IV Salvatore R.a. - Dolina Lodowego Wichru 1 - Krysztalowy Relikt

download IV Salvatore R.a. - Dolina Lodowego Wichru 1 - Krysztalowy Relikt

If you can't read please download the document

Transcript of IV Salvatore R.a. - Dolina Lodowego Wichru 1 - Krysztalowy Relikt

R. A. Salvatore

Krysztaowy ReliktTumaczenie: Monika Klonowska, Grzegorz Borecki

Mojej onie Dianie oraz Bryanowi, Geno i Caitlin za ich pomoc i cierpliwo okazane przy tym dowiadczeniu. Take mym rodzicom, Geno i Irenie za to, e zawsze we mnie wierzyli, nawet wtedy gdy ja sam w siebie zwtpiem.

Gdy kto podejmuje si takiego dziea, jak to, szczeglnie za wtedy, gdy jest to jego pierwsza powie, niezmiennie znajduje si przy nim szereg ludzi, ktrzy pomagaj mu w realizacji owego zamysu. Krysztaowy relikt nie by pod tym wzgldem wyjtkiem. Na publikacj powieci skadaj si trzy elementy: pewna doza talentu, spora ilo cikiej pracy i ut szczcia. Pierwsze dwa elementy mog podlega kontroli autora, lecz ten trzeci wymaga znalezienia si w stosownym czasie w odpowiednim miejscu i natrafienia na wydawc, ktry uwierzy w zdolnoci i powicenie niezbdne przy realizacji danego zadania. Dlatego najserdeczniej dzikuj wydawnictwu TSR, a szczeglnie Mary Kirchoff, za to, e dano mi, pocztkujcemu autorowi, szans i przeprowadzono przez cay proces edytorski. W latach 80. pisanie stao si procesem wysoce skomplikowanym technologicznie, jak te eksperymentem dla zdolnoci twrczych. W przypadku Krysztaowego reliktu szczcie wyjtkowo mi sprzyjao. Uwaam si za szczliwca, poniewa miaem takiego przyjaciela, jak Brian P. Savoy, ktry towarzyszy mi w tej drodze wraz ze swym oprogramowaniem, nadajc kocowy ksztat tekstowi. Dzikuj te mym osobistym recenzentom, Daveowi Duquette oraz Michaelowi LaVigueur, za wskazanie sabych i mocnych punktw surowego szkicu, memu bratu, Garyemu Salvatore, za jego prac nad mapami Doliny Lodowego Wichru i pozostaym czonkom mej grupy gry AD&D: Tomowi Parkerowi, Danielowi Mallardowi i Rolandowi Lortie, za ich cige inspirowanie rozwoju dziwacznych postaci bohaterw powieci fantasy. Na zakoczenie dzikuj czowiekowi, ktry naprawd wprowadzi mnie w wiat gier AD&D, Bobowi Brownowi. Poniewa odszed od nas (zabierajc ze sob zapach fajkowego dymu), atmosfera wok stou do gier nigdy ju nie bdzie taka sama.

PRELUDIUM Demon siedzia na krzele wycitym z pnia gigantycznego grzyba. Szlam bulgota i kbi si wok skalistej wyspy; wiecznie ociekajcy i przelewajcy si, charakteryzowa ten poziom Otchani. Errtu bbni swymi szponiastymi palcami; rogata, mapia gowa chwiaa mu si na ramionach, gdy zaglda w ciemno. - Gdzie jeste, Telshazzie? - zasycza demon, spodziewajcy si nowin o relikcie. Crenshinibon opanowa jego wszystkie myli. Majc w rku t skorup, Errtu mg zapanowa nad caym planem, a nawet moe nad kilkoma. A Errtu by o krok od zdobycia jej. Demon zna moc tego artefaktu; Errtu suy siedmiu Liczom, gdy ci poczyli sw ca magi i zrobili krysztaowy relikt. Licze, nieumarli potni magowie, ktrzy nie chcieli spocz, gdy ich miertelne ciaa opuciy krlestwo ywych, zebrali si, aby stworzy najbardziej nikczemn rzecz, jaka kiedykolwiek powstaa; zo, ktre rozwijao si i ywio tym, co dawcy dobra uwaali za najcenniejsze - wiatem sonecznym. Zginli jednak mimo swej, znacznej przecie, mocy. Wykuwanie pochono wszystkich siedmiu. Aby nasyci pierwsze iskierki swego ycia Crenshinibon skrad ow magiczn si, ktra zachowywaa trucha w antyywym stanie. Owocem tego wszystkiego by wybuch mocy, ktry wtrci Errtu z powrotem w Otcha. Demon postanowi zniszczy relikt. Lecz Crenshinibona nie mona byo tak atwo zniszczy. Teraz, cae wieki pniej, Errtu znowu natkn si na lad krysztaowego reliktu krysztaow wie Cryshal-Tirith z pulsujcym sercem, przedstawiajcym dokadne wyobraenie Crenshinibona. Errtu wyczuwa magi niesychanie blisko; odbiera sygnay potnej obecnoci reliktu. Gdyby tylko mg znale wczeniej... gdyby tylko mg go pochwyci... Niestety wtedy przyby Al Dimeneira, anielec o przeraajcej mocy. Al Dimeneira jednym sowem wygna Errtu z powrotem ku Otchani. Errtu, syszc mlanicia krokw, zajrza w wirujcy dym i ciemno. - Telshazz? - zarycza. - Tak, mj panie - odpowiedzia mniejszy demon, zbliajc si skulony do tronu z grzyba.

Dosta to? - grzmia Errtu. - Czy Al Dimeneira ma krysztaow skorup? Telshazz zadra i jkn. Tak, mj panie... uff, nie, mj panie! Ze, czerwone oczy Errtu zwziy si. - Nie mg go zniszczy - pospieszy z wyjanieniem may demon. Crenshinibon spali mu rce. - Ha! - parskn Errtu. - Przewysza nawet moc Al Dimeneiry! Gdzie wic jest? Przyniose go, czy pozosta w drugiej krysztaowej wiey? Telshazz jkn ponownie. Najchtniej nie powiedziaby swemu okrutnemu panu prawdy, lecz nie odway si na nieposuszestwo. - Nie, panie, nie w wiey - wyszepta. - Nie!? - rykn Errtu. - Gdzie jest? - Al Dimeneira rzuci nim. - Rzuci nim? - Przez plany, miociwy panie! - zapaka Telshazz. - Z caej siy! - Przez plany istnienia! - rykn Errtu. - Usiowaem go zatrzyma, ale... Rogata gowa wystrzelia do przodu. Sowa Telshazza przeszy w nieartykuowany bulgot, gdy psie szczki Errtu dary jego gardo. *** Z dala od mrokw Otchani Crenshinibon spocz na wiecie. Daleko, w pnocnych grach Zapomnianych Krlestw krysztaowy relikt, ostatecznie spaczony, spocz w zasypanej niegiem dolinie. I czeka.

CZ I DEKAPOLIS

1 POPYCHADO Gdy karawana magw z Wiey Arkanw zobaczya pokryty niegiem szczyt Kelvins Cairn, wznoszcy si nad paskim horyzontem, doznaa znacznej ulgi. Cika podr z Luskanu do odlegych, nadgranicznych siedzib, powszechnie znanych jako Dekapolis, zabraa im ponad trzy tygodnie. Pierwszy tydzie nie by zbyt trudny. Grupa trzymaa si blisko Wybrzea Mieczy i - mimo e wdrowali do najdalej wysunitych na pnoc granic Krlestw - letnie wiatry, wiejce od Morza Bez Szlakw, zapewniy im wystarczajc wygod. Jednak, gdy okryli najbardziej na zachd wysunit ostrog Grzbietu wiata, acucha grskiego uwaanego przez wielu za pnocn granic cywilizacji i zeszli w Dolin Lodowego Wichru, magowie szybko zrozumieli dlaczego wszyscy odradzali im t wdrwk. Dolin Lodowego Wichru, tysic mil kwadratowych nagiej tundry, opisywano im jako najbardziej nieprzyjemne tereny w caych Krlestwach. W czasie jednego dnia podry po pnocnym stoku Grzbietu wiata, Eldeluc, Dendybar Ctkowany i pozostali magowie z Luskanu stwierdzili, e owa opinia w peni odpowiada rzeczywistoci. Od poudnia ograniczona przez niemoliwe do przebycia gry, przez lodowiec na wschodzie i niemoliwe do przepynicia morze, najeone niezliczonymi grami lodowymi od pnocy i wschodu, Dolina Lodowego Wichru bya dostpna tylko przez przejcie midzy Grzbietem wiata, a wybrzeem - szlakiem rzadko uywanym przez kogokolwiek, z wyjtkiem oczywicie najwytrwalszych kupcw. Do koca ycia dwa wspomnienia powraca bd czyste i wyrane za kadym razem, gdy magowie pomyl o tej wyprawie; dwa fakty z ycia Doliny Lodowego Wichru, ktrych wdrowcy nigdy nie zapomn. Pierwszym by nieustajcy jk wiatru, jakby to sama kraina jczaa w bezustannych mczarniach, drugim bya pustka doliny, linia szarego i brzowego horyzontu cignca si mila za mil. Punktem docelowym karawany byo dziesi maych miasteczek, rozoonych wok trzech jezior regionu, w cieniu jedynej gry - Kelvins Cairn. Jak kady, kto przybywa do tego niemiego kraju, magowie

szukali w Dekapolis doskonaych rzeb w koci, wyrabianych z czaszek pstrgw pywajcych w wodach jezior. Niektrzy magowie mieli na uwadze te inne korzyci, w niedalekiej perspektywie. *** Mczyzn zdziwia atwo, z jak wski sztylet przelizgn si przez fady szat starca i wbi si gboko w pomarszczone ciao. Morkai Czerwony spojrza na swego ucznia; jego oczy, rozszerzone zdumieniem, patrzyy na zdrad czowieka, ktrego od wier wieku wychowywa jak wasnego syna. Akar Kessell puci sztylet i przeraony tym, e miertelnie raniony czowiek cigle stoi, odskoczy od swego mistrza, po czym wybieg i opar si o tyln cian maego pomieszczenia, wynajmowanego magom z Luskanu na czasowe kwatery przez gocinne miasteczko Easthaven. Kessell dra na caym ciele, zastanawiajc si nad opakanymi konsekwencjami, jakie musiaby ponie w wypadku - coraz bardziej realnym - gdyby czarnoksiskie dowiadczenie starego maga pozwolio mu znale sposb na pokonanie samej mierci. Jaki straszliwy los mg zgotowa mu jego potny nauczyciel za t zdrad? Jakim magicznym mczarniom mg go podda prawdziwy i potny mag, taki, jak Morkai; mczarniom przewyszajcym najstraszliwsze tortury znane na wiecie? Stary mag nie spuszcza oczu z Akara Kessella nawet wtedy, gdy ostatnie wiato poczo zanika w jego umierajcych oczach. Nie pyta, dlaczego. Nigdy otwarcie nie zapyta Kessella. Wiedzia, e gdzie zaangaowana jest w to ch zyskania potgi - to zawsze bywao przyczyn takiej zdrady, a zdumiewao go tylko narzdzie, nie za motyw. Kessell? Jak taki ndzny ucze, jak Kessell, ktrego wargi zdolne byy wypowiedzie tylko najprostsze z zakl, mg mie nadziej na odniesienie jakiej korzyci ze mierci jedynego czowieka, ktry okaza mu co wicej, ni tylko podstawowe, grzecznociowe wzgldy? Czerwony Morkai pad martwy. To byo jedno z pyta, na ktre nigdy nie znalaz odpowiedzi. Kessell pozosta oparty o cian, potrzebujc jej twardego wsparcia i

dra tak jeszcze przez dugie minuty. Stopniowo pocza znw wzrasta w nim pewno siebie, pewno, ktra postawia go w tak niebezpiecznym pooeniu. Teraz by panem - tak powiedzieli przecie Eldeluc, Dendybar Ctkowany i inni magowie. Teraz, gdy nie ma ju jego mistrza, on - Kessell, zostanie nagrodzony pokojem do medytacji i pracowni alchemiczn w Wiey Arkanw w Luskanie. Eldeluc, Dendybar Ctkowany i inni tak wanie powiedzieli. *** - A wic zrobione? - zapyta tgi mczyzna, gdy Kessell wszed w ciemn alej wyznaczon na miejsce spotkania. Kessell pokiwa pospiesznie gow. - Odziany w czerwie mag z Luskanu nie rzuci ju adnego zaklcia! oznajmi zbyt gono, jak na gust towarzyszy zmowy. - Mw ciszej, gupcze - zada kruchy mczyzna, Dendybar Ctkowany, tym samym co zawsze, monotonnym gosem, cofajc si w cie alei. Dendybar w ogle rzadko si odzywa i nigdy przy tym nie okazywa nawet najmniejszego ladu uczu; zawsze kry si pod nisko nacignitym kapturem swej szaty. Wok Dendybara unosio si co bezlitosnego, co, co wyprowadzao z rwnowagi wikszo ludzi, ktrzy si z nim spotykali. Mimo tego, e mag fizycznie by najmniejszym i najmniej imponujcym mczyzn w kupieckiej karawanie, ktra wyprawia si do oddalonych o czterysta mil granicznych osad Dekapolis, Kessell obawia si go bardziej, ni kadego innego. - Czerwony Morkai, mj poprzedni mistrz nie yje - powtarza sobie wic bohaterski Kessell, - Akar Kessell, znany odtd jako Kessell Czerwony, jest teraz nominowany do Gildii Magw Luskanu. - Spokojnie, przyjacielu - powiedzia Eldeluc, kadc uspokajajco rk na drcym nerwowo ramieniu Kessella. - Bdzie jeszcze czas na waciw koronacj. Gdy wrcimy do miasta. - Tu umiechn si i mrugn do Dendybara tak, aby Kessell tego nie widzia. Pogrony w rojeniach umys Kessella zawirowa w poszukiwaniach wszystkich plusw oczekiwanej nominacji. Nigdy ju nie bdzie wymiewany przez innych uczniw, chopcw modszych od niego, ktrzy mudnie wspinali si po stopniach Gildii nudnymi kroczkami.

