Jumping Mouse

32

description

Adaptation of the story "Jumping Mouse", based on a Native American folktale. Language: Polish Black & White 24 Pages 228x168 mm 2011

Transcript of Jumping Mouse

Page 1: Jumping Mouse
Page 2: Jumping Mouse
Page 3: Jumping Mouse
Page 4: Jumping Mouse
Page 5: Jumping Mouse

Skaczący Myszka

B i u r o L i t e r a c k i e

Page 6: Jumping Mouse
Page 7: Jumping Mouse

Skaczący Myszka

B i u r o L i t e r a c k i e2 0 1 0

BRIAN PATTEN

Page 8: Jumping Mouse

Książkę przełożył: P I O T R S O M M E R

Okładkę i strony tytułowe projektował: P A T R Y K L E Ś

dla: B I U R O L I T E R A C K I E W R O C Ł A W 2 0 1 0

Akademia Sztuk Pięknych W E W R O C ł A W I U W Y D Z I A Ł Grafiki i Sztuki MediówK A T E D R A Projektowania Graficznego

konsultacje:Profesor R O M A N K O W A L I K

nakład:1 E G Z E M P L A R Z

W R O C Ł A W 2 0 1 0

Page 9: Jumping Mouse

Dla Angeliktóra zapoznała mnie z tą historią„Ten donośny szumiący pogłosSączy się przez moje palce jak deszcz;Nic nie może go powstrzymać,Nawet zapewnienia moich przyjaciół.”

Page 10: Jumping Mouse
Page 11: Jumping Mouse

O D A U T O R AOpowiadania, podobnie jak autobusy, podróżują…

I ta historia nie jest żadnym wyjątkiem. Opowiedziała mi ją znajoma, kiedy jechaliśmy przez Dublin, na górnym pomoście miejskiego autobusu. Był bezbarwny zimowy wieczór, zimny i wilgotny, ale kiedy słuchałem opowiadania, chłód i szarość świa-ta po drugiej stronie szyby zacierały się. Nie było to zwyczajne opowiadanie. Przez dłuższy czas uważaliśmy oboje, że jest to tra-dycyjne podanie ludowe amerykańskich Indian, ale nie mogliśmy dotrzeć do jego źródła. Znajdowaliśmy opowiadania o bobrach, bawołach i innych zwierzętach, ale Skaczący Myszka pozostawał nieuchwytny. Nieuchwytny – aż do niedawna. Sądziliśmy, że hi-storię tę napisał jakiś od dawna nieżyjący Indianin, w czasach kiedy nie było jeszcze tej Ameryki, którą znamy dzisiaj – zanim jej rzeki zostały zanieczyszczone, lasy – przetrzebione, i zanim rozmnożyły się miasta. Nie mieliśmy racji. Historię o Skaczącym Myszce napisał pierwotnie Hyemeyohsts Storm, a opublikował ją zaledwie w 1972 roku w tomie ludowych i swoich własnych opowiadań pt. Seven Arrows ( Siedem Strzał ), wydanym przez Harper and Row w Nowym Jorku.

Historia o Skaczącym Myszce, tak jak ją tutaj podaję, i chciał-bym mieć nadzieję, że po jej przeczytaniu zarówno dzieci jak i dorośli nabiorą ochoty, by odnaleźć pierwowzór.

We wszystkich takich opowiadaniach, czy to w afrykańskich, amerykańsko-indiańskich, czy też sufickich, obok samej fabuły kryje się pewna nauka. Być może jedna z „ nauk” Skaczącego Myszki polega na tym, że wszystkie stworzenia są częścią całości, że wzajemnie na siebie oddziałują, że sobie nawzajem dają i biorą od siebie, bez względu na to, jak mało ważne wydają się na początku.

Brian Patten

Page 12: Jumping Mouse
Page 13: Jumping Mouse

Wśród korzeni potężnego drzewa żyła sobie kiedyś liczna mysia rodzina. Myszy mieszkały w półmroku, gdyż grube gałęzie zasła-niały im światło, a one, zabiegane wokół własnych spraw, rzadko kiedy odważyły się wyjść na zewnątrz. Gdy na niebie pokazywały się gwiazdy, myszy spały, a kiedy słońce chciało rozjaśnić ich ciemny dom, myszkowały zapamiętale, wtykając swoje małe łebki do otworów i patrząc, czy nie ma tam czegoś do zjedzenia. Zbierały ziarenka, kawałki mchu i gałązki, które przenosiły potem z jednego miejsca na drugie. Zawsze były okropnie zalatane.

