Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

192

Transcript of Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Page 1: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...
Page 2: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

PlikjestzabezpieczonyTwoimwewnętrznymidentyfikatoremtransakcji:e0f9371eeea71311f0339e7cd6bf2f7d

Page 3: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

MiraJaworczakowa

OtojestKasia

WydawnictwoNASZAKSIĘGARNIA

Page 4: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

OtojestKasiaSpistreści

Page 5: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Okładka

Page 6: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Kartatytułowa

Page 7: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

******

Page 8: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Skarżypyta

Page 9: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

„Nowa”

Page 10: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Jakazniejpanna

Page 11: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Cośdziwnego

Page 12: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Wielkierzeczy–porządki

Page 13: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Piszczącytłumoczek

Page 14: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Dlaczego,Kasiu,dlaczego?

Page 15: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Kasianiemożedostaćzłegostopnia

Page 16: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

DziadzioHilaryzapomniał

Page 17: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

„…Dostałamdwóję!”

Page 18: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

ŻebynieAgnieszkabyłanajważniejsza

Page 19: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Złoterybki

Page 20: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Filmoniesfornejkaczuszce

Page 21: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Kłamczuch

Page 22: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Błękitnakrólewna

Page 23: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Bratpomoże

Page 24: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Przecieżniechciała

Page 25: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Przyjemnydzień

Page 26: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Cotowłaściwieznaczy?

Page 27: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Agnieszkapopamięta

Page 28: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Gdybydziś–byłobyinaczej

Page 29: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Niechtylkowyzdrowieje

Page 30: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

KsiążkiAntolkiiksiążkiKasi

Page 31: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Pierwszyuśmiech

Page 32: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Mamawiezawsze

Page 33: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Niemusisiębyćkapitanem***

Page 34: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Kartaredakcyjna

Page 35: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Zajrzyjnastrony

www.nk.com.pl

ZnajdźnasnaFacebooku

www.facebook.com/WydawnictwoNaszaKsiegarnia

Naszaofertalekturiksiążekedukacyjnych

www.nk.com.pl/lektury-i-edukacja/7/kategoria.html

Page 36: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Proszę,otojestKASIA.

Buzia rumiana, okrągła, trochę nadąsana. Oczy ciemne, aniładne,anibrzydkie–takiesobiezwyczajne,szarobure;nosodrobinęzadarty, włosy proste, porządnie przyczesane. Do tego jeszczespódniczka w kratkę i sweterek granatowy, własnoręcznie przezmamęzrobionynadrutach.

–Dzieńdobry,Kasiu!

Kasiastoi,przyglądasię,przygląda– jakośniechceuśmiechnąćsięnaprzywitanie.

Więcjeszczeraz:

–Dzieńdobry,Kasiu!

Wzruszyłaramionami,wydęłaleciutkowargi.

–Ależ,Kasiu,patrz:Przecieżtosątwoikoledzyitwojekoleżankiztejsamejcoityklasyzewszystkichszkół.Onichcąpoznaćciebie,chcąwiedzieć,jakajesteś.

–Wielkierzeczy,niepotrzebujęwcale!

Odwróciłasię.Poszła.

Więc nie bardzo dobrze zaczyna się ta nowa znajomość. Aletrudno!Zobaczymy,cobędziedalej…

Page 37: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Skarżypyta

–Jurek,bojasięnudzę!

–Co?–Jurekpodniósłnieprzytomneoczyznadksiążki.

–Nudzęsię!Jurek,jachcę,żebyśsięzemnąbawił.

– Baw się sama – starszy brat wzruszył ramionami, bardzoniezadowolony, że Kasia przeszkadza mu czytać. Książka byłaniezmiernieciekawa:olotniku,itojakodważnym!

–Gdybytatuśbyłwdomu,tobysięzemnąbawił–powiedziałastanowczoKasia.

– Ale tatuś jest z mamą w kinie – przypomniał Jurek i znówwsadziłnoswksiążkę.

–Gdybyrodzicebyli…

–Odczepsię!Niewidzisz,żeczytam?

–Kiedyjaniechcę,żebyśczytał.Chcę,żebyśsięzemnąbawił.

Kasianiemiałazamiaruustąpićbratu.JakżeJurekmożeczytać,kiedyonasięnudzi?Jurekjestniedobry,jestzupełniepaskudny…

Kasia bardzo nie lubi zostawać z nim sama w domu. Że teżrodzicenadtymsięniezastanowią,tylkoidąsobie,jakbynigdynic,dokina.Amożejużwracają?

Podbiegładootwartegookna,wyjrzałanaulicę.

Działosiętamwiele ciekawych spraw.Jechałwóz i turkotałpobruku. Jechał zielony samochód, zatrąbił – wóz zjechał na bok,asamochódpomknąłdalej.Ileludziidzieulicą…

Atocoznowu?Piosenka?

Page 38: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Śpiewała ją maszerująca ulicą niewielka grupa harcerzy. Nasamym przodzie – Kasia aż dech wstrzymała na chwilę – naprzodzieszedłmały,chudychłopieczżółtymbębenkiem,naktórymwybijałtaktpałeczkami:ra-ta-ta-tam,ra-ta-ta-tam…

Wszyscyludzienaulicypatrzylitylkonaniego,zatrzymywalisięnawet–takpoważnieidumniekroczył.

Oczy Kasi zapaliły się wielkim zachwytem. O, gdyby tak onamogła maszerować z bębenkiem, najważniejsza z całego oddziału,najważniejsza na całej ulicy!Westchnęła głęboko i powoli odeszłaod okna do swoich zabawek. Popatrzyła na nie, pokiwała głową;wszystkie, nawet śliczna Małgosia, która umiała mówić „mama”i zamykała oczy – przestały się jej podobać. Małgosia leżałaporzucona na podłodze i gdy Kasia trąciła ją końcem bucika,powiedziałasmutno:

–Ma–ma!

„Wielkie rzeczy: mama” – skrzywiła się Kasia. Wcale dziś niechciałabyćMałgosinąmamą.Toniejestprzecieżcoś,czymmożnazadziwićcałąulicę,cośtakiegojakżółtybębenek.

I Kasia z wielkiego zmartwienia, że nie ma żółtego bębenka,znówprzypomniałasobieoJurku.

–Jurek,słuchaj!Słuchaj,Jurek!Jacicośpowiem.

– Dobrze, dobrze – brat machnął ręką zupełnie tak, jakby sięopędzałodbardzodokuczliwejmuchy–tylkonieprzeszkadzaj!

Bowłaśnie lotnikowi, temu z książki, zepsuł się silnik. Jeszczechwilaisamolotruniewdół…

Ach, Boże drogi! Jurkowi serce tłukło się w piersi, w gardlezaschłozprzerażenia.

„Uratujesięczynie?Żebysięuratował,żebymusiętylkonicniestało!”

Page 39: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Cały świat przestał istnieć dla chłopca, a wraz ze światemzniknęły dwa pokoje z kuchnią i łazienką na pierwszym piętrzew domu przy ulicy Wesołej numer jedenaście. I Jurek ze swoimlotnikiemleciałteraznadnieprzebytąafrykańskądżungląirazemznimprzygotowywałsiędoskoku!

A cobędzie, jeżeli spadochron sięnie otworzy?Nawetpomyślećstraszno…

– Rodzice kazali, żebyś się mną zajmował! – wrzasnęła muw samo ucho rozzłoszczona Kasia. – Ja wszystko powiem mamieitatusiowi,jakityjesteś,jaimpowiem,żebycięzbili!

Tegojużbyłozadużo.Jurekzcałejsiłytrzasnąłksiążkąwstół.

– Zabieraj się, smarkata, bo ci takie lanie sprawię, żepopamiętasz!

–Uaaaaa!–rozwrzeszczałasięKasia.

Zasłoniłatwarzrękami,żebybratmyślał,żepłacze,alezerkałananiegoprzezrozstawionepalce.

–No, czegobeczysz?–spytałJurekbezradnie.–Przecieżciniczłegoniezrobiłem.

–Awłaśnie,żezrobiłeś.Wszystkopowiem,wszystkopowiem.

– Skarżypyta! – Jurek szarpnął się niecierpliwie, a żew odpowiedzi Kasia pokazała mu język, brat z kolei trzepnął jąlekkowrękę.

Teraz rozpłakała się już na dobre, z chlipaniem, ze łzami – niedlatego,żebyjąrękazabolała,tylkozogromnejzłości.

–Niecierpięciebie!–zatupałanogami.

Inagle…zamekwdrzwiachzgrzytnął:wrócilirodzice.Jurekniewyszedł do przedpokoju, Kasia natomiast wypadła z wielkimhałasem.Nacałemieszkanierozległsięjejpłaczliwygłos:

Page 40: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

–Jurekmniebiłikrzyczałnamnie!

Ojcieczacząłzarazuspokajać:

– Popatrz, cośmy ci przynieśli, córeczko. Patrz, przecież lubiszczekoladę.

Głosojcabyłmiękki,czuły.

Mamatymczasemweszładopokoju,stanęłaprzyJurku.

–Jakmogłeś,synku…

Chłopiec zerwał się z krzesła, podniósł obie ręce do góry, chcąccośzawołać.

Mama ociężałym ruchem osunęła się na krzesło; była bardzoblada,podoczamimiałaciemnecienieitakabyłazmartwiona…

Jurekwolnoopuściłręcewdół.

–Ja…jajużniebędętak,mamusiu.Niebędę–powiedziałcichoprzezzaciśniętezęby.

Page 41: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

„Nowa”

Tak ni stąd, ni zowąd w ciągu roku przybyła do klasy nowauczennica.Ewce,którasiedziaławjednejławcezKasią,bardzosiętanowaodrazuspodobała.

–Patrzcie,dziewczynki,jakaonaładnaijakąmakokardę!

– Wielkie rzeczy: kokarda – ostro powiedziała Kasia. – Ja teżmamwdomukokardę,nawetdwie.

EwkazamilkłainiepewniespojrzałanaKasię.Kasiajestbardzodobrą uczennicą, więc pewnie ma rację, że kokarda to żadne„wielkie rzeczy”. Chociaż ta nowa podobała się Ewce nie tylkoz powodu kokardy; była taka ładna, rezolutnie patrzyła spoddługichrzęsnawszystkiedzieci.

–Mabrzydkąsukienkę–zauważyłaKasia.–Ipocerowaną.

Ewka potrząsnęła głową i odrzuciła na plecy dwa jasnewarkoczyki spięte klamerkami w kształcie czerwonych biedronek.Westchnęła, bo miała wielką ochotę zaprzyjaźnić się z tądziewczynką,alejakośnieśmiałapowiedziećotymKasi.

Tymczasemdzieciobskoczyłynowąkoleżankę;pytałyjednoprzezdrugie:

–Jaksięnazywasz?

–Agdziemieszkasz?

–Kimjesttwójtatuś?Amamusia?

–Będzieszsięznamibawićnapauzie?

Kasia była bardzo ciekawa, co dziewczynka odpowiada, ale niepodeszła do niej, tylko trzymała się z daleka. Ewka natomiast

Page 42: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

podbiegła do tamtej. Nie wytrzymała i podbiegła, chociaż jeszczeprzedwczoraj zaklinała się, że będzie przyjaciółką Kasi – taką odsercainacałeżycie…Naznakprzyjaźniwymieniływtedymiędzysobą zakładki do książek, uplecione z kolorowych wąskichwstążeczeknalekcjirobót.

No iproszę,a teraz co taEwkawyrabia?Nawetnie spojrzynaKasię,tylkogadaigadaztąnową.Innedziecitaksamo.

WreszcieEwkawróciłanamiejsce,zaróżowiona,podniecona.

–Wieszco?Umówiłamsię,żenapauziebędziemyrazemskakaćprzezskakankę,pokolei.Onabędzieznami…

–Pewniewcaleniepotrafi!–burknęłaKasia.

– Ależ umnie, powiedziała, że umie skakać – zapewniła Ewkagorąco. – A wiesz, kim jest jej tatuś? – Ewka aż zachłysnęła sięzzachwytu.–Nigdy,nigdybyśniezgadła!

–No?–niespokojniezapytałaKasia.

–Strażakiem–powiedziałapowoliEwka,śledzączuwagą,jakieteż tawiadomość zrobinaKasiwrażenie. –Jest strażakiem imabłyszczącyhełm,ipodrabinieumiesięwspinać,takiejrozkładanej.Jaksiędomzapali,toojciecAntolki…

–Co?–przerwałaKasia.–JakiejAntolki?

–No,tejnowej;onasięnazywaAntolka.Jejtatuśratujeludzi!

–Wielkierze…–zaczęłaKasia,alewporęugryzłasięw język.PopatrzyłatylkozzazdrościąnaAntolkę.

Antolka siedziała koło Wisi i tak śmiesznie jakoś, niezgrabniewstała,gdypaniweszłanalekcjędoklasy,żezrzuciłaswójzeszytna podłogę. Kasia parsknęła śmiechem. Antolka obejrzała się nanią, zagryzła wargi i poczerwieniała. Potem podniosła zeszytipołożyłagonaławce.

Page 43: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Wczasie lekcji okazałosię, żewcaleniebyłazniej takaznowudobrauczennica;przyodpowiedzizacinałasię,myliła…

Kasiwyraźniepoprawiłsięhumor.

–Masz,jakajesttatwojaAntolka–szepnęładoEwki.–Przecieżmyśmytoprzerabialibardzodawno,aonanieumie…

– Dopiero w zeszły piątek przerabialiśmy – usiłowaławytłumaczyćnowąkoleżankęEwka.–Onajeszczenasdogoni.

NapauzieKasiazarazupomniałanową:

–Musisz się dobrze uczyć, bo inaczejwstyd przyniesiesz naszejklasie.Mytuniechcemymiećdwójarzy.

Powiedziałatozwielkąpowagąizmarszczyłabrwi.

Antolkaspeszyłasiętrochę,alenicnieodpowiedziała.

– Magdziu, Kasiu! – zawołała Ewka. – Chodźcie, będziemyskakaćnapodwórku.

Więc pobiegły wszystkie cztery w stronę rozłożystych krzewówjaśminu,rosnącychwsamymroguszkolnegopodwórka.

Kasia, biegnąc, posłyszała, jak Jędrek, najwyższy chłopiecwklasie,którynicsobiezniczegonierobił,mówiłdoKazia:

–Ty,Kazek,wiesz?Niechtylkodorosnę,teżbędęstrażakiem!

AKazio,którywpiłkęgrałjakostatniagapa,westchnąłiszepnąłrozmarzony:

–Ech,strażak!Tocidopiero!

Antolka tymczasem rozglądała się z zaciekawieniem dokoła, bonieznałajeszczeprzecieższkolnegopodwórka.

– Ładnie tu – powiedziała. – A w tych jaśminach na pewnomieszkająwróżki.

Dziewczynkispojrzałynaniązezdziwieniem.

Page 44: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

–Jakiewróżki?

– Jaśminowe – wyjaśniła Antolka. – Sukieneczki mają białeiprzezroczysteskrzydełka.

– Nieprawda! – przerwała Kasia. – Nikt tu takich wróżek niewidział.

– Iwogólewróżekwcale niemana świecie – dodała poważnieEwka.

Przezchwilęwydawałosięjej,żenaprawdęwśródgałęzimignęłocoś białego, ale skoro Kasia powiedziała, że o wróżkach tonieprawda…

Antolkazerknęłasmutniespodrzęsnanowekoleżanki–chciałaimprzecieżcośładnegoopowiedzieć!

–Wyniewiecie…–zaczęłajeszcze,aleMagdziajejprzerwała:

–Właśnie,żewiemy.AKasiawienapewno,boona jestbardzodobrąuczennicą.

Kasiakiwnęłagłową.

–Awidzisz?

Więcjużkonieczwróżkamioprzezroczystychskrzydełkach…

–Daj,Magdziu,skakankę.

– Każda będzie skakać po dwadzieścia razy, dobrze? –zaproponowała Magdzia, patrząc w stronę Kasi. – Tak będziesprawiedliwie.

–Dobrze–zgodziłysięEwkaiAntolka.–Którapierwszaskacze?

–Onajestnowa–zaczęłaMagdzia,wskazującnaAntolkę–możeona…

AleKasiawyrwałajejzrąkskakankę.

–Jabędępierwsza–zdecydowałaszybkoiniebieskisznurekjuż

Page 45: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

migałwpowietrzu.

–Raz,dwa,trzy…–zaczęłaliczyćEwka.

Kasiaaż rumieńcówdostała od tego skakania,a skakała lekko,ładnie,równo.Zerkałatylkocochwila,czyAntolkatowidzi.

–Ewka,patrz,jakjaskaczę.Magdziu,patrz!–wołała,ztrudemłapiącoddech.

–…osiemnaście,dziewiętnaście,dwadzieścia–odliczałaEwka.–Kasiu,już,już!TerazAntolka.

Kasiaroześmiałasięiskakaładalej.

–…dwadzieściatrzy,dwadzieściacztery…–liczyładalejEwka.–Przecieżumówiłyśmysię,że…

– Nie wolno skakać więcej niż dwadzieścia razy – stanowczopowiedziałaAntolka.–Oddajskakankę!

–„Niewolno,niewolno”–przedrzeźniałająKasia,dalejskacząc.–Jużtywiesz,cowolno,aczegoniewolno!Mniewłaśniewolno.

EwkaiMagdzia,jakzwykle,zgodziłysięzKasią.

–Odbierzciejejskakankę!–zawołałagłośnoAntolka.

– Jeszcze czego?! – roześmiała się Kasia. Była najzupełniejpewna,żeaniEwka,aniMagdziaskakankinieodbiorą.Lubiła jewłaśniezato,żesłuchałyjejwewszystkimizawszechwaliły…

Nagle stało się coś dziwnego: „nowa” podbiegła do Kasi i nieprosząc,niepytając–wyrwałajejzrąkskakankę.

Kasiastanęłazupełnieosłupiała.Aniprzezchwilęniepomyślała,że może zdarzyć się coś podobnego. Nie wiedziała w pierwszejchwili,comaterazzrobić,copowiedzieć.Dopieropopewnymczasieznalazła wyjście. Po prostu wzruszyła ramionami i jakby odniechceniabąknęła:

Page 46: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

–Wielkierzeczy!Mniesięjużitakniechceskakać.

EwkaiMagdziaspojrzałyzezgroząnaAntolkę.Zezgrozą,aleizpodziwem.

– Skacz! – Antolka podała skakankę Magdzi, która nieśmiałospojrzała na Kasię i już–już miała zacząć skakać, jednak sięwstrzymała.

–Nie,terazty!–oddałaAntolceskakankę.

Kasialekkozmarszczyłabrwi;niepodobałasięjejtauprzejmośćMagdzi.

Do klasy na lekcję wróciła pochmurna. Siadła w swojej ławcei starannie, staranniej niż zwykle, rozłożyła potrzebne książkiizeszyty.Gdypaniweszła,Kasiapodniosłasięzgrabnieicicho.

–Kasiu,Kasiu–dobiegł jąwtejsamejchwilirozpaczliwyszeptMagdzi.–Niemaszzapasowegopióra?Mojegdzieśsięzapodziało…

– Cicho! – ofuknęła ją Kasia. – Nie wiesz, że na lekcji się nierozmawia?

NiechsobieMagdziapożyczapióroodAntolki…

Page 47: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Jakazniejpanna

W domu Kasia zastała dziadzia Hilarego i ciocię Klocię. Ciocianaprawdę nazywała się Krysia, ale tatuś mówił na nią „ciociaKlocia” i bardzo się towszystkimpodobało.Kasia zaśmiewała sięz tego tatusiowego żartu, więc już tak zostało, a ciocia Krysianazywałasię„ciociaKlocia”.

–Mojedzieckokochane!–zawołałdziadzio.–Jaktamwszkole,paniedziejku?Samepiątki?

–Wiadomo–potwierdziłaciocia.–Przecieżdoskonałauczennica!Wszyscyzniejjesteśmydumni.

–Ajakazniejładnapannarośnie!–zachwycałsiędziadzio.

Kasia przygładziła sobie spódniczkę, potem pieszczotliwieprzytuliłasiędodziadzia.

–Ślicznapanna,paniedziejku!No,no,no–powtarzałstaruszek.

– Udała się nam córka – kiwnął głową tatuś. Miał promiennąminę. – W szkole są z niej nadzwyczaj zadowoleni, że tak nalekcjachuważa,żetakapilna,że…

–Zygmunt–wtrąciłamama.–Niewychwalaj takdziecka.Nietrzeba.

Kasia aż zarumieniła się z radości; skakała koło cioci, robiłaróżne przyjemne minki, przechylała głowę, mrużyła oczy,uśmiechałasię,jakbychciałapokazaćjeszcze:

„O, widzicie, jaka jestem? Patrzcie na mnie i nie rozmawiajcieo jakichśtamwaszychsprawach,botesprawysąprzecieżowielemniejważneniżja!”.

–Wiecie–mówiłaciociaKlociadorodziców–mamwprzyszłym

Page 48: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

tygodniu wyjazd służbowy do Poznania. Tak się z tego cieszę, bonigdywPoznaniuniebyłam.Tampodobnojestślicznyratusz…

–Ale!Nietylkoratusz!–objaśniłtatuś.–Akatedra…

–Ciociu,ciociuKlociu!–pisnęłacienkoKasia,tarmoszącciotkęzarękaw.–Ajaumiemnowywierszyk!

–Naprawdę?–zapytałaciocia.–WięcztymPoznaniem…

–Dziadziu,powiedzieć ciwierszyk?–zwróciła sięKasiabardzogłośnododziadka.

– Powiedz, dziecinko, powiedz, panie dziejku! Czekajcie, terazKasiabędziemówiławierszyk.

– No, powiedz, powiedz – pogłaskał ją po głowie tatuś. – Tenomotylkach,dobrze?

–Nie,janiechcęomotylkach!Powiemtenoszkole.

Stanęłanaśrodkupokoju,dygnęłaładnieizaczęła:

Awogródku,podszkolnymioknami,

Rośnietrawkajakzielonyaksamit…

Wszyscysłuchaliwmilczeniu.

–No, naprawdę! – sapnął dziadzio. – Słowo daję, jakna sceniedeklamuje! Artystka, panie dziejku, z niej będzie, prawdziwaartystka!

Patrzcie,jakiunasporządek.

Kasiawyciągnęłarękęipokazaładokoła.

Jakprześlicznienaszaszkoławygląda…

–Brawo,brawo!–zawołaliwszyscy,gdyskończyła.

Kasianaglesięroześmiała.

– A jedna dziewczynka u nas w klasie, Wisia Kiczorek, to tak

Page 49: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

mówi.–IprzedrzeźniającWisię,zaczęła:

Patscie,jakiunaspoządek,

Jakpseślicnienasaskoławygląda…

– Cha, cha, cha! – wybuchnął śmiechem dziadzio. – Alepodpatrzyła, panie dziejku! Słowo daję, panie dziejku, żepodpatrzyła.AcóżtozaWisia,conieumiemówić?

– Och! – Kasia machnęła ręką niedbale. – Taka głupia jest taWisia – roześmiała się, zadowolona, że tak dobrze udało się jejokreślićsepleniącąkoleżankę.

Szkoda,żegościeniezostalidłużej.Takbyłoznimiprzyjemnie!Kasiaażwestchnęła,kiedyposzli.Chciałaby,żebyjeszczektośsięniązachwycał,żebychwalił…atumamazawołała:

–Zygmunt,dzieciaki!Chodźcienakolację!

Ipodałajajecznicę.

Zrobiłosięzupełniecodziennie,zwyczajnie.

–Jedz,Kasiu,prędko,boczasspać.

–Kiedyjaniechcęjajecznicy!Przecieżjajajecznicynielubię.

–Jawiem,dziecinko,alepóźno jest…–usiłowaławytłumaczyćmama.

–Niebędęjadłajajecznicy.

Jurek,którydopieroterazwróciłzzebraniakółkamechanicznegoichciałopowiedziećcośojcu,skrzywiłsięzniecierpliwiony.

–Oj,przestańztymigrymasami.

–Niebędęjadłajajecznicy!–powtórzyłaKasiai,odsunąwszysiętrochę,zaczęłabujaćsięnakrześle.

– Czekaj, czekaj, krzesło się przewróci i nabijesz sobie guza –zaśmiałsiębrat.

Page 50: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

–Dajżespokój,Jurek!–zgromiłchłopcaojciec.–Siądźspokojnie,córeczko, grzecznie. No co, naprawdę nie chcesz jajecznicy?Marysiu,możedaszjejjednakcośinnego…

–Powinnajeśćto,cowszyscy–łagodniepowiedziałamama.

Kasiapatrzyłapokoleitonaojca,tonamatkę.

–Jeszczejestmała…–zacząłojciec.

–Ach,Zygmunt!

TerazKasiapatrzyłajużtylkonatatusia,itopatrzyłabłagalnie,takwłaśnie,jakgdybymamachciałają,biedną,małądziewczynkę,okropnie skrzywdzić, a jeden tylko tatuś mógł wyratować. Tatuśzauważył tenwzrok i zrobił niezdecydowanąminę.Kasia zsunęłasięprędkozkrzesłaipodbiegładoojca.

–Mójtatuś,mójkochany!–objęłagozaszyję.

–Marysiu…–jęknąłtatuśwstronęmamy.

– Kasiu, proszę usiąść przy stole i jeść to, co wszyscy –powiedziałamama.

Ciapanawidelcem przez pół godziny jajecznica dawnowystygłanatalerzu,chociażimama,itatuśprosili:

–Kasiu,Kasiuniu,jedzprędzej!

AleKasiapostanowiła,żeskorozmuszają jądo jedzenia,będziewłaśniejadłabardzopowoli,najwolniej,jaktylkoumie.

Zresztą, gdy jajecznica już ostygła, i tak trudno ją było jeśćprędzej, bo zrobiła się naprawdę niesmaczna i każdy kęs, zimnyi wstrętny, niemal stawał w gardle. Kasia była w końcu bliskapłaczu.Nieodzywałasięwcaleiniepatrzyłanaojca,obrażona,żejednakniewziąłjejbardziejzdecydowaniewobronęprzedmamą.

Raztylkopodniosłananiegooczyispytałaniespodziewanie:

Page 51: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

–Tatusiu,aty…czymtyjesteś?

– Ja? – zdziwił się ojciec. – Jak to czym? Pracujęwwydawnictwie.

–Och! – skrzywiła sięKasia. – A czymógłbyś być strażakiem,takim,cotopodrabinie…

–Dlaczego?–Otworzyłamamaszerokoswojeśliczneniebieskieoczy.–Kasieńko,coteżtobieprzychodzidogłowy?

–Alemógłbyśbyćczynie?–upierałasięprzyswoimKasia.

– Nie, nie mógłbym. Mam inny zawód!… – tatuś przerwałi patrzył zdumiony na córkę, bo Kasia zamachała nagle rękamiiwykrzyknęłazogromnąpretensją:

–Nowłaśnie!Totytakijesteś!No,widzisz.

Apóźniejtatuśteżniemógłzrozumieć,dlaczegoKasiaodwróciłasięniechętnie,gdychciał jąpocałowaćnadobranoc.Iniedomyśliłsię, że toza tę jajecznicę i za to, żeniewspinasięwbłyszczącymhełmieporozsuwanejdrabinie…

Page 52: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Cośdziwnego

I kto by mógł przypuścić, że dziś stanie się coś takiego: cośdziwnego…nawetstrasznegozarazem.

Aranekzacząłsięzwyczajnie.Słońcewpadłodopokoju,najpierwnieśmiało, jakby tylko wtykało swój promienisty nos, potem zaśwpakowało się już całe, rozłożyło jasnymi plamami na stoliku doodrabiania lekcji, na krzesłach, niewielkiej półce z książkami, nałóżkachKasiiJurka.ZajrzałodokątazKasinymizabawkamiidodrugiego,pełnegoróżnychskrzynek,wktórychJurektrzymałswojeobcęgi,druty,śrubki,młotki i innerzeczy–zupełnieniepotrzebnedziewczynkom,aniezmierniepotrzebnechłopcom.

Niklowany mały budzik także dzwonił zwyczajnie jak każdegodnia.

Na głos budzika łóżko Jurka skrzypnęło parę razy; chłopiecpodniósłrękę,przetarłoczyiziewnąłszeroko.

„Jeszcze chwilkę” – pomyślała sennie Kasia, wtulając nosw poduszkę. Wiedziała, że za chwilę mama zacznie krzątać sięwkuchni,apotemwejdziedopokoju,uśmiechnięta,wszafirowymszlafroczkudosamejziemi,izawoła:

„Dzieńdobry,dzieciaki!Wstawajcieprędko,jużczas”.

AjeżeliKasiabędziesięociągała,jeżeliuda,żejeszczedrzemie,mama podejdzie do niej, przygładzi rozsypane włosy i powtórzymiłym,spokojnymgłosem:

„Niemożnajużspać,córeczko!Szkołanaciebieczeka”.

Więcchociażdziśbudzikzadzwonił,Kasiależałasobiespokojniedalej.

Page 53: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Tymczasem…todziwne:niesłychaćwkuchnikrzątaniamamy.Iniktniewchodzidopokoju…

„No,cotamama?–pomyślałaKasia,niezadowolona,żeoto jestjakośinaczej,niżbyćpowinno.–Cotamama?”

Jurek właśnie podniósł się z łóżka, gdy drzwi otworzyły sięgwałtownie i stanął w nich tatuś, już zupełnie ubrany, tylkonieogolony.

–Co?Tatuśgdzieśwyjeżdża?

– Nie, nie, Jureczku. Nigdzie nie jadę. – Ojciec był bardzoniespokojny.–Wiecie…tomamusiapojechała.

Kasiazaniemówiłazezdumienia,Jureknicztegonierozumiał.

–Pojechała?Mama?

–Kiedypojechała?

–Dziśwnocy.Wróciniedługo–tatuśstarałsięuspokoićdzieci.

NagleJurekkrzyknąłjakimśnieswoim,zgorączkowanymgłosem:

–Alemamienicsięniestało,tatusiu!Alemamienic?!

Ojciecprzygarnąłgonachwilęramieniemdosiebie.

– Naprawdę nic się nie stało, synu. Naprawdę. Zobaczysz: zatydzień,dziesięćdni,znówmamabędzieznami.

Jurekstarałsięuśmiechnąćigłębokoparęrazyodetchnął.