Powinni mu teraz okazywa szacunek, gdy przeskoczy nawet tych, ktrzy przeszli ju w najwczeniejszych dniach jego nauki na obdarzone szacunkiem stanowiska magw. Delektowa si w mylach kadym szczegem przyszych dni, jednak jego rozpromieniona twarz nagle poszarzaa. Zwrci si ostro do stojcego obok siebie czowieka, rysy stay mu, jakby odkry jaki straszliwy bd. Eldeluc i kilku innych w alei zaniepokoio si; wszyscy w peni zdawali sobie spraw z konsekwencji odkrycia kiedykolwiek przez arcymaga Wiey, dokonanego przez nich morderstwa. - A szata? - zapyta Kessell. - Czy powinienem nosi czerwon szat? Eldeluc nie mg powstrzyma umiechu ulgi, ale Kessell przyj to zaledwie jako uspokajajcy gest ze strony swego nowego przyjaciela. - Powinienem wiedzie, e co tak trywialnego powinno do niego pasowa - mrukn do siebie Eldeluc, lecz do Kessella rzek tylko: - Nie martw si o to. W Wiey jest mnstwo szat. Nie uwaasz, e byoby to troch podejrzane, gdyby stan na progu arcymaga, dajc wakujcego krzesa Morkaia Czerwonego, ubrany w szaty, ktre mag nosi w chwili morderstwa? Kessell pomyla przez chwil, a potem zgodzi si. - Moe - kontynuowa Eldeluc, - w ogle nie powiniene nosi czerwonej szaty? Oczy Kessella w panice ucieky w bok, jego stare wtpliwoci, ktre przeladoway go przez wszystkie dni, poczwszy od dziecistwa, ponownie zaczy w nim bulgota. Co Eldeluc powiedzia? Czyby zmienili zamiar i nie nagrodz go krzesem, ktrego tak poda? Eldeluc specjalnie uy dwuznacznego stwierdzenia, aby mu dokuczy, nie chcia jednak wtrca Kessella w niebezpieczny stan zwtpienia. Mrugnwszy znowu do Dendybara, ktrego caa ta gra gdzie tam w duszy bardzo cieszya, odpowiedzia na nieme pytanie nieszcznika: - Miaem na myli tylko to, e moe inny kolor byby dla ciebie bardziej odpowiedni. Niebieski podkrelaby znakomicie kolor twych oczu. Kessell zachichota z ulg. - Moe - zgodzi si, nerwowo wykrcajc palce. Dendybar poczu si nagle zmczony ca t fars, skin na swego

grubego towarzysza, aby odprawi tego maluczkiego, dokuczliwego szubrawca. Eldeluc posusznie odesa Kessella alej. - Wracaj teraz do stajni - poleci. - Powiedz zarzdcy, e magowie wyjedaj do Luskanu dzi wieczorem. - A co z ciaem? - zapyta Kessell. Eldeluc umiechn si zoliwie. - Zostaw je. To pomieszczenie jest dla odwiedzajcych to miasto kupcw i dygnitarzy z poudnia. Pozostanie najprawdopodobniej puste a do nastpnej wiosny. Inny morderca w tej czci wiata wywoaby mae podniecenie, zapewniam ci. A nawet, jeli dobry ludek Easthaven odkryje, co tu si naprawd wydarzyo, to jest z pewnoci na tyle mdry, aby zaj si swoimi sprawami, a sprawy magw pozostawi magom! Grupa z Luskanu wysza na zalan sonecznym wiatem ulic. - Teraz id! - poleci Eldeluc. - Czekaj na nas o zachodzie soca. Odprowadzi wzrokiem Kessella, oddalajcego si w podrygach jak podekscytowany may chopiec. - Jakie to szczcie znale tak uyteczne narzdzie - zauway Dendybar. - Jeden gupi ucze maga wybawi nas od wielkich kopotw. Wtpi, czy znalelibymy inny sposb, aby podej tak przebiegego starca. Jednak sami bogowie tylko wiedz dlaczego Morkai mia tak sabo dla tej nieszczsnej kreatury! - Sabo wystarczajc ostrzu sztyletu! - rozemia si drugi gos. - I jaka odpowiednia inscenizacja - zauway inny. - Tajemnicze truposze uwaane s tylko za swego rodzaju niedogodno dla sprztaczek w tym niecywilizowanym miejscu! Gruby Eldeluc rozemia si gono. Makabryczne zadanie byo w kocu wykonane; mogli wreszcie opuci ten nagi kawaek zamarznitej pustyni i wrci do domu. *** Kessell wawo spieszy przez osad Easthaven do stajni, w ktrej stay konie magw. Czu si tak, jakby stanie si magiem miao zmieni kady aspekt jego codziennego ycia, jakby jaka mistyczna sia zostaa w nieokrelony sposb wlana w jego pierwotnie nie uksztatowane

talenty. Dra w oczekiwaniu nadejcia mocy, ktra powinna by jego. W pewnym momencie drog przebieg mu uliczny kot, rzuciwszy na uwane spojrzenie. Zmruywszy oczy Kessell rozejrza si, czy aby kto tego nie widzi. - Dlaczego nie? - mrukn. Wycignwszy palec w stron kota wypowiedzia sowo rozkazu, aby wywoa wybuch energii. Przeraony kot byskawicznie jak strzaa opuci miejsce spotkania, ale nie uderzya ani w niego, ani w jego pobliu adna magiczna byskawica. Kessell spojrza na osmalony koniec palca i zastanowi si, co zrobi nie tak, jak trzeba. Nie by jednak zaskoczony. Jego poczerniay paznokie by najwyraniejszym rezultatem, jaki udao mu si kiedykolwiek uzyska przy tym wanie zaklciu.

2 NA BRZEGACH MAER DUALDON Jedyny ze swej rasy w odlegoci setek mil halfling Regis zaoy rce za gow i opar si o pokrywajcy pie drzewa koc z mchu. Z krconymi lokami na szczycie swej liczcej trzy stopy wysokoci postaci, nawet jak na sw niewysok ras, Regis by niski, za to jego brzuch by gruby z powodu zamiowania do dobrego jedzenia. Nad Regisem wyrasta, sucy mu za wdk popkany kij - ciskany dwoma futrzanymi butami, growa nad spokojnym jeziorem, doskonale odbijajc si w szklistej powierzchni Maer Dualdon. Po wodzie przebiegay delikatne zmarszczki i pomalowany na czerwono drewniany spawik zacz lekko taczy. yka popyna w stron brzegu i opada bezsilnie na wod tak, e Regis nie czu ryby szarpicej za przynt. W cigu kilku sekund haczyk bez przytrzymywania go zosta zrcznie oczyszczony, ale halfling nie wiedzia o tym i mogyby min cae godziny, zanim zatroszczyby si o to, aby go sprawdzi. T wycieczk zrobi sobie dla przyjemnoci, nie dla pracy. Poniewa zbliaa si zima, Regis sdzi, e moga to by jego ostatnia wycieczka nad jezioro w tym roku; nie owi ryb w zimie, jak to fanatycznie czynili niektrzy zachanni ludzie z Dekapolis. Abstrahujc od tego halfling ju wczeniej nazbiera wystarczajc ilo koci z innych pooww, aby mie zajcie przez wszystkie siedem miesicy, w czasie ktrych zalega nieg. Czu si doprawdy zaszczycony, wrd swej mniej ni ambitnej rasy, mogc wnie troch cywilizacji do kraju, w ktrym na setki mil od najbardziej odlegych osad nie byo nic, co mona byoby nazwa miastem. Inne halflingi nigdy nie zapuszczay si tak daleko na pnoc, nawet w miesicach letnich, preferujc raczej wygody poudniowego klimatu. Regis take byby szczliwy mogc spakowa swoje rzeczy i wrci na poudnie, gdyby nie may problem, jaki mia z pewnym przeoonym znaczcej gildii zodziei. Wraz z kilkoma delikatnymi narzdziami rzebiarskimi, obok odpoczywajcego halflinga lea czterocalowy bloczek biaego zota. Na paszczyznach bloku widoczne byy zacztki koskiego pyska. Regis mia zamiar popracowa nad tym kawakiem w czasie wdkowania. Regis mia zamiar zrobi wiele rzeczy.

- Zbyt pikny dzie - przekonywa siebie. Wymwka ta nigdy nie wydawaa mu si niewiea, tym razem jednak, w przeciwiestwie do wielu innych, nosia cechy co najmniej wiarygodnoci. Wydawao si, e demony pogody, ktre skuy ten surowy kraj w kajdany, maj dzi wito lub, co bardziej prawdopodobne, moe zbieraj siy do okrutnej zimy - w rezultacie, ten jesienny dzie bardziej pasowa do cywilizowanych krain poudnia. Naprawd nieczsto spotykany dzie w kraju, ktry nazwano Dolin Lodowego Wichru, a nazwa ta doskonale pasowaa do wschodnich wiatrw, ktre wydaway si bezustannie omiata go, przynoszc ze sob chodne powietrze z Lodowca Regheda. Nawet tych niewiele dni, w cigu ktrych wiatr zmienia kierunek, nie przynosio ulgi, gdy Dekapolis graniczyo na pnocy i zachodzie z setkami mil pustej tundry, a potem by znw ld, Morze Ruchomego Lodu. Tylko poudniowy podmuch nis obietnic pewnej ulgi i kady wiatr, ktry usiowa z jakiegokolwiek kierunku dosign tych opustoszaych terenw zazwyczaj by blokowany przez wysokie szczyty Grzbietu wiata. Regis przez chwil zapatrzy si przez krte gazie drzew do gry, na kbiaste, biae chmury, popdzane agodnym wiatrem eglujce po niebie. Soce sao w d zote ciepo i halflinga raz po raz kusio, aby zdj kaftan. Gdy jednak chmury przysaniay oblicze soca, Regis przypomina sobie, e to jest jesie w tundrze; za miesic bdzie tu nieg, za dwa - drogi na zachd i na poudnie do Luskanu, najbliszego Dekapolis miasta, bd nieprzejezdne dla kadego, z wyjtkiem miakw czy gupcw. Regis spojrza wzdu dugiej zatoki, rozcigajcej si wok jego maego stanowiska wdkowania: reszta Dekapolis take korzystaa z piknej pogody - obsadzone odzie rybackie pyway wok siebie w poszukiwaniu swych specjalnych sabych punktw. Nie chodzio nawet o to, ile razy by tego wiadkiem, po prostu zachanno ludzka zawsze zdumiewaa Regisa. W lecym na poudniu kraju Calimshan halfling wspina si szybko po drabinie wiodcej do stanowiska Stowarzyszonego Mistrza Gildii, w jednej ze znanych gildii zodziei w portowym miecie Calimporcie. Ale - i sam si o tym przekona - ludzka zachanno szybko przerwaa jego marsz ku karierze. Jego mistrz w gildii, Pasha Pook, posiada cudown kolekcj rubinw -

przynajmniej z tuzin - ktrych fasetki byy tak wynalazczo cite, e rzucay prawie hipnotyzujce zaklcie na kadego, kto na nie patrzy. Regis podziwia je ilekro Pook je pokazywa i, mimo wszystko, wzi tylko jeden. Od tego dnia halfling nie mg zrozumie, dlaczego Pasha, ktremu pozostao przecie nie mniej ni jedenacie innych, jest na niego a tak wcieky. Naley ubolewa nad ludzk zachannoci - mawia Regis, gdy ludzie Pashy zjawiali si w co i raz innych miastach, w ktrych halfling zamieszkiwa, zmuszajc go do przenoszenia si z losem banity do coraz bardziej odlegych krain. Nie musia jednak wypowiada tego zdania ju od ptora roku - odkd przyby do Dekapolis. Macki Pooka byy dugie, lecz te graniczne osady, pooone pord najbardziej niegocinnego i dzikiego kraju, jaki mona byo sobie wyobrazi, leay najwidoczniej poza ich zasigiem i Regis by naprawd zadowolony ze swego nowego sanktuarium bezpieczestwa. Wzbogaci si tutaj, a kto, kto by bystry i wystarczajco utalentowany, aby by wytwrc ozdb z koci, kto, kto potrafi przeksztaca podobne do koci soniowej koci pstrgw w artystyczne rzeby, mg prowadzi nawet wygodne ycie przy minimalnym nakadzie pracy. Poniewa ozdoby z Dekapolis szybko wywoay zachwyt na poudniu, halfling zamierza otrzsn si ze swego zwyczajowego letargu i rozwin swe zajcie w kwitncy interes. Kiedy. *** Drizzt DoUrden szed cicho, jego mikkie, gboko wcite buty zaledwie unosiy kurz. Kaptur brzowego paszcza mia nasunity nisko na wijce si fale biaych wosw. Porusza si bez wysiku z tak gracj, e kto, kto by go zobaczy, mgby wzi go za zudzenie, sztuczk optyczn brzowego morza tundry. Ciemny elf owin si cilej paszczem. Niedobrze czu si w sonecznym wietle, podobnie, jak czuby si czowiek w ciemnociach nocy. Dwiecie lat ycia spdzonych wiele mil pod powierzchni ziemi nie mogo ot tak zosta wymazane przez pi lat ycia na jej powierzchni, owietlanej przez soce. A do dzi - wiato soneczne osabiao go i przyprawiao o zawroty gowy.