Jedna spośród nich bez przerwy słyszała jakiś szumiący pogłos. Kiedy pytała inne myszy, co to za hałas, odpowiadały zawsze:

– To z pewnością tylko twoja wyobraźnia, my nie słyszymy żadnego szumu. – A im częściej Myszka zadawał to pytanie, tym bardziej pozostałe myszy upierały się, że żadnego hałasu nie ma. Myszka wracał do krzątaniny pośród korzeni i próbował zapomnieć o szumiącym pogłosie. Nie było to jednak łatwe. Nocą leżał niespokojnie na mchu

pod drzewem i przez liście patrzył na gwiazdy. Szum do tego stopnia nie dawał mu spokoju, że nie mógł spać. Zastanawiał się, czym też ten hałas może być, ale ponieważ nigdy nie wyściubił nosa poza korzenie nie potrafił nawet wyobrazić sobie, co to takiego. Próbował zatkać sobie łapkami uszy, żeby nie słyszeć więcej szumu. Ale on nie chciał ustąpić. Przez palce sączył się prosto do uszu. Piękny, donośny i straszliwy pogłos.

Pewnego dnia nie mógł tego dłużej znieść. Postanowił wyjść i zbadać świat na zewnątrz, żeby dowiedzieć się, skąd bierze się ten szumiący pogłos. Wykradł się więc spod drzewa i gdy pozostałe myszy rozpoczynały pracę, on wyszedł w świat.

W

9

Page 14: Jumping Mouse

Na świecie, po drugiej stronie korzeni, dzień był gorący i mały myszka nie uszedł daleko, kiedy spotkał Szopa Pracza.

– Jak się masz, Bracie Szopie – powiedział. Szop zdumiał się, kiedy usłyszał mysz.

– A to dopiero ! Jak się masz, BRACIE MYSZKO – odparł. I Myszka opowiedział mu o szumiącym pogłosie i o tym, że wyszedł w świat, żeby dowiedzieć się, co to takiego.

– A to ci dopiero – powiedział Szop Pracz. – To Wielka Rzeka wydaje taki szum. Chodzę tam codziennie, żeby uprać sobie je-dzenia. Myszka był zachwycony. Nie umiał jednak jeszcze wiele sobie wyobrazić. Chciał iść do tej rzeki i dokładnie zobaczyć, co to jest. Nigdy przedtem nie widział, a z tego wszystkiego, co było jej wiadomo, rzeka mogła wyglądać jak lew, a nawet niczym jakieś

ogromne ziarno. Chciał zabrać z sobą kawałek rzeki do domu, żeby pokazać go innym myszkom i udowodnić, że szum był prawdziwy i że naprawdę istniał. Po to właśnie wziął ze sobą papierową torebkę, najmocniejszą, jaką mogła znaleźć.

– Czy myślisz, że właściciel, kimkolwiek jest, pozwoli mi pożyczyć sobie kawałek Rzeki ? – spytał Szopa.

– Jesteś dosyć naiwny ! – roześmiał się Szop. – Po pierwsze Rzeka nie zmieści się do twojej torebki, a poza tym nie ma żadnego właściciela. Rzeka należy do nas wszystkich.

– Chcesz powiedzieć, że jest jakiś specjalny kawałek, który należy do myszy, i jakiś specjalny kawałek, który należy do Szopów ? – zapytał Myszka.

– Rzeka to nie kawałki – powiedział Szop. – Kawałki prze-stają być kawałkami, kiedy robi się z nich Rzeka. – Myszka był w kropce.

10

Page 15: Jumping Mouse

– Czy zaprowadzisz mnie w takim razie nad tę Rzekę ? – za-pytał.

– Oczywiście – odpowiedział Szop.Kiedy doszli do skraju rzeki, Myszka zdumiał się. Widok był wspa-niały. Patrząc na jasną wodę zmrużyła oczy. Nie spodziewał się niczego tak olśniewającego i potężnego. Znane mu były, rzecz jasna, krople deszczu i często budził się, kiedy rozpryskiwały się dookoła na mchu. Wiedział również, co to jest rosa i kałuże, które zostawiał deszcz. A tu taka rzeka ! Ani sto tysięcy kropel deszczu, ani wszystkie łzy, jakie kiedykolwiek wypłakałoby dziesięć tysięcy myszy. Rzeka wypełniła szczęściem jego serce. Wraz z szopem praczem podszedł do brzegu i pochylając się nad krawędzią, zobaczyła własne odbicie. Wtedy usiadł, wdychając świeże powietrze i obserwując jasny szklisty opar podnoszący się z trawy, panował bowiem jeszcze wczesny ranek.