A Kasia patrzyła to na ojca, to na brata i w głowie jej się niemieściło, że mama mogła sobie gdzieś pojechać, a ich tu samychzostawić.

–Nodobrze–rozłożyłaszerokoobieręce.–Pojechała.Aktonamobiadugotuje?Aśniadanie?

– Wyłaź z łóżka i nie gadaj! – rozgniewał się nie wiadomodlaczegoJurek,mimożetatuśstałtużobok.

Page 54: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Kasia roześmiała się przekornie, zupełnie pewna, że brat zarazoberwieodojcazapodnoszenienaniągłosu.Tymczasemznówstałosię inaczej niż zwykle: tatuś, zamiast strofować Jurka, zamachałtylkowpowietrzurękamiiprzynaglił:

–Córeczko,niemarudź!Tyjesteśdobre,kochanedziecko!Wstańzaraz,umyjsię;przecieżjeszcześniadanietrzebazrobić.

Naprawdę niepojęte stawało się wszystko: kto ma robićśniadanie?Tatuś?Jurek?Kasiaprzecieżnie.Wdodatkuzostawiliją teraz samą w pokoju. Jurek pędem pobiegł do łazienki, ojciecpospieszyłdokuchni.

–Tatusiu!–zawołałazanimKasia.

Nawet się nie odezwał. Więc Kasia znów, tym razem o wieległośniej:

–Tatusiu,bojaniemogęznaleźćskarpetki!

Wprawdzie obie skarpetki leżały razemna podłodze koło łóżka,aleKasinicinnegonieprzychodziłodogłowy,byprzywołaćojca.

Itakniezjawiłsię,tylkozawołałzkuchni:

– Poszukaj, córeczko, poszukaj, kochanie! Nie mam czasu,przecieżsamawidzisz.

Cobyłorobić?Kasiapowoli,powolutkuodsunęłakołdrę,spuściłabosenogiisiadłanałóżkuzamyślona.

– Juuuurek! – krzyknął z kuchni ojciec. – Czy nie wiesz,wktórymgarnkumamagotujemleko?

Jurekwyskoczyłzłazienkimokry,zręcznikiemwręku.

–Ojej,chybawczerwonym!Zaraz,amożenie…

–Wszystkojedno!Wezmępierwszyzbrzegu–zdecydowałszybkoojciec.

Page 55: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Słychaćbyło, jakchodziłpokuchni,otwierałszafkę,zktórejcośwyleciałoizbrzękiemuderzyłoopodłogę…Kasiasiedziaładalejnałóżku,nasłuchującuważnie.

Dziwnyjesttenranek…

–Juuuurek!–głosojcabrzmiałtak,jakbywzywałratunku.–Niewiesz, gdzie mama trzyma jajka? Mówiła mi, ale jakośzapomniałem.

Więc Jurek znowu wybiegł z łazienki, tym razem już bezręcznika, ale w koszuli wciągniętej tylko przez głowę i na jednąrękę.

–Wiem,żechlebjestwkredensiezprawejstrony.

Teraz obaj kręcili się, biegali po kuchni, coś otwierali, cośzamykali.

–Ach,jajestemjeszczenieogolony!–przypomniałsobietatuś.

Przebiegającprzezprzedpokój,zajrzałdoKasi.

–Jeszczesięnieubrałaś?Przecieżprosiłem!

„Toco,żeprosiłeś?–miaławielkąochotęodpowiedziećKasia.–Jachcę,żebyktośsięmnązajął,anietak…”

Poczułazdecydowanąpretensjędomamy,botojejprzecieżwina,żedzisiejszyranekjesttaki.

–Jeszczeniewstałaś?–Jurekwpadłdopokojuiszybkokończyłsięubierać.–Mlekojużsięgotuje.

–Niechcęmleka!–powiedziałaKasiadobitnie.

Jureknie zwróciłna tonajmniejszejuwagi,natomiast rozejrzałsiępopokojuispytałniespokojnie:

–Cośtupachnie…jakośdziwnie…

Kasiawzruszyłaramionami:czułasięobrażonanabrataichciała

Page 56: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

koniecznie, żeby to zauważył. Stała obok łóżka w długiej nocnejkoszuli i naburmuszona dotykała palcem wiszącego na krześleubrania.

–Ruszżesięwreszcie!

Spojrzałananiegospodoka:„Jakzechcę,tosięruszę,a jakniezechcę,tonie”.Wzięłajednakubranie,botatuśwłaśniewychodziłzłazienki.

–Ranyboskie!–krzyknął.–Cotakśmierdzi?

–Amożewkuchni?–zainteresowałsiężywoJurek.

W drzwiach kuchni zderzył się z ojcem: obaj stanęli jak wryciiobajjednocześniejęknęlizezgrozą:

–Aaach!

Zgazowejkuchenkikapałomleko:białestrugiciekłypopodłodze,jakaś smutna resztka przypalała się w pustym garnku, wydającokropnyzapach.

– Widać wziąłem za płytki garnek – ojciec usiłował dociecprzyczynymlecznejkatastrofy.–Coterazbędzieześniadaniem?

Miałtakąnieszczęśliwąminę,żeJurkowiżalsięgozrobiło.

–Nic,tatusiu–pocieszał.–Zjemychlebzmasłem,ijuż.Zupełniedobreśniadanie!

Podszedłdoszafki,cośwniejposzperał.

–Ooo! Jest imarmolada! – zawołał triumfalnie. –Nie, herbatyjużniezdążymyzrobić,dajspokój,tatusiu.

– Dla Kasi trzeba ukroić chleba i nasmarować – przypomniałsobietatuś.

Wreszciewkuchniukazała sięKasia. Jużwproguoświadczyłaznaciskiem:

Page 57: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

–Niebędępiłamleka,niechcę!

– Nie będziesz – zgodził się od razu tatuś, zerkając nanieszczęsnygarnek.Równocześnie spojrzałnazegarek i zacząłnastojącojeśćkawałekchlebazmasłem.

–Wolękakao–dodałaKasiapochwilizastanowienia.

Jurekparsknąłkrótkimśmiechem.

–Figazmakiem,kakaoteżniebędzie!Jedzprędkochleb.Masz,todlaciebie.

– Słuchaj, synu. Zamknij mieszkanie, jak będziesz wychodził,iniezgubkluczy–prosiłtatuś.–Jajużmuszęgonić.

Chwyciłpłaszczzwieszaka i,narzuciwszygo tylkonaramiona,szybkowybiegłnaschody.

–Niezapomnę!–odkrzyknąłzanimJurek.

Teraz dopiero uświadomił sobie, że nie ma pojęcia, jak tuwłaściwiepotrafiąprzeztylednizaradzićwszystkiemubezmamy.Ijeszczedotegotasmarkata,którapokazujefochy…

Przejechałdłoniąposwojejjasnej,kręconejczuprynie,ledwiedziśprzyczesanej, i ze zniecierpliwieniem spojrzałna siostrę: siedziałacicho,zminąwystraszoną,potulniegryząckrzywoukrojonąpajdęchleba.

Page 58: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Wielkierzeczy–porządki

KtóregośdniatatuśzawołałJurkaizamknąłsięznimwpokoju.Kasiabyłabardzociekawa,coonitamrobią:aha,rozmawiają,aletakcicho,żeprawienicniemogłausłyszeć.Nawetkiedypodsamedrzwipodeszła iuchodonichprzyłożyła– takżeniebyło słychać.Tylkoszu-szuiszu-szu,anisłowaniemożnazrozumieć.

IdlaczegotozJurkiemtatuśrozmawia,azKasiąnie?

„A właśnie nie będziecie rozmawiać!” – postanowiła Kasia.Zacisnęła wargi, zamachnęła się nogą i jak nie łupnie w drzwi!Zcałejsiły!Apotemjeszczeraz,apotemdrugąnogą.Ipięściami!

Chcieliczyniechcieli,musieliotworzyćiwyjśćdoniej.

–Jesteśbardzoniegrzeczna,Kasiu!Jakżetakmożna?–zgromiłjątatuś.

Popatrzyłanaojca:„Jakmożna?”.Aonitomogąsięzamykać?

– Myśmy właśnie mówili, że mamusia już za dwa dni wróciiprzywiezieciniespodziankę.

–Niespodziankę? –Kasiaw jednej chwili zapomniała o dąsachigniewie.–Naprawdę?Powiedz,tatusiu,powiedz,jaką?

–O,niepowiem–roześmiałsiętatuś.–Samazobaczysz.Tylkotylemożeszwiedzieć,żeniespodziankajestśliczna.

TeraziJurekroześmiałsięrazemzojcem.

–Tatusiu, onwie,a janie– zorientowała sięKasia. –Tatusiu,dlaczegoonwiepierwszy?

Uczepiłasiębrata,chodziłazanimkrokwkrok.

–Jurek,tooniespodziancetatuściopowiadał?

Page 59: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

–Uhm.

–Jurek,czytodozabawy?

–Co?

–Taniespodzianka.

–Niewiem.

–Widzisz, jakkłamiesz!–oburzyłasięKasia.–Aoczymtatuśztobąrozmawiałtyleczasu?

Jurek uśmiechnął się pobłażliwie i zrobił minę, jakby był jużzupełniedorosły.

– My, mężczyźni, mamy czasem ze sobą do pomówienia… –wyjaśnił.

InnymrazemmożeKasiasprzeczałabysięzbratem,aledziśnie.Dałamunawetwreszciespokój.Najważniejszeprzecież,żemamawracaiznówwszystkobędziepodawnemu.Oj, jaktoprzyjemnie!Kasia z wielkiej radości zaczęła wypisywać palcem na pokrytejgrubą warstwą kurzu szafce: „MAMA”. I niespodzianka jeszcze!Może żółty bębenek? A może niebieskie filiżanki dla lalki? Albogarnkiipatelnia–czerwone,śliczne,zwystawytejnaroguulicy?

Gdy mama wróci, pozwoli na pewno zaprosić koleżanki: EwkęiMagdzię,i…tak,niechAntolkatakżeprzyjdzie,niechzobaczytefiliżaneczkiczypatelnię.Iniechpękniezzazdrości!

Na samą myśl o tym Kasi robi się tak wesoło, że ma ochotęi tańczyć, i śpiewać. Nigdy, nigdy więcej nie pozwoli mamieodjechać,zanicwświecieniezostaniesamaztatusiemiJurkiem.Tatuś jest miły, jest kochany, ale… ale wtedy, kiedy mama jestwdomu.

–Kasiu,chodźnakolację!Skończyłaślekcje?

Kasia roześmiała się, lekcje przecież najważniejsze; pewnie, że

Page 60: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

jużjedawnoodrobiła.

Przy stole o niczym innym się nie mówiło, tylko: „Jak mamawróci,będzieto…”,„Jakmamawróci,będzietamto…”.

Nagle tatuśzłapałsięzagłowę,patrzącwkątkuchni,gdzienapodłodze stały rzędem brudne garnki, patelnia, kilka szklanekikubki.

–Jurek,przecieżmusimyposprzątać!

–Mamusiaprzyjedzie,toumyje–powiedziałaKasia.

–Alegdzie!–oburzyłsiębrat.–Jakmamaprzyjedzie,wszystkomusibyćładnie.

– Tak, tak, koniecznie! Zaraz, wiesz, Jureczku, i podłoga jeststraszniezabrudzona,cobytuzrobić?

Podłoga była zabrudzona nie tylko w kuchni, w pokojach też.Mama zawsze przypominała: „Wycierajcie buty”, no i wycierali,jeszczesięobruszalizatoprzypominanie.Terazjednak…jaksiętostało?Zapomnieliotymzupełnie.

– Trzeba będzie chybawypastować podłogę…– zastanawiał siętatuś.

–Trzeba–przytakiwałJurek.–Tylkojak?

Żaden z nich nie wiedział. Tatuś wracał z pracy, dzieciprzychodziłyzeszkoły,apodłogazawszebyłaczysta.Żeteżnikomunieprzyszłodogłowyzapytaćmamę,jaksiętorobi.

– Ach, to nic! – zawołał raźno tatuś. – Posmaruje się podłogępastą,potemprzejedzieszmatami,ityle.Drobiazg!

–Pewnie,damysobieradę–nietraciłodwagiJurek.

–Wielkietamrzeczy–podłoga–wtrąciłaKasia.

– Jutro raz–dwa zrobimyporządki i będziewszystko ślicznie! –

Page 61: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

obiecywalisobietatuśzJurkiem.

–Alebędziezabawa!–zaklaskaławdłonieKasia.–Jateżbędępomagała.

Taka była szczęśliwa, że mama już wraca, tak się cieszyłazobiecanejniespodzianki–wszystkobydziśzrobiła.

Niezauważyła,żespałaszowałacałytalerzkaszy,którejdawniejnawettknąćniechciała.

Jedna lekcja, druga lekcja, trzecia… wloką się wszystkienieznośnie. Aż wreszcie się skończyły. Kasia pędem pobiegła dodomu.Jurek,bardzopodniecony,podsunąłjejtalerz.

–Jedzprędko,zabieramysiędoporządków.

–Co?Znowukasza?–niewytrzymałaKasia.

– Ugotowaliśmy od razu na dwa dni – wyjaśnił Jurek. – Tylkotrochęsięprzypaliłanadnie…

–Obrzydliwiepachnie!

–Jedz!–groźniepowiedziałbrat.–Kaszaniejestdowąchania,tylkodojedzenia.

„Jak to dobrze, że mama wraca” – myślała sobie po raz niewiadomo który Kasia. Co innego wreszcie będą jedli, nie ciąglewkółkokaszęalbojajka.

–Zjadłaś?

–Nie,jeszcze.Jurek,jajużniemogę!

Jurekbyłnieprzejednany.

–Jedz!

–Ojej!

Tatuśprzyszedł,przyniósłosiempudełekpastydopodłogi,bukietkwiatówipaczkęzciastkami.

Page 62: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

–Macie, to na deser – rzekł, kładąc na stole ciastka. – Jedzcieizarazroboty!

Łatwopowiedzieć„doroboty”,ale:

–Tatusiu,jaksięnaciera,tosiędużobierzetejpasty?

–Czyjawiem?Waldużo,żebypodłogabyłaładna.

WięcJurekwalił,aojciectosamorobiłwdrugimpokoju.

–Jateż!–ofiarowałasięKasiazpomocą.

Wszyscy troje przykucnęli na podłodze, pastowali aż miło. Pojakimśczasietatuśzacząłsapać.Alenic,pastowałdalej.

– Mnie jest tak niewygodnie! – zajęczała nagle Kasia. – Ja sięzmęczyłam.

– Patrzcie, jaka delikatna! – oburzył się brat. Był czerwonyzwysiłkuipotmuspływałpotwarzy.

Kasiaspróbowałauklęknąćnapodłodze,ale tonicniepomogło:podłogabyłatwardaiodklęczeniakolanabolałyjeszczebardziej.

Jurekchciałsięrozprostowaćiażstęknął.

–Jej!Mojeplecy!

Tatuś także się zmęczył, więc przez chwilę odpoczywali. A dokońca roboty było jeszcze daleko, pokoje nawet w połowie niezostaływypastowane.

– Nigdy nie myślałem – powiedział tatuś – naprawdę niemyślałem,żetotakciężko.

Niktniemyślał,niktniewiedział, jak jest z tąpodłogą– jednamama.

–Jajużniechcę!–zawołałaKasia.–Jajużniemogę!

Rzuciłaściereczkęzpastąiodeszławkąt.Nawetsięniegniewalinanią.

Page 63: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

– Może… – powiedział z wahaniem tatuś – może chociaż tenjedenpokójskończymy,adrugipotem.

Jurekbezsłowaprzeszedłdopokojurodziców,przyklęknąłobokojcaiobajzabralisiędopracy.Dosyćdługototrwało,alewkońcucałapodłogazostałapokrytagrubą,matowąwarstwąpasty.

–Odpocznijmy–sapnąłtatuś.–AcorobiKasia?

Kasianieumyta,wubraniuzwinęłasięwkłębeknaswoimłóżkuizasnęła.Tatuś,patrzącnanią,głębokowestchnął.

– Biedna mała, zmęczyła się. Te porządki… bardzo, bardzotrudnasprawa.

Jurekuśmiechnąłsięblado.

– Teraz to już naprawdę głupstwo, tatusiu. Teraz tylko żebybłyszczało…

Okazałosięjednak,żetowcalenie„głupstwo”.Zegarwskazywałdziesiątąijedenastą,aonijeszczetarlisuknamipodłogę,która,jaknazłość,aniruszniechciałabłyszczeć.Pewnie!Tylebyłonaniejtejpasty,ażsięsuknaprzylepiały.

Tego wieczoru nie mieli już siły zmywać w kuchni brudnychnaczyń.Jużimbyłowszystkojedno:byletylkojaknajprędzejspać!

Zasypiając, Jurek zdążył jedynie pomyśleć: „Dwa meczekoszykówki, i to rozegranepod rząd–muchawobec tejpiekielnejpodłogi!”.

Rano ledwiesięmógłruszyć, takgowszystkobolało: ręce,nogi,najbardziej plecy. Chodził skrzywiony, aż Kasia wyśmiewała sięzniego.

– Tobie dobrze gadać, jak sama się wyspałaś i w ogóle nic nierobiłaś!–rozzłościłsięnanią.

–Wielkierzeczy…–zaczęłaKasia.

Page 64: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Niedałjejskończyć.

– Żebyś wiedziała, smarkata, że „wielkie”, jak się człowieknapracujeijestzmęczony!

Siostrawzruszyłaramionami:nielubiłategotonuuJurka,ajużnajbardziejsłowa„smarkata”.

„Alesięwymądrza”–pomyślała.

Page 65: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Piszczącytłumoczek

Dziś już mama będzie w domu i właściwie można nawetwyobrazić sobie, że wcale, że nigdzie nie wyjeżdżała. Dziś mamaucałujeKasięnaprzywitanie,spyta,jaktambyłowszkole,opowiecośzabawnego,roześmiejesię…

W związku z powrotem mamy Kasia obiecywała sobienajróżniejszerzeczy,więcnaprzykład:

„Jaksięrozgniewam,niebędętupała;mamategonielubi”.

Albo:

„Niebędęsiękiwałanakrześleprzyjedzeniu”.

Wzwiązkuzjedzeniemmożnabyteżpostanowić:

„Konieczgrymasami!Chybaże…będziejajecznicaalboszpinak”.

Kasiajużwidziałasiebietakągrzeczną,miłąidobrądlamamy.Oczywiście od takiej grzecznej córeczki mama już drugi raz nieodjedzie,tojasne.

Jakiedziśwszystkowesołe!

Kasia z tej radości pożyczyła nawetAntolce na rysunkach swójzielonyołówek.

Terazwracaładodomu,ataksięspieszyła,żeażsięzadyszała.Zcałej siłynacisnęładzwonek,żebymamaodrazuodgadła,że toniektoinny,tylkoKasiaidzie.

–Zaraz,zaraz!–rozległsięgłostatusiazadrzwiami.

Skąd się wziął tatuś w domu o tej porze? Przecież zwykle jestjeszczewpracy.

–Chodź,Kasiu,chodź!–wołał,otwierającdrzwi.

Page 66: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

–Chodź,przywitajsięzmamusią.

– Gdzie? – zdziwiła się Kasia, bo mama wcale nie wyszła doprzedpokoju.

Natomiastpochwilidałsięsłyszećjejgłoszpokojurodziców.

–Zygmunt,niechKasiazdejmiepłaszczykiumyjeręce,zanimtuprzyjdzie.

–Dobrze,dobrze,zaraz jejdopilnuję–obiecałtatuś,odwracającsięwstronędrzwi,zzaktórychrozlegałsięgłosmamy.

Chciał wziąć Kasię za rękę, ale dziewczynka wyrwała mu sięgwałtownie.

–Janiechcę!Jachcędomamy…

Co się zrobiło z tą całą ogromną radością, która jeszcze przedchwilą aż śpiewała w Kasi? Gdzieś się zapodziała, gdzieś znikła.Zamiastniejzjawiłsięnistąd,nizowądjakiśniepokój.Bodlaczegojejmamaniewita?Dlaczegogdzieśsięchowa?Dlaczegotakodrazuotychrękach…

Kasialedwieochlapaławodądłonie,aletatuśstałnadnią.

–Nie,Kasiu,porządnieumyjłapki.Dwarazymydłem,otak…

Wreszcie:

–Chodź,terazmożeszwejśćdomamy.

Nareszcie!Kasia z całym rozpędemwpadładopokoju rodziców.Wpadłaizatrzymałasięwprogujakwryta:mamajest,wróciła–toprawda,aleniekrzątasię,niechodzi,niesiedzinawetzksiążką–leży!LeżywłóżkuiwyciągarękędoKasi.

–Córeczkomoja!

Kasia tak strasznie chciała w tej chwili przypaść do mamy,znaleźćsięw jej ramionach, jednymtchemopowiedzieć, jak toźle

Page 67: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

byłobezniej,otrzymaćzapewnienie,żejużnigdy,nigdywięcejnierozstaną się z sobą. Tak bardzo chciała tego wszystkiego i… nieruszyła się z miejsca. Nawet nie zrobiła jednego kroku naprzód,tylko stała i patrzyła, i powoli zaczynała rozumieć, że mimopowrotumamyjestjednakwdomuinaczejniżzwykle,niżdawniej.Tylkoniewiedziałajeszcze,cotosiętakiegozmieniło?

I nagle… nagle pojęła: w domu znajduje się coś nowego,najzupełniej nowego, czego jeszcze nigdy przedtem nie było. Tymczymś jest malutki biały tłumoczek leżący obok mamy, z któregodochodzisłabypisk,podobnydomiauczeniaprzestraszonegokotka.

– Córeczko moja! – powtórzyła mama. – Chodź tu do mnie,przywitajsięizobacz,kogowamprzywiozłam.

Mama patrzyła na Kasię i jednocześnie czułym ruchemprzygarniaładosiebiepopiskującytłumoczek.

Kasiabardzopowolipodchodziładomamy,anogimiałasztywne,jakbyzpatyków.

–Zobacz,tojesttwojasiostrzyczka.

–To?

Ztłumoczkawyglądałamaluśkagłówka,buziabardzoczerwona,podobna trochędobuziKasinej lalki–Małgosi, ale owiele,wielebrzydsza.

–Siostrzyczka?–powtórzyłaKasia.–Apocotasiostrzyczka?

Nie spodziewała się czegoś podobnego. Zamiast niebieskichfiliżanek, zamiast czerwonej patelni pokazują jej ten wcalenieciekawytłumoczek.

Jakiżtozawód!

–Czyonaumieotwieraćoczy?–zapytałazniedowierzaniem.

–Umie–zapewniłamama.–Imaśliczne,ciemneślepki,wiesz,

Page 68: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

zupełniepodobnedooczutatusia.

–Toniechotworzy.

„Co tu właściwie robić z taką siostrzyczką? – zastanawiała sięKasia.–Czyonajestdozabawy?Botrochęjestjaklalka,alelalkisą do zabawy lepsze i są ładniejsze. Można je przebierać, możnaczesać ich jedwabiste jasnewłosy,anagłowiesiostrzyczkiniemanicdoczesania,krótkiekosmyczkitylko.Nawetkokardyniedasięnanichzawiązać”.

– Niech ona otworzy oczy – powiedziała Kasia rozkazującymtonem.

– Cicho – upomniała mama. – Właśnie zasnęła, nie trzeba jejbudzić.

–Tonic,obudźją!Jachcęzobaczyć!

–Nie,kochanie,nieobudzę.Powinnaspaćjaknajwięcej.

–Alejachcę!–uparciepowtórzyłaKasia.

– Córeczko – poprosiła mama – bądź grzeczna. Powinnaś byćdobradlasiostrzyczki,jestprzecieżmłodszaodciebie.

Kasiazmarszczyłabrwiizniechęciąodwróciłasięodmamy.Niemogłajejwcalezrozumieć.

– Przecież to ja jestem młodsza – powiedziała w końcuzniecierpliwiona. – To ja, nie ona. Zawsze Jurkowimówiliście, żeja…

–Tybyłaśdotychczas,aterazAgnieszkajestnajmłodsza.

–JakaAgnieszka?

Mamawskazałanasiostrzyczkę.

–NazywasięAgnieszka.Podobacisiętoimię?

Nie. Kasi wcale imię się nie podobało. Patrzyła chmurnie na

Page 69: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

mamę,przestępującznoginanogę.

–Oddajjązpowrotem–poprosiłanagle.

–Dokąd?–niemogłapojąćmama.

–Notam,skądjąwzięłaś.Jaciętakproszę:oddaj!Pocociona,taAgnieszka?

Mama uśmiechnęła się tylko i leciutko dłonią pogładziła białytłumoczek.

–Nigdzienikomujejnieoddam–powiedziała.–Onajestnasza.

Kasia chciała jeszcze o coś zapytać, jeszcze chciała prosić, alewłaśniewróciłzeszkołyJurek.

– Dobrze, dobrze, zaraz umyję ręce – słychać było jego wesołygłos.Zachwilęwpadłdopokoju,zanimprzyszedłtatuś.

– Jaka ona śmieszna – dziwił się Jurek, przyglądając siętłumoczkowipoprzywitaniuzmamą.

–Cicho,Jureczku,cicho–prosiłtatuś–żebyśjejniezbudził.

Więc Jurek zaraz zaczął mówić szeptem, a w pewnej chwilijednym palcem, bardzo ostrożnie, dotknął ciemnych kosmyczkówsiostrzyczki.Uśmiechnął się przy tym z zażenowaniem, jakbymusiętrochęwstydzrobiło,żechciałjąpogłaskać.

TatuśkiwnąłnaKasię,pochyliłsięnadniąispytałcichutko:

–No co,Kasieńko?Prawda, że ślicznaniespodzianka?Cieszyszsię,żemasztakąsiostrzyczkę?

Kasiaodsunęłasięodojcaipowiedziałagłośno,takgłośno,żebywłaśniezbudzićśpiącąAgnieszkę:

– Nie cieszę się, wcale się nie cieszę! I tysiąc razy wolałabymzamiastniejniebieskiefiliżankialbobębenek…

Page 70: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Dlaczego,Kasiu,dlaczego?

Dziś Kasia niesie ze szkoły coś miłego: dwie piątki. Jednąz rachunków, drugą z polskiego. W klasie nikt się tym piątkomspecjalnie nie dziwił: wiadomo, że Kasia nie może dostać innegostopnia.Alewdomu–będziechwalenie!

Po drodze Kasia ogląda wystawy sklepowe i na jednej z nichspostrzega książkę. Na okładce pyzata dziewuszka w kolorowej,pasiastejsukienceitytuł:„Pyzanapolskichdróżkach”.

„Pewnieładnaksiążka–myśliKasia.–Poproszętatusia,tomijązarazkupi”.

Wdomuzaczęłaopowiadać.

– Dostałam aż dwie piątki. A Antolka tylko trójkę, i to jakstękała!

MamaucieszyłasięzpiątekKasi,alepowiedziała:

–Szkoda,żeAntolkadostałatylkotrójkę.

Kasiapokręciłagłową.

–Wcalenieszkoda.

–Nielubiciejejwklasie?–zapytałamama.

Na to pytanie trudno było odpowiedzieć. Kasia myślała przezchwilę,namyślałasię,wkońcupowiedziała:

–Jajejnielubię.

–Dlaczego?–dopytywałasięmama.

–Abotak–odpowiedziałakrótkoKasia.–Nielubię,ijuż.

Zresztąwolałarozmawiaćoczymśinnym.

Page 71: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

– Mamusiu, uszyjesz mi dla Małgosi nowe sukienki? LalkaMagdzi ma dwie nowe, jedną w czerwone groszki, a drugągranatową.Wiesz co, uszyj dlaMałgosi trzy sukienki.Koniecznietrzy.

Alemamanicniechciałaobiecywać.

–Jeżelibędęmiałaczas–pokręciłagłową.–Wiesz,żeterazmamwiele roboty. I szycia jest tak dużo dla Agnieszki. Niedługo tekoszulki,którema,będąnaniązamałe.

–Notoco?

–Muszęjejprzygotowaćnowe.

Kasiazmarszczyłabrwi…

Ledwie tatuś przyszedł do domu, ledwie zjadł obiad, jużmusiałwychodzić.

– Tatusiu, tatuśku – przymilała się Kasia. – Ja dostałam dwiepiątki!

–Pierwszorzędnie!–pochwaliłzadowolony, łykającjednocześniemakaronzserem.

Kasiapodbiegła,objęłaojcazaszyję.

–Kupiszmiksiążkę?TakąoPyzie,kupisz?

–Naturalnie,kupię–obiecałtatuś.

–Aledziś,dobrze?

–Dziś.Zarazwychodzędomiasta.

Kasia podskoczyła kilka razy i spojrzała na mamę. Tatuś jestlepszy–kupiksiążkę,amamaniechceuszyćsukienek.Tatuśjestna pewno lepszy iKasia go bardziej kocha.Kręciła się teraz kołoojca,zaglądałamuwoczy.

–Przyjdźprędko,tatusiu–poprosiła,gdywychodził.

Page 72: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

PotempobiegładoJurka.

–Tatuśkupimiksiążkę,atobienie,aha!

–Nic ci nie kupi – powiedział Jurek, ale tylko naumyślnie takpowiedział, bo chciał się z Kasią podroczyć. Był pewien, że tatuśksiążkęprzyniesie.

Mamaprzypomniaławychodzącemuojcu:

–Zygmunt,zajdźdoaptekinarynkuikupmlekowproszkudlaAgnieszki,bominajutroniewystarczy.

Kiedyojciecjużwyszedł,mamapoprosiłaJurka:

–Gdybybyłdzwonek,tootwórz;jaidękarmićmałą.

–Będągoście?DziadzioHilary?–ucieszyłasięKasia.

– Nie, nie goście. Ciocia Krysia obiecała pożyczyć nam dlaAgnieszki łóżko z siatką, bo jej córeczka jest już duża i takiegołóżkaniepotrzebuje.

–Otworzę–obiecałJurek.–Niechmamusiabędziespokojna.

Kasia tymczasem rozłożyła na stole naprzeciwko Jurka swojepodręcznikiizeszyty.

–Niezajmujcałegostołu,jateżmamlekcjedoodrabiania–bratodsunąłKasinezeszytynabok.

–Nierusz!Jatakmuszę!

–Nicniemusisz.