Drizzt wdrowa noc i by zmuszony do kontynuowania wdrwki take w dzie; by ju spniony na spotkanie z Bruenorem w dolinie krasnoludw, widzia te ju znaki. Renifery rozpoczy sw jesienn wdrwk na poudniowy zachd, ku morzu, ale aden czowiek nie ruszy ich ladem. Jaskinie na pnoc od Dekapolis, miejsca obozowania barbarzyskich nomadw, gdy ci wracali do tundry, nie byy zaopatrzone w zapasy dla szczepw na ich dug wdrwk. Drizzt doskonale wiedzia co z tego wyniknie. Normalnie u barbarzycw przeycie szczepw zaleao od tego, czy wdruj za stadami reniferw. Widoczna rezygnacja z tradycyjnego sposobu postpowania bya czym wicej, ni maym zakceniem tego rytmu. Drizzt sysza te bbny wojenne; w rytmie znanym tylko innym szczepom, jak odlegy grzmot nioso si nad pust rwnin ich subtelne dudnienie. Drizzt wiedzia czego byy zapowiedzi. By obserwatorem, ktry zna warto znajomoci poczyna przyjaci czy wrogw i czsto wykorzystywa sw tajemn waleczno przy obserwacji codziennych, rutynowych czynnoci i tradycji dumnych ludw Doliny Lodowego Wichru, barbarzycw. Drizzt przypieszy kroku, zmuszajc si do osignicia granicy wytrzymaoci. W cigu tych piciu krtkich lat zacz si troszczy o grupk osiedli, znanych jako Dekapolis i o ludzi, ktrzy tam mieszkali. Jak wielu innych wyrzutkw, ktrzy w kocu si tu osiedlili, drow nie spotka si z miym przyjciem nigdzie indziej w Krlestwach. Nawet tutaj by przez wikszo zaledwie tolerowany, lecz w tym pokrewiestwie dusz kilku ludzi martwio si o niego. By szczliwszy ni wikszo: znalaz kilku przyjaci, ktrzy dostrzegali co wicej, ni tylko jego pochodzenie i znali jego prawdziwy charakter. Ciemny elf ze strachem zerkn na Kelvins Cairn, samotn gr, oznaczajc wejcie do kamienistej doliny krasnoludw midzy Maer Dualdon a Lac Dinneshere, lecz jego cudowne oczy - fioletowe, w ksztacie migdaw, ktre mogy konkurowa w nocy z oczami sowy - nie byy w stanie na tyle wystarczajco spenetrowa powiaty sonecznego wiata, aby mc oceni odlego. Znw ukry gow pod kapturem, wolc lepot od zawrotw gowy, wywoanych duszym wystawianiem si na soce i ponownie zapad w ciemne sny Menzoberranzanu, mrocznego,

podziemnego miasta przodkw. Ciemne elfy chodziy kiedy po powierzchni ziemi, wraz z kuzynami o piknej skrze taczyy pod socem i gwiazdami. Jednak ciemne elfy byy zoliwe, nieczue, byy mordercami przekraczajcymi granice tolerancji nawet swego, normalnie nie zwracajcego zbyt wiele uwagi na prawo, rodu. W nieuniknionej wojnie elfich szczepw drowy zostay wtrcone w otcha wntrznoci ziemi, tu te poznay wiat mrocznych tajemnic i ciemnej magii i postanowiy pozosta. W cigu stuleci rozwiny si i znowu wzrosy w si, dostosowujc si do cieek tajemnej magii. Stay si potniejsze od swych zamieszkujcych powierzchni kuzynw, ktrzy parali si arkanami Sztuki w dajcym ycie cieple soca, traktujc to jako hobby, nie za jako konieczno. Jako rasa, drowy utraciy ch ogldania soca i gwiazd - zarwno ich ciaa, jak i umysy przyzwyczaiy si do gbin i na szczcie dla wszystkich, ktrzy zamieszkiwali pod otwartym niebem, ciemne elfy byy zadowolone z tego, e pozostay tam, gdzie byy, od czasu do czasu tylko wychodzc na powierzchni, aby rabowa i pldrowa. O ile Drizzt si orientowa, to by jedynym ze swego rodu yjcym na powierzchni. Nauczy si w pewnym stopniu tolerowa wiato, lecz cigle odczuwa wrodzon sabo, jak wyzwalao ono w jego rasie. Rozmylajcy nad ujemnymi cechami dnia Drizzt poczu si uraony wasn beztrosk, gdy nagle wyrosy przed nim dwa yeti - w swych maskujcych okryciach z kosmatych futer cigle jeszcze w kolorze brzu byy podobne do niedwiedzi tundry. *** Czerwona flaga uniosa si z pokadu jednej z odzi rybackich, sygnalizujc pow. Regis patrzy jak wznosia si coraz wyej. - Cztery stopy lub lepiej - mrukn z aprobat halfling, gdy flaga zatrzepotaa tu poniej poprzeczki masztu. - Tej nocy w jednym z domw bd piewy! Druga d podpyna do tej, ktra zasygnalizowaa pow, w popiechu uderzajc w zakotwiczon jednostk. Obie zaogi natychmiast wycigny bro i stany na przeciw siebie, pozostajc jednak nadal na swych odziach.

Majc midzy sob, a odziami tylko gadk wod, Regis wyranie sysza krzyki kapitanw. - Hej, ukrade mj poowi - rykn kapitan drugiego kutra. - Chyba e wody si oopa! - odpar kapitan pierwszej odzi. - Nic podobnego! Nasza ryba bya dobrze zahaczona i dobrze holowana. Teraz znikna wraz z twoj mierdzc bali, zanim wycignlimy j z wody! Jak byo do przewidzenia, zaoga drugiej odzi zgromadzia si przy relingu i wymachiwaa rkami przed nosem kapitana pierwszego kutra. Regis znowu zapatrzy si w chmury; dyskusja na odziach zupenie go nie interesowaa, cho dochodzce go odgosy walki byy z pewnoci niepokojce. Takie sprzeczki na jeziorach byy czym zwyczajnym, zawsze chodzio o ryby, szczeglnie za wtedy, gdy kto trafi na nadzwyczaj wielk awic. Oglnie rzecz biorc, nie byy one zbyt powane, wicej w nich byo haasu i parady, ni rzeczywistej walki, oczywicie bywao i tak, e kto zosta ciko ranny, lub kogo zabito byy to jednak wyjtki. W pewnej utarczce, w ktrej zaangaowanych byo nie mniej ni siedemnacie odzi, polegy trzy pene zaogi i poowa czwartej; ich ciaa unosiy si na zakrwawionej wodzie. Tego samego dnia jezioro, pooone najbardziej na poudnie ze wszystkich trzech, przemianowane zostao z Dellon-lune na Redwaters. - Ach, mae rybki, jakie kopoty sprowadzacie - mrukn cicho Regis, zastanawiajc si nad spustoszeniem, jakie srebrne ryby czyniy w yciu zachannych mieszkacw Dekapolis. Te dziesi osiedli zawdziczao swe istnienie pstrgom o przeronitych, podobnych do pici gowach i kociach o konsystencji najlepszej koci soniowej. Trzy jeziora byy jedynymi miejscami na wiecie, o ktrych wiedziano, e pywaj w nich te wartociowe ryby. Mimo tego, e region ten by biedny i dziki, opanowany przez humanoidw i barbarzycw, czsto te szalay tutaj burze, ktre mogy zetrze z powierzchni ziemi najmocniejsze nawet budynki, pokusa szybkiego wzbogacenia gromadzia tutaj ludzi z najdalszych zaktkw Krlestw. Wielu rwnie szybko, jak tu przyjedao, opuszczao to miejsce. Dolina Lodowego Wichru bya pust, bezbarwn krain bezlitosnej pogody i niezliczonych niebezpieczestw. mier bya nieodcznym towarzyszem mieszkacw tych osad, podkradaa si do kadego, kto nie umia sprosta surowej rzeczywistoci Doliny Lodowego

Wichru. W cigu kilku stuleci, ktre miny od chwili odkrycia pstrgw, miasta znacznie si rozrosy. Pocztkowo dziewi osiedli znad jezior byo niczym wicej, ni skupiskami szaasw poszczeglnych pogranicznikw nad szczeglnie dobrymi dziurami do owienia ryb. Dziesita osada, Bryn Shander - cho teraz otoczona palisad, pene krztaniny osiedle, zamieszkane przez kilka tysicy ludzi - bya zaledwie pustym pagrkiem, na ktrym staa samotna hala, w ktrej rybacy raz do roku zbierali si, by wymieni opowieci i dobra z kupcami z Luskanu. Za dawnych czasw Dekapolis widok nawet maej jednomiejscowej odzi wiosowej na jeziorach, ktrych wody przez okrgy rok byy tak zimne, e mogy w cigu kilku minut zabi nieszcznika, ktremu zdarzyo si wypa za burt, by niesychanie rzadki. Teraz kade miasto nad jeziorami posiadao flotyll aglowcw, z powiewajcymi na masztach jego flagami. Samo Targos, najwiksza z rybackich osad, mogo wystawi ponad sto kutrw na Maer Dualdon, a wrd nich kilka dwumasztowych szkunerw, z zaog liczc ponad dziesiciu ludzi. Dochodzce z uwikanych w ktni odzi okrzyki i szczk stali staway si coraz goniejsze. Nie po raz pierwszy Regis zastanawia si, czy ludnoci Dekapolis nie dziaoby si lepiej bez tych kopotliwych ryb. Halfling przyznawa jednak, e Dekapolis stao si dla niego przystani. Jego wyrobione, zrczne palce atwo przyzwyczaiy si do narzdzi rzebiarskich i nawet zosta wybrany burmistrzem jednej z osad. Osada ta - Lonelywood, bya najmniejsz i najbardziej wysunit na pnoc z caej dziesitki, obuz siedzia tutaj na obuzie, lecz Regis cay czas traktowa t nominacj jak zaszczyt. Byo to take dogodne rozwizanie: jako jedyny prawdziwy rzebiarz w Lonelywood, Regis by t osob w osadzie, ktra miaa powody, lub chci do regularnych wdrwek do Bryn Shander - gwnej osady i centrum targowego Dekapolis. Dla halflinga byo to rzeczywistym dobrodziejstwem. Zosta gwnym kurierem, ktry przynosi poowy rybakw z Lonelywood na targ, dla komisji dzielcej dobra na dziesi czci. Wystarczao to do utrzymania go przy wyrobie pamitek i czynio jego ycie duo atwiejszym. Raz na miesic w sezonie letnim i raz na trzy miesice zim, jeli oczywicie pogoda na to pozwalaa, aby wywiza si ze swych obowizkw burmistrza, Regis szed na zebranie. Spotkania takie

odbyway si w Bryn Shander i, mimo e koczyy si mao wanymi sugestiami, dotyczcymi terytoriw poowowych, zazwyczaj trway kilka godzin. Obecno na nich bya dla Regisa niewielk cen, jak musia paci za swj monopol na wdrwki na poudniowe targowisko. Walka na odziach wkrtce si skoczya, zgin tylko jeden czowiek. Regis znw podda si spokojnej radoci obserwacji eglujcych po niebie chmur. Halfling spojrza przez rami na tuziny skadajcych si na Lonelywood niskich, drewnianych domkw, skrytych w gstych szeregach drzew. Nie zwaajc na reputacj mieszkacw, Regis uwaa to miasteczko za najlepsze w caym regionie. Las zapewnia pewn ochron przed wyjcym wiatrem i dobry budulec na domy. Tylko odlego, dzielca od Bryn Shander, powstrzymywaa miasteczko zagubione w lesie od stania si najbardziej znaczcym czonkiem Dekapolis. W pewnym momencie Regis wycign spod kaftana rubinowy wisiorek i zapatrzy si na zachwycajcy urod klejnot, ktry przywaszczy sobie tysice mil std na poudnie, w Calimporcie od swego dawnego przeoonego. - Ach, Pook - zaduma si, - gdyby tylko mg mnie teraz zobaczy. *** Elf sign po dwa jatagany przywizane w pochwach ud, lecz yeti zbliay si zbyt szybko. Drizzt instynktownie obrci si w lewo, wystawiajc si przeciwnym bokiem na przyjcie uderzenia pierwszego potwora. Yeti, obejmujc go swymi wielkimi ramionami, obezwadni jego prawe rami, ale lewe udao si mu utrzyma wolne po to, by wycign bro. Ignorujc bl, wywoany uciskiem yeti, Drizzt przycisn pewnie rkoje swego jatagana do uda, pozwalajc, aby pd drugiego atakujcego potwora wbi go na zakrzywione ostrze. Targany miertelnymi drgawkami drugi yeti odepchn si, zabierajc jatagan ze sob. Potwr, ktry pozosta, zwali Drizzta na ziemi swym ciarem. Drow wysila si jak mg, pracujc wolnym ramieniem, aby utrzyma miercionone zby z dala od swego garda, lecz wiedzia, e zwycistwo

nad nim silniejszego przeciwnika jest tylko kwesti czasu. Nagle Drizzt usysza ostry trzask. Cielskiem Yeti szarpno, gowa wykrcia si pod dziwacznym ktem, gdzie sponad czoa spyna na pysk ohydna mieszanina krwi i mzgu. - Spnie si, elfie - usysza szorstki, znajomy gos. Bruenor Battlehammer stan na grzbiecie martwego przeciwnika, nie zwracajc przy tym w ogle uwagi na fakt, e ciki potwr ley dokadnie na jego przyjacielu, elfie. Bez wzgldu na niewygody owej sytuacji, dugi, niejednokrotnie poamany nos krasnoluda i jego poprzetykana pasemkami siwizny, a przy tym nadal jeszcze ognicie ruda broda, byy szczeglnie miym widokiem dla Drizzta. - Wanie, gdy wyszedem rozejrze si za tob, zobaczyem, e masz kopoty. Ulga, jak poczu, a take maniery zawsze zdumiewajcego go krasnoluda, wywoay umiech na twarzy Drizzta. Podczas, gdy Bruenor pracowa nad uwolnieniem swego topora z grubej czaszki, udao mu si wydosta spod potwora. - eb ma tak twardy, jak zamarznity db - mrukn krasnolud. Zapar si nogami w ziemi za uszami yeti i potnym szarpniciem wycign topr. - Tak przy okazji, gdzie jest twj kotek? Drizzt pogrzeba chwil w swoim plecaku i wycign ma, onyksow statuetk pantery. - Trudno nazwa Guenhwyvar kotkiem - powiedzia z penym czuoci uszanowaniem. Obraca figurk w rkach, sprawdzajc jej skomplikowane szczegy, aby upewni si, e w czasie upadku nie zostaa uszkodzona ciarem yeti. - Ba, kot jest zawsze kotem - upiera si Bruenor. - Dlaczego jej tu nie byo, gdy jej potrzebowae? - Kade zwierz, nawet magiczne, potrzebuje odpoczynku - wyjani Drizzt. - Ba! - Bruenor siarczycie splun. - To z pewnoci jest smutny dzie, gdy drow, a co wicej: pogranicznik, na otwartej rwninie, w obliczu dwu parszywych yeti z tundry pozbywa si swojej ochrony! Bruenor obliza zakrwawione ostrze swego topora i splun z obrzydzeniem. - mierdzce bestie - mrukn. - Nie mona nawet zje tego wistwa! - Wbi topr w ziemi, aby oczyci ostrze i ruszy w kierunku

Kelvins Cairn. Drizzt woy Guenhwyvar z powrotem do plecaka i poszed wycign swj jatagan z drugiego potwora. - Chode elfie - zaja go krasnolud. - Mamy przed sob pi mil, jeli nie wicej! Drizzt potrzsn gow i wytar zakrwawione ostrze o futro powalonego potwora. - Tocz si, Bruenorze Battlehammer - szepn z umiechem, - i wiedz, ku swemu zadowoleniu, e kady potwr na twojej drodze nieomylnie odnotuje twoj obecno i z pewnoci bdzie trzyma gow w bezpiecznym miejscu!

