszczo ludyna ne woodije cymy jakostiamy, zneji sprawnioho naukowcia ne wyjde.

    Win skojiw zoczyn, ne whawaw Makarow, jakyj popry wsi swoji wady, takybuw sprawnim uczenym, ote rozumiw, szczo Latoszynkyj maje raciju.

    Tym czasom pan Mirek wdawsia do dypomatiji: Cej junak uspiszno wytrymaw ekzamen, jakyj Wasza mudris pryznaczya dla do-

    boru majbutnich akademikiw.Prezydent wdowoeno posmichnuwsia: Szczo ja czuju? Wy neszczodawno narikay na moju systemu oswity. Wwaay

    jiji ubohoju j neposlidownoju. Che!.. A szczo skae Silwija? Bu weykodusznym, pokaa Silwija swoji krychitni palczyky na joho woosatu

    ruku. Czym e mona wymiriuwaty twoji dosiahnennia, jak ne pojawoju taanowytychekzemplariw iz nadr genofondu?

    Mirek wnutrisznio posmichnuwsia: ne promynuo j dwoch stoli, jak ce wrodywemawpenia zaswojio osobywosti mowy swoho woodaria. Cikawo, szczo wona tut poba-czya dla sebe? Bezkorysywoju Silwiju ujawyty wako.

    Szczo , dozwolaju rozpyty z cioho prywodu plaszku szampankoho, ukawoprymruywszy, mowyw Prezydent i powernuw hoowu do diwczyny: A tobi, dytyno,radu ne welmy cikawyty astronomijeju.

    Jak wydno, Makarow dobre znaw Silwiju win zdohadawsia, szczo wona we ba-czya junaka, pro jakoho jszosia, i ne zayszya do nioho bajduoju. Tak wono, wasne, jbuo: Silwija za dopomohoju tajemnych wideokamer steya za dokoju wice-prezydenta,bo wwaaa jiji potencilnoju supernyceju. Prokopa wona zaprymitya odrazu , tilky-notoj zjawywsia na fermi.

    Boe mij! pochopyasia Silwija, zaworuszywszy jamoczkamy na szczokach tak,niby jij kynuy w rot cukerku. Nawiszczo ty ce kaesz? Na switi nemaje muczyny, ja-kyj

    Makarow napiwartiwywo uwirwaw jiji szczebetannia: Hodi, hodi. Roby swoje Potim zwernuwsia do akademikiw: U was do mene

    bilsze niczoho nemaje?.. Nu j czudowo! Win daw zrozumity, szczo rozmowa zakinczena. Silwije! Roby swoje, krychitko.

    Ne wstyhy Mirek i Li Czu nabyzyty do wychodu, jak Makarow, widkynuwszy hechaat, opynywsia w odiazi Adama. Silwija wziaa masauwaty joho sylne, prune, bez y-rowych nadmirnostej tio.

    Koy akademiky wyjszy na sadowu aeju, Mirek ne strymawsia i wyhoosyw nebez-pecznu frazu:

    Win powodysia z namy tak, niby my tilky mebli, ne ludy.Li Czu zyrknuw na nioho promowysto. Zahnuzdawszy nepokirnoho jazyka, Lato-

    szynkyj poproszczawsia z astronomom. Wony umowyy, szczo Mirek prywede ditej uwe-czeri. He-ena j ranisze maa dozwi na widwidyny prezydentkoho sadu. Latoszynkyj neprywodyw jiji siudy ysze czerez te, szczo wse szcze ne wyriszyw, jak spriamuwaty doczkuwid obmeenych, deformowanych ujawe pro swit do rozuminnia Wseswitu w tomuwyhladi, u jakomu win sprawdi isnuje. Teper pan Mirek prywede moodiat pid sprawnienebo razom. Samozrozumio, szczo Prokip, stawszy pomicznykom Li Czunia, matymeprawo widwiduwaty sad koy zawhodno. A ce ne tak ue j mao!

