Cena 60 groszy Opłata pocztowa 'uiszczona ryczałtem

32
m N o ^ y i i i c i t i rouKi Cena 60 groszy Opłata pocztowa 'uiszczona ryczałtem DZIEIIECIO DNJIOJEIEC ROK 6 WARSZAWA 1933 20 STYCZNIA NUMER 3 REDAGUJE KOMITET TREŚĆ. ODEZWA. ST. ASTE — Zło i dobro. ANTONI ŻBIKOWSKI — Proces Katarzyny Wajglowej. KRONIKA. Z PRASY. ODPOWIEDZI RE- DAKCJI. GŁOSY CZYTELNIKÓW. ODCZYTY w P. Z. M. W. Obywatele i obywatelki 1 2 dniem 1 stycznia 1934 r. wchodzi w życie ustawa o przy- musowym podatku kościelnym. Kto go me chce płacić — niech występuje z kościoła. W Holandji wystąpiło z tego powodu w ciągu paru lat 600.000 osób, w Niemczech— zgórą miljon. To samo w Austrji i w Cze- chosłowacji... Występując z kościoła, nie bójcie się szykan kleru: ma on w Polsce coraz mniej do gadania. Pozostawmy mu ambony i prasę tak zwaną ,,dobrą'*, która idzie coraz gorzej. W ramach postanowień Konstytucji marcowej — nic nie zagraża wolności sumienia tych, którzy mocą swej myśli posta- wili się poza obrębem dogmatycznej wiary. — Każdy może być sobą. Zanim wejdzie w życie nowe prawo małżeńskie ze ślubami cywilnemi i ustawa o świeckich aktach stanu cywilnego — ślu- by cywilne można zawierać w b. zaborach pruskim i austrjackim. Tamże można sporządzać świeckie akta urodzeń. Dla b. zaboru rosyjskiego władze przygotowały już tymczasowe przepisy o ak- tach stanu cywilnego dla osób nienależących do żadnego wy- znania. Cmentarze gminne obowiązują na całym obszarze Pań- stwa od października 1932 r. Szkoły coraz częściej wydają świa- dectwa maturalne bez stopnia z religji. Są one honorowane przez wyższe uczelnie prywatne, jak Wyższa Szkoła Handlowa w War- szawie, Wyższa Szkoła Handlu Zagranicznego we Lwowie, Wol- na Wszechnica Polska w Warszawie, Szkoła Nauk Politycznych w Warszawie, Wyższa Szkoła Dziennikarska w Warszawie, wszyst- kie wyższe szkoły wojskowe, Szkoła Główna Gospodarstwa Wiej*

Transcript of Cena 60 groszy Opłata pocztowa 'uiszczona ryczałtem

Page 1: Cena 60 groszy Opłata pocztowa 'uiszczona ryczałtem

m N o ^ y i i i c i t ir o u K i

Cena 60 groszy Opłata pocztowa 'uiszczona ryczałtem

DZIEIIEC IO DNJIOJEIEC

ROK 6 WARSZAWA — 1933 — 20 STYCZNIA NUMER 3

R E D A G U J E K O M I T E T

T R E Ś Ć . ODEZWA. ST. ASTE — Zło i dobro. ANTONI ŻBIKOWSKI — Proces Katarzyny Wajglowej. KRONIKA. Z PRASY. ODPOWIEDZI RE­

DAKCJI. GŁOSY CZYTELNIKÓW. ODCZYTY w P. Z. M. W.

Obywatele i obywatelki 12 dniem 1 stycznia 1934 r. wchodzi w życie ustawa o przy­

musowym podatku kościelnym.Kto go me chce płacić — niech występuje z kościoła.

W Holandji wystąpiło z tego powodu w ciągu paru lat 600.000 osób, w Niemczech— zgórą miljon. To samo w Austrji i w Cze­chosłowacji...

W ystępując z kościoła, nie bójcie się szykan kleru: ma on w Polsce coraz mniej do gadania. Pozostawmy mu ambony i prasę tak zwaną ,,dobrą'*, która idzie coraz gorzej.

W ramach postanowień Konstytucji marcowej — nic nie zagraża wolności sumienia tych, którzy mocą swej myśli p o s ta ­wili się poza obrębem dogmatycznej wiary. — Każdy może być sobą.

Zanim wejdzie w życie nowe prawo małżeńskie ze ślubami cywilnemi i ustawa o świeckich aktach stanu cywilnego — ślu­by cywilne m ożna zawierać w b. zaborach pruskim i austrjackim. Tamże można sporządzać świeckie akta urodzeń. Dla b. zaboru rosyjskiego władze przygotowały już tymczasowe przepisy o ak­tach stanu cywilnego dla osób nienależących do żadnego w y­znania. Cmentarze gminne obowiązują na całym obszarze Pań­stwa od października 1932 r. Szkoły coraz częściej wydają świa­dectwa maturalne bez stopnia z religji. Są one honorowane przez wyższe uczelnie prywatne, jak Wyższa Szkoła Handlowa w War­szawie, Wyższa Szkoła Handlu Zagranicznego we Lwowie, W ol­na Wszechnica Polska w Warszawie, Szkoła Nauk Politycznych w Warszawie, Wyższa Szkoła Dziennikarska w Warszawie, wszyst­kie wyższe szkoły wojskowe, Szkoła Główna Gospodarstwa Wiej*

Page 2: Cena 60 groszy Opłata pocztowa 'uiszczona ryczałtem

66 O bywatele i o b y w a t e lk i !

skiego w Warszawie i t. d., nie mówiąc o różnych kursach do­kształcających. Warszawa już posiada jedną szkołę puwszechną świecką, utrzymywaną przez Stow. „Szklane Domy“ na Żolibo­rzu, a szkół takich może być więcej... Nadto rodzice bezwy­znaniowi, którzy dzieci swoje przepisali do bezwyznaniowości— mają prawo zwolnić je od nauki religji nawet w szkołach pań­stwowych i samorządowych.

Wielki tedy czas pomyśleć o stworzeniu dla siebie i swo­ich dzieci świeckich form współżycia obywatelskiego i zeiw^ć nareszcie z upiorami średniowiecza w życiu, w szkole i ustawo­dawstwie. Dopędzajmy Zachód, który z temi upiorami zerwał już przed stoma laty. Tyle narazie co do nas samych.

Co do innych — wielki czas, aby światli uświadamiali na każdym kroku swoich ciemnych współobywateli , wydanych dotąd na łup zaświatowym oszustom, którzy wyduszają z Polski — z a ni c i po sto miljonów złotych rocznie, nie płacąc od tych docho­dów ani grosza na rzecz skarbu państwa, a natomiast wyciągają z niego jawnie 23 miljony złotych rocznie, a niejawnie — conaj- mniej drugie tyle. Ten jawny rabunek _polskiej nędzy, żyjącej w stanie napółdzikim bez minimalnych nieraz potrzeb: bez Chleba, a częstokroć bez dachu nad głową — musi przecież poruszyć wreszcie sumienia w Polsce!

Czy Ciebie, inteligencie polski,j nie wstyd, że w XX wieku takie średniowieczne plugastwo umysłowe, jak „Rycerz Niepo- kalanej“ bije w Polsce 600.000 egzemplarzy i inkasuje na rzecz jednej z fikcyj teologicznych średnio 7.000 zł. miesięcznie, bio­rąc te pieniądze do własnej kieszeni?...

Czy Ty, inżynierze, architekcie, lekarzu, rolniku, oświatow­cu, pomyślałeś kiedy nad tern, coby można było zrobić dla zde­wastowanej i ciemnej Polski za sto miljonów złotych rocznie? z których conajmniej jedna czwarta idzie na papieskie limuzyny, luksusowe wagony, złote aparaty telefoniczne, radjostacje i ka­rabiny maszynowe oraz na misje głupoty wśród pogan? Ha, i na to jeszcze, aby kler papieski występował ze swojem ,,veto“ przy każdem posunięciu*ustawodawczem suwerennej Polski, gdy po­sunięcia te godzą w kieszeń kasty kąpłańskiej, przyzwyczajonej żyć z ludzkiej ciemnoty i z ludzkiego nieszczęścia?

Toż gdyby rząd polski miał do dyspozycji te pieniądze, któ­re kler wyciągnął po roku 1918 z ludności naszej pod różnemi postaciami, byłby już dawno spłacił nietylko ratę amerykańską— ale wogóle wszystkie długi państwowe.

Kto się tedy na zacofanie Polski nie godzi, jak również i na to, aby samemu być łupionym od przyszłego roku przez kler na mocy przymusowego podatku kościelnego, dającego nową możność mafji watykańskiej w Polsce wyciągnąć z naszego bied­nego kraju jeszcze kilka dziesiątków miljonów zł. rocznie — niechaj występuje z kościoła i nawołuje innych do tego!

Wszelkich informacyj dotyczących występowania z kościoła, udzielają b e z p ł a t n i e Zarządy poszczególnych Kół Polskie­

Page 3: Cena 60 groszy Opłata pocztowa 'uiszczona ryczałtem

Zło i dobro

go Związku Myśli Wolnej, członkom Związku Koła załatwiają te formalności z urzędu.

Formalności związane z wystąpieniem z kościoła, czy gmi­ny wyznaniowej trwają od 10 — 14 dni. Opłaty stemplowe wahają się od 7 — 12 zł.

Nadmieniamy przytem, że Polski Związek Myśli Wolnej posiada nas tępujące Koła:

w Warszawie (dwa): 1 Królewska 16 tel. 718-14 i U Poznańska 14 (Koło intelektualistów) tel. 926-55, w Białymstoku, ul. Sienkiewicza 36, w Katowicach, ul. Poprzeczna 14,we Lwowie, ob. Fr. Hoffman, Gabrychówka domki tramwa­

jarzy,w Łomży, ob. J. Tyborowski, ul. Kapucyńska 3, w Łowiczu, ob. E. Kembrowski, ul. Piłsudskiego 47, w Łodzi, ob. dr. Z. Mierzyński, ul. Traugutta 4, w Oświęcimiu 2, ob. W. Nyderek, Brzezinka 206, w Poznaniu, ul. Zamkowa 7, w Puławach, ob. M. Gembal, ul. Zielona 12, w Padomiu, ul. Świeża 1, w Toruniu, ob. S. Jeske, Przedzamcze 20, w Wilnie, ul. Stara 5 m. 3, w Zamościu, ob. St. Sendłak, ul. Sienkiewicza 11, B ezrelig ijność — oto „reiigja" p r z y sz ło śc i! Wolnomyślicielel zapisujcie się na członków Polskiego Zw.

Myśli Wolnej, uświadamiajcie ciemnych i okłamanych spółoby- wateli i twórzcie dalsze Koła!

Zło i dobroPo sam kres bytowania ludzkości na naszym globie wszyst ­

kie zamachy na wolność osobistą człowieka, na jego życie, na jego swobodny rozwój będą uważane za zło. Pod tym wzglę­dem nic się nie zmieni, czy etykę normować będą religje, czy wychowanie i dobrobyt, czy kryminał i policja. Odpadną tylko „grzechy" związane z nieprzestrzeganiem tego, czy też innego nakazu lub obrządku religijnego, łamanie postu nie będzie ucho-'1 dziło za „grzech", ani brak chrztu za upośledzenie.

Skąd się jednak bierze zło i jakie wobec niego stanowisko zająć winniśmy?

Zbrodniarz zabił człowieka niewinnego i obrabował go. Policja aresztuje zbrodniarza, sąd sądzi, kat odbiera mu życie. Gdyby uchodziły bezkarnie zbrodnie, znikłoby bezpieczeństwo publiczne. Społeczeństwo usuwając zbrodniarza z listy żyjących, zapewnia sobie bezpieczeństwo osobiste. A nadto kara za nie­cny postępek zbrodniarza daje uczuciom żyjących pewną ulgę, skoro już ofiary do życia przywrócić niepodobna.

Ale to wszystko jest usuwaniem zła u jego końca. My jednak zastanówmy się nad jego początkiem.

K im b y ł zbrodniarz?

Page 4: Cena 60 groszy Opłata pocztowa 'uiszczona ryczałtem

6Śł Źło i dobro

Pomijając wypadki dziedzicznego obciążenia i urodzonych skłonności uo zbrodni, przeciętny zbrodniarz, gdy przychodził na świat, nie był prawdopodobnie ani złym, ani dobrym. Był tanim, jakiemi są tysiące dzieci: mającym zawiązki skłonności zarówno ku dobremu jak i ku złemu. Poszedł w kierunku ujem­nym, może z nędzy, braku odpowiedniego wychowania, kultury. Dlaczego zaś znalazł się w takiem środowisku, a innemi słowy, co wytworzyło takie środowisko, to co innego. Tu dochodzimy do splotu warunków socjologicznych.

Idąc dalej i zastanawiając się nad tern, co wytworzyło owe warunki socjologiczne ujemne, kształtujące jako przyczyna ujem­nie podatna do urabiania duszy dziecka, doszlibyśmy w ostatecz­nej analizie do tego, iż przyczyną jest albo niedostateczne opa ­nowanie przyrody i zaprzągnięcie jej do służby dla powszechne­go doDrobytu ludzi, albo pasorzytowanie jednych warstw nad drugimi, spychanie ich do stanu nędzy. A więc splot wypad­ków, który z tej samej piastyliny duszy ludzkiej tworzy typy dodatnie lub szkodliwe. Zło leży więc w najdalszej instancji w samej przyrodzie,

Zwykle jednak tak daleko nie sięgamy. Nicby nam w pra­ktyce z tego nie przyszło. Traktujemy człowieka jako pewny zakrzepły ośrodek psychiczny popędów, pożądań i t. d., korzy­stnych dla niego i dla społeczeństwa, lub szkodliwych. A więc chodzi o wynik czynników, a nie same czynniki kszałtujące.

Zbrodniarz usuwany z listy żyjących, czy zamykany doży­wotnio w więzieniu przedstawia juz pewien splot nawykmeń myślowych i uczuciowych, których zmienić n iepodobna. To też usuwa się go w ten, czy inny sposób, żeby innym me zawadzał, choć wiemy, że inaczej wychowywany, mógłby być metylko nie­szkodliwym, ale pożytecznym członkiem społeczeństwa.

U podstawy tego rozumowania tkwi idea, że dobro jedno­stki musi być podporządkowane dobru ogólnemu. Bywało jed­nak w dziejach także inaczej. Tyran, władca podporządkowywał sobie ogół. Ale zasadę wyznawano bezmienme, tylko nie było możności wprowadzenia jej w czyn.

Jak jednak oceniać wypadki, kiedy jednostka przeciwsta­wia się ogółowi, a ogół nie ma słuszności, będąc jednak przeko­nany, że słuszność jest po stronie ogółu?

