Monitor Polonijny 2004/02

24
1

description

 

Transcript of Monitor Polonijny 2004/02

Page 1: Monitor Polonijny 2004/02

1

Monitorek 02.QXD:Monitorek 02.QXD 2/8/14 2:37 PM Page 1

Page 2: Monitor Polonijny 2004/02

Z godnie z zapowiedzią w tym numerze MPz okazji 10-lecia Klubu Polskiego prezentu jemy

wspomnienia dotyczące założenia Klubu z punktuwidzenia T. Błońskiego (str. 12) oraz zdjęcia z imprez w Koszycach.

MONITOR POLONIJNY2

Spotkaniez BohdanemWarchalem

Zespół Diabolskéhusle podczasDni KulturyPolskiej - 2001 r.

Wizyta Prrezydenta RP A. Kwaśniewskiego - Koszyce 1997 r

Sejny - przedstawienie teatralneWystawa prac TomaszaAgáta Błońskiego

Mszaświęta -2001 r

Członkowie Klubu z ówczesnym prezydentem Koszyc R. Schusterem - Dni Kultury Polskiej w Koszycach 1996 r

Zdjęcie na okładce: Spotkanie 17.01.2004 r. w Bratysławie. Na zdjęciu u góry od lewej:Renata Straková, Zuzana Fajth, Lidia Grala-Bednárćik, Danie la Nehezová, ElżbietaDutková, Danuta Wieczorek, Danuta Meyza-Marušiaková, Wojciech Biliński, RomanaGregušková, Małgorzata Wojcieszyńska, Jana Steblová, na dole od lewej: RyszardZwiewka, Tadeusz Błoński, Zbyh�ev Stebel, Vasyl Kopal. FOTO: ROMAN BENICK˘

Relacjaze spotkaniana stronie 12.

ZDJĘCIA Z ARCHIWUM KLUBU POLSKIEGO REGION KOSZYCE.Podczas wernisażu M. Janickiego

Monitorek 02.QXD:Monitorek 02.QXD 2/8/14 2:37 PM Page 2

Page 3: Monitor Polonijny 2004/02

SPIS TREŚCI

Karnawał - Jaka moda obowiązuje na parkiecie? 44

Loteria 4

Dyplomacja i nie tylko 4

Mój pierwszy bal 5

Polskie wojsko w Topolczanach 6

Piąta przeprowadzka 6

Z kraju 8

Z naszego „podwórka“ 8

Unia Europejska i co dalej? 9

A. Jagodziński o udanym „dziecku“ Grupy Wyszehradzkiej 10

Spotkanie po latach 12

“Zaowocowały koszycko-bratysławskie spotkania“ 12

Jak zostałem członkiem Klubu? 13

Młodzi w Polsce słuchają 14

Msza beatowa 14

Kino – oko 15

Kalendarium wydarzeń 16

To warto wiedzieć 16

Bliżej polskiej książki 18

Okienko językowe 18

Co u nich słychać? 20

Ogłoszenia 21

Polska oczami słowackich dziennikarzy 22

Między nami dzieciakami 23

Piekarnik 24

3

Od redakcjiByliśmy bardzo ciekawi, jaki bę-

dzie wynik końcowy naszej pracy

nad numerem pierwszym „Monito-

ra Polonijnego“. W deszczowe

styczniowe popołudnie pojechaliś-

my do drukarni ze Stanem Stehli-

kiem i Darkiem Wieczorkiem.

Właśnie z taśmy zjeżdżały koloro-

we strony naszego czasopisma.

Jeszcze ciepłe trzymaliśmy w rę-

kach. Były to wielkie nie pocięte

arkusze papieru. Podobały się

nam. Były nasze! Swoją drogą to

ciekawe odczucie...

Następnego dnia zamykaliśmy

numer drugi MP. Olbrzymie tempo

pracy. Postanowiliśmy sobie, że

dołożymy starań, aby „Monitor“

docierał do czytelników zawsze na

początku miesiąca. A ponieważ

pracę na pełnych obrotach zaczę-

liśmy po nowym roku, do 15 stycz-

nia de facto musieliśmy przygoto-

wać dwa pierwsze numery naszego

miesięcznika. Cały zespół redakcyj-

ny spisał się na medal.

Jednak nie czekając na Państwa

oceny (mam nadzieję, że nie za-

brzmiało to jako lekceważenie Czy-

telników), dokończyliśmy dzieła

numer 2, czyli lutowego „Monito-

ra“. Musieliśmy zaufać własnej in-

tuicji, wierząc, że ruszyliśmy

w dobrym kierunku.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKAREDAKTOR NACZELNA

ŠÉFREDAKTORKA: Małgorzata Wojcieszyńska • REDAKČNÁ RADA: Danuta Meyza-Marušiaková, Wojciech Biliński, Zuzanna Fajth • REDAKCIA: Paweł Bednárčik, Pavol Bedroň, Ivana Juríková, Majka Kadleček, Katarzyna Kosiniak-Kamysz, Melania Malinowska,Dariusz Wieczorek, Izabela Wójcik, • KOREŠPONDENT V REGIÓNE KOŠICE - Urszula Zomerska-Szabados • JAZYKOVÁ ÚPRAVAV POĽŠTINE: Maria Magdalena Nowakowska • V SLOVENČINE: Mária Brečková • GRAFICKÁ ÚPRAVA: Stano Carduelis Stehlik• ADRESA: Gröslingová 20, 811 09 Bratislava (STEBEL) • TLAČ: DesignText • KOREŠPONDENČNÁ ADRESA: MałgorzataWojcieszyńska, 930 41 Kvetoslavov, Tel./Fax: 031/5602891, [email protected] • PREDPLATNÉ: Ročné predplatné 180 SKK nakonto Tatra banka č.ú.: 2666040059/1100, číslo zákazníka 142515 • REGISTRAČNÉ ČÍSLO: 1193/95 • Redakcia si vyhradzujeprávo na redakčné spracovanie ako aj vykracovanie doručených materiálov, na želanie autora zaručuje anonymitu uverejnenýchmateriálov a listov, nevracia neobjednané materiály, neodpovedá na anonymy

FINANCOVANÉ MINISTERSTVOM KULTÚRY SR

VYDÁVA POĽSKÝ KLUB - SPOLOK POLIAKOV A ICH PRIATEĽOV NA SLOVENSKU

LUTY

Page 4: Monitor Polonijny 2004/02

MONITOR POLONIJNY

Jaka modaobowiązuje w tymroku na parkiecie?

Hasło tegorocznego karnawału brzmi: ma siębłyszczeć i świecić, a kobiety powinny wyglądać,jakby obsypał je „gwiezdny pył”. Najlepsze więc natę okazję będą takie tkaniny, jak jedwab, szyfon,tafta, tiul, satyna. „Do tego obowiązkowo buty naszpilce, niekoniecznie wysokiej, ale z ostrym lublekko zaokrąglonym noskiem“ - twierdzi Beata Woj-narowska, sprowadzająca buty z Polski na Słowac-ję. ”Oprócz tego klasyczne czółenka, niezbytszpiczaste, zwężające się i lekko ścięte naczubku”- dodaje.

Warto więc poszperać w szafie i znaleźćlakierowane skóry i szyfony najlepiej z połyskliwąnitką. Uwaga! Najlepiej „świecić” punktowo, tzn.wybrać sobie jedną migoczącą część garderoby,żeby, jak radzi Beata, nie wyglądać jak opakowanieod cukierka. Na powiekach, paznokciach,obowiązkowo brokat, można również „obsypać”nim sobie plecy, dekolt i włosy, przylepić na ciałocekiny lub małe kryształki tworzące interesującewzory. Ale, drogie Panie, wskazany jest umiar:jeden błyszczący akcent wystarczy. Polki sągeneralnie odważniejsze niż Słowaczki i nie bojąsię eksperymentować. Przykładem może byćrównież moda na noszone na co dzień damskie„kowbojki”. „W Polsce były popularne ponad roktemu, a na Słowacji kobiety dopiero terazzaczynają je nosić”- dodaje na zakończenie BeataWojnarowska.

MELANIA MALINOWSKA

Majka Kadlečekco roku sprzedaje losy

Zainteresowanie losamijest na każdym balu bardzoduże. Goście traktują lote-rię już jako stały elementzabawy i z niecierpliwością

czekają na moment rozpo-częcia sprzedaży losów.Losy najczęściej wybierająkobiety, a mężczyźni za niepłacą – tak jak i w życiu.Zdarza się też, że np. jedenz gości kupi losy wszystkimwspółbiesiadnikom przystole.

Większość ludzi wierzyw przeznaczenie i wybieralosy przypadkowe, ale nie-którzy żądają np. tylko jedy-nek z każdej serii, wyłącz-nie numerów parzystych,liczb z siódemką itp.

S ezon karnawałowy w pełni. Jak się bawić, to się bawić!Postanowiliśmy przygotować dla Państwa kilka artykułów,

które swoją treścią wprowadzą nas wszystkich w karnawałowynastrój. Przyda się, bo niebawem VI Bal Polski w Bratysławie!

„Dwieście jedenaście, dwieściejedenaście – ten los wygrywa,a reszta przegrywa. Dwieściejedenaście, proszę po odbiór nagrody!”

Loteria

P rzede wszystkim muszę podzie-lić się refleksją – bardzo się

cieszę, że istnieje „Monitor Polonij-ny”. Wydawanie profesjonalnegoczasopisma jest pomysłem ambit-nym, tym bardziej chwalebnym, żena Słowacji Polonia nie stanowidużej liczebnie grupy.

Ze swej strony życzę oczywiścieredakcji lekkiego pióra. Sama będęstarała się wspierać czasopismo odczasu do czasu spostrzeżeniamiżony dyplomaty oraz zasadami dyplomatycznego savoir--vivre`u, które nieco się różnią od tych obowiązujących naco dzień.

Ale wróćmy do realiów dnia dzisiejszego. Zaczął sięwłaśnie okres karnawału. W Bratysławie rozpoczął go balw operze. Wielu z Państwa wybiera się też z pewnościąwkrótce na bal i zadaje sobie pytanie: „W czym pójdę?” Jeślichodzi o balowy makijaż, to może on być odważniejszy odzwykłego wieczorowego. O ile w przypadku makijażufantazja jest wskazana, o tyle w przypadku stroju warto

KarnawałKarnawał

FOTO

: STA

NO S

TEHL

IK

Dyplomacjai nie tylko

Page 5: Monitor Polonijny 2004/02

LUTY 5

Olga Kubánkováwygrała bilety lotniczedo Warszawy

Do Warszawy polecia-łam z mężem. Był tonasz pierwszy wyjazddo Warszawy i naszpierwszy wyjazd po 22latach małżeństwa, naktóry wybraliśmy siębez dzieci. Mogliśmywięc cały czas poświę-cić wyłącznie sobie.

Warszawa zrobiła namnie wrażenie nowo-czesnego miasta, pełne-go zieleni. Tę zieleń,tlen było czuć wszędzie.

Zwiedziliśmy Łazienki -przepiękny park, w któ-rym karmiliśmy wie-wiórki. Zachwyciły naskościoły i Starówka. Po-nieważ nie mieliśmysamochodu, po mieścieporuszaliśmy się środka-mi komunikacji miej-skiej. Pani Jola Bednár-čik przygotowała namdokładne wskazówki –łącznie z numerami au-tobusów, toteż wszę-dzie docieraliśmy bezproblemów. Przejecha-liśmy się też metrem.Przyjemnie zaskoczyłonas to, że warszawiacysą bardzo miłymi ludź-mi, gotowymi pomóc,np. gdy mieliśmy jakieśproblemy z orientacjąw mieście. W ostatnidzień pobytu zrobiliśmyzakupy. Kupiłam sobiesukienkę i buty, a mąż

buty sportowe. Oprócztego kupiliśmy dwiebutelki żubrówki, chyba5 kg krówek, które po-tem rozdaliśmy całej ro-dzinie, oraz fantastycz-ne śliwki w czekoladzie.Zaskoczyło nas trochęto, że w Warszawie cenysą zdecydowanie wyż-sze niż w Bratysławie.

Włodzimierz Butowskiwie, jak wygraćw loterii

Jeśli chodzi o wy-grywanie w loterii nabalu polskim, mogę

pochwalić się już du-żym stażem. Prawieco roku coś z żoną wy-grywamy. Na drugimbalu wygraliśmy świe-cznik, na trzecimkomplet szklanek doalkoholu i soków, napiątym wspaniały dy-wan. Tajemnica suk-cesu tkwi chyba w tym,że ja nie mogę wycią-gać losów, bo wtedynic nie wygrywamy.Lepiej, jeśli losuje mał-żonka, ale sukces jestgwarantowany, gdy loswyciągnie ktoś trzeci –tak to było w przypad-ku dywanu.

Jeśli chodzi o planyna najbliższy bal, totak, jak mówi mojażona: ,,Nas interesujejuż tylko główna wy-grana”.

MAJKA KADLEČEK

zajrzeć do... dowodu osobistego i pamiętać, żedyskretna elegancja jest zawsze na czasie, a odważnekreacje nie są ofertą dla każdego.

Będąc kiedyś na balu polonijnym w jednej z dużychstolic europejskich, miałam możliwość zaobserwowa-nia następującej scenki: uwagę obecnych tam osóbprzykuwała pani w wieku zdecydowanie balzakow-skim, ubrana w jaskrawoczerwoną kreację, takieżbuty, rękawiczki i czapeczkę z równie krwistoczer-wonym piórkiem. Siedzący obok mnie minister X, gośćhonorowy balu, powiedział w pewnym momencie dożony: „Spójrz, torebkę też ma czerwoną...” W toniemojego sąsiada nie wyczuwało się cienia aprobaty.

