Malwina Marii Wirtemberskiej e-book
-
Upload
malwinaaqpl -
Category
Documents
-
view
91 -
download
2
description
Transcript of Malwina Marii Wirtemberskiej e-book
Malwina
malwina.aq.pl
Malwina Marii Wirtemberskiej
malwina.aq.pl Strona 2
Maria Wirtemberska Malwina. Streszczenie
Rozdział I - Piorun
Skończyła się burza. Malwina zaczęła grać na fortepianie mazurka, później na prośbę swojej
siostry, Wandy, zaśpiewała pieśń Wieniec Haliny. Przerwał ją cichy szmer na tarasie, który
zwrócił uwagę obu dziewczyn. Kiedy wyszły, aby sprawdzić, co go spowodowało, burza roz-
pętała się nowo i to ze zdwojoną siłą. W pewnej chwili rozległ się potężny grzmot. Przestra-
szyła się nawet sama Malwina, a Wanda niemalże zemdlała, na szczęście zbiegli się pozostali
domownicy, którym udało się ją ocucić. Przerażone były nie tylko dwie siostry, to, że piorun
uderzył z wyjątkową siłą potwierdziły też Frankowska, pokojówka Malwiny oraz służąca
Marysia. Stary Maciej przyniósł jeszcze jedną nowinę – od pioruna, którego grzmot tak
wszystkich przeraził, zajęła się stodoła Smorkowej, a przez to spłonąć mogła cała wieś.
Wiadomość ta poruszyła szczególnie Malwinę, ponieważ wieśniaczka była niegdyś jej pia-
stunką. Pozostawiła odzyskującą powoli przytomność Wandę pod opieką służby i nie zważa-
jąc na nic wybiegła w noc, aby pomóc ludziom. Zabobonni chłopi nie ratowali swojego do-
bytku, uważając, że pożaru od pioruna gasić się nie powinno. Na miejscu okazało się, iż ze
stodoły pozostały już zgliszcza, a na dodatek w palącym się domu uwięziona jest wnuczka
Smorkowej, Alisia. Malwina próbowała dostać się do środka, aby uratować dziewczynkę,
jednak spadająca belka przeszkodziła jej w tym, pozbawiając ją sił. Na szczęście nagle poja-
wił się nieznajomy mężczyzna, który nie tylko uratował od niechybnej śmierci Malwinę, ale
także znajdujące się w kołysce dziecko.
Malwina serdecznie podziękowała Ludomirowi (tak bowiem nazywał się nieznajomy męż-
czyzna) za ratunek. Jak stwierdził, znalazł się na miejscu całkowicie przypadkowo, chciał
bowiem przeczekać burzę na pobliskiej poczcie. Przyznał także, że to on był przyczyną od-
głosu, który obie siostry usłyszały na tarasie. Kiedy tylko spostrzegł palące się domostwo, nie
zwlekając pobiegł na pomoc. Z radości nie posiadała się także stara Smorkowa, której wnucz-
ka cudem uniknęła spłonięcia.
Wkrótce na miejscu pojawili się pozostali, Wanda zauważyła wtedy, że starodawnym zwy-
czajem, w podzięce za pomoc damy zapraszały idących im w sukurs rycerzy do swoich zam-
ków. Malwina obawiała się wprawdzie wpuścić do domu nieznajomego, lecz dostrzeżona na
jego ramieniu rana dała jej do tego asumpt. Postanowiła także wziąć Alisię do siebie na stałe,
na co Smorkowa się zgodziła, po czym we czwórkę udali się do zamku.
Rozdział II – List Ludomira do Telimeny
Rozdział II przywołuje list, który Ludomir wysłał do swojej matki, Telimeny (sam wspomina,
że wcześniej nadał już dwa). Poprzedzony jest nagłówkiem i datą „W Krzewinie, 18 maja
18..”. Na początku pisze, że tęskni, a jego podróż przebiegała dość monotonnie. Z treści wy-
nika także, że wyjazd z domu doradziła mu matka, ponieważ cierpiał na swego rodzaju me-
lancholię, której zaradzić mogła zamiana miejsca. W dalszej części listu zdaje on jej relację
z wydarzeń rozgrywających się poprzedniego wieczora.
Opisuje także ogromne wrażenie, jakie zrobiła na nim Malwina, nie szczędząc miejsca po-
chwałom jej wdzięków, natomiast ją samą porównując do białej lilii. Następnie relacjonuje
powrót wraz z dwiema siostrami i Alisią do zamku, troskliwą opiekę, jaką otoczyli go wszy-
Malwina Marii Wirtemberskiej
malwina.aq.pl Strona 3
scy domownicy, wspólne śniadanie i piękno całej okolicy. Wspomina również, że prawdopo-
dobnie zabawi w Krzewinie jeszcze kilka dni, ponieważ oczekuje na lekarza, którego zawia-
domiła Malwina. Wydaje mu się, że to jest właśnie szczęście, ale szybko reflektuje się, po-
nieważ, jak stwierdza, jest „naznaczony czarnym wyrokiem od losu” i nie powinien nawet
myśleć o szczęściu. List kończy pozdrowieniami dla matki i zapewnieniem, że pomimo nęka-
jących go czarnych myśli bardzo ją kocha.
Rozdział III – W którym Czytelnik jaśniej dowiaduje się, kto była Malwina
Jak zostało to podkreślone w tytule, rozdział ten przynosi szereg dodatkowych informacji na
temat Malwiny. Należy podkreślić, że przedstawia on wydarzenia o poprzedzające te, które
opisane zostały w rozdziale drugim. Malwina urodziła się w jednej z najbardziej szanowanych
familii w ówczesnej Polsce. Kiedy tylko skończyła czternaście lat, jej rodzice postanowili
wydać ją za mąż (są to wątki autobiograficzne, Wirtemberska również pochodziła z szanowa-
nej, arystokratycznej rodziny, a ślub brała w wieku szesnastu lat). Zaręczyny przyjęła, lecz
poinformowała swojego męża, że nie wychodzi za niego z własnej woli, lecz po to, aby uczy-
nić za dość życzeniom rodziców. Nie zrobiło to na nim specjalnego wrażenia, ponieważ
uznał, że szybko się do niego przyzwyczai i będą żyć szczęśliwe.
