Akademicki Przegląd Sportowy 01/2016

24

description

 

Transcript of Akademicki Przegląd Sportowy 01/2016

Page 1: Akademicki Przegląd Sportowy 01/2016
Page 2: Akademicki Przegląd Sportowy 01/2016

aps nr 01 2016 (332)2

AKAD

EMIC

KI P

RZEG

LĄD

SPO

RTO

WY

Pismo Zarządu Głównego AZSRedaktor naczelny: Bartłomiej KorpakSekretarz redakcji:Halina Hanusz

Adres redakcji: 00-056 Warszawa ul. Kredytowa 1atel./faks 22 828 02 76 502 250 604 www.azs.pl e-mail: [email protected] graficzny i skład: Andrzej Kubatko © FALL tel. 12 413 35 00www.fall.plNumer zamknięto 18 lutego 2016 r.

Redakcja nie zwraca ma-teriałów niezamówionych oraz zastrzega sobie pra-wo skracania artykułów.

Wydawnictwo zrealizowano ze środków MinisterstwaSportu i Turystyki, nakład 3000 egz. ISSN 0209-0546

[od redakcji]

O roku ówK

ilka tygodni temu w nocy, gdy zegary wybijały północ, każdy z nas miał ja-kieś marzenia, jakieś życzenia i jakieś nadzieje. Na dworze był mróz, chociaż w wielu miejscach innych oznak zimy

nie było widać, a na świecie klimat płatał róż-ne niespodzianki. Wieszcz Adam dawno temu zapowiadał poetycko nadciągającą wojnę po-wszechną, nam wypada zapowiedzieć olimpij-skie starcie. Dobiegają końca kwalifikacje do Rio ustalone przez światowe federacje. Każda z nich ma swój pomysł. Siatkarze, nasi mi-strzowie świata, by polecieć do Brazylii musieli wygrać turniej w Berlinie, a ponieważ nie wy-grali, to teraz muszą wygrać kolejne zawody w Tokio. Piłkarze ręczni zajęli siódme miejsce w Mistrzostwach Europy, ale drogę do Rio mają dosyć prosto wytyczoną.

W szumie medialnym gubi się wiele informa-cji. Tysiące próbek krwi pobranych w poprzednich latach od lekkoatletów, ciężarowców i specjalistów innych dyscyplin może ponoć eksplodować w naj-bliższych tygodniach. Widmo dopingu niezmiennie od lat towarzyszy sportowcom. Milionowe łapówki, dziwne transfery, bukmacherskie przekręty – to wizerunek towarzyszący zarządzającym światowy-mi federacjami. Brazylia na nowo otwiera oczy, pojawiają się pytania, czy nas stać na takie wy-datki finansowe związane z organizacją igrzysk. O roku ów.

Dla sportowców to trudny okres wzmożonego stresu, koncentracji, realizacji wszelkich planów szkoleniowych i tych osobistych i przede wszyst-kim wielkiej harówki. Dzisiaj pewnie szanse star-tu ma jeszcze kilkaset osób, ostatecznie pojedzie znacznie mniej.

W styczniu kwalifikację olimpijską wywalczył Karol Robak, zawodnik sekcji taekwondo AZS Poznań. To coś fantastycznego, jest w klasie ma-turalnej, ma 18 lat, zdobył srebrny medal na Igrzyskach Europejskich w Baku, w swojej wa-dze wygrał turniej kwalifikacyjny w Stambule.

Zaczął 10 lat temu w szkolnym klubie w Tar-nowie Podgórnym. Codziennie dojeżdża do szko-ły mistrzostwa w Poznaniu, trenuje osiem razy w tygodniu pod okiem trenera Waldemara Łako-mego, najbardziej ceni wsparcie rodziców i dwójki rodzeństwa. Jest urodzonym wojownikiem. SMS – od prezesa AZS Poznań kol. Tomka Szpondera dotarł w tym dniu do bardzo wielu osób: Karol Robak wywalczył nominację olimpijską. Polska ma olimpijczyka, AZS ma olimpijczyka, wszyscy mamy powód do dumy. Z głośnymi okrzykami i entuzjazmem oglądali walkę swojego kolegi za-wodnicy taekwondo na zgrupowaniu w Kórniku. Transmisja ze Stambułu w internecie, komputer, rzutnik i jesteśmy tuż przy macie, Karol w finale walczy z Chorwatem Grgica, nie daje mu szans. Dzieciaki piszczą, młodzieńcy skaczą z radości, trenerzy padają sobie w objęcia.

To jakiś fenomen, od ponad 100 lat zmagania olimpijskie ekscytują świat. Zmieniają się czasy, technologia już kosmiczna, świat stał się jed-ną wielką wioską cyfrową, niby wszystko można wymyślić, a jednak to na koniec człowiek jest tym decydującym czynnikiem sukcesu lub poraż-ki sportowej. Jak wygra – bierze wszystko, to on będzie przez jakiś czas rozpoznawalnym bohate-rem, laureatem tytułów i beneficjentem nagród. Jego trenerzy, nauczyciele, lekarze, sponsorzy, instytucje takie jak kluby, miasta, ministerstwa pozostaną w tle.

Pewnie w gronie członków AZS już kilka osób ma za sobą te podniosłe chwile, są w składach kadrowych, ciężko trenują, aby złożyć ślubowa-nie olimpijskie i wystartować w Rio. Niech się te plany i marzenia ziszczą, a wszyscy którzy do-trą do Rio, niech wracają z uśmiechem naszych bohaterów medalistów, kiedyś Haliny Konopac-kiej, Waldemara Baszanowskiego, Jacka Wszoły, a w XXI wieku – Szymona Ziółkowskiego, Otylii Jędrzejczak, Tomka Majewskiego i Karoliny Nai.

Redaktor

SHOOTING SPORT

Okładka:Puchar Polski dla koszykarek AZS UMCS LublinFoto AZS UMCS

Akademickie Mistrzostwa Świata w Polsce 2016

Page 3: Akademicki Przegląd Sportowy 01/2016

www.azs.pl 3

Gratulacje, podsumowano rywalizację w spo-

rcie dzieci i młodzieży. Klub AZS AWF Katowi-

ce stanął na podium, zdobywając w rankingu

3 miejsce. To kolejny rok dobrych efektów

szkoleniowych w tej grupie wiekowej. Jak

udało się włączyć szkolenie dzieci i młodzieży

w organizację szkolenia Klubu?

Szkolenie dzieci i młodzieży jest dla naszego Klubu bardzo ważne. Bez szkolenia w tej kategorii wiekowej nie ma przecież późniejszych sukcesów w „dorosłym” sporcie. Szkolimy w tych dyscyplinach, w których mamy sek-cje seniorskie. Naturalną rzeczą jest to, że mamy bardzo dużą grupę mło-dzieżowców, bo akurat w tym wieku wielu sportowców przychodzi do nas na studia. Mamy również kilka swoich szkółek, np. pływacką, judo, akroba-tyki sportowej, szermierki. Tu nawet trafiają dzieci, które dopiero zaczynają swoją przygodę ze sportem.

Od wielu lat robimy wszystko, aby zachęcić młodzież szkolną, głównie lice alną, do kształtowania sportowych karier w oparciu o naszą uczelnię i AZS AWF Katowice. Staramy się mieć ich pod naszą opieką, nie tylko szkoląc sportowo, ale także przygoto-wując do nauki na kilku kierunkach, na wszystkich stopniach kształcenia, ze studiami doktoranckimi włącznie. W praktyce oznacza to możliwość za-planowania kariery edukacyjno-spor-towej dla młodego człowieka nawet na 10–12 lat. Co ważne, pod dobrą opieką szkoleniową, naukową i medyczną. Zatem sukcesy, o których mówimy, nie są przypadkowe. Wielokrotnie sta-waliśmy na podium w ogólnopolskiej rywalizacji klubów młodzieżowych, a kilka lat temu sam miałem przy-jemność odbierać od pani Ireny Sze-wińskiej nagrodę za II miejsce w tym rankingu. Cały czas dążymy do tego pierwszego miejsca, ale rywalizacja nie jest łatwa, bierze w niej udział ponad 3000 klubów z całej Polski. Wieloletni pracownik naukowy AWF Katowice

prof. Stanisław Socha wspominał o śląskich

aspiracjach towarzyszących powstaniu AWF

w tym regionie, dziś sportowcy AZS AWF tej

uczelni osiągają znakomite rezultaty w rywali-

zacji światowej i ogólnopolskiej. Czy otrzymu-

jecie widoczne wsparcie od samorządowych

struktur miasta i województwa?

Zdecydowanie tak. Co prawda za-wsze pieniędzy jest za mało, ale bez

Rozmowa z prof. Adamem Zającem, rektorem Akademii Wychowania Fi-zycznego w Katowicach i prezesem Klubu AZS na tej uczelni

w s p a r c i a Urzędu Mia-sta Katowice oraz Urzędu Marszałkow-skiego nie by-łyby możliwe nasze sukcesy. Efekty pro-wadzonego przez nas szkolenia są zauwa-żane, co skutkuje tymi dotacjami. Cieszy nas, że w minionym roku odnotowaliśmy wzrost funduszy, co pozwoliło na skutecz-ną rywalizację z innymi regionami. Jak wynika ze statystyk, inne województwa w poprzednich latach przeznaczały na sport młodzieżowy znacznie więcej środ-ków finansowych. AZS AWF Katowice jest jednym z pięciu największych klu-bów wielosekcyjnych w Polsce, dziś pro-wadzimy szkolenie w 23 dyscyplinach, to na co dzień ponad 500 zawodników, a więc przedsięwzięcie ogromne. Pieniądze z miasta przeznaczamy przede wszystkim na stypendia, natomiast środki z Urzędu Marszałkowskiego idą na płace trenerów i akcje szkoleniowe. Ponadto te dwie in-stytucje poprzez swoje granty wspomagają organizację naszych imprez sportowych. Studenci – zawodnicy AWF Katowice zdomino-

wali zimowe dyscypliny sportu; narciarze, bia-

thloniści, snowboardziści, a ostatnio także łyż-

wiarze szybcy to czołówka Polski, a także wysoki

poziom wyników w rywalizacji w akademickim

sporcie światowym. Czy możemy się spodziewać

w najbliższym czasie kolejnych gwiazd o tym

wymiarze co Justyna Kowalczyk, Weronika No-

wakowska, Tomasz Sikora?

To, że jesteśmy liderem w sportach zimowych, spowodowane jest w dużym stopniu systemem studiowania, jaki mamy na AWF Katowice. Mamy wdrożo-ny system Indywidualnych Planów i Pro-gramów Studiów (IPPS), który przysłu-guje najlepszym zawodnikom. Pozwala im to na skuteczne łączenie uprawiania sportu i studiowanie. To unikatowe na skalę polskich uczelni rozwiązanie, w Ka-towicach funkcjonuje już bodajże 12 lat. Program ten jest szczególnie przydatny dla zawodniczek i zawodników w spor-tach zimowych, którzy, jak wiemy, mu-szą przebywać przez 5–6 miesięcy poza granicami kraju, głównie z powodu aury i warunków treningowych. W Polsce już od ładnych kilku lat nie ma sprzyjających warunków atmosferycznych do trenin-gów i startów w zimowych dyscyplinach sportowych, stąd konieczność zgrupowań zagranicznych.

Na naszej uczelni zawodnicy ob-jęci tym programem mogą realizować tok nauczania w dowolnym wybranym przez siebie okresie, najczęściej wiosną i latem. Drugie ułatwienie to możli-wość rozłożenia zajęć z danego roku na dwa lata. Sprawdza się to w przy-padku intensywnych przygotowań do największych światowych imprez, na przykład igrzysk olimpijskich. Co do następców 2 lata temu barwy naszego klubu zasiliła Monika Hojnisz, biath-lonistka młodego pokolenia, która ma już w swoim dorobku brązowy medal mistrzostw świata i przed sobą jeszcze wiele lat startów. Liczymy na jej suk-cesy w ME, MŚ i IO.

Specjalizujemy się nie tylko w spor-tach zimowych. Z pływania wywodzi się kolejna nasza młoda gwiazda, czyli Tomasz Polewka. Tomek w ubiegłym roku niesamowicie wszystkich zasko-czył zdobywając na ME w Izraelu złoty medal na 50 m stylem grzbietowym, jednocześnie jako pierwszy Polak w hi-storii schodząc poniżej 23 sekund na tym dystansie. Również w przypad-ku Tomka przed nim jeszcze wiele lat startów, ponieważ ma dopiero 22 lata.Na starej fotografi i Adam Zając stoi w towa-

rzystwie swoich koszykarzy. Gry zespołowe

to prawdziwe emocje, czy jest jakiś pomysł na

skuteczne budowanie uczelnianego szkolenia

w tym zakresie?

Koszykówka była od wielu lat waż-na na AWF Katowice. Co prawda naj-większe sukcesy notowały nasze dziew-częta zdobywając w przeszłości medal mistrzostw Polski, ale aktualnie mo-żemy pochwalić się zespołem męskim występującym od tego roku w I lidze. Uważam, że dobrze jest mieć na uczelni sportowej jakąś grę zespołową, ponie-waż specyfika tej rywalizacji jest taka, że mecze odbywają się cyklicznie, zapeł-

Na naszej uczelni zawodnicy ob-

PODWÓJNA MISJAPODWÓJNA MISJA

Prof. A. Zając pierwszy z lewej

do

ko

ńcz

en

ie s

. 4

Page 4: Akademicki Przegląd Sportowy 01/2016

aps nr 01 2016 (332)4

nia się hala, studenci mogą kibicować i uczyć się organizacji rozgrywek. To dla nich dobre miejsce do nabierania prak-tyki w tym zakresie. Niestety dla klubu akademickiego koszt prowadzenia dru-żyny jest bardzo wysoki i przez to nie stać nas na samodzielne utrzymanie sekcji. Dlatego połączyliśmy nasze siły z inną katowicką sekcją koszykówki, czyli „Mickiewiczem” Katowice i od tego sezonu występujemy jako AZS AWF Mickiewicz Romus Katowice.

Patrząc szerzej ubolewam nad tym razem z kolegami rektorami pozosta-łych akademii wychowania fizycznego, że nasze inicjatywy i pomysły związane ze wsparciem dla uczelnianych progra-mów promujących gry zespołowe nie znajdują w ostatnich latach uznania w Ministerstwie Sportu. Kiedyś każda z uczelni miała po kilka zespołów ligo-wych. Kiedy jeszcze byłem studentem, a potem asystentem, AZS AWF Katowi-ce miał 3 drużyny w najwyższych roz-grywkach ligowych: piłkę ręczną kobiet, koszykówkę kobiet i hokej na trawie. W obecnym systemie ligowej rywalizacji gry zespołowe są kosztownym przedsię-wzięciem i w ramach własnych środków nie jest możliwe ich utrzymanie. War-to do tych ogólnopolskich programów wspieranych przez Ministerstwo Spor-tu wrócić, bo jak są drużyny ligowe, to i szkolenie przyszłych kadr ma zupełnie inny, zdecydowanie inny wymiar. Nie można kształcić przyszłych trenerów zupełnie bez takiego warsztatu.

Wrócę do tego, o czym już wspomi-nałem – pamiętać musimy o całej spo-łeczności uczelnianej, musimy uczyć się współtworzyć emocje, budować widowi-ska sportowe, kreować przeróżne rela-cje. Sprawdziło się to na uniwersy tetach amerykańskich – widowisko sportowe, mecz drużyny uniwersyteckiej jest do-brą szkołą w tym zakresie. Przy indy-widualnych dyscyplinach sportu trudno budować takie relacje, praktycznie nie ma szansy, aby towarzyszyć naszym zawodnikom podczas ich występów w pucharach świata czy imprezach mi-strzowskich w biathlonie, narciarstwie klasycznym i alpejskim, lekkiej atle-tyce, czy też w łyżwiarstwie szybkim. To często kosztowne i dalekie wyjazdy.Uczelnia, a także osobiście prof. Adam Zając

jako rektor wiele zrobili dla stworzenia zaplecza

naukowo-badawczego służącego wsparciu szko-

lenia sportowego. W jakich badaniach chcieliby-

ście się specjalizować i jak w praktyce wygląda

współpraca nauki z praktyką w tym zakresie?

Jestem z tego faktu bardzo dum-ny. Jeszcze kilka lat temu była jedna główna Pracownia Badań Czynnościo-wych Człowieka, obecnie całkowicie zmodernizowana. Zajmujemy się bada-niem wydolności tlenowej i beztleno-wej zawodników, co pozwala szczegól-nie w dyscyplinach wytrzymałościowych

lepiej monitorować proces treningowy. Dzięki grantom, które pozyskała AWF, udało się utworzyć kilka innych pracow-ni. Jedną z nich jest unikatowa jak na polskie warunki Pracownia Hipoksji, a więc laboratorium, w którym można symulować warunki wysokogórskie. Od 2 lat funkcjonuje także Pracownia Siły i Mocy Mięśniowej wyposażona w nowo-czesny sprzęt do pomiaru siły i mocy oraz aktywności bioelektrycznej mięśni. To szczególnie przydatne w analizowaniu i wspieraniu konkurencji szybkościo-wych, a więc sprintów, rzutów i skoków lekkoatletycznych, pływania, ale także koszykówki i dynamicznie rozwijającego się judo. Z moimi najbliższymi współpra-cownikami, czyli prof. Miłoszem Czubą, dr. Michałem Wilkiem, dr. Arturem Go-łasiem i kilkoma innymi specjalistami, stworzyliśmy doskonały zespół, który bardzo intensywnie pracuje na rzecz rozwoju sportu wyczynowego w oparciu o nowoczesne metody diagnostyczno-po-miarowe. W naszych pracowniach badali się już tacy zawodnicy jak Adam Ma-łysz, Kamil Stoch, Konrad Niedźwiedzki, Weronika Nowakowska, Krysia Guzik, Monika Hojnisz, a ostatnio gościł także Tomasz Adamek. Nasi naukowcy wywo-dzą się ze sportu wyczynowego i dosko-nale wiedzą, czego potrzebują trenerzy. Współpracują z nimi m.in. Adam Koło-dziejczyk (biathlon) czy Łukasz Kruczek (skoki narciarskie).

