Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

217
WPROWADZENIE Książka ta opowiada o decydującym, lecz dotychczas nie najlepiej rozumianym epizodzie w najstraszniejszej wojnie w historii - radzieckim uderzeniu na historyczne ziemie Niemiec, które nastąpiło między połową stycznia a połową kwietnia 1945 r. Prześledzimy w niej wydarzenia, jakie rozegrały się od rozpoczęcia ofensywy nad Wisłą aż do operacji berlińskiej; na temat tej ostatniej opublikowano już bardzo wiele prac i nie będzie ona tutaj omawiana. Czerwony szturm na Rzeszę ma swą własną osobliwą historię. Rozpoczął żywot (o ile nie jest to nieodpowiednie sformułowanie) jako techniczna analiza operacji wiślańsko-odrzańskiej, którą napisałem jako materiał szkoleniowy na potrzeby Kursu Niższego Szczebla Dowodzenia i Sztabu armii brytyjskiej. Moje niezadowolenie z tej książeczki skłoniło mnie do rozpoczęcia pracy nad dużo szerzej zarysowanym studium strategicznym. Operacja wiślańsko-odrzańska", jak wkrótce pojąłem, jako taka nigdy nie istniała, stanowiła natomiast pewien rozdział, powiązany w złożony sposób z biegiem wojny i polityki europejskiej pierwszych miesięcy 1945 r. Najpilniejsze problemy, jakie przede mną stawały, dotyczyły nie górnolotnych interpretacji historycznych, lecz ustalenia podstawowej chronologii i prześledzenia najważniejszych związków przyczy-nowo- skutkowych. Nie powstało do tej pory opracowanie, w którym podejmowano by próbę przekonującego, bo dostatecznie szczegółowego, zestawienia przekazów radzieckich z niemieckimi czy też przedstawienia w zarysie tego, jak operacje na jakimkolwiek przykł adowym teatrze dział ań powiązane był y z operacjami na innych teatrach wojny. Powiada się często, że prace historyczne mówią nam równie wiele o okresie, w którym zostały napisane, co o epoce, którą starają się objaśnić. Powstawanie Czerwonego szturmu na Rzeszę zbiegło się w czasie ze znamiennymi wydarzeniami na arenie mi ędzynarodowej - rozpadem komunizmu w dużej części Europy oraz, co nastąpiło o wiele prędzej niż się spodziewano, ponownym zjednoczeniem Niemiec. To, co ośmielam się nazwać„jałtańskim okresem historii Niemiec", wyłoniło się jako rozpoznawalna całość i nadało nowy wymiar kalkulacjom strategicznym z 1945 r. Podobnie uwzględnić też musiałem pewne tematy historyczne spotykające się już ze świeżym zainteresowaniem nowych Niemców, a mianowicie utratę znacznych terytoriów na rzecz ich wschodnich sąsiadów oraz rzeź i cierpienia niemieckiej ludności cywilnej w 1945 r., które osiągnęły rozmiary, o jakich w Europie Zachodniej ma się nadal słabe pojęcie. W tym sensie Czerwony szturm na Rzeszę stał się częściową odpowiedzią na ogromne wyzwanie, jakie postawił Andreas Hillgruber: Doniosłe wydarzenia z okresu od jesieni 1944 r. do wiosny 1945 r. nadal wymagają opisania i omówienia, które będzie miało na uwadze wypadki na światowej scenie historycznej, a zarazem zilustruje cierpienia, uczynki, ambicje i niepowodzenia ludzi jako jednostek. Musi to

Transcript of Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Page 1: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

WPROWADZENIE

Książka ta opowiada o decydującym, lecz dotychczas nie najlepiej rozumianym epizodzie wnajstraszniejszej wojnie w historii - radzieckim uderzeniu na historyczne ziemie Niemiec, którenastąpiło między połową stycznia a połową kwietnia 1945 r. Prześledzimy w niej wydarzenia, jakierozegrały się od rozpoczęcia ofensywy nad Wisłą aż do operacji berlińskiej; na temat tej ostatniejopublikowano już bardzo wiele prac i nie będzie ona tutaj omawiana.

Czerwony szturm na Rzeszę ma swą własną osobliwą historię. Rozpoczął żywot (o ile nie jest tonieodpowiednie sformułowanie) jako techniczna analiza operacji wiślańsko-odrzańskiej, którąnapisałem jako materiał szkoleniowy na potrzeby Kursu Niższego Szczebla Dowodzenia i Sztabuarmii brytyjskiej. Moje niezadowolenie z tej książeczki skłoniło mnie do rozpoczęcia pracy naddużo szerzej zarysowanym studium strategicznym. „Operacja wiślańsko-odrzańska", jak wkrótcepojąłem, jako taka nigdy nie istniała, stanowiła natomiast pewien rozdział, powiązany w złożonysposób z biegiem wojny i polityki europejskiej pierwszych miesięcy 1945 r. Najpilniejszeproblemy, jakie przede mną stawały, dotyczyły nie górnolotnych interpretacji historycznych, leczustalenia podstawowej chronologii i prześledzenia najważniejszych związków przyczy-nowo-skutkowych. Nie powstało do tej pory opracowanie, w którym podejmowano by próbęprzekonującego, bo dostatecznie szczegółowego, zestawienia przekazów radzieckich zniemieckimi czy też przedstawienia w zarysie tego, jak operacje na jakimkolwiekprzykładowym teatrze działań powiązane były z operacjami na innych teatrach wojny.

Powiada się często, że prace historyczne mówią nam równie wiele o okresie, w którym zostałynapisane, co o epoce, którą starają się objaśnić. Powstawanie Czerwonego szturmu na Rzeszę zbiegłosię w czasie ze znamiennymi wydarzeniami na arenie międzynarodowej - rozpadem komunizmuw dużej części Europy oraz, co nastąpiło o wiele prędzej niż się spodziewano, ponownymzjednoczeniem Niemiec. To, co ośmielam się nazwać „jałtańskim okresem historii Niemiec",wyłoniło się jako rozpoznawalna całość i nadało nowy wymiar kalkulacjom strategicznym z 1945 r.Podobnie uwzględnić też musiałem pewne tematy historyczne spotykające się już ze świeżymzainteresowaniem nowych Niemców, a mianowicie utratę znacznych terytoriów na rzecz ichwschodnich sąsiadów oraz rzeź i cierpienia niemieckiej ludności cywilnej w 1945 r., które osiągnęłyrozmiary, o jakich w Europie Zachodniej ma się nadal słabe pojęcie.

W tym sensie Czerwony szturm na Rzeszę stał się częściową odpowiedzią na ogromne

wyzwanie, jakie postawił Andreas Hillgruber:

Doniosłe wydarzenia z okresu od jesieni 1944 r. do wiosny 1945 r. nadal wymagają opisania iomówienia, które będzie miało na uwadze wypadki na światowej scenie historycznej, azarazem zilustruje cierpienia, uczynki, ambicje i niepowodzenia ludzi jako jednostek. Musi to

Page 2: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

być jedno z najtrudniejszych zadań, jakie stoją przed historykami.Zadziwiająco wiele wysiłku włożyli historycy w badania nad rozkładem demokratycznej

republiki, wzrostem roli ruchu narodowo-socjalistycznego i jego fuhrera oraz utworzeniemTrzeciej Rzeszy i jej struktur. Być może ostatnim wielkim zadaniem dla tej historiografii będziestworzenie kompleksowego obrazu, ukazującego załamanie się frontów wojennych, podbójwschodnich obszarów Europy Środkowej oraz rozbicie Trzeciej Rzeszy i upadek germańskiegowschodu, wraz ze wszystkim, co te wydarzenia oznaczają.

W swej pełnej postaci Czerwony szturm na Rzeszę to książka wstrząsająca - w dosłownymrozumieniu tego słowa. Opisy zniszczeń ogra-

niczyłem jak tylko mogłem do krajobrazów i maszyn, i mam nadzieję, iż nie dostarczyłemsatysfakcji miłośnikom pornografii przemocy, jednak nie mogę ukryć faktu, że pisanie wielufragmentów przychodziło mi z trudem, i że trudno jest mi żyć z nimi już po tym, jak przelanezostały na papier.

Pragnę wyrazić swą wdzięczność Charlesowi Dickowi z Soviet Stu-dies Research Centre,mieszczącego się w Sandhurst. Bezpośrednio poprzez swoje rady, a pośrednio dzięki pogodzieducha umożliwił mi on doprowadzenie pracy nad tą książką do końca. Hrabia von Briihl (16 Dy-wizja Pancerna) udzielił mi nader zachęcającej gościny oraz informacji, dalsza zaś pomoc nadeszłaze strony weteranów, którzy wolą zachować anonimowość.

ROZDZIAŁ 1

Ewolucja wojny totalnej

Zasadniczo zwycięstwo i przegrana w drugiej wojnie światowej rozstrzygnęły się na fronciewschodnim. Tylko narody, którym oszczędzone było doświadczyć tej hekatomby, potrafiąpodchodzić do drugiej wojny światowej jakby bardziej na luzie niż do pierwszej i widzieć w niejwdzięczny temat dla opowieści przygodowych i komedii.

Statystyki siłą rzeczy niosą z sobą niewielki ładunek emocjonalny, ale kilka liczb wartych jestprzypomnienia. Rosyjskie straty w zabitych podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej przekraczają 27milionów. Stanowi to około 40 proc. wszystkich ofiar śmiertelnych w drugiej wojnie światowej idaje w przeliczeniu co najmniej dziesięć istnień ludzkich na każdy metr terenu między Moskwą aBerlinem. Co najmniej siedem milionów z tych Rosjan, którzy zginęli, stanowili cywile, a 3,25miliona to jeńcy, którzy ponieśli śmierć w niemieckiej niewoli.

Z kolei większość z 3,25 miliona poległych w wojnie niemieckich żołnierzy zginęła w wynikudziałań radzieckich sił zbrojnych. W przybliże-

Page 3: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

niu 3 miliony Niemców dostały się do rosyjskiej niewoli, z czego mniej więcej jedna trzecia jej nieprzeżyła. Łącznie niemieckie straty w ludziach na froncie wschodnim wyniosły około 10 milionówzabitych, zaginionych, rannych lub wziętych do niewoli, natomiast straty materiałowe to wprzybliżeniu 48 tyś. czołgów, 167 tyś. dział i prawie 77 tyś. samolotów.

Historycy dokładają starań, by wyjaśnić, jak gatunek ludzki mógł zgotować sobie taki los.Pierwszy punkt zwrotny dostrzegają oni w ostatnich latach XVIII w., kiedy to młoda republikafrancuska, prowadząc wojnę z większością Europy, poprzez mechanizm poboru stworzyła armięmasową. W 1794 r. Francuzi mieli pod bronią 750 tyś. ludzi, a do 1815 r. Francja Napoleona ikolejne walczące z nią koalicje zmobilizowały w sumie dosłownie miliony żołnierzy. Równieważny był impuls nacjonalizmu, który dodawał sił obdartym armiom rewolucji francuskiej, apotem wywołał żywiołową reakcję u reszty narodów Europy, zwłaszcza w Hiszpanii, Rosji iszeregu krajów niemieckich.

W sumie ciągłe walki w okresie między 1792 a 1815 r. sprawiły, że wojna przestała być jużwyłącznie sprawą królów, kół rządzących i zawodowych armii. W przeszłości pokonane państwamogły się wykupić u zwycięzców, oddając im nadgraniczne twierdze, koncesje handlowe bądźpłacąc inną walutą stosunków międzynarodowych. Teraz ceną przegranej mogła być eliminacjawładz lub zniknięcie całego państwa.

Następne dwa stulecia przyniosły ważne postępy w rozwoju społeczeństw i gospodarek, przyczym wiele z tych zmian miało istotny wymiar militarny. Wydawałoby się, że nieograniczonailość mięsa armatniego dla Millionenheeren - masowych armii z poboru - powstała wskutekpięcio- czy dziesięciokrotnego zwiększania się populacji. Ów przyrost naturalny wynikałprawdopodobnie nie tyle z wybujałej płodności, co prostych udogodnień w warunkach życiacodziennego, dzięki którym zmniejszył się wskaźnik umieralności niemowląt.

Towarzysząca temu rewolucja przemysłowa przeszła przez dwie fazy. Pierwsza to „ciężka"rewolucja, z którą kojarzą się hałdy węgla i koksu, strumienie pary oraz zgrzytanie i brzęk ciężkichpłyt metalu. W połowie XIX w. proces industrializacji rozprzestrzeniał się już w szybkim tempie zWielkiej Brytanii na wiele obszarów kontynentalnej Europy, zaś w 1849 r. przeprowadzonopierwszy operacyjny przerzut wojsk z wykorzystaniem

linii kolejowych: rosyjski car posłał wtedy pociągami swych żołnierzy na pomoc cesarzowiaustriackiemu w celu zdławienia rebelii na Węgrzech.

Rewolucja przemysłowa wyposażyła armie w produkowaną masowo broń, charakteryzującą sięzarówno precyzyjnym wykonaniem, jak i niskim kosztem wytwarzania. W drugiej połowie XIX w.niemal co pięć lat dokonywały się radykalne zmiany w technologii zabijania: w latach pięćdziesiątychpierwsze modele gwintowanej broni ręcznej i artyleryjskiej przyniosły bezprecedensową poprawęw celności i zwiększeniu zasięgu, zaś w następnych trzech dziesięcioleciach jednostrzałowa brońodtylco-wa, karabiny ładowane z magazynka i karabin maszynowy Maxima sukcesywnie i wydatniepodnosiły intensywność ognia. U schyłku stulecia armie dysponowały już materiałamiwybuchowymi o wielkiej mocy, „bezdymnym" prochem oraz drutem kolczastym.

Drugą, czyli „lekką" rewolucję przemysłową kojarzymy z ropą naftową, silnikiem spalinowym ielektrycznością. Z punktu widzenia rzemiosła wojennego uwidoczniła się ona w wymiarze

Page 4: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

prędkości, zasięgu i kontroli. Pierwszy mechaniczny aparat latający z człowiekiem na pokładzie wzbił się wpowietrze w 1903 r„ a już osiem lat później Włosi wykorzystywali samoloty bombowe w Libii.Pierwsze czołgi pojawiły się w 1916 r. Były wprawdzie powolne, słabo opancerzone i zawodne, aleużywano ich w coraz większej liczbie i coraz bardziej efektywnie, tak że pod koniec pierwszej wojnyświatowej mogły już pretendować do miana co najmniej jednego z istotnych dodatków na polu bitwy,pomagających prowadzić nowoczesną wojnę.Podczas pierwszej wojny światowej było jeszcze bardzo trudno koordynować działania nowych broni irodzajów wojsk. Jednak w latach trzydziestych dysponowano już rozwiązaniem: niewielkimi,niezawodnymi radiostacjami polowymi o dużym zasięgu - które też stały się jednym znajważniejszych instrumentów, umożliwiających prowadzenie blitzkriegu. To prawdopodobnie nieprzypadek, że Heinz Guderian, twórca niemieckich wojsk pancernych, miał za sobą specjalistycznedoświadczenie w służbie łączności. Wszystkie te wytwory „lekkiej" rewolucji przemysłowej dawałyteraz zdolnym dowódcom do ręki narzędzia, pozwalające im przezwyciężyć siłę ognia defensywne-go,który^doniinował większość pól bitewnych pierwszej wojny światowej. Na pojmowanie celów iogólnych metod prowadzenia wojny silnie oddziaływał nie

tylko sam rozwój potencjału technicznego, lecz

także przykład Napoleona oraz lektura, czy raczej błędne odczytanie pism pruskiego myślicielawojskowego Karla von Clausewitza (1780-1831). W operacjach militarnych koncentrowano się naszukaniu zwycięstwa w walnej bitwie - odnalezieniu głównych sił nieprzyjaciela i szybkim ichzniszczeniu przy zastosowaniu maksymalnej siły.

Wspomniany przez nas wcześniej spontaniczny, ludowy nacjonalizm z początku XIX w.dostawał się coraz bardziej pod kuratelę polityki i zyskiwał szczególnie silny wyraz, gdy umacniały gozwycięstwa militarne. Procesy te wykorzystane zostały przez Piemont i Sardynię oraz Prusy do utwo-rzenia nowych zjednoczonych państw: Włoch (1870 r.) i Niemiec (1871 r.).

Na dłuższą metę jeszcze bardziej niepokojący był rozwój w XX w. lewicowych i prawicowychideologii totalitarnych. Były to jakby laickie religie, które obalały tradycyjne pojęcia władzy,reprezentującej dotąd ciągłość i dopuszczającej pewne ograniczenie zwierzchniej roli państwa.Żadne tego typu hamulce nie istniały w leninowsko-stalinowskiej Rosji - czy też hitlerowskichNiemczech, gdzie dotychczasowe poczucie stabilności przekreśliła przegrana w pierwszej wojnieświatowej, a także surowe postanowienia wersalskiego traktatu pokojowego i późniejsze kryzysyfinansowe, które dwukrotnie wywróciły ład gospodarczy.

Już na początku pierwszej wojny światowej mężowie stanu i generałowie przyzwyczaili się dorozmiarów „dopuszczalnych" strat, dalece przewyższających wszystko, co znano z dotychczasowychwojen toczonych w zachodniej Europie, W rym samym czasie przekroczono też kolejną psy-chologiczną barierę: w 1915 r. Turcy wymordowali około 1,5 miliona Ormian, co stanowiło dowód,że jest technicznie możliwe podjęcie akcji przeciw całej populacji określonej rasy. 22 sierpnia 1939r. Hitler nawiązywał bezpośrednio do tych wydarzeń w swych instrukcjach dla oddziałów SS przednadciągającą kampanią w Polsce, pytając retorycznie; „Kto dziś mówi o Ormianach?"

Takie było dziedzictwo postępu technicznego i regresu moralnego, które ukształtowało wojnęna froncie wschodnim w latach 1941-1945. Próbując oddać charakter tych zmagań, komentatorzy

Page 5: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

przyrównywali je do bitwy między rojami owadów albo kosmitami z innych planet. Przy-woływano różne analogie, ale wszystkie one przypominają nam, że pochylamy się nadwypadkami o bezprecedensowej skali i zajadłości.

ROZDZIAŁ 2

Przebieg wojny do 1945 roku

Mała wojna, 1939-41

Musiał upłynąć pewien czas, nim druga wojna światowa nabrała rzeczywiście globalnegocharakteru. Dla Niemców pierwsze kampanie stanowiły serię ekspedycji z niezagrożonej bazy wewłasnym kraju. Jesienią 1939 r. najechali i pokonali Polskę w zmowie ze Związkiem Radzieckim iprzy jego czynnym współudziale. Na zachodzie „dziwna wojna" skończyła się 10 maja 1940 r. wrazz rozpoczęciem zmasowanej ofensywy niemieckiej. W jedenaście dni czołówki Grupy Armii „A"przebiły się do kanału La Manche. Większość oddziałów Brytyjskiego Korpusu Ekspedycyjnegouciekła przez port w Dunkierce, porzucając ciężką broń i wyposażenie, a Francuzi zaprzestaliwalki 25 czerwca.

Warto obejrzeć nie okrojoną wersję niemieckiego filmu pt. Triumf na Zachodzie,wyświetlanego po tym drugim blitzkriegu. Twórcy obrazu nawiązują wielokrotnie do pomników igorzkich wspomnień z pierwszej wojny światowej, a przywitaniu, jakie zgotowanopowracającym

żołnierzom, towarzyszy nie tylko radość, ale i poczucie ulgi. Wrażenie jest takie, jakby

domykano starą księgę, nie zaś otwierano nową.

Wielka Wojna Ojczyźniana, 1941-45

1941

W początkowych miesiącach 1941 r. walka toczyła się dalej, ponieważ Brytyjczycy nieoczekiwanieodmawiali ułożenia się z Niemcami; ci ostatni interweniowali w południowo-wschodniej Europieoraz w Afryce Północnej, między innymi dlatego, że ich włoscy sprzymierzeńcy znaleźli się tam

Page 6: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

w tarapatach. Były to wszakże tylko drobne epizody w porównaniu z wielkim przedsięwzięciem,jakie zaprzątało teraz umysł Hitlera: druzgocącym uderzeniem na jego radzieckich wspólników,które, jak zakładał, doprowadzi do zniszczenia systemu bolszewickiego, wypchnięcia ocalałych siłrosyjskich na pustkowia po drugiej stronie Uralu i otwarcia europejskiej części Rosji dlaniemieckiego wyzysku i kolonizacji. Europa stałaby się wtedy rzeczywiście jednolitym ciałemgeopolitycznym, w którego obrębie rosyjska ropa, zboże, węgiel i żelazo utrzymywałybyniemiecką ludność i przemysł.

To, co Rosjanie nazywają swoją „Wielką Wojną Ojczyźnianą", rozpoczęło się 22 czerwca 1941 r.,czyli pierwszego dnia operacji Barbarossa: niemieckiego ataku na ZSRR, wyprowadzonego zpodstaw wyjściowych w okupowanej Polsce. Wojska radzieckie, nieprzygotowane i źle rozmiesz-czone, ponosiły najcięższe straty, jakie zanotowano dotąd w historii wojen. W jednej z operacji -we wrześniu, gdy 2 Armia Pancerna przedarła się na południe i odcięła siły rosyjskie w północnejUkrainie - Rosjanie stracili nie mniej niż 660 tyś. żołnierzy. Do całkowitego zwycięstwa zabrakłoNiemcom tylko minimum czasu i terenu. Ich oddziały walczyły już na bezpośrednichprzedpolach Moskwy i Leningradu, gdy spadły na nie pierwsze radzieckie przeciwuderzenia irosyjska zima.

To właśnie pięć grudniowych dni 1941 r., prawdopodobnie bardziej aniżeli jakikolwiek innyokres, zasługuje na miano przełomowych w drugiej wojnie światowej. 6 grudnia Rosjanie wykonalipierwsze z silnych

przeciwuderzeń pod Moskwą. 7 grudnia Japonia zaatakowała amerykańską bazę w Pearl Harbor, a pięćdni później Hitler wypowiedział Stanom Zjednoczonym wojnę. A zatem w ciągu niespełna tygodniaNiemcy stanęli nie tylko przed perspektywą kampanii zimowej na froncie wschodnim, ale i wojnyna wielu frontach z dwiema gospodarczymi i militarnymi potęgami. Oto dlaczego Winston Churchill,po całym paśmie prawie nieprzerwanych brytyjskich niepowodzeń, mógł teraz wyglądać ostatecznegozwycięstwa nad Niemcami. Oczywiście sprawą otwartą pozostawało jeszcze, jakie to będziezwycięstwo, kiedy zostanie osiągnięte, i jakim kosztem.

1942

Ustabilizowawszy swe linie tuż przed Moskwą i Leningradem, Rosjanie rozpoczęli odbudowę swojejarmii i przenoszenie kluczowych gałęzi przemysłu wojennego na tereny położone na wschód odUralu. Jednak przez większą część 1942 r. inicjatywa pozostawała w rękach Niemców. Tym razemgłówny ciężar natarcia skupili oni na południowym odcinku tego rozległego teatru wojny. Nafrontach pod Moskwą i Leningradem w dalszym ciągu trwał impas, ale latem 1942 r. dwieniemieckie grupy armii ruszyły naprzód przez otwarte pola Ukrainy: jedna z nich zboczyła w prawo idotarła do Kaukazu, podczas gdy druga, na której czele zdążała 6 Armia, skierowała się kuleżącemu nad Wołgą przemysłowemu miastu Stalingrad.

Uporczywa obrona Rosjan w Stalingradzie to jedna z najsłynniejszych kart w dziejach drugiejwojny światowej. Rzadziej wspomina się o tym, jak umiejętnie dowódcy radzieccy rozporządzali

Page 7: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

własnymi zasobami -wiązali Niemców frontalnie w Stalingradzie przy użyciu minimum po-trzebnych do tego sił, gromadząc jednocześnie odwody przeznaczone do wykonania przeciwuderzeńz obu skrzydeł. Rosyjska kontrofensywa rozpoczęła się 19 listopada. 23 listopada kleszcze okrążeniazatrzasnęły się za 6 Armią, elementami 4 Armii Pancernej i dwiema armiami rumuńskimi. Niemcy zatakujących sami stali się teraz oblężonymi w zachodniej części Stalingradu. 2 lutego 1943 r.feldmarszałek Friedrich von Paulus wraz z 94 tyś. pozostających jeszcze przy życiu żołnierzyostatecznie skapitulował.

1943

Rosjanie wciąż jeszcze musieli dopiero udowodnić, że dominują w wojnie manewrowej. Na razie,w Ititym i marcu, w wyniku energicznej kontrofensywy feldmarszałka Ericha von Mansteina,zmuszeni byli oddać część terenu zdobytego na południu; w ich rękach pozostał narażony poten-cjalnie na atak występ, czy też wybrzuszenie frontu, w rejonie miasta Kursk.

Niemcy wybrali właśnie ów występ pod Kurskiem jako cel zbieżnego uderzenia swoichgłównych sił pancernych (operacja Cytadela). Do walki przeciw „tym bestyjkom", czyli rosyjskimT-34, mieli teraz znakomite czołgi - „Tygrysy" i „Pantery". Tym razem jednak wywiad rosyjskiorientował się dobrze w ich planach, a sześćdziesiąt sześć dni spokoju na froncie pozwoliłoRosjanom przygotować głęboko urzuto-wane strefy przeciwpancernych umocnień obronnych zewszystkich trzech stron wybrzuszenia pod Kurskiem. Niemieckie kliny pancerne zaatakowały 5lipca, ale w dziesięć dni zostały zastopowane przez rosyjskie czołgi, stałe umocnienia obronne izgrupowane w dużej liczbie baterie dział przeciwpancernych. 12 lipca wojska radzieckierozpoczęły kontrofensywę na skrzydłach. Tym razem nie udało im się wprawdzie - jak podStalingradem - okrążyć Niemców, ale ci ostatni ponieśli tak dotkliwe straty w czołgach i działachpancernych, że nigdy już potem nie zdołali ześrodkować na froncie wschodnim tak silnegoodwodu strategicznego. Od tej pory to już niemal wyłącznie Rosjanie prowadzili działaniazaczepne; wyzyskując dotychczasowe sukcesy, do października dotarli aż nad Dniepr.

1944

17 stycznia Rosjanie odblokowali Leningrad, kładąc kres ponad dwuletniemu oblężeniu.Wiosną 2 Front Ukraiński rozpoczął na południu operację umańsko-botoszańską, wypierającNiemców z zachodniej Ukrainy. Wszystkie radzieckie pojazdy grzęzły w błocie - z wyjątkiemczołgów, ale nawet te szorowały kadłubami po podłożu - a mimoto:

Niemcy nie zostali po prostu rozbici, ale uciekali z Ukrainy ogołoceni ze wszystkiego: bezartylerii, bez czołgów, bez transportu samochodowego. Uciekali na wołach, krowach, pieszo- wszystko rzucali.

Page 8: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Na lato i jesień 1944 r. przypadła cała seria radzieckich operacji, w wyniku których rosyjskieterytorium zostało oczyszczone z nieprzyjaciela, wojna przeniosła się do południowo-wschodniejEuropy i centralnej Polski, a Rosjanie stanęli na rubieżach, z których zamierzali w 1945 r. uderzyćna Rzeszę Niemiecką. Kampanie te mają zatem bezpośredni związek z naszą opowieścią, toteżzasługują na dokładniejsze omówienie.

W pierwszej kolejności zajmiemy się przełamaniem w centrum. Były to dwa sukcesywne,nokautujące uderzenia, które rozbiły siły niemieckie w zachodniej Rosji i wschodniej Polsce iwyprowadziły Rosjan aż nad Wisłę. Operacja białoruska rozpoczęła się 22 czerwca 1944 r. Był toupalny dzień i rocznica niemieckiego ataku na ZSRR sprzed trzech lat. Do nastania zmroku l FrontBiałoruski przebił się przez lewe skrzydło niemieckiej Grupy Armii „Środek", zaś w ciągu trzechtygodni Niemcy stracili w sumie około 350 rys. żołnierzy - co równało się dwudziestu ośmiu z ichczterdziestu dywizji - a wyłom w ich froncie osiągnął szerokość trzystu kilometrów. Nacierając znie ustającym impetem, l Front Białoruski dotarł do centralnej Polski i między 27 lipca a 4sierpnia uchwycił dwa przyczółki po drugiej stronie wielkiej naturalnej przeszkody, jaką stanowiłaWisła.

Teraz, gdy wyzwolenie wydawało się tak bliskie, Armia Krajowa chwyciła l sierpnia w Warszawieza broń przeciw Niemcom. Armia Krajowa, czyli polski narodowy ruch oporu, podlegała rządowiemigracyjnemu z siedzibą w Londynie, nie zaś sponsorowanemu przez władze radzieckie „rządowilubelskiemu". Panują rozbieżne opinie, czy l Front Białoruski mógł wtedy rzeczywiście zrobićwięcej, niż uczynił, dla wspomożenia walczących w Warszawie Polaków. Do 20 września Niemcyodparli ostatni radziecki atak w tym rejonie, a powstanie zdławili ostatecznie 2 października. Osiemdni później zaczęli niszczyć historyczne centrum Warszawy.

1 Front Ukraiński rozpoczął równoległą ofensywę na południu w dniu 13 lipca. W wynikuowej „operacji Iwowsko-sandomierskiej" roz-

bito niemiecką Grupę Armii „Północna Ukraina", oczyszczono z Niemców zachodnią Ukrainę ipołudniowo-wschodnią Polskę oraz uchwycono rozległy przyczółek na lewym brzegu Wisły,pod Sandomierzem.

Pod względem pokonywanych odległości rosyjskie zdobycze na centralnym sektorze frontuustępowały jeszcze bardziej spektakularnym postępom w Europie południowo-wschodniej. Jakwyczuł Stalin i jego sztab, rysowały się tam duże możliwości, bowiem w tym regionie Niemcy uza-leżnieni byli do pewnego stopnia od pomocy swoich z gruntu słabych sprzymierzeńców ipopleczników (Rumunii, Bułgarii, Węgier, Chorwacji i Słowacji). Rozwijał się już lewicowy ruchpartyzancki na Słowacji, a w Jugosławii szalała bezlitosna walka partyzancka, czy raczej wojnadomowa. W sumie na tym obiecującym kierunku zaangażowano trzy radzieckie frontyKgrupyarmii).

Operacja jasko-kiszyniowska rozpoczęła się 19 sierpnia 1944 r. Wielu żołnierzy rumuńskichnatychmiast zdezerterowało na stronę rosyjską, a cztery dni później rząd Rumunii zerwał sojusz zNiemcami. Niemcy stracili szesnaście własnych dywizji i wskutek zarówno militarnych, jak i

Page 9: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

politycznych porażek nie mogli już dłużej utrzymać zewnętrznych bastionów swej obrony wpołudniowo-wschodniej Europie. Opuścili porośnięte puszczami bukowymi grzbiety wschodnichKarpat, nie podjęli też żadnej poważniejszej próby stawienia oporu na równinach położonychdalej na południe, nad dolnym Dunajem. Bukareszt, stolica wiarołomnej Rumunii, został zajętyprzez Rosjan l września, a 8 września także Bułgaria wypowiedziała Niemcom wojnę.

Do tej pory wojska radzieckie, zmierzające początkowo z Ukrainy w ogólnym kierunku napołudnie, zdążyły już zatoczyć gigantyczny łuk, posuwając się teraz na zachód przez Bałkany.Belgrad i nizina północnej Jugosławii zostały zajęte w październiku, a piętnastego tegoż miesiącaregent Węgier, admirał Miklós von Horthy, poprosił Rosjan o zawieszenie broni. Następnegodnia Hitler pozbawił Horthy'ego władzy, instalując w jego miejsce węgierskiego faszystęFerenca Szalasi.

Pod koniec października 1944 r. niepowstrzymany pochód wojsk radzieckich dobiegł końca.Wbrew wszelkim oczekiwaniom niektóre oddziały węgierskie kontynuowały walkę u bokuniemieckiej Grupy Armii „Południe", przyczyniając się do powstania zgrupowania, które-

go trzon stanowiło pięć dywizji niemieckich i dwie węgierskie; rozgorzał ponad trzymiesięczny bój ostolicę Węgier, Budapeszt. Rozciągające się na zapleczu miasta przeszkody naturalne, jezioroBalaton i Las Bakoński, stanowiły bazę, z której Grupa Armii „Południe" mogła osłaniać podejściado Austrii i wspierać bądź próbować odblokować Budapeszt.

Dalej na północnym wschodzie ukształtowanie terenu wybitnie sprzyjało Niemcom i lojalnymwobec nich Węgrom: łańcuchy górskie Karpat, Beskidy i Tatry, piętrzyły się tam wzdłuż prawegoskrzydła wojsk radzieckich, co sprawiło, że pechowa 38 Armia rosyjska musiała stoczyćszczególnie trudne walki. Tego górzystego rejonu broniły siły dowodzone przez generała pułkownikaGottharda Heinriciego (l Armia Pancerna i l Armia węgierska), które odegrają istotną rolę w naszejopowieści jako ogniwo łączące południowy i centralny sektor frontu wschodniego.

Dzięki dogodnej rzeźbie terenu oraz własnym umiejętnościom wojska Heinriciego trzymaływystęp, wysunięty mocno na wschód w stosunku do reszty linii niemieckich na Węgrzech i wpołudniowej Polsce. Obsadzane przez te wojska pozycje ciągnęły się na ponad trzysta kilometrów,poczynając od głównych sił ich macierzystej Grupy Armii „A" w Polsce aż do rozgraniczenia z GrupąArmii „Południe" w północnych Węgrzech.

Kończymy ów przegląd omówieniem sytuacji na północnym odcinku frontu wschodniego.Niemcy stawiali twardy opór na Węgrzech w oparciu o przesłanki zarówno militarne, jak igospodarcze, ponieważ Hitler chciał trzymać Rosjan z dala od naddunajskiej flanki Rzeszy, ajednocześnie zachować kontrolę nad polami naftowymi na północnym zachodzie Węgier.Natomiast & przypadku ziem nadbałtyckich w grę wchodziły również względy naturysymbolicznej i emocjonalnej, gdyż region ten leżał na drodze ku historycznemu centrum starej,pruskiej monarchii i pozostawał od wieków pod silnym wpływem kultury niemieckiej. Wporównaniu z dalekimi rajdami Rosjan na południu, ich ofensywy nad Bałtykiem prowadzonebyły w wolnym tempie i na ograniczoną skalę, niemniej w ich wyniku narzucono władzęradziecką w Estonii, na Łotwie i Litwie oraz zablokowano znaczne siły niemieckie nawybrzeżach.

Page 10: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Na tym teatrze wojny radziecki 2 Front Nadbałtycki rozpoczął natarcie 11 lipca 1944 r., poczym, 24 lipca, nastąpiło uderzenie 3 Frontu

Nadbałtyckiego. Estonia została odcięta, gdy wojska 2 Frontu Nadbałtyckiego dotarły 8 sierpnia doZatoki Ryskiej. 18 września Niemcy przystąpili do ewakuacji swych oddziałów z Rygi, którąopuścili ostatecznie 16 października. Uratowane z Rygi wojska wzmocniły główne siły GrupyArmii „Północ" - operujące dalej na południu, w Kurlandii - które same zostały z kolei odcięteod strony lądu w dniu 13 października. Jeszcze dalej na południu Niemcy bronili się naniewielkim przyczółku w Kłajpedzie, utrzymującym wątłe połączenie z Królewcem. Hitler przy-kładał dużą wagę do obrony zarówno Kurlandii, jak i Kłajpedy, wiązały one bowiem, jak uważał,przeważające siły przeciwnika. Zawsze był przeciwny oddawaniu terenu.

Między 16 a 28 października oddziały radzieckie przeniknęły na niewielką głębokość naprzygraniczne tereny Prus Wschodnich. Był to pierwszy w tej wojnie przypadek, by Rosjaniedostali się na suwerenne terytorium Niemiec. Odzyskawszy 5 listopada rejon Gołdapi, Niemcystwierdzili, że wymordowana została cała ludność niewielkiej miejscowości Nemmersdorf - byłato wskazówka, co też czeka w nadchodzącym roku pozostałe ziemie Rzeszy.

Jedyny kraj współpracujący dotąd z Niemcami na północnym teatrze wojny, Finlandia, 4września zerwał z Berlinem i przyłączył się do Rosjan, atakując wespół z nimi trzy stacjonujące najego terytorium niemieckie korpusy. Tylko z trudem udało się generałowi pułkownikowi drowiLotharowi Rendulićowi zażegnać niebezpieczeństwo okrążenia jego wojsk. Po długim odwrociedotarł na początku listopada do północnej Norwegii.

ROZDZIAŁ 3

Narzędzie zemsty

Stalin jako wódz naczelny

Radzieccy historycy dopiero teraz zaczynają przenikać sekrety najmrocz-niejszego reżimu XX w.:dyktatury stalinowskiej*. W jednym z szacunkowych wyliczeń podaje się liczbę 40 milionów ludziuśmierconych bądź uwięzionych przez tego dyktatora i jasne jest już, że był on mordercą naskalę większą od Hitlera. Radzieccy historycy wojskowości nie próbują też już dłużejpomniejszać odpowiedzialności Stalina za klęski 1941 r., spowodowane nie tylko tym, że dał siętak bardzo zaskoczyć Niemcom, ale i tym, że pod koniec lat trzydziestych przeprowadziłdotkliwą czystkę w rosyjskim korpusie oficerskim.

Page 11: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Być może rewizjoniści złagodzą swą ocenę, gdy przyjdzie im osądzić na nowopostępowanie Stalina na końcowych, zwycięskich eta-

pach Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Jako przywódca wojskowy był on bezpośrednimzwierzchnikiem swego osobistego sztabu, czyli STAWKI. Planowanie operacyjne prowadzone byłowspólnie ze Sztabem Generalnym armii, zaś wysiłkiem wojennym jako całością kierował Stalinpoprzez Państwowy Komitet Obrony (GKO), czyli gabinet złożony z członków Biura Politycznego.

Stalin zawiadywał teraz ogromnymi siłami, a spójne planowanie wybiegało już obecnie pozapojedyncze Fronty (grupy armii), obejmując całe grupy Frontów - od dwóch Frontów, które uderzyływ zachodniej Rosji i w Polsce w czerwcu i lipcu 1944 r,, do czterech, które miano zaangażowaćprzeciw historycznym ziemiom Rzeszy w styczniu 1945 r. Mówimy tu o zgrupowaniach w sile około200 dywizji - 2,5 miliona ludzi - z 40 rys. dział i ciężkich moździerzy oraz 6 tyś. czołgów i działpancernych.

Ważne jest zastanowienie się nad charakterem ingerencji Stalina w kwestie militarne,różniących się na tym etapie wojny od ingerencji Hitlera. Choć Stalin pozostawiał Frontom sporymargines swobody operacyjnej, uważał za kluczowe sprawowanie przez STAWKĘ stałego nadzorunad koordynacją działań poszczególnych Frontów - i w tym też celu prowadził regularnerozmowy telefoniczne z ich dowódcami. Wynikało to stąd, że wojna w Europie dobiegała końca,„i było naturalne, iż kierownictwo wojskowo-polityczne dążyło do uczestniczenia bezpośrednio wprowadzeniu operacji".

Niewątpliwie względy polityczne i ekonomiczne odgrywały dużą rolę, Stalin bowiem, jeszczeprzed ostatecznym zwycięstwem aliantów, zgłaszał roszczenia do kontroli nad wschodnią iśrodkową Europą. Od 9 do 18 października 1944 r., podczas serii z pozoru serdecznych mo-skiewskich rozmów między władzami radzieckimi a Churchillem, osiągnięto ogólną zgodę co dozakresu „prymatu" we wschodniej Europie. W rzeczywistości jednak wiele kluczowychzagadnień pozostało nierozstrzygniętych, a Rosjanie realizowali energicznie swą dwutorowąstrategię, to znaczy sponsorowali „fronty wyzwolenia narodowego", opracowując jednocześnieplany mające im przynieść pełne zwycięstwo militarne, które z kolei umożliwi im paktowanie zZachodem z pozycji uti possidetis.

Pod koniec października w Szegedinie utworzono swego rodzaju deputację polityczną dlaWęgier, która ewoluowała w rzekomo reprezentatywny rząd tymczasowy. Natomiast wodniesieniu do politycznej przyszłości Polski nie zawarto żadnego porozumienia z Zachodem,który w dalszym ciągu wspierał polski rząd emigracyjny w Londynie. Jak już wspomnieliśmy,w kontrolowanej przez Rosjan wschodniej Polsce powstał konkurencyjny Rząd TymczasowyRzeczpospolitej Polskiej. Związek Radziecki był pierwszym państwem, które uznało go na areniedyplomatycznej, co stanowiło „poważny cios dla reakcyjnej grupy emigracyjnej i jej anglo-amerykańskich protektorów" .

Główny kąsek o znaczeniu gospodarczym, jaki miał się znaleźć w planowanych dla nowej

Page 12: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Polski granicach, leżał na południowym zachodzie, w Zagłębiu Górnośląskim, które wciążjeszcze pozostawało w rękach Niemców. Składając pod koniec listopada meldunek o przygo-towaniach prowadzonych w jego l Froncie Ukraińskim, marszałek I. S. Koniew zauważył, żeszczególną uwagę Stalina przykuwał na mapie właśnie ów rejon, z jego wielką koncentracjąfabryk i kopalń: „Nawet na mapie wielkość Śląska i jego potęga wyglądały imponująco. Stalin,jak doskonale zrozumiałem, podkreślił ten fakt, gdy powiedział, wskazując palcem na mapę izakreślając granice rejonu: - Złoto" .

Wizerunek Stalina jako naczelnego wodza niczym postaci z ikony propagowano w filmach,radiu, prasie i wojskowych rozkazach dziennych. W towarzystwie najbliższych współpracownikówStalin okazywał nieraz jowialność dobrotliwego wuja. Generał S. M. Sztemienko wspomina, jakzaproszono go wraz z żoną, członkami Biura Politycznego i innymi generałami na przyjęciesylwestrowe do Kuncewa pod Moskwą. Podane na kolację potrawy wyłożono na stołach i gościemogli się sami częstować. O północy Stalin wzniósł toast za siły zbrojne, po czym towarzystwopodzieliło się na małe i coraz weselsze grupki. Bolszewicki weteran marszałek SiemionBudionny wyciągnął harmonię, na której odegrał pieśni ludowe, walce i polki. Potem, gdy Stalinnastawił płytę gramofonową, ów stary kawalerzysta rzucił się do kozackiego tańca.

Wracaliśmy z Kuncewa około godziny trzeciej w nocy. Pierwsze w czasie wojny witanieNowego Roku w okolicznościach nie związanych ze służbą wprawiało w zadumę. Wszystkowskazywało na niedaleki koniec wojny. Jakoś lżej było na duszy, chociaż wiedzieliśmy, że wnajbliższym czasie rozpocznie się nowe potężne natarcie, że przed nami jeszcze niejedna ciężkabitwa. [...] wygląd Moskwy wciąż przypominał o toczącej się jeszcze wojnie. Jechaliśmyciemnymi, pustymi ulicami obok zmrożonych domów ze szczelnie zasłoniętymi oknami. Tylkogdzieniegdzie przez szyby przebijały nikłe promyki.

Jako osoba prywatna Stalin był mniej przystępny. Niedługo przedtem znaleziono gonieprzytomnego przy biurku, osłabionego chorobą i wyczerpanego. W marcu 1945 r. marszałek G. K.Żuków, wezwany do wiejskiej daczy Stalina, także stwierdził, że wygląd, głos i chód naczelnegodowódcy zdradzają przemęczenie. Żuków odważył się zapytać, czy nadeszły jakiekolwiek informacjeo synu Stalina, Jakowie, który jako pilot dostał się do niemieckiej niewoli. „Nie od razu odpowiedziałna to pytanie. Po przejściu dobrej setki kroków odezwał się jakimś przygaszonym głosem: - Jakub [tj.Jaków - przyp. dum] nie wydostanie się z niewoli. Rozstrzelają go faszyści".

Radzieccy dowódcy

Dowódcy radzieckich wojsk lądowych mieli za sobą najtwardszą z generalskich szkół. Byli tooficerowie, którzy przetrwali stalinowską czystkę kadr wojskowych z lat 1937-1940. Kolejnaciężka próba nadeszła w okresie wielkiego zagrożenia dla kraju w 1941 i na początku 1942 r.,kiedy to groziła im nie tylko śmierć z rąk Niemców lub dostanie się do niewoli, ale i całkiemrealne niebezpieczeństwo, że w razie porażki zostaną rozstrzelani przez swoich. Potem co

Page 13: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

bardziej obiecującym dowódcom pozwalano uczyć się i robić postępy, w efekcie czego na po-czątku 1945 r. Stalin mógł już czerpać z całkiem szerokiej kadry utalentowanych oficerówwyższego i średniego szczebla dowodzenia.

Poprawność ideologiczną zapewniała hierarchia zastępców do spraw politycznych(„komisarzy"), ale choć trzymano pod ręką siły bezpieczeństwa, by w razie czego wymusićposłuszeństwo, nie wydzielano części zasobów dla tworzenia frontowej armii partyjnej, tak jakto było z nazistowską SS. 15 marca 1945 r. Goebbels powiedział Hitlerowi, że czytał studiumsztabowe na temat radzieckiego systemu promocji:

[...] odniosłem wrażenie, iż jesteśmy absolutnie niezdolni do rywalizacji z taką metodąselekcji dowódców. Fiihrer podziela całkowicie nasze zdanie. Nasi generałowie są za starzy izużyci, i całkowicie obce są im nasze narodowosocjalistyczne sposoby myślenia izachowania. Wielu z naszych generałów nie chce wręcz narodo-wosocjalistycznegozwycięstwa. Sowieccy generałowie za to są fanatycznymi wyznawcami bolszewizmu, a zatembędą walczyć fanatycznie o jego zwycięstwo.

W radzieckich formacjach pewien stopień frontowego indywidualizmu był możliwy, jeślispojrzeć w dół łańcucha dowodzenia, aż do szczebla brygad pancernych i zmechanizowanych,operujących niejednokrotnie daleko przed swymi macierzystymi jednostkami. Z kolei armie pan-cerne jako całości potrafiły wykonywać dramatyczne zwroty, które mogły odmienić losy danejkampanii. Na podstawie swych doświadczeń Ko-niew orzekał, że żaden z ich dowódców nieodznaczał się takim wyczuciem możliwości wojsk pancernych, jak Paweł Siemionowicz Rybałko.Inny rosyjski oficer stwierdza, że:

3 Armia Pancerna Gwardii generała pułkownika Rybałki cieszyła się dobrze zasłużonąreputacją. Dowodzący nią oficer był mistrzem taktyki i dzielnym żołnierzem. Gdy tylkoarmia wkraczała do akcji, jechał w prowadzącym czołgu i obejmował bezpośredniedowodzenie w polu, utrzymując łączność radiową z pozostałymi czołgami, piechotą isamolotami w powietrzu.

Znamienne, że to właśnie Rybałko, jako niemal jedyny spośród generałów, miał cywilnąodwagę protestować, kiedy marszałek Żuków popadł po wojnie w niełaskę.

Armie ogólnowojskowe były z natury powolniejsze, niemniej część z nich wkraczała wkońcowe kampanie wojny z budzącą uznanie reputacją i z honorowymi wyróżnieniami w nazwie:„Gwardii" bądź „Uderzeniowa". 8 Armia Gwardii generała pułkownika Czujkowa odznaczała sięw tym gronie. Wasilij Iwanowicz Czujkow był bystrym i niezależnie myślącym oficerem, którynie dawał się zakrzyczeć nawet srogiemu marszałkowi Źukowowi.

W początkowej fazie tej opowieści dwóch dowódców Frontów zwracać będzie naszą uwagę.Dopiero co wspomniany Gieorgij Konstantino-wicz Żuków (1896-1974) cieszył się autorytetem, który

Page 14: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

dalece wykraczał poza jego nominalny szczebel dowodzenia. Urodził się w biednej, wiejskiej rodzinie isłużył jako zwykły kawalerzysta w starej carskiej armii, by następnie wyrobić sobie nazwisko jako jeden zorganizatorów radzieckich sił konnych i zmechanizowanych przed drugą wojną światową. Pokazał, żeumie prowadzić operacje na dużą skalę, pokonując Japończyków w bitwie nad rzeką Chałchin-goł wMongolii (sierpień 1939 r.). Kierował obroną Moskwy (paź-dziernik-grudzień 1941 r.) i wojskamiradzieckimi, które pokonały Niemców pod Kurskiem (lipiec 1943 r.). W styczniu 1943 r. zostałmianowany marszałkiem Związku Radzieckiego. Żuków był uwielbiany przez żołnierzy, ale traktowałobcesowo komisarzy politycznych i to właśnie jego popularność i błyskotliwość oddalały go odpodejrzliwego z natury Stalina.

W czerwcu 1944 r. Żuków, jako przedstawiciel STAWKI, odpowiadał za koordynację działańpodczas operacji białoruskiej. Później w tymże samym 1944 r. Stalin - jak już odnotowaliśmy -osobiście przejął rolę koordynatora teatru wojny, Żuków zaś został w listopadzie desygnowanyna dowódcę l Frontu Białoruskiego, czyli jednej z dwóch grup armii, które w styczniunastępnego roku miały przeprowadzić wielką ofensywę na kierunku berlińskim.

Żuków miał bezpośredni i inspirujący styl dowodzenia; przykładał wielką wagę do osobistychrekonesansów i odpraw. Tuż przed rozpoczęciem ofensywy zakomunikowano wyższym oficerom5 Armii Uderzeniowej, że rychło przybędzie do nich Żuków:

[...] wkrótce ujrzeliśmy na polnej drodze szybko nadjeżdżające dwa samochody.Podjechały do wzgórza, zatrzymały się, otworzyły się drzwi pierwszego samochodu i wyszedłkrępy wojskowy w bekieszy koloru khaki. Energicznym krokiem skierował się do nas.

Generał Nikołaj Erastowicz Bierzarin zameldował, że wszyscy wyżsi oficerowie są obecni.Marszałek przywołał go na bok i pułkownik W. S. Antonow zauważył, że w czasie ich rozmowyŻuków się uśmiechał. Rozmowa zakończyła się kilkoma chrapliwymi okrzykami Źukowa: „Cóż, niebędziemy tracić czasu. Przystępujemy do pracy".

Dowódców dywizji wzywano po kolei do złożenia meldunków. Pierwszy w kolejności byłAntonow. Kiedy skończył, marszałek zażądał, by wyjaśnił, dlaczego rozmieścił pułki swego drugiegoeszelonu (tj. rzutu) głębiej na tyłach, niż to wyłożono w instrukcjach. Antonow wytłumaczył, że wtym miejscu mogą one wykorzystać osłonę, jaką daje przeciwległe zbocze, i że podciągnie je doprzodu, gdy rozpocznie się atak. „Referat przemyślany" - podsumował Żuków spokojnym głosem.„Wszystko logiczne. Tylko, pułkowniku, nie zgubcie drugiego rzutu dywizji".

Na koniec Żuków raz jeszcze kazał przywołać do siebie wszystkich dowódców dywizji iwypytywał każdego z nich w szczególności o jego karierę w akademii sztabowej. Uścisnąwszy imdłonie, udał się w dalszą drogę. Antonow miał wrażenie, że Żuków sięgał pamięcią do lat własnejmłodości.

Drugą zaangażowaną na centralnym kierunku grupą armii był l Front Ukraiński dowodzonyprzez marszałka Iwana Stiepanowicza Ko-niewa (1897-1973), faworyta Stalina, Podobnie jak jegorywal Żuków, Koniew był człowiekiem o żelaznej woli, ale nie dorastał w tak trudnychwarunkach, a spośród wyższych radzieckich dowódców wyróżniało go to, że karierę wojskowąrozpoczynał jako oficer polityczny, przechodząc do zawodowego korpusu oficerskiego dopiero

Page 15: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

w połowie lat dwudziestych. Podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej Koniew stosunkowo późno,bo dopiero w czasie kontrofensywy pod Kurskiem, objawił zdolności w prowadzeniu operacjizaczepnych. Później jednak, w 1944 r., nader sprawnie oczyścił z Niemców duże połacieUkrainy. W lutym tegoż roku został awansowany do stopnia marszałka.

Wspomnienia Koniewa z czasów wojny są bardziej analityczne i pisane z większymliterackim zacięciem, aniżeli zredagowane w bardziej rzemieślniczy sposób pamiętnikiŻukowa, Polityczny instynkt Koniewa był nadal silnie wyostrzony, a prowadzone niemal conoc rozmowy telefoniczne ze Stalinem pomagały mu zachować względy naczelnego wodza.Koniew szczycił się tym, jak drobiazgowo i szczegółowo przygotowywane były jego operacje ijak precyzyjnie wyrażał swe intencje podczas odpraw, ale:

[..,] gdy w mojej obecności dowódca wyższego szczebla stawiał swoim podwładnymzadania w sposób formalny, suchy, nie zdając sobie sprawy, że ma przed sobą żywych ludzi,nie rozumiejąc tych ludzi, czułem jakiś wewnętrzny protest, [,,.] Formalnie wszystko niby wporządku, ale serca w tym nie ma, nie ma kontaktu z podwładnymi.

W tej przynajmniej kwestii Koniew zgadzał się z Żukowem.

Radziecki potencjał

Radziecki przemysł zbrojeniowy przechodził obecnie zaawansowane drugie stadium przemian,jakich doświadczył podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Stadium pierwsze polegało naorganizowaniu produkcji za osłoną Uralu; teraz Rosjanie uruchamiali na nowo kopalnie ikombinaty metalurgiczne w Zagłębiu Donieckim i w innych wyzwolonych regionach kraju.Przyniosło to dalsze zwiększenie produkcji, i tak już wysokiej dzięki pracy zakładów na Uralu iSyberii.

Według wyliczeń Johna Ericksona Związek Radziecki wyprodukował w 1944 r. 29 tyś. czołgów idział pancernych, 40 300 samolotów, 122 500 dział i moździerzy oraz 184 miliony pociskówartyleryjskich, min i bomb lotniczych . Uwzględnić przy tym należy nie tylko ilość, ale i jakość, bowiemliczby te obejmują 2 tyś. nowych czołgów IS-2 „Stalin", ponad 11 tyś. czołgów T-34 z armatą ozwiększonym kalibrze 85 mm (wersja T-34/85) i z górą 3 tyś.

nowych modeli dział pancernych kalibru 100, 122 i 152 mm, montowanych na podwoziach czołgów.Tak jak spartańscy wojownicy czy grenadierzy Fryderyka Wielkiego, radzieckie maszyny wzbudzałyrespekt nie tylko wtedy, gdy „żyły", ale i wtedy, gdy były „martwe". 8 marca 1945 r. Joseph Goebbelsudał się na jedno z pobojowisk na Śląsku i stwierdził, że:

Page 16: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

[...] zarówno rynek w Lubaniu, jak i droga wlotowa i wylotowa z miasta usiane byłyspalonymi nieprzyjacielskimi czołgami. Nasze działa przeciwpancerne wykonały tu naprawdędobrą robotę. Prywatnie człowieka ogarnia przerażenie na widok potwornych, przy-pominających roboty stalowych kolosów, przy pomocy których Stalin chce ujarzmić Europę.

Nie tak groźny z wyglądu, ale nie mniej istotny był radziecki park samochodowy, liczący podkoniec wojny 665 tyś. pojazdów, w tym 427 tyś. produkcji amerykańskiej. Wozy te przyczyniały siędo zwiększenia mobilności oddziałów piechoty, operujących w ramach formacji pancernych izmechanizowanych.

Równie imponujący był całkowity potencjał radzieckich sił zbrojnych. W sumie służyło w nichokoło 7 min 109 tyś. ludzi, z czego w przybliżeniu 6 milionów żołnierzy znajdowało się na fronciewschodnim (dla porównania Niemcy wystawili na tym samym teatrze około 2 min 100 tyś. ludzi).

Tę ogólną przewagę potęgowało dodatkowo umiejętne koncentrowanie przez Rosjan dużychsił na odcinkach, na których skupiali główny wysiłek. I tak do ofensywy dwóch Frontów wśrodkowej Polsce zaangażowano łącznie niemal jedną trzecią wszystkich jednostek piechoty i 43proc. potencjału wojsk pancernych. Dawało to Koniewowi i Żukowowi 163 dywizje z:

2 min 203 tyś. żołnierzy4529 czołgami2513 działami pancernymi13 763 działami polowymi (od 76 mm wzwyż)14812 moździerzami

4936 działami przeciwpancernymi2198 wyrzutniami rakietowymi typu katiusza5 tyś. samolotów.

Jednak gdy przyjrzymy się bliżej składowi tych formacji, wówczas stwierdzimy, iż nie była tobynajmniej jakaś armia robotów. Radzieckie zasoby ludzkie były wielkie, ale nie niewyczerpalne;obecnie tylko najlepsze armie pancerne i ogólnowojskowe miały stany w miarę zbliżone doprzewidzianych etatów. Poszczególne dywizje stopniały do 40 lub 50 proc. nominalnego stanu ibyły ekwiwalentami brygad, podczas gdy kompanie ruszały w pole z trzydziestoma czyczterdziestoma żołnierzami zamiast siedemdziesięciu pięciu. W coraz większym stopniuuzupełniano oddziały nieprzeszkolonymi chłopami oraz uwolnionymi jeńcami i robotnikamiprzymusowymi; obecność tych ludzi w szeregach pociągnęła za sobą poważne przypadkizałamania dyscypliny.

Zaprawieni w bojach żołnierze byli tym bardziej w cenie, że mieli za sobą twarde, aleukierunkowane przeszkolenie. Bicie i okrutne żarty odgrywały często pewną rolę w procesieprzystosowywania; jeden z tych, co przez to przeszli, wspomina, jak jego i innych rekrutów zachę-cano, by kradli z sąsiednich jednostek, jeśli zaginęło cokolwiek z ich własnych rzeczy: „Była tometoda edukacji - wyrobić w sobie odwagę posuniętą do bezczelności".

Page 17: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Kary wymierzane w polu były jeszcze surowsze. Na szczeblu pododdziału nie zezwalanodowódcom na jakąkolwiek inicjatywę, a każdy oficer, któremu nie udało się dosłownie i zpowodzeniem wykonać rozkazów, mógł się spodziewać, że zostanie bez dodatkowych ceregielirozstrzelany bądź skierowany do kompanii karnej, gdzie służyli kryminaliści i bandyci. Ludzi ztakich formacji wysyłano do oczyszczania pól minowych albo ściągania na siebie niemieckiegoognia. Największe szansę na przeżycie mieli wtedy, gdy zostawali ranni w rękę czy nogę i ewaku-owani na względnie bezpieczne tyły.

Plan

Już w październiku 1944 r. Rosjanie zaczęli się zastanawiać, jak doprowadzić wojnę dozwycięskiego zakończenia. Ich plan ewoluował poprzez trzy fazy.

Najpierw generał Siergiej Matwiejicz Sztemienko, jako szef Zarządu Operacyjnego SztabuGeneralnego, zebrał swych zastępców i kierowników wydziałów celem przygotowania wstępnegoprojektu. Wychodzili oni z opartego na faktach założenia, że ich strona ma przewagę liczebną igóruje pod względem wyposażenia oraz że Niemcy są praktycznie okrążone przez ZSRR i jegozachodnich sojuszników. „Teraz pozostało wykonać ostatnie, rozstrzygające uderzenie i wkrótkim czasie ostatecznie złamać wroga" . Za decydujący uznali sektor centralny, leżący na„kierunku berlińskim"; w konkluzji Sztab Generalny stwierdzał, że należy odciągać i blokować siłyniemieckie na obu skrzydłach przed i w czasie głównego uderzenia.

Jak ocenił Sztab, aktywność wojsk radzieckich na skrzydłach w listopadzie i grudniu skłoniłaNiemców do skoncentrowania dwudziestu sześciu dywizji w Prusach Wschodnich i pięćdziesięciupięciu w pobliżu Budapesztu na Węgrzech, tak że na centralnym sektorze w Polsce pozostało tylkoczterdzieści dziewięć dywizji. Nieprzerwane walki w rejonie Budapesztu toczyły się dalej i wnowym roku, niemniej Sztab uważał za ważne przygotowanie na początek 1945 r. kolejnychofensyw także na północnym skrzydle, co miało zapewnić odizolowanie i pobicie wojsk nie-mieckich w Prusach Wschodnich, a co za tym idzie - ułatwienie zadania obu maszerującym naBerlin Frontom centralnym. Atak na Prusy Wschodnie powierzono dwóm grupom armii:

2 Front Białoruski miał wykonać uderzenie z południa i południo

wego zachodu, by odciąć Prusy Wschodnie i osłonić prawe skrzy

dło wojsk nacierających na Berlin.

3 Front Białoruski miał przeprowadzić frontalne, czyli wiążące prze

ciwnika natarcie od wschodu na Królewiec.

Wszystkie te posunięcia, co należy ponownie podkreślić, obliczone były na ułatwienieuderzenia na kierunku centralnym, gdzie - jak miano nadzieję - l Front Ukraiński i l FrontBiałoruski zniszczą Wehrmacht w ciągu czterdziestu pięciu dni nieprzerwanych działań. „W końcuzamiar został przedstawiony w formie graficznej: ze wszystkimi kalkulacjami i uzasadnieniemzostał naniesiony na mapę, po czym jeszcze raz poddano go - można powiedzieć - krytycznej

Page 18: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

ocenie".Druga faza planowania rozpoczęła się na początku listopada 1944 r., kiedy to opracowany w

Sztabie zarys planu przekazano dowódcom i sztabowcom poszczególnych Frontów. Oficerowieci uzupełnili go o szczegóły, przynajmniej jeśli chodzi o cele początkowe, wnieśli też korektywynikające z lokalnych uwarunkowań na ich sektorach. Na przykład 25 listopada marszałkowiŻukowowi udało się przekonać Naczelne Dowództwo do zmodyfikowania marszruty l FrontuBiałoruskiego: zamiast atakować prosto na zachód, gdzie natknąłby się na silnie umocnionyrejon, miał się on skierować na północny zachód przez Łódź i Poznań.

Planowanie weszło w ostatnią fazę pod koniec grudnia, gdy projekty przedyskutowano izaaprobowano. Przed wcześniejszymi operacjami praktykowano ustalanie przez dowódców Frontówostatecznych szczegółów na wielkiej konferencji, teraz jednak składali oni meldunki indywidual-nie Stalinowi jako koordynatorowi Frontów.

Ostatnią rzeczą, jaką musieli rozstrzygnąć, był dokładny termin. Rosjanie już dużo wcześniejprzyjęli ogólne założenie, iż ofensywa ruszy w środku zimy - między innymi dlatego, że ziemiabędzie wtedy zamarznięta i twarda, co pozwoli siłom pancernym i zmechanizowanym prze-mieszczać się po bezdrożach. Jako przewidywaną pierwotnie datę rozpoczęcia ofensywy źródłapodają 20 stycznia bądź też któryś z dni między 15 a 20 stycznia. Jednak pod koniec pierwszegotygodnia stycznia Stalin nakazał nagle przyspieszyć uderzenie o kilka dni. Z pozoru uczynił tak wreakcji na telegram, przesłany 6 stycznia przez Winstona Churchilla, który prosił go w trybiepilnym o przeprowadzenie silnego natarcia celem osłabienia nacisku niemieckiego na aliantów nazachodzie. Stalin odpowiedział następnego dnia:

Kwatera Główna Naczelnego Dowództwa [tzn. STAWKA] postanowiła dokończyćprzygotowania w szybkim tempie i, niezależnie od pogody, przeprowadzić zakrojone na dużąskalę operacje ofensywne na całym froncie centralnym nie później niż w drugiej połowiestycznia. Może być Pan spokojny, że zrobimy wszystko co w naszej mocy, by wesprzećwaleczne siły naszych sojuszników.

Epizod ten jest nieco zagadkowy. Niemiecka ofensywa w Ardenach już dużo wcześniejzamarła, a atak, który po niej nastąpił w Lotaryngii (operacja Nordwind), był zakrojony naniewielką skalę. Prawdopodobnie Stalin zgodził się tak chętnie na skrócenie własnych terminów,ponieważ przywódcy koalicji mieli w lutym konferować w Jałcie i chciał do tego czasu zapewnićsobie kontrolę nad Polską, a także zagwarantować, że wojska radzieckie zajdą już daleko na swejdrodze do Berlina. W ten sposób Armia Czerwona miała się usadowić głęboko w środkowej Euro-pie, a Związek Radziecki - zyskać ważną rolę przy ustanawianiu ładu światowego po wojnie.

Rosjanie skorygowali terminarz ofensywy, decydując się na serię rozłożonych w czasie uderzeńna bardzo oddalonych od siebie frontach, tak by zdezorientować Niemców. Pierwszy ruszyć miał12 stycznia l Front Ukraiński Koniewa. Trzynastego, w najbardziej na północ wysuniętej części PrusWschodnich, miał zaatakować 3 Front Białoruski (Czerniachow-ski). I wreszcie czternastego naNiemców w północnej Polsce i na południu Prus Wschodnich uderzyć miały jednocześnie l FrontBiałoruski (Żuków) i 2 Front Białoruski (Rokossowski).

Page 19: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Przygotowania do operacji wiślańsko-odrzańskiejw szczegółach

Obszar, na którym Koniew i Żuków mieli prowadzić swoje operacje, był równiną o szerokościpięciuset kilometrów, ciągnącą się od Wisły na głębokość ponad pięciuset kilometrów aż na tereny zaOdrą - innymi słowy przez zachodnią Polskę do Śląska oraz do Brandenburgii w Niemczech.Warunki generalnie sprzyjały prowadzeniu szybkich działań ofensywnych, bowiem przykryta cienkąwarstwą śniegu ziemia była zmrożona jak kamień, rzeki i kanały były skute lodem, a teren byłpłaski i odkryty, jeśli nie liczyć Gór Świętokrzyskich na wschód od Kielc i gęstych lasów nad Pilicą.W czasie operacji jednym z głównych priorytetów było dla Rosjan utrzymywanie ich czołówekpancernych bez przerwy w ruchu. Miały ominąć Kielce oraz pozostałe miasta i zdobyć przeprawyprzez Pilicę, Radomkę i Nidę, zanim Niemcy zdołają wykorzystać te rzeki jako rubieże obronne. Ocharakterze połączonej ofensywy decydował fakt, iż miała ruszyć z trzech przyczółków,uchwyconych przez Rosjan latem 1944 r. na drugim brzegu Wisły w środkowej Polsce. Były to:

• Rozległy przyczółek sandomierski (baranowski) na odcinku l Fron

tu Ukraińskiego.

• Mniejsze przyczółki puławski i magnuszewski na odcinku l Frontu

Białoruskiego.

Niemcy trzymali brzegi rzeki między tymi trzema izolowanymi przyczółkami, toteż gdybyRosjanie chcieli zaatakować na tych sektorach, musieliby forsować w walce Wisłę, którastanowiła zaporę szeroką na mniej więcej kilometr. Zasadniczo zatem operacja wiślańsko-odrzańska została przeprowadzona ze wspomnianych wyżej trzech przyczółków. Dopiero już porozpoczęciu ofensywy rozlokowana na skrajnym prawym skrzydle Żukowa 47 Armia miała sforsowaćWisłę poniżej Warszawy. Inną cechą charakterystyczną operacji było to, że czołówki radzieckieposuwały się w ogólnym kierunku na północny zachód, zbaczając tym samym z najkrótszej drogido Rzeszy, ale za to obchodząc od północy potencjalnie trudne do opanowania punkty oporu iobszary zabudowane.

Przyczółek sandomierski miał siedemdziesiąt pięć kilometrów szerokości wzdłuż Wisły i prawiesześćdziesiąt kilometrów głębokości. Był zdecydowanie największym z nadwiślańskich przyczółków,ale pękał w szwach od natłoku wojska: znajdowało się na nim około 90 proc. sił l FrontuUkraińskiego, obejmujących pięć pełnych armii ogólnowojskowych i obie armie pancerne. Koniewzamierzał dokonać przełamania w pasie o szerokości trzydziestu dziewięciu kilometrów i rozwijaćpowodzenie w szczególności wzdłuż dwóch osi - tam, gdzie miała operować 3 Armia PancernaGwardii Rybałki na południu (która miała się posuwać przez Radomsko i obejść od północy Zagłębie

Page 20: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Górnośląskie) i tam, gdzie miała walczyć 4 Armia Pancerna Leluszenki na północy (której nakazanowspółdziałać z wojskami południowego skrzydła Frontu Żukowa w manewrze okrążającym przeciwsiłom niemieckim znajdującym się w rejonie Kielc i Radomia).

Przyczółek puławski na lewej flance Żukowa był najmniejszym ze wspomnianych trzechprzyczółków i mogły się na nim zmieścić tylko dwie armie ogólnowojskowe. Tutaj rolę, jaką napozostałych przyczółkach wyznaczono pełnym armiom pancernym, spełniać miały dwa korpusypancerne (IX i XI), których zadaniem było pomóc l Frontowi Ukraińskiemu w zniszczeniu kielecko-radomskiego zgrupowania wojsk niemieckich we wskazany wyżej sposób.

Główne siły Żukowa skoncentrowano na większym przyczółku ma-gnuszewskim i w jegopobliżu. Był on głęboki (do dwudziestu trzech kilometrów), lecz wąski (około dwudziestukilometrów), toteż udało się tu rozlokować dwie armie ogólnowojskowe i część trzeciej (taostatnia stała zatem jakby okrakiem po obu stronach Wisły). Dwie armie pancernerozmieszczono niedaleko z tyłu, na prawym brzegu.

Jeśli chodzi o szczegóły, planowana ofensywa l Frontu Białoruskiego stanowić miała, analogiczniejak w przypadku Frontu Koniewa, serię uderzeń, i podobnie też oczekiwano, że obie przydzieloneFrontowi armie pancerne wysforują się na czoło, gdy nadejdzie pora rozwinięcia powodzenia. Nalewym skrzydle l Armia Pancerna Gwardii miała nacierać w kierunku zachodnim z lekkimodchyleniem na północ, po linii Łódź-Poznań, natomiast prawoskrzydłowej 2 Armii PancernejGwardii nakazano obejść Warszawę od południa i posuwać się mniej więcej równolegle do Wisły,zgodnie z biegiem rzeki niżej polskiej stolicy, czyli na północny

zachód. W ten sposób armia miała się przedostać w rejon Bydgoszczy, w pobliżu której Wisła skręcaostro na północny wschód.

W przypadku obu Frontów szczegółowe planowanie nie wybiegało poza kilka pierwszych dni iwydaje się, że cele początkowe sięgały mniej więcej do linii ciągnącej się od Częstochowy przezPoznań po Bydgoszcz. Ofensywie nadano w pośpiechu nazwę „operacji wiślańsko-odrzań-skiej"dopiero po tym, gdy siły radzieckie przekroczyły wyznaczone pierwotnie linie i znalazły się dalekona drodze ku Rzeszy i Odrze.

Pewna doza zaskoczenia stanowi wielką pomoc w każdej operacji militarnej; było onoszczególnie ważne dla powodzenia radzieckich ofensyw w późniejszych fazach Wielkiej WojnyOjczyźnianej, kiedy szerokość frontów zmalała wraz ze zwężaniem się wielkiego europejskiegopółwyspu. Do tego czasu Rosjanie stali się już artystami w stosowaniu odpowiednich technikmaskirowki (w wolnym tłumaczeniu: „dezinformacji"). Oba Fronty uciekały się do rozmaitychmetod maskirowki, w tym wariantów starych forteli, które są częścią wojennego abecadła.

Nocą, pod osłoną ciemności, podciągano po trochu oddziały w ich rzeczywiste rejonykoncentracji (przy czym unikano zaludnionych miejsc), podczas gdy na innych odcinkachutrzymywano aktywność na pokaz, przejawiającą się ostentacyjnym ruchem na drogach iożywieniem w eterze radiowym, a także uprzedzano mieszkańców, iż będą wkrótce wy-kwaterowani, by zwolnić miejsce dla żołnierzy. Przestrzegano rygorystycznie zasady, że wie się tylkoo tym, o czym musi się wiedzieć - dowódcy pułków nie znali zadań swych macierzystych dywizji,dowódców kompanii i plutonów nie zaznajamiano z celami postawionymi przed ich pułkami, a

Page 21: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

zwykli żołnierze dowiadywali się o planowanym natarciu dopiero na jedną, dwie lub trzygodziny przed jego rozpoczęciem.

Prawdopodobnie największym jednorazowym przedsięwzięciem w ramach maskirowki byłoprzygotowanie pozorowanych sił na odcinku 60 Armii, rozlokowanej na skrajnym lewymskrzydle Frontu Koniewa, na południe od górnej Wisły. Pułkownik Samoiłow z grupami saperów ipiechurów zabrał się do pracy 21 grudnia i wkrótce ukończyli oni budowę makiet 320 czołgów T-34, 250 innych pojazdów oraz 600 dział. Z pomocą IV Korpusu Pancernego Gwardii, któryzłożył tu krótką wizytę, przybywając z rejonu przyczółka sandomierskiego, rozmieszczo-

no na początku stycznia te fałszywe obiekty na użytek Niemców. Kierowano się przy tym zasadą,że mają one być dobrze, ale nie zanadto dobrze ukryte. Standardowym podrobionym T-34 byłsprawdzony model z drutu i płótna, przy czym dokładano starań, by w ważnych punktachrozstawić te z egzemplarzy, które najbardziej przypominały autentyki. Inne makiety wprawianow ruch za pomocą lin i kołowrotów, zaś po okolicy krążyło dodatkowo kilka prawdziwychwozów, by nadać wszystkiemu aury autentyczności.

Niemcy dali się niemal całkowicie nabrać. Ich wywiad stanowczo umiejscawiał IV KorpusPancerny Gwardii w rejonie zajmowanym przez 60 Armię, i obawiali się oni silnego uderzenia wkierunku Krakowa. Co więcej, Niemcy zdecydowanie za nisko szacowali liczebność wojskskoncentrowanych przed ich frontem na trzech przyczółkach, przeoczyli też ruch dziewięciupełnych armii i jednego korpusu pancernego, które przybyły z odwodu STAWKI - gdziepozostawały do tej pory do bezpośredniej dyspozycji Stalina - by wziąć udział w ofensywie wśrodkowej Polsce. Odwód STAWKI (RWGK) obejmował wszystkie armie pancerne i stał się„głównym rezerwuarem sił, potrzebnych do stworzenia mocnych zgrupowań uderzeniowychna najważniejszych kierunkach w kluczowych momentach".

Przygotowania logistyczne były bardzo gruntowne. Oba Fronty przystępowały do ofensywydobrze zaopatrzone. Przykład grupy armii Żuko-wa ilustruje, jakie liczby wchodziły tu w grę.Amunicji przyznano najwyższy priorytet, ale l Front Białoruski musiał też dostarczyć paliwo dlaswych ponad 2 tyś. czołgów i dział pancernych, 7 tyś. ciężarówek, 3 tyś. ciężkich ciągnikówartyleryjskich oraz 2500 samolotów bliskiego wsparcia, jak również 1500 ton chleba i 220 ton mięsadziennie. Składy zapełniono za pomocą 1200 pociągów (68 tyś. wagonów ładunku). Naprawionotysiące ciężarówek, by wykorzystać je do przewozu zaopatrzenia z miejsc, gdzie kończyły się torykolejowe.

Rozstaw szyn na biegnących przez wschodnią Polskę liniach kolejowych poszerzono dowymiarów obowiązujących w Rosji, co samo w sobie było heroicznym wyczynem. Szczególnetrudności przy transportowa-

niu zaopatrzenia występowały na ostatnim etapie, to znaczy podczas przerzutu przez Wisłę naprzyczółki, ponieważ mosty, dopiero co zbudowane przez rosyjskich saperów, były nieliczne i niezbytmocne. W grudniu woda podniosła się i rozkruszyła lód. Okazało się, że Wisła to zdradliwa rzeka:„kra tutaj płynie również pod powierzchnią, prawie po samym dnie. Napotykając na swej drodze izbice

Page 22: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

(przeciwlodowe osłony), tworzyła niewidzialne zatory, a wówczas szybkość i napór wody i lodustawały się jeszcze większe. Woda podmywała brzegi i dno wokół izbie". Koniec końców Rosjaniemusieli odholowywać krę ciągnikami, rozbijać ją ładunkami wybuchowymi lub ostrzeliwać z baterii120-milimetrowych moździerzy.

Wojska radzieckie osiągnęły zachodni brzeg Wisły jeszcze w lipcu i sierpniu 1944 r., i choćw następnych tygodniach przyczółki skurczyły się nieco pod naporem Niemców, we wrześniunacisk przeciwnika osłabł, tak że Rosjanie dysponowali prawie czterema miesiącami naprzygotowanie się do swej kolejnej ofensywy. Był to długi okres spokoju, który potrafili dobrzespożytkować.

Teraz, gdy walczyli na obcej ziemi, Rosjanie nie mieli siatki agentów za liniami przeciwnika,toteż musieli włożyć wiele wysiłku, by wyrobić sobie szczegółowy obraz wywiadowczyniemieckich pozycji obronnych i rozmieszczenia oraz ruchów ich oddziałów. Głębokim rozpo-znaniem zajmowały się grupy zwiadowców (protoplastów Specnazu} oraz samolotyzwiadowcze, które zapuszczały się aż pięćset kilometrów na zaplecze Niemców, jak i odbywaływielokrotnie loty nad ich przednimi pozycjami, wykonując zdjęcia.

Marszałek Koniew (być może starając się wykazać, że był żołnierzem z krwi i kości) twierdzi, iżnie uważał za uwłaczające jego godności rozpoznawanie osobiście, na czworakach, terenu:

Niektórzy teoretycy, skłonni do wywyższania roli sztuki operacyjnej, uważają, że „czarnarobota" w terenie to, że tak powiem, domena dowódców niższych ogniw, a nie pracownikówszczebla operacyjnego. A mnie się wydaje, że staranny rekonesans w terenie i z koleirealizacja teoretycznych postulatów w praktyce, doskonale się ze sobą zgadzają.

Zasadnicze rosyjskie siły lądowe trzymały linie niemieckie pod stałym dozorem,przeprowadzając też niekiedy aktywne rozpoznanie. Pod koniec listopada pułkownik Antonowotrzymał rozkaz wykonania ze swą dywizją rekonesansu w kierunku Warszawy:

Dzień był pogodny i mroźny. Droga, biegnąca na zachód po porośniętej lasamirówninie, doprowadziła nas na przedmieścia Warszawy - Pragi. Ze szczytu okaleczonegobudynku widzieliśmy na południe od Pragi otwarty, płaski teren, na wschód i północciemne lasy w dolinie Wisły, a przez lornetkę udało mi się zobaczyć dymiące zgliszczaWarszawy, Na zachodnim brzegu i na skutej lodem Wiśle leżały trupy w cywilnych ubraniachi wojskowych mundurach. Na tle nieba ponuro rysowały się szkielety ogromnych budowli. Tenwstrząsający widok poruszył nas.

Na podstawie meldunku Antenowa Żuków doszedł do wniosku, że niemożliwe jestskierowanie 5 Armii Uderzeniowej do bezpośredniego szturmu przez rzekę na Warszawę.

Ustalenia poczynione podczas misji rozpoznawczych uwzględniali Rosjanie wszczegółowych planach operacyjnych i taktycznych, które z kolei testowano i ćwiczonopodczas gier wojennych i odpraw, organizowanych na każdym szczeblu od najwyższych ogniważ do pułku włącznie. Część tych posiedzeń przeciągnęła się na kilka dni; okazały się one

Page 23: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

szczególnie pomocne w wykrywaniu ukrytych mankamentów i udoskonalaniu łączności międzyposzczególnymi rodzajami wojsk.

Ostatnie szczegóły tudzież podstawowe wytyczne wpajali jeszcze dowódcy Frontówpodwładnym bezpośrednio przed ofensywą. Dowodzący XI Korpusem Pancernym GwardiiAmazasp Chaczaturowicz Babadżanian został wezwany wraz z pozostałymi dowódcami korpusówpancernych i zmechanizowanych na zorganizowaną przez Żukowa odprawę:

Pragnę podkreślić, że pogłoski o surowości Żukowa nie były bezpodstawne. Lecznieprawdą jest, że beształ bez przyczyny i po-

zwalał sobie na poniżanie podwładnych. Lubił ludzi walecznych i rzeczowych,

energicznych i śmiałych [...]

Tego jeszcze wówczas Babadżanian nie wiedział, toteż z pewnym przestrachem składał, jakoledwie pułkownik, meldunek Żukowowi, siedzącemu pośród generałów. Żuków upewnił się codo stanu gotowości korpusu, po czym nagle zmienił temat:

- Są dwie kategorie dowódców: jedni marzą, by wygodnieumrzeć we własnym łóżku, drudzy wolą śmierć na polu bitwy. Którzy wam bardziej odpowiadają?

Rzecz oczywista, opowiedziałem się za tymi drugimi. Żuków chrząknął iuśmiechnął się szeroko.- Innej odpowiedzi nie oczekiwałem.

Następnie Żuków przedstawił zadanie oddziałów pancernych:

- Związki pancerne powinny rozcinać obronę przeciwnika, szyb

ko przenikać jak najgłębiej na jego tyły, by siać tam panikę, powodo

wać dezorganizację. Nie można pozwolić nieprzyjacielowi, by zatrzy

mywał się na nowych rubieżach i urządzał nowe ogniska obrony. Idźcie naprzód, tylko naprzód.

Dla wielu rosyjskich żołnierzy „spokój" na przyczółkach był czasem katorżniczej pracy, któryspędzili kopiąc pozycje i pomagając w podciąganiu zaopatrzenia i wyposażenia. Wojska były tamstłoczone i mimo stosowania kamuflażu i innych form maskirowki Niemcy zadawali im dotkliwestraty: artyleria pokrywała teren metodycznymi nawałami, a samoloty bombardowały iostrzeliwały z broni pokładowej kulących się Rosjan.

Oficerowie polityczni robili co mogli, by podtrzymać w nowym roku morale i motywacjężołnierzy. Partyjne spotkania polityczne i artykuły w gazetach były przeważnie nudne, ale

Page 24: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

komisarze wyszukiwali doświadczonych frontowców mogących opowiedzieć o wcześniejszychradziec-

kich zwycięstwach, a na niektórych odcinkach dodali do szkolenia jeszcze jeden punkt: zabieraliżołnierzy na miejsca hitlerowskich zbrodni. Widoki i wonie obozu zagłady na Majdanku wywarłyszczególnie silne wrażenie na żołnierzach l Armii Pancernej Gwardii.

Proces urabiania nastrojów w oddziałach kulminował, tam gdzie to było możliwe, w ostrymćwiczebnym strzelaniu. Udziałem 4 Armii Pancernej Leluszenki stało się stymulującedoświadczenie testowania na kadłubach zdobycznych niemieckich wozów możliwości nowychczołgów IS-2 „Stalin" i 152-milimetrowych dział pancernych M-43. Jeden z oficerów politycznychzauważył, jak zaprawiony w bojach czołgista zaprowadził grupę żołnierzy do „Tygrysa". Maszynabyła podziurawiona licznymi przestrzałami, ale człowiek ów wskazał, że pancerz czołowy magrubość 100 mm i doradził słuchającym, by celowali w boki albo w tył - po co niepotrzebnie szukaćguza.

W sumie niewiele było w historii wojen przypadków, by wojsko było lepiej przygotowane doswego zadania niż grupy armii Koniewa i Żuko-wa w przededniu operacji wiślańsko-odrzańskiej.

ROZDZIAŁ 4

Rzesza przed szturmem

Wyższe kierownictwo

Adolf Hitler nie był wielkim człowiekiem, jeśli skłonni jesteśmy łączyć to określenie z rzeczami, zktórych wypływa trwałe dobro. Ale Hitler miał niewątpliwie szczególne atrybuty - pobudził swójnaród i rozpalił w nim energię, a także ustanowił osobistą dominację nad ludźmi górującymi nadnim pod względem intelektualnym, społecznym i moralnym.

Z pozoru wszystko mogło wskazywać, że pod koniec stycznia 1945 r. Hitler zapewnił jużsobie całkowitą kontrolę nad niemiecką machiną wojenną. Proces ten rozpoczął się dużowcześniej, przy czym decydujący był rok 1938, wtedy to bowiem szef sztabu (generał pułkownikLudwig Beck), zrozpaczony ekspansjonistycznymi zamysłami Hitlera, złożył urząd, a ministerwojny (feldmarszałek Werner von Blomberg) i głównodowodzący wojsk lądowych (generałpułkownik Werner von Fritsch) zostali zmuszeni do rezygnacji wskutek szantażu o podłożuseksualnym.

Page 25: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Nowy głównodowodzący, niekompetentny feldmarszałek Walter von Brauchitsch, zostałzdymisjonowany w grudniu 1941 r., kiedy to Hitler postanowił sam objąć bezpośrednią kontrolęnad armiami na wschodzie. Po nieudanym spisku bombowym z 20 lipca 1944 r. oficerowiezdawali sobie sprawę, że jakakolwiek krnąbrność z ich strony może być zinterpretowana jakozdrada. W końcu, 19 stycznia 1945 r., Hitler zarządził, że proponowane ruchy każdej formacji aż doszczebla korpusu i dywizji muszą być przez niego osobiście zatwierdzone, nim będzie je możnaprzeprowadzić.

Pośród swych kwalifikacji wojskowych Hitler lubił podkreślać służbę w roli frontowegożołnierza podczas pierwszej wojny światowej. Jego słynna „intuicja" przyniosła Niemcom szeregniekwestionowanych triumfów na arenie międzynarodowej w latach trzydziestych i na polachbitewnych w początkowych fazach drugiej wojny światowej. Miał niezwykłą pamięć do szczegółów,a jego znajomość techniki wojskowej zrobiła wrażenie na takim fachowcu jak podpułkownik HansUlrich Rudel, heros bombowców nurkujących, którego wezwano do kwatery Hitlera na zachodzie,ulokowanej na Ziegenberg. Fiihrer zaprowadził go do swego prywatnego gabinetu, umeblowanegoz „dobrym smakiem i utylitarną prostotą"; podczas rozmowy Hitler wspominał o unowocześnieniusamolotu Ju-87, poruszył też całą gamę kwestii związanych z rozwojem nowoczesnych broni.Wszystko to wypowiedziane zostało z tą „samą zdumiewającą wiedzą".

W swym poczuciu historycznego przeznaczenia Hitler odwoływał się do wielu zachęcającychprecedensów. Inspiracją było dla niego nade wszystko burzliwe życie pruskiego króla-wojownikaFryderyka Wielkiego (rządził w latach 1740-86). Portret Starego Fryca wisiał nad jego biurkiem.Jak zwykł tłumaczyć: „Z tego portretu zawsze czerpię nowe siły, gdy czuję, że zaczynam sięuginać pod brzemieniem złych wiadomości. Spójrzcie, panowie, na te ogromne niebieskie oczy,na to wysokie czoło. Cóż to była za głowa!".

Hitler był zachwycony, gdy usłyszał, że Fryderyk obchodził się bardzo szorstko ze swymigenerałami, usprawiedliwiało to bowiem jego własne postępowanie wobec tych arystokratów.Fryderyk także walczył w wyda-

waloby się beznadziejnej sytuacji, i to właśnie w najczarniejszym roku ze wszystkich, 1759, Prusyuratował brak jedności w gronie ich nieprzyjaciół. Czyż nie była uzasadniona nadzieja, że sojuszbolszewików i kapitalistów, czyli obecnych nieprzyjaciół Niemiec, również może się rozpaść wwyniku własnych wewnętrznych sprzeczności? W grudniu 1944 r. Hitler wyjaśniał swą sytuacjęgenerałowi majorowi Thomale:

Nie ma dającego się przewidzieć końca reorganizacji. Wszystko podlega procesowi zmian -nasza narodowa produkcja, stan wyszkolenia, kompetencja dowódców. Ale to nic nowego whistorii. Dopiero co czytałem tom listów Fryderyka Wielkiego. Oto co pisze on w jednym z nich, wpiątym roku wojny siedmioletniej: „Był taki czas, kiedy szedłem na kampanię z najwspanialsząarmią w Europie. Teraz mam kupę śmieci - nie posiadam już dowódców, moi generałowie sąnieudolni, moi oficerowie nie potrafią już odpowiednio dowodzić, a jakość moich żołnierzy jest

Page 26: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

przerażająca". Nie sposób sobie wyobrazić bardziej druzgocącego oskarżenia, a jednak człowiek tenwytrwał do końca tamtej wojny.

Mimo tej iluzji tyrańskiej kontroli, niemieckiemu wysiłkowi wojennemu brakowało celu ikoordynacji. Jak odnotowywał Goebbels, „ani w sektorze militarnym, ani w cywilnym niemamy silnego centralnego przywództwa, ponieważ wszystko musi być kierowane do fiihrera,zaś to można uczynić tylko w niewielkiej ilości spraw". W rezultacie występowało to, co historycynazywają „słabą dyktaturą" Hitlera - po-likracja, w której rozmaite instytucje, zarówno wewładzach, jak i siłach zbrojnych, chadzały własnymi drogami i rywalizowały o środkimaterialne i prestiż.

Do Hitlera jako do człowieka zawsze trudno było dotrzeć:

Był jaroszem, nie pił, nie palił; same przez się chwalebne zasady, wypływające z jegoprzekonań i ascetycznego sposobu życia. Zgubne natomiast skutki pociągało za sobą jegoosamotnienie, odgradzanie

się od ludzi. [..,] Szedł samotny przez życie, pełen swych gigantycznych planów.

Na tym późnym etapie wojny na zdolność Hitlera kierowania się racjonalnymi argumentamibardzo ujemnie wpływał jego stan neurologiczny. W następstwie wybuchu bomby,podłożonej 20 lipca 1944 r. w starej kwaterze głównej na wschodzie w Kętrzynie, targały nimniekontrolowane tiki i drgawki; w gorączkowym pobudzeniu podtrzymywały go tylko szalonedawki tabletek, przepisywanych przez jego lekarza, mrocznego Theodora Morella.

Hitler był też izolowany w sensie geograficznym. 16 grudnia 1944 r., gdy rozpoczynała sięniemiecka ofensywa w Ardenach, przeniósł swą kwaterę główną do Adlerhorst na Ziegenberg,położonego pośród lesistych heskich wzgórz nieopodal Giessen. W połowie stycznia wrócił doBerlina, gdzie beton jego bunkra i wznoszący się nad nim masywny gmach Kancelarii Rzeszychroniły go przed tysiąckilogramowymi, a nawet cięższymi bombami. „Zossen [tzn. kwatera głównaSztabu Generalnego] nie jest bezpieczne - nie dlatego, że nie sposób go było uczynić bezpiecz-nym, ale dlatego, że zostało zbudowane przez armię, a nie prywatną firmę budowlaną. [...]Wszystko, co postawi Wehrmacht, to podróba".

Hitler coraz rzadziej ruszał się ze swoich leży, więc szef Sztabu Generalnego, generał pułkownikHeinz Guderian, musiał zadawać sobie nie lada trud, by zorganizować szczegółowe odprawy dlafiihrera, których ten wymagał dwa razy dziennie - w południe, a potem po północy. Guderianpisze, że jazda samochodem z Zossen zabierała czterdzieści minut, co dawało w sumie trzy godzinystracone w drodze (dwie podróże w obie strony), do czego dochodził jeszcze czas poświęcony naprzygotowywanie materiału oraz na odbycie samych odpraw, które często trwały po dwie godzinykażda. Choć w styczniu oficerowie Sztabu wzięli na siebie, wymieniając się, obowiązekuczestniczenia w niektórych z odpraw, to i tak musieli najpierw przygotowywać się do nich wobecności Guderiana.

