Holandia. Presja depresji

28

description

Nowa książka autora "Belgijskiej melancholii" Depresja, tamy, wiatraki, poldery i po horyzont pola tulipanów, tolerancja, pełen luz, sex and drugs… Zapytani o Holandię te skojarzenia wymienimy bez wahania. Taką Holandię chcemy widzieć: nowoczesną, w której wszystko wolno, tętniącą życiem, wielokulturową, zanurzoną w globalnym świecie. I to jest możliwe w każdej chwili. Koninkrijk der Nederlanden, Królestwo Niderlandów, jak oficjalnie się nazywa, nie leży przecież gdzieś daleko. Ale to tylko zewnętrzna warstwa, pisze Marek Orzechowski. Holandie są dwie. Obie pociągające. Jedna, ta wprost z widokówki, druga skryta między wodą i tamami. Inna od innych. Ukształtowana przez naród mistrzowskich budowniczych tam i krajobrazów, śmiałych żeglarzy-odkrywców i bezwzględnych kupców. O niej także opowiada ta książka. O surowych warunkach egzystencji i walce z wodą. O tym, jak w ciągu wieków zahartowały one Holendrów i uczyniły z nich ludzi nawykłych do wspólnego działania, wytrwałych, upartych, o

Transcript of Holandia. Presja depresji

Page 1: Holandia. Presja depresji
Page 2: Holandia. Presja depresji

Holandia_Presja depresji_K.indd 2Holandia_Presja depresji_K.indd 2 2014-09-04 15:25:562014-09-04 15:25:56Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 3: Holandia. Presja depresji

m a r e k o r z e c h o w s k i

Warsz aws kie w ydawni ct wo liter ac kie

MUZA SA

p r e s j a d e p r e s j i

holandia

Holandia_Presja depresji_K.indd 3Holandia_Presja depresji_K.indd 3 2014-09-04 15:25:562014-09-04 15:25:56Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 4: Holandia. Presja depresji

Projekt okładki: Jacek SzewczykRedaktor serii: Halina HałajkiewiczOpracowanie indeksu: Katarzyna SzajowskaRedakcja techniczna: Karolina BendykowskaKorekta: Katarzyna Szajowska

Zdjęcie wykorzystane na okładce© Amanda HallCollection/Robert Harding World Imagery/

Getty Images

Zdjęcia w książce pochodzą z zasobów Wikimedia Commons oraz Karola Strasburgera

© by Marek Orzechowski© for this edition by MUZA SA, Warszawa 2014

ISBN 978-83-7758-809-3

Warszawskie Wydawnictwo LiterackieMUZA SAWarszawa 2014

Holandia_Presja depresji_K.indd 4Holandia_Presja depresji_K.indd 4 2014-09-04 15:25:562014-09-04 15:25:56Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 5: Holandia. Presja depresji

Rodzicom

Holandia_Presja depresji_K.indd 5Holandia_Presja depresji_K.indd 5 2014-09-04 15:25:562014-09-04 15:25:56Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 6: Holandia. Presja depresji

Holandia_Presja depresji_K.indd 6Holandia_Presja depresji_K.indd 6 2014-09-04 15:25:562014-09-04 15:25:56Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 7: Holandia. Presja depresji

Wiatru nie można zatrzymać, ale można budować wiatraki.

Szaleńcy budują domy, mądrzy je kupują.

Niderlandzkie przysłowia ludowe

Sünig üüs en müs, Oszczędny jak mysz.

Fryzyjskie powiedzenie

W końcu wydaje mi się, że nie dostrzegłemniczego poza wodą w różnych stanach

– woda zamarznięta, pośniegowa, woda w kałużach,w których odbijają się wodne chmury…

Paul Valéry, Powrót z Holandii, 1926

Nigdy się nie tłumacz.Przyjaciele i tak zrozumieją,wrogowie i tak nie uwierzą.

Erazm z Rotterdamu

Pieniądz nie zna kuzynów.

Niderlandzkie powiedzenie

Holandia_Presja depresji_K.indd 7Holandia_Presja depresji_K.indd 7 2014-09-04 15:25:562014-09-04 15:25:56Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 8: Holandia. Presja depresji

Holandia_Presja depresji_K.indd 8Holandia_Presja depresji_K.indd 8 2014-09-04 15:25:562014-09-04 15:25:56Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 9: Holandia. Presja depresji

9

Dostałem Niderlandy

Właściwie, poza książkami, nigdy niczego nie zbierałem. Ani monet, ani znaczków, motyli czy kamieni. Nie pocią-gały mnie wklejane do grubych zeszytów zdjęcia aktorów i ich wymiana ani ołowiane żołnierzyki, chociaż jak każdy chłopiec miałem je w swoich wielkich pudłach. Musiałem przecież, od czasu do czasu, prowadzić i wygrywać wojny. Lubiłem samochodziki, ale to żadna ekstrawagancja, cho-ciaż i w tym różniłem się od kolegów. Swoje samochodziki, stare przedwojenne modele z wielkimi błotnikami i wielki-mi lampami, robiłem sam z plasteliny. Kołami z reguły były pinezki albo małe guziki, które podbierałem mamie. Patrzy-łem na swoje cuda, podziwiałem je i marzyłem o prawdzi-wych pięknych autach, jakich nie widywało się na ulicach.

Ale miałem dziadka, który zbierał znaczki i pewnie się spodziewał, że je kiedyś odziedziczę. I choć nic z tego nie wyszło, zapamiętałem, jak kiedyś, siedząc na jego kola-nach, podziwiałem mały ciemnozielony, a może granatowy znaczek z głową jakiejś damy, o której dziadek mówił, że to królowa. Pokazywał mi go z dumą, mówiąc, że w wymia-nie z jakimś kolegą w końcu „dostał Niderlandy”. Dla mnie brzmiało to tak, jakby chodziło o coś na miarę zdobycia bieguna czy wejścia do wielkiego skarbca. Niderlandy, da-lekie, za siódmą górą i siódmą rzeką, u dziadka znalazły się blisko, na wyciągnięcie ręki. Jego, nie mojej, ja mogłem

Holandia_Presja depresji_K.indd 9Holandia_Presja depresji_K.indd 9 2014-09-04 15:25:562014-09-04 15:25:56Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 10: Holandia. Presja depresji

10

tylko spoglądać z góry. Ja wtedy swoich Niderlandów jesz-cze nie dostałem.