Przykładów mogą dostarczyć wszyscy reformatorzy s p o so ­bu myślenia. Np. wr . 1543 jeden człowiek, Kopernik, przeciwstai wia się z swemi poglądami całemu ówczesnemu intelektow- europejskiemu, burzy ustalone poglądy, mające szerokie prawo obywatelstwa w umysłach. Ogół przeciwstawia się dopiero jego następcy, gdyż Kopernik umiera w roku wydania książki (1543). Poglądy się w nas tępnych stuleciach zmieniają i ostateczny wy­nik jest taki, że pogląd niegdyś jednostki staje się poglądem ogółu, któremu na punkcie tezy kopernikańskiej nikt się nie przeciwstawia.

W tym w y p a d k u — jak w id z im y — je d n o s tk ę n a leż y p rze­c iw sta w ia ć n ie ty lk o o g ó ło w i jej w sp ó łc z e sn e m u , a le i p o to m -

Page 5: Cena 60 groszy Opłata pocztowa 'uiszczona ryczałtem

Zło i d o b ro 69

kom ogółu, a więc ogółowi znacznie szerszeniu, wobec którego pierwszy ogół liczebnie maleje. Pomijam to, że się takie s tano­wisko zazwyczaj tragicznie kończy dla jednostki przeciwstawiają­cej się. Chodzi mi jednak o to, że jednostka zawsze jest roz­patrywana społecznie przy ocenie etycznej.

Czy jednak nie można pomyśleć czynów ocenianych bez tła społecznego? Np. Robinzona Kruzoe na samotnej wysepce, poza jakiemkolwiek społeczeństwem? Owszem! W tym wypad­ku złem będzie przeciwstawianie chwili całości życia, które mo­że ucierpieć przez nierozsądnie przeżytą chwilę, np. lekkomyśl­ne narażanie swego życia na utratę lub na dozgonne kalectwo dla korzyści owej j e d n e j chwili będzie także złem. A więc część życia rozpatrujemy na tle całości życia. Jednem słowem owa cząstka życia w stosunku do całości życia, jest tem, czem jednostka w stosunku do społeczeństwa.

Cóż jest jednak ostatecznie złem nawet przy życiu poza społeczeństwem i czy bez niego nie dałoby się życia wyo­brazić?

Musimy odpowiedzieć: nie dałoby się żadną miarą wy­obrazić !

Bo oto np. głód jest rzeczą złą. Ale wyobraźmy sobie, że go nigdy nie doznajemy. Jakiż byłby skutek? Ten, że je­dzenie nie sprawiałoby nam żadnej przyjemności. Ale to jesz­cze sprawa mniejszej wagi. Ale przedewszystkiem nie czulibyś­my potrzeby odnawiania organizmu nowemi składnikami. Zbliża­libyśmy się do śmierci, utraty sił, nie znając przyczyny i nic o tem nie wiedząc, że kres żvcia niedaleko, choć tak łatwo mo- żnaby ieszcze wszystkiemu zapobiec.

Możność odczuwania głodu jest więc złem, ale także d o ­brem. Zła nie jest sama możność odczuwania głodu, ile raczej niemożność jego zaspokojenia.

Zimno jest złem. Ale pomyślmy coby było, gdybyśmy nie mieli możności jego doznawania. Organizm nasz jest przy­zwyczajony do obracania sie w temperaturze majacej swe grani­ce powyżej i poniżej zera. Miliony lat złożyły się na taką budowę organizmu, która zatem jest skutkiem działania wielu czynników. Przypuśćmy, że nie mając tej możności wkraczamy w sferę zimna zabijającego organizm. Ulegamy śmierci z zimna zupełnie nie będąc sygnalizowani o jej zbliżaniu się. To samo z gorącem.

Nasz organizm może się spalać, a mimo tego nie odczu­walibyśmy bólu. Kto wątpi w możliwość tego, niech przypom­ni sobie, że stany takie wywołuie się w medycynie sztucznie dla oszczędzenia pacjentowi cierpień przy kaleczeniu jego tkanek.

A więc znowu zimno, gorąco i choroby zwiazane z tem nie są żadnem złem. lecz wynikiem nieprzystosowania naszego organizmu do warunków dla niego nieodpowiednich.

A więc zło to w najogólniejszem pięciu iest z a b u r z e ­n i e m h a r m o n i i m i e d z y c z ę ś c i ą a c a ł o ś c i ą :

korzyści chwili na szkodę całego życia

Page 6: Cena 60 groszy Opłata pocztowa 'uiszczona ryczałtem

70 Żło i dobro

korzyści jednostki na szkodę społeczeństwa.Wszystko inne mieści się w tej formule. Możnaby to jesz-

. cze szerzej rozwijać, a nawet pisać całe tomy na ten temat, ale zadaniem niniejszego artykułu było wskazać tylko ogólne kry­tyczne rozumowania.

*Są jednak pozornie jeszcze wyższe instancje. Złem jest,

jeśli chwila bierze górę nad całością życia. Ale czy nie jest złem, jeśli całość życia mozolnie rzeźbiącego indywidualność człowieka gaśnie ze śmiercią? A jednak śmierci uniknąć niepo­dobna. Z jakąż instancją porównywać życie? Naturalnie można je brać na tle społeczeństwa, to na tle ludzkości, ludzkość na tle żywizny. Ale owa żywizna wogóle także mieć będzie swój k r e s ! . .

Wprawdzie nieliczne wypadki wykazują, że życie w pełni i bogato przeżyte tęskni w starczym okresie do śmierci, tak sa­mo jak człowiek, który przez dzień tęgo pracował — tęskni wie­czorem do snu. Jak po śnie następuje dzień, rozpoczynany ze świeżym umysłem, tak spodziewano się, iż po śmierci nastąpi zmartwychwstanie w nowym bycie przez wcielenie się ducha (reinkarnację) w nowe świeże ciało, lub przez bytowanie bezcie­lesne po śmierci. Ale jest to dopiero analogja.1) Dowodów wyraźnych na to brak, a to, co za nie mogłoby uchodzić jest pełne sprzeczności, tak, iż t rudno byłoby nam wyobrazić sobie, jak ów byt mógłby wyglądać, tembardziej, że o'dpaść musiałyby wszystkie wrażenia dostarczane nam przez zmysły ciała.

Dlatego życie, niezależnie od tego, coby nas jeszcze po niem spotkać miało, musi być rozpat rywane w granicach jego t rwania cielesnego, lub w granicach szerszych, o ile chodzi o je­go dorobek społeczny mogący być przekazany.

*Przechodzimy zkolei do omówienia wartości śmierci.Żadne argumenty chwalące ją utrzymać się nie dadzą.Można przypuścić, iż z śmiercią ciała 1) kończy się byt

•człowieka 2) lub się nie kończy.W pierwszym wypadku, tym wytężeniej należałoby rozsąd­

nie życia używać, bo już nic poza niem nas nie czekałoby.• t W drugim wypadku, życie doczesne jest dla siebie zamknię- pym okresem, Wóry przeżyć trzeba, żeby przejść do następnego, ^odobnie jak trzeba przeżyć dzień dzisiejszy, żeby móc przeżywać

zień następny. Zresztą, jeśli nawet przechodzi się do następ-

') Analogia zresztą nieścisła. Organizm odradza się w nowym orga­nizmie, t. j. w p o t o m s t w i e . Nie można mówić o śmierci c i a ł a , u o zmartwychwstaniu > d u c h a . Poetyczna analogja do snu i zbudzenia się także zawodzi. O ile bowiem snem jest śmierć c i a ł a , to zbudzeniem się będzie powstanie nowego c i a ł a , a więe dziecka. Dzieci zaś nie miewa się i! >piero po śmierci, lecz jeszcze za życia. Czyli odwracając porównania poetyckie możnaby powiedzieć, że .nocy* (śmierci) niema, tylko dzień u s ta ­wiczny o świetle roztlyskującem co pewien czas.

Page 7: Cena 60 groszy Opłata pocztowa 'uiszczona ryczałtem

Z h i d o b r o t \

nego, choćby nawet bardzo pomyślnego, to może wzbudzić się żal, że się uprzedniego porządnie nie przeżyło. Możnaby to po­równać do dwóch podróżnych, którzy zatrzymują się na niezna­nej stacji, żeby o pewnej godzinie jechać dalej. Jeden zwiedza miasto w czasie wolnym, drugi bezczynnie czeka na godzinę od­jazdu. W dalszej drodze opowiada ten, który zwiedzał miasto drugiemu o swych wrażeniach, na skutek czego rozbudza w nim żal, iż czas wolny zmarnował. Cokolwiek mogłoby być po śmier­ci, życie doczesne przeżyć należy bogato, żeby nie żałować w no ­wym bycie minionego okresu.

Są jednak tacy, którzy jakość przyszłego bytu pośmiertne­go uzależniają od doczesnego. Spotykają cię nieszczęścia i za­wody, ale wszystko to bedzie ci powetowane n^ tamtym świe­cie. Była to wielka pociecha dla ludzi złamanych, dla niewol­ników, którym nie było danem przeżyć życia podług swej myśli; ale do jakich potwornych konsekwencyi doszlibyśmy, gdvby za­sadę tę odwrócić: będziesz tym szczęśliwszy, im wiecej cierpisz. A więc cierpienie jest zadatkiem i warunkiem szczęścia. A w ta­kim razie dobremi są nieszczęścia i cierpienia które „bóg zsyła w niezbadanych swych wyrokach". A gdy nie zsyła, to należy o nie prosić, lub samemu sobie zadawać. 1 oto droga, którą poszli wstrzemięźliwcy i umartwieńcy, droga bezsensowna, za­bójcza.

Szczęście doczesne pojmować można indywidualnie i spo­łecznie. Z pierwszego stanowiska śmierć przedwczesna jest bez- wątpienia klęską i żadnym sofizmatem nie da się jej uzasadnić. Co innego ze stanowiska społecznego: ginę, lecz śmiercią mogę się przyczynić do szczęścia innych. Zdanie to można dość czę­sto słyszeć, lecz wymaga ono także zastrzeżeń. Przedewszyst- kiem: jak ginę? Zginęli np. Sokrates, Hus, Bruno za pewne idee. Śmierć tych ludzi była uwieńczeniem, dalszą propagandą, inną, ostatnią, najsilniejszą formą potwierdzenia ich idei. Wyobraźmy sobie jednak ich ginących, skutkiem nieszczęśliwego wypadku, bez niczyjej woli. Rodzaj śmierci nie byłby w tym wypadku doniosłością równy poprzedniemu rodzajowi. Człowiek genjalny, ginący jako żołnierz „za ojczyznę", zarówno jak prostak, może śmiercią swoją przynieść jej korzyść, ale mimo, iż dwóch ludzi zestawiono w danym wypadku równorzędnie, strata będzie nie­równa. Na umysłowość pierwszego złożyły się może nieraz set ­ki, a nawet tysiące ludzi i praca pokoleń, drugi analfabeta ginie jako j e d e n człowiek. Śmierć zrównała więc pewien wy­soki stopień kultury z nieporównanie niższym, co jest skończo­nym absurdem, roztrwanianiem dorobku kulturalnego narodu. Naodwrót znowu, jeśli pominiemy kulturę umysłowa, której przedstawicielami i organizatorami bywa przeważnie inteligencja, a oceniać będziemy ludzi według ich zdrowia, sił i sprawności fizycznej — to śrmerć pros taka — analfabety, ale człowieka zdrowego, dobrze i silnie rozwiniętego, którego dzieci odpowie- dino kształcone mogłyby stać się rozsadnikiem kultury, śmierć dalej całego szeregu dzielnych robotników, ch oć może być również

Page 8: Cena 60 groszy Opłata pocztowa 'uiszczona ryczałtem

stratą niejednokrotnie n iepowetowaną i większą od straty ludzi wyso­kiej kultury, ale cieleśnie zniszczonych, chorowitych, skazanych prędzej czy później na zagładę, bmierć jednych i drugich to ze stanowiska społecznego możnaby przedstawić sumarycznie, jako o b n i ż e n i e k u l t u r y zbiorowego ustroju narodu. Może ona być nadrobioną — to prawda! Ale i tu pos ługujemy się widocz­nymi sofizmatami.

Jeżeli ktoś coś stracił, co potem wszystkiemi siłami stara się na nowo zyskać, to można powiedzieć, że więcej zyskałby, gdyby tego nie tracił, ale dalej pracował? Można nadrobić uby­tek kultury, spowodowany śmiercią ludzi kulturalnych, lecz ja- kimże byłby ów dorobek, jeśliby oni nie wymarli, lecz żyli da­lej i działali? Nieprawdą jest, iż „niema takiego złego, coby na dobre nie wyszło1' wobec faktu, iż dobre, pomnożone przez dobre, da jeszcze większe dobro. To tylko dzięki bogactwu przejawów życia zdaje się nam czasami, że wkroczylibyśmy na nową drogę, na której tyle cennych rzeczy znaleźliśmy, jeśli­byśmy nie byli do tego zmuszeni przez zamknięcie dawnych dróg. A któż wie, co stworzylibyśmy na dawnej drodze, o ile wogóle była ona dobrą?

Śmierć jednostkowa zatem, choć społecznie nieraz poży­teczna, mimo to jest szkodliwa, nawet przy dobroczynnych skutkach śmierci na żyjących. Ci bowiem oceniani zbiorowo tracą pewną dz:elną jednostkę, co jest stratą bezwątpienia w p o ­równaniu ze społecznością, na tym samym stopniu rozwoju, ale w dogodniejszych warunkach, która dzięki nim nic stracić nie potrzebowała.

Tak np. strata Polski w ludziach i w dorobku kulturalnym, gospodarczym, choćby za cenę niepodległości jest bezwgtpienia st ratą w porównaniu z takiemi krajami, jak Hiszpanja lub Skan- dynawja, które nic nie potrzebowały tracić, dlatego tylko, że posiadają naturalne granice.

Wojna przeraża swemi okropnościami i dlatego bywa potę­piana. Inni wskazują na to, iż pewnym narodowościom przyno­si niepodległość, że stwarza nowe idee, wynalazki, przyśpiesza rozwój, wielbią ją jako czynnik postępu, mimo stron ujemnych, które nazywają „złem koniecznem11. Tkwi w tych rozumowa­niach wielkie nieporozumienie. Jeśliby przyrównać wojnę do otwarcia się wrtodu, co jest pierwszym krokiem do jego ulecze­nia, to zapewne, że objaw taki, jak wojna, kończący jakiś nie­zdrowy okres, jest objawem dobrym i dodatnim. Ale w takim razie nie można wyodbrębniać wojny jako jakiegoś okresu szczególnego, lecz łączyć ją z okresem przedwojennym w jeden wielki okres zbiorowych, społecznych niedomagań, kończących się katastrofalnie. W takich wypadkach nie będziemy już potę­piali samej wojny odosobnionej, ale omawiali ją razem z po­przedzającym ją okresem „pokoju11 i z następującym po nim okresem powrotu do zdrowia społecznego.

Śmierci bezwzględnie, nawet ze stanowiska zbiorowości u za sa d n ić s ię n ie da; można ją tylko uzasadnić względnie, m ia-

Page 9: Cena 60 groszy Opłata pocztowa 'uiszczona ryczałtem

nowicie tem, iż bez niej organizm zbiorowy byłby narażony na większe ciosy, niźli te, jakie go spotkały.

