Nasza Trzynastka - sp13gdynia.pl · Angielski na wesoło 10 Dlaczego warto reali-zować swoje...
Transcript of Nasza Trzynastka - sp13gdynia.pl · Angielski na wesoło 10 Dlaczego warto reali-zować swoje...
Nasza Trzynastka Czasopismo szkolne
Cena—1,50 zł
Wreszcie jest!!!
Drodzy Czytelnicy!
Doczekaliśmy
się. Jest. Przyszła! Wio-
sna!
Wszystkim ży-
czymy, by była piękniej-
sza niż zwykle, jeszcze
cieplejsza i trwała
baaaaardzo długo… Aż
do wakacji.
Redakcja
KOTKI MARCOWE Kulmowa Joanna
Na wierzbie
nad samym rowem -
srebrne kotki marcowe.
Na deszczu i na słocie
srebrnieją im futra ko-
cie.
Ale kotki marcowe nie
piszczą.
Huśtają się na gałąz-
kach.
Mruczą:
- Nareszcie wiosna!
I sierść mają coraz sre-
brzystą.
Wszyscy wyczeki-
waliśmy z utęsknieniem wio-
sny, więc poczujmy ją w
smaku wiosennej sałatki jako
idealnego dodatku do obiadu.
Przygotowanie: bardzo
szybko. Trudność: bardzo
łatwo. Składniki:
1 główka sałaty, 2 jajka
ugotowane na twardo, pół
pęczka szczypiorku, pół
pęczka rzodkiewki, 2
ogórki, 2 pomidorki.
Sos:2 łyżki majonezu, 2
łyżki śmietany, kilka ga-
łązek koperku, sól,
pieprz.
Etapy przygotowania:1.
Sałatkę podrzeć na
drobne kawałki. Szczy-
piorek drobno pokroić.
Ugotowane jajka pokroić
w kostkę. Rzodkiewki i
ogórki pokroić w połówki
plasterków. Pomidorki
pokroić w ćwiartki.
Wszystko razem wymie-
szać. 2. W osobnym na-
czyniu przygotowujemy
sos: mieszamy śmietanę i
majonez. Do tego doda-
jemy drobniutko posieka-
ny koperek i doprawiamy
solą i pieprzem. Sos wle-
wamy do sałatki, miesza-
my i gotowe. Smacznego!!!
Basia Podleśny.
Źródło: Internet
W tym numerze:
Wyliczanki-
rymowanki
2
Kalendarium,
Jestem piłką
4
Konwencja Praw
Dziecka
5
Nie zapominaj-
my o poetach
6
Mówi się ,
Marzenia
7
Młodzi twórcy 9
Angielski na
wesoło
10
Ważne tematy:
Dlaczego warto reali-
zować swoje marze-
nia?
Jakie mamy prawa?
Kto może nam pomóc?
Wasza twórczość -
poeci i pisarze z „13”
Tych ludzi warto
znać— Wanda Cho-
tomska
Rekordziści wśród
zwierząt
Szkoła Podstawowa Nr 13
im. L. Cylkowskiego w Gdyni
21 marca 2011r.
MARZENA BUDZIŃSKA IVC
Raz, dwa, trzy, świnki drogą szły
Cztery, pięć, sześć poszły tort zjeść
Siedem, osiem, dziewięć spotkał ich tam
niedźwiedź,
Zobaczył barana, tańczyli do rana.
WERONIKA SZWEDA IVC
Ele mele dudki,
Gospodarz malutki,
Gospodyni jeszcze mniejsza
Ale robotniejsza.
MATEUSZ KNITTER IVC
Raz, dwa, trzy, idziesz ty,
Raz, dwa, trzy, nudzisz się ty,
Cztery, pięć, jeśli masz chęć.
NIKOLA GORZOCH IVC
Słowik śpiewa turu turu
Może zapisze się do chóru.
NIKOLA CHRZANOWSKA IVC
Raz, dwa, trzy, do ogrodu pójdziesz ty,
Cztery, pięć, możesz iść, jeśli masz chęć,
Sześć, siedem, jeśli nie, to zostań tu i nie
ruszaj się.
Osiem, dziewięć no i dziesięć, pobawimy się
dziś w lesie.
AGNIESZKA KRAHEL IVC
Raz, dwa, trzy,
Szukasz ty,
Jak na złość
Szuka gość,
Potem wspak
Szuka rak,
Jak nie on,
No to słoń,
Jak nie słoń,
No to koń,
Szukasz nas
W lata czas,
W zimny mróz,
Szuka tchórz.
W słotne dni
Szukasz ty,
W wiosny czas
Szukaj nas!
WOJTEK TYLMAN IVC
Koty - psoty,
Psy mają kłopoty.
JAN KĄDZIELEWSKI IVC
Raz, dwa, trzy, cztery jedziemy na rowery,
Pięć, sześć, siedem, osiem, pościgamy się z
łosiem.
Dziewięć, dziesięć spotkamy się z Czesiem.
Jedenaście, dwanaście, Czesio mówić dziwnie
zacznie.
Trzynaście, czternaście, tak bawimy się
właśnie.
Spisała Magda M.
Wyliczanki—rymowanki
Nasza Trzynastka Str. 2
Kroniki Imaginarium Geographika- „Tu żyją smoki”
AUTOR : James A.Owen
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Bohaterowie główni: Młodzi studenci- John ( J.R.R.Tolkien), Jack (C.S.Lewis), Charles (Charles Williams).
Bohaterowie oboczni: Aven ( Dzika królowa), Artus ( Król, potomek Króla Artura), Bert (Zaginiony wielki pisarz).
Miejsce akcji: Anglia , Archipelag Snów .