Kiedy już trochę podrosłem i chodziłem do szkoły, każda wycieczka, każdy wyjazd autokarem poza mury szkoły stawały się dla mnie wielkim przeżyciem. Kraków, Gdańsk, Zakopane – to były te kierunki. Ale któregoś dnia już w au-tobusie, który miał nas unieść ku kolejnej wielkiej przygo-dzie, usłyszałem, jak jeden z kolegów zapytał nauczycielkę, czy jedziemy daleko, a ona ze śmiechem odpowiedziała, że bardzo, bardzo daleko, bo kto wie, czy nie aż do Amsterda-mu. Zepsuła mi tym moją piękną wycieczkę, ponieważ przez cały czas podróży nie mogłem myśleć o niczym in-nym jak tylko o owym Amsterdamie. Ba, nawet za bardzo nie wiedziałem, czy to miasto, góry, państwo czy rzeka – myślałem o Amsterdamie tak dalekim, że przecież na pewno niedosięgłym. No bo jak?

Ale kiedy wróciłem do domu, zacząłem pytać, szperać, szukać w książkach i atlasach i już wiedziałem, że jest. Jest tam na końcu po lewej stronie tej wielkiej mapy, domy stoją w wodzie, wszędzie są wiatraki, jakieś takie inne od tych nielicznych, które gdzieś się jeszcze u nas uchowały, a tuli-pany rosną jak łany zbóż na polach – ogarnąć myślą nie bardzo się to udawało. Tyle jednak pojąłem, że musi być zupełnie inny od wszystkiego, co widziałem, choć dotąd nie było tego wiele. Amsterdam stał się dla mnie wyzwaniem i tęsknotą, w wyobraźni przemierzałem jego ulice, pływa-łem po kanałach, zaglądałem do okien… i zasypiałem z atlasem otwartym na stronie z odległą Holandią. Byłem za mały, byłem zaledwie uczniem szkoły podstawowej i tak naprawdę nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak daleko leży Amsterdam. Ale wystarczyło spojrzeć na mapę i po raz ko-lejny przyjrzeć się nielicznym dostępnym w książkach zdję-ciom, żeby i w moim wieku zrozumieć, że jechać do Amster-

Holandia_Presja depresji_K.indd 10Holandia_Presja depresji_K.indd 10 2014-09-04 15:25:562014-09-04 15:25:56Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 11: Holandia. Presja depresji

11

damu znaczy to samo, co nigdy nie móc tam dojechać. Ja swoich Niderlandów także wtedy jeszcze nie dostałem.

Nierealności moich marzeń ponownie doświadczyłem w szkole średniej, i to już na samym początku, kiedy za-chęcony przez rodziców przeczytałem grube tomy Sienkie-wicza. Jak każdy życzyłem Kmicicowi odzyskania Oleńki, współczułem królowi Janowi Kazimierzowi, goniłem z Wołodyjowskim Szwedów. Ale kiedy dobrnąłem do sceny, w której Zagłoba radzi księciu Zamoyskiemu, aby ten kró-lowi szwedzkiemu, który w zamian za otwarcie bram Za-mościa ofiarował mu województwo lubelskie, oddał Ni-derlandy, doznałem uczucia, jakby ktoś wbił mi igłę wprost w serce. W jednej strasznej chwili Niderlandy, a wraz nimi Amsterdam, stały się dla mnie fatamorganą, znikającym punktem, odległym Księżycem. Skoro tak są niedostępne i nierealne, by uczyniony z nich dar posłużył za kpinę i ośmieszył Karola Gustawa, rozumowałem, to i dla mnie muszą pozostać tylko miejscem na mapie.

Mimo to któregoś dnia, kiedy kończyłem studia, wsiad-łem do samochodu i z kilkoma dolarami w kieszeni, z czego byłem dumny, choć miałem ich przecież przeraźliwie nie-wiele, wyruszyłem w drogę. Gdyby dziś ktoś zachęcał mnie do odbycia dalekiej podróży z taką kwotą, popukałbym się pewnie w czoło i w najlepszym razie poszedł na dobry obiad. Ale wtedy to było nieważne. Wyjeżdżałem, aby przekroczyć Rubikon, a adresem docelowym tej najbardziej frapującej w moim życiu podróży był… Amsterdam, właściwie mogę napisać – mój Amsterdam. Chociaż nie widziałem go przed-tem na oczy, znałem go na pamięć. Chociaż nie miałem po-jęcia o drodze, która do niego prowadzi, wiedziałem, że tra-fię. Chociaż wszystko mogło mnie zaskoczyć czy zniechęcić, wiedziałem, że się nie rozczaruję. Nawet wówczas, kiedy już na granicy niemiecko-holenderskiej poproszono mnie, abym

Holandia_Presja depresji_K.indd 11Holandia_Presja depresji_K.indd 11 2014-09-04 15:25:562014-09-04 15:25:56Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 12: Holandia. Presja depresji

12

zjechał na bok. Wszystkie inne samochody celnicy przepusz-czali machnięciem ręki, a mój, z czarną tablicą, powędrował do małej zatoki. Nikt właściwie nic ode mnie nie chciał, po prostu w wizie potrzebny był stempel, celnik holenderski nie miał go pod ręką i musiał pójść do swojej budki. Gdy już go przystawił, ukłonił się i życzył mi szerokiej drogi.

Jazda była przyjemna. Nastraszony w Niemczech przez znajomych, że tu policja jeździ nawet porsche, aby dogonić rajdowców, trzymałem się dzielnie dozwolonej prędkości, wyprzedzały mnie więc wszystkie ciężarówki. Trąbiono do mnie z wielu pojazdów i machano przyjaźnie dłońmi. A kiedy zatrzymałem się na małej stacji benzynowej (uni-kałem dużych samoobsługowych w obawie, że sobie nie poradzę) i sprzedawca dowiedział się, że jestem z Polski, czyli z zaświatów, prędko obdarował mnie paczką papiero-sów, gumą do żucia i opakowaniem nożyków do golenia, które widziałem po raz pierwszy w życiu.