Kiedy przymknął oczy, pogłos stał się jeszcze bardziej donośny. Była to potężna muzyka, przyprawiająca od zawroty jego małą głowę.

Siedział tak dłuższą chwilę i zupełnie zapomniał o szopie, który zajął się przepierką swego pożywienia. Kiedy Szop uporał się z pra-niem, podszedł do myszki i powiedział:

– Muszę już iść, ale wezmę cię z sobą, żebyś mógł poznać moją przyjaciółkę, Żabę. – Poszli więc wzdłuż brzegu i wkrótce dotarli do miejsca, gdzie mieszkała żaba, która tkwiła do połowy zanurzona w wodzie.

– Jak się masz, Bracie – powiedziała, gdy Myszka podeszła bliżej. Żaba usposobiona była przyjaźnie. Opowiedziała Myszce wiele ciekawych rzeczy o Rzece i wyjaśniła, w jaki sposób żaby potrafią żyć zarówno na lądzie, jak i w wodzie. – Czasami i tu, i tu jednocześnie – dodała.

11

Page 16: Jumping Mouse

Opowiedziała Myszce o potężnych burzach z piorunami i o tym, jak błyskawica za każdym razem rozjaśnia na chwilę świat. I jak to przyjemnie zapadać na całą zimę w sen i śnić, i o tym, jak bardzo lubi się budzić, kiedy wraca wiosna. Wtedy Żaba zadała mu pytanie:

– Dlaczego tutaj przyszedłeś ?– Bo w uszach mam ciągle pełno szumiącego pogłosu – odpo-

wiedział Myszka.– To wspaniały powód – odrzekła Żaba, po czym spytała Myszkę,

czy nie przydałoby się mu pewne lekarstwo.– Owszem – powiedział Myszka – przydałoby się. – Bo chociaż nie

widział, czym jest lekarstwo, wszystko wydawało się mu wspaniałe, że czuła, iż będzie z niego na pewno zadowolony.

–W takim razie przykucnij tak nisko, jak tylko potrafisz, a potem podskocz tak wysoko, jak tylko możesz – powiedziała Żaba.

Myszka posłuchał jej. Skulił się tak bardzo, że wyglądał jak mały naprężony kłębuszek na brzegu rzeki, po czym podskoczył wysoko do nieba. Skoczył wyżej niż kwiaty i wyżej niż drzewa, o mały włos nie ocierając sobie uszu o gałęzie. Leciał coraz wyżej i w przelocie, ponad drzewami, ujrzał Wieczyste Góry. Wtedy opadł na dół. Ale zamiast wylądować na brzegu, wleciał do wody. Był mokry i wy-straszony, i o mało co nie utonął. Na szczęście ta część rzeki była dosyć płytka i Myszce udało się wygramolić na brzeg.

– Nabrałaś mnie – powiedział. – Jestem pewny, że lekarstwo wygląda zupełnie inaczej. – Myszka bardzo polubił Żabę i było mu przykro, że Żaba spłatała mu takiego figla.

– Ale zdaje się, że nic już ci nie grozi ? – spytała Żaba. – Chyba już nic – odpowiedział Myszka.– I w gruncie rzeczy nic ci się nie stało, co ?– Nie – odrzekł Myszka – chyba nie.– To d l a c z ego, u l i cha , na r z ek a s z !

12

Page 17: Jumping Mouse

Czy kiedy byłaś w powietrzu, nie spostrzegłeś czegoś jeszcze bardziej godnego uwagi niż Wielka Rzeka ?– Owszem – powiedział Myszka – widziałem Wieczyste Góry.

– To jest właśnie twoje lekarstwo – rzekła Żaba – A poza tym masz również nowe imię. Od tej chwili będziesz się nazywać S k a c z ą c y M y s z k a . Skaczący Myszka były zachwycony swoim imieniem.

– Ogromnie ci dziękuję – powiedział. I poczuł taką radość, że zapragnął wrócić do domu natychmiast i opowiedzieć pozostałym myszom o wszystkim, co się wydarzyło.

– Teraz mi uwierzą – powiedział Skaczący Myszka. – Jakżeby mogli wątpić w szumiący pogłos po tym wszystkim, co miało miej-sce ? – powiedział Żabie, że wraca. A Żaba odparła tak:

– Staraj się zawsze mieć szumiący pogłos za sobą, w ten sposób kiedy tylko zechcesz, będziesz mógł odnaleźć Rzekę i nie zgubisz drogi.Skaczący Myszka ruszył więc z powrotem w stronę drzewa, uważając, aby szumiący pogłos znajdował się zawsze za nią i żeby bez trudu mógł znowu odnaleźć Rzekę.

