cena 4,00 z³ NR 297 - mokszczawnica.pl

20
MIESIĘCZNIK WIADOMOŚCI SZCZAWNICKICH UKAZUJE SIĘ OD WRZEŚNIA 1991r. NR 297 CZERWIEC 2017 ISSN 1506-4328 cena 4,00 z³ w tym 8%VAT - Muzeum Pienińskie od kuchni - MOK jest związany z moim życiem wywiad z Piotrem Gąsienicą - Wielkie hece w bibliotece - Dzień Dziecka - Pienińscy absolwenci zakopiańskiej Szkoły Kenara” - Jakie było życie prof. Berdau’a ? - Harcerstwo – to brzmi dumnie! - Niezapomniany kapłan ks. Jan Kozioł cz. I - Informacje bieżące - powiatowe, szkolne, parafialne, Związku Podhalan, TPSP Kronika Towarzyska, kultura, poezja Szerzej o ksi ce na str. 3. W numerze:

Transcript of cena 4,00 z³ NR 297 - mokszczawnica.pl

Page 1: cena 4,00 z³ NR 297 - mokszczawnica.pl

MIESIĘCZNIK WIADOMOŚCI SZCZAWNICKICHUKAZUJE SIĘ OD WRZEŚNIA 1991r.

NR 297CZERWIEC 2017

ISSN 1506-4328 cena 4,00 z³ w tym 8%VAT

- Muzeum Pienińskie od kuchni

- MOK jest związany z moim życiem

wywiad z Piotrem Gąsienicą

- Wielkie hece w bibliotece

- Dzień Dziecka

- Pienińscy absolwenci zakopiańskiej

Szkoły Kenara”

- Jakie było życie prof. Berdau’a ?

- Harcerstwo – to brzmi dumnie!

- Niezapomniany kapłan ks. Jan Kozioł cz. I- Informacje bieżące - powiatowe, szkolne, parafialne, Związku Podhalan, TPSP Kronika Towarzyska, kultura, poezja

Szerzej o książce

na str. 3.

W numerze:

Page 2: cena 4,00 z³ NR 297 - mokszczawnica.pl

W dniach 8-15 maja 2017 r. odbyła się XIV edycja programu Tydzień Bibliotek, obchodzona pod hasłem „Biblioteka. Oczy-wiście”. Hasło to odpowiada na pytanie „Jaka instytucja pozwala zaspokoić różnorodne potrzeby w zakresie uczestnictwa w kul-turze?”.

Zmieniające się funkcje bibliotek w ostatnich latach, pozwala-ją na zwiększenie zakresu działań biblioteki publicznej; można w niej nie tylko czytać i obcować z książką, ale też obejrzeć wysta-wę czy film, nauczyć się języka, spotkać z przyjaciółmi, śpiewać, poznać nowoczesne technologie oraz zdobyć wszelkie potrzebne informacje. Biblioteka to taka przestrzeń dla czytelnika w każ-dym wieku, każdego wyznania i koloru skóry, gdzie może się w pełni realizować w zakresie edukacji kulturalnej i uczestnictwa w kulturze.

Również i Miejska Biblioteka Publiczna w ostatnich latach zwiększa zakres swojej pracy i działań. W dniach od 8-15 maja, można powiedzieć, zamieniła się w Centrum Kulturalne, które odwiedziło ponad 500 osób. Tak jak co roku włączyła się w obchody TB. W tym roku, oprócz lekcji bibliotecznych i zajęć dla najmłodszych, 13 maja zorganizowała „Pokaz japońskich sztuk walki” w wykonaniu Zbigniewa Lacha oraz Mariusza Cie-sielki, dla młodzieży z Gimnazjum Publicznego w Szczawnicy. Pan Zbyszek przybliżył historię powstania Karate, wytłumaczył czym jest ten piękny sport i -mamy nadzieję- zachęcił uczniów do aktywność fizycznej, zdrowego trybu życia oraz poszukiwa-nia pasji w swoim życiu.

W poniedziałek, 15 maja, odbył się Festyn biblioteczny „Wielkie Hece w Bibliotece” zorganizowany przy współpracy Centrum Kształcenia i Wychowania OHP i Gimnazjum Publicz-nego w Szczawnicy. W tym dniu w Bibliotece zorganizowano mnóstwo atrakcji dla dzieci ze szkoły podstawowej oraz szczaw-nickich przedszkoli. Festyn rozpoczął się spektaklem teatralnym, w wykonaniu edukacyjno-profilaktycznego teatru dla dzieci i młodzieży „Moralitet”.

„Wielkie hece w bibliotece”, to sympatyczna bajka o książ-kach i bajkowych postaciach, promująca literaturę, a także uczą-ca tolerancji i akceptacji odmienności, pokazująca, że nie wy-gląd, ale to, kim jesteśmy świadczy o wartości człowieka. Bajka poruszała także bardzo ważną kwestię dbałości o książki oraz zamiłowania do czytania. Przedstawienie spotkało się z entu-zjastycznym przyjęciem młodych czytelników. Dzieci pięknie i odważnie odpowiadały na pytania, wykazały się dużą wiedzą o bajkach i baśniach, pomogły bohaterom bajki odnaleźć swoje miejsce w książce, zrozumiały także, że nie wszyscy są jednako-wi, a różnice należy akceptować. Teatrzyk pokazał jakie wartości niosą ze sobą książki, gorąco zachęcał młodych widzów do po-żytecznego i twórczego spędzania wolnego czasu, przekonywał jak wielkie korzyści płyną z obcowania z literaturą.

Następnie uczestnicy mieli okazję brać udział w różnego ro-dzaju grach i zabawach sportowych, pokazie fryzjerstwa, gieł-dzie książek przeczytanych, warsztatach plastycznych, ilustra-torskich, czytelniczych oraz muzycznych. Było bardzo wesoło i kolorowo…

Dziękujemy wszystkim za pomoc w organizacji festynu, szczególnie Miejskiemu Ośrodkowi Kultury, Michałowi Wę-glarzowi oraz Dawidowi Niewiadomemu za oprawę muzyczną, panu fotografowi Zbigniewowi Lachowi, opiekunom: Pani Kasi Mastalskiej, która wraz z uczennicami przygotowała pokaz fry-zjerstwa, malowanie twarzy i niezwykle interesujące zajęcia pla-styczne z masą solną i sztucznym śniegiem, Małgorzacie Tkacz, a także wspaniałej młodzieży z gimnazjum, która przygotowała wiele zabaw i gier ruchowych. Przede wszystkim jednak chcemy podziękować wspaniałym dzieciakom i ich wychowawcom, któ-rzy tak licznie odpowiedzieli na nasze zaproszenie, i sprawili, że ten dzień był niezwykle udany i radosny.

Magda Z.

Wielkie hece w Miejskiej Bibliotece Publicznej

Page 3: cena 4,00 z³ NR 297 - mokszczawnica.pl

PTTK proponujeW niedzielne popołudnie 14 maja, w sali Jazz Bar

Dworku Gościnnego w Szczawnicy, Polskie Towarzy-stwo Turystyczno – Krajoznawcze Oddział Pieniński w Szczawnicy zaprosiło na promocję dwóch najnow-szych swoich wydawnictw: książki „Kapliczki nasze, sercu bliskie” oraz 26 tomu rocznika „Prace Pieniń-skie”.

W tematykę spotkania wprowadziła recytacja wier-sza „Kapliczka” Andrzeja Dziedziny – Wiwra w wy-konaniu uczennicy Gimnazjum Publicznego Anny Wiercioch. Wszystkich zebranych, wśród których byli przedstawiciele władz samorządowych Szczawnicy: wiceburmistrz Tomasz Moskalik i sekretarz miasta Tomasz Ciesielka, kierownik MOPS Lidia Misztal, księża: proboszcz szczawnickiej parafii ks. dr Tomasz Kudroń, ks. Prałat Franciszek Bondek, ks. Grzegorz Salamon, prezes Oddziału Pienińskiego Związku Podhalan - Elżbieta Wiercioch, wiceprezes Grupy Thermaleo - Helena Mańkowska oraz autorzy i współauto-rzy prezentowanych wydawnictw przywitał prezes OP PTTK – Ma-rek Misztal.

Jako pierwsi, wystąpili autorzy książki „Kapliczki Nasze, Sercu Bliskie” – Piotr Krzywda i Kazimierz Majerczak. Piotr Krzywda jest z wykształcenia archeologiem, także pedagogiem i częścio-wo etnografem, z zamiłowania m.in. krajoznawcą, fotografikiem, przewodnikiem beskidzkim, autorem tekstów o tematyce górskiej. Kazimierz Majerczak to szczawniczanin, emerytowany nauczyciel, przewodnik beskidzki i terenowy, członek Oddziału Pienińskiego PTTK w Szczawnicy, obecnie przewodniczący oddziałowej Komi-sji Historii i Opieki nad Zabytkami. Piotr Krzywda opowiedział o podjętej z Kazimierzem Majerczakiem współpracy dotyczącej po-wstania książki o kapliczkach z okolic Szczawnicy, Szlachtowej i Jaworek. W prezentacji multimedialnej przybliżył proces twórczy publikacji, na którą złożyła się praca w terenie i poszukiwania w archiwach. Autorzy skorzystali z informacji przekazanych przez 121 informatorów z terenu Szczawnicy, Szlachtowej, Jaworek i Piwnicznej oraz informacji pisanych, zawartych m.in. w archiwach PAU- PAN w Krakowie, Muzeum Etnograficznego w Krakowie, Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Nowym Targu, ar-chiwach parafialnych, bibliotekarskich i zawartych w różnego typu wcześniejszych opracowaniach; tu szczególnie pracach Urszuli Ja-nickiej – Krzywdy czy niepublikowanych pracach magisterskich kustosz Muzeum Pienińskiego Barbary Węglarz i ks. Grzegorza Salamona. Lista podziękowań za pomoc w powstaniu dzieła jest bardzo długa i zawiera wiele instytucji i osób. Efektem pracy auto-rów jest niezmiernie interesująca książka, w której znalazły się pre-cyzyjne opisy 91 kapliczek z terenu Szczawnicy Niżnej, Wyżnej, Szlachtowej, Jaworek, Białej i Czarnej Wody. W schemat opisu wchodzą: lokalizacja, z podaniem współrzędnych geograficznych, opis dojścia, opis obiektu i wyposażenia wnętrza (w przypadku ka-pliczek domkowych), historia obiektu –wielokrotnie fascynująca, dane etnograficzne i dane dotyczące kultu. Poza tym dołączone są zdjęcia każdej kapliczki. Powodem powstania kapliczki, zarówno dawniej, jak i obecnie, bywało wiele powodów; najczęściej fundo-wano je jako antidotum na wszelkie zło, na pamiątkę jakiegoś waż-nego historycznego wydarzenia oraz w podziękowaniu za otrzyma-ne dary lub z przeproszeniem za uczynione przewinienia (kapliczki wotywne). Kapliczki przyjmowały różne formy architektoniczne; są wśród nich kapliczki domkowe (bardzo rzadkie na naszym tere-nie), postumentowe, słupkowe, szafkowe i wnękowe. Są też krzy-że. Odkrywanie ich podczas wycieczek po okolicy, mając ze sobą książkę „Kapliczki nasze…”, będzie bardzo pouczającym zajęciem i czystą przyjemnością.

Druga część niedzielnego spotkania w Jazz Barze związana była z prezentacją najnowszego, 26 już tomu rocznika „Prac Pie-

nińskich”. Ich redaktor naczelny, Ryszard M. Remiszewski wspo-mniał o problemach towarzyszących ukazaniu się wydawnictwa, na szczęście przezwyciężonych, co zaowocowało 62 tekstami oraz

7 wierszami w sumie 37 auto-rów. Dwóch z nich – Krzysztof Miraj oraz prof. Andrzej Sko-rupa, obecnych na sali zostało poproszonych o podzielenie się z zebranymi swoimi tekstami. Uczynili to w atrakcyjny spo-sób, ilustrując swoje opowie-ści slajdami. Krzysztof Miraj opowiedział o przyrodniczych czynnikach rozwoju flisu w Pie-ninach. Prof. Andrzej Skorupa przedstawił historię kościołów w Hanuszowcach oraz Spiskiej

Starej Wsi na Słowacji. Poziom wiedzy wykładowców i atrakcyj-ność przedstawionych wystąpień zyskała ogromne uznanie przyby-łych.

Warto dodać, że wydawanie „Prac Pienińskich”, rocznika za-wierającego niezmiernie cenne informacje na temat Pienin i Spisza, wspiera oprócz Pienińskiego Oddziału PTTK w Szczawnicy, także Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich na Rzece Dunajec.

Alina Lelito

Zapraszamy na wystawę grafik i rysunków wykonanych przez studentów i wykładowców Akademii im. Jana Długosza z Częstochowy, nawiązujących do dwóch ciekawych książek: „Pienińska apteka” autorstwa prof. Ludwika Freya oraz „Karpaty pełne czarów” wydanej przez nowotarski oddział Polskiego Towarzystwa Historycznego. Pomysłodawcą projektu jest Zdzisław Wiatr – wielki miłośnik Pienin

Wystawę można oglądać od 9 do 30 czerwca w Galerii „Krzywa Jabłonka” w Szczawnicy przy ul. Pienińskiej 4,

Z DOLINY GRAJCARKA 3

Page 4: cena 4,00 z³ NR 297 - mokszczawnica.pl

MOK szczawnicki jest nierozerwalnie związany z moim życiem…

(Rozmowa z dyrektorem Miejskiego Ośrodka Kultury Pio-trem Gąsienicą)

- Po dziewięciu latach kierowania Miejskim Ośrodkiem Kultury w Szczawnicy podjął Pan decyzję o odejściu. Dlaczego?

Może dla niektó-rych osób była to nie-spodzianka, ale ja już od pewnego czasu sy-gnalizowałem, że jest to praca niezwykle absorbująca, męcząca. Przez ostatnie dzie-więć lat nie miałem wolnych weekendów w sezonie letnim, nie mogłem świętować Sylwestra z żoną, nie mogłem poświęcać zbyt wiele czasu rodzi-nie i działalności, którą prowadzę z żoną. Kończę w tym roku 50 lat i stwierdziłem, że przyszedł czas na pewne zmiany. Dziewięć lat to drugi pod względem długości czasokres pełnienia funkcji dyrektora MOK w Szczawnicy. Uważam więc, że jestem na tym polu spełniony. Zostawiam szczawnicki MOK na przyzwoitym poziomie organizacyjnym i dobrze wyposażony, tak że nie mu-szę się martwić o jego przyszłość. Choć odchodzę ze stanowiska dyrektora MOK, tak naprawdę ze środowiska kultury pienińskiej odejść się nie da. Zostałem już wpisany w pewną ciągłość po-koleniową i wydaje mi się, że przez te trzydzieści ostatnich lat pracy w kulturze pienińskiej, w różnym charakterze, prowadząc konferansjerkę, będąc gawędziarzem, tworząc rzeźby, poezję i wiele innych działań, swoje miejsce w tej kulturze pienińskiej zajmuję.

- Które z działań dyrektora MOK w czasie tych dziewięciu lat napawają Pana największą dumą?