    Powernuwszy dodomu, Mirek zastaw doczku j Prokopa u jidalni. Szyroko porozczy-niawszy wikna, Heena stojaa bila molberta z penzem w ruci. Na pootni pidsychay farby

  • nezawerszenoho pejzau. Na stinach tako wysio czymao jiji kartyn: korowy na paso-wyku, soniasznyky pid rankowym soncem, pszenyczne poe na tli bakytnoho neba. Nastoli eaw czymayj albom z malunkamy dejakych twaryn i ptachiw, jaki wodyysia pidkamjanym nebom: zajcia, kozuli, horobcia ta jiji ulubenoho soowejka. Mao, due mao.Ae bez nych cej obmeenyj swit buw by schoyj na tio bez duszi.

    Trochy perepoczywszy, Mirek zwernuwsia do Heeny: Tak, was obduriuway. Ae skay, doczko, jakby ty zmaeczku znaa, szczo ce ne

    sprawnij swit, a tilky joho imitacija Skay, czy tobi tak samo chotiosia b joho maluwaty? Nu, baczysz maluju, neochocze widpowia Heena. Znaju, szczo imitacija,

    ae maluju. Ty zakinczujesz pejza, jakyj poczaa tyde tomu I, do reczi, zakinczujesz, na-

    syujuczy sebe. Prawdu ja kau?..Heena poburya penzla w rozczynene wikno. Widtak sia za sti i, wpawszy hoo-

    woju na ruky, zatriasasia u mowczaznomu paczi. Mirek nino prowiw dooneju po jijispyni.

    Ne czipaj. Ja wtratya wse, szczo maa w duszi, proszepotia wona kri schypu-wannia. Bezhuzdo kopijuwaty namalowane maszynoju.

    Mirek poczaw rozpowidaty wse, szczo dosi buo pid zaboronoju. Win namahawsiapojasnyty, szczo w ytti traplajusia j taki wypadky, koy brechnia wykonuje bahodijnurol. Ti, chto ywe u nadrach asterojida (a de je jim iszcze yty?), ne czasto bacza nawi ocesztuczne nebo. Szkolariw wywodia grupamy, jak na urok. Dorosych wypuskaju pid nah-ladom Gerdowych suak. Iszcze newidomo, chto z cych ludej bude widibranyj dla nauko-woji roboty. Takych mao, due mao. Ne obowjazkowo wsi wony zdobudu prawo na bez-smertia (ce traplajesia chiba szczo raz na stolittia), ae obowjazkowo koen iz widibranychdowidajesia, szczo wprodow poperednioho yttia jich obduriuway, wydajuczy sztucznostworenyj swit za jedyno suszczyj. I pojasnia, czomu obduriuway: bo todi b ludiam, kotrinasprawdi iszcze ne ludy, a ysze genetycznyj materi, doweosia b tak bahato wydawatyinformaciji, jak i tomu, chto staje kandydatom w akademiky. Ae nawiszczo? Jichni znan-nia odnym czynom ne budu wykorystani wony tilky stanu pryczynoju terza i stresiw.yttia dla nych peretworysia na peko. Chiba ce humanno? Nawpaky, ce wyhladao b taksamo, jak baannia dranyty hoodnoho kusnem kowbasy. Wsi ne mou staty akademi-kamy, ce jasno. Ote musia yszatysia tym, czym wony je, genofondom.

    Mirek namahawsia pidszukaty argumenty, jaki j iz joho wasnoho pohladu may bzdawatysia perekonywymy. O teper win zahoworyw pro te, szczo rozumowyj son ze-mnoho ludstwa trywaw miljony rokiw, a probudennia rozumu i joho rozkwit wsiohoysze kilka tysiaczoli. Chiba w ciomu razi ne prosteujesia prawyo, kotre Prezydent ob-raw dla akademicznoji kooniji?..

    Latoszynkyj zmuszenyj buw poszkoduwaty, szczo nawiw cej ryzykowanyj argument.Sprawa w tomu, szczo u szkilnij programi ne rekomenduwaosia szyroko podawaty istorijuzemnoho ludstwa. Bezsmertni, jak prawyo, ditej ne may. Heena po suti, wyniatok.Abo napiwwyniatok: jiji maty same tomu j ne otrymaa prawa na bezsmertia, szczo zawa-hitnia.

