Kopie z Blogu SZ

233
prof. zw. dr hab. med. Andrzej Gregosiewicz Ortopeda - Lublin, lubelskie Gdzie przyjmuję Gabinet Konsultacyjny prof. zw. dr hab. med. Andrzeja Gregosiewicza Kierownika Katedry i Kliniki Ortopedii Dziecięcej ul. Filaretów 6, Lublin 81 785 551 (9.00-14.00) oraz 609 697 003 (14.00-18.00) O mnie Prof. zw. dr hab. med. Andrzej Gregosiewicz jest specjalistą w dziedzinie ortopedii i traumatologii narządu ruchu. Pełni funkcję kierownika Katedry i Kliniki Ortopedii Dziecięcej Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, która zalicza się do europejskiej czołówki ośrodków specjalistycznych w tej dziedzinie. Terapeutyczne i naukowe osiągnięcia Profesora znane są w Polsce i za granicą. W Jego Klinice leczone są wszystkie wady, choroby i zniekształcenia narządu ruchu, występujące u dzieci i osób dorastających. Do Profesora zgłaszają się pacjenci z całego kraju oraz zza granicy. Wysoką jakość świadczonych usług oraz skuteczność stosowanych procedur operacyjnych potwierdza wyróżnienie tygodnika "Wprost" oraz firmy Termedia przyznane za stosowanie najnowocześniejszych metod leczniczych. Profesor przyjmuje osobiście w Gabinecie Konsultacyjnym, zlokalizowanym przy ul. Filaretów 6, również w Lublinie. Tam bada pacjenta, ocenia, czy jego leczenie jest faktycznie konieczne, a jeśli tak - ustala przebieg i rodzaj terapii domowej lub klinicznej. Na badanie pacjenta i przedstawienie problemu rodzicom przeznacza, co najmniej pół godziny.

Transcript of Kopie z Blogu SZ

Page 1: Kopie z Blogu SZ

prof. zw. dr hab. med. Andrzej GregosiewiczOrtopeda - Lublin, lubelskie

Gdzie przyjmuję

Gabinet Konsultacyjny prof. zw. dr hab. med. Andrzeja GregosiewiczaKierownika Katedry i Kliniki Ortopedii Dziecięcejul. Filaretów 6, Lublin81 785 551 (9.00-14.00) oraz 609 697 003 (14.00-18.00)

O mnie

Prof. zw. dr hab. med. Andrzej Gregosiewicz jest specjalistą w dziedzinie ortopedii i traumatologii narządu ruchu. Pełni funkcję kierownika Katedry i Kliniki Ortopedii Dziecięcej Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, która zalicza się do europejskiej czołówki ośrodków specjalistycznych w tej dziedzinie. Terapeutyczne i naukowe osiągnięcia Profesora znane są w Polsce i za granicą. W Jego Klinice leczone są wszystkie wady, choroby i zniekształcenia narządu ruchu, występujące u dzieci i osób dorastających. Do Profesora zgłaszają się pacjenci z całego kraju oraz zza granicy. Wysoką jakość świadczonych usług oraz skuteczność stosowanych procedur operacyjnych potwierdza wyróżnienie tygodnika "Wprost" oraz firmy Termedia przyznane za stosowanie najnowocześniejszych metod leczniczych.

Profesor przyjmuje osobiście w Gabinecie Konsultacyjnym, zlokalizowanym przy ul. Filaretów 6, również w Lublinie. Tam bada pacjenta, ocenia, czy jego leczenie jest faktycznie konieczne, a jeśli tak - ustala przebieg i rodzaj terapii domowej lub klinicznej. Na badanie pacjenta i przedstawienie problemu rodzicom przeznacza, co najmniej pół godziny.

Profesor jest laureatem wielu odznaczeń państwowych, nagród i wyróżnień. W roku 2001 z rąk Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej otrzymał tytuł Profesora, a w roku 2003 został nominowany na stanowisko Profesora Zwyczajnego przez Ministra Zdrowia.Polskie Stowarzyszenie Racjonalistów uhonorowało Profesora tytułem Racjonalisty Roku 2012 za skuteczną walkę z oszustwami leczniczymi.zwiń

Leczone choroby

Klinika Profesora A. Gregosiewicza specjalizuje się w zabiegach korygujących deformacje klatki piersiowej i kręgosłupa. Dzięki nowoczesnemu instrumentarium, profesjonalny zespół kierowany przez Profesora, ma możliwość skutecznego leczenia skoliozy, kręgozmyków, zniekształceń w chorobie Scheuermanna oraz kifotycznych garbów kręgosłupa u dzieci z przepukliną oponowo-rdzeniową. W Klinice stosuje się również unikalną metodę

Page 2: Kopie z Blogu SZ

jednoczesnej korekcji zniekształcenia kręgosłupa i klatki piersiowej u najmłodszych dzieci (3-4 lata). Zabieg przeprowadzany jest za pomocą specjalistycznego instrumentarium VEPTR (pionowe, rozsuwalne żebro tytanowe) z możliwością etapowej regulacji jego parametrów. W wybranych przypadkach stosuje się tzw. implanty "rosnące".

W Klinice przeprowadza się także operacje wydłużania i korekcji osi kończyn, połączone ze stymulacją biologiczną regeneratu kostnego, dzięki czemu czas leczenia jest znacznie krótszy. Dzięki tej, stosowanej standardowo metodzie kontrolowanej stymulacji biologicznej, można znacznie usprawnić naprawę wielu innych defektów narządu ruchu. Szczególnie istotny jest fakt, że przebieg takiego leczenia można monitorować i sterować jego dynamiką dzięki zastosowaniu własnej metody oceny stopnia ukrwienia tkanek. Wprowadzenie nowych biotechnologii wydatnie wspomaga uzupełnianie ubytków tkanki kostnej oraz wykonywanie skomplikowanych rekonstrukcji w przypadku stawów rzekomych, opóźnionych zrostów kostnych, a także naprawy ciężkich defektów pourazowych i pozapalnych narządu ruchu.

W Klinice Profesora leczone są także wszystkie wady wrodzone kończyn dolnych i górnych, jałowe martwice kości, choroby układowe i metaboliczne oraz zaburzenia rozwojowe. Specjalistyczną opiekę znajdują dzieci ze wszystkimi stopniami zaawansowania porażenia mózgowego. Ponadto, ośrodek współpracuje z neurologami, psychologami, logopedami oraz rehabilitantami, co daje gwarancję wysokiej jakości świadczonych usług.

rozwiń

Publikacje

Profesor Andrzej Gregosiewicz jest autorem ponad 450 publikacji, które ukazały się zarówno w Polsce, jak i za granicą. Na ten dorobek składają się 244 recenzowane prace naukowe, 4 patenty, 4 autorskie rozdziały w podręcznikach, 112 doniesień prezentowanych na polskich i zagranicznych kongresach naukowych, blisko 100 artykułów popularno-naukowych oraz redakcja naukowa pierwszego w Polsce podręcznika ortopedii dziecięcej.

Semantyczna manipulacja podczas nowelizacji ustawy, w celu ukrycia rzeczywistych zamiarów legislatorów, jest przestępstwem. W ustawie Prawo Farmaceutyczne proponuje się zmianę definicji substancji czynnej. W jakim celu? Nie wyjaśniono.

DEFINICJA DEFINICJIDefinicja to wyjaśnienie znaczenia jakiegoś wyrażenia językowego przy użyciu innego wyrażenia, które w tym samym języku oznacza to samo.

DEFINICJE FAŁSZYWEDEFINICJA TAUTOLOGICZNA to taka definicja, w której zwrot definiujący powtarza zwrot definiowany. Powtórzenie to nie przyczynia się do lepszego zrozumienia zwrotu definiowanego. W opisywanym przeze mnie przypadku występuje jednocześnie pod dwoma postaciami: 1/ Idem per idem (to samo przez to samo) i 2/ circulus in definiendo (błędne koło).

Page 3: Kopie z Blogu SZ

PROJEKTProjekt nowelizacji: ”substancją czynną – jest substancja lub mieszanina substancji, która ma zostać wykorzystana do wytworzenia produktu leczniczego i która, użyta w jego produkcji, staje się składnikiem czynnym tego produktu „).DODATKOWE, ŚWIADOME ZMANIPULOWANIE DEFINICJIOpisywana definicja jest zbyt szeroka. Autorzy świadomie uczynili zwrot definiujący zakresowo nadrzędnym, by mógł on dotyczyć również produktów leczniczych nie zawierających substancji czynnej. W efekcie chcieli udowodnić, że wszystkie produkty lecznicze zawierają substancję czynną, co jest oczywistym kłamstwem naukowym. Manipulacja polega na tym, że nie uczynili zastrzeżenia, że definicja nie dotyczy „leków” stosowanych w tzw. „medycynie alternatywnej”.CEL WPROWADZENIA FAŁSZYWEJ DEFINICJI PRZEZ AUTORÓW

NOWELIZACJISposób sformułowania pseudo-definicji sprawia, że może ona być dowolnie interpretowana, w tym sensie, że substancją czynną może być wszystko lub nic oraz, że produkty lecznicze mogą zawierać substancję czynną, lub nie. Co więcej, „definicja” nie określa, jakie cechy biologiczne winna mieć substancja czynna, a to jest jej istotą. Z logicznego, zatem punktu widzenia „definicja” ta nic nie definiuje.Przypuszczam, że autorzy tej groteskowej niby-definicji świadomie pozbawili ją kryteriów, na podstawie których można by ocenić, czym jest w istocie substancja czynna.

SKUTKIPrzyjęcie tej nowelizacji przez Sejm sprawi, że lekiem będzie można nazwać wszystko, niezależnie od tego, czy technologia produkcji tego „czegoś” jest zgodna z uniwersalnymi prawami naukowymi, czy nie.Ironią losu jest fakt, że bełkot ten powstaje w Ministerstwie Zdrowia, które powinno zajmować się organizacją polskiego lecznictwa, a nie – jak się domyślam – kombinowaniem, jak wyprowadzić w pole ludzi, którzy sprzeciwiają się powstaniu prawa, które pozwoliłoby na legalizację oszukańczych metod leczenia zawartych w dyrektywach płynących z Brukseli.Wyjaśnię to szczegółowo, ale na razie poznajmy cały tekst, który rzekomo lepiej, niż poprzedni definiuje substancję czynną. Cytuję:„38a) substancją czynną – jest substancja lub mieszanina substancji, która ma zostać wykorzystana do wytworzenia produktu leczniczego i która, użyta w jego produkcji, staje się składnikiem czynnym tego produktu przeznaczonym do wywołania działania farmakologicznego, immunologicznego lub metabolicznego w celu przywrócenia , poprawy lub zmiany funkcji fizjologicznych lub do postawienia diagnozy medycznej. (…)42a)wytwarzaniem substancji czynnych wykorzystywanych jako materiały wyjściowe przeznaczone do wytwarzania produktów leczniczych – jest każde działanie prowadzące do powstania substancji czynnych w tym zakup i przyjmowanie w miejscu wytwarzania przez wytwórcę substancji czynnych materiałów używanych do produkcji, produkcja, dopuszczanie do kolejnych etapów wytwarzania w tym pakowanie, przepakowywanie,

Page 4: Kopie z Blogu SZ

ponowne etykietowanie, magazynowanie oraz dystrybucja własnych substancji czynnych, a także czynności kontrolne związane z tym działaniem”.Czy ja dobrze widzę? Wytwarzaniem substancji czynnych jest:1/ zakup2/ przyjęcie zakupu3/ pakowanie4/ przepakowywanie5/ ponowne etykietowanie6/ magazynowanie7/ dystrybucja

DEFINICJA SUBSTANCJI CZYNNEJ (SPRZED REWOLUCJI KULTURALNEJ W POLSCE)

Gdy byłem studentem IV roku Wydziału Lekarskiego Akademii Medycznej, moi wykładowcy twierdzili, że lek jest produktem zawierającym taką dawkę materialnej substancji czynnej, która wykazuje działanie terapeutyczne (dosis therapeutica – DT). Chyba wszyscy zgodzą się ze mną, że informacja ta jest jasna, logiczna i dla każdego zrozumiała.A substancja czynna? Czy wymaga nowej definicji? Niżej przedstawiam wiadomości podręcznikowe, których nikt, nigdy i nigdzie na świecie nie zakwestionował.DLACZEGO PONIŻSZA DEFINICJA NIE PASUJE LEGISLATOROM?

Substancja czynna (leczniczo) to taka substancja materialna, która ma zdolność reagowania z jakąś grupą receptorów organizmu ludzkiego. Efektem tej reakcji jest zainicjowanie w tym miejscu i czasie reakcji chemicznej, która, w kontekście walki organizmu z chorobą, powoduje korzystne dla organizmu zmiany metaboliczne. O tym, więc, czy możemy substancję nazwać aktywną (lub nie) decyduje jej struktura warunkująca odpowiednie własności fizykochemiczne oraz, co jest oczywiste, jej ilość.

KOMENTARZ SZCZEGÓŁOWYAd 38a. Wyobraźmy sobie, na podstawie powyższej definicji, produkcję jakiegoś produktu zawierającego substancję czynną. Bierzemy 2 substancje i tworzymy mieszaninę. Niech będzie to nawet cyjanek potasu (KCN – składnik czynny) i woda. Technologia produkcji jest dowolna, w tym przypadku będzie to rozcieńczanie. Rozpuśćmy więc te substancje w taki sposób, by 1 część KCN przypadała na 100 części wody (1 : 100, czyli 1 :10^2). Powtórzmy tę operację 12 razy i przekonamy się, że w otrzymanym roztworze (1 : 1000 000 000 000 000 000 000 000, czyli 1 : 10^24) nie ma już ani jednej cząsteczki KCN. Roztwór (woda) stracił swoją aktywność, co – dla znających praktyczne znaczenie liczby 6,022137 x 10^23 (stała Avogadra) nie stanowi zaskoczenia. W każdym razie wody nie można nazwać produktem zawierającym czynnik aktywny.

Istnieją jednak „metody terapeutyczne”, w których stosowane są „leki” rozcieńczone w wodzie np. w stosunku 1 do 10^400. Pomijając już nawet fakt, że liczba cząsteczek we Wszechświecie wynosi około 10^80 (dowód

Page 5: Kopie z Blogu SZ

absurdu metody), jasne jest, że preparat taki nie zawiera śladu substancji czynnej. Trzeba, więc nadać mu dodatkową cechę metafizyczną. Może to być na przykład „pamięć wody”. Wtedy, nawet po usunięciu z roztworu wszystkich cząsteczek substancji czynnej leczniczo, woda „pamiętałaby” własności lecznicze rozcieńczanej substancji, które można by przenosić np. na granulki cukrowe. Granulki te, następnie pakowano by, przepakowywano, ponownie etykietowano, magazynowano i dystrybuowano.

Wszystko byłoby super-zgodne z nową „definicją”. Jedynym problemem mógłby być fakt, że podczas rozcieńczania przekraczano by liczbę Avogadra. Oczywiście to nieistotne, gdyż fakt obalenia przez prawników nienaruszalnych praw fizyki, byłby zgodny z „definicją”.

Ad 42a. Na pierwszy rzut oka powyższy tekst wydaje się być typowym żargonem ustawowym. Przeczytajmy jednak powoli, słowo po słowie. Czy ta część „definicji” może się odnosić do substancji czynnych zawartych we wszystkich grupach lekarstw? W jakiej, bowiem grupie leków kupujemy substancje czynne wykorzystywane, jako materiały wyjściowe do produkcji własnych substancji czynnych, które wymagają kolejnych etapów wytwarzania? Antybiotyki?, leki przeciwbólowe?, cytostatyki?, leki hormonalne?, leki kardiologiczne? Z takimi pytaniami możemy przejechać się po całej farmakopei polskiej i nie znajdziemy leków, których sposób wytwarzania odpowiada tej chorej „definicji”.

DLATEGO PYTAM

Czy nie prościej byłoby, gdyby – zamiast określenia „substancje czynne wykorzystywane jako materiały wyjściowe” – wstawiono do tekstu projektu terminy „pranalewka” lub „rozcierka”? A zamiast „dystrybucja własnych substancji czynnych” – dystrybucja własnych „produktów homeopatycznych”?

GRATULACJE

Jestem pełen podziwu dla autorów projektu. Dwa zdania i homeopatyczne oszustwo może stać się zgodne z ustawą. Nikt, a zwłaszcza autor tego tekstu, nie może się do niczego przyczepić. Wszystko jest zgodne z prawem. Tylko, jakim prawem? Wynikającym z dwóch zdań, nazwanych definicją?

Infantylne to, głupie i żałosne. Gdzie się podziali racjonalnie myślący lekarze i farmaceuci z Sejmowej Komisji Zdrowia?

Korupcję oczywiście wykluczam. Jeden raz, gdy nie wykluczyłem, kosztowało mnie to kilka tysięcy złotych. Ale, gdybym wygrał w totka ………….

SMUTEK

Page 6: Kopie z Blogu SZ

Trochę mi smutno, że moje własne państwo i moje własne Ministerstwo Zdrowia próbuje mnie oszukać. Ja, oczywiście, oszukać się nie dam, ale nie o mnie tu chodzi.

Dla autorów projektu istotne jest, by homeopatia, zgodnie z ustawą, weszła triumfalnie na salony medycyny.

Ale nawet, gdy wejdzie, ja tak długo będę tłumaczył opinii publicznej, że to oszustwo i kto jest oszustem, że ludzie w końcu zrozumieją, kto ma rację.

Będę tłumaczył nawet wtedy, jeśli po odczytaniu nowelizacji rozlegnie się: „stuk, puk, laską w podłogę, Sejm, Sejm, wyraża zgodę. Stuk, puk, laską o blat, Sejm mówi taaaaaaaaaak!

GŁOSOWANIE WYBRAŃCÓW NARODU Z MATURĄ

Anegdotycznym zbiegiem okoliczności jest fakt, że „stuk-puk laskę” dzierży pierwsza dama medycyny alternatywnej, która – promując homeopatię – rozporządziła, żeby poważnie chorym ludziom podawać wysoko-rozcieńczone „leki” homeopatyczne, czyli wodę (na receptę!).

Cóż, wiedza medyczna Marszałkini Sejmu, nabyta w ośrodku zdrowia w Szydłowcu oraz podczas nauki do I stopnia specjalizacji z pediatrii (brawo!) jest jeszcze niespenetrowana przez „komentatorów naukowych” telewizji całodobowych.

Nie wiadomo: geniuszka to, czy …………..

W każdym razie, godna podziwu jest Jej wiara, że „NIC” może działać na „COŚ”, a jeśli tego „NICZEGO” jest coraz mniej, to zmniejszające się „NIC” działa na to „COŚ” coraz skuteczniej, w sposób wprost proporcjonalny do ubytku „NICZEGO”. To samo twierdzą fani ruchu New Age, którym Aquarius wskazał drogę do zbawienia holistycznego.

PODRĘCZNIKOWA DEFINICJA SUBSTANCJI CZYNNEJ

KOMU TO PRZESZKADZAŁO?

Jak opisać tę aktywność? To łatwe. Weźmy na przykład jakiś preparat przeciwbólowy. Podajemy choremu wyjącemu z bólu (po złamaniu nogi w dwóch miejscach) 1/10 dawki leczniczej (DT); chory nadal wyje z bólu. Podajemy ½ DT i chory przestaje wyć, ale nadal się krzywi. Wreszcie pacjent otrzymuje jedną całą DT i zasypia z błogim uśmiechem na twarzy.

Gdybyśmy podali mu DT razy 100, chory zasnąłby również. Na zawsze. Co z tego wynika? Otóż, pewna gradacja:

Page 7: Kopie z Blogu SZ

1/ zbyt mała dawka substancji czynnej nie wywołuje żadnego efektu. Podobnie, jak „lek” homeopatyczny, który – z definicji (zwykłej) – nie zawiera substancji czynnej.

2/ dawka minimalna wywołuje efekt zauważalny, ale jeszcze nie terapeutyczny.

3/ dawka terapeutyczna to taka ilość substancji czynnej, która „przewalcza” zdolność organizmu do neutralizacji obcych substancji i wywołuje oczekiwaną reakcję.

4/ możemy też podać pacjentowi, tak jak to robił Jack Kevorkian („doktor śmierć”) dawkę stukrotnie większą, czyli letalną. Nazywa się to eutanazja.

EKSPERYMENT KLINICZNY I WAŻNY WNIOSEK

Każda substancja czynna, która podana we właściwej ilości powoduje korzystne dla chorego zmiany metabolizmu, podana w ilości 1000 razy większej zawsze wywoła zmiany niepożądane. Krótko mówiąc – śmierć.

Na tej przesłance oparta była międzynarodowa Kampania 10:23, podczas której kilkadziesiąt tysięcy ludzi (w tym profesorowie medycyny i farmacji) w blisko 70 miastach z około 30 krajów na wszystkich kontynentach, połknęło z uśmiechem na ustach „leki” homeopatyczne w dawkach 1000-krotnie większych, niż DT określona przez producenta. Dlaczego ci ludzie nie umarli, lub choćby nie mieli biegunki? Powód jest prosty. „Leki” homeopatyczne nie zawierają substancji czynnej leczniczo.

CO NA TO HOMEOPACI?

Oficjalne stanowisko Polskiego Towarzystwa Homeopatii Klinicznej brzmiało tak: „przedawkowanie leków homeopatycznych pokazuje jedynie, że leki homeopatyczne nie mają działań niepożądanych, ale w żadnym wypadku nie może to być dowodem ich nieskuteczności”. W świetle informacji, które podałem wyżej, a które potwierdza cały świat naukowy jest to oczywiste kłamstwo (lub głupota). Do tego jednak jestem przyzwyczajony.

MOJA REAKCJA PUBLICYSTYCZNA

Problem polega na tym, że ludzie naiwni oraz – powiedzmy – wolno myślący mogą uwierzyć w oświadczenie PTHK. Dlatego w artykule pt. „Homeopatia – moje prywatne zwycięstwo” (Racjonalista.pl) wyłożyłem im kawę na ławę (cytuję): „Twierdzenia homeopatów, że ich „leki” można bezpiecznie przedawkować są zgodne z prawdą! Dlaczego? Bo „leki” te nie zawierają substancji aktywnych terapeutycznie. A skoro nie zawierają, to nie leczą. Bo czym?A czym jest „lek”, który nie zawiera substancji czynnej? Wg Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego jest lekiem fałszywym. Proste, logiczne, zrozumiałe.

Page 8: Kopie z Blogu SZ

DLATEGO STANOWCZO PROTESTUJĘ PRZECIWKO WPROWADZENIU PARODII DEFINICJI SUBSTANCJI CZYNNEJ W USTAWIE PRAWO FARMACEUTYCZNE I SZCZERZE NAMAWIAM WSZYSTKICH KONSULTANTÓW SPOŁECZNYCH DO TEGO SAMEGO

Moim uwagom nadaję charakter protestu otwartego, by uzmysłowić wszystkim, że u podłoża działań Ministerstwa Zdrowia leżą motywy polityczne, związane z implementacją europejskich bzdur na temat „medycyny alternatywnej” do polskiego prawa, a nie dobro pacjenta.

Mój protest kieruję przede wszystkim do tych posłów i senatorów, którym bardziej zależy na zdrowiu i życiu polskich pacjentów, niż na zgodności polskich ustaw z oszukańczymi dyrektywami europejskimi.

W razie przyjęcia tej antynaukowej nowelizacji przez Sejm, apeluję do Pana Prezydenta by nie podpisywał ustawy, która w proponowanym kształcie ośmieszy na zawsze polską medycynę i naukę.

Już przed rokiem otrzymałem list od Zastępcy Dyrektora Departamentu Polityki Lekowej i Farmacji Wojciecha Giermaziaka (MZ-PLO-460-9945-273/KB/11. Cytuję jego fragment (całość w tym miejscu- http://tiny.pl/h48x7):

„Faktem jest, iż Wspólnota Europejska przedmiotowym produktom nadała określony status prawny i aktualnie nie ma możliwości ich prawnego kwestionowania. Ewentualne zmiany w tym zakresie mogą być wprowadzone, jedynie na podstawie zmian przepisów dyrektywy regulujących zagadnienie produktów leczniczych homeopatycznych”

A ZATEM, DLA POLSKICH WŁADZ PUBLICZNYCH, IMPLEMENTACJA EUROPEJSKICH KŁAMSTW NAUKOWYCH DO POLSKIEJ USTAWY PRAWO FARMACEUTYCZNE, JEST WAŻNIEJSZA OD ZDROWIA I ŻYCIA OBYWATELI POLSKICH. A GDZIE SIĘ PODZIAŁA OBIECYWANA SUWERENNOŚĆ?

Dlatego, wielokrotnie, w różnych mediach i portalach internetowych zadawałem Ministrowi Zdrowia pytanie: czy mam leczyć dzieci zgodnie z moją wiedzą medyczną, czy zgodnie z prawem?

Jak przypuszczam, próba wprowadzenia nowej definicji substancji czynnej ma na celu wprowadzenie ustawowego kompromisu między prawem, a wiedzą medyczną. A dokładniej: kompromisu między prawem, a kłamstwem naukowym.

Jeśli chodzi o mnie, oświadczam, że próba spaliła na panewce. Była zbyt prymitywna.

Panu Premierowi i całej Radzie Ministrów przypominam znane oświadczenie genialnego fizyka Richarda P. Feynmana:

Page 9: Kopie z Blogu SZ

„Żaden rząd nie ma prawa decydować, co do prawdziwości naukowych zasad (…)”.

Żaden, ale zwłaszcza obecny, który zdecydowanie lepiej zna się na hazardzie i „kierowaniu” spółkami Skarbu Państwa, niż na matematyce, która jest tak ważna dla zrozumienia absurdów homeopatycznych. A w czasie ostatnich 5 lat wielokrotnie słyszałem w telewizorze wypowiedzi znanych polityków i Pana Kuźniara z TVN, którzy bezwstydnie chwalili się swoją ignorancją matematyczną. W artykule „Terapie holistyczne” (Racjonalista.pl) skomentowałem to tak (cytuję): „matematyczny głupek jest głupkiem zwykłym”. Nawet jeśli jest to czołowy głupek resortowy. W prawdziwym – nie homeopatycznym – życiu (i resorcie) potwierdza się to zawsze.

Prof. A. Gregosiewicz, 13 sierpnia, Lublin.

P.S. Termin zakończenia konsultacji społecznych upływa 17 sierpnia.

Powyższy tekst otrzymali wszyscy członkowie Sejmowej Komisji Zdrowia. Przekonamy się, czy są jeszcze lekarzami, czy już (tfu!) politykami

CZY MINISTERSTWO HOMEOPATII ZACZYNA ODZYSKIWAĆ ROZUM?

Opublikowano 9 sierpnia 2012, autor: Andrzej Gregosiewicz

Przed miesiącem zobaczyłem w sieci ogłoszenie o naborze chętnych do

uzyskania zawodu homeopaty klasycznego:

Jako „wróg publiczny homeopatii nr 1”, nie mogłem zlekceważyć takiej

gratki i nie zajrzeć na stronę szkoły. Oto, co zobaczyłem:

Page 10: Kopie z Blogu SZ

Jak widać, jedynym warunkiem zdobycia intratnego zawodu homeopaty

jest świadectwo ukończenia szkoły średniej. Zdaję sobie sprawę, że

poprzeczkę zawieszono wysoko. W każdym razie wyżej, niż w

najpoważniejszej instytucji w państwie demokratycznym, czyli

parlamencie. Ale też – jak się przekonałem studiując witrynę szkoły – jej

absolwenci będą mieli trudniejszą pracę. Będą musieli samotnie

podejmować najtrudniejsze decyzje. Dowód? Proszę bardzo:

Ale nie wszystko złoto ….. W punkcie drugim dyrekcja szkoły informuje,

że absolwenci będą nieśli ulgę w chorobie przez stosowanie homeopatii i

innego uznanego leczenia. Trochę mnie to zaciekawiło, bo, jeśli dobrze

pamiętam, ustawa mówi, że aby leczyć ludzi należy posiadać prawo

wykonywania zawodu lekarza medycyny. Może opisywana szkoła to

zapewnia? Sprawdźmy tedy jej program nauczania:

No i teraz nie wiem, co mam powiedzieć. Zgroza to mało. Tej groteski nie

da się już odkręcić. Ani skomentować. Każda ocena, nawet negatywna,

będzie tylko jej dowartościowaniem. Muszę jednak podkreślić

kompletność programu. Oto, bowiem – oprócz nauki homeopatii – szkoła

przeznacza 300 godzin na studiowanie „medycyny klasycznej”. Dużo to,

Page 11: Kopie z Blogu SZ

czy mało? Znowu jestem w kropce. Czuję tylko, że ktoś robi wodę z mózgu

kandydatom na „lekarzy”:

Zastanówmy się… co najmniej 300 godzin potrzeba, żeby opanować – na

przykład – etiopatomechanizm powstawania brodawek, ich

patomorfologię oraz histopatologiczne i histochemiczne metody

różnicowania ich z innymi zmianami. Nie mówiąc o powikłaniach i

leczeniu. Wystarczy?

KTO ZAAKCEPTOWAŁ ISTNIENIE TEGO KURIOZUM?

Ktoś musiał, gdyż szkoła ma państwowe papiery. Świadczy o tym

informacja: „Szkoła policealna zarejestrowana od 2004 roku w

Kuratorium Oświaty pod nr 83/SZ/04”. Warto sprawdzić, które to

kuratorium i jakie kompetencje mają osoby tam pracujące i wydające

zezwolenia na 300-godzinny kurs „medycyny klasycznej”, po którym

chora Europa stoi otworem.

CZY WALKA Z GŁUPOTĄ MA SENS?

Od lat się zastanawiam, czy walka z głupotą ma sens? Bo jeśli nikt,

oprócz mnie, nie reaguje na takie idiotyzmy, to może mylę się ja!

Page 12: Kopie z Blogu SZ

Może istnienie opisywanej szkoły to norma? Może jej absolwenci nie

muszą wiedzieć (bo kiedy mieli się nauczyć?) o istnieniu 10 tysięcy

chorób, o ich objawach i leczeniu? Może homeopatia to genialna idea?

Może paradygmat holistyczny to konieczność historyczna? Może

Avogadro coś źle policzył, a II zasada termodynamiki to przesąd? Może

poznański profesor ma rację twierdząc, że potrząsanie butelką z

roztworem jakiegokolwiek badziewia wyzwala zjawiska kwantowe? Może

rozcieńczenie w stosunku 1 do 10^400 (10 do czterechsetnej potęgi) jest

możliwe do uzyskania? Może to prawda, że NIC działa na COŚ? Może w

Ministerstwie Zdrowia rzeczywiście odkryto istnienie 2 rodzajów

substancji czynnej. Pierwsza to substancja w ogólnym znaczeniu tego

słowa, druga – to brak tej substancji w szczególnym znaczeniu tego słowa.

Jeśli ktoś nie rozumie tego ministerialnego bełkotu może sięgnąć do

oryginału (http://www.racjonalista.pl/xpliki/agreg_zal.pdf).

A może mnie coś się pokręciło z tą koniecznością posiadania odpowiedniej

wiedzy i prawa wykonywania zawodu lekarza, by można było leczyć ludzi?

SPRAWDZAM (jak w pokerze)

Ciekawy byłem, czy Ministerstwo Zdrowia skompromituje się ostatecznie

i udowodni mi, że do leczenia ludzi nie są potrzebne sześcioletnie studia,

roczny staż, pomyślnie zdany Lekarski Egzamin Państwowy oraz

posiadanie prawa wykonywania zawodu.

I że każdy maturzysta po ukończeniu zaocznego kursu „medycyny

klasycznej” (300 godzin, spotkania raz na miesiąc) oraz homeopatii

klasycznej (500 godzin) będzie mógł (zgodnie z prawem) „NIEŚĆ ULGĘ W

CHOROBIE PRZEZ STOSOWANIE HOMEOPATII I INNEGO UZNANEGO

LECZENIA”.

Page 13: Kopie z Blogu SZ

Napisałem, zatem list do Ministra Zdrowia z pytaniem, jaka będzie Jego

reakcja na tę humoreskę edukacyjną.

SZOK. MINISTERSTWO ZDROWIA ZGADZA SIĘ Z MOJĄ OPINIĄ

Fakt, że niesienie ulgi w chorobie przy pomocy homeopatii oraz

„medycyny klasycznej” przez absolwentów zaocznej, policealnej szkoły

„medycznej” jest niezgodne z ustawą o zawodzie lekarza nie wymaga

tłumaczeń.

Z mojego doświadczenia wynika jednak, że mniej oczywisty będzie sposób

rozwiązania tej groteski przez polskie instytucje państwowe.

Ale może się mylę….

Może nareszcie ktoś w Ministerstwie Zdrowia zrozumiał, że (cytuję): (…)

duże zagrożenie wynikające zarówno z błędnej diagnostyki, jak i

niewłaściwie prowadzonego leczenia” dotyczy homeopatii, jako takiej.

Page 14: Kopie z Blogu SZ

Nie, nie, jako takiej, ale, jako bezczelnego oszustwa wprowadzonego do

Polski boczną furtką przez polityków. Z maturą?

Prof. zw. dr hab. med. A. Gregosiewicz, sierpień, 2012

P.S. Może racjonalnym byłoby wprowadzenie do parlamentarnej ordynacji

wyborczej wymogu posiadania matury. Choćby dlatego, by Sejm, jako

całość, rzadziej się ośmieszał. Jakże chciałbym być dumny z mojego

parlamentu. Jakże wysoko nosiłbym głowę, gdyby podczas debaty nad

nowelizacją ustawy Prawo Farmaceutyczne, jakiś poseł z maturą

krzyknął: o czym wy tu mówicie. Przecież nie możecie przez głosowanie

zmienić stałej Avogadra.

6,02 x 10^23 oznacza granicę rozcieńczeń homeopatycznych. Każdy, kto

twierdzi inaczej jest bezczelnym kłamcą.

Niestety, żaden taki poseł tego dnia się nie objawił. Zabrakło wiedzy. Albo

uczciwości. Albo odwagi.

A czego zabrakło Pani Ewie Kopacz, gdy podpisywała rozporządzenie

mówiące, że poważnie chorych ludzi można „leczyć” substancjami

czynnymi w szczególnym znaczeniu tego słowa, czyli tak rozcieńczonymi,

że słysząc o tym – Avogadro popełniłby seryjne samobójstwo?

Czy naprawdę już nigdy nie wyjdziemy z tego zaklętego kręgu ignorancji,

oportunizmu, indolencji, arogancji i kłamstwa naukowego?

Page 15: Kopie z Blogu SZ

Jak długo „politycy” będą decydowali o sposobach leczenia, zamiast

lekarzy?

Panie Ministrze Arłukowicz. Trochę odwagi! Prawda się obroni! Początek

jest zrobiony.

Uzupełnienie z dnia 16.09.2012

Wyżej wspomniałem, że – zgodne ze zdrowym rozsądkiem – rozwiązanie

opisanego problemu przez polskie instytucje państwowe nie jest takie

oczywiste. I miałem rację. Proszę uważnie przeczytać poniższy

dokument. Nie będę go komentował, gdyż intencja Ministerstwa Zdrowia

jest jasna: funkcjonowanie zaocznej szkoły policealnej, której absolwenci

będą mogli „leczyć” ludzi po 300-godzinnym kursie medycyny klasycznej

okaże się zgodne z prawem.

HOMEOPATIA? …… POLSKI PREMIER NIE JEST IDIOTĄ

Opublikowano 30 czerwca 2012, autor: Andrzej Gregosiewicz

Dlatego jest szansa, że zdymisjonuje Małgorzatę Kranodębską-Tomkiel,

Prezeskę Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (lub raczej:

Urzędu Ochrony Jednego Dystrybutora Fałszywego Leku).

Dlaczego mam nadzieję na dymisję? Bo zobaczyłem światełko (jeszcze nie

kaganek) w tunelu głupoty władz publicznych. Światełko poniżej.

Page 16: Kopie z Blogu SZ

BYŁO TAK ….

W kwietniu 2011 roku zawiadomiłem Panią M. Krasnodębską –Tomkiel o

permanentnym wprowadzaniu w błąd setek tysięcy konsumentów

nabywających w aptekach homeopatyczne granulki cukrowe o nazwie

oscillococcinum. Chodziło mi o to, że do opakowania tych słodkich

kuleczek dołączona jest ulotka z informacją, jakoby zawierały one

leczniczą substancję czynną, co jest oczywistym kłamstwem. Krótko

mówiąc: oscillococcinum to atrapa leku.

Po 14 miesiącach otrzymałem odpowiedź, że moja skarga została

odrzucona. UOKiK uznał, że handel fałszywym lekiem jest zgodny z

prawem. Amen.

Wydawałoby się, że to koniec mojej anty-homeopatycznej „krucjaty”, gdyż

prezes urzędu, o którym mowa podlega tylko Prezesowi Rady Ministrów.

JESTEM PRACODAWCĄ

W czas przypomniałem sobie, że pracodawcą najwyższych władz

wykonawczych jest Naród (także ja), który wynajmuje Radę Ministrów do

administrowania państwem.

Page 17: Kopie z Blogu SZ

Uznałem, więc za stosowne zawiadomienie moich pracowników o fakcie,

że Prezeska urzędu, który, zgodnie z ustawą ma chronić konsumentów,

nie stanęła w obronie kilkuset tysięcy oszukiwanych obywateli. Co więcej,

chorych obywateli (sic!).

Przeciwnie, uznała, że dystrybutor francuskiego, fałszywego leku,

zdecydowanie bardziej zasługuje na ochronę niż polscy konsumenci.

To zakrawało już na skandal. Zacząłem, więc działać. Najpierw jednak

kilka słów wyjaśnienia.

PO PIERWSZE, NIE MAMY ARMAT

Fakt, że oscillococcinum jest atrapą środka leczniczego potwierdził sam

producent (Boiron) ustami swojej rzeczniczki prasowej. Zapytano ją, czy

produkt ten jest bezpieczny? Rzeczniczka: „Of course it is safe. There’s

nothing in it

WYSTARCZY, POWIEDZIAŁBY NAPOLEON

Ja nie jestem Napoleonem i dlatego przestudiowałem dodatkowo

technologię produkcji oscillococcinum. Wynika z niej jasno, że nie

zawiera ono żadnej substancji czynnej.

Page 18: Kopie z Blogu SZ

NIEDALEKO OD NOBLA

Wprawdzie Ministerstwo Zdrowia (list W. Giermaziaka) oświadczyło z

pełną powagą, że istnieją dwa rodzaje substancji (zwykła i

homeopatyczna), ale nie muszę chyba nikomu tłumaczyć, że takie brednie

można opowiadać wyłącznie przedszkolakom. „Odkrycie” istnienia we

Wszechświecie dwu rodzajów materii (różniących się stopniem

rozcieńczenia w wodzie) kompletnie ośmieszyło ówczesne kierownictwo

resortu w osobie Pani Ewy Kopacz, byłej kierowniczki Ośrodka Zdrowia w

Szydłowcu, zwolenniczki leczenia poważnych, przewlekłych chorób

„substancją homeopatyczną”, czyli nie zwykłą (nie mylić z niezwykłą), lecz

tak wysoko rozcieńczoną, że występuje ona (substancja) w postaci

rozpuszczalnika (wody).

Czy dziwicie się Państwo, że moi studenci wyją ze śmiechu, gdy

opowiadam im o wiedzy medycznej Pani Ewy Kopacz?

DALEKO OD SZOSY

Ja się nie dziwię. Więcej, ja Ją usprawiedliwiam. Kiedy i gdzie, bowiem

Ministra Zdrowia miała zdobyć tę wiedzę?

1/ W Szydłowcu – siedzibie miejsko-wiejskiej gminy Szydłowiec, w ramach

realizacji projektu Moje boisko –Orlik (2008)?

Page 19: Kopie z Blogu SZ

2/ W czasie nauki do pierwszego stopnia (i ostatniego w Jej przypadku)

specjalizacji z pediatrii?

3/ W czasie działalności politycznej?

4/ Podczas dyżurów poselskich?

5/ Na posiedzeniach Rady Ministrów?

PRZEPRASZAM

Wszystkich uczonych zajmujących się kosmologią fizyczną, przepraszam

za promowanie przez Ministerstwo Zdrowia magicznego zjawiska

powstawania (przez potrząsanie shakerem) substancji homeopatycznej i

serdecznie wszystkich proszę, by nie naigrywali się z naukowego

środowiska medycznego.

To było, bowiem odkrycie polityczne, a nie medyczne.

JESZCZE NIE JEST ZA PÓŹNO

Page 20: Kopie z Blogu SZ

Jedynym wyjściem z sytuacji byłoby publiczne przeproszenie przez

Marszałkinię Sejmu i byłą Ministrę Zdrowia (niepowtarzalna kumulacja

stanowisk) wszystkich oszukanych konsumentów za absurdy homeopatii.

