C.S. Lewis - Opowiesci Z Narnii 1 - Siostrzeniec Czarodzie…

download C.S. Lewis - Opowiesci Z Narnii 1 - Siostrzeniec Czarodzie…

of 61

Transcript of C.S. Lewis - Opowiesci Z Narnii 1 - Siostrzeniec Czarodzie…

OPOWIECI Z NARNII Siostrzeniec Czarodzieja Lew, Czarownica i stara szafa Ko i jego chopiec Ksi Kaspian Podr Wdrowca do witu Srebrne krzeso Ko i jego chopiec Ostatnia bitwa

C.S. LEWIS

SIOSTRZENIEC CZARODZIEJAIlustrowaa Pauline Baynes Przeoy Andrzej Polkowski

Tytu oryginau THE MAGICIAN'S NEPHEW Okadk projektowa Jacek Ptetrzyski Copyright CS Lewis Pte Ltd 1955 1998 for the Polish edition by Media Rodzina of Pozna 1998 for the Polish translation by Andrzej Polkowski ISBN 83-85594-67-1 Przekad poprawiony Rodzina of Pozna, ul. Pasieka 24, 61-657 Pozna tel. 820 34 75, fax 820 34 11 e-mail: [email protected] Skad, amanie i diapozytywy perfekt s.c, Pozna, ul. Grodziska 11 Druk i oprawa: Zakad Poligraficzny Abedik Pozna, ul. ugaska 1, tel. 877 40 68

RODZINIE KILMERW

1

Rozdzia 1 ZE DRZWITO, O CZYM WAM OPOWIEM W TEJ KSICE, zdarzyo si dawno temu, kiedy wasz dziadek by jeszcze dzieckiem. Jest to bardzo wana historia, poniewa znajdziecie tu wyjanienie, w jaki sposb zaczy si wszystkie przejcia z naszego wiata do Narnii. W owym czasie Sherlock Holmes mieszka wci na Baker Street, a Bastable'owie poszukiwali skarbu na Lewisham Road. Kady chopiec musia codziennie nosi sztywny konierzyk (jak do dzi w Eton), a uczy si w szkole przewanie jeszcze bardziej nieznonej ni dzisiaj. Za to jedzenie byo lepsze, a co do sodyczy, to nie bd wam opowiada, jak mao kosztoway i jak smakoway, eby wam lina na prno nie napywaa do ust. W tych to czasach ya sobie w Londynie dziewczynka, ktra si nazywaa Pola Plummer. Mieszkaa w jednym z owych poczonych ze sob domw, ktre cigny si dugim rzdem wzdu caej ulicy. Pewnego ranka bawia si w ogrodzie na tyach swojego domu, gdy znad muru ssiedniego ogrodu wyjrzaa twarz jakiego chopca. Zaskoczyo to Pol, bo w tamtym domu nigdy nie byo dzieci; mieszka w nim tylko pan Ketterley, stary kawaler, ze swoj siostr, star pann. Patrzya wic ze zdumieniem na twarz chopca, ktra w dodatku bya niezwyke brudna, tak brudna, e nie byaby wcale brudniejsza, gdyby w chopiec umaza sobie rce w ziemi, potem si rozpaka, a potem dugo wyciera zy rkami. Prawd mwic, to wanie przed chwil robi. Cze! powiedziaa Pola. Cze! odpowiedzia chopiec. Jak masz na imi? Pola. A ty? Digory odrzek chopiec. Ojej! Jakie mieszne imi! zawoaa Pola. Twoje jest jeszcze bardziej mieszne. O, na pewno nie! zaperzya si Pola. A wanie e tak upiera si Digory. W kadym razie JA na pewno MYJ twarz powiedziaa Pola. Bardzo by ci si to przydao, zwaszcza e... i urwaa. Chciaa powiedzie e na pewno przedtem ryczae, ale w por pomylaa, e nie byoby to adnie z jej strony. No dobra, wic pakaem powiedzia Digory podniesionym gosem jak kto tak nieszczliwy, e jest mu ju wszystko jedno. Mog si zaoy, e ty by te ryczaa, gdyby mieszkaa na wsi, miaa kucyka i ogrd nad rzek i gdyby ci potem kazano y w takiej ohydnej dziurze... Londyn nie jest adn dziur oburzya si Pola. Ale chopiec, zbyt przejty swoimi nieszczciami, nie zwrci na to uwagi i cign dalej: ...i gdyby twj ojciec by daleko, w Indiach... i gdyby musiaa mieszka z ciotk i wujem, ktry jest stuknity... a wszystko dlatego, e twoja matka wymaga staej opieki, bo jest chora i chyba... chyba umrze... Wyrzuci to z siebie i wykrzywi si jak kto, kto prbuje powstrzyma zy. Przepraszam ci, nie wiedziaam. Okropnie mi przykro powiedziaa cicho Pola. A poniewa zapado milczenie i nie wiedziaa, co powiedzie, a take by zwrci uwag Digory'ego na co mniej ponurego, zapytaa: Czy pan Ketterley naprawd zwariowa? Albo zwariowa, albo jest w tym wszystkim jaka tajemnica. Na najwyszym pitrze ma swj gabinet i ciotka Letycja wci mi przypomina, ebym si nie way tam chodzi. Ju to wydaje si troch podejrzane, no nie? Ale na tym nie koniec. Gdy tylko wuj prbuje co do mnie powiedzie przy stole nigdy nawet nie prbuje odezwa si do NIEJ ona zawsze go ucisza. Nie zawracaj chopcu gowy, Andrzeju, mwi, albo: Jestem pewna, e Digory wcale nie ma ochoty TEGO sucha, albo: Digory, moe by tak wyszed i pobawi si w ogrodzie?2

Ale o czym waciwie chce ci powiedzie? Nie mam pojcia. Nigdy nie zdy powiedzie tyle, ebym si zorientowa, o co mu chodzi. Ale jest jeszcze co. Pewnej nocy, a prawd mwic, zeszej nocy, szedem do swojej sypialni i wanie mijaem schody na poddasze, gdy usyszaem stamtd jakie wycie. Jestem tego pewny. Moe on tam trzyma pod kluczem swoj on, ktra te jest szalona? No wanie, te o tym pomylaem. Albo moe faszuje pienidze? Albo moe by kiedy piratem, jak ten tajemniczy go z pocztku Wyspy Skarbw, i ukrywa si przed swoimi kompanami... No wiesz, to okropnie ciekawe! zawoaa Pola. Nie wiedziaam, e twj dom jest tak ciekawym miejscem. Moesz uwaa, e to ciekawe, ale nie bardzo by ci si podobao, gdyby musiaa tam sypia. Na przykad budzisz si w nocy i syszysz kroki wuja Andrzeja, skradajcego si korytarzem do twojej sypialni. Niezbyt przyjemne, prawda? On ma takie straszne oczy. W ten wanie sposb Pola i Digory poznali si i zaprzyjanili, a poniewa letnie wakacje akurat si zaczynay i adne z nich nie wyjedao w tym roku nad morze, spotykali si odtd prawie codziennie. Pocztek ich wsplnych przygd wie si cile z tym, e to lato byo jednym z najbardziej mokrych i chodnych, jakie pamitali. Taka pogoda zmusza do siedzenia w domu, a siedzenie w domu sprzyja odkrywaniu i poznawaniu jego zakamarkw. Ile odkry mona zrobi, wdrujc z kawakiem wiecy po wielkim, starym domu, a waciwie po domach. Pola odkrya bowiem ju wczeniej w klatce schodowej na strychu swego domu mae drzwi, za nimi zbiornik na wod, a za nim ciemne miejsce, do ktrego mona byo si wcisn. To ciemne miejsce przypominao dugi tunel z prostopad, ceglan cian po jednej stronie i ukonie opadajcym dachem domu po drugiej. Midzy dachwkami byy od czasu do czasu szczeliny, przez ktre sczyo si dzienne wiato. Tunel nie mia podogi z desek; chodzio si po drewnianych krokwiach, rozdzielonych tylko cienk warstw tynku. Gdyby si na niej przypadkiem stano, mona by wpa przez sufit do pokoju pooonego niej. Na pocztku tunelu, tu za zbiornikiem, Pola urzdzia sobie Jaskini Przemytnikw. Z kawakw starych skrzy i poamanych kuchennych taboretw zrobia co w rodzaju podogi. Trzymaa tutaj elazn kasetk z rnymi skarbami i powie, ktr pisaa, miaa tam te zwykle kilka jabek. Byo to wymarzone miejsce, by w spokoju wypi sobie butelk imbirowego piwa. Puste butelki jeszcze bardziej upodabniay je do prawdziwej jaskini przemytnikw. Digory'emu Jaskinia bardzo si podobaa. Pola nie pokazaa mu swojej powieci, ale chopca i tak bardziej zainteresoway dalsze odkrycia. Suchaj, Polu, jak daleko biegnie ten tunel? Chodzi mi o to, czy koczy si tam, gdzie twj dom? Nie. Ta ciana nie wychodzi na dach. Cignie si dalej. Nie mam pojcia dokd. A wic moe si cign przez cay rzd domw. Na pewno. Ale... suchaj, Digory, co mi wpado do gowy. Co? Przecie w ten sposb moemy dosta si do innych domw! Tak, eby nas zapali i wzili za zodziei. Dzikuj, to nie dla mnie. Nie bd taki przemdrzay. Mylaam o tym domu za waszym. No i co mylaa? Och, gupi, przecie to pusty dom. Tata mwi, e zawsze sta pusty, odkd tu mieszkamy. Chyba powinnimy go zwiedzi rzek Digory. By o wiele bardziej podniecony, ni na to wskazywa ton jego gosu. Bo oczywicie myla tak jak i wy bycie pomyleli o wszystkich moliwych przyczynach, dla ktrych dom mg sta pusty przez tak dugi czas. O tym samym mylaa Pola. adne z nich nie wypowiedziao sowa duchy. Oboje jednak czuli, e jeli ju si raz co zaproponowao, to byoby gupio tego nie zrobi.3

No to co, idziemy tam zaraz? zapyta Digory. Dobrze zgodzia si Pola. Nie musisz, jeli nie masz ochoty doda Digory. Jeli ty si nie boisz, to i ja nie. Musimy tylko si zastanowi, po czym poznamy, e jestemy ju w tamtym domu. Postanowili wyj na klatk schodow poddasza i zmierzy j krokami tak dugimi, jak odlego midzy jedn krokwi a drug. To daoby im pojcie, ile krokwi przypada na jedno pomieszczenie poddasza. Do tego trzeba doda ze cztery krokwie na korytarz midzy dwoma poddaszami w domu Poli i t sam liczb na drugie pomieszczenie, w ktrym bya sypialnia sucej. W ten sposb mieliby dugo caego domu. Podwojenie tej odlegoci doprowadzi ich do koca domu Digory'ego. Jeli bd tam jakie drzwi, to znaczy, e prowadz na poddasze pustego domu. Chocia wcale nie bybym taki pewien, e jest naprawd pusty powiedzia Digory. Dlaczego? Zao si, e kto tam potajemnie mieszka, kto, kto wychodzi tylko w nocy, z latarni. Nie zdziwibym si, gdybymy odkryli band gotowych na wszystko zoczycw i dostali za to nagrod. Przecie to niemoliwe, by dom sta pusty przez te wszystkie lata i eby nie byo w tym jakiej tajemnicy. Ojciec mwi, e tam nawala kanalizacja powiedziaa Pola. Aha! Doroli zawsze wyjaniaj wszystkie zagadki w bardzo nudny sposb. Rozmawiali teraz w wietle dziennym, wpadajcym przez okienko w klatce schodowej poddasza, a nie przy wietle migoccej wiecy w Jaskini Przemytnikw, wic wydawao im si o wiele mniej prawdopodobne, by w pustym domu straszyo. Kiedy wymierzyli klatk poddasza, musieli wzi owek i dokona oblicze. Liczyli kilka razy, bo wyniki z pocztku wychodziy rne, a kiedy si wreszcie zgodziy, nie mieli wcale pewnoci, e uzyskali waciw odlego. Spieszno im byo rozpocz odkrywcz wypraw. Musimy by cicho powiedziaa Pola, gdy wcisnli si w czarn dziur za zbiornikiem na wod. W Jaskini miaa spory zapas wiec, wic uznali, e podczas tak wanej wyprawy kade powinno mie swoj. Tunel by ciemny i peen kurzu unoszonego raz po raz powiewami przecigu. Stpali ostronie po krokwiach, odzywajc si do siebie szeptem tylko wtedy, gdy ktre zauwaao: Jestemy teraz naprzeciw WASZEGO poddasza albo: Musimy by w poowie NASZEGO domu. Pomyki wiec migotay, ale nie zgasy ani razu; udao im si wic przej spor odlego bez potknicia. W kocu doszli do niewielkich drzwi w ceglanej cianie po prawej stronie. W drzwiach nie byo, oczywicie, adnej klamki, bo zostay zrobione po to, aby przez nie wchodzi do tunelu, a nie wychodzi. Na zewntrz wystawa jednak jzyk zasuwki (jakie bywaj od wewntrz w drzwiach starych szaf), ktr na pewno daoby si otworzy, gdyby si bardzo chciao. Mam otworzy? zapyta Digory. Jeli ty si nie boisz, to i ja nie odpowiedziaa Pola, uywajc tych samych sw co poprzednio. Oboje czuli, e sytuacja staje si coraz bardziej powana, ale adne nie miao zamiaru si wycofa. Digory przesun z pewnym trudem jzyk zasuwki. Drzwi si otworzyy i olepi ich blask dziennego wiata. Ku ich zaskoczeniu pomieszczenie, na ktre patrzyli, nie byo wcale opuszczonym poddaszem, lecz umeblowanym pokojem. Na szczcie nikogo w nim nie byo. Panowaa gboka cisza. Ciekawo Poli wzia gr nad strachem. Zdmuchna wiec i wesza na palcach do dziwnego pokoju. Wntrze miao ksztat poddasza (z pochyym sufitem i nierwnymi cianami). Zawalone ksikami pki zajmoway cae ciany. Na kominku pon ogie (jak pamitacie, byo to bardzo deszczowe i chodne lato), a przed kominkiem sta wysoki fotel zwrcony do Poli tyem. Midzy fotelem a ni sta wielki st, zajmujcy cay rodek pokoju, a na nim mnstwo najrniejszych przedmiotw: stosy zwykych, drukowanych ksiek, grube ksigi do pisania w twardych oprawach, kaamarze, pira, kawaki wosku do piecztowania, a nawet mikroskop. Ale uwag Poli zwrcia przede wszystkim drewniana, jasnoczerwona tacka, na4

