Bob Mandel Terapia Otwartego Serca

20
Nie jest to lektura enneagramowa, ale daje trochę do myslenia, bo Czwórki, jak wynika z moich doświadczeń, mają duże problemy ze zdroworozsądkowym kochaniem siebie. Nie narzucam, można olać, nie zgadzać się z Manuelem, zarzucając mu np. naiwność, hurraoptymizm, ale …..lepiej lub gorzej odzwierciedla problem, z którym musicie się zmierzyć, mądrą samoakceptacją… Wasz Zielony smok BOB MANDEL TERAPIA OTWARTEGO SERCA Kochaj siebie bez względu na wszystko WIDZIAŁEŚ GO NA ULICY - SILNEGO, ŚMIAŁEGO, SAMODZIELNEGO. Bije od niego pewność siebie i zdecydowanie, które zawsze podziwiałeś, może nawet mu zazdrościłeś. Nie jest sztuczny. Idzie wyprostowany, otwarty, gotów na wyzwanie chwili. Jego zaufanie do życia sprawia, że wątpliwości i lęki nie mają u niego racji bytu. Jest pełen spokoju, choć kipi witalnością. Jego ciało jest odprężone, choć w żadnym razie ospałe. Oczy są

Transcript of Bob Mandel Terapia Otwartego Serca

Page 1: Bob Mandel Terapia Otwartego Serca

Nie jest to lektura enneagramowa, ale daje trochę do myslenia, bo Czwórki,

jak wynika z moich doświadczeń, mają duże problemy ze zdroworozsądkowym

kochaniem siebie. Nie narzucam, można olać, nie zgadzać się z Manuelem,

zarzucając mu np. naiwność, hurraoptymizm, ale …..lepiej lub gorzej

odzwierciedla problem, z którym musicie się zmierzyć, mądrą

samoakceptacją…

Wasz Zielony smok

BOB MANDEL

TERAPIA OTWARTEGO SERCA

Kochaj siebie bez względu na wszystko

WIDZIAŁEŚ GO NA ULICY - SILNEGO, ŚMIAŁEGO, SAMODZIELNEGO. Bije od niego

pewność siebie i zdecydowanie, które zawsze podziwiałeś, może nawet mu zazdrościłeś.

Nie jest sztuczny. Idzie wyprostowany, otwarty, gotów na wyzwanie chwili. Jego zaufanie

do życia sprawia, że wątpliwości i lęki nie mają u niego racji bytu. Jest pełen spokoju, choć

kipi witalnością. Jego ciało jest odprężone, choć w żadnym razie ospałe. Oczy są błyszczące,

a uśmiech autentyczny. Oto człowiek, który pozostaje w zgodzie ze swoją przeszłością,

wie, dokąd zmierza, i cieszy się tym, gdzie się znajduje. Kim jest? Czy mógłby być tobą?

Kluczem otwierającym twój bezgraniczny potencjał jest miłość. Tylko ona wyzwala cię,

tylko ona uzdrawia - a zaczyna się od ciebie samego. Nie ma sensu szukać poza sobą tego,

czego nie daliśmy sobie sami. Miłość zaczyna się w naszym własnym pokoju! Nigdy nie

znajdziesz dla siebie doskonałej dziewczyn}' czy chłopaka, nie mówiąc już o małżonku,

jeśli sam nie jesteś dla siebie doskonałym partnerem.

Page 2: Bob Mandel Terapia Otwartego Serca

Często słyszę, jak ludzie mówią: „Nie cierpię siebie za to, że jestem taki";

„Nienawidzę siebie za to, co zrobiłam"; „Nienawidzę siebie za to, co powiedziałem".

Nienawidzenie siebie za to, że nie jesteś taki, jakim pragnąłbyś być, hamuje proces

rozwoju. Nienawiść jest destrukcyjna. Bez względu na to, co pomyślisz, powiesz czy

zrobisz, zawsze zasługujesz na swoją miłość i szacunek. Możesz odrobić swoje życiowe

lekcje bez nienawidzenia siebie za swoje „problemy".

W miarę jak pokonujesz poczucie winy, zaczynasz odczuwać, że zasługujesz na dużo

więcej. Gdy coraz bardziej postrzegasz ten świat w kategoriach nagrody, a nie kary,

uświadamiasz sobie, że musi być w tobie coś cudownego, skoro znalazłeś się w tak

niewiarygodnym ogrodzie zabaw, zwanym życiem. Gdy otwiera się twoje serce, zaczynasz

doświadczać bezbrzeżnego oceanu miłości, który jest do twojej dyspozycji, i nagle

zaczynasz doceniać, jak nadzwyczajne jest to, że żyjesz. Wielu z nas traktuje życie jako

oczywistość, rzadko przystając, aby zauważyć, że póki jesteśmy żywi, dysponujemy

najcenniejszym darem wszechświata - samym życiem. Z tego daru wywodzą się wszelkie

pozostałe; nie zamienilibyśmy go na wszystkie pieniądze świata.

