Panorama Radomska

12
Życie Radomskie” ztego okre- su tak relacjonuje tamto wyda- rzenie: „Wswym wystąpieniu wojewoda radomski Roman Maćkowski podkreślił, że jest to wyraz humanizmu państwa socjalistycznego – cenny za- bytek po latach innego użyt- kowania powraca pod zarząd władz kościelnych, krok ten jest przykładem postępującej normalizacji stosunków pomię- dzy państwem iKościołem. (…) Podczas spotkania proboszcz parafii św. Jana wRadomiu, ks. Stanisław Sikorski wimie- niu swojej parafii izupoważ- nienia ks. biskupa Piotra Gołę- biowskiego wręczył wojewodzie radomskiemu zobowiązanie przekazania na rzecz miasta za symboliczną odpłatnością zabytkowego budynku obec- nej plebanii parafii św. Jana, tzw. Pałacu Kazimierzowskie- go”. Stowarzyszenie walczy ozamek – Zumowy tej wywiązał się tyl- ko wojewoda – mówi Ewa Suwa- ła, ekonomista, specjalista ds. nieruchomości. – Na jego pole- cenie ówczesny prezydent mia- sta zawarł pod koniec marca 1978 roku umowę na wieczystą dzierżawę nieruchomości przy Pl. Stare Miasto 13. WII etapie wkwietniu 1985 r., prezydent miasta zawarł kolejną umowę zparafią św. Jana na przeka- zanie wwieczyste użytkowanie drugiej działki, przylegającej do kościoła św. Wacława. Na- stępnie wlistopadzie 2007 roku prawo wieczystego użytkowa- nia tych dwóch działek, opow. ok. 1800 m kw., zamieniono na prawo własności. Wcześniej, bo wgrudniu 1978 r., prezydent miasta przeka- zał jeszcze parafii św. Jana wwieczyste użytkowanie działkę opow. 2000 m kw., przy ul. Wałowej 12, vis avis Zam- ku Królewskiego, pod budowę plebanii. Zgodnie zumową in- westycja ta miała rozpocząć się wciągu dwóch lat, azakończyć się nie później niż wciągu 5 lat, od uzyskania pozwolenia na bu- dowę, pod rygorem zwrotu nie- ruchomości. Parafia nie wywią- zała się ztej umowy, amimo to pod koniec grudnia 1998 roku ówczesna kierownik Urzędu Rejonowego, przekazała tę nie- ruchomość parafii wdrodze bezprzetargowej na własność, zzastosowaniem maksymalnej bonifikaty ze względu na pla- nowaną budowę plebanii – cel sakralny. Wrezultacie parafia otrzymała dwie nieruchomości położone wcentrum miasta przy Pl. Stare Miasto iprzy ul. Wałowej iprzez 33 lata nie przekazała miastu pozostało- ści Zamku Królewskiego poło- żonego uzbiegu ulic Wałowej iGrodzkiej, do czego zobowią- zała się w1978 roku. – Instytu- cja, która stoi na straży moral- ności, nie dotrzymała umowy – mówi Radomir Jasiński pre- zes Stowarzyszenia Radomskie Inwestycje. – Państwo obiecane obiekty przekazało, akościół nie. Jeśli kościół upomina się ozwrot swojego majątku, to umie głośno krzyczeć oswoje, atu twierdzi, że wszystko jest wporządku. Uważamy, że nie- dotrzymanie umowy spowodo- wało ogromną stratę miastu, bo Radom stracił jeden znaj- ważniejszych budynków swojej historii na rzecz kościoła. Kościół swoje wie Całkowicie odmienne zda- nie na temat sytuacji Zamku prezentuje ksiądz Sławomir Fundowicz, kanclerz kurii bi- skupiej: – Moim zdaniem prze- kazanie Zamku przez parafię św. Jana będzie dosyć trudne. Wobecnej sytuacji nie widzę takiej możliwości. Byłbym bardzo ostrożny wpowoły- waniu się na umowę między państwem komunistycznym aparafią. Umowa z1978 roku nie jest skuteczna, ponieważ mówiła ona tylko na temat pewnych działań, które mają być podjęte, ale trzeba pa- miętać, że działania te mogą być podjęte tylko wobowią- zujących ramach prawnych. Ksiądz Fundowicz podważa także zasadność umowy z1978 roku, ponieważ zawarta była ona wzupełnie innym ustroju. – Stroną wumowie było pań- stwo komunistyczne, ateraz stroną rozmów jest samorząd, asamorząd nie jest spadko- biercą tamtejszej władzy – podkreśla. dokończenie str.3 Wejdź na naszą stronę www.panoramaradomska.pl, bierz udział wkonkursach iwygrywaj nagrody! Tygodnik bezpłatny nr 49 (81) 1 - 7 grudnia 2011 r. ISSN 2081-7843 Gazeta wnakładzie kontrolowanym! Wiarygodny partner dla reklamodawców! SOUL SILENT DISCO Na wszystkich miłośni- ków muzyki i dobrej zaba- wy czeka nie lada gratka. Już w sobote, 10 grudnia, w Klubie Studenckim Aula - Silent Disco Czytaj str. 6 MIASTO POLSKI TOP GUN Był taki film amerykański „Full Metal Jacket”, który pokazywał drogę żołnierza piechoty morskiej od zera do linii frontu Czytaj str. 4 Tresta Rządowa Zabytki zcmentarzyska wTreście znaj- dują się wdziale archeologii Muzeum im. Jacka Malczewskiego wRadomiu Czytaj str. 8 A WANTURA O ZAMEK KRYMINAŁ Bardzo dobry fachowiec Im tylko wgłowie Fiat 125. Zapewniam pana, że kobiecie wymagającej bardzo trudno znaleźć sobie unas odpowiedniego męża Czytaj str. 10 Chcecie wiedzieć co się dzieje w mieście? Wejdźcie na nasz profil na Facebooku www..me/twoja.panorama Na umowie między Wojewodą i Kościołem zyskał tylko ten drugi. Na zdjęciu: plebania kościoła św. Jana na ulicy Wałowej Jest rok 1978. W urzędzie wojewódzkim spotykają się przedstawiciele województwa radomskiego, Kościoła oraz władze Radomia. Dochodzi do podpisania porozumienia, na mocy którego, duchowieństwo otrzymuje budynek kościoła św. Wacława. W zamian władze kościelne zobowiązują się zwrócić Dom Wielki radomskiego zamku, w którym znajduje się plebania kościoła p.w. św. Jana Chrzciciela. Kościół z umowy jednak do dziś się nie wywiązał

description

Panorama Radomska

Transcript of Panorama Radomska

Page 1: Panorama Radomska

„Życie Radomskie” z�tego okre-su tak relacjonuje tamto wyda-rzenie: „W�swym wystąpieniu wojewoda radomski Roman Maćkowski podkreślił, że jest to wyraz humanizmu państwa socjalistycznego – cenny za-bytek po latach innego użyt-kowania powraca pod zarząd władz kościelnych, krok ten jest przykładem postępującej normalizacji stosunków pomię-dzy państwem i�Kościołem. (…) Podczas spotkania proboszcz parafii św. Jana w�Radomiu, ks. Stanisław Sikorski w�imie-niu swojej parafii i�z�upoważ-nienia ks. biskupa Piotra Gołę-biowskiego wręczył wojewodzie radomskiemu zobowiązanie przekazania na rzecz miasta za symboliczną odpłatnością zabytkowego budynku obec-nej plebanii parafii św. Jana, tzw. Pałacu Kazimierzowskie-go”.

Stowarzyszenie walczy o�zamek

– Z�umowy tej wywiązał się tyl-ko wojewoda – mówi Ewa Suwa-ła, ekonomista, specjalista ds. nieruchomości. – Na jego pole-cenie ówczesny prezydent mia-sta zawarł pod koniec marca 1978 roku umowę na wieczystą dzierżawę nieruchomości przy Pl. Stare Miasto 13. W�II etapie w�kwietniu 1985 r., prezydent miasta zawarł kolejną umowę z�parafią św. Jana na przeka-zanie w�wieczyste użytkowanie drugiej działki, przylegającej do kościoła św. Wacława. Na-stępnie w�listopadzie 2007 roku prawo wieczystego użytkowa-nia tych dwóch działek, o�pow.

ok. 1800 m kw., zamieniono na prawo własności.Wcześniej, bo w�grudniu 1978 r., prezydent miasta przeka-zał jeszcze parafii św. Jana w� wieczyste u ż y tkowanie działkę o�pow. 2000 m kw., przy ul. Wałowej 12, vis a�vis Zam-ku Królewskiego, pod budowę plebanii. Zgodnie z�umową in-westycja ta miała rozpocząć się w�ciągu dwóch lat, a�zakończyć się nie później niż w�ciągu 5 lat, od uzyskania pozwolenia na bu-dowę, pod rygorem zwrotu nie-ruchomości. Parafia nie wywią-zała się z�tej umowy, a�mimo to

pod koniec grudnia 1998 roku ówczesna kierownik Urzędu Rejonowego, przekazała tę nie-ruchomość parafii w�drodze bezprzetargowej na własność, z�zastosowaniem maksymalnej bonifikaty ze względu na pla-nowaną budowę plebanii – cel sakralny. W�rezultacie parafia otrzymała dwie nieruchomości położone w�centrum miasta przy Pl. Stare Miasto i�przy ul. Wałowej i�przez 33 lata nie przekazała miastu pozostało-ści Zamku Królewskiego poło-żonego u�zbiegu ulic Wałowej i�Grodzkiej, do czego zobowią-

zała się w�1978 roku. – Instytu-cja, która stoi na straży moral-ności, nie dotrzymała umowy – mówi Radomir Jasiński pre-zes Stowarzyszenia Radomskie Inwestycje. – Państwo obiecane obiekty przekazało, a�kościół nie. Jeśli kościół upomina się o�zwrot swojego majątku, to umie głośno krzyczeć o�swoje, a�tu twierdzi, że wszystko jest w�porządku. Uważamy, że nie-dotrzymanie umowy spowodo-wało ogromną stratę miastu, bo Radom stracił jeden z�naj-ważniejszych budynków swojej historii na rzecz kościoła.

Kościół swoje wie

Całkowicie odmienne zda-nie na temat sytuacji Zamku prezentuje ksiądz Sławomir Fundowicz, kanclerz kurii bi-skupiej: – Moim zdaniem prze-kazanie Zamku przez parafię św. Jana będzie dosyć trudne. W�obecnej sytuacji nie widzę takiej możliwości. Byłbym bardzo ostrożny w�powoły-waniu się na umowę między państwem komunistycznym a�parafią. Umowa z�1978 roku nie jest skuteczna, ponieważ mówiła ona tylko na temat

pewnych działań, które mają być podjęte, ale trzeba pa-miętać, że działania te mogą być podjęte tylko w�obowią-zujących ramach prawnych. Ksiądz Fundowicz podważa także zasadność umowy z�1978 roku, ponieważ zawarta była ona w�zupełnie innym ustroju. – Stroną w�umowie było pań-stwo komunistyczne, a�teraz stroną rozmów jest samorząd, a�samorząd nie jest spadko-biercą tamtejszej władzy – podkreśla.

dokończenie str.3

Wejdź na naszą stronę www.panoramaradomska.pl, bierz udział w�konkursach i�wygrywaj nagrody!