    A szczo staosia na Zemli? Czomu ce wid nas prychowuju? zapytaw Prokip.Win ue znaw pro dozwi na widwidyny prezydentkoho sadu, ae szcze na znaw,

    szczo jomu dowedesia j yty maje u ciomu sadu.Mirek wyriszyw postupowo pidhotuwaty chopcia do nowyny, jaka kruto miniaa wse

    joho yttia. Pisla trywaoji pauzy win widpowiw: Nadali prychowuwaty nemaje sensu. Czasu w nas obmal, ae styso mou deszczo

  • pojasnyty. Baczyte, dorohi Tut o u czomu sprawa Win zatnuwsia, namahajuczypomjakszyty prawdu, ae jiji ne mona buo pomjakszyty, tomu zahoworyw suworo j cze-sno: Zemla wyczerpaa swoji yttiewi moywosti. Ludstwo poczao wymyraty. Ostannijteerenorta, jakyj wdaosia otrymaty z Zemli Jomu za trysta rokiw. My tak i ne znajemo,czomu prypynywsia zwjazok iz Zemeju. Na toj czas my we widetiy wid Soniacznoji sys-temy dowoli daeko. Cikom moywo, szczo tut widihraa rol kosmiczna widsta. Na Ze-mli energetyczni potunosti dedali zmenszuway. Ce tako mao znaczennia A moe,nomi namy j Zemeju opynywsia jakyj iz rukawiw pyowoji chmary. Sowom, pryczynmoe buty bahato. Ae naslidok jedynyj: o ue trysta rokiw my niczoho ne znajemo proZemlu.

    Tatu! zaebedia Heena tak nino, jak ce wona robya zawdy, koy chotia wy-prosyty w baka szczo ridkisne. Ja choczu pobaczyty cej reporta.

    Mirek zasmijawsia: Daremno wdajeszsia do inoczych chytroszcziw. Podawytysia reporta ne stano-

    wy odnych trudnoszcziw. Ae ne siohodni. Poky szczo z nas dosy prezydentkohosadu.

    Koy ? aszczyasia do baka Heena. Nu, tam pobaczymo. Spoczatku ja muszu zustritysia z Iwanom Krywoszejewym.

    Treba domowytysia, koy win zmoe Krywoszejew rekonstrujuwaw cej reporta na pryn-cypach panoramnoji hoograji.

    Jak ce? dopytuwaa Heena. Sama pobaczysz. A teper, darujte, meni treba widpoczyty.Mirek za zwyczkoju ukonywsia j wyjszow z jidalni, zayszywszy moodych wicz-na-

    wicz z desiatkamy karkoomnych pyta, kotri obstupay jich zwidusil.

  • W akademicznij kooniji buy dwi zay, obadnani ekranamy Krywoszejewa: zahalna neju korystuwaysia akademiky, i okrema u prezydentkomu paaci. Taki ekrany neysze dozwolay sposterihaty podiji wony, skazaty b, peretworiuway hladacza na ucza-snyka podij.

    Makarow i Krywoszejew sydiy u prezydentkij zali, jaku mona wykorystowuwaty idla ohladu neba, i dla ohladu bu-jakoho kutoczka jichnioji kooniji. Prychowanych tee-wizijnych kamer usiudy tak bahato, szczo Prezydent, ne wychodiaczy zi swoho paacu, mihbuty prysutnim i na termojadernij eektrostanciji, i na powerchni asterojida wsiudy,kudy wea joho wasna dumka. Ne treba szukaty jaki wailci, peremykaczi, knopky dosy ysze podumaty, jak ekran podawaw same ti objekty.

    Ci kazkowi moywosti bazuwaysia na staromu spostereenni: koy ludyna dumaje,jiji mozok wyroblaje impulsy, kotri peredajusia mjazam. Dejaki ludy wmiy spryjmaty ciimpulsy, szczo dozwolao jim pryhoomszuwaty ne wtajemnyczenych uminniam czytatyludki dumky. Prote wony musyy trymaty medima za ruku wyszcze kysti potribenzycznyj kontakt. Pryad, skonstrujowanyj Krywoszejewym, buw schowanyj u narucz-nomu hodynnyku j eastycznomu braseti, na jakomu win trymawsia. Kontakt buw czitkyj,impulsy peredawaysia kompjuterowi, jakyj i wykonuwaw wolu hladacza.