ktrej leao kilka byszczcych obrczek. Leay parami: ta i zielona razem, potem wolna przestrze i znowu obrczka ta i zielona. Miay rozmiar zwykych obrczek, ale tak byszczay, e od razu przycigay wzrok. Byy to najcudowniejsze byszczce mae rzeczy, jakie mona sobie wyobrazi. Gdyby Pola miaa o kilka lat mniej, na pewno z chci wsadziaby sobie jedn do ust. W pokoju panowaa taka cisza, e Pola od samego pocztku syszaa tykanie zegara. A jednak, gdy postaa chwil nieruchomo, odkrya, e cisza nie jest cakowita, usyszaa saby bardzo, bardzo saby dwik przypominajcy buczenie. Gdyby w tych czasach wynaleziono ju odkurzacze, Pola pomylaaby, e gdzie daleko pracuje odkurzacz, gdzie bardzo daleko, kilka piter niej. Prawd mwic, ten dwik by nieco przyjemniejszy ni buczenie odkurzacza bardziej melodyjny lecz tak saby, e ledwo si go syszao. W porzdku, nikogo tu nie ma powiedziaa przez rami do Digory'ego. Chopiec wszed do rodka i stan obok niej, mrugajc oczami. By okropnie brudny. Zreszt Pola nie wygldaa teraz wcale lepiej. To mi si nie podoba powiedzia. To wcale nie jest ten pusty dom. Lepiej zwiewajmy, zanim kto przyjdzie. Co to moe by? zapytaa Pola, wskazujc na kolorowe obrczki. Och, daj spokj! Im wczeniej... Ale nie wypowiedzia swej myli do koca, bo naraz co si wydarzyo. Stojcy przed kominkiem fotel z wysokim oparciem nagle si poruszy i powsta z niego jak w pantomimie demon z dziury w pododze sceny przeraajcy ksztat dorosego mczyzny. By to wuj Andrzej we wasnej osobie. Digory mia racj: nie znajdowali si wcale w opuszczonym domu, lecz w jego domu, w zakazanym gabinecie wuja! Dzieci krzykny O-o-och! i zrozumiay straszn pomyk. Dopiero teraz do nich dotaro, e nie przeszy jeszcze obliczonej liczby krokwi. Wuj Andrzej by bardzo wysoki i bardzo chudy. Mia gadko ogolon twarz z ostro zakoczonym nosem i jasnymi, byszczcymi oczami. Na gowie kbia mu si wielka czupryna siwych wosw. Digory zaniemwi, bo wuj Andrzej wyglda tysic razy bardziej niepokojco ni kiedykolwiek przedtem. Pola nie bya jeszcze tak przestraszona, ale trwao to krtko. Bo oto wuj Andrzej bez wahania podszed do drzwi i przekrci klucz w zamku. Potem odwrci si i popatrzy na dzieci poncymi niezdrowo oczami, i umiechn si, pokazujc wszystkie zby. Wspaniale! powiedzia. Wreszcie moja gupia siostra nie bdzie nam moga przeszkadza! Takiego zachowania trudno si byo spodziewa po dorosym. Pola poczua, e serce podchodzi jej do garda, i razem z Digorym zacza si powoli cofa ku maym drzwiom, przez ktre tutaj weszli. Ale wuj Andrzej by szybszy. Pobieg do drzwiczek, zamkn je i stan przed nimi, zacierajc rce, a potem wyciga sobie kady palec z gonym trzaskiem. A mia bardzo dugie i bardzo biae palce. Jestem zachwycony, widzc was tutaj powiedzia. Dwoje dzieci? To jest wanie to, czego mi brakowao. Niech pan bdzie tak dobry i wypuci nas, panie Ketterley odezwaa si Pola. Zblia si pora obiadu i musz wrci do domu. Jeszcze nie teraz, moja droga odpowiedzia wuj Andrzej. To za wielka okazja, by z niej nie skorzysta. Potrzebnych mi byo dwoje dzieci. Przeprowadzam wanie niezwykle doniosy eksperyment. Prbowaem ju na wince morskiej i wszystko wskazuje, e to dziaa. Ale winka morska nie potrafi mwi. Nie mona te jej wytumaczy, jak si stamtd wraca. Posuchaj, wuju rzek Digory naprawd jest pora obiadu i bd nas za chwil szuka. Musisz nas wypuci. Musz? zapyta wuj Andrzej. Digory i Pola popatrzyli na siebie. Bali si odezwa, ale ich spojrzenia wyraay: Czy to nie okropne? i Musimy go jako udobrucha. Jeeli pan nas teraz wypuci powiedziaa wreszcie Pola to moemy wrci po obiedzie. Tak? A skd mog mie pewno, e wrcicie? spyta wuj Andrzej z chytrym umiechem. Ale po5

chwili jakby zmieni zdanie. No c, skoro naprawd musicie i, to chyba nie bd was zatrzymywa. Trudno oczekiwa, by takim modym ludziom jak wy sprawiaa przyjemno rozmowa z takim starym niedog jak ja. Westchn i cign dalej: Nie macie pojcia, jak bardzo czuj si czasami samotny. Ale nie ma o czym mwi. Idcie na obiad. Chciabym wam tylko co da, zanim pjdziecie. Nie co dzie zdarza mi si widzie dziewczynki w tej mojej zatchej dziurze, a zwaszcza, jeli wolno mi tak powiedzie, takie urocze mode damy jak ty. Pola pomylaa, e moe wuj Andrzej nie jest tak zwariowany, jak im si wydawao. Czy chciaaby mie piercionek, moja kochana? zapyta wuj. Ma pan na myli jeden z tych tych lub zielonych? S cudowne! Nie, zielonego ci da nie mog. Ale bd zachwycony, jeli przyjmiesz ty. Ze szczerego serca. Moesz sobie jeden przymierzy. Pola przestaa si ju zupenie ba i nabraa pewnoci, e ten miy starszy pan wcale nie jest szalecem, zreszt w byszczcych obrczkach byo co naprawd dziwnie pocigajcego. Podskoczya do stou i nachylia si nad tack. Ojej! zawoaa. To dziwne buczenie jest tutaj goniejsze! Zupenie jakby si wydobywao z tych obrczek. C za zabawny pomys! zamia si wuj Andrzej. Zabrzmiao to bardzo naturalnie, ale Digory zdy dostrzec niecierpliwy, podliwy wyraz jego twarzy. Pola! Nie bd gupia! zawoa. Nie dotykaj tego! Ale byo ju za pno. Zanim skoczy, rka Poli signa do tacki, by dotkn jednej z obrczek. I w tej samej chwili, bez adnego bysku, haasu lub jakiegokolwiek innego ostrzeenia, Pola znika. Digory i jego wuj byli sami w pokoju.

Rozdzia 2 DIGORY I JEGO WUJ

BYO TO TAK NIESPODZIEWANE i tak straszliwie niepodobne do niczego nawet do najbardziej koszmarnych snw e Digory nie mg si powstrzyma od wrzanicia. Ale by to krtki wrzask, bo rka wuja Andrzeja byskawicznie zatkaa mu usta. Tylko nie krzycz! sykn chopcu do ucha. Jeeli narobisz haasu, usyszy to twoja matka. A chyba wiesz, co moe si sta, gdy si przestraszy. Digory pniej mwi, e okropna podo takiego postpowania przyprawiaa go o mdoci. Ale, rzecz jasna, nie prbowa ju wrzasn po raz drugi. No, ju lepiej powiedzia wuj Andrzej. Zapewne nie moge si powstrzyma. To naprawd wielki wstrzs, kiedy si po raz pierwszy widzi, jak kto znika. Nawet ja poczuem si dziwnie, kiedy znika moja winka morska. I te wtedy wrzasne, prawda? zapyta Digory. Och, syszae to! Mam nadziej, e mnie nie szpiegowae. Nie, ja nikogo nie szpieguj oburzy si Digory. Ale co si stao z Po? Moesz mi pogratulowa, chopcze odrzek wuj Andrzej, zacierajc rce. Mj eksperyment si powid. Ta maa odesza... znika... z tego wiata. Co jej zrobie? Posaem j do... hm... do innego miejsca. Co takiego?! Co masz na myli? Wuj Andrzej usiad i powiedzia:6

No dobrze, zaraz ci wszystko wyjani. Czy syszae kiedy o starej pani Lefay? Masz na myli t cioteczn babk? Niezupenie. Pani Lefay bya moj matk chrzestn. To ta, na tej cianie. Digory spojrza i zobaczy wyblak fotografi starej kobiety w czepku. Przypomnia sobie, e ju kiedy widzia t twarz w starym albumie, w rodzinnym domu na wsi. Zapyta wwczas matk, kto to jest, ale ona nie chciaa jako rozmawia na ten temat. Digory pomyla, e nie jest to wcale przyjemna twarz, wiedzia jednak, i dawne fotografie nie zawsze oddaway wiernie czyje rysy. Czy co... czy czasem... z ni byo co nie w porzdku, wuju? No c... wuj Andrzej zachichota to zaley od tego, co si rozumie przez wyraenie NIE W PORZDKU. Ludzie maj tak ciasne pojcia. Z pewnoci, gdy bya stara, zachowywaa si bardzo dziwnie. Robia rne niemdre rzeczy. Dlatego musiano j zamkn. W takim specjalnym domu? Och, nie, nie odpowiedzia wuj Andrzej szybko. To cakiem inna sprawa. Zamknito j w wizieniu. Ach, tak! zawoa Digory. A co takiego zrobia? Ach, biedna kobieta! Bya naprawd niemdra. Chodzio o wiele rnych rzeczy. Ale nie musimy si w to zagbia. W kadym razie dla mnie bya zawsze dobra. Ale, wuju, co to wszystko ma wsplnego z Po? Naprawd, chciabym, eby... Wszystko w swoim czasie, mj chopcze przerwa wuj. W kadym razie przed mierci wypuszczono pani Lefay na wolno, a ja byem jednym z niewielu ludzi, z ktrymi chciaa si widywa w cigu swojej ostatniej choroby. Widzisz, ona nie lubia zwykych, ciemnych ludzi. Nietrudno mi to zrozumie. Jeli chodzi o mnie, to interesowaem si tymi samymi sprawami co ona. Na kilka dni przed mierci kazaa mi podej do takiego starego sekretarzyka, otworzy tajemn szuflad i przynie sobie ma kasetk. Gdy tylko wziem kasetk, poczuem w palcach dziwne, bolesne mrowienie; nie ulegao wtpliwoci, e mam w rkach jak wielk tajemnic. A ona kazaa mi przysic, e gdy tylko umrze, spal t kasetk z pewnymi ceremoniami, nie zagldajc do rodka. Zoyem przysig, ale jej nie dotrzymaem. No wiesz, wuju, postpie bardzo paskudnie powiedzia Digory. Paskudnie? zdziwi si wuj Andrzej. Ach, rozumiem, o co chodzi. Uwaasz, e mali chopcy powinni dotrzymywa przyrzecze. wita racja, nie ulega wtpliwoci, e tak wanie powinno by i ciesz si, e tego ci nauczono. Ale musisz zrozumie, e tego rodzaju zasady, cho s naprawd najbardziej waciwe i suszne dla maych chopcw... i suby... i kobiet... a nawet dla wszystkich ludzi w oglnoci... przestaj obowizywa, gdy chodzi o prawdziwych uczonych, wielkich mylicieli i mdrcw. Nie, mj chopcze. Ludzie tacy jak ja, ktrzy posiedli tajemn wiedz, nie podlegaj tym pospolitym zasadom, podobnie jak nie korzystaj z pospolitych przyjemnoci. Przeznaczeniem nas, wielkich samotnikw, s o wiele wysze sprawy. Gdy to powiedzia, westchn gboko, a min mia tak powan, szlachetn i tajemnicz, e Digory przez chwil myla, i usysza co naprawd wzniosego. Ale zaraz przypomnia sobie zy wyraz jego twarzy w chwil przed znikniciem Poli. Wielkie sowa, jakie dopiero co usysza, przestay by wielkie. Wszystko to oznacza powiedzia sobie w duchu e on jest po prostu nieodpowiedzialny: myli, e moe robi, co mu si podoba, aby mie to, co chce. Przez dugi czas mwi dalej wuj Andrzej po chwili milczenia nie omielaem si otworzy tej kasetki, poniewa wiedziaem, e moe tam by co bardzo niebezpiecznego. Moja matka chrzestna bya BARDZO osobliw kobiet. Zreszt powiem ci prawd: ona bya ostatni spord yjcych... przynajmniej w tym kraju... w ktrej yach pyna krew najprawdziwszych czarodziejek. Powiedziaa mi, e za jej czasw byy jeszcze dwie: jedna bya ksin, druga posugaczk. Tak, mj chopcze, rozmawiasz teraz z ostatnim... prawdopodobnie... czowiekiem, ktry ma za matk chrzestn czarodziejk! Tak, mj Digory. To jest co, co bdziesz wspomina, gdy sam bdziesz ju stary!7