Pewna pani ubrana w białe spodnie, białąmarynarkę i męski kapelusz, stylizowana na MichaelaJacksona, tańcząca we wspaniałych wnętrzachNarodnego Divadla w Bratysławie była oryginalna, bobyła jedyna. Gdyby wszyscy gości ubrali sięw podobny sposób, nie byłoby to interesujące.Wybierając się na bal, pamiętajmy więc zawszeo stosowaniu „złotego środka”. Panie niech założąeleganckie suknie, panowie niech wyjmą z szafyi odkurzą używane raz do roku smokingi albo fraki.

KATARZYNA KOSINIAK-KAMYSZ

Mój pierwszy balWojciech Bilińskiradca ambasady RP

Pierwszym balem by-ła moja studniówkaw 1975 roku, która od-była się w jednymz warszawskich liceów.Na bal wybrałem sięz moją pierwszą miłoś-cią - Małgorzatą, w której byłem bardzozakochany. My – maturzyści, a jednocześnieorganizatorzy balu dołożyliśmy wszelkichstarań, aby ta impreza była jak najbardziejudana: sami przygotowaliśmy cały wystrój.Studniówka rozpoczęła się oczywiście polo-nezem. Pamiętam, że wystąpiłem wtedypierwszy raz w garniturze z kamizelką,w szerokich spodniach, w modnej marynarcez dużymi klapami i krawacie, który musiał byćobowiązkowo szeroki… Bal był wspaniały!

FOTO

: STA

NO S

TEHL

IK

FOTO

: STA

NO S

TEHL

IK

FOTO

: STA

NO S

TEHL

IK

Page 6: Monitor Polonijny 2004/02

6 MONITOR POLONIJNY

W razie „wymarszu doboju” skład osobowy będąstanowić – spotykające sięna wspólnych ćwiczeniach,ale stacjonujące u siebie –trzy bataliony, pochodzącez jednostek z Gliwic (Pol-ska), Pardubic (Czechy)i Martina (Słowacja).

„Przesłaniem brygadyjest udział w misjach poko-jowych pod dowództwemNATO lub Unii Europej-skiej, zgodnie z Kartą ONZ,a także w zgodzie z norma-mi prawnymi, obowiązują-cymi w krajach, skąd po-chodzą kontyngenty. Żoł-nierze brygady mogą teżbyć włączeni do pełnieniazadań wyznaczonych przezdowództwo swojego pań-stwa, a ich udział w misjachpokojowych jest dobrowol-ny.“ – wyjaśnił naczelniksztabu brygady ZbynekJaneczka, Czech.

„Był to interesujący rok;wraz z Czechami, z który-mi już jesteśmy w NATO,pełniliśmy służbę na Słowa-cji, dzięki czemu własnedoświadczenia mogliśmyprzekazać naszym słowa-ckim kolegom, którzy jużwkrótce także będą w Soju-szu.” – powiedział pułkow-nik Wojciech Klimas, zastę-pca dowódcy brygady.

„Zadania, które posta-wiono przed nami, a niebyło ich mało, udało sięnam zrealizować.” – zape-

Piąta przeprowadzka

Mój pierwszy balStanisławaHanudelovátłumacz

Pamiętam jedenz pierwszych balów.Liceum Pedagogicz-ne w Zamościu, doktórego uczęszcza-łam, było bardzo sfe-minizowane, na bal zostali więc zaprosze-ni chłopcy z technikum. Podobał mi sięwtedy pewien chłopak, którego widywa-łam w poczekalni u dentysty. Z balemi obecnością owego chłopca na nimwiązałam duże nadzieje. Jakie było mojerozczarowanie, gdy on zatańczył ze mnądwa razy, a resztę balu przetańczył z mojąkoleżanką… Jeśli chodzi o ubrania, towtedy były inne czasy. Dziewczyny byłyubrane w białe bluzki i czarne spódnice.Owszem, jedna koleżanka dostawałapaczki z Francji i pamiętam, że w jejsukience przetańczyły po kolei nie jedenbal chyba wszystkie koleżanki z klasy.

BartoszWojnarowskiuczeń szkołyśredniejNa pierwszym balubyłem razem z mamą,gdy miałem 15 lat.Był to polski balw Bratysławie, który

zawsze zaczyna się polonezem. Tańczyłemz mamą w drugiej parze! Nie miałemtremy, ponieważ uczyłem się tego tańca nakursie dla dzieci polonijnych, a na swoimkoncie mieliśmy już występy razemz zespołem Diabolské husle podczas DniPolskich. Występowaliśmy też w Polsce.Bardzo miło wspominam ten pierwszybal, na którym nie brakowało dobrejzabawy i dobrego jedzenia. Mnie jednakbrakowało moich rówieśników. Terazjestem już pełnoletni i w tym rokuwybieram się na bal z moją dziewczyną.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

Redakcji „Monitora Polonijnego“ udało się skontaktować z jednąz żon żołnierzy z Topolczan – panią Lidią Śliwą. Należy ona do tychnielicznych, którym już udało się znaleźć swoje miejsce na Słowacji.Pracuje w Szkolnym Punkcie Konsultacyjnym przy Ambasadzie RPw Bratysławie jako nauczycielka języka polskiego. „Ukończyłamfilologię polską na Uniwersytecie A. Mickiewicza w Poznaniu. Bardzolubię uczyć, dlatego cieszę się, że mogę tutaj realizować swojeambicje zawodowe” - opowiada pani Śliwa.

Przyjechali ze Szczecina, gdzie mąż pani Lidii pracował przezcztery lata w Dowództwie Międzynarodowego Korpusu Północ-- Wschód, pierwszym dowództwie natowskim w Polsce. „Nie ukry-wam, że ciężko rozstawałam się z moim ukochanym Szczecinem -przyznaje - choć, gdy usłyszałam o przeprowadzce na Słowację,

Polskiewojsko

w Topolczanach

D nia 30 maja 2002 r. rządy Polski, Czech i Słowacjizdecydowały o powołaniu wspólnej jednostki wojsko-

wej. Jej siedziba mieści się w Topolczanach na Słowacji.Dowództwo i sztab brygady rozpoczęły swoją działalnośćw tym mieście na początku roku 2003. Brygada składa sięz 22 oficerów: 10 Słowaków, 6 Czechów i 6 Polaków.

FOTO

: STA

NO S

TEHL

IK

FOTO

: STA

NO S

TEHL

IK

Page 7: Monitor Polonijny 2004/02

7LUTY

wnia dowódca jednostki, gen.bryg. Mikulasz Regula, reprezen-tujący armię słowacką. „Dwu-krotnie odbyły się wspólnećwiczenia, nawiązaliśmy współ-pracę z innymi międzynarodo-wymi brygadami, m.in. w Szcze-cinie, nasza grupa studyjnadwukrotnie była w Kosowie, abysprawdzić, jak siły międzynaro-dowe działają w warunkach bo-jowych.“ – wyjaśnił Regula.

Płk Klimas poinformował, żeoficjalnym językiem jednostki jestangielski i w nim np. jest prowa-dzona dokumentacja. „Z drugiejstrony wszyscy jesteśmy Słowia-nami i bez większych proble-mów rozumiemy się i w swoichojczystych językach.“ – dodał.

„Instrukcja, zwłaszczaw obcym języku, tojedno, a interpretacjajej wykonania toczasami drugie. My– przyznał z dumągenerał Regula –jesteśmy już zgranąorkiestrą, o czymświadczą coraz lep-sze oceny. Ludzie siępoznali, brygada pracu-je jako jeden zespół.“

Brygada ma swój znak: jestnim kozica górska, zwierzę

występujące we wszyst-kich trzech państwach.

Jak twierdzą pomysło-dawcy znaku brygady,kozica nie jest dra-pieżnikiem, ale dzię-ki odwadze, dziel-ności, zręcznościi umiejętnościom

wzbudza respekt.Polskim oficerom uda-

ło się zaszczepić w tejjednostce zasady pracy

obowiązujące w NATO, jednakza największy problem uznali

oni adaptację do miejscowychwarunków. Twierdzą, że kultu-ra i zwyczaje, a zwłaszcza język,są podobne i ich przyswajanieidzie im coraz lepiej. Nie ukry-wają jednak, iż ich formalnystatus na Słowacji, edukacja ichdzieci czy praca dla małżonekto problemy, które spędzają imsen z oczu.

Brygada w Topolczanachw pełni „gotowa do wymarszu”ma być pod koniec roku 2005.

DAREK WIECZOREK

zareagowałam jak przy czterech poprzednich: tokolejna przygoda życiowa“. Przeprowadzają sięmniej więcej co dwa-trzy lata. Przed Topolcza-nami mieszkali w Chełmnie Pomorskim, Bydgosz-czy i dwa razy w Szczecinie. „Z każdym z tychmiast jesteśmy związani wspomnieniami,z wieloma znajomymi utrzymujemy kontakty” -wyjaśnia pani Lidka.

Do Topolczan przyjechali w lutym zeszłegoroku. Słowacja kojarzyła się im przede wszystkim z zaśnieżo-nymi stokami narciarskim. „Ponieważ przez wszystkie latastudiów jeździłam na nartach, myślałam o Słowacji jakoo miejscu wypadów na narty, o bazie turystycznej. Wcześniej,w dzieciństwie byłam z rodzicami w tych rejonach, a w czasiepodróży poślubnej przejeżdżaliśmy z mężem przez Słowacjęw drodze do Wiednia” - wspomina.

We wrześniu zaczęła się jej przygoda ze szkołąi przedszkolem słowackim, które należałoznaleźć dla dzieci. „Podobieństwo języka pol-skiego i słowackiego spowodowało, że spokojnieprzeżyliśmy początki życia szkolnego i myślę, żedobrze zaaklimatyzowaliśmy się w Topolcza-nach” - podsumowuje Śliwa. Konieczność ro-związywania problemów codziennych, np. wybórlekarza, zapisanie dzieci do szkoły, przynosi

nowe znajomości. „Poznajemy wiele osób: Słowaków,Polaków i Czechów, którzy są do nas bardzo przyjaźnienastawieni i pomagają radą czy wskazówką. Ludziepodchodzą do nas bardzo życzliwie” - dodaje.

Powrót do Polski uzależniony jest od rotacji męża paniŚliwy. I choć tęsknią za krajem, na Słowacji czują się dobrze.Są już „u siebie”. IVANA JURIKOVÁ

FOTO: DAREK WIECZOREK

FOTO

: ZDZ

ISŁA

W Ś

LIW

A

Page 8: Monitor Polonijny 2004/02

MONITOR POLONIJNY8

POLITYKA

Startu w przyszło-rocznych wyborachprezydenckich nie wy-klucza Jolanta Kwaś-niewska. Tymczasemw środowisku Unii Wol-ności pojawił się po-mysł wystawienia kan-dydatury Ireny Lipo-wicz, ambasador Polskiw Austrii. Zapowiadasię walka kobiet.

Ponownie „grała”Wielka Orkiestra Świą-

tecznej Pomocy.W tym roku, podob-nie jak w poprzed-nim, zbierano środkina zakup sprzętu me-dycznego, niezbęd-

nego przy ratowaniużycia niemowląt i ma-łych dzieci. Akcja prze-kroczyła granice kraju –pieniądze zbieranow wielu miastach Euro-py, USA i Kanady, a tak-że w polskiej strefiew Iraku.

W nakładzie 150 tys.egzemplarzy ponowniepojawi się dziennik „Ży-cie”, którym będzie kie-rować Tomasz Wołek.To pierwszy w historiipolskiej prasy powrótgazety, która wcześniejzbankrutowała.

Dzięki znowelizowa-nej ustawie o cudzo-ziemcach obcokrajo-wiec, który dotychczasprzebywał nielegalnie,gdy udowodni, że mie-szka w Polsce od 1997roku, zarabia na siebiei ma gdzie mieszkać,otrzyma roczne zezwo-lenie na pobyt czasowy.Potem może starać sięo przedłużenie już legal-nego pobytu.

GOSPODARKA

Kilkunastu rannych,bójki z ochroniarzamii policjantami, zdemolo-wane i okradzione skle-py to efekt sezonowejwyprzedaży w siecisklepów z elektroniką.Klientów kuszono bar-dzo niskimi cenami, np.walkmeny oferowanoza złotówkę, a w kolejceustawiło się kilka tysię-cy osób.

Inspektorzy KomisjiEuropejskiej przez dwamiesiące będą jeździćpo Polsce, żeby spraw-dzić, jak przestrzeganesą normy sanitarnew mleczarniach i zakła-dach mięsnych. Na ra-zie spełnia je tylko 5proc. przedsiębiorstw -pozostałym po 1 majagrozi zamknięcie.

Paliwa w Polscebędą coraz droższe –

twierdzi monitorująceten rynek biuro „Re-flex”. Główny powód torosnące ceny ropy narynkach światowych,m.in. w związku z nie-pewną sytuacją na Blis-kim Wschodzie. W Pol-sce w połowie stycznia– według „Reflexu” –średnia cena benzyny95-oktanowej wynosiła3,43 zł, 98-oktanowej -3,67 zł, a ropy – 2,87 zł.

KULTURA

W warszawskim Tea-trze Muzycznym Romaodbyła się premierapolskiej wersji najpo-pularniejszego musica-lu świata - „Kotów“(„Cats“) Andrew LloydaWebbera. Na pierw-szych dziesięć przedsta-wień biletów już brak.