Śmierci przedwczesnej jak widzimy nie da się, uzasadnić. Życie ma bezwzględną wartość, oceniane podmiotowo, tak dłu­go póki mu towarzyszy chęć życia, — śmierć zaś, gdy owa chęć gaśnie. Możemy wprawdzie życie zarówno indywidualne, jak i społeczne, doczesne i nie tylko doczesnością się kończące, raz stworzyć sobie bogatszem, to znowu uboższem, nawet w razach krytycznych natężenie jego osłabić, aby go wogóle całkowicie nie stracić, ale w niczem to nie umniejsza zasady, iż jest ono największym skarbem i ostateczną sankcją naszych czynów, a wszelkie ideologje są jego służebnicami, posłusznemi rozka­zom i kierunkom jego wartkiego strumienia. Spokojnie do Ha­desu schodzą tylko ludzie, którzy się w ten, czy ów sposób wy­żyli, dalej ludzie dla których śmierć jest tylko inną, bardziej wzmożoną formą życia, złudnego czy istotnego, jak wreszcie... cynicy. Zdrowe duchy zawsze przy życiu upierać się będą, idąc za popędem nieomylnego instynktu samozachowawczego, który im mówi, że w przeciwnym razie życie nasze nie miałoby żad­nego sensu.

To też widzimy, że wszelkie rozumowania, które starają się śmierć uzasadnić, bywają mniej więcej bez wartości. Np. „życie ma wiele cierpień, których z śmiercią unikniesz*1. Tak się ongiś pocieszał Kochanowski z Czarnolasu po stracie córki. Wyobraź­my sobie matkę cieszącą się swem dzieckiem, której ktoś składa życzenia tego rodzaju: „Życzę pani, żeby dziecko pani możliwie prędko zmarło... bo uniknie cierpień życia“ ... Życzenie byłoby konsekwentne z zasadą, a jednak jak byłoby przyjętem — łatwo przewidzieć, Pocieszenie więc Kochanowskiego było sofizmatem, który podziałał na niego kojąco nie swoją rzekomą logiką, ale ponieważ w bolejącym ojcu przepaliło się już cierpienie. Była to więc tylko ideologja na usługach życia. Życie nie zawsze bywa pasmem cierpień, bywa także inaczej, a wtedy strata byłaby bar­dziej bolesna.

Śmierć ze stanowiska indywidualnego ma wtedy sens i jest pożądana, gdy życie staje się z tych, czy innych przyczyn cię­żarem, np. w chorobach ciężkich i nieuleczalnych. Ze stano- nowiska społecznego jest ona czynnikiem oczyszczającym spo­łeczeństwo z typów zużytych fizycznie, a umysłowo niezdolnych do zrozumienia nowych idej i będących skutkiem tego zaporą w rozwoju.

Ale w obu tych wypadkach należy być ost rożnym w oce­nie. Niedomagania fizyczne lub cierpienia moralne, mogą objąć pewien tylko okres, po którym nastąpi bujny okres zdrowia i rozwoju. Ludzie przeżyci mogą być pożyteczni swem doświad­czeniem o ileby zostało ono należycie użyte przez młodszych.

W każdym razie najwyższą sankcją życia—jest ono samo.Ż y j e m y , b o c h c e m y ż y ć !

Page 10: Cena 60 groszy Opłata pocztowa 'uiszczona ryczałtem

P ro c e s Ratarzyriy ^ a j g l o ^ e j

Proces Katarzyny WajglowejKatarzyna Wajglowa, żona Melchjora Wajgla, w niektórych

dokumentach zwana Zalaszowską,1) jest pierwszą kobietą, którą spotykamy w dziejach polskiego arjaństwa. Jes t ona nietylko pierwszą zwiastunką, ale zarazem męczenniczką tego wyznania.

O procesie tym zachowały się różne dokumenty. Oświe­tlenie tego procesu częstokroć bywa rozmaite i sprzeczne ze sobą.

Akta kapituły krakowskiej w tej kwestji brzmią jak nas tę­puje:

„R. 1529 we środę dnia 9 czerwca Piotr (Tomicki) biskup krakowsk i. Królestwa Polskiego podkanclerzy mając sobie do- niesionem od wielu tak duchownych jak i świeckich osób, że Katarzyna Melchurowa żona Melchiora Veygyel, obywalela i raj- ęyi krakowskiego, wiarą chrześcijańską, w której ze swoich rodzi­ców przyszła na świat, została ochrzczoną i w niej wychowaną, ą nas tępnie śluoami małżeńskiemi połączoną, doczekawszy się później licznego potomstwa, już od kilkudziesięciu lat wiarę tę porzuciła, chwyciwszy się przesądnej sekty żydowskiej, o co już kilkąkroć była pozywaną przez Mikołaja Bedleńskiego scholas ty­ka i wikariusza generalnego w sprawach duchownych i napomi­naną, aby też błędy porzuciła, — rozkazał, aby taż Katarzyna przed Sąd jego pozwaną została w obecności pewnych prałatów1 doktorów tak św. teologji jak i prawa kanonicznego. Zapytana przez niego o to odpowiedziała w bardzo pomieszany sposob, iż n i e m o ż e p o j ą ć r o z u m e m s w o i m w i a r y w j e d n o ś ć b ó ­s t w a t r z e c h o s ó b , w y z n a j ą c , ż e w i e r z y t y l k o w j e ­d y n e g o B o g a , n i e m o ż e z a ś z r o z u m i e ć t r z e c h o s ó b O j c a , S y n a i D u c h a Ś w i ę t e g o , a o innych artykułach nic nie może powiedzieć i nie wie, gdyż jest niewiastą zwykłą i ro­zumem swoim nic zbadać nie zdolną. Biskup... zalecił jej, aby się do wszystkich ustaw Kościoła rzymskiego katolickiego s to­sowała..."

Z tego protokułu widzimy, że mężna arjanka nie zlękła się rzymskiego biskupa i śmiało oświadcza, że nie może zrozumieć tfiteizmu (trójbóstwa).

Pod datą 5 lipca 1530 roku znów spotykamy protokuł, stwierdzający, że rzymscy księża znów wzywają Wajglową, by wymusić od niej rzymskie wyznanie wiary.

Dnia 11 sierpnia 1530 roku biskupi, prałaci i kanonicy znów starają się odwieść Wajglową od wyznawanej przez nią wiary arjańskiej i nawrócić na rzymski-katolicyzm.

Dalszych dokumentów w tej sprawie w aktach kapituły kra* kowskiej brak.

N a d c h o d z i tra g iczn y rok 1539 ... W a jg low a m a już la t 80.2 n iezw y k łą tr z e ź w o śc ią u m y słu i n iew zru sz o n em b o h a te rstw em

') 2 nazwiska panieńskiego. Red.

Page 11: Cena 60 groszy Opłata pocztowa 'uiszczona ryczałtem

Proces Katarzyny ^ a jg to w ej

trzyma się zasad swej wiary. Rzymscy księża oddają ją wresz­cie w ręce Sądu miejskiego.

Ksiądz rzymsKi BuKowski w swych Dziejach reformacji w Polsce (t. 1. str. 178) tak usprawiedliwia ten postępek kleru: „Dopiero w 9 lat potem gdy ponownie wpadła w te same błędy i upornie je broniła, po wyczerpaniu wszelkich sposobów aby ją odwieść od tego, ogłoszoną została za niepoprawną bluźmer- czymę przeciw Bogu — i urzędowi miejskiemu do ukarania o d ­daną".

Rozumiemy oczywiście, że kościół rzymski ani żadnego prawa ani przywileju do rozpoznawania biędów nie posiada1 postępowanie ówczesnego kleiu musimy nazwać zwykłtm bar­barzyństwem,. krwiożerczością godną afrykańskich murzynów. Na specjalne potępienie zasługuje rzymska obłuda, a mianowicie fał­szywe-stwierdzenie, że wobec niemożności nawrócenia Wajglo- wej, zaszła konieczność oddania jej sądowi miejskiemu.

Musimy uświadomić sobie, że to wydanie Wajglowej sądo­wi miejskiemu równało się skazaniu jej na śmierć, gdyż ówcze­śni sędziowie miejscy całkowicie zależni byli od kleru i działali w ścisłem z m m porozumieniu.

To też istotnie sąd miejski skazał Wajglową na spalenie.Słynny historyk polski Łukasz Górnicki, naoczny świadek

tej potwornej zbrodni, zainicjowanej przez kler, tak opisuje egze­kucję („Dzieje w Koronie", str. 7):

.,Tegoż czasu (r. 1539) Malcherową, mieszczkę krakowską, białogłową w lat osiemdziesiąt... spalono na rynku w Krakowie, na co patrzyłem. Zebrał był do dwoiu swego X. Gamrat biskup krakowski kanoniki wszystkie i kollegiaty ku wysłuchaniu jej wyznania wiary. Tu gdy pytana według creda naszego, jeśli wierzy w Boga Wszechmogącego, stworzyciela nieba i ziemi, odpowiedziała: wierzę w tego Boga, który wszystko stworzył, co widzimy i czego nie widzimy, który rozumem człowieczym ogar- tiiony być nie może, a dobrodziejstw jego i my ludzie jesteśmy pełni i wszystkie rzeczy na świecie. Rozszerzyła to potem d o ­syć długo wyliczając moc Bożą i jego dobrodziejstwa niewymó- wione. Postąpiono zaś dalej w pytaniu: a wierzyszże w Syna J ego jedynego Jezusa Chrystusa pana naszego, który się począł2 Ducha świętego etc. Ona na to: a n i e m i a ł ci P a n B ó g ‘• n i ż o n y a n i s y n a , a n i m u t e g o p o t r z e b a ; boć jedno jym synów potrzeba którzy umierają, ale Pan Bóg wieczny jest, a jako się nie urodził, tak i umierać nie może. Nas ma za sy- ny swoje i są wszyscy synowie jego, którzy drogami od niego ńaznaczonemi chodzą. Tu krzyknęli kolegiaci: źle mówisz nie­bogo, obacz się, są proroctwa o tern, iż miał Pan Bog na świat Posłać Syna Swego... Mówili nadto siła z nią doktorowie: a im w i ę c e j m ó w i l i , t e r n o n a w s w e m p r z e d s i ę w z i ę c i u u P o r n i e j s t a ł a , i ż B ó g c z ł o w i e k i e m b y ć i r o d z i ć s i ę n i ę mó g ł . Ona gdy się od tej... religji odwieść nie dała, na- icżtoną j ą być bluźnierką przeciw Bogu i do urzędu miejskiego 13 odesłano, a w kilka dni potem, jakom wyżej wspomniał, s p a -

Page 12: Cena 60 groszy Opłata pocztowa 'uiszczona ryczałtem

Kroniki

ł o n o , n a k t ó r ą ś m i e r ć s z ł a n a j m n i e j n i e s t r w o ż o n a . “

Czyż nie jest bohaterką narodową ta nieustraszona niewia­sta polska, która zachowała zdrowy rozsądek w ramach swych wierzeń i która w obronie swego sumienia poszła na śmierć?

Ohydna zbrodnia popełniona z inicjatywy rzymskich oku­pantów niestety nie otworzyła oczu naszym przodkom; naród polski tkwi dotychczas w rzymskiej niewoli.

Dopiero obecnie dają się zauważyć przebłyski gniewu i gło­sy protestu przeciw watykańskiej okupacji. Miejmy nadzieję, że z czasem naród polski wywalczy sobie całkowite wyzwolenie duchowe.

Antoni Żbikowski

KronikaKLERYKALIZACJA SZKOŁY

„W połowie XVil-go wieku przybyli z północy Szwe­dzi na podbój bogatej ziemi polskiej. Zagarnęli niedługo prawie całą Polskę. Nie ominęli również Tomaszowa. Pewnego dnia, gdy spokojni nneszkańczy zażywali spoczynku, niespodzie- wając się wcale napadu, z wielkim hałasem wpadł do miasta oddział Szwedów, którzy podówczas oblegali Zamość.

Nic nie ostało się przed chciwymi łupów wrogami. Miasto zniszczyli, popalili domy i zabudowania gospodarskie.

Przestraszeni Tomaszowianie szukali ratunku u swej Orę­downiczki i Opiekunki, Matki Boskiej, której obraz w kaplicy na Piaskach słynął cudami.

Rozwścieczeni Szwedzi nie zostawili w spokoju cudownego obrazu; j e d e n z ż o ł n i e r z y p o r w a ł ze w z g a r d ą o b r a z i u m i e ś c i ł g o p o d s w o j ą k u l b a k ą . L e d ­w i e t o u c z y n i ł , k o ń p a d ł n i e ż ’y w y j a k b y p i o ­r u n e m r a ż o n y .

Szwed ze złością rozdarł obraz i wrzucił w gnojówkę.Po odejściu wroga wierni Tomaszowianie odnaleźli obraz

i z czcią wielką umieścili w nowej kapliczce*.Taki oto osobliwy elaborat rozdany został uczenicom

szkoły powszechnej w Tomaszowie Lubelskim przez nauczycielkę języka polskiego.

Logika katolickiego boga, względnie t. zw. matki boskiej jakoś szwankuje nawet w tej ultrakatolickiej wersji, bo oto koń* niewinne zwierzę — jest karany śmiercią za czyn żołnierza - S z w e d a .

Notujemy powyższy przykład ogłupiania dzieci i klerykali- zacji szkolnictwa jako przestrogę, która winna pobudzić ogół wolnomyślicieli do jak najszybszego stworzenia w Polsce sieci szkół świeckich, wolnych od wpływów czarnych okupantów.

(A. 2b.)

Page 13: Cena 60 groszy Opłata pocztowa 'uiszczona ryczałtem

K r o n ik a 77

K O ŚCIÓ Ł J E S T NIEOM YLNY...

W r. 1846 w Warszawie wyszła z druku „Nauka chrześci­jańska" ks. Piotra Błachowicza.

Na str. Ib6-tej „Nauki" czytamy: W piątem przykazaniunakazuje Kościół, aby d z i e s i ę c i n y j i n n e d a n i n y w i e r n i e p a s t e r z o m s w o i m o d d a w a ć " . Dalej autor tło- maczy: „...przez ustanowienie onego (przykazania) chciał K o ­ś c i ó ł z a b e z p i e c z y ć k a p ł a n o m p e w n y f u n d u s z do życia, aby ci nie chwytali się innych utrzymania się sposo­bów, któreby mogły ich nabawić r o z t a r g n i e n i a " . . . (str. 167).

Bardzo pięknie! Tak kościół uczył ongiś i takie znajdował uzasadnienie tej nauki.

A jak kościół uczy obecnie?Leży przede mną najnowsze (trzydzieste! a jakże, handel

wcale dobrze idzie!) wydanie „Krótkiego katechizmu" ks. R. Fi- lochowskiego.

Na str. 19 czytamy: „Kościołowi moc stanowienia przyka­zań dał Pan Jezus".