–Właśnie,żemuszę.Mojelekcjeważniejsze.

–Nieprawda!

–Prawda!

Jurek wzruszył ramionami i ostatecznie cofnął swoje książki;aniechjużbędzie,niechKasiamaotenkawałekstołuwięcej.

Page 73: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Dziewczynka uśmiechnęła się zadowolona, że postawiła naswoim,rozparłasięszerokoizabrałasiędopisania.Phi,wcalenietakietrudnetozadanie…

Pojakimśczasiemamaprzyszładopokojuinastawiłaradio.

– Trzeba Agnieszkę przyzwyczajać do muzyki – powiedziałazuśmiechem, zwracając siędo odrabiających lekcjedzieci, i samasiadłanakrześle–zigłą,nićmiimalutkąkoszulkąwręku.

Kasia westchnęła nad zeszytem raz i drugi, wreszcie podniosłagłowę.

– Kiedy mnie to radio przeszkadza w nauce – powiedziałanadąsana.

–Jakośnigdydotądnieprzeszkadzało…–zacząłJurek.

–Aledziśmiwłaśnieprzeszkadza.Mambardzotrudnezadanie,takietrudne,żeniewiem!

Mama podniosła się i zamknęła radio, potem znów wróciła naswojekrzesło.

–Onaurządzagrymasy!–wybuchnąłJurek.

– Jureczku, nauka jest najważniejsza – tłumaczyła mama. –Potemsobieposłuchasz,gdyskończycieobojepracować.

–Awidzisz!–zawołałaKasia.

Ledwieskończylilekcje:dzwonek.Toprzynieśliłóżeczko.

– Na razie proszę je postawić w przedpokoju – powiedziałamama.

Jurekwybiegłzobaczyć.

–Ojej!–zawołałzdziwiony.–Jakieonoodrapane.

Kasiatakżewyskoczyłazanim.

–Fe,brzydkie,stare.

Page 74: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

–Niejeststare,tylkotrochęzniszczone–przyjrzałasięmama.–Możetatuścośnatoporadzi…

–Jaktatuśprzyjdzie,toprzyniesiemiksiążkę–wtrąciłaKasia.

–Mamusiu, jakżepołożymyAgnieszkędo takiego odrapańca? –spytałJurek.

–Wielkierzeczy!–zawołałaKasia.

Miałaochotępowiedziećcośjeszcze,alewłaśnienadszedłojciec.

–Tatuśku,kupiłeśmi…

–O,jestłóżeczko!–Tatuśnawetniezdjąłpłaszcza,tylkooglądałłóżkonawszystkiestrony,sprawdzał,czysiatkajestdobra,patrzyłnamiejsce,gdzieodprysnąłlakier.

–Cośztymtrzebakonieczniezrobić.

–Ale,tatusiu,czykupiłeś…–Kasiazaczęłamocnotarmosićojcazarękaw.

–Zaraz,zaraz,czekaj,córeczko.Patrz,Jurku,bozciebieprzecieżdobrymajster,tosięchybadaodnowić,nie?

Jureknatesłowaażpoczerwieniałzradości.

Tymczasemmamadotykałapalcamiporęczyłóżeczka.

– Ja właśnie też tak myślałam, tylko że to może drogo będziekosztować.Ikomubytodaćdoodnowienia?

AleJurekmiałwspaniałypomysł.

– Tatusiu, a gdybyśmy sami pomalowali? Kupimy lakierwpuszce…

Ojciecklepnąłgoporamieniuzwielkimuznaniem.

– Pewnie, że sami odnowimy. Będzie nasza Agnieszka miałałóżeczkojaknowe.

Page 75: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

–Tatusiu!–niemogładłużejwytrzymaćKasia.–Dajmiksiążkę,dajmizarazksiążkę.

– Kochanie, tak mi przykro! – powiedział tatuś z żalem. – Niezdążyłemcikupićtejksiążkiprzedzamknięciemsklepów.

–Niekupiłeś?Przecieżobiecałeś!–wybuchnęłaKasia.

–Obiecałem–przyznał tatuś–alewidzisz,musiałemnajpierwkupićmlekowproszkudlaAgnieszki.Waptecenarynkuniebyło–zwróciłsiędomamy–więcszukałemwinnychaptekach.

–Aleprzyniosłeś?–spytałaniespokojniemama.

–Oczywiście,przyniosłem–tatuśpodałmamiedużąpaczkę.

Więc Agnieszka ma swoje mleko, a Kasia nie ma obiecanejksiążki.Rozżalona,postanowiłanieodzywaćsiędoojcaprzezcaływieczór.Bo taki sam jest jakmama–niedobry! InawetKasinieprzeprasza,nietłumaczysięwięcej, tylkozdejmujepłaszcz iznówoglądatowstrętnełóżko.

–Amateracykdobry?

–Czysiatkanigdzienieprzedarta?

–CzytylkoAgnieszcebędziewtymłóżeczkuwygodnie?

Agnieszka, Agnieszka, Agnieszka! Wszyscy troje tylko o niejrozprawiają: tatuś, mama i Jurek. Jakby nic, nic nie byłoważniejszeodAgnieszki.

IKasiasłuchająctegowszystkiego–samanawetniewie,jaksięto stało – czuje, że wargi jej zaczynają drżeć, coraz mocniejimocniej, i coś się nagle dzieje z buzią, z oczami…Kasiawciskaobiepięściwoczyiwybuchapłaczem.

Zostawiliłóżko,przypadajądoniej.

–Córeczko,cosięstało?–pytamama.

Page 76: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

–Kasiu,corobisz?–dziwisięJurek.

–To o to, że ci książkinie przyniosłem?–próbujedomyślić siętatuś.–Oto?Powiedz,kochanie.

Kasia,nieodrywającrąkodtwarzy,potrząsaprzeczącogłową.

–Więcdlaczego,Kasiu,dlaczego?

Nieodpowiada,tylkoodwracasiędościanyipłaczedalej,ażjejłzyprzeciekająprzezpalce…

Page 77: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Kasianiemożedostaćzłegostopnia

Idąc ranodo szkoły,Kasia spotkałapodrodzeEwkę iMagdzię:obiebyłybardzopodnieconeizdalekajużwymachiwałyrękami.

–Kasiu,Kasiu!–wołałaMagdzia.–Żebyśtywiedziała,coEwkama!

–Coma?–przystanęłaKasia.

–Kota!

–Mamkotka.Cały jest czarny, tylko łapkimabiałe i ogonmabiały–wyliczyła jednymtchemEwkaipatrzyłauważnie, jakietawiadomośćwywoławrażenienaKasi.

–Kotka?–zdumiałasięKasia.–Prawdziwego?–izarazdodała:– A ja mam trzy nowe sukienki dla lalki i tatuś mi przyniósłksiążkę.

–Aleonamakota–przypomniałaMagdzia.–Kotważniejszyniżsukienki.

– Wielkie rzeczy – wzruszyła z niechęcią ramionami Kasia. –Wcale nie ważniejszy. A ja będę miała jeszcze kanarka! Kanarekjestnajważniejszy.

–Cooo?–wytrzeszczyłyoczyobiedziewczynki.

–Tak:jestżółtyiśpiewa.Akotynieśpiewają.

Ewka,jeszczeprzedchwiląuradowana,terazspoważniała,nawetlekko westchnęła. Kasia obrzuciła obie koleżanki triumfującymspojrzeniem.Oczywiściez tymkanarkiemtonieprawda, tatuśnictakiegonieobiecywał.AleniechsięEwkaniechwali!

W klasie na lekcji Kasia kręciła się niespokojnie w ławce,

Page 78: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

patrzyła trochę na panią, trochę przez okno, trochę w sufit. PaninatomiastpatrzyławłaśnienaKasię.

–Kasiu,powtórz,coopowiadałamprzedchwilą.

Dziewczynka podniosła się z ławki i przestraszyła się. Przecieżsłuchała,całyczassłuchała,anieumiepowtórzyć.

–Jauważałam,naprawdę!

Któryśzkolegówroześmiałsięcicho,resztamilczałazdziwiona.Jeszcze się nigdy nie zdarzyło, żeby Kasia nie wiedziała, o czympanimówi.

–Czytymożejesteśchora?–panibyławyraźniezaniepokojona.–Niebolicięgłowa?

–Nie.

–Agardło?

Kasia spróbowałaprzełknąć: gardłomiała rzeczywiście zupełnieściśnięte.

–Janiewiem,możegardło…–powtórzyłaniezdecydowanie.

Samaniewiedziała,czyjąboli,czynie.Usiadławławce,apanizaczęła dzieciom czytać niezmiernie ciekawą historię o białymkotku,którybyłcałyczarny.

TerazjużKasiasłuchałabardzouważnie,najuważniej,jaktylkoumiała; nawet każde przeczytane przez panią zdanie powtarzałasobiewmyśli.

–Byłsobierazbiałykotek,którybyłcałyczarny.Jegoojciecbyłbiałyijegomatkabyłabiała…–czytałapani.

„Jego ojciec był biały i jego matka była biała… – powtarzaławmyśli zapaniąKasia.–…Tatuśpewnie idziśzapomniomojejksiążce;mamaprosiła, żeby ceratkę kupił dlaAgnieszki, to tatuśbędzieszukałceratki,nieksiążki…”

Page 79: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

– Kiedy przyszedł na świat w otoczeniu swych czterech białychbraciszkówzupełnienowiuteńkich,podobniejakion,wyglądałjakkuleczka z węgla na śnieżnym dywaniku. Cała rodzina BiałychKotów rozsiadła się dokoła koszyka, w którym znajdowało siępięciorokociąt…–czytaładalejpani.

„…znajdowało siępięciorokociąt…Bo terazwszystko,wszystkojestdlatejmałej,aonaprzezcałydzieńtylkośpialbobeczy!Jajejnielubię,niebędęjejlubiłanigdyanigdy!”

– Całymi godzinami lizała go potem mama, Biała Kocica, alemimotobyłdalejtaksamoczarny,jakprzedtem…

„…amamusiamówi,żejąkocha,itatuśteż,iJurek.Mniejużniekochają.Napewno.TylkoAgnieszkę.Jatowiem!”

Kasi na samą myśl o tym zrobiło się tak, że już wcale niewiedziała,copaniczyta.

PaniznówspojrzałanaKasię,alejużjejonicniepytała.

NapauziewszystkiedzieciobstąpiłyKasię.

–Onajestnapewnochora!–powiedziałaEwkapoważnie.

–Jeżelijągardłoboli,tomaanginę–domyśliłasięMagdzia.–Jawiem,bojateżrazmiałamanginę.

–Anginę!–wzruszyłramionamiJędrek.–Japrzechodziłemodręiwcalesięniechwalę.Imiałemwysypkę.

–Gdziewysypkę?–pytaligozprzejęciem.

–Wszędzie:natwarzy,narękach,wszędzie–objaśniałJędrek.

Kasiazaczęłauważnieoglądaćswojedłonie–możeteżmaodręjakJędrek?Alenarękachbyłytylkoplamyzatramentu,wysypkianiśladu.Szkoda!Wdodatkunawetgardłoprzestałoboleć.

Dziecibyłyzdziwione.

Page 80: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

– Patrzcie, Kasia nie umiała odpowiedzieć, a wcale nie dostałazłegostopnia.

– Och! – obruszyła się Ewka. – Kasia nie może dostać złegostopnia.Skąd?Takadobrauczennica?

Kasiauśmiechnęłasię.Jużzapomniałaocałejswojejchorobie.

Żeteżdziecinierozumiejątego,żeona,Kasia,tozupełniecośodnichinnego.Gdzieżbyjejpanimogłapostawićdwójkę?

– Chodźmy, dziewczynki, będziemy grać w klasy! –zaproponowałaMagdzia.

Wybiegłynapodwórko.

–Antolkamatakieładnezieloneszkiełkodorzucania.

–Pokaż,Antolka–powiedziałaKasia.

Szkiełko było naprawdę śliczne; podczas gdy Kasia przyglądałamusię,MagdziazEwkąwyrysowałyjużklasy.

–Japierwszaskaczę!–zawołaławesołoKasia,rzucajączielonymszkiełkiem.

–Nie,dlaczego?–zaprotestowałaAntolka.

–Botak!

–Zostawją–powiedziałaAntolceMagdzia.–Niechonapierwszaskacze.

WięcAntolkajużsięnieodzywała.

–Czekaj,tybędzieszdruga–obiecała jej łaskawieKasia,wcalenie pytającEwki aniMagdzi, czy się zgodzą. Zresztą po comiałapytać?IEwka,iMagdziatakmająrobić,jakimKasiapowie.

I Kasi zrobiło się nagle bardzo wesoło; zapomniała o swoichzmartwieniach w domu, o Agnieszce. Leciutko rzucała szkiełkoprzed siebie, potem skakała na jednej nodze, uważając pilnie na

Page 81: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

wyrysowanelinie.

O, jak przyjemnie jest w szkole! Bo tu się nic a nic nie możezmienić,tuwszystkomusibyćtak,jakdawniej.

–Notomasz,Antolka,szkiełko.Teraztyskaczesz!

Bardzo lubiław tej chwili szkołę i swoją panią, i dzieci.NawetAntolkę w tej chwili lubiła: nie pchała się, nie zabierała swegoszkiełka, tylkozbokuczekała,aż jejKasiadasama.Możnazniąwytrzymać.

Page 82: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

DziadzioHilaryzapomniał

Nie było prawie dnia, żeby po południu nie zjawił się ktośw odwiedziny. Kasia dawniej bardzo lubiła gości, teraz jednakchowałasięprzednimi,niechciałanawetwyjść,żebysięprzywitać.

Każdy, kto przychodził, od progu potrząsał wiązanką kwiatówiwołał:

–Gdziemaciewaszemaleństwo?Pokażcie,jakwaszaAgnieszkawygląda!

I zaraz mama, tatuś, jeżeli był w domu, Jurek – wszyscyz wielkim zapałem prowadzili gości do pokoju rodziców, gdziew świeżo odnowionym łóżeczku leżała Agnieszka. Kasia wtedywycofywała siępo cichudodrugiegopokoju iudawała, żeodrabialekcjealbosiębawi.Udawałatylko,bonaprawdęzchmurnąminąnasłuchiwała uważnie, co tam mówiono o małej siostrze. Dziśjednak, gdy tylko Jurek drzwi otworzył, od razu w przedpokojurozległosięznajomesapanieiznajomymiłygłos:

– Ufff, ufff, panie dziejku, takem się do was śpieszył po tychschodach,żeażsięzasapałem.

Kasiajednymskokiemwypadładoprzedpokoju.

–Och,dziadzioHilary!CiociaKlocia!

Przypadładodziadzia,przytuliłatwarzdojegorękawa–taksięcieszyła, że się wreszcie pokazał. Więc jednak ktoś przyszedłzobaczyćnieAgnieszkę,tylkodoniejprzyszedł–doKasi.

– Chodź, dziadziu, chodź, pokażę ci moje zeszyty. I obrazekpokażę,wiesz,dziadziu,dogazetkiklasowej…

– Zaraz, zaraz – sapał dziadzio – wszystko, panie dziejku,

Page 83: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

obejrzymy. Ale duża panna z ciebie, panie dziejku! Tylko sięrozbiorę.

Już mama wyszła, witała się serdecznie z dziadziem, z ciocią.Jurekpomagałzdjąćpłaszcze.

–Jateżpomogę,jateż!–domagałasięKasia.

–Jaksięczujesz,mojadroga?–zapytałamamęciociaKlocia.–Dobrze?Topięknie!

–Dziadziu,dajszalik,daj,jagopowieszę!–wtrąciłaKasia.

–Dziękujęci,paniedziejku–dziadziooddałszalikizbliżyłsiędomamy.–Aaaaa,powinszowaćcóry,Marysiu.Powinszować!

Kasia na te słowa aż pokraśniała z radości: kochany dziadzio!Proszę, jak chwali ją przed mamą. Pewnie, jest za co: że takauważna, że pomaga starszym rozebrać się… Naprawdę kochanydziadzio!

Kasiamiałaochotęuściskaćgozcałegoserca.

– Dziękuję, dziękuję – uśmiechnęła się mama. – Jest czegowinszować.

Kasi było tak przyjemnie, tak radośnie, że imama ją chwaliła.Podniosła w górę głowę, przechylała ją lekko, to na lewo, to naprawo, przymrużała oczy… Te minki miały znaczyć, że ją niecopochwałykrępują,bojesttakaskromna,takagrzeczna…alegdybychcieli chwalić jeszcze– toproszębardzo, jaknajwięcej.Takmiłojesttegosłuchać!

Nagle Kasia spostrzegła, że nikt na nią nie patrzy, nikt niezwracauwaginajejminy.

Dziadziozrobiłparękrokówwstronępokojurodzicówispytał:

–Agdzietoonależy,tawaszacóra,paniedziejku?

CiociaKlociatosamo:

Page 84: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

–Pokażnamją,Marysiu,tacyjesteśmyciekawi!

Kasiarzuciłasięnaglemiędzymamęadziadzia.

–Dziadziu,nie,nieidźtam!Jacipokażę…

Jurekodsunąłjąstanowczo.

–Jaktysięzachowujesz?

–Dziadziukochany…–zaczęłaznowuKasia.

– Zaczekaj, córeczko – tłumaczyła mama. – Puść gości doAgnieszki.

Gościezatrzymalisiętrochęniezdecydowani.

– Bo ja dziadziowi pokażę zeszyty, dziadzio chce zobaczyćobrazek, ja wierszyk nowy powiem… – wyliczała zrozpaczonymgłosemKasia.

Zanic,zanicniepuścidziadziadoAgnieszki.

–Zabierajsię!–ostrozawołałJurek.–Smarkatajedna!

– Czekaj, panie dziejku – łagodził, jak umiał, dziadzio. –Przyjdziemy do ciebie, dziecko drogie, za chwileczkę przyjdziemy,tylko najpierw przywitamy, panie dziejku, twoją siostrzyczkę,apotemdociebie…

Dziadzio chciał pogłaskać Kasię po głowie, ale dziewczynkaodchyliłasięwbok.

CiociaKlociaobjęłaKasięiprzytuliładosiebie.

– Chodź, Kasieńko, pokażesz nam Agnieszkę. Na pewno jestśliczna.Ajakiemawłoski,jasneczyciemne?

–Niewiem–suchoodpowiedziałaKasia,wysuwającsięzobjęćcioci.

–Niewiesz?–niemogliuwierzyćzarównociocia,jakidziadzio.

Page 85: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

–Ooo,Agnieszkasięobudziła,otworzyłaoczki!–zawołałJurekzpokoju.

TerazjużniktniezwracałnaKasięnajmniejszejuwagi,wszyscypośpieszyli doAgnieszki, tylkomama, sądzącwidocznie, żeKasiategoniesłyszy,powiedziaładociociprzepraszająco:

– Kasia jest taka zazdrosna o małą. Niezmiernie się tymmartwię.

Ale Kasia posłyszała i aż brwi zmarszczyła z wysiłku, żebyzrozumieć, co toznaczy „zazdrosna”.Tyle jedyniepojęłaz tego,żemamaocośmadoniejpretensję.

Nieweszładopokoju,tylkosłuchałazdaleka,czujniechwytająckażdesłowowypowiedzianenadłóżeczkiemsiostry.

–Jakamilutka!–zachwycałasięciocia.

– No, no, no, ale duża panna, panie dziejku, ładna panna! –zdumiewałsiędziadzioHilary.

–Jakiemadługierzęsy!–wykrzykiwałaciocia.

–Arączki…jakkwiatuszki,paniedziejku–dopowiadałdziadzio.

Potemjednoprzezdrugie,nazmianę:

–Grzeczna!Nieboisięnas,niepłacze!

–Odrazuwidać,żedobredziecko,paniedziejku!

–Cio to?Cio to?–wyśpiewywała ciocia,machającprzednosemAgnieszkigrzechotką.

–Bim–bam!Bim–bam!–dziadziowidocznieniechciałbyćgorszy;wyjął swój zegarekna łańcuszku i kołysał nimwpowietrzu, żebyzabawićmałą.

Kasiapodpatrywała towszystko, potemspojrzałana swoje ręceowielewiększeniż dłonieAgnieszki. Po chwili, zbliżywszy się do

Page 86: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

lustra,oglądałabardzouważnieswojerzęsy…

–Dziadziu!–zawołała,wyraźnierozdrażniona.–Chodźterazdomnie.Dziadziu,obiecałeś…

–Kasieńko,nieprzeszkadzajdziadziowi–odezwałasięmama.

– Zaraz, zaraz, panie dziejku. Przyjdę, a jakże! Bim-bam, bim-bam…

Kasia odwróciła się gwałtownie i dużymi krokami, naumyślniestąpającgłośno,odeszładoswegopokoju.

„Nie potrzebuję wcale! Niech nie przychodzi – pomyślała. –Wielkierzeczy!”

„Niepotrzebowała”,alewciążnasłuchiwała,czyodezwąsiękroki,czy dziadzio przyjdzie zobaczyć zeszyty, posłuchać nowegowierszyka.Myślała„wielkierzeczy”,alebyłojejtakbardzosmutno,gdysiedziała tu sama jedna,podczasgdyoniwszyscywesoło tamrozprawiali o czymś i śmiali się. Zegar raz wydzwonił godzinęidrugi…dziadzionieprzychodził.

Wkońcugłosyodezwałysięwprzedpokoju.

– Nie idźcie jeszcze – prosiła mama. – Dziadziu, miałeśporozmawiaćzKasią:onaciebietaklubi!

– Nie możemy już zostać dłużej, kochanie – to głos cioci. –Umówiłam się z przyjaciółką, o siódmej musimy być w domu.Pospieszsię,tatusiu–zwróciłasięciociadodziadzia–bonaprawdęjużpóźno.

–Oj,paniedziejku,rzeczywiście!–westchnąłdziadzio.–Taksięzabawiłem z Agnieszką, że o Kasi zapomniałem. Na przyszły razzobaczę jej zeszyty. Gdzież to się panna schowała? A z naukądobrzejakzawsze?

–Całeszczęście,żechociażznaukądobrze–powiedziałamama–

Page 87: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

bowogóleto…

Mamacościchoopowiadała,czegoKasianiemogładosłyszeć.

PochwiliJurekprzybiegłdoKasi.

–Chodź,pożegnajsięzciociąizdziadziem.

Kasiamiałagłowęopartąnaramieniu,udawała,żezasnęłaprzylekcjach.Gdybratprzyszedł,nieodezwałasięanisięnieporuszyła.

„»…szczęście, że z nauką dobrze« – powtórzyła w myśli słowamamy,aleodsiebiejeszczedodała:–Aha!”.

Goście poszli bez pożegnania z Kasią; drzwi za nimi trzasnęłygłucho,nieprzyjemnie.

Page 88: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

„…Dostałamdwóję!”

Paniażręcerozłożyłazezdziwienia.

–Kasiu,Kasiu,cosięztobąstało?Niepoznajęciebie!

Kasianiespuściłagłowy,alezaczerwieniłasię izagryzławargi.Milczałauparcie.

–Dlaczegonienauczyłaśsięwiersza?–spytałapani.

Cała klasa zamarła w bezruchu. Działo się coś bardzoniezwykłego: takadobrauczennica,a jużodparuminutstoi ianibe, ani me. Jakby nie umiała w ogóle mówić! Nawet teraz nieodpowiedziała na pytanie pani, tylko oczy na nią podniosła –chmurneizacięte.

Wreszciepanipowiedziała:

–Niemarady,Kasiu,dostanieszdwójkę.

Ewkajęknęłagłośno,nacałąklasę:

–Achjej!

Kasiadrgnęłaiskuliłaramiona,aledalejmilczała.Patrzyłatylkoznapięciem,zogromnymnapięciem,jakpaniwzięładorękipióro…Stało się! Pierwszy raz, odkąd Kasia chodzi do szkoły, przy jejnazwiskuwdziennikuzostałwpisanyzłystopień.

–Wracajnaswojemiejsce–poleciłapani.

–Och,Kasiu!–wyszeptałaprzejętaEwka,gdykoleżankaznówsiadłakołoniej.

Kasia odwróciła głowę w inną stronę. Czuła doskonale, żewszystkiedziewczynki iwszyscy chłopcywklasiepatrzą teraznanią.

Page 89: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Nagle ogarnął ją strach: „Co ja zrobiłam! Przecież umiałam,dobrzeumiałam!”.

Posłyszała,jakMagdziaprzekonywałakogoś:

–Onapoprawitędwóję,zobaczycie!Cotodlaniejznaczy?Znówbędziemiałasamepiątki.

„Pewnie,żejakzechcę,topoprawię.Dlamnietonic!–pomyślałaKasia.–Atymczasemniechsięmamaitatamartwią.Botoprzeznichtadwója,niechmają!”

Ina samąmyśl o tympoczuła jakąśniedobrą radość.Obejrzałasię na kolegów, a Magdzi pokazała ukradkiem język. Magdziazupełnieosłupiałanatenwidok.

Jużdokońca lekcjiKasianiemiałapojęcia, o czympanimówi,nie słyszała ani jednego słowa, nawet nie zapamiętała, co zadanenajutro.

Ledwiedzwonekzadźwięczał,wklasiezrobiłsięruch.

–Toniesprawiedliwie,niesprawiedliwie!–krzyczałarozognionaEwka.–Kasiamasamepiątki,paniniepowinnajejstawiaćdwói.

– Dlaczego niesprawiedliwie? – zdziwiła się głośno jednazdziewczynek.–Nieumiałaprzecież.

–Nieprawda,napewnoumiała–przekonywałaEwka.–Kasiu,prawda,żeumiałaś?Powiedz,żeumiałaś.

– Gdyby umiała, toby odpowiedziała – wmieszał się jedenzchłopców.–Nieumiała,nienauczyłasię!

Kasiatupnęłanogą.

–Awłaśnie,żeumiałam!

Terazjużnicnierozumieliztegowszystkiego.

–No,todlaczego?…

Page 90: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

– „Dlaczego”, „dlaczego” – przedrzeźniała Kasia, potrząsającgniewniegłową.–Dlatego,żeniechciałamodpowiadać, i już!Niechciało mi się – powtórzyła jeszcze raz, patrząc wyzywająco nakolegów.

–Tocikawał!–gwizdnąłJędrek.–Jakmamękocham!

Aleinnedziecibyłyoburzone.

–Przecieżniedługokoniec roku. Inni poprawiają swoje stopnie:iAntolka,iMichaś,atydwójęłapiesz…

–Ijakmyterazwyglądamy?

AleKasi nie obchodziłowcale, jak tamONIwyglądają; dostałazłystopień,botaksięjejpodobało,aimwszystkimnicdotego.

– Czego się czepiacie? – oburzyła się i, odwróciwszy się tyłem,zaczęła coś przekładać w swojej teczce. Nie dlatego, żeby to byłopotrzebne, tylko aby pokazać dzieciom, że nic, ale to zupełnie nicsobieznichnierobi.

Nawet Ewce, która chciała objąć ją ze współczuciem, burknęłaostro:

–Odczepsię,słyszysz?

NajgorszabyłaAntolka,któraspytałapoprostu:

–Czegosięnanaszłościsz?Przecieżniezrobiliśmyciniczłego!

TegojużbyłoKasizadużo.PodskoczyładoAntolkiiszarpnęłajązafartuch.

–Atyiledwójoberwałaś,co?Patrzcieją!

– Ale ja już teraz nie mam wcale dwój! – hardo odpowiedziałaAntolka,usiłującwyszarpnąćswójfartuszekzzaciśniętychpalcówKasi.

Niespodziewaniewmieszałsięwtowszystkojedenzchłopców.

Page 91: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

–ZostawAntolkę!–zawołał.

Kilkorodziecizarazmuzawtórowało:

–ZostawAntolkę!

Ale ta obrona odniosławręcz przeciwny skutek:Kasię ogarnęłatakazłość,żeażjejwoczachpociemniało.Samaniewiedziała,jaktosięstało,żezcałejsiłypchnęłaAntolkęwtył.

–Aaaa!–Antolka,wywracającsię,uderzyłagłowąokantławki.

Wtejchwilidoklasyweszłapani.

–Cowy tu robicie?Dlaczego jesteściewklasie?Antolka, co sięstało?

Zrobiło się cicho. Antolka podniosła się z podłogi i powiedziałaszeptem:

–Nic…jatylkoupadłam.

NiepatrzyłanaKasię.

–Uderzyłaśsię?–zaniepokoiłasiępani.

–Nie.

–Tobiegnijcienapodwórko.

Teraz wszyscy rzucili się do drzwi, jakby każdy chciał jaknajszybciej opuścić klasę.Na podwórku niby próbowali się bawić,ale zabawa nikomu nie szła. Wprawdzie Jędrek zaczął gonić sięz Kazikiem, jednak już po chwili przystanęli obaj, żywo o czymśrozprawiając.

Kasia stojąca z boku doskonale widziała, że wciąż na niąpopatrują.

„Pewnieomniegadają.Wielkierzeczy,comitam!”

AleotoprzybiegłaEwka;ażręcezłożyła,prosząc:

Page 92: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

– Kasiu, przeproś Antolkę. Przecież naprawdę to ona sięuderzyła,jaktyjąpchnęłaś!

– Nie, nie chcę, nie przeproszę! Niech się nie czepia – odparłaKasiazdecydowanie.

ZanicwświecienieprzeprosiAntolki.

Ach,jakidziśokropnydzień:wszyscysąprzeciwKasi!Nawetniemożna zawołać na Antolkę „skarżypyta”, bo właśnie NIEnaskarżyła…

Dwiekoleżankiztejsamejklasyprzechodziłyobok,rozmawiającgłośno:

–AleAntolkatodopierodobrakoleżanka!

–Ooo!Kasiaoberwałabyzaswoje,gdybyAntolkapowiedziała.

–Pewnie,żeoberwałaby!

Kasia poczuła nagle, że już ani chwili nie wytrzyma dłużejwszkole,żejużpoprostupatrzećniemożenakoleżankiikolegów,że za nic nie wróci z nimi do klasy. Wpadła do szkoły, pędemprzebiegładługikorytarz,chwyciłateczkę…

Wybiegła za szkolną bramę,mimo że dzwonekwłaśnie ogłaszałpocząteknastępnejlekcji…

Wdomumamaprzestraszyłasięnienażarty.

–Cosięstało,Kasiu,żewracaszotejporze?Jesteśchora?