Już po raz 11. przy-znano Paszporty “Polity-ki”. W kategorii literac-kiej nagrodzono Woj-ciecha Kuczoka - mło-dego pisarza, autorapowieści „Gnój“. W ka-tegorii filmowej uhono-rowano Andrzeja Jaki-mowskiego za debiu-tancki film „Zmrużoczy“, w dziedzinie tea-tralnej nagrodę otrzy-mała aktorka DanutaStenka. W kategorii mu-zycznej zwyciężył KubaJakowicz. Paszport „pla-styczny“ otrzymała Mo-nika Sosnowska, autor-ka m.in. pracy „Kory-tarz“, prezentowanej naubiegłorocznym Bien-nale w Wenecji. W os-tatniej kategorii - „Rock-

Z naszego „podwórka“

Dnia14 stycznia akredytowani na Słowacjipolscy dyplomaci złożyli ślubowanie, zobowią-zując się „godnie reprezentować Rzeczpospo-litą Polską, dbać o jej interesy i dobre imię,sumiennie wykonywać powierzone obowią-zki...” Ambasador RP Zenon Kosiniak–Kamyszwręczył każdemu akt ślubowania, któryrównocześnie potwierdza przyznany stopieńdyplomatyczny.

Podczas 10. Międzynarodowych TargówRuchu Turystycznego w Bratysławie (15-18.01.2004 r.) prezentowali się polscy wy-stawcy, m.in. Wydział Ekonomiczno-HandlowyAmbasady RP, Polskie Linie Lotnicze LOT,Polska Organizacja Turystyczna, „Orbis“,Pomorska Organizacja Turystyczna, BiuroPodróży „Janpol“ i „Profitour“ i inni. Częściąprogramu promującego turystykę w Polscebył workshop, zorganizowany przez polskichwystawców, w którym wzięło udział 36polskich i słowackich biur turystycznych.

DW, MW

Page 9: Monitor Polonijny 2004/02

LUTY 9

Unia Europejska i co dalej?Z bliżające się członkostwo Polski w Unii Europejskiej jest

z pewnością wydarzeniem, które wpłynie lub też zmieni życieobywateli naszego kraju i nas samych.

pop-estrada” nagrodzonoAndrzeja Smolika, kompozy-tora, producenta płyt, grają-cego w zespole “Wilki”.

Zespół słynnego teatruLa Comedie-Francaise dzie-więciokrotnie wystąpił w Pol-sce (Warszawa, Kraków,Gdańsk) z „Don Juanem“Moliera. Rolę tytułową zagrałAndrzej Seweryn, miesz-kający od wielu lat weFrancji. Bilety (najdroższe po120 zł) zostały zarezerwo-wane już na miesiąc przedprzedstawieniem.

Rok 2004 będzie RokiemWitolda Lutosławskiego -zdecydował Sejm. W uchwa-le podkreślono doniosłą rolękompozytora jako jednegoz najwybitniejszych osobo-wości życia muzycznego XXwieku. Witold Lutosławskizmarł 7 lutego 1994 r.

W Muzeum Narodowymw Poznaniu na wystawiezatytułowanej „Od Picassado Warhola. Grafiki Mis-trzów 1964-2003“ możnaoglądać 102 prace tuzówświatowego malarstwa. Pozakończeniu wystawy wszy-stkie prace będą wystawio-ne na sprzedaż.

NA PODSTAWIE PAP OPRAC.MELANIA MALINOWSKA

ORAZ DAREK WIECZOREKFOTO: ARCHIWUM

Zmiany te mogą dotyczyćwszelkich sfer życia społecznego,bowiem będzie ono od maja2004 r. regulowane poprzezdyrektywy unijne. Nowe zasadybędą obowiązywać Polakówm.in. przy podejmowaniu pracyza granicą. Chcąc dobrze poznaćzasady funkcjonowania UE,zapoznajmy się pokrótce z kon-cepcją swobodnego przepływuosób, która jest zarówno funda-mentem integracji europejskiej,jak i mechanizmem bezpośred-nio wpływającym na nasze życiecodzienne w rozszerzonej Unii.

Swoboda przepływu osóbzapewnia obywatelompaństw Unii prawo:- do pracy i prowadzenia

działalności gospodarczej,- do osiedlania się i dostępu do

mieszkań.Tak więc obywatel jednego

państwa UE może podjąć pracęna terenie innego państwa Uniii ma on zapewnione takie sameprawa, jak obywatele krajuprzyjmującego. Osoba podej-mująca działalność gospodar-czą nie może być dyskrymino-wana, ani też nie musi posiadaćspecjalnego zezwolenia, cooznacza, że np. musi być trakto-wana w sposób jednakowyw kwestii wynagrodzenia.

Niestety, w chwili obecnejpracownicy, wywodzący sięz państw Europy Środkoweji Wschodniej, nie posiadająprawa do swobodnego podej-mowania pracy w krajach UE,co na szczęście nie jest jedno-znaczne z brakiem możliwości

uzyskania legalnego zatrudnie-nia w wybranym państwie unij-nym. Jeżeli chodzi o osobyz polskim obywatelstwem,muszą one posiadać zarównozezwolenie na pobyt, jak i po-zwolenie na podjęcie pracy.Spełniając te warunki, pracow-nicy nabywają jednakowychpraw, wynikających ze stosunkupracy, jaki posiadają obywateledanego kraju unijnego, np. prawopozwala w takim przypadku napodjęcie pracy przez ich współ-małżonków i dzieci. Ale już rodzi-nom pracowników sezonowychlub też zatrudnionym na bazieumowy dwustronnej te prawanie przysługują.

Kwestie związane z dostę-pem do rynku pracy i swobodąpodejmowania działalności go-spodarczej w UE są uregulowa-ne poprzez Układ Europejskii odpowiednie umowy dwu-stronne. Na mocy Układu pod-jęcie pracy i wyjazd do pań-stwa, z którym Polska podpi-sała umowę dwustronną regu-lowane jest w formie:

- oferty otwartej, inaczejanonimowej, kiedy to zagra-niczny pracodawca nie posiadakandydata do pracy z Polskii oczekuje od odpowiedniegourzędu wskazania stosownejosoby;

- imiennego wskazania oby-watela polskiego przez praco-dawcę – w sytuacji, kiedy tozagraniczny pracodawca zgła-sza imiennie konkretną osobędo podjęcia pracy, którą tozatrudniał w latach poprzed-nich. MONIKA WALCZAK

★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★

Page 10: Monitor Polonijny 2004/02

MONITOR POLONIJNY10

W wyniku współpracy państwGrupy Wyszehradzkiej (Polski,

Słowacji, Czech i Węgier) w 2000 rokupowstał Fundusz Wyszehradzkiz siedzibą w Bratysławie. Celem jegojest wspieranie działalności kultural-nej, naukowej i współpracy trans-granicznej w tych czterech państwach.Założyciele ustalili, że kierownictwoFunduszu zmieniać się będzie co trzylata. W czasie pierwszej kadencji sze-fem Międzynarodowego FunduszuWyszehradzkiego był Słowak, odsierpnia 2003 roku obowiązki teprzejął Polak – Andrzej Jagodziński.Ponieważ nasza polonijna organizacjana Słowacji również organizujeprzedsięwzięcia kulturalne, być możeta rozmowa zainspiruje ich anima-torów.

Fundusz Wyszehradzki wspie-ra finansowo imprezy organi-zowane w czterech krajachGrupy Wyszehradzkiej. Jakiegranty przyznaje Fundusz?

W tej chwili Fundusz prowadzitrzy programy: małe granty do 4tysięcy eur, standartowe granty od4 tysięcy eur w górę, przeciętnawysokość grantu to 10-15 tysięcyeur. Od tego roku akademickiegozaczęliśmy nowy program stypen-dialny dla studentów studiówpodyplomowych i doktorantów.

Jakie zasady obowiązująubiegających się o grant?

Zasady starania się o jakikolwiekz grantów są podobne. Aplikantmusi mieć minimum dwóch part-nerów spośród trzech pozostałychkrajów Grupy Wyszehradzkiej.Najlepiej jest, jeśli partnerzy po-chodzą ze wszystkich krajów Gru-py, bo przy dużej ilości wnioskówpreferujemy jednak projekty czte-rostronne, z wyjątkiem projektów

współpracy transgranicznej, w ra-mach których realizowane sąnawet inicjatywy dwustronne. Podrugie, finansujemy projekty dowysokości 50 procent budżetuprzedsięwzięcia. Po trzecie, comoże jest mniej przyjemnąinformacją, pieniędzy nie wypła-camy z góry. Przyznajemy granti refundujemy koszty na podstawieponiesionych kosztów, rachun-ków, faktur, które są opracowanew odpowiedni sposób. Po tygod-niu od zrealizowania imprezyi przedstawienia rachunków prze-syłamy pieniądze.

Czy to nie zniechęca organi-zatorów?

Ponieważ wiemy, że to jestbolesne, staramy się wychodzić naprzeciw organizatorom, zwłaszczaw przypadku większych imprez.Wówczas imprezę finansujemy„kawałkami”, po zakończeniu kolej-nych etapów.

Fundusz jest instytucją obsłu-gującą aż cztery kraje, wobecczego nasuwa się pytanie, jaki-mi środkami dysponuje i w jakisposób jest finansowany?

Finanse Fundusz dostaje z bu-dżetów czterech państw należą-cych do Grupy Wyszehradzkiej, po600 tysięcy eur z każdego. Jest toponad dwukrotnie więcej niż napoczątku. Fundusz startowałw 2000 roku, mając do dyspozycji1 milion eur. Po roku ta kwotazostała podwyższona dwukrotnie,a w zeszłym roku osiągnęła wartość2 milionów 400 tysięcy eur.Wiemy, że w tym roku nie będziepodwyższona, bo przed nami trud-

ny rok budżetowy dla wszystkichkrajów, które wpłacają składkiczłonkowskie do Unii Europejskiej.Mamy nadzieję, że w 2005 rokukwota, którą będziemy dysponowa-li, będzie większa.

Jakie błędy popełniają wnios-kodawcy?

Aby projekt zyskał aprobatęFunduszu nie wystarczy, że ktośorganizuje koncert czy wystawęi zaprosi artystów z Polski, Czech,Słowacji i Węgier. To oczywiste, żemuszą tam być artyści z tychkrajów, bo w przeciwnym wypad-ku nie zwracano by się do naso grant. Nam jednak nie wystarczająuczestnicy z tych krajów. Mychcemy, żeby współorganizatorzybyli z państw Grupy Wyszehradz-kiej. Może być oczywiście więcejorganizatorów z innych państw,(odbywają się np. projekty Wysze-hrad Plus). Niechętnie jednak widzi-my projekty, do których włączonychjest np. 25 państw, bo wtedy zatracasię duch współpracy regionalnej.

Czy to nie jest sztuczne zmu-szanie do przyjaźni?

Wiemy, że czasem jest to tylkoformalna współpraca. Ale jeśliktoś sobie zadał trud i znalazłpartnerów, pozyskał ich zaufa-nie na tyle, że mu powierzyliwszelkie swoje dane, numeryidentyfikacyjne, numery kont,adresy itd., to być może w przy-szłości coś z tego wyniknie.Nawet, jeżeli na początku jest toformalna współpraca, to możesię ona później przerodzićw naturalną. I takich przypad-ków jest bardzo wiele.

A . J a g o d z i ń s k i

O udanym „dziecku”WYWIAD MIESIĄCA Grupy Wyszehradzkiej

Page 11: Monitor Polonijny 2004/02

Ile imprez rocznie wspoma -ga Fundusz?

Rocznie wspieramy 150 imprez.Zdajemy sobie sprawę, że gdybynie pieniądze z Funduszu to ok.trzech czwartych tych imprezw ogóle by się nie odbyło.

Kto decyduje o przyznaniugrantu?

Wszystkie wnioski muszę zaopi -nio wać ja, ale decyzję o wsparciufinansowym podejmuje „wędru -jąca” rada ambasadorów - co rokuz innego państwa urzędowania.W roku ubiegłym decydowaliambasadorzy akredytowani na Wę -grzech, w tym roku akredyto waniw Polsce.

Czy w którymś z państwobserwuje Pan największąaktyw ność?

Zaznaczamy sobie na mapiemiej sca, gdzie są organizowaneimprezy z naszym udziałem. I natej mapie widać, gdzie są aktywneregiony. W Polsce to Krakówi okolice, Górny i Dolny Śląsk,potem Warszawa i Poznań. I tu sięto kończy. W każdym kraju możnaznaleźć takie wyspy.

O Polakach się mówi, że sąbardzo przedsiębiorczy, czy toznaczy, że najwięcej wnioskównapływa z Polski?

Paradoksalnie nie. Najbardziejaktywna jest Słowacja, skąd napły -wa około 35 procent wniosków,dlatego na Słowacji najtrudniej jestuzyskać grant. Staramy się rozdzie -lać granty, zachowując parytet,ponieważ składki z każdego krajusą równe.

Która impreza wspomaganaprzez Fundusz najbardziej sięPanu podobała?

Bardzo trudno ocenić, któraimpreza była najciekawsza. Jesteś -

my unikatowi, ponieważ wspiera -my bardzo różne przedsięwzięcia:z jednej strony wielkie festiwale,konferencje, spektakularne impre -zy, z drugiej strony imprezy kame -ral ne, warsztaty młodych twór -ców, spotkania wielbicieli poezjiłacińskiej czy miłośników samo -cho dów strażackich. Gdyby nieFundusz, te małe imprezy nie mia -ły by żadnych szans na realizację.Nie są to imprezy, które trafiają napierwsze strony gazet, ale spełnia jąbardzo ważną rolę, bo budująpoziome więzi między ludźmiw różnych krajach.

Pan też przygotowywał im -prezę, która odbyła się dziękifinansowemu wsparciu Fun -du szu Wyszehradzkiego. Czywtedy myślał Pan o tym, żestanie Pan na jego czele?

Propozycję tej pracy dostałemz naszego MinisterstwaSpraw Zagranicznych.Od wielu lat zajmujęsię kulturą. Rzeczy -wiście moja przy -goda z Fundu -szem zaczęła sięw 2001 roku, kie -dy z ko le gami przy -g o t o w a l i ś m y

Festiwal Wy sze hradzki we Wrocła -wiu. Wtedy nawet do głowy mi nieprzyszło, że stanę po drugiejstronie.