Z satysfakcją muszę powiedzieć, że dzięki tym działaniom stworzyliśmy tak potrzebny dla obu stron dialog: nie tylko sztuka dla sztuki, ale wspólne analizowanie wyników badań zarówno wydolnościowych, motorycznych, jak i kinezjologicznych. Wszystko w celu optymalizacji procesu treningowego. Za kilka miesięcy Igrzyska Olimpijskie w Rio.

Miarą prawdziwego sukcesu w szkoleniu spor-

towym są reprezentanci w tej rywalizacji. Jakie

są rokowania w tym zakresie dotyczące Klubu

AZS AWF Katowice?

Igrzyska są docelową imprezą na świecie i osiągnięcie w tej rywalizacji sukcesu jest bardzo trudne. Za spra-wą Justyny Kowalczyk, Tomka Sikory i biathlonistek mieliśmy wielkie emo-cje i znakomite występy w zmaganiach zimowych. Od czasu Igrzysk Olimpij-skich w Vancouver poprzez Igrzyska w Soczi systematycznie rośnie liczba naszych zawodników z AZS AWF Ka-towice i studentów AWF w olimpijskiej reprezentacji Polski. W Kanadzie mieli-śmy 20 reprezentantów, a w Rosji było ich już 29. W odniesieniu do sportów letnich należy podkreślić, iż w Londynie reprezentowało nas 7 zawodników. Bę-dziemy szczęśliwi, jeśli do Rio zakwali-fikowałaby się podobna liczba naszych sportowców. Liczymy na pływaków, lek-koatletów, może powalczą o nominacje olimpijskie szermierze i judocy.

Jako ogólnopolskie stowarzyszenie AZS od

wielu lat wskazuje na szkoły wyższe jako sta-

bilne zaplecze dla rozwoju polskiego sportu.

W tej grupie akademie wychowania fi zycznego

dysponują na dzisiaj wieloma cennymi atutami

(obiekty sportowe, zaplecze naukowo-badaw-

cze, kadra trenerska i specjalistyczna, zaplecze

organizacyjne i logistyczne). Co powinno się

w działaniach i decyzjach zmienić, aby efek-

ty mogły być bardziej istotne i zauważalne?

Najważniejsze jest, aby instytucje państwowe, Ministerstwo Sportu, Mini-sterstwo Nauki widziały ten duży poten-cjał w uczelniach, nie tylko w AWF-ach, ale też innych dużych uniwersytetach, które mocno wspierają sport wyczynowy. Jednym z ważniejszych elementów pro-gramowych, który udało mi się w ostat-nim czasie zasygnalizować w nowo po-wołanej przez ministra Witolda Bańkę Społecznej Radzie Sportu, której jestem od stycznia członkiem, to podjęcie działań dla wsparcia programu Akademickich Centrów Szkolenia Sportowego. Program ten istnieje w polskim sporcie już 11 lat, ale przez ten czas przybyło ośrodków, które realizują to szkolenie, a środków finansowych ubyło o prawie 5 milionów. Administracja rządowa musi sobie od-powiedzieć, jaką widzi rolę dla uczelni naszego typu, bo chyba nikogo nie trzeba przekonywać, jaką siłą sportową dyspo-nują nasze akademickie kluby. A poza tym wiele dyscyplin sportu nie rozwinie się bez oparcia o ośrodki akademickie.

Jako rektor AWF-u chciałbym, aby nasze uczelnie były dla Ministerstwa Sportu istotnymi partnerami w kwe-stii wypracowywania strategii rozwoju polskiego sportu. To ważne, bo szkole-nie sportowe prowadzone na uczelniach, szczególnie na akademiach wychowania fizycznego, daje szanse na równoległe kształcenie i doskonalenie sportowe. A to jest bardzo ważne dla wielu młodych ludzi, którzy podejmują wyzwanie upra-wiania sportu wyczynowego. Osobiście staram się przekazać właśnie im, że nie każdy będzie mistrzem, nie każdy będzie zbierał laury, nie każdy zarobi na życie w sporcie, natomiast warto mieć alter-natywę, mieć fachowe dobre wykształ-cenie, aby w razie niepowodzeń, urazów i kontuzji móc ułożyć sobie odpowiednio życie. Mamy jako uczelnie podwójną mi-sję – dać możliwość uprawiania sportu, dać fachową opiekę trenerską i medycz-ną, ale też zadbać o to, aby sportowcy kończyli studia zdobywając odpowiednie wykształcenie. Osobiście bardzo mnie cieszy to, że na naszej uczelni kilku spor-towców po ukończeniu studiów magi-sterskich kontynuuje naukę na studiach doktoranckich. To otwiera wiele drzwi i umożliwia godne życie po zakończeniu przygody ze sportem.Przed nami 2016 rok. Jakie zadania i wyzwa-

nia stoją przed klubem AZS na najbliższe mie-

siące?

Page 5: Akademicki Przegląd Sportowy 01/2016

www.azs.pl 5

Oczywiście chcielibyśmy utrzymać miejsce na podium w klasyfikacji sportu dzieci i młodzieży, zakwalifikować jak największą liczbę zawodników na Igrzy-ska Olimpijskie do Rio i powtórzyć doro-bek medalowy z roku 2015. W ubiegłym roku na mistrzostwach świata i Europy zdobyliśmy 8 medali w kategorii senio-rów, młodzieżowców i juniorów. To był dla nas fantastyczny rok.

Trwa sezon zimowy. Przyznaję, spo-dziewaliśmy się trochę lepszych wy-ników, jeżeli chodzi o biathlon i biegi narciarskie. Nie do końca się to spraw-dziło. Łyżwiarze na dzisiaj spisują się

Gratulacje, tytuł „Sportowego Działacza Dol-

nego Śląska w 2015 roku” to nobilitacja. Gala,

władze samorządowe, dużo ludzi świętujących

to wydarzenie. Co w twoim przypadku oznacza

określenie „działacz sportowy”? Brzmi trochę

jak z innej epoki, chociaż w naszych azetesow-

skich realiach to ciągle podstawa funkcjono-

wania całej struktury.

Bardzo dziękuję za gratulacje. „Spor-towy Działacz Dolnego Śląska 2015 roku” to ogromne wyróżnienie dla ca-łego środowiska Akademii Wychowania Fizycznego i Klubu Sportowego AZS AWF Wrocław. To dostrzeżenie działal-ności naszej Uczelni w zakresie sportu oraz dostrzeżenie zmian, których do-konaliśmy w KS AZS AWF Wrocław. Połączenie dwóch funkcji: prorektora ds. studenckich i sportu akademickiego oraz prezesa Klubu Sportowego AZS AWF Wrocław przyniosło bardzo dobre rezultaty. Dzisiaj mamy ponad 1000 aktywnych członków naszego klubu, 18 sekcji i ponad 60 trenerów. Pracuje-my zarówno z myślą o reprezentacjach narodowych, jak i propagowaniu aktyw-ności wśród dzieci i młodzieży.Plebiscyt pokazał, że środowisko związane

z wrocławskim AWF, a także ze sportem akade-

mickim na Dolnym Śląsku dosyć mocno identy-

fi kuje się z działalnością AZS. Wygrałeś w swo-

jej kategorii dosyć znaczną liczbą oddanych

głosów. Co sprawiło, że AWF Wrocław i twoja

osoba, prezesa Klubu AZS AWF, w świecie spor-

tu stała się aż tak rozpoznawalna?

Osiem lat temu pan rektor AWF Wro-cław prof. Juliusz Migasiewicz zapropo-nował mi funkcję prorektora ds. studenc-kich i sportu akademickiego, w tamtym czasie zarekomendował mnie również do Zarządu Głównego AZS, zgłosił moją osobę do Rady Sportu przy Prezydencie Wrocławia, zaproponował mnie do gru-py osób przygotowujących strategię The World Games 2017. To tylko niektóre z szans, jakie otrzymałem. Zawsze sta-rałem się wykonywać zadania bardzo

Stabilizacja i rozwójRozmowa z prof. Andrzejem Rokitą, prezesem klubu AZS AWF Wrocław

sumiennie. Bardzo dziękuję panu rekto-rowi za zaufanie, jakim mnie obdarzył. To pozwoliło mi zaistnieć nie tylko na na-szej Uczelni, ale również we Wrocławiu, na Dolnym Śląsku i w Polsce.Zmiany dokonane przez uczelniane władze

AZS w trwającej kadencji przynoszą już efek-

ty i sportowe, i organizacyjne. Co sobie za-

łożyliście kilka lat temu defi niując trochę od

nowa zadania dla uczelnianego klubu AZS

AWF Wrocław?

Kilka lata temu założyliśmy, że KS AZS AWF Wrocław musi ściśle współ-pracować z Uczelnią. Założyliśmy rów-nież, że musimy rozpocząć bardzo szero-kie szkolenie dzieci. I to się stało, oprócz studentów jest w klubie kilkaset dzieci. Założyliśmy również, że podczas szko-lenia będziemy diagnozować naszych zawodników i w ten sposób wyszukiwać talenty do sportu wyczynowego, nie za-przestając szkolenia rekreacyjnego. Dziś wydaje się, że powinniśmy dotrzeć z tą ofertą diagnostyczną Akademii nie tylko do członków AZS-u, ale na zewnątrz, np. poprzez promowanie pracowni badaw-czych. Dzisiaj KS AZS AWF Wrocław to miejsce przyjazne dla sportu dzieci i młodzieży oraz treningu dla sportow-ców wyczynowych. Zawdzięczamy to bardzo dobrej współpracy z Akademią Wychowania Fizycznego we Wrocławiu.Za kilka miesięcy Igrzyska Olimpijskie w Rio.

Miarą prawdziwego sukcesu w szkoleniu spor-

towym są reprezentanci w tej rywalizacji. Jakie

są rokowania w tym zakresie dotyczące Klubu?

Czekamy z niecierpliwością na igrzy-ska, bo tak naprawdę to cel każdego sportowca. Joanna Linkiewicz, Rafał Omelko, Robert Sobera, Agata Ozdoba oraz Justyna Kasprzycka to kandydaci z naszego klubu na wyjazd do Brazylii. W ostatnich latach, jak mówiłem wcze-śniej, udało się poprawić warunki do szkolenia sportowego na najwyższym poziomie. Mamy stypendia, bazę do treningu i zaplecze naukowo-badawcze

bardzo dobrze, chociaż w założeniach szkoleniowych ten sezon nie był potrak-towany jako maksymalizacja obciążeń i wyników. O pływaniu już mówiłem, bardzo liczymy na udany występ w Rio. Zrobimy wszystko, aby ich jak najlepiej przygotować. Cały czas szanse na igrzy-ska mają judocy, liczymy na lekkoatlet-ki, specjalistki od czterystu metrów.

Oprócz wyzwań sportowych jako uczelnia i środowisko podejmujemy działania zmierzające do poprawy na-szej infrastruktury sportowej. Mamy w planach budowę hali lekkoatletycz-nej i w perspektywie tworzenie w opar-

ciu o naszych pracowników i trene-rów ośrodka szkoleniowego. Myślimy o zapleczu dla akrobatyki i gimna-styki, z myślą nie tylko o szkoleniu sportowym, ale także o usprawnieniu młodzieży szkolnej i akademickiej. Ciągłym wyzwaniem jest dla nas po-szukiwanie partnerów i sponsorów za-równo na poszczególne wydarzenia, jak i cały wymiar realizowanych sporto-wych wyzwań.Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Bartłomiej Korpak

Współpraca Marta Nowak

Foto APS

Prof. A. Rokita w środku

do diagnozy jego efektów. Poczekamy, zobaczymy.Przed nami rok 2016. Jakie zadania i wyzwa-

nia stawiasz sobie i swojemu klubowi AZS na

najbliższe miesiące?

Zadanie, które postawiliśmy sobie kilka lat temu, to „stabilizacja i rozwój”. Stabilizacja dla zawodników i trenerów, żeby nie musieli martwić się o niepew-ne jutro, a rozwój to przede wszystkim organizacja klubu (i to się udało, m.in. dzięki ciężkiej pracy całej społeczności KS AZS AWF Wrocław we współpracy z Uczelnią).

Korzystając z okazji chciałbym po-dziękować raz jeszcze panu rektorowi prof. Juliuszowi Migasiewiczowi i całej społeczności akademickiej oraz wszyst-kim pracownikom klubu, zawodnikom i trenerom, jak również wolontariuszom. Bez nich nie osiągnęlibyśmy tej stabili-zacji i nie moglibyśmy oczekiwać takiego rozwoju. Bardzo wszystkim dziękuję. Dziękuję również Zarządowi Głównemu, który trzykrotnie powierzał mi zadania związane z przygotowaniem i realizacją uniwersjad zimowych oraz powierzył mi funkcję przewodniczącego Komisji Na-uki w Radzie Sportu ZG AZS.Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Bartłomiej Korpak

Foto AZS AWF Wrocław

Page 6: Akademicki Przegląd Sportowy 01/2016

aps nr 01 2016 (332)6

Po raz pierwszy w historii na Igrzyskach Olim-

pijskich w taekwondo wystąpi dwójka zawod-

ników z klubów akademickich: 18-letni Karol

Robak (–68 kg, AZS Poznań) i już doświadczony

Piotr Paziński (80 kg), reprezentant AZS-AWF

Warszawa. Gratuluję!

Dziękuję za gratulacje. Oczywiście ten awans na Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro nie byłby możliwy bez wsparcia mojej rodziny i najbliż-szych, więc i im należą się ogromne podziękowania za bezinteresowną po-moc i wsparcie, jakie mi przekazywali i przekazują cały czas.

Co do historycznego awansu dwóch zawodników taekwondo na najwięk-szą imprezę sportową świata można to określić jako efekt wieloletniej pra-cy nad sobą, która pozwoliła młodemu i utalentowanemu Karolowi oraz mnie, już dość doświadczonemu, ale ciągle

głodnemu zwycięstw, na zapisanie ko-lejnej strony w annałach olimpijskich naszej dyscypliny. Wróćmy do styczniowego Europejskiego Tur-

nieju Kwalifikacyjnego, który był ostatnią

szansą na uzyskanie kwalifi kacji olimpijskiej.

Zdobyłeś ją po pewnie wygranej walce z Duń-

czykiem, następnie wyrównanej z Włochem,

która zakończyła się wskazaniem sędziów po

dogrywce. Awans do półfi nału i pewna wy-

grana z Norwegiem (9:3). W tym trudnym,

skomplikowanym systemie kwalifi kacji, jak

skomentujesz start w Stambule?

Turniej w Stambule był drugą i za-razem ostatnią szansą na awans do IO. Każdy zawodnik trenujący taekwondo ma szanse awansu do IO z rankin-gu światowego. Tutaj pierwsza szóst-ka zawodników w kategoriach olimpij-skich zdobywa bezpośredni awans na igrzyska i nie musi się martwić o start

Jadę do !Rozmowa z Piotrem Pazińskim, zawodnikiem taekwondo AZS-AWF Warszawa

w głównej imprezie 2016 r. Pozosta-ła część sportowców ubiegających się o udział w zawodach olimpijskich ry-walizuje w kontynentalnych turniejach kwalifikacyjnych do Igrzysk, ale tylko finaliści uzyskują przepustkę do Rio.

Moja droga w Stambule była trudna, chociażby ze względu na to, że byłem rozstawiony z numerem 4 i w loso-waniu w półfinale mogłem zawalczyć z zawodnikiem który był rozstawiony z numerem 1. Jako że sport jest nie-przewidywalny, to moje założenia le-gły w gruzach już po drugiej rundzie turnieju, w której rywalizowali ze sobą zawodnik z Portugalii Julio Ferreira (1) z Norwegiem Richardem Andre Orde-mannem (8). Po dogrywce wygrał Nor-weg i czekał albo na mnie, albo na Wło-cha Roberto Bottę (5). Ale zaczynając od pierwszej walki z Duńczykiem, czu-

łem że jestem bardzo dobrze przygotowany do tego tur-nieju. Głowa była spokojna i skoncentrowana tylko na tym, co mam robić na macie. Przed zawodami obejrzałem wcześniejszą walkę Abder-rahima Elidrissiego (Dania) i zauważyłem, że dużo pró-buje kopnięć obrotowych za 3 punkty. Stąd wynik po pierwszej rundzie 0:0. Gdy już przeanalizowałem sobie założenia taktyczne przeciw-nika, sam mogłem dostoso-wać swoje przećwiczone ak-cje i rozpocząć zdobywania punktów, które dały mi zwy-

cięstwo. Z walki z Duńczykiem pamię-tam dobre mocne kopnięcie na głowę (punktowane za 3) oraz to, że walka toczyła się od początku do końca pod moje dyktando.

Druga walka z Włochem była bardzo trudna i bardzo wyczerpująca. Wyczer-pująca fizycznie, ale i psychicznie. Gra nerwów była do samego końca, a przy-pomnę, że walczyliśmy trzy rundy po dwie minuty oraz dodatkową rundę dwuminutową. Wynik końcowy po wal-ce oraz dogrywce był remisowy i o awan-sie decydował system, który zlicza liczbę celnych trafień z rundy dogrywkowej o za małej sile. Tutaj już wiedziałem, że ja trafiałem więcej razy celnie, ale za lekko i to ja zawalczę z Norwegiem o awans do IO w Rio.

Po dość nerwowej walce ćwierćfina-łowej przed półfinałem moja koncen-tracja była na bardzo wysokim pozio-mie i przez to pewność siebie również

pozwalała mi spokojnie oczekiwać na walkę. Wychodząc do półfinału nie wi-działem przeciwnika, tylko niebieski punkt, w który muszę trafiać, a same-mu uważać na niebezpieczne kopnię-cia kierowane w moją stronę. Walka od początku do końca przebiegała po mojej myśli i to ja rozdawałem karty. Kiedy chciałem – przyśpieszałem, kie-dy chciałem – klinczowałem. Mimo że przed trzecią rundą wygrywałem tyl-ko 1:0, to cały czas wiedziałem, że to ja wygram. Początek 3 rundy to szyb-ko zdobyte kolejne dwa punkty, które umocniły moją pozycję w pojedynku. Później Norweg chcąc odrobić stratę zaczął się mocniej „otwierać”, co wyko-rzystałem dokładając kolejne 6 punk-tów i wygrywając cały pojedynek 9:3. Ostatnia szansa... i masz bilet do Rio. Jakie

uczucie miałeś po tym turnieju?