Tygodnikbezpłatny

nr 49 (81)1 - 7 grudnia 2011 r.

ISSN 2081-7843

Gazeta w�nakładzie kontrolowanym! Wiarygodny partner dla reklamodawców!

SOULSILENT DISCO

Na wszystkich miłośni-ków muzyki i dobrej zaba-wy czeka nie lada gratka. Już w sobote, 10 grudnia, w Klubie Studenckim Aula - Silent Disco

Czytaj str. 6

MIASTOPOLSKI TOP GUN

Był taki film amerykański „Full Metal Jacket”, który pokazywał drogę żołnierza piechoty morskiej od zera do linii frontu

Czytaj str. 4

Tresta RządowaZabytki z�cmentarzyska w�Treście znaj-dują się w�dziale archeologii Muzeum im. Jacka Malczewskiego w�Radomiu

Czytaj str. 8

AWANTURA O ZAMEK

KRYMINAŁBardzo dobry fachowiecIm tylko w�głowie Fiat 125. Zapewniam pana, że kobiecie wymagającej bardzo trudno znaleźć sobie u�nas odpowiedniego męża

Czytaj str. 10

Chcecie wiedzieć co się dzieje w mieście? Wejdźcie na nasz profi l na Facebooku

www.� .me/twoja.panorama

Na umowie między Wojewodą i Kościołem zyskał tylko ten drugi. Na zdjęciu: plebania kościoła św. Jana na ulicy Wałowej

Jest rok 1978. W urzędzie wojewódzkim spotykają się przedstawiciele województwa radomskiego, Kościoła oraz władze Radomia. Dochodzi do podpisania porozumienia, na mocy którego, duchowieństwo otrzymuje budynek kościoła św. Wacława. W zamian władze kościelne zobowiązują się zwrócić Dom Wielki radomskiego zamku, w którym znajduje się plebania kościoła p.w. św. Jana Chrzciciela. Kościół z umowy jednak do dziś się nie wywiązał

Page 2: Panorama Radomska

Redakcja Panoramy Radomskiejul. Tartaczna 16/18, 26-600 RadomTelefon: 048 360 11 08, e-mail: [email protected]

P.o. redaktor naczelny: Michał Podgórski; Zastępca p.o. redaktora naczelnego: Krzysztof ŻmudzinSekretarz redakcji: Izabela ChmielewskaWspółpracownicy: Natalia Rowińska, Urszula Motyka, Reneta MatusiakOpracowanie grafi czne i skład: Kamil Stachowicz, Jacek FabiszewskiRedakcja nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam i ogłoszeń. Zastrzega sobie również prawo skracania tekstów oraz artykułów.

Nakład kontrolowany: 15 000 egzemplarzy.

Drukarnia: Presspublica Sp. z o.o., Drukarnia w Raszynie Jaworowa, ul. Drukarska 2, 05-090 Raszyn

panorama radomskaGDZIE JESTEŚMY?

Oto miejsca w Radomiu, gdzie dostaniecie nas co każdy czwartek Wyjście z tunelu dworca PKP na osiedlu Ustronie Osiedle Ustronie Osiedle

Południe Osiedle XV-lecia Centrum Biblioteka Publiczna Kino Helios �PSS Społem, ul. Traugutta PSS Społem, ul. Moniuszki I Urząd Skarbowy

przy ul. Zbrowskiego 106 Urząd Pracy Zakład Ubezpieczeń Społecznych �Teatr Powszechny im. Jana Kochanowskiego Biblioteka Pedagogiczna �Komenda Główna Policji Salon fryzjerski Kasia, ul. Żeromskiego Kawiarnia

Artystyczna „Czytelnia Kawy” Mega, ul. Placowa 3/15 Apteka Planty, ul. Chałubińskiego 12/14 Skrzyżowanie ulic Struga, 25 Czerwca oraz Żwirki i Wigury Skrzyżowanie ulic Żeromskiego i 25 Czerwca ul. Chrobrego (przy wejściu go Galerii Słonecznej) Skrzyżowanie ulic Kościuszki i Narutowicza

ul. Wernera (przy targu Korej) Galeria Gama Restauracja Retrospekcja, ul. Malczewskiego 9/11 Restauracja Tomato, ul. Poniatowskiego 6

Restauracja Enigma, ul. Wałowa 45

Wydarzyło się czyli krótki przegląd radomskich zjawisk!

rys.

ww

w.pe

pas.

pl

2 AKTUALNOŚCI

Panorama Radomska

Przygarnij BAJKĘ!BAJKA - suka mix, średnia, czarna, wiek ok.1,5 roku. Znaleziona 03.09.2011. w lesie Kap-turskim, przywiązana do drzewa. Suczka łagodna dla ludzi, nieco dominująca do zwierząt. Potrzebuje spacerów i zabawy. Jest wysterylizowana i zaszczepiona.

Chcesz adoptować szczeniaki bądź innego czworonoga? Zadzwoń 605 329 442.

Możesz również skontaktować się ze schroniskiem poprzez e-maila: [email protected]

wspólnie z Radomskim Towarzystwem Opieki nad Zwierzętami co tydzień prezentujemy czworonogi z radomskiego schroniska, które szukają domów. Nie bądźmy obojętni na samotność zwierząt, jeżeli mamy możliwość adoptujmy!

15 00015 000

• Grupa młodzieży z� gim-nazjum nr 13, uczestnicząca w�programie Poznaj Amerykę, odwiedziła Ambasadę Amery-kańską w�Warszawie. Młodzież wysłuchała prelekcji na cieka-we tematy, które sama wcze-śniej wybrała w�porozumieniu z� nauczycielami, ale także miała okazję zadawać pytania i�dyskutować z�dyplomatami. W�gimnazjum prowadzone są klasy dwujęzyczne. Wszystkie wykłady w�Ambasadzie odbyły się w�języku angielskim. Na te-mat amerykańskiej pop-kultury rozmawiała z�gimnazjalistami radca ambasady Sasha Moreno, która przybliżyła najważniejsze postacie z�amerykańskiej bran-ży muzycznej i�filmowej, kładąc nacisk na artystów odgrywają-cych szczególnie istotną rolę we współczesnej kulturze mło-dzieżowej. James Day, Regional Security Officer, mówił o�pracy w�dyplomacji, relacjonował uczniom swoją działalność na placówkach m.in w�Uzbekista-nie, Brazylii czy Polsce. Jedno-

cześnie przekonywał, że każdy, kto ma wrodzoną ciekawość świata i�chęć do nauki języków obcych, może zostać dyplomatą. Radomska młodzież była chwa-lona za dobre przygotowanie, otwartość i�ciekawe pytania. Dyplomaci przekonywali swych młodych gości, że marzenia leżą w�zasięgu ręki, a�drzwi do świata, nauki, kariery stoją przed nimi otworem.• Na Wydziale Ekonomicznym Politechniki Radomskiej odby-ła się debata na temat wprowa-dzenia w�Radomiu stref Tempo 30 i�Tempo 70, zorganizowana przez Studenckie Koło Dys-kusyjne „Forum” wspólnie z�Miejskim Zarządem Dróg i�Komunikacji. Strefa Tempo 30 zostałaby wprowadzona w�śród-mieściu Radomia, na obszarze między ulicami 25 Czerw-ca, Waryńskiego, Traugutta, Tochtermana, Bernardyńską, Lekarską, Wałową, Malczew-skiego, Kelles-Krauza, Struga, Pileckiego i�Kelles-Krauza uli-ce, stanowiące granicę strefy,

nie wchodzą w�jej skład. Mak-symalna prędkość pojazdów na obszarze strefy Tempo 30 była-by ograniczona do 30 kilome-trów na godzinę. Zwiększyłoby to znacząco bezpieczeństwo ruchu na ulicach generujących znaczny ruch pieszy. Ulice ob-jęte strefą Tempo 30 stałyby się także bardziej przyjazne dla niechronionych uczestni-ków ruchu, czyli pieszych, ro-werzystów oraz osób starszych. Strefy Tempo 70 objęłyby ulice: Warszawską od Kusocińskiego do granicy miasta, Żółkiewskie-go, aleję Wojska Polskiego, Zwo-lińskiego w�całości, Kielecką od ronda Jana Łaskiego do granicy miasta, NSZZ Solidarność, Wo-lanowską od NSZZ Solidarność do granicy miasta, Czarniec-kiego, Szarych Szeregów, Ma-ratońską i�aleję Grzecznarow-skiego od tunelu pod torami do ronda Matki Bożej Fatimskiej. W�obrębie tejże strefy zostałaby zwiększona dopuszczalna pręd-kość jazdy do 70 kilometrów na godzinę.

Wszystkie wykłady w�Ambasadzie odbyły się w�języku angielskim

Page 3: Panorama Radomska

W tym tygodniu bierzemy pod lupę oświadczenie

majątkowe posła Platformy Obywatelskiej, Czesława Czechyry. Parlamentarzysta jest bar-dzo oszczędny. Wykazał 45 tys. zł oszczędności. Oprócz polskiej waluty ma również 2,4 tys. dolarów amerykań-skich oraz 2,7 tys. euro. To i� tak mniej niż na po-czątku poprzedniej kaden-cji kiedy miał 70 tys. zł, 2,6 tys. dolarów i�3,1 tys. euro. Poseł ma również obliga-cje Skarbu Państwa – 310 sztuk o�wartości ok. 30,9 tys. zł (na początku poprzed-niej kadencji miał ich 250

sztuk o�wartości 25 tys. zł), a�także jednostki uczestnic-twa w� funduszu inwesty-cyjnym AVIVA o�wartości ok. 23,4 tys. zł.Dziwnym zbiegiem okolicz-ności dom posła PO stracił na wartości. Jeszcze w�2007 roku blisko 210-metrowa nieruchomość warta była ok. 250 tys. zł. Teraz parlamen-tarzysta wycenił dom na ok. 210 tys. zł. W�porównaniu do oświadczenia z�2007 roku, w�obecnym nie ma już in-formacji o�posiadaniu ponad 40-metrowego mieszkania o�wartości 250 tys. zł. Jest za to wpisana działka o�po-wierzchni 498 m kw. o�war-

tości ok. 50 tys. zł, na której stoi wymieniony wcześniej dom. W�oświadczeniu z�2007 roku poseł owej działki do oświadczenia nie wpisał.Czechyra prowadzi działal-ność gospodarczą pod nazwą „Indywidualna Specjalistycz-na Praktyka Lekarska – Pe-diatria”, z�której w�okresie od 01.012011 do 31.08.2011 osiągnął przychód 4,6 tys. zł. Oprócz tego z�racji peł-nienia funkcji posła otrzy-mał uposażenie w�wysokości 97810,50 zł oraz dietę w�wy-sokości 1965,82 zł.Poseł Czechyra niezmiennie jeździ Toyotą Yaris z�2004 roku.

dokończenie ze str.1 W�rozmowie wskazujemy księdzu, że umowa podpisa-na została przez wojewodę radomskiego, a�urząd ten zachował się w�postaci sta-nowiska wojewody mazo-wieckiego. – Nie wiadomo, w�jakim stopniu wojewoda mazowiecki poczuwa się jako następca prawny wo-jewody radomskiego z�1978 roku. W�sprawie do tej pory rozmowy były prowadzo-ne na poziomie samorzą-du miasta Radomia. Jeśli wystąpi o�to inny podmiot i�proboszcz Parafii podejmie właściwe kroki, to nad spra-wą na pewno pochyli się bi-skup Radomski i�Kolegium Konsultorów, którzy na ta-kie czynności muszą wyra-zić zgodą. Tak więc ze stro-ny Kościoła musi być zgoda Proboszcza i�jego wniosek

do Biskupa, a�następnie zgo-da Kolegium Konsultorów i�Biskupa. Do tej pory nie podjęto w�tej sprawie żad-nego z�powyższych kroków – wyjaśnia ksiądz.– To zachowanie typowe dla Kościoła – kwituje spra-wę Wojciech Twardowski, który w�1978 roku był kie-rownikiem działu archeolo-gii radomskiego muzeum. – W�tamtym czasie mieli-śmy swoją siedzibę właśnie w�budynku kościoła św. Wa-cława. Włożyliśmy ogrom pracy, aby doprowadzić bu-dynek do jako takiego sta-nu. Przeprowadzka z�niego była dla mnie niewygodna bo wszystkie zbiory musieli-śmy przenieść do „pijarów”. Dzieliliśmy powierzchnię z�magazynem teatru i�dzia-łem etnograficznym Mu-zeum Wsi Radomskiej. Było mi żal miejsca, które opuści-liśmy.