Opowiada Pan z entuzja -zmem o efektach pracy Fundu -szu Wyszehradzkiego, a toznaczy, że mimo głosów sce -pty cznych na temat GrupyWyszehradzkiej, jej praca masens?

Grupę Wyszehradzką obserwu jęod samego początku najpierw jakodziennikarz (korespondent „Gaze -ty Wyborczej” w Pradze – przyp.red.), potem z zamiłowania. Znamjej wzloty i upadki. „Czwórkawyszehradzka” przeżyła wielezawirowań, była narażona naróżne nieprzychylne wypowiedzi,ale przeżyła. Mało tego, efektem jejpracy jest udane „dziecko”, czyliwłaśnie Fundusz Wyszehradzki.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

11LUTY

W I Ę C E J I N F O R M A C J I N AW W W . V I S E G R A D F U N D . O R G

FOTO: MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

Page 12: Monitor Polonijny 2004/02

MONITOR POLONIJNY12

Spotkanie po latach

Był to szczególny wie czór. Niekryli wzruszenia przede wszystkimci, którzy dziesięć lat temu do pro -wa dzi li do zarejestrowania KlubuPolskiego na Słowa cji.

„To pierwsza okrągła rocz nicaKlubu. Z per spek ty -wy historii to nie du -żo, ale i niemało.Klub ma się czym po -szczycić“ - powie działw swoim krót kimprzemó wie niu kie -rownik WydziałuKonsularnego Ambasady RP Woj -ciech Biliński, życząc Klubo wi orazjego działa czom kolejnych jubileu -szy i owoc nej działalności na tere -nie Słowacji. Życzenia z okazji rocz -ni cy Klubu przesłał Pod sekre tarzStanu Mi nisterswa Spraw Zagra -nicznych RP Jakub T. Wol ski.

Obecna prezes Klu bu Lidia Grala--Bednár čik podziękowała zarównoza wysi łek i trud włożony w zareje -stro wa nie Klubu, jak i pracę narzecz Polo nii na Słowacji.

Na miejsce jubileuszowego spo -tka nia została wybrana bratysław -ska kawiarnia „U Filipa“. „Dawniejto był >>Čierný havran<< i właśnie

tu od by wały się nasze spotkania“ -wyja śni ła Lidia Grala-Bednárčik.

Później już były wspomnieniao po czątkach Klubu, o spotkaniachw biurach, mieszkaniach prywat -nych, kawiarniach, o zaangażo wa -niu całych rodzin (łącznie z dzieć -mi) w proces dystrybucji „MonitoraPolonijnego“...

Za proszenie od prezes KlubuPolskiego przyjęli: Wojciech Biliń -

ski, Tadeusz Błoń -ski, Elżbieta Dut ko -vá, Zuzana Fajth,Romana Gre guš ko -vá, Vasyl Kopal, Da -nu ta Meyza-Maru -šia ková, Da nie laNe he zová, Ja na

Steb lová, Zbyh�ev Ste bel, Re nataStraková, Pavol ·ram ko, Da nutaWieczorek, Mał gorzata Woj cie -szyńska, Ryszard Zwiewka.

Imprezy związane z 10-leciemKlubu są zaplanowa ne na maj,czerwiec. Wtedy też ma się odbyćV Kongres Klubu Polskiego.

K iedy poproszono mnie,żebym w zwięzłej for mie

napisał kilka zdań o na szych,tj. Klubu Polskiego, począ -tkach pomyślałem, że trzebaby było uporządko waç mate -riały: wypisaç da ty, nazwiskai ustaliç kolej nośç wydarzeń.Taka praca wymagałaby je -dnak dłuż sze go czasu. W kil -ku zda niach możliwe jestzaledwie podanie kilku stwie r - dzeń, które mogą tylko za su -ge ro waç powody, dlaczego„pow staliśmy“.

Po długich latach zapomnienia,zwłaszcza tutaj - na wschodzie Sło -wacji, bez minimalnego nawet zain-teresowania ze strony władz pol-skich i ambasady, którą to pozna-waliśmy tylko w czasie załatwianiaformalności związanych z paszpor-tami, nastała zmiana wraz z przy-byciem na Słowację ambasadoraJerzego Korolca. Już przy pierw -szym spotkaniu w ambasadzie i na-stępnym w Koszycach dało się od -czuç jego pozytywne nastawieniedo nas. Zarówno te spotkania, jakrównież te z konsulem Grześcza -kiem były dla nas, zwłaszcza Pola -ków żyjących we wschodniej Sło -wa cji, bardzo ważne ze względu nanasze dążenie do instytucjonaliza -cji. Widzieliśmy, jak różne narodo-wości dzięki temu, że tworzą struk-tury organizacyjne, mogą lepieji szybciej się aklimatyzowaç w no-wym, wolnym systemie. Po listopa-dowym „aksamicie“ pojawiły sięwreszcie jakieś szanse na wyra�nezaznaczenie naszej, czyli polskiejobecności na Słowacji i to w formiezorganizowanej. Wtedy to (tj. po li-stopadzie 1989 r.) na tereniewscho d niej Słowacji, a szczególniew Koszycach, konkretnych kształ -tów zaczęły nabieraç wzajemnekontakty pomiędzy żyjącymi w tymregionie Polakami. Grupa osób

Page 13: Monitor Polonijny 2004/02

Helena Gerecová

Mieszkam w Koszycach po -nad 30 lat. Sporo czasu minę -ło, zanim się przyzwyczaiłami oswoiłam z pobytem na Sło -wacji, dlatego z radością przy -wi tałam powstanie Klubu Pol -skiego, którego jestem człon -kiem od początku jego istnie -nia. Chętnie biorę udział w róż -ne go rodzaju imprezach i spo -tka niach organizowanych przeztutejszy oddział Klubu. Na szespotkania mają często chara -kter rodzinny - dzielimy sięswo imi radościami i kło po -tami. Pomagam w organizo -

wa niu Dni Kultury Polskiejw Ko szycach. Oprócz tego,w ra mach możliwości, poma -ga my osobom potrzebującymwsparcia finansowego. Cieszęsię ogromnie, że w naszymKlubie spotykają się trzy poko -lenia. Moja córka jest absol -wen tką Uniwersytetu Ja gie -llońskiego w Krakowie, a wnu -częta uczą się języka polskie -go i włączają się w or ga nizacjęnaszych imprez. Wspo mnęchociażby kolę do wanie dziecipodczas świąt Bo żego Naro -dze nia. Cieszę się ogromnie,że najmłodsze po ko lenie roś -nie w duchu pol skich tradycjii że moje wnu częta mogą liczyçna wsparcie babci.

Jadwiga Glezgo

Po przyje�dzie do Koszycw 1971 r. sprawiedliwie dzieli -łam swój czas między pracęi dom. Wtedy nie widziałamświata poza mężem i - w krót -kim czasie - trójką dzieci. Pra cateż była moim hobby. Wpraw -dzie gdzieś na peryfe riach mo -jej świadomości ist nieli inniPolacy mieszkający w Koszy -cach, ale nie tęskni łam za ich

towarzystwem i nie szukałamz nimi kontaktów. Do Polski je� -dzi łam regularnie co roku nadłu gie wakacje (bra łam w pra -cy urlop bez płat ny). Minę łoładnych parę lat, aż pewnegodnia mąż przyniósł mi wycinekz gazety lokalnej, w której byławzmianka o po wstaniu KlubuPolskiego. No, przy tym to jużmusiałam byç! Pojechaliśmy ra -zem z mężem na kongres inau -guracyjny do Bratysławy i odwte dy jestem wierna Klu bo wi.Mam tu ser decz ne i miłe przy -jaciółki i przy jaciół, z który milubię spę dzaç parę wolnychchwil w miesiącu. Poza tym od1971 r. sytuacja bardzo sięzmie niła i już czę ściej odczu -wam, że jestem Pol ką, mieszka -ją cą za granicą. Do rewolucji by -łam po prostu gościem w Pol -sce, a cudzo ziem ką na Słowacji.URSZULA ZOMERSKA-SZABADOS

LUTY 13

w skła dzie: pani Kacvínska, paniGašparová, pani Gurska, paniSzabados i niżej podpisanyTadeusz Błoński, sformułowałapotrzebę zalegalizowania działa-jącej już grupy Polaków. Spotka -liśmy się z życzliwościąwładz /m.in. prezydenta Ko -szy c/, a imprezy: wymiany teat-rów, wymiany grup młodzieżo-wych, wystawy plastyczne, któ-re odbywały się wcześniej, jesz -cze przed rewolucją, mogły we-dług naszych wyobrażeń zyskaçwię ksze środki i znaczenie. Silnąmotywacją naszych działań sta-ła się szansa wzajemnego po-

znania się i nawiązania kontak-tów pomiędzy żyjącymi tu Pola -ka mi. W wielu narodowo miesza-nych rodzinach odczuwano za-gubienie i brak elementów pod -trzymujących polskośç. Widocz -ne to było zwłaszcza przy wy -cho wywaniu i kształceniu mło-dego pokolenia. Toteż wzajemnapomoc przy utrzymywaniu więzikulturowych z Polską i rozwija-niu własnej tożsamości byłarów nież silnym bod�cem w dąże-niu do realizacji zorganizowanejformy działania.

I właśnie w tym okresie for-mowania kształtu naszej organi-

zacji doszło do znamiennychspot kań koszycko-bratysław -skich. To pierwsze – długie, alezasadnicze – Ryszarda Zwiewkize mną, czyli Tadeuszem Błoń -skim, odbyło się w centrum Ko -szyc. Podczas wymiany infor-macji na temat sytuacji międzyPolakami w Bratysławie i w Ko -szy cach wspólnie stwierdzili-śmy, że nie ma sensu tworzyçoddzielnych organizacji polonij-nych w Bratysławie, Koszycachi Martinie i że najważniejsze jest,aby powstała JEDNA organiza -cja polonijna na Słowacji z trze-ma oddziałami regionalnymi, od-

powiadającymi podziałowi admi-nistracyjnemu kraju, ale głównieze względu na już istniejące, choçnieformalne grupy w Ko szy cach,w Bratysławie i w Martinie.

Te zasadnicze ustalenia byłypodstawą dalszych częstychspot kań, na których stopniowoustalano wiele spraw związa-nych np. z nazwą, statutem, sys-temem działania itp. W tym cza-sie, jak już wspominałem, istnia-ły już normalne, życzliwe stosun-ki z polską ambasadą w Braty -sła wie i władzami słowackimi.Wszystkie nasze działania zosta-ły uwieńczone sukcesem napoczątku roku 1994, kiedy tonasza organizacja pod nazwąKlub Polski została zarejestrowa-na w Ministerstwie Spraw We -wnę trznych Słowacji.

TADEUSZ BŁOŃSKIPrezes Klubu Polskiego region

Koszyce od czasu jego założeniai wiceprezes Klubu Polskiego

T . B ł o ń s k i :

Zaowocowałykoszycko - bratysławskiespotkania

LUTY

Jak zostałem członkiemKlubu Polskiego? ANKIETA

FOTO

: MAŁ

GORZ

ATA

WOJ

CIES

ZYŃS

KA

Page 14: Monitor Polonijny 2004/02

F iolka Najda no wicz to jednaz niewielu woka lis tek na kra -

jowej sce nie, która na ka rie ręwokalną zde cy do wała się potrzydzie stce, jeśli nie liczy się jejwcześniej szych de biutanckich popi -sów z 1985 r. w na gra niu „Zatokaspo koj nych głów“ su per formacjiVoo Voo. Występowała rów nież zeSławkiem Starostą, tworząc duetBalkan Electrique. Potem nadłuż szy czas dała sobie spokój ześpiewaniem, była promotoremradiowym w dwóch naj wię kszychpolskich wytwórniach fonogra ficz nych. Rok2000 okazał się przełomowy i Fiolka zde cy dowałasię na indywidualną karierę. Z po mocą basistyzespołu Republika - Leszka Biolika (wcześ niejproducenta płyty Martyny Jakubowicz) za re -jestro wała gromadzone pomysły, zapraszając dowspółpracy m.in. Rena tę Przemyk, angielskiegoskrzypka Michaela Jonesa oraz Wojtka Se we ryna -

kompozytora i muzyka jazzo we -go, na co dzień współ pracu ją ce goz Le chem Janerką.Zgromadzony materiał to lirykiGrze gorza Ciechowskiego i te -ksty samej Fiolki. Data 12.02.01 todata premiery pierw sze go singlaza tytu łowa nego „Głośny śmiech”.W sumie album “Fiol ka” zawiera10 utworów, które są nace cho -wane bałkańskimi klimatami (zewzgl. na bułgar skie korzenieFiolki). Na płycie znalazła się m.in.orientalno-akustyczna tradycyjna

pieśń „Wre teno“, bardzo ciekawe kompozycyjnie„Amen“ i współczesna piosen ka pt. „Nie ma nic“.Niewą tpli wym atutem albumu są różnorodneinterpretacje, wykona ne oczywiście przez Fiolkę,znanych utworów np. Agnieszki Chylińskiej.Zapewne bułgar skie korzenie sprawiają, że Fiolkajest ciekawą wokalistką.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

„Tradycyjnie już od wiekówludzie zmęczeni problemamidnia codziennego szukają po -cieszenia i umocnienia w dwóchźródłach: religii i filozofii. Podo -bne pocieszenie i umocnieniemożna czerpać z muzyki.” Tymisłowami rozpoczął swoją dzia -łalność polski dyrygent JerzySwo boda, który przejął batutęPań stwo wej Filharmonii w Ko -szy cach.