Kwalifikacja jest spełnieniem mo-jego kolejnego marzenia. Bardzo się cieszę z wywalczonego paszportu do Rio i obiecuję, że to nie wszystko na co mnie stać. Dodatkowo po turnieju czułem, że cała praca, jaką włożyłem w przygotowania, ale i praca całej mo-jej ekipy, z którą się przygotowywałem, została nagrodzona tym awansem. I to dodatkowo cieszy. Wróćmy jeszcze do poprzednich igrzysk. Nie

zdobyłeś kwalifi kacji olimpijskiej i nie poje-

chałeś do Londynu. Cztery lata treningu. Kto

stoi za tym sukcesem? Klub, trener, rodzina?

Tak, już cztery lata temu niewiele zabrakło do wywalczenia kwalifikacji. Ale niestety trzeba było czekać kolej-ne cztery lata na awans. Wiadomo, że taek wondo jest sportem indywidual-nym, ale samemu się nie zdobywa nic. Przede wszystkim największe wsparcie miałem ze strony rodziny i najbliższych którzy wierzyli w mój sukces od począt-ku przygotowań aż do 19.01.2016 r. do dnia walki na turnieju kwalifikacyj-nym do IO. Oczywiście ogromne ukłony w stronę AZS-AWF Warszawa i mojego trenera Tomasz Pyciarza. Nasza droga zaczęła się 20 lat temu w SP 273 na Bielanach i tak się rozwinęła, że mając 28 lat jedziemy na Igrzyska Olimpijskie do Rio. To jest ogromny sukces. Ale nie

skim, Warszawa-ę -h o

m

P. Paziński z trenerem Tomaszem Pyciarzem AZS-AWF Warszawad

ok

cze

nie

s.

8

Page 7: Akademicki Przegląd Sportowy 01/2016

www.azs.pl 7

Karol pochodzi z małej wsi pod Poznaniem – Góry, jego rocz-nik – 1997, tegoroczny matu-rzysta. W sportowym świecie osiągnął naprawdę dużo, a do-

datkowo patrząc na jego ostatni postęp, ludzie przecierają oczy ze zdumienia. O Karolu było głośno już w wakacje, kiedy wywalczył srebrny medal Igrzysk Europejskich w Baku, gdzie startował z „dziką kartą”. W swoim dorobku ma już medale mistrzostw świata junio-rów, mistrzostw Europy seniorów czy klubowych mistrzostw Europy. Jego trenerzy Łukasz Scheffler i Waldemar Łakomy mówią jednym głosem: Karol może wygrać z każdym. Tego akurat jesteśmy pewni.

A jak będzie w Rio? A po co się je-dzie na igrzyska? Walczyć o medal. I ja po to pojadę – tak mówi Karol i tego się trzymamy!

Ścieżki sportowe często kształtują nasi idole

z młodzieńczych lat, zapewne z modyfi kacjami

w latach późniejszych. Kto cię inspirował, kto

był twoim idolem? Kto jest nim teraz?

Będąc jeszcze juniorem obserwowa-łem zawodników seniorów. Obserwowa-łem i podglądałem różne tricki. Ciężko powiedzieć, czy miałem jakiegoś idola. Na pewno jednym z ulubionych zawod-ników był Servet Tazegul (mistrz olim-pijski z Londynu, dwukrotny mistrz świata i Europy), z którym miałem oka-zję walczyć w Baku i wygrać! Teraz raczej nie mam żadnego idola. Chcę osiągnąć pierwsze miejsce w rankingu światowym i być bezkonkurencyjny, być idolem dla innych!Co cię najbardziej motywuje? Szkoła, treningi,

wcześniej jeszcze dłuższe dojazdy, ogólnie to

pokazuje, jak dużo masz na głowie. Co sobie

powtarzasz w trudniejszych chwilach?

Co mnie motywuje? Hmm, po prostu lubię to robić, a moim marzeniem jest być najlepszym i do tego uparcie dążę. Wiadomo, że nikt nie lubi przegrywać i jeżeli mi się zdarzy, biorę się do roboty jeszcze bardziej! A te wygrane turnieje mnie uskrzydlają, bo pokazują, że jest wszystko możliwe.

Bywają niewątpliwie trudne chwile. Zastanawiam się, czy nie przesadzam z treningami, ale staram się o tym nie myśleć, spotykam się ze znajomymi

Karol Robak – w drodze po medal w Rio!Karol Robak, zawodnik sekcji taekwondo AZS Poznań, najmocniejszej sek-cji w tej dyscyplinie w kraju, ma już kwalifikację olimpijską! Jest też dziewiątym sportowcem z Wielkopolski, który wywalczył przepust-kę na IO, równocześnie – jednym z najmłodszych olimpijczyków w dziejach województwa. Awans uzyskał w niesamowitym stylu. Wygrał turniej kwalifikacyjny w Stambule gromiąc wszystkich rywali, a w finale nie dając najmniejszych szans byłemu mistrzowi świata.

i szukam jakiejś rozrywki typu kino, kręgle itd.Dlaczego właśnie taekwondo? I jak trafi łeś

później do AZS-u?

Dlatego, że jest to sport walki, za-wsze chciałem walczyć i akurat tam gdzie mieszkam, utworzyła się sekcja taekwondo. Do AZS dostałem się, kiedy zostałem powołany do kadry wojewódz-kiej, prowadzonej przez trenerów AZS Poznań. Spodobały mi się tam trenin-gi, ludzie i wyrozumiali trenerzy, więc postanowiłem zmienić klub.Jesteś niezwykle skromnym chłopakiem. Pa-

trząc na twoje walki widzimy wielki spokój. Jak

panujesz nad swoimi emocjami? To już nie są

przecież „podwórkowe” zawody. Zdarzyło ci

się zgubić swoje opanowanie?

Czy jestem skromny, trudno mi o tym mówić. Osoby, które mnie bar-dzo dobrze znają, chyba są w stanie tak stwierdzić. Spokój. Wydaje mi się, że jako junior miałem duży z tym problem, lecz obserwując innych zawodników zro-zumiałem, że to w niczym nie poma-ga. Oczywiście odrobina złości i agresji jest potrzebna, w końcu to sport walki, ale trzeba go rozgraniczyć i zachować trzeźwość umysłu. Obecnie wygląda to znacznie lepiej i miejmy nadzieję, że będzie jeszcze bardziej.Niedługo matura, później

chcesz studiować na AWF-ie,

a dalej?

W łaśnie, matura w tym roku, chcę oczy-wiście ją zdać! Wiadomo, później studia, a następ-nie chcę założyć jakąś własną działalność i na pewno uczestniczyć jakoś w świecie taekwondo.Który moment w twojej karie-

rze sportowej był tym prze-

łomowym? Taki, po którym

z trenerami stwierdziliście, że

możesz rywalizować na równi

z najlepszymi.

Powiedziałbym, że miałem dwa mo-menty przełomowe. Były to klubowe mistrzostwa Europy pod koniec 2014 roku, gdzie startowałem w kategorii seniorów jeszcze jako junior. Wygrałem je i byłem bardzo zaskoczony. Srebrny medal w Baku był chyba największym przełomem, bo miałem okazję zmierzyć

się z najlepszymi i z nimi wygrać. Wtedy wiedziałem, że mam szanse i pokazała się lampka w głowie – Rio.Jak teraz będzie wyglądało twoje przygoto-

wanie do igrzysk? Będziesz wprowadzał coś

nowego do treningu? Czy będziecie przygoto-

wywać strategię na każdą walkę, na każdego

zawodnika, który będzie jechał do Rio?

Obecnie chcemy wszystko do końca wyleczyć, bo w 2015 musiałem się upo-rać z paroma bólami. Skupimy się na przygotowaniu ogólnym, wracamy do podstaw. Z czasem wejdziemy na obro-ty, będą obozy, treningi na siłowni itd., analiza walk przeciwników, przygoto-wanie taktyczne pod nich. Będą również turnieje kontrolne, w których wynik nie będzie grał jednak większej roli (m.in. Mistrzostwa Europy w Montre-aux w Szwajcarii). Będzie to wszystko w ramach treningu, żeby ewentualnie zobaczyć, co jeszcze można poprawić.Twoje marzenia?

Moje marzenia to, tak jak już mówi-łem, bycie bezkonkurencyjnym, medal

w Rio i na innych imprezach mistrzow-skich w najbliższych latach oraz 1. miej-sce w rankingu światowym. Oczywi-ście istnieją jeszcze marzenia bardziej prywatne, które zatrzymam dla siebie.

Rozmawiał Kacper Czarnota

Foto achiwum prywatne K. Robaka

w Rio!ejszej sek-

też st-

ów u.

ali, ta.

Page 8: Akademicki Przegląd Sportowy 01/2016

aps nr 01 2016 (332)8

mógłbym nie wspomnieć o kolegach i koleżankach z sekcji taekwondo AZS--AWF Warszawa, wszystkich trenują-cych w Warszawie oraz moich kolegach i koleżankach z całej Polski, którzy po-magali mi w przygotowaniach. To rów-nież dzięki nim moja forma sportowa była gotowa na czas startu i jestem im bardzo wdzięczny za cały czas i serce poświęcone chłopakowi z warszawskich Bielan. Największe podziękowania dla Michała Łoniewskiego, z którym tre-nuję od nastu lat i zawsze mogłem na niego liczyć. Tak jak ja pomagałem Mi-chałowi w przygotowaniach do Igrzysk w Londynie 2012, tak Michał wyciskał ze mnie siódme poty w przygotowa-niach do startu w Stambule i liczę, że jeszcze coś wyciśnie na tej trudnej drodze do Rio.Jak długo trenujesz taekwondo i dlaczego

akurat ten sport?

Trenuję od 1996 roku, o ile sam po-czątek można nazwać trenowaniem. Podczas zajęć SKS, które prowadził nowy, młody nauczyciel (Tomasz Py-ciarz) oprócz gry w piłkę nożną i innych gier zespołowych zaczęły się przebijać elementy sportów walki – taekowndo. Podstawowe bloki, uderzenia i kopnię-cia zaczęły się cieszyć bardzo dużą po-pularnością wśród społeczności szkolnej i od 1997 r. powstał oficjalnie klub UKS Taebaek Bielany, w którym stawiałem pierwsze zawodnicze kroki.

A dlaczego ten sport? W sumie to dość prozaiczne, ale jestem z pokole-nia, które grało w piłkę i bawiło się na podwórku, a nie siedziało przed kom-puterem lub tabletem. A dodatkowo oglądając Van Dama czy Bruce’a Lee chciało się też tak umieć walczyć. Stąd moje zainteresowanie sportami walki. Każdy sportowiec jest statystykiem swoich

startów, sukcesów. Proszę przedstaw je na-

szym Czytelnikom?

Oprócz tego, że jestem wielokrotnym i aktualnym mistrzem Polski senio-rów, wielokrotnym medalistą Pucha-rów Świata, to dla mnie największym sukcesem jest to, kim się stałem przez sport. To znaczy, nie wyniki sportowe są dla mnie najważniejsze, ale to, że przez trening nauczyłem się, że ciężka praca zawsze kiedyś zacznie się opła-cać. Sumienność, wytrwałość, rzetel-ność, niepoddawanie się, jak coś nie idzie – to są moje największe sukcesy. W sporcie ważne są predyspozycje. A szczegól-

nie w sportach walki. Masz je czy ciągle nad

nimi pracujesz? Jakie to cechy?

Od zawsze mówiłem, że talent to tylko niewielki procent sukcesu. Ciężka praca i szlifowanie swojego charakteru przyniosą prędzej czy później efekty w postaci zwycięstw. Moje predyspozy-cje cały czas są szlifowane i ulepszane. Jak już zostanę mistrzem olimpijskim i mistrzem świata, to zdradzę, jakie one są, a póki co będę nad nimi cały czas pracował. Jakie inne dyscypliny sportu są ci bliskie?

Jadę do !

Bardzo bliskie są mi szeroko pojęte sporty walki. Interesuję się wszystkimi: od pięściarstwa, przez kick boxing, róż-ne jego odmiany typu K1, przez muay thai, ju jitsu do MMA. Jakoś te emocje wywoływane możliwością sprawdzenia swoich umiejętności w potyczce z kimś innym są dla mnie bardzo atrakcyjne. Ale interesuję się również sportami dru-żynowymi, a w szczególności siatkówką i piłką ręczną. Gdyby nie sporty walki i taekwondo, chciałbym być piłkarzem ręcznym. Jesteś członkiem AZS warszawskiej Akade-

mii Wychowania Fizycznego. Czy to był do-

bry wybór?

Był to najlepszy wybór, bo są tu najlepsi trenerzy i najlepsi zawodnicy. Czy taekwondo pozostanie w twoim życiory-

sie zawodowym?

Można powiedzieć, że już mocno się zagnieździło. Bo nie dość, że jestem sportowcem, to jednocześnie – nauczy-cielem wychowania fizycznego w Szkole Podstawowej w Starych Babicach oraz trenerem taekwondo w moim macie-rzystym klubie UKS Taebaek Bielany. Czy start w Rio de Janeiro będzie miał może

przełożenie na twoją przyszłość?

Nie wybiegam aż tak daleko w przy-szłość. Póki co koncentruję się na przy-gotowaniach do igrzysk olimpijskich, a co będzie później, to już los pokaże. Choć dość fajnie będzie móc powiedzieć, że jest się olimpijczykiem, a jeszcze faj-niej – złotym medalistą Nie obiecuję nic, ale na pewno nie będę jechał do Rio na wycieczkę. Pokażemy na brazylijskich matach legendarną polską siłę. Dziękuję za rozmowę

Rozmawiała Halina Hanusz

Foto archiwum prywatne P. Paziński

i AZS-AWF Warszawa

do

ko

ńcz

en

ie z

e s

. 6

Page 9: Akademicki Przegląd Sportowy 01/2016

www.azs.pl 9

Nie po raz pierwszy próby or-ganizacji AMP podjęła się drużyna Uniwersytetu Eko-nomicznego z Górnego Śląska. Ciekawa, aczkolwiek niespo-

dziewana okazała się lokalizacja im-prezy: Ośrodek Wypoczynkowym Orle Gniazdo w Hucisku na Jurze Krakow-sko-Częstochowskiej. Pierwsi uczestnicy pojawili się już w czwartek wieczorem, by przejść szybką aklimatyzację i od-począć przed wielką szachową bitwą.

Wśród startujących nie zabrakło wielu utytułowanych arcymistrzów

szachowych z międzynaro-dowymi osią-g n i ę c i a m i . Interesująco zapowiadała się rywaliza-cja pomiędzy k o b i e t a m i , gdzie trudno było wskazać główną fawo-rytkę. Turniej indywidual-ny mężczyzn rozpoczął się od dużej nie-

spodzianki. Rozstawiony z wysokim numerem startowym reprezentant go-spodarzy Dariusz Świercz (Uniwersytet Ekonomiczny Katowice) musiał uznać wyższość przeciwników zdobywając ostatecznie 6,5/9 pkt. W czasie trwania turnieju swoją przewagę nad rywalami systematycznie powiększał Maciej Kle-kowski (Akademia Górniczo-Hutnicza Kraków), który w finalnym rozrachunku po raz drugi w karierze sięgnął po tytuł akademickiego mistrza Polski, kończąc zawody z imponującym wynikiem ośmiu

Akademickie Mistrzostwa Polski w Szachach, Katowice, 15–17.01.2016

W szachowym (H)uciskuOd 15 do 17 stycznia 2016 r. rozegrane zostały

Akademickie Mistrzostwa Polski w Szachach, or-

ganizowane zgodnie z tradycją przez Klub Uczel-

niany Uniwersytetu Ekonomicznego z Katowic.

W czempionacie wzięło udział blisko 300 szachi-

stów z 42 uczelni z kraju.

zwycięstw i jednego remisu (8,5/9). Dwa pozostałe meda-le zdobyli studenci Uniwersytetu Eko-nomicznego z Pozna-nia – srebrny wywalczył Jacek Tomczak, a brązowy Kamil Dragun.

Kobieca rywalizacja nabrała rumień-ców po siódmej rundzie, kiedy trzy za-wodniczki oderwały się od peletonu i wiadomo było, że to pomiędzy nimi rozstrzygnie się końcowa rywalizacja. Swoją fantastyczną dyspozycję udowod-niła Karina Szczepkowska (UE Katowi-ce), która wynikiem 8,5/9 zdeklasowała rywalki. Drugie miejsce z punktową stra-tą do liderki zdobyła Klaudia Kulon (UE Poznań), przed Martą Bartel z Uniwer-sytetu Warszawskiego. Klekowski oraz Szczepkowska w związku z osiągniętymi wynikami zakwalifikowali się do akade-mickiej reprezentacji Polski na tegorocz-ne Akademickie Mistrzostwa Świata, które odbędą się w kwietniu w stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Abu Dhabi. Ośmioosobowy skład uzupełnią studenci najwyżej notowani w świato-wych rankingach. Akademicka reprezen-tacja bronić będzie dwóch złotych medali zdobytych rok temu w Katowicach!

Szachiści nie mieli wiele czasu na odpoczynek, gdyż zaraz po zakończeniu ostatniej rundy turnieju indywidualne-go rozpoczął się turniej zespołowy. Spe-cjaliści w gronie faworytów wymieniali ekipy z Katowic, Poznania i Warszawy (UW), jednak walka w drużynie rządzi się własnymi prawami.