Pomyśl o tym przez moment: już w tej chwili posiadasz coś, co jest dla ciebie warte

więcej niż wszystkie bogactwa świata!

Postawa wdzięczności za fakt własnego życia jest pierwszym składnikiem w

przepisie na poczucie własnej wartości. Im większą łączność czujesz ze swoim

wyborem, aby żyć, tym bardziej wybór ten wydaje ci się prawidłowy. Jak znakomity

masz gust! Życie, cóż za wspaniały wybór! Jest jasne, że wybierasz życie, dopóki nie

wybierzesz śmierci. Twoja wola życia jest silniejsza od dążenia do śmierci. Jak

cudownie.

Naprawdę nie można dać innym więcej miłości, niż daje się sobie, ani otrzymać jej

więcej od innych, niż otrzymuje się od siebie. Ty sam jesteś źródłem miłości w swoim

życiu. Ludzie, których spotykasz, w doskonały sposób zawsze odzwierciedlają to, co

czujesz i myślisz o sobie.

Jeśli wciąż kurczowo trzymasz się myśli, że gdzieś jest ktoś -rycerz w lśniącej zbroi

czy gładkolica dama, która cię porwie i uniesie ku niebiosom, rozwiązując wszystkie

twoje problemy, lepiej o tym zapomnij. Takie romantyczne poszukiwanie jest fikcją -

beznadziejnym dążeniem do spełnienia fantazji, tęsknotą do odtworzenia pępowiny,

znalezienia doskonałego zastępcy rodziców. „Gdzieś tam" nie ma wyśnionej Jej ani

Jego. Jesteś tylko Ty. Ty sam stań się doskonałym partnerem dla siebie. To ty jesteś

idealnym Nim czy idealną Nią. Tylko ty możesz wypełnić pustkę w sobie, nikt inny.

Page 3: Bob Mandel Terapia Otwartego Serca

Poza tym, jeśli ktoś pokocha cię bardziej niż ty sam, będziesz go odpychał, unikał albo

uważał, że kłamie. Albo też będziesz wysilał się, by zapracować na miłość, na którą, jak

sądzisz, nie zasługujesz.

A jeśli to ty kochasz kogoś bardziej, niż on siebie, odrzuci cię lub będzie się starał,

abyś ty go odrzucił. Albo będziesz próbował go zmienić, co będzie ci miał za złe.

Albo zmieni się dla ciebie, a potem cię opuści.

Bezinteresowna miłość, jak miłość bliźniego, rozpoczyna się od siebie samego. Nie

możesz przynieść innym miłości, której nie umiałeś przynieść sobie. Zacznij od

uprzejmości wobec siebie. Zacznij od zauważenia siebie.

Zanurz się we własnej doskonałości! W pewnym sensie twoja tożsamość jest funkcją

dwóch statków mijających się w nocy. Tyle, że jeden z nich nie płynie. Jest już na miejscu -

to twoje stałe, niezmienne, doskonałe ja. To cząstka ciebie, która jest świadoma, że już

wiesz, bezstronny obserwator, koronny świadek, cząstka, która stwierdza: „O, znowu to

robisz", ale nie osądza. Drugi statek jest w drodze, przechodzi sztormy, omija góry

lodowe, koryguje kurs, szuka celu. Jesteś obu tymi statkami: jednym - niezmiennym i

perfekcyjnym, i drugim - podległym zmianom i niedoskonałym. Jedna część jest twarda jak

skała, druga jest wodą nieustannie omywającą skałę. Kluczem do życia jest pamięć o

doskonałym, kochającym rdzeniu siebie, akceptacja zmieniającej się, niedoskonałej powłoki

i nauczenie się, jak zmieniać kurs na środku rzeki, gdy odkrywasz, że płyniesz przeciw

nurtowi.

By-pass 15

Profil wartości własnej

U góry kartki papieru napisz: „Jestem..." i wymień wszystkie cechy —

pozytywne i negatywne - które ko|arzq ci się ze sobą. Zapełnij całq stronę, nie

przejmując się tym, czy są prawdziwe, czy nie. Kiedy skończysz, podkreśl te

cechy, które uznajesz za pozytywne. Patrzysz na profil obecnego stanu swojego

poczucia własnej wartości. „Negatywne" cechy są tym, co powinieneś sobie

wybaczyć lub odmienić przez wprowadzanie nowych myśli.

Pierwszym krokiem do poczucia własnej wartości jest akceptacja siebie.

Zaakceptowanie siebie z całą pozorną wieloznacznością oraz sprzecznościami i

pozwolenie sobie na to, by byd tym, kim jesteś, bez osądzania - stwarza kontekst do

bezinteresownej miłości innych.

Page 4: Bob Mandel Terapia Otwartego Serca

Drugim krokiem jest szacunek do siebie. Szanowanie siebie -gdziekolwiek jesteś w

życiu i jakiekolwiek wydają się być twoje pozorne ograniczenia - może stać się

trampoliną do kwantowych skoków rozwoju.

