Hanna Faryna - Paszkiewicz, "Gdynia - port piękny i mądry", Wokół funcjonalizmu

6
4 fot.: ze zbiorów Muzeum Miasta Gdyni hanna faryna-paszkiewicz gdynia – port piękny i mądry o budowaniu miasta „Nad morze tego lata pojechaliśmy nie na Hel, a do Orłowa… Znów było to samo miejsce, ale bez ojca. Ta rzeczka Kacza, Kurhaus, molo, spacery brzegiem do urwiska, gdzie las na cyplu zasłaniają- cym Gdynię schodził, spadał aż do wody. Serce nam się ściskało, że on nie widzi, jak ta Gdynia rośnie z roku na rok, jaki piękny i mądry jest port, jak się to wszystko dzieje według jego marzeń, woli, jego jasnowidzenia. Chodziłyśmy brzegiem, żeby dojść aż na Kamienną Górę i spojrzeć stamtąd na Gdy- nię, która się rozrastała pod nogami coraz szerzej, przecięta teraz prostą ulicą Świętojańską z nowo zbudowanym kościółkiem, jasna w planie i śliczna”. Tak pisała w pierwszym tomie swych „Wspomnień” Monika Żeromska. Początek był jakże skromny: jedyna ulica Wiejska (Dorfstrasse, potem Staro- wiejska) prowadziła ku morzu i postawionemu tam w pierwszych latach XX w. drewnianemu Domowi Kuracyjnemu (Kurhaus), który skromnym, lecz zdra- dzającym wygodne wnętrza kształtem, zapraszał do korzystania z nowej formy odpoczynku. Sygna- lizował, że tu plaża jest piaszczysta, dno morza łagodne, a tzw. łazienki dostosowane do potrzeb 4 fot.: joanna orlik

Transcript of Hanna Faryna - Paszkiewicz, "Gdynia - port piękny i mądry", Wokół funcjonalizmu

Page 1: Hanna Faryna - Paszkiewicz, "Gdynia - port piękny i mądry", Wokół funcjonalizmu

4 5

fot.: z

e zbio

rów

Muze

um M

iasta

Gdyn

i

hanna faryna-paszkiewicz

gdynia – portpiękny i mądryo budowaniu miasta

„Nad morze tego lata pojechaliśmy nie na Hel, a do Orłowa… Znów było to samo miejsce, ale bez ojca. Ta rzeczka Kacza, Kurhaus, molo, spacery brzegiem do urwiska, gdzie las na cyplu zasłaniają-cym Gdynię schodził, spadał aż do wody. Serce nam się ściskało, że on nie widzi, jak ta Gdynia rośnie z roku na rok, jaki piękny i mądry jest port, jak się to wszystko dzieje według jego marzeń, woli, jego jasnowidzenia. Chodziłyśmy brzegiem, żeby dojść aż na Kamienną Górę i spojrzeć stamtąd na Gdy-nię, która się rozrastała pod nogami coraz szerzej, przecięta teraz prostą ulicą Świętojańską z nowo zbudowanym kościółkiem, jasna w planie i śliczna”. Tak pisała w pierwszym tomie swych „Wspomnień” Monika Żeromska. Początek był jakże skromny: jedyna ulica Wiejska (Dorfstrasse, potem Staro-wiejska) prowadziła ku morzu i postawionemu tam w pierwszych latach XX w. drewnianemu Domowi Kuracyjnemu (Kurhaus), który skromnym, lecz zdra-dzającym wygodne wnętrza kształtem, zapraszał do korzystania z nowej formy odpoczynku. Sygna-lizował, że tu plaża jest piaszczysta, dno morza łagodne, a tzw. łazienki dostosowane do potrzeb

4

fot.: j

oann

a orlik

Page 2: Hanna Faryna - Paszkiewicz, "Gdynia - port piękny i mądry", Wokół funcjonalizmu

4 5

kuracjuszy. Jeszcze kilka tego typu realizacji, a Gdynia niechybnie stałaby się drugim Sopotem. Jednak wraz z decyzją o budowie portu funkcje te podjęło pobliskie Orłowo, a na półwyspie Helskim – rówieśnica Gdyni, Jurata.