Zao si, e bya wiedm pomyla Digory, a na gos zapyta: Ale co bdzie z Po? Ale si do tego przyczepie! zawoa wuj Andrzej. Tak jakby to byo najwaniejsze! Przede wszystkim postanowiem zbada sam szkatuk. Bya bardzo, bardzo stara. Ju wtedy wiedziaem dostatecznie duo, aby mie pewno, e nie pochodzi ani z Grecji, ani ze staroytnego Egiptu, ani z Babilonu, ani z kraju Hetytw czy z Chin. Nie, musiaa by starsza ni wszystkie te cywilizacje. Ach, to by naprawd wielki dzie, gdy wreszcie odkryem prawd: szkatuka pochodzia z zaginionej wyspy Atlantydy. A wiesz, co to znaczy? To znaczy, e bya o cae wieki starsza od tych wszystkich zabytkw z epoki kamiennej, ktre si wykopuje w Europie. I wcale nie bya prymitywnym, niezdarnie wykonanym przedmiotem jak tamte. Wiedz bowiem, e u samych pocztkw dziejw Atlantyda bya ju wielkim miastem z paacami, wityniami i uczonymi. Przerwa na chwil, jakby oczekiwa, e Digory co powie. Ale Digory'mu jego wuj coraz mniej si podoba, wic nie powiedzia nic. W tym czasie cign wuj Andrzej poczyniem znaczne postpy w zgbianiu nauk tajemnych. Nie bd ci tego dokadnie opisywa, bo jeste jeszcze dzieckiem. W kadym razie doszedem do takiej wiedzy, e mogem z du doz prawdopodobiestwa domyla si, co moe by w tej szkatuce. Rozmaite prby i dowiadczenia pozwoliy mi coraz bardziej zawa moliwoci. Poznaem wwczas pewnych... hm... pewnych diabelskich, dziwnych osobnikw i przeszedem przez rne niezbyt przyjemne dowiadczenia. Wanie wtedy posiwiaem. Tak, nie zostaje si magiem za darmo. Zapaciem za to cik utrat zdrowia. Ale to ju mino. I w kocu, w kocu POZNAEM prawd. Byli sami w pracowni na poddaszu, do ktrej nikt nie mia wstpu, i trudno byo przypuci, by kto mg ich podsuchiwa, lecz w tym momencie wuj Andrzej nachyli si nad chopcem i wyszepta mu do ucha: Szkatuka z Atlantydy zawieraa co, co zostao przyniesione z innego wiata, i to w czasach, gdy nasz wiat dopiero si zaczyna. Ale co? zapyta Digory, ktry wbrew sobie zacz si ju bardzo interesowa t niesamowit opowieci. Tylko py odrzek wuj Andrzej. Wspaniay, suchy py. Nic szczeglnego, na pierwszy rzut oka. Nic takiego, z pozoru, co warte byoby trudw caego ycia. Ale kiedy popatrzyem na ten py... a moesz by pewien, e bardzo uwaaem, aby go przypadkiem nie dotkn... i kiedy pomylaem, e kade jego ziarenko byo kiedy w INNYM wiecie... nie mam na myli innej planety: te ciaa niebieskie s czci NASZEGO wiata i mona si tam w kocu dosta, jeli si bardzo chce... a wic w prawdziwym Innym wiecie... w innej naturze... w innym wszechwiecie... gdzie, dokd by nie dotar, choby podrowa bez koca w przestrzeni kosmicznej... w wiecie, do ktrego mona si dosta tylko za pomoc magii, ach! i urwa, zacierajc rce tak mocno, e stawy strzelay mu jak fajerwerki. Wiedziaem cign po chwili e gdybym tylko potrafi znale waciw FORM, ten py przenisby mnie do miejsca, z ktrego pochodzi. To bya najwiksza trudno: uzyska odpowiedni form. Pierwsze eksperymenty nie day oczekiwanego rezultatu. Prbowaem na winkach morskich. Niektre po prostu zdechy. Inne wybuchy jak mae bomby... To straszne okruciestwo! zawoa Digory, ktry mia kiedy wink morsk. Ale ty masz zdolno do mijania si z sednem sprawy! powiedzia wuj Andrzej. Przecie te stworzenia do tego wanie su. Sam je kupiem. Zaraz... na czym skoczyem? Ach, tak. I w kocu udao mi si zrobi te obrczki: te obrczki. Tak, ale wwczas pojawia si nowa trudno. Miaem ju pewno, e taka ta obrczka moe wysa do Innego wiata kade stworzenie, ktre jej dotknie. Jaki by jednak z tego poytek, skoro wci nie potrafiem cign ich z powrotem, eby si dowiedzie, co tam jest? A co z NIMI? zapyta Digory. Czy nie pomylae, w co je pakujesz, wysyajc je gdzie, skd nie ma powrotu?8

Wci patrzysz na to wszystko z zupenie niewaciwego punktu widzenia odpowiedzia wuj Andrzej wyranie zniecierpliwiony. Czy nie potrafisz zrozumie, o co tu waciwie chodzi? O jak doniosy eksperyment? Przecie po to wysyam kogo do Innego wiata, eby si dowiedzie, jaki ten wiat jest. Wic dlaczego sam si nie wylesz? Digory nigdy jeszcze nie widzia kogo z tak zaskoczonym i uraonym wyrazem twarzy jak wuj Andrzej po usyszeniu tego pytania. Ja?! Ja?! zawoa. Ten chopiec zwariowa! Chciaby, eby czowiek w moim wieku i w moim stanie zdrowia naraa si na ryzyko straszliwego wstrzsu i wszystkich innych niebezpieczestw zwizanych z nagym przeniesieniem do zupenie innego wszechwiata? Nigdy jeszcze nie syszaem czego rwnie niedorzecznego! Czy zdajesz sobie spraw, co powiedziae? Pomyl, co oznacza INNY wiat: mona tam spotka... wszystko! Wszystko... rozumiesz? I tam wanie, jak sdz, wysae Po? zapyta Digory z policzkami czerwonymi od gniewu. Wic powiem ci doda powiem ci, co myl, mimo e jeste moim wujem. Zachowae si jak tchrz, wysyajc ma dziewczynk tam, dokd sam boisz si uda. Dosy, mj panie! zawoa wuj Andrzej, uderzajc doni w st. Nie bd wysuchiwa takich rzeczy z ust maego, brudnego uczniaka. Niczego nie rozumiesz. Jestem wielkim uczonym, magiem, wtajemniczonym, ktry PRZEPROWADZA EKSPERYMENT. To oczywiste, e potrzebne mi s stworzenia, NA KTRYCH mog eksperymentowa. Co takiego! Za chwil powiesz, e powinienem by poprosi o pozwolenie winki morskie! Nie osiga si wielkiej mdroci bez ofiar. Ale pomys, ebym to ja sam by przedmiotem mojego eksperymentu, jest naprawd mieszny! To tak, jakby da od generaa, by walczy jak prosty onierz. A przypumy, ebym zgin, co wwczas staoby si z dzieem caego mojego ycia? Och, mam ju do tego kazania! przerwa mu Digory. Czy zamierzasz sprowadzi Po z powrotem? Miaem ci wanie powiedzie, kiedy tak grubiasko mi przerwae, e znalazem w kocu sposb na drog powrotn. Te zielone obrczki pozwalaj wrci do naszego wiata. Ale przecie nie dae Poli zielonej obrczki! Nie zgodzi si wuj Andrzej, wybuchajc okrutnym miechem. A wic ona nie moe wrci! zawoa Digory. To przecie tak, jakby j zamordowa! Ona moe wrci powiedzia wuj Andrzej spokojnie jeli kto drugi przeniesie si do Innego wiata za pomoc tej obrczki, zabierajc ze sob dwie zielone: jedn dla siebie, drug dla niej. Dopiero teraz Digory zrozumia, e zosta schwytany w puapk, i wpatrywa si w wuja Andrzeja bez sowa z szeroko otwartymi ustami i pobladymi policzkami. Mam nadziej rzek w kocu wuj Andrzej dobitnym i nieco namaszczonym gosem, jakby by wspaniaym wujem, ktry wanie da komu solidny napiwek i jak dobr rad MAM NADZIEJ, Digory, e nie okaesz si tchrzem. Bybym naprawd niepocieszony, gdyby si okazao, e jeden z czonkw naszej rodziny nie znajdzie w sobie do honoru i rycerskoci, by przyj z pomoc... eeee... damie w niebezpieczestwie. Och, przesta! krzykn Digory. Gdyby w ogle mia jaki honor i to wszystko, sam by si tam uda. Ale wiem dobrze, e na to ci nie sta. Dobra. Widz, e musz to zrobi. Powiem ci tylko, e jeste prawdziwym potworem. Podejrzewam, e wszystko to dobrze zaplanowae, tak aby ona przeniosa si tam, nie wiedzc, co czyni, i abym ja uda si w lad za ni. Ale oczywicie! przyzna wuj Andrzej z jadowitym umiechem. Piknie. Zrobi to. Ale jest jeszcze jedna rzecz, ktr musz ci przedtem powiedzie. A do dzisiaj nie wierzyem w adne czary. Teraz widz, e si myliem. Jeli tak si rzeczy maj, to te wszystkie starodawne opowieci o wrkach i czarach mog by mniej lub bardziej prawdziwe. A ty jeste po prostu przekltym, okrutnym czarodziejem, o jakich si mwi w tych opowieciach. I powiem ci, nigdy jeszcze nie czytaem9

takiej, w ktrej osobnicy twego pokroju nie dostaliby w kocu za swoje. Zao si, e i ciebie to spotka. I bdzie to, mam nadziej, sowita zapata. Ze wszystkich sw, jakie Digory wypowiedzia w pracowni wuja, dopiero te ostatnie zrobiy na nim wraenie. Poderwa si, a na jego twarzy odmalowaa si taka zgroza, e cho by prawdziwym potworem, budzi jednak wspczucie. Lecz trwao to bardzo krtko. W chwil pniej zdoby si na nieco wymuszony umiech i powiedzia: Tak, tak, to chyba zupenie naturalne dla chopca wychowanego wrd kobiet. Opowieci starej babci, co?... Nie sdz, aby musia teraz martwi si o MNIE, Digory. Czy nie powiniene raczej niepokoi si o losy swojej maej przyjaciki? Jest ju tam od duszego czasu. Jeli czyhaj na ni TAM jakie niebezpieczestwa... no c, byoby ci chyba przykro, gdyby przyby o sekund za pno. CIEBIE to guzik obchodzi! zawoa Digory ze zoci. Niedobrze mi si robi od tego gadania. Co mam zrobi? Naprawd musisz si nauczy panowa nad sob, mj chopcze rzek chodno wuj Andrzej bo wyroniesz na czowieka podobnego do ciotki Letycji. No, ale do tego. Teraz posuchaj uwanie. Wsta, woy par rkawic i podszed do stou, na ktrym leaa tacka z obrczkami. Zaczynaj dziaa dopiero wtedy powiedzia gdy dotkn skry. W rkawiczkach mog je podnie... o, tak jak teraz... i nic si nie dzieje. Jeli bdziesz je mia w kieszeni, nic si nie stanie, chyba e woysz tam rk i dotkniesz tej obrczki, znikniesz z tego wiata. Kiedy ju bdziesz w Innym wiecie, to ZAKADAM... oczywicie nie zostao to jeszcze sprawdzone, ale ZAKADAM... e w chwili, gdy dotkniesz zielonej obrczki, znikniesz z tamtego wiata i... ZAKADAM... pojawisz si znowu w tym. Teraz posuchaj. Bior te dwie zielone i wkadam ci do prawej kieszeni. Zapamitaj to dobrze. PRosto na ZIE-mi! PR to pocztek sowa prawa, a ZIE to pocztek sowa zielona. PRosto na ZIEmi! i sigasz do PRawej kieszeni po ZIElon obrczk. Jedna jest dla ciebie, druga dla tej dziewczynki. A teraz we t t. Na twoim miejscu zaoybym j sobie na palec. W ten sposb na pewno jej nie zgubisz. Digory ju mia dotkn tej obrczki, gdy nagle powstrzyma si. Zaraz powiedzia. A co z moj matk? Co bdzie, jak zapyta, gdzie jestem? Im wczeniej wyruszysz, tym szybciej wrcisz odrzek wuj Andrzej beztrosko. Ale tak naprawd, to nie wiadomo, czy w ogle wrc zauway Digory ponuro. Wuj Andrzej wzruszy ramionami, podszed do drzwi, przekrci klucz, otworzy je i powiedzia: Prosz bardzo. Jak sobie yczysz. Id na d i zjedz obiad. Zostaw swoj przyjacik w Tamtym wiecie. Jeli w tym czasie zostanie poarta przez dzikie zwierzta, jeli si utopi lub umrze z godu albo jeli si zgubi i zostanie tam na zawsze pamitaj, e to bdzie twj wybr. Mnie jest wszystko jedno. Tylko dobrze by byo, eby przed podwieczorkiem wpad do pani Plummer i wyjani jej, e ju nigdy nie zobaczy swojej creczki, bo bae si dotkn tej obrczki. A niech ci diabli porw! zawoa Digory. Chciabym by teraz tak duy, eby ci rbn w eb! Potem zapi kurtk, wzi gboki oddech i podnis obrczk. I pomyla wwczas, a i pniej zawsze myla tak samo, e po prostu nie mg postpi inaczej.

Rozdzia 3 LAS MIDZY WIATAMI

Pracownia wuja Andrzeja nagle znika. Na moment wszystko si zamazao, popltao i zawirowao. A potem10

Digory zobaczy zielone, mgliste wiato padajce na niego z gry i ciemno przed sob. Wygldao na to, e jest zawieszony w jakiej przestrzeni; trudno byo powiedzie, czy stoi, czy ley, czy siedzi. Nic go nie dotykao. Chyba jestem w wodzie pomyla Digory. Albo raczej POD wod. Ta myl go przerazia, ale prawie natychmiast poczu, e unosi si szybko do gry. A potem jego gowa wynurzya si nagle na powietrze i po chwili wczogiwa si ju na gadki, poronity traw brzeg sadzawki. Kiedy si podnis, zauway, e ani nie jest mokry, ani te nie apie z trudem powietrza, jak naleaoby oczekiwa po kim, kto przed chwil wynurzy si spod wody. Sta na brzegu niewielkiej sadzawki ze trzy metry rednicy w jakim lesie. Drzewa rosy do blisko siebie i byy tak gsto pokryte limi, e nie przewitywa przez nie ani kawaek nieba. Przez licie sczyo si tylko zielone wiato, ale gdzie wyej musiao wieci mocne soce, bo zielona powiata bya jasna i ciepa. Trudno sobie wyobrazi bardziej cichy las. Nie widzia tu ani ptakw, ani owadw, ani zwierzt, ani wiatru. Czu prawie, jak rosn drzewa. Prcz sadzawki, z ktrej wanie wyszed, byo tam mnstwo innych sadzawka obok sadzawki, co par metrw, jak daleko mg sign wzrokiem. Czu prawie, jak drzewa pij korzeniami wod. Pomimo ciszy i bezruchu by to bardzo YWY las. Kiedy Digory prbowa pniej go opisa, mwi: Byo to bardzo BOGATE miejsce, tak bogate, jak witeczne ciasto ze liwkami. Najdziwniejsze, e Digory prawie zupenie zapomnia, w jaki sposb tu si znalaz. W kadym razie nie myla wcale o Poli, o wuju Andrzeju, a nawet o matce. Nie czu te w ogle strachu, podniecenia lub zdziwienia. Gdyby go kto zapyta: Skd przybye?, odpowiedziaby chyba: Zawsze tu byem. Tak wanie si czu: jak kto, kto zawsze tu by i nigdy si nie nudzi, chocia tutaj nigdy nic si nie zdarzao. Wiele lat pniej opisywa to tak: To nie jest taki rodzaj miejsca, w ktrym si co dzieje. Drzewa wci rosn... to wszystko. Digory patrzy i patrzy na ten dziwny las i dopiero po dugim czasie spostrzeg pod jednym z drzew jak dziewczynk lec na plecach. Powieki miaa przymknite, ale nie do koca, jakby znajdowaa si midzy snem a przebudzeniem. A w kocu otworzya szeroko oczy, popatrzya na niego dugo i nic nie powiedziaa. A pniej, po dugiej chwili milczenia, przemwia sennym, penym zadowolenia gosem: Myl, e gdzie ju ciebie widziaam. I ja myl podobnie o tobie rzek Digory. Dugo tu jeste? Och, chyba byam tu zawsze... Zreszt... nie wiem. W kadym razie od dawna. I ja te powiedzia Digory. Nie, ty nie. Widziaam, jak przed chwil wyszede z sadzawki. Tak, chyba tak... zgodzi si Digory nieco zaskoczony. Musiaem zapomnie. Milczeli oboje przez duszy czas. Posuchaj odezwaa si wreszcie dziewczynka czy my naprawd nie spotkalimy si ju przedtem? Mam jakie takie wspomnienie... jaki obraz w gowie... chopiec i dziewczynka, tacy jak my, yjcy zupenie gdzie indziej, robicy rne rzeczy. Moe to by tylko sen. Mnie si nio to samo rzek Digory. O chopcu i dziewczynce mieszkajcych obok siebie... I co o chodzeniu po krokwiach. Pamitam, e dziewczynka miaa bardzo brudn twarz. Czy co ci si nie pomieszao? W moim nie to wanie chopiec mia bardzo brudn twarz. Nie pamitam twarzy tego chopca powiedzia Digory, a w chwil pniej doda: Hej! A co to takiego? Ojej! Przecie to winka morska! zawoaa dziewczynka. I rzeczywicie, w trawie myszkowaa zwyka, tusta winka morska. Dziwio tylko to, e tuw miaa przewizany tasiemk, a na tasiemce koysaa si byszczca, ta obrczka. Patrz! Patrz! zawoa Digory. Obrczka! I zobacz! Ty te masz tak na palcu. I ja te. Teraz dziewczynka usiada, po raz pierwszy czym naprawd zaciekawiona. Wpatrywali si w siebie z uporem, chcc sobie wszystko przypomnie. A wreszcie, dokadnie w tym samym momencie, dziewczynka krzykna: Pan Ketterley!, a chopiec krzykn: Wuj Andrzej! i wiedzieli ju, kim s, i zaczli sobie11