Szacunek do siebie może otworzyć drzwi boskiej intuicji. Być może

niewystarczająco sobie ufasz. Może starasz się, by inni ludzie dawali ci wskazówki, jak

żyć. Ponieważ jednak nie masz zaufania do siebie, nie możesz go też rozciągnąć na

innych. Jesteś uwięziony między swoją bezradnością i brakiem zaufania, wiedząc, że

dopóki możesz polegać na intuicji, zawsze będziesz podejrzliwy wobec innych, mimo

że tak usilnie szukasz ich porady!

Nie miej sobie za złe, źe poglądy innych podajesz w wątpliwość. Nie każdy jest w pełni

wiarygodny, a ty prawdopodobnie odbierasz tylko wątpliwości tych osób wobec samych

siebie. Na różnych ludziach można polegać w różnych sprawach. Jednym z kluczy do

powodzenia w relacjach z innymi jest wiedza o tym, komu ufać w czym i kiedy. Wie to

większość ludzi biznesu, którzy odnieśli sukces.

Być może sądzisz, że powinieneś zawsze wszystkim ufać. Nonsens! Wyrazem

bezpieczeństwa i roztropności jest ograniczone zaufanie. Paranoja w niewielkich

dawkach może być zdrowa.

Aby kochać, nie musisz być naiwny. Prawdziwa miłość nigdy nie jest ślepa. Widzi

prawdę i ją wypowiada, wiedząc, że prawda zawsze nas wyzwala, nawet kiedy brzmi:

„Nie ufam ci". Ilekroć mówisz prawdę, służysz swojemu poczuciu własnej wartości

oraz pożytkowi innych, bez względu na to, co się wydaje. Ufaj prawdzie każdej chwili!

„Nie, dziękuję" - jest reakcją pełną miłości. Udzielanie i przyjmowanie odmowy

często może stwarzać konflikt dla serca. Ale nie musi. Dobry przyjaciel zawsze umie

zaakceptować „nie". Powiedzenie „tak", kiedy uważasz „nie", jest zdradą siebie i

powoduje gwałtowny spadek poczucia własnej wartości. Często strach przez po

wiedzeniem „nie" jest strachem przed urażeniem kogoś. Chcesz uchronić tę osobę przed

bólem. Poczucie winy sprawia, że zamykasz serce i albo twój głos brzmi gniewnie, gdy

mówisz „nie", albo też mówisz „tak", by później tego żałować.

Tymczasem można powiedzieć „nie" popierając to energią miłości. Ludzie tak

naprawdę nie chcą, żebyś potakiwał, kiedy wolisz zaprzeczyć. Jest to zachowanie

pozbawione szacunku do nich. Kiedy tak postępujesz, odbierają sprzeczny sygnał, co

sprawia, że są zdezorientowani i czują się nieswojo.

Oczywiście ty też musisz się nauczyć przyjmować „nie". Być może jednym z twoich

motywów, by przytakiwać innym, jest chęć, by chronić się przed wszystkimi „nie",

Page 5: Bob Mandel Terapia Otwartego Serca

które boisz się usłyszeć. Wydaje się jednak, że dla każdego istnieje pewien krytyczny

poziom odrzucenia i kiedy jesteśmy odrzucani wystarczająco często, sami przestajemy

się dalej odrzucać, a wówczas i inni zaczynają nas pełniej akceptować. Wszelkie

odrzucenie jest akceptacją w przebraniu!

Większość ludzi nigdy nie dotarła do krytycznego dla siebie poziomu odrzucenia,

gdyż żyją oni w takim lęku i beznadziejności. że z rzadka ryzykują zadanie sobie

pytania, czego pragną. Powstrzymują siebie pod pozorem, że w ten sposób się chronią,

jednak jedynym, co faktycznie chronią, jest ich strach. Aby pokonać strach przed

odrzuceniem, trzeba wytworzyć u siebie nawyk zwracania się

Oto, czego chcemy. Jeśli w odpowiedzi usłyszysz „nie", zlokalizuj i uwolnij

negatywną myśl, z którą ten ktoś się zgadza. Odrób swoją lekcję i przejdź do następnego

pytania. Każdy notujący sukcesy handlowiec powie, że tak właśnie należy postępować.

Kiedy poczucie własnej wartości oddzielisz od reakcji innych ludzi na ciebie, będziesz

na dobrej drodze, by osiągnąć to, czego pragniesz.

By-pass 16

Weź czystą kartkę papieru. U góry napisz: „Pragnę siebie pochwalić za..." i

sporządź listę co najmniej 25 czynników, w związku z którymi chciałbyś siebie

wyróżnić. Nie poddawaj się zażenowaniu i skromności. Pozwól sobie przez

moment śpiewać hymn pochwalny na własny temat. Pamiętaj: cokolwiek

stworzyłeś w przeszłości, ty byłeś tego twórcą; zasługujesz na to, by docenić

swoją kreatywność bez względu na wszystko inne.