    Ae ne cym wraaw ekran Krywoszejewa. Joho, wasne, niby j ne isnuwao. U kruhlijzali, schoij na prymiszczennia cyrku, wysocziy wybieni stiny. Hustyj gazowyj proszarokchowawsia za prozoroju pastmasoju, szczo newydymo stojaa bycze do hladaczewohooka. Ce, wasne, j buw ekran. Pid dijeju widpowidnych promeniw czastynky gazu wyro-blay ti barwy, jaki buy neobchidni same w ciu my dla objemnoho zobraennia. Ote, ste-reoefekt buw ne obmanom zoru, kotryj nikoy ne je pownym, bo ekran maw wasnu hy-bynu, jak, skaimo, jiji maje teatralna scena. Daeczi, szczo wede poza wydnoki, zawdywydaje naszomu okowi rozmyti syuety sprawnioji objemnosti wymahaju ysze bykiobjekty. Kruhowa panorama dowerszuwaa maje cikowytyj efekt prysutnosti. Stilci kru-tyysia tako za baanniam hladacziw konoji myti ty buw tam, kudy tebe kykay podiji.

    Ae zaraz ekran buw mertwyj. Druzi sydiy za stoom, na jakomu stojao dwi plaszky

  • z wynom i waza z fruktamy. Neczasto, mabu, raz na misia wony dozwolay sobi otak roz-wayty, pryhadujuczy daeke zemne dytynstwo. Wony rosy w odnomu seli, po susidstwu,nepodalik Bijka tam, de zywajusia Bija i Katu, stworiujuczy mohutniu sybirku rikuOb.

    Ludka pamja woodije dywnymy wastywostiamy: czas zwuujesia, koy ludyni do-wodysia pereywaty bahato nowoho, neznajomoho. Joho styskaje emocijna nasnaenisinformaciji. I nawpaky: widsutnis nowych wrae, yttiewa odnomanitnis konyj okre-myj de robla nemyoserdno dowhym; ta koy dni skadajusia w roky j desiatylittia, wonyniby spluszczujusia, lahajuczy do twojeji pamjati. I todi jak zawhodno daeke, ae emo-cijno bahate, jaskrawe robysia dywowyno bykym.

    Oto pjatsot rokiw mao szczo wayy w jichnich spohadach pro dytynstwo. A pryhadujesz, jak my pocupyy konej u staroho kytajcia? zasmijawsia Iwan

    Krywoszejew. Czerez tyde my jich powernuy. Zate u sprawnij tajzi pobuway Pry-hadujesz?

    Krywoszejew, na widminu wid Makarowa, buw newysokoho zrostu, pluskyj, pidsli-puwatyj. Joho obyczczia czomu wydawaosia zahostrenym moywo, czerez wpaliszczoky ta dowhuwatyj nis, na jakomu micno sydiy, mow prypajani, weyki okulary. Protakych kau: knykowyj czerwjak.

    Powernuy, bo ty zaskyhyw, szczo kytajcia stao al, newdowoeno burknuwMakarow. Poality kytajcia odnakowo, szczo poality wasnu smer. Chiba smertebe poalije?..

    Iwan z wnutrisznioju posmiszkoju hypnuw na Makarowa: Czy win koy-nebu na-byawsia do dzerkaa? Wyytyj kytaje. Ta, mabu, same tomu win i wykochaw u swojijduszi ociu nenawys. U jichnij chati zawdy yw chto iz kytajciw i pidstarkuwatyj, izeenyj parubijko, i nawi staryj did. Z usima joho maty spaa. To buw starowynnyj inoczyjsposib razrachunku za czoowiczu dopomohu. Ne pid syu buo inci tiahnuty na sobi ho-spodarstwo.

    Toj, czyje prizwyszcze nosyw Stepan, zdebilszoho spaw na sini bila koriwnyka. Winnikoy ne buwaw twerezyj. Pyw nawi ne samohon, a schou na kysil biuwatu ridynu, jakunazyway brahoju. Ce buy rozczyneni u wodi dridi, szczo edwe wstyhay perebrodyty.Jich naeao perehnaty czerez aparat, szczob otrymaty samohon, ae u staroho Makarowane wystaczao terpinnia.

    Odnoho razu win tak szturchonuw Stepana, szczo chope udarywsia hoowoju obodwirok i edwe okyhaw.