Życie Johna, Jacka oraz Charlesa przewraca się do góry nogami, gdy okazuje się, że zostali opiekunami tajemniczej
księgi (o której wie niewiele osób), a z nią niezaznaczonego na mapach archipelagu. Po niedługim czasie zaczynają gonić
ich nadzwyczajne bestie: słudzy Zimowego Króla (Mordreda). Przyjaciele mają niewiele czasu, aby uratować dwa światy
(znany nam oraz Archipelag Snów) przed inwazją hord Mordreda. Okazuje się, że Zimowy Król odnalazł mityczną puszkę
Pandory i ma zamiar złapać cienie wszystkich istot, a potem zmienić je w straszną rasę cieniorodnych. Czy ktoś będzie
zdolny przeciwstawić się niezwyciężonej armii?
Akcja dzieje się w równoległym świecie mitów, legend i opowiadań największych pisarzy. Książka spodobała mi się z
powodu grozy i wielkiego podobieństwa do mitów.
Po przeczytaniu tej powieści od razu pojechałem do księgarni kupić kolejną część. Moim zdaniem ta książka po-
winna zachęcić każdego czytelnika do częstszego spoglądania na półki z lekturami fantasy.
Artur Słomczewski, kl. VA
Recenzja
Polecam stadninę na Hipodro-
mie w Sopocie. Chodziłam do gru-
py Hippika, mam tam ulubionego
konia. Wy też może znajdziecie
ulubieńca.
http://www.hippika.cal.pl/konie.h
tml to link do strony Hippiki.
Można znaleźć wszystkie infor-
macje na temat Hippiki, zobaczyć
wszystkie konie, jak tam są oraz
cennik . Pod zdjęciami koni są o
nich informacje. Moim ulubień-
cem jest Egej. Są tam też 2 ko-
nie z rodziny królewskiej. Ich
imiona są napisane na czerwono.
Jeszcze raz polecam Hippikę.
Ciekawostki o koniach
Najmniejszy konik świata to Fa-
rabella, mierzy około 70 cm.
Konie mogą spać na stojąco. Jeśli
są w stadzie, zazwyczaj jeden
koń pozostaje czujny i trzyma
straż, gdy pozostałe śpią..
Dowcip o koniach
Policjant pyta blondynkę:
-Dlaczego pani konie mają turba-
ny na głowach?
-Bo to są konie czystej krwi
arabskiej.
Marzena
Hippika na Hipodromie
Trenuję żeglarstwo i dlatego
pojechałem do miejscowości
Palma da Mallorca. Nasz klub
wybrał się tam, aby potrenować
na Optimiście (Optimist to
łódka dla dzieci do 15 lat) i aby
pozwiedzać miasto Palma de
Mallorca. Palma jest stolicą
największej wyspy archipelagu
Baleary na Morzu Śródziem-
nym.
Byliśmy na wyspie w lutym, a
temperatura sięgała codziennie
około 19 ºC (w ciągu dnia!). No-
ce jednak były zimne...
Woda jest słona i dlatego wi-
dać dużo ryb. Ja osobiście wi-
działem delfiny na wolności.
Jednego dnia pojechaliśmy do
akwarium, były tam ryby, m. in.
z Indii i innych krajów. Naj-
większe wrażenie zrobiły na
mnie rekiny. Osiągały nawet do
1 metra i 30 centymetrów dłu-
gości! Jak na rekina złowionego
to bardzo dużo.
Przy ulicach rosły zawsze jakieś
drzewa, najczęściej palmy. Dlatego na
dworze jest bardzo przyjemnie. Plaże są
piękne, można tam znaleźć muszle. Są tak
ładne, że wyglądają jak sztuczne.
Ciepła zima w Palma de Mallorca
Str. 3
Polecam każdemu wyprawę na Palma
de Mallorca, jest naprawdę super!!!
Wiktor Kamiński, kl. IV B
To ja podczas treningu. Zdjęcie: A. Komorowski
Dnia 1.02.2011r odbyły się zawody pływackie dziewcząt. Dziewczyny dobrze się spisały i zajęły drugie miej-sce w czteroosobowej sztafecie oraz trzecie w ośmioosobowej. Zdobyły dwa puchary dla naszej szkoły. GRA-TULACJE!!!
Dnia 2.02.2011r odbyły się zawody pływackie chłopców. Bardzo się sta-rali, lecz nie wypadli tak dobrze jak my. Tak czy inaczej gratulacje.
Paulina i Julia
W dniu 12 lutego 2011 roku w Szkole Podstawowej nr 8 odbył się finał X Wojewódzkiego Quizu Wie-dzy o Państwach Anglojęzycznych.
W finale spotkały się szkoły z ca-łego województwa. Reprezentacja naszej szkoły: Paulina Mieloch,
Julia Mieloch i Patryk Dembski zdobyła w tym konkursie trzecie miejsce. To wielki sukces dla na-szej szkoły. Uczniowie spisali się
na medal. Gratulujemy !!!!