Wbrew pozorom, najbardziej dumny nie jestem z imprez. Naj-bardziej dumny jestem z doposażenia MOK o elementy, które zawsze były potrzebne, zawsze trzeba je było pożyczać, a są naj-bardziej kosztochłonne i nareszcie szczawnicki MOK je ma na stanie. Chodzi tu o scenę plenerową, która została zakupiona, o namiot plenerowy, który pozwala organizować nawet dość duże wydarzenia, nie oglądając się na niesprzyjającą aurę. Mamy wła-sne ławki dla publiczności, na których może zasiąść obecnie po-nad pięćset osób, stoły, oświetlenie sceny, nagłośnienie, na któ-rym może nie da się zrobić światowych imprez czy festiwali, ale do pewnego poziomu wydarzeń, spokojnie radzimy sobie wła-snym sprzętem. Cieszy mnie także zadaszona scena z zapleczem w Jaworkach, obok szałasu, która nie została wybudowana ani z pieniędzy Miejskiego Ośrodka Kultury, ani z budżetu Miasta i Gminy Szczawnica, ale w całości ze środków, które udało mi się pozyskać od sponsorów i przy wsparciu firm budowlanych, które postawiły scenę non profit. To spektakularny sukces, gdyż odbierałem to miejsce w Jaworkach o gołym, wybetonowanym placu. Tu pozwolę sobie na chwilę wspomnień. Gdy pierwszego

lipca 2008 roku obejmowałem swoje stanowisko, już 20 lipca miał się odbyć Redyk w Jaworkach. Miałem dwadzieścia dni, żeby ten Redyk zorganizować, nie mając tam sceny, nie mając pieniędzy żeby tak dużą scenę wynająć i wsparły mnie wtedy moje kontakty zdobyte przez lata. Sprowadziłem scenę ze Ślą-ska, załadowaną na tirze. Przez trzy godziny rano w niedzielę była rozkładana i na popołudniową imprezę – gotowa! Pamię-tam, gdy w przeddzień, w sobotę, byłem na miejscu organizowa-nia Redyku, usłyszałem rozmowę telefoniczną pewnego młode-go człowieka z Jaworek, który mówił, że będzie wielka „wtopa” zamiast Redyku, bo tu się nic nie dzieje, a na następny dzień scena już była i wystąpił na niej Marcin Daniec.

Kolejna moja duma to istnienie Teatru Amatorskiego dzia-łającego przy MOK. Sam fakt wsparcia mnie osobowo przez Związek Podhalan, nie odciążył MOK finansowo i organizacyj-nie. Trzeba było przede wszystkim uruchomić salę teatralnie, bo istniejąca była zbyt mała. Nie było odpowiedniej kurtyny, kulis, dekoracji. Nie było nic. Wyposażenie teatru w powyższe ele-menty generowały koszty, na które znowu musiałem pozyskiwać środki od sponsorów. Udało się! Bardzo by mi teraz zależało, by ten teatr dalej istniał. Zresztą, dawniej w Szczawnicy dzia-łał taki teatr amatorski, potem była długa przerwa, ale potencjał osobowy, zdolni ludzie pragnący realizować się na teatralnych deskach, i to jako wolontariusze, zawsze byli. Mało tego, akto-rzy teatru zawsze dokładali do teatru własne środki, w postaci strojów czy rekwizytów, że o wolnym czasie nie wspomnę. Tak, że to był powrót do sytuacji, która istniała, a jest ona godna po-dziwu i kontynuacji.

- Na pewno są też takie wydarzenia kulturalne, z którymi Pan jest emocjonalnie związany…

Tak. Moim „dzieckiem” są Dni Przyjaźni Polsko – Węgier-skiej. Słyszałem głosy, że to niepotrzebne, że dla kogo ta impre-za, ale zawsze z uporem twierdziłem, że jeżeli mamy jakikolwiek czytelny moment, który powinniśmy wiązać z historią naszej miejscowości i nazywać „dniami miasta”, to są to właśnie te ko-rzenie węgierskie, związane z rodziną Szalayów, a szczególnie z twórcą uzdrowiska – Józefem Szalayem. Stąd też zrodził się ten pomysł. Kiedy moje osobiste znajomości z dyplomatami węgier-skimi otworzyły nowe możliwości, natychmiast walczyłem o to, by Węgrzy zgodzili się współorganizować Dni Przyjaźni Polsko - Węgierskiej na odpowiednim poziomie w Szczawnicy. Bar-dzo chciałbym, by idea organizowania takich dni w Szczawnicy przetrwała, choć oczywiście będzie to suwerenną decyzją moje-go następcy, który sam będzie sobie układał kalendarz imprez. W przypadku chęci kontynuacji takich spotkań, jestem otwarty na współpracę i deklaruję z mojej strony wszelką pomoc i po-radę. Ponieważ chcę po sobie zostawić dobre wspomnienia, by odwdzięczyć się Szczawnicy za możliwość realizacji się przez ostatnie dziewięć lat, to mój telefon będzie zawsze czynny.

Kolejna, bliskie memu sercu inicjatywa, to uruchomienie Al-tany Muzycznej w Parku Dolnym. Powrót do organizowania Let-nich Koncertów w plenerze był nawiązaniem do pięknej uzdro-wiskowej tradycji. I chociaż to wydarzenie nie gromadziło tłumu widzów, było jednak niezwykle klimatycznym akcentem kultu-ralnym dla spragnionego kultury wyższej odbiorcy. I wyjątkowo atrakcyjne przyrodniczo miejsce, i czas letni, i możliwość wczu-cia się przez spacerowiczów w atmosferę sprzed wielu, wielu lat, powodowały, że te kameralne koncerty miały swoją widownię i wzbudzały zachwyt przyjeżdżających wczasowiczów.

W mojej ocenie na kontynuację zasługują też benefisy, by w sposób podniosły i uroczysty doceniać lokalnych działaczy, artystów, osoby wybitne. Chodzi o to, by raz w roku pokazać taką osobę, podziękować jej za życiowe dokonania, uczcić. Przy-

4 Z DOLINY GRAJCARKA

Page 5: cena 4,00 z³ NR 297 - mokszczawnica.pl

gotowanie takiego wydarzenia kosztuje bardzo dużo pracy, by odpowiednio przedstawić benefisanta, przybliżyć fakty z jego życiorysu, porozmawiać z nim, dać możliwość opowiedzenia hi-storii, których większość gości nie zna, a warto się nimi pochwa-lić. Decyzja o zachowaniu konkretnych wydarzeń będzie jednak w gestii nowego dyrektora MOK, który ma prawo realizować własne pomysły, bez oglądania się na moje dokonania.

- Nieodłącznie kojarzy się Pana osobę także z prowadzeniem Redyku w Jaworkach.

Tak. Redyk poprowadziłem po raz pierwszy w 1994 roku. I od tego czasu, z jednoroczną przerwą, prowadziłem go przez wszystkie ostatnie lata, aż do ubiegłego roku. Byłem na początku tylko konferansjerem, z czasem coraz bardziej angażowałem się w jego organizację. Mam też spore poczucie wspólnoty z Redy-kiem. Uważam, że to niezwykle cenna impreza ze względu na prezentację zwyczajów pasterskich, związanych z ziemiami ja-worczańskimi, ale i pokazanie folkloru i kultury regionu pieniń-skiego. Pomysłem ostatnich lat było także docenianie statuetką Motyla Penińskiego Niepylaka Apollo osób zasłużonych dla re-gionu, nagrodą dyrektora MOK, wręczaną publicznie właśnie na Redyku. Szkoda by było zaniechać tej okazji do podziękowania osobom dobrze pracującym, tworzącym i promującym Pieniny. A ludzie pracujący społecznie, działający w przestrzeni non pro-fit, potrzebują czasem gestu uznania.

- Rozmawiamy o sukcesach, osiągnięciach, powodach do dumy, ale na pewno przez te dziewięć lat zdarzyły się momenty i sprawy, które się nie udały. Z czego nie jest Pan zadowolony, jako dyrektor MOK?

Na pewno są dwie rzeczy, których nie zdążyłem zrobić: do-kończenie wyposażenia sceny w Jaworkach i wybudowanie na zapleczu budynku MOK magazynu do składowania sprzętu, który MOK zakupił. Gdy zostały podjęte decyzje o budowie w rejonie Jaworek stacji narciarskiej, groziła jaworczańskiej scenie perspektywa rozbiórki i nie było sensu dalej w nią inwestować. Natomiast, choć miałem już obiecane drzewo na przybudówkę i plany magazynów, nie udało się tego doprowadzić do końca, a jest to paląca potrzeba, bo MOK nie posiada własnego miej-sca na składowanie sceny, namiotu, nagłośnienia i do tej pory korzysta grzecznościowo z zewnętrznych pomieszczeń. Wresz-cie jest jeszcze jedna sprawa, którą trzeba będzie w najbliższej przyszłości rozwiązać, tj. kwestia transportu sprzętu na imprezy. Jest to potężny problem w obecnych czasach, zwłaszcza gdy im-prezy odbywają się w różnych miejscach, a jest potrzeba szyb-kiego i niezależnego przerzucania tego sprzętu w oddalone od siebie rejony i to jeszcze czasem w późnych godzinach nocnych, w weekend. Żadna firma nie zgodzi się, by być na każde zawoła-nie, w dni wolne od pracy, w środku nocy, a często tak kończyły się nasze imprezy, choćby „Sylwester pod gwiazdami”. Wiele lat temu, w czasach dyrekcji Stanisława Zachwiei, MOK dys-ponował własnym samochodem dostawczym, ale nysa się zuży-ła, a nie było środków na zakup nowego pojazdu. Do tej pory radziłem sobie własnym sumptem, wykorzystując mój firmowy samochód transportowy, bo miałem taką możliwość i… żonę, która w pełni akceptowała moje pomysły i mnie wspierała. Już trzy samochody się tutaj zdarły i chyba trzeba rozwiązać ten pro-blem radykalnie.

- A czy nie żal Panu pomysłów, z których trzeba było zrezy-gnować?

Budżet MOK nie jest z gumy. Były imprezy oparte o środki zewnętrzne, jak np. Festiwal Country. Gdy one się skończyły, ze względu na zmiany w funkcjonowaniu gospodarki czy pozyski-

waniu dotacji, trzeba było z tych inicjatyw zrezygnować. Trzeba było dokonać wyboru. Wydaje mi się, że wybrałem to, co najlep-sze dla kultury pienińskiej, bardziej związane z lokalną tradycją i co możliwe do realizacji w skromniejszym budżecie. W ostatnim okresie najbardziej żal mi, że – ze względu na nagłe pogorszenie się warunków atmosferycznych, śnieg i niską temperaturę – nie udało mi się zorganizować całkiem nowego pomysłu, wspólne-go dla sześciu okolicznych gmin czyli efektownego otwarcia letniego sezonu turystycznego. To nie było łatwe przedsięwzię-cie, żeby te sześć gmin się dogadało i żeby pozyskać środki na realizację celu. To wymagało półrocznej pracy, ale się udało! Jednocześnie obalilibyśmy mit, że nie da się współpracować i zgodnie stworzyć coś nowego, by promować cały region pieniń-ski na zewnątrz. To miała być atrakcja dla turystów, gości Pie-nin, pokazująca lokalną kulturę i jej barwność. I gdy wszystko było gotowe, przyszła nagła zmiana aury i plany wzięły w łeb. Bezsensem byłoby na siłę robienie imprezy, na którą nikt by nie przyszedł. Mam pełne przeświadczenie, że taka wspólna impre-za gmin pienińskich ma ogromny potencjał, i mogłaby z czasem urosnąć do rangi wydarzenia ogólnopolskiego. Zdecydowaliśmy się, odwołując imprezę w kwietniu, przenieść ją na koniec wrze-śnia i zorganizować jako zakończenie sezonu turystycznego. Mam nadzieję, że Szczawnica po zmianie dyrektora MOK nie wycofa się ze współorganizacji i będzie tą szóstą gminą, która wraz z pozostałymi pięcioma, które podpisały aneksy do umowy o przeniesieniu terminu uroczystości, realizującą wydarzenie.

- Praca w kulturze zawsze wymagała współpracy. Jak ocenia Pan swoją współpracę z lokalnym środowiskiem kulturalnym?

To prawda. Z takim hasłem – współpracy ze wszystkimi śro-dowiskami kulturotwórczymi – przyszedłem do pracy dziewięć lat temu. Za punkt honoru postawiłem sobie najpierw pogodze-nie ludzi ze sobą, a potem współpracę z każdym, by każdy w tym mieście miał poczucie, że gdy przyjdzie do Miejskiego Ośrodka Kultury, to w takiej czy innej formie otrzyma pomoc. Środki fi-nansowe zawsze mieliśmy skromne, ale mogliśmy pomagać w różny sposób. Nie przypominam sobie, bym komukolwiek od-mówił pomocy, kto przyszedł do MOK, choć czasem ta pomoc była niewystarczająca, nie zawsze na miarę oczekiwań osoby proszącej, ale na miarę naszych możliwości. Nie było odsyła-nia z kwitkiem. Była to pomoc w postaci pożyczenia sprzętu, obsługi, wsparcia organizacyjnego, lokalowego – udostępnienie sceny, druku plakatów, zaproszeń, a czasem skromnej kwoty.

Tu należy wspomnieć, że praca w kulturze to także praca na emocjach ludzkich i to obustronnie; emocjach własnych, pla-nach realizacji swoich pomysłów i praca na emocjach odbior-ców kultury. Przez to, co się oferuje, wywołuje się zadowolenie, wzruszenie, różnego rodzaju uczucia. Byłoby źle, gdyby przy-gotowane wydarzenia nie wzbudzały żadnych emocji u widzów. Jestem dumny z tego, że przez dziewięć lat udało się zorganizo-wać ponad pięćset imprez, a żadna z nich nie okazała się klapą, każda z nich miała zadowoloną widownię i nie zaliczyłem przez te dziewięć lat żadnej poważnej wpadki technicznej, żeby z po-wodu złej organizacji czy awarii coś się nie odbyło. Tu chciałem podkreślić ogromne zaangażowanie wszystkich pracujących, by wszystko się udało. Ważna była także umiejętność spinania wszystkich drobnych elementów w spójną całość, która musiała zagrać; od przysłowiowej wtyczki czy kabelka, po przyjazd ze-społu na czas czy zapewnienie mu garderoby. O takie szczególi-ki musi umieć dbać menadżer kultury, przewidywać zagrożenia, przypominać pracownikom po wiele razy i jeszcze kontrolować. Jedyne wydarzenia, które się nie odbywały, zostały odwoływane z powodów złej pogody. A na pogodę już wpływu nie mamy.

Z DOLINY GRAJCARKA 5

Page 6: cena 4,00 z³ NR 297 - mokszczawnica.pl

- Odchodzi Pan ze stanowiska dyrektora Miejskiego Ośrodka Kultury w Szczawnicy, ale czy pozostanie Pan za-wodowo w sprawach kultury?