Nie wszystko stracone?

– Rzeczywiście jak na razie o�zwrot Zamku upominają się tylko Radomskie Inwe-

stycje i�mieszkańcy, którzy nas popierają – mówi Jasiń-ski. – Tak naprawdę o�zwrot powinien wystąpić wojewo-da mazowiecki. Uważamy, że powinien go w�tym poprzeć prezydent Radomia, ponie-waż jest to obiekt znajdujący się na terenie miasta. Jed-nak nikt na razie nie chce drażnić lwa. Ale będziemy starali się naciskać władze, aby wystąpiły do kościoła w�tej sprawie. Muszą mieć świadomość, że to wszystko się stało ze szkodą dla inte-resu publicznego.Tymczasem ksiądz Sławomir Fundowicz zwraca uwagę, że dla kościoła bardzo ważną rzeczą jest przyszłość obiek-tu. – Jak najbardziej popie-ramy inicjatywę remontu i�odbudowy zamku – pod-kreśla. – Uważamy, że jest to bardzo potrzebne. I�nawet, gdyby kościół miał komukol-wiek przekazać ten obiekt, to poczuwamy się do stania na straży jego dobra. Chcemy wiedzieć, co się z�nim będzie dalej działo. A�jak na razie nikt nie ma żadnego kon-kretnego pomysłu...

Spór o�zamek nie od dziś

Walka o�odzyskanie Zam-ku ma kilkudziesięciolet-nią historię. W�przywró-ceniu zamkowi należnej funkcji muzealnej walczył dużo wcześniej słynny ar-chitekt Alfons Pinno. Za przywróceniem świetno-ści zamku opowiedziało się w�ostatnich dziesięcio-leciach, wielu wybitnych ludzi w�dziedzinie historii, architektury i�archeologii.– To miłośnicy Radomia, wspierani autorytetami walczą od dziesięciole-ci, by zagospodarowanie Zamku niosło wielkość i�świętość – mówi Emilian Szczerbicki, dziennikarz. – Przeszło wiele wielkich okazji, kiedy ten obiekt mógł zapałać wielkością. Mam na myśli rocznice związane ze Św. Kazi-mierzem (na tym zam-ku dwa lata rezydował), a�nawet ostatnią roczni-cę 650-lecia radomskiej Fary. Stwierdzenie, że nie ma pomysłu, co miałoby w�tym budynku być jest głęboko nieprawdziwe. Według wizji wybitnych autorytetów ma to być placówka muzealna, sta-nowiąca materialny doku-ment epoki Jagiellonów. Tak naprawdę jest tylko jedna szansa na wygra-nie Zamku dla Radomia – jeśli zbierze się prężna grupa i�tak poruszy mora-le księdza proboszcza, że dojdzie on do wniosku, że lepiej oddać mu kawałek budynku, niż wchodzić w�konflikt z�połową mia-sta…

Adam MosionekMP

3MIASTO

Co oni mają?Plac przekazany przez miasto na budowę plebanii. Teraz jest tu płatny parking

Ile pieniędzy mają na koncie nasi posłowie? Jakimi jeżdżą samochodami? Czy posiadają obcą walutę? A może papiery wartościowe? Tego wszystkiego można się dowiedzieć z poselskich oświadczeń majątkowych

AWANTURA O ZAMEK

Zamek Królewski to bardzo ważny zabytek naszego miasta. To w�nim uchwalono Konstytucję Nihil Novi oraz zawarto unię wileńsko-radomską. Obiekt został wzniesiony w�XIV wieku przez Kazimierza Wielkiego. W�swych dziejach został spalony przez Szwedów, ale potem częściowo od-budowany. Ponad 100 lat temu ksiądz Jan Wiśniewski pisał w�swojej książce o�zamku, że długo zajmowała go rejentura i�archiwum. Po przeniesieniu archiwum za-mek został wypuszczony Żydom na składy mąki i�szynk. W�1862 r. został oddany na użytek plebana ks. Kobier-skiego, po którym zamieszkiwał prawą stronę gmachu ks. J. Urbański, proboszcz fary w�latach 1876 – 1903. Dzi-siaj po zamku zostały dwie kondygnacje Domu Wielkiego oraz budynek zbudowany na fundamentach Domu Małe-go. W�Domu Wielkim obecnie funkcjonuje plebania Fary.

Page 4: Panorama Radomska

4 MIASTO

Jak myślisz co zadecydowało, że to ty zostałeś wybrany spo-śród kandydatów do Air Force Academy?Wydaje mi się, że głównie za-decydowała znajomość języka angielskiego. Wszystkie inne kwestie jak sprawność fi zycz-na, czy wyniki amerykańskiej matury, raczej mieliśmy na bardzo podobnym poziomie.

Miałeś jakieś obawy przed wy-jazdem?Był taki film amerykański „Full Metal Jacket”, który po-kazywał drogę żołnierza pie-choty morskiej od zera do linii frontu. Swoją drogą, głęboki i�smutny fi lm. Jedna z�pierw-szych scen pokazuje jak z�cy-wila robi się żołnierza podczas okresu unitarnego. W�skrócie chodzi o�to, żeby tego cywila usunąć i�odbudować w�nim żołnierskiego ducha. Film dość mocno podziałał na moją wyobraźnię. Uświadomiłem sobie, że mogę doświadczyć czegoś podobnego, ale w�prak-tyce nie było tak źle.

Czy ta fi lmowa rzeczywistość ma odzwierciedlenie w�co-dziennym życiu?Jeżeli mówimy o�wojsku, to zdecydowanie tak. Wszystkie te działania mają jednak swoje uzasadnienie. Na akademii tyl-ko na pierwszym roku, ktoś się na ciebie wydziera, później ty wydzierasz się na innych i�koło się zamyka. Nie jest to bezce-

lowe i�wszystko jest zamknię-te w�bardzo ciasnych ramach regulaminu. Chodzi o�element treningowy, o�przygotowanie do życia pod stresem, a�nie o�poniżenie człowieka. Przy-kładem może być choćby to, że każdy żołnierz ma prawo do stu procent nietykalności bez względu na okoliczności. Nawet żeby ściągnąć paproch z�munduru pierwszoroczniaka, najpierw musiałem go pytać o�pozwolenie na dotknięcie.

Jak wyglądał twój dzień w�akademii?Każdy dzień jest rozpisany od siódmej do szesnastej trzy-dzieści. Codziennie o�siódmej piętnaście było śniadanie, na którym trzeba było być. Po śniadaniu zaczynały się zaję-cia lekcyjne, do godziny dwu-nastej. O�dwunastej lunch, który też był obowiązkowy. Czasem przed lunchem była parada, lub formacja. Cieka-wostką jest, że posiłki spoży-waliśmy na największej sto-łówce na świecie, która była w�stanie obsłużyć cztery i�pół tysiąca osób w�trzydzieści mi-nut. Do szesnastej trzydzieści znowu zajęcia i�na koniec dnia o�dziewiętnastej była kolacja. Życie płynęło wokół zajęć i�wszystkich zagadnień zwią-zanych z�wojskowością. Wolny czas jeśli był przeznaczałem na naukę. Było to dość mono-tonne życie, ale nie żałuję ani chwili.

Jak wyglądały relacje między kadetami?Akademia podzielona jest na czterdzieści szwadronów. W� każdym szwadronie jest około sto dwadzieścia osób, ze wszystkich czterech roczników. Kadeci z�pierwszego roku są odpowiednikiem szeregowych w�normalnym wojsku, kadeci z�drugiego roku, to podofice-rowie młodsi, trzeci rok pod-oficerowie starsi, czwarty rok pełni funkcję oficerską. Ofi-cerowie organizują ćwiczenia dla wszystkich trzech niższych roczników. Rok trzeci i�drugi odpowiada za wykonanie tych ćwiczeń, a�pierwszy jest głów-nym wykonawcą. Chodzi o�to, żeby wszystkie trzy starsze roczniki miały okazję wypróbo-wać swoje zdolności dowódcze.

Masz jakieś niemiłe wspomnie-nia z�pobytu w�Stanach Zjedno-czonych?Żałuje, że kupiłem samochód. Kupiłem forda Gran Torino z�1974 roku i�ta zachcianka tro-chę mnie kosztowała. Jechałem drogą z�Denver do Colorado Springs – cała trasa około sześć-dziesiąt mil. Po przejechaniu trzydziestu mil w�miejscowości Castle Rock silnik się zagrzał i�praktycznie stopił. Poprzedni właściciel, od którego kupiłem auto zapomniał powiedzieć, że odłączył czujniki ciepła. Przez rok walczyłem z�samochodem, skończyło się na tym że wło-żyłem w�niego masę pienię-

dzy, a�nic z�tego nie miałem. Sprzedałem, go za grosze przed samym wylotem

Jak wyglądało twoje życie po powrocie do Polski? Zmieniłeś się?Na pewno. Cztery lata dużo zmieniają to kawał czasu i�lu-dzie zmieniają się – w�wojsku czy nie. Nadal trzymam się z�moimi znajomymi z�gimna-zjum i�w�zasadzie chyba tylko oni są w�stanie odpowiedzieć na to pytanie. Czy zmieniłem się na lepsze czy gorsze nie mi, to oceniać.

Podtrzymujesz kontakty z�oso-bami, które poznałeś w�Colora-do Springs?Oczywiście. W�dobie portali społecznościowych nie jest to żaden wyczyn. Cały czas od-najduję znajomych, z�którymi byłem w�akademii. Często kon-taktuję się z�moim współlokato-rem, który jest Filipińczykiem. W�naszym szwadronie byliśmy jedynymi międzynarodowymi kadetami, na całej Akademii było nas dwunastu.