Pamiętam, kiedy sam postanowiłem przebrnąć przez krytyczny punkt odrzucenia. Zawsze

czułem, że nie jestem dość dobry. Byłem też nałogowo uzależniony od odrzucenia. To była moja

ulubiona metoda torturowania siebie bólem poczucia własnej nieodpowie-dniości. Niekiedy

próbowałem odrzucić nałóg, nie prosząc o to, czego chciałem - chroniłem się w ten sposób przed

porażką, ale jednocześnie traciłem coś wartościowego po drodze. Pewnego dnia jesienią 1976

roku przyjaciel zasugerował mi, że może w zbyt małym stopniu doświadczyłem odrzucenia. Ta

pokraczna myśl trafiła w sedno. Zacząłem myśleć o tym, że istnieje krytyczny poziom odrzuce-

nia, do którego jeszcze nie dotarłem, i że jeśli doświadczę wystarczająco często odmowy, zobaczę,

iż nie ma w tym niczego, co dotyczy mnie osobiście, i zacznę bardziej siebie akceptować. W

każdym razie koncepcja ta zaintrygowała mnie i postanowiłem ją wypróbować wykonując mały

eksperyment: wyjdę na Piątą Aleję w Nowym Jorku i będę się oświadczał każdej pięknej

kobiecie, którą zobaczę, aż przebrnę przez swój strach przed odrzuceniem.

Page 6: Bob Mandel Terapia Otwartego Serca

Pamiętam pierwsze podejście. Zbliżała się piękna blondynka -prawdziwa Farrah Fawcett.

Moje ciało trzęsło się jak galareta, ale pomyślałem: „U licha, musisz kiedyś zacząć", i stanąłem

naprzeciw niej, zatrzymując ją w pół kroku.

„Przepraszam - powiedziałem niepewnym głosem. Spojrzeliśmy na siebie, ja dostrzegałem

każdą niespokojną myśl przebiegającą jej przez głowę. Dosłownie widziałem siebie przez jej

oczy. - Czy dzisiejszy wieczór masz zajęty?" Zaśmiała się raz, potem drugi. A potem głośno

przełknęła ślinę i obeszła mnie półkolem, jakbym był jakimś meblem zagradzającym jej drogę.

Byłem zdruzgotany, totalnie unicestwiony. Słaniając się, podszedłem do witryny sklepu, by

zebrać się w garść. Łzy ciekły mi po policzkach. Ciało dostało praktycznie konwulsji. Jakie

interesujące! Nieznana mi kobieta powiedziała „nie", a ja rozsypałem się w proch.

Oczywiście nie miałem zamiaru ulec po jednym nokaucie, bez względu na to, jak czułem się

upokorzony. Byłem zdeterminowany, by stanąć na nogi, zebrać siły i stoczyć całą walkę.

Spędziłem na rogu cały dzień i dwa następne. Zaczepiłem chyba ze sto kobiet - za każdym

razem nokaut, proszę zauważyć. Niektóre po prostu mnie stratowały. Inne dały kilka

kuksańców, klepnęły niczym Muham-mad Ali, i oddaliły się tanecznym krokiem. Kilka, niewiele

- no, jedną - rzuciłem na sznury ringu, ale potem pojawił się mąż.

Jednak o dziwo, po pierwszych siedemdziesięciu paru odmowach zacząłem się czuć

inaczej. Na początku ilekroć słyszałem „nie", oznaczało to jakby koniec świata. Ale po pewnym

czasie nie bolało już tak bardzo. Może oczekiwałem najgorszego, więc mniejsze było

rozczarowanie, ale sądzę, że zaszło coś więcej.

Te wszystkie kobiety mówiące do mnie „nie" - widziałem, że naprawdę mówiły „tak". To

znaczy ja byłem tym, który mówił „nie". To ja mówiłem: „Bob, jesteś do niczego. Kobiety,

których chcesz, zawsze ci odmawiają". To były moje myśli o sobie. Te kobiety mnie nie

odrzucały, tylko w jakiś niepojęty sposób zgadzały się z moją oceną siebie. Doszło do sytuacji,

kiedy jedna powiedziała „nie", a ja niczego nie poczułem w swoim ciele - tj. niczego negaty-

wnego. Uśmiechnąłem się i podziękowałem jej, szczerze. Dostrzegłem całkowitą doskonałość

tego „nie".

Strach przed sukcesem jest znacznie większy od strachu przed porażką.