3 MIODOWA SALA Wiele mil przez pozbawion szlakw tundr, na najbardziej wysunitych na pnoc granicach w caych Krlestwach, na pnoc od Dekapolis zimowe mrozy ciy ju ziemi w biae szkliwo. Nie byo tu gr, czy drzew, aby zablokowa zimne ukszenia nieustajcego wschodniego wiatru i wiecznie mronego powietrza z lodowca Regheda. Wielkie gry lodowe Morza Ruchomego Lodu dryfoway powoli, a nad ich wysoko sigajcymi wierzchokami wy wiatr w ponurym przypomnieniu zbliajcej si pory roku. Szczepy nomadw, ktre spdziy tu z reniferami lato, nie powdroway tym razem za stadami migrujcymi na poudniowy zachd wzdu wybrzea, ku bardziej gocinnemu morzu po poudniowej stronie pwyspu. Monotoni horyzontu, na ktrym nic si nie poruszao, tylko w jednym miejscu zakcao samotne obozowisko - najwiksze od wicej ni stu lat zgromadzenie barbarzycw tak daleko na pnocy. Aby przyj wodzw poszczeglnych szczepw ustawiono w krg kilka namiotw ze skry reniferw i kady z nich otoczony zosta wasnym krgiem obozowych ognisk. W rodku krgu ze skr reniferw zbudowano wielk sal, przeznaczon na przyjcie wszystkich wojownikw z poszczeglnych szczepw. Czonkowie szczepw nazywali j Hengorot, Miodow Sal. Dla pnocnych barbarzycw byo to miejsce honorowe, gdzie jedzono i pito na cze Temposa, boga bitwy. Tej nocy ogniska na zewntrz sali nie zostay rozpalone zbyt wysoko, gdy krl Heafstaag i Klan osia - ostatni, ktrzy mieli przyby oczekiwani byli w obozowisku przed zachodem ksiyca. Wszyscy barbarzycy, ktrzy byli ju w obozowisku, zgromadzili si w Hengorot i zaczli przedzgromadzeniowe witowanie. Wielkie dzbany miodu stay gsto ustawione na wszystkich stoach; co i raz ze wzrastajc czstotliwoci pobrzmieway odgosy zawodw siowych. Mimo e szczepy czsto prowadziy ze sob wojny, w Hengorot wszystkie rnice schodziy na dalszy plan. U szczytu stou sta pewnie Krl Beorg, krzepki mczyzna z potarganymi blond wosami, siwiejc brod i dowiadczeniem, ktre gboko wyryo si w jego opalonej twarzy. Reprezentujc swj szczep

sta wysoki i wyprostowany, z dumnie rozoonymi szerokimi ramionami. Barbarzycy Doliny Lodowego Wichru ponad dwukrotnie przewyszali sw liczebnoci mieszkacw Dekapolis, rozrastajc si tak, jakby chcieli zyska przewag na tej szerokiej, przestronnej i paskiej tundrze. Byli lepiej dostosowani do ycia w swym kraju, zupenie jak ziemia, po ktrej si poruszali. Ich brodate twarze byy brzowe od soca i popkane od smagni nieustajcego wiatru, co nadawao im czerstwego, zahartowanego wygldu, zmieniajc je przy tym w pozbawione wyrazu maski, nie podobajce si ludziom z zewntrz. Sami gardzili ludnoci Dekapolis, ktra wydawaa si im saba, wiecznie gonica za bogactwem i nie posiadajca adnych duchowych wartoci. Jednak jeden z tych gonicych za bogactwem sta teraz wrd nich, w ich powaanej sali spotka. U boku Beorga czai si deBernezan, ciemnowosy poudniowiec, jedyny czowiek w pomieszczeniu, ktry nie urodzi si i nie wychowa w szczepie barbarzycw. Niemiay deBernezan, rozgldajc si nerwowo po sali, trzyma ramiona skulone tak, jakby kuli je w obronnym gecie. By doskonale wiadom, e barbarzycy nie lubili obcych i kady z nich, nawet najmodszy z usugujcych, mg przypadkowym machniciem rki zama go wp. - Uspokj si! - pouczy Beorg poudniowca. - Tej nocy wychylisz dzban miodu ze Szczepem Wilka. Jeli poczuj, e si boisz... pozostawi reszt niedopowiedzian, lecz deBernezan wiedzia doskonale, jak barbarzycy postpuj ze sabeuszami. May czowieczek uspokoi swj oddech i wyprostowa ramiona. Beorg, mimo to, by take zdenerwowany. Krl Heafstaag by jego najgroniejszym rywalem w tundrze, dowodzcym siami tak samo oddanymi, zdyscyplinowanymi i licznymi, jak jego wasne. W przeciwiestwie do zwykych barbarzyskich wypadw plan Beorga zakada totalny podbj Dekapolis, wzicie w niewol pozostaych przy yciu rybakw i dostatnie ycie dziki bogactwom, ktre zostan zdobyte na jeziorach. Beorg zdawa sobie spraw z niechci tego ludu do porzucenia swego niepewnego ycia nomadw na rzecz znalezienia luksusw, o ktrych dotd w ogle nie mieli pojcia. Wszystko zaleao teraz od zgody Heafstaaga, okrutnego krla zainteresowanego tylko osobist chwa i penym tryumfu pldrowaniem. Beorg wiedzia, e nawet gdy odnios zwycistwo nad Dekapolis, bdzie mia do czynienia

ze swym rywalem, ktry tak atwo nie zapomnia szalonego rozlewu krwi, ktry doprowadzi go do potgi. To by most, ktry krl Szczepu Wilka powinien przekroczy pniej - teraz najwaniejszym zadaniem byo zapocztkowa podbj, a gdyby Heafstaag wzbrania si przed tym, ostatnie ze szczepw mogyby si odczy od ich sojuszu. Wojn mona byo rozpocz najwczeniej nastpnego ranka. To mogo sprowadzi nieszczcie na cay jego lud, nawet ci barbarzycy, ktrzy przeyj pocztkowe walki, bd zmuszeni do brutalnych zmaga z zim. Renifery opuciy ju dawno te tereny, odchodzc na poudniowe pastwiska, za jaskinie po drodze byy zupenie nie przygotowane. Heafstaag by sprytnym wodzem, wiedzia, e w tak pnym czasie musieli postpowa wedug pierwotnego planu, ale Beorg mimo to zastanawia si, jakie warunki przedstawi jego rywal. Beorg by zadowolony z tego, e nie wybuch aden wikszy konflikt midzy zgromadzonymi szczepami, i e tej nocy, gdy wszyscy zgromadzili si we wsplnej sali, atmosfera bya braterska, a kada broda w Hengorot spywaa piwn pian. Ryzykiem, jakiego podj si Beorg, by plan zjednoczenia szczepw przeciwko wsplnemu wrogowi i obietnica powodzenia. Wszystko szo dobrze... jak dotd. Brutalny Heafstaag niestety posiada klucz do wszystkiego. *** Cikie buty kolumny Heafstaaga swym zdecydowanym marszem wstrzsny ziemi. Olbrzymi, jednooki krl sam prowadzi pochd wielkimi, koyszcymi si krokami, charakterystycznymi dla nomadw tundry. Zaciekawiony propozycj Beorga, zdajc sobie spraw z wczesnego pocztku zimy, gruby krl wybra marsz w zimn noc, zatrzymujc si tylko na krtko, aby co zje i odpocz. Mimo tego, e by znany gwnie ze swej niezwykej sprawnoci w walce, Heafstaag by wodzem, ktry starannie way kade swe posunicie. Pozostawiajcy gbokie wraenie marsz powinien doda znaczenia uprzedniemu respektowi, okazywanemu jego ludowi przez wojownikw innych szczepw, a Heafstaag by skory do rzucenia si na kad korzy, jak mg osign. Nie spodziewa si adnych kopotw w Hengorot. Darzy Beorga wielkim powaaniem. Ju dwukrotnie wczeniej spotka si z

wodzem Klanu Wilka na ubitej ziemi, nie pozwalajc na jego zwycistwo. Jeli plan Beorga by tak obiecujcy, jak si pierwotnie wydawao, Heafstaag postpiby wedug niego, dajc tylko rwnego udziau w dowodzeniu z krlem-blondynem. Nie mia takich dylematw, jak ten, e kiedy czonkowie szczepw podbij miasta, koczc ze swym starym stylem ycia, to czy bd zadowoleni z nowego, handlujc pstrgami. By jednak gotw zrealizowa fantazje Beorga, jeli zapewnioby mu to wstrzs, jaki niesie ze sob bitwa i atwe zwycistwo. Niech pldruj i zapewni sobie ciepo na dug zim, zanim zmieni pierwotn zgod i po swojemu rozdzieli upy. Gdy ukazay si wiata obozowych ognisk, kolumna przyspieszya kroku. - piewajcie, moi dumni wojownicy! - rozkaza Heafstaag. piewajcie mocno, z caego serca! Niech ci, ktrzy si tutaj zgromadzili, zadr na wie o zblianiu si Klanu osia! *** Syszc nadejcie Heafstaaga Beorg nastawi uszu. Zna doskonale taktyk przeciwnika i nie by zdziwiony tym, e w kocu, w ciemnociach nocy, rozlegy si pierwsze dwiki Pieni Temposa. Krl-blondyn zareagowa natychmiast, walc pici w st i woajc o cisz do zgromadzenia. - Harkenie, czowieku z pnocy! - krzykn. - Jeste zobowizany do stawienia czoa wyzwaniu pieni! Hengorot wypeni si natychmiast ruchem - wszyscy obecni rzucili si do swych krzese i gramolili si, aby doczy do gromadzcych si grup swych szczepw. Gos kadego wznosi si i czy we wsplnym refrenie do Boga Walki, sawic czyny chway i sawy polegych na polu bitwy. Tych wersw uczono kadego chopca z barbarzyskich szczepw od chwili, gdy tylko wypowiada swe pierwsze sowa, gdy Pie Temposa uwaana bya aktualnie za miar siy szczepu. Jedyn zmian w sowach refrenu midzy szczepami, bya zmiana identyfikujca piewajcych. Wojownicy piewali crescendo, gdy pie mwia o tym, e ten, kto wzywa Boga Wojny, by wyranie syszany przez Temposa. Heafstaag prowadzi swych ludzi prosto ku wejciu do Hengorot.

Wewntrz sali zawoania Klanu Wilka byy zaguszane przez innych, lecz wojownicy Heafstaaga dorwnywali si ludziom Beorga. Jeden po drugim mniejsze szczepy cichy zdominowane przez klany Wilka i osia. Wyzwanie nioso si midzy dwoma pozostaymi szczepami jeszcze przez wiele minut i aden z nich nie chcia porzuci pierwszestwa w obliczu swego bstwa. Wewntrz Miodowej Sali ludzie z wrogich szczepw chwytali ju nerwowo za bro, niejedna wojna na rwninach wybucha z takiego wanie powodu - wyzwanie pieni nie mogo wyranie okreli zwycizcy. W kocu poa namiotu zostaa podniesiona, pozwalajc wej choremu Heafstaaga, wysokiemu i dumnemu, o uwanych oczach, ktre bacznie obserwoway wszystko to, co si wok nich dziao, zadajc kam swemu wiekowi. Przytkn fiszbinowy rg do swych warg i wydoby z niego czysty dwik i wtedy rwnoczenie, zgodnie z tradycj, oba szczepy przestay piewa. Chory przeszed przez cae pomieszczenie w kierunku krlagospodarza, jego oczy nawet nie mrugny, nie odwrciy si nawet na moment od potnego oblicza Beorga, cho ten mg zobaczy, e twarz modzieca przybraa wyraz, jakby ten growa nad nim. Heafstaag dobrze wybra swego herolda, pomyla Beorg. - Dobry krlu Beorgu - zacz herold, gdy ustao wszelkie poruszenie, - i wy pozostali zgromadzeni tu krlowie. Klan osia pyta o pozwolenie wejcia do Hengorotu i wypicia z wami miodu, abymy mogli si wszyscy poczy w toacie na cze Temposa. Beorg przyglda si heroldowi troch duej, sprawdzajc czy t nieoczekiwan zwok wyprowadzi modzieca z rwnowagi. Lecz herold nawet nie mrugn, nie odwrci si te pod wpywem jego przenikliwego wzroku. Jego szczki pozostay pewne i twarde. - Witaj - odpar Beorg z naciskiem. - Mio mi znowu was spotka. Potem mrukn pod nosem. - Szkoda, e to Heafstaag nie posiada twojej cierpliwoci. - Zapowiadam Heafstaaga, krla Klanu osia - krzykn herold czystym gosem. - Syna Hrothulfa Mocnego, syna Angaara Dzielnego, trzykrotnego zabjc wielkiego niedwiedzia, dwukrotnego zdobywc Termalaine na poudniu; ktry zabi w pojedynku Raaga Doninga, krla Klanu Niedwiedzia, jednym uderzeniem... Sowa te wywoay niespokojne pomruki wrd czonkw Klanu

Niedwiedzia, a szczeglnie ich krla, Haalfdanea, syna Raaga Doninga. Herold niewzruszony jednak cign tak przez wiele minut, wyliczajc kady czyn, kady zaszczyt, kady tytu zgromadzony przez Heafstaaga w cigu jego dugiej i byskotliwej kariery. Jak walka na pieni bya wspzawodnictwem klanw, tak wyliczanie tytuw i bohaterskich czynw byo osobistym wspzawodnictwem midzy mczyznami, a szczeglnie midzy krlami, ktrych chwaa i sia spywaa prosto na ich wojownikw. Beorg ba si tej chwili, gdy konto jego rywala przewyszao nawet jego wasne. Wiedzia, e jednym z powodw, dla ktrych Heafstaag przyby ostatni byo to, eby lista zostaa przedstawiona w obecnoci wszystkich ludzi, ktrzy syszeli herolda Beorga na prywatnej audiencji po swym przybyciu kilka dni wczeniej. Korzyci krla-gospodarza, byo odczytanie listy w obecnoci kadego szczepu, podczas gdy heroldowie krlw odwiedzajcych mogli przemawia tylko do szczepw obecnych przed ich bezporednim przybyciem. Przybywajc ostatni, w chwili, gdy wszystkie inne klany ju si zgromadziy, Heafstaag osign t przewag. W kocu herold skoczy i wrci przez sal, aby podtrzyma po namiotu w chwili wejcia swego krla. Heafstaag ruszy pewnie przez Hengorot, aby stan przed Beorgiem. Jeli ludzie byli pod wraeniem listy chway Heafstaaga, to z pewnoci nie doznali zawodu na jego widok. Rudobrody krl mia prawie siedem stp wzrostu i beczkowaty obwd klatki piersiowej, przy ktrym nawet obwd Beorga by karli. Heafstaag dumnie nosi blizny po ranach odniesionych w bitwach; jedno oko mia wydarte przez rogi renifera, a lew rk nosi bezwadn od czasu walki z niedwiedziem polarnym. Krl Klanu osia widzia wicej bitew, ni ktrykolwiek mczyzna z tundry i wszystko wskazywao na to, e gotw by stoczy ich jeszcze wiele. Obaj krlowie patrzyli na siebie ponuro, aden z nich nie mrugn, ani nawet na chwil nie odwrci wzroku. - Wilk czy o? - zapyta w kocu Heafstaag, byo to waciwe pytanie po nie rozstrzygnitym wyzwaniu na pieni. Beorg stara si udzieli stosownej odpowiedzi: - Mio ci powita i milo z tob walczy - powiedzia. - Niech decyduj ostre uszy samego Temposa, gdy sam tylko bg moe by zmuszony do dokonania takiego wyboru.