Główny materiał wizualny wykorzystywany podczas odpraw u fiihrera stanowiły mapy

Page 27: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

sytuacyjne, stale uaktualniane przez Zarząd

Operacyjny Sztabu Generalnego. „Ataki nieprzyjaciela nanoszono wyraźnie na mapy czerwonymistrzałkami, tak że nie można ich było nie zauważyć. Co więcej, z boku map znajdowała sięlegenda ukazująca, wyraźnie rozrysowany w formie graficznej, obecny status poszczególnychjednostek". W trakcie odpraw używano map w skali 1:300 000, a więc była to znacząco niskaskala, toteż jednorazowo można było śledzić wydarzenia tylko na jednym teatrze wojny.Generał Hans Krebs, który 29 marca 1945 r. zastąpił Guderiana na stanowisku szefa SztabuGeneralnego, odważył się przywieźć mapę w skali 1:1 000 000. Efekt był porażający. Po razpierwszy zarówno front wschodni, jak i zachodni znalazły się na jednej mapie, ukazującejolbrzymie zdobycze poczynione przez aliantów. Hitler wściekł się i zbeształ Krebsa za defetyzm.

Rywalizacja o władzę

Poza bunkrem fiihrera napotykamy nie tyle wyrazistą hierarchię dowodzenia, co wiele niepowiązanych z sobą centrów, w których skupiały się wpływy i odpowiedzialność - przy czymjedno i drugie bynajmniej nie szło z sobą w parze.

Oprócz Hitlera w kierownictwie Rzeszy wyróżniało się szczególnie czterech ludzi. Podwzględem masy ciała, a także popularności, dominował wśród nich Reichsmarschall HermannGóring (1893-1946), piastujący funkcje dowódcy Luftwaffe i ministra spraw wewnętrznych Prus.W pierwszej wojnie światowej był asem myśliwskim o temperamencie zawadiaki, potem stałsię jednym z najważniejszych współpracowników Hitlera w okresie, gdy partia nazistowskawalczyła o władzę. W nagrodę został mianowany głównodowodzącym Luftwaffe, którą prze-kształcił w latach trzydziestych w potężne i nowoczesne lotnictwo. Jednak podczas drugiej wojnyświatowej Góring stracił całkowicie swą pozycję u Hitlera, ponieważ nie wywiązał się z obietnic,jakie składał w imieniu swoim i Luftwaffe: że zniszczy Brytyjczyków w Dunkierce, że

dostarczy zaopatrzenie okrążonej pod Stalingradem 6 Armii, wreszcie że nie dopuści

nieprzyjacielskich bombowców na niemieckie niebo.Ludzie o wyrobionym smaku gardzili Góringiem, sarkając na przepych, z jakim urządził swą

wiejską rezydencję, Karinhall, wypchaną zrabowanymi skarbami, na jego umalowaną twarz ikosztowne stroje - od wielkich, przypominających namiot kurtek mundurowych i płaszczy po jegowłasną wersję stroju myśliwskiego dawnych Germanów. Choć był człowiekiem prymitywnym,okrutnym i niekompetentnym, swą koniec końców niezagrożoną pozycję zawdzięczał sympatii maspartyjnych, które widziały w nim człowieka światowego, potrafiącego się cieszyć życiem.

Góring wynurzał się niekiedy z Karinhallu, by złożyć wizytę operującym niedaleko oddziałom. Podkoniec stycznia 1945 r. nawiedził zdumionych oficerów sztabowych z II Fliegerkorps w Schorfheidenad środkową Odrą:

Page 28: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Był w futrzanej czapie, a na wierzchu długiego płaszcza miał gigantyczny pistolet wkaburze o niecodziennym -wzorze. Oficerowie sztabowi byli przyzwyczajeni do stylumundurów Góringa, ale nigdy dotąd nie widzieli, by nosił ten pistolet. Z pewnym zdziwieniemspytali, skąd go ma. Góring odpowiedział, że podarowali mu go w 1938 r. niemieccyprzemysłowcy.

Pokazano mu na mapie, że rosyjskie czołówki są w Kunowi-cach. Góring dźgnął palcem

wskazującym w stół z mapą [...] i odparł: „Kunowice, Kunowice, tam dam im kopniaka w

jaja!"

Był to cytat z jednej z mniej eleganckich wypowiedzi Fryderyka Wielkiego.

Gdyby dr Joseph Goebbels (1897-1945) służył jakiemuś innemu panu niż Hitlerowi, to być możejego karierę pamiętano by dzisiaj jako przykład natchnionego oddania. Kontrast z Góringiem byłcałkowity. Drobna sylwetka, koścista twarz i podłużna głowa Goebbelsa mogły nasuwać skojarzeniaze starożytną egipską mumią, a stosunkowo duże znaczenie, jakie odgrywał w nazistowskim świecie,pod koniec wojny jeszcze wzrosło. 24 lipca 1944 r. Goebbels - który był już ministrem propagandy,odpowiedzialnym za wszystkie aspekty komunikacji medialnej - został Komisa-

rzem Rzeszy do Spraw Mobilizacji dla Wojny Totalnej i począł wdrażać Niemców w rygoryogólnonarodowej walki do upadłego. Kłamstwa, fantazje i złudzenia stanowiły część charakteruGoebbelsa, ale pracując jako gauleiter Berlina zyskał on bezpośredni wgląd w codzienne życiecierpiącej stolicy, a z jego pogadanek do narodu niemieckiego, wygłaszanych pięknym głosemaktora, przebijało nowe poczucie pilności i realizmu. Dopuszczając się w październiku 1944 r.masakr w Prusach Wschodnich, Rosjanie pokazali, że trudno będzie liczyć na ich łaskę; Goebbelsstarał się przekonać opinię publiczną, iż niewiele więcej można oczekiwać także po aliantachzachodnich, sądząc po ich nalotach bombowych i żądaniu bezwarunkowej kapitulacji,sformułowanym podczas konferencji w Casablance w styczniu 1943 roku.

Martin Bormann (1900-45?) był otyłym, obficie się pocącym drabem, który pełnił funkcjęsekretarza Hitlera i narodowego organizatora (Reich-sleiter) partii nazistowskiej. W pierwszej z tychról owo „ciemne indywiduum" kontrolowało wszelki dostęp do Hitlera. Jako narodowy organizatorBormann był kierownikiem politycznej i administracyjnej struktury Rzeszy, którego przed-stawicielami na szczeblu prowincji byli gauleiterzy, czyli namiestnicy, ponoszącyodpowiedzialność nie tylko za lokalną administrację, ale i lokalną obronę,

Gauleiterzy popadali niejednokrotnie w konflikt z władzami wojskowymi, a do tego częstokłócili się między sobą. Pod koniec 1944 r. gauleiter Górnego Śląska, Bracht, zaczął wznosićumocnienia wzdłuż granic swej prowincji. Na niektórych odcinkach drut kolczasty i inne urządzeniaobronne wychodziły na okupowane przez Niemców tereny polskie. Generalny gubernator PolskiHans Frank usiłował całkowicie zabronić wstępu ludziom Brachta, a potem ustąpił tylko o tyle, żepoddał ekipy robocze policyjnej kontroli i nałożył opłaty celne na ciężarówki, które przekraczałygranicę, wioząc materiały budowlane. Bracht odwołał się do Hitlera i polecił przesunąć tymczasowogranicę do zewnętrznej linii drutów. Z kolei Frank wystosował nowy protest i oczekiwał wciążdecyzji, gdy nadeszły wojska rosyjskie i narzuciły swoje własne rozwiązanie.

Page 29: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

O ile jest możliwe łączenie Góringa, Goebbelsa i Bormanna z pewnymi rozpoznawalnymicechami ludzkimi, jakkolwiek by nie były wy-

paczone, o tyle nie odnosi się to do Heinricha Himmlera (1900-45), który sprawiał wrażeniekogoś, kto „żył nie na tej planecie". Tylko nadzwyczaj bezwzględny i ambitny człowiek mógłzostać twórcą i przywódcą (Reichsfuhrer) SS (Schutzstaffel), szefem niemieckiej policji, a wostatnich dwóch latach wojny jeszcze kolejno dowódcą armii zapasowej, dowódcą Grupy Armii„Górny Ren", i od 25 stycznia dowódcą nowej Grupy Armii „Wisła".

Trudności pojawiają się wtedy, gdy spróbujemy zestawić tę karierę z tym, co wiadomo oHimmlerze jako o człowieku. W kontaktach osobistych okazywał uprzejmość, a przecież byłzarazem zwierzchnikiem Allgemeine-SS z obozów zagłady. Równie paradoksalne było to, żesmukli, młodzi wojownicy z Waffen-SS podlegali człowiekowi o bojaź-liwym usposobieniu,którego głównymi cechami zewnętrznymi były cofnięty podbródek, wydatne szczęki i oczyjakby nie tyle skryte za okularami, co szkliste same w sobie, nieobecne: „Dla Waffen-SS Him-mler był kimś obcym, osobą tolerowaną, ale nie darzoną szacunkiem. Wielokrotnie jużzdążyliśmy się przekonać, że jego wyobrażeniom o sprawach wojskowych brakowałojakiejkolwiek solidnej podstawy. Doprawdy mógłby go uświadamiać nawet najmłodszy po-rucznik".

Niemieckie siły zbrojne nie dysponowały żadnym ciałem koordynującym, za któregopośrednictwem mogłyby przemawiać do Hitlera jednym głosem. Wina za to, jak przyznawałGuderian, leżała przede wszystkim po stronie sztabu Wehrmachtu, który w latach trzydziestychodrzucał ideę jakiegokolwiek wyrzekania się własnej niezależności. W efekcie Sztab DowodzeniaSił Zbrojnych dla połączonych rodzajów wojsk nie miał żadnej realnej władzy, a jegoposiedzenia stały się tym bardziej bezcelowe pod koniec wojny, do tego czasu bowiemLuftwaffe zdążyła stracić wiele samolotów i nie miała już praktycznie paliwa.

Kierowanie wojskami lądowymi leżało w gestii dwóch organów, przy czym podział tenopierał się na kryteriach geograficznych, nie zaś praktycznych. Układ ten zwiększał władzęHitlera jako naczelnego dowódcy, lecz poza tym przeczył wszelkiej logice.

OKW

Organem najbardziej zdominowanym przez Hitlera było OKW (Obe-rkommando der

Wehrmacht, czyli Naczelne Dowództwo Wehrmach-tu), które odpowiadało za następujące

teatry wojny: skandynawski, zachodnioeuropejski, śródziemnomorski i bałkański. Linia

rozgraniczenia między tym obszarem a strefą podlegającą drugiemu organowi, OKH, biegła przez

pewną wieś położoną między Belgradem a Budapesztem, co utrudniało Niemcom prowadzenie

wojny na ziemiach nad-dunajskich jako na pojedynczym teatrze działań. Szefem OKW był bez-

barwny feldmarszałek Wilhelm Keiteł (1882-1946), funkcjonujący w praktyce jako kierownik

prywatnego biura wojskowego Hitlera. Większą część rzeczywistej pracy wykonywał generał pułkownik

Alfred Jodl (1890-1946), który był człowiekiem bardziej aktywnym, ale który nie skłaniał się ku

Page 30: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

prowadzeniu dalszych sporów z Hitlerem po wielkiej kłótni, do jakiej doszło między nimi w

czasie kampanii stalingradzkiej.

OKH

W 1945 r. jedynym człowiekiem, który przedstawiał jeszcze Hitlerowi spójny obraz wojny, byłgenerał pułkownik Heinz Guderian (1888-1954), piastujący od 21 lipca 1944 r. do 29 marca

stanowisko szefa Sztabu Generalnego, kierującego OKH (Oberkommando des Heeres). OKH

odpowiadało za prowadzenie wojny na froncie wschodnim. Guderian - wcześniej czołowy

niemiecki teoretyk, organizator i praktyk wojny pancernej - włożył teraz w nową funkcję całą swątwórczą energię i niezależność myślenia. Wypowiadał bez ogródek swe poglądy zawsze, gdy

uważał, że wojna jest źle prowadzona. Jego zdaniem Austriak Hitler i Bawarczyk Jodl nie potrafili

dostrzec śmiertelnego zagrożenia wiszącego nad północno-wschodnimi prowincjami Rzeszy:

„Nam, Prusakom, chodziło o naszą bliższą ojczyznę, wywalczoną z takim trudem, pracą zaświelu stuleci włączoną do chrześcijańskiej kultury Zachodu; o ziemię, gdzie znajdowały sięgroby naszych przodków i którą kochaliśmy".

Trzeba jednak powiedzieć, iż nie wszystkie posiedzenia OKH owiane były taką aurą historycznejperspektywy. Generał major Mueller-Hillbrand twierdził, że każdego wieczora oficerowie OKH, w tymZarząd Operacyjny, byli pijani na umór. Szczególnie utkwiła mu w pamięci konferencja z 5 grudnia1944 r.: „Najpierw było ogromne obżarstwo, tyle jedzenia, że można było pęknąć, a potem libacja.Guderian został do drugiej w nocy. Wtedy stali już na stołach. Byłem zgorszony".

Gospodarka niemiecka

Pod pewnymi względami niemiecki przemysł zbrojeniowy był w dalszym ciągu zdolny doznaczących dokonań. We wrześniu 1944 r. produkcja myśliwców osiągnęła rekordową w czasiewojny liczbę 3375 maszyn, zaś w grudniu tego samego roku wyprodukowano w sumie 1854czołgi, działa pancerne i działa samobieżne, co stanowiło kolejny rekord w skali jednegomiesiąca. Pod względem technicznym wiele z tych typów uzbrojenia było co najmniej równiezaawansowanych, jak każda broń aliantów. Sukcesy te odniesiono mimo prowadzonej przeztych ostatnich ofensywy bombowej, a były one przede wszystkim zasługą Alberta Speera (1905-81), ministra Rzeszy do spraw uzbrojenia i produkcji. Jednak w ogólnym kontekście wojny teniemieckie wysiłki przypominały ostatnie, krótkotrwałe, gorączkowe ozdrowienie umierającegogruźlika; sam Speer wskazywał, że choćby z samych li tylko przyczyn ekonomicznych wojnywygrać już się nie da.

To niezwykłe skonstatować, że Rzesza, mimo swego totalitarnego oblicza i bezwzględnościniektórych z działających w niej sił, nie była nigdy w pełni przysposobiona do prowadzenia wojnytotalnej. Zaangażowanie środków materiałowych na cele wojskowe było wprawdzie wielkie, ale

Page 31: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

całe długofalowe planowanie ukierunkowano na stworzenie z Niemiec militarno-gospodarczegosupermocarstwa do połowy lat czterdziestych, nie zaś przygotowanie kraju do kampanii, które wrzeczywistości, poczynając od 1939 r., toczył. Produkcja nadal miała w sobie w dużym stopniu cośz przemysłu rzemieślników: zespoły projektantów i wykwalifikowanych robotników wytwarzałybronie, które były wpraw-

dzie znakomite jakościowo, ale rzadko dostępne w wystarczającej ilości, by zaspokoić potrzebysił zbrojnych. Poważne braki odnotowano już podczas operacji Barbarossa w 1941 r. - potembyło jeszcze gorzej.

Aż do późnych etapów wojny obecność w kraju czterech milionów zagranicznych robotnikówzachęcała Niemców do korzystania z niektórych wygód pokojowego życia, Choć Goebbels wygłosiłswe zagrzewające przemówienie o wojnie totalnej jeszcze 18 lutego 1943 r., w lipcu rokunastępnego nadal zatrudniano w Niemczech pół miliona domowych służących, a 3,2 milionamężczyzn tkwiło w pracy przy biurkach. Nagle siły zbrojne, instytucje publiczne i przemysł zaczęłyrywalizować o zasoby ludzkie. Jako Komisarz do Spraw Wojny Totalnej, Goebbels doprowadziłmiędzy sierpniem a październikiem 1944 r. do wycofania z gospodarki półmilionowej rzeszymężczyzn. W 1945 r. zorganizował dalsze pobory na dużą skalę, pisząc z dumą w marcu, żenajrozmaitsze niemieckie instytucje, od poczty po służbę leśną, w dalszym ciągu oferują wielkąliczbę ludzi do odesłania na front. Dokładnie w tym samym miesiącu Albert Speer narzekał, żema jedynie 180 tyś. ludzi do naprawy linii kolejowych, podczas gdy potrzebne były 2 miliony.

Niektóre z przodujących gospodarczo regionów Rzeszy wpadały teraz w ręce zbliżających się odwschodu i zachodu aliantów. Nagły kryzys w dostawach węgla kamiennego odnotowano 26stycznia 1945 r., kiedy to przestały przyjeżdżać pociągi z Zagłębia Górnośląskiego. W lutym poło-wa Reichsbahn (kolei państwowych) musiała się już uciekać do wykorzystywania zabrudzonego imało wydajnego węgla brunatnego. Lokomotywy wlokły się ociężale od jednego przystanku,gdzie ładowano im węgiel, do następnego (teraz działo się to co siedemdziesiąt-osiem-dziesiątkilometrów zamiast dotychczasowych dwustu), buchając w zmrożone powietrze iskrami ikłębami siarkowego dymu. Węgiel kamienny i rudę żelaza z Saary utracono w marcu, tak że odtej pory Niemcy mogły korzystać tylko z pooranych bombami kopalń i fabryk Ruhry tudzieżzasobów oblężonego, południowo-zachodniego skrawka Zagłębia Górnośląskiego w rejonieOstrawy.

Dotkliwy niedobór ropy naftowej zaczął występować jeszcze wcześniej, po opuszczeniuRumunii w sierpniu 1944 r. Rzesza musiała się teraz oprzeć na produkcji fabryk paliwasyntetycznego (narażonych na

atak z powietrza) oraz eksploatacji naturalnych złóż ropy w Zistersdorf w Dolnej Austrii, jakrównież w Nagykanizsa i na innych obszarach w rejonie jeziora Balaton na Węgrzech, którymzagrażały rosyjskie siły lądowe. Teraz, gdy regiony o żywotnym znaczeniu dla Niemiec znalazłysię w bezpośrednim niebezpieczeństwie, Hitler był tym bardziej przekonany, że słusznie

Page 32: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

sprzeciwiał się niegdyś krytykującym go wojskowym - „a jednak są to ci sami ludzie, którzy staleatakowali mą «wariacką» politykę utrzymywania dużych obszarów terenu".

Do wszystkich tych problemów dochodziła jeszcze nieubłagana ofensywa powietrznaAmerykanów i Brytyjczyków. Jak to ujął Hitler: „Bombowce są naszą zgubą". Naloty spowodowaływprawdzie tymczasowy, ale całkowity przestój w produkcji paliwa syntetycznego we wrześniu1944 r. Kolejne ciężkie uderzenia nastąpiły w grudniu, a w wyniku serii atakówprzeprowadzonych między 13 a 15 stycznia 1945 r. przemysł ten uległ niemal całkowitejzagładzie. Niemiecki raport z 27 lutego potwierdzał, że wytwarzanie paliwa syntetycznegoustało już zupełnie.

Produkcję przemysłową paraliżowały też anglo-amerykańskie naloty na infrastrukturękolejową. Między lipcem a grudniem 1944 r. liczba wagonów towarowych, jakimidysponowały Reichsbahn, spadła ze 136 tyś. do 87 tyś. W lutym 1945 r. Niemcy szacowali, żepotrzebują 36 tyś. wagonów, by podtrzymać funkcjonowanie jedynie 80 proc. instytucjipublicznych i 25 proc. zakładów przemysłowych - innymi słowy, by zapewnić ledwie namiastkężycia społecznego i gospodarczego. Do tego czasu ocalało tylko 28 tyś. wagonów. Co najmniejrównie dotkliwe były proporcjonalne straty w lokomotywach - samego tylko 14 lutegozniszczone zostały sto cztery z nich. Pod koniec tego miesiąca działalność fabryk zbrojeniowychograniczała się głównie do wytwarzania amunicji oraz finalizowania pracy nad pojazdami iuzbrojeniem, które trafiły już wcześniej na linię produkcyjną. Zresztą nawet gdy te cenneprodukty były wreszcie gotowe, i tak wiele z nich utknęło na placach fabrycznych, ponieważzałamało się funkcjonowanie kolei.

Niemcy miały obfite zapasy ciężkiej ropy dieslowskiej, wykorzystywanej przez ocalałe okrętyKriegsmarine (marynarki wojennej), które dzięki temu mogły utrzymywać wysoką aktywność naBałtyku, wspierając wojska lądowe i pomagając uchodźcom cywilnym. Luftwaffe natomiastotrzymała bardzo bolesny cios 8 lutego 1945 r., kiedy to RAF zniszczył fabrykę paliwasyntetycznego w Policach koło Szczecina, Mobilność i zdolność bojową sił lądowych redukowałyniedobory benzyny i amunicji, I tak na przykład większość czołgów straconych przez 7 DywizjęPancerną to nie wozy unieszkodliwione przez Rosjan, lecz po prostu porzucone z powodu brakubenzyny. W styczniu ogół dywizji pancernych i grenadierów pancernych dotknęła wymuszonapolityka „demechanizacji", w wyniku której park ciężarówek zredukowano o 25 proc., i wielupiechurów musiało się teraz przemieszczać pieszo bądź na rowerach.

Niszczące skutki bombardowań sięgały nawet samych ośrodków decyzyjnych Rzeszy.Goebbels lamentował nad zagładą w dniu 13 marca 1945 r. „ślicznego budynku" MinisterstwaPropagandy przy Wilhelmstras-se. Wraz z Berlińczykami miał on zszargane nerwy w wynikudziałań lekkich i szybkich brytyjskich bombowców Mosąuito, które niemal co noc buszowałybezkarnie nad stolicą. W połowie stycznia przenosiny OKH z Friedberg na wschód, do Zossen,opóźniły się o czternaście godzin z powodu zniszczeń na kolejach. Dwa miesiące później, 15marca, OKH stało się celem bezpośredniego ataku i najważniejszy jego personel uratował sięprawdopodobnie tylko dzięki przytomności umysłu żony Gu-deriana (która ewakuowała sięwcześniej z Kraju Warty). Przyglądała się ona, jak podoficer śledzi w Zossen na ekranie radaru

Page 33: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

przemieszczanie się nieprzyjacielskiego zgrupowania bombowców. Dostrzegła, że punkciki naradarze zbaczają z bezpośredniej drogi na Berlin, i uzmysławiając sobie grożące kwaterze głównejniebezpieczeństwo, zatelefonowała do męża, który natychmiast polecił wszystkim podwładnymskryć się w schronach. Zarząd Operacyjny zignorował to ostrzeżenie, w efekcie czego jego szef,generał Hans Krebs, został ranny w skroń i wyłączony z pracy na co najmniej kilka dni (relacjeróżnią się).

O tym, jak niebezpieczne było wówczas w ogóle podróżowanie dokądkolwiek w Rzeszy,świadczyła wymownie śmierć zdolnego genera-

la porucznika Wolfdietricha von Kylandera, szefa sztabu Grupy Armii „A", którego samolotzabłąkał się 14 lutego w strefę nalotu na Drezno i został zestrzelony.

Niemieckie siły zbrojne

W 1945 r. potencjał niemieckich wojsk lądowych był już równie mocno nadszarpnięty, jakpotencjał niemieckiej gospodarki. W ostatnich miesiącach 1944 r. siły niemieckie na fronciewschodnim stopniały do poziomu szacowanego przez historyków radzieckich na 3 min 700 rys.ludzi, a przez część historyków zachodnioniemieckich na l min 840 tyś. Tak czy inaczej przewagależała wyraźnie po stronie Rosjan, dysponujących 6 milionami żołnierzy. W rejonach przyczółkównad Wisłą Niemcy ustępowali przeciwnikowi liczebnie w stosunku mniej więcej 1:5, przy czym wprzypadku niektórych ich formacji proporcja ta wynosiła l :30 czy l :40. „Nic dziwnego, że w wynikuradzieckiego natarcia dywizje te częstokroć po prostu wyparowały".

Generalnie rzecz biorąc, armia niemiecka była organizacją zacofaną, jeśli idzie o transportmotorowy. Końska siła - w sensie dosłownym -wciąż miała dla Niemców zasadnicze znaczenieprzy holowaniu dział i przewożeniu zaopatrzenia wojskowego. Mniej więcej dziewięć na dziesięćniemieckich dywizji na wschodzie nadal nie miało trakcji mechanicznej (zob. s. 380). Na dzień 12stycznia 1945 r. w rejestrach Wehr-machtu figurowało nie mniej niż l 136 318 koni, z czego923 679 pełniło czynną służbę w armii polowej.

Mechanizacja ograniczała się głównie do niektórych dywizji Waffen-SS oraz porównywalnychdywizji pancernych i grenadierów pancernych (zmechanizowanych) Wehrmachtu. W tym sensieniemiecki fenomen blitzkriegu reprezentował sobą dokładnie to, co dostrzegają w nim historycyradzieccy: „burżuazyjną, elitarystyczną" koncepcję, której sukces zależał od wysokiej sprawnościbojowej dobrze wyposażonych jednostek stanowiących mniejszość, nie zaś masowych,zmechanizowanych armii

na modłę radziecką. Co do reszty, główny ciężar walki ponosili mający już za sobą wiele przejśćLandserzy ze zwykłych dywizji piechoty.

Jesienią 1944 r. i zimą 1945 r. kierownictwo polityczne Rzeszy wzięło się z zapałem zatworzenie świeżych formacji z ostatnich dostępnych jeszcze rezerw ludzkich. Ogólnie rzecz

Page 34: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

biorąc, nazistów pobudzała do działania potrzeba przeciwstawienia się niemal już pewnej inwazji[na terytorium Rzeszy - przyp. dum.], ale pociągała ich też, po spisku bombowym generałów z 20lipca 1944 r., idea sformowania oddziałów, które zawdzięczałyby wszystko im samym, niezawdzięczając niczego wojskowej hierarchii Wehrmachtu.

Ów nowy zaciąg dzielił się na dwie kategorie. Grenadierzy ludowi powoływani byli przezHimmlera i Goebbelsa - występujących tutaj w roli, odpowiednio, dowódcy armii zapasowej iKomisarza do Spraw Wojny Totalnej - a ich przeznaczeniem było od początku formowanie się wczynne, bojowe dywizje. W kilka miesięcy zmobilizowano pół miliona grenadierów ludowych;jedna z ich dywizji (6) zajmowała miejsce nie do pozazdroszczenia na linii frontu, naprzeciwprzyczółka magnuszewskie-go, kiedy 14 stycznia 1945 r. o godzinie szóstej trzydzieści l FrontBiałoruski rozpoczął uderzenie.

Yolkssturm była to milicja, tworzona na mocy dekretu z 25 września 1944 r. z wszystkichmężczyzn bez przydziału w wieku od szesnastu do sześćdziesięciu łat. Odpowiednie listy sporządzałylokalne organizacje partyjne, a oficerów mianowali (przeważnie w oparciu o kryterium pra-womyślności politycznej) gauleiterzy i podlegający im kreisleiterzy. W skład Volkssturmuweszło ostatecznie 1,5 miliona ludzi; nie są oni uwzględnieni w przedstawionych wyżej liczbachdotyczących sił niemieckich.

Charakterystyczne dla panującego wówczas w Niemczech chaosu jest to, że nikt nie potrafiustalić, w jakich dokładnie okolicznościach założono Yolkssturm. We wrześniu 1944 r.Guderianowi zabrano większość ze stu batalionów piechoty fortecznej, przy pomocy których za-mierzał utrzymywać przygotowane pozycje za frontem wschodnim. Pisze on, że przychylił sięnastępnie z konieczności do propozycji kierowanego przez generała Adolfa Heusingera ZarząduOperacyjnego OKH, by mężczyzn, którzy pracowali w cywilu na zastrzeżonych do tej pory

stanowiskach*, wycofać z tej pracy i sformować z nich pospolite ruszenie. Takie, wedługGuderiana, były początki Yolkssturmu. W 1956 r. (dwa lata po śmierci Guderiana) Heusingerzakwestionował tę relację, wskazując, że jego propozycja przewidywała jedynie ewakuowanie lud-ności Prus Wschodnich, był bowiem przekonany, iż na współczesnej wojnie nie ma miejsca dlauzbrojonych cywilów.

Otrzaskani w bojach żołnierze korpusu pancernego Grossdeutsch-land przyglądali siępewnego razu, jak jeden z takich batalionów Yolkssturmu wchodził na fabryczny plac:

Niektórzy mężczyźni, zgarbieni, o pałąkowatych nogach i pooranych zmarszczkamitwarzach, mieli, prócz munduru i mauzera na ramieniu, sześćdziesiąt albo sześćdziesiąt pięć latna karku. Ale jeszcze większym zaskoczeniem byli młodzi, bardzo młodzi żołnierze. [...]Pośpiesznie ubrano [ich] w podniszczone żołnierskie mundury. Karabiny, które [dostali], byłyczasem tak duże jak [oni sami]. Był to zarazem komiczny i przerażający widok. W oczach tychdzieci dało się jedynie wyczytać niepokój; taki sam jak u pierwszaków na początku rokuszkolnego. Żadne nie było w stanie sobie wyobrazić, co je czeka. [...] Wzruszające szczegółyzwiastowały pierwszy akt dramatu, jaki przyjdzie tym dzieciom przeżyć. Sporo chłopaczków wtornistrach opróżnionych z przyborów szkolnych niosło jakąś odzież czy inne zapasy wepchnięte

Page 35: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

do środka przez troskliwą matczyną rękę. Częstowali się nawet cukierkami z sacharyny, któreprzysługiwały dzieciom do lat trzynastu.

W rzeczywistości niektórzy ze służących w Volkssturmie chłopców o dziecięcych buziach okazali

się najskuteczniejszymi jego bojownikami, jeśli wywodzili się z Hitlerjugend i uzbrojeni byli w

granatniki przeciwpancerne panzerfaust. Wspomniane przez naszego żołnierza mauzery to

wprawdzie standardowe wówczas w armii niemieckiej karabiny, ponieważ jednak były raczej

trudno osiągalne, wielu członków Volkssturmu

musiało się zadowolić karabinami rosyjskimi lub włoskimi, albo też VolksmaschinenpistoleCarla Walthera (niemiecką wersją brytyjskiego Stena). Szkolenie ograniczało się głównie domusztry, gdyż brakowało odpowiednich materiałów bądź odpowiednich obiektów do ćwiczeń, zaśprzydział amunicji ćwiczebnej wynosił często ledwie garść nabojów.

Yolkssturmistów nie wykorzystywano do obrony lokalnej per se, a tym bardziej działańpartyzanckich, lecz formowano w bataliony, którymi (jakkolwiek słabo były uzbrojone) łatano lukiw liniach obrony lub obsadzano stałe umocnienia i obszary zabudowane. Członkowie Yolks-sturmu walczący na froncie wschodnim spisywali się zazwyczaj w defensywie dużo lepiej odswych kolegów na zachodzie, z których wielu myślało tylko o tym, jak poddać sięAmerykanom czy Brytyjczykom.

Morale i sprawność bojowa

Z wszelkich racjonalnych wyliczeń zasobów materiałowych i ludzkich wynikało, że Niemcy tęwojnę przegrały. Już w 1942 r. dobrze poinformowani oficerowie sztabowi w OKH uświadamialisobie, że zarysowuje się klęska na ogromną skalę. Obraz ten stał się dużo wyrazistszy wraz zkapitulacją niemieckiej 6 Armii pod Stalingradem w lutym 1943 r., zaś od połowy 1944 r. byłoewidentne, że armia jest już wypalona, a sprawa beznadziejna. Stajemy tu przed paradoksem,oto bowiem w początkach 1945 r. Rosjanie nie wykryli żadnych oznak wskazujących napodupadające morale Niemców; wszystkie ich plany opierały się na założeniu, „że będziemymieli do czynienia z doświadczonym, upartym i silnym przeciwnikiem". Wyjaśnienia musimyszukać w umiejętnościach technicznych, zwartości i motywacji wojsk niemieckich.

Poniósłszy do końca 1944 r. straty równe 192 proc. swojej początkowej siły, korpus pancernyGrossdeutschland potrafił mimo wszystko kontynuować do następnej wiosny walkę bezjakichkolwiek oczywistych objawów przemęczenia. Owszem, Grossdeutschland był formacją elitarną,ale w 1944 r. armia niemiecka jako całość nadal zabijała bądź raniła czterech rosyjskich żołnierzy zakażdego straconego własnego żołnierza, i tyl-

ko dzięki większym możliwościom uzupełnień (6:1) zdołali Rosjanie aż do końca wojny utrzymać,a nawet zwiększyć swą rozstrzygającą przewagę liczebną.

Page 36: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Niemcy trzymali się razem i walczyli tak dobrze między innymi dzięki dziedzictwu starejpruskiej tradycji Auftragstaktik („dowodzenie ukierunkowane na zadanie"), wedle której zadaniawykładano jasno, ale pozostawiano podkomendnym dużą swobodę decydowania, w jaki sposóbje wykonać. Heeres Dienstvorschrift z 1936 r. ujmował to tak:

Nade wszystko w rozkazach należy unikać wchodzenia w szczegóły, kiedy nie możnawykluczyć, że do czasu, gdy będą wykonywane, nastąpią zmiany w sytuacji. W przypadkuwiększych sytuacji operacyjnych, obejmujących rozkazy wydawane z kilkudniowymwyprzedzeniem, problem ten należy wziąć pod uwagę. [...] W takich przypadkach celogólny zyskuje znaczenie nadrzędne.

Oddziaływanie Auftragstaktik nie było bynajmniej zawsze pozytywne (zob. s. 377), aletaktyka ta niewątpliwie pobudzała inicjatywę; dzięki zachowaniu tej tradycji (choć jej wpływograniczały wysokie straty wśród dowódców) niemieccy oficerowie i podoficerowie dysponowalidość rzadką umiejętnością radzenia sobie z nieprzewidzianymi kryzysami. Momentalniepowstawały organizowane naprędce, improwizowane siły, co pozwalało Niemcom wyprowadzaćkontrataki bądź przebijać się w walce do bezpiecznej strefy w sytuacji, gdy inni żołnierzemogliby się załamać lub poddać.

Sama Auftragstaktik opierała się z kolei na chwalonej przez socjologów wojskowych„zwartości pododdziałów". Tę ostatnią również krzewił niemiecki etos militarny:

Żołnierze czuli się pewnie w swojej kompanii, i była to jedyna ochrona, jaką mieli - trzymaćsię jak najbliżej siebie, co też robili. Tak samo było z rannymi, którzy próbowali wszelkimisposobami wy-

rwać się ze szpitala w ciągu czterotygodniowego okresu, tak by pozwolono im wrócić domacierzystego oddziału. To był ich dom. I to wyjaśnia też trochę, dlaczego pododdziały danegobatalionu trzymały z sobą, współdziałając przez czas wojny. W większych oddziałach, takich jakdywizje czy pułki, panowały tego samego rodzaju nastroje. Artyleria należała do piechoty, apiechota należała do artylerii. Była tam współzależność i zaufanie. To jest jedyne wyjaśnienie.

Punkt widzenia pojedynczego Landsera szczególnie trafnie wyraził pewien porucznik z 21Dywizji Pancernej. Do początków 1945 r. zdążyły się już rozwiać duże nadzieje, jakie wiązano zofensywą w Ardenach, niewiele też pozostało z wiary w skuteczność „cudownych broni":

Każdy żołnierz był świadom, że wojna jest przegrana. Jego celem było przetrwać, ajedyny sens widział w obronie frontu na wschodzie dla uratowania jak największej liczbyuchodźców. Czuł rozgoryczenie, że po raz pierwszy w tym stuleciu musi walczyć naniemieckiej ziemi, i nie potrafił dostrzec żadnej innej alternatywy niż pozostawanie przywłasnym oddziale i dochowanie przysięgi wierności. Zdawał sobie sprawę, że zamach naHitlera z 20 lipca się nie udał i, pomimo oczywistych faktów, liczył na polityczne roz-

Page 37: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

wiązanie, które pozwoliłoby zakończyć wojnę - nie wiedząc jednak, jakie rozwiązanie. Iwreszcie, co nie mniej ważne, żądanie bezwarunkowej kapitulacji nie pozostawiało, zpunktu widzenia samej godności, żadnej innej alternatywy niż kontynuacja beznadziejnejwalki.

Ofensywa w Ardenach

Teraz, gdy szybko zbliżała się decydująca faza wojny, a zasoby materiałowe i ludzkie były takograniczone, Niemcy nie mogły już sobie pozwolić na żaden błąd w działaniach na szczeblustrategicznym czy operacyjnym. Pod koniec 1944 r. decydenci kierujący niemieckim wysiłkiemwojennym musieli rozstrzygnąć dwie podstawowe kwestie - wyważyć priorytety między frontemwschodnim i zachodnim oraz (zważywszy, że front wschodni był o wiele dłuższy od zachodniego)ustalić szczegółowe rozmieszczenie wojsk stojących naprzeciwko Rosjan.

Jeśli chodziło o pierwszą z tych spraw, poczynając od sierpnia Hitlera coraz bardziejpociągała myśl ześrodkowania siły uderzeniowej celem wykonania jakiegoś wielkiego,wyprzedzającego natarcia na zachodzie. Liczył on, że ofensywa ta zasieje niezgodę pośródsojuszników, nie potrafił sobie bowiem wyobrazić, by Rosjanie skłonni byli, jak to ujął,„wyciągać kasztany z ognia" za Amerykanów i Brytyjczyków. Szczegóły planu ustalono 10listopada, kiedy to Hitler odrzucił proponowane przez generałów „Małe Rozwiązanie",przewidujące zlikwidowanie amerykańskiej szpicy pod Akwizgranem, i opowiedział sięzamiast tego za ofensywą przez Ardeny, w wyniku której wojska niemieckie miały się przedrzećdo portowego miasta Antwerpia i doprowadzić do zniszczenia sił anglo-amerykańskichznajdujących się na północ od strefy tego przełamania.

16 grudnia Grupa Armii „B" feldmarszałka Waltera Modlą (dwadzieścia osiem dywizji)rozpoczęła przy śnieżnej i mglistej pogodzie natarcie z Gór Eifel. Znakomicie obmyślana iprzeprowadzona na szczeblu taktycznym ofensywa zaskoczyła Amerykanów na słabo obsadzonymodcinku ich frontu. Na północy grupa bojowa Peipera z 6 Armii Pancernej SS przeniknęła, posuwającsię wąskimi, oblodzonymi drogami, głęboko na ich zaplecze, zaś największe postępy poczyniłaoperująca w centrum, a dowodzona przez generała Hasso von Manteuffla, 5 Armia Pancerna - jedna zdywizji pancernych osiągnęła tam wzniesienia górujące nad Mozą.

Był to wszakże sukces krótkotrwały. OKW nie chciało wyzyskać powodzenia poprzezskupienie głównego wysiłku na kierunku armii

Manteuffla, która była związkiem Wehrmachtu, a nie SS. Odcięte siły amerykańskie broniły sięuporczywie na węzłach dróg w miejscowościach St. Vith (do 21 grudnia) i Bastogne, co zakłóciłoniemieckie harmonogramy, i wreszcie, co było dla atakujących najgorsze, 23 grudnia nieboprzejaśniło się, dzięki czemu po wielodniowej, wymuszonej bezczynności mogło wkroczyć doakcji lotnictwo aliantów.

24 grudnia ofensywa już się załamywała. Od 30 grudnia Niemcy musieli uważać na zagrożeniena swym własnym lewym skrzydle, gdzie 3 Armia Pattona parła na północ w kierunku oblężonego

Page 38: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Bastogne. 8 stycznia Hitler zatwierdził pierwsze ruchy w tył, a pięć dni później Niemcy rozpoczęlipełny odwrót. Ostatnią niemiecką akcją na zachodnim teatrze wojny była operacja Nordwind -pomysł Jodła - w ramach której Niemcy usiłowali odzyskać inicjatywę, atakując w północnejAlzacji (1-9 stycznia).

Ostatnie decyzje

Łącznie w tę hazardową zagrywkę na zachodzie zaangażowano około 250 tyś. żołnierzy oraz1700 czołgów i dział pancernych, w tym bodaj najsilniejszy z niemieckich odwodów ruchomych, amianowicie 6 Armię Pancerną SS generała Seppa Dietricha, której trzon stanowiły cztery dywizjepancerne SS. Ofensywa w Ardenach miała już za sobą clausewit-zowski „punkt kulminacyjny",gdy generał pułkownik Guderian, jako kierujący wojną na wschodzie, pojechał 24 grudnia doZiegenberg, by spróbować unaocznić Hitlerowi nadciągające niebezpieczeństwo ze strony Rosjan.Uzbrojony w najnowsze wyliczenia i opracowania, które otrzymał od pułkownika ReinhardaGehlena, szefa wydziału wywiadowczego OKH, nazwanego „Obce Armie Wschód", żywił nadzieję,iż uda mu się nakłonić Hitlera do przeniesienia głównego wysiłku obronnego na wschód, gdzie- jak się spodziewano - najpóźniej w połowie stycznia Rosjanie wykonają jakiś wielki ruch.

Guderian mógł sobie oszczędzić kłopotu. Odrzucając wyliczenia Gehlena jako „bzdurę", fuhrerbagatelizował zagrożenie nad Wisłą i odmówił wycofania wojsk zablokowanych na wybrzeżachBałtyku, w Kurlandii,

bądź rozważenia „ewakuowania na czas" Norwegii i Bałkanów. Potem Jodł poruszył tematplanowanej operacji Nordwind w Alzacji, stanowiącej w odczuciu Guderiana kolejny przykładniewłaściwego rozporządzania zasobami i to w chwili, gdy dotknięta bombardowaniami Ruhrabyła sparaliżowana, a bezcenne Zagłębie Górnośląskie wciąż pracowało pełną parą i miałożywotne znaczenie dla przetrwania Rzeszy: „Wszystkie te argumenty były bezskuteczne.Spotkałem się z odmową spełnienia mych postulatów i przeżyłem posępną, smutną Wigilię w tymwysoce niechrześcijańskim otoczeniu. Otrzymana tego wieczoru wiadomość o okrążeniuBudapesztu nie przyczyniła się do poprawy nastroju. W końcu zbyto mnie słowami, że frontwschodni musi sam sobie radzić".

W rzeczywistości sprawy miały się jeszcze gorzej, niż podejrzewał Guderian. Podawane przezGehlena liczby już same w sobie stanowiły wystarczająco ponurą lekturę, a przecież przeoczył onjeszcze przemieszczenie armii z odwodu STAWKI, przedstawił wysoce zaniżoną liczbę formacjirosyjskich skoncentrowanych na trzech nadwiślańskich przyczółkach i bezpośrednio za nimi,wreszcie stwierdzał, że niemiecka Grupa Armii „A" w Polsce ustępuje przeciwnikowi w stosunku 1:3,gdy faktycznie w styczniu proporcja ta osiągnęła już zupełnie przytłaczający wskaźnik 1:5.

W dzień Bożego Narodzenia, gdy Guderian wracał pociągiem do Zossen, Hitler nakazałprzerzucenie dowodzonego przez Herberta Gille IV Korpusu Pancernego SS z rejonu na północ odWarszawy aż na Węgry, gdzie miano go rzucić do akcji, której celem było dotarcie do Budapesztu.Stanowiło to tylko najnowszą ze zmian, w wyniku których osłabione zostały siły niemieckie

Page 39: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

stojące naprzeciwko Rosjan w Polsce.Główne zadanie utrzymywania polskiego teatru działań należało do Grupy Armii „A",

dowodzonej przez generała pułkownika Josefa Harpe, który odpowiadał za obszar rozciągającysię na ponad siedemset kilometrów, od Karpat do rejonu na północ od Warszawy. W styczniu1945 r. miał on do dyspozycji 400 tyś. żołnierzy, 5 tyś. dział polowych i ciężkich moździerzy oraz1136 czołgów i dział pancernych, mógł ponadto liczyć na pomoc 515 samolotów bliskiegowsparcia. Siły te podzielone były na trzy części, które przedstawimy w kolejności, patrząc zpołudnia na północ:

Grupa Armii „Heinrici" (l Armia Pancerna i węgierska l Armia) oraz17 Armia. Te trzy armie strzegły dogodnego do obrony, podrzędnego teatru na górzystej flance, na południe od głównego „kierunku berlińskiego".

4 Armia Pancerna.9 Armia (27 stycznia odeszła do nowo powstałej Grupy Armii „Wi

sła"). 4 Armia Pancerna i 9 Armia tworzyły razem bardzo cienkąlinię rozciągniętą wzdłuż Wisły; były bardzo słabe, jeśli idzie o brońpancerną, miały bowiem do dyspozycji tylko cztery dywizje pancerne i dwie dywizje grenadierów pancernych.

Na lewo od sektora Harpego utrzymywali Niemcy, jak to nazywał Gu-derian, „balkon", czyli ziemie położone wzdłuż brzegów Bałtyku. Znajdowało się tam zgrupowanie o mylącej nazwie Grupa Armii „Środek" (generał pułkownik Hans Reinhardt), osłaniające północno-wschodnią Polskę, rejon Gdańska oraz stare niemieckie terytorium - Prusy Wschodnie.Grupa Armii „Środek" była stosunkowo silna: w jej skład wchodziło580 tyś. żołnierzy i trzy dywizje pancerne oraz cztery grenadierów pancernych. ,

Guderian uważał, iż Grupa Armii „Środek" będzie stwarzać stałe zagrożenie dla północnegoskrzydła wojsk radzieckich operujących na kierunku berlińskim, ale był zrozpaczony,stwierdziwszy, że Hitler upiera się przy utrzymywaniu w dalszym ciągu poważnych sił naodległym i izolowanym nadbałtyckim przyczółku w Kurlandii (Grupa Armii „Północ" generałapułkownika Ferdinanda Schórnera - na dzień 9 października trzydzieści dywizji, które powoliwycofywano, tak że do l marca ich liczba spadła do dwudziestu dwóch).

Zdaniem Guderiana największym błędem w dyslokacji własnych wojsk byłouprzywilejowanie węgierskiego teatru wojny, gdzie niemieckie działania pod Budapesztemangażowały niektóre z najwartościowszych związków ruchomych. Jak już wspominaliśmy, wdzień Bożego Narodzenia odesłano z Polski IV Korpus Pancerny SS Gillego, zaś w 1945 r.proces ów przybrał jeszcze większe rozmiary.

Page 40: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Nie zdoławszy przeforsować swej opinii podczas pobytu w Ziegen-berg w Boże Narodzenie,Guderian ponowił atak 31 grudnia. Tym ra-

żem zaczął od złożenia wizyty głównodowodzącemu na zachodzie, feldmarszałkowi Gerdowi vonRundstedtowi, i jego szefowi sztabu, generałowi Siegfriedowi Westphalowi, Ci ludzie nie mielizłudzeń co do rozpaczliwego położenia na wschodzie i rozkazali trzem dywizjom znajdującym sięna froncie zachodnim i jednej we Włoszech, by pozostawały w gotowości do przerzutu. Guderianmógł teraz przemawiać do Hitlera i Jodła z większą pewnością siebie. Fiihrer przystał niechętniena transfer tych czterech dywizji, ale podkreślił, że muszą być one rozmieszczone na Węgrzech, anie na zagrożonym froncie w Polsce.

W nowym roku Guderian przeprowadził szybki objazd frontu wschodniego, by przekonać się, cojeszcze można zrobić na miejscu. 5 stycznia był w kwaterze głównej Grupy Armii „Południe" wEszterhaza na Węgrzech, gdzie poznał szczegółową relację o tym, jak świeżo przybyłemu IVKorpusowi Pancernemu SS nie udało się na początku miesiąca przedrzeć do Budapesztu. W nocy z 5na 6 stycznia pociąg dowodzenia Guderiana zawiózł go do Polski i kwatery głównej Grupy Armii„A" w Krakowie. Tutaj szef sztabu, generał porucznik von Xylander, zaprezentował muszczegółowe i dobrze przemyślane propozycje odnośnie do operacji Schlit-tenfahrt (Sanna). Grupaarmii oceniała, że jeśli jej siły pozostaną na swych dotychczasowych pozycjach, to do szóstego dniaofensywy nieprzyjaciel będzie w stanie przebić się do niemieckiej granicy. By zapobiec temu za-grożeniu, a zwłaszcza by nie dopuścić do okrążenia grupy armii w wyniku koncentrycznych uderzeń zprzyczółków sandomierskiego i magnuszew-skiego, Harpe i von Kylander proponowali cofnięcieswych głównych sił na dwa dni przed spodziewanym atakiem na tylną pozycję - Hubertusli-nie -która była o sto kilometrów krótsza od obecnych linii obronnych naprzeciw nadwiślańskichprzyczółków. Jak oczekiwano, manewr ten przyniósłby dwie korzyści. Uchroniłby Niemców przedradzieckim przygotowaniem artyleryjskim, które spadłoby teraz na słabo obsadzone lub zupełnieopuszczone umocnienia obronne. Po drugie, umożliwiłby Niemcom stworzenie ruchomegoodwodu poprzez zgrupowanie czterech ich dywizji pancernych w dwa ramiona kleszczy, którymisami ugodziliby klin wojsk radzieckich wysuwający się z przyczółka magnuszewskiego. Zdaniemvon Xylandera istniały racjonalne przesłanki ku temu, by liczyć na zatrzymanie natarcia rosyjskiegona pozycji Hubertuslinie albo przy-

najmniej na granicy Śląska: „To maksimum tego, co możemy zrobić takimi środkami. Ale produkcja

Zagłębia Górnośląskiego będzie podtrzymana, nieprzyjaciela nie wpuści się na niemiecką ziemię, a

wyższe kierownictwo Rzeszy zyska czas, by wykorzystać stworzoną przez nas sytuację militarną w

negocjacjach politycznych".Guderian zatelefonował do generała pułkownika Reinhardta i dowiedział się, że Grupa Armii

„Środek" myśli o ograniczonym odwrocie w tym samym stylu, w tym przypadku z pozycji nadNarwią w północnej Polsce do granic Prus Wschodnich. Guderian podzielał zasadność tychpropozycji i postanowił przedłożyć je Hitlerowi, choć bez większych nadziei na sukces.

9 stycznia Guderian po raz trzeci odwiedził Ziegenberg. Tak jak to już było wcześniej, Hitler

Page 41: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

wybuchnął, gdy Guderian wyciągnął mapy i diagramy sporządzone przez wydział „Obce ArmieWschód". Potem emocje nieco opadły, ale posiedzenie było kompletnie bezproduktywne; w żadensposób nie można było przekonać Hitlera i Jodła, że ważne jest wydzielenie wystarczającychodwodów za linią frontu.

Pod koniec raportu Hitler na pocieszenie powiedział do mnie: „Front wschodni nigdyjeszcze nie miał tyle odwodów co obecnie. To pańska zasługa. Dziękuję panu za to".Odparłem: „Front wschodni jest jak domek z kart. Jeżeli w jakimkolwiek miejscu powstanieluka, cały się zawali, bo odwody w sile dwunastu i pół dywizji przy tej olbrzymiej rozciągłościfrontu to o wiele za mało!". [...] Otrzymawszy jeszcze od Hitlera bolesną wskazówkę, że„Wschód musi sam sobie radzić i obejść się tym, co ma", powróciłem bardzo tym wszystkimprzybity do Zossen.

Na kategoryczne rozkazy Hitlera główne siły Grupy Armii „A" pozostały ściśnięte, jak tookreślali Rosjanie, w niemieckiej „taktycznej strefie obrony", która składała się z zewnętrznegopasa pozycji urzuto-wanych na głębokość od pięciu do siedmiu kilometrów od przedniegoskraju frontu, oraz drugiej linii znajdującej się o dalszych dwana-

ście-piętnaście kilometrów z tylu. Cztery cenne dywizje pancerne trudno było w ogóle zaliczaćdo odwodów operacyjnych, ponieważ gros ich sił rozlokowano w odległości dwudziestu pięciukilometrów lub nawet dużo bliżej linii frontu.

Tymczasem widmo zagłady, wiszące nad stojącymi nad Wisłą wojskami niemieckimi,wyczuwalnie przybliżało się. Dwudziesty grudnia minął bez ofensywy, jaką przewidywaliniektórzy analitycy. 4 stycznia 1945 r., na podstawie zeznań jeńców, niemieccy oficerowiewywiadu doszli do wniosku, że należy się spodziewać uderzenia w połowie tego miesiąca. 9stycznia Guderian odbył ostatnią rozmowę z Hitlerem. Przebiegła ona, jak się przekonaliśmy, źle,ale rankiem następnego dnia wiadomość o tym nie zdążyła jeszcze dotrzeć do dowódcy GrupyArmii „A", generała pułkownika Josefa Harpe, który wracał z pozycji położonych naprzeciwprzyczółka sandomierskiego. Przejmujący wiatr hulał nad polską równiną, lecz Harpe skryłtwarz w futrzanym kołnierzu płaszcza, pocieszając się dodatkowo myślą, że szczęśliwa gwiazda iintuicja Hitlera nie pozwolą przecież pozostawić sił niemieckich w Polsce odsłoniętych ibezbronnych. Samochód dowódcy przemknął ulicami Krakowa i zatrzymał się przed budynkiemszkoły, gdzie ulokowany był sztab. Szczupła i młodo wyglądająca postać wyszła Harpemu na spo-tkanie. Był to szef sztabu, von Xylander, który zdradzał nietypowe dla siebie przygnębienie.Poinformował przełożonego, że właśnie nadeszły wiadomości o konferencji Guderiana zHitlerem:

„Fiihrer odrzucił wszystko - Kurlandię, posiłki z zachodu i Schlit-tenfahrt. Linia frontuzostaje tam, gdzie jest, i sytuacja pozostaje ta sama. Fiihrer nie wierzy, że Rosjanie zaatakują".

Page 42: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

ROZDZIAŁ 5

Przełamanie nad Wisłą

Koniew i l Front Ukraiński

Nocą z 11 na 12 stycznia 1945 r. dziesięć armii l Frontu Ukraińskiego szykowało się dowymierzenia pierwszego ciosu radzieckiej ofensywy nad Wisłą. Przestrzeganie ciszy naprzyczółku sandomierskim było po prostu niemożliwe, bowiem czołgi, działa pancerne iholowane armaty kierowały się na swe pozycje całymi tysiącami. Z głośników ryczała za tomuzyka, mająca zagłuszyć warkot dieslowskich silników. Marszałek Koniew umieścił swójpunkt obserwacyjny w niewielkim domku stojącym nieopodal skraju lasu. Jedno z okienwychodziło na zachód i rozciągałby się z niego dobry widok na pobliską główną niemieckąlinię, lecz mgła, niskie chmury i zamiecie ograniczały teraz widzialność momentami dosłownie dozera. Nie można było liczyć na wsparcie lotnictwa, artyleria jednak miała strzelać do celówzawczasu namierzonych, a zła pogoda dawała piechocie i czołgistom dodatkowy atut zaskoczenia.

CZERWONY SZTURM NA RZESZĘ

Działa rosyjskiej artylerii ciężkiej i średniej ustawione były dosłownie koło przy kole -nasycenie osiągało miejscami trzysta luf na kilometr frontu - a pierwsze pociski spadły na 4Armię Pancerną oraz prawoskrzydłową 17 Armię o godzinie czwartej trzydzieści pięć. Nieborozbłysło nienaturalnym światłem, a wkrótce potem „sklepienie ognia i dymu spowiło obszarpołożony po zachodniej stronie Wisły. Pociski przeorywały wielokrotnie zmrożoną ziemię,domy strzelały płomieniami jak pochodnie, schrony waliły się, drogi były rozcinane, aludzie rozszarpywani na strzępy" (Haupt, Heeresgruppe Mitte 1941-1945, Dorheim 1968, s.283-284).

Pierwsi radzieccy żołnierze ruszyli do przodu o piątej. Posuwali się nie wielką tyralierą, tylkorojami „przednich batalionów" - miniaturowych grup bojowych, które zajęły najbardziej wysuniętetranszeje Niemców i wniknęły na głębokość około sześciuset metrów na ich tyły, co wystarczyło,by umożliwić Rosjanom zlokalizowanie najważniejszych ośrodków oporu, jakie jeszcze ocalałymiędzy pierwszym a drugim systemem transzei.

Siła i gwałtowność tego początkowego ataku tak wstrząsnęła Niemcami, że myśleli, iż mają doczynienia z głównym natarciem, a nie jedynie rozpoznaniem walką. Nie byli zatem przygotowanina właściwe uderzenie, które miało być dla nich jeszcze bardziej porażające. O dziesiątej rosyjska

Page 43: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

artyleria otrzymała rozkaz ponownego otwarcia ognia:

W dotychczasową ciszę wdarł się gwałtownie wszechogarniający zgiełk, grzmot, łoskot i

gwizd. Dziesiątki kilometrów wszerz i w głąb eksplodowały pociski artyleryjskie, wzbijając

pióropusze dymu, ognia i piachu zmieszanego z zakopconym śniegiem. Ziemia drżała,

wszystko wokół wrzało.

Przez następnych 107 minut nawała artyleryjska przetaczała się tam i z powrotem przez całągłębokość systemu obrony - „dudniące detonacje wyrzucały w górę potężne kłęby czarnego dymuoraz brunatnego pyłu. Mieszały się one z nieprzyjacielską [radziecką] zasłoną dymną, tworzącpowłokę, która ciągnęła się nad polem bitwy na głębokość dziesięciu ki-

lometrów". Pod ciężarem tych straszliwych ciosów uległ zniszczeniu sztab 4 Armii Pancernej;Niemcy stracili mniej więcej dwie trzecie artylerii i jedną czwartą ludzi. Żołnierze, którzy to przeżyli,byli trupiobladzi i roztrzęsieni, i niemal po raz pierwszy, a zarazem ostatni w tej wojnie Rosjaniewidzieli Niemców uciekających w panice ze swych pozycji.

Główne siły radzieckiej piechoty zaatakowały około południa, postępując naprzód szerokimina 150 metrów pasami ziemi, celowo nietkniętymi przez ogień artylerii. Z piechuramiwspółdziałały bezpośrednio specjalnie przydzielone czołgi i działa pancerne, ale Rosjanie mielidopiero wprowadzić do akcji dwie armie pancerne i trzy samodzielne korpusy pancerne,składające się na stalową armadę ponad dwóch tysięcy czołgów i zmotoryzowanych dział.Ruszające naprzód o czternastej w centrum radzieckiego ugrupowania, z prawej jego strony,oblepione śniegiem czołgi 4 Armii były ledwo widoczne na tle otoczenia. Godzinę później byłyjuż w akcji, a do siedemnastej posunęły się do dwudziestu kilometrów naprzód i rozpoczynałyzwrot na północny zachód, za bronioną aglomeracją miejską Kielc. Analogicznym związkiemoperującym z lewej strony radzieckiego centrum była 3 Armia Pancerna Gwardii Rybałki, któratakże dokonała przełamania i przyłączyła się do akcji przeciw ruchomym odwodom 4 ArmiiPancernej.

Odwodami tymi były dwie formacje należące do XXIV Korpusu Pancernego generała WaltheraNehringa, stojące obok siebie na drodze rosyjskich armii pancernych: 16 Dywizja Pancerna napółnocy oraz 17 Dywizja Pancerna na południu. Przyjmuje się, że tego typu siły powinny pozo-stawać poza zasięgiem początkowego ataku przeciwnika, tak by zachować swobodęwyprowadzania własnych kontruderzeń, najlepiej w skrzydła nacierających wojsk. W tymprzypadku jednak narzucone przez Hitlera sztywne rozkazy sprawiły, że owe jednostkipancerne tkwiły unieruchomione niedaleko za „taktyczną strefą obrony", gdzie wiele z ichoddziałów dostało się pod ogień drugiego rosyjskiego przygotowania artyleryjskiego.Szczególnie bolesne były zniszczenia w punktach dowodzenia i łączności radiowej; generałNehring musiał niecierpliwie czekać na wiadomości, podczas gdy złowieszcze odgłosy radziec-kiego natarcia przesuwały się za jego południową flanką.

Page 44: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Nehring dostał zgodę na wprowadzenie do akcji XXIV Korpusu Pancernego dopiero późnympopołudniem - i to tylko w formie rozkazu, by dociągnął do „węzła kieleckiego" na swympółnocnym skrzydle. Gdy nawiązano łączność radiową ze sztabami obu dywizji pancernych,radzieckie kolumny pancerne mknęły już, prawie nie powstrzymywane, przez rejony zbiórekniemieckich czołgów bądź obok tych rejonów. Pewien drogocenny batalion „Tygrysów" zostałzaskoczony przez Rosjan w otwartym polu podczas tankowania paliwa i całkowicie rozgromiony.Ocalałe siły niemieckie spływały w rozproszonych grupach na północny zachód, kuwyznaczonemu rejonowi koncentracji w Kielcach. 17 Dywizja Pancerna miała do przebycianajdłuższą drogę; nocą i następnego dnia jej sztab zniszczono, a dowódca dywizji, pułkownikBrux, został ranny i wzięty do niewoli.

Generał pułkownik Josef Harpe stracił zupełnie kontakt z prawym skrzydłem 4 ArmiiPancernej, gdzie LXVIII Korpus Pancerny rozsypywał się w konfrontacji z siłami, któreprzerwały się z południowego sektora przyczółka sandomierskiego. Mimo takiej, a nie innejnazwy korpus ten nie miał w swym składzie pełnych dywizji pancernych, brakowało mu więcnawet owego teoretycznego potencjału do oddania ciosu, jakim dysponował Nehring napółnocy.

13 stycznia, drugiego dnia ofensywy, Rosjanie przebili się bezpośrednio przez tyłowe pozycjeniemieckie i posunęli naprzód na głębokość od dwudziestu pięciu do czterdziestu kilometrów nafroncie o łącznej szerokości sześćdziesięciu kilometrów. Czternastego przeprawili się przez rzekę Nidęna większej części jej długości, gotując się do pościgu.

Tymczasem 4 Armia Pancerna przestała istnieć jako spójna całość. Znajdujący się dotąd napołudniowej flance LXVIII Korpus Pancerny zniknął z map (jego kadrę przydzielono ostatecznie17 Armii). W centrum resztki dywizji piechoty należących do XXIV Korpusu Pancernego cofałysię w ogólnym kierunku na Kielce, osłaniane przez pozostałości 16 i 17 Dywizji Pancernej, toczącezażarte walki z radzieckimi czołgami. Nehring nie był w stanie przywrócić łączności radiowej zprzełożonymi, niemniej pochodzenie (wywodził się z Prus Zachodnich) i instynkt podpowiadały mu,by poprowadzić żołnierzy na drogi wiodące ku północy. Opóźniał odejście z poczucia obowiązkuwobec swego lewego sąsiada, LXII Korpusu generała Hermanna Recknagla, stojącego napółnocnym skrzydle rosyjskiego przyczółka, któremu to korpusowi groziło teraz przyparcie doWisły. Oddziały Recknagla porzuciły ciężki sprzęt i dotarły 18 stycznia pieszo do żołnierzyNehringa. Owo mieszane zgrupowanie znane jest w historii jako „wędrujący kocioł" Nehringa;teraz właśnie rozpoczynała się jego odyseja.

Żuków i 1 Front Białoruski

Page 45: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

To, czego doświadczyli do tej pory Niemcy, przybierało rozmiary katastrofy, bowiem Grupa Armii„A" straciła jedną z trzech wchodzących w jej skład armii (4 Pancerną), a wojska radzieckie wybiłyszeroki wyłom w niemieckiej linii obronnej w Polsce. 14 stycznia, dwa dni po rozpoczęciu ofensywyna południu, l Front Białoruski marszałka Źukowa przypuścił wielkie natarcie z przyczółkówpuławskiego i magnuszewskiego.

Na Rosjan czekała tam w gotowości 9 Armia, jedna z najdumniej-szych i najbardziej bitnychformacji Wehrmachtu. Jej dowódca, generał Freiherr Smilo von Liittwitz, był następcą słynnychgenerałów Waltera Modlą i Fedora von Boćka, i kultywował tradycję kierowania żoł-

nierzami bezpośrednio z frontu. Po tym, co przytrafiło się 4 Armii Pancernej, Niemcyutrzymywali stan podwyższonej gotowości; ich dwie dywizje pancerne (19 i 25)przyszykowano do szybkiego wykorzystania z odwodu operacyjnego. Jednak wszystkie teprzygotowania nie zdały się na wiele w obliczu potęgi rosyjskiego uderzenia.

Żuków rozmieścił dwie armie strzeleckie i dwa korpusy pancerne na niewielkim przyczółkupuławskim na swym lewym skrzydle. Ponieważ niemieckie umocnienia obronne w tymsektorze były wprawdzie płytkie, ale bardzo silne, Rosjanie zastosowali odpowiednie antidotum- jednorazową i zmasowaną, dwugodzinną nawałę artyleryjską, po której nastąpiły szybko atakioddziałów pancernych i piechoty.

Wojska radzieckie na przyczółku puławskim spędziły zimną, bezsenną noc; 14 stycznia o ósmejtrzydzieści artyleria rozpoczęła ostrzał - „na kilometry ziemia jęczała i drżała pod woalem dymu.Wystrzały i wybuchy pocisków zlały się w ciągły grzmot". Gdy tylko kanonada ustała, Rosjaniezaatakowali na froncie szerokości trzynastu kilometrów. Już pierwszego dnia 33 i 69 Armiaprzedarły się w walce na głębokość dwudziestu kilometrów, a oba korpusy pancerne jęłybardzo prędko rozwijać powodzenie, kierując się na Radom, będący ważnym węzłem drogowymi kolejowym oraz główną bazą zaopatrzeniową niemieckiej 9 Armii.

Natarcie z przyczółka puławskiego zgrano co do sekundy z rozpoczęciem jeszcze potężniejszegouderzenia na prawym skrzydle - z przyczółka magnuszewskiego - prowadzonego siłami trzecharmii ogólnowojsko-wych i dwóch pełnych armii pancernych. 5 Armia Uderzeniowa generałaBierzarina stała w gotowości do ataku w centrum przyczółka; jej sztabowcy nie mogli zasnąć;

Te ostatnie godziny przed natarciem były męczące i niespokojne. Wydawało się, że wszystkozostało przygotowane, obliczone i sprawdzone, a jednak odczuwaliśmy wewnętrzną niepewność.Nasze oczy zwracały się bezwiednie ku upstrzonej strzałkami mapie, którą przecinały granatoweoznaczenia wskazujące rubieże obronne przeciwnika - było ich siedem między Wisłą i Odrą.[...] Łatwo wyobrazić sobie

uczucia generała Nikołaja Erastowicza Bierzarina, i faktycznie wciąż sprawdzał on godzinę i paliłpapierosy. [...] Zbliżał się świt, lecz gęsta mgła nie rzedła.

Page 46: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Bierzarin liczył wcześniej na poważne wsparcie lotnicze, teraz wszakże wiedział już, iż ono nienadejdzie. Napięcie ustąpiło, gdy na punkt obserwacyjny przybył Żuków, chcąc się przekonać, jakstoją sprawy w armii. Był zadowolony z tego, co usłyszał; powiedział, że jest w dwustu procentachpewien sukcesu.

Wiele rosyjskich samolotów rzeczywiście musiało zostać na ziemi z powodu mgły, ale cele dlaartylerii zostały już wcześniej namierzone. O ósmej dwadzieścia pięć obsługi dział otrzymałyrozkaz ich załadowania. Komenda „Gotów" rozległa się cztery minuty później, a o ósmej trzy-dzieści otworzono ogień. Nawała artyleryjska była krótkotrwała (dwadzieścia pięć minut nawiększości odcinków), ale bardzo gwałtowna, ponadto sięgała do siedmiu kilometrów w głąb.Ściśle ze sobą współdziałając, saperskie grupy szturmowe i czołgi-trały przygotowały osiemsetprzejść przez nieprzyjacielskie pola minowe. Dzięki wykonaniu przez nie tej metodycznej iniebezpiecznej pracy „bataliony przednie" mogły przebyć tę strefę, by uderzyć następnie napierwsze niemieckie tran-szeje, co z kolei otworzyło drogę natarciu głównych sił piechoty. Druganawała artyleryjska nie była już potrzebna.

A zatem, ogólnie rzecz biorąc, Żuków obrał tę samą taktykę, co Koniew, ale tuż po rozpoczęciu atakupozostawił zadanie przedarcia się przez niemiecką obronę strzelcom i czołgom bliskiego wsparcia, niewprowadzając na razie do akcji obu swych armii pancernych. Dowódcy związków pancernych rwalisię do walki. Generał M. E. Karuków, dowódca l Armii Pancernej Gwardii, czekał w wymuszonejbezczynności na wysuniętym stanowisku dowodzenia generała pułkownika Czujkowa, którego 8Armia Gwardii przecierała mu drogę: „Czujkow mówi do słuchawki telefonu kilka zdań, których niemogę usłyszeć z powodu huku, i na białym polu wyrasta czarne zboże piechoty. Dowódca armiiprawie nie odrywa lornetki od oczu - są to decydujące minuty" (Karuków, Pancerny grot, Warszawa1976, s. 369).

Nieco dalej na północ 5 Armia Uderzeniowa wykonywała taką samą pracę na rzecz 2 ArmiiPancernej Gwardii. Oddziały piechoty przekra-

czały Pilicę w kilku punktach - było to niebezpieczne, ponieważ cienka pokrywa lodowa ziaładziurami, wybitymi przez pociski niemieckiej artylerii, a miejscami przecinały ją strugi bystrej,mętnej wody. Silny ogień artyleryjski wciąż jeszcze raził miejsca forsowania, gdy dowódca jednej zdywizji, pułkownik Ań tonów, dotarł wieczorem nad rzekę:

Mimo to przeszliśmy tyralierą po lodzie. Kiedy niemal osiągaliśmy przeciwległy brzeg, kołonas wybuchł pocisk. Duży odprysk lodu uderzył mnie w głowę, osunąłem się do wody. Zimnawoda przywróciła mi przytomność. Podbiegł kapitan Konozobko, pomógł mi wyjść z wody idobrnąć do brzegu.

Niemieckim odwodom szybkim wiodło się tu równie źle, jak analogicznym związkom stawiającymczoło Koniewowi dwa dni wcześniej. Z pozoru mogło się wydawać, że Niemcy powinni się tymrazem spisać dużo lepiej, bowiem rzeczone odwody - 19 i 25 Dywizja Pancerna -otrzymałypozwolenie na kontratak już 14 stycznia o siódmej czterdzieści pięć, a o dziesiątej trzydzieściprzekroczyły podstawy wyjściowe do ataku. Niemcy bezsprzecznie szybko poderwali się na nogi,

Page 47: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

wszelako roztrwonili ów pojedynczy atut, wyprowadzając oddzielne przeciwuderzenia na rozbieżnychkierunkach - 19 Dywizja Pancerna przeciw 69 Armii (z przyczółka puławskiego) i 8 Armii Gwardii, a25 przeciw 5 Armii Uderzeniowej.

15 stycznia armie ogólnowojskowe Żukowa przerwały się przez tylne pozycje „taktycznejstrefy obrony", odpierając silne lokalne kontrataki. Utrzymując impet bardzo szybkiego natarcia zprzyczółka puławskiego, 69 Armia przebyła pięćdziesiąt kilometrów i wdarła się do Radomia.Najbliższą formacją z przyczółka magnuszewskiego była 8 Armia Gwardii Czujkowa, która odziewiątej przypuściła generalny atak w kierunku linii kolejowej prowadzącej z Radomia napółnoc, ku Warce nad dolną Pilicą. Czujkow obserwował osobiście, jak Rosjanie przewalili się ozmroku przez tory przy wsparciu pełnej brygady trzydziestu sześciu wyrzutni rakietowych typukatiusza.

Na północy 5 Armia Uderzeniowa musiała się uporać z niemieckimi kontratakamiwymierzonymi w jej przyczółki nad dolną Pilicą. Puł-

kownik Antonow, który wydobrzał już po wcześniejszej kąpieli, był ze swą dywizją w rejonie

na południowy zachód od Warki:

Poranek był szary i mglisty. [U podnóża] wzniesień, na których znajdowaliśmy się [...]

rozpościerała się szeroka, śnieżnobiała dolina. Niemal u podstaw wzniesień kompanie piechoty

ryły okopy, przystosowywały dla siebie doły i leje. Artylerzyści rozstawiali armaty i działasamobieżne. Wszyscy przygotowywali się do walki.

Pułkownik Kazancew podprowadził mnie do lornety nożycowej. Wyraźnie było przez niąwidać, jak spoza zarośli, porozrzucanych po wzgórzach i jarach, wychodziły kolumny

przeciwnika, które rozwijały się w tyralierę, czołgi zaś na pełnym biegu wyprzedzały piechotę.

Antonow zaalarmował swe pułki przez radio i telefon polowy, Jeszcze przez chwilę panowałaniczym niezmącona cisza:

Po porannym niebie jak grom przewaliła się salwa dywizyjnej grupy artylerii. Prawierównocześnie niemiecka artyleria ciężka z rejonu Warki skierowała ogień na nasze ugrupowaniebojowe. Ziemia drgnęła od wybuchu pocisków i gruchotu gąsienic zbliżających się czołgów.Powietrze wypełnił nieustanny łoskot i brzęczący huk. Nie zważając na straty od ogniazaporowego naszej artylerii, mkną niemieckie czołgi i transportery opancerzone z piechotą. Pokilku minutach czołgi i piechota wroga ruszyły do ataku. I w tym momencie gruchnęły salwydział dywizjonu artylerii Kowalewskiego, dywizjonu samobieżnego i wszystkich dział,wyznaczonych do strzelania na wprost. Bataliony piechoty otworzyły ogień z wszystkichrodzajów broni. Czarne słupy dymu wzniosły się nad rozbitymi czołgami niemieckimi. Pie-chota zaległa wśród wybuchów pocisków i min.

Do południa odrzucono nie mniej niż pięć kontrataków: „Kanonada wcale nie milknie.Jeszcze rano wąwozy, wzgórza i leśne polany pokryte były czystym śniegiem, teraz wszystko

Page 48: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

jest czarne". Szósty i ostatni kontratak odparto wczesnym popołudniem.

Ostatecznie nawet wymagający Żuków był zadowolony z postępów, jakie poczyniły formacjestrzeleckie - przełamały się one przez taktyczną strefę obrony i odrzuciły wszystkie kontratakiprzeciw ich zdobyczom po drugiej stronie rzeki. Ugrupowana z lewej strony centrum jego Frontu lArmia Pancerna Gwardii miała za sobą godziny frustrującej bezczynności. Wreszcie zabrzęczał głośnotelefon polowy i generał Katukow odebrał krótki komunikat od Żukowa: „Rozpocząć grę!" Był toumówiony sygnał oznaczający, że ma on rzucić w wyłom swą czołgową armadę.

l Armia Pancerna Gwardii przewaliła się z wyciem silników przez sektor 8 Armii GwardiiCzujkowa, by uderzyć w kierunku Łodzi i Poznania. Na czele jechała 44 Brygada Pancerna Gwardii,dowodzona przez energicznego pułkownika 1.1. Gusakowskiego, którego zadaniem było uchwycićprzyczółek na przeciwległym brzegu Pilicy, zanim Niemcy zdołają ją zamienić w rubież obronną.Osiągnął rzekę w nocy z 15 na 16 stycznia i skierował swą piechotę zmotoryzowaną pieszo przezlód. Należało jak najszybciej przeprawić na drugą stronę, celem wsparcia piechurów, czołgi idziała pancerne, ale lód okazał się zbyt cienki dla tych ciężkich maszyn. Saperzy znaleźlirozwiązanie, odkrywając bród i wysadzając materiałami wybuchowymi pokrywę lodową, byzrobić przejście dla pojazdów. Dwadzieścia czołgów i sześć dział pancernych wjechało w czarnąwodę, która sięgała aż do rur wydechowych (a czasem i wyżej), spiętrzając odłamki kry wokółwieżyczek czołgów. Sześć czołgów i dwa działa pancerne porzucono w rzece (miano je wyłowićpóźniej), ale reszcie udało się dotrzeć na drugi brzeg i zwiększyć tym samym siłę ogniaGusakowskiego, czego ten rozpaczliwie potrzebował.

Na scenie pojawiły się pozostałe oddziały macierzystego XI Korpusu Pancernego Gwardii zsześćdziesięciotonowym mostem przeprawowym dla czołgów; z pomocą siostrzanej 45 BrygadyPancernej Gusa-kowski odparł wszystkie kolejne, nadciągające falami kontrataki 25 DywizjiPancernej, przeprowadzane przez czołgi, działa pancerne, transportery opancerzone i fizylierów.

Z prawej strony centrum ugrupowania Żukowa miała rozwijać powodzenie 2 Armia PancernaGwardii, ogromna formacja, której rejon koncentracji liczył około piętnaście kilometrówszerokości i pięćdziesiąt do sześćdziesięciu głębokości. Szlak przez dolną Pilicę przetarła dla

niej, jak już wspominaliśmy, 5 Armia Uderzeniowa, toteż gwardziści mogli zwrócić się napółnocny zachód i rozpocząć szybki rajd w kierunku Sochaczewa, stanowiącego ważny węzełdrogowy i kolejowy na zapleczu Warszawy. Polska stolica była jednocześnie zagrożona od pół-nocy, gdzie uaktywniła się 47 Armia, forsując Wisłę poniżej miasta.

Tymczasem z lewej strony radzieckiego wyłomu w Polsce 3 Armia Pancerna Gwardii z lFrontu Ukraińskiego Koniewa rozwijała powodzenie na tyłach Niemców, podczas gdy 4 ArmiaPancerna Leluszenki toczyła walki w Kielcach i ich okolicach.

Do wieczora 15 stycznia oba radzieckie Fronty dokonały całkowitego przełamania niemieckiejtaktycznej strefy obrony i łączyły swe nadwiślańskie przyczółki na froncie o szerokości pięciusetkilometrów. Na większości odcinków radzieckie armie i korpusy pancerne oraz siły zme-chanizowane postępowały naprzód przez otwarty teren w odległości do stu kilometrów od

Page 49: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

podstaw wyjściowych, z których ruszały do ofensywy. Niemiecka Grupa Armii „A" utraciłajakąkolwiek spoistość. Całe jej pododdziały i formacje zostały „połknięte" i przepadły bez śladu,pozostałe zaś były rozczłonkowane na izolowane grupy i walczyły o przetrwanie.

ROZDZIAŁ 6

Pierwsza odpowiedź Niemców

Ruchy korpusu Grossdeutschland i 6 Armii PancernejSS

15 stycznia już nawet Hitler nie mógł dłużej udawać, że front wschodni może „obejść się tym, coma". Był to ostatni dzień jego pobytu pośród heskich lasów w Ziegenberg. Guderian znajdował sięhen, daleko, i nie zasięgając jego rady fiihrer rozkazał obu dywizjom korpusu pancernegoGrossdeutschland skierować się z Prus Wschodnich w rejon walk pod Kielcami.

W grę wchodziły tu pierwszorzędne formacje - Dywizja Spadochronowa Hermann Góring(„Spadochronowa" było tytułem honorowym) oraz Dywizja Grenadierów PancernychBrandenburg - i w przebiegającej konwencjonalnie kampanii być może znalazłyby się jakieśargumenty, prze mawiaj ące*za takim przegrupowaniem. Ale Guderian był przerażony, gdyż wówczesnych uwarunkowaniach przerzut ten osłabiał siły niemieckie w Prusach Wschodnichakurat wtedy, gdy zaczęły

na nie mocno naciskać wojska radzieckie; ponadto należało się spodziewać, iż Grossdeutschlandprzybędzie na miejsce prawdopodobnie za późno, by zatkać wyłom w centralnej Polsce, gdziewypadki zdążyły się już wymknąć spod kontroli.

Guderian dał wyraz swym poglądom w tak gwałtownej formie, na ile pozwalała na to okrężnałączność pomiędzy Ziegenberg a Zossen, toteż relacje Hitlera z jego szefem sztabu były już napięte,gdy fiihrer wrócił szesnastego do Berlina i zainstalował się w bunkrze Kancelarii Rzeszy. „Berlinjest bardzo wygodny jako kwatera główna - zauważył jeden z esesmanów-adiutantów Hitlera. -Trzeba tylko wsiąść do kolejki podmiejskiej, by odbyć przejażdżkę z frontu wschodniego nazachodni".

Rozkaz Hitlera, polecający żołnierzom załadować się do pociągów, został wydany rano 15stycznia. Grossdeutschland miał załatać dziurę na odcinku 4 Armii Pancernej naprzeciw Frontu

Page 50: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Koniewa, jednakże korpus nie dotarł choćby w pobliże rejonu docelowego. Połączenia kolejowe PrusWschodnich z Polską były słabo rozwinięte. Co gorsza, ponieważ Rosjanie rozłożyli rozpoczęcieofensywy na etapy (Koniew ruszył 12 stycznia, a Żuków, dalej na północy, czternastego),Grossdeutschland przemieszczał się jeszcze na południe, gdy w jego lewe skrzydło uderzyłyoddziały l Frontu Białoruskiego. Leżące na trasie podróży stacje były już zatłoczone uciekającąniemiecką ludnością; eszelony żołnierzy i pojazdów znalazły się w koszmarnym położeniu, muszącsię wyładowywać po trochu w okolicach Łodzi - na kierunku, którym podążały wojska FrontuŹuko-wa - w wyniku czego dostały się natychmiast pod nieprzyjacielski ogień:

Dowodził nimi generał von Saucken, kościsty mężczyzna średniego wzrostu, starykawalerzysta z Prus Wschodnich. Osiemnastego stycznia znalazł się przed fabrykąwłókienniczą na przedmieściach Łodzi. Lustrował przez lornetkę zaśnieżony teren. Za jegoplecami rozpoczęła się już ucieczka z miasta [niemieckiej ludności cywilnej]. Gdzieniegdzieparły naprzód radzieckie czołgi; małe, białe chmurki śniegu wskazywały miejsca, gdzielądowały ich pociski.

Dietrich von Saucken zrozumiał, że nie będzie w stanie wykonać swego zadania wśrodkowej Polsce, bowiem od północy nadciągała l Armia Pancerna Gwardii, która musiała muwkrótce odciąć najkrótszą drogę odwrotu. Dlatego też utworzył ze swych sił przesłonę nawschód i południe od Łodzi i trzymał się jak najdłużej, by ubezpieczać rozbite wojska 9 Armii.Gdy nadszedł w końcu moment, kiedy nie mógł już dłużej czekać, przedarł się na południowyzachód i dotarł do Warty, gdzie 22 stycznia doszlusował do niego „wędrujący kocioł" Nehringa.Tym połączonym siłom powiodła się następnie ucieczka do Odry; tam przyłączyły się doformacji broniących serca Rzeszy.

Grossdeutschland był tylko korpusem, aczkolwiek nader wartościowym. Ale Guderianajeszcze bardziej interesowała najbliższa przyszłość 6 Armii Pancernej SS, którą można było na noworozporządzać po zakończeniu ofensywy w Ardenach. Stanowiła ona wielki odwód operacyjny iGuderian chciał ją przerzucić na główny odcinek frontu wschodniego, wykorzystując w tym celukilka istniejących linii kolejowych z Berlina.

Guderian udał się do Kancelarii Rzeszy na spotkanie z Hitlerem 16 stycznia. Tam dowiedziałsię, że fuhrer jest zdecydowany posłać 6 Armię Pancerną SS aż na Węgry, gdzie miała ochraniaćszyby naftowe i rafinerie. Biegnące w tamtym kierunku szlaki kolejowe były okrężne, a ich prze-pustowość ograniczona, ale Hitler uparł się przy swoim. Dyskusja miała burzliwy przebieg, i tonie tylko z powodu rozbieżności w tej kwestii: Hitler był też rozjuszony tym, co wydarzyło się dotej pory w Polsce. Oświadczył, iż zamierza zwolnić generała pułkownika Harpego i w jego miejscemianować na dowódcę Grupy Armii „A" generała pułkownika Ferdinanda Schórnera,fanatycznego, brutalnego i energicznego oficera, całkowicie oddanego fiihrerowi.

Saga „wędrującego kotła" Nehringa

Page 51: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Jest coś irracjonalnego i niepojętego w rozpatrywaniu wojny z czysto operacyjnego punktuwidzenia. Dla Niemców w Polsce codzienną rzeczywistość wyznaczała walka o przetrwanieatakowanych bądź odciętych pododdziałów i formacji, które straciły jakąkolwiek łączność

z wyższym dowództwem. Większość izolowanych sił niemieckich unicestwiły ostatecznienadciągające w rosyjskim drugim rzucie jednostki piechoty, ale inni Niemcy łączyli się wgrupy bojowe, które próbowały się wymknąć przez luki między radzieckimi czołówkamipancernymi. Grupy te stały się znane jako „wędrujące kotły", a nazywano je odnazwiska najwyższego stopniem oficera. Na tym szczeblu dowodzenia talentimprowizacyjny wyszedł Niemcom najbardziej na dobre.

Najsłynniejszym „wędrującym kotłem" była grupa generała Walthera Nehringa - któregopozostawiliśmy, gdy walczył z wojskami l Frontu Ukraińskiego w pobliżu Kielc - stąd teżprześledzimy jej losy nieco bardziej szczegółowo. Nehring dowodził XXIV KorpusemPancernym, sformowanym na bazie 16 i 17 Dywizji Pancernej. 15 stycznia sytuacja byładla niego niejasna i wiedział tylko tyle, że jest, albo też wkrótce zostanie odcięty.Kontynuował walkę w rejonie Kielc aż do śnieżnej nocy z 16 na 17 stycznia, kiedy toprzerwał się na północny zachód. Pisał później:

Było oczywiste dla każdego, że tylko trzymając się razem dotrzemy wszyscy do celu.Rozdzielenie się na pojedyncze grupy oznaczałoby śmierć lub niewolę. Nadal dostrzecmożna było braterstwo broni, dyscyplinę i poświęcenie, ale obciążenia fizyczne byłyskrajne i wielu naszych kolegów poniosło śmierć w obliczu tych trudów. Nehring miałduże szczęście, ponieważ zaraz na początku podróży napotkał konwój z paliwem inapełnił dzięki temu maksymalnie baki swych pojazdów. Przyjął zasadę unikaniajakiejkolwiek zbędnej styczności z siłami radzieckimi i poruszania się pod osłonąciemności, ścieżkami i duktami leśnymi. Za dnia żołnierze biwakowali, a czołgimaskowano, w miarę możliwości, pośród domostw i stodół.Rano 18 stycznia Nehring dotarł w rejon położony około czterdzieści kilometrów na

północ od Kielc i stwierdził, że silne rosyjskie zgrupowanie przemieszcza się z przyczółkapuławskiego, przegradzając jego planowaną drogę ucieczki na północ. Oderwał się odprzeciwnika i ruszył na zachód marszrutą, pokrywającą się szczęśliwym trafem z przybliżonąlinią rozgraniczenia między Frontami Koniewa i Żukowa. Jeszcze

tego samego dnia XXIV Korpus Pancerny napotkał zdezorganizowaną i silnie naciskaną piechotęLXII Korpusu Armijnego, uchodzącą z tworzącego się worka między przyczółkiem sandomierskim ipuławskim. Neh-ring otrzymał tym samym wreszcie nagrodę za wcześniejsze wyczekiwanie podKielcami, niemniej jednak z pięciu dywizji napotkanego korpusu tylko jedna, 342 (generał majorHeinrich Nickel), zachowała w ogóle jakąś zdolność bojową. Razem z 16 Dywizją Pancerną stała sięona główną siłą uderzeniową Nehringa. Dowódca LXII Korpusu, generał Hermann Recknagel,przeszedł pod rozkazy Nehringa, ale pięć dni później zginął.

Page 52: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Nocą z 18 na 19 stycznia wędrujący kocioł nawiązał po raz pierwszy kontakt ze światemzewnętrznym. Za pomocą aparatu radiowego Luftwaffe sztab Nehringa zdołał przeprowadzićkrótką rozmowę ze znajdującym się w Poznaniu generałem Luftwaffe Seidemannem. Sam Se-idemann nie miał pojęcia, gdzie są siły rosyjskie czy pozycje niemieckie, ale powiadomił z koleiGuderiana, który zaalarmował świeżo przybyły korpus Grossdeutschland, polecając mu szukaćNehringa.

Dwudziestego stycznia przemykające się dalej zgrupowanie osiągnęło szeroką na pięćdziesiątmetrów barierę Pilicy. Relacje różnią się tu w kwestiach szczegółowych - w każdym razie ogólnierzecz biorąc Niemcy odparli nieprzyjacielski atak pancerny i dotarli do małego mostu, któryNehring wypatrzył na mapie między Sulejowem a Tomaszowem Mazowieckim. Wzmocnili tęwątłą konstrukcję pniami drzew, co umożliwiło przeprawę ciężarówkom i lekkim pojazdompancernym. Jako ostatnia przekraczała most straż tylna, której żołnierze wprowadzili do wodydwa czołgi dla podparcia rozpadającego się mostu, po czym przemknęli wozami PzKpfw IV nadrugą stronę, nim belki w końcu zawaliły się.

Przedostawszy się na przeciwległy brzeg, niemieckie pojazdy przejechały wężykiem przez wały irowy silnej pozycji obronnej - a-1 Stellung. Nikt nie obsadzał tych stanowisk, co ewidentnieświadczyło o nieskuteczności działań wyższego dowództwa, niemniej dzięki gęstej mgle oszczędzonabyła kolumnie dalsza opieka radzieckich czołgów i samolotów.

21 stycznia oddziały Nehringa przeszły nieświadomie bardzo blisko lewego skrzydłaprzejeżdżającej przez Łódź 8 Armii Gwardii Czuj-kowa. Nie wiedząc dokładnie dlaczego, Nehringnie zastosował się do rady swoich oficerów sztabu, proponujących obranie dobrej drogi pro-

wadzącej na zachód właśnie przez Łódź, i zamiast tego zboczył w lewo, wiodąc swą grupę okrężnątrasą przez rozciągające się dalej na południe lasy i nieużytki. Wraz z wyczerpywaniem siępaliwa Niemcy musieli stopniowo porzucać i wysadzać w powietrze swe pojazdy. W końcujednak żołnierze 16 Dywizji Pancernej natknęli się na drogowskazy z symbolami korpusuGrossdeutschland, a wreszcie napotkali rozpoznawczy pododdział pancerny z wiadomością, żekorpus czeka po drugiej stronie Warty, w Sieradzu, i że na prawym brzegu zajmuje pozycjeniewielka grupa, która ma przyjąć Nehringa.

Kryjąc się nadal pod osłoną mgły, straż przednia Nehringa dotarła do Warty 22 styczniarano, przemierzywszy 250 kilometrów w jedenaście dni. Ale pozostałe oddziały wędrującego kotłabyły wciąż tak rozciągnięte, że minęło jeszcze kilka dni, nim ostatni z wyczerpanych żołnierzyprzekroczyli rzekę. Wszystkie czołgi utracono.

Dowódca korpusu Grossdeutschland von Saucken powiedział Neh-ringowi, że jego wybawcysami są odcięci, bowiem Rosjanie zajęli już szereg skrzyżowań na najkrótszym szlaku do Odry.Połączone siły pokonały ostrożnie sto kilometrów, dzielące je od tej rzeki. 27 stycznia, na ostatnimetapie z miejscowości Góra, grupa Nehringa natknęła się na kilkukilometrowy odcinek drogi, naktórym szalejące rosyjskie czołgi ostrzelały wcześniej i rozjechały gąsienicami kolumnęuciekinierów. W przeraźliwej ciszy żołnierze przedostali się na drugi brzeg Odry w Głogowie,niemniej jednak (tak rozpaczliwa była sytuacja Rzeszy) natychmiast rzucono ich do kontratakuprzeciw radzieckiemu przyczółkowi nieco dalej na południu.

Page 53: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

ROZDZIAŁ 7

Koniew rozwija powodzenie

Wyzwolenie Częstochowy i Krakowa

Nie ulega wątpliwości, że po przełamaniu się nad Wisłą rosyjskie czołówki pancerne musiały sięposuwać naprawdę szybko. Już 16 stycznia radzieckie siły pancerne i zmechanizowane osiągnęłycele, których zajęcie wyznaczono w pierwotnych planach operacji na o wiele późniejszy termin.STAWKA postanowiła wykorzystać sukces przełamania, nakazując Koniewowi i Żukowowi przeć nazachód i północny zachód w kierunku Wrocławia i Poznania. Nacierając bez przerwy, wojskapancerne i zmechanizowane miały napotkać i zniszczyć wszelkie niemieckie odwody i uniemożliwićprzeciwnikowi skonsolidowanie obrony na rubieżach rzek. Koniew (którego czekała krótsza droga doprzebycia) miał jako pierwszy dotrzeć do terytorium Niemiec i do naturalnej przeszkody Odry.