Ślicznie!Sędzicie, drodzy czytelnicy, że „nieomylny" kościół w ro­

ku bieżącym to samo podaje swym owcom i baranom do wie­rzenia, co i dawniej?

Nic podobnego!Oto księżulo Filochowski na str. 21 swego „Krótkiego ka­

techizmu" oznajmia, że piąte przykazanie kościelne brzmi: nW c z a s a c h z a k a z a ' n y c h w e s e l i z a b a w h u c z n y c h n i e s p r a w i a ć " .

Kiedy więc kościół był nieomylny: w r. 1846 czy 1932?Z punktu widzenia gospodarczego ewolucja tego przykaza­

nia jest jasna. Oto podrostu nikt nie chciał dawać dziesięcin i biały monarcha watykański był zmuszony znieść ten podatek.

(A. Żb.)

EWANGELJA I KARABIN

Paryski sąd wojskowy skazał pewnego studenta teologji na rok więzienia, ponieważ zwrócił on władzom wezwanie na ćwiczenia z odnotacją , że nie może pogodzić przepisów ewan- gelji z prau:em o służbie wojskowej, zmuszającem go do nosze­nia broni.

Z RUCHU WOLNOMYŚLIClELSKiEGO w CZECHOSŁOWACJI

Wolnomyśliciele czechosłowaccy zorganizowali w końcu ub1 r- akcję za wstrzymaniem wypłaty pensji klerowi ze skarbu pań­stwa oraz za cofnięciem subsydjów rządowych klasztorom, szko­łom wyznaniowym wydziałom teologicznym i instytucjom reli­gijnym, jak również za skreśleniem kredytów na utrzymanie po ­selstwa przy Watykame i za rozdaniem dóbr ,,martwej ręki“

Page 14: Cena 60 groszy Opłata pocztowa 'uiszczona ryczałtem

w K ron ika

(majątków kościelnych) bezrolnym bez odszkodowania. Subsydia te, łącznie z pensjami kleru (101 milj. k.) wynoszą razem 350 mili. koron rocznie (ok. 95 milj. zł.). Posiadłości kościelne mają 383 tys. hektarów. Wartość tych majątków przekracza miljard koron.

W akcji tej, prowadzonej pod hasłem: ,,W czasach kryzysu dajemy 350 miljonów koron na kościół!" wzięły udział wszyst­kie pisma wolnomyślicielskie Czechosłowacji1): ,Wolna Myslen- kau (Praga), „Hawlićek" (Praga). „Volnomyslitiel" (Wiedeń), „Volne Slovo" (Morawska Ostrawa), „Freier Gedanke" (Boden- bach), „Der Freidenker" (Berno) i ,,Der Atheist" — organ Mię­dzynarodowej Unji Wolnomyślicieli (Praga), oraz posłowie i pra­sa socjalistyczna i ludowa. Wydano 5000 wielkich plakatów i 100.000 ulotek; urządzono w ciągu 4-ch tygodni 52 wiece i ze­brania i wydano broszurę propagandowa, napisaną przez posła Jarosława Motyczkę. Dochód ze sprzedaży tej broszury pokrył koszt całej akcji.

Akcja toczy się w dalszym ciągu. Sądząc z jej wyników, należy przypuszczać, że osiągnie ona swój cel. gdyż obecnie sama ludność zaczyna prowadzić tę akcję na własną rękę i wzv- Wać posłów, aby głosowali w parlamencie za skreśleniem z bud­żetu państwa na rok 1933/34 wydatków na kościół i jego in­stytucje.

Podobną akcję zamierza wszcząć w najbliższym czasie Zwią­zek Wolnomyślicieli Niemieckich.

Ostatni spis ludności w Czechosłowacji wykazał blisko mil- jon osób nienależących do żadnego wyznania. Jak podaje ,,Ha- ylićek" liczba ta przekroczyła obecnie półtora miliona, co s ta­nowi nrawie 11 proc. ogółu mieszkańców Republiki.

Oto tak traktuje darmozjadów i ogłupiaczy najruchliwszy i. najrealniej myślący z narodów słowiańskich, pomimo, że nie­wola jego trwała prawie 5 stuleci. Odznacza się on głównie tem, że umie dobrze liczyć.

Nasz chlon. którv ma również duże poczucie rzeczywistości i zna wartość tak dziś na wsi trudnego pieniądza (zapałkę roz­cina na dwie części, bv ją użvć 2 razy) — zrobi z klerem taki sam porządek, gdy tvlko przejrzv na oczy.

Narazie chodzi na odpusty i kongresy eucharystyczne, wznosząc kościoły i plebanje i znosząc krocie złotych pauliń- skiei czeredzie — bo jest ciemny i daje największy odsetek analfabetów.

;0 STOISKO ATEUSZY AMERYKAŃSKICH NA WYSTAWIE „STULECIE POSTĘ PU "

Pisaliśmy w swoim czasie, że ateusze amerykańscy urzą­dzają własne Stoisko na Wystawie „Stulecie Postępu" (A Cen-

' ) Jes t ich siedem, gdy Polska ma tylko trzy pisma wolnomyśliciel­skie: „W olnomyśliciela Polskiego*, .P o lsk ą Wolność" i .R acjonal is tę" ,

Page 15: Cena 60 groszy Opłata pocztowa 'uiszczona ryczałtem

Kronika 7§

tury of Progress) w Chicago, która ma być otwarta w począt ­kach maja r. b. Stoisko to miało się mieścić w pawilonie, prze­znaczonym dla organizacyj wyznaniowych. Niezadowolone z tego niemiłego i niebezpiecznego dla siebie sąsiedztwa, organizację bogistyczne zwróciły się do dyrekcji wystawy o usunięcie sto­iska antybogistów z terenu wystawy, przyczem to zbiorowe żą­danie podpisały nietylko organizacje katolickie ale i protes tan­ckie. Nietolerancja nieodłączna od ślepej wiary w dogmaty i t. zw. objawienie, jako jeden z odruchów samozachowawczych bezmyślności w stosunku do swobodnego myślenia, połączyła czcicieli fikcyj zaświatowych węzłem solidarności braterskiej w obliczu wspólnego wroga. Dyrekcja, która początkowo nie chciała podpisać aktu banicji dla niemiłych bogistom sąsiadów, uległa dla „świętego spokoju“ naleganiom nietolerantów i cof­nęła atsuszom przydział stoiska. W odpowiedzi na to organizacje ateistyczne i wolnomyślne Stanów Zjednoczonych urządziły sze­reg protestacyjnych wieców i zwróciły się do Zarządu Między­narodowej Unji Wolnomyślicieli w Brukseli o poparcie tej akcji.

Wobec powyższego Komitet Wykonawczy Międzynarodo­wej Unji Wolnomyślicieli w osobach prezesa d-ra Terwagne’a (Terwania), sekretarza prof. T, Hartwiga i członków: Sieyersa i Milde’a wystosował do dyrekcji wystawy pismo następujące:

„Doszło do naszej wiadomości, że Panowie odmówili prawa urządzenia stoiska naszej sekcji „Ateista chicagowski11: na wysta­wie „Stulecie Postępu11, podczas gdy najrozmaitszym organiza­cjom religijnym prawo to zostało przyznane.

„Wobec powyższego jesteśmy zmuszeni zaprotestować prze­ciwko temu s t ronnemu i niesłusznemu stanowisku Panów, które wbrew ideałom postępu uprzywilejowało organizacje wyznaniowe, będące zaprzeczeniem wolności myśli, jako jednego z podstawo­wych haseł pos tępu i cywilizacji spółczesnej Wyrażamy przytem nadzieję, że Panowie cofną wspomnianą odmowę w stosunku do organizacyj ateistycznych i nie zechcą zmusić nas do zwró­cenia się z apelem do całego świata o zajęcie stanowiska w s to­sunku do decyzji Panów, godzącej w wolność przekonań i w bezstronność władzy.

„Jes teśmy głęboko przekonani, że nasze odwołanie się do sumienia demokracji znajdzie odpowiedni oddźwięk nietylko w prasie wolnomvślnej i ateistycznej całego świata, alć i także w całej prasie postępowej.

„Co do nas, nie chcemy w tej chwili wypowiadać swego zdania o stanowisku Panów, będącem w całkowitej sprzeczności z zasadami Państwa, które wita cudzoziemców, przybywających do Nowego Yorku, olbrzymim symbolem Wolności11. !)

Rzecz jasna, że stanowisko Zarządu Międzynarodowej Unji Wolnomyślicieli podzielamy całkowicie.

') Mowa o latarni morskiej w porcie nowojorskim w postaci kobiety z pochodnią w ręce. — P csąg len podarowała Stanom Zjednoczonym Repu­blika Francuska z okazji s tulecia n iepod lc^ ło in .

Page 16: Cena 60 groszy Opłata pocztowa 'uiszczona ryczałtem

80A-

Z RUCHU WOLNOMYŚLIC1ELSK1EGO NA ŁOTWIE

Po dwóch latach starań o legalizację, władze łotewskie zatwier­dziły nareszcie statut „Łotewskiego Związku Wolnomyślicieli Pro- letarjackich“ . Pierwszą jednak odezwę Związku p. t. „Wstępujcie do organizacyj wolnomyślicielskich“ władze administracyjne skon­fiskowały, a sądowe konfiskatę zatwierdziły, dopatrując się w odezwie „niebezpieczeństwa dla kościoła11. Partja socjal demo­kratyczna wniosła w tej sprawne interpelację w parlamencie, w na­stępstwie czego 5 dzienników lewicowych wydrukowało gorszą­cą odezwę w całości. To prześladowanie ruchu zjednało mu taką masę zwolenników, że Związek mógł otworzyć w ciągu dwóch miesięcy 5 oddziałów, liczących po paręset członków: w Libawie, w Lindawie, w Mitawie, w Nodon i w Tukumie Na czele ruchu stoi tow. B. Kalnin.

ŚRODEK PRZECIW CHRYP1E

W jednym z niemieckich kalendarzy ludowych pastor Kiinzle poleca następujący środek przeciwko chrypie:

„Przeciwko chronicznej chrypie pomaga zapuszczenie na stałe długiej brody. Przekonałem się o tern w wielu wypadkach. Ustawiczne golenie brody jest pogwałceniem natury i wywołuje jej zemstę.

Stwórca nie dał napewno człowiekowi brody po to, aby ją- dręczył brzytwą lub żyletką. Nasz Zbawiciel nosił brodę i dotąd(l) ją nosi(l); t rudno bowiem sobie wyobrazić golonego Zbawiciela (choć tak sobie wyobrażał Michał Anioł w scenie „Sądu Ostatecznego" uw. red.), natomiast każdy drab jest zaw­sze malowany, jako gładko ogolony".

Niestety, kapłan ten nie zdradził nam tajemnicy, w jaki sposób kobiety i dzieci dochodzą do brody, aby uchronić się od chrypki.

KREMACJA W TURCJI

Władze tureckie zatwierdziły statut Tow. kremacyjnego, które przystąpiło do budowy krematorjum w Stambule. Towa­rzystwo otrzymało na ten cel 10.000 Ł. tur. (ok. 45.000 zł.) po ­życzki z banku państwa.

20-LEC1E LUDO WEGO ZWIĄZKU KPEMACYJNEGO W NIEMCZECH

„Volks-Feuer be s tattungs-Verein” obchodzi 19 b.m. dwudzie­stolecie swego istnienia. Nr. 1 organu Związku p.t. „Die Volks- Feuerbes tat tung" został cały poświęcony tej rocznicy. Związek liczy zgórą 600 000 członków, gdy w r. 1920 miał ich zaledwie 7.000. Dotąd Związek spopielił własnym kosztem przeszło 73.CC0 członków. Związek ma oddziały w 30 miastach i 1000 kół prowincjonalnych, subsydjował budowę 22-ch krematorjów i wy-

Page 17: Cena 60 groszy Opłata pocztowa 'uiszczona ryczałtem

K ro n ik a 81

dał na ten cel pożyczek na sumę 8 miljonów marek. Ma w Berlinie, w Erftircie, w Magćebuigu, w Halli i w Szczecinie własne gmachy, wartości kilku miljonów mk. oraz 25 samocho­dów i kilka wozów kolejowych do przewożenia zwłok. Zasił­ków rodzinom zmarłych członków wypłacił na sumę 108 miljo­nów mk. Organ związku wychodzi w nakładzie 250.000 egz. Otrzymują go członkowie bezpłatnie.

My, którym nieomal nie wolno wymawiać w Polsce słowa „kremacja", możemy tylko na to wszystko patrzeć — i podzi­wiać. Ponieważ u nas jest trochę inaczej — niż w Niemczech (posiadających 10S czynnych krematorjów), pocieszamy się „patrjotycznie" sentencją lhstorjozoficzną naszych podręczników szkolnych do h i stor ji: „jak świat światem — nie będzie nic-miec polakowi bratem". 1 słusznie: różnice są za wielkie. Wyłą­czają one wszelkie pod tym względem pobratymstwo polaka ka- toilka z pludrem niemcem, mimo, że t rudno temu i owemu z światlejszych polaków nie uczuwać dla cywilizacji „pludrów" szacunku i nie stwierdzać na każdym kroku swej niższości i za­cofania cywilizacyjnego. I nic dziwnego: wychował r a s przecież najgorszy z pedagogów: kościół katolicki, który przez usta syl- labusowe dwóch Piusów: IX i X potępił wiedzę, cywilizację i po ­stęp. A przecież mówi „pismo": „nie będzie uczeń nad mistrza". „Pismo" zaś jest „święte" i zawiera same autentyczne nakazy niebios. Trzeba je przyjąć w pokorze ducha i nie porywać się z rozumem na prawdy objawione. Tak chcą „mist rze“ — ale my heretycy wolnomyślnie robimy swoje.

Kronika pacyfistycznaJA K Z A C Z A S Ó W S P A R T Y . F ra n c u s k i p la n ro z b ro je n io w y p rz e w i­

d u je : 1. S z e śc io m ie s ię c z n ą s łu ż b ę w o jsk o w ą w k o s z a ra c h , 2 . S łu żb ę w o jsk o w ą p o z a k o sz a ra m i ocł 10 la t do 2 0 , 3. O s ie m o k re s ó w słu ż b y w o jsk o w e j p o 21 d n i a ż do 3 4 la t.

M ło d e rę c e z a le d w ie w d ro ż o n e do p ió r a m ia ły b y z a te m p rz y z w y c z a ić się do k a r a b in u ? C zy d z ięk i w p ły w o w i n a s t ro jo n y c h p o k o jo w o ro d z ic ó w b ę ­d z iem y m ie ć 1 0 - le tn ic h in te g ra ln y c h p a c y f is tó w ? I czy z a c z n ie się z k o le i b u ­d o w a ć w ię z ie n ia w o jsk o w e d la m ło d z ieży s z k o ln e j? (S e m e u r . 2 4 .X I .3 2 ) .