Po 9 rundach swoją dominację udo-wodniły najwyżej rozstawione ekipy: Uniwersytety Ekonomiczne z Katowic i Poznania. W bezpośrednim starciu po-między tymi ekipami padł remis, a do

mety poznaniacy dotarli z punktem przewagi nad Katowicami. Trze-cie miejsce wywalczyła drużyna Politechniki Wrocławskiej. Roz-czarowaniem zakończył się start wielokrotnych mistrzów Polski z Uniwersytetu Warszawskiego, którzy dopiero dzięki zwycięstwu w ostatniej rundzie awansowali do czołowej piątki imprezy. Pierwsze dwie drużyny uzyskały nominację do Akademickich Mistrzostw Eu-ropy w Szachach, które odbędą się

Klasyfikacja końcowa

Kobiety

1. Karina Szczepkowska-Horowska (Uniwersytet Ekonomiczny Katowice)2. Klaudia Kulon (Uniwersytet Ekonomiczny Poznań)3. Marta Bartel (Uniwersytet Warszawski)Mężczyźni

1. Maciej Klekowski (Akademia Górniczo-Hutnicza Kraków)2. Jacek Tomczak (Uniwersytet Ekonomiczny Poznań)3. Kamil Dragun (Uniwersytet Ekonomiczny Poznań)

Klasyfi kacja turnieju drużynowego

1. Uniwersytet Ekonomiczny Poznań 17 pkt2. Uniwersytet Ekonomiczny Katowice 16 pkt3. Politechnika Wrocławska 14 pkt

Wyniki: na www.amp.katowice.pl

w 2017 r. w hiszpań-skiej Maladze!

Świetnie spisa-li się w drużynówce najlepsi zawodnicy turniejów indywidu-alnych. Maciej Kle-kowski zakończył ry-walizację z wynikiem 7,5/8, Karina Szczep-kowska zdobyła 8/9. Dla swoich drużyn bardzo dobrze też za-grali najwyżej noto-wani w rankingach Dariusz Świercz (UE Katowice, 8/9) i Klaudia Kulon (UE Poznań, 5,5/7).

Podziękowania należą się sponsorom za czynny udział w imprezie oraz po-moc, bez której Akademickie Mistrzo-stwa Polski nie osiągnęłyby takiego po-ziomu. Wyrazy wdzięczności kierujemy do Ministerstwa Sportu i Turystyki, Akademickiego Związku Sportowego oraz przedstawicieli miasta Zawiercia.

Szymon Śledziona, Łukasz Turlej

Foto Michał Walusza,

Sylwester Śmigielski

Page 10: Akademicki Przegląd Sportowy 01/2016

aps nr 01 2016 (332)10

Wydanie LubelskieRedakcja: Piotr Rejmer

e-mail: [email protected]

Sport łączylebelskie

lubelskie

Ostatnie dni roku 2015 zbiegły się ze Świętami Bo-żego Narodzenia oraz zbliżającym się Nowym Rokiem, i były w zasadzie dniami odpoczyn-ku i refleksji. Przez ten rok 2015 mia-

łem ogromną przyjemność należenia do grupy niesamowitych osób, dla których sport jest ważną częścią życia. Są to młodzi ludzie, pozytywnie nastawieni, otwarci i aktywni. Wielu z nich studiu-je, trenuje, a nawet już pracuje. W tym szybko przemijającym świecie potrafią znaleźć czas na szeroko rozumianą dzia-łalność sportową. Cały czas aktywnie włączają się w rozmaite nowe inicjaty-wy, takie jak Akademia Wolontariatu Sportowego. Podsuwają nowe pomysły i dążą do realizacji nie tylko własnych marzeń, ale myślą także o innych, o czym świadczą chociażby: Charytatywny Ma-raton Fitness, Szlachetna Paczka AZS UMCS. Ten rok pokazał mi, że poprzez nasze działania dążymy nie tylko do za-spokajania własnych potrzeb, ale także staramy się osiągać wspólne cele.

Bez wątpienia mogę powiedzieć, że 2015 był rokiem przełomowym. Na Fina-le Igrzysk Studentów Pierwszego Roku, jako środowisko Lublin, zajęliśmy naj-lepsze w historii czwarte miejsce, będąc jeden punkt od podium. Ogólnopolski finał zawodów z UKSu do AZSu w kla-syfikacji środowisk – wygraliśmy! Cho-ciaż nie mówi się o tym bezpośrednio, ale ciężko pracujemy na ciągły rozwój akademickiego sportu w Lublinie.

W 2015 roku zainaugurowano Aka-demickie Centrum Szkolenia Sportowe-go w Lublinie, które miejscowym stu-dentom daje jeszcze lepsze warunki do uprawiania sportu na poziomie wyczy-nowym. Projekty, w których braliśmy udział, otwierają nowe perspektywy. To one mocno połączyły nas w jedną spo-łeczność AZS, która pracowała na rzecz wszystkich. Zmierzaliśmy w jednym kie-runku – rozwoju akademickiego sportu w Lublinie. To są podstawy nawiąza-nia jeszcze lepszej i szerszej współpracy. Obserwowałem, jak zawierane są nowe znajomości, jak powstają ciekawe pomy-sły. Uczestniczyłem w burzliwych rozmo-wach, widziałem, jak budowane są rela-cje międzyludzkie. To były niesamowite chwile, dla których warto żyć. Dlatego Wam wszystkim życzę, abyśmy pracowali jeszcze intensywniej i wspólnie osiągali sukcesy w 2016 roku.

Piotr Rejmer

Lubelski AZS wyszedł z nową inicjatywą, w której chce zachęcić

studentów i mieszkańców Lublina do aktywnego spę-dzania czasu. Klub zgłosił dwa projekty do Budżetu Obywatelskiego Lublina na rok 2016. Dzięki zaan-gażowaniu działaczy AZS w Lublinie projekty zajęły pierwsze miejsca w obu kategoriach (projekt mały, projekt duży) i trafiły do realizacji w 2016 roku. Jest to ogromny sukces akademickiego śro-dowiska lubelskiego.

Więcej o projektach na łamach serwi-su klubowego opowiadał dyrektor AZS KŚ Woj. Lubelskiego, kol. Paweł Da-nielczuk: Są to dwa projekty, w których istnieje możliwość pokierowania środkami budżetu miasta. My chcemy również takie projekty promować – przygotowaliśmy projekt duży i projekt mały. Głównie dotyczą one aktywności sportowej i rekreacji ruchowej – zarówno dla studentów, jak i dla mieszkańców Lublina.

W projektach kładziemy nacisk na organizację najpopularniejszych zajęć

wśród młodzieży. Są to dla kobiet za-jęcia typu fitness, a dla panów róż-ne formy ćwiczeń na siłowni. Projekt większy skierowany jest do studentów, projekt mniejszy do mieszkańców Lu-blina. Nie ukrywam, że chcemy takie

zajęcia w ramach wspomnianych pro-jektów wprowadzić dla naszych miesz-kańców i studentów, tak żeby oni mogli na tym skorzystać, np. poprzez dostęp do obiektów sportowych – uczelnianych, czy dostęp do dobrej kadry instruktor-skiej – dodaje Paweł Danielczuk.

Oprócz organizacji zajęć sportowo--rekreacyjnych na lubelskich obiektach sportowych przewidziane są m.in. wy-jazdy na Akademickie Mistrzostwa Pol-ski dla najlepszych sportowców studen-tów. Będzie możliwość rywalizowania, o czym opowiada dyrektor AZS KŚ Woj. Lubelskiego: A na zakończenie naszych wszystkich zajęć sportowych chcieliby-śmy przeprowadzić zawody i uhonoro-wać uczestników drobnymi nagrodami.

Projekty mają za zadanie zachęcenie do uprawiania sportu, a jednocześnie

będą dawać taką możliwość studentom i mieszkańcom bez ponosze nia dodatko-wych kosztów. Są to ultranowoczesne projekty, które mają poszerzyć ofertę AZS Lublin.

Piotr Rejmer

Akademicki Budżet

Lublina 2016

Page 11: Akademicki Przegląd Sportowy 01/2016

www.azs.pl 11

Zimowe Mistrzostwa Polski

w Pływaniu Lublin 2015

18 rekordów Polski seniorów (12 indywidualnych i 6 w sztafetach) oraz 58 wyników lepszych

od wymaganego minimum na Mistrzostwa Europy w Londynie. Do tego kilkadziesiąt rekordów

juniorskich i młodzieżowych w różnych kategoriach. Tak w skrócie można przedstawić Zimowe

Mistrzostwa Polski Seniorów i Młodzieżowców w pływaniu Lublin 2015 rozgrywane na Aqua Lublin.

O p o z i o m i e sportowym za-wodów świadczą po-

wyższe liczby. Natomiast mistrzo-stwa można także uznać za duży sukces organizacyjny. Sami zawodnicy wypowiadali się w superlatywach na temat samej imprezy, jak i o pływal-ni olimpijskiej. Szybka, fantastyczna, ogromna – takie określenia pojawiały się najczęściej.

Pierwszego dnia nie zawiódł najlep-szy grzbiecista Europy Radosław Ka-węcki. Do finału na 200 metrów grzbie-tem wszedł z dużym zapasem sił, za-chowując energię na kolejne starty. W walce o medale zdeklasował rywali uzyskując czas o prawie 6 sekund lepszy od srebrnych medalistów (ex aequo na drugiej lokacie byli Jakub Skierka i Ma-teusz Wysoczyński). A sam mistrz Eu-

ropy z Izraela był nie do końca zadowolony ze swojego występu.

– Przyjechałem tutaj po wynik, nie wyszło, zoba-

czymy co dalej. Może za bardzo chciałem, bo

miałem w planach pobicie re-

k o r d u Polski. Nie-stety, nie udało się. Nie chcę się tłumaczyć. Po prostu płynąłem na tyle ile mo-głem dzisiaj – mówił reprezentant AZS AWF Warszawa.

Radosław Kawęc-ki zdobył siedem me dali i został wybrany najlep-szym zawodnikiem mi-strzostw (złote medale na 50, 100 i 200 metrów stylem grzbietowym, złoto w sztafecie 4x200 metrów stylem dowol-nym, srebro w sztafecie 4x100 metrów stylem do-wolnym, srebro w szta-fecie 4x50 metrów sty-lem zmiennym, srebro w sztafecie 4x100 me-trów stylem zmiennym).

Mistrzostwa po pierw-szej sesji finałowej podsumował Paweł Słomiński, trener kadry narodowej oraz opiekun pływaków AZS AWF Warsza-wa: – Zawsze jak padają rekordy Polski, to świadczy to o tym, że poziom zawo-dów jest bardzo wysoki. Mnie osobiście cieszy postawa Radka Kawęckiego, który popłynął jedną setną sekundy szybciej niż na Mistrzostwach Europy w Izra-elu, gdzie zdobył złoty medal.

Uzyskał najbardziej wartościowy wy-nik, jeśli chodzi o przeliczenie go na punkty Międzynarodowej Federacji Pły-wackiej. Chrzest bojowy pływalni jak

najbardziej się sprawdził. Padło masę wartościowych rezultatów. Rok temu, na takich samych Mistrzostwach Pol-ski, padły tylko cztery rekordy Polski, o ile dobrze pamiętam. Żywię nadzieję, że te rekordy będą padały. Pływalnia jest bardzo szybka, bardzo przyjazna i cieszymy się, że mamy kolejny, wyso-kiej klasy obiekt dla polskiego pływania.

Najlepiej dzień finałowych zmagań podsumowują słowa Ministra Spor-

tu i Turystyki Witolda Bań-ki, który oglądał pły-

waków z trybun: – W znakomitym mo-mencie przyszło mi oglądać Mistrzostwa Polski. Naprawdę fantastyczna impre-za, wysoki poziom, rekordy życiowe, rekordy Polski. No cóż dodać. Serce rośnie, jak ogląda się takie mistrzostwa. Przede wszystkim jestem zadowolony i szczęśliwy, że na zawodach krajowych jest taka atmosfera. Zupełnie jak na międzynarodowej, dużej imprezie.

Katarzyna Niećko

Krzysztof Kurasiewicz

Foto AZS UMCS

Page 12: Akademicki Przegląd Sportowy 01/2016

aps nr 01 2016 (332)12

Nie Wisła Can Pack Kraków i nie Artego Bydgoszcz, czyli fawory-ci do głównego trofeum, ale dysponujący znacznie mniejszym budżetem klub z Lublina sięgnął po Puchar Polski. Po zaciętym i emocjonującym widowisku na miarę finału – Pszczółka AZS UMCS Lublin pokonała Ślęzę Wrocław 66:58. To historyczny suk-ces lubelskich koszykarek. MVP turnieju została Leah Metcalf.

Droga do końcowego sukcesu była jednak długa i wy-boista. Choć Pszczółki do rywalizacji przystąpiły dopiero od półfinału, to w nim od razu trafiły na mocną ekipę Artego. Bydgoszczanki to aktualnie wiceliderki tabeli i to raczej one mogły uchodzić za

faworytki tego starcia. Jak pokazał jednak pierwszy mecz tego dnia – faworyt także potrafi zawieść. Potwierdziła to nieocze-kiwana porażka Wisły Can Pack Kraków ze Ślęzą Wrocław 71:65. Przegrana zamknęła wiślaczkom drogę do obrony trofeum.

Kibice nie zdążyli jeszcze do-brze ochłonąć po tym spotka-niu, a na parkiet weszły drużyny Pszczółki i Artego. Pierwsza kwar-ta dla gospodyń, aż 22:8. W kolej-nej odsłonie Artego przebudziło się i zaczęło grać znacznie lepiej. Duża w tym zasługa Maurity Reid,

którą ciężko było zatrzymać nie faulując. Dzięki niezwykle skutecznej i konsekwentnej grze w ata-ku oraz dobrej obronie koszykarkom Artego udało się odrobić straty i wyjść na prowadzenie 37:31 na koniec drugiej kwarty. Wyszłyśmy dzisiaj bardzo zdeterminowane i pewne siebie. Chciałyśmy poko-nać zespół z Bydgoszczy i wykorzystać to, że nie grała u nich podstawowa zawodniczka – Amisha Carter. Na początku starałyśmy się realizować swoje założenia i to przynosiło skutek. Później wkradła się dekoncentracja i nie wyglądało to tak, jak chciał trener – mówiła Dominika Owczarzak, rozgrywająca AZS-u.

Po przerwie gospodynie zabrały się za odrabianie strat. Ponownie dobrą sku-tecznością popisała się Leah Metcalf. Ważne punkty zdobyła także Agnieszka Ma-kowska. Akademiczkom udało się doprowadzić do remisu po 39, ale wtedy znów na siedem oczek odskoczyły rywalki. Taką przewagę dowiozły już do końca kwarty.

Ostatnia odsłona przyniosła najwięcej emocji. Pszczółki rozpoczęły ją od serii 10:0 i wyszły na prowadzenie 60:59. Wtedy ponownie przypomniała o sobie Leah Metcalf. Dzięki jej trójce i dwóm celnym rzutom osobistym Jhasmin Player gospodynie uciekły na 5 punktów (64:59). Na minutę przed końcem AZS prowadził 65:61.

Sukces lubelskich koszykarek!

Page 13: Akademicki Przegląd Sportowy 01/2016

www.azs.pl 13

Bydgoszczanki próbowały zatrzymać gospodynie faulując. Na nic się to jednak zdało, bo akademiczki były niemal bezbłędne na linii rzutów osobistych. Ostatecznie koszykarki z Lublina wygrały 71:65. Podchodziliśmy do rywala z dużym respektem. Obawialiśmy się, że zespół z Bydgoszczy wyjdzie małymi zawodniczkami i zacznie grać szybko. Mieliśmy być na to przygotowani, ale jednak przegraliśmy ten szybki atak. Cieszymy się z awansu do finału. Jutro postaramy się powalczyć ze Ślęzą i zaprezentować się jak najlepiej – podsumował trener Pszczółki AZS UMCS Lu-blin, Krzysztof Szewczyk. To był wieczór niespodzianek w lubelskiej hali MOSiR, ale kolejny dzień także przyniósł sensacyjne rozstrzygnięcie.

Za faworytki finałowego spotkania uznawane były wrocławianki. Pierwsza kwarta spotkania jednak tego nie potwierdziła. Bardzo dobrze zaczęły gospo-dynie, które dzięki trafieniom Agnieszki Makowskiej, Leah Metcalf i Jhasmin Player zanotowały serię 12:0. Ślęza swoje pierwsze punkty zdobyła po niemal pięciu minutach gry. Za trzy trafiła Katarzyna Krężel. Do końca pierwszej odsłony dominowały lublinianki, które grały ambitnie w obronie i skutecznie w ataku.

Udokumentowały to prowadzeniem 20:12 po tej części gry. W kolejnej partii akademicz-ki dalej powiększały swoją przewagę, a pierwsze skrzypce grała Kateryna Dorogobuzowa. Była nie do zatrzymania pod koszem, a kwartę zakończyła celną trójką, dając swojej drużynie prowadzenie 37:22.

Początek trzeciej części gry układał się po myśli Pszczółek, ale do czasu. Ślęza rzuciła się do odrabiania strat i była na jak najlepszej ku temu drodze. Koszykarki z Wrocławia zbliżyły się nawet na trzy punkty. Duża w tym za-sługa Sharnee Zoll, która mocno dała się we znali lubliniankom. Na szczę-ście w szeregach AZS-u ponownie błysnęła Leah Metcalf, która zakończyła kwartę rzutem za trzy punkty (52:46). To był finał Pucharu Polski, takie zwycięstwa nigdy nie przychodzą łatwo. Wiedziałyśmy, że mimo naszego prowadzenia bodajże 20 punktami wcale nie musi się skończyć dobrze dla nas, bo na takim poziomie przeciwnicy na pewno będą chcieli wrócić do gry – powiedziała kapitan AZS-u Olivia Szumełda-Krzycka i... miała rację.

