ADWENT W numerze m.in. - atopolskawlasnie.com · Strona 2 za odpowiednią postawę wobec Polski:...
Transcript of ADWENT W numerze m.in. - atopolskawlasnie.com · Strona 2 za odpowiednią postawę wobec Polski:...
W nume rze m . in . :
Dw uty g od ni k n r 8 7(1 2 2) z 1 gr ud ni a 2 01 7
Strony 1 i 3
Adwent
Strony 2 i 3
Sposób na życie: głupota czy
podłość ?
Strony 4, 5, 9, 10 i 11
Kto doradzał doradcom
Solidarności ?
Strony 6, 11, 15 i 16
Święty Mikołaj
Strona 8
Alarm! Pali się … w głowach
poniektórych z „Propozycji”,
oczywiście totalnej
Strony 12, 14 i 18
Podział Społeczeństwa Wedle Liter
Nowego „Alfabetu”
Strona 13 i 15
Księgarnia ANTYK poleca
Strona 17
Globalizacja – ujęcie realne
Strona 18
Podzwonne dla Rysia
Strona 19
Islamska V Kolumna
Strona 20
Bawią się Państwem, Polską,
Narodem…
Adwent (łac. adventus—przyjście) to
okres w roku liturgicznym, poprzedzający
Boże Narodzenie. Ma on przygotować
wiernych na przyjście Chrystusa zarówno
w sensie przygotowań do nadchodzącego
Bożego Narodzenia, jak również skłonić
ich (wydźwięk eschatologiczny) do
wybiegania myślą do czasu, kiedy Syn
Boży przyjdzie po raz drugi w pełni
chwały.
Adwent, w odróżnieniu od Wielkiego
Postu, nie jest więc czasem pokuty, lecz
radosnego, pobożnego oczekiwania.
Według nowego Calendarium Romanum
z roku 1969 okres Adwentu zaczyna się w
niedzielę najbliższą uroczystości świętego
Andrzeja Apostoła, a więc między 29
listopada a 3 grudnia i trwa od 23 do 28
dni, w których muszą być 4 niedziele,
nazywane numerycznie pierwszą, drugą,
trzecią i czwartą niedzielą Adwentu.
Symbolizują je cztery świece, umieszczane
na specjalnie wykonanym wieńcu. Zapala się
je kolejno w liczbie, odpowiadającej danej
niedzieli.
Najstarsze ślady Adwentu pochodzą z IV
wieku z Hiszpanii i Galii. Miał on wówczas
charakter pokutny i polegał na poście,
abstynencji małżeńskiej i modlitewnym
skupieniu. Rzecz ciekawa, że poprzedzał on
okres do święta Epifanii czyli Objawienia
Chrystusa, znanego w Polsce jako Święto
Trzech Króli. Dopiero w V wieku po
Chrystusie Adwent zaczął być liczony do
Bozego Narodzenia.
Na przestrzeni wieków kolejne synody
modyfikowały zarówno długość trwania
Dokończenie na stronie 3
ADWENT
Wieniec adwentowy. Cztery świece symbolizują cztery niedziele Adwentu.
(fot. archiwum)
S t r o n a 2
za odpowiednią postawę wobec Polski:
„W czasach „Solidarności” krzyczeliśmy,
że nie ma wolności bez Solidarności. Dziś
krzyczymy, że nie ma wolności bez
praworządności. (…) Dziękuję za cierpliwą
gotowość do dialogu, obiektywną ocenę.
Są z panem miliony Polaków, które
myślą podobnie !”
Przecież w Polsce nie ma milionów
wariatów, nie było też tylu kapusiów. A
Boni nie powiedział tylko na kogo wtedy
donosił. Dziś wiadomo, donosi na Polskę.
Krótki CV: (konfident SB -TW „Znak”,
polityk, kulturoznawca, minister pracy w
rządzie Jana Krzysztofa Bieleckiego, poseł
na Sejm I kadencji, w pierwszym rządzie
Donalda Tuska sekretarz stanu w KPRM, a
od 2009 do 2011 minister-członek Rady
Ministrów i przewodniczący Komitetu
Stałego Rady Ministrów, od 18 listopada
2011 minister administracji i cyfryzacji w
drugim rządzie Donalda Tuska. (Daty
rejestracji: 15.02.88 przez wydz. III-2
SUSW Warszawa oraz 29.11.88 przez
wydz. III-2 Warszawa. Nr rejestr. 54946.
Materiały zniszczono w styczniu 90 r.
Kontaktów zaprzestano 5 stycznia 90.) Dziś
w nagrodzę za tamte zasługi poseł z
ramienia PO w PE. To jest szczyt
praworządności !
RZECZPOSPOLITA 13 IX 2017
http://www.rp.pl/11-listopada/171119618
-Anne-Applebaum-skomentowala-Marsz
-Niepodleglosci.html
Anne Applebaum, publicystka
"Washington Post" i żona byłego ministra
spraw zagranicznych, Radosława
Sikorskiego, podsumowała w
amerykańskiej gazecie sobotni Marsz
Niepodległości. "W ciągu dwóch i pół
dekady, które nastąpiły od zakończenia
komunizmu w Polsce, polscy neofaszyści
nigdy nie byli wystarczająco liczni, by
traktować ich poważnie". Tyle pani
Applebaum. I jeszcze coś:
"Jak każdy kraj w Europie, tak samo jak
Stany Zjednoczone, w Polsce od dawna
istnieje skrajnie prawicowy,
neofaszystowski margines. (...) Ale w
ciągu dwóch i pół dekady, które nastąpiły
od zakończenia komunizmu w Polsce,
polscy neofaszyści nigdy nie byli
wystarczająco liczni, by traktować ich
poważnie" i to pisze Applebaum w
komentarzu zamieszczonym na stronie
"Washington Post".
A jak ją traktować poważnie ? Niech
lepiej do Polski nie przyjeżdża, skoro
tam tylu faszystów. Niebezpiecznie.
Dla wielu z tych wypowiadających się
ludzi jedynym lekarstwem byłoby
zetknięcie się z rzeczywistym faszyzmem,
z nazizmem, do którego tak chętnie się
odnoszą, ale nie z tym przez nich
wymyślonym, z prawdziwym. Efekt
mógłby być ciekawy.
Głupota, której ewidentnym dowodem są
cytowane tu wypowiedzi może liczyć na
tolerancję, kiedy autorami się
niewydarzeni dziennikarze, czy politycy,
powiedzmy, „uliczni”, ale co innego, kiedy
wypowiadają je ludzi polityków udający, a
to jeszcze z przyzwoleniem części
wyborców.
Dzisiaj słyszeliśmy wypowiedź pana
Schetyny, który też na Marszu
Niepodległości wyczaił faszystów. Ta
szóstka, której wstydzą się nawet co
rozumniejsi, a może i uczciwsi ludzie z
PO, a PSL to w ogóle…! To jest casus dla
poważniejszych procedur, bo w końcu po
co oni tam w PE są ? po to, by powtarzać
głupoty, już nie na prywatny użytek, ale
jako akt ich misji w tej instytucji. Jakiej
misji? By denuncjować państwo, które
rzekomo reprezentują ? I to, powołując się
na racje, których nie można inaczej
zaszeregować, jak do manifestacji głupoty,
ignorancji, czy czegoś jeszcze gorszego, o
czym wprost strach mówić ?
A pan Verhofstadt ? Ten sam gatunek.
A może jedno z drugim ? Takie to myśli
przychodzą do głowy, kiedy śledzi się
reakcje pewnych środowisk na nasz
polski Marsz Niepodległości. Zrozumiała
rzecz, że nikomu nie jest obojętne, kiedy
jego rodacy, jak by nie było, z nazwy czy
rzeczywiści, popisują się, zwłaszcza przy
obcej widowni, czymś haniebnym. Bo
tego nie można nazwać zwykłą głupotą.
Na tę kategorię oceny zasługują
wypowiedzi obcych, bo za nimi może
stać ignorancja. Jakiś sposób na
usprawiedliwienie.
Podam kilka przykładów:
W swoim wpisie, Johansson, wywodzący
się z lewicowej Szwedzkiej
Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej,
stwierdził: Duża skrajno-prawicowa
demonstracja w Polsce z mocnymi
elementami nazistowskimi oraz
antysemickimi. To należy zwalczyć.
Oczywiście mówi o Marszu
Niepodległości. Szwed może nie
wiedzieć czym był faszyzm, a zwłaszcza
nazizm. Gdyby uznać go przy zdrowych
zmysłach, to byłaby sporawa w sądzie.
Wall Street Journal: Dziesiątki tysięcy
Polaków maszerowało w sobotę
w Warszawie w marszu w dzień
niepodległości, zorganizowanym przez
nacjonalistyczną młodzież, która walczy
o czystą etnicznie Polskę, w której jest
mniej Żydów i muzułmanów. Mniej
rażące i do wytrzymanie. Dla informacji:
autorem jest Drew Hinshaw przy pomocy
niejakiej Natalii Ojeskiej.