Kasiarzeczywiściemiałarozpalonątwarzibłyszcząceoczy.

– Nie – powiedziała. – Nie jestem wcale chora, ale dostałamdwóję!

OAntolcejakośniechciaławspominać.

–Jaktodwóję?Ty?–niemogłazrozumiećmama.

WięcKasia,patrzącprostowtwarzmamy,powtórzyładobitnie:

Page 93: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

–Tak:dwóję!Zpolskiego.

Jakże bardzo mama się zmartwiła. A Kasia? Kasia tylkowzruszyła ramionami, a potem jakby nigdy nic pomaszerowaławpłaszczuibereciedoswojegopokoju.

Page 94: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

ŻebynieAgnieszkabyłanajważniejsza

TatuśbyłprzezdwatygodniewWarszawieidopierodziśwrócił.Awróciłtakiuradowany.

–Wszędziedobrze,alewdomunajlepiej–śmiałsiędomamy.

UcałowałJurkawczuprynę,Kasięwróżowepoliczki,długostałnadłóżeczkiemAgnieszki.

–Patrzcie,jakacórkawystrojona.Wnowymkaftaniku!

–Bostaresąjużnaniązamałe–wytłumaczyłamama.

Tatuś roześmiał się i delikatnie pogładził ciemne kosmyczki nagłowieAgnieszki.

–Aterazopowiadajcie,cociekawegowydarzyłosiępodczasmojejnieobecności.

Mamawestchnęła.JurekbokiemzerknąłnaKasię.Taporuszyłasięniespokojnieizrobiładwakrokiwstronędrzwi.

–Noco?–spoważniałtatuś.–Takiewszyscymacieminy…

–Tak–powiedziałamama.–Zdarzyłosięcośbardzoprzykrego.NajlepiejniechciKasiasamaotympowie.

TatuśspojrzałnaKasię.

–Chodźtu,córeczko,powiedz.

Kasiawzruszyłaramionami,zmarszczyłabrwi:wcaleniechciałatakiejrozmowy.Zdecydowaławjednejchwili,żenicniepowie.

–Cosięstało?Powiedz!–tatuśprosiłjeszczełagodnie,alejużzezniecierpliwieniem.

– Nic – powiedziała chmurnie i spróbowała nawet uśmiechnąć

Page 95: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

się,alejakośjejsiętonieudałoitylkoskrzywiławargi.

Tatuśsięwreszcierozgniewał.

– Proszę tu przyjść i odpowiadać. Przecież słyszysz, że ciebiepytam.Słyszyszczynie?

–Słyszę–wymamrotałaKasia,nieruszającsięzmiejsca.

Tatuś był coraz bardziej zirytowany. Patrzyła na niego spodspuszczonych powiek, ale się nie odzywała. Zacięła się: nic niepowie,niebędzieprzepraszać,niebędziepłakać.

Wreszciemamapowiedziałacicho:

–Dwójkędostała.

– Jak to? – zdumiał się tatuś, najwyraźniej nie rozumiejąc,oczymmamamówi.–Ktodostałdwójkę?

–Kasia.

–Cowyopowiadacie?Skądże?Kasia?

–Ależtak,tatusiu–wmieszałsięJurek–zpolskiegodostała.

Ojciecspojrzałpokoleinamamę,naJurkaizatrzymałwzroknaKasi. Patrzył zupełnie tak, jakby czekał, że córka upewni go zachwilę: to są tylko żarty.Boprzecieżniemożliwe, żeby taka rzeczmogłabyćnaprawdę.

AleKasianicniepowiedziała,tylkopochyliłaniskogłowę,boniemogładłużejpatrzećojcuwoczy.

Tatuściężkosiadłwfotelu,podparłgłowędłonią.

– No, tak – powiedział po dłuższej chwili. – Tego nam tylkobrakowało.Jużitakrobisięnieznośna,atujeszczedwója…

Paręrazystuknąłpalcamiwporęczfotela.

–Trzebabędziepójśćdoszkoły,dowiedziećsię,jaktosięstało.

Page 96: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

–Jajużbyłam–powiedziałamama.

Kasiasłuchałategowszystkiegoiwgruncierzeczybyłojejnawetprzyjemnie. Wszyscy na nią patrzyli, o niej myśleli, nią sięzajmowali. Ale to była jakaś dziwna przyjemność, nie taka, żebyśmiaćsięwesołoczyskakać.

NagleAgnieszkazbudziłasię,zatrzepotaławpowietrzurączkamiicichozapłakała.

– Ona chce jeść, to już pora – podniosła się mama. – Cicho,córeczko,niepłacz;zarazdostanieszswójpodwieczorek.

Mamawyszładokuchni,atatuśdalejsiedziałwfotelu;nawetnapłaczmałejnieodwróciłgłowy.Siedziałzasępionyimilczący.

Jurek ze złością spojrzałnaKasię. „Obrzydliwa smarkata, takąprzykrość zrobić!” – pomyślał. Najchętniej stłukłby ją za to. Stoiteraz nadąsana, skrzywiona, z miną obrażonej królewny. Żebychociażprzeprosiła, żebyobiecała, że stopieńpoprawi…Nie, co jątamrodziceobchodzą!

Jurek machnął ręką i wyszedł z pokoju, Kasia zakręciła sięw miejscu i też wyszła. Za nic nie chciała zostać sama z ojcem,poszła więc do kuchni, gdzie mama przygotowywała właśniejedzeniedlaAgnieszki.

–Kasieńko–powiedziałacicho.–Idź,przeprośtatusia,powiedz,żeżałujesz…

–Nieprzeproszę–odparłakrótkoKasia.

Wcale nie pójdzie i… wcale niczego nie żałuje! Jeszcze więcejdwój przyniesie, a tak! Żeby już nie ta cała Agnieszka byłanajważniejszawdomu,tylkoona–Kasia.

MamaztalerzemkleikuposzładoAgnieszki.Zachwilęzawołała:

– Kasiu, Kasiu! Zapomniałam zabrać śliniaczek, przynieś mi

Page 97: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

prędko.

ŚliniaczekAgnieszkileżałprzygotowanynastole.Kasiaobejrzałagobardzodokładnie:wyszytąnanimżółtąkaczuszkę,motylaidwakwiatki.Przechyliławbokgłowęiprzypatrywałasiędalej…

–Kasiu,prędko!–przynaglałamama.

Kasia nie ruszyła się z miejsca: wzięła w rękę śliniaczeki obracała gow palcach raz na prawą stronę, raz na lewą.Naglezacisnęła wargi i odłożyła śliniaczek z powrotem na stół. Miałaochotę roześmiać się: to było takie dziwne i takie zarazemprzyjemne,nic anicnie robić sobie z tego, comamamówi.Niechsobiemówi–Kasiaitakniezaniesie.

Wreszcie ojciec stanął w drzwiach kuchni, bez słowa wyminąłKasięiwziąłśliniaczek.

Odwróciła się za nim i znów zdziwiła się swemu nowemuspostrzeżeniu:tojużniebyłtenkochany,dobrytatuś,któryjejwewszystkimdogadzał.Terazniemożnagobyłokochać;stałsięnaglekimśobcyminieprzyjaznym.

Kasiasłyszała,jakwpokojupowiedziałdomamy:

–PrzecieżzKasizrobiłosięzupełnieniemożliwedziecko.

–Jasiętymbardzomartwię–westchnęłamamaizwróciłasiędomłodszejcórki:–Jedz,maleńka,jedz!O,widzisz, jakładnie?Całąłyżeczkę kleikuwzięło dziecko do buzi. Z ciebie przynajmniej jestpociecha!

Kasi nagle tchu zabrakło i otworzyła oczy szeroko, jakby sięczegośprzeraziła…Na jedną, króciutką chwilę pożałowała, żeniezaniosłaśliniaczka.Szybkowybiegłazkuchni.

UczącysięwpokojuJurekodrazuprzypomniał:

–Siadajiróblekcje.

Page 98: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

–Odrobiłam.

Toniebyłaprawda:nieruszyłaichnawet.

–Nieodrobiłaś!

–Odrobiłam.

–Nieprawda!

–Prawda!

–Kłamczuch!

–Wcalenie!

Jurek trzasnął pięścią w stół, na co Kasia grzmotnęłapodręcznikiemopodłogę.

–Jaksięobchodziszzksiążką!–wrzasnąłbrat.

Kasiawykrzywiłasiędoniegoipalcamizagrałananosie.

–Noicomizrobisz?Comizrobisz?–zmarszczyłanosjakkrólik.

– Oszaleć można w tym domu! – zawołał ojciec, wchodząc dopokoju.–Czegowysiękłócicie?Cotywyrabiasz,Kasiu?

– Boże, jakie z ciebie niedobre dziecko! – zawołała z rozpacząmama, która pospieszyła za ojcem. – Tatuś jest zmęczony popodróży,aty…

Kasiaparsknęłakrótkim,ostrymśmieszkiem,przechyliłagłowęnabokiprzytupującdotaktu,zaśpiewałafałszywie:

–Agnieszkajestdobra,Agnieszkajestdobra,ajawłaśnienie!

Page 99: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Złoterybki

Ewka przy pisaniu tak mocno naciskała pióro, że ułamał siękoniec stalówki. Jakże teraz pisać?Wdodatku zrobiły się kleksy:jeden duży i kilka malutkich. Ewka prędko sięgnęła do piórnika,żebyzmienićstalówkę.

–Ojej,niemam!–powiedziałazmartwiona.

Kasia obserwowała ją spod oka. Zeszyt Ewki był ładny, czysty,miałdopierokilkakartekzapisanych.Aterazkleksy…

– Nie mam drugiej stalówki – powtórzyła Ewka i spojrzała naKasię. Czekała, że Kasia coś powie, ale Kasia wcale się nieodezwała.

WięcEwkawkońcupoprosiła:

–Pożyczmi,masz trzy stalówkiwpiórniku.Widziałam, jak gootwierałaś.

Kasiazniechęciąodwróciłasiędokoleżanki.

–Niemamstalówek.

–Alemasz,widziałam!

–Sąmipotrzebne–twardozdecydowałaKasia.

Ewkazdziwiłasię.

–Wszystkietrzy?

–Właśniewszystkietrzy.

–O,jakatyjesteś!

Ale Kasia postanowiła sobie już wczoraj, że nic a nic Ewce niepożyczy.BoEwkaodparudnipełniładyżurwklasieijeżeliktóryś

Page 100: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

z kolegów był niegrzeczny, stawiała przy jego nazwisku krzyżyk.Jędrek dostał krzyżyk za ciskanie w czasie lekcji papierowymikulkami w głowy dziewczynek; Kazek za to, że gadał i gadał,chociaż mu pani aż trzy razy zwracała uwagę; Kasia… za to, żewyrwała z rąk Magdzi skakankę i za nic nie chciała jej oddać.Goniła z tą skakanką po całym podwórku, a gdy ją wreszciedziewczynkidopadły,Kasiarzuciłazwiniętąskakankęnajdalejjakmogła, aż za szkolne ogrodzenie. Pani, która właśnie nadeszła,bardzo się za to na Kasię gniewała. Powiedziała, że… Och, jakniemiło było słuchać uwag pani! A najgorsze, że wszystkie dzieciprzysłuchiwałysiętemu.

Noiwkońcu–tenwłaśniekrzyżyk.Zaniegrzeczność.JakEwkaśmiałagopostawić.Przecieżrazemsiedzą!

–Jawiem–szeptałaterazEwka–wiem,dlaczegoniechceszmipożyczyćstalówki…Przecieżwtedymusiałam.–Idodałajeszcze:–Magdziaitakdałabyciskakankę,pocojejwyrywałaś?Niemogłaśpoprosić?

–Cichosiedź,głupia!–burknęłaKasia.

Pewnie, żemogłapoprosićMagdzięo skakankę,alenie chciała.A Ewce tego krzyżyka nigdy nie daruje. I teraz stalówki niepożyczy,żebynawetniewiemjakoniąprosiła.

JednakEwkanieprosiławięcej.

Tymczasem niespodziewanie odezwała się Magdzia, którasiedziaławławcezaEwką:

–Niemaszstalówki?Jacidam!Mamdrugą.

„Patrzcieją!–pomyślałaKasia.–Niepożyczanawet,tylkodaje!”

Więckiedypochwilipaniweszłanalekcję,Ewkajużmiałaswojepióro w porządku. Natomiast kiedy po lekcji pani wyszła, Ewkanawet nie spojrzała na Kasię, tylko wybiegła na podwórko,

Page 101: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

trzymającsięzaręcezMagdziąiAntolką.

Kasiateżwyszła,stanęłapoddrzewemimedytowała,comarobićwczasiepauzy.Nudziłasięibardzochętniebawiłabysięzinnymi.O,wklasynaprzykład.Albowberka,albo…wszystkojednowco!Okropne jest przecież tak stać samej, podczas gdy wszystkiekoleżanki bawią się w najlepsze i nie zwracają na Kasięnajmniejszejuwagi.

„Czekajcie,jawampokażę!”

Szybko podbiegła do dwóch dziewczynek, które grały w klasy:jedna z nich przenosiła właśnie szkiełko na pantoflu, uważając,żeby nie spadło. Kasia niby niechcący potrąciła dziewczynkęipobiegładalej.

–Uważaj,corobisz!–krzyknęłazaniąkoleżanka.

Oczywiście szkiełko spadło na ziemię; trzeba było chodzeniezaczynaćodnowa.

Kasia roześmiała się w odpowiedzi; była zadowolonaipodniecona!Aha,jeszczechłopcompopsujezabawę!Zaczęłabiegaćmiędzytymi,którzywłaśniegraliwpiłkę.

–Wynośsię,przeszkadzasz!–podnieślikrzyk.

–Niemożeszsiębawićgdzieindziej?

–Czekaj,mycipokażemy!

Z chłopcami lepiej nie zaczynać. Kasia uciekła, ale jeszczewostatniejchwilikopnęłapiłkętak,żepoleciałagdzieśwbok.

Przyjemnie było tak robić! JeżeliKasia nie bawiła się, to niechinniprzynajmniejmajązabawępopsutą.

Nagle zadźwięczał dzwonek, po dzwonku zaś w klasie zdarzyłosię cośzupełnieniespodziewanego:paniweszła, trzymającwrękusłoik,awsłoiku…

Page 102: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

–Rybki!Złoterybki!–poszedłszmerpoklasie.

Nikt nie mógł usiedzieć w miejscu; powyskakiwali wszyscyzławek,otoczylipaniąkołem.

–Oj,proszępani,jakieśliczne!

–Ajakruszająogonkami!

–Ileichjest?

–Trzy!

–Wcalenie,cztery!

–Ajeszczetajedna!

–Odsuńsię,Kasiu,jateżchcęzobaczyć!

Kasia stała wpatrzona w rybki; naprawdę były śliczne! Łuskimiałydrobniuteńkie,lśniącetozłotem,toczerwienią.

–Proszępani,czytodlanas,dlanaszejklasy?–pytałaAntolka.

Panipowiedziała:

–Tak,będzieciesięnimiopiekować,tylkotrzebaimjeszczekupićakwarium.Komitetrodzicielskiobiecałtozałatwić.

Chwilaciszypełnejzachwytu,apotemkrzyki,piski:

–Och,dziękujemy,dziękujemy!

–Naszerybki!

–Acoonejedzą,proszępani?

–Ijaksięjekarmi?

Kasiacałaczerwonaiażzadyszanastarałasięprzekrzyczećinnedzieci:

–Proszępani,proszępani,jajebędękarmiła.Jabędę!

Tak bardzo chciała karmić rybki, opiekować się nimi, zmieniać

Page 103: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

wodę.Napewnoniktwcałejklasieniepotrafitegotakdobrzerobićjakona.

–Proszępani,ja,dobrze?Ja!–krzyknęłajeszczegłośniej.

Niech sobie inni grają w piłkę,w klasy – co tam takie zabawywporównaniuzrybkami.Nawetskakankanicnieznaczy;niechjąsobieMagdziazAntolkąiEwkązabierają.Rybkisąnajważniejsze,najśliczniejsze.Tylkorybki!

–Proszępani…

Paniodstawiłasłoiknastółikazaładzieciomwracaćnamiejsca.

–Jamyślę–powiedziała– żedokarmienia rybekwyznaczymydyżury.Chybażektośzwaswcaleniechceichkarmić?–zapytałazuśmiechem.

Dzieci też zaczęły się śmiać, bo przecież jasne było, że każdeznichchciało,itojakjeszcze!

–Pewnie,żedyżury–rozległysięgłosyzróżnychstronklasy.

Kasiazmartwiała:dlaczegodyżury?Onachciałasamajedna.

– Tak, tak, dyżury! – zgadzały się dzieci. – A kto będziedyżurowałpierwszy?

Pierwszydyżurwydawałsięwszystkimnajważniejszy.

–Możesamiwyznaczyciedopierwszegodyżurudwojekolegów–zaproponowałapani.

Dziecizamilkły,spoglądałytylkoposobie:jakżetuwyznaczyć?

– Tacy, którzy się najlepiej uczą… – powiedział wreszcie ktośniezdecydowanie–chybatacydopierwszegodyżuru,nie?

Takim,którzy się dobrzeuczą,więcej sięnależyniż leniuchom,pewnie.Niektóredzieciwyraźnieposmutniały.

–Ja…–zaczęłaKasiaiurwała.Zagryzławargiispuściłagłowę.

Page 104: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Wtejchwilipadłanowapropozycja:

– Najlepszych kolegów damy na dyżur, najbardziejkoleżeńskich…

Teraz w klasie zaczął się spór. Jedne dzieci wołały: „Nie, nie!Tych, co dobrze się uczą!”. Inne: „Właśnie że najbardziejkoleżeńskich!”.

Wreszciepanipomogłaustalić.

– Dwoje dzieci będzie dyżurowało: do pierwszego dyżuruwyznaczymynajlepszegoucznia, a jakodrugiego –kogoś, kto jestnajbardziejkoleżeński.Dobrze?

–Tak,tak!–zgodzilisię.

Żeteżsaminiepotrafiliwpaśćnatakipomysł,tylkojużzaczynalisiękłócić.

–Więcnajlepszyuczeń…

Kasia czuła, że wszystkie oczy zwróciły się ku niej – w klasiezapanowałacisza.Niepodniosłagłowy;samaniewiedząc,corobi,zaczęła skrobać stalówką ławkę; stalówka wydawała cichutki,nieprzyjemnyzgrzyt.

–…ChybaTERAZnajlepiejuczysięKazio–odezwałsięgłosodstronypieca.

–Kazik!Pewnie!Oczywiście!–potwierdzili.

Kaziozarumieniłsięposameuszy.

–Aktojestnajbardziejkoleżeński?–spytałapani.

Kasia szybko podniosła głowę i wpatrzyła się w panią szerokootwartymioczami:błagałająspojrzeniemopomoc.

Złote,ślicznerybkimigotaływsłoiku.Kasisercezaczęłostukaćmocnoiniespokojnie;szarpnęłasięnagledoEwki.

Page 105: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

–Pożyczęcistalówki,damnazawsze,wszystkietrzy!

–Nie,przecieżjużmam…–bąknęłaEwkazdziwiona.

Kasiagorączkowousiłowałasobieprzypomnieć,cokomukolwiekzrobiładobrego,alejakośnictakiegoniemogłaznaleźć.Paręrazypożyczyłagumki…cojeszcze?MójBoże,cojeszcze?

–A jamyślę,że toMagdziapowinnakarmićrybki–powiedziałnaglektośgłośno.

–Tak,tak!Magdzia,niechMagdziapierwszakarmi!

–NieMagdzia,wcalenie!Jachcę…–krzyknęła,niepanującjużnadsobą,Kasia.

Przecież to niemożliwe, żeby tak się stało, jak klasa proponuje,żebypanisięnatozgodziła…

–Czekaj–szepnęła jejEwka.–Ty teżbędzieszdyżurować, jakprzyjdzienaciebiekolej.Wszyscypokoleibędą…

– Ja nie chcę po kolei, ja chcę teraz! – Kasia trzepnęła rękąw ławkę ipopatrzyłaz takązłościąnakoleżankę, żeEwkaaż sięprzestraszyła.

–Niepatrztaknamnie,przecieżtoniemojawina…

Ale Kasia nie miała żadnych wątpliwości: to była wina i Ewki,iwszystkichinnychdzieciwklasie,ipani…Tylkoonibyliwinni,żeKasia nie mogła już dziś karmić rybek, które zwinnie pływaływsłoju,jakbysięnajweselejwświeciebawiływganianego.

Page 106: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Filmoniesfornejkaczuszce

Ewka,Magdzia,Antolka,nawetJędrekiKazik,wieledziecizichklasywidziałojużkolorowyfilm,któryodtygodniawyświetlanybyłw kinie na rogu ulicy. Kolorowy film dla dzieci o niesfornej,zabawnejkaczuszce.

– Przepiękny! – mówiła o nim Ewka, wznosząc oczy w góręzwielkiegozachwytu.

–Najśliczniejszynaświecie!–dodawałaMagdzia.

Jędrekinaczejwyrażałswójzachwyt.

–Jakpragnępodskoczyć:fajnyjest!

–Kasiu–pytałaEwka–atobiesięniepodobał?

–Ja…–zaczęłaKasia.

– Nie podobała ci się kaczuszka? Taka śmieszna, że jej! –przerwałaMagdzia.

Kasia zrobiła się czerwona z irytacji;wstydziła się przyznać, żenie była jeszcze na filmie. Prędko, żeby nikt nie zauważyłzakłopotaniaiżebyjużjejwięcejpytańniezadawano,zawołała:

–…bo tatusia nie było w domu, dopiero wczoraj wróciłzWarszawy,więcniemogłamiśćdokina.Aledziśwłaśnieidziemy.Jeżelibędziemisiętenfilmpodobał,topójdziemyjeszczedrugiraz.Tak!

I od razu wszystko się zmieniło: teraz Kasia była górą!Z przyjemnością patrzyła, jak dziewczynki kręciły głowamizzazdrością.

–Pewnie,jabymteżposzładrugiraz.

Page 107: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

–Natakifilmidziesięćrazymożnapatrzeć!

–Jabymstorazypatrzyła–zapewniłagorliwieEwka.

Zazdrościły Kasi, że aż dwa razy będzie mogła obejrzećkaczuszkę, i tylko nie bardzo mogły zrozumieć, dlaczego Kasiazamiastskakaćzuciechy,żebędziemiałatakwielkąprzyjemność,byłajakaśzafrasowanaimilcząca.Całeszczęście,żeniktwklasieniewiedziałwszystkiego.TatuśniewczorajwróciłzWarszawy,aleprzedtygodniem.Jakżejednakmożnamubyłowspomniećokinie,przynoszącjednocześniedodomunowądwóję?Popsułotodoresztyhumor i ojcu, imamie,aJurekzarazwygarnął, że „leń”, że „nibyduża, aw głowiema trociny: nie rozumienic a nic…”Oczywiściezrobiłasięcałaawantura.Lepiejniewspominać!

Zresztąterazjużnietaawanturabyłanajważniejsza,tylkokino.Kasia jedno wiedziała: że musi koniecznie, musi być dzisiaj nakolorowymfilmie.Innedzieciwidziałygo,więconateżmusi!

Wracającdodomu,tylkootymjednymmyślała,agdyweszładomieszkania,uśmiechnęłasięmiłoigłośnopowiedziaławszystkim:

–Dzieńdobry!–Imamieobiecałazaraz:–GdybędzieszkarmiłaAgnieszkę,podamciśliniaczek.

Mamazdziwiłasiętrochę,alepowiedziała:

–Dobrze,Kasiu,podaszśliniaczek.Tymczasemjednak…

– Właśnie idę myć ręce – Kasia pobiegła do łazienki, zgadującmyśl mamy. Nuciła nawet coś sobie, myjąc ręce, chociaż nie takbardzo było jej wesoło. Pragnęła, żeby tatuś prędko wrócił;chciałabyjużusłyszeć:„Ubierajsię,idziemydokina”.

Dziś nie trzeba było wołać Kasi kilka razy na obiad, samaprzybiegładostołu.

– Kiedy będziesz karmić Agnieszkę, mamusiu? – zapytałazogromnymzainteresowaniem.

Page 108: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

– Jak zwykle za godzinę – objaśniła mama, zastanawiając sięjednocześnie, skąd u Kasi takie nagłe zainteresowanie młodsząsiostrą.

I mama pomyślała z ogromną radością: „Może Kasia pokochawreszcieAgnieszkę?Możebędziedobradlaniej?”.

–Co?Jużzjadłaś?Naprawdęzjadłaś?–zdziwiłasię.

TalerzprzedKasiąstałpusty.

–Dziękuję!–powiedziałaKasia.–Terazidęodrabiaćlekcje.

–Idź,idźuczyćsię,kochanie,żebyśwreszcietedwójkipoprawiła–łagodniezachęcałamama.–Taksięnimiwszyscymartwimy…

Znalazłszy się w pokoju, Kasia zaczęła szybko rozkładaćpodręcznikiizeszyty.

Siadła nad zeszytem, alewcale niewiedziała, jak się zabrać dotegozadaniarachunkowego.Jakżesiętostało?Przecieżchciała jeodrobić, dziś naprawdę chciała. Pokazałaby ojcu zeszyt: „Patrz,tatusiu,jakładniewszystkowyliczyłam…”.

Zaczęłaniespokojniekręcićsięnakrześle,itakpróbowała,itak,ale ani rusz nie umiała rozwiązać zadania. Aż się sama tegoprzestraszyła;coterazzrobić?

I nagle myśl; odłoży te wstrętne rachunki, odrobi zadaniezpolskiegoizeszytpokażeojcu.

Cozaszczęście,żezpolskimposzłolepiej.Wprawdziebyłyjakieśnowe, trudne słowa, ale ostatecznie można było sobie z nimiporadzić.

Izadaniezostałoodrobione.

Właśnie tatuś przyszedł; Kasia słyszała, jak mama powiedziaładoniego:

–Kasiaodrabialekcje,wiesz?Itakagrzecznadziśbyła!Możesię

Page 109: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

wreszcieustatkuje…

–Oby! –westchnął ojciec. –Bo już naprawdę tyle zmartwieniaztymdzieckiem…

„Zabierze, zabierze, zabierze mnie do kina!” – rozśpiewało sięserceKasi.

Już więcej nie myślała o lekcjach. Pobiegła prędko do kuchnii miękkim, przymilnym ruchem przytuliła się do ojca. Wiedziała,wiedziałanapewnowtejchwili,żetatuśniemożejejodmówić.

–Tatuśku,jajużodrobiłamwszystkielekcje.

–Kasieńko,żebyśtakcodzień…

Otworzyłaszerokooczy,jakbysięniezmierniedziwiła.

–Taak!Będęcodzień–powiedziała.–Zobaczysz,żebędę.

Wcale nie kłamała, naprawdę najszczerzej chciała co dzieńodrabiaćlekcje,żebytylkoteraz…

–Tatusiu,pójdzieszzemnądokina?Jesttakifilmokaczuszce–jeszczemocniejprzytuliłasiędoojca.

–Pójdziemy–powiedziałtatuśspokojnie–oczywiściepójdziemydokina,ale…

–…zaczynasięoszóstej!–szybkowtrąciłaKasia.

Proszę,jakjejłatwoposzło;wystarczyłotrochęprzymilićsięijużmawszystko,czegozechce!

–…ale nie dziś – dokończył tatuś. – Pójdziemy wtedy, gdypoprawiszstopnie.Tak,córeczko.

Ojciec wcale nie mówił tego głosem ostrym czy zagniewanym,tylkowłaśniespokojnie,powoli,alebardzostanowczo.

Kasiazesztywniałacała,słysząctengłos, iodrazuodsunęłasięodojca.

Page 110: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

–Ja cię takproszę! –wybuchnęłanagle. – Innedzieci znaszejklasyjużbyły,aja…

–Innedziecipewnieucząsiędobrzeisągrzeczne,więczupełniesłusznierodzicechcąimzrobićprzyjemność…

–Wcalenie,Jędreknieuczysiętakdobrze,masametróje…

– Kasieńko – powiedział ojciec – nie ma o czym mówić. Niepójdzieszterazdokina.

– Dobrze, dobrze! Nie potrzebuję wcale! – Kasia po swojemuzacięławargi,alebyłatakazłaitakwtejchwilinielubiłaojca,żeażwytrzymaćniemogła;tupnęłanogą.

–Niepotrzebujękina–powtórzyłaiwybiegłazkuchni.

– Kasiu, wróć! – zawołał ojciec za nią. – Wróć w tej chwili! Coznaczytotupanie,jaksięzachowujesz?

Niewróciła.Niewrócizanic–niechsięterazdziejecochce.

–Kasiu! – zawołałamama z drugiego pokoju. –Chciałaś podaćAgnieszceśliniaczek,jestwłaśniepotrzebny.

Ale Kasi już nie była w głowie Agnieszka. Po cóż miałabypodawaćśliniaczek,skoroitakniepójdziedokina?Jakżesięjutrowszkolepokaże,copowiedziewczynkom?Będąsięzniejśmiały,żechwaliła się tylko… „dwa razy pójdę”. Akurat – dwa razy! Och,Ewka,Magdzia,Antolka, nawet ta całaAntolka! – onewszystkiemają lepszychojców,napewno.AKasiamanajgorszego idlategojesttakabiedna,takanieszczęśliwa…

I żeby pokazać całemu domowi, jak jest nieszczęśliwa, zaczęłapłakać.Bezłez,alezatobardzogłośno,takżebywszyscysłyszeli.Możeprzyjdąsięnadniąlitować?Może…jeszczedałobysięzdążyćdokina?

Mamawybiegłazpokoju.

Page 111: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

– Co się jej stało, Zygmunt? – spytała ojca. – Przecież przedchwiląbyłatuztobą?

–Nicsięniestało.Todlatego,żenieidziedokina.Nie,zostawją,Marysiu;tekrzykiitaknicniepomogą.

Kasia zaczęła płakać jeszcze głośniej, aż ją gardło bolałozwysiłku.Patrzyłanadrzwi:przyjdziektośczynie?

Niktnienadchodził…

WięcgłosKasizacząłpowoliprzycichać,ażumilkłzupełnie.Jużwiedziałanapewno,żeniepójdziedokina,żeżadnepłakanienicjejniepomoże.