Kiedy wrócił, pozostałe myszy nadal się krzątały, pracowicie przenosząc ziarnka z miejsca na miejsce, i w ogóle były bardzo zabiegane.

Skaczący Myszka wbiegł między nie podniecony. Jego oczy były dzikie od uniesienia. Krztusił się opowiadając krewniakom o Wielkiej Rzece i wszystkich innych cudownych rzeczach po drugiej stronie świata. Błagał je, by wyszły i zobaczyły same, ale one nie uwierzyły mu. Wycofały się wszystkie w przerażeniu.

13

Page 18: Jumping Mouse

Skaczący Myszka zapomniał już zupełnie o upadku do Rzeki. Stał pokryty liśćmi, a jego futerko parowało i pachniało raczej nieszczególnie. Pozostałe myszy powiedziały :

– On ma bzika. Z całą pewnością jakaś okropna bestia miała go w swojej paszczy. Cud, że w ogóle wrócił ! – i wszystkie odsunęły się od niego. Skaczący Myszka poczuł się bardzo nieszczęśliwy. Chciał podzielić się swoją radością, lecz inne myszy nie chciały go słuchać. Udawały, że zatykają sobie uszy ziarenkami, i lekceważyły go.

Skaczący Myszka uznał, że nie ma sensu dalej żyć wśród korzeni drzewa. Nie chciał, by uważano, że ma bzika, skoro wiedział, iż wcale tak nie jest. Powiedział więc, że wraca w świat, aby odnaleźć Wieczyste Góry, które zobaczył podczas swego skoku.

– To wiele lepsze niż przenoszenie ziaren z miejsca na miejsce – dodał.

– Jesteś szalony ! – krzyczały myszy. – Dopadną cię Kropy !Istotnie, Skaczący Myszka zapomniał o Kropach. Teraz, gdy jemu o nich przypomniano, ogarnęło go przerażenie. Wszystkie myszy bały się Kropów, bo kiedy wychodziły na otwarta przestrzeń, Kropy zwykle zjadały je. Myszy mają krótki wzrok, więc rzeczy znajdujące się w dalszej odległości rozmazywały się im zawsze przed oczami. Szczególnie orły, które z daleka wyglądają jak Kropy. A Kropy były bardzo niebezpieczne, nawet jeśli myszy uznały, że to nie orły. Jednak Skaczący Myszka bez względu na strach postanowił wyjść na zewnątrz.

– Wszystko lepsze niż przebywanie w tym miejscu ! – powiedział, gdyż po wszelakich osobliwościach świata, jakich doświadczył, nie wystarczyło już mu przenoszenie ziarenek z miejsca na miejsce. Stanął na krawędzi cienia, który rzucało drzewo, i rozejrzał się.

14

Page 19: Jumping Mouse

Szopa Pracza nie było już widać, ale on wciąż miał uszy pełne szu-miącego pogłosu, podążył więc znowu za nim w stronę Rzeki.

Skradał się przez trawę, starając się pozostawać w ukryciu, a kiedy do-tarł do Rzeki, powędrował brzegiem w stronę Wieczystych Gór.

Świat był jak we śnie. Widział nie znane mu dotychczas kwiaty, które zapały się od własnych barw. Tak odmienny i o tyle piękniejszy był świat po drugiej stronie korzeni, że Skaczący Myszka przemierzał go w zdumieniu i ciszy. Do jedzenia znajdował ziarna, ogromne i soczyste jak śliwki, a wodę do picia – w maleńkich kryształowych stawach. Gdy zapadła noc, niewielki otwór, dzięki któremu mógł zerkać na gwiazdy i czuwać, na wypadek gdyby w pobliżu pojawiły się jakieś Kropy. Przez wiele dni posuwał się wzdłuż brzegu, spotykał małe patki, przeróżne motyle oraz pszczoły, zajmujące się swoimi sprawami w świetle słońca.

– Jak się masz, Bracie, jak się masz, Siostro ! – witał je, kiedy był blisko.

– Jak się masz Bracie Skaczący Myszko ! – odpowiadały.Świat był żywy i rześki od barw i ruchu. Pośród korzeni drzewa czas biegł bardzo szybko, a dni, połączone ze sobą niezmiennie i nieprzerwanie, były nie do odróżnienia. Teraz zaś każdą chwilę wypełniało jakieś nowe zdarzenie albo wspaniały widok.