Ludzie pracujący w kulturze nigdy nie przestają być ludźmi kultury. Ja, jako twórca za jakiego się mam – gawę-dziarz, rzeźbiarz, poeta, konferansjer – wciąż mam zamiar zajmować się tym co lubię i umiem robić. Także i zawodo-wo. Postanowiłem powołać do życia firmę, która będzie się zajmować organizacją dużych imprez. Chcę wykorzystać swoje umiejętności organizacyjne i swoje znajomości w środowisku zespołów, ale też i cateringowym, scenicznym, nagłośnieniowym i zaoferować w naszym regionie firmę, która będzie kompleksowo organizowała wydarzenie; nie tylko oferując jeden wybrany element: artystę, konferansje-ra, nagłośnienie czy scenę, ale pragnę być firmą, która będzie spinała te wszystkie składowe części razem i tworzyła jedną spójną jakość. Wszystko będzie na odpowiednio wysokim poziomie- artystycznym, technicznym, cateringowym, by zleceniodawca mógł czuć się odciążony i pozbawiony jakie-gokolwiek stresu, a otrzymywał gotowy produkt – profesjo-nalnie przygotowaną imprezę, konferencję, targi, koncert itp. Mam sygnały, że duże jest zapotrzebowanie i zainteresowa-nie tego typu działalnością.

- Jakie przesłanie i jakie życzenia pozostawia Pan swoje-mu następcy?

Pierwsze słowo klucz, na które chciałbym zwrócić jego uwagę, to kontynuacja. Tak jak ja kontynuowałem dorobek poprzednich dyrektorów, wnosząc oczywiście swoje pomy-sły, o których już mówiłem. W Szczawnicy bardzo ważne jest zachowanie dobrych tradycji, jak np. ponad 35.letninego Redyku, konkursu palm wielkanocnych, dbałości o kulturę regionu – wspieranie zespołów folklorystycznych, zacho-wywanie gwary itp. To jest jakby wpisane w rolę dyrektora ośrodka kultury jako menadżer kultury lokalnej. On musi mieć tę wyobraźnię i dbać o przekazywanie następnym poko-leniom pewnych niezaprzeczalnych wartości regionu. Trzeba to robić, nawet gdy brak finansów. A drugie słowo klucz to poświęcenie. Tej pracy nie da się wykonywać od 8 do 16. W kulturze jest się w pracy non stop, w weekend, w święto i w nocy. Tak rozumiałem tę pracę, jako pewnego rodzaju misję, bo lokalny artysta miał prawo do mnie zadzwonić o każdej porze dnia i nocy, i to się zdarzało. Dla ludzi kultury trzeba zawsze mieć czas i ich wysłuchać, bo to ludzie o cienkiej skórze, wrażliwi.

Nowemu dyrektorowi życzę szczęścia, bo w tej pracy trzeba mieć dużo szczęścia, nawet gdy chodzi o pogodę, która potrafi „położyć” w momencie długotrwałe przygoto-wania. Życzę mu także szczęścia do ludzi. W tej przestrzeni kultury wiele osób pracuje za przysłowiowe „Bóg zapłać” i trzeba ich umieć zarazić pasją, pociągnąć za sobą, spowodo-wać, by chciało im się angażować. Z czasem wokół MOK zaczęło się gromadzić coraz więcej ludzi i życzę mu tego, by oni pozostali i chcieli współpracować. Trzymam kciuki z całą życzliwością dla nowego dyrektora za Szczawnicę, za MOK, bo jestem z nim związany od lat 80. ubiegłego wieku; przez współpracę z kolejnymi dyrektorami, występy i współ-organizację imprez, pisanie do gazety „Z Doliny Grajcarka”. MOK szczawnicki jest nierozerwalnie związany z moim ży-ciem i niech tak już pozostanie.

- Dziękuję za rozmowę i życzę wszystkiego dobrego na no-wej, zawodowej drodze życia.

Rozmawiała Alina Lelito

Projekt PZU ,,Wychowanie do aktywności, czyli pływanie, nie klikanie’’.

Szkoła Podstawowa im. Jana Pawła II w Szlachtowej aplikowa-ła o środki z Fundacji PZU, składając projekt, mający na celu od-ciągnięcie dzieci od komputerów i Internetu, ukazujący właściwe i bezpieczne formy spędzania wolnego czasu i stworzenie możliwości aktywnego odpoczynku.

Projekt realizowany będzie do grudnia 2017. Składa się z zajęć pływania dla uczniów na basenie Hotelu ,,Jan’’, stwarzających cieka-wą i alternatywna formę rozwoju fizycznego dzieci. Istotna częścią projektu była również organizacja Festynu Rodzinnego. Całemu przedsięwzięcia patronuje Fundacja PZU, która sfinansowała go w 90% , natomiast 10 % wkładu własnego zabezpieczył Urząd Miasta i Gminy w Szczawnicy.

27 maja odbył się Festyn Rodzinny propagujący odpoczynek na świeżym powietrzu, rozwój ruchowy dzieci, integrację rodziny po-przez wspólną zabawę. Festyn rozpoczął się przedstawieniem dzieci pt. ,,Wierszykowo – Tuwimowo’’ przygotowanym przez nauczy-cieli: P. Teresę Topolską i P. Agnieszkę Sobierską. Oprócz promo-cji zdrowej żywności, rozegrano konkurencje sportowe, w których uczestniczyły całe rodziny w dwóch grupach wiekowych: klas 0 – III oraz IV – VI. Dzieci i rodzice otrzymali pamiątkowe medale i dy-plomy.

Zawody sportowe zakończyły się wyborem najbardziej aktyw-nej sportowo rodziny, która uzyskała największą liczbę punktów we wszystkich dyscyplinach. W grupie najmłodszej, rodziną najbardziej aktywną była rodzina Państwa Anny i Dariusza Feleńczaków, nato-miast w starszej, rodzina państwa Agnieszki i Andrzeja Wyrostków. Zwycięzcy otrzymali w nagrodę garnki do gotowania na parze.

Festynowi towarzyszyły dodatkowe atrakcję, tj. pokaz pierwszej pomocy zaprezentowany przez Szczawnicką Grupę GOPR, występ zumby pod kierownictwem P. Oliwii Taflińskiej. Nie zabrakło również ścianki wspinaczkowej, dmuchanego placu zabaw i innych atrakcji.

Cała społeczność szkoły dziękuje wszystkim, którzy poparli tę inicjatywę, a szczególnie: P. Łukaszowi Porębie, P. Ludwikowi Ciesielce, Stowarzyszeniu na Rzecz Rozwoju i Promocji Jaworek, komendantowi OSP w Szachtowej P. Bogumiłowi Prońskiemu oraz Rodzicom.

Beata Kowalska

6 Z DOLINY GRAJCARKA

Page 7: cena 4,00 z³ NR 297 - mokszczawnica.pl

X Wojewódzka Spartakiada Osób Niepełnosprawnych

Intelektualnie-Szczawnica 2017 Polskie Stowarzyszenie Osób Niepełnosprawnych Intelek-

tualnie w dniach:16 i 17-05-2017r. organizowało spartakiadę dla 120 osób niepełnosprawnych intelektualnie z województwa małopolskiego. Celem spartakiady było promowanie aktywnych form spędzania czasu wolnego dzieci, młodzieży, osób starszych niepełnosprawnych intelektualnie oraz krzewienie wśród nich kultury fizycznej i sportu. W pierwszym ulewnym dniu spar-takiady -16-05-2017r. konkurencje sportowe odbywały się w parku wodnym SOLAR SPA w Szczawnicy. W drugi dzień-17-05-2017r wreszcie zaświeciło dla nas słońce i osoby niepełno-sprawne biorące udział w spartakiadzie mogły przemaszerować głównymi ulicami z budynku „Perła” do sali gimnastycznej SP nr1 w Szczawnicy, gdzie odbywały się konkurencje sportowe. Maszerując ze sztandarami, tablicami, trąbkami, gwizdkami tworzyli bardzo kolorowy i głośny korowód. Nie dało się ich nie zauważyć.

Zaproszenie na spartakiadę przyjęły drużyny z :-ŚDS Szczawnica, -WTZ Nowy Sącz-Nadzieja, S Pd P

-Ochotnica, WTZ Zakopane, WTZ Szczawnica, OREW Kro-ścienko, ŚDS Stary Sącz,OREW Ochotnica.

Jury w składzie: Paweł Czech-przewodniczący,.Anita Gąsie-nica –Piszczek, Sebastian Satała, po ocenie 10 konkurencji spor-towych, podsumowując wszystkie wyniki wyłoniło zwycięzców spartakiady.

Najlepsi indywidualnie w pierwszym i drugim dniu spartakia-dy byli:

Michał Bańka-uczestnik ŚDS, Agnieszka Gawor-WTZ –Nowy Sącz-Nadzieja, Piotr Koterba- SPdP- Ochotnica

Puchary za zwycięstwa drużynowe otrzymali:I miejsce-ŚDS-Szczawnica,II miejsce- WTZ Nowy Sącz-„Nadzieja”,III miejsce-SP d P-Ochotnica.Samo uczestnictwo było dla osób niepełnosprawnych inte-

lektualnie ogromnym przeżyciem. Wychodząc na podium ,gdy przyjmowali medale i puchary mieli łzy wzruszenia. Nagrody dla drużyn wręczała przewodnicząca PSONI Koło w Szczawnicy- Pani Janina Zachwieja . Nie zabrakło też słodyczy ,napojów i posiłku integracyjnego dla uczestników.

Dodatkowo 19-05-2017r będą organizowane zawody sporto-we dla osób na wózkach inwalidzkich i słabo poruszających się.

Wszystkim grupom, które przyjęły od nas zaproszenie-ser-decznie dziękujemy i zapraszamy do nas za rok.

Projekt realizowany przy wsparciu finansowym Woje-wództwa Małopolskiego:

Projekt realizowany przy wsparciu finansowym Urzędu Miasta i Gminy Szczawnica :

Dodatkowi sponsorzy:GS Szczawnica,PKL Szczawnica,

Szkoła Podstawowa Nr.1 w Szczawnicy,DZIĘKUJEMY!

W lipcu już po raz dziesiąty odbywać się będzie Letni Festi-wal Muzyka nad Zdrojami, organizowany przez fundację Kultu-ralny Szlak. Ideą Festiwalu, odbywającego się od 2008 roku, jest wzbogacenie oferty letniej uzdrowiska o koncerty prezentujące muzykę poważną w bardzo dobrych wykonaniach, zróżnicowa-ną stylistycznie i dostosowaną do potrzeb melomanów, spędza-jących miesiące letnie w Szczawnicy i w okolicy. Przez ostatnie dziewięć lat Festiwal doczekał się także sporego grona wiernych sympatyków ze Szczawnicy.

Tegoroczna X Jubileuszowa edycja festiwalu - Szczawnica 2017, na którą złoży się sześć koncertów, zapowiada się interesująco.

I. 1 lipca 2016, sobota, g. 18.00

Kościół św. Jana Chrzciciela w JaworkachKoncert inauguracyjny

ŻYWOT WG REJA | Głos i lutniaKatarzyna Wiwer – sopran, Henryk Kasperczak – lutnie

barokowe

II. 2 lipca 2016, niedziela, g. 19.00 Dworek Gościnny w Szczawnicy

PIOSENKA JEST DOBRA NA WSZYSTKO | Piosenki Starszych Panów

Męski Zespół Wokalny Filharmoników Krakowskich

III. 8 lipca 2016, sobota, g. 20.15 Kościół św. Wojciecha w Szczawnicy

NIE TYLKO SPISZ | Muzyka na 16 strunString Opium Quartett (Warszawa)

IV. 9 lipca 2016, niedziela, g. 20.15

Kościół św. Wojciecha w Szczawnicy PIEŚNI BIBLIJNE DWORZAKA | Modlitwa na głos i

organyMarcin Wolak – baryton, Wacław Golonka – organy

V. 15 lipca 2016, sobota, g. 20.15

Kościół św. Wojciecha w Szczawnicy KLASYCZNY AKORDEON | Muzyczne wędrowanieDuo Accosphere: Alena Budzinakova i Grzegorz Palus

VI. 16 lipca 2016, niedziela g. 20.15

Kościół św. Wojciecha w SzczawnicyKoncert finałowy

KASZUBI W PIENINACH | Kaszubskie nutyChór Discantus (Gowidlino, Kaszuby), Sławomir Bronk –

dyrygent

Festiwal zorganizowano ze środków Województwa Małopolskiego oraz Miasta i Gminy Szczawnica.

Z DOLINY GRAJCARKA 7

Page 8: cena 4,00 z³ NR 297 - mokszczawnica.pl

Góry pełne tajemnicTajemnica Piotra Wydżgi – cz. I

Jakie skarby może skrywać ziemia pienińska? Według poszu-kiwaczy - wielkie.

Historia poszukiwaczy złota na naszym terenie sięga za-mierzchłych wieków, już w XV w. nasz dziejopisarz Jan Długosz opisywał tajemnicę rycerza Piotra Wydżgi, właściciela zamków w Czorsztynie i Rytrze, który pozyskiwał złoto na terenie Sądec-czyzny. Oczywiście, niżej przytoczony testament, bądź bardziej znane jako ,,spiski”, opisują tereny Rytra, ale w starożytnych dokumentach, bądź ich tłumaczeniu, przewija się także nazwa Gomole /Homole/ i ,,Szczawnica pothok”.

Poniżej przytaczam sławetny testament z opisem skarbów ukrytych w Beskidach, a w następnym numerze opiszę to, co do-tyczy bezpośrednio Pienin.

W trzecim tomie Liber beneficiorum dioecesis Cracoviensis (Księga uposażeń diecezji krakowskiej), powstałym w latach 1470–1480, Jan Długosz przytoczył polski tekst wyznania, jakie miał spisać przed śmiercią bogaty szlachcic z Sądecczyzny, Piotr Wydżga. Być może szlachcic ów, przewożący towary z Węgier do Prus, ukrył w lasach zawłaszczone przez siebie kosztowności, a na łożu śmierci, pragnąc oczyścić sumienie, sporządził swoistą instrukcję (tzw. spisek), jak ów skarb można odnaleźć.

Ja z Torunia, gdy sem umrzeć imiał, proto sem to kazał popi-sać, żeby to na mej duszy nie zostało.

Napirwej się pytajcie do Krakowa, a z Krakowa do Nowego Sądcza, a z Sądcza Nowego do Starego Miasta, a z Starego Mia-sta do Rytra.

A pod tym hradem pod Rytrem stoji jedna karczma a jeden

młyn, a tam jedna woda wpada, co jej dzieją Roztoka. Pofolgujże wodzie tej a jidzi po niej, a gdy budesz w lesie daleko, tegdy przy-dzie tam druga woda z lewej ręki. Opuść tę na prawo, a folguj tej na lewo, a tą jidzi aż do wirzchu.

A pod tym wirzchem jest łączka, a ta woda jidzie przez nię, a tej wodzie jaskinia pod ziemią.

A jidziż jedno stajanie, a potem tę wodę znajdziesz, bo tam sem ją cemrował cisem.

A tu gdzie w samej głowie, tuć sem porąbał drzewie do jednej doliny, aby nikt nie poznał.

A tu nad tą doliną jest jeden potoczek, co ji zową Sucha Roz-toka. A tu stoi miesiąc i gwiazdy napisane.

Poli[e]czy mi pięć i masz posięgnąć, albo co masz i wziąć. A tam jest kaganiec i miska.

A gdy na to mieśćce przydziesz, poklęknij a daj Bogu chwałę etc. Jestli cię Pan Bog upamięta, mej dusze nie zapamiętaj.

A to jest dobro jako groch i jako siemię a rzadko jako bob. A to Panu Bogu polecam.