Ostatnia odsłona mogła niektórych kibiców przyprawić o zawał serca. Na parkiecie trwała walka punkt za punkt. Ślęza poczuła, że jeszcze nie wszyst-ko stracone, a Pszczółki chciały za wszelką cenę dowieźć korzystny dla siebie rezultat do końca. Bardzo ważne punkty dały gospodyniom Agnieszka Ma-

kowska i Leah Metcalf. Dzięki nim na minutę i 30 sekund przed końcem Pszczółki prowadziły pięcioma oczkami i nie oddały prowadzenia już do końca. Ostatecznie wygrały 66:58. Można powiedzieć, że nasz sen się ziścił. To speł-nienie marzeń. Kibicom ten pojedynek mógł się podobać. Był pełen walki, wzlotów i upadków. Trenowałyśmy jak przed normalnym, ligowym spotkaniem. Pomogło nam to, że nie czułyśmy na sobie presji. Faworytami były Artego Bydgoszcz i Wisła Kraków, a skończyło się tak jak widać – dodała po meczu Agnieszka Makowska.

Jesteśmy niezmiernie szczęśliwi. Mówiłem moim zawodniczkom w szatni, że nie zawsze faworyt wygrywa. To jeden mecz, wszystko się może zdarzyć. Zostawiliśmy serce i charakter na parkiecie. Cieszymy się bardzo, to dla nas duży sukces – stwier-dził trener Pszczółki AZS UMCS Lublin, Krzysztof Szewczyk.

Katarzyna Niećko

Foto AZS UMCS

Page 14: Akademicki Przegląd Sportowy 01/2016

aps nr 01 2016 (332)14

³ódzkie

Wydanie ŁódzkieRedakcja:

Aleksandra LeszczyńskaMateusz Kacprzykowski

e-mail: [email protected]

Marzenie do spełnienia

³ódzkie

Rok 2016 rozpoczęty! Rok szcze-gólny – rok olimpijski . Nie ma wąt-p l i w o ś c i , przez naj-bliższe mie-siące wszyst-ko będzie kręciło się

wokół RIO. Wiele mówimy obecnie o zmianie oblicza współczesnego spor-tu wyczynowego, jego komercjalizacji, zmierzchu fair play czy coubertinow-skiej idei uczestnictwa. A jednak magia igrzysk olimpijskich trwa. Wszak to zawody wyjątkowe, o udziale w których marzy każdy sportowiec. Pragnienie startu na olimpijskich arenach wy-zwala w zawodnikach szczególną mo-tywację.

Już podczas naszej grudniowej Łódzkiej Gali między słowami podsu-mowań i gratulacji za sukcesy w se-zonie 2015 rozbrzmiewały życzenia kwalifikacji olimpijskich dla najlep-szych sportowców AZS Łódź. W Ate-nach, Pekinie i Londynie w polskiej reprezentacji olimpijskiej znaleźli się nasi lekkoatleci. Apetyt jednak rośnie w miarę jedzenia. Liczymy już nie tylko na przedstawicieli „królowej sportu”, ale czekamy niecierpliwie na pierwsze-go pływaka AZS Łódź na igrzyskach olimpijskich. Największe nadzieje wią-żemy oczywiście z Olą Urbańczyk. Ape-tyt na start w Brazylii ma także Filip Wypych. Karierę z myślą o Rio zde-cydowała się kontynuować kilka lat temu skoczkini w dal Teresa Dobija. Igrzyska to jedyne zawody, na których nasi multimedaliści nie mieli jeszcze zaszczytu reprezentować Polski. Ri o pozostaje dla nich wielkim marzeniem. Oby się spełniło!

AL

Nie inaczej było tym razem – 4 grud-nia po raz trzeci odbyła się Łódzka Gala Sportu Akademickiego. Tym

razem Gala miała wydźwięk szczegól-ny – AZS Łódź świętował w 2015 roku swoje 70-lecie. Wielu z naszych zawod-ników uczciło jubileusz klubu w najlep-szy z możliwych sposobów, zdobywając medale na najważniejszych imprezach.

Galę tradycyjnie rozpoczęło podsu-mowanie wydarzeń w sporcie powszech-nym. Wręczono puchary dla najlepszych uczelni w rozgrywkach Akademickich Mistrzostw Województwa Łódzkiego w edycji 2014/2015, w których ponow-nie najlepsza okazała się Politechnika Łódzka. Prezesi trzech najlepszych klu-bów uczelnianych AZS w naszym regio-nie – KU AZS Politechniki Łódzkiej, KU AZS Uniwersytetu Łódzkiego i KU AZS Uniwersytetu Medycznego odebrali z rąk wiceprezesów Organizacji Środowisko-wej gratulacje za wysokie miejsca w kla-syfikacjach AMP. Następnie wyróżnieni zostali wszyscy medaliści indywidualni AMP z łódzkich uczelni oraz trenerzy, którzy poprowadzili swoich podopiecz-nych na podium w klasyfikacjach druży-nowych. Najwięcej medali w minionym sezonie zdobyli karatecy z Politechniki Łódzkiej. Łódzcy studenci stawali także wielokrotnie na podium w judo, lekkiej atletyce, trójboju siłowym czy pływaniu. Nie mogło oczywiście zabraknąć słów uznania dla siatkarzy plażowych Uni-wersytetu Łódzkiego, którzy zdomino-wali nie tylko rywalizację w kraju, ale rozstrzygnęli między sobą finał AME.

Ubiegły rok był ponownie niezwykle udany dla przedstawicieli sekcji wyczy-nowych AZS Łódź. Reprezentanci sekcji judo, lekkiej atletyki, pływania, taek-wondo olimpijskiego i tenisa ziemnego wywalczyli łącznie ponad 50 medali w za-wodach rangi MP! AZS Łódź ponownie był najlepszym klubem z województwa łódzkiego w sporcie dzieci i młodzieży. Podczas Gali gratulacje odebrali wszyscy medaliści krajowych czempionatów oraz finaliści zawodów międzynarodowych.

Choć na medal seniorskiej imprezy międzynarodowej musieliśmy poczekać do weekendu po Gali, przez cały rok nie brakowało pozytywnych akcentów

70 LAT MINĘŁO…Grudzień to zawsze miesiąc podsumowań i wyrażenia słów uznania

dla sportowców i trenerów, którzy osiągali sukcesy w kraju i za granicą

przez ostatnie dwanaście miesięcy. Każdego roku przychodzi

wieczór, podczas którego zawodnicy mogą zamienić stroje

sportowe na eleganckie kreacje, usiąść przy jednym stole

ze swoimi trenerami i w blasku fleszy jeszcze raz

usłyszeć gratulacje ze strony władz swojego klubu.

w startach zagranicz-nych. Ponownie mieliśmy swojego re-prezentanta na Letniej Uniwersjadzie – pływak Filip Wypych wystąpił w dwóch finałach w Gwangju, zajmując 7. miejsce w sztafecie 4x100 m stylem zmiennym i 8. lokatę na 50 m stylem dowolnym. Życiowe występy za granicą odnotowy-wali młodzieżowcy i juniorzy sekcji lek-kiej atletyki. Na szczególne wyróżnienie zasługuje Kajetan Duszyński – zdobywca srebrnego medalu w sztafecie 4x400 m na MME. Na tej samej imprezie piąta w sztafecie 4x100 m była Karolina Za-gajewska. Troje naszych reprezentan-tów wystąpiło w finałach ME Juniorów – Kamil Mroczek i Wiktor Suwara za-jęli miejsce tuż za podium w sztafecie 4x400 m, a Natalia Chacińska rywaliza-cję w skoku w dal ukończyła na szóstej pozycji. Na słowa uznania tradycyjnie zasłużyła Teresa Dobija, która już po raz szósty w karierze została mistrzy-nią Polski w skoku w dal. Lekkoatleci

przysporzyli nam w 2015 r. zdecydo-wanie najwięcej powodów do radości – nic dziwnego, że podczas Łódzkiej Gali wszyscy nagrodzeni ledwo zmieścili się na scenie! Niezwykle cieszy także to, że każdy trener miał wśród swoich pod-opiecznych przynajmniej jednego meda-listę. Nie pozostaje nic innego, jak liczyć na podtrzymywanie tej dobrej passy. Na scenie zrobiło się tłoczno również podczas wręczania gratulacji pływakom AZS UŁ PŁ Łódź, którzy przyzwyczaili nas już do zdobywania dwucyfrowej liczby medali na każdych mistrzostwach Polski. Nie-ustannie wysoki poziom prezentuje sek-cja taekwondo olimpijskiego, rozwija się

Page 15: Akademicki Przegląd Sportowy 01/2016

www.azs.pl 15

Walczyła z powodzeniem! Pod-opieczna Bartosza Olejarczy-ka wystąpiła w trzech finałach

sprinterskich. Na koronnym dystansie 50 m stylem grzbietowym zdobyła tytuł wicemistrzyni Europy, ulegając jedynie „żelaznej damie” światowego pływania, Węgierce Katince Hosszu. Jak przyznała Ola, pozostał mały niedosyt, bo Hosszu była w tym wyścigu do pokonania. Ry-walizację na 50 m stylem motylkowym reprezentantka AZS UŁ PŁ Łódź ukoń-czyła tuż za podium, ale ustanowiła nowy rekord Polski i była usatysfakcjonowana swoim wysokim miejscem w silnej stawce zawodniczek. Na 50 m stylem dowolnym była piąta z nowym rekordem życiowym.

Po powrocie z Izraela Ola ostrożnie wypowiadała się o możliwościach popra-wienia swoich wyników na Zimowych

KRÓLOWA ALEKSANDRAGrudzień należał do Oli Urbańczyk! Kiedy większość sportowców,

trenerów i działaczy świętowała podczas Łódzkiej Gali sukcesy

roku 2015 i jubileusz 70-lecia, najlepsza obecnie reprezentant-

ka naszego klubu Aleksandra Urbańczyk-OIejarczyk walczyła

o kolejne trofea na Mistrzostwach Europy na krótkiej pływalni

w izraelskiej Netanji.Mistrzostwach Polski, a tymczasem w Lublinie jej gwiazda znów świeciła ja-sno! Urbańczyk-Olejarczyk zdobyła złote medale we wszystkich konkurencjach indywidualnych, w których wystarto-wała! Rozpoczęła od tryumfu na 100 m stylem dowolnym z wynikiem lepszym od wskaźnika na majowe Mistrzostwa Europy w Londynie. Zapewnienie sobie udziału w tej imprezie było niezwykle ważne. Oznacza bowiem, że Ola będzie miała dwie szanse na uzyskanie mini-mum olimpijskiego – właśnie w Londy-nie oraz na Głównych Mistrzostwach Polski. To był dopiero początek świet-nych startów w Aqua Lublin. Do Urbań-czyk-Olejarczyk należał sobotni wieczór. W niespełna godzinę zawodniczka AZS Łódź zdobyła dwa kolejne złote medale i ustanowiła znakomite rekordy Polski! Najpierw zwyciężyła na 100 m stylem

szkolenie w sekcji judo i tenisa ziemnego. Obserwując wyróżnianych sportowców i szkoleniowców można było utwierdzić się w przekonaniu, że sport wyczynowy w AZS Łódź zmierza w dobrym kierunku, i mieć nadzieję, że na scenie pojawili się nie tylko przyszli olimpijczycy z Rio 2016, ale także z Tokio 2020.

Po podsumowaniu sukcesów w roku 2015 nadszedł czas na chwilę wspo-mnień… W związku z tym, że nasze stowarzyszenie skończyło w 2015 r. 70 lat, postanowiliśmy podczas Gali wyróż-nić pamiątkowymi medalami naszych członków, którzy w ostatnim dziesięcio-leciu zasłużyli się szczególnymi osiągnię-ciami sportowymi i organizacyjnymi. Najwięcej powodów do dumy przyspo-rzyli nam oczywiście nasi olimpijczycy, którzy godnie reprezentowali nas także na arenie ogólnopolskiej – Agata Bedna-rek, Kamil Budziejewski, Piotr Kędzia, Daniel Dąbrowski. Ich sukcesu nie by-łoby bez trenerów – Henryki Blausz, Piotra Kuczkowskiego i Krzysztofa Węglarskiego. Bo-gaty rozdział w naszej współ-czesnej historii zapisał duet Aleksandra Urbańczyk – Bartosz Olejarczyk. Nie zapomnieliśmy także o fi-nalistach letnich uniwer-sjad – Teresie Dobii, Ewie Ścieszko, Piotrze Kurkiewi-czu i Filipie Wypychu, oraz wyróżniających się w swoich dyscyplinach Agnieszce Pie-

rowski. Ich sukcesu nie by-enerów – Henrykira Kuczkowskiego Węglarskiego. Bo-ł w naszej współ-rii zapisał duet Urbańczyk –

ejarczyk. Nie my także o fi-tnich uniwer-ie Dobii, Ewie

otrze Kurkiewi-Wypychu, oraz ych się w swoich h Agnieszce Pie-

trasik i Marcinie Cholajdzie. Ważne i niezastąpione ogniwo w codziennym funkcjonowaniu AZS Łódź stanowią oczywiście nasi działacze. Podziękowania za zaangażowanie i trud wło-żony w rozwój klubu otrzymali m.in. kol. Aleksander Pyć oraz prezesi AZS w poprzednich ka-dencjach kol. Piotr Kula i kol. Stanisław Brzeziński. Nasi najbardziej zasłużeni człon-kowie otrzymali także złote i srebrne odznaki AZS.

AZS Łódź nie mógłby prowadzić swo-jej działalności bez wsparcia partnerów. Gala ponownie stanowiła znakomitą okazję, by słowa uznania skierować w stronę Urzędu Miasta Łodzi, Urzę-du Marszałkowskiego, Łódzkiej Fede-racji Sportu, Zarządu Głównego AZS i oczywiście władz łódzkich uczelni, któ-

re angażują się zarówno w rozwój sportu powszechnego, jak i wy-

czynowego. Na zakończenie uczcili-

śmy jeszcze jeden jubile-usz – 40-lecie swojej dzia-łalności w AZS obchodzi-ła osoba, bez której dziś pewnie większość człon-ków nie wyobraża sobie naszego stowarzyszenia. Dokładnie w 1975 r. swo-ją przygodę z Akademic-

kim Związkiem Sportowym rozpoczął Lech Leszczyński,

zmiennym z nowym rekordowym rezul-tatem, lepszym od poprzedniego o ponad 0,6 sekundy. Chwilę później pozbawiła złudzeń rywalki na swym koronnym dy-stansie 50 m stylem grzbietowym. Jej wynik 26,03 s to nowy rekord kraju i najwartościowsze osiągnięcie cztero-dniowego czempionatu w Lublinie, ale także jak się później okazało – najlepszy rezultat na tym dystansie na pływalni 25-metrowej na świecie w 2015 roku! Kropkę nad „i” podopieczna Bartosza Olejarczyka postawiła w finale 50 m stylem dowolnym, wygrywając z nową życiówką. Do swoich medali indywidual-nych Ola dorzuciła także srebro w sztafe-cie mieszanej 4x50 m stylem dowolnym.

Po tak znakomitych występach pływaczka i jej trener z optymizmem mogli powitać Nowy Rok. Uzyskanie kwalifikacji na igrzyska olimpijskie wy-daje się być bliskie jak nigdy wcześniej… Jeśli dodamy do tego olimpijskie ambicje drugiej z naszych gwiazd – Filipa Wy-pycha, który dzięki uzyskaniu minimum na ME także będzie miał dwie szanse na wywalczenie biletu do Rio, sekcja AZS UŁ PŁ Łódź może nam w 2016 przy-nieść wiele powodów do dumy.

AL

obecny prezes AZS Łódź i członek Za-rządu Głównego AZS. Ze wzruszeniem odebrał pamiątkowy prezent oraz słowa podziękowania za lata pracy. Naszemu prezesowi życzymy kolejnych lat owocnej działalności, niezmiennie z uśmiechem na twarzy. A zawodnikom i trenerom – sukcesów, satysfakcji i wielu chwil rado-ści na sportowych arenach w 2016 roku!

AL

Foto AZS Łódź

Page 16: Akademicki Przegląd Sportowy 01/2016

aps nr 01 2016 (332)16

œwiêtokrzyskie

Wydanie ŚwiętokrzyskieRedakcja: Michał Filarski,

Maciej Wadowski e-mail: michal.fi [email protected]

Ciężka praca popłaca

œwiêtokrzyskie

Jak to było niedaw-no… Odliczaliśmy nie-cierpliwie dni do począt-ku Mistrzostw Europy w Piłce Ręcznej w Pol-sce. Fani zastanawiali się, czy Mariusz Jurkie-wicz zdąży się wykuro-wać do czasu początku rywalizacji, czy Michał Jurecki będzie naszym

liderem i jak w ogóle zaprezentuje się Polska? A teraz… Jesteśmy już po turnieju i znamy odpowiedzi na te wszystkie pytania.

Mimo że nie było meczów rozgrywanych w stolicy województwa świętokrzyskiego, to był to turniej z Kielcami w tle. Pięciu zawod-ników z klubu Vive Tauron Kielce stanowiło o sile nasze j reprezentacji, pięciu kolejnych grało w innych reprezentacjach. Czterech z nich wróciło do grodu nad Silnicą z medala-mi: ze złotem Niemiec Tobias Reichmann, ze srebrem Hiszpan Julen Aginadalde, a z brą-zem Chorwaci Manuel Strlek i Ivan Cupić. Dodatkowo trzej pierwsi i nasz Michał Jurecki znaleźli się w najlepszej siódemce zawodów. Kapitalna sprawa. A to nie wszystko. Mi-strzostwa miały także nasz kielecki akcent AZS-owski…

A mianowicie dyrektor marketingu Vive, a zarazem szczypiornista i kapitan drugoligo-wej drużyny AZS UJK Paweł Papaj był spike-rem na meczach fazy finałowej w krakowskiej Tauron Arenie, a wcześniej w Hali Stulecia we Wrocławiu. Natomiast działaczka i reprezen-tantka klubu uczelnianego AZS Politechniki Świętokrzyskiej Agnieszka Patrzałek została wolontariuszką w Krakowie (piszemy o jej historii szerzej w artykule obok). Z Pawłem zrobiłem kilka lat temu wywiad do APS-u. To młody człowiek z ogromną pasją i sercem do piłki ręcznej. Dzięki swojej ciężkiej pracy udało mu się osiągnąć wiele w tej dyscypli-nie sportu. Agnieszka to jeszcze studentka i jest dopiero na początku swojej życiowej drogi, ale patrząc na nią jestem spokojny o jej przyszłość.