Dyskusja w PE Burzliwa debata PE n. t.
praworządności w Polsce ! Jurek:
„Bardzo prosimy o respektowanie
suwerenności”. Boni: „Rządzący
wyrzucają Polskę z UE !” Jakież głupie,
prawda ? A może Boniego z Polski ?
Jednym z pierwszych głosów, jakie
wybrzmiały na sali plenarnej była
wypowiedź Michała Boniego. Europoseł
Platformy Obywatelskiej dziękował
władzom Komisji Europejskiej
Sposób na życie: głupota czy podłość ?
Dokończenie na stronie 3
S t r o n a 3
Adwentu, jak i czas jego trwania. Warto
nadmienić, że jeszcze w XII wieku w
Polsce obejmował on 5 niedziel (według
homiliarzy wawelskich).
Pokutny charakter Adwentu ukształtował
się w VIII wieku, kiedy cała Galia przyjęła
katolicyzm. W takiej postaci trafił do
Rzymu i stąd został rozpowszechniony
najpierw przez opactwo benedyktynów w
Cluny, a od XIII wieku—już na szeroką
skalę—przez zakon franciszkanów,
obejmując całą Europę. Ślady owego
pokutnego charakteru Adwentu przetrwały
w liturgii do dzisiaj w fioletowym kolorze
szat, opuszczaniu Gloria i Te Deum czy
wreszcie ograniczeniu ozdób w kościele.
Na zwyczaje adwentowe w Polsce wielki
wpływ wywarły zakony benedyktynów i
cystersów. Często utożsamiano Adwent z
Wielkim Postem. Dlatego przez wiele
wieków Adwent nazywano
czterdziestodnicą, ponieważ trwał 40 dni,
rozpoczynając się następnego dnia po
świętym Marcinie czyli 12 listopada. Inna
nazwa Adwentu, z rzadka używana
jeszcze na białostocczyźnie to
przedgodzie.
Do wyłącznie polskiej tradycji
adwentowej należy msza święta wotywna,
odprawiana przed świtem zwana roratami.
Jej początek datuje się od czasów
panowania Bolesława Wstydliwego.
Nazwa roraty pochodzi od pierwszych
słów śpiewanej wówczas pieśni Rorate
caeli desuper („Spuśćcie rosę niebiosa”).
Msza roratnia rozpowszechniła się od
dworu po wszystkie warstwy społeczne.
Bardzo wyraźne było w niej powiązanie
teologii Adwentu z eschatologią. Według
opisu Władysława Syrokomli
„Staropolskie roraty” król, umieszczając
na ołtarzu podczas rorat zapaloną świecę
oświadczał: „Gotów jestem na Sąd Boży”.
Po nim czynił to Prymas Polski,
wypowiadając tę samą formułę po łacinie:
sum paratus ad adventum Dominum, a po
nim kolejno: senator, ziemianin, rycerz,
mieszczanim i chłop.
Msze święte roratnie są w Polsce
odprawiane równiez dzisiaj, chociaż trwa
dyskusja nad tym, czy powinny one mieć
miejsce z rana czy wieczorem. Jest to
tendencja bardzo niepokojąca, zrywająca z
odwieczną, polską tradycją i sprowadzająca
mszę roratnią do poziomu jakiegoś
festiwalu światła (lampiony, zgaszone lub
przygaszone oświetlenie etc.) niż do
należytego przeżywania okresu Adwentu.
Z początkiem Adwentu w Polsce wiążą się
również przejęte jeszcze z czasów
przedchrześcijańskich zwyczaje różnego
typu wróżb. Nie mają one nic wspólnego z
liturgią, ale wiązą się z samym okresem
Adwentu. W wigilię świętego Marcina, a
więc wówczas, kiedy Adwent trwał 40 dni,
spozywano suty posiłek z pieczonej gęsi,
po którym wróżono z gęsich kości. Po
przeniesieniu początku Adwentu w okolice
świętego Andrzeja, świętomarcinne wróżby
ustąpiły miejsca wróżbom andrzejkowym,
zaś kości gęsi zastąpiono woskiem, lanym
na wodę. Związane to było z rozpoczęciem
się pierwszej niedzieli Adwentu nowego
roku liturgicznego. Można powiedzieć, że
wróżby były wówczas czynione „na nowy
rok”. Zwyczaj ten utrzymał się do dzisiaj,
zaś wróżby mają stale ten sam charakter i
dotyczą przede wszystkim zamążpójścia.
Zresztą, ich gorącymi orędowniczkami
były i są zawsze panny na wydaniu.
Z pierwszą niedzielą Adwentu milkła
wesoła muzyka, kończyły się zabawy i
wróżby. Następował pobożny czas
oczekiwania i przygotowania się do Świąt
Bożego Narodzenia. W niektórych rejonach
Polski jednakże dozwolone były poważne
tony muzyki. Np. w Krakowie na wieży
mariackiej kapela grała Hejnał na
instrumentach dętych, zaś na Mazowszu i
Podlasiu rozbrzmiewały proste i melodyjne
tony ligawek—prostych, ludowych
instrumentów dętych w kształcie rogów,
których dźwięk niósł się na okoliczne
wioski przypominając o rychłym
Narodzeniu Chrystusa. Adwentowi zawsze
towarzyszył nastrój powagi oczekiwania, a
zarazem przygotowania przez spowiedź
świętą i udział w mszach roratnich.
Stanisław Matejczuk
Rozumiem, że pała on jakąś
niewytłumaczalną nienawiścią do Polski
i Polaków, podobnie jak pan
Timmermans, bo bajdurzenie, że są
przeciw rządowi, a nie przeciw Polsce,
to jak to, tłumaczenie złodzieja, że
ukradł linkę, a nie, jak twierdził,
przywiązaną do niej krowę. W końcu
chyba jest jakaś instancja
międzynarodowa, która dochodziłaby
kalumnii rzucanych na naród i państwo
przez ludzi, którzy za pieniądze, które
biorą, zobowiązani są do czegoś więcej
niż wiecujący na ulicach ciamajdan. Co
do pana V., obawiam się, obserwując
jego sposób bycia i wypowiedzi, że w
każdym dochodzeniu karnym byłby
zwolniony od winy i kary.
A więc i głupota i podłość i kiwanie
palcem w bucie, bo te sankcje, jakim
tamci grożą Polsce to jest kiwanie
palcem w bucie. Nie ma w PE aż tyle
kanalii, by coś takiego upichcili.
A swoją drogą, uczciwie służący Polsce,
bo bądźmy szczerzy nie tylko PiS i te z
nim skoligacone ugrupowania, lecz
także wielu ludzi, o których nic nie
wiemy, mają fuksa, jak to się kiedyś
mówiło, gdyż mają przeciwko sobie tak
potężny ładunek głupoty, cynizmu i
braku elementarnej uczciwości. Ten
ładunek wybuchnie w rękach tych,
którzy zamierzają nim rozwalić Polskę,
żeby choć z gruzów coś dla siebie
wygrzebać. No, ale przynajmniej
pracują na sondaże dla rządzących. W
końcu jednak coś dobrego.
Zygmunt Zieliński
Sposób na życie:
głupota czy
podłość ? (dokończenie)
ADWENT (dokończenie)
S t r o n a 4
"Rozczyn dzieł Marksa wlany w bydląt
czaszki
Wytwarza z mózgiem przedziwną miksturę
W sikawki wtłacza to wszystko drań jakiś,
By pod ciśnieniem w świat puścić przez
rurę.
Proces ten ujrzy kiedyś na obrazku
Przyszły człowieczek i z szczęścia zakwili,
Historia w lśniącym, szczerozłotym kasku
Ukaże wielkość niepowrotnej chwili."
Tak, jak przewidywał w swoim wierszu
Witkacy, Ojcowie Założyciele III RP –
doradcy "Solidarności" - jawią się nam
jako postaci ze spiżu. Na ich cześć kwili
bezustannie legion człowieczków, a wraz
z nimi człowieczek Budka ("moim
wzorem są Geremek i Mazowiecki").
Ponieważ historia jawi się nam w
szczerozłotym kasku, nie pamiętamy
faktów, które nie pasują do obecnie
obowiązującej, zatwierdzonej przez
historyków – lukierników, wykładni.
Już starotestamentowy mędrzec Syrach
pisał:
"Strzeż się doradcy i najpierw poznaj
jakie są jego potrzeby. Doradca bywa i
taki, który doradza na swoją korzyść."
Ale kto dziś czyta Biblię ?
Kim byli najważniejsi doradcy
"Solidarności" Geremek i Mazowiecki ?
Ich oficjalne życiorysy koncentrują się na
dokonaniach 1980 roku i późniejszych.