Cztery godziny później byłem w Amsterdamie. Nie mia-łem pojęcia, czy moja wyobraźnia pojedna się z obrazem, który zobaczę, nie wiedziałem, czy miasto dorówna temu z moich marzeń. Kiedy zobaczyłem pierwszy kanał, w od-dali majestatyczny wiatrak, pierwszy zwodzony most i pierwsze łodzie zacumowane przed smukłymi, zadbanymi domami patrycjuszy, a z pobliskiego placu Dam w centrum miasta dobiegły mnie dźwięki muzyki i śpiewy hippisów, poczułem się tak, jakbym wreszcie dostał swoje Niderlandy. Byłem szczęśliwy jak niegdyś mój dziadek, chociaż on spo-glądał jedynie na znaczek, a przede mną było nie tylko mia-sto, ale i oczy poznanej niebawem pięknej Miriam.

I dostaję te swoje Niderlandy aż do dzisiaj. Bywam tu często, nigdy się nie nudzę, nigdy mi dość, nigdy mi do syta. Znam smak holenderskiego chleba jak z waty i pinda-kaasa, pasty z ziemnych orzeszków, przysmaku, którym

Holandia_Presja depresji_K.indd 12Holandia_Presja depresji_K.indd 12 2014-09-04 15:25:562014-09-04 15:25:56Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 13: Holandia. Presja depresji

13

chętnie go smaruję. Kiedy jestem w Holandii, pochłaniam matiesy na surowo jak każdy prawdziwy Holender, czego w domu w Brukseli nie robię. Podziwiam tulipany, jakbym przedtem ich nigdy nie widział, i zajadam się serem, mimo że z pewnością nie różni się od francuskiego czy belgijskie-go. Nawet pomidory, choć wszędzie poza Holandią mówi się o nich, że są pełne wody, smakują mi inaczej niż w domu. Piwo popijam jak Holender, bez pośpiechu, słucham dow-cipów i opowieści o morzu i przytakuję skinieniem głowy. Skąpstwo Holendrów widzę, ale im wybaczam, bo wiem, że także między sobą częstują się jednym ciasteczkiem.

A jednak wciąż obcuję tylko z zewnętrzną formą, z pierwszą warstwą, z tym, co nie wchodzi w głąb ich wciśniętej w wielowiekową mentalność duszy. Są otwarci na świat i przybyszów z zewnątrz, ale niedostępni dla każ-dego, kto nie zjadł z nimi beczki śledzi, nie przeżył wody na tamie i nie rozumie kuriozalnej puenty w jednym z dialek-tów, których tu pełno, a które dla nas, Polaków przyzwy-czajonych do jednej mowy i jednych w niej niuansów są prawdziwą tabula rasa. Holenderski pisarz Cees Nooteboom pisze, że Holendrzy mają dwie twarze. Jedną dla siebie, dru-gą dla innych. W Amsterdamie widzimy to, co chcą nam pokazać, reszta jest dla nich. Oznacza to, że dzieląc się ze światem swoim krajem, nie oddają nam tego, co najważ-niejsze – siebie. Trochę nieładne, myślę często, takie ukry-wanie prawdziwej twarzy, wystawianie na ogląd innej, ale przecież tak czyni wielu, no, być może z wyjątkiem Pola-ków, po których od razu widać, co myślą.

Poznawanie Holendrów jest jak próba zgłębiania życia la-tarnika. Myślimy o nim, że ma romantyczny żywot – siedzi wysoko, w cieple swojej małej, przytulnej kajuty, z każdej strony oblewanej przez zimne i bezwzględne fale, i swoim światłem prowadzi statki do portu. Chętnie popatrzylibyśmy

Holandia_Presja depresji_K.indd 13Holandia_Presja depresji_K.indd 13 2014-09-04 15:25:562014-09-04 15:25:56Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 14: Holandia. Presja depresji

14

na tę orgię wody z jego bezpiecznego schronienia, posłucha-li mrożących krew w żyłach opowieści, wypili z nim kubek gorącej kawy, a potem opuścili tę przystań z przekona-niem, że zrozumieliśmy i zobaczyliśmy wszystko.

Ale nawet i to mi nie przeszkadza, nie przeszkadza mi świadomość, że moje Niderlandy są jak znaczek z urwanym rogiem i tylko częściowo wystają z wody. Nie mam do nich o to pretensji. Jeden z moich przyjaciół pocieszył mnie, że już jestem blisko. Sporo widziałem, sporo słuchałem, potrzebuję jeszcze ze stu lat, aby je do końca zrozumieć. Co to jest sto lat, Marku, powiedział, czas biegnie dziś tak szybko.

Aż tyle czasu jednak nie mam, dlatego całe Niderlandy staram się dostać szybciej. W końcu to kraj wielkich de-presji, ale krótkich dystansów. Nie będę musiał przedzie-rać się przez lasy, wspinać na zbocza, schodzić w doliny. Wystarczy, że pogodzę się z wodą i oddam jej pierwszeń-stwo. Wszystko tutaj – cała historia i losy mieszkańców, ich charaktery, życiorysy i doświadczenia, wartości, któ-re ich kształtują, przyzwyczajenia, które nimi kierują, wolności, z których korzystają, i przymus, któremu ule-gają – związane jest z morzem i wodą. Głęboką i płytką, słoną i słodką, wolno płynącą i niechętną, trzymaną w ryzach przez tamy, groble i wały. Jeżeli istnieje jakiś wróg od wieków zagrażający Niderlandom, to jest nim morze. Jeżeli istnieje jakiś odwieczny przyjaciel nieopusz-czający ich w potrzebie, to jest nim woda. Szmer kropel uderzających w taflę wody – oto prawdziwie niderlandz-ka symfonia.