przypomina ca histori. Po kilku minutach oywionej rozmowy przypomnieli sobie wszystko. Digory opowiedzia o nikczemnoci wuja Andrzeja. Co teraz zrobimy? zapytaa Pola. Bierzemy t wink morsk i wracamy? Nie ma si co spieszy odrzek Digory, ziewajc. A ja myl, e jest powiedziaa Pola. Tu jest troch za cicho i za spokojnie. Jest tak... tak sennie. Ty ju prawie pisz. Boj si, e jeli zaniemy, to bdziemy tu po prostu lee i spa do koca wiata. To bardzo przyjemne miejsce. Tak, bardzo przyjemne. Ale musimy wrci. Pola wstaa i zacza si skrada do winki morskiej. Ale po chwili zmienia zamiar. Przecie moemy j tu zostawi powiedziaa. Tu jest szczliwa, a jeli j zabierzemy do domu, twj wuj moe z ni zrobi co okropnego. Za to mog da gow zgodzi si Digory. Pomyl tylko, jak NAS potraktowa. Ale waciwie, jak si dostaniemy z powrotem do domu? Myl, e musimy wle do tej sadzawki. Podeszli bliej i stanli na brzegu, wpatrujc si w gadk powierzchni, odbijajc zielone, gsto pokryte limi gazie. Sadzawka wygldaa na bardzo gbok. Nie mamy kostiumw kpielowych zuwaya Pola. A po co nam kostiumy, gupia rozemia si Digory. Przecie wejdziemy do rodka w ubraniach. Nie pamitasz, e byy suche, jak z niej wychodzilimy? Umiesz pywa? Troch. A ty? No... Nie bardzo. Nie sdz, by nam to byo potrzebne stwierdzi Digory. Przecie chcemy zanurzy si jak najgbiej, prawda? adne z nich nie byo zachwycone myl o wskoczeniu do sadzawki, ale te adne nie wypowiedziao tego na gos. Wzili si za rce i na raz dwa trzy! skoczyli, zamykajc oczy. Rozleg si gony plusk. Ale kiedy otworzyli oczy, stwierdzili, e wci stoj, trzymajc si za rce, w zielonym lesie po kostki w wodzie. Sadzawka miaa wyranie zaledwie kilka cali gbokoci. Wyszli z pluskiem na suchy brzeg. Co si stao, do licha? zapytaa Pola troch zaniepokojona, ale nie tak przeraona, jak moglibycie si spodziewa, bo w tym lesie trudno si byo naprawd czego ba. By zbyt spokojny i ciepy. Och! Ju wiem! zawoa Digory. No jasne, to nie moe dziaa. Mamy wci na palcach te te obrczki. Pamitasz, mwiem ci, e one su do podry w t stron. eby wrci, trzeba uy zielonych. Musimy je zamieni. Masz kieszenie? Dobrze. W swoj obrczk do lewej kieszeni. Mam tu w prawej kieszeni dwie zielone. O, jedna jest dla ciebie. Woyli na palce zielone obrczki i znowu stanli na krawdzi sadzawki. Ale zanim skoczyli, Digory krzykn. Co si stao? zapytaa Pola. Wpada mi do gowy wspaniaa myl. Czym, wedug ciebie, s te wszystkie sadzawki? \ Nie rozumiem... No, przecie pomyl, jeli moemy wrci do naszego wiata, skaczc do TEJ sadzawki, to czy nie moemy znale si zupenie gdzie indziej, skaczc do innej? Zamy, e na dnie kadej jest jaki wiat. Ale ja mylaam, e my ju jestemy w tym Innym wiecie czy Innym Miejscu, jak to nazywa wuj Andrzej. Przecie sam powiedziae, e... Ach, guzik mnie obchodzi wuj Andrzej przerwa jej Digory. Nie wierz, eby w ogle o tym wiedzia. Nigdy nie mia tyle odwagi, by samemu uy piercieni. Potrafi tylko mwi o JEDNYM Innym wiecie. A jeli jest ich mnstwo? To znaczy, e ten las byby tylko jednym z nich?12

Nie, nie sdz, eby by w ogle jakim wiatem. Myl, e to jest co w rodzaju midzywiata. Pola miaa nieco gupi min. Nie rozumiesz? zapyta Digory. No wic posuchaj. Pomyl o naszym ciemnym tunelu pod dachem. To nie jest po prostu jeden z pokojw na poddaszu, nalecych do ktrego z domw. Ten tunel w pewien sposb w ogle nie naley do adnego z domw. Ale gdy do niego wejdziesz, moesz nim i i wyj w ktrymkolwiek domu z caego rzdu. A moe ten las jest wanie czym takim? Moe to jest miejsce, ktre nie naley do adnego ze wiatw, ale gdy si ju je znalazo, mona z niego przej do wszystkich? No tak... ale nawet jeli mona... zacza Pola, lecz Digory cign dalej, jakby jej nie sysza: I oczywicie to by wszystko wyjaniao. Wanie dlatego jest tu tak cicho i sennie. Nic tu si nigdy nie dzieje. Tak jak na Ziemi. To w swoich domach ludzie rozmawiaj, robi rne rzeczy, jedz. A w takich midzymiejscach, za cianami i nad sufitami, i pod podog czy w naszym tunelu, moesz si znale w ktrymkolwiek z domw. Myl, e z tego miejsca mona si dosta naprawd wszdzie! Przecie nie musimy skaka z powrotem do tej samej sadzawki, przez ktr si tu dostalimy. W kadym razie jeszcze nie teraz. Las Midzy wiatami powiedziaa Pola rozmarzonym gosem. To brzmi bardzo adnie. Dalej! zawoa Digory. Ktr sadzawk prbujemy? Posuchaj powiedziaa Pola nie mam zamiaru wyprbowa adnej nowej sadzawki, dopki nie bd miaa pewnoci, e MOG wrci przez t star. Nawet nie wiemy, czy to dziaa. Tak. Wrci i zosta zapanym przez wuja Andrzeja, ktry nam zabierze piercienie, zanim zdoamy ich uy. Nie, dzikuj. A czy nie moemy wskoczy do naszej sadzawki i przeby tylko cz drogi w d? Po prostu, eby zobaczy, czy to dziaa. Jeli bdzie dziaao, moemy zamieni obrczki i wrci tu, zanim znajdziemy si na dobre w pracowni pana Ketterleya. Przeby tylko CZ drogi?! No przecie wynurzanie si troch trwao. Myl, e zanurzanie te troch potrwa. Digory'emu pomys nie bardzo przypad do gustu, ale w kocu da za wygran, bo Pola stanowczo odmwia udziau w odkrywaniu nowych wiatw, dopki nie bdzie pewna, e moe wrci do starego. Bya dzieln dziewczynk i nie baa si rnych niebezpiecznych rzeczy (na przykad os), ale nie interesowao jej a tak bardzo odkrywanie czego, o czym nikt dotd nie sysza. Digory natomiast chcia pozna wszystko. Kiedy dors, sta si owym synnym profesorem Kirke, o ktrym moecie przeczyta w innych moich ksikach. W kocu po dugiej dyskusji uzgodnili, e wo na palce zielone obrczki, chwyc si za rce i skocz. Gdy tylko zaczn si zblia do pracowni wuja Andrzeja albo tylko do ich starego wiata, Pola ma zawoa Zamiana!, a wwczas oboje natychmiast zamieni zielone obrczki na te. (Teraz ju rozumiesz, po co s dwa kolory powiedzia Digory eby si nie pomyli.) Digory upiera si, e to on powinien zawoa Zamiana!, ale Pola postawia na swoim. Woyli zielone obrczki, wzili si za rce i na raz dwa trzy! skoczyli do sadzawki. Tym razem podziaao. Bardzo mi jest trudno opowiedzie, co czuli, bo wszystko stao si niezwykle szybko. Najpierw zobaczyli jaskrawe wiata na tle czarnego nieba. Digory by pniej przekonany, e widzieli planety i gwiazdy, i przysiga, e widzia z bliska Jowisza, do blisko, by rozpozna jego ksiyce. Ale prawie w tej samej chwili pojawiy si rzdy dachw i kominw, zobaczyli Katedr witego Pawa i zrozumieli, e patrz na Londyn, tyle e mogli widzie przez ciany wszystkich domw. Zobaczyli posta wuja Andrzeja, najpierw bardzo zamglon i jakby przezroczyst, lecz gstniejc i z kad sekund coraz bardziej wyran, tak jak w soczewce lunety dostrajanej do odlegoci. Lecz tu przedtem, zanim staa si prawdziwym, ywym czowiekiem, Pola zdya zawoa: Zamiana!. Szybko zamienili obrczki i nasz wiat rozwia si jak sen, a zielone wiato w grze robio si coraz mocniejsze i mocniejsze, a w kocu gowy dzieci wynurzyy si nad powierzchni sadzawki. Wdrapali si na brzeg. A naokoo rs gsty las, tak zielony, rozwietlony i cichy jak zawsze. Prbna wyprawa nie trwaa duej ni minut.13

No i co? zawoa Digory. Wszystko dziaa. A teraz: na poszukiwanie przygd! Kada sadzawka jest ich pena. Wyprbujmy t. Poczekaj! Pola zapaa go za rkaw. Czy nie powinnimy zaznaczy TEJ sadzawki? Spojrzeli na siebie i twarze im poblady, gdy zrozumieli, co chcia przed chwil zrobi Digory. Bo przecie w lesie byy tysice sadzawek, a wszystkie jednakowe, podobnie jak drzewa, wic gdyby tylko raz opucili sadzawk prowadzc do naszego wiata bez zrobienia przy niej jakiego znaku, to szansa ponownego jej odnalezienia rwnaaby si w najlepszym razie jednej do stu. Digory'emu rce si troch trzsy, gdy otwiera scyzoryk i wycina dugi pas darni na brzegu sadzawki. Gleba pachniaa przyjemnie, a jej kolor czerwono-brzowy wyranie si odcina od zieleni trawy. To dobrze, e przynajmniej JEDNO z nas ma troch oleju w gowie powiedziaa Pola. Nie musisz si tym wci chwali burkn Digory. A w ogle nie marud, okropnie jestem ciekawy, co nas czeka w jednej z tych sadzawek. Pola odpowiedziaa mu co niezbyt miego, a on odpowiedzia jej jeszcze bardziej ostro. Sprzeczka trwaa kilka minut, ale nie sdz, by warto byo dokadnie j opisywa. Przejdmy od razu do chwili, w ktrej oboje stali ju z bijcymi sercami i nieco przeraonymi twarzami na krawdzi nie znanej sadzawki, z tymi obrczkami na palcach. Raz jeszcze chwycili si za rce i raz jeszcze zawoali: Raz dwa trzy! Plusk! I raz jeszcze okazao si, e wskoczyli do kauy. Zamiast znale si w nowym wiecie, stali znowu po kostki w wodzie, ju drugi raz tego ranka (jeeli to by ranek; w Lesie Midzy wiatami pora dnia wydawaa si nigdy nie zmienia). Niech to piorun trzanie! zawoa Digory. Co si tym razem stao? Przecie woylimy te obrczki. Wuj mwi, e te su do podry na zewntrz. Prawda bya taka, e wuj Andrzej, ktry nie mia zielonego pojcia o istnieniu Lasu Midzy wiatami, myli si te co do waciwoci piercieni. te nie oznaczay wcale na zewntrz, a zielone nie oznaczay z powrotem, w kadym razie nie w ten sposb, jak myla. Wszystkie piercienie zrobione byy z pyu, ktry pochodzi z tego wanie Lasu. Ale jedynie materia, z ktrego zrobiono te piercienie, mia moc przenoszenia kadego do Lasu: by to pyl, ktry chcia wrci na swoje miejsce, czyli do Midzywiata. Natomiast materia, z ktrego byy zrobione zielone piercienie przeciwnie: chcia opuci swoje dawne miejsce, dlatego te zielony piercie przenosi waciciela z Lasu do jakiego wiata. Jak widzicie, wuj Andrzej zajmowa si rzeczami, ktrych do koca nie rozumia, jak zreszt bywa z wikszoci czarodziejw. Oczywicie Digory te nie zna dobrze waciwoci piercieni, ale kiedy przedyskutowa z Po wszystkie moliwoci, postanowili wyprbowa zielone z now sadzawk, po prostu po to, eby zobaczy, co si stanie. Jeli ty si nie boisz, to i ja nie powiedziaa Pola. Nie oznacza to, e bya taka odwana. Tak naprawd, w gbi serca, bya teraz pewna, e w nowej sadzawce nie dziaaj ani te, ani zielone piercienie, wic nie ma si czego ba. Nie jestem cakiem pewien, czy Digory nie myla podobnie. W kadym razie, kiedy woyli zielone obrczki na palce, stanli na krawdzi sadzawki i wzili si za rce, z ca pewnoci czuli si o wiele lepiej i o wiele mniej uroczycie ni za drugim razem. Raz dwa trzy! Naprzd! zawoa Digory. I skoczyli.