Wiemy jednak, że w młodości byli
aktywnymi funkcjonariuszami
proletariackiej rewolucji bezgranicznie
oddanymi "władzy ludowej". W pewnym,
trudnym do uchwycenia momencie, stali
się demokratami. Chyba jednak jakaś
słabość do komunizmu pozostała im do
końca życia...
Mało kto wie, co eksperci doradzali
strajkującym robotnikom. Najważniejszy
postulat strajku sierpniowego –
utworzenie niezależnych związków
zawodowych – został osiągnięty WBREW
staraniom doradców. Przeciwstawiali się
oni również tworzeniu ogólnopolskiej
struktury związkowej i usiłowali dopisać
w statucie związku paragraf o
„kierowniczej roli PZPR”. Eksperci mieli
oddziaływania na te organizacje,
kreowania ich działalności i polityki”.
Apel powstał w mieszkaniu Bronisława
Geremka, który wysłał kopie pocztą do
marszłka sejmu i premiera, a do KC partii
zaniósł osobiście (z racji starych
znajomości). Czy decyzja wyjazdu
Mazowieckiego i Geremka do
strajkujących robotników wynikała z
potrzeby serca, czy ktoś im to zasugerował
– nie wiadomo. Nie wiemy także, kto był
pomysłodawcą "Apelu 64". Wiadomo, że
22 sierpnia Geremek i Mazowiecki zjawili
się w Gdańsku z tekstem owego apelu i
udali się do I sekretarza KW
PZPR Fiszbacha, a później pół nocy
konferowali z Wałesą. Nazajutrz na jego
prośbę podjęli się sformowania grupy
doradców wspierających strajk. Kilku
następnych ekspertów zjawiło się później
(strona rządowa zapewniła im bilety
lotnicze i miejsca w hotelu), a komisja
została formalnie powołana 24 sierpnia
1980 r. z Tadeuszem Mazowieckim, jako
przewodniczącym.
Co na temat ekspertów mówili sami
uczestnicy wydarzeń ?
Anna Walentynowicz: "W jakim celu i na
czyje polecenie pojawili się w stoczni
reprezentanci „opozycyjnej warszawki”?
Nikt ich przecież nie zapraszał.
Przyjęliśmy argumenty Geremka, że
rozmowy z przedstawicielami rządu mogą
być trudne i przyda się ktoś doświadczony,
obyty w kontaktach z władzą, czyli poseł
PRL, Tadeusz Mazowiecki. Ta dwójka
„ekspertów” dobierała sobie
współpracowników. Dlaczego doradcy
usiłowali nakłonić nas do rezygnacji z
postulatów mówiących o uwolnieniu
więźniów politycznych i o powołaniu
wolnych związków zawodowych? (...) O
czym rozmawiali z ekipą rządową, kiedy
udawali się na spoczynek do tego samego
hotelu? Czy im również doradzali?(...)
Jagielski spotkał się w nocy 22 VIII w wilii
w Sopocie z przedstawicielem MKZ
Florianem Wiśniewskim (przyjacielem
Wałęsy), który jak się później okazało był
Ciąg dalszy na stronie 5
Kto doradzał doradcom Solidarności ?
pomagać „prostym robotnikom” w
rokowaniach z komunistami, ale działali
konsekwentnie na rzecz osłabienia
związku.
Skąd się wzięli doradcy w stoczni?
Jakiejś grupie we władzach zależało na
szybkim pojawieniu się ekspertów na
Wybrzeżu.
Prawdopodobnie była to grupa związana z
przyszłym przywódcą komunistów w
Polsce, Stanisławem Kanią. Możliwe, że
szykowano scenariusz znany z roku 1956 i
1970 – zmiany ekipy rządzącej przy
pomocy "gniewu ludu".Termin wybuchu
strajku (14 sierpnia) nie był przypadkowy
– I sekretarz PZPR Edward Gierek
odpoczywał na Krymie. Także Andrzej
Gwiazda – lider Wolnych Związków
Zawodowych - był na wakacjach. Zakłada
się, że strajk zorganizowali Bogdan
Borusewicz i Lech Wałęsa. Jednak
pierwszego dnia strajku Borusewicza
wogóle nie było na terenie stoczni, a
Wałęsa spóźnił się kilka godzin. W końcu
"Lechu przeskoczył płot" (czyli został
dowieziony wojskową motorówką) i objął
kierownictwo strajku. Gdy wiadomość o
strajku dotarła do Warszawy, 64
lewicowych intelektualistów postanowiło
napisać tzw. "Apel 64", w którym
zwrócono się do obu stron konfliktu o
podjęcie rozmów. Intelektualiści
pochodzili głównie z takich organizacji,
jak Towarzystwo Kursów Naukowych,
Konwersatorium Doświadczenie i
Przyszłość, czy Wolność i Pokój (to tu
udzielał się Kasprzak - trójzębny lider
Obywateli RP). Były to organizacje
nielegalne, acz tolerowane, a ich
działalność spotykała się z
umiarkowanymi represjami. Dziś trochę
inaczej je postrzegamy, bo znamy już
instrukcje gen. Kiszczaka:
"SB może i powinna kreować różne
stowarzyszenia, kluby, czy nawet partie
polityczne, głęboko infiltrować istniejące.
Gremia kierownicze tych organizacji, na
szczeblu centralnym, a także na szczeblach
podstawowych, muszą być przez nas
operacyjnie opanowane. Musimy sobie
zapewnić operacyjne możliwości
S t r o n a 5
agentem SB. W jego obecności Jagielski
zadzwonił do Artura Hajnicza do
Warszawy, żeby załatwił doradców dla
stoczniowców. On im gwarantuje miejsce
w hotelu i przelot samolotem.Następnego
dnia zjawili się Mazowiecki i Geremek z
poparciem 64 intelektualistów. Borusewicz
poinformował mnie, że będziemy mieli
doradców. "Po co nam doradcy? Mamy 21
postulatów" powiedziałam.(...)
Ktoś z nas powiedział: tam jest wolny
pokój, jak my sobie nie poradzimy to pana
poprosimy. Nie wyszedł i nie można było
się ich pozbyć, to oni się pozbyli nas"
Andrzej Kołodziej (jeden z przywódców
strajku): "Wtedy nie wiedzieliśmy, że
Geremek miał ponoć jakieś kontakty z
Gierkiem. Te rzeczy dotarły do nas
później. Również później dowiedzieliśmy
się, że doradców przywieziono do
Gdańska samolotem rządowym (...) Jest to
fakt dość wymowny, że to władza
dobierała nam wtedy ludzi na doradców.
Zrozumieliśmy, że w zasadzie są oni
emisariuszami władzy komunistycznej.
(...) Przybyli intelektualiści próbowali
przekonać strajkujących, iż postulat
zalegalizowania Wolnych Związków
Zawodowych jest absurdalny i
nierealistyczny. Uważali, że władze nigdy
nie zgodzą się na wolne związki i jeśli z
tego postulatu nie zrezygnujemy, dojdzie
do sowieckiej interwencji."
Andrzej Gwiazda: "W czasie pierwszej
rozmowy eksperci przedstawili nam
propozycję zażądania wyborów do rad
zakładowych w związku CRZZ-owskim.
Kiedy odrzuciliśmy, powiedzieli, że mają
propozycję drugą, daleko idącą: mamy
założyć niezależny związek i zarejestrować
się w CRZZ. Spytałem, czy są przekonani,
że tak powinniśmy postąpić -
odpowiedzieli, że absolutnie tak.
Podziękowałem im więc za trud i dobre
chęci, ale damy sobie radę sami."
Waldemar Kuczyński (doradca): "Nasz
wpływ był bardzo ważny, bo z jednej
strony wzmacnialiśmy siłę negocjacyjną
tego ruchu dostarczając mu wiedzy, a z
drugiej - trzymaliśmy nogę na hamulcu."
Ekspertem była również przez jakiś czas
Jadwiga Staniszkis. Oto jej relacja:
"Widać było gołym okiem, jak to wszystko
było pozabezpieczane. No przecież część
ekspertów, która pojechała do Gdańska,
dostała bilety na pociąg w Komitecie
Wojewódzkim. Tadeusz Kowalik, doradca
Solidarności, był profesorem w szkole
partyjnej, do której uczęszczał przyszły
premier Jagielski. W świetle tych
wszystkich układów, piętrowych
zabezpieczeń, tej całej siatki, to Wałęsa
był mały pikuś.
Byłam zdziwiona, że oni ten strajk
podgrzali zamiast go zakończyć. (...)
Wprowadzenie Wałęsy na przywódcę
strajku w Gdańsku stanowiło
zabezpieczenie przed Moskwą. Rząd mógł
powiedzieć: wszystko kontrolujemy.