Oczywiście, nie doczekamy się tego.

POSTAWIĆ HOMEOBÓJCÓW PRZED MIĘDZYNARODOWYM

TRYBUNAŁEM SPRAWIEDLIWOŚCI W HADZE

Nie doczekamy się również przeprosin Światowej Organizacji Zdrowia,

która zafundowała chorym na malarię mieszkańcom Afryki,

wielomilionowy, homeopatyczny cmentarz. Owszem, ta skorumpowana do

trzewi organizacja, gdy została postawiona pod ścianą, wydała

oświadczenie, że malarii nie należy leczyć środkami homeopatycznymi.

Nie wspomniała jednak, że przez kilkadziesiąt lat je zalecała i że to ona

jest winna afrykańskiego homeobójstwa. Jestem pewien, że prędzej, czy

później doczekamy się sytuacji, że publiczne zaprzeczanie oficjalnej wersji

homeobójstwa zagrożone będzie surową karą.

REAKCJE LOGICZNE, ZACHOWANIA OCZYWISTE, PRAWO

SPRAWIEDLIWE

W pół roku po mojej skardze (znanej w Polsce i za granicą dzięki Klubowi

Sceptyków), w Sądzie Najwyższym Kalifornii złożono (w imieniu 38

milionów mieszkańców stanu) zbiorowy pozew przeciwko firmie Boiron.

Pozew ten w zasadniczych punktach pokrywa się z moją skargą do

UOKiK.

Page 21: Kopie z Blogu SZ

Amerykańscy prawnicy zaapelowali do mieszkańców stanu Kalifornia,

którzy w ciągu ostatnich czterech lat nabyli oscillococcinum, by przysyłali

do ich kancelarii wypełnione formularze (wzór w Internecie) informujące

o zakupie fałszywego leku. W pozwie zbiorowym żądają dla wszystkich

oszukanych konsumentów finansowego odszkodowania w wysokości

jednego tysiąca dolarów.

Informacje te oraz dowody na to, że homeopatia to pseudonaukowa

groteska przekazałem Premierowi (całość mojej korespondencji z UOKiK

i Ministerstwem Zdrowia Czytelnicy mogą łatwo odnaleźć w Internecie)

ZASKAKUJĄCA SPRAWNOŚĆ DZIAŁANIA KANCELARII PREMIERA

Po trzech tygodniach otrzymałem odpowiedź na mój list. Nie jestem

wielbicielem rządu DonaldaTuska, ale sprawność działania Jego kancelarii

jest godna pochwały. Autorem odpowiedzi był dyrektor Departamentu

Kontroli i Nadzoru, który napisał:

„Sygnały przekazane przez Pana Profesora zostaną wzięte pod uwagę w

trakcie realizacji zadań związanych z nadzorem Prezesa Rady Ministrów

nad Prezesem Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów”.

Chciałbym podkreślić, że Prezeska UOKiK nie wzięła pod uwagę mojej

skargi, zaś Prezes Rady Ministrów odwrotnie: obiecał, że moja skarga

zostanie wzięta pod uwagę (poprzez Departament Kontroli i Nadzoru).

Page 22: Kopie z Blogu SZ

Dziękuję Panie Premierze.

Dziękuję za to, że nie miał Pan wątpliwości, że kłamstwo naukowe jest

kłamstwem zwykłym i że zbiorowy interes kilkuset tysięcy polskich

konsumentów jest ważniejszy od biznesu jednego dystrybutora

fałszywego, francuskiego leku.

SZANOWNY PANIE PREMIERZE

Proszę zapytać ministra B. Arłukowicza o „lek” oscillococcinum

sprzedawany masowo w polskich aptekach. Proszę zapytać Go o skład

leku, rodzaj zawartych w nim substancji czynnych, ich ilość, a wreszcie o

mechanizm ich działania. Proszę zapytać Go, czy piszę prawdę? Jestem

pewien, że tylko odpowiedź na ostatnie pytanie nie sprawi mu trudności.

KILKA INFORMACJI, O KTÓRYCH PREMIER MUSI WIEDZIEĆ

Cała światowa nauka wyrzuciła homeopatię na śmietnik historii

medycyny. Ze śmietnika podniosła ją brukselska mafia homeopatyczna i

zmusiła parlamenty krajów UE do zapisania tej groteskowej metody

leczenia w ustawach.

Było to posunięcie bandyckie, gdyż zmuszanie krajów członkowskich UE

do sprzedawania cukru buraczanego (jako leku!) po cenie 5 tysięcy razy

większej od giełdowej można porównać do sprzedawania cegieł w

nieoświetlonych gruzowiskach powojennej Warszawy.

Page 23: Kopie z Blogu SZ

I jeszcze jedno: na bandytów mamy policję. A co mamy na złodziei

suwerenności medycznej? Ja twierdzę, że mamy Premiera (sic!). A jeśli

nie?

PANIE PREMIERZE

Nie zgadzam się, bym ja, profesor medycyny, podlegał władzy

państwowych kłamców naukowych. Nawet, jeżeli kłamią zgodnie z

prawem. Ja przysięgałem, że będę leczył pacjentów zgodnie z wiedzą

medyczną, a nie zgodnie z prawem (sic!).

Panie Premierze. Wybrańcy narodu, którzy przegłosowali nowelizację

ustawy Prawo Farmaceutyczne i zalegalizowali homeopatię to analfabeci

naukowi. Wprawdzie niektórzy z nich w trakcie poprzedniej kadencji

Sejmu zrobili maturę, ale, czy to wystarczające przesłanki do

decydowania o tym, jak będą leczeni Polacy?

Dlatego będę pilnie śledził działania Pana Kancelarii. Uważam, bowiem,

że dymisja Pani Małgorzaty Krasnodębskiej-Tomkiel jest nie do

uniknięcia, jeżeli jest się rzeczywiście zdecydowanym na dokładną ocenę

pracy UOKiK. A od tego trzeba zacząć.

Wg mnie, bowiem obecna Prezeska niezwykle skutecznie (acz, z

nieznanych (?) przyczyn) blokuje przeprowadzenie kontroli działalności

producentów i dystrybutorów cukru buraczanego, który jest jedynym

Page 24: Kopie z Blogu SZ

składnikiem „leku” oscillococcinum i większości „leków”

homeopatycznych. Decydującym dowodem są dwie kuriozalne decyzje:

1/ Uznanie Naczelnej Rady Lekarskiej za Związek Przedsiębiorców i

ukaranie go grzywną za nieuczciwą konkurencję, która polegała na

przestrzeganiu lekarzy przed stosowaniem znachorskich metod leczenia.

2/ Odrzucenie skargi w sprawie naruszenia zbiorowego interesu

konsumentów opisanego w niniejszym tekście.

PANIE PREMIERZE

Homeopatia nie ma nic wspólnego z Medycyną Opartą na Dowodach. To

medycyna oparta na cukrze buraczanym, metafizycznym absurdzie,

politycznej korupcji i europejskim oszustwie biznesowym.

Prof. zw. dr hab. med. A. Gregosiewicz, czerwiec 2012

EWA DRZYZGA. POŚRODKU

Opublikowano 26 kwietnia 2012, autor: Andrzej Gregosiewicz

Poniższy tekst zawiera mój wcześniejszy artykuł oraz aktualne

uzupełnienie w kolejności, jak niżej:

Page 25: Kopie z Blogu SZ

1/ Wprowadzenie do aktualnych informacji

2/ Aktualne informacje (cytat z onet.pl, 26.04.2012)

3/ Artykuł z 13.11.2011 roku pt.: „KELNER! DLA MNIE PRANA, DLA

ŻONY ŚWIATŁO, A DLA DZIECKA MIEJSCE PRZY OKNIE”

Ad 1.

Przed laty Ewa Drzyzga gościła w swoim programie Pana Joachima,

bretharianina, który twierdził, że możliwe jest odżywianie się wyłącznie

światłem. W programie, jako „eksperci”, brali udział lekarze.

Ewa Drzyzga, zgodnie ze sztuką dziennikarską, wysłuchała uważnie obu

stron. W konkluzji ….. nie zapytała Joachima: co to za brednie?

Co dziwniejsze, nikt z lekarzy nie opuścił sali ze słowami: Pan kłamie. Nie

mam ochoty uczestniczyć w takiej hucpie. Wszyscy rozstali się „w duchu

porozumienia”.

Brawo Pani Ewo! Prawda leży pośrodku, nieprawdaż?

Page 26: Kopie z Blogu SZ

Tak, jak w przypadku homeopatii, która w Pani programie również leżała

pośrodku.

A pośrodku zawsze leży oportunizm. Lub śmierć. Nigdy prawda.

Przykład? Pośrodku …. Afryki leżą tysiące zwłok ludzi zmarłych na

malarię, których leczono preparatami homeopatycznymi. A w Pani

programie na temat homeopatii wszyscy rozstali się „w duchu

porozumienia”.

Ad 2. (26.04.2012)

Wierzyła, że może odżywiać się tylko światłem. Zmarła z głodu

dzisiaj, 12:19GKaw / thelocal.de

Mieszkanka Szwajcarii zmarła z głodu wierząc, że może „odżywiać się”

tylko i wyłącznie światłem – informuje serwis thelocal.de. Anna Gut (nie

jest to jej prawdziwe nazwisko) miała nieco ponad 50 lat, kiedy obejrzała

film pt. „Na początku było światło” – dokument, w którym dwóch

mężczyzn stara się pokazać, jak przeżyć tylko i wyłącznie dzięki energii

słonecznej.

Kobieta przeczytała również książkę propagatorki „breatharianizmu”,

Austalijki Ellen Grave, występującej również pod nazwiskiem Jasmuheen.

Anna przestrzegała instrukcji zawartych w książce co do słowa: w

Page 27: Kopie z Blogu SZ

pierwszym tygodniu w ogóle nie jadła ani nie piła, wypluwała nawet ślinę.

W tygodniu drugim i trzecim zaczęła przyjmować płyny, ale słabła w

oczach, czym wzbudziła niepokój u swoich dzieci.

Kobieta uspokoiła je i obiecała, że przestanie, jeśli sytuacja przybierze

krytyczny obrót. Ale pewnego dnia ostatniej zimy nie odebrała telefonu.

Dzieci wyłamały drzwi do mieszkania i znalazły matkę martwą.

Sekcja zwłok wykazała, że Anna Gut zmarła z głodu, wykluczono każdą

inną możliwą przyczynę śmierci.

Kobieta jest pierwszą w Szwajcarii ofiarą śmiertelną praktyki, którą

określa się mianem „breatharianizmu”, czyli diety wykluczającej

przyjmowanie jakiegokolwiek pożywienia i płynów. Osoby poddające się

tej praktyce są przekonane, że można żyć „odżywiając się” tylko światłem

i powietrzem.

Świat medycyny zna ofiary „breatharianizmu” w innych krajach. W 1997

roku Timo Degan, 33-latek z Monachium, zmarł na skutek zatrzymania

krążenia próbując żywić się tylko światłem. Przykłady można mnożyć.

Lekarze zajmujący się zaburzeniami odżywiania nie mają wątpliwości, że

jest to praktyka samobójcza, spowodowana prawdopodobnie

zaburzeniami psychicznymi.

Page 28: Kopie z Blogu SZ

Z tym zdaniem nie zgadzają się mistycy, którzy pomimo empirycznych

dowodów wierzą, że można „odżywiać się” tylko światłem. Wskazują na

przykłady hinduskich guru, którzy siedzieli przez kilka lat na drzewach i

nie przyjmowali przez ten okres czasu żadnych posiłków. Lekarze są

jednak nieprzejednani – niedostarczanie organizmowi żadnego pokarmu

nieuchronnie prowadzi do śmierci głodowej.

(RZ)

Ad 3.

KELNER! DLA MNIE PRANA, DLA ŻONY ŚWIATŁO, A DLA DZIECKA

MIEJSCE PRZY OKNIE

Mamut, mastodont czy syberyjski tygrys to nie jest danie obiadowe

najłatwiejsze do zdobycia. Nasi przodkowie uzbrojeni w prymitywne

włócznie często przy tym ginęli. Ale po co to robili, skoro wokół było

zatrzęsienie różnych pokarmów. Orzechy, korzonki, owoce, młode pędy,

warzywa, jagody, miód itd. Przypuszczam, że mięso im po prostu

smakowało

Błąd ewolucji

Page 29: Kopie z Blogu SZ

Ale mogło się zdarzyć, że ewolucja popełniła błąd i przeoczyła fakt, że

mięso ma szkodliwy wpływ na rozwój osobowości człowieka. Na szczęście

błąd ten wykryli wegetarianie i poinformowali o tym opinię publiczną. I

teraz zdarza się czasem, że jakaś trzynastoletnia ekolożka, w czasie

niedzielnego obiadu u babci odsuwa z niesmakiem na krawędź talerza

średnio wysmażony stek. Na pytanie, dlaczego to robi, odpowiada, że

właśnie osiągnęła globalny poziom świadomości, który nakazuje

traktować człowieka, zwierzę, roślinę i kamień jako emanację tego

samego bytu. Tak więc ona nie będzie jadła tego bytu. Babcia wzruszyła

ramionami na tę demonstrację. Jednak rodzice, gdy dowiedzieli się, że

wegetarianizm córki związany jest z uczestnictwem w jakimś niejasnym,

pseudoreligijnym ruchu New Age, wymagającym od uczestnika

stopniowego zrywania więzi z rodziną, społeczeństwem i kontem

bankowym, przyjrzeli mu się dokładniej. Tata nieco się wtedy

zdenerwował i od tej pory dziewczynka nabrała apetytu na mięso. Jadła

początkowo na stojąco, gdyż w jej rodzinie aprobowano pewien rodzaj

przemocy fizycznej wobec młodzieży niesłuchającej dobrych rad na temat

zagrożenia zdrowia przez stosowanie różnego rodzaju zdrowej żywności,

której podstawę stanowią m.in. otręby, kiełki oraz nadgniłe owoce, które

same spadły z drzewa.

Błąd ewolucji naprawiony

Przyjrzyjmy się kilku aspektom wegeterianizmu. Widzimy, że czasem

przybiera on dość skomplikowane formy: można np. pić mleko, ale nie

jeść jajek, można jeść warzywa, ale nie wolno wziąć do ust twarożku,

można jeść owoce, ale tylko te, które spadły z drzewa itd. Dopóki

funkcjonowało to na poziomie sporu, czy nabiał, czy warzywa bardziej

wzbogacają intelektualnie, nie było o co kruszyć kopii. Ale oto pojawiło

się coś nowego. Coś takiego jak filozoficzne pytanie o istotę bytu. Brzmi

ono: jeść albo nie jeść. To nie jest żart.

Page 30: Kopie z Blogu SZ

Błąd ewolucji naprawiony ostatecznie

Okazuje się bowiem, że między nami żyją (jak długo? – A.G.) dorośli,

wykształceni ludzie, którzy uważają, że można żyć nie jedząc i nie pijąc;

że jest to najwyższa, holistyczna forma afirmacji przyrody i zjednoczenia –

poprzez oddychanie – świadomości z Planetą i Wszechświatem.

Bretharianizm

Drogę życiową ludzi niejedzących można prześledzić na stronach Styl

Życia Bez Jedzenia. Propagatorem tego ruchu w Polsce jest Joachim M.

Werdin z Poznania. Cytuję jego słowa: „Niejedzący, niejedząca czyli

osoba, która w pełni osiągnęła stan niejedzenia, nie spożywa pokarmów

ani płynów z braku takowej potrzeby.” Joachim wyjaśnia, jak to jest

możliwe i różnicuje nawet te wyjaśnienia dla różnych grup osób:

- dla człowieka o otwartym umyśle: …wielu ludzi od początku istnienia

cywilizacji na Ziemi, nie spożywało pokarmów….

- dla ezoteryka: …organizm może być zasilany praną…

- dla naukowca: …szyszynka bezpośrednio transformuje wiry energii na

materię…

- dla osoby głęboko wierzącej: Bóg może wybrać osoby, które mogą żyć

bez przyjmowania pokarmów….

Polski Klub Niejedzących

Page 31: Kopie z Blogu SZ

PKN czyli Polski Klub Niejedzących działa w Poznaniu od 4 listopada

2001 roku, kiedy to odbyło się pierwsze spotkanie. Gośćmi byli Steve

Torrence i jego żona Evelyn Levy, którzy rozpoczęli w Polsce cykl

seminariów o Życiu w Świetle. Steve jest jednym z tych niejedzących,

którzy również nie piją. Tematem ich wykładów jest m.in.: ”błędne

rozumienie współczesnej wiedzy”, ”manipulacja wiedzą o zdrowiu”,

”nieświadome niewolnictwo”, ”zagubiona wiedza o prawdzie” itd. Koszt

prelekcji – 280 zł.

Dlaczego nasi niejedzący bohaterowie wybrali tak niecodzienny styl

życia? Oto ich argumenty (styl, ortografia i gramatyka oryginalne).

Cytuję:

„Doskonałe zdrowie: wyobraź sobie swój organizm pracujący doskonale,

bez najmniejszych niedomogów. Żadnego przeziębienia, kataru, kaszlu,

bólu, odczucia przemęczenia, znużenia, napadów rozpaczy itd. można by

tu wyliczać. Po prostu organizm tak zdrowy i czysty jak ten u

kilkumiesięcznego całkowicie zdrowego niemowlaka, tylko trochę starszy.

System immunologiczny jest w pełni funkcjonujący, tak że przebywanie w

gronie osób z zaraźliwą przez kontakt chorobą nie wpływa na twój stan

zdrowia. Czy to będzie bogaty Europejczyk, czy biedak bez tzw. środków

do życia na terytoriach określonych jako „Trzeci Świat”, organizm może

żyć i cieszyć się doskonałym zdrowiem, co jest pierwszym warunkiem do

szczęścia.”

Wątpliwości sceptyków

Page 32: Kopie z Blogu SZ

Panowie i Panie niejedzące. Czy widzieliście np. w Sudanie żywe trupy

kilkuletnich dzieci, które miały tylko tyle siły by podnieść do ust rękę z

surową mąką dostarczaną przez organizacje charytatywne?

Zorganizujcie kursy niejedzenia dla ich rodziców. Darmowe! Zapewnijcie

ich, że uzyskają w ten sposób globalną świadomość. Ostrzegam was tylko,

że Oni już tę świadomość mają. Wiedzą, że niedługo zespolą się z

Kosmosem.

Módlcie się więc, byście nie musieli razem z nimi uczestniczyć w tym

zespoleniu.

Będzie bolało.

Andrzej Gregosiewicz

Homeopatia, rzeżączka, UOKiK i gorączka

Opublikowano 19 kwietnia 2012, autor: Andrzej Gregosiewicz

„Lek” pierwszy. W którym nic nie ma

Poniższy tekst dedykuję Urzędowi Ochrony Konkurencji i Konsumentów,

rozpatrującemu od ponad roku moją skargę na polski oddział firmy

Page 33: Kopie z Blogu SZ

Boiron, który wprowadza w błąd setki tysięcy konsumentów informując

ich, że metafizyczny „lek” oscillococcinum zawiera czynną substancję

leczniczą.

Dedykacja należy się też Ministerstwu Zdrowia, które ustami Wojciecha

Giermaziaka szydzi z konsumentów twierdząc, że istnieją dwa rodzaje

substancji leczniczej: zwykła i homeopatyczna (http://tiny.pl/hj5bl).

Wg mnie, homeopatyczna to jest raczej wiedza medyczna oraz

inteligencja państwowych urzędników od zdrowia.

DZIĘKUJĘ GINA

Mimo, że w Polsce jestem uważany za wroga homeopatii nr 1, pochylam

głowę przed rzeczniczką prasową koncernu …… Boiron Giną Casey,

która zapytana, czy produkt z serca i wątroby kaczki (oscillococcinum)

jest bezpieczny, odpowiedziała: „Of course it is safe. There’s nothing in

it” (http://tiny.pl/hp5xj).

URZĄD OCHRONY BURAKÓW

I teraz mamy do czynienia z autentycznym skandalem. Firma Boiron

potwierdza, że w oscillococcinum „nic nie ma”, a Pani Prezes UOKiK, ani

myśli o wycofaniu nic-preparatu z rynku.

Page 34: Kopie z Blogu SZ

Nie wiem, dlaczego Pani Prezes nie wzięła pod uwagę oświadczenia firmy

Boiron. Dlaczego zezwoliła na oszukiwanie konsumentów, którzy nadal

łykają cukier buraczany myśląc, że to lekarstwo?

Nie chce mi się nad tym zastanawiać. Dlatego wybieram się do Ameryki.

JAK TO SIĘ ROBI W AMERYCE

4 sierpnia 2011 roku w USA, pięć miesięcy po mojej skardze do UOKiK,

został złożony (w ogólnej treści identyczny, jak mój) zbiorowy pozew

przeciwko koncernowi Boiron. Firmie zarzucono, że informacje mówiące o

obecności substancji czynnej w oscillococcinum są fałszywe. Konstrukcja

pozwu jest godna podziwu. Nie pominięto najmniejszego nawet

uchybienia informacyjnego firmy. Wymieniono je w kilkudziesięciu

punktach (sic!).

Pozew został złożony w imieniu „wszystkich mieszkańców stanu

Kalifornia, którzy zakupili oscillococcinum w ciągu ostatnich czterech

lat”. Ciekawostka: liczba mieszkańców Kalifornii jest niemal identyczna,

jak jednego z krajów europejskich - 38 milionów. Na stronie

http://tiny.pl/hp1xv opublikowano formularz zgłoszeniowy dla osób, które

zakupiły nieskuteczny preparat homeopatyczny i liczą na finansowe

odszkodowanie.

Gdyby zatem, co byłoby ze wszech miar zrozumiałe, Pani Prezes UOKiK

Małgorzata Krasnodębska-Tomkiel – chciała skonsultować się z zespołem

adwokackim, który dysponuje wyjątkowo starannie dopracowanym od

strony prawnej pozwem, podaję dane teleadresowe:

Page 35: Kopie z Blogu SZ

NEWPORT TRIAL GROUP, Professional Corporation, Scott J. Ferrell, Bar

No. 202091, Ryan M. Ferrell Bar No. 258037, 895 Dove Street, Suite 425

Newport Beach, CA 92660, Tel: (949) 706-6464.

Informuję też Panią Prezes, że skargi identyczne, jak moja (mówiące, że

firma Boiron wprowadza w błąd konsumentów zamieszczając

nieprawdziwe dane na etykiecie oscillococcinum), złożyły do U.S. Food

and Drug Administration (FDA) pozarządowe organizacje – Center for

Inquiry oraz Committee for Skeptical Inquiry. Pod omawianymi pismami

podpisało się wielu znanych naukowców, w tym laureat nagrody Nobla z

chemii w 2009 roku:

Center for Inquiry and Committee for Skeptical Inquiry Representatives

Ronald A. Lindsay, J.D., Ph.D.,President and CEO, Center for Inquiry and

Committee for Skeptical Inquiry

Barry Karr

Executive Director, Committee for Skeptical Inquiry

Derek C. Araujo, Esq.

General Counsel, Center for Inquiry

Signatories from the Scientific and Medical Community

Kimball C. Atwood IV, M.D.

Page 36: Kopie z Blogu SZ

Assistant Clinical Professor, Tufts University School of Medicine

Stephen Barrett, M.D.

Psychiatrist, Author, Consumer Advocate

Willem Betz, M.D.

Professor Emeritus of Medicine, University of Brussels VUB

Chair, Medicine Branch, European Council of Skeptical Organisations

Susan Blackmore, Ph.D.

University of the West of England

Mark Boslough, Ph.D.

Physicist, Sandia National Laboratories

Shawn Carlson, Ph.D.

Founder and Executive Director, LabRats Science Education Program

MacArthur Fellow

Edzard Ernst, M.D., Ph.D., F.Med. Sci., FSB, FRCP, FRCP (Edin.)

Laing Chair in Complementary Medicine, Peninsula Medical School,

Universities of Exeter and Plymouth

Taner Edis, Ph.D.

Associate Professor of Physics

Truman State University

Bryan Farha, Ed.D., LPC, NCC

Page 37: Kopie z Blogu SZ

Applied Behavioral Studies & Counseling Graduate Programs, Oklahoma

City University

Ken Feder, Ph.D.

Department of Anthropology

Central Connecticut State University

Barbara Forrest, Ph.D.

Professor of Philosophy, Southeastern Louisiana University

Author and pro-science activist

David H. Gorski, M.D., Ph.D., FACS

Managing Editor, Science-Based Medicine blog

Leader, Breast Cancer Multidisciplinary Team, and

Co-Leader, Breast Cancer Biology Program, Barbara Ann Karmanos

Cancer Institute

Harriet Hall, M.D.

Physician (ret.); Writer

Terence Hines, Ph.D.

Department of Psychology, Pace University

Manfred Kroger, Ph.D.

Professor of Food Science Emeritus, The Pennsylvania State University

William M. London, Ed.D., M.P.H.

Page 38: Kopie z Blogu SZ

Professor, Department of Health Science

California State University, Los Angeles

Eugenie V. Mielczarek

Emeritus Professor of Physics, George Mason University

David Morrison, Ph.D.

Director, Carl Sagan Center for Study of Life in the Universe

Former director, NASA Lunar Science Institute

Senior scientist, NASA Astrobiology Institute

Jan Willem Nienhuys, Ph.D.

Mathematician, Waalre, The Netherlands

Steven Novella, M.D.

Assistant Professor of Neurology, Yale University School of Medicine

Jay Pasachoff, Ph.D

Field Memorial Professor of Astronomy

Williams College

Massimo Pigliucci, Ph.D.

Graduate Center & Lehman College, City University of New York

Gary P. Posner, M.D.

Former contributing editor, Scientific Review of Alternative Medicine

Page 39: Kopie z Blogu SZ

Anthony R. Pratkanis, Ph.D.

Professor of Psychology, University of California, Santa Cruz

Venki Ramakrishnan, Ph.D.

Nobel Laureate (Chemistry, 2009)

Louis-Jeantet Prize for Medicine (2007)

Wallace Sampson, M.D.

Clinical Professor, Emeritus of Medicine, Stanford University

Former Editor-in-Chief, Scientific Review of Alternative Medicine

Amardeo Sarma

Senior Manager, NEC Laboratories Europe, Heidelberg

Brahm Segal, M.D.

Roswell Park Cancer Institute

Eugenie C. Scott, Ph.D.

Executive Director, National Center for Science Education

Professor Emeritus of Physics and Astronomy, University of Hawaii

Carol Tavris, Ph.D.

Psychologist and author

Mahlon W. Wagner, Ph.D.

Professor of Psychology, State University of New York at Oswego

Page 40: Kopie z Blogu SZ

David Willey, Ph.D.

Department of Physics, University of Pittsburgh, Johnstown

PIŚMIENNICTWO

1. „Boiron Oscillococcinum Class Action Lawsuit”. Top Class Actions. 8

August 2011. Retrieved 2011-09-24.

2. „Citizen Petition calls on US FDA to review regulation of homeopathic

drugs”. The Pharma Letter. 18 September 2011. Retrieved 2011-09-20.

„Lek” drugi. W którym coś jest

Kilka tygodni temu kupiłem w aptece „lek” homeopatyczny. Prezentuję go

na własnoręcznie zrobionej fotografii. Co widzimy na opakowaniu? Cztery

pierwsze litery nazwy firmy produkującej medorrhinum: „BOIR…”.

Skądinąd wiem, że dyrektorem generalnym pewnej firmy

homeopatycznej jest Thierry Boiron, a prezesem rady nadzorczej tejże –

Christian Boiron. Jak łatwo się domyśleć, medorrhiunum produkuje

francuska firma rodzinna BOIRON, która z niewiadomych powodów

postanowiła uszczęśliwić Polaków swoimi wyrobami. Na stronie firmy

czytamy: „(…) chcemy oferować polskim pacjentom to, co mamy

najlepszego – nasze leki (…)” (http://tiny.pl/hp1k8).

PODZIĘKOWANIA

Page 41: Kopie z Blogu SZ

Składamy stosowne wyrazy firmie Boiron. Odzwierciedlają one trafnie

(chociaż w kolokwialny sposób) naszą „wdzięczność” za oferowany nam

„lek” medorrhinum, wyprodukowany z męskiej, ropnej wydzieliny

rzeżączkowej. Oczywiście, na opakowaniu nie ma o tym, ani słowa, ale

wyobraźmy sobie pacjenta, który przeczytałby o tej chorobie wenerycznej

na etykiecie „leku” ….. Czy wziąłby go do ust?

Ale mniejsza o to. Jest coś ważniejszego. Symbol 5 CH. Oznacza on, że

ropa z

dwoinkami rzeżączki (rycina) została poddana pięciu setnym

rozcieńczeniom. Teraz uwaga! Wiadomo, że dopiero po dwunastym

setnym rozcieńczeniu, w roztworze nie ma już ani jednej cząsteczki

pierwotnej substancji. Jaki z tego wniosek? Ano taki, że „lek”

medorrhinum 5 CH zawiera nieznaną objętość ropnej „pranalewki”. Czy w

takim razie medorrhinum może zawierać materialną informację

genetyczną dwoinki rzeżączki w postaci DNA? Nie wiem, ale ja nie

ryzykowałbym doustnego przyjmowania nawet śladowych ilości ropy

rzeżączkowej.

MEDYCYNA ARCHETYPOWA

Jednak w medycynie magicznej, jaką jest homeopatia, właściwości

lecznicze można przypisać nawet dwoinkom rzeżączki. Nie dziwi mnie,

więc, że wg homeopatów, medorrhinum to cudowny lek medycyny

przyszłości (p. lewy, górny róg ryciny), działający na ludzi o specyficznym

archetypie (http://tiny.pl/hp19n).

Page 42: Kopie z Blogu SZ

Rycina obrazuje mózg takiego właśnie człowieka. Naukowy przekaz

obrazka można sformułować tak: ładne kolory. Niemniej, jestem

zobowiązany opowiedzieć Czytelnikom coś więcej na temat pojęcia

„archetyp”. Muszę, więc zacytować majaczenia Junga, który w

następujący sposób definiuje ten termin: “Istnieją ponadto treści

jednoznacznie nieznanego pochodzenia, w każdym zaś razie są one takie,

że nie można ich zaklasyfikować jako zdobyte osobniczo. Charakteryzuje

je wyraźna osobliwość: mają one charakter mitologiczny. Robią wrażenie,

że nie należą do jakiejś konkretnej osoby, lecz raczej do ludzkości w

ogóle.(…) Ten wzór podstawowy określiłem mianem archetypu, opierając

się o sformułowanie św. Augustyna. Archetyp to jakiś typos (odcisk),

trwale odgraniczone przyporządkowanie o charakterze archaicznym,

które co do formy i treści zawiera motywy mitologiczne”.

Współczesny bełkot jest jeszcze bardziej głupawy: „(…) archetypy można

określić jako wzorce zachowań posiadające duży ładunek energii

psychicznej i przez to wywierające znaczny wpływ na psychikę człowieka.

Archetypy są “dane” człowiekowi niejako a priori, tak więc według Junga

człowiek od urodzenia jest psychicznie “pełny”, tzn. cały rozwój psychiki

(od dzieciństwa aż do w pełni rozwiniętej psychiki dorosłego) jest

dokonywany według wzorców archetypowych, które kształtują tworzącą

się psychikę. To, że mamy świadomość “ja” zawdzięczamy obecnemu w

nas a priori archetypowi, który podczas rozwoju psychiki dziecka

aktualizuje się właśnie w tej postaci.” (http://tiny.pl/hp19n).

MÓJ ARCHETYP

Page 43: Kopie z Blogu SZ

Ja zaktualizowałem się w postaci krzyżowca walczącego z homeopatią.

Ciekawe, czy taki archetyp został mi dany „a priori”? Jeśli tak, to czuję się

powinowatym Ryszarda I Lwie Serce.

HOMEOPATIA PRAKTYCZNA

Tyle teoria. W praktyce homeopaci zalecają medorrhinum w

następujących sytuacjach:

Dzieciom, które są:

Agresywne

Niegrzeczne

Rzucają się w złości na podłogę

Biją się z innymi dziećmi (w dzień, nie w nocy)

Kopią swoich rodziców lub krewnych

Młodzieży i młodym dorosłym, którzy:

Kochają dyskoteki

Wymykają się z domu na imprezy

Chodzą z dziewczynami

Page 44: Kopie z Blogu SZ

Nie lubią pracować

Palą

Piją

Mają stosunki seksualne

Nie lubią trwałych związków międzyludzkich

Są egoistami

Nie posiadają wyższych uczuć

Są nadwrażliwi na dotyk odzieży lub włosów

Często myją ręce

Zapominają, co przeczytali

Tracą wątek rozmowy

Nie mogą skoncentrować myśli

Nie potrafią myśleć abstrakcyjnie

Maja uczucie nierealności świata

Czują, jakby żyli we śnie

Są niecierpliwi

Boją się ciemności

Czas płynie dla nich zbyt wolno

Mają łupież oraz suche włosy

Page 45: Kopie z Blogu SZ

Cierpią na świąd głowy

Maja bóle głowy z nudnościami

Podwójnie widzą

Wypadają im rzęsy

Słabo słyszą

Słyszą głosy

Z nosa wydobywa im się żółta wydzielina

Mają trądzik

Cierpią na bóle brzucha

Skarżą się na bóle skóry stóp od strony podeszwowej

Boli ich splot słoneczny

Mają świąd odbytu

Moczą się w nocy

Bolą ich nerki

Cierpią na wielomocz

W ich moczu stwierdza się nadmiar białka

Przerasta im prostata

Masturbują się

Są impotentami z powodu wyczerpującego libido odczuwanego we śnie

Page 46: Kopie z Blogu SZ

Ich krew miesiączkowa jest ciemna i gęsta

Mają plamy na majtkach z powodu częstego oddawania moczu

Cierpią na świąd pochwy

Mają astmę

Skarżą się na napady duszności

Boli ich kręgosłup

Odczuwają ból wędrujący od lewej do prawej łopatki

Cierpią na lumbago

Miewają skurcze mięśni nóg

Nie mogą chodzić na wysokich obcasach

Drętwieją im kończyny

Maja uczucie paraliżu lewej nogi od kolana do biodra

Mają skurcze padaczkopodobne, a wtedy z ust wydobywa im się piana

Kurczą im się mięśnie grzbietu, jak w tężcu

Śmieją się sardonicznie

Ich skóra jest żółta

Dolega im przewlekły świąd skóry

Cierpią na łuszczycę

Odczuwają zimno w piersiach, podczas gdy resztę ich ciała ogarnia

gorączka

Page 47: Kopie z Blogu SZ

Przypominam, że powyższe dolegliwości są charakterystyczne tylko dla

ludzi o archetypie „rzeżączkowym” (http://tiny.pl/hp1f2). Co to, w gruncie

rzeczy oznacza, nie wiem. Prawdopodobnie powyższy tekst o medycynie

przyszłości napisał ktoś o wczesno-ewolucyjnym archetypie.

TECHNOLOGIA PRODUKCJI „LEKU” MEDORRHIUNUM

Przypuszczam, że nie różni się ona (bo niby dlaczego?) od klasycznych

procedur opisanych przez S. Hahnemanna. Najpierw, zatem trzeba

przeprowadzić tzw. „próbę lekową”. Uwaga, Czytelnikom o wrażliwej

psychice sugeruję rezygnację z lektury tego akapitu.

Próba lekowa polega na zjedzeniu przez ochotnika substancji, z której

wytwarzany będzie „lek”. W tym przypadku jest to ropa wyciekająca z

cewki moczowej mężczyzn chorych na rzeżączkę. Po jej konsumpcji

ochotnik oczekuje na pojawienie się jakichś symptomów podobnych do

objawów chorobowych. Jeśli takowe się pojawią, będzie to oznaczało, że

„lek” wyprodukowany z rozcieńczonej i wytrzęsionej ropy rzeżączkowej

będzie doskonałym remedium na tę właśnie chorobę. W poprzednim

akapicie wymieniłem dolegliwości, na które skutecznie działa

medorrhinum. To oznacza, że podobne objawy mieli ochotnicy, którzy w

ramach „próby lekowej” konsumowali ropę rzeżączkową.

Nasuwa się jeden wniosek. Ochotników musiało być wielu, a i wydzieliny

rzeżączkowej niemało. Dlatego podziw dla logistyki organizatorów tej

„próby lekowej” jest całkiem zrozumiały.

Page 48: Kopie z Blogu SZ

Nie będę oczywiście omawiał wszystkich wyżej wymienionych cierpień.

Chciałbym tylko zwrócić uwagę na punkt 17. Ochotnika, który najadł się

ropy rzeżączkowej i doznał „uczucia nierealności świata” dobrze

rozumiem. Mnie, który tylko opisuję technologię produkcji robi się „zimno

w piersiach i ogarnia mnie gorączka” (punkt 60).

SZANOWNA PANI PREZES UOKiK

Nie będę składał wniosku o wycofanie z polskiego rynku „leku”

medorrhinum. Jeżeli ktoś chce łykać ropę rzeżączkową (nawet jeśli to jest

tylko jedna połówka jednej dwoinki rzeżączki) – jego sprawa. Poza tym,

nie wiem, czy moja argumentacja jest dla Pani zrozumiała? W przypadku

oscillococcinum okazało się, że nie. Trudno.

Apeluję tylko o elementarną uczciwość. Proszę zmienić nazwę urzędu.

Słowo „KONSUMENCI” jest w niej zbędne.

URZĄD OCHRONY KONKURENCJI…… to wystarczy. Brzmi ładnie.

Po co babrać się w jakichś sprawach dotyczących setek tysięcy

poszkodowanych i być może rozemocjonowanych konsumentów.

Rozstrzyganie spraw między konkurencyjnymi firmami jest spokojne,

eleganckie i kulturalne. Stosowne do stanowiska zajmowanego przez

Panią.

Page 49: Kopie z Blogu SZ

To wszystko, co mam Pani do powiedzenia. Jeszcze tylko kilka słów do

premiera, gdyż tylko przed Nim Pani odpowiada.

SZANOWNY PANIE PREMIERZE

Uprzejmie proszę o zdymisjonowanie Pani Prezes UOKiK Małgorzaty

Krasnodębskiej-Tomkiel, która nie wywiązuje się ze swoich obowiązków.

Uzasadnienie

Przed rokiem złożyłem skargę na polski oddział francuskiej firmy Boiron,

która prowadzi dystrybucję fałszywego „leku” (oscillococcinum).

Preparat ten nie zawiera żadnej czynnej substancji leczniczej. Fakt ten

potwierdziła niedawno rzeczniczka prasowa producenta

(http://tiny.pl/hp5xj). Można, więc powiedzieć, że oscillococcinum to

atrapa leku.

Mimo to Pani Prezes UOKiK przez 12 miesięcy i 3 tygodnie nie zrobiła

nic, by chronić interes polskich konsumentów. Atrapę leku można nadal

nabyć w każdej aptece w Polsce. Stanowi to ewidentne zagrożenie

zdrowia i życia tysięcy pacjentów.

Page 50: Kopie z Blogu SZ

Dlatego, w imieniu całego środowiska lekarskiego zwracam się do Pana z

prośbą o dymisję Pani Prezes UOKiK. Wg mnie, Jej błąd jest

niewybaczalny.

Prof. zw. dr hab. med. Andrzej Gregosiewicz, kwiecień, 2012

P.S. Poniżej przedstawiam tekst opublikowany w periodyku

HOMEOPATIA PRAKTYCZNA (http://tiny.pl/hpjt4). Moja opinia o tym

tekście powinna zainteresować (nowego?) Prezesa Urzędu Ochrony

Konkurencji i Konsumentów.

Wyjaśniam w skrócie dlaczego: zdaniem obecnej Prezes UOKiK, Pani

Małgorzaty Krasnodębskiej-Tomkiel, Naczelna Izba Lekarska (określona

przez UOKiK mianem „związku przedsiębiorców”) stosowała nieuczciwą

konkurencję w stosunku do producentów „leków” homeopatycznych.

Nieuczciwa konkurencja polegała na tym, że NRL odwodziła lekarzy od

stosowania metody homeopatycznej, jako niezweryfikowanej naukowo

(tak jest w istocie), a niekiedy nawet groziła sądem lekarskim w razie

niestosowania się do jej zaleceń. Homeopaci poczuli się „zastraszeni”. Z

tego też powodu UOKiK nałożył na NRL wysoką grzywnę

(http://tiny.pl/hpjtq).

Page 51: Kopie z Blogu SZ

Z powyższego wynika, że ja, posiadając prywatny gabinet lekarski i

prowadząc zarejestrowaną działalność gospodarczą jestem

przedsiębiorcą. Dla jasności dodaję, że jestem także pracownikiem

lubelskiego Uniwersytetu Medycznego w którym kieruję Katedrą i Kliniką

Ortopedii Dziecięcej. Przy stole operacyjnym uratowałem od ciężkiego

kalectwa tysiące dzieci, w tym także te, które wcześniej były „leczone”

homeopatycznie. Niektórym uratowałem życie.