Denkend aan Holland, zie ik breede rivieren, traag door onein-ding laagland gaan; rijen ondenkbaar, ijle populieren, als hooge pluimen, aan den einder staan… „Kiedy myślę o Holandii, widzę szerokie rzeki, niesione leniwie przez płaski kraj, rzę-dy niewyobrażalnie smukłych topoli, stojące w oddali z roz-

Holandia_Presja depresji_K.indd 14Holandia_Presja depresji_K.indd 14 2014-09-04 15:25:562014-09-04 15:25:56Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 15: Holandia. Presja depresji

postartymi piórami…”, tak pisał o swojej ojczyźnie poeta, który przed wojną osiadł z dala od mokradeł i wody i schro-nił się wśród winnic na francuskim Lazurowym Wybrzeżu. W południowym słońcu widział dalekie zamglone wieże rodzimych kościołów, targane wiatrem wiązy, pochmurne niebo, wsłuchiwał się w daleki plusk wody i tęsknił, bardzo tęsknił (a mówią, że to tylko nasza specjalność). Nazywał się Hendrik Marsman, a ten wiersz zatytułował najprościej, ale i najpiękniej Herinnering aan Holland (Pamięć o Holan dii). Napisał go w 1937 roku, w już prawie innym świecie, i od tego czasu dla jego rodaków jest on wierszem stulecia. To był zresztą pierwszy wiersz holenderskiego poety, który mi przed wielu, wielu laty w oryginale przeczytano. Nie zro-zumiałem go, ale zapamiętałem i wciąż do niego wracam; jego dźwięki do dziś brzmią w moich uszach.

Jak przystało na prawdziwego Holendra, którego dzie-ciństwo upłynęło nad brzegiem wodnego kanału, Hendrik Marsman pożegnał się z życiem na morzu. Za wcześnie jednak i zapewne nie tak, jak marzył. Chciał być bliżej Ho-landii, za którą tęsknił, płynął jako pasażer na statku „Be-renice” z Bordeaux do angielskiego portu Falmouth, kiedy dwudziestego pierwszego czerwca 1940 roku wystrzelona z U-Boota U65 torpeda zakończyła jego podróż i jego ży-cie. Skrył się na zawsze w morskiej otchłani jak przed nim wielu jego rodaków.

Kiedy więc dziś patrzę na Holandię, kiedy o niej myślę, kiedy ją przemierzam, zatrzymuję się nad wodą i wysta-wiam twarz na silne podmuchy wiatru. Wiem, że wszyst-ko zaczęło się w wodzie i wszystko w wodzie się skończy. I że całych Niderlandów nigdy nie dostanę. To jest po prostu niemożliwe. To kraj tak mały, że można zmylić do niego drogę, to kraj tak inny, że może nie starczyć serca, by się w nim zakochać.

Holandia_Presja depresji_K.indd 15Holandia_Presja depresji_K.indd 15 2014-09-04 15:25:562014-09-04 15:25:56Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 16: Holandia. Presja depresji

16

Jak żaden inny

Nederland, Koninkrijk der Nederlanden, Królestwo Nider-landów, jak brzmi oficjalna nazwa, powszechnie nazywane Holandią, to kraj bez kliszy. Tak mówią o nim cudzoziemcy i taki jest w oczach samych Holendrów. Bez kliszy, niepo-wtarzalny, inny od innych. A zatem jaki?

Umoczony w wodzie, grzęznący w torfowiskach i bag-nach, wyniesiony ponad morze solidnymi tamami. Są tu drogi, rzeki i zagajniki, pola i łąki, wioski i miasta, kościo-ły i cmentarze. Jak wszędzie, tyle że niezupełnie. Podobno kiedyś, jak mówią stare kroniki, nie brakowało w nim liś-ciastych lasów, które z biegiem czasu ustąpiły miejsca wodzie, łąkom i człowiekowi, co uczyniło zeń kraj, gdzie na odkrytym polu igrają wszystkie wiatry świata. Tu z wiatrem trzeba być za pan brat, tu wiatr jest swatem brata. Gęste mgły, silne wiatry przygarbiają ludzi, obfite deszcze każą wtulać głowę w ramiona. Przez lata wyżło-biły dominujący rys holenderskiego pejzażu: płaskie, de-presyjne równiny na północy, delikatnie zarysowane fali-ste pasma prawie niewidocznych morenowych wzniesień na południu. A pośród nich tysiące kanałów. Kiedy pierw-szy raz przyjechałem do Holandii, było to w maju, miesią-cu, w którym gdzie indziej kwitną kasztany, zaraz następ-nego dnia musiałem kupić kalosze. Byłem bardzo młody, niewiele sobie robiłem z mokrych włosów, ale z mokrymi

Holandia_Presja depresji_K.indd 16Holandia_Presja depresji_K.indd 16 2014-09-04 15:25:562014-09-04 15:25:56Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 17: Holandia. Presja depresji

17

stopami czułem się jak sparaliżowany, chodziłem więc głównie w kaloszach.

Woda od zawsze Holendrów zalewała, drwiła z nich, wystawiała na ciężkie próby, ale i chroniła przed najeźdź-cami; odbierała im dobytek, ale ułatwiała przemieszczanie się i handel. Walka z wodą ukształtowała ich narodowy charakter – wytrwałość, pracowitość i cierpliwość, zbioro-wy instynkt ochrony i dobry wzrok pozwalający im wy-patrzeć w oddali, na zimnym nizinnym pustkowiu, tego jednego jedynego człowieka, któremu trzeba otworzyć drzwi. Dzięki tym cechom z wody, największego wroga, uczynili najważniejszego sojusznika. To dlatego, kiedy pa-trzy się na całe to wystawione na ogląd piękno, wyczuwa się pod nim jakąś skrytą siłę. Ich państwo wcale wielkie nie jest, ale robi takie wrażenie. Nie leży w centrum Europy, ale robi takie wrażenie, jakby stanowiło centrum świata. Nie jest mocarstwem, ale czuje się, że lepiej tego nie sprawdzać.

Jego wizerunek jest solidny i na swój sposób, mimo wody, ciepły. Tu i tam powiewa trójkolorowa flaga, na ka-nałach bez pośpiechu bujają się łodzie. Tam dwie kobiety, plotkując, jadą na rowerach, tu zatrzymał się z małym wózkiem rolnik, który przywiózł właśnie świeże jaja i sery. Wiatraki chwytają wiatr w skrzydła, choć niczego nie mie-lą, krowy zasypiają tam, gdzie stoją, na łące. Na uliczkach miast i miasteczek takich, jakby były wycięte ze starych płócien, czuć zapach parzonej kawy, a nierzadko i marihu-any. Okien nie zasłaniają firanki, na komodach leżą babcine koronki i wszędzie stoją takie same bibeloty z Delftu. Są-siadka śpieszy do sklepu i jak zwykle buty włożyła na gołe nogi. Nic to, wiatr się nie zawstydzi. W kościołach jak ze szkolnych albumów wiszą zakurzone Rubensy, Rembrand-ty i Bruegle, do których nikt nie wzdycha, w ławkach skrzypią stuletnie grzechy, nigdy nieodpuszczone. Ten, kto

Holandia_Presja depresji_K.indd 17Holandia_Presja depresji_K.indd 17 2014-09-04 15:25:572014-09-04 15:25:57Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 18: Holandia. Presja depresji

18

się tu modli, jeżeli między kroplami deszczu znalazł do koś-cioła drogę, bardzo musi być samotny, skoro rozmawia z Bogiem, choć wiadomo, że nikt Go nigdy nie widział.