Szybko zorientowałam się, że to, co się
tam dzieje, tak naprawdę kamufluje coś
znacznie głębszego.”
Niewątpliwe jest, że komuniści gdyby
chcieli, to nie wpuściliby doradców do
Stoczni. Podpisane porozumienie było
daleko posuniętym kompromisem z obu
stron – związkowcy "odpuścili" postulat
wolnych wyborów, a komuniści zgodzili
się na powstanie niezależnych związków,
ale tylko regionalnych.
Natychmiast po podpisaniu porozumienia
obie strony przystąpiły do jego łamania:
strona rządowa zaczęła sporządzać listy
proskrypcyjne, a Andrzej Gwiazda
wyjechał w Polskę jednoczyć komitety
strajkowe .Wbrew przewodniczącemu
Wałęsie, wbrew doradcom, łamiąc
podpisane porozumienie (zgoda na wolne
związki dotyczyła tylko Gdańska) udało
się doprowadzić 17 września do powstania
Niezależnych, Samorządnych Związków
Zawodowych "Solidarność".
Ogólnopolskich.
Kontrofensywa doradców
Doradcy mieli być swoistym buforem
chroniącym komunistów przed
radykalizmem robotników, lecz podczas
rokowań sierpniowych ich wpływ na
decyzje związkowców okazał się
ograniczony.
Z czasem jednak, wraz z powiększaniem
się ilości "ekspertów", często dziwnych,
ich rola wzrosła. Zbiegło się to z innym
procesem osłabiającym związek –
zatrudnianiem przez przewodniczącego
Wałęsę tajnych współpracowników SB w
administracji "Solidarności".
Przewodniczący łódzkiego regionu –
Kropiwnicki - negatywnie ocenił te
sytuacje: "Uruchomiony został obcy
związkowi proces eliminacji działaczy i
środowisk niepodporzadkowanych
politycznemu kierownictwu J. Kuronia, A.
Michnika, B. Geremka i A. Celinskiego.
(...) Pojawia się realna groźba
przeobrażenia związku, bez pytania jego
członków o zgodę, w organizację quasi-
partyjną, lewicową".
Prof. Tadeusz Chrzanowski (który też był
doradcą), opisał spotkanie, na które Kuroń
przyprowadził grupę świeżo
zaangażowanych doradców. Jedna twarz
wydawała mu się znajoma. Kuroń
przedstawił: "Profesor Wiktor Herer –
będzie się zajmował rolnictwem". Dla
Chrzanowskiego był to szok. Pamiętał
funkcjonariusza UB płk Herera z
przesłuchań na Rakowieckiej. Kolejnym
szokiem była reakcja Kuronia – oznajmił,
że jeśli mu się nie podoba Herer, to może
zrezygnować z doradztwa ...
Złowroga rola doradców objawiła się w
pełni podczas tzw. "kryzysu
bydgoskiego". W marcu 1981 grupa
związkowców zaproszona do urzędu
miejskiego w Bydgoszczy została pobita
przez milicję (to wtedy przyszły senator
PO Jan Rulewski stracił zęby). Wobec
bezpośredniego ataku na związek
"Solidarność" musiała odpowiedzieć
ogólnopolskim strajkiem generalnym.
Żądano ukarania winnych prowokacji.
Podczas 4 - godzinnego strajku
ostrzegawczego "stanęła" dosłownie cała
Polska. I wówczas wkroczyli eksperci.
Rokowania odbywały się w warszawskim
hotelu Solec pod kierownictwem
Ciąg dalszy na stronie 9
Kto doradzał doradcom Solidarności ? (ciąg dalszy ze strony 4)
S t r o n a 6
wybudował w Konstantynopolu kościół pod
wezwaniem świętych Priskosa i Mikołaja.
W pierwszej połowie IX wieku, w
Konstantynopolu powstał najstarszy żywot,
napisany przez archimandrytę Michała, tzw.
Vita per Micheaelem. Warto zauważyć, że
właśnie na ten czas przypada wielka
popularyzacja imienia Mikołaj, co wydaje
się wiązać z rosnącym kultem Świętego.
Michał twierdził, że Mikołaj urodził się w
niewielkim miasteczku Patara w Licji, jako
jedyne dziecko szlachetnych, bogatych i
pobożnych rodziców. Od dzieciństwa
związane z nim były cudowne wydarzenia.
Dorastając wyrzekł się kobiet, rozrywek,
polityki i handlu a poświęcił pobożności. Po
śmierci rodziców rozdał cały odziedziczony
majątek. Stawał w obronie pokrzywdzonych,
wspomagał biednych. Podczas wyborów
biskupa w Mirze uradzono, że urząd obejmie
pierwsza osoba, która rankiem wejdzie do
kościoła, aby się pomodlić. Dzięki
interwencji Boga był to Mikołaj. Jako biskup
wspierał naukę o Trójcy Świętej,
przeciwstawiał się zwolennikom Ariusza i
zwalczał pogaństwo – doprowadził między
innymi do zburzenia świątyni Artemidy.
Słynął z wielu cudów, dzięki którym
pomagał bliźnim w potrzebie.
Michał przytacza pod koniec Vita opowieść
o Stratelatis.
Właśnie Stratelatis wymieniana jest jako
jedna z trzech podstawowych legend
działalności Świętego Biskupa Mikołaja.
Zgodnie z nią cesarz Konstantyn wysłał
morzem z Konstantynopola wojsko, aby
stłumić bunt we Frygii. Oddziały
wylądowały w Andriake, porcie niedaleko
Miry, gdzie żołnierze splądrowali miasto. Po
opanowaniu zamieszek, lokalny prefekt
Eustachios skazał na śmierć trzech
żołnierzy. W ostatniej chwili miecz katowski
powstrzymał Mikołaj, który wykazał
niewinność skazanych a potem zaprosił
trzech dowodzących wyprawą oficerów –
Nepotianosa, Ursosa i Herpyliona – do
pałacu biskupiego. Po zakończonej
zwycięstwem kampanii, w Konstantynopolu
oficerowie zostali oskarżeni przez prefekta
Postać Świętego Mikołaja jest chyba
najbardziej rozpowszechnioną postacią
spośród wszystkich świętych Kościoła
na całym świecie. Kojarzony on jest ze
świętami Bożego Narodzenia, z
ubranym w czerwony kubrak, czapkę i
spodnie (z obowiązkowo białymi
dodatkami) postacią dobrodusznego
dziadka z obfitą, białą brodą,
przywożącego prezenty na Boże
Narodzenie. Tradycja związała tę postać
właśnie z tym świętem—chyba z racji
bliskości 6 grudnia, będącym dniem
Świętego Mikołaja. I chociaż ateistyczne,
lewackie ideologie starały się go
zlaicyzować, tworząc dla homo sovieticus
Dziadka Mroza, a dla
skomercjalizowanego lewactwa
masońskiego Zachodu Gwiazdora, w
cywilizacjach chrześcijańskich zarówno
Wschodu jak i Zachodu oparł się on tym
„postępowym” trendom. Jednakże wiedza
na jego temat jest co najmniej płytka,
sprowadzająca się do nazwy oraz bedąca
synonimem prezentów, gwiazdki, choinki
i—nie wiedzieć czemu—zaprzęgu sań,
który ciągnie zaprzęg reniferów pod
wodzą czerwononosego Rudolfa.
Chciałoby się powiedzieć: czego
wyobraźnia ludzka nie może dokonać w
imię komercjalizacji ?
Tymczasem uznany za świętego Mikołaj
był biskupem Miry w krainie zwanej
Licją, stanowiącej południowo-zachodnią
cześć Anatolii w Turcji. Według
średniowiecznej hagiografii żył on na
przełomie II i IV wieku po Chrystusie, m.
in. podaje się, że biskup Miry Mikołaj
brał udział w soborze nicejskim w 325
roku. Niestety, nie zachowały się do
naszych czasów żadne dokumenty z tego
soboru. Pozostaje zatem bazować na
hagiografii czyli żywotach świętych
Kościoła. Wzmianki o Świętym Mikołaju
pojawiają się dopiero 200 lat po jego
śmierci, za panowania cesarza Justyniana.
Zapisano wówczas krótką opowieść
zwaną Stratelatis (Praxis de Stratelatis,
„Oficerowie”), według której Mikołaj
uratował życie sześciu żołnierzom cesarza
Konstantyna. Jest to o tyle istotny
przekaz, że jego autor wykazuje się
doskonałą znajomością zarówno
topografii, jak i zwyczajów Miry.
W ciągu dalszych wieków pojawiają się
następne wzmianki na temat biskupa
Mikołaja, już jako świętego. Prokopiusz z
Cezarei w dziele O budowlach,
powstałym w latach 553-555, zanotował
w księdze drugiej, że cesarz Justynian
Święty Mikołaj z Bari—Fra
Angelico, tempera na desce z XV
wieku (fot. archiwum)
Ciąg dalszy na stronie 11
Święty Mikołaj
S t r o n a 7
Do restauracji wchodzi czterech
murzynów i Arab. Siadają przy jednym
stoliku. Podchodzi kelner i zwraca się do
Araba:
- Co podać najjaśniejszemu panu ?