Tempo przemieszczania się wojsk radzieckich w trakcie owego pościgu było najwyższym,jakie osiągnęły one dotychczas w tej wojnie. Oddziały piechoty pokonywały do trzydziestukilometrów na dobę, a

czołgi i wojska zmechanizowane - od czterdziestu pięciu do siedemdziesięciu. Rosjaniesforsowali po drodze Nidę, Pilicę i Wartę. W wielu miejscach uchwycili nieuszkodzone przeprawy,zaś w innych saperzy, podążający tuż za prowadzącymi oddziałami szturmowymi, zbudowalimosty i przejścia przez lód. Niekiedy saperzy uczestniczyli także bezpośrednio w walce.

Nocą z 16 na 17 stycznia grupa bojowa Nehringa uciekła z Kielc, w wyniku czegowyeliminowane zostało ostatnie niemieckie ognisko oporu w rejonie byłego przyczółkasandomierskiego. Skrajne prawe skrzydło l Frontu Ukraińskiego marszałka Koniewa było terazbezpieczne, toteż cała 4 Armia Pancerna mogła przyłączyć się do akcji rozwijania powodzenia, wwyniku której na części odcinków wojska radzieckie posunęły się już daleko na zachód.Częstochowa, miasto pielgrzymek, wpadła nietknięta w ręce Rosjan wieczorem 17 stycznia, iwkrótce:

[...] zachrzęściły gąsienice czołgów i zaklekotały ciężkie działa na pokrytych śniegiembocznych uliczkach oraz głównej arterii miasta: Alei Najświętszej Maryi Panny. [...] Nad

Page 54: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

zachodnim brzegiem Wisły zapanowała grobowa, naznaczona krwią cisza; jedynie świeżorozorana ziemia, powalone drzewa, martwe konie i okaleczone trupy pozostały tam, gdziebyły niegdyś niemieckie linie.

Tegoż samego 17 stycznia STAWKA postawiła podwładnym nowe ambitne cele. Koniew

otrzymał dwa główne zadania:

•Wykonać czołowymi siłami (prowadzonymi przez 3 Armię Pancerną Gwardii) rajd kuniemieckiemu miastu Wrocław nad Odrą.

• Podciągnąć z drugiego rzutu obie swe armie ogólnowojskowe na lewym skrzydle (60 i 59) i

rozpocząć natarcie na południu przez Kraków w kierunku Zagłębia Górnośląskiego.

Koniew kierował osobiście operacją mającą na celu zdobycie Krakowa. Podczas gdy 60

Armia parła ku miastu czołowo, 59 Armia oraz IV Korpus Pancerny Gwardii zbliżyły się do

niego od północy i zacho-

du, Niemcy wycofali się szybko 19 stycznia, nie mając czasu na odpalenie założonych podbudynkami ładunków wybuchowych. Koniew pisał później: „Mówią, że serce żołnierza jakobyprzyzwyczaja się podczas długotrwałej wojny do widoku zniszczeń. Ale chociaż się do tegoprzyzwyczaja, nie może pogodzić się z ruinami. To, że takie miasto jak Kraków udało nam sięwyzwolić caluteńkie, było dla nas ogromną radością" (Koniew, Czterdziesty piąty, Warszawa1968, s. 31-32). Miasto stanowiło ważną zdobycz zarówno z racji jego znaczenia jako dawnejstolicy Polski, jak i dlatego, że było bramą do Zagłębia Górnośląskiego. Tego i następnego dniaoddziały 3 Armii Pancernej Gwardii przekroczyły na wschód od Wrocławia niemiecką granicę, cobyło wydarzeniem o jeszcze większym wymiarze symbolicznym. Mało było sił mogącychpowstrzymywać Rosjan, jeśli nie liczyć kilku kombinowanych pododdziałów, które rzucono, byzagrodziły im drogę. Major Tenschert i jego sześć-setosobowy batalion z armii zapasowej zajęlipozycje nieopodal Sycowa.

[,..] w majątku Grunwitz stwierdziliśmy, że właścicielka, nadzwyczaj rezolutna pani, szykujesię do ucieczki. Najważniejszy dobytek miała już załadowany na dwukonną bryczkę na kołachz oponami, lecz znalazła jeszcze czas na oprowadzenie nas po domu, przy czym dołożyłaszczególnej troski, by pokazać nam wiktuały w salonie jadalnym i butelki w piwnicy, doradzając,byśmy najpierw wybierali najstarsze marki i nie pozostawili niczego Rosjanom. Na koniecdała nam klucze do domu i na dziedziniec. Czasem zastanawiam się, co też stało się z tą paniąi jej rzeczami. Wyjechała jako jedna z ostatnich i długo po tym, jak ci, co nawoływali doobrony do końca, już się ulotnili.

Page 55: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Działania 3 Armii Pancernej Gwardii i zdobycie ZagłębiaGórnośląskiego

Zagłębie Górnośląskie, leżące na południe od wielkiego radzieckiego wyłomu, pracowałonadal pełną parą na potrzeby Rzeszy. Stało się ono teraz obiektem zawiłych kalkulacji

ekonomicznych i militarnych.

Zagłębie dostarczało rocznie 95 milionów ton węgla kamiennego (wydobywanego w 104kopalniach) oraz 2,4 miliona ton stali (wytapianej w piętnastu hutach); do pochodzącychstamtąd gotowych produktów należało między innymi słynne działo kalibru 88 mm, któregogłównym wytwórcą była jedna z katowickich fabryk. Dlatego też rejon ów, jak podkreślałminister do spraw uzbrojenia Albert Speer, miał żywotne znaczenie dla Niemiec, przy czym stałsię jeszcze cenniejszy po utracie Saary i w obliczu poważnych zniszczeń, jakie w wyniku alianckichnalotów dotknęły kopalnie, fabryki i systemy transportowe Ruhry.

Speer robił, co mógł, by nakłonić Wehrmacht do zignorowania rozkazów Hitlera polecającychzdewastowanie Zagłębia przed nadejściem wojsk radzieckich. Tak czy inaczej Rosjanie nacierali takszybko, a Niemcy mieli tak niewielu saperów i specjalistów od przeprowadzania zniszczeń, żezrealizowanie nakazanej przez fuhrera polityki spalonej ziemi było po prostu niemożliwe. Zaobronę tego rejonu odpowiadała 17 Armia (generał Friedrich Schulz), trzymająca linię ciągnącą sięwzdłuż północnych obrzeży aglomeracji śląskiej, od Opola nad Odrą po Dąbrowę Górniczą, a potemskręcającą na południe ku położonemu u podnóża Karpat Oświęcimiowi. Niemieckie pozycje miały120 kilometrów długości, a do tego Zagłębie usiane było tak dużą liczbą kopalń, innych zakładówprzemysłowych oraz miast i mniejszych miejscowości, że według wyliczeń Schulza do jego obronypotrzeba było dwunastu pełnowartościowych dywizji zamiast owych strzępów siedmiu dywizji,jakie w rzeczywistości miał do dyspozycji.

Po drugiej stronie frontu Koniew zastanawiał się nad sytuacją na swym południowymskrzydle. Stalin nie pozostawił mu wątpliwości co do znaczenia, jakie przywiązywał do Zagłębiajako ważnej z ekonomicznego punktu widzenia zdobyczy, co zdawało się przemawiać przeciwkoobracaniu regionu w perzynę w widowiskowej bitwie. Tak czy owak walka w tego typuzurbanizowanym terenie, mierzącym 70 na 110 kilometrów, na którym znajdowało się wielebudowli o solidnej ceglanej, a nierzadko i żelbetowej konstrukcji, musiała być bardzo kosztowna,który to argument tym bardziej zniechęcał Koniewa przed urządzaniem tu drugiego Stalingradu.Równocześnie Koniew był przekonany, iż musi działać szybko, tak by uprzedzić niemieckąkoncentrację w tym rejo-

nie, szacował bowiem przesadnie siły nieprzyjacielskie w Zagłębiu na jedenaście dywizji iwiedział zarazem, że są już w drodze posiłki.

Koniew zdecydował się na rozwiązanie polegające na głębokim manewrze oskrzydlającym, w

Page 56: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

wyniku którego Zagłębie miało zostać zaatakowane z trzech stron, a Niemcy - zmuszeni do

wyjścia na otwartą przestrzeń. Innymi słowy, zastosował - tyle, że na większą skalę -technikę,

dzięki której zajął wcześniej Kraków:

Koniew nakazał 60 i 59 Armii, operującym na jego skrajnym lewym

skrzydle, kontynuować natarcie na zachód i zbliżyć się do Górne

go Śląska frontalnie.

21 Armia miała podejść pod Zagłębie od północnego wschodu i za

grozić jego północnej flance.Ostatnim i najśmielszym elementem tego planu było zadanie po

stawione przed 3 Armią Pancerną Gwardii Rybałki, która posuwała się dotąd prosto na zachód w kierunku Wrocławia. Otrzymała ona teraz rozkaz wykonania ostrego skrętu w lewo, na południe, i wyjścia na głębokie zaplecze Zagłębia.

3 Armia Pancerna Gwardii zmieniła kierunek marszu w dniu 20 stycznia i rozpoczęła rajd w góręprawego brzegu górnej Odry. Ten ostry zwrot przeprowadzono w marszu i było to już samo w sobiesporym technicznym osiągnięciem. Posuwając się na południe z lekkim odchyleniem wschodnim,Rybałko jął od razu wypierać siły niemieckie, które walczyły jeszcze na wschód od górnej Odry, ipomógł w ten sposób reszcie centralnych oraz lewoskrzydłowych związków l Frontu Ukraińskiegozbliżyć się na szerokim odcinku do rzeki. Jeszcze ważniejsze było to, że zagroził wojskom broniącymZagłębia Górnośląskiego głębokim oskrzydleniem, co 23 stycznia było już jasne dla sztabuniemieckiej Grupy Armii „A". Trzy rosyjskie armie ogólnowojskowe napierały jednocześnie odwschodu i północy, toteż generał Schulz, jako głównodowodzący na miejscu, poprosił sztab GrupyArmii 25 stycznia, i ponownie w dniu następnym, o zgodę na odwrót z tworzącego się kotła. Oba tewnioski zostały odrzucone.

26 stycznia 3 Armia Pancerna Gwardii zbliżała się do Rybnika i gotowa była do zamknięciaNiemcom drogi ucieczki. Koniew zdawał sobie

sprawę, że mógłby okrążyć i wyeliminować, jak szacował, 100 tyś. Niemców, jednak nieodstąpił od przyświecającego mu celu - uchwycenia tak ważnego dla gospodarki Rzeszy GórnegoŚląska w szybkiej i oszczędnej operacji - i nawiązał tym samym w epoce wojny totalnej dostarej koncepcji „złotego mostu"*.

Koniew pojechał na linię frontu (nie podaje w swych wspomnieniach daty) i rozkazał 21Armii, by nacierała czołowo - zamiast, jak tuż wcześniej ustalono, obchodzić Zagłębie odpółnocnego zachodu. Potem marszałek udał się do 3 Armii Pancernej Gwardii; przez radiostacjęw samochodzie dowodzenia Rybałki zatrzymano dwa idące na przedzie korpusy i skierowanorównocześnie w kierunku położonego nad górną Odrą Raciborza niezaangażowany dotąd korpusz drugiego rzu- ( tu. Koniew i Rybałko czekali następnie na szczycie wzgórza na wykonanierozkazów. Rozciągał się stamtąd doskonały widok i Koniew spostrzegł, że wiele czołgówobwieszonych było, dla maskowania na tle śniegu, pochodzącą z jakiegoś magazynu białą,

Page 57: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

jedwabną tkaniną:

Przed nami: pole walki. Widzimy je obaj jak na dłoni, widzimy posuwanie się czołgówarmii Rybałki. Brygady jego manewrują przed nami jak na dobrym placu ćwiczebnym,posuwając się pod ostrzałem nieprzyjaciela ku śląskiemu rejonowi przemysłowemu.

W oddali widać również i sam rejon przemysłowy, dymiące kominy fabryk. Na lewo odnas, tam gdzie walczy 21 armia Gusiewa, słychać nieprzerwany ogień artyleryjski i widaćnacierającą piechotę. A z tyłu, z głębi, wyłaniają się nowe masy czołgów - korpus, któryRybałko kieruje w tej chwili przez radio na Racibórz. [...]

Taki oto wyłania się teraz przed moimi oczami obraz wraz ze wszystkimi jegokontrastami: dymiące kominy Śląska, ogień artyleryjski, chrzęst gąsienic, tiul na czołgach,żołnierze grup desantowych.

Nocą z 27 na 28 stycznia Niemcy zaczęli - niczym płyn wysączający się przez szyjkę butelki -opuszczać występ frontu w rejonie Katowic. Koniew przypisuje to frontalnemu naporowi jegoarmii ogólnowojsko-wych, ale w rzeczywistości ruch ten był konsekwencją rozkazu wydanegoprzez niemiecką Grupę Armii „A". Zaskakiwał przy tym fakt, iż decyzję tę podjął sam generałpułkownik Schórner, który przybył 20 stycznia jako nowy dowódca z kategorycznym zaleceniemHitlera, nakazującym usztywnienie oporu Niemców w południowej Polsce.

Ferdinand Schórner, niegdysiejszy nauczyciel z Bawarii, wielbiciel Hitlera, miał dość zmysłuwojskowego, by uświadomić sobie, że wybrzuszenia katowickiego w żadnym razie nie da się dłużejutrzymać. Dopiero gdy odwrót 17 Armii był już mocno zaawansowany, zatelefonował do Hitlera:

„Mój fiihrerze! Właśnie zarządziłem ewakuację Zagłębia Górnośląskiego. Żołnierzewalczyli tam twardo przez siedemnaście dni i nie mogą już nic więcej zrobić. Jeśli się niewycofamy, utracimy całą armię. [...] Odstępujemy ku Odrze. Tam będziemy się bronić".

Schórner spodziewał się wybuchu, ale fiihrer odpowiedział znużonym i złamanym głosem:

„Tak, Schórner, skoro tak pan uważa. Postępuje pan dobrze" Schórner był prawdopodobnie

jedynym generałem, któremu coś takiego mogło ujść na sucho.Wojska radzieckie zagarnęły czarne bogactwa Zagłębia Górnośląskiego 29 stycznia i już

tylko jego południowo-zachodnie przedłużenie na Morawach pozostało jeszcze w rękachNiemców. Rosjanie zajęli również prawdopodobnie naj straszniejsze miejsce, jakiekiedykolwiek istniało na ziemi - obóz zagłady Auschwitz, na który kilka dni wcześniejnatknęły się oddziały 60 Armii. Jeśli radzieccy żołnierze potrzebowali jakiegokolwiekuzasadnienia dla swej walki, dostarczył im go widok przypominających szkielety zwłok, kości iszarego błota - wszystkiego, co zostało z ofiar - a także stosów ubrań, walizek, sztucznychzębów, okularów i zgolonych włosów. Koniew przejeżdżał blisko tego miejsca, lecz postanowiłgo nie oglądać:

Page 58: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Pierwsze wiadomości o tym, czym był ten obóz, już do mnie dotarły. Nie obejrzałem gojednak - nie dlatego, że nie chciałem, lecz po prostu świadomie sobie na to nie pozwoliłem.Działania bojowe były w pełnym toku i kierowanie nimi wymagało takiego napięcia, żeuważałem, iż nie mam prawa trwonić sił duchowych i czasu na własne przeżycia. Tam, nawojnie, nie należałem do siebie.

Natarcie Koniewa ku Odrze

Spływając z piętrzących się na południu gór, Odra wiła się na długości ponad siedmiusetkilometrów poprzez jedne z najbogatszych ziem Rzeszy ku Zalewowi Szczecińskiemu i Bałtykowi.W środkowym biegu, między Opolem a Kostrzynem, rzeka miała od stu do dwustu metrów szero-kości i minimum dwa metry głębokości; nawet tam, gdzie występowała ciągła pokrywa lodowa,była ona zbyt cienka, by utrzymać czołgi czy działa. Rzeka ta stanowiła zatem jedną z naturalnychprzeszkód ograniczających i wyznaczających ramy operacji wiślańsko-odrzańskiej,

20 stycznia wojska radzieckie przekraczały już dawną niemiecką granicę, przenikając, jakwcześniej wspominaliśmy, na Śląsk. „Po tygodniu walk rozerwano, zdobyto bądź wyminiętoniemieckie umocnienia obronne, a 4 Armia Pancerna i 9 Armia przeistoczyły się w dryfującąmasę ludzi i pokiereszowanych maszyn, pozostawionych na dalekich" tyłach i sączących sięniczym jakaś oleista substancja w kierunku Odry i, jak miano nadzieję, ku swoim".

3 Armia Pancerna Gwardii nie podążała w szpicy natarcia Frontu Koniewa ku Odrze tylkodlatego, że nakazał on jej wcześniej skręcić pod kątem prostym w stronę Śląska. Teraz na czelezmierzających w kierunku rzeki wojsk znajdowała się prawoskrzydłowa 4 Armia PancernaLeluszenki oraz sąsiednie armie ogólnowojskowe. Poczynając od 22 stycznia, Rosjaniesforsowali Odrę w kilku miejscach, a zdobyte przeprawy stopniowo zlały się w dwa główneprzyczółki:

Przyczółek południowy zaczął powstawać wieczorem dwudziestego drugiego, kiedy to pododdziały 5 Armii Gwardii osiągnęły iprzekroczyły Odrę nieopodal Brzegu, w górę rzeki patrząc od Wrocławia. Zajęty obszar stopniowo rozrósł się, mierząc w końcuosiemdziesiąt kilometrów szerokości i sięgając na około dwadzieścia pięć kilometrów w głąb. Stał się znany jako przyczółek oław-ski.

Ważniejszy był przyczółek północny, czyli ścinawski, położony poniżej Wrocławia. Uchwyciła go grupa zmechanizowana pułkownika Czuriłowa z 4 Armii Pancernej, która sforsowała rzekę podGóben w nocy z 22 na 23 stycznia. Niemcy zupełnie nie zdawalisobie sprawy, że Rosjanie przekroczyli w tym miejscu Odrę, toteżnazajutrz:

[...] od strony Wrocławia ukazał się na rzece statek wiozący prawdopodobnie

Page 59: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

wojskowe ładunki. Dowódca pułku czołgów, I. Tkaczuk, zamaskowawszy swoje wozybojowe, ustawił je w zasadzkach. Statek zbliżał się nie przeczuwając żadnegozagrożenia. Na umówiony sygnał dwa czołgi otworzyły ogień. Po trzech minutachpłonący statek zniósł prąd w dół rzeki. Po kilku godzinach podszedł drugi statek, zktórym powtórzyło się to samo.

Przyczółek ścinawski poszerzono z pomocą 13 Armii, która nadciągnęła od lewej strony. Terazjednak Niemcy byli już zaalarmowani, a Rosjanie musieli się dodatkowo borykać z rozmaitymitrudnościami, jakich przysparzała im natura i maszyny. Sam Leluszenko o mały włos nie odpłynął 26stycznia w nieznane, zepsuła się bowiem holująca jego prom łódź motorowa, tak że przez pewienczas znosił go nurt rzeki.

Z początku broniący tej części Śląska Niemcy mogli stawić tylko improwizowany opór,ponieważ dysponowali tu jedynie wojskami cofającymi się pod naporem przeciwnika znad Wisłylub pododdziałami ściąganymi pospiesznie z zaplecza. Do tych ostatnich należał batalionmajora Tenscherta, który został odcięty, gdy Rosjanie dotarli do Oleśnicy pod Wrocławiem.Rankiem 23 stycznia Ten-

schert i jego żołnierze wyrwali się z potrzasku, przedzierając się przezoleśnickie lotnisko i przez samo miasto:

Samoloty nie miały paliwa i ustawione były ciasno obok siebie. Biegliśmy dzikim pędemmiędzy nimi pod ogniem karabinów maszynowych i moździerzy, i przemknęliśmy przezmiasto [...] opuszczając je Bramą Wrocławską. Miasto było wyludnione i nienaturalnie ciche.Gorzało kilka izolowanych pożarów, lecz poza tym wszystko spowijała, niczym kir, czarna noc.

Bezpośrednio zagrożony był sam Wrocław, póki nie przybyła 169 Dywizja Piechoty, ściągniętaz frontu zachodniego dla usztywnienia obrony. Koniec końców miasto (rozciągające się po obubrzegach Odry) pozostało w niemieckich rękach jako bastion między przyczółkami oławskim iścinawskim. Nazwa „przyczółek ścinawski" jest w tym kontekście nieco myląca, gdyż w samejŚcinawie nadal bronili się nadzwyczaj uporczywie wykładowcy szkoły podoficerskiej z Jawora.Ostatecznie złamano opór tych starych wiarusów dopiero wieczorem 3 lutego.

Podobnym bohaterstwem wykazał się korpus pancerny Gross-deutschland von Sauckenaoraz resztki wędrującego kotła Nehringa, które to wojska dopiero co zakończyły trudny odwrótze środkowej Polski. Brakowało im czołgów, amunicji i paliwa, lecz nie dano im czasu naregenerację sił, tylko rzucono je do kontrataku wymierzonego w północne skrzydło oraz tyłyprzyczółka ścinawskiego. Nacierająca z Głogowa wzdłuż zachodniego, czyli „bliższego" brzeguOdry 16 Dywizja Pancerna Nehringa została zatrzymana przez Rosjan pod miejscowościąGawrony. Grossdeutschłand był w jeszcze trudniejszej sytuacji. Nie dość, że musiałwalczyć po odsłoniętej wschodniej stronie Odry, to jeszcze Hitler rozkazał mu porzucić własnelinie komunikacyjne i uderzyć na Rosjan od wschodu. Siły radzieckie zastopowały vonSauckena na naturalnej barierze Obniżenia Bary-czy na południe od miasteczka Góra ihistoria korpusu Grossdeutschłand mogłaby tam dobiec końca, gdyby Nehring nie przerzucił

Page 60: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

mostu pontonowego przez Odrę i nie otworzył tym samym nowej drogi odwrotu. Ostatniżołnierze Grossdeutschłand przeszli na bezpieczną,

przeciwległą stronę rzeki 2 lutego, ale von Sauckena, mimo iż nie ponosił winy zaniepowodzenie, zdymisjonowano.

Wedle konwencjonalnych standardów można ocenić, że marszałek Koniew odniósł dużezwycięstwo. Jego l Front Ukraiński zniszczył znaczne siły niemieckiej 4 Armii Pancernej, zadałdotkliwy cios Rzeszy, zajmując Zagłębie Górnośląskie, wreszcie przypieczętował swójtriumfalny pochód, zdobywając przyczółki nad Odrą, z których miał wystartować do końcowegonatarcia wymierzonego w serce Niemiec. Jednakże ofensywa Koniewa stanowiła tylkopołudniową „oś" operacji wiślańsko-odrzańskiej. Musimy jeszcze uwzględnić przebieg natarciana osi północnej, łączącej środkową Wisłę z bezpośrednimi podejściami do Berlina.

ROZDZIAŁ 8

Żuków rozwija powodzenie

Pozostawiliśmy l Front Białoruski Źukowa wieczorem 15 stycznia, a więc w momencie, gdywojska rosyjskie wylały się już z przyczółków puławskiego i magnuszewskiego i zaczęłyzdobywać przeprawy przez Pilicę na tyłach niemieckiej taktycznej strefy obrony.

17 stycznia STAWKA wyznaczyła nowe i ambitne cele dotyczące kontynuacji ofensywy;osiemnastego i dziewiętnastego czołowe oddziały Frontu prowadziły już pełną parą pościg wogólnym kierunku na Poznań. Tak jak w przypadku Frontu Koniewa, tempo nadawały armie ikorpusy pancerne oraz co szybsze elementy armii ogólnowojskowych pierwszego rzutu.Wszystko przemawiało za energicznym rozwijaniem powodzenia, bowiem niemiecka 9 Armiabyła niezdolna do stawiania zorganizowanego oporu, a niskie, choć nie ark-tyczne temperaturywystarczyły, by rzeki pokryły się lodem, a ziemia, przykryta cienką warstwą śniegu, stwardniała.W tych ekscytujących dniach zarysowały się dwie zasadnicze osie natarcia.

Oś południowa - Łódź i Poznań

l Armia Pancerna Gwardii parła naprzód szlakiem leżącym bardziej na południe, a prowadzącymprzez Łódź (Litzmannstadt*) i Poznań; nieco z tyłu postępowała 8 Armia Gwardii generała Czujkowa.

Page 61: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Sam Czujkow trzymał się blisko swych czołowych oddziałów, korzystając ze swobody wynikającej ztak częstego nienadążania wyższego dowództwa za biegiem wydarzeń. Już 16 stycznia dotarł zaswym XXVIII Korpusem Piechoty Gwardii do wsi Borki, gdzie napotkał gromadę pokrzykujących irozpaczających polskich chłopów. Wszedłszy między nich, Czujkow ujrzał zwłoki młynarza i jegosyna, zastrzelonych wcześniej przez Niemców. W tym momencie od zachodu nadciągnęła kolumnaniemieckich jeńców:

Wyglądali żałośnie. Przemarznięci, w wiatrem podszytych ersatz-sukiennych płaszczach,ledwie wlekli nogi. Tylko na czole kolumny szło dwóch oficerów o pyszałkowatymwyglądzie.

Sądziliśmy, że tłum Polaków rzuci się na Niemców, że będziemy musieli interweniować,

aby zapobiec samosądowi. Ale nasze obawy były przedwczesne. Mężczyźni, kobiety i

młodzież jedynie wygrażali pięściami i obsypali Niemców wyzwiskami.

- Mordercy! Bandyci! - rozległo się w tłumie.

18 stycznia Czujkow zapoznawał się z terenem w rejonie Łodzi. Było to drugie pod względemwielkości miasto w Polsce i radziecki dowódca przypuszczał, że znajduje się w nim „liczny garnizonnieprzyjaciela".,Nie chcąc pozostawiać tego źródła potencjalnych problemów na swych tyłach, Czuj-kow postanowił na własną odpowiedzialność przeprowadzić szybki szturm od północy i zachodu. 19stycznia przy słonecznej pogodzie Rosjanie oczyścili z Niemców Łódź, nie napotykającpoważniejszego oporu. Wszędzie -na rogach ulic, nad szyldami sklepów i przy wejściach do kawiarń irestauracji - widać było teutońskie symbole, świadczące o akcji germanizacyjnej w „Litzmannstadt", alegdy 8 Armia Gwardii wkroczyła do miasta, na dachach,

balkonach i w oknach pojawiły się liczne radzieckie i polskie flagi. „Z narażeniem życia szyły je kobietyw długie zimowe noce. A teraz, okazując radość z odzyskania wolności, upiększano tymi flagamizwycięską drogę wyzwolicieli".

Kolejną dużą aglomeracją leżącą na południowej osi natarcia grupy armii Źukowa był Poznań,miasto o sporym znaczeniu militarnym i symbolicznym. Zbiegało się tu sześć linii kolejowych isiedem dróg, w tym główne szlaki wiodące ze wschodu do Berlina. Ponadto, w przeciwieństwie dootwartej Łodzi czy „twierdzy" na niby w Warszawie, Poznań był węzłem oporu z prawdziwegozdarzenia, bronionym przez wewnętrzną cytadelę oraz łańcuch ośmiu masywnych fortów, którebyły pozostałościami po rządach Prusaków w XIX wieku.

Niemcy objęli ponownie Poznań w posiadanie po podzieleniu w 1939 r. terytorium Polski międzyZwiązek Radziecki a Rzeszę. Miasto zostało stolicą nowej niemieckiej prowincji, nazwanej KrajemWarty (Warthegau), która posłużyła Niemcom za poletko doświadczalne dla kolonizacji wschodniejEuropy. Tereny wiejskie otwierały się przed nimi dzięki drogom, liniom kolejowym i nowym osiedlomrolniczym, przy czym ludność polską deportowano z myślą o zastąpieniu jej repatriowanymi z RosjiNiemcami, tudzież powracającymi z wojny bohaterami. Wszystkie te działania nadzorował gauleiter

Page 62: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

i komisarz do spraw obrony (Reichsverteidigungskommissar}, generał SS Arthur Greiser, który sampochodził z tej prowincji.

Jak się okazało, przebieg wypadków w Poznaniu miał być zapowiedzią tego, co działo siępóźniej na wielu innych niemieckich terytoriach, zagrożonych w 1945 r. przez wojska radzieckie.Greiser ufał całkowicie Hitlerowi i aż do 20 stycznia, kiedy to otrzymał rozkazy zameldowania sięw Berlinie, nie zgodził się na podjęcie żadnych kroków w kierunku ewakuacji niemieckiejludności. Następnie trzy etapy odpowiedniego planu awaryjnego skondensowano w jeden, auciekinierzy ze wschodnich części Kraju Warty pozostawieni zostali na łaskę i niełaskę tychPolaków, którzy żądni byli zemsty i tych Rosjan, którzy skłonni byli do brutalnych zachowań.

Przed ucieczką, wieczorem 20 stycznia, Greiser zebrał jeszcze po raz ostatni swój sztab. Byłblady i wyczerpany, a w jego słowach nie ostało się nic z dawnego dynamizmu:

- Panowie, Rosjanie będą w Poznaniu w ciągu jednego, a najwyżej dwóch dni. - Wbił wzrokw jakiś punkt, zawieszony nad zgromadzonymi; było to jakby rzewne i rozkojarzone spojrzenie;nie potrafił nikomu spojrzeć w twarz. Kilka spośród zebranych osób przypuszczało, że Greiserrozpocznie teraz przemowę o „twierdzy Poznań" i „walce do końca". Zamiast tego wyjaśniłtylko: - Składam tu niedokończoną pracę mego życia. Moje związki z tą krainą nie mogły być sil-niejsze; mój syn spoczywa w jej ziemi. - W dalszym ciągu patrzył gdzieś ponadzgromadzonych, jak gdyby tak wiele pytających spojrzeń sprawiało mu ból. - Dziś w nocyopuszczam Poznań. Rozkaz fiihrera wezwał mnie do Berlina celem wypełnienia zadania podkierunkiem Reichsfuhrera SS-, mój zastępca przejmie kierowanie Krajem Warty. - Dodał kilkasłów podziękowania, po czym wyszedł, czy raczej umknął, z pokoju.

Radziecka l Armia Pancerna Gwardii zbliżała się już do Poznania i 21 stycznia pododdziały XIKorpusu Pancernego Gwardii sforsowały Wartę poniżej miasta, przetaczając się wokół jegopółnocnych peryferii. Jednak Rosjanie mieli kłopoty z utworzeniem na tym kierunku dostateczniedużych przyczółków dla nadciągających nadal sił, tak że 24 i 25 stycznia armia skierowała głównywysiłek na uchwycenie przepraw powyżej Poznania i obejście tym samym miasta od południa. Przyokazji Rosjanie zdobyli szereg lotnisk, zagarniając nie mniej niż siedemset samolotów.Początkowo dowódca armii, Katukow, nie dawał wiary tym liczbom, a i STAWKA podchodziła donich tak sceptycznie, że wysłała specjalną komisję, która po pewnym czasie orzekła, iż liczba ta jestzgodna z prawdą.

Angażowanie się w walkę o duże miasta nie było zadaniem dla armii pancernych, toteżpozostawiono zajęcie się Poznaniem nadchodzącym z tyłu armiom ogólnowojskowym. Pierwszapojawiła się tu 8 Armia Gwardii Czujkowa, która posuwała się prędzej niż operująca po jej lewejręce 69 Armia i wykonała szereg sondujących ataków na przedmieścia. 25 stycznia Czujkoworientował się już, że Poznań jest silnie ufortyfikowany i z determinacją broniony. Nadal nie dawałaznaku życia 69 Armia: „Zwróciliśmy się w tej sprawie do sztabu Frontu. Nasza prośba

wywołała zdziwienie. Zaczęto nas zapewniać, że jednostki 69 armii walczą w śródmieściu

Page 63: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Poznania... Nie mieliśmy czasu, by wyjaśniać Frontowi jak przedstawiał się faktyczny stanrzeczy".

26 stycznia, pod przeciągającą się nieobecność 69 Armii, Czujkow rzucił dwie dywizje doszturmu na Poznań, i choć zdobył dwa forty na południowych obrzeżach obrony, stało się jużteraz jasne, iż Niemcy nie zamierzają dać się wymanewrować z miasta tak, jak to było w Łodzi.Czujkow zrozumiał, że czeka go długotrwała walka,

W rzeczywistości Poznania bronił liczny, bo sześćdziesięciotysięczny, ale w gruncie rzeczy słabygarnizon, składający się z odciętych lub spływających z frontu pododdziałów Wehrmachtu oraz zYolkssturmu, policji i personelu naziemnego Luftwaffe. Jedyną naprawdę efektywną siłęstanowiła dwutysięczna grupa bojowo nastawionych podchorążych. Komendant wojskowy,generał major Ernst Mattern, niegdysiejszy oficer policji o masywnej sylwetce, był człowiekiemzbyt praktycznym i nazbyt filozoficznie usposobionym, by żywić jakiekolwiek złudzenia co dorezultatów oblężenia, niemniej jednak, wierny swoim obowiązkom, wydał odpowiedni rozkazdzienny dla garnizonu. Kończył się on wzniosłymi słowami:

Zastopowaliśmy nieprzyjaciela akurat wtedy, gdy myślał, że już prawie osiągnął swój cel.Będziemy w dalszym ciągu powstrzymywać go w ten sam sposób. Ta krytyczna chwila wzywanas, byśmy wypełnili swą powinność. Znajdzie nas gotowych i chętnych!

Jego adiutant dostrzegł, że gdy pisał, drżała mu ręka.Tymczasem czołówki l Armii Pancernej Gwardii zbliżyły się do dawnej niemieckiej granicy na

rzece Obra, gdzie l września 1939 r. rozpoczęła się druga wojna światowa. Prześledziliśmy zatempostępy natarcia na południowej osi Frontu Żukowa od rejonów przyczółków nad Wisłą po terenyprzylegające bezpośrednio do starej Rzeszy, Pora teraz przeanalizować wydarzenia, jakierozgrywały się w tym samym czasie na prawym skrzydle Żukowa.

Warszawa i oś północna

Upiorne rumowisko Warszawy leżało bezpośrednio na północ od strefy przełamania, dokonanegoprzez atakujące z przyczółka magnuszewskie-go wojska Żukowa. W wyniku ucieczkimieszkańców, deportacji, bombardowań, walk, masakr i głodu liczba ludności polskiej stolicyspadła z l min 310 tyś. w 1939 r. do zaledwie 162 tyś. Zdławiwszy w październiku zorganizowaneprzez Armię Krajową powstanie, Niemcy przeprowadzili wandalski program wyburzeń, niszczącKatedrę św. Jana, Zamek Królewski, Teatr Wielki Opery i Baletu oraz Bibliotekę Narodową.Niemcy nie mogli nawet wytłumaczyć tego, co zrobili, względami natury militarnej, nie uczynilibowiem nic, by zrobić z ruin jakiś taktyczny użytek; w połowie stycznia 1945 r. miasto trzymałysymboliczne siły, złożone z kilku pododdziałów saperów i artylerii oraz czterech batalionów pie-choty fortecznej. Można sobie wyrobić pogląd o wartości bojowej garnizonu, jeśli weźmie się poduwagę, że do pododdziałów tych należał między innymi „batalion uszny", sformowany w całościz pacjentów szpitala wojskowego - wszyscy żołnierze byli do pewnego stopnia głusi, a prawiepołowa z nich wymagała codziennej opieki lekarskiej.

Page 64: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

„Twierdza" Warszawa bardzo szybko znalazła się w niebezpieczeństwie. 16 stycznia 2 ArmiaPancerna Gwardii rzucona została w wyłom wybity na północnym odcinku przyczółkamagnuszewskiego; wieczorem siedemnastego jej czołowe elementy były już w Sochaczewie, Miastoto stanowiło ważny węzeł komunikacyjny, położony osiemdziesiąt kilometrów na zachód odWarszawy (zob. s. 90), toteż Rosjanie odcięli tym samym garnizon od głównych sił 9 Armii. Jeszczebliżej samej Warszawy dokonywały oskrzydlenia 47 Armia, która sforsowała Wisłę poniżej miasta, orazl Armia Wojska Polskiego i 61 Armia, nacierające od południa*. Rano 17 stycznia żołnierze tych trzecharmii walczyli na ulicach polskiej stolicy.

Znajdujący się w Warszawie i okolicach Niemcy robili już wszystko, by się wyratować.XXXVI Korpus Pancerny, który był rozmieszczo-

ny za Warszawą, został w wyniku tych zbieżnych ataków wypchnięty ze swego rejonudyslokacji i zmuszony do schronienia się po drugiej stronie Wisły, gdzie stała niemiecka 2Armia. Było jasne, że samej Warszawy nie da się utrzymać, więc późnym wieczorem 16stycznia sztab Grupy Armii „A" (korzystając ze swobody działania, jaką przyznało mu wcześniejOKH) zarządził ewakuowanie miasta. Opór, jaki stawiano siedemnastego, miał charakter akcjistraży tylnej; o godzinie czternastej Warszawa była już całkowicie wolna od Niemców.

Niewielka grupa oficerów 2 Armii Gwardii przybyła teraz do stolicy, by zbadać stan ulic podkątem ewentualnego przerzucenia tędy wojsk: „W mieście panowała cisza. Byliśmy porażeniskalą zniszczeń. [...] Każdy budynek obrócono w ruinę; ulice były zablokowane zwałami gruzu"(Siemienow, Nastupajet Udarnaja, Moskwa 1970, s. 191). Wkrótce potem do Warszawy weszłajedna z dywizji 3 Armii Uderzeniowej: „W miarę zagłębiania się w miasto rosło w naswspółczucie i gniew na przemian. Widzieliśmy wiele miast i wsi w ruinach. Ale tak barbarzyńskiei w takiej skali zniszczenia ujrzeliśmy po raz pierwszy".

Okoliczności, w jakich wiadomość o wypadkach w Warszawie dotarła do Hitlera, wywołałyjego szczególną wściekłość. Wskutek zamętu w systemie łączności zakomunikowano munajpierw, że jego „twierdza" już padła, a potem, że Warszawa pozostaje jednak w niemieckichrękach, choć zbliża się jej ewakuacja. Hitler ponowił rozkazy polecające bronić miasta doostatniego człowieka, lecz sytuacja pogorszyła się już tak bardzo, iż nie można było liczyć napoprawę położenia, toteż mimo wszystko wycofano się z Warszawy.

W oczach Hitlera epizod warszawski stanowił kolejny dowód nielojal-ności i niezdecydowaniaWehrmachtu. 18 stycznia w nocy wydał on rozkaz aresztowania, pod groźbą użycia broni,pułkownika Bogislawa von Bonina (szefa Zarządu Operacyjnego OKH) i dwóch z podlegających mupodpułkowników. W geście solidarności Guderian oświadczył, że on także powinien być poddanyindagacjom; w efekcie „długie, wielogodzinne przesłuchania prowadzone przez funkcjonariuszy SSwydatnie nadwerężyły nasze [personelu OKH] siły i nerwy w tych brzemiennych w skutki dniach,kiedy na froncie wschodnim toczyła się walka na śmierć i życie o

naszą ojczyznę". Von Bonina przenoszono z jednego obozu koncentracyjnego do drugiego, aż wkońcu natrafili nań Amerykanie, którzy ponownie wsadzili go do więzienia.

Wyminąwszy Warszawę, 2 Armia Pancerna Gwardii, wspierana przez 47 i 61 Armię, pognała na

Page 65: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

północny zachód. Radzieccy dowódcy pokazali teraz, że potrafią działać umiejętnie i śmiało, i tonawet wtedy, gdy utracą kontakt ze swymi macierzystymi formacjami.

Typowe dla tej fazy kampanii były doświadczenia 1181 zmechanizowanego pułku piechotypodpułkownika Dołbanosowa. Podążał on w szpicy natarcia wojsk północnego skrzydła 47 Armii,posuwających się wzdłuż lewego brzegu Wisły, i narzucił szybkie tempo. Pierwszej nocy pokonałbez żadnych incydentów sześćdziesiąt kilometrów, aczkolwiek donośny huk artylerii dobiegający zprzeciwległego brzegu Wisły wskazywał, że na odcinku 2 Frontu Białoruskiego toczą się ciężkiewalki. Marszruta pułku wiodła przez wieś Piaski. Dołbanosow i jego szef sztabu, Borodin, jechali kutej miejscowości z pełnym przeświadczeniem, iż droga została już oczyszczona przez 3 batalion,pełniący rolę „wysuniętego":

Raptem kolumna stanęła, a od czoła usłyszeliśmy intensywny ogień broni strzeleckiej iwybuchy pocisków artyleryjskich, [...] Nasze rozpoznanie zameldowało, że prowadzący plutonotworzył ogień do rozmieszczonych w zasadzce niemieckich transporterów opancerzonych.

Ale gdzie jest 3 batalion? - spytał dowódca naszego pułku. Nie wiemy. Nie ma w ogóle nikogo na naszej marszrucie.

Towarzyszu Borodin - rozkazał Dołbanosow - weźcie sztab dotego lasu po lewej i zorganizujcie obronę okrężną. Uruchomcie radiostację, wezwijcie artylerię i nawiążcie łączność z 3 batalionem i dowiedzcie się, gdzie jest. Dowódca plutonu! [zwracając się teraz do grupyzwiadowczej] Przekażcie dalej, że żołnierze mają blokować zasadzkę.

Sztab pułku i pododdziały wsparcia zeszły z drogi i skryły się w lesie. Zwiadowcy niepozwalali Niemcom opuścić ich pozycji na

zasadzce, ale ponieważ byli uzbrojeni tylko w pistolety maszynowe, nie mogli

wyeliminować przeciwnika. Nie było żadnych wieści od 3 batalionu; mijały niespokojne

minuty.

Mniej więcej godzinę później pojawiła się pułkowa bateria dział kalibru 57 mm, dziękiktórej przełamano niemiecką obronę. Brzask wydobył z ciemności pięć spalonych transporterówopancerzonych na skraju lasu, jak również trzydziestu dwóch ocalałych Niemców, którzy oddali siędo niewoli. Wkrótce potem do głównych sił dołączył 3 batalion. Jego dowódca wyjaśnił, że wtym monotonnym terenie stracił orientację. Ruszono dalej i w ciągu dziesięciu dni pułk przebyłw sumie, pełniąc rolę straży przedniej, 250 kilometrów.

Ogólnie rzecz biorąc, dalsze działania jednostek na północnym skrzydle Frontu Źukowascharakteryzować można jako natarcie w kierunku zachodnim, ku Odrze, przy czym część siłzwracała się na północ, by ubezpieczać długą i narażoną coraz bardziej na atak północną flankę naPomorzu, będącym jedną z prowincji Niemiec*. Rosjanie musieli tam atakować bądź izolować szereg

Page 66: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

miast - Bydgoszcz, Wałcz, Pyrzyce, Choszczno, Banie, a zwłaszcza „węzeł" obrony na Pomorzu wPile.

Garnizonem Piły dowodził zdolny pułkownik Remlinger, Szczególnie ciężkie walki zoddziałami radzieckiej 47 Armii rozgorzały na rozległych torowiskach w rejonie dworca kolejowego.Bardzo skutecznie poczynał tam sobie niemiecki pociąg pancerny, którego załodze udało sięmiędzy innymi wyprowadzić tuż sprzed nosa Rosjan cały skład załadowany amunicją izaopatrzeniem. Zdarzyło się też, iż Niemcy i Rosjanie plądrowali równocześnie, tyle że zprzeciwnych stron, jeden i ten sam

pociąg. Pilą padła 14 lutego, kiedy to garnizon wyrwał się z okrążenia -tylko tysiąc ludzi przebiło się do swoich; w ciągu kilku następnych dni

cała reszta zginęła lub dostała się do niewoli.

Natarcie Źukowa ku Odrze

W ostatnim tygodniu stycznia armie Źukowa czuły przedsmak końca wojny. Dwudziestegoszóstego wiele jego oddziałów przekroczyło starą niemiecką granicę. Żołnierze opisywali zastanekrajobrazy językiem, który niewiele odbiegał od tego, jakiego w analogicznej sytuacji używali ichprzodkowie, przybywający na ziemie niemieckie w 1757, 1813 i 1914 r.:

Nasi żołnierze byli zaciekawieni i czujni, spoglądając z ciężarówek i czołgów na świeżo

obrobione pola, przycięte drzewa przy poboczach dróg, spiczaste dachy gospodarstw i szarą,

piaszczystą glebę. Trudno było w ów błogi styczniowy wieczór uwierzyć, że to właśnie tutaj

miała swój początek wojna,

27 stycznia Żuków zameldował STAWCE, iż Niemcy nie utrzymują już żadnego ciągłegofrontu obrony ani też poważniejszych odwodów. Dlatego zamierzał kontynuować natarcie kuOdrze, uzupełnić zaopatrzenie i ruszyć dalej prosto na Berlin. STAWKA zaaprobowała te plany i na-zajutrz Żuków otrzymał rozkazy polecające mu wyjść nad Odrę, osiągnąć na powrót poziomzaopatrzenia równy dwóm „jednostkom napełnienia" paliwa i dwóm „jednostkom ognia" (zob. s.342), i rozpocząć na początku lutego ofensywę w kierunku Berlina tak, by piętnastego lubszesnastego przystąpić do zmasowanego szturmu na samo miasto. Koniew dostał podobneinstrukcje 29 stycznia. Jedyny niepokój budziło to, że prawe, czyli północne skrzydło l FrontuBiałoruskiego bardzo się wydłużało. Żuków wysforował się już do tej pory daleko pozapierwotnie wyznaczone linie i otwierała się szeroka luka między dowodzoną przezeń grupąarmii a jej prawoskrzydłowym sąsiadem, posuwającym się wol-

Page 67: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

no 2 Frontem Białoruskim marszałka Rokossowskiego. Mimo to w rozkazie dziennym, jakiwydał Żuków po otrzymaniu zaleceń STAWKI, nie było choćby śladu wątpliwości:

Są liczne dowody wskazujące, że nieprzyjaciel podciąga wojska, by zająć pozycje obronnena podejściach do Odry. Ale jeśli zdołamy usadowić się na zachodnim [tzn. przeciwległym]brzegu Odry, sukces operacji mającej na celu zdobycie Berlina będzie gwarantowany.

Był to pierwszy przypadek, by w takim rozkazie padło słowo „Berlin", co też wywarło dużewrażenie na żołnierzach.

Szalała wielka zamieć, gdy 28 stycznia granice terenów stanowiących serce Brandenburgiizaatakowane zostały przez l Front Białoruski, Do tej pory zachodni front natarcia Źukowa zwęził sięjuż do około stu kilometrów: na południu jego kraniec wyznaczała linia rozgraniczenia z wojskamiKoniewa, a na północy - Pomorze, gdzie tężała niemiecka obrona,

Lewoskrzydłowe armie Źukowa wpadły niemal od razu na linie de-fensywne, urzutowane wgłąb od starej polsko-niemieckiej granicy na bagnistej rzece Obra. Rosjanie nazywali ów systemobronny Międzyrzec-kim Rejonem Umocnionym, podczas gdy Niemcy określali go mianem RyglaTrzcielskiego. Fortyfikacje te zbudowano jeszcze przed wojną: miały zamykać najkrótsze szlakibiegnące z Polski do Berlina. Były to z natury silne pozycje, mimo że ogołocono wcześniej schrony zwiększości wyposażenia, a do ich obsady skierowano teraz Yolkssturm. W efekcie doszło tu dobardzo chaotycznych walk, które wymknęły się spod kontroli wyższego dowództwa zarównojednej, jak i drugiej strony.

Na części odcinków volkssturmistów nikt nie niepokoił lub też byli oni w stanie odeprzećRosjan, demonstrując wolę oporu. Friedrich Hel-migk zajmował ze swą kompanią bunkierpołożony mniej więcej dziesięć kilometrów na południowy zachód od Międzyrzecza. Po raz pierw-szy mieli okazję ujrzeć przeciwnika, gdy do wysuniętej przeszkody przeciwpancernej podtoczyłosię trzynaście czołgów:

Pierwszy czołg wynurzył się teraz z obniżenia drogi, po nim drugi, a następnie trzeci.Zatrzymały się przed zaporą. Oprócz lornetki

myśliwskiej miałem karabin z celownikiem teleskopowym, zawczasu dokładniewyzerowanym. Otworzył się luk prowadzącego czołgu i wyszło kilku Rosjan. Korpulentnyoficer z krzywą laską podszedł z dwoma żołnierzami do zapory i badał przeszkody. [...] Za-chowywali się tak, jakby w ogóle nie było wojny. Rzuciwszy parę słów starszemusierżantowi, wziąłem na celownik oficera, mierząc na wysokość pępka, i strzeliłem.Odległość wynosiła tylko 150 metrów i oficer złożył się jak scyzoryk. Na odgłos mojegowystrzału Rosjanie rozpierzchli się na wszystkie strony, a nasz karabin maszynowy plułogniem ku uciekającym. Już wcześniej umówiliśmy się, że wystrzał będzie sygnałem dlasześciu kopuł, pozwalającym im strzelać do woli. Jednocześnie nasz moździerz posłał naRosjan dziesięć czy kilkanaście granatów. Starszy sierżant i ja w okamgnieniu wśliznęliśmysię do naszego schronu. Ledwie znaleźliśmy się w środku, a eksplodowało pięć czy sześć

Page 68: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

152-milimetrowych pocisków, tak że drzwi zatarasowane zostały gruzem. W wyniku tegoognia zamilkł karabin maszynowy, a jeden z naszych ludzi został lekko ranny. Niewiedzieliśmy jakie, jeżeli w ogóle jakiekolwiek, straty ponieśli Rosjanie. Zniknęli i tylkoczołgi pozostały na miejscu.

Niedługo potem Helmigk i jego żołnierze odparli atak rosyjskiej piechoty. O godziniepiętnastej nieprzyjacielskie czołgi oddaliły się tą samą drogą, którą wcześniej nadjechały.

Dla kontrastu XI Korpusowi Pancernemu Gwardii Babadżaniana, idącemu w czołówce lArmii Pancernej Gwardii, udało się przeniknąć głęboko między schrony MiędzyrzeckiegoRejonu Umocnionego. Babadżanian sforsował Obrę w nocy z 28 na 29 stycznia, po czymrozdzielił swój oddział wydzielony na dwie kolumny w sile brygady każda. Lewą kolumnęstanowiła 44 Brygada Pancerna Gwardii pułkownika 1.1. Gusakowskiego, którego ostatniospotkaliśmy w połowie stycznia, gdy przechodził przez Pilicę (zob. s. 89). Gusakowski pchnął na-przód grupę saperów, by rozpoznali wybraną drogę w kierunku wsi Wysoka. Ich dowódcawkrótce powrócił:

Towarzyszu pułkowniku - pospiesznie meldował - nasi żołnierze wykryli, że szosa zagrodzona jest zaporą z szyn. Są one wstawione w specjalne studzienki.

A czy te szyny można wyciągnąć? - zapytał Gusakowski. Można, towarzyszu dowódco brygady. Natychmiast oczyścić szosę.

Gusakowski postanowił jechać dalej, nie czekając na zasadnicze siły korpusu. Wieczoremsaperzy wyciągnęli szyny ze studzienek i ustalili, że za zaporą droga nie jest zaminowana. Samaw sobie była to dobra wiadomość, sugerowała jednak zarazem, iż można się spodziewaćniemieckiego kontrataku pancernego. Z każdą minutą sytuacja zdawała się komplikować:

Niskie, szybko biegnące chmury zasnuły niebo. Od północy wiał porywisty, wilgotny wiatr.Skorupa lodowa na drogach stopniała i woda błyszczała w kałużach. Ze wzniesienia podWysoką rozlegały się serie z broni maszynowej - to nieprzyjaciel ostrzeliwał patrole brygady.

Gusakowski rozwinął brygadę w szyk bojowy i 30 stycznia o trzeciej rano prześliznął sięprzez główną strefę rejonu umocnionego w pobliżu wsi Kaława, nie tracąc przy tym ani jednegoczołgu. Wtedy Rosjanie dysponowali już niemiecką mapą fortyfikacji (zob. s. 190), i Gusakowskibył prawdopodobnie jednym z tych radzieckich dowódców, którzy wiedzieli, jak skorzystać ztak znakomitej zdobyczy. Tak czy inaczej parł w ciągu dnia do Świebodzina, gdzie oddziały 69 i33 Armii oraz VIII Korpusu Zmechanizowanego Gwardii dobijały niemiecki wędrujący kocioł,usiłujący wcześniej przedrzeć się na zachód. Salwy niemieckich czołgów i artylerii padały naobie strony miasta, a różowe i bladozielonkawe rakiety w nienaturalny sposób rozświetlałyniebo.

Page 69: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Kontynuując rajd na głębokie zaplecze rejonu umocnionego, Gusakowski utracił całkowiciekontakt z macierzystą formacją, gdyż Niemcy zamknęli za nim drogę. Odcięta grupa musiałateraz przejść do obrony okrężnej, podczas gdy pozostałe oddziały korpusu Babadżaniana

i l Armii Pancernej Gwardii posuwały się w walkach ku Odrze, l lutego czołowa brygadaoperującego na lewym skrzydle VIII Korpusu Zmechanizowanego Gwardii została samaodcięta pod Kunowicami, gdzie V Korpus Strzelców Górskich SS jak gdyby pragnął pomścić klę-skę, jaką 12 sierpnia 1759 r. zadali w tym samym miejscu Rosjanie i Austriacy FryderykowiWielkiemu. Niemców odrzucono z pomocą jednej baterii wyrzutni rakietowych typu katiusza:„Pole wokół Kunowic zostało usłane trupami hitlerowców. Czołgiści, którym kończyło siępaliwo i amunicja, otwierali włazy i obrzucali napierających esesow-ców granatami" .

Tegoż samego l lutego l Armia Pancerna Gwardii oraz 69 i 33 Armia przedarły się doOdry, zdobywając małe przyczółki na drugim brzegu.

Spośród działających na całym froncie Żukowa wojsk najłatwiejszą drogę ku rzece miałyjednostki prawego skrzydła: 2 Armia Pancerna Gwardii i 5 Armia Uderzeniowa, które gnały przedsiebie poprzez falujący teren rozpościerający się na północ od bagnistej doliny Warty. 30 styczniaRosjanie przeszli przez pola pod Sarbinowem (gdzie w 1758 r. rozegrała się krwawa inierozstrzygnięta bitwa między wojskami rosyjskimi i pruskimi), a rano trzydziestego pierwszegopułkownik Chariton F. Jesipien-ko ze swym oddziałem wydzielonym 5 Armii Uderzeniowejprzeszedł pieszo po skutej lodem Odrze i zajął niebronione miasteczko Kienitz.

Był to iście surrealistyczny epizod. Berlińskie radio podawało, że Niemcy bronią sięskutecznie na przygotowanych pozycjach na Bzurze, niedaleko Warszawy, a tymczasem Rosjaniebyli już tutaj, zaledwie sześćdziesiąt osiem kilometrów od Berlina. Niemieccy żołnierzeprzechadzali się uliczkami Kienitz, a w restauracji siedzieli oficerowie. Zawiadowca stacji uznał zarzecz naturalną zwrócenie się do Jesipienki:

- Czy pozwolicie odjechać pociągowi berlińskiemu?Chariton Fiedorowicz odpowiedział na to z należną powagą i wyszukaną kurtuazją: -

Przykro mi, panie zawiadowco, ale to niemożliwe, połączenia pasażerskie z Berlinem zostanąna krótko przerwane - powiedzmy, że do zakończenia wojny.

Żołnierze Jesipienki trzymali się kurczowo owego skrawka terenu w Kienitz, podczas gdyoddziały 5 Armii Uderzeniowej, które w dalszej kolejności dotarły na skraj wysokiego brzegurzeki, by wesprzeć i powiększyć przyczółek, musiały się już borykać ze wszystkimi trudnościami,związanymi z forsowaniem przeszkody wodnej w obliczu oporu przeciwnika. Spoglądając w dół,Rosjanie widzieli białą powierzchnię zamarzniętej rzeki, ciągnącą się ku zachodowi, gdzie z koleidostrzegali ciemny pas, czyli wał, na którym czekali Niemcy.

Wchodząca w skład armii 301 Dywizja Piechoty otrzymała rozkaz przeprowadzenia w nocy z2 na 3 lutego forsowania Odry. Chcąc zaskoczyć nieprzyjaciela, Rosjanie zrezygnowali zprzygotowania artyleryjskiego. Grupa oficerów stała w napięciu na stanowisku obserwacyjnym,

Page 70: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

kiedy rozpoczął się atak:

Wtem z przeciwnego brzegu wzbiła się w niebo rakieta, która rozwiesiła nad rzeką serięoświetlających „lampionów". Wyraźnie zarysowała się śnieżnobiała płaszczyzna lodu, na którejporuszały się ciemne tyraliery naszych pułków piechoty.

W tym momencie odezwały się na wale karabiny maszynowe przeciwnika, ciemnośćprzeszyła prawdziwa zamieć białych smug. Pluton ogniowy baterii pułkowej [...] salwązniszczył dwa karabiny maszynowe i jedno działo przeciwnika. [...]

Kompanie piechoty gwałtownie mknęły po lodzie. Oto i wał! Tutaj nie powstrzymasz sięjuż od zawołania „Hura!" Potężna fala przetoczyła się przez wał i rozpoczęła się nocna walkana zachodnim brzegu Odry.

Jako ostatni dotarł do rzeki od strony Poznania posuwający się w centrum ugrupowaniaŻukowa generał pułkownik Czujkow z dwoma korpusami swojej 8 Armii Gwardii. 2 lutego nakazałżołnierzom pokonać tę przeszkodę rzeczną za pomocą wszelkich dostępnych podręcznych środków:„Przez lornetę nożycową obserwowałem Odrę. Duża, dobrze obwałowana rzeka" (Czujkow, KoniecTrzeciej Rzeszy, 1982, s. 208). Piechurzy posuwali się ostrożnie naprzód po zamarzniętej tafli,niosąc deski i wiązki gałęzi, z których wykonywali kładki do przejścia po lo-

dzie. Na skleconych naprędce nartach zamontowano i przeciągnięto na drugi brzeg kilka armatprzeciwlotniczych, ale wszelkie dalsze działania zostały tego dnia przerwane, gdy pokazały sięFocke-Wulfy, nadlatujące falami po siedem lub dziewięć i bombardujące żołnierzy Czuj-kowaoraz ostrzeliwujące ich z broni pokładowej. Rosjanie ponowili w jeszcze trudniejszychwarunkach przeprawę w dniu następnym.

Po „rosyjskiej" stronie Odry Niemcy utrzymywali nadal ważne przed-mościa: we Frankfurcieoraz, dalej w dół rzeki, w Kostrzynie, gdzie radzieckie czołgi zostały zmuszone do odwrotu przezimprowizowane siły Volkssturmu i Hitlerjugend uzbrojone w panzerfausty. Poza tym Odra byłabroniona słabo albo nie broniona w ogóle.

A zatem do 2 lutego grupy armii Koniewa i Źukowa osiągnęły środkową Odrę w punktachrozrzuconych na niemal całej jej długości i uchwyciły liczne, większe lub mniejsze przyczółki nalewym brzegu. Tego dnia STAWKA obwieściła, że operacja wiślańsko-odrzańska oficjalnie dobiegłakońca.

ROZDZIAŁ 9

Odroczenie egzekucji

Page 71: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Stalin u bram!

STALIN ANIE PORTASI Takie było przesłanie panicznego krzyku, jaki przetoczył się przezstolicę Rzeszy, gdy nadeszła dziś rano wiadomość, że Rosjanom udało się sforsować Odrę. Zdobyliprzyczółek na zachód od Odry w Kienitz i nacierają setką czołgów na Wriezen, położone zaledwiesześćdziesiąt czy siedemdziesiąt kilometrów od granicy miejskiej Berlina. Między Wriezen aBerlinem nie ma nic - żadnego działa przeciwpancernego, żadnych zapór przeciwczołgowych, anijednego żołnierza.

Tak brzmi zapis, jaki sekretarz Goebbelsa, Wilfred von Oven, sporządził 31 stycznia 1945 r. wswym dzienniku.

Cztery dni później generał A. I. Antonow, szef radzieckiego Sztabu Generalnego, przedstawił wJałcie przywódcom państw sprzymierzonych

dotychczasowe dokonania wojsk rosyjskich, poczynając od 12 stycznia, kiedy to rozpoczęły oneserię uderzeń na froncie ciągnącym się od Karpat po Bałtyk. Najważniejsza była tu operacjawiślańsko-odrzań-ska, w wyniku której zajęto Zagłębie Górnośląskie, odcięto PrusyWschodnie, wyzwolono Polskę i osiągnięto Odrę. Oddziały radzieckie posuwały się naprzód wbezprecedensowym tempie przeciętnie trzydziestu kilometrów dziennie. Zniszczyły Grupę Armii„A", zadając nieprzyjacielowi straty, które STAWKA szacowała na 400 tyś. ludzi i co najmniejczterdzieści pięć dywizji [straty rosyjskie były bardzo niskie: wynosiły w przybliżeniu 15 tyś.zabitych i 60 tyś. rannych, a więc mniej więcej tyle samo, co straty Brytyjczyków w pierwszymdniu bitwy nad Sommą l lipca 1916 r.].

Początkowo zrozpaczeni Niemcy powątpiewali, czy uda im się w ogóle powstrzymaćwylewanie się Rosjan z nadodrzańskich przyczółków bądź utrzymać brzegi na odcinkach międzytymi przyczółkami. Ściągnięto z Węgier podpułkownika Hansa Ulricha Rudla wraz z jego eskadrąprzeznaczonych do zwalczania czołgów Stukasów Ju-87G, dając mu do dyspozycji dodatkowowszystkie samoloty należące do l Flieger DMsion. Jednak słynny Panzerknacker nie widziałwiększego sensu w atakowaniu przepraw po lodzie, ponieważ, jak się wydawało, przeciwnik złatwością po prostu obchodził izolowane dziury, wybite w tafli przez bomby. Na innychodcinkach rzeki, tam gdzie Rosjanie jeszcze nie dotarli, Niemcy starali się rozkruszyć lód zapomocą ładunków wybuchowych. Przynosiło to mizerne rezultaty. Z kolei posyłano na rzekęwyposażony w piły motorowe personel batalionów obrony przeciwlotniczej, każąc ludziomrozcinać lód na kawałki, ale odpiłowa-ne bloki kry uparcie przymarzały na powrót do siebie, nimzdążono je odholować.

Z punktu widzenia Niemców koszmarne dwadzieścia dwa dni radzieckiej ofensywysprawiły, że działania wojenne przeniosły się ze stosunkowo odległych jeszcze terenówcentralnej Polski w bezpośrednie sąsiedztwo stolicy Rzeszy. Utrata Zagłębia Górnośląskiego byłasama w sobie śmiertelnym ciosem. Minister do spraw uzbrojenia Albert Speer wielokrotnie jużpodkreślał, jak ważne są dla Niemiec kopalnie i fabryki Zagłębia. Pod koniec stycznia przygotowałnowy memoriał, który:

Page 72: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

[...] rozpoczynał się od bezlitosnego zdania: „Wojna jest przegrana". Memoriał ten przed

doręczeniem go Hitlerowi dał mi [Gu-derianowi] do przeczytania. Niestety, nie sposób byłonie zgodzić się z jego treścią. Hitler, przeczytawszy pierwsze zdanie, zamknął go w swej

kasie pancernej, gdzie spoczywały już inne pisma zawierające podobne ostrzeżenia.

Wystarczy tylko pobieżnie orientować się w chronologii drugiej wojny światowej, by zwrócićuwagę na coś bardzo dziwnego - oto towarzyszyliśmy Rosjanom, aż dotarli na odległość ledwiekilku godzin jazdy od Berlina, a przecież wiemy zarazem, iż wojna w Europie trwała jeszcze dobretrzy miesiące dłużej. Przyczyny tego stanu rzeczy są złożone - i byłoby obrazą dla czytelnikaudawać, że jest inaczej - niemniej można je wyłożyć w pewien uporządkowany sposób. Bardzokrótko:

Choć operacja wiślańsko-odrzańska była na początku 1945 r. najważniejszą ofensywą rosyjską, nie można było jej skonsolidować czy rozwinąć, dopóki oddziałom atakującym w środkowejPolsce nie dotrzymały kroku wojska prowadzące natarcia pomocnicze na obu skrzydłach. Jak się okazało, zarówno siły radzieckie operujące w górach, jak i te walczące nad Bałtykiem,natknęły się na nieoczekiwane trudności, w efekcie czego Ko-niew musiał zwrócić swą uwagę na południe, a Żuków - zająć siękierunkiem północnym. Wydarzenia te prześledzimy w dalszychrozdziałach książki.

Koncepcja szybkiego natarcia za Odrę stała się nieatrakcyjna dlaradzieckiego najwyższego dowództwa także z bardziej doraźnychwzględów. Armie były oddalone od baz zaopatrzeniowych, żołnierze - wyczerpani i coraz bardziej niezdyscyplinowani, szwankowało też wsparcie lotnicze, a jednocześnie Niemcy zaczynali stawiaćna Odrze twardy opór. Obecnie omówimy te sprawy bardziej szczegółowo.

„ Lawina ognia i metalu" - frontalna obrona Niemców na Odrze

Impet zwycięskiej rosyjskiej ofensywy wygasł bardzo raptownie, można by niemalpowiedzieć - w jednej chwili. Czwarty lutego, inauguracyjny dzień posiedzenia przywódcówkoalicji antyhitlerowskiej w Jałcie, poświęcony był wstępnym spotkaniom i krótkimkonferencjom. W napiętym harmonogramie szczytu rozmowa Churchilla ze Stalinem przypadła owczesnej porze dnia. Radziecki przywódca był wtedy jeszcze zbudowany bezprecedensowymsukcesem Armii Czerwonej w Polsce i we wschodnich Niemczech. Ale już kilka godzin późniejStalin udawał się na spotkanie z Rooseveltem w stanie nieledwie przygnębienia: mówił o

Page 73: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

potężnym oporze, jaki narasta nad Odrą. Wieczorem generał Antonow przedstawiłdotychczasowe osiągnięcia Rosjan (zob. wyżej);• ale potwierdził też, że Niemcy są zdecydowanibronić Berlina wszystkimi dostępnymi siłami i ściągają posiłki z zachodu.

Pierwszej wskazówki odnośnie do źródeł tej metamorfozy dostarczy nam dziennik vonOvena:

l lutego: Dotychczasowa groźna sytuacja pod Berlinem zmieniła się na naszą korzyśćdosłownie z dnia na dzień. Pluskanie w rynnach brzmi dla naszych uszu niczym chóryanielskie. Odra, Warta, rozlewiska tych dwóch rzek, Noteć, a także całe mnóstwo drobnychcieków wodnych stały się przeszkodami, które umożliwiają nam skonsolidowanie obrony nazagrożonych sektorach. [...]

3 lutego: Odwilż utrzymuje się. Łagodne, wiosenne powietrze owiewa ulice Berlina.

Wszędzie energicznie pracujemy, by zbudować zapory przeciwczołgowe oraz stanowiska dla

dział przeciwpancernych.

Odwilż przeszkodziła Rosjanom w korzystaniu z trawiastych lotnisk polowych w Polsce iprzyczyniła się tym samym do tego, iż pozbawieni zostali w kluczowym momencie wsparcia zpowietrza. Co ważniejsze, wskutek roztopów znacznie pogorszyły się warunki na polskichdrogach gruntowych, toteż uległ zakłóceniu transport zaopatrzenia do radzieckich armii, którepodeszły do Odry ostatnim logistycz-

nym „rzutem na taśmę". Zdatne do użytku linie kolejowe prowadziły tylko do środkowej Polski,więc ciężarówki musiały pokonywać w obie strony po tysiąc, a nawet więcej kilometrów.

Ku radości Niemców pokrywa lodowa na Odrze jęła teraz w szybkim tempie topnieć, przy czymprzyspieszali oni ów proces za pomocą materiałów wybuchowych i lodołamaczy. Na wałachnadbrzeżnych i innych pozycjach obronnych rozstawiono działa o dużej prędkości początkowejpocisku, pochodzące z ponad trzystu baterii przeciwlotniczych, które na bezpośrednie rozkazyHitlera ściągnięto prędko nad Odrę z dotychczasowych stałych stanowisk w głębi Rzeszy. Działate były znakomitą bronią przeciwpancerną. Pokaźne siły lądowe zdjęto z frontu zachodniego iprzy wykorzystaniu linii kolejowych oraz utwardzonych dróg w Rzeszy przegrupowano szybko dodziałań przeciw Rosjanom. Trzynaście czy czternaście dywizji przegradzało obecnie bezpośredniądrogę do Berlina, a około trzydziestu trzech poczęło się ześrodkowywać na Pomorzu, nawisającgroźnie nad prawym skrzydłem Frontu Żukowa.

Ataki Luftwaffe na pierwsze rosyjskie przejścia przez lód okazały się skuteczniejsze, aniżelisądził Rudel. Teraz Niemcy odzyskali przewagę w powietrzu dzięki maszynom, które do tej porypełniły służbę obronną przeciw brytyjskim i amerykańskim nalotom, a obecnie otrzymały zadaniebliskiego wsparcia wojsk lądowych na froncie wschodnim. Na mocy wcześniejszych dyspozycjiHitlera większość niemieckich myśliwców wyposażono w urządzenia do podwieszania bomb iteraz to się opłaciło. Podrywając samoloty z licznych betonowych lotnisk w rejonie Berlina,

Page 74: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Luftwaffe była w stanie utrzymywać dużą intensywność działań przeciw pobliskim przyczółkom,przejściom przez Odrę, a także oddziałom rosyjskim rozciągniętym na froncie pomorskim.

Lotnicza kariera samego Rudla zakończyła się rankiem 9 lutego. Tego dnia wzbił się wpowietrze razem z kilkoma maszynami swej eskadry Stukasów, udając się na poszukiwanieczołgów na nowym rosyjskim przyczółku na północ od Frankfurtu, nieopodal Lebus. Było tozajęcie szczególnie niebezpieczne, bowiem rosyjscy przeciwlotnicy mieli duże doświadczenie iwysokie umiejętności, podczas gdy z Rudlem leciało kilka nowych załóg, narażonych naszczególne ryzyko. Kazał pilotom pozostałych Ju-87 trzymać się na dystans, a sam wykonał po-

wtarzające się ataki w swoim zwykłym stylu - nurkując pod ostrym kątem, prostując na chwilęsamolot, by posłać z podwójnego, 37-mili-metrowego działka kilka serii pocisków owolframowym rdzeniu, oddalając się na niskim pułapie i wreszcie wznosząc jak najprędzej, bywrócić na wysokość 2400 stóp, poza zasięg broni ręcznej. Nawet on sam nie zdecydowałby sięna podobne ryzyko, gdyby nie to, że Rosjanie byli już tak blisko Berlina.

Po tym, jak Rudel rozprawił się z kolejnymi czołgami, zacięło się jedno z jego działek.

Mimo to przystąpił do ataku na trzynasty wóz:

I już pikuję z wysokości 2400 stóp. Muszę być skupiony na locie, wykonuję korkociąg;znowu ze dwadzieścia dział pluje we mnie ogniem. Teraz wyrównuję lot [...] strzelam [...]czołg tryska płomieniem! Z uczuciem triumfu w sercu oddalam się szybko, lecąc nisko nadpłonącym czołgiem. Wchodzę w spiralę, wzbijając się w górę [...] trzask w silniku i coś przepalami się przez nogę niczym kawałek rozgrzanej do czerwoności stali. Wszystko czernieje miprzed oczyma. Z trudem łapię oddech. Ale muszę dalej lecieć [...] lecieć [...] nie wolno mizemdleć. Zaciśnij zęby, musisz zapanować nad swoją słabością. Spazm bólu przeszywa całe mojeciało.

Podskakując, samolot wylądował. Rudel powrócił na ziemię półprzytomny, ale żywy.

Niemcy nie ustawali w kontratakach, zarówno z powietrza jak i na ziemi, przeciwkonadodrzańskim przyczółkom. O zajadłości walk świadczą wykazy strat, poniesionych przez IXKorpus Piechoty ze składu 5 Armii Uderzeniowej. Oto w trakcie natarcia od Wisły do Odry, a więcw dniach 14-31 stycznia, stracił on zaledwie 961 ludzi, podczas gdy w okresie od l do 10 lutego -3154. Tylko 2 i 3 lutego samoloty Luftwaffe wykonały przeciw tej armii 5008 lotów:

Ryk silników czołgów i samolotów, huk eksplodujących pocisków artyleryjskich oraz bomb,suchy terkot broni automatycznej - wszystko to nie cichło ani na moment. Wydawało sięprawie niemożliwe,

nym „rzutem na taśmę". Zdatne do użytku linie kolejowe prowadziły tylko do środkowej Polski,więc ciężarówki musiały pokonywać w obie strony po tysiąc, a nawet więcej kilometrów.

Ku radości Niemców pokrywa lodowa na Odrze jęła teraz w szybkim tempie topnieć, przy czym

Page 75: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

przyspieszali oni ów proces za pomocą materiałów wybuchowych i lodołamaczy. Na wałachnadbrzeżnych i innych pozycjach obronnych rozstawiono działa o dużej prędkości początkowejpocisku, pochodzące z ponad trzystu baterii przeciwlotniczych, które na bezpośrednie rozkazyHitlera ściągnięto prędko nad Odrę z dotychczasowych stałych stanowisk w głębi Rzeszy. Działate były znakomitą bronią przeciwpancerną. Pokaźne siły lądowe zdjęto z frontu zachodniego iprzy wykorzystaniu linii kolejowych oraz utwardzonych dróg w Rzeszy przegrupowano szybko dodziałań przeciw Rosjanom. Trzynaście czy czternaście dywizji przegradzało obecnie bezpośredniądrogę do Berlina, a około trzydziestu trzech poczęło się ześrodkowywać na Pomorzu, nawisającgroźnie nad prawym skrzydłem Frontu Źukowa.

Ataki Luftwaffe na pierwsze rosyjskie przejścia przez lód okazały się skuteczniejsze, aniżelisądził Rudel. Teraz Niemcy odzyskali przewagę w powietrzu dzięki maszynom, które do tej porypełniły służbę obronną przeciw brytyjskim i amerykańskim nalotom, a obecnie otrzymały zadaniebliskiego wsparcia wojsk lądowych na froncie wschodnim. Na mocy wcześniejszych dyspozycjiHitlera większość niemieckich myśliwców wyposażono w urządzenia do podwieszania bomb iteraz to się opłaciło. Podrywając samoloty z licznych betonowych lotnisk w rejonie Berlina,Luftwaffe była w stanie utrzymywać dużą intensywność działań przeciw pobliskim przyczółkom,przejściom przez Odrę, a także oddziałom rosyjskim rozciągniętym na froncie pomorskim.

Lotnicza kariera samego Rudla zakończyła się rankiem 9 lutego. Tego dnia wzbił się wpowietrze razem z kilkoma maszynami swej eskadry Stukasów, udając się na poszukiwanieczołgów na nowym rosyjskim przyczółku na północ od Frankfurtu, nieopodal Lebus. Było tozajęcie szczególnie niebezpieczne, bowiem rosyjscy przeciwlotnicy mieli duże doświadczenie iwysokie umiejętności, podczas gdy z Rudlem leciało kilka nowych załóg, narażonych naszczególne ryzyko. Kazał pilotom pozostałych Ju-87 trzymać się na dystans, a sam wykonał po-

wtarzające się ataki w swoim zwykłym stylu - nurkując pod ostrym kątem, prostując na chwilęsamolot, by posłać z podwójnego, 37-mili-metrowego działka kilka serii pocisków owolframowym rdzeniu, oddalając się na niskim pułapie i wreszcie wznosząc jak najprędzej, bywrócić na wysokość 2400 stóp, poza zasięg broni ręcznej. Nawet on sam nie zdecydowałby sięna podobne ryzyko, gdyby nie to, że Rosjanie byli już tak blisko Berlina.

Po tym, jak Rudel rozprawił się z kolejnymi czołgami, zacięło się jedno z jego działek.Mimo to przystąpił do ataku na trzynasty wóz:

I już pikuję z wysokości 2400 stóp. Muszę być skupiony na locie, wykonuję korkociąg;znowu ze dwadzieścia dział pluje we mnie ogniem. Teraz wyrównuję lot [...] strzelam [...]czołg tryska płomieniem! Z uczuciem triumfu w sercu oddalam się szybko, lecąc nisko nadpłonącym czołgiem. Wchodzę w spiralę, wzbijając się w górę [...] trzask w silniku i coś przepalami się przez nogę niczym kawałek rozgrzanej do czerwoności stali. Wszystko czernieje miprzed oczyma. Z trudem łapię oddech. Ale muszę dalej lecieć [...] lecieć [...] nie wolno mizemdleć. Zaciśnij zęby, musisz zapanować nad swoją słabością. Spazm bólu przeszywa całe moje

Page 76: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

ciało.

Podskakując, samolot wylądował. Rudel powrócił na ziemię półprzytomny, ale żywy.

Niemcy nie ustawali w kontratakach, zarówno z powietrza jak i na ziemi, przeciwkonadodrzańskim przyczółkom. O zajadłości walk świadczą wykazy strat, poniesionych przez IXKorpus Piechoty ze składu 5 Armii Uderzeniowej. Oto w trakcie natarcia od Wisły do Odry, a więcw dniach 14-31 stycznia, stracił on zaledwie 961 ludzi, podczas gdy w okresie od l do 10 lutego -3154. Tylko 2 i 3 lutego samoloty Luftwaffe wykonały przeciw tej armii 5008 lotów:

Ryk silników czołgów i samolotów, huk eksplodujących pocisków artyleryjskich oraz bomb,

suchy terkot broni automatycznej - wszystko to nie cichło ani na moment. Wydawało sięprawie niemożliwe,

by ziemia, nie wspominając już o istotach ludzkich, mogła wytrzymać taką lawinę ognia i

metalu.

Żuków wiedział, że żąda wiele, gdy 4 lutego rozkazał 5 Armii Uderzeniowej powiększyć jejprzyczółek na północ od Kostrzyna. Polecił armii przypuszczać ataki tylko nocą i przeciw jasnosprecyzowanym celom. Za dnia Rosjanie mieli się koncentrować na odpieraniu kontratakówniemieckich sił lądowych oraz przetrwaniu uderzeń powietrznych. To ostatnie mieli osiągnąćgłęboko się okopując i prowadząc zmasowany ogień zaporowy artylerii przeciwlotniczej.

W takich to warunkach Rosjanie spychali wolno Niemców w trakcie lutowych i marcowychwalk. Do końca marca 5 Armia Uderzeniowa poszerzyła przyczółek do dwudziestu siedmiukilometrów, przy czym wklinowywał się on teraz trzy do pięciu kilometrów w głąb. Na zapleczuRosjan niemieccy obrońcy Poznania wiązali cztery dywizje 8 Armii Gwardii Czujkowa oraz dwiedywizje 69 Armii. Cytadela padła dopiero 22 lutego. Energiczny Czujkow podciągnął wówczaszaangażowane w Poznaniu siły, tak że pod koniec marca jego przyczółek na południe od Kostrzynamiał już szerokość czternastu kilometrów i sięgał przeciętnie na cztery kilometry w głąb.

Zmiana sytuacji psychologicznej i moralnej

Niełatwo ustalić, jakie były poglądy Źukowa w owym czasie, gdy podejmowano ważkie decyzje.W szczegółowej pracy poświęconej wydarzeniom na skrzydle pomorskim (Die Eroberung Pommernsdurch die Rotę Armee, 1969) niemiecki historyk Erich Murawski podkreśla znaczenie generałaWasilija Daniłowicza Sokołowskiego, błyskotliwego, ale zaangażowanego politycznie Ukraińca,którego Stalin wysłał na front jako informatora i swego rodzaju superszefa sztabu. Według autora tejpracy to właśnie Sokołowski, a nie Żuków, zwrócił uwagę STAWKI na fakt, że flanka pomorskawojsk radzieckich jest zagrożona. W związku z tym miał on doradzić, by l Front Białoruski zatrzymałsię na Odrze i zwrócił ku północy celem oczyszczenia co najmniej rejonu Szczecina; dopiero póź-

Page 77: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

niej mógłby wznowić marsz na Berlin. Zdaniem Murawskiego Żuków, podobnie jak Czujkow i innigenerałowie, pragnął natomiast nacierać dalej prosto na Berlin, argumentując, że zwłoka da Niemcomczas na stworzenie reduty nie do zdobycia na południu, w Czechach, jak i na wzmocnienie obronyna Odrze, a może nawet wpuszczenie aliantów zachodnich do Berlina przed Rosjanami. Pogwałtownych sporach między obu tymi oficerami, Stalin miał się 4 lutego opowiedzieć zaSokołowskim.

Murawski nie podaje żadnych źródeł, zaś dowodem mogącym przemawiać przeciwko tejinterpretacji jest pilna depesza Zukowa do STAWKI z 31 stycznia, w której „podkreślał, żeutrzymywana przez l Front Białoruski rubież osiągnęła już długość 500 kilometrów, że lewe skrzydłoRokos-sowskiego [tzn. 2 Frontu Białoruskiego] zostaje znacznie w tyle za prawym skrzydłem lFrontu Białoruskiego - Rokossowski musi pchnąć naprzód swą 70 Armię - a marszałek Koniewpowinien jak najszybciej uchwycić linię Odry". Żuków zdawał sobie sprawę, że kończą mu się zapasyzaopatrzenia i że Luftwaffe zdobyła przejściowo panowanie w powietrzu. Nie napływały żadneklarowne wytyczne od STAWKI, która nie do końca orientowała się w położeniu na miejscu iusiłowała nadal zinterpretować dyrektywę Stalina, by zarówno Żuków, jak i Koniew uczestniczylibezpośrednio w finalnym uderzeniu na Berlin. Powodowany instynktowną ostrożnością Stalinostatecznie orzekł, że Żuków i Koniew muszą zatrzymać się na Odrze i oczyścić swoje skrzydła naPomorzu i Śląsku.

Niezależnie od tego, jakie mogły być na przełomie stycznia i lutego 1945 r. poglądy Zukowa,czuł się on po wojnie zobowiązany do obrony decyzji o zastopowaniu marszu na Berlin.Najbardziej wytrwałym spośród jego krytyków był generał pułkownik Czujkow; Żuków odpo-wiedział na zarzuty w periodyku Wojskowy Magazyn Historyczny z czerwca 1965 r. Tłumaczyłsię też „na żywo" przed uczestnikami sympozjum, które zorganizowała Grupa Wojsk Radzieckich wNiemczech, zgadzając się z indagującym go generałem majorem S. M, Jeniukowem, że byłobyfizycznie możliwe, by l i 2 Armia Pancerna Gwardii dotarły do Berlina, a może nawet gozdobyły. W gruncie rzeczy zarówno on, jak i Czujkow, tego wówczas pragnęli:

Ale, towarzyszu Jeniukow, nie sposób byłoby zawrócić, bowiem nieprzyjaciel mógłby złatwością zamknąć drogi odwrotu. Nieprzyjaciel, atakując od północy, mógłby bez truduprzełamać się przez naszą piechotę, osiągnąć przeprawy na Odrze i postawić wysunięte doprzodu wojska w kłopotliwej sytuacji. Niech mi będzie wolno podkreślić, że trzeba umieć nadsobą panować, odrzucać pokusę i unikać rzucania się w pochopne przedsięwzięcia. Kiedydowódca podejmuje decyzje, nie wolno mu nigdy popuścić cugli zdrowego rozsądku.

O niebezpieczeństwie związanym ze zbytnim kuszeniem losu pisze też Żuków w swoichwspomnieniach, nawiązując do wcześniejszej wojny z Polakami: „Pod tym względem bardzopouczający jest przykład natarcia Armii Czerwonej w 1920 roku na Warszawę, kiedy to nie zabezpie-czone i nierozważne posuwanie się jej oddziałów do przodu zakończyło się nie sukcesem, leczciężką klęską wojsk naszego Frontu Zachodniego" (Żuków, Wspomnienia i refleksje, Warszawa1976, t. 2, s. 352). Innym precedensem, jaki głęboko zapadł mu w pamięć, był lekkomyślny pościgw 1943 r. po bitwie pod Stalingradem, w wyniku którego wojska radzieckie nadziały się na

Page 78: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

kontrofensywę Mansteina pod Charkowem.Przez cały czas korzystną sytuację, jaka ukształtowała się dzięki działaniom radzieckich armii,

komplikowały apele kierowane do żołnierzy, wzywające ich do mszczenia się na niemieckiejludności. Żuków i Koniew nie mogli wiele zrobić, by powstrzymać rabunki, gwałty i podpalenia(zob. s. 287), jakie teraz nastąpiły. Pewien oficer, który zbiegł potem na Zachód, wyjaśniał powojnie:

Ogólnie rzecz biorąc, erupcja tych niskich i okrutnych instynktów rozerwała spoiwa rygorystycznejdyscypliny, z jakiej znana była dotąd Armia Czerwona. Zakłóciło to funkcjonowanie systemów łącz-ności i zaopatrzenia, a także wydawanie i wykonywanie rozkazów. Najkrócej mówiąc, efektywność

Armii Czerwonej uległa przed bramami Berlina i na Śląsku osłabieniu.

Wraz z tym, jak wojska radzieckie grzęzły w sensie dosłownym i moralnym, łatwiej byłoHitlerowi kreować się na jedynego możliwego zbawcę narodu niemieckiego. Rosyjskie zbrodniebyły mu na rękę, podobnie jak rezultaty spotkania na szczycie jego wrogów w Jałcie. Wprawdziesojusznikom nie udało się dojść do porozumienia w sprawie politycznego charakteru nowegorządu wyzwolonej Polski, ale zgodzili się, że Polacy otrzymają kosztem Niemiec „znacznenabytki terytorialne na północy i zachodzie" oraz że pozostałe obszary Rzeszy zostaną podzielonena alianckie strefy okupacyjne. Hitler był zachwycony, gdy 13 lutego dostarczano mu stronapo stronie schodzący z dalekopisu komunikat końcowy jałtańskiej konferencji:

„To tyle, jeśli chodzi o bełkot naszych kawiarnianych dyplomatów i politykierów zemeszetu! Oto mają czarno na białym: jeżeli przegramy wojnę, Niemcy przestaną istnieć. Teraznie wolno nam tracić nerwów i kapitulować".

ROZDZIAŁ 10

Działania nad Odrą

Radzieckie plany

Nominalne zakończenie tak zwanej operacji wiślańsko-odrzańskiej oznaczało realnie niewiele.Wprawdzie Żuków rzeczywiście zatrzymał się nad dolną i środkową Odrą, ale dalej na południu, naŚląsku, l Front Ukraiński Koniewa nabierał tylko oddechu przed spodziewaną ofensywą obuFrontów na Berlin. Plany dotyczące l Frontu Ukraińskiego Koniew przesłał STAWCE jeszcze 28

Page 79: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

stycznia. Zamierzał on zbliżyć się do niemieckiej stolicy od południa, podczas gdy Żukówzaatakowałby czołowo od wschodu. Jednak najbliższym celem Koniewa było okrążenie Wrocławia naŚląsku za pomocą manewru zakleszczającego. Zrealizowawszy ten cel, mógłby następnie ruszyć nazachód i stanąć obok grupy armii Źukowa, zajmując tym samym podstawy wyjściowe do wielkiegouderzenia na Berlin.

Wrocław, stolica prowincji śląskiej, rozpościerał się po obu brzegach Odry, stanowiąc jedynąpoważniejszą przeszkodę dla posuwania się oddziałów Koniewa przez otwarte tereny Dolnego Śląska.Dlatego też STAW-

KA zaaprobowała plan Koniewa, przewidujący dwustronne oskrzydlenie miasta przez siły atakującez obu głównych przyczółków, jakimi dysponował on po „niemieckiej" stronie Odry, powyżej iponiżej Wrocławia:

Lewoskrzydłowe zgrupowanie składało się z dwóch armii ogólno-wojskowych oraz dwóch korpusów pancernych na przyczółku oław-skim.

Zasadnicze natarcie miało wyjść z prawej strony, z przyczółka ści-nawskiego. Rozlokowane tam dwie armie ogólnowojskowe i 4 ArmięPancerną wzmocniono dodatkowo 3 Armią Pancerną Gwardii Rybał-ki, którą po wszystkich jej podróżach sprowadzono teraz z GórnegoŚląska. Ta „operacja dolnośląska" miała się rozpocząć 8 lutego. Tymczasem Rosjanie przegrupowali swe siły, powiększyli przyczółki iwykonali przez Grodków niewielki izolowany atak w głąb Śląska.

Siły niemieckie w przededniu operacji dolnośląskiej

Od 20 stycznia niemiecką Grupą Armii „A" (przemianowaną wkrótce na Grupę Armii „Środek")kierował generał pułkownik Ferdinand Schórner, uważany za bodaj przodującego krzewicielanarodowosocjalistycznego stylu dowodzenia w Wehrmachcie. Hitler ufał mu bezgranicznie, aGoebbels stwierdzał, że Schórner nie jest:[...] żadnym przykutym do krzesła czy mapy generałem; większość dnia spędza u walczących żołnierzy,

z którymi łączą go relacje oparte na zaufaniu, chociaż jest bardzo surowy. W szczególności ukrócapoczynania tak zwanych „zawodowych dekowników", przez co rozumie ludzi, którzy stale potrafią

oddalać się w krytycznych sytuacjach i znikać na tyłach pod takim czy innym pretekstem. Jegoprocedura postępowania z takimi typami jest dość brutalna; wiesza ich na najbliższym drzewie z

tablicą opatrzoną napisem: „Jestem dezerterem i nie chciałem bronić niemieckich kobiet i dzieci".

O ile na odcinku Grupy Armii „A" naprzeciw wojsk Żukowa osiągnięto jako taką stabilizację,sytuacja dalej na południu, na Dolnym Śląsku, była niebezpiecznie płynna. Niemcy (4 ArmiaPancerna generała Fritza Grasera) rozporządzali tam zebranym naprędce garnizonem oraz dwiema

Page 80: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

dywizjami piechoty we Wrocławiu i jego okolicach, lecz poza tym mieli w przybliżeniu tyle dywizjipolowych, ile Koniew pełnych armii.

Oddziały, które zostały już wcześniej odcięte za Odrą, były bezpowrotnie stracone. Na dodatekw niemieckim wyższym dowództwie obawiano się, iż Rosjanie mogą przechwycić inny łup -pojemniki z ciekłym gazem bojowym, składowane w pobliżu Brzegu Dolnego, leżącego teraz po„nieprzyjacielskiej" stronie Odry, poniżej Wrocławia.

Było to jedną z osobliwości drugiej wojny światowej, że żadna z walczących stron nie posunęłasię do tego, by użyć na froncie gazów trujących. Jednak kontynuowano potrzebne prace badawczo-rozwojowe, zaś pod Brzegiem Dolnym Niemcy przechowywali duże zapasy niektórych znajnowszych i najbardziej śmiercionośnych substancji, jakie wyprodukowali. 4 Armię Pancernąpowiadomiono, że nie wystarczy przeprowadzić rajd na fabrykę i wysadzić w powietrze zbiorniki,ponieważ w takim przypadku pozostałoby dostatecznie dużo resztek, które mogliby przebadaćRosjanie. Należało zatem fabrykę zająć i utrzymać tak długo, by można było wypompować ciekłygaz do Odry. Graser powierzył tę delikatną misję generałowi majorowi Maxowi Sachsenheimerowi.

Początkowo 4 Armia Pancerna przewidywała konwencjonalny atak z uderzeniem artyleryjskim iefektownym szturmem dwóch kompanii „spieszonych" spadochroniarzy, o których nadesłaniewystąpiono do sąsiednich grup armii. Jednak przeanalizowawszy swe zadanie bardziej wnikliwie,Sachsenheimer doszedł do wniosku, że najważniejsze jest zdobycie wystarczająco dużej ilościczasu, by móc spokojnie wypompować trującą substancję. To zaś można było najlepiej osiągnąćpoprzez szybki i skryty wypad, wykonany siłami dostępnymi już teraz pod ręką. Dlatego też po-stanowił utworzyć niewielką grupę bojową, w której skład weszło kilkuset piechurów, dwie bateriedwuzadaniowych dział 88-milimetrowych oraz lekka saperska kompania łodzi szturmowych,wyposażona w osiemdziesiąt jeden jednostek pływających. Fachowej pomocy mieli udzielić dwajnaukowcy i osiemdziesięciu techników.