Myślę że opis towarów dostarczonych Krzyżakom wskazuje na to, iż rycerz naprawdę odnalazł złoto. Wydżga, gdy srogi głód uciskał ziemię chełmińską, pomorską i pruską, zamierzając wstą-pić do krzyżowców, trzy wielkie szkuty, naładowane winem, miodem, pszenicą, szperką, zbożem, masłem, i inną żywnością Wisłą, lądem zaś 300 sztuk bydła, owiec, wołów, krów, i koni, do Torunia wysłał. Sam później przybywszy i do zakonu wstą-piwszy, w nim życia dokonał. Przyniósł także z sobą mnogo zło-ta, które w górach ku Węgrom i nad Łąckiem położonym kopał.

Umierając miał on pozostawić wskazówki Exemplar informa-tionis et avisamenti o kopalniach w górach sądeckich.

Jest to historia bardzo stara, oparta na dokumentach do dzisiaj znajdujących się w archiwach.

To już nie legenda, ale prawdziwa tajemnica Beskidów i Pienin.Zbigniew Lach

Dla Ciebie, Mamo…Dzień Matki obchodzimy 26 maja, a już 23 maja w sali kina

„Pieniny” młodzież z Warsztatów Terapii Zajęciowej Polskie-go Stowarzyszenia Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną uczciła swoje Mamy. Były piękne recytacje wierszy, miłe, ciepłe słowa wdzięczności i piosenki wykonane przy akompaniamencie pianina p. Ewy Zachwiei, która jako wolontariuszka współpra-cuje ze Stowarzyszeniem. W tle zaprezentowano zdjęcia z dzie-ciństwa zdolnych wykonawców razem ze swoimi rodzicami, co wywołało wiele emocji. Nie mogło zabraknąć drobnych prezen-cików, zbiorowego odśpiewania 100 lat i kwiatów dla Mam, a także dla ukochanych Pań, które matkują młodzieży na co dzień - p. Janiny Zachwiei, prezes PSONI Koło w Szczawnicy, p. Ewy Zachwiei, p. Wiesławy Sajdak - Tokarczyk - kierownik WTZ oraz p. Urszuli Jasiurkowskiej - Radłowskiej, która przygotowa-ła program artystyczny. Łzy wzruszenia towarzyszyły wszyst-kim obecnym mamom, a na ich otarcie oraz by miło spędzić czas

ze swoimi pociechami, gościnna „Perła” zaprosiła wszystkich na słodki poczęstunek.

Alina Lelito

8 Z DOLINY GRAJCARKA

Page 9: cena 4,00 z³ NR 297 - mokszczawnica.pl

Tomasz Hurkała Radny Powiatu Nowotarskiego

Wieści powiatoweNa majowej Sesji Rady Powiatu Nowotar-

skiego Dyrektor Podhalańskiego Szpitala Spe-cjalistycznego im. Jana Pawła II w Nowym

Targu Marek Wierzba przedstawił sprawozdanie finansowe za-rządzanej przez siebie jednostki oraz opinię i raport z badania sprawozdania finansowego szpitala, które zostało przeprowadzo-ne przez niezależnego biegłego rewidenta. Przygotowana opinia i raport potwierdziły, że analizowane dokumenty przekazują rze-telny i jasny obraz sytuacji majątkowej i finansowej jednostki, księgi rachunkowe były prowadzone prawidłowo a sprawozda-nie jest zgodne co do formy i treści z obowiązującymi jednostkę

przepisami prawa i statusem jednostki. Szpital rok 2016 zakoń-czył na plusie, rozpoczynając 2017 rok z 2,9 mln zł na koncie. Warto tutaj przypomnieć, iż jeszcze kilka lat temu jak Dyrektor Wierzba obejmował swoje stanowisko, nowotarski szpital za-dłużony był na ponad 30 milionów zł. Dzisiaj natomiast wypo-sażony jest w najnowocześniejszy sprzęt medyczny świadcząc usługi na bardzo wysokim poziomie, za co w tym roku otrzymał prestiżowe wyróżnienie w postaci Certyfikatu Akredytacyjnego Ministra Zdrowia.

Na tej samej sesji, radni pozytywnie zaopiniowali uchwałę dotyczącą wyznaczenia nowego przystanku autobusowego przy drodze powiatowej w miejscowości Szlachtowa w Szczawnicy. Była to odpowiedź na wniosek mieszkańców, którzy prosili o utworzenie dodatkowego przystanku na ul. Cieśliska zaraz za „wysokim mostem” na Grajcarku w stronę Jaworek. Oznaczenie miejsca oraz budowa wiaty przystankowej należy do szczawnic-kiego samorządu.

Andrzej Dziedzina Wiwer

Poezja spod kapelusza

Aktywni Seniorzy – Aktywne Gminy

W dniach 19 – 21 maja w Szczawnicy przebywa-li seniorzy z 13 gmin woj. Małopolskiego w ramach projektu Aktywni Senio-rzy- Aktywne Gminy. Z ramienia szczawnickiego Stowarzyszenia Młodzi Inaczej 60+ w programie uczestniczyli Barbara Fioł-kowska, Barbara Szela, Jolanta Jarocka – Bieniek oraz Maria Malinowska (pomysłodawczyni projektu w Szczawnicy).

Szczawniccy seniorzy gościom z innych gmin przedstawili swój satyryczny program w stylu retro, a Barbara Szela, jako przewodnik oprowadziła uczestników spotkania po szczawnic-kim uzdrowisku.

Było też wspólne grillowanie ze śpiewem i opowiadaniem ciekawostek z życia seniorów w poszczególnych rejonach.

Barbara Szela

- BO SIE -

Przysła godka na posiodki siadła przy śparchecieBy wspominać stare dzieje co bywałe w świecie

Gazda piyknie jó przywitoł pokłónił sie cołoTrzeba ci cheba posypać wej nogi popioło

Downo u nos Cie nie było dzieś sie łobracałaNa to godka Ejze gazdo jo u wos bywała

Przychodziław co wiecora wse ło jedny porzeWyście był ciekawy co tom jest w telewizorze

Wyście mie nigda nie widzioł choć byław do ronaCo sie dzisioj wydarzyło co tako łodmiona

Dobrze godos moja godko zew cie u mnie nie cuł Wyboc ! dzisioj jest inacy b o - s i e telewizor popsuł

MAŁA OJCZYZNA W PRZEDSZKOLU

Kształtowanie postaw patriotycznych – wychowanie do wartości jest jednym z priorytetowych zadań Ministerstwa Edukacji Naro-dowej na rok szkolny 2016/2017. Również Miejskie Przedszkole Publiczne w Szczawnicy kładzie duży nacisk na wychowanie do wartości w tym wychowanie w duchu miłości, szacunku i przywią-zania do Małej Ojczyzny. Toteż 17.05.2017r. odbył się konkurs re-cytatorski w Miejskim Przedszkolu Publicznym w Szczawnicy pod tym hasłem „Moja mała ojczyzna”. Celem konkursu było kształto-wanie postaw patriotycznych, popularyzacja literatury dziecięcej, wzmocnienie wiary we własne możliwości, a także prezentacja umiejętności recytatorskich dzieci.

Do rywalizacji na najciekawszą interpretację wiersza stanęły dzieci podzielone na dwie grupy wiekowe:

I grupa: 3-4 latki;II grupa: 5-6 latki.Uczestnicy zaprezentowali wiersze ukazujące piękno naszej zie-

mi ojczystej.Wszyscy biorący udział w konkursie zasługują na wielkie uzna-

nie, ponieważ dali przykład wrażliwości i pokazali piękno polskie-go języka.

Każdy uczestnik otrzymał dyplom i nagrodę książkową oraz gra-tulacje.

M.S.

Z DOLINY GRAJCARKA 9

Page 10: cena 4,00 z³ NR 297 - mokszczawnica.pl

Miêdzy nami, gó ra la mi...

Fot. Zbigniew Lach

„Służcie! In persona ChristiLudzie czekają wszędzie na kapłańskie świadectwo tej służby”(Jan Paweł II, Tarnów 1987r.)

Z żalem informujemy, że w dniu 23 maja 2017 roku zmarł w 79 roku życia i 54 roku kapłaństwa ks. kanonik Jó-zef Słowik, szczawniczanin, kustosz i emerytowany proboszcz parafii Czarny Potok, Honorowy Członek i Kapelan Związku Podhalan Oddziału Szczaw-nica.

Święcenia kapłańskie przyjął w 1963 roku. Pełnił posługę kapłańską w parafiach w Szczepanowie (1963-1968), Przecławiu (1968-1973), Starym Sączu (1973-1983) i przez 25 lat był proboszczem w Czarnym Potoku, a po uzyskaniu wieku emerytalnego - rezydentem. W swojej parafii zasłużył się doprowa-dzeniem do koronacji obrazu Matki Bożej Bolesnej, znajdującym się w ołtarzu głównym kościoła parafialnego, dzięki czemu kościołowi nadano tytuł Sanktuarium Mniejszego w Czarnym Potoku. Z wła-snych środków ufundował na pamiątkę, na placu przykościelnym, figurę Ojca Świętego Jana Pawła II.

Przy jego staraniach kaplica na Przysłopie została konsekrowa-na, a w ołtarzu znalazły się relikwie bł. Honorata Koźmińskiego i bp. Stanisława ze Szczepanowa.

Ks. Józef Słowik przez całe życie był mocno związany z regio-nem. Uczestniczył w różnych uroczystościach religijnych, patriotycz-nych i związkowych. Uczestniczył także w życiu codziennym Oddzia-łu Pienińskiego Związku Podhalan i oraz poszczególnych członków.

Słowa osobistego pożegnania skierował do Zmarłego kapelan Związku Podhalan ks. Władysław Zązel, pisząc m.in.: Kciałoby się zaśpiewać: „Księdza Józka imie nigdy nie zaginie, Ksiądz Józek za-ginine, imie nie zaginie”, bo nie powinno ani w Cornym Potoku, kany przez tele roki służył Ludziom i Matce Boskiej, doprowadzając do Jej koronacji korunami papieskimi, ani we Związku Podhalan będąc ka-pelanem, a najbarzyj w oddziale Góroli Pienińskich, ftoryk na swoik rękak wykołysał…”.

Będzie go brakowało…

3.05 licznie uczestniczyliśmy we Mszy Świętej na Przysło-pie, przygotowując jej oprawę. Pomimo gęstej mgły, zimna i niepewnej pogody w uroczystościach patriotyczno-religijnych i we Mszy Św. wzięło udział kilkaset osób, w tym delegacje wraz z pocztami sztandarowymi: władz samorządowych, szkół, orga-nizacji pozarządowych, Oddziałów Związku Podhalan, Ochotni-czych Straży Pożarnej, Grup Rekonstrukcyjnych. Nie zabrakło również naszej szczawnickiej orkiestry dętej i banderii konnej z Obidzy i Jazowska, którym serdecznie dziękujemy.

Podczas uroczystości uczczono pamięć poległych za Ojczy-znę i wspomniano tragiczne wydarzenia z okresu II wojny świa-

towej. Delegacje złożyły wiązanki kwiatów przy pomniku pole-głych partyzan-tów. Przeszli-śmy potem ku kaplicy, gdzie dzieci ze Szkoły Podstawowej nr 1 w Szczawni-cy przedstawiły krótki program

poetycko-muzyczny o Konstytucji 3 Maja. Zwyczajowo spalono makietę domku, upamiętniając w ten sposób Rodzinę Fijasów i ich tragiczną śmierć w ogniu. Mszę Świętą celebrowali księża kapelani Zarządu Głównego Związku Podhalan: ksiądz Stani-sław Kowalik – główny celebrans i ksiądz Władysław Zązel – który wygłosił homilię, a także proboszczowie: ze Szczawnicy - ksiądz Tomasz Kudroń i z Jazowska – ksiądz Mirosław Papier. Jak co roku nie zabrakło kapelana naszego Oddziału - księdza Józefa Słowika. Nie wiedzieliśmy, że było to Jego pożegnanie z nami. Wracając z uroczystości uczestniczył w wypadku samo-chodowym, doznając poważnych obrażeń, które w 20 dni póź-niej doprowadziły Go do śmierci.

Po Mszy Św., zaprosiliśmy Gości na poczęstunek do naszej siedziby. Serwowano żurek, kiełbasę, kiszkę z kapustą, smalec i ciasto. Dziękujemy Komisji Gospodarczej za przygotowanie poczęstunku, a także wszystkim, którzy włożyli swoją pracę w zorganizowanie całej uroczystości. Szczególne podziękowania należą się grupie GOPR i Straży Pożarnej, którzy czuwali nad naszym bezpieczeństwem.

W związku z rokiem Maryjnym (100-letnia rocznica Objawień Fa-timskich) organizowa-ne – jak co roku - przez nasz oddział „majówki przy kapliczkach” były połączone ze Mszą Św.:

08.05. przy figurze NMP na Jarmucie

15.05 na Rówionkach22.05 przy Oficyrku29.05 na Groniu. Dodatkowo odprawiono majówki 1.05 na Przysłopie, a 24.05

na ul. Szlachtowskiej. Poza członkami ZP, uczestniczyli w nich mieszkańcy okolicznych domów, Goście szczawniccy.

26.05 delegacja naszego oddziału, wraz z pocztem sztanda-rowym, brała udział we mszy pogrzebowej księdza kapelana Józefa Słowika, celebrowanej przez księdza biskupa Stanisława Salaterskiego w Czarnym Potoku. Nie brakło również delega-

cji wraz ze sztandarami z innych oddziałów ZP. Słowa pożegnanie i podziękowania wygłosiła Rada Parafialna z Czarnego Potoka, pani Stanisława Wiercioch, Prezes Zarządu Głównego Andrzej Skupień, ksiądz Kapelan Jan Gacek, dziekan dekanatu Łącko, kolega kursowy ks. Józefa Słowika, a także miejscowy proboszcz. Po Mszy świętej przeszliśmy na cmentarz, gdzie złożono ciało Zmarłego. Na cmentarzu nasza delegacja po-żegnała księdza Józefa Słowika, wieloletniego naszego kapela-na, śpiewem hymnu „Magnificat”, na melodię, którą tak bardzo kochał. W imieniu górali pożegnał go także Jan Majerczak.

27.05 na Placu przy Muzeum Pienińskim w Szlachtowej ser-wowaliśmy kwaśnicę, kapustę z grochem, chleb ze smalcem, fa-solę jaś „a la Maryna” i ciasto. Było to z okazji „Małopolskich Dni Dziedzictwa Kulturowego”.

Wszystkich członków prosimy o liczny udział w „łodzioniu” tak w uroczystościach Bożego Ciała, jak i w Odpuście Matki Bo-skiej Nieustającej Pomocy.

Czerwcowym solenizantom życzymy wielu radosnych chwil. Dużo zdrowia i pomyślności.

Zarząd Pienińskiego Oddziału Związku Podhalan w Szczawnicy

10 Z DOLINY GRAJCARKA

Page 11: cena 4,00 z³ NR 297 - mokszczawnica.pl

Miêdzy nami, gó ra la mi...

Kronika Towarzyska

Wiadomości z Parafii Św. Wojciecha w Szczawnicy

Sakrament chrztu świętego przyjęli

7.05.2017 r.

Alicja Malinowska, c. Łukasza i Moniki

Polek, ur. 29.03.2017r.