Kiedy zaczęły mówić „tak", opadł mnie nowy rodzaj przerażenia - przerażenia przed

rzeczywistym otrzymaniem tego, czego zawsze unikałem. Nauczyłem się, że strach przed

porażką, mimo że przemożny, jest w rzeczywistości znacznie bardziej bezpieczny od strachu

przed sukcesem. Możliwe, że jesteśmy przyzwyczajeni do porażek, poświęceń i

kompromisów. Znamy to! Wiemy, że można je przeżyć. Sukces tymczasem jest terytorium

obcym, niezbadanym. Pamiętam, kiedy pierwszy raz w życiu dostałem pokaźną sumę

Page 7: Bob Mandel Terapia Otwartego Serca

pieniędzy. Ktoś podawał mi czek, a moja dłoń wilgotniała od potu, ciało drgało, serce

waliło, jakbym znalazł się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. „Czy naprawdę mogę to

przyjąć? - zastanawiałem się. - Czy nie pociągnie to jakiejś surowej kary? Czy zasługuję na

to? Co pomyślą moi rodzice?" Trzymając czek i płacząc przypomniałem sobie słowa matki, że

żyje po to tylko, by zobaczyć mój sukces. „Czy teraz umrze? - myślałem. -Boże, czy ja to

wszystko wytrzymam?" Przed oczami błysnął mi obraz samobójstwa.

Sukces jest największym wyzwaniem dla twojej woli życia!

Ludzie reagują na nas w taki sposób, w jaki my reagujemy na siebie. Spójrzmy prawdzie w

oczy: często lepiej się czujemy z odrzuceniem niż z akceptacją. Jest lepiej znana, jak stary

druh, na którego można liczyć. Być akceptowanym znaczy otrzymywać kochającą energię

w większej ilości niż ta, którą jesteśmy przyzwyczajeni wykorzystywać. Może to powodować,

że wykręcamy się i uchylamy. Szybko opada nas poczucie przytłoczenia, zapadania się w

ruchome piaski.

Lekcja „nieodwzajemnionej" miłości jest bardzo cenna, pod warunkiem, że pozwolisz

sobie ją przyjąć. Jeśli zakochasz się w kimś, kto nie czuje podobnie, masz sposobność

nauczyć się dawania miłości bezinteresownie, bez oczekiwania czegokolwiek w rewanżu.

Kochanie bez wiązania sznurami jest miłością bezwarunkową. Możesz uwolnić się od

stanu potrzeb, uzależnienia i samotności, które nadal kojarzyły ci się z miłością, kiedy

ktoś cię odrzucił.

Odrzucenie jest też okazją, by samemu pełniej kochać siebie. Wszelkie odrzucenie

wspiera cię w pełniejszej samoakceptacji.

Z drugiej strony, kiedy ktoś zakocha się w tobie, a ty nie czujesz tego samego, masz

okazję otrzymywać miłość bez odczuwania zobowiązań. Możesz wyraźnie powiedzieć tej

osobie o swoich uczuciach, a jej pozwolić, by czuła to, co czuje, i odprężyć się. Miłość nie

zawsze musi znaczyć coś ważnego. Miłość nie sprawia, że stajesz się czyimś dłużnikiem.

Swobodne przyjmowanie jej sprawia dawcy przyjemność świadomości, że jego miłość

jest wystarczająco dobra i że dotarła do swego celu.

Mówienie „tak", gdy myślisz „tak", i „nie", gdy myślisz „nie", pogłębia radość w

twoim sercu i jasność w relacjach z ludźmi. Opanowanie elementu dawania w

otrzymywaniu i otrzymywania w dawaniu przywraca uczciwość sercu, eliminując

potrzebę, by prowadzić buchalterię strat i zysków w związku.

Termin „miłość własna" jest w zasadzie pleonazmem, gdyż w pewnym sensie „jaźń"

(ja) jest miłością. Miłość własna jest po prostu doświadczaniem siebie bez przeszkód.

Page 8: Bob Mandel Terapia Otwartego Serca

Gdybyś doświadczał siebie bez żadnych osądów, zastrzeżeń czy rozważań, w naturalny

sposób polubiłbyś siebie. Gdybyś przestał porównywać się z innymi i doświadczał

siebie takiego, jakim jesteś, w naturalny sposób polu biłbyś siebie. Gdybyś zaniechał

prób przypodobania się innym w nadziei, że ich aprobata sprawi, iż sam poczujesz się

w porządku, w naturalny sposób polubiłbyś siebie.

To całkowicie naturalne lubić siebie! Miłość siebie nie jest egoizmem. Egoista

nienawidzi się, ale postępuje tak, jakby był Boskim darem dla świata. Egoista jest

szpanerem. Popisuje się, chwali i udaje, że jest tym, kim boi się, że nie jest. Ponieważ

żaden wysiłek nie jest w stanie zniwelować fundamentalnego obrzydzenia sobą, egoizm

jest bezowocny. Teoria jest taka: jeśli tylko będę umiał przechytrzyć ludzi, żeby mnie

pokochali, może uzyskam chwilowe wytchnienie od nienawiści do siebie. Niestety,

pozytywne wzmocnienie jest nic nie warte, kiedy spiszemy siebie na straty.