    Tebe, kosookyj, mamka z kytajciamy nahulaa. Zatiamyw?..Mayj Stepan probuwaw rozpiznaty baka sered kytajciw, jaki dopomahay materi po

    chaziajstwu, ae marno. I, moe, same czerez oci dytiaczi hirkoty poseya u hrudiachMakarowa stychijna nenawys. Tak ce namahawsia pojasnyty Krywoszejew, jakyj, mabu,jedynyj w kooniji po-sprawniomu lubyw Stepana.

    Druzi we ne raz dyskutuway na ciu temu, ae mymowoli powernuysia do neji j sio-hodni.

    Znapastyy wony rosijku zemlu, skazaw Makarow. A moe, widrodyy? ne pohodywsia Krywoszejew. My bo jiji do toho do-

    wey, szczo wona we j rodyty perestaa. Zwidky w tebe taka neposzana do wsioho rosijkoho? serdywsia Stepan. Ni, drue. Ce szcze odne pidtwerdennia, chocz i zapiznie: na kwasnomu patrity-

    zmi daeko ne zajidesz Nas takymy imperija zrobya. Jakymy takymy?

  • My zwyky, szczob nas nohy hoduway. Nohy i zbroja. A moe, ce staosia czerezte, szczo my jak nacija sformuwaysia sered neschodymych lisiw?.. My ne zemeroby, aspokonwiczni mysywci. Mysywci ta wojaky. Obyty swoje hnizdo ne wmijemo. Zemli nelubymo j niczoho w nij ne tiamymo. Wirymo tilky wasnym noham i zbroji. Dla nas hoowne prostir. Chapaty joho, pryjednuwaty, wynyszczujuczy inszych Praciuwaty my tak i nenawczyysia. I torhuwaty te. Umijemo tilky widbyraty syoju. O u czomu nasze ycho,Stepane. Ce ne wyna, a bida nasza.

    Makarow promowczaw. Win buw zodiahnenyj u biyj, dobre poszytyj kostium iwyhladaw swiatkowo. Krywoszejew, nawpaky, pryjszow u prezydentkyj paac prosto zmajsterni, de win use szcze wdoskonaluje swij wynachid. Na niomu bua budenna kartatasoroczka, uwibhana w roboczi sztany.

    Skay, Stepane, z poczuttiam mowby smertelnoji prowyny zwernuwsia Krywo-szejew do druha. Jak ty hadajesz, je nony tam? Czy, moe, wid nych tilky rujiny poza-yszaysia?.. Ja kau pro naszych Abo chaj nawi ne naszych Kau pro zemnych ludej.

    Makarow pokaw swoju waku ruku na pecze Iwanowi: Ne warto muczyty sebe cym pytanniam. Widpowidi na nioho nemaje. Kraszcze

    dumaty pro majbutnie. Majbutnie? pochmuro widhuknusia Krywoszejew. Nasampered skay: ty pe-

    wen, szczo tam je paneta, kotra chocz trochy nahaduje Zemlu? Pewen. U budowi Soniacznoji systemy nemaje odnoji wypadkowosti. Wona su-

    woro pidporiadkowana zakonowi Ticisa-Bode Czomu ty hadajesz, szczo inszi panetnisystemy formuwaysia poza cym zakonom?.. Obyszmo dyskusiju, Iwane. Wid cych du-mok hoowa rozwalujesia. Ja swoji stresy usuwaju za dopomohoju inoczyk ruk. Liky nenowi, zate nadijni. Zaraz pokau tobi kandydatku do Koa bezsmertnych.

    Znenaka stiny znyky j druzi myttiewo opynyysia w prezydentkomu sadu. Docioho mona buo b szwydko zwyknuty j ne widczuwaty riznyci mi sprawnim sadom tajoho zobraenniam na kruhowij panorami, jakby wona, panorama, ne robya nespodiwa-nych strybkiw. Ae ekran buw pokirnyj woli Makarowa win perenosyw joho myttiewouslid za dumkoju.