Dla nas rodaków i nie tylkorodaków spełnieniem emocjo -nal nych potrzeb było wystawie -nie 28 listopada 2003 r. w ra -mach Dni Kultury Polskiej w Ko -szy cach mszy beatowej Katarzy -ny Gartner z tekstami Kazimie -rza Grześkowiaka i udziałem ze -społu muzycznego „Trapiści”.Trud no uwierzyć, że już 35 lat

temu kompozytorka popularnejmuzyki młodzieżowej napisaładzieło związane z liturgią katoli -cką i zaproponowała wykonaniedzieła zespołowi „Czerwo no–Cza -r ni”. Premiera mszy beatowej„Pan przy jacielem moim” odbyłasię 14 stycznia 1968 r. w Podko -wie Leśnej koło Warszawy. Gdy -bym miała ocenić dzisiaj wartośćestetyczną utworów Kasi Gart -ner, mogłabym śmiało powie -dzieć, że przetrwały one próbęczasu. Msza beatowa okazała siękompozycją przełomową i to nietylko w dziejach muzyki sakral -nej. Podczas mszy beatowej, cele -bro wanej przez ks. AntoniegoFabia na z udziałem zespołu „Tra -piści” w bazylice św. Elżbietyw Koszy cach, mieliśmy okazjęsię przekonać, że to morze

dźwię ków, naj bliższe chyba sty -lo wi soul, było modlitwą duszy,szokującą potężną ekspresją.

„Nigdy nie graliśmy koncer -tów komercyjnych, nigdy nie bie -rzemy pieniędzy za wykonaniemszy, po prostu nasza działal -ność skupia się wokół szerokorozumianej muzyki kościelnej.” -powiedział kierownik zespołu„Trapiści” Krzysztof Zamaszczyń -ski w trakcie rozmowy przepro -wadzonej z nim przeze mniew audycji radiowej .

W związku z 35. rocznicą pra -wykonania mszy beatowej Oj -ciec Święty przekazał słowa du -chowej łączności inicjatorowi projektu - księdzu Leonowi Kan -tor skie mu oraz zespołowi „Trapi -ś ci”. My również wyrażamygłęboką wdzięczność za nie -zwykłe przeżycia emocjonalne.

URSZULA ZOMERSKA-SZABADOS

MONITOR POLONIJNY14

W następnym numerze MPopublikujemy wspomnienia UrszuliSzabados o Czesławie Niemenie,

który zmarł 17. 01. 2004

Msza beatowaw KoszycachMsza beatowaw Koszycach

Page 15: Monitor Polonijny 2004/02

Na projekcii Starej povesti saosobne zúčastnil Jerzy Hoffman,ktorý získal sympatie divákov, čosa prejavilo aj v živej diskusii popremietnutí filmu. Apropos, pánrežisér prezentoval pred tromirokmi osobne aj záverečnú časťtrilógie Sienkiewicza „Ogniemi mieczem“, ktorá mala u divákovveľký úspech. Film o zločinea treste, láske a žiarlivosti, životea zvykoch starých Slovanov v IX.storočí zrealizoval Hoffman svoj-sky. Povesť Józefa I. Kraszewske-ho poňal ako námet, napísal vlast-ný scenár s mackbethovským ná-dychom a film nakrútil v štýle„Fantasy“. Ale skvele. Doslovnemladícky fortieľ pretavil, tentopredsa len vekom starší pán, donápadmi sršiacich scén v poetic-kých záberoch kamery PawłaLebieszewa, podfarbených pôso-bivou hudbou Krzesimira Dę-bského. Keď k tomu prirátamevýborné výkony známych hercov(D. Olbrychski, M. Żebrowski)vzniklo majstrovské dielo hodnéveľkého tvorcu. Paradoxne, ajbrutálne bojové scény vyznievajúv jeho filme poeticky.

Z úplne iného súdka je posled-ný výtvor rež. Andrzeja Wajdu„Zemsta“. Klasická veselohraAleksandra Fredra sa v rukáchmajstra Wajdu premenila natrúchlohru v štýle 50. rokov mi-

nulého storočia. Ani angažovaniepopredných poľských hercov (J.Gajos, A. Seweryn, K. Figura), bai režiséra R. Polańského nenapra-vilo mdlý dojem z tohto nudnéhonepodarku. Škoda. Ďalším rozča-rovaním bol film rež. KrzystofaZanussiho „SUPLEMENT“. Idevlastne o náhradný diel predošlejrežisérovej snímky „Życie tośmiertelna choroba...“ ibaže s vý-razne slabším efektom. Aby bolojasné, pán režisér sa rozhodol pre-bytočný materiál z predošlého fil-mu zúžitkovať na realizáciu ďal-šieho, o tom istom. Akoby z inéhopohľadu lenže filozofia pôvodné-ho diela sa stratila v nedohľadne.Bohužiaľ. Za zmienku stojí výraz-ný herecký výkon ZbigniewaZapasiewicza i malebná kameraEdwarda Kłosinského. Na dielomajstra Zanussiho trochu málo.

U divákov v Poľsku slávi veľkýúspech satirická komédia JuliuszaMachulského „SUPERPRODU-KCJA“. Film o mafiánskychpraktikách pri výrobe filmov na-šich divákov príliš nezaujala pravdupovediac ani mňa. Otre-pané klišé ala Hollywood nena-hradí tvorivú invenciu režiséroviSeksmisje.

Podľa hesla:“ to najlepšie na zá-ver“, som poctený oznámiť, žesnímka rež. Marka Koterského„Dzień świra“ sa stala absolútnymvíťazom nielen festivalu poľskéhofilmu v Gdyni 2002, ale aj brati-slavského publika. Voľné pokra-čovanie erotickej komédie „Ajla-wju“ z roku 1999 o učiteľovi poľš-tiny zaujal natoľko, že sa divácimiestami zadúšali od smiechu.Bodajby aj nie, veď už samotná

kreácia Marka Kondrata (veľkácena za herecký výkon) bola sku-točnou lahôdkou. Perfektne vy-pointovaný príbeh 40-ročnéhoAdasia Mauczyńského, ktorý je ty-pickým frustrovaným intelektuá-lom postsocialistickej epochy.Ako mizerne platený stredoškol-ský profesor, polonista, má dosťdobré dôvody prečo nenávidieťškolu i študentov. Býva v typic-kom byte na sídlisku, ktoré mu dá-va množstvo príležitostí na rozčú-lenie. Každé ráno sa až rituálnymspôsobom venuje hygienickýmúkonom, ktoré ho rovnako rozču-ľujú ako ukľudňujú. Bojí sa každé-ho nového dňa, vopred sa desíkontaktov s vonkajším nenávide-ným svetom, ale aj s rozvedenoumanželkou i dorastajúcim synom.Pri jedle pozerá televíziu a zne-chutene reaguje na šarvátky po-slancov v Sejme, ktoré ho ako po-ľského vlastenca urážajú. Najviacho rozčuľuje všadeprítomná a vul-gárna reklama. Preto tiež hltá tab-letky na zlepšenie fyzickej a inte-lektuálnej kondície. Permanent-nú nespokojnosť si vybíja imperti-nentným až neskrotným chova-ním. Zvykol si hovoriť sám so se-bou, všetko komentovať vulgárny-mi výrazmi, čo výrazne dokresľu-je nielen portrét, ale aj hĺbkumentálneho úpadku degradova-ného intelektuála našej doby.Brilantná satira zo súčasnosti na-stavuje kruté zrkadlo konzumnejspoločnosti. Bravo, Pán Koterski!

Do pozerania VášPAVOL BEDROŇ

FILMOVÝ KRITIK

LUTY 15

Milí priatelia filmu!V zhľadom na ohraničený priestor tej to rubriky som žiaľ nútený svoje

dojmy z prehl iadky poľských f i lmov v Brat is lave rozdel iť na viac čast í .

Page 16: Monitor Polonijny 2004/02

MONITOR POLONIJNY16

Luty 1846W Wolnym Mieście Kraków wybuchapowstanie.

1 lutego1411 r. - Zawarcie pokoju polsko-krzyżac-kiego w Toruniu; Litwa odzyskuje Żmudź,a Polska ziemię dobrzyńską.1717 r. - W Warszawie przez jeden dzieńobraduje sejm, tzw. niemy: posłowie niemają prawa głosu, a car Rosji Piotr Idyktuje swoje postanowienia.1733 r. - W Warszawie umiera król PolskiAugust II Mocny.1855 r. - W Poznaniu powstaje fabrykanarzędzi i maszyn rolniczych, założonaprzez Hipolita Cegielskiego.1944 r. - W zamachu przeprowadzonymprzez Armię Krajową w Warszawie ginieszef tamtejszej policji i SS Franz Kutschera.1994 r. - Polska podpisuje układu o sto-warzyszeniu z Unią Europejską.

4 lutego1454 r. - Wybucha powstanie antykrzy-żackie w Prusach.1921 r. - Ustanowienie Orderu OrłaBiałego i Orderu Odrodzenia Polski(Polonia Restituta).

5 lutego1947 r. - Bolesław Bierut zostaje prezydentem RP.

6 lutego1989 r. - Początek rozmów Okrągłego Stołuw Warszawie.

8 lutego1296 r. - W Rogoźnie zostaje zamordowanykról Polski Przemysł II.

9 lutego1990 r. - Ustawa sejmowa przywraca koro-nę orłowi – polskiemu godłu.1999 r. - Umiera Aleksander Gieysztor,historyk, prezes PAN.

10 lutego1920 r. - W Pucku gen. Józef Haller doko-nuje uroczystych zaślubin Polski z morzem.1945 r. - Jednostki I Armii WP uczestnicząw decydujących walkach przełamującychobronę niemiecką na Wale Pomorskim.1962 r. - Umiera Władysław Broniewski, poeta.

11 lutego1972 r. - Umiera Marian Hemar, poetai satyryk.

12 lutego1798 r. - W Petersburgu umiera ostatni królPolski Stanisław August Poniatowski.

14 lutego1942 r. - Związek Walki Zbrojnej przekształ-ca się w Armię Krajową pod dowództwemgen. Stefana Roweckiego, ps. Grot.

15 lutego1374 r. - Narodziny Jadwigi Andegaweń-skiej, będącej od roku 1384 królem Polski,a od roku 1386 żoną Władysława Jagiełły.

16 lutego1983 r. - Umiera Kazimiera Iłłakowi-czówna, poetka.

17 lutego1980 r. - Polscy himalaiści: Leszek Cichyi Krzysztof Wielicki dokonują pierwszegow historii zimowego wejścia na MountEverest.

18 lutego1386 r. - Ślub Jadwigi Andegaweńskieji Władysława Jagiełły.

19 lutego1472 r. - W Toruniu rodzi się Mikołaj Koper-nik, astronom.1947 r. - Sejm uchwala tzw. Małą Konstytucję.

21 lutego1574 r. - Koronacja Henryka Walezego nakróla Polski.1936 r. - W Zakopanem zostaje uruchomio-na kolejka linowa na Kasprowy Wierch.

22 lutego1983 r. - Umiera Mieczysław Jastrun, poeta.

24 lutego1928 r. - W Warszawie zostaje utworzonaBiblioteka Narodowa.

25 lutego1831 r. - W bitwie pod Olszynką Gro-chowską wojska polskie powstrzymująatak Rosjan na Warszawę.

27 lutego1957 r. - Ukazuje się pierwszy numertygodnika „Polityka“.

29 lutego1768 r. - Na Podolu w obronie wolnościi niepodległości Polski zawiązuje siękonfederacja barska.

Oprac. WOJCIECH BILIŃSKIZgodnie z życzeniem autora honorarium

zostanie przekazane na pokrycie kosztów dystrybucji„Monitora Polonijnego”.

Kalendarium wydarzeń

P rzed piętnastu laty – 6 lutego1989 roku – w Pałacu Na-

miestnikowskim w Warszawie roz-poczęły się obrady „okrągłegostołu”. To one przyspieszyły osta-teczny demontaż realnego socja-lizmu w Polsce i w konsekwencjizmieniły nie tylko polską politykęi gospodarkę, ale także całe życienarodowe i społeczne.

Droga do Okrągłego Stołu nie była anikrótka, ani łatwa. Można zaryzykowaćtwierdzenie, że rozpoczęła się już w sier-pniu 1980 roku podpisaniem przez stro-nę rządową i strajkujących robotnikówporozumienia szczecińskiego, akceptują-cego powstanie nowych, niezależnychi samorządowych związków zawodo-wych. Trudno jednak przypuszczać, bypodpisujący je 30 sierpnia w Szczeciniewicepremier Kazimierz Barcikowski,a w imieniu Międzyzakładowego Komite-tu Strajkowego Marian Jurczyk, czyparafujący je 31 sierpnia w Gdańsku wi-cepremier Mieczysław Jagielski i LechWałęsa, stojący na czele Międzyzakła-dowego Komitetu Strajkowego, zdawalisobie wówczas sprawę, że otwiera sięnowy rozdział w polskiej historii. Po razpierwszy po wojnie Polacy reprezentują-cy władzę i Polacy mówiący w imieniuspołeczeństwa zaczęli ze sobą rozma-wiać, po raz pierwszy podjęli próbę usta-lenia czegoś. I chociaż późniejsze lataprzyniosły wiele rozczarowań i tragedii,ze stanem wojennym na czele, to pamięćo porozumieniach szczecińskich byłatym doświadczeniem, do którego po la-tach, w trudnym dla kraju czasie, możnasię było odwołać.