Wspominam o Agnieszce i Pawle, żeby pokazać, jak bardzo popłaca ciężka praca. Oboje mają w sobie ten AZS-owski znak ja-kości. Wystarczy w moim odczuciu naprawdę niewiele zapału i chęci, żeby zacząć pracować z pasją, a potem odnosić sukcesy, czerpać z tego radość i korzyści.

Zbliża się wiosna, zatem do pracy, roda-cy azetesiacy! A nuż spotkamy się za kilka lat podczas kolejnych wielkich imprez spor-towych.

Maciej Wadowski

Treningi w trzech sekcjachNa co dzień Agnieszka jest studentką

II roku kierunku transport na Politech-nice Świętokrzyskiej i aktywnym spor-towcem Klubu AZS. Trenuje aż w trzech sekcjach – koszykówki, futsalu i piłki ręcz nej. W tych dwóch ostatnich jest pod-stawową bramkarką. Już przed przyj-ściem na studia wiedziałam, że chcę dołączyć do AZS. Czytałam o sekcjach, moim priorytetem była piłka ręczna, któ-rą trenowałam w liceum. Potem okazało się, że potrzebna jest bramkarka w futsa-lu, a dzięki mojej współlokatorce zaczę-łam też trenować koszykówkę – wyjaśnia.

Aktywnie pomaga też przy organiza-cji imprez sportowych organizowanych przez AZS. Uczestniczyła w ostatnim szkoleniu liderów AZS w Zwierzyńcu. Jak sama przyznaje, do działania, a nie tylko trenowania w AZS zachęcił ją Kamil Haba, członek zarządu KU AZS PŚk. Agnieszka mówi, że kocha sport, i właśnie z tego powodu zdecydowała się zostać wolontariuszem na EHF EURO 2016. Dla mnie możliwość pomocy przy takim turnieju jako wolontariuszka była wspaniałą przygodą. Tym bardziej że bilety szybko się rozeszły i niewielu miało okazję zobaczyć to wszystko na własne oczy – tłumaczy.

Doświadczenie z AZS i ViveZostać wolontariuszką wcale nie było

tak łatwo. Najpierw trzeba było przejść kilkuetapową rekrutację. Rozmowy kwalifikacyjne odbywały się w Kra-kowie. Połowa była po polsku, poło-wa po angielsku. Organizatorzy pytali nas, dlaczego chcemy zostać wolonta-riuszami. Dostaliśmy również pytania o wcześniejsze doświadczenie i jakie stanowisko chcielibyśmy objąć – opo-wiada Agnieszka i przyznaje, że mia-ła czym się pochwalić. Oprócz działal-ności w AZS jest też wolontariuszką podczas meczów piłkarzy ręcznych mi-strzów Polski i trzeciej drużyny Eu-ropy – Vive Tauron Kielce. Co godne podkreślenia, w rozgrywanych w Polsce mistrzostwach Europy aż dziesięciu za-wodników klubu z Kielc reprezentowało swoje kraje. Czterech z nich przywiozło medale, w tym ten z najcenniejszego kruszcu (Tobias Reich mann z reprezen-tacją Niemiec). Tak bogate doświadcze-nie okazało się być decydujące podczas rekrutacji wolontariuszy. Przypomnij-

Wielki sport na…

wyciągnięcie rękiW niedawno zakończonych mistrzostwach Europy piłkarzy

ręcznych nie zabrakło „azetesowych” akcentów. Wolontariusz-

ką podczas wszystkich spotkań rozgrywanych w Krakowie była

Agnieszka Patrzałek z Klubu Uczelnianego AZS Politechniki Świę-

tokrzyskiej. I nie przeszkodziła jej w tym nawet… złamana ręka.

my, że w Krakowie chętnych było ponad 500 osób, a wybranych zostało 200. Co ciekawe, Agnieszka była prawdopodob-nie jedynym wolontariuszem z Kielc. Nie brakowało natomiast obcokrajow-ców – w pokoju mieszkałam z Finką, która dzięki znajomości języków skandy-nawskich pomagała przy tłumaczeniach różnych informacji – mówi Patrzałek. A co należało do obowiązków Agnieszki?

Tuż przy boisku…Na EURO Agnieszka pracowała

w bezpośredniej strefie boiska. Pod-czas pierwszych meczów była moperem. Swoją pracę zaczynaliśmy jeszcze przed rozpoczęciem meczu, na swoich miej-scach trzeba było być przed rozpoczę-ciem rozgrzewki przez zawodników obu drużyn. EHF ma swoje zasady i trzeba się ich ściśle trzymać – przybliża kulisy swojej pracy Agnieszka. To wbrew po-zorom bardzo ważna i odpowiedzialna funkcja. Mokre podłoże może spowodo-wać kontuzję zawodnika. W czasie me-czów musiałam cały czas obserwować sędziego. Jak zawodnik upadnie na parkiet, to trzeba było wbiec na boisko w odpowiednim momencie i wytrzeć pot, który zostaje na boisku – wyjaśnia.

Przebywanie w najbliższej odległo-ści od boiska pozwala na wychwycenie różnych specjalnych rytuałów poszcze-gólnych piłkarzy. Niektórzy zawodnicy przed wejściem na parkiet skaczą na prawej nodze, inni robią przeskoki albo się żegnają – opowiada. Na Agniesz-ce duże wrażenie wywarli Francuzi, mistrzowie olimpijscy i świata. Myśla-

Page 17: Akademicki Przegląd Sportowy 01/2016

www.azs.pl 17

no rzucona piłka trafiła w rękę i trochę „popękało”. Trafiłam do szpitala, gdzie traktowano mnie jak uczestnika EURO, czułam się niemal jak VIP – opowiada. Mimo złamanej ręki Agnieszka Patrza-łek w dalszym ciągu brała czynny udział w EURO pracując w strefie boiska – tym razem będąc odpowiedzialnym za odpro-wadzenie zawodnika na trybuny w przy-padku, gdy otrzyma czerwoną kartkę.

Warto być wolontariuszemJak sama przyznaje, te ponad dwa

tygodnie spędzone w Krakowie to wspa-niała przygoda i wiele doświadczeń, któ-re na pewno zaprocentują w przyszłości. – To były bardzo fajne dwa tygodnie, nawet mimo kontuzji. Zawarłam dużo przyjaźni i na pewno zachowam wiele wspomnień, emocji. Mecze Polaków to było wyjątkowe przeżycie. Gdy przed meczem grano hymn Polski, to czuło się ciarki na plecach – mówi. Szkoda, że nie udało nam się awansować do najlepszej czwórki, ale walczymy o igrzyska w Rio. Chłopaki na pewno pokażą jeszcze, na co ich stać – przekonuje Agnieszka.

W ocenach niemal wszystkich uczest-ników, kibiców i dziennikarzy EURO 2016 zostało ocenione w samych super-

latywach. Czytając te wszystkie komen-tarze czuję, że w jakiś stopniu to również moja zasługa, bo dołożyłam do tego swoje trzy grosze – mówi z uśmiechem i doda-je: Mam nadzieję, że moje doświadcze-nie zdobyte podczas EURO przyda się również podczas organizowanych przez mój klub w tym roku Akademickich Mistrzostwach Polski w Piłce Ręcznej .

Michał Filarski

Foto archiwum prywatne A. Patrzałek

łam, że to wielcy gwiazdorzy, ale oni zachowują się normalnie. Żartują sobie, przepychają się i uśmiechają. Swój cie-kawy rytuał ma Nikola Karabatic, który przed rozgrzewką w charakterystyczny sposób wskakuje na parkiet – zdradza.

Złamana ręka? Nieważne!Wspaniałej przygody z wolontariatem

nie zakłóciła Agnieszce nawet złama-na ręka. Do nieszczęśliwego wypadku

doszło podczas me-czu wolontariuszy z organizatorami EURO. Początko-wo zgłosiłam się jako trener. Przede mną były AMP w Futsalu i nie chciałam się na-rażać... Ale dusza sportowca wygra-ła, w końcu każ-dy chciałby zagrać na takim obiekcie jak Tauron Arena Kraków. Grając zawsze daję z sie-

bie sto procent, tak też było i tym razem. No i niestety w pewnym momencie moc-

Takiego obrotu sprawy mało kto się spodziewał. Po letniej kadro-wej rewolucji, gdy w drużynie

z pierwszej piątki został jedynie roz-grywający Alan Jaworski, a średnia wieku drużyny oscylowała w okolicach 20 lat, większość kibiców koszykarzy Politechniki nie stawiała ich w roli faworytów III ligi małopolsko-święto-krzyskiej. Przeciwnie niż nowo utwo-rzoną drużynę Calipers Kielce, do któ-rej odeszła większość doświadczonych graczy Politechniki. To ich stawiano w roli murowanych faworytów, którzy nie powinni przegrać meczu.

Tymczasem to akademicy prowa-dzeni przez trenera Stanisława Du-dzika z bilansem 11-1 (stan na 15 lu-tego) przewodzą rozgrywkom, podczas gdy ich lokalni rywale zajmują dopie-ro 3. miejsce z aż trzema porażkami na koncie. Jedną z nich doświadczeni „calipersi” ponieśli z młodym zespołem Politechniki w pierwszych od kilkudzie-sięciu lat koszykarskich derbach Kielc. Mecz wzbudził duże zainteresowanie

kibiców, którzy prawie w całości wypeł-nili uczelnianą halę przy al. Tysiąclecia Państwa Polskiego w Kielcach. A koszy-karze nie zawiedli i zafundowali fanom emocjonujący i trzymający w napięciu pojedynek, który po kapitalnej dru-giej połowie wygrali akademicy 70:58 dzięki zespołowej i bardzo agresywnej grze w obronie.

Świetnie w tym sezonie spisują się wszyscy młodzi koszykarze AZS Poli-techniki Świętokrzyskiej, ale nie by-łoby tylu zwycięstw, gdyby nie Alan Jaworski. Rozgrywający kielczan no-tuje życiowy sezon, dobrze prowadząc grę zespołu, by przy tym od czasu do czasu wziąć sprawy w swoje ręce. Tak było na przykład w Wieliczce, gdzie drużynie Regisu rzucił aż 51 punktów (rekord sezonu). Zdarzały mu się też mecze z 40 i więcej punktami.

Treningi i zaangażowanie w grę nie przeszkodziły mu przy tym napisać pra-cy inżynierskiej i z powodzeniem jej obronić na wymagającym kierunku, ja-kim jest budownictwo. A teraz przed

Alanem nowe wyzwania – studia ma-gisterskie na Politechnice Świętokrzy-skiej i walka o awans do drugiej ligi z uczelnianym zespołem.

Michał Filaski

Foto Pau la Lesiak

Świetny sezon koszykarzy

Politechniki Świętokrzyskiej

Przed rozpoczęciem sezonu nikt na nich nie stawiał. Z drużyny po przegranych

barażach odeszli najbardziej doświadczeni zawodnicy. Została młodzież, która

zaskoczyła wszystkich i gra w III lidze od zwycięstwa do zwycięstwa, będąc coraz

bliżej awansu do decydujących gier o wejście do drugiej ligi.

Page 18: Akademicki Przegląd Sportowy 01/2016

aps nr 01 2016 (332)18

Wydanie WielkopolskieRedakcja: Kacper Czarnota

e-mail: [email protected]

wielkopolskie

AZS Poznań na IO w Rio!

Nastał rok o l impi jski , a więc roz-poczynamy wielkie od-liczanie: 1 – Karol Robak (taekwondo), 2 – Patrycja Wyciszkie -wicz (sztafe-ta 4x400 m),

3 (może i 4) – drużyna szabli kobiet (trzon reprezentacji stanowią Bogna Jóźwiak oraz robiąca duże postępy Ka-sia Kędziora), 5 – … czas pokaże.

Jak widać, pierwsze kwalifikacje olimpijskie już są! Do tej pory aż 33 reprezentantów AZS Poznań rywalizo-wało na igrzyskach (ostatnio 9 w Lon-dynie), a w tym roku chcemy, by było ich 14 (słownie: czternastu!). Warto podkreślić, że szanse są duże. Wszyst-kim walczącym o kwalifikacje życzymy powodzenia. Czy będzie medal? Tego życzymy całemu AZS-owi, by móc cie-szyć się, a później wspólnie świętować.

KCz

A w 2015 roku działo się dużo i działo się dobrze dla AZS-u Poznań we wszystkich

trzech głównych obszarach działal-ności, czyli w sporcie wyczynowym, dzieci i młodzieży oraz studenckim:• Karol Robak (jeszcze junior!) zdobył medale na najważniejszych imprezach seniorskich: srebro na Igrzyskach Europejskich oraz brąz na Mistrzostwach Europy.• Nasi zawodnicy mogą się pochwalić 4 medalami Młodzieżowych Mistrzostw Europy: srebro Jagody Ulfig oraz brąz Alberta Millerta w taekwondo, a także brąz młociarki Malwiny Kopron. Tu-taj również srebrny krążek wcześniej wspomnianego Karola Robaka. Do tego brąz na Młodzieżowych Mistrzostwach Świata żeglarki Zuzanny Czuryło.• 7 medali Letniej Uniwersjady w ko-reańskim Gwangju.• V miejsce AZS Poznań oraz VI miej-sce AZS AWF Poznań w sporcie dzie-ci i młodzieży (na ponad 3000 skla-syfikowanych klubów z całej Polski), oba AZS-y są najsilniejszymi klubami w Wielkopolsce w roku 2015.• Szanse na wyjazd do Rio de Janeiro ma aż 14 AZS-iaków: 3 sprinterów z czwór-ki Artur Zaczek, Adam Pawłowski, Re-migiusz Olszewski lub Jakub Adamski, sprinterka Kamila Ciba, 2 młociarki: Jo-anna Fiodorow, Malwina Kopron, mło-ciarz Szymon Ziółkowski, trójskoczkini

SPOTKANIE11 stycznia wieczorem w Auli Seledynowej Uniwersytetu Ekono-

micznego w Poznaniu w obecności m.in. przewodniczącego Rady

Miasta Poznania Grzegorza Ganowicza oraz JM Rektora UEP prof.

Mariana Goryni odbyło się spotkanie noworoczne Organizacji Śro-

dowiskowej AZS w Poznaniu. Był to czas podsumowania minionego

roku, nagrodzenia najbardziej zasłużonych oraz przedstawienia

planów na rok olimpijski.

Anna Jagaciak-Michalska, biegaczka Pa-trycja Wyciszkiewicz, chodziarz Łukasz Nowak, florecistka Hanna Łyczbińska, szablistki: Bogna Jóźwiak, Katarzyna Kędziora, taekwondzista Karol Robak.• AZS Poznań prowadzi najszerszy sys-tem regionalnych rozgrywek dla studen-tów – Akademickie Mistrzostwa Wielko-polski: w 60 dyscyplinach rywalizowały 22 uczelnie z Wielkopolski (Poznań, Leszno, Kalisz, Konin, Piła i Gniezno).

KCz

Foto AZS Poznań

wielkopolskie

Wyróżnieni za osiągnięcia w roku 2015 w kategorii

Senior

Anna Jagaciak-Michalska (trójskok i skok w dal) – srebrna i brązowa medalistka Uniwersjady w Gwangju, złoto (trójskok) oraz srebro (skok w dal) na HMP, srebro na IAAF World Challenge w DakarzeKarol Robak (taekwondo) – srebro MME w Rumu-nii, wielokrotny medalista PŚ, brązowy medalista ME seniorów w Rosji, IX miejsce na MŚ seniorów, srebro na Igrzyskach Europejskich w Azerbejdżanie, złoto na MP seniorówMłodzieżowiec

Jagoda Ulfi g (taekwondo) – złoto MMP, złoto MP se-niorów, srebro MME w Rumunii, brąz Swiss Open, IX miejsce MES w Rosji, XVII miejsce MŚ seniorówAlbert Millert (taekwondo) – medale Austrian, Serbia i Polish Open, złoto MMP, srebro MP seniorów, brąz MME w RumuniiZuzanna Czuryło (żeglarstwo) – brąz MMŚ w klasie RS:X, srebro MMP klas olimpijskich

Junior

Jakub Jaskot (szermierka) – srebro MP juniorów, złoto DMP juniorów, VIII miejsce MP seniorów, IV m MŚJ w Taszkiencie w drużynie, medalista PP se-niorówKamila Cibicka (taekwondo) – srebro MP juniorówJunior młodszy

Wiktoria Rutkowska (tenis) – złoto w singlu i de-blu HMP kadetów, złoto i srebro OOM, II m Grand Prix Fibaka Piotr Zarański (taekwondo) – brąz Polish Open, złoto MP juniorów, złoto Pucharu Polski kadetów i juniorówMłodzik

Swietłana Szczepańska (pływanie synchroniczne)

– XX i XIX miejsce Igrzysk Europejskich, 4 złote me-dale eliminacji OOM, złoto w Orka Cup na Węgrzech, IV m. na zawodach Christmas Prize w CzechachDawid Taczała (tenis) – srebro HMP młodzików, me-dale ITF Futures Tennies Europe U14, złoto DMP mło-dzików, IV m DME do lat 14, złoto DMP młodzików

Paraolimpijczyk

Damian Kubiak (taekwondo) – brąz MŚ w Turcji, sre-bro MENajlepsi trenerzy

Waldemar Łakomy – taekwondo olimpijskieŁukasz Scheffl er – taekwondo olimpijskieWeteran

Sylwester Lorenz – wielokrotny medalista MŚ, Europy i Polski Weteranów w LA

Wyróżnieni medaliści AMEPolitechnika Poznańska

srebrny medal – czwórka podwójna w wioślarstwie: Ariana Borkowska, Karolina Zawada, Magda Świę-

tek, Joanna Szczuka

srebrny medal – jedynka kobiet wagi lekkiej w wioślar-stwie: Magda Świętek

Uniwersytet Ekonomiczny w Poznaniu

brązowy medal w szachach: Piotr Brodowski, Michał

Mazurkiewicz, Maciej Cybulski, Kamil Dragun, Mag-

dalena Kowara, Klaudia Kulon

Page 19: Akademicki Przegląd Sportowy 01/2016

www.azs.pl 19

Zarówno futsalistki, jak i futsaliści KU AZS UAM wybrali ten sam zimowy weekend, 11–13 grudnia

2015, na udział w zagranicznych tur-niejach. Ponad 30 studentek i studen-tów UAM odbyło w tym terminie udane sportowe podróże do Wielkiej Brytanii (Liverpool/Chester) i Holandii (Ensche-de). Reprezentacje futsalowe UAM ro-zegrały tam łącznie 13 gier, zwycięża-jąc lub remisując w dwunastu, a tylko jeden mecz przegrywając.