Czasami pół dnia spędzał wśród swoich towarzyszy, częściej słuchając ich opowiadań niż mówiąc sam. W inne dni jadł wczesny posiłek i wędrował dalej, nie spotykając po drodze nikogo. Pewnej nocy rozpętała się burza z piorunami, a on przypomniał sobie opo-wiadanie Żaby o tym, jak świat zapala się na chwilę i jak ponownie zapada w ciemność. Podczas burzy Skaczący Myszka nie spał – za-nadto był podniecony. Pośród czerni, w nagłych ogniach błyskawic,

15

Page 20: Jumping Mouse

owoce na drzewach paliły ja małe słońca. Każde źdźbło trawy było ostre, wyraziste i zielone. A on wybiegał ze swojej kryjówki po to tylko, by stwierdzić, że płomień zgasł i że znów jest ciemno.Pewnego dnia Skaczący Myszka zbliżył się do Ogromnej Równiny, którą musiał przebyć, ażeby dostać się do Wieczystych Gór, i w kępie wonnej szałwii spotkał drugą mysz. Bardzo starą mysz. Skaczący Myszka podszedł do niej. Czuł się bardzo szczęśliwy, że na skraju tak obcego świata, jakim była Ogromna Równina, znalazł bratnią duszę. Opowiedział Starej Myszy o szumiącym pogłosie i o tym, jak udał się na poszukiwania. Opowiedział o Żabie i o le-karstwie, które dostał, oraz o tym, że skoczył tak wysoko, iż ujrzał Wieczyste Góry.

– Właśnie idę je zobaczyć – powiedział do drugiej myszy.– Ja również słyszałam szumiący pogłos i byłam nad Wielką Rzeką

– odparła druga mysz. – Ale nie wierzę w istnienie Wieczystych Gór. Lepiej będzie, jeśli zostaniesz tutaj, w kępie wonnej szałwii. Doszliśmy przecież dalej niż jakiekolwiek inne myszy przed nami. Dlaczego nie mielibyśmy po prostu doczekać tutaj starości i mądrości ? – Skaczący Myszka odpowiedział, że nie chce zostać w kępie wonnej szałwii.

– Chcę przede wszystkim odnaleźć Wieczyste Góry – od-rzekł. – Bardziej nawet niż zestarzeć się i zmądrzeć. – Stara Mysz zirytowała się.

– Dopadną cię Kropy – pogroziła. – Na Ogromnej Równinie nie ma gdzie się ukryć, i na pewno cię dojrzą !Skaczący Myszka dobiegł do skraju Ogromnej Równiny i schował się pośród paru krzewów, będących najostatniejszym miejscem, gdzie można było znaleźć schronienie przed Kropami. Spojrzał do góry i daleko na niebie zobaczył kilka Krop zataczających kręgi

16

Page 21: Jumping Mouse

w poszukiwaniu pożywienia. Zaczął się właśnie zastanawiać, w jaki sposób można by się niepostrzeżenie przemknąć przez Ogromną Równinę, kiedy tuż przed sobą usłyszał jakieś pojękiwanie czy nawet rodzaj płaczu. Wyjrzał przez krzaki i zobaczył wielkiego bawołu leżącego na ziemi.

– Jak się masz, Bracie Bawole – powiedział Skaczący Myszka. – Dlaczego jęczysz ?

– Bo jestem ślepy i umierający. – odezwał się Bawół – I nic nie może mnie uratować, tylko oko myszy. A jak wiadomo, niczego takiego jak myszy nie ma, dlatego muszę umrzeć.Skaczący Myszka był wstrząśnięty, tym co usłyszał. Bawół jest tak wielkim i imponującym stworzeniem, że grzech byłoby pozwolić umrzeć takiemu wspaniałemu zwierzęciu. Bardzo chciał, żeby Bawół żył, i poczuł wielką radość, że może mu pomóc.

– Myszy istnieją – powiedział. – Ja właśnie jestem jedną z nich. Jeżeli to pozwoli ci żyć, możesz sobie wziąć jedno moje oko. – Jak tylko to powiedział, jedno oko wyfrunęło i znalazło się w głowie bawołu. Bawół natychmiast się podniósł, czując się całkiem dobrze.

– Wiem, kim jesteś – powiedział. – Jesteś Skaczący Myszka i chcesz przedostać się przez Ogromną Równinę. Pomogę ci. – Bawół poradził Skaczącemu Myszce, aby schował się pod nim. – Kiedy będziesz pode mną, Kropy cię nie zauważą – dodał. – Tym sposobem przez całą drogę cię nie zauważą – dodał. Tym sposobem przez całą drogę, aż do podnóża Wieczystych Gór, Skaczący Myszka biegł pod brzuchem Bawołu.