Po przeprowadzonych we waciwy sposb formalnociach napicie z twarzy Heafstaaga znikno. Umiechn si szeroko do swego rywala. - Witaj, Beorgu, krlu Klanu Wilka. Ciesz si, e ci widz i nie widz mej wasnej krwi, barwicej ostrze twojej mierciononej broni. Przyjazne sowa Heafstaaga zaskoczyy Beorga. Nie yczyby sobie lepszego rozpoczcia narady wojennej. Odpar na komplement z rwnym zapaem. - Ani opadnicia w niechybnym ciciu twego okrutnego topora! Umiech nagle znik z twarzy Heafstaaga, gdy zobaczy ciemnowosego mczyzn u boku Beorga. - Jakie prawo, chway lub krwi, ma ten saby poudniowiec przebywa w Miodowej Sali Temposa? - zapyta rudobrody krl - Jego miejsce jest z samym sob, a w najlepszym razie z kobietami! - Powstrzymaj si, Heafstaagu - wyjani Beorg. - To jest deBernezan, czowiek bardzo wany dla pomylnoci naszego zwycistwa. Przynis mi wane informacje, gdy mieszka w Dekapolis od dwu lub wicej zim. - A wic jak peni rol? - naciska Heafstaag. - Informowa nas - wycofa si Beorg. - To przeszo - powiedzia Heafstaag. - Jak teraz ma dla nas warto? Z pewnoci nie moe walczy u boku takich wojownikw, jak nasi. Beorg rzuci okiem na deBernezana, duszc w sobie pogard dla psa, ktry zdradzi swj wasny lud w aosnym usiowaniu napenienia swej wasnej sakiewki. - Pro w swojej sprawie, poudniowcu. I niech Tempos znajdzie na tym polu miejsce dla twoich koci! DeBernezan daremnie usiowa wytrzyma stalowy wzrok Heafstaaga, niepewnie odchrzkn i przemwi tak gono i pewnie, jak tylko mg. - Gdy miasta zostan zdobyte, a ich bogactwa zabezpieczone, bdziesz potrzebowa kogo, kto zna poudniowe rynki zbytu. Ja jestem tym czowiekiem. - Za jak cen? - mrukn Heafstaag. - Wygodne ycie - odpar deBernezan - Honorow pozycj, nic wicej. - Ba! - parskn Heafstaag. - Zdradzi swoich, moe zdradzi i nas! Olbrzymi krl wyrwa zza pasa topr i rzuci si na deBernezana. Beorg

wykrzywi si doskonale wiedzc, e ta krytyczna sytuacja moe zaway na caym planie. Heafstaag chwyci sw poszarpan rk tuste, czarne wosy deBernezana i odcign gow mniejszego mczyzny na bok, odsaniajc tym samym jego szyj. Zamachn si potnie toporem, nie spuszczajc przy tym wzroku z twarzy poudniowca. Nawet wbrew niezomnym reguom tradycji Beorg musia przyzna, e deBernezan zachowa si w tym momencie jak naleao: may czowiek zosta ostrzeony bez adnej wtpliwoci, e jeli si szarpnie, zginie, lecz jeli przyjmie cios - a Heafstaag zaledwie prbowa go prawdopodobnie ocali swe ycie. Zebrawszy ca si woli deBernezan utkwi wzrok w Heafstaagu i nie cofn si przed zbliajc si mierci. W ostatniej chwili Heafstaag odwrci topr, jego ostrze wisno o wos od garda poudniowca. Heafstaag rozluni swj uchwyt, lecz nadal przewierca przybd spojrzeniem swego jedynego oka. - Uczciwy czowiek przyjmuje wszystkie wyroki krla, ktrego wybra oznajmi deBernezan robic wszystko, aby jego gos brzmia pewnie. Ze wszystkich ust w Hengorot rozlegy si okrzyki aplauzu, a gdy ucichy Heafstaag zwrci si ponownie do Beorga. - Kto bdzie prowadzi? - zapyta bez osonek olbrzym. - Kto zwyciy w wyzwaniu pieni? - odpar Beorg. - Dobrze powiedziane, dobry krlu - Heafstaag pochwali rywala. - A wic razem ty i ja, i niech nikt nie dyskutuje nad tym! Beorg pokiwa gow. - mier temu, kto by si na to poway. DeBernezan westchn gboko z ulg i przesun nieznacznie stopy; gdyby Heafstaag, czy nawet Beorg zauwayli kau midzy jego stopami, prawdopodobnie tym razem poegnaby si z yciem. Znw przesun nerwowo nogi i rozejrza si, przeraony napotkanym wzrokiem modego herolda. Twarz deBernezana zbielaa w oczekiwaniu ponienia i mierci. Herold nieoczekiwanie jednak odwrci si rozbawiony i w nie majcym precedensu akcie askawoci nie powiedzia ani sowa. Heafstaag wyrzuci ramiona ponad gow i unis wzrok i topr do sufitu. Beorg take wyrwa swj topr zza pasa i szybko naladowa ruchy drugiego krla.

- Tempos! - zakrzyknli jednogonie. Potem, raz jeszcze spojrzawszy po sobie nacili gboko toporami swe lewe ramiona, zwilajc ostrza wasn krwi. W zgranym ruchu odwrcili si i rzucili broni przez sal oba topory znalazy swj cel w tej samej beczuce miodu. Natychmiast najblisi mczyni chwycili dzbany i rzucili si, eby zapa pierwsze krople wypywajcego miodu, ktry zosta pobogosawiony krwi ich krlw. - Przedstawi ci mj plan - powiedzia Beorg do Heafstaaga. - Pniej, szlachetny mj przyjacielu - odpar jednooki krl. - Niech ta noc bdzie czasem pieww i picia dla uczczenia naszego zbliajcego si zwycistwa. - Poklepa Beorga po ramieniu i mrugn jedynym okiem. - Ciesz si z mego przybycia, gdy bye okrutnie nie przygotowany na takie zgromadzenie - powiedzia miejc si serdecznie. Beorg popatrzy na niego z zaciekawieniem, ale eby rozwia jego podejrzenia Heafstaag znw groteskowo mrugn. Nagle rozemiany olbrzym strzeli palcami w kierunku jednego ze swych dowdcw, trcajc okciem swego rywala, jakby powiedzia jaki art. - Id po dziewuchy! - poleci.

4 KRYSZTAOWY RELIKT Bya tylko ciemno. Na szczcie nie mg sobie przypomnie co si wydarzyo i gdzie jest. Tylko czer, kojca czer. Potem mrony ar zacz obejmowa jego policzki, wytrcajc go z odrtwiajcego letargu. Stopniowo udao mu si otworzy oczy, lecz nawet gdy je mruy, olepiajca biel bya dla nich zbyt intensywna. Lea twarz w niegu. Wszdzie wok wznosiy si gry, a ich postrzpione szczyty i gbokie nawisy niene przypomniay mu gdzie si znajduje. Porzucili go na Grzbiecie wiata. Pozostawili go, aby umar. Gowa Akara Kessella bezwadnie chwiaa si, gdy w kocu udao mu si j podnie. Soce wiecio jasno, lecz okrutny chd i wiatr odganiay ciepo jasnych promieni. Na tych wyynach zawsze panowaa zima, a Kessell ubrany by w zbyt cienkie szaty, aby mogy one go chroni przed zabjczymi uderzeniami zimna. Pozostawili go, eby umar. Udao mu si stan na nogach, po kolana w biaym puchu i rozejrze si dookoa. Daleko w dole, w gbokim wwozie Kessell zobaczy kierujce si na pnoc, z powrotem w tundr, szlakiem prowadzcym wok acucha, zapowiadajcego niemoliwe do przebycia gry, szare punkciki, oznaczajce karawan magw, rozpoczynajc sw podr powrotn do Luskanu. Okamali go. Teraz zrozumia, e by tylko pionkiem w faszywej grze, jak podjli z Czerwonym Morkaiem Eldeluc, Dendybar Ctkowany i inni. Nigdy nie mieli zamiaru nagrodzi go tytuem maga. - Jak mogem by tak gupi? - jkn Kessell. W jego umyle, osnuty mg winy zajania obraz Morkaia, jedynego czowieka, ktry kiedykolwiek okaza mu jaki szacunek. Pamita wszystkie radoci, jakich pozwoli dowiadczy mu mag. Pewnego razu Morkai zamieni go w ptaka tak, e dane mu byo poczu t wolno, jak daje lot, a raz w ryb, pozwalajc mu dziki temu dowiadczy czarownego wiata morskich gbin. A on odpaci temu wspaniaemu czowiekowi sztyletem. Gdzie daleko w dole oddalajcy si magowie usyszeli bolesny krzyk

Kessella, odbijajcy si echem od zboczy gr. Eldeluc umiechn si zadowolony z tego, e ich plan wykonany zosta w sposb doskonay i przynagli swego konia. *** Kessell przedziera si przez nieg. Nie wiedzia dokd wdruje - nie mia dokd i. Nie byo dla niego ucieczki. Eldeluc porzuci go, z palcami odrtwiaymi tak, e a pozbawionymi czucia, w zasypanej niegiem dolince o ksztacie beczki - praktycznie nie mia szans, aby si std wydosta. Znowu sprbowa wywoa zaklciem ogie maga. Wycign w niebo rozpostarte palce i szczkajc zbami wypowiedzia sowa mocy. Nic. Nawet smuki dymu. Znw zacz si porusza. Bolay go nogi; wydawao mu si, e kilka palcw ju odpado z jego lewej stopy, ale nie odway si zdj buta, aby potwierdzi suszno podejrze. Ponownie podj wdrwk wok beczkowatej dolinki, postpujc tym samym szlakiem, jaki pozostawi po sobie za pierwszym razem. Nagle stwierdzi, e zmieni kierunek - do rodka. Nie wiedzia dlaczego, a w cakowitym oszoomieniu nie przystan nawet, eby zastanowi si nad tym. Cay wiat sta si zamazan, bia plam. Zamarzajc bia plam. Kessell poczu, e leci w d, powitay go znowu lodowate ukszenia niegu w twarz, a mrowienie w nogach zasygnalizowao koniec ich ycia. Potem poczu... ciepo. Zacz kopa. Zdrtwiaymi z zimna rkoma walczy o swoje ycie. Nagle natkn si na co twardego i poczu, e ciepo wzmaga si. Odpychajc resztk si pozostay nieg, w kocu to co uwolni. Nie wiedzia co waciwie zobaczy. Zoy to na karb delirium. W zmarznitych rkach Akar Kessell trzyma co, co wydawao si by prostoktnym krysztaem lodu, jednak wydzielao ciepo, ktre teraz przepyno przez niego, zostawiajc ponownie uczucie mrowienia. Tym razem oznaczao ono powtrne odrodzenie si. Kessell nie mia pojcia co rzeczywicie si stao i bynajmniej nie troszczy si o to, bowiem teraz znalaz nadziej na ponowne ycie i to mu wystarczao. Przycisn znalezisko do piersi i ruszy z powrotem w kierunku ciany doliny,

szukajc najbardziej osonitego miejsca. Pod maym nawisem, skulony na niewielkiej przestrzeni, gdzie ciepo krysztau stopio nieg, Akar Kessell przey sw pierwsz noc na Grzbiecie wiata. Jego towarzyszem by krysztaowy relikt, Crenshinibon, prastary, czuy artefakt, ktry czeka przez niezliczone wieki na takiego, jak on - by ukaza si w kotlince. Ponownie przebudzony zastanawia si, w jaki sposb zacz ksztatowa sab wol Kessella. By reliktem, zakltym w najwczeniejszych dniach wiata, wypaczeniem, ktre zostao zagubione na cae wieki, ku przeraeniu tych wadcw za, ktrzy poszukiwali jego mocy. Crenshinibon by tajemnic, si najciemniejszego za, czerpic swoj moc z dziennego wiata. By narzdziem nioscym zniszczenie, przyrzdem polepszajcym widzenie, oson i domem dla tego, ktry mg nim wada. Lecz najmniejsz ze wszystkich mocy Crenshinibona bya moc, jak wywiera na swego posiadacza. Akar Kessell spa wygodnie niewiadom tego, co mu si przydarzyo, wiedzia tylko - i tylko o to si troszczy, e jeszcze nie nastpi kres jego ycia. O implikacjach tego wydarzenia wkrtce powinien si dowiedzie. Dowie si, e ju nigdy ponownie nie bdzie popychadem rwnie pretensjonalnych psw jak Eldeluc, Dendybar Ctkowany czy inni. Zostanie Akarem Kessellem ze swoich marze i wszyscy bd mu si kania. - Szacunek - mrukn z gbin swego snu; snu, ktry zesa na niego Crenshinibon. Akar Kessell, Tyran Doliny Lodowego Wichru. *** Kessell obudzi si o wicie, o ktrym myla, e ju nigdy nie bdzie mu dany. Krysztaowy relikt chroni go przez noc, ale nie tylko - zrobi duo wicej ni tylko ochrania go przed zamarzniciem. Czu si dziwnie odmieniony tego ranka. Ubiegej nocy zainteresowany by tylko tym, aby utrzyma si przy yciu, zastanawia si tylko jak dugo bdzie mg jeszcze y. Lecz teraz zacz si zastanawia nad jakoci swego ycia. Samo przeycie nie stanowio ju problemu, czu pync w sobie moc.