Page 112: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Kłamczuch

Ewkanieumiałapisaćładnie.Bardzosięstarała,alejakośjejniewychodziło.Kasianiemogłapowstrzymaćsięodśmiechu, ilerazypióropojechałopozalinijkę.Dziśteżtakbyło.

–Cotojest?–powiedziałaszeptemKasia.–Tomabyć„K”?

Ewkazaczerwieniłasięipochyliłagłowęniskonadzeszytem.

– Ja i tak wszystko widzę, co ty tam piszesz – znów szepnęłaKasia.

Jej litery były równe i ładne, gorzej jednak bywało, jeżeli przypisaniu ze słuchu trafiło się jakieś trudniejsze słowo. Raz KasianawetchciałazerknąćdoEwki,jaksięktóreśztychtrudniejszychsłówpisze, leczEwka tak zasłoniła swój zeszyt, żenic niemożnabyłodojrzeć.MimotoKasiamruknęła:

–Jakiekulfonystawiasz!

OdtychuwagEwkazaczęłasięmylić.

–Jacięproszę…–zwróciłasiębłagalnie.

–Dziewczynki,cotozarozmowywczasielekcji?–spytałapani.

–Właśnie–powiedziałaKasia.–Niegadaj.

–Przecieżtoty…

–Uważaj,boznowujakiegośkulfonapostawisz.

–Dziewczynki!–upomniałapani.

Dalejpisały jużwmilczeniu,zatonaprzerwieEwkaniemogłajużdłużejwytrzymać.

–Jakjadostanęzłystopień,toprzezciebie!–prawiepłakała.

Page 113: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

– Iiii!Mazgaj! –wzruszyła ramionamiKasia. – Sama się kłóci,apotemjeszcze…żeprzezemnie…

–Bonaprawdęprzezciebie–dowodziłaEwka.

Magdzia już czekała na nią koło drzwi, żeby razem wybiec napodwórko.ZachwilęprzyMagdzistanęłateżAntolka.

„Będągraływklasy”–pomyślałaKasiaibardzosięjejzachciałopograćwklasyrazemzdziewczynkami.Czyonechcą,czyniechcą– muszą na nią zaczekać, muszą się z nią bawić. Nie wiedziałatylko, w jaki sposób je zatrzymać, żeby nie wybiegły z klasy bezniej.

–Magdziu,zaczekajnamnie!–zawołałagłośnoiodepchnąwszyktórąś z koleżanek, dopadła drzwi. Dogoniwszy wreszciedziewczynkinapodwórku,zawołała:

–Gramywklasy!

Magdzianicnieodpowiedziała,tylkospojrzałanaAntolkę.

Antolkazmarszczyłaciemnebrwi.

–Mywcaleniechcemygraćwklasy–ucięłakrótko.

Kasia myślała teraz gorączkowo, co im powiedzieć, żeby nieuciekły,jakjezatrzymać.

Wypaliłanagle:

–Ajabyłamjużtrzyrazynafilmieokaczuszce!

ChwilaciszyiMagdzianiewytrzymała.

–Trzyrazy?–powiedziałaznajwyższympodziwem.

Antolka stała jak wryta. Ewka, która to słyszała, bo właśniezbliżyłasię,złożyłaręcezzachwytu.

–Jakaśtyszczęśliwa!Trzyrazy!

Nawetparuchłopcówstanęłoprzynich,awśródnichmałyKazio,

Page 114: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

którywpiłkęgrałjakostatniagapa.

–Jakcitękaczkęorzełporwał,aonamusięwywinęła!–zawołałjedenzchłopcówzzachwytem.

–Wcalenieorzeł.Tobyłjastrząb.

–Wszystkojedno.

–Alegdzie!Niewszystkojedno.Jaodrazupoznałem.

–Poczym?

–Apopiórachipokształcie.

–Niechbędziejastrząb.Alejakonjąporwał!Pamiętacie?

– Pewnie, że pamiętamy – potakiwały z przejęciem Magdzia,EwkaiAntolka.

Antolkanawetprzypomniała:

–Ajaksięonazgubiła,takaczuszka…

Znówkiwaligłowami,mówili:

–Aha,właśnie…

Kasiateżkiwnęła;powiedziałanawet:

–Tak,tobyłośliczne!

–Śliczne?–zdziwiłasięEwka.–Ajasiębałam,żejejsięstaniecośzłego!

Kasia udała, że nie słyszy słów Ewki. Nie była na filmie, niewidziałakaczuszki (wszystkoprzezniedobrego tatusia!), alew tejchwiliwydałosię jej,żeprzecieżwiedoskonale, jakwyglądażółtakaczuszkazfilmuijakiemiałaprzygody…

„…Więcnapadł ją zły orzeł – czy tam jastrząb;wszystko jedno,jakiemiałpióra,alebyłniedobry,chciałskrzywdzićkaczuszkę.Onajednak nie dała się. Uciekła. Wróciła do stawu. I znów jest jej

Page 115: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

wesołoidobrze.Spokojniesobiepływaposzafirowejwodzie.Słońceświeci,nabrzegustawurosnąkwiatki.Pochylająkolorowegłówkii przyglądają się, jak kaczuszka zgrabnie przebiera nogami.Patrzcie,jakonaśliczniepłynie!Totakaczuszka,którajestdzielnai mądra! Kwiaty i ptaki kochają ją za to i robią wszystko, czegotylko ona zechce.Akaczuszce jest takmiło,miło!Płynie sobie poszafirowejwodzie…”

–Płyniesobieiśpiewa…–naglepowiedziałagłośnoKasia,nawetniebardzowiedząc,jaktosięstało.Jakośtak,jakbyopowiadała,cowidzi.

–Ktośpiewa?–zdumiałasięAntolka.

–No…–zająknęła sięKasia, rozglądając siędokoła.Wszystkiedzieci, dziewczynki i chłopcy, uważnie na nią patrzyli, pełnizaciekawienia.

–Ależonawcalenieśpiewała!–powiedziałktóryśzchłopców.–Cościsiępomyliło.

–Niepomyliło.–Kasiapostanowiłaupieraćsięprzyswoim.

–Kaczuszka?

–Kaczuszka.Właśnieżeśpiewała.

Alejużniechciałaprzedłużaćtejrozmowy.

–Muszę zjeśćdrugie śniadanie–powiedziała i rozwinęła swojąpaczkę.Wyjęłabułkęzmasłemiczerwonegopomidora.

Chłopcyjednakniedalizawygraną.

–Zaraz,zaraz,czekaj.Akiedyśpiewała?–dopytywalisię.

–Oj,dajciespokój!Kasisiępomyliło,ijuż–próbowałyprzerwaćrozmowędziewczynki.

Kasiastałazbułkąwustach,nicniemówiła,aleczułasiębardzoniepewnie.Chłopcysięjednakzawzięli.

Page 116: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

–No,mów,mów,kiedytatwojakaczkaśpiewała?

Nie było rady. Kasia przełknęła kęs bułki i, wzruszającramionami,powiedziałanadąsana:

–Oj,nowtedy,niepamiętacie?

–Nie.

–Jaktego…jaktenorzełjąporwał,apotem…

PierwszydomyśliłsięmałyKazek.

–Chłopaki!–zawołał.–Onawcaleniebyłanafilmie!Onatylkokręci…

–Właśnieżebyłam!–krzyknęłazrozpacząKasiaitupnęłanogą.–Byłam!Byłam!Właśnieżebyłam!

Ale chłopcy nic sobie nie robili z jej krzyków. Odstąpili kilkakrokówdotyłui,pokazującpalcamiKasię,zaczęliwykrzykiwać:

–Kłamczuch!Wszystkonieprawda.Kłamczuch!

–Widziciekłamczucha?

–Kasiakłamczuch!

Corazwięcej dzieci zbiegało sięna te krzyki; patrzyły, co się todzieje.Nawetuczniowie z innychklas też słyszeli, jak chłopcynaKasięwołali:

–Kłamczuch!Kozucha-kłamczucha!

To było zupełnie straszne!Kasiamiaław tej chwili tylko jednopragnienie: zapaść się pod ziemię, żeby nikt nie mógł na niąpatrzeć.Aleboiskoszkolnewcaleniezamierzałosięzapadać.

Tymczasemdziecinaśmiewałysięzniej,atobyłojeszczegorszeodprzezywania.

–Kasia!Kozucha-kłamczucha!Cha,cha,cha!

Page 117: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

–OnasięKasianazywa?Azktórejjestklasy?

–Zdajesię,żezdrugiej.

–Patrzcie!Itakkłamie?

Kasiazacisnęłazęby.Niepróbowałanawetuciekać,boitakniemogłabysięprzebićprzezzwartekołootaczającychjądzieci.

–Głupijesteście!Głupi!–krzyczałarozzłoszczona.

– Kto kogo przezywa, tak się sam nazywa! – strugali jejmarchewkęchłopcyigralipalcaminanosie.

–Patrzcie,jakamądra!

–Takamądra,akłamie!–wrzasnąłcienkomałyKazekiwtejżechwilizłapałsięobiemarękamizatwarz.

–Aaaaa!

Przezpalceciekłomucośczerwonego.

A Kasia stała z błyszczącymi oczami i zadowoloną miną. Samanawetniemyślała, że tak celnie ciśnienadgryzionympomidorem.Aletrafiła:prostownosKazka.Dobrzemutak!

Nikt się teraz nie śmiał, wszyscy stali przestraszeni. Ktośzajęczał:

–Gdziejestpani?Oj,gdziejestpani?

Kazek wreszcie odjął ręce od twarzy. Wyglądał jak czupiradło:nos w sosie pomidorowym, pomidor na włosach, na rękach, narzęsach,nawetnaswetrze…

Kasia chciała, żeby się teraz wszyscy śmiali z Kazika, ale niewiadomodlaczegoniktsięjakośnieśmiał.AnizKazika,anizKasi.Poprostutylkopatrzyli.AKazekteżpatrzył,itonienaKasię,niena dzieci, patrzył na swój poplamiony, nowy granatowy sweterekicorazszybciejmrugałpowiekami.

Page 118: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

–Kazek!–pocieszałgostojącyobokkolega.–Chybaniebędzieszbeczał?

–Nie–cichopowiedziałKazek–ale…

–Noscięboli?

–Nie– jeszczeciszejodezwałsięKazek–ale…–ispodszybkomrugających powiek zaczęły mu kapać łzy – … ale sweterzabrudzony!

Jużniecicho,alezupełniegłośnoiżałośniezawołał:

–Oj,damimamazatensweter,jakwrócędodomu!

Dlaczego teraz nikt się nie śmiał z chłopca, który rozmazywałsobie dłonią sok pomidorowy ze łzami po całej skrzywionej odpłaczutwarzy?Kasianiemogłategopojąć.

Jeszczegożałowaliniektórzy.

–Pewniegomamazbije!

–Oj,będziemiałdziśwdomu!

–Możesweterdasięuprać?

–Ajaksięniedaizostanąplamy?

Korzystając z zamieszania i z tego, że uwagawszystkich dziecibyła zwrócona na małego Kazka, Kasia cicho wycofała się w kątpodwórka. Długą chwilę stała pod drzewem, potem pobiegławkierunkukrzakówjaśminu.

Jużniebyłonanichbiałychkwiatów.Antolkakiedyśmówiła,żewśródtychkwiatówmieszkająwróżki…Niemieszkająoczywiście.Aszkoda!MożektóraśznichumiałabycośdobregoporadzićKasi,bowłaściwiebyłojejwtejchwiliwcaleniewesoło…

Page 119: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Błękitnakrólewna

Ktosiępierwszydowiedział?Antolka!

Wpadładoklasyjakbomba,ledwiedechmogłazłapać.

–Ojej,słuchajcie,słuchajcie!Żebyściewiedzieli…

Rzucili się wszyscy do niej, bo od razu widać było, że Antolkanaprawdę przyniosła jakąś niezwykłą wiadomość: oczy się jejświeciły,wypiekówdostałaijakwiatrakwymachiwałarękami.

–…niemaciepojęcia…

Nie mieli pojęcia i nie mogli już wytrzymać z ogromnejciekawości:

–Co?Antolka,nopowiedzże!

–Mówprędko!

–Ojej,Antolka,czytocośdocieszeniasię?

Okazałosię,żetak.

–Przedstawienierobimy!Tocidopierofrajda,żehej!

Przedstawienie będzie w szkole i ich klasa też weźmie w nimudział.SkądAntolkadowiedziałasięo tym,niktnawetniepytał;najpewniejodktórejśzkoleżanekzestarszejklasy,botaAntolkazewszystkimiumiałażyćwprzyjaźni.Więcprzedstawienie…

Posypałysięzarazpytania:

–Acobędziemygrać?

–Ajak?

–Akto?Czywszystkiedzieci?

–Czycałaklasa?

Page 120: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

–Skądżecała–odezwałasięEwkapoważnie.–Napewnotylkoniektóredzieci.

Antolka nie wiedziała, co będą wystawiać, tyle że w tymprzedstawieniumabyćkrólewna,królewnaprześlicznawbłękitnejsukience.

–…ikrasnalkibędąkołoniejtańczyły–przypomniałasobiecałarozpromieniona–iżabkizielone, i jeszcze…Tak,naprawdę,zdajesię,żetakżemotylki.

– To będzie coś ślicznego! – złożyła ręce Magdzia. – Antolka,powiedz,czynapewnowieszomotylkach?

–Ależtak–zapewniałagorącoAntolka.–Motylkiteż!

Magdzia zapragnęła być motylkiem: mieć kolorowe skrzydełkaiw lekkim tańcu na palcach uwijać sięwokół królewny. Jakie tobędziewspaniałe!

–Ewka,atyczymbyśchciałabyć?

Ewkajeszczeniebyłazdecydowana.

– Może żabką i tak sobie skakać… – powiedziała niepewnie. –Samajeszczeniewiem.

–Nie!–zawołałaMagdziazogromnymprzekonaniem.–Owieleprzyjemniejbyćmotylkiem.Bądźmotylkiem,dobrze?

–Dobrze,więcjateżbędęmotylkiem,taksamojakty–zgodziłasięEwka.–Aty,Kasiu?

Kasiadoskonalewiedziała,bezchwilinamysłuwypaliła:

– Co tam żabki czy motylki! Motylki są zupełnie głupie, latajątylko,inic…Ja…jachcębyćkrólewną!

–Ooooo!

–Właśnie!

Page 121: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

– Pewnie – bąknęła po chwili milczenia Magdzia. – Królewnawłaściwienajważniejszawcałymprzedstawieniu…

Onasamanawetniemarzyłaoczymśpodobnym–gdzietamjejdokrólewny!

–Tak–powtórzyłaKasia.–Jabędękrólewną!

W tej chwili już nawet nie żałowała, że nie nadeszła jeszcze jejkolej karmienia złotych rybek.W tej chwili i rybkiwydały się jejbez znaczenia. Bo i rzeczywiście: któż bymógł porównywać rybkizbłękitnąkrólewną?

– Słuchaj, słuchaj, Antolka, a kiedy to będzie? – Kasia chciaławiedziećwszystkodokładnie.

AleAntolkaniewiedziała.

–Musimyspytaćpani.

–Musimy…–powtórzyłaKasia iniewiadomodlaczegopoczułasięjakośmniejpewnie.

Tymczasem Ewka opowiadała szeroko, jak to będzie, gdyzatańcządokołaKasi…

–Kasi?–huknąłJędrek.–DlaczegodokołaKasi?

–Boonabędziekrólewną!–wyjaśniłaMagdzia.

I tu stało się coś nieoczekiwanego: chłopcy podnieśli wrzask,wszyscynaraz:

–Wcalenie,wcalenie!Niechcemytakiejkrólewny!

–Przeszkadzasiębawić!

–Ciąglesięobraża!

–Nigdynikomuniepomogła!

–Jeszczeczego!Takakrólewna!

Page 122: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Iznów:

–Niechcemy!Nieinie!

Kasia nie spodziewała się czegoś podobnego. Patrzyławosłupieniunakrzyczącychchłopców,doktórychsięteżdołączyłokilka cienkich głosów dziewczynek. Zmarszczyła brwi – niewiedziała, co robić, jak się zachować. Stała sama jedna – przeciwprawie całej klasie. Tylko Ewka, Magdzia i Antolka nic się nieodzywały,patrzącna towszystkozwystraszonymiminami.SerceKasizaczęłobićtakmocno,jakchybawszystkiezegarynaświecie.Czuła je aż w gardle. Nie namyślając się długo, wypadła z klasyi popędziła długim korytarzem. Musi, za wszelką cenę musiodnaleźćpanią,musiprosić o tękrólewnę, zanim…Tak,bo jeżelipani obieca, to już żadne wrzaski w klasie potem nie pomogąiKasiazostaniekrólewną–czyktozechce,czynie.

– To ty, Kasiu? Co się stało? – pani pochyliła się nad niątroskliwieiobieręcepołożyłajejnaramionach.–Cościsięchybastało?Dlaczegotakbiegłaś?

Kasia dopiero teraz oprzytomniała. Podniosła oczy na panią i,napotkawszy jej dobre, spokojne spojrzenie, wyszeptała żarliwie,głosempełnymbłagania:

–…bo,proszępani,jabymtakstraszniechciałabyćkrólewną…

– Jaką królewną? – zdumiała się pani. – Aha, to już pewniekoledzyzestarszychklaspowiedzieliwamotymprzedstawieniu?

–…iżekrólewnabędzie…–dokończyłazdrżeniemKasia.–Ijabym…

– Zaraz przyjdę do klasy – powiedziała pani. – Przecież tesprawy,ktoczymbędziewprzedstawieniu,musimyomówićrazem.Wiesz,zrobimyzebranie…–powtórzyłapani,boKasiamiałatakąminę,jakbynicztegonierozumiała.

Page 123: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Dziewczynkakrzyknęłarozpaczliwie:

–Wklasienie!Booni…Nie,nie,proszępani,niewklasie!Teraz!

– Ależ, Kasiu, bądź grzeczna. Wstyd naprawdę, żebyś się taknapierała.

Kasi było bardzo ciężko powiedzieć, ale nie znajdowała innejrady:

– Oni nie chcą… żebym ja była królewną. Oni nie chcą… –powtórzyła i spuściła głowę, jakby się przyznawała do jakiejświelkiej winy, jeszcze gorszej niż gadanie na lekcjach, niżpodpowiadanielubpsuciezabawykolegom.

Z opuszczoną głową czekała, że pani powie coś ostroinieprzyjaźnie,żekażejejmimowszystkowracaćdoklasy.Naglepoczuła rękę pani pod swoją brodą.GłowaKasi została uniesionawgóręruchemserdecznymimiłym.

– Wiesz, Kasiu, rozmawiałam dziś z twoim tatusiem. Byłumnie…

–Och!

NicwięcejKasianieumiałazsiebiewydobyć.

–Bardzomartwimysięz tatusiemi tym,żeniedobrzesię terazuczysz–zaczęłapowolipani–itwoimzachowaniem.Nieuważasznalekcjach,częstoniemaszodrobionychzadańdomowych…Wiesz,możesiętakstać,żezostaniesznadrugirokwtejsamejklasie.

– Ja? – wytrzeszczyła oczy Kasia. – Ja? Nie! – powiedziałazdecydowanie.

Tegowcalenieprzewidziała;nieprzyszłojejdogłowy,żemogłobyzajść coś podobnego. Zostać w tej samej klasie? To byłby takistrasznywstyd!Takinajstraszniejszy,zupełnieniedozniesienia.

Przeraziłasię.

Page 124: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

–Nie,proszępani!Nie,janiechcę!–krzyknęła.

Pani nawet nie rozgniewała się, że Kasia krzyczy, spokojniezaczęłatłumaczyć:

–Jeżelisięnieuczysz…

Och, uczenie się, niegrzeczności, dwójki… wszystkie te sprawynajniepotrzebniejwświeciesplątałysięzbłękitnąkrólewną.Kasianie bardzo nawet słuchała, co pani do niej mówi, myślała tylkoznatężeniem:coterazzrobić?

–Więcdzieciwklasieniechcą,żebyśbyłakrólewną?Dlaczego?

– Nie wiem, dlaczego – powiedziała prędko Kasia, ale spuściłaoczy.

–Naprawdęniewiesz?–zdziwiłasiępani.

„Nie pozwoli mi być królewną” – przebiegło przez głowę Kasi.Miałaochotępłakać.Jeszcze raz spróbowała, jużnie jakgrzecznauczennica,aletakjakwdomu,kiedysięzłościła:

–Toco,żeoniniechcą?Wielkierzeczy!Ajawłaśniechcę…

–Kasiu!–powiedziałapani.–Jaktysięzachowujesz?Imyślisz,naprawdę myślisz, że dziewczynka, która tak niegrzecznie mówi,mogłabygraćkrólewnę?

Przepadło! Już teraz wiadomo było na pewno, że wszystkoprzepadło.

KrólewnązostanieMagdzia,możeEwka…

Kasia wsadziła obie pięści w oczy i rozpłakała się jak małedziecko,jakAgnieszka.Paniobjęłająramieniem.

Powtarzała:

– No widzisz, widzisz (zupełnie tak samo jak mama). Widzisz,wszystkojestniedobrze,ale…

Page 125: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Szeptała jeszcze coś długo w ucho płaczącej Kasi, potempogłaskałająpowłosach,uśmiechnęłasięzotuchą.

–Musisztowszystkozrozumieć,Kasiu.Jesteśprzecieżduża.

Kasia nie mogła wykrztusić ani słowa ze ściśniętego gardła.Wcalenieczułasięduża.Nietakwielenawetrozumiałaztego,copanimówiła,alebyłojejbardzoźlewtejchwiliibardzosamotnie,i martwiła się, że może zostać w tej samej klasie i że nie będziekrólewną…

Westchnęła urywanie; jeszcze ją płacz dusił, nie mogła złapaćoddechu.

–Pójdziemydoklasy–powiedziałapani.

Innym razem Kasia pewnie nie weszłaby do klasy z czerwoną,zapłakaną buzią i zapuchniętymi oczami, ale teraz nie myślałaotym.

Trzymałapaniązarękęiniepuszczałajej,idącdługimszkolnymkorytarzem. Jakoś bezpieczniej się przez to czuła – trochę tak,jakbyszłazmamą.

Page 126: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Bratpomoże

–Więcco,Jurku,pomożeszjej?

– Kiedy, tatusiu… – Jurek prędko, prędko szukał jakiegośpowodu, i to bardzo ważnego, dla którego w żaden sposób niemógłbypomagaćsiostrze.Jaknazłośćnicnieprzychodziłomudogłowy,więcjeszczerazpowtórzył,wcalenieukrywającniechęci…–Tatusiu,kiedyjaniemogę…

–Dlaczego?

–Nobotak…sammamlekcje…iwogóle!

–Jureczku–wtrąciłasięmatka.–NiemożnaprzecieżKasitakzostawić.

Jurek stał pośrodku pokoju, rozstawiwszy szeroko nogi,iwichrzyłsobierękączuprynę.

–Niemożna?!–wybuchnąłwreszcie.–Apocozbierałatedwóje?Przecieżmiałasamepiątki!Gdybyuważałanalekcjach,to…

Mama zrobiła bezradny ruch dłońmi; ojciec z uwagą patrzył nasyna,alenicniemówił.Powoliwyjąłzkieszenipudełkopapierosówizapaliłjednego;cieniutkasmugadymuuniosłasięwgórę.

Gdybyrodzicecoświęcejmówili,gdybynakazywali,gniewalisię– Jurkowi na pewno byłoby łatwiej odmówić, ale oni prosili,zwyczajnie,serdecznieprosili:„PomóżKasi”…

–Samtatuśmówił,żezniąniemożnawytrzymać–przypomniałsobiewporę.

Był pewien, że przekona tym ojca, okazało się jednak, że nie.Ojciecpodniósłsięzkrzesła,stanąłprzedJurkiem.

Page 127: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

–Więc cóż z tego, żemówiłem?Przychodzędo domu zmęczony,siadamdonowejroboty,atuciągleharmiderikłótnie.Iwdodatkupoważne zmartwienie z tymi dwójami. Naprawdę trudnowytrzymać. Ostatecznie jednak trzeba jakoś wybrnąć z tegowszystkiego.Myślałem,żejesteśjużwtymwieku,żezrozumiesz…

Jurek niespokojnie patrzył w twarz ojca: czuł, że go zawiódł,i zrobiłomu się przykro.Oczywiście, jestw tymwieku, kiedy sięwszystkorozumie:piątaklasa!

W porównaniu z Kasią Jurek jest przecież zupełnie dorosły.Jednakpróbowałsięjeszczebronićprzedniemiłymzajęciem.

–Popołudniutomyzkolegamigramywpiłkę…

–PrzecieżKasiązajmowałbyśsięnajwyżejgodzinę,półtorej.

– Taaak…– Jurekwbiłwzrokw podłogę, jakby sięwstydził. –Alejeszczemajsterkowaniewświetlicyijeszcze…

Mamamachnęłarękągestem,którymógłznaczyć:„E,niemacoztobąrozmawiać,szkodakażdegosłowa”.Podniosłasięztapczanui,wychodzącjużzpokoju,odwróciłasięwostatniejchwilidosyna.

–Jeżeli ci tak trudnopomagaćsiostrze, tonie trzeba.Samasięniązajmę.Dziękuję.

Iwyszła.

–Nowiesz,Jurek!–potrząsnąłgłowąojcieciwyszedłzamamą.

Jurek został w pokoju sam. Kręcił się przez chwilę bez celu,podszedł do okna, zajrzał do pudełka z przyborami domajsterkowania. Potem zdawało mu się, że ma ochotę poczytaćksiążkę.Więc otworzył ją, przerzucił nawet parę kartek,wreszciezostawiłjąnastole.

Pochwiliwahaniawyszedłzarodzicamidodrugiegopokoju.

–Aco?–usiłowałnawiązaćrozmowę.–Agnieszkaśpi?

Page 128: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

–Nie,bawisię–odpowiedziałamama.

Głosmiałazwyczajny,spokojny,aleniepatrzyłanaJurka.Ojciectakżeniepodniósłgłowyznadgazety,którąwłaśnieczytał.

– Agnieeeeszka, Agnieeeeszka! – Jurek wyjął z rączek małejgrzechotkęipotrząsnąłniąwpowietrzu.

ObiemalutkiedłonieAgnieszkiwyciągnęłysiędozabawki.

–Agnieszce to bympomógł –ni stąd, ni zowąd zapewnił Jurekgłośno,owieległośniej,niżtrzeba.

Niktmunatonieodpowiedział.

–Tojapójdęnapićsięwody!

W kuchni przy oknie stała Kasia; nie odwróciła się w stronęwchodzącegobrata.Buzięmiałasmutną,wpalcachkręciłakoniecchusteczki.

–Cotakstoisz?–zapytałJurek,bylecośpowiedzieć.

–Anic.

–Jakto:nic?–zniecierpliwiłsiębrat.

No,proszę,jakajesttaKasia!Nawetodpowiedziećporządniejejsię nie chce. I oto z taką miałby jeszcze lekcje odrabiać? A niechsobiezostajenadrugirokwtejsamejklasie.

–Jakodpowiadaszstarszym?–zmarszczyłsięgniewnie.

–Nieodpowiadam.Patrzęsobie.

–Nacopatrzysz?

–Nanic.Patrzę,ijuż.

W całym domu było jakoś cicho, nawet Agnieszka nie płakała.Jurek zapragnął nagle, żeby powstał jakiś ruch, żeby ktoś cośmówił,śmiałsię…Żebyniebyłotaksmutno.

Page 129: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

–Maszjakieślekcje?–spytałniepewnie.

Kasianieodpowiedziała,tylkokiwnęłagłową.

–Noto…–zacząłpochwilibrat–todlaczegoichnieodrabiasz?

–Próbowałam…

–Ico?

Kasiawciągnęłamocnopowietrzeotwartąbuzią.

–Ico?–powtórzyłJurek.

–Dajmispokój!–wybuchnęłanagle.–Idźsobie.Dajmispokój!

Jurekwyjąłzszafkikubekwniebieskiekwiatki,nalałdoniegowody i, przechyliwszy w tył głowę, pił łyk za łykiem. Potemzdecydowanymkrokiemzbliżyłsiędosiostry.

–Chodź–powiedział,stajączanią.–No,chodź!

–Nigdzienieidę.

–Chodźdopokoju–powtórzyłbrattonembardzostanowczym.–Pomogęciwtychtwoichlekcjach…

Sam nie wiedział, jak mu się to jakoś powiedziało, ale nieżałował; przeciwnie – od tych słów zrobiło mu się lżej. Kasianatomiast gwałtownie odwróciła się od okna, wytrzeszczając nabrataoczy.Niewierzyłamu.

–Eeeetam!Ty?Pomożesz?

Wzruszyłaramionami,takiejejtosięwydałonieprawdopodobne.

Bratpoczułsięurażonydożywego.

–Acóżtosobiewyobrażasz,że jatejtamtwojejarytmetykiczypolskiegonieumiem?

Kasiapokręciłagłową.

–Umiesz,ale…

Page 130: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

– Właśnie! Od dziś będę ci pomagał, aż odrobisz wszystkiezaległości–zapewniłjednymtchem.

Wtejchwilinawetpiłkaimajsterkowaniewydałymusięmniejważne od Kasinych stopni. Pokaże tej małej, jakiego to ona mabrata!

WoczachKasizabłysłanadzieja.

–…iniebędęmiaładwój?

–Jasne!–bratspojrzałnaniązwysoka.Ej,przecieżtaKasiatonaprawdęcałkiemmała,nawetmudoramienianiesięga.

–No,no–powiedziałzupełniepodobnymdoojcagłosem.–Głowado góry, jakoś z tego wszystkiego musimy wybrnąć – i poszedłpewnymkrokiemdopokoju,słyszączasobądreptaniesiostry.

Podręczniki zostały rozłożone, zeszyt otwarty. Kasia siadła dostolika trochęzażenowana,a trochęuroczysta.Naglepowiedziała,sięgającpopióro:

–Jawiem,tobiemamusiaitatuśkazali,żebyśmipomagał.

Jurekzaczął odgarniać sobie z czołaniesfornykosmyk, starającsię jednocześnie uniesioną ręką zasłonić twarz, na którąwystąpiłsilnyrumieniec.

–Wcale niewiesz – burknął niewyraźnie. –Rodzice nicmi niekazali.Będęcipomagał,bo…

–Boco?–spytałaKasia.