17

Page 22: Jumping Mouse
Page 23: Jumping Mouse
Page 24: Jumping Mouse

Kiedy przybyli na miejsce, Bawół rzekł : – Nie mogę iść dalej, nie potrafię wspinać się po górach. Muszę cię

tutaj opuścić. – Skaczący Myszka podziękował Bawołowi i położył się wyczerpany w skąpej trawie. Wówczas Bawół zawrócił i poszedł z powrotem przez Ogromną Równinę, pozostawiając Skaczącego Myszkę samego. Prawie nic nie chroniło go już przed Kropami, trawa była tak rzadka, że nie przykrywała nawet małych kamieni.

Kiedy Skaczący Myszka podniósł wzrok i popatrzył na Wieczyste Góry, zrozumiał, że sam nie da rady się na nie wspiąć. Znajdowała się tam bowiem cała masa ścieżek, a on nie miał pojęcia, którą z nich wybrać. Zaczął już myśleć, że nigdy nie dostanie się na szczyt, gdy nieopodal pojawił się wilk. Wilk zachowywał się dość szczególnie. Biegał w kółko, mamrocząc i poszczekując coś do siebie w nad wyraz dziwny sposób.

– Jak się masz, Bracie Wilku – powiedział Skaczący Myszka.

– Jak to, Wilku ? Czy ja jestem Wilkiem ? – zapytał Wilk, wciąż biegając w kółko. – Wydaje mi się, że zapomniałem, kim jestem i gdzie jestem, i jak, i po co, i czuję się zupełnie niepotrzebny. –Wilk najwyraźniej stracił orientację i był tak przygnębiony, że Skaczącemu Myszce zrobiło się go bardzo żal.

– Czy mogę ci w jakiś sposób pomóc ? – zapytał.– W żaden. – odpowiedział Wilk. – Coraz bardziej miesza mi

się w głowie i przyjdzie mi chyba zginąć z głodu. Zapomniałem, co jadam, i jadam to, co zapomniałem. Wczoraj wieczorem próbowałem fruwać, a jutro będę próbował pływać. Na pewno się utopię. Moi bracia to jaskry i pioruny, ale myszy nie istnieją. – Skaczący Myszka słyszał już coś podobnego.

Kiedy przybyli na miejsce, Bawół rzekł : – Nie mogę iść dalej, nie potrafię wspinać się po górach. Muszę cię

tutaj opuścić. – Skaczący Myszka podziękował Bawołowi i położył się wyczerpany w skąpej trawie. Wówczas Bawół zawrócił i poszedł z powrotem przez Ogromną Równinę, pozostawiając Skaczącego Myszkę samego. Prawie nic nie chroniło go już przed Kropami, trawa była tak rzadka, że nie przykrywała nawet małych kamieni.

Kiedy Skaczący Myszka podniósł wzrok i popatrzył na Wieczyste Góry, zrozumiał, że sam nie da rady się na nie wspiąć. Znajdowała się tam bowiem cała masa ścieżek, a on nie miał pojęcia, którą z nich wybrać. Zaczął już myśleć, że nigdy nie dostanie się na szczyt, gdy nieopodal pojawił się wilk. Wilk zachowywał się dość szczególnie. Biegał w kółko, mamrocząc i poszczekując coś do siebie w nad wyraz dziwny sposób.

20

Page 25: Jumping Mouse

– Jak to nie istnieją ??????????????????????????????????????????????????????????– Widzisz – powiedział Wilk – tylko oko myszy może wyleczyć

mnie z szaleństwa. Toteż one nie mogą istnieć. To chyba brzmi roz-sądnie, mnie zaś rozsądku brak. – Skaczący Myszka bardzo chciał dostać się na szczyt Wieczystych Gór. Przebył całą tę drogę i bardziej niż czegokolwiek innego pragnął dotrzeć na wierzchołek. Nawet wzrok nie był dla niego tak ważny jak Wieczyste Góry. Toteż mimo iż oznaczało to, że nie będzie widzieć, powiedział do Wilka:

– Myszy istnieją, i ja jestem jedną z nich. Możesz sobie wziąć moje oko. – Kiedy to powiedział, drugie oko wyfrunęło i zna-lazło się w głowie Wilka. Wilk natychmiast odzyskał rozum i uzmysłowił sobie, z kim ma do czynienia.