Mniej więcej w tym samym czasie w Afryce popełniono nieumyślne

zabójstwo na ponad 365 tysiącach chorych, których „leczono”

homeopatycznie (http://tiny.pl/hjsn8).

Przechodzę do meritum, czyli oświadczenia związanego z publikacją

widoczną na powyższej rycinie.

1/ Wykorzystując swoje kierownicze stanowisko zastraszyłem lekarzy

pracujących w mojej Klinice. Zagroziłem im, że jeśli którykolwiek z nich

zastosuje u dzieci „leki” homeopatyczne, natychmiast pożegna się z

pracą. Żaden z nich nie próbował nawet cytować powyższej publikacji, wg

której „leki” homeopatyczne są „skuteczne” nawet w zaawansowanych

postaciach raka. Obecnie, moi asystenci boją się nawet wymówić – w

mojej obecności – słowo: homeopatia.

2/ W gabinecie prywatnym, jako przedsiębiorca, informuję moich

pacjentów, że producenci i dystrybutorzy homeopatycznych lekarstw na

raka to zwykli oszuści.

Page 52: Kopie z Blogu SZ

3/ W identyczny sposób postępuję na wykładach dla studentów medycyny,

tyle, że wtedy staram się „wbić do głowy” młodym ludziom, że oszustwem

jest cała homeopatia. Robię to w bardzo skuteczny sposób, gdyż od lat,

studenci na moich wykładach (zwykle ok. 200 osób) wyją ze śmiechu, gdy

przedstawiam im absurdy, brednie i kłamstwa naukowe homeopatii.

Największy aplauz towarzyszy momentom, w którym wymieniam

nazwiska polityków z pierwszych stron gazet – kompletnych dyletantów

„w temacie” nauka i medycyna – którzy decydują o tym, jakie metody

leczenia będą stosowane w Polsce.

Jako profesor medycyny pytam w tym miejscu: jakie macie do tego prawo,

analfabeci naukowi?

4/ Jestem dumny z tego, że wyraźny spadek popytu na „leki”

homeopatyczne rozpoczął się, jak to można przeczytać w czasopiśmie

„Rynek Zdrowia”, w 2006 roku. Wyłączną przyczyną była moja samotna

anty-homeopatyczna „krucjata”, a nie oświadczenie Naczelnej Rady

Lekarskiej, wydane kilka lat później. Dowodem jest pozwanie mnie do

sądu przez właścicielkę homeopatycznej firmy Dagomed i hurowni

Saramed (Irena Rej, prezeska Izby Gospodarczej Farmacja Polska), która

na skutek mojej działalności musiała ograniczyć asortyment

sprzedawanych kuleczek cukrowych. Z pięćdziesięciu na osiemnaście.

Sąd wprawdzie odrzucił pozew IGFM, uznając, że lekarz ma prawo brać

udział w publicznej debacie na temat sposobów terapii, ale wtedy jeszcze

UOKiK nie poinformował opinii publicznej, że lekarze są przedsiębiorcami

i (wzorem Naczelnej Rady Lekarskiej) mogą prowadzić działalność o

charakterze nieuczciwej konkurencji.

ZAKOŃCZENIE

Page 53: Kopie z Blogu SZ

Przyznaję, że moje oświadczenia na temat homeopatii oraz zastraszanie

lekarzy pracujących w mojej Klinice nosi znamiona nieuczciwej

konkurencji. W związku z tym oczekuję na wymierzenie mi stosownej

grzywny.

Uprzedzam, że moje przedsiębiorstwo nie ma płynności finansowej.

Dlatego proponuję, by od razu skazać mnie na karę bezwzględnego

pozbawienia wolności. Najlepiej na 3 do 6 miesięcy. Nareszcie odpocznę

od buraków.

Evidence-Based Medicine (EBM) vs Magic-Based Medicine (MBM)

Opublikowano 16 lutego 2012, autor: Andrzej Gregosiewicz

Co ma wspólnego homeopatia z medycyną i leczeniem. Na te i inne

pytania odpowiada prof. zw. dr hab. med. Andrzej Gregosiewicz,

kierownik Katedry i Kliniki Ortopedii Dziecięcej Uniwersytetu

Medycznego w Lublinie.

Joanna Szubierajska (Ekologia.pl): Czy homeopatia to oficjalna

specjalność medyczna, oryginalna metoda lecznicza, czy też jakieś

zupełnie inne zjawisko?

Prof. Andrzej Gregosiewicz: Bądźmy poważni. Homeopatia nie ma nic

wspólnego z leczeniem i medycyną. To zwykły zabobon, który opiera się

na ludowym przysłowiu, mówiącym, że „podobne należy leczyć

podobnym”. Przekładając ten absurd na ludzki język możemy powiedzieć,

że „wodę należy suszyć wodą”. Dobrze, że światowa nauka już dawno

wyrzuciła tę Magic-Based Medicine (medycynę opartą na magii) na

śmietnik historii lecznictwa. Gorzej, że Medycyna Oparta na Dowodach

nie postawiła sprawy jasno i nie odebrała oszustom dyplomów. Najgorzej

jednak, że zaczęła ignorować te brednie.

To chyba było najlepsze wyjście

Page 54: Kopie z Blogu SZ

Otóż nie. Mafia cwaniaków zwietrzyła swoją szansę i podrzuciła tego

bękarta lekarskim nieudacznikom, którzy nie radzili sobie z prawdziwą

medycyną. Przy ich czynnym udziale ten genetyczny niedorozwój powoli

dojrzewał. Oczywiście na pozór, gdyż nigdy nie przekroczył poziomu

„zabawy w doktora”. Nie było, zatem wyjścia. Mafia musiała dopracować

ideologię. Nie było łatwo, bo trzeba było unikać związków z logiką,

dedukcją, indukcją i wszelkimi innymi sposobami rozumowania.

Przyznaję, że udało się nad podziw. Stworzono kosmiczny gmach, którego

budulcem było kłamstwo, spoiwem oszustwo, a źródłem dochodów

głupota polityków, których „przekonano”, że można zrobić duże pieniądze

na legalnej sprzedaży NICZEGO. Gmach okazał się niezniszczalny i

spokojnie dotrwał do XXI wieku.

Skąd ta niezniszczalność homeopatii?

Z jednej strony to zrozumiała frustracja pacjentów, spowodowana –

niemożliwą do uzyskania w żadnym miejscu i czasie – powszechną

dostępnością do wszystkich osiągnięć medycyny. Dowodem jest masowa,

powrotna „turystyka medyczna” naszych rodaków pracujących wiele lat w

Anglii, Szkocji, a nawet USA. Z drugiej strony – oczywista naiwność i

wiara w brednie lecznicze przekazywane z ust do ust lub choćby na

forach internetowych. Te ostatnie to niebezpieczna zabawa, gdyż pośród

ludzi szukających pomocy, funkcjonują tam „specjaliści”, którzy udzielają

„fachowych” porad (często łamaną polszczyzną) na temat każdej choroby.

I mimo tego, że boją się ujawnić swoje prawdziwe nazwiska, mają wielu

internetowych fanów. Sporo osób daje się też nabrać na przykłady

cudownych uzdrowień opisywanych w tabloidach. Nawet telewizory

misyjne, nie mówiąc o komercyjnych, nie wstydzą się reklamować „leków”

homeopatycznych. Bardzo skutecznie ogłupiają też społeczeństwo różni

celebryci, których ptasie móżdżki nie mogą pomieścić podstawowych

wiadomości ze szkolnej fizyki lub chemii. Dla wielu z nich, fakt, że

brytyjska rodzina królewska stosuje homeopatię to nie farsa, lecz

ostateczny dowód na wartość leczniczą cukru w granulkach. O

absolwentach Uniwersytetów Medycznych i innych wykształconych

osobach nie chcę mówić, bo moja opinia o nich jest niecenzuralna. I

jeszcze jedno: wszyscy wiedzą, że popyt kształtuje podaż. A w tym

przypadku widzimy ciekawą zależność. Im mniej wiadomo o

mechanizmach działania homeopatii, im bardziej absurdalne są

Page 55: Kopie z Blogu SZ

wyjaśnienia, tym więcej ma ona fanatycznych zwolenników. Najbliższym

odniesieniem jest sekta religijna. Przyczyny czyjegoś wstąpienia do sekty,

jego otumanienia i bezgranicznej wiary w banalne kłamstwa sprytnych

oszustów (ksywka: guru) są zawsze trudne do zrozumienia. To ciekawy

problem do badań socjologicznych.

Ale przecież zwolennicy homeopatii nie tworzą sekt.

Nie chodzi o instytucjonalizm. Żadna organizacja nie jest potrzebna, by

poczuć wewnętrzne zespolenie z podobnie myślącymi. Pośród

„wyznawców” homeopatii jest wielu inteligentnych, wykształconych ludzi.

A jaki przekaz oni otrzymują? Nie wiadomo, jak powstają „leki”

homeopatyczne. Nie wiadomo, jaki jest ich mechanizm działania. Nie

wiadomo nawet, czym one są: przekazem elektromagnetycznym, pamięcią

wody, informacją leczniczą, a może dowcipem? To naprawdę

zadziwiające, jak przebiegają procesy myślowe u ludzi, którzy wierzą w

moc sprawczą tych nieistniejących zjawisk.

Nie wierzy Pan w świadectwa ludzi wyleczonych?

Raczy Pani żartować. Nie ma żadnych dowodów naukowych na

skuteczność homeopatii. Są tylko listy wdzięcznych pacjentów, deklaracje

ludzi „leczących”, opowieści „wyleczonych” pacjentów lub sensacyjne

oświadczenia świadków takich „wyleczeń”. Ale fakt, że ktoś opowiada o

wyleczeniu czegokolwiek „lekami” homeopatycznymi nie ma dla nauki

żadnego znaczenia dowodowego. Na każdy taki dowód ja mam równie

istotny:

Twierdzę oto z całą pewnością, że „terapia” granulkami cukrowymi

opóźnia moment „wyleczenia”, gdyż przepisywanie „lekarstw” na banalne

dolegliwości, które ustępują samoistnie, upewnia klientów homeopatów,

że są poważniej, niż w istocie, chorzy. I niech ktoś mi udowodni, że tak

nie jest.

Page 56: Kopie z Blogu SZ

W moim gabinecie konsultacyjnym, u mniej więcej 1/5 pacjentów nie

stwierdzam żadnej choroby i odsyłam ich do domu bez leczenia. A niech

ktoś pokaże mi jednego homeopatę, który chociaż jeden raz w życiu

powiedział klientowi, że jest zdrowy i nie zalecił przyjmowania słodkich

granulek. Z drugiej strony zdiagnozowanie wielu chorób wymaga

specjalistycznych badań laboratoryjnych lub obrazowych. I znowu,

pokażcie mi homeopatę, który kieruje chorego na scyntygrafię,

sonografię, angio-CT, MRI, PET, biopsję diagnostyczną, czy choćby na

urografię.

Jak mi wiadomo homeopatię stosuje się także w leczeniu trzody chlewnej,

psów, kotów i innych zwierząt. Te chyba nie wymagają takich badań.

Pani redaktor. Świnia zeżre wszystko, także słodkie granulki, ale

prawdziwym problemem jest stosowanie tzw. „leków” homeopatycznych u

ludzi. To już jest ordynarne oszustwo na wielką skalę. Promowane do tego

przez Światową Organizację Zdrowia (WHO). Wg mnie, urzędnicy tej

organizacji już dawno powinni stanąć przed sądem. Przez kilkadziesiąt lat

bowiem, promowali homeopatię w leczeniu malarii, gruźlicy, AIDS i

innych ciężkich, zakaźnych chorób. Dopiero w 2009 roku, pod naciskiem

grupy młodych naukowców (VOICE OF YOUNG SCIENCE) działających w

ramach pozarządowej organizacji SENSE ABOUT SCIENCE, geniusze z

WHO przyznali się do błędu. Jednak, mimo tego, że ich decyzje

skutkowały masowymi zgonami chorych na malarię (ostrożne szacunki

wskazują na kilkaset tysięcy ofiar) – żaden z 15 sędziów

Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze nie raczył

podnieść swojej d…y z krzesła. Efekt jest taki, że każdy lekarz (poza

homeopatą), który omyli się lub popełni błąd w sztuce medycznej,

odpowiada przed sądem. A ignoranci z WHO, „nieumyślni zabójcy” setek

tysięcy Afrykanów chorych na malarię, którym polecali homeopatyczne

g…o, pozostają bezkarni. Proszę mi powiedzieć, dlaczego ten skandal jest

skutecznie utajniany? Dlaczego informacje o tym nie docierają do opinii

publicznej? Dlaczego Unia Europejska nie reaguje, a przecież z Brukseli

do Genewy nie jest tak daleko?

Nie mam pojęcia

Page 57: Kopie z Blogu SZ

Wyjaśnię. Bo rzecz dzieje się w Trzecim Świecie. Łatwo zatrzeć ślady. I

gdyby nie młodzi naukowcy-idealiści, którzy postawili WHO pod ścianą, ci

nigdy nie przyznaliby się do błędu. Zresztą, jaki to błąd? WHO jest

powszechnie uważana za najbardziej skorumpowaną organizację

działającą pod egidą ONZ. I nic na to nie poradzimy

Więc zmieńmy temat. Wiem, że Pan profesor jest członkiem-założycielem

Klubu Sceptyków Polskich. Jakimi sprawami zajmuje się to

stowarzyszenie?

KLUB SCEPTYKÓW POLSKICH zajmuje się, podobnie jak SENSE ABOUT

SCIENCE, demaskowaniem pseudonauki w sferach publicznych oraz

ochroną praw konsumenckich przed pseudonaukowym oszustwem,

zwłaszcza medycznym. Zainteresowanych proszę o zapoznanie się z naszą

witryną i o współpracę. Bardzo interesują nas diagnozy stawiane przez

homeopatów oraz nazwy stosowanych w tych przypadkach pseudo-leków.

Do dyspozycji jest formularz lub adres: [email protected]

Mówi Pan pseudo-leków. Ale homeopaci twierdzą, że ich leki są

skuteczne, czego ma dowodzić fakt, że przez 200 lat nie wycofano z

użycia ani jednego preparatu homeopatycznego.

Na Boga! Przecież taka sytuacja dowodzi czegoś wręcz przeciwnego.

Błędy, powikłania, komplikacje od zawsze towarzyszą medycynie, która

ich zresztą nie ukrywa. Bardzo ważną część światowego piśmiennictwa

medycznego stanowią doniesienia o przyczynach różnych powikłań. Te

właśnie dane stymulują powstawanie lepszych leków, lepszych metod

leczenia, lepszych technik operacyjnych, lepszego instrumentarium,

lepszych implantów i lepszych technologii. Wystarczy zresztą odwołać się

do statystyki. Byłabyż homeopatia jedną, jedyną dziedziną życia, w której

nie popełnia się błędów? Śmieszne.

Rzeczywiście, to zakrawa na cud.

Page 58: Kopie z Blogu SZ

Raczej na magię. Jakim cudem te „leki” mogą być skuteczne, skoro

wiadomo, że zawierają wyłącznie cukier buraczany? Homeopaci

wprawdzie wmawiają naiwnym, że ten cukier jest impregnowany

„informacją leczniczą”, ale w takie majaczenia chyba Pani nie wierzy. W

naiwność pacjentów nie wierzą też chyba producenci, gdyż

konsekwentnie informują, jakie składniki zawiera określony preparat. Na

wszelki wypadek dodają jednak zaszyfrowaną wiadomość (np. 30CH),

która oznacza, że składniki te usunięto podczas rozcieńczania i w

opakowaniu znajduje się wyłącznie neutralny nośnik. Żaden producent

nigdy nie poinformował pacjentów na ulotce dołączonej do opakowania,

że „lek” homeopatyczny zawiera wyłącznie „informację leczniczą”. Jak

Pani sądzi dlaczego?

To oczywiste. Nikt by nie kupił informacji …

Oczywiście, ale przecież, zgodnie z ustawą, oznakowanie leku musi być

zrozumiałe dla pacjenta.

Więc jakie jest wyjście z sytuacji?

Dla Ministerstwa Zdrowia to nie problem. Trzeba tylko wmówić

urzędnikom UOKiK, że np. taki napis – substancja czynna: Anas barbariae

hepatis et cordis extractum 200K jest zrozumiały dla pacjenta. Pani go

rozumie, bo ja, profesor medycyny, nie mam pojęcia?

Napis łaciński można przetłumaczyć, ale co oznacza 200K?

„W tym sęk”. Dlatego właśnie myślę, że „wyjaśnienie” MZ jest

przeznaczone wyłącznie dla UOKiK, który rozpatruje sprawę niezgodnego

z polskim prawem oznakowania oscillococcinum. Jeśli UOKiK przyzna

rację 1 (słownie jednemu) dystrybutorowi „nic-leków” (wbrew interesowi

setek tysięcy polskich konsumentów), to znaczy, że miałem rację. Kto wie,

może nawet zostało zawarte jakieś nieformalne porozumienie?

Proszę wyjaśnić dokładniej

Page 59: Kopie z Blogu SZ

Pisałem o tym szczegółowo w liście otwartym do UOKiK, który jest na tym

portalu. Ale krótko: szyfr 200K oznacza, że w opakowaniu tego „leku” nie

ma leku! Ani jednej molekuły substancji czynnej! Nie ma nic!

Teraz to jasne

A Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów już od prawie roku

(rozpatrując sprawę oscillococcinum) nie może zrozumieć, że setki tysięcy

konsumentów nie mają pojęcia, że łykają „ducha kaczki”.

I jeszcze raz powtarzam. Jeśli chcą, to niech łykają. Ale niech wiedzą, co

robią (sic!). Niech to będzie napisane na opakowaniu „leku” (sic!). Tylko o

to mi chodzi i tylko o tym pisałem w skardze do UOKiK! To naprawdę

takie trudne do zrozumienia? Więcej, to niewiarygodne, by – przy tak

oczywistej argumentacji – polskie instytucje państwowe podejmowały

decyzje naruszające interes polskich konsumentów!

Żeby było śmieszniej, b. minister zdrowia E. Kopacz nakazała w

specjalnym rozporządzeniu, by takie leki (zawierające wyłącznie

neutralny nośnik) były dostępne tylko na receptę. Tekst tego

rozporządzenia jest tak absurdalny, że nie chce mi się go nawet

komentować. Kto chce, nie przeczyta sam. Dodam tylko, że Główny

Inspektorat Farmaceutyczny powtarza od lat, że leki nie zawierające

substancji czynnej (czyli te, o których mówi rozporządzenie E. Kopacz) są

lekami fałszywymi. To wygląda, jak „wojna na górze”.

Muszę przyznać, że Pan profesor ma talent do wyszukiwania

sprzeczności.

Page 60: Kopie z Blogu SZ

Mam takie hobby. Ale podsumujmy: homeopatia największe sukcesy

osiąga w leczeniu dolegliwości ustępujących samoistnie lub pod wpływem

równolegle stosowanego leczenia konwencjonalnego. Dochodzą do tego

choroby-nie choroby wymyślone przez żartownisiów. Oto przykłady: lęk

przed czymś, co może wyłonić się z ciemnego kąta, uciążliwa erekcja w

czasie jazdy samochodem, udręczenie religijne, postrzeganie

przedmiotów, jako większych niż w rzeczywistości itp. Sama Pani widzi,

jaki to cyrk. Chyba tylko Centrum Medyczne Szkolenia Podyplomowego

zachowuje się racjonalnie i mimo wielokrotnych próśb homeopatów, nie

przewiduje wpisania homeopatii na listę specjalności medycznych. To

zrozumiałe, bo zbitka słowna lekarz homeopata jest tyle samo warta, co

lekarz astrolog, lekarz wróżbita, lekarz jasnowidz itp.

Mówi Pan otwarcie, że homeopatia to oszustwo – przez co miał Pan do

czynienia z wymiarem sprawiedliwości.

Rzeczywiście, przez wiele lat byłem jedynym w Polsce lekarzem, który

otwartym tekstem, pod własnym nazwiskiem, komentował homeopatyczne

oszustwa. Nawet się dziwię, że byłem pozywany do sądu tylko przez

homeopatów, a nie np. przedstawicieli władz publicznych (czterech).

Pierwszy raz zresztą znalazłem się w sali sądowej przez fakt, że

zawierzyłem inteligencji tej czwartej. Teraz widzę, że nie można było tego

uniknąć, bo przez mój gabinet przewinęło się blisko stu przedstawicieli

prasy, a każdemu z nich musiałem tłumaczyć od podstaw, na czym polega

absurd homeopatii. Niekiedy po kilka razy. Gdy, na dowód, że homeopatia

jest oszustwem mówiłem o absurdalnej wielkości rozcieńczeń i

przytaczałem np. liczbę 10^400 (10 do czterechsetnej potęgi), ani jeden z

nich (sic!) nie rozumiał o co mi chodzi. Przyznawali, owszem, że to dość

duża liczba, jednak nie potrafili pojąć, że jej wielkość nie ma żadnego

odniesienia do czegokolwiek w naszym Wszechświecie i jeszcze kawałek

dalej. Poza tym, niektórzy z nich, byli autentycznymi fanami zjawisk

paranormalnych. Z tymi w ogóle nie rozmawiałem, podobnie jak z

geniuszami reportażu, którzy, jeśli chodzi o nauki ścisłe zatrzymali się na

poziomie procentów i ułamków. Krótko mówiąc, w większości byli

analfabetami naukowymi.

Ale, jak to było dokładnie z tym pierwszym procesem sądowym?

Page 61: Kopie z Blogu SZ

Osiem lat temu próbowałem wytłumaczyć kilku dziennikarzom, że jeśli

mechanizm działania oscillococcinum („leku” homeopatycznego

wytwarzanego na bazie kaczych wnętrzności) polega na „przenoszeniu

leczniczej informacji”, to gdy przypadkiem do produkcji tego „leku”

zostaną użyte zwłoki kaczki, która była chora na ptasią grypę –

oscillococcinum „przeniesie informację chorobotwórczą”. Nazajutrz

ukazały się w papierowych mediach wielkie artykuły, że „leki”

homeopatyczne przenoszą ptasią grypę. Metafizyczny absurd, że

„informacja” może „leczyć” lub „infekować” został pominięty. Nic, więc

dziwnego, że firma Boiron poczuła się zniesławiona i sąd nakazał mi jej

przeprosiny.

I co. Przeprosił Pan?

Znowu Pani żartuje. Ani mi się śniło. Firma sama wysłała do gazety

odpowiedni tekst i podpisała moim nazwiskiem. Podobno takie

podszywanie się pod kogoś jest zgodne z prawem. Mniejsza o to. Dobrze

wiem, że w Kretynolandzie wszystko jest możliwe.

A druga sprawa?

Przepraszam, dokończę myśl o błyskotliwych dziennikarzach. Tak wiele

razy zostałem oszukany (tekst prasowy był diametralnie różny od tego, co

mówiłem), że teraz autoryzuję każdy przecinek. Zwłaszcza, jeśli widzę w

czasie rozmowy z dziennikarzem „błysk zrozumienia” w jego oku i

potakujące kiwanie głową, gdy odwołuję się do rachunku

prawdopodobieństwa, przedstawiam liczby w zapisie wykładniczym,

opisuję reakcje chemiczne, używam takich ”trudnych” słów, jak

dysocjacja, randomizacja lub mówię o korelacjach i związkach

przyczynowych. Jestem wtedy pewien, że pozostawiony sam na sam ze

swoimi notatkami dziennikarz, w najlepszym wypadku napisze, że

„prawda leży pośrodku”, że „w tym coś jest” lub, że „należy mieć otwarty

umysł”.

Rozumiem. Proszę, więc opowiedzieć o tej drugiej sprawie sądowej

Druga sprawa była już diametralnie inna. Pani mgr Irena Rej, z

wykształcenia psycholożka, z zamiłowania prezeska Izby Gospodarczej, a

Page 62: Kopie z Blogu SZ

ze stanu posiadania – właścicielka holdingu homeopatycznego, złożyła

kolejny pozew. Do pomocy wezwała wszystkie koncerny homeopatyczne

działające w Polsce. Tym razem zostałem oskarżony o każdy, nawet

najbardziej niewinny epitet, którym obdarzyłem homeopatię, homeopatów

i „leki” homeopatyczne. Zarzucono mi nawet zniechęcanie lekarzy do

zajmowania się MBM (Magic-Based Medicine).

Ale tym razem Pani Rej się przeliczyła. Jeden z najlepszych polskich

prawników, znany konstytucjonalista profesor Dariusz Dudek, Kierownik

Katedry Prawa w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, występujący, jako

mój pełnomocnik, w ciągu kilkunastu minut zdeklasował powoda, czyli

Izbę Gospodarczą Farmacja Polska. W efekcie, po raz pierwszy w Europie

sąd wyraźnie stwierdził, że publikowanie przez profesora medycyny

tekstów ze stwierdzeniem, że homeopatia jest oszustwem, a „leki”

homeopatyczne to fałszywki — nikogo nie zniesławia. Pozew został

odrzucony.

To chyba był przełom

Otóż nie. Był to wprawdzie medialny hit, ale czwarta władza

zasznurowała sobie usta. Przyczyna była jasna: penize nesmrdi. O istocie

rzeczy powiadomił mnie ze smutkiem zaprzyjaźniony redaktor naczelny

jednego z opiniotwórczych czasopism. Powiedział wprost: „jeśli umieszczę

w moim piśmie twój tekst, stracę homeopatycznych reklamodawców.

Musisz to zrozumieć”. Zrozumiałem. Jedynym tygodnikiem, spoza branży

medycznej, który opublikował sporo moich artykułów o różnych

oszustwach leczniczych, okazał się „Najwyższy Czas”, którego

redaktorem naczelnym był wtedy JKM. Poza tym był Internet.

Ktoś się zainteresował wynikiem tego procesu?

Jako pierwszy zareagował znany angielski fizyk, pisarz i propagator nauki

Simon Singh, który pisząc książkę „Trick or Treatment?” i dedykując ją

księciu Walii ośmieszył nie tylko „medycynę alternatywną”, ale również —

korzystającą z usług homeopatów — angielską rodzinę królewską. Tym,

którzy za dowód wartości leczniczej homeopatii uważają fakt, iż stosuje ją

rodzina królewska, przypominam, że jest to anty-dowód. W rodach

monarszych od wieków dominuje „chów wsobny”, co powoduje częstsze,

Page 63: Kopie z Blogu SZ

niż w normalnej populacji występowanie – delikatnie mówiąc – ociężałości

psychicznej.

Ale o co konkretnie chodziło temu Anglikowi?

Simon, w jednym ze swoich felietonów napisał, że nieuczciwością jest

stosowanie zabiegów kręgarskich w leczeniu astmy u dzieci (nie tylko

lekarze rozumieją, jaki to absurd), za co Brytyjskie Towarzystwo

Chiropraktyków pozwało go za to do sądu. Wtedy rozpętała się burza. W

jego obronie wystąpiły prestiżowe instytucje naukowe oraz blisko 17

tysięcy znanych osób, głównie naukowców, z całego świata. Angielskie

prawo opiera się jednak na precedensach (common law), a nie na

regułach słuszności i sprawiedliwości. Dlatego Simon Singh szukał

precedensu i znalazł go w… Lublinie. Napisał do mnie list z zapytaniem,

czy zgodzę się, by mógł przedstawić angielskiemu sądowi materiały z

mojego wygranego procesu z homeopatami. Nie muszę chyba mówić, że

wysłałem mu odpowiednie informacje. A w dniu 1 kwietnia 2010 roku

Lord Chief Justice stwierdził (podobnie jak sędzia polski), że mówienie

prawdy nie może nikogo zniesławić i w ten sposób zmusił chiropraktyków

do wycofania pozwu.

Czyli wyrok w tej sprawie jest szerzej znany za granicą niż w Polsce

Tak to wygląda. Polskim wyrokiem zainteresował się jeszcze prof.

Stephen Barrett, prezydent amerykańskiej Narodowej Rady ds.

Zwalczania Oszustw Leczniczych (National Council Against Health Fraud)

– największej tego typu organizacji na świecie, który poprosił mnie o

przetłumaczenie najbardziej istotnych fragmentów akt sądowych. Nie

przypuszczam, by robił to dla zaspokojenia własnej ciekawości. Tak więc,

klęska homeopatów w sądzie jest obecnie szerzej znana w Anglii i USA,

niż w Polsce. Tym bardziej, że Klub Sceptyków Polskich opublikował w

ostatnim numerze prestiżowego amerykańskiego periodyku Skeptical

Inquirer, szereg informacji na temat mojej walki z homeopatią. A w

pierwszych dniach lutego Holendrzy poinformowali swoją opinię

publiczną, że polski Don Kichot wygrał w sądzie z koncernami

homeopatycznymi, które dysponują milionowymi funduszami.

Page 64: Kopie z Blogu SZ

Przejdźmy dalej: „informacja lecznicza”, „proces dynamizacji”, „podpis

astralny”. Te homeopatyczne terminy kojarzą się bardziej z magią, niż z

prawdziwą medycyną

Pani Redaktor. Głupota, to przypadłość demokratyczna. Byty polityczne

wyłania się drogą negatywnej selekcji. Nikt, kto robi autentyczną karierę

naukową, biznesową, czy jakąkolwiek inną nie garnie się do polityki.

Wymienić Pani kilkadziesiąt nazwisk wybrańców narodu, którzy nie

potrafią sklecić po polsku dwóch zdań? I tacy ludzie przegłosowują

ustawy, których zrozumienie wymaga uniwersyteckiego wykształcenia.

Zresztą nawet ludzie wykształceni, którzy już znaleźli się w Sejmie,

natychmiast tracą swoją wiedzę. Najlepszy przykład to Ewa Kopacz. Ta

Pani już w rok po mianowaniu jej ministerką zdrowia, zaakceptowała

homeopatię (Magic-Basic Medicine), jako sposób leczenia poważnych,

przewlekłych chorób.

Homeopaci, pytani o działanie i powstawanie leków homeopatycznych

powołują się na teorię kwantową. Co ma wspólnego teoria kwantowa z

homeopatią?

Znowu mnie Pani rozśmiesza. Odsyłam Czytelników do artykułu

„Homeopatia wyjaśniona”, który opublikowałem na tym blogu 8 listopada

2011. Wystarczy kliknąć. Przytoczę tylko jedną anegdotę. Homeopaci

uważają, że wstrząsanie butelką z wodą zmienia stan kwantowy cząstek

elementarnych. Skomentowałem to tak: „w ten sposób dokonują transferu

informacji leczniczej między mikroświatem kwantów, a makroświatem

kantów”. Najsmutniejsze jest to, że w środowisku naukowym znajdują się

takie postaci, jak dr hab. M. Molski, prof. Uniwersytetu Poznańskiego,

który prowadzi „teoretyczne badania naukowe” na temat homeopatii oraz

prof. dr med. M. Krawczyński (również z Poznania), który twierdzi, że

„lek” homeopatyczny można porównać do informacji zapisanej na

dyskietce komputerowej, a organizm chorego do twardego dysku…. Jak

Pani widzi, poznańska ”szkoła homeopatii” nie ma w Polsce konkurencji.

Gratuluję J.M. Rektorowi Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza i J.M.

Rektorowi Uniwersytetu Medycznego, że potrafili skompletować taką

kadrę pracowników. Teraz badania nad zjawiskami paranormalnymi ruszą

prawdopodobnie pełną parą i rozpocznie się wyjaśnianie sposobu zginania

łyżeczek do herbaty przy pomocy „psychokinezy”.

Page 65: Kopie z Blogu SZ

Część osób uważa, że leki homeopatyczne są bezpiecznymi, naturalnymi

odpowiednikami konwencjonalnych leków. Dlatego farmaceuci i lekarze

homeopaci polecają je dla dzieci, kobiet w ciąży i matek karmiących, jako

lek bezpieczny, który nie powoduje skutków ubocznych i powikłań. Czy

tak jest rzeczywiście?

Zapewne się Pani zdziwi, ale odpowiedź brzmi tak. „Leki” homeopatyczne

są odpowiednikami leków konwencjonalnych, ale wyłącznie z tego

względu, że są sprzedawane w aptekach, co kompletnie dezorientuje

konsumentów. A czy są bezpieczne dla dzieci i kobiet w ciąży? Oczywiście

tak, bo jakim cudem śladowa objętość czystej wody lub czystego cukru

może powodować skutki uboczne lub powikłania. Natomiast stosowanie

tych „leków”, zamiast przepisanych przez specjalistów pediatrii,

ginekologii, czy położnictwa, może być przyczyną autentycznych

dramatów. Czy kontynuować wyjaśnianie?

Nie, ale co w takim przypadku według homeopatów jest czynnikiem

terapeutycznym w lekach homeopatycznych?

Nie wiedzą tego sami homeopaci. Nawet brukselska mafia

homeopatyczna im tego nie wyjaśnia. Zabezpieczyła ich tylko przed

zarzutami prokuratorskimi zamieszczając w „Farmakopei Europejskiej”

takie oto horrendum: Nie da się określić różnicy między

rozpuszczalnikiem, a homeopatycznym środkiem leczniczym za pomocą

naukowych metod analitycznych. Chodzi o to, by żaden biegły sądowy nie

mógł stwierdzić, czym „leczony” był pacjent. Jak Pani widzi to czysta

magia. Ale… żeby nie zostawiać pytania bez konkretnej odpowiedzi; wg

homeopatów czynnikiem terapeutycznym jest „informacja lecznicza”,

która ma charakter: elektromagnetyczny, kwantowy, wirtualny, duchowy,

energetyczny, strukturalny lub cyfrowy. Był nawet jeden francuski dureń

(prof. J. Benveniste), który tę informację przesyłał przez telefon i przez ….

Internet. Skoro tak, można by taką informację leczniczą rzeczywiście

zapisać na płytce i sprzedawać w Media-Markt. Zgadzałoby się nawet

hasło reklamowe. Pod warunkiem, że w neonie z napisem „Nie dla

idiotów” zepsułoby się podświetlenie partykuły.

Page 66: Kopie z Blogu SZ

Stosowanie terapii homeopatycznej jest zgodne z prawem. Na podstawie

obowiązujących przepisów prawa status „leków” homeopatycznych jest

taki sam jak innych leków

Pani Redaktor. Porównywanie w sposób naukowy statusu NICZEGO z

materialną substancją czynną leczniczo można traktować wyłącznie, jako

anegdotę, głupotę lub oszustwo. Logika wskazuje, że tak samo należy

traktować prawo, które zrównuje status NICZEGO z lekami

konwencjonalnymi. Wg mnie prawo może, a nawet powinno być surowe,

ale nie głupie lub korupcjogenne.

Wierzę Panu profesorowi. Tym bardziej, że w Wikipedii przy haśle

homeopatia widnieje nagłówek: „Ten artykuł lub sekcja opisuje teorie,

metody lub czynności niezgodne z obecną wiedzą medyczną”. Zgodnie z

57 paragrafem Kodeksu Etyki Lekarskiej lekarze nie powinni stosować

metod leczenia niezweryfikowanych naukowo. Naczelna Rada Lekarska

zaliczyła homeopatię do tzw. medycyny alternatywnej i stwierdziła, że

lekarze, organizacje lekarskie, uczelnie medyczne itp., które popularyzują

homeopatię – łamią Kodeks Etyki Lekarskiej. Co Pan w tym kontekście

powie o decyzji wydanej przez UOKiK, że „ordynowanie leków

homeopatycznych nie narusza Kodeksu Etyki Lekarskiej?

UOKiK swoją decyzję uzasadnia jedynie faktem, że NRL, jako

przedsiębiorca (sic!) stosuje nieuczciwą konkurencję (sic!) zalecając

lekarzom, by postępowali etycznie i nie stosowali leków, które nie są

zweryfikowane naukowo. Przed rozprawą apelacyjną mamy więc taką oto

sytuację: Naczelna Rada Lekarska „robi za” nieuczciwego

„przedsiębiorcę” (sic!). Homeopatyczny przedsiębiorca Boiron Sp. z o.o.

„robi za” uczciwego, gdyż – wg prawa obowiązującego w Kretynolandzie –

nie ma nic dziwnego w tym, że „lekarstwo” oscillococcinum nie zawiera

ani jednej molekuły leczniczej substancji czynnej (sic!). Wprawdzie GIF

twierdzi, że brak substancji czynnej jest fałszerstwem, ale (w domyśle) nie

dotyczy to „leków” homeopatycznych. Oczywiście, w domyśle

Ministerstwa Zdrowia, bo w oświadczeniu GIF nie ma o takim wyjątku ani

słowa.

Teraz to już nic nie rozumiem

Page 67: Kopie z Blogu SZ

Wyjaśnię to Pani matematycznie: dwie sprzeczności tworzą jedną, wielką

zgodność. Proszę zgadnąć: z czym?

Z prawem?

Brawo, widzę, że przyswoiła już sobie Pani cechy potrzebne do

swobodnego funkcjonowania w Kretynolandzie.

Ostatnie pytanie. Komu, tak naprawdę, zawdzięczamy promowanie

homeopatii w Polsce?

Odpowiedź jest banalnie prosta: stowarzyszeniom homeopatów,

producentom słodkich kuleczek, uczciwym dystrybutorom, rozumnym

posłom, jeszcze bardziej rozumnym senatorom, Sejmowej Komisji Zdrowia

z Bolesławem Piechą na czele, Ministerstwu Zdrowia, Urzędowi

Rejestrującemu homo-leki „od tyłu”, naukowcom-postępowcom,

publicystom-humanistom, fanom holistycznego paradygmatu w medycynie

z Panią Ewą Kopacz na czele, władzom uniwersytetów akceptującym

prowadzenie na ich terenie badań nad zjawiskami PSI, medykom-

magikom stosującym medorrhinum („lek” z męskiej ropnej wydzieliny

rzeżączkowej), jednemu znanemu magistrowi prawa, który (nie)wiadomo

dlaczego broni homeopatii, jednej pani psycholog, która jest

dystrybutorem maści z sadła świstaka, jednemu redaktorowi od „Czarno-

białych” dowodów, jednej dyrektywie europejskiej, wielbicielom zjawisk

paranormalnych, komentatorom „naukowym” telewizji całodobowych,

reklamom homeopatycznego cukru w telewizji misyjnej, radosnej

elastyczności prawa (p. gumka od majtek), postmodernistycznemu

relatywizmowi, zwolennikom powrotu do natury i fanom ruchu New Age,

portalom typu „czary-mary.pl”, PSI-blogerom, anonimowym homeo-

społecznościom internetowym, kącikom homeopatycznym w kolorowych

czasopismach, księdze przysłów pt. „Farmakopea Europejska” oraz

Światowej Organizacji Zdrowia, która walcząc o zdrowie ludzkości,

doprowadziła do „nieumyślnego zabójstwa” kilkuset tysięcy ludzi chorych

na malarię. Ale, że działo się to na Czarnym Lądzie, miliony euro-

pejczyków mogą sobie spokojnie bytować (na kontach).

Dziękuję. Teraz rozumiem, dlaczego nazywają Pana profesora „ojcem

chrzestnym” walki medialnej z homeopatią

Page 68: Kopie z Blogu SZ

Rozmawiała: Joanna Szubierajska, Ekologia.pl

OSZUŚCI VS NAUKA

Opublikowano 11 stycznia 2012, autor: Andrzej Gregosiewicz

Wycinek z tekstu Mariusza Gawlika, redaktora naczelnego Racjonalisty.pl

Artykuł, który zajął 3 miejsce (pośród 862) wyróżniło prawie 16 tys. osób.

Na moim blogu nosi on tytuł „HOMEOPATIA? ………. DURNIU!

Temat nie jest zamknięty, o czym świadczy standardowa reakcja

homeopatów (poniżej)

Page 69: Kopie z Blogu SZ

Mam nadzieję, że sąd przegoni homeopatę, podobnie jak to zrobił z Izbą

Gospodarczą Farmacja Polska, która skierowała pozew przeciwko mnie.

Andrzej Gregosiewicz

HOMEOPATIA, CZYLI CUKIER Z PODPISEM ASTRALNYM

Opublikowano 2 stycznia 2012, autor: Andrzej Gregosiewicz

Rozmowa z prof. zw. dr. hab. n. med. Andrzejem Gregosiewiczem,

kierownikiem Katedry i Kliniki Ortopedii Dziecięcej Uniwersytetu

Medycznego w Lublinie.

Dziecięcy Szpital Kliniczny, ul. Chodźki 2, Lublin

Rozmawiała Agnieszka Mazuś, kierownik działu on-line Dziennika

Wschodniego (przed rokiem).

Page 70: Kopie z Blogu SZ

• Niedziela, 6 lutego, godz. 10.23. Co się wtedy stanie?