– …bo… – Jurek zawahał się przez króciutką chwilę, a potemgłosemtrochęzdziwionym,jakbynietylkoKasi,aleisobiesamemutłumaczył,dokończył:–Poprostudlatego,żejesteśmłodszai…iwogóle…siostra,isamasobieniemożeszporadzić.

Zamilkł,odetchnął,potemzdecydowaniezaczął:

–No,więcpatrz,ztymzadaniemtojesttak…

Page 131: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Pochylilisięobojenadzeszytem.

Page 132: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Przecieżniechciała

Przyleciałmały, szarywróbel, usiadł na oknie klasy, przekręciłgłówkę,ostrożniezajrzałdośrodkaićwierknąłparęrazy.

Zobaczywszygo,KasiatrąciłałokciemEwkę.

–Widzisz:wróbel.

EwkaodwróciłasięnachwilędoMagdzi.

–Patrz,wróbeldonasprzyleciał.

Przez pewien czas patrzyły nie na panią, która właśnie cośtłumaczyłaprzytablicy,alenawróbla,iniesłuchałytego,comówipani,tylkoptaszęcegocichegoćwierkania.

Naglepanizapytała:

–Kasiu,dlaczegosłowo„wóz”napisałamprzez„ó”zkreską?

Kasiawstałazławki.Paniczekałanaodpowiedź,długoczekała.Dziecipodnosiłyręcedogórynaznak,żewiedzą,dlaczegotaksięwłaśniepisze,aleKasiadalejstała,milcząc,boniewiedziała.

– Przed chwilą tłumaczyłam, nie uważałaś? – spytała pani, niezgniewemnawet, tylko jakoś smutno, tak jakbyKasia zrobiła jejdużyzawód.

– Bo wróbel przyleciał – przyznała się otwarcie Kasia – i japatrzyłamnawróbla…

–Niedobrze!–pokręciłagłowąpani.

„I znowu niedobrze – pomyślała z żalem Kasia – a ja jużnaprawdęchciałam,żebypanisięoddziśniemartwiła,animama,anitatuś.Chciałam…cóż,kiedymijakośniewyszło.Towinategogłupiegowróbla,onmiprzeszkodził,bojachciałam…”

Page 133: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Całe szczęście, że pani nie stawiała stopni. Chociaż… chociażKasia mimo to czuła się zupełnie tak samo, jakby dostała dwóję.Już do końca lekcji siedziała spokojnie i ani razu nie spojrzaław stronę okna: na wszelki wypadek, bo gdyby znów jakiś wróbelprzyleciał…

Za to po lekcjach nie mogła się dość naskakać po podwórku,zupełnie jak młoda koza: raz, dwa i trzy – do góry, niby nasprężynach.Rozglądałasiędokoła,zkimbytuzacząćzabawę,aledzieciskupiłysięjużwmałegrupkiiniezwracałynaniąuwagi,botak już się utarło od dłuższego czasu, że nikt Kasi nie wołał dozabawy.

„Ale dziś… dziś jest inaczej, przyznałam się do tego wróblaiuważałamjużpotemnalekcji”.

Jasne, że wobec tego dzieci powinny były odnieść się do niejchoćby trochę inaczej, a jeżeli już nie wszystkie, to przynajmniejEwka iMagdzia, którawłaśnie biegła przez podwórko, trzymającwrękachpiłkę.

–Maaagdziu!–krzyknęłaKasia.

Magdzia nie zatrzymała się, nawet nic nie odpowiedziała, tylkobiegładalej.

„Możeniedosłyszała”–pomyślałaKasiaipuściłasięwpogońzaMagdzią.Taobejrzałasię,alezaczęłabiecjeszczeszybciej.

„O,znowusięprzyczepi!–myślałaMagdzia.–TaKasia!Zabierzemipiłkę,rzucigdzieśdaleko,nazłość”.

„Jaktoprzyjemnietaksięgonić–myślałaKasia.–Tocidopierozabawa!”

Magdziapostanowiła:

„Niedam,niedam!Niedamjejpiłki!”.

Page 134: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Kasianiemogłasięnacieszyć:

„Jakjużdawnoniegoniłamsięzdziećmi!Aleoddziśjużbędęsięgonić i będę się bawić, i będę grać z nimi w piłkę… Och, jakprzyjemnie!”.

Odległość między Magdzią a Kasią wyraźnie się zmniejsza;jeszcze chwila, a Kasia dogoni koleżankę. Magdzia kurczowozaciska w rękach piłkę, łapie oddech w otwarte usta i chceprzyspieszyćbieg,jeszczeijeszcze.

Kasia już dobiega, już wyciąga rękę, już chce krzyknąć wesoło:„Aha!Dogoniłamciebie!Awidzisz?!”.Jestzziajana,alerada,żetaksięjejudało.

–Oj!

Co to? Magdzia potknęła się w biegu i upadła na ziemię,uderzając kolanem o kamień. Noga ją boli, nie bardzo może siępodnieść.Kasia początkowomyślała, że to taki żartMagdzi,więczawołała:

–Amamcię!

–Idźsobie!–krzyknęłaniespodziewanieMagdzia.–Towszystkoprzezciebie!

Podnosiłasięztrudem,stanęłanajednejnodze,drugątrzymajączgiętą;nakolaniemiałamocnozadrapanąskórę.

Kasia nie czuła już żadnej radości, przestraszyła się nawet,patrzącnakolanoMagdzi.

–Chodź – powiedziała po chwili poważnie – zaprowadzę cię dopani.

AleMagdziawyszarpnęłasięgniewnieikrzyknęłazezłością:

–Toprzez ciebie, czego się czepiasz?Niedostanieszpiłki i tak,żebyświedziała!Bawsięsama,jakjesteśtaka…

Page 135: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Kasiaosłupiała: co taMagdziamówi?Kto się jej czepiał?Kasiaprzecież wcale nie chciała, żeby tak wyszło z tym nieszczęsnymkolanem,chciałasięprzecieżbawić!

Magdziaodwróciłasię ipokuśtykaławstronęszkoły.Podrodzespotkałainnekoleżankiicośimopowiadałazwielkimoburzeniem.Koleżankiodwracałysięcochwila,popatrującnastojącąsamotnieKasię, a potem wszystkie naraz coś mówiły i mówiły z wielkimwzburzeniem.

Kasiapatrzyłazanimispodzmarszczonychbrwi…

Page 136: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Przyjemnydzień

Minął jeden tydzień i drugi. Jurek – trzeba mu przyznać –codziennie pomagał siostrze. Wcale to mimo wszystko nie byłoprzyjemne. Tam na boisku chłopcy właśnie grają w piłkę,pokrzykują,śmiejąsięwesoło,atuco?Młodszasiostraprzystoliku,pytającacochwila:

–Jurek,adlaczegotak?Janiewiem.

Alboznowu,jużzupełniepłaczliwymgłosem:

–Jurek,jacięproszę,zróbzamnietozadanie…

Bratoburzyłsię:

–Jeszczeczego!Jacitylkotłumaczę,atysamamusiszzadanierozwiązać.

–Kiedynieumiem!

–Notouważaj,jeszczerazcipowtórzę…

CzasemparęrazytrzebabyłoKasi tłumaczyć,zanimpojęła,alewtedybyłatakauradowana.

–Aha,aha,jużwiem!–wołała,wymachująctrzymanymwrękupiórem.–Wiem,naprawdę!

AżwreszciejednegodniaKasiarzuciłapytanie:

–Jurek,jakmyślisz?Czyjajużumiem…no–zawahałasię–napiątkętonie,alenaczwórkę.Co?

–Gdzietam!Inaporządnątrójkęjeszczenie.

Właśnie!Tojesttak:dwójkęłatwooberwać,apoprawićsię…ojej!Kasia przecież myślała zawsze: „Jak zechcę, to znów będę miałapiątki”. Terazwłaśnie chciała, ale że nie szło jej to tak raz, dwa,

Page 137: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

trzy,więcsięteżczasemidobrzenazłościła:

–Niechcę,jużniechcętychlekcji!Dajmispokój!

Pewnegorazu,gdytakpowiedziała,Jurekzkoleisięzezłościł:

–Atodobrze,niepotrzeba!

AlewtedyKasiasięprzestraszyła.

–Jatylkotakmówiłam,wcalenienaprawdę!

Bocobybyło,gdybyJurekrzeczywiścieniechciałjejpomagać.

Panidziśwklasiepowiedziała:

–Widać,Kasiu,żepracujesz.Czyktościpomaga?

Kasiapokraśniałazzadowoleniaiszepnęłacichutko:

–Brat.

–Maszdobregobrata–pochwaliłapani.

I Kasia znów zaczerwieniła się. Wprawdzie, wracając do swojejławki,nierozglądałasię,czywszyscywklasiesłyszeli,copanidoniej powiedziała, ale i tak było jej miło i uśmiechnęła się nawetsamadosiebie,pewnymruchemsięgającpopióro.

Dziśwogóledzieńbyłprzyjemny:przezdwiegodzinycałaklasabyła w lesie na wycieczce. Najpierw szli parami przez miasto,potemjechalitramwajem.Kasiatakabyłazadowolona,żeustąpiłajednej pani swoje miejsce siedzące. Wtedy Ewka, która siedziałaprzyoknie,odsunęłasiętrochęipowiedziała:

–Chodź,Kasiu,siadajkołomnie.

I znówbyło bardzoprzyjemnie, bo razemwyglądały przez oknoi pokazywały sobie różne ciekawe rzeczy na ulicy. Potem zamiastem też razem wysiadły i razem szły w stronę lasu. JeszczeMagdziadołączyłasiędonichiAntolka,tylkożeAntolkapojakimśczasie odeszła z Magdzią i, wziąwszy się pod ręce, szły zupełnie

Page 138: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

osobno.

Ewkaobejrzałasięzanimiparęrazy.

„Pewnieniechceiśćzemną,tylkowolałabyznimi”–pomyślałaKasiaiodrazuprzestałasięcieszyćwycieczką.

–Notoidźdonich,idź!–burknęłaostrodoEwki.

AleEwkaniemogłasięzdecydować.

–Bo…chciałyśmysiębawićwchowanegowlesie–powiedziałani w pięć, ni w dziewięć, zupełnie jakby Kasia im w tej zabawiemiałaprzeszkadzać.

Pochwili jednakwidoczniepołapałasię,że to jakośniezgrabniewyszło,bododała:

–Atypewnieniezechceszbawićsięznami?

Kasia odsunęła się od koleżanki; już miała krzyknąć gniewnie:„Pewnie,żenie!Niepotrzebujęwcale…”,aletakbardzoniemiałaochotyzostaćsamaitylkozbokupatrzeć,jakinnedziecisiębawią,żezamiasttegopowiedziała:

–Nie,dlaczego?Będęsiębawić.

– Chcesz naprawdę? – zdziwiła się Ewka, bo przecież od takdawnaniebawiłysięrazem.

Kasiawjednejchwilizapomniałaogrymasach.

–No!–zawołała.

– Magdzia, Antolka, chodźcie tu! – Ewka machnęła ręką,przyzywająckoleżanki.–Wiecie,Kasiateżbędziesięznamibawić.

Obie dziewczynki podeszły bliżej, ale żadna z nich jakoś nieucieszyłasiętąwiadomością.AntolkaspojrzałanaKasięuważnie,jakbyjąpierwszyrazwżyciuwidziała,ispytałakrótko:

–Aniepopsujeszzabawy?

Page 139: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

– Na pewno popsuje – zdecydowała Magdzia. – Nie pamiętasz,jak…

– Właśnie że nie, nie popsuję! – wtrąciła szybko Kasia, gdyżbardzoniechciała,żebyjejMagdziacokolwiekprzypominała.–Niepopsuję,zobaczycie–dodałaraczejzadzierzyścieniżprosząco.

–Nooo–pokręciłagłowąniedowierzającoAntolka.–Zobaczymy,jaktobędzie.

WięcKasiakonieczniechciałapokazaćim,wszystkimtrzem,jakto z nią przyjemnie się bawić, ale już od razu, na początku,zakomenderowałaposwojemu:

–No,ustawiajciesię!Jabędęliczyć.

Izaczęła:

–Pałka,zapałka,dwakije,kto…

–Nie–przerwałajejMagdzia.–Dlaczegotymaszliczyć?

Liczeniebyłozawszeszczególnieprzyjemneikażdamiałananieochotę.

– O, właśnie! – skrzywiła się Antolka. – Ona zawsze musirządzić.Ktocięprosił,żebyśliczyła?

Kasiaprzestraszyłasię,żenicniewyjdziezewspólnejzabawy.

– To dobrze, już dobrze – próbowała załagodzić. – Więc ty licz,Antolka,chcesz?Mnietamniezależy.

– Będziemy ciągnąć węzełki – zaproponowała Magdzia. – Takbędziesprawiedliwie.

Wyjęłachusteczkę,zawiązałanajednymroguwęzełekischowałająwdłoniachtak,żetylkosamekoniuszkirogówwystawały.

–Ktowyciągniezwęzełkiem,tenliczy.

Kasiapierwszasięgnęła,ale jejróżekbyłbezwęzełka;przypadł

Page 140: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

on w końcu Ewce. Ta, zadowolona, policzyła szybko, wyraźniewymawiająckażdesłowo:

–Pałka,zapałka,dwakije;ktosięniechowa,tenkryje.

WypadłonaAntolkę.

– Ty kryjesz, ty kryjeeeesz – zaśpiewały trzy pozostałedziewczynkiirozbiegłysiępolesie.

Kasia schowała się za krzakiem; przykucnęła, żeby jej nie byłowidać pod gałęziami. Ze swojej kryjówki słyszała, jak AntolkaznalazłaEwkę i jak biegły co sił doumówionegodrzewa.Antolkapierwszazaklepała:

–Raz,dwa,trzy;raz,dwa,trzy!

Potem Antolka znalazła Magdzię. Serce Kasi zabiło z uciechy:„Amnieniemożeznaleźć!”.

Nagleposłyszała,żektośidziewjejstronę.Jędrek!

–Rety!–wykrzyknął,zobaczywszyKasię.–Atycoturobisz?

–Kasiasiedzipodkrzakiem!–krzyknęłaAntolka.

Kasiawyszłazkryjówkiczerwonazezłości.

–Tosięnieliczy!BoJędrek…

Jędrek wybuchnął śmiechem i nic sobie nie robił z tego, żezdradziłkryjówkęKasi.Aledziewczynkisięoburzyły:

–Idźsobiestąd,Jędrek,bonamprzeszkadzasz!

– Zabieraj się! – energicznie i najgłośniej ze wszystkichwykrzykiwałaKasia.Takabyłazłananiego,żejejpopsułzabawę,chociażwłaściwieniezrobiłtegonaumyślnie;Antolkajeszczebyjejszukała i szukała, a tak – wszystko na nic. Wstrętny, wstrętnyJędrek!

–Patrzcie, jaksięstawia–gwizdnąłJędrekprzezzęby,patrząc

Page 141: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

naKasię,alejednakposzedłsobiedalej.

–Chyba jeszcze raz się schowamy– zdecydowałaEwka–bo tonaprawdęniepowinnosięliczyć.

Dopiero była zabawa! Następnie kryła Kasia, potem znówAntolka. Aż piszczały z uciechy. Kasia już drugi raz nie znalazłatak świetnej kryjówki jak ta za krzakiem, ale i tak pysznie sięwybawiła.

Wracając, wszystkie dzieci śpiewały piosenkę. Była to prostapiosenka,częstowszkoleśpiewana,aledziśwydawałasięonaKasiowieleweselszaniżzwykle.

– Ewka, dlaczego nie śpiewasz? Śpiewaj, Magdziu! – zachęcałakoleżanki.

–Podobała sięwamwycieczka? – zapytała pani, gdywrócili doszkoły.

–Jeszczejak!–zawołałaAntolka.

–Takbyłoprzyjemnie,żeojej!–zapewniłaMagdzia.

Kasiaażwestchnęłagłębokozwielkiegozachwytu.

W domu chciała od razu po przyjściu opowiedzieć wszystkomamie;odproguzaczęłarozradowana:

–Och,mamusiu,żebyświedziała,jaksiębawiłam!

Ale mama była zmartwiona i nie bardzo mogła słuchaćowycieczce.

–Czekaj,Kasiuniu,potemmiopowiesz.Agnieszkębolibrzuszekitakpłacze,biedactwo.Muszęjejdaćrumianku…

Agnieszkarzeczywiściepłakała.

„Ona mi musi zawsze wszystko popsuć!” – pomyślała Kasiaiuśmiechznikłzjejtwarzy.

Page 142: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Nadąsana poszła do pokoju, nie zajrzawszy nawet do chorejsiostrzyczki.

Page 143: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Cotowłaściwieznaczy?

Jureksamnawetniemyślał,żetaksięucieszy,wcaleniemniejniżKasia.

–Hura!–wrzasnąłi,zapomniawszy,żemadoczynieniazowielemłodsząodsiebiedziewczynką,aniezeszkolnymkolegą,naznakradościtrzepnąłKasięzcałejsiływramię.Taażprzysiadła.

–Nowięcjakbyło?Ocociępanipytała?

Kasiazarumieniona,podnieconazaczęłaopowiadać,aleJurekbyłniecierpliwyiodrazujejprzerwał:

–Aty?Jakodpowiedziałaś?

Pochwilizłapałsięzagłowę.

–Zapomniałaś?Ajaciprzecieżtłumaczyłem!

–Aleczekaj,Jurek!Jatopotempowiedziałam;tylkonapoczątkutrochęmisiępokręciło–wyjaśniłaKasia.

Wszystko, co umiała, mówiła, i ma całą, caluteńką czwórkęzpolskiego.

–Idź,powiedzmamie.Ucieszysię–doradziłbrat.

Zawsze pamiętał, żeby innym sprawić jakąś radość; pewniedlatego,żebyłduży.

Mama była w łazience, ręce miała unurzane w białej pianiemydlanej:prałakaftanikiAgnieszki.

–Czwórkę?Naprawdę?Zpolskiego?–zawołała.–Atosiętatuśucieszy!

– Oj, ucieszy się, pewnie! – klasnęła w ręce Kasia i ażpodskoczyła parę razy; proszę, ile radości jestw domu, i to przez

Page 144: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

nią,przezKasię.

–Mamo,tojaterazpójdę,dobrze?–spytałJurek.

–Naboisko,tak?

–Bokoledzytamczekają,umówiliśmysię.

–Idź,synku,idź,tylkoniewracajbardzopóźno.

Jurekwtrzechsusachznalazłsięwprzedpokoju,skądzawołał:

–Tojużlecę,dowidzenia!–idrzwizanimtrzasnęły.

–Jateżpójdę–wykrzyknęłaKasia.

–Dokąd,kochanie?

–Do…

Prawda, dokąd? Żadna koleżanka jej nie zaprosiła do siebie,zżadnąsięnieumówiła…

–Tochodźmynaspacer,takdoparku.

Kiedymiała złe stopnie, tatuśnie chciał iść zniądokina,więcteraz,kiedyjużsięlepiejuczy,kiedyuważanalekcjach–nicchybanie stoi na przeszkodzie, żeby mama z nią poszła do parku.Wparkujestdużodzieci,możnabysięznimipobawić,ajeżelinie,to chociaż popatrzeć. Zresztą po drodze do parku są ciekawewystawysklepowe…

–Nochodźmy,mamusiu!Rzućtopranie.

– Kasieńko, sama wiesz, że to niemożliwe. Po pierwsze,Agnieszka nie będzie miała na jutro czystych kaftaników, jeżelitychnieupiorę…

„Właśnie: Agnieszka!” – pomyślała Kasia. Jeszcze razspróbowała:

–Notocosięstanie?

Page 145: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

– Ależ, Kasiu! – obruszyła się mama. – Przecież ty sama niechciałabyśnosićbrudnejsukienki,amówisz,żebyAgnieszka…

Kasiawzruszyłaramionami.

–Eee,jatocoinnego!

Poszładopokoju,aleniechciałojejsiębawić,bowciążmyślała,żeJurekgrawpiłkęzkolegami,aona,chociażznowuzaczynasiędobrzeuczyć,siedzitusamajednawpokoju.

Żeby chociaż tatuś prędzej przyszedł! Kasia z przyjemnościąwyobrażałasobie,jakpowiemuoczwórce.

Tatuś przyszedł do domu dopiero wieczorem. Był bardzozmęczony,aleucieszyłsięstopniemKasiogromnie.

Kolacja była wesoła; Kasia nawet nie bardzo grymasiła przyjedzeniu,bosłuchała, jaktatuśopowiadało jednympanu,któregodziśpoznał,aktórypiszedladzieciprześlicznebajki.

Ciap–cośmiękkoupadłowprzyległympokoju.

– Skoczcie, dzieci, zobaczyć… – powiedział tatuś. – Nie, niewstawaj,Marysiu.Mamy już dużedzieci,mogą cięwyręczyć choćtrochę.

Jurek od razu podniósł się z krzesła; Kasia też zeskoczyła zeswego stołka, tylko że Jurek poszedł szybko do pokojuAgnieszki.Kasiazaśwlokłasięzanim,niespieszącsięwcale.

W pokoju, gdzie leżała Agnieszka, paliła się tylko mała stojącalampa z abażurem, więc było trochę ciemno. Kasia podeszła dołóżeczka siostry; nic! Mała obudziła się właśnie i wymachiwałarękami, zabawnie cośposwojemugaworząc,azobaczywszyJurkai Kasię, umilkła na chwilę i zaczęła im się przyglądaćzzainteresowaniem.

–Ga-ga!–powiedziaławreszcie.

Page 146: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Jurekroześmiałsięiodrazudomyśliłsię,ocochodzi.

–Aha,pewnieniemaszpieska.

–Da-da!

–Czekaj,gdziesiętenpiesekpodział?Zarazgoznajdziemy.

–Eee–powiedziałaKasia–onamatugrzechotkę.Pocopiesek?Jejjestwszystkojedno,czymsiębawi.

– Zaraz, zaraz, gdzie ten piesek? – Jurek zajrzał pod łóżeczkoAgnieszki iwyciągnąłstamtądceratowegopieska.–Masz,ale jużnierzucajgo!

Agnieszkawyciągnęła obie ręce po zabawkę i zarazwsadziła jąsobiedobuzi.

–Onaitaknicnierozumie–wzruszyłaramionamiKasia.

–DlaczegotynielubiszAgnieszki?–spytałJurek.

Jakontozauważył?Kasianigdymuprzecieżo tymniemówiłai właściwie nie wiedziała teraz, co odpowiedzieć. Jurek tak poprostuspytał:dlaczego?Ijeszczedodał:

–Onajesttakazupełnie,zupełniemała.Jaksięjejniepomoże,tosamanicniepotrafi.

–Notojejsobiepomagaj!–powiedziałajużzezłościąKasia.

–Pewnie–zgodziłsiębrat.–Itobie,ijej…

–Mnie?

–Pewnie–powtórzyłJurek–bojajestemodwasstarszy.

–Ja też jestemstarszaodAgnieszki–zaznaczyłaKasia, zanicniechcąc,żebyJurektraktowałjąpodobniejakmałąsiostrę,którąuważałaprzecieżzazupełnienierozumnestworzenie.

–Właśnie–powiedziałznaczącobrat.–Jesteśstarsza.

Page 147: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Kasianiemiałapojęcia,cotowłaściwiemiałoznaczyć,aleJurekzarazposzedłdokuchni,niczegoniewyjaśniając.

Page 148: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Agnieszkapopamięta

Pewnego popołudnia do mamy przyszła jakaś pani w zielonym,rozpiętympłaszczuiwokularach.

– Pani Mario kochana, niech pani daruje, miałam wczorajzawiadomić, ale nie zdążyłam: dziś jest zebranie o piątej.Koniecznie,konieczniemusipanibyćnanim.

Mamarozłożyłaręce.

– Niemożliwe! Mam małe dziecko w domu, nie zostawię goprzecieżsamego.Mążwłaśniewyszedł…

–PaniMariokochana,tozsynempanizostawi.No,jakże?Musipanibyćnazebraniu,delegatkazWarszawyprzyjechała.

–Synateżniema,wyszedłnazbiórkęharcerską.

– To nie będzie trwało długo, na pewno, ale pani wie: takieważne,takieważnesprawy!–przybyłapanizezdenerwowaniaażzdjęłaokularyiobracałajewpalcach.

–Gdybymwcześniejwiedziała! – zmartwiła sięmama. – Samaniemampojęcia,coterazrobić.

Nagle pani włożyła z powrotem okulary i wzrok jej spoczął nastojącejwdrzwiachKasi,którazwielkąuwagąprzysłuchiwałasięrozmowie.

– Pani Mario kochana! – wykrzyknęła radośnie. – Przecieżdziecko może zostać ze starszą córeczką! Taka duża dziewczynkaposiedziznimprzezgodzinkę.

–Aleskądże?Kasia?–zdziwiłasięmama.

Znów powtórzyła parę razy: „Sama nie wiem”, i jeszcze:

Page 149: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

„Właściwie naprawdę trzeba kilka ważnych spraw omówić z tądelegatką”.Wreszciespytała:

– Kasieńko, czy ty byś naprawdę dopilnowała Agnieszki? Czypotrafiłabyś?

Pani w zielonym płaszczu nie miała co do tego żadnychwątpliwości.

–Możepanibyćspokojna,paniMariokochana!Jużjatowidzę:duża, poważna dziewczynka! Spokojnie może pani z nią dzieckozostawić.

Izarazzakręciłasiępoprzedpokoju.

– Bo to już wpół do piątej, pani Mario kochana! Który to panipłaszcznawieszaku:tenpiaskowy?Proszęgowłożyć,bostraszniedziśzimno.Idziemy,idziemy,anichwilidostracenia.

Mamaubierałasięzpośpiechem,ajednocześniepowtarzała:

–Kasieńko,bardzocięproszę,uważajnamałą!Zostawiłamuniejniedomknięte okno, żebymiała świeże powietrze…Drzwi nikomunie otwieraj. Ja mam klucze, więc sama sobie otworzę, a tatuśprzyjdzie dziś później. I, kochanie, nie ruszaj gazu, a gdybyAgnieszkapłakała,topostarajsięjązabawić;onataklubi,gdysiędoniejmówi.Grzechotkaipiesekleżąkołojejłóżeczka…

–Chodźmy, paniMario kochana – zielony płaszczw okularachchwyciłmamępodrękęiprawiesiłąwyciągnąłzadrzwi.

– Tylko nic jej nie dawaj do jedzenia! – zawołała jeszczezkorytarzamama.

IKasiazostaławdomusama.ZAgnieszką.

Gdybynie tazielonapani,Kasiaodrazupowiedziałabymamie:„Wcale nie chcę, nie będę zajmować się Agnieszką!”, jednak przykimś obcym, ktow dodatku powiedział, żeKasia jest „taka duża,

Page 150: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

takapoważna”,jakośniezręczniebyłobytaksięodezwać.

Ależebynawetbyłajeszczewiększa,żebybyłazupełniedorosła,nawet gdyby chodziła do piątej klasy, to i tak nie zajmie sięAgnieszką. Nie da jej ceratowego pieska ani nie będzie zabawiaćgrzechotką.Inawetdoniejniezajrzy–właśniebardzodobrzesięstało:niechsobieAgnieszkasiedzisama.

Kasiapobiegładoswegopokoju.Wcałymmieszkaniupanowałacisza,nawetradioniegrało.

Zabrała się do przerwanych lekcji; ładnymi, równymi literamiwypisywała zdanie po zdaniu. Skończyła wreszcie i przez chwilęsiedziała,namyślającsię,corobić–czytaćczybawićsię.Wybrałatodrugie. Więc zaraz posadziła obok siebie na małych krzesełkachlalki: śliczną Małgosię, różowego naguska, Murzynka i misiaw czerwonymkubraczku.Będzie lekcja. To są uczniowie, aKasiajestpaniąwklasie.

Kasia nauczycielka wezwała do tablicy naguska. Niestety, nieprzygotował na dziś lekcji, więc Kasia bardzo się na niegorozgniewała. Właśnie zaczynała mu tłumaczyć, jak nieładniepostąpił,kiedyrozległsiępłacz–głośny,bezradny,rozpaczliwy.

Ale to nie nagusek tak płakał; to płakała w sąsiednim pokojuAgnieszka.Kasiaprzerwałalekcjęiskrzywiłasię.

–Abeczsobie!Jaitakdociebienieprzyjdę!

Nagusek stał dalej przy tablicy, nie wiedząc, co ma robić. Niktmuniepowiedział,czymożejużwracaćnaswojemiejsce.

Agnieszkawciążpłakała…

„Och, jaka ona jest! Przeszkadza mi w zabawie” – pomyślałaKasiazezłością.Chciałabawićsiędalej,alejakośjużjejtonieszło;nawetniewiedziała,comaterazpowiedziećnaguskowi.NiechżetaAgnieszkajużprzestanie!

Page 151: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

DługąchwilęsłuchałaKasianieustającegopłaczumałej,wkońcupostanowiła:

–Niechbeczy,ajaitakbędęsiębawiła!

Wzięłanaguskadoręki.

– Dostaniesz dwóję, trudno! Możesz zostać na drugi rok w tejsamejklasie,jeżeliniebędzieszsięuczył.

Teraz przyszła kolej na misia; ten był lepszym uczniem i bezzająknieniapowiedziałdługiwiersz.

A Agnieszka wciąż płakała i płakała, coraz rozpaczliwiej, tylkoKasia już jakbysię trochęprzyzwyczaiładotegoszlochu–prawieprzestałjejprzeszkadzać.

Bawiła się w najlepsze przez kilka minut, potem znów sięzezłościła.

– Ach, czekaj, ja ci pokażę! – wpadła z impetem do pokojurodziców.

Teraz, skoro nie ma mamy ani ojca, ani nawet Jurka – odbijesobie za wszystkie czasy, za wszystkie swoje zmartwienia! JużAgnieszkazobaczy,jużpopamięta!

Wiatr otworzył szeroko okno i w pokoju było zimno, ale Kasianawetniepoczułachłodu.Całarozognionastanęłanadłóżeczkiemsiostry.

Agnieszkaumilkłanachwilęiznóważzachłysnęłasiępłaczem.

–Przestań,bodostaniesz!–zagroziłaKasia.