    O na aeji zjawya doka wice-prezydenta Lato-szynkoho, jichnia znajoma. Wonabua w pari z newidomym junakom. Zodiahnena w czerwonu sukniu, szczo tisno oblahaajiji strunke tio, wzuta w czerewyczky na wysokych kabukach. Zootawe woossia wilnospadao na peczi wono buo neabyjakoju okrasoju diwczyny. Junu inoczu wrodu wid-tworyty u sowach nemoywo, tomu dowodysia prosto skazaty: Heena moha b pozma-hatysia wrodoju z krasuniamy, kotri otoczuway Prezydenta, a wony widbyraysia z geno-fondu protiahom pjatysot rokiw. Makarow lubyw powtoriuwaty: dla inky dosy buty wro-dywoju i ce we ta jakis, jaka warta uwicznennia.

    Junak te buw zodiahnenyj stroho j eegantno u swityj kostium, poszytyj maj-stramy-krawciamy, jaki obsuhowuway akademikiw. Zrozumio, pro ce podbaw pan Mi-rek. Moodiata wyhladay takoju harnoju paroju, szczo nawi Makarow, dusza jakohodawno wtratya emocijnu zdatnis, na jaku my rozczuywsia. Ae na my, ne bilsze. Na-stupnoji chwyyny win ue buw nezworusznym woodarem, jakyj ysze z druhom dy-tynstwa dozwolaw sobi buty prosto ludynoju ne bohom.

    Ja, zdajesia, poczynaju rozumity, czomu Latoszynkyj tak dbaje pro cioho zu-chwalcia, ne prychowujuczy rozdratuwannia, procidyw kri zuby Makarow. Ae chto jomu dozwoyw samoczynno zniaty sereku? Do mene z cioho prywodu nichto ne zwer-tawsia.

    Ty j bez sereky baczysz i czujesz konoho koonista, zauwayw Krywoszejew.

  • Bezumowno. Ae u nahladacziw nemaje twoho ekrana. Krywoszejew nachmu-rywsia. Woossia wpao jomu na oba, okulary spowzy na kinczyk nosa:

    To ce ty doczci Latoszynkoho wyriszyw wydaty specliko? Win dawno za neji prosy. Znaju. Ae Ne czipaj diwczyny. Meni nabrydy twoji ae, rozdratowano ziskoczyw z krisa Makarow. Chto

    tut Prezydent ja czy ty?.. Ty, Stepane Krywoszejew zniaw okulary j powahom poczaw protyraty.

    Ekran praciuje bezdohanno. Ote, meni tut robyty niczoho.Z udawanym spokojem pidwiwsia z krisa j popriamuwaw do wychodu. Makarow po-

    tiahnuwsia za nym: Iwane, ne durij.Ta Krywoszejewa we ne buo. Zwyczajno, win zhodom pryjde. Taki swarky pomi

    nymy traplajusia maje szczomisiacia. Ae Krywoszejew buw takyj samotnij, jak i Maka-row, oto jim nikudy poditysia odyn wid odnoho.

    Cia dumka trochy zaspokojia Makarowa ekran ue poczaw wykonuwaty johowolu. Prezydent tak nabyzyw do sebe moodu paru, szczo, po suti, buw sered nych tretim.Wony cioho, zwyczajno, ne znay. Stojaczy w rotondi tam, de prozora pastmasowa sferapowoli schylajesia, modelujuczy neboschy, zakochani stycha homoniy. Sered replik,szczo cikawi tilky dla samych zakochanych, buy j taki, kotri swidczyy pro napruenu ro-botu dumky.

    Tut ja sprawdi baczu bezmenis, siajuczy wir, zachopennia, mowyw Prokip. Chiba mona baczyty bezmenis? z krytycznoju posmiszkoju zapytaa Heena.

    Baczyty bezmenis znaczy niczoho ne baczyty.Makarowa wrazyy ci sowa diwczyny. Wony wydaysia jomu mudrym aforyzmom.

    Buo dywno, szczo ce skazaa diwczyna, jaka proya wsioho ysze wisimnadcia rokiw.O ni, ce ne Silwija, podumaw Stepan, widrazywo peresmyknuwszy kutoczkamy

    hubiw. Jak jomu nabryda ta pustoporonia lalka!Tym czasom iz-za pomaranczewoho derewa wyhulknua hnuczka posta Silwiji. Czas

    wid czasu smykajuczy dowhoho powidka, wona wea za soboju bioho pudela. Pudel ohy-nawsia mabu, joho interesy ne zbihaysia z interesamy hospodyni. Silwija rwuczko johosmyknua j pesyk na kilka sekund zetiw u powitria, mow powitriana kula. Ae tut, unewahomosti, ce buo zazwyczaj.