Wkrótce po ślubie rodzice Malwiny zmarli, ona zaś została wywieziona przez swojego męża
do prowincjonalnego Głazowa, gdzie dały o sobie znać wszystkie negatywne cechy charakte-
ru męża. Gehenna trwała dwa lata, później przestał on urządzać jej awantury i zajął się
wspólnym polowaniem z sąsiadami i urządzaniem libacji do białego rana. Młoda kobieta czu-
ła się potwornie samotna, umilała sobie jednak czas czytaniem książek, wśród których naj-
bardziej upodobała sobie romanse.
Kiedy nie spędzała czasu w bibliotece, bez reszty oddawała się muzyce, a jej śpiew rozlegał
się po zamkowych krużgankach, przywodząc na myśl bohaterki rodem z pieśni Osjana. Czę-
sto urządzała sobie także przechadzki po okolicy, niekiedy odwiedzała także tamtejszych
mieszkańców. Codzienne zajęcia przerwała tragiczna wieść o wypadku męża, który spadł
z konia i mimo wysiłków lekarzy po kilku godzinach zmarł. Pomimo doznanych od niego
przykrości Malwina szczerze opłakiwała jego śmierć, wkrótce też opuściła Głazów na dobre.
Ukojenie nerwów po traumatycznych przeżyciach odnalazła w Krzewinie, gdzie zaprosiła też
swoją ciotkę, zajmującą się Wandą od czasu śmierci jej rodziców.
Rozdział IV – List Wandy do Ciotki
Na samym początku listu Wanda robi ciotce wymówki, że ta pomimo swojej obietnicy nie
pojawiła się do tej pory w Krzewinie. Wspomina o tym, że mają razem z Malwiną okazję
gościć Ludomira, zastrzegając jednak, ze nie zdradzi żadnych szczegółów… co po chwili
robi. Charakteryzuje krótko wygląd mężczyzny i podkreśla jego ciągłe zamyślenie oraz nie-
chęć do opowiadania o swojej rodzinie. Pomimo to jest niewątpliwie człowiekiem wrażli-
wym, czego dowodzi, kiedy z niezwykłą pasją czyta obu siostrom świeżo wydaną tragedię,
Ludgardę. Jednocześnie uwagę Wandy zwraca fakt, że Ludomir niemalże nie odrywa on
wzroku od Malwiny.
Z krótkiego listu ciotka dowiaduje się również o bohaterskim czynie Ludomira oraz o tym, że
Malwina wydaje się piękniejsza niż kiedykolwiek, choć nie wiadomo, czy jest szczęśliwa.
Jednocześnie w zakończeniu Wanda wyraża swoją gorącą prośbę, aby krewna zechciała jak
najszybciej odwiedzić Krzewin.
Malwina Marii Wirtemberskiej
malwina.aq.pl Strona 4
Rozdział V – Ciotka
Początkowe akapity rozdziału V są rozbudowaną charakterystyką Malwiny. Kiedy ciotka
odebrała list od Wandy bezzwłocznie wróciła do Krzewina. Niemalże od razu zaakceptowała
też Ludmira, stwierdzając, że nie ma sensu wypytywać go o jego rodzinę, skoro sam nie chce
o tym mówić, a ponadto dowiódł, iż nie ma złych zamiarów ratując życie Malwiny.
Ludomir wniósł bardzo dużo radości w życie Krzewina. Razem z Malwiną spędzali sporo
czasu na długich wędrówkach po okolicy, podczas których obdarowywał ją zerwanymi po-
lnymi kwiatami i okazywał do niej wielkie przywiązanie.
Ludomira wszyscy polubili niemal od razu; Wanda za to, że urządzał sobie z nią wyścigi,
Alisia za zbierane dla niej poziomki a Marcin za to, że jako jedyny nie uciekał, kiedy stary
kamerdyner zaczynał snuć swoje opowieści. Dzięki troskliwej opiece zranione ramię Ludomi-
ra znakomicie się goiło, wkrótce był już całkiem zdrowy, ale pomimo czterech miesięcy spę-
dzonych w Krzewnie nikt nawet nie pomyślał, że mógłby teraz wyjechać.
Rozdział VI – Dzień imienin
Zbliżał się dzień imienin Malwiny, dlatego Ludomir i Wanda postanowili sprawić jej niespo-
dziankę.
Niedaleko domu Malwiny znajdowała się mała wyspa rzeczna. Kiedy pewnego wieczora
młoda kobieta postanowiła wyjść na zewnątrz, dostrzegła pięknie udekorowaną łódkę i wio-
ślarzy z kapeluszami przystrojonymi różnokolorowymi wstążkami. Zaprosili oni Malwinę na
pokład i przewieźli na wyspę. Jak się okazało, bliscy zorganizowali tam przyjęcie imienino-
we, na które zaproszeni byli goście z całego Krzewina i okolic. Wanda, stojąc na kamieniu,
udawała bóstwo Przyjaźni. Ubrana w lekką białą szatę, na głowę założony miała bluszczowy
wieniec. Siedząca pod krzakiem róży Alisia naśladowała Miłość. Na plecy założony miała
złoty kołczan ze strzałami, a na włosach niebieską opaskę. Wszyscy zaproszeni złożyli Mal-
winie życzenia, po czym Wanda stwierdziła, że największe podziękowania należą się Ludo-
mirowi, ponieważ to on obmyślił i przygotował oprawę dla uroczystości. Poruszona tym fak-
tem Malwina nazwała łąkę, na której odbywało się przyjęcie, imieniem mężczyzny. Wów-
czas wypowiedział on następujące słowa: „niech ta łąka przynajmniej przypomni kiedy bied-
nego Ludomira”.
Rozdział VII – Wyznanie
Zagadkowe i jednocześnie pełne smutku słowa Ludomira bardzo głęboko zapadły Malwinie
w pamięć. Zaczęła obawiać się, że wcześniej czy później mężczyzna może ją opuścić, czego
wolałaby za wszelką cenę uniknąć. Tuż po przebudzeniu zmówiła krótką modlitwę, po czym
wzięła gitarę i wyszła na taras. Pomimo że zapowiadał się piękny, pogodny dzień, Malwinę
ciągle gnębiły troski. Usiadła na ławce pod rozłożystym kasztanem i zaczęła śpiewać smutną
pieśń o miłości. Traf chciał, że ogrodami przechadzał się Ludomir, który usłyszał Malwinę.