Bez najmniejszej trudności mogła uderzyć Agnieszkę: leżałaprzed nią mała z odrzuconym kocykiem, który widocznie skopałanóżkami, z jedną rączką zaplątaną w siatkę, z niewygodnieprzekręconą główką, której sama nie umiała odwrócić. Nic, nicinnegonieumiałaprzecież–tylkopłakać.

Page 152: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Kasia w tej chwili najchętniej wytargałaby ją za te sterczące,ciemnekosmyczki. Jeszcze razkrzyknęłagniewnie,pochylając sięniskonadłóżeczkiem:

–Wynośsięodnas,wynoś!Nikttuciebieniepotrzebuje!

Widocznie przestraszona krzykiem, Agnieszka drgnęła całymswoim malutkim ciałkiem; uniosła lekko główkę, ale bezsilniepacnęłaniąznówwdół,buziąwpoduszkę.Płakaładalej,aleterazjakimśprzyduszonymgłosem.

Kasiastaławciążpochylonanadsiostrą.

–Beczsobie,becz,dobrzecitak!

Alewpewnejchwilispostrzegła,żepłaczAgnieszkistajesięjakiśdziwny, jakby małej brakło powietrza. Kasia pochyliła się jeszczeniżej, wsłuchiwała się w ten głos: coś się robiło z Agnieszką, cośniedobrego…

SerceKasinaglemocnozałomotało.

–Agnieszka,coty?–zawołałaniespokojnie.

Malutkaodpowiedziałajejsłabym,przerywanymszlochem.

–Agnieszka, ja tylko takmówiłam, janienaprawdę–zawołałaproszącoKasia,niezdającsobiezupełniesprawy,żemałaitakanisłowaztegonierozumie.

Byłapewna,żeAgnieszkatakbardzoprzestraszyłasięKasinegogniewu,idlategoterazjesttowszystko.

–Agnieszka–zaczęłatłumaczyć–zostanieszunas!Tylkojużnieróbtak…

Agnieszkacaławstrząsnęłasięrazidrugi.

NagleKasiapojęła, co się zmałądzieje: przecieżAgnieszka siędusi,niemapowietrza!Buzięwtuliławpoduszkę, anieumie sięsamaodwrócić.

Page 153: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

– Czekaj, chwileczkę czekaj! – krzyknęła rozpaczliwiei trzęsącymi się rękami, najdelikatniej jak umiała, zaczęłaodwracać siostrzyczkę na wznak. Jeszcze bardziej się przeraziła,zobaczywszy, że buzia dziecka jest niemal sina. Przeraziła się –izrobiłosięjejstrasznieżalAgnieszki…

– Widzisz, widzisz – Kasia powtarzała teraz w kółko, zupełnietak, jak przemawiała często do Agnieszki mama. – Widzisz,widzisz?Jużdobrzeinietrzebapłakać.

RączkiinóżkiAgnieszkibyłyzupełniezimne,małaażtrzęsłasięzchłodu.Kasiachwyciłakocykiprędkootuliłasiostrę.

–Alezmarzłaś!

Nienamyślającsię,zdjęłazsiebiesweterek.

–Masz,terazsięogrzejesz.Widzisz?No,prawda,żejużdobrze?

Pokilkuminutachmusiałochybabyćlepiej,gdyżbuziaAgnieszkizaczęła odzyskiwać swój zwykły różowy kolor. Malutka parę razymachnęławyciągniętymirączkamiinaglezagadała:

–Ga-ga-ga.

–Ga-ga!–powtórzyłaKasia.–Damcipieskadozabawy;patrz,jakiładny,aleniewolnogobraćdobuzi,wiesz?

Wieczoremmamaopowiadałatatusiowi:

– …i musiałam zostawić dziewczynki same. Kasia tak ładniezajęła się małą. Bawiła ją pieskiem, kiedy wróciłam, i coś jejopowiadała.

–Naprawdę?–ucieszyłsię.

WieczoremmamamówiłateżidoAgnieszki,przykrywającjąnanockocykiem:

– Widzisz, widzisz? Masz starszą siostrzyczkę, która się tobąpotrafiopiekować…

Page 154: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

AKasia?

Kasiatylkosłuchała,słuchałaiznówsercejejmocniejstukało.

Aletymrazemjużniezprzestrachu…

Page 155: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Gdybydziś–byłobyinaczej

Tatuśranospieszyłsię,boznówjechałdoWarszawy.Pakowałdomałejwalizkikoszulę,woreczekzmydłemiprzyboramidogolenia.Byłwbardzodobrymhumorzeipytałpokolei:

–No,cokomuprzywieźćzWarszawy?

Jurek,którykończyłsięubierać,poprosiłoświderek.

– Ale nie zwyczajny, wie tatuś, tylko taki do robienia dziurekwmetalu,dobrze?

–Aty,córeczko,cobyśchciała?

Kasianiezbytdługosięzastanawiała.

–Filiżankidlalalek,różowe.

– Dobrze. – Skończywszy pakowanie, tatuś wszystko notowałsobiewkalendarzyku.–Naszamamaniczegoniepragnie?

– Ależ pragnie, Zygmunt. Wiesz co, przywieź niebieskie korale,bardzomisąpotrzebnedogranatowejsukienki.

Koralezostałyzapisane.

–Acoprzywieziesznajmłodszejcór…–zaczęłamama.

–Aco,tatusiu,przywiezieszAgnieszce?–dokończyłaKasia.

Tatuśpodniósłpalecdogóry.

–Jakąśślicznąniespodziankę.

Wszyscy się roześmiali, ale nie było już czasu na rozmowy.Jedynie:„Dowidzenia,dowidzenia!Trzymajciesiędobrze.Uważajna siebie, Zygmunt! Pa, tatusiu! Serwus, dzieciaki!” – i tatuśpospieszniewyszedłzdomu.

Page 156: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Kasia pobiegła sprawdzić, czy wszystko ma spakowanewtornistrze.

Rachunkisą,piórnik…

– Zobacz, Jurek – powiedziała nagle mama. – Agnieszka jakośtakciężkooddycha.

Jurekuznał,żeAgnieszkaoddychazupełniezwyczajnie,tylkożeustamaotwarte.

–Itakajestczerwona–niepokoiłasięmama.

Jurekuśmiechnąłsię.

–Oj,mamusiazarazsobiewyobrażaróżnechoroby!

Rzeczywiścietakbyło:niechtylkoktośwdomukichnieparęrazy,mama już biegnie z termometrem, każe pokazywać gardło,przykładarękędoczoła–bomożegrypa?Możeangina?

Mama w ogóle jest dziwna z tymi chorobami. Kiedyś bardzobolała ją noga, która spuchła i była zaczerwieniona. Tatuś prosił:„Marysiu,poleżchociażparędni”,alemamaanisłyszećniechciałao leżeniu. Gdzie tam! Dwa tygodnie chodziła z bolącą nogą,wszystkowdomurobiła, jakbynigdynic. „Poboli iprzestanie,niema czym się przejmować”. Ale niech tylko Kasia albo Jurekposkarżąsię,że ichboligłowa,wtedymamaodrazumasięczymprzejmować, i to jak jeszcze! Nawet w nocy potrafi wstawaćisprawdzać,czysąprzykryci,czymożechcąpić,czyimczegośnietrzeba.

–NicAgnieszceniejest–powiedziałJurek.–Niedenerwujsię,mamo.

–Jasięniedenerwuję–zapewniła.–Jasięwcaleniedenerwuję–iprzyłożyładłońdoczołaAgnieszki.

– Mamo, ja już idę. Do widzenia! – krzyknęła z przedpokoju

Page 157: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Kasia.

–Jej,tojużtakpóźno!–Jurekbezpożegnaniawyskoczyłzdomu.

Kasiaprędkoszłado szkoły.Było jej jakośwesoło iprzyjemnie,takjakbydzisiejszydzieńodmiennybyłodinnych,chociażniebyłniedzielą, tylko zwyczajnym czwartkiem, i to nawet dosyćpochmurnym.Kasia szła raźno,wymachując rękami i rozglądającsię, czy nie zobaczy gdzieś po drodze Ewki lub Magdzi. Miaławielką ochotę spotkać je i opowiedzieć, że tatuś przywieziezWarszawyróżowefiliżanki.

Nawet niekoniecznie dlatego, żebymiały zazdrościć, tylko że toprzyjemniedostaćtakiefiliżanki.Możnaurządzićcałeprzyjęciedlalalek,posadzić jeprzystoliku,upominać: „Nie trzymajcie łokcinastole, to nieładnie” albo: „Fe, misiu, jak ty strasznie długo jesz!”.Bardzoprzyjemniejestkogośpouczać,jakmasięzachowywać!

Takrozmyślając,Kasiadoszładoszkoły,aletutajbyłojużmniejwesoło, bo wszyscy w klasie mówili o przedstawieniu, a chłopcypokazywali,jakskaczążaby.

–SzczęśliwataMagdzia,żebędziekrólewną!–klaskaławdłonieAntolka.

– Magdziu, czy będziesz miała rozpuszczone włosy? Królewnyzawszemająrozpuszczonewłosy–dowodziłaEwka.

– Nieprawda, niektóre królewny mają warkocze, takie długie,długie…–przekonywałaktóraśzdziewczynek.

Kasia patrzyła na skaczących chłopców, słuchała, co mówiądziewczynki, ibyło jejsmutno.Radabyłanawet,kiedyzaczęłasięlekcja.

Potemjuż,jaktozwykle:lekcja–pauza,lekcja–pauza…Anisięczłowiek obejrzał i ostatni dzwonek, a po dzwonku można iść dodomu.

Page 158: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

WyszłyrazemzEwką.PodrodzeEwkapowiedziała,żeznanowąpiosenkę,bardzoładną,którasięzaczyna:„Malowanywózek,parasiwychkoni,pojadędaleko,niktmnieniedogoni…”.

–Otakajest,posłuchaj.

Piosenkanaprawdębyłaładna.KasiaszybkonauczyłasiędwóchpierwszychstrofekizaśpiewałyjenawetrazemzEwką,aleniezbytgłośno,boprzecieższłyulicą.

„Jak przyjdę do domu, zaśpiewam Agnieszce. Mama jej śpiewaróżnepiosenki,tojateż…”–postanowiłasobieiogromniesięztegopomysłuucieszyła.

–Mamo,mamo!–wpadładodomu.–Umiemnowąpiosenkęi…

Cotosięstało?Ledwiemamaotworzyładrzwi,zawróciłaszybkoipobiegładopokoju,gdzie leżałaAgnieszka.Kasia,niezdejmującpłaszcza,poszłazamamą.

–Malutka,niepłacz,mojekochanie–mamatrzymałaAgnieszkęwramionachichodziłazniąpopokoju.–Onajestchora,Kasiu.Madużągorączkęitakkaszle.

Agnieszka rzeczywiście otworzyła szerokomałą buzię i zaniosłasiękaszlem.Ażpoczerwieniałaprzytymispociłasię.

–Samaniewiem–powiedziałamama–gdzieonasięmogłatakstraszniezaziębić.

Kasia nic się nie odezwała, tylko patrzyła to na mamę, to naAgnieszkęimyślała:

„Ajawiem,jawiem…Och,cojazrobiłam!”.

Nie zdejmując płaszcza, przysiadła cicho w fotelu. Gdyby dziśzostała sama w domu z Agnieszką, wszystko byłoby zupełnieinaczej.Niechbydziśsiostrazapłakała,Kasiajużbyłabyprzyniej.Ach,gdybynawetwcaleniepłakała,Kasia,zamiastbawićsiębez

Page 159: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

przerwy naguskiem, przychodziłaby co chwila i sprawdzała, czyokno się nie otworzyło, czy Agnieszka jest dobrze przykrytakocykiem,czyniezmarzła.

Gdybydziś…Aletamto,niedobre,zdarzyłosięwczoraj, i jużnicniemożnazmienić,chociażbyKasianiewiemjakchciała.

Teraz siedziała skulona,wciśniętaw róg fotela, nie spuszczającoczu z pełnej niepokoju twarzy matki i z rozognionej buziAgnieszki, która otwierała spieczone usta, łapiąc z trudempowietrze. I to było takie żałosne, takie smutne, że Kasia niewytrzymałaiskoczyładomamy,wołając:

– Mamusiu, zrób coś, żeby ona wyzdrowiała. Ja cię tak proszę,mamusiu,zróbcoś!

Mama robiła wszystko, co mogła: poiła małą jakimiś ziółkami,dawałaróżnelekarstwa.

GdyJurekwróciłzeszkoły,dziecisiadływkuchnidoobiadu.Niepatrzyłynawet,cojedzą,nasłuchiwałytylkojednostajnychkrokówmamy, wciąż kołyszącej w ramionach córeczkę. Wreszcie Jurekwstał,umyłtalerz,wytarł.

– Chodź, Kasiu, będziemy odrabiać lekcje. Nic i tak nieporadzimy…

–Agnieszce?

–Tak.Nobocoporadzisz?

–Niewiem.

–Właśnie.

Krokimamyucichły:widoczniesiadła.

–Jurek,podajmi termometr–zawołałamamazpokoju.–Jesttamwszufladzie.

Wyprzedzając Jurka, Kasia wpadła do drugiego pokoju po

Page 160: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

termometr.

– Nie, nie chcę robić lekcji – powiedziała z roztargnieniem,wróciwszydokuchni.

Usiadłaprzystole,podpierającgłowędłońmi.

–Jurek…

–Co?

–Jakmyślisz,czyonajużjestzdrowsza?

Jureksięnieodezwał.

Znówsiedzieliwmilczeniu.Po jakimśczasiemamapowiedziałaprzyciszonymgłosem:

– Jurku, idź na drugie piętro do pani Michalskiej, tam jesttelefon.Poproś,żebyzadzwoniłapodoktora.Agnieszcetemperaturabardzosiępodniosła;jestcorazgorzej.

Page 161: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Niechtylkowyzdrowieje

Gdybymama się gniewała, gdyby głos podniosła, gdyby chociażpowiedziała: „Więc to tak, Kasiu, pilnowałaś Agnieszki? Tak, żeteraz jestchora,żesięzaziębiła?”–gdybymamatakpowiedziała,możebyłobylżej.

Ale mama wpatrywała się niespokojnymi oczami w chorącóreczkę. Zmęczonym głosem prosiła, żeby to czy tamto podać,przygotowywałalekarstwa–wciążnadsłuchując,czyAgnieszkasięnie poruszy, nie zapłacze. Mama, która nawet na ulicy,posłyszawszy płacz jakiegoś dziecka, zaraz sprawdzała, czy niedziejemusięjakaśkrzywda–czyżmamamogłasobiewyobrazić,żektoś nie przybiegłby natychmiast, słysząc płacz Agnieszki,a szczególnie siostra? Leżąc w łóżku, Kasia nasłuchiwała krokówmamyipostanawiałasobie:„NiechtylkoAgnieszkawyzdrowieje,toja już będę dla niej dobra! I dla Agnieszki, i dla mamy będęnajlepsza w świecie, najgrzeczniejsza! Żeby tylko Agnieszkawyzdrowiała!”.

–Kasiu!Śpisz?–spytałJurek.

–Nie.Aty?

–Nieśpię.Jakośniemogęzasnąć.

–Jateżniemogę.

–Typowinnaśjużspaćotejporze–stwierdziłJurek.

SkoromamabyłazajętaAgnieszką,on,jakostarszybrat,musiałsięzająćKasią.

Coto?Zegarwydzwoniłjużjedenastą.OtejporzedzieciwwiekuKasinaprawdępowinnyspać.

Page 162: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

–Jurek, tenpandoktor powiedział, żeAgnieszkama zapaleniepłuc,słyszałeś?

– Słyszałem. Ale on nie powiedział, że ma, tylko że może miećzapaleniepłuc.

–Jurek,tobardzostrasznachoroba?

–Chybatak–powiedziałsmutno,apotem,żebyjednakuspokoići Kasię, i siebie samego, dodał: – Ale przecież są na to różnelekarstwa…

–Jakie?–dopytywałasięKasia.

–Niewiem.Różne.

–Amamawie,jakie?Apandoktor,ten,cobyłunas?

–Doktorwienapewno.

Od strony łóżka doszło słabe westchnienie ulgi. Przez szparęw drzwiach z sąsiedniego pokoju padała smuga światła. Mamajeszcze nie spała, wciąż czuwała. Słychać było, jak się rusza,przemawiadoAgnieszkigłosempełnymniezmiernejczułości i takcichym, że nie można słów odróżnić. Może jej mierzy gorączkę?Możegorączkajestznówwiększa?

Jureksiadłnałóżku,nasłuchiwałchwilę.

–Co?–spytałaKasia,podnoszącgłowęzpoduszki.

–Nie,nic.

Nic,nic,ciąglenicniewiadomo.Anocnegodzinysątakiedługie!

„Zawołam mamę – postanowiła Kasia – nie mogę już tak leżećwciemności.Zawołammamę”.

– Nie kręć się – powiedział Jurek – łóżko skrzypi, jak się takruszasz,ijeszczemamausłyszy.

„Och, żeby usłyszała, żeby przyszła bez wołania” – marzyła

Page 163: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Kasia.

– Nie wierć się, niech mama myśli, że śpimy. Dosyć mazmartwieniazAgnieszką.

– Och, Jurek, Jurek! – Kasia już nie mogła się opanować. Łzyspływałyjejnapoduszkę.

–Cccccicho!

–Och,Jurek…

Niewielemyśląc,bratwyskoczyłzłóżkaiprzysiadłkołoKasi.

–Czegobeczysz?– spytał ostrymszeptem.–Przecież cimówię,tłumaczę,żemama…

–Jatylkotak.

–Cotak?No,czemupłaczesz?

–ŻebyAgnieszkawyzdrowiała…

Jurkowisercezaczęłomięknąć.Ionteż,taksamojakprzedtemKasia, obiecywał sobie, że niech tylko Agnieszka wyzdrowieje,a wszystko będzie inaczej. Stanie się spokojny i cierpliwy, niepodniesie nigdy głosu nawet naKasię. Niech tam!Nawet pobawisię z nią od czasu do czasu. Może też weźmie kiedyś na spacer?Amamiebędzieregularnieprzynosiłodsąsiadówkluczodstrychu,postara się rano wstawać wcześniej, żeby skoczyć do sklepu poświeże bułki. I już nie będzie się tak wymigiwał od wycieraniaumytychtalerzy…

Kasia jeszcze pochlipywała cicho, wtuliwszy głowę w poduszkę.Może zaśnie wreszcie zmęczona płaczem? Jurek ostrożnie wstałi poszedł do swego łóżka. Czuł, że i on jest jakiś zmęczony;przymknął oczy… Z przyległego pokoju znów było słychać krokimamy – jeden, drugi, trzeci, czwarty… Dalszych już Jurek niesłyszał.

Page 164: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Amamaniespałaprzezcałąnoc,tylkoopewnejgodziniezgasiłalampkę, która rzucała złotą smugę światła przez szparęw drzwiach. Zgasiła lampkę i rozsunęła zasłony na oknach, żebywpuścićinneświatło–porannegobrzasku.

I cóż z tego, że choroba Agnieszki nie nazywała się zapaleniepłuc, tylko jakoś inaczej, kiedywciąż jeszcze trwała, chociaż parędni już minęło? Lekarz znów przychodził, wygotowywałstrzykawkę,robiłzastrzyki.Agnieszkanawetniepłakałaprzytym.

– To powinno jej pomóc, jeszcze dwa takie zastrzyki zrobimy –powiedziałpandoktor.

Mamauśmiechnęłasięblado.

–Apanipowinnaporządniewypocząć, gdymaławyzdrowieje–dodałlekarz.

–Żebytylkowyzdrowiała–powiedziałamama.

Jurek przypomniał sobie, jak to on kiedyś był chory i pozastrzykachszybkowyzdrowiał.

–Nomówięci:raz–dwa–opowiadałKasi.

Więc teraz oboje czekali, czy z Agnieszką też tak będzie. AleAgnieszka chyba nie te same zastrzyki dostawała, co Jurek, bociąglejeszczebyłachora.Schudła,zmizerniała,buziasięjejzrobiłamaluśka,trochętylkowiększaodbuziKasinejlalki.

Takąjązastałtatuś,wróciwszyzWarszawy,itakbardzosiętymprzejął,żenicnawetnieopowiadałopodróży, jaktozawszerobił,tylkosiedziałwfotelu,milczącyizamyślony.

Cóżztego,żeprzywiózłmamieniebieskiekorale,Kasi–filiżanki,o których marzyła, Jurkowi – świderek, kiedy nikt się jakoś niecieszył prezentami. Jurek nie świdrował dziurek, Kasia ani razuniedałalalkompodwieczorkuwnowychfiliżankach,amamanawetniespojrzałanakorale.

Page 165: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Minął dzień i drugi – znów przyszedł pan doktor. BadałAgnieszkęibadał,niemożnabyłodoczekaćsiękońcategobadania.Ażwreszciepowiedziałwesoło:

– Teraz już będzie wszystko dobrze. Tylko małą odżywiać,aszybkowrócidozdrowia.

Mamieoczyrozbłysły,jakbynaprawdęwcaleniebyłazmęczona,atatuśdługościskałdłońpanadoktoraidziękowałmu,dziękował.

Powyjściulekarzawszystkosięodmieniło.TegodniawieczoremKasiaurządziłaprzyjęciedlalalek.Zróżowegodzbankalałamlekodofiliżanek,rozchlapującnapodłogę,ikłóciłasięzJurkiem,żecałystółzająłjakimiśblaszkami,wktórychświdrowałdziurki.Niktsięjednakotonanichniegniewał.

Amamawłożyłanowekorale;tatuścieszyłsię,żewyglądawnichprześlicznie.

Page 166: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

KsiążkiAntolkiiksiążkiKasi

DziśKasiabardzospieszyłasiędoszkoły:byłaprawiepewna,żedobrze napisała zadanie z polskiego. A może okaże się, że nawetbardzodobrze…„Ipiątkędostanę!–marzyłasobie cichutko.–Tobyłobycoścudownego!”

–Mamusiu,dowidzenia!–zawołała.

–Dowidzenia,córeczko!

Kasiajużmiałazamiarwyjść,nawetdrzwiotworzyła,gdyjeszczecośsobieprzypomniała.

–Mamusiu,tylkowiesz…

–Cotakiego,Kasiu?

–UważajnaAgnieszkę,żeby…żebysięnieprzewróciłabuziądopoduszki,i…wiesz,inaoknouważaj…

Kasiamówiłabardzopoważnie,jakbyjużbyłazupełniedorosła.

– Możesz być zupełnie spokojna, kochanie, będę uważała –zapewniłamamarówniepoważnie.

–Tojużidę.Pa!

–Dowidzenia,Kasiu.

Wyszłanaulicę,atuwiatrdmuchaprostownos,ażdechtrudnozłapać.Kasia nie zważałanawiatr, szła powoli, spokojnie i jakośniewiedziećczemubyłojejprzyjemnie.

–Kaaaasiu,Kasia!–zawołałynaniązdalekaEwkaiMagdzia.

Zatrzymałasię, zaczekała.Ewkadźwigałapodpachądwiedużeksiążki.

Page 167: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

–Coniesiesz?–spytałaKasia.

– Ach, żebyś wiedziała, jakie śliczne bajki! To Antolka mipożyczyła.

–Boonamadużoładnychksiążek–dodałaMagdzia.

–Jajużprzeczytałamwszystkie,aEwkajeszczenie.

–Jateżmamksiążki–wtrąciłaszybkoKasia.–MamnapewnowięcejodAntolki.IleksiążekmaAntolka?

Magdziarozłożyłaręce.

–Niewiem.

–Dużo,bardzodużo–upierałasięEwka,kręcącgłową.

–Jamamwięcej–nieustępowałaKasia–imojemająkoloroweobrazki.

Magdziaogromnielubiłaksiążkizobrazkami,więcwestchnęła:

–Pewnieładne…

–Śliczne!–zapewniłaKasia.

Ewka szła przez jakiś czas w milczeniu, potem jednakzdecydowała:

–AjaitakwolęksiążkiAntolkiniżtwoje.

–Patrzcie, jakamądra! –wykrzyknęłaKasia. – Skądwiesz, żewolisz?Moichwcaleniewidziałaś.

AleEwkawiedziała,comówi.

–No to comiponich!Antolka swojepożycza,a tynie.Więc jawolęjejksiążki,ijuż!

–Jakbymchciała, tobympożyczyła–odezwałasięzadzierzyścieKasia.

Dziewczynki wzruszyły ramionami. Gdyby się dalej upierały,

Page 168: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Kasia pewnie rozgniewałaby się na dobre, ale że milczały i niepatrzyłynanią,więciKasigniewjakośprzeminął.Zatozaczęłosięjejrobićcorazbardziejgłupio:chciałaterazpożyczyćdziewczynkomswoje książki do czytania, nawet te najładniejsze – ale niewiedziała, jak to zaproponować, żeby sobie nie pomyślałyprzypadkiem,żejejtakbardzonatymzależy.

–Biegnijmydoszkoły!–zawołała.

Jeszczebyłowcześnie ibiecwłaściwiewcaleniebyłotrzeba,aleKasianiemogładłużejtakiśćwmilczeniu.

Wklasiebyłojużtrochędzieci.

–Ktodziśpilnujerybek?Czyjdyżur?

–Mój!–zawołałaKasia.

Oddawnaczekałanatendzień.

–Zarazjenakarmię.

Rzuciłarybkomjedzenie,alezwielkiegozapałusypnęłazadużo;przestraszyłysięirozpierzchływwodzie.

–Widzisz,bojąsięciebie!–zawołałJędrek.

– Z rybkami trzeba ostrożnie, delikatnie – pouczała któraśzdziewczynek.–Tynieumiesz…

–Właśnieżeumiem…Jakiezwasgłuptaski,czegosięboicie?–przemawiałaKasiacichutko,takżebynikttegoniemógłusłyszeć.–Przecieżwamniczłegoniezrobię.No,chodźcietu,przypłyńcie…doswegośniadania.

Wreszcie rybki, jedna,potemdruga i trzecia, zbliżyłysiępowolidojedzenia.Kasiauśmiechnęłasięradośnie,odetchnąwszyzulgą;jużsięnieboją!Jaktodobrze!

Trzeba o tym koniecznie powiedzieć pani, którawłaśnieweszładoklasy.

Page 169: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

–Proszępani,proszępani,onesiętylkotrochęprzestraszyły,napoczątku,aleterazjużnie.O,proszęzobaczyć!

–Widzę.Doczekałaśsięwreszcieswegodyżuru.

–Doczekałamsię–skinęłagłowąKasiainawetdziwiłasięsamejsobie w tej chwili: dlaczego tak koniecznie chciała karmić rybkipierwszazwszystkichdzieciwklasie.Terazprzecieżtakżebyłojejprzyjemnie,mimożeostateczniestałosięinaczej,niżsięupierała.

–Siadajcie,dzieci!Zaczynamylekcję.

Tak się rozpoczął dzień szkolny. A kiedy się lekcje skończyły,Kasiawracaładodomu,niosącpróczksiążek, zeszytów ipiórnikatakżeczwórkęzpolskiegozadania

WdomuJurekzawołał:

–Dobrajest!

AleKasiakręciłagłowązminąniebardzozachwyconą.

–Myślałam,żemipanipiątkępostawi–powiedziała.

–Cośty?–dziwiłsiębrat.–Odrazupiątkichceszmieć?

–DAWNIEJmiałamsamepiątki–przypomniałaKasia.

–Miałaś…–rozłożyłręceJurekztakimwyrazemtwarzy,jakbyrzeczywiścieKasiamiaładawniejcośbardzocennego,alegdzieśtozgubiła.

Kasiawestchnęła,spuszczającgłowę.

– Trochę się pobawię – powiedziała szybko i pobiegła do swegokątazzabawkami.

Zanim jednak do niego doszła, przystanęła jakby od niechceniakoło półki z książkami; przyjrzała się im uważnie, a jedną, tęnajładniejszą, nawet wzięła do ręki. Trzymała ją parę minut,medytując nad czymś głęboko… Mogłaby właściwie tę książkę

Page 170: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

zanieśćdoklasy,dlaczegonie?Niechbydzieciczytały,taksamojakbajkiAntolki.

Zastanawiałasięnadtym,alewidocznienicniezdecydowała,boodłożyłaksiążkęnamiejsce:ostatecznieprzecieżksiążkabyłaKasi,dlaczegowięc innedziecimiałyby ją czytać?Pobrudziłyby jeszcze.Chociaż…Kasianiebyłapewna,jakpostąpi.

Odechciało się jej w końcu zabawy, odeszła ze swego kącika,nawetniespojrzawszynalalki.Naodrabianielekcjiteżniemiałajeszczeochoty,pobiegławięcdoAgnieszki.

Chyba pierwszy raz przyglądała się jej dokładnie i zauważyłazniemałymzdziwieniem,żesiostrzyczkawyglądazupełnieinaczejniżprzedparumiesiącami,gdyjąmamaprzywiozładodomu.

Była teraz naprawdę ładna z tymi swoimi szeroko otwartymioczkamiimałą,różowąbuzią…NiechsięterazwszystkielalkinaświecieschowająprzyAgnieszce!

–Mamo–spytała–kiedyonapójdziedoszkoły?

–Nieprędko–uśmiechnęłasięmama.

– Szkoda – powiedziała po chwili Kasia. – Mamy bardzo ładnerybkiwszkole,pokazałabymAgnieszce,jaktrzebakarmić.

–Ooooo!–zawołałaAgnieszka,wymachująctrzymanymwrękuczerwonymkółeczkiem, jakby rozumiała, coKasiamówi, i już sięcieszyłaztegowspólnegozsiostrąkarmieniarybek.

Page 171: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Pierwszyuśmiech

Wszyscy byli pewni, że Antolka zachorowała: zawsze przecieżprzychodziła wcześnie do szkoły, nigdy się jeszcze nie spóźniła.Adziś?Jużjestpodzwonku,aAntolkiniema.

–Pewniemagrypę–próbowaładomyślićsięEwka.

–Dlaczegogrypę?

–Niewiem.Mojaciociamagrypę,toiAntolkateżmożemieć.

–Pójdędziśdoniejdodomu–ofiarowałasięzarazMagdzia.

–Poco?–spytałaKasia.

Nie otrzymała odpowiedzi, bo właśnie pani weszła do klasyizaczęłasprawdzaćlistęobecności.