Co myślisz o�Amerykanach?Będąc na pierwszym roku by-łem dość negatywnie nasta-wiony. Miałem pretensję do wszystkiego i�wszystkich. Moż-liwe, że wynikało, to z�tego że pierwszy rok był dość ciężki. Z�biegiem czasu wyglądało to już lepiej i�lepiej zrozumiałem świat w�którym się znalazłem.

Stwierdziłem, że to takie samo społeczeństwo jak każde inne. Generalizowanie nie ma sensu i�w�przypadku tak wielkiego kraju, przekrój pokazuje wszyst-kie typy ludzkie.

Przeżyłeś już sytuację, która zagrażała by twojemu życiu?Były takie sytuacje. Omal nie zostałem postrzelony przez ko-legę. Było to na strzelnicy leże-liśmy oddalenie od siebie o�parę metrów, kiedy jemu w�pewnym momencie zaciął się karabin. Zasada jest taka, że podnosi się rękę i�czeka aż prowadzący ćwiczenie podejdzie i�skontro-luje sytuację. Chłopak podniósł się i�krzyczał, że zacięła mu się broń, wymahując lufą na wszystkie strony. Wszyscy na-tychmiast rzucili się na ziemię. Ktoś go uspokoił i�wtedy dopiero spokojnie odłożył broń. Raz mu-siałem uciekać przed awaryjnie lądującym C-130. Leciałem wte-dy samolotem DA-20 Diamond

na lotnisko w�Colorado Springs. Musiałem przerwać lądowa-nie i�uciekać z�pasa, muszę się przyznać, że trochę się zestre-sowałem.

Jak reagują kobiety, kiedy słyszą, że jesteś pilotem?Do pełnego pilota mi jeszcze trochę brakuje, ale myślę, że sam zawód ma coś w�sobie. Wią-że się z�pewną dozą niebezpie-czeństwa i�niektórzy odnajdująw nim coś magicznego – pociągają-cego. Myśle, że kobiety wyobra-żają sobie takiego Top Guna, Toma Cruisa, połączenie macho i�marzyciela. Podczas Air Show w�Radomiu rozmawiałem z�kil-koma ofi cerami z�zagranicznych zespołów akrobacyjnych. Szef włoskiego zespołu akrobacyjne-go Frecce Tricolori, stwierdził, że bycie pilotem ułatwia przeła-manie pierwszych lodów, ale po-tem i�tak trzeba się napracować – jak każdy normalny facet.

Iza Chmielewska

Szlachetna Paczka debiutuje w Radomiu i SkaryszewieW tym roku po raz jedenasty zostanie zorganizowana ogólnopolska akcja świątecznej pomocy - Szlachetna Paczka. Główną ideą akcji jest przekazywanie bezpośredniej pomocy najbardziej potrzebującym rodzinom, tak aby mogły one otrzymać na Święta Bożego Narodzenia wsparcie rzeczowe. Akcja w tym roku zadebiutuje w Radomiu i Skaryszewie

Polski Top Gun- Raz musiałem uciekać przed awaryjnie lądującym C 130, jak leciałem samolotem DA-20 Diamond na lotnisko w Colorado Springs. Musiałem przerwać lądowanie i uciekać z pasa, to był jedyny moment, w którym się trochę zestresowałem – opowiada Kajetan Łapczuk, pierwszy od 90lat Polak, który szkolił się w elitarnej amerykańskiej szkole Air Force Academy

W ramach Szlachetnej Paczki prywatni dar-

czyńcy odpowiadają na po-trzeby ubogich rodzin ze swojego miasta lub okolicy. Wolontariusze docierają z�po-mocą do najbardziej potrze-bujących rodzin, które nie przejawiają postawy roszcze-niowej. Za przeprowadzenie akcji w�danym miejscu od-powiada Lider rejonu. Jego zadaniem jest zorganizowa-nie pomocy w�swojej okolicy, rekrutowanie wolontariuszy, współpraca z�instytucjami w�celu pozyskania adresów potrzebujących rodzin.W�jedenastej edycji Paczki jednym z�rejonów utworzo-nych w�województwie ma-zowieckim jest Radom oraz Skaryszew i�okolice. Lider-kami odpowiedzialnymi za niesienie pomocy w� tych rejonach są Anna Słopiecka (Radom) i�Anna Kijas (Ska-ryszew), które po raz pierw-szy organizują akcję w�na-szej okolicy. Najważniejszym

ogniwem akcji są jednak wo-lontariusze. Liderzy rejonów oraz organi-zatorzy akcji bardzo liczą na zgłoszenia i�zaangażowanie osób chcących zostać wo-lontariuszami. Bez nich nie byłoby Szlachetnej Paczki. Wolontariusze co roku przed świętami Bożego Narodzenia odwiedzają najbardziej po-trzebujące rodziny w�swoim otoczeniu, aby za pomocą ankiety zbadać sytuację ro-dziny i�zapytać o�konkret-ne potrzeby. Wolontariusze przygotowują opis tych ro-dzin i�umieszczają go w�ano-nimowej bazie danych na stronie www.szlachetnapacz-ka.pl. Dzięki temu darczyńcy mogą wybrać konkretną ro-dzinę i�przygotować dla niej pomoc. Darczyńcą może zostać każ-dy, kto w�czasie trwania akcji wejdzie na stronę interneto-wą oraz ze znajdującej się tam bazy danych wybierze potrzebującą rodzinę ze swo-

jej okolicy i�przygotuje dla niej Paczkę, która będzie odpowiedzią na konkretne potrzeby tej rodziny. W�trak-cie finału akcji darczyńca dostarczy Paczkę do zorga-nizowanego przez Lidera i�wolontariuszy magazynu, by następnie przekazać po-moc wybranej przez dar-czyńcę rodzinie. W�Paczkach może znaleźć się wszystko – żywność, środki czystości, odzież, sprzęt AGD, książki, leki, zabawki i�wszystko cze-go akurat potrzebuje dana rodzina. W�zeszłorocznej edycji akcji jedną z�Paczek przygotował prezydent Bronisław Komo-rowski, Jerzy Dudek i�Real Madryt, kulomiot Tomasz Majewski, siostry Radwań-skie czy tyczkarka Monika Pyrek. Dzięki bohaterskiemu zaangażowaniu liderów, wo-lontariuszy i�darczyńców po-moc otrzymało 8201 rodzin.

Anna Kijas

Page 5: Panorama Radomska

5PUBLICYSTYKA

Zawieruchę wokół krzy-ża w�Sejmie przyćmiła

chwilowo sprawa orła na koszulkach reprezentacji piłkarskiej. Orzeł, co wiedzą nawet nienarodzone dzieci, ustąpił z�tychże koszulek na rzecz logo PZPN. Gwoli ści-słości – nie ustąpił zupełnie, bo logo wystylizowano tak przemyślnie, aby wyglądało jak połączenie orła w�koro-nie z�futbolówką, i�co ważne – właściwy efekt osiągnięto. Ale dla Polaka to mało. Polak kocha sztukę, pod warunkiem że malarzem jest Matejko, u�którego ludzie prezentują się jak ludzie a�nie trójkąty, wrzeciona czy kwadraty. Więc co to za orzeł, który wygląda jak maźnięty jednym ruchem pijanego patyka? Pewien zna-jomy sierżant Wojska Pol-skiego wybrał się kiedyś na wystawę malarstwa, gdzie przystawał przed co drugim obrazem z�rewiru sztuki no-woczesnej i�wykrzykiwał: tak to i�ja bym namalował! Czym zyskał on poklask wielu zwie-dzających, gdyż przeciętny polski gust nienawidzi wszel-kich abstrakcji uważając je za sprzeczne z�rozumem i�wia-rą rzymskokatolicką, która przedstawia przecież osoby święte w�ujęciu wybitnie de-talicznym, choć nikt nie wie, jak naprawdę wyglądały. To-też jedyny do przyjęcia dla narodu reprezentacyjny orzeł

musi mieć pazury, pierze na piersi i�skrzydłach, oraz obo-wiązkowo – oko! Najlepiej z�powieką i�rzęsami. Kiedy okazało się, że logo na koszulkach reprezentantów nie spełnia wymagań patrio-tyczno-estetycznych, roz-darli się histerycznie kibice wspierani przez podlizującą się im prasę a�następnie rów-nie lizusowskich polityków z� pierwszych stron gazet, którzy pozazdrościli Kaczyń-skiemu i�chcą mieć stadiony za sobą. Głosu nie zabrał – przynajmniej oficjalnie – je-dynie Episkopat, głowa Ko-ścioła Autokefalicznego oraz Joanna Krupa. Rzecz jasna, chłopcem do bicia okazał się tradycyjnie PZPN na czele z�prezesem Grzegorzem Lato, który – co skrzętnie przypo-mniano – zdobywał kiedyś cudowne bramki, był kró-lem strzelców na mundialu w�Monachium i, a�jakże!, po każdym golu całował koszul-kowego orła w�oczko, pazurki i�dzióbek. Teraz zaś, chciał pozbawić tej przyjemności swoich następców. Atakującym sprzyjały okolicz-ności, gdyż w�swoim pierw-szym meczu bez tradycyjne-go orła na koszulkach ekipa Smudy przerżnęła gładko mecz z�Włochami, a�złego wrażenia nie zatarło później-sze mizerne zwycięstwo nad wycieczką z�Węgier.

Pod naporem tak potężnych przewag PZPN i�Lato pękli i�zgodzili się na powrót szpo-niastego orła na koszulki, co otrąbiono triumfalnie jako ostateczną klęskę butnego prezesa. Tego pamiętnego dnia reporterzy nieustająco dopytywali Latę, czy przepro-si – bo to inna nasza narodowa specjalność: przepraszanie w�kółko i�za wszystko. Lato coś tam odburknął i�zebrał kolejne wyrazy potępienia, jako popularny w�mediach gbur i� cham (w� rewanżu, kilka dni później media roz-kolportowały nagranie, z�któ-rego ma wynikać, że Lato i�s-ka uprawiają łapownictwo pospolite, a�radykalniejsi od mediów politycy wezwali do rozp... PZPN). W�ten sposób reprezentacja Polski w�piłce nożnej zagra na Euro 2012 z�dwoma orłami na piersiach, gdyż ten z�logo PZPN, chciał nie chciał, or-łem też jest jak najbardziej. Sumując ptaka z�ptakiem – powstanie orzeł dwugłowy. Wypisz wymaluj, taki jak w�godle Rosji, co prowadzi ostatecznie do wniosku, że za całą tą celowo sprowokowa-ną przez harcowników Laty hecą, stoi KGB i�Putin, który postanowił pokazać światu, że Polska to nie Polska, tylko cią-gle Prywislanskij Kraj.

Parano

Orzeł z KGBWera Krus poleca...