– No tak – powiedział. – Jesteś Skaczący Myszka, a ja mam cię zaprowadzić na szczyt Wieczystych Gór. – Tak oto Skaczący

Myszka wspiął się na grzbiet Wilka, a Wilk wąskimi ścieżkami poniósł go wysoko w góry.

Wszystko było tu chłodniejsze i bardziej spokojne. Skaczący Myszka czuł na pyszczku podmuch lekkiego wiatru, a powietrze miało smak najczystszego śniegu. Dźwięki były przenikliwe i czyste, i zapadały głęboko do mysiego serca. Kiedy dotarli na górę, Wilk odezwał się:

– Jesteśmy już na miejscu, Skaczący Myszko. Zabiorę cię teraz na skraj górskiego jeziora i tam będę musiał cię zostawić.– Gdy znaleźli się nad jeziorem, Skaczący Myszka poprosił:

– Opisz mi to miejsce – Wilk zaś próbował spełnić jego prośbę. Opowiedział mu, jakie ogromne są góry, ze swymi szkarłatnymi, przezierającymi się przez mgłę szczytami. I jak wszystko jest tutaj ciche i spokojne.

21

Page 26: Jumping Mouse

– Mógłbym całą wieczność opowiadać ci o szczegółach – rzekł Wilk – ale same szczegóły są zupełnie nieistotne. – Skaczący Myszka zsunął się z grzbietu Wilka. Po omacku dotarł do kra-wędzi jeziora i zanurzył w wodzie łapkę. Poczuł, że woda jest tak czysta, iż musi być z pewnością źródłem Wielkiej Rzeki. Kiedy się jej napił, poczuł się tak, jakby popłynęła w nim zupełnie nowa, świeża krew. Zdążył niemal zapomnieć o Wilku, kiedy usłyszał jego głos:

– Muszę już wracać na dół. – Wilkowi było przykro zostawiać Skaczącego Myszkę samego, bo teraz nie istniało już w ogóle żadne schronienie i trudno było przypuszczać, aby w takim odosobnionym miejscu inne zwierzęta przyszły mu z pomocą. Wydawało się jednak, że Skaczący Myszka się tym nie przejmu-je. Podziękował Wilkowi i pozwolił mu odejść po tych samych ścieżkach. Siedział teraz samotnie na krawędzi jeziora i przysłuchiwał się fali

dźwięków. Dotykał i czuł trawę. Wszystko było spokojne, wszyst-ko było dobre. Myślał o rzeczach, o których przedtem nie myślał nigdy, i zdał sobie sprawę, że ślepota mu nie przeszkadza i że wcale by nie chciał znaleźć się z powrotem pośród korzeni drzewa, które pozostawił za sobą. I wtedy, pośrodku grzbietu, Skaczący Myszka doznał jakiegoś dziwnego uczucia, ponad głową zaś usłyszał łoskot, jaki czyni orzeł. Kropy przychodziły wreszcie po niego. Czuł poryw wiatru, kiedy ogromne skrzydła zniżyły się z nieba i ptak runął na niego. Był przerażony, czując jak szpony zaciskają się wokół jego ciała, i było mu już wszystko jedno. Czuł, że się unosi.

Następną rzeczą, z jakiej Skaczący Myszka zdał sobie sprawę, było to, że znowu zaczął widzieć. Rozróżniał kolory i kryształy, i odcienie światła, i cały czas unosił się wyżej i wyżej. Roześmiał się ! Ależ tak, był pewien, że ma skrzydła ! Był pewien, że potrafi fruwać ! To uczucie było wspaniałe! Ten poryw wiatru ! Czuł, że ma dziób jak orzeł, i szpony, i doskonały wzrok.

22

Page 27: Jumping Mouse

Wszystko widział dokładniej, niż kiedykolwiek potrafił to sobie wyobrazić: ujrzał drzewo i korzenie, gdzie kiedyś mieszkał, a pośród korzeni zobaczył myszy, wciąż krzątające się i przenoszące ziarenka z miejsca na miejsce. Nieopodal dostrzegł Szopa Pracza, potem Wilka, co dotarł właśnie do podnóża gór. Dalej, na Ogromnej Równinie, zobaczył pędzącego jak burza Bawołu. A przy brzegu Wielkiej Rzeki siedziała Żaba.

Skaczący Myszka poczuł się szczęśliwy i wolny. Krzyknął w dół do swojej przyjaciółki Żaby, ale jego głos wydawał się zmieniony.

– Jak się masz, Siostro Żabo ! – zawołał, przez cały czas unosząc się wyżej i wyżej. A Żaba uniosła wzrok znad rzeki i od-powiedziała:

– Jak się masz, Bracie Orle !