– Tego dnia rozpocznie się globalna kampania przeciwko homeopatii.

Wezmą w niej udział głównie lekarze i naukowcy z blisko 30 krajów, m.in.

z USA, Australii, Brazylii i Europy. Świat, w tym Polska, podejmuje tak

radykalne kroki, bo oszustwa o takiej skali dotąd w historii ludzkości nie

było.

• Dlaczego ta akcja nazywa się „Kampania 10:23”?

– Nawiązujemy do liczby 6,02 x 10^23 (prawo Avogadry), która określa

nieprzekraczalną granicę rozcieńczenia każdej substancji. A

rozcieńczanie to istota technologii produkcji „leków” homeopatycznych.

Ich wytwórcy nie przejmują się jednak ograniczeniami natury. Stąd

homeopatyczne wielkości rozcieńczeń są groteskowe, wielokrotnie

większe niż np. liczba molekuł we wszechświecie. Po takim rozcieńczeniu

w preparacie homeopatycznym nie ma nic. Zostaje rozpuszczalnik lub

nośnik, czyli woda lub cukier.

• Dlaczego prawo zezwala na sprzedaż takich leków?

– Odpowiem pytaniem. A skąd wziął się w Farmakopei Europejskiej zapis:

„Nie da się określić różnicy między rozpuszczalnikiem a homeopatycznym

środkiem leczniczym za pomocą naukowych metod analitycznych”?

Przecież takie sformułowanie to prawna legalizacja okultyzmu i magii. Ale

lobby homeopatyczne to wielkie pieniądze. Politycy nie mieli oporów, by

Page 71: Kopie z Blogu SZ

napluć w twarz nauce i medycynie. Przeciwko temu gigantycznemu

oszustwu (korupcji?) świat będzie protestować. Uczestnicy Kampanii

połkną publicznie całe opakowania tych homeo-cukierków. Udowodnią w

ten sposób, że nie mają one żadnego działania. Nawet ubocznego.

• Portal Racjonalista nazwał pana „ojcem chrzestnym medialnej walki z

homeopatią”. Trwa ona już ponad 10 lat. Dlaczego jest pan tak uparty?

– Jestem konsekwentny. Nie toleruję głupoty. A głupota homeopatyczna

zabija. Ostatnio, w Australii, zmarło 9-miesięczne dziecko z chorobą

skóry, którą łatwo leczy się konwencjonalnymi środkami. Rodzice dziecka

nie zgodzili się na ich stosowanie. Za ten brak zgody otrzymali wysokie

kary więzienia. Ale „postępowe” media nadal twierdzą, że trzeba mieć

„otwarty umysł”, by zrozumieć, że „lek” homeopatyczny harmonizuje

wibracje ustroju ludzkiego z wibracjami kosmosu. Swoją publicystykę na

temat uzdrowicieli, ruchu New Age i tzw. medycyny holistycznej

traktowałem początkowo jako hobby. Ale, gdy ustawodawca ogłosił, że

„leki homeopatyczne nie muszą leczyć”, rozpocząłem krucjatę przeciwko

temu absurdowi. Na efekty czekałem całe lata, ale w końcu ludzie zaczęli

myśleć i zastanawiać się, gdzie leży prawda.

• Entuzjaści homeopatii zarzucają panu, że chce się pan wypromować ich

kosztem.

– Nie mam już takiej szansy. W hierarchii uniwersyteckiej osiągnąłem

wszystko. Moja klinika cieszy się wysokim prestiżem. Przyjeżdżają do

mnie pacjenci z całego kraju. Opublikowałem ponad 230 prac naukowych,

wiele za granicą. Zredagowałem naukowo pierwszy w Polsce podręcznik

„Ortopedii Dziecięcej”. Czego mogę więcej chcieć? Na homeopatię tracę

tylko czas

Page 72: Kopie z Blogu SZ

• Jest pan światowej klasy specjalistą, jednym z najlepszych chirurgów

ortopedów w Polsce. Czy nigdy nie obawiał się pan, że przez tę walkę z

wiatrakami straci pan szacunek środowiska lekarskiego?

– Problem polega na tym, że to ja straciłem szacunek do wielu

autorytetów. Zwłaszcza do tych, którym nie przeszkadza, że pod

przykrywką tzw. holistycznego paradygmatu, wkradły się do medycyny

metafizyczne oszustwa lecznicze.

• Dlaczego tak wielu lekarzy zajmuje się homeopatią?

– Zazwyczaj to ci, którzy nie potrafili odnaleźć się w prawdziwej

medycynie. Którzy pewnego dnia zorientowali się, że nie nauczą się np.

operować lub nie będą mieli odwagi podejmować odpowiedzialnych

decyzji.

• Głośna krytyka homeopatii okazała się dość niebezpieczna. Dwa razy

musiał się pan ze swoich słów tłumaczyć przed sądem.

– To prawda. Przed laty kilku dziennikarkom lubelskiej prasy próbowałem

wytłumaczyć, że jeśli mechanizm działania oscillococcinum polega na

przenoszeniu „leczniczej informacji”, to gdy przypadkiem do produkcji

tego „leku” zostaną użyte zwłoki kaczki, która była chora na ptasią grypę

– to „lek” przeniesie „informację chorobotwórczą”. Była to zwykła kpina z

metafizycznych absurdów homeopatii. Ale tego dziennikarki już nie

wyjaśniły, a swoje artykuły zatytułowały dramatycznie: „Leki

Page 73: Kopie z Blogu SZ

homeopatyczne przenoszą ptasią grypę”. Nic dziwnego, że producent

preparatu pozwał mnie do sądu. Proces przegrałem i sąd nakazał mi

przeproszenie firmy. Nie zrobiłem tego, więc koncern przeprosił sam

siebie zamieszczając stosowne ogłoszenie z moim podpisem. Uważam

jednak, że w sumie to się opłaciło. Bo właśnie wtedy zaczęła się burza

medialna, której do dzisiaj nie mogą mi homeopaci darować.

• A kolejny proces? – Byłem wtedy już obeznany z kodeksem cywilnym i

wiedziałem, że mogę nazywać homeopatię oszustwem, jeśli tylko nie będę

wymieniał nazw koncernów. Ale pani Irena Rej, z zawodu psycholog, a z

zamiłowania prezeska Izby Gospodarczej „Farmacja Polska” i właścicielka

fabryki produkującej 50 „leków” homeopatycznych (wszystkie „odkrył”

były prezes Polskiego Towarzystwa Homeopatycznego) wytoczyła mi

proces o zniesławienie. Do wspólnego boju zaprosiła zagraniczne

koncerny produkujące homeopatyczny cukier. Warszawski sąd jednak

odrzucił pozew. Okazało się, że nazywanie oszustwa oszustwem nie jest

przestępstwem.

• Klub Sceptyków Polskich nazwał pańską działalność syzyfową pracą.

Jednak chyba nie mają racji, skoro według „Rynku Zdrowia” w ciągu

ostatnich kilku lat sprzedaż leków homeopatycznych w Polsce zmniejszyła

się o około jedną czwartą.

– Z tego jestem najbardziej dumny. Łatwo policzyć, ilu pacjentom

uratowałem zdrowie lub życie.

• Co jest według homeopatów czynnikiem terapeutycznym?

Page 74: Kopie z Blogu SZ

– Ewa Czerwińska – obecna szefowa Towarzystwa Homeopatycznego,

twierdzi, że jest to niematerialna „informacja lecznicza”. Cóż, z osobą,

która w „leczeniu” stosuje magię, nie ma jak dyskutować. Po prostu

należałoby odebrać jej dyplom lekarza i na tym zakończyć sprawę.

• Co to znaczy „informacja lecznicza”?

– Sami homeopaci nie wiedzą, co to jest. Nadają jej różne nazwy. Np.

duchowa, wirtualna, kwantowa, strukturalna, cyfrowa. Przesyłają ją

nawet przez telefon lub Internet. Generalnie, to jakieś chore majaczenie

na temat medycyny!

• Kiedy leki homeopatyczne stały się popularne w naszym kraju? I

dlaczego tak się stało?

– Rozkwit homeopatii zawdzięczmy Unii Europejskiej i jej oszukańczym

dyrektywom, które „suwerenny” polski ustawodawca bez namysłu

zaakceptował. Efektem było wprowadzenie do aptek blisko 6 tysięcy

homeopatycznych fałszywek. Po raz kolejny wyszła na jaw ignorancja i

arogancja władz publicznych. Lekarze nie mieli nic do powiedzenia.

• Jak to wygląda w innych krajach?

– W USA Agencja ds. Żywności i Lekarstw nie wydaje licencji na „leki”

homeopatyczne od 1970 roku! A w Anglii, w zeszłym roku komisja

specjalna parlamentu brytyjskiego wydała oświadczenie, w którym

Page 75: Kopie z Blogu SZ

zaleciła, by National Health Service zaprzestała refundacji preparatów

homeopatycznych oraz wycofała wszelkie licencje, jakich udzieliła tym

preparatom. Widząc, co się święci, już w 2009 roku, kilka brytyjskich

uniwersytetów zaprzestało rekrutacji studentów na kursy homeopatyczne.

• W Polsce z homeopatią walczy tylko pan?

– Teraz mam oparcie w Klubie Sceptyków Polskich, którego jestem

zresztą członkiem-założycielem. Przyłącza się do nas coraz więcej

myślących niezależnie naukowców. Wszyscy mamy nadzieję, że już

niedługo polski ustawodawca wyeliminuje z medycyny szalbierstwo i

metafizykę.

Przypis końcowy (aktualny):

Zachęcam do przeczytania artykułu pt. „HOMEOPATIA, OSKARŻAM

PARLAMENT, MINISTERSTWO ZDROWIA I URZĄD REJESTRACJI

PRODUKTÓW LECZNICZYCH O KŁAMSTWO NAUKOWE.

Po raz pierwszy ktoś odważył się powiedzieć otwartym tekstem, że polskie

władze publiczne oszukują społeczeństwo przy pomocy kłamliwych (pod

względem naukowym) ustaw. Mówię o „Prawie farmaceutycznym” i

anegdotycznych rozporządzeniach ministerialnych. A pamiętajmy, że

wtrącanie się polityków do Nauki to cecha typowa dla państwa

totalitarnego.

Page 76: Kopie z Blogu SZ

Politycy zapomnieli, że są pracownikami najemnymi, a ich pracodawcą

jest Naród. Że są urzędnikami zobowiązanymi do ułatwiania życia

obywatelom, a nie sobie. Ktoś wreszcie musiał im powiedzieć: RĘCE

PRECZ OD NAUKI! Tym bardziej, że większość z nich to ignoranci

naukowi.

Szkoda tylko, że ludzi, którzy to rozumieją jest tak mało. A tych, którzy

coś robią jeszcze mniej. Rozumiem, że w (każdym) społeczeństwie

dominuje oportunizm i strach przed władzą, ale – na Boga – żyjemy

jeszcze w demokratycznym kraju. Wolność słowa jest święta, zwłaszcza,

jeśli działamy w interesie społecznym.

Zacznijmy od spraw oczywistych. Zakrzyczmy na przykład ustawodawcę,

że nie wolno mu zmieniać uniwersalnych praw naukowych. Udowodnijmy,

że w hierarchii wartości nauka stoi ponad prawem, a nie odwrotnie.

Zacznijmy działać, bo arogancja i prywata, którą widzimy na każdym

kroku u wynajętych do pracy urzędników, przełoży się szybko na

despotyzm. Już teraz, niektórzy z nich zachowują się tak, jakby mówili:

PAŃSTWO TO MY! A gdy już do tego dojdzie, nie znajdziemy żadnej

instytucji, do której moglibyśmy się odwołać.

Siedem lat temu przewidziałem, że zakłamana „medycyna holistyczna”

wejdzie na salony. I, jak widzimy, weszła.

Apeluję zatem do środowiska farmaceutycznego i lekarskiego: proszę,

zróbmy wszystko, żeby ją przegonić! Jeszcze jest szansa.

Andrzej Gregosiewicz, styczeń, 2012

Page 77: Kopie z Blogu SZ

WSZYSTKIM CZYTELNIKOM ŻYCZĘ SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU

Opublikowano 31 grudnia 2011, autor: Andrzej Gregosiewicz

Moja homeopatia – autor – Marcin Kwiek

To było pod koniec grudnia, zaraz przed świętami

Szwagier przyniósł spirytusu, no więc rozrabiamy

Rozrabiamy tak jak zwykle, pół na pół, wiadomo

Dziad tak robił, ojciec robił, tak nas nauczono

Na to żona mówi nagle, że gdzieś przeczytała

Że im bardziej się rozcieńczy, to tym mocniej działa

Ależ skarbie, mówię do niej, jesteś w dużym błędzie

Jak rozcieńczy się za bardzo, nic z tego nie będzie

Ty z nauki nie kpij, mówi, głupiś jest i tyle

Trza rozcieńczyć i potrząsnąć, to zyska na sile!

Page 78: Kopie z Blogu SZ

Fakt, z nauką to na bakier nawet w szkole byłem

Ale żeby rozcieńczone miało większą siłę?

Ty się nie bój, mówi żona, bo głowy uczone

Twierdzą, że woda pamięta, co w niej rozpuszczone

Więc chłopaki do roboty, już za progiem święta

Rozcieńczajcie, będzie więcej, woda zapamięta

No więc żeśmy rozcieńczali, jak żona radziła

W myśl teorii naukowej – w rozcieńczonym siła

Tak nam sprawnie szła ta praca, że po krótkim czasie

Zapełniliśmy kanister, wannę oraz basen

Lecz gdy przyszedł czas na sprawdzian, straszna rzecz się stała

Wbrew teorii naukowej, … woda zapomniała!

W tym momencie się poczułem kompletnym frajerem

A na święta nam została woda z alzheimerem

HOMEOPATIA. OSKARŻAM PARLAMENT, MINISTERSTWO ZDROWIA I

URZĄD REJESTRACJI LEKÓW O KŁAMSTWO NAUKOWE!

Opublikowano 28 grudnia 2011, autor: Andrzej Gregosiewicz

Page 79: Kopie z Blogu SZ

W kwietniu 2011 roku złożyłem do Urzędu Ochrony Konkurencji i

Konsumentów zawiadomienie o wprowadzaniu w błąd konsumentów

przez homeopatyczną firmę Boiron Sp. z o.o. Chodziło o niezgodne z

prawdą oznaczanie „leku” oscillococcinum, który wg dystrybutora

zawiera rzekomo substancję czynną.

W czerwcu otrzymałem odpowiedź UOKiK (cytuję): „działania

podejmowane przez Spółkę mogą nosić znamiona praktyki naruszającej

zbiorowe interesy konsumentów, polegającej na naruszeniu obowiązków

informacyjnych wynikających z ustawy 6 września 2001 r. — Prawo

farmaceutyczne (Dz. U. Nr 45, poz. 271 z późn. zm.) oraz przepisów

wykonawczych do tej ustawy (…)”.

Mimo moich licznych próśb o przyspieszenie prac UOKiK nad tą sprawą,

dopiero 13.10.2011 (po 7 miesiącach od zawiadomienia) otrzymałem

enigmatyczną informację: (cytuję): „(…) obecnie trwa analiza i ocena

materiału dowodowego zgromadzonego w toku przedmiotowego

postępowania (znak sprawy: RWA-403-22/11/JR)”

Jak widać, coś (ktoś?) przeszkadza UOKiK w podjęciu decyzji. A ta, moim

zdaniem, jest prosta, gdyż przedstawione przeze mnie dowody są nie do

obalenia. Dlatego spokojnie czekam na decyzję UOKiK nakazującą firmie

Boiron na – zgodne z prawdą – oznakowanie „leku”, czyli wyraźne

poinformowanie pacjentów, że jedynym „czynnikiem leczniczym”

oscillococcinum jest niematerialny „bodziec informacyjny”. Druga opcja

to wycofanie oscillococcinum z rynku leków. Powód? Brak substancji

czynnej, w związku z czym, zastosowanie miałoby oświadczenie Głównego

Inspektoratu Farmaceutycznego, uznające takie „leki” za fałszywe.

Page 80: Kopie z Blogu SZ

I nagle buum! W dniu 16.12.2011 otrzymałem z Ministerstwa Zdrowia

list (dołączam na końcu) dowodzący, że moje zastrzeżenia wobec

oznakowania oscillococcinum (skierowane do UOKiK!) nie mają

uzasadnienia. Zastanawiam się, skąd ta nagła inicjatywa. Czyżby oba

urzędy uzgodniły już stanowisko na korzyść firmy Boiron? Czy może MZ,

które wysłało do mnie ten list, chciało w sposób pozaproceduralny

wywrzeć nacisk na UOKiK? Tego się nigdy nie dowiem.

Wiem jednak doskonale, że europejskie lobby homeopatyczne ma długie

ręce. Czy, aż tak długie, by wpłynąć na decyzję niezależnego, wysokiego

urzędu państwowego? O tym przekonamy się wkrótce. Dlatego niektóre

szczegóły sprawy upubliczniam w niniejszym artykule.

Andrzej Gregosiewicz

„Żaden rząd nie ma prawa decydować, co

do prawdziwości naukowych zasad (…)”

Richard P. Feynman

Page 81: Kopie z Blogu SZ

PARLAMENTARNY WSTĘP AUDIOWIZUALNY

(proszę kliknąć)

http://tiny.pl/hj748

KŁAMSTWO

W demokratycznym państwie każdy ma prawo do publicznego kłamania

na każdy temat. Pod warunkiem, że nie robi tym nikomu krzywdy. W

Polsce karane są, i słusznie, kłamstwa na temat holocaustu oraz zbrodni

nazistowskich i komunistycznych. Dziwne jest jednak, że wymienione

akty ludobójstwa przedstawia się w sposób asymetryczny, chociaż

wiadomo, że największą współczesną katastrofą ustrojową był komunizm

(100 mln ofiar). Dlatego jestem zdumiony, że polski wymiar

sprawiedliwości nie reaguje na kłamstwa młodych, lewicowych

„publicystów-humanistów” próbujących znaleźć okoliczności łagodzące

dla komunizmu.

Asymetria w traktowaniu ludobójczych ustrojów jest także zauważalna w

mediach. W ciągu ostatnich dwóch demokratycznych dekad, telewizory

wykreowały wielu komunistów na „mężów stanu”, a rzeczywistych

Page 82: Kopie z Blogu SZ

patriotów (pomijam bandytów i chuliganów) na faszystów. Skutkiem jest

dezorientacja dużej części społeczeństwa, które uważa na przykład, że

generał W. Jaruzelski walczył w 1981 roku o niepodległość. Niektórzy

nawet myślą, że jedna z bitew o Polskę rozegrała się w kopalni „Wujek”.

Wracając do uczciwości mediów. Od 10 lat jestem zapraszany do dyskusji

z kłamcami naukowymi przed kamery TV. Od 6-7 lat zawsze odmawiam i

zawsze wyjaśniam dlaczego. Zdumieni dziennikarze nie mogą pojąć, że

nie rozumiem zasady konieczności wysłuchania racji obu stron. Jednak

przez 10 lat walki z oszustami leczniczymi nabyłem sporego

doświadczenia i wiem doskonale, że dla widzów nie mają znaczenia

argumenty werbalne. Liczy się sama obecność oszusta w telewizorze,

gdyż zdaniem widzów, TV nie mogłaby być tak cyniczna, żeby zapraszać

kłamców do dyskusji. Moja tam obecność uwiarygodniałaby więc jedynie

hochsztaplerów. Zwłaszcza, gdyby dziennikarz podsumował dyskusję

standardową konkluzją, że „prawda leży pośrodku”.

Na zakończenie tego tematu jedno pytanie. Co Państwo sądzą o tych

najbardziej postępowych, zwłaszcza całodobowych stacjach TV, dla

których pedofil zwykły to monstrum, zaś – Daniel Cohn-Bendit (przyjaciel

Adama Michnika), również pedofil, chwalący się publicznie swoją

dewiacją, to bohater walki o „sprawiedliwość społeczną”?

Co Państwo sądzą o dziennikarzach zachwyconych tym „intelektualistą”,

jednym z twórców komunistycznego Ruchu 22 Marca, który (jako

Czerwony Dany) swoje pierwsze znane publiczne wystąpienie poświęcił

walce o swobody seksualne?

KŁAMSTWO NAUKOWE

Page 83: Kopie z Blogu SZ

Jeżeli kłamstwa na temat przyczyn wojny jaruzelsko-polskiej odchodzą

powoli w niepamięć, a Czerwony Dany zamiast do więzienia trafia do

polityki i jest postrzegany, jako „autorytet moralny”, to, co dopiero mówić

o tym, by opinia publiczna interesowała się kłamstwami naukowymi.

Sądzę, że prawie 100% Polaków nie ma pojęcia, czy kłamstwo naukowe

ma jakiekolwiek znaczenie dla jednostki. Nie budzi to mojego zdziwienia,

gdyż nawet prokuratura prezentuje totalne desinteressment tym

tematem.

KŁAMSTWO NAUKOWE MEDYCZNE (INDYWIDUALNE)

Jedyną dziedziną, w której kłamstwo naukowe budzi dość wyraźne emocje

w społeczeństwie, jest medycyna. Nie muszę wyjaśniać, dlaczego.

Na szczęście, kłamliwe wyniki naukowych badań medycznych, zwłaszcza

tych spektakularnych, podważających całą dotychczasową wiedzę o

leczeniu chorób, są wielokrotnie sprawdzane i raczej prędzej niż później,

kłamca naukowy zostaje zmuszony do zmiany zajęcia na mniej prestiżowe

(mop zamiast mikroskopu).

KŁAMSTWO NAUKOWE MEDYCZNE (INSTYTUCJONALNE)

Page 84: Kopie z Blogu SZ

Gorzej przedstawia się sprawa, gdy w sprawach metod leczniczych kłamie

nadrzędna instytucja państwowa, czyli Ministerstwo Zdrowia (szczegóły

dalej).

Jest to ten rodzaj instytucji, której funkcjonowanie wymaga bezwzględnej

uczciwości; od każdej, bowiem, decyzji może zależeć zdrowie całego

społeczeństwa.

Istnieje jednak pewien problem. Instytucjonalne kłamstwo naukowe jest

bezkarne. A gdy przypadkiem jest ono zgodne z wadliwym prawem –

mamy do czynienia z prawdziwym dramatem. Kierownicza rola

Ministerstwa Zdrowia staje się wtedy podobna (w niepodważalności

decyzji) do kierowniczej roli partii w państwie totalitarnym i oczywiście

groteską oraz kpiną z ludzi chorych.

Zrozumiałe, że bezpośrednią przyczyną jest oportunizm urzędników;

łatwiej (i bezpieczniej) jest popełnić kłamstwo naukowe będąc w zgodzie z

prawem, niż próbować wadliwe prawo zmienić.

PROPOZYCJA PENALIZACJI KŁAMSTWA NAUKOWEGO

Jeden z członków-założycieli Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów oraz

członek British Humanist Association, proponuje uzupełnić polski Kodeks

Karny o nowy artykuł (http://tiny.pl/hj74s), z którego dwa punkty cytuję

niżej. Autora przepraszam, że pozwoliłem sobie na śladowe przestawienie

akcentów.

Page 85: Kopie z Blogu SZ

Oto ta propozycja:

1. Kto publicznie i ze szkodą dla innych podaje nieprawdziwe dane

naukowe podlega karze grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia

wolności do 6 miesięcy.

2. Tej samej karze podlega, kto w tym celu posługuje się świadomą

manipulacją lub zaprzecza faktom naukowym.

Pomysłodawca tego prawa uważa, że nada ono nowe wartości

społeczeństwu demokratycznemu i trafnie konkluduje, że „demokracja

bez wartości zamienia się w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm” . Ma

oczywiście rację, gdyż kłamstw naukowych pochodzących z

ustawodawczych lub rządowych instytucji nie ma jak zawetować.

Dlatego też, Richard P. Feynman, geniusz fizyki teoretycznej – już wiele

lat temu sformułował zasadę, która powinna być traktowana, jako

demokratyczny dogmat: „żaden rząd nie ma prawa decydować, co do

prawdziwości naukowych zasad (…)”.

KŁAMSTWA GLOBALNE

Ktoś mógłby wspomnieć o zwróceniu się po radę do Światowej

Organizacji Zdrowia. Przestrzegam. WHO uważana jest powszechnie za

najbardziej skorumpowaną międzynarodową organizację, zatrudniającą

medycznych ignorantów. Dowód jest oczywisty: trwająca kilkadziesiąt lat

akceptacja leczenia malarii (także gruźlicy i AIDS) „lekami”

homeopatycznymi. Ilu dokładnie ludzi zabiło tego typu leczenie trudno

jest ustalić, ale pamiętając, że rocznie zapada na malarię 300-500

milionów osób, z których 3 miliony (najczęściej dzieci do 5 r.ż.) szybko

Page 86: Kopie z Blogu SZ

umiera (http://tiny.pl/hj7nx), można w przybliżeniu ustalić ogólną liczbę

ofiar WHO. Pamiętając, że postępowi lekarze, powołując się na WHO, już

od wielu lat zakładają w Afryce i Azji mnóstwo klinik homeopatycznych

(http://tiny.pl/hj7nq), ich ofiary możemy liczyć w setkach tysięcy

(szacunek b. ostrożny) lub raczej w milionach.

Obliczono, że w tylko w RPA zmarło przedwcześnie z powodu różnych

chorób leczonych homeopatycznie 365 tysięcy pacjentów

(http://tiny.pl/hj7nq).

Teraz widać, jak silne jest lobby homeopatyczne, skoro do dzisiaj WHO

utajnia przed opinią publiczną dokładne dane na temat liczby zgonów w

Trzecim Świecie po „leczeniu homeopatycznym”.

A w Anglii, do dzisiaj, ludziom wyjeżdżającym na tereny endemicznie

zagrożone malarią, apteki proponują antymalaryczne „leki”

homeopatyczne. Patrz rycina (prawa górna szuflada).

KŁAMSTWO NAUKOWE W POLSKICH INSTYTUCJACH PAŃSTWOWYCH

Przykro mi to mówić, ale polskie władze publiczne bez żadnych

zahamowań ingerują w Naukę (przez duże N). Kilka lat temu

ustawodawca zakpił sobie z polskich naukowców i ustalił przez

głosowanie, że w Polsce przestało obowiązywać prawo Avogadra, II

zasada termodynamiki i kilkanaście innych uniwersalnych praw

naukowych. Związane to było bezpośrednio z legalizacją homeopatii.

Page 87: Kopie z Blogu SZ

Technologia, bowiem, produkcji tzw. „leków” homeopatycznych jest

sprzeczna ze wszystkimi (!) prawami nauk podstawowych.

Nic, więc dziwnego, że gdy przedstawiałem na wykładzie dla studentów

IV roku Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Medycznego szczegóły tej

technologii (wraz z filmem: http://tiny.pl/h5ssc) oraz cytowałem

rozporządzenie Pani Ewy Kopacz o leczeniu poważnych chorób wysoko

rozcieńczonymi „lekami” homeopatycznymi, 200 osób wyło ze śmiechu

przez 1,5 godziny. Oczywiście upominałem ich ostro, że nie należy

obrażać urzędującego Marszałka Sejmu Rzeczypospolitej, ale zakrzyczano

mnie. Epitetów nie powtórzę.

CZY KŁAMSTWO NAUKOWE, KTÓRE JEST ZGODNE Z USTAWĄ

PARLAMENTARNĄ, PRZESTAJE BYĆ KŁAMSTWEM?

Oczywiście nie. Co więcej, w opisywanym przypadku jest przestępstwem,

tyle, że wirtualnym. Tak samo wirtualnym, jak „leki” homeopatyczne.

Chytry ustawodawca zabezpieczył się przed zarzutami o przestępstwo

przegłosowując w ustawie Prawo farmaceutyczne zapis, wg którego

produkty homeopatyczne nie muszą wykazywać dowodów skuteczności

terapeutycznej. I co? Czy to nie jest groteska do kwadratu?

Najbardziej mnie dziwi postępowanie ustawodawcy, który miał przecież

uczciwe wyjście. Mógł zmienić wadliwe prawo. Nie zrobił tego.

PRAWDA, CZY FAŁSZ?

Page 88: Kopie z Blogu SZ

A teraz pytam ustawodawcę, ministra zdrowia i prezesa urzędu

rejestrującego prawdziwe leki: czy kłamstwem jest poniższe

oświadczenie (śp.) prof. zw. dr hab. med., dr h.c. Macieja Latalskiego,

byłego Przewodniczącego Rady Naukowej przy Ministrze Zdrowia i

byłego Przewodniczącego Konferencji Rektorów Uczelni Medycznych:

„(…) homeopatia nie ma nic wspólnego z medycyną (poza zjawiskiem

placebo), a jej zasady „lecznicze” oparte są na pseudonaukowej

przesłance, że „podobne można leczyć podobnym”. (…) prof. A.

Gregosiewicz słusznie proponuje, by z ustawy „Prawo farmaceutyczne”

wyeliminować zapis o brzmieniu: Produkty homeopatyczne nie muszą

wykazywać dowodów skuteczności terapeutycznej (art. 21). Cytowany

zapis jest w sposób oczywisty niezgodny z konstytucyjnie gwarantowanym

prawem do ochrony zdrowia (Konstytucja RP; art. 68 ust. 1, 2, 3 i 4) i z

nieznanego powodu promuje wyłącznie producentów nieskutecznych

„leków” homeopatycznych, które mogą być wprowadzane do obrotu w

sposób uproszczony. Jestem zdania, że otworzenie furtki ustawowej

wyłącznie dla producentów leków nieskutecznych jest niebywale groźne

społecznie i wymaga dokładnego wyjaśnienia przez niezależny organ

kontrolny (….)”.

Te same osoby pytam, czy kłamał prof. Rafał Niżankowski, współtwórca

rządowej Agencji Oceny Technologii Medycznych (sic!), który niedawno

oświadczył wprost: homeopatia to oszustwo.

Czy kłamali eksperci Naczelnej Rady Lekarskiej mówiąc, że homeopatia

nie jest zweryfikowana naukowo?

Page 89: Kopie z Blogu SZ

Czy kłamali harvardzcy nobliści, którzy dwukrotnie przyznali J.

Benveniste – francuskiemu guru homeopatii, nagrodę antyNobla za

najbardziej durne prace naukowe roku?

Czy kłamie cały świat naukowy?

FAKTY

W dniu 16.12.2011 otrzymałem z Ministerstwa Zdrowia list „dający

odpór” mojej skardze do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta

( http://tiny.pl/h1vfh , http://tiny.pl/h1dp1), w której:

1/ udowodniłem, że dystrybutor „leku” oscillococcinum (Boiron)

„wprowadza w błąd pacjentów dołączając do leku ulotkę z informacją, że

zawiera on substancję czynną leczniczo”, podczas, gdy produkt ten nie

zawiera, ani jednej cząsteczki takiej substancji.

2/ udowodniłem, że zapis na ulotce oscillococcinum: „Anas barbariae

hepatis et cordis extractum 200K” jest kompletnie niezrozumiały dla

pacjentów, gdyż nie informuje ich, że symbol 200K oznacza w istocie brak

jakiejkolwiek materialnej substancji czynnej

Dodałem również, że takie oznakowanie „leku” oscillococcinum jest

niezgodne z:

Page 90: Kopie z Blogu SZ

„1/ dyrektywą 2001/83/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 6

listopada 2001 r. w sprawie wspólnotowego kodeksu odnoszącego się do

produktów leczniczych stosowanych u ludzi, wg której ulotka dołączona

do lekarstwa musi być zaprojektowana oraz napisana w sposób jasny i

zrozumiały dla pacjenta.

2/ rozporządzeniem polskiego ministra zdrowia z dnia 20 lutego 2009 w

sprawie wymagań dotyczących oznakowania opakowań i treści ulotki (Dz.

U. z dnia 13 marca 2009). Załącznik nr 2 do w/w rozporządzenia.

3/ artykułem 2 pkt 38 ustawy Prawo Farmaceutyczne z dnia 17 marca

2008 roku, gdzie zapisano, że substancja ma wyłącznie charakter

materialny.

4/ oświadczeniem Głównego Inspektora Farmaceutycznego z 2009 roku,

w którym czytamy, że leki nie zawierające substancji czynnej są lekami

sfałszowanymi. Poniżej plakat rozpowszechniany przez GIF.

MAFIA?

Odpowiedź Ministerstwa Zdrowia skierowaną do mnie, a sygnowaną

przez urzędnika Departamentu Polityki Lekowej i Farmacji Wojciecha

Giermaziaka, osoby o nieznanych mi kompetencjach, wykształceniu i

Page 91: Kopie z Blogu SZ

doświadczeniu naukowym, przytaczam bez skrótów na końcu niniejszego

tekstu.

Gdyby komuś nie chciałoby się czytać w całości ministerialnych bredni

prezentuję poniżej ich ciekawsze fragmenty wraz z komentarzem.

Na początek wspomnę tylko (dla śmiechu), że europejskie akty prawne

związane z homeopatią mają (z automatu) wyższą rangę niż ustawy i

rozporządzenia dotyczące wszystkich pozostałych leków opisanych w

polskiej farmakopei.

Tak to ustaliła brukselska ”mafia homeopatyczna”. Ciekawe, kto z

polskich władz publicznych znalazł w swoim łóżku świeżo odcięty koński

łeb?

Poniżej cztery krótkie fragmenty rządowego dokumentu, dla których nie

znalazłem innego określenia, jak skecz.

RZĄDOWY SKECZ nr 1

(Ministerstwo Prawdy w akcji)

- MZ

Page 92: Kopie z Blogu SZ

Pozwolenie na dopuszczenie do obrotu oscillococcinum jest równoznaczne

z zatwierdzeniem Charakterystyki Produktu Leczniczego, ulotki oraz

opakowań produktu leczniczego w tym jego oznakowania.

- AG

Wg MZ dopuszczenie do obrotu oscillococcinum automatycznie

potwierdza, iż produkt ten zawiera substancję czynną leczniczo, gdyż tak

jest napisane na ulotce. Fakt zaś, że oscillococcinum nie zawiera ani

jednej cząsteczki substancji czynnej leczniczo, co jest bezspornie

udowodnione i co potwierdza nawet producent (sic!) nie ma dla

Ministerstwa Zdrowia żadnego znaczenia.

Czysty Orwell.

RZĄDOWY SKECZ nr 2

(„substancja w ogólnym znaczeniu tego słowa”)

- MZ

Page 93: Kopie z Blogu SZ

„(…) Pan profesor nieprawidłowo interpretuje definicję substancji czynnej

w homeopatii. Przytoczony art. 2 p. 38 ustawy Prawo farmaceutyczne

dotyczy definicji substancji w ogólnym tego słowa znaczeniu, a nie w

szczególności substancji czynnej stosowanej w homeopatii”.

- AG

Szanowny Panie W. Giermaziak. Pan profesor prawidłowo interpretuje

definicję substancji czynnej zarówno w ogólnym, jak i szczególnym

znaczeniu tego słowa. Natomiast pańskie sformułowanie – Pan profesor

interpretuje, jako pseudonaukowy bełkot. Mimo to, Pan profesor rozumie,

że chciał Pan inteligentnie przekazać informację, że substancja

homeopatyczna nie jest materią. W takim razie może być wszystkim. Np.

bodźcem informacyjnym, zerem, polem elektromagnetycznym, próżnią,

chmurą internetową, antymaterią lub uzdrawiającym duchem.

I co? Niechcący potwierdził Pan mój zarzut.

RZĄDOWY SKECZ nr 3

(obalanie praw naukowych przez urzędników)

- MZ

Page 94: Kopie z Blogu SZ

„W omawianym produkcie substancją czynną jest rozcieńczenie,

wykonane metodą Korsakowa (200K) z roztworu macierzystego (…).

- AG

Szanowny Panie W. Giermaziak. W tym momencie obalił Pan prawo

Avogadra, zasady logiki formalnej i prawidła gramatyki. Jest Pan pewien,

że ma Pan rację?

Że substancją jest rozcieńczenie?

Ciekawe, co na to młody, sprawny, racjonalny, inteligentny minister?

SZANOWNY PANIE MINISTRZE B. ARŁUKOWICZ

Pańscy urzędnicy piszą, że homeopatyczna substancja czynna to

rozcieńczenie kaczych podrobów z wodą w stosunku 1 do 10^400 (10 do

czterechsetnej potęgi). Przypuszczam, że dla Pana to żadna

niespodzianka, że żyje Pan we Wszechświecie złożonym z 10^80 (10 do

osiemdziesiątej potęgi) molekuł? To znaczy, że wielkości tego

rozcieńczenia nie można sobie fizycznie wyobrazić bez zaangażowania w

proces myślowy kilku miliardów Wszechświatów wielkości naszego.

Proponuję obejrzeć zmywarkę do naczyń Korsakowa, która wg Pani E.

Kopacz produkuje „leki” homeopatyczne. „Leki” te (woda) po całkowitym

Page 95: Kopie z Blogu SZ

pozbyciu się wyciągu z kaczych podrobów, dostają takiej „mocy”, że

muszą być wypisywane na recepty. Oto urządzenie do oczyszczania wody

z „kaczego roztworu” (http://tiny.pl/h5ssc) oraz sposób leczenia chorych

„lekami” wyprodukowanymi w tej oczyszczarce (http://tiny.pl/hj7nd).

P.S. Na Pana miejscu zwolniłbym dyscyplinarnie z pracy wszystkich

urzędników, którzy użyliby w pańskiej obecności słowa homeopatia.

RZĄDOWY SKECZ nr 4

(wykładniczy wzrost IQ u pacjentów po legalizacji homeopatii)

- MZ

„Informacje zawarte w zatwierdzonej ulotce są przedstawione w sposób

jasny i zrozumiały dla pacjenta”.

- AG

Oto te jasne i zrozumiałe informacje:

Page 96: Kopie z Blogu SZ

ANAS BARBARIAE HEPATIS ET CORDIS EXTRACTUM 200K

Szanowny Panie W. Giermaziak. Pytam: czy symbol 200K oznacza

dwieście kilogramów, kubików, kwart, kwintali, kropli, kalorii, stopni

Kelvina, czy kop? Pytałem o to wszystkich znajomych profesorów

medycyny, wielu lekarzy i setki pacjentów. Żaden z nich nie miał pojęcia,

co kryje się pod szyfrem 200K (sic!)

A Pan pisze, że to jasne i zrozumiałe…

Kogo chce Pan przekonać?

Pewnie Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, prawda?

Bo z pańskiego listu wynika, że Ministerstwo Zdrowia już wie.

A UOKiK DELIBERUJE DZIEWIĄTY MIESIĄC NAD TYM JASNYM I

ZROZUMIAŁYM TEKSTEM (obrady – sytuacja fikcyjna)

Ekspert 1 – Ministerstwo Zdrowia twierdzi, że firma Boiron działa zgodnie

z prawem.

Page 97: Kopie z Blogu SZ

Ekspert 2 – Jeśli tak, to nauka nie ma tu nic do rzeczy. My nie zajmujemy

się opiniowaniem, co to jest materia lub informacja lecznicza.

Ekspert 3 – Oczywiście. Jeśli Boiron działa zgodnie z prawem to jak może

wprowadzać w błąd pacjentów?

Ekspert 2 – Zgoda. Wydajemy decyzję. Ulotka nie mówi wprawdzie

pacjentowi, czy w opakowaniu jest lek, czy go nie ma, ale pacjent może

przecież zapytać aptekarza, co to znaczy 200K.

Ekspert 1 – A jak aptekarz nie będzie wiedział?

Ekspert 3 – To zajrzy do farmakopei i przeczyta.

Ekspert 1 – Ale przecież w polskiej farmakopei nic na ten temat nie ma.

Ekspert 3 – No to, co? Prawo jest prawem.

JAK TO SIĘ ROBI W POLSCE

Dystrybutorzy „leków” homeopatycznych dostosowują się po prostu do

systemu prawnego działania władz publicznych (a może odwrotnie?).

Page 98: Kopie z Blogu SZ

SYSTEM PRAWNEGO OGŁUPIANIA W CELU FINANSOWEGO

OSKUBANIA

1/ ustawodawca wkleja do polskich ustaw groteskowe i jawnie kłamliwe (z

naukowego punktu widzenia) „europejskie” dyrektywy umożliwiające

rejestrację produktów zawierających NIC.

2/ Ministerstwo Zdrowia oświadcza, że cukier buraczany zawierający NIC

(w oryginale: wysoko rozcieńczone leki homeopatyczne) stosuje się w

poważnych (sic!), przewlekłych (sic!) chorobach

3/ Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych uznaje NIC za produkt

leczniczy.

4/ producenci NICZEGO — nie potrzebując prawie NICZEGO do produkcji

NICZEGO – zarzucają apteki ponad 5 tysiącami rodzajów NICZEGO

5/ komentatorzy „naukowi” całodobowych telewizji opowiadają legendy,

że „w homeopatii coś jest”, gdyż, po „wyważeniu racji obu stron”, okazało

się, że „prawda leży pośrodku”.