Antoni Ujwary, s. Szymona i Joanny Jan-

dury, ur. 5.01.2017r.

21.05.2017 r.

Dorota Krystyna Węglarz, c. Szymona i

Katarzyny Laburdy, ur. 13.03.2017r.

Połączyli się Sakramentem małżeństwa:

20.05.2017.

Kamil Jan Ciesielka ur. 18.05.1989r. zam.

ul. Szlachtowska 70b i Sylwia Joanna

Nowak ur. 30.12.1989r. zam. w Nowym

Sączu

Odeszli do wieczności

Regina Gondek ur. 10.02.1944r. zam. kie-

dyś Samorody 21, zm. 3.05.2017r.

Maria Gębala ur. 1.10.1941r. zam. oś. Po-

łoniny 3/17 zm. 4.05.2017r.

Roman Pałka ur. 4.02.1938r. zam. oś. Po-

łoniny 2/7 zm. 8.05.2017r.

Franciszek Szczepaniak ur. 29.07.1947r.

zam. ul. Szlachtowska 62 zm.

10.05.2017r.

Jerzy Gałuszka ur. 18.08.1950r. zam. daw-

nej ul. Główna 76/2 zm. 13.05.2017r.

Krystyna Łyjak ur. 9.05.1941r. zam. ul.

Kowalczyk 2 zm. 21.05.2017r.

Maria Słowik ur. 1.08.1946r. zam. dawniej

ul. św. Krzyża 19 zm. 22.05.2017r.

Zdzisław Słowik ur. 10.11.1940r. zam. oś.

XX-lecia 2/37 zm. 27.05.2017r.

Janina Majerczak ur. 9.06.1934r. zam. ul.

Flisacka 34 zm. 29.05.2017r.

Antoni Adamczyk ur. 5.06.1940r. zam. ul.

Pod sadami 1b zm. 30.05.2017r.

Wiadomości z Parafii Matki Bożej

Pośredniczki Łask w Szlachtowej

Sakrament chrztu św. przyjęła:

Hanna Chlipała, c. Dariusza i Agniesz-

ki, ur.16.01.2017r., zam. Szlachtowa –

19.05.2017r.

„Hej góralsko gwaro – mowo polsko staro,tyś sie zachowała, boś w ludziaf łostała”.

(ks. prof. Józef Tischner)

Aniela Krupczyńska, uhonorowana tytułem Honorowy Członek Związku Podhalan w Polsce na Zjeździe 1993r. obchodziła w maju ważny jubileusz. W dniu 90. urodzin serdeczne życzenia: zdrowia, błogosławieństwa Bożego z serca składają przyjaciele ze Związku Podhalan

w imieniu Honorowych Członków Związku PodhalanStanisława Wiercioch

Do najlepszych życzeń dołącza się redakcja „ZDG”

W imieniu Oddziału Pienińskiego Związku Podhalan pragnę bardzo serdecznie podziękować dyrektorowi Miejskiego Ośrodka Kultury w Szczawnicy Piotrowi Gą-sienicy za zgodną, dziewięcioletnią współpracę i wszelką pomoc, na jaką mógł za-wsze liczyć nasz oddział.

Mamy nadzieję, że i podejmując nowe wyzwania zawodowe, nie zapomni o dzia-łalności na rzecz regionu i Ziemi Pienińskiej.

Wszystkiego dobrego na dalsze lata. Szczęść Boże.

Elżbieta WierciochPrezes OP Związku Podhalan w Szczawnicy

W DNIACH 27-29.05.2017 w wyjeździe do Budapesztu wzięli udział uczestnicy

Warsztatów Terapii Zajęciowej oraz Środowiskowego Domu Samopomocy “PER-

ŁA” w Szczawnicy.

Tam uczestniczyli w uroczystej Mszy Świętej odpustowej ku czci św. Wojciecha,

w otwarciu wspólnej wystawy Beaty Gajeckiej oraz prac artystów z naszych placó-

wek. Podczas pikniku szczawniczanie częstowali wszystkich regionalnymi potrawa-

mi przywiezionymi z Polski. W programie pobytu znalazło się także zwiedzanie Bu-

dapesztu dniem i nocą, w tym słynnego Wzgórza Gelerta, jazda 100 letnim metrem.

Wróciliśmy pełni wrażeń, bogatsi o kolejne doświadczenia z podróży.

Za przyjęcie nas, miłą atmosferę podczas pobytu na Węgrzech składamy serdecz-

ne podziękowania dla Moniki Molnár - Sagun - dyrektor Polskiego Ośrodka Kultu-

ralno - Oświatowego, Ks. proboszcza - Krzysztofa Grzelaka SChP - Polska Parafia

Personalna, Zarządu Stowarzyszenia Katolików Polskich p.w. św. Wojciecha, szcze-

gólnie Ewy Nagy. Wszyscy tworzą prawdziwy Dom Polski w Budapeszcie.

Sponsorami naszego pobytu byli: Kasia Bologh - Samorząd Polski XVIII dz. Bu-

dapesztu, oraz Erika

Wigocki - Samorząd

Polski X. dz. Buda-

pesztu.

Dziękujemy także

Piotrowi Gąsienicy za

nawiązanie kontaktu

naszego stowarzy-

szenia z p. dyrektor

POKO na Węgrzech.

Wiesława Sajdak -

Tokarczyk

Z DOLINY GRAJCARKA 11

Page 12: cena 4,00 z³ NR 297 - mokszczawnica.pl

To jest wydarzenie maja w Szczawnicy

Już po raz szósty w dniach od 22 kwiet-

nia do 15 maja br. odbył się kiermasz książ-ki katolickiej, patriotycznej i regionalnej na placu przy kościele Św. Wojciecha i w ka-plicy Św. Kingi. Przy obsłudze i sprzedaży dyżurowali członkowie Akcji Katolickiej. Zaprezentowano ponad 300 pozycji książ-kowych. Można było też nabyć akcesoria potrzebne do modlitwy, do I Komunii Świę-tej, dziecięce bransoletki z symbolami wia-ry, gustowne aniołki i inne gadżety cieszące oko.

Można było zaopatrzyć się w albumo-we, piękne wydania poświęcone Jezusowi, Matce Bożej Fatimskiej, o wyróżnionych miejscach kultu w świecie, o świętych: o Ojcu Pio, o Bracie Albercie, o Faustynie Kowalskiej, o Matce Teresie z Kalkuty. Naj-większym powodzeniem cieszyło się wyda-nie Pisma Świętego, Biblia dla Dzieci oraz charyzmatyczne, stylowe wydanie ze zło-tymi literami na okładce - Rodzinna Księga Modlitw. Była książka specjalna kiermaszu - Pieniny dla Rodziny, wydana niedawno z myślą o dzieciach. Była możliwość otrzy-mania autografu współautorki - Pani Haliny Mastalskiej. Kącik wydawnictwa PTTK za-prezentował 4 pozycje z cyklu Prace Pieniń-skie.

Wypatrzyłam pozycje praktyczne kier-

maszu: o gotowaniu, o pieczeniu, o za-chowaniu zdrowia (a szczególnie tego psychicznego). Na szczególną uwagę zasłu-giwał tu kalendarz z przydatnymi cytatami na każdy dzień. Święty na każdy problem, na każdy dzień - te wydania poleciłabym szczególnie na chandrę.

Przyjaciele na dobry i zły dzień? Proszę bardzo. Ich tytuły:

Zatrzymaj się na chwilę (krótkie medy-tacje, by odstresować codzienność), Uzdro-wienie finansów jak z Bożą pomocą wyjść z długów, Przebaczenie ma moc - Twoja droga do uzdrowienia,ABC dobrego na-stawienia do życia,Męski dekalog czyli jak powstać z gleby Czy wdzięczność do końca życia - wiersze ks. Jana Twardowskiego.

Kto stawia się ponad Boga robi krzyw-dę sobie, bliźnim, nie będąc tego świadomym. Głęboka wiara po-zwala rozróżnić rzeczy docze-sne od przemijających. Nie będziesz miał innych Bogów przede mną, czcij ojca i mat-kę swoją, nie pożądaj żony bliźniego swe-go, ani rzeczy, która jego jest. To przecież takie proste. Zdrady, mani-pulacje, prze-

kupstwa - tego praktykujący katolik nie uznaje. Wiara uczy odporności na zachowa-nie ludzi nieczystego serca. To tarcza, obro-na przed złymi przygodami. Najbardziej boli, jeśli są nieporozumienia w najbliższej rodzinie, szczególnie gdy narastają latami. Każdy kaleczy, ale - stoi przy swoim. A ro-dzice? Nie godzą swoich dorosłych dzieci. A co gorsze - wyróżniają tylko jedno z nich bez przekonania pozostałego rodzeństwa. To taki jeden z przykładów z życia- błędów niezawinionych przez dzieci. Młodzi rodzi-ce nie zwracają na to uwagi, a czas ucieka.

Pogłębianie wiedzy o wierze jest podsta-wą do myślenia bez złych emocji i rozwią-zywania problemów naszego doczesnego życia na bieżąco. Błyskotliwość, empatia, rozładowanie napięcia między rozmówcami - tak to nazywają psycholodzy. To przecież daje wiara, nadzieja, miłość. Tego się trzeba uczyć. „Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina” - powtarzamy za modlitwą. Czy o tym pamiętamy na co dzień? Przecież mamy wpływ tylko na siebie - myślą, uczyn-kiem, zaniedbaniem.

Kiermasze książki katolickiej to nie tylko zwykła sprzedaż książki. To też misja po-mocy ludziom w potrzebie przyjęcia ducha wiary, stabilizacji, by mogli znaleźć drogę prawdy, nieśli dobro, godzili się na wyroki boskie czyli na to na co, kompletnie, nie maja wpływu. Łatwiej wtedy zrozumieć jaki plan ma Pan Bóg na nasze życie.

Elżbieta Zawalska- Czajka

Harcerstwo – to brzmi dumnie!Od września ubiegłego roku w Szkole Podstawowej w Szlach-

towej działa prężnie 30-sto osobowa grupa harcerzy prowadzona przez nauczycielkę przyrody i wychowania fizycznego Panią Mo-nikę Hurkałę, która ukończyła w tym celu specjalny kurs dla druży-nowych harcerstwa. Pierwszym zadaniem grupy był zakup pełnego umundurowania, które zakupione zostało ze środków zgromadzo-nych przez Radę Rodziców oraz dofinansowane przez rodziców harcerzy. Grupa systematycznie spotyka się w celu pogłębiania prawa harcerskiego, doskonalenia musztry oraz samych siebie, jak również przygotowywania cennych działań dla lokalnej społecz-ności. Jednym z nich było np. przywiezienie z Krakowa „Świateł-ka Betlejemskiego” i obdarowanie nim szkół, urzędów, placówek kultury i osób indywidualnych na terenie Miasta i Gminy Szczaw-nica w okresie świąt Bożego Narodzenia. Inną inicjatywą harce-rzy było przygotowa-nie kiermaszu ozdób świątecznych zarówno bożonarodzeniowych jak i wielkanocnych we współpracy z wy-chowankami szczaw-nickiego koła Polskie-go Stowarzyszenia na Rzecz Osób z Nie-p e ł n o s p r a w n o ś c i ą Intelektualną. W tym celu harcerze napi-

sali wniosek o dofinansowanie do Fundacji ks. Stanisława Ko-narskiego „Plus na start – dzieciom”, który jako jeden z trzech przy dziesiątkach innych złożonych projektów otrzymał środki finansowe w kwocie 3000zł. „Wspólnie raźniej” - pod takim ha-słem nowo powstała drużyna harcerska zaangażowała się w re-alizację wygranego projektu, w ramach którego harcerze rozwi-jali swoje zdolności plastyczne i manualne, wykonując ozdoby i kartki świąteczne. Ponadto, wspólnie organizowane warsztaty wpływały na wzajemną integrację, a także ogromny rozwój spo-łeczny uczniów wobec osób niepełnosprawnych, zwłaszcza, iż zostali odpowiednio przygotowani w czasie zajęć z p. psycholog Urszulą Jasiurkowską - Radułowską oraz kierownik WTZ „Per-ła” p. Wiesławą Sajdak - Tokarczyk. Łamanie barier i wzajem-nego kontaktu z osobami niepełnosprawnymi miało miejsce nie tylko podczas zajęć integracyjnych, ale także w czasie wspólnie zorganizowanej zabawy andrzejkowej, w której przygotowania włączyli się również uczniowie z Centrum Kształcenia i Wycho-wania OHP ze Szczawnicy. Spotkanie to pozwoliło harcerzom lepiej poznać osoby niepełnosprawne, ale przede wszystkim czerpać radość bycia ze sobą. Szczególnym tego wyrazem było przedstawienie jasełkowe przygotowane przez Panią Teresę To-polską pt. „Nie potępiajmy, ale kochajmy siebie nawzajem”, któ-re m.in. harcerze wystawili dla podopiecznych z Ośrodka „Perła” w Szczawnicy. Dodatkowym atutem realizowanego projektu jest możliwość uczestniczenia grupy harcerzy w letniej kolonii nad morzem. Kilkumiesięczne przygotowanie do harcerstwa zwień-czone zostało uroczystym przyrzeczeniem harcerskim złożonym przy ognisku obok ścieżki pieszo – rowerowej w Szczawnicy, w ramach IV Rajdu Szlakiem Jana Pawła II, w którym uczestniczyło ok 200 harcerzy z terenu Małopolski.

Monika Hurkała

fot. A. Stopka

12 Z DOLINY GRAJCARKA

Page 13: cena 4,00 z³ NR 297 - mokszczawnica.pl

Muzeum Pienińskie od kuchniW weekend 27-28 maja br. Muzeum Pienińskie im. Józe-

fa Szalaya znajdujące się w Szlachtowej brało udział w XIX Małopolskich Dni Dziedzictwa Kulturowego.

W sobotę i niedzielę, podczas ciekawych prelekcji przygoto-wanych przez dyrektor muzeum Barbarę Węglarz, goście mieli możliwość dowiedzieć się więcej o czarnej izbie górali pieniń-skich, która była głównym pomieszczeniem góralskiej chaty, o pasterstwie i przetwórstwie mleka owczego w regionie Pienin , o stroju górali szczawnickich oraz o historii spływu Dunajcem.

Dla dzieci zorganizowano warsztaty plastyczne pt. „Pod za-jącem”, gdzie milusińscy mogli nauczyć się malowania godeł Szalayowskich, zdobiących do dnia dzisiejszego szczawnickie domy.

Na odwiedzających muzeum czekał także kiermasz lokalnych przysmaków zorganizowany przez Pieniński Oddział Związku Podhalan w Szczawnicy.

XIX Małopolskie Dni Dziedzictwa Kulturowego to dwa ma-jowe weekendy, kilkanaście wyselekcjonowanych obiektów, w tym miejsca nieznane lub na co dzień niedostępne, interesujące historie i tradycje na wyciągnięcie ręki. Podczas tegorocznej edy-cji zaprezentowano 11 zabytków, zlokalizowanych na czterech trasach zwiedzania – dwóch krakowskich, w okolicach Bochni i Szczawnicy.