S T O D Z IE S IĘ Ć M 1L JA R D Ó W . Ś w ia t p o św ię c ił w 1 9 3 0 r. s to d z ies ięć m ilja rd ó w n a b u d ż e ty w o je n n e . J e s te ś m y w p e łn i k ry z y su . N ie m a p ie n ię d z y n a zas iłk i d la b e z ro b o tn y c h , a le z n a jd u je się se tk i m ilja rd ó w , a b y p rz y g o to w a ć w o jn ę . R z ecz p r o s ta k a ż d y n a ró d p rz y g o to w u je je d y n ie w o jn ę o b ro n n ą , lę k a ­ją c s ię a ta k ó w są s ia d a . K a ż d y są d z i, że w te n sp o só b z a p e w n i so b ie b e z p ie c z e ń ­s tw o , z a p o m in a ją c o te m , że o g ó ln a su m a ty c h b e z p ie c z e ń s tw n a r o d o w y c h w y ­tw a rz a g ro ź n e n ie b e z p ie c z e ń s tw o m ię d z y n a ro d o w e . ( „ S e m e u r " , 2 4 .X I .3 2 ) .

H . G . W E L L S o św ia d c z y ł ma z e b ra n iu „ P a t r jo tó w Pokoju** w N ew - Y o rk u : P a c y f iz m in te g ra ln y je s t lo g ię z n e m n a s tę p s tw e m , ,p a k tu K e llo g g ‘a “ . N a m o c y te g o p a k tu n ie iy lk o w o jn a , a le i p r z y g o to w y w a n ie się do n ie j s ta je s ię c z y n e m w y s tę p n y m , a je g o z w a lc z a n ie — - w y ra ź n y m o b o w ią z k ie m o b y w a ­te la świata**.

U C H W A L A D U Ń S K IC H R O B O T N IK Ó W T R A N S P O R T O W Y C H . Z w ią z k i z a w o d o w e d u ń sk ic h m a ry n a rz y i r o b o tn ik ó w p o r to w y c h p o w z ię ły

Page 18: Cena 60 groszy Opłata pocztowa 'uiszczona ryczałtem

82 Kronika

u c h w a ły s k ie ro w a n e p rz e c iw t r a n s p o r to w a n iu a m u n ic j i i śn1. m a te r ja łó w w o ­je n n y c h i z a ż ą d a ły p r a w a re w id o w a n ia p o d e j r z a n y c h ła d u n k ó w . ( „ W a r R e- s i s t e r " N . X X X I I ) .

D U C H O B O R C Y . R o s y js k a s e k ta d u c h o b o rc ó w , lic z ą c a 1 5 .0 0 0 o só b je sz c z e p r z e d w o jn ą w y e m ig ro w a ła d o K a n a d y , a b y u n ik n ą ć r e p re s y j s to s o ­w a n y c h p rz e z rz ą d 1 c a rs k i , k tó r y c h c ia ł ic h z m u s ić do p e łn ie n ia s łu ż b y w o js k o ­w e j. O b e c n ie rz ą d k a n a d y js k i , k tó r e m u n ie p o d o b a się t r y b ż y c ia te j m a łe j s p o ­łe c z n o śc i, u w ięz ił w ie lk ą ilo ść d u c h o b o rc ó w , p rz y c z e m k i lk o ro n ie m o w lą t z m a r ło n a s k u te k o d łą c z e n ia ic h o d m a te k . Z a k a z a n o te ż u w ię z io n y m k o r e s p o n ­d e n c ji z ro d z in a m i w ję z y k u ro sy jsk im , m im o że n ie w ła d a ją a n g ie ls k im w p iśm ie . D z iec i d u c h o b o r c ó w są k a r a n e w sz k o ła c h za o d m o w ę sa lu to w a n ia f la g i k a n a d y js k ie j . T o b r u ta ln e t r a k to w a n ie lu d z i, k tó r y c h je d y n a w in ą je s t ic h z d e c y d o w a n y p a c y f iz m i w ia r a w n a d e jś c ie e ry „ p r a w d y i b r a t e r s tw a " n ie p rz y n o s i k a n a d y jc z y k o m zasz c z y tu .

P IK IE T O W A N IE W Y S T A W M IL IT A R Y S T Y C Z N YC H . W N e w Y o rk u z ra c j i 1 4 7 - le tn ie j ro c z n ic y u tw o rz e n ia M in . S p ra w W o js k o w y c h ( T h e W a r D e p a r ta m e n t ) S ta n ó w Z je d n o c z o n y c h , u rz ą d z o n o w ie lk ą w y s ta w ę w o je n n ą . W o d p o w ie d z i n a to c z ło n k o w ie L ig i I n te g ra ln y c h P a c y f is tó w o ra z L ig i M ło ­d z ieży S o c ja lis ty c z n e j p o s ta w ili sw o je p ik ie ty p rz y w e jś c iu n a w y s ta w ę . P rz e z c a łe t r z y ty g o d n ie t r w a n ia w y s ta w y p ik ie tu ją c y n ie o p u ś c d i sw e g o s ta n o ­w isk a p o m im o n a jro z m a its z y c h s z y k a n ze s t r o n y p o lic j i n o w o jo rs k ie j .

B E L G IJSK I S IE R Ż A N T L A M IE S W Ó J K A R A B IN . G d y p u łk s t a c jo ­n u ją c y w M a lin e s o tr z y m a ł ro z k a z w y ru s z e n ia do C h a r le ro i , g d z ie rn ia ł m ie j­sc e s t r a jk g ó rn ik ó w , P ie r r e v a n d e n E e d e n , s ie rż a n t z H o b o k e n . z e rw a ł sw o je n a sz y w k i i z ła m a ł sw ó j k a r a b in , o ś w ia d c z a ją c : „ N ie b ę d ę s t r z e la ł do m o ic hb r a c i" . S ą d w o jsk o w y w A n tw e r p j i s k a z a ł go n a t r z y m ie s ią c e w ięz ien ia i 140 fr . g rz y w n y . L ic z n e o rg a n iz a c je ro b o tn ic z e p rz e s ła ły p r o te s ty p rz e c iw te m u w y ro k o w i o ra z w y ra z y s y m p a tj i d la p o d s ą d n e g o .

O B A W A P R Z E D W IZ Y T A M I Z A G R A N IC Z N Y C H P A C Y F IS T Ó W .W ła d z e b e lg ijsk ie o d m ó w iły w izy w ja z d o w e j p a s to ro w i H e n r i R o s e r , c z ło n k o ­w i f ra n c u s k ie j s e k c ji M ię d z y n a ro d ó w k i P rz e c iw n ik ó w W o jn y , k tó r y m ia ł p r z e m a w ia ć n a z e b ra n iu p u b lic z n e m . N a to m ia s t f r a n c u s c y m ili ta ry ś c i i f a ­sz y śc i, j a k m a rs z a łe k P e ta in i L e o n D a u d e t , n ie n a p o ty k a ją ż a d n y c h p rz e ­sz k ó d w sw o ic h p o d ró ż a c h do B e lg ji. P rz e m ó w ie n ie p a s to r a R o s e ra z o s ta ło j e d n a k w y d ru k o w a n e w „ L e R o u g e e t N o ir " , ta k że d o ta r ło d o m iljo n a o sp b z a m ia s t do 2 0 0 0 . O p r ó c z te g o z o rg a n iz o w a n o s p e c ja ln e z e b ra n ie n a te m a t „ M a n ie ry w ład z w o js k o w y c h " .

JE D E N Z W IE L U P R O T E S T Ó W . P o d c z a s m a n e w ró w lo tn ic z y c h w M arsyLji m ie jsc o w a g r u p a in te g r a ln y c h p a c y f is tó w z A lf re d e m N a h o n , z 2 1 - le tn im n a u c z y c ie le m , n a cze le w z n io s ła o k r z y k : „ P r e c z z w o jn ą " . N a h o n 'a a r e s z to w a n o , lecz w y p u s z c z o n o n a s tę p n e g o d n ia n a s k u te k lic z n y c h in - te rw e n c y j . ' 1

P R O J E K T Z M IA N Y B E L G IJS K IE G O K O D E K S U W O J S K O W E G O .O d m o w a p e łn ie n ia s łu ż b y w o jsk o w e j s ta ła s ię w B e lg ji t a k c z ę s te m z ja w is ­k ie m , że n ie d a w n o s e n a to r E . v a n D ie r e n w n ió s ł p r o je k t , k tó r e g o g łó w n e a r ­ty k u ły są n a s tę p u ją c e :

Page 19: Cena 60 groszy Opłata pocztowa 'uiszczona ryczałtem

Z prasy 83

1. O s o b y , o d m a w ia ją c e p e łn ie n ia s łu ż b y w o js k o w e j, m u sz ą p r z e d ­s ta w ić n a p iśm ie m o ty w y sw ej o d m o w y . P a ń s tw o d o p u sz c z a m o ty w y r e l i ­g i jn e , p o li ty c z n e lu b p a c y f is ty c z n e .

2 . K a ra n ie p o w in n a b y ć d łu ższa od n a jk r ó ts z e g o te r m in u słu ż b y w o jsk o w e j.

3. P o o d b y c iu k a r y in te g r a ln y p a c y f is ta b ę d z ie w o ln y o d w sz e lk ic h o b o w ią z k ó w w o jsk o w y c h i b ę d z ie się c ie szy ć p e łn ią p r a w o b y w a te ls k ic h .

P ro je k t te n z o s ta ł o d rz u c o n y , lecz b ę d z ie p rz e d s ta w io n y p o w tó rn ie p rz e z j e d n e g o z so c ja l is ty c z n y c h s e n a to ró w , g d y b ę d z ie m ia ł le p s z e w id o ­k i p rz e jś c ia . P o d c z a s d y sk u s ji n a d n im se n . C h a lm e t o św ia d c z y ł, że n ie i n t e ­g ra ln i p a c y f iśc i p o w in n i b y ć w w ię z ie n iu , lecz lu d z ie , k tó r z y p r z y rz e k a ją p o ­k ó j a p r z y g o to w u ją w o jn ę . Z a k a ż d y m r a z e m — p o w ie d z ia ł — g d y s k a z u je ­c ie je d n e g o z in te g r a ln y c h p a c y f is tó w , w e z w a n ie d o o d m o w y p e łn ie n ia s łu ż ­b y w o jsk o w e j p rz e b ie g a c a ły k r a j " . ( „ W a r R e s is te r “ , N . X X X I I ) ,

Z p r a s yRELIGIJNOŚĆ MŁODZIEŻY WIEJSKIEJ

Ks. L. K. utyskuje w .Gazecie Kościelnej* (Nr. 51) na zo ­bojętnienie religijne młodzieży wiejskiej i to pomimo konkorda­tu i bartlowego okólnika:

, ,N a w si p o lsk ie j n ie je s t d z is ia j ze w sz y s tk ie m ta k d o b rz e , j a k to s o ­b ie 'n ie je d e n w y o b ra ż a . O b o ję tn o ś ć re l ig ijn a sz c z e g ó ln ie w ś ró d d o r a s ta ją c e j m ło d z ie ż y n a wsi w z ra s ta . J e s t to o b ja w n ie p o k o ją c y , n a k tó r y p o w in n o się z w ra c a ć b a c z n ie js z ą u w a g ę , b o p rz e c ie ż za g łó w n e z a d a n ie n a le ż y u w a ż a ć u tr z y m a n ie ż y c ia re l ig ijn e g o w ś ró d m ło d z ie ż y d o r a s ta ją c e j . M łodz ież , k tó r a o p u ś c i ła sz k o łę p o w s z e c h n ą z a le d w ie ra z w r o k u w c z a s ie w ie lk a n o c n y m p r z y s tę p u je do K o m -u n ji...“ ( i t a k za czę s to , uw . n . ) .

A u to r w zdycha d a le j :, ,G d y b y to n a u c z y c ie le sz k ó ł p o w s z e c h n y c h b y li p r a k ty k u ją c y m i k a ­

to lik a m i, p rz y św ie c a li d o b ry m p rz y k ła d e m (o b łu d y u w . <n!.) lu d o w i i częś*- c ie j w id z ia n o ic h u s to łu P a ń s k ie g o , to b y p o c ią g a ło in n y c h , a sz c z e g ó ln ie j

d o r a s ta ją c ą m ło d z ież . — N ie s te ty , w iad o m o * '... i t. d.

A u to r pow iada, że skap tow ał kilku chłopców dla , ,ruchu eucharystycznego, ale cóż, k iedy m łodzi m ężczyźni w stydzą się p rzy ­stępow ać do kom unji.

, J e d e n i d ru g i m ó w i: ,,P rz e c ie ż e m n ie b a b a , n ie b ę d ę c ią g le la ta ł

do P a n a J e z u s a . . ."

A b y z tej m ąki by ł chleb, au to r szuka d o niej , ,kwasu'* i tak pow iada:

„ N a sz e m z d a n ie m , ro lę d o b re g o k w a s u , k tó r y w sz y s tk o z a k w a s i, m o że w p a r a f j i w ie js k ie j sp e łn ić z p o w o d z e n ie m k a to l ic k ie s to w a rz y s z e n ie m ło ­dzieży .

Swój kw aśny artyku ł kończy au to r z m ocno kw aśną m in ą :„ N ie c h c e m y b y ć p o są d z e n i o p rz e s a d ę , a le z d a je się n a m , iż m o ż n a

d z is ia j m ó w ić o p e w n e g o ro d z a ju k ry z y s ie r e l ig ijn y m , ja k i p rz e ż y w a w ieś .

Page 20: Cena 60 groszy Opłata pocztowa 'uiszczona ryczałtem

84

Owszem, można, bo w „ W yzwoleniu'1 (Nr. 74) czytamy:

,,k s . p ro b o s z c z u w a ż a ł za s to so w n e s t r a s z y ć lu d z i p ie k łe m za c z y ta n ie ,,W y z w o l e n i a , .Z ie lo n e g o S ztandaru** , a n a w e t , .G a z e ty G rudziądzk ie j** , k t ó ­re j n a g łó w e k b rz m i: , .N ie c h b ę d z ie p o c h w a lo n y Je z u s C hrystus**. P rz e c ie ż t a ­k ie p e r o r y k s ię ż e z a k r a w a ją n a w ie lk ie k p in y , a w ś ró d c h ło p ó w b u d z ą śm ie c h i p o li to w a n ie .. . b o c h ło p i n ie są d u rn ia m i, b y w y s łu c h iw a li . . .“ i t . d.

D z ia ła c z y lu d o w y c h n a z y w a k s . p ro b o sz c z b u n to w n ik a m i! A p rz e c ie ż n ie in n y p rz y d o m e k o tr z y m a ł C h ry s tu s b d w ie lm o ż ó w rz y m sk ic h , g d y p r o ­p a g o w a ł s w o je id e je w ś ró d lu d u , z k tó r y c h w y , k s ię ż a , ro b ic ie k r a m ik d o ­c h o d o w y .