Wyraźnym impulsem do głębszychprzemian społecznych i gospodarczychw Polsce były strajki, które rozpoczęłysię 15 sierpnia 1988 roku i ogarnęłygłównie kopalnie śląskie, stocznię i innezakłady w Gdańsku oraz wiele innychprzedsiębiorstw na terenie kilku woje-wództw. Strajkami kierowali lokalni dzia-

TO WARTO WIEDZIEĆ

Page 17: Monitor Polonijny 2004/02

LUTY 17

łacze zdelegalizowanej „Solidarności.”Władze, które już wówczas nie byłyskłonne do stosowania siły do tłumieniasprzeciwów społecznych, równie jeszczenie były skłonne do podjęcia rozmówwymagających zasadniczych rozstrzyg-nięć politycznych, m.in. w sprawie postu-latu legalizacji „Solidarności.” Zmieniłasię jednak pozycja Lecha Wałęsy, któ-rego z chwilą, gdy stanął na czele jawnej,ale nielegalnej Krajowej Komisji Wyko-nawczej NSZZ „Solidarność”, nie możnajuż było traktować jako osoby prywatnej,tym bardziej, że spotkania z nim stały się

żelaznym punktem programu wizytzachodnich polityków w Polsce.

Wizyta Michaiła Gorbaczowa w Polsce,którego polityka i otwartość budziłyuznanie, i to, że na spotkaniu z intelektu-alistami na Zamku Królewskim w Warsza-wie zasygnalizował, iż nie jest zwolenni-kiem doktryny Breżniewa, otwierały no-we możliwości eksperymentów politycz-nych. Zdawały sobie sprawę z tego obiestrony, zarówno trzymająca władzę, jaki opozycyjna. Z konieczności zasadni-czych zmian w Polsce, z konieczności po-dzielenia się władzą z opozycją zdawałjuż sobie sprawę gen. Wojciech Jaruzel-ski i jego najbliżsi współpracownicy, któ-rzy też uświadamiali sobie, że przeprowa-dzenie reform bez udziału społeczeństwanie jest możliwe. Do rozmów gotowa byłatakże „Solidarność.”

Rozmowy sondażowe upoważnionego przez episkopat i Wałęsę działacza Klu-bów Inteligencji Katolickiej - prof. Andrze-ja Stelmachowskiego, prowadzone od 20sierpnia 1988 roku z sekretarzem KCPZPR Józefem Czyrkiem, poinformowanieo nich na plenarnym posiedzeniu Komite-tu Centralnego, który po bardzo burzliwejdyskusji wyraził zgodę na rozpoczęcierozmów z opozycją, publiczne oświadcze-nie gen. Kiszczaka, szefa Ministerstwa

Spraw Wewnętrznych, o gotowości podję-cia rozmów z „przedstawicielami różnychśrodowisk społecznych i pracowniczych”pod warunkiem akceptacji konstytucyj-nego porządku PRL, spotkanie 31 sierp-nia Kiszczaka z Wałęsą w obecności za-stępcy członka Biura Politycznego Stani-sława Cioska i biskupa Jerzego Dąbrow-skiego oraz opublikowany komunikatPAP, informujący po spotkaniu, że „oma-wiano przesłanki zorganizowania spotka-nia >>okrągłego stołu<< i tryb jegoodbycia” – wszystko to wskazywało, żemoment historycznych rozmów jest bliski.

Po drugim spotkaniu Kiszczaka z Wałęsą,które w obecności doradców odbyło się 16września w Magdalence, ustalono terminrozpoczęcia obrad na połowę października.

Obrady opóźniła zmiana rządu, nie-szczęsna wypowiedź premiera Rakow-skiego, że Polaków nie interesuje OkrągłyStół, ale przede wszystkim to, co znajdąna własnym, oraz konieczność przełama-nia przez Jaruzelskiego negatywnego sta-nowiska naczelnych władz PZPR w spra-wie reaktywowania „Solidarności,” coudało się dopiero podczas dramatycz-nego plenum partyjnego 16 i 17 stycznia1989 roku, a także zaakceptowanie przez

władzę udziału w nich Jacka Kuroniai Adama Michnika.

Dnia 6 lutego 1989 roku rozpoczęłysię obrady, które w polskiej świadomościhistorycznej zakodowały się pod nazwąOkrągłego Stołu. Obrady trwały do 5kwietnia. Przy specjalnie na ten cel wyko-nanym olbrzymim okrągłym stole zasia-dło 57 osób reprezentujących stronę rzą-dową i opozycyjno-solidarnościową. Obra-dom przewodniczyli profesorowie: Włady-sław Findeisen i Aleksander Gieysztor.Obserwatorami ze strony episkopatu byliksięża: Bronisław Dembowski i AlojzyOrszulik. Formalnie Kościół nie zaanga-żował się w obrady, choć odegrałogromną rolę zarówno w ich przygotowa-niach, jak i w czasie samych negocjacji.Ten zespół spotkał się przy stole naoczach całej Polski (dzięki telewizji) poraz pierwszy w czasie otwarcia obrad i poraz drugi na ich zakończenie.

Właściwe dyskusje i wypra-cowywanie stanowisk odby-wało się w trzech zespo-łach: do spraw pluralizmuzwiązkowego, który obrado-wał pod przewodnictwemAleksandra Kwaśniewskiego(PZPR), Tadeusza Mazo-wieckiego („Solidarność”) i Romualda Sosnowskiego(OPZZ), do spraw gospodar-ki i polityki społecznej,

gdzie współprzewodniczącymi byli Wła-dysław Baka (PZPR) i Witold Trzecia-kowski („Solidarność”) oraz do sprawreform politycznych pod przewodnictwemBronisława Geremka („Solidarność”) i Ja-nusza Reykowskiego (PZPR). W ramachzespołów roboczych pracowały licznepodzespoły. Łącznie w obradach, jakoczłonkowie zespołów, podzespołówi grup roboczych, uczestniczyły 452 oso-by, specjaliści z różnych dziedzin życia(w tym 230 przedstawicieli „Solidarno-ści”). Osiągnięcie porozumienia nie byłołatwe i niejednokrotnie wymagało kame-ralnych negocjacji w gronie osób polity-cznie najbardziej kompetentnych. Ze stro-ny „Solidarności” całość negocjacji koor-dynował Mazowiecki, ze strony koalicjirządowej Ciosek.

Okrągły Stółotwarcie drogi

Lech Wałęsa po latach stwierdził, że przy„okrągłym stole” na pewno zwyciężyłaPolska.

FOTO

: STA

NO S

TEHL

IK

Page 18: Monitor Polonijny 2004/02

MONITOR POLONIJNY18

Nie znaczy to, że kryminałównie czytam. Czytam ich dużo i czy-tam chętnie. Jeśli są dobre, to cóżlepszego można znaleźć na zmę-czenie lub złe samopoczucie. A żedobrych kryminałów w słowac-kich księgarniach nie brak, to tepolskie w ostatnich latach naj-częściej uchodziły mej uwagi.

Nie przeszły jednak nie zauwa-żone dwie książki Marka Krajew-skiego: ta debiutancka, wydanaw 1999 roku przez WydawnictwoDolnośląskie, a w ubiegłym rokuwznowiona, i ta nowa, wydanaw 2003 roku przez warszawskie

Wydawnictwo W.A.B. Kto wcześ-niej odkrył tego autora, dobrze wie,że chodzi o książki: „Śmierć w Bres-lau” i „Koniec świata w Breslau”.

Na samym początku towarzyszy-ło mi zaciekawienie, jak autor, filo-log klasyczny, wykładowca Uni-wersytetu Wrocławskiego zajmu-jący się językoznawstwem łaciń-skim, poradzi sobie z tak specyficz-ną materią, jaką jest powieść sensa-cyjna, a potem już bez reszty po-chłonęła mnie lektura, która do-prowadziła mnie do stwierdzenia,że w 1999 roku w polskiej litera-turze kryminalnej narodził się

BLIŻEJPOLSKIEJKSIĄŻKI

Dwa razy Marek Krajewskialbo czarna magia miasta

O polskim kryminale, o ile mnie pa-mięć nie myli, wspominałam w tej

rubryce tylko raz i to przy okazji szkicuo powieściach Joanny Chmielewskiej,w których, moim zdaniem, znacznieważniejszy od wątku detektywistycz-nego jest wspaniały humor autorki.

DANUTA MEYZA -MARUŠIAKOVÁ

W wyniku długich i często dramaty-cznych dyskusji dochodzono do kom-promisów. Na koniec obrad obie stronypodpisały tzw. protokół rozbieżności, aleznacznie ważniejsze było wspólnieprzyjęte Porozumienie Okrągłego Stołu.W nim władza uznała istnienie legalnejopozycji i przyznała jej prawo udziałuw wyborach do Sejmu i nowo utworzo-nego Senatu. W Porozumieniu przyjętonowe, względnie demokratyczne zasadywyborów do zreformowanego, dwuizbo-wego parlamentu, uzgodniono utworze-nie Senatu oraz urzędu prezydenta wrazz zasadami jego wyboru i zakresemkompetencji. Przyjęto też wiele ustaleńmających na celu przebudowę systemugospodarczego i struktury własnościo-wej. Zaakceptowano pluralizm związko-wy, zapoczątkowano m.in. reformę pra-wa i sądownictwa, zwiększono zakresswobody słowa, a co ważne, w porozu-mieniu czytamy: „Zadaniem parlamentuwybranego w tegorocznych wyborachjest stworzenie nowej, demokratycznejkonstytucji i nowej demokratycznejordynacji wyborczej.”

Okrągły Stół zyskał autentyczne po-parcie społeczne, a naród polski za-aprobował go jako sposób na transfor-mację pokojową. To po nim koła pol-skiej historii zaczęły się szybko toczyć;już dwa dni po zakończeniu obrad Sejmuchwalił „Ustawę o zmianie KonstytucjiPRL”, 13 kwietnia Rada Państwa usta-liła termin wyborów na 4 i 18 czerwca,kilka dni później Sąd Wojewódzkiw Warszawie zarejestrował NSZZ „Soli-darność”, a następnie NSZZ RolnikówIndywidualnych „Solidarność,” 8 majaukazał się pierwszy numer „GazetyWyborczej,” prezentujący kandydatówKomitetu Obywatelskiego na posłówi senatorów, 2 czerwca wznowionowydawanie „Tygodnika Solidarność”,na którego czele stanął TadeuszMazowiecki.

Lech Wałęsa po latach stwierdził, żeprzy „okrągłym stole” na pewno zwy-ciężyła Polska.

Droga do wielkich przemian zostałaotwarta…

DANUTA MEYZA-MARUŠIAKOVÁ

„Jest” albo go „nie ma”T ym artykułem wracamy do rozważań nad językiem polskim, które

na łamach „Monitora Polonijnego” prowadzone były, choć podtrochę innym tytułem, jakiś czas temu.

I tym razem jako autorka rubrykizwracam się z prośbą do Czytelnikówo to, aby dzielili się ze mną swoimi proble-mami z polszczyzną, która używana równo-legle z językiem słowackim sprawia sporokłopotów. Języki te bowiem ze względu naswoją bliskość często się nakładają, czegoefektem są liczne kalki językowe, którychjednak nie powinniśmy aż tak bardzo sięwstydzić, gdyż są one poniekąd efektemnaturalnego procesu. Te nasze codzienneuchybienia językowe najczęściej są niezau-

ważalne dla innych Polaków mieszkającychna Słowacji. Sprawa się jednak komplikuje,gdy przebywamy w Polsce lub gdy odwie-dzają nas np. krewni i znajomi z Polski, któ-rzy to dość często zwracają nam uwagę, że„dziwnie” mówimy albo że tak się po pol-sku nie mówi.

Z taką sytuacją spotkała się pewnaPolka mieszkająca na Słowacji, któraw obecności swojej rodziny z Polski użyła

OKIENKO JĘZYKOWE

Page 19: Monitor Polonijny 2004/02

LUTY 19

świetny pisarz, co nie staje sięczęsto.

Akcja „Śmierci w Breslau” roz-poczyna się znalezieniem w kole-jowej salonce zwłok pięknej mło-dej dziewczyny, a w jej wnętrzno-ściach odkryciem co najmniej za-skakujących skorpionów. W trak-cie skomplikowanego śledztwaokazuje się, że przyczyn okrutnejzbrodni należy szukać aż w 1205roku i to w rodowej zemście.

„Koniec świata w Breslau” zapo-wiada seria morderstw, które, jaksię okazuje, są dokładnym powtó-rzeniem zbrodni popełnionychw takich samych okolicznościach,w tych samych miejscach, w tych sa-mych domach, ba… i w takich sa-mych dniach, ale przed kilkuset laty.

W obu powieściach panuje ty-powy klimat grozy, napięcia i hor-roru tak charakterystyczny dla kla-sycznego już przedstawicieladreszczowców obyczajowych, ja-kim jest Raymond Chandler.W utworach Krajewskiego spoty-kamy całą galerię ludzi skrzywio-nych psychicznie, psychopatów,zboczeńców i degeneratów.

Zarówno w „Śmierci w Breslau”,jak i w „Końcu świata” śledztwo

prowadzi ten sam radca kryminal-ny - Eberhard Mock, absolwentgimnazjum klasycznego, czytającyw oryginale Horacego, a jednocze-śnie człowiek mroczny, bezwzglę-dny do granic psychopatii, alkoho-lik i erotyczny dewiant.

To z Eberhardem Mockiem, w je-go samochodzie lub w przywoła-nej w deszczowy wieczór dorożcepoznajemy międzywojenny Wro-cław, w którym jeszcze żyją oboksiebie Niemcy, Żydzi i Polacy, alew którym atmosfera robi się corazgęstsza – rodzi się fa-szyzm. Radca Mock pro-wadzi nas do opery wro-cławskiej, do bibliotekiuniwersyteckiej, ale prze-de wszystkim na miejscabrutalnego, ostrego sek-su i zbrodni, w zaułkiStarego Miasta - przysta-ni rzezimieszków, zło-dziejaszków, szulerów i prostytu-tek. Z Mockiem wstępujemy dowrocławskich knajp i restauracji.

Marek Krajewski jest wrocławia-ninem z urodzenia i, umieszczającakcję obu powieści w swym rodzi-mym mieście, obok zaskakująceji świetnej intrygi pozwala nam po-

znać to miasto, o którego między-wojennej przeszłości tak niewielewiemy.