Rozdzia 4 DZWON I MOTEK

14

Tym razem nie mieli adnych wtpliwoci. Czary dziaay. Opadali z wielk szybkoci w d, najpierw przez ciemno, potem przez jak pltanin mglistych i wirujcych ksztatw, ktre mogy by prawie wszystkim. Robio si coraz janiej. A potem nagle poczuli, e stoj na czym staym i twardym. W chwil pniej wszystko wyostrzyo si jak w soczewce i mogli zobaczy, gdzie s. Co to za dziwne miejsce! powiedzia Digory. Nie bardzo mi si tu podoba wyznaa Pola, lekko si wzdrygajc. Pierwsz rzecz, na jak zwrcili uwag, byo owietlenie. Nie przypominao ani wiata sonecznego, ani wiata elektrycznego, ani gazowej latarni, ani wiec, ani adnego innego wiata, jakie znali. Dziwnie nieruchome, czerwonawe wiato sprawiao raczej przygnbiajce wraenie. Stali na wielkim, wyoonym kamiennymi pytami placu, otoczonym wyniosymi budowlami. Niebo byo niezwykle ciemne: tak granatowe, prawie czarne, e a mona byo si dziwi, skd w ogle bierze si tu wiato. Tu jest jaka dziwna pogoda zauway Digory. Moe wyldowalimy w czasie burzy albo podczas zamienia soca? Nie podoba mi si tu powtrzya Pola. Oboje mwili szeptem, cho nie bardzo wiedzieli dlaczego. Nie byo ju powodu, by trzyma si za rce, ale nie puszczali swych doni. Ten kamienny plac czy dziedziniec otaczay ze wszystkich stron wysokie ciany. Z wielu ogromnych okien bez szyb ziao nieprzeniknion ciemnoci. Na dole otwieray si pod pkolistymi ukami czarne czelucie, podobne do wylotw kolejowych tuneli. Byo chodno. Wszystko tu zbudowano z kamienia, ktry wyglda na czerwony, ale moe tak si zdawao z powodu owego dziwnego owietlenia. Budowle byy z pewnoci bardzo stare. Wiele kamiennych pyt, jakimi wyoono dziedziniec, popkao, a adna nie przylegaa ciasno do drugiej, rogi miay przewanie zniszczone. Jeden ze sklepionych otworw wypenia do poowy gruz. Dzieci obracay si wokoo, przygldajc si uwanie wszystkim bokom dziedzica. Nietrudno zgadn dlaczego: po prostu bay si, e kto lub co obserwuje je z owych czarnych okien, kiedy s odwrcone tyem. Mylisz, e kto tutaj mieszka? zapyta w kocu szeptem Digory. Nie odpowiedziaa Pola. To wszystko ruiny. Odkd tu jestemy, nie rozleg si aden dwik. Nie ruszajmy si przez chwil i posuchajmy zaproponowa Digory. Zamarli bez ruchu, ale usyszeli jedynie bicie wasnych serc. Panowa tu taki spokj jak w Lesie Midzy wiatami. Tylko e by to zupenie inny rodzaj spokoju. W bogatej, ciepej i penej ycia ciszy Lasu prawie si syszao, jak rosn drzewa, natomiast tu, w ciszy martwej, zimnej i pustej, trudno byo sobie wyobrazi, e co ronie. Lepiej wracajmy powiedziaa Pola. Przecie niczego jeszcze nie zobaczylimy. Skoro ju tu jestemy, powinnimy chocia troch si rozejrze. Jestem pewna, e nie ma tu nic ciekawego. Co za korzy ze znalezienia magicznego piercienia, pozwalajcego podrowa do innych wiatw, skoro nie masz odwagi na nie patrze? Kto tu mwi o braku odwagi? zapytaa Pola, puszczajc rk Digorego. Miaem na myli to, e jako nie wykazujesz ochoty do zbadania tego miejsca. Pjd tam, gdzie ty. Moemy przecie w kadej chwili wrci. Zdejmijmy zielone obrczki i wmy je do prawych kieszeni. Wystarczy tylko pamita, e te s w lewych. Moesz trzyma rk tak blisko lewej kieszeni, jak chcesz, tylko nie wkadaj jej do rodka, bo moesz dotkn tej obrczki i znikn. Zrobili tak i podeszli wolno do jednego z owych wielkich, sklepionych otworw, prowadzcych do wntrza budowli. A kiedy stanli na progu i zajrzeli do rodka, stwierdzili, e nie jest tam tak ciemno, jak si wydawao. Wejcie prowadzio do olbrzymiej, mrocznej i pustej sali. Na samym kocu majaczy rzd kolumn poczonych ukami, a spoza nich padao nieco wicej owego dziwnego, jakby dogasajcego wiata.15

Przeszli przez sal, stpajc ostronie w obawie przed dziurami w posadzce lub jakimi niewidocznymi przeszkodami. Po dugim marszu minli wreszcie kolumny i znaleli si na innym, jeszcze wikszym dziedzicu. To nie wyglda zbyt bezpiecznie powiedziaa Pola, wskazujc na miejsce, w ktrym ciana wybrzuszya si, jakby miaa za chwil run na dziedziniec. W innym miejscu midzy kamiennymi ukami brakowao jednej kolumny, a pyta, ktra kiedy na niej spoczywaa, gronie si obniya. Nie ulegao wtpliwoci, e miejsce to opuszczono przed setkami, a moe i tysicami lat. Jeli utrzymao si dotd, to myl, e jeszcze troch wytrzyma rzek Digory. Ale musimy by bardzo cicho. Chyba wiesz, e haas moe czasem wywoa nieobliczalne skutki. Tak wanie spadaj w Alpach lawiny. Z tego dziedzica weszli znowu do wntrza jakiego budynku, potem wspili si po monumentalnych schodach, a potem szli i szli przez wielkie pokoje otwierajce si jeden po drugim, a w kocu oszoomia ich wielko tej budowli. Raz po raz spodziewali si jej koca, pragnc wyj wreszcie na otwart przestrze i zobaczy, w jakim waciwie miejscu pooony jest ten gigantyczny paac. Ale za kadym razem wychodzili tylko na jeszcze jeden wielki dziedziniec. Na jednym z nich musiaa by kiedy fontanna. Sta tam olbrzymi kamienny potwr z szeroko rozpostartymi skrzydami i z otwart paszcz, a w niej wci widniay koce rurek, ktrymi kiedy tryskaa woda. Pod posgiem znajdowa si kamienny basen na wod teraz zupenie suchy. W innym miejscu napotkali zesche odygi jakiej pncej roliny, ktra kiedy oplataa kolumny i zapewne przyspieszya ich ruin. Ale rolina ta zamara dawno, dawno temu. Nie spostrzegli te nawet ladu mrwek czy pajkw, czy innych owadw, jakich mona si spodziewa w ruinach, a tam, gdzie midzy pokruszonymi gazami pokazaa si sucha ziemia, nie wyrastaa ani trawa, ani mech. Wszystko to wygldao tak ponuro i monotonnie, e nawet Digory zacz ju myle, e dobrze byoby woy te obrczki i wrci do ciepego, zielonego, ywego Lasu Midzy wiatami, kiedy doszli do olbrzymich wrt z metalu, ktry wyglda na zoto. Jedno skrzydo byo nieco uchylone, wic oczywicie zajrzeli do rodka. Natychmiast jednak odskoczyli wstrzymujc oddech, bo oto wreszcie napotkali co godnego zobaczenia. Przez chwil sdzili, e sala jest pena ludzi setek ludzi siedzcych nieruchomo na wysokich tronach. Nietrudno si domyli, e oboje stali w milczeniu, nie majc odwagi si poruszy. Wkrtce doszli jednak do przekonania, e nie mog to by ywi ludzie. W kadym razie nie dostrzegli najmniejszego ruchu i nie usyszeli najlejszego westchnienia. Siedzce postacie sprawiay wraenie najdoskonalszych figur woskowych, jakie sobie mona wyobrazi. Tym razem Pola pierwsza wesza do rodka. W tej sali znajdowao si co, co interesowao j bardziej ni Digory'ego: wszystkie postacie ubrane byy w cudowne szaty. Jeli si tylko lubio stroje, po prostu nie mona byo si powstrzyma, by nie podej i nie obejrze ich z bliska. Blask ich barw czyni wntrze tej sali no, moe nie radosnym, ale w kadym razie bogatym i dostojnym po tych wszystkich zakurzonych i pustych wntrzach, jakie dotychczas mijali. Trudno mi nawet opisa te stroje. Wszystkie postacie miay na sobie dugie szaty i korony na gowach. Szaty byy szkaratne i srebrzyste, ciemnopurpurowe i soczystozielone, wyhaftowane we wspaniae ornamenty, kwiaty i dziwne zwierzta. W koronach, broszach i zapinkach, w acuchach i naszyjnikach poyskiway drogie kamienie o zadziwiajcych rozmiarach i kolorach. Jak si to dzieje, e te stroje ju dawno nie zbutwiay? zapytaa Pola. To czary szepn Digory. Nie czujesz tego? Zao si, e w tej sali jest a gsto od magicznych zakl. Czuj to od pierwszej chwili. Kada z tych sukni warta jest setki funtw powiedziaa Pola. Ale Digory'ego bardziej ciekawiy twarze, a trzeba przyzna, e warte byy obejrzenia. Postacie siedziay na kamiennych tronach ustawionych szeregiem pod kad cian. rodek sali by pusty, mogli wic obej j dookoa i przyjrze si wszystkim twarzom. Myl, e to byli cakiem MILI ludzie zauway Digory. Pola kiwna gow. Wszystkie twarze, na jakie teraz patrzyli, byy z pewnoci mie. Zarwno kobiety, jak i16

mczyni mieli uprzejmy i mdry wyraz twarzy, wida te byo, e pochodz z rasy piknych ludzi. Ale kiedy dzieci zrobiy kilkanacie krokw wzdu szeregu tronw, zauwayy, e tu twarze s ju nieco inne. Czuy, e gdyby spotkay ywych ludzi o podobnych obliczach, musiayby uwaa na to, co mwi. Pola i Digory przeszli jeszcze dalej i tu, prawie w poowie sali, zobaczyli twarze, ktre ju im si zupenie nie podobay: twarze ludzi silnych, dumnych i zadowolonych, lecz okrutnych. A im dalej szli, tym wicej widzieli w twarzach okruciestwa i mniej zadowolenia, a doszli do miejsca, w ktrym na skamieniaych obliczach malowaa si prawdziwa rozpacz, jakby ci ludzie popenili straszliwe zbrodnie i ponieli za nie rwnie straszne kary. Ostatnia posta okazaa si najbardziej interesujca: kobieta ubrana z najwikszym przepychem, bardzo wysoka (zreszt wszystkie postacie byy wysze od ludzi w naszym wiecie), a twarz miaa tak srog i dumn, e a dech zapierao. A jednak bya rwnie pikna. Po wielu, wielu latach Digory, ju jako stary czowiek, powiedzia, e nigdy, w caym swoim yciu, nie widzia rwnie piknej kobiety. Tak mwi Digory, ale uczciwie trzeba doda, e Pola nie podzielaa jego zdania. Ta kobieta, jak ju powiedziaem, bya ostatnia: za ni cign si szereg pustych kamiennych tronw, jakby sala pomylana zostaa dla o wiele wikszej kolekcji posgw. Bardzo bym chcia pozna histori, ktra kryje si za tym wszystkim rzek Digory. Ale wrmy i obejrzyjmy ten dziwny st porodku sali. Waciwie nie by to st, ale raczej niski, majcy nieco ponad metr kamienny postument o kwadratowym przekroju. Z jego szczytu wyrasta niewielki zoty ostrouk, na ktrym wisia zoty dzwon. Obok lea zoty motek. Nietrudno byo si domyli, do czego suy. Myl... myl... i bardzo jestem ciekaw, co by... zacz mwi Digory, lecz Pola przerwaa mu, pochylajc si i przygldajc uwanie jednemu z bokw postumentu. Tu jest chyba co napisane. O holender! Rzeczywicie! Tylko e, niestety, i tak nic z tego nie zrozumiemy. Nic? Nie jestem taka pewna... Wlepili oczy w dziwaczne litery wykute w kamieniu i oto stao si co dziwnego: ksztat liter wcale si nie zmieni, ale oni czytali je teraz zupenie swobodnie. Gdyby Digory pamita, co sam powiedzia kilka minut temu, atwo by wywnioskowa, e zaczyna dziaa jedno z magicznych zakl, jakie wyczu, wchodzc do tej sali. Tak by jednak podniecony i przejty, e w ogle o tym nie pomyla. Teraz pochaniaa go tylko jedna myl: pozna tre tajemniczego napisu. I wkrtce oboje j poznali. A byo tam napisane mniej wicej co takiego (w kadym razie, jeli chodzi o sens, bo jako rymw bya na pewno o wiele lepsza): Wybieraj, miaku z obcych stron: Uderz w ten dzwon I czekaj na niebezpieczestwa Lub do szalestwa am sobie gow, co by przey, Gdyby uderzy. Nigdy w yciu! zawoaa Pola. Nie chcemy adnych niebezpieczestw! Och, czy nie rozumiesz, e tak nie mona? Teraz po prostu nie moemy tego tak zostawi. Przez cae ycie amalibymy sobie gow, co by si stao, gdybym uderzy w dzwon. Nie mam zamiaru wrci do domu i zwariowa, mylc wci o tej tajemnicy. Nigdy w yciu! Nie bd gupi. Dlaczego ci tak zaley, eby wiedzie, co si stanie? Myl, e kady, kto zaszed tak daleko jak my, po prostu musi si tego dowiedzie, jeeli nie chce dosta bzika. Na tym polegaj czary tego miejsca. Czuj, e zaczynaj na mnie dziaa. A na mnie nie owiadczya chodno Pola. I wcale nie wierz, e dziaaj na ciebie. Tylko tak udajesz. Tak, jedynie to ci przychodzi do gowy. Nic dziwnego, jeste dziewczynk. Nic was nigdy nie interesuje,17