Ludzie mówią językiem chrapliwym, gardłowym, jakby wciąż byli przeziębieni, chwalą się też dialektami, ale choć nie da się ich zrozumieć, z porozumiewaniem się z nimi nie ma problemu: angielski znają prawie wszyscy, niemiecki – niemal połowa. Rano spożywa się tu słodkie śniadania, zimą chodzi bez skarpet, lodówki przewozi na rowerach, puchar piwa w knajpie pije godzinami, a śledzie je się na ulicy i na surowo. Po osiemnastej nie widać ludzi. Jeżeli masz sprawę, to odłóż ją do jutra – wieczór jest dla matki, w domu ustawia na stole talerze, zaraz będzie wieczerza. Głodnego nie nakarmią jednak do syta, chcesz wyjść z goś-ciny nasycony, przed wizytą zjedz w domu. Nie dziw się, że wyglądają nieco niedbale. Każdy ubiera się, jak mu wy-godnie (aż prosi się, by napisać: jak popadnie), a w jego spojrzeniu nie ma dociekliwości. Tak, to kraj zupełnie inny. Wystarczy postawić na tej ziemi pierwszy krok, aby po-czuć dreszcz niecierpliwego zaciekawienia. Może to mewa, która przeleciała właśnie nad twoją głową, może zew dale-kich krain w powiewie wiatru znad morza czy dzwonek roweru nadjeżdżającej z tyłu kobiety. Ale czujesz się wolny i wiesz, że nic ci tu nie grozi.

Barwy, jakimi wymalowany jest ten kraj, zachęcają, by zapukać do jego drzwi. A drzwi do Królestwa Niderlandów najlepiej otworzyć od strony Niemiec, to od niej właśnie, jak ja przed laty, większość Polaków rozpoczyna swoją holen-derską przygodę. Nie ma zresztą zbyt wielkiego wyboru. Niderlandy, rozciągnięte wzdłuż północnego krańca Europy Zachodniej, nie mają zbyt wielu sąsiadów. Za szerokim w tym miejscu pasmem wody, na którym od wieków sza-lonymi falami wyżywa się Morze Północne, skrywają się

Holandia_Presja depresji_K.indd 18Holandia_Presja depresji_K.indd 18 2014-09-04 15:25:572014-09-04 15:25:57Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 19: Holandia. Presja depresji

19

jedynie Wyspy Brytyjskie, skąd przez długie lata historii płynęły nie tylko same dobre wieści. Dlatego, jeżeli znacie klimat wschodnioangielskich miasteczek, nie mówcie Ho-lendrom, że ich własne są do nich podobne. Są przekonani, że jest akurat odwrotnie.

Wybrzeże, rozcięte ujściami Skaldy i Mozy, w swojej po-łudniowej części niespokojne, poszarpane zatokami, wy-sepkami i półwyspami, ku północy nabiera dostojeństwa i urody. Linia brzegowa od Renu aż do miasta Den Helder jest niemal prosta, ale swobodnego dojścia do wody bronią wysokie, nierzadko na sześćdziesiąt metrów, wydmy. Są nie tylko piękne, ale i bardzo potrzebne. Niczym mury średnio-wiecznych warowni chronią… tyle że przed zalaniem nisko położone ziemie. Jeszcze dalej na północy wielkim łukiem ciągną się Wyspy Zachodniofryzyjskie, z wyspą Texel, ulu-bionym miejscem weekendowych wypadów i letnich wa-kacji turystów niemieckich. Jeszcze nie tak dawno w ogóle nie istniały. Dopiero w XIV wieku morze potężnym uderze-niem oderwało je od stałego lądu. Popatrzmy na mapę. Na północ od Amsterdamu dostrzeżemy Ijsselmeer – wielką, pokrojoną polderami zatokę. To było niegdyś, przed częś-ciowym osuszeniem, Zuiderzee, Morze Południowe, owoc agresji zimnego morza, które od wieków walczy z człowie-kiem o swoje. Gdyby nie życiowa konieczność i uparta wal-ka z wodą, nad brzegami Zuiderzee stałyby dziś stoczniowe dźwigi, a z wielkiego portu odpływały oceaniczne statki. A tak po zatoce pływają kolorowe motorówki i jachty.

Najbardziej wysuniętym na zachód cyplem jest położo-ny na południe od Hagi Hoek van Holland, Przyczółek Ho-landii, ostatni punkt, ostatni kąt i róg, kres każdej drogi i kolejowych torów. Mały cypelek kończący kraj, zamyka-jący panowanie ziemi. Za nim już tylko Bóg i woda. Przez Polskę podążały kiedyś w tamtą stronę pociągi pasażerskie.

Holandia_Presja depresji_K.indd 19Holandia_Presja depresji_K.indd 19 2014-09-04 15:25:572014-09-04 15:25:57Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 20: Holandia. Presja depresji

20

Na Dworcu Gdańskim w Warszawie w tamtych odległych latach pojawiał się pociąg z Moskwy, który kończył bieg właśnie tam – w tajemniczym Hoek van Holland, na końcu Holandii, na końcu świata. Za siedmioma górami i lasami. Z Hoek van Holland droga prowadziła dalej, już tylko pro-mem, do Hartwich, do Anglii. Bardzo daleko wówczas od polskiej rzeczywistości, ale nie za daleko dla marzeń.

