Na Powiślu Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału ...
-
Upload
trinhnguyet -
Category
Documents
-
view
220 -
download
0
Transcript of Na Powiślu Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału ...
Na Powiślu
Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału Powiśle
Radosnych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia spędzonych w miłym, rodzinnym gronie
oraz dobrego, szczęśliwego Nowego 2015 Roku
życzy Redakcja
__________________________________________________________________________________________________________
NR 33 grudzień 2014 ISSN 1689-9091
NR 33 • grudzień 2014 ____________________________________________________________________________________
Dziś już pewnie nikt nie potrafi sobie wyobrazić bożo-
narodzeniowego klimatu bez dźwięków kolęd, pastorałek.
Słuchanych, śpiewanych głośno, nuconych z cicha.
Ich początkiem staje się zachwyt nad Miłością, która
„Ciałem się stała”, i ten zachwyt serce ludzkie zapragnęło
wyśpiewać.
Z naszym obyczajem świątecznym wiąże się uroczysta
kolacja nazywana Wigilią, która zbiera wszystkich
domowników i zaproszonych gości przy wspólnym stole
oraz łamanie się opłatkiem i składanie życzeń.
Dlaczego jest święto
Bożego Narodzenia?
Dlaczego wpatrujemy
się w gwiazdę na niebie? Dlaczego śpiewamy kolędy?
Dlatego, żeby się nauczyć
miłości do Pana Jezusa.
Dlatego, żeby podawać
sobie ręce.
Dlatego, żeby
uśmiechać się do siebie.
Dlatego, żeby sobie
przebaczać. ks. Jan Twardowski
Termin kolęda pochodzi od łacińskiego słowa –
calendae, oznaczającego pierwszy dzień miesiąca. Po
reformie kalendarza dokonanej przez Juliusza Cezara w 45
r. p.Ch. caledae styczniowe rozpoczynały nowy rok.
Pierwsze dni nowego roku obchodzono bardzo uroczyście.
Z ową kalendą styczniową wiązał się zwyczaj odwiedzania
się, składania sobie nawzajem życzeń i wymieniania
prezentami. Noworoczne zwyczaje rzymskie dotarły
w VI – VII wieku na Bałkany do Greków, bałkańskich
ludów słowiańskich i dalej na Ruś, i do Polski. Dlatego
też na początku nazwa „kolęda” oznaczała pieśń
noworoczną , w której zawarte były życzenia pomyślności
i urodzaju na nowy rok.
Dopiero później wykształciła się kolęda rozumiana jako
„pieśń religijna o tematyce związanej z narodzeniem
Chrystusa”. W okresie od średniowiecza do XVI wieku nie
wyróżniała się ona spośród innych pieśni religijnych.
Obecnie w Polsce kolędy są śpiewane w okresie od 24
grudnia (Pasterka) do 2 lutego.
Od kolęd należy odróżnić pastorałkę. Jest to odmiana
kolędy o wątkach zaczerpniętych z życia codziennego
i motywie przewodnim – wędrówki pasterzy do Betlejem,
która w odróżnieniu od kolędy nie jest wykonywana w na-
bożeństwach religijnych ze względu na swój świecki
charakter.
Na ziemiach polskich termin kolęda posiadał wiele zna-
czeń i odnosił się do pieśni noworocznych i obrzędów,
podarków, metaforycznych kazań noworocznych, wizyt
duszpasterskich, modlitw do Boga oraz właściwych pieśni
bożonarodzeniowych.
Początkowo kolęda oznaczała pieśń związaną z obrzę-
dami noworocznymi. Przebierańcy w okresie od Bożego
Narodzenia do Trzech Króli odwiedzali domy, często
przebrani za tury, wilki, konie, kobiety – śpiewali pieśni
zwane godowymi (starosłowiański god – czas, rok).
Obok zwyczaju kolędowania istniał w dawnej Polsce
obyczaj przekazywania sobie nawzajem podarków.
Prezenty otrzymywały osoby tego samego stanu, a także
służba. Ubodzy i podwładni. Tego typu zwyczaj został
odnotowany w księgach dworskich oraz sylwach szlachec-
kich i mieszczańskich z czasów Władysława Jagiełły, i ko-
lejnych władców XV wieku.
Motyw symbolicznego prezentu pojawiał się w kaza-
niach noworocznych zwanych kolędami. Głoszący kazanie
kapłan „wręczał” zwierzę, ptaka czy też owada osobom
z różnych stanów, jednocześnie charakteryzując prezent.
I tak np. król otrzymywał lwa, szlachta kwokę, mieszcza-
nie żurawia, duchowni strusia, panny pszczółkę, a małżon-
kowie parę gołębi.
Termin kolęda odnosił się też do darów zbieranych
podczas wizyty duszpasterskiej przez księdza. Kolędę zaś,
w znaczeniu poetyckiej modlitwy do Boga, wprowadzają-
cej błagalny nastrój, zawierają pośmiertnie już opubliko-
wane „Fragmenty” pism Jana Kochanowskiego.
Tobie bądź chwała, Panie wszego świata….
W rozwoju kolędy – bożonarodzeniowej pieśni religij-
nej znaczącą rolę odegrali, przybyli do Polski w XIII wie-
ku franciszkanie, szczególnie pielęgnujący kult żłóbka.
Według tradycji, autorem pierwszej kolędy był św.
Franciszek z Asyżu i była ona śpiewana w zorganizowanej
przez niego szopce. W Polsce przygotowywane przez
zakonników jasełka przyciągały wiernych, którzy z bie-
giem czasu zaczęli w nich czynnie uczestniczyć.
Obok franciszkanów niezaprzeczalny wpływ na rozwój
kolęd mają także włoscy benedyktyni. Wraz z powstawa-
niem nowych klasztorów napływały też księgi zawierające
teksty pieśni bożonarodzeniowych. Tak więc kolędy nie są
naszym rodzimym wytworem, co na początku XX wieku
podkreślał Stanisław Dobrzycki. Ale, jak pisał :
„Przyszły do nas kolędy z Zachodu, to prawda, ale ta
roślina z pod innego nieba u nas przyjęła się tak dobrze, że
wytworzyła nowy typ, nową odmianę”.
Chodziło tu głównie w dużej mierze o pastorałki,
w których zagościły przede wszystkim elementy polskie-
go folkloru – polskie imiona pasterzy, polskie instrumenty
muzyczne czy też żłóbek przypominający polską szopę
oraz słowiańską nutę liryzmu w utworach.
2 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
Najwcześniejsze zapisy tekstów kolęd w języku pol-
skim, jeszcze bez muzyki pochodzą z I połowy XV wieku.
Wśród pierwszych utworów znajdują się tłumaczenia
z łaciny i języka czeskiego oraz polskie teksty oryginalne.
Najstarsza zachowana polska kolęda, pochodząca z 1424
roku , to „Zdrów bądź, Królu Anielski”. Została ona spisa-
na przez spowiednika królowej Jadwigi, Jana Szczeknę.
„Zdrów bądź królu anielski,
K’ nam na świat w ciele przyszły,
Tyś zajisty Bóg skryty
W święte, czyste ciało wlity”.
Kolęda w odniesieniu do kompozycji muzycznej jako
„pieśń o narodzeniu Chrystusa” po raz pierwszy pojawia
się w połowie XVI wieku. Spotykamy, już wówczas,
drukowane teksty i melodie. Z XVI wieku pochodzi około
100 kolęd, a wśród nich znana wszystkim i śpiewana do
dziś kolęda „Anioł pasterzom mówił”.
Prawdziwy rozkwit polskiej kolędy nastąpił w renesan-
sie i baroku. Wtedy kolęda stała się popularnym gatun-
kiem literackim i muzycznym. W baroku zaś pojawiła się
pastorałka. Twórcą tego gatunku był Jan Żabczyc, który
stworzył typ kolędy opartej na melodiach tańców ludo-
wych i świeckich; do tekstów wprowadził elementy
komizmu i obyczaje ludowe.
Prawdziwy rozkwit kolęd – „złoty wiek polskiej
kolędy” przypada na barok Ogromna większość kolęd
śpiewanych do dziś, w polskich kościołach i domach,
pochodzi z tamtego właśnie okresu – XVII i XVIII wieku.
Kolędą barokową bez wątpienia jest „W żłobie leży”,
przypisywana Piotrowi Skardze - do melodii poloneza
koronacyjnego króla Władysława IV. Inną, bardzo popu-
larną kolędę „Bóg się rodzi”, także do melodii w rytmie
poloneza, napisał Franciszek Karpiński.
Twórcami kolęd w tamtym okresie byli także m.in.
Mikołaj Sęp Sarzyński i Andrzej Morsztyn, a w XIX
wieku Feliks Nowowiejski i Zygmunt Noskowski.
Kolędę „Lulajże Jezuniu” Fryderyk Chopin zacytował
w środkowej części scherza h-moll op.20. Z kolęd
XVI-wiecznych zachowała się do dziś żywa „Anioł
pasterzom mówił”.
W XIII wieku franciszkanie zapoczątkowali zwyczaj
kołysania dzieciątka kontynuowany przez siostry klaryski
i karmelitanki. Przy szopce lub żłóbku wystawiano
misteria bożonarodzeniowe i śpiewano. Ten gatunek kolęd
rozwinął się szczególnie w wieku XVII. Z tego czasu
pochodzą „Gdy śliczna Panna…”, „Lulajże Jezuniu” czy
kolędy o tematyce pasterskiej tj. „Dzisiaj w Betlejem”
i „Przybieżeli do Betlejem pasterze”.
Kolędy polskie są źródłem tradycji narodowych, napi-
sane do melodii polskich tańców: poloneza, kujawiaka czy
mazurka. Wyraźnie w XVII stuleciu następuje unarodo-
wienie kolęd. Zmieniono wówczas wszystkie realia w ten
sposób, że zamiast palm pojawiły się świerki i jodły, grotę
zastąpiła szopa, pasterze otrzymali polskie imiona. Są też
nawiązania do polskich realiów społecznych – w szopce
zjawiają się pasterze, wyraźnie uosabiający stan chłopski,
zaś Trzej Królowie symbolizują szlachtę.
Piękną i wzniosłą kolędą jest „Bóg się rodzi, moc
truchleje…” autorstwa Franciszka Karpińskiego z XVIII
wieku. Kolęda ta została napisana w roku 1787. Był to
okres po pierwszym rozbiorze Polski, w czasie przygoto-
wań do Sejmu Wielkiego. Charakteryzował się tym, że
w umysłach światłych ludzi tej epoki jawiła się potrzeba
głębokiej reformy państwa i ratowania niepodległości.
Ale był to również czas, kiedy drogi i sposób myślenia
władzy i elit intelektualnych diametralnie się rozeszły.
Elity władzy nie rozumiały istoty zagrożenia i wydawało
im się, że jakoś to będzie, a elity intelektualne, twórcy
reform Sejmu Wielkiego wiedziały, że nie ma już czasu,
i konieczne są radykalne zmiany. Tu i teraz! Dlatego też
w zakończeniu tej kolędy, w ostatniej zwrotce - napisanej
w takt poloneza - została umieszczona zwrotka ze
słowami:
„Podnieś rękę Boże Dziecię, błogosław Ojczyznę miłą,
W dobrych radach, w dobrym bycie, wspieraj jej siłę Swą
siłą”
Twórca kolędy – Franciszek Karpiński ( autor „Kiedy
ranne wstają zorze”) w momencie, gdy okazało się, że na-
stąpił drugi i trzeci rozbiór Polski, przeżył ogromne roz-
czarowanie zachowaniem polskich elit w Warszawie, do
tego stopnia, że natychmiast z niej wyjechał i już nigdy nie
chciał powrócić. Był mocno zdegustowany, nie pojmował
ich myślenia .Na wieść o podpisaniu III rozbioru – w ciągu
jednej nocy osiwiał. Osiadł na stałe na Białostocczyźnie.
Zajął się pracą fizyczną i już nie napisał żadnego utworu.
Widział natomiast sens pracy wśród prostego ludu i dla
niego pracował. Jego twórczość znalazła też niesamowity
oddźwięk. Książeczki z pieśniami były rozchwytywane
i śpiewano je niemal w każdym kościele.
Popularny utwór „Mędrcy świata, monarchowie” to
dzieło Stefana Bortkiewicza, który napisał słowa i ks.
Zygmunta Odelgiewicza – kompozytora muzyki w XIX
wieku. Kolędy w tym czasie pisali wybitni literaci, poeci
i kompozytorzy. Np. „Mizerna cicha” jest autorstwa
Teofila Lenartowicza, a „Chrystus się nam narodził”
Juliusza Słowackiego. Drugie unarodowienie kolęd nastą-
piło właśnie w okresie zaborów, a dokładniej od Powstania
Listopadowego. Boże Narodzenie wiązano z nadzieją na
odzyskanie niepodległości.
Kolędami można opowiedzieć historię Polski od
Powstania Listopadowego aż do naszych czasów.
Są kolędy związane z okresem między powstaniami,
z powstaniem styczniowym, z 1918 r., np. „Przybieżeli do
Betlejem żołnierze”.
Jeden z najbardziej zasłużonych badaczy kolęd pol-
skich, którego już cytowałam, Stanisław Dobrzycki,
pisał:
„Chyba nigdzie pieśni na Boże Narodzenie nie stały się
czymś tak bardzo narodowym, tak dziwnie przez cały
naród ukochanym i pielęgnowanym, jak w Polsce”.
_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 3
NR 33 • grudzień 2014 ____________________________________________________________________________________
Poeci romantyczni, jak również autorzy kolęd później-
szych, będą świadomie nawiązywać do konwencji
ukształtowanej w baroku. Albowiem, jak pisze Barbara
Krzyżaniak:
„Kolęda wieku XVIII jest już pieśnią o wyraźnie
skrystalizowanych cechach narodowych. Radosny nastrój,
jaki w niej panuje, ton czysto polski, wyrażony najczęściej
taneczną rytmiką w przebiegu melodii, i polska sceneria
jako tło wydarzeń betlejemskich, to elementy, które
przyczyniły się do popularności tego gatunku pieśni,
trwającej nieprzerwanie przez okres kilku wieków”.
Madonna z Dzieciątkiem
Bartolomé Esteban Pérez Murillo XVII w
W XIX wieku powstała też kolęda, która cieszy się
ogromną popularnością w Polsce – „Cicha noc”.
Przyszła do nas z Niemiec. Powstała w przeddzień Wigilii
1818 roku w małej wiosce Obendorf niedaleko Salzburga.
W czasie ostatniej próby przed uroczystą Pasterką w ma-
łym kościółku popsuły się organy. Josef Mohr – wikary
kościoła Św. Mikołaja, nie chcąc dopuścić aby parafianie
pozbawieni byli muzyki w ciągu kilku godzin napisał
kilkustronicowy wiersz, a Franz Gruber, organista z są-
siedniej wioski napisał muzykę na 2 głosy solo z akom-
paniamentem gitary. Jej prawykonanie odbyło się w cza-
sie Pasterki 1818 roku. Od tej pory popularność tej kolędy
z każdym dniem rosła. Do Drezna zabrali ją wędrowni
rzemieślnicy. Tam też wydrukowano po raz pierwszy jej
słowa i nuty. Nazwano ją „Stille Nacht”. Dziś dotarła do
niemal wszystkich zakątków świata.
Z końcem XVIII wieku rozpowszechnił się w Polsce
zwyczaj, blisko związany z kolędą, dzielenia się
opłatkiem. Obyczaj ten przywędrował do nas z Włoch, ale
znany był też na Litwie i w Czechach. Był symbolem
braterskiej więzi, miłości i oddania oraz powierzenia się
Bożej opiece. Szczególną wymowę miał w latach niewoli.
Pisał o tym Jan Ignacy Kraszewski:
„ Dosiego roku, życząc panu bratu,
Kiedy w rozłące pędzim dni ostatek,
(choć dziś ten zwyczaj obojętny światu),
- ślę Ci opłatek.
Dla nas on zawsze świętość wyobraża,
pamiątkę łaski udzielonej z nieba,
a oprócz skarbu branego z ołtarza
- własny kęs chleba.
To ojców naszych obyczaj prastary,
rodzinnej niwy maluje dostatek,
symbol braterstwa, miłości i wiary,
Święty opłatek!”
Ale wróćmy do kolęd polskich XX - wieku. Witold
Lutosławski opracował 20 polskich kolęd, które przetłu-
maczono na język angielski.
Jak już wspomniałam są kolędy związane 1918 rokiem,
ale też i 1939, np. „Kolęda warszawska” z tekstem
Stanisława Balińskiego, czy patriotyczne wersje kolęd
z okresu okupacji, jak „Lulajże, Jezuniu, na polskiej
ziemi”. Istnieje też piękna kolęda na melodię piosenki
„Serce w plecaku”, opowiadająca o tym jak żołnierz polski
z Powstania Warszawskiego przyszedł do Betlejem. Wielu
składało dary, Dzieciątku, a ono wybrało spośród
wszystkich darów serce polskiego żołnierza. Wcześniej,
jeszcze przed wybuchem II wojny światowej, powstała
znana dziś kolęda „Nie było miejsca dla Ciebie…”.
Bardzo powszechna w czasie II wojny światowej,
śpiewana przeważnie w obozach koncentracyjnych.
Kolęda ta, napisana została w klasztorze Ojców Jezuitów
w Nowym Sączu przez ojca Mateusza Jeża. Zanotowana
w „Największej Kantyczce” z nutami na dwa głosy,
przez J. Gwoździowskiego, wydana w Tarnowie w 1938
roku. Na chór opracował ją ojciec Jan Łoś. Śpiewana była
publicznie od 1938 roku. Potem przyszedł tragiczny
wrzesień 1939 roku i wojna. Dużo sądeckiej młodzieży
stało się więźniami niemieckich obozów koncentracyjnych
i sowieckich łagrów. Sądecka kolęda szła wraz z nimi.
A śpiewana pośród towarzyszy niedoli zyskała niezwykłą
wśród nich popularność. Gdy autor pisał tę kolędę nie
myślał o wojnie i obozach czy gułagu. Zwracał się do nas,
do swoich rodaków. Ale, gdy wybuchła wojna śpiewano ją
w miejscach nienawiści, beznadziei i pogardy dla czło-
wieka. I wtedy zyskiwała ona nową głębię. Oto narodziło
się Dziecię Jezus. Przyszło na ziemię, by zbawić ludzi,
zbawić od grzechu cały świat.
Polskie Wigilie Wojenne (1939 -1945) i lat później-
szych, są wielką księgą świadectwa walki, wiary,
męczeństwa i nadziei narodu, który mimo piekła zgotowa-
nego przez okupantów: niemieckiego i sowieckiego nie
stracił ducha. 4 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
Miały w tym i swój udział polskie kolędy, które
towarzyszyły więźniom oflagów i stalagów, niemieckich
obozów koncentracyjnych i sowieckich łagrów oraz
polskim zesłańcom na dalekiej Syberii i w Kazachstanie,
a także polskim żołnierzom walczącym na wszystkich
frontach świata.
Aby prawdziwie przyjąć Jezusa i stać się świadkami
tajemnicy Bożego Narodzenia, trzeba mieć mądre,
kochające serce. Takie, jak Maryja i Józef, jak betlejemscy
pasterze.
W kolejnych pokoleniach, także i dziś, jest bardzo
wielu ludzi, którzy z wiarą i radością szeroko otwierają
serca przed nowonarodzonym Jezusem. Ale nie brak i
takich, którzy żyją w ciemności, jakby jeszcze nie było
Nocy Betlejemskiej.
I na koniec już, chcę powiedzieć, że tak obszernego
repertuaru kolęd patriotycznych, jak w Polsce nie ma
w żadnym innym kraju. Kolędy są świadectwem
minionych epok, ich wydarzeń i idei.
Z ostatnich czasów należy wspomnieć kolędy z okresu
stanu wojennego, z „Kolędą internowanych”, autorstwa
Macieja Zębatego na czele. Napisana została przez niego
podczas pobytu w więzieniu na Białołęce. Oto jej treść:
Bóg się rodzi, a rodacy po więzieniach rozrzuceni,
Bo marzyła im się Polska niepodległa na tej ziemi.
Solidarni i odważni górnik, rolnik i stoczniowiec
Dziś zanoszą do Cię modły: Daj nam wolność, Panie Boże.
Podnieś rękę Boże Dziecię, błogosław Ojczyznę miłą.
W trudnej chwili, w złej godzinie wspieraj jej siłę swą siłą,
By się zdrajcom nie zdawało, że zdobyli Polskę całą.
A Słowo Ciałem się stało i mieszkało między nami.
W polskich kolędach możemy dostrzec coś dziwnego,
swego rodzaju poufałość w stosunku do świętości.
W naszych kolędach słychać zatroskanie i współczucie,
które nie jest obce „słowiańskiej duszy”. Bo, co by tu nie
mówić, człowiek lubi rzeczy znane, które kojarzą mu się
z ciepłem, radością, śmiechem, przyjemnością – a przecież
takie właśnie są Święta Bożego Narodzenia, których
klimat opisuje polska kolęda. Śpiewajmy je!
Czasami łzy wzruszenia potrafią otworzyć zamki
w drzwiach do najbardziej zatwardziałego ludzkiego serca,
do którego Bóg może sobie utorować drogę.
„Niezwykłe jest bogactwo kolęd polskich i niepospolite są
ich wartości artystyczne. Nie wiem, czy inny kraj może
pochwalić się zbiorem podobnym do tego, który posiada
Polska”
– tak przed laty określił nasz dorobek dziejowy wieszcz
Adam Mickiewicz. Już wtedy wiedział, jak ogromną rolę
mogą spełnić tradycje w życiu narodu.
Nie zaprzepaśćmy tego, czego dokonali nasi
przodkowie, doceńmy ich niełatwą pracę w zbieraniu
naszego dorobku artystycznego.
Niech w każdym polskim domu w okresie Świąt
Bożego Narodzenia nie zabraknie tej pięknej tradycji –
tradycji śpiewania kolęd i pastorałek.
„ Gdzie usłyszysz śpiew tam wstąp,
Tam ludzie dobre serca mają,
Bo źli ludzie, ach wierzaj mi,
Ci nigdy nie śpiewają…..”.
( Wolfgang Goethe.)
Opracowała Mariola Bujak w oparciu o źródła:
- Mała encyklopedia muzyki. PWN. Warszawa 1970
- Literatura polska. Przewodnik encyklopedyczny. T.1.PWN.Warszawa
1984
- Boże Narodzenie w życiu i literaturze. Antologia. Wydawnictwo
Księży Marianów. Warszawa 1989.
- Ks. Krzysztof Sudoł. Zaczarowany świat kolęd. Niedziela. Nr 52/2010
(edycja sandomierska)
- Grzegorz Kubies. Boże Narodzenie. U źródeł kolęd. Przegląd
Powszechny nr 1/997 (styczeń 2003)
- Roman Mazurkiewicz. Z dziejów polskiej kolędy. Internet
/staropolska.pl/
- Elżbieta Żótkiewicz. Historia polskich kolęd. Internet.
____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 5
Raz jeszcze przyjdziesz Jezu
w żłóbku cię położą
królowie cześć oddadzą
bydlęta przyklękną
pasterze oniemiali
do stajni przybiegną
a potem …
potem Ci koronę
cierniową założą
(1995)
W stajence się narodzisz
w betlejemskiej grocie
tam gdzie o Twoją Ziemię
krwawe wiodą boje –
jedni, którzy nie wiedzą
że jesteś Miłością
drudzy co wciąż czekają
na nadejście Twoje
(1istopad 2002)
Alicja Krysiak
NR 33 • grudzień 2014 ____________________________________________________________________________________
Wystawa Polskie Solce w Warszawie
Pani Alina Bursze, Pani Elżbieta Wolffgram i Pan Krzysztof Czubaszek
W dniu 14 października 2014 roku w Bibliotece
Publicznej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego przy ulicy
Czerniakowskiej została otwarta wystawa, tematem której
były Polskie Solce. Uroczystego otwarcia wystawy
dokonała Dyrektor Biblioteki Publicznej w Dzielnicy
Śródmieście – Pani Anna Stępień.
Inaugurację wystawy zaszczycili swoją obecnością: Pan
Rafał Kubiak (Dyrektor Muzeum Kujawskiego oraz ini-
cjator i wykonawca wystawy), Pan Krzysztof Czubaszek –
wiceburmistrz Dzielnicy Śródmieście, Pani Elżbieta
Wolffgram (inicjatorka otwarcia wystawy w Warszawie),
Pani Wiesława Dłubak - Bełdycka (przewodniczka wy-
cieczki po Solcu Warszawskim i jego
historii) oraz Pani Alina Bursze (żona
architekta Teodora Bursze i autorka
wiersza, który zaprezentowano na wy-
stawie, pod tytułem ,,Rynek Solecki’’).
Otwarcie wystawy zostało poprzedzone
wycieczką po warszawskim Solcu,
o historii którego opowiedziała nam
Pani Wiesława Dłubak – Bełdycka.
Chodziliśmy po ulicach Solca warszaw-
skiego. Jak sama nazwa mówi, Solec
jest to warszawska ulica i osiedle,
będące obecnie częścią Śródmieścia.
Dzisiejsze granice Solca wyznaczają:
wiadukt mostu Średnicowego, Park im.
Marszałka Edwarda Śmigłego-Rydza,
ul. Myśliwiecka, ul. Łazienkowska i wybrzeże Wisły.
Południowa część to tzw. Powiśle Czerniakowskie.
Dlaczego jest nazwany Solcem? Pierwsza wieś powstała
w tym miejscu w XI w. Powstała w niej przystań a potem
port rzeczny, w którym cumowały barki między innymi
z solą, którą transportowano Wisłą z Wieliczki. W tym
miejscu przecinały się lądowe szlaki handlowe wschód-
zachód z wodnymi południe-północ. Wykopaliska
archeologiczne i pisana historia tych terenów mówią, że na
długo zanim powstała Warszawa, książęta mazowieccy
wystawili gród w Jazdowie, by strzegł brodu pomiędzy
Solcem a Kamionem.
6 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Mapa polskich Solców
Pan Rafał Kubiak, twórca ekspozycji „Polskie Solce”
w towarzystwie Pani Anny Stepień - Dyrektora
Biblioteki Publicznej w Dzielnicy Śródmieście
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
We wsi, którą nazwano Solec, w XVI w. powstały
magazyny soli. Następnie na miejscu wsi wyrosło
miasteczko - jurydyka, które w 1675 roku otrzymało
prawa miejskie. Rynek tego miasta nazywano Soleckim
(dziś jest tam parking, a przy nim wzniesiono kościół
Przenajświętszej Trójcy - dzisiaj zwany kościołem Świętej
Trójcy) oraz ratusz. Nieopodal dawnego rynku zachował
się klasycystyczny Magazyn Solny. W pierwszej połowie
XVIII wieku jurydyka Solec liczyła około 5 000
mieszkańców.
W roku 1762 zbudowano na Solcu Pałac Symonowiczów,
a w 1772 roku położono kamień węgielny pod budowę
murowanego klasztoru Trynitarzy, którego budowę
zakończono przed 1790. W latach 1776-79 Kazimierz
Poniatowski (brat króla), urządził według projektu
Szymona Bogumiła Zuga, powyżej dzisiejszego
ośrodka sportowego przy ulicy Solec ogród zwany
„Na Książęcem" z romantycznymi ruinami, minaretem
i tzw Elizeum. Pod koniec XVIII wieku miasteczko
zostało włączone do Warszawy.
29 listopada 1830 r. sygnałem do wybuchu powstania
listopadowego było podpalenie browaru Weissa na Solcu
przez pchor. Wiktora Tylskiego. Browar Weissa znajdo-
wał się przy ul. Czerniakowskiej.
Przed II wojną światową Solec był jednym z 26 okręgów
Warszawy, a jego granice wyznaczały Aleja 3 Maja, Aleje
Jerozolimskie, ulice Marszałkowska, Piusa XI (obecnie
Piękna), Górnośląska, Czerniakowska na nieistniejącym
obecnie odcinku w kierunku Fabrycznej, również
nieistniejąca Mączna oraz brzeg Wisły. Według danych
z 1 stycznia 1939 r. Solec zajmował powierzchnię 203 ha
i był zamieszkany przez 56,4 tys. osób.
Między 12 a 24 września 1944 roku Solec był miejscem
zaciekłych walk Niemców z oddziałami powstańczymi
Zgrupowania "Kryska", Zgrupowania "Radosława",
batalionu "Zośka", batalionu "Parasol" oraz 2 Dywizji
Piechoty i 3 Dywizji Piechoty I Armii Wojska Polskiego.
Po 1958 roku na terenie Solca powstały osiedla mieszka-
niowe Ludna i Torwar.
Osobliwości Solca
Kościół Św. Trójcy - Fundatorem kościoła i klasztoru po
namowach królowej Marii Kazimiery był wojewoda
czernihowski Fryderyk Felkerzamb i jego żona Elżbieta
Windischgraetz, którzy przeszli z protestantyzmu na
katolicyzm. W kościele znajduje się duża figura Jezusa
Nazareńskiego (od 1726 r.). Legenda głosi, iż przypłynął
z Hiszpanii i został wyłowiony. Figura ma podobno praw-
dziwe włosy. W tym kościele 3 czerwca 1942 roku wzięli
ślub Barbara Drapczyńska i wspaniały poeta Krzysztof
Kamil Baczyński. 3 października 1893 roku został
ochrzczony przyszły prezydent Warszawy Stefan
Starzyński.
Fasada i wnętrze kościoła św. Trójcy na Solcu w Warszawie
____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 7
NR 33 • grudzień 2014 ____________________________________________________________________________________
Pomnik Chwała Saperom w Warszawie. Pomnik
odsłonięto przed trzydziestą rocznicą zakończenia II
Wojny Światowej – 8 maja 1975 roku. Jego autorem jest
Stanisław Kulon. Pomnik składa się z trzech części:
1 - głównego monumentu symbolizującego eksplozję miny
(sześć siedemnastometrowych pylonów ustawionych
w okrąg) oraz postaci sapera rozbrajającego minę.
2 - tablicy umieszczonej w przejściu podziemnym pod
Wisłostradą (po stronie wschodniej).
3 - żelbetowego słupa wbitego w dno rzeki, przy wejściu
do portu czerniakowskiego. Na słupie znajdują się
postaci trzech żołnierzy wbijających pal
Bulwar Flotylli Wiślanej
Pochodzenie nazwy: Flotylla Wiślana to część polskiej
Marynarki Wojennej zorganizowana tuż po odzyskaniu
przez Polskę niepodległości. Powołano ją 23 grudnia
1918 r. Dysponowała czterema dywizjonami (5 statków
i kilka motorówek). Zadaniem jej była ochrona transpor-
tów żywności i innych artykułów spławianych Wisłą oraz
współdziałanie z wojskami lądowymi w trakcie przepraw
rzecznych. Przewidziana była również do ochrony mostów
w trakcie działań wojennych. Marynarze Flotylli Wiślanej
stanowili podstawę przyszłych kadr Marynarki Wojennej,
działającej na morzu. Flotylla brała udział w wojnie
polsko- rosyjskiej w trakcie Bitwy Warszawskiej 1920r.
Obsadę całej flotylli stanowiło 26 oficerów, 217 pod-
chorążych, podoficerów i marynarzy. Rozwiązana została
w końcu 1925 roku wskutek postępu technik wojskowych,
nowej sytuacji militarnej Polski i trudności ekonomicz-
nych kraju. Jej jednostki pływające przekazano Flotylli
Pińskiej, flocie morskiej oraz załodze Twierdzy Modlin.
8 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle,
Upamiętnienie miejsca śmierci ks. Józefa Stanka oraz hm. kpt. Andrzeja Romockiego,, Morro’’ (15 września 1944 roku
zginął od kuli żołnierza Armii Czerwonej) na rogu ulic Solec i Wilanowskiej w Warszawie.
Po warszawskim Solcu uczestników spotkania
oprowadzała Pani Wiesława Dłubak-Bełdycka,
przewodnik warszawski. Na zdjęciu: przed
pomnikiem ku czci Księdza Stanka i Bohaterów
Powstania Warszawskiego.
..
____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 9
Paulina Czapska
i Martyna Jurczewska
uczennice II kl. XXIII LO
im. M. Skłodowskiej-Curie
w Warszawie.
Praca napisana jako reportaż
z ważnych wydarzeń
kulturalno-historycznych
w Warszawie
Fo
tog
rafo
wa
ła P
au
lin
a C
zap
ska
Pan Rafał Kubiak przy pomniku Jana Nowaka
Jeziorańskiego, znajdującym się przed Biblioteką
jego imienia.
Fo
t. E
. W
olf
fgra
m
Fo
t. A
. K
licz
kow
ska
NR 33 • grudzień 2014 ____________________________________________________________________________________
Ksiądz Józef Stanek
Urodził się 6 grudnia 1916 roku w Łapszach
Niżnych, niewielkiej wsi położonej na Spiszu (obecnie
jest to województwo małopolskie), czyli na terenie
leżącym pomiędzy Tatrami, a Pieninami. Egzamin
dojrzałości zdał w roku 1935 w liceum w Wadowi-
cach. Zaraz po maturze wstąpił do Stowarzyszenia
Apostolstwa Katolickiego w Sucharach nad Notecią.
U Pallotynów odbył nowicjat oraz studia seminaryjne
(w podwarszawskim Ołtarzewie), by już podczas
drugiej wojny światowej, 7 kwietnia 1941 roku
uzyskać święcenia kapłańskie. Sześć dni później
odprawił swoją mszę prymicyjną w Łapszach
Niżnych. Dodajmy, że już na początku wojny, w 1939
roku, po agresji Związku Radzieckiego na Polskę,
dostał się do sowieckiej niewoli, ale udało mu się
z niej uciec.
Zaraz po ukończeniu studiów pojawił się
w Warszawie i wstąpił na Wydział Socjologiczny
Uniwersytetu Warszawskiego. Nauczanie socjologii
było przez hitlerowskiego okupanta zakazane; studia
te odbywały się więc w sposób tajny. Także w 1941
roku wstąpił do Związku Walki Zbrojnej. W chwili
wybuchu Powstania Warszawskiego pełnił funkcję
kapelana w Zakładzie Sióstr Rodziny Maryi przy
Hożej oraz w prowadzonym przez siostry z tego
zgromadzenia szpitalu. Natychmiast włączył się
w powstańcze walki. Służył zarówno jako kapelan dla
rannych i umierających powstańców, jak i jako
żołnierz – w tej roli nosił pseudonim „Rudy”.
Powstańcze dowództwo skierowało go do
zgrupowania „Kryska” na Powiśle. Mając szansę
ucieczki na prawy brzeg Wisły zrezygnował z niej,
aby pozostać przy powstańcach i cywilach, i służyć
im duszpasterską, żołnierską i ludzką pomocą.
W ostatnich dniach powstania nakazał podległym mu
powstańcom, aby zniszczyli posiadaną przez siebie
broń. Decyzja ta, wydana przez księdza Stanka na
jego własną odpowiedzialność, miała dwa cele –
uratować życie powstańcom (Niemcy każdego
schwytanego z bronią Polaka natychmiast
rozstrzeliwali) oraz nie dopuścić, by broń wpadła
w ręce Niemców. To sprawiło, iż ksiądz Stanek stał
się w oczach hitlerowców kimś szczególnie szkod-
liwym i niebezpiecznym. 23 września, podczas
pacyfikacji Przyczółka Czerniakowskiego, dostał się
w ręce członków oddziału SS. Został poddany
torturom, a następnie powieszony (wg niektórych
relacji na własnej stule) na tyłach budynku
pełniącego funkcję magazynu przy ulicy Solec.
Po egzekucji ciało księdza Stanka zakopano w pobli-
żu szubienicy. 14 kwietnia 1945 roku (a więc jeszcze
podczas wojny) jego zwłoki ekshumowano i złożono
w zbiorowym grobie przy Solcu. Następnie, 4 marca
1946 roku ciało księdza Stanka powtórnie
ekshumowano i pochowano na Powązkach
Wojskowych. Ostatecznie ksiądz Józef Stanek, po
ostatniej ekshumacji, która odbyła się w roku 1987,
pochowany został ponownie na Powązkach
Wojskowych, tym razem w kwaterze żołnierzy
zgrupowania „Kryska”.
Imię księdza Józefa Stanka w 1996 roku
nadano widocznej na naszym zdjęciu alei głównej
Parku Marszałka Rydza Śmigłego, zaś trzy lata 10 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
P a t r o n i n a s z y c h u l i c
Rok 2014, w którym obchodzimy siedemdziesiątą rocznicę wybuchu Powstania
Warszawskiego, to doskonały moment, by w rubryce „Patroni naszych ulic”
przedstawić postać Józefa Stanka – księdza, powstańca, warszawskiego bohatera,
a do tego męczennika i błogosławionego Kościoła Katolickiego.
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
później, w roku 1999, papież Jan Paweł II, podczas
mszy odprawionej w Warszawie 13 czerwca, ogłosił
księdza Józefa Stanka błogosławionym Kościoła
Katolickiego. Pierwszym jednak aktem upamiętnia-
jącym postać bohaterskiego kapłana było
odsłonięcie pomnika u zbiegu ulicy Wilanowskiej
i Solca. Pomnik ten jest hołdem dla wszystkich
walczących na terenie Powiśla żołnierzy Armii
Krajowej i Wojska Polskiego, ze szczególnym
uwzględnieniem księdza Józefa Stanka, który swoje
bohaterstwo, odwagę i niezłomność przypłacił
męczeńską śmiercią w wieku zaledwie dwudziestu
ośmiu lat. Jego imię nosi także kaplica w sto-
łecznym Muzeum Powstania Warszawskiego.
O księdzu nie zapomniały też jego rodzinne
strony – w Kościele Św. Kwiryna w Łapszach
Niżnych wizerunek księdza Stanka umieszczony
jest w jednym z bocznych ołtarzy.
Na koniec, wracając do czasów całkowicie
nam współczesnych, warto dodać, że biegnąca od
pomnika „Chwała Saperom” aż do schodów
wiodących w kierunku ulicy Bolesława Prusa Aleja
Księdza Józefa Stanka to jedna z najpiękniejszych
parkowych alei na Powiślu, a co za tym idzie
ulubione miejsce spacerów i rowerowych
przejażdżek, gdyż właśnie tędy przebiega fragment
rowerowego Szlaku Wisły. Spacerując tamtędy
warto przypomnieć sobie postać
patrona alei – człowieka z południa
Polski, który swoim życiem pokazał, że
nie trzeba urodzić się w Warszawie, by
być warszawskim bohaterem i warsza-
wiakiem z krwi i kości.
Tekst i zdjęcia Rafał Dajbor
____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 11
Pomnik Księdza Józefa Stanka oraz Bohaterów Powstania
Warszawskiego poległych we wrześniu 1944 r.
Aleja Księdza Józefa Stanka
z widocznym u wylotu Pomnikiem
Sapera.
NR 33 • grudzień 2014 ____________________________________________________________________________________
Opowieści Warszawskiego Dziadka
(audycja radiowa z dn. 23 listopada.1993 r.)
Dobry wieczór mili słuchacze ! Listopad, polski listopad, przysypujący opadającymi
liśćmi ziemię jak grubą kołdrą przed zimowym snem, jest jednocześnie zwiastunem nadejścia po zbliżającym się zimowym śnie, do wiosny, odradzającego się życia. Zacznie kiełkować rzucone w ziemię ozime ziarno.
Ileż to listopadowych dat wpisało się w listopadowy kalendarz Polski i Warszawy na przestrzeni ostatnich ponad dwustu lat. Dat wzniosłych i tragicznych, dat krwi i chwały.
24-ty listopada 1764 rok – koronacja ostatniego króla polskiego Stanisława Augusta Poniatowskiego, a trzy-dzieści lat później, 4-go listopada 1794 roku straszliwa rzeź Pragi przez Suworowa. I znów listopadowe nadzieje w roku 1806, wkroczenie wojsk francuskich Napoleona, Księstwo Warszawskie i Mazurek Dąbrowskiego „Jeszcze Polska nie umarła …”. I kolejna tragedia. 29-go listopada 1830 roku wybuch Powstania nazwanego Listopadowym.
W listopadzie – 26-go - 1855 roku umiera w Kon-stantynopolu wieszcz narodu Adam Mickiewicz, a w nie-spełna dziesięć lat później dogasa Powstanie Styczniowe.
Ale wiosna i życie musi wrócić, choćby przyszła nawet jesienią. W listopadowy 11 dzień 1918 roku jest wreszcie Polska wolna i niepodległa, a drogę do niej wyznaczały drogowskazami swych ramion cmentarne krzyże. Spod jednego z nich, dnia 2-go listopada 1925 roku, przewie-ziono symbol nieznanego żołnierza, prochy z cmentarza Orląt Lwowskich. Złożono je pod łukiem tryumfalnym, arkadami na Placu Marszałka Józefa Piłsudskiego w War-szawie. A drogę do tej wolnej i niepodległej wyznaczała i muzyka Fryderyka Chopina, którego pomnik odsłonięto 14-go listopada 1926 roku w tych, rozbrzmiewających Etiudą Rewolucyjną Łazienkach Królewskich.
A i tegoroczny listopad 1993 roku też doczekał się swego, uroczystego warszawskiego dnia. W centrum stolicy, na Placu Bankowym, w dniu 10 listopada został odsłonięty pomnik prezydenta Warszawy Stefana Starzyńskiego, który pełnił tę zaszczytną, ale jakże tragiczną funkcję od 2 sierpnia 1934 roku do chwili aresztowania go przez Gestapo w dniu 27 października 1939 roku. Zaledwie pięć lat prezydentury Stefana Starzyńskiego, a ile mu w tym okresie zawdzięcza Warszawa. Zapoczątkował jej nowe, wielkie perspektywy rozwoju przerwane tragicznym wrześniem 1939 roku.
W latach wojny Uchwałą emigracyjnego rządu polskiego w Londynie postanowiono nadać placowi Bankowemu imię Stefana Starzyńskiego. Uchwałę tę respektowały władze powstańczej Warszawy w 1944 roku. Po wojnie, jak wiemy, plac nazwano Placem Feliksa Dzierżyńskiego, lecz wrócił znów do swej przedwojennej nazwy Placu Bankowego. I na tym placu, przed ratuszem, siedzibą władz miejskich, na tle wielkiego, szklano-błękitnego wieżowca stanął pomnik bohaterskiego prezydenta Warszawy Stefana Starzyńskiego.
Postać Stefana Starzyńskiego doczekała się wielu opracowań, m.in. ciekawej i bogatej monografii Mariana Marka Drozdowskiego, pt. Stefan Starzyński prezydent Warszawy.
Znane są chyba wszystkim Polakom kilku już pokoleń, dramatyczne, ochrypniętym już głosem mówione, radiowe przemówienia i apele Prezydenta w czasie wrześniowych dni bombardowanej Warszawy w 1939 roku. Jerzy Jurandot pisząc o wrześniowej roli Stefana Starzyńskiego zrobił analogię do czynów Jana Kilińskiego w czasie Insurekcji Kościuszkowskiej, pisząc:
I być może na szańcach Warszawy spotkałbyś się ze swym nowym kolegą, z nowym wodzem ludu warszawskiego z dni pożogi i krwi i sławy. I schyliwszy głowy w ukłonie uścisnęlibyście sobie dłonie – pułkownik Jan Kiliński – prezydent Stefan Starzyński.
Pomnik pułkownika Kilińskiego, mimo zdjęcia go przez
Niemców, wrócił i stoi dziś przy murach obronnych starej Warszawy. Teraz stanął w centrum stolicy pomnik Stefana Starzyńskiego.
Dziś nie zadam wam żadnych pytań. A to dlatego, że
nie nadążam z wysyłaniem symbolicznych nagród za nadesłane dotychczas przez was prawidłowe odpowiedzi. W następnej gawędzie już wam nie daruję. Pytania będą. Ale nawet bez pytań i odpowiedzi zawsze czekam na wasze listy. Adres się nie zmienił: Polskie Radio „Radio dla Ciebie”, 00-950 Warszawa, z dopiskiem „Dziadek Warszawski”. A więc do usłyszenia za tydzień.
Bohdan Grzymała-Siedlecki
12 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
Jeszcze o Franciszku Salezym Jezierskim
____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 13
Czytelnicy piszą ...
F
ot.
Leo
nar
d S
emp
oli
ńsk
i
Portret Krystyny Krahelskiej namalowany przez lubelską
artystkę malarkę Halinę Omłotek
NR 33 • grudzień 2014 ____________________________________________________________________________________
Jest mi miło poinformować, że dn. 11.12.2014 r.
w Muzeum Powstania Warszawskiego odbyła się bardzo
interesująca promocja książki–albumu, poświęconego
naszej Kochanej Syrenie Warszawskiej, stojącej dumnie
na Powiślu. Syrena, jako herb naszej Stolicy, został osta-
tecznie ustanowiony po długich naradach z naukowcami
i historykami. Zatwierdzony został przez Zarząd m. st.
Warszawy i Prezydenta Stefana Starzyńskiego w 1936 r.
Historia pokazała, że to jedyny i najstarszy symbol, pow-
szechnie znany i stosowany we wszystkich dokumentach,
dotyczących naszego miasta. Do Pomnika Syreny
pozowała Polka rodem z Mazurek k/Niedźwiedzicy na
Polesiu, które wtedy leżało w naszych granicach.
Tytuł promowanego w MPW albumu, to „Krystyna
Krahelska Bohaterka Warszawy rodem z Polesia”. Album
wydała Gminna Biblioteka Publiczna im. Krystyny
Krahelskiej w Sosnowicy, powiat Parczew, woj. lubelskie.
Autorami albumu są: Anna Czarnomska – dyr. GBP
w Sosnowicy, Maria Marzena Grochowska – wielce
oddana (od 31 lat) biografka Krystyny, z Warszawy,
Regina Jachimczuk, która osobiście znała Bohaterkę, gdy
obie w okresie wojny mieszkały we Włodawie i losy ich
się splotły, obecnie mieszkająca w Warszawie oraz
Stanisław Jadczak z Lublina, który całość zredagował
Spotkanie prowadziła pełna werwy i oddania temu
zadaniu Maria Marzena Grochowska - Prezes Honoro-
wy Towarzystwa Przyjaciół Warszawy. Na stole prezy-
dialnym były rozłożone pamiątki rodzinne i osobiste
Bohaterki wieczoru (m.in. Jej miniaturowe notesiki
z wierszami, zdjęcia i dokumenty), aby zebrani mogli
podejść i je obejrzeć. Wystawiono też książki wydane
o Krystynie i Jej twórczości, po Jej śmierci..
Prowadząca spotkanie M.M. Grochowska przywitała
przybyłych gości oficjalnych, przedstawicieli rodziny,
autorów, reżysera Włodzimierza Dusiewicza,
kombatantów, Beatę Michalec Prezes ZG TPW, dr Lecha
Królikowskiego Prezesa Honorowego i członków Towa-
rzystwa Przyjaciół Warszawy, Marka Bergera z Wielunia,
Stowarzyszenie Harcerzy Seniorów „Okęcie”, przedstawi-
cieli szkół noszących imię Bohaterki wieczoru,
przedstawicieli mediów i instytucji, kamerzystę z ekipą
i fotografów, oraz pozostałych przybyłych gości.
Spotkanie wzbogacili także: reżyser Włodzimierz
Dusiewicz (ps. Dusza), z Warszawy, który przed prelekcją
wyświetlił swój głęboko wzruszający, 18 min. film, o his-
torii pomnika sprzed wojny i okresu późniejszego, a na-
stępnie film pt. „Przerwana Pieśń” z 1977 r.; członkowie
Stowarzyszenia Harcerzy Seniorów „Okęcie”, którzy
recytowali wiersze Krystyny: Dzieciństwo – wyk. Henryk
Dąbrowski, Jakże Ci powiem najdroższy – wyk.
Małgorzata Nabarzys, oraz dwa utwory przy
akompaniamencie harmonijki ustnej Ryszarda Cudnoka:
O wojenko, wojenko - wyk. Andrzej Cudnok i Chryste
Panie… – wyk. Barbara Majewska. Wiersze te stanowiły
uzupełnienie tekstu referatu, wygłoszonego przez dyrektor
Gminnej Biblioteki Publicznej.
O uzupełnienie referatu poproszeni byli: pani Regina
Jachimczuk, która opowiedziała o przebiegu swojej
znajomości z nieco starszą Krystyną. Wprowadzała ona ją
i inne harcerki w tajniki pielęgniarstwa i służby sanitarnej
podczs wojny oraz w konspirację w AK. Odebrała także
od nich przysięgę, jak również śpiewała z nimi w chórze
kościelnym, który założyła. Informacjami o Krystynie
podzielił się także Marek Berger z Wielunia (syn Ludwi-
ka Bergera ps. „Goliat”, założyciela i dowódcy batalionu
AK „Baszta”), który jako 8-latek, był obserwatorem
konspiracyjnego koncertu w swoim rodzinnym mieszkaniu
przy ul. Czarnieckiego 39/41 na Żoliborzu. Tata jego i ok.
40 chłopaków z batalionu cichutko uczyli się na pamięć
słów i melodii hymnu „Baszty” który, na prośbę jego
taty, napisała i skomponowała dla nich Krystyna Krahel-
ska. Razem z przyjaciółką Janką Krassowską dopóty
powtarzały z nimi tekst i melodię, aż oni zapamiętali
(zapisywać nie mogli gdyż było to za duże ryzyko). I tak
piosenka poszła w Polskę… Odbył się także wówczas
koncert pieśni patriotycznych w wykonaniu Krystyny.
14 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Fo
t: S
tan
isła
w J
. S
zała
pa
k
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
Dyrektor Anna Czarnomska przedstawiła cały życiorys
Krystyny ze szczególnym uwzględnieniem jej pobytu na
terenie Lubelszczyzny, a więc (najpierw w Brześciu),
w Pieszej Woli, Puławach, Włodawie, potem Krakowie.
Ale też podkreśliła jak ważną rolę Krystyna pełniła tuż
przed wojną dla Warszawy, zbierając eksponaty dla
Muzeum Etnograficznego i pozując do Pomnika - co dla
niej było dużym poświęceniem. A potem, gdy wybuchła
wojna, kopała rowy przeciwczołgowe, wyciągała rannych
spod gruzów zbombardowanych domów, opatrywała
rannych, także w Grodnie. Nie tylko wstąpiła w szeregi
żołnierzy konspiracji, ale wypełniała (znając biegle 5
języków) bardzo trudne i odpowiedzialne misje kurierskie
Podróżowała na wschód, na znane jej tereny Polesia i Pod-
lasia. Będąc zaprzysiężoną w szeregach żołnierzy AK
”Danuta” podejmowała bardzo trudne zadania, których
inni nie mogli wykonać. Wychowana w wielopokole-
niowej tradycji rodziny patriotycznej, kiedy pracowała
w Puławach nie bacząc na godzinę policyjną, w nocy
razem z lekarzem chodziła do lasu by opatrywać rannych
żołnierzy i uciekinierów z obozu koncentracyjnego w So-
biborze, a nawet pomagała przeprowadzać operacje. Nigdy
nie liczyła się z własnymi potrzebami, ale zawsze była
otwarta na innych ludzi i potrzeby Ojczyzny.
Maria Marzena Grochowska dla uzupełnienia referatu
dodała, że Krystyna napisała i skomponowała jeszcze inne
piosenki wojenne np. Kołysankę o zakopanej broni lub
Smutną rzekę (śpiewaną dla przetrwania w obozie w
Oświęcimiu przez dziewczynę z Powstania Warszaw-
skiego), Kujawiak lub Kujawiaczek konspiracyjny
(wykonywany na zapożyczoną melodię ludową), oraz
W Afryce czy to w Europie. Poinformowała także, że dotąd
zostało z niemałym wysiłkiem odczytanych z rękopisów
247 wierszy. Są one przepisane i przygotowane do
wydania antologii, lecz aktualnie brak jest sponsorów
Dr Andrzej Chodacki, z Krakowa, autor opowiadania
„Usłyszeć ciszę” o śmierci Krystyny, (wielokrotnie nagra-
dzany literat z lekkim i ciekawym piórem), przeczytał pod
koniec swoje wzruszające opowiadanie, które spowodowa-
ło uruchomienie chusteczek do ocierania oczu. Przy
wierszu „Chryste Panie” słuchacze wstali i oddali hołd
Krystynie.
Uczestnicząca w uroczystości Beata Michalec Prezes
Zarządu Głównego Towarzystwa Przyjaciół Warszawy
w uznaniu historycznych zasług osób, dzięki którym
spotkanie się odbyło, wraz z dr Lechem Królikowskim
Prezesem Honorowym, wręczyli Annie Czarnomskiej,
Reginie Jachimczuk, Włodzimierzowi Dusiewiczowi,
Markowi Bergerowi i Andrzejowi Chodackiemu naj-
starsze, bo 50-letnie Złote Odznaki Honorowe TPW za
zasługi w rozpowszechnianiu kultury i historii Warszawy.
Następnie prowadząca spotkanie M.M. Grochowska
podziękowała przedstawicielowi Muzeum za gościnę
a obecnym za przybycie i zainteresowanie tematem.
Słuchacze zaś kwiatami i drobnymi upominkami podzię-
kowali prowadzącym za promocję książki wydanej z dota-
cji Unijnej. Spokojnie czekali, stojąc w długiej kolejce na
odebranie ofiarowanych przez GBP egzemplarzy z auto-
grafami autorów.
Należy dodać, że bacznymi uczestnikami spotkania
byli przedstawiciele urzędów Lubelszczyzny tj. wicestaro-
sta Parczewa Adam Domański, sekretarz Gminy
Sosnowica Beata Wachulik, przewodnicząca Komisji
Kultury Rady Gminy Sosnowica Krystyna Wiązowska
oraz Dyrektor Powiatowej Biblioteki Publicznej w Par-
czewie Bogumiła Sarnowska. Rodzinę Krystyny – acz
już dalszą, reprezentowali: Idalia Czarnocka i Zbigniew
Czarnocki, Kazimierz Hermanowicz z Wrocławia i Filip
Bednarek, który przyjechał z Danii.
____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 15
Prowadząca spotkanie Pani
M.M. Grochowska, po jej
lewej stronie Pani Anna
Czarnomska i Pani
Regina Jachimczuk,
po prawej - Pan
Włodzimierz Dusiewicz
i Pan Andrzej Chodacki
Fo
t: S
tan
isła
w J
. S
zała
pa
k
NR 33 • grudzień 2014 ____________________________________________________________________________________
Jako ciekawostkę dodam, że Maria Marzena
Grochowska została uznana przez rodzinę Krystyny za
osobę bliską i godną zaufania. Dlatego też oddano jej
wszystkie pamiątki rodzinne, ściśle z Krystyną związane.
Ponadto nestor rodziny z Gdańska scedował na nią pełne
prawa do dysponowania nimi.
Po spotkaniu tym rodzi się jednak gorzka refleksja,
dotycząca Krystyny Krahelskiej, której Rada Warszawy
nie przyznała tytułu Honorowego Obywatela Warsza-
wy, na który ona sobie z pewnością zasłużyła. Wniosek
taki, z uzasadnieniem, złożony został z okazji podwójnej
rocznicy: 100-lecia Jej urodzin i 70-lecia śmierci, a także
z okazji 70-tej rocznicy Powstania Warszawskiego.
Dla Rady Warszawy nie miało znaczenia Jej oddanie
Warszawie, to że wcieliła się w Pomnik Symbol
Warszawy, a także to, że złożyła najwyższą ofiarę -
poświęciła dla niej swoje życie. A przecież niekoniecznie
trzeba urodzić się i wychowywać całe życie w Warszawie,
by otrzymać ten zaszczytny tytuł. Przykładem takim może
być Dalaj Lama, który w ten sposób został uhonorowany
w 2009 r. Większe zasługi dla Warszawy ma niewątpliwie
Krystyna Krahelska, więc odrzucenie wniosku o nadanie
Jej tytułu Honorowego Obywatela Warszawy
- to wielki wstyd !!!
Beata Tomecka
- piękna akcja Katolickiej Szkoły Podstawowej im. Ks. Piotra Skargi
W ubiegłym roku 30 października uczniowie
klasy 3 Katolickiej Szkoły Podstawowej im. Ks. Piotra
Skargi wraz z wychowawczynią Panią Joanną
Olędzką i rodzicami wybrali się na spacer po
warszawskich cmentarzach szlakiem dziecięcych
pisarzy. Przy każdym z grobów uczniowie czytali
przygotowane informacje biograficzne na temat
danego poety, odmówili krótką modlitwę, zapalili
znicz i zostawili kartkę z podziękowaniem za
twórczość tego pisarza. Tekst z kartki jest autorstwa
amerykańskiego poety i eseisty Ralpha Waldo
Emersona. Między innymi odwiedzili grób pani
Janiny Porazińskiej.
Kartkę tę (pieczołowicie zafoliowaną przed deszczem) znalazła delegacja TPW, odwiedzając we wrześniu br.
miejsce spoczynku Pani Janiny Porazińskiej. Ciesząc się z takiego wychowania naszych dzieci postanowiliśmy
podzielić się z naszymi czytelnikami tym niezwykle wzruszającym wydarzeniem.
16 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
Co z tą zimą?
Dawniej to zima
była zimowa
mróz mroźny trzymał
ziemię w okowach
śnieg śnieżył dróżki
drogi i pola
lód lodził rzeki
skuwał jeziora
w grudniu się grudą
grudziła ziemia
śniegowe czapy
czapiły drzewa
lód lodowaty
soplił soplami
a świat się w koło
zaspił zaspami
biel biała bielą
oczy bieliła
cisza dzwonkami
sanek dzwoniła
skrzypiały płozy
parskały konie
kulig wesoły
zające goni…
A dzisiaj ledwo
śniegiem poprószy
nie marzną nosy
nie marzną uszy
jak się przypatrzeć
to się wydaje
że teraz zima
zimę udaje!
Alicja Krysiak
____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 17
NR 33 • grudzień 2014 ____________________________________________________________________________________
O POWIŚLU
(migawki wspomnień)
We wrześniu 1939 roku Powiśle było tylko częściowo dotknięte nalotami i ogniem artyleryjskim. W gmach Gimnazjum Batorego uderzyła potężna bomba (500 kg). Na szczęście nie wybuchła, ale jeden z budynków, przy wejściu na teren szkoły, został naruszony pociskiem artyleryjskim. Po kapitulacji Warsza-wy uczniowie pomagali przy pracach porządkowych, jednakże wkrótce władze niemieckie urządziły tam swoją szkołę, a my rozpoczęliśmy naukę na tajnych „kompletach”. Po paru miesiącach przypadkowo zobaczyłem mojego kolegę z klasy Andrzeja Skarbek-Telszewskiego, jak wchodził na teren szkoły w mundurze Hitlerjugend. Nie chciałem wierzyć własnym oczom! Jednakże nie tylko on zdradził. W tej klasie mieliśmy jeszcze chłopca, który podobno w czasie okupacji został tłumaczem w Gestapo na ul. Szucha. Spotkałem go po wojnie, a kiedy do niego pod-szedłem, nie wiedząc o jego domnie-manej przeszłości, był przerażony. Więcej już nigdy go nie spotkałem i nie wiem co się z nim stało. To nie jedyna plama na honorze klasy. Po wojnie jeden z kolegów na-wiązał współpracę z komunistyczny-mi służbami specjalnymi. On znał mo-ją przeszłość konspiracyjną i party-zancką, jednakże mnie nie wydał. Pozostali koledzy z mojej klasy (było nas 44), brali udział w konspi-racji, walczyli, wielu zginęło, niektó-rzy z nich wybitnie utalentowani. Brakowało ich po wojnie. Większość nie przeżyła wojny. W czasie okupacji mówiono nam, że walka z wrogiem to faza przejś-ciowa, a ci co przeżyją muszą uczyć się i odbudować Kraj. Zacząłem pracować w Biurze Odbudowy Stolicy. Rozpocząłem studia na Politechnice… Było upalne lato 1948 roku, pracowałem już u „Tygrysów” –
trzech architektów, asystentów profesora Pniewskiego, którzy wy-grali konkurs na Dom Partii (jeszcze przed zjednoczeniem PPR i PPS). Obliczenia konstrukcji dokonywał inżynier profesor Hempel. Było potwornie gorąco, pot lał się na wilgotną kalkę kreślarską… W połud-nie, w czasie pracy „wyskakiwałem” z pracowni, i trolejbusem jechałem na basen Legii, żeby wyrwać się z lepkiego upału, ochłodzić i oprzy-tomnieć. Pewnego upalnego dnia w pracowni miała odbyć się kordy-nacja międzybranżowa. Wszyscy czekali na Hempla. Kiedy miałem wskakiwać do basenu zobaczyłem „profesora Filutka” jak, siedząc na trzcinowym fotelu z nieodłączną fajką, podglądał ładne dziewczyny przez wypaloną dziurkę w trzymanej gazecie, którą niby czytał. Udaliśmy, że nie widzimy siebie. Kiedy wróciłem do pracowni, profesor Hempel już tam był. Naprzeciwko basenu Legii na Łazienkowskiej był kościół, który został zbombardowany w czasie woj-ny. Przed wojną na lekcjach rysunku w szkole Batorego, szkicowaliśmy fasadę tego kościoła. Co to były za okropne bohomazy! Po wojnie, do ocalonego frontonu kościoła nieszczęśliwie dokompono-wano nową bryłę, zwaną złośliwie przez architektów „warszawskim Carcassonne”. Kościół został przekazany przez kardynała Glempa katolickiemu zakonowi Monastyczne Wspólnoty Jerozolimskie. Mnisi Wspólnoty pół dnia pracują jak inni mieszkańcy miasta, a drugą połowę dnia poświęcają na modlitwy i medy-tacje. A oto założenia tej „oazy ciszy, modlitwy i pokoju na pustyni miast”: WSPÓLNOTY JEROZOLIMSKIE „w procesji niesiemy ikonę na znak łączności z Kościołami Wschodnimi
i Pismo Święte w łączności ze wspól-notami protestanckimi. Monstrancja nawiązuje kształtem do krzyża kop-tyjskiego. Łączymy się w ten sposób z pierwszymi mnichami, którzy pochodzili z Egiptu. Nasze wspólnoty chcą żyć i modlić się w mieście , solidaryzując się z ty-mi, którzy tam mieszkają, śpiewają trzy oficja w ciągu dnia. Mnich to ktoś, kto modli się psalmami. To mo-dlitwa żydowska odmawiana przez Chrystusa, wyraża wszystkie stany duszy, przechodząc od trwogi do radości. Liturgia Wspólnot Jerozo-limskich, to liturgia mnisza i też dlatego śpiewana w chórze. Liturgia Kościoła Katolickiego ma dwa źródła: judaistyczne i modlitwę kościoła niepodzielnego. Nasza liturgia „oddycha”, zgodnie ze słowami papieża Jana Pawła II, „dwoma płucami” wschodnim i zachodnim. Stąd śpiewy, ikony, okadzanie, pokło-ny w liturgii, które pochodzą z tych dwóch skarbów kościoła. MENORA, świecznik siedmio-ramienny… jest umieszczany obok ołtarza w naszym kościele, aby przypominać o jedności z naszymi „starszymi braćmi w wierze” (J.P.) Gest pokłonu, czcząc ikony, nasze wspólnoty przyjęły z liturgii Kościoła Wschodniego. Postawa stojąca została przyjęta przez pierwsze wspólnoty chrześcijańskie”. Wnętrze tego kościoła jest piękne w swojej surowej prostocie. Atmosfera rodzinna, bez napuszenia i barokowego patosu. Przychodzi tu wiele młodych ludzi i kobiety z dzieć-mi w wózkach. Przypomina to wnętrze meczetów, gdzie wierni odpoczywają, czytają książki, uczą się, odprężają w ciszy i spokoju. To niezwykły, ciekawy świat – prawda?
Jerzy Bogusławski
18 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
Z kart powiślańskiej filmografii
W powszechnym odczuciu kinomanów powtórki,
zwane z angielska remake’ami, nigdy nie są filmami
dobrymi. Podobno dwa razy do tej samej wody nie da się
wejść. W historii kina dość jest przykładów dzieł,
których tzw. „część druga” (i kolejne) okazywały się
klapami. Rocky, Rambo, Egzorcysta – każdy kinoman
sypnie przykładami jak z rękawa dodając przy tym, że
fenomen filmu Ojciec chrzestny 2 uważanego
powszechnie za film lepszy niż Ojciec chrzestny jest
tylko wyjątkiem potwierdzającym regułę. Nie inaczej
bywało w kinie polskim – Vabank to film lepszy niż
Vabank 2, czyli riposta, Psy są lepsze niż Psy 2 –
ostatnia krew i tak dalej…
Czasem jednak, jeśli uda się wykreować
wyrazistego bohatera, można sobie pozwolić na
nakręcenie kontynuacji, która ma szanse
osiągnąć sukces. Takim właśnie bohaterem był
bez wątpienia Ryszard Ochódzki, bohater Misia
Stanisława Barei – filmu, którego władza ludowa
wprost nie cierpiała i który został niemiłosiernie
pocięty przez cenzurę. Było więc jasne, że w la-
tach PRL-u nie ma co marzyć o kontynuacji.
Gdy jednak sytuacja polityczna zmieniła się,
scenarzysta i wykonawca głównej roli Stanisław
Tym wyczuł, że warto do postaci Ryszarda
Ochódzkiego powrócić. Tak powstała nakręcona w 1991
roku komedia Rozmowy kontrolowane. Tym napisał
scenariusz i po raz drugi zagrał Ochódzkiego, zaś
reżyserii podjął się Sylwester Chęciński – wytrawny
reżyser mający w dorobku trylogię filmową o Kargulu
i Pawlaku, a także trzymający w napięciu film
sensacyjny Wielki Szu.
Rozmowy kontrolowane były, jak na czas w któ-
rym powstały, filmem odważnym i obrazoburczym.
W tym filmie śmieszni są wszyscy – i twardogłowi
partyjniacy, i teoretycznie groźni esbecy, i solidarno-
ściowi opozycjoniści. Ryszard Ochódzki, pragnący
jedynie nie narażając się nikomu przetrwać stan
wojenny, przypadkowo podpala czołg. Musi się ukrywać
i lawirować pomiędzy władzą, a opozycją, która
niespodziewanie uznaje go za bohatera. A ponieważ
lawirować umie, udaje mu się wyjść obronną ręką ze
wszystkich opresji. Nawet z katastrofy Pałacu Kultury
i Nauki – Ochódzki powoduje zawalenie się budowli
pociągnięciem za sznurek od spłuczki w pałacowej
toalecie
.
Tytuł filmu stanowi oczywiste odniesienie do
komunikatu, który w latach stanu wojennego słyszeli
korzystający z telefonów. Oto bowiem trener Jarząbek
(Jerzy Turek) odbywa pełną konspiracyjnych
niedomówień rozmowę telefoniczną z garderobianą
Lusią Wafel (Zofia Merle). Telefonuje z budki
telefonicznej, której pilnuje żołnierz (Ryszard Kotys).
Ów żołnierz służy przy budce jako „żywy automat” –
przeżuwając drugie śniadanie co jakiś czas bierze z ręki
Jarząbka słuchawkę, by powiedzieć sakramentalne
słowa: „rozmowa kontrolowana, rozmowa kontrolowana”.
____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 19
Miejsce w którym stała budka telefoniczna w filmie „Rozmowy kontrolowane”
piękne, okazałe drzewo, o srebrzystoszarej, gładkiej korze. Jest jednym z najważniejszych drzew
liściastych w Europie. W polskich lasach drzewostany bukowe zajmują niewiele mniejszą
powierzchnię od dębowych. Drewno buka jest cenne - nieznacznie tylko ustępujące dębowemu –
i często znajduje się w naszym otoczeniu pod postacią mebli, parkietów i schodów oraz drobnych
przedmiotów użytkowych, a także instrumentów muzycznych. Służy także do produkcji najwyższej
jakości węgla drzewnego.
NR 33 • grudzień 2014 ____________________________________________________________________________________
Jarząbek w końcu nie wytrzymuje i gdy żołnierz kolejny
raz sięga po słuchawkę – sam mówi do słuchawki
o „rozmowie kontrolowanej”, co znudzony swoją rolą
żołnierz przyjmuje z pełnym zadowoleniem. Jest to
jedna z najsłynniejszych scen z komedii Chęcińskiego.
Miejsce, w którym stoi owa budka telefoniczna, to
właśnie widoczny na zdjęciu placyk, położony w połu-
dniowej części Parku Marszałka Edwarda Śmigłego-
Rydza, tuż przy ulicy Józefa Marii Hoene-Wrońskiego.
Na naszym zdjęciu jest jesień – na filmie zaś widzimy
to miejsce zimą, pełne śniegu i lodu. Ciekawostkę zaś
stanowi fakt, że w tym miejscu nigdy nie było budki
telefonicznej. Jej obecność akurat tutaj to wyłącznie
wymysł filmowców.
Mieszkańcy i miłośnicy Powiśla bez trudu
rozpoznają także w filmie Chęcińskiego stację kolejową
Warszawa-Powiśle. To właśnie po peronie Powiśla idą
grana przez Irenę Kwiatkowską ciocia Ochódzkiego,
oraz jej sąsiadka, pani Halina – gra ją Alina Janowska –
i wymyślają sobie pseudonimy, bo skoro jest „wojna” to
pseudonim mieć trzeba.
Rozmowy kontrolowane to film interesujący
z jednego jeszcze powodu – otóż zagrało w nim troje
aktorów, którzy wówczas byli debiutantami, a dziś
należą do grona najbardziej znanych polskich gwiazd
kina i telewizji. Mowa o Grażynie Wolszczak, Piotrze
Gąsowskim i Cezarym Pazurze. Odszukanie ich
w Rozmowach kontrolowanych może być interesującym
zadaniem dla każdego kinomana, lubiącego tego typu
zagadki. Ich role są na tyle niewielkie, że jest to przy
tym zadanie wcale nie najłatwiejsze!
Tekst i fot. Rafał Dajbor
Dlaczego zatem tak ważny i popularny gatunek nie
pojawił się wcześniej w naszym cyklu artykułów, w
którym przedstawiamy gatunki drzew dekorujące nasze
ulice i parki?
Sprawa wydaje się dość prosta: otóż nie spotkamy
drzew bukowych w naszym najbliższym otoczeniu. Nie
ma ich nie tylko na Powiślu, ale i w Warszawie (oprócz
pojedynczych okazów w Ogrodzie Botanicznym i w Parku
Saskim). Buk nie występuje też w stanie naturalnym
w lasach Mazowsza i całej północno-wschodniej części
Polski.
Powodem takiej sytuacji są klimatyczne wymagania
tego gatunku. Dla dobrego wzrostu buk potrzebuje przede
wszystkim dużej wilgotności powietrza. Jest ponadto
wrażliwy na przymrozki wiosenne, na suszę i nadmierną
wilgotność gleby. Dobrze czuje się w klimacie morskim
– wilgotnym, o łagodnych zimach - i dlatego dużo jest go
na Pomorzu, gdzie jest nawet gatunkiem ekspansywnym,
rugującym dąb z jego naturalnych siedlisk. W górach
tworzy lasy regla dolnego – w Tatrach dochodzi do
wysokości 1300 m n.p.m., a w Alpach nawet kilkaset
metrów wyżej. A więc aby go zobaczyć w pełnej krasie
najlepiej pojechać na Pomorze lub w góry – tam buczyny
zajmują największe powierzchnie. Spotkać go można też
w zachodniej części Polski (tam klimat jest łagodniejszy
niż na wschodzie) oraz na wyżynach Polski południowej.
Wśród naszych drzew buk należy do drzew wysokich.
W dojrzałym wieku wyrasta ponad 30 m, a w dobrych
warunkach siedliskowych nawet ponad 40 m. Gdy rośnie
w zwarciu (tworząc las) wykształca wysoki i prosty pień,
natomiast na wolnej przestrzeni, gdy nie musi rywalizo-
wać o dostęp do światła słonecznego, pień jest grubszy,
nisko ugałęziony, a korona szeroka i kopulasta. System
korzeniowy buka jest dość rozległy i głęboki (może sięgać
do 1,5 m w głąb ziemi), co powoduje że drzewo to jest
odporne na działanie silnego wiatru.
20 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
Buk należy do drzew długowiecznych, żyje 300,
rzadziej 500 lat. Rośnie wolno i dojrzewa dość późno. Gdy
rośnie na otwartej przestrzeni osiąga dojrzałość w wieku
40-50 lat, natomiast w zwarciu owocowanie rozpoczyna
dopiero w wieku 60-80 lat. Owocuje każdego roku,
jednakże co 5-8 lat przypadają jego obfite lata nasienne.
Wiosną, zwykle w kwietniu pojawiają się na gałązkach
buka jasnozielone liście. Mają 5-10 cm długości. Są deli-
katne, owalne lub eliptyczne, na końcu zaostrzone, a na
brzegach orzęsione delikatnymi, białymi włoskami. W cią-
gu roku orzęsienie częściowo zanika (pozostaje tylko na
nerwach od spodu), a liście zmieniają swoją barwę od
intensywnie zielonych do żółtych, pomarańczowych,
rudych i złocisto-brunatnych jesienią.
Kwiaty pojawiają się wiosną, wkrótce po ukazaniu się
liści. Są niepozorne, tak jak u innych gatunków wiatropyl-
nych. Kwiaty męskie – tworzące pyłek – rosną w kątach
liści; zebrane są w główkowate kwiatostany o średnicy do
2 cm, zwisające na długich szypułkach. Kwiaty żeńskie,
zebrane po dwa, trzy lub cztery, tworzą filcowate główki,
stojące na krótkich i wyprostowanych szypułkach.
Owocem jest tzw. bukiew – zdrewniała torebka pokryta
kolczastymi wyrostkami, zawierająca 1 lub 2 trójgraniaste,
brązowe orzeszki. Orzeszki te są jadalne – dawniej, po
wyprażeniu używane były zamiast migdałów, a obecnie
olej z nich jest jednym ze składników margaryny. Są one
też wielkim przysmakiem leśnej zwierzyny, przede
wszystkim dzików i wiewiórek.
Jak można wyczytać, z cytowanej już we wcześniej-
szych artykułach książki Marii Ziółkowskiej „Gawędy
o drzewach”, o buku wzmiankują już mity greckie: „Buki
rosły na Olimpie – gnieździły się w nich mądre sowy
i wrony morskie”. Bukowi przypisywano też moce magi-
czne, właściwości odstraszania czarów i udaremniania
rzucanych uroków. „Buk przez długie wieki uchodził za
istotę uduchowioną, był drzewem czczonym przez naszych
przodków, ich opiekunem. Pod okapami gęsto ugałęzio-
nych, rozłożystych koron bukowych budowali swoje
siedziby w poczuciu bezpieczeństwa i spokoju”. Niektórzy
też sądzą, że drewniany instrument muzyczny fagot
zawdzięcza swoją nazwę bukowi, którego łacińska nazwa
brzmi Fagus.
Na kuli ziemskiej, w strefie umiarkowanej występuje
ok.10 gatunków buka. Natomiast w Polsce, w stanie
naturalnym, jest tylko jeden gatunek – buk zwyczajny
(Fagus sylvatica) i to on został opisany w tym artykule..
Ale należy wiedzieć, że w parkach i ogrodach można
spotkać kilka jego odmian. Najbardziej
popularna jest odmiana czerwonolistna buka
(częsta w parkach na Pomorzu i w miej-
scowościach podgórskich, pojedynczo w Parku
Saskim w Warszawie i w Parku w Żelazowej
Woli) oraz zwisająca (Park Saski). Rzadziej
spotykane są w Polsce odmiany: żółtolistna,
strzępolistna i stożkowata. Odmiany buka także
są wrażliwe na wahania temperatury i wy-
magają dużej wilgotności powietrza, dlatego
nie są polecane do stosowania w zieleni
miejskiej na terenach nizinnych wschodniej
części Polski
Tekst i zdjęcia Anna Kliczkowska
____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 21
Bukiew po wysypaniu się orzeszków pozostaje jeszcze
dłuższy czas na drzewie
Kwiaty męskie buka
NR 33 • grudzień 2014 ____________________________________________________________________________________
Uroczyste odsłonięcie tablicy poświęconej pamięci
prof. Wiesława Chrzanowskiego
29 października 2014 roku została odsłonięta, na
ścianie budynku przy ulicy Solec 79 w Warszawie, tablica
poświęcona profesorowi Wiesławowi Chrzanowskiemu,
marszałkowi Sejmu, wybranego w wyborach 1991 roku.
W budynku tym Wiesław Chrzanowski mieszkał przez 40
lat i w tym budynku zmarł.
Wśród osób, które odsłaniały tablice byli m.in.
Marszałek Sejmu Radosław Sikorski, Prezydent m. st.
Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz i Poseł na Sejm RP
Stefan Niesiołowski. W dużej grupie widzów nie zabrakło
pamiętających Profesora sąsiadów i przedstawicieli
Zarządu Spółdzielni SBM „Powiśle”.
Wielu mówców opisywało zasługi i szczególną
uczciwość charakteru prof. Wiesława Chrzanowskiego. Ja
szczególnie zapamiętałem część wypowiedzi Pani
Prezydent m. st. Warszawy o szykanach władz PRL-
owskich wobec Pana Profesora, przejawiających się m.in.
na nie dopuszczaniu przez kilkanaście lat do pracy
w charakterze adwokata, pomimo zdanych egzaminów na
adwokata. Ponadto utkwiła mi w pamięci wypowiedź Pana
Posła Stefana Niesiołowskiego, który przypominając
sylwetkę Pana Profesora mówił o jego skromności, o tych
samych niewygodnych krzesłach i blaszanym czajniku,
znajdujących się w mieszkaniu Pana Profesora zarówno
w czasach, gdy był On w opozycji antykomunistycznej,
jak również w czasach, gdy był ministrem, posłem,
senatorem i marszałkiem. Wszyscy zwracali uwagę na
cechy charakteru Pana Profesora, w tym nieprzywią-
zywanie wagi do spraw materialnych, bezinteresowność i
chęć do służenia Polsce bez względu na okoliczności
i z zupełnym pominięciem osobistych korzyści. Tablice
pamiątkową wystawiono z datków zebranych przez
komitet powołany w tym celu.
Wiesław Chrzanowski był marszałkiem i posłem na
Sejm I kadencji. Podczas okupacji walczył jako żołnierz
Armii Krajowej, brał udział w Powstaniu Warszawskim.
Później współpracował z opozycja antykomunistyczną, był
współzałożycielem Zjednoczenia Chrześcijańsko-
Narodowego. W 1991 r. został ministrem sprawiedliwości.
27 października 1991 r. w wyniku pierwszych w pełni
wolnych wyborów parlamentarnych został posłem, a 25
listopada 1991 r. marszałkiem Sejmu. Pracę parlamen-
tarną kontynuował jako senator IV kadencji w latach
1997-2001. 3 maja 2005 r. odznaczono go Orderem Orła
Białego. Zmarł 29 kwietnia 2012 r.
W tym miejscu chciałbym serdeczne podziękować
mieszkańcom budynku ul. Solec 79 i Zarządowi
Spółdzielni SBM „Powiśle” na czele z Panią Prezes
Małgorzatą Szatan, za natychmiastową zgodę na
umieszczenie tablicy i pomoc w organizacji uroczystości.
Od momentu, gdy poprosiłem władze spółdzielni o współ-
pracę z Dyrektor Zarządu Terenów Publicznych Panią
Renatą Kaznowską, w sprawie umieszczenia tablicy,
spółdzielcy wystarali się natychmiast o potrzebne zgody.
Mieszkańcy budynku i Spółdzielnia, pamiętając o swoim
sąsiedzie i członku spółdzielni, pomogli również
w organizacji uroczystości.
Daniel Łaga
Radny Dzielnicy Śródmieście
Sylwetka prof. Wiesława Chrzanowskiego była już przedstawiona w nr 23 Na Powiślu - artykuł Pani Marioli Bujak
22 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Fo
t. D
an
iel
Łag
a
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
Sadzenie drzew pamięci - łagodzi historyczne spory, leczy rany pamięci
Jednym z najpiękniejszych, a niedocenianych parków warszawskich są Stare Powązki. Obecność wiewiórek, świergot ptaków, przypominają o życiu które trwa. Piękne rzeźby nagrob-ne budzą zainteresowanie; dojrzałe, stare drzewa, ich kojący szum, pozwalają spytać – a może po śmierci człowiek istnieje jako drzewo? Święte drzewa, święty las… Drzewo życia, krzyż – drewniany przecież… Uschnięte drzewo na Pawiaku obrosło tabliczkami z imionami męczenników, aż stało się drzewem symbolicznym, pomnikiem.
Wyciszony, dotleniony, dotknąwszy wieczności, wróciłem ze spaceru do domu. I miałem piękny sen…
Upalne lato w mieście, trochę dokuczliwe. Uroczyste obchody kolejnej rocznicy Powstania Warszawskiego. Lecz tym razem inne. Oto historycy, Warszawiacy, licealiści, harcerze, emeryci i wolontariusze z detektywistyczną dociekliwością ustalają życio-rysy wszystkich osób, które zginęły w Powstaniu. Jak brzmiały ich nazwiska, w jakich okolicznościach zginęli? Kim byli, jakie życie prowadzili wcześniej? Każda z tych osób będzie teraz miała swoje własne drzewo pamięci. Opatrzone tabliczką, z foto-grafią, notą biograficzną; drzewo zostanie posadzone na podwórku (na którym był powstańczy cmentarz); na ulicy (gdzie stracili życie), na skwerze. Sadzeniu drzew towarzyszyły spory – tym razem bardzo twórcze – architekt krajobrazu wraz z miesz-kańcami domu, starej kamienicy, ustalał jakie miejsce będzie najlepsze dla drzewa, gdzie umieścić tabliczkę z fotografią, imieniem i nazwiskiem, notą biograficzną, opisem okoliczności powstańczej śmierci.
Naukowcy z Ogrodu Botanicznego wytypowali całą listę drzew najbardziej odpornych na spaliny, trudne warunki życia w mieście. Przy okazji dokonywano wielu odkryć – odnajdywano nieznane dotąd pozostałości prowizorycznych grobów powstańczych, odnaleziono trochę zapomnianej broni. Kilka razy archeolodzy wkraczali do akcji, powodem były nieoczekiwane, a zaskakujące odkrycia śladów dawnej Warszawy.
Geolodzy z Instytutu Geologicznego doradzali, gdzie ziemia jest zbyt zatruta i wymaga rekultywacji – by zieleń w ogóle mogła rosnąć. Ku zdumieniu wszystkich – zaczęła powstawać jakaś nowa forma solidarności – jednocząca zwykłych mieszkańców miasta, urzędników miejskich, kombatantów, wolontariuszy, harcerzy, licealistów; można byłoby ją nazwać „zieloną solidarnością”… Wszystkich cieszyły nowe drzewka w betonowo-kamiennym krajobrazie miejskim; patos pamięci tragicznych wydarzeń został nieoczekiwanie urozmaicony ożywczą zielenią; puste, ślepe ściany murów miały się zazielenić pnączami bluszczu. Właściciele ogródków działkowych – dających przecież tlen miastu – dzielili się sadzonkami ozdobnych roślin, pomagali je sadzić na trawnikach i podwórkach. Sympatycy poezji ks. Jana „od Biedronki” postanowili zazielenić nieużytki pod mostami i betonowe słupy estakad. Grupa młodych ekologów
z Sankt Petersburga przywiozła całą ciężarówkę sadzonek rzadkich odmian drzew syberyjskich, sensacją dnia stał się też młody Berlińczyk, którego dziadek, żołnierz Wermachtu zginął w Warszawie – młody człowiek zrobił zbiórkę w swej parafii i przywiózł sporą ilość narzędzi ogrodniczych, sadzonek drzew i krzewów – a przede wszystkim grupę rówieśników, wolontariuszy pragnących pomagać przy sadzeniu drzew. Japońscy turyści zwiedzający Warszawę zaczęli się głośno za- stanawiać czy podobnej akcji nie podjąć w Hiroszimie i Nagasa-ki, czcząc każdego kto zginął – symbolicznym drzewem pamięci. Na łamach prasy pojawiły się też rozważania jakie duże miasta, zniszczone podczas wojny, mogłyby również być zainteresowa-ne ideą drzew pamięci – a właściwie nową formą miasta-ogrodu, lasu pamięci – trwały spory o nazwę najwłaściwszą.
Politycy zaczęli się fotografować z łopatą w ręku; nieoczeki-wanie odkrywając, że konstruktywne działanie, jakim było to sadzenie drzew pamięci – łagodzi historyczne spory, leczy rany pamięci
Niestety, w tym momencie zielony sen się skończył, obudziłem się. Lecz nadal – zielono mi!
PS. Z Gabinetu prezydenta Miasta Warszawy otrzymałem
list, że realizacja projektu nie jest możliwa… Co komentuję: spór o sens Powstania Warszawskiego jest nierozstrzygalny, dowo-dzą tego istniejące spory uczestników i mieszkańców. Sadzenie drzew pamięci byłoby działaniem konstruktywnym, łagodzącym spory, przywołującym ducha solidarności i pamięci o ofierze zmarłych powstańców i mieszkańców miasta. Uczczeniem ich, a zarazem poprawą warunków życia w mieście (w tabeli jakości życia w mieście, na co wpływ ma też ilość zieleni – Berlin zajmu-je miejsce 16, Warszawa 86!). Ustalanie faktów potrzebnych do tabliczek biograficznych tych którzy zginęli – byłoby żywą lekcją historii, pozwoliłoby ustalić losy i liczbę ofiar. Nowe drzewa w mieście „leczyłyby” pamięć o tragedii, jaką była śmierć miasta. Nadto: uczymy się na cudzych błędach – w latach 60. Amerykań-skie miasto Atlanta, wskutek pośpiesznej urbanizacji zniszczyło środowisko przyrodnicze, zajmując jedno z ostatnich miejsc w USA (ilość drzew w mieście). Nastąpił kryzys ekologiczny, po społecznej debacie podjęto działania naprawcze.
Nowe drzewa w mieście (owe drzewa pamięci) nie muszą być sadzone dokładnie tam, gdzie ktoś zginął – to oczywiście niemożliwe. Ale miejsca dla drzew mogą wskazać mieszkańcy. Tam, gdzie można, zamiast drzewa może zaistnieć np. ściana obsadzona pnączami, skwer, opatrzone tabliczką. Krótko mówiąc, gdyby władze Warszawy wykazały w tej materii dobrą wolę – to „realizacja byłaby możliwa”.
Paweł Zawadzki
____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 23
NR 33 • grudzień 2014 ____________________________________________________________________________________
Warszawa w kwiatach i zieleni
13 listopada 2014 roku, w Domu Kultury Śródmieście przy ul. Smolnej, odbyła się niecodzienna uroczystość, zorganizo-
wana dla uhonorowania mieszkańców Powiśla, którzy otrzymali nagrody w tegorocznym Konkursie Warszawa w Kwia-
tach i Zieleni. Na Powiślu była to już XLIV edycja, a w Warszawie XXXI. Konkurs o nazwie „Warszawa w Kwiatach”
jeszcze przed wojną zainaugurował prezydent Warszawy Stefan Starzyński .
Inicjatorami wydarzenia byli: zastępca burmistrza Dzielnicy Śródmieście Pan Krzysztof Czubaszek, dyrektor Domu
Kultury Pani Joanna Strzelecka, Pani Maria Marzena Grochowska – honorowy Prezes TPW oraz zarząd Oddziału
Powiśle TPW.
Serdecznie gratulujemy i dziękujemy!
24 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Nagrody Burmistrza Dzielnicy
Śródmieście za najpiękniejsze
balkony i najładniejsze podwórka
otrzymali: Magdalena Borkowska - Al.3 Maja
Agnieszka Chojnacka - Al.3 Maja
Krystyna Gawłowska - ul.Radna
Stanisława Hryniuk - ul.Okrąg
Andrzej Jaszczyński - ul.Tamka
Barbara Kiela - ul. Tamka
Felicja Kornatowska -ul.Radna
Krystyna Kozierowska - ul.Solec
Wiesław Kubasiak - Tereny SBM
POWIŚLE
Elżbieta Łukaszewicz - ul Radna
Honorata Pereta - ul.Kozmińska
Kunegunda Pielat - ul.Solec
Grzegorz Makuch - ul Okrąg
Wacław Sztyber - ul.Radna
Andrzej Trafny - ul.Radna
Teresa Winkowska - ul.Tamka
Listy gratulacyjne dla instytucji otrzymali: Spółdzielnia Budowlano Mieszkaniowa „DOMY SPÓŁDZIELCZE” - Al.3 Maja 2
Spółdzielnia Mieszkaniowa „RADNA” - ul .Radna 15
Zgromadzenie Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego - ul. Wiślana 2
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
Uroczystość odbyła się w bardzo miłej i serdecznej atmosferze. Całość poprowadziła Pani Joanna Strzelecka.
Nagrody wręczali burmistrz Pan Krzysztof Czubaszek, prezes Oddziału Powiśle Towarzystwa Przyjaciół
Warszawy Pani Elżbieta Wolffgram oraz Dyrektor Domu Kultury Śródmieście Pani Joanna Strzelecka.
Podziękowania i gratulacje złożyli także pani Maria Marzena Grochowska, długoletni Wiceprezes Zarządu Głównego
Towarzystwa Przyjaciół Warszawy (obecnie już Honorowy Prezes), przedstawiciele szkół i instytucji współpracujących
z Oddziałem Powiśle oraz członkowie naszego Oddziału. ____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 25
To już 10 lat Pani Elżbieta jako Prezes
przewodniczy Naszemu Oddziałowi
Powiśle.
Z tej okazji burmistrz Dzielnicy Śródmieście Pan
Wojciech Bartelski, przesłał list gratulacyjny. Został
on odczytany i przekazany - Pani Elżbiecie - przez
wiceburmistrza Pana Krzysztofa Czubaszka, który
osobiście również gorąco i serdecznie podziękował
Pani Elżbiecie, za wszelkie inicjatywy i pracę na
rzecz Powiśla i miasta Warszawy.
Pani Barbara Jaszczyńska otrzymała od Pani Prezes
Marzeny Grochowskiej specjalne podziękowanie za
ofiarną pracę w latach 2004-2013, przy organizacji
konkursu Warszawa w kwiatach i zieleni - list ten
odczytała znana aktorka Danuta Nagórna, wieloletnia
członkini Oddziału Powiśle (zdjęcie po prawej).
W uroczystości wzięli udział laureaci Konkursu oraz
licznie zgromadzeni członkowie Oddziału Powiśle TPW,
gdyż z inicjatywy Pani Marii Marzeny Grochowskiej
świętowaliśmy również jubileusz 10–lecia pracy Pani
Elżbiety Wolffgram.
NR 33 • grudzień 2014 ____________________________________________________________________________________
W przygotowanym przez siebie programie artystycznym uczniowie XXIII Liceum Ogólnokształcącego : Patrycja Skoruch (zdjęcie po
lewej) oraz Hubert Wiszowaty, Klaudia Cndrowska i Borys Jabłoński (zdjęcie po prawej – kolejność od lewej)
Młodzież z XXIII Liceum Ogólnokształcącego im. Marii Skłodowskiej – Curie, przygotowała krótki program
artystyczny, podczas którego doszło do konfrontacji wiedzy historycznej. Kiedy uczniowie recytowali na scenie wiersz
Barbary Derlickiej „Warszawska Syrena”, w oryginale tekstu padło imię Krahelskiej – Halina, z sali tymczasem
odezwały się głosy - Krystyna! Impreza dla uczestniczącej młodzieży okazała się mocno edukacyjna. Od tej pory dla niej,
to na pewno już zawsze będzie Krystyna Krahelska! Chochlik drukarski został szybko usunięty.
Całość zaś zwieńczył fantastyczny program artystyczny w wykonaniu Marka Ravskiego, przy akompaniamencie
Marcina Mazurka. Mariola Bujak
Fot. Eliza Januszko
ogr dki
Kompozycje ogródków przy ul. Potockiego 4 i Al. 3 Maja 2
26 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
balkony
i okna Balkony domów przy ul. Solec, Koźmińskiej i al. 3 Maja 2
____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 27
ulice
i
SKWERY Reportaż z uroczystego rozdania nagród w konkursie Warszawa w kwiatach i zieleni na stronach 24 - 28. Wydruk gazety z projektu współfinansowanego przez Miasto Stołeczne Warszawa – Dzielnicę Śródmieście
Wydrukowano w: Copy Right ul. Okólnik 2, 00-368 Warszawa tel. 22/8277241 w. 293; www.crdruk.pl
Redakcja: Elżbieta Wolffgram, Anna Kliczkowska Współpracują: Mariola Bujak, Wiesława Dłubak-Bełdycka, Jadwiga Kowejsza, Rafał Dajbor, Małgorzata Krakowiak-Owczarek, Karolina Adamczyk, Karolina Półtorak Korespondencję należy kierować na adresy: [email protected] lub TPW Oddział Powiśle, ul. Św. Franciszka Salezego 4 m. 20 00-392 Warszawa Poprzednie numery umieszczone są pod adresem: www.srodmiescie.warszawa.pl/cms/prt/view/glos-powisla.html
Redakcja zastrzega sobie prawo do dokonywania selekcji oraz niewielkich zmian w nadesłanych materiałach