Zespół kobiet zdobył II miejsce w nie-zwykle mocno obsadzonym Międzyna-rodowym Turnieju o Puchar Liverpool County Football Association, który roze-grano w miejscowości Chester niedaleko Liverpoolu. Obok poznanianek zagrali w nim: mistrz Anglii (Bristol City), dwa zespoły mistrza Holandii (Hovocubo FC) oraz czołowy zespół ekstraklasy angiel-skiej LCFA Ladies. Zespół AZS UAM – zwycięzca tego Turnieju w 2014 roku – ponownie walczył o I pozycję, przegrał ją jednak z pierwszą drużyną Hovocubo FC. Po remisie w meczu między tymi zespoła-

Futsalowe podróże AZS UAM

Był wielki apetyt na medal Mi-strzostw Europy w Hokeju na Trawie. Ba! Był nawet apetyt na

Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro. Wspaniałe występy kobiecej reprezen-tacji Polski w hokeju na trawie (gdzie regularnie gra kilka zawodniczek AZS Politechniki Poznań) w turniejach Ligi Światowej rozbudzały wyobraźnię, choć trener reprezentacji (oraz trener AZS Politechniki Poznań) Krzysztof Ra-chwalski studził te emocje, mówiąc że turnieje w tym roku mają być ogrom-nym zastrzykiem doświadczenia, tyl-ko tyle i aż tyle. Przyszły jednak dość trudne chwile w sierpniu w Londynie, 5 przegranych meczów, 1 remis i 8. miejsce na Mistrzostwach Europy zwe-ryfikowały nasze miejsce w szeregu.

Ale ostatnie wydarzenia poka-zały, że dziewczyny prowadzone przez Krzysztofa nie zrezygno-wały i łokciami rozpychają się w europejskiej czołówce. W dniach 22–24 stycznia 2016 r. odbyły się Halowe Mistrzostwa Europy w Ho-keju na Trawie w Mińsku (Bia-łoruś). Polska reprezentacja była wtedy po mniej i bardziej udanych sparingach i chciała po prostu do-brze się zaprezentować. Na ław-ce trenerskiej oczywiście Krzysztof Rachwalski, do tego aż 5 hokeistek z AZS Politechniki Poznań (złotych medalistek Halowych Mistrzostw Polski 2016) i zaczęło się... porażką z Holenderkami 9 do 0. Ale to tylko po-działało mobilizująco! W kolejnych grupo-wych meczach Polki sprawnie poradziły

sobie z Belgią (5:1) i Czecha-mi (4:0). W półfinale czekały już gospodynie, Białorusinki. Cóż to był za mecz, w regula-minowym czasie gry 1:1, i to karne zagrywki miały wyło-nić ekipę, która zagra o zło-to. Skuteczniejsze okazały się Polki (3:2), już to był olbrzy-mi sukces! I wielki finał, gdzie naprawdę niewiele brakowało. Ostatecznie 6:2 dla Holende-rek, ale mogło być zupełnie inaczej, nasze zawodniczki goniły wynik i były naprawdę

Hokeistki znowu pokazują siłę

blisko wyrównania. Jednak najważniej-sze: srebrny medal HME! Jakież to było zdziwienie dla wszystkich, jakaż radość. W kraju od razu ogłoszono, że polskim trenerem roku 2015 w hokeju na trawie zostaje Krzysztof Rachwalski, a najlepszą drużyną reprezentacja Polski. Wierzymy, że polskie hokeistki jeszcze namieszają i zadziwią nas niejeden raz.

Podsumowując, wielkie gratulacje dla wszystkich osób zaangażowanych w ten sukces, a przede wszystkim gra-tulujemy ludziom z AZS Politechniki Poznań: Joannie Mice, Magdalenie Za-gajskiej, Marcie Kucharskiej, Orianie Walasek, Weronice Wessołowskiej oraz Krzysztofowi Rachwalskiemu.

KCz

Foto AZS Politechnika Poznań

mi (wynik 0:0) o zwycięstwie w Turnieju zadecydował bezpośredni mecz pomię-dzy… dwoma zespołami holenderskimi, w którym zespół pierwszy wygrał z dru-gim 15:2 i przy równej liczbie punktów z zespołem UAM okazał się najlepszy dzięki doskonałemu stosunkowi bramek w całym turnieju. Poznanianki pokona-ły Bristol City 4:3, LCFA 2:1 oraz drugi zespół Hovocubo FC, jednak „tylko” 4:0.

W zespole trenera Wojciecha Weis-sa wyróżniła się bramkarka – Emilia Krajewska oraz studentka z Chorwacji, Nina Mijoć, która doskonale wprowa-dziła się do polskiego zespołu.

Zespół mężczyzn AZS UAM – ak-tualny akademicki mistrz Polski – po-dróżował do Enschede i wziął udział w tradycyjnym gwiazdkowym Trommel Indor Soccer Cup (czyli TISC), orga-nizowanym co roku w grudniu przez studentów University of Twente. Pozna-niacy postanowili poprawić V miejsce, zdobyte w tym turnieju przed rokiem, i swoje zadanie wykonali. W pierwszym dniu pewnie zwyciężyli sześciozespołową grupę eliminacyjną, wygrywając czte-

ry mecze i remisując 2:2 jedynie z ro-syjskim zespołem Baltic Sea Academy z Kaliningradu. W drugim dniu turnieju zmagali się o wejście do półfinału z sil-nymi holenderskimi zespołami Morado CF oraz Drienerlo v.v. W obu meczach padły remisy 2:2, te wyniki dały jednak poznańskim studentom prawo gry w pół-finale. Tutaj ponownie trafili na rosyjską Baltic Sea Academy i mecz minimalne przegrali, 2:3. W spotkaniu o III miej-sce AZS UAM wygrał 3:1 z Morado CF i wywalczył upragnione brązowe medale. W zespole trenera Zenona Jezierskiego wyróżnił się Jakub Szydzik, który zdobył w całym turnieju 7 bramek.

Udział poznańskich zespołów w tur-niejach zagranicznych stanowi jeden z najważniejszych elementów przygoto-wań do Akademickich Mistrzostw Pol-ski (finały kobiet i mężczyzn odbędą się w Poznaniu, w dniach 18–21 lutego 2016 r.) oraz – obyśmy nie zapeszyli – do startu w III Europejskich Igrzyskach Studentów, które w lipcu 2016 r. zosta-ną rozegrane w Chorwacji.

Piotr Kuś

Page 20: Akademicki Przegląd Sportowy 01/2016

aps nr 01 2016 (332)20

Wydanie LubuskieRedakcja: Dawid Lis

e-mail: [email protected]

lubuskie Karolina Naja:

Da się odczuć, że dzieje się

coś innego niż zazwyczaj

Medalistka IO z Londynu w połowie stycznia wybrana została najlep-

szym sportowcem województwa lubuskiego. O gali oraz zbliżającym się

sezonie rozmawiamy z Karoliną Nają, kajakarką AZS AWF Gorzów Wlkp.

W połowie stycz-nia odbyła się Gala Sportu Lubuskie-go. Jest wiele klu-bów, wielu wybit-nych sportowców w Lubuskiem, ale to akademicy świe-cili tego wieczo-ru najjaśniej! I to

w trzech najważniejszych kategoriach! Tego chyba nikt się nie spodziewał, bo przecież żużel i koszykówka są zdecy-dowanie popularniejsze w tym regionie. No ale... Najpopularniejszy w głosowa-niu „Gazety Lubuskiej” okazał się Paweł Kaczmarek (kajakarz AZS AWF Gorzów), podium zamknęła Magdalena Szajtauer (koszykarka AZS PWSZ Gorzów), a tuż za „pudłem” uplasowała się Olga Michał-kiewicz (wioślarka, AZS AWF Gorzów).

O wyborze wymienionych decydowali ich fani, ale w ten sobotni wieczór były także wręczane nagrody przez kapitułę. I te również powędrowały w ręce na-szych! Najlepszym trenerem w 2015 roku został wybrany Marek Zachara (kajakar-stwo, AZS AWF Gorzów), a najlepszym sportowcem minionego roku Karolina Naja (kajakarka AZS AWF Gorzów)!

Wszystkim nominowanym i nagro-dzonym gratulujemy! Oby po roku olim-pijskim było jak najwięcej ludzi zwią-zanych z AZS!

Dawid Lis

Najlepszy w województwie jest AZS!

lubuskie

W połowie stycznia odebrałaś nagrodę dla naj-

lepszego sportowca województwa lubuskiego.

Jakie to dla ciebie wyróżnienie?

To naprawdę wielki zaszczyt. Zdaję sobie sprawę, że moja dyscyplina sportu jest mało popularna. Jednak moje wy-niki zostały zauważone przez kapitułę, czyli przez ekspertów. Docenili to, że zdobyłyśmy dla Polski kwalifikację na igrzyska w Rio, na mistrzostwach Euro-py wywalczyłyśmy razem z Beatą trzy medale i z pierwszych igrzysk europej-skich wróciłyśmy z medalem. Zabrakło tylko medalu z MŚ, ale od początku za-łożenie trenera było takie, że nie liczy się dla niego pozycja medalowa. Wyróżniony został również trener Marek Za-

chara.

Odbierając nagrodę dziękowałam trenerowi Markowi Zacharze za te sześć lat, za to wsparcie, którym mnie obdarzył. Jest naprawdę dobrą duszą w mojej karierze. Wykonuje dobrą ro-botę. Trener Zachara jest taką posta-cią, która stworzyła świetne warunki dla studentów chcących dalej trenować naszą dyscyplinę sportu. Zaryzykował. Stworzył sekcję kajakową, a teraz coraz chętniej ludzie przychodzą na studia do Gorzowa. Widzą perspektywy ułożenia sobie życia. W tym roku mogłaś osobiście być na tej gali.

Jak oceniasz to wydarzenie?

Powiem szczerze, że na początku nawet nie znałam terminu balu. Za-dzwonili do mnie, by potwierdzić czy będę. Zapytałam: kiedy? Usłyszałam, że 16 stycznia. W międzyczasie trochę pozmieniały mi się terminy i to wszyst-ko tak fajnie się ułożyło, że mogłam bym być na balu. Rano kończyliśmy zgrupowanie w Jakuszycach, więc po treningu mogłam spokojnie wyruszyć w drogę. Trzeci raz z rzędu byłam no-minowana i dobrze się stało, że w końcu się pokazałam.Lubisz takie uroczystości?

Myślę, że to fajnie wydarzenie. Taki bal to na pewno możliwość poczucia się troszeczkę inaczej. Przede wszystkim mogłam spotkać ludzi, którzy wspie-rają sport i promują nas w regionie. Fajnie było ucieszyć się ich obecnością i podziękować im.Wróćmy do spraw typowo sportowych. Przed

tobą sezon olimpijski. Kiedy rozpoczęłaś przy-

gotowania?

Z kadrą narodową jestem już od początku jesieni. Nowy rok zaczęły-

śmy dwutygodniowym zgrupowaniem w Szklarskiej Porębie i Jakuszycach. Bardzo duży akcent w tym okresie był kładziony na siłę. Miałyśmy trzy razy w tygodniu siłownię, a do tego jeden tre-ning ogólnorozwojowy, podczas którego również pracowałyśmy nad siłą. Poza tym popływałyśmy trochę. Od 24 stycz-nia zgrupowanie w Portugalii, w stałym miejscu, w które jeździmy od kilku lat. Czas na pierwsze kilometry na wodzie. Zaczynamy pływać na kajaku i cieszy mnie to bardzo.Najbliższe plany treningowe?

Pierwszy obóz w Portugalii. Dwa ty-godnie – to akurat. Wtedy człowiek się fajnie napracuje. Wiadomo, że funkcjo-nujemy ze sobą 255 dni w roku, więc różnie bywa. Aczkolwiek każdy jest na tyle skoncentrowany na swojej pracy, że staramy się nie wdawać w niepotrzebne nieporozumienia. Mamy dla siebie dużo wyrozumiałości.

W planach mamy dwa obozy w Portu-galii, a później dwa we Włoszech. Zagra-niczne obozy zakończymy w kwietniu. Później na przełomie kwietnia i maja odbędą się pierwsze konsultacje krajo-we w Wałczu. To będzie pierwsza eli-minacja i prawdopodobnie tam się już pewne rzeczy rozstrzygną.A jak wygląda atmosfera na obozach? Czuć

klimat roku olimpijskiego?

Oczywiście, że mówi się wciąż o Rio. Rozmawiamy o logistyce, a także dużo tematów medycznych się przewija. Mó-wimy o szczepionkach i to wszystko jest powiązane z tym wyjazdem. Da się odczuć, że dzieje się coś innego niż zazwyczaj, ale czy ten rok się czymś różni od przygotowań w poprzednich latach? Na pewno podsumuję przygo-towania pod koniec sezonu, ale szcze-gólnego odczucia, że teraz przed nami igrzyska, to nie mam. Po prostu budzę się, idę na trening i robię to co zawsze od kilku lat.To twój pierwszy pełny czteroletni cykl z kadrą.

Widać różnicę w pracy trenera?

Pamiętam, że w 2012 roku, gdy jeszcze nie wiedziałem, że pojadę na igrzyska, to podczas pierwszych kilo-metrów na wodzie robiliśmy treningi raz dziennie. W następnych latach było tak, że od razu dwa razy dziennie scho-dziliśmy na wodę. W tym roku trener powtarza schemat z 2012 roku i przez pierwszy tydzień będziemy schodzić tyl-ko raz dziennie na wodę. Duży nacisk będzie jeszcze na siłownię. Rano woda,

do

ko

ńcz

en

ie s

. 2

2

Page 21: Akademicki Przegląd Sportowy 01/2016

www.azs.pl 21

kujawskokujawsko-pomorskiekujawsko-pomorskie

Tradycją bydgoskiego Klubu AZS Uniwersytetu Technologiczno--Przyrodniczego jest karnawałowy

styczeń, który zapisał się w społeczności Klubu jako miesiąc Balu Sportowca. Także w tym roku odbył się… bal na sto par! Tradycyjnie Bal gromadzi co roku bardzo wiele osób, a w tym roku uczestniczyło w nim około 200 osób, tre-nerów i sympatyków, zarówno sportu

akademickiego, jak i pasjonatów dobrej rozrywki. Spotkanie uświet nili swoją obecnością: prof. dr hab. inż. Dariusz Boroński – prorektor ds. nauki, dr inż. Magdalena Banach-Szott – prezes AZS UT-P, Filip Wiśniewski – prezes AZS WSG, Marek Karpiński – prezes OŚ AZS woj. kujawsko-pomorskiego, i Anna Błaszkowska – sekretarz Zarządu OŚ AZS woj. kujawsko-pomorskiego. Gości przywitała Maria Kosowska – wicepre-zes AZS UT-P.

Uroczystego otwarcia balu dokonał prof. dr hab. inż. D. Boroński, a następ-nie wspólnie z M. Kosowską – wiceprezes AZS UT-P, przedsta wili wyróżnionych najlepszych studentów-sportowców AZS UT-P, wręczając im pamiątkowe statu-etki. Łącznie uhonorowano 26 studen-

BAL SPORTOWCA22 stycznia odbył się XIX Bal Sportowca organizowany przez

Klub AZS Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego w Byd-

goszczy. Bal zgromadził najlepszych studentów, sportowców,

władze Uniwersytetu i pracowników SWFiS.

tów-sportowców uczelni, którzy zapisali się na stałe swoimi wynikami w historii sportu akademickiego na uczelni. Wśród wyróżnionych byli przedstawiciele judo, lekkoatletyki, pływania, piłki siatko-wej i tenisa.

Następnie prorektor Dariusz Boroń-ski oraz prezes Magdalena Banach--Szott wręczyli pamiątkowe statuetki prezesom Klubów AZS zaprzyjaźnio-nych uczelni bydgoskich w podzięko-waniu za wspaniałą współpracę.

W związku z przejściem na eme-ryturę Marii Kosowskiej, wiceprezesa AZS oraz wieloletniego pracownika se-kretariatu SWFiS UT-P, zarząd klubu oraz członkowie sekcji wręczyli przyszłej emerytce kwiaty i podziękowania za całokształt działalności na rzecz AZS UT-P. To właśnie Pani Maria już od wielu lat była osobą odpowiedzialną za organizację Balu Sportowca. Studenci w piękny sposób żegnali Panią Marię, jak określali to w podziękowaniach: … była ich drugą „mamą”.

To była szalona noc. Bez dwóch zdań. Nasi sportowcy pokazali, że nie tylko na boiskach, stadionach czy pływalniach są wielcy, ale i na parkiecie też potrafią dać z siebie wszystko. Ciała sportowców wyginały się przy muzyce granej przez DJ-a Michała Starzeckiego. Były emocje wszystkich podczas fantastycznej zaba-wy przeplatanej różnymi konkursami.

Krótko mówiąc, więcej takich balów trzeba! Jest to świetna forma integracji studentów, jak i miejsce do rozmowy czy spostrzeżeń dla sportowców i trenerów!

Jak na mistrzów przystało, wszyscy wyrażali nadzieję na spotkanie za rok, na jubileuszowym XX Balu Sportowca Uniwersytetu Technologiczno-Przyrod-niczego w Bydgoszczy.