Obie książki mogą nam posłu-żyć jako przewodniki po ulicachprzedwojennego Wrocławia,w których odnajdziemy gmachyinstytucji publicznych, kamienice,parki i skwery. Chcąc nam ułatwićtę wędrówkę po mieście, autor nakońcu książek podaje indeks nazwtopograficznych niemieckich i od-powiadających im nazw polskich.

Ów realizm w opisach nie koń-czy się na topografii, po-dobnie realistycznie opi-sywane są też podawanew knajpach i restaura-cjach potrawy. Wiemynie tylko, co radca Mockzjadł na obiad, ale czuje-my zapach i smak tychdań.Marek Krajewski w „Koń-

cu świata” uśmierca Mocka, a dzie-je się to w poniedziałek 21 listopa-da 1960 roku o piątej ranow Nowym Jorku. Mimo to wierzęjednak, że to nie ostatnie spotka-nie z radcą i jego twórcą MarkiemKrajewskim.

DANUTA MEYZA-MARUŠIAKOVÁ

konstrukcji negującej do: „coś jest”, mó-wiąc, że „coś nie jest”. Rodzina trochę siępośmiała, ona trochę się zawstydziła, a pro-blem pozostał.

Jak to więc jest w polszczyźnie z tym za-przeczeniem do „jest”?

Otóż język polski wytworzył specyficznądla słowiańszczyzny opozycję składniową,tzn. „coś jest”, ale „czegoś nie ma”(!!!).Konstrukcja jest przejrzysta i, wydawałobysię, prosta, ale na podłożu słowackim trochękłopotliwa.

A teraz dokładniej: w języku polskim za-przeczeniem czasownika „być” w czasie te-raźniejszym jest forma „nie ma”, np. Czy jestchleb? – Chleba nie ma; Jestem w pracy. –Nie ma mnie w pracy. Zaś w czasie prze-szłym lub przyszłym formę zaprzeczonątworzy się przez dodanie wyrazu „nie”, przy

czym dla 1. i 2. os. l. poj. i mn. w konstrukcjizaprzeczonej występuje zawsze forma 3. os.(w czasie przeszłym r. n.), np. Byłem tam –Mnie tam nie było; Będziesz tam – Ciebietam nie będzie.

Zasada ta nie obowiązuje, gdy chcemyjedno „być” przeciwstawić drugiemu, np.Nie jest tu, lecz jest tam; Nie będę tam,będę tutaj; Nie byłeś w domu, byłeś w kinie.

Powyższe zasady obowiązują, gdy cza-sownik „być” pełni funkcje samodzielne,tzn. gdy oznacza istnienie (kogoś, czegoś)lub bycie obecnym.

Jeśli jednak „być” stanowi łącznikw orzeczeniu złożonym, to stosuje się ogól-ne zasady negacji, czyli np. On jest nauczy-cielem; ale: On nie jest nauczycielem; Onbył nauczycielem; ale: On nie był nauczy-cielem; Jan jest miły; ale: Jan nie jest miły;

Jan będzie miły; ale: Jan nie będzie miły.Podobnej konstrukcji do „czegoś nie ma”,

tzn. konstrukcji z podmiotem (wykonawcączynności) w dopełniaczu (kogo? czego?)używamy w polszczyźnie przy stosowaniuczasownika „brakować”, który to występujetylko w 3 os. l. poj. Po słowacku powiemy:To nám ešte chýbalo; Ty mi chýbaš; ale popolsku możemy tylko i wyłącznie powie-dzieć: Tego nam jeszcze brakowało; Ciebiemi brak, czyli podmiot wystąpi zawszew tych połączeniach w formie dopełniacza.

W języku polskim w ogóle częściej niżw języku słowackim używamy form dopeł-niaczowych. Zwłaszcza w funkcji obiektuczynności, np. szukam czegoś, pragnę cze-goś, proszę kogoś itd., ale o tym w nastę-pnym numerze „Monitora”.

MARIA MAGDALENA NOWAKOWSKA

Page 20: Monitor Polonijny 2004/02

MONITOR POLONIJNY20

• Ż Y C Z E N I A •

Dwa skokina głęboką wodę„Wracam do Polski!“ - oznajmiła Ela Juranyi. Był rok 1996. Po 18 latach pobytuw Bratysławie z pewnością nie była to łatwa decyzja. „To szmat czasu, przez 18 lat człowiek dorośnie i dojrzeje“ - żartobliwie wyjaśniała swoją decyzję.

Naszej koleżance Eli Juranyii jej mężowi Andrzejowi prze-syłamy do Warszawy najser-deczniejsze życzenia z okazjizawarcia związku małżeńskie-go: dużo szczęścia, radościi spełnienia wszystkich ma-rzeń.

Klub Polski na Słowacji

Nasi przyjaciele i członkowieKlubu Polskiego: Beata Wojna-rowska i Peter Jančula 24stycznia 2004 r. zawarli zwią-zek małżeński. Nowożeńcomżyczymy dużo szczęścia i sa-mych „miodowych miesięcy“!

Klub Polski region Bratysława

Pani Mirosławie Vaculovejgratulujemy z okazji narodzinwnuczki – Vanessy Mikulašek,która przyszła na świat 3 sty-cznia 2004 r. Rodzicom i Ma-leństwu życzymy wszystkiegonajlepszego!

Klub Polski region Bratysława

W dniu urodzin życzę mojemumężowi Peterowi dużozdrówka, więcej chęci dodziałania i nietuzinkowych po-mysłów na życie. Pit, pamiętaj,że życie zaczyna się po trzy-dziestce!!!

Melania + Giga

Majce Kadleček - naszej przy-jaciółce i redakcyjnej koleżan-ce z okazji urodzin składamynajserdeczniejsze życzeniazdrowia, szczęścia, spełnieniamarzeń. Majka, pisz tak dalej,robisz to bardzo dobrze!

Redakcja MP

Jak większość z nas znalazłasię tu jako „sercowa“ emigran-tka. „Na Słowację przyjecha-łam w 1978 r. i wraz z mężemzamieszkaliśmy pod Bratysła-wą u jego rodziców“ - opowia-da Ela. Po pewnym czasie za-częła odczuwać brak rodziny,znajomych, polskiej telewizji i prasy.Wspomina: „Z biegiem czasu orazdzięki zatrudnieniu w ówczesnymKonsulacie RP miałam możliwość po-znania wielu osób, mieszkających oddłuższego czasu na Słowacji, oraz tych,którzy dopiero przyjeżdżali na pobytstały. Zaczęły nawiązywać się noweznajomości i przyjaźnie“. Potem przy-szedł czas założenia Klubu Polskiego,w którym brała czynny udział. Zajęłasię też pracą na rzecz dzieci polonij-nych. „Jako nauczycielka języka pol-skiego przeżyłam wspaniałe chwile zeswoimi pociechami - opowiada Ela. -Gdy moi uczniowie wyjechali nawarsztaty językowe do Nowego Sącza,pojechałam ich odwiedzić. Na przy-witanie podbiegli do mnie i, przytula-jąc się, mówili: Teta! Teta! Było to naj-piękniejsze podziękowanie, jakie mo-że otrzymać nauczyciel za swoją pracę“.

Przez wiele lat pobytu na Słowacjinawiązała przyjaźnie z Polakami i Sło-wakami. „Przyzwyczaiłam się do wie-lu rzeczy i po powrocie do Polski bra-kowało mi nie tylko przyjaciół, alei słowackich specjałów. Do dziś od-wiedzający mnie znajomi ze Słowacjiprzywożą sos tatarski, który uwiel-biam“ - mówi. Na początku „nowego“pobytu w Polsce trudno jej było się

zorientować, jak funkcjonujeświat pozostawiony przedlaty. Bratysława jawiła się jakooaza spokoju i miejsce bez-pieczne, znane. „Nawet kli-mat w Warszawie wydawał misię już zbyt ostry. W lecie, gdyinni chodzili w krótkich ręka-

wach, ja wciąż nosiłam sweterek, cze-kając na „prawdziwe” lato, takie jak w Bra-tysławie“ - opisuje z uśmiechem Ela.

Dziś żyje już tempem warszawskim,ale Słowacja wywarła na jej dalszeżycie bardzo duży wpływ. Okazało się,że w Polsce może wykorzystać znajo-mość słowackiego, m.in. w pracy tłu-macza. Dziś ma na swoim koncieróżne publikacje. „Dzięki długolet-niemu pobytowi na Słowacji udało misię napisać i wydać przewodnik poSłowacji, w którym jeden z rozdzia-łów poświęciłam związkom polsko--słowackim“ - wyjaśnia Ela. Pracaw szkółce piątkowej zapoczątkowałateż nowy rozdział w jej życiu. „Konty-nuacją rozpoczętej w Bratysławie pra-cy pedagogicznej było prowadzeniekursu nauki języka słowackiego dladorosłych“- dodaje.

Każdy, kto decyduje się opuścićswój kraj, przeżywa rozterki. Myliłbysię ten, kto myśli, że powrót doojczyzny jest łatwiejszy. I tu człowieknie jest pewien, co go czeka. Toponowny skok na głęboką wodę. Elisię udało. Jest szczęśliwa. A w ostat-nim dniu zeszłego roku w pałacu ślu-bów w Warszawie odbył się jej ślub.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKAMELANIA MALINOWSKA

Co u nich

słychać?

FOTO: STANO STEHLIK

Page 21: Monitor Polonijny 2004/02

LUTY 21

Wymiana polskiego prawa jazdy!!!Wydział Konsularny Ambasady RP w Bratysławie informuje, żeosoby posiadające polskie prawa jazdy, wydane w okresie od01.01.1984 do 30.04.1993 roku, muszą je wymienić na nowe dokońca 2004 roku. Prawa jazdy wydane w okresie od 01.05.1993do 30.06.1999 roku należy wymienić na nowe do 30.06.2006roku. W celu wymiany praw jazdy należy zgłosić się w wydzialekomunikacji, który wydał prawo jazdy, i złożyć odpowiedniwniosek. Do wniosku należy dołączyć posiadane prawo jazdy,jedno aktualne zdjęcie oraz kserokopię stron dowodu osobistegoz danymi personalnymi. Opłata skarbowa wynosi 78,5 zł. Prawojazdy można wymienić również pocztą, co należy jednakwcześniej uzgodnić z odpowiednim wydziałem komunikacji.

Za miesiąc informacja dotycząca wymiany dowodów osobistych.

• O G Ł O S Z E N I A • O G Ł O S Z E N I A • O G Ł O S Z E N I A • O G Ł O S Z E N I A • O G Ł O S Z E N I A • O G Ł O S Z E N I A •

R E G I O N B R A T Y S Ł A W A

o r g a n i z u j e

VI

14. 02. 200 4HOTEL DUKLA , Dulovo námest ie 1.

Bal rozpocznie się tradycyjnie polonezem o godzinie 19.00.

Cena bi letu - 1550 Sk ( jak rok temu!)W cenie : kolac ja , ś ledzie , b igos , kawa,

c iastko , z imne napoje , wino.

W PROGRAMIE NIESPODZIANKI I LOTERIADo tańca grać będzie zespół No Limit

Dyskotekę prowadzi Staszek z Białegostoku

Próba poloneza jest zaplanowana na 13. 02.,o godz. 17.00. w Instytucie Polskim, nám. SNP 27

Z A I N T E R E S O W A N Y C H P R O S I M Y O K O N T A K T :Małgorzata Wojcieszyńska ☎ 031 5602 891 lub 0905 623 064B e a t a W o j n a r o w s k a ☎ 6 4 3 6 3 0 2 9 l u b 0 9 0 5 6 4 0 9 2 0

PolskiBalPolskiBal

R E D A K C J A N I E O D P O W I A D A Z A T R E Ś Ć O G Ł O S Z E Ń

Trzyosobowa rodzina poszukuje do wynajęciataniego mieszkania w Bratysławie lub okolicy.kontakt: Włodzimierz Butowski, tel. 0905 662 316

Uwaga studenci!!!Fundacja SEMPER POLONIA oferuje stypendiadla studentów pochodzenia polskiego, którzystudiują na słowackich uniwersytetach i szko-łach wyższych. Stypendium przyznawane jeststudentom wszystkich kierunków studiówi uczelni. Informacje o warunkach można otrzy-mać w Ambasadzie RP, tel. 02 – 5441 2422.

Uwaga Czytelnicy!Kto jeszcze nie zaprenumerował „Monitora Polo-nijnego“ na ten rok, niech się pospieszy, bo dokońca marca zapłaci starą cenę, czyli 180 SKK.Od kwietnia cena egzemplarza wzrośnie do 25SKK, co znaczy, że roczna prenumerata będziewynosić 300 SKK

Wydawca

Szkolny Punkt Konsultacyjny przy Ambasadzie RPw Bratysławie rozpoczyna nabór dzieci i młodzie-ży do 6-letniej szkoły podstawowej, 3-letniegogimnazjum i 3-letniego liceum ogólnokształcą-cego na rok szkolny 2004/2005.Kształcenie w SPK odbywa się w zakresie przed-miotów: język polski, historia Polski, geografiaPolski i wiedza o społeczeństwie. Zajęcia prowa-dzone są w systemie stacjonarnym (w piątki lubsoboty) i korespondencyjnym (dla uczniów spo-za Bratysławy). Na zakończenie roku szkolnegouczniowie otrzymują świadectwo MinisterstwaEdukacji Narodowej i Sportu RP. Uczniowie IIIklasy liceum mogą zakończyć naukę egzaminemmaturalnym z języka polskiego i wybranegoprzedmiotu.Zgłoszenia przyjmowane są w piątki (godz.15.00 – 18.00) i soboty (godz. 9.00 – 14.00)w siedzibie Szkoły Podstawowej im. Jana de LaSalle, Detvianska 24, 831 06 Bratysława, lub podnumerem telefonu 0904 308 660.