Zwykle oczekujemy, aby ludzie potwierdzali opinie, które sami mamy o sobie. Jeśli

myślisz w kółko: „Jestem do niczego, jestem do niczego, jestem do niczego", będziesz

automatycznie przyciągał przyjaciół, kolegów w pracy, szefów i partnerów, którzy cię nie

doceniają. Jeżeli twoją fundamentalną oceną siebie jest „jestem do niczego" - jeżeli takie

jest pierwotne prawo, rządzące tobą - kiedy ktoś mówi, że jesteś do niczego, po cichu

rozpromieniasz się, (mimo że się dąsasz). Paradoksalnie, czujesz się zadowolony. Wiesz,

że zawsze miałeś rację. Twoje najgorsze podejrzenie o sobie sprawdziło się i jakaś część

ciebie oddycha z ulgą. Z drugiej zaś strony, jeśli pojawiają się ludzie, którzy mówią, że

jesteś mistrzem, do akcji wkracza algorytm negacji. „Akurat! - myślisz. - Albo kłamią, żeby

mi poprawić humor, albo sami nie są zbyt mocni. A już na pewno niezbyt

spostrzegawczy." Gdyby twój umysł przyjął wyrażone przez nich uznanie, musiałbyś sam

przyznać przed sobą, że nie miałeś racji. Ale ty wiesz, że masz rację! Jesteś do niczego.

Całe twoje życie jest żywym dowodem własnej bezwartościowości.

Jeśli jednak doceniasz siebie, będziesz przyciągał ludzi, którzy potwierdzają tę opinię.

Tylko para ludzi, którzy bezinteresownie kochają siebie samych, jest w sytuacji, w

której mogą zacząć kochać się nawzajem. Im bardziej kochasz siebie, tym więcej masz

miłości, którą możesz dzielić się z innymi! Podczas moich seminariów dotyczących

prosperity zawsze pytam słuchaczy: „Ile jesteście dla siebie warci?" Wielu z nich

pytanie to wprawia w zdumienie. Jest to tak jednoznaczne połączenie miłości i finansów,

dwu obszarów, w których wielu ludzi odczuwa niedostatek. Ile jesteś dla siebie wart? Jak

praca, którą wykonujesz, czy produkt, który sprzedajesz, ma być wartościowa, jeśli ty,

wykonawca, nie cenisz siebie?

Page 9: Bob Mandel Terapia Otwartego Serca

Wielu z nas było wychowanych w przekonaniu, że lepiej być pozbawionym „ja" niż

samolubnym, lepiej usuwać się w cień niż afirmować. Wyrzeczenie się siebie - często

cenne jako forma oczyszczającej dyscypliny - może rodzić niebezpieczeństwo, jeśli prze-

mieni się w obsesję wynikającą z przeświadczenia, że coś w nas jest nie w porządku.

Umartwianie się wynikające z poczucia winy jest karą, bez względu na to jak sprytnie

zakamuflowaną! Prawda jest taka, że każda służba zaczyna się od własnego „ja" i

wszelka służba właśnie jemu służy. Jeśli masz pasję pomagania ludzkości, będziesz w

takim stopniu skuteczny, w jakim czujesz, że masz coś cennego do zaoferowania planecie.

Jedynie przez pielęgnację swego „ja" - a nic nie pielęgnuje tak jak bezwarunkowa miłość

- zdobywamy zdolność służenia innym. Służba oparta na wysokim poczuciu własnej

wartości jest podwójnie owocna, gdyż przyczynia się do dobrobytu innych, a

jednocześnie uzupełnia twoje zasoby miłości. Jeśli odmawiasz sobie miłości, zstępujesz

w otchłań męczeństwa, dając i poświęcając tak długo, aż w końcu nie zostaje już nic do

ofiarowania. Pełne wyczerpanie!

Miej jasność, czego naprawdę chcesz w życiu. Ludzie często narzekają, że nie

otrzymują tego, czego pragną, ale kiedy zapytasz ich, co to jest, odpowiadają: „Nie

wiem". Niezdefiniowanie własnych celów jest wyraźnym zaproszeniem, by

podświadomy umysł manifestował się w dowolny sposób. Dużo z tego, co nazywamy

„płynięciem z prądem", jest wymówką, by nie brać odpowiedzialności za prośbę o to,

czego chcemy. Jeśli bierzesz odpowiedzialność za tworzenie swojego życia i

wyeliminujesz negatywne postawy, urzeczywistnisz w życiu swoje prawdziwe

pragnienia.

Ważne jest, by, tak jak ludziom, umieć też odmawiać temu, czego nie chcemy w

życiu. Tak wielu z nas ma nawyk przystawania na kompromisy. Notorycznie zgadzamy

się na to, czego nie chcemy, a potem dziwimy się, że sprawy nie toczą się po naszej

myśli. Podejmujesz pracę, której tak naprawdę nie chcesz, obawiając się, że nic lepszego

się nie trafi, albo wchodzisz w związek, którego do końca nie pragniesz, myśląc, że

lepsze to niż nic, by potem, po upływie lat, znaleźć się w sidłach kompromisów,

przepełniony żalem i goryczą.

Powiedzenie „nie" temu, czego nie chcesz, otwiera przestrzeń dla tego, czego chcesz.