AZS UT-P

Foto Jakub Shott

Dobra marka

Wydanie Kujawsko-PomorskieRedakcja: Anna Błaszkowska

e-mail: [email protected]

M i n i o n y rok to nie-wątpliwy suk-ces zarówno sportowy, jak i organizacyj-ny wszystkich klubów uczel-nianych woje-wództwa ku-jawsko-pomor-skiego. Dobra passa rozpo-częła się praktycznie z dniem pierw-szych Akademickich Mistrzostw Polski. Studenci Uniwersytetu Mikołaja Koper-nika wywalczyli aż 10 medali na AMP Lekkoatletycznych w Łodzi, Zawodnicy AZS WSG obronili tytuł akademickiego mistrza Polski w wioślarstwie. Uniwer-sytet Kazimierza Wielkiego w Bydgosz-czy znów gościł znakomitych sportowców organizując kolejną Wielką Wioślarską. Znakomicie zaprezentował się na ro-zegranych IX Akademickich Mistrzo-stwach Świata w Wioślarstwie w Ha-nowerze.

Sukces naszego województwa to rów-nież nowe rozwiązania organizacyjne. Z inicjatywy zarządu AZS Organiza-cji Środowiskowej doszło do pierwsze-go w historii podpisania porozumienie między AZS UMK, AZS OŚ oraz Samo-rządem Studenckim UMK. Na samym początku roku akademickiego zostały zorganizowane pierwsze Targi Sportowe.

A co przyniesie rok 2016?Nie musimy się długo zastanawiać.

Organizowane przez Uniwersytet Ka-zimierza Wielkiego w Bydgoszczy Aka-demickie Mistrzostwa Świata w Strze-lectwie, które odbędą się w dniach 14–18.09.2016 w Bydgoszczy na obiek-tach „Zawiszy”, ponownie stworzą przed województwem kujawsko-pomorskim szanse na zaistnienie nie tylko w wymia-rze ogólnokrajowym. Akademicki Zwią-zek Sportowy – w Bydgoszczy i Toruniu – sukcesywnie buduje swoją dobrą markę.

A nadchodzący rok będzie kolejnym wyzwaniem do podejmowania trudnych, ale zarazem wartych ryzyka decyzji.

AB

Page 22: Akademicki Przegląd Sportowy 01/2016

aps nr 01 2016 (332)22

[wspomnienie]

Mgr inż. Czesław Lorenc zmarł 30 lipca 2015 w Sa-int-Jean-de-Matha w Ka-nadzie. Wioślarz krakow-skiego AZS w latach 1947–

–1959, uczestnik Igrzysk Olimpijskich w Helsinkach w 1952 r. w konkuren-cji dwójek ze sternikiem. Polska osa-da (Czesław Lorenc, Romuald Thomas, sternik Zdzisław Michalski) została sklasyfikowana na miejscu 6–8.

W tym samym składzie polska dwój-ka ze sternikiem zdobyła tytuł aka-demickich mistrzów świata w Berli-nie w 1951 r. Startując w tej osadzie zdobył również w 1951 r. mistrzostwo Polski. Tytuły mistrza kraju wywal-czył również w 1953 r. w czwórce ze sternikiem (Czesław Lorenc, Romuald Thomas, Zdzisław Adamik, Konstanty Teodorowicz, sternik Zdzisław Michal-ski) oraz w 1958 r. w dwójce bez sterni-ka (Czesław Lorenc, Zdzisław Adamik). Mistrzowska osada dwójki bez sternika w finale mistrzostw Europy w Poznaniu w 1958 r. zajęła 6 miejsce. Za swoje osiągnięcia wioślarskie otrzymał tytuł Mistrza Sportu.

Czesław Lorenc urodził się 14 kwiet-nia 1925 r. w Jaśle w rodzinie Ignacego z zawodu kolejarza oraz Zofii z Pary-siów. W latach trzydziestych mieszkał z rodzicami w Mielcu i tam ukończył szkołę powszechną, a w latach 1938––39 dwie klasy gimnazjalne. W czasie okupacji niemieckiej pracował na ko-lei w „Ostbahn” w Mielcu, uczestniczył w tajnym nauczaniu i zrobił małą ma-turę. Od 1943 r. należał do Armii Kra-jowej, w której pełnił funkcję łącznika. Przed wyzwoleniem, wraz z oddziałem AK „Hejnał”, walczył przez kilka tygo-dni w rejonie Mielca.

W czerwcu w 1945 r. już po wyzwo-leniu miasta zdał maturę w Liceum im. Stanisława Konarskiego w Mielcu, a w listopadzie tegoż roku został przy-jęty na I rok studiów na Wydział Elek-

Czesław Lorenc (1925–2015)

kronikarza powojennej historii krakow-skiego Aeroklubu, odtworzył kronikę klubu i doprowadził ją do 1973 r.

Oprócz swoich dwóch głównych pa-sji uprawiał narciarstwo zjazdowe oraz turystyczne, jazdę na rowerze i tury-stykę górską

Od 1952 r. pracował w Biurze Pro-jektów Nowej Huty „Biprostal”, a od 1956 r. jako starszy konstruktor w Biu-rze Konstrukcyjnym Aeroklubu PRL w Krakowie. W 1975 r. wyjechał do Kanady i tam w latach 1975–1979 pra-cował w firmie „Degremont” (oczyszcza-nie wody), a następnie aż do przejścia na emeryturę w 1993 r. w zakładach lotniczych Canadair-Bombardier jako instruktor systemu CADAM (projek-towanie komputerowe) przy pierwszym samolocie pasażerskim Regional Jet.

Swoje pasje społecznikowskie reali-zował w działalności środowiska polo-nijnego. Był członkiem zarządu Pol-skiej Fundacji Społeczno-Kulturalnej (Quebec), a od 1993 r. pracował jako wolontariusz w Bibliotece Polskiej im. Wandy Stachiewicz, będącej częścią Pol-skiego Instytutu Naukowego w Montre-alu. Swoją bezinteresowną pracą wniósł znaczący wkład w rozwój tej największej polskiej placówki kulturalnej. Był też członkiem Komitetu Parafialnego Misji św. Wojciecha i Maksymiliana. Dobrze służył środowiskom polonijnym, swoją postawą wpajał miłość do Polski, do której tęsknił i chciał wrócić.

Zgodnie z Jego ostatnią wolą prochy Jego powróciły do Polski. Ceremonia pogrzebowa odbyła się w Krakowie 14 grudnia 2015 r. w asyście sztandaru Politechniki Krakowskiej i sztandaru AZS Politechniki Krakowskiej oraz wio-seł zawodników sekcji wioślarskiej kra-kowskiego AZS.

Został pochowany na cmentarzu w Batowicach.

Czesław Michalski

tryczny Politechniki Gliwickiej. Studio-wał tam do 1947 r., kiedy to przeniósł się na Wydział Komunikacji (Oddział Lotni-czy) Politechniki Krakowskiej (wówczas jeden z trzech Wydziałów Politechnicz-nych Akademii Górniczej w Krakowie). Studia ukończył w grudniu 1951 r. i uzy-skał tytuł magistra nauk technicznych, inżyniera mechanika.

Po rozpoczęciu studiów w Krakowie interesował się różnymi dyscyplinami sportu, najpierw został zawodnikiem sekcji kajakowej, a następnie wioślar-skiej w krakowskim AZS, gdzie odniósł największe sukcesy sportowe

Od młodości fascynowało go lotnic-two. Szkolenie przechodził w Aeroklu-bie Krakowskim w latach 1946–1947, gdzie zdobył licencję pilota szybowco-wego I klasy (złota odznaka z dwoma diamentami). Następnie odbył szkolenie i zdobył licencję I klasy pilota samolo-tów turystycznych. Od 1948 r. konty-nuował latanie jako pilot szybowcowy i samolotowy. W sumie wylatał 1003 godziny na 17 typach szybowców i 8 typach samolotów. W 1950 r. został członkiem Ligi Lotniczej. W 1964 r. został wybrany do Zarządu Aeroklubu Krakowskiego, w którym podjął się roli

a po południu biegi albo inny mocny akcent siłowy. Widać, że trener ma coś sprawdzonego, w co wierzy, i my też w to wierzymy, więc teraz powtarza ten schemat.Mówisz o kwestiach medycznych. Jak wyglą-

dają te przygotowania?

Wiadomo, że będziemy musieli się zaszczepić przed miejscowymi choroba-mi. W COMS-ie w Warszawie mieliśmy robione specjalistyczne badanie krwi, określono naszą odporność i obliczono, ile różnych szczepionek musimy przy-jąć. Ta procedura już rusza.

Kwalifi kacja do Rio wywalczona jest dla kra-

ju, a nie na nazwisko. W tym roku będzie czuć

większą wewnętrzną rywalizację?

Zawsze powtarzam, gdy ktoś mnie pyta o plany i cele na sezon, że za-czynamy walkę od eliminacji między sobą. Każda z nas musi przedstawić swój poziom indywidualny i wtedy tre-ner decyduje, kto i gdzie pojedzie. Naj-pierw odbywa się eliminacja krajowa, a dopiero później będziemy wiedzieć co dalej. Czy czuć rywalizację? Zawsze ry-walizujemy ze sobą, bo musimy między sobą ustalić jakąś hierarchię. Osobiście

podejdę do sprawy tak poważnie i tak profesjonalnie, jak co roku podchodzę.

W kadrze seniorek od kilku lat nic się nie zmienia. Cały czas są te same nazwi-ska. Nie sądzę, żeby moja forma w tym roku szczególnie spadła, żebym się nie zmieściła w pierwszej piątce dziewczyn, które będą stanowiły kadrę narodową. Aczkolwiek różne rzeczy w sporcie się dzieją i zawsze musi być pokora. Jak na razie wszystko jest dobrze. Jest zdro-wie, chęć, motywacja, chyba wszystko powinno się dobrze ułożyć. Tego sobie szczerze życzę w tym roku!

Rozmawiał, foto Dawid Lis

Page 23: Akademicki Przegląd Sportowy 01/2016

www.azs.pl 23

Wyjątkowo kapryśna zima paraliżuje narciarski biz-nes w całej Polsce. Na-wet podhalańskie ośrod-ki, znane z doskonałego

zarządzania i gospodarowania zaso-bami sztucznego śniegu, są bezradne wobec deszczu i wysokich temperatur. Harenda na dzień przed rywalizacją wyglądała dramatycznie. Wąski pa-sek białej brei nie zwiastował niczego dobrego. Jednak nagłe ochłodzenie 4 lutego i krótki opad śniegu sprawiły, że zawody odbywały się w warunkach zimowych.

Wraz z pojawieniem się akademi-ków na Harendzie skończyły się żarty. Pierwsze dwie eliminacje odbyły się na dość łatwych stokach, natomiast zako-piańska arena wymaga znacznie więk-szych umiejętności technicznych. Do rozegrania giganta wykorzystano całą długość trasy, wobec czego zawodnicy musieli solidnie popracować przez 40 sekund. Już podczas oglądania trasy pod bramkami utworzyły się dość spore bandy ze świeżego śniegu, więc każda wycieczka poza optymalną linię prze-jazdu kończyła się dotkliwymi stratami czasowymi.

Tradycyjnie rozpoczęły studentki. W stawce zabrakło trzech zawodni-czek, które zdobywały medale w tej konkurencji podczas poprzednich eli-minacji. Absencja Agnieszki Gąsieni-cy Gładczan, Anny Berezik (obie AWF Katowice) oraz Anny Wróbel (UJ) była doskonałą okazją dla ich rywalek pla-sujących się tuż za podium. Najlepszy czas pierwszego przejazdu uzyskała Ka-rolina Klimek. Zakopianka ostatnio le-piej sprawowała się w slalomach, ale pokazała, że na „swoim” stoku nadal potrafi zaskoczyć.

W drugim przejeździe „Kala” mu-siała jednak uznać wyższość Oli Ma-linowskiej, a zaliczka wypracowana w pierwszej próbie okazała się niewy-starczająca. Obie nie kryły, że trud-niejszy stok zdecydowanie im pasował: Wreszcie jest trochę stromiej i lepiej mi się jeździ. Jak mam się przyznać, to wolę takie górki. Miałam też lepszy numer niż ostatnio, ale i tak trzeba było walczyć do samego końca, a nogi piekły na dole – powiedziała z zadowoleniem złota medalistka. Reprezentantka ALK Warszawa również nie kryła radości z powrotu na wymagającą trasę: Lu-bię tu jeździć – jest stromo, jest fajnie.

Akademicki sezon na półmetkuW skrajnie zmiennych warunkach pogodowych przebiegały trzecie eliminacje AZS Winter Cup na zakopiańskiej Harendzie. Nikt nie zdominował stawki na tyle, by try-umfować w obu konkurencjach. Na najwyższym stopniu podium za zwycięstwo w gi-gancie stanęli Aleksandra Malinowska (UJ) i Szymon Mitan (AGH). Złote medale za sla-lom odebrali Karolina Klimek (ALK Warszawa) i Dominik Białobrzycki (AWF Katowice).

Nie trzeba tyle pracować, tylko postawić narty na krawędź i jest super.

Szansy na pierwszy medal w sezonie nie zmarnowała Katarzyna Ostrowska (Politechnika Warszawska). Po osiągnię-ciu sukcesu powiedziała: Jestem bardzo zadowolona ze swoich dzisiejszych prze-jazdów. Mam nadzieję, że wrócę do wal-ki o medale i nie będzie to moja jedyna wizyta na podium.

Pasjonującą walkę o zwycięstwo sto-czyło dwóch zawodników, którzy mieli na koncie złote medale AZS Winter Cup za gigant. W pierwszym przejeździe naj-szybszy był Szymon Mitan. Mateusz Habrat (ALK Warszawa) rzucił się do odrabiania strat w drugim przejeździe, ale w przeciwieństwie do zmagań kobiet to jednak pierwsze starcie przesądziło o końcowym sukcesie. Radość Szymona była tym większa, że na mecie z sukce-su cieszył się jego tata i trener w jednej osobie. Spodziewałem się gorszych wa-runków, ale wyszło twarde spod śniegu i nie było tak źle. Po przejazdach innych zawodników utworzyły się „schody” przy bramkach, więc jazda wymagała sporo siły. Ale wycinałem wiraże, jakoś dotar-łem i jestem bardzo szczęśliwy – powie-dział uśmiechnięty zwycięzca.

Skład na podium uzupełnił Dominik Białobrzycki (AWF Katowice), który ponownie pokonał nie tylko brata, ale całą stawkę bardzo dobrych zawodni-ków. Wśród nich Antoniego Szczepani-ka (SGH Warszawa), który – podobnie jak Dominik – zamierza kontynuować pasmo sukcesów rozpoczęte przez star-szego przedstawiciela rodziny.

Tuż po oglądaniu trasy slalomu nie-śmiało zaczął padać śnieg. Chwilę później te niewinne płatki przerodziły się w gęstą śnieżycę i w takich warunkach przyszło rywalizować zawodnikom w slalomie.

W tym zimowym spektaklu dwie ak-torki zagrały wyraźnie na wyższym po-ziomie niż pozostałe. Aleksandra Mali-nowska i Karolina Klimek stoczyły za-cięty bój, w którym o zaledwie 0,07 s szybsza okazała się zawodniczka ALK Warszawa. Podzieliły się zatem spra-wiedliwie najcenniejszymi medalami. Kwaśną minę miała na mecie Karoli-na Mrózek (ATH Bielsko-Biała), która musiała uznać wyższość Magdaleny Niewiadomej (UEK Kraków). „Mróz-ka” liczyła na medal, wszakże pamięta jeszcze slalomowe skręty, które wyko-nywała na Harendzie w 2009 r. podczas Pucharu Europy…

Slalom mężczyzn ponownie rozegrał się według niezwykle ciekawego sce-nariusza. Po pierwszym przejeździe prowadził Mateusz Habrat, który jako jedyny w stawce pokonał trasę w mniej niż 35 s. Tuż za nim rozgrywała się ba-talia o podium. Błysnął Kacper Dutka (AWF Katowice), któremu wyraźnie stok w Zakopanem odpowiadał bardziej niż w Kluszkowcach i Istebnej. Lekka, nienaganna techniczne jazda pozwoli-ła mu na zajęcie drugiej lokaty przed decydującym zjazdem. 0,07 s wolniej-szy od niego był Dominik Białobrzycki, który miał wyraźną ochotę na jeszcze jeden medal. W drugim przejeździe nie brakowało dramaturgii. Najpierw Szymon Mitan (5. po pierwszym) za-trzymał się kilka bramek przed metą, ponieważ jedna ze złamanych tyczek leżała na trasie.

Kolejnych trzech zawodników za-chowało swoje pozycje i oczy wszyst-kich wpatrzone były w lidera, który wyraźnie nie oszczędzał się na slalomie. Niestety reprezentant Polski w skicros-sie przesadził i na jednym ze skrętów nie był w stanie zmieścić się w torze. Tyczka wzięta między nogi wybiła go z rytmu i skończyło się na efektow-nym locie, zakończonym lądowaniem twarzą w śniegu. Wobec takiego ob-rotu sprawy pozostało tylko czekać na powtórzenie przejazdu przez zwycięzcę giganta. Szymon nie dał rady zmienić układu w pierwszej trójce i w ten spo-sób chyba wszyscy medaliści mieli po-wody do zadowolenia. Dominik po raz pierwszy wygrał zawody AZS Winter Cup, Kacper po raz pierwszy stanął na „pudle” (+0,84 s), a Maciej Góra (AWF Katowice) – jadąc po raz pierwszy sla-lom w Akademickim Pucharze Polski – wywalczył brąz (+1,68 s).

Półmetek pucharowych zmagań to dobry czas na przypomnienie, że w Aka-demickim Pucharze Polski do wygra-nia jest samochód Audi A1. W przeci-wieństwie do poprzednich lat szansę na kluczyki do auta będzie miało dziesię-ciu najlepszych zawodników z klasy-fikacji, bez względu na płeć. Andrzej Bachleda-Curuś przygotował finałowy show, w którym będą oni walczyć w spe-cjalnie wymyślonej formule. Wszystko rozstrzygnie się dzień przed rozpoczę-ciem Akademickich Mistrzostw Polski – 28 lutego w Zakopanem.

Michał Szypliński

Page 24: Akademicki Przegląd Sportowy 01/2016

zakopaneKLUSZKOWCEistebna

Foto skifoto.pl