M a sy lu d o w e w w a lc e o p r z e b u d o w ę u s t r o ju sp o łe c z n e g o w P o ls c e na u s t r ó j , o p a r ty o sp ra w ie d liw o ś ć sp o łe c z n ą , n ie s p o c z n ą a n i >nia c h w ilę , m im o p rz e sz k ó d i s z y k a n , z ja k ie m i m u s i w a lc z y ć r u c h lu d o w y . Z c h w ilą g d y lu d o b e jm ie w ła d z ę w P o lsc e , w p ie rw sz y m rz ę d z ie m u s i o g ra n ic z y ć w p ły w y k le r u n a lo sy P a ń s tw a i k a z a ć m u z a ją ć się r e l ig ja i s p ra w a m i z w ią z a n e m i z K o ś ­

c io łe m , T o w y jd z ie n a d o b re c h ło p o m i Polsce**.

O S O B L IW E ZE ST A W IE N IE

„Gazeta kościelna* (Nr. 52) zamieściła list pewnego misjo­narza z Indji, w którym czytamy:

, ,C h rz e ś c i ja n ie tu te js i b o ją się B o g a , a le G o n ie k o c h a ją , g a r n ą się do k o śc io ła , a le u m ie ją ty lk o p ro s ić o o d w ró c e n ie ró ż n y c h d o c z e s n y c h n ie ­sz c z ę ść ; m o ż e ta k ie ż y c ie w y s ta rc z a ło b y gdz ie in d z ie j, g d z ie n ie m a p o g a n , a le tu n ie w y s ta rc z a . P o g a n ie u r z ą d z a ją w n o c y p ro c e s je , b y o d s tra s z y ć z łe d u ­c h y , c h rz e ś c i ja n ie c z y n ią to sa m o , a p r z y te m n a p rz e d z ie p ro c e s j i m u s i b y ć zaw sze św . M ic h a ł A rc h a n io ł , b y o d e g n a ć s z a ta n a . Z a b o b o n y te sa m e , c o u p o ­g a n , te s a m e lęk i, o d c z y n ia n ia , z ło rz e c z e n ia , p rz e k le ń s tw a , ta sa m a o b o ję t ­n o ść w sp ra w ie z b a w ie n ia d u sz y .

I ja k ż e tu m y ś le ć o n a w r ó c e n ia c h ? M oże m i k to ś z a rz u c i, że są d z ę za su ro w o , a le t a k je s t, c h o ć je d n o m u sz ę d o d a ć n a k o rz y ść H in d u s ó w w o- g ó le , że ro z p u s ta w ś ró d n ic h n ie is tn ie je . P rz y c z y n ą ta k ie g o s ta n u rzeczy je s t b r a k szkół**.

Nie w iem y b ard zo o co tu chodzi, chyba o to, że w śród b ra ­ku szkół w ogóle, niem a w Ind jach szkół koedukacyjnych , k tó re wg. zgodnej opinji pap ieża i jego kleru ,,sieją rozpustę** niem al taką jak K lauton.

B iedny m isjonarz, zapa trzony w wieczność, m ów i dalej o n a ­stępujących „ trudnośc iach misyjnych**:

. . .w ś ró d tu te js z y c h k a to l ik ó w je s t o k o ło 8 0 p r o c e n t a n a l ­f a b e tó w ( ! ) • P o n a d to s e k ty p r o te s ta n c k ie n a jro z m a its z y c h o d ­c ien i s ie ją z a m ie s z a n ie p o ję ć , a m a ją c d u żo d o la ró w i fu n tó w b u d u ją sz k o ­ły , sz p ita le i c h o ć n ie z te rn p o św ię c e n ie m p r a c u ją , co m is jo n a rz e k a to l ic c y , w sz a k ż e ła tw ie j p r z e m a w ia ją d o z m a te r ia l iz o w a n e j d u sz y H in d u s a , n iż m y g ło sz ą c n a u k ę C h rj^ s tu sa o w ie c z n o ś c i. N ie d a w n o je d e n d u c h o w n y p r o t e ­s ta n c k i p rz e sz e d ł p u b lic z n ie n a h in d u iz m , g ło sz ą c , że w p ra w d z ie n ie u w a ż a c h rz e ś c i ja ń s tw a ż a r e l ig ję fa łszy w ą , a le z o s ta ją c H in d u s e m , m o ż e w ię c e j d o ­b re g o z ro b ić d la te g c b ie d h e g o lu d u ( ! ) “ .

Page 21: Cena 60 groszy Opłata pocztowa 'uiszczona ryczałtem

% prasy §§ry.-: ;—lA-L-J 1—1 ' \— ______________________:—: —— l ::------—--------

Z tego w niosek, że na „w ieczność" już dzisiaj ludzi b rać nie m ożna. A b y ten obraz m isyjny nie by ł zby t ponury , au to r o b ie ­cuje napisać następnym razem „coś w eselszego".

D O B R A M A R T W E J R EK I, JA K O C IA Ł O M ISTY C ZN E

W tym że nrze ,,G azety kościelnej“ jak iś bliżej nie określony „d u sz ­p as te rz " (b o tak się tylko p o d p isa ł) podnosi alarm , że rząd polski p rzystępu je do parcelacji m ają tków kościelnych, bez żadnego o d ­szkodow ania, na podstaw ie art. 24 k o n k o rd a tu . M a je w yrów nać ty lko obligacjam i. A utorow i s ta ją w łosy na głowie, że „o fia ry fun­d a to ró w d la kościoła katol. m a ją p rzep aść" i to „z naszej w iny", co niew ątpliw ie znaczy: z w iny papieża, k tó ry na taki k o n k o rd a t p rzystał. P rzyszłość au to r w idzi w b. czarnych ko lo rach :

D ziś c z a sy c iężk ie , a z a k ilk a d z ie s ią tk ó w la t b ę d ą je sz c z e c ięższe , g r u n ta ro z d ra b n ia się , z a m o ż n o ś ć o g ó ln a s p a d n ie je s z c z e w ię c e j.

K to w te d y u tr z y m a k o śc ió ł, k s ię d z a , w z g lę d n ie k s ię ż y i s łu ż b ę k o ś ­c ie ln ą ? A b y d a ć , t r z e b a m ie ć .

P a r a f ja n ie n ie m a ją , w ię c n ie d a d z ą ...

A u to r jest przeciw ny tej parcelacji, bo„ K o ś c ió ł to je d n o c ia ło m is ty c z n e " .. . O f ia ro d a w c a - fu n d a to r , d a ją c

m ie n ie sw e K o śc io ło w i, d a w a ł je w p ie rw sz y m rz ęd z ie d la K o ś c io ła k a to l ic k ie ­g o w o g ó le , a d o p ie ro p o te m d la k o śc io ła w X . czy Y ., a w ię c b ę d z ie to z g o d ­n e z in te n c ją o f ia ro d a w c y , je ż e li ta o f ia r a z o s ta n ie p rz y K o śc ie le d a le j.

Nie m ożna więc sięgać św iętokradczo po owo „ciało m istycz­n e " — jak iem są m ają tk i kościelne — zwłaszcza bez odszkodow a­nia! K ażda bow iem m istyka jest dob ra , gdy się księdzu opłaca.'

O ANTYKLERYKALIZM1E MŁODZIEŻY DEMOKRATYCZNEJ I KRZYŻACH NA UNIWERSYTETACH

Jedynem pismem akademickiem, które wyraźnie i zdecy­dowanie określa swoje stanowisko antyklerykalne w imię rady­kalizmu społeczno-politycznego, jest „z.ycie uniwersyteckie" (Poznań, św. Marcina 39 m. 6), organ młodzieży demokratycznej szkół wyższych. O Zw. Pol. Młodz. Demokr. pisaliśmy w Nrach 14 i 16 z r. ub. W nrze październikowym „Życia uniw.“ Zw. P. M. D. streszcza krótko swój program: „konsolidacja młodej lewicy polskiej na platformie: 1) r a d y k a l n e g o p r o g r a m u p r z e b u d o w y s p o ł e c z n o - p o l i t y c z n e j , 2) pojęcia narodu, j a k o g r u p y k u l t u r a l n e j (tylko! uw. n.) 3) odsu­nięcia od życia społecznego państwa polskiego wszelkich międzynarodówek — z k l e r e m w ł ą c z n i e " .

To też, „Życie uniwesyteckie" nie zamieściło na pierwszej stronicy swego organu odezwy pielgrzymkowej, jak „Dekada akademicka" (zob. W. P. w 25132), lecz zapowiedziało zebranie dyskusyjne na temat „Rola kleru w spótczesnej Polsce", (na

Page 22: Cena 60 groszy Opłata pocztowa 'uiszczona ryczałtem

§8 t pfakjł

dzień 14.X) oraz artykuł prof. H e n r y k a U ł a s z y n a „Z walki z k łamstwem1'. W artykule tym prof. Ułaszyn omawia m. in. dzieje zawieszania cichcem krzyżów w salach wykładowych wyż­szych uczelni polskich w latach 1926 i 1927. Wiszą one tylko w Uniwersytecie poznańskim. W Uniw. warsz. ubrano w me tylko sale, w których jest wykładana teologja katolicka i prawo­sławna (ewangielicy odmówili). W Politechnice lwowskiej z a ­wieszono krzyż jedynie.,, w gabinecie rektora, a na Wszechnicy jagiellońskiej, jak nie wisiały przed 500 laty, tak i dziś nie wiszą. Bo wszędzie senaty nie pozwoliły na to. Prof. Ułaszyn pisze:

A jeśli zapytamy: gdzie, w jakich krajach na uniwer­sytetach państwowych wiszą krzyże w salach wykładowych, to ot rzymamy odpowiedź: w ż a d n y m. . . Wiszą podobno krzyże we Włoszech, t. j. w kraju w którym krzyczano niedawno: „Precz z papieżem!" i tłuczono okna w gm a­chach papieskich... A zawiesić je kazał Mussolini... ten sam..., który w r. 1904 głosił: „Bóg nie istnieje; religjawobec nauki jest absurdem, w praktyce — niemoralnością, a w człowieku — chorobą.. .", bo mu w 25 lat potem

chodziło o to, aby pielgrzymki „chorych ludzi" z całego ka­tolickiego świata (których przesadnie obliczał na 400 miljo- nów) zwoziły mu miljony lirów na łatanie budżetu państwo­wego, opartego w połowie na dochodach z turystów.

To nic, że bóg nie istnieje, że religja wobec nauki jest absurdem, a w praktyce niemoralnością. Ale ten „absurd" i ta „memoralność" jest w niemoralnej praktyce świetnym interesem, A ten „bóg" dla Mussoliniego istnieje. Aby wiąc tego „boga", który jest zarazem i „bogiem* kleru, nie obrażać, zamknięto we Włoszech krematorja i zawieszono krzyże w salach uniwer­syteckich.

DOLA ŁÓDZKICH BEZPRlZORNYCH*)

„Polska W olność“ (Nr. 51) podaje za prasą łódzką nas tę­pujący „Dantejski obraz życia dzieci ulicy w Łodzi":

„Jedno z pism łódzkich kreśli ponury, dantejski wprost obraz życia, pędzonego przez pewną kategorję dzieci, śpiących pod płotami, na pustych placach, pod schodami, po różnych za­kamarkach, klozetach, piwnicach i wnękach bram. Nie najgorsze to jednak jeszcze pomieszczenie wielu bezdomnych, sprzedających za dnia zapałki, sznurowadła i t. p.

Są jeszcze i inne, budzące wprost grozę. Na końcu ul. Brzezińskiej np. leży odłogiem duże pole, na które wyrzuca się gnój ze wszystkich obór krowich i stajen Łodzi. Gdy nadejdzie zima, gnieździ się tam kilkaset dzieci ulicy, zbiegając się wie­

*) Bezprizornyj — bez opieki; „bezprizornymi* nazywają się gromadydzLci bezdomiych w Rosji Sowieckiej.

Page 23: Cena 60 groszy Opłata pocztowa 'uiszczona ryczałtem

2 "prasy

czorami ze wszystkich dzielnic miasta. Gnój jest wszak — jak wiadomo — najlepszą ochroną przed chłodem, więc zakopują Się tam aż po szyję, by spędzić w cieple noc.

Inni znowu nocują w psich budach. Zaprzyjaźniają się ze zwierzętami, którym przynoszą od czasu do czasu kości i śpią wraz z niemi na słomie, rojącej się od robactwa, bpią także i na śmietnikach. .Arystokracja" zaś nocuje w pewnej małej drewnianej szopie u wylotu ul. Tramwajowej, pozostałej po ja­kiejś budowie przed laty. W stojącej zaś pustką szopie zbiera się około 30 chłopców, którzy przebywają tam noc przytuleni jeden do drugiego mocno, gdyż jest tak cieplej. Smród tam i zaduch nieprawdopodobny, gdyż chłopcy zatykają szmatami wszelkie szpary. Że zaś i w dzień niema tam nikogo, więc bru­dy i śmiecie leżą tam nieuprzątmęte całemi stertami.

Rzecz najciekawsza jednak, że dzieci te patrzą na każdego, ktoby chciał je wyciągnąć z tych strasznych barłogów i dać im dach nad głową, jedzenie i czystą bieliznę, jak na wroga. Gryzą nawet i kopią, gdy zbliży się jakiś dobrodziej. Zbyt silnie już zrosły się ze swym trybem życia, przyjaźnią się z sutenerami, złodziejami, prostytutkami, od których uczą się wszelkich zbrod­ni, a często pomagają mistrzom swym w wyprawach. To przy­szły narybek bandytów, a obecnie klijentela sądów dla nielet­nich, które zadziwiają niejednokrotnie swym cynizmem. Nawet po odsiedzeniu kary czynią później znów to samo".

„Pismo" powiada: „rośnijciei rozmnażajcie s i ę“, a będziecie spali w gnoju. „Precz z świadomem macierzyństwem!" woła kler, aby psim budom nie zbrakło sublokatorów...

Taż prasa łódzka donosi, że Watykan stracił na upadłości banków angielskich i amerykańskich 660 miljonów lirów. A ile ma jeszcze do stracenia?

A C Ó Ż Z A T O W A R Z Y S T W O ?