Sezony pałacowe – Pałac Jesienny (10)

W samym środku służbowej narady, gdy Vigo Genera-

łowicz sprawdzał w�Internecie notowania giełdowe, a�Sieczka Młodszy i�radny Dżirokes krztu-sili się ze śmiechu z�opowiada-nych przez Darka Wujka kawa-łów o�Żydach, Niemcach, Ruskich i�Polakach, prezydent Drożyzna popadł w�głębokie zamyślenie. Pierwsza zwróciła na to uwagę podprezydentka Róża Aprylis, będąc – jak zwykle – czułym ba-rometrem nastrojów swojego uko-chanego szefa. – Co się stało, co?... – zapytała słodkim szeptem, w�którym ko-bieca troska przenikała się z�czy-sto ludzką ciekawością. Prezydent drgnął, jakby przebu-dzony z�niespodziewanej drzemki. – Czy myśleliście, co po was zo-stanie, gdy już odejdziecie do Domu Pana? – rzekł. Wypowiedź ta wywołała chwilo-wą konsternację. – Znaczy się, w�jakim sensie zo-stanie? – zapytał Vigo Generało-wicz. – Bo jeśli chodzi o�mnie, to jak na razie dwa domy, te miesz-kanie w�apartamentowcu, na-stępnie sto trzydzieści hektarów pod ... – Przestań pieprzyć! – przerwał mu brutalnie Drożyzna. – To ja-sne, że po każdym z�nas zostaną jakieś domy, mieszkania, hektary, konta i�dzieci. Dbam o�was jak prawdziwy ojciec chrzestny. Jest tu taki, co się nie dorobił? – Ja – Niespodziewanie podniósł rękę do góry Dzirokes. – Ty? Nie dorobiłeś się? Dlaczego?– Bo ciągle jestem na dorobku.– No to wszystko przed tobą – rzekł prezydent. – I�całuj mnie po butach, że dałem ci taką życiową szansę. Urażony Dżirokes zamilkł. – Cho-dzi mi o�co innego. O�coś, co na wieki wieków pozostanie w�ludz-kich sercach – ciągnął Drożyzna podchodząc do okna. Na dworze było biało od wilgotnego gęstego oparu. – Patrzcie, jaka mgła – rzekł. – Jak wtedy pod Smoleńskiem – szepnęła Róża Aprylis. – Właśnie! – Podchwycił Droży-

zna. – Pamiętacie, co pozostawił po sobie brat bliźniak Małego Wielkiego Człowieka, nasz ś.p. ukochany Prezydent Prawdzi-wych Polaków, tam pod Smoleń-skiem zdradziecko zestrzelony? Pamiętacie, czy nie?– Z�tego, co wiem, to generalnie niewiele w�sumie po nim zostało po upadku a�następnie rozpad-nięciu się tego zestrzelonego sa-molotu – rzekł Don Rico. – A�na-wet tę resztkę, co została agenci krwawego Putina uprowadzili na Kreml, że tak powiem.– Coś takiego! W�takim razie kogo nasi pochowali na Wawelu? – zaciekawił się Darek Wujek.– Ha, właśnie... Generalnie po-dobno nikogo – odparł Don Rico.– Skończycie wreszcie wygady-wać te pierdoły?! – zdenerwował się Drożyzna. – Co za wstyd, żeby nie wiedzieć, jaki spadek pozostawił po sobie ś. p. Brat Małego Wielkiego Człowieka. Otóż, zostawił on po sobie Mu-zeum Powstania Warszawskiego. W�związku z�czym, ja też chcę zo-stawić po sobie jakieś muzeum. Równie wspaniałe. Ty się tym zajmiesz, jako osoba związana z�edukacją i�kulturą... – Zwrócił się do Don Rica. – Hm... Ale do muzeum gene-ralnie potrzebny jest budynek i�eksponaty – zauważył Don Rico. – A�mało to chałup na mieście? Natomiast w�sprawie ekspona-tów zadzwoń do muzeum okrę-gowego. Niech natychmiast od-dadzą nam połowę tych szmat, skorup i�gratów, co je u�siebie trzymają. Po co im aż tyle?Don Rico udał się w�ustronne miejsce, by zatelefonować. Po chwili wrócił z�miną zbitego psa. – I�co? – zapytał Drożyzna.– Generalnie w�sumie odmówili. Że niby to wszystko są zabytki po ochroną, nie dla amatorów.– Amatorzy?! – zagotował się Drożyzna. – Ja im dam amato-rów! Wyjął portfel, a�z�niego dwa banknoty, które wręczył radne-mu Dżirokesowi. – Leć do sklepu ze starociami i�kup trochę antyków.

– Mam lepszy pomysł – rzekł nagle Vigo Generałowicz po-patrując z�uwagą na kłębiącą się za oknem mgłę. – Gadaj!– Jest przecież pod miastem to grodzisko z�dziewiątego wieku. Tam gdzie kopali ci... no... jak im... architekci.– Archeolodzy – poprawiła Róża Aprylis.– Właśnie – podchwycił Vigo. – Weźmiemy łopaty, pikapa z�wydziału komunalnego, pod-skoczymy tam i�zawsze coś wygrzebiemy.– Pikap to za mało – rzekł pre-zydent. – Weźmiemy ciężarów-kę. Albo dwie. Z�przyczepami.Po godzinie, prowadzona przez Vigo Generałowicza pałacowa ekipa dotarła na miejsce. Po-goda była marna, a�mgła nie zamierzała ustąpić. Panował półmrok jak w�melinie. – Gdzie zaczynamy? – spytał Sieczka Młodszy biorąc z�sa-mochodu szpadel.– Tam, tu, tu i�tu – Wskazał Vigo. – Gwarantuję, że do obiadu będziemy mieć kom-plet starych śmieci do mu-zeum.Ekipa żywo zabrała się do dzieła. Ostry chrzęst wbija-nych w�ziemię łopat i�szpadli mieszał się z�głośnym sapa-niem, dół robił się coraz więk-szy, jednak nie wydobyto nic oprócz kupy kamieni i�dziu-rawego wiadra. – Może z�tego wiadra pił Kościuszko pod Racławicami? – zastanawiał się prezydent Drożyzna. Po trzech godzinach wykop był już wielki jak kopalnia od-krywkowa, a�eksponatów zero. – Zwijamy się. Tu nic nie ma. Trzeba by pokopać gdzie in-dziej – zadecydował Drożyzna. – Tak, tak... Wy jedźcie, a�ja jeszcze spróbuję poszukać – poparł go skwapliwie Vigo Generałowicz śledząc w�na-pięciu opadająca mgłę.Po chwili ciężarówki odjecha-ły, a�mgła rozeszła się jak dym odsłaniając stojącą opodal oka-załą willę. Nagle otworzyło się okno, z�którego doleciał szcze-kliwy kobiecy głos: – Vigo! Pogoń tych leniwych roboli! Ile można kopać jakieś cho-lerne szambo! Daj im na piwo i�przychodź szybko na obia-dek!– Już sobie pojechali i�oby-ło się nawet bez piwa! Grunt to robota za darmochę! – od-krzyknął Generałowicz. – A�co dziś ugotowałaś swojemu mi-siaczkowi, kochanie?

(c.d.n.)

Wera Krus

Frajerzy we mgle

Miejscem akcji „Sezonów pałacowych” są salony władzy w polskim mieście średniej wielkości; bohaterami – tamtejsze elity polityczne. Podobieństwo do prawdziwych osób i zdarzeń jest przypadkowe. Symbolizujący władzę Pałac będzie zmieniać nazwę sto-sownie do pory roku. Obecnie jest to Pałac Jesienny.

Skontaktuj się z naszym specjalistą ds. reklamy nr tel. 797 243 196

Page 6: Panorama Radomska

6 SOUL

DLA NIEJ DLA NIEGONano Rider: To wyjątkowo przydatna pod-kładka, dzięki której najważniejsze dla Ciebie przedmioty pozostaną zawsze na właściwym miejscu. Dzięki zastosowaniu nanotechnologii do podkładki Nano Rider można przyczepić dowolny przedmiot bez użycia kleju, magnesu czy jakiegokolwiek środka chemicznego. Dodatkową funkcją podkładki Nano Rider są światła, które deli-katnie świecą, gdy ktoś do Ciebie zadzwoni. Fale radiowe sprawią, że tylne światła Nano Ridera zaczną lekko świecić. podkładka nie wymaga zasilania bateriami. Diody działają na częstotliwości GSM.

Diamentowa Myszka: Każda kobieta ceni sobie luk-sus i�elegancję. W�dobie XXI wieku kiedy komputery zdominowały nasze życie, ciężko obejść się bez myszy komputerowej. Diamentowa myszka to idealna pro-pozycja dla wszystkich kobiet, które dużo czasu spę-dzają przed komputerem. Myszka posiada ciekawy design, dzięki któremu każda kobieta będzie mogła poczuć się naprawdę prestiżowo. Ponadto, myszka jest wykonana z�wysokiej jakości materiałów, dzięki czemu masz pewność, że będzie służyć przez długi, długi czas.

Zegarek: Zegarek poniekąd stanowi odbicie poczucia własnej wartości człowieka, szcze-gólnie jeśli chodzi o�zegarki męskie. Możemy zdecydować się na zegarek sportowy, eleganc-ki lub klasyczny, ale bez względu na dokona-ny przez nas wybór, zawsze powinien on być dobrany do stroju, charakteru mężczyzny, okazji, na jaką jest zakładany, jak i�do wieku posiadacza.

Pierścionek: Co może poprawić nam humor w�czasie jesiennej słoty? Najlepszą meto-dą są drobne przyjemności, które w�szybki i�prosty sposób poprawią nastrój. Idealną propozycją może być nowy pierścionek. Najlepiej duży z�błyszczącymi kamieniami.

Kac Vegas w Bangkoku

James May i�jego wspaniałe maszyny. O�tym, jak faceci w�szopach zmienili nasze życie.Ile powinna kosztować podróż na Księżyc w�obie strony? Który samochód zasługuje na miano najbardziej nowatorskiego? Czy przed 1950 rokiem istniały nastolatki? A�jeśli nie, to kto ich wymyślił? I�dlaczego pewne wy-nalazki – na przykład Zeppelin lub theremin – nie pozostały z�nami na dłużej? W�książce James May i�Jego Wspaniałe Maszyny słynny prezenter programu Top Gear, pasjonat tech-niki, a�zwłaszcza wszelkich nowinek i�wynalaz-ków, odpowiada na te i�wiele podobnie intry-gujących pytań. W�niezwykle wciągający oraz zabawny sposób przedstawia zapierające dech w�piersiach dzieje symboli zeszłego stulecia: samochodu, komputera, lotów kosmicznych, szpiegostwa elektronicznego i�wielu innych.

Vintage

Po dziewięciu latach Alicja Ja-nosz wydaje drugą, solową pły-

tę zatytułowaną „Vintage”, którą uważa za swój prawdziwy, muzycz-ny debiut. Na krążku znalazło się 11 całkowicie autorskich kompozycji Alicji, utrzymanych w�klimacie blu-esa, soulu, jazzu i�rythm’n’bluesa, gdyż właśnie te brzmienia inspiro-wały wokalistkę w�ostatnich latach. Wydawnictwo zawiera także DVD prezentujące kulisy nagrywania płyty, nowe fotografi e oraz teledysk do utworu „Jest Jak Jest”.