P R Z Y P I S E K

Po pewnym czasie wyszło na jaw, że Skaczący Myszka miał niejaką skłonność do zapisywania osobliwych utworów poetyckich. Nie jest to bynajmniej powszechna cecha myszy, możemy się więc uważać za szczęściarzy, że żaba miała na tyle rozsądku, by zebrać te wiersze. Były przeważnie nie podpisane i zostały znalezione w postaci zapisków na płaskich kamieniach i świeżych liściach. Badania dosłownych przekładów tych wierszy dokonanych przez żabę wykazały niezbi-cie, iż Skaczący Myszka, mimo że naiwny, wiedział o swoim losie niemało. Oto kilka jego wierszy. Inne, jak można przypuszczać, zostały zmyte przez deszcz albo starte przez zimowe śniegi, a wiosną pokryła je trawa.

Wszyscy pośród korzeni potężnego drzewaUważają, że mam bzika.Wiem, że to nieprawda.Korzenie nie mają tu nic do powiedzenia!2Rano ziarenkaSą jak soczyste śliwki.Jakże je uwielbiam! 2Ten donośny szumiący pogłosSączy się przez moje palce jak deszcz;Nic nie może go powstrzymać,Nawet zapewnienia moich przyjaciół.

23

Page 28: Jumping Mouse

Ufam krzewom, to moi przyjaciele;Osłaniają mnie, kiedy przychodzą Kropy,A kiedy Kropy odchodzą,Nie gniewają się, że je w pospiechu opuszczam.2Nie byłem jeszcze u Wieczystych Gór,Widziałem je tylko z daleka.Muszę się tam stawić osobiście,Tylko wtedy je poznam.2Przez Ogromną Równinę pod bawołemBiegnę, dysząc i posapując.Wkrótce dotrę do Wieczystych Gór.Będę zmęczony, ale szczęśliwy, kiedy się tam dostanę!2Jeśli Kropy zjedzą mnie,Mam nadzieję, że sprawi im to przyjemność.Któreś z nas powinno mieć jakiś pożytekZ tak drastycznego dzieła.2Może moi przyjaciele znajdą ten wiersz,Ci, którzy dojdą do tego miejsca.Lecz jeśli nie, to bez znaczenia.Gwiazdy, wiatr, deszcz i burza –Przeczytały go już dawno.

Ufam krzewom, to moi przyjaciele;Osłaniają mnie, kiedy przychodzą Kropy,A kiedy Kropy odchodzą,Nie gniewają się, że je w pospiechu opuszczam.2Nie byłem jeszcze u Wieczystych Gór,Widziałem je tylko z daleka.Muszę się tam stawić osobiście,Tylko wtedy je poznam.2Przez Ogromną Równinę pod bawołemBiegnę, dysząc i posapując.Wkrótce dotrę do Wieczystych Gór.Będę zmęczony, ale szczęśliwy, kiedy się tam dostanę!2Jeśli Kropy zjedzą mnie,Mam nadzieję, że sprawi im to przyjemność.Któreś z nas powinno mieć jakiś pożytekZ tak drastycznego dzieła.2Może moi przyjaciele znajdą ten wiersz,Ci, którzy dojdą do tego miejsca.Lecz jeśli nie, to bez znaczenia.Gwiazdy, wiatr, deszcz i burza –Przeczytały go już dawno.

Ufam krzewom, to moi przyjaciele;Osłaniają mnie, kiedy przychodzą Kropy,A kiedy Kropy odchodzą,Nie gniewają się, że je w pospiechu opuszczam.2Nie byłem jeszcze u Wieczystych Gór,Widziałem je tylko z daleka.Muszę się tam stawić osobiście,Tylko wtedy je poznam.2Przez Ogromną Równinę pod bawołemBiegnę, dysząc i posapując.Wkrótce dotrę do Wieczystych Gór.Będę zmęczony, ale szczęśliwy, kiedy się tam dostanę!2Jeśli Kropy zjedzą mnie,Mam nadzieję, że sprawi im to przyjemność.Któreś z nas powinno mieć jakiś pożytekZ tak drastycznego dzieła.2Może moi przyjaciele znajdą ten wiersz,Ci, którzy dojdą do tego miejsca.Lecz jeśli nie, to bez znaczenia.Gwiazdy, wiatr, deszcz i burza –Przeczytały go już dawno.

24

Page 29: Jumping Mouse
Page 30: Jumping Mouse
Page 31: Jumping Mouse
Page 32: Jumping Mouse