***
Na ławce w parku siedzi staruszek i
strasznie płacze. Podchodzi do niego
przechodzień i zapytuje:
- Dlaczego Pan płacze ?
- Synu mam 88 lat, dwa tygodnie temu
ożenilem sie najseksowniejszą laską w
okolicy, ma 22 lata, 90/60/90, super
gotuje, kochamy się kiedy chcę,
wieczorem mi czyta...
- To świetnie, więc o co chodzi ?
- Nie pamiętam gdzie mieszkam !
***
Najgorsze połączenie chorób, to
Alzheimer i biegunka - biegniesz, ale nie
wiesz dokąd.
***
Stara wdowa i wdowiec spotykają się od
pięciu lat. Facet w końcu zdecydował się
jej oświadczyć. Szybko odpowiedziała:
"Tak". Następnego ranka facet się budzi,
ale nie pamięta, co odpowiedziała !
Zastanawia się:
- Była uszczęśliwiona ? Chyba tak. Nie.
Wyśmiała mnie.
Po godzinie daremnych prób
przypomnienia sobie, jak to było, dzwoni
do niej. Zawstydzony przyznaje, że nie
pamięta jej odpowiedzi na propozycję
małżeństwa.
- Och - odpowiedziała - Tak się cieszę, że
dzwonisz. Pamiętałam, że powiedziałam
"tak", ale zapomniałam komu...
***
Dzieci wybierają zawody aktorek,
piosenkarzy, strażaków, policjantów, itp.
Tylko Jaś mówi, że chciałby zostać
Świętym Mikołajem.
- Czy dlatego Jasiu, że roznosi prezenty ?
- pyta nauczycielka.
- Nie. Dlatego, że pracuje raz w roku.
***
Pewna młoda mężatka, będąc na targu,
spostrzegła oskubaną kurę. Wiedząc o
zaletach smakowych rosołu z wiejskiej
kury, postanowiła zrobić mężowi miła
niespodziankę. I jak mąż wrócił z pracy,
podała mu świeży rosół. On je, starając się
opanować niekontrolowane skurcze
mięśni twarzy. W końcu nie wytrzymuje i
pyta:
- Co dodałaś do środka tej kury ?
- Nic ! Już nie było miejsca - wyjaśnia.
***
Wiecie, że do nieba trafia maksymalnie
10% kobiet ? Jest to odgórnie ustalone -
inaczej tam też byłoby piekło.
***
Położna wychodzi do oczekującego ojca z
trójką noworodków na rękach:
- Nie przeraził się pan, że tyle ich ?
- Nie.
- No to niech pan te trzyma, ja lecę po
resztę.
***
Pijany gościu wisi na poręczy i kołysze
się nad siedząca na krzesełku kobieta i
mówi:
- Paniiii, ile pani ma lat ?
- Proszę pana, pan jest bardzo pijany a
poza tym to niekulturalnie pytać kobietę o
wiek. Kobieta ma tyle lat, na ile wygląda !
- Paniiiiiii, przecież ludzie tyle nie żyją !
***
Mały chłopczyk pyta kolegę:
- Jak myślisz, czy Święty Mikołaj
istnieje ?
- Istnieje.
- A skąd wiesz ?
- Bo rodzice nie kupowaliby mi takich
głupich prezentów.
***
Mama strofuje Jasia:
- Kto Cię nauczył tak przeklinać ?
- Święty Mikołaj - odpowiada chłopiec.
- Jak to ?
- Podkładał mi prezent i walnął kolanem o
szafkę.
***
Rozmawiają dwie koleżanki:
- Czy lekarstwo, które dałam Ci przed
tygodniem przydało się?
- Tak, jest nadzwyczajne. Wątroba mnie
już nie boli, syn przestał kaszleć, mąż nie
ma reumatyzmu, dziadkowi przeszło
lumbago, ale najbardziej jestem
zadowolona z tego, że wspaniale
wyczyściłam nim srebrne sztućce.
***
Rozmawiają dwie sąsiadki:
- Mój mąż to jest słońce...
- Co Ty opowiadasz po tylu latach
małżeństwa ?
- Jak zajdzie wieczorem do knajpy, to
dopiero nad ranem wraca.
***
Spotykają się dwie nieprzepadające ze
sobą sąsiadki:
- A cóż to, źle się pani dziś czuła, pani
Kowalska ? -pyta jedna z nich. Chorowała
pani w nocy ?
- Skąd to pani przyszło do głowy ? -
odparskuje druga.
- No bo widziałam, jak o drugiej w nocy
wychodził od pani z klatki lekarz z naszej
przychodni.
- Droga pani Wiśniewska - odpowiada
tamta, cedząc powoli słowa. Jak od pani w
każdy piątek wychodzi o świcie pewien
przystojny oficer w mundurze
pułkownika, to ja od razu nie wrzeszczę
na całe gardło, że wybuchła III wojna
światowa.
***
Barman krzyczy na kelnera:
- Kiedy wreszcie przestaniesz wyrzucać
pijanych klientów na zewnątrz ?!
- Przecież nawalonych się wyrzuca z
lokalu.
- Ale cholera nie w Warsie !
***
Było sobie dwóch matematyków - kobieta
i mężczyzna. Jedzą kolację przy świecach
i nagle mężczyzna się pyta:
- Myślisz o tym samym co ja ?
- Tak.
- I ile Ci wyszło ?
***
Wyłowił wędkarz starą butelkę. Patrzy, a
w środku siedzi Dżin. Zaczyna więc
pocierać szkło. Trze, trze i nic. Nagle
słyszy przytłumiony głos:
- Korek wyciągnij, debilu.
Uśmiechnij się...
S t r o n a 8
uciecha Moskwy ? Ale czy program
może być całkowicie jawny ?
Cóż w takim kontekście znaczy
wezwanie do dymisji ministra Szyszki,
dlatego, że nie chce zagłady Puszczy
Białowieskiej, czy wicepremiera
Glińskiego, czy wreszcie wicepremiera
Gowina ? W tym ostatnim przypadku
być może znajdą się sympatycy pani S.
na uczelniach. Ale to małe piwo, skoro
kroi się totalitarne państwo, skoro nie
będzie zielonego światła dla złodziei,
kombinatorów za 500 złotych
nabywających książęce fortuny ! To
dopiero jest problem! Ale ja od dawna
myślałem, że pani profesor, gdyby
dostała jakąś fuchę, to inaczej by
nastroiła instrument. Ale pokpili sprawę
i teraz mają. A co dopiero, kiedy zacznie
doradzać Nowoczesnym i całej reszcie
Obywateli RP ? Cała konstrukcja
„totalnej”, teraz już nie „opozycji”, a
„propozycji” może się zawalić. A jak tu
żyć bez opozycji, czy propozycji, jeden
pies? Przecież obóz rządzący bez takiego
paliwa nie zdoła nawet urzeczywistnić
owego faszyzmu, który tak się śni
Verhofstadtowi, Schetynie i pani
Staniszkis. Co do niej, to chyba wie
czym był i jest faszyzm, bo nie
wymawiając latek…, ale tamci dwaj ?
Nie wiem, czy zdają sobie sprawę z tego,
co mówią ? A powinni !
Najgorzej jednak, kiedy stróże prawa,
mieniący się kastą, robią wszystko, żeby
z tego prawa zrobić dla siebie
parawanik, bo tylko do tego jest ono im
potrzebne. Cały problem w tym, że
zwyczajnemu człowiekowi to prawo jest
potrzebne do godnego życia. Warto by i
o tym pomyśleć, zanim wchodzi się na
trybunę sejmową i plecie androny.
Z ostatniej chwili ! Nowoczesna spuściła
już szalupę. I to jaką? Pomieści
wszystkich, nawet Misiłę, Petru, i całą
resztę niewielkiej już sitwy.
Zygmunt Zieliński
UE czy gdziekolwiek, to właśnie oni
winni izolować się od takich
nieobliczalnych „polityków”, jak ten pan.
Niech sobie z nim ucztują i na Polskę
plują tamci, których już w Polsce chyba
tylko niektórzy z PO i przybudówek, bo
nie wszyscy, to jasne, uważają za
Polaków.