    Makarow zrozumiw: Silwija chocze rozhedity nowojawenych widwiduwacziw, samazayszajuczy dla nych nepomitnoju. Chto jiji bilsze cikawyw majbutnij astronom czyHeena?..

    I tut Makarow widczuw u serci nepryjemnyj posztowch. Jak prykro, szczo win bilszni udwoje starszyj wid cioho parubka. Pjatsot rokiw, zwyczajno, win widkydaw wonyprosto ne isnuway. Isnuway ti sorok pja rokiw, kotri buy proyti na Zemli.

    Na aeji zjawyasia trochy zihnuta posta Krywoszejewa. Inener prostuwaw do ro-tondy, de stojay Prokip i Heena.

    Diwczyna pobaczya inenera j wybiha jomu nazustricz. Silwiji doweosia szmyhnutyw kuszczi, ae pesyk yszywsia poza kuszczamy. Win poczaw skawuczaty. Heena, poba-czywszy pesyka, ne znaa, kudy jij bihty nazustricz inenerowi czy do pudela, szczo, najiji dumku, potrebuwaw dopomohy.

    Ne turbujte, hoosno skazaw Krywoszejew, szczob joho poczua tako Silwija. Pro cucyka je komu podbaty.

  • Silwiji ne yszaosia niczoho inszoho, jak wyjty zi schowanky. Wrodywe yczko pe-rekosya nepohamowna zlis. A Heena, wraena scenoju, jaku jij dopomih rozhadaty ne-schybnyj inoczyj instynkt, zrobya desiatok krokiw po aeji j podaa ruku inenerowi.

    Jak dobre, szczo wy pryjszy! Ja zwilnywsia ranisze, ni peredbaczao. To, moe, zaraz pocznemo? Aparatura

    hotowa. Ae tata szcze nemaje, ohladajuczy na Prokopa, skazaa Heena. Win bude

    czerez hodynu. My tak umowyy. Wasz bako we ne raz baczyw. Prote, jak choczete.Makarow z hirkym poczuttiam wymknuw ekran. Joho nepryjemno wrazya dumka,

    szczo Iwan Krywoszejew ne takyj ue j samotnij. Win, mabu, bycze j micnisze druy zLato-szynkym, ni mona buo podumaty.

    Ae wyjdemo he zwidty, de ludyna ne wwaaje dla sebe hanebnym pidsuchowuwatyzakochanych. Pidemo wslid za Iwanom Krywoszejewym ta joho druziamy do druhoji pa-noramy, szczo pryznaczena dla akademikiw.

    Latoszynkyj ue powernuwsia, win buw czymo zakopotanyj. Mabu, joho lakayzdohady pro te, szczo nedremne oko Chaziajina stey za joho doczkoju.

    Moe, zaprosymo Li Czunia? zwernuwsia Mirek do Krywoszejewa. Win pryjde. Ja jomu kazaw.I o jich pjatero sydy u neweykomu motornomu czowni, Krywoszejew wstanowyw

    joho posered panoramy zarady posyennia efektu prysutnosti. Za my stszy mowby rozczy-nyysia w prostori, czowen zahojday okeanki chwyli. Okean buw usiudy pered nymyj gen poza nymy. Win prostiahnuwsia u syniuwatu towszczu litnioji noczi. Jomu ni kincia,ni kraju. Na misia nabihaju chmary. Okean sykujesia powtoryty nebesnu diju, ae nemoe i misia, i pidswiczeni nym chmary chowajusia w piniawomu merechtinni.

    Prokip szepocze Heeni: Jak e tut mohy yty ludy? Usiudy sama woda. Nide zemli ne wydno.Latoszynkyj czuje joho szepit i styso pojasniuje: Na Zemli zawdy buo wtryczi mensze suszi, ni wody. Ta jakby suszi buo bilsze

    ludy tako ne zmohy b yty tam nyni. Potribna riwnowaha, widoma ysze Bohowi. Naal, wona bua poruszena Ae ne pospiszajte. Zaraz pobaczyte j suszu.

    Poczao switaty. Tam, de mao zijty sonce, kolir neba miniawsia wid synioho do czer-wonoho. Ce wydowyko buo d