prcz plotek i bzdur o ludziach, ktrzy si zarczaj. Kiedy tak mwisz, przypominasz do zudzenia wuja Andrzeja. Dlaczego ty zawsze zaczynasz mwi o czym innym? zdenerwowa si Digory. Przecie rozmawiamy o... Mwisz jak kady mczyzna! zawoaa Pola bardzo dorosym tonem, ale zaraz dodaa swoim prawdziwym gosem: I nie mw mi teraz, e jestem jak wszystkie kobiety, bo... bo bdziesz po prostu ohydn map! Nigdy by mi do gowy nie przyszo, eby nazywa takiego dzieciaka jak ty kobiet powiedzia Digory wyniosym tonem. Ach, tak, wic jestem dzieciakiem, tak? warkna Pola i wygldaa na naprawd wciek. No wic nie musisz sobie wicej tym dzieciakiem zawraca gowy. Zegnam. Mam dosy tego miejsca. I mam dosy ciebie ty wstrtna, zarozumiaa, uparta winio! Ani si wa! wrzasn Digory gosem jeszcze bardziej wciekym, ni chcia, bo oto rka Poli zbliaa si ju do lewej kieszeni. Nie bd mu robi zarzutu z tego, co uczyni w nastpnej chwili, powiem tylko, e pniej sam tego bardzo aowa (zreszt, niestety, nie on jeden!) Zanim rka Poli dotkna kieszeni, schwyci j mocno za przegub i przywar plecami do jej piersi. Odpychajc okciem jej drug rk, wychyli si do przodu, chwyci motek i uderzy nim lekko w zoty dzwon. Dopiero wtedy j puci i odsun si na bok. Patrzyli na siebie w milczeniu, dyszc ciko. Pola bya bliska paczu, bynajmniej nie ze strachu ani nawet z powodu silnego blu w przegubie lewej rki, ale z dzikiej zoci. Nie miny jednak nawet dwie sekundy, gdy oboje byli ju tak zajci czym innym, e ktnia zupenie wyleciaa im z gowy. Uderzony motkiem dzwon wyda niezbyt gony, ale bardzo czysty dwik. Na razie nie byo w tym nic nadzwyczajnego: takiego wanie dwiku naleao si spodziewa. Ale w dwik nie zamar po chwili, wci trwa w powietrzu, a gdy tak trwa, stawa si coraz goniejszy. Zanim mina minuta, by ju dwukrotnie silniejszy ni na samym pocztku. Wkrtce brzmia tak gono, e gdyby dzieci prboway teraz ze sob rozmawia (chocia wcale nie mylay o rozmowie, po prostu stay z szeroko otwartymi ustami), to nie syszayby si nawzajem. A potem dwik sta si tak donony, e jedno nie usyszaoby drugiego, nawet gdyby krzyczeli. Ale na tym nie koniec: dwik potnia z kad chwil, wci na tej samej nucie, wci bardzo czysty i melodyjny cho ta czysto i melodyjno miaa teraz w sobie co strasznego a w kocu powietrze w wielkiej sali zaczo od niego wibrowa, a dzieci czuy, jak pod ich stopami dry posadzka. A potem doczy si do niego inny dwik, odlegy i ponury, ktry z pocztku przypomina huk dalekiego pocigu, a pniej oskot padajcych na ziemi drzew. A w kocu, z nagym podmuchem i grzmotem, ze wstrzsem, ktry prawie zwali ich z ng, bez maa wier sklepienia runo do rodka, kamienie i olbrzymie bryy zaprawy potoczyy si dokoa, a ciany popkay z gonym trzaskiem. Dwik dzwonu urwa si. Chmury pyu opady. Zapanowaa martwa cisza. Nigdy si nie dowiedzieli, czy sklepienie runo na skutek dziaania czarw, czy te w nieznony dwik zotego dzwonu osign tak moc, jakiej nadgryzione zbem czasu ciany nie mogy wytrzyma. No i masz! Mam nadziej, e jeste zadowolony wysapaa Pola. W kadym razie ju po wszystkim powiedzia Digory. I oboje byli o tym wicie przekonani, cho nigdy jeszcze tak si nie pomylili.

Rozdzia 5 AOSNE SOWO

Dzieci patrzyy na siebie ponad kamiennym postumentem. Dzwon wci jeszcze dra, cho nie wydawa ju18

adnego dwiku. Nagle usyszay jaki szelest, dochodzcy z drugiego, nie zniszczonego koca sali. Odwrcili si byskawicznie. Jedna z postaci, ostatnia ze wszystkich, owa kobieta, ktra wydaa si Digory'emu tak pikna, podniosa si ze swego tronu. Kiedy powstaa, okazaa si jeszcze wysza, ni przedtem sdzili. I od razu mona byo pozna, nie tylko po koronie i wspaniaych szatach, ale i po bysku jej oczu i dumnym ksztacie warg, e jest wielk krlow. Popatrzya po sali, zobaczya ruin i zobaczya dzieci, ale wyraz jej twarzy nie pozwala odgadn, co o tym pomylaa lub nawet czy bya tym zaskoczona. Potem podesza do nich szybkimi, dugimi krokami. Kto mnie obudzi? Kto zama zaklcie? zapytaa. To chyba ja odpowiedzia Digory. Ty? rzeka krlowa, kadc rk na jego ramieniu. Bya to pikna, biaa rka, ale jej palce zacisny si jak stalowe szczypce. Ty? powtrzya. Jeste przecie dzieckiem, pospolitym dzieckiem. Ju na pierwszy rzut oka mona pozna, e w twoich yach nie pynie ani jedna kropla krlewskiej lub choby tylko szlachetnej krwi. Jak kto taki jak ty omieli si wej do tego domu? Przybylimy tu z innego wiata, dziki czarom powiedziaa Pola, ktra dosza do wniosku, e ju najwyszy czas, by krlowa zwrcia na ni uwag. Czy to prawda? zapytaa krlowa, wci patrzc na Digory'ego i zdajc si nie zauwaa obecnoci Poli. Tak, to prawda wyjka. Krlowa schwycia go za podbrdek i uniosa jego twarz, wpatrujc si w ni uwanie. Digory prbowa odwzajemni spojrzenie, ale bardzo szybko spuci oczy. Co w niej oniemielao go i przytaczao. Po chwili pucia jego brod i powiedziaa: Ty nie jeste czarodziejem. Nie masz znakw. Moesz by najwyej sug czarodzieja. Kto inny musia was tutaj przysa. To mj wuj Andrzej rzek Digory. W tym momencie gdzie blisko, ale poza sal, rozlego si najpierw dudnienie, potem trzask, a potem huk walcych si murw. Posadzka zadraa. Tu nie jest bezpiecznie powiedziaa krlowa. Cay paac si wali. Jeeli nie wyjdziemy std w cigu kilku minut, zostaniemy pogrzebani pod ruinami. Mwia z takim spokojem, jakby oznajmiaa, ktra jest godzina. Chodcie dodaa i wycigna obie rce do dzieci. Pola, ktrej krlowa wcale si nie podobaa, nie pozwoliaby si wzi za rk, gdyby tylko moga. Ale chocia krlowa przemawiaa z takim spokojem, jej ruchy byy szybkie jak myl. Zanim Pola spostrzega, co si dzieje, jej lewa rka zostaa pochwycona przez do o wiele wiksz i silniejsz od jej wasnej. To okropna kobieta pomylaa. Jest tak silna, e na pewno wyamaaby mi rami jednym ruchem. I trzyma mnie za lew rk, tak e nie mog sign po t obrczk. Jeli sign praw rk do lewej kieszeni, mog nie zdy jej wycign, zanim ta wiedma zapyta mnie, co robi. A w adnym razie nie moemy jej zdradzi, e mamy te piercienie. Mam nadziej, e Digory ma chocia tyle oleju w gowie, eby trzyma jzyk za zbami. Dobrze by byo zamieni z nim par sw bez wiadkw. Krlowa poprowadzia ich z Sali Posgw do dugiego korytarza, a potem przez labirynt sal, schodw i dziedzicw. Co jaki czas syszeli huk walcych si cian i sufitw, niekiedy zupenie blisko. Raz jaki olbrzymi uk run na ziemi w chwil potem, jak pod nim przeszli. Krlowa sza szybko dzieci prawie biegy, aby dotrzyma jej kroku ale nie okazywaa najmniejszego lku. Ale ona jest odwana myla Digory. I silna. To jest dopiero prawdziwa krlowa! Mam nadziej, e opowie nam histori tego dziwnego miejsca. Pikna pani rzeczywicie opowiedziaa im troch o paacu, ale byy to tylko zdania wypowiadane po drodze: To s drzwi do lochw albo: To bya stara sala rycerska, gdzie mj dziad zabi siedmiuset baronw podczas uczty. Buntownicze myli chodziy im po gowie. Doszli w kocu do sali najwikszej i najbardziej dostojnej ze wszystkich, jakie dotd zobaczyli. Sdzc po19

jej rozmiarach i po olbrzymich drzwiach na dalekim kocu, musieli wreszcie doj do gwnego wejcia do paacu. Drzwi byy matowoczarne, jakby z hebanu lub jakiego czarnego metalu, nie znanego w naszym wiecie. Zamykay je potne sztaby umocowane zbyt wysoko, by ich dosign, i z ca pewnoci zbyt cikie, by je mona byo podnie. Digory zastanawia si, w jaki sposb std wyjd. Krlowa pucia jego do i podniosa rk. Wyprostowaa si i staa przez chwil bez ruchu. Potem wypowiedziaa kilka sw, ktrych nie zrozumieli (ale brzmiay strasznie), i wykonaa gest, jakby rzucaa czym w czarne drzwi. I oto na ich oczach te olbrzymie, cikie wrota rozpady si i zniky, pozostawiajc po sobie jedynie troch pyu na progu. Digory gwizdn z podziwu. Czy ten mistrz magii, twj wuj, ma tak moc jak ja? zapytaa krlowa, chwytajc go ponownie za rk. Ale dowiem si tego pniej. A tymczasem zapamitaj sobie to, co widziae. Taki jest los wszystkich rzeczy i ludzi, jeli stan na mojej drodze. Przez otwr po unicestwionych wrotach wlewao si wiato tak jasne, e nie byli zaskoczeni, gdy po wyjciu z paacu znaleli si na otwartej przestrzeni. W twarze wion im wiatr, chodny, lecz jakby nieco stchy. Stali na wielkim tarasie, a przed nimi rozciga si ponury, rozlegy krajobraz. Tu nad horyzontem wisiao olbrzymie, czerwone soce, o wiele wiksze ni nasze. Digory pomyla od razu, e jest rwnie starsze od naszego: soce u schyku swego ycia, zmczone spogldaniem na ten wiat. Nieco powyej soca, na lewo od jego tarczy, pona samotna gwiazda, wielka i jasna. Te dwa obiekty, tworzce dziwnie pospn konstelacj, byy jedynymi wiatami na czarnym niebie. A na ziemi, a do widnokrgu, rozcigao si potworne, martwe miasto. witynie, wiee, paace, piramidy i mosty nie koczcy si labirynt ostrych ksztatw rzucajcych dugie, zowrogie cienie w wietle obumierajcego soca. Kiedy przez miasto musiaa pyn wielka rzeka, ale woda dawno wyscha, pozostawiajc tylko szeroki rw peen szarego pyu. Przypatrzcie si dobrze temu, czego adne oko nigdy ju nie zobaczy powiedziaa krlowa. Takie byo Cham, wielkie miasto, miasto krla krlw, jeden z cudw tego wiata, a moe i wszystkich wiatw. Czy twj wuj panuje nad miastem tak wielkim jak to, chopcze? Nie odrzek Digory. Zamierza wyjani, e wuj Andrzej nie wada adnym miastem, ale krlowa mwia dalej: Teraz jest tu cicho. Ale staam w tym samym miejscu, gdy powietrze pene byo odgosw miasta Charn: stukotu obcasw i turkotu k, trzaskania batw i jku niewolnikw, oskotu rydwanw i dudnienia ofiarnych bbnw w wityniach. Staam tutaj... lecz wtedy koniec by ju bliski... gdy ryk bitewny unosi si w kadej ulicy, a rzeka spywaa krwi. Zamilka na chwil, po czym dodaa: I w jednym momencie jedna kobieta wykrelia je z historii na zawsze. Kto to by? zapyta Digory sabym gosem, cho przeczuwa ju, jaka bdzie odpowied. Ja powiedziaa krlowa. Ja, Jadis, ostatnia krlowa, Krlowa wiata. Dwoje dzieci stao w milczeniu, drc na zimnym wietrze. To z winy mojej siostry mwia dalej krlowa. To ona przywioda mnie do tego. Niech przeklestwo wszystkich Potg ciga j na wieki! W kadej chwili byam gotowa do zawarcia pokoju, tak, do pokoju i do oszczdzenia jej ycia, pod warunkiem, e odda mi tron. Ale ona nie chciaa. To jej duma zniszczya ten wiat. Nawet wwczas, gdy zacza si wojna, obie strony przyrzeky uroczycie, e nie bd uyway magii. Lecz gdy ona zamaa przyrzeczenie, c mi pozostao? Gupia! Jak gdyby nie wiedziaa, e moja potga magiczna jest wiksza! Wiedziaa nawet to, e znam tajemnic aosnego Sowa. Czyby si spodziewaa., sama zawsze miaa sab wol... e go nie uyj? Co to byo? zapyta Digory. To bya najwiksza ze wszystkich tajemnic. Od dawien dawna wszyscy wielcy krlowie naszej rasy wiedzieli, e istnieje pewne sowo, ktre, wypowiedziane z odpowiednimi obrzdami, zniszczy cay wiat prcz osoby, ktra je wypowie. Ale nasi staroytni krlowie byli sabi i lkliwi. Zobowizali siebie i wszystkich, ktrzy po nich przyjd, do zoenia przysigi, e nigdy nie bd poszukiwa tego sowa. A ja20