Biay jele wskoczy na grzbiet ograniczajcy kotlink. - Dziczyzna - wyszepta gono Kessell. Wycign palec w kierunku zwierzcia i wypowiedzia sowa zaklcia i a zadra z podniecenia, gdy poczu jak moc rozlewa si po jego yach. Z rki wystrzelia biaa byskawica, zabijajc jelenia na miejscu. - Dziczyzna - owiadczy przenoszc mentalnie w powietrzu zwierz do siebie, nie mylc nawet o tym, e telekinezy nie byo nawet w repertuarze zakl jego nauczyciela, samego Morkaia Czerwonego. Cho kryszta nie chcia mu na to pozwoli, zachanny Kessell nigdy nie przesta zastanawia si nad tym, w jaki sposb ujawniy si nagle zdolnoci, ktre tak dugo byy w nim ukryte. Teraz dziki reliktowi mia poywienie i ciepo, lecz mag powinien mie zamek, co te momentalnie sobie uzmysowi. Miejsce, w ktrym mgby bez przeszkd praktykowa swe najciemniejsze sekrety. Spojrza na artefakt oczekujc jakiej odpowiedzi i stwierdzi, e obok pierwszego ley bliniaczy kryszta. Instynktownie, jak mu si wydawao (jednak w rzeczywistoci bya to nowa, podwiadoma sugestia Crenshinibona), zrozumia jak rol ma przyznan przy spenianiu swych ycze. Natychmiast pozna oryginalny kryszta po cieple i mocy, jakie z niego emanoway, lecz drugi kryszta rwnie go zaciekawi, bowiem mia wasn aur mocy. Podnis kopi krysztau i przenis j na rodek kotlinki, kadc j w gbokim niegu. - Ibssum dal abdur - wymamrota, nie wiedzc dlaczego i nie wiedzc nawet co to znaczy. Gdy poczu si emanujc z kopii reliktu cofn si, ta pochwycia promienie soca i wcigna je w siebie. Teren otaczajcy kotlink okry si cieniem, jakby skrada cae wiato dnia. Kopia krysztau zacza pulsowa wewntrznym, rytmicznym wiatem, potem zacza rosn. Rozszerzaa si u podstawy, wypeniajc prawie ca kotlink, przez chwil nawet Kessell obawia si, ze zostanie wprasowany w skalist cian. Wraz z rozszerzaniem si dou krysztau jego wierzchoek pocz wznosi si ku porannemu niebu, utrzymujc swe rozmiary zgodnie ze rdem swej mocy. Nieduo pniej rozrost zosta zakoczony; bya to nadal kopia Crenshinibona, teraz jednak gigantycznych rozmiarw. Krysztaowa wiea. W jaki sposb - pewnie w ten sam, w jaki Kessell dowiedzia si wszystkiego o krysztaowym relikcie - pozna jej nazw.

Cryshal-Tirith. *** Kessell powinien by zadowolony - przynajmniej wtedy - z pozostania w Cryshal-Tirith i ywienia si zwierztami, ktre miay nieszczcie wczy si w jej pobliu. Pochodzi z niskiej klasy, pozbawionych wikszych ambicji chopw i, mimo e w widoczny sposb chepi si aspiracjami przerastajcymi jego pozycj, by oniemielony nastpstwami przyrostu mocy. Nie rozumia tego jak, lub dlaczego ci, ktrzy osignli rozgos i wznieli si ponad motoch, okamywali samych siebie, pozostawiajc daleko w tyle osignicia innych i odwrotnie, brak swego wasnego ja, jako wolny wybr swego losu. Teraz, gdy mia w swych rkach potg, tak naprawd nie wiedzia co z ni zrobi. Crenshinibon czeka zbyt dugo na swj powrt do ycia, aby teraz traci czas na ochron sabego czowieka. Przelewanie przez Kessella z pustego w prne byo w tej chwili, z perspektywy reliktu, nader istotne i przydatne; po jakim czasie zmusi Kessella, aby postpowa wedug swych nocnych widze. Crenshinibon mia bowiem czas. Relikt chcia znowu posmakowa dreszczu podboju, lecz kilka lat nie wydawao si zbyt dugim okresem dla przedmiotu, ktry zosta stworzony w pocztkach dziejw. Mg urobi sobie Kessella na prawdziwego przedstawiciela swej mocy, zrobi z niego elazn pi, ktra wykonywa bdzie jego przesanie zniszczenia. Wykona to tak, jak czyni to setki razy w pocztkowych drgnieniach wiata, tworzc i szkolc swych najbardziej przeraajcych i okrutnych przeciwnikw prawa na wszystkich uniwersalnych planach. Mg to zrobi ponownie. Tej samej nocy Kessell, picy na elegancko przystrojonym drogim pitrze Cryshal-Tirith, ni o podbojach. Nie odway si na podjcie kampanii przeciwko takiemu miastu, jak Luskan, ani nawet na podbicie takich osiedli, jak Dekapolis, by mniej ambitny, a mimo to marzy o stworzeniu wasnego krlestwa. Marzy o tym, aby zmusi szczepy goblinw do tego, by mu suyy, uywajc ich do przyjcia roli jego gwardii osobistej, wykonujcej wszystkie jego rozkazy. Nastpnego ranka, gdy si obudzi i przypomnia sobie swoje sny, stwierdzi, e

podoba mu si ten pomys. Niedugo po wstaniu zbada trzecie pitro wiey; pokj, jak wszystkie inne, zrobiony z gadkiego, lecz odpornego jak kamie krysztau, by wypeniony rozmaitymi urzdzeniami sucymi do ledzenia. Kessell poczu nagle nieprzepart ch wykonania pewnych gestw i wypowiedzenia pewnych sw arkanw rozkazu, jakich spodziewaby si usysze z ust Morkaia. Podda si temu uczuciu i przyglda si zachwycony, jak perspektywa jednego z luster w pokoju nagle zacza wirowa w szarej mgle. Gdy mga si rozwiaa, pojawi si obraz. Kessell rozpozna dolin, ktr przeby na niewielkim odcinku, zanim Eldeluc, Dendybar Ctkowany i pozostali nie pozostawili go na pewn mier. Teren zajty by przez krztajcy si klan goblinw, rozbijajcych obozowisko. Prawdopodobnie byli to nomadzi, gdy oddziay wyruszajce na wojn rzadko zabieray ze sob kobiety i modzie na krtkie wypady. Setki jaski znaczyo stoki tych gr, aby ich ilo bya wystarczajca do pomieszczenia klanw orkw, goblinw, ogrw i potniejszych potworw. Konkurencja o legowiska bya szalona i pomniejsze klany goblinw byy zazwyczaj wyrzucane na zim, brane do niewoli, lub zwyczajnie wybijane. - Jakie to odpowiednie - zdumia si Kessell, zastanawiajc si, czy podmiot jego snw jest tylko przypadkiem, czy te moe przepowiedni. W nastpnym, nagym impulsie wysa sw wol poza zwierciado - do goblinw. Wynik tego dziaania wstrzsn nim. Najwyraniej zaskoczone gobliny odwrciy si jak jeden w kierunku niewidzialnej siy. Wojownicy lkliwie wycignli swe kije i kamienne topory, za kobiety i dzieci przycupny z tyu grupy. Potniejszy ni inne goblin, prawdopodobnie przywdca, wyszed kilka krokw przed swych onierzy, trzymajc przed sob swj kij w gecie obronnym. Kessell podrapa si po policzku, zastanawiajc si nad zasigiem swej nowo pozyskanej siy. - Chod do mnie - zawoa do przywdcy goblinw. - Nie moesz mi si oprze! *** Szczep przyby do kotlinki wkrtce potem. Trzymajc si w

bezpiecznej odlegoci prbowali dokadnie dowiedzie si czym jest wiea i skd si tutaj wzia. Kessell przez chwil pozwoli im podziwia wspaniaoci swego nowego domu, a potem znw przemwi do przywdcy, zmuszajc goblina do zblienia si do Cryshal-Tirith. Olbrzymi goblin wystpi z szeregu, walczc o kady krok podszed do podstawy wiey. Nie zobaczy tam drzwi, gdy wejcie do CryshalTirith byo niewidzialne dla wszystkich, z wyjtkiem mieszkacw innych planw i tych, ktrym Crenshinibon, lub ten kto nim wada, pozwoli wej. Kessell poprowadzi przeraonego goblina na pierwsze pitro budowli. Bdc ju wewntrz wdz pozosta bez ruchu. Nerwowo strzela dokoa oczyma, starajc si dostrzec t przewyszajc wszystko si, ktra zmusia go do wejcia do tej struktury z olepiajcych krysztaw. Mag (tytu zwizany z posiadaniem Crenshinibona, nawet gdyby Kessell nigdy nie by zdolny zapracowa sobie na to swymi wasnymi czynami) pozwoli nieszczsnemu stworzeniu czeka przez chwil, wzmagajc tym tylko jego przeraenie. Potem, otworzywszy tajemne, lustrzane drzwi, ukaza si na szczycie schodw. Spojrza na biedne stworzenie i zachichota wesoo. Goblin w widoczny sposb zadra, gdy zobaczy Kessella. Poczu, pokonujc jego wasn, wol maga zwalajc stworzenie na kolana. - Kim jestem? - zapyta Kessell. Goblin czoga si i jcza. Odpowied zostaa wydarta z niego si, ktrej nie mg si oprze. - Panem.

5 PEWNEGO DNIA Bruenor szed po skalistej pochyoci, wolno odmierzajc swe kroki. Buty odnajdoway to samo co zwykle oparcie, gdy wspinay si na najwyszy punkt poudniowego koca doliny krasnoludw. Ludnoci Dekapolis, ktra czsto widywaa krasnoluda stojcego w zamyleniu na grani, ta wysoka kolumna na skalnym grzbiecie okalajcym dolin znana bya jako Wzniesienie Bruenora. Na zachd, przed oczyma krasnoluda lniy wiata Termalaine, a zaraz za nimi ciemne wody Maer Dualdon, znaczone od czasu do czasu przesuwajcymi si wiatami kutrw, ktrych zaogi uparcie odmawiay przybicia do brzegu, zanim nie zowi pstrga. Krasnolud czu si doskonale, stojc na pododze tundry pod sufitem z gwiazd migoczcych noc. Kopua niebios wydawaa si by wypolerowana przez zimny wiatr wiejcy po zachodzie soca i Bruenor czu si tak, jakby wyzwoli si z ziemskich wizw. W tym miejscu znalaz swoje marzenia, przenoszce go do jego prastarego domu Mithril Hall. Domu jego ojca, dziadw i pradziadw, gdzie rzeki lnicego metalu pyny szeroko i gboko, a moty krasnoludzkich kowali, dzwoniy na chwa Moradina i Dumathiona. Bruenor by zaledwie goowsem, gdy jego lud wry si zbyt gboko w trzewia ziemi i zosta stamtd wyrzucony przez ciemne moce w ciemnych dniach. By teraz najstarszym czonkiem swego maego klanu i jedynym z tych, ktrzy na wasne oczy widzieli skarby Mithril Hall. Stworzyli sobie dom w skalistej dolinie, midzy dwoma najbardziej na pnoc wysunitymi jeziorami, na dugo przed przybyciem pierwszych ludzi - nie liczc barbarzycw - do Doliny Lodowego Wichru. Byli tylko biednymi resztkami kwitncego niegdy spoeczestwa krasnoludw, grup uciekinierw, pobitych i zamanych strat swej ojczyzny i dziedzictwa. Ich liczebno zmniejszaa si; ich starcy umierali zarwno z powodu podeszego wieku, jak i ze smutku. Mimo e kopanie pod polami tego regionu przynosio korzyci, krasnoludy wydaway si by skazane na pogrenie si w niepamici. Gdy jednak powstao Dekapolis, szczcie znw umiechno si do nich. Dolina krasnoludw pooona bya tu na pnoc od Bryn Shander, bya blisz gwnemu miastu, ni

ktrekolwiek z rybackich miasteczek, za ludzie, czsto wojujcy ze sob, jak i odpierajcy najazdy innych, byli szczliwymi mogc nabywa cudowne zbroje i bro wykonan przez krasnoludzkich rzemielnikw. Lecz mimo polepszenia si warunkw ycia tsknili, a szczeglnie Bruenor, za odzyskaniem prastarej chway swych przodkw. On uwaa przybycie do Dekapolis za czasowe odsunicie problemu, ktry nie moe by rozwizany dopty, dopki nie zostanie odzyskany Mithril Hall. - Zimna noc, jak na stanie na tak wysokiej grani, dobry przyjacielu dobiego go woanie z dou. Bruenor odwrci si, aby spojrze na Drizzta DoUrdena, uzmysawiajc sobie, e w czarnym cieniu, rzucanym przez Kelvins Cairn, drow powinien by niewidoczny. Z tego miejsca obserwacyjnego gra bya tylko sylwetk amic jednostajn lini pnocnego horyzontu. Nazwa wzia si od tego, e przypominaa rozmylnie uoony kopiec z kamieni; legendy barbarzycw gosiy, e niegdy naprawd suya jako grobowiec. Z ca pewnoci dolina, ktr krasnoludy wybray teraz na swj dom, nie przypominaa adnego innego naturalnego punktu orientacyjnego. W kadym kierunku rozcigaa si tundra, paska i ziemista, doliny byy tylko rozrzuconymi spachetkami kurzu wrd pokruszonych kamieni i cian z solidnych ska. Dolina i gry na jej pnocnym kracu, byy nieledwie rys w caej Dolinie Lodowego Wichru, zbiorowiskiem kamieni, jak gdyby zostay umieszczone w niewaciwym miejscu przez jakiego boga w najwczeniejszych dniach stworzenia. Drizzt zauway szklisty wyraz oczu swego przyjaciela. - Szukasz obrazw, ktre widzi tylko twoja pami - powiedzia, doskonale wiadom obsesji krasnoluda na punkcie jego prastarej ojczyzny. - Obrazw, ktre zobacz znowu - powiedzia Bruenor. - Dostaniemy si tam, elfie. - Nawet nie znamy drogi. - Drog zawsze mona znale - powiedzia Bruenor. - Ale nie znajdziemy jej nigdy, jeli nie bdziemy szuka. - Pewnego dnia, mj przyjacielu - zaartowa Drizzt. W cigu tych kilku lat, w ktrych on i Bruenor stali si przyjacimi, krasnolud