Nie mogę uronić niczego z wywiadu
udzielonego przez panią Staniszkis. A
mówi ona rzeczy ciekawe, co
niekoniecznie musi znaczyć, że mądre. A
więc według niej Beata Szydło powinna
pozostać premierem. (Czymże sobie u
pani S., na to zasłużyła ?) Kaczyński jako
premier szybciej realizowałby totalitarną
wizję państwa. Przy czym totalitaryzm
PiS nie oznacza więzień, represji, sankcji
itd., ale zmianę społeczeństwa przez
państwo. Aż dech zapiera, jakie to mądre
i pozwalające odetchnąć z ulgą, bo nie
będzie więzień, represji, sankcji, no i w
ogóle tych wszystkich praktyk
Torquemady. I to mimo totalitarnych
zapędów Jarosława Kaczyńskiego. Jak on
to wszystko zrobi? Ale tak zupełnie
spokojnie spać się nie da, bo „Donald
Tusk miał rację, bijąc na alarm, choć
podkreśla (pani S.), że nie powinien tego
pisać ze względu na pełniony urząd”. I
dalej już się wszystko wyjaśnia, skąd ta
„izolacja”? Po prostu Tusk wyjaśnił na
twisterze: "Alarm ! Ostry spór z Ukrainą,
izolacja w Unii Europejskiej, odejście od
rządów prawa i niezawisłości sądów, atak
na sektor pozarządowy i wolne media -
strategia PiS czy plan Kremla ? Zbyt
podobne, by spać spokojnie”. Ten ci ma
głowę, to tak jak audycje Polskiego
Radia we wrześniu 1939 r., kiedy dziadek
Tuska szedł do woja, oczywiście nie
naszego. Groza. A te niezawisłe sądy?
Oczywiście, niezawisłe od wymiaru
sprawiedliwości, ale zawisłe od kolesiów.
Jeśli dodać to tego diatrybę pana Budki,
który z mównicy sejmowej oznajmił o
„fieście w Moskwie” z powodu sanacji
ciężko chorego sądownictwa, to już
mamy naprawdę ofensywny program PO.
Żeby jeszcze pan B. powiedział, skąd ta
Tragiczny kryzys przywództwa UE,
całkowite oderwanie klasy politycznej
europejskiej od rzeczywistości,
oderwanie od nastrojów
demokratycznych, kompletne zagubienie
elit politycznych UE, arogancja
połączona z ignorancją wobec tego, co
się dzieje wśród zwykłych ludzi? Tak
prof. Andrzej Nowak określił źródła
problemów UE. Stosownie do tej
wypowiedzi konkluduje: „Nie ma
struktury mniej demokratycznej w
Europie niż UE".
Pani Prof. Staniszkis (w rozmowie z
„Rzeczpospolitą”) wylicza ministrów,
którzy jej zdaniem powinni stracić swe
stanowiska. Jak zwykle czyni to,
podbijając bębenek swej wypowiedzi
swoistymi bon mot. A więc: „siermiężny
Waszczykowski, który przyczynia się od
izolacji Polski w UE, natychmiast
powinien przestać być szefem MSZ”.
Byłbym skory sądzić, że ów minister, to
jakiś bliski znajomy pani profesor, bo
nie byle kto on, skoro potrafi Polskę
izolować w UE. Polskę izoluje w Unii
właściwy jej stosunek do takich
„hejterów”, jak osoby stale jątrzące,
pytane o zdanie czy też bynajmniej –
proszę wybaczyć to rażące słowo, ale
przecież jeszcze gorszy jest ów hejt,
którym posługują się dziś wszyscy,
nawet ludzie wymagający dla siebie
szacunku, jak ci w kierownictwie UE.
Otóż w moim przekonaniu Polska w UE,
jeśli jest izolowana, to przez takie
wypowiedzi, jak ta owego nam
nienawistnego Belga: byłego premiera
Belgii, Guy Verhofstadta. W trakcie
kolejnej debaty na temat „stanu
demokracji w Polsce” belgijski „polityk”
nazwał dziesiątki tysięcy uczestników
Marszu Niepodległości, którzy całymi
rodzinami świętowali 99. rocznicę
odzyskania niepodległości, „faszystami”,
„nazistami”, „zwolennikami supremacji
białej rasy”. Ponieważ ten pan nazwał
mnie i większość Polaków faszystami,
nazistami, mimo, że przy Hitlerze nie
wieszał się żaden polski Degrelle, zatem
ja twierdzę, że to Polacy w parlamencie
Alarm! Pali się … w głowach poniektórych z
„Propozycji”, oczywiście totalnej
S t r o n a 9
doradców- Celińskiego i Geremka. Chciał
w nich wziąć udział członek władz
"Solidarności" Lech Dymarski, ale nie
został dopuszczony przez Wałęsę, choć w
rokowaniach uczestniczył kierowca
Wałesy – Wachowski...
W "kompromisie warszawskim" strona
związkowa wykazała się całkowitą
uległością. Był to ważny test – sygnał dla
władzy, że doradcy uzyskali pełną
kontrolę nad "Solidarnością" i można
atakować związek.
Dymarski tak opisuje wydarzenie:
"Zorientowałem się, że misją doradców
jest nie dopuścić do strajku za wszelką
cenę, za cenę nawet związku".
Zapaliło się zielone światło dla stanu
wojennego...
Czasem spotyka się opinię, że stan
wojenny był odpowiedzią na radykalizację
związku. Zdaniem Andrzeja Gwiazdy było
dokładnie odwrotnie – komuniści mieli
mentalność gangsterów i wszelkie
porozumienia czy kompromisy traktowali
jako słabość. Wzrastało wtedy
niebezpieczeństwo siłowego rozwiązania.
Już po śmierci Geremka został
odnaleziony przez historyków szyfrogram
ambasadora NRD ujawniający rewelacje
tow. Cioska - ministra d/s współpracy ze
związkami zawodowymi:
"Właśnie miałem osobliwą rozmowę z
szefem ekspertów "Solidarności"
Geremkiem, który ma ścisłe kontakty z
Międzynarodówką Socjaldemokratyczną i
osobiste kontakty z zachodnimi politykami.
Geremek oświadczył, że dalsza pokojowa
koegzystencja między Solidarnością w
obecnej formie, a socjalizmem realnym
jest już niemożliwa. Konfrontacja siłowa
nieuchronna. Aparat Solidarności musi
zostać zlikwidowany przez państwowe
organy władzy. Po siłowej konfrontacji
Solidarność mogła by na nowo powstać,
ale jako rzeczywisty związek zawodowy
bez Matki Boskiej w klapie, bez programu
gdańskiego, bez politycznego oblicza i bez
ambicji politycznego sięgnięcia po władzę.
Być może tak umiarkowane siły jak
Wałęsa mogły by zostać zachowane"...
Trudno o wyraźniejsze dowody zdrady
doradcy wobec "Solidarności".
Ale eksperci ujawnili w pełni swój
potencjał dopiero w czasach "okrągłego
stołu" (który był ich "koncertem"),
podczas gdy Wałęsa został sprowadzony
do roli dekoracyjnej paprotki na tym stole.
Komuniści przekazali władzę w dobre
ręce. Eksperckie.
Całe życie na odcinku katolickim
Adam Michnik na swoim spotkaniu w
Poznaniu powiedział: "Jaki będzie Kościół
polski, taka będzie Polska". Michnik sam
sobie tego nie wymyślił, bo do tego
wniosku doszli lewicowi intelektualiści
zatrudnieni w Ministerstwie
Bezpieczeństwa Publicznego już w latach
40—tych. Zdawali sobie oni sprawę, że w
Polsce zlikwidowanie Kościoła w taki
sposób jak w Chorwacji czy na Słowacji
jest niemożliwe. Dlatego rozpoczęto
trwającą kilkadziesiąt lat pracę nad
Kościołem. Jednym z jej elementów był
ruch tzw. "księży patriotów".
A.Gwiazda: „Polacy zachwycali się, że
mamy katolickiego premiera. Kim był
Mazowiecki? Był aktywnym
organizatorem ruchu "księży patriotów".
Aktywność jego polegała na tym, że
jeździł gazikiem z ubekami, wchodził na
plebanię, brał proboszcza pod rękę i wieźli
na zabranie "księży patriotów".
Mazowiecki był zaufanym człowiekiem
partii ds. kleru. Prymas Wyszyński nigdy,
mimo wielokrotnych starań ze strony
Mazowieckiego, nie zamienił z nim nawet
dwóch słów."
Gwiazda przytacza rozmowę z pewnym
księdzem – wykładowcą seminarium,
który starał się o paszport, by wraz z
alumnami odbyć pielgrzymkę do jednego
z sanktuariów zachodnich. Skierowano go
do człowieka, który tym się zajmował–
był to Mazowiecki. Paszportów nie
udzielono, gdyż na pytanie co sądzi o
uwięzieniu prymasa Wyszyńskiego,
odpowiedź okazała się
niesatysfakcjonująca.
Tadeusz Mazowiecki ("Człowiek
Dwudziestolecia" Gazety Wyborczej) to
według wikipedii "potomek polskiej
rodziny szlacheckiej herbu Dołęga
biorącej początek od średniowiecznych
dziedziców dóbr w Mazowszu".