W połowie lat 20. XX w. niewielki, malowniczy skrawek polskiego nabrzeża morskiego był więc rozległą plażą, okoloną od południowego zachodu wzgórzami. Jeszcze w drugiej dekadzie XX w. Gdy-nię odwiedzali jedynie letnicy poszukujący swobody, nieskrępowania, odpoczynku w prostych warunkach. Rejon wokół zatoki Puckiej upodobała sobie polska inteligencja. Ożywienie ruchu nasilające się w mie-siącach letnich spowodowało, że podjęto pierwsze kroki zmierzające

ku racjonalnemu porządkowaniu gminy.

Plan dotyczył obszaru między torem kolejowym na zachodzie, Chylońskimi Błotami od północy i podnóżem Kamiennej Góry od południa. Mały Kack, do niedawna biedna wioska rybacka, zwrócił uwagę tych, którym wyobraźnia i intuicja podpowiadały roz-

mach i szybką decyzję. Ale początkowo miał tam być jedynie Tymczasowy Port Wojenny i tzw. Schronisko dla Rybaków (1923). Siłą rzeczy, równolegle rosło miasto. Trzeba pamiętać, że Gdynię budowała klasa średnia, w znacznym stopniu złożona z napływają-cych do niej ludzi interesu. Teren, praktycznie nie obciążony żadną lokalną tradycją ani wytyczonymi wcześniej ulicami, był znakomitym polem działania dla nowoczesnej urbanistyki. I skorzystano z tej nie-codziennej okazji. Powstające na rajzbretach urbani-styczne plany przewidywały ściśle uporządkowane centrum portowego miasta: wytyczone jak pod sznu-rek ulice z alejami, przerywanymi reprezentacyjnymi placami. Port był wcześniej. To on i jego lokalizacja wytyczyły strategię rozwoju tego niezwykłego miasta. Dziś wyraźnym śladem tamtych zamierzeń jest skwer Kościuszki i handlowo-mieszkalny kręgosłup miasta: ulica Świętojańska.

Fenomen Gdyni

polega na jednorodnym charakterze jej zabudowy oraz na zachowaniu skali i wysokości obiektów;

fot.: j

oann

a orlik

Page 3: Hanna Faryna - Paszkiewicz, "Gdynia - port piękny i mądry", Wokół funcjonalizmu

6 7

nigdy drastycznie nie przekroczono funkcjonujących tutaj norm. Gmachy, przeważnie piętrowe lub cztero-piętrowe, ściśle wytyczające pierzeje głównych ulic, dają mieszkańcom możliwość psychicznej akceptacji takiej przestrzeni. Z punktu widzenia estetyki udało się także nie dopuścić do skłócenia ze sobą dwu podstawowych funkcji miasta: portowej i mieszkanio-wo-biurowej. Wiele z obiektów portowych w niczym nie przypomina pozbawionych duszy magazynów, kolosalnych betonowych silosów i elewatorów – przeciwnie, wyobraźnia podpowiada, że są to być może domy mieszkalne: z balkonami, rzędami okien i pasowo kładzionym tynkiem; tak prezentowała się np. Łuszczarnia Ryżu przy Nabrzeżu Indyjskim (1928). Kim byli architekci, dzięki którym powstała nowoczesna Gdynia? Po części stanowili zespół lokalnych talentów, ale przede wszystkim projekty zamawiano w głębi kraju, u twórców uznanych dziś za polską czołówkę. Gdynię zbudowali więc m.in.: Adam Ballenstedt (gmach Żeglugi Polskiej, 1929), Stanisław Filasiewicz (Bank Polski, 1929), Konstanty Jakimowicz (Bank Gospodarstwa Krajowego, 1928-29), Marian Lalewicz (Zespół Dowództwa Floty i Ko-szar Marynarki na Oksywiu i Urząd Morski, 1927 oraz kościół Garnizonowy, 1935-39), Romuald Miller (dworzec kolejowy, 1923-25), Roman Piotrowski (gmach ZUS-u, 1934), Julian Puterman-Sadłowski (Urząd Pocztowo-Telegraficzny, 1930), Roman Soł-tyński (gmach Sądu Okręgowego, 1936), Kazimierz Tołłoczko (domy Funduszu Kwaterunku Wojskowe-go, 1933) czy Stefan Szyller (Magazyn Polskiego Monopolu Tytoniowego, 1931).