Podczas osobistego rekonesansu Sachsenheimer stwierdził, że prowadzący do BrzeguDolnego most kolejowy jest nienaruszony (z wyjątkiem dwóch przęseł najbliżej „niemieckiego"brzegu), i że pilnują go tylko dwa karabiny maszynowe, rozmieszczone na obu przeciwległych skło-nach nasypu kolejowego po „rosyjskiej" stronie. Przekroczywszy Odrę, szyny skręcały w lewo ibiegły niedaleko Brzegu Dolnego, przy czym odgałęział się od nich boczny tor, wiodący prosto doskrytego w lesie kompleksu fabryki chemicznej. Oznaczało to, że Niemcy nie mogli raczej zgubićdrogi: wystarczało po prostu iść wzdłuż tego toru. Słychać było śpiewy radzieckich żołnierzy,dobiegające z zamku w Brzegu Dolnym: „Ale «śpie-wy» to chyba niewłaściwe słowo dla opisaniadźwięków, jakie docierały do naszych uszu. Był to narastający ryk, na podstawie którego wy-wnioskowaliśmy, że Rosjanie są coraz bardziej pijani". Graser zaakceptował planSachsenheimera i rankiem 5 lutego kombinowane siły zbliżyły się do rzeki.

Główna część grupy ruszyła wzdłuż szyn prosto na most. Major Josse z małym zespołem prawiebezszelestnie unieszkodliwił obsługę rosyjskich karabinów maszynowych. Działa 88 mmrozstawiono za nadrzecznym wałem po „niemieckiej" stronie. Jednocześnie za pomocą dwudziestusześciu łodzi szturmowych przeprowadzono pół godziny później, dwa i pół kilometra niżej mostu,forsowanie Odry, które miało odwrócić uwagę przeciwnika.

Page 81: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Na przeciwległym brzegu technicy wraz z eskortą dostali się na teren opuszczonegokompleksu fabryki, podczas gdy reszta zasadniczych sił piechoty rozrzuciła się po okolicy,tworząc przesłonę z pododdziałów uzbrojonych w panzerfausty, by strzec wszystkich podejśćdo zakładu. Jak się okazało, pompy były całkowicie sprawne. Zaledwie sześćdziesiąt pięć minutpo rozpoczęciu operacji uruchomiono silniki.

Rosjanie zareagowali dopiero po godzinie trzynastej. Pierwszy atak wykonali siłamiosiemnastu czołgów od strony leżącej dalej na północy wsi Radecz, ale powstrzymały ichubezpieczenia panzerfaustów. Tuż przed zmrokiem nastąpiło o wiele bardziej niebezpieczneuderzenie z Kreska, położonego nieco na wschód od Brzegu Dolnego. Grupa ośmiu czołgów

skierowała się stamtąd w kierunku linii kolejowej w pobliżu mostu, grożąc odcięciem wszystkichNiemców znajdujących się na prawym brzegu rzeki. Wtedy zademonstrowały swoje możliwości88-milimetrowe armaty:

Lufy podniesiono tak, by tylko minimalnie wystawały ponad odrzański wał, nakierowanoprędko na cele, po czym buchnęły one z ostrym trzaskiem tymi charakterystycznymi, długimijęzykami czer-wonawo-żółtego ognia. Odległość wynosiła tylko 750 metrów, więc odgłosytrafień zlały się nieomal z odgłosami wystrzałów.

Trafiono sześć radzieckich czołgów, z których większość trysnęła natychmiast płomieniami.Niemcy zdobyli kilka dodatkowych godzin ciemności na dokończenie swej pracy. Gdy pojemnikizostały wreszcie opróżnione, naukowcy wystawili pisemne zaświadczenie Sachsenheimerowi,który z kolei powiadomił przez radio sztab armii o wykonaniu zadania. W nocy grupa wycofała siębez żadnych dalszych incydentów na lewą stronę

Odry. Jest niemal pewne, że Rosjanie nigdy się nie zorientowali, jak ważną akcjęprzeprowadzili pod ich nosem Niemcy,

Operacja pod Brzegiem Dolnym z 5 lutego nie figuruje zbyt często w annałachwojny, ale stanowi klasyczne przedsięwzięcie tego typu, odznaczające siędokładnością w wyborze celu, prostotą koncepcji i szybkim oraz oszczędnym wśrodkach wykonaniem. Nawiasem mówiąc, dwie wspomniane wcześniejkompanie spadochroniarzy nigdy się nie pojawiły.

Krzepiące wieści nadeszły też od działającej na prawo od ugrupowaniaGrasera 17 Armii. Przeprowadziła ona siłami dwóch dywizji przeciw-uderzenie iodrzuciła oddziały rosyjskie, które przedarły się wcześniej przez Grodków. 7lutego mieszkańcy Otmuchowa i Nysy obserwowali z radością toczące sięponownie na wschód niemieckie czołgi: „Znowu wyszło słońce. A więcniemiecki Wehrmacht naprawdę istnieje! Cała ludność, zarówno miejscowi, jak i

uchodźcy, wyległa na ulice, by wiwatować na cześć żołnierzy"

Page 82: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Operacja dolnośląska, 8-24 lutego 1945roku

Drobne triumfy pod Brzegiem Dolnym i Grodkowem całkowicie przyćmiła radziecka ofensywa,która 8 lutego ruszyła z przyczółków odrzańskich. Operację dolnośląską rozpoczęło pojedyncze,pięćdziesięciominutowe przygotowanie artyleryjskie. Po nim, o szóstej rano, podążyły naprzódoddziały piechoty i czołgi. Z powodu odwilży grunt był miękki i na niektórych sektorach Rosjanieposuwali się wyraźnie powoli. Koło Niemsto-wa na odcinku 40 Dywizji Piechoty (4 Armia Pancerna)świeżo sformowana kompania odparła pierwszy atak batalionu wspartego dwoma czołgami.Kapitan rezerwy Heinze wspominał:

Wystrzelony przez rosyjskie działo pocisk oświetlający podpalił stóg siana przy oborze.Uratowaliśmy zapas amunicji i wyprowadziliśmy zwierzęta na zewnątrz. Tymczasem dwaczołgi nacie-

rały z Radlić na Miłosną - jeden z nich zatrzymał się koło naszego folwarku, a drugi dalej nazachód. Zawołałem, żeby ktoś podał mi panzerfausta i popełzłem w stronę czołgu. Tenpanzerfaust to był nowy i jeszcze nie znany mi model, więc musiałem eksperymentować,nim udało mi się zwolnić mechanizm zabezpieczający. Rozległ się trzask i pojawił się snopiskier. Trafiłem! Trzej piechurzy, którzy jechali dotąd na czołgu, zsunęli się teraz. Czołgpłonął, wybuchła amunicja. Moi towarzysze odpalili panzerschreck [cięższa wersjapanzerfausta] w kierunku drugiego czołgu, ale spudłowali i wóz odjechał, kryjąc się za nasząstodołą - co niestety odkryłem zbyt późno. Tylne wejścia były zablokowane. Pobiegłemszybko przez płonącą podłogę, by móc do niego strzelić z okna, ale nie przypadło mu towszystko do gustu i wycofał się do lasu, skąd zasypywał nas pociskami.

Porucznik Jung, adiutant, był ciężko ranny (przestrzelone płuco). Ja dostałem odłamkiem wlewą piętę. Pocisk artyleryjski rozerwał krowę na krwawe strzępy. [...] Zostałem sam, strzelającz okna w dachu [...] zaciął się mój karabin szturmowy, chwyciłem ręczny karabin. Od Radlićnadciągały kolejne czołgi. Było szaleństwem stawiać dalej opór w tym miejscu.

I rzeczywiście było to szaleństwem - choć Schórner rozlokował 4 Armię Pancerną naprzeciwprzyczółka ścinawskiego, a 17 Armię naprzeciw oławskiego, pod koniec dnia trudno już było mówićo jakiejkolwiek spójności niemieckiej obrony, a radzieckie jednostki pancerne przeniknęły nagłębokość do sześćdziesięciu kilometrów.

Ta rosyjska fala odizolowała teraz prawie Wrocław, tkwił on jednak nadal niczym skała przedcentrum frontu Koniewa, skutecznie powstrzymując ruch dwóch armii ogólnowojskowych. W tejsytuacji Koniew rozkazał 3 Armii Pancernej Gwardii Rybałki skręcić ostro w lewo, zawrócić ipołączyć się na tyłach Wrocławia z wojskami nacierającymi z przyczółka oławskiego. Było topowtórzenie, tyle że na mniejszą skalę, manewru, jaki niecałe trzy tygodnie wcześniej wykonała 3Armia Pancerna Gwardii na obrzeżach i zapleczu Zagłębia Górnośląskiego.

Page 83: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

10 i 11 lutego główne siły armii pomknęły z rykiem silników na wschód autostradą Legnica-Wrocław, Widząc, że Rosjanie zamierzają okrążyć stolicę Śląska, Niemcy zdążyli jeszczewyprowadzić przez zwężającą się lukę część oddziałów swojej 269 Dywizji Piechoty, ale 15 lutegozamknął się pierścień wokół Wrocławia, kiedy na jego rogatkach nawiązały styczność atakujące zobu przyczółków armie ogólnowojskowe, podczas gdy 3 Armia Pancerna Gwardii rozlokowała sięna zachód od miasta. Około 35 tyś. regularnego wojska niemieckiego i 80 tyś. cywilów znalazłosię w kotle:

A tymczasem wewnątrz pierścienia wrzało. Okrążone oddziały załogi Wrocławia miotałysię z jednej strony w drugą, poszukując wyjścia. Niekiedy desperacko walczyły, a najczęściejoddawały się do niewoli.

Na drogach na południowy zachód od Wrocławia nagromadziła się olbrzymia ilośćpojazdów i furmanek z ludźmi, którzy, straciwszy nadzieję znalezienia tu choćby najmniejszejszczeliny, rzucili się z powrotem do miasta.

Teraz, gdy Wrocław został otoczony, dobiegło końca pasmo niekontrolowanych niemieckichklęsk na Śląsku. Od połowy lutego sytuacja na tym teatrze stawała się już bardziej stabilna iuporządkowana i ów charakterystyczny schemat miał obowiązywać przez następne dwa miesiące.Ogólnie rzecz biorąc, l Front Ukraiński Koniewa powstrzymywały teraz siły niemieckie ugrupowanew stosunku do niego pod kątem prostym:

4 Armia Pancerna, zwrócona ku wschodowi i starająca się utrzymaćrubieże małych rzek, płynących na północ ku środkowej Odrze. Wojska te zagradzały Koniewowi dalszą drogę w kierunku zachodnim,do serca Niemiec.

17 Armia, która zajmowała pozycje wzdłuż Sudetów i stała frontemna północ, zagrażając tym samym bardzo rozciągniętemu lewemu(czyli południowemu) skrzydłu Koniewa. Było to lustrzane odbiciesytuacji na Pomorzu, gdzie gromadzące się wojska niemieckie nawisały nad prawym skrzydłem Frontu Źukowa.

Posyłając Rybałkę na Wrocław, Koniew osłabił swe prawoskrzydłowe zgrupowanie, atakujące zdawnego przyczółka ścinawskiego na zachód. Mimo że 4 Armia Pancerna Leluszenki nacierała bezwsparcia i nie była zaliczana do najbardziej przebojowych związków pancernych, już 14 lutegodotarła do Nysy Łużyckiej, Musiała jednak za tę niecodzienną śmiałość zapłacić, bowiem jeszcze tegosamego dnia, nieco na zachód od rzeki Bóbr, niemiecka 4 Armia Pancerna wykonała z dwóch stronkoncentryczne uderzenia przeciw rosyjskim liniom komunikacyjnym - korpus pancernyGrossdeutschland uderzył na północ, a XXIV Korpus Pancerny na południe. Obie te niemieckieformacje, które w ostatnich tygodniach doświadczyły wspólnie niejednego, tym razem nie zdołaływprawdzie się połączyć, ale rosyjska armia była przez pewien czas odcięta i musiała walczyć0życie. „Rozgorzał bardzo zacięty bój - walczyli wszyscy, od szeregowych

Page 84: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

żołnierzy do generałów"Niemcy przerwali natarcie 19 lutego. Do tego czasu Leluszence udało się już oczyścić swe linie

komunikacyjne, a dla wsparcia go nadciągnęły, odpowiednio z lewej i prawej strony, 3 ArmiaPancerna Gwardii oraz 52 Armia. Rosjanie wyszli nad Nysę Łużycką na froncie o szerokości stu kilo-metrów. Tam zastopowało ich sześć niemieckich dywizji, które stawiły bardzo twardy opór. Naodcinek ten napływały niemieckie posiłki, a Koniew musiał też uwzględnić rosnące zagrożenie naswym lewym skrzydle1zapleczu, toteż 24 lutego obwieścił zakończenie operacji dolnośląskiej.Wojska radzieckie porzuciły większość przyczółków po drugiej stronie NysyŁużyckiej, utrzymując tylko niewielki obszar pomiędzy Forst i Guben, októry toczyły się zażarte walki. Tak oto wygasł ostatecznie impet rosyjskiej ofensywy, rozpoczętej 12 stycznia nad Wisłą.

Przeciwnatarcia niemieckie z południa - podLubaniem w dniach 2-5 marca i pod Strzegomiem

w dniach 9-14 marca 1945 roku

Sudety, jeden z łańcuchów należących do środkowoeuropejskiego systemu masywów górskich,piętrzyły się wzdłuż lewej flanki wojsk Konie-

wa. Gór tych, a także skrawków równin, które do nich przylegały, broniła 17 Armia, dowodzonaprzez generała Friedricha Schulza. Oficer ten był synem śląskiego rolnika i pełnił wcześniej funkcjęszefa sztabu feldmarszałka Modlą. „Ponieważ był rodowitym Ślązakiem, wykonanie zadania niebyło dlań jedynie kwestią inteligencji, posłuszeństwa i woli. Uważał, że nakaz ów wypływał zsamego serca -jako powołanie, by zrobić wszystko, co możliwe czy wyobrażalne, w imię obronyojczystej ziemi i uratowania ziomków".

Na jednym z odcinków linie 17 Armii przebiegały w odległości zaledwie dwudziestu kilometrówod peryferii oblężonego Wrocławia, co zachęciło Niemców do przeprowadzenia siłami trzechdywizji kontrnatar-cia, wymierzonego w oddziały rosyjskie blokujące miasto. 14 lutego 19 DywizjaPancerna nawiązała na krótko styczność z załogą twierdzy, lecz następnego dnia nieprzyjacielponownie zamknął lukę i Niemcy cofnęli się na podstawy wyjściowe.

Jednak toczone na południe od Wrocławia walki, a także problemy, jakie mieli Rosjanie nazachodzie, za Bobrem, wskazywały, iż l Front Ukraiński musi skonsolidować swe zdobycze ipodciągnąć uzupełnienia. Ko-niew doszedł „już w ósmym dniu operacji do wniosku, że wnajbliższym czasie nie zdołamy osiągnąć celów naszego pierwotnego planu i że natarcie na Berlin narazie nie jest możliwe" .

Na początku marca morale i wartość bojowa wojsk niemieckich podniosły się do tego stopnia,iż Schórner mógł zmontować dość misterne przeciwnatarcie na lewym skrzydle 17 Armii, wrejonie Lubania - miasteczka, które musiała wcześniej oddać mocno naciskana 6 Dywizja Gre-nadierów Ludowych, Gdyby Niemcy odzyskali Lubań, mogliby ponownie korzystać bez przeszkód z

Page 85: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

ważnej linii kolejowej, biegnącej z serca Niemiec wzdłuż północnych skłonów gór w głąb Śląska. Cowięcej; taka udana akcja mogła zakłócić przegrupowanie 3 Armii Pancernej Gwardii oraz skłonićKoniewa do odciągnięcia części jego sił ze skrajnej wschodniej flanki na Górnym Śląsku.

Schórner zlecił kierowanie akcją sztabowi XXIV Korpusu Pancernego Nehringa. Zamiast wikłaćżołnierzy w nowe walki uliczne w samym Lubaniu, Nehring postanowił wykonać zbieżne uderzeniaelementami dwóch

korpusów pancernych w kierunku szosy bolesławieckiej, leżącej na dalekim zapleczu Lubania.Niemcy rozpoczęli natarcie w nocy z l na 2 marca, 3 Armia Pancerna Gwardii dała się całkowiciezaskoczyć, jednak otrząsnąwszy się z pierwszego szoku, Rosjanie wydali twardą walkę oddziałomidącym w szpicach niemieckich kleszczy. Ponieważ Niemcy zaczęli się posuwać wolniej niżprzewidywały plany, Nehring przychylił się do sugestii jednego z podwładnych, by zdecydowaćsię na „ograniczone rozwiązanie", czyli zatrzasnąć kleszcze już nieco na północ od Lubania -iuniemożliwić tym samym Rosjanom wymknięcie się doliną Kwisy. 5 marca Dywizja GrenadierówFiihrera połączyła się na wzniesieniu Lin-denberg z 8 Dywizją Pancerną, podczas gdy niemieckaartyleria ostrzeliwała drogę odwrotu nieprzyjaciela wzdłuż Kwisy. Wzięto wprawdzie zaledwie176 jeńców, ale odzyskano Lubań i zniszczono 162 radzieckie czołgi, których wraki walały się pookolicy. Sami Niemcy stracili dziesięć czołgów.

Zwycięstwo w Lubaniu podziałało jak balsam na Goebbelsa, który widział w nim potwierdzeniesłuszności wyznawanej przez generała pułkownika Schórnera filozofii, wedle której na Rosjan dobrabyła zaciśnięta pięść, a na niemieckich dekowników i defetystów - stryczek. 8 marca Goebbelspojechał na miejsce walk. „Jest pogodnie i mroźno; cała okolica skąpana w cudownym słońcu.Opuszczając ruiny Berlina, wkracza się w region jakby zupełnie nietknięty przez wojnę. Jest sięnaprawdę szczęśliwym, gdy widzi się znowu otwarty teren i oddycha świeżym powietrzem" .

Schórner przywitał ministra w Zgorzelcu, a podczas podróży do Lubania poinformował go opołożeniu grupy armii i o swoich planach, które przewidywały nękanie przeciwnikasukcesywnymi przeciwnatarciami. Goebbels pisał dalej:

Spadochroniarze, którzy odznaczyli się w operacji lubańskiej, zebrali się na defiladę nacałkowicie zrujnowanym rynku Lubania. Schórner przemówił do żołnierzy i w jegowystąpieniu znalazły się najbardziej pochlebne uwagi o mnie i o mojej pracy. W szczególnościwychwalał mą ustawiczną i niestrudzoną walkę na rzecz wojny totalnej, życząc mi szczęścia wmych staraniach. Powiedział, że jestem jed-

nym z niewielu ludzi, którzy mają pełny posłuch wśród żołnierzy frontowych. W odpowiedziodwołałem się bardzo silnie do morale żołnierzy, nawiązując zwłaszcza do historycznejpowinności, jaką muszą teraz spełnić. Odrobina lokalnego kolorytu dodała znakomitego tła. Natych terenach prawie nie ma miasta czy wsi, gdzie Fryderyk Wielki nie odniósłby jednego zeswych zwycięstw bądź nie poniósł jednej ze swych porażek.

Page 86: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Według sekretarza Goebbelsa minister przemawiał z żarem i przekonująco, spotykając się wzamian z równie płomiennym wybuchem entuzjazmu ze strony oficerów i żołnierzy, gdy ruszył wobjazd pobojowisk, usianych potrzaskanymi kadłubami czołgów. Badaczy przekazów hi-storycznych zainteresują jednak może spostrzeżenia prawdziwych frontowych wiarusów z DywizjiGrenadierów Fiihrera, którym nakazano wystawić grupę, mającą dostąpić zaszczytu wysłuchaniatyrady ministra:

Po licznych perypetiach zebrano około stu ludzi i wyprawiono ciężarówkami do Lubania.

8 marca Goebbels wygłosił przemówienie do żołnierzy i volkssturmistów, którzy zgromadzili

się na rynku w Lubaniu. Obsypano pochwałami Schórnera, obsypano pochwałami Goebbelsa,

a czyny żołnierzy wspomniano tylko jakby mimochodem. Kilku członków Hitlerjugend

udekorowano Krzyżami Żelaznymi, lecz nie było żadnych odznaczeń dla żołnierzy z oddziałów.

Do kolejnego uderzenia zaangażował Schórner dwie dywizje, rzucając je na Strzegom, położonymniej więcej siedemdziesiąt kilometrów na wschód. Bitwa, która rozgorzała tam 9 marca,naznaczona była bezwzględnością. Akurat wtedy powróciła na krótko zima z mrozem, mgłą i obfity-mi opadami śniegu. Tym razem Niemcom brakowało sił na dwustronne oskrzydlenie, toteż walkiprzekształciły się w brutalne zmagania o sam Strzegom oraz rozciągające się na północnymwschodzie wzgórza. Nocą z 11 na 12 marca główne siły Rosjan wyrwały się w bezładnej rejteradzie-

wilde Sau w żargonie Landserów, którzy starali się dosięgnąć pociskami jak największą liczbęuciekających, oświetlając sobie w tym celu teren reflektorami pojazdów. Walki trwały do 14 marca,kiedy to oczyszczono w końcu rejon z Rosjan. Niemcy przyjęli ciepłą, słoneczną pogodę, któranastała następnego dnia, jako ostateczny triumf wiosny nad zimą, mogli jednak równocześnie wpełni się rozeznać w skali bestialstw, jakich dopuścili się na mieszkańcach Strzegomia Rosjanie.

Schórner szykował zgrupowanie Nehringa, składające się z czterech dywizji, do wielkiegoprzedsięwzięcia: próby deblokady Wrocławia. Wojska te, podbudowane zwycięstwem podLubaniem, przewieziono koleją na wschód, ku przedgórzom południowego Śląska, z którychniedaleko było do miasta. Niemcy mieli stanowiska obserwacyjne na górze Sobótka, skąd dzień i nocwidać było pożary we Wrocławiu. Jeszcze bliżej, na odcinku pod Kątami Wrocławskimi, biegłaautostrada, którą kursowały zupełnie bezkarnie rosyjskie pojazdy, błyskając mocnymi reflektorami.Nie złościło to niemieckich żołnierzy, bo na tym etapie wojny było to już po prostu czymśnormalnym. Zanim Niemcy zdążyli wyprowadzić swój atak przez równinę, Schórner straciłinicjatywę, stało się bowiem to, czego się od dawna lękał: Koniew rozpoczął dużą ofensywę przeciwsiłom niemieckim na skrajnym wschodnim skrzydle swego Frontu, czyli na Górnym Śląsku.

ROZDZIAŁ 11

Zgrupowanie Heinriciego w górach na południu

Page 87: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Zagrożenie dla skrajnej lewej flanki wojsk Koniewa

Cofanie się w czasie jest w książkach historycznych tak samo nużące, jak w filmach, jednak nie bezpowodu prześledziliśmy wypadki na Dolnym Śląsku i w Łużycach nieprzerwanym ciągiem aż dopołowy marca. Teraz wszakże nie możemy już dłużej ignorować wydarzeń, jakie rozgrywały się dalejna wschód, w górzystej krainie na styku Polski i Słowacji.

O ile naturalne przeszkody środkowej Odry i Nysy Łużyckiej wyznaczyły zachodnią granicęrosyjskiej ofensywy, o tyle na południu podobną rolę odegrały łańcuchy górskie przecinająceśrodkową Europę ze wschodu na zachód. Taka rzeźba terenu nie sprzyja działaniom ofensywnym,toteż niemieckie pozycje w tych górach tworzyły wygięte ku wschodowi wybrzuszenie, wcinającsię między armie rosyjskie, atakujące przez bar-

dziej płaskie tereny Węgier na południu oraz Polski i Dolnego Śląska na północy.Gdy rozpoczynała się operacja wiślańsko-odrzańska, wysunięty najbardziej na południe duży

związek niemieckiej Grupy Armii „A" - „Grupa Armii Heinrici" - utrzymywał nadal w swoichrękach Spisz, żyzny region wschodniej Słowacji, jak i całe pasmo Tatr z ich najwyższym szczytem,Kaiser Franz Josef Spitze": „Nikt nie zapomni widoku otulonego śniegiem wierzchołka, lśniącegosrebrzystym blaskiem w porannym słońcu. Zwisał jakby z chmur ponad rozpościerającymi siędaleko w dole równinami" .

Choć broniące się w górach wojska niemieckie atakował czołowo 4 Front Ukraiński, dopierozałamanie się frontu w Polsce zmusiło Heinri-ciego do opuszczenia dotychczasowych pozycji.Operująca niedaleko w Polsce 17 Armia bliska była rozpadu, mimo że podrzucano jej posiłki-,wskutek utraty Zagłębia Górnośląskiego Heinrici musiał 29 stycznia wycofać się na nową rubież wzachodnich Beskidach. Pozycje te osłaniały Przełęcz Jabłonkowską (zagrożoną przez słowackichpartyzantów), a także jeszcze istotniejsze przejście komunikacyjne: Bramę Morawską, czyliobniżenie między Beskidami a śląskimi górami - Sudetami.

Heinrici strzegł też rejonu Ostrawy, który miał pod względem gospodarczym żywotne znaczenie dlaNiemiec. Zasadniczą część Zagłębia Górnośląskiego zajęli Rosjanie w ostatnim tygodniu stycznia,ale południo-wo-zachodnie skrawki i odgałęzienia pozostały pod kontrolą Niemców. To właśnietam znajdowały się praktycznie ostatnie w Rzeszy nietknięte jeszcze zakłady, w których możnabyło oczyszczać ropę naftową, produkować żelazo, stal, wyroby chemiczne i tekstylne. Rejon

Ostrawy stanowił szczególnie cenny rezerwuar surowców i choć Niemcy anektowały go dopieroniedawno, jego populacja (głównie etniczni Polacy, Czesi i Słowacy) pracowała spokojnie podniemieckim kierownictwem. „Zamiast pięknych strojów ludowych wiejskiej ludności, jakie

napotykaliśmy w dolinach Karpat i słowackich gór, zastaliśmy ubiór współczesnego robotnikaprzemysłowego. Przeniesiono nas w szary świat codziennej pracy, istną wieżę Babel z plątaniną

najprzeróżniejszych języków"

. Tereny te nadawały się doskonale do obrony, bez względu na to, jak rozczarowywać mogły zestetycznego punktu widzenia.

Wojska Heinriciego obsadziły pozycje pod swą starą nazwą: „l Armia Pancerna". Choć ich liniebyły bardzo rozciągnięte, w dniach 30 stycznia-22 lutego przetrzymały pierwszą nawałnicę l Frontu

Page 88: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Ukraińskiego. Na głównym froncie natarcia na północ od gór Niemcy oddali raptem dwadzieściakilometrów terenu, co równało się ledwie jednej trzeciej drogi do Ostrawy.

Było to w niemałym stopniu zasługą samego generała pułkownika Gottharda Heinriciego,profesjonalisty o chłodnej głowie, niskiego, szpakowatego mężczyzny z twarzą przypominającą maskę.Ten syn pastora nie był ani dystyngowanym arystokratą, ani nazistowskim prostakiem; opinia pu-bliczna praktycznie go nie znała. Z punktu widzenia jego aktualnego zadania istotniejszy był fakt, żepodczas pierwszej wojny światowej służył jako oficer Sztabu Generalnego, pilnie obserwując, jakdobrze nauczyli się Francuzi rozpraszać swe siły, nim uderzała w nich niemiecka artyleria.

23 lutego Heinriciego odwiedził ważny gość: minister uzbrojenia Spe-er, który otwarcie irealistycznie przedyskutował z nim sytuację. Speer z miejsca obiecał przysłanie wzmocnienia -niszczycieli czołgów - i kilka dni później istotnie przybyło siedemdziesiąt takich pojazdów.Kontrast z atmosferą gorączkowej histerii, jaka towarzyszyła wizycie Goebbelsa w Lubaniu, był tucałkowity.

Operacja górnośląska, 15-31 marca 1945 roku

Na początku marca samotne boje Heinriciego w górach na południowym wschodzie zaczęły jużpoważnie rzutować na kalkulacje obu wrogich wyższych dowództw. STAWKA opracowała planynowej ofensywy - nazwanej operacją górnośląską - w wyniku której miano wyeliminować zagro-żenie dla skrajnego lewego skrzydła wojsk operujących na kierunku berlińskim. W tym celuwycofano 4 Armię Pancerną z rejonu Nysy Łużyckiej, skąd miała tylko 120 kilometrów doniemieckiej stolicy, i przerzucono 180 kilometrów na wschód, gdzie miała się przegrupować istanąć obok

21 Armii generała pułkownika Gusiewa w gotowości do uderzenia z rejonu Opola na północy najednostki Heinriciego. Pozostałe ciosy miały zadać od wschodu dwie lewoskrzydłowe armieKoniewa (59 i 60), jak również męcząca się już długo w górach 38 Armia ze składu 4 Frontu Ukraiń-skiego.

Ponieważ wyraźnie zanosiło się, że Rosjanie szykują na Górnym Śląsku jakieś dużeprzedsięwzięcie, dowództwo niemieckie odłożyło z kolei planowaną akcję odblokowaniaWrocławia, kierując zamiast tego XXIV Korpus Pancerny Nehringa do sektora Heinriciego. Obiestrony rezygnowały z czegoś cennego - Niemcy pozostawili garnizon Wrocławia samemu sobie, aleRosjanie poświęcili coś więcej, zdjęli bowiem jedną z czterech swoich armii pancernych z kierunkuberlińskiego, angażując ją w zamian na teatrze, który - przy całym swym znaczeniuekonomicznym -był tylko drugorzędny.

Spośród formacji Nehringa pierwsza weszła do akcji 16 Dywizja Pancerna, która gnała przedmacierzystym korpusem, docierając 11 marca w rejon na wschód od Żor - akurat w porę, byodrzucić czołgi 4 Frontu Ukraińskiego. Piętnastego rozpoczęła się właściwa operacja górnośląska,polegająca na koncentrycznym natarciu klinów, które miały się spotkać w okolicy Prudnika. Wciągu pierwszych dwóch dni Rosjanie osiągnęli przełamania frontu; nocą z 16 na 17 marca atakujące

Page 89: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

od północy czołówki 4 Armii Pancernej sforsowały pod silnym ogniem Nysę Kłodzką i poczęłyprzeprawiać mostem pontonowym swoje czołgi. Wtedy to, podczas przerwy w ostrzale, Leluszenkęzaszczycił odwiedzinami Koniew:

Zameldowałem mu sytuację. Iwan Stiepanowicz pilnie obserwował przeprawę wojsk.Niespodziewanie z przeciwległego brzegu z gwizdem przeleciał pocisk artyleryjski, któryuderzył tuż obok willy-sa, na którym znajdowała się osobista ochrona dowódcy frontu. Sa-mochód podskoczył, ale na szczęście wszystko skończyło się na strachu - pocisk nieeksplodował, prawdopodobnie był przeciwpancerny [...].

Niewzruszony Koniew życzył Leluszence powodzenia i udał się w dalszy objazd frontu.

18 marca oddziały rosyjskie nacierające od zachodu połączyły się v Prudniku z podążającymiod wschodu jednostkami pancernymi 59 Ai mii. W ten sposób pokaźne siły niemieckiezamknięte zostały w kotle rozciągającym się w kierunku Opola, Jednak runięciu niemieckiego frontu zapobiegła 16 Dywizja Pancerna, która wykonawszy swe zadanie poć Ostrawą wróciła nazachód. Nadal trwało polowanie na wojska niemiec kie w kotle opolskim, ale 19 marca pojawiałysię już oznaki wskazujące że kryzys mija: „Na Górnym Śląsku nasze siły ogólnie rzecz biorąc wy-mknęły się z sowieckiego okrążenia. Front jakoś się utrzymał. Nieprzyjaciel przegrupowuje się zuwagi na dotkliwe straty, jakie poniósł; pewne przegrupowania dokonują się również i po naszejstronie" . 22 marca Heinrici mógł ze spokojnym sumieniem odejść, by odebrać nowy ważnyprzydział na północy . Dowodzenie l Armią Pancerną złożył w pewne ręce generała pułkownikaWalthera Nehringa.

Rosjanie przypieczętowali operację górnośląską jeszcze jednym manewrem okrążającym, doktórego realizacji przystąpili 24 marca. Ładna pogoda sprzyjała przeprowadzeniu przygotowaniaartyleryjskiego i nalotów z powietrza:

[.,.] zwarta ściana grud ziemi, nie dającego się opisać gruzu, płomieni i dymu wzbijała się zniemieckich pozycji po każdej radzieckiej nawale. Grunt drżał od wybuchów jak przy trzęsieniuziemi. Niemieckie działa i ich obsługi, które otrzymały bezpośrednie trafienia, wzlatywały wpowietrze jak szmaciane zabawki, a podmuchy powietrza przewracały ciężkie czołgi niczympuste puszki po konserwach.

Nagrodą dla Rosjan było zdobycie 31 marca Raciborza i Kietrza. Jak twierdzi Leluszenko, w operacjigórnośląskiej zniszczono w sumie około 40 tyś, żołnierzy przeciwnika, biorąc dalszych 14 tyś. doniewoli, i zlikwidowano silne zgrupowanie niemieckie, które zagrażało lewemu skrzydłu l FrontuUkraińskiego. Przyznawał on, że zdobycze terenowe nie były duże, ale wynikało to „z zamiaruwyższego dowództwa, charakteru terenu i systemu obrony nieprzyjaciela".

Page 90: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

I rzeczywiście, tym razem wojska radzieckie przeniknęły co najwyżej czterdzieści kilometrów wgłąb niemieckiej obrony -było to zatem mniej, niż dystans pokonywany w najgorętszej fazieoperacji wiślańsko-odrzań-skiej w ciągu jednej doby. Na większości odcinków Niemcy oddali znacz-nie mniej terenu, zaś przed Ostrawą i Bramą Morawską ich front pozostał całkowicie stabilny -Heinrici rozmyślnie opuścił tam tylko pewien obszar tuż przed rozpoczęciem ostrzałuartyleryjskiego 10 marca. Niemcy utrzymywali Ostrawę do 28 kwietnia, a l Armia Pancernapozostała silną i zwartą formacją, przeprowadzając w ciężkich walkach, aż do zakończenia wojny,odwrót przez Czechosłowację (zob. s. 308).

Swą konsekwentną, nieugiętą i umiejętną walką siły niemieckie działające na południucentralnego sektora frontu wschodniego przyczyniły się walnie do przedłużenia żywota staregoporządku w Niemczech o dodatkowych kilka tygodni. Podobne procesy - i to na większą skalę - za-chodziły na północnych odcinkach frontu.

ROZDZIAŁ 12

Teatr wojny w Prusach Wschodnich

Niemcy

Wybrzeża Bałtyku wiją się od Zatoki Gdańskiej ku północnemu wschodowi i północy, a tworzą jepiaszczyste plaże, ujścia rzek i długie, wąskie mierzeje, opasujące wielkie zalewy zwane przezNiemców Haftami. Leżące na zachodzie Pomorze było starym germańskim terytorium*. Przez PrusyZachodnie z Gdańskiem i Gdynią wiodła droga lądowa do Prus Wschodnich, z których wywodziłysię jedne z najdumniejszych rodów wojskowych w Rzeszy. Na początku 1945 r. Niemcyutrzymywali też w swoich rękach przyczółek w Kłajpedzie na północnym skraju Prus Wschodnich, atakże znacznie większą enklawę nadbrzeżną w Kurlandii (zachodniej Łotwie).

Operacje prowadzone w pierwszych miesiącach 1945 r. nad Bałtykiem były ze sobą wskomplikowany sposób powiązane, ale generalnie stwierdzić można, iż rozmieszczone tamniemieckie wojska tworzyły występ czy też „balkon", nawisający nad prawym skrzydłem siłrosyjskich zaangażowanych na kierunku berlińskim. Tym niemieckim wojskom groziło - wwyniku ewentualnych radzieckich uderzeń ku wybrzeżu - rozczłonkowanie, z drugiej jednakstrony wydatnie odciągały one siły i uwagę Rosjan, co pomogło przedłużyć obronę Rzeszy aż domaja.

Page 91: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Guderian oraz OKH kwestionowali wszakże zasadność utrzymywania przyczółków wKłajpedzie i Kurlandii, ponieważ trudno je było zaopatrywać, a w dodatku wiązały oneniewspółmiernie dużo sił niemieckich. W ostatnim tygodniu stycznia wycofano wprawdzie doSambii w Prusach Wschodnich obie doświadczone dywizje z Kłajpedy , lecz w przypadku Kurlandiifuhrer zgadzał się tylko na częściową redukcję wojsk - a stacjonowało tam w sumie okołotrzydziestu dywizji, należących do 16 i 17 Armii - bowiem „teren" był dla niego świętością, zaśKriegsmarine potrzebowała kurlandzkich obiektów, by kontynuować swą obecność na wschodnimBałtyku, dokąd posyłała U-booty na rejsy szkoleniowe.

Na początku lutego Guderian usiłował na próżno przekonać Hitlera, że w najlepiejpojmowanym interesie Niemiec leży ewakuowanie wojsk z Kurlandii i zgromadzenie odwodów dowykorzystania przeciw rosyjskiemu uderzeniu na Berlin:

Hitler aż się zatrząsł z gniewu. Cała jego lewa część ciała drżała. „Jak pan może mi cośpodobnego mówić?! Czy myśli pan, że ja nie walczę o Niemcy? Całe moje życie to jedna walka oNiemcy!" Uniósł się tak gwałtownym gniewem, że w końcu Goering chwycił mnie za rękaw iwyciągnął do sąsiedniego pokoju, gdzie dla uspokojenia wypiliśmy po filiżance kawy.

Zgodę na ewakuację stacjonującej w Kurlandii grupy armii wydano dopiero 3 maja, posamobójstwie Hitlera. Prawie 26 tyś. niemieckich żołnierzy przetransportowano drogą morską doHolsztynu, jednak pozosta-

łych 190 tyś., razem z 14 tyś. łotewskich ochotników, pozostawiono na łaskę i niełaskę Rosjan.Obrona Prus Wschodnich i przyległych do nich terenów północnej Polski należała do Grupy

Armii „Środek" (generał pułkownik Georg-Hans Reinhardt). Niemieckie pozycje ciągnęły się tam nadługości 360 kilometrów, przy czym o ich rozmieszczeniu zadecydował nie tyle wybór samychNiemców, co po prostu określony przebieg działań wojennych jeszcze w 1944 roku. Reinhardtmusiał oddawać teraz nadzwyczaj cenne odwody pancerne na inne teatry wojny (w samym tylkogrudniu odesłano cztery dywizje pancerne na Węgry). W dodatku oddziały niemieckie rozlokowanebyły wzdłuż krętej rubieży, biegnącej w przybliżeniu z północy na południe, na dalekim przedpolunajsilniejszych naturalnych i sztucznych pozycji obronnych, których węzeł znajdował się wtwierdzy giżyckiej pośród Jezior Mazurskich.

Hitler, jak można się było spodziewać, odrzucił wszystkie prośby Re-inhardta o pozwolenie nawycofanie się na dogodniejsze pozycje. Jeśli idzie o szczegóły, dowodzone przez Reinhardtazgrupowanie składało się z trzech armii:

3 Armii Pancernej, rozlokowanej na lewym, czyli północnym skrzydle, strzegącej od północy i wschodu dostępu do stolicy Prus Wschodnich - Królewca.

4 Armii w centrum, utrzymującej szeroki występ frontu wcinającysię w polskie terytorium na południe od Jezior Mazurskich.

2 Armii, rozmieszczonej na prawej, czyli południowej flance. Ar

Page 92: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

mia ta stała naprzeciwko radzieckich przyczółków nad Narwią, zaśjej prawe skrzydło sięgało aż do linii rozgraniczenia z Grupą Armii„A" w rejonie na północ od Warszawy.

Rosjanie

Rosyjskie plany ataku na Prusy Wschodnie stanowiły integralną część projektu wielkiej ofensywyze stycznia 1945 roku. Choć atak ów odgrywał rolę drugorzędną w stosunku do uderzeń nakierunku berlińskim, jego

rezultaty były istotne dla ich powodzenia, ponieważ miał doprowadzić do związania i zniszczenia

sił niemieckich, operujących na rozciągniętej flance bałtyckiej.Pod względem liczby żołnierzy potencjał obu stron był mniej więcej wyrównany: każda

dysponowała w przybliżeniu od l min 650 tyś. do l min 800 tyś. ludzi. Jednak Rosjanie przeważalijeśli idzie o mobilność i siłę ognia, mieli bowiem 3800 czołgów i dział pancernych, 25 tyś. holowa-nych dział i moździerzy, jak również duże ilości materiałów pędnych i amunicji. Wykorzystali oni teatuty, skupiając główny wysiłek na obu flankach Prus Wschodnich, gdzie miały atakować swymizasadniczymi siłami obie radzieckie grupy armii:

3 Front Białoruski (marszałek I. D. Czerniachowski) na północy,

który miał nacierać od wschodu na Królewiec. 2 Front Białoruski (marszałek Rokossowski) na południu, który miał

uderzać na północny zachód i - sforsowawszy dolną Wisłę - wyjśćna brzegi Bałtyku w Prusach Zachodnich oraz na Pomorzu i odciąćtym samym całe Prusy Wschodnie od reszty Rzeszy.

Nie przewidywano przy tym, by miały to być zbieżne uderzenia przeciw Prusom Wschodnim -oba Fronty miały się posuwać ku Bałtykowi po niemal równoległych osiach. Cała siła tych atakówmiała zatem spaść na 3 Armię Pancerną i 2 Armię, podczas gdy niemiecką 4 Armią w centrummiała się zajmować jedynie 50 Armia ze składu 2 Frontu Białoruskiego, rozwinięta w bardzocienką linię.

Jako pierwsza zaatakowała 13 stycznia grupa armii Czerniachowskie-go. Ponieważ prowadzone

przez nią operacje układają się w pewną zwartą całość, prześledzimy kampanię pod Królewcem

nieprzerwanym ciągiem aż do lutego.ROZDZIAŁ 13

Działania 3 Frontu Białoruskiego na północy PrusWschodnich

Page 93: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Pierwsze walki, 13-24 stycznia 1945 roku

W mglisty i mroźny poranek 13 stycznia 3 Front Białoruski rozpoczął ofensywę na północnetereny Prus Wschodnich przygotowaniem artyleryjskim, podczas którego wystrzelono prawie120 tyś. pocisków. Major Baumann z 3 Armii Pancernej wracał akurat wtedy do swojej baterii:

Już w drodze na front, gdy jechałem pociągiem przez wiejskie obszary Prus Wschodnich,

świadomość wychwytywała prawie niewyczuwalną wibrację w powietrzu. Kiedy odjeżdżałem z

królewieckiego dworca kolejowego, słychać było głuche i dalekie dudnienie - pomruk

nieustającej nawały artyleryjskiej między Gumbinnen a Schlossber-giem, dobiegający z

odległości około 100 do 120 kilometrów.

Jednak efekty ostrzału nie były tak imponujące, jak towarzyszący mu zgiełk. Ku rozczarowaniurosyjskich artylerzystów w nocy poprzedzającej natarcie popsuła się pogoda:

W mroźnym powietrzu księżyc zasnuł się mgiełką, i im wyżej się wznosił na niebie, tymgęstsza mgła słała się po ziemi. O piątej nad ranem księżyc był już całkowicie przysłonięty.Widoczność była teraz minimalna, co miało duży wpływ na początkową fazę ofensywy.

Rosjanie nie zorientowali się, że Niemcy opuścili zawczasu najbardziej wysunięte pozycje, byuniknąć niszczycielskich skutków ostrzału artyleryjskiego. Przebywszy bez oporu niewielkidystans, wojska radzieckie natknęły się więc na zaciekły opór i gwałtowne kontrataki. Co więcej,niemieckie umocnienia obronne były na tym odcinku wyjątkowo silne, leżały bowiem nabezpośrednich podejściach do Królewca. Niemcom choć raz udało się też prawidłowo oszacowaćliczebność stojących przed nimi wojsk nieprzyjaciela.

Szczególnie zacięte walki rozgorzały o miejscowość Kattenau w centrum. Niemcy odbili ją 14stycznia, aczkolwiek za cenę wprowadzenia do walki 5 Dywizji Pancernej, która stanowiła ichjedyny odwód operacyjny. Jednak opłaciło się to chyba, gdyż rosyjskiej ofensywie, ledwie po jej roz-poczęciu, już zagroził impas. Na 3 Front Białoruski przypadło prawie 80 proc. ogółu strat rosyjskichw całej operacji wschodniopruskiej, a opóźnienia w harmonogramie jego działań i kosztyponiesione podczas początkowego natarcia miały przynieść dalekosiężne skutki z punktu widzeniawydarzeń na całej flance bałtyckiej, a pośrednio także i planowanej ofensywy na Berlin.

W pewnym sensie było już więc za późno, gdy marszałek Czernia-chowski przegrupował swojesiły i osiągnął wreszcie przełamanie. Wykazując elastyczność, jaką zbyt rzadko przyznaje sięRosjanom, przerzucił

wszystkie dostępne wojska (l l Armię Gwardii oraz dwa korpusy pancerne) zza centrum swegofrontu na prawe skrzydło, gdzie 39 Armia odnotowywała pewne postępy w rejonie na północ odSchlossbergu. 20 stycznia Czerniachowski przedarł się w końcu przez niemieckie pozycje obronne. Tonowe silne zgrupowanie uderzeniowe wtargnęło z impetem w lukę między Pregołą a Niemnem,natomiast samą rubież Niemna przełamała zachowująca dotąd bierność 43 Armia, która

Page 94: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

uaktywniwszy się przeszła po zamarznięte] rzece w pobliżu i poniżej Tylży, gdzie, „jakprzypuszczaliśmy, volks-grenadierzy i volksszturmiści od razu rzucili się do tyłu bezładnym tłumem, aich dowódcy zupełnie stracili możliwość zorganizowanego dowodzenia" (Biełoborodow, Napierwszej linii, Warszawa 1983, s. 411).

Wieczorem 23 stycznia na niemieckich tyłach wybuchła wilde Sau, a dwudziestego czwartegoRosjanie rozwijali już natarcie z przepraw, jakie uchwycili na Diejmie, Pregole i Łynie, którestanowiły ostatnie liczące się przeszkody rzeczne przed Królewcem. Rosyjski korespondent wojen-ny dotarł w tamtym czasie za zwycięskimi armiami do jednego z miasteczek:

Pod niskim, ponurym i pełnym dymu niebem [...] ulice ogarnięte były płomieniami,wyglądając niczym przejścia ciągnące się między filarami jakiejś piekielnej piwnicy. Tu i ówdziedługie, grube jęzory ognia wytryskiwały z okien, lizały ściany, połykały szyldy sklepowe i spływałyna środek ulicy, jak gdyby chcąc się połączyć z pożarami szalejącymi po przeciwnej stronie. [...]Zapalała się farba olejna na ścianach pomieszczeń, woskowane i starannie ułożone parkiety podłógtrzaskały i buchały płomieniami, zasłony, firanki, panele i meble zajmowały się ogniem razem zewszystkim, co tylko mogło się palić.

Pierwsze oblężenie Królewca, 27 stycznia-26 lutego1945 roku

Teraz, gdy przełamane zostały niemieckie pozycje obronne na północy Prus Wschodnich, gratoczyła się już o sam Królewiec. Niesławny gau-

leiter Prus Wschodnich, Erich Koch, zdążył uciec otwartą jeszcze linią kolejową wiodącą napołudniowy zachód: jego Gauleiter Sonderzug opuścił miasto nocą z 21 na 22 stycznia. Pomniejsifunkcjonariusze potrzebowali jeszcze nieco czasu, by uzmysłowić sobie powagę sytuacji - oto trzydni później, tuż przed nadejściem Rosjan, w Waldau pod Królewcem wycofujący się niemieccyżołnierze zostali potraktowani w sposób, który wzbudził ich rozżalenie:

W tamtejszym gimnazjum znaleźliśmy ogromny skład żywności, pełen takich produktówjak kawa, czekolada i napoje spirytusowe -wielkich skarbów, które od dawna istniały dla nastylko w plotkach. Byliśmy piechurami, czyli ostatnimi żołnierzami, jacy przybywali przedRosjanami, a mimo to urzędujący kwatermistrz nie zgodził się na wydanie czegokolwiek bezstosownych formularzy A i E, które musiały być podpisane przez oficera.

27 stycznia wojska rosyjskie obeszły półkolem Królewiec i dotarły prawie nad brzegi Zalewu

Wiślanego po obu stronach ujścia Pregoły. W samym mieście szpitale były przepełnione -

znajdowało się w nich 11 tyś. rannych. Napływali też uchodźcy z okolicy,

Page 95: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

[...] przemieszani ze zdezorganizowanymi grupkami z Luftwaffe, Organizacji Todta i wojsklądowych. Wzdłuż rynsztoków stały długie sznury ściśniętych furmanek, a na ulicach międzynimi panował nieustanny ruch: ciągnęły tamtędy wózki dziecięce, rowery, sanie, ciężarówki,szarozielone armaty, pokryte śniegiem motocykle, a do tego wlekli się bez przerwy masąludzie. [...] Zrobiło się jeszcze zimniej niż kilka dni wcześniej, ale wiedzieli oni, że goni ichwróg; po ich zdrętwiałych twarzach spływał pot, tak byli wyczerpani i przerażeni.

Prawie wszyscy członkowie hierarchii nazistowskiej zdążyli do tej pory uciec, pozostawili jednakinstrukcję, że w razie przedarcia się Rosjan cała ludność musi się ewakuować z miasta drogąprowadzącą wzdłuż północ-

nego brzegu Zalewu Wiślanego do portu morskiego w Pilawie*. Partia ogłosiła takie zarządzenieprzez uliczne megafony 27 stycznia. Ponieważ nikt nie pomyślał, by skontaktować się w tej sprawiez dowództwem wojskowym, na zachodnich rogatkach miasta doszło do nieopisanego zamętu, gdytysiące ludzi wyległy na drogę tylko po to, by stwierdzić, że szlak do Piławy leży już w obrębiestrefy walk.

Tego i następnego dnia Rosjanie mogliby niemal dosłownie po prostu wejść do Królewca.Jedynymi gotowymi umocnieniami obronnymi było kilkanaście rozrzuconych w pierścieńdziewiętnastowiecznych fortów, obsadzanych przez „brzuszne" i „uszne" bataliony i innepododdziały o niskiej wartości bojowej. Siły ruchome (5 Dywizja Pancerna, dwie dywizjeYolkssturmu i jedna dywizja piechoty) nie wystarczyły, by powstrzymać napór Rosjan, toteżwieczorem dwudziestego ósmego czołówki radzieckie zbliżyły się od północy główną drogą dofortu Ouednau. Był to wyścig między nacierającymi Rosjanami a 367 Dywizją Piechoty, ściągniętąpospiesznie z południowego zachodu przy wykorzystaniu zagrożonej już linii kolejowej irozwijającą się teraz do walki w bezpośredniej bliskości nieprzyjacielskich czołgów i chmarpiechoty:

W tym momencie, niczym dar niebios, nadciągnęły działa pancerne, kierując się na drogęprowadzącą do Kranz. Na spotkanie jechały im rosyjskie czołgi, lecz w blasku pocisków

oświetlających Niemcy w porę je rozpoznali. Z dużą zręcznością pięć czy sześć naszych działpancernych zajęło pozycje za fałdą terenu, by w krótkim czasie ustrzelić sześć do ośmiu

rosyjskich czołgów, w tym parę Stalinów. Wokół było jasno jak w dzień od światła bijącego od

eksplodujących i płonących rosyjskich czołgów.

W sumie zniszczono w tej potyczce trzydzieści radzieckich czołgów. Miały upłynąć przeszło dwamiesiące, nim nieprzyjaciel zdołał ponownie podejść tak blisko do serca Królewca.

Miasto leżało nieopodal ujścia Pregoly, zaledwie pięć kilometrów od krańców ZalewuWiślanego. Niebezpieczeństwo, że Rosjanie zajmą jego centrum z marszu, było teraz zażegnane, alejeśli Niemcy chcieli bronić Królewca przez dłuższy okres, musieli zachować kontrolę nad szlakami

Page 96: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

wiodącymi na zewnątrz wzdłuż brzegów zalewu.Korytarz prowadzący na południowy zachód, w głąb Prus Wschodnich, gdzie stacjonowała 4

Armia, był wąski i narażony na atak. Przecinała go ustawicznie radziecka 11 Armia Gwardii; udawałosię go w ogóle utrzymywać tylko dzięki wspólnym wysiłkom oddziałów królewieckiego garnizonu,operujących od północnego wschodu, oraz dowodzonej przez generała majora Karla Lorenzadywizji grenadierów pancernych, wydzielonej z korpusu Grossdeutschland, która atakowała odstrony pozycji 4 Armii. Podczas jednej ze śnieżyc pewien podoficer z korpusu Grossdeutschlanddostrzegł jakieś zataczające się ku niemu postaci:

Czy to byli Rosjanie? Nie mogłem mieć pewności. Uniosłem lufę schmeissera, zwolniłembezpiecznik i wpatrywałem się przez zamieć w ośnieżone sylwetki, zbliżające się wolno domnie. Gdy podeszły na odległość dziesięciu metrów, rozpoznałem w nich kobiety i dzieci, więcpodniosłem się i zawołałem: „Tutaj!" Zapłakane dziewczęta o bladych, przestraszonychtwarzach rzuciły mi się na szyję: „Niech nam pan pomoże! Niech nam pan pomoże!" Dziecikrzyczały „Mutti! Mut-ti!" Wszyscy pozostali - mężczyźni i kobiety - stali w milczeniu; ichtwarze były zbielałe od mrozu, a ubrania całe przemoknięte od śniegu.

Jeszcze ważniejsze było dla Królewca drugie połączenie ze światem, czyli szlak prowadzącyprosto na zachód wzdłuż północnych brzegów zalewu do Półwyspu Sambijskiego i portu w Pilawie.Dlatego też skryty atak w kierunku zalewu, jaki wykonali nocą z 29 na 30 stycznia Rosjanie nazachód od miasta, był potencjalnie śmiertelnym ciosem. Kwaterujące w Królewcu dowództwoniemieckie nie zdawało sobie sprawy z tego, co się w tamtym rejonie dzieje, toteż tej samej nocymajor rezerwy Dieckert otrzymał rozkaz udania się na lotnisko w Seerappen, gdzie miał objąćkomendę nad „batalionem alarmowym" personelu naziemnego Luftwaf-

fe. Ruszywszy na zachód, Dieckert widział tylko uciekinierów i drobne grupki żołnierzy.

Porzucając w głębokim śniegu samochód, poszedł pieszo na przełaj ku lotnisku. Po drodze natknąłsię na jakąś zagrodę:

Ledwie doszedłem do stodoły, gdy spostrzegłem przybliżające się dwie sylwetki. Ludzie cinieśli broń. Przygotowałem się do otwarcia ognia, bo nie było dobrym pomysłem wołanie nanich. Kiedy podeszli bliżej, okazało się, że to dwaj niemieccy Landserzy. Szczególnie starszy znich zrobił na mnie doskonałe wrażenie. Wyjaśnili, że przyszli z lotniska, które zostało jużporzucone, i że mają rozkaz zająć tu nowe pozycje. Tworzyli główną linię obrony i za nimi niebyło już nikogo.

Inna podjęta przez Niemców próba przedostania się na zachód skończyła się dużo bardziej

tragicznie. Rankiem 30 stycznia z miasteczka willo-

Page 97: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

wego Metgethen odjechał pociąg z uchodźcami, kierując się ku Pilawie. Tuż przed Seerappen szyny

zablokował rosyjski czołg, który otworzył do pociągu ogień, zmuszając go do zatrzymania się.

Następnie radzieccy żołnierze wywlekli z wagonów pasażerów, oddając się orgii rabowania i

gwałtów.Był to początek pierwszej blokady Królewca, nie ulegało bowiem wątpliwości, że droga na

zachód jest teraz całkowicie zamknięta. Nowy komendant, generał Otto Lasch, zaprowadził jaki takiporządek wśród uciekinierów, choć miasto było ogromnie zatłoczone, a on nie mógł zapewnićdostatecznej osłony przed ostrzałem artylerii i bombardowaniem z powietrza. Lasch sformowałna powrót w oddziały luźne grupy żołnierzy, które przybyły razem z uchodźcami, wcielił teżczłonków Hitlerjugend (prawdopodobnie bardziej zmotywowanych) do batalionów piechoty:

Ci chłopcy rzucili się w wir szkolenia z niezwykłym entuzjazmem. Większości z nich niewydano stalowych hełmów, gdyż były na nich za duże i zsuwały im się na oczy, gdy strzelali.Niewiele mogliśmy z tym zrobić. Z uwagi na ich młody wiek wydawano im trudno osiągalnespecjały - czekoladę i cukierki - zamiast alkoholu czy papierosów. (Dieckert i Grossmann,DerKampfum Ostpreussen, 1960, s. 158)

Cały czas trzonem obrony pozostawały 5 Dywizja Pancerna oraz zaprawiona w bojach,

pochodząca z Prus Wschodnich l Dywizja Piechoty.Dwie rosyjskie armie (39 i 43) i obszar o szerokości od dwunastu do dwudziestu ośmiu

kilometrów odgradzały teraz obrońców Królewca od pozycji, jakie obsadzali nadal Niemcy wzdłużzachodnich krańców Półwyspu Sambijskiego, dokąd przybyły z Kłajpedy obie dywizje XXVIII Korpu-su generała Hansa Gollnicka (zob. s. 164). W dniach 3-7 lutego zgrupowanie w Sambii posunęło sięw walkach naprzód i zajęło górujące nad okolicą wzniesienie Thierenberg (110 m n.p.m.), zaś 17lutego naczelne dowództwo wojsk niemieckich w Prusach Wschodnich (Grupa Armii „Północ")nakazało obu niemieckim zgrupowaniom równocześnie zaatakować i połączyć się.

Generał Lasch gotów był postawić wszystko na tę hazardową zagrywkę. Choć polecono muprzejść do natarcia od strony Królewca tylko wyznaczonymi pododdziałami 5 Dywizji Pancernej i lDywizji Piechoty, po-

stanowił, wykazując się dużą moralną odwagą, wprowadzić do akcji całe te dywizje, a do tegojeszcze 561 Dywizję Grenadierów Ludowych. Powiadomił o tej decyzji drogą radiową zgrupowaniew Sambii. Generał Goll-nick oddepeszował, iż Lasch musi wziąć na siebie pełną odpowiedzialność.„Odparłem na to, że pomóc może jedynie maksymalne skoncentrowanie sił, i że jestem gotów zato odpowiadać, ponieważ wiem, iż od sukcesu bądź niepowodzenia tego natarcia zależy być albonie być całego garnizonu i ludności cywilnej".

Lasch i Gollnick zaatakowali, każdy od swej strony, 19 lutego, skupiając wysiłek przeciw 39Armii, tworzącej południowy odcinek rosyjskiego pierścienia wokół miasta.

Na czele wojsk uderzających z Królewca na zachód podążała l Dywizja Piechoty, gdyż mimomrozu na pierwszych kilku kilometrach grunt był miękki i 5 Dywizja Pancerna mogła się posuwaćtylko szosą i nasypami kolejowymi. Niemcy ruszyli naprzód o czwartej nad ranem. W szpicy jechał

Page 98: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

zdobyczny czołg T-34 z niemiecką załogą przebraną w radzieckie mundury, a dowodzoną przezstarszego sierżanta, który znakomicie mówił po rosyjsku. Tuż za tą maszyną podążała kolumnapięciu „Tygrysów":

O umówionej godzinie T-34 potoczył się naprzód i jechał drogą nie oddawszy ani jednegostrzału. Na nieprzyjacielskim punkcie obserwacyjnym dowódca czołgu powiedział Iwanom porosyjsku, że muszą się cofnąć, bo depczą mu po piętach Niemcy. Tymczasem nadciągnęły z tyłu„Tygrysy". Rosjanie rzucili się do ucieczki - niektórzy z nich wyskoczyli z łóżek w bieliźnie.

l Dywizja Piechoty zajęła Metgethen po ciężkiej walce o szkołę dla dziewcząt, którą Rosjanieprzekształcili w punkt oporu:

Na ulicach poniewierały się trupy starszych osób, kobiet i dzieci. Ludzie ci byli obrabowanize wszystkiego, a niektórzy z nich leżeli przymarznięci do siebie, tworząc makabryczne stosy.Znajdowano też zwęglone zwłoki ludzkie w osmalonych ruinach. Na stacji kolejowej staływciąż wagony pociągu, który parę tygodni wcześniej zaskoczyli

w Metgethen Rosjanie. Na podłogach wagonów znaleźli Niemcy ciała kobiet we wszelkimmożliwym wieku, z porozrywanymi ubraniami.

Teraz mogła się w pełni rozwinąć do boju 5 Dywizja Pancerna, która do końca dnia pogłębiłaniemiecki wyłom do dziesięciu kilometrów.

Tymczasem XXVIII Korpus zaatakował z Sambii. Tutaj Rosjanie bronili się jeszcze bardziejzawzięcie niż w Metgethen, ale Gollnick również uderzył trzema dywizjami (dwoma z Kłajpedy ijedną, która rozmieszczona była w Sambii już wcześniej), a poza tym wspierał go ogniem artyleryj-skim ciężki krążownik Admirał Scheer. Oba nacierające niemieckie zgrupowania połączyły się 20lutego w rejonie na północny zachód od Gross Heydekrug, zaś w następnych dniach stworzyłykorytarz o szerokości od pięciu do dziesięciu kilometrów, przez który uchodźcy z Królewca mogliwreszcie przedostać się do Pilawy. Pozwoliło to uniknąć wielkiej ludzkiej tragedii i wydatniezmniejszyć presję ciążącą na obrońcach. Rosyjskie Naczelne Dowództwo skonstatowało, żeniemiecka koncentracja w rejonie Sambii i Królewca stanowi zbyt twardy orzech do zgryzienia, toteż26 lutego zarówno 39, jak i 43 Armia przeszły na czas nieokreślony do obrony.

ROZDZIAŁ 14

Działania 2 Frontu Białoruskiego na południu PrusWschodnich

Page 99: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Zmiana kierunku natarcia Rokossowskiego

Pozostałymi dwiema niemieckimi armiami w Prusach Wschodnich były: 4 Armia (w centrum) i 2Armia (na południu). Ich losy były bezpośrednio powiązane z biegiem wojny na całym fronciewschodnim.

Rosjanie skierowali do natarcia na południu Prus Wschodnich 2 Front Białoruski marszałkaRokossowskiego. Pierwotnie postawiono mu zadanie , by uderzył szerokim frontem na północnyzachód, ku dolnej Wiśle, i sforsowawszy ją przeniknął w głąb Prus Zachodnich i Pomorza - innymisłowy miał operować daleko od centrum Prus Wschodnich. Główny atak miał wyjść z prawegoskrzydła siłami trzech armii ogól-nowojskowych (2 Uderzeniowej, 48 i 3), przy czym z głębokiegoodwodu miano szybko podciągnąć dla rozwinięcia sukcesu 5 Armię Pancerną Gwardii. Dwie armieogólnowojskowe i jeden korpus pancerny przeznaczono do natarcia pomocniczego, które miaływyprowadzić na lewym skrzydle,

z przyczółków pod Pułtuskiem i Serockiem nad Narwią. Uzasadnione wydawały się nadzieje, żeprzeważające siły radzieckie rozgromią niemiecką 2 Armię, a izolowana w środkowej części PrusWschodnich 4 Armia roz-padnie się sama.

Planowanie i przygotowania do tej operacji były tak samo drobiazgowe, jak przed ofensywami

Koniewa i Źukowa w środkowej Polsce:

Mieliśmy kwaterę sztabową, gdzie wspólnie omawiano plany, podejmowano decyzje,wysłuchiwano referatów oficerów kierunkowych, omawiano rozmaite propozycje, wymienianopoglądy na temat wykorzystania różnych rodzajów wojsk oraz organizacji współdziałania. Stądrównież wydawano niezbędne zarządzenia. Dzięki temu kadra kierownicza Frontu była stalezorientowana w aktualnych wydarzeniach, na które szybko reagowaliśmy. Unikaliśmy w tensposób tracenia czasu na zwoływanie wszystkich szefów zarządów, rodzajów wojsk i służb,na wysłuchiwanie długich i nudnych referatów. Zasady uświęcone w okresie pokojowymnie zdały egzaminu w warunkach wojny. (

Było niemal pewne, że mgła i śnieg ograniczą skuteczność początkowych uderzeń artylerii i

lotnictwa, jednak cele zostały wcześniej dokładnie rozpoznane, a dowódcy grup, pułków i eskadr

powietrznych udali się na przednie pozycje, by ustanowić łączność z oddziałami lądowymi:

Czuliśmy się nieswojo, idąc pieszo do transzei i obserwując z wysuniętych stanowiskniemieckie umocnienia obronne. Granaty moździerzowe gwizdały nam nieprzyjemnie nadgłowami, mieliśmy wrażenie, że rozrywają nas przelatujące pociski artyleryjskie, obok prze-fruwały z przeraźliwym gwizdem kule. Ziemią wstrząsały chaotyczne eksplozje. Mimowolniepochylaliśmy się, gdy tylko zaświsz-czała kula, pocisk artyleryjski czy granat, za topiechurzy nie zwracali na nie najmniejszej uwagi. Oddawali się dalej spokojnie swym

Page 100: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

różnorodnym zajęciom. (Kojander, Ja „Rubin" prikazywaju. Moskwa 1978, s. 240)

Rosyjskie natarcie rozpoczęło się w znanym stylu:

14 stycznia o godzinie dziesiątej zimne powietrze drgnęło i pękło pod salwami wielu tysięcydział, rozmieszczonych wzdłuż całej linii frontu. Zmrożona ziemia dygotała. Sponad białychpól, lasków i pagórków - od brzegu rzeki [Narwi] po nasze przednie pozycje - wzbiło się w góręmnóstwo żółtych chmurek dymu. Chwilę potem czarne obłoki spowiły obszar, gdzieznajdowały się niemieckie pozycje. (Sko-robogatow, Odnopołczanie, Moskwa 1976, s. 160)

15 stycznia rozszerzające się radzieckie przyczółki na wielu odcinkach połączyły się, a dzieńpóźniej, dzięki ładnej pogodzie, Rosjanie mogli rzucić na szalę całą potęgę swego lotnictwa iartylerii:

Przeciwnik zmiażdżył wszelki opór za pomocą artylerii i wyrzutni rakietowych. Tam, gdziepozostali jeszcze jacyś żywi Niemcy, podjeżdżały czołgi, likwidowały ogniem stanowiska bojowei przetaczały się nad okopami. Grunt był zamarznięty i twardy jak kamień, więc pociskiartyleryjskie wybuchały momentalnie, co sprawiało, że odłamki fruwały tuż nad ziemią.

Wydarzenia przybierały katastrofalny obrót dla dowództwa wojsk niemieckich w PrusachWschodnich (czyli Grupy Armii „Środek", 25 stycznia przemianowanej na Grupę Armii „Północ").Widząc, w jakim kierunku atakują Rosjanie, Reinhardt już czternastego wieczorem zdawał sobiesprawę, że grozi mu głębokie oskrzydlenie. Zadzwonił zatem do Hitlera z pierwszą z wielunadaremnych próśb, by zgodził się na odstąpienie na krótsze i dogodniejsze do obrony pozycje. 15stycznia o trzeciej nad ranem szef sztabu, generał porucznik Otto Heidkamper, otrzymał rozkaz zOKH, by odesłać większą część korpusu pancernego Grossdeutschland -który stanowił ostatnipoważniejszy odwód operacyjny nad Bałtykiem -na południe, do Grupy Armii „A" w środkowejPolsce (zob. s. 91). Podczas gdy niemiecka 2 Armia rozlatywała się, stojąca na lewo od niej 4 Armiatkwiła dalej nieruchomo w wybrzuszeniu frontu, które z każdym dniem

zdawało się coraz bardziej „groteskowe", sięgając nieregularnymi konturami na 170, a nawetwięcej kilometrów od wybrzeża w głąb lądu.

Rano 21 stycznia Guderian powiadomił telefonicznie Reinhardta, że Hitler w dalszym ciągusprzeciwia się odwrotowi 4 Armii. „Dowódca oświadczył: - Ależ to jest absolutnie niemożliwe.Oznacza to, że wszystko się zawali. - Po krótkiej pauzie Guderian odpowiedział zbolałym głosem: -Tak, mój drogi Reinhardcie." (Heidkamper, w: Thorwald, Es begann an der Weichsel, 1950, s. 151).Dopiero w południe, po długiej telefonicznej kłótni z Reinhardtem, Hitler zgodził się w końcu, by 4Armia trochę się cofnęła.

Było już jednak za późno. STAWKA, zaniepokojona wolnym tempem i bardzo wysokimi kosztaminatarcia wojsk Czerniachowskiego na północy Prus Wschodnich (zob. s. 168), nakazała 20 stycznia

Page 101: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Rokossowskiemu zwrócić cztery jego centralne armie prosto ku północy, przeciw 4 Armii i jejkomunikacjom z Prusami Zachodnimi. W praktyce główne siły Rokos-sowskiego zamiast napółnocny zachód miały się teraz posuwać na północ. STAWKA chciała w ten sposób odciążyć 3Front Białoruski, który borykał się z tak dużymi trudnościami na północy. Okazało się to zbędne,gdyż właśnie tegoż 20 stycznia Czerniachowski dokonał wreszcie przełamania przed Królewcem.Tak czy inaczej ta decyzja STAWKI zapoczątkowała dwie sekwencje wydarzeń:

Zasadnicze siły 2 Frontu Białoruskiego uderzyły w rozciągnięte, zachodnie skrzydło niemieckiej 4 Armii, co oznaczało katastrofę zarówno dla tej formacji, jak i dla ludności cywilnej Prus Wschodnich.

Żuków, nacierający na kierunku berlińskim ku zachodowi, zostałpozbawiony efektywnego wsparcia na swym północnym, czyli pomorskim skrzydle. Wprawdzie STAWKA nie zwolniła Rokossowskie-go z odpowiedzialności za pomoc Źukowowi, ale 2 Front Białoruskimiał teraz do wykonania tego zadania tylko dwie armie (70 i 65).Było to za mało, więc posuwały się one do przodu w wolnym tempie. Zrealizowanie wielkiego radzieckiego projektu rozgromieniaNiemiec już w pierwszych tygodniach 1945 r. stawało się coraz bardziej wątpliwe.

Odcięcie niemieckiej 4 Armii w środkowej części Prus Wschodnich

Zwracając 20 stycznia swój główny wysiłek ku północy, wojska 2 Frontu Białoruskiego stworzyły tymsamym lewe ramię kleszczy, mających się zatrzasnąć na głębokim zapleczu Prus Wschodnich; kierunekich natarcia był obecnie zbieżny z marszrutą 3 Frontu Białoruskiego, atakującego od wschodu.

Rosyjskie oddziały szybkie gnały przed armiami ogólnowojskowymi, kompletnie zaskakującniemieckie władze cywilne i wojskowe w Prusach Wschodnich. Na prawym skrzydle III KorpusKawalerii Gwardii, nacierający prędko przez ośnieżony teren, 22 stycznia o trzeciej nad ranem wpadłdo Olsztyna akurat w chwili, gdy Niemcy wyładowywali czołgi i działa z platform kolejowych:„Kawalerzyści zdobyli te transporty brawurowym atakiem (oczywiście w szyku pieszym),oszołomiwszy nieprzyjaciela ogniem dział i karabinów maszynowych. Jak się okazało, były toniemieckie jednostki, które przerzucano ze wschodu, aby zamknąć wyrwę uczynioną przez naszewojska" (Rokossowski, Żołnierski obowiązek, 1973, s. 443). Na centralnej osi natarcia pewiensamotny rosyjski czołg dotarł dzień wcześniej na dworzec kolejowy w Elblągu, otwierając ogień dotłumów uchodźców, czekających na wyjazd na zachód. Przepełnionemu pociągowi udało się podostrzałem odjechać, ale wszyscy pozostali ludzie musieli się ratować ucieczką.

Główną rosyjską siłą uderzeniową była 5 Armia Pancerna Gwardii, którą podciągano prędko zgłębokiego zaplecza, a o której obecności tam Niemcy nie mieli zielonego pojęcia. 23 stycznia jedenz jej korpusów uderzył na Elbląg w czasie, gdy Oberbiirgermeister zapewniał wciąż mieszkańców, żefront się ustabilizował. Kapitan Diaczenko dostał rozkaz wtargnięcia z siedmioma czołgami i

Page 102: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

batalionem piechoty do miasta od wschodu. Wmieszawszy się w tłum uciekinierów i cywilnychpojazdów napływających do Elbląga z Pasłęka, zdołał on zbliżyć się niepostrzeżenie do miasta.Około godziny siedemnastej czołgi wpadły między tramwaje i robiących zakupy ludzi, od czasu doczasu przystając, by ostrzelać jakiś budynek. Z kolei one same posłużyły za cel panzerfaustomżołnierzy improwizowanego garnizonu. Odstępujący intruzi pozostawili w mieście cztery dymiąceczołgi; Rosjanie mieli się ponownie zjawić w Elblągu dopiero 10 lutego.

24 stycznia zasadnicze siły 5 Armii Pancernej Gwardii przedarły się do brzegów ZalewuWiślanego na wschód od Elbląga, co oznaczało, że wielki manewr zakleszczający zakończył sięsukcesem. Prusy Wschodnie razem z ośmioma dywizjami 2 Armii, całą 4 Armią i pozostałościami 3Armii Pancernej były teraz odcięte od reszty Rzeszy,

O ile obrońcy Królewca byli związani w miejscu i spisani na straty, o tyle operująca w centrumPrus Wschodnich 4 Armia jak na razie nie musiała toczyć poważniejszych walk, a jej dowódca,generał Friedrich Hoss-bach, obmyślał teraz rozpaczliwe posunięcia. Hossbach - szorstki pruskioficer, wychowany w dumnej tradycji niezależności Sztabu Generalnego - już nocą z 21 na 22stycznia począł zdejmować oddziały z połu-dniowo-wschodniego sektora swego wybrzuszonegofrontu, kierując je na zachód w celu ześrodkowania siły uderzeniowej przeciw 2 FrontowiBiałoruskiemu. Następnego dnia poinformował o podjętych przez siebie krokach generałapułkownika Reinhardta, czyli dowódcę grupy armii, i zgodnie z oczekiwaniami uzyskał z mocąwsteczną jego aprobatę. Rein-hardt rozważał już wcześniej niemal identyczne posunięcia, bowiemon także uważał, iż jego odpowiedzialność za los podlegających mu 400 tyś, żołnierzy orazniezliczonej rzeszy uciekinierów w centrum Prus Wschodnich przeważa nad posłuszeństwem wobecfiihrera i wyższego dowództwa.

O tych poczynaniach nie powiadomiono OKH. Stojące dotąd na południowym wschodzieoddziały odrywały się od przeciwnika, przemieszczając się w trudnych warunkach, podczas zamieciśnieżnych, do nowych, zwróconych ku zachodowi rejonów koncentracji. W trakcie tego odwrotuopuszczono 24 stycznia położony nad Jeziorami Mazurskimi giżycki kompleks warowny. W końcujednak tajemnica się wydała. Jak pisze Gude-rian: „Pierwsza dotarła do nas informacja o oddaniubez walk twierdzy Giżycko, najsilniejszego bastionu Prus Wschodnich. Trudno się dziwić, że tawstrząsająca wiadomość o utracie najlepiej uzbrojonej, najnowocze-śniej rozbudowanej twierdzy zpierwszorzędną załogą podziałała jak wybuch bomby i że Hitler nie posiadał się z oburzenia" .

Zgodnie z dyspozycjami Hossbacha atak miał się rozpocząć 26 stycznia o dziewiętnastej. „Tegowieczora była pełnia księżyca. Przed dywizja-

mi rozpościerał się pusty, ośnieżony teren. Jedyną odmianę stanowiły sylwetki drzew, gaiki iogrody" (Dieckert i Grossmann, Der Kampf um Ostpreussen, 1960, s. 116). Hossbach zamierzałprzedrzeć się przez nadmiernie rozciągnięte rosyjskie kolumny i przeprowadzić swych żołnierzy(wraz z kryjącymi się pod ich osłoną uchodźcami) do pozycji zajmowanych nad dolną Wisłą przez 2

Page 103: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Armię. Natarcie ruszyło według planu na froncie o szerokości około trzydziestu pięciu kilometrów.W ciągu następnych trzech dni Niemcy przełamali się przez skrzydło radzieckiej 48 Armii, okrążylijedną z jej dywizji i nawiązali pod Elblągiem i Pasłękiem czołowymi batalionami kontakt zoddziałami 2 Armii.

Hossbach musiał sobie zdawać sprawę, że czas działa na jego niekorzyść. 29 stycznia Rosjaniezastopowali jego trzy osłabione korpusy. Jeszcze gorsze skutki przyniosły zarządzone przez fiihrerazmiany na funkcjach dowódczych. Reinhardt został wskutek swej niesubordynacji zwolniony, a nastanowisku dowódcy grupy armii zastąpił go generał pułkownik dr Lothar Rendulić, „Austriak,mądry i oczytany człowiek, zręczny w kontaktach z Hitlerem" . Gdy 27 stycznia Rendulić przyleciałz Kurlandii, wyczerpany Reinhardt przekazał mu dowodzenie, stwierdzając tylko: „Nie ma już oczym mówić" .

Hossbach spiskował wespół ze swym szefem, a resztki jego reputacji podkopywał gauleiter PrusWschodnich Erich Koch, który zarzucał Hitlera skargami: „4 Armia ucieka w kierunku Rzeszy. Wtchórzliwy sposób stara się przebić na zachód. Będę dalej bronił Prus Wschodnich przy pomocyYolkssturmu" .

30 stycznia, na rozkazy wyższych instancji, 4 Armia przerwała atak,zaś Hossbacha zastąpił generał Friedrich-Wilhelm Miiller, który przedstawił sztabowi grupy armii swe kwalifikacje w taki oto sposób: „Jestemdobrym podoficerem i wiem, jak wykonywać rozkazy, ale strategia i taktyka są zupełnie poza moim zasięgiem. Po prostu mówcie mi, co mamrobić!" .

31 stycznia Rosjanie przypuścili pierwszy atak wymierzony w zwrócony ku zachodowi front 4 Armii. W następnych tygodniach uderzali oniw kurczący się „kocioł Heiligenbeil", którego obrzeża były ostatnimi liniamiobrony Niemców, przypartych plecami do Zalewu Wiślanego .

ROZDZIAŁ 15

Koncentracja niemieckiej Grupy Armii„Wisła"

Nowa grupa armii

Pozostawiamy teraz zablokowane w Królewcu i Sambii wojska Lascha i Gollnicka oraz odciętą iuwięzioną nad brzegami Zalewu Wiślanego 4 Armię. Prawoskrzydłową niemiecką formacją nateatrze bałtyckim była 2 Armia, na którą 14 stycznia, kiedy to marszałek Rokossowski rozpoczął

Page 104: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

ofensywę, spadła niemal cała siła natarcia 2 Frontu Białoruskiego. 20 stycznia STAWKA zmieniłakierunek uderzenia Rokossowskiego z północno-zachodniego na północny . W wyniku radzieckiegorajdu na Elbląg ugrupowanie 2 Armii zostało rozcięte: jej lewoskrzydłowe oddziały znalazły sięrazem z 4 Armią w potrzasku w rejonie na wschód od wybitego wyłomu. Wydarzenia te, choć takbolesne dla Niemców, sprawiły jednak równocześnie, iż osłabł impet rosyjskiego natarcia wkierunku zachodnim, co pozwoliło Niemcom - mimo panującego w ich szeregach zamętu - zebraćsiły i odzyskać inicjatywę.

Interweniując 20 stycznia, STAWKA zredukowała siły rosyjskie posuwające się ku dolnej Wiśle zpięciu do trzech armii. Główne zgrupowanie niemieckiej 2 Armii zdołało się wymknąć nad dolnąWisłę, na której rubieży Niemcy skonsolidowali obronę, wykorzystując przedmościa i punkty oporuna wschodnich brzegach: Toruń (padł 2 marca), twierdzę Grudziądz (6 marca) i nieco wysunięty kuwschodowi Kwidzyn (29 stycznia), jak również położony nad Nogatem zamek w Malborku (9 marca)i Elbląg (10 lutego).

Poza tym rozwierała się coraz szersza luka między l Frontem Białoruskim marszałka Żukowa,skupiającym się przede wszystkim na uderzeniu ku zachodowi, na kierunku berlińskim, agłównym zgrupowaniem 2 Frontu Białoruskiego, nacierającym teraz na północ, w stronę Bałtyku.Tylko dwie armie Rokossowskiego mogły udzielić Żukowowi jakiegokolwiek bliskiego wsparcia.Początkowo jednak także Niemcy mieli bardzo mało jednostek, które mogliby rozmieścićnaprzeciw linii rozgraniczenia obu rosyjskich grup armii. Guderian rozumował najpierw ka-tegoriami defensywnymi, gdy podkreślał, jak ważne jest utworzenie nowej „Grupy Armii Wisła",mającej obejmować armie znajdujące się na obszarze między dolną Wisłą a dolną Odrą.

24 stycznia sztab Grupy Armii „Wisła" przejął dowodzenie nad zachowującą nadal zdolnośćbojową 2 Armią (generał pułkownik Walter We-iss), a trzy dni później rozszerzył swój rejonodpowiedzialności na południowy zachód, włączając pod swą komendę resztki 9 Armii (generał The-odor Busse). Wreszcie 10 lutego sformowano z nadciągających posiłków nową 11 Armię PancernąSS (generał SS Steiner), którą rozlokowano jako siłę uderzeniową między obu wspomnianymiarmiami.

Do pewnego zamieszania przyczyniło się to, że 11 Armię Pancerną SS przemianowano 24lutego, po przybyciu z Prus Wschodnich sztabu już nie istniejącej 3 Armii Pancernej, właśnie na 3Armię Pancerną. Radzieckie źródła nie uwzględniały tego faktu, traktując 11 Armię Pancerną SSi 3 Armię Pancerną jako dwie odrębne formacje i przyjmując tym samym, że w skład Grupy Armii„Wisła" wchodziły nie dwie, a trzy armie.

Reorganizacja i przemianowanie grup armii nastąpiły 25 stycznia:

Grupa Armii „A" przeistoczyła się w Grupę Armii „Środek" (Schórner). Nowa Grupa Armii „Wisła" pojawiła się między tym zgrupowaniem

a następnym dalej na północy, czyli Byłą Grupą Armii „Środek", którą przemianowano na Grupę Armii

„Północ" (Rendulić).

Page 105: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Dalej stała dotychczasowa Grupa Armii „Północ", która zamieniłasię teraz w Grupę Armii „Kurlandia" (Yietinghoff).

Wprawdzie pod koniec ofensywy w Ardenach przerzucono ku rozżaleniu Guderiana 6 ArmięPancerną SS, będącą potencjalnie bezcennym odwodem, prosto na Węgry, ale w pierwszych trzechtygodniach lutego, dzięki nadejściu innych formacji, Grupa Armii „Wisła" i tak rozrosła się doznacznych rozmiarów. Według samych Niemców składała się w sumie z trzydziestu dwóch dotrzydziestu czterech dywizji. Dobre radzieckie źródło wspomina o 450 tyś. żołnierzy, 5 tyś. sztukartylerii i ponad tysiącu czołgów i dział pancernych (Babadżanian, Dorogi Pobiedy, Moskwa 1981, s.354-355), aczkolwiek na takie szacunki mogło wpłynąć założenie, iż Niemcy dysponowali trzema,a nie dwiema armiami. Tak czy inaczej ważne wówczas było wrażenie, jakie wywierało na Rosjanachześrodkowywa-nie się od północnego zachodu wielkiego, nie zaangażowanego w walkinieprzyjacielskiego zgrupowania, nawisającego nad nieosłoniętym stykiem dwóch radzieckich gruparmii.

Był to triumf organizacyjny Niemców, który jednak Hitler zdążył już podkopać, dokonując

nader kuriozalnej nominacji dowódczej. 22 stycznia Guderian udał się na odprawę do fiihrera, by

zaproponować powołanie feldmarszałka Freiherra Maximiliana von Weichsa na stanowisko do-

wódcy nowej grupy armii:

- Ówczesna sytuacja wymagała właśnie takiego człowieka. [...] I co się stało? Hitler

uznał, że Weichs jest za stary. W rozmowie tej uczestniczył Jodl i spodziewałem się, że mnie

poprze. Ale tylko bąknął coś o religijnych przekonaniach von Weichsa i to przesądziło całąsprawę. I kogo wtedy dostaliśmy? [...] Hitler mianował Himmlera! Ze wszystkich ludzi właśnie

Himmlera!

Była to „wprost przerażająca i niedorzeczna nominacja" .Himmler udał się natychmiast swym długim pociągiem (Steiermark) do Wałcza na Pomorzu.

Przesiadywał tam całymi dniami, bojąc się wyjechać w zaśnieżone okolice. Wagony były luksusowourządzone, ale brakowało w nich podstawowego wyposażenia niezbędnego do dowodzeniawojskami, co też czyniło nieruchawość Himmlera tym bardziej karygodną. Nie dysponowanoradiostacją z dostępem do sieci wojskowej, a wszelkie planowanie musiało się opierać na jednejjedynej mapie Pomorza i Kraju Warty w skali 1:300 000, którą oficer operacyjny, pułkownikEismann, przywiózł ze sobą do Steiermarku 26 stycznia. Wziął ją niemal mimochodem, aleprzybywszy do pociągu stwierdził, że nie ma tam w ogóle żadnych pomocy kartograficznych zwyjątkiem nieaktualnej już mapy sytuacyjnej w salonce dowódcy. „Pod żadnym względem nieprzystawał on do wizerunku, jaki wytworzył sobie wcześniej w wyobraźni Eismann. Himmler niebył diaboliczny, nie był okrutny - był po prostu banalny" .

Jak na człowieka, który posłał na śmierć miliony bezbronnych ludzi, Himmler wykazywałuderzającą troskę o własne zdrowie, i obsesja ta decydowała o takim, a nie innym rozkładzie jegozajęć w ciągu dnia. Wstawał między ósmą a dziewiątą rano, przy czym jego pierwszym priorytetembyło oddanie się w ręce masażysty. Obiad poprzedzała ledwie godzina pracy, po nim zaś

Page 106: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

następowała sjesta, trwająca do piętnastej. Pracę przerywano ostatecznie około osiemnastejtrzydzieści, kiedy to Himmler był już wyczerpany i tracił koncentrację.

Nie mógł przy tym liczyć na żadną pomoc ze strony swego szefa sztabu, SS brigadefiihrera(generała majora) Lammerdinga, który dotarł do Steiermarku 27 stycznia. Dla tego frontowegożołnierza o masywnej posturze planowanie działań dużych jednostek stanowiło zbyt poważne wy-zwanie. Doświadczenie wojenne samego Himmlera ograniczało się do wyłapywania maruderów iinnych rozproszonych żołnierzy nad Górnym Renem pod koniec 1944 roku. Teraz, dowodzącnowym związkiem, Re-ichsfiihrer wydał oddziałom SS i policji podobne rozkazy, każąc im prze-czesywać tyły w poszukiwaniu ludzi, których można będzie skierować na pierwszą linię.Rozporządzenia te realizowano z bezmyślną brutalnością i

w zarzuconą w ten sposób sieć zgarniano wykonujących bardzo ważną pracę cywilów, naprzykład dokerów rozładowujących w Gdyni statki z amunicją.

Pod naporem Rosjan zajmowana przez jednostki Himmlera linia frontu przybrała następującąkonfigurację:

Na wschodzie Niemcy trzymali krótką rubież ciągnącą się wzdłużdogodnych do obrony, naturalnych przeszkód Wisły i Nogatu.

Główny front biegł od dolnej Wisły ku zachodowi przez Prusy Zachodnie i Pomorze, przy czym podpierały go najważniejsze węzłyoporu (Wellenbrecher, czyli „falochrony"); Piła (padła 14 lutego; zob.s. 118), Wałcz (11 lutego) i Choszczno (22 lutego). Tutaj toczyły sięprawie wyrównane walki między osłabionymi Rosjanami a odzyskującymi siły Niemcami, którzy mogli ponadto liczyć wprawdziena okresowe, ale bardzo pomocne wsparcie Luftwaffe.

Wreszcie drogę na zachód przegradzała zapora Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego wraz z przyległymi pozycjami obronnymi, ciągnąca się w kierunku południowym między Wartą a Odrą, aż dopunktu leżącego nad tą drugą rzeką w pobliżu Zielonej Góry. Umocnienia te zaatakował wkrótce l Front Białoruski Źukowa. Pierwszym posunięciem Himmlera o jakimkolwiek znaczeniu operacyjnym było wysłanie w ten rejon generała SS Kriigera z mieszanymkorpusem SS celem wsparcia Yolkssturmu. Czołową formacją była21 Dywizja Strzelców Górskich SS. Jej dowódca, generał major SSBallauf, miał strasznego pecha, bowiem koło Zielenzich zaskoczyłygo rosyjskie czołgi i musiał uciekać z samochodu, pozostawiając mapęfortyfikacji. Zdobyte w ten sposób informacje pomogły radzieckimoddziałom pancernym prześliznąć się 30 stycznia przez pozycjeYolkssturmu i kontynuować rajd ku Odrze .

Page 107: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Sprawy mogłyby przybrać jeszcze bardziej niekorzystny obrót dla nowej niemieckiej grupy armii,gdyby na początku lutego nie nadeszła odwilż. Himmler pisał w tamtym czasie do Guderiana: „Wobecnej sytuacji wojennej roztopy są dla nas darem losu. Bóg nie zapomniał o dzielnym narodzieniemieckim" . 4 lutego topniał już lód na Wiśle poniżej Kwidzyna. 6 lutego pękała też pokrywa nadolnej Odrze. Wieczorem tego dnia pułkownik Anto-now (5 Armia Uderzeniowa) siedział w swymschronie, wpatrując się w mapę:

Wtem usłyszałem wyrazisty łoskot. Nie wiedząc, co się dzieje, wyszedłem na zewnątrz.Pociski nie rwały się, lecz ziemia pod nogami kołysała się. Na posterunku stał fizylier, mójbojowy przyjaciel, Kozak kubański - Siergiej Kurków. Zapytałem go półżartem:

Cóż to, towarzyszu wartowniku, wyrabia się na waszym posterunku?

A wyrabia się - odpowiada z uśmiechem. - Trzaska, towarzyszupułkowniku. -1 zwrócił się ku Odrze.

Co trzaska, towarzyszu wartowniku? Lód na Odrze trzaska.

Od rzeki dochodził dźwięczący szum, lodowe pagórki wznosiły się nad powierzchnięszklistej równiny.

- Przyrodzie nie da rady. [...]- z troską w głosie i westchnieniem

rzekł Siergiej Kurków.

10 lutego centralne i lewoskrzydłowe oddziały 2 Frontu Białoruskiego rozpoczęły mozolnedziałania zaczepne, których rezultaty tylko potwierdziły wrażenie, że inicjatywa wymyka sięRosjanom z rąk. Wprawdzie w wyniku zakleszczającego uderzenia odcięli oni leżącą nad dolnąWisłą twierdzę Grudziądz, jednak przez pięć dni walk przeniknęli tylko na głębokość okołopięćdziesięciu kilometrów, co było dużym rozczarowaniem w porównaniu z odległościamipokonywanymi podczas operacji wiślańsko-odrzańskiej. Trudno było jednocześnie liczyć na jakieśdalsze postępy, ponieważ teren był tu pocięty i trudny, a Rosjanie, którym i tak już brakowałoczołgów, zbyt dużo ich teraz tracili w zasadzkach panzer-faustów. Dalej na zachodzie marszałekŻuków musiał rozwijać część swych prawoskrzydłowych armii frontem ku północy, dlaubezpieczenia przed koncentrującymi się na Pomorzu jednostkami niemieckimi. Oddziałom

Żukowa udało się izolować miasteczko Choszczno, były jednak one rozciągnięte w cienką linię ipodatne na atak.