poznaam to sowo w tajemnym miejscu, cho zapaciam za to straszliw cen. Nigdy bym go nie wypowiedziaa, gdyby ona mnie do tego nie zmusia. Walczyam i walczyam, aby pokona j w inny sposb. Przelaam morze krwi moich wojownikw... Potwr! mrukna Pola. ...a ostatnia wielka bitwa trwaa przez trzy dni, tutaj, w Chamie. Przez trzy dni patrzyam na to z tego oto miejsca. I nie uyam swojej potgi dopty, dopki nie pad ostatni z moich onierzy, a ta przeklta kobieta, moja siostra, bya ju w poowie schodw wiodcych na taras, na czele swoich buntownikw. Czekaam, a bdzie tak blisko, e zobaczymy swoje twarze. Utkwia we mnie swoje okropne, nikczemne oczy i powiedziaa: Zwycistwo! Tak odpowiedziaam zwycistwo, tylko e nie twoje. I wtedy wypowiedziaam aosne Sowo. W chwil pniej byam jedyn yw istot pod socem. A ludzie? zapyta Digory, dyszc ciko. Jacy ludzie, chopcze? Wszyscy zwykli ludzie powiedziaa Pola ktrzy nigdy nie zrobili ci nic zego. Mczyni i kobiety, dzieci i zwierzta. Czy ty nie rozumiesz? Krlowa wci zwracaa si do Digory'ego. Ja byam krlow. Oni byli MOIMI ludmi. PO C innego w ogle istnieli, jeli nie po to, by spenia moj wol? W kadym razie ich los by straszny zauway Digory. Zapomniaam, e jeste tylko maym, pospolitym chopcem. Nie moesz zrozumie Racji Stanu. Musisz si nauczy, moje dziecko, e to, co moe by zem dla ciebie lub dla ktregokolwiek ze zwykych ludzi, nie musi by zem dla tak wielkiej krlowej jak ja. Ciar caego wiata spoczywa na naszych ramionach. Nas nie mog dotyczy wszystkie te prawa i zasady. Przeznaczeniem nas, wielkich samotnikw, s wysze sprawy. Digory przypomnia sobie nagle, e wuj Andrzej uy dokadnie tych samych sw. Gdy wypowiadaa je krlowa Jadis, brzmiay jednak jeszcze bardziej wzniosie i uroczycie, moe dlatego, e wuj Andrzej nie mia dwu metrw wzrostu i nie by oszaamiajco pikny. I co pniej zrobia? zapyta. Ju dawniej rzuciam czar na sal, w ktrej siedz posgi moich przodkw. Dziki wiedzy tajemnej mogam zasn wrd nich, podobna do jednej z tych figur, nie potrzebujc ani jedzenia, ani ciepa. I mino tysic lat, zanim kto przyszed, uderzy w dzwon i obudzi mnie. Czy to aosne Sowo sprawio, e soce jest takie? Jakie? zapytaa Jadis. Takie wielkie, czerwone i zimne. Zawsze takie byo. W kadym razie w cigu ostatnich setek tysicy lat. Czy w waszym wiecie soce jest inne? Tak, jest mniejsze i zociste. I daje o wiele wicej ciepa. Krlowa wydaa z siebie dugie a-a-a-ach! i Digory zauway, e na jej twarzy pojawi si ten sam podliwy, zy wyraz, jaki widzia ju na twarzy wuja Andrzeja. Ach, tak powtrzya. A wic wasz wiat jest modszy. Popatrzya jeszcze raz na martwe miasto u jej stp a jeli aowaa w tej chwili zniszczenia, jakiego dokonaa, to nie daa tego po sobie pozna i powiedziaa: Czas wyruszy w drog. Ten wiat stygnie. U schyku dziejw robi si tu coraz zimniej. W drog? Ale dokd? zapytay dzieci. Dokd? powtrzya Jadis z lekkim zdziwieniem. Oczywicie do waszego wiata. Digory i Pola spojrzeli po sobie z przeraeniem. Poli krlowa nie podobaa si od samego pocztku, a i Digory po wysuchaniu tej opowieci czu, e ma ju dosy. Z ca pewnoci nie by to ten rodzaj osoby, ktr chciaoby si zaprosi do swojego domu. A nawet gdyby chcieli, nie mieli pojcia jak. Jednego pragnli na pewno: opuszczenia jak najszybciej tego wiata. Niestety, Pola wci nie moga sign po swoj21

obrczk, a Digory nie mg, rzecz jasna, wrci bez niej. Zaczerwieni si i wyjka: D-d-do n-n-aszego --wiata... Nie w-w-wie-dziaem, e chcesz si tam uda. A po c innego zostalicie tu przysani, jeli nie po to, aby mnie std zabra? Jestem pewien, e nasz wiat zupenie by ci si nie spodoba powiedzia Digory. To nie jest miejsce dla niej, prawda, Polu? Tam jest okropnie nudno, naprawd, nie warto go nawet oglda. Wkrtce bdzie tam co oglda, kiedy zaczn nim rzdzi odpowiedziaa krlowa. Och, to niemoliwe rzek Digory. Tam jest zupenie inaczej. Nie pozwol ci, rozumiesz? Krlowa umiechna si z pogard. Wielu krlw sdzio, e mog si oprze potdze Domu Charn. Ale wszyscy upadli, a ich imiona zostay zapomniane. Gupi chopcze! Czy naprawd mylisz, e ja, z moj piknoci i magi, nie bd miaa caego waszego wiata u stp, zanim minie rok? Wymwcie swoje zaklcia i zabierzcie mnie tam natychmiast! To jest po prostu straszne powiedzia Digory do Poli. Moe boisz si o swego wuja? zapytaa Jadis. Nie obawiaj si. Jeli odda mi naleyte honory, zachowa swoje ycie i tron. Nie udaj si tam, by walczy przeciw NIEMU. Musi by naprawd wielkim czarodziejem, jeli odkry, w jaki sposb was tutaj wysa. Czy on jest krlem caego waszego wiata, czy tylko jego czci? On w ogle nie jest krlem wyjani Digory. Kamiesz! zawoaa krlowa. Czy magowie nie pochodz zawsze z krlewskich rodw? Kt sysza o czarodzieju pospolitego pochodzenia? Znam prawd, wic nie sil si na kamstwa. Twj wuj jest Wielkim Krlem i Wielkim Magiem waszego wiata. Dziki wiedzy tajemnej ujrza odbicie mojej twarzy w jakim magicznym zwierciadle albo sadzawce i poraony moj piknoci wypowiedzia potne zaklcie, ktre wstrzsno waszym wiatem a do jego podstaw, i wysa was poprzez przepa midzy wiatami, aby prosi o moje wzgldy i przywie mnie do niego. Odpowiedz mi: czy nie tak byo? No... NIEZUPENIE wyjka Digory. Niezupenie! zawoaa Pola. Przecie to s absolutne brednie od pocztku do koca. Sugo! wrzasna krlowa, odwracajc si z wciekoci do Poli i apic j za wosy na samym czubku gowy, tam gdzie najbardziej boli. Czynic to, pucia rce obojga dzieci. Teraz! zawoa Digory. Szybko! zawoaa Pola. Kade wsadzio natychmiast lew rk do lewej kieszeni. Nie musieli zakada obrczek na palce. Gdy tylko ich dotknli, cay ten pospny, martwy wiat znikn im z oczu. Ju unosili si w gr, a ciepe, zielone wiato nad ich gowami zbliao si coraz szybciej.

Rozdzia 6 WUJ ANDRZEJ ZACZYNA MIE KOPOTY

PU MNIE! Pu mnie! krzyczaa Pola. Przecie nawet ci nie dotykam! odkrzykn Digory.22

A potem ich gowy wystrzeliy nad powierzchni sadzawki. Ogarn ich soneczny spokj Lasu Midzy wiatami, a po stchlinie, chodzie i martwocie miejsca, ktre dopiero co opucili, wydawa im si jeszcze bardziej bogaty, jeszcze bardziej ciepy i bardziej kojcy. Myl, e gdyby tylko im na to pozwolono, chtnie by znowu zapomnieli, kim s i skd tutaj przybyli, i znowu leeliby, odpreni i szczliwi, pnic, wsuchujc si, jak rosn drzewa. Ale tym razem co nie pozwalao im nawet o tym pomyle, bo gdy tylko wyszli na trawiasty brzeg, stwierdzili, e nie s sami. Krlowa albo Czarownica, bo i tak mona j nazywa wynurzya si z sadzawki razem z nimi, trzymajc Po mocno za wosy. Wanie dlatego Pola krzyczaa: Pu mnie! Nawiasem mwic, ukazao to jeszcze jedn waciwo magicznych piercieni, o ktrej wuj Andrzej nie powiedzia Digory'emu, bo sam o niej nie wiedzia. Aby przeskoczy do Innego wiata za pomoc jednego z piercieni, wcale nie trzeba byo mie go na palcu: wystarczyo dotyka kogo, kto dotyka piercienia. W ten sposb dziaay one podobnie jak magnes, a kady wie, e jeli si zapie magnesem szpilk, to przyciga ona nastpne, ktre jej dotykaj. Lecz teraz, w Lesie, krlowa Jadis wygldaa zupenie inaczej. Bya o wiele bardziej blada ni w Charnie: tak blada, e jej pikno przygasa. Przygarbia si i z trudem oddychaa; wida byo, e ciepe i bogate powietrze Lasu po prostu j dusi. adne z dzieci ju si jej nie bao. Pu mnie! Pu moje wosy! zawoaa Pola. O co ci waciwie chodzi? Hej! Pu jej wosy. Natychmiast! powiedzia Digory. Nie usuchaa od razu, ale teraz dzieci byy silniejsze od niej i po krtkiej walce Pola oswobodzia si. Krlowa zatoczya si do tyu, dyszc ciko, a w oczach miaa zgroz. Szybko, Digory! krzykna Pola. Zamieniamy piercienie i skaczemy do domowej sadzawki. Pomcie mi! Litoci! jczaa Czarownica, wlokc si za nimi. Zabierzcie mnie ze sob. Nie moecie mnie zostawi w tym okropnym miejscu. To powietrze mnie zabija. Zapomniaa o Racji Stanu? zapytaa Pola mciwie. To tak jak wtedy, gdy zabia tych wszystkich nieszcznikw w twoim wiecie. Pospiesz si, Digory. Woyli ju zielone obrczki na palce, ale Digory jako si ociga. A niech to piorun strzeli! zawoa w kocu. Co z ni zrobi? Zal mu byo krlowej i nic na to nie mg poradzi. Och, nie bd takim okropnym osem! odpowiedziaa Pola. Zao si, e ona tylko udaje. Cho ju! Naprzd! I schwyciwszy go za rk, skoczya do domowej sadzawki. Jak to dobrze, e zrobilimy ten znak, przemkno jej przez gow. Ale gdy tylko skoczyli, Digory poczu, e jakie mocne i zimne kleszcze zapay go za ucho. I kiedy opadali w ciemno, a wok nich zawiroway mgliste ksztaty naszego wiata, zrozumia, e Czarownica trzyma go dwoma palcami za ucho, a ucisk tych palcw staje si coraz mocniejszy. Na prno Digory odpycha j i kopa. W nastpnej chwili byli ju w pracowni na poddaszu, a wuj Andrzej we wasnej osobie sta przed nimi, osupiay, wpatrujc si w zadziwiajc istot, ktr Digory cign ze sob z Innego wiata. I trudno mu si dziwi. Digory i Pola rwnie wlepiali w ni spojrzenia. Nie ulegao wtpliwoci, e Czarownica odzyskaa swe siy, a teraz, kiedy si na ni patrzyo w naszym wiecie, pord zwykych przedmiotw i ludzi, jej widok wprost zapiera dech w piersiach. W Chamie budzia lk; tu, w Londynie, budzia groz. Przede wszystkim nie zdawali sobie dotd sprawy, jak jest naprawd wysoka. Po prostu a trudno nazwa j czowiekiem, myla Digory i mg mie racj, bo s tacy, co twierdz, e w yach potomkw krlewskiej dynastii Charnu pynie krew olbrzymw. Ale nawet ten niezwyky wzrost nie rzuca si w oczy tak jak promieniujca z niej pikno, bezwzgldno i ywotno. Mam nadziej, e mnie zrozumiecie, jeli powiem, e sprawiaa wraenie osoby dziesi razy bardziej ywej ni ludzie, jakich si zwykle spotyka w Londynie. Wuj Andrzej bez przerwy kania si i zaciera rce, lecz nietrudno byo zauway, jak bardzo jest przeraony. Przy Czarownicy wydawa si drobnym czowiekiem. A jednak jak pniej mwia Pola 23