James May i jego wspaniałe maszyny. O tym, jak faceci w szopach zmienili nasze życie

Dwa lata po szalonej nocy w�Las Vegas Stu (Ed Helms), Phil (Bradley Cooper),

Doug (Justin Bartha) i�Alan (Zach Galifi ana-kis) wybierają się do Tajlandii by wziąć udział w�ślubie Stu z�piękną Lauren (Jamie Chung). Niestety, zaplanowana w�najdrobniejszych szczegółach uroczystość może się zawalić, kiedy Stu daje się namówić kolegom na jedno piwo na mieście. Następnego dnia Phil, Stu i Alan budzą się obskurnym pokoju hotelowym w�Bangkoku, w�którym towarzyszą im gangster Leslie Chow (Ken Jeong) – znany przyjaciołom już z�czasów ich wizyty w�Las Vegas oraz pa-ląca jak smok małpka kapucynka. To jednak nie koniec niespodzianek. Leslie Chow zdaje się być jedyną osobą pamiętającą wydarzenia z�ostatnich kilkunastu godzin.

W trakcie imprezy w�Klubie Studenckim Aula uczestni-

cy zabawy będą mogli wybierać utwory z�trzech kanałów mu-zycznych w�słuchawkach usły-szymy niemal wszystkie gatunki muzyczne jakie do tej pory grane były w�Auli między innymi: pop, rock, disco polo oraz polską mu-zykę. Podczas tej niekonwencjo-nalnej imprezy każdy z�uczestni-ków otrzymuje bezprzewodowe słuchawki, na których może słuchać wybranego przez siebie kanału z�muzyką. Uczestnicy wzajemnie siebie nie słyszą, dlatego też będzie można zoba-czyć i�usłyszeć w�tym samym czasie osoby śpiewające i�tańczą-ce do zupełnie innych utworów.Silent Disco odbędzie się: 10 grudnia w�Klubie Studenckim Aula ul. Chrobrego 31Start: 20.30

Silent Disco w Auli Na wszystkich miłośników muzyki i dobrej zabawy czeka nie lada gratka. Już w sobotę, 10 grudnia w Kubie Studenckim Aula - Silent Disco

Page 7: Panorama Radomska

7ROZRYWKA

Dla naszych Czytelników mamy 5 zaproszeń do�kina!Napisz do�nas e-maila na adres [email protected] w�temacie wpisując KINO, a�w�treści podając imię i�nazwisko.

Zespół jest czołowym przedstawiciel nurtu

tzw. „klimatycznego” rocka na polskiej scenie. Rozpo-czynali w�1988 roku, grając ciężką muzykę spod znaku brytyjskiej nowej fali. Przez lata swojej kariery zespół zyskał miano kultowej for-macji sceny polskiej. Grono słuchaczy Closterkeller jest bardzo szerokie. Są lubiani zarówno przez starszych jak i�młodszych, na kon-

certy przychodzi młodzież zarówno ze środowisk tzw. metalowych, jak i�gotyckich, rockowych aż do słuchaczy muzyki pop. Bierze się to niewątpliwie z�dużej różno-rodności stylistycznej utwo-rów zespołu.

Koncert odbędzie s ię : 3 grudnia w�Klubie Kata-kumby, Plac Stare Miasto 11 o�godzinie 19. Już w czwartek, 1 grudnia, w Zespole Szkół Muzycznych odbędzie się koncert inauguracyjny I edycji

Międzynarodowego Konkursu Kwartetów Smyczkowych

Międzynarodowy Konkurs Kwartetów Smyczkowych

Zadaniem autorów prac konkursu „I�Ty możesz

zostać radomskim War-holem” było odwrócenie niekorzystnego trendu i�stworzenie nowego, pozy-tywnego wizerunku Rado-mia. Poprzez, nawiązanie do wypadków Czerwca 76 zasługującego na wyróż-nienie, wydarzenia, które zainicjowało wszystkie późniejsze demokratyczne przemiany. Stworzenie ko-munikatu przełamującego stereotyp myślenia o�Ra-domiu, w�dowolnej arty-stycznie formie. Pierwszą nagrodę zdobyła Agniesz-ka Markiewicz-Równy, roczny kurs w�Szkole Mi-strzów Reklamy, oraz 2 tys. zł. Drugą nagrodę 5 tys. zł Justynie Osieckiej oraz trzecią nagrodę 3tys. zł. Weronika Kuc. Do kon-kursu zgłoszonych zostało 35 prac, wszystkie wyko-nane zostały na bardzo wysokim poziomie.

Jury ogłosiło wyniki konkursu „I Ty możesz zostać radomskim Warholem”. Zwyciężyła Agnieszka Markiewicz-Równy za pracę „Plakat 3”

Konkurs „I Ty możesz zostać radomskim Warholem”

Fabuła dramatu jest na po-zór prosta i�z�lekka idio-

tyczna. Akcja rozgrywa się w�małym, odciętym od świa-ta hotelu przy jednej z�ame-rykańskich autostrad. Tu po-znajemy czwórkę bohaterów: jednorękiego Carmichaela, nieco dziwnego recepcjonistę Toby’ego i�parę młodych han-dlarzy marihuany. Carmicha-el od 27 lat obsesyjnie szuka swojej utraconej w�młodości

lewej ręki. Do czego potrzeb-na mu ta ręka – nie wiado-mo… Wiadomo jednak, że zrobi wszystko, by ją odzy-skać… Czy mu się to uda?Przewrotna, trzymająca w�napięciu akcja, mnóstwo czarnego humoru plus cztery popisowe.

Spektakle: 3, 4 grudnia godz. 18.00

Jednoręki ze Spokane, to spektakl dla widzów lubiących mocne wrażenia, nietuzinkowe poczucie humoru. Na pewno na tym spektaklu nie powieje nudą

Jednoręki ze SpokaneW sobotę, 3 grudnia, w Klubie Katakumby odbędzie się koncert zespołu Closterkeller.Liderką zespołu jest Anja Orthodox jedna z czołowych polskich wokalistek rockowych

Closterkeller w Katakumbach

Jest to jedyny w�Polsce kon-kurs, który promuje naj-

wyższą i�najtrudniejszą formę kameralistyki muzycznej. Kon-kurs został zorganizowany na bazie odbywających się w�Ra-domiu od 15 lat festiwali kwar-tetów smyczkowych. Między-narodowy Konkurs Kwartetów Smyczkowych otworzy koncert Kwartetu Wilanów i�Radom-skiej Orkiestry Kameralnej pod dyrekcja Macieja Żółtow-skiego. Kwartet Wilanów jest jednym z�najbardziej znanych i�cenionych polskich zespołów, wielokrotnie nagradzany i�za-praszany do występów w�kraju i�za granicą. Kwartet nagrał ponad 30 płyt i�współpracował z�najwybitniejszymi muzykami światowymi. Występ Kwartetu Wilanów z�towarzyszeniem Ra-domskiej Orkiestry Kameral-nej pod dyrekcją Macieja Żół-

towskiego otworzy rywalizację muzyczną młodych artystów o�tytuł najlepszego kwartetu smyczkowego.Program:Przesłuchania konkursowe – I�Etap 2 grudnia, godz. 10:00 – 14:00,godz. 16:00 – 20:30Przesłuchania konkursowe – II Etap 3 grudnia, godz. 14:00 – 20:00Przesłuchania odbędą się w � Sa l i Koncer towej im. Krzysztofa Pendereckiego w�Zespole Szkół Muzycznych w�Radomiu. Wstęp bezpłatny.Gala wręczenia nagród i�Kon-cert laureatów I�Międzynaro-dowego Konkursu Kwartetów Smyczkowych – 4 grudnia, godz. 18:00,Sala Koncertowa im. Krzysztofa Pendereckiego w�Zespole Szkół Muzycznych w�Radomiu. Bilety: normalny: 19 zł, ulgowy 16 zł

Page 8: Panorama Radomska

W latach 1967-1970 ar-cheolog Wojcie Twar-

dowski z� Muzeum im. Jacka Malczewskiego w� Ra-domiu prowadził wykopali-ska w� miejscowości Tresta Rządowa, leżącej w� Polsce Środkowej, nad Pilicą w� po-wiecie tomaszowskim. Nale-żało przeprowadzić badania ratownicze, mające na celu pozyskanie cennych zabyt-ków z� cmentarzyska kultury łużyckiej sprzed trzech ty-sięcy lat – teren, na którym znajdowała się nekropola, miał bowiem wkrótce zostać zalany wodami Zalewu Sule-jowskiego. W�czasie wykopalisk odkryto ponad 300 grobów, w�których składano prochy zmarłych po uprzednim spaleniu ciał na stosie i� zebraniu szcząt-ków ze stosu do glinianych naczyń. Ciałopalny obrządek pogrzebowy, często spotyka-ny w�pradziejach, był typowy dla ludności kultury łużyc-kiej. Tak umownie nazywamy społeczności, które w� epoce brązu zamieszkiwały całe terytorium dzisiejszej Pol-ski oraz częściowo obszary ościenne. Były to ludy raczej spokojne, trudniące się rol-nictwem, prowadzące osiadły tryb życia. Z� pokolenia na pokolenie zamieszkiwano te same wioski przez nawet kil-

kaset lat. Zmarłych składano w�tym samym miejscu przez wiele pokoleń, a� powstałe w� ten sposób cmentarzyska liczyły od kilkuset do kilku tysięcy grobów. Ponieważ na-czynie, do którego zsypywano prochy zmarłego zwane jest popielnicą, a� cmentarzyska zajmowały rozległe obszary, kultury praktykujące ten ob-rządek pogrzebowy w� epoce brązu nazwano kulturami pól popielnicowych. Zajmowały całą Europę Środkową oraz spore połacie Europy Za-chodniej. Jedną z�najważniej-szych kultur tego kompleksu była właśnie kultura łużycka.Niestety, nie wiemy, jak nazy-wały się plemiona zamiesz-kujące ziemie Polski w�epoce brązu. Choć wiemy, iż począt-ki kultury łużyckiej (ok. XIV w. p.n.e.) przypadają na czasy, gdy w�Egipcie panowali wład-cy o� imionach Amenhotep i�Tutmozis, w�Anatolii kwitło imperium Hetytów, a� w� Me-zopotamii – państwa Kasytów i�Hurytów, to nie dysponuje-my żadnymi informacjami na temat mieszkańców Eu-ropy tego okresu. Nie znano tu bowiem jeszcze pisma, a� i� historycy bliskowschodni nie przekazali nam żadnych danych o� europejskich bar-barzyńcach. Dopiero pisarze rzymscy i� greccy, grubo po-