Osiemdziesiąt lat w dziejach europejskiego miasta to niewiele. W przypadku Gdyni – cała jej historia: plan zabudowy na wolnych przestrze-niach, wybranych z powodów ekonomicznych i strategicznych, szybka realizacja i efekt, którego zarys nie zatarł się do dziś. Gdynia jest jedynym miastem w Polsce, które reprezentuje tak zwarty obraz estetyczny. W historii miejskich zespołów jednorodnych stylowo mogą się z nią równać bodaj tylko XVII-wieczny Zamość, Stalowa Wola z okresu tuż przed drugą wojną światową, a w powojennej historii – Nowa Huta czy Tychy. Gdy podjęto decy-zję o budowie Gdyni, w historii architektury powoli przebrzmiewały już czyste formy funkcjonalizmu. Awangardowa grupa architektów miała za sobą najśmielsze pionierskie eksperymenty i pierwszą falę krytyki. Nie opadł jednak

fot.: z

e zbio

rów

Muze

um M

iasta

Gdyn

ifot

.: ze z

bioró

w Mu

zeum

Mias

ta Gd

yni

fot.: z

e zbio

rów

Muze

um M

iasta

Gdyn

i

Page 4: Hanna Faryna - Paszkiewicz, "Gdynia - port piękny i mądry", Wokół funcjonalizmu

6 7

entuzjazm dla form prostych

– teraz uszlachetnionych elegantszą linią i stosowa-nymi materiałami. Odchodząc od skrajnej prostoty, eksponowano elementy bardzo oszczędnego detalu i faktury stosowanych wówczas z dużym upodoba-niem, często luksusowych, kamiennych okładzin. Chętnie wykorzystywano także bladożółte, cera-miczne płytki, których barwę z czasem zaczęto określać jako „kolor gdyński”. Pełne ekspresji bryły kamienic modelowano z pomocą subtelnej, lekkiej linii, nadając im ów charakterystyczny, opływowy kształt, któremu wdzięku przydawały całkowicie przeszklone naroża, falujące uskoki i lekko pod-cięte przyziemia.

Luksusowy nurt narodzonego nieco wcześniej funkcjonalizmu idealnie pasował do zasobnego miasta.

Architektura Gdyni w znakomity sposób wpisała się w funkcje miasta. Styl okrętowy, stream line style, współgrał z wielkomiejską zabudową w szczególnie zręczny sposób. Jasny piaskowiec okładzin, biel tyn-ków, zaokrąglone narożniki, nieprzerwanie ciągnące się wstęgi okien, a czasem okienka okrągłe niczym okrętowe bulaje, obłe naroża balkonów i lekkie balustrady tarasów na dachach, półcylindryczne nadbudówki jak mostki kapitańskie wieńczące płaskie dachy i sterczące z nich kominy – wszystko to nadawało i nadaje miastu oraz nabrzeżu charakter harmonijnej całości. Także niezrealizowana Bazy-lika Morska na Kamiennej Górze miała w zamyśle Bohdana Pniewskiego przybrać kształt trójmasz-towca. Zacumowane na lądzie transatlantyki, okręty z cegły i cementu, wyrastające z trawników, daleko-morskie statki pobudzają wyobraźnię i harmonijnie zespalają miasto z dokami, portowymi basenami

fot.: z

e zbio

rów

Muze

um M

iasta

Gdyn

ifot

.: ze z

bioró

w Mu

zeum

Mias

ta Gd

yni

Page 5: Hanna Faryna - Paszkiewicz, "Gdynia - port piękny i mądry", Wokół funcjonalizmu