Ponieważ chodziły plotki, że dziadek
premiera nazywał się Mazower, a on sam
ukrywał się podczas okupacji,
zaprzyjaźniony z gen. Kiszczakiem
sekretarz episkopatu bp. Dąbrowski
dokonał kwerendy w księgach
parafialnych i podobno znalazł dowody
chrztu wszystkich przodków premiera parę
wieków wstecz (aż do Konrada
Mazowieckiego ?).
Niewiele wiemy o życiu "wczesnego
Mazowieckiego". Wiadomo, że parę
miesięcy studiował prawo (stąd
pojawiająca się czasem informacja "z
wykształcenia prawnik"), znamy jego
prasowe ataki na biskupa Kaczmarka. Jako
redaktor naczelny wrocławskiego
Tygodnika Katolików w 1952 r. domagał
się rozprawy z opozycją i emigracyjnymi
politykami "by przestali bruździć".
Wówczas działał jako klasyczny utrwalacz
"władzy ludowej", lecz po zakręcie historii
w 1956 r. odrzucił dogmatyczny
komunizm, stając się demokratą i
działaczem koncesjonowanej opozycji
katolickiej. I ta droga wyniosła go na
szczyt.
12 września 1989 r. Sejm PRL powołał
rząd "pierwszego, niekomunistycznego
premiera", w skład którego weszło 11
przedstawicieli OKP, po 4 ministrów z
PZPR i ZSL oraz 3 z SD.
Czyli stało się dokładnie tak, jak opisywał
(w 1984 roku !) uciekinier z KGB płk
Anatolij Golicyn: "Zostanie uformowany
rząd koalicyjny, skupiający przedstawicieli
partii komunistycznej, reprezentantów
reaktywowanej „Solidarności”, oraz
Kościoła. W tym rządzie mogłoby się
znaleźć również kilku tak zwanych
„liberałów”.
Pod koniec życia Mazowiecki widywany
był, jak samotnie modlił się w kościele na
różańcu. Nie przekazał jednak formacji
swoim dzieciom. Wojciech Mazowiecki –
szef Superstacji – znany jest z
Ciąg dalszy na stronie 10
Kto doradzał doradcom Solidarności ? (ciąg dalszy ze strony 5)
S t r o n a 1 0
Dokończenie na stronie 11
Postanowili więc wspólnie strzec zasad
państwa prawnego. Ostrzegali, że nie
dopuszczą do "polowaniom na
czarownice", a uchwalenie ustaw
dekomunizacyjnych zaskarżą do
Trybunału Konstytucyjnego i instytucji
międzynarodowych. Tak też zrobili, a
sędzia Zoll wraz z kolegami podzielił ich
stanowisko "odrzucając w całości"
projekty ustaw lustracyjnych.
W wywiadzie dla Polityki Geremek
mówił: "Nie dajmy się porwać nienawiści
i głupocie. Polityka dekomunizacji, co
potwierdzają także doświadczenia innych
państw naszego regionu, powoduje
krzywdę ludzką, wzrost fanatyzmu,
irracjonalność zachowań politycznych,
spiralę zemsty i nienawiści, powstaje więc
sytuacja, w której pierwszy lepszy może
sięgnąć po władzę. Pod hasłem
zwalczania komunistycznej przeszłości
może być zniszczone wszystko, co
osiągnęliśmy w przebudowie państwa".
Antoni Macierewicz nie zdecydował się
na umieszczenie Geremka na swojej
liście, gdyż znaleziono tylko jeden
dokument o treści "z czynnej sieci
agenturalnej wykreślono w roku 1968"
(z esbeckiej teczki Bronisława Geremka
zachowały się jedynie okładki).
W 2007 r. będąc europarlamentarzystą
Geremek odmówił złożenia oświadczenia
lustracyjnego informując:
"Powiedziano, że ustawa lustracyjna ma
cel moralny. Nie podzielam tego poglądu.
Uważam, że ustawa ta w obecnym
kształcie narusza zasady moralne, stwarza
zagrożenie dla wolności słowa, dla
niezależności mediów, dla autonomii
instytucji akademickich. Kreuje swoiste
"ministerstwo prawdy" czy też "policję
pamięci", a obywatela czyni bezbronnym
wobec kampanii pomówień, osłabiając
ochronę sądową jego praw".
Na pytanie, czy Bronisław Geremek
podporządkuje się prawu, nakazującemu
mu złożenie oświadczenia lustracyjnego
Władysław Frasyniuk odpowiedział:
postępowości i niechęci do klerykalizmu,
szowinizmu, ksenofobii, homofobii,
antysemityzmu, itp.
Po linii internacjonalizmu
Lech Wałęsa powiedział kiedyś, że
polskie drogi są skomplikowane. Jedna z
takich dróg zawiodła również innego
doradcę "Solidarności" – Bronisława
Geremka - na sam szczyt.
F. Mitterrand sugerował, że właśnie
Geremek powinien być prezydentem
Polski, bo "tak pięknie mówi po
francusku", Madaleine Albright określiła
go jako "skarb prawdziwy". Sale im.
"prof. Bronisława Geremka" istnieją
zarówno w polskim sejmie jak i w
parlamencie europejskim (profesor został
profesorem w 1989 roku, już po
"prześladowaniach" okresu
komunistycznego).
B. Geremek musiał być wyjątkowo
zdolny skoro w pierwszej połowie lat 50 -
tych otrzymał stypendium do Nowego
Jorku. Może karierze zdolnego
młodzieńca dopomógł fakt, że już w
liceum wstąpił do partii komunistycznej.
Później był sekretarzem partii na
wydziale historii Uniwersytetu
Warszawskiego. Z tego okresu zachował
się jego "pozytyw" na podaniu o
przyjęcie do partii reportarzysty –
konfabulanta Ryszarda Kapuścińskiego
(TW "Vera Cruz").
Geremek boleśnie odczuł śmierć Stalina.
Przemawiając na uroczystości żałobnej
powiedział, że życie dla niego straciło
sens i nie wie co robić. Ktoś z sali mu
poradził: "powieś się".
W 1963 roku Geremek jako naukowiec
znający 4 języki europejskie otrzymał
atrakcyjną posadę dyrektora Polskiego
Ośrodka Kultury w Paryżu. Musiał się
cieszyć zaufaniem sowieckich służb,
gdyż placówki tego rodzaju zwyczajowo
były wykorzystywane jako centrale
logistyczne dla agentury. Pojawiały się
spekulacje, że jego zadaniem było
utrzymywanie łączności z zachodnimi
partiami komunistycznymi. Mówiono też,
że to on był tym mitycznym "il
profesore", który miał jakieś kontakty z
lewakami – przyszłymi terrorystami we
Włoszech.
Coś mogło być na rzeczy, bo w wikipedii
jest informacja: "Jerzy Urban oskarżył go
na konferencji prasowej o współpracę z
CIA. Jeszcze bardziej absurdalne były
zarzuty o kontakt z terrorystami z Frakcji
Czerwonej Armii".
W 1968 intelektualista pogniewał się na
partię i stał się demokratą (może to partia
pogniewała się na towarzysza
pochodzenia żydowskiego ?). W 1978
roku, mimo wystąpienia z partii, Geremek
dostaje kolejny raz stypendium do
Ameryki.
Warto przytoczyć kilka myśli prof.
Geremka z zagranicznych i krajowych
wywiadów.
"Komunizm? Partia komunistyczna ? Te
rzeczy już nie istnieją"
"Gorbaczowska koncepcja wspólnego
europejskiego domu nie powinna być
brana za byle jaki slogan - to jest
prawdziwa koncepcja".
"Populizm i demagogia są największym
zagrożeniem dla młodych demokracji w
Europie Srodkowo-Wschodniej"
"Uczucia narodowe były przez długi czas
naturalnym odniesieniem przeciwko
władzy, oznacza to, że niebezpieczenstwo
istnieje, ale jesteśmy czujni i będziemy
umieli stawić mu czoła."
"Zjednoczona Europa powinna być też
otwarta ku Zwiazkowi Radzieckiemu".
Na zarzuty, że partia o rodowodzie
solidarnościowym zawsze głosuje w
sejmie jak SLD, Geremek odpowiedział:
„nieprawdą jest jakoby Unia
Demokratyczna głosowała, tak, jak
komuniści. Natomiast problemem Unii
jest fakt, iż komuniści głosują tak jak
Unia".
Wielokrotnie zresztą byli towarzysze
Kwaśniewski i Geremek wykazywali
całkowitą zgodność poglądów. Np. bardzo
im się nie podobał pomysł dekomunizacji.