Operacja Sonnenwende - niemiecka kontrofensywapod Stargardem Szczecińskim,

15-21 lutego 1945 roku

Trapiony chorobą serca i nadciśnieniem Guderian zebrał resztki sił, by wystąpić o zgodę na

Page 108: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

przeprowadzenie śmiałego natarcia - koncentrycznego uderzenia dwóch zgrupowań w oba skrzydłal Frontu Białoruskiego Żukowa. Grupa Armii „Wisła" miała włamać się w jego linie z Pomorza, czyliod północy, podczas gdy drugie silne zgrupowanie zaatakowałoby ku północy znad środkowejOdry, z rejonu między Gubinem a Głogowem. Kleszcze miały się zatrzasnąć za czołówkami Żukowa,co doprowadziłoby do ich odcięcia i zniszczenia w okolicy Kostrzyna. By stworzyć siły uderzeniowedla wykonania tak ambitnego zadania, należało ściągnąć oddziały niemieckie z Bałkanów, Włoch,Norwegii i przyczółka kurlandzkie-

go-Jak się można było spodziewać, było to za dużo dla Hitlera, który ograniczył zasięg ofensywy,

godząc się tylko na uderzenie Grupy Armii „Wisła" z sektora pod Stargardem Szczecińskim. Nawetprzygotowanie tego zawężonego planu stanowiło nie lada wysiłek dla Guderiana, który musiałstoczyć kolejną bitwę, gdy 13 lutego udał się na odprawę do fuhrera z propozycją, by atakiempokierował generał porucznik Walther Wenck, jego osobisty asystent w OKH. Hitler wściekł się,bowiem w tej sugestii kryła się w pełni uzasadniona aluzja, że Himmler nie potrafi wywiązywać sięze swoich obowiązków:

[...] z nie słabnącą gwałtownością rozmowa ciągnęła się jeszcze dwie godziny. Hitler zczerwoną od gniewu twarzą, drżąc na całym ciele, stał przede mną z podniesionymi pięściami.Trząsł się z wściekłości. Stracił wszelkie panowanie nad sobą. Po każdym nowym wybuchu furiibiegał tam i z powrotem wzdłuż dywanu, po czym znowu przystawał przede mną, by rzucić miw twarz następny z kolei zarzut.

Krzyczał przy tym tak głośno, że oczy wychodziły mu z orbit i żyły nabrzmiały na skroniach.

Wyładowawszy swą frustrację, Hitler podszedł spokojnie do Wencka, każąc mu zameldować sięw Grupie Armii „Wisła". Następnie siadł na krześle, które zwykł zajmować, i przywołał do siebie

Guderiana:

„Proszę, niech pan kontynuuje swój raport. Sztab Generalny wygrał dzisiaj bitwę".

Uśmiechnął się przy tych słowach swym najbardziej uprzejmym uśmiechem. Była to ostatnia

bitwa, jaką wygrałem w swym życiu. Cóż, kiedy było za późno!

Realizację tego przedsięwzięcia, opatrzonego kryptonimem Sonnen-wende (Przesilenie),powierzono 11 Armii Pancernej SS generała Felixa Steinera, stanowiącej nie tyle jakiś trwałyzwiązek operacyjny, ile raczej strukturę dowodzenia dla sześciu dywizji czy też odpowiednikówdywizji, podążających z trudem, drogami i liniami kolejowymi, pod Stargard. 14 lutego Guderian pojawiłsię osobiście w rejonie koncentracji oddziałów, podkreślając konieczność rozpoczęcia natarciazgodnie z planem nazajutrz, tak by wyzyskać element zaskoczenia, który był jedynym atutem w rękuNiemców. „Pozostawił po sobie wrażenie całkowicie wyczerpanego człowieka. Ci, którzy byliobecni, doszli do wniosku, że Guderian także zerwał w końcu z Hitlerem" (Thorwald, Es begann ander Weichsel, 1950, s. 286).

Page 109: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Wyznaczone do ataku jednostki ześrodkowały się w trzech głównych grupach na froncie odługości pięćdziesięciu kilometrów, zwróconym na południe. Pod złowrogą nazwą „11 ArmiaPancerna SS" kryła się w rzeczywistości niejednorodna mieszanina rzeczywiście elitarnychformacji z oddziałami zagranicznych ochotników o różnej wartości bojowej:

• Zasadnicze uderzenie miała przeprowadzić grupa środkowa, której nakazano zaatakować naszerokim froncie spod Dobrzan i Sucha-nia celem odblokowania Choszczna. Potem miałasię ona zwrócić na południowy zachód przeciw siłom rosyjskim w rejonie Kostrzyna. Tocentralne zgrupowanie otrzymało nazwę III (Germański) Kor-

pus Pancerny SS (generał porucznik Decker), a składało się z Dywizji GrenadierówPancernych Nordland (ochotnicy skandynawscy), Dywizji Grenadierów PancernychNederland (ochotnicy holenderscy) oraz dwóch formacji niemieckich - dywizji Fiihrer-Begleit idywizji Langemarck.

Grupa zachodnia miała operować na obszarze między jezioramiMiedwie i Płoń. Był to XXIX Korpus Pancerny (generał porucznikUnrein), w którego skład wchodziła dywizja pancerna Holstein, 10Dywizja Pancerna SS, 4 Policyjna Dywizja SS oraz dywizja Wallo-nien (ochotnicy belgijscy).

Zadaniem słabszej, wschodniej grupy była osłona lewego skrzydła,a później, w razie powodzenia ofensywy, wyjście w rejon leżącegonad Wartą Gorzowa Wielkopolskiego. Do grupy tej należały: Dywizja Grenadierów Fuhrera, 281 i 163 Dywizja Piechoty, a także 104Brygada Niszczycieli Czołgów.

Ponieważ posiłki dla Grupy Armii „Wisła" ściągano wąskim gardłem, przez mosty w Szczecinie,Niemcy mieli problemy z zatorami i przerzut przebiegał w wolnym tempie. Żuków, który wiedział wogólnym zarysie o niemieckiej koncentracji, dysponował w wybranym przez Niemców sektorzedwiema armiami (2 Armią Pancerną Gwardii na zachodzie, 61 Armią na wschodzie), a w głębokimodwodzie jeszcze dodatkowymi trzema (l Armią Pancerną Gwardii, 47 Armią oraz 3 ArmiąUderzeniową). Zdawał sobie sprawę z niebezpieczeństwa niemieckiego ataku, ale termin oraz celetakiej akcji pozostawały niejasne. W rezultacie Dywizja Grenadierów Pancernych Nordlandosiągnęła całkowite taktyczne zaskoczenie, przedzierając się 15 lutego przez rozmokłe pola aż dooblężonego niemieckiego garnizonu w Choszcznie.

Generalne natarcie wszystkich trzech niemieckich grup ruszyło 16 lutego i przyniosło pewnezdobycze terenowe, mimo radzieckich kontrataków i silnej obrony przeciwpancernej. Najbardziejobiecujące postępy odnotowywały oddziały grupy zachodniej, atakujące w kierunku Dolic, jakrównież wojska działające na stycznych skrzydłach grupy środkowej i wschodniej, które osiągnęłyRęcz i Nętkowo. Tymczasem w centrum trzymano nadal pewnie korytarz do Choszczna.

Page 110: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Kulminacyjny moment operacji Sonnenwende nastąpił 17 lutego, kiedy to na najbardziejobiecujących odcinkach Niemcy posunęli się do dwóch kilometrów naprzód, ale ponieśli bardzociężkie straty od ognia rosyjskich dział przeciwpancernych i na polach minowych. Wcześniej tegosamego dnia wezwano Wencka do Berlina, by złożył meldunek Hitlerowi. Odprawa przeciągnęła sięaż do godziny czternastej i zarówno Wenck, jak i jego kierowca byli śmiertelnie zmęczeni, gdyruszyli w drogę powrotną autostradą Berlin-Szczecin. Wenck zastąpił przy kierownicy szofera, którypełnił służbę już od czterdziestu ośmiu godzin, lecz sam zasnął i samochód uderzył w jakąśprzeszkodę przy szosie - według jednej relacji miało to być drzewo, według innej murek przymoście. Wenck został ciężko kontuzjowany i przez kilka tygodni nie był zdolny do wykonywaniaobowiązków.

Kierowanie operacją Sonnenwende przejął generał Hans Krebs, ale Niemcy tracili jużinicjatywę, a Krebsowi brakowało tej umiejętności panowania nad sytuacją i niezależności myślenia,które Guderian tak podziwiał u Weichsa. Himmler był obecnie zupełnie nieprzydatny, poddał siębowiem rzeczywistym bądź też urojonym chorobom i znajdował się pod

opieką swego lekarza. 18 lutego na wszystkich odcinkach Niemcy zostali zmuszeni do przejścia doobrony - wieczorem Grupa Armii „Wisła" postanowiła zrezygnować z prób wznowienia natarcia,„by uniknąć niepotrzebnego wyczerpania naszych formacji ofensywnych" .

Niemiecka kontrofensywa była przedsięwzięciem na dużo mniejszą skalę, niż to pierwotniezakładał Guderian i została przedwcześnie zatrzymana dosłownie wskutek wypadkusamochodowego. Nie sposób ustalić liczebności zaangażowanych po obu stronach wojsk, jak iponiesionych przez nie strat. Mimo to Sonnenwende wywarła istotny wpływ na przebieg wojny nafroncie wschodnim. Zbiegając się w czasie z wygaśnięciem ofensywy Koniewa nad Nysą Łużycką,dodatkowo zakłóciła rosyjskie przygotowania do natarcia na kierunku berlińskim i pomogła opóź-nić upadek Rzeszy o dwa i pół miesiąca.

Z punktu widzenia Rosjan Sonnenwende nie mogła nadejść w gorszej chwili czy miejscu.Niemcy ugodzili prawe skrzydło l Frontu Białoruskiego na odcinku, który Stalin i Żuków od dawnapostrzegali jako zagrożony, co razem ze stosunkowo mizernymi rezultatami ofensywy 2 FrontuBiałoruskiego w dniach 10-14 lutego potwierdzało, jak słabi są ogólnie Rosjanie na swej północnejflance. Ta słabość z kolei była przede wszystkim konsekwencją zapoczątkowanego 20 styczniazwrotu centralnych i pra-woskrzydłowych jednostek Rokossowskiego w głąb Prus Wschodnich.

ROZDZIAŁ 16

Operacja pomorska

Page 111: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Uderzenie na północ ku Bałtykowi

Berlin zniknął teraz z listy najbliższych radzieckich celów, a STAWKA opracowała plany „operacjipomorskiej". Miała to być popisowa ofensywa, przeprowadzona na froncie o szerokości dwustukilometrów siłami przylegających do siebie skrzydeł obu grup armii - prawego, czyli wschodniegoskrzydła l Frontu Białoruskiego Żukowa oraz lewego, czyli zachodniego skrzydła 2 FrontuBiałoruskiego Rokossowskiego.

Początkowo wojska obu Frontów miały nacierać w kierunku północnym, by wyjść nad Bałtykmiędzy Kołobrzegiem a Koszalinem. Następnie, w fazie rozwinięcia powodzenia, miały atakowaćoddalając się od siebie: 2 Front Białoruski miał skręcić w prawo (na wschód) i uderzyć na uforty-fikowany rejon Gdańska i Gdyni, a l Front Białoruski - zwrócić się na północny zachód, w stronęSzczecina i ujścia Odry.

Już 13 lutego wydział wywiadowczy OKH „Obce Armie Wschód" przewidywał, że Rosjanieprzypuszczalnie odłożą natarcie na Berlin aż do cza-

su oczyszczenia swych skrzydeł na Śląsku i Pomorzu. Linie niemieckiej 2 Armii były już teraznazbyt rozciągnięte, zaś ewentualne rosyjskie uderzenie ku północy, przez Pomorze, odcięłoby jąod pozostałych sił Grupy Armii „Wisła". Dlatego też 17 lutego sztab grupy armii wystąpił o zgodęna cofnięcie się na zachód i utworzenie silnego, wspólnego frontu z 11 Armią Pancerną SS. Hitlerodrzucił tę prośbę, kładąc podwaliny pod nową klęskę Niemców.

2 Front Białoruski rozpoczął operację pomorską 24 lutego. Rokossow-ski nie mógł liczyć nawsparcie ze strony l Frontu Białoruskiego, bowiem Żuków przegrupowywał jeszcze wojska na sweprawe skrzydło, wiązał jednak duże nadzieje z dowodzoną przez generała lejtnanta D. T. Kozłowa19 Armią, dopiero co przybyłą z niemal zastygłego frontu fińskiego. Pierwszego dnia te świeżeoddziały posunęły się dwadzieścia kilometrów naprzód, potem jednak, w obliczu żywiołowegooporu Niemców, zupełnie nieoczekiwanie zwolniły. Szybko stało się jasne, że 19 Armia nie byłaprzygotowana do walk na taką skalę i o takiej zaciętości, jakie rozgorzały na Pomorzu.

26 lutego, na wąskim odcinku na wschód od Szczecinka, Rokossow-ski wprowadził do akcji IIIKorpus Pancerny Gwardii, co natychmiast przyniosło efekt: przełamanie niemieckich pozycji nagłębokość czterdziestu kilometrów. Rokossowski, rozczarowany ciągłym pozostawaniem daleko wtyle piechoty, zwolnił tego samego dnia Kozłowa, zastępując go generałem lejtnantemRomanowskim. Wyżsi rosyjscy dowódcy znani byli z tego, że nie tolerowali niepowodzeń.

Ta zmiana dowódcy nie mogła wszakże sama w sobie w żaden sposób wyeliminowaćzagrożenia, jakie narastało na prawym skrzydle 19 Armii. Tutaj, w okolicach Miastka, niemiecka 2Armia ześrodkowywała VII Korpus Pancerny (resztki 32 Dywizji Piechoty, osłabioną 7 DywizjęPancerną [dawną „dywizję-widmo" Rommla] oraz solidną 4 Policyjną Dywizję SS). Generałpułkownik Walter Weiss uszczuplał tym samym siły na południowym sektorze swej własnej 2Armii, zależało mu jednak bardzo na utrzymaniu kontaktu ze stojącymi dalej na zachodziepozostałymi siłami Grupy Armii „Wisła".

Wszelako prawdziwe niebezpieczeństwo stanowiła dla Niemców na Pomorzu nie powolna 19Armia, ale rosyjskie jednostki szybkie. 26 lutego

Page 112: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

III Korpus Pancerny Gwardii, wyzyskując sukces swego początkowego przełamania, przedarł sięw Białym Borze przez główną niemiecką linię obrony (Pommernstellung- Wał Pomorski) irozwinął się wachlarzem na jej tyłach. Szczecinek - węzeł Wału Pomorskiego - padł zaskakującoszybko 27 lutego w wyniku połączonego ataku sąsiedniego III Korpusu Kawalerii Gwardii i IIKorpusu Kawalerii Gwardii ze skrajnego prawego skrzydła Frontu Źukowa. 2 marca, w rejonie nawschód od Koszalina, Rosjanie przerwali ostatnie połączenia Niemców z głównymi siłami GrupyArmii „Wisła" - 2 Armia była od tej pory odcięta.

l marca przystąpiły wreszcie do ofensywy zasadnicze siły prawego skrzydła l FrontuBiałoruskiego. Odbywało się to w nadzwyczaj niekorzystnych warunkach pogodowych - gęsta mgłautrudniała obserwację artylerzy-stom i działania lotnictwu, a topniejący śnieg i powstające z niegorozlewiska zamieniły drogi gruntowe w coś, co przypominało Rosjanom ich swojską kaszę; „[.,.] jeślimówić o drogach z twardą nawierzchnią - przebiegały ściśle z zachodu na wschód, łącząc PrusyWschodnie z centralnymi ośrodkami Niemiec, natomiast prawie wcale nie było biegnących z połu-dnia na północ, to jest tych, które by przydały się nam do zamierzonego natarcia" .

Żuków rzucił do ataku potężne zgrupowanie trzech armii (2 Pancernej Gwardii, l PancernejGwardii i 3 Uderzeniowej), które ruszyło na północ, w głąb Pomorza. Najsilniejszy cios wymierzonoNiemcom w rejonie Ręczą, gdzie Rosjanie uderzyli w 3 Armię Pancerną na styku III (Germańskiego)Korpusu SS i X Korpusu SS. 2 marca w niemieckich liniach ziała już dziura, a Rosjanie wykonalikoncentryczne natarcia od północnego wschodu, wschodu, południa i południowego zachoduprzeciw nieprzyjacielskim oddziałom znajdującym się na wschód od tegoż wyłomu. Oddziały tenależały do X Korpusu SS (generał porucznik Krappe) oraz sąsiedniej Grupy Korpuśnej Tettau,tworzących lewe, czyli wschodnie skrzydło 3 Armii Pancernej. Dowódca 3 Armii Pancernej, generałpułkownik Erhard Raus, poprosił o pozwolenie na cofnięcie wojsk Krappego i von rettau.Ponieważ zarówno Himmler (przebywający teraz w Prenzlau), jak i Guderian kategorycznie siętemu sprzeciwili, prysły jakiekolwiek na-kieje na uratowanie tych jednostek od okrążenia. W tensposób Grupa \imii „Wisła" utraciła bezpośredni kontakt z dwoma swymi zgrupowa-

niami - całą 2 Armią oraz związkami operującymi na wschodnim skrzydle 3 Armii Pancernej.

3 marca nie było już w zasadzie w Prusach ciągłej linii frontu, a natar

cie wojsk rosyjskich nabrało nowego tempa:

Jeśli w pierwszych dwóch dniach naszego natarcia jego tempo nie przekraczało 12-20kilometrów na dobę, to w następnych dwóch dniach raptownie wzrosło do 50-80 kilometrów.Szybkość natarcia stała się tak duża, że gdy czołgi wdzierały się do jakiegoś miasta, jegoludność słupiała. Życie toczyło się tam mniej lub bardziej normalnie, [policjanci kierowaliruchem na skrzyżowaniach, z drzwi restauracji sączyła się muzyka, przedsiębiorcy zawieralitransakcje na giełdach, a radio berlińskie podawało co pewien czas krzepiącą, goebbelsowskąwersję wydarzeń], a tu wtem - jak grom z jasnego nieba - czołgi z czerwoną gwiazdą napancerzu! Można sobie wyobrazić, jaki strach ogarniał niemieckiego mieszczucha... Ale czołgi

Page 113: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

tak jak nieoczekiwanie pojawiały się, tak samo błyskawicznie znikały w kierunku północnym.Naprzód! Czołgi mają teraz inne zadanie!

4 marca oddziały l Armii Pancernej Gwardii dotarły nieopodal Kołobrzegu do Bałtyku, wychodząc na jego brzegi w pasie o szerokości osiemdziesięciu kilometrów. Pierwszy pojawił się tu pułkownik M. A, Smir-now, człowiek małomówny, który zameldował o wykonaniu zadania, przesyłając butelki z wodą morską swemu dowódcy korpusu (Babadżaniano-wi), dowódcy armii (Katukowowi) oraz marszałkowi Żukowowi.

Uderzenie Rokossowskiego na wschód, w stronęGdańska

Przedarłszy się na północ, do Bałtyku, wojska radzieckie rozcięły niemieckie ugrupowanie na

Pomorzu na kilka części:

2 Armia została w całości odcięta i cofała się teraz na wschód, wkierunku Prus Zachodnich i kompleksu fortecznego Gdańska i Gdyni.

Bezpośrednio na drodze nacierających rosyjskich oddziałów znajdowały się formacje wschodniego skrzydła 3 Armii Pancernej, walczące o życie w kotle w okolicach Drawska Pomorskiego, podczasgdy tłumy uchodźców kierowały się ku izolowanemu portowi wKołobrzegu.

W rejonie na zachód od wielkiego radzieckiego wyłomu pozostałesiły 3 Armii Pancernej odstępowały ku dolnej Odrze i Szczecinowi.

Rosyjskie grupy armii przystąpiły teraz do realizacji drugiej fazy operacji pomorskiej - dorozwinięcia powodzenia. 6 marca wojska Rokossowskiego ruszyły pięcioma kolumnami dokoncentrycznego natarcia w kierunku nadmorskiego rejonu Gdańska i Gdyni. 2 Armia Uderzeniowa,która miała najkrótszy dystans do pokonania, skierowała się prosto na północ przez BoryTucholskie, leżące na zachód od dolnej Wisły, oskrzydlając w ten sposób niemieckie pozycje nadNogatem i sprawiając, że Niemcy nie mogli już dłużej utrzymać przedmościa przy zamkumalborskim. Obrońcy zamku wytrwali jeszcze krótki czas z pomocą artylerii ciężkiego krążownikaPrinz Eugen: „eksplozje wyrzucały w górę gęste słupy ziemi i dymu, które stały niczym czarnoszaraściana. Wznosiła się ona od lewej strony, znad brzegu górnego Nogatu, i ciągnęła wokół zamku" .Garnizon zamku w Malborku ewakuowano nocą z 8 na 9 marca, a gdy dziesiątego Niemcy utraciliElbląg, zatrzasnęła się ostatecznie rosyjska bariera oddzielająca Prusy Wschodnie od Zachodnich*.

Z kolei trzy centralne armie Rokossowskiego zwróciły się w kierunku północno-wschodnim, augrupowane na lewym skrzydle 19 Armia i III Korpus Pancerny Gwardii pomknęły równolegle dowybrzeża na wschód, wykonując 150-kilometrowy skok. Chcąc je powstrzymać, Niemcy pod-

Page 114: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

ciągnęli spod Miastka bliżej morza VII Korpus Pancerny (zob. s. 198). Jednak cały ten korpusdysponował tylko trzydziestoma czy czterdziestoma zdatnymi do walki czołgami, toteż Rosjaniezmietli go razem z pozostałymi oddziałami niemieckimi ku Gdańskowi i Gdyni.

8 marca wojska radzieckie zajęły bez walki Słupsk - jeden z najważniejszych węzłówkomunikacyjnych i ośrodków przemysłu zbrojeniowego na Pomorzu. 10 marca XL Korpus PiechotyGwardii ze składu 19 Armii wynurzył się z kompleksów leśnych i ruszył na Lębork. Zmierzające kumiastu rosyjskie czołgi dogoniły kolumnę uchodźców. Pewien niemiecki oficer ze służby łącznościopisał, co się wówczas stało:

Około godziny czternastej zostaliśmy nieoczekiwanie zaatakowani ze skrzydła przez silnerosyjskie zgrupowanie pancerne, posuwające się od strony Strzebielina, na wprost i na lewo odnas. Zapanowało wielkie zamieszanie. Tuż przede mną pierwsze pociski artyleryjskiewystrzelone przez rosyjskie czołgi roztrzaskały należące do uchodźców pojazdy pełne kobiet idzieci. [...] Niedaleko przed nami wznosiła się ciemna ściana lasu. Wszyscy rzucili się w stronędrzew, ale gdy próbowano odczepić od siebie poszczególne pojazdy, wszystkie one ugrzęzłybeznadziejnie w śniegu. Czołgi wydostały się za naszymi plecami na drogę i ruszyły w kierunkuLęborka, miażdżąc wszystko pod gąsienicami.

Nikt nie miał w tamtym czasie czystych rąk. Rosjanie zdobyli Lębork nie napotykając oporu(wbrew temu, co twierdzą w swych opracowaniach historycznych), a nieopodal odkryli obózkoncentracyjny dla Żydówek:

Naszym oczom ukazał się straszny widok - długie baraki, gołe, sklecone z desek prycze iwszędzie ludzkie zwłoki. Lekarze z naszej brygady rzucili się do pracy, udzielając pierwszejpomocy osobom, które ocalały, i przewożąc je do miejskiego szpitala. Gdziekolwiek spojrzeliśmy,dostrzegaliśmy uderzające kontrasty - obóz zagłady, a obok niego kilka luksusowych willi.Przez jakiś czas pokręciliśmy się po jednej z nich. Salony gospodarza domu były urządzone wzaiste pałacowym stylu, a przecież znajdowały się niedaleko od tych strasznych, otoczonychdrutem kolczastym baraków. (Skorobogatow, Odnopoł-czanie, 1976, s. 190)

Siłę uderzenia ku wybrzeżu spotęgowano jeszcze, podporządkowując 8 marca Rokossowskiemutymczasowo l Armię Pancerną Gwardii z l Frontu Białoruskiego. Zamiarem Rosjan byłouniemożliwienie Niemcom skonsolidowania obrony w Rejonie Umocnionym Gdańska i Gdyni. Bydostać się w nowy rejon działań, samego tylko 9 marca l Armia Pancerna Gwardii przejechała 120kilometrów; trzy dni później jej XI Korpus Pancerny Gwardii zbliżył się do fortyfikacji Gdyni. Niebyło na jego drodze żadnych niemieckich wojsk z wyjątkiem resztek VII Korpusu Pancernego orazciżby ogarniętych paniką żołnierzy. Czwartemu zapasowemu batalionowi polowemu z 4 Dywizji

Page 115: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Policyjnej (VII Korpus Pancerny) groziło to, że zostanie zmieciony razem z całą resztą,

[...] gdy raptem nasz dowódca, SS-Sturmbannfuhrer (major) Auer z przypiętym KrzyżemRycerskim Żelaznego Krzyża pojawił się na szosie pośród uciekających bezładnie ludzi. Zpistoletem w dłoni, wspomagany przez niektórych swoich podwładnych, wywlekł żołnierzyswego batalionu z tłumu uciekinierów. Przeczesaliśmy teraz porzucone pojazdy, szukając bronii amunicji, i piechurzy zostali na powrót uzbrojeni. Stało się to, co z pozoru było niemożliwe -po dwóch godzinach zapasowy batalion polowy był znowu gotów do działania.

Druga faza operacji pomorskiej dobiegła na wschodniej flance końca. By móc myśleć oszturmowaniu Gdyni i Gdańska, Rokossowski musiał zaczekać na przybycie głównych sił swycharmii ogólnowojskowych.

Uderzenie Źukowa ku dolnej Odrze

Na zachodnim Pomorzu Rosjanie opanowali 4 marca Stargard Szczeciński, a do wieczoranastępnego dnia wojska prawego skrzydła l Frontu Białoruskiego strzaskały front 3 Armii Pancernejw pasie o szerokości dwustu kilometrów. Trzy armie Źukowa skręciły w lewo, rozwijając powodze-

nie w kierunku zachodnim, ku dolnej Odrze, gdzie - w rejonie Dąbia, czyli przedmieściaSzczecina leżącego na wschodnim brzegu Odry - zbierały się zasadnicze siły odstępującej 3 ArmiiPancernej. Rosyjska 61 Armia zaatakowała przedmoście w Dąbiu bezpośrednio od wschodu,podczas gdy 47 Armia nadciągnęła od południa, posuwając się wzdłuż prawego brzegu rzeki.Walki o Dąbie rozpoczęły się 6 marca i trwały do dziewiętnastego (zob. s. 249).

Na północ od Szczecina i Dąbia Odra stopniowo rozszerza swe koryto, a potem wylewa się wZalew Szczeciński, którego wody spływają do Bałtyku cieśninami między wyspami Wolin i Uznam.Od wschodu podeszły do tych naturalnych przeszkód dwie prawoskrzydłowe armie Żukowa (2Armia Pancerna Gwardii i 3 Armia Uderzeniowa), którym skończył się teraz ląd. 674 pułk z 3Armii Uderzeniowej wyszedł nad wodę rankiem 9marca:

Rano, kiedy nie było mgły, z nizinnego brzegu zalewu daleko widać było stalowosiwą wodęprzekreśloną piaszczystymi mierzejami. Byliśmy nad morzem, oddychaliśmy świeżym,oszałamiającym, morskim powietrzem. Od rażącego blasku wody w słoneczną pogodę przy-mrużaliśmy oczy.

Zniszczenie X Korpusu S S

5 marca X Korpus SS był już osaczony w okolicach Drawska Pomorskiego przez nieprzyjacielskie

Page 116: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

siły, które napierały niemal ze wszystkich stron. I tak jednostki 3 Armii Uderzeniowej atakowały odzachodu i południowego zachodu, l Armia Wojska Polskiego od południowego wschodu i wschodu, aoddziały l Armii Pancernej Gwardii, które zeszły z kierunku kołobrzeskiego - od północy*.

Niemieckiego korpusu nie można już było uważać za zdolną do walki formację, toteż wieczoremgenerał porucznik Giinther Krappe wydał ostatni rozpaczliwy rozkaz, by każdy próbował sięratować na własną rękę. Sam Krappe został ciężko ranny i dostał się do niewoli, a ci nieliczni żoł-nierze, którym udało się wyrwać z okrążenia, należeli przede wszystkim do 5 Dywizji Strzelców.Przemykając się małymi grupkami przez linie 3 Armii Uderzeniowej, osiągnęli oni Odrę. MajorKeller opisywał, jak przebijał się razem ze swoimi żołnierzami:

[...] za dnia chowaliśmy się w gęstych lasach, a nocą maszerowaliśmy głównie przez pola,kierując się mapą i kompasem. Robiliśmy wszystko, by unikać starć z oddziałaminieprzyjaciela. Do jedzenia mieliśmy tylko jakieś kromki chleba i kawałki boczku, któreudawało nam się znaleźć w szczątkach rozjechanych przez nieprzyjaciela kolumn uchodźcówczy w opuszczonych gajówkach.

14 marca o drugiej w nocy żołnierze natknęli się na rozlewisko, które zmusiło ich do wyjściana drogę prowadzącą bezpośrednio do Bolesła-

wie:

Nasze napięcie z każdą minutą rosło i zauważyliśmy, że maszerujemy w coraz większympośpiechu. Nagle rozległ się przed nami okrzyk Stoi!, po czym natychmiast posypał się na nasgrad granatów. Rozpętało się piekło. Wszyscy zaczęli krzyczeć i strzelać we wszystkie strony.Zupełnie nieświadomie wpakowaliśmy się od tyłu na rosyjską placówkę. Na szczęście Rosjaniewyrzucili wszystkie swe granaty ręczne, a ich karabiny maszynowe były najwyraźniej ustawionedo strzelania na zachód. Wznieśliśmy wszyscy okrzyk - było nas 150 ludzi - i skoczyliśmyzdecydowanie naprzód. Rosjanie nie wykazywali chęci zapoznania się z nami i zniknęli wswoich okopach. Przebiegliśmy lotem błyskawicy przez rosyjskie pozycje i przeszkody,docierając do drogi wiodącej na zachód już po drugiej stronie. Kilkaset metrów dalej przyjęłanas obsada niemieckiej placówki.

Ucieczka wędrującego kotła generała von Tettau

Nieco na północ od X Korpusu SS, w rejonie na południe od Białogardu, znajdowało się okołopięciu zbiorczych dywizji, dowodzonych przez generała porucznika Hansa von Tettau. Nie sposóbpodać dokładnych danych dotyczących tych formacji i ich liczebności, ale trzonem tego zgru-powania były dywizja pancerna Holstein i dywizja Pommerland, a obejmowało ono od 10 tyś. do 15700 żołnierzy. Walczyli oni nie tylko o własne przetrwanie, lecz także o życie uchodźcówcywilnych, których było do 40 tyś. i którzy szukali pośród nich ochrony.

Page 117: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Ponieważ von Tettau stracił łączność radiową ze sztabem 3 Armii Pancernej, prawie w ogóle niewiedział, co się wokół niego dzieje. Mimo to wczesnym rankiem 5 marca wyrwał się ze swą grupą zokrążenia. Początkowo von Tettau zamierzał skierować się z rejonu na północ od Świdwi-nabezpośrednio w stronę przedmościa, które miało podobno istnieć na wschód od ZalewuSzczecińskiego. Dowiedziawszy się jednak, że przed-moście to zostało już zlikwidowane, ruszył napółnoc, w kierunku wybrzeża. 8 marca w dywizji pancernej Holstein pojawiły się oznaki paniki icałe zgrupowanie o mało nie dało za wygraną, ale koniec końców Niemcy zdołali przeniknąć przezzaplecze 3 Armii Uderzeniowej, by dotrzeć 9 marca do nadmorskich miejscowości letniskowychTrzęsacz i Niechorze, gdzie stworzyli przyczółek. Nie ziściły się nadzieje von Tettau na ewakuacjędrogą morską, więc musiał się tylko zadowolić krótkim okresem wytchnienia przed podjęciemdesperackiej próby przedarcia się lądem do Dziwnowa, skąd Kriegsmarine mogłaby jużprzetransportować jego ludzi na wyspę Wolin przez wysuniętą najdalej na wschód odnogę ujściaOdry.

Von Tettau rozwinął swe nieliczne oddziały o jako takiej wartości bojowej na wąskim odcinkuwybrzeża i 10 marca o dwudziestej drugiej zaatakował celem przebicia się na zachód. SierżantBorgelt przybył samolotem ze sztabu 3 Armii Pancernej akurat w porę, by śledzić postępy natarciaw dniu następnym:

Stałem na urwistych wydmach z generałem von Tettau, który zostawił swój samochód. Z

dzikimi okrzykami Ural rosyjska piechota ruszyła do szturmu w naszym kierunku, ale von

Tettau zawołał opa-

nowanym głosem do oficerów swego sztabu: „A teraz, panowie, dajmy im nauczkę!"Zaczęliśmy wszyscy strzelać do nacierających tak spokojnie, jak byśmy byli na strzelnicy.Chwyciłem karabin jednego z trafionych żołnierzy i przyłączyłem się do innych - po razpierwszy w tej wojnie znalazłem się tak blisko przeciwnika. Rosjanie otworzyli ogień zmoździerzy, lecz granaty przelatywały nad nami i spadały na plażę. Spojrzałem w tamtą stronę iaż zakręciło mi się w żołądku. Za nami i poniżej nas, kryjąc się za wydmami, uchodźcy uciekalina zachód, a między nimi wybuchały rosyjskie pociski.

W pewnym momencie, gdy Rosjanie przypuścili kontratak od południa, powstało zagrożenie,że cała ta masa żołnierzy i cywilów zostanie zepchnięta do morza, jednak ostatecznie oddziałyniemieckie przedarły się do Dziwnowa, a uchodźcy pokonali, pośród przerażających scen, ostatniedwadzieścia kilometrów swojej drogi przez mękę:

Nigdy dotąd nie widziałem tylu trupów - cywilów, niemieckich i rosyjskich żołnierzy - alenajwięcej było Rosjan, leżących w różnych pozach, jeden na drugim, w wielkich stosach.Między zwłokami poniewierały się martwe konie, wywrócone furmanki uciekinierów, wojskowepojazdy transportowe, które ugrzęzły, spalone samochody, broń i wyposażenie. [,..]Wystarczająco przygnębiający był widok żołnierzy, którzy nie mieli od wielu dni nic dojedzenia i byli zupełnie wycieńczeni, jednak twarzy kobiet nie da się opisać. Widziałem matki

Page 118: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

wyrzucające swe niemowlęta do morza, bo nie mogły ich już dalej nieść.

Do wieczora 11 marca przewieziono z Dziwnowa na wyspę Wolin 6 tyś. żołnierzy i 26 tyś.uchodźców. Ewakuację pozostałych osób zakończono w dniu następnym.

Impet zapoczątkowanego w styczniu 1945 r. natarcia wojsk rosyjskich przez północną Europę wlutym wygasł. Po przejściu tej fali można się było przekonać, jak niezwykła mieszanina rozbitkówwyrzucona została na izolowane wyspy niemieckiego oporu - przetrzebione oddziały Wehr-machtui grenadierów ludowych, bataliony „brzuszne", „uszne" i „oczne", personel Luftwaffe bezsamolotów, Fallschirmjager bez spadochronów, walczący z ponurą zawziętością esesmani,siwowłosi volkssturmiści, pełni entuzjazmu członkowie Hitlerjugend, ochotnicy z krajównadbałtyckich i Rosji, hiwisi z oddziałów pomocniczych, a nade wszystko wielotysięczna rzeszacywilnych uchodźców.

Rosjanie musieli przeznaczyć pokaźne siły do zlikwidowania tych niemieckich ognisk oporu ikryjówek, przy czym akcja ta trwała aż do rozpoczęcia w dniu 16 kwietnia operacji berlińskiej, a wniektórych przypadkach nawet jeszcze dłużej. Właśnie owe epizody, rzadko wspominane wogólnych opracowaniach o drugiej wojnie światowej, są tematem tej części książki. Rozpoczniemyod omówienia wydarzeń na „balkonie" wschod-niopruskim, potem podążymy wzdłuż brzegówBałtyku, przez Gdańsk i Kołobrzeg, do ujścia Odry, by zwrócić się następnie w górę tej rzeki i jejdorzecza - aż do Wrocławia, gdzie Niemcy bronili się prawie do samego zakończenia wojny.

ROZDZIAŁ 17

Prusy Wschodnie

Tło strategiczne

9 lutego generał I. Ch. Bagramian został wezwany do sztabu 3 Frontu Białoruskiego, gdziemarszałek Czerniachowski zapoznał go z sytuacją, „gładząc swe grube, ciemne włosy" i mówiąc„przyjemnym, dźwięcznym barytonem" (Bagramyan, „The Storming of Kónigsberg", w: Erickson - red.,Main Front: Soviet Leaders Look Back on World War II, London 1987, s. 221). Radzieckiedowództwo niepokoiło się tym, że wojska niemieckie w Prusach Wschodnich, choć rozczłonkowane natrzy części, były nadal silne i sprawnie dowodzone. Rychło Niemcy udowodnili, jak bojowo sąnastawieni.

Oto 20 lutego ich oddziały, atakując jednocześnie z Królewca i Półwyspu Sambijskiego,przedarły się przez pozycje rosyjskiej 39 Armii i przerwały pierwszą blokadę tego miasta (zob. s.178). Sam Czerniachowski zginął osiemnastego w środkowych Prusach Wschodnich i utrata tego

Page 119: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

popularnego, szanowanego dowódcy musiała tak czy inaczej skłonić Rosjan do ponownej analizyswoich priorytetów.

Kierowanie osieroconym 3 Frontem Białoruskim przejął 21 lutego marszałek A, M.Wasilewski, który następnego dnia rozszerzył obszar swojej odpowiedzialności na północ,obejmując także komendę nad l Frontem Nadbałtyckim, włączonym teraz w skład głównej grupyarmii i przemianowanym na Sambijską Grupę Operacyjną, Mogąc obecnie przygotowywać planyzakrojone na wielką skalę, Wasilewski postanowił zniszczyć niemiecką Grupę Armii „Północ"„kawałek po kawałku", koncentrując swe siły kolejno przeciw:

kotłowi Heiligenbeil

miastu-twierdzy Królewiec

Półwyspowi Sambijskiemu.

Kocioł Heiligenbeil i zagłada 4 Armii, 13-28 marca 1945roku

„Kotłem Heiligenbeil" nazywano obszar broniony przez niemiecką 4 Armię, Po nieudanej próbiewyrwania się na zachód, podjętej przez Hossba-cha jeszcze pod koniec stycznia , armia ta byłaodcięta w nadbrzeżnym rejonie środkowych Prus Wschodnich, mając tylko kontakt przez wąskikorytarz z Królewcem, Składała się z piętnastu dywizji o różnej wartości, spośród którychnajcenniejsze były chyba: 24 Dywizja Pancerna, Dywizja Spadochronowa Hermann-Góring orazDywizja Grenadierów Pancernych wydzielona z korpusu pancernego Grossdeutschland, Nazwytemu przyczółkowi użyczyło miasteczko Heiligenbeil, lecz faktycznie do połowy marca Niemcyutrzymywali strefę ciągnącą się w linii prostej na pięćdziesiąt kilometrów wzdłuż wybrzeża, spodFromborka na południowym zachodzie do podejść pod Królewiec na północnym wschodzie. Rów-nocześnie ów kontrolowany przez nich obszar sięgał od dziesięciu do dwudziestu kilometrów w głąblądu.

Za przyczółkiem leżał Zalew Wiślany, na którym do końca lutego pokrywa lodowa była jeszczedostatecznie gruba, by uchodźcy cywilni mogli przechodzić na Mierzeję Wiślaną. Z kolei wprzeciwnym kierunku zdążały wystrzeliwane przez ciężkie krążowniki Liitzow i Admirał Scheer

280-milimetrowe pociski, które przelatywały nad mierzeją i zalewem, lądując pośród rosyjskichoddziałów atakujących kocioł od strony Fromborka. Wprawdzie 11 lutego Niemcy opuścili leżącą wgłębi lądu Ornete, wysadzając w powietrze samoloty na tamtejszym lotnisku, ale - generalnie rzeczbiorąc - gdy oddawali teren, spowodowane to było brakiem paliwa i amunicji, a nie naciskiemsamych Rosjan.

Okres względnego spokoju skończył się dla Niemców 13 marca. Do likwidacji kotłaWasilewski ześrodkował aż siedem armii i niektórzy z jego obrońców mieli teraz wrażenie, że

Page 120: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

stali się celem nawały artyleryjskiej i bombardowania lotniczego o bezprecedensowym na-tężeniu:

Pod tym ogniem leżeli w małych okopach niemieccy żołnierze -głodni, wyczerpani, zzapadniętymi policzkami i w przemokniętych mundurach. Rosyjskie kliny pancerne ruszyłynaprzód, a za nimi posuwali się piechurzy, rycząc Ura! Ale niemieckie linie ciągle jeszcze żyły.Obsypani ziemią, twardzi Landserzy wynurzyli się z kryjówek. Przerzucili karabiny maszynoweprzez przedpiersia transzei, strzelali do szarobrązowej masy z karabinów szturmowych ipistoletów maszynowych, wyskakiwali z panzerfaustami do ataku na nieprzyjacielskie czołgi.

Wkrótce stało się jasne, że Rosjanie skupiają wysiłek na dwóch kierunkach - przeciwkorytarzowi nadbrzeżnemu do Królewca oraz przeciw południowemu sektorowi kotła na wprostHeiligenbeil. Już pierwszego dnia przecięli oni połączenie z Królewcem, a gdy 18 marca poprawiłasię pogoda, rzucili do akcji całe swe lotnictwo.

21 marca zdyscyplinowany dowódca 4 Armii, generał Friedrich-Wilhelm Miiller, wysłałsamolotem oficera do Hitlera, by wybłagać u tego ostatniego zgodę na ewakuację żołnierzy iciężkiego sprzętu przez port Rosenberg, póki taka operacja jest jeszcze w ogóle wykonalna. Hitlerodmówił, mimo że leżące ledwie pięć kilometrów w głębi lądu Heiligenbeil znajdowało się już nalinii frontu. Następnego dnia rosyjskie samoloty obrzuciły niemieckie pozycje w Heiligenbeilbombami fosforowymi: „Całe

miasto zamieniło się w morze płomieni. Żołnierze mieli nadpalone mundury, a ich gumowepeleryny pomarszczyły się od gorąca" .

Dwudziestego czwartego Niemcy zostali wyrzuceni ze stacji kolejowej w Heiligenbeił,tracąc ostatni punkt oporu w tym miasteczku. W ciągu następnych trzech dni 4 Armia uległanad brzegami Zalewu Wiślanego dezintegracji. Przepadły trzy dywizje odcięte w Leysuhnen,zaś pozostali żołnierze przycupnęli między setkami pojazdów w Rosenberg, silnie ostrzeliwaniprzez artylerię i bombardowani z powietrza. Jeszcze inni, jak rozbitkowie z 24 DywizjiPancernej, pospieszyli drogą biegnącą wzdłuż brzegów zalewu na północ, ku ostatniej liniiobronnej, przygotowywanej na niewielkim półwyspie Balga. 28 marca mgła uziemiłarosyjskie samoloty, ratując Niemców przed ostateczną zagładą. Tego dnia ewakuowano przezzalew resztę oddziałów z Rosenberg, a ostatnie odpływające z Balgi jednostki zabrały napokład 2530 żołnierzy, 2830 rannych i 3300 uchodźców cywilnych. Na lądzie broniła się podBalgą niewielka ariergarda z 562 Dywizji pod dowództwem pułkownika Hufenbacha,który ostatecznie zginął razem ze swoimi ludźmi.

Według rosyjskich obliczeń w bitwie o kocioł Heiligenbeił, czyli między 13 a 28 marca,straciło życie 93 tyś. niemieckich żołnierzy, a dalszych 46 448 dostało się do niewoli.Ponadto Rosjanie zdobyli 605 czołgów i dział pancernych, 3559 dział polowych, 1441moździerzy oraz 128 samolotów.

Page 121: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Pauza operacyjna pod Królewcem, 21 lutego-1kwietnia 1945 roku

Jeszcze przed dobiciem 4 Armii marszałek Wasilewski zaczął przegrupo-wywać swe siły doszturmu na miasto-twierdzę Królewiec. Zakrawało na cud, że miasto to w ogóle jeszcze siębroniło. Pod koniec stycznia i na początku lutego przypominało, tyle że na większą skalę,Rosenberg z kotła Heiligenbeił, spływały tu bowiem rozbite oddziały należące do innego zeskazanych na zagładę niemieckich związków - 3 Armii Pancernej.

Były dwa takie dni, gdy Rosjanie mogli zdobyć Królewiec z marszu, jednak z pomocąściągniętych posiłków Niemcy ustabilizowali front obrony wokół miasta, przebiegający wzdłużobwodnicy i pierścienia fortów zewnętrznych, 19 i 20 lutego garnizon Królewca przeprowadził atakzsynchronizowany z uderzeniem wojsk niemieckich z Sambii, otwierając na powrót korytarzlądowy na zachód . Gdy korpus radzieckiej 43 Armii usiłował przeciąć to połączenie, zagrodziłamu drogę „stalowa ściana" .

Ta hazardowa zagrywka bardzo się Niemcom opłaciła. Nie dość, że uratowali Królewiec, tojeszcze zmusili przeciwnika do zrewidowania całego planu opanowania Prus Wschodnich:rezygnując z prób szybkiego zajęcia całego ich terytorium, Rosjanie postanowili teraz atakowaćsukcesywnie poszczególne jego części .

Komendant Królewca, generał Otto Lasch, robił wszystko, by wykorzystać okres uspokojenia nafroncie. Wyznaczył główną linię obrony (HKL), biegnącą po obwodzie łączącym dwanaściezewnętrznych fortów, wzniesionych między 1874 a 1882 rokiem. W ziemnych czapach,przykrywających stropy tych masywnych, ceglanych budowli, wydrążono wnęki strzeleckie, a napodejściach umiejętnie rozmieszczono zapory z drutu kolczastego i pola minowe. Ponieważ jednakobrońcy nie mieli dalekosiężnej artylerii, nie mogli razić bezczelnych Rosjan, którzy najwyraźniejczuli się całkiem bezpiecznie w swych transzejach, a nocami jeździli w konwojach z włączonymireflektorami. W głębi swojego ugrupowania przyszykowali Niemcy pozycje wzdłuż pierścieniafortów wewnętrznych (1843-73), na ciągłej linii wałów obronnych samego miasta, i wreszcie w„starym zamku królewskim, piętrzącym się na wysokim brzegu rzeki Pregoły [...] który posłużył zaschronienie tysiącom fanatycznych faszystów" ,

W czasie pauzy operacyjnej, a potem drugiego oblężenia Królewca jego garnizon liczył wedługLascha 35 tyś., a według opracowań rosyjskich 135 tyś. ludzi. Ta różnica wynika przypuszczalniestąd, że trudno było określić, którzy ze służących tam mężczyzn wykonywali zadania stricte

bojowe. Jeżeli mówić o związkach taktycznych, garnizon składał się z czterech mocnoprzetrzebionych dywizji (w tym jednej grenadierów ludowych); dodatkowo 561 DywizjaGrenadierów Ludowych zajmowała pozycje u wlotu korytarza prowadzącego do Sambii.

Jeszcze podczas pierwszego oblężenia Lasch włożył wiele wysiłku w odbudowanie 5 DywizjiPancernej i l Dywizji Piechoty, dlatego też był rozgoryczony, gdy po sukcesie z 20 lutego nakazano

Page 122: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

mu oddać obie te cenne jednostki, razem z siedemdziesięcioma dwoma szybkostrzelnymi działamiprzeciwlotniczymi i przeciwpancernymi, do zgrupowania sam-bijskiego. Przetransportowanieprzez generała Miillera 10 tyś. lekko rannych żołnierzy z 4 Armii do i tak już przepełnionychszpitali królewiec-kich nie stanowiło bynajmniej żadnej kompensaty: „Oczekiwanie, że tak ciężkodoświadczeni żołnierze podejmą w ogóle walkę, było sprzeczne z jakimkolwiek normalnymludzkim odczuwaniem. Przed końcową bitwą, ostatniego dnia, gdy otwarta jeszcze była droga nazewnątrz, wziąłem na siebie ewakuowanie tych ludzi jak najprędzej do Pilawy" .

Przez pierwsze trzy tygodnie po odblokowaniu miasta około 100 tyś. jego mieszkańców iuchodźców skorzystało z okazji, by przedostać się z Królewca do Pilawy w Sambii, skąd statkiprzewoziły ich na zachód. Lasch miał nadzieję, że miasto będą opuszczać kolejni cywile, co zdjęłoby zniego dodatkowo część ciężaru, jednak ludzie byli wstrząśnięci doniesieniami o strasznym losie,jaki spotkał statek Wilhelm Gustloff . Zniechęcały ich również opowieści o tłumach, głodzie iatakach lotniczych w Piławie oraz punkcie przejściowym w Peyse*.

Życie tych, którzy pozostali w Królewcu bądź tam powrócili, zaczęło przypominać znowutrochę czasy przedwojenne. Uruchomiono ponownie sieć wodociągową, gazową i elektryczną,otwarto restauracje i kina, a z pobliskich terenów wiejskich spędzono bydło, zapewniając mleko imięso dla chorych oraz dzieci. Było wyjątkowo ciepło jak na tę porę roku. Kwitły przebiśniegi i fiołki,wyrosła świeża trawa, a kobiety przechadzały się z wózkami po parkach.

Mimo wyciszenia na froncie Lasch nie mógł liczyć, że zostawią go w spokoju złośliwi wrogowiew samym mieście. Choć mocno popierał nowy porządek w Niemczech, jego niezależność myślenia,ludzkie podejście i trzeźwe spojrzenie na rzeczywistość były nie do przełknięcia dla pewnychelementów w Królewcu. Gauleiter Prus Wschodnich Erich Koch, który siedział bezpiecznie wNeutief na północnym cyplu Mierzei Wiślanej, a od czasu do czasu przylatywał do miasta, zatruwałatmosferę, podburzając swych miejscowych stronników z partii, zwłaszcza zastępcę gau-leiteraGrossherra oraz kreisleitera Wagnera. Zarówno w kręgach partyjnych, jak i wojskowychpowtarzano powiedzenie:

To zły omen dla Królewca, że tutejszy komendant nazywa się Lasch, a jego szef sztabu -Susskind.

Po niemiecku lasch znaczy „miękki", „pobłażliwy", natomiast „słodkie dziecko" (Susskind) toaluzja do melancholijnie usposobionego pułkownika von Susskind-Schwendi (o niektórych jegooficerach mówiono, że trzymają się bardzo daleko od linii frontu). „Nigdzie - nawet weWrocławiu - nieufność między partią a Wehrmachtem nie generowała tak ponurej i ciężkiejatmosfery, jak w Królewcu w ostatnich jego tygodniach. Koch i jego wspólnicy wszędzie węszylisłabość, niezdecydowanie, odszczepieństwo i zdradę" (Thorwald, Es begann an der Weichsel,Stuttgart 1950, s. 192). Partia sprawowała nadal ścisłą kontrolę nad Yolks-sturmem, a władzepolityczne w dalszym ciągu organizowały budowę umocnień obronnych bez jakichkolwiekkonsultacji z inżynierami Wehr-machtu.

Z kolei dużo z tego autorytetu, jaki ostawał się jeszcze Laschowi, poderwał poprzez swoje

Page 123: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

ingerencje generał Miiller (zob. s. 185), który na początku kwietnia objął ogólne dowodzenie nadsiłami niemieckimi w Sambii i Królewcu. Lasch wiedział, że Miiller to odważny oficer, ale „człowiekten, w przeciwieństwie do swego odpowiedzialnego poprzednika [Hossbacha], zdążył jużdoprowadzić do zguby całą armię. Teraz wtrącał się jako głównodowodzący w sprawy związane zoczekującą nas bitwą w okrążeniu, podkopując zaufanie i wiarę żołnierzy i dowódców". (Lasch, Sofiel Kónigsberg, 1977, s. 80. O podobnych nastrojach w 5 Dywizji Pan-

cernej.

2 kwietnia Muller przybył do kwatery głównej Lascha, mieszczącej się w schronieprzeciwlotniczym przy Paradeplatz:

To niewiarygodne, ale mimo swoich doświadczeń w kotle Heili-genbeil wciąż oddawał sięzłudzeniom, nie potrafiąc zrozumieć mej pesymistycznej oceny sytuacji. Zebrał dowódcówdywizji i oddziałów, a także prominentną reprezentację przywódców partyjnych. Wygłosił donich w podziemiach uniwersytetu entuzjastyczne przemówienie, przepełnione najwyższymoptymizmem i wiarą w ostateczne zwycięstwo.

Muller naszkicował projekt sprowadzenia resztek 4 Armii z Sambii do Królewca. Miasto miałoposłużyć za bazę dla ofensywy, w wyniku której Rosjanie zostaną wyrzuceni z Prus Wschodnich:

Nie zgodziłem się z tym wskazując, iż trzeba by było czterech czy pięciu w pełni zdatnychdo walki dywizji, aby osiągnąć chociaż częściowe zwycięstwo o jakimkolwiek znaczeniu.Musiał przyznać, że nie wie, skąd mógłby wziąć te formacje, ale był pewien, iż wkrótcewszystko dobrze się ułoży.

Potem Muller oznajmił Laschowi, że ten zostanie niebawem zwolniony ze swej funkcji w

Królewcu, ponieważ sprawia wrażenie kogoś, komu brakuje wiary w zdolność miasta do

wytrwania:

Spytałem go, kiedy mogę liczyć na zwolnienie. Odparł, że musi jeszcze przezwyciężyć paręproblemów, bowiem byli dowódcy wyrazili o mnie tak dobre opinie, że nie może jeszcze

uruchomić całej procedury. Ma jednak „długie ręce" i zarekomenduje zdymisjonowanie mnie

fuhrerowi.

Gdy w Królewcu rozgrywała się ta tragifarsa, marszałek Wasilewski ześrodkował w

bezpośrednim sąsiedztwie miasta cztery armie: 39, 43, 50 i 11 Gwardii. Ich natarcie miałowspierać zgrupowanie lotnictwa o bez-

precedensowej sile, składające się z dwóch korpusów lotniczych z odwodu STAWKI, samolotów

Floty Bałtyckiej oraz trzech pełnych armii powietrznych, co w sumie dawało 830 myśliwców, 470

szturmowców i 1124 bombowce. Całością dowodził marszałek lotnictwa N. Nowikow.

Page 124: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Przygotowując się do walk na lądzie, sztab Sambijskiej Grupy Operacyjnej musiał:

[..,] znaleźć rozwiązanie szeregu nowych problemów, ponieważ był to pierwszy w tejwojnie przypadek, gdy mieliśmy szturmować tak duże ufortyfikowane miasto, przy czymdodatkowe utrudnienie stanowił tu fakt, że Hitler przywiązywał szczególną wagę do koniecz-ności utrzymania go. Przygotowanie żołnierzy było trudnym zadaniem, czekało ich bowiemprzełamywanie pozycji obronnych najeżonych takimi budowlami inżynieryjnymi, jak forty,żelbetowe schrony bojowe, duże ufortyfikowane budynki specjalnie przystosowane do od-pierania ataków prowadzonych przy użyciu ciężkiego sprzętu i piechoty. Szkolenie dowódcówtakże nastręczało wiele trudności. Utrzymanie orientacji w obleganym mieście stanowiproblem, któremu towarzyszy stałe zagrożenie omyłkowego ostrzelania swoich. Trudno jesttakże zachować łączność między nacierającymi oddziałami a oddziałami wsparcia.

Bagramian omawiał zadania z dowódcami armii i korpusów przy makiecie całego systemu

obrony, a żołnierze ćwiczyli na atrapach, które odpowiadały wymiarami prawdziwym obiektom z

Królewca.Jeśli radzieckie plany były drobiazgowe w szczegółowych kwestiach technicznych, ich

fundamentalna koncepcja odznaczała się śmiałością i prostotą. Wojska rosyjskie miały się wedrzeć docentralnych i zachodnich kwartałów Królewca dzięki zbieżnemu uderzeniu wyprowadzonemu:

od południa (gdzie rozlokowano silną 11 Armię Gwardii) oraz od północy i północnego zachodu (gdzie rozmieszczono 50 i 43

Armię).

Dalej na zachodzie 39 Armia miala nacierać ku zalewowi i zagrozić korytarzowi wiodącemu doSambii.

l kwietnia rozpadał się deszcz, zmuszając Rosjan do odłożenia przygotowania artyleryjskiego,które miało właśnie tego ranka się rozpocząć i trwać przez cztery dni. Pogoda była w dalszym ciąguzła, kiedy przybył marszałek, by osobiście pokierować natarciem:

Wasilewski połączył się przez telefon z naczelnym dowódcą, by zreferować sytuację. - Chce,żebyśmy się pospieszyli - powiedział zgaszonym głosem po zakończeniu rozmowy ze Stalinem. -Rozumiecie, zbliża się operacja berlińska [...] - Następnie, spoglądając na mżący deszcz iciężkie, wiszące nad rozmokłą ziemią chmury, powiedział ze zdecydowaniem w głosie: - Musimyzaczynać!

Drugie oblężenie Królewca, 2-10 kwietnia 1945 roku

2 kwietnia rosyjskie haubice i ciężkie moździerze rozpoczęły przygotowanie artyleryjskie, miotającpociski i granaty na ziemne czapy przykrywające forty. Potem skierowano ogień artylerii ciężkiej na

Page 125: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

żelbetowe schrony bojowe oraz ceglane mury fortów, aż wreszcie rankiem 6 kwietnia, po tymdługim rozmiękczaniu, rozpoczęła się główna nawała; jednocześnie nadlatywały na niskim pułapiesamoloty, prowadząc ogień z broni pokładowej:

Miasto legło w gruzach i płonęło. Niemieckie pozycje były roztrzaskane, transzeje przeorane,ambrazury zrównane z ziemią, całe kompanie pogrzebane, system łączności przerwany, a składyamunicji zniszczone. Nad resztkami domów w centrum miasta wisiały kłęby dymu. Na ulicachwalały się fragmenty gruzu, rozbite pojazdy i trupy koni i ludzi.

Już pierwszego dnia Rosjanie przedarli się przez kluczowe odcinki pierścienia obrony.Atakująca od południa 11 Armia Gwardii dotarła aż do dworca kolejowego, podczas gdyuderzająca od północnego zachodu 43 Armia włamała się w linie 548 Dywizji GrenadierówLudowych, odcinając ją od siostrzanej 561 Dywizji Grenadierów Ludowych i zgrupowaniasambijskiego. Lasch rzucił do walki odwody, lecz nie był w stanie utrzymać swych linii - forty iinne punkty oporu zaczęły po kolei padać.

Wydarzenia dnia następnego, 7 kwietnia, przekonały Lascha, że koniec jest już bliski.Utracono znowu teren na południu, gdzie 11 Armia Gwardii przedostała się do nabrzeży na lewymbrzegu Pregoły. Na północy 43 Armia poszerzyła swój wyłom, a 39 Armia, nacierając w kierunkuSeerappen, związała walką 5 Dywizję Pancerną, uniemożliwiając jej odtworzenie połączenia zSambią. Tymczasem jednostki Volkssturmu rozsypywały się, a w prowizorycznych szpitalachurządzanych w miejskich piwnicach tłoczyło się coraz więcej rannych.

8 kwietnia oddziały 11 Armii Gwardii sforsowały łodziami Pregołę i połączyły się podAmalienau, leżącym na jej północnym brzegu, z formacjami 43 Armii, zamykając tym samymostatnią drogę, przez którą Królewiec mógłby utrzymywać kontakt z wojskami operującymi od stronySam-bii, czyli na zachód od radzieckiego włamania - 5 Dywizją Pancerną oraz 561 DywizjąGrenadierów Ludowych. Zastępca gauleitera Grossherr i funkcjonariusze partyjni, uzmysłowiwszysobie teraz, że los Królewca jest już przesądzony, wezwali wojsko, by zorganizowało w jakiejś formiemasową ucieczkę do Sambii, Lasch, który popierał w zasadzie ten pomysł, chciał rzucić główne siłygarnizonu w kierunku zachodnim, podobnie jak to zrobił z takim powodzeniem 19 lutego.Niezbędne jednak było uzyskanie aprobaty generała Mullera, a ten w radiogramie wysłanym zeswej kwatery w Sambii oznajmił, że przede wszystkim należy utrzymać miasto, zaś do wyrąbaniapotrzebnego korytarza dla ludności cywilnej wolno zaangażować tylko kilka specjalniewyznaczonych oddziałów.

Aby próba wyrwania się z Królewca miała choć niewielkie szansę powodzenia, Lasch wydzieliłdo tej akcji wszystkie jednostki, jakie tylko można było ściągnąć ze wschodniego sektora obrony.Przegrupowanie na zachód odbywało się w koszmarnych warunkach 8 kwietnia, po zapadnięciuciemności. Dowodzący 192 pułkiem grenadierów major Lewin-

Page 126: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

ski zaobserwował, że całe kompanie gubiły drogę, zanim dotarły na podstawy wyjściowe do

zamierzonego ataku:

Wszystkim kompaniom przydzielono znających teren przewodników. Później okazało się,że byli oni bezużyteczni: w tym piekle, w jakie zamieniło się centrum Królewca, ich wiedza niemogła się już na nic przydać. Upiorne, księżycowe krajobrazy pojawiły się tam, gdzie wcześniejbiegły wielkie miejskie arterie. Bywało, że rozpoznanymi zawczasu przejściami ledwie pogodzinie nie sposób już się było przedostać. Przy akompaniamencie ciągłego hukueksplodujących granatów, pocisków artyleryjskich i wystrzeliwanych przez katiusze rakietwaliły się na ulice ocalałe jeszcze fasady budynków, a ziemię dziurawiły potężne leje powybuchach bomb.

Od północy i południa zjeżdżały się ciężarówki, armaty i działa pancerne, które w końcuutknęły zupełnie w zatorze.

Zamieszanie wzmogło się jeszcze, gdy 9 kwietnia o godzinie 0.30 władze partyjne, nieskonsultowawszy się z Laschem, zawiadomiły ludność cywilną, że ma się zgromadzić na starejdrodze do Piławy, O drugiej w nocy cała ta ludzka masa ruszyła w kierunku zachodnim. Na czelejechał w samochodzie pancernym generał major Erich Sudau, co nadawało kolumnie namiastkęwojskowego wyglądu, jednak całą szerokość drogi za nim wypełniali cywile ze swymi pojazdami.Zbiorowisko to przyciągnęło uwagę Rosjan, którzy pokryli teren ogniem:

Nieprzyjaciel zaczął ostrzeliwać - z wszelkiego rodzaju broni piechoty, a także moździerzy,artylerii i katiusz - tę źle prowadzoną i zdezorientowaną ciżbę żołnierzy, działaczy partyjnych icywilów. W rezultacie doszło do przeraźliwej krwawej jatki. Sudau został ciężko ranny i zarazpotem zmarł. Zginął Grossherr wraz z kilku innymi funkcjonariuszami partyjnymi. Przejmującesceny rozgrywały się pośród cywilów. Wiele osób próbowało ciągnąć ciężko rannych krewnychz powrotem do miasta, ale i je same także kosił ogień.

Miasto wynurzyło się z nocnych ciemności spowite dymem, przez który przerzynały się corusz ogniste ogony wystrzeliwanych przez katiu-sze rakiet. Niemcy trzymali się już tylko wsiedmiu głównych, okrążonych ośrodkach oporu w centrum Królewca. Kobiety wywieszały woknach białe prześcieradła i próbowały wyrywać żołnierzom z rąk karabiny, Dla Lascha byłorzeczą jasną, że dni Rzeszy są policzone, że został porzucony przez wyższe dowództwo i że sytuacjaw Królewcu jest beznadziejna:

Ale decydująca z punktu widzenia decyzji, jaką musiałem teraz podjąć, okazała sięświadomość, iż przedłużanie walki przyniesie tylko bezcelowe poświęcenie kolejnych tysięcymych żołnierzy i cywilów. Nie mógłbym usprawiedliwić takiego postępowania przed Bogiemczy własnym sumieniem. Dlatego też postanowiłem przerwać walkę i położyć kres tymokropnościom.

Page 127: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Rano Lasch powiadomił o swej decyzji wszystkich dostępnych niemieckich dowódców. Zesporymi trudnościami nawiązał łączność z dowództwem radzieckim, po czym przybyli na Paradeplatzrosyjscy parlamentariu-sze, z którymi uzgodniono kapitulację. Rosjanie obiecali zaopiekować się rannymii zagwarantowali dobre traktowanie wszystkich jeńców.

Z zaprzestaniem oporu nie potrafili się pogodzić zatwardzialcy z Poli-zeikampfgruppeSchuberth - od 120 do 150 policjantów i esesmanów, którzy schronili się w starym zamku, gdzieteż ponieśli ciężkie straty od ognia rosyjskich moździerzy. Koło północy z 9 na 10 kwietnia majorpolicji Voigt kazał tym, co ocaleli, przedzierać się do Sambii. O ile wiadomo, nie przeżył ani jedenczłowiek z pierwszej grupy, Voigt niemal natychmiast poległ, a generała majora policji Schubertha(który przekazał wcześniej Voigtowi czynne dowodzenie) dopadli Rosjanie w opuszczonymbunkrze nieopodal Juditten, gdzie popełnił samobójstwo bądź też zginął zarzucony granatami,Niedobitki grupy bojowej zostały jeszcze bardziej przetrzebione podczas drugiej, równie nieudanejpróby wyrwania się z potrzasku. Ocaleli i ranni Niemcy nie stawiali już oporu, kiedy do piwnicweszli Rosjanie i wezwali ich do poddania się.

Ustalanie szczegółów kapitulacji Królewca zakończono rano 10 kwietnia na rosyjskimstanowisku dowodzenia:Wasilewski kazał wprowadzić do pokoju wziętych do niewoli generałów. Weszli do środka i stanęli

przed nami w milczeniu ze spuszczonymi głowami. Komendant twierdzy [Lasch] wyglądał naszczególnie przybitego i zgnębionego. Wiedzieliśmy, że niezależnie od tego, iż został jeńcem

wojennym, jest jeszcze jeden, zupełnie inny powód jego przygnębienia. Oto dowiedzieliśmy się znasłuchu radiowego, że w następstwie poddania twierdzy imbecyl fuhrer ogłosił go zdrajcą i

rozkazał aresztować jego rodzinę. Rzecz oczywista, generał Lasch był tym podłamany. Tylko jedenz jeńców, generał wojsk inżynieryjnych, zachowywał się tak arogancko, jak gdybyśmy to my byli

jego jeńcami, a nie odwrotnie. Nienawiść do nas ziała z każdej fałdy jego obwisłej, chropowatej,nalanej twarzy.

Od 30 do 35 tyś. ocalałych Niemców pomaszerowało do niewoli pośród upokarzających scen.Rosyjscy żołnierze rzucili się ze wszystkich stron na kolumnę, zabierając płaszcze, czapki i zegarki.Rabunek dokończono w warsztatach kolejowych, po czym jeńcy odmaszerowali do odległych obo-ZOW:

Domy płonęły i dymiły. Rosjanie wyrzucali przez okna meble, instrumenty muzyczne,

przybory kuchenne, obrazy i porcelanę. Roztrzaskane samochody stały między palącymi sięczołgami, a wokół leżały ubrania i elementy ekwipunku. Pijani Rosjanie włóczyli się po

ulicach. Strzelali dziko na oślep lub usiłowali jeździć na rowerach -po czym wywracali się i

leżeli nieprzytomni, krwawiąc, w rynsztokach. Zapłakane, szamoczące się dziewczęta i kobiety

zaciągano do domów, podczas gdy dzieci nawoływały rodziców. Były to nieznośne widoki.

Maszerowaliśmy dalej [...]

Page 128: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Finał w Sambii, 13-27 kwietnia 1945 roku

Zaledwie trzy dni po upadku Królewca marszałek Wasilewski skierował 3 Front Białoruski donatarcia na Półwysep Sambijski, gdzie wszystkie ocalałe jeszcze wojska niemieckieprzemianowano na Armee Ostpreussen i oddano pod komendę pochodzącego właśnie z Sambiigenerała Dietri-cha von Sauckena, który 11 kwietnia zastąpił niekompetentnego Miillera:

Von Saucken był człowiekiem ulepionym z wyjątkowo twardej, mocnej gliny. Odniósł ranyw obu wojnach światowych i w wielu krytycznych momentach udowodnił, że umie zpowodzeniem prowadzić żołnierzy. Był jednym z tych generałów, którzy dowodzili od-działami z pierwszej linii, a dzięki swej nieskazitelnej postawie zdobył bezgraniczne zaufaniezarówno własnych żołnierzy, jak i przełożonych.

Jednakże von Sauckena przysłano zbyt późno, by mógł uratować chociaż ów pozostającyjeszcze w rękach Niemców skrawek Prus Wschodnich, którego broniło sześć mocnoprzetrzebionych dywizji, rozlokowanych wzdłuż nieregularnej linii frontu biegnącej w poprzekPółwyspu Sam-bijskiego, do tego mających przed sobą całą rosyjską grupę armii.

13 kwietnia, pierwszego dnia nowej ofensywy, wojska radzieckie przełamały pozycje obulewoskrzydłowych niemieckich dywizji i północną Sambie poczęły zalewać fale rosyjskich czołgów.Niemcy starali się utrzymać jeszcze zwarty front do piętnastego, kiedy to ich linie ostateczniepękły, a oni sami poczęli odstępować ku południowym wybrzeżom. Niemal całkowitejdezintegracji uległa 5 Dywizja Pancerna, która była niegdyś doborowym związkiem pancernym,teraz jednak reprezentowała sobą tylko luźną zbieraninę grup bojowych piechoty. Główne siły tejdywizji powiększyły teraz jeszcze bardziej ogólny zamęt, przecięły bowiem kierunek generalnegoodwrotu - który prowadził ku wąskiemu językowi lądu wiodącemu do Pilawy - kierując się zamiasttego na południowy wschód, do swej starej bazy w Peyse. Pułkownik Hoppe, czterech innychoficerów i trzydziestu jeden żołnierzy wstrzymali odpłynięcie rannych, by mogli sami uciec: „Fakt,iż żołnierze tego otrzaskanego w bojach pułku zdolni byli porzucić swoich towarzyszy, stanowiłkolejny dowód beznadziejności sytuacji, w jakiej znalazło się wojsko oraz jego desperacji w końco-wych dniach zmagań. [...] Niemniej dywizja jako całość w przykładny sposób kontynuowała walkęaż do gorzkiego finału" .

16 kwietnia Rosjanie wdarli się do północnej części Rybaków*, nadmorskiej miejscowościleżącej w połowie drogi między Peyse a Pilawą. „Morze, słońce, wiosenny wiatr. [...] chociaż podPilawą jeszcze rozlegają się grzmoty dział, żołnierze coraz częściej rozmawiają na temat szybkiegozakończenia wojny, marzą o powrocie do domu".

Pułkownik Herzog dopiero co objął dowodzenie 5 Dywizją Pancerną. W cywilu byłprawnikiem, ale w trakcie ośmioletniej służby w dywizji przeistoczył się ze zwykłego szeregowca wjednego z jej najbardziej szano-

wanych oficerów. Walczył jednak z coraz mniejszym przekonaniem, wiedział bowiem, że wojna

Page 129: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

jest źle prowadzona przez wszystkie szczeble władz, zarówno politycznych jak i wojskowych.Teraz, gdy Rosjanie byli już w Rybakach, uznał, iż jego oddziały zgromadzone na półwyspie Peyse sąstracone. 16 kwietnia o piętnastej trzydzieści pozwolił żołnierzom ratować się na własną rękę:„Dywizja jest odcięta na półwyspie Peyse i nie ma widoków na jej odblokowanie. Życzę wampowodzenia!" .

Nielicznym udało się dostać na ostatnie jednostki odbijające z portu w Peyse. Pozostalipróbowali zmontować z wszelkich dostępnych pod ręką materiałów tratwy bądź też rozpłynęli się wmasywach leśnych w głębi lądu. Herzog i prawdopodobnie większa część jego żołnierzy zostali nie-mal od razu wzięci do niewoli.

Reszta wojsk Armee Ostpreussen cofała się na południowy zachód, ku wąskiemu półwyspowi,na którego końcu leżała Piława. Niemcom groziła tu podobna katastrofa, co w Peyse, jednakkombinowany pododdział bohaterów powstrzymywał przez cztery dni Rosjan na przebiegającej wpoprzek podstawy półwyspu, zaimprowizowanej pozycji Tenkitten, dzięki czemu zyskano czas naprzetransportowanie większości żołnierzy von Sauckena przez cieśninę na oddaloną o kilkasetmetrów i względnie bezpieczną Mierzeję Wiślaną. Pod koniec ewakuację osłaniały usytuowaneniedaleko Piławy trzy stałe stanowiska artylerii. Jako ostatnia padła 27 kwietnia o piętnastejtrzydzieści Batterie Lehmberg, której dowódca, major Karl Henke, poległ razem z żołnierzami swejniewielkiej grupy bojowej w końcowej walce na bagnety.

ROZDZIAŁ 18

Gdańsk i Gdynia

Ześrodkowywanie sil, 10-14 marca 1945 roku

Wojska radzieckie bardzo szybko zagroziły Prusom Zachodnim (zob. s. 201). W pierwszymtygodniu marca przedarły się przez środkowe Pomorze ku północy, nad Bałtyk, po czym 2 FrontBiałoruski marszałka Rokossowskiego skręcił na północny wschód niczym gigantyczne drzwi,których zawiasy tkwiły nad Wisłą, nieopodal Kwidzyna, i które przesuwały się teraz zewnętrznąkrawędzią, zgodnie z ruchem wskazówek zegara, wzdłuż wybrzeży Morza Bałtyckiego. W wynikutego manewru znajdujący się w Prusach Zachodnich Niemcy zostali przyparci do zachodnichbrzegów Zatoki Gdańskiej w rejonie Gdyni i Gdańska. W sumie zebrało się tam około 1,5 milionaniemieckich uchodźców cywilnych, 100 tyś. rannych żołnierzy oraz to, co zostało z 2 Armii(patrząc z północy na południe: 4 Policyjna Dywizja SS, 7 Dywizja Pancerna, 215, 32, 227, 83, 73,389 i 252 Dywizja Piechoty, 4 Dywizja Pancerna, 12 Dywizja Polowa Luftwaffe, 542 DywizjaGrenadierów Ludowych oraz 35 i 23 Dywizja Pie-

Page 130: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

choty; 7 Dywizja Piechoty rozlokowana była między ujściem Wisły a No-gatem).Pod osłoną cofających się niemieckich oddziałów generał Karl-Wil-helm Specht, dowódca

gdańskiego okręgu wojskowego, robił co mógł, by zamienić rejon Gdańska i Gdyni w twierdzę,która będzie się bronić, jak to właśnie zarządził Hitler, „do ostatniego naboju". Rządzący w latach1920-39 Prusami Zachodnimi Polacy zbudowali nowy port w Gdyni, wyposażając go w systemfortyfikacji nadbrzeżnych. Mniejszą uwagę poświęcili jednak podejściom od strony lądu, toteżpierwszym zadaniem Spech-ta było przygotowanie pozycji obronnych na rubieży zalesionychwzgórz, wznoszących się na zachód od Gdańska i Gdyni.

Ponieważ 2 Front Białoruski nadciągał ze środkowego Pomorza, Rosjanie znaleźli się w osobliwejsytuacji: oto nacierali na wschód, podczas gdy czekający na nich Niemcy zwróceni byli na zachód.Zarówno Rosjanie , jak i Niemcy czuli się w związku z tym odwróceniem frontu nieswojo. Niektórychniemieckich żołnierzy zaangażowano do pracy w miejscu oddalonym o trzydzieści dwa kilometry wgłąb lądu od nadmorskiej miejscowości letniskowej - Sopotu:

Nie mam pojęcia, gdzie znajduje się nieprzyjaciel, ale wydaje mi się, że jest za nami.Przygotowane przez nas stanowiska artylerii przeciwpancernej i przeciwlotniczej zwrócone sąw kierunku południowego zachodu, a nawet zachodu, czyli w jedynym możliwym kierunkuodwrotu. Nic z tego nie rozumiem, nie ma to jednak żadnego znaczenia. Nie po raz pierwszyinni zapewne myślą za nas.

W drugim tygodniu marca rozpoczęły się wstępne podchody o ten ufortyfikowany rejon.Główne siły niemieckiej 2 Armii umacniały się na przygotowanych pozycjach w dogodnym doobrony terenie w głębi lądu, za Gdańskiem i Gdynią. Już 8 marca Rosjanie jęli obmacywaćzewnętrzne stanowiska obronne, ale ich czołówki pancerne poczyniły niewielkie postępy i musiałyzaczekać, aż doszlusują do nich oddziały piechoty, na co potrzeba było kilku dodatkowych dni.Trudno się było przemieszczać w tym lesistym, pociętym terenie. Strumienie wylewały, zasilanewodą z

topniejącego śniegu i deszczówką: „Piechurzy chodzili w przemokniętych, ciężkich płaszczach, dotego po kolana w błocie. Pojazdy trzeba było holować po rozpadających się drogach" .

12 marca generał Dietrich von Saucken został dowódcą 2 Armii w miejsce generała pułkownikaWaltera Weissa, który był Austriakiem i nie znał tych okolic. Dotychczas już dwukrotniespotkaliśmy von Sauckena -gdy wycofywał się przez Polskę z korpusem pancernym Grossdeutsch-land oraz gdy pojawił się w swej rodzinnej Sambii w końcowej fazie obrony Prus Wschodnich.Przybywając do Prus Zachodnich, ten pierwszorzędny żołnierz-profesjonalista miał klarowną wizjętego, jakie są jego obowiązki, przy czym niekoniecznie było to równoznaczne z posłusznym wyko-nywaniem rozkazów: „Był synem Prus Wschodnich, a jeszcze większe znaczenie miała dlań troska oprzemieszaną rzeszę uchodźców, których był zdecydowany uchronić przed dostaniem się w ręceRosjan" . Tą podstawową zasadą kierował się stale w swych relacjach z wyższym dowództwem i

Page 131: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

władzami partyjnymi.Choć von Saucken otrzymywał wielokrotnie zapewnienia z Berlina, że amunicja dla 2 Armii

jest „w drodze" przez morze, transport ów nie nadchodził. Tymczasem w wyniku pożaruunieruchomiony został w gdańskim porcie zmierzający do Kurlandii frachtowiec. Z najlepiejpojętych względów bezpieczeństwa von Saucken kazał wyładować z niego amunicję na brzeg, gdzie,rzecz jasna, 2 Armia znalazła dla niej szerokie zastosowanie. Wojskowa biurokracja zagroziła vonSauckenowi surowymi konsekwencjami, jeśli jeszcze raz poważy się na coś takiego.

Na podlegającym mu teatrze działań von Saucken objął bezpośredni nadzór nad wszystkimisprawami dotyczącymi opieki nad ludnością cywilną. Aparat partyjny prowincji Gdańsk-PrusyZachodnie nie był w stanie skutecznie z nim rywalizować, bowiem na jego czele stała owa skompli-kowana, nie do końca odpychająca postać - Albert Forster, Był on w gruncie rzeczy przyzwoitymczłowiekiem* (czego nie można powiedzieć o wie-

lu innych gauleiterach), ale teraz załamywał się pod ciężarem targających nim sprzeczności.

Mimo że Forster był żarliwym katolikiem, w dalszym ciągu znajdował w Hitlerze niesłabnące

źródło inspiracji:

Wciąż wierzę w jakiś cud. Wciąż wierzę we Wszechmogącego Boga, który dał nam naszegofuhrera i wyznaczył go, by uwolnił Niemcy i uczynił z nich ostatnie przedmurze zachodniejkultury przeciw napaści ze wschodu. Nie może być innego wytłumaczenia dla tego, jak Bógzachował go 20 lipca. Pozostaje tylko, by Zachód zrozumiał, gdzie znajduje się jego prawdziwywróg.

Forster stanął zupełnie bezradny wobec wypadków, jakie nawiedziły w 1945 r. PrusyZachodnie. Schroniwszy się na Półwyspie Helskim, tylko raz, 4 kwietnia, wybrał się jeszcze nadrugi brzeg zatoki. Widoki, jakie ujrzał wtedy w delcie Wisły sprawiły, że dosłownie oniemiał*,co przyspieszyło jego całkowite załamanie.

Od rozpoczęcia natarcia do przełamania w Sopocie, 15-22 marca 1945roku

13 marca radziecki 2 Front Białoruski ześrodkowywał się przed rejonem umocnionym Gdańska iGdyni, a marszałek Rokossowski precyzował plany szturmu. Działania miano prowadzić na całejdługości frontu siłami sześciu armii, uderzających koncentrycznie od zachodu, południowegozachodu i południa, przy czym szczególnie ważną rolę wyznaczył Rokossowski 70 i 49 Armii, któremiały nacierać ramię przy ramieniu w kierunku morza koło Sopotu i rozciąć niemieckieugrupowanie na dwie części.

Rokossowski zamierzał potem zdobywać Gdańsk i Gdynię jako dwa odizolowane ośrodki oporu.

Page 132: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Od 15 marca na wszystkich odcinkach szalały już zażarte walki. Mimo ciężkich atakówrosyjskiego lotnictwa Kriegsmarine w dalszym ciągu, dniem i nocą, ewakuowała uchodźców,podczas gdy niemieckie oddziały broniły się w podmokłym terenie na południowy wschód odGdańska oraz na zalesionych wzniesieniach piętrzących się na zachód od rejonu warownego.Wysunięci na przednie linie obserwatorzy kierowali ogniem, który na rzecz wojsk lądowychprowadziły stary pancernik Schlesien, ciężki krążownik Prinz Eugen oraz lekki krążownik Leipzig.Sylwety okrętów odcinały się wyraźnie na horyzoncie, a gdy nadlatywały wystrzelone przez niepociski, „ziemia [drżała] na całej szerokości. Dookoła [wypadały] z brzękiem szyby" .

Niemieccy dowódcy prowadzili obronę w bardzo agresywny sposób. Kontratakowali rosyjskiezdobycze, a jeśli Rosjanie nie ruszali się do przodu, sami posyłali Landserów do natarcia. W takichwłaśnie okolicznościach Guy Sajer wraz z kilkoma kolegami z korpusu Grossdeutschland musiałsię nagle zmierzyć w otwartym polu z trzema radzieckimi czołgami. Strzelając z rakietowychwyrzutni przeciwpancernych zatrzymali dwa z tych potworów, ale trzeci toczył się naprzód:

Czołg przyśpiesza. Gdy jest już tylko trzydzieści metrów od nas, chwytam ostatni pocisk.Kolega zdążył już wystrzelić. Jego wystrzał ogłuszył mnie. Wytężając wzrok, dostrzegam szeregpokrytych błotem kół defilujących z głuchym łoskotem pięć lub sześć metrów ode mnie. Znaszych gardeł bezwiednie wydobywają się nieludzkie okrzyki.

Stalowy kolos mija nas, oddalając się w bitewnym zgiełku. Wreszcie znika w potwornymwulkanie podrywającym go z ziemi; spowija go gęsty dym. Nieprzytomnym wzrokiem usiłujemyjeszcze cokolwiek dostrzec, ale dokoła widzimy tylko morze ognia.

Jednak 19 marca metodyczne rosyjskie natarcie poczęło przynosić wymierne rezultaty. Naodcinku sopockim radzieckie oddziały szturmowe opanowały wzgórze, z którego rozpościerał sięwidok na Sopot i brzeg

zatoki. Dalej na południu Gdańsk dostał się pod ogień artylerii, a 4 Dywizja Pancerna zostałazepchnięta na obszar oddalony tylko o dwa kilometry od zachodnich rogatek miasta. Von Saucken,który dowodził niegdyś tą formacją, odwiedził teraz starych towarzyszy broni. Domagali się odpo-wiedzi, dlaczego każe się im walczyć z taką zaciętością o „jakiś nieistotny skrawek ziemi" .Wytłumaczył, że armia musi osłaniać bazę morską w Helu i ubezpieczać ewakuację ludnościcywilnej oraz rannych z Gdańska i Gdyni.

20 marca rosyjskie czołgi nadal natrafiały na silny opór w podmokłych lasach na zachód odSopotu, lecz niemieckie jednostki pływające po raz pierwszy dostały się pod ogień artylerii, astojący na wzniesieniach Rosjanie mieli okazję obejrzeć nalot alianckich bombowców:

Przeleciały nad naszymi głowami, po czym zajęły się miastem, portem i eskadrąhitlerowskiej floty. Całe niebo upstrzone było obłoczkami wybuchających pociskówprzeciwlotniczych i kilka samolotów eksplodowało w powietrzu. Przez cały dzień ziemia drżałaod detonacji bomb i kanonady artylerii.

Page 133: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

22 marca był decydującym dniem całej operacji, gdyż w rejonie na północ od Sopotu Rosjanie

przedarli się do morza, rozdzielając w ten sposób Rejon Umocniony Gdańska i Gdyni na dwa

kurczące się przyczółki,

Finał w Gdyni, 23-27 marca 1945 roku

Rosjanie mogli już teraz ostrzeliwać artylerią centrum Gdańska, a ich dowódcy medytowali, wjaki sposób zabrać się za Gdynię. Atak ten należało bardzo starannie zaplanować, i to właśniewtedy l Armii Pancernej Gwardii dopisało duże szczęście:

W jednej z wiosek w pobliżu Gdyni do dowódcy 8 korpusu zmechanizowanego gwardiiDriemowa podeszła ładna, młoda Polka i podała mu mapę. Po wnikliwym jej obejrzeniuDriemow zrozumiał, że

ma w rękach plan umocnień Gdyni, na którym wrysowany był cały system ognia

nieprzyjaciela.

Driemow zastanawiał się, czy jest to szczęśliwy przypadek, czy też prowokacja.Kobieta plącząc polskie słowa z rosyjskimi wyjaśniła, gdzie są najbardziej wrażliwe miejsca

twierdzy i z jakiej strony najlepiej je zaatakować, (Katukow, Pancerny grot, Warszawa 1976, s.410-411)'

Jak się przekonali Rosjanie, mapa była autentyczna, i oddziały szturmowe l Armii PancernejGwardii po raz pierwszy przeniknęły do samej Gdyni. Po wojnie okazało się, że owa kobieta, któraoszczędziła wiele rosyjskiej krwi, należała do polskiej siatki konspiracyjnej.

Między 24 a 26 marca Kriegsmarine zaangażowała wszystkie swe dostępne jednostki, bywywieźć uchodźców i rannych, podczas gdy wojska radzieckie przebijały się w walce przezśródmieście Gdyni i zaczęły bezpośrednio ostrzeliwać niemieckie parowce, barki i łodziemotorowe. Początkowo oddziałom szturmowym l Armii Pancernej Gwardii nie wychodziło tonajlepiej:

Odległość do celów na wodzie była złudna dla celowniczych przywykłych do prowadzeniaognia na lądzie. Stopniowo jednak zarówno czołgiści, jak i artylerzyści przystosowali się do tychwarunków. Wystrzał, wybuch i łódź szła na dno... Jeszcze wystrzał, drugi - i zapala się barka.

26 marca artyleria rosyjskiej 19 Armii obwieściła rozpoczęcie ostatecznego szturmu na Gdynię:

Widzieliśmy domy, w których chowali się Niemcy, a także cmentarz miejski, gdzie równieżusadowili się hitlerowcy. Dowódca łączności brygady major Banit zameldował, że sieć do

Page 134: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

kierowania ogniem jest gotowa. Wtedy, jak grom z jasnego nieba, odezwały się za nami katiusze inad naszymi głowami przeleciały rakiety. Potem rozpoczęło się rozmiękczanie przy użyciu artyleriilufowej. Miasto spowiły kłęby pyłu i dymu.

Niemcy zatapiali już wtedy własne statki i wysadzali w powietrze urządzenia portowe. W nocy z26 na 27 marca ostatni obrońcy oraz nieliczni z ocalałych cywilów odeszli wzdłuż brzegu na północ,by znaleźć schronienie na półwyspie oksywskim.

Finał w Gdańsku, 23-28 marca 1945 roku

Końcowy akt rozgrywał się w Gdańsku pośród chmur żółtego, siarkowego dymu. Bez upoważnieniaze strony Forstera czy też von Sauckena żandarmeria polowa i komanda specjalne SS krążyły poulicach, wymierzając w trybie doraźnym sprawiedliwość wszystkim tym, którzy ich zdaniem niewywiązywali się ze swoich obowiązków - od oszołomionych ostrzałem artyleryjskim Landserówpo zalęknionych chłopców ze służby przeciwlotniczej. Całe szpalery drzew rosnących wzdłużHindenburgallee posłużyły za szubienice. Tablice przewieszone przez szyje ofiar informowały opopełnionych przez nie zbrodniach: „Stchórzyłem i nie chciałem walczyć", „Wiszę tu, bo porzuciłembez zezwolenia swój oddział" itd.

Duch formacji frontowych załamał się 27 marca, przy czym proces ten przyspieszyławiadomość, jaka rozeszła się wśród żołnierzy, że dowódca 4 Dywizji Pancernej, generał porucznikClemens Betzel, zginął trafiony pociskiem artyleryjskim. Dywizja zaczęła się wycofywać do Wrzesz-cza. Łącznikowi, Robertowi Poensgenowi, polecono powiadomić o tym ruchu elementy tyłowejednostki. Gdy dotarł na skrzyżowanie w Gdańsku, znalazł się w samym środku obszaru, w któryakurat uderzyły katiu-sze i artyleria lufowa:

Z całej siły nacisnąłem na hamulce i szarpnąłem motorem, obracając go na ulicy. Jeszczenim zdążył się zatrzymać, wyskoczyłem i przykucnąłem przy narożu jakiejś ściany. Wokółmnie rozpętało się piekło. Na cały ten kwartał miasta spadały jeden po drugim pociskiciężkiego i superciężkiego kalibru. Domy rozsypywały się jak wiązki chrustu, belki dachówwzlatywały wysoko w górę, a na ulicę walił się gruz. Momentalnie wszystko przykrył ceglanypył. Co rusz przezierały przezeń migocząc i błyskając żółte i czerwone płomienie, a wybuch

kolejnego pocisku wyrzucał w górę słup ognia, przerzynający się przez kłęby pyłu.

Jeszcze gorsze, i to dużo gorsze rzeczy miał ujrzeć Poensgen po drugiej stronie odnogi Wisły, w

Stogach:

Całe kilometry szosy były kompletnie zatarasowane pojazdami, stojącymi po trzy czycztery obok siebie - cysternami z paliwem, ciężarówkami z amunicją, zaprzęgami konnymi,

Page 135: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

karetkami. Nie sposób było ruszyć do przodu czy w tył. I oto teraz nadciągnęły falami rosyjskiesamoloty, zrzucając bomby w tę nieosłoniętą, sczepioną masę. Tak właśnie musi wyglądaćpiekło. Amunicja eksplodowała, a płonące paliwo rozpryskiwało się po zabitych, rannych izdrowych, po ludziach i koniach. Przypominało to górę złomu w jakiejś olbrzymiej hutniczejkomorze. Była to najgorsza rzecz, jaką kiedykolwiek widziałem przez wszystkie lata czynnejsłużby - a powiadam wam, że widziałem już niejedno.