6/ punkty 1 do 5 umacniają wiarę pacjentów w skuteczność NICZEGO.

Page 99: Kopie z Blogu SZ

7/ pacjenci kupują w aptekach buraczany cukier przyprawiony NICZYM

za cenę 3 do 4 tysięcy razy większą niż w sklepie osiedlowym. Przebicie

większe niż na kokainie!

8/ interes wszechczasów kręci się jak należy. Bo się należy. Ciekawe,

komu i ile?

LEGALIZACJA FAŁSZYWEK

Dla mnie najciekawszy był sposób przegłosowywania kłamliwych ustaw.

Wiadomo przecież, że w obu izbach polskiego parlamentu zasiada 560

niezależnych wybrańców ludu. Zorganizowana grupa prze… (prze…

przepraszam za jąkanie) lobbystyczna nie miała fizycznej możliwości, by

dotrzeć do wszystkich. Prawda, że byłem naiwny? Teraz już wiem (patrz

komisje śledcze), że każda trudna sprawa (alkohol, media, naciski, hazard

itd.) była wcześniej „obcykana”. Jak? Nie wiem. Ale widziałem w

telewizorze głosowania nad ustawami, które swoją tematyką przekraczały

poziom uniwersytecki. W górze kołysał się las rąk. Niektóre były totalnie

zdeformowane od rolniczego trudu. Ale nikt nie miał kłopotu ze

zrozumieniem.

Można się oczywiście zastanawiać, kto i w jaki sposób wytłumaczył

demokratycznie wybranym przedstawicielom ludu prostego, że w czasie

głosowania, prawa fizyki obowiązujące w mikroświecie cząstek

elementarnych, przenoszą się na chwilę do makroświata.

Page 100: Kopie z Blogu SZ

Czy to bardzo trudne do zrozumienia? Zapytajcie tych od dyscypliny

partyjnej. Oni „kumają”. Coś im się w tych kilku synapsach kojarzy.

Najczęściej z MAKRO. Bo to i cash i carry.

Jak patrzę na te polityczne, zadowolone z siebie byty, to widzę, że nie

mają one pojęcia, że dotyka ich ogólnonarodowy ostracyzm. Że nie zdają

sobie sprawy, że byt polityczny, podobnie, jak całodobowe lewactwo — to

„obciach”. A już na pewno, nie przychodzi bytom do głów, że ludzie plują

na telewizory. Przez 24 tv-godziny na dobę.

HISTORIA NATURALNA OSZUSTWA

Wyobraźmy sobie, że ktoś po raz pierwszy spotyka się z problemem

homeopatii. Był, bowiem, tak zajęty studiowaniem medycyny lub chemii,

że nie ma pojęcia o tym, że w polskim sejmie można wpisać do ustawy (i

potwierdzić głosowaniem), dowolny idiotyzm. Nawet taki, że leki nie

muszą leczyć. Temu młodemu człowiekowi opowiem pewną historię.

CHORUJĘ NA GRYPĘ

Czuję, że „bierze” mnie grypa. Kupuję, więc oscillococcinum i kładę się do

łóżka. Po kilku dniach jestem zdrowy, jak ryba.

Zastanówmy się teraz wspólnie, czy nastąpiło:

Page 101: Kopie z Blogu SZ

1/ samowyleczenie, czy

2/ organizm potrzebował homeopatycznej informacji, żeby wyleczyć

infekcję wirusową?

A więc myślimy …..

CO TO ZNACZY SAMOWYLECZENIE?

Otóż tylko to, że wtargnięcie wirusów uruchamia skomplikowany proces

prowadzący do transformacji limfocytów B w komórki plazmatyczne

wytwarzające specyficzne immunoglobuliny, które potrafią rozpoznać,

zneutralizować, zniszczyć lub wskazać napastników (wirusy) oddziałom

terminatorów (fagocyty).

Jeszcze ważniejsza od humoralnego odporu (przeciwciała) jest aktywacja

limfocytów T, które pełnią wiele funkcji. Mogą być bezpośrednimi

wirusobójcami w stylu Chucka Norrisa lub produkować zabójcze dla

wirusów substancje. Limfocyty T mogą także zapamiętać rodzaj broni,

którą dysponują różne wirusy i przygotować zasadzkę. Na tym polega

skuteczność szczepień przeciwko chorobom wirusowym u dzieci. U tych

szczepionych, wirusy nie zdążą nawet rozpatrzeć się w sytuacji (nie

mówiąc o namnażaniu), gdy pamiętliwe limfocyty T dokonują

wyprzedzającego ataku na forpoczty agresorów (p. wojna sześciodniowa).

Skuteczność działania tego systemu u człowieka nie wzięła się znikąd.

Każdy komórkowy lub humoralny element tej układanki był przez miliony

lat ewolucji przygotowywany do swoich zadań. Wszystkie warianty bitew i

Page 102: Kopie z Blogu SZ

potyczek były miliardy razy przećwiczone, aż cały układ odpornościowy

osiągnął niewyobrażalną perfekcję.

CO TO JEST HOMEOPATYCZNA „INFORMACJA LECZNICZA” …

polecana przez Ministerstwo Zdrowia? Bierzemy głęboki oddech i

zaczynamy:

Homeopatyczna informacja lecznicza jest to „plan bitwy z wirusami”,

który (nie wiadomo, jaka drogą) jest przekazywany do sztabu

operacyjnego układu odpornościowego organizmu (może przez wibrujące

punkty akupunkturowe w przebiegu meridian?). Ten plan, zawarty np. w

wyciągu z podrobów kaczki dzikiej (skąd się tam wziął?) został w trakcie

produkcji przekazany do wody, która go zapamiętała w sposób cyfrowy (p.

majaczenia J. Benveniste), poprzez – to nie dowcip – jej rozcieńczanie i

wstrząsanie. Następnie woda przekazała go (nie wiadomo w jaki sposób),

już w formie analogowej, do cukru buraczanego uformowanego w

granulki. Analogowej, dlatego, by system odpornościowy nie musiał

tracić czasu na rozwiązywanie digitalnego szyfru.

ZAKŁADAMY, ŻE POWYŻSZE BREDNIE TO PRAWDA,

że taki plan rzeczywiście istnieje i spokojnie czeka na aptecznych

półkach, aż ktoś głupi go kupi. Ale pamiętajmy, że plan to informacja. A

informacja, by istnieć w przyrodzie potrzebuje energii (II zasada

termodynamiki). Jedynym źródłem energii w aptece są gniazdka

elektryczne i kaloryfery (nieczynne w lecie). Przypuszczalnie, więc, „leki”

Page 103: Kopie z Blogu SZ

homeopatyczne magazynowane są w pobliżu gniazdek, które wytwarzają

pole elektromagnetyczne.

Należy też pamiętać, że plan bitwy z wirusami przy pomocy kaczej

informacji został opracowany kilkadziesiąt lat temu. Przez ten czas wirusy

grypy tysiące razy zmieniały i udoskonalały swoją broń (mutacje). Jeśli

więc nawet układ odpornościowy otrzyma taką muzealną „pomoc”, będzie

musiał zużyć część swoich sił, by nie umrzeć ze śmiechu.

NAUKA WG MINISTERSTWA ZDROWIA

Wiemy, że przeciwciała powstają wyłącznie na skutek pojawienia się we

krwi antygenów, czyli obcych dla organizmu cząstek materii. Żadna,

uporządkowana w jakiś kod informacyjny forma energii (niezależnie od

tego, czy będzie nazwana „bodźcem informacyjnym”, „informacją

leczniczą” lub podobnie, nie posiada własności antygenowych.

Przynajmniej tak twierdzi współczesna nauka.

Ministerstwo Zdrowia twierdzi inaczej. Wystarczy poczytać o „odkryciach

naukowych” Wojciecha Giermaziaka , który odkrył, że „substancja czynna

w ogólnym znaczeniu tego słowa jest czymś innym niż substancja czynna

homeopatyczna”. Coś, jakby materia i antymateria …..

A marszałkini Sejmu Ewa Kopacz w dniu 14 listopada 2008 r. (jeszcze,

jako ministerka zdrowia) wykryła, że wysoko rozcieńczoną wodę (czyli

substancję czynną w szczególnym znaczeniu tego słowa) powinno się

stosować w poważnych, przewlekłych chorobach (http://tiny.pl/h59dn).

Page 104: Kopie z Blogu SZ

ZAKOŃCZENIE

Wysoki Sejmie. Za genialną ideę stojącą (leżącą?) u podstaw odkrycia

znaczenia rozcieńczeń wody z wodą należy się nagroda. Proponuję, by, do

jury konkursu naukowego, organizowanego przez Klub Sceptyków

Polskich (http://sceptycy.org/), wysłać oficjalne pismo popierające

nominację Pani Ewy Kopacz do miejsca na podium.

Stuk, puk, laską w podłogę,

Sejm, sejm, wyraża zgodę

Prof. dr hab. med. Andrzej Gregosiewicz

P.S.

Page 105: Kopie z Blogu SZ

KELNER! DLA MNIE PRANA, DLA ŻONY ŚWIATŁO, A DLA DZIECKA

MIEJSCE PRZY OKNIE

Opublikowano 13 listopada 2011, autor: Andrzej Gregosiewicz

Mamut, mastodont czy syberyjski tygrys to nie jest danie obiadowe

najłatwiejsze do zdobycia. Nasi przodkowie uzbrojeni w prymitywne

włócznie często przy tym ginęli. Ale po co to robili, skoro wokół było

zatrzęsienie różnych pokarmów. Orzechy, korzonki, owoce, młode pędy,

warzywa, jagody, miód itd. Przypuszczam, że mięso im po prostu

smakowało

Błąd ewolucji

Ale mogło się zdarzyć, że ewolucja popełniła błąd i przeoczyła fakt, że

mięso ma szkodliwy wpływ na rozwój osobowości człowieka. Na szczęście

błąd ten wykryli wegetarianie i poinformowali o tym opinię publiczną. I

teraz zdarza się czasem, że jakaś trzynastoletnia ekolożka, w czasie

niedzielnego obiadu u babci odsuwa z niesmakiem na krawędź talerza

średnio wysmażony stek. Na pytanie, dlaczego to robi, odpowiada, że

właśnie osiągnęła globalny poziom świadomości, który nakazuje

traktować człowieka, zwierzę, roślinę i kamień jako emanację tego

samego bytu. Tak więc ona nie będzie jadła tego bytu. Babcia wzruszyła

ramionami na tę demonstrację. Jednak rodzice, gdy dowiedzieli się, że

wegetarianizm córki związany jest z uczestnictwem w jakimś niejasnym,

pseudoreligijnym ruchu New Age, wymagającym od uczestnika

Page 106: Kopie z Blogu SZ

stopniowego zrywania więzi z rodziną, społeczeństwem i kontem

bankowym, przyjrzeli mu się dokładniej. Tata nieco się wtedy

zdenerwował i od tej pory dziewczynka nabrała apetytu na mięso. Jadła

początkowo na stojąco, gdyż w jej rodzinie aprobowano pewien rodzaj

przemocy fizycznej wobec młodzieży niesłuchającej dobrych rad na temat

zagrożenia zdrowia przez stosowanie różnego rodzaju zdrowej żywności,

której podstawę stanowią m.in. otręby, kiełki oraz nadgniłe owoce, które

same spadły z drzewa.

Błąd ewolucji naprawiony

Przyjrzyjmy się kilku aspektom wegeterianizmu. Widzimy, że czasem

przybiera on dość skomplikowane formy: można np. pić mleko, ale nie

jeść jajek, można jeść warzywa, ale nie wolno wziąć do ust twarożku,

można jeść owoce, ale tylko te, które spadły z drzewa itd. Dopóki

funkcjonowało to na poziomie sporu, czy nabiał, czy warzywa bardziej

wzbogacają intelektualnie, nie było o co kruszyć kopii. Ale oto pojawiło

się coś nowego. Coś takiego jak filozoficzne pytanie o istotę bytu. Brzmi

ono: jeść albo nie jeść. To nie jest żart.

Błąd ewolucji naprawiony ostatecznie

Okazuje się bowiem, że między nami żyją (jak długo? – A.G.) dorośli,

wykształceni ludzie, którzy uważają, że można żyć nie jedząc i nie pijąc;

że jest to najwyższa, holistyczna forma afirmacji przyrody i zjednoczenia –

poprzez oddychanie – świadomości z Planetą i Wszechświatem.

Bretharianizm

Page 107: Kopie z Blogu SZ

Drogę życiową ludzi niejedzących można prześledzić na stronach Styl

Życia Bez Jedzenia. Propagatorem tego ruchu w Polsce jest Joachim M.

Werdin z Poznania. Cytuję jego słowa: „Niejedzący, niejedząca czyli

osoba, która w pełni osiągnęła stan niejedzenia, nie spożywa pokarmów

ani płynów z braku takowej potrzeby.” Joachim wyjaśnia, jak to jest

możliwe i różnicuje nawet te wyjaśnienia dla różnych grup osób:

- dla człowieka o otwartym umyśle: …wielu ludzi od początku istnienia

cywilizacji na Ziemi, nie spożywało pokarmów….

- dla ezoteryka: …organizm może być zasilany praną…

- dla naukowca: …szyszynka bezpośrednio transformuje wiry energii na

materię…

- dla osoby głęboko wierzącej: Bóg może wybrać osoby, które mogą żyć

bez przyjmowania pokarmów….

Polski Klub Niejedzących

PKN czyli Polski Klub Niejedzących działa w Poznaniu od 4 listopada

2001 roku, kiedy to odbyło się pierwsze spotkanie. Gośćmi byli Steve

Torrence i jego żona Evelyn Levy, którzy rozpoczęli w Polsce cykl

seminariów o Życiu w Świetle. Steve jest jednym z tych niejedzących,

którzy również nie piją. Tematem ich wykładów jest m.in.: ”błędne

rozumienie współczesnej wiedzy”, ”manipulacja wiedzą o zdrowiu”,

”nieświadome niewolnictwo”, ”zagubiona wiedza o prawdzie” itd. Koszt

prelekcji – 280 zł.

Page 108: Kopie z Blogu SZ

Dlaczego nasi niejedzący bohaterowie wybrali tak niecodzienny styl

życia? Oto ich argumenty (styl, ortografia i gramatyka oryginalne).

Cytuję:

„Doskonałe zdrowie: wyobraź sobie swój organizm pracujący doskonale,

bez najmniejszych niedomogów. Żadnego przeziębienia, kataru, kaszlu,

bólu, odczucia przemęczenia, znużenia, napadów rozpaczy itd. można by

tu wyliczać. Po prostu organizm tak zdrowy i czysty jak ten u

kilkumiesięcznego całkowicie zdrowego niemowlaka, tylko trochę starszy.

System immunologiczny jest w pełni funkcjonujący, tak że przebywanie w

gronie osób z zaraźliwą przez kontakt chorobą nie wpływa na twój stan

zdrowia. Czy to będzie bogaty Europejczyk, czy biedak bez tzw. środków

do życia na terytoriach określonych jako „Trzeci Świat”, organizm może

żyć i cieszyć się doskonałym zdrowiem, co jest pierwszym warunkiem do

szczęścia.”

Wątpliwości sceptyków

Panowie i Panie niejedzące. Czy widzieliście np. w Sudanie żywe trupy

kilkuletnich dzieci, które miały tylko tyle siły by podnieść do ust rękę z

surową mąką dostarczaną przez organizacje charytatywne?

Zorganizujcie kursy niejedzenia dla ich rodziców. Darmowe! Zapewnijcie

ich, że uzyskają w ten sposób globalną świadomość. Ostrzegam was tylko,

że Oni już tę świadomość mają. Wiedzą, że niedługo zespolą się z

Kosmosem.

Page 109: Kopie z Blogu SZ

Módlcie się więc, byście nie musieli razem z nimi uczestniczyć w tym

zespoleniu.

Będzie bolało.

Andrzej Gregosiewicz

HOMEOPATIA i MAJAKOWSKI

Opublikowano 12 listopada 2011, autor: Andrzej Gregosiewicz

PROSIMY UOKiK. ROZWIĄŻCIE TĘ SPRZECZNOŚĆ. TO

WYJĄTKOWO PROSTE

ANALOGICZNEGO BON MOTU MAJAKOWSKIEGO NIE MOŻNA BYŁO

ROZWIĄZAĆ. Z OCZYWISTYCH WZGLĘDÓW.

Porównanie to prezentuję wyłącznie w celu, by uzmysłowić Polakom w

jak praworządnym kraju żyjemy. W ZSRR trzeba było kłamać na

zawołanie. W dzisiejszej Polsce żadne kłamstwo nie przejdzie. Jeżeli „lek”

oscillococcinum nie zawiera substancji czynnej, to nie zawiera i już. Każdy

urząd z UOKiK na czele wyprostuje łatwo tę sprawę i ukarze firmę, która

Page 110: Kopie z Blogu SZ

miała czelność naruszać zbiorowe interesy konsumentów. Do tego została

przecież powołana.

JEST TYLKO JEDEN MAŁY PROBLEM ….. CZAS

Siedem miesięcy temu UOKiK otrzymał od mnie zawiadomienie, że polski

dystrybutor francuskich „leków” homeopatycznych (sp. z o.o. Boiron)

narusza zbiorowy interes konsumentów informując ich błędnie, że „lek”

oscillococcinum zawiera materialną substancję czynną (p. niżej).

Natomiast wg zarządu Polskiego Towarzystwa Homeopatycznego wysoko

rozcieńczone „leki” homeopatyczne (np, oscillococcinum – A.G.)

zawierają wyłącznie „bodziec informacyjny”, czyli materialnie NIC.

Zaapelowałem, by UOKiK rozwiązał tę sprzeczność poprzez:

1/ nakazanie firmie Boiron oznaczanie swoich produktów w sposób

zrozumiały dla pacjentów. Na przykład, dystrybutor powinien

wydrukować ulotkę z informacją, że oscillococcinum zawiera „bodziec

informacyjny” (pacjenci będą wiedzieli, że jest to czynnik duchowy i tym

chętniej, jako ludzie wierzący, będą go przyjmowali)

2/ drugą opcję, którą zaproponowałem było wycofania oscillococcinum z

rynku, gdyż nie zawiera ono substancji czynnej, co jest absolutnie

koniecznym warunkiem, by produkt nazwać lekiem.

Page 111: Kopie z Blogu SZ

W zawiadomieniu umieścilem najważniejsze akty prawne potwierdzające

moje racje. Mimo to od 7 miesięcy UOKiK szuka rozwiązania. Ze względu

na to, że problem jest wyjątkowo prosty do rozwiązania, tak długi okres

deliberacji profesjonalnych urzędników nie ma uzasadnienia. Dlatego,

podsuwam akty prawne na ten temat.

AKTY PRAWNE, KTÓRE NAKAZUJĄ, BY DYSTRYBUTORZY

INFORMOWALI KONSUMENTÓW, CZY W OPAKOWANIU LEKU JEST

LEK, CZY GO NIE MA

1/ europejska dyrektywa 2001/83/WE, wg której ulotka dołączona do

lekarstwa musi być zaprojektowana oraz napisana w sposób jasny i

zrozumiały dla pacjenta.

2/ paragraf 20 rozporządzenia polskiego ministra zdrowia z dnia 19

grudnia 2002 roku, który nakazuje przedstawiać informacje na ulotce w

sposób zrozumiały dla użytkownika.

3/ artykuł 2 pkt 38 ustawy Prawo Farmaceutyczne z dnia 17 marca 2008

roku, gdzie zapisano, że substancja to materia

4/ artykuł 2 pkt 32 ustawy Prawo Farmaceutyczne, który jasno określa, że

„produkt leczniczy jest substancją lub mieszaniną substancji (….)”. Dz. U.

2001 Nr 126 poz. 1381)

Page 112: Kopie z Blogu SZ

5/ oświadczenie Głównego Inspektora Farmaceutycznego z dnia 26

sierpnia 2009, w którym czytamy, że leki nie zawierające substancji

czynnej są lekami sfałszowanymi.

SZANOWNA PANI PREZES

ALBO COŚ JEST, ALBO CZEGOŚ NIE MA!

OPISANA DYCHOTOMIA JEST DZIECINNIE ŁATWA DO

ROZSTRZYGNIĘCIA

OBECNA SYTUACJA JEST KORZYSTNA WYŁĄCZNIE DLA JEDNEGO

DYSTRYBUTORA, LECZ NARUSZA ZBIOROWE INTERESY

KONSUMENTÓW

KOGO ZATEM CHRONI UOKiK?

JEDNEGO DYSTRUBUTORA, CZY SETKI TYSIĘCY KONSUMENTÓW?

Uwaga! Dystrybutor nadal rozprowadza masowo (przez apteki)

„przeciwgrypowy lek” oscillococcinum, w którym nie ma śladu żadnej

substancji leczniczej. Nadal też umieszcza na ulotce nieprawdziwą

Page 113: Kopie z Blogu SZ

informację, że „lek” taką substancję zawiera. Osiąga więc zysk finansowy

sprzedając NIC. Biorąc pod uwagę wytyczne (i poniższy plakat) Głównego

Inspektoratu Farmaceutycznego na temat składu każdego leku, możemy

śmiało stwierdzić:

OSCILLOCOCCINUM JEST LEKIEM FAŁSZYWYM

Należy przed nim chronić konsumentów!

Popatrzmy na to dziecko i załóżmy taką hipotetyczną sytuację: matka

(traktująca poważnie napis na ulotce) podaje dziecku cukier buraczany z

nadzieją, że wyleczy tym grypę lub przeziębienie. Nie wie, że w „leku”

nie ma żadnej substancji czynnej leczniczo. Gdyby wiedziała, że karmi

dziecko „informacją”, którą profesor (?) medycyny z Uniwersytetu

Medycznego z Poznania M. Krawczyński porównuje do informacji

zapisanej na dyskietce komputerowej, a jej dziecko do twardego dysku,

zastanowiłaby się 5 razy, zanim podałaby dziecku NIC. A jeśli u tego

dziecka objawy zapalenia płuc, zapalenia opon mózgowych, czy nawet

ostrej białaczki limfoblastycznej imitują symptomy grypy? Zastanówmy

się dobrze nad tym.

Page 114: Kopie z Blogu SZ

UOKiK sprawdza czy w powyższym leku jest lek, czy go nie ma. Mimo, że

cały świat (zwłaszcza naukowy) doskonale wie, że jedynym składnikiem

jest cukier, UOKiK sprawdza to od siedmiu miesięcy.

PYTAM DLACZEGO?

Prof. Andrzej Gregosiewicz, listopad 2011

P.S. Wszystkich, którzy rozumieją wagę problemu proszę o wysyłanie

maila do UOKiK z prośbą, by spowodowała prawidłowe oznaczanie „leku”

oscillococcinum.

Proponuję, by wysyłać ulotkę z prawidłowym oznakowaniem. Wystarczy

skopiować poniższy tekst, wkleić do maila, wpisać 2 adresy:

[email protected], [email protected] i wysłać z oflagowaniem ważne.

Szanowna Pani Prezes UOKiK

Page 115: Kopie z Blogu SZ

Przesyłam projekt właściwego oznakowania „leku” homeopatycznego

oscillococcinum. Wg mnie pacjenci powinni otrzymywać zrozumiałe

informacje na temat „leku”, co zresztą jest wymagane przez dyrektywę

europejską 2001/83/WE, paragraf 20 rozporządzenia polskiego ministra

zdrowia z dnia 19 grudnia 2002 roku, artykuł 2 pkt 38 ustawy Prawo

Farmaceutyczne z dnia 17 marca 2008 roku, artykuł 2 pkt 32 ustawy

Prawo Farmaceutyczne, który jasno określa, że „produkt leczniczy jest

substancją lub mieszaniną substancji (….)”. Dz. U. 2001 Nr 126 poz.

1381) i oświadczenie Głównego Inspektora Farmaceutycznego z dnia 26

sierpnia 2009, w którym czytamy, że leki nie zawierające substancji

czynnej są lekami sfałszowanymi.

Oto projekt, który w zrozumiały sposób informuje matkę, co podaje

choremu dziecku.

OSCILLOCOCCINUM

Skład: 1 g granulek zawiera ”informację leczniczą” uzyskaną z

wyciągu z wątroby i serca kaczki. Wielkość rozcieńczenia wyciągu z

wodą: 1 : 10^400, czyli 1 do 100000000000000

00000000000000000000000000000000000000000000000000000000000

00000

00000000000000000000000000000000000000000000000000000000000

00000

00000000000000000000000000000000000000000000000000000000000

00000

00000000000000000000000000000000000000000000000000000000000

00000

00000000000000000000000000000000000000000000000000000000000

00000

00000000000000000000000000000000000000000000000000000000000

00000 (jedynka i 400 zer).

Page 116: Kopie z Blogu SZ

HOMEOPATYCZNA LASKA, CZY KŁODA?

Opublikowano 22 października 2011, autor: Andrzej Gregosiewicz

WPROWADZENIE

Z dogmatów homeopatii wynika, że woda mająca „wstrząsający” kontakt z

substancjami organicznymi nabywa leczniczych własności

homeopatycznych. Niewykluczone więc, że laska marszałkowska stykając

się z ręką fana (fanki) homeopatii (niewątpliwie substancją organiczną)

również nabywa własności homeopatycznych podczas stukania nią o

podłogę.

Jest to oczywiście robocza hipoteza, którą będzie można zweryfikować

podczas obrad polskiego sejmu. Otóż, jeśli reformy systemowe będą

serwowane społeczeństwu polskiemu w dawkach homeopatycznych

(zerowych), moja hipoteza nabierze cech prawdopodobieństwa. Będąc

lojalnym obywatelem mojego kraju będę wtedy mógł powiedzieć: Boże,

chroń nas przed taką laską.

KONKURS KLUBU SCEPTYKÓW POLSKICH

Page 117: Kopie z Blogu SZ

Klub Sceptyków Polskich, którego jestem członkiem-założycielem,

organizuje cykliczny konkurs, który ma odpowiedzieć na pytanie:

dlaczego wśród laureatów naukowych nagród Nobla nie ma Polaków?

Na stronach KSP możemy przeczytać: „Wśród polskich naukowców jest

ogromna liczba entuzjastów poświęcających cała swoją energię i czas

nauce. Czasami wystarczyłoby po prostu przestać im przeszkadzać w tym

co robią, a nauka polska z pewnością zaczęłaby odnosić sukcesy.

KŁODY POD NOGI NAUKI POLSKIEJ

Widzimy jednak doskonale, że wiele osób i instytucji rzuca nauce polskiej

kłody pod nogi. Chcemy, aby takie działania były nagłośnione, wyśmiane i

napiętnowane, dlatego zapraszamy wszystkich zainteresowanych do

zgłaszania nominacji do tytułu KŁODA ROKU 2011 (http://sceptycy.org/?

page_id=32).

Kandydatami mogą być m.in.:

Instytucja naukowa utrudniająca prowadzenie badań

Page 118: Kopie z Blogu SZ

JM Rektor wyższej uczelni, który zdobył habilitację przy pomocy plagiatu i

pomimo wykrycia tego przestępstwa nie ustępuje ze stanowiska

Naukowiec marnujących czas i pieniądze na bezsensowne badania

Instytucje i/lub osoby popularyzujące pseudonaukę.

Ponieważ jesteśmy całkowicie niezależni od kogokolwiek, nie zakładamy

żadnych ograniczeń jeśli idzie o urzędy czy stanowiska. Nominować

można również premiera, prezydenta, ministra i urzędy, którymi

zarządzają, jeśli tylko spełnią warunki konkursu. Nie zawahamy się

uhonorować nasza nagrodą Sądu Najwyższego jeśli swoim wyrokiem

przyczyni się do hamowania postępu naukowego.

Uroczysta gala i wręczenie symbolicznych KŁÓD będzie odbywać się

corocznie w przededniu gali wręczenia nagród Nobla. W ten właśnie

sposób chcemy pokazać, dlaczego wśród laureatów nie ma polskich

naukowców.

TEGOROCZNE NOMINACJE

W tym roku do tytułu KŁODA ROKU 2011 nominowana została Sejmowa

Komisja Zdrowia, Marek Rymuszko – redaktor naczelny miesięcznika

„Nieznany Świat” oraz Teresa Król – redaktorka i współautorka

podręcznika wychowania do życia w rodzinie na poziomie gimnazjum pt.

„Wędrując ku dorosłości”. Uzasadnienia tych nominacji można znaleźć

pod adresem http://sceptycy.org/?page_id=70.

Chciałbym, by o tej inicjatywie Klubu Sceptyków Polskich dowiedziało się

jak najwięcej osób. Liczę na to, że Czytelnicy blogów Służby Zdrowia,

Page 119: Kopie z Blogu SZ

którzy – stanowiąc znaczną część polskiej elity intelektualnej i naukowej –

wspomogą nasze działania i przedstawią interesujące kandydatury do

nagrody.

Dlatego w tym miejscu publikuję tekst nowej nominacji przeznaczony dla

KSP.

NOWA NOMINACJA

EWA KOPACZ – minister zdrowia od 2007 r.

Fakty

Tytuł zawodowy – lek. med. (równorzędny z magistrem). Do 2001 r. E.

Kopacz kierowała zakładem opieki zdrowotnej w Szydłowcu. Tam

zdobywała ostrogi ministerialne i ew. marszałkowskie.

Kompetencje zawodowe:

I stopień specjalizacji z pediatrii, który nie uprawnia nawet do pełnienia

dyżurów w szpitalu.

Page 120: Kopie z Blogu SZ

Kompetencje naukowe

Wszyscy wiemy doskonale, że Ewa Kopacz jest tak zapracowana, że nie

znajduje czasu na śledzenie wszystkich (co zresztą jest fizycznie

niemożliwe) współczesnych osiągnięć nauki. Oczywiste jest więc, że nie

ma prawa, by arbitralnie decydować, która metoda terapeutyczna jest

lepsza lub gorsza od innych.

Od stanowiska nie przybywa wiedzy

Potwierdzeniem braku kompetencji naukowych jest na przykład wydanie

przez Ewę Kopacz rozporządzenia uprawniającego lekarzy do stosowania

rozcieńczonej wody, zawierającej „bodziec informacyjny” w (cytuję):

„poważnych, przewlekłych chorobach”. Co więcej „duchowy bodziec”

musi być przepisywany na recepcie. Z powyższego jasno wynika, że

polska minister zdrowia nie wie, że cała światowa nauka (z wyjątkiem

nielicznych outsiderów) już dawno wyrzuciła homeopatię na śmietnik

historii medycyny.

Prośba do Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej

Prosimy uprzejmie o pozostawienie pani Ewy Kopacz w rządzie,

parlamencie lub gdziekolwiek we władzach publicznych. Byle nie wracała

do pracy zawodowej, jako pediatra. Panu chyba też szkoda ciężko chorych

dzieci, które będzie leczyła rozcieńczoną i wytrzęsioną wodą. Niech

będzie nawet marszałkiem sejmu….

Page 121: Kopie z Blogu SZ

Nic się nie stanie, ale za to chorzy będą bezpieczni, gdyż nikt nie będzie

ich „bóść informacyjnie” powołując się na Ministerstwo Zdrowia lub

kaleką ustawę sejmową, wg której „leki” homeopatyczne nie muszą

wykazywać własności leczniczych.

Nic dziwnego, że tekst piosenki Macieja Zembatego, który powstał wiele

lat temu jest do dzisiaj aktualny.

SEJM KALEK

Stuk, puk

Laską w podłogę

Sejm, Sejm

Wyraża zgodę

Stuk, puk

Laską o blat

Sejm mówi: Tak!

Ślepi patrzą zadziwieni

Page 122: Kopie z Blogu SZ

Zaraz będą mówić niemi

W ławach wrzawa wnet wybucha

Głusi nadstawiają ucha

Na mównicę wszedł niemowa

Z wnioskiem o wolności słowa

Dyskusja się wywiązała

Kiedy zabrał głos jąkała O jedności w społeczeństwie

Żeby jedność była wszędzie

Bo w jedności leży siła

Byle tylko jedna była

Jedna świnia, jedna krowa

Jedna dupa, jedna głowa

Teraz będzie głosowanie

Siadł i puścił z pyska pianę

M. Zembaty (fragmenty)

UZASADNIENIE NOMINACJI EWY KOPACZ DO KŁODY roku 2011

W XXI wieku, gdy postęp naukowy rośnie wykładniczo, gdy standardami

leczniczymi stają się transfery kwasów nukleinowych, akceptowanie przez

Page 123: Kopie z Blogu SZ

panią Ewę Kopacz „leczenia” przy pomocy „bodźca informacyjnego” i

uwikłanie polskiej medycyny w zakłamany paradygmat holistyczny,

będący awangardą okultystycznego ruchu New Age, który Waldemar

Łysiak określił wyjątkowo trafnie „postmodernizmem dla przygłupów”,

jest kompromitacją całej polskiej nauki i wszystkich polskich lekarzy

naukowców.

OSTRZEŻENIE

Panie premierze, być może Pan, lub ktoś z pańskiej rodziny zachoruje.

Wtedy polski lekarz akceptujący – za ministrem zdrowia – zasady

anegdotycznej medycyny holistycznej może zapisać Panu poniższy „lek”.

Z zasady nie komentuję decyzji innych lekarzy, oczywiście z wyjątkiem

lekarzy oszustów. Ale teraz nawet tego nie będę robił. Po prostu nie

muszę. Wszystko widać gołym okiem.

„Lek” homeopatyczny „bez wskazań leczniczych” (sic!) Zawiera

„francuską, duchową informację leczniczą” zakodowaną w sposób binarny

w granulkach cukrowych. „Duch leczniczy” jest wyprodukowany w

zakładach koncernu Boiron, a pochodzi z męskiej, ropnej wydzieliny

rzeżączkowej (http://tiny.pl/h5wqc)

I TAK DOCHODZIMY DO ……

Page 124: Kopie z Blogu SZ

ROZPORZĄDZENIA PANI EWY KOPACZ (fragment)

z dnia 14 listopada 2008 r. w sprawie kryteriów zaliczenia produktu

leczniczego do poszczególnych kategorii dostępności.

Dz. U.08.206.1292 → z dnia 21 listopada 2008 r.

Na podstawie art. 23 ust. 3 ustawy z dnia 6 września 2001 r. — Prawo

farmaceutyczne (Dz. U. z 2008 r. Nr 45, poz. 271) zarządza się, co

następuje:

(…)

Produkt leczniczy homeopatyczny, o którym mowa w art. 21 ust. 1

ustawy z dnia 6 września 2001 r. — Prawo farmaceutyczne, zalicza się do

kategorii dostępności, o której mowa w ust. 1 (wymaga recepty! – przyp.

A.G.), w przypadku gdy:

1) Występuje w stopniu rozcieńczenia trzydzieste rozcieńczenie dziesiętne

lub piętnaste rozcieńczenie setne i Korsakova lub

Page 125: Kopie z Blogu SZ

2) Występuje w stopniu rozcieńczenia pięćdziesięciotysięcznego i

Korsakova.

podpis

MINISTER ZDROWIA

Uwaga! aparat Korsakowa do produkcji „leków” homeopatycznych (wg

Ewy Kopacz) lub zmywarkę do naczyń (wg A. Gregosiewicza) można

obejrzeć na filmie:

http://www.youtube.com/watch?v=s9OhX44yF4A

Leczenie przy pomocy „NIC-LEKÓW” wyprodukowanych m.in. w aparacie

Korsakowa demonstruje w sposób niezwykle dydaktyczny film pt.: „Ostry

dyżur homeopatyczny” http://www.youtube.com/watch?

v=mL1WZGHkUFE. Zachęcam do obejrzenia.

UZASADNIENIE ROZPORZĄDZENIA wg MINISTRA ZDROWIA

„(…) W rozporządzeniu w przepisie § 1 ust. 2 określono warunki na

podstawie, których produkt leczniczy homeopatyczny jest dostępny na

receptę. Metoda leczenia homeopatycznego należy do metod

holistycznych. W myśl zasad holistycznych wysokie rozcieńczenia

Page 126: Kopie z Blogu SZ

(potencje, stopnie dynamizacji) produktów leczniczych homeopatycznych

stosowane są w poważnych jednostkach chorobowych, głównie w

chorobach przewlekłych. Przebieg takiego leczenia powinien być

nadzorowany przez lekarza homeopatę.

(…)

Każdy lek homeopatyczny posiada określony zakres działania, który jest

uzależniony od jego rozcieńczenia i dynamizacji. Im wyższy stopień

dynamizacji, tym zakres oddziaływania na organizm jest głębszy i dłuższy.

Nie ma tu niebezpieczeństwa zatrucia z toksykologicznego punktu

widzenia natomiast istnieje realne niebezpieczeństwo pogłębienia

procesu chorobowego (…)” (http://tiny.pl/h59dn)

KTO TU OSZALAŁ?

Nawet WHO, ta najbardziej skorumpowana w cywilizowanym świecie

instytucja, która zabiła kilka milionów ludzi w Trzecim Świecie, promując

przez kilkadziesiąt lat homeopatię, zaczęła cokolwiek rozumieć.

Wprawdzie późno, ale jednak: w 2009 roku, po głośnym apelu młodych

lekarzy i naukowców z Wielkiej Brytanii i Afryki zrzeszonych w grupie

Voice of Young Science Network, WHO raczyła wydać oświadczenie, że

poważne choroby należy leczyć sprawdzonymi, konwencjonalnymi

metodami.

Pani minister przeoczyła zapewne to oświadczenie i nadal zaleca Polakom

holistyczne uzdrawianie przy pomocy wysoko rozcieńczonej i wytrzęsionej

wody.

Page 127: Kopie z Blogu SZ

ROZPORZĄDZENIE TO ROZPORZĄDZENIE

Ministerstwo Zdrowia wymaga, by lekarze respektowali rozporządzenia.

Ale tutaj zaczyna się kłopot. Dokument, który Pani minister podpisała

pokazałem kilkunastu profesorom medycyny. Z ich — nazwijmy to

grzecznie — wesołych komentarzy, wynikało, że Pani Minister jest jedyną

osobą w Polsce (a może i na świecie), która:

Jest przekonana o tym, że całkowity brak materialnej substancji czynnej w

wysoko rozcieńczonych „lekach” homeopatycznych czyni je najbardziej

skutecznymi (silnie działającymi). Dlatego wydaje nakaz, by wydawane

były tylko na receptę. Uwaga! to nie jest dowcip. Zresztą sytuację taką

możemy sobie wyobrazić. Przypuśćmy, że Pani Ewa Kopacz poważnie

(powtarzam – poważnie) zachorowała. Zgodnie z rozporządzeniem, które

obowiązuje otrzymała taką oto receptę i życzenia szybkiego powrotu do

zdrowia. Proszę się nie śmiać, gdyż sprawa jest zbyt poważna. Kto będzie

trzymał laskę w razie tragedii?

Uwaga! po piętnastym rozcieńczeniu setnym Korsakowa w przepisanej

wodzie nie ma ani jednej kropelki ropy lub dwoinki rzeżączki, a więc

materialnej substancji leczniczej. Dopiero w takiej postaci rozcieńczona

woda jest najbardziej skuteczna. Leczy pryszcze, wrastające paznokcie,

nowotwory złośliwe, choroby głowy, żarliwość religijną, głupkowate

wybuchy śmiechu, niekompetencję polityczną, lęk przed sztućcami

(ostre), lęk przed czymś, co się może wyłonić z ciemnego kąta, oziębłość

płciową itp.

Page 128: Kopie z Blogu SZ

„Leki” homeopatyczne stosowane są także w weterynarii, np. w leczeniu

biegunek u trzody chlewnej, nadpobudliwości u kotów itd. Prawdę

mówiąc nie wiem, czego nie leczą. Przypuszczam, że tylko uszkodzeń

urazowych udomowionej kaczki dzikiej, która wpadnie pod Tira. Na

szczęście ze ścierwa takiej kaczki można wyprodukować popularny „lek”

przeciw grypie. Tak oto głupota zatacza koło, ale nie zdycha, jak biedna

kaczka. Miał rację A. Einstein mówiąc , że dwie rzeczy są nieskończone.

Wszechświat i głupota ludzka. Jednak, co do tej pierwszej miał

wątpliwości.

SPECJALIZACJA

Jak sądzę, w krótkim czasie powstanie w Polsce nowa specjalizacja o

nazwie „homeopatia”. Centrum Medyczne Kształcenia Podyplomowego

ogłosi wykaz obowiązkowych kursów specjalizacyjnych, a Centrum

Egzaminów Medycznych przygotuje pytania do testu z nowej

specjalizacji? Mogę pomóc w ich układaniu. Pierwsze może być takie: „Jak

koduje się podpis astralny w granulce cukru, a jak w preparacie

przeznaczonym do podawania pozajelitowego”?