Ludzie często podsycają swoją zazdrość, bo brakuje im poczucia własnej wartości, by

prosić o to, czego faktycznie chcą. Ktoś zgadza się na „otwartą" formę związku

erotycznego, gdyż boi się, że w przeciwnym razie całkowicie utraci partnera. Myśli:

„Wolę mieć go (ją) połowicznie, niż być sam!" Jeśli wiedziałbyś, że zasługujesz na

Page 10: Bob Mandel Terapia Otwartego Serca

czyjeś wyłączne oddanie, nigdy nie mógłbyś tak pomyśleć. Kochać partnera, bardziej niż

kochasz siebie, jest prawdziwą zbrodnią serca. Stwarzasz więc niepokój, zwany

zazdrością, aby przyswoić sobie podstawową lekcję poczucia własnej wartości:

„Zasługujesz na całą miłość, jakiej pragniesz!"

Zazdrość to obserwowanie, jak ktoś, czyjej uwagi, jak sądzisz, potrzebujesz, poświęca

ją komuś czy czemuś innemu. Jest to również społecznie akceptowany sposób

doznawania wielu pierwotnych uczuć, które w normalnych warunkach nie wypływają

na powierzchnię. W tym sensie zazdrość stwarza wielką okazję do uzdrowienia (w

niektórych przypadkach „czyn w afekcie" jest nawet wybaczalny).

U fundamentów zazdrości leżą dwie pierwotne myśli: „Źródło miłości jest poza mną"

i „Miłość jest towarem deficytowym". Jeśli źródłem miłości jest twój partner i brakuje ci

jej, konstatacja, że partner kocha też kogoś innego, choćby całkiem niewinnie, może

wprawić cię w pierwotną panikę - kryzys o randze życia i śmierci, w którym ponownie

przeżywasz lęk separacji związany z przecięciem pępowiny. Zazdrość zawiera w sobie

każdą emocję. Kompletnie wyrywa cię z teraźniejszości w mroczny rejon niewiedzy,

pod-progowych wspomnień i lękowych fantazji o przyszłości. Zazdrość jest najlepszą

emocjonalną kolejką górską na świecie!

Kiedy ogarnie cię napad zazdrości, możesz zrobić kilka rzeczy. Po pierwsze, nie

potępiaj siebie za to. Ludzie bywają tak speszeni swoją zazdrością, że często kłamią i

pod jej wpływem obniżają, a nie podnoszą poczucie własnej wartości. Pozwól swojej

zazdrości istnieć! Pracuj z afirmacjami własnej wartości, podanymi na końcu rozdziału.

Poddaj się rebirthingowi. Jeżeli zgodziłeś się, by twój partner był z kimś czy czymś innym

(możesz być zazdrosny o jego czy jej pracę, przyjaźnie, hobby), nie dąsaj się i nie

rozczulaj nad sobą. Pamiętaj, że sam jesteś źródłem - i masz moc stworzenia - alterna-

tywnych form przyjemności i miłości w swoim życiu. Jeśli twoja wściekłość wzbiera,

boksuj poduszki, rzucaj butelkami o ścianę, znajdź kreatywny surogat winowajcy. Jeśli

musisz płakać, płacz.

Poza tym dobrze przyjrzyj się, która część twojego umysłu stworzyła tę sytuację, tak

byś nie musiał jej powtarzać. Czy to wzorzec rywalizacji między rodzeństwem w

dzieciństwie, kiedy z siostrą walczyłaś o uwagę ojca? Czy może odgrywasz swój strach

przed utratą, by uwolnić się od bólu z powodu rozwodu rodziców? A może to

uzależnienie od trójkątów, wyraźny znak tłumionych lub nierozwiązanych uczuć

kazirodczych?

Mówiąc „kazirodcze" mam na myśli cząstkę ciebie, która twierdzi, że musisz wejść

Page 11: Bob Mandel Terapia Otwartego Serca

między dwójkę ludzi, aby uzyskać miłość, której pragniesz. Często w dzieciństwie, nawet w

okresie życia płodowego, nasi rodzice doświadczają pewnej separacji w swym związku ze

względu na naszą obecność. Oczywiście jest to skutek ich sposobu myślenia, ale przez

miłość do nich mogłeś przejąć poczucie winy. Ponieważ zaś poczucie winy powoduje, że

powtarzamy to, czemu jesteśmy winni, dopóki tego nie odpracujemy, możesz

podświadomie odsuwać swego partnera, gdyż czujesz, że nie zasługujesz na to, aby być z

nim (nią) bliżej, niż byli ze sobą twoi rodzice. Możesz myśleć tak: „Moja miłość wywołuje

separację; dlatego nie zasługuję na nią". Trudno jest w pełni związać się z partnerem, kiedy

jest się uzależnionym od takiego poczucia winy. Im bardziej intymny staje się twój kontakt

z kimś, tym bardziej chcesz po cichu sabotować związek.