8 9

Po 1945 r. Gdynia nie utraciła swego charakte-ru. Jej atmosfera uległa nawet pewnej intensyfikacji, bo w izolowanym państwie jeszcze silniej odczuwało się tę specyficzną łączność z innymi krajami. Nie-ustannie przecież ów powiew niedostępnego, wielkiego świata potwierdzały stojące daleko na re-dach, oczekujące na pozwolenie wejścia do portu, buczące we mgle, monstrualnej wielkości frachtowce czy obecność największego polskiego „pasażera” m/s Batorego i nieformalnego symbolu miasta: cumującego przed kolejnymi rejsami, smukłego żaglowca, jednego z najpiękniejszych na świecie – Daru Pomorza.

Dziś, gdy wyjazd poza granice kraju nie stanowi problemu, owo nieuchwytne poczucie więzi z trudno osiągalną „zagranicą” osłabło. Niemniej gdyński ge-nius loci, klimat nowoczesnego miasta sprzed osiem-dziesięciu lat, kiedy to budowano port „piękny i mą-dry”, jest wyraźnie wyczuwalny. Skwer Kościuszki,wiodący szeroko z rozmachem narysowaną linią wprost do Dworca Morskiego, jest nadal nowoczesną promenadą, otwartą drogą na szeroki świat.

W artykule wykorzystano cytaty z: M. Żeromska, Wspomnienia, Warszawa 1993M. Dąbrowska, Dzienniki 1914-1932, Warszawa

1988, T. I

i wychodzącymi w morze falochronami. I tak dziś postrzegamy Gdynię: nowoczesne, położone nad morzem duże miasto, zjednoczone ze swym sercem – portem – żyjące w rytm nieustannego ożywienia i specyficznego niepokoju, wypełniającego prze-strzeń swoją atmosferą, typową dla miejsc leżących na styku naszego, znajomego świata z tym obcym, zagranicznym, zamorskim. Jak umundurowani ka-pitanowie samolotów na lotniskach podświadomie budzą respekt, tak obecność marynarzy na ulicach portów wprowadza w miejski krajobraz swoisty ro-mantyzm, nieuchwytny koloryt. Także niespotykane nigdzie indziej w Polsce, egzotyczne nazewnictwo biur i gmachów (wspomniana Łuszczarnia Ryżu, Izba Arbitrażowa Bawełny, Dworzec Morski, Dom Marynarza Szwedzkiego) oraz nabrzeży (Amery-kańskie, Indyjskie czy Angielskie), jeszcze przed wojną współtworzyło lokalny klimat, typowy tylko dla tego miejsca. Także żadne polskie miasto prócz Gdyni nie miało chińskiej dzielnicy – nazwanej tak

zresztą z powodu biedy jej mieszkańców, nie zaś ich pochodzenia.

Cytowana na początku Monika Żeromska z wy-sokości orłowskiej skarpy podziwiała budującą się Gdynię. Naocznych świadków tych niecodziennych narodzin było więcej. Późną wiosną 1929 r. swoje spostrzeżenia spisywała Maria Dąbrowska: „Nic nie da się porównać ze zdumieniem, kiedy z okna wagonu, a potem chodząc Gdynię oglądałam. Mała, nędzna wioseczka rybacka przeobraziła się w ogromne miasto na wskroś dzisiejsze, czy może nawet jutrzejsze, w teren śmiałych eksperymentów. Nie ma nawet śladu z tej wąskiej uliczki o chatach krytych słomą, którą w roku 1921 szłam do morza. Taksówki, banki, sklepy, złote zegary na wieżach, bloki nowoczesnych budowli, dźwignie portu, mola. W ten sposób powstawały tylko chyba na pustko-wiu miasta amerykańskie. A nad tym mrowiskiem, uparcie go nie zauważając, śpiewają jak najęte skowronki”.

8

fot.: j

oann

a orlik

Page 6: Hanna Faryna - Paszkiewicz, "Gdynia - port piękny i mądry", Wokół funcjonalizmu

8 9fot

.: joa

nna o

rlik

fot.: j

oann

a orlik

fot.: j

oann

a orlik