w ich twarzach kryo si jakie nieuchwytne podobiestwo, bardziej zreszt w wyrazie ni w rysach. To co mona odnale w twarzach wszystkich czarodziejw, pewne znami, ktrego krlowa Jadis nie znalaza w twarzy Digory'ego. Patrzc na te dwie niesamowite postacie, stojce naprzeciw siebie, dzieci odczuy jednak pewn ulg: stwierdziy, e nie boj si ju wuja Andrzeja. I nietrudno to zrozumie. atwo bowiem przesta si ba glisty, kiedy si zobaczyo grzechotnika, lub krowy, kiedy si spotkao oszalaego byka. Phi! ON... czarodziejem! pomyla Digory. Wcale na takiego nie wyglda. ONA... to co innego! A wuj Andrzej wci kania si i zaciera rce. Chcia powiedzie co bardzo uprzejmego, ale w ustach tak mu zascho, e nie mg wykrztusi ani jednego sowa. Powodzenie eksperymentu z piercieniami, jak to okrela, przewyszyo jego oczekiwania do tego stopnia, e poczu si co najmniej nieswojo. Bo chocia zajmowa si magi od lat, zawsze stara si (o ile to tylko moliwe) pozostawia innym wszystkie niebezpieczne strony tych eksperymentw. Jeszcze nigdy nie zdarzyo mu si co takiego jak to. W kocu przemwia Jadis. Nie podniosa gosu, ale co w nim sprawio, e cay pokj zadra. Gdzie jest ten czarodziej, ktry wezwa mnie tu z Innego wiata? Och... och... pani... zacz si jka wuj Andrzej. Jestem wielce zaszczycony... niesychanie zadowolony... to naprawd zupenie nieoczekiwane szczcie... gdybym tylko mia sposobno dokona uprzednio jakich przygotowa... ja... Gdzie jest czarodziej, gupcze? powtrzya Jadis. To ja... ja nim jestem, pani. Mam nadziej, e wybaczysz wszystkie... e-e-e... nieuprzejmoci, na jakie te dzieci mogy sobie pozwoli. Zapewniam ci, pani, e nie byo moj intencj... Ty?! przerwaa mu krlowa jeszcze bardziej strasznym gosem. A potem jednym szybkim krokiem zbliya si do niego, schwycia go za siwe wosy i odchylia mu gow do tyu, badajc spojrzeniem jego twarz, tak jak to zrobia z Digorym w Chamie. Przez cay czas wuj Andrzej mruga oczami i nerwowo oblizywa sobie wargi. W kocu pucia go tak gwatownie, e zatoczy si na cian i upad. Ach, tak powiedziaa pogardliwie. Rzeczywicie jeste swojego rodzaju czarodziejem. Wsta, psie, i nie rozwalaj si tak, jakby rozmawia z rwnym sobie. W jaki sposb poznae magi? Nie pochodzisz z krlewskiego rodu to mog przysic. No wic... aha... tak, to znaczy nie w cisym sensie wyjka wuj Andrzej. Z niezupenie krlewskiego. Ketterleyowie s jednak bardzo starym rodem. To stary rd z Dorsetshire, pani. Dosy! uciszya go Czarownica. Widz przecie, kim jeste. Jeste maym, domorosym czarodziejem, ktry pozna magi z ksig i zajmuje si odnajdywaniem pewnych jej praw. W twojej krwi i w twoim sercu nie ma adnej magii. W moim wiecie z tym rodzajem magw skoczylimy jakie tysic lat temu. Ale tutaj pozwol ci by moim sug. Bybym niezmiernie szczliwy... wprost zachwycony, gdybym mg si na co przyda... t-t-to naprawd w-w-wielkie szczcie, zapewniam... Dosy! Mwisz o wiele za duo. Wysuchaj swego pierwszego zadania. Widz, e jestemy w duym miecie. Postaraj si natychmiast o rydwan lub latajcy dywan albo o dobrze wytresowanego smoka czy co innego, czym zwykle poruszaj si osoby krwi krlewskiej w waszym kraju. A potem zaprowad mnie do miejsc, w ktrych mog dosta suknie, klejnoty i niewolnikw. I eby wszystko byo godne mojej osoby. Jutro rozpoczn podbj tego wiata. Ja... ja... ja zaraz pjd i sprowadz dorok powiedzia wuj Andrzej prawie szeptem, dyszc ciko. Stj rzeka Czarownica, gdy by ju u drzwi. Niech ci si nie marzy jaka zdrada. Widz przez ciany i bez trudu odczytuj czyje myli. Bd ci ledzi, gdziekolwiek bdziesz. Przy pierwszym objawie nieposuszestwa rzuc na ciebie takie zaklcie, e na czymkolwiek usidziesz, bdziesz si czu tak, jakby siedzia na rozpalonym do czerwonoci elazie, a za kadym razem, gdy si pooysz do ka, bdziesz czu niewidzialne bryy lodu u swych stp. A teraz id.24

Stary wuj wyszed, a wyglda jak zbity pies z podwinitym ogonem. Dzieci zaczy si ba, e Jadis zechce pomwi z nimi o tym, co si wydarzyo w Lesie. A jednak ani teraz, ani pniej o tym nie wspomniaa. Myl (a Digory sdzi podobnie), e jej pami w ogle nie bya w stanie zanotowa tego spokojnego miejsca, i niezalenie od tego, ile razy i jak dugo by tam przebywaa, nic by o tym nie wiedziaa. A zreszt teraz, gdy zostaa sama z dziemi, nie zwracaa na adne z nich najmniejszej uwagi. To te byo bardzo w jej stylu. W Chamie nie zwracaa uwagi na Po, bo tam Digory'ego chciaa uy do swoich celw. Teraz rol t przej wuj Andrzej, wic Digory przesta dla niej istnie. Sdz, e wikszo czarownic zachowuje si w podobny sposb. Nie interesuj si rzeczami i ludmi, jeli nie chc lub nie mog ich uy. Mona powiedzie, e s okropnie praktyczne. Tak wic w pokoju zapanowaa cisza, trwajca minut lub dwie. Jedynie po sposobie, w jaki Czarownica stukaa obcasem w podog, mona byo wywnioskowa, e zaczyna si niecierpliwi. Nagle odezwaa si, jakby do siebie: Co ten stary gupiec robi? Powinnam zabra ze sob bat. I wysza dumnym krokiem z pracowni na poszukiwanie wuja Andrzej. Uff! Pola odetchna z ulg. No, a teraz musz lecie do domu. Jest strasznie pno. Ale wr, jak tylko bdziesz moga rzek Digory. To wszystko jest po prostu upiorne. Musimy si zastanowi, co z ni zrobi. Teraz to niech ju twj wuj si o to martwi. To on zacz ca t gupi zabaw z magi. W kadym razie wrcisz, prawda? Przecie nie moesz mnie zostawi samego w takich tarapatach! Pjd do domu tunelem powiedziaa Pola nieco chodnym tonem. Tak bdzie najszybciej. A jeli chcesz, ebym wrcia, to moe by mnie najpierw przeprosi? Przeprosi? zdziwi si Digory. Och, te dziewczyny! Co takiego znowu zrobiem? Och, nic, oczywicie, oprcz tego, e prawie wykrcie mi rk w tamtej sali z woskowymi figurami, jak may, tchrzliwy tyran. Nic oprcz tego, e uderzye w ten dzwon motkiem, jak gupi wariat. Nic oprcz tego, e odwrcie si plecami w Lesie, tak e miaa czas zapa ci za ucho, zanim skoczylimy do sadzawki. To wszystko. Och! Digory by wyranie zaskoczony. No dobrze, przepraszam ci. I naprawd przykro mi za to, co si stao w sali z figurami woskowymi. No, przecie powiedziaem przepraszam. A teraz zachowaj si po ludzku i wr. Jeli nie wrcisz, bd w okropnej sytuacji. Nie rozumiem, co ci si moe sta? To przecie pan Ketterley ma siedzie na rozpalonym do czerwonoci elazie i spa z bry lodu w ku, czy nie? Nie o to chodzi. Po prostu martwi si o matk. Przypumy, e ta wiedma wejdzie do jej pokoju. Moe j naprawd miertelnie przestraszy. Mama jest bardzo chora. Och, rozumiem powiedziaa Pola nieco innym tonem. W porzdku. Nazwijmy to zawarciem pokoju. Wrc, jeli tylko bd moga. Ale teraz musz lecie. I wesza przez mae drzwiczki do tunelu, a to ciemne miejsce pomidzy krokwiami, ktre wydawao si tak niepokojce i pene przygd jeszcze kilka godzin temu, stao si bardziej swojskie i spokojne. Musimy teraz wrci do wuja Andrzeja. Biedne, stare serce podchodzio mu do garda, gdy schodzi chwiejnie po schodach z poddasza, wycierajc wci czoo chusteczk. Kiedy doszed do swojej sypialni, zamkn si w niej na klucz. Pierwsz rzecz, jak zrobi, byo wyowienie z szafy butelki i szklanki, ktre schowa tam przed ciotk Letycj. Nala sobie do pena jakiego ohydnego pynu dla dorosych i wypi go jednym haustem. Potem gboko odetchn. Daj sowo! powiedzia do siebie. Jestem straszliwie wstrznity. Jestem cakowicie rozstrojony. I to w moim wieku! Nala drug szklank, wypi i zacz si przebiera. Nigdy nie widzielicie takiego stroju, ale ja go po prostu pamitam. Zaoy na szyj bardzo wysoki, byszczcy i sztywny konierzyk z rodzaju tych, ktre zmuszaj do trzymania brody cay czas wysoko. Woy bia kamizelk w delikatny dese i zawiesi z przodu zoty25

acuszek od zegarka. Woy swj najlepszy surdut, ktrego uywa tylko z okazji lubw i pogrzebw. Wyj swj najlepszy cylinder i wyczyci go starannie. Na stole sta wazon z kwiatami (przyniesiony tu przez ciotk Letycj); wzi jeden kwiatek i woy go do butonierki. Z szuflady w komodzie wycign czyst chusteczk do nosa (cudown, jakiej dzi si ju nie dostanie) i skropi j lekko wod kolosk. Wydoby monokl z grub, czarn tasiemk i wetkn go sobie w oczod. A potem spojrza na swoje odbicie w lustrze. Jak dobrze wiecie, dzieci bywaj gupie na swj sposb, a doroli na swj sposb. W tym momencie wuj Andrzej zacz by gupi w bardzo dorosy sposb. Poniewa w pokoju, w ktrym obecnie przebywa, nie byo Czarownicy, szybko zapomnia, jak potwornie si jej ba, za to cay by pochonity jej oszaamiajc piknoci. Powtarza sobie: Piekielnie adna kobieta, mj panie, piekielnie adna kobieta. Nieziemskie stworzenie! Zdoa te jako zapomnie, e to dzieci sprowadziy owo nieziemskie stworzenie do jego domu; wydawao mu si, e to on sam, moc swojej magii, wezwa j z jakiego nieznanego wiata. Andrzeju, stary chopie powiedzia do swego odbicia w lustrze jeste diabelnie dobrze trzymajcym si gociem, jak na swj wiek. Jeste po prostu dystyngowanym dentelmenem, mj panie, ot co. Jak widzicie, stary gupiec zaczyna sobie wyobraa, e Czarownica si w nim zakocha. Prawdopodobnie miay z tym co wsplnego owe dwie szklaneczki, a take jego najlepsze ubranie. A poza tym wuj Andrzej by prny jak paw; wanie dlatego zosta czarodziejem. Otworzy drzwi, zeszed na d, kaza sucej (w tych czasach ludzie czsto mieli sucych) przywoa dwukk i zajrza do saloniku. Tu, jak si spodziewa, zasta ciotk Letycj, naprawiajc na klczkach stary materac lecy na pododze przy oknie. Ach, moja droga Letycjo powiedzia musz... e-e-e... wyj. Jeli chcesz by dobr dziewczynk, to poycz mi z pi funtw. Nie, mj drogi Andrzeju odpara ciotka Letycja swoim mocnym, spokojnym gosem, nie odrywajc si od naprawy materaca. Mwiam ci ju niezliczon ilo razy, e NIE BD ci poycza pienidzy. Bardzo ci prosz, moja kochana dziewczynko, tylko nie bd przykra. To bardzo wana sprawa. Postawisz mnie w piekielnie cikiej sytuacji, jeli mi nie poyczysz. Andrzeju powiedziaa ciotka Letycja, tym razem patrzc mu prosto w oczy dziwi si, e nie wstyd ci prosi MNIE o pienidze. Za tymi sowami krya si duga, nudna historia ze wiata dorosych. Wystarczy, jeli bdziecie wiedzie, e wuj Andrzej, zajmujc si sprawami finansowymi drogiej Letycji i nigdy nic nie robic, a w dodatku zamawiajc wielkie iloci trunkw i cygar (za co rachunki musiaa oczywicie paci ciotka), w cigu trzydziestu lat doprowadzi jej majtek do opakanego stanu. Moja kochana dziewczynko rzek wuj Andrzej nie rozumiesz, o co tu chodzi. Bd mia dzisiaj pewne nieoczekiwane wydatki. Musz urzdzi mae przyjcie. No, prosz ci, nie bd przykra. A kog to, jeli wolno wiedzie, zamierzasz przyjmowa, Andrzeju? zapytaa ciotka. W-w-wanie odwiedzia mnie niesychanie wybitna osobowo. Niesychane bzdury! zawoaa ciotka Letycja. W cigu ostatniej godziny nikt nie dzwoni do drzwi. W tym momencie drzwi otworzyy si gwatownie. Ciotka Letycja spojrzaa i ku swemu zdumieniu zobaczya na progu niezwykle wysok kobiet we wspaniaej szacie, z nagimi ramionami i poncymi oczami. Bya to Czarownica.

26

Rozdzia 7 CO SI WYDARZYO PRZED DOMEM

Niewolniku, jak dugo mam czeka na rydwan? zagrzmia gos Czarownicy. Wuj Andrzej bez sowa czmychn do najdalszego kta pokoju. Teraz, gdy j ponownie zobaczy, wszystkie gupie myli, jakie mu przychodziy do gowy przed lustrem, wywietrzay w jednej chwili jak kamfora. Natomiast ciotka Letycja wstaa z materaca i stana na rodku salonu. Czy moesz mi wyjani, Andrzeju, kim jest ta moda osoba? zapytaa lodowatym tonem. To wybitny go z zagranicy... b-b-bardzo wana osobisto wyjka wuj. Bzdury! krzykna ciotka i zwrcia si do Czarownicy: Wyno si natychmiast z mojego domu, bezwstydnico, albo wezw policj! Bya przekonana, e Jadis pracuje w cyrku i nie moga zaakceptowa jej nagich ramion. Kim jest ta kobieta? zapytaa Jadis. Na kolana, suko, zanim ci unicestwi! Tylko nie radz uywa w tym domu takich mocnych sw, moda osobo odpowiedziaa ciotka. Krlowa odchylia si nieco do tyu, a jej oczy miotay byskawice. Wujowi Andrzejowi wydawao si, e jest teraz jeszcze wysza ni przedtem. Wycigna rk w tym samym gecie i wyrzeka te same strasznie brzmice sowa, ktre zamieniy w py paacowe wrota w Chamie. Ale nic si nie wydarzyo prcz tego, e ciotka Letycja powiedziaa: Tak wanie mylaam. Ta kobieta jest pijana. Kompletnie pijana! Po prostu nie moe ju wyranie mwi. Musiaa to by straszna chwila dla Czarownicy, gdy nagle zrozumiaa, e jej moc zamieniania ludzi w py tak rzeczywista w jej wiecie, w tym po prostu przestaa dziaa. Ani na chwil nie stracia jednak opanowania. Nie marnujc czasu na zastanawianie si nad swoim niepowodzeniem, skoczya do przodu, schwycia ciotk Letycj za szyj i kolana, uniosa wysoko, jakby nieszczsna kobieta bya zwyk lalk, i rzucia przez pokj. Kiedy ciotka Letycja jeszcze leciaa w powietrzu, suca (dla ktrej to przedpoudnie zaczynao by cudownie intrygujce) wsadzia gow przez uchylone drzwi i powiedziaa: Powz ju przyjecha, prosz pana. Prowad, niewolniku zwrcia si Czarownica do wuja Andrzeja. Ten zacz mrucze co o godnej poaowania przemocy i o stanowczych protestach, lecz jedno spojrzenie Jadis uciszyo go natychmiast. Wyszli razem z pokoju, a potem z domu; Digory zbiega wanie ze schodw, gdy zamykay si za nimi drzwi. O rety! zawoa. Wyrwaa si do Londynu. I to z wujem Andrzejem! Nie mam zielonego pojcia, co