Pamiętam sytuacje, kiedy moja partnerka była zazdrosna, a ja odmawiałem przyjęcia

jakiejkolwiek odpowiedzialności za to. „To jej problem - myślałem - jej braku poczucia

bezpieczeństwa, niskiego poczucia wartości." Był to czas w moim życiu, kiedy brałem

tylko połowiczną, a nie pełną odpowiedzialność za swoje związki. Ale kiedy te sytuacje

zazdrości uparcie powtarzały się, musiałem przyznać - ku wielkiemu niezadowoleniu

ego - że jest w mojej świadomości jakiś nieznany czynnik, który przyczynia się do tego

zamieszania. Przeprowadziłem wewnętrzne dochodzenie: „Powodem, z którego chcę,

aby moja partnerka była zazdrosna, jest..." i zadziwiło mnie to, co odkryłem. W głębi

uważałem, że kobieta nie kocha do końca, jeśli nie jest zaborcza i zazdrosna.

Przypomniałem sobie, jak matka czytała moje listy miłosne i podsłuchiwała rozmowy

telefoniczne, gdy byłem nastolatkiem. Umysł mi podpowiadał, że kobieta musi

postępować jak moja matka, jeśli naprawdę mnie kocha. Już samo dostrzeżenie tego

wzorca uczyniło wiele dla wyjaśnienia, a w końcu wyeliminowania niemal całej

zazdrości z mojego życia.

Nie ma znaczenia, czy to ty, czy twój partner czuje zazdrość. Oboje tworzycie tę sytuację.

Kiedy twój partner jest zazdrosny, może to się stać dla ciebie mocnym sygnałem,

przypominającym ci własne priorytety. Być może twój statek zboczył z kursu. Może

reżyserujesz wzorzec opuszczenia, zemsty albo kazirodztwa? Zazdrość partnera może

być „kuksańcem", potrzebnym, byś przeszedł od nieświadomego zachowania do

świadomego wyboru.

Zazdrość jest cudowną, (choć szaloną) sposobnością dla obojga partnerów, by podnieśli

swoje poczucie własnej wartości i zdobyli jasność w kwestii, czego chcą. Zasługujesz na

pełną uwagę swojego partnera. Jeżeli partner nie chce dać ci tego, czego ty oczekujesz,

być może musisz wybrać między uzależnieniem od bolesnego wzorca a relaqą, której

Page 12: Bob Mandel Terapia Otwartego Serca

naprawdę pragniesz. Pamiętaj, że nigdy nie tracisz czegoś, co wspiera twoje najwyższe

dobro.

Im większe jest twoje poczucie własnej wartości, tym więcej masz siły, by w decyzjach

kierować się swoim najwyższym dobrem.

Jeśli czujesz się w głębi duszy samotny czy pusty, kurczowe trzymanie się kochającej

osoby nie rozproszy tych uczuć, choć może, dostarczyć chwilowej ulgi. Droga przez

samotność musi być pokonana przez ciebie - samego. Tylko ty możesz przecinać więzy,

grzebać przeszłość i odzyskiwać osobistą moc. Tylko ty możesz mówić „żegnaj".

Kiedy bycie samemu staje się bardziej darem niż torturą, wiesz, że twoje szczęście

nie jest przez nikogo uwarunkowane. Wówczas możesz wybierać związki, które

automatycznie odzwierciedlają miłość, jaką znalazłeś w sobie.

Zasługujesz na siebie! Zacznij myśleć: „Teraz jestem takim człowiekiem, jakim

zawsze chciałem być!"

Afirmacje podnoszące poczucie własnej wartości

Kocham siebie bez względu na wszystko!

Kocham siebie w obecności innych ludzi.

Moja obecność jest w naturalny sposób przyjemna dla mnie i innych.

Teraz jestem takim człowiekiem, jakim zawsze chciałem być!

Aprobuję moje życie!

Kocham swoje życie!

Zasługuję na to, co najlepsze w życiu!

Kocham siebie za to, że proszę o to, czego chcę, bez względu na odpowiedź

Kocham siebie, kiedy ludzie mówią mi „nie".

Pozostaję bezpieczny, przerastając rodziców.

Mogę przerosnąć rodziców, nie tracąc ich miłości.

Prawda jest taka, że rodzice też chcą dla mnie jak najlepiej.

Chcę odnosić sukcesy, nawet jeśli będzie to oznaczało przypodobywanie się

rodzicom.

Wybaczam sobie porażki odniesione po to, by pokazać rodzicom, że nie mieli

racji.

Pozostaję bezpieczny, przerastając siebie! Ludzie chcą, abym miał to, czego

pragnę.

Im więcej osiągam tego, czego chcę, tym więcej inni osiągają tego, czego chcą.

Page 13: Bob Mandel Terapia Otwartego Serca

Mam siłę, by odnosić sukcesy

To, że błędnie wykorzystywałem swoje siły w przeszłości, wcale nie

oznacza, że nie mogę ich teraz prawidłowo spożytkować!

Ufam sobie!

Ufam swojej intuicji!

Jestem dobrym człowiekiem; zasługuję na dobre życie!