Warszawski sukces

6 maja, w kościele ss. Wizytek przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, Szczawnicki Chór Ka-meralny razem z orkiestrą baroko-wą Musica Florea z Pragi czeskiej oraz solistami, pod wspólną marką Baroque Collegium 1685- pod dy-rekcją Agnieszki Żarskiej, zagrał koncert, który zachwycił warszaw-ską i przybyłą specjalnie z Płocka, Inowrocławia czy Łodzi publicz-ność.

Był to już drugi koncert szczawnic-kich kameralistów w ramach prestiżo-wego cyklu pn.: 200 Kantat Bacha na 200-lecie Uniwersytetu Warszaw-skiego, organizowany przez Fundację UW oraz Instytut Muzykologii przy wsparciu Ministra Kultury i Dziedzic-twa Narodowego. Artyści otrzymali już wstępne zaproszenie na kolejny projekt w Warszawie.

Z recenzji Michała Orzechowskie-go http://baroque-goes-nuts.blogspot.com

„(…)W ramach cyklu Bach 200 UW, międzynarodowa formacja Ba-roque Collegium 1685, (…) wykonała w warszawskim kościele ss. Wizytek trzy kantaty Bacha: Ich freue mich

in dir BWV 133, napisaną na trze-ci dzień Świąt Bożego Narodzenia w roku 1724 oraz Liebster Immanu-el BWV 123 i Sie werden aus Saba BWV 65, skomponowane na Święto Objawienia Pańskiego i wykonane 6 stycznia odpowiednio 1725 i 1724 roku. Cudowna muzyka; piękne, sub-telnie oświetlone wnętrze późnoba-rokowego kościoła ss. Wizytek oraz niesamowite wykonanie złożyły się na niezapomniany muzyczny spektakl. Nawet pogoda dołożyła się do stwo-rzenia magicznej atmosfery koncertu. Za murami kościoła grzmiała burza, w kościele - burza emocji... Na koniec koncertu pojawiła się jeszcze jedna burza - oklasków i owacji na stojąco. A chorał, który zespół wykonał na bis,

i który wprowadził nie tylko wnętrze kościoła, ale i słuchaczy w stan nie-możliwych do opisania wibracji są najlepszą recenzją sobotniego wyda-rzenia.(…)”

Dzięki życzliwości Grupy Therma-leo & Uzdrowisko Szczawnica pró-by do projektu odbywały się w udo-stępnionym Dworku Gościnnym w Szczawnicy, a dzięki wsparciu Pieniń-skiego Banku Spółdzielczego, war-szawski koncert został zarejestrowany i już niebawem jego fragmenty będzie można obejrzeć na ogólnodostępnym kanale YT oraz w mediach społeczno-ściowych.

Autor: Agnieszka Żarska Zdjęcie: W.Jagiełło

Pienińska odsłona MDD obejmowała: Wieś Frydman na Spi-szu, architekturę uzdrowiskową Szczawnicy oraz Muzeum Pie-nińskie im. Józefa Szalaya w Szlachtowej.

Tematem tegorocznych XIX Małopolskich Dni Dziedzictwa Kulturowego Od kuchni była sztuka kulinarna i związane z nią historie. Ta najsmaczniejsza edycja Dni Dziedzictwa miała za-chęcić nie tylko do konsumowania regionalnych specjałów, ale przede wszystkim do poszukiwania – czasem od kuchni – cieka-wych wątków i opowieści, nie tylko gastronomicznych.

Joanna Dziubińskaj

Z DOLINY GRAJCARKA 13

Page 14: cena 4,00 z³ NR 297 - mokszczawnica.pl

„Pienińscy absolwenci zakopiańskiej Szkoły Kenara”… to tytuł najnowszej wystawy prezentowanej w Galerii Pijalni

Wód Mineralnych w Szczawnicy od 19 maja br., która jest uczcze-niem i kontynuacją zeszłorocznej rocznicy 140. lecia istnienia szko-ły. Przez szereg lat działania liceum przewinęła się przez jej sale spora rzesza młodzieży z okolic Zakopanego. Wystawa szczawnicka prezentuje sylwetki i twórczość kilku pokoleń absolwentów Szkoły Kenara, wywodzących się z regionu pienińskiego lub z nim zwią-zanych. Na ekspozycji prace eksponuje piętnastu twórców: Stefan Gabryś, Aleksandra Kordeczka, Jakub Stanisław Kołodziejski, Łu-kasz Kulig, Wojciech Kulig, Ewa i Marek Majerczakowie, Eliza Malinowska, Marta Mikołajczyk, Jan Papież, Jakub Salamon, Bo-żena Soliwoda, Marek Wolak oraz wywodzący się ze Sromowiec Niżnych bracia: prof. Stefan Borzęcki i Władysław Borzęcki.

Podczas wernisażu wystawy, gości przywitała jej kurator Barba-ra Węglarz. Na uroczystość przybyła m.in. wicedyrektor Zespołu Szkół Plastycznych im. A. Kenara dr inż. Alicja Marduła wraz z mę-żem, także nauczycielem szkoły – Stanisławem Mardułą; przybyli także absolwenci Ewa Majerczak, Bożena Soliwoda, Stefan Gabryś, Stanisław Kołodziejski, Łukasz Kulig, i Jakub Salamon, nieobec-nych reprezentowali rodzice, współmałżonkowie; przybyli sympa-tycy szkoły i przyjaciele artystów.

Barbara Węglarz opowiedziała pokrótce dzieje zakopiańskiego liceum, które w 1876 roku zostało założone przez Towarzystwo Tatrzańskie jako Szkoła Snycerska. Towarzystwo powstało m.in. z inicjatywy właściciela szczawnickiego uzdrowiska Józefa Szalaya, a po latach jego popiersie, stojące przy wejściu do Galerii, wykonał absolwent szkoły obecny na wernisażu – Stanisław Kołodziejski. W ten symboliczny sposób B. Węglarz pokazała, jak w czasową klamrę zamknęły się związki szkoły z naszym regionem. Oczywiście było ich więcej, tak jak i więcej jest pienińskich absolwentów szkoły. Na przestrzeni dziejów szkoła zmieniała nazwę: w latach 1918 – 39 na Państwową Szkołę Przemysłu Drzewnego, po wojnie, od 1948 – na Państwowe Liceum Technik Plastycznych; to wtedy do 1959 roku jej nauczycielem i wychowawcą był Antoni Kenar, także absolwent szkoły, (uczeń dyrektora Karola Stryjeńskiego), który wsławił się innowacyjnymi metodami pracy z uczniami – kładzeniem nacisku na indywidualny rozwój ucznia, zachowanie równowagi między nauką rzemiosła, a twórczością artystyczną i utożsamianiem pe-dagogiki z twórczością artystyczną. To na jego cześć Państwowe Liceum Sztuk Plastycznych od 1967 roku nosi imię Antoniego Ke-nara. Szkoła jeszcze dwukrotnie była przemianowywana: w 1999r.

na Ogólnokształcącą Szkołę Sztuk Pięknych i od 2002r. – na Zespół Szkół Plastycznych im. A. Kenara. Ważne, że przez te wszystkie lata doczekała się wspaniałych uczniów, którzy z czasem, jako znani twórcy stawali się jej nauczycielami, jak m.in. Antoni Rząsa czy Władysław Hasior.

Dziękując za zaproszenie na wystawę, dyrektor Marduła zachę-cała uzdolnioną plastycznie młodzież do wstępowania w progi szko-ły, która obecnie prowadzi kształcenie na czterech kierunkach: sny-cerstwo, meblarstwo artystyczne, lutnictwo oraz reklama wizualna. Ponadto szkoła daje możliwości rozwoju indywidualnych talentów, a uczniowie wielokrotnie pokazywali je na różnego rodzaju wysta-wach, zdobywając prestiżowe nagrody.

Na wystawie szczawnickiej można podziwiać dokonania twór-cze jej absolwentów w dziedzinie malarstwa olejnego, malarstwa akwarelowego, grafiki, rzeźby gipsowej, w drewnie, metalu, płasko-rzeźby, fotografii artystycznej, elementów snycerskich, lutnictwie. Wszechstronność i umiejętności artystów „od Kenara”wzbudzają podziw i zachwyt!

Miłym akcentem wernisażowego spotkania było wręczenie obec-nym absolwentom (i nieobecnym – na ręce członków rodziny) przez kierownik Warsztatów Terapii Zajęciowych „Perła” Wiesławę Saj-dak – Tokarczyk pamiątek wykonanych przez uczestników warsz-tatów.

Wystawa „Pienińscy absolwenci zakopiańskiej Szkoły Kena-ra” czynna jest od środy do niedzieli w godz. 10.00-17.30.

Jej organizatorem jest Grupa Thermaleo & Uzdrowisko Szczaw-nica oraz Fundacja Andrzeja Mańkowskiego.

Alina Lelito

Perły Małopolski w Szczawnicy

W niedzielę 21 maja w Szczawnicy odbyła się kolejna edycja zawodów Perły Małopolski. Do uzdrowiska przyjechało wielu biegaczy górskich z całej Polski, którzy zmierzyli się z trasami o różnym stopniu trudności.

Najpierw w Parku Dolnym ze specjalnie przygotowanymi trasami zmierzyli się naj-młodsi. Młodych zawodników gorąco do-pingowali rodzice oraz koledzy. Każdy za-wodnik, który przeciął linię mety dostawał na pamiątkę medal oraz słodki „upominek”. Rywalizacja milusińskich odbywała się w ramach „Perełek Małopolski”.

Następnie na trasy ruszyli starsi i bar-dziej wprawieni w biegach górskich za-wodnicy. Czekały na nich trasy: 5, 10 i 20

kilometrowe. Na moście na ul. Pienińskiej miał miejsce start zawodników do biegów na 21 oraz 10 km. Na dystansie 10 km rywa-lizowali również biegacze w kategorii Nor-dic Walking. Natomiast na ul. Szlachtow-skiej startował dystans krótki - 5 km, który można było również przejść z kijkami. Tra-sy zawodów prowadziły przez najbardziej malownicze zakątki Pienin i były dość wymagające. Było na nich kilka morderczych podbiegów, których pokona-nie nie należy do najłatwiej-szych. Nie brakowało na nich błota. Tym razem pogoda była po prostu wymarzona - nie było upałów ani opa-dów. Nad bezpieczeństwem zawodników czuwali ratow-nicy GOPR ze Szczawnicy. W organizacji wydarzenia pomagali również liczni wo-lontariusze. Zakończenie za-

wodów odbyło się po południu obok Karcz-my Dunajec. W tegorocznej edycji Pereł Małopolski wzięło udział ok. tysiąc osób. Zwycięzcom gratulujemy!

Weronika Błażusiak

Fot. WB, JD

14 Z DOLINY GRAJCARKA

Page 15: cena 4,00 z³ NR 297 - mokszczawnica.pl

Kazimierz Majerczak

Niezapomniany kapłan cz.IW tym roku ob-

chodzimy 75.rocz-nicę śmierci ks. Jana Kozioła – „niezapomniane-go kapłana”, który pełnił funkcję wi-kariusza szczaw-nickiej parafii w latach 1922 – 1942. Umarł w opinii świętości i pozosta-wił po sobie naj-lepsze wspomnie-nia i …ogromny smutek. Kazimierz Majerczak, szczaw-niczanin i członek Oddziału Parafialnego Akcji Katolickiej w 2016 roku wydał broszurkę pt. Nie-zapomniany kapłan, która opisuje dzieje świątobli-wego Księdza, na podstawie zdobytych informacji i wspomnień parafian. Broszurka ta została także wydana pod koniec 2016 r. staraniem Ośrodka KTG w Pieninach pod redakcją Ryszarda M. Re-miszewskiego pt. Ksiądz Jan Kozioł w Szczawnicy, jako 111 publikacja Ośrodka Kultury Turystyki Górskiej PTTK w Szczawnicy.

Z racji jubileuszu będziemy w kolejnych nu-merach naszego czasopisma przytaczać obszerne fragmenty powyższego opracowania, by postać księdza Jana Kozioła nigdy nie została zapomnia-na w Szczawnicy i by mogły ją poznać kolejne po-kolenia szczawniczan.

Krótka biografia Księdza Jana Kozioła

W Kolbuszowej Górnej (dziś woj. Podkarpackie, pow. Kolbu-szowski) w dniu 06.05.1894 w rodzinie Michała Kozioła i jego żony Jadwigi z d. Cebula urodził się syn. Tego samego dnia w czasie Chrztu Świętego otrzymał imię Jan Chrzciciel.

Uzyskał świadectwo ukończenia Szkoły Podstawowej w ro-dzinnej miejscowości oraz II Gimnazjum w Rzeszowie. Zwień-czeniem jego studiów w Seminarium Duchownym w Tarnowie były święcenia kapłańskie, które przyjął w 1919 roku. W latach 1919 – 1920 pracował w parafiach: Borowa k. Mielca oraz Żgór-sko. Z powodu niezadowalającego stanu zdrowia dróg oddecho-wych złożył prośbę do Kurii Biskupiej w Tarnowie o przenie-sienie go „na górską placówkę” (cytat z prośby). W związku z tym został w roku 1920 skierowany do Łącka, a w roku 1922 do Szczawnicy, gdzie pracował przez 20 lat, aż do śmierci. Zmarł w szpitalu nowotarskim w dniu 23.08.1942 roku i pochowany został na szczawnickim cmentarzu parafialnym. Ponad 70 lat po jego śmierci pamięć o nim wśród szczawniczan jest ciągle żywa.

KSIĄDZ JAN KOZIOŁ W SZCZAWNINCY

Ks. Jan Kozioł swoje powołanie realizował słowem i czy-nem w sposób znacznie przekraczający przeciętność. Świad-czy o tym pamięć o nim trwająca do dziś, a w tym tekście wybór fragmentów licznych wywiadów terenowych, których zapisano więcej niż tutaj wykorzystano. Pomięte, powielające treści tu przedstawione zwiększałyby zbędnie rozmiary tekstu. Lektura wywiadów przekonuje, że ks. Kozioł po prostu „robił swoje” – cicho, skromnie, bez zbędnego rozgłosu. A jednak w tych świa-dectwach tkwi coś uderzającego, niesamowitego… To chyba nikła ilość informacji o tym czego i jak nauczał wobec ogromnej ilości opisów jego czynów. To one są pamiętane do dziś. Ks. Jan zasadniczo nauczał czynami, własnym wysiłkiem fizycznym i finansowym, a nauczanie werbalne było chyba tylko komenta-rzem do tych czynów. Nie tylko radził co należy czynić, ale sam lub wspólnie z innymi czynił to, co było potrzebne, wykracza-jąc bardzo daleko poza zwyczajne obowiązki księdza. To były jego obowiązki jako człowieka wobec konkretnego człowieka w konkretnej sytuacji. Tą konkretnością czynów i osób przybliżał życie do normalniejszego, niż bolesne skrajności losu, który nie rozpieszczał ani jego, ani jego parafian.