Page 22: Monitor Polonijny 2004/02

MONITOR POLONIJNY22

K eď sme v roku 1995 kamará-tom a známym zahlásili, že

ideme na dovolenku do Poľska,neveriacky krútili hlavou a klop-kali si na čelo. „Čo tam budeterobiť? A prečo tam vlastnechcete ísť? Veď more je tamstudené!“

Niet divu, našinec si pod dovolenko-vou destináciou vybaví najmä južnejšiua slnečnejšiu pologuľu – minimálne odChorvátska nadol. Poľsko bolo (a preväčšinu aj stále je), tvorené obrazmilacných nákupov v Nowom Targu, poľ-skou stranou Tatier, prípadne ešteKrakovom a všetkým, čo súvisí s pápe-žom. Lenže s takýmito predstavamisme sa neuspokojili. A práve preto smesa tam išli pozrieť.

Priznám sa bez mučenia, že naPoľsko ako také ma naviedol spisovateľa cestovateľ Boris Filan, s ktorým somvoľakedy dávno robila interview na té-mu motorizmus a cestovanie. Na otáz-ku, v ktorej krajine sa najlepšie cítil, somakosi automaticky očakávala nejaký ex-kluzívny kraj sveta, ktorý by som potomdoma hľadala na mape. Po krátkej úva-he však zaznela rozhodná odpoveď:Mazurské jazerá v Poľsku. Nádherný za-budnutý kraj pri litovských hraniciach.Plný vody, lesov, kľukatých cestičiek, priktorých postávajú deti a ponúkajú úde-ných úhorov a nakladané kyslé huby, začo by ste v parížskej reštaurácii utratili„majlant“. Žiadny priemysel, továrne,smradľavé komíny, minimum áut. Žiad-ny krikľavý turizmus a gýčové megaho-tely. Rovnováha človeka a prírody. Vyby ste zaváhali? A tak sme doma otvori-li atlas a našli Mazurské jazerá...

Prvou zastávkou vrchovato naloženejŠkody Felicie (v tom čase úplnej novin-ky, za ktorou sa všetci tak otáčali, ažsme sa o ňu báli) bol historický Krakov.Keďže ako chudobní študenti sme sa

rozhodli pre ubytovanie po kempingoch,už samotný systém kempovania v Poľ-sku nás milo prekvapil – zakúpená ma-pa kempov obsahovala adresy a stupeňvybavenia zrejme všetkých kempovv Poľsku. Pre nás niečo nevídané. Týmskôr, že oni naozaj neboli len na mape...O tom, aký na nás urobil dojem Krakov,najlepšie svedčí fakt, že sme hneď po-menili náš cestovný plán a ostali v útul-nom kempe pri rieke ďalšie dva dni. Lenpo židovskej štvrti sme sa motali takmercelý deň... a to nehovorím o tržnici nahlavnom „Rynku“, či večernej púti poúžasných jazzových kluboch. Ešteže tenWawel bol pod takým náporom turistov,že nás to odradilo - inak by sme sa naMazury asi vôbec nedostali...

Už pri ďalšej ceste sme pochopili, žePoľsko naraz až do Gdaňska neprejde-me. Jeho najväčšou boľačkou, ktorá určite bráni aj väčšiemu rozkvetu turis-tického ruchu, je totiž neexistujúca sieťkvalitných ciest, o diaľnici ani nehovo-riac. V tom čase sa navyše motalo pocestách enormné množstvo „Malu-chov“, niektoré skutočne v podozrivomtechnickom stave. Veľmi sme však oce-nili, že väčšina z nich bez reptania uhlana okraj cesty a pustila rýchlejšie idúce

autá. Ako smerovala naša cesta na se-ver, pribúdalo traktorov i konských po-vozov - v závislosti na zmene charakte-ru krajiny na poľnohospodársku. CezKopernikov Toruň, kde dýcha histórioukaždý dom a kde sme konečne ochut-nali aj poľskú kuchyňu, sme cestami-ne-cestami dorazili až do Gdaňska. Akokaždého „suchozemca“ nás okamžitezlákal prístav, kde sme okrem iného ob-javili tabuľku s údajom Bratyslawa –890 km. Ešte povinná návšteva Múzealodí a morskej techniky (môj priateľ bytam najradšej strávil dva dni...) a už smeuzučkou cestou medzi dvoma plážamis burácajúcimi vlnami šplhali poMorskej kose až na samý kraj. To letobolo skutočne v týchto končinách horú-ce a tak tu boli hádam všetci surfistiz Poľska - a náš sen o kempovaní na bie-lom baltickom piesku sa rozplynul. Alenie na dlho. Po dobrodružnom prevozecez ústie Wisly do mora sme si konečnevychutnávali tú pravú atmosféru Baltiku– dlhé piesočné pláže s trsmi drsnej trá-vy, rybárske siete s farebnými bójkami,škrekot čajok. A hlavne – nikde žiadnydav turistov, preplnené pláže, čmudiaceautobusy. Na kemp Jantar budeme istedlho spomínať... podobne ako na impo-zantný hrad v Malborku, ktorý sa námza žiadnu cenu nechcel zmestiť do ob-jektívu fotoaparátu. Iste, veď je vraj naj-väčší v strednej Európe. Múzeum jantá-ru na hrade, ktoré sme nemohli vyne-chať, urobí dojem aj na najväčšiehoignoranta šperkov. Doslova tony zlatožl-tého drahokamu v najbizardnejších far-bách, tvaroch, veľkostiach, s kúskamidávnych živočíchov, ktoré akoby spaliv sladkom mede, a to všetko v najfan-tastickejších šperkoch, aké vie ľudskýum a ruky vytvoriť. Škoda, že sme na dl-hých prechádzkach plážou nenašli anilen kúsok, more vraj stále skromne vy-dáva svoje „slzy“ - ako sa zvykne jantá-ru hovoriť.

pokračovanie v budúcom čisle MP

P O L S K AOczami słowackich dziennikarzy

ZORA KALOUSKOVÁNEZÁVISLÁ NOVINÁRKA

Naše dve dovolenky v Poľsku

FOTO

: STA

NO S

TEHL

IK

Page 23: Monitor Polonijny 2004/02

W Polsce, gdy dzieci nie chcąwieczorem spać, recytuje się imtaką rymowankę: ,,Cisza namorzu, wicher dmie, za chwilębałwan odezwie się, a tymbałwanem będzie, ten kto pierwszyodezwie się”.

Czy wiecie,co to jest „bałwan“?

Powiecie: „Co za pytanie? Wnet zrobimytrzy kule śniegowe, byleby śnieg się lepił. Nagłowę damy mu stary garnek, nos zrobimyz marchewki, a guziki i oczy z kamyków. I jużprzystojniak zimowy jest gotowy.” Ale ja znamjeszcze jednego „bałwana“. Wyobraźcie sobiemorze zimą. Puste plaże, na których leży śnieg.Gdy na takim morzu wiatr zawieje, a wysokiefale uderzają o brzeg, mówi się o nich, że są tobałwany.

„Bałwan” w słownictwie polskim występujejeszcze w jednym znaczeniu. Podczas kłótniw obraźliwy sposób, niestety, ludziewykrzykują do siebie: „ty bałwanie!”. Nie razwidziałam kierowcę, który przez otwarte oknoswojego samochodu krzyczał do drugiegokierowcy: „Jak jeździsz, bałwanie?!”

Ludzie!Mieszkaciew cudownym kraju!

Zimą Słowacja jest wyma-rzonym miej-scem na uprawia-nie sportówzimowych. Oczy-wiście najpopu-larniejszym z nichjest narciarstwo.W Polsce jazda nadwóch deskach niejest tak powszech-na, jak na Słowacji.Jest to oczywiściespowodowane ge-ograficznym ukształtowa-niem Polski. Dla mieszkańcaPolski północnej i środkowejwyprawa na narty wiążę sięz co najmniej całonocną jaz-dą przepełnionym pocią-

giem na południe. Na Słowa-cji, gdzie nawet z okien braty-sławskiego wieżowca widaćzaśnieżone stoki Karpat, mo-żliwości uprawiania narciarst-wa są prawie wszędzie. Jest

chyba tak popularne,jak w Polsce czerw-cowe truskawki.Wasz rówieśnik zeSzczecina czy Lublina

na pewno chętniewsiadłby

w trolejbus nr 213z nartami

na plecach i pojechał nanajbliższą górkę.Toteż plan na najbliższyweekend wyglada tak:wyłączyć telewizor –i tak ten program pow-tórzą nie raz, wyjąć z sza-fy narty i szusować na sto-ku za rogiem.

STRONĘ OPRACOWAŁA

MAJKA KADLEČEK

Wielu z was ma w domualbo na podwórku

wyjątkowego przyjaciela –zwierzątko. Jeśli przyślecie

do redakcji „Monitora“rysunek, zdjęcie albo

opowiadanie czy wierszykna temat swojego psa, kotalub chomika, wasze pracezamieścimy w rubryce dla

dzieci, a najładniejszenagrodzimy.

Konkursdla dzieciKonkursdla dzieci

Krasnal Zmarzlakzwinął się w kłębuszek.

- Zimno mi w nos!Zimno mi w uszy!

Dajcie mi ciepłą czapkę!Dajcie mi kożuszek!

Owińcie mi szyję szalikiemdłuuuuugim – jak rzeka!

Włączcie mi sto piecyków!Zagrzejcie mi kubeł mleka!Nie wyjdę zza pieca dopóty,

dopóki nie staną tu ciepłe buty,

i poduszek cała fura,i pierzyna

wielka jak góra!A jak nie zawiesicie

na niebie słońca,to będę siedział

za piecem bez końca!

ZmarzlakDanutaGellnerowa

❄❄

Page 24: Monitor Polonijny 2004/02

Smaki, które preferujemy, będąc dziećmi, należąjednoznacznie do słodkich (jak dzieciństwo). Potemzaczynamy akceptować również i inne: bardziej słonei pikantne. Tylko osoba dorosła potrafi docenić nutkęchrzanu w buraczkach, dyskretną gorycz brukselkii toniku (w najpopularniejszej kombinacji z ginem).

Do śledzi dojrzewa się chyba tak, jak do uprawianiaogródka – najpierw z niechęcią i z przymusem, bypotem delektować się smakiem, aromatemi urodzajem.

Na każdym balu polskim do polskiej wódeczkiobowiązkowo podawane są śledzie. Przygotowaniemponad 20 kg ryb zajmują się co roku panie: IlonaWikieł i Danuta Wieczorek oraz pan Bogdan Stańczyk.Oto przepisy wg których są przygotowywane baloweprzysmaki.

Uwaga! Śledzie przed przygotowaniem należywypłukać lub moczyć kilka godzin (w zależności odstopnia zasolenia filetów) w mleku albo w zimnejwodzie. Po przyrządzeniu dania śledzie nabierająsmaku w lodówce i mogą być w niej przechowywaneprzez kilka dni.

KLASYCZNE POLSKIE ŚLEDZIEFilety śledziowe (matiasy), cebula, ziele angielskie,

pieprz, mielony liść laurowyŚledzie pokroić w zgrabne kawałeczki, następnie

posypać drobno pokrojoną cebulą i przyprawami,a na koniec polać olejem.

ŚLEDZIE W SOSIE MUSZTARDOWYMFilety pokroić (jak w poprzednim przepisie), potem

polać olejem wymieszanym z musztardą i odstawić.

ŚLEDZIE NA MIODZIEFilety śledziowe pokroić w kawałki, 3 albo 4 ce bule pokroić w grube plasterki i zeszklić

w większej ilości oleju. Do jeszcze ciepłej cebulidodać ostry keczup (na 1 kg śledzi 1 szklanka), 2 łyżki miodu, 1 suszoną śliwkę pokrojoną w pasecz -ki. Wszystko posypać pieprzem i wymieszać. Dodaćdo smaku trochę octu winnego. Śledzie układaćwarstwami na przemian z sosem.

ŚLEDZIE POD PIERZYNKĄ6 filetów śledziowych, 30 dag łagodnego tartego

sera, 2 cebule, 1 szklanka majonezu, 1 szklanka śmieta -ny, 5 jaj ugotowanych na twardo, sól, pieprz, sokz cytryny do smaku. Śledzie wymoczyć w mleku,cebulę pokroić w tzw. piórka. Filety pokroić w kawałkii poukładać w naczyniu. Ugotowane na twardo jajkapokroić w kostkę i posypać nimi śledzie. Majonezi śmietanę wymieszać, dodać przyprawy. Śledzie polaćsosem i posypać serem.

ŚLEDZIE Z JABŁKAMI8 filetów śledziowych, 1 szklanka śmietanki kre mo -

wej, troszkę musztardy, 1 cebula, 1-2 jabłka (jak ktolubi), łyżka soku z cytryny, 1 ząbek czosnku, białypieprz. Do śmietany dodać musztardę, pieprz, cebulępokrojoną na drobno, jabłka zetrzeć na tarce, dodaćczosnek, szczyptę cukru i sok z cytryny. Przygo -towanym sosem polać pokrojone filety.

MAJKA KADLEČEK

FOTO: STANO STEHLIK

FOTO: STANO STEHLIKZa mies iąc : r zer zucha - powiew wiosny, czy l i ogródek na parapecie .

Czy dorośliście Państwodo śledzi?Z nacie ten obraz? Okrągły stół, kieliszki i śledzie. Śledzie w oliwie,

w cebulce i bez, śledzie rolmopsy, koreczki śledziowe, po góralsku,marynarsku i kaszubsku... i jeszcze na sto innych sposobów. Co takiegow sobie mają te, powiedzmy szczerze – surowe i tłuste rybska?