Płynąłem w 1986 roku z Holandii do Anglii właśnie stąd, z Hoek van Holland, wielkim promem „Koningin Beatrix” (Królowa Beatrix). Niderlandzka monarchini, na której cześć go nazwano, zasiadała wówczas na tronie dopiero od sześciu lat. Dworzec kolejowy w mojej wyobraźni sięgał chmur, a okazało się, że to tylko dwa, trzy tory. Zaledwie mój pociąg dobrnął do celu, przestawiono lokomotywę, po czym odjechał. Nieco inaczej wyobrażałem sobie procedurę dotarcia na koniec świata. Statek był nowy, pachnący świe-żą farbą, czysty niczym kołyska niemowlęcia, dostojny i zgrabny. Podróż trwała dziesięć godzin, sporo bujało, jak to na Morzu Północnym. Zwiedzałem ten wielki prom, jego dwanaście poziomów i niezliczone windy, zaglądałem do wszystkich możliwych kątów, podziwiałem cały ten roz-mach i piękno. Co jakiś czas komunikaty informowały, że jest to dziewiczy rejs i że z tej okazji w sklepach duty free czekają na pasażerów bardzo korzystne oferty i wyjątkowo niskie ceny. Mnie, niestety, przyniosło to pecha. Aby nie zjawić się w Londynie z pustymi rękami, nakupiłem sporo butelek, papierosów i sławnego holenderskiego tytoniu do fajek, na co nie miałem, jak się okazało, miejsca w swoim bagażu. Kiedy wysiadłem z promu w Hartwich i dzielnie niosłem zakupione dobra w plastikowych torbach z napi-sem Koningin Beatrix/Duty Free, jako jedyny (reszta pasaże-rów skrzętnie pochowała swoje w walizkach) zostałem zatrzymany przez celników i poddany kontroli. Miałem do

Holandia_Presja depresji_K.indd 20Holandia_Presja depresji_K.indd 20 2014-09-04 15:25:572014-09-04 15:25:57Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 21: Holandia. Presja depresji

21

wyboru – oddać to, co przekraczało dozwoloną normę, więc prawie wszystko, albo zapłacić słone cło. Wybrałem drugą możliwość. Ale zanim wyłożyłem wszystko na sto-ły i zanim uiściłem w kasie sto sześćdziesiąt siedem funtów opłaty celnej, pociąg do Londynu już odjechał, nie czekając na jednego jedynego pasażera, który naiwnie para dował tuż przed nosem angielskich celników obładowany whisky, papierosami i tytoniem, jakby wracał z zamorskich krajów. Nic dziwnego, że wprawdzie z własnej winy, ale jednak nabrałem pewnej niechęci do morskiej granicy Holandii.

Za to na południu, gdy zmierzamy ku siostrzanej prawie Belgii, równinna kraina niezauważalnie niemal przechodzi w ziemie, nad którymi unosi się już berło belgijskiego króla. Kiedy jedziemy z Antwerpii, kilka kilometrów przed niewi-doczną granicą z Holandią krajobraz belgijski, a dokładniej flamandzki, czyli z tej samej matki, jest do holenderskiego tak podobny, że ktoś, kto podczas jazdy samochodem nie za bardzo zwraca na to uwagę, w ogóle się nie zorientuje, że jest w innym państwie. Tak samo zresztą wygląda to od drugiej strony. Wyjeżdżając z Holandii, nie zastanawiamy się, czy jesteśmy już w Belgii. Ot, płyniemy autostradą na południe do swojego domu i tylko inny kolor drogowskazu przywołuje nas w którymś momencie do zapisanego na mapach porządku. Kiedyś wszystko tu wokół to były Ni-derlandy. Dopiero lata zmagań oraz wpływy mocarstw, ościennych i tych bardziej odległych, przyniosły podział na Niderlandy Południowe, z których wyrosła Belgia, i Nider-landy Północne, które światu stały się znane jako Holandia.

Największy i właściwie jedyny kontrast pojawia się na granicy z Niemcami, dlatego warto wniknąć w Holandię i poznać jej smak od tej właśnie strony. Można przez Venlo, można przez Hengelo, można przez Maastricht i Aachen – wszędzie zostawiamy za sobą potężne Niemcy, zasobne,

Holandia_Presja depresji_K.indd 21Holandia_Presja depresji_K.indd 21 2014-09-04 15:25:572014-09-04 15:25:57Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 22: Holandia. Presja depresji

22

rozpędzone na autostradach, nasączone zgiełkiem, wypeł-nione przestrzenią, rozległe siłą i potencją. A zaraz za nie-bieską tablicą z żółtymi gwiazdami i nazwą „Nederland” pejzaż nie mija nas w biegu, zwalnia, przyciąga, kusi, rzu-ca na nas urok. Może to być pokaźny dom rolnika z czer-wonej cegły, z obszerną stodołą i leniwymi krowami na łące, może to być mały kanał z odprowadzającym wodę miniwiatrakiem, stacja benzynowa, która nagle wyrasta z ziemi jak otaczające ją wierzby, czy mknący w oddali żół-to-niebieski pociąg. I natychmiast czujemy się swobodniej, wyciągamy nogi, odprężamy się, rozluźniamy. Za oknem jak okiem sięgnąć zielone łąki, za oknem świat, który sam siebie lubi. I już samochody nie pędzą, jakby ścigały się z wiatrem, i już nikt nigdzie się nie śpieszy. Jesteśmy w Ho-landii. Wytrawny nos nie wyczuwa nigdzie policji, ale sam z siebie upomina – po co się śpieszyć, jakoś nie wypada.

„Nederland” nie znaczy nic więcej jak tylko Niski Kraj, nisko położone ziemie, czyli lage landen. Po łacinie terrae inferiores, po francusku Pays-Bas, po niemiecku Nieder-lande, po polsku Niderlandy – wszystkie te nazwy w naj-bardziej skrótowej formie definiują nam jego charakter. Zanim poznamy go osobiście, wiemy już, że oczekuje nas coś nietypowego, odmiennego od tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni. Nim dobrze się rozejrzyjmy, już ciekawi jesteśmy jego tajemnic. Intuicyjnie wiemy, nawet bez wy-starczającej znajomości geografii, że na swojej drodze nie spotkamy ani gór, wzgórz czy wąwozów, ani zapadlin czy rozciągających się po horyzont, urzekających strumy-kami dolin. Intuicja podpowiada, że wślizgniemy się do zaczarowanej krainy ziemi i wody i wsiąkniemy w depre-sję, gdzie woda będzie górować nad ziemią, po której stąpa-my; gdzie przed naporem morza chronią tylko zapory i tamy. Gołym okiem tego wszystkiego nie dostrzeżemy.