nad tysiąc lat później, napiszą o� ludach zamieszkujących naszą część Europy (Celtach i�Germanach). Jedynym źró-dłem pozwalającym odtwa-rzać odległe dzieje naszych ziem, jest więc archeologia. Dzięki niej, poprzez śledzenie zmieniających się zasięgów występowania danej katego-rii zabytków czy form gro-bów, staramy się odtwarzać wzajemne kontakty poszcze-gólnych plemion czy też mi-gracje. Dowiadujemy się, że prawdopodobnie około IX w. p.n.e. pewne grupy ludności z� północnej Małopolski po-wędrowały na północ, wzdłuż doliny Pilicy. Przemieszcze-nia te mogły być spowodo-wane poszukiwaniem dogod-nych terenów rolniczych. W�Polsce Środkowej pojawiły się wtedy się cmentarzyska i� osady typowe dla dorzecza Górnej Wisły. Jednym z�nich jest stanowisko w� Treście Rządowej, założone zresztą już nieco wcześniej, około XI/X wieku, być może jesz-cze przez ludność miejscową. Wkrótce potem nad środko-wą Pilicę przybyli imigranci z�południa.Oprócz dostarczenia cennych wiadomości o� procesach kulturowo-historycznych, cmentarzysko w� Treście jest wyjątkowe jeszcze z� inne-

go powodu. Odkryto na nim popielnicę (urnę) zdobioną stylizowanym wyobrażeniem postaci ludzkich, co jest bar-dzo rzadkim znaleziskiem w� skali całej kultury łużyc-kiej. Ten wyjątkowy zabytek został odnaleziony in situ (czyli w� miejscu pierwotne-go zdeponowania), w� grobie. Naczynie zawierało prochy dorosłej kobiety, być może kapłanki lub szamanki – nie-wątpliwie bowiem rysunki

miały charakter rytualny i� osoba złożona do tak wy-jątkowej urny pełniła ważne funkcje obrzędowe.Zabytki z� cmentarzyska w� Treście znajdują się w� dziale archeologii Mu-zeum im. Jacka Malczew-skiego w� Radomiu. Dzięki dofi nansowaniu ze środków Ministerstwa Kultury i�Dzie-dzictwa Narodowego w� ra-mach programu Dziedzictwo kulturowe (priorytet Ochrona

zabytków archeologicznych), w�listopadzie 2011 roku uka-zała się monografi czna publi-kacja stanowiska, wzbogaco-na o� analizy specjalistyczne i�trójwymiarową wizualizację najważniejszego zabytku. Było to możliwe także dzięki przychylności pracowników i�dyrekcji Muzeum, za co ni-niejszym autorzy serdecznie dziękują.

Łukasz Oleszczak

8 KULTURA

Przedstawiamy cykl, w którym pragniemy przybliżyć Państwu zbiory zgromadzone przez lata w Muzeum im. Jacka Malczewskiego. Będą więc obrazy, rzeźby, rysunki, militaria… Tym razem ...

Tresta Rządowa, stanowisko 1 – cmentarzysko sprzed trzech tysięcy lat z Polski Środkowej

Z wizyta u Malczewskiego

Muzeum im. Jacka Malczewskiego, Rynek 11, 26-600 RadomGodziny otwarcia:

poniedziałek – godz. 10.00 : 15.00, wtorek – godz. 9.00 : 15.00, środa – godz. 9.00 : 15.00, czwartek – godz. 9.00 : 15.00, piątek – godz. 10.00 : 17.00, sobota – nieczynne,

niedziela – godz. 10.00 : 16.00 (wstęp wolny)

Muzeum prowadzi lekcje muzealne.Oddziały:

Muzeum Sztuki Współczesnej, Rynek 4/5, 26-600 RadomMuzeum Jana Kochanowskiego w�Czarnolesie, Czarnolas 37, 26-720 Policzna

Wojciech Twardowski (trzeci z prawej) opowiada harcerzom o zabytkach

Popielnica zdobiona stylizowanymi postaciami ludzkimi

Naczynia gliniane kultury łużyckiej z cmentarzyska w Treście Rządowej

W grobach składano zmarłym dary – m.in. tę bransoletę

Page 9: Panorama Radomska

Osoby przechodzące przez proces odchudzania lub

kształtowania sylwetki mu-szą radzić sobie z�pokusami, szczególnie jeśli rodzina na-dal pozostaje przy niewła-ściwych nawykach żywie-niowych. Jest na to sposób: Rodzina Wellness. Wszyscy członkowie rodziny mogą wspierać osobę, która chce schudnąć, mogą razem z�nią krok po kroku zmieniać kolej-ne nawyki żywieniowe. Każdy z�nas potrzebuje trochę innej diety, każdy ma inne potrze-by. Wiek, płeć, styl życia, schorzenia decydują o�tym co warto jeść, a�czego unikać. Taką dietę pomoże ustalić profesjonalista. Na co dzień jednak warto wdrażać zdro-we nawyki żywieniowe i�pro-mować regularną aktywność fi zyczną.Warto zacząć od nauki pi-cia wody. Cała rodzina może przypominać sobie wzajem-nie o�piciu wody mineral-nej z� cytryną, miętą, pla-strem pomarańczy. Takie

dodatki dadzą odrobinę sma-ku i�uatrakcyjnią dzbanek z�wodą. Eliminując z�rodzin-nej diety gazowane, koloro-we napoje, kawę, słodzone herbatki, nadmiar alkoholu, dajemy najmłodszym dobry przykład. Kolejnym małym krokiem może być pilnowa-nie śniadania, trzeba zjeść je przed wyjściem z�domu. Ten zdrowy nawyk jest wstępem do utrzymywania pięciu posił-ków o�stałych porach. Kolej-ne zadanie to zweryfi kowanie zawartości domowej spiżarki, kuchennych szafek i�lodówki. Niech zdrowe produkty zastą-pią ciężkostrawne potrawy, warto uczyć dzieci przygoto-wania surówek i�kolorowych kanapek z�warzywami. Zachę-cam do wspólnej aktywności fi zycznej. Rodzinny wypad na basen, piesza wycieczka do lasu, lub nauka Nordic Wal-king zaprocentuje zdrowiem i�wzmocni rodzinne więzi.

9Aktywność

Doradca ds. odchudzania i�odżywiania

Ewa Wijatkowskatel. kom.: 793�650�490

Mail: [email protected]

Może się wydawać, że zdrowe odżywianie prowadzone przez więcej niż jedną osobę w domu, jest niemożliwe… Padają argumenty: „moje dzieci nie jedzą warzyw”, „mąż nie może wyobrazić sobie obiadu bez ziemniaków z sosem”, „u nas zawsze mysi być domowe ciasto”. Znamy to prawda?

Rodzinne jedzenie

fot.

Stoc

k

Jeśli tylko chcesz: • Zmienić nawyki żywieniowe i ...

• Schudnąć od 2 do 50 kg bez efektu jo-jo • Poznać swój organizm • Nauczyć się przygotowywać zdrowe posiłki • Wygrać atrakcyjne nagrody

LICZBA MIEJSC OGRANICZONA!!! DECYDUJE KOLEJNOŚĆ ZAPISÓW!!!Informacje i zapisy pod numerem: 694 395 643

Zapisz się do kolejnej grupy

W e ź u d z i a ł w 1 2 - t y g o d n i o w y m P r o g r a m i e E d u k a c y j n y m ( k u r s i e p r a w i d ł o w e g o o d ż y w i a n i a i skutecznego chudnięcia) Wielkie Wyzwanie na Odchudzanie

W e ź u d z i a ł w 1 2 t y g

Page 10: Panorama Radomska

10 KRYMINALNA

Im tylko w� głowie Fiat 125. Zapewniam pana, że kobiecie wymagającej bardzo trudno znaleźć sobie u� nas odpowied-niego męża. — Sięgnęła po bu-telkę i�napełniła winem kielisz-ki. — Pańskie zdrowie, mister... mister...— Proszę do mnie mówić po prostu Eddie — uśmiechnął się. — A�czy pani była gdzieś poza granicami swego kraju?— Tak. Przez półtora roku sie-działam w�Londynie u�ciotki.— To dlatego mówi pani tak do-brze po angielsku. A�jak się pani podobają Anglicy? Pogardliwie wydęła wargi.— Nie zachwycili mnie. Są zbyt fl egmatyczni. Interesu-je ich prawie wyłącznie klub, brydż i� golf. To nie dla mnie. Och, przepraszam, może zrobi-łam panu przykrość, może pan Jest Anglikiem?— Jestem Amerykaninem. To chyba można poznać po moim akcencie.— Nie byłam pewna... Ach, Ameryka! Cudowny kraj. Pełen ludzi z�szerokim gestem, z�inicjatywą, przedsiębiorczych.— Była pani w�Stanach Zjedno-czonych?— Niestety, nie. Marzę tylko o�tym.— Czy to tak trudno tam poje-chać?— Dla mnie trudno. Trzeba mieć dużo dolarów.

— Dolary można zdobyć. Utkwiła spojrzenie w� kielisz-ku.— Co pan ma na myśli, mister Eddie?— Prosiłem, żeby mówiła mi pani po imieniu, po prostu Ed-die. Nie lubię tych wszystkich napuszonych form.Podszedł do nich kelner i�za-brał talerze.— Czy państwo życzą Sobie coś na deser? — spytał. — Może melbę dla pani?Potrząsnęła głową.— Nie, proszę tylko o� lody i�małą kawę.Rolson zamówił kompot. Po chwili powiedział cicho, jak-by sam do siebie: — Monika. Ładne imię. Podoba mi się.Uśmiechnęła się kokiete-ryjnie. Była coraz swobod-niejsza. Początkowa rezerwa zniknęła bez śladu.— Cieszę się, Eddie, że ci się podoba moje imię. To ważne.— Dlaczego ważne?— Bo ważne. Mnie także po-doba się imię Eddie: Dobrze, jeżeli podobają nam się imio-na naszych przyjaciół.Przez chwilę milczeli. Kiedy kelner przyniósł lody, kompot i�kawę, Rolson powiedział:— To dziwne, że jesteś tak krytycznie nastawiona do swoich rodaków.— Dlaczego cię to dziwi?— Bo miałem okazję ze-

tknąć się z� Polakami na te-renie Stanów Zjednoczonych i� Włoch. Przeważnie byli to bardzo mili, kulturalni ludzie, uczynni. Będąc w� Neapolu zaprzyjaźniłem się z�pewnym Polakiem, mieszkającym sta-le w� Rzymie. Podobno jest obecnie w� Polsce. Bardzo chciałbym go odnaleźć. Mam w� stosunku do niego pewien dług wdzięczności...— Znasz nazwisko tego Pola-ka?— Właśnie, że nie pamiętam. Zapisałem na kartce, a� wła-ściwie na serwetce, podczas wspólnego obiadu. Oczywi-ście zgubiłem tę serwetkę. A� wasze nazwiska są trudne do zapamiętania.— Jak więc masz zamiar go odnaleźć?— Nie wiem. Dałbym dużo, żeby mi w�tym ktoś dopomógł.— Ile? — spytała rzeczowo. Wzruszył ramionami.— Bo ja wiem. Może... może pięćset dolarów, może nawet tysiąc...— O, widzę, że rzeczywiście zależy ci na odnalezieniu mo-jego rodaka. A� jeżeli ktoś by się tym zajął, to...— To co? — podchwycił Rol-son.— To jakich danych dotyczą-cych jego osoby możesz do-starczyć?— No cóż... Mogę dać jego