Marjawickie „Królestwo boże na ziem i“ (Nr. 50) zamie­szcza „odwołanie kłamstw i oszczerstw", rzucanych na arcybiskupa marjawitów Kowalskiego podczas procesu, wytoczonego mu w r. 1928 o czyny lubieżne. Kłamstwa te i oszczerstwa rzuciła na „Brata Arcybiskupa" jedna z zakonnic marjawickich, Zofja Prochówna. W odwołaniu tej nawróconej marjawitki czytamy:

„...zeznałam, ż e m i a ł a m d z i e c k o z Br . A r c y b i ­s k u p e m , ż e l u b i e ż n i e b y ł a m c a ł o w a n a p r z e z t e g o , k t ó r y j e s t s a m ą ś w i ę t o ś c i ą. Otóż jest nie­prawdą. Dlaczego tak zeznałam? — Z przyczyny Zarębskiego1): do tego mnie namówił (pewnie i przekupił uw. n.). Byłam g ł u ­p i a , n i e d o ś w i a d c z o n a . Zaznaczam więc i ogłaszam ca ­łemu światu, że t o c o z e z n a w a l i ś w i a d k o w i e i ją

’) O l i w n y Inicjator sprawy p-ko Kowalskiemu że s t rony katol ickiegoMętu,

Page 24: Cena 60 groszy Opłata pocztowa 'uiszczona ryczałtem

8S 1 pi aS*

z e z n a ł a m , t o z u p e ł n i e p r z e c z ę t e m u , t o j e s t t y l k o p o t w a r z , rzucona na Br. Arcybiskupa, żeby przez tę sprawę wykorzenić Marjawityzm. To, co ludzie czytali, że mia­łam dziecko z Bratem Arcybiskupem, również jest nieprawdą, b o j a m i a ł a m d z i e c k o z b y ł y m m ę ż e m , Dziewul­skim, k t ó r y z o s t a ł w y r z u c o n y z a c z y n y n i e m o ­r a l n e . On również m ś c i ł s i ę na naszym Najdroższym Br. Arcybiskupie: z a p i e r a ł s i ę s w e g o d z i e c k a (pewnie nie było „mistyczne" uw. n.). To jest człowiek wyzuty z charakteru, o k r o p n i e n i e s t a ł y , dopuści! się w klasztorze tak okrop­nych kłamstw, był upomniany kilka razy przez Br. Arcybiskupa, że nie wypełnia Reguły, bo nieczystych rzeczy nasz Najdroższy Wódz znieść nie mógł. Może niejedni będą się zastanawiać, dlaczego tak piszę. Otóż dlatego, żeby zrzucić tę ohydną po­twarz z Brata Arcybiskupa, żeby świat się przekonał, że to jest nieprawdą: t o t y l k o j e d n a z e m s t a , n i c w i ę c e j(zemsta? za co? p. n.) Błagam was i proszę, bracia i siostry Marjawici, na miłość naszej Najdroższej Mateczki, żebyście nie wierzyli temu okropnemu kłamstwu11.

MÓWIENIE PRAWDY O KSIĘDZU JE S T „KRZYWOPRZYSIĘSTWEM"

Czytamy w Nr. 1 „Polski O drodzonej“ następujący przy­czynek do etyki katolickiej: Ks. Stanisław Królak, proboszcz par. Dęby Szlacheckie pow. kolskiego pomówił z ambony cech- mistrza o kradzież pieniędzy, składanych ,,na światło11 i zjada­nie (1) świec woskowych, przeznaczonych „do służby Bożej11.

Obrażony cechmislrz, zaskarżył miłościwego duchownego do Sądu Grodzkiego w Kole, który wymierzył ks. Królakowi w drodze wyjątkowej tylko 50 zło tych grzywny.

Upokorzony duchowny Królak łagodnym wyrokiem Sądu, w jedną z niedziel złożył wszystkim świadkom rzymskie podziękowanie, nazywając ich wszystkich k r z y w o p r z y s i ę ż c a m i, ponieważ nie zastanowili się nad tem, n a k o g o s k ł a d a l i z e z n a n i a w S ą d z i e . . . i tem samem przyczynili się do ukarania swego pasterza. W szyscy obecni w ko ściele świadkowie z wdzięczności za szczere słowa uznania, złożyli do Sądu Grodzkiego ponowną skargę na swego duszpasterza za oszczerstwo i nam a­wianie do fałszywego świadectwa.

W tym samym piśmie czytamy, że powietnik1) ks. Królaka, ks. Andrzejak z Grzegorzewie, wypędził z kościoła orszak ślubny za to, że druhny miały za głębokie dekolty; ślubu nie dał, ale pieniądze za niego wziął. Co zrobili narzeczeni, wróciwszy do domu — nie wiemy.

') P o w i e t n i k - mieszkaniec tego samego powiatu.

Page 25: Cena 60 groszy Opłata pocztowa 'uiszczona ryczałtem

O dp ow ied zi redakcji

O d p o w i e d z i R e d a k c j iO b . P i o t r o w i K. w K a l i s z u . Powiada Pan, że wyobra­

ża Pan sobie boga doskonale... Czy nie mógłby Pan przysłać bliższego rysopisu? Byłby to niezły przyczynek psychologicz­ny. A może Pan sobie i wieczność wyobraża?

Ob. Z. Z. z S o s n o w c a . Owszem, o wymianie przez wła­dze sowieckie 17 księży katolickich na tyluż komunistów pisaliś­my w nrze 19 W.P., lecz notatka ta została skonfiskowana. W innych pismach wzmianka o tym fakcie nie podzieliła losu naszej.

„W o ln o m y ś l n e j r a d j o s ł u c h a c z c e " . Głównym po­wodem do uznania przez kler mszy słuchanej przez radjo za nieważną dla katolika jest to, aby wierni nie odzwyczaili się od chodzenia do kościoła. Nie może Pani wobec tego zrozumieć, dlaczego z właściwym n u tupetem kler katolicki narzuca Pol­skiemu Radju swoje nabożeństwa i kazania. Rzecz jasna: cho­dzi tu o propagandę. Panowie ci myślą, że w ten sposób utrzy­mają przy sobie obojętnych katolików i nawrócą niejednego innowiercę. A przytem chodzi jeszcze o kładzenie p :ętna wy­znaniowego na Polskę, że jest katolicka.

O b . W. S. w M a k o wi e . Zjawiska medjumiczne, spi ry­tystyczne czy jak to się dziś mówi — metapsychiczne wcale nie dowodzą istnienia życia pozagrobowego. Pisaliśmy o tern w Nr. 7 W. P. z 1929 r. Są to zjawiska przyrodzone, a nie nadprzy­rodzone, gdyż występują zawsze tam, gdzie jest medjum, czyli organizacja psychofizyczna, mogąca w stanie transu materjalizo- wać pewne stany świadome a zwłaszcza podświadome zarówno samego siebie, jak i uczestników seansu. Jeżeli Pana te spra­wy interesują, prosimy przeczytać J. Ochorowicza „Zjawiska medjumiczne" (dowie się Pan z tej 5 tomowej pracy i o tern, co to jest spirytyzm" i o ile zjawiska spi rytystyczne są mniej naukowo ciekawe niż zjawiska mediumiczne), Okołowicza „Wspomnienia z seansów z Frankiem Kluskim" (piszący te słowa był na kilku z tych seansów), 1. Matuszewskiego „Czar- noksięs two i medjumizm".

Niemiecka, a zwłaszcza angielska literatura, dotycząca tego przedmiotu, jest olbrzymia. Podajemy te prace w języku polskim, ponieważ różni niepowołani magowie, wróże i poszukiwacze sensacji piszą o tych zjawiskach bez naukowego przygotowania, g ł ó w n i e dla dewotek.

Komisja papieska do badania tych zjawisk dlatego polepi ­ła spirytyzm, ponieważ kościół zwalcza spirytyzm, jako dzieło szatana, a powtóre dlatego, że i nauka nie bierze spiry­tyzmu Poważnie.

O b. W. Z. w C i e s z y n i e. W rozwoju umysłowym spo­tykamy w jednym i tym samym czasie różne poziomy, czy szczeble, stąd nic dziwnego, że w jednej epoce mogą żyć obek siebie ludzie różnych epok. Cto np. w „gwiazdkowym nrze

Page 26: Cena 60 groszy Opłata pocztowa 'uiszczona ryczałtem

G ło s y c z y te ln ik ó w

(355) „Kurjera Warszawskiego" na str. 3 w „wiadomościach kościelnych" czytamy, że świat istnieje niecałe 6 tys. lat, a na str. 11 znajdujemy artykuł, mówiący o kulturze przed 20 — 30 tysięcy lat.

KSIĄŻKI NADESŁANE

Szym on Budny. O urzędzie miecza używającym (z r.^1583), Kasa Mian.L enin . Dzieła wybrane, tom I, Dom książki polskiej.Boy. Znasz-li ten kraj? Biblj. BoyaBoy. Śmiech, uśmiech i zgroza, Biblj. Boya Wyd. IIPascal. Myśli, przekład Boya-Żeleńskiego,) B. B.LudwiH Bauer, lu tro znowu wojna, wvd. AlfaK aden-BandrowsK i. Mateusz Bigda, Rój.R ussel B. Podbój szczęścia, Rój.KrzywicKa I. Sekret kobiety, Rój.;C lem ent C. Les Religions du mond, Payot, Paryż.

Głosy czytelnikówDLACZEGO W P O R T O ALEGRE BUDUJĄ POLACY KOŚCIÓŁ A NIE MOGĄ Z D O B Y ^ SIĘ NA POBUDOWANIE OD POW IE D­

NIEGO BUDYNKU SZKOLNEGOPorto Alegre (Brazylja)

Gdy w Porto Alegre, stolicy Stanu Rio Grandę do Sul, założono Komitet budowy kolegjum imienia marszałka J. Pił­sudskiego, wszyscy postępowcy zdawali sobie sprawę, że nie tak łatwo będzie to zadanie wykonać — nigdy jednak nie przypu­szczali, że aż do tego stopnia.

Zbiórka funduszów na budowę budynku kolegjum idzie żółwim krokiem i przez 2 7 2 lata, zebrano zaledwie 2 tysiące milrejsów. Jednak, oprócz wolnomyślicieli, nikt nie zdaje sobie sprawy, ani też zastanawia się nad tem, dlaczego tak jest?

Dla nas jest jasne: że gdyby księdza kanonika Peresa licho nie przyniosło do Porto Alegre, kolegjum byłoby już pobudowane!

Ażeby lepiej wyjaśnić sprawę, trzeba zaznaczyć, że ks. P e ­res — hiszpan z ojca i polak z matki — już w latach 1913-1916 działał bardzo usilnie, ażeby zamiast szkoły pobudować kościół „polski" za pieniądze zebrane na dom Tow. Orła Białego. Nie udało się to jednak, gdyż wtenczas jak i dziś, stanęli wolnomy­śliciele, w obronie majątku wychodźcy polskiego i pomimo, iż ks. Peres dobrze zaagitował niektórych „świętoszków" — zamach się nie udał.

A stało się to dzięki energicznemu postąpieniu wolnomyśl i ­cieli, z których jeden, ob. Jan Rain, złapał „duchowną osobę" za kołnierz i wyrzucił za drzwi z Towarzystwa, a delegacja wol­nomyślicieli zagroziła biskupowi buntem całej kolonji polskiej, jeżeli ośmieli się targnąć na majątek społeczny polskil

Page 27: Cena 60 groszy Opłata pocztowa 'uiszczona ryczałtem

G ło sy c z y t e ln i k ó w 91

Pomimo więc, że ks. Peres już kazał zrobić plan na prze­róbkę budynku towarzystwa na „dom bożego ogłupiania'1 i za­stawiał się „większością prawdziwych polaków" — biskup D. J. Becker, musiał przyrzec solennie „znienawidzonym wolnomyśli- lom", że NIGDY DOMU POLSKIEGO NIE PRZYJMIE W DA­ROWIŹNIE NA KOŚCIUŁ.

Po takim nieudanym zamachu, ksiądz Peres wyjechał z Por­to Alegre; nastąpiła więc zgoda w łonie kolonji polskiej i praca społeczna zawrzała. Wrócił jednak po pewnym czasie.

Wiedząc z doświadczenia, że z budynku Towarzystwa koś­cioła zrobić się nie uda, Peres zaczął pracować w innym kierun­ku. Zorganizował sobie Związek Polsko-katolicki, wciągnął do niego wszystkich „dobrych polaków" — (bo kto nie katolik i do kościoła nie chodzi, to nie polak) i kilku miejscowych „tyligen- tów": jednego dentystę, który czyta z t rudnością a pisać, zdaje się, wcale nie umie (poprzednio był ślusarzem komunistą); dru­giego, s tudenta prawa, któremu wyjaśnił, że właśnie on, jako ad­wokat może rozwinąć swą działalność tylko wśród tych „baran­ków" i z nich korzystać, gdyż postępowcy (bolszewicy, jak ich nazywa) i bez niego się obejdą i sami sobie zawsze radę dadzą.

Mając w ten sposób zorganizowany Związek, k a n o n i k P e ­res (w tym czasie dostał czerwone pończoszki) jął wprowadzać w życie swoje stare marzenie — budowę kościoła.

Przedewszystkiem zdołał namówić jednego „dobrego kato­lika" (który przez 30 lat sprzedawał wszystko o 50 do 100% dro­żej swoim rodakom — imigrantom, którzy nie znając języka ku­powali w jego sklepie), ażeby darował plac pod kościół, co ten chętnie uczynił, ażeby mu „bozia darowała grzechy" za „sumien­ny handel" i żeby zapewnić sobie miejsce w niebie.

Następnie wycygani ł cztery domki na ,.kościół polski" od jednej polki, która była skłonną ofiarować je na budowę koleg- jum. Do tego przysłużył mu się adwckat-polak, spirytysta i wiel­ki „patrjota", który miał pretensję być tu konsulem polskim.

Dalej „barankowie" zebrali sporo grosza, tak że do budo ­wy kościoła przystąpiono.

Naturalnie, że pierwszą rzeczą było poświęcenie kamienia węgielnego i tu właśnie poznało się wszystkich „ludzi pos tępo­wych". Przyglądaliśmy się zdaleka tej komedji. Oczcm wprost wierzyć się nie chciało, gdy zobaczyliśmy sędziwego piezesa rady naczelnej związku zrzeszeń polskich Dr. A l e k s a n d r a K o c h a ń s k i e g o , członka loży masońskiej Wielkiego Wscho­du, lekarza i adwokata (ukończył dwa fakultety), jak kroczył obok „arcy-pajaca" Don Beckera z „mendol ikiem" matki boskiej często­chowskiej na piersi Potem kroczył prezes T-wa „Polonia" — który w nic nie wierzy, — z krzyżem w ręku.

Dalej kroczył „luminarz oświatowy", Wilhelm Mazurek — wolnomyśliciel „całą gębą" , — nauczyciel i 110 dolarowy in­struktor oświatowy, przysłany tu nam z Polski do rozbijania szkoły. Potem szedł wice-prezes Rady Naczelnej p. F e l i k s

Page 28: Cena 60 groszy Opłata pocztowa 'uiszczona ryczałtem

92 G ło s y c z y te ln ik ó w

B r z e z i ń s k i — cichy wolnomyśliciel; - oświadczał kilkakrot­nie, że jest wolnomyślicielem „ale nie bojowym1*, w księży nie wierzy i do kościoła nie chodzi.

Inżynier S. S o b c z a k , który „religji nie zwalcza z po wo­du tradycji, lecz w nic nie wierzy, księży nienawidzi i na koś­ciół grosza nigdy nie da“ . Potem kroczyły zacne małżonki i cór­ki tych wszystkich „ludzi wyzwolonych**. Wszyscy i wszvstkię z „mendnlikami**na piersiach kioczyli z takiem „namaszczeniem" jakby najlepszej w świecie rzeczy dokonywali.