Holandia_Presja depresji_K.indd 22Holandia_Presja depresji_K.indd 22 2014-09-04 15:25:572014-09-04 15:25:57Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 23: Holandia. Presja depresji

23

Sama depresja wygląda wszak jak zwykły kawałek ziemi i pola. A przecież przedtem była dnem morza.

Kiedy używamy nazwy „Holandia” i odnosimy ją, jak zresztą wszyscy na świecie, do Niderlandów, nie zaprzą-tamy sobie głowy tym, że „prawdziwą” Holandią są jedy-nie dwie centralnie położone prowincje zachodnie, które w historii tego kraju odegrały kluczową rolę i do dziś mają dla niego największe znaczenie. Holandią zaczęto nazywać te prowincje dopiero w okolicach XI wieku. Kroniki datu-ją ten czas dokładnie na rok 1054, a badacze języka wy-wodzą ich nazwę od słowa „Holtland” opisującego je jako „kraj drzewa” albo „Onland” – „kraj bagien i moczarów, monotonny i płaski”. A ponieważ Holtland, Onland czy w końcu Holland zdominowały pozostałe „niskie ziemie” swoim rozwojem, sukcesem i bogactwem, to kiedy wyprą chrapliwe Nederland z językowego obyczaju, było tylko kwestią czasu.

Sam łapię się na tym, że częściej używam nazwy „Ho-landia”, choć Niderlandy, niezwykle zżyte z trudnym języ-kiem tego kraju, kto wie, czy nie lepiej oddają cały jego wietrzny urok i nieprosty charakter. Do roku 1831, do po-wstania na południu Niderlandów niepodległej Belgii, „Ho-landia” przydawała się w kontaktach z obcokrajowcami do tego, aby uwolnić ich od łamania sobie języków. Później zyskała pierwszeństwo nie tylko u obcych, ale w całej co-dziennej komunikacji i na stałe zadomowiła się w języku potocznym. Erazm z Rotterdamu, Rembrandt czy Spinoza żyli w Niderlandach, chociaż my dziś raczej powiemy, że w Holandii – gdyby mogli z nami rozmawiać, z pewnością nie mieliby o to pretensji. Po latach Holland brzmi o wiele zgrabniej niż Nederland dla naszego ucha i obu nazw uży-wamy zamiennie. Przychodzi to tym łatwiej, że sami Ho-lendrzy tym mianem określają się chętniej i nie mówią

Holandia_Presja depresji_K.indd 23Holandia_Presja depresji_K.indd 23 2014-09-04 15:25:572014-09-04 15:25:57Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 24: Holandia. Presja depresji

24

o sobie wyłącznie: Niderlandczycy. Chociaż bywa, że miesz-kańcy prowincji bardziej odległych od „holenderskiego” cen-trum czują się dyskryminowani i skarżą się na arogancję tych z „prawdziwej” Holandii. I mają sporo racji – Holen-drzy z holenderskich prowincji uważają się za ojców i mat-ki kraju, a na resztę rodaków spoglądają z wysoka. Ich po-czucie wyjątkowości wcale nie jest wymysłem dzisiejszym, przeciwnie – zrodziło się kilka wieków temu z szybkiego, intensywnego rozwoju tych prowincji, z ich wciąż powięk-szającego się bogactwa. W XVII wieku jeden z czołowych ekonomistów i znany z kontrowersyjnych pomysłów pi-sarz Pieter de la Court proponował nawet oddzielenie Holan-dii od reszty prowincji niderlandzkich wielkim rowem wy-pełnionym wodą. Chciał z centrum Holandii uczynić wyspę, jakby i bez tego nie było w niej dość wody.

W prowincji Noord-Holland, Holandii Północnej, leży Am s- terdam, miasto, którego mieszkańcy znani są z zadzierania nosa. W sąsiedniej Zuid-Holland, Holandii Południowej, leżą: Den Haag (Haga), Delft i Rotterdam, wcale nieuważające się za gorsze. I nie bez powodu. Tu bowiem bije serce prawdzi-wej Holandii. Wystarczy poczekać do zmroku, aby w ciem-nościach rozświetlanych girlandami starych lamp spojrzeć w tysiące twarzy wyrosłych tu staroholenderskich miast. Przed sobą mamy niezliczone grachten, czyli kanały, a nad nimi wiekowe domy. Przez nieosłonięte firankami okna wi-dać wnętrza mieszkań nieznanych nam ludzi. W jednym rodzina kończy kolację, w innym biuralista stawia ostatnią kropkę na jakimś dokumencie, tam ktoś czyta książkę, a jeszcze gdzie indziej muzykuje. Po prostu obrazy starych mistrzów holenderskich ujęte w ramy okienne – w wielu oknach przy wielu kanałach niewiele się zmieniło!

Nie tylko Amsterdam, choć przede wszystkim Amster-dam, wart jest mszy. Wolterowi, kilkakrotnie podróżujące-

Holandia_Presja depresji_K.indd 24Holandia_Presja depresji_K.indd 24 2014-09-04 15:25:572014-09-04 15:25:57Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 25: Holandia. Presja depresji

25

mu do Niderlandów – był w Bredzie, w Hadze, także w Brukseli – przypisuje się bon mot, aż za często być może powtarzany, że Amsterdam to trzy C: canards, canaux, ca-nailles, kaczki, kanały, kanalie. Amsterdam XVIII wieku mógł taki być i z pewnością taki był: pełen handlowego zgiełku, barwnego języka, kościelnej pobożności, wynios-łych kamienic bogatych kupców, ale i kłótni, śmieci, prze-stępstw, zbrodni, brudnych kanałów, bezwstydnych kur-tyzan i bezczelnych złoczyńców. Możliwe że owe trzy C stosują się do niego również dzisiaj, chociaż kaczki, o ile nie wyginęły, na pewno nie są te same, a i kanalie zmieniły z pewnością swoje kapelusze. Ale kanały pozostały i są tak samo żywotnie dla miasta ważne jak przedtem. Woda bo-wiem, na której osadzony jest Amsterdam, nie jest wcale jego przekleństwem: zapewnia mu przetrwanie. Miasto stoi na palach, wyniesione ponad wodę, ponad bagno, szlam i maź. Żeby żyło, oddychało, żeby się z wodą ułożyło, wbi-to w ten nieprzekupny i zdradziecki grunt ponad pięć mi-lionów pni, a drzewo na te pale przywieziono z Niemiec, Skandynawii, z krajów bałtyckich, bo tylko tam znaleziono wystarczająco twarde i odporne na wodę świerki. Pod Ams-terdamem, który nas tak zachwyca, urzeka i uwodzi, jest wkopana, wbita w muł i błoto, olbrzymia puszcza. Sam Koninklijk Paleis, Pałac Królewski, na placu Dam, niegdy-siejszy amsterdamski ratusz, wokół którego w latach sie-demdziesiątych XX wieku skupiła się awangarda świato-wych hippisów, stoi na trzynastu tysiącach sześciuset pięćdziesięciu dziewięciu palach, do dziś tych samych. Erazm z Rotterdamu, miasta, które z Amsterdamem kon-kurowało, co zresztą do dziś robi, pisał przekornie, że mieszkańcy żyją tam na czubkach drzew niczym wrony.