Teraz, gdy kruszył się jego front, von Saucken zarządził, by w nocy z 27 na 28 marca zakończyćewakuację Gdańska. O północy sztab 4 Dywizji Pancernej ruszył ku jednej z odnóg delty Wisły, którapłynęła już za Gdańskiem. Trumnę Betzela okryto Reichskriegsflagge i przymocowano do jego czołgudowodzenia. Następny w kolejności jechał jego Kubelwagen. Przy księżycowej poświacie konduktmijał zrujnowane ulice. Kolumna zatrzymała się przejściowo przy Hundgasse:

[...] przed sobą [...] widzieliśmy łączników z różnych oddziałów. Dziewczęta z Sopotu iGdańska siedziały w niektórych z przyczepek. Były z żołnierzami już od jakiegoś czasu i nikt siętemu nie sprzeciwiał. Zwróciliśmy uwagę na ukochaną łącznika saperów, ładną konduktorkę.Chciał ją koniecznie poślubić przy pierwszej możliwej okazji.

Było coś złowieszczego w widoku wąskich szczytów starych domów, piętrzących się wysokow górę. Były cienkie i zdawały się koły-

sać na wietrze. Myśl ta zaprzątała jeszcze mą uwagę, gdy ktoś na prz< dzie wrzasnął: „Uwaga!Ściana się wali!" Ujrzałem, jak w ułamku se kundy motocykle wykonały bzycząc jakieśchaotyczne ruchy, poten ściana, przełamawszy się w powietrzu na kilka części, runęła na tłumRozległ się huk, trzask, powietrzem targnął gwałtowny podmuch - pc czym wszystko skryło sięw nieprzeniknionej chmurze pyłu, Stałerr jak wryty na stopniu samochodu.

Pospieszyliśmy wszyscy na miejsce katastrofy, gdzie motocykle przysypała prawie metrowawarstwa gruzu. Wszyscy żołnierze ocaleli - przez te lata wyrobili już w sobie błyskawicznyrefleks, więc zdążyli uskoczyć na bok. Ale dziewczęta nie ruszyły się z przyczepek i zostaływszystkie przysypane. Zimny pot spływał nam po plecach, kiedy zaczęliśmy kopać jak szaleni.Mały łącznik saperów wyglądał tak, jak gdyby postradał zmysły. Pomogliśmy mu wynieść jegomartwą narzeczoną z przyczepki. Począł nadzwyczaj delikatnie czyścić jej twarz, przykrytągrubą warstwą pyłu.

Procesja ruszyła w dalszą drogę i przeszła mostem przez Wisłę. Gdy wstał dzień, widać było nahoryzoncie, na południowym zachodzie, opuszczony i płonący Gdańsk, a w porastających brzegrzeki lasach - mnóstwo zgruchotanych pojazdów 2 Armii.

Ostatnie przyczółki

Pod koniec marca Niemcy trzymali się jeszcze nad Zatoką Gdańską w trzech izolowanych

Page 136: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

ośrodkach oporu:

• iWcinający się od północnego zachodu w morze piaszczysty Półwysep Helski dawał im aż dokońca wojny bezpieczne schronienie; jedyne zagrożenie stanowiło tu radzieckie lotnictwo.Tej wiosny porty wojenne i rybackie usytuowane w miasteczku Hel przy krańcu tej mierzeiprzyjęły bądź posłużyły za punkty tranzytowe dla setek tysięcy uchodźców .

Na nadmorskim płaskowyżu Kępy Oksywskiej zgromadziło się osiem tysięcy żołnierzy i dużowięcej cywilów z Gdyni. Hitler nakazał teraz, by otwartych podejść do Oksywia z głębi lądu bronićjako jednej z jego „twierdz", co było oczywistym absurdem. Kriegsmari-ne i von Saucken na własnąrękę zorganizowali przerzut przez zatokę całego wojska i wszystkich uchodźców na Hel. Ostatniajednostka odpłynęła 5 kwietnia o szesnastej. Pięć godzin później Hitler udzielił von Sauckenowizgody na opuszczenie półwyspu oksywskiego.Na Żuławy Wiślane, czyli bagniste łąki delty Wisły, przedostali się niemieccy żołnierze i cywileuchodzący z Gdańska. Z kolei na długiej, ciągnącej się ku wschodowi Mierzei Wiślanej schronili sięuciekinierzy z Sambii. 27 marca niemieccy saperzy wysadzili nadwiślańskie wały, zalewając okolicę izamykając rosyjskim oddziałom lądowym dostęp do delty. Nie było jednak osłony przedradzieckimi uderzeniami z powietrza: niemieccy żołnierze i cywile byli tak oszołomienibombardowaniami, że wielu z nich trzeba było siłą wyciągać z wyrytych w ziemi szczelin, gdyprzybywały mające ich ewakuować statki. Do początku maja wywieziono wszystkich cywilnychuciekinierów, po czym von Saucken zdecydował, iż teraz kolej na wojsko. Przewóz był wciąż wtoku, kiedy 9 maja wyższe dowództwo zarządziło, że wszyscy nie ewakuowani jeszcze żołnierzemają się poddać Rosjanom.

ROZDZIAŁ 19

Kołobrzeg

Kołobrzeg był niedużym portem u ujścia Parsęty, usytuowanym w środkowej części pustych pozatym, piaszczystych pomorskich wybrzeży. W historii Prus zasłynął z tego, że był pięciokrotnieoblegany, przy czym najgłośniejsze było oblężenie prowadzone przez Francuzów w 1807 r. . Jednak w1872 r. stracił swe militarne znaczenie. W roku następnym zlikwidowano fortyfikacje i Kołobrzegwiódł spokojny żywot aż do listopada 1944 roku, kiedy to ponownie ogłoszono go „twierdzą".

l marca 1945 r. przybył tu pułkownik Fritz Fullriede, weteran wojsk kolonialnych zpołudniowo-zachodniej Afryki, który miał sprawdzić, jak przebiegają przygotowania do obrony.

Page 137: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Stwierdził, że jak dotąd niewiele zrobiono w tym zakresie. Dworzec kolejowy zapchany byłuchodźcami i pociągami czekającymi na odjazd na zachód. Poza dworcem utknęło kolejnychdwadzieścia pociągów. Fullriede robił co mógł, by rozładować te zatory, póki otwarta byłajeszcze linia prowadząca ku Odrze, jednak miejscowy kreisleiter nie chciał z nim współpracowaćargumentując, że nie otrzymał żadnych pełnomocnictw w tej sprawie od pomorskie-

go gauleitera Franza Schwede-Coburga (osobnika, który słynął z brutalności).W tym czasie rosyjscy dowódcy wpatrywali się już w mapy Pomorza, dźgając pulchnymi

palcami w Kołobrzeg, bowiem to właśnie na tym niewielkim mieście kończyć się miała liniarozgraniczenia między l a 2 Frontem Białoruskim w pierwszej fazie realizowanej przez nie operacjipomorskiej. 4 marca czołówki l Armii Pancernej Gwardii wyszły po obu stronach Kołobrzegu nadBałtyk, uniemożliwiając dalszą ewakuację z miasta uchodźców drogą lądową. Ta rosyjska armiazwróciła się następnie na wschód, gdzie postawiono przed nią inne zadanie - natarcie w kierunkuGdyni . Zluzowały ją pod Kołobrzegiem początkowo dwie dywizje l Armii Wojska Polskiego*,którym podporządkowano też radziecki pułk artylerii samobieżnej.

Słaby i niejednorodny niemiecki garnizon Kołobrzegu składał się z rozbitych oddziałówWehrmachtu, dwóch marnie wyposażonych batalionów Yolkssturmu oraz unieruchomionegopersonelu Luftwaffe i Krieg-smarine. Łącznie dawało to około 3300 ludzi, z czego w przybliżeniu2200 stanowili żołnierze uczestniczący bezpośrednio w walce. W gruncie rzeczy w oczach OKHzakrawało prawie na cud, że w ogóle ktokolwiek bronił Kołobrzegu, ponieważ grupa korpuśnagenerała von Tettau (zob. s. 208), która powinna stawiać opór w tym rejonie, została odcięta nazachód od wyłomu wybitego przez l Armię Pancerną Gwardii. Sam Fullriede przybył doKołobrzegu - jak już widzieliśmy - tylko w celu dokonania inspekcji i to dopiero okolicznościwymusiły, że został jego komendantem. W mieście tłoczyło się 68 tyś. cywilów, przeważnieuchodźców z głębi lądu.

Było jasne, że Kołobrzegu trzeba bronić za wszelką cenę. Przede wszystkim pułkownik Fullriedemusiał stworzyć tarczę, pod której osłoną Krieg-smarine będzie mogła ewakuować cywilów. Wszerszym wymiarze oczekiwano też od niego - co podkreślał 3 marca Guderian w rozmowie tele-fonicznej ze sztabem Grupy Armii „Wisła" - że odciągnie nieprzyjaciela od północnego skrzydłazgrupowania generała von Tettau.

13 marca połączone siły polskie i rosyjskie przystąpiły do bardziej metodycznego szturmu,przy czym szczególnie niebezpieczne były ich uderzenia po obu stronach Parsęty w kierunkuportu. 14 marca o piętnastej trzydzieści, po zaciętej i chaotycznej przedpołudniowej walce, Polacywezwali Niemców przez radio do poddania Kołobrzegu. Fullriede, który zdołał właśnieustabilizować swój front, oddepeszował lakonicznie: „Komendant zapoznał się z radiogramem".Drugie wezwanie z godziny szesnastej pozostało już bez odpowiedzi.

Niemcy byli w stanie bronić się tak długo dzięki wsparciu dwóch niszczycieli (Z 34 i Z 43], którestojąc na redzie strzelały z dział kalibru 150 mm. W samym Kołobrzegu obrońcy mieli tylko czteryczołgi (PzKpfw IV), a i te w końcu się zepsuły i trzeba je było holować ciężarówkami. Ponieważ

Page 138: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

poziom wód gruntowych był bardzo wysoki, nie dawało się kopać transzei i Niemcy musieli siębronić w płytkich ziemnych szczelinach oraz w walących się domach.

Pod koniec oblężenia straty poniesione w wyniku działań nieprzyjaciela wynosiły już 40 proc.ogółu obrońców (a w przypadku Volkssturmu 60 proc.), jednak Unia frontu skróciła się do tegostopnia, że ci, którzy jeszcze walczyli, z trudem mieścili się na przyczółku. 15 marca wylądowały wKołobrzegu, wbrew życzeniom samego Fullriede, dwie kompanie 5 pułku fortecznego(Festungsregiment 5). Były to pododdziały o niskiej wartości bojowej, z których nie było żadnegopożytku w zażartych walkach, jakie toczyły się w płonącym mieście.

Zyskując drogo okupiony czas, Niemcy umożliwiali Kriegsmarine wywożenie gęstostłoczonych, wyczekujących cywilów, cierpiących straszliwie wskutek ostrzału artylerii oraz brakuczystej wody. Prawie wszystkie niemowlęta zachorowały i umarły. Całe rodziny popełniałysamobójstwo, by położyć kres swej zbiorowej udręce.

Od 11 marca oba niszczyciele, a także kuter torpedowy T33, kursowały między Świnoujściem aKołobrzegiem, ostrzeliwując atakującego twierdzę nieprzyjaciela, biorąc na pokładpodpływających małymi jednostkami uchodźców i wracając do Świnoujścia, by uzupełnićamunicje-

Podczas pierwszego takiego rejsu niszczyciel Z34 przewiózł 800 cywilów i 120 rannych

żołnierzy. Akurat w chwili, gdy przybijał do portu w

Świnoujściu, odebrano ostrzeżenie, że nadciąga silne zgrupowanie amerykańskich bombowców B-

17 i B-24:

Na mostku okrętu panowała grobowa cisza i słyszeliśmy już głuchy pomruk dużej liczbyciężkich bombowców, dobiegający sponad nisko zawieszonych chmur. Najrozmaitsze jednostkiumykały w panice z portu. Przemykały obok nas na maksymalnej prędkości, chcąc jeszcze przedrozpoczęciem nalotu wydostać się na bezpieczne wody.

Mając wciąż pod pokładem uchodźców, kapitan Hetz oddalił się od doku, obrócił okręt i

skierował go na pełne morze:

Wypłynęliśmy znowu z portu z prędkością piętnastu węzłów. Minęliśmy właśnie latarnięmorską, gdy usłyszeliśmy grzmoty dywanowego bombardowania, jakie spadło na miasto i portw Świnoujściu. Wysoka, biała ściana wskazywała, gdzie wylądowała seria bomb: było todokładnie w miejscu, z którego zawróciliśmy. Paraliżujące napięcie stopniowo opadło. Kiedyuchodząc z portu przepływaliśmy ponownie koło falochronów, na pokładzie pojawiła się dwójkadzieci. Trzymały się za ręce i radośnie śmiały. Dawno już nie czuliśmy się tak szczęśliwi jakteraz, patrząc na nie.

16 marca zakończono wywożenie uchodźców i rannych. Nastąpiło to w samą porę, bowiem tegodnia Polacy zostali wzmocnieni 6 Leningradzką Brygadą Artylerii Rakietowej, której katiuszenatychmiast wkroczyły do akcji. 17 marca Niemcy trzymali już tylko przyczółek o długości 1800

Page 139: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

metrów i głębokości 400 metrów. Polacy bliscy byli przedarcia się do zachodniego brzegu Parsęty ipo południu Fullriede uznał, że zrobił wszystko, czego od niego wymagano, i że jego ostatnimobowiązkiem jest uratowanie żołnierzy „dla dalszych operacji w Niemczech". Nocą przeprowadzonoewakuację.

Porucznik Hempel i niewielka ariergarda odparli ostatni atak, by 18 marca o szóstej trzydzieściopuścić miasto na niszczycielu Z 43. Taki był finał operacji, którą prowadzono aż do pomyślnegozakończenia przy

wykorzystaniu minimum środków i przestrzeni. Goebbels nie pozwalał informować wkomunikatach o upadku Kołobrzegu, co musiało wzbudzać w pułkowniku Fullriede pewienniepokój, koniec końców jednak, w dniu 26 marca, fuhrer udekorował osobiście ostatniegoniemieckiego komendanta Kołobrzegu Krzyżem Rycerskim Żelaznego Krzyża.

ROZDZIAŁ 20

Przedmoście Dąbie

Jeśli nanieść na mapę główne kierunki natarcia wojsk radzieckich w czasie operacji pomorskiej,wrysowane kontury przypominać będą jakby gigantyczną lilię. Kwiat zwrócony będzie w stronęnadbałtyckich miast -Kołobrzegu i Koszalina - a prawy liść sięgnie ku Zatoce Gdańskiej. Z kolei lewe,czyli zachodnie odgałęzienie skręci ku dolnej Odrze, a więc ku okolicom Szczecina - i to dowydarzeń, które tam się rozgrywały, właśnie teraz powrócimy.

W drugim tygodniu marca jedynymi poważniejszymi siłami niemieckimi operującymi jeszcze nawschód od Odry były: wędrujący kocioł generała von Tettau oraz najprzeróżniejsze formacje, którezajmowały pozycje na przedmościu Dąbie, rozciągającym się na długości około osiemdziesięciukilometrów - od Gryfina na południu po okolice Goleniowa na północy. Samo Dąbie, będącewysuniętym przedmieściem Szczecina, leżało w połowie drogi między obu tymi miejscowościami, nawschodnim brzegu Odry.

W przeciwieństwie do załóg Królewca, Gdańska czy Kołobrzegu garnizon przedmościa Dąbie niebył oblężony, bowiem na jego bezpośrednim

Page 140: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

zapleczu leżały centralne prowincje Rzeszy, pozostające nadal pod kontrolą Niemców; stamtąd teżnadsyłano sukcesywnie posiłki. Obroną kierował sztab 3 Armii Pancernej, który na całej długościswego frontu, liczącego w sumie ponad 100 kilometrów, rozlokował około 105 tyś. żołnierzy.

Teren znakomicie nadawał się tu do obrony. Podejścia do przedmo-ścia przegradzała PuszczaBukowa z licznymi wzgórzami i jarami, natomiast bariera Odry - z odnogami, bagnami irozlewiskami - zabezpieczała skrzydła i tyły. Niemcy mieli ważne powody, by się tutaj bronić,ponieważ dopóki trzymali w swoich rękach przedmoście:

mogli na nim przyjmować ściągających z Pomorza uchodźców i rozbite oddziały

wiązali duże siły prawego skrzydła l Frontu Białoruskiego

zamykali ważne przejście do północnej części środkowych Niemiec zachowywali połączenie z ważną bazą morską w Świnoujściu i z

otwartym morzem.

Pierwszy rosyjski atak na przedmoście, który rozpoczął się 6 marca, okazał się zbyt słaby. 47Armia parła wtedy na północ wzdłuż Odry, kierując się na Gryfino, podczas gdy 61 Armia natarłaczołowo od wschodu (zob. s. 206). Żuków przerwał ów pierwszy szturm 12 marca, zrozumiałbowiem, że przedmościa nie da się wziąć z marszu. Wycofał 3 Armię Uderzeniową, która miałauczestniczyć w zbliżającej się operacji berlińskiej, ale zatrzymał w tym rejonie 47 i 61 Armię oraz 2Armię Pancerną Gwardii. Ponadto podciągnął cztery dywizje artylerii przełamania, co pozwoliło muosiągnąć nasycenie od 250 do 280 luf armatnich i moździerzowych na jeden kilometr odcinkaprzełamania.

Niemcy dobrze wykorzystali okres uspokojenia na froncie, umacniając się na swych i tak jużbardzo silnych pozycjach. Co więcej, 3 Armia Pancerna miała obecnie nowego i energicznego dowódcę:generała Hasso von Manteuffla, który 10 marca zastąpił generała pułkownika ErhardaRausa. Wznowiwszy14 marca natarcie, Rosjanie nie tylko natknęli się na wzmocnione pozycje przeciwnika, ale i dostalipod ogień niewykrytych dotąd nadbrzeżnych baterii; Niemcy wykonywali też silne lokalnekontrataki.

Wszelako 15 marca Hitler nakazał zdjęcie z frontu kilku formacji ruchomych 3 Armii Pancerneji przegrupowanie ich celem użycia w operacjach na kierunku kostrzyńskim, dziewiętnastego zaśradziecka 47 Armia oraz 2 Armia Pancerna Gwardii przedarły się do Odry na południe od Dąbia,rozcinając przedmoście na dwie części. Manteuffel postawił Hitlerowi ultimatum: „Albo wycofamywszystkich nocą na bezpieczny zachodni brzeg Odry, albo jutro stracimy całe zgrupowanie" . Ewaku-ację zakończono następnej nocy; Niemcy wysadzili za sobą mosty na Odrze.

21 marca Rosjanie zlikwidowali ostatnie okrążone punkty oporu w samym Dąbiu. Według ichwłasnych obliczeń do tego czasu zabili w rejonie przedmościa około 40 tyś. Niemców, a dalszych 12tyś. wzięli do niewoli. Zdobyli też 126 czołgów i dział pancernych, ponad 200 armat i 154moździerze. Co ważniejsze, prawe skrzydło l Frontu Białoruskiego zyskało teraz jako całość swobodęi mogło się przegrupować do operacji berlińskiej, która miała zakończyć wojnę.

Page 141: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Ponieważ port i kanał w Szczecinie znajdowały się odtąd pod bezpośrednim ostrzałem rosyjskiejartylerii, Niemcy nie mogli już z nich korzystać, jednak wojska radzieckie nie podejmowałynowych prób ataku na rubież dolnej Odry aż do 25 kwietnia, kiedy to operacja berlińska była już wpełnym toku.

ROZDZIAŁ 21

Kostrzyn

Znaczenie Kostrzyna

Walki w Kostrzynie i jego okolicach zajmują centralne miejsce w historii Rzeszy z 1945 r. Przy ichokazji uwypukliły się tarcia między ludźmi kierującymi niemieckim wysiłkiem wojennym, w wynikuczego doszło najpierw do odsunięcia od czynnego dowodzenia Himmlera, a wreszcie do upadku szefaSztabu Generalnego, generała pułkownika Heinza Guderiana.

Twierdza Kostrzyn zajmowała też centralne miejsce w sensie geograficznym, leżała bowiemprzy ważnej przeprawie przez Odrę, zaledwie osiemdziesiąt kilometrów na wschód od Berlina -„dlatego też nazywano ją bramą do stolicy Niemiec", Przez stulecia miejsce to owiane było złą sławą;Theodor Fontane, poeta brandenburskich krajobrazów, nie potrafił o nim myśleć bez przywołaniawidoku twierdzy, wznoszącej się na tle chmurnego, listopadowego nieba. Trzon fortyfikacjistanowiła cytadela, zbudowana w XVI w. na wyspie przez mistrza Giromellę. To właśnie tam zostałuwięziony, na rozkaz swego brutalnego ojca, króla Fryderyka Wilhelma I,

młody królewicz - późniejszy Fryderyk Wielki. 6 listopada 1730 r. zaciągnięto go do okien celi ikazano mu patrzeć, jak kat ścina na Bastionie Brandenburskim jego przyjaciela, porucznika vonKatte. Fryderyk zjawił się tu ponownie w sierpniu 1758 r.; tuż przed jego przybyciem rosyjskiehaubice zamieniły miasteczko Kostrzyn w dymiące zgliszcza.

W 1945 r. twierdza obejmowała kompleks fortyfikacji rozrzuconych po wyspie i na przyległychbrzegach Odry i Warty, przy czym oprócz wzmocnionej cytadeli w jego skład wchodziły też odrębneforty, żelbetowe schrony bojowe i umocnienia polowe. Całość otaczały płaskie i podmokłe tereny, ajedyne podejścia wiodły groblami tak wąskimi, że mógł się na nich zmieścić tylko jeden czołg.Mimo to na początku lutego Rosjanie o mały włos nie zdobyli Kostrzyna, Uchwycili wtedyprzyczółki na zachodnich brzegach Odry, po obu jego stronach, zaś jeden z pułków 5 Armii Uderze-niowej przeniknął nawet w głąb twierdzy, został jednak stamtąd wyparty. Sowinform, oficjalnaradziecka agencja prasowa, pospiesznie obwieścił, że Rosjanie zajęli Kostrzyn, a rzekome

Page 142: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

zwycięstwo uczczono w Moskwie salutem armatnim - ta publiczna kompromitacja nieco rozbawiłagenerała Czujkowa, dowódcę konkurencyjnej 8 Armii Gwardii,

W rzeczywistości Rosjanie opanowali tylko niektóre zewnętrzne forty i musieli zawzięcie bronićobu przyczółków na przeciwległym brzegu Odry, atakowanych przez niemieckie oddziały inieustannie bombardowanych przez Luftwaffe .

Po zakończeniu operacji wiślańsko-odrzańskiej Niemcy utrzymywali nadal w tym rejonie dwaprzedmościa po „rosyjskiej" stronie rzeki: na południu, we Frankfurcie nad Odrą, i na północy - wKostrzynie. To drugie przedmoście zaopatrywano przez wąski korytarz prowadzący z Berlina nawschód. Tak się złożyło, że niemiecki „worek" kostrzyński bardzo przeszkadzał Rosjanom, gdyżwklinowywał się między 8 Armię Gwardii Czujkowa na południu a 5 Armię Uderzeniową Bierzarinana północy, nie pozwalając im na stworzenie jednego, rozległego przyczółka, którego potrzebowałyjako odskoczni do końcowej ofensywy na Berlin.

Przedmościa frankfurckie i kostrzyńskie leżały w pasie niemieckiej 9 Armii, ciągnącym się nadługości 120 kilometrów wzdłuż Odry, od ujścia Nysy Łużyckiej do połączenia z KanałemHohenzollernów. Określenie .armia" nie przystawało właściwie do tej zbieraniny oddziałów, którege-

nerał Theodor Busse, opryskliwy oficer w okularach, zespalał teraz z rozbitków starego,strzaskanego frontu znad Wisły. Oprócz nich miał jeszcze do dyspozycji volkssturmistów, tudzieżwszystkie inne kategorie ludzi, jakich w ostatnich miesiącach Rzeszy zmuszano do służby. Pozostałączęść rubieży Odry, aż do Bałtyku, trzymała 3 Armia Pancerna. Oba te związki tworzyły w praktyceGrupę Armii „Wisła" (2 Armia była bowiem odcięta na Pomorzu). Przeciw 750 rys.czerwonoarmistów Żukowa mogły wystawić tylko około 482 tyś. żołnierzy.

Kryzys w niemieckim dowództwie i odsunięcie Himmlera orazGuderiana, 12-29 marca 1945 roku

Wydaje się niemal niewiarygodne, że w sytuacji, gdy Niemcy walczyli o tak wysoką stawkę, aż dodrugiej połowy marca nie mieli nikogo, kto kierowałby całością obrony na linii Odry. Nominalnymdowódcą Grupy Armii „Wisła" był Himmler, który jednak zniknął zupełnie z pola widzenia. Wkońcu, 18 marca, Guderian wyprawił się osobiście w podróż, by sprawdzić, co się dzieje.Stwierdził, że Himmler porzucił swą kwaterę główną w Prenzlau i oddał się pod opiekę lekarza wsanatorium w Ho-henlychen. Guderian odnalazł go tam jeszcze tego samego dnia i był zgorszonywidząc, że cała jego choroba to po prostu silne przeziębienie. Szef Sztabu Generalnego byłzdecydowany doprowadzić do odsunięcia Himmlera. Zasugerował, że wziął on na siebie zbyt dużoobowiązków, był przecież jednocześnie Reichsfuhreiem SS, szefem policji, ministrem sprawwewnętrznych, dowódcą armii zapasowej oraz Grupy Armii „Wisła":

Każde z tych stanowisk wymaga całej energii i całego czasu człowieka, który je zajmuje,

Page 143: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

zwłaszcza w poważnym okresie wojny; jakkolwiek wierzę w jego nieprzeciętne zdolności, tojednak takie przeciążenie pracą przekracza siły jednego człowieka. Sam chyba - mówiłem dalej -przekonał się, że nie tak łatwo jest dowodzić wojskami na froncie. Proponuję mu więc, abyzrezygnował ze stanowiska dowódcy grupy armii i ograniczył się do innych sprawowanych przezsiebie urzędów.

Himmler nie był już tak pewny siebie jak dawniej. Wahał się: „Tego nie mogę powiedziećfuehrerowi. Nie zgodzi się na to". W tym wahaniu dostrzegłem dla siebie pewną szansę: „Wtakim razie niech pan pozwoli, że ja mu to powiem". Nie pozostało mu nic innego, jak wyrazićzgodę. Jeszcze tego wieczora zaproponowałem więc Hitlerowi, aby Himmlera, z uwagi naprzeciążenie pracą na innych stanowiskach, zwolnić z dowództwa i na jego miejsce powołać nadowódcę Grupy Armii „Wisła" generała pułkownika Heinriciego, dotychczasowego dowódcę larmii pancernej w Karpatach [zob. s. 158], Hitler mrukliwie zgodził się na to. 20 marca Heinriciotrzymał nominację.

Tak więc po tym, jak zawiedli awanturnicy, karierowicze i partyjni funkcjonariusze, obronacentralnych obszarów Rzeszy przed rosyjską ofensywą spoczęła teraz w rękach generała pułkownikaGottharda Heinriciego, „znającego życie, [...] siwiejącego już starego żołnierza, [...] milczącego,bardzo spiętego [...] człowieka małego wzrostu".

Heinrici przybył do obozu Maybach w Zossen 22 marca koło południa:

Samochód Heinriciego jechał pod ochronnym baldachimem lasu jedną z wielu dróggruntowych, przecinających cały ten kompleks. Między drzewami stały w nierównych rzędachniskie betonowe budynki. Rozmieszczono je tak, żeby maksymalnie osłaniały je drzewa, ajeszcze na wszelki wypadek pomalowano w jednostajny, maskujący sposób - w zielone,brązowe i czarne łaty. Na drogach nie było żadnych samochodów - parkowały przy budynkach,przypominających baraki, pod siatkami maskującymi. Wszędzie stały posterunki, a wstrategicznych punktach wokół obozu wyrastały z ziemi niskie garby bunkrów, obsadzonychzałogą.

Wokół można było ujrzeć leje i inne ślady po niedawnym nalocie. Szef ZarząduOperacyjnego OKH, generał Hans Krebs, miał mocno obandażowaną głowę, gdy witałHeinriciego i prowadził go do

Guderiana. Heinrici, który zachowywał w pamięci dawny wizerunek generała pułkownika, byłbardzo zaskoczony zmianami, jakie teraz w nim dostrzegł. Widać było, że Guderian żyje w wielkimstresie. Jego cera miała niezdrowy, czerwonawy odcień.

Szef Sztabu Generalnego zaznajomił Heinriciego z potencjałem, jakim dysponowała jeszcze

Page 144: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Rzesza (bynajmniej nie imponującym) i wyjawił, iż planuje się uderzenie z przedmościafrankfurckiego na północ celem wyjścia na tyły wojsk rosyjskich atakujących Kostrzyn. Dodał przytym z niepokojącą dwuznacznością, że o ile mu wiadomo natarcie to ma się rozpocząć pojutrze iże chce, by to właśnie Heinrici nim pokierował.

Heinrici zgłosił z miejsca wątpliwości - przedmoście we Frankfurcie jest zbyt małe, by mogły sięna nim pomieścić ściągane tam wojska, Rosjanie zajmują wzniesienia piętrzące się dalej nawschodzie, w ogóle cały obszar między Frankfurtem a Kostrzynem pełen jest nieprzyjacielskichoddziałów. Guderian mógł jedynie podzielić te zastrzeżenia, ale, jak powiedział, Hitler upiera się,że trzeba podjąć tę próbę.

Tymczasem radzieccy dowódcy nie zamierzali dawać Niemcom czasu na przygotowania. 22marca o dziewiątej piętnaście - nim 20 Dywizja Grenadierów Pancernych zdążyła do końcazluzować wycofywaną z korytarza kostrzyńskiego i wyznaczoną do kontrofensywy 25 DywizjęGrenadierów Pancernych - Rosjanie zaatakowali z obu stron ów korytarz. Nacierając odpowiednio zprzyczółków w Kienitz i Lebus, 8 Armia Gwardii oraz 5 Armia Uderzeniowa przebiły się przezeń ipołączyły w rejonie Golzow.

Kostrzyn był odtąd izolowaną twierdzą, obsadzoną przez bardzo niewielki „Policyjny KorpusArmijny", którego oddziały stanowiły odpowiednik ledwie czterech czy pięciu batalionów.Komendantem był generał porucznik (Gruppenfiihrer SS) Rheinefarth, scharakteryzowany jako„dobry policjant, ale żaden generał" . Fiihrerowi zależało jednak bardziej na uporczywości w walceniż wysokich umiejętnościach technicznych; ponieważ Rheinefarth oraz generalnie członkowieformacji policyjnych słynęli z okrucieństwa i tak czy inaczej byli przeznaczeni przez Rosjan doodstrzału, wydawało się pewne, że będą się bili do upadłego.

Nie zakończyliśmy jeszcze opowieści o wydarzeniach z 22 marca, musimy bowiem udać się zaHeinricim do Prenzlau, gdzie miał on przejąć

dowodzenie Grupą Armii „Wisła" od Himmlera, który właśnie powrócił ze swej kliniki. „Himmlerstał za obszernym biurkiem. Na wykładanej boazerią ścianie za nim wisiał portret FryderykaWielkiego. Jego twarz była bardziej niż zwykle nabrzmiała i naznaczona słabością. Ewidentnieprzemógł już grypę, lecz wyglądał na kompletnie wypompowanego" (Thor-wald, DasEndean derElbę, Stuttgart 1951, s. 23).

Heinrici liczył, że przekazanie funkcji będzie tylko krótką formalnością, ale Himmler podniósłsłuchawkę telefonu i wezwał zastępcę swego szefa sztabu oraz szefa wydziału operacyjnego, którzymieli przynieść z sobą mapy i dokumenty. Następnie Himmler jął przedstawiać wcześniejsze dziejegrupy armii. Po godzinie zrozpaczony protokolant odłożył ołówek, a Heinrici zastanawiał się, podjakim pretekstem mógłby przerwać ten monolog. W końcu zabrzęczał telefon. Dzwonił generałTheodor Bus-se z wiadomością, że Rosjanie właśnie zaatakowali z dwóch przyczółków i połączylisię na tyłach Kostrzyna. Himmler oddał Heinriciemu słuchawkę; „ - Teraz to pan dowodzi grupąarmii - powiedział z nutą ulgi w głosie. - Niech pan będzie łaskaw wydać odpowiednie rozkazy"(Thor-wald, Das Ende an der Elbę, 1951, s. 25). Heinrici nie ociągając się poinstruował Bussego, żemusi nazajutrz przeprowadzić kontratak.

Page 145: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Himmler jednak wciąż nie zamierzał kończyć spotkania. Oznajmił przyciszonym głosem, iżpodjął osobiście kroki na rzecz wynegocjowa separatystycznego pokoju z mocarstwamizachodnimi. Heinrici nie wiedział, co odpowiedzieć, ponieważ to, do czego właśnie przyznałHimmler, było równoznaczne ze zdradą. Napięte milczenie przerwał oficerktóry wszedł i zakomunikował, że sztab grupy armii czeka, by pożegnać się zHimmlerem.

20 i 25 Dywizja Grenadierów Pancernych ruszyły do natarcia 23 marca. Bardzo szybko zostałypowstrzymane ogniem rosyjskiej artylerii, dysponującej miażdżącą przewagą. Drugi atak zakończyłsię w ten sam sposób. Przekonany, że walka o Kostrzyn to tylko bezcelowe marnowanie paliwa iamunicji, Heinrici udał się 25 marca do Hitlera z propozycją, by zezwolić garnizonowi na podjęciepróby wyrwania się z okrążenia, a twierdzę pozostawić Rosjanom. Hitler nie przeczył, że występujątrudności w przygotowaniach do wielkiego przeciwuderzenia, jakie miano dopiero wyprowadzić zprzedmościa frankfurckiego, ale tłumaczył, iż jedynym spo-

sobem, by zyskać czas na zgromadzenie odpowiedniej ilości amunicji, jest nękanie Rosjan właśnietego rodzaju akcjami,

O wiele bardziej produktywne spotkanie odbywało się tego samego dnia w sztabieradzieckiej 8 Armii Gwardii, gdzie Żuków konferował z Czujkowem. Wezwali generała G. I,Chetagurowa, którego Żuków spytał prosto z mostu:

Ile potrzebujecie czasu na zdobycie Kostrzyna? Przecież został już wzięty... Wszyscy słyszeli o tym przez ra

dio...

- Was o to nie pytają - marszcząc brwi rzekł marszałek Żuków. -..Odpowiadajcie na moje pytania: kiedy możecie opanować Kostrzyn ico wam do tego potrzebne?

Indagowany dalej Chetagurow potwierdził, że jego jednostka (82 Dywizja Piechoty Gwardii)nadaje się do wykonania tego zadania i zobowiązał się opracować plan szturmu.

27 marca Niemcy przeprowadzili swą niemal już ostatnią operację zaczepną tej wojny: długowyczekiwane natarcie 9 Armii z przedmościa frankfurckiego na północ, wykonane siłami czterechdywizji (20 i 25 Dywizji Grenadierów Pancernych, dywizji Fuhrer-Begleit oraz zbiorczej DywizjiPancernej Muncheberg). Rosjanie byli zaskoczeni kierunkiem uderzenia i część czołgów przedarłasię do przedmieść Kostrzyna, ale wspierające je oddziały zostały zdziesiątkowane ogniem artyleriiw otwartym terenie, nie zdoławszy nawet przebyć trzech kilometrów.

Na wieść o tym Heinrici zapomniał o swym legendarnym opanowaniu. „- Atak skończył sięmasakrą - oświadczył. 9 armia poniosła niesamowite straty, nie zyskując absolutnie niczego"(Ryan, Ostatnia bitwa, 1992, s. 181). Obwiniał Guderiana o poświęcenie 8 tyś. żołnierzy, chodziłtam i z powrotem mamrocząc: „Fiasko!" Akurat przy tej okazji Heinrici był niesprawiedliwy, nieorientował się bowiem, że zarówno jego, jak i generała Bussego Guderian bronił przed Hitlerem,który skłonny był obarczać ich całą odpowiedzialnością za niepowodzenie. Fuhrer krytykował

Page 146: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

zwłaszcza Bussego za słaby poziom wsparcia artyleryjskiego, który jego

zdaniem stanowił zaledwie jedną dziesiątą tego, co przy porównywalnych operacjach udawało sięosiągnąć w pierwszej wojnie światowej.

Guderian wiedział, że Busse wykorzystał pełny przydział amunicji, jakim rozporządzała 9 Armia.Powiedział to Hitlerowi, po czym wrócił do Zos-sen, by sprawdzić szczegółowe dane dotyczące zużyciaamunicji. Upewniwszy się co do tej sprawy, zaczął się szykować do wyjazdu na przedmościefrankfurckie, Hitler bowiem życzył sobie wznowienia natarcia siłami pięciu dywizji. Guderian musiałjednak zrezygnować z tych planów, gdyż zarówno jemu, jak i Bussemu polecono stawić się nazajutrzna odprawie u fiihrera.

Konferencja rozpoczęła się 28 marca o czternastej. Dyskusja przebiegała zrazu spokojnie, aleGuderian, który wiedział, że Busse pracował niestrudzenie nad przywróceniem zdolności bojowej 9Armii, był zdecydowany bronić go za wszelką cenę. Taka postawa Guderiana rozbudziła ponownie wHitlerze całą jego niechęć do zawodowej kasty oficerskiej. Wywiązała się kłótnia tak gwałtowna, że jejzatrwożeni świadkowie struchleli. Niewykluczone, że między Hitlerem a jego szefem sztabu doszłobydo rękoczynów, gdyby generał Krebs nie odciągnął purpurowego na twarzy Guderiana na dwadzieściaminut na bok, dając w ten sposób wszystkim możliwość okiełznania nerwów. Wznowiona odprawanie trwała już długo:

Hitler nakazał: „Proszę wszystkich panów, z wyjątkiem feldmarszałka [Keitla] i generałapułkownika Guderiana, opuścić pokój konferencyjny", a gdy zostaliśmy sami, oświadczył mi krótko:„Generale pułkowniku Guderian! Pańskie zdrowie wymaga natychmiastowego sześciotygo-dniowego urlopu!"

Było to równoznaczne ze zdymisjonowaniem Guderiana, który 29 marca przekazał funkcjęszefa Sztabu Generalnego Krebsowi.

Upadek Kostrzyna, 29-31 marca 1945 roku

29 marca o dziesiątej, po atakach rosyjskiego lotnictwa, zmasowany ogień na Kostrzynotworzyła artyleria, rozpoczynając przygotowanie szturmu, który miały wykonać oddziały 82 i 35Dywizji Piechoty Gwardii:

Z punktu obserwacyjnego widziałem, jak pociski wielkiego kalibru, z dział prowadzącychogień na wprost, niszczyły schrony bojowe na wałach i nasypach. Widok ten czynił ogromnewrażenie: w powietrze leciały kamienie i belki.

O godzinie 10.30 desant na łódkach wylądował na wyspie, a dziesięć minut późniejzaterkotały cekaemy i pistolety maszynowe, rozległy się wybuchy granatów ręcznych ipanzerfaustów.

Page 147: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Działając na własną odpowiedzialność, tuż przed północą generał porucznik Rheinefarth wyrwałsię z twierdzy razem z grupą liczącą 800 do 1600 ludzi. Żołnierze obsadzający najbliższeniemieckie pozycje nie spodziewali się nadejścia własnych oddziałów od strony Kostrzyna i prze-rwali ogień dopiero wtedy, gdy usłyszeli w ciemnościach śpiewane z czystym niemieckimakcentem Deutschland tiber Alles. Sam Rheinefarth zdołał się przedrzeć, lecz na polecenieHitlera został wnet aresztowany.

Do końca miesiąca Rosjanie wyłapali ostatnich niedobitków w Kostrzynie:

Faszyści walczyli z fanatyzmem straceńców. Patrząc wstecz, możemy teraz orzec, iż ziarna

zagłady Wehrmachtu zostały posiane już w trakcie bitwy pod Moskwą, niemniej wówczas

wydawało się nam, że to dopiero pod Kostrzynem dosłyszeliśmy nieomylnie końcowy akord wojny.ROZDZIAŁ 22

Poznań

Operacja wiślańsko-odrzańska straciła impet miedzy innymi dlatego, że Żuków musiał wydzielićpoważne siły celem blokowania i wyeliminowania odciętych niemieckich ośrodków oporu naswoich tyłach. Najważniejszym z tych ośrodków było miasto-twierdza Poznań (zob. s. 111), wktórego oblężeniu uczestniczyły cztery dywizje 8 Armii Gwardii oraz dwie dywizje 69 Armii.

28 stycznia zwolniony został dotychczasowy komendant Poznania, generał major ErnstMattern; zastąpił go świeżo promowany generał major Ernst Gonell, „zagorzały nazista" (Czujkow,Koniec Trzeciej Rzeszy, 1982, s. 180). Gonell ustanowił rządy żelaznej ręki nad liczebnym (60 rys.ludzi), ale bardzo niejednolitym garnizonem. Czujkow osobiście widział, jak niemieccy oficerowiestrzelali do własnych żołnierzy, którzy pokazując białe flagi usiłowali się poddać. Ich ciała staczałysię z wałów po dwa, trzy naraz.

Rosjanie dysponowali przytłaczającą przewagą w artylerii i mieli tak dużo amunicji, że moglisobie pozwolić na strzelanie z dział przeciwpan-

cernych do pojedynczych żołnierzy. Do początków lutego wyparli Niemców z wysuniętychumocnień i większej części miasta, a od dwunastego opór garnizonu skupiał się głównie w dużejcytadeli, usytuowanej na wzniesieniu panującym nad Wartą.

15 lutego Gonell stracił już jakąkolwiek nadzieję na nadejście odsieczy. Poczucie, że zostałzdradzony, pogłębiło się, gdy Himmler (dowódca nowo utworzonej Grupy Armii „Wisła") niezezwolił mu na podjęcie próby ocalenia garnizonu, czyli wyrwania się z twierdzy. Na własną od-

Page 148: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

powiedzialność Gonell pozwolił się ratować żołnierzom znajdującym się po wschodniej stronieWarty. W nocy z 16 na 17 lutego dwóm tysiącom ludzi udało się prześliznąć przez rosyjskiepozycje. Potem rozdzielili się na mniejsze grupki, z których wiele rzeczywiście dotarło doniemieckich linii.

18 lutego wojska radzieckie przystąpiły do generalnego szturmu przeciw broniącym się jeszczew cytadeli pododdziałom. Pierwsi z atakujących rosyjskich piechurów użyli drabin szturmowych, byzejść do rowu, a następnie wspiąć się na wał po drugiej stronie, jednak postępujący za nimikoledzy mogli pokonać tę przeszkodę już tylko małymi grupkami, raził ich bowiem huraganowyogień flankujący z dwóch redut, które, jak się okazało, niezwykle trudno było uciszyć. W końcu, 21lutego, otwory strzelnicze reduty nr 2 zaatakowano miotaczem ognia, a przez wentylatory wrzuconodo środka niewielkie ładunki wybuchowe, by unieszkodliwić załogę. Niemieccy cekaemiści wniższych kazamatach reduty nr l przetrzymali eksplozję wielkiej beczki wypełnionej materiałemwybuchowym oraz atak czołgów wyposażonych w miotacze płomieni. Wciąż strzelali, pókizdesperowani Rosjanie nie zasłonili wreszcie ich ambrazur drewnianymi skrzynkami, beczkami iinnymi przedmiotami.

22 lutego o trzeciej nad ranem radzieckie czołgi i działa pancerne wdarły się mostemszturmowym do cytadeli. Walka trwała w jej obrębie z niesłabnącą gwałtownością, aż w końcuRosjanie wysłali do obrońców schwytanego niemieckiego oficera z utrzymanym w bardzo ostrymtonie żądaniem kapitulacji. Gonell zezwolił żołnierzom, by próbowali się wyrwać na własną rękę, asam powrócił do swego bunkra, rozpostarł na posadzce Reichskriegsflagge, położył się i strzeliłsobie w głowę. Ostatecznie żadnemu z jego żołnierzy nie udało się wymknąć.

Wieczorem Czujkow, który przebywał w swoim sztabie rozmieszczonym w teatrze miejskim,otrzymał informację, że nieprzyjacielskie dowództwo chce się poddać. Do tego czasu liczbawalczących jeszcze obrońców stopniała do 12 tyś., przy czym wszyscy oni zamknięci byli wcytadeli.

Kwadrans później do sali, w której się znajdowaliśmy, wszedł, ciężko dysząc i ledwiemieszcząc się w drzwiach, generał major Mattern. Ważył chyba z osiem pudów. Odetchnąwszy,wręczył mi list komendanta twierdzy, generała Gonella, który prosił radzieckie dowództwo, byudzieliło pomocy rannym.

A gdzie jest Gonell? - zapytałem. Zastrzelił się.Kiedy zagadnąłem Matterna, co o tym wszystkim sądzi, wzruszył ramionami.- Cóż, nie jestem członkiem partii hitlerowskiej. Wiedząc, że opór

jest beznadziejny, nie przelewałbym nadaremnie krwi. Hitler kaputt!

ROZDZIAŁ 23

Wrocław

Page 149: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Pierwszy kryzys: od lutego do początków marca1945 roku

Nadużywane skądinąd słowo „epika" ma w pełni zastosowanie w odniesieniu do obrony przezNiemców stolicy Dolnego Śląska - Wrocławia. Miasto opierało się Rosjanom aż przezsiedemdziesiąt siedem dni i padło ostatecznie już po śmierci Hitlera i kapitulacji Berlina. Niektórez zasadniczych wątków tej historii będą nam już znane z wcześniej przedstawionych oblężeń -mamy tu więc kompetentnych, ale targanych wyrzutami sumienia wojskowych dowódców,bezradną ludność cywilną, wreszcie brutalne i egoistyczne kierownictwo partyjne - lecz dopierogdy przyjrzymy się wrocławskim wydarzeniom bardziej wnikliwie, wychwycimy czynniki, którezadecydowały, iż miasto wytrwało tak wyjątkowo długo.

Wrocław stał się twierdzą dopiero postanowieniem dekretu z sierpnia 1944 r., na mocyktórego Niemcy rozpoczęli budowę zewnętrznej linii

obrony w odległości około piętnastu kilometrów od centrum miasta. Wprawdzie nielicznelekkie pozycje polowe powstały pod Wrocławiem jeszcze w trakcie pierwszej wojny światowej, alew przeciwieństwie do Poznania czy Królewca brakowało tu pierścienia fortów, nie było też oczysz-czonych pól ognia. W ogóle do tej pory miasto uchodziło pod każdym względem za spokojnemiejsce. To miłe dla oka skupisko zabytkowych i nowoczesnych budowli, usytuowane pośrodkulekko falujących dolnośląskich krajobrazów, słynęło w ostatnich latach z tego, że jako jedno zniewielu niemieckich miast leżało praktycznie poza zasięgiem alianckiej ofensywy bombowej.Dlatego też w momencie, gdy w 1945 r. wojska radzieckie ruszały nad Wisłą do natarcia, weWrocławiu i jego okolicach znajdowało schronienie prawie milion niemieckich cywilów.

Rosyjskie kliny pancerne nadciągały z zatrważającą prędkością od strony oddalonego o trzystakilometrów przyczółka sandomierskiego, toteż od 14 stycznia wrocławski dworzec kolejowy zalałafala tysięcy cywilów, usiłujących zdobyć miejsce w pociągach odjeżdżających do Berlina, Saksonii iBawarii. Gauleiter Karl Hankę początkowo nie zgadzał się na żadne oficjalne wyprowadzanieludności z Dolnego Śląska, bo to pachniałoby defetyzmem. Ale ludzie i tak próbowali uciekać,więc gdy koleje i transport autobusowy nie były już w stanie sobie poradzić, dwudziestego idwudziestego pierwszego przez megafony uliczne nadano komunikat: „Kobiety i dzieci musząopuścić miasto pieszo i kierować się na Oporów i Kąty Wrocławskie!" Była to nie tyle ewakuacja,co raczej wypędzenie, ponieważ tych bezbronnych ludzi na dobrą sprawę po prostu wyrzucono zmiasta. Musieli brnąć przez półmetrowe zaspy śnieżne w dwudziesto-stopniowym mrozie; jakopierwsze umierały z reguły niemowlęta.

24 stycznia z miejsc oddalonych o niespełna trzydzieści pięć kilometrów od Oleśnicy słychaćjuż było grzmot dział, a na początku lutego rejon Wrocławia przeobraził się w wysunięty bastionwciśnięty między dwa rosyjskie przyczółki: ścinawski i oławski. Podejść do Wrocławia broniłybardzo energicznie 269 Dywizja Piechoty (ściągnięta z frontu zachodniego) oraz 17 DywizjaPiechoty (która wycofała się znad Wisły), ponieważ jednak formacjom tym zabroniono narażaniasię na niebezpieczeństwo odcięcia we Wrocławiu, nocą z 13 na 14 lutego przebiły się one w walcena otwartą przestrzeń. Miasto zostało praktycznie izolowane 15 lutego

Page 150: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

(zob. s. 146), zaś dzień później Rosjanie zakończyli owijanie wokół niegc ciasnej pętli.W pierwszej kolejności oddziały radzieckie skupiły wysiłek na południowych peryferiach

Wrocławia. Od 20 lutego do l marca posunęły się zaledwie dwa kilometry naprzód: od ParkuPołudniowego po Hindenburg-platz [obecnie Plac Powstańców Śląskich - przyp. tłum.]. Na tymodcinku główną symboliczną i fizyczną barierę stanowił wielki nasyp kolejowy, który wyznaczałgranicę miasta. Zarówno niemieccy żołnierze, jak i cywile wierzyli nadal, że Grupa Armii „Środek"Schórnera wkrótce przebije się do nich. Zakładali też, iż broniąc Wrocławia zyskują czas, któryRzesza zdąży jeszcze jakoś spożytkować.

Na początku marca kosztowne rosyjskie natarcie na południu stopniowo zamarło, co też dajenam okazję, by przeanalizować teraz ogólnie sposoby prowadzenia przez Niemców walkobronnych.

Niemieckie zasoby i metody walki

Pod pewnymi względami Wrocław był dobrze przygotowany do oblężenia. Garnizon liczył 45-50tyś. żołnierzy (w tym około 15 tyś. volksstur-mistów), co było wystarczającą siłą. Wojsko topodzielono na dwadzieścia sześć grup bojowych, dziesięć batalionów budowlanych, dwa batalionyzapasowe i szereg mniejszych pododdziałów. W mieście pozostało w przybliżeniu 80 tyś. cywilów,których obecność mogłaby stanowić problem, gdyby nie fakt, że Wrocław, służący od dłuższegoczasu za schronienie przed alianckimi nalotami, zaopatrzono wcześniej obficie w żywność.

Do „fortyfikacji" zaliczały się między innymi przygodne zapory jak nasyp kolejowy czymasywny, żelbetowy magazyn w pobliżu basenu portowego, przeważnie jednak Niemcy musieliprzystosowywać do obrony zwykłe gmachy biurowe i mieszkalne. Początkowo Rosjanie stosowalibardzo skuteczną taktykę.- podpalali narożne budynki zapalającymi pociskami artyleryjskimi igranatami moździerzowymi. Płomienie wypychały obrońców na zewnątrz, otwierając drogęradzieckim grupom bojowym, wyposażonym w środki do gaszenia ognia. Z kolei w odpowiedziNiemcy ^ zaczęli sami zawczasu podpalać budynki, eliminując z nich w ten sposób

wszelkie łatwopalne materiały, i dopiero potem obsadzać je swoimi pododdziałami. Za linią frontugauleiter Hankę kazał wysadzić w powietrze całe szeregi domów przy Gótzenstrasse [obecnie ul.Owsiana - przyp. tłum.] i Sadowastrasse [ul. Swobodna -przyp, tłum], tworząc pas ziemi niczyjej,zamieszkany tylko przez szczury żywiące się niepogrzebanymi zwłokami.

Służby publiczne funkcjonowały nader sprawnie jak na oblężone miasto. Straż pożarna -sześciuset ludzi dysponujących czterdziestoma czterema wozami - odnotowywała wyższy wskaźnikinterwencji niż w jakimkolwiek innym niemieckim mieście i straciła w sumie 26 proc. personelu.Nie mniejszą odwagą i pracowitością wykazywały się bataliony wykwalifikowanych robotników,przeprowadzające rozbiórki, wytwarzające amunicję, naprawiające mosty i inną infrastrukturękomunikacyjną, wreszcie dostarczające gaz, wodę i elektryczność. Za opiekę medyczną odpowiadał

Page 151: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Oberfeldarzt twierdzy, dr Mehling, który urządził zaimprowizowane szpitale w piwnicach,podziemnych schronach i wysokich, masywnych, betonowych Hochbunker, odpornych nabezpośrednie trafienia pocisków artyleryjskich i bomb lotniczych.

Dzięki podobnej przedsiębiorczości i pomysłowości we Wrocławiu działały też liczne zakładyprodukcyjne. Fabryka papierosów Aviatik kontynuowała pracę, dostarczając dziennie 600 tyś. sztuk„ku wielkiemu zadowoleniu całego garnizonu twierdzy, zarówno żołnierzy jak i cywilów" (Ahlfen iNiehoff, SoKampfteBreslau, Stuttgart 1978, s. 91). Ów szczegół to przykład pokazujący, jak bardzotroszczono się o podtrzymanie morale. Korespondencję prywatną i służbową zrzucano naspadochronach i w specjalnych bombach, przy czym poczta funkcjonowała tak dobrze, że pewiennauczyciel-volkssturmista otrzymywał niemal codziennie listy od rodziny z Wiednia. Gdy tylkopozwalała na to sytuacja na froncie, odbywały się imprezy rozrywkowe dla żołnierzy. Dyrektorwrocławskiego teatru, który został powołany do Yolkssturmu, odczuwał szczególną dumę zkoncertu, jaki pomógł zorganizować na uroczym przedmieściu Villen. Wśród wykonawcówznalazło się trio smyczkowe:

[...] walc Odgłosy vwos.nyjohanna Straussa dobrze harmonizował z rozkołysaną, świeżązielenią pól, kwitnącymi jabłoniami rosnącymi

wzdłuż drogi i zieleniącymi się brzózkami. Nasz bohaterski tenor K. śpiewał swym potężnymgłosem włoskie arie, które także jakby współgrały z głębokim błękitem nieba tegowczesnowiosennego dnia. Może nawet udałoby się nam na chwilę zapomnieć o wojnie ioblężeniu, gdyby nie posępny widok, rozciągający się w tle, za pełnymi żywych kolorówwiosennymi polami - widok Wrocławia z wielkimi pożarami i czarnymi słupami dymu.

Duże przedsiębiorstwo FAMO (Fahrzeug-und Motorenwerke Breslau Gmbh) musiało w lutymopuścić swą siedzibę, ale w dalszym ciągu wyrabiało i reperowało maszyny w kilkuprowizorycznych warsztatach. Najbardziej spektakularnym produktem FAMO byłEisenbahnpanzerzug Po-ersel, pociąg pancerny uzbrojony w działa przeciwlotnicze kalibru 88, 37 i20 mm oraz dwa karabiny maszynowe MG-42. Ów groźny skład wszedł po raz pierwszy do akcji 20marca pod dowództwem porucznika Poerseła. Zniszczył siedem czołgów i trzy samoloty. Jegoobecność działała bardzo krzepiąco na obrońców, zwłaszcza tych walczących w rejonie lotniska wGądowie Małym.

l lutego liczbę amunicji we Wrocławiu szacowano na 130 rys. sztuk, czyli niepokojąco mało.Przetrząsając magazyny odnaleziono czterdzieści 125-milimetrowych ciężkich moździerzy, doktórych łatwo było produkować granaty „niskiej technologii". W innym miejscu Niemcy natrafili naokoło 100 tyś. pustych łusek do pocisków dla lekkiej artylerii polowej. Potrzebne zapalniki dowiezionosamolotami z Rzeszy, a materiał wybuchowy wydobywano z rosyjskich niewybuchów - była todelikatna operacja, bowiem stawał się on płynny dopiero w temperaturze 90 stopni Celsjusza, aleprzy 102 stopniach już eksplodował. W niektórych takich niewypałach odkryto kartki pozostawioneprzez niemieckich jeńców, zmuszanych do pracy przy produkcji amunicji: „To wszystko, comożemy dla was zrobić, koledzy!" Na tym wyczerpywały się jednak techniczne możliwości Niemców,

Page 152: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

toteż niedostatek amunicji groził sparaliżowaniem obrony - do tego stopnia, że artylerii nie wolnobyło otwierać ognia bez zgody komendanta.

Odkąd 15 lutego Rosjanie odcięli Wrocław, przetrwanie miasta zależało w ogromnej mierze odzaopatrywania drogą powietrzną. Następnej

nocy zaczęły kursować do Wrocławia samoloty, które przywoziły amunicję artyleryjską i innedrogocenne ładunki, a odlatując zabierały w miarę możliwości rannych. Standardowy trzysilnikowy Ju-52 był silną i pewną maszyną, mogącą wziąć na pokład dwudziestu ośmiu pasażerówlub też odpowiedni ekwiwalent ładunku, ale Niemcy mieli zbyt mało samolotów tego typu, byzaspokoić zapotrzebowanie Wrocławia. Ponadto maszyn tych nie można było narażać na loty wciągu dnia, ponieważ na podejściach do miasta Rosjanie zgromadzili baterie armat przeciwlotni-czych. Z kolei lotnisko w Gądowie Małym było za krótkie dla szybkich samolotów bojowych,także wykorzystywanych do pomocy przy transporcie, więc zrzucały one swój bagaż naspadochronach. Niektóre z tych zasobników spadały za radzieckimi liniami bądź też lądowały wOdrze; jeszcze z innymi działy się najróżniejsze kuriozalne rzeczy. Oto które-

goś dnia wczesnym rankiem grupę volkssturmistów poderwał gromki okrzyk:

- Alarm! Spadochroniarze! - Duże, ciemne samoloty sunęły już z rykiem zmasowanąformacją w naszą stronę. Nie miały widocznych oznakowań i odrywały się od nich czerwonespadochrony. Ci z nas, którzy wiedzieli, jak posługiwać się naszymi karabinami, celowali dosamolotów i opadających spadochronów, z których część została trafiona. Była to dzika palbaprzypominająca bardziej zawody strzeleckie.

Wtem jakiś rozwścieczony porucznik z obrony przeciwlotniczej podbiegł do nas i wrzasnął:- Przerwać ogień! Strzelacie do naszych samolotów! (Hartung, Schlesien 1944/45, 1976, s. 79)

Spory kompetencyjne w oblężonym Wrocławiu -gauleiter Hankę a komendanci von Ahlfen

i von Niehoff

Podobnie jak w kilku innych miastach-twierdzach, o których mówiliśmy już wcześniej, także weWrocławiu zarysowywały się podziały między ludźmi kierującymi obroną. Tutaj partię nazistowskąreprezentował chyba najbardziej niesławny ze wszystkich gauleiterów - Karl Hankę - stosunkowomłody jeszcze, a do tego energiczny namiestnik, którego koneksje sięgały wysoko w hierarchiiwładców Niemiec. Ponieważ piastował funkcję nie tylko gauleitera Dolnego Śląska, ale równieżkomisarza Rzeszy do spraw obrony, był codziennie informowany przez komendanta o sytuacji iutrzymywał kontakt z Ferdinandem Schórnerem - głównodowodzącym Grupą Armii „Środek" - zapośrednictwem podróżujących samolotami oficerów łącznikowych. Co ważniejsze, Hankękontrolował obsługiwaną przez personel floty radiostację, dzięki czemu mógł się bezpośrednio

Page 153: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

komunikować z urzędującym w berlińskiej Kancelarii Reichsle-iterem Bormannem. W lutymHankę uciekł się do typowej dla siebie zagrywki: udostępnił „łaskawie" nadajnik komendantowi,generałowi majorowi Hansowi von Ahlfenowi, po czym postarał się, by radiogramy -

z całą ich fachową wojskową terminologią - przesyłane były pod jego nazwiskiem.Hankę nie pozostawił cienia wątpliwości co do własnej brutalności, gdy 28 stycznia

doprowadził do egzekucji zastępcy burmistrza, drą Spiel-hagena, którego zbrodnia polegała na tym,że oświadczył, iż nie ma sensu bronić miasta. Hankę obwieścił, że „ten, kto boi się honorowejśmierci, umrze w hańbie".

Stosując takie metody, Hankę wyrobił sobie opinię sprawdzającego się w krytycznej dlaRzeszy godzinie, wszechwładnego narodowosocjali-stycznego bohatera. Goebbels byłwniebowzięty. Usłyszawszy 3 marca w radiu przemówienie Hankego, napisał w swym dzienniku:

Było ono wzruszające i robiło wrażenie, demonstrując godne podziwu, najwyższe

polityczne morale. Gdyby wszyscy nasi gauleiterzy na wschodzie byli tacy i działali jak Hankę,

nasze położenie byłoby obecnie lepsze, Hankę to wyróżniająca się osobowość pośród naszych

wschodnich gauleiterów.

Podczas swej długiej udręki Wrocław miał trzech wojskowych komendantów. Generał majorJohannes Krause przybył tam 25 września 1944 r. i zainaugurował prace przy budowiewysuniętych umocnień obronnych. Podupadał jednak na zdrowiu i brakowało mu tejbezwzględności, jaką Schórner miał nadzieję odnaleźć w generale majorze von Ahlfenie, którywylądował we Wrocławiu l lutego. Wszelako, jak się okazało, nowy komendant także nie spełniłpokładanych w nim nadziei i w szeregu kwestii rychło popadł z Hankem w konflikt.

Nie zadowalając się jedynie sprawowaniem kontroli nad Volksstur-mem, Hankę zapragnąłsformować elitarną siłę uderzeniową. W tym celu, mimo protestów von Ahlfena, przerzucono drogąpowietrzną do Wrocławia - odpowiednio 25 lutego i 3 marca - dwa bataliony „spieszonych"spadochroniarzy. Choć żołnierze ci byli tylko lekko uzbrojeni i niezbyt dobrze przeszkoleni, Hankęzamierzał ich użyć do wyrąbania przejścia ku

wysuniętym pozycjom Schórnera na górze Sobótka, położonej na południowy zachód od miasta.Von Ahlfen musiał gauleiterowi wytłumaczyć, że do stworzenia i późniejszego utrzymania takiegokorytarza potrzeba by było kilku dywizji.

Von Ahlfen zdecydowanie nie zgadzał się również z Hankem co do lokalizacji alternatywnegolotniska mającego zastąpić dotychczasowy obiekt w Gądowie Małym, który dysponował zbytkrótkimi pasami i leżał na narażonym na atak obszarze na zachód od miasta. Generał opowiadał sięza dokończeniem budowy pomocniczego lądowiska na Friesenwiese [obecnie rejon StadionuOlimpijskiego na Zalesiu - przyp. tłum.], gdzie trwały już prace od początku lutego. Za wyboremtego miejsca przemawiało również to, że oddalone było ono zaledwie o cztery kilometry nawschód od centrum miasta. Poza tym otaczający je teren nadawał się dobrze do obrony: od północy

Page 154: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

i wschodu opasywała go odnoga Odry, a od południa - główne koryto rzeki oraz rozlewiskaOławy. Mimo to Hankę obstawał przy tym, by przeforsować rozkaz fiihrera z 15 lutego, którywyznaczał zupełnie inną lokalizację: Kaiserstrasse [obecnie Plac Grunwaldzki - przyp. tłum] wewschodniej części śródmieścia. Fakt, że lotnisko było w ten sposób bezpieczniejsze, niezrekompensował ogromnego wysiłku, jaki włożono w oczyszczenie tej gęsto zabudowanej ulicy -pod groźbą śmierci zmuszono tu do pracy mężczyzn, kobiety i dzieci. To, co stało się w ostatnimdniu oblężenia sugeruje, że Hankem powodowało po prostu pragnienie ocalenia własnej skóry.

Zawiódłszy się na von Ahlfenie, Schórner powołał w jego miejsce na stanowisko komendantaWrocławia generała porucznika Hermanna von Niehoffa. Z punktu widzenia Schórnera zaletąnowego dowódcy było to, że zdawał się podatny na zastraszanie i szantaż, miał bowiem licznąrodzinę z piątką dzieci. Ponadto już wcześniej von Niehoff ledwie się wywinął z poważnychtarapatów, gdy Schórner oskarżył go o niewłaściwe prowadzenie się - a taką sprawę przecieżzawsze można było odgrzebać. Dowódca grupy armii zapowiedział von Niehoffowi na odchod-nym: „Jeśli zawiedzie pan we Wrocławiu, odpowie pan za to głową. Przywiązuję największąwagę do jak najściślejszej i najserdeczniejszej współpracy z gauleiterem".

Kiedy 5 marca wieczorem von Niehof f przyleciał do Wrocławia, ujrzał płonące i dymiące ruiny.Mógł rozpoznać przebieg linii frontu, obserwując ogień rosyjskiej artylerii. Von Ahlfen przywitał gojak starego przyjaciela - znali się bowiem od dawna - i przez kilka godzin przedstawiał murzeczywisty obraz sytuacji. Poruszony tym, co usłyszał, von Niehoff odparł: „ Schórner uwziął sięna ciebie. Na twoim miejscu nie postąpiłbym inaczej". Choć von Ahlfen miał natychmiast odlecieć,by odpowiedzieć za swe grzechy, pozostał jednak we Wrocławiu do 11 marca, pomagając vonNiehoffowi wdrożyć się w nową funkcję.

W swych relacjach z Hankem von Niehoff zakreślił jasne linie rozgraniczenia, co pomogłozłagodzić napięcie, ale wkrótce gauleiter posunął się do nowych skrajności. Lubując się zawsze wekstrawaganckich gestach, wystąpił pod koniec marca o sprowadzenie do twierdzy ośmiu wielkoka-librowych dział, które miano dostarczyć superciężkimi szybowcami. Protesty von Niehoffaargumentującego, że Wrocław potrzebuje nie dział, tylko amunicji, nie zdały się na nic.Ostatecznie siedem z ośmiu powolnych szybowców strąciła radziecka artyleria przeciwlotnicza.

Troska Hankego o własne bezpieczeństwo (typowa cecha gauleiterów) uwidoczniła sięszczególnie wtedy, gdy przeniósł swą siedzibę z kwatery dowództwa wojskowego mieszczącej się naLiebichshóhe [obecnie Wzgórze Partyzantów - przyp. tłum] na Wyspę Piaskową w centrum miasta,gdzie zaszył się w piwnicach Biblioteki Uniwersyteckiej. Początkowo chciał wysadzić w powietrzebibliotekę, by powstały w ten sposób gruz dodatkowo osłonił stropy podziemi. Koniec końcówzaniechał myśli o puszczeniu z dymem przechowywanych tam 550 tyś. książek, a to jedynie z oba-wy, że ogień mógłby się rozprzestrzenić po całej wyspie.

Dalszy przebieg i zakończenie oblężenia: walki od marca do 6maja 1945 roku

Page 155: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Jak dotąd Rosjanie koncentrowali główny wysiłek na atakach od południa, lecz powstrzymywałaich rubież biegnąca na zachód od dużego rozlewiska w obniżeniu rzeki Oławy. Von Niehoff

wiedział, że groźniejsze

byłoby natarcie przeciwnika od zachodu, ponieważ z tej strony, od lotniska w Gądowie Małym kuśródmieściu, rozciągał się otwarty teren, na którym Rosjanie mogliby zrobić największy użytek zeswej znacznie silniejszej artylerii. Komendant Wrocławia rozmieścił więc na tym odcinku obabataliony spadochroniarzy, jak również wartościowy pułk piechoty podpułkownika Mohra,Wydzielił też drogocenne rezerwy amunicji artyleryjskiej do ewentualnego wsparcia obrony,

W ciągu marca radzieckie ataki ponownie zyskały na gwałtowności, a l kwietnia Rosjaniewykonali zmasowane naloty lotnicze oraz silną nawałę artyleryjską z wykorzystaniem dział imoździerzy o kalibrze do 280 mm. W wyniku burzy ogniowej, jaka się wywiązała, uległazniszczeniu wieża katedry, sosny w ogrodzie botanicznym płonęły jak pochodnie, a ludnośćmusiała uciekać z rozległych kwartałów południowego i zachodniego Wrocławia, Pod zasłonądymną Rosjanie przystąpili teraz do oczekiwanego od dawna szturmu na Gadów Mały. Ich czołgi ipiechota zawładnęły lotniskiem, mocno przetrzebiwszy niemieckich spadochroniarzy izniszczywszy bezpośrednimi trafieniami kilka 88-milimetrowych armat.

Podczas walk o Gadów Mały porucznik Hartmann i sierżant Maier podjechali dwoma działamipancernymi na skraj parku. Hartmann wysiadł ze swojego wozu, by móc się lepiej rozejrzeć:

Podczołgałem się z moim celowniczym aż do powalonego drzewa. Zerkając ostrożnie przezgałęzie, dostrzegliśmy w odległości jakichś 150 metrów stojący w alejce wielki opancerzonypojazd. Było to 152-milimetrowe działo pancerne. Jak najszybciej wróciliśmy do naszejmaszyny i podtoczyliśmy ją pod alejkę. Przez laryngofon nakazałem kierowcy przesunąć wóz wlewo. Armata była już naładowana i wystarczyły tylko sekundy, by naprowadzić ją na cel.Podoficer-celowni-czy krzyknął: - Gotowe! - Wydałem rozkaz: - Ognia! - Rosjanie już naszauważyli i zaczęli opuszczać lufę, która zwrócona była do tej pory w górę, ku koronom drzew.Było już jednak za późno. Huk naszej armaty wywoływał niemal ból, lecz był uspokajający jakzawsze. Tuż na lewo od naszego działa ujrzałem czerwony błysk wybuchu. Trafiliśmy już zapierwszym wystrzałem. Tymczasem gdzieś blisko z prawej

strony rozległo się kilkukrotnie dudnienie. Gdy zdumiony wyjrzałem przez luk, zobaczyłem, żenasz towarzysz, Maier, postawił swą maszynę na prawo od naszej, by wspierać mnie ogniem.Ale z rosyjskiego wozu tryskały już wysoko w górę płomienie.

Nękani w tego typu drobnych potyczkach, Rosjanie nie posunęli się w trakcie swegowielkanocnego natarcia dalej niż na dwa-trzy kilometry. Na szczęście dla Niemców oddziałyradzieckie rozwijając powodzenie kierowały się na północny wschód, ku Odrze. Gdyby ruszyłyprosto na wschód, wdarłyby się do śródmieścia. Jednakże zajęcie przez nie lotniska w GądowieMałym było mimo wszystko bardzo dotkliwym ciosem, gdyż przekreślało możliwości długotrwałej

Page 156: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

obrony. Lądowisko Hankego przy Kaiserstrasse, nieprzydatne dla ciężkich samolotów, nie mogłozastąpić utraconego obiektu.

Zniszczenia we Wrocławiu były już wówczas olbrzymie. Jeden z volks-sturmistów, który wybrałsię nad Odrę, ujrzał:

[..,] kawałki zwęglonego drewna niesione przez ciemną, brudną wodę. Wyspa Katedralnaprzedstawiała sobą teraz straszny widok - z wież katedry i Sandkirche [obecnie Kościół NMP naPiasku - przyp. tłum.] pozostały jedynie wypalone kikuty i tylko elegancka, wysmukła wieżagotyckiego Kreuzkirche [Kościół Św. Krzyża - przyp. tłum.] wyglądała na nietkniętą. Napięknym nadrzecznym bulwarze widać było kałuże krwi i martwe konie. Na Holteihóche[Wzgórze Polskie -przyp. tłum.] leżały duże białe sterty. To właśnie tam chowano wielu z tychludzi, którzy zginęli na Wielkanoc.

Wprawdzie w kwietniu Rosjanie zepchnęli obrońców do centrum miasta, nie zdołali jednakprzerwać niemieckiego frontu ani złamać determinacji von Niehoffa - mimo że finał był już bliski.Jednak 8 kwietnia nastroje ludności gwałtownie się pogorszyły, a ponieważ mogło to zagrozićporządkowi publicznemu, Hankę otworzył magazyny z odzieżą, starając się w ten sposób odwrócićuwagę zdesperowanych tłumów od kata-

strofalnego położenia. Sześć dni później, wskutek nasilającego się ostrzału rosyjskiej artylerii, vonNiehoff musiał ewakuować swą główną kwaterę z Liebichshohe i przyłączyć się do rezydującego wpodziemiach Biblioteki Uniwersyteckiej Hankego. Na przełomie kwietnia i maja zaszła istotnazmiana w tonie nadawanych przez głośniki radzieckich pogadanek propagandowych: zamiasthojnych obietnic dobrego traktowania w razie złożenia przez Niemców broni zaczęto terazemitować biuletyny o ogólnej sytuacji na frontach. Rosjanie nie musieli tych audycji specjalnieubarwiać, gdyż fakty mówiły same za siebie: 25 kwietnia spotkali się pod Tor-gau z Amerykanami, a2 maja przyjęli bezwarunkową kapitulację garnizonu Berlina.

4 maja przed południem do von Niehoffa przybyła delegacja czterech duchownych - pastorzyprotestanccy Hornig i dr Konrad oraz katolicki biskup sufragan i kanonik Kramer. Generał słuchałw milczeniu, podczas gdy goście przedstawiali mu swą ocenę sytuacji. Na koniec Hornig zadałpytanie:

- Generale, czy w tych okolicznościach potrafi pan usprawiedliwić przed najwyższymsędzią dalsze kontynuowanie obrony?

Po długiej pauzie von Niehoff odparł zdławionym głosem: - Panowie, co więc powinienemzrobić?

Duchowni udzielili mu prostej odpowiedzi: - Poddać się!

Następnie von Niehoff napomknął o ewentualnej próbie wyrwania się załogi twierdzy icywilów ku liniom Schórnera na południu. Nie mógł jednak mówić o tym z większymprzekonaniem, ponieważ przeanalizował tę koncepcję już wcześniej i uznał ją za zupełnie nierealną.

Page 157: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Być może szukał teraz tylko potwierdzenia dla tej konkluzji - i rzeczywiście, pastor Hornig, którypodczas pierwszej wojny światowej służył jako porucznik w artylerii, wskazał, że rzucanie garnizonudo walki z całymi rosyjskimi grupami armii mogłoby jedynie doprowadzić do bezsensownegoprzelewu krwi.

Duchowni wyszli około południa, nie otrzymawszy jasnej odpowiedzi von Niehoffa.

Przebrnięcie przez ruiny do plebanii zajęło drowi Kon-

radowi sporo czasu, a gdy tam w końcu dotarł, zastał oficera, który spytał o pastora Horniga.Konrad myślał najpierw, że Hornig ma zostać aresztowany, ale oficer zapewnił go, iż komendantpragnie, by przemówił on do wyższe; kadry oficerskiej garnizonu. Skontaktowano się zHornigiem. Wygłaszając przemówienie do około trzydziestu wojskowych, wyczuł on, że większośćz nich jest po jego stronie.

Mimo to początkowo wydawało się, że następne dwa dni będą najgorszymi w historiiWrocławia. Oto rankiem 5 maja Hankę, rozwścieczony doniesieniami o rozmowie vonNiehoffa z duchownymi, zamieścił w swej gazecie pogardliwe uwagi o defetystycznychelementach i zażądał kontynuowania obrony, póki nie padnie ostatni mężczyzna i ostatnia kobieta.Wszelako sami zainteresowani - wspominani przezeń mężczyźni i kobiety - zareagowaliprzerażeniem na rosyjską groźbę, że miasto zostanie zrównane z ziemią. Bojąc się kolejnej burzyogniowej, wiele osób wolało raczej uciec ku radzieckim liniom - zaiste trudno sobie wyobrazićbardziej desperacki krok. ó maja przed świtem von Niehoff zebrał swych dowódców izakomunikował im wspaniałomyślnie, że postanowił zaprzestać dalszej walki. Gdy kończyłmówić, oficerowie jęli wyciągać ku niemu ręce w spontanicznym geście aprobaty i wdzięczności.

Kiedy przed południem tego samego dnia duchowni zjawili się powtórnie u von Niehoffa, tenmógł im oznajmić: „ Panowie, sprawa została rozstrzygnięta zgodnie z waszymi życzeniami".Potem von Niehoff udał się na spotkanie z generałem lejtnantem Głuzdowskim, dowódcą należącejdo l Frontu Ukraińskiego 6 Armii, i uzyskał gwarancje zachowania życia, własności osobistej, jakrównież późniejszego powrotu wszystkich wziętych do niewoli obrońców, włącznie z esesmanami.Na podstawie tych uzgodnień zawarto porozumienie o kapitulacji. Nocą z 6 na 7 maja radzieckieoddziały szturmowe dotarły aż do mostów wiodących na Wyspę Piasek: „Na nocnym niebiewzbijały się czerwone i zielone rakiety. Z rosyjskich głośników grzmiała muzyka. Co prawdaartyleria zamilkła i na miasto nie sypały się już bomby, lecz na Niemców, którzy ledwie zdążyliodetchnąć, spadły zaraz rabunki i gwałty".

Podczas oblężenia zniszczeniu uległo 80-90 proc. zabudowy miasta. Z ogólnej liczby 50 tyś.żołnierzy i 80 tyś. cywilów (czyli w sumie 130 tyś. ludzi) śmierć poniosło 6 tyś. osób, a 23 tyś.odniosło rany - straty wyniosły więc około 22 proc. Co się tyczy strat radzieckich, to trudno jeustalić, niemniej sami Rosjanie w jednym ze swych komunikatów wspominali o 60 tyś, zabitych irannych; wiadomo też, że na południe od miasta założono cmentarz dla 5 tyś. oficerów. W walkach

Page 158: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

wokół Wrocławia uczestniczyło mniej więcej sześć radzieckich dywizji, a siedem dalszych pozosta-wało w odwodzie. Wiążąc te siły przez siedemdziesiąt siedem dni, garnizon miasta częściowoodciążył 1,6 miliona niemieckich uchodźców, uciekających w tym czasie ze Śląska przezCzechosłowację,

Wkrótce po pójściu do niewoli jeden z oficerów sztabu twierdzy napisał memorandum, wktórym wyjaśniał, że o tak długotrwałym oporze Wrocławia zadecydowały trzy czynniki:

1. Przeciwności losu związały ze sobą żołnierzy i cywilów. Razem pragnęli oni ustrzec nasz kochany Wrocław, perłę naszej niemieckiejojczyzny, tak długo, jak tylko pozwalały na to ludzkie możliwości,przed wpadnięciem w ręce Rosjan, którzy mogli nam przynieść tylko brutalność, niewolę i śmierć, Determinację tę umacniały ponawiane obietnice nadejścia odsieczy.

2. Dowództwu udało się zmobilizować drzemiący we Wrocławiu moralny, materiałowy i techniczny potencjał; już w trakcie walk tworzyło ono oddziały forteczne o stale rosnącej wartości bojowej i liczebności. Innymi słowy, dowództwo zdołało zamienić „przeciwlotniczy schron Rzeszy" w twierdzę. Ponadto, aż do ostatecznej kapitulacji, broniło ono tej twierdzy coraz bardziej umiejętnie.

3. Przeciwnik działał nieporadnie i nie podjął próby przeprowadze

nia koncentrycznych ataków na twierdzę jednocześnie z kilku stron.

Potwierdzeniem dla tego ostatniego spostrzeżenia jest fakt, że 6 maja Niemcy w dalszym ciąguutrzymywali w swoich rękach prawie cały zabudowany obszar śródmieścia (pokazany na naszejmapie). Ponieważ dostępne radzieckie źródła praktycznie rzecz biorąc milczą na temat sposo-

bu prowadzenia oblężenia, można wnioskować, że nie zaliczano go w ZSRR do najefektowniejszychwyczynów rosyjskiego oręża. Z drugiej jednak strony wiadomo też skądinąd, że Głuzdowskikilkakrotnie prosił Koniewa o zgodę na przypuszczenie generalnego szturmu.

Typowe były reakcje Niemców na wiadomość, że von Niehoff zamierza poddać miasto.Niektórzy żołnierze próbowali wymknąć się z twierdzy, podczas gdy inni ciskali broń do Odry iprzebierali się w cywilne ubrania. Generał Herzog, dowódca Yolkssturmu, odebrał sobie życie. 5maja do gauleitera Hankego dotarły naglące do działania informacje: 30 kwietnia Hitler popełniłsamobójstwo, a on sam mianowany został, w miejsce zdyskredytowanego Himmlera, ministremspraw wewnętrznych, Reichsfiihrerem SS oraz szefem policji. Hankę miał teraz wymówkę, byporzucić miasto, które - jak tak często żądał - miało się bronić do ostatniego człowieka.

Na pasie przy Kaiserstrasse wylądował Fieseler Storch, by zabrać von Niehoffa, ten jednakpostanowił zostać ze swoimi żołnierzami i dzielić z nimi niewolę. Hankę, który nie miał takichskrupułów, przebrał się w mundur podoficera SS i odleciał. Jego późniejsze losy nie są znane. Lep-sze epitafium dla obrońców miasta stanowił radiogram, jaki nadszedł tego samego dnia ze sztabu 17

Page 159: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Armii:

Z uczuciem dumy i smutku spuszczane są niemieckie flagi w hołdzie dla wytrwałościgarnizonu i poświęcenia mieszkańców Wrocławia.

ROZDZIAŁ 24

Katastrofa

Germański Wschód przed katastrofą

Boże nie dopuść, by ta ziemia kiedykolwiek jeszcze powróciła do swego wcześniejszego stanu, bySłowianie kiedykolwiek wyparli niemieckich osadników i podjęli się ponownie jej uprawy.

(książę Wizlaw Rugijski, 1221)

Przed kataklizmami z lat czterdziestych XX w. niemiecka obecność we wschodniej Europie byłabogata i zróżnicowana, przy czym wynikało to miedzy innymi stąd, że u jej źródeł leżały bardziejpokojowe osadnictwo i wymiana handlowa aniżeli bezpośrednie podboje. Nawet w „pruskich"bastionach - Brandenburgii i na Pomorzu - przemieszanie ras było dużo większe, niż ośmielali sięprzyznać nazistowscy teoretycy.

Architektura nadbałtyckich miast, takich jak Gdańsk, Królewiec, Li-bau, Reval czy Dorpat*,świadczyła o żywej, datującej się od stuleci ger-

mańskiej działalności handlowej. Uniwersytet w Pradze czeskiej uchodził za drugi najstarszyniemiecki uniwersytet w Europie, zaś w Sudetach, czyli na północnych rubieżach Czech i Moraw,powstał szeroki pas niemieckiego osadnictwa, w obrębie którego styl życia ludności nie różnił sięniczym od tego, jaki obowiązywał w Niemczech właściwych.

W Rosji, w drugiej połowie XVIII w., Katarzyna Wielka (która sama była niemieckąksiężniczką), zachęcała Niemców do osiedlania się nad Wołgą i uprawiania tamtejszych żyznychterenów. W XX w. mieszkały tam już miliony ich potomków. Lenin uszanował ich kulturę,tworząc autonomiczną republikę niemiecką wchodzącą w skład Związku Radzieckiego. Do tegoczasu niemieckie wpływy zdążyły już tak bardzo przeniknąć do rosyjskiej biurokracji, wolnychzawodów i armii, że trudno właściwie orzec, czy mamy tu do czynienia jeszcze z tradycją rosyjską,czy też może już germańską.

Page 160: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Z kolei w Europie południowo-wschodniej żyły zarówno społeczności „Sasów", których w XIIw. nakłaniano do osiedlania się w Transylwanii, jak i Niemców zamieszkujących piaszczystą nizinęBanat w rejonie Temesvar*. Ci ostatni byli potomkami katolickich Szwabów i wiedeńskichprostytutek, osadzonych tam przez władze monarchii austriackiej w XVIII w. Rozmaite i jeszczebarwniejsze skupiska mniejszości niemieckiej można było spotkać w tak odległych krainach, jakSłowacja (dawne Górne Węgry), Galicja, Besarabia i Dobrudza.

W całej tej mozaice można było wszakże wychwycić pewne cechy wspólne: ludzi tychuważano generalnie za bardzo pracowitych, w ich siedzibach występowały specyficzne motywyarchitektoniczne (na przykład charakterystyczne szczyty domów w bałtyckich portach czy też dworcekolejowe, gmachy oper i kawiarnie na starych ziemiach habsburskich), wreszcie posługiwali sięoni niemieckim językiem - przy czym najbardziej rozpowszechniona była jego odmiana zwanajidysz, której używali Żydzi zamieszkujący Polskę i zachodnią Rosję, stanowiący wówczas naj-liczniejszą niemieckojęzyczną społeczność we wschodniej Europie.

To niezwykłe skonstatować, że hitlerowcy okazali się z dwóch względów największymiwrogami germańskiej obecności na Wschodzie - jako

autorzy zagłady Żydów i jako ci, którzy doprowadzili Niemcy do wojny i klęski.

Spirala zemsty

W naszych czasach okrucieństwo człowieka wobec drugiego człowieka wynika z braku religii.(Tołstoj)

Jest coś nieprzyzwoitego w próbach wyjaśniania, a co dopiero usprawiedliwiania zbrodni, którepodczas drugiej wojny światowej przyniosły cierpienia na niewyobrażalną skalę. Miliony ofiarstanowili niewinni cywile, zaś słowo „niewinni" odnosi się też w równym stopniu do milionówprzerażonych, bezsilnych żołnierzy, którzy sami, w straszliwych okolicznościach, utracili życie.

Być może trzeba, tak jak Ernst Nolte, mieć za sobą przeszkolenie filozoficzne, by mócwyrokować, czy odrażające postępki, których dopuszczono się w danym czasie czy miejscu, możnaprzyrównywać do tych popełnionych kiedy indziej i gdzie indziej. Jednak historyk nie może sięuchylić od obowiązku umieszczenia swojej opowieści w odpowiednim kontekście - w tymkonkretnym przypadku musi spróbować ustalić, dlaczego w 1945 r. zachowanie Rosjan naniemieckich ziemiach nacechowane było taką bezwzględnością.

Kierując się przesłankami rasistowskimi, ideologicznymi i nacjonalistycznymi, Hitlerdokonywał w czerwcu 1941 r. inwazji na Związek Radziecki w imię dalekosiężnych celówwojennych. Maziści zamierzali wypędzić ponad 30 milionów Rosjan na Syberię i otworzyć podniemiecką kolonizację tereny czterech komisariatów Rzeszy (Reichskommissariateri): krajenadbałtyckie (Ostland), rejon Moskwy, Ukrainę i Kaukaz. Ci Rosjanie, którzy pozostaliby w ogóle naobszarze na zachód od Uralu, sprowadzeni by zostali do statusu niewolników i wasali, a ich dzieci,jak planowano, otrzymałyby jedynie wykształcenie potrzebne im do wykonywania najprostszych

Page 161: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

prac. Siły niemieckie przystąpiły do mordowania cywilów zaraz po przekroczeniu granicy (tak jakw 1939 r. w Polsce), toteż

jeszcze przed rozpoczęciem w 1942 r. zindustriałizowanego mordu Holocaustu - zarówno w wynikudziałań grup operacyjnych SS (Einsatzgrup-pen) na zajętych terenach, jak i doraźnych rzeziprzeprowadzanych przez pozostałe formacje - śmierć poniosły setki tysięcy ludzi.

W 1945 r. idący do boju radzieccy żołnierze wszystkich stopni mieli z Niemcami osobisteporachunki. Stalin wiedział, że los jego syna Jakowa, przetrzymywanego w niemieckiej niewoli,jest już na dobrą sprawę przesądzony (zob. s. 31). Generał pułkownik Rybałko, dowódca 3 ArmiiPancernej Gwardii, prowadził swe oddziały z taką energią nie tylko dlatego, że był po prostudobrym oficerem - w 1942 r. Niemcy wywieźli z Ukrainy jego córkę. Jak ustalono, w jednym tylkopułku (242 pułku piechoty) służyło 158 żołnierzy, których bliscy krewni zostali zamordowani lubbyli torturowani. Rodziny pięćdziesięciu sześciu deportowali Niemcy do pracy przymusowej, zaś445 żołnierzy wiedziało o zniszczeniu ich domów. Na Śląsku grupa rosyjskich oficerów natknęłasię na stado bydła, jedno z tych, które zbierano na niemieckich folwarkach i pędzono na tyły:

Pewien lejtnant wyszarpnął z pochwy nóż, podszedł do krowy i zadał jej śmiertelny cios wpodstawę czaszki. Nogi krowy złożyły się i zwierzę padło, podczas gdy reszta stada z szalonymrykiem rzuciła się w popłochu do ucieczki. Oficer wytarł ostrze o wysokie buty i powiedział: -Ojciec napisał mi, że Niemcy zabrali nam krowę. Teraz jesteśmy kwita. [...]

Na kolejne dowody obnażające charakter państwa hitlerowskiego natrafili Rosjanie 24 lipca1944 r., kiedy to zajęli obóz koncentracyjny na Majdanku pod Lublinem. Nacierając dalej przezPolskę, Armia Czerwona odkryła Treblinkę, Auschwitz-Birkenau i inne duże obozy, co jeszcze bar-dziej rozpalało w jej żołnierzach nienawiść. Niemal tak samo wstrząsające były niewielkie leśneobozy, usytuowane obok komfortowo urządzonych willi, w których mieszkali ich nadzorcy.

By nie dopuścić do osłabienia tych nastrojów, w swych apelach propagandzista Ilia Erenburgposunął się na początku 1945 r. do skrajności. Przechodzącym przez Pomorze żołnierzomprzypominał o nasiąkniętej

krwią ziemi białoruskiej. Pod Gdańskiem spadały na nich z nieba miliony ulotek z ułożoną przezeń,

a podpisaną przez Stalina odezwą:

Czerwonoarmiści! Zabijajcie Niemców! Zabijajcie wszystkich Niemców! Zabijajcie! Zabijajcie!Zabijajcie!

Jak chętnie odnotowuje jeden z obrońców Gdańska, żołnierze radzieccy z pierwszej linii mieli wwiększości w sobie zbyt dużo humanitaryzmu, by wcielać ten rozkaz dosłownie w życie (Schaufler,

Page 162: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

19451'.../ Panzeran der Weichsel Stuttgart 1979. s. 67). Trzeba też przyznać, że Rosjanie niestworzyli formacji porównywalnych z grupami operacyjnymi SS, przeczesującymi metodycznie krajw ramach polityki masowej eksterminacji. Wciąż jednak stajemy tu w obliczu okrucieństw na skalędalece wykraczającą poza to, czego można by się było spodziewać po ludziach, którychzbrutalizowała bezlitosna wojna. Choć wiele ze zbrodni należy zapisać na konto tyłowych jednosteko niskiej wartości bojowej, składających się na przykład z uwolnionych jeńców i świeżo powołanychchłopów, to jednak jest jasne, że często dawały im przykład najlepiej wyszkolone i wyposażonepododdziały z czołówek pancernych. Raz za razem napotykamy opowieści o rosyjskich czołgachotwierających ogień do pociągów lub rozjeżdżających kolumny cywilnych uchodźców, miażdżącychludzi i zwierzęta, strzelających z karabinów maszynowych do tych, którzy uciekali do rowów czy napola.

Masakry, gwałty i grabieże przyczyniły się do bardzo wyraźnego obniżenia dyscypliny, którebyło ewidentne w ostatniej dekadzie stycznia, gdy Rosjanie wkroczyli na niemieckie terytorium.Radzieccy marszałkowie byli przerażeni: w surowym rozkazie z 27 stycznia Koniew wymieniałskandaliczne przykłady ekscesów i podawał długą listę dowódców przeniesionych do karnychbatalionów. Jeden z jego oficerów pisał później o batalionie pancernym, którego:

[...] czołgi były tak zapchane łupami i zrabowanymi przedmiotami, że załogi nie mogły sięw środku poruszać i w razie nagłej potrzeby nie byłyby w stanie wejść do akcji. [...] Słyszałem oczłonkach załogi pewnego czołgu, która była tak pijana, że wyjechała nim na linię

frontu, otworzyła ogień do rosyjskich oddziałów, zniszczyła cztery stanowiska dla dział izmiażdżyła jedno działo.