Piszę o tym, bo nie wszyscy wiedzą, że każdy „lek” homeopatyczny musi

posiadać tzw. „podpis astralny”, najlepiej z konstelacji Wodnika.

POGARDA DLA ROZUMU (Esculap.pl)

„Przez setki milionów lat cząsteczki wody zapamiętywały wszystko co się

w niej taplało: kacze łajno, kozie bobki, wszelakie ścierwo gnijące na

brzegu potoku, rdzewiejący oręż wojów i samych wojów poległych na

Page 129: Kopie z Blogu SZ

bagnach, gnijące pnie stuletnich dębów i grabów, zbuki kukułczych jaj,

odrzucony ogon jaszczurki zwinki, krzemionkę, wapienie, piaskowce,

bazalty, rudy cynku i ołowiu, (…) a od jakiegoś czasu spłukiwane z pól

pestycydy i herbicydy, wylewane do rowów melioracyjnych zużyte oleje,

borygo i odpady gorzelniane. Przez setki milionów lat ta mikstura ulegała

potencjalizacji poprzez wstrząsanie na wszystkich kataraktach,

wodospadach, progach wodnych, tamach, stawidłach, akweduktach, w

rwących górskich potokach i przyboju fal. Ktoś, kto twierdzi, że coś tam w

wodzie rozpuścił, powytrząsał i wyleczył tym chorego człowieka łże jak

pies, albo za grosz rozumu nie ma”.

JESZCZE WIĘKSZA POGARDA DLA ROZUMU (Andrzej Koraszewski,

Racjonalista.pl)

„Tajemnicze misterium leków homeopatycznych, których dopuszczenie do

produkcji nie wymaga wieloletnich badań, których produkcja nie wymaga

drakońskich procedur kontrolnych, których „moc” oparta jest na głębokiej

wierze, doskonałych technikach marketingowych i głębokiej ignorancji na

temat związków przyczynowych, ma również swoje źródła w

podejrzliwości wobec nauki i filozofii oświecenia. Pogarda dla rozumu jest

stara jak świat, ale dziś, w czasach nieprawdopodobnej zależności od

nauki, nieprawdopodobnej zależności od ekspertów, ciemnota domaga się

równych praw” (http://tiny.pl/h5whl).

Page 130: Kopie z Blogu SZ

PISAĆ KAŻDY MOŻE …

W rozporządzeniu ministra zdrowia czytamy: „Każdy lek homeopatyczny

posiada określony zakres działania, który jest uzależniony od jego

rozcieńczenia i dynamizacji. Im wyższy stopień dynamizacji, tym zakres

oddziaływania na organizm jest głębszy i dłuższy. Nie ma tu

niebezpieczeństwa zatrucia z toksykologicznego punktu widzenia

natomiast istnieje realne niebezpieczeństwo pogłębienia procesu

chorobowego”.

MÓJ KOMENTARZ

Takich majaczeń i bredni jeszcze na oczy nie widziałem. A to jest

dokument rządowy! I my, lekarze musimy go rozumieć.

Dlatego domagam się wyjaśnień. To jest obowiązek EWY KOPACZ-

MINISTERKI ZDROWIA. Proszę mi wyjaśnić w sposób naukowy:

1/ Co to znaczy, że zakres oddziaływania leku jest głębszy? W jakiej

płaszczyźnie? strzałkowej?, czołowej?, trzy D? Czy ten zakres może być

tak głęboki, że „bodziec informacyjny” przekłuje chorego na wylot,

uzdrowi pacjenta leżącego obok i zniknie za horyzontem zdarzeń?

2/ Czy zgodne jest z Kodeksem Etyki Lekarskiej, by podawać choremu

„lek”, po zażyciu którego istnieje realne niebezpieczeństwo „pogłębienia

procesu chorobowego”? Jak przebiegał proces myślowy Pani Minister w

Page 131: Kopie z Blogu SZ

chwili, gdy wydała Pani zgodę homeopatom na „pogłębianie procesu

chorobowego” u „poważnie chorych” pacjentów?

I dlaczego dermatolodzy oraz balneolodzy takiego zezwolenia nie mają?

ZAKOŃCZENIE

MINISTERSTWO ZDROWIA (PODOBNIE JAK SEJMOWA KOMISJA

ZDROWIA) OSZUKAŁO LEKARZY I PACJENTÓW

Tak mówił i pisał o stosowaniu w leczeniu rozcieńczonej i wytrzęsionej

wody (znany ze swej wiedzy naukowej i absolutnej uczciwości) prof. zw.

dr hab. med., dr h.c. MACIEJ LATALSKI (ś.p.), Przewodniczący Rady

Naukowej przy Ministrze Zdrowia i Przewodniczący Konferencji Rektorów

Uczelni Medycznych:

„(…) homeopatia nie ma nic wspólnego z medycyną (poza zjawiskiem

placebo), a jej zasady lecznicze oparte są na pseudonaukowej przesłance,

że „podobne można leczyć podobnym”. (…) prof. A. Gregosiewicz słusznie

proponuje, by z ustawy „Prawo farmaceutyczne” wyeliminować zapis o

brzmieniu: Produkty homeopatyczne nie muszą wykazywać dowodów

skuteczności terapeutycznej (art. 21). Cytowany zapis jest w sposób

oczywisty niezgodny z konstytucyjnie gwarantowanym prawem do

ochrony zdrowia (Konstytucja RP; art. 68 ust. 1, 2, 3 i 4) i z nieznanego

Page 132: Kopie z Blogu SZ

powodu promuje wyłącznie producentów nieskutecznych „leków”

homeopatycznych, które mogą być wprowadzane do obrotu w sposób

uproszczony. Jestem zdania, że otworzenie furtki ustawowej wyłącznie dla

producentów leków nieskutecznych jest niebywale groźne społecznie i

wymaga dokładnego wyjaśnienia przez niezależny organ kontrolny (….)”.

OSTATNIA UWAGA

Sami Państwo widzicie, że Pani Ewa Kopacz, polska ministerka zdrowia,

wysunęła się o kilka długości naprzód, przed pozostałych nominowanych

do nagrody „Kłoda Roku 2011”.

Polecam tę wykształconą, inteligentną i mądrą kobietę szanownemu jury

konkursu. Oczywiście nie w ramach parytetu. Na nagrodę zapracowała

sama, bijąc na głowę wielu mężczyzn.

Andrzej Gregosiewicz, październik, 2011

HOMEOPATIA I PRAWA PACJENTA

Opublikowano 10 października 2011, autor: Andrzej Gregosiewicz

Page 133: Kopie z Blogu SZ

CZY PACJENCI MAJĄ PRAWO ZNAĆ SKŁAD LEKU, KTÓRY PRZYJMUJĄ?

URZĄD OCHRONY KONKURENCJI I KONSUMENTÓW UNIKA

ODPOWIEDZI OD PÓŁ ROKU!

Ze względu na to, że listy skierowane bezpośrednio do UOKiK pozostają

bez odpowiedzi, przedstawiam sprawę do publicznej wiadomości i kieruję

list otwarty do prezesa UOKiK.

Pani Małgorzata Krasnodębska-Tomkiel

Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta

Plac Powstańców Warszawy 1, 00-950 Warszawa

Page 134: Kopie z Blogu SZ

Dotyczy: nieuzasadnionej zwłoki w rozpatrzeniu skargi na firmę Boiron

Sp. z o.o. Skargę wysłałem w marcu 2011 roku. W październiku mija pół

roku bez żadnej reakcji ze strony UOKiK.

Szanowna Pani Prezes

Ponad pół roku temu złożyłem formalną skargę na producenta

(dystrybutora) „leku” homeopatycznego pod nazwą oscillococcinum.

Powodem skargi był fakt, że producent wprowadza w błąd pacjentów

dołączając do „leku” ulotkę z informacją, że zawiera on substancję czynną

leczniczo.

Problem w tym, że oscillococcinum nie tylko nie zawiera żadnej substancji

czynnej leczniczo, ale nie w ma w nim – poza cukrowym nośnikiem –

żadnej innej substancji materialnej.

Wprawdzie homeopaci twierdzą, że czynnikiem terapeutycznym jest jakiś

niezidentyfikowany „duchowy bodziec leczniczy” „zakodowany” w

cukrowych granulkach, ale to groteskowe wyjaśnienie kojarzy się

wyłącznie z magią, okultyzmem lub zjawiskami paranormalnymi, a nie

medycyną opartą na dowodach.

Oczywiście, w kraju demokratycznym uzdrawianie magiczne nie jest

zakazane.

Page 135: Kopie z Blogu SZ

Chodzi wyłącznie o to, że „lek” oscillococcinum można otrzymać w każdej

aptece bez recepty, co oznacza, że jedyną informację o składzie „leku”

chory uzyskuje czytając ulotkę producenta. Ta zaś nie informuje chorego,

że czynnikiem terapeutycznym jest „bodziec informacyjny”, czyli

MATERIALNIE NIC (termin <materialnie> należy traktować dosłownie).

Co więcej, ulotka wprowadza chorego w błąd, gdyż jest na niej wyraźnie

napisane, że granulki cukrowe zawierają substancję czynną.

Wg mnie jest to świadome unikanie poinformowania konsumenta o

składzie „leku”. To akurat mnie nie dziwi, skoro wiadomo, że w

opakowaniu oscillococcinum znajduje się wyłącznie nośnik (cukier

buraczany), a więc w istocie NIE MA NIC.

Prawdopodobnie zamieszczenie zgodnej z prawdą informacji wpłynęłoby

na zmniejszenie popytu na ten „lek”, ale to w żaden sposób nie tłumaczy

postępowania firmy Boiron.

Fakt, że producent postępuje niezgodnie z prawem potwierdzają polskie

dokumenty państwowe oraz dyrektywa europejska.

OZNAKOWANIE „LEKU” OSCILLOCOCCINUM JEST NIEZGODNE Z:

1/ europejską dyrektywą 2001/83/WE, wg której ulotka dołączona do

lekarstwa musi być zaprojektowana oraz napisana w sposób jasny i

zrozumiały dla pacjenta.

Page 136: Kopie z Blogu SZ

2/ paragrafem 20 rozporządzenia polskiego ministra zdrowia z dnia 19

grudnia 2002 roku, które nakazuje przedstawiać informacje na ulotce w

sposób zrozumiały dla użytkownika.

3/ artykułem 2 pkt 38 ustawy Prawo Farmaceutyczne z dnia 17 marca

2008 roku, gdzie zapisano, że substancja ma wyłącznie charakter

materialny.

4/ oświadczeniem Głównego Inspektora Farmaceutycznego z dnia 26

sierpnia 2009, w którym czytamy, że leki nie zawierające substancji

czynnej są lekami sfałszowanymi.

Byłem pewien, że Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta, mając do

rozstrzygnięcia tak prostą sprawę, niezwłocznie podejmie decyzję

nakazującą producentowi właściwe oznakowanie pseudoleku o nazwie

oscillococcinum lub nakaże jego wycofanie z rynku farmaceutycznego,

jako produktu nie będącego lekiem. Mija jednak pół roku bez żadnej

reakcji ze strony UOKiK.

W tym miejscu podkreślam, że dużo bardziej skomplikowana sprawa

oskarżenia przez homeopatów Naczelnej Rady lekarskiej o nieuczciwą

konkurencję, została rozstrzygnięta przez UOKiK znacznie szybciej.

Dodam, że na korzyść homeopatów.

SYTUACJA BEZ WYJŚCIA?

Page 137: Kopie z Blogu SZ

Nie pozostaje mi nic innego jak zainteresować sprawą media. Jako lekarz

uważam bowiem, że sprawa bezpieczeństwa pacjentów jest priorytetem.

Mija bowiem pół roku, a producent nadal rozprowadza masowo (przez

apteki) „przeciwgrypowy lek” oscillococcinum, w którym nie ma śladu

żadnej substancji leczniczej.

Nadal też umieszcza na ulotce nieprawdziwą informację, że „lek” taką

substancję zawiera.

O poważnych, społecznych zagrożeniach zdrowotnych związanych z

nieprawidłowym oznakowaniem „leku” pisałem już pół roku temu w

oficjalnym piśmie złożonym na Pani ręce.

Obecnie przypomnę krótko: zapalenie płuc, zapalenie opon mózgowych

lub nawet ostra białaczka limfoblastyczna rozpoczynają się podobnie, jak

grypa lub zwykłe przeziębienie. Najpopularniejszym zaś w Polsce

„lekiem”, którym rodzice „leczą” grypę lub przeziębienie u swoich dzieci

jest oscillococcinum, które kupują w aptekach bez recepty.

Prof. A. Gregosiewicz, październik, 2011

HOMEOPATYCZNY SERWIS WYBORCZY – 2011

Opublikowano 21 września 2011, autor: Andrzej Gregosiewicz

Page 138: Kopie z Blogu SZ

NA KOGO NIE GŁOSOWAĆ

(PODSUMOWANIE KADENCJI PARANIENORMALNYCH)

autor: Andrzej Gregosiewicz

APEL DO WYBORCÓW, KTÓRZY UWAŻAJĄ, ŻE MINISTERSTWO

ZDROWIA, SEJMOWA KOMISJA ZDROWIA I URZĄD REJESTRACJI

PRODUKTÓW LECZNICZYCH SKOMPROMITOWALI I OŚMIESZYLI

POLSKĄ MEDYCYNĘ TWIERDZĄC:

1/ że „leczenie” pacjentów przy pomocy NICZEGO – a wg terminologii

homeopatycznej – przy użyciu INFORMACJI LECZNICZEJ, jest częścią

normalnej medycyny opartej na dowodach.

2/ że „leki” zawierające najmniejszą ilość NICZEGO, jako

NAJMOCNIEJSZE, powinny być dostępne jedynie na receptę i stosowane

– zgodnie z rozporządzeniem minister Ewy Kopacz – w POWAŻNYCH,

PRZEWLEKŁYCH CHOROBACH.

Page 139: Kopie z Blogu SZ

3/ że uzasadnione jest wyłączenie „leków” homeopatycznych ze

standardowych procedur rejestracyjnych, przez które przechodzą

wszystkie inne leki.

4/ że dystrybucja pseudoleków homeopatycznych w aptekach nie jest

czynnikiem robiącym pacjentom wodę z mózgu.

5/ że wpisanie do ustawy „Prawo farmaceutyczne” bezczelnego

oświadczenia mówiącego, że „PRODUKTY HOMEOPATYCZNE NIE

MUSZĄ WYKAZYWAĆ DOWODÓW SKUTECZNOŚCI TERAPEUTYCZNEJ”

nie jest dowodem głupoty lub megakorupcji.

6/ że akceptacja przez ministerstwo zdrowia faktu, że „leki”

homeopatyczne nie zawierają ani jednego atomu substancji czynnej

leczniczo nie jest kpiną z chorych ludzi.

7/ że powszechna zgoda władz publicznych na majaczenia homeopatów

twierdzących, że w cukrze buraczanym pomieszkuje „duchowa informacja

lecznicza” nie jest dowodem na POMIESZANIE ZMYSŁÓW.

UWAŻAM, ŻE JEDYNYM WYJŚCIEM Z SYTUACJI, W KTÓREJ CUKIER

BURACZANY ZASTĘPUJE MEDYCYNĘ JEST POZBYCIE SIĘ BURAKÓW.

DOKONAĆ TEGO MOŻNA NIE GŁOSUJĄC NA NIŻEJ PODANE OSOBY.

Page 140: Kopie z Blogu SZ

Nie jestem w stanie sprawdzić, czy wszyscy wymienieni kandydują do

parlamentu, ale na wszelki wypadek podaję nazwiska wszystkich, którzy -

mimo, że w większości są lekarzami – nie zdążyli w czasie całej kadencji

zaprotestować przeciwko ustawie, której treść jest w oczywisty sposób

niezgodna z osiągnięciami współczesnej nauki.

MINISTERSTWO ZDROWIA

Ewa Kopacz

Marek Twardowski

Jakub Szulc

Adam Fronczak

Marek Haber

Page 141: Kopie z Blogu SZ

Cezary Rzemek

Witold Włodarczyk

SEJMOWA KOMISJA ZDROWIA

Balicki Marek /SLD/

Chrapkiewicz Daniela /PiS/

Czaplicka Barbara /PO/

Czechyra Czesław /PO/

Dąbrowska Alicja /PO/

Gosiewski Jerzy /PiS/

Page 142: Kopie z Blogu SZ

Hoc Czesław /PiS/

Janowska Zdzisława /SLD/

Katulski Jarosław /PO/

Kłosin Krystyna /PO/

Kozłowska-Rajewicz Agnieszka /PO/

Kulas Jan /PO/

Latos Tomasz /PiS/

Małecka-Libera Beata /PO/

Masłowska Gabriela /PiS/

Matuszny Kazimierz /PiS/

Page 143: Kopie z Blogu SZ

Moskal Kazimierz /PiS/

Mucha Joanna /PO/

Naguszewski Tadeusz /PO/

Okrągły Janina /PO/

Olendzka Halina /PiS/

Orzechowski Andrzej /PO/

Orzechowski Maciej /PO/

Piecha Bolesław /PiS/ - przewodniczący

Raczkowski Damian /PO/

Page 144: Kopie z Blogu SZ

Skowrońska Krystyna /PO/

Sławiak Bożena /PO/

Sońta Krzysztof /PiS/

Sopliński Aleksander /PSL/

Sośnierz Andrzej /PJN/

Sprawka Lech /PiS/

Starownik Marian /PSL/

Streker-Dembińska Elżbieta /SLD/

Szczyczypińska Jolanta /PiS/

Sztolcman Grzegorz /PO/

Page 145: Kopie z Blogu SZ

Śliwińska Anna /PO/

Tołwiński Krzysztof /PiS/

Wrona Waldemar /PiS/

Wykręt Adam /PO/

Zakrzewska Elżbieta /SLD/

Ziętek Jerzy /PO/

SENACKA KOMISJA ZDROWIA

Margareta Budner

Page 146: Kopie z Blogu SZ

Janina Fetlińska

Stanisław Karczewski

Waldemar Kraska

Józef Łyczak

Mieczysław Maziarz

Michał Okła

Jadwiga Rudnicka

Władysław Sidorowicz – przewodniczący

Rafał Ślusarz

Czesław Żelichowski

Page 147: Kopie z Blogu SZ

Uwaga! jedynym senatorem, który otwarcie przeciwstawiał się legalizacji

homeopatii był P.T. Rafał Ślusarz. Proponuję, by na Niego oddać swój

głos.

URZĄD REJESTRACJI PRODUKTÓW LECZNICZYCH

Grzegorz Cessak

Marcin Kołakowski

Jacek Powała

Leszek Borkowski

UWAGI PRAKTYCZNE

Page 148: Kopie z Blogu SZ

Oczywistym jest, że nikt nie zapamięta wszystkich nazwisk. Dlatego

proponuję, by wydrukować sobie ściągawkę i z nią udać się do lokalu

wyborczego. Tam można łatwo sprawdzić, czy osoby te kandydują w

Waszym okręgu.

I proszę pamiętać, że od homeopatii jest bardzo blisko do UFO i kręgów w

zbożu wykonanych, a jakże, przez kosmitów.

Udanych wyborów życzy

KLUB SCEPTYKÓW POLSKICH

i POLSKIE STOWARZYSZENIE RACJONALISTÓW

HOMEOPATIA. „PANI MINISTER TAŃCZY”, KPI, CZY O DROGĘ PYTA?

DO REELEKCJI?

Opublikowano 8 września 2011, autor: Andrzej Gregosiewicz

DRUGI LIST OTWARTY DO MINISTRA ZDROWIA RP

Page 149: Kopie z Blogu SZ

autor: Andrzej Gregosiewicz

1937

W filmie z 1937 roku tańcząca pani minister wyjaśniła wszystkie

nieporozumienia w ciągu 82 minut.

2011

Tym razem mamy cały miesiąc. Ale też problem jest poważniejszy. Grozi

nam totalna zmiana paradygmatu medycznego. Na holistyczny (sic!).

Niektórzy określają to jako postęp, ale – kontynuując odniesienia do

kinematografii – jest to klasyczny „Powrót do przyszłości”. Smutne tylko,

że ta przyszłość związana jest z tzw. Erą Wodnika, w której mistycyzm,

okultyzm, animizm, spirytyzm oraz pozostałe ezoteryczne –izmy, a także

wszelkie zjawiska paranormalne łącznie z wiarą w UFO, traktowane są na

równi z naukową oceną rzeczywistości. Praktyczna realizacja tych bredni

to ruch New Age z jego „awangardowymi” przejawami – medycyną

holistyczną, kabałą, astrologią i mnóstwem podobnych absurdów.

Page 150: Kopie z Blogu SZ

Z oczywistych względów moje zainteresowania dotyczą medycyny

holistycznej, która zmąciła umysły wielu, wydawałoby się inteligentnych i

racjonalnie myślących ludzi. W artykule „Chore zdrowie Nowej Ery”

(Gazeta Lekarska, 2004) cytowałem ich holistyczne rozumienie chorób,

które: „(…) pojawiają się w wyniku zakłócenia harmonii jednostki z ładem

Wszechświata i w swej najgłębszej istocie są zjawiskiem umysłowym. Ich

leczenie musi więc polegać na nadaniu przekazu z poziomu

nadprzestrzennego w celu aktywacji medium sprzęgającego najwyższe

piętra hierarchicznie zorganizowanego układu nerwowego, co usunie

wadliwe sterowanie na jednostkowym poziomie mentacji metabolicznej”.

Istotę tego zabawnego przekazu trafnie podsumowuje profesor filozofii

Douglas R. Groothuis, który pisze: „Koncepcja zdrowia holistycznego

kieruje się wielkim kłamstwem”.

Dlatego też, we wspomnianym wyżej artykule ostrzegałem: „Gdy

rozpoczynałem studia medyczne wszystko wydawało mi się jeszcze

logiczne i poukładane. Nauka była nauką, mistyka – mistyką, leczenie zaś

zwalczaniem choroby, a nie odblokowywaniem energetycznych węzłów. I

nagle, praktycznie w ciągu dwóch ostatnich dekad, niektóre umysły

opętał paradygmat holistyczny. Zaczął się on rozprzestrzeniać nawet w

środowiskach naukowych. W medycynie, na szczęście, nie jest jeszcze

obowiązkowy….”.

DZISIAJ JUŻ JEST

Oto fragment uzasadnienia rozporządzenia minister zdrowia Ewy Kopacz

(Dz. U. z 2008 r. Nr 45, poz. 271): „(…) W myśl zasad holistycznych

wysokie rozcieńczenia (potencje, stopnie dynamizacji) produktów

leczniczych homeopatycznych stosowane są w poważnych jednostkach

Page 151: Kopie z Blogu SZ

chorobowych, głównie w chorobach przewlekłych. (…)”. Tekst ten w

całości opublikowano w Internecie.

Czytając go byłem przekonany, że to jakaś pomyłka lub żart studenta

medycyny, który bywał na moich wykładach. Napisałem więc do Pani

minister list (http://tiny.pl/h5s8s) zawierający kilka szczegółowych pytań

na ten temat. Chciałem po prostu sprawdzić, czy główny decydent

medyczny w Polsce (wraz z licznymi ekspertami i doradcami)

rzeczywiście akceptuje podawanie ciężko chorym ludziom „leków”

zawierających wyłącznie „podpis astralny”.

Kilka dni temu otrzymałem odpowiedź, której fragment cytuję: „w Polsce

status prawny produktów leczniczych homeopatycznych określa ustawa z

dnia 6 września 2001 r. – Prawo farmaceutyczne (Dz. U. z 2008 r. Nr 45,

poz. 271, z późn. zm.)”.

O tym akurat wiedziałem, więc zacząłem poszukiwać w tekście

odpowiedzi na moje pytania. W mojej specjalności bowiem często zdarzają

się chorzy z poważnymi, przewlekłymi chorobami. Poza tym, w razie

potwierdzenia przez Panią minister skuteczności działania „leków”

homeopatycznych musiałbym zmodyfikować treść moich wykładów dla

studentów.

I tutaj opadły mi ręce. Cały list wyglądał dokładnie, jak powyżej cytowane

zdanie. Pani minister zakpiła sobie ze mnie. Nie było nawet słowa, które

mogłoby choćby imitować merytoryczną odpowiedź na moje pytania.

Przyczyny takiej reakcji doskonale rozumiem, ale nie chcę odbierać Pani

minister szansy samodzielnego wyjścia z twarzą z trudnej sytuacji.

Page 152: Kopie z Blogu SZ

A szansa jest, gdyż Pani minister powierzyła napisanie odpowiedzi na mój

list zastępcy dyrektora Departamentu Polityki Lekowej i Farmacji

Wojciechowi Giermaziakowi. A ten napisał, jak umiał. Dlatego tę

odpowiedź można łatwo uzupełnić (bez narażania się na kpiny), gdyż, jak

przypuszczam, Pan W. Giermaziak dysponuje śladową wiedzą na temat

leczenia poważnych, przewlekłych chorób.

PANI MINISTER!

Rozumiem belwederskie kompleksy niektórych pracowników

ministerstwa zdrowia, ale, mimo to, nie wypada zlecać podległym

urzędnikom, by dowiedli polskiemu profesorowi medycyny, że obowiązują

go europejskie oszustwa. Takie postępowanie mnie obraża.

TYPOWY PRZYKŁAD PUSTEGO, POLITYCZNEGO BEŁKOTU

MINISTERSTWO ZDROWIA

Departament Polityki Lekowej i Farmacji

MZ-PLO-460-9945-273/KB/11

Pan prof. zw. dr hab. med. Andrzej Gregosiewicz

Page 153: Kopie z Blogu SZ

Warszawa, 31.08.2011 r.

Szanowny Panie Profesorze,

W nawiązaniu do przesłanego listu otwartego do Ministra Zdrowia RP z

dnia 12 sierpnia 2011 r. w sprawie produktów leczniczych

homeopatycznych, uprzejmie informuję, iż kwestie dotyczące

przedmiotowych produktów stanowiły wielokrotnie wymianę

korespondencji pomiędzy Ministerstwem Zdrowia a Naczelną Radą

Lekarską.

Obowiązujące w polskim systemie prawnym normy prawne dotyczące

produktów leczniczych homeopatycznych są analogiczne do zasad

obowiązujących w Unii Europejskiej i regulują zasady rejestracji tych

produktów, proces ich wytwarzania, kontroli oraz wprowadzania do

obrotu, jak również konieczność monitorowania ich ewentualnych działań

niepożądanych.

Uchwalenie przez Sejm RP ustawy z dnia 6 września 2001 r. – Prawo

farmaceutyczne (Dz. U. Nr 126, poz. 1381, z późn. zm.), zapoczątkowało

dostosowanie prawodawstwa polskiego do dorobku prawnego Unii

Europejskiej na płaszczyźnie zagadnień farmaceutycznych. W związku z

Page 154: Kopie z Blogu SZ

ewolucją prawa europejskiego dotyczącego produktów leczniczych, w tym

produktów leczniczych homeopatycznych zmieniały się również przepisy

polskiego prawa w tym zakresie. Skutkiem tego w dniu 20 kwietnia 2004

r. uchwalono ustawę o zmianie ustawy – Prawo farmaceutyczne i innych

ustaw (Dz. U. Nr 92, poz. 882) mającą na celu m.in. implementację

przepisów dyrektywy 2001/83/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z

dnia 6 listopada 2001 r. w sprawie wspólnotowego kodeksu odnoszącego

się do produktów leczniczych stosowanych u ludzi. W dniu 1 maja 2007 r.

dokonano kolejnej zmiany przepisów ustawy – Prawo farmaceutyczne

wynikających z konieczności implementacji przepisów m.in. dyrektywy

2004/27/WE dnia 31 marca 2004 r. zmieniających dyrektywę 2001/83/WE

w sprawie wspólnotowego kodeksu dotyczącego produktów leczniczych

stosowanych u ludzi.

Jak wynika z powyższego w Polsce status prawny produktów leczniczych

homeopatycznych określa ustawa z dnia 6 września 2001 r. – Prawo

farmaceutyczne (Dz. U. z 2008 r. Nr 45, poz. 271, z późn. zm.), a pozycja

ich uzależniona jest od prawa wspólnotowego.

Faktem jest, iż Wspólnota Europejska przedmiotowym produktom nadała

określony status prawny i aktualnie nie ma możliwości ich prawnego

kwestionowania. Ewentualne zmiany w tym zakresie mogą być

wprowadzone, jedynie na podstawie zmian przepisów dyrektywy

regulujących zagadnienie produktów leczniczych homeopatycznych.

Z poważaniem,

Wojciech

Giermaziak Zastępca Dyrektora

Page 155: Kopie z Blogu SZ

GORDYJSKI WĘZEŁ W OPARACH IGNORACJI I, II i IV WŁADZY

Polska minister zdrowia jest członkiem rządzącego establishmentu, do

którego niegdyś mogła należeć tylko szlachta. Dlatego, pisząc do Niej list

otwarty liczyłem na to, że przypomni sobie maksymę francuskiego księcia

de Levis: noblesse oblige.

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że jaki establishment – takie szlachectwo,

ale realizacja podstawowych obligations jest wymagana nawet w ustroju

postkomunistycznym. Nie jest to ciężka praca. Zwłaszcza dla ministra

zdrowia. Wystarczy posiadać dwa ośrodki mowy, pewność siebie i

umiejętnie pozorować poświęcenie dla ludzi pracy najemnej. Obowiązuje

także pewna doza elegancji i uprzejmości w stosunkach międzyludzkich.

Myślę tu przede wszystkim o stosunku do prowincjonalnych lekarzy (np. z

Lublina), którzy – nie będąc salonowymi postępowcami – mają rzeczywiste

osiągnięcia badawcze i są bardziej znani w świecie naukowym (także w

sensie geograficznym), niż ministrowie eksperckiej egzekutywy.

Nie lekceważę wiedzy medycznej minister zdrowia, ale jest dla mnie

oczywiste, że – obejmując stanowisko – nie zyskała Ona dodatkowej,

specjalistycznej wiedzy o wszystkich (bez wyjątku) metodach leczenia.

Liczyłem jednak na to, że nie jest Jej obca logika formalna i – co się z tym

wiąże – nie jest analfabetką matematyczną. Najbardziej zaś pewien byłem

faktu, że – jako wyższa urzędniczka – potrafi dokładnie odróżnić

medycynę od oszustw leczniczych, nawet jeśli te ostatnie są przypadkiem

zgodne z prawem.

Page 156: Kopie z Blogu SZ

Wiadomo jednak, że polska, pokraczna demokracja deprawuje wszystkich

i wszystko. Nic dziwnego. Rządzący establishment polityczny kształtuje

się poprzez negatywną selekcję. Dlatego większość wybrańców narodu

oraz członków egzekutywy nie zdaje sobie nawet sprawy, że ich decyzje

przekraczają nie tylko granice śmieszności, lecz również ramy zdrowego

rozsądku.

Wywołuje to stan permanentnej frustracji w społeczeństwie, które

przecież codziennie widzi, jak przedstawiciele ludu, którzy dorwali się do

żłobu, z rozmysłem powiększają prawny chaos („with a little help from

/their/ friends” prawników), by móc właściwie zadbać o własny interes.

Prawda i sprawiedliwość to dla nich tylko słowa. Tony papieru

zadrukowanego milionami słów politycznego bełkotu, który (chyba dla

śmiechu) nazywa się ustawami lub rozporządzeniami zdewaluowały

trwale te pojęcia.

A polskie media, z całodobowymi na czele, przyzwyczaiły ludzi, że

kłamstwo nie hańbi. Nie hańbi analfabetyzm naukowy, nie hańbi

prostactwo umysłowe, nie hańbi ubecka przeszłość, nie hańbi akceptacja

zakłamanej medycyny holistycznej, nie hańbi cynizm i arogancja, nie

hańbi cwaniactwo i głupota.

Znakiem rozpoznawczym tej całodobowej inteligencji jest zadziwienie, że

ciemnogród, w odróżnieniu od naukowców-postępowców, nie wierzy w

możliwość zmiany stanu kwantowego cząstek elementarnych przez

potrząsanie butelki z wodą. I to wbrew opinii minister zdrowia, która

rozporządziła, by wierzyć w metodę produkcji „leków” homeopatycznych

przy pomocy zmywarki do naczyń Korsakowa (http://tiny.pl/h5ssc).

Page 157: Kopie z Blogu SZ

A już furię całodobowych wzbudza fakt, że ciemnogród śmieje się z

ustawy, w której zapisano, że NIC jest produktem leczniczym, który, gdy

się go „wysoko rozcieńczy” to „dostaje” takiej mocy, że „leczy” poważne,

przewlekłe choroby. Oczywiste więc, że tak silne „leki” (zawierające

najmniejszą ilość NICZEGO) można wydawać tylko posiadaczom recept.

Głupota? Tak, ale jakże perfekcyjnie przykrywająca intratny biznes!

Szczegółowe wyjaśnienia w następnym akapicie.

SYSTEM OGŁUPIANIA W CELU OSKUBANIA

1/ ustawodawca wkleja do polskich ustaw groteskowe i jawnie kłamliwe

„europejskie” dyrektywy (patrz Prawo farmaceutyczne) umożliwiające

rejestrację produktów zawierających NIC. Nośnikiem NICZEGO jest

cukier buraczany

2/ ministerstwo zdrowia oświadcza, że cukier buraczany zawierający

najmniejszą ilość NICZEGO stosuje się w poważnych (sic!), przewlekłych

(sic!) chorobach

3/ Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych uznaje NIC za produkt

leczniczy. Bez żadnej kontroli jego skuteczności. Dlaczego? Bo

ustawodawca wpisał do ustawy taką oto frazę: „Produkty homeopatyczne

nie muszą wykazywać dowodów skuteczności terapeutycznej”. Czy to nie

rekord świata parlamentarnej głupoty? A może wręcz przeciwnie? Może

to mistrzowska antycypacja odpowiedzi na pytania zadawane przed

Trybunałem Stanu?

Page 158: Kopie z Blogu SZ

4/ producenci NICZEGO – nie potrzebując prawie NICZEGO do produkcji

NICZEGO – zarzucają apteki ponad 5 tysiącami rodzajów NICZEGO

5/ jeden z magistrów prawa próbuje udowodnić (w interesie

społecznym?), że NIC to specyfik o takiej samej wartości, jak antybiotyki.

Wprawdzie na uczelniach prawniczych nie wykłada się farmacji, ale każdy

może mieć medyczne hobby (lub aptekę).

6/ czołowi dziennikarze całodobowych telewizji opowiadają legendy, że „w

homeopatii coś jest”, gdyż, po „wyważeniu racji obu stron” (oszustów i

lekarzy), okazało się, że „prawda leży pośrodku”.

7/ punkty 1 do 6 umacniają wiarę pacjentów w skuteczność NICZEGO.

8/ pacjenci kupują w aptekach buraczany cukier przyprawiony NICZYM

za cenę 3 do 4 tysięcy razy większą niż w sklepie osiedlowym

(narkobiznes przy homeopatii to mały pikuś!)

9/ liczarki pieniędzy tak się przegrzewają, że wymagają domontowania

chłodnic olejowych (woda jest potrzebna do produkcji „leków”)

10/ interes wszechczasów kręci się jak należy. Bo się należy. Ciekawe

komu i ile?

Page 159: Kopie z Blogu SZ

LEGALIZACJA FAŁSZYWEK

Dla mnie najciekawszy był sposób przegłosowywania kłamliwych ustaw.

Wiadomo przecież, że w obu izbach polskiego parlamentu zasiada 560

niezależnych wybrańców ludu. Zorganizowana grupa prze… (prze…

przepraszam za jąkanie) lobbystyczna nie miała fizycznej możliwości, by

dotrzeć do wszystkich. Prawda, że byłem naiwny? Teraz już wiem (patrz

komisje śledcze), że każda trudna sprawa (alkohol, media, hazard itd.)

była wcześniej „obcykana”. Jak? Nie wiem. Ale widziałem w telewizorze

głosowania nad ustawami, które swoją tematyką przekraczały poziom

uniwersytecki. A w górze kołysał się las rąk. Nikt nie miał kłopotu ze

zrozumieniem.

Można się oczywiście zastanawiać, kto i w jaki sposób wytłumaczył

demokratycznie wybranym przedstawicielom ludu prostego, że w czasie

głosowania przestaje obowiązywać II zasada termodynamiki, a prawa

fizyki obowiązujące w świecie cząstek elementarnych przenoszą się na

chwilę do MAKROświata.

Czy to bardzo trudne do zrozumienia? Zapytajcie tych od dyscypliny

partyjnej. Oni „kumają”. Coś im się w tych kilku synapsach kojarzy.

Najczęściej z MAKRO. Bo to i cash i carry.

Jak patrzę na te polityczne, zadowolone z siebie byty, to widzę, że nie

mają one pojęcia, że dotyka ich ogólnonarodowy ostracyzm. Że nie zdają

sobie sprawy, że byt polityczny, podobnie, jak całodobowe lewactwo

(nawet rycerskie) – to „obciach”. A już na pewno, nie przychodzi bytom do

głów, że ludzie plują na telewizory. Przez 24 godziny na dobę.

Page 160: Kopie z Blogu SZ

SZANOWNA PANI MINISTER

Kilka milionów wyborców (lekarzy, pielęgniarek, pacjentów i ich rodzin)

prosi po raz drugi o odpowiedź na jedno proste pytanie. Prosi o

odpowiedź jednoznaczną: TAK lub NIE.

Wynika to z faktu, że wszyscy już znają ustępy, paragrafy i artykuły

ustawy „Prawo farmaceutyczne”. Znają treść unijnych dyrektyw i statusy

prawne pseudoleków. Znają stanowisko prawne ministerstwa zdrowia i

szczegóły mistycznych poglądów sekretarzy stanu i dyrektorów Urzędu

Rejestracji Produktów Leczniczych. Znają publicystykę prawników

zaangażowanych w homeopatyczny biznes. Poznali też zwyczaj twardego

trzymania się litery prawa przez pracowników Urzędu Ochrony

Konkurencji i Konsumenta.

Dlatego proszą, by oszczędzić im politycznego bełkotu.

My też chcemy znać medyczną (wyłącznie) opinię Pani Minister na temat

homeopatii. Jej status prawny , do przyjęcia którego zmusiły Polskę

antynaukowe dyrektywy eurogłupoli, nie ma dla nas znaczenia. Nie

musimy przecież jej stosować. Nam chodzi tylko o zdrowie polskich

pacjentów. Dlatego obowiązkiem polskiego ministra zdrowia jest

wyjaśnienie polskim lekarzom i polskim pacjentom tej kwestii.

A zatem, chcąc się upewnić, że dobrze zrozumieliśmy cytowany wcześniej

polski dokument rządowy, pytamy …..

Page 161: Kopie z Blogu SZ

CZY WYSOKO ROZCIEŃCZONE PRODUKTY HOMEOPATYCZNE

ZAWIERAJĄCE „NIC” (ORAZ „PODPIS ASTRALNY”) LECZĄ

SKUTECZNIE POWAŻNE CHOROBY?

Ważna uwaga końcowa

Będziemy cierpliwie oczekiwali na odpowiedź (brzmiącą TAK lub NIE)

przez 10 dni. Jeśli się jej nie doczekamy, potraktujemy ten fakt, jako

potwierdzenie przez Ministerstwo Zdrowia skuteczności działania „nic-

leków” homeopatycznych.

Przypominam tylko, że w dniu 26.08.2009 r. Główny Inspektorat

Farmaceutyczny wydał oświadczenie, że leki zawierające NIC (w

oryginale: „nie zawierające substancji czynnej”) są lekami sfałszowanymi

(http://www.gif.gov.pl/?aid=228).

Warto teraz wrócić wzrokiem do głównego pytania.

Brak odpowiedzi wymusi na nas zdementowanie rozporządzenia i

wystąpienie z krótkim, zrozumiałym, otwartym memorandum do

społeczeństwa, w którym wskażemy osoby, które cechuje analfabetyzm

medyczny i które, żeby to ukryć, świadomie okłamują Polaków.

Page 162: Kopie z Blogu SZ

Mamy nadzieję, że po zapoznaniu się z treścią memorandum, które

postaramy się opublikować we wszystkich dostępnych mediach, wyborcy

będą tak głosować, by ignoranci i kłamcy nie mogli zasiadać w ławach

sejmowych lub rządowych.

Memorandum ogłosimy w imieniu całego, racjonalnie myślącego

środowiska medycznego oraz wszystkich ludzi, którzy nie wierzą, że w

cukrze buraczanym pomieszkuje samodzielny, duchowy byt o nazwie

„informacja lecznicza”.

Prof. zw. dr hab. med. Andrzej Gregosiewicz, Lublin, 8 września 2011

(jeden miesiąc do ciszy wyborczej)

HOMEOPATIA? ………. DURNIU!

Opublikowano 14 sierpnia 2011, autor: Andrzej Gregosiewicz

HOMEOPATIA – MOJE PRYWATNE ZWYCIĘSTWO

Autor tekstu: Andrzej Gregosiewicz

Era przed-homeopatyczna

Page 163: Kopie z Blogu SZ

Przez cały okres moich studiów, a następnie pracy klinicznej i naukowej

nigdy nie słyszałem, by którykolwiek z moich wykładowców, a potem

kolegów lekarzy wymawiał słowo homeopatia w innym, niż anegdotyczny,

kontekście. Zawsze też było ono dla nas synonimem znachorstwa. Nie

występowało w żadnym podręczniku, ani pracy naukowej. Ale przyszła era

Internetu…

Zaczęło się w XXI wieku…

Gdy w 2001 roku wpisałem do wyszukiwarki słowo homeopatia — ukazał

się przerażający widok. Prawie wszystkie odniesienia do tego hasła

opisywały homeopatię jako normalną specjalizację medyczną; określały jej

zasady, przedstawiały sposób produkcji „leków”, sposoby diagnozowania,

wyniki leczenia, podkreślały brak działań ubocznych, wymieniały tytuły

poradników, adresy gabinetów „lekarzy” homeopatów i cały związany z

tym entourage.

Frazy „przerażający widok” użyłem nie bez przyczyny. Wszystkie

informacje tam zawarte kłóciły się w oczywisty sposób ze współczesną

wiedzą medyczną i to na zasadzie „wszystko albo nic”. Chodzi mi o to, że

uznanie choćby jednego z dogmatów homeopatii za prawdziwy,

przewracało całą współczesną naukę. Myśląc, że zwariowałem pokazałem

te materiały kolegom. Uśmiali się setnie i na tym się skończyło.

Ale ja, widząc, jakim zagrożeniem dla zdrowia i życia pacjentów

(zwłaszcza dzieci) jest ten dziewiętnastowieczny sposób postępowania,

postanowiłem przeciwstawić się jego rozpowszechnianiu. Napisałem kilka

artykułów, w których pytałem o sposób produkcji „leków”

Page 164: Kopie z Blogu SZ

homeopatycznych, mechanizm ich działania, o zjawisko „pamięci wody”,

„dynamizacji” itd. Jakież było moje zdziwienie, gdy w licznych

odpowiedziach nie znalazłem śladu merytorycznych wyjaśnień. Bogactwo

zaś personalnych inwektyw (oczywiście anonimowych) było imponujące.

Nie powiem, że nie zachęciło mnie to do pracy. Zacząłem w sposób

metodyczny: najpierw piśmiennictwo „naukowe”, potem podręczniki,

poradniki, wypowiedzi homeopatów i fora ich pacjentów oraz fanów. Nie

dowiedziałem się niczego oprócz faktu, że homeopatyczna metodologia

badawcza to nieporadne naśladownictwo medycyny i weterynarii.

Wystarczy przejrzeć opisy spektakularnych sukcesów w leczeniu

wszystkiego u wszystkich. Np. nowotworów u ludzi oraz biegunek u

trzody chlewnej. Przy okazji dowiedziałem się, jak się leczy „wzwody w

czasie jazdy pojazdem” oraz „wybuchy głupkowatego śmiechu”.

Przeczytałem jeszcze ustawę „Prawo farmaceutyczne” z jej kabaretowym

artykułem 21 i dopiero wtedy zacząłem działać, czyli pisać.

Faktem było, że stosowanie homeopatii w Polsce jest zgodne z prawem.

Takim samym, jak fakt, że prawo to jest niezgodne z całą, obecną

światową wiedzą medyczną.

Zastanówmy się teraz przez chwilę. Lekarz, kończąc studia przysięga, że

będzie ratował zdrowie i życie ludzkie w każdej sytuacji…

Prawo, czy życie

Jestem lekarzem. Wyboru więc nie miałem. Nie chcąc kopać się z koniem,

postanowiłem zwrócić się do potencjalnych pacjentów. Pacjent bowiem

Page 165: Kopie z Blogu SZ

musi mieć jakieś kryterium wyboru proponowanych terapii. A w tym

czasie o istocie homeopatii praktycznie nikt nic nie wiedział. Nie

przeraziło mnie to i postanowiłem, że będę walczył. Nawet samotnie.

Wiedziałem, że będzie trudno, ale ja jestem uparty. Tak więc, nie

przestraszyły mnie nawet sądowe działa, które w pewnym momencie

wytoczyli homeopaci. Co więcej, tego typu kontrataki tylko utrwalały we

mnie przekonanie, że wybrałem dobry kierunek. Moją działalność

starałem się więc rozszerzyć na wszelkie media dostępne w Polsce.

Nie wszyscy udzielili mi swoich łamów: dla jednych nie była to informacja

(w przeciwieństwie np. do wyginania łyżeczek siłą woli), dla drugich

(analfabetów naukowych) rzecz kompletnie niezrozumiała, innymi

powodował strach, że mogliby stracić reklamodawców (producentów

„leków” homeopatycznych) itd. Nie zmartwiło mnie to zbytnio, gdyż

przedruki moich artykułów (kopiowanych często bez mojej zgody), rozlały

się już po Internecie. Poza tym, ogólnopolskie pisma branżowe, periodyki

lokalne, a także biuletyny redagowane przez studentów uczelni

medycznych masowo drukowały moje teksty. Lekarze kopiowali moje

artykuły i wykładali je w poczekalniach swoich gabinetów.

Zrozumiałe, że sprawą homeopatii zainteresowały się wreszcie

opiniotwórcze media i powoli rozpoczynała się szeroka debata publiczna.

Wielokrotnie w mojej klinice gościły ekipy telewizyjne. Były dni, gdy

odbierałem telefony lub e-maile od kilkunastu dziennikarzy, którzy

koniecznie chcieli napisać cokolwiek o homeopatii. Większości z nich

odmawiałem, gdyż kompletnie nie rozumieli tego, co do nich mówiłem.

Ale i tak, co kilka dni gościłem dziennikarzy z różnych gazet, którym

musiałem tłumaczyć od podstaw absurdy homeopatii.

Wszystkim prezentowałem homeopatyczne granulki cukrowe, którymi

słodziłem kawę. Była to dość droga impreza, gdyż, żeby osłodzić filiżankę

kawy trzeba było wsypać niemal całe opakowanie (zwykle ok. 100

Page 166: Kopie z Blogu SZ

granulek). Ale też robiło to największe wrażenie. Zdarzało się, że obecni

w moim gabinecie chwytali mnie za rękę myśląc, że mogę się otruć.

Można powiedzieć, że było to intuicyjne przygotowywanie się do

Kampanii 10.23. Odbierałem też masę telefonów i e-maili od pacjentów.

W tym czasie portal Racjonalista nadał mi zaszczytne miano „ojca

chrzestnego” medialnej walki z homeopatią

Cel? Internet

Moim celem było takie nasycenie Internetu tekstami opisującymi problem

zgodnie ze współczesną wiedzą medyczną, żeby każdy internauta, który

dopiero zaczynał szukać informacji na temat homeopatii, trafiał od razu

na te właściwe. Po latach rozmów z pacjentami miałem wystarczająco

duże doświadczenie, by wiedzieć, że pierwsza, logicznie skonstruowana

informacja (do tego sygnowana przez profesora medycyny) będzie już

zawsze dominowała w umyśle i niezwykle trudno będzie przekonać

takiego człowieka, że jest inaczej.

Cel osiągnięty!

Obecnie, na hasło „homeopatia” w wyszukiwarce Google[1] jako pierwszy,

co oczywiste, ukazuje się link do Wikipedii. Wiele osób traktuję ją jak

normalną encyklopedię, co nie jest zresztą dziwne, bo wiele haseł

medycznych jest zupełnie poprawnie opracowanych.

A więc „klik” … i co widzi niedoszły pacjent homeopaty? Taki oto tekst

redaktora Wikipedii:

Page 167: Kopie z Blogu SZ

„Ten artykuł lub sekcja opisuje teorie, metody lub czynności niezgodne z

obecną wiedzą medyczną”

Lepszego początku nie mogłem sobie wymarzyć. Najprawdopodobniej

wiele osób już na tym etapie rezygnuje z dalszego poszukiwania. Bo jeśli

homeopatia jest niezgodna z wiedzą medyczną, to co może

zaproponować?

Ci dociekliwi będą chcieli dowiedzieć się więcej. Spojrzą niżej w Google i

zobaczą …

„Homeopatia — największe oszustwo w historii medycyny”

Chwila konsternacji, ale „klik” i widzą portal… Centrum Przeciwdziałania

Psychomanipulacji oraz zajawki sześciu moich artykułów. Oto ich tytuły:

1/ Homeopatia — kpiny z medycyny, 2/ Homeopatia — wymiana

korespondencji z urzędnikami, czyli gadał dziad do obrazu, 3/ Homeopatia

o muerte, 4/ Czas oszustów, 5/ Artykuł 21, czy paragraf 22, 6/

Homeopatia, Boiron, Sąd, Totalitaryzm, Śmierć i „Taśmy Video”.

Jak znam życie, nawet najbardziej dociekliwy internauta, przeczyta 2, 3

artykuły i będzie miał dość homeopatii. Co więcej, pokaże teksty rodzinie,

opowie o nich znajomym i automatycznie stanie się wrogiem tej

oszukańczej terapii.

Page 168: Kopie z Blogu SZ

Internet to potężne narzędzie. Odkąd na pierwszej stronie największej

wyszukiwarki, na dwóch pierwszych miejscach „wiszą” od lat moje

informacje o homeopatii, mam prawo uważać, że dotarłem do setek

tysięcy (a może kilku milionów) internautów i przekazałem im prawdę o

tym oszustwie. Efekt?

Wg Rynku Zdrowia od 2005 roku popyt na „leki” homeopatyczne

wykazuje stały trend spadkowy. Każdy kolejny rok (aż do 2008) to

wyraźnie zmniejszająca się ich sprzedaż. Dwa ostatnie lata to już prawie

zapaść rynku; w 2009 roku Polacy wydali na „leki” homeopatyczne 146

milionów złotych, a w następnym już tylko 121 milionów.

Uważam, że jest to głównie moja zasługa, gdyż w tym czasie tylko ja

regularnie informowałem szeroką opinię publiczną, a także studentów,

lekarzy i farmaceutów, że homeopatia to po prostu oszustwo. O Internecie

pisałem przed chwilą. Do tego, w 2008 roku w Warszawskim Sądzie

Okręgowym wygrałem decydujący proces z Izbą Gospodarczą Farmacja

Polska, która reprezentowała wszystkie koncerny homeopatyczne

działające w Polsce. Mam więc pełne prawo, by odtrąbić zwycięstwo.

„Tonący brzydko się chwyta”

Przed kilkoma dniami Gazeta Prawna podała informację, że Pani mgr

psychologii Irena Rej (będąca właścicielką fabryki Dagomed, hurtowni

„leków” homeopatycznych Saramed oraz prezeską Izby Gospodarczej

Farmacja Polska), szuka rozpaczliwie pomocy w UOKiK-u. Czyżby

oskarżała Naczelną Radę Lekarską o nieuczciwą konkurencję? Ja

osobiście nie słyszałem, by NRL była producentem leków. Wiem tylko o

oświadczeniu NRL, że lekarze powinni przestrzegać 57 paragrafu

Page 169: Kopie z Blogu SZ

Kodeksu Etyki Lekarskiej i nie stosować metod leczenia nie

zweryfikowanych naukowo.

Myślę, że ten ruch Pani magister, przekraczający wszelkie granice

śmieszności, ostatecznie zweryfikował skuteczność moich działań.

Jestem przy tym dziwnie pewien, że Pani prezeska nie odniesie sukcesu,

podobnie zresztą jak w procesie, w którym sąd odrzucił Jej pozew

przeciwko mnie i red. nacz. Służby Zdrowia A. Gielewskiej. Jestem przy

tym bardzo ciekawy, czego oczekuje po skardze do UOKiKu. Może ma

nadzieję, że NRL odwoła swoje oświadczenie? Że dziewięciu profesorów

medycyny, ekspertów NRL przeprosi Panią magister? I że dzięki temu

wzrośnie popyt na jej granulki cukrowe? Naprawdę, śmiechu warte.

Cóż, Pani psycholog po raz kolejny zmniejszy podaż. Ostatnio w fabryce

Dagomed produkuje się tylko 18 rodzajów granulek, a jeszcze niedawno

było ich 50. Przypomnę tylko, że wszystkie 50 „odkrył” jeden człowiek

(sic!) — były prezes Polskiego Towarzystwa Homeopatycznego. Muszę

także wspomnieć, że Pani psycholog zajmuje się dodatkowo dystrybucją

„unikalnej” maści z sadła świstaka. Oby to nie był ten świstak, który od

wielu lat zawija wszystko w sreberka. Tego zwierzątka byłoby mi

autentycznie szkoda.

Podsumowując, takiego nagromadzenia różnego rodzaju absurdów, co w

homeopatii, nie widziałem nigdy w życiu. Po wyciągnięciu ich na światło

dzienne ta mydlana bańka musi wreszcie pęknąć. Dlatego mamy obecnie

wielką szansę, by ochronić polską naukę i medycynę przed ośmieszaniem

się, a także uratować wiele istnień ludzkich. Bo, wbrew opinii Pani Rej –

„Homeopatia zabija”.

Page 170: Kopie z Blogu SZ

Rekompensata

Powyższy opis mojej działalności to mały fragment tego, co zrobiłem w

tym czasie. Dlatego uważam, że za 10 lat ciężkiej pracy w interesie

społecznym (za własne pieniądze i z uszczerbkiem dla życia rodzinnego)

powinienem zostać wynagrodzony przez władze publiczne. Liczę na to, że

minister zdrowia lub nawet premier ustanowią dla mnie specjalną

nagrodę finansową (może być wysoka) za: 1/ konsekwentne

demaskowanie największego oszustwa w historii ludzkości (trwającego

200 lat), 2/ obronę honoru polskiej nauki, 2/ walkę z ośmieszaniem

polskiej medycyny, 3/ ratowanie zdrowia i życia pacjentom, 4/

uświadomienie opinii publicznej czym jest w istocie homeopatia, 5/

opracowanie materiałów, którymi posługują się wykładowcy na

wydziałach farmacji, 6/ wyjaśnianie studentom i lekarzom, że nie warto

wchodzić w oszukańczy interes homeopatyczny, 7/ współorganizację w

Polsce akcji 10.23, 8/ uświadomienie posłom, że powinni złożyć

interpelację w sprawie usunięcia z ustawy „Prawo farmaceutyczne”

zapisów o homeopatii.

Informacja dla szefa kancelarii ministerki zdrowia: o przyznaniu nagrody

proszę powiadomić mnie e-mailem. Adres: [email protected].

SUKCES GLOBALNEJ KAMPANII 10.23

NIELOGICZNE OŚWIADCZENIA HOMEOPATÓW

Page 171: Kopie z Blogu SZ

W 63 miastach, 28 krajach na 5 kontynentach kilka tysięcy studentów,

lekarzy i naukowców zażyło gigantyczne dawki „leków”

homeopatycznych. Nikomu nic się nie stało. Przeczytajmy, co sądzą o tym

homeopaci:

” PRZEDAWKOWANIE LEKÓW HOMEOPATYCZNYCH POKAZUJE

JEDYNIE, ŻE LEKI HOMEOPATYCZNE NIE MAJĄ DZIAŁAŃ

NIEPOŻĄDANYCH, ALE W ŻADNYM WYPADKU NIE MOŻE TO BYĆ

DOWODEM ICH NIESKUTECZNOŚCI”.

To jest oficjalne stanowisko Polskiego Towarzystwa Homeopatii Klinicznej

(PTHK) wyrażone ustami lek. med. Ewy Wojciechowskiej, prezeski

towarzystwa.

Jestem wdzięczny za zwięzłość i jasność sformułowania, bowiem będę

mógł tak samo jasno i krótko udowodnić, że homeopatia to oszustwo.

Żeby nikt nie mógł mi zarzucić nieuczciwości rozpatrzę problem z 2

punktów widzenia: naukowego i homeopatycznego.

Zaczynamy.

(Uwaga! o zjawisku placebo nie będzie ani słowa, gdyż homeopaci

odżegnują się od niego, jak diabeł od święconej wody).

DLACZEGO HOMEOPATIA JEST OSZUSTWEM

Page 172: Kopie z Blogu SZ

Z NAUKOWEGO PUNKTU WIDZENIA

Jeśli chcę kogoś wyleczyć, podaję mu lekarstwo. Aby zadziałało musi

zawierać efektywną dawkę substancji leczniczej (DT-dosis therapeutica).

Przykład: jeśli pacjent ma objawy grypy podaję mu lek (np. aspirynę, czyli

kwas acetylosalicylowy), który przeciwdziała jej objawom (contraria

contrariis curantur - przeciwne leczymy przeciwnym, a nie jak w

ludowym, absurdalnym przysłowiu: similia similibus curantur — podobne

leczymy podobnym).

Lata doświadczeń i badań pozwoliły na poznanie mechanizmu działania

tego leku. Mówiąc w ogromnym skrócie hamuje on syntezę

prostaglandyn, które ułatwiają przekazywanie bodźców bólowych,

podnoszą temperaturę ciała oraz wywołują odczyn zapalny w tkankach.

Aspiryna działa więc przeciwbólowo, przeciwgorączkowo i

przeciwzapalnie. Drogą badań klinicznych ustalono, że jednorazowa

dawka lecznicza u człowieka (ważącego np. 70 kg) wynosi 0,5 grama.

Skuteczność działania aspiryny potwierdzono jak dotąd miliardy razy.

Jak każdy inny lek, aspiryna ma również działania niepożądane, które

najwyraźniej uwidoczniają się przy jej przedawkowaniu. Opisywano nawet

przypadki zgonów po zażyciu 40-50 tabletek. Korzystny lub niekorzystny

efekt działania zależy więc od wielkości dawki. Dotyczy to wszystkich —

bez wyjątku — leków.

Page 173: Kopie z Blogu SZ

Mimo to zadajmy sobie pytanie: w jakich sytuacjach wielokrotne (setne,

tysięczne) przedawkowanie aspiryny mogłoby nie wywołać skutków

niepożądanych? Odpowiedź brzmi: w dwóch. Pierwsza sytuacja to

całkowity brak kwasu acetylosalicylowego w neutralnej substancji

będącej jej nośnikiem. Druga — gdy odpowiadający na to pytanie człowiek

…kłamie.

A teraz proste, jasne i eleganckie wyjaśnienie celu i sukcesu Kampanii

10.23: jeżeli „pożerane” kilogramami „leki” homeopatyczne nie wywołały

żadnych niekorzystnych dla organizmu reakcji, to znaczy, że nie zawierały

one żadnych substancji wywołujących efekt terapeutyczny.

ZAPAMIĘTAJMY RAZ NA ZAWSZE

Twierdzenia homeopatów, że ich „leki” można bezpiecznie przedawkować

są zgodne z prawdą! Dlaczego? Bo nie zawierają substancji aktywnych

terapeutycznie. A skoro nie zawierają, to nie leczą. Bo czym?

Krótko mówiąc: przedawkowane „leki” homeopatyczne nie szkodzą, bo

nie leczą! Ludzie, zapamiętajcie to hasło! W 4 wersjach! To wyjątkowo

łatwe, bo każda z 4 wersji jest prawdziwa.

NIE SZKODZĄ, BO NIE LECZĄ!

NIE LECZĄ, BO NIE SZKODZĄ!

NIE SZKODZĄ, BO NIE MAJĄ CZYM SZKODZIĆ!

NIE LECZĄ, BO NIE MAJĄ CZYM LECZYĆ!

Page 174: Kopie z Blogu SZ

Z punktu widzenia logiki formalnej powyższego dowodu nie da się

zakwestionować! Nawet prawo jest tu bezsilne. Nawet ustawa nie może

zapewnić cukrowi skuteczności leczniczej.

Powtórzmy: „leki” homeopatyczne nie zawierają czegokolwiek, co można

by nazwać substancją leczniczą. Co więc zawierają? NIC!

Nośnikiem niczego jest cukier, ale jakoś nie przemawia mi do wyobraźni,

by cukier cokolwiek leczył. Czym jest więc „lek” homeopatyczny, oprócz

tego, że jest cukrem? Odpowiedź: JEST FAŁSZYWYM LEKIEM.

Sprawa wydaje się całkiem prosta, ale lobby homeopatyczne

zabezpieczyło się ze wszystkich stron. Po prostu przekonało posłów o

istnieniu zjawisk paranormalnych. A ci (za przeproszeniem) wybrańcy

narodu, zapisali to w ustawie. I w taki to oto sposób obywatele polscy

zostali okłamani przez najwyższe władze publiczne.

DLACZEGO HOMEOPATIA JEST OSZUSTWEM

Z HOMEOPATYCZNEGO PUNKTU WIDZENIA

Page 175: Kopie z Blogu SZ

Homeopaci dość wcześnie zrozumieli, że z nauką nie wygrają i już wiele

lat temu przestali zaprzeczać, że ich „leki” cokolwiek zawierają w sensie

fizycznym. Wykombinowali wówczas, że czynnikiem „leczniczym” jest

informacja (?). Nie od razu wiedzieli, jak ją nazwać, więc używali

terminów: duchowa, wirtualna, cyfrowa, elektromagnetyczna,

strukturalna, kwantowa itp. Współczesny guru homeopatów – prof.

Jacques Benveniste przesyła ją nawet przez Internet i telefon (magik

jakiś, czy co?)

Ale wracajmy do „leków”: homeopatyczna „informacja lecznicza” jest

podobno przekazywana do cukru w czasie jego moczenia w wodzie, która

„pamięta”, co w niej wytrząsano. Nie śmiejmy się jeszcze, bo to nie

koniec. Europejskie lobby homeopatyczne przeforsowało w 2004 roku

pomysł, by te anegdotyczne opowiastki zostały zalegalizowane na mocy

dyrektywy 2004/27/WE. W Farmakopei Europejskiej stworzono nawet

osobny rozdział poświęcony homeopatii. Można w nim przeczytać, że:

„NIE DA SIĘ OKREŚLIĆ RÓŻNICY MIĘDZY ROZPUSZCZALNIKIEM A

HOMEOPATYCZNYM ŚRODKIEM LECZNICZYM ZA POMOCĄ

ALOPATYCZNYCH (NAUKOWYCH przyp. A.G.) METOD

ANALITYCZNYCH”

Teraz już można tak wyć ze śmiechu, aż przewrócą się mury największych

zakładów produkujących „leki” homeopatyczne.

WYJAŚNIENIE

Page 176: Kopie z Blogu SZ

Europejska Farmakopea mówi (zdanie w ramce): RĘCE NAUKOWCÓW

PRECZ OD HOMEOPATII! I ręce same opadają. Przecież taki zapis,

akceptujący istnienie zjawisk paranormalnych, obowiązuje teraz w całej

Unii Europejskiej. Lekarzom i naukowcom napluto w twarz. Nikt nie

zastanowił się nawet przez chwilę, że teraz będzie można zarejestrować,

jako „lek”, wodę z kranu, byle była odpowiednio rozcieńczona z wodą i

wytrzęsiona. I nikt, nigdy, nawet spośród homeopatów, astrologów,

jasnowidzów, wróżek, bioterapeutów, radiestetów itp. hochsztaplerów,

nie będzie w stanie zdefiniować różnicy między wodą, a „lekiem” za

pomocą żadnej metody. Bo takiej metody po prostu nie ma. Ale tą

niezidentyfikowaną wodą będzie można leczyć na przykład nerwicę u kota

lub malarię u człowieka. A to już nie jest śmieszne. Bezpośrednim,

tragicznym skutkiem promowania przez WHO homeopatii w Trzecim

Świecie były tysiące (setki tysięcy, miliony?) zgonów ludzi chorych na

malarię. Dopiero w 2010 r. WHO wydała ostrzeżenie przed leczeniem

homeopatycznym pacjentów z ciężkimi chorobami zakaźnymi typu

malarii, gruźlicy oraz AIDS. Inne, „lżejsze” choroby zakaźne widać można

jeszcze „leczyć”.

Ile milionów ludzi zginęło w Afryce na skutek cynizmu, głupoty i

hipokryzji urzędników z WHO nie dowiemy się już nigdy. Wiemy jednak

na pewno, że:

HOMEOPATIA JEST OSZUSTWEM Z KAŻDEGO PUNKTU WIDZENIA, A

ZWŁASZCZA HOMEOPATYCZNEGO

Powyższa tautologia nie jest żartem. W świetle zapisu w Farmakopei

Europejskiej, technologia produkcji „leków” homeopatycznych i sama

homeopatia to po prostu magia.

Page 177: Kopie z Blogu SZ

A teraz pytam prawników. Jest li to przestępstwo, jeżeli rodzice podają

dziecku cukier zamiast lekarstwa? Żeby ułatwić prawnikom odpowiedź

informuję, że w Australii rodzice 9-miesięcznego dziecka, które zmarło po

„leczeniu” homeopatycznym otrzymali po 25 lat więzienia.

Czy ten fakt ma jakieś znaczenie dla sprawy, którą opisuję? Dla sprawy,

która się dzieje w kraju, gdzie prawo oparte jest na regułach słuszności, i

w którym podstawą wyrokowania jest sprawiedliwość? Uprzejmie proszę

o odpowiedź.

Co zrobić, gdy ustawodawca legalizuje magię?

Wiele razy słyszałem, że nieznajomość prawa nie jest usprawiedliwieniem

postępowania niezgodnego z kodeksem. A czy fakt, że jest się posłem

usprawiedliwia głupotę, której efektem są kretyńskie ustawy?

Teraz pytam wybrańców narodu:

Dlaczego w ustawie „Prawo farmaceutyczne” zalegalizowano magiczną

„terapię”, wg której „NIC” może działać na „COŚ”, a jeśli tego

„NICZEGO” jest coraz mniej, to zmniejszające się „NIC” działa na to

„COŚ” coraz skuteczniej, w sposób wprost proporcjonalny do ubytku

„NICZEGO”?

Gdyby żył Einstein, powtórzyłby tylko swoje słynne zdanie: „Nieskończona

jest głupota ludzka. Uckaaaaaaaaaa, uckaaaaaaaaaaa, uckaaaaaaaaaa

Page 178: Kopie z Blogu SZ

odpowiedziałoby mu echo z Wiejskiej. A ja dodam: głupota — głupotą, ale

tutaj ma zastosowanie kodeks karny, gdyż homeopatia jest skuteczna, ale

tylko w stwarzaniu zagrożeń ludzkiego życia.

Dlatego proponuję, by logicznie myślący prawnicy i lekarze będący

posłami wystąpili z wnioskiem w sprawie nowelizacji ustawy „Prawo

farmaceutyczne”. Celem nowelizacji powinno być wyeliminowanie z niej

zapisów niezgodnych ze współczesną wiedzą medyczną.

Zakończenie

Na pewno wiele osób zapyta: jak można mówić o zwycięstwie, gdy

faktycznie nic się nie zmieniło. Odpowiadam: ja swój cel osiągnąłem.

Wszyscy mają dostęp do wiarygodnych, naukowych informacji.

Zapotrzebowanie na magię leczniczą wśród pacjentów zmniejsza się.

Polska jest jedynym krajem w Unii Europejskiej, w którym obserwuje się

gigantyczny spadek popytu na „leki” homeopatyczne. Ci, co chcieli

zrozumieć, zrozumieli. Reszta mnie nie obchodzi.

Niech tylko nikt nie mówi, że nie ostrzegałem.

HOMEOPATIA?…… GŁUPCZE!

Opublikowano 13 sierpnia 2011, autor: Andrzej Gregosiewicz

Page 179: Kopie z Blogu SZ

„Lek” homeopatyczny „bez wskazań leczniczych” (sic!) zawierający

„duchową informację terapeutyczną” wyprodukowaną z męskiej, ropnej

wydzieliny rzeżączkowej. (http://tiny.pl/h5wqc)

LIST OTWARTY DO MINISTRA ZDROWIA RP

autor: Andrzej Gregosiewicz

Page 180: Kopie z Blogu SZ

Leży przede mną ministerialne rozporządzenie w sprawie kryteriów

zaliczania produktu leczniczego do poszczególnych kategorii dostępności

wraz z uzasadnieniem (Dz.U.08.206.1292) . Patrzę na ten dokument i nie

wierzę własnym oczom. Potwierdziły się bowiem wszystkie moje obawy, o

których przed laty pisałem w kilku artykułach: holistyczny paradygmat

postawił w jednym szeregu medycynę opartą na dowodach i szarlatanerię.

Wystarczy przeczytać fragment rozporządzenia tyczący „leków”

homeopatycznych. Jego groteskowy, metafizyczny charakter ukryty jest

(nieporadnie) pod pseudomedyczną i pseudonaukową frazeologią.

Oczywiście nieskutecznie. Szamanizmu ukryć się nie da.

PANI MINISTER

W XXI wieku, gdy postęp naukowy rośnie wykładniczo, gdy standardami

leczniczymi stają się transfery kwasów nukleinowych, akceptowanie

„leczenia” przy pomocy homeopatycznej „informacji duchowej” jest nie

tylko kompromitacją Ministerstwa Zdrowia, lecz także ośmieszeniem całej

polskiej medycyny i wszystkich polskich lekarzy.

WIECZNE KONSULTACJE SPOŁECZNE

Page 181: Kopie z Blogu SZ

Pośród dziewiętnastu różnych, mniej lub bardziej związanych z medycyną

instytucji, z którymi MZ konsultowało wielkość rozcieńczeń

homeopatycznych wymagających recepty znajduje się …. prokuratoria

generalna skarbu państwa, rządowe centrum legislacji, ministerstwo

nauki i szkolnictwa wyższego, ministerstwo finansów, ministerstwo

środowiska, ministerstwo spraw wewnętrznych i administracji, Inspekcja

Weterynaryjna, Biuro Praw Pacjenta, Naczelna Izba Pielęgniarek i

Położnych oraz Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych

(sic!).

Pominięto Uniwersytety Medyczne. Nic dziwnego. Ministerstwo zdrowia

bało się po prostu, że utraci reputację instytucji, której zarządzenia są

zgodne z medycyną opartą na dowodach. Strach był niepotrzebny, bo

reputację traci się tylko raz. A dziewictwo zostało stracone już w 2004

roku, gdy MZ finansowało groteskowe, „holistyczne”, z samego założenia

śmiertelne, pseudoleczenie choroby nowotworowej (homeopatia, Shiatsu,

Reiki, nagrzewanie guza) stosowane przez austriackich oszustów u Jacka

Kaczmarskiego (http://tiny.pl/h5f5g).

Wracając do tematu: nie ma sensu tłumaczenie, że europejskie dyrektywy

mają charakter obowiązujący. Bo jeśli nawet, to nie musieliśmy w tym

wypadku być prymusami UE i wpisywać do polskich ustaw i rozporządzeń

dodatkowych bredni. Choćby takich, że „leki” homeopatyczne nie muszą

wykazywać dowodów skuteczności terapeutycznej. Więc nie wykazują, ale

w aptekach traktuje się je często, jako zamienniki leków

konwencjonalnych i to bez informowania o tym kupujących.

(http://tiny.pl/h5w65). Wg mnie taki proceder jest przestępstwem (sic!).

Page 182: Kopie z Blogu SZ

Nie będę tego komentował, gdyż robiłem to już wiele razy. W zamian

zacytuję jedną, ale jakże trafną, analizę problemu pióra Andrzeja

Koraszewskiego:

„Tajemnicze misterium leków homeopatycznych, których dopuszczenie do

produkcji nie wymaga wieloletnich badań, których produkcja nie wymaga

drakońskich procedur kontrolnych, których „moc” oparta jest na głębokiej

wierze, doskonałych technikach marketingowych i głębokiej ignorancji na

temat związków przyczynowych, ma również swoje źródła w

podejrzliwości wobec nauki i filozofii oświecenia. Pogarda dla rozumu jest

stara jak świat, ale dziś, w czasach nieprawdopodobnej zależności od

nauki, nieprawdopodobnej zależności od ekspertów, CIEMNOTA

DOMAGA SIĘ RÓWNYCH PRAW” (http://tiny.pl/h5whl).

Należałoby dodać: ciemnota europejska, powołująca się na zakłamaną

medycynę holistyczną, która stanowi awangardę ruchu New Age.

Ruchowi temu, Waldemar Łysiak, nadał pięknie brzmiące miano:

„Postmodernizm dla przygłupów”.

FRAGMENT TEKSTU ROZPORZĄDZENIA DOTYCZĄCY

„LEKÓW” HOMEOPATYCZNYCH

(proszę czytać uważnie)

Page 183: Kopie z Blogu SZ

ROZPORZĄDZENIE MINISTRA ZDROWIA

z dnia 14 listopada 2008 r.

w sprawie kryteriów zaliczenia produktu leczniczego

do poszczególnych kategorii dostępności

Dz.U.08.206.1292 → z dnia 21 listopada 2008 r.

Na podstawie art. 23 ust. 3 ustawy z dnia 6 września 2001 r. – Prawo

farmaceutyczne (Dz. U. z 2008 r. Nr 45, poz. 271) zarządza się, co

następuje:

§ 1. ust. 1.

Produkt leczniczy zalicza się do kategorii dostępności „wydawane z

przepisu lekarza -RP „, w przypadku gdy:

(…)

Ust. 2

Page 184: Kopie z Blogu SZ

Produkt leczniczy homeopatyczny, o którym mowa w art. 21 ust. 1 ustawy

z dnia 6 września 2001 r. – Prawo farmaceutyczne, zalicza się do

kategorii dostępności, o której mowa w ust. 1, w przypadku gdy:

1) Występuje w stopniu rozcieńczenia trzydzieste rozcieńczenie dziesiętne

lub piętnaste rozcieńczenie setne i Korsakova lub

2) Występuje w stopniu rozcieńczenia pięćdziesięciotysięcznego i

Korsakova.

MINISTER ZDROWIA

(….)

UZASADNIENIE

„(…) W rozporządzeniu w przepisie § 1 ust. 2 określono warunki na

podstawie, których produkt leczniczy homeopatyczny jest dostępny na

receptę. Metoda leczenia homeopatycznego należy do metod

holistycznych. W myśl zasad holistycznych wysokie rozcieńczenia

(potencje, stopnie dynamizacji) produktów leczniczych homeopatycznych

stosowane są w poważnych jednostkach chorobowych, głównie w

chorobach przewlekłych. Przebieg takiego leczenia powinien być

nadzorowany przez lekarza homeopatę.

Page 185: Kopie z Blogu SZ

Zgodnie z dyrektywą 2001/83/WE i ustawą Prawo farmaceutyczne z dnia

6 września 2001 produkty lecznicze homeopatyczne podlegające

dopuszczeniu do obrotu zgodnie z art. 21 ustawy nie posiadają wskazań

leczniczych, w związku z czym, nadzór nad procesem leczenia powinien

sprawować lekarz. Tylko w taki sposób umożliwia dobór odpowiedniej i

optymalnej terapii.

Każdy lek homeopatyczny posiada określony zakres działania, który jest

uzależniony od jego rozcieńczenia i dynamizacji. Im wyższy stopień

dynamizacji, tym zakres oddziaływania na organizm jest głębszy i dłuższy.

Nie ma tu niebezpieczeństwa zatrucia z toksykologicznego punktu

widzenia natomiast istnieje realne niebezpieczeństwo pogłębienia

procesu chorobowego (…)” (http://tiny.pl/h59dn)

WYJAŚNIENIE MAGICZNEJ TERMINOLOGII ROZPORZĄDZENIA

Ze względu na otwarty charakter listu niektóre terminy muszę wyjaśnić

Czytelnikom. Podkreślam, że nie są to dowcipy. Podpisane są przecież

przez ministra zdrowia. Cytuję:

„Dynamizacja to nieodłączny element produkcji leku homeopatycznego.

Następuje ona po każdym rozcieńczeniu i razem z nim składa się na

proces zwany potencjonowaniem. Dynamizacja oznacza wielokrotne, silne

wstrząsanie płynu, przeprowadzane według określonych zasad”

(konieczna jest np. skórzana poduszka, o którą farmaceuta-homeopata

uderza pojemnikiem – przyp. A.G.). Pod wpływem wstrząsania płyn

zyskuje pewną energię (oraz podpis astralny – przyp. A.G.). Związki

chemiczne nie determinują więc działania leków homeopatycznych”

(http://tiny.pl/h59fx). To by się zgadzało, gdyż, jak pisze guru homeopatii

klasycznej Hindus Mohinder Singh Jus: „Lekarstwa nie są martwą masą,

Page 186: Kopie z Blogu SZ

ich esencjonalna istota ma duchową naturę. Poprzez rozcierkę,

rozcieńczanie i wstrząsanie można jej siłę nieskończenie wzmagać”

(http://tiny.pl/h59fq).

Metoda Korsakowa

Potwierdza to metoda Korsakowa zwana metodą „na wylew”. Opis: do

naczynia wlewamy 99 części rozpuszczalnika (najczęściej wody) i 1 część

„pranalewki” (np. wyciągu z podrobów udomowionej kaczki dzikiej).

Następnie energicznie wstrząsamy, po czym wszystko wylewamy do

kanalizacji. To jest pierwsze setne rozcieńczenie. Następnie wlewamy

kolejne 99 części wody, potrząsamy i wylewamy. To jest drugie setne

rozcieńczenie. Następnie wlewamy, wstrząsamy, wylewamy. I znowu:

wlewamy, wstrząsamy, wylewamy itd., itd.

Jakiś nieuk i niedowiarek mógłby zapytać. Zaraz, zaraz: to jest instrukcja

działania zmywarki do naczyń, a nie produkcji lekarstwa. Gdzie jest to

lekarstwo? W kanalizacji?

Oczywiście nie! Przecież po wylaniu wody wewnętrzne ścianki naczynia

pozostają mokre. Lekarstwo jest właśnie tam. Ale jest jeszcze zbyt

stężone (sic!). Dlatego kontynuujemy płukanie. W momencie, gdy po raz

dwusetny napełnimy naczynie wodą mówimy stop i tej wody już nie

wylewamy. Od tego momentu woda ta staje się „lekiem” o nazwie

oscillococcinum, którego potencja homeopatyczna wynosi 200K. Prawda,

że to nawet nie jest śmieszne?

Page 187: Kopie z Blogu SZ

W wykładniczym zapisie matematycznym będzie to rozcieńczenie 1 :

10^400, czyli jeden do (prawie) septagiliona (10^420).

I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fizycy. Otóż obliczyli oni, że nasz

Wszechświat składa się z ok. 10^80 (dziesięć do osiemdziesiątej potęgi)

molekuł. Liczba ta w języku japońskim ma swoją odrębną nazwę

„fukaszigi” (tłum.: „nawet o tym nie myśl). Co z tego wszystkiego wynika?

Prawdę mówiąc NIC, gdyż liczba określająca wielkość homeopatycznego

rozcieńczenia nie ma żadnego odniesienia do znanego nam Wszechświata.

Po prostu jest on zbyt mały.

Ale to nie koniec….

Rozcieńczenia, o których mówiliśmy dotąd są dość „niewinne”. Metoda

Korsakowa pozwala na uzyskiwanie znacznie wyższych. Potencje te

(rozcieńczenia) oznaczane są przy pomocy cyfr rzymskich. Np. M =

1000K, XM = 10 000K, LM = 50 000K, CM = 100 000K. Jak już wiemy,

„potencję możemy nieskończenie wzmagać”.

Ale, jak to racjonalnie wykorzystać lub chociaż wyjaśnić? Możliwości są

dwie:

1/ przyjmujemy, zgodnie z teorią strun, że istnieją nonagiliony (10^540)

centylionów (10^600) wszechświatów równoległych, między którymi

kursują UFO-apteki z szybkością oktogilion (10^480) razy większą od

światła lub, że ….

Page 188: Kopie z Blogu SZ

2/ Korsakow jest Mesjaszem.

Allach akbar!

A zmywarkę do naczyń Korsakowa można obejrzeć na filmie:

http://www.youtube.com/watch?v=s9OhX44yF4A.

MINISTER WIE WSZYSTKO

Ministerstwo zdrowia wymaga, by lekarze respektowali rozporządzenia.

Ale tutaj zaczyna się kłopot. Dokument, który Pani minister podpisała

pokazałem kilkunastu profesorom medycyny. Z ich – nazwijmy to

grzecznie – wesołych komentarzy, wynikało, że Pani minister jest jedyną

osobą w Polsce, która:

1/ Rozumie istotę dynamizowania i potencjonowania w odniesieniu do

technologii produkcji „leku” homeopatycznego.

2/ Akceptuje homeopatyczne majaczenia mówiące, że im mniej jest „leku”

homeopatycznego, tym silniej on działa.

3/ Jest przekonana o tym, że całkowity brak substancji czynnej w „leku”

homeopatycznym czyni go najbardziej skutecznym

Page 189: Kopie z Blogu SZ

4/ Wie, dlaczego „leki” homeopatyczne, które nie zawierają substancji

czynnej należy stosować w poważnych, przewlekłych chorobach.

5/ Nie ma nic przeciwko sprzedaży w aptekach „leków” homeopatycznych

– uwaga! – bez wskazań leczniczych.

SPECJA/JA/LIZACJA

Pani minister. Mniemam, że w krótkim czasie powstanie w Polsce nowa

specjalizacja o nazwie „homeopatia”? Centrum Medyczne Kształcenia

Podyplomowego ogłosi wykaz obowiązkowych kursów specjalizacyjnych, a

Centrum Egzaminów Medycznych przygotuje pytania do testu z nowej

specjalizacji? Mogę pomóc w ich układaniu. Pierwsze może być takie: „Jak

koduje się podpis astralny w granulce cukru, a jak w preparacie

przeznaczonym do podawania pozajelitowego”? Piszę o tym, bo nie

wszyscy wiedzą, że każdy „lek” homeopatyczny musi posiadać tzw.

„podpis astralny”.

POGARDA DLA ROZUMU

O WHO już kilka razy pisałem. Urzędnicy tej najbardziej skorumpowanej

w cywilizowanym świecie instytucji zabili kilka milionów ludzi w Trzecim

Page 190: Kopie z Blogu SZ

Świecie promując przez kilkadziesiąt lat homeopatię, jako gałąź

normalnej medycyny. Mieli w głębokiej pogardzie opinie autorytetów

naukowych, którzy uważali to za prymitywne oszustwo lecznicze. Dopiero

w 2009 roku, po głośnym apelu młodych lekarzy i naukowców z Wielkiej

Brytanii i Afryki zrzeszonych w grupie Voice of Young Science Network,

WHO raczyła wydać oświadczenie, że malarię, gruźlicę, AIDS i inne

poważne choroby należy leczyć sprawdzonymi metodami.

W tym miejscu muszę zacytować jedno zdanie z aktualnie obowiązującego

rozporządzenia ministra zdrowia RP: „(…) wysokie rozcieńczenia (…)

produktów leczniczych homeopatycznych stosowane są w poważnych

jednostkach chorobowych (…)”.

Uwaga! To się dzieje tu i teraz. Tu i teraz!

PISAĆ KAŻDY MOŻE …

W rozporządzeniu ministra zdrowia czytamy:

„Każdy lek homeopatyczny posiada określony zakres działania, który jest

uzależniony od jego rozcieńczenia i dynamizacji. Im wyższy stopień

dynamizacji, tym zakres oddziaływania na organizm jest głębszy i dłuższy.

Nie ma tu niebezpieczeństwa zatrucia z toksykologicznego punktu

widzenia natomiast istnieje realne niebezpieczeństwo pogłębienia

procesu chorobowego”.

Page 191: Kopie z Blogu SZ

W jaki sposób ja, profesor medycyny, mam to skomentować? Oczywiście

wiem: słowa same cisną się na usta. Ale nie, nic nie napiszę o autorze

tego tekstu, bo niechybnie pozwie mnie do sądu za zniesławienie. Ale o

dokumencie mogę pisać dokładnie to co myślę. Więc piszę: takich

majaczeń jeszcze na oczy nie widziałem. Widziałem już różne brednie

pisane przez oszołomów, grafomanów, analfabetów, homeopatów itd. Ale

to jest dokument rządowy!

I my, lekarze musimy go rozumieć, by nie popełnić błędu w sztuce.

Dlatego domagamy się wyjaśnień. To jest obowiązek ministra. Proszę nam

wyjaśnić w sposób naukowy:

1/ Jakie zjawiska fizyczno-chemiczne lub kwantowe leżą u podstaw

dynamizacji? 2/ Jak wyjaśnić paradoks, że nie ma niebezpieczeństwa

zatrucia, ale choroba może się pogłębić? Dlaczego może się pogłębić?

Proszę podać przykład!

3/ Co to znaczy, że zakres oddziaływania leku jest głębszy? W jakiej

płaszczyźnie? – strzałkowej, czołowej, czy może w 3D? Czy ten zakres

może być tak głęboki, że „bodziec informacyjny” przekłuje chorego na

wylot, uzdrowi pacjenta leżącego obok i zniknie za horyzontem zdarzeń?

4/ Czy zgodne jest z Kodeksem Etyki Lekarskiej, by podawać choremu

„lek”, po zażyciu którego istnieje realne niebezpieczeństwo „pogłębienia

procesu chorobowego”? Jak przebiegał proces myślowy Pani minister w

Page 192: Kopie z Blogu SZ

chwili, gdy wydała Pani zgodę homeopatom na „pogłębianie procesu

chorobowego” u „poważnie chorych” pacjentów? A dermatolodzy takiego

zezwolenia nie mają!

Obowiązkiem ministra zdrowia jest nam to wszystko wyjaśnić. Osobiście,

a nie przez sekretarza stanu.

DO PANI MINISTER EWY KOPACZ

Uprzejmie proszę o przeczytanie oficjalnego oświadczenia jednego z

największych autorytetów medycznych w Polsce.

Prof. zw. dr hab. med., dr h.c. MACIEJ LATALSKI (ś.p.). Przewodniczący

Rady Naukowej przy ministrze zdrowia, Przewodniczący Konferencji

Rektorów Uczelni Medycznych, 2006:

„(…) homeopatia nie ma nic wspólnego z medycyną (poza zjawiskiem

placebo), a jej zasady „lecznicze oparte są na pseudonaukowej

przesłance, że „podobne można leczyć podobnym. (…) prof. A.

Gregosiewicz słusznie proponuje, by z ustawy „Prawo farmaceutyczne

wyeliminować zapis o brzmieniu: Produkty homeopatyczne nie muszą

wykazywać dowodów skuteczności terapeutycznej (art. 21). Cytowany

zapis jest w sposób oczywisty niezgodny z konstytucyjnie gwarantowanym

prawem do ochrony zdrowia (Konstytucja RP; art. 68 ust. 1, 2, 3 i 4) i z

nieznanego powodu promuje wyłącznie producentów nieskutecznych

„leków” homeopatycznych, które mogą być wprowadzane do obrotu w

sposób uproszczony. Jestem zdania, że otworzenie furtki ustawowej

wyłącznie dla producentów leków nieskutecznych jest niebywale groźne

Page 193: Kopie z Blogu SZ

społecznie i wymaga dokładnego wyjaśnienia przez niezależny organ

kontrolny (….)”.

Podobnego zdania jest wielu znakomitych polskich naukowców, którzy

dali temu wyraz na piśmie (http://tiny.pl/h576s).

Prof. dr hab. med. ZBIGNIEW GACIONG (Warszawa)

Prof. dr hab. med. J. SPŁAWIŃSKI (Warszawa)

Prof. dr hab. PRZEMYSŁAW MASTALERZ (Wrocław)

Prof. dr hab. MAREK KOSMULSKI (Lublin)

Prof. dr hab. MAREK ŻUKOWSKI, Instytut Fizyki (Gdańsk)

Prof. dr hab. JACEK TYCZKOWSKI (Łódź)

Prof. dr hab. med. MAREK PAWLICKI, Instytut Onkologii (Kraków)

Page 194: Kopie z Blogu SZ

Prof. dr hab. med. JOLANTA ORŁOWSKA-HEITZMAN (Warszawa)

Prof. dr hab. med. KAZIMIERZ OSTROWSKI (Warszawa)

Prof. dr hab. med. WŁODZIMIERZ BUCZKO (Białystok)

Prof. dr hab. med. TADEUSZ CHRUŚCIEL (Warszawa)

Prof. dr hab. med. PAWEŁ GÓRSKI (Łódź)

Prof. dr hab. med. WIESŁAW JĘDRZEJCZAK (Warszawa)

Prof. dr hab. ROMUALD KRAJEWSKI (Warszawa)

Prof. dr hab. med. JERZY KRUSZEWSKI (Warszawa)

Prof. dr hab. med. CEZARY SZCZYLIK (Warszawa)

Prof. dr hab. med. PIOTR ZABOROWSKI (Warszawa)

Page 195: Kopie z Blogu SZ

OSTATNIA UWAGA

Nie żądam delegalizacji homeopatii. Każdy, kto chce się leczyć

homeopatycznym badziewiem ma do tego prawo. „PRAWO” tak stanowi i

koniec.

Pacjent jednak musi wiedzieć, co kupuje w aptece. Lek zawierający

materialną substancję czynną, czy homeopatyczny, duchowy bodziec

informacyjny (jakby idiotycznie to nie brzmiało).

Mam nadzieję, że UOKiK, który aktualnie rozpatruje moją skargę na ten

temat, stanie tym razem po stronie konsumentów i nakaże producentom

„leków” homeopatycznych zamieszczanie zgodnej z prawdą i zrozumiałej

dla wszystkich konsumentów informacji na opakowaniach ich produktów.

To jednak połowiczne rozwiązanie.

RZECZYWISTY PROBLEM

1/ Co zrobić, jeżeli minister zdrowia uważa, że homeopatia to skuteczny

sposób leczenia „poważnych chorób”, zaś Naczelna Rada Lekarska temu

przeczy?

Page 196: Kopie z Blogu SZ

2/ Jak ocenić fakt, że Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta nakłada

karę finansową na NRL za jej opinię na temat homeopatii powołując się

przy tym m.in. na rozporządzenie ministra zdrowia.

3/ Czyja opinia powinna być wiążąca dla lekarzy? MZ, czy NRL?

4/ Czy ministerstwo zdrowia i Naczelna Rada Lekarska nie powinny

wreszcie uzgodnić stanowiska w sprawie homeopatii?

5/ Czy w ministerstwie zdrowia nie ma nikogo, kto odważy się otwartym

tekstem wyjaśnić polskim lekarzom, czym jest w istocie homeopatia?

6/ Czy ministerstwo zdrowia odpowie lekarzom na pytanie, czy „leki”

homeopatyczne są skuteczne, czy nie?

Skąd bowiem, jeśli nie z ministerstwa zdrowia lekarze mogą otrzymać

prawidłowe wytyczne? W tym przypadku lekarze czekają na odpowiedź

TAK lub NIE

Z wyrazami szacunku

Page 197: Kopie z Blogu SZ

Prof. zw. dr hab. med. Andrzej Gregosiewicz, Lublin, sierpień, 2011

HOMEOPATIA W TYGODNIKU „WPROST”

Opublikowano 24 lipca 2011, autor: Andrzej Gregosiewicz

PRODUKT, NIE LEK

Autor: Aleksandra Krzyżaniak-Gumowska

24 lipca, 2011

Numer: 30/2011 (1485)

Znany lubelski ortopeda od dziesięciu lat walczy z homeopatią. Ostatnio

wypowiedział otwartą wojnę popularnemu preparatowi

homeopatycznemu przeciwko grypie.

Profesor Andrzej Gregosiewicz słodzi kawę granulkami oscillococcinum.

Od razu dwiema paczkami. – Producent na opakowaniu pisze, że preparat

Page 198: Kopie z Blogu SZ

zawiera sacharozę i laktozę oraz wspomnienie po kaczce. Kawa nie jest

nawet zbyt słodka – narzeka.

Kilka tygodni temu Gregosiewicz wysłał do Urzędu Ochrony Konkurencji i

Konsumentów skargę, w której napisał, że ulotka preparatu przeciw

grypie w granulkach oscillococcinum firmy Boiron wprowadza pacjentów

w błąd. Producent podaje bowiem, że w składzie 1 g granulek jest 0,01 ml

„substancji czynnej”: wyciągu z serca i wątroby kaczki dzikiej 200K.

Prof. Gregosiewicz punktuje: w oscillococcinum nie ma żadnej „substancji

czynnej”, ponieważ skrót „200K” to homeopatyczne oznaczenie

rozcieńczenia z wodą w stosunku 1 : 10 do potęgi 400 (1 i 400 zer).

Tymczasem liczba wszystkich molekuł we wszechświecie szacowana jest

na mniej więcej 10 do potęgi 80. – Odnalezienie jednej cząsteczki wyciągu

z wątroby i serca kaczki wymagałoby przeszukania wielu milionów

wszechświatów – wyjaśnia obrazowo profesor. Proponuje więc, żeby na

ulotce było jasno napisane: „produkt homeopatyczny” (nie – „lek”, jak jest

dziś). A w składzie: „niematerialna informacja lecznicza” (a nie –

„substancja czynna”).

UOKiK sprawę rozpatruje od czerwca.

Genetycznie uczciwy

Prof. Gregosiewicz przyjmuje mnie w swoim gabinecie w Klinice Ortopedii

Dzie-cięcej Akademii Medycznej w Lublinie, gdzie jest szefem. Właśnie

skończył ope-rować ciężką wadę kolana u 12-latki i wieloodłamowe

złamanie stawu łokciowego 14-latka.

Page 199: Kopie z Blogu SZ

Dlaczego znany na świecie ortopeda traumatolog, który ma na koncie

opracowanie unikalnej metody wydłużania kończyn z biologiczną

stymulacją tworzenia kości (kości rosną do dwóch razy szybciej), sposób

leczenia wapnicy guzowatej czy leczenie wad wrodzonych biodra i stóp,

zajął się zwalczaniem homeopatii? W 2001 r. przyszła do niego matka z

nastolatkiem z porażeniem mózgowym, który miał tak zaawansowane

przykurcze stawów, że mógł leżeć wyłącznie w pozycji embrionalnej.

Prosiła, żeby profesor to zoperował. Płakała, że przez lata syn był

prowadzony przez bioenergoterapeutę i homeopatę. Miał jeszcze kilka

podobnych przypadków. Jedno dziecko po kilkunastu operacjach udało mu

się postawić na nogi. Inne – przystosować do życia na wózku.

Kiedy profesor przeczytał w internecie, na co poleca się homeopatię,

złapał się za głowę.

– Wiele ciężkich chorób u dzieci, takich jak zapalenie płuc czy zapalenie

opon mózgowych, może początkowo wyglądać jak zwykłe przeziębienie.

W takich przypadkach opóźnienie leczenia nawet o kilka dni może

spowodować ciężkie powikłania – mówi. Za cel postawił sobie takie

nasycenie internetu swoimi tek-stami o homeopatii, by ktoś, kto szuka o

niej informacji, musiał na nie trafić. Tropienie homeopatycznych

nieścisłości i oszustw leczniczych stało się jego hobby – oprócz czytania

książek popularnonaukowych i szybkich samochodów.

Rodzina nie rozumiała tego zaangażowania. Żona jest kardiologiem, jej

brat szefem kardiologii, teściowa emerytowanym kardiologiem, a teść

emerytowanym profesorem pediatrą. Jego ojciec był lekarzem. Profesor

wyjaśnia, że genetyczna uczciwość wobec pacjenta nie pozwalała mu

milczeć.

Wodę należy suszyć wodą

Page 200: Kopie z Blogu SZ

Prof. Gregosiewicz kpi z zasad homeopatii. Z „potencjalizacji” – czyli

sposobu przygotowania – wytrząsania, które ma aktywizować „pamięć

wody”. Z „personalizacji” – czyli zalecenia, że lek należy dopasować do

„typu człowieka”: płaczliwego, romantycznego itd. Zasadę – „im większe

rozcieńczenie, tym silniejsze działanie leku” – profesor podsumowuje

cytatem ze znanej piosenki Natalii Kukulskiej: „Im więcej ciebie, tym

mniej/Bardziej to czuję, niż wiem”.

Gregosiewicz odczarowuje tajemniczo brzmiące łacińskie nazwy.

Naczelną mak-symę homeopatii „Similia similibus curantur”, czyli

„Podobne leczy się podobnym”, zmienia na „Wodę należy suszyć wodą”.

Mówi: – Głupota jest głupotą, nawet jeśli przetłumaczono ją na łacinę,

język ludzi wykształconych.

Jak się zapędzi, jedzie równo po wszystkim: jodze, ajurwedzie, masażach,

post-modernizmie, tolerancji, metafizyce, bioenergii, „dotyku ręki,

niedotyku nogi”. Swoich oponentów w internecie nazywa: „forumowi

niedorozwoje”, „osoby nie-skażone inteligencją”, „niedorozwinięta

wataha”, „zdziecinniali hobbyści”, „ma-tematyczne głupki”. Tłumaczy: –

Nienawidzę naiwności i głupoty.

Lubi pisać, a nawet porymować. Blogerowi wyznającemu spiskowe teorie

odpo-wiada a to limerykiem, a to moskalikiem. Na przykład w sprawie

terapii raka so-kami i lewatywami z kawy:

Kto powiedział, że Gersona

Sposób dobry jest na raka

Tego walnę tak, że skona

Page 201: Kopie z Blogu SZ

Pod Mariackim, w mieście Kraka”

Pierwszą sprawę w sądzie przeciwko firmie Boiron produkującej

preparaty homeopatyczne profesor przegrał. – Napisałem o kilka słów za

dużo – przyznaje. – Sąd uznał, że chodziło o korupcję, a ja nie mogłem

niczego udowodnić.

Ale już kolejną sprawę wygrał. Izba Gospodarcza „Farmacja Polska” (z

producentem środków homeopatycznych) pozwała go o „naruszenie dóbr

osobistych” przez publikację tekstu „Homeopatia. Największe oszustwo w

dziejach medycyny”. Sąd odrzucił pozew. – Sędzia pośrednio przyznał, że

oszustwo można już nazwać oszustwem – komentuje profesor z

satysfakcją.

W 2010 r. współzakładał Klub Sceptyków Polskich, który ma demaskować

„pseudonaukę w sferach publicznych”. W tym roku 6 lutego o godz. 10.23

członkowie klubu i sympatycy popełnili we Wrocławiu oraz w Warszawie

(podob-nie jak ludzie w 63 innych miastach na świecie) publiczne

„homeopatyczne sa-mobójstwo”. Przy błyskach fleszy garściami pożerali

homeopatyczne granulki. I co? I nic. Żadnych skutków ubocznych.

Gdzie jest kaczka?

W Polsce jest zarejestrowanych ponad 4,2 tys. homeopatycznych

produktów leczniczych. Miesięcznik „Rynek Zdrowia” podaje, że Polacy w

2009 r. wydali na nie 146 mln zł, a w 2010 – 121 mln zł.

Page 202: Kopie z Blogu SZ

Naczelna Rada Lekarska jednoznacznie opowiedziała się przeciw

stosowaniu homeopatii przez lekarzy. – Kodeks etyki lekarskiej mówi, że

lekarz może używać tylko tych metod leczenia, które są uznane w sposób

naukowy. A jedyny dowód na homeopatię jest taki, że nie szkodzi – mówi

dr Maciej Hamankiewicz, prezes NIL i specjalista chorób wewnętrznych. –

Wyznawcy homeopatii wykazują brak elementarnej wiedzy biochemicznej.

Prof. Gregosiewicz mówi tak: – Homeopatą zostaje lekarz, który ma dwie

lewe ręce i jedną półkulę mózgową. Ja codziennie ryzykuję, idąc na salę

operacyjną. Nigdy nie wiadomo, czy coś złego się nie wydarzy.

Najbardziej lubię diagnozować i leczyć wady, które są najtrudniejsze.

Które są wyzwaniami. I nie boję się czasem powiedzieć: nie wiem, ale

poczytam, porozmawiam z kolegami, zrobię dodatkowe badania, dowiem

się.

Według Polskiego Towarzystwa Homeopatii Klinicznej w Polsce leki

homeopatyczne stosuje ok. 15 tys. lekarzy. Dr Barbara Leszczyńska,

pediatra dziecięcy i członek zarządu PTHK, robi to od kilkunastu lat jako

uzupełnienie leczenia podstawowego, łącznie z apiterapią (leczenie

miodem) i ziołami tybetańskimi. – Dzięki homeopatii mogę stosować dużo

mniej silnie działających leków, typu sterydy czy antybiotyki – mówi.

Podaje przykłady wyleczonych ostróg, migdałka, kamicy nerkowej,

przewlekłych przeziębień, szybszego gojenia się zerwanych wiązek

mięśniowych podudzia. – Nie można odstąpić od leczenia podstawowego –

zaznacza. – Homeopatia ma na celu jego złagodzenie. Chorzy dostają

kilka granulek i od razu mówią, że jest im lepiej. Czy to jest efekt

placebo?

Nawet jeśli, to niech inni lekarze podadzą to placebo. Mnie nie daje

spokoju jeszcze jedna kwestia z ulotki homeopatycznego leku na grypę.

Łacińskiej nazwy kaczki dzikiej, z której wątroby i serca firma Boiron robi

Page 203: Kopie z Blogu SZ

wyciąg (anas barbariae), nie ma wśród ponad 10 tys. żyjących i

wymarłych gatunków ptaków. Zapytałam o to Boiron. Odpowiedź: to

nazwa „surowca homeopatycznego „, a nie ptaka. Ekstrakt pochodzi z

kaczki udomowionej, wywodzącej się z gatunku kaczki dzikiej.

Autor: Aleksandra Krzyżaniak-Gumowska

KOMENTARZE

~Prof. A. Gregosiewicz napisał(a):

UZUPEŁNIENIA I SPROSTOWANIA

1/ Wg ustawy Prawo Farmaceutyczne termin substancja oznacza

wyłącznie materialny składnik leku,

2/ Lekiem jest wyłącznie preparat zawierający substancję czynną

terapeutycznie.

3/ Wg Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego lek nie zawierający sub-

stancji czynnej jest lekiem sfałszowanym.

4/ Informacja na ulotce oscillococcinum jest kompletnie niezrozumiała dla

pa-cjenta, co jest niezgodne z rozporządzeniem ministra zdrowia. Pacjent

musi wiedzieć czym leczy siebie lub swoje dziecko: substancją czynną

terapeutycznie, czy „informacją duchową” (jakkolwiek absurdalnie by to

nie brzmiało)? Różnica jest zasadnicza i ostateczna: albo coś jest albo

czegoś nie ma.

5/ Słów piosenki Natalii Kukulskiej nie cytuję, lecz parafrazuję: „Tym

więcej cie-bie, im mniej”, gdyż zgodnie z zasadami homeopatii,

Page 204: Kopie z Blogu SZ

największą moc „leczniczą” wykazują „leki”, w których nie ma NIC poza

cukrem.

6/ Słowo „wataha” (bez przymiotnika) padło w czasie rozmowy z

dziennikarką w skojarzeniu ze słowem „dorżnąć”. Otrzymywałem bowiem

telefony z „prośbami” , bym zaprzestał szkalowania homeopatii. „Prośby”

brzmiały jak na filmie „Ojciec chrzestny”. O prawdziwości pozostałych,

wymienionych przez dziennikarkę epitetów, można łatwo przekonać się

czytając różne fora internetowe. Pamiętać też należy o kontekście. Np. w

artykule „Terapie holistyczne”, zgodnie z prawdą napisałem: „Głupek

matematyczny jest głupkiem zwykłym”.

7/ Lek. med. B. Leszczyńska, członek zarządu PTHK podaje przykłady

sukcesów homeopatii tzn. wyleczonych ostróg, migdałka, kamicy

nerkowej i przewlekłych przeziębień. Gratulacje!

Zapomniała o leczeniu wzwodów w czasie jazdy autem, napadów głup-

kowatego śmiechu i lęku przed czymś, co się wyłania z ciemnego kąta.

A także o milionach ludzi zmarłych na malarię, gruźlicę i AIDS, którzy byli

leczeni przy pomocy „leków” homeopatycznych, promowanych przez

Światową Organizację Zdrowia (sic!) w Trzecim Świecie.

~Prof. A. Gregosiewicz 2011-07-24 18:00

HOMEOPATIA POD LUPĄ UOKiK

Page 205: Kopie z Blogu SZ

Opublikowano 17 lipca 2011, autor: Andrzej Gregosiewicz

Lublin, 30.03.2011

Pani

Małgorzata Krasnodębska-Tomkiel

Prezes

Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta

Plac Powstańców Warszawy 1

00-950 Warszawa

WNIOSEK/SKARGA

Page 206: Kopie z Blogu SZ

Dotyczy:

Stosowania praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów przez

polski oddział francuskiej firmy Boiron Sp. z o.o., ul. Raszyńska 13, 05-

500 Piaseczno.

Uprzejmie proszę Panią prezes o wszczęcie postępowania z urzędu. Mam

nadzieję, że zagrożenie zdrowia i życia tysięcy (milionów?) pacjentów jest

wystarczającym powodem.

Informacje szczegółowe

Polski oddział firmy Boiron prowadzi dystrybucję produktu

homeopatycznego o nazwie oscillococcinum, który jest powszechnie

dostępny na terenie całej Polski. Jest masowo stosowany w różnego

rodzaju infekcjach górnych dróg oddechowych, a także, jako środek

przeciwgrypowy.

Page 207: Kopie z Blogu SZ

Produkt nie wymaga recepty i jest zazwyczaj nabywany bez

wcześniejszego badania lekarskiego. Pacjenci polegają w głównej mierze

na informacjach, które przekazał im producent na ulotce dołączonej do

produktu. Jednak informacje, które dotyczą składu jakościowego i

ilościowego produktu, są podane w taki sposób, że wprowadzają

konsumentów w błąd. W efekcie pacjenci stosują często oscillococcinum

w stanach chorobowych, które wymagają podania lekarstw o zupełnie

odmiennym składzie i sposobie oddziaływania na ustrój ludzki.

Jako lekarz i naukowiec o ponad 30-letnim doświadczeniu nie mogę

zlekceważyć opisanej sytuacji. Stwarza ona bowiem zagrożenie dla

zdrowia i życia tysięcy pacjentów.

Uwaga! wniosek nie dotyczy oceny skuteczności działania produktu

oscillococcinum, lecz wyłącznie informacji zawartych w ulotce, które

wprowadzają konsumenta w błąd, co do składu produktu. Skład podany

na ulotce nie jest zgodny z rzeczywistym składem preparatu, który

otrzymuje pacjent.

Pierwsze, wprowadzające w błąd konsumenta, oznakowanie produktu

Producent umieścił na ulotce napis, że 1 gram granulek cukrowych

zawiera 0,01 ml substancji czynnej o nazwie wyciąg z wątroby i serca

kaczki dzikiej 200K.

Page 208: Kopie z Blogu SZ

Jest to informacja wprowadzająca w błąd konsumentów, gdyż w

rzeczywistości produkt homeopatyczny oscillococcinum nie zawiera

żadnej materialnej substancji czynnej. Dowód w akapicie Ad 1.

Drugie, wprowadzające w błąd konsumenta, oznakowanie produktu

Producent po raz drugi – na tej samej ulotce – wprowadza konsumenta w

błąd twierdząc (niezgodnie z ustawową definicją), że oscillococcinum jest

lekiem. Poza tym, ostrzega, że zawarta w produkcie substancja czynna

może powodować uczulenie (nadwrażliwość). Jest to niemożliwe, gdyż

reakcję immunologiczną może wywołać jedynie substancja materialna

(antygen), a takiej (poza cukrem) w produkcie nie ma.

Zestawienie praktyk naruszających zbiorowy interes konsumentów

(wszystkie dotyczą wprowadzających w błąd informacji zawartych w

ulotce

dołączonej do produktu oscillococcinum)

1/ Producent zamieścił na ulotce niezgodną z prawdą informację, że

produkt homeopatyczny oscillococcinum zawiera substancję czynną.

Według art. 2 pkt. 38 ustawy Prawo Farmaceutyczne (Dz.U.08.45.271; z

dnia 17 marca 2008) termin substancja oznacza wyłącznie materialny

Page 209: Kopie z Blogu SZ

składnik leku, zaś oscillococcinum zawiera jedynie tzw. niematerialną

informację leczniczą (bodziec informacyjny).

2/ Producent określa swój produkt, jako lek, co jest niezgodne z ustawą

Prawo Farmaceutyczne.

3/ Informacje o składzie produktu podane przez producenta na ulotce są

całkowicie niezrozumiałe dla pacjenta, co jest niezgodne z $ 20

Rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 19 grudnia 2002 r.

4/ Na ulotce brak jest zrozumiałych informacji, jaki jest rzeczywisty skład

produktu homeopatycznego oscillococcinum

5/ Brak zrozumiałego oznakowania produktu oscillococcinum stwarza

poważne zagrożenia dla zdrowia i życia pacjentów

Ad 1. Dowód na to, produkt oscillococcinum nie zawiera żadnej substancji

czynnej

Symbol 200K to homeopatyczne oznaczenie stopnia rozcieńczenia. W tym

konkretnym przypadku oznacza ono, że substancja czynna (wyciąg z

wątroby i serca kaczki) jest rozcieńczona wodą w stosunku 1 do 10400,

czyli 1 do 1000000000

Page 210: Kopie z Blogu SZ

00000000000000000000000000000000000000000000000000000000000

0000

00000000000000000000000000000000000000000000000000000000000

00000

00000000000000000000000000000000000000000000000000000000000

00000

00000000000000000000000000000000000000000000000000000000000

00000

00000000000000000000000000000000000000000000000000000000000

00000

00000000000000000000000000000000000000000000000000000000000

00000

000000000. Ostatnia liczba to jedynka i czterysta zer!. Żeby mieć

wyobrażenie o jej wielkości wystarczy uprzytomnić sobie, że nasz

Wszechświat istnieje od 1018 sekund (http://tiny.pl/hd1f6). Inny przykład:

w piśmiennictwie naukowym z dziedziny fizyki znajdują się powszechnie

dostępne dane na temat liczby wszystkich cząsteczek (molekuł), z których

składa się nasz Wszechświat. Wg różnych autorów liczba ta waha się

między 1072 a 1087 (http://tiny.pl/hd5sc).

Page 211: Kopie z Blogu SZ

Praktyczne znaczenie powyższych informacji dla przedstawianej kwestii

wygląda tak: przy rozcieńczeniu wynoszącym 1 do 10400, odnalezienie

jednej cząsteczki wyciągu z wątroby i serca kaczki, wymagałoby

przeszukania wielu milionów identycznych, jak nasz, Wszechświatów.

Dlatego, nie ma fizycznej możliwości, by 1 gram granulek cukrowych o

nazwie oscillococcinum zawierał choćby jedną materialną cząsteczkę

wyciągu z wątroby i serca kaczki

Producent temu nie zaprzecza, a prof. dr hab. med. Marian Krawczyński z

Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu wyjaśnia, że lek homeopatyczny

działa „na wzór programu zapisanego na dyskietce, która jest nośnikiem

informacji przenoszonej na twardy dysk komputera” (http://tiny.pl/hdpvn).

W przypadku leków homeopatycznych, za dyskietkę można uważać

granulkę cukrową, w której jest zakodowana informacja lecznicza. Lek

med. Ewa Czerwińska, prezes Polskiego Towarzystwa Homeopatycznego

również podkreśla, że „w przypadku leków homeopatycznych (…) chodzi

nie o materialne działanie substancji chemicznej, ale o bodziec

informacyjny dla organizmu” (http://tiny.pl/hdpvv). Niezależnie od tego

jak nazwiemy ów czynnik leczniczy zawarty w granulce cukrowej, nie ma

on postaci materialnej. Niesie to ze sobą nieoczekiwany, acz zgodny z

obowiązującym prawem, skutek. Otóż wg Głównego Inspektoratu

Farmaceutycznego leki, które nie zawierają substancji czynnej, są lekami

sfałszowanymi (http://tiny.pl/hdvmr).

Na to sformułowanie zwracam szczególną uwagę prezesowi Urzędu

Ochrony Konkurencji i Konsumenta!

Page 212: Kopie z Blogu SZ

Ad 2. Dowód na to, że produkt homeopatyczny oscillococcinum nie jest

lekiem

Zgodnie z ustawą Prawo Farmaceutyczne lekiem jest produkt

zawierający taką dawkę materialnej substancji czynnej, która wykazuje

działanie terapeutyczne (DT – dosis therapeutica).

Ad 3. Dowód na to, że informacja na ulotce jest całkowicie niezrozumiała

dla pacjenta.

Napis na ulotce: Substancja czynna: Anas barbarie hepatis et cordis

extractum 200K – 0,01. Pomijam fakt, że napis jest w języku łacińskim.

Można go przetłumaczyć. Ale żaden pacjent nie zrozumie nigdy, co

oznacza symbol 200K. Z wieloletniego doświadczenia wiem doskonale, że

nawet wielu farmaceutów nie potrafi wyjaśnić tego konsumentom

nabywającym oscillococcinum w aptekach. A już na pewno, żaden pacjent

nie wpadnie na pomysł, że producent przy pomocy symbolu 200K

informuje, że substancji tak oznaczonej nie ma w ogóle w preparacie.

Krótko mówiąc, taka informacja jest nie tylko niezrozumiała, ale też

wewnętrznie sprzeczna. Producent bowiem pisze tak: „1 g granulek

zawiera (…)”, po czym, w tym samym wierszu oświadcza (przy pomocy

symbolu 200K): 1 g granulek nie zawiera tego, o czym przed chwilą

pisałem …. (sic!). Ostatnie zdanie to nie jest cytat z ulotki, lecz moje

wyjaśnienie. Pytam zatem: który konsument dowie się z ulotki, czy

oscillococcinum zawiera materialną substancję czynną, czy nie?

Wg $ 20 Rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 19 grudnia 2002 r.

informacje zamieszczone na ulotkach należy przedstawiać czytelnie i

Page 213: Kopie z Blogu SZ

zrozumiale dla użytkownika (sic!). Opisana w tym punkcie sytuacja jest

jaskrawym przykładem niestosowania się producenta do powyższego

rozporządzenia.

Podkreślam, że rozporządzenie dotyczy wszystkich ulotek, także tych

dołączonych do produktów homeopatycznych. Gdyby było inaczej, w

rozporządzeniu musiałaby znaleźć się fraza: z wyłączeniem ulotek

produktów homeopatycznych.

Ad. 4. Następstwa braku informacji, co w rzeczywistości zawiera produkt

homeopatyczny oscillococcinum

Jak to już wyżej udowodniłem produkt oscillococcinum nie zawiera żadnej

materialnej substancji czynnej. Pacjent powinien zatem wiedzieć, co

otrzymuje w zamian. W tym przypadku powinna to być informacja, że –

zgodnie z zasadami homeopatii – w trakcie produkcji oscillococcinum

usunięto wprawdzie substancję materialną, ale woda zapamiętała jej

obecność w postaci niematerialnej informacji. A ta niematerialna

(duchowa) informacja została zakodowana w granulkach cukru w czasie

zmoczenia ich wodą, która pamiętała, jaką substancję z niej usunięto. I ta

właśnie informacja stanowi główny i jedyny czynnik leczniczy

oscillococcinum.

Tak więc, ulotka dołączona do produktu homeopatycznego

oscillococcinum powinna zawierać określenie „informacja czynna”

zamiast „substancja czynna”.

Page 214: Kopie z Blogu SZ

Pacjent musi bowiem dokładnie wiedzieć, czy produkt zawiera:

1/ Materialną substancję czynną, czy

2/ Duchową informację czynną

Ma to zasadnicze znaczenie, gdyż to wyłącznie pacjent będzie

podejmował decyzję, czy leczyć siebie (lub dziecko) przy pomocy:

1/ substancji materialnej, czy

2/ niematerialnej informacji duchowej.

Prawo do dokładnej informacji o tym, co zawiera nabywany produkt

leczniczy to jedno z podstawowych praw, nie tylko konsumenta, ale

człowieka. Zwłaszcza w opisywanym przypadku.

Różnica, bowiem między lekiem materialnym i niematerialnym jest

zasadnicza i ostateczna:

1/ albo coś jest,

Page 215: Kopie z Blogu SZ

2/ albo czegoś nie ma (sic!)

Z drugiej strony różnica ta jest tego rodzaju, że wpisuje się bezpośrednio

w światopogląd konsumenta. A prawo swobodnego wyboru

światopoglądu:

1/ materialistycznego, lub

2/ duchowego

jest bezwzględnie chronione przez Konstytucję RP.

Firma Boiron Sp. z o.o. nie pozwala zaś na taki wybór, gdyż nie

zamieszcza informacji, że produkt homeopatyczny oscillococcinum

zawiera własności lecznicze wątroby i serca kaczki w postaci

niematerialnej (duchowej). Co więcej, sugeruje (poprzez niezrozumiałe

oznakowanie), że produkt zawiera jakąś materialną substancję czynną.

Podkreślam jeszcze raz: rozporządzenie ministra zdrowia mówi, że treść

ulotki musi być dla użytkownika zrozumiała. A symbolu „200K” w żadnym

wypadku nie można traktować, jako synonimu frazy: „informacja

lecznicza”

Page 216: Kopie z Blogu SZ

Ad 5. Dlaczego brak właściwego oznakowania stwarza bezpośrednie

zagrożenie dla zdrowia i życia pacjenta?

Jak ustalono, produkt homeopatyczny o nazwie oscillococcinum nie jest

lekarstwem, gdyż nie zawiera żadnej materialnej substancji czynnej o

właściwościach terapeutycznych. Stosowanie tego produktu może w

znaczący sposób opóźnić leczenie i spowodować pogorszenie stanu

chorego. Jest to szczególnie groźne u dzieci. Rodzice, obserwując u

dziecka podwyższenie temperatury ciała i osłabienie aktywności, mogą

sądzić na przykład, że jest to zwykłe przeziębienie, a nie – powiedzmy –

rozpoczynające się zapalenie płuc, zapalenie opon mózgowych lub inne

groźne choroby. Nabywają więc w aptece (bez recepty) oscillococcinum i

stosują – zgodnie z zaleceniami na ulotce – przez kilka dni. W tym czasie

może dojść do progresji choroby i jeśli dostatecznie szybko nie zostanie

wdrożone właściwe leczenie, dziecko może znaleźć się w stanie

zagrożenia życia.

Produktem oscillococcinum „leczy” się w Polsce kilkaset tysięcy (kilka

milionów?) osób. Z oczywistych względów nie sposób dotrzeć do

dokumentacji medycznej pacjentów, którzy znaleźli się w stanie

zagrożenia życia opisanym wyżej. Żaden rodzic nie przyzna się przecież,

że eksperymentował na własnym dziecku. Opis śmierci australijskiego

dziecka po leczeniu homeopatycznym można znaleźć pod adresem

http://tiny.pl/hdgtq. Rodzice tego nieszczęśnika dostali po 25 lat

więzienia.

Page 217: Kopie z Blogu SZ

Uwagi dodatkowe

Produkt homeopatyczny o nazwie oscillococcinum jest legalnie

zarejestrowany i dopuszczony w Polsce do obrotu. Nie nabywa jednak

przez to własności, które posiadają lekarstwa zawierające materialną

substancję leczniczą.

Jeszcze raz, więc dobitnie podkreślam, że po legalizacji w Urzędzie

Rejestracji Produktów Leczniczych (…), oscillococcinum nadal nie jest

lekarstwem, lecz produktem homeopatycznym. Nadal nie zawiera żadnej

materialnej substancji czynnej, lecz wyłącznie duchową informację

leczniczą.

Proponowane rozwiązanie

Uprzejmie proszę Panią prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i

Konsumenta by, po sprawdzeniu wszystkich podanych przeze mnie

informacji i zasięgnięciu (zgodnie z procedurą) specjalistycznych opinii

medycznych i prawnych, zobowiązała polski oddział firmy Boiron do

właściwego i – jak wymaga tego polskie prawo – zrozumiałego dla

konsumenta oznakowania oscillococcinum.

Poniżej propozycja zmian – dostosowana do homeopatycznych

właściwości tego produktu. Spójrzmy na poniższą ulotkę. Dopiero teraz

konsument będzie mógł podjąć świadomą decyzję o stosowaniu produktu,

bądź wyrzuceniu go do kosza. A że producenckie informacje na ulotce

Page 218: Kopie z Blogu SZ

zostały jedynie doprecyzowane – nie ma o co kruszyć kopii. Chyba że

producent chce coś ukryć przed konsumentem…. To oczywiście jest

nieprawdopodobne, gdyż nie podejrzewam żadnego producenta o brak

etyki, moralności lub cynizm. Dlatego decyzja Urzędu Ochrony

Konkurencji i Konsumenta powinna być łatwa do podjęcia.

OSCILLOCOCCINUM®

granulki w pojemniku jednodawkowym

Produkt homeopatyczny

Skład:

1 g granulek zawiera:

Niematerialną (duchową) informację leczniczą

uzyskaną z wyciągu z wątroby i serca kaczki dzikiej

Page 219: Kopie z Blogu SZ

Stopień rozcieńczenia wyciągu: 1 do 10400

potencja homeopatyczna 200K

Substancje pomocnicze: sacharoza, laktoza

Mechanizm działania na ustrój ludzki: nieznany

Cierpliwie oczekuję na odpowiedź w czasie określonym przez regulamin

urzędu.

Proszę o potwierdzenie otrzymania przesyłki przez e-mail

([email protected]).

Page 220: Kopie z Blogu SZ

Z wyrazami głębokiego szacunku

Prof. zw. dr hab. med. Andrzej Gregosiewicz