Można sobie tylko wyobrażać upór i cierpliwość daw-nych Holendrów, którzy wbrew naturze i na przekór

Holandia_Presja depresji_K.indd 25Holandia_Presja depresji_K.indd 25 2014-09-04 15:25:572014-09-04 15:25:57Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 26: Holandia. Presja depresji

26

wodzie zbudowali miasto w miejscu, gdzie nie powinno to być możliwe. Ale same zaciśnięte pięści nie wystarczyłyby do tego, aby odwodnić teren, postawić domy i kościoły, zbudować przemyślny system kanałów regulujących po-ziom wody i zapewniających miastu przetrwanie. Trzeba było mieć głowę, i to mądrą głowę. Pierwsze odwadnianie terenów wokół dzisiejszego Amsterdamu przeprowadzono w XI wieku, a trzysta lat później miasto zaczęło przybierać znany nam dziś kształt. Ta symbioza upartego człowieka z wodą, pokora wobec tej niepohamowanej siły, uleganie jej, ale i sztuka jej opanowywania, przewijają się niczym nić Ariadny przez całą historię Holandii. Tutaj to niekończące się wyzwanie i ciągłe przezorne nadstawianie ucha, czy nie przecieka gdzieś grobla. Dziś, kiedy wody i blokujących ją grobli jest więcej niż kiedykolwiek wcześ niej, wręcz stan ustawicznego alarmu. Wystarczy, że poziom wody w mo-rzu podniesie się o jeden metr, a jedna trzecia kraju zostanie zalana. Łatwo zrozumieć, dlaczego pierwszym poznawa-nym przez holenderskie dzieci słowem, obok słowa „mat-ka”, jest słowo dam, grobla, tama. Amsterdam, to nic inne-go jak dam na rzece Amstel.

Blisko siedem tysięcy oryginalnych starych kamienic Amsterdamu, wszystkie pod ochroną, których fasady i okna odbijają się w wodach kanałów, tworzy jedyny w swoim rodzaju i urodzie staromiejski zespół architekto-niczny – drugiego takiego nie ma, nie ma nigdzie na świe-cie. Wąskie, subtelne, niektóre zadbane, niektóre nieco pod-upadłe, otoczone wodą stu sześćdziesięciu pięciu miejskich kanałów. Podzieliły one stare miasto na dziewięćdziesiąt małych wysepek, połączonych blisko tysiąc trzystu mosta-mi. Jeśli tylko gdziekolwiek, w Europie czy na świecie, są w miastach kanały i mosty, ich mieszkańcy chętnie nad-używają określenia „Wenecja”: Wenecja Północy, Wenecja

Holandia_Presja depresji_K.indd 26Holandia_Presja depresji_K.indd 26 2014-09-04 15:25:572014-09-04 15:25:57Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 27: Holandia. Presja depresji

27

Wschodu, Wenecja nasza, Wenecja jezior, Wenecja gór. To zwykła uzurpacja. Ale Amsterdam jest wolny od tej skłon-ności, Amsterdam jej nie potrzebuje. Jest sobą, tkwi w wo-dzie i z wody żyje. Grzech w Amsterdamie jest własny, woda wciąż tak samo wymagająca. Gdyby stary Rem-brandt mógł raz jeszcze tu wrócić, czułby się jak dawniej – bez trudu odnalazłby drogę do własnego domu.

Kiedyś, przy okazji kręcenia reportażu na temat nastro-jów przed ważnymi wyborami, umówiłem się na rozmowę z jednym ze znanych socjologów. Mieszkał w centrum sta-rego Amsterdamu, w kupieckiej kamienicy z szerokimi schodami. Podając mi swój adres, napisał na kartce nazwę ulicy, ale zaraz dodał, że w tak tradycyjny sposób go nie znajdę. Ważniejszy jest bowiem gracht, przy którym stoi jego dom. Jak wyjaśnił, najpierw muszę znaleźć taki a nie inny gracht, od niego odchodzi kolejny, a od tego jesz-cze inny. Dopiero gdy go odnajdę, mogę szukać ulicy, któ-ra, jak wiele innych, jest jedynie wąskim wybrukowanym przesmykiem między domem a wodą. Siedząc już w prze-stronnym, pełnym książek salonie, widocznym z ulicy dla każdego przechodnia, zapytałem mojego gospodarza, czy takie kluczenie między kanałami nie jest dla niego uciążli-we. „Och nie”, odpowiedział. I wcale nie dlatego, że zna tu każdy kąt. Był czas, że wszystkiego musiał się nauczyć, ale wtedy zamiast wbijać sobie w głowę nazwy małych, wą-skich uliczek… uczył się zapachu i wyglądu kanałów. Każ-dy gracht, choć podobny do następnego, jest inny, przy każdym inne są sklepy i restauracje i inni mieszkają ludzie, ale przede wszystkim dla jego mieszkańców każdy inaczej pachnie. „To jest jego specyficzny aromat”, powiedział. Czy kiedyś się pomylił, zabłądził?, pytałem dalej. Tylko na początku i nie trwało to długo. Do domu wśród mozaiki kanałów trafia nawet we mgle i po drinku.

Holandia_Presja depresji_K.indd 27Holandia_Presja depresji_K.indd 27 2014-09-04 15:25:572014-09-04 15:25:57Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 28: Holandia. Presja depresji