Rosyjskie bestialstwa miały też takie znaczenie, że usztywniły opór Niemców i przyczyniły siędo przedłużenia istnienia Rzeszy aż do wiosny 1945 r. Niemcy po raz pierwszy przekonali się, jakpostępują Rosjanie z ich cywilami, po odbiciu w październiku 1944 r, miejscowości Nemmers-dorfw Prusach Wschodnich, której cała ludność została wymordowana. Powtarzało się to następnie nawszystkich odcinkach frontu wschodniego, rozbudzając każdorazowo w niemieckich żołnierzachgorące pragnienie odwetu. Na Śląsku dokonywano makabrycznych odkryć aż do marca. W ŻaganiuNiemcy zatłukli Rosjan szpadlami i kolbami karabinów; po odzyskanym przez 208 DywizjęPiechoty Strzegomiu błąkali się nieliczni ocalali cywile, którzy dosłownie postradali zmysły. „PoStrzegomiu nie było już mowy o dawaniu pardonu. Gdy zwracano się do żołnierzy, by powściągaliemocje, odpowiadali mniej więcej tak: - Po tym, co zobaczyliśmy i przeżyliśmy w Strzegomiu, niemożecie od nas wymagać brania jeńców".

W odróżnieniu od swych kolegów na froncie zachodnim (zob. s. 66), na Wschodzievolkssturmiści bili się z prawdziwą determinacją i bez ich pomocy obrona Wrocławia orazpozostałych „twierdz" nie byłaby możliwa. Dowódcy nie musieli należeć do SS czy też ubóstwiaćHitlera, by walczyć z przekonaniem, że prowadzą teraz „sprawiedliwą" wojnę, umotywowanipotrzebą uratowania milionów cywilnych uciekinierów. W naprawdę rozpaczliwych sytuacjachoddziały tworzyły jakby ochronny „pancerz", próbując przedrzeć się przez pozycje nieprzyjaciela -

Page 163: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

tak jak to usiłował zrobić Hossbach pod koniec stycznia w kotle Heiligenbeil i tak jak się to udałogrupie generała von Tettau, która 11 marca przedarła się do Dziwnowa, Częściej jednak żołnierzeutrzymywali po prostu kurczący się przyczółek, zyskując czas potrzebny na ewakuowanie drogąmorską cywilów, rannych oraz własnych kolegów. Generał von Saucken tłumaczył, jak rozumiałswe zadanie w bojach nad Zatoką Gdańską:

[...] tworzyliśmy tarczę dla wszystkich ludzi starających się wydostać na zachód z rejonuGdańska, Pilawy i Helu. Dobrze ponad milion Niemców - dzieci, kobiet, starców, rannych ichorych - znalazło osłonę za tą tarczą. Jako głównodowodzący objąłem osobiście kontrolę nadcałą tą operacją, nie godząc się na odgrywanie podrzędnej roli w stosunku do gauleitera.

Realia katastrofy

Już 28 stycznia 1945 r. Wehrmacht szacował, że 3-5 miliona niemieckich cywilów jest w trakcieprzemieszczania się na Wschodzie. Do końca wojny liczba nie uczestniczących w walkach Niemcówuciekających przed Rosjanami prawie się podwoiła, osiągając w przybliżeniu 7 milionów. Większość ztych, którzy usiłowali pozostać w swych domach, usunięto już po wojnie, tak że do 1950 r. liczbaNiemców wysiedlonych przez Rosjan i ich satelitów zamknęła się sumą 11 milionów. Ponad 610tyś. etnicznych Niemców zostało zabitych przez lokalne siły regularne i nieregularne w Rumunii,Polsce, Czechosłowacji i Jugosławii. Poza tym nadal nie można się doliczyć 2,2 miliona ichrodaków ze wschodniej Europy - i wiele z tych osób również niewątpliwie zabito. Na pozostałychkartach tego rozdziału postaramy się choć trochę przybliżyć znaczenie tych liczb.

Społeczności zamieszkujące większość niemieckich ziem dopiero na początku 1945 r. zaczęłypoznawać niektóre z realiów wojny w dobie mechanizacji. Tak jak wcześniej w Polsce, Francji,Belgii i zachodniej Rosji, tłumy mieszkańców miast wpatrywały się tu w kolumny dziwnie okrytychczołgów, w niewytłumaczalny sposób oddalających się od linii frontu, a telefoniści w cywiluprzekładali z poświęceniem, już po odejściu wojska, wtyczki w swych łącznicach.

Jednak gehennę Niemców ze Wschodu z 1945 r. wyróżniały też pewne specyficzneuwarunkowania. Jej rozmiary można było znacznie ograniczyć, gdyby nie gnuśność i brutalnośćwiększości gauleiterów, którzy

zgodziliby się z Erichem Kochem, namiestnikiem Prus Wschodnich, że „tchórzostwem jest brać wogóle pod uwagę choćby możliwość niepowodzenia" (Gaunitz, Die Flucht und Vertreibung ausOstpreussen, West-preussen, Pommern, Schlesien unddem Sudetenland, Bad Nauheim 1987, s. 19).Ponieważ wiarygodność partii hitlerowskiej zależała od podtrzymywania iluzji, że wszystko wRzeszy jest stabilne i pod kontrolą, gaule-iterzy robili co mogli, by zapobiec budowaniu przezWehrmacht umocnień obronnych w głębi kraju, i prawie wszędzie zatrzymywali ludność cywilnąna miejscu aż do momentu, gdy Rosjanie przełamywali front, uniemożliwiając już uporządkowanąewakuację. Doprowadzenie przez Karla Hankego do egzekucji zastępcy burmistrza Wrocławia czy

Page 164: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

też wieszanie przez specjalne komanda SS ludzi na drzewach w Gdańsku to fakty potwierdzające, dojakiego stopnia Niemcy stali się już wtedy ofiarami swoich własnych panów,

Z kolei sami gauleiterzy nie wzdragali się bynajmniej przed podejmowaniem usilnych starań, byocalić własną skórę. Najgorszy przykład dał tu znowu Hankę (sprawa lądowiska przy Kaiserstrassewe Wrocławiu), niemniej były także i inne. Na Pomorzu Franz Schwede-Coburg żądał, byzamieniono każdą wioskę w twierdzę, ale sam, bojąc się wpadnięcia do niewoli, kilkakrotnieprzenosił swą kwaterę, aż wreszcie 4 maja uciekł drogą morską z Rugii.

Pomoc nadchodziła z nieoczekiwanej strony. Pośród pięćdziesięciu sześciu osóbzamordowanych przez Rosjan w Krenau w Prusach Wschodnich było osiemnastu francuskichjeńców, i dla wielu przetrzymywanych dotąd przez Niemców alianckich żołnierzy perspektywa„wyzwolenia" nie rysowała się bynajmniej nęcąco. Liczne kolumny uchodźców doprowadzili wbezpieczną strefę Francuzi, Polacy i Rosjanie. Porucznik Hans Schaufler wspominał o:

[...] czymś, co mnie raz za razem uderzało: oto prawie każdej chłopskiej rodzinie zeWschodnich i Zachodnich Prus towarzyszyli francuscy jeńcy, opiekujący się pieczołowicie„swoimi" Niemcami i lękający się bardzo, by w całym zamieszaniu nie zostali czasem od nichodłączeni. Oprócz schorowanych starców byli zazwyczaj jedynymi mężczyznami w całejkolumnie. Szczególną troską otaczali dzieci, które

ogromnie polubiły swych „Jeanów".

Ten sam porucznik wojsk pancernych przytacza szczegółową relację o trzydziestu dwóchbrytyjskich jeńcach-oficerach, pozostawionych przez Niemców w obozie w Schlossbergu nawschodzie Prus Wschodnich. Rosjanie próbowali przewieźć Brytyjczyków w jakieś bliżejnieokreślone miejsce na wschód, ci jednak wyswobodzili się od nich i po długiej podróży przezPrusy Wschodnie dotarli do Heiderode i stacjonującego tam 35 pułku pancernego 4 DywizjiPancernej:

Z angielską uprzejmością i wszelką należytą kurtuazją podkreślali, że chcą wrócić ipozostać z nami. Bez żadnych nacisków z naszej strony zapewnili, iż w razie potrzeby będągotowi walczyć po niemieckiej stronie.

Byliśmy dotąd pogrążeni w ponurych nastrojach, więc możecie sobie wyobrazić, jakbardzo ta ich prośba podbudowała nasze morale. Naturalnie przyjęliśmy ich, dzieląc się z nimichętnie naszymi racjami żywnościowymi i papierosami.

Jak się okazało, czterech z Brytyjczyków wzięła w 1940 r. w Bethune do niewoli właśnie 4Dywizja Pancerna. Ostatni raz widziano tych oficerów pod koniec marca lub na początku

kwietnia, kiedy czekali razem z tysiącami niemieckich żołnierzy i cywilów na ewakuację statkamiz Oksywia. Epizod ten wart jest dalszego zbadania. Nieopodal Gdańska leżała delta Wisły, na której

obszarze aż do zakończenia wojny Niemcy utrzymywali jedną ze swych enklaw. Zdaniem hi-rtoryka Andreasa Hillgrubera wymowny był fakt, że nawet na tym skrawku ńemi - w Sztutowie -

Page 165: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

znajdował się obóz koncentracyjny, pozostający „symbolem zasadniczego obliczanarodowosocjalistycznego reżimu". Może nie wy-

pada w tym miejscu dodawać, że gdy strażnicy z SS wypuścili 6 tyś. tamtejszych więźniów, ci wolelizaczekać na wybrzeżu z Niemcami na ewakuację do Szlezwika-Holszrynu, aniżeli oddawać się podopiekę Rosjan.

Dzienniki wojenne OKW opisują odwrót wojsk niemieckich ze wschodu zupełnie beznamiętnymtonem: „Utracono Plessin [..,] utracono przedmieście Kostrzyna - Kietz" itd. W rzeczywistościjednak „tracono" nie tylko teren w czysto militarnym sensie, ale także domy rodzinne, swojskiekrajobrazy i stulecia germańskiej historii i kultury. Nie bez znaczenia była mentalność Niemcówtamtych czasów - ich wyobraźnia w dalszym ciągu dawała się ponosić falom historycznegoromantyzmu, które nadciągnęły na początku XIX w. i których ostatni przypływ nastąpił właśnie wTrzeciej Rzeszy. Także Rosjanie byli podatni na tego typu nastroje, odkąd Stalin zaczął w 1941 r.nawiązywać do ducha patriotycznej rosyjskiej przeszłości. Z tych to powodów pośród całegoówczesnego wojennego upodlenia, niedoli i cierpienia pojawiły się zachowania nacechowanespecyficznym spokojem, jakby rytualne.

Zaobserwowano, iż niemieckie rodziny - opuszczając swe domostwa na Pomorzu zeświadomością, że już nigdy do nich nie powrócą - pozostawiały wszystko w nienagannymporządku, jak gdyby wybierały się tylko na zakupy do miasta. Dochowanie etykiety było nie mniejważne dla księcia Ludwika Ferdynanda Pruskiego, który odwiedził po raz ostatni kościół w swymmajątku w Kadynach pod Elblągiem. Zagrał na organach, zapalił świece na ołtarzu, po czymwyszedł, zamykając za sobą drzwi, 25 marca pułkownik Christern jechał przez Gdańsk, by przejąćdowództwo nad 4 Dywizją Pancerną, co było niewątpliwie raczej pilną misją. Tymczasem, kuwielkiemu zaskoczeniu swego porucznika-łącznościow-ca, zboczył z drogi i wstąpił do jednego znielicznych nietkniętych kościołów;

Pułkownik rozejrzał się, jak gdyby czegoś szukając, i nagle delikatny uśmiech rozjaśnił jegopooraną wojennymi bliznami twarz. Milcząc rzucił mi spojrzenie, pokazując, że mam usiąść naławie, a sam wspiął się z kierowcą po stromych schodach na chór. Ława była masywna iciemnobrązowa od starości; czułem się cokolwiek niezręcznie siedząc tam, podczas gdy zzewnątrz dobiegał zgiełk walki.

Wtem omal nie podskoczyłem [...] oto z organów gruchnęła muzyka, zagłuszając odgłosyzabijania i pozwalając mi zapomnieć o toczącej się wokół nas wojnie. [...] Oczywiściewiedziałem, że pułkownik jest miłośnikiem muzyki i potrafi grać na kilku instrumentach. Aledopiero przy tej okazji usłyszałem po raz pierwszy, jak gra na organach - i robił to jak mistrz.

W zależności od regionu o takich, a nie innych realiach katastrofy decydowały następujące

Page 166: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

czynniki: tło historyczne i uwarunkowania geograficzne, stopień przygotowania cywilów doucieczki, wreszcie tempo, w jakim działania wojenne rozlały się na dany obszar. Musimy więc terazzająć się szczegółami.

Związek Radziecki i Bałkany

Większość Niemców nadwołżańskich nie miała szans ucieczki. Od początku wojny traktowano ichjako realnych bądź potencjalnych kolaborantów. Niezwłocznie zlikwidowano republikęautonomiczną, a jej mieszkańców deportowano na Syberię. W latach powojennych nie nastąpiławiększa poprawa ich losu - zostali teraz przeniesieni z Syberii do radzieckiej Azji Środkowej. Zczasem wielu przedstawicieli młodszego pokolenia zaczęło dorastać niemal w całkowitymoderwaniu od języka niemieckiego, i to właśnie z myślą o odbudowaniu więzów z ojczyzną, jak i znadzieją poprawy warunków materialnych dziesiątki tysięcy Niemców nadwołżańskich jęły w 1989r. korzystać z pozwolenia na emigrowanie do Niemiec Zachodnich.

Niemieccy wieśniacy z bałkańskiej prowincji zasilili już pierwsze fale uchodźców, uciekającychprzed radzieckimi armiami w 1944 i 1945 roku. Ci odziani w dziwne stroje, śniadzi przybyszezupełnie nie przystawali do wschodniopruskich właścicieli ziemskich i śląskich mieszczan. Goebbelsutyskiwał, że „ten typ ludzi, którzy napływają do Rzeszy i nazywają siebie Niemcami, nie za bardzowzbudza entuzjazm. Myślę, że więcej jest typów germańskich pośród tych, co napływają do Rzeszyprzemocą od zachodu,

aniżeli pośród tych, co przybywają pokojowo od wschodu".

Sudety, Czechy i Morawy

Ogólnie rzecz biorąc, „Czechosłowacja" była szczelnie odgrodzona od wo; ny. Z punktu widzeniastosunków międzynarodowych Hitler niewątpli wie obszedł się z nią brutalnie. Na mocyporozumienia z Monachiun Rzesza anektowała jesienią 1938 r. zamieszkane przez duże skupiska niemieckojęzycznej ludności Sudety, położone w północnej Czechosłowacji Potem, w marcu 1939 r.,wojska niemieckie wkroczyły na pozostały obsza kraju. Czechy i Morawy przekształcono w niemiecki„protektorat", a Słowa cja stała się rządzonym przez prawicę państwem satelickim Rzeszy.

Na niemieckiej okupacji Czechosłowacji głębokim cieniem kładzie si^ straszliwa zbrodnia z 1942r. w Lidkach. Wieś tę zniszczono, a jej ludnoś< wymordowano na osobisty rozkaz Hitlera w odwecieza udany zamach m protektora Rzeszy, Reinharda Heydricha. Jednak zamach ten nie był punk temkulminacyjnym jakiejś wielkiej epopei ruchu oporu, tylko odosob nioną akcją przeprowadzonąprzez niedużą grupkę dobrze wyszkolonych i silnie zmotywowanych Czechów, zrzuconych naspadochronach przez Brytyjczyków. Na co dzień nadal zaznaczała się w „Czechosłowacji" koha-bitacja Czechów, miejscowych Niemców oraz niemieckich sił okupacyjnych. Jakkolwiek Czesiutracili swe państwo i wolności polityczne, niewielu z nich dotknęły jakieś poważniejsze naruszenia

Page 167: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

wolności osobistej czy własności. W ogólnym rozrachunku ich stopa życiowa była wyższa od tej, jakąodnotowywano w samej Rzeszy. Nie dokonano jeszcze oceny wkładu czeskiej gospodarki w wysiłekwojenny Niemiec, ale był on bez wątpienia wielki, zaś gdy porównamy to, co spotkało Warszawę ztym, co nie spotkało Pragi, bezsprzecznie lepiej było być „zdradzonym" Czechem niż „ocalonym"Polakiem.

Ta pokojowa, choć nie sielankowa egzystencja dobiegła końca na początku maja 1945 r., kiedyto do serca Czech i Moraw wtargnęły wojska radzieckie. Dziewiątego pierwsze rosyjskie oddziałyprzeniknęły do Pragi, gdzie zaatakowały kolumnę niemieckich żołnierzy i cywilów, szykują-

cych się do opuszczenia miasta. Część Niemców zginęła na miejscu, innych zabito w następnych

godzinach:

Czy możemy użyć słowa „ludzie" w odniesieniu do tych kreatur, które dopuściły się 9 majazbrodni na placach Wacława i Karola oraz przy Drodze Rycerzy, oblewając benzyną Niemców (ito nie tylko esesmanów), wieszając ich nogami do góry na słupach i latarniach, podpalając inatrząsając się następnie z tych żywych pochodni? Męczarnie ofiar trwały dłużej, ponieważspecjalnie zawieszono je głowami w dół, by nie zadusiły się dymem. Nie byli prawdziwymiludźmi ci, co krępowali razem, stalowym drutem, cywilów i kobiety, a także niemieckichżołnierzy, po czym rozstrzeliwali ich i wrzucali związane ciała do Wełtawy.

Było to preludium do trwających miesiącami masakr i innych aktów brutalności, któreprzeniosły się i poza Pragę, na wszystkie tereny Czechosłowacji zamieszkiwane przez rdzennychNiemców. Niezwykłe w tych przerażających wydarzeniach jest to, że inicjatywę wykazali tu nieradzieccy żołnierze, którzy przecież mieli największe powody, by nienawidzić Niemców, tylko czescycywile. Dopiero w 1989 r. rząd czeski gotów był przyznać, że istotnie doszło wtedy do haniebnychekscesów.

Prowincje nadbałtyckie - Prusy Wschodnie, Prusy Zachodnie iPomorze

Tam, gdzie rozprzestrzenianie się żywiołu germańskiego na wschód dokonywało się z pomocąsiły oręża, wiązało się to z działalnością Zakonu Krzyżackiego, który w XIII w., po czterdziestu latachwalk, podbił zasiedlane przez pogan tereny późniejszych Prus Wschodnich. Śmiertelnym ciosemdla politycznej pozycji Krzyżaków była klęska w bitwie z armią polską pod Grunwaldem z 15lipca 1410 roku*. Jednak dalsze postępy

Polaków zahamowano pod zamkiem malborskim w Prusach Zachodnich, a dzięki łagodnymwarunkom traktatu pokojowego niemiecki stan posiadania w Prusach Wschodnich pozostał w

Page 168: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

zasadzie nienaruszony. Choć w 1525 r. Prusy Wschodnie przeistoczyły się w świeckie księstwopozostające w lennej podległości wobec Polski, wszystkie miasta, w tym Królewiec, zachowałycałkowicie swój charakterystyczny germański charakter. W 1701 r,, gdy elektor Fryderyk -posiłkując się osobliwą formułą - ogłosił się królem „w" Prusach Wschodnich, kraina ta stała sięprawną siedzibą nowej pruskiej monarchii.

W 1758 r. Prusy Wschodnie zostały zajęte przez wojska carycy rosyjskiej Elżbiety i (choćniemieccy historycy nie lubili o tym wspominać) miejscowi Niemcy nader sobie chwalilipięcioletnie oświecone rządy rosyjskie. Rosjanie pojawili się tu ponownie w sierpniu 1914 r.,kiedy to granicę przekroczyły dwie ich armie. Do tego czasu, pod wpływem nacjonalistycznegoromantyzmu, uchodzące dotąd za zacofaną prowincję Prusy Wschodnie zdążyły już zyskać statussymbolu surowej prostoty pruskiego charakteru oraz niemieckiej obecności na Wschodzie. GenerałPaul von Hindenburg i jego szef sztabu, generał Erich Ludendorff, pokonali obie armie inwazyjnew drugiej bitwie pod Tannenbergiem (24-31 sierpnia) oraz w bitwie nad Jeziorami Mazurskimi (5-15 września).

W niemieckiej świadomości wzorzec osobowy wschodniego Prusaka, mającego za sobą takciężkie doświadczenia, zasługiwał na najwyższy podziw. Generał Otto Lasch, który w 1945 r. broniłKrólewca, nie był wprawdzie wschodnim Prusakiem z urodzenia, ale z dumą uważał się za hono-rowego mieszkańca tej prowincji - z racji małżeństwa oraz spędzonego tam czasu, wypełnionegokarierą wojskową i sportową:

Pracując żmudnie przez wieki, szlachetna germańska rasa ludzi [...] uprawiała tamtejsząjałową ziemię. Ziemia ta wyzwoliła w nich uczucia niezachwianej miłości i niezwykłejlojalności. Są oni powściągliwi i małomówni wobec wszystkich nieznajomych, lecz okazują przy-kładną gościnność i przywiązanie w stosunku do tych, których uważają za ludzi honorowych igodnych zaufania.

Z kolei dla radzieckich przybyszów Prusy Wschodnie były w 1945 r. legowiskiem

militarystycznej klasy junkrów. W dniach poprzedzających wielką ofensywę przypominano

żołnierzom 3 Frontu Białoruskiego:

Towarzysze! Osiągnęliście granice Prus Wschodnich i będziecie teraz stąpać po ziemi, która

zrodziła te faszystowskie potwory, które zrujnowały nasze miasta i domy, wyrzynały naszych

synów i córki, naszych braci i siostry, nasze żony i matki. Najzagorzalsi spośród tych rozbójników i

na-zistów pochodzili z Prus Wschodnich. Od wielu już lat sprawują władzę w Niemczech,

kierując tym krajem w jego międzynarodowej agresji i ludobójstwie wobec innych narodów.

Pamięć o wydarzeniach z 1914 r. przetrwała do końcowych lat drugiej wojny światowej, 20lutego 1944 r. Churchill pisał do Stalina, że jego zdaniem obie wojny z Niemcami składają się najedną i tę samą walkę, i że ponosząc w 1914 r. ofiary Rosjanie zdobyli moralne prawo dozagarnięcia Królewca i przylegającej doń części Prus Wschodnich. W drugiej połowie stycznia 1945r. wojska radzieckie zagroziły już bezpośrednio świętej niemieckiej ziemi pod Tannenbergiem.

Page 169: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Niemcy wysadzili w powietrze tamtejszy olbrzymi monument, by nie dopuścić do zbezczeszczeniago przez Rosjan. 20 stycznia, pod nadzorem generała porucznika Oskara von Hin-denburga,wywieziono na pokładzie jednego z krążowników sztandary pruskich pułków oraz trumny zeszczątkami jego matki i ojca.

Nieco bliżej centralnych rejonów Rzeszy leżała prowincja (Gau) Gdańsk-Prusy Zachodnie,obejmująca terytorium byłego Wolnego Miasta Gdańska oraz polskiego korytarza. Gorzkiewspomnienia związane z całym tym regionem mieli zarówno Polacy, jak i Niemcy, Choć w 1772r. państwoi pruskie oderwało Prusy Zachodnie od Polski, mimo obcego panowania w dalszym ciągudominował tam żywioł słowiański; po pierwszej wojnie

j światowej powróciły one do Polski, Inaczej było z Gdańskiem, bowiem to ogate kupieckie miastomiało zawsze germański charakter [pod wzglę-

Idem politycznym Gdańsk preferował przez stulecia związki z Polską,

a nie z Prusami - przyp. tłum]. W 1793 r. anektowały je Prusy, a w 1914 r. 96 proc. jego ludnościstanowili Niemcy. Po pierwszej wojnie światowej Gdańsk ogłoszono wolnym miastem, co niezadowalało ani Niemców, ani Polaków. Ci ostatni rozpoczęli w 1924 r. na swym terytoriumbudowę konkurencyjnego portu w Gdyni. Spory dotyczące statusu polskiego korytarza i Gdańskadoprowadziły bezpośrednio do wybuchu w dniu l września 1939 r. wojny między Niemcami aPolską.

Taki stan rzeczy odziedziczył nowy gauleiter Albert Forster, humanitarysta i idealista wierzący,że Niemcy mają cywilizacyjne powołanie na ziemiach słowiańskich*: „Będziemy mogli wypełnićnaszą wielką kulturową misję na Wschodzie tylko wtedy, gdy przeciągniemy na swą stronę naródpolski. Pojednawczość i ufność u jednych przyniesie pojednaw-czość i ufność u drugich. Nieufnośćjest tylko zarzewiem wrogości" (Thor-wald, Es begann an der Weichsel. Stuttgart 1950, s. 262).

Zadanie to było z góry skazane na niepowodzenie, a sam Forster załamał się przytłoczonytempem i ogromem wypadków, jakie w lutym i marcu 1945 r. spadły na jego Gau. Pas zachodnichwybrzeży Zatoki Gdańskiej - z Gdańskiem, Sopotem, Gdynią, Oksywiem i Półwyspem Helskim -posłużył za schronienie niemieckiej 2 Armii oraz około milionowi cywilów czekających namożliwość wydostania się stąd drogą morską (zob. s. 242).

Od wschodu region ten zamykała odnoga Wisły - Nogat - nad którą Niemcy utrzymywalijeszcze przedmoście w Malborku. Tamtejszy zamek, niegdyś ostatnia ostoja Krzyżaków, w 1945 r.stał się dla Niemców jedynym punktem wypadowym, z którego mogliby ewentualnie próbowaćprzedrzeć się do Prus Wschodnich. Rozkaz opuszczenia zamku malbor-skiego dotarł do obrońców 8marca, lecz grupa oficerów pozostała jeszcze przez chwilę w jednym z naroży budowli. Na zewnątrzszalały walki: błyskające flary „rozświetlały tę ciemną salę czarodziejską iluminacją, wyławiając zmroku potężne kolumny wspierające i ostro zagięte, żebrowane sklepienia".

Na zachód od polskiego korytarza leżało Pomorze Środkowe i Zachodnie, pozostające od dawnawe władaniu Prus. W tradycji militarnej najważniejsze było tu portowe miasto Kołobrzeg,

Page 170: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

oblegane wielokrotnie poczynając od XVII w. Najsłynniejsze było piąte i ostatnie oblężenie z1807 r.; zainspirowany nim Goebbels dał się teraz ponieść skrajnie wybujałemuromantyzmowi. By zrekonstruować wydarzenia, jakie rozegrały się między 19 marca a l lipca tegożroku, wykorzystano tysiące metrów kolorowej kliszy, tysiące jeszcze cenniejszych żołnierzy, budżetw wysokości 8,5 miliona marek, wreszcie talenty Veita Harlana (reżysera filmu Żyd Siiss). Podczasgdy całe Prusy ukorzyły się przed Napoleonem, maleńki Kołobrzeg się obronił, zagrzewany do walkiprzez nieustraszonego mieszczanina Joachima Nettelbecka oraz energicznego, młodego majora vonGneisenau, który w kwietniu objął tam dowództwo wojskowe.

Jako gauleiter Berlina Goebbels identyfikował się z Nettelbeckiem. To on napisał końcową,żarliwą mowę, którą włożono w usta tego ostatniego. Z kolei Gneisenau miał symbolizowaćnarodowosocjalistycznych dowódców pokroju Schórnera. Równie łatwo było znaleźć współczesneodpowiedniki dla zgnuśniałego, starego gubernatora wojskowego Louca-dou, tudzież oddającychsię muzykowaniu na skrzypcach defetystów, którzy w 1807 r. opowiadali się za kapitulacją przedFrancuzami.

Premiera ukończonego filmu Kolberg [niemiecka nazwa Kołobrzegu -przyp. red.} odbyła się wBerlinie 30 stycznia 1945 r. Kopie przewieziono samolotami do Kostrzyna i innych oblężonychtwierdz. Krytyk Theo Fiirste-nau był pełen podziwu dla sugestywnych scen, ukazujących płonące da-chy, walące się ściany i ogarniętych paniką mieszczan. Wiceadmirał Schir-witz przesłał Goebbelsowiradiogram z La Rochelle, by donieść, jak „wielkie wrażenie zrobiła na mnie bohaterska obronatwierdzy kołobrzeskiej, a także niedościgniona maestria, z jaką ją teraz odtworzono". Akurat tegosamego dnia Rosjanie zdobywali pierwsze przyczółki na bezpośrednich podejściach do Berlina.

Natomiast nie wyświetlono nigdy tego obrazu w samym Kołobrzegu, gdzie w marcu 1945 r.wojska polskie i radzieckie przygotowały szóste z kolei oblężenie, któremu towarzyszyły jeszczebardziej imponujące efekty wizualne. Jako profesjonalista w swym fachu i człowiek odpowiedzial-ny, pułkownik Fullriede interpretował swe zadanie w sposób następują-

cy: miał powstrzymywać nieprzyjaciela, póki nie zostaną ewakuowani cywile oraz żołnierzegarnizonu (zob. s. 244). Jakkolwiek Fullriede w pełni zrealizował ten cel, Goebbels i Hitler niekwapili się z obwieszczaniem światu o upadku Kołobrzegu, toteż o tym doprawdy znaczącymepizodzie nie wspomniano w ogóle w oficjalnych komunikatach. Raz jeszcze w ostatnichtygodniach Rzeszy jej władcy przedkładali fantazję nad rzeczywistość.

Tymczasem ludność Pomorza płaciła cenę za niewłaściwe prowadzenie jej spraw przez reżimnazistowski. Pod koniec stycznia Himmler, jako dowódca Grupy Armii „Wisła", zablokował drogęucieczki koleją z Piły, stawiając swój pociąg dowodzenia Steiermark na stacji Wałcz Wschodni. Wlutym zabronił, przy całkowitym wsparciu gauleitera Franza Schwede-Coburga, w ogólejakiejkolwiek ewakuacji cywilów z Pomorza. W rezultacie gdy 4 marca pierwsze rosyjskie czołgidotarły pod Kołobrzegiem do morza, na wschód od radzieckich klinów pancernych odciętychzostało od l min 116 tyś. do l min 302 tyś. niemieckich cywilów, którym pozostawało teraz tylkokierować się na Gdańsk.

Ilekroć rosyjskie kolumny uderzały ku północy, prowincje nadbałtyckie - ciągnące się niczym„balkon" wzdłuż wybrzeży - ulegały coraz silniejszemu rozczłonkowaniu na coraz mniejsze

Page 171: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

fragmenty. Sekwencję tych zdarzeń można chyba najlepiej przedstawić w formie diagramu:

Już na długo przed tymi datami było jasne, że dla większości Niemców z ziem nadbałtyckichjedyna droga ucieczki wieść będzie przez morze.

Gehenna cywilów niemal zawsze rozpoczynała się od ucieczki w mrozie przez tereny wiejskie,W wysuniętych najdalej na północ rejonach Prus Wschodnich ludzie instynktownie podążali kuoferującemu przejściowe schronienie Królewcowi bądź też ku położonemu za nim PółwyspowiSambijskiemu, gdzie znajdował się okropnie zatłoczony obóz w Peyse oraz niewielki portpiławski. Z kolei w Prusach Zachodnich i na Pomorzu uchodźcy ściągali do dużych portów wGdańsku i Gdyni, dysponujących o wiele większą infrastrukturą umożliwiającą przerzut ludzi,

Ponadto w rejonie kotła Heiligenbeil, a więc między obu tymi strefami, osaczonych zostałodalszych 450 tyś. cywilów, którzy musieli uciekać przez zamarznięty Zalew Wiślany na MierzejęWiślaną albo do Piławy. Choć lód utrzymywał się do końca lutego, a Wehrmacht oznakował przej-ścia do Piławy, Narmeln i Strauchbucht tyczkami i latarniami, podróż na drugą stronę zalewupozostawała przedsięwzięciem niebezpiecznym i znojnym. Jedna z kobiet wspominała:

[.,.] lód pękał i miejscami musieliśmy brnąć przez wodę głęboką na dwadzieścia pięćcentymetrów. Bez przerwy sondowaliśmy kijami głębokość wody przed nami, a niezliczone,wybite przez bomby dziury zmuszały nas do obejść. Często obsuwaliśmy się na śliskim lodzie imyśleliśmy, że już z nami koniec. Byliśmy przemoknięci do suchej nitki i z trudem w ogóleposuwaliśmy się do przodu. [...] Gdzie nie spojrzeć, na lodzie poniewierały się domowesprzęty. Podpierając się laskami, ranni żołnierze wlekli się w naszą stronę, gestami prosząc opomoc; ich towarzysze przeciągali ich przez resztę drogi na małych saniach.

Kriegsmarine wprzęgła do służby wszystkie dostępne jednostki marynarki wojennej ihandlowej w celu wywiezienia uchodźców, żołnierzy i rannych z najważniejszych portów: Lipawy(Kurlandia), Kłajpedy, Piławy i z przystani na Mierzei Wiślanej (Prusy Wschodnie), z Gdańska,Gdyni, Oksywia i Helu (Gau Gdańsk-Prusy Zachodnie) oraz Ustki, Darłówka, Kołobrzegu,Świnoujścia, Szczecina, Stralsundu i Sassnitz (Pomorze i Przed-pomorze).

W sumie liczba uratowanych przez Kriegsmarine cywilów i żołnierzy przekroczyła 2 miliony.Niektóre z jednostek brały kurs prosto na bezpieczny teren - okupowaną przez Niemcy Danię orazSzlezwik-Holsztyn -ale większość spełniała rolę promów, dostarczając ludzi do portów pośrednich,skąd miano ich potem przetransportować dalej. Maleńki Hel stanowił główny punkt zbiorczy dlażołnierzy i uchodźców nad Zatoką Gdańską - w samym tylko kwietniu odpłynęło stamtąd 387

Page 172: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

tyś. osób. Podobnie porty pomorskie przyjęły w okresie od 15 stycznia do 10 maja 851 735wojskowych i cywilów, odprawiając w tym samym czasie 340 710 osób. Działaniami tymi kierowałyoba miejscowe dowództwa Kriegsmarine:

Admirał wschodniego Bałtyku (Burchardi), dowodzący na wodach

Kurlandii, Prus Wschodnich i Zatoki Gdańskiej. Admirał zachodniego Bałtyku (Lange, a od 31 marca Schubert), od

powiadający za akweny przylegające do Pomorza oraz terenów leżących dalej na zachodzie.

Biorąc pod uwagę podane wyżej liczby, straty spowodowane działaniami nieprzyjaciela byływprawdzie bardzo niskie, lecz zdobycie miejsca na pokładzie statku czy okrętu nie gwarantowałojeszcze stuprocentowego bezpieczeństwa. Jednostki nawodne Floty Czerwonej nie stanowiływiększego zagrożenia, odstraszały je bowiem niemieckie zapory minowe; poza tym Kriegsmarinemiała przewagę w niszczycielach, krążownikach i pancernikach. Jednak niebezpieczeństwo groziłowielkim niemieckim statkom pasażerskim i frachtowcom, które z racji dużych rozmiarów przycią-gały uwagę radzieckich samolotów i okrętów podwodnych, a którym nie zawsze można byłozapewnić wystarczająco silną eskortę.

30 stycznia 1945 r. odpłynął z Gdyni statek Wilhelm Gustloffwiozący 5 tyś. ludzi spośród rzeszyuchodźców, czekających na nabrzeżach, w zamieciach śnieżnych, na ewakuację. Krótko podwudziestej pierwszej, gdy jednostka znajdowała się dwadzieścia pięć mil morskich od brzegu,szarpnęło nią głuche uderzenie. Drugi, a potem trzeci wstrząs oznaczały trafienie kolejnymidwoma torpedami. Statek przechylił się na lewą burtę. Załoga straciła kontrolę nad oszalałymize strachu pasażerami i zdołano spuścić na wodę ledwie kilka szalup ratunkowych, po czympękły we-

wnętrzne grodzie dolnych pokładów i statek poszedł na dno. Ocalało 937 osób.

Doniesienia o zatopieniu Wilhelma Gustloffa przeraziły tych uchodźców, którzy tkwili jeszczena bałtyckich brzegach. I nie był to wcale koniec okropności. Oto w nocy z 11 na 12 lutegostorpedowany został płynący z Pilawy, pomalowany na biało statek szpitalny General von Steu-ben. Jego rejs trwał tylko dwadzieścia minut. Choć uratowano 630 uchodźców i marynarzy, nic jużnie dało się zrobić dla 2680 rannych żołnierzy, którzy utonęli.

Do największej pod względem liczby ofiar tragedii w dziejach żeglugi morskiej doszło, gdyzatopiony został statek Goya, Wyruszył on z Helu cały zapchany ludźmi, którzy tłoczyli się nawetna zejściówkach. Mimo że Goya był szybkim, nowoczesnym frachtowcem, wytropił go radziecki okrętpodwodny i tuż po północy 16 kwietnia ugodził dwiema torpedami. We wnętrzu statku wybuchłamiędzy ludźmi walka o przeżycie. Walczono także o tratwy ratunkowe: ci, co dostali się na niepierwsi, bronili swych miejsc pięściami i kopniakami. Okręty eskorty i lekkie jednostki wyłowiłyjedynie 165 rozbitków. Tej zimnej nocy Bałtyk pochłonął około 7 tyś. uchodźców i żołnierzy.

Page 173: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Brandenburgia i Śląsk

Położone na wschód od Odry tereny Brandenburgii (Nowa Marchia) oraz Śląsk znane byłypokoleniom niemieckich uczniów jako ziemie, na których pruski król Fryderyk Wielki toczyłzmagania z Rosjanami i Austriakami podczas wojny siedmioletniej (1756-63). Goebbelsprzypominał o tej przeszłości, gdy przemawiał 8 marca 1945 r. do zwycięskich żołnierzy wLubaniu. Podobnie jak Hitler rozczytywał się w napisanej przez Carlyle'a biografii króla-wojownika,którego losy pod tak wieloma względami zdawały się teraz, na końcowych etapach wojny,dostarczać analogii. Z przegrywającymi generałami Fryderyk obchodził się wprawdzie brutalnie, aleteż dawał im szansę poprawy. Zademonstrował również przykładną, nacechowaną filozoficznymspokojem wytrwałość w chwili, gdy cały jego świat zdawał się nieodwracalnie walić.

Radzieccy generałowie i oficerowie polityczni czerpali swoją własną inspirację z wojnysiedmioletniej. Ulokowawszy sztab swego XI Korpusu Pancernego Gwardii w Kunowicach,Babadżanian z uznaniem myślał o marszałku Sałtykowie, który 12 sierpnia 1759 r. urządził swójpunkt obserwacyjny w dogodnym miejscu, na panujących nad okolicą wzniesieniach. Właśnie tegodnia Rosjanie i Austriacy sprawili Staremu Frycowi największe lanie w jego karierze.

W następnej kampanii wojny siedmioletniej protoplasci czerwonoar-mistów zajęli Berlin izażądali w zamian za jego opuszczenie kontrybucji. W kwietniu 1945 r. nawiązano do tego epizodu,zrzucając z samolotu na spadochronie duży symboliczny klucz na pozycje zajmowane przez 82Dywizję Piechoty Gwardii z 8 Armii Gwardii. Z jednej jego strony wybita była data „1760", a zdrugiej „1945":

Wieść o tym, że klucz do Berlina znajduje się w naszej dywizji, wywołała wśród

gwardzistów nowy przypływ zapału bojowego. Z tej okazji pracownicy aparatu politycznego

zorganizowali krótkie wiece, na których opowiadali, jak nasi przodkowie 185 lat temu

szturmowali pruską stolicę.

Kiedy w styczniu 1945 r. runął niemiecki front, uchodźcy z Nowej Marchii musieli tylkoprzekroczyć Odrę, by znaleźć się w bezpiecznym rejonie Berlina. Wielu uciekinierów z Kraju Wartyściągało na Śląsk, z którego z kolei ewakuowało się 3,2 miliona osób. Nieprzeliczone tysiącespośród nich znalazły śmierć pod gąsienicami rosyjskich czołgów lub zginęły zamordowane przezżołnierzy radzieckich jednostek tyłowych, jednak wielkim błogosławieństwem losu było to, żeuchodźcy mieli tu możliwość przedostania się drogą lądową na południe, ku nietkniętym, opartymo rubież Sudetów pozycjom Grupy Armii „Środek", bądź też na zachód - na drugą stronę Odry iNysy Łużyckiej, czyli do Górnej Saksonii. Saksonia, ogólnie rzecz biorąc, uchowała się dotąd przedaliancką ofensywą lotniczą i wraz z przeciąganiem się wojny napływali do niej ucieki-

nierzy, pacjenci szpitali i ranni żołnierze; wywożono tam także drogocenne archiwa i kolekcje dziełsztuki. Późną zimą 1944-45 r. tłoczyło się już w tej prowincji 500 tyś. uchodźców ze Śląska, jak

Page 174: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

również 400 tyś. cywilów, którzy stracili dach nad głową wskutek alianckich nalotów na inne

obszary Rzeszy. Saksonia przestała uchodzić za oazę bezpieczeństwa dopiero w wyniku

brytyjskich i amerykańskich bombardowań Drezna 13 i 14 lutego.ROZDZIAŁ 25

Zakończenie wojny i okres powojenny

Ostatnie działania militarne

Teatr naddunajski

Hitler uważał pola naftowe Nagykanizsa, leżące nieco na południowy zachód od Jeziora Balaton,za najistotniejszy ze strategicznego punktu widzenia obszar na froncie wschodnim.Odzwierciedleniem jego priorytetów było takie, a nie inne rozmieszczenie wojsk niemieckich wstyczniu i lutym 1945 roku. Oto spośród osiemnastu drogocennych dywizji pancernych operującychna froncie wschodnim siedem walczyło na Węgrzech, dwie w Kurlandii, cztery w PrusachWschodnich i tylko pięć na kierunku berlińskim.

Późnym latem 1944 r, Armia Czerwona posuwała się szybko w górę doliny Dunaju, potemjednak, poczynając od 29 października, uwikłała się na ponad pięć miesięcy w walki o Budapeszti jego okolice. 24 grudnia oddziały 2 i 3 Frontu Ukraińskiego połączyły się na zapleczu miasta,

odcinając 188 tyś. żołnierzy niemieckich i węgierskich. W tej sytuacji przerzucono na południewchodzący dotąd w skład Grupy Armii „A" IV Korpus Pancerny SS (co wydatnie osłabiło Niemcóww Polsce), który l stycznia 1945 r. rozpoczął pierwszą z czterech kolejnych niemieckich kontr-ofensyw na teatrze węgierskim. Ten sam korpus wznowił natarcie 18 stycznia, podchodząc tymrazem na odległość dwóch kilometrów do przedmieścia Buda, wcześniej jednak Rosjanieopanowali Peszt, zaś Hitlerowi chodziło już nie tyle o odblokowanie garnizonu Budy, co o to, bykontynuował on walkę i wiązał tym samym wojska radzieckie.

Buda padła 13 lutego, ale cztery dni później IV Korpus Pancerny SS rozpoczął udane uderzeniewyprzedzające (17-24 lutego), likwidując rosyjskie przyczółki nad rzeką Hron i niwelując w tensposób na razie niebezpieczeństwo mogące grozić Bratysławie i Wiedniowi.

Wymowny był fakt, że Hitler zaangażował jedyny operacyjny odwód, jakim jeszcze dysponował- 6 Armię Pancerną SS - nie do obrony Berlina, tylko do czwartej i ostatniej ofensywy naWęgrzech: operacji nad Jeziorem Balaton (Fruhlingserwachsen, czyli Przebudzenie Wiosenne, 6-

Page 175: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

15 marca). Niemcy zaatakowali wtedy z rejonu na wschód od Balatonu - 6 Armia Pancerna SS napółnoc w kierunku Budapesztu, a 2 Armia Pancerna na wschód i południowy wschód.

Rosjanie zastopowali to natarcie w jednej z największych, ale i najmniej znanych bitew drugiejwojny światowej, a następnie w trzecim tygodniu marca rozpoczęli własną wielką ofensywę naWiedeń (16 marca ruszył na północy 3 Front Ukraiński, a 17 marca na południu 2 FrontUkraiński). Do 4 kwietnia oczyścili z Niemców Węgry, po czym stoczyli uwieńczoną sukcesemwalkę o Wiedeń (5-13 kwietnia). Zatrzymali się ostatecznie w Stockerau w Dolnej Austrii.

Morawy, Czechy i koniec Grupy Armii „Środek" Schórnera

Powracamy teraz do opowieści o losach Grupy Armii „Środek" Ferdinan-da Schórnera, działającej na

lewym (południowym) skrzydle wojsk rosyjskich operujących na kierunku berlińskim. Schórner

(awansowany 5 kwietnia

do stopnia feldmarszałka) rozmieścił 4 Armię Pancerną na północy, wzdłuż rubieży graniczących zeŚląskiem gór, natomiast silną l Armię Pancerną (dowodzoną niegdyś przez Heinriciego) - wuprzemysłowionym rejonie Ostrawy na północnym wschodzie, 17 Armia przedłużała tę linię kupołudniowemu zachodowi.

Etniczni „Czesi" zachowywali się spokojnie do 3 i 4 maja, kiedy to strajki sparaliżowałyfunkcjonowanie kolei, a w oknach domów zaczęły się pojawiać czerwone flagi. Grupy partyzantówkomunistycznych przejęły inicjatywę w otwartych walkach, jakie 5 maja rozgorzały w Pradze;dzień później nastąpił osobliwy, ale i decydujący zwrot w tych zmaganiach, gdy do miasta wdarlisię Rosjanie w niemieckich mundurach. Była to l Dywizja armii generała Andrieja Własowa, którąsformowali Niemcy rekrutując rosyjskich jeńców, a która zwróciła się teraz przeciw swoim nowympanom. Podwójni renegaci Własowa znaleźli się obecnie w takiej sytuacji, że prowadzili wojnęzarówno z wojskami niemieckimi, jak i radzieckimi; 7 maja l Dywizja wycofała się z Pragi, byuniknąć ewentualnego spotkania z oddziałami Armii Czerwonej.

W ostatnich dwóch dniach wojny w „Czechosłowacji" znajdowało się nadal około milionaniemieckich żołnierzy. Generalnie kierowali się oni na zachód, woleli bowiem dostać się do niewoliamerykańskiej. Ich arier-gardy cofały się tocząc walki z formacjami radzieckimi, z których najgroź-niejsze były kliny pancerne l Frontu Ukraińskiego Koniewa, wdzierające się do Czech od północy.Pozwolenie na tę „zorganizowaną ucieczkę na zachód" wydał 7 maja dowódca grupy armii Schórnerza namową swego szefa sztabu, generała porucznika Oldwiga von Natzmera, który otrzymał zOKW dyspozycję, że o północy z 8 na 9 maja musi wejść w życie zawieszenie broni.

Niemcy naturalnie nie wiedzieli o rozmowach, jakie od końca kwietnia prowadzili drogąradiową szef radzieckiego Sztabu Generalnego Anto-now oraz naczelny dowódca wojsk alianckichgenerał Eisenhower. Rosjanie chcieli, by Amerykanie zatrzymali się w Lesie Czeskim i zachodnichCzechach, albowiem Armia Czerwona miałaby wtedy otwartą drogę do Pragi i leżących za niąterenów. 4 maja Eisenhower obiecał, że oddziały amerykańskie nie przekroczą linii Karłowe Wary-Pilzno-Czeskie Budzie-jowice, toteż gdy w ostatnich godzinach wojny niemieccy żołnierze zbli-

Page 176: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

żali się do Lasu Czeskiego, przekonywali się, iż Amerykanie nie chcą ich już brać pod swą opiekę.Niektórym małym grupkom udało się mimo wszystko prześliznąć na drugą stronę, jednakwiększość Niemców musiała się pogodzić z pójściem do niewoli rosyjskiej.

Nie wiemy ze stuprocentową pewnością, co działo się z feldmarszałkiem Schórnerem domomentu, gdy 18 maja jacyś cywile rozpoznali go we wschodniej Austrii, gdzie awaryjnie lądowałjego lekki samolot. Został wtedy zatrzymany przez niemieckich oficerów, którzy działali z upo-ważnienia Amerykanów, a potem przekazano go Rosjanom. Schórner był więziony w ZwiązkuRadzieckim jako zbrodniarz wojenny do 1955 r,, kiedy to został zwolniony i powrócił do rodzinnejBawarii. Teraz jednak wystąpili przeciw niemu rozżaleni niemieccy weterani, pragnący pomścićtysiące swoich kolegów, straconych na jego rozkazy w końcowych fazach wojny. W 1957 r.Schórner został skazany na cztery i pół roku więzienia na podstawie oskarżenia o nieumyślnespowodowanie śmierci. Po wyjściu na wolność żył jeszcze dziesięć lat; zmarł w 1973 roku.

Istnieją dwie sprzeczne relacje dotyczące tego, co działo się z Schórnerem w owym tajemniczymdrugim tygodniu maja 1945 roku. Według jego adiutanta, porucznika Helmuta Dirninga, uciekającSchórner zastosowy-wał się w pełni do zalecenia Hitlera, który miał mu nakazać objęcie do-wództwa nad ostatnią „narodową redutą" w Bawarii. Należy wszakże w tym miejscu odnotować, żeDirning był kuzynem Schórnera, i że nie towarzyszył mu podczas jego ucieczki z Czech.

Dużo bardziej szczegółowe świadectwo pozostawił szef sztabu feldmarszałka, generałporucznik von Natzmer. Historia ta zaczyna się 7 maja w Józefowie. Wypchawszy aktówkępieniędzmi, Schórner oznajmił von Natzmerowi, że zamierza uciec lekkim samolotem, ponieważjest zbyt skompromitowany, by mógł sobie pozwolić na wpadnięcie w ręce Rosjan. Zaoferował częśćpieniędzy von Natzmerowi na wypadek, gdyby ten także postanowił się ulotnić, jednak „lodowatymi pogardliwym głosem von Natzmer zwrócił Schórnerowi uwagę na fakt, że nazajutrz grupa armiibędzie wykonywać marsz, którego stawką będzie jej być albo nie być. W takiej chwili dowódca niepowinien porzucać żołnierzy, gdyż nigdy jeszcze pomoc wyższego przełożonego nie była im takpotrzebna, jak właśnie teraz". Schórner odparł, że

dał już wszystkim w grupie armii wolną rękę, by uciekali na zachód, i sam pragnie teraz tylkoskorzystać z tej samej swobody.

8 maja rano samochód Schórnera wystartował z takim impetem, że wóz von Natzmera ledwomógł za nim nadążyć. W miasteczku Żatec nie było śladu po obiecanym Fieselerze Storchu. Grupkapozostała tam, póki na północnym skraju lotniska nie pojawiło się kilka rosyjskich czołgów, któreotworzyły ogień. Wznowiono szaleńczą jazdę i osiągnięto w ten sposób Podhorsan, gdziedowiedziano się, iż na pobliskiej łące wylądował Storch. Von Natzmer rozpaczliwie potrzebowałtej maszyny w celu nawiązania łączności z 17 Armią oraz l Armią Pancerną, z którymi nie możnasię było skontaktować przez radio, ale gdy spróbował przemówić znowu do Schórnera, stwierdził, żefeldmarszałek uraczył się bardzo solidną dawką alkoholu i przebrał w narodowy strój bawarski.Rankiem 9 maja Schórner zastraszył starszych wiekiem wartowników i zmusił ich, by wpuściligo do Storcha, po czym odleciał na zachód.

Page 177: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Operacja berlińska

Ostatnia niemiecka linia obrony zagradzająca drogę do serca Rzeszy biegła wzdłuż Nysy Łużyckiej iOdry do Zalewu Szczecińskiego. Dla Rosjan wojna była na dobrą sprawę wygrana, jednakprzystępowali do tej końcowej ofensywy w atmosferze pewnego pośpiechu - Stalin, któremu nie-zmiernie zależało na zajęciu Berlina przed zachodnimi aliantami, dopingował Koniewa i Żukowa,aranżując wyścig o to, kto pierwszy dotrze do miasta.- czy l Front Ukraiński, czy też l FrontBiałoruski. 2 Front Białoruski Rokossowskiego miał wyrównywać front bardziej na północy, nad dolnąOdrą,

Operacja berlińska rozpoczęła się 16 kwietnia 1945 roku. Na jej potrzeby zgromadzono 2,5miliona żołnierzy, 6250 czołgów oraz 42 tyś. dział i moździerzy. Żuków miał zrazu kłopoty,ponieważ musiał nacierać z zatłoczonego przyczółka kostrzyńskiego przeciw głęboko urzutowanympozycjom na Wzgórzach Seelowskich. Przełamał niemiecką obronę dopiero 19 kwietnia, ale potemnadrabiał czas tak skutecznie, że z polecenia Stalina zdobywanie symbolicznego obiektu -Reichstagu - miało przypaść w

udziale oddziałom dowodzonego przezeń l Frontu Białoruskiego. Obie rosyjskie grupy armiiokrążyły Berlin 25 kwietnia, a nazajutrz rozgorzały boje o centrum miasta. 30 kwietnia Hitlerpopełnił samobójstwo; tego samego dnia padł Reichstag. 2 maja skapitulowali żyjący jeszczeobrońcy niemieckiej stolicy.

Ostatnie dni

Po śmierci Hitlera wszedł w życie jego Testament Polityczny, na mocy którego Wielki Admirał KarlDoenitz został prezydentem Rzeszy i naczelnym dowódcą Wehrmachtu. 2 maja poczynił onpierwszy, a zarazem najważniejszy zapis w swym dzienniku wojennym: „Na obecnym etapie pod-stawowym zadaniem władz musi być uchronienie jak największej liczby Niemców przed zagładą zręki bolszewizmu".

W tamtym czasie we wschodniej i środkowej Europie wciąż jeszcze znajdowały się dużezgrupowania wojsk niemieckich. Wielu Niemców -choćby tych z dywizji stacjonujących wSzlezwiku-Holsztynie, Bawarii czy Tyrolu - mogło mieć pewność, że wezmą ich do niewoli aliancizachodni. Inni z kolei skazani byli na niewolę rosyjską, na przykład 190 tyś. żołnierzy Grupy Armii„Północ" w Kurlandii (poddali się 10 maja), oddziały broniące się w delcie Wisły, czyli na południowywschód od Gdańska, a także garnizon oblężonego Wrocławia (kapitulowały 6 maja). Cała reszta odda-lała się teraz prędko od linii, utrzymywanej do tej pory pewnie przez Niemców, a przebiegającejwzdłuż Sudetów na wschód, do rejonu Ostrawy, a potem skręcającej na południe i wiodącej przezwschodnie Morawy, dolinę Dunaju i Alpy Austriackie do północnej Jugosławii. Między l a 9 maja wprzybliżeniu 1,5 miliona niemieckich żołnierzy zdołało oderwać się od przeciwnika na fronciewschodnim i przejść na tereny kontrolowane przez sojuszników zachodnich. Oczekiwali, że ciostatni zagwarantują im przynajmniej życie i podstawową opiekę. Nadzieje te nie zawsze się

Page 178: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

ziszczały.Formalne wygaśnięcie działań zbrojnych nastąpiło 9 maja 1945 r., aczkolwiek na wschód od Pragi

starcia wybuchały jeszcze do jedenastego, a kapitulacja wojsk niemieckich w Jugosławii zakończyłasię dopiero pięt-

nastego. Ostatnią pozostałość po Trzeciej Rzeszy usunięto 23 maja, kied; to brytyjska brygadapancerna pojmała nad Bałtykiem Wielkiego Admira ła Doenitza i członków jego rządutymczasowego.

Wywłaszczenie, okupacja i podział - jałtański okres w historii Niemiec,1945-90

Za „duchem Jałty" [...] kryła się rzeczywistość radzieckich zwycięstw militarnych, których ucieleśnieniembyła Polska.

(John Erickson)

Dopiero pod koniec XX w. stało się możliwe wyodrębnienie w dziejach Niemiec i środkowejEuropy oddzielnego okresu historycznego, który zapoczątkowany został końcowym komunikatemkonferencji jałtańskiej z 10 lutego 1945 r. Na treść tego tekstu wpłynął fakt zajęcia przez Rosjanzachodniej Polski podczas operacji wiślańsko-odrzańskiej; komunikat sankcjonował zasadniczeustalenia co do przekazania Polsce i Związkowi Radzieckiemu części terytorium Niemiec, jakrównież okupacji i de facto podziału reszty Rzeszy.

W szerszym kontekście usunięcie Niemców ze Wschodu i podział Niemiec nie stanowiły jedynie„jakiegoś rodzaju «odpowiedzi» na zbrodnie niemieckiego despotyzmu - których pełnej skali wtrakcie wojny jeszcze sobie nie uświadamiano. Korespondowały również z celami, przyświeca-jącymi od dawna głównym mocarstwom koalicji i wcielanymi podczas wojny w życie" (Hillgruber,Zweieńei Untergang: Die Zerschlagung des Deutschen Reiches und das Ende des europaischenJudentums, 1986, s. 9-10).

Na ewoluujące w toku wojny cele brytyjskie silnie rzutowała niechęć do „Prus", co skłaniałobrytyjskich mężów stanu do opowiadania się za takimi rozwiązaniami terytorialnymi, któredoprowadziłyby do rozbicia tego podmiotu. Zarówno Wielka Brytania, jak i Stany Zjednoczonezgadzały się na radziecką aneksję północno-wschodniej części Prus Wschodnich włącznie zKrólewcem, przemianowanym na „Kaliningrad". 5 lutego 1945 r., gdy trwała jeszcze konferencja wJałcie, uzależniony od ZSRR pol-

ski rząd tymczasowy oświadczył, że Śląsk oraz reszta terytorium Prus Wschodnich przejdą podkontrolę polskiej administracji cywilnej - uprzedzając tym samym końcowy komunikat, czy nawetwykraczając poza jego formułę, wspominał on bowiem tylko o „znaczących nabytkach teryto-rialnych" dla Polski na północy i zachodzie. Podczas późniejszej konferencji w Poczdamie państwa

Page 179: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

zachodnie zaakceptowały fakt rozciągnięcia przez Polaków ich administracji na tereny Niemiecpołożone na wschód od Odry i Nysy Łużyckiej; w końcowym komunikacie z 2 sierpnia 1945 r,wyrażono aprobatę dla wysiedlenia ocalałych jeszcze Niemców z Polski, Czechosłowacji i Węgier.

W rzeczywistości zmiany poszły jeszcze dalej, niż sugerowałaby to litera oficjalnych deklaracji.Polacy przejęli Szczecin wraz ze sporym obszarem na zachodnim brzegu dolnej Odry, aadministracyjna linia Odry i Nysy Łużyckiej przeistoczyła się w stałą granicę państwową - w tensposób granice Polski przesunęły się o około 130 kilometrów na zachód w stosunku do 1939 r,, cobyło swoistą rekompensatą za odebrane jej przez ZSRR rozległe kresy wschodnie. Jak się terazokazało, to świeżo pozyskane terytorium, którego znaczna część miała dotąd całkowicie germańskicharakter, miało zostać włączone do „Polski" jako podmiotu zdefiniowanego w komunikaciepoczdamskim. W efekcie Prusy Wschodnie, Pomorze, Nowa Marchia oraz cały Śląsk miały obecnie- tak jak Sudety w Czechosłowacji - zostać oczyszczone z Niemców. Ponad 2 miliony ludzi, czyliwiększość rdzennej niemieckiej populacji, usunięto zatem po drugiej wojnie światowej z ichdomów. Choć w komunikacie poczdamskim mówiono o „zorganizowanym i humanitarnymprzetransportowaniu", akcji tej siłą rzeczy towarzyszyła przemoc: zabójstwa i inne brutalne eks-cesy.

W 1955 r. trzy zachodnie strefy okupacyjne przekształciły się w Niemcy Zachodnie (RepublikęFederalną Niemiec), a strefa radziecka -w Niemcy Wschodnie (Niemiecką RepublikęDemokratyczną). Niemcy Wschodnie oraz Czechosłowacja posłużyły za bazę dla ogromnego,stacjonującego tam nieprzerwanie zgrupowania wojsk radzieckich, które jeszcze w 1989 r. liczyłookoło 505 tyś. ludzi, 9500 czołgów, 3950 sztuk artylerii oraz 490 wyrzutni rakietowych. ZwiązekRadziecki nie chciał wojny, ale gdyby do niej doszło, jego absolutnym priorytetem byłybydziałania ofensywne,

pozwalające oddalić konflikt od ziem rosyjskich i przenikać bardzo głębc ko na zachód.Stosowne doktryny militarne wyrastały z doświadczeń Wielkiej Wo ny Ojczyźnianej, a

zwłaszcza wielkich ofensyw z 1944-45 r., spośród ktć rych operacja wiślańsko-odrzańska plasowałasię na pierwszym miejscu Historię wojskowości uważano za jedną z sześciu dyscyplin nauki wojskowej - traktowana była równorzędnie z takimi dziedzinami jak szkole nie i technologia.Departament Historii Wojskowości prowadził studia nad Wielką Wojną Ojczyźnianą przywykorzystaniu najbardziej rygory stycznych metod statystycznych, uaktualniając swe ustalenia zuwzględ nieniem większej prędkości, zasięgu i siły rażenia nowych systemów broni, ale zawszez odniesieniem do fundamentalnej praktyki z lat 1941-45. W wyniku tej żmudnej pracy powstały„naukowe" normy, na podstawie których dowódca w polu mógł wyliczyć na przykładprawdopodobny wskaźnik strat, zużycie paliwa i amunicji, tempo posuwania się, czy też dokładneefekty zastosowania ognia o danym natężeniu.

Niezwykłym zrządzeniem losu najbardziej skorzystała z tych badań armia brytyjska podczasdziałań w Zatoce Perskiej w 1991 r., kiedy to jej planiści musieli się zmierzyć z nowymi dla siebieproblemami związanymi z przełamywaniem stałych umocnień obronnych. Analizowano do-świadczenia radzieckie zarówno pod kątem przygotowania artyleryjskiego, jak i spodziewanego„boju spotkaniowego" z Irakijczykami w otwartym terenie w głębi. W trakcie samych walk (24-28

Page 180: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

lutego) brytyjska l Dywizja Pancerna zachowywała się bardzo podobnie do radzieckiej armiipancernej czy korpusu pancernego z 1945 r., rozwijając powodzenie przez wyłom, który wybiła wnieprzyjacielskich pozycjach amerykańska l Dywizja Piechoty Zmechanizowanej. Normylogistyczne opierały się w dużej mierze na doświadczeniach brytyjskich z Afryki Północnej (1940-43).

Wyzwanie wobec werdyktów z 1945 roku

Analityków przytłoczyły zmiany, jakie począwszy od 1989 r. zachodziły z oszałamiającą prędkościąwe wschodniej Europie. W styczniu 1990 r. w Niemczech Wschodnich, będących dotąd krajem

modelowego socjalistycz-

nego ładu, zapanował stan bliski anarchii, zaś 3 października dokonało się ponowne zjednoczenieNiemiec, czy raczej przejęcie przez Niemcy Zachodnie podupadających Niemiec Wschodnich.Radzieckie garnizony zamieniły się w wyspy, zagubione pośród kapitalistycznego świata. Z punktuwidzenia sił amerykańskich i brytyjskich, które i tak już miały problemy z finansami, a także zekologami, odpadały teraz najważniejsze powody dla dalszego stacjonowania na niemieckimterytorium; jeszcze do końca tego samego roku wysłano część najlepszych oddziałów i wyposażeniado Zatoki Perskiej.

A zatem w sprawach dotyczących podziału Niemiec i znaczącej obecności na ich terenie obcychwojsk - w 1990 r. dobiegł końca jałtański okres w historii tego kraju. Trwał on czterdzieści pięćlat, w którym to czasie wojska dawnych sprzymierzeńców rozlokowane były mniej więcej tam,dokąd dotarły w 1945 roku. To tak, jakby po Waterloo oddziały brytyjskie i pruskie pozostały weFrancji, w liczebnej proporcji odpowiadającej ich zaangażowaniu w tej bitwie, aż do 1860 roku.

Inny potencjalnie niewygodny problem prawny rozwiązany został dużo szybciej, niż oczekiwano.Poza samymi Niemcami Zachodnimi generalnie nie uznawano faktu, że Republika Federalna niezaakceptowała nigdy tych de facto granic, jakie ustanowili Polacy po wojnie kosztem Niemiec. Wkońcowym komunikacie konferencji w Poczdamie z sierpnia 1945 r. wspominano o tymczasowejlinii Odry i Nysy Łużyckiej i deklarowano, że „ostateczna delimitacja zachodniej granicy Polskiwinna zaczekać na pokojowe uregulowania". Jednak do wzmiankowanych uregulowań nigdy niedoszło, ponieważ zaraz po drugiej wojnie światowej nastała Zimna Wojna, i nie zawarto traktatupokojowego. W opinii zachodnio-niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego nadal obowiązywałygranice Niemiec z 1937 r. - innymi słowy, zachodnia część Polski oraz radziecki ObwódKaliningradzki teoretycznie w dalszym ciągu leżały w ich obrębie. Ku zaskoczeniu niektórychobserwatorów rząd ponownie zjednoczonych Niemiec wyrzekł się roszczeń w tym kierunku i namocy traktatu z 14 listopada 1990 r. uznał linię Odry i Nysy za ostateczną wschodnią granicę swegokraju.

Wszelako wcześniej jeszcze rzucone zostało wyzwanie wobec moralnych werdyktów z 1945 r.,przy czym jest znamienne, iż to właśnie histo-

Page 181: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

rycy niemieccy jęli powątpiewać, czy Niemcy mają się już zawsze ugin pod ciężarem winy za to, cosię działo za czasów Trzeciej Rzeszy. Niem traktują badania historyczne bardzo poważnie, bowiemprofesja histoi ka wywodzi się z dziewiętnastowiecznych niemieckich uniwersytetów,piśmiennictwo historyczne o ich kraju niemal nieuchronnie przybie charakter polityczny.

Ową Historikerstreit zainaugurował filozof-historyk Ernst Nolte, z mieszczając 6 czerwca 1986r. na łamach Frankfurter Allgemeine Zeitui artykuł pt. „Przeszłość, która nie chce odejść". Słusznieczy nie Noltego zaliczano - obok Andreasa Hil grubera oraz wiele publikującego historyka MichaelaSturmera - do „neokonserwatystów". Wysuwana przez nich zasadnicza teza, choć podważ; na wpunktach szczegółowych, nie jest łatwa do zakwestionowania: twiei dzą mianowicie, iż przestępstwaTrzeciej Rzeszy nie były czymś wyjątkc wym pośród zbrodni popełnionych w XX wieku.

ROZDZIAŁ 26

Streszczenie i wnioski

Wraz z rozwojem dwudziestowiecznego rzemiosła wojennego życie ludzkie traciło corazbardziej na wartości. Hitler dążył, na ile tylko pozwalała na to ówczesna technologia, dorealizacji celów o wymiarze niemal totalnym w wojnie przeciw Związkowi Radzieckiemu, jakąrozpoczął w 1941 roku. W swej pierwszej kampanii Niemcy bliscy byli zdobycia Moskwy iLeningradu, jednak klęska pod Stalingradem - gdzie 2 lutego 1943 roku kapitulowała ó Armia- jak również kosztowne niepowodzenie natarcia pod Kurskiem (5-12 lipca 1943 r.)wskazywały, że wojna zaczyna się obracać przeciw nim. Latem 1944 r. wojska radzieckieodnotowały istotne sukcesy, wypierając Niemców ze wschodniej Polski i postępując w górędoliny Dunaju.

Na początku 1945 r. dwie grupy armii - l Front Ukraiński marszałka Koniewa oraz l FrontBiałoruski marszałka Źukowa - otrzymały zadanie wykonania natarcia przez zachodniąPolskę i wkroczenia na teren Niemiec. Rosjanie mieli przytłaczającą przewagę liczebną,dysponowali znakomitej jakości sprzętem, zdążyli też już do tej pory osiągnąć mistrzostwo

w prowadzeniu zmechanizowanej wojny. Oba Fronty przystąpiły do ofe: sywy odpowiednio 12 i14 stycznia. Szesnastego oddziały radzieck przedarły się już przez niemiecką taktyczną strefęobrony i rozwijały p wodzenie w przestrzeni operacyjnej.

Po drodze do Odry grupa armii Koniewa oswobodziła Częstochowę Kraków orazwymanewrowała Niemców z głównej części Zagłębia Górni śląskiego. Nacierająca z prawej stronygrupa armii Żukowa zajęła Warsz. we i Łódź, a potem przeniknęła przez Międzyrzecki RejonUmocnień; Do 2 lutego wojska radzieckie wtargnęły głęboko na terytorium wschoc nich Niemiec,wychodząc nad górną i środkową Odrę - od jednego uchwyconych przez nie przyczółkówpozostawało im już tylko siederr dziesiąt kilometrów do Berlina.

Z wielu powodów Rosjanie nie zdołali jednak ukoronować tej operaq wiślańsko-odrzańskiej

Page 182: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

pokonaniem owego krótkiego dystansu, jaki dzieli ich jeszcze od niemieckiej stolicy - oto natrafilinad Odrą na uporczyw opór, odwilż utrudniała im przemieszczanie się i dowóz zaopatrzenia, iddowództwo straciło pewność siebie, zaś obniżenie dyscypliny osłabiło zdol ność bojową ich jednostek.Armia Czerwona zmuszona została do przygo towania zakrojonych na szeroką skalę operacjimających na celu ubezpie czenie obu skrzydeł wojsk działających na „kierunku berlińskim".

I tak na flance południowej Koniew musiał przeprowadzić operację dół nośląską (8-24 lutego). Jegooddziały okrążyły Wrocław, lecz zostały powstrzy mane na linii Nysy Łużyckiej. Następnie, wyzyskującwyciszenie na froncie to Niemcy odnieśli lokalne sukcesy w wyniku kontrofensyw pod Lubanierr (2-5marca) oraz Strzegomiem (9-14 marca), Z kolei w trakcie drugiej operacji oczyszczającej-górnośląskiej(15-31 marca) - Koniew poczynił niewielkie postępy za cenę wysokich strat; Niemcom udało sięutrzymać w swym ręku uprzemysłowiony rejon Ostrawy aż do 28 kwietnia.

Przechodzimy teraz do wydarzeń na flance północnej, gdzie operowały dwie kolejne radzieckiegrupy armii - 3 i 2 Front Białoruski - którym nakazano związać i zniszczyć siły niemieckie wPrusach Wschodnich oraz nad dolną Wisłą. Na północy 3 Front Białoruski Czerniachowskiego zaata-kował 13 stycznia, lecz natknął się przed Królewcem na twardy opór. Dopiero po tygodniuzaciętych walk Rosjanie ruszyli szybko do przodu, poddając Królewiec pierwszemu oblężeniu (27stycznia-26 lutego). Nie-

mniej opóźnienie to pokrzyżowało radzieckie plany, co przyniosło dalekosiężne skutki. Przedewszystkim by odciążyć Czerniachowskiego skierowano 2 Front Białoruski znad dolnej Wisły napółnocny wschód, w głąb Prus Wschodnich. Wprawdzie zwrot ten doprowadził do odcięcia niemiec-kiej 4 Armii w środkowych Prusach Wschodnich, jednak równocześnie 2 Front Białoruski nie byłjuż w stanie udzielić wystarczającego wsparcia na skrzydle Źukowowi, nacierającemu na kierunkuberlińskim. Niemcy stworzyli teraz nowe silne zgrupowanie - Grupę Armii „Wisła" - nawisające nadluką rozwierającą się między Rokossowskim a Żukowem, i wykonali kontrnatarcie (operacjaSonnenwende, 15-21 lutego). Jakkolwiek atakujące wojska niemieckie nie zdołały osiągnąćwyznaczonych celów, Rosjanie byli już teraz bardzo zaniepokojeni potencjalnym zagrożeniem naswym pomorskim skrzydle, co zmusiło ich do przeprowadzenia na tym kierunku zmasowanejofensywy.

W pierwszej fazie (24 lutego-4 marca) operacji pomorskiej elementy1 i 2 Frontu Białoruskiego przedarły się przez Pomorze na północ, doBałtyku. Potem część armii rosyjskich skręciła w prawo, a część w lewo: 2Front Białoruski zwrócił się na wschód, spychając odizolowaną niemiecką2 Armię do Rejonu Umocnionego Gdańska i Gdyni, podczas gdy l FrontBiałoruski rozgromił 3 Armię Pancerną i ruszył ku dolnej Odrze, w kierunku Szczecina.

Choć operacja pomorska stanowiła sama w sobie duże zwycięstwo Rosjan, podobnie jakkampanie Koniewa na Śląsku przyniosła jednocześnie osłabienie sił radzieckich stojącychnaprzeciw centralnych rejonów Niemiec, co przyczyniło się z kolei do przedłużenia istnienia TrzeciejRzeszy o ponad trzy miesiące, licząc od chwili, gdy dotarły do Odry pierwsze rosyjskie czołówki.

Tymczasem nadal walczyło rozpaczliwie szereg odciętych niemieckich armii i garnizonów. 4

Page 183: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Armia, izolowana w środkowych Prusach Wschodnich, została praktycznie unicestwiona w kotleHeiligenbeil (13-28 marca). Rosjanie zdobyli Królewiec po drugim oblężeniu (2-10 kwietnia),opanowali też przylegający doń Półwysep Sambijski (13-27 kwietnia).

W sukcesywnych operacjach zlikwidowano także te ogniska niemieckiego oporu, jakieprzetrwały jeszcze po radzieckim zwycięstwie na Pomorzu. Chodzi tu o uderzenia na RejonUmocniony Gdańska i Gdyni (15-

28 marca), Kołobrzeg (4-18 marca) oraz przedmoście Dąbie na wsch< nim brzegu Odry naprzeciwSzczecina (6-21 marca).

Niemcy włożyli wiele wysiłku w obronę twierdzy Kostrzyn, leżąi dalej w górę Odry iprzegradzającej bezpośrednią drogę do Berlina. Wyi kłe na tym tle tarcia przyspieszyły kryzys wniemieckim kierownictw: co doprowadziło 18 marca do ustąpienia Himmlera z funkcji dowódGrupy Armii „Wisła", a 28 marca do zdymisjonowania Guderiana ze sl nowiska szefa OKH.Kostrzyn padł pod koniec tegoż miesiąca i odtąd R sjanie rozporządzali rozległym przyczółkiem,który mieli wykorzystać jal jedną z odskoczni do ostatecznego uderzenia na Berlin.

Inne garnizony były zagrożone bądź oblegane od pierwszych dni r dzieckiej ofensywystyczniowej. Dzięki zdobyciu Poznania (27 stycznia 22 lutego) wyeliminowano poważnąprzeszkodę utrudniającą funkcjom wanie rosyjskich linii zaopatrzeniowych. Wrocław otoczono15 lutegi jednak poddał się on po epickiej obronie dopiero 6 maja.

Wielka operacja berlińska rozpoczęła się 16 kwietnia. 30 kwietnia Hitle popełnił samobójstwo, a 2maja skapitulowała sama stolica. Do 9 maj rozsiane po Europie niemieckie wojska już się poddałylub miały to wkról ce uczynić.

W cieniu pierwszych spektakularnych rosyjskich zwycięstw odbywa ła się konferencjasprzymierzonych w Jałcie (4-10 lutego), która dopro wadziła, bezpośrednio czy pośrednio, doprzejęcia przez Polskę części nie mieckiego terytorium, usunięcia milionów etnicznychNiemców ze wschodniej Europy oraz okupacji i de facto podziału pozostałych zierr niemieckich.Podział zarówno Niemiec, jak i całego kontynentu utrzymy wał się do 1990 r., kiedy to runąłsystem komunistyczny w środkowej i wschodniej Europie, a Niemcy zostały powtórniezjednoczone - tak otc dobiegł końca okres historyczny, który rozpoczął się, gdy 12 stycznia 1945r. wojska radzieckie przystąpiły nad Wisłą do ofensywy.

Niemiecka klęska z 1945 r. była nieunikniona, zważywszy na skalę przewagi materiałowejsojuszników, szczególnie na froncie wschodnim, oraz fakt, iż koalicja antyhitlerowska zachowałapolityczną jedność. Pozostaje spytać, dlaczego Niemcy przegrali właśnie w taki sposób, w jakiprzegrali - i tutaj wszelkie dociekania wiodą do konkluzji, że Trzecia Rzesza nie-

miecka, mimo powiewających sztandarów i marszowego rytmu, pod wieloma względami nie byłaorganizmem zjednoczonym.

Jak uświadamiał sobie generał pułkownik Guderian - Hitler, a także część jego najbliższych

Page 184: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

wspólników, byli ludźmi Dunaju czy Renu, którzy zbyt późno zdali sobie sprawę ze śmiertelnegoniebezpieczeństwa, wiszącego nad starym pruskim sercem Rzeszy. To uderzające, jak dużą wagętakże na niższych szczeblach dowodzenia przykładali Niemcy do korzeni danego człowieka jakojednego z czynników predestynujących go do uzyskania takiego czy innego przydziału. Uważano naprzykład za rzecz ważną, że generał Krappe był Pomorzaninem, Schulz Ślązakiem, von Sauckenwschodnim Prusakiem, czy że Greiser wywodził się z Kraju Warty. Pan-zerknacker Rudel postarałsię o przerzucenie jego skrzydła Stukasów z Węgier dalej na północ, gdy tylko dotarła do niegowiadomość, że atakowany jest jego rodzinny Śląsk.

Z kolei generał pułkownik Erhard Raus został 10 marca odsunięty ze stanowiska dowódcyoperującej na Pomorzu 3 Armii Pancernej właśnie na tle kontrowersji dotyczących jegorzeczywistego czy raczej domniemanego pochodzenia. Część tamtejszej opinii przyjęła jegozdymisjonowanie z zadowoleniem, ponieważ „był on z urodzenia Austriakiem i dlatego kimś obcymdla Pomorza i jego mieszkańców". Jednak bezpośrednim powodem jego odwołania był groteskowyepizod, jaki wydarzył się w bunkrze Hitlera, dokąd Raus przybył celem przedstawienia raportu ostanie swojej armii, Guderian pisze:

Widać było, że [Raus] osobiście poznał każdy zakątek frontu swej armii i potrafi ocenićkażdą jej dywizję. Gdy skończył, Hitler pożegnał go bez słowa komentarza. Ledwie zaś Raussopuścił schron Kancelarii Rzeszy, gdzie odbywała się odprawa, zwrócił się do Keitla, Jodła i domnie ze słowami; „Marny raport. Przecież ten człowiek mówił tylko o drobnostkach. Sądząc zakcentu pochodzi chyba z Prus Wschodnich lub z Berlina. Należy go niezwłocznie zwolnić!".Odpowiedziałem: „Generał pułkownik Rauss jest jednym z najlepszych generałów naszychwojsk pancernych. [.,.] Co się zaś tyczy jego pochodzenia, to Rauss jest Austriakiem, pańskimrodakiem, mój fuehrerze!"

Hitler: „To jest wykluczone! Taki człowiek nie może być Austri. kiem".Jodl: „Owszem, owszem, mój fuehrerze, to jest możliwe. Jego al cent przypomina akcent

naszego aktora Mosera". [...]Hitler jednak pozostał przy swoim. Nie poskutkowała też mój uwaga, że nie mamy

nadmiaru dobrych generałów, Raussa pozbawk no dowództwa.

Fundamentalny brak jedności w Rzeszy uwidaczniał się też jaskraw w kwestiachorganizacyjnych. Rywalizacja o władzę i zasoby przeszkadza ła w koordynacji wysiłków nadrozwojem uzbrojenia, przejawiała się te w chomikowaniu amunicji i materiałów pędnych, jakrównież spóźnić nej i chaotycznej mobilizacji na potrzeby wojny totalnej z 1944 r. -Podob niespięcia między partią nazistowską a Wehrmachtem paraliżowały sta ranią na rzecz stworzenia nafroncie wschodnim obrony urzutowanej \ głąb, a także sprowadziły śmierć i niepotrzebnecierpienia na milion] cywilnych uchodźców.

Gdy zbliżał się koniec Rzeszy, stało się jasne, że kierujący nią ludzi* walczyli o różne „Niemcy".Z jednej strony uzewnętrzniła się w całej peł ni moralna degrengolada tych, którym systemhitlerowski był najbliższy Feldmarszałek Schórner i odrażające typy w brunatnych koszulach po

Page 185: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

kroju gauleitera Greisera, Schwede-Coburga, Kocha i Hankego nie liczył się w ogóle z życieminnych, dopóki tylko istniał jeszcze nazistowski po rządek, którego można było bronić - a następniezatroszczyli się skwapli wie o własne bezpieczeństwo. Dla kontrastu ludzie tacy jak HossbachReinhardt, von Tettau, von Saucken, Lasch, von Ahlfen, von Niehoff: wielu innych zasłużyli sięNiemcom poprzez swe oddanie, udowadnia jąć, że da się jeszcze pogodzić ludzkąodpowiedzialność z żołnierskim obowiązkiem*.

ANEKS

Styl radziecki

Ewolucja radzieckiej koncepcji wojny zmechanizowanej

To niefortunne, że zamiast słowa „blitzkrieg" nikt nie zaproponował trafniejszego terminu naokreślenie sposobu prowadzenia wojny znanego każdemu, kto interesuje się dwudziestowiecznąhistorią wojskowości. Blitzkrieg to ofensywny styl walki, obejmujący połączone działania czołgów,piechoty zmotoryzowanej, mobilnej artylerii oraz bojowych oddziałów saperów przy jednoczesnymjak najbliższym wsparciu lotnictwa. Poprzez skoncentrowanie własnych sił oraz skierowanie naprzeciwnika krótkotrwałego, ale intensywnego ognia osiąga się przełamanie na jednym lub więcejniż jednym wąskim odcinku, po czym przenosi się punkt ciężkości na szybkie operacje prowadzonena wielką głębokość. Zwycięstwo wypracowuje się nie tylko dokonując zniszczeń w sensie

Page 186: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

fizycznym, ale i w równym stopniu oddziałując na nieprzyjaciela psychologicznie.

Wielką wadą słowa „blitzkrieg" jest to, że sugeruje ono, jakoby w drugiej ćwierci XX w. toNiemcy byli jedynymi pionierami i praktykami wojny zmechanizowanej. Tymczasem wrzeczywistości armia radziecka pro-

wadziła co najmniej w takim samym tempie swoje własne, równolegli prace.Wyprodukowane w Rosji czołgi zaprezentowano po raz pierwszy pu blicznie na Placu

Czerwonym w dniu 23 stycznia 1923 r., czyli w czwart; rocznicę istnienia Armii Czerwonej.Niemniej początki radzieckich ba dań w zakresie wojny zmechanizowanej związane są nie zwojskami pan cernymi jako takimi, tylko z koncepcją „współdziałania" (wzaimodiej stwije)piechoty z artylerią, którą zgłębiał generał (a później marsza łęk) Michaił NikołajewiczTuchaczewski wraz z dwoma współpracownikami. W swej elementarnej postaci ta kluczowa zasadałączenia działań różnych rodzajów wojsk znalazła wyraz w Regulaminie Polowym 1929.

Radziecka odmiana wojny zmechanizowanej powstawała zbiorowym wysiłkiem WydziałuOperacyjnego Akademii Wojskowej Frunzego oraz Zarządu Operacyjnego Sztabu Generalnego,kierowanego przez W. K. Trian-dafiłłowa. Wysuwane kolejno rozmaite pomysły testowano napoligonach i w grach dowódczo-sztabowych, co pomogło w dużej mierze zniwelować przepaśćmiędzy teorią a praktyką, która utrudniała prace w tej samej dziedzinie prowadzone naZachodzie.

Przyjąwszy fundamentalną zasadę działań „połączonych rodzajów wojsk", radzieccy planiścizastanawiali się z kolei, jakie znaleźć dla niej zastosowanie w wielkich przedsięwzięciach na skalętaktyczną: w „głębokim boju" (głubokij bój). Od tego przeszli następnie do „głębokich operacji"(głubokaja opieracyja), prowadzonych na szczeblu armii i grup armii. Zdawali sobie sprawę, żeeuropejskie terytorium Rosji jest podatne na nowe formy ataku sił zmechanizowanych; w 1933 r.ówczesny szef sztabu, E. I, Jegorow, meldował Rewolucyjnej Radzie Wojennej, że technikapozwalałaby potencjalnemu najeźdźcy wniknąć szybko na głębokość do sześciuset kilometrów wgłąb kraju i zakłócić radziecką mobilizację, opanować bazy wojskowe oraz uchwycić ważne dlagospodarki regiony. Radziecką odpowiedzią na te zagrożenia były wskazówki zawarte w Instruk-cjach dotyczących głębokiego boju (Instrukcyjepoglubokomu boju, 1935) oraz w nader istotnym PU-36. W obu publikacjach zalecano prowadzenie

działań ofensywnych; Pt/-36zawarowywał zasady, które obowiązywały w niezmienionej formieprzez całe następne lata.

Pierwsze zadanie polegało na „osiągnięciu jednoczesnego zniszczenia całego ugrupowanianieprzyjaciela na pełną głębokość jego obrony" (Kir-jan, Wojenno-TiechniczeskijProgriess iWoorużonnyje Siły SSSR, Moskwa 1982, s. 116). Na długich odcinkach frontu należało absorbowaćuwagę przeciwnika i osadzić go w miejscu działaniami nielicznych sił ,-grupy wiążącej"(skowywajuszczaja gruppa], podczas gdy przynajmniej dwie trzecie własnego potencjału bojowegomiano ześrodkować w „grupie uderzeniowej" (udarnajagruppa), w której koncentrowano doczterdziestu czołgów na kilometr frontu. Były to głównie wozy z Grupy Bezpośredniego Wsparcia (Grup-

Page 187: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

pa NPP), ściśle współpracującej z piechotą, artylerią i lotnictwem w celu przełamanianieprzyjacielskiej taktycznej strefy obrony.

W drugiej fazie miano rozwijać powodzenie w otwartej przestrzeni na zapleczu przeciwnikaprzy użyciu piechoty zmotoryzowanej, kawalerii oraz czołgów Grupy Dalszych Operacji (GruppaDD).

Zasadnicze założenia radzieckiej koncepcji wojny zmechanizowanej były w ten sposób gotowe.Jednak nastał teraz okres destabilizacji, który przeciągnął się na sześć czy nawet więcej lat. Było topo części następstwem wielkiej czystki z lat 1937-38 - jej ofiarą padł sam marszałek Tu-chaczewski, a także 35 tyś. innych oficerów - a częściowo i chybionych programów reorganizacjiwojsk zmechanizowanych, zarządzonych w listopadzie 1939 r., lipcu 1940 r. oraz w lutym 1941roku. Podczas hiszpańskiej wojny domowej i w Polsce w 1939 r. komunistyczne jednostki pancernerozczarowały, zaś w początkowym stadium Wielkiej Wojny Ojczyźnianej spisały się wręczkatastrofalnie.

Trzeba więc było wskrzesić, lub też rozwinąć stare pomysły, które ujęto teraz w szkicowymPU-41 tudzież już w pełni kompletnym PU-44. Ogólnie rzecz biorąc, Rosjanie nauczyli się lepiejwypośrodkowywać proporcję czołgów do piechoty w swych kluczowych formacjach, ponadto wcoraz większym stopniu polegali na potencjale artylerii, co miało zrekompensować obniżającą sięjakość ich zasobów ludzkich:

W dobrze zorganizowanym natarciu artyleryjskim widzieliśmy uosobienie potęgi naszej

armii. Uważaliśmy, że wszystko, czego do-

konamy ogniem zamiast bagnetem, będzie stanowiło naszą dużą przewagę i uchroni wojskaprzed zbędnymi stratami. A więc jest sens w tym, aby nie szczędząc rąk, nie żałując ani czasu,ani znoju pracować nad przygotowaniem artyleryjskiego natarcia. I wreszcie, jeżeli spojrzeć namoralny aspekt tej sprawy, tego rodzaju praca w warunkach wojny była specyficznymwyrazem troski o człowieka w takim stopniu, w jakim słowa „troska o człowieka" w ogóle są dopogodzenia ze słowem „wojna".

Struktura organizacyjna radzieckich sił zbrojnychw 1945 roku

Fronty

Radzieckie „Fronty" były odpowiednikami tworzonych na Zachodzie grup armii - w sensiedosłownym stanowiły zgrupowania około dziesięciu armii, mogące obejmować łącznie wprzybliżeniu milion ludzi. W przypadku operacji wiślańsko-odrzańskiej l Front Ukraiński oraz lFront Białoruski przypominały w gruncie rzeczy jakby jeden zdwojony Front, nacierały bowiemna tym samym kierunku; liczyły w sumie 2,2 miliona żołnierzy, 33 500 dział polowych i ciężkichmoździerzy, ponad 7 tyś. czołgów i dział pancernych, wreszcie 5 tyś. samolotów bliskiego wsparcia

Page 188: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

(zob. s. 36).

Formacje pancerne i zmechanizowane

Armie pancerne

Zasadnicze siły, które miały we Frontach rozwijać powodzenie, koncentrowano w armiachpancernych (w 1945 r. Koniew i Żuków mieli po dwa takie związki). Pierwsze radzieckie armiepancerne zaczęły się pojawiać w maju 1943 r., jednak wkrótce Niemcy sprawili im solidne lanie,ponieważ dysponowały zbyt słabą artylerią, a przydzielanych im jednostek piechoty nieintegrowano należycie z oddziałami pancernymi. Niemniej w

styczniu 1945 r. poszczególne armie pancerne miały już o jedną trzecią więcej żołnierzy,dwukrotnie większy park czołgów i dział pancernych i czterokrotnie silniejszą holowaną artylerię.Radziecka armia pancerna była obecnie dobrze zbalansowanym zmechanizowanym związkiem, wktórego skład wchodziły standardowo dwa lub trzy korpusy pancerne oraz jeden korpuszmechanizowany. Dawało to w sumie:

35 tys.-50 tyś. żołnierzy 500 czołgów (dwa korpusy pancerne) albo 900 czołgów (trzy korpu

sy pancerne) 850 dział i moździerzy.

Piechota zmotoryzowana przemieszczała się ciężarówkami łub jako desant na czołgach, przyczym nigdy nie odegrała tak istotnej roli jak pod koniec wojny, gdy pomagała czołgistomlikwidować grupki uzbrojonych w panzerfausty niemieckich piechurów w pociętym czyzabudowanym terenie.

To właśnie należące do radzieckiej 4 Armii Pancernej oddziały piechoty umożliwiły jej wiosną1945 r. włamanie się na niewielką głębokość w silnie uprzemysłowiony region Górnego Śląska.Jakkolwiek armia ta dysponowała już i tak dużą ilością piechoty w stosunku do czołgów -obokVI Korpusu Zmechanizowanego Gwardii dysponowała bowiem tylko jednym korpusem pancernym(X Gwardii) - Leluszenko ogromnie się ucieszył, kiedy 24 marca przydzielono mu dodatkowo VKorpus Zmechanizowany Gwardii:

Już od dawna zabiegałem o wzmocnienie armii trzecim korpusem, jednakże najważniejszebyło to, że otrzymaliśmy [kolejny] korpus zmechanizowany. Dzięki jego włączeniu znaczniewzrastała nie tylko zdolność bojowa armii, lecz przede wszystkim jej żywotność. Dwa korpusyzmechanizowane, dysponujące pokaźną liczbą artylerii, piechoty zmotoryzowanej i czołgów,oraz jeden korpus pancerny -była to na ówczesne warunki najwłaściwsza, moim zdaniem,struktura organizacyjna armii pancernej.

Page 189: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Korpusy pancerne

Komentarz Leluszenki przypomina nam o jednej z fundamentalnych zasad blitzkriegu - wewszystkich rosyjskich formacjach pancernych i zmechanizowanych znajdowały się zarównooddziały czołgów, jak i piechoty zmotoryzowanej; różnica polegała tylko na innym wyważeniu obutych komponentów. Jak widzieliśmy, korpusy pancerne (zazwyczaj po dwa lub trzy) stanowiływażny składnik armii pancernych, niemniej jeśli kierowali nimi energiczni dowódcy, mogły zpowodzeniem operować same niczym miniaturowe armie, przeprowadzając zagony i manewrującdaleko przed głównym zgrupowaniem pierwszego rzutu radzieckich armii. Taka samodzielnośćkorpusu byłaby nie do pomyślenia właśnie bez brygady piechoty zmotoryzowanej, mogącejwesprzeć etatowe trzy brygady pancerne. Korpus pancerny liczył w przybliżeniu:

11 700 żołnierzy 220 czołgów 40 dział pancernych-152 holowane działa i moździerze plus osiem wyrzutni rakietowych BM-13 katiusza.