Nasza Trzynastka Str. 4
kalendarium
Jestem piłką i uciekam przed Stachem. Turlam się po chodniku. Nagle skręciłam w lewo, potem w prawo. Ojej! Teraz lecę, chyba wyskoczyłam z jakiejś wyrzutni. O nie! Kręci mi się w głowie. A teraz zjeż-
dżam w dół. Chyba dotarłam na jakiś plac zabaw. Uff.....! Znowu biegnę. Na szczęście Stach na chwilę zatrzymał się na huśtawce i teraz nie może mnie dogonić. Biegnę, biegnę cały czas prosto. Ale głośno! O jejku! To koncert, jestem na scenie. Śpiewa-ją ,,Jesteś szalona" . O, ja to znam i śpiewam z nimi. Jak Stach to zobaczył, to zemdlał i przyjechała karetka. Zdążyłam wskoczyć do niej i pojechaliśmy do szpitala. A tam, zdarzyło się coś dziwnego. Stach zaczął uciekać, a ja ruszyłam w pogoń za nim. Więc role się odwróciły. Stach zauwa-żył, że go ścigam, więc zawrócił i zaczął biec za mną. Nagle za-wiał silny wiatr, straciłam nad sobą władzę. Wiatr popychał mnie, aż dotarłam na lotnisko. Stach cały czas pędził za mną. Nie wiem,
jak to się stało, ale jestem teraz w samolocie. Zobaczyłam napis: ,,Egipt". Zorientowałam się, że lecimy do Egiptu. Przylecieliśmy, a ja znowu zaczęłam uciekać i dotarłam na pustynię. Naprawdę ciężko było biec przez piasek. Nagle zobaczyłam wielką piramidę. Bałam się, lecz weszłam. Stach był daleko, zobaczył, że mnie nie ma, więc też wszedł do piramidy. Szłam ostrożnie, bo w piramidzie są pułapki. Nagle zatrzymałam się i zobaczyłam przede mną wielkie i ostre kolce. Nabrałam więc powietrza i z całej siły uniosłam się do góry. W tym właśnie momencie przeskoczyłam przez te kolce. Stach chciał ominąć przeszkodę, lecz nie udało mu się. Wylądował na samym środku kolców. Szybko przeczołgał się przez przeszkodę. Ucieczkę utrudniły mi wahadła. Lecz moja wielkość umożliwiła mi przejście pod nimi. Natomiast Stacha wahadła cały czas uderzały. Wyglądał strasznie, był cały w kolcach i siniakach, ale nie poddawał się. Nagle podskoczyłam i dzięki kuli na łańcuchu wylądowałam na lotnisku. Stach zrobił to samo co ja. Oboje znaleźliśmy się w samolocie na fotelach. Wylądowaliśmy w Polsce w mieście rodzinnym Stacha. Pogoń chłopca za mną była wolniejsza, bo on był pokaleczony. Zatrzymałam się na trawniku przy na-szym domu. Stach doszedł w stronę drzwi i kopnął mnie, abym poleciała na swoje miejsce. Mama krzycza-ła na niego, a ja byłam zadowolona z mojej zemsty. Uciekając, chciałam ukarać Stacha. LAURA NATZKE
Dnia 11.02.2011 r. od-
był się konkurs z języka angiel-
skiego ,,Hurray ! I know English!"
Wzięły w nim udział Paulina Mie-
loch, Basia Podleśny, Julia Mie-
loch i Laura Natzke. Uczennice
naszej szkoły naszej szkoły zaję-
ły bardzo dobre miejsca. Oby
tak dalej!
Str. 5
Konwencja Praw Dziecka
Konwencja Praw Dziecka powstała 20 listopada 1989r. Obecnym polskim Rzecznikiem Praw Dziecka jest Marek Michalak.
Prawa Dziecka stworzono, aby chronić najmłodszych, ponieważ na świecie zapanowała przemoc wobec dzieci. Rodzice
zaczęli nadużywać swojej władzy rodzicielskiej,
bijąc i katując dzieci do tego stopnia, że słyszy się nawet o przypadkach śmiertelnych.
Dobrze, że jest ktoś kto czuwa nad nami – dziećmi...
Dziecko ma prawo do:
-wychowywania się w rodzinie,
-adopcji,
-oświaty i nauki,
-kultury, wypoczynku i rozrywki,
-ochrony zdrowia i opieki medycznej,
-wszechstronnego rozwoju osobowości,
-swobody wyznania, światopoglądu,
-dostępu do informacji,
-ochrony przed wyzyskiem i poniżającym traktowaniem,
-prywatności,
-równości.
20.XI.2009r. minęła 20-sta rocznica powstania
Konwencji Praw Dziecka. Z tej okazji napisałam wiersz na
konkurs Rzecznika Praw Dziecka:
Konwencja Praw Dziecka
Dwadzieścia lat temu w listopadzie
Przyjęto konwencję na pewnej naradzie.
„Konwencją Praw Dziecka” ją dumnie nazwano,
by niewinnych dzieci nie wykorzystywano,
A każde dziecko mogło być chronione
przez prawo to - w ONZ wspólnie uchwalone.
Dziś mogę się bawić, mówić w swym języku
Darmo edukować, grać w szkolnym teatrzyku.
W zgodzie z mym sumieniem mogę wierzyć w Boga,
Poradzić się lekarza gdy mnie dotknie choroba.
Mam też prawo w szkole zjeść drugie śniadanie,
A za opiekę dziękować mej kochanej mamie.
Mam prawo, by swoją prywatność zachować
A jeśli nawet „zbroję” dobrze mnie traktować.
Dziś na całym świecie każde dziecko małe
jest tak samo ważne jak i pozostałe.
Mam przywilej odpocząć podczas mych wakacji,
A niepełnosprawny ma prawo do rehabilitacji.
Anna Sobczak kl. IVB
Pamiętaj!!! Zawsze możesz się zwrócić z prośbą o po-
moc do osób, którym ufasz.
My na lekcji w ławkach siedzimy
bardzo się staramy i nie krzyczymy
Każdy rozwiązuje swoje zadanie,
bo wie, jakie surowe są panie
A gdy usłyszymy głos dzwonka,
wszyscy czują w duszy skowronka
i co do jednego wybiegają z sali, lecz
za dziesięć minut... będą pracowali. Nap
isał
A
rtur
S. 5
a
Nasza Trzynastka Str. 6
NIE ZAPOMINAJMY O POETACH ! Wanda Chotomska
urodzona 26 października 1929 w Warszawie, polska pisarka, autorka wierszy i opowiadań dla dzieci i młodzieży. Studiowała
na Wydziale Społeczno-Politycznym i Wydziale Dziennikarskim Akademii Nauk Politycznych w Warszawie. Debiutowała na
łamach "Świata Młodych" w 1949; w 1958 opublikowała pierwszy tomik poezji „Tere fere.” Wspólnie z Mironem Białoszewskim
ogłaszała wiersze w "Świerszczyku". Stworzyła popularny cykl programów telewizyjnych dla dzieci „Jacek i Agatka” (1962–
1973). Otrzymała wiele nagród, została odznaczona Orderem Uśmiechu (1969). Jest członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Pol-
skich. Prezes Zarządu Polskiej Fundacji Dzieci i Młodzieży.
Motyle W szarych miastach szary beton, szary asfalt. W szarych miastach szare dymy aż do nieba. Nie ma miejsca dla motyli w szarych miastach, a tak mało, tak niewiele im potrzeba.
Taki motyl to ma skromne wymagania nie je masła ani mięsa, ani chleba, nie potrzeba mu mieszkania i ubrania, i inwestować w niego wcale nie potrzeba.
Ludzie mówią,
że to tylko zwykły owad, a to przecież do krainy czarów bilet, wstęp do bajki i przygoda kolorowa, więc pomyślcie o motylach choć przez chwilę.
Dla motyli trzeba miejsce zrobić w miastach i odkurzyć zakurzony błękit nieba, żeby słońcem i kwiatami zakwitł asfalt, tylko tyle i nic więcej już nie trzeba.
Parasole od łez
Kiedy ktoś zabrał ci to , co kochasz
nie łam się, nie właź w kąt i nie szlo-
chaj.
Nie bój się, w górę nos, trzymaj fason!
Jasne? Tak! Proste? Tak! Jak parasol!!!
Parasole od łez, parasole od łez
i już żegnasz się z mokrą chusteczką.
Jak masz taki parasol- w górę nos, trzymaj fason
i dla ciebie zaświeci słoneczko!
Jeśli ktoś zabrał ci skarb największy idź i walcz o ten skarb, a zwyciężysz.
Nie bój się, w górę nos, trzymaj fason!
Jasne? Tak! Proste? Tak! Jak parasol!!!
Parasole od łez, parasole od łez-
w żagiel może zamienić się każdy Jak masz taki parasol- w górę nos, trzymaj fason
Hej żeglarze, żagle na maszty!
Każdy kogucik dla swej kokoszki
przynosi co dzień pachnące groszki
Postać Pani Chotomskiej przybliżyła Agnieszka Gałęziewska.
Jaś pyta mamy: -Mamo, dla kogo kroisz taki duży kawałek tortu? –Dla ciebie, synku. -
Taki mały?
Dyrektor szkoły przechodzi korytarzem obok klasy, z której słychać straszny wrzask.
Wpada, łapie za rękaw najgłośniej wrzeszczącego, wyciąga go na korytarz i stawia
w kącie. Po chwili z klasy wychodzi kolejnych trzech młodzianów, którzy pytają: - Czy
możemy już iść do domu? - A z jakiej racji? - No... przecież skoro nasz nowy pan od
matematyki stoi w kącie, to chyba lekcji nie będzie, prawda? Basia Podleśny Źródło: Internet
Zapomniane wyrazy, zagadkowe związki frazeolo-giczne
Najpierw trochę terminolo-
gii. Związki frazeologiczne, czyli frazeologizmy, to utarte, stałe połączenia wyrazów, które mają dwa znaczenia: dosłowne i przeno-śne. Nas interesuje to drugie. Jeśli powiemy, że jakaś wiadomość spa-dła na Tomka jak grom z jasnego nieba, to nie chodzi przecież o to, że ów chłopiec został rażony pioru-nem, a jedynie zaskoczony nagłą informacją (wiadomością). Istnieje w naszym języku wiele frazeologi-
zmów, używamy ich na co dzień, ale nie zawsze wiemy, skąd się wzięły, co oznaczały pierwotnie.
Rzeczownik umór (umor) występuje jeszcze w słownikach, ale samodzielnie go już nie używa-my. Oznaczał on dawniej „śmierć,
zgubę, zagładę”. Do niedawna obecny był w języku polskim zwrot: kochać kogoś, rozkochać się w kimś na umór, to znaczy „kochać kogoś szalenie, bez pamięci”. Współcze-śnie niestety tylko pije się na umór, czyli bardzo dużo, do utraty przy-tomności...
Na bakier to obecnie przede wszystkim „na bok, na ukos
(o sposobie noszenia nakrycia gło-wy)”. Wyraz bakier dziś już nie ist-nieje, a pochodzi z gwary flisackiej. Stanowił komendę sterowania w lewo, nawiązującą do niem. back kehren. Stosujemy też do tej pory związki frazeologiczne: być z kimś, z czymś na bakier, to jest gniewać się, być w sprzeczności, w niezgo-dzie z czymś. Stąd dziś możemy powiedzieć, że ktoś jest na bakier z prawem.
Wyrazy dosyć, dość funk-cjonują we współczesnej polszczyź-nie jako przysłówki, w dwóch zna-czeniach. 1. „tyle, ile trzeba”, 2. „w
pew-nym stopniu, stosunkowo”. Niekie-dy używamy też wykrzyknika do-syć tego!. Oba słowa pochodzą z połączenia do z niezachowanym
rzeczownikiem syć (ta syc, tej syci, oznaczało sytość, napełnienie). Peł-na forma brzmiałaby do syci, zosta-ła jednak skrócona w dosyć, dość. Do dziś używamy wyrażenia do
syta, syci wrażeń.
Podane przykłady są dowo-dem na to, jak nasz język zmieniał
się na przestrzeni wieków. Warto mieć świadomość, że ulega on zmianie, tak jak cały świat wokół nas.
* Tytuł pochodzi od nazwy progra-
mu TV pod tym samym tytułem.
Anna Waśko
Mówi się...*
Str. 7
Kacper Wiszniewski, kl. V b
„Realizacja marzeń” Kacper od dziecka marzył, aby zostać znanym na całym świecie kapitanem statku. Jego najwięk-szym marzeniem było też przepłynąć cały świat dookoła i pobić rekord. Chciał też samodzielnie zbu-dować statek, który nazwałby „Morska Strzała”. Byłby on drewniany, z trzema wielkimi żaglami, które napędzane byłyby przez wielkie wiatraki elektryczne. Miałby być większy od „Daru Pomorza”. Już jako dziecko próbował robić łódki i wychodziły mu całkiem niezłe, lecz zawsze przeciekały. Jednak jego tata zawsze podbudowywał go na duchu, a gdy już wreszcie wyszła mu nietonąca i nie-dziurawa łódka – szło mu coraz lepiej. Jako nastolatek wystartował w pierwszym wyścigu. Wygrał go, pomimo że był najmłodszy. Kacper, im był starszy, tym miał większe osiągnięcia i coraz większym stawał się statek, o któ-rym nikt nie wiedział – nawet jego rodzice. Gdy Kacprowi udał się pierwszy statek, potajemnie zwo-dował go na plaży i chciał sprawdzić, czy nie zatonie. Okazało się, że był świetny. Kacper pytał swych znajomych, czy nie zechcieliby do niego dołączyć. Załoga szybka się utworzyła. Nadszedł dzień wielkiej podróży. Nikt nie dziwił się, że Kacper wyrusza w podróż dookoła świata, gdyż żeglarstwo było jego pasją. Gdy statek był gotowy do drogi, wpłynęli na Morze Północne, gdzie los płatał załodze kolejne figle – jak Odyseuszowi w jego „tułaczce” – wzmógł się sztorm osiem w skali Beauforta i pojawiły się umiarkowanie duże fale z poprzerywanymi, obracającymi się grzbietami. Kacper wraz z załogą nie byli na to przygotowani, ponieważ w programach nic wcześniej o sztormie nie wspominano. Jednak właściciel statku był już doświadczonym kapitanem i wiedział, co zrobić. Ciąg dalszy na str. 11
Nasza Trzynastka Str. 8
CIEKAWOSTKI Z ŻYCIA ZWIERZĄT – c.d.
przygotował: Mateusz Knitter kl. 4 c
Największą rybą na świecie jest rekin wie-
lorybi.
Mierzy średnio 13 m i waży 10 000kg. Abso-
lutny rekord wynosi 18 m długości. Jednym
niewielkim ruchem ogona posuwa się o 5 m
na przód.
Najstarszym ssakiem jest kolczatka austra-
lijska.
Na drodze ewolucji, 150 milionów lat temu
oddzieliła się od innych ssaków i z tego
powodu jest uważana za „żywą skamienia-
łość”.
Najlepszym zmysłem orientacji może się
pochwalić burzyk północny.
Powracając do gniazda, ten ptak może prze-
być, w ciągu 13 dni, aż 4500 km, lecąc z
Wielkiej Brytanii do Stanów Zjednoczonych.
Największym płazem na świecie jest sala-
mandra olbrzymia japońska.
Dorosły osobnik mierzy 1,6 m długości i wa-
ży ponad 30 kg. Salamandra ma ogromną gło-
wę i fałdy skórne na bokach, a do tego posia-
da zarówno płuca, jak i skrzela.
Najdłuższymi włosami może się poszczycić
piżmowół.
Jego włosy, zapewniające znakomitą ochronę
przed chłodem, mogą miejscami osiągać dłu-
gość 1 m. Ten ssak żyje w stadach na Dale-
kiej Północy..
Najmniejszym ssakiem jest tajlandzki nie-
toperz ryjkonos malutki.
Mierzy 3,3 cm długości, a waży zaledwie 2 g.
Najbardziej pomysłowym zwierzęciem jest
szympans.
Potrafi nauczyć się ponad 300 słów, skutecz-
nie posługuje się narzędziami. Zna pojęcia
przeszłości i przyszłości, narodzin i śmierci.
Jest uważany za najbliższego kuzyna człowie-
ka. Pod względem umiejętności dorównuje 5-
letniemu dziecku.
Największe jaja na świecie znosi struś.
Każde jajo mierzy około 16 cm wysokości,
przy wadze 1,5 kg. Jedno strusie jajo dorów-
nuje wielkością 24 jajom kurzym. Samica na
przemian z samcem wysiadują swoje jajo
przez 45 dni.
Sen
Coś z oczu mych sen spędza z rana,
gdy zniknie sen, zostaję sama.
Patrząc przez okno, jak zresztą co dzień
oglądam jezioro zamrożone w lodzie.
Naprzód brnąc wśród śniegu, tonąc po kolana,
zmuszam się do biegu, męcząc się od rana.
Z nieba piórka lecą, pobielając świat,
gwiazdy jeszcze święcąc układają kwiat.
Biegnę do piekarni, po świeże pieczywo,
a obok w kwiaciarni kwiaty pachną żywo.
Kupię róż bukiecik na jutrzejsze święta,
póki słońce świeci kwitnie róża… cięta.
Aleksandra Toczyńska 5b
"Między Ziemią, a niebem"…
Najbliżej są ptaki, w drzew koronach,
a potem wyżej, już w locie
muskają powietrze skrzydłami,
tną chmury, zebrane w białe grona.
Ponad obłokami, gdzie błękit nieba
przechodzi w czerń, gdzie nikt nie
sięga,
ani wzorkiem, ani słuchem, gdzie
Wielka Pustka Gwiazdy, planety,
Mlecznej Drogi Wstęga…
Norbert Kokowski
Wasze próby poetyckie...
Str. 9
Zamknij oczy mocno,
wychyl się przez okno,
a za oknem rzeka
szybko ucieka.
Zastukaj w parapet,
spadnie piękny kwiatek
i na bystrej fali
zniknie gdzieś w oddali.
Chrząknij razy cztery,
aby twój śmiech szczery
ryby usłyszały,
gdyby uszy miały.
Zaświstaj cichutko,
popłyń złotą łódką
a na końcu rzeki
otwórz swe powieki.
Daniel Żabiński
O molu, który był inny niż wszyscy
W miasteczku, w bibliotece, żyły sobie kiedyś mole książkowe. Były wielkości komputera, miały oczy na pół twarzy, skrzydła, chude
ręce, nogi i długi nos. Mieszkały na półkach w działach książek fantastycznych i na kilku półkach z tomikami wierszy. Jeden z nich
mieszkał na półce z książkami przygodowymi, lecz ich nie czytał. Kiedyś spróbował przeczytać jedną, lecz niezbyt mu się spodoba-
ła. Nasz mól, o którym tu mowa, miał na imię Dionizy.
Któregoś dnia biedny Dionizy nie wytrzymał w towarzystwie książek i wielu innych moli, które cały czas czytały – spakował
mały tobołek i wyprowadził się. Niektóre mole opłakiwały go, inne zatrzymywały, ale on nic sobie z tego nie robił. Nie obchodziło
go to. Marzył o karierze, sławie… Uważał, że życie w bibliotece jest nudne, okropne, nieciekawe… Cieszył się na samą myśl, iż może
wreszcie opuścić swój dotychczasowy dom, lecz mole wierzyły, że nie ma innego wspanialszego miejsca od ich biblioteki! Tyle tam
było książek, a w nich mnóstwo opowiadań, baśni, mitów! I on chciał sobie po prostu opuścić ten raj dla moli?! To nie mieściło się
im w tych małych, mądrych główkach… I powiem wam w tajemnicy, że niektóre mole wzięły go nawet za wariata…
Mały mól dopiął jednak swego i udał się w świat. Leciał przez dwa dni i przybył nad morze. Spodobało mu się nowe mia-
sto! Na początku doleciał na rynek i trafił wprost do księgarni. Dionizy nie wytrzymał długo bez książek…
Gdy zapukał do środka, otworzyła mu starsza już kobieta i zaprosiła do wnętrza. Kobieta była ubrana w długą, czarną
suknię i czarne pantofelki. Przypominała raczej czarownicę niż pracownika księgarni. Dionizy był bardzo zdziwiony, gdy wszedł…
„czarownica” zaproponowała mu pracę księgowego…
- Czy jest to praca związana z książkami? – zapytał Dionizy - Ja niezbyt je lubię…
- Hmm, tak to jest praca z książkami, ale innym, niż poznałeś do tej pory. W książkach tych będziesz musiał robić działania, wp isy-
wać rachunki – wyjaśniła – To jest księgarnia z horrorami! Ale nie bój się – dodała, widząc przerażenie w oczach Dionizego – praca
księgowego nie jest trudna…
Po chwili wahania nasz mały mól wyraził zgodę na propozycję starszej pani. Cieszył się z tego, że swój czas będzie spędzał nad
książkami, które się wypełnia, a nie czyta! Pomimo tego, iż uciekł od książek, odczuwał radość, że może mieć przy sobie coś, co
przypominać mu będzie jego rodzinę i dom – bibliotekę…
Po miesiącu mozolnej pracy znudziło mu się jego zajęcie. Któregoś wieczoru zostawił „czarownicy” kartkę z napisem: „ To,
co robiłem u Ciebie przez ostatni miesiąc, przerosło moje możliwości. Wyjeżdżam. Nie martw się o mnie. Nie szukaj mnie. Żegnaj.
Dionizy.”
Dionizy wiedział, że źle postąpił. Nie był z siebie dumny. Spodziewał się, że zrobił przykrość starszej pani, która dała mu
pracę…
Zastanawiał się co teraz ma robić – wiedział tylko, że nie chce wracać do domu. Mały mól podjął kolejną decyzję w swo-
im życiu – poleciał dalej na północ. Zauroczyło go nowe miejsce.
Tam Dionizy natknął się na wytwórnię dywanów. Nie był jeszcze nigdy w takim miejscu… Zobaczył dystyngowanego męż-
czyznę, który, jak się okazało, był dyrektorem fabryki. Podszedł do niego i powiedział:
- Dzień dobry, Panie dyrektorze!
- Dzień dobry – odpowiedział, zaskoczony widokiem mola książkowego, dyrektor.
Zawsze mnie zastanawiało, jak się robi dywany i wykładziny. Nie wyczytałem tego do tej pory w żadnej z książek. Czy nie przydały-
by się Panu do pomocy dwie małe rączki? cd. na str. 11
Nasza Trzynastka Str. 10
A man went to the doctor and said, “Doctor, please help me. I hurt all over.” The doctor asked the man to explain more. The man said, “When I touch my arm it hurts, when I touch my leg it hurts, when I touch my head it hurts. Everywhere I touch, it hurts.” The doctor examined the man and said, “Mr Smith, your finger is broken!”
Przychodzi mężczyzna do lekarza i mówi:
- Panie doktorze, wszędzie mnie boli.
Lekarz poprosił, żeby to wyjaśnił.
- Boli mnie, kiedy dotykam ręki, boli mnie, kiedy dotykam nogi,
boli mnie, kiedy dotykam głowy. Boli mnie wszędzie, gdzie dotykam.
Lekarz zbadał pacjenta i powiedział:
- Panie Smith, ma pan złamany palec.
A family of mice were surprised by a big cat. Father Mouse jumped and shouted, “Bow-wow!” The cat ran away. “What was that, Dad?” asked Baby Mouse. “well, son, you see why it’s so important to learn a second language.”
Rodzina myszy została zaskoczona przez dużego kota.
Mysi ojciec podskoczył i krzyknął: „hau, hau!” Kot uciekł.
- Co powiedziałeś, tato? – zapytało mysie dziecko.
- Synu, teraz powinieneś zrozumieć, dlaczego trzeba się uczyć języków obcych.
My terapist told me the way to achieve true inner peace is to finish what I start. So far today, I have finished two bags of chips and a chocolate cake. I feel better already.
Mój terapeuta powiedział mi, że jeśli chcę osią-
gnąć prawdziwy wewnętrzny spokój, muszę zawsze kończyć to, co zacząłem.
Dziś, jak na razie, skończyłem dwie paczki chipsów i tort czekoladowy.
Już czuję się lepiej.
oprac. Barbara Jankowska
A to ciekawe!! Skandal z ustaleniem najstarszego mieszkańca Japonii ! Według najnowszych, oficjalnych danych w Japonii żyje obecnie 40 399 osób w wieku powyżej 100 lat. Według japońskich
urzędów najstarszym mieszkańcem Tokio miał być pewien mężczyzna, który, jak się okazało, zmarł już 32 lata temu!
W ten sposób "urzędową" rekordzistką stała się Fusa Furuya, która w tym roku miała obchodzić 114 urodziny. Niestety, wyszło na jaw, że zagi-
nęła ona 50 lat temu!
Ile państw, narodów i języków istnieje obecnie na świecie?
Obecnie istnieje 200 państw i 600 narodów. Szacuje się, że istnieje ponad 6 tys. języków, choć niektórymi z nich
posługuje się tylko kilkaset osób.
Czym będziemy jeździć? Na światowych salonach samochodowych królują obecnie pojazdy elektryczne, które licznie wypełniły także paryską wystawę Mondial l'autu-
mobile w 2010 r. Specjaliści intensywnie poszukują nowych metod napędu i proponują najróżniejsze rozwiązania - od takich, które łatwo sobie
wyobrazić, aż po te z obszaru science-fiction.
Informacje dla Was wyszukał Dominik
Str. 11
dalszy ciąg baśni ze str. 9
- Czyje? Twoje? - wielkie było zdziwienie dyrektora …
- Ależ oczywiście! - odparł jeszcze bardziej zdziwiony Dionizy.
Pan dyrektor się zgodził i nasz mały mól został pracownikiem fabryki dywanów i wykładzin
„Rolka”. Ale tam też nie pracował zbyt długo… Po tygodniu pracy poszedł do dyrektora fa-
bryki i poprosił o zwolnienie.
- Ależ Dionizy, pracowałeś tu tylko jeden tydzień! I już odchodzisz?! – Pan dyrektor był bardzo zasko-
czony – Dlaczego chcesz odejść?
- Nie wiem dlaczego… Ale czuję, że nie podoba mi się tutaj, dlatego odchodzę – powiedział Dioni-
zy – Do widzenia!
- Do widzenia – odrzekł dyrektor fabryki dywanów i wykładzin – Ale ja chyba wiem, dlaczego nie
odpowiada Ci praca w fabryce – podświadomie tęsknisz za swoim rodzinnym domem, za smakiem
i zapachem książek w bibliotece… I masz rację… Najlepiej jest w domu!
To zdanie wypowiedziane przez pana dyrektora uderzyło go jak grom z jasnego nieba!
Przed oczami Dionizego stanęło jego ukochane miasto, biblioteka, inne mole - towarzysze mozol-
nej pracy ale i zabawy, wszystkie książki ze swojej półki… I odkrył, jak bardzo kocha to miejsce i jak
bardzo za nim tęskni!
Ze łzami w oczach podziękował dyrektorowi fabryki i pobiegł po swój tobołek. Choć godzi-
na była późna, bez wahania, z radością ruszył do miasteczka. Już po dwóch dniach stanął przed
drzwiami biblioteki… Nie mógł opanować wzruszenia… Stał oczarowany… Nie był w stanie wejść do środ-
ka. Na szczęście zobaczyły go inne mole – łzom i krzykom radości zdawało się nie być końca! Mole cieszyły
się, że Dionizy wrócił do nich, do książek, do biblioteki. A on już wiedział, że zostanie w niej do końca życia - że
nigdzie nie będzie mu lepiej jak wśród książek i moli…
Baśń napisana przez Zuzię Potrzebską z kl. Va na konkurs o molu książkowym.
dalszy ciąg ze str. 7 Kacper zgrabnie wyszedł ze sztormu i wypłynął z Morza Północnego do Oceanu Atlantyckiego, gdzie nie było więk-szych problemów i tam kapitan odstresował się – patrząc na delfiny – które płynęły przed statkiem, to raz pod wodą, to raz wyskakiwały z wody, robiąc śmieszne miny. Załoga też miałaby zderzenie z wielorybem, który wyglądał tak, jakby chciał powiedzieć: „Wam się nie uda dopłynąć powrotem do Bałtyku i ja już tego dopilnuję”. Następnie statek wpłynął wzdłuż Półwyspu Floryda do Morza Karaibskiego. Tam dopiero zaczęły się schody, gdyż na terenie wód kubańskich straż przybrzeżna nie chciała puścić statku dalej – nie wiadomo dlaczego, ale Kacper podszedł Kubańczyków psychologicznie i popłynęli dalej. Kanał Panamski był następny i tam zrobili najwięcej zdjęć, gdyż jest to dzieło inżynierii światowej. Statki płynące z zachodu na wschód Ameryki nie muszą już opływać Ameryki Południowej, co skraca czas i oszczędza koszty. Dzięki temu zadanie załogi było też łatwiejsze. Z Morza Karaibskiego Morska Strzała wpłynęła na Ocean Spokojny (Pacyfik). Wtedy załoga zaczęła śpiewać „Kiedy szliśmy przez Pacyfik”. Na Oceanie Spokojnym nie było żadnych problemów – tak samo, jak na: Morzu Południowochiń-skim, Cieśninie Mallak (Kacper widział, że powinien tam płynąć ostrożnie), Oceanie Indyjskim i Morzu Czerwonym. Gdy wpływali do Kanału Sueskiego mieli problem z przepłynięciem, gdyż w Port-Saidzie była budowa portu i statek Kacpra musiał zrobić jednodniowy postój, w trakcie którego kapitan przemyślał sobie jedną rzecz, że przepłynięcie świata to i tak wielki sukces i w dodatku Strzała przetrwała tyle przygód i gdy mogli już ruszyć Kacper był bardzo uśmiechnięty i dumny z siebie. Przed nimi zostało Morze Śródziemne, ponownie Ocean Atlantycki i znowu Morze Północne oraz Bałtyk, po którym cała załoga płynęła będąc z siebie dumną. Na brzegu stało wielu ludzi, którzy cieszyli się z dokonań Kacpra i załogi, ale najbardziej cieszył się sam kapitan, który wpadł w tak wielki zachwyt, że wypadł za burtę. Ze statku, ani z lądu nie było go widać. Dopiero po dwóch minutach wy-rzuciły go fale na brzeg. Wezwano karetkę i zawieziono go do szpitala. Kacper od razu po wyjściu ze szpitala wyruszył w nowy rejs, a gdy z niego powrócił, okazało się, że to nowy rekord. I tak zrealizował marzenie.
Nasza metryczka
SZKOŁA PODSTAWOWA NR 13
IM. L. CYLKOWSKIEGO
W GDYNI
Czasopismo szkolne
Szkoła Podstawowa
im. L. Cylkowskiego
w Gdyni
„ Szkoła moich marzeń ''
Szkoła moich marzeń,
chyba nie istnieje,
bo cóż by powiedzieć na skojarzenia
nie do przewidzenia.
Duży, piękny budynek
mnóstwo okienek i rynien.
Długie korytarze,
ciągnące się aż po kolorowe witraże.
Dużo światła, radości,
czy to się w którejś głowie mieści?
Aby dzieci wesołe
przychodziły do takiej szkoły?
Gdzie chcę się uczyć, poznawać
ciągle odkrywać i doznawać
tego uczucia tak wielkiego,
że szkoła to coś miłego!
A nauczyciele?
To nasi najlepsi przyjaciele!
Chcemy być razem,
wspólnie pracować,
pisać, rachować i kolorować.
Abyśmy mogli po tej szkole,
być pewni, mądrzy i wykształceni.
Uczyć się życia, które przed nami
otwiera ramiona szerokimi zakolami.
Szkoła to także miejsce, gdzie chcemy
być zawsze dobrze rozumiani!
To miejsce, gdzie każdy człowiek
ma prawo mieć swoje zdanie
i zawsze jest wysłuchany.
Smuci mnie bardzo,
gdy do niej nie idę.
Bo cóż dobrego jest w niechodzeniu,
do miejsca tak niezwykłego?
Pełnego czarów, radości, zabawy!
Dlatego życzę każdemu z nas,
aby choć raz
mógł chodzić
do tak wymarzonej
szkoły!
By zapamiętał na całe
życie,
że czas w niej spędzony
nigdy nie był stracony!!!
Wiersz Michała Laskowskiego z kl. Va
Skład redakcji szkolnej:
Basia Podleśny, Marzena Budzińska, Mateusz Knitter,
Weronika Szweda, Agnieszka Krahel, Jan Kądzielew-
ski, Wojtek Tylman, Nikola Gorzoch, Artur Słomczewski
Anna Sobczak, Laura Natzke, Paulina Mieloch, Julia
Mieloch, Dominik Wachowiak, Kacper Wiszniewski,
Norbert Kokowski, Ola Toczyńska, Daniel Żabiński,
Zuzia Potrzebska, Michał Laskowski, Magda Maszota,
Wiktor Kamiński
Opieka: Anna Waśko, Agnieszka Gałęziewska,
Barbara Jankowska
,,Moja wymarzona szkoła”
Moja wymarzona szkoła jest taka:
Na każdej geografii lecimy balonem Poeci nas witają i ortografii na-
uczają,
I wszystko widzimy z lotu ptaka. Lecz jedynek nie wstawiają.
Góry , wyżyny , niziny Angielski lubiany jest,
I już wszystkiego się nauczymy. Wszyscy chętnie uczą się.
Na biologii oglądamy podwodny świat Na każdej lekcji do Anglii jedziemy
I jak zbudowany jest rak. I w ten sposób język poznaje-
my.
Specjalny strój ubieramy Chemia i fizyka
I w głębiny się zanurzamy. Prowadzona przez czarownika.
Historia ciekawa jest, Eksperymenty tu wybuchają.
Bo w kapsule czasu W bańkach mydlanych
Przemieszczamy się. Dzieci się zamykają.
Dziś temat ciekawy mamy Na wf-ie w meczach gramy
Bo w ludzi pierwotnych się zmieniamy. Puchary zdobywamy.
Skóry ubierzemy Każdy mecz jest w sam raz,
I narzędziami kamiennymi posługiwać się będziemy. Tutaj szybko płynie czas.
Na ścianach grot hieroglify napiszemy, Moja szkoła świetna jest
Oraz ogień z krzemienia wykrzeszemy. Każdy do niej spieszy się.
Matematyka z głowy nie umyka. Tu bajecznie spędzisz czas
Pitagoras , Tales , tangens nigdy nie znika I polubisz lekcji czar.
Laura Natzke
Każdy liczy jak szalony,
Odkrywa nowe matematyki strony.
A na polskim jest w programie ,