Wszyscy ci „postępowcy** „trząchneli** grubo kieszenią, gdvż zebrano w ten dzień 2 1/, t y s i a c a m i l r e j s ó w , a ludzi było bardzo mało — nie więcej nad 60 osób; większość bardzo b i e d n y c h .

Otóż ci „luminarze** kolonii polskiej — bo maią pretensje do tego — raczyli zapłacić po 50. 100, 200 i 500 milrejsówza „mendolik**, a gdy prosi sie ich o ofiare na budowę domu szkolnego, to każą sobie z 10 milrejsów wydać połowę reszty.

Dlatego buduje się „polski** kościół, a szkoła gnieździ się w lokalu Towarzystwa: w mało higienicznej sali do tańca, w szczup­łej bibliotece a w przerwach dziatwa bawi się w bufecie — aby nie zapomniała, że jej oicowie lubieli pociągać z flaszki i b u ­dowali kościoły „polskie**!

Polak — N iekatolik

KIEDY NARESZCIE SKOŃCZĄ SIĘ TE SKANDALE?

Otrzymaliśmy od jednego z naszych czytelników z Mało­polski list następujący:

„Jestem bezwyznaniowym z przekonań i inwalidą wojennym, Do armji polskiej wstąoiłem na ochotnika, sadzać, że państwo, którego wolności broniłem, da mi wzamian prawo żyć i oos tępować zgodnie z memi przekonaniami. Wszystko bvło dobrze, donóki nie zetknąłem się z dziedzina prawa, która pań­stwa zaborcze oddały w ręce kleru, abv mógł on wtracać swoje trzy grosze w naiważnieisze sprawy żvciowe każdego obywatela: urodziny, śluby i pochówki, trzymać w swoich szponach każdego człowieka i łupić z niego skórę, na ile sie tvlko da.

Oto pewnego dnia pos tanowiłem ożenić się z osobą wol- nomvślnvch przekonań, lecz o cicialna katoliczką, tak iak i ja. Nie chcąc brać ślubu w kościele, udałem sie do starostwa z za­pytaniem. co mam uczynić, aby otrzymać ślub cywilny według austriackiego prawa małżeńskiego Na to odpisano mi z starostwa, że iako katolik musze przedstawić świadectwo od księdza, że zgadza się na danie mi ślubu cywilnego i że świadectwo takie byłoby nieootrzebne, gdybyśmy oboie hvli formalnymi bezwy­znaniowcami. Ksiądz, rzecz jasna, na takie „zgorszenie* przypłać nie chciał i świadectwa mi odmówił. Natomiast nrzvrzekł dać mi ślub kościelny za d a r m o , bv1ebvm nie brał ślubu cywilne­go. Chciał nawet 3 zapowiedzi ogłosić jedroczc śrie. Przvtcm straszył mnie opinją publiczną, że będzie prześladowała i mnie

Page 29: Cena 60 groszy Opłata pocztowa 'uiszczona ryczałtem

ó ł o s y c z y te ln ik ó w §3

i moją żonę, że dzieci nasze będą wyśmiewane przez rówieśni­ków, że choćbym się nagłowie postawił, to i tak dzieci nasze bę­dą musiały uczyć się religji, bo konstytucja tak każe i że w rezul­tacie dzieci te oędą nas w przyszłości przeklinały.

Rzecz jasna, że ani me przyjąłem księżej darmochy, ani nie przeraziłem się jego pogróżek. Postanowiliśmy nato­miast z narzeczoną udać się do Katowic, gdzie, po dopełnieniu przepisanych formalności, dostaliśmy ślub w urzędzie stanu cy­wilnego, sądząc, że ustawodawstwo b. zaboru pruskiego, będące dotąd częścią prawa cywilnego Państwa Polskiego, będzie miało na całym obszarze państwa moc równą z przepisami innych ko­deksów zaóorczych, zwłaszcza, że Polska podpisując konwencję haską z r. 1 yUź uznała śluby cywilne dawane jej obywatelom na mocy wszystkich kodeksów świata. Okazało się jednak w praktyce, że jest grubo, ale to grubo - inaczej. Bo w rzeczywistości pod w z g l ę d e m u s t a w o d a w s t w a c y w i l ­n e g o P a ń s t w o P o l s k i e j e s t w ł a ś c i w i e c z t e r e m a o d d z i e l n e m i p a ń s t w a m i , z k t ó r y c h j e d n o n i e u z n a j e p r a w p a ń s t w a s ą s i e d n i e g o . Wygląda to na absurd — a jednak tak jest.

Ale o tem wszystkiem dowiedziałem się dopiero później. Narazie wróciliśmy z zoną z Katowic do domu i zamieszkaliśmy razem. Tragedja zaczęła się wtedy, gdy przyszło na świat dziec­ko. Udałem się do starosty, aby spisał świecki akt urodzenia naszej cóieczki i przedłożyłem mu świadectwo ślubu zawartego w Katowicach. P. Starosta powiedział mi na to, że świadectwo to go nie obowiązuje i kazał mi iść do księdza. Do księdza, jednak nie poszedłem, me chcąc się więcej stykać z tym pa­nem. Nie mogąc zapisać naszego dziecka, jako małej obywa­telki państwa bez stempla wyznaniowego — nie chciałem jej również ochrzcić.

Tak upłynęło 13 miesięcy. Wtedy zostałem pociągnięty przez starostę do odpowiedzialności sądowej za niezameidowa- nie dziecka w odpowiednim urzędzie stanu cywilnego w ciągu 8* dni od urodzenia. Sprawa odbyła się w iście amerykańskim pośpiechu, nie mogłem się nawet porozumieć z adwokatem, którego mi mój brat umówił, bo sam jako inwalida nie mogłem sobie pozwolić na opłacenie honorarjum obrońcy. Odczytano mi wyrok bez żadnego świadka i skazano na miesiąc aresztu.

Podczas odsiadywania tej kary przyszła deklaracja z Izby skarbowej, asygnującej mi rentę inwalidzką, abym w deklaracji ^ j wykazał również i dziecko i dołączył odpis metryki urodze­nia, względnie, aby ten zapis był potwierdzony przez urzędnika stanu cywilnego. Wtedy matka moja wraz z moją teściową, obie 100% dewotki, wzięły dziecko w tajemnicy przed moją żoną i za­niosły je księdzu do chiztu. Ksiądz dziecko ochrzcił i zapisał je jako nieślubne, czyli na nazwisko panieńskie matki:— mojej żo­ny. Gdy żona moja dowiedziawszy się o tem zwróciła się do księdza z pretensją, dlaczego tak zrobił? pan ten z tryumfalną miną odpowiedział jej, ze zrobił tak, jak mu się podobało, bo

Page 30: Cena 60 groszy Opłata pocztowa 'uiszczona ryczałtem

u G ło s y c z y te ln ik ó w

„nieuznaje ślubów cywilnych; państwo polskie może sobie śluby cywilne nznawać, ale ja ich nie uzna ję“. Aby zaś móc wywrzeć ha nas całą swoją zemstę, zwrócił się do Sądu Opiekuńczego o przydzielenie opiekuna naszemu dziecku, z czego się radca Sądu w Mielcu uśmiał, bo wiedział, że to jawna szykana.

Po wyjściu z więzienia udałem się do starosty z prośbą o sprostowanie tego zapisu. Starosta odpowiedział, że nic na to poradzić nie może i polecił mi wnieść podanie do Woje­wództwa, które po porozumieniu się z kurją biskupią, może to sprostowanie zrobić.

Nie chcąc iść tą drogą bo wiem, że ona do niczego nie doprowadzi, zwłaszcza, że województwo ma się dopiero dopra- szać łaski biskupiej, proszę Szan. Redakcję o radę:

1) czy takie podanie będzie miało jakikolwiek skutek?2) czy rodzice bezwyznaniowi mają obowiązek chrzczenia

dzieci w kościele?3) co powinienem zrobić, aby wystąpić formalnie z kościoła,

bo postanowiliśmy oboje z żoną zerwać raz na zawaze z naszein paszportowem wyznaniem

4) czy można pociągnąć księdza do odpowiedzialności za zykany, samowolę i lekceważenie prawa?...“

Alojzy P.

ODPOWIEDŹ REDAKCJI, Oddając pod sąd opinji pu ­blicznej horendalny postępek mieleckiego „okupa n ta11, który się dorwał do władzy w nowoczesnem państwie, by pokazać, co to on j e s z c z e w Polsce może i wobec schowania pod sukno zarówno ustawy o aktach stanu cywilnego, jak i ustawy o prawie małżeńskiem, jednolitem dla całego państwa, pokazać: co on to jeszcze będzie mógł, odpowiadamy na Wasze pismo

Przedewszystkiem powinniście byli oboje z żoną wystąpić z kościoła p r z e d z a w a r c i e m ś l u b u . Wtedy bylibyście dostali ślub cywilny u starosty w Mielcu bez potrzeby wyjeż­dżania do Katowic, nie bylibyście się narazili na cały szereg księżych szykan i na zatarg z prawem. Dziecko byłoby również mogło otrzymać metrykę świecką z pominięciem plebanji. Tak, jak Wy, myśli dotąd bardzo wielu bezwyznaniowców z przeko- konania i nie formalizuje tych przekonań, czyli ociąga się z for- malnem wystąpieniem z kościoła. A to pociąga za sobą cały szereg skutków prawnych, z których ludzie nieobeznani z pra­wem, nie zdają sobie zazwyczaj sprawy. Dlatego stale nawołu­jemy wolnomyślicieli i bezwyznaniowców z p r z e k o n a n i a , aby jeśli chcą być formalnie tem, czem są naprawdę, i aby m o ­gli żyć zgodnie ze swemi przekonaniami, — występowali z ko ­ściołów i gmin wyznaniowych. Takie wezwanie i Wy napewno nieraz czytaliście w „Wolnomyśl icielu11.

Page 31: Cena 60 groszy Opłata pocztowa 'uiszczona ryczałtem

f i ł o s y c z y te ln ik ó w

Całą akcję o sprostowanie metryki dziecka musicie więc rozpocząć od wystąpienia razem z żoną z kościoła katolickiego, potem dopiero wszcząć dalsze kroki, o których niżej.

Co do sprostowania metryki, podajemy najpierw brzmienie odpowiednich ustaw, obowiązujących w b. zaborze austrjackim:

§ 3. USTAWY z 9 KWIETNIA 1870, (Dpp. Nr. 51) O MAŁ­ŻEŃSTWACH OSuB , N1ENALEŻĄCYCH DO ŻADNEGO USTA­WĄ UZNANEGO KOŚCIOŁA LUB STOWARZYSZENIA RELI­GIJNEGO, 1 O PROWADZENIU R E J E S T R u W URODZENIA, MAŁŻE inSTW 1 ŚMIERCI powiada:

,,Metryki urodzenia i śmierci co do osób w § 1 wspomnia­nych (t. j. nie należących do żadnego ustawą uznanego kościoła lub stowarzyszenia religijnego) prowadzi s t a r o s t w o p o l i t y c z - n e (władza gminna), w którego powiecie zaszedł przypadek uro­dzenia lub śmierci*1.

Art. 2. USTAWY z 25 MAJA 1868 (Dpp. Nr. 49) O WY­ZNANIU REL1GIJNEM powiada:

„Jednak rodzice, którzy wedle art. 1 mają prawo na pod­stawie zawartej umowy oznaczać wyznanie dziecka, mogą zmie­nić wyznanie tych dzieci, które nie skończyły jeszcze s i ó d m e - ■ g o roku życia1*.

Reskrypt Ministra Wyznań i Oświaty z 18 października 1872 Nr. 4608 i 7869 (Dz. rozp. Nr. 80) wyraźnie mówi, że w m a ł ­ż e ń s t w a c h m i e s z a n y c h rodzice mogą w drodze umowy zmieniać wyznanie tych dzieci, które nie ukończyły jeszcze s i ó d ­m e g o roku życia1*.

W świetle wyżej cytowanych przepisów najkrótszą wydaje się droga następująca:

1) należy wnieść do Starostwa podanie, podpisane przez obu rodziców dziecka, zawierające ich zgodne oświadczenie, iż córka ich wyznania rzymsko katolickiego ma odtąd być bezwy­znaniową. W podaniu tern należy się powołać na art. 2 ustawy z r. 1868 i reskrypt ministra (jak wyżej). Do podania należy do ­łączyć świadectwo ślubu z Katowic i obecną metrykę dziecka.

2) gdy podanie to zostanie załatwnone, t. j. gdy akta córki zostaną księdzu odebrane przez starostwo, należy wnieść do s ta­rostwa drugie podanie o wydanie córce metryki urodzenia; na­leży przytem załączyć akt ślubu z Katowic na dowód, że dziec­ko jest ślubne; należy też powołać się na ustawę z 1870 r. (jak wyżej) na dowód, że starostwo jest właściwe do wydania takiej metryki.

W razie potrzeby prosimy zwrócić się do nas obowiązko­wo, abyście znów nie popełnili jakiegoś uchybienia formalnego, bo w prawie formalności są wszystkiem.

Page 32: Cena 60 groszy Opłata pocztowa 'uiszczona ryczałtem

ODCZYTY w P. Ż. M. W.

Prosim yo wpłacenie

prenumeratyza l-szy kwartał r. b.

ODCZYTY W POLSKIM ZWIĄZKU MYŚLI WOLNEJ

W arszaw a KrólewsKa 16

W dniu 21 stycznia w 1933 r. sobotę o godz. 8 wiecz. ob. adw. Jó ze f Litauer wygłosi odczyt p. t. „ZAMEN­

H O F JAKO IDEALISTA I MYŚLICIEL: JE G O POZAESPERAN CKA DZIAŁALNOŚĆ.

W dniu 28 stycznia 1933 r. w sobotę o godz. 8 wiecz. ob. Julja D ickstein - W ieleżyńska wygłosi odczyt p. t.

„GIOSUE CARDUCC1", wielki poganin, w walce o wolność i braterstwo.

WYSTĘPUJCIE Z KOŚCIOŁA I GMIN WYZNANIOWYCH!

TREŚĆ POPRZEDNIEGO NUMERU:

ANTONI ŻBIKOWSKI i HENRYK WROŃSKI. — 2 dziejów in­kwizycji w Polsce. T. HARTWIG — Poczucie winy a religja. HENRYK

WROŃSKI — O lepsze jutro świata. GORZKIE PIGUŁKI. KRONIKA

Z PRASY. Z KSIĄŻEK. ODCZYTY w P. Z. M. W.

PRENUMERATA WOLNOMYŚLICIELA POLSKIEGOi

rocznie zł. 20.00 miesięcznie zł. 1.75półroczne „ 10.00 zagranicą 3 i pół doi. roczniekwartalnie „ 5.00 numer po jedynczy 60 gr.

Adres RedaKcji i A dm inistracji: Warszawa, Królewska 16, telefon 713-14 Konto czek. P. K. O. 14.200.

Redaktorka Marja JanKowsKa. — Wydawcat Spółdzieln ia .B ez Dogm atu*.

Zakł. Graf. „ODRODZENIE", Marszałkowska 52. Tel. 9.04-10.