nieustannie namawia go do tego, aby towarzyszy mu w wyprawie, majcej na celu odnalezienie Mithril Hall. Drizzt uwaa ten pomys za niedorzeczny; wszyscy, z ktrymi dotychczas rozmawia, nie mieli najmniejszego pojcia o tym, gdzie moe lee prastara ojczyzna krasnoludw, za Bruenor mg sobie przypomnie jedynie postrzpione obrazki srebrnych sal. Jednak drow rozumia to najgbsze pragnienie swego przyjaciela i zawsze odpowiada na propozycje Bruenora obietnic pewnego dnia. - W tej chwili mamy naglc rzecz do zaatwienia - przypomnia Bruenorowi. Wczeniej tego dnia, na spotkaniu w sali obrad, drow podzieli si z obecnymi swymi spostrzeeniami. - Jeste wic pewien, e nadejd? - zapyta Bruenor. - Ich atak wstrznie kamieniami Kelvins Cairn - odpowiedzia Drizzt, opuszczajc cie sylwetki gry i doczajc do swego przyjaciela. - A jeli Dekapolis nie zjednoczy si przeciwko nim, jego mieszkacy bd skazani. Bruenor przykucn i zwrci swe oczy na poudnie, w kierunku odlegych wiate Bryn Shander. - Nie zrobi tego, uparci gupcy - mrukn. - Mog to zrobi, jeli twj lud doczy do nich. - Nie - mrukn Bruenor. - Bdziemy walczy u ich boku, jeli podejm wsplne dziaania, majce na celu nie poddawanie si barbarzycom! Id do nich jeli chcesz i niech ci szczcie sprzyja, lecz nie mieszaj do tego krasnoludw. Pozwl nam zobaczy, jak pocz si rybacy. Drizzt umiechn si, syszc nut ironii w odmowie Bruenora. Obaj wiedzieli, e drowowi nie wierzono, ani nie przyjmowano go w adnym innym miecie, poza Lonelywood, w ktrym jego przyjaciel, Regis, by burmistrzem. Bruenor zobaczy spojrzenie drowa i tak samo go to zabolao, jak i Drizzta, mimo i elf ze stoickim spokojem stara si niczego po sobie nie okazywa. - Zawdziczaj ci wicej, ni mog zdawa sobie z tego spraw powiedzia Bruenor, patrzc wspczujco na swego przyjaciela. - Niczego mi nie zawdziczaj. Bruenor pokrci gow. - Dlaczego si troszczysz o nich? - mrukn. - Stale pilnujesz ludu,

ktry ci niezbyt lubi. Co im zawdziczasz? Zmuszany do udzielenia odpowiedzi Drizzt wzruszy ramionami. Bruenor mia racj. Gdy drow po raz pierwszy przyby do tego kraju, Regis by jedynym, ktry okaza mu przyja. Czsto wic eskortowa i ochrania halflinga w czasie niebezpiecznych podry z Lonelywood na otwart tundr, na pnoc od Maer Dualdon i w kierunku Bryn Shander, zwaszcza, gdy Regis udawa si do gwnego miasta w interesach, lub na zebranie. Przypadkowo spotkali si kiedy na takiej wyprawie i Regis usiowa uciec od Drizzta, gdy sysza o nim przeraajce pogoski. Na szczcie dla nich obu Regis by halflingiem, ktry przypadkowo mia otwarty umys i wasny sd co do jego postpowania. W niedugim czasie stali si przyjacimi. Niestety, jak dotd, Regis i krasnoludy byli jedynymi, ktrzy uwaali drowa za swego przyjaciela. - Nie wiem, dlaczego si o nich troszcz - odpar Drizzt. Spojrza w kierunku prastarej ojczyzny, w ktrej lojalno bya zaledwie narzdziem pozwalajcym zyska przewag nad wsplnym wrogiem. - Moe dlatego troszcz si o nich, gdy staram si, aby by rnym od reszty mego ludu - powiedzia bardziej do siebie ni do Bruenora. - Moe dlatego, e jestem inny, ni mj lud. Moe czuj wiksze pokrewiestwo z rasami zamieszkujcymi powierzchni... przynajmniej mam tak nadziej. Troszcz si o nich, gdy musz si o co troszczy. Ty nie rnisz si bardziej ode mnie, Bruenorze Battlehammerze. Troszczymy si, aby nasze ycie nie byo puste. Bruenor spojrza na niego zaciekawiony. - Moesz zaprzeczy swym uczuciom do ludnoci Dekapolis przede mn, ale nie przed sob. - Ba! - parskn Bruenor. - Oczywicie, e troszcz si o nich! Mj lud potrzebuje handlu! - Uparty - mrukn Drizzt, umiechajc si zamylony. - A Catti-brie? zapyta. - Co z dziewczyn, ktra zostaa osierocona w czasie wyprawy, lata temu, na Termalaine? Porzucone dziecko, ktre wzie i wychowae jak swoje? Bruenor czu si wyjtkowo szczliwy, e paszcz nocy sta si pewn ochron dla jego rumiecw. - Nadal z tob mieszka, lecz musisz przyzna, e moe ju wrci do

swego ludu. A moe te troszczysz si o ni, stary mruku? - Och, zamknij si - mrukn Bruenor. - To suca i do tego czyni moje ycie troch atwiejszym, ale nie interesuj si ni zbytnio. - Uparciuch - Drizzt wycofa si, tym razem goniej. Mia w zanadrzu jeszcze jedn kart. - A co ze mn? Krasnoludy nie uwaaj si za przyjaci elfw wiata, a tym bardziej droww. Jak wytumaczysz przyja ze mn? Nie mog ci da niczego w zamian, poza moj przyjani. Dlaczego troszczysz si o mnie? - Przynosisz mi nowiny, gdy... - Bruenor nagle przerwa, wiadom tego, e Drizzt zapdzi go w lep uliczk. Drow nie nalega ju wicej. Przyjaciele razem przygldali si gasncym wiatekom Bryn Shander. Mimo okazywanej na zewntrz gruboskrnoci, Bruenor uzmysowi sobie jak prawdziwe s niektre zarzuty drowa; zacz si troszczy o lud, ktry osiad na brzegach trzech jezior. - Co zamierzasz? - zapyta po duszej chwili krasnolud. - Zamierzam ich ostrzec - odpar Drizzt. - Nie doceniasz ssiadw. Zrobi silniejszy wypad, ni si tego spodziewasz. - Zgadzam si z tym - powiedzia Bruenor. - Ale moje pytania dotycz ich charakteru. Codziennie widzimy walk na jeziorach i zawsze o te przeklte ryby. Ludzie powinni by przywizani do swoich miast, gobliny do swoich siedzib, o to si tylko troszcz. Teraz powinni pokaza, e potrafi walczy razem. Drizzt musia przyzna racj obserwacjom Bruenora. Rybacy w cigu ostatnich lat coraz bardziej wspzawodniczyli ze sob. Wsppraca midzy miastami zamieraa, gdy kade starao si zyska przewag ekonomiczn nad swoim przeciwnikiem na jeziorze. - Za dwa dni odbdzie si zebranie w Bryn Shander - kontynuowa Drizzt. - Wierz, e nadal mamy czas, zanim nadejd barbarzycy. Jednak obawiam si kadej zwoki i nie sdz, abymy byli zdobi zebra burmistrzw tak wczenie. Naleyte poinstruowanie Regisa co do przebiegu wydarze zabierze mi wiele czasu, gdy bdzie musia te z innymi omwi nadcigajc grob inwazji - Pasibrzuch - parskn Bruenor, uywajc nazwy, jak nada Regisowi z powodu jego niepohamowanego apetytu. - Siedzi na zgromadzeniu tylko po to, aby napeni swj brzuch! Oni nie suchaj go

bardziej ni ciebie, elfie. - Nie doceniasz halflinga, tak samo, jak nie doceniasz mieszkacw Dekapolis - odpar Drizzt. - Pamitaj, e on ma kamie. - Ba! To tylko piknie rnity klejnot, nic wicej! - powiedzia Bruenor. - Widziaem go i nie rzuci na mnie adnego czaru. - Magia jest zbyt subtelna dla oczu krasnoluda, a moe nie jest wystarczajco mocna, aby przebi si przez twoj grub czaszk rozemia si Drizzt. - Ale jest tam, widz j jasno i znam legendy o tym kamieniu. Regis moe wpywa na zgromadzenie bardziej, ni to sobie wyobraasz. Moe nawet bardziej ni ja. Miejmy tak nadziej, gdy wiesz rwnie dobrze jak ja, e niektrzy z przedstawicieli mog by niechtni planom zjednoczenia si, czy to w swej penej arogancji niezalenoci, czy te w nadziei, e wyprawa barbarzycw na mniej chronionych rywali moe pomc ich wasnym ambicjom. Bryn Shander pozostaje kluczem, lecz gwne miasto zostanie pobudzone do dziaania tylko wtedy, gdy wiksze miasta rybackie, szczeglnie Targos, docz do niego. - Wiesz, e Easthaven pomoe - powiedzia Bruenor. - Oni zawsze byli za zjednoczeniem miast. - I Lonelywood, gdy Regis z nimi porozmawia. Ale Kemp z Targos z pewnoci wierzy, e jego otoczone palisad miasto jest wystarczajco silne, aby obroni si samo, podczas gdy jego rywal, Termalaine bdzie zmuszony wytrzyma napr hordy. - On nie doczy do niczego, co obejmuje Termalaine. Co gorsza, drowie, bez Kempa nie uda si nam zorganizowa Koniga z Dineval! - Ale tu wanie wkroczy Regis - wyjani Drizzt. - Rubin, ktry posiada, moe dokona cudw, zapewniam ci. - Znw mwisz o potdze kamienia - mrukn Bruenor. - Ale Pasibrzuch mwi, e jego dawniejszy pan mia takich dwanacie. Potna magia nie chadza tuzinami! - Regis powiedzia, e jego pan mia dwanacie podobnych kamieni poprawi Drizzt. - Prawd mwic, halfling nie by w stanie dowiedzie si, czy wszystkie dwanacie, lub ktrykolwiek inny z nich, byy magiczne. - Wic dlaczego ten czowiek da wanie magiczny Pasibrzuchowi? Drizzt pozostawi to pytanie bez odpowiedzi. Jednak jego milczenie

szybko naprowadzio Bruenora na trop nieuniknionej odpowiedzi. Regis mia sposb na zbieranie rzeczy nie nalecych do niego, mimo tego, e utrzymywa, e byy to podarunki...

6 BRYN SHANDER Bryn Shander nie byo podobne do innych wsplnot Dekapolis. Jego dumny proporzec powiewa wysoko, porodku nagiej tundry, na szczycie wzgrza, midzy trzema jeziorami tu na poudnie od poudniowego koca doliny krasnoludw. Na adnym ze statkw nie powiewaa flaga tego miasta, nie miao te dokw na adnym z jezior, lecz nie byy to powane argumenty, gdy byo nie tylko geograficznym centrum regionu, lecz take centrum wszelkiej aktywnoci. To tu przybyway wielkie karawany kupieckie z Luskanu, przybyway tu take w celach handlowych krasnoludy, tu mieszkaa te wikszo rzebiarzy, ludzi wyrabiajcych pamitki z koci i oceniajcych je. Blisko Bryn Shander bya drugim przyczynkiem, po iloci zowionych ryb, stanowicym o sukcesach i wielkoci rybackich miast. Tak wic Termalaine i Targos, na poudniowo-wschodnim brzegu, Maer-Dualdon i Caer-Konig, i Caer-Dineval na zachodnim brzegu Lac Dinneshere, cztery miasta lece o niecay dzie drogi od gwnego orodka, byy miastami panujcymi nad jeziorami. Bryn Shander otaczay wysokie mury, chronic je zarwno przed mniejszymi miastami, jak i napaciami goblinw czy barbarzycw. Wewntrz budynki byy podobne do budynkw w innych miastach; niskie, drewniane budowle, byy w Bryn Shander jednak gciej upakowane i suyy za mieszkania kilku rodzinom. Mimo e zatoczone, miasto byo wygodne i bezpieczne, dawao najwikszy posmak cywilizacji, jaki mona byo znale na przestrzeni setek dugich i pustych mil. Regisa zawsze cieszyy dwiki i zapachy, ktre witay go, gdy wkracza przez obite elazem drewniane wrota w pnocnej stronie murw miasta. Jednak na mniejsz skal, w porwnaniu z wikszymi miastami na poudniu, krztanina i krzyki otwartych rynkw i zatoczonych ulic Bryn Shander przypominay mu dawne dni w Calimport. Podobnie jak w Calimport, ludno na ulicach Bryn Shander reprezentowaa wszystkie rasy, ktre zamieszkiway Krlestwa. Wysocy, ciemnoskrzy mieszkacy pustyni mieszali si z jasnookimi wdrowcami z Moonshae. Gone przechwaki poudniowcw i krzepkich grali,

opowiadajcych zmylone historie o mioci i walce w jednej z wielu gospod, rozlegay si a na ulicy. Regis sysza to wszystko, pomimo e pooenie si zmienio to gwar pozostawa wci ten sam. Gdyby zamkn oczy i przeszed jedn z wskich uliczek, mgby ponownie odczu smak ycia, ktrego dowiadcza lata temu, w Calimport. Jednak tym razem problem halflinga by tak powany, e przysania nawet jego ponownie pobudzonego ducha. By przeraony ponurymi nowinami drowa i zdenerwowany tym, e bdzie posacem, ktry oznajmi je na zebraniu. Z dala od gwarnego targu doszed do paacu Cassiusa, burmistrza Bryn Shander. By to najwikszy i najbardziej luksusowy budynek w caym Dekapolis, z kolumnad i paskorzebami zdobicymi ciany. Pierwotnie wybudowano go z przeznaczeniem na spotkania burmistrzw, ale gdy zainteresowanie spotkaniami wygaso, Cassius, zrczny dyplomata, nie stronicy od taktyki silnej rki, przywaszczy sobie paac na sw oficjaln rezydencj, za na sal zebra przeznaczy pusty magazyn, wetknity w oddalony kraniec miasta. Niektrzy z burmistrzw narzekali na t zmian, lecz mimo, e miasta rybackie wywieray czsto pewien wpyw na gwne miasto w sprawach publicznych, to jednak rzadko interesoway si sprawami tak mao znaczcymi dla ogu mieszkacw, jak ta. Cassius zna swoj pozycj w miecie i wiedzia jak utrzyma w garci wikszo innych osad. Policja Bryn Shander moga pokona siy kadych piciu poczonych z pozostaych dziewiciu miast, a oficerowie Cassiusa mieli monopol na kontakty z koniecznymi rynkami zbytu na poudniu. Inni burmistrzowie mogli mrucze na zmian miejsca spotka, lecz ich zaleno od gwnego miasta powstrzymywaa ich od wszelkich dziaa przeciwko Cassiusowi. Regis wszed ostatni do maej sali. Popatrzy na twarze dziewiciu mczyzn, ktrzy zebrali si przy stole i stwierdzi jak bardzo w rzeczywistoci tutaj nie pasowa. Zosta wybrany burmistrzem, gdy nikt inny w Lonelywood nie zatroszczy si wystarczajco o to, aby zasiada w radzie, lecz swe krzeso osign dziki swym przymiotom a nie walecznym czynom. Oni byli przywdcami swoich miast, ludmi, ktrzy organizowali ycie i obron osiedli. Kady z burmistrzw widzia wiele bitew z goblinami i barbarzycami najedajcymi czsto latem