Kto doradzał doradcom Solidarności ? (ciąg dalszy ze strony 9)
S t r o n a 1 1
„Niektórym ludziom pewnych pytań się
nie zadaje. I do takich ludzi należy
profesor Geremek”
Bronisław Wildstein był jednak innego
zdania:
"Informacja o tym, że Bronisław Geremek
był zarejestrowany jako tajny
współpracownik SB, odpowiada nam na
pytanie, dlaczego tak mało wiemy o
naszej najnowszej historii. Dlaczego
osoba tak eksponowana, adorowana
przez główne środowiska opiniotwórcze
w Polsce, wynoszona do rangi koryfeuszy
polskiej niepodległości nie ma nadal
biografii ? Być może dlatego, że ci, którzy
chcieliby ją napisać, obawiają się tego.
Środowiska opiniotwórcze oczekują
hagiografii, a takiej nie da się napisać".
Prof. Geremek utrzymywał ścisłe
kontakty z G. Sorosem i był członkiem
rady nadzorczej Fundacji Batorego.
Nic dziwnego, że w dobie przemiany
komuny w postkomunę, Geremek
dysponował znacznymi zasobami
zagranicznych środków płatniczych na
cele demokracji. Środkami tymi zasilał
różne, bliskie mu ideowo, organizacje.
Wtedy zwrócił się do przewodniczącego
KPN Leszka Moczulskiego z propozycją
przekazania zawrotnej w owych czasach
sumy 50 tys. dolarów, jednak pod
warunkiem pokwitowania 500 tysięcy...
Choć Geremek miał tylko tyle wspólnego
z wiarą katolicką, że zwalczał ją jako
redaktor ateistycznych Argumentów, jego
uroczystości pogrzebowe w warszawskiej
katedrze celebrowane były z wielką
pompą. Płomienna homilia red. Michnika
z pewnością zapadła na długo w pamięci
wiernych. Czy nie należało jednak
przeprowadzić jakichś obrzędów
ekspiacyjno - pokutnych,
zdekontaminować czy powtórnie
konsekrować świątynię ?
Wojny doradców
W strajkującej stoczni zjawili się (i
zostali zaakceptowani przez
stoczniowców jako eksperci) także ludzie
kojarzeni ze środowiskami
niepodległościowymi. Spotkało się to z
niechęcią doradców "różowych" (czy
wręcz "czerwonych") - starano się nie
dopuścić ich do strajkujących. O takich
praktykach wspominał prof. Stefan
Kurowski:
"Mazowiecki, który znał mnie osobiście z
KIK zwrócił się do mnie, abym wyszedł z
sali. Nie ruszyłem się, więc Mazowiecki
wezwał jednego z robotników ze straży
strajkowej, aby mnie wyprowadził. Byłem
od tego robotnika dużo starszy, a on
chyba nieśmiały i grzeczny, więc nie
chciał użyć siły. Wtedy Mazowiecki
osobiście podszedł do mnie, złapał mnie z
lewej strony pod rękę i wydał polecenie
temu młodemu człowiekowi, aby mnie
wyprowadzić. W ten sposób usunięto nas
z sali".
O zabawnym zdarzeniu wspominał
Krzysztof Wyszkowski. Otóż Jan
Olszewski i Tadeusz Chrzanowski
napisali projekt statutu związku i
przynieśli go do przepisania na maszynie.
Gdy maszynistka na chwilę się odwróciła,
ktoś porwał dokument i zniknął w tłumie.
Podejrzewano, że zrobił to jeden z
konkurencyjnych ekspertów –
Wielowieyski (kojarzony z
katolicyzmem, ojciec ekstremalnie
postępowej dziennikarki). Jednak przez
noc Olszewski z Chrzanowskim zdołali
odtworzyć dokument i statut został
wykorzystany.
Chrzanowski twierdził, że kiedy przybył
do Stoczni z mec. Siłą-Nowickim, wśród
doradców pojawił się niepokój, gdyż ten
legendarny obrońca polityczny był
oceniany jako człowiek o „poglądach
skrajnych“. Siłę – Nowickiego nie
dopuszczono do negocjacji i nie
udzielono mu głosu.
Tak więc już wtedy zarysował się obecny
konflikt polityczny między postępowymi
realistami - internacjonałami, a
konserwatywnymi niepodległościowcami.
Jan Martini
Ablabiosa o nadużycia. Cesarz
Konstantyn skazał ich na śmierć. W nocy
przed egzekucją, oficerowie błagali w
modlitwach o pomoc Mikołaja. Biskup
ukazał się we śnie Konstantynowi i
Ablabiosowi, zaświadczył o niewinności
skazanych i wskazał prawdziwych
winowajców. Rano, przed obliczem
senatu, oficerowie zostali uniewinnieni i
wysłani do Miry z bogatymi darami.
Druga legenda została spisana w wieku IX
przez archimandrytę Michała jako
opowieść o trzech córkach. Zgodnie z jej
wersją, młody Mikołaj, jeszcze przed
wyborem na biskupa, miał chciwego i
bogatego sąsiada, który drwił z
pobożności świętego. Bóg ukarał sąsiada i
sprawił, że stracił majątek oraz popadł w
skrajną biedę. Gdy nie miał już z czego
utrzymać rodziny, postanowił sprzedać
swoje trzy córki do domu publicznego,
ponieważ nikt nie chciał ich poślubić bez
otrzymania stosownego posagu. Mikołaj,
po długich rozważaniach tekstów Pisma
Ciąg dalszy na stronie 15
Kto doradzał doradcom Solidarności ? (dokończenie)
Święty Mikołaj wrzuca pieniądze przez
okno (z legendy o trzech córkach) -
obraz Fra Angelico, tempera na desce
XV wiek (fot. archiwum)
Święty Mikołaj (ciąg dalszy ze strony 6)
S t r o n a 1 2
zdekonspirowana, przedstawiając się na
„konferencji seksualnie-orientacyjnej”,
jako Maria Psztycka. Musze dodać, że
„Psztycka” to jest jej konspiracyjny
pseudonim. Moja agentka została
zasypana pytaniami, czy zamierza ciągle
utrzymać imię Maria, czy tez w
przyszłości należy ja nazywać „Marian
Psztycki”. Czy wobec tego czy winna
zakwalifikować się do grupy L, jako
lesbijka, czy tez do grupy T, jako osoba w
czasie procesu przejściowego, tranzytu z
kobiety na mężczyznę ? To wyżej
napisałem, można by taktować, jako
satyrę, aczkolwiek opisane zdarzenia, są
bliżej prawdy niż nam się wydaje.
Dlaczego ja o tym piszę ? Dlatego, że ta
działalność wydaje mi się podobna do
szeregu innych poczynań grupy, która
uporczywie nazywa się „liberalną”, której
zadaniem jest podzielenie społeczeństwa
na drobne fragmenty pod pozorem
poprawienia jego wad. O tym procesie
piszę w dalszej części mego artykułu.
Gnębiący problem molestowania przez
dominujących mężczyzn.
Prenumerując Financial Times, dziennik
jakoby przeznaczony dla biznesmenów,
drukowany w Anglii ale, którego
właścicielem są Japończycy, wskoczył
ostatnio na modną platformę,
powszechnego molestowania kobiet,
przez dominujących, męskich dyrektorów
w miejscach pracy. Przykładowymi
osobami, którzy uciekali się do
molestowania stali się słynni dyrektorzy
studiów filmowych w Hollywood, jak
Weinstein, i nawet zdziałały już,
czarnoskóry Bill Cosby. Myśląc sobie, że
jeśli atak uwiedzionych, molestowanych,
kobiet koncentruje się na ludziach o
żydowskich lub afro-amerykańskich
rodowodach, to ta grupa, nazwijmy ją :
„anty”, musi być bardzo silna, jak że w
przeszłości pewne grupy etniczne miały
pewien immunitet i rozgrzeszenie
środków masowego przekazu, zwanego
dzisiaj jako MEDIA. Mając do wyboru
wskoczyć na platformę „anty”, lub
samobójczo bronić postępowania
Weinstaina i Billa Cosby, wybrałem
trzecie rozwiązanie, mianowicie zacząłem
z boku przyglądać się i szukać
odpowiedzi, o co właściwie w tej anty-
wojnie chodzi ? Kto za ta wojną stoi i jakie
korzyści manipulatorzy całej kampanii
spodziewają się wyciągnąć ?. Oczywiście
moje opnie są tylko opiniami, opartymi
bardziej na obserwacjach politycznej
atmosfery, jaka towarzyszy kampanii
„anty–męskiej” niż samych faktów lub
statystyk, do których nie mam dostępu. W
gruncie rzeczy, jak na razie nie widzę aby
zarzuty przeciwko „agresorom” były
pokryte solidnymi fatami, szczególnie, że
niektóre kobiety, które występują z
zarzutami czekały 40 lat aby teraz skarżyć
się na bule głowy, albo nocne mary
spowodowane przez nie uzgodnione
uprzednio seksualne zamiary albo i fakty