Wyznał jej, jak bardzo jest nieszczęśliwy, a także , że ją kocha, lecz nie wierzy we wzajem-
ność. Słowa te boleśnie dotknęły Malwinę, która nazwała go niewdzięcznym, po czym ucie-
kła na dźwięk głosów zbliżających się ludzi. W rękach Ludomira pozostał natomiast welon,
który przycisnął do serca.
Malwina Marii Wirtemberskiej
malwina.aq.pl Strona 5
Rozdział VIII – List drugi Ludomira do Telimeny
Nagłówek: „16 sierpnia w Krzwinie”. W kolejnym liście do matki Ludomir podkreśla, że nie
może zostać dłużej w Krzewienie, choć bardzo trudno mu się z nim rozstać. List jest bardzo
emocjonalny; Ludmir żałuje, że matka uratowała go od „dziecinnych cierpień”, ponieważ
gdyby nie jej starania, prawdopodobnie prosto z kołyski trafiłby do grobu i nie zaznał obec-
nych trosk.
Od kiedy poznał Malwinę, każda chwila z nią spędzona utwierdzała go w przekonaniu o jej
niezwykłości a ona stawała się coraz bliższa jego sercu. W końcu zdecydował się wyznać jej
miłość, jednak źle zrozumiał wypowiedziane przez nią słowa i potraktował je jako odmowę.
Wówczas uznał, że nie powinien dłużej zostawać w Krzewinie, ponieważ dobrze urodzona
i bogata kobieta nie może wyjść za człowieka „bez stanu” i majętności. Ludomir pisze, że
spotkali się jeszcze wieczorem, ale on podjął już decyzję o wyjeździe, a miejsce radości zajął
w jego sercu smutek.
Rozdział IX – Odjazd
Kiedy nazajutrz Malwina obudziła się, natychmiast przekazano jej list od Ludomira, w któ-
rym jeszcze raz zapewnia ją o swojej miłości, jednocześnie tłumacząc, dlaczego postanowił
się z nią ukrywać i nie wyjawiać tajemnicy swojego pochodzenia. Napisał, że odchodzi na
zawsze, ale czyni to z wielkim smutkiem. Jednocześnie prosił Malwinę, aby jak najszybciej
o nim zapomniała.
Lektura listu i zawarte w nim słowa bardzo mocno podziałały na Malwinę, którą miotały na
przemian żal, zdziwienie i trwoga. Z jednej strony czuła dla niego ogromną wdzięczność za
to, że uratował jej życie, jednocześnie jednak czuła odrazę do skrywanej przez niego tajemni-
cy. Szczególnie silne wrażenie zrobiły na niej słowa Ludomira, który stwierdził, że dotych-
czas nikt jej nie kochał tak jak on i kochał nie będzie. Zrozumiała, że nie jest w stanie wyna-
grodzić mu jego poświęceń. Dotarło też do niej, że w końcu sprawdziły się jej najgorsze prze-
czucia – Ludomir wyjechał z Krzewina. Przyrzekła sobie wówczas, że nigdy więcej nie bę-
dzie już próbowała skrywanej przez niego tajemnicy.
Kiedy skończyła czytać list uznała, że nie powinna o nim wspominać reszcie, aby nie dawać
powodów do plotek na temat nagłego wyjazdu Ludomira. Choć trudno jej było powstrzymać
emocje, ubrała się i zeszła, aby zjeść śniadanie w towarzystwie ciotki i siostry.
Rozdział X Krótki
Malwina obojętnie przysłuchiwała się rozmowie przy śniadaniu. Ciotka stwierdziła, że ukry-
wanie przez Ludomira nazwiska i pochodzenia oraz jego nagły wyjazd były bardzo dziwne,
jednak należy mu się szacunek za uratowanie życia Malwinie. Dodała również, iż nie może
uwierzyć, żeby przy całej swojej szlachetności był on zwykłym awanturnikiem. Uwaga ta
dotknęła Malwinę, która stwierdziła, że jeżeli faktycznie jest tak, jak mówi ciotka, to ona po-
nosi odpowiedzialność za zaproponowanie mu gościny, jeżeli jednak jest przeciwnie, to po-
winni rozmawiać o tym jak najmniej, ponieważ takie posądzenia są krzywdzące w stosunku
do kogoś, kto ryzykował własne życie dla dobra innego człowieka. Słowa Malwiny skutecz-
nie uciszyły ciotkę; coraz rzadziej wspominano o Ludomirze. Malwina tęskniła za mężczy-
zną, po kilku miesiącach podupadła na zdrowiu, straciła apetyt, popadła w anemię. Ciotka
Malwina Marii Wirtemberskiej
malwina.aq.pl Strona 6
postanowiła wysłać ją do Warszawy, gdzie Malwina zostałaby oddana pod opiekę doskona-
łych lekarzy. Do stolicy wyjechała ostatniego dnia listopada, pożegnawszy się wcześniej ze
wszystkimi.
Rozdział XI Warszawa
List Malwiny do Wandy
Z Warszawy, 5 grudnia.
Malwina relacjonuje siostrze swoje pierwsze wrażenia po przyjeździe do Warszawy. Ponie-
waż żadnej z jej krewnych akurat nie było w mieście, postanowiła udać się do księżnej
W****, dawnej znajomej rodziców, aby ta wprowadziła ją w tutejsze towarzystwo. List koń-
czy pozdrowieniami dla Wandy, którą prosi, aby uściskała od niej także Alisię.
15 grudnia, z Warszawy
Wraz z księżną Malwina odwiedzała kolejne domy warszawskich wyższych sfer. W ten spo-
sób trafiły na przyjęcie w pałacu ministra wojny. Malwina miała okazję przyjrzeć się m.in.
księżnej Nel..., uznawanej za „pierwszą elegantkę”, którą wszyscy nazywali Dorydą. Kolejną
nowo poznaną osobą był Zdzisław książę Melsztyński, mężczyzna o poważnym, nobliwym
wyglądzie, jeden z najzamożniejszych ludzi w Polsce, jednocześnie wielce zasłużony dla oj-
czyzny, o czym świadczyły liczne medale na jego piersi. Doryda pomimo swojej urody nie
przypadła jednak Malwinie do gustu, gdyż zniechęcił ją drwiący wyraz jej twarzy. Miała też
wrażenie, że siedząca za nią wraz z kilkoma innymi osobami Doryda ciągle się z niej na-
śmiewa. Kolejną osobliwą personą poznaną w pałacu ministra był Starościc, człowiek wyjąt-
kowo wścibski, bywalec salonów, zawsze skory do pochlebstwa. Okazało się, że wie niemal
wszystko o Malwinie i zna przyczynę jej przyjazdu. Ktoś zapytał go, czy wie, kiedy przyje-
dzie młody książę Melsztyński, wszyscy bowiem w Warszawie zaczęli już za nim tęsknić.
Z rozmowy, jaka wywiązała się na jego temat, Malwina dowiedziała się, że książę stacjonuje
na razie przy swoim pułku. Wkrótce jednak pojawiła się księżna W**** i wraz z nią Malwina
opuściła bal. To z jej ust usłyszała, że książę Melsztyński to wyjątkowo zepsuty młody czło-
wiek, „niebieski ptak”, który przewodzi stołecznej młodzieży. Malwina miała go wkrótce
poznać na balu u francuskiego dyplomaty, na który niecierpliwie czekała.
List trzeci Malwiny do Wandy
26 grudnia, z Warszawy
Malwina zdaje w tym liście relację z balu u francuskiego posła. Początkowo zabawa przebie-
gała całkiem nietresująco, miała m.in. okazję tańczyć z uważanym za bardzo dobrego tance-
rza majorem Lissowskim, inni mężczyźni również nie odstępowali urodziwej kobiety na krok.
Wszystko szło dobrze do momentu, w którym pojawił się długo przez wszystkich oczekiwany
gość – książę Melsztyński. Malwina nie mogła uwierzyć własnym oczom, ponieważ rozpo-
znała Ludomira. Doryda nie odstępowała go na krok, a on sam szukał wzrokiem Malwiny.
W pewnej chwili poprosił ją do tańca, ale szybko się wymówiła, skorzystawszy z zaproszenia
majora.
Malwina Marii Wirtemberskiej
malwina.aq.pl Strona 7
List majora Lissowskiego do przyjaciela
Major pyta swojego przyjaciela, Alfreda, kiedy ten pojawi się wreszcie w stolicy, bowiem nie
może się już doczekać jego przyjazdu. Jednocześnie informuje go o pojawieniu się nowej
gwiazdy – młodej wdowy, która wydaje mu się znacznie ciekawsza niż salonowe lalki. Opisu-
je Malwinę jako kobietę nieco chłodną, lecz wyjątkowo kulturalną i intrygującą. Jej pojawie-
nie się nie było na rękę szczególnie Dorydzie, która przestała być w ten sposób w centrum
zainteresowania. Lissowski zauważył także, że Malwina i Ludomir sprawiali wrażenie, jakby
się już kiedyś poznali. Major dowiedział się z sobie tylko wiadomego źródła, że pułk Ludomi-
ra stacjonował niedaleko Krzewina. Mężczyzna opuścił go w tajemnicy w maju i przez kilka
miesięcy nie wiadomo było, co się z nim dzieje. Kiedy wrócił był dziwnie przybity, jednak
nikt nie był w stanie dociec, z jakiego powodu. W końcowych akapitach listu major opowiada
Alfredowi o bieżących nowinkach z warszawskiego światka.
Rozdział XII Dalszy ciąg bytności Malwiny w Warszawie
Od powrotu księcia Melsztyńskiego do Warszawy minęło już kilka tygodni, a jego miłość do
Malwiny była już powszechnie znana, wszyscy też mieli nadzieję na ich rychły ślub, po któ-
rym Ludomir ustatkuje się na tyle, że zapomni o swoich dotychczasowych szaleństwach.
Tymczasem Malwina obawiała się związać z Ludomirem, mając na uwadze fakt, jak łatwo
porzucił dla niej Dorydę, w której – jak myślała Malwina – kochał się na długo przed przy-
jazdem do Krzewina. Upust nękającym ją wątpliwością dała w liście do Wandy. Malwina
napisała, że teoretycznie wszystko układa się dobrze, Ludomir ją kocha, ewentualne małżeń-
stwo ma też błogosławieństwo dziadka, ale pomimo tego jest ona bardzo nieszczęśliwa. Lu-
domir z Warszawy w niczym nie przypomina tego, którego poznała w Krzewinie; na jego
twarzy nie ma śladu melancholii, widać natomiast szczęście i wesołość.
Odtrącona Doryda postanowiła uknuć intrygę przeciwko Malwinie. Planowała wykorzystać
do tego majora Lissowskiego, który miał stać się konkurentem księcia Melsztyńskiego.
Rozdział XIII Wieczór u księżny W***
Księżna W*** urządziła przyjęcie, na którym pojawiła się cała śmietanka towarzyska stolicy.
Już na początku doszło do zabawnego incydentu, kiedy to Ludomir chcąc zaprosić Malwinę
do pierwszego tańca przypadkowo rozdarł suknię Dorydy. Ponieważ musiał pomóc ją zszyć,
Malwina zaczęła tańczyć z majorem Lissowskim. Jednak gdy spostrzegła nieszczęśliwą minę
Ludomira, odmówiła pozostałym mężczyznom.
Kiedy wszyscy byli już znudzeni tańcem rozpoczęto grę w sekretarza. Książę Melsztyński
odzyskał pewność siebie i zaczął złośliwie wyśmiewać się z pozostałych gości, obiektem jego
krytyki padła też religia, obyczaje i obowiązki, uznawane przez Malwinę za święte. Zapropo-
nował, że nazajutrz ją odwiedzi, lecz ta zdecydowanie odmówiła. Po powrocie do domu
Malwina napisała kolejny list do Wandy, w którym wyraziła przekonanie, że złe towarzystwo
i przykłady mogą zepsuć nawet najlepszego człowieka, mając tu oczywiście na myśli Ludo-
mira.
Malwina Marii Wirtemberskiej
malwina.aq.pl Strona 8
Rozdział XIV Kwesta
W pogodny, lecz mroźny dzień Malwina wraz z Frankowską wybrały się na kwestę. Pierw-
szym odwiedzonym przez Malwinę miejscem był dom, w którym ochmistrzyni udzielała lek-
cji języka niemieckiego i francuskiego grupie dziewczynek. Kiedy kobieta tłumaczyła im, że
Malwina zbiera pieniądze dla biednych dzieci, które nie mają rodziców, uczennice szybko
zapełniły worek Malwiny drobnym monetami i maskotkami.
Panem kolejnego odwiedzonego przez Malwinę domu był człowiek bardzo zamożny, utrzy-
mujący liczną służbę. Odwiedziny nie trwały długo; bogacz, choć niechętnie, zasilił kwestę
sporą sumą, zdawał sobie bowiem sprawę z tego, że Malwina obraca się w dobrze urodzonym
towarzystwie i ewentualne skąpstwo mogłoby obrócić się przeciwko niemu.
Trzecią kamienicę zamieszkiwała pewna znana Malwinie z dawnych lat dama. Wnętrze spra-
wiało wrażenie chaosu i zaniedbania, jak się okazało, wytworna kobieta nie posiadała również
pieniędzy, poprosiła więc Malwinę, aby ta rzuciła za nią dukata.
Kolejnym miejscem był kościół księży bazylianów, w którym Malwina wysłuchała kilku mą-
drych rad ojca Ezechiela i odebrała skromną jałmużnę.
Malwina odwiedziła też cieszącą się dużą popularnością oberżę, w której codziennie groma-
dziło się nad wyraz oryginalne towarzystwo, złożone z gości o niejednokrotnie podejrzanej
konduicie.
W końcu znalazła się w najbiedniejszej dzielnicy tuż nad brzegiem Wisły, gdzie Cygan Dżęga
opowiedział jej historię o tym, jak dzięki pomocy księcia Melsztyńskiego udało mu się wyjść
z nędzy oraz o dziwnym człowieku, który sprawiał wrażenie wariata i ciągle przyciskał do
serca kawałek muślinu. Kiedy Malwina wstąpiła do pobliskiego kościoła, by nieco odpocząć,
spotkała owego wariata, którym okazał się Ludomir. Spotkanie kochanków przerwał jednak
pożar.
Rozdział XV – Taida
Od samego rana Malwina była dziwnie niespokojna i nie mogła sobie znaleźć miejsca. Spo-
dziewała się, że otrzyma od Ludomira jakąś wiadomość. Ostatecznie wybrała się do księżnej
W***, ponieważ miała nadzieję dowiedzieć się tam czegokolwiek. Tymczasem książę Melsz-
tyński, któremu Malwina nie pozwoliła towarzyszyć sobie w kweście, postanowił wyjechać,
nikt nie był jednak w stanie powiedzieć gdzie i na jak długo.
Księżna opowiedziała Malwinie historię Taidy, matki Ludomira. Była ona córką Zdzisława
Melsztyńskiego, równie piękną, co mądrą. Zakochała się z wzajemnością w dzielnym żołnie-
rzu – Ludomirze. Małżeństwu temu przeciwstawił się apodyktyczny ojciec, który zdecydo-
wał, że albo Taida zostanie żoną księcia Sanguszki, albo zostanie już na zawsze zamknięta
w klasztorze. Kochankowie szybko wzięli potajemny ślub i uciekli z Warszawy. Widmo ze-
msty Zdzisława nieustannie towarzyszyło ich tułaczemu życiu. Spartańskie warunki, w jakich
przyszło im od tej pory żyć, okazały się zabójcze dla Ludomira – stare rany odniesione w bi-
twach dały o sobie znać i z ich powody zmarł. Będąca w ciąży Taida napisała do ojca list,
prosząc go o przebaczenie i zaopiekowanie się synem, którego na cześć swego męża posta-
nowiła nazwać imieniem Ludomir. List zaginął na poczcie i do adresata trafił dopiero po
Malwina Marii Wirtemberskiej
malwina.aq.pl Strona 9
dwóch latach. Zdzisław bezzwłocznie wyruszył po wnuka, odbierając go z rąk wyznaczonych
przez Taidę opiekunów.
Rozdział XVI – Najkrótszy
Pobyt u księżnej W*** nie poprawił Malwinie nastroju, a nawet jeszcze go pogorszył. Wy-
rzucała sobie, że wyrządziła przykrość człowiekowi tak bardzo doświadczonemu przez życie.
Ponieważ pragnęła zająć umysł czymś innym, postanowiła policzyć zebrane na kweście pie-
niądze. Ładunek z pieniędzmi podarowanymi przez Ludomira owinięty był w papier, na któ-
rym widniały fragmenty jego listu do matki, pisanego z Warszawy dnia 27 lutego. Malwina
nie była w stanie pojąć jak to możliwe, że listy Ludomira są adresowane do matki, skoro Ta-
ida nie żyła od wielu lat. W końcu doszła do wniosku, że być może Taida nadal żyje, lecz
ukrywa się przed zemstą ze strony Zdzisława. Kobieta obawiała się również, że to ona jest
źródłem opisanych w liście zmartwień.
Malwina postanowiła nie wspominać o tym Ludomirowi. Tego dnia odwiedziła ją wnuczka
Cygana Dżęgi, Rózia, która powiedziała, że słudzy wysłani przez człowieka uważanego za
wariata (Ludomira). szukali zagubionego listu. Na wieść o tym Malwina poleciła dowiedzieć
się, czy ów szaleniec jest bardzo chory i czy można mu w jakiś sposób pomóc.
Rozdział XVII – List Alfreda do majora Lissowskiego
W wysłanym majorowi Lissowskiemu liście Alfred z przekąsem i ironią relacjonuje, co też
ciekawego wydarzyło się w Jeziorowie, gdzie gościł u pani chorążycowej Szeptalskiej. Wśród
najnowszych plotek pojawiła się też wzmianka o księciu Melsztyńskim, który pojawił się na
miejscu akurat wtedy, gdy siostrzenica pani Szeptalskiej, Florynka, miała wstąpić w związek
małżeński ze swoim kuzynem, którego chwilowo zmogła choroba. Kiedy przyszły mąż do-
wiedział się o wszystkim, jak najśpieszniej powrócił na miejsce i zaczął szukać pretekstu, aby
pojedynkować się z Ludomirem Melsztyńskim.
Po przeczytaniu listu od przyjaciela major Lissowski postanowił przekazać uzyskane infor-
macje Dorydzie, która doradziła mu, aby podczas najbliższego spotkania towarzyskiego pu-
ścił plotkę o Florynce i Ludomirze. Odczytany na głos list Alfreda wywołał wśród zgroma-
dzonych różne emocje, jednak samej Malwiny nie dotknął na tyle, na ile życzyliby sobie tego
Doryna i major Lissowski. Uznała ona obecność Melsztyńskiego w Jeziornie za czysty przy-
padek, a nie układ, wątpiła również w to, że cała sytuacja mogła mieć miejsce w roku, w któ-
rym poznała Ludomira w Krzewinie.
Rozdział XVIII – Powrót księcia Melsztyńskiego
Po kilkutygodniowej nieobecności książę Melsztyński powrócił do Warszawy, nadal pałając
do Malwiny wielką miłością. Jej odczucia były jednak mieszane, na co wypływ miały wyda-
rzenia ostatnich miesięcy.
Tymczasem ciotkę często odwiedzał Zdzisław Melsztyński, który miał nadzieję, że Malwina
zdecyduje się wyjść za Ludomira. Podczas jednego ze spotkań towarzyskich Malwina zażar-
towała, że chętnie wzięłaby udział w turnieju rycerskim. Ludomir natychmiast stwierdził, że
jeżeli tylko zawody będą mogły odbyć się pod jej imieniem, bardzo chętnie zajmie się ich
organizacją, co też spotkało się z aprobatą wszystkich zgromadzonych. Wkrótce rozpoczęły
się trwające kilka miesięcy przygotowania, podczas których młodzież ćwiczyła a rzemieślnicy
przygotowywali rynsztunek. Ludomir nie miał odwagi zapytać Malwiny, czy zechciałaby
Malwina Marii Wirtemberskiej
malwina.aq.pl Strona 10
wybrać napis na jego tarczy, lecz gdy dowiedział się, że za godło wybrała sobie „Nadzieję
urojenie karmiącą”, natychmiast kazał wyryć na swym puklerzu „Ziścić je lub zginąć”.
Rozdział XIX – Turnieje
Turnieje rozpoczęły się uroczyście dnia 3 maja na wilanowskich błoniach. Stroje wszystkich
zebranych prezentowały się wspaniale, lecz Malwina tego dnia była wprost zjawiskowo pięk-
na:
Wstęga diamentowa na gładkim spuszczona czole, zasypana srebrnymi blaszkami jak kroplami ro-
sy, wstęgą takoż diamentową pod piersiami spięta wydawała w całym powabie swoim ujmującą
kibić Malwiny; bukiet z róż najświeższych przy boku lewym przypięty dokończał najponętniej
stroju jej dnia tego. Trzymała w ręku łańcuch turkusowy, który stać się miał własnością zwycięzcy
turnieju.
Wśród nobliwego grona sędziów znaleźli się między innymi Zdzisław Melsztyński i hrabia
Konrad Myszkowski. Nie brakowało znanych i cenionych nazwisk; swoich sił w poszczegól-
nych konkurencjach próbowali m.in. Ostroróg, Odrowąż, Pac, Radziwiłł, Sapieha i Sangusz-
ko. Wystartował w nich oczywiście także Ludomir Melsztyński, który walczył we wspaniałej
zbroi i dosiadał konia czystej krwi arabskiej. W końcu na placu boju pozostało tylko dwóch
przeciwników: niezwyciężony Ludomir Melsztyński i tajemniczy rycerz w czarnej zbroi (czy-
li drugi Ludomir, na tarczy którego widniał napis „Niewdzięczny”). Z tego trzymającego
w napięciu pojedynku zwycięsko wyszedł rycerz w czarnym puklerzu. Wprawdzie doprowa-
dzony do szału Melsztyński chciał go wyzwać na pojedynek, lecz z powodu odniesionych ran
zmuszony był uznać wyższość imiennika, który wkrótce się ulotnił, nie czekając na gratula-
cje. Napis na zbroi zwycięzcy zwrócił uwagę Malwiny, lecz bardziej zajęta była rannym księ-
ciem Melsztyńskim.
Rozdział XX – Widmo
Podczas wieczornej przechadzki Malwina wspominała wydarzenia, które miały miejsce na
turnieju i zdała sobie sprawę, że od chwili, gdy poznała Ludomira w Krzewinie, minął już
rok.
Jej rozważania przerwało niespodziewane pojawienie się księcia Melsztyńskiego, który przy-
szedł się pożegnać, gdyż dostał rozkaz wyruszenia na wojnę i nie miał pewności, czy kiedy-
kolwiek z niej powróci. Kiedy Malwina z wielkim wzruszeniem prosiła księcia, aby ten uwa-
żał na siebie i wrócił cały i zdrowy, z krzaków rozniósł się okropny ryk i oczom obojgu uka-
zał się Ludomir. Malwina zemdlała, a sam książę upiornie zbladł. Niemal natychmiast zbiegli
się ludzie, którzy przenieśli Malwinę do pałacu, gdzie felczerowi udało się na chwilę ją ocu-
cić. Melsztyński niemal wymógł na lekarzu przysięgę, że życiu Malwiny nie zagraża niebez-
pieczeństwo. Ten przyznał, że rzeczywiście nie ma powodów do obaw, jednak zabronił męż-
czyźnie zbliżać się do niej, gdyż jej stan mógłby się pogorszyć. Nazajutrz książę wyruszył na
wojnę…
Rozdział XXI – Niewesoły
Trzy tygodnie po wydarzeniach, które rozegrały się w rozdziale XX, Wanda odebrała list od
swojej siostry, z datą 30 maja. Malwina donosiła w nim o wydarzeniach jakie rozegrały się
w czasie ostatnich tygodni. Po feralnym wieczorze niemal tydzień spędziła pod opieką bli-
Malwina Marii Wirtemberskiej
malwina.aq.pl Strona 11
skich, nim doszła do siebie. Zwierzyła się również siostrze, iż miała zamiar zadeklarować
księciu Melsztyńskiemu, że jeśli uda mu się powrócić z wojny, wyjdzie za niego. Pojawienie
się tajemniczej zjawy tłumaczyła sobie jako złą wróżbę. Na szczęście doktorzy zgodzili się
z nią, że dobrze jej zrobi zmiana miejsca pobytu, a ponieważ wszyscy jej znajomi wyjechali
z Warszawy wyraziła nadzieję, że być może w niedługim czasie potka się z Wandą w Krze-
winie.
Rozdział XXII – Wyjazd z Warszawy
Kiedy tylko Malwina nabrała niezbędnych do podróży sił wyjechała z Warszawy, by po kilku
dniach dotrzeć do Krzewina. Na miejscu została bardzo ciepło powitana przez wszystkich
mieszkańców, a szczególnie przez swoją siostrę. W wolnych chwilach urządzała sobie prze-
chadzki po okolicy, podczas których dużo rozmyślała. Po jakimś czasie do Krzewina przyje-
chał Zdzisław Melsztyński, który uprzednio napisał do Malwiny list prosząc w nim o gościnę,
jako że niepokoił się o Ludomira, a Krzewin znajdował się bliżej granicy niż Warszawa.
Pewnego dnia pojawił się także ktoś zupełnie nieoczekiwany – młynarka, która niegdyś opie-
kowała się Ludomirem. Przybyła aby oddać się pod protekcję Zdzisława, bowiem jej mąż
zmarł. Stary Melsztyński zgodził się na to, jeszcze tego samego wieczora została zakwatero-
wana w pokoju Frankowskiej.
Rozdział XXIII – Bitwa pod Mohilewem
Życie w Krzewinie toczyło się spokojnym rytmem, choć wszyscy z niepokojem czekali na
kolejne wieści z frontu. Pewnego dnia w pałacu pojawił się żołnierz, który przyniósł długo
oczekiwane wiadomości o Ludomirze, niestety nie były one pomyślne. Wprawdzie mężczy-
zna żył, ale w trakcie bitwy pod Mohilewem zbyt daleko zapędził się w pościgu za nieprzyja-
cielem, który podstępnie go otoczył i byłby niechybnie zabił, gdyby nie bohaterska postawa
ludzi księcia, który z całej potyczki wyszedł wprawdzie mocno poturbowany, lecz żywy.
Przez wzgląd na okoliczności Zdzisław poprosił Malwinę, aby ta pozwoliła przybyć Ludomi-
rowi do Krzewina, gdzie mógłby się odpocząć i znaleźć lepszą opiekę lekarską.
Rozdział XXIV – W którym niespodzianie niektóre znajdują się odmiany
Ludomir zaczął przygotowywać się do podróży, wcześniej jednak wysłał jeszcze jeden list,
w którym opisał ostatnie wydarzenia. W końcu wyzdrowiał na tyle, iż udał się do Krzewina.
Został tam przyjęty bardzo ciepło, a Wanda nieświadomie zaczęła się w nim podkochiwać –
czego Malwina się domyślała. W Krzewinie schronienie znalazł także Cygan Dżęga, który
wyruszył na wojnę wraz z księciem.
Rozdział XXV – Zakonnik
Tego dnia (12 sierpnia) wypadały imieniny pani kasztelanowej, z okazji których jak co roku
miał odbyć się bal. Malwina zdecydowała się jednak na niego nie jechać, ponieważ chciała
mieć wolny wieczór i wybrać się na długi, samotny spacer. Pragnęła także odwiedzić nowy
folwark zbudowany na kępie, który teraz miał być oddany jako dom dla babki Alisi. Kiedy
dotarła na miejsce, nieopodal „łąki Ludomira” natknęła się na starszego człowieka, siedzące-
go na przewróconym drzewie. Okazało się, że jest on zakonnikiem, którego wcześniej spotka-
ła w klasztorze bazylianów. Ezechiel udał się na Ruś, aby zająć miejsce przełożonego tamtej-
szego klasztoru. Opowiedział on Malwinie historię młodzieńca, który obronił księcia Melsz-
tyńskiego w bitwie pod Mohilewem, gdzie sam został ciężko ranny. Po rozmowie z zakonni-
Malwina Marii Wirtemberskiej
malwina.aq.pl Strona 12
kiem Malwina udała się do Krzewina. Tej nocy śniła o turnieju w Wilanowie i rycerzu
w czarnej zbroi. Przyśnił się jej także klasztor w którym spotkała Ludomira i jej siostra, Wan-
da.
Rozdział XXVI – Jednak serce rzadko się myli
Nazajutrz wszyscy spotkali się przy wspólnym śniadaniu. Kiedy Malwina opowiedziała, co
przydarzyło się jej poprzedniego dnia, książę Melsztyński zapragnął poznać swego wybawi-
ciela. Wszyscy postanowili zatem wybrać się do folwarku, gdzie przebywał ranny mężczyzna.
Kiedy Malwina otworzyła drzwi okazało się, że jest nim Ludomir. Był na tyle wycieńczony,
iż przywołany doktor stwierdził, że pomóc mu może jedynie upuszczenie krwi. Gdy książę
Melsztyński wybiegł, aby sprowadzić felczera, Cygan Dżęga i młynarka zaczęli przecinać mu
koszulę. Wówczas okazało się, że na lewym ramieniu młodzieniec ma znak – płomieńczyk.
Na ten widok oboje wybiegli w popłochu. Po drodze natknęli się na wracającego księcia,
którego zatrzymali i zaczęli błagać, aby wyjednał im przebaczenie u swojego dziadka. Kiedy
Zdzisław przybył na miejsce, Dżęga i młynarka po kolei opowiedzieli swoje historie. Wów-
czas na jaw wyszła prawda – Taida urodziła bliźniaków, którym kazała nadać takie samo
imię. Pewnego dnia zabłąkanego w lesie małego Ludomira odnalazł Cygan Dżęga. Kiedy
oddział wojska, do którego należał podjął decyzję o wymarszu, oddał on chłopca pewnej ko-
biecie. Ludomir wiedział, że oboje z bratem kochają tę samą kobietę, lecz postanowił zrezy-
gnować z własnego uczucia, aby nie burzyć szczęścia księcia Melsztyńskiego. Malwina na-
tomiast udała się do Krzewina, zapraszając w gościnę także drugiego wnuka Zdzisława.
Rozdział XXVII – Ławka pod kasztanem na wale
Ludomir postanowił wrócić do wojska, aby nie mącić szczęścia swojego brata i Malwiny.
Chciał jednak odwiedzić jeszcze raz te miejsca, z którymi związane były najważniejsze chwi-
le w jego życiu. Nad rankiem wymknął się z zamku i przez nikogo nie zauważony przeprawił
się na drugi brzeg rzeki. Ślepy los sprawił, że spotkał tam Malwinę, której po raz kolejny
wyznał swoją miłość. Malwina nie tylko przyjęła owo wyznanie – zgodziła się także wyjść za
Ludomira. Zdawała sobie sprawę, że dla księcia Melsztyńskiego nie będzie to cios, zwłaszcza
że podkochiwał się w jej siostrze, Wandzie. Wyznała ona, że kiedy rok wcześniej poznała
księcia Melsztyńskiego, jej oczy widziały w nim Ludomira, lecz serce nie potrafiło odnaleźć
w nim ukochanej osoby.
Rozdział XXVIII – Koniec
Historia przedstawiona w Malwinie Marii Wirtemberskiej zakończyła się szczęśliwie. Zdzi-
sław z radością pobłogosławił Malwinie i Ludomirowi, natomiast Wanda przyjęła oświadczy-
ny księcia Melsztyńskiego. Na ślub zaproszona została także Telimena. Po uroczystościach
młodzi zabawili jeszcze kilka miesięcy w Krzewinie, po czym przenieśli się do Warszawy,
gdzie wykupili wielki dom. Ezechiel został plebanem w krzewińskiej parafii, gdzie udzielił
chrztu dwóm córkom Malwiny i synkowi Wandy. Starzejąca się Doryda opuściła stolicę, aby
szukać szczęścia za granicą. Podobnie uczynił major Lissowski, którego boleśnie dotknęła
informacja o ślubie Malwiny. Zaczął on romansować z Florynką, którą jednak szybko porzu-
cił dla innej kobiety. Utwór kończy się sceną, w której cała rodzina zbiera się wokół ławki
pod kasztanem w Krzewinie.
Malwina Marii Wirtemberskiej
malwina.aq.pl Strona 13
Maria Wirtemberska Malwina. Opracowanie
Powieść Malwina, czyli Domyślność serca Maria Wirtemberska ukończyła w roku 1812, jed-
nak drukiem ukazała się dopiero w 1816 roku w Warszawie. Wydanie poprzedziły liczne
dyskusje toczące się w prowadzonym przez pisarkę salonie literackim.
Wkrótce po wydaniu Malwina okrzyknięta została książką wybitną, pierwszym polskim wzo-
rem powieści psychologiczno-społecznej, jednakże w dobie romantyzmu popadła w niepa-
mięć. Choć powieść została wydana anonimowo, tajemnicą poliszynela było, kto jest jej au-
torką. Imię głównej bohaterki zaczerpnięte zostało z Pieśni Osjana autorstwa szkockiego po-
ety, Jamesa Macphersona. W Malwinie dostrzec możemy połączenie kilku kluczowych dla
sentymentalnego wzoru wrażliwości elementów. Są nimi m.in. głęboko zakorzenione prze-
świadczenie o ukrytej dziwności życia (porwanie małego Ludomira przez Cyganów), motyw
"domyślności serca", klasycystyczny kunszt i precyzja w opisywaniu uczuć oraz preroman-
tyczna tęsknota za heroizmem, którą w utworze symbolizuje turniej rycerski.
Głównym miejscem akcji jest Krzewin, będący posiadłością tytułowej bohaterki oraz arysto-
kratyczna Warszawa. Wątek przewodni stanowią perypetie miłosne Malwiny i dwóch braci
sobowtórów, z których jednego kobieta obdarza szczerym uczuciem, pomimo że jego pocho-
dzenie i przeszłość owiane są tajemnicą. Poznaje go w Krzewinie, gdzie rodzi się między ni-
mi uczucie, jednakże w wyniku nieporozumienia Ludomir opuszcza miejscowość. Po raz ko-
lejny Malwina styka się z nim Warszawie, nie wie jeszcze wówczas, że jest to książę Melsz-
tyński - brat bliźniak Ludmira.
W warstwie psychologicznej na pierwszy plan wysuwa się wątek wewnętrznej walki Malwiny
pomiędzy miłością do nowo poznanego mężczyzny a ranami, które nie zdążyły się zagoić od
czasu poprzedniego związku z mężem awanturnikiem. Wirtemberska wzorowała się tutaj na
powieści M.J. Cottin Malvina.
W powieści Wirtemberskiej niebagatelną rolę odgrywają również wątki autobiograficzne,
związane m.in. z podobieństwami pomiędzy główną bohaterką a autorką : nieszczęśliwym
małżeństwem, czy realnymi osobami na których wzorowane były postacie utworu (np. książę
Józef Poniatowski).
Narrator prowadzi bezpośredni dialog z czytelnikiem, informując m.in. o fragmentach, które
odbiorca może bezpiecznie ominąć bez szkody dla recepcji dzieła. Wielokrotnie wstawia się
za Malwiną i sugeruje, aby zbyt szybko nie oceniać jej postępowania, lecz poczekać na dalszy
rozwój wypadków. Często przyznaje się także do niewiedzy albo zdezorientowania. Za po-
średnictwem komentarzy narratorskich przekazywane są też informacje dotyczące uczuć po-
szczególnych postaci.
O tym, że Malwina Marii Wirtemberskiej w krótkim czasie stała się bestsellerem najlepiej
świadczy fakt, iż w latach 1828-1829 wznawiano ją aż czterokrotnie. Ciepło na temat utworu
wypowiadali się także krytycy, m.in. Jan Śniadecki w "Dzienniku Wileńskim". Doczekała się
ona także tłumaczeń na języki obce – francuski (1817), rosyjski (1834) oraz czeski (w XX
wieku). W 1817 miała miejsce inscenizacja Starościanka Malwina, czyli Doświadczenie na-
prędce według supozycji Lipińskiego.