Dekapolis. Byo regu ycia w Dolinie Lodowego Wichru, e jeli kto nie mg walczy, nie mg przey, a burmistrzowie byli jednymi z najbardziej biegych wojownikw w Dekapolis. Jeszcze nigdy aden z burmistrzw nie oniemieli Regisa, gdy ten zazwyczaj nie mia nic do powiedzenia. Lonelywood, odizolowane miasto ukryte w maym, gstym lesie jodowym, nie chciao niczego od nikogo. Wraz z mao znaczc flot ryback, pozostae trzy miasta lece nad Maer Dualdon, niczego mu nie narzucay. Regis nigdy, dopki oczywicie nie zosta do tego zmuszony, nie wyraa swych opinii, zawsze uwaa na to, by jego gos w dawnej sprawie by zgodny z gosami innych. Jeli zgromadzenie miao podzielone zdania, Regis po prostu postpowa tak, jak Cassius. W Dekapolis nikt nie mg postpi nieprawidowo, suchajc Bryn Shander. Jednak tego dnia, przed tym audytorium czu si zawstydzony. Ponure wieci, jakie przynosi, czyniy go wraliwym na ich chamskie zachowanie si i czste wcieke zaczepki. Skupi sw uwag na rozmawiajcych ze sob dwch najpotniejszych burmistrzach Cassiusie z Bryn Shander i Kempie z Targos, siedzcych na pocztku prostoktnego stou. Kemp wyglda jak rasowy pogranicznik: niezbyt wysoki, lecz o potnej klatce piersiowej, gruzowatych i wlastych ramionach i szorstkim zachowaniu si zarwno wobec przyjaci, jak i wrogw. Cassius za z trudem przypomina wojownika. By niewielkiej postury, ze schludnie utrzymanymi siwiejcymi wosami i z twarz, na ktrej nigdy nie byo wida choby ladu zarostu. Jego due, jasnoniebieskie oczy wydaway si byszcze wewntrznym zadowoleniem. Mimo to, wszyscy, ktrzy kiedykolwiek widzieli burmistrza Bryn Shander podnoszcego miecz na polu bitwy, nie mieli adnych wtpliwoci jeeli chodzio o ocen jego odwagi czy walecznoci. Regisowi naprawd podoba si ten czowiek, lecz zawsze uwaa, eby nie znale si w sytuacji, w ktrej mgby si mu narazi. Cassius ciko zapracowa sobie na reputacj takiego, ktry osiga to, czego tylko zapragnie kosztem innych. - Uspokjcie si - poleci Cassius, stukajc motkiem w st. Burmistrz-gospodarz zawsze otwiera spotkanie zachowujc formalnoci. Wymieni tytuy i oficjalne propozycje, co pocztkowo miao

na celu nadanie zebraniom aury wanoci i wywarcie szczeglnego wraenia na tych, ktrzy pojawiali si by przemwi w imieniu bardziej oddalonych wsplnot. Lecz teraz, gdy te spotkania straciy na swym autorytecie, formalnoci suyy tylko i wycznie odwleczeniu zakoczenia spotkania, ku alowi wszystkich dziesiciu burmistrzw. W wyniku tego, za kadym razem, gdy grupa si zbieraa, formalnoci byy coraz to bardziej skracane, mwiono nawet o wyeliminowaniu ich w ogle. Gdy w kocu zamknito list, Cassius zwrci si do najwaniejszych burmistrzw. - Pierwsze zagadnienie na licie - powiedzia patrzc w notatki lece przed nim, - dotyczy terytorialnego sporu midzy dwoma siostrzanymi miastami: Caer-Konig i Caer-Dineval nad Lac Dinneshere. Widz, e Dorim Lugar z Caer-Konig przynis dokumenty, o ktrych mwi na ostatnim zebraniu, a wic oddaj mu gos. Burmistrzu Lugar. Dorim Lugar, chudy, ogorzay mczyzna, ktrego oczy wydaway si by nerwowo rozbiegane na wszystkie strony, gdy zosta zaproszony do zabrania gosu, prawie wyskoczy ze swego krzesa. - Mam w rku - krzykn podnoszc w zacinitej pici stary pergamin, - pierwotn ugod midzy Caer-Konig i Caer-Dineval, podpisan przez przywdcw obu miast. - Wycign oskarycielsko palec w stron burmistrza Caer-Dineval. - Jest tam take twj podpis, Jensinie Brent! - Zgoda podpisana w czasie przyjani i w dobrej woli - odpar Jensin Brent, mody, zotowosy mczyzna o niewinnej twarzy, dajcej mu czsto przewag nad ludmi, ktrzy uwaali go za naiwnego. - Rozwi pergamin, burmistrzu Lugarze i niech zgromadzenie go zobaczy. Powinni zobaczy, e nie daje on adnych przywilejw Easthaven. - Rozejrza si po pozostaych burmistrzach. - Easthaven z trudem mona byo nazwa nawet ma wiosk, gdy podpisana zostaa zgoda na podzielenie jeziora na poowy - wyjani. Nie mieli nawet jednej odzi, by mc j spuci na wod. - Burmistrzowie! - krzykn Dorim Lugar, wyrywajc niektrych z nich z letargu, w ktry zdyli ju zapa. Dyskusja zdominowaa ju cztery ostatnie posiedzenia, adna ze stron jednak nie osigna niczego. Caa sprawa nie miaa znaczenia dla nikogo, ani te nikogo nie interesowaa, z wyjtkiem obu burmistrzw i burmistrza Easthaven.

- Z pewnoci Caer-Konig nie mona obwinia za to, e powstao Easthaven - broni si Dorim Lugar. - Kto mg przewidzie, e Easthaven powstanie? - zapyta, majc na myli prost i gadk drog, jak Easthaven wybudowao do Bryn Shander. To byo pomysowe posunicie i zapewnio dobrobyt maemu miastu w poudniowo-wschodnim rogu Lac Dinneshere. Poczenie uroku oddalonej wsplnoty z atwym dostpem do Bryn Shander uczynio Easthaven najszybciej rozwijajcym si miastem w caym Dekapolis, z flot ryback, ktra moga wspzawodniczy z odziami Caer-Dineval. - Istotnie, kto? - odpar Jensin Brent, tym razem z wyrazem lekkiego podniecenia na swej chodnej twarzy. - To oczywiste, e wzrost Easthaven zmusi Caer-Dineval do wspzawodniczenia o poudniowe wody jeziora, podczas gdy Caer-Konig eglowao swobodnie po pnocnej poowie. Teraz jednak Caer-Konig stanowczo odmawia renegocjacji pierwotnych ukadw, aby zrekompensowa nierwnowag! Nie moemy si rozwija w takich warunkach! Regis wiedzia, e musi zadziaa, nim dyskusja miedzy Brentem, a Lugarem wymknie si spod kontroli. Z powodu ich debatowania odroczone zostay dwa wczeniejsze spotkania, a Regis nie mg pozwoli, aby i to zebranie rozpado si zanim nie powie o zagraajcymi im ataku barbarzycw. Zawaha si, przyznajc znw, e nie ma wyboru i nie moe wycofa si z tej nie cierpicej zwoki misji - jego przysta moga zosta zniszczona, gdyby nic nie powiedzia. Chocia Drizzt upewni go o mocy, ktr posiada, cigle mia wtpliwoci dotyczce prawdziwej magii kamienia. Taka niepewno, zwyka bya jednak dla nic nie znaczcych ludw i Regis mimo niej, lepo wierzy w zapewnienia Drizzta. Drow by prawdopodobnie najmdrzejsz osob, jak kiedykolwiek zna, o dowiadczeniu daleko przekraczajcym to, o czym Regis mg tylko powiedzie. Teraz by czas na dziaanie i halfling by zdecydowany zrealizowa plan drowa. Zacisn palce na maym, drewnianym motku, lecym przed nim na stole. Poczu, e jego dotknicie jest mu zupenie obce, uwiadomi sobie, e uywa go po raz pierwszy. Zapuka nim lekko w drewniany st, lecz inni za bardzo byli pochonici krzykliw dyskusj, jaka wybucha midzy Lugarem a Brentem. Regis przypomnia sobie o wadze nowin

drowa i mielej zastuka motkiem. Pozostali burmistrzowie natychmiast zwrcili si ku halflingowi, a na ich twarzach odmalowa si wyraz zdumienia. Regis rzadko zabiera gos na zebraniach i to te tylko wtedy, gdy nie mia innego wyjcia, bdc zmuszony do odpowiedzi na pytania skierowane bezporednio do niego. Cassius z Bryn Shander opuci swj ciki motek. - Zgromadzenie udziela gosu burmistrzowi... hmmm... burmistrzowi Lonelywood - powiedzia, a z jego niepewnego tonu Regis wywnioskowa, e waha si, czy wzi na serio danie halflinga udzielenia mu gosu. - Burmistrzowie - zacz niemiao Regis, jego gos by ochrypy. - Z caym szacunkiem dla powanej dyskusji midzy burmistrzami CaerDineval i Caer-Konig, wydaje mi si, e mamy powaniejsze problemy do przedyskutowania. - Jensin Brent i Dorim Lugar byli wciekli, e im przerwano, lecz inni patrzyli na halflinga z zaciekawieniem. Dobry pocztek, pomyla Regis, przynajmniej zwrciem ich uwag. Odchrzkn, starajc si, aby jego gos brzmia pewnie i robi troch wiksze wraenie. - Dowiedziaem si z pewnego rda, e szczepy barbarzycw gromadz si, aby przypuci zjednoczony atak na Dekapolis! - i mimo, e stara si aby jego wiadomo zabrzmiaa dramatycznie, stwierdzi, e nadal patrzy na dziewiciu apatycznych i zblazowanych mczyzn. - Jeli nie zwyciy sojusz - kontynuowa tym samym, naglcym tonem, - horda opanuje nasze miasta jedno po drugim, zabijajc kadego, kto omieli si jej przeciwstawi! - Z pewnoci, burmistrzu Regisie z Lonelywood - powiedzia Cassius gosem, ktry mona byo uwaa za chodny, a ktry w istocie by askawy. - Dowiadczylimy najazdw barbarzycw ju wczeniej. Nie ma potrzeby... - Nie takich jak ten! - krzykn Regis. - Wszystkie szczepy nadejd razem. Wczeniejsze najazdy byy najazdami jednego szczepu na jedno miasto i zwykle odpieralimy je, lecz czy teraz obroni si Termalaine lub Caer-Konig, a nawet Bryn Shander, wobec poczonych plemion Doliny Lodowego Wichru? Niektrzy z burmistrzw zapadli si w swych krzesach, aby rozway sowa halflinga, reszta rozmawiaa midzy sob - niektrzy zmartwieni, inni z penym gniewu niedowierzaniem. W kocu Cassius znw zapuka

swym motkiem, nawoujc zebranych do spokoju. Nagle, ze zwyk sobie brawur, wsta ze swego krzesa Kemp z Targos. - Mog zabra gos, przyjacielu Cassiusie? - zapyta z niepotrzebn grzecznoci. - Moe bd mg przedstawi to powane owiadczenie we waciwym wietle. Regis i Drizzt wysunli pewne przypuszczenia, co do sprzymierzecw, gdy planowali dziaanie halflinga na tym zgromadzeniu. Zakadali, e Easthaven, zaoone i rozwijajce si na zasadzie braterstwa midzy wsplnotami Dekapolis, powinno bez zastrzee przyj pomys wsplnej obrony przeciwko barbarzycom. Podobnie jak Termalaine i Lonelywood, najatwiej dostpne z dziesiciu miast, powinny take atwo przyj kad ofert pomocy. Wbrew ich szacunkom nawet burmistrz Agorwal z Termalaine, ktry mia tak wiele do zyskania w obronnym sojuszu, zaj pozycj na uboczu i milcza, czekajc czy Kemp z Targos nie odrzuci planu. Targos byo najwaniejszym i najpotniejszym z dziewiciu rybackich miast, ktrego flota ponad dwukrotnie przewyszaa flot Termalaine, drugiego co do wielkoci miasta. - Zebrani - zacz Kemp pochylajc si nad stoem, aby wyda si wikszym w oczach patrzcych, - pozwlcie nam dowiedzie si czego wicej o nowinach halflinga, zanim nie zaczniemy aowa podjtych krokw. Walczylimy z najazdami barbarzycw niejeden raz i jestemy przekonani, e siy obronne nawet najmniejszego z naszych miast s wystarczajce. Gdy Kemp wtrci si w jego przemwienie, prbujc podway zaufanie do halflinga, Regis poczu, e poziom jego adrenaliny znacznie wzrs. Drizzt zdecydowa ju wczeniej, kiedy to planowali, i Kemp z Targos jest kluczem, lecz Regis zna burmistrzw lepiej ni drow i wiedzia, e Kemp nie da sob atwo manipulowa. Kemp przedstawia swymi manierami taktyk potnego miasta Targos. By duy i ylasty, czsto wybucha wciekoci, ktra oniemielaa nawet Cassiusa. Regis prbowa odwie Drizzta od tej czci planu, lecz drow by nie