dokładny rysopis. Wiem, że jest obywatelem włoskim i�że jeździ wozem marki Ferrari koloru wiśniowego. Niedawno przyjechał do Polski To chyba wszystko.Otworzyła torebkę i� wyjęła papierosy.— Spróbuję ci to załatwić. Znam kogoś, kto chętnie zaro-biłby parę dolarów. Podaj mi jego rysopis. Rolson machnął niedbale ręką.— Później. Pij kawę, bo wy-stygnie. Ostatecznie jeżeli go nie znajdę, to trudno. Myśla-łem tylko, że łatwiej kogoś odnaleźć w� Warszawie niż w�Rzymie. Nie wracali już do tego tematu. Rolson uważał, że lepiej będzie, jeżeli zbaga-telizuje sprawę „przyjaciela Polaka”. Kiwnął na kelnerkę, zamówił koniak i� zaczął opo-wiadać o� Stanach Zjednoczo-nych.— Czy to prawda, że tam jest tylu gangsterów? — spytała w� pewnym momencie Moni-ka.Uśmiechnął się.— Te opowieści są ogromnie przesadzone. Filmy i� książki kryminalne robią bardzo złą propagandę naszemu kra-jowi. Oczywiście w� latach dwudziestych, w� czasach sławnego Al Capone gang-sterstwo było w� rozkwicie, szczególnie w� Chicago, ale

dzisiaj... W� każdym razie ja nigdy nie zetknąłem się z�żad-nymi gangsterami. Mogę cię zapewnić, że jest w�tym dużo legendy.Spojrzała na zegarek.— Milo mi się z�tobą gawędzi, ale muszę już iść. Mam pewne sprawy do załatwienia.Nie nalegał, żeby jeszcze zo-stali. I� on także miał dosyć siedzenia przy restauracyj-nym stoliku. Zapłacił i�wyszli. W�hallu spytał:— Kiedy się znowu spotkamy?— Nie wiem.— Może wieczorem?— Może.— O�której?— O� dziewiątej. Odpowiada ci?— Bardzo. Więc o�dziewiątej. Gdzie?— Chwilowo zatrzymałem się u� znajomych — skłamał. — Tam niestety nie mogę cię zaprosić.— To może wpadniesz na chwilę do mnie. Dokończymy naszej rozmowy, dam ci do-brej herbaty. I�dc herbaty coś się znajdzie.— Doskonale. Gdzie miesz-kasz?— Zanotuję ci mój adres i�te-lefon. Masz kawałek papieru?Wyjął z� kieszeni zgrabny, podłużny notes, oprawiony w�czarną skórę.— Może usiądziemy tu na

chwilę? — zaproponował. wskazując fotele, stojące wokół podłużnych stolików.Rozejrzała się jakby z� pew-nym wahaniem. Usiadła i�wy-jęła z�torby długopis.„Czego ona się boi?” — pomy-ślał Rolson.Zapisała adres, oddała mu no-tes i�wstała pospiesznie.— Wolę, żebyś mnie nie od-prowadzał. Czekam na ciebie o� dziewiątej. Weź taksówkę. A� teraz posiedź tu jeszcze chwilkę. Ciao. — Oddaliła się szybkim, sprężystym krokiemZgodnie z� poleceniem Moni-ki posiedział chwile. Ziew-nął. Poczuł ogarniającą go senność. Uznał, że nie może zrobić nic lepszego, jak wró-cić do „Forum”, i� trochę się przespać. Wstał, podszedł do recepcji i� zapytał, jakim ma pojechać autobusem.Na przystanku czekało dużo ludzi. Ogarnęły go wątpliwo-ści, czy wciśnie się do auto-busu. Na szczęście nadjechała taksówką. Zatrzymał ją i�kazał się zawieźć do hotelu. Kierow-ca mówił nieźle po niemiecku.Znalazłszy się w�swoim poko-ju, Rolson zdjął ubranie i�nie zwlekając wyciągnął się na tapczanie. Zasnął momental-nie. Całe życie znakomicie sypiał.Obudził się przed szóstą. Wziął prysznic, ogolił się elektryczną maszynką, włożył elegancki garnitur z� szarej fl aneli i�około siódmej zjechał windą na kolację.

c.d.n

BARDZO DOBRY FACHOWIECCZĘŚĆ XI

• Pod koniec stycznia kierow-ca przewożący warty prawie pół miliona złotych transport alkoholu zgłosił rozbój, któ-rego mieli na nim dokonać nieznani mężczyźni niedaleko Radomia. Napastnicy zadzia-łali metodą na tzw. policjanta. Kierowca opowiedział prze-słuchującym go policjantom, że gdy prowadził ciężarowe-go mana, zajechało mu dro-gę osobowe auto, z�którego wyszli mężczyzn. Następnie zastraszyli go bronią i�kazali jechać do Radomia, gdzie przy udziale innych osób odczepili naczepę. Sprawcy obezwład-nili go pomocy taśmy klejącej i�uciekli z�miejsca napadu. Kierowca po oswobodzeniu się powiadomił o�napadzie policję. Żmudne dochodze-nie mazowieckich „krymi-nalnych” wspieranych przez prokuratorów z�Prokuratury Okręgowej w�Radomiu przy-niosło jednak inne wyjaśnie-nie zgłoszonej kradzieży. We-dług ustaleń funkcjonariuszy transport alkoholu nie trafił do magazynów niedaleko Piotrkowa Trybunalskiego, ponieważ nie było żadnego napadu na kierowcę. Jak się okazało plan został wcześniej obmyślony przy współudzia-le kierowcy ciężarówki. Po

kradzieży naczepy mężczyźni przetransportowali alkohol do Gdyni, gdzie naczepa została ukryta na jednym z�parkin-gów portowych. Tam został on kupiony przez paserów, któ-rzy mieli wysokoprocentowy ładunek upłynnić na terenie województwa pomorskiego. Policjanci z�Wydziału Krymi-nalnego KWP w�Radomiu za-trzymali w�ostatnim czasie 16 osób mających udział w�fi kcyj-nej kradzieży alkoholu. Są to osoby w�wieku 28-55 lat. Część z�nich była już wcześniej ka-rana za rozboje i�kradzieże z�włamaniem. Funkcjonariu-sze odzyskali także część ła-dunku alkoholu, którego prze-stępcy nie zdołali sprzedać. Cała szesnastka będzie teraz odpowiadała przed Sądem Rejonowym w�Radomiu, gdzie został przeciw nim skierowa-ny akt oskarżenia. Za kradzież z�włamaniem grozi im do 10 lat więzienia, za paserstwo do 5 lat więzienia. Kierowca do-datkowo będzie odpowiadał za zawiadomienie o�niepopełnio-nym przestępstwie, za co grozi mu do 2 lat więzienia. W�cza-sie prowadzonego śledztwa część z�zatrzymanych osób została tymczasowo areszto-wana. Innych objęto dozorami policyjnymi.

• Po l i c j a n c i w y d z i a ł u d/w� z� przestępczością go-spodarczą kontrolując jed-no z�radomskich targowisk sprawdzali, czy oferowany towar udostępniany jest zgod-

nie z�prawem. Podejrzewali, że znaki i�nazwa zastrzeżo-na przez producenta zostały użyte bezprawnie. Policjanci zatrzymali 41-letniego miesz-kańca Radomia, który na swoim stoisku oferował do sprzedaży nielegalne obuwie i�odzież, m.in. kurtki, dresy, czapki, skarpety. Wszystkie przedmioty mają podrobione znaki towarowe znanej fi rmy. Policjanci zabezpieczyli pra-wie 300 sztuk ubrań o�łącznej

wartości rynkowej szacowanej na około 20 tysięcy złotych. Za obrót towarem nielegalnie oznakowanym markowymi znakami towarowymi grozi kara do 2 lat pozbawienia wol-ności.• 25 kwietnia doszło do śmier-telnego pobicia przed jednym z�radomskich klubów. Poli-cjanci zatrzymali wtedy dwóch sprawców tego czynu. W�wyni-ku pracy operacyjnej radom-scy policjanci ustalili jeszcze

jednego sprawcę. Okazał się nim 22-letni mieszkaniec Ra-domia. Mężczyzna pracował w�miejscowości Dębica i�to właśnie tam zatrzymali go miejscowi policjanci. 22-lat-ka przewieziono do komendy w�Radomiu i�przesłuchano. Przedstawiono mu zarzut pobi-cia ze skutkiem śmiertelnym. Wobec mężczyzny został skie-rowany wniosek do sądu o�za-stosowanie środka zapobie-gawczego w�postaci aresztu.

KRONIKA KRYMINALNA

fot.K

MP

Page 11: Panorama Radomska
Page 12: Panorama Radomska

Historyczna Lady Makbet miała na imię Gruoch

i�żyła w�Szkocji na początku XI w. Urodziła się przypusz-czalnie około 1005 r. jako cór-ka królewicza Boitego. Była żoną earla szkockiej prowin-cji Mornay, Gilli Comgáin. O� pożyciu małżeńskim Gilli

Comgáina i�Gruoch nie wia-domo za wiele, pewne jest je-dynie, że mieli syna Lulacha. Gruoch owdowiała w� 1032 r. w� dramatycznych okolicz-nościach. Jej mąż spłonął ze swoimi współtowarzyszami. Część badaczy sądzi, że za zabójstwem mógł stać Mak-

bet – kuzyn Gilli Comgái-na, który popełnił zbrodnie w� odwecie za zgładzenie 12 lat wcześniej jego ojca. Gru-och wyszła za mąż za Makbe-ta. Makbet kilka lat później sięgnął po władzę, zabijając 15 sierpnia 1040 r. króla Dun-cana.

Świetliki wytwarzają świa-tło w�reakcji chemicznej,

w�której utleniany jest zwią-zek chemiczny lucyferyna znajdujący się w� odwłoku owadów. Związek utleniany jest przy pomocy enzymu – lucyferazy. Narządy świetlne umieszczo-ne są w� końcówce odwłoka po wewnętrznej stronie ciała. Zdolność świecenia występu-

je u�obydwu płci. W�okresie godowym świecenie staje się bardziej intensywne. Wiele gatunków świetliko-watych zwabia partnera błyskami światła, charak-terystycznymi dla danego gatunku. Niektóre samice naśladują błyski spokrew-nionych gatunków i� zjadają zwabionych w� ten sposób samców.

12 OSTATNIA STRONA

K R Z Y Ż Ó W K A PA N O R A M Y

1 grudnia

2 grudnia

3 grudnia

4 grudnia

– Światowy dzień Puszczania Bąków

– Światowy Dzień Walki z Uciskiem

– Międzynarodowy Dzień Niepełnosprawnych tak czy inaczej

– Barbórka - Święto górników

Kalendarz Świątnie zawsze typowych

reklama

Czy wiesz, ze.

Robaczki świętojańskie mają zdolność do wytwarzania światła, k t ó r e s ł u ż y d o w z a j e m n e g o rozpoznawania się i zwabiania osobników. Jak to się dzieje, że świetliki świecą?

Skontaktuj się z naszym specjalistą ds. reklamy nr tel. 797 243 196

Lady Makbet żyła naprawdę! Nie miała jednak nic wspólnego z jej demoniczną władczynią z dramatu Williama Szekspira