Korpusy zmechanizowane

Korpus zmechanizowany był niemal tak samo szybkim i użytecznym związkiem, jak korpus pancerny.Jego organizacja stanowiła lustrzane odbicie tego ostatniego, gdyż składał się z trzech brygadpiechoty zmotoryzowanej oraz jednej brygady pancernej. W podanych niżej liczbach zwraca po-nadto uwagę jego silne nasycenie artylerią:

-16 tyś. żołnierzy 180 czołgów 60 dział pancernych 252 działa i moździerze plus osiem katiusz.

Brygady pancerne

Te nieduże formacje odznaczały się wysoką wszechstronnością. Oprócz bezpośredniegowspółdziałania z innymi jednostkami macierzystego korpusu pancernego mogły zostaćprzydzielone do dywizji, korpusów, a nawet armii ogółnowojskowych (tzn, strzeleckich). Poza tymdowódcy armii pancernych lubili wykorzystywać te brygady jako swój osobisty odwód, a zeszczególnym upodobaniem tworzyli z nich bojową awangardę armii, posyłając je do przodu razem zdokooptowanymi do nich formacjami wsparcia. W 1945 r. brygada pancerna obejmowała trzybataliony czołgów oraz jeden batalion piechoty zmotoryzowanej i liczyła:

-1354 żołnierzy - 65 czołgów.

Page 190: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Brygady zmechanizowane (piechotyzmotoryzowanej)

Każda z tych formacji rozporządzała silnym komponentem pancernym: trzydziestoma

dziewięcioma czołgami. Jednostkom tym powierzano takie same zadania, jak brygadom

pancernym.

Samoloty

Radzieccy stratedzy, tak jak i niemieccy, widzieli w samolotach przede wszystkim instrument dobliskiego wsparcia wojsk lądowych, nie zaś prowadzenia strategicznych bombardowań.Nieprzypadkowo to właśnie szturmowiec Ił-2 stał się klasycznym radzieckim samolotem WielkiejWojny Ojczyźnianej. Był bardzo skuteczny przeciw lżejszym niemieckim czołgom; w 1943 r.szturmowce te stanowiły już jedną czwartą wszystkich produkowanych w ZSRR samolotówbojowych.

Szturm na Rzeszę

Generalne koncepcje

W trakcie ofensyw w Polsce i Prusach Wschodnich w 1945 r. Rosjanie zamierzali zgruchotaćjednym potężnym uderzeniem linię niemieckiej obrony, a następnie rozwinąć powodzenie na wielkągłębokość. Zadaniem jednostek pancernych i zmechanizowanych było rozczłonkowywanie nie-mieckich zgrupowań, a nie ich okrążanie; nakazano im przeć za wszelką cenę naprzód, tak byosiągnęły wyznaczone cele na dalekich tyłach przeciwnika, podczas gdy wyłapywaniemniedobitków miały się zająć formacje drugiego rzutu. We wcześniejszych kampaniach tracono częśćimpetu ofensywy, kiedy oddziały pierwszego rzutu wykonywały zakrojone na niewielką skalęmanewry zakleszczające. Niemcy spodziewali się teraz czegoś podobnego w rejonie zakola Wisły,lecz:

[...] tym razem, w całkowitej zgodności z rozwojem sytuacji, STAWKA zastosowała w operacjikoncepcję potężnych uderzeń rozcinających, sięgających głęboko w zajmowane przez nieprzyjacielaterytorium. Umożliwiło to rozdzielenie linii obrony nad Wisłą na odizolowane od siebie ogniskaoporu, po czym należało koniecznie skierować na odcinki przełamania korpusy i armie pancerne,które miały nacierać z maksymalną prędkością w głąb nieprzyjacielskiej defensywy, nie tracącczasu na miażdżenie ośrodków oporu za swoimi plecami,

Analogicznie przewidywano też, że 2 i 3 Front Białoruski będą nacierać prosto ku Bałtykowi poosiach równoległych, nie zbieżnych. Dopiero w wyniku nieoczekiwanego zwrócenia 2 FrontuBiałoruskiego na północny wschód doszło na tym teatrze wojny do odcięcia Prus Wschodnich.

Page 191: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Przygotowania

Maskirowka

Maskirowka (dosłownie „maskowanie") to termin, którego nie da się dokładnie przełożyć naangielski, obejmuje on bowiem różnorakie czynności: od fizycznego kamuflażu na polu bitwy pokampanie politycznej „dezinformacji". W PU-44 wychwalano maskirowkę jako zasadniczy środekpozwalający osiągnąć zaskoczenie, i w konsekwencji:

[...] obowiązkową formę wsparcia walki przed każdą akcją i operacją. Zadania maskirowkito zapewnienie ukrycia manewru i koncentracji oddziałów, tak by móc wykonać zaskakującyatak, wprowadzenie przeciwnika w błąd co do naszych sił, uzbrojenia, działań i zamiarów i tymsamym zmuszenie go do podjęcia niewłaściwej decyzji.

Pod koniec 1944 r. techniki maskirowki były już wysoce zaawansowane, ale jeśli radzieccy

planiści chcieli w jakikolwiek znaczący sposób zaskoczyć Niemców, musieli się uciec do wszelkich

znanych sobie sztuczek.

Już na długo przedtem Rosjanie stworzyli przyczółki po przeciwległej stro nie Wisły i Narwi, niemogli też zataić faktu, że gdzieś w środku zim} zamierzają ruszyć do natarcia. „Aby rozwiązać teproblemy, radzieccy pla niści starali się wypracować taki plan maskirowki, który pozwalałby ukry<przede wszystkim skale ich ataku, nie zaś jego miejsce, termin czy też vi ogóle ofensywny zamysł".

Do biernych metod maskirowki należało zatajenie przed przeciwnikiem faktu podejścia, a takżerejonu dyslokacji oddziałów (przemieszczanie się pod osłoną ciemności, przesłony i siatkimaskujące etc), oraz bardzo rygorystyczne przestrzeganie zasady, że powinno się wiedzieć tylko to,co musi się wiedzieć. Ważne tajemnice dotyczące danej akcji ujawniano mającym ją realizowaćżołnierzom dopiero w ostatniej chwili, a i wtedy odbywało się to ustnie, nie pisemnie.

Stosowanie aktywnej maskirowki było wprawdzie w uwarunkowaniach 1944-45 r.trudniejsze, ale nie zupełnie wykluczone - pod warunkiem, że Rosjanie odgadną, jakie sąprzewidywania Niemców, i postarają się je ugruntować. Najbardziej udanym przedsięwzięciemtego rodzaju był wyszukany fortel, za pomocą którego Koniew zdołał przekonać Niemców, jakobyześrodkował na swym lewym skrzydle, na południe od Wisły, duże siły gotowe do natarcia wkierunku Krakowa.

Bez wątpienia największym sukcesem maskirowki na szerszą skalę było ukrycie przedniemieckim wywiadem, kierowanym przez pułkownika Reinharda Gehlena, faktu przerzucenia narozkaz Stalina dziewięciu armii i jednego korpusu pancernego z odwodu STAWKI do centralnej Pol-ski celem wzmocnienia mających tam nacierać wojsk. Chodzi tu o następujące związki:

• Przydzielone l Frontowi Ukraińskiemu:

6, 21, 52, 59 Armię, 3 Armię Pancerną Gwardii, VII Korpus Pancerny Gwardii.

• Przydzielone l Frontowi Białoruskiemu:

Page 192: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

33 i 61 Armię, 3 Armię Uderzeniową, l Armię Pancerną Gwardii.

Niemcy obliczali, że rozlokowane na przyczółkach siły radzieckie mają nad nimi 3-3,5-krotnąprzewagę, podczas gdy w rzeczywistości stosunek ten wyrażał się wskaźnikiem 5-7:1 na korzyśćRosjan,

Ponieważ na odcinku 3 Frontu Białoruskiego znaczna część wojsk rosyjskich ujawniła już swąobecność przy okazji wcześniejszych walk na północy Prus Wschodnich, szacunki niemieckiegowywiadu były tu z grubsza prawidłowe. Pozwala to wyjaśnić przyczyny niskiego początkowo tempaposuwania się oddziałów Czerniachowskiego. Natomiast dalej na południowym zachodzie dowódca2 Frontu Białoruskiego trzymał przekazaną mu z odwodu STAWKI 5 Armię Pancerną Gwardii dalekoza linią frontu, toteż aż do momentu rozkręcenia się ofensywy Rokossowskiego Niemcy nie zdawalisobie w ogóle sprawy z obecności tej siły uderzeniowej.

Wywiad, rozpoznanie, mapy

Ponieważ Rosjanie walczyli teraz daleko od historycznych granic Rosji, ich planiści nie mogli jużliczyć na to, iż dostarczą im wielu informacji agenci i partyzanci działający za nieprzyjacielskimiliniami (zob. s. 46). Deficyt ten starano się wyrównać poprzez intensywne fotografowanie zpowietrza, jak również kierowanie na niemieckie zaplecze, na głębokość około czterdziestukilometrów, niewielkich grup zwiadowców, które obserwowały ruchy wojsk niemieckich oraz ichcodzienne zachowania. Czuj-kow posłał pewnego lejtnanta z siedmiu żołnierzami w leśne ostępy,w rejon położony o dwanaście kilometrów na południowy zachód od Warki. Przez kilka miesięcyprzekazywali oni 8 Armii Gwardii swoje spostrzeżenia - bądź to drogą radiową, bądź też zapośrednictwem lekkiego, przylatującego do nich nocą samolotu Po-2. Dużo cennych informacjiuzyskiwano też po prostu w ten sposób, że przyglądano się uważnie Niemcom z punktówobserwacyjnych, umieszczonych na wysuniętych rosyjskich stanowiskach; osobisty rekonesansterenu uważano za ważny obowiązek wszystkich dowódców; od szczebla pododdziału do dowódcyFrontu włącznie.

W sumie do radzieckich sztabów docierała nader pokaźna ilość danych wywiadowczych, copomaga z kolei wyjaśnić, dlaczego Rosjanie mogli

się pochwalić tak znakomitą wojskową kartografią. Niezwykłym udogod nieniem przyuzgadnianiu współdziałania poszczególnych armii było wyko rzystanie map w skali L100 000.Na użytek dowódców baterii: kompanii przygotowywano wielkoskalowe mapy bazowe, naktóre:

[...] naniesiono wszystkie inżynieryjne umocnienia nieprzyjaciela, cały jego systemognia, wszystkie obiekty ataku na danym odcinku.

W zasadzie umożliwiało to artylerzystom prowadzenie ognia tak, aby ani jedenpocisk nie został użyty na próżno. Również dowódca kompanii piechoty dokładnie znał

Page 193: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

inżynieryjne i ogniowe przeszkody, na jakie mógł się natknąć. Mapy obejmowały całągłębokość taktycznej strefy obrony nieprzyjaciela; to dawało zarówno artylerzystom, jakpiechocie pojęcie o wszystkim, co znajdowało się przed nimi mniej więcej na odległość l Okilometrów.

Niemcy przyznawali, że sporządzone przez nieprzyjaciela mapy niemieckiego terytoriumbyły często lepsze od ich własnych; dowodziły tego takie wydarzenia, jak choćby celneuderzenia artyleryjskie i lotnicze na port Rosenberg w kotle Heiligenbeil z 24 marca;

Setki najrozmaitszych pojazdów stłoczone były na maleńkiej przestrzeni - ciężarówki,samochody, prywatne wozy i konne bryczki. Rozrywające się bomby i pociskiartyleryjskie przewracały je teraz, roztrzaskiwały na kawałki lub wyrzucały wysoko wgórę.

Gry wojenne

Posiedzeń tych nie zwoływano bynajmniej dla rozrywki, tylko w celu uzgodnienia iuściślenia planów operacji, przedstawienia oficerom ich

zadań oraz dopracowania wszystkich najdrobniejszych szczegółów w zakresie współdziałaniaposzczególnych formacji i oddziałów, a także wsparcia ze strony artylerii, saperów i służblogistycznych. Łączono więc w ten sposób planowanie ze szkoleniem; gry wojenne lub prezentacjew tej czy innej formie przeprowadzano na każdym szczeblu dowodzenia wyżej pododdziału.Pułkownik Antonow opisuje przebieg ostatniej sesji przed natarciem, zorganizowanej 11 styczniaw sztabie 5 Armii Uderzeniowej:

Do gry wojennej użyto skrzyni z piaskiem, na którym w zminiaturyzowanej formieodtworzona była realna sytuacja. Ujrzeliśmy więc operacyjne zadanie 5 armii uderzeniowej ipasy natarcia każdej dywizji. Wezwani dowódcy korpusów i dywizji, szefowie rodzajów wojsk isłużb podchodzili kolejno do „stołu" plastycznego, meldowali swoje zadania bojowe i gotowośćdo natarcia. Precyzowano tutaj wszystkie zagadnienia współdziałania między piechotą,czołgami, artylerią, lotnictwem oraz między związkami taktycznymi armii i wojskami szybkimi- 2 armią pancerną gwardii i 2 korpusem kawalerii gwardii.

Dowódca armii, ogromnie spokojny, czynił krótkie, rzeczowe uwagi i zadawał takież pytania.Jeśli referat był ścisły i logiczny, Bierzarin unosił głowę i mówił: „Dobrze, tak toczcie bój", jeślizaś referat zawierał pomyłki, generał wprowadzał niezbędne korekty.

Edukacja polityczna

Włożono wiele wysiłku, by poprzez indoktrynację polityczną zwiększyć motywację żołnierzy iwykształcić w nich odpowiednie postawy. Angażowali się w to czynnie członkowie partii

Page 194: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

komunistycznej i Komsomołu (Komunistycznego Związku Młodzieży), stanowiący w chwilirozpoczęcia ofensywy pokaźny odsetek żołnierzy w każdej z armii (na przykład

15 946 osób w 38 Armii i 9769 w 69 Armii). Ponadto w batalionach i kon paniach wykonywali pracępolityczną pełnoetatowi zastępcy dowódców do spraw politycznych (komisarze). Rozprowadzalibroszury i gazetki, 01 ganizowali polityczne mityngi, a także pogadanki, podczas których wete raniraczyli niedoświadczonych jeszcze żołnierzy krzepiącymi opowieścią mi. Czujkow ze szczególnymuznaniem wypowiadał się o pracy młodsze go lejtnanta Wasilija Wybornowa, kompanijnegoorganizatora partyjne go, udającego się każdego dnia o zmierzchu do okopów, by przekazać żołnierzom najnowsze doniesienia z frontów, Poza tym kontrolował on icł broń i udzielał im porad,jak mogą poprawić swe warunki bytowe. Pew nego razu zganił szeregowca Skworcowa,ponieważ dostrzegł piasek m pokrywie zamka jego karabinu maszynowego, „Wybornow obiecał, żenit zawiadomi nikogo o stanie broni, ale za godzinę sprawdzi, czy została doprowadzona doporządku. Takie przyjacielskie zwrócenie uwagi ma większą siłę oddziaływania niż polecenie".

Przygotowania logistyczne

Już wcześniej (s. 45) wspominaliśmy pokrótce o tym, jakie ilości wszelakiego rodzaju materiałówzgromadzono w styczniu 1945 r. na potrzeby szykowanej ofensywy. Radzieckim przelicznikiem wzakresie dostaw amunicji był bojekomplet (jednostka ognia), oznaczający dla każdego typu broni liczbępocisków, jakie miał przy sobie pojedynczy żołnierz lub wiózł pojedynczy pojazd. W styczniu 1945r. przypadało około 1,5 do 2,5 bojekom-pletów na każdego piechura i 3 do 10 na każdy czołg idziało.

Taka sama zasada przeliczania obowiązywała w odniesieniu do zaopatrzenia w materiałypędne, przy czym tutaj posługiwano się jako miarą naprawką (jednostką napełnienia paliwa). Jednanaprawka odpowiadała ilości paliwa, jaką przewoziły w swych wewnętrznych i zewnętrznychzbiornikach pojazdy opancerzone, działa pancerne oraz ciężarówki. W styczniu 1945 r. oba Frontywyznaczone do działań na głównym kierunku w Polsce przystępowały do ofensywy z zapasem 4 do4,5 jednostek napełnienia na jeden pojazd (który to zapas, jak się okazało, był daleceniewystarczający).

Zsumowanie tych liczb dawało na szczeblu armii pancernej bojekom-pletyo ogólnej masie okołotysiąca ton i naprawki o masie w przybliżeniu sześciuset ton (l Armia Pancerna Gwardii). Po

wyczerpaniu początkowych zasobów amunicji i materiałów pędnych używano też obu tych mierni-

ków przy podliczeniach jednostek uzupełnienia.

Dowodzenie i kontrola

Page 195: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Przed rozpoczęciem w styczniu 1945 r. ofensywy Stalin przejął rolę „koordynatora Frontów". Jakokierujący kwaterą główną (STAWKĄ) utrzymywał stale kontakt telefoniczny z dowódcami Frontów,modyfikując ich zadania w zależności od zmieniającego się położenia militarnego i politycznego. Zreguły kierowanie wewnętrznymi sprawami danej grupy armii pozostawiano samemu jej dowódcy.Koniew pisał:

Zawsze uważałem, i uważam, że w momentach decydujących, zwłaszcza przy częstych igwałtownych zmianach sytuacji, dowódca Frontu (jak również dowódca armii) powinienznajdować się blisko wojsk i na miejscu podejmować nieodzowne decyzje. Wyjazdy do wojsk,niekiedy krótkie, niekiedy dłuższe - w zależności od potrzeby - nigdy nie wiązały się w mojejświadomości z tak wzniosłymi pojęciami jak odwaga osobista, a tym bardziej z bohaterskimiczynami. Wydaje mi się, że są to po prostu zwykłe, nieodłączne elementy kierowaniawspółczesnymi działaniami manewrowymi.

Pamiętniki radzieckich oficerów nie pozostawiają wątpliwości, iż na przednim skraju strefy walk częstomożna było spotkać dowódców Frontów, którzy bez wahania ingerowali w działania na skalęoperacyjną, a nawet taktyczną, l marca na Pomorzu Żuków wspiął się na wieżę kościoła i prze-zwyciężył impas natarcia, rozkazując włączyć do walki oddziały wydzielone l Armii PancernejGwardii. Co jeszcz-bardziej uderzające, pod koniec stycznia jego rywal Koniew zrobił użyte! zpojedynczej radiostacji, by wnieść korektę do manewru oskrzydlające go, wykonywanego naobrzeżach Zagłębia Górnośląskiego przez 3 Armii Pancerną Gwardii.

W gruncie rzeczy sama struktura rosyjskich sztabów sprzyjała indywi dualnemu stylowi

dowodzenia. Podstawową zasadę wyłożył tu Lelu szenko:

Nasze doświadczenie dowiodło, że największą efektywność w do wodzeniu wojskamiosiągano wtedy, gdy realizowały je równolegle dwie grupy: grupa operacyjna, kierowanabezpośrednio przez dowód cę armii i druga grupa - zasadniczy trzon sztabu armii zestanowiska dowodzenia.

Grupa operacyjna (Opieratiwnaja gruppa albo Opiergruppa) armii, korpusu czy dywizji byłabardzo małym i bardzo ruchliwym ośrodkiem dyspozycyjnym, którego rdzeń stanowili dowódcadanej formacji, szef artylerii i trzech lub czterech oficerów operacyjnych; towarzyszyła im ponadtoniewielka liczba kierowców, radiooperatorów i żołnierzy eskorty. Korzyści płynące z możliwościszybkiego działania liczyły się szczególnie dla dowódcy jednostki pancernej:

Nie chodzi tu tylko o osobistą odwagę i spryt. [...] Nie zawsze ma [on] na czas ścisłe dane osiłach nieprzyjaciela. Sytuacja zmienia się błyskawicznie. Na każdym kroku czyhaniebezpieczeństwo, zwłaszcza w działaniach w głębi operacyjnej.

Wspomniany przez Leluszenkę „zasadniczy trzon sztabu" tworzył centrum administracyjnedanej formacji, a ulokowany był na „stanowisku dowodzenia" (która to nazwa może nieco mylić).Co prawda stanowisko dowodzenia nie przemieszczało się tak prędko, jak grupa operacyjna, lecz wtoku szybkich operacji wojennych stanowisko dowodzenia określonej armii przenoszono w inne

Page 196: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

miejsce w przybliżeniu raz dziennie, zaś w

przypadku korpusów i dywizji przeprowadzka taka odbywała się dwa lub trzy razy w ciągu dnia.

Przełamywanie obrony przeciwnika

Koncentracja sił na odcinku przełamania

Kluczowe znaczenie dla powodzenia blitzkriegu - czy to w wydaniu radzieckim, czy niemieckim -miało zgromadzenie wielkich sił do działań przeciw wybranemu sektorowi nieprzyjacielskichpozycji obronnych. Stosownie do tego koncentrowano ogromny potencjał uderzeniowy na - jak tonazywali Rosjanie - „odcinkach przełamania", podczas gdy „odcinki pasywne", na którychzamierzano jedynie absorbować uwagę przeciwnika, obsadzano tylko skromnymi siłami. W efekciew styczniu 1945 r. osiągnięto następujące proporcje w tym zakresie:

Armii stanowił zaledwie 13 proc. ogólnej długości zajmowanego prze nią pasa frontu,ześrodkowano na nim 80 proc. piechoty, 90 proc, artyL rii i moździerzy oraz wszystkie czołgi idziała pancerne.

Dokonując wyboru odcinków przełamania, dowódcy uwzględniali fc kie czynniki jak dogodnedrogi podejścia czy obecność lasów albo inne osłony pozwalającej im ukryć przed przeciwnikiemwłasne wojska, BraJ również pod uwagę sprzyjające przyszłemu natarciu atuty, wykryte pnieprzyjacielskiej stronie frontu - twarde podłoże, słabo rozbudowane obsadzone umocnienia,linie rozgraniczenia poszczególnych formacji itd

Podział wojsk na rzuty

W zależności od sytuacji na danym sektorze, wojska radzieckie rozwijały się do natarcia w jednym,dwóch lub trzech rzutach (czyli falach albo liniach). Do wprowadzenia podziału na rzuty,umożliwiającego przetrzymanie przewlekłej i ciężkiej walki, skłaniano się na tych odcinkach, gdziesami Niemcy ugrupowani byli w głąb. I odwrotnie: płytka obrona zachęcała do atakowania jednymrzutem, co pozwalało na wykorzystanie już od samego początku jak największej masy uzbrojenia(Daniłow, Radom-Łodzinskaja Opieracyja, 1958, s. 27-28),

Uderzenie artyleryjskie

W pierwszej wojnie światowej podczas typowego przygotowania artyleryjskiego wystrzeliwanosetki tysięcy, a nawet miliony pocisków bez żadnego większego efektu. Ta nieskuteczność wynikałamiędzy innymi stąd, że nawała przeciągała się zazwyczaj na kilka dni, co wykluczało elementzaskoczenia i niwelowało skutki pierwszego szoku. Co więcej, przeorany ogromną ilością

Page 197: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

wybuchów grunt stawał się poważną przeszkodą dla samych atakujących.Na odmiennych założeniach opierało się tak zwane „uderzenie piorunujące". Jeśli porównywać

łączną masę wystrzelonych pocisków, było ono lżejsze od skumulowanych przygotowańartyleryjskich, raziło jednak dużo intensywniejszym i krótkotrwałym ogniem obiekty zawczasuzlokalizowane. W ten sposób w ciągu ledwie minut niszczono takie newralgiczne cele,

jak stanowiska dowodzenia i baterie artylerii; ci nieprzyjacielscy żołnierze, którzy w ogóle przeżyli ówostrzał, byli nim oszołomieni, podczas gdy sama powierzchnia gruntu pozostawała względnienienaruszona.

Pierwszymi uderzeniami piorunującymi kierował w 1917 r. pod Rygą niemiecki pułkownikBruchmuller. Później, w marcu 1918 r., to właśnie w dużej mierze dzięki zastosowaniu tej metodyostrzału Niemcy osiągnęli zaskoczenie podczas swej ofensywy na froncie zachodnim. W drugiejwojnie światowej uderzenie piorunujące należało już do kanonu zarówno radzieckiego, jak iniemieckiego rzemiosła artyleryjskiego.

W styczniu 1945 r. rosyjskie przygotowanie artyleryjskie dzieliło się na:

uderzenie wstępne (ogniewoj udar) o bardzo dużym natężeniu, poktórym przystępowano w razie potrzeby do

metodycznego i dłuższego ostrzału;

pojedynczy lub podwójny wał ogniowy (ogniewoj waf), nakrywający pozycje przeciwnika niczym ściana ognia w określonych inter-

wałach, przed nacierającymi własnymi wojskami.

W pasie działania l Frontu Ukraińskiego (12 stycznia) wykonano pięciominutowe uderzeniewstępne, które poprzedziło atak „przednich batalionów". Po wybadaniu niemieckich pozycjiobronnych przez to rozpoznanie walką przeprowadzono właściwą, 107-minutową nawałę, mającąrozmiękczyć ocalałe jeszcze punkty oporu przed rozpoczęciem natarcia przez zasadnicze siły.

Z kolei na odcinku l Frontu Białoruskiego (14 stycznia) położono dużo większy nacisk nauderzenie wstępne, które trwało tam dwadzieścia pięć minut, i podczas którego wystrzelono 315tyś. pocisków artyleryjskich o łącznej masie 5540 ton, z czego 825 ton (15 proc.) przeznaczono nazwalczanie nieprzyjacielskiej artylerii. Uderzenie to sięgnęło na głębokość ośmiu kilometrów, a wjego wyniku zlikwidowano osiemdziesiąt sześć schronów i dwadzieścia pięć punktówobserwacyjnych, zniszczono bądź „przygwożdżono" osiemdziesiąt dwie baterie artylerii,czterdzieści dziewięć baterii moździerzy oraz 347 karabinów maszynowych. Żuków miał jeszczemożliwość wykonania 107-minutowej nawały artyleryjskiej, lecz doszedł do wniosku, iż nie jestjuż ona potrzebna.

Wszystkie cele zostały wcześniej starannie rozpoznane; strzelającyn w oparciu o sweznakomite mapy rosyjskim kanonierom nie przeszka dzała specjalnie ani mgła, ani też zamiecie

Page 198: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

śnieżne, dym czy ciemności.

Ogólnie rzecz biorąc, do tego czasu Rosjanie dobrze już opanowali umiejętność kierowaniadziałaniami artylerii, a to dzięki funkcjonalnym radiostacjom polowym (jakimi nie rozporządzanojeszcze podczas pierwszej wojny światowej), a także udanej reorganizacji z 1944 roku. Wcześniejartyleria tkwiła w sztywnym gorsecie organizacyjnym, ukierunkowana na konkretne zadania -wsparcie piechoty, uderzenie na dużą głębokość, pojedynki artyleryjskie itp. Teraz natomiastznajdujące się na odcinkach przełamania działa i moździerze zbierano w „grupy" na szczebluarmii, korpusów, dywizji i pułków (zob. s. 333) i oddawano bezpośrednio do dyspozycjiodpowiednich dowódców polowych. Uzyskiwana w ten sposób elastyczność uwidoczniła siędobrze 14 stycznia, w trakcie rozpoczynającej się ofensywy l Frontu Białoruskiego. Żukówprzebywał wtedy akurat na stanowisku dowodzenia 5 Armii Uderzeniowej:

[...] dowódcy korpusów meldowali po kolei, że rozpoznanie bojem przebiega pomyślnie.Marszałek Żuków upoważnił generała Bie-rzarina do skierowania do akcji pierwszego rzutukorpusów o dwadzieścia minut wcześniej, niż przewidywał pierwotny harmonogram, oraz donakazania artylerii, by przeszła od przygotowania do prowadzenia ognia wspierającego natarciegłównych sił.

„Przegryzanie się" przez obronę przeciwnika

W operacji wiślańsko-odrzańskiej ewolucja taktyki posunęła się znacznie do przodu, szczególnie w zakresieudoskonalania metod przełamywania nieprzyjacielskiej taktycznej strefy obrony.

Jednym z mniej znanych elementów blitzkriegu jest zacięta, często mozolna walka na bliskąodległość, niezbędna dla wyrąbania korytarzy przez

stałe umocnienia obronne przeciwnika i otwarcia drogi oddziałom mającym następnie rozwinąćpowodzenie.

W pasie natarcia l Frontu Białoruskiego (14 stycznia) każdemu korpusowi piechoty pierwszegorzutu przydzielono po dwa lub trzy szturmowe bataliony saperów, którzy pomogli usunąć ponad 90tyś. min przeciwpancernych i przeciwpiechotnych i oczyścić ponad 800 przejść. Równie ważną rolęodegrały czołgi i działa pancerne bliskiego wsparcia. Rozwiązano ich etatową strukturę brygadową idzielono je na bataliony lub kompanie, dołączane do poszczególnych batalionów strzelców, bądźteż rozdrabniano je na jeszcze mniejsze pododdziały, mające współdziałać z plutonami:„Usprawniło to wydatnie współpracę czołgów bezpośredniego wsparcia piechoty z oddziałamistrzeleckimi i zwiększyło ich tempo posuwania się" (Larionov i in., World War II: Decisive Battiesofthe So-vietArmy, Moscow 1984, s, 402).

Jak zawsze, także i w tej dziedzinie dowódcy Frontów mogli wedle własnego uznania

Page 199: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

interpretować ogólne wytyczne. Żuków - tak jak większość jego kolegów - wolał wydzielić pokaźnączęść swych drogocennych czołgów i dział pancernych do wspomożenia piechoty w szturmie nanieprzyjacielskie pozycje. W porównaniu z nim Koniew był tu skąpy.

Istotne było także to, że na swych odcinkach przełamania Żuków rozmieścił do siedemnastukompanii saperów na jeden kilometr, podczas gdy Koniew - tylko od pięciu do trzynastu.

Wprowadzanie armii pancernych w wyłom

Większość z omówionych do tej pory rozwiązań wyrastała z solidnej doktryny oraz żmudnej pracysztabowej i szkolenia. Przychodził jednak taki moment, kiedy wynik bitwy zależał bezpośrednio odopartej na doświadczeniu intuicji dowódcy Frontu. Następowało to wtedy, gdy uznawał on, żenadszedł czas rzucenia do walki armii pancernych, które na większości Frontów czekały na sygnałrozmieszczone tuż za armiami ogólnowojsko-wymi pierwszego rzutu.

Żuków zostawił piechocie, saperom oraz czołgom i działom pancernym bliskiego wsparciazadanie wybicia przejścia przez całą głębokość taktycznej strefy obrony w otwartą przestrzeńoperacyjną, i skierował swe armie pancerne do walki dopiero drugiego i trzeciego dnia ofensywy -l Armię Pancerną Gwardii 15 stycznia o godzinie czternastej, a 2 Armię Pancerną Gwardiiszesnastego rano. Natomiast Koniew, jak widzieliśmy, oszczędzał na czołgach bliskiego wsparcia,ale tytułem rekompensaty już pierwszego dnia wprowadził do akcji całość sił armii pancernych.Postąpił tak zarówno na początku operacji wiślańsko-odrzańskiej (12 stycznia), jak i operacjigórnośląskiej (15 marca). Pisze on:

Gdybyśmy w danym wypadku [na Górnym Śląsku] puścili naprzód samą piechotę, temponatarcia byłoby jeszcze wolniejsze, a nasze i tak już poważnie przerzedzone dywizje piechotyponiosłyby znacznie większe straty. Nie mówiąc już o czysto moralnej odpowiedzialnościdowódcy za niepotrzebne straty w ludziach, nie miałem prawa wówczas ryzykować również zprzyczyn czysto praktycznych - w przewidywaniu tak poważnej i odpowiedzialnej operacji jakoperacja berlińska.

Wydaje mi się, że w roku 1945 w ogóle nie do pomyślenia było, aby posłać do natarciapiechotę bez czołgów, Stanowiłoby to krok wstecz. Przyzwyczailiśmy się już w tym czasie, żewspółczesne natarcie organizuje się przy jak najściślejszym współdziałaniu wszystkichrodzajów wojsk, przy czym czołgom wyznaczano na polu walki rolę przodującą. [...] To, że nasiczołgiści ponieśli znaczne straty w pierwszym dniu operacji górnośląskiej, było rzeczą smutną,lecz nieuniknioną. Dyktowała to nieubłagana konieczność. W sytuacji, jaka się

wytworzyła, bez czołgów nie posunęlibyśmy się ani o krok naprzód.

To tendencyjna opinia. Gdyby Koniew kładł należyty nacisk na wykorzystanie czołgów bliskiego

wsparcia, nie byłoby potrzeby angażowania armii pancernych do bezpośredniego szturmu na

nieprzyjacielskie umocnienia.Bardziej broni się tu rozwiązanie wybrane przez Żukowa, powojenne analizy wykazały

Page 200: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

bowiem, że pożądane było wyrąbanie dla armii pancernych korytarza sięgającego aż do otwartejprzestrzeni operacyjnej:

Armie pancerne, które wprowadzano do walki celem dokończenia przełamania, posuwałysię z reguły wolniej podczas późniejszego natarcia w głąb nieprzyjacielskiego obszaru,ponieważ ulegał znacznemu osłabieniu ich potencjał uderzeniowy. Właśnie dlatego KwateraGłówna Naczelnego Dowództwa, a także szereg dowódców Frontów, zwłaszcza G. K. Żuków,K. K. Rokossowski oraz I. D. Czernia-chowski, dążyli do tego, by dokończyć przełamywanienieprzyjacielskiej taktycznej strefy obrony przy użyciu oddziałów piechoty, wydatniewzmocnionych czołgami bliskiego wsparcia i artylerią, jak również grup szybkich armiiogólnowojskowych. Chodziło o to, by armie pancerne, stanowiące grupy szybkie Frontów,wprowadzane były w gotowe już wyłomy, i wdzierały się bezpośrednio na zaplecze prze-ciwnika w celu całkowitego zniszczenia jego operacyjnej obrony.

Rozwijanie powodzenia

Działania armii pancernych i korpusów pancernych

Zasadnicza rola w rozwijaniu powodzenia na frontach po przełamaniu obrony nieprzyjaciela należała doarmii pancernych, samodzielnych korpusów pancernych i zmechanizowanych, które we współdziałaniu zlotnictwem stanowiły szybki taran o olbrzymiej sile, torujący drogę armiom ogólnowojskowym.

Podczas operacji wiślańsko-odrzańskiej radzieckie związki pancerne pokonywały przeciętnieod 45 do 70 kilometrów na dobę, a jednostki piechoty - 25 kilometrów. Oznaczało to, że w sumiew ciągu 22 dni przeniknięto na głębokość do 500 kilometrów, przy czym poszczególne armiepancerne przebyły faktycznie znacznie większy dystans, jeśli uwzględnimy wszystkie wykonaneprzez nie zwroty i skręty (l Armia Pancerna Gwardii - 600 kilometrów; 2 Armia Pancerna Gwardii- 700 kilometrów). Analogicznie wzrastała też ogólna szerokość frontu (włączając w to skrzydła) obunacierających grup armii: w momencie rozpoczęcia ofensywy wynosiła 73 kilometry (na trzechizolowanych odcinkach), w czwartym dniu natarcia - 500 kilometrów (połączonej już linii), a wchwili zakończenia operacji -1000 kilometrów.

Postępowano naprzód - czasem szybciej, czasem wolniej - zarówno w dzień, jak i w nocy,aczkolwiek w marcu na Górnym Śląsku do działań w ciemnościach Koniew tworzył:

[..,] kombinowane bataliony, złożone z ludzi najlepiej do tego przygotowanych. Bataliony tewalczyły tylko nocą, a z nastaniem dnia wyprowadzane były na odpoczynek; odegrały oneogromną rolę. W walkach nocnych działania ich wspierał przede wszystkim artyleryjski ogień nawprost. Wydzielone do tego działa jeszcze za dnia wysuwano możliwie najdalej do przodu.(Koniew, Czterdziesty piąty, 1968, s, 74)

Page 201: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Generalnie rzecz biorąc, szybkie tempo posuwania się wojsk radzieckich było możliwe dzięki:

1. Śmiałości i inwencji w dowodzeniu.2. Osiąganiu przygotowanych zawczasu niemieckich pozycji jeszcze przed

ich obsadzeniem przez samych Niemców. Powtarzało się to raz za razem, uniemożliwiając tym ostatnim stawienie twardego oporu na jakiejkolwiek rubieży na wschód od Poznania.

3. Unikaniu działań na obszarach zabudowanych:

W styczniu 1945 r. mieliśmy już dostatecznie dużo doświadczenia, by rozumieć, że

wyzwalanie miejscowości nie jest bynajmniej

głównym zadaniem wojsk pancernych. Przeciąć komunikacje nieprzyjaciela, spowodować chaos

w jego obronie, wywołać panikę na tyłach, zamknąć drogi odejścia jego czołowym oddziałom

lub drogi przegrupowania odwodów - oto zadania, które stawialiśmy wojskom pancernym w

pierwszej kolejności.

4. Wykorzystywaniu zmrożonej, stwardniałej ziemi do przemieszczania się w razie potrzeby naprzełaj celem wyminięcia miast i punktów oporu. I odwrotnie: w marcu to właśnie międzyinnymi z powodu odwilży praktycznie zamarła operacja górnośląska:

Sytuację pogarszały wiosenne roztopy. Zmuszały one czołgistów do walki wzdłuż dróg i odrogi oraz do przedzierania się przez osiedla. A właśnie tam, zza domów i ukryć najłatwiej byłoposługiwać się [pan-zerfaustami],

Takie same problemy mieli Rosjanie na Pomorzu.

NIEMCY NIEMCY NIEMCY

Dowodzenie i kontrola

Niemieccy weterani byli chyba zbyt wygodni, gdy winili fiihrera za wszystkie niepowodzenia, jakiespadły na Niemcy w pierwszych miesiącach 1945 roku.

Na pewno trudno jest usprawiedliwić upieranie się Hitlera przy tym, by wojska niemieckiezajmowały pozycje w Polsce na płytkiej, sztywnej, wysuniętej linii obrony, co uczyniło je tak

Page 202: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

podatnymi na atak. Niewątpliwie też popełniał on błąd, ingerując na mocy wydanego przez siebiedekretu ze stycznia 1945 r. tak silnie w dowodzenie - aż do szczebla dywizji włącznie. Wporównaniu z nim Stalin zachowywał olimpijski spokój i dystans.

Ale nim będziemy mogli jednoznacznie orzec, że Hitler całkowicie się mylił, przywiązując takwielką wagę do ochrony węgierskich pól naftowych, konieczne będzie przeprowadzeniedogłębnych studiów na temat ówczesnej sytuacji ekonomicznej Rzeszy. Na dłuższą metę fuhrermiał też być może rację, gdy podkreślał, iż 4 Armia Hossbacha musi utrzymywać występ frontudaleko w głębi Prus Wschodnich, albowiem niewykluczone, że to między innymi właśnie jej tamobecność skłoniła STAWKĘ do zdjęcia 2 Frontu Białoruskiego z wyznaczonej mu pierwotnie osinatarcia przez dolną Wisłę, co osłabiło z kolei napór wojsk radzieckich na kierunku berlińskim.

Jeśli chodzi o interpretowanie danych wywiadowczych, Hitler był dużo bliższy prawdy niż jegoprofesjonalni doradcy, kiedy szacował przeciętną siłę jednej rosyjskiej dywizji na jedynie 7 tyś.żołnierzy (podczas gdy w rzeczywistości było ich jeszcze mniej). Problem polegał na tym, że ani on,ani pułkownik Gehlen z wydziału OKH „Obce Armie Wschód" nie mieli pojęcia, jak wiele takichdywizji zgromadzili Rosjanie przed swą ofensywą w Polsce,

Niemiecki wywiad wojskowy nie pokusił się ponadto o przedstawienie praktycznych,uaktualnionych analiz dotyczących radzieckiego kierownictwa wojskowego. Po zdobyciu KrólewcaRosjanie byli zdumieni, stwierdziwszy, że niemieccy generałowie prawie wcale nie znają nowegopokolenia radzieckich dowódców. Nazwiska takie jak Koniew, Żuków, Rokossowski i Wasilewskinic im nie mówiły:

Wymienili między sobą spojrzenia, lecz nie odezwali się. Po chwili milczenia generał Laschpowiedział z pewnym zakłopotaniem, że nie słyszał o marszałku Związku RadzieckiegoWasilewskim, póki nie wymieniono jego nazwiska w skierowanym do królewieckiego garnizonuultimatum. Oznaczało to, iż mało który z niemieckich generałów miał dostęp do informacjizbieranych przez służby wywiadowcze Rzeszy, albowiem nie ulegało dla nas wątpliwości, żeteczki dotyczące radzieckich dowódców zawierały mnóstwo szczegółowych danych.

Innym zastanawiającym uchybieniem w niemieckiej pracy sztabowej była niska jakość map,które generalnie rzecz biorąc ustępowały radzieckim. Patrząc na swe mapy, walczący nad ZatokąGdańską niemieccy oficerowie odkryli ze zdziwieniem, że w odniesieniu do Półwyspu Helskiegoużyto obcej im, starej nazwy „Putziger Nehrung":

Wyjaśnienie jest proste. Mapy te zostały Opublikowane przez Sekcję KartograficznąKrólewskiej Inspekcji Pruskiej za rok 1911 i wydrukowane w 1914 r. Musieliśmy uważać napóźniejsze zmiany w topografii, szczególnie te dotyczące miast. Łatwo było zauważyć, że Goten-hafen [Gdynia - przyp. dum.] zostało nazwane „Gdingen" i opisane jako morski kurort, nie zaśport.

I wreszcie nie od rzeczy będzie spytać, czy aby służąca dotąd Niemcom tak dobrze tradycjaAuftragstaktik, czyli „dowodzenia ukierunkowanego na zadanie", nie doprowadziła w ostatecznym

Page 203: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

rachunku - od szczebla armii w dół - do ogólnej dezintegracji armii, niezależnie od tego, jakpozytywnie zainspirować mogła pojedyncze grupy odciętych żołnierzy. Hitler i OKH zbyt lekką rękąściągali generałów i sztaby z takiej czy innej rozbitej armii, by powierzyć im dowództwo nad zupełnieinną armią, co skutkowało nieraz straszliwym bałaganem. W przypadku

niektórych dywizji poszczególne pododdziały całymi miesiącami funkcjonowały w oderwaniu odsiebie (Neidhardt, Mit Tanne und Eichen-laub: KriegschronikderlOO.JagerdMsion, Graz 1981, s.375). Pułkownik (SS Standartenfuhrer) Harzer złorzeczył na prawie kompletny paraliż, jaki dotknąłpod koniec lutego na Pomorzu jego 4 Policyjną Dywizje Grenadierów Pancernych. Zamiast pięciugodzin przerzut dywizji z Chojnic do Miastka zajął cztery dni, „a i tam zmitrężyliśmy dodatkowycenny czas, ponieważ oddziałami pancernymi i zmotoryzowanymi dowodzili przeważnieoficerowie przeszkoleni w piechocie, którzy nie zawsze wykorzystywali je prawidłowo ztaktycznego punktu widzenia i nie dostrzegali w pełni ich potencjału" (Husemann, Die gutenGlaubens waren: Geschich-te der SS-Polizei DMsion,

Wojna szybka

Istota niemieckiego blitzkriegu

Koncepcja wojny zmechanizowanej rozwijała się w Niemczech na takich samych zasadach, jak wZwiązku Radzieckim. Mało tego: od 1928 r. w Kazaniu na południu Rosji niemieccy i radzieccyoficerowie oraz technicy bezpośrednio współpracowali, prowadząc wspólnie ćwiczenia i badanianad rozwojem uzbrojenia, Dopiero Hitler położył kres tym praktykom w 1933 roku.

Niemiecka wersja blitzkriegu, tak jak i radziecka, wyrastała w naturalny sposób z koncepcjimobilności oraz współdziałania różnych rodzajów wojsk - w tym konkretnym przypadku z idei BojuPołączonych Rodzajów Wojsk, której namiętnym orędownikiem był generał pułkownik Hans vonSeeckt, w latach dwudziestych szef Truppenamtu (namiastki Sztabu Generalnego). Znamienne przytym, iż oficer, który parł zdecydowanie do stworzenia wojsk pancernych, sam nie służył wcześniejw czołgach. Heinz Guderian, bo o nim mowa, specjalizował się początkowo w zagadnieniachdotyczących działań lekkiej piechoty, a także łączności radiowej i transportu motorowego; udzielałpo-

nadto wykładów z taktyki i historii wojskowości (zob. s. 58). Major Gude-rian po raz pierwszy ujrzałwnętrze czołgu dopiero w 1929 r., jednak jeszcze w tym samym roku sformułował koncepcjędywizji pancernej jako formacji o zbalansowanej proporcji czołgów, piechoty i wspierających jerodzajów wojsk. Guderian zwrócił na siebie uwagę Hitlera, który w 1933 r, objął w Niemczechwładzę, i w 1935 r. powstały pierwsze trzy takie dywizje pancerne. W 1938 r. pojawiły się kolejnetrzy (ostatecznie sformowano dwadzieścia jeden etatowych dywizji pancernych i czternaście ichekwiwalentów), a Guderian został mianowany generalnym inspektorem wojsk szybkich. Tak

Page 204: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

naprawdę rozporządzał wszakże mniejszą władzą, aniżeli sugerowałby ów tytuł, natrafiał bowiem naopozycję ze strony konserwatywnych kręgów w łonie Wehrmachtu; co jeszcze istotniejsze, nieudawało mu się przekonać Hitlera, że ten nowy styl walki - wojna zmechanizowana - wymagadużego zaangażowania środków. Tymczasem w mniemaniu fiihrera wojska pancerne byłyatrakcyjnym, bo oszczędnym narzędziem, mającym umożliwić odniesienie szybkiego zwycięstwa wkrótkotrwałej wojnie.

W znacznej większości niemieckich formacji siłą pociągową pozostawał nadal koń, W 1945 r.dywizje pancerne i grenadierów pancernych stanowiły zaledwie w przybliżeniu jedną dziesiątąwszystkich dywizji na froncie wschodnim, przy czym w samych dywizjach pancernych jedyniejedna trzynasta żołnierzy służyła w oddziałach czołgów. Jak już wielokrotnie podkreślaliśmy,blitzkrieg obejmował dużo więcej niż tylko działania czołgów, jednak w uwarunkowaniach z 1945r. trudno już było w ogóle uważać niemieckie oddziały czołgów za rdzeń formacji pancernych. Ro-syjska przewaga liczebna w czołgach wynosiła teraz 6:1 i w praktyce z reguły jedna niemieckadywizja pancerna musiała stawić czoło odpowiednikowi jednej radzieckiej armii pancernej.

Mobilność strategiczna i operacyjna

W swych wspomnieniach generał Czujkow podważał zasadność propozycji generała pułkownikaGuderiana, by ewakuować wojska niemieckie z Bałkanów, Włoch, Norwegii i przyczółkównadbałtyckich celem stworze-

nią sił, które miałyby uderzyć w skrzydła rosyjskich armii operujących na kierunku berlińskim:

Skorzystanie z rad Guderiana było praktycznie niemożliwe. Tego rodzaju przerzuty wojskwymagają czasu, linii komunikacyjnych, taboru kolejowego i statków. Nie można zapominać,że w tym okresie lotnictwo sojuszniczych mocarstw niepodzielnie panowało w powietrzu nadcałymi Niemcami od krańca do krańca.

Te przerzuty wojsk, które już rozpoczęto, zgodnie ze świadectwem Guderiana, „byłyrealizowane bardzo powoli, Przewaga lotnictwa przeciwnika paraliżowała nie tylko przewozy, ale i

wolę dowództwa".

Niedostatek benzyny redukował możliwość wykorzystania dróg do domarszów, i odnosiło sięto nie tylko do czołgów, których gąsienice i tak miały ograniczoną trwałość, ale do wszystkichrodzajów pojazdów. Właśnie te problemy utrudniły koncentrację sił do operacji Sonnenwende wpołowie lutego. Nie bez powodu to przede wszystkim z myślą o odzyskaniu całkowitej kontroli nadlinią kolejową łączącą Łużyce, Dolny i Górny Śląsk Niemcy uznali, że warto przeprowadzić napoczątku marca ofensywę pod Lubaniem.

Ruch po rokadach był na froncie wschodnim desperackim przedsięwzięciem, przy czym i taktempo dyktowali tu Rosjanie. Jak wyjaśniał Goebbels: „Musimy przerzucać nasze oddziały wgorące miejsca niczym straż pożarną, aby w miarę możności zatkać dziury, ponosząc przy tym

Page 205: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

dotkliwe straty".Nie było zarazem gwarancji, że czołgi zdążą się wyładować z pociągów jeszcze przed

znalezieniem się w strefie walk. 6 marca, przy intensywnych opadach śniegu, wysłano 4 DywizjęPancerną z Bytowa w kierunku Wejherowa w Prusach Zachodnich:

[...] jechaliśmy [...] w mlecznobiałe nieznane z mieszanymi uczuciami. Sytuacja byłaniejasna. Nie wiedzieliśmy absolutnie nic o przeciwniku. Nie funkcjonowało już rozpoznanielotnicze, również nasze

oddziały zwiadowcze nie przeprowadzały jakichkolwiek, choćby płytkich rekonesansów,ponieważ nie mieliśmy potrzebnego do tego paliwa, Dlatego też polecono wszystkim załogompozostawać w czasie jazdy w czołgach; należało oczyścić armaty, by były gotowe do otwarciaognia, mogło się bowiem zdarzyć, że będziemy musieli wkroczyć do walki bezpośrednio zwagonów. Wszystkie radiostacje włączono na „odbiór", ale zarządzono ścisłą ciszę radiową.[...] Nasz pociąg wymacywał sobie wolno drogę na północ, tocząc się niekiedy ledwie zprędkością idącego człowieka. Na lewo i na prawo od torów nie było widać ani żywej duszy. Całynajeżony lufami, pociąg prześlizgiwał się przez zamieć niczym widmo. Lokomotywęumieściliśmy w środku składu. Czołgi stały na otwartych, płaskich platformach; każdemu znich wyznaczono określony kąt obserwacji i ognia. Na każdej z platform wozy rozstawiono wimprowizowanym szyku, by łatwiej nam było wejść od razu do akcji w odkrytym terenie.

17 stycznia, niedaleko Łodzi, taki właśnie koszmar przeżyli czołgiści korpusu pancernego

Grossdeutschland, którzy musieli wyładowywać się z pociągów pod lufami nadciągających

kolumn pancernych Żukowa.

Wykorzystanie odwodów pancernych

Jeszcze na długo przed rozpoczęciem operacji wiślańsko-odrzańskiej dowódca Grupy Armii „A",generał pułkownik Harpe, i jego szef sztabu, generał porucznik von Xylander, zastanawiali się, jakrozmieścić swe nieliczne odwody operacyjne: XXIV i XL Korpus Pancerny. Uważali, że mimoograniczeń narzuconych przez niedobory paliwa i przewagę rosyjskiego lotnictwa, nadal możliwejest rozlokowanie tych formacji akurat w takim oddaleniu od linii frontu, by zachowały swobodęmanewru, a równocześnie pozostawały poza zasięgiem nieprzyjacielskiego przygotowaniaartyleryjskiego. Wszelako nawet

te skromne atuty poświęcono w imię zaspokojenia żądań Hitlera, domagającego się, by obakorpusy stały blisko za taktyczną strefą obrony.

Bardzo możliwe, iż tego typu szczegóły - chodziło tu przecież tylko o nieznaczne różnice

Page 206: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

odległości - były bez znaczenia w obliczu potęgi i szybkości radzieckich uderzeń. Właściwie trudnosobie wyobrazić, jakie w ogóle kroki musieliby przedsięwziąć Niemcy, by powstrzymać Rosjan porozkręceniu się ich ofensywy. Korpus pancerny Grossdeutschland został rozpędzony na czterywiatry, gdy próbował zagrodzić drogę atakującym rosyjskim oddziałom. Niewykluczone, żeniewiele więcej wskórałaby nawet silna 6 Armia Pancerna SS, gdyby zamiast kierować ją na WęgryHitler zdecydował się ją rzucić do czołowej konfrontacji z nacierającymi w Polsce wojskamiradzieckimi. Koniec końców Rosjanie zastopowani zostali nad Odrą nie dzięki jakiemuśbłyskotliwemu manewrowi Niemców, tylko w wyniku nakładających się na siebie problemów:trudności logistycznych, obecności przed ich frontem przeszkód naturalnych, jak równieżgrupowania się na flance pomorskiej nie związanych walką sił niemieckich.

Taktyka defensywna w polu

Wprawdzie jeszcze w latach dwudziestych ówczesna Reichswehra prowadziła studia nad metodamidziałań opóźniających, jednak podczas kampanii rosyjskiej Niemcy zaniedbywali zrazu ten sposóbwalki. Musieli się go dopiero powtórnie nauczyć w trakcie odwrotu, jaki rozpoczęli po bitwie podKurskiem w 1943 roku. Odstępowali teraz do tyłu skokami, odsyłając najpierw piechotę i lżejszepojazdy, i tworząc jednocześnie przesłonę z czołgów, dział pancernych i armat 88-milimetrowychw nadziei, że wyeliminują one dostatecznie dużo rosyjskich czołgów, by zyskać czas na odejście kunastępnej rubieży obrony.

Gdy pozbawieni wsparcia niemieccy piechurzy musieli walczyć z przeważającymi siłamiprzeciwnika, początkowo ich klasyczną metodą było przywieranie mocno do ziemi, by pozwolićradzieckim czołgom przewalić się nad ich transzejami i okopami, po czym wynurzanie się zkryjówek i podejmowanie walki z postępującą w dalszej kolejności piechotą. Jednak

na początku operacji wiślańsko-odrzańskiej, w połowie stycznia 1945 r. ta bohaterska taktyka niezdała egzaminu, ponieważ przygotowanie arty leryjskie miało siłę zaiste porażającą, a w dodatkuRosjanie zalali pozyq< oszołomionych obrońców swoimi „przednimi batalionami".

Niemieccy piechurzy jęli stawiać dużo skuteczniejszy opór, gdy woj na dotarła na obszar ichwłasnego kraju, Z pomocą przyszły im roztopy które nastały na początku lutego i skanalizowałyuderzenia radzieckich klinów pancernych, zmuszając je do posuwania się utwardzonymi drogami,Niemcy nie walczyli już na otwartych równinach środkowej Polski: bili się obecnie na zwartychrubieżach rzek, na przykład Odry, Bobra i Nysy Łużyckiej. Mogli też w pełni wyzyskać waloryobronne urozmaiconego terenu. I tak na południu bronili zawzięcie każdej piędzi kontrolowanegojeszcze przez siebie skrawka Zagłębia Górnośląskiego, rozciągającego się w kierunku Ostrawy. Zkolei na północy rozsiali swe oddziały pośród pomorskich jezior, bagnisk i rozległychkompleksów leśnych:

Dawniej Niemcy starali się unikać walki w lasach i woleli je obchodzić ze strachu przedpartyzantami i miejscową ludnością. Ale teraz to nasze oddziały walczyły na

Page 207: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

nieprzyjacielskim terytorium. Niemcy nie mieli jakiegoś szczególnego powodu, by obawiać sięwrogiej postawy tamtejszych wieśniaków [jeśli nie liczyć Słowian na obszarach takich jak BoryTucholskie], i lasy dopomogły im w stawieniu zaciętego oporu.

Nade wszystko niemieccy piechurzy dysponowali bronią, umożliwiającą im likwidowanieczołgów także wtedy, gdy operowali w małych grupkach albo nawet pojedynczo. Mniej więcej dopołowy wojny można było niszczyć czołgi tylko uderzeniami z powietrza, przy użyciu min przeciw-pancernych bądź też poprzez „energię kinetyczną", czyli wystrzelenie pocisku z działa dużegokalibru - innymi słowy, z broni, jaką rozporządzały jedynie jednostki pancerne i artyleryjskie.Natomiast sposób dzia-

łania nowo zastosowanego, „pustego" czy też specjalnie ukształtowanego ładunku [kumulacyjnego -przyp. dum.], opierał się na wyzyskaniu „energii chemicznej": eksplozja głowicy lub granatuwytapiała otwór w czołgowym pancerzu dzięki wąsko skupionemu strumieniowi bardzo gorącegogazu. Prędkość, z jaką ładunek docierał do celu, była nieistotna (rosyjskie granaty przeciwpancerneprzykładało się po prostu do pancerza ręcznie) - jeśli nie liczyć tego, jak szybko głowicaprzerzucona zostanie z wyrzutni do celu. W armii niemieckiej, amerykańskiej i brytyjskiejwprowadzono różnorodne typy lekkich, lecz skutecznych granatników przeciwpancernych. Wprzypadku Niemców były to: panzerfaust oraz cięższy, ale wciąż przenoszony przez pojedynczegożołnierza panzerschreck.

Do obsługiwania tej nowej broni potrzeba było ludzi odważnych oraz zmotywowanych, i - jaksię okazało - w 1945 r, nie zabrakło takich w Niemczech. Szeregi Yolkssturmu zasiliło (przynajmniejna froncie wschodnim) niemało zdeterminowanych starszych mężczyzn, a także zwinnych,zuchwałych członków Hitlerjugend, którzy byli dla czołgów równie niebezpieczni, jak później, w1982 r. w Libanie, wyposażeni w RPG-7 młodzi chłopcy z OWP.

Z kolei Wehrmacht działał na tym polu dwutorowo. 26 stycznia Hitler zarządził sformowaniezwiązku o złowieszczej nazwie „dywizja łowców czołgów" (Panzer-Jagd-Divisiori), składającego się zwielu drobnych grupek kolarzy. Każda z nich, dowodzona przez oficera w stopniu porucznika,uzbrojona była w panzerfausty, przewożone w przednich sakwach rowerów: „Szkoda było tychodważnych żołnierzy". Ponadto w dywizjach pancernych stworzono kompanie niszczycieli czołgów(Panzervernichtungs-Kompa-gnień), złożone z czołgistów, którzy utracili swe maszyny. Jednorękiporucznik Klaus Schiller dowodził jedną z takich kompanii, wchodzącą w skład walczącej podGdańskiem 4 Dywizji Pancernej. Nocą z 23 na 24 marca, gdy był przy jednym ze swych plutonów,usłyszał łoskot toczącego się po szosie rosyjskiego wozu pancernego. Kiedy chrzęst gąsienic ucichł,wyczekujący Niemcy spostrzegli, że przy poboczu zatrzymał się T-34, obracając wieżą wposzukiwaniu celu. Nie było widać w pobliżu rosyjskich piechurów:

[...] zaczęliśmy się ostrożnie skradać w kierunku tego stalowego potwora - pięćdziesiątmetrów, czterdzieści, trzydzieści, aż znaleźliśmy lej po wybuchu pocisku artyleryjskiego. Ztego miejsca można było dostrzec odcinającą się wyraźnie na tle nocnego nieba, szarawą

Page 208: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

sylwetę naszego opancerzonego wroga.Ognisty ogon panzerfausta przeszył ciemność. Na dwie sekundy nasze serca zamarły,

następnie pojawił się jaskrawy błysk i powietrzem targnęła eksplozja - bezpośrednietrafienie!

Rozległy się jakieś wrzaski, otworzył się gwałtownie luk i na zewnątrz wypadły w paniceludzkie postacie, które zataczając się znik-nęły w ciemnościach. Nie otwieraliśmy ognia. Czołgzapalił się; przy wtórze głuchych detonacji tryskały z niego płomienie.

Istnieją jednoznaczne dowody wskazujące, że niemieccy piechurzy zaczęli ponownie górowaćw pojedynkach z radzieckimi czołgami. Odnosząc się do powolnego tempa natarcia rosyjskiego naGórnym Śląsku, Koniew pisał: „Analizując przyczyny, które pociągnęły za sobą zwiększenieniebezpieczeństwa dla naszych związków pancernych, nie należy zapominać, że [...] po razpierwszy w ciągu całej wojny przyszło nam zetknąć się z obroną nieprzyjaciela gęsto nasyconąpięściami przeciwpancernymi, z którymi metody walki nie były jeszcze dostatecznie opracowane".

Generał pułkownik Erhard Raus, dowódca 3 Armii Pancernej, stwierdzał w nawiązaniu do walkna flance północnej, że „zasługuje na podkreślenie jedna cecha charakterystyczna bojów na Pomorzu,mianowicie fakt, iż spośród 580 zniszczonych przez nas nieprzyjacielskich czołgów dwie trzeciepadło ofiarą panzerfaustów, innymi słowy - dzielnych pojedynczych żołnierzy. Nigdy dotąd wżadnej z armii zastosowanie panzerfaustów nie przełożyło się na tak wysoką proporcjęunieszkodliwionych czołgów".

Grupy bojowe i wędrujące kotły

Gdy nacisk przeciwnika był tak silny, że załamywały się normalne struktury dowodzenia, instynktoraz wyniesione ze szkolenia nauki podpowiadały Niemcom, by oddawać się pod komendęnajwyższego stopniem dowódcy i łączyć w improwizowane grupy bojowe, odpowiadające roz-miarami oddziałom czy formacjom od szczebla kompanii do szczebla korpusu włącznie.Wzmocniwszy się w ten sposób, Niemcy mogli żywić jakąś nadzieję na uniknięcie rychłegookrążenia. W składzie posuwającego się przez Polskę „wędrującego kotła" Nehringa znalazła sięmiędzy innymi grupa bojowa stworzona w oparciu o 17 Dywizję Piechoty przez generała majoraMaxa Sachsenheimera. W wyniku pięciodniowych walk oddziały Sachsenheimera stopniały dozaledwie niecałego tysiąca żołnierzy; wraz z wyczerpywaniem się amunicji musiano wysadzać wpowietrze jedno po drugim działo; „Ostatni działon z armatą piechoty, dowodzony przez kapitanaReinhardta, wystrzeliwszy swój ostatni pocisk usiłował galopem, razem z zaprzęgiem sześciu koni,przedrzeć się przez zwierające się kleszcze. Pod skoncentrowanym ogniem przeciwnika konie idziało przewróciły się, tworząc skłębioną masę, niemniej żołnierze zdołali uciec".

O tym, jak bardzo Niemcy bywali wówczas przyparci do muru, świadczą dobitnie prowizorycznerozkazy, zredagowane 11 kwietnia w 5 Dywizji Pancernej na wypadek, gdyby zdecydowano się napróbę przebicia z Sambii przez Prusy Wschodnie. Przewidywano, że przed wyruszeniem w drogębaki wszystkich pojazdów wyznaczonych do tej akcji zatankowane zostaną do pełna; amunicję imedykamenty rozdzieli się pomiędzy żołnierzy. Wszystko poza tym zostanie zniszczone:

Page 209: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Próba przedarcia się będzie podjęta o zmroku. Będzie prowadzona zgodnie z normalnymizasadami walki, przy wykorzystaniu wszystkich rodzajów wojsk i wszystkich typów amunicji.

Jeśli przebijemy się na zaplecze przeciwnika, dywizja będzie się starała unikać jakiejkolwiekwalki, opierając się na doborze odpowiednich szlaków, wysyłaniu grup rozpoznawczych orazelastycznym do-

wodzeniu. [...] Musimy osłaniać skrzydła i tyły, wydzielając straże boczne i pozostawiając za

sobą przeszkody.Aby można było wykonać to zadanie, grupy marszowe muszą być niewielkie, operatywne i

zdolne do przemieszczania się na przełaj. Nie możemy brać ze sobą żadnej broni czywyposażenia, które nie zwiększają bezpośrednio naszej siły uderzeniowej. Chodzi o to, byjeszcze pierwszej nocy przebyć jak najszybciej jak największy dystans. Jeżeli dywizję będzieopóźniał opór nieprzyjaciela bądź niemożliwe do pokonania przeszkody topograficzne, należyzniszczyć pojazdy i marsz będzie kontynuowany pieszo. W tym przypadku niewykluczone, żebędziemy musieli rozwiązać strukturę dywizyjną i zdać się na samodzielne działaniaposzczególnych dowódców.

Koniec końców 5 Dywizja Pancerna nigdy nie wydostała się z Sambii, gdzie zostałarozczłonkowana i w przeważającej części zniszczona.

Choć większości wędrujących kotłów nie udało się dotrzeć do niemieckich linii, powiodło sięto dowodzonym przez generałów Nehringa i von Tettau dwóm grupom korpuśnym, które w trakcieswych odysei zademonstrowały nie lada wytrwałość. Wszelako Rosjanie utrzymywali później, iżtakie „rejterady" nie robiły na nich zupełnie wrażenia:

Nie wiem, czy jeszcze żyją ci „waleczni" generałowie. Jeśli żyją, to niech gorąco dziękująPanu Bogu za to, że pomógł im wybawić ich niegodne wysokiego szacunku żywoty.

Przedzierając się nocami z lasu do lasu z rozbitkami swoich przetrzebionych korpusów jedynie

dlatego zdołali przedostać się do swoich, że wojska radzieckie nie miały po prostu czasu

zajmować się nimi.

Koresponduje to na pewno ze wspomnieniami niektórych ocalałych żołnierzy 16 DywizjiPancernej. Nehringbył dla nich wyjątkowo bezbarwną postacią i szli oni za nim po prostu dlatego, żewiedzieli, iż to właśnie podążając w obranym przezeń kierunku mają największe szansę na ura-towanie się.

Wojna pozycyjna

Świadectwo i wysiłki Guderiana

Page 210: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

W nowożytnych dziejach wojskowości stale umocnienia obronne, generalnie rzecz biorąc, były i sąnadal traktowane po macoszemu. Stanowią one mało atrakcyjny temat dla czytelników książekhistorycznych, przeważnie nie interesują też specjalnie zawodowych wojskowych, którym bardziejodpowiada edat i dynamizm operacji manewrowych. Ale właśnie z tych powodów warto możezastanowić się przez chwilę nad tym, jak wielki, nawet jeśli nie w pełni wyzyskany potencjałreprezentowały sobą w 1945 r. umocnienia obronne na froncie wschodnim. W opinii Guderianachoć ówczesne niemieckie fortyfikacje nie zaspokajały bynajmniej potrzeb, to jednak odegrały:

[...] niemałą rolę w oddziaływaniu na przebieg wydarzeń, wspierając żołnierzy i

spowalniając rosyjską ofensywę do tego stopnia, że linią demarkacyjną między mocarstwami

zachodnimi a Związkiem Radzieckim stała się Łaba, a nie jakaś inna, położona jeszcze dalej

rubież.

To znamienne spostrzeżenie, jeśli zważyć, że jego autorem był czołowy pionier blitzkriegu.Jednak na początku 1944 r. Niemcy nie dysponowały urzutowanymi w głąb pozycjamidefensywnymi ani na froncie zachodnim, ani wschodnim: „Na Zachodzie dlatego, że Hitleruważał, iż może polegać na wale atlantyckim, na Wschodzie zaś dlatego, iż stale powracał do tegoargumentu, że jeżeli zbuduje umocnienia, to generałowie będą mniej energicznie bronili swychodcinków frontu, a bardziej będą skłonni przedwcześnie wycofywać się na tyłowe linie obrony".

Teraz, gdy wojna zbliżała się od wschodu do terytorium Rzeszy, Gu-derian zwrócił się doHitlera o ponowne wykorzystanie fortyfikacji, ciągnących się wzdłuż dawnej granicy niemiecko-polskiej z 1939 r. Doprowadził nadto do stworzenia pozycji pośrednich, usytuowanych międzytymiż umocnieniami a linią frontu. Stosowny program prac budowlanych

przygotował Guderian wspólnie z generałem Alfredem Jacobem, szefem wojsk inżynieryjnych przyOKH; przywrócił także funkcjonowanie rozwiązanego nieco wcześniej DepartamentuFortyfikacyjnego Sztabu Generalnego, który miał się zajmować ogólnymi zagadnieniamidotyczącymi fortyfikacji.

To również Guderian był odpowiedzialny za sformowanie stu batalionów piechoty fortecznejoraz stu baterii dział, mających bronić wspomnianych pozycji pośrednich. Jednak poczynając odwrześnia 1944 r. zaczęto te oddziały wycofywać; w sumie zabrano siedemdziesiąt osiem z owychstu batalionów oraz wszystkie zdobyczne działa rosyjskie od kalibru 76 mm wzwyż. Nikt nie jest dokońca pewien, dokąd właściwie skierowano te wojska. Guderian twierdzi w swych pamiętnikach,że na front zachodni, ale jest bardziej prawdopodobne, iż rzucano je po prostu po trochu do walki zRosjanami. W efekcie „pięknie zbudowane pozycje i umocnienia stały puste".

Jak się wydaje, Guderian liczył, że te odebrane mu oddziały zastąpi Yolkssturm, wszelakowiększość należących doń chłopców i starszych mężczyzn wciągnięta została chcąc nie chcąc w wirwalki na odkrytym terenie bądź znalazła się ostatecznie w atakowanych miastach.

To tyle tytułem ogólnego omówienia problemu fortyfikacji. Dzieliły się one z kolei na kilkakategorii.

Page 211: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Pozycje polowe na linii frontu

Były to pozycje obsadzane czy przygotowywane przez wojska pozostające w bezpośredniejstyczności z przeciwnikiem - transzeje, ziemianki, stanowiska ogniowe, baterie artylerii oraz pasyzasieków z drutu kolczastego i pól minowych. Ani poszczególne umocnienia, ani też owa „taktycznastrefa obrony" jako całość nie przedstawiały sobą zbyt dużej siły. Na jedną z fundamentalnychprzyczyn takiego stanu rzeczy wskazał po wojnie - w oparciu o własne, nabyte na Śląskudoświadczenia - generał major Hans von Ahlfen. Jak zauważył, w pierwszej wojnie światowejarmia niemiecka nabrała wielkiej wprawy w budowaniu pozycji, które wytrzymywały ostrzałartylerii:

Dla kontrastu, podczas drugiej wojny światowej umiejętność ta z każdym rokiempodupadała, i to we wszystkich rodzajach wojsk, nawet wśród saperów, którzy wszak powinninas uczyć budowania fortyfikacji polowych. Jednak żołnierze nie ponosili za to winy. Było toefektem takiego, a nie innego sposobu prowadzenia wojny przez Hitlera, polegającego od 1941r. na pospiesznym przerzucaniu wojsk od jednej bitwy do drugiej, z jednego teatru wojny nainny, od jednego niewyzyskanego zwycięstwa do następnego niewyzyskanego zwycięstwa, a wkońcu od jednej klęski do drugiej, co w coraz szybszym tempie prowadziło do wykruszania sięnaszych najlepszych oddziałów. W rezultacie zabrakło nam czasu, okazji, a także instruktorów,by nauczać tej specjalności, uczyć się jej i ją udoskonalać.

Mimo że od późnego lata 1943 r. Niemcy walczyli przeważnie w defensywie, przez ponad rokwojna pozycyjna w ich wydaniu sprowadzała się li tylko do utrzymywania pojedynczej HKL(Hauptkampflinie, czyli głównej linii walki). Dopiero jesienią 1944 r. Guderian zdołał wreszcieuzmysłowić Hitlerowi, że Rzesza znajduje się w bezpośrednim niebezpieczeństwie, ponieważRosjanie dotarli na obszary oddalone jedynie o dwieście kilometrów od Zagłębia Górnośląskiego, apod Gołdapią przekroczyli już granicę Prus Wschodnich. Guderian doszedł do wniosku, iżwojska niemieckie będą mogły walczyć pewnie i efektywnie tylko wówczas, jeśli podeprze się jeufortyfikowanymi liniami urzutowanymi w głąb, w kierunku Odry. Do linii umiejscowionychna głębokim zapleczu przejdziemy wkrótce, teraz zaś zajmiemy się tzw. Grosskampf-HKL (HKLdla stawienia silnego oporu) - rubieżą, której przygotowanie zaproponował Guderian z myślą oudzieleniu bliskiego wsparcia oddziałom znajdującym się na linii frontu. Chciał, by rubież taprzebiegała mniej więcej osiemnaście kilometrów za HKL, a więc poza zasięgiempoczątkowego uderzenia rosyjskiej artylerii. Hitler w zasadzie zgodził się na stworzenieGrosskampf-HKL, lecz zarazem zaprzepaścił w większości jej walory, nakazując, by wytyczono jązaledwie dwa czy trzy kilometry za frontem. Konsekwencje tego dały się odczuć 12 stycznia 1945 r.w Pol-sce:

Główny pas obrony, linia głównego oporu, odwody - wszystko to znalazło się od razu wobrębie pierwszego rosyjskiego wyłomu, zostało obalone i zmiecione przez przeciwnika.

Page 212: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Wściekłość Hitlera zwróciła się teraz przeciwko ludziom, którzy budowali te pozycje, a gdy za-oponowałem - również i przeciw mnie. Kazał przynieść stenogram jesiennej odprawy 1944roku w sprawie lokalizacji głównej linii oporu, twierdził bowiem, że zawsze wypowiadał się zaodległością 20 km. „Jaki dureń mógł zarządzić podobny idiotyzm?". Zwróciłem jego uwagę, że onsam wydał ten rozkaz. Przyniesiono stenogram i zaczęto go odczytywać. Ale już po kilkuzdaniach Hitler kazał przerwać czytanie.

Niemcy ponieśli tak duże straty również dlatego, że Grupa Armii „A" zatrzymała większośćswoich sił na HKL, mimo iż udzielono jej zezwolenia na cofnięcie się na Grosskampf-HKL, które toposunięcie pozwoliłoby nieco ograniczyć niszczące skutki rosyjskiego przygotowania artyleryjskiego.

Dopiero w ostatnich tygodniach wojny Niemcy zastosowali z większym powodzeniem taktykęobrony urzutowanej w głąb. Stało się tak na mocy wydanego przez Hitlera rozkazu dotyczącegoobrony rubieży Odry, przesłanego 30 marca Grupie Armii „Wisła":

Mniej więcej trzy do sześciu kilometrów za obecną linią frontu należy wytyczyć izbudować Grosskampf-HKL. Gdy stwierdzi się, iż wkrótce nastąpi atak nieprzyjaciela, dowódcagrupy armii ma w porę obsadzić tę pozycję. Jest sprawą zasadniczej wagi uniknięcie zniszczeniacałego naszego systemu obrony przez zmasowaną nieprzyjacielską nawałę artyleryjską.

Generał Czujkow, dowódca 8 Armii Gwardii, opisywał, jak skuteczna okazała się ta nowaniemiecka taktyka 16 kwietnia, czyli pierwszego dnia operacji berlińskiej, kiedy to natarcie l FrontuBiałoruskiego zatrzymane zostało u stóp Wzgórz Seelowskich. Dawniej zarówno główne siły, jak iodwody operacyjne Niemców ulegały zniszczeniu lub rozproszeniu już w wyniku pierwszegouderzenia:

Obecnie nieprzyjaciel przyjął inne założenia obronne. Obsadził wojskami nie tylkopierwszy pas obrony, lecz także drugi i trzeci, rozmieszczając na nich znaczną liczbę piechoty,czołgów i artylerii. Co więcej, Niemcy mieli silne odwody w głębi obrony. [ . . . ] Nie uwzględ-niliśmy też w należytym stopniu specyfiki terenu, obfitującego w przeszkody naturalne: kanały,rzeczki i jeziora. Niedostatek dróg utrudniał nam manewr i uniemożliwiał wprowadzenie doataku większych sił.

Ta ostatnia uwaga Czujkowa wskazuje pośrednio na to, jak bardzo podczas operacji wiślańsko-odrzańskiej swoboda manewru oddziałów rosyjskich uzależniona była od twardego, zmrożonegogruntu.

Pozycje pośrednie - a-, b-, c-Stellungen

Rubieże te powstawały od jesieni 1944 r. na podstawie projektów sporządzanych przez OKH.Budowała je ludność cywilna pod kierunkiem gaule-iterów. Sięgały na głębokość do dwustu-trzystu

Page 213: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

kilometrów, ciągnąc się na obszarze między dolną Wisłą, Pomorzem i Karpatami. Linia zewnętrzna- tzw. a-1 Stellung- na swych południowych i środkowych odcinkach opierała się o naturalnebariery Dunajca i Nidy; biegła od Tarnowa przez Pilicę do Tomaszowa Mazowieckiego, a dalej przezSochaczew ku Wiśle. Z kolei b-1 Stellung stanowiła główną pozycję tyłową, mającą osłaniać Za-głębie Górnośląskie oraz Kraj Warty; prowadziła na zachód od Krakowa i na wschód odCzęstochowy, docierając do Warty w Sieradzu i dalej do Torunia nad Wisłą, by potem, odBydgoszczy po Grudziądz, biec mniej więcej równolegle do tej rzeki.

Żołnierze postępujący w czołówkach radzieckich armii nabrali wielkiego respektu dlapotencjalnych możliwości obronnych niemieckich linii pośrednich:

Doświadczenie naszych operacji dowiodło, że jest bardzo ważne, by w trakcie pościgu niedać przeciwnikowi okazji do obsadzenia przygotowanych zawczasu rubieży. Ilekroćnieprzyjacielowi udawało się

zająć taką pozycje, nasz korpus [XI Korpus Pancerny] nie był w stanie złamać całkowicie jegooporu i następowało to dopiero po nadejściu formacji piechoty i wsparciu z jej strony.

Spostrzeżenia te podpowiadają nam, jak bardzo pozycje pośrednie mogłyby dopomócNiemcom, gdyby ci odpowiednio ich bronili. Było to jednak prawie niemożliwe wskutek brakukoordynacji w działaniach poszczególnych organów niemieckich władz.

Niemieckimi odwodami rozporządzano tak nieudolnie, że gdy 12 stycznia ruszała rosyjskaofensywa, Grupa Armii „A" dysponowała jedynie sześcioma batalionami piechoty fortecznej,którymi miała utrzymywać a-1 Stellung. 18 stycznia dowódca Poznańskiego Okręgu Wojskowego (nrXXI) miał do obsadzenia swojego odcinka b-1 Stellung dwadzieścia jeden batalionów Yolkssturmu,podczas gdy do realizacji tego zadania potrzebnych było czternaście dywizji, a i tak już dzieńwcześniej w szeregu miejsc rosyjskie oddziały pancerne zdążyły przekroczyć tę linię. Jeszcze głębiejna zapleczu, na Górnym Śląsku, partia przekazała wojsku tamtejsze oddziały Yolkssturmu dopiero13 stycznia - zbyt późno, by można je było zaangażować do obrony Zagłębia Górnośląskiego.

Gauleiterzy wtrącali się nawet w zagadnienia techniczne. Oto począwszy od lipca 1944 r.„generał straży pożarnej" Fiedler instalował na granicach Prus Wschodnich wielką liczbę tzw.Garnków Kocha (Koch Tópfe}, których przydomek nawiązywał do nazwiska niesławnegogauleitera tej prowincji. Składały się one z betonowych rur, wkopywanych częściowo w ziemię iuzbrajanych w dwa karabiny maszynowe każda. Z chwilą rozpoczęcia walki ucieczka z tych„garnków" nie wchodziła już w rachubę. Poza tym beton kruszył się już po pierwszym trafieniupociskiem artyleryjskim, co nie mogło bynajmniej wpływać krzepiąco na morale obrońców. Zkolei bliżej Królewca 14 pułk grenadierów pancernych z 5 Dywizji Pancernej nie zdołał utrzymaćwsi Gutenfeld, ponieważ Rosjanie przeniknęli do transzei, wydrążonych wcześniej na rozkazyKocha. Jak skarżył się kapitan Jaedtke, „od samego początku działań w Prusach Wschodnich techolerne transzeje przysporzyły nam więcej szkody niż pożytku. Byliśmy dywizją pancerną, i

Page 214: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

ponieważ nie mieliśmy dużo piechoty, nie mo-

gliśmy sami z nich korzystać. Gdy Rosjanie pierwsi dostawali się do tran-szei, trudno namich było stamtąd na powrót wyrzucić"

Stałe fortyfikacje nadgraniczne

Gdy zajmiemy się z kolei silnymi fortyfikacjami, wzniesionymi wzdłuż granic Niemiecjeszcze przed wojną, zetkniemy się z identycznymi problemami. Prace nad budową TrójkątaLidzbarskiego (Heilsberger Dreieck) w Prusach Wschodnich zainaugurowano jeszcze wczasie, gdy Niemcy podlegały obostrzeniom narzuconym przez traktat wersalski. Wraz z od-chodzeniem od postanowień traktatu stopniowo rozszerzano zakres budowy, tak żeostatecznie umocnienia te utworzyły szeroki łuk o długości niemal dwustu kilometrów,ciągnący się od Zalewu Wiślanego po Zalew Kuroński. Trójkąt ten, w którego składwchodziło 1100 głównych obiektów, osłaniał jedną trzecią terytorium Prus Wschodnich, wtym Królewiec i najistotniejsze z ekonomicznego punktu widzenia regiony. Jednak dopieroponiewczasie Niemcy odkryli, że nikt nie zadał sobie trudu, by w związku z ostatnimiwydarzeniami na froncie wschodnim uaktualnić plany obrony. Na początku lutego nakazano 24Dywizji Pancernej obsadzić zwrócone frontem na zachód pozycje, ale:

[.,.] nie sposób było zdobyć map tych urządzeń obronnych czy choćby kluczy dobunkrów, co było typowe dla zamętu, jaki charakteryzował tę fazę walki. Ponadtoumocnienia te, zbudowane jeszcze w latach dwudziestych, nie były przystosowane doużycia broni, jaką aktualnie posiadaliśmy. Od lat nie oczyszczano pól ognia, więc nienadawały się one teraz do strzelania przy wykorzystaniu nowoczesnych środkówprzeciwpancernych. Stąd też niemożliwe było wykonanie owego rozkazu, którywydano nie orientując się zupełnie w rzeczywistej sytuacji.

Fortyfikacje Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego (Tirschtiegel Rie-gel) były pod względemtechnicznym znacznie silniejsze, osłaniały bowiem bezpośrednie podejścia do Berlina, biegnąc zaniemiecko-polską granicą z 1939 r., na zapleczu anektowanego niedawno Kraju Warty. Składało sięna nie wiele linii, a całość opierała się na północy o Noteć i Wartę, a na południu - o kolano Odry.Koniec końców jednak rosyjskie awangardy dotarły tam jeszcze przed niemieckimi oddziałamipolowymi. 31 stycznia 8 Armia Gwardii zajęła większą część tego rejonu, mimo iż musiała stoczyćbój spotkaniowy z podciąganą gorączkowo z zaplecza niemiecką dywizją. Rosjanie też się spieszyli,ale:

[na] szczęście skierowana tutaj świeża, nowo sformowana dywizja niemiecka również, jakwidać, słabo orientowała się w rozmieszczeniu umocnień, wskutek czego nie zdołała

Page 215: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

wykorzystać całej mocy swego ognia i dogodnego położenia pozycji. Walczyła niezbyt umie-jętnie, choć uporczywie, Jeśliby dowództwo tej dywizji lepiej znało linię obrony i miałoprzynajmniej dwie doby na to, aby rozpoznać położenie i zorganizować system ognia iwspółdziałanie, trudno powiedzieć, jaki byłby wówczas przebieg naszych działań. Prawdopo-dobnie musielibyśmy toczyć długotrwałe walki i ponieść znaczne straty.

Obrona miast

Zdecydowanie najbardziej zacięte i najskuteczniejsze pozycyjne walki obronne stoczyli Niemcy wmiastach. Ważnym i modelowym przykładem stał się tutaj Poznań, który padł dopiero 22 lutego, poprawie pięciotygo-dniowym oporze.

Obrońcy korzystali, tak jak w Królewcu czy właśnie w Poznaniu, ze wzniesionych już wcześniejfortyfikacji, niemniej jeszcze większą rolę odegrał duch zaradności. Typową metodą Niemców byłowybijanie dziur w ścianach piwnic w celu stworzenia podziemnych przejść komunikacyjnych,ciągnących się przez całe rzędy budynków. W poprzek ulic wieszano dywany i zasłony, by atakującynie mogli widzieć obrońców. Wyrabia-

no dziennie tysiące min przy wykorzystaniu, tak jak w Królewcu, ładunków wybuchowychwydobytych z min morskich lub torped bądź też, tak jak we Wrocławiu, z radzieckich niewypałów.

Gdy przychodziło do rozwiązywania niespodziewanych problemów, niemiecka pomysłowośćdorównywała pod każdym względem rosyjskiej. We Wrocławiu przypominające trzaskanie batawystrzały dobrze zamaskowanych radzieckich armat przeciwpancernych działały na nerwy nie-mieckim piechurom. Dowodzący działem pancernym porucznik Hartmann wypracował własnysposób radzenia sobie z tymi przeciwnikami:

Nie było to takie proste, ponieważ armaty te prowadziły ogień po niskiej trajektorii i hukwystrzału można było łatwo pomylić z łoskotem wybuchu. Skradałem się ku jakiemuśdogodnie położonemu narożu budynku, często zdejmując mój peryskop i biorąc go ze sobą.Jeśli udawało mi się wykryć cel, zabierałem tam mojego celowniczego, pokazując mudokładnie, gdzie ma mierzyć. Potem ładowaliśmy nasze działo i pędem, niczym wóz strażacki,wypadaliśmy zza rogu, by już po kilku sekundach posłać przez ulicę pierwszy pocisk. Żadenrosyjski artylerzysta nie potrafił pozostać przy swojej armacie widząc nasze plujące ogniemdziało pancerne, toteż mogliśmy następnie brać się spokojnie za likwidowanienieprzyjacielskich armat przeciwpancernych.

Wsparcie ze strony innych rodzajów broni oraz służb

Kriegsmarine i Luftwaffe

Page 216: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

Działania niemieckiej marynarki wojennej i lotnictwa zostały szczegółowo omówione wewcześniejszych rozdziałach niniejszej książki. Głównodowodzący flotą Wielki Admirał Doenitzrobił „bardzo dobre, imponujące wrażenie" i cieszył się dużą estymą u fuhrera. OKH krytykowałogo za to, że nalegał przez tak długi okres, by utrzymywać w Kurlandii zablokowane wojska

niemieckie, co ułatwiało U-bootom prowadzenie szkolenia i rejsów na wschodnim Bałtyku.Jednakże Kriegsmarine spisała się znakomicie podczas ewakuacji, podejmując z wybrzeży 2 milionyżołnierzy i uchodźców. Ponadto Prinz Eugen i inne słynne okręty wsparły ogniem swej potężnejartylerii żołnierzy bijących się daleko w głębi lądu.

W przeciwieństwie do dominującej na Bałtyku niemieckiej marynarki wojennej, Luftwaffe niedysponowała przewagą nad rosyjskim lotnictwem. Mimo to stanowiła jedyny instrument wposiadaniu Niemców, pozwalający im szybko uderzać w radzieckie wyłomy, wybijane w liniifrontu; w 1945 r, zwalczanie czołgów stało się bodaj najistotniejszym w ogóle zadaniem siłpowietrznych, Luftwaffe, wyzyskując okresy, gdy zdobywała lokalne, przejściowe panowanie wpowietrzu, przyczyniła się do powstrzymania wojsk radzieckich na przyczółkach przed Berlinem,jak i do tego, że walki na Pomorzu były dla Rosjan tak kosztowne.

Logistyka i naprawy sprzętu mechanicznego

Niemcy nie mieli ujednoliconego systemu logistycznego jako takiego, te zaś doraźne mechanizmy,dzięki którym podtrzymywali dotąd swój wysiłek wojenny, uległy teraz niemal zupełnemuporażeniu. Podstawowy problem Niemców polegał na tym, że nie dysponowali już baząprzemysłową i transportową, za której pośrednictwem mogliby dostarczać na poszczególne teatrywojny najbardziej potrzebne materiały. Niedostatek paliwa wykluczał wykonywanie przez wojskazmechanizowane błyskotliwych, zakrojonych na wielką skalę manewrów; także powszechneniemal niedobory amunicji dla artylerii, czołgów i dział pancernych hamowały każdą prawie akcję,prowadzoną przez którykolwiek z rodzajów wojsk.

A jednak Niemcy mogliby zarządzać lepiej chociaż tym, co jeszcze posiadali. Pewne frapującespostrzeżenia na ten temat poczynił porucznik Schaufler w oparciu o własne doświadczenia zkampanii na Pomorzu. Jak się przekonał, braki paliwa i amunicji były rzeczą względną. W rzeczywi-stości bowiem zapasy istniały, tylko nie zawsze było sprawą łatwą uzy-

skanie zgody na sięgnięcie po nie. Poza tym przewożenie tych bardzo niebezpiecznych ładunków

było z uwagi na panowanie nieprzyjaciela w powietrzu „samobójczą misją". Dalsze opóźnienia

były wreszcie spowodowane rygorystycznymi kontrolami przeprowadzanymi na szlakach

komunikacyjnych.Niewłaściwemu dowodzeniu i organizacji przypisuje też Schaufler wysoki wskaźnik strat

sprzętowych wynikających z awarii mechanicznych. Czołgi były maszynami skomplikowanymi izaskakująco delikatnymi, wymagały stałej troski i uwagi. Były wrażliwe na:

Page 217: Christopher_Duffy_-_Czerwony_szturm_na_Rzeszę.pdf

[...] ignorancję w kwestiach technicznych, nieznajomość sposobu ich działania i walki, atakże ich ograniczeń. W połączeniu z zarozumialstwem i brakiem wyobraźni, a niekiedyrównież stosowaniem brutalnej siły, prowadziło to niejednokrotnie do strat i nieszczęść,kiedy przydzielano nas do oddziałów, które nie były zmechanizowane. Później całą winęzwalano na załogi czołgów. Dlatego każdy dowódca czołgu wzdragał się, gdy usłyszał, że możezostać odkomenderowany do piechoty.

Niemieckie doświadczenia z Prus Wschodnich ukazują jak w pigułce realia ówczesnej Rzeszy.Oto magazynami Kriegsmarine zawiadywał urząd, którego siedziba mieściła się w dalekiej Kilonii.Yolkssturm otrzymywał zaopatrzenie zarówno od Wehrmachtu, jak i SS. Na dodatek funkcjono-wały odrębne struktury wsparcia logistycznego dla SS, Luftwaffe, gaule-itera jako KomisarzaObrony Rzeszy, jak również dwóch instytucji roboczych i budowlanych - Reichsarbeitsdienst iOrganizacji Todta.

3 Armia Pancerna przystępowała w styczniu do walki z nacierającymi Rosjanami z zapasempaliwa i amunicji na zaledwie trzy dni, przy czym boje były tak intensywne, że jeden z jejkorpusów zużywał dziennie tyle amunicji, ile mieściło się w trzech składach kolejowych -przekraczało to dalece wydajność systemu transportowego. Warsztaty naprawy sprzętumechanicznego nie były w stanie usadowić się w jednym miejscu na wystarczająco długi czas, bysię w ogóle na coś przydać - a zresztą i tak nie

było jakiejkolwiek możliwości odholowywania z pola walki uszkodzonych pojazdów. Major vonRamin z należącego do 5 Dywizji Pancernej 53 pododdziału niszczycieli czołgów opisywał, jak wciągu tegoż miesiąca jego jednostka została praktycznie rzecz biorąc unieruchomiona:

Drogi były kompletnie zakorkowane kolumnami uchodźców, poza rym oddział nie miałsprzętu, który pozwoliłby w porę ściągnąć wszystkie uszkodzone niszczyciele czołgów. Spośródnaszych czternastu zniszczonych bezpowrotnie wozów tylko trzy zostały utracone w wynikudziałań nieprzyjaciela - pozostałych jedenaście musieliśmy wysadzić w powietrze, ponieważ niemieliśmy ciągników, dzięki którym moglibyśmy je uratować przed wpadnięciem w ręceprzeciwnika.

Gdy Armee Ostpreussen została ostatecznie zepchnięta do Piławy, oficerów ogarnęławściekłość, kiedy odkryli, że kompleksy leśne Sambii kryją olbrzymie podziemne magazynynależące do Kriegsmarine i Luft-waffe. Ich zawartość trzeba było teraz wysadzić w powietrze,spalić, bądź też - w przypadku składów materiałów pędnych - wypompować, tak jak nadziejeNiemiec, w piasek.