WARUNKI PRACY

Sytuacja przedwojenna i wojenna to zupełnie inny świat niż dziś lub w drugiej połowie XX w. Bardzo wielu rodzinom bra-kowało pieniędzy na obuwie, odzież, leczenie, naftę, zapałki… Leczono się najczęściej wypróbowanymi sposobami domowymi, ziołami, maściami własnego wyrobu, aby uniknąć opłat dla le-karza i aptekarza Ludności rolniczej (ponad 90% szczawniczan) nie przysługiwało prawo do ubezpieczenia społecznego. Odzież często wykonywano w domu z własnego surowca, ze skór za-bitych zwierząt, wełny, konopi. Podobnie obuwie – niekiedy z drewna i skór. Często latem chodzono boso. Podstawową żyw-ność produkowano w domu. Cukierki były wielkim rarytasem. Nie było elektryczności lecz lampy naftowe – za wyjątkiem ścisłego centrum uzdrowiska i dzisiejszej ulicy Głównej. Na podłączenie się do linii stać było najbogatszych. Nie było nawet w centrum uzdrowiska (na plebanii do początku lat sześćdzie-siątych ubiegłego wieku) sieci wodno – kanalizacyjnej. Studnie na korbę i drewniane, nieogrzewane w zimie ubikacje były na zewnątrz budynków mieszkalnych. Posiadanie radia na baterie lub roweru było wyjątkowym luksusem. Nawet rower zrobiono z drewna (materiał łatwy do zdobycia) i do dziś jest on eksponatem muzealnym. O telefonie na korbkę nawet nie marzono. Wielu biednych szczawniczan przed II wojną światową i w czasie jej trwania musiało np. nieraz zapałkę razem z główką dzielić na dwie części, aby zapałki na dłużej starczyły. Praktykowane było chodzenie do sąsiada po węgle rozżarzone w piecu (podpałkę), aby zaoszczędzić swoje zapałki. Dzieci niekiedy przygotowywa-ły się do lekcji po zmroku (w dzień musiały pomagać rodzicom w pracach rolnych) przy lampie naftowej. Także na parapecie okna, przy świetle lampy ulicznej (przypadek niezbyt częsty ale autentyczny), aby zaoszczędzić naftę. Używano łataną lub cero-waną bieliznę i takież ubrania zewnętrzne, a dziury w butach za-klejano gumowymi lub skórzanymi łatami. Zdarzało się u niektó-rych, że brakowało porządniejszej odzieży lub jakiegokolwiek obuwia dla dzieci. Chodziły one latem do kościoła i szkoły boso. W takich ekstremalnych warunkach ks. Jan Kozioł prowadził skutecznie parafian do normalności poprzez wzmacnianie więzi sąsiedzkich, rodzinnych i wychowanie oraz do wzbogacania się dzięki pracom społecznym i wzajemnej pomocniczości. (cdn.)

Z DOLINY GRAJCARKA 15

Page 16: cena 4,00 z³ NR 297 - mokszczawnica.pl

Święto Szkoły nr 11 czerwca, cała społeczność szkolna oraz zaproszeni Goście,

wzięli udział w festynie organizowanym przez „Jedynkę” z oka-zji Święta Szkoły oraz Dnia Dziecka.

Impreza rozpoczęła się uroczystą mszą świętą w szczawnic-kim kościele, a po jej zakończeniu wszyscy udali się pod pomnik Patrona Szkoły, Henryka Sienkiewicza, by tam odśpiewać hymn i złożyć kwiaty.

Główna część imprezy odbyła się już przed budyn-kiem Szkoły Podstawowej nr 1, gdzie na uczestników czekały liczne atrakcje. Niewątpliwie jedną z nich był nietypowy, bo przeprowadzony z wykorzystaniem urządzeń mobilnych quiz, dotyczący życia i twór-czości Patrona. W rywalizacji udział wzięli przedsta-wiciele wszystkich klas 4 – 6, a najlepsi okazali się reprezentanci klasy 5c, którzy nie tylko poprawnie, ale i najszybciej udzielali odpowiedzi na przygoto-wane pytania, wyprzedzając równie dobrze przygoto-wanych rywali. Zakończenie emocjonującego quizu, było równocześnie początkiem wielkiego szaleństwa i dobrej zabawy. A wśród zaplanowanych przez or-ganizatorów aktywności pojawiły się między innymi rozgrywki i zawody sportowe, konkurs karaoke, za-jęcia artystyczne, zabawy konstrukcyjne, logiczne, językowe... Uczestnicy mogli też liczyć na smaczny poczęstunek, ponieważ jednym z punktów imprezy było wielkie grillowanie.

Warto wspomnieć, że we wspólnej zabawie uczestniczyli szczególni Goście, opiekunowie i uczniowie Szkoły Podstawo-

wej nr 11, im. Henryka Sienkiewicza w Puławach – organizatora, mającego miejsce niedawno, XXV Jubileuszowego Ogólnopol-skiego Zlotu Szkół Sienkiewiczowskich.

Mamy nadzieję, że nasi Goście mile będą wspominać pobyt w Szczawnicy i udział we wspólnym świętowaniu.

Mogło się ono odbyć dzięki zaangażowaniu nie tylko nauczy-cieli i pracowników szkoły, ale również Rodziców i wszystkich tych, którzy okazali pomoc i wsparcie.

(tekst i foto ze strony internetowej SP 1)

Zdjęcie archiwalne

„Kultura to jakby zwierciadło duszy....”: - Święto SzkołyW dniu 31 maja w naszym gimnazjum odbyła się uroczysta

akademia z okazji Święta Szkoły. Jest to dzień, w którym Na-sza szkoła otrzymała, 11 lat temu, imię księdza profesora Józefa Tischnera. Mottem przewodnim tej uroczystości były słowa Na-szego Patrona: „Kultura to jakby zwierciadło duszy. Gdy nie ma kultury, to nikt nie widzi duszy, a gdy duszy nikt nie widzi, to dusza marnieje.” Na uroczystość przybyli zaproszeni goście: wi-ceburmistrz miasta pan Tomasz Moskalik, brat Naszego Patrona pan Kazimierz Tischner, wizytator Kuratorium Oświaty pan Le-szek Ciężobka, byli dyrektorzy Naszego gimnazjum: pani Bar-bara Waruś i pan Jan Czaja, dyrektor Publicznego Przedszkola pani Alicja Łazarczyk, dyrektor Centrum Kształcenia i Wycho-wania OHP pan Jan Jurek, dyrektor Liceum Ogólnokształcącego w Krościenku pan Robert Dębski, dyrektor Zespołu Szkół Zawo-dowych i Placówek w Krościenku pan Krzysztof Waksmundz-ki, dyrektor Muzeum Pienińskiego pani Barbara Węglarz, pani prezes Oddziału Związku Podhalan w Szczawnicy pani Elżbieta Wiercioch oraz przedstawiciele Rady Rodziców.

Akademia składała się z dwóch części. W pierwszej uczniowie klasy trzeciej zachęcali do czytania książek Naszego Patrona, w których pisze o wartościach etyczno - moralnych, humanistycz-nych i religijnych w wymiarze uniwersalnym i ponadczasowym, więc mogą stanowić drogowskazy dla każdego człowieka. Frag-menty rozważań zaczerpnięto z utworów: „Myślenie w żywiole piękna”, „Ksiądz na manowcach”, „Alfabet Tischnera”, „Nie-szczęsny dar wolności”, „Oby wszyscy myśleli tak o Bogu!”. Drugą część poprzedziły wystąpienia: pani dyrektor Anny Szcze-

paniak, pana Leszka Ciężobka, pani Alicji Łazarczyk i pana Ka-zimierza Tischnera. Przemawiający podkreślali, jak istotną rolą jest pamięć o korzeniach i kultywowanie, w różnorodnej formie, pamięci o Naszym Patronie.

Druga część była dedykowana księdzu profesorowi, który szczególnym sentymentem darzył górali i wszystko, co się z nimi wiązało: tradycję, poezję Kazimierza Przerwy Tetmajera, muzykę i góry, zwłaszcza Gorce. Według Niego „Kultura góral-ska nabiera coraz większego znaczenia, bo jest żywym znakiem świata, który może zniknąć” a „w pieśni góralskiej jest mądrość pochodząca z dalekiej przeszłości z tradycji ojców. Trzyma się pamięci, trzyma się wyobraźni...”. Uczniowie zaprezentowali poezję i muzykę góralską.

Program akademii przygotowały pani Jolanta Kaliszczak i pani Danuta Urban.

fot. Weronika Błażusiak

Ze względu na ilość materiałów w tym numerze zamieszczamy tylko informacje o świętach szkół. Pozostałe, w kolejnych numerach. Przepraszamy.

16 Z DOLINY GRAJCARKA

Page 17: cena 4,00 z³ NR 297 - mokszczawnica.pl

Tylko w piątek trzynastego

Już od dziecka lubiłam motory. Jeździłam często z moim Tatą, a później w życiu też nie brakowało mi okazji aby jeździć na motorze, na-wet sama nauczyłam się prowadzić motocykl. Mieszkałam wów-czas w USA, i w roku 2000, przeżyłam moją największą przy-godę motocyklową. Wzięłam bowiem udział w największym zjeździe motocyklowym w Ameryce Północnej w miejscowości Sturgis, w stanie Południowa Dakota. Zbliża się lato, a zatem na kanadyjskich drogach, i na polskich zapewne też, widać coraz więcej motocykli. Kilka dni temu, wraz z moim mężem Janu-szem, wybraliśmy się do jednej z naszych ulubionych miejsco-wości wypoczynkowych, Port Dover, w kanadyjskiej prowincji Ontario. Miejscowość ta to niewielka rybacka osada, położona nad jeziorem Erie. Lekko pagórkowaty teren nadaje jej malow-niczości. Na molo można tu spotkać wielu wędkarzy łowiących okonie, a także wielu, ubranych w charakterystyczne dla nich skórzane ubrania, motocyklistów. Z Port Dover związana jest bowiem pewna motorowa tradycja.

W 1971 roku, młody chłopak, Chris Simons, dostał od swoje-go ojca pierwszy motocykl. Tak bardzo go pokochał, że motocy-kle stały się jego pasją na całe życie. Będąc jeszcze nastolatkiem, często spotykał się z kolegami i wspólnie jeździli na motorach po okolicy. Pewnego listopadowego dnia w 1981 roku, spotkał się w miejscowym hotelu z około 25 kolegami, motocyklistami, i po wspólnych przejażdżkach bardzo dobrze się bawili. Zauważyli że był to piątek i na dodatek 13.tego, wiec postanowili zawsze 13.go w piątek spotykać się w Port Dover. Założona przez nich grupa motocyklistów szybko się rozrosła, a popularność tych spotkań też rozeszła się po całej Kanadzie i tak też zapoczątko-wane zostały słynne już na całą Amerykę Północną zjazdy moto-rowe “Piątek Trzynastego” w Port Dover.

Bywają lata, że piątek 13.tego zdarza się kilka razy w roku, są lata, że ta data przypada tylko w zimowe miesiące, a w nie-które lata nie ma jej wcale. Jednak zawsze na zlot motocyklowy, zjeżdża się tu tysiące motorów. W ciepłe miesiące jest ich nie-raz aż do 140 tysięcy. Dla małej miejscowości, mającej zaledwie około 6 tysięcy mieszkańców, to nie lada wydarzenie. Cała jej społeczność pomaga wówczas w organizacji, pracując często jako woluntariusze. Natomiast większość utargów z tej imprezy, które szacuje się na miliony dolarów, jest przeznaczanych na cele charytatywne.

Motocykliści zbierający się w Port Dover pochodzą z całej Ameryki Północnej, a nawet z Europy. Jest to przyjemna mie-szanka pasjonatów; są wśród nich tzw. zatwardziali motocykli-ści jeżdzący na motorach marki Harley-Davidson, są księgowi, dentyści, lekarze i architekci. Można tu zobaczyć każdą markę motoru jakie się produkuje w świecie, wymienić doświadczenia, opinie, nabyć nowy motocykl, czy też nowy sprzęt lub ubranie na motor. Podczas zlotu panuje atmosfera festiwalu, odbywają się pikniki, koncerty, targi i wszyscy się wspaniale bawią. Oczywi-ście miasteczko jest wówczas bardzo zatłoczone, a zatem na ten dzień samochody nie maja do niego wjazdu, oprócz oczywiście mieszkańców i samochodów dostawczych. Ci, którzy przybyli na ten dzień samochodem, muszą parkować kilka kilometrów od Port Dover, a dowożeni są do miasteczka autokarami szkolnymi. Nie sposób też jest przenocować wszystkich, którzy chcą zostać tu na noc po całym dniu zabawy. Tak więc mieszkańcy udostęp-niają swoje domy, wypełnione są wszystkie hotele i pola kam-pingowe w obrębie kilkudziesięciu kilometrów od Port Dover. Panuje jednak zawsze ład i porządek. Gangi motorowe nie mogą

demonstrować swo-ich kolorów, istnieje pewna etykieta, której wszyscy uczestnicy zlotu muszą się pod-porządkować, a i nie brakuje także policji, która zjeżdza się na tą okoliczność do Port Dover, oczywiście na motocyklach. Wy-dawałoby się, że po takim wielkim zjeździe motocykli w miasteczku będzie trzeba sprzątać tygodniami, jednakże już drugiego dnia o świcie nie ma po zjeździe ani śladu, życie w spokojnej rybackiej miejscowo-ści wraca do swojej normalnej egzystencji. I tak będzie aż do następnego “Piątku Trzynastego”. A co do pomysłodawcy tych zjazdów - Chris Simons jest legendą w swoim miasteczku i pro-wadzi zakład naprawczy motorów i ponoć zna je wszystkie, co do każdej śrubki.

W obecnym roku, pierwszy piątek trzynastego był w styczniu, zima była łagodna więc nie przeszkodziła miłośnikom motorów spotkać się w Port Dover. Kolejna taka data będzie w paździer-niku, więc może uda mi się tam wybrać jeśli pogoda dopisze, jednak tym razem będę musiała skorzystać z transportu autobu-sowego, aby dostać się do miasteczka, gdyż moje lata jazdy na motorze już się skończyły… a może jeszcze nie?… Kto wie?

Tymczasem, życzę wszystkim miłośnikom rajdów motoro-wych, jak i wszystkim czytelnikom, wiele pogodnych i słonecz-nych dni, niezapomnianych wrażeń i pięknych widoków na tra-sach letnich wycieczek.

Anna Kondracka-Wiercioch

Anna Kondracka-Wiercioch

DZIEŃ DZIECKA W SZCZAWNICY

1 czerwca z okazji Dnia Dziecka Burmistrz Miasta i Gminy

Szczawnica oraz Centrum Rekreacji i Kultury „Promechatka”

zaprosili do wspólnej zabawy przedszkolaki, uczniów szkół

podstawowych i gimnazjalistów, a także rodziców z maluchami

i gości. W sumie z oferty spędzenia tego wyjątkowego, słonecz-

nego i upalnego dnia w plenerze skorzystało kilkaset dzieci! Na

terenie CRiK „Promechatka” przy willi „Wanda” odbywały się

gry sportowe: siatkówka plażowa, badminton, piłka nożna, strze-

lanie z łuku. W powietrzu latały piłki, lotki, strzały (bezpiecznie

zakończone na przyssawki) i...drony. Można było wspiąć się do

góry na ściance wspinaczkowej lub pogrzebać w piaskownicy!

Były także muzyczne atrakcje - występ Beti i Bobassa w repertu-

arze dziecięcym, ze wspólnym śpiewaniem, klaskaniem, falowa-

niem, robieniem najdłuższego autobusu świata oraz konkursami

na najszybsze zjedzenie ekologicznych chrupek! Już w całkiem

dowolnym tempie zostały zjedzone kiełbaski z grilla i wypite

soczki oraz przyswojone słodycze, o co zadbało miasto. „Prome-

chatka” pokazała, że na jej terenie i maluchy, i starsze latorośle

mogą świetnie i bezpiecznie spędzać czas!

A.L.

Fotoreportaż na str. 20.

Z DOLINY GRAJCARKA 17

Page 18: cena 4,00 z³ NR 297 - mokszczawnica.pl

Z notatnika botanikaLudwik Frey

SK£AD KOMPUTEROWY Piotr Lelito, kom. 602 74-79-08 DRUK:NOVA SANDEC33-300 Nowy Sącz, ul. Lwowska 143tel. 18 441 02 88

Nak³ad: 300 egzemplarzyCena: 4,00 z³

Pismo nale¿y do Polskiego Stowarzyszenia Prasy Lokalnej

Nadsy³ane materia³y zamieszczane s¹ nieodp³atnie. Redakcja zastrzega sobie mo¿liwoœæ dokonywania skrótów. Materia³ów nie zamówionych redakcja nie zwraca i ze względu na ich ilość drukowane będą w miarę miejsca na łamach. Za treœæ reklam redakcja nie odpowiada.

Anonimów nie drukujemy.

REDAKCJA:Alina LelitoStanis³aw B³a¿usiak - rysunki Piotr Lelito - red. tech.

stale wspó³pracuj¹:Anna Malinowska, Agnieszka Stopka Anna Kondracka-Wiercioch, Renata Zachwieja, Ludwik Frey, Andrzej Dziedzina Wiwer, ul. G³ówna 6, tel. 18-262-26-66

e-mail: [email protected]

Anna Malinowska TPSP

Niełatwe życie profesora B.

Życie botanika, zwłaszcza pracującego dużo i długo w terenie, nie jest wcale wyścielone róża-mi. A jeśli już pozostać przy tych różanych po-równaniach, to jest raczej bardziej usłane kolcami tych pięknych krzewów, aniżeli ich pachnącymi i miękkimi płatkami. Niekiedy, podczas poszu-

kiwań cennych roślin trzeba się sporo natrudzić, zanim się je zdobędzie. Trzeba przemierzyć długie kilometry, pokonać wiele przeszkód terenowych, zwłaszcza gdy poszukiwania są prowa-dzone w górach. Jeśli zaś tropiona roślina jest niepozorna, wtedy i grzbiet zbieracza, nazbyt często zginany ku ziemi (aby dostrzec obiekt zainteresowania) też w jakiś sposób ucierpi.

W tak zwanych „dzisiejszych” czasach, podczas botanicznych eksploracji terenowych nie bywa już tak trudno, jak przed z górą 100 laty, kiedy i drogi były nie takie jak dzisiaj, środki lokomo-cji raczej marne, a częstotliwość ich kursowania rzadka. Między innymi z tego rodzaju trudnościami musiał borykać się bohater naszej opowieści, wybitny polski botanik, uważany za jednego z pionierów badań nad florą Tatr, Pienin i Beskidów.

Feliks Berdau, o którym mowa, urodził się w Krakowie w 1826 r. Ojciec (zegarmistrz) nosił imię Jan, matka – Rozalia (pochodzi-ła z Hennelów). W roku 1846 ukończył studia farmaceutyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim. W latach 1847-1854, pozostawał w macierzystej uczelni jako adiunkt Katedry Botaniki prowadzonej przez profesora Ignacego R. Czerwiakowskiego (1808-1882). Na-stępnie od 1856 do 1858 roku był nauczycielem, jak to wówczas mawiano, historii naturalnej, w Gimnazjum św. Anny. Wciąż nie-

syty wiedzy postanowił ją uzupełnić i w latach 1858-1859 studio-wał kolejno w Rzymie, Berlinie, wreszcie w Wiedniu. Na krótko (1860-1861) zatrzymał się w Warszawie, gdzie nauczał przyrody w Szkole Realnej. Wreszcie na dłużej osiadł w Puławach. Tam w okresie od 1862 do 1886 r. (z dwuletnią przerwą) był profeso-rem botaniki i fizjologii roślin w Instytucie Gospodarki Wiejskiej i Leśnej. Tam też założył i urządził ogród botaniczny. Doktorat (filozoficzny!) otrzymał na Uniwersytecie Jagiellońskim w 1868.

Jak widać, profesor Berdau życia lekkiego nie miał, wciąż po-szukując swego miejsca na ziemi. Na domiar złego pod koniec pobytu w Puławach ciężko się pochorował i musiał zaprzestać wykładania.

Niemniej, mimo że wielokrotnie zmieniał miejsce zamiesz-kania i mimo wielu niezbyt przyjemnych doświadczeń życio-wych, chęć poznawania tajników przyrody była u pana profesora przemożna. Dzięki temu jego dorobek naukowy jest znaczny i znaczący. Zarówno w ciągu swych studiów, jak i po ich zakoń-czeniu wiele czasu spędzał w terenie, zwłaszcza w ulubionych górach. W czasie licznych wycieczek w Tatry przebył wiele ich przełęczy, wszedł na kilka szczytów, m.in. na Bystrą, Czerwone Wierchy, Świnicę i Kościelec. Niektóre z wycieczek opisał, jak choćby wyprawę na Lodowy Szczyt, w relacji zatytułowanej Wy-cieczka botaniczna w Tatry odbyta w roku 1854. Górę te atakował dwukrotnie. Za pierwszym razem (w sierpniu) bez rezultatu. Nie zrażony niepowodzeniem wybrał się tam powtórnie we wrześniu i tym razem, jak zapisał: „...byłem na Lodowej Turni przebiera-jąc się do niej wprost z Zakopanego przez wierchy i otaczające je doliny, czyli przecinając w poprzek całe pasmo tatrzańskie z północy na południe. Była to droga nader oryginalna i jedna z naj-trudniejszych; a jak mój przewodnik (stary strzelec kóz dzikich) mię zapewniał, nikt jeszcze z obcych, prócz strzelców, tej drogi

Majowa wystawa w Małej Galerii Eglander Caffe

Mała Galeria Eglander Caffe po raz kolej-ny gościła malarstwo Ireny Aksamit. Długoletnia członkini Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięk-nych zaprezentowała swoje malarstwo a w nim

kontynuację znanej i ulubionej kwiatowej tematyki. Maj to miesiąc kwiatów i ten właśnie temat dominował na wystawie. Irena Aksamit od wielu lat mieszka i maluje w Szczawnicy i aktywnie propaguje malarstwo. Z wykształcenia pedagog z upodobaniem maluje dziecię-ce portrety pełne uroku i wdzięku. Na wystawie autorka zaprezen-towała oprócz ulubionych bukietów kwiatowych, pejzaże górskie, widoki Pienin oraz ikony wykonane na desce. Techniki, w której wykonano prace to malarstwo na desce, malarstwo na szkle i na płótnie. Artystka maluje farbami olejnymi, akrylowymi oraz paste-lami. Irena Aksamit posiada kącik autorski w kawiarni, gdzie stale

prezentuje swoje różnorodne prace. Tam też przeprowadza zajęcia z najmłodszymi by-walcami kawiarni i udziela wskazówek początkującym amatorom sztuki.

Na wernisażu w dniu 11maja zgromadzili się sym-patycy twórczości pani Ireny oraz grono członków TPSP i lokalnej prasy. W miłej at-mosferze, przy lampce wina wymieniono poglądy nie tylko na tematy sztuki. Wernisaże to oka-zja do sympatycznych spotkań, omówienia towarzyskich nowinek i komentarzy do wydarzeń kulturalnych. Pani Irenie uroczyście od-śpiewano „Sto lat” i życzono wielu lat twórczej działalności. Z nie-cierpliwością czekamy na kolejne artystyczne spotkania. W czerwcu będzie to spotkanie z rzeźbą w wykonaniu Marka Dziedziny i Grze-gorza Zachwiei.

Anna Malinowska TPSP

18 Z DOLINY GRAJCARKA

Page 19: cena 4,00 z³ NR 297 - mokszczawnica.pl

nie przebywał”. Bywał także w Pieninach, a jego publikacje, w których jest mowa o pienińskich roślinach, są często cytowane w literaturze, jak choćby w obszernym i podstawowym opraco-waniu flory tych gór, autorstwa prof. Zarzyckiego pt. Rośliny naczyniowe Pienin.

Do ważniejszych opracowań Berdaua można zaliczyć m.in. wspomnianą Wycieczkę botaniczną w Tatry (1855) lub ogłoszoną w tym samym roku, po niemiecku, w austriackim czasopiśmie pracę pt. Geographisch-botanische Skizze des Tatra Gebirges.

Towarzystwo Naukowe Krakowskie, którego członkiem Ber-dau został w 1857 roku, wyróżniło trzy lata później, specjalną na-grodą jego rozprawę, której rękopis znajduje się w Bibliotece Na-ukowej PAU i PAN w Krakowie, liczy sobie 312 kart i składa się z 3 części. Rozprawa ma długaśny, prawdziwie barokowy tytuł, ale warto go przytoczyć jako ciekawostkę: Flora tatrzańsko-Pieniń-ska czyli opisanie roślin na Tatrach, Pieninach, Podhalu, oraz w Dolinach Nowo-targskiej, Spiskiej, Liptowskiej i Orawskiej dziko rosnących, z uwzględnieniem powszechnie uprawianych, podług układu przyrodzonego De Candolle’a a poprzedzone przeglądem rodzajów podług układu sztucznego Linneusza. Recenzenci nie znali nazwiska autora, ponieważ praca była oznaczona godłem, podobnie jak tytuł – bardzo długim!

Materiały florystyczne profesora B. wykorzystał w swym Prze-wodniku w wycieczkach na Babią Górę, do Tatr i Pienin (1860), Eugeniusz Janota. Zamieścił w nim, uczciwie zaznaczając, że „według rękopisów F. Berdaua” - Spis roślin właściwych Tatrom oraz Spis ważniejszych roślin znajdujących się w Pieninach. W roku 1859 ukazała się niezmiernie ważna praca o florze Krako-wa i okolic, zatytułowana Flora Cracoviensis, na owe czasy no-watorska pod względem formy i ujęcia systematycznego (przy omawianych gatunkach autor podał wiele stanowisk, na których materiał był obserwowany lub zebrany).

W 1857 Berdau rozpoczął druk wielkiego dzieła Flora Tatr, Pienin i Beskidu Za-chodniego. Zdołał napisać aż (zaledwie?) 39 arkuszy. Wtedy spotkało go kolejne nieszczęście, chyba najbar-dziej dotkliwe. Otóż, podczas przenosin z Warszawy do Pu-ław został okradziony „tracąc z rzeczami najpotrzebniejsze książki i cały rękopism swej flory (wyróżnienie L.F.), co sprowadza przerwę druku lat kilkanaście”. Na domiar złego mocno podupadł na zdrowiu, ale gdy wskutek tego przeszedł na emeryturę, ponownie podjął pracę nad swym monumentalnym dziełem. Wydawało się, że po-woli wszystko zmierza do szczęśliwego zakończenia, ba, nawet otrzymał wsparcie finansowe! Wtedy mając na uwadze szybko upływający czas „podwaja usilność w pracy, i jak żołnierz na sta-nowisku, zostaje przy wykończeniu swej flory, powalony ciężką, nieuleczalną niemocą...” (był to prawdopodobnie paraliż). Zmarł w Warszawie w roku 1895. Staraniem żony profesora, dzieło zo-stało dokończone na podstawie jego notatek (już bez udziału au-tora) przez młodego botanika, Franciszka Błońskiego i wydane w całości w 1890.

Jak widać, było to życie bez wątpienia pełne, ale trudno po-wiedzieć, że w pełni szczęśliwe, chociaż pan profesor wykonywał przecież pracę, którą lubił. Na szczęście, dzięki swym dokona-niom z pewnością nie wszystek umarł!

Ludwik Frey

Kolejna odsłona projektu „Muzyka bez granic”

- robi się coraz ciekawiej

Z początkiem maja nastąpiła kolejna zaplanowana odsło-na projektu „Muzyka bez granic”. Tym razem spotkania od-bywały się w szerszym gronie, bo w towarzystwie znawców tradycji muzycznej Pienin, autochtonów: Andrzeja Dziedzi-ny „Wiwra” ze Szczawnicy, członków kapeli Jaśka Kubika z Krościenka n.D. oraz goszczącej organizatorów projektu w swoim rodzinnym domu – chyży – Agnieszki Stopki z pocho-dzenia po części Rusinki, po części góralki z Czarnej Wody.

Celem spotkania było odsłuchanie wszystkich zgromadzonych pieśni z przygranicznych wiosek słowackich po drugiej stronie granicy oraz repertuaru pieśniowego funkcjonującego w Jawor-kach przed 1950 rokiem, ocalałemu dzięki 93 letniemu Bazyle-mu Hnadkowiczowi, z którym niedawno przeprowadzony został pogłębiony wywiad. Każda pieśń poddana została identyfikacji z miejscowym folklorem pieśniowym. Górale z niezwykłym zain-teresowaniem i w wielkim skupieniu analizowali kwestie podo-bieństwa zasłyszanych melodii i tekstów z zakodowanymi w ich pamięci wzorami muzykowania. Dzięki temu udało się stwierdzić zarówno stopień odrębności jak i pokrewieństwa muzycznego repertuaru po obu stronach granicy oraz między dwoma subre-gionami – dawnej Rusi Szlachtowskiej i regionu pienińskiego. Najbardziej pokrewny tradycji pienińskiej okazał się region Lit-manowej. Nagrania były także doskonałym pretekstem do wy-wołania refleksji górali nad muzycznym wykonawstwem, jego specyfiką, oryginalnością, poprawnością wykonawczą itp. W przerwach pomiędzy kolejnymi odsłonami pieśni odtwarzanych z magnetofonu trwał dialog i zażarta dyskusja między zgroma-

dzonymi, pojawiały się wspomnienia tak tęskno opiewanych dawnych okoliczności muzykowania. Nie brakło i wzruszeń. Kolejne dni przyniosły interesujące wywiady z mieszkańca-mi Czarnej Wody i Jaworek oraz wędrówkę po opuszczonej byłej osadzie rusińskiej – Białej Wodzie, w której odkrywa-no pozostałości po byłych osadnikach (zdziczałe drzewa owo-cowe, podmurówki domów, stare piwniczki). Organizatorzy projektu wybrali się także do Szczawnicy, gdzie repertuar pienińskich przyśpiewek zaprezentowała pani Janina Gaw-lik, osoba obdarzona pięknym głosem, góralka szczawnic-ka, członkini Zespołu Regionalnego im. Jana Malinowskiego. W najbliższym czasie planowany jest jeszcze jeden etap nagrań pieśniowych w Małej Frankowej oraz kolejne wywiady z przed-stawicielami dawnej Rusi Szlachtowskiej i góralami, a w czerwcu integrująca obie społeczności góralskie zabawa plenerowa w wio-skach słowackich pomiędzy góralami z Polski i Słowacji.

Justyna Cząstka-Kłapyta / JDFot. Alina Doboszewska i Piotr Kłapyta.

Z DOLINY GRAJCARKA 19

Page 20: cena 4,00 z³ NR 297 - mokszczawnica.pl

DZIEŃ DZIECKA

fot. Alina Lelito