–Co?NiemaAntolki?

–Niema.Pewniechora.

Panirozpoczęłalekcję,napisałazadanienatablicy…Dośćdługojużtrwałalekcja,kiedynaglektościchutkozapukałdodrzwi.

–Proszę.

Drzwisięuchyliły,stanęławnichAntolka.

–Spóźniłamsię…

Widaćbyło,żejestbardzozmartwiona.

–Spóźniłasię–zaszeptałydzieciwławkach.–Panipostawi jejkreskęwdzienniku!

KasiamiaławielkąochotęodwrócićsięwstronęEwki iMagdziipowiedzieć:„MacieswojąAntolkę!Jużzaczynasięspóźniać.Ajaanirazusięniespóźniłam”.

Page 172: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

–Cosięstało,Antolko?–spytałapani.

Dziewczynceustadrgnęły,gdyodpowiadała:

–Niedlatego,żezaspałam,tylko…

– Tylko dlaczego, Antolko? – dopytywała się pani bardzołagodnie.Całaklasaczekała, jak teżkoleżankawytłumaczyswojespóźnienie.

– Bo mamusia pojechała i ja musiałam dziś… musiałam brataodprowadzićdoprzedszkola.

Antolkazająknęłasię ispuściłagłowę.„Teraz–myślałasobie–terazpanipowieokrescewdzienniku”.

Przykrojestdostaćkreskę.

Panijakbyzgadła,oczymdziewczynkamyślała.

–Zadzisiejszespóźnienieniebędzieszmiałakreski–powiedziałaz uśmiechem. – Uważam je za usprawiedliwione. Bardzo dobrzezrobiłaś,żeodprowadziłaśbraciszka.

Antolkapokraśniałazradości,aklasawestchnęłazulgą.Zarazpotemposzłyszepty:

–Patrzcie,Antolkapotrafiopiekowaćsiębratem.

– Ja bym też chciała – westchnęła któraś z dziewczynek – aleunaswdomuniemamałychdzieci.

„Agnieszka…”–pomyślałaKasiai…uśmiechnęłasięleciutko.

Podczas przerwy dzieci obskoczyły Antolkę, a już zwłaszczadziewczynki: jedna przez drugą opowiadały o swoim młodszymrodzeństwie. Jakoś nigdy dotychczas nie rozmawiały o swoichbraciszkachisiostrzyczkach;terazopowiadały:

–NaszKazikjużmówi„mama”.

–NaszaKrysiatakżebędziechodziładoprzedszkola!

Page 173: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

–Aunassąbliźnięta:JacuśiJoasia!

Antolkaopowiadałaoswoimbraciszku:napoczątkurokubardzobałsięprzedszkolaipłakał,terazjużnie.

–Oj–zafrasowałasięnagleKasia.–Agnieszkateżmożebędziesiębała…

–JakaAgnieszka?

–Mojasiostra.

Wpierwszejchwiliwklasiezapanowałacisza,apotemposypałysiępytania:

–Totymaszsiostrę?

–Patrzcie,masiostrę,anicniemówiła!

–Gdybymjamiała,zarazbympowiedziała!

–Jateż,pewnie!

–Ajakaonajest?–zainteresowałysiędziewczynki.

–Jestśliczna!–wypaliłaKasia.

Nicwięcejnieumiałapowiedzieć,jakajestAgnieszka;przecieżodtakniedawnadopierozaczęłasięjejprzyglądać.

–Opiekujeszsięnią,prawda?–spytałaAntolka.

–Eee…tak,pewnie–bąknęłaKasia.

Iżebyjużjejniktwięcejotoniepytał,samazapytałaAntolkę:

–A jak twójbratbyłmały, taki zupełniemały, opiekowałaśsięnim?

Antolka ogromnie się ożywiła, opowiadając, jak śpiewała muwtedynajróżniejszepiosenki,jakbraciszekbardzotolubił.Apotemjakmubajkiopowiadałaibawiłasięznimróżnymizabawkami…

Kasia słuchała, słuchała, nasłuchać się nie mogła. A kiedy

Page 174: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Antolkajużskończyła,Kasiawzięłajązarękę.

–Chodź,pójdziemynapodwórko…

Na następnej przerwie Kasia dała Antolce swoją zakładkę doksiążek.

–Masznazawsze–powiedziała.

–Och,dziękuję!–wykrzyknęłaAntolka.

Zrobiła taki ruch, jakby Kasię chciała objąć za szyję, ale siępowstrzymała.Niebyłapewna,czybędzietodlaKasiprzyjemne.

Kasiazawstydziłasięnagleiprzykrosięjejnawetzrobiło:miałateż wielką ochotę objąć Antolkę. Przez pewien czas obie stałysztywno i tylko patrzyły na siebie, aż wreszcie Antolka sięroześmiała.

–Chcesz,pożyczęciksiążkę?–zaproponowała.

–Dobrze–powiedziałaKasia.–Pożycz.

Okazało się jednak, że Kasia ma w domu tę książkę, o którejwspomniałaAntolka,iżejużjączytała.

–A„Plastusia”masz?–spytałaAntolka.

Konieczniechciała,żebyKasiacośwreszcieodniejpożyczyła.

–„Plastusia”mam–zmartwiłasięKasia.

–A…„OkrasnoludkachiosierotceMarysi”?

–Mam.Atymasz„KubusiaPuchatka”?

Antolkaniemiała„Kubusia”.Dowiedziawszysięotym,Kasiaażklasnęławręce.

–Tojaciprzyniosę,chcesz?

–Przynieś,koniecznie!–wykrzyknęłaAntolka.

–Jutro.

Page 175: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

–Aniezapomnisz?

–Nie,skąd!–zapewniłaKasia.

Znowuspojrzałynasiebieiniewiedziećczemuzaczęłysięśmiać;zrobiłoimsięwesoło.

Po lekcjach wyszły wszystkie cztery razem: Ewka, Kasia,MagdziaiAntolka.

–Patrzcie–zdziwiłasięKasia.–Jawcaleniewiedziałam,żeitychodziszwtęsamąstronę.Dlaczegonigdyniewracałyśmyrazem?

Antolkazaczerwieniłasię.

–Niewiem–powiedziała cicho. –Jamyślałam, że tymnienielubisz.

Teraz z kolei zaczerwieniła się Kasia, nic jednak nieodpowiedziała: bardzo trudno jest przecież mówić o takichsprawach.Szepnęławięctylko,bylecośpowiedzieć:

–Nie…dlaczego?

Aledobrzewiedziała,żeAntolkamarację.

–Wiesz!–zawołałapochwili.–Jacicośpokażę:tunaparterzewjednymdomusiedzizawszewoknietakiśmieszny,białypiesek.

–Zniebieskąkokardą–dodałaMagdzia.

– Oj, dziewczynki, coś wam powiem – zaproponowała Ewka. –Chodźmyzobaczyćteślicznepapużkiwsklepienawystawie!

–Świetnie,doskonale!

–Chodźmydopapużek!

Kasiaztegowszystkiegowróciładodomuocałągodzinępóźniejniżzwykle.Mamaniebyłaztegozadowolona.

–Jużtrochęniepokoiłamsięociebie–powiedziałazwyrzutem.

Page 176: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Kasiaprzytuliłatwarzdojejręki.

–Żebyświedziała,mamusiu, jakbyłoprzyjemnie!Jutropożyczęksiążkę Antolce. Ona ma małego braciszka, który chodzi doprzedszkola. JakAgnieszka pójdzie do przedszkola, ja też ją będęodprowadzała.

PobiegładoAgnieszkipowiedziećjejotym.

Maleństwozamachałorączkami,gdyKasiapochyliłasięnadnimizaśpiewałacienko:

–Agnieeeszka!Agnieeeeszka!

NagleKasiapopędziłacotchudomatki.

–Mamo,mamusiu!Onauśmiechnęłasiędomnie,naprawdę!

–Niemożliwe!Cotymówisz?Jużsięuśmiecha?

Obie z matką pobiegły do łóżeczka Agnieszki, jednakowopodnieconeiuradowane.

GdytatuśiJurekwrócili,jużuprogudowiedzielisię:

–Niemacie pojęcia, co się stało!Agnieszka uśmiechnęła się doKasi!

–Serio?

–Tak,tak!Naprawdę!

Page 177: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Mamawiezawsze

–Włożyszchybaniebieskąsukienkę,Kasiu.

–Niebieską?

–Tęnajładniejszą.

Na dworze było ślicznie, jasno, ciepło. Zielone gałęzie drzewazaglądałyciekawiedookna.

– Najładniejszą? – zdziwiła się Kasia, czując, że stanie się cośmiłego, bo niebieskiej sukienki nie wkładało się bez szczególnegopowodu. W ubiegłym tygodniu Kasia była w tej sukience nacudownymprzedstawieniuzkukiełkami.Acobędziedziś?Jużniekukiełki,więc…

– Niebieską sukienkę i białe butki. Zawiążę ci kokardęipójdziemy…

–Dokąd,mamo?

–WodwiedzinydociociidodziadziaHilarego.Zaprosilinasnadzisiejszepopołudnie.

–Nas?

–Naswszystkich.

Kasiamilczała,jakośnieumiałasięcieszyćtymiodwiedzinami.

Samaniewiedziaładlaczego,alenie lubiła już takdziadzia jakdawniej.

–Mnieteżzaprosili?–spytałapodługimnamyśle.

–Ależoczywiście,wszystkich–mamapodkreśliłaostatniesłowo,apotemdodałazwielkimzdziwieniem:–Zdajesię,żeniecieszyszsięwcale.

Page 178: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

–Ja?–zwlekałazodpowiedziąKasia.

– Chodź, chodź, nie marudź, córeczko. Sukienka już jestodprasowana, możemy ją włożyć. O widzisz? Bardzo cię lubięw niebieskim kolorze. – Mama przyczesała Kasine włosyizawiązaławspaniałąkokardę.

– A Agnieszka? – spytała nagle Kasia. – Z kim zostanieAgnieszka?

–Pójdzieznami.

Jurek, który zdążył już wystroić się w świeżą koszulęiwyprasowanespodnie,zajrzałdopokoju.

–Ha!Jakakrólewna!–wykrzyknąłnawidokKasi.

– Błękitna – powiedziała mama z uśmiechem. – No, koniec zestrojami, królewno. Teraz zabieram się do Agnieszki, a późniejidziemy.

Kasia podeszła do lustra: przyglądała się swemu odbiciuz zadowoleniem, uśmiechnęła się nawet do siebie. Miła tadziewczynka w lustrze. Kasia nagle pokazała jej język i w tejżechwili dziewczynka przestała być miła, więc Kasia znów sięuśmiechnęła, a niebieska dziewczynka z lustra odpowiedziała jejtakimsamymuśmiechem.

–Notochodźmy!–zawołaławkońcuiokręciłasięwkoło.

–Zaraz–odpowiedziałamama.–Jużkończę.

Kasia wbiegła do pokoju. Agnieszka też była ubrana naniebiesko;leżaławwózku,machającwpowietrzunóżkami,amamapudrowała sobie nos i poprawiaławłosy nad czołem. Tatuś złożyłgazetę,zgasiłpapierosaipodniósłsięzfotela.

–Idziemy,Marysiu.Weźnaręcemałą,amyzJurkiemzniesiemyzeschodówwózek,dobrze?

Page 179: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

– Tylko ostrożnie, żeby z wózka nie wypadł ceratowy piesek –przypomniałamama.

–Tojagobędęniosła–powiedziałaKasia,wyjmującpieska.

Jakmiło iść ulicąw ciepłe popołudnie.MamawiezieAgnieszkęirozmawiaztatusiem,KasiazJurkiemidąprzednimi.Jurekjestnaprawdę duży, o całą głowę wyższy od Kasi, a może i więcej.Agnieszkacośgaworzywwózku.

–Daj,Marysiu–mówitatuś–teraz ja jąbędęwiózł,atysobieodpocznij.

–Zupełniesięniezmęczyłam.

–Wiem,alebędzieciwygodniej.

Rodziceuśmiechająsiędosiebieitatuśzabieraodmamywózek.Kasiazatrzymujesięwpółkroku.

–Tatusiu,ja…

–Cotakiego?

–JapowiozęAgnieszkę.

–Możelepiejnie–zastanawiasiętatuś.–Jeszczejąwywrócisz.

–Przecieżjestemduża!

– Oczywiście, że jest duża – wtrąca szybko mama, widzącposmutniałąnaglebuzięKasi.–Dajjejwózek,Zygmunt.

Ulicą idą ludzie i przyglądają się, jak niebieska dziewczynkawiezie na spacer małego dzidziusia. Jedna pani, zupełnienieznajoma,pytanawet:

–Tosiostrzyczkaczybraciszek?

–Siostrzyczka–mówiKasia,czerwieniącsięgwałtownie.

A znów staruszek w białym kapeluszu, podobny trochę dodziadziaHilarego,zagadujerodziców:

Page 180: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

– Proszę, jaką pomoc państwo mają, jak się córeczka opiekujemłodszymdzieckiem.

Kasia miała uczucie, że wszyscy na ulicy na nią patrzą. Szławyprostowana,zpoważnąminą,zaciskającmocnopalcenaporęczywózka.Takasięczuławażna!

–Kasiu,amożecisięznudziło?–spytałtatuś.

–Nie,nie.Wcalenie.

Zresztą już ukazał się dom, w którym mieszkają ciociazdziadziemHilarym.Dziadzioażnaschodywyglądał, taksięniemógłdoczekaćgości.

– No, jesteście, panie dziejku, jesteście nareszcie! – powtarzałzadowolony.

Ciociateżwybiegławitać.

–AleKasiaurosła!–zawołała.–Jakaduża!

Porwała siostrzenicę w objęcia – mocno, serdecznie. Kasianajpierwstała trochę sztywno,alepo chwili takżeobjęła ciocię zaszyjęijużsięteraznaprawdęcieszyła,żetuprzyszli.

– Cała rodzina, panie dziejku, cała rodzina w komplecie –uśmiechnąłsiędziadzioHilary.

Agnieszkazwózkapowędrowałanatapczan.Niepodobałosięjejspokojne leżenie, więc ciekawie podnosiła głowę, chcąc sięwszystkiemuprzyjrzeć,azobaczywszywklatcekanarka,zawołała:

–Oooo!

Nastole stały ciastkaz różowymkremem.Wszyscyrozmawiali,śmialisię,cośsobieopowiadali, jedyniedziadziozagadywałdzieci:jaktamwszkole?Jakwdomu?

–O,jużdobrze,dobrzeiwszkole,iwdomu!–zapewniałamama.

Page 181: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Kasia siedziała nieruchomo przy stole i trochę zaczynała sięnudzić. Miała wielką ochotę wstać, pobiegać sobie, zajrzeć dokanarka, ale wszyscy dorośli siedzieli dalej przy stole, a ona teżprzecież jest duża, więc jakże? Uśmiechała się grzecznie, alenudziła się coraz bardziej. Spojrzała na Jurka, który jadł jużczwarteciastkozróżowymkremem.

„Szkoda, że tu nie ma dzieci – pomyślała. – Nie ma z kim siębawić”.Ucieszyłasię,żejutropójdziedoszkołyizobaczywszystkiekoleżanki.

Czaszaczynałsiędłużyć.

–Amoże,paniedziejku,dziecichcąjużwstaćodstołu?

Owszem,bardzochciałyiodrazuzerwałysięraźnie:Kasianawetztakimrozmachem,żezrzuciłatalerzykodciastkanapodłogę.

Ciociazrobiłastrasznąminę.

–Ach,totenodkompletu!!!

WszyscyutkwiliwzrokwKasi,Jurekzaśszepnąłzwyrzutem:

–Botyzawszemusiszcośzmalować!

Dziadziopróbowałratowaćsytuację,powtarzając:

–Nic,nic,paniedziejku,głupstwozupełne.

Ale to nie było głupstwo; Kasia miała już do końca wizytypopsutyhumor,nawetkanarekprzestałjącieszyćiniechciałajeśćwięcejciastek,chociażjądziadzioczęstował.

Mamaprzepraszałaciocię.

– Poszukam w sklepach, chyba uda mi się znaleźć taki samtalerzyk–obiecywała.

Kasia już wyobrażała sobie, jaką burę dostanie od rodzicóww domu. A może jeszcze przedtem będą się gniewali, nie u cioci

Page 182: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

oczywiście,alenaschodachalbonaulicy?

Nie gniewali się ani na schodach, ani na ulicy, a nawet popowrocie do domu. Mama jakby nigdy nic zabrała się dowieczornychzajęć,atatuśkończyłczytaćgazetę.

Kasia nie mogła długo tego wytrzymać; przybiegła do mamyi zajrzała jej w oczy, chcąc wybadać, jak ta sprawa wyglądanaprawdę.

–Mamusiu,tysięniegniewaszotentalerzyk,niegniewaszsię?–spytałazniepokojem.

Woczachmamyniebyłonawetśladuzagniewania.

– Przecież nie stłukłaś naumyślnie; każdemu może się zdarzyćtakarzecz.

Kasia zdziwiła się: skąd to mama tak dobrze wie, kiedy Kasiarobi coś naumyślnie, a kiedy niechcący? A jednak wiedziała, niewiadomoskąd,aledobrzewiedziała.Zawsze.

Page 183: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Niemusisiębyćkapitanem

Kasiastanęłapośrodkupokoju,obrzucającjeszczerazwzrokiemwszystkodokoła: oczekiwaładziśgości i chciała, żeby imsięw jejdomu podobało. Ewka i Magdzia już od tak dawna tu nie były,aAntolkamiałaprzyjśćwogólepierwszyraz.

Kasia podeszła do kąta z zabawkami, by sprawdzić, czy lalkisiedzą równow rzędzie obok siebie; przy tej okazjiwygładziła imjeszczesukienki.

Tak,wkącikunaprawdęwszystkowyglądało ładnie,drewnianeróżowe mebelki ustawione były jak należy, jedynie kalejdoskopzupełnie niepotrzebnie leżał na blaszanej kuchence. Kasiaprzełożyła kalejdoskop na inne miejsce i zaczęła układać planzabaw:więcnajpierwzabawawcyrk,potemmożekalkomanie,alekalkomanietrzebarobićprzystole…

–Oj,Jurek,całystółzająłeś!–wykrzyknęła.

Brat nie zwrócił na nią uwagi; siedział zaczytany, zwypiekamina twarzy, podparłszy dłońmi głowę. Gdy Kasia to spostrzegła,westchnęłatylkociężko:trudnobędziesięznimdogadać!Alejakżetak stół zostawić, kiedy cały właściwie jest zaśmiecony: pełno nanim jakichś ścinków, suszą się pozlepiane kawałki kolorowegokartonu–aniodrobinymiejscadorobieniakalkomanii.

–Jurek!

–Aha!

–Co:aha?

–Nieprzeszkadzaj!

Łatwo powiedzieć „nie przeszkadzaj”, a tu dziewczynki mogą

Page 184: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

nadejść lada chwila i co będzie z kalkomaniami? Kasia niewytrzymała.

–Jurek,jaciętakproszę!–zawołałażałośnie.

– Oj, jaka ty jesteś! – obruszył się brat niezadowolony, jednakprzerwałczytanieipodniósłgłowę.–Czegochcesz?

–Botośmiecie…nambędziestółpotrzebny.Koleżankiprzyjdą…

–Jakieśmiecie?

–To–Kasiapokazałanaścinki.

–Och, dziewczyny! – powiedział Jurek z nieopisaną pogardą. –Nicanicnieznaciesięnamaszynach.Aobudowiestatkówżadnanie ma zielonego pojęcia. Kiedy skończę zlepianie, oczy ci nawierzchwyskoczą!Rozumiesz,cotobędzie?STATEK!Samgorobię.

– Tak? – wykrzyknęła Kasia, usiłując patrzeć na ścinkiz szacunkiem. Teraz była już pewna, że Jurek nie zechce usunąćwszystkiegozestołu.

–Alemybędziemyrobićkalkomanie–niewytrzymałajednak.–Imusimymiećmiejsce.

Bratwzruszyłramionami.

–Nieruszęniczestołu,szkodagadać!

–Jurek!

–Powiedziałem,ikoniec!–zezłościłsięnadobre.–Iwogóledajmiczytać.

–Chociażpołowęstołu…–jęknęłaKasia.

–Zabierajsię!

–Jurek,boja…

–Możesz iśćnaskargędorodziców,proszębardzo.No, jazda!–krzyknąłrozgniewany,odwracającsiętyłemdosiostry.

Page 185: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Gdy po chwili zerknął na Kasię, zobaczył, że dalej stoi w tymsamymmiejscuizezwieszonągłowąkręcipalcamiguziksweterka.Na tenwidok Jurkowi gniew zaczął przechodzić;wstał imachnąłrękąwpowietrzu.

–No,niechtam,połowęstołuwamzwolnię.Tylkożebyściemitunicnieruszały.Bojazarazwychodzę…–dodałsurowo.

–Niebędziemy,nawetnietkniemy–zapewniłagorącoKasia.–Zobaczysz!

–Jużdobrze,dobrze.

Ostrożniepoprzestawiałwszystkieczęścistatkunajedenkoniecstołu.

Kasia odetchnęła z ulgą; bardzo wdzięczna była za to bratu,chociaż nie umiała mu tego okazać. Uśmiechnęła się tylkozadowolona, a kiedy zadźwięczał dzwonek w przedpokoju, szybkopobiegłaotworzyćdrzwi.

Jurek rzeczywiście wyszedł, więc cały pokój miały dla siebie.Przybyłe dziewczynki rozglądały się dokoła; były jeszcze trochęsztywne, wygładzały sobie tylko sukienki, raz po raz odgarniałyzczoławłosy.

WreszcieMagdziaspytała:

–Wcobędziemysiębawić?

–Wcyrk–miałagotowąodpowiedźKasia.

Ponieważdziewczynkiniewiedziały, jakatomabyćzabawa,bonigdyjeszczeniebyływcyrku,więcKasia,którabyłatamwczorajztatusiem,zaczęłapospiesznietłumaczyć:

–…małpki są tresowane i pies jeden w czerwonym kubraczku.Ikoniesątakie,coumiejątańczyć,ipanjedenzpałeczkąwręku–wszystkiezwierzętagosłuchają…

Page 186: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

–Jabymwolałabawićsięwmamyicóreczki–pokręciłagłowąEwka.–Wcaleniechcębyćżadnąmałpą!

–Dlaczegonie?– zdziwiła sięKasia. –Jabędęmiałapałeczkę;jakpodniosęją,towskoczysznakrzesło.

–Niechcę!–odmówiłazdecydowanieEwka.

Magdzia też nie miała zachwyconej miny. Antolka zaś niepowiedziała ani „tak”, ani „nie”, tylkoprzysłuchiwała sięuważnierozmowie.

–Notobędzieciepieskami–zdecydowałaKasia.–Jakpodniosępałeczkę, będziecie trzy razy szczekać: „hau, hau, hau”. To wcalenietrudne.

Zabawajakośsięniekleiła.Kasiauważała,żeskorodziewczynkiprzyszłydoniej,powinnybawićsięwto,wcoonachce.Tymczasemkalkomanietakżeniebardzoimdogadzały.

–Amoże będziemybawić sięw statek? – zaproponowałanagleAntolka.–Łóżkobędziestatkiem.

– Ja wiem! – klasnęła w dłonie Magdzia. – My z bratem teżbawimy się w statek. Musimy wybrać kapitana, bo kapitan jestnajważniejszy i wszyscy muszą go słuchać. Reszta będziemarynarzami.

Ewka, przechyliwszy na bok głowę, przysłuchiwała sięzzaciekawieniem,aKasiazniechęcią.

–No,więcjak,chcecie?

–Chcemy–zawołałyMagdziazEwką.

–Aktobędziekapitanem?–spytałaKasia.

Zabawa wydała się jej nawet przyjemna, ale jeżeli ona samazostaniekapitanem.Nieczekającnawetodpowiedzi,wskoczyłanaporęczłóżkaizawołała:

Page 187: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

–Hej!Załogadomnie!

Kujejzdziwieniu„załoga”anidrgnęła,tylkoMagdziawyciągnęłazkieszenichusteczkę.

–Musimyciągnąćwęzełki.

–Nudna jesteśz tymiswoimiwęzełkami–skrzywiłasięKasia,złażączporęczy.

–Bomusibyćsprawiedliwie–kiwnęłagłowąMagdzia,aEwkazAntolkązarazjejprzytaknęły.

IostateczniewcalenieKasiazostałakapitanem,tylkoAntolka.

–Załoganastatek!Zarazbędzieburza!

Próczzałoginastatkuznaleźlisię takżepasażerowie:wszystkieKasine lalki wraz z misiem. Wtedy dopiero wybuchła szalonaburza.

–Trzymaćsięburty!–wrzeszczałaMagdzia.

Żadna z dziewczynek nie wiedziała, co to jest burta, więctrzymałysięporęczyłóżka.

– Uwaga! Fala nadchodzi, ogromna fala! – ostrzegał kapitanAntolka.

Falanie tylkowywróciłanawznakkapitana,ale teżzapomocąjegoobcasawyrzuciłazrozmachemnapodłogęmisia.

–Pasażertonie!–zawołałmarynarzEwka.

Biednymiśznalazłsięażpodstołem.

– Trudno! – wzruszył ramionami marynarz Magdzia. – Przytakiejstrasznejburzypasażermożeutonąć…

Ale trzeci marynarz był innego zdania: bez chwili namysłuwyskoczyłjednymsusemzestatku.

–Corobisz?–rozgniewałsiękapitan.

Page 188: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

–Ratujępasażera!–odpowiedziałspodstołudzielnymarynarz.

Załogazkapitanemoniemiałazwrażenia.

Ale oto Kasia, czerwona i zadyszana, wracała już na statek,wymachująctriumfalnietrzymanymzatylnąłapkępasażerem.

–No,ale…–zacząłmarynarzEwka.

–Zaraz,notojak?–rozłożyłręcemarynarzMagdzia.

Kapitan aż brwi zmarszczył, tak się nad czymś zastanawiał,wreszciewydałrozkaz:

–Burzasięskończyła.Wysiadamynaląd.–Idodałzuznaniem:–ZauratowaniepasażeramarynarzKasiamusibyćodznaczony.

A że nie było żadnego odpowiedniego orderu pod ręką, AntolkaodpięłasobieprędkomałąbroszkęwkształcieniebieskiegokwiatkaiprzypięłająKasidoswetra.

Kasia odetchnęła głęboko i zarumieniła się po same uszy.Naprawdębyławtejchwiliogromniewzruszona.

Potemniebawiły się jużw statek, tylko, tak jak chciałaEwka,wmamyicóreczki.

Kiedykoleżankiwyszły,Kasiawpadładokuchni.

–Mamo,mamusiu,czyonemogączęściejdomnieprzychodzić?

–Oczywiście,żemogą–zgodziłasięodrazumama–tylkowiesz,żebylekcjenatymnieucierpiały.

– A przecież dawniej Ewka i Magdzia przychodziły częściej,dopiero potem… – zaczęła Kasia, ale nagle urwała i potrząsnęłatylko głową, bowcalenie chciała przypominać sobie, co się działo„potem”.

– Chciałabym, żeby Agnieszka była już większa i żeby mogłabawić się z nami – powiedziała nieoczekiwanie, kołysząc się na

Page 189: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

statku.

–Niewiem,czybędzieciechciałysięzniąbawić–roześmiałasięmama.–Zawszeprzecieżbędzieodwasmłodsza.

–Prawda–zgodziłasięKasia, jednakzarazznalazławyjście.–Aletonicnieszkodzi:Agnieszkabędziecóreczką.Niemusisiębyćkonieczniekapitanem,wiesz?

Mama skinęła głową z łagodnymuśmiechem– zdaje się, że jużdawniejotymwiedziała.

Zamknęła gaz i wylała z garnuszka na talerz porcję kleiku dlaAgnieszki.

Zobaczywszyto,Kasiazeskoczyłazestołka.

– Tu jest śliniaczek, ten z żółtą kaczuszką – powiedziała domatki.–ZawiążęgoAgnieszceipomogęcijąkarmić,dobrze?

I, wymachując śliniaczkiem, w podskokach pobiegła do pokojumałejsiostry.

Page 190: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

Proszę,otojestKASIA.

Chybatasama,conapoczątkuksiążki,bonawetspódniczkęmanasobietęsamą–wkratkę.

Iwczorajznówgrymasiłaprzyjedzeniujajecznicy:żeniedobra,żeniemożnajejprędkozjeść.

ZgubiłagdzieśzielonyołówekJurka.

Kiedyśznówrozmawiałanalekcji–niebardzodługowprawdzie,alezawszerozmawiała.

–Dzieńdobry,Kasiu.

Uśmiechnęłasię,dygnęłazgrabnie.

–Dzieńdobry.

–Oho,jakajesteśgrzeczna.

Strzepnęłapalcamispódniczkę,westchnęłalekko.

–Nooo,zgrzecznościąróżniebywa…

–Wcaletoniełatwasprawa.

–Właśnie.

–Chceszsięznamibawić?

– Aha! Tylko zajrzę, czy Agnieszka śpi, bo tatuś i mamusia sąwkinie.

–ToniechJurekzajrzy.

–Eeee,samazobaczę.Jurekzresztączytaksiążkę.

Pobiegła.

AmożetoniejesttasamaKasia?

Wróciła.

Page 191: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

–Wcochceszsiębawić,Kasiu?

–Awywcochcecie?

–Wberka,wchowanego,w…

–Towchowanego!Liczymy,ktokryje:

Pałka,zapałka,dwakije…

Page 192: Plik jest zabezpieczony Twoim wewnętrznym identyfikatorem ...

©CopyrightbyWydawnictwo„NaszaKsięgarnia”,Warszawa1960r.

ProjektokładkiJoannaRusinek

PrzygotowanieplikudokonwersjiAgnieszkaDwilińska-Łuc

ISBN978-83-10-12426-5

PlikwyprodukowanynapodstawieOtojestKasia,Warszawa2011

www.naszaksiegarnia.pl

WydawnictwoNASZAKSIĘGARNIASp.zo.o.

02-868Warszawa,ul.Sarabandy24c

tel.226439389,223319149,

faks226437028

e-mail:[email protected]

PlikePubprzygotowałafirmaeLib.pl

al.Szucha8,00-582Warszawa

e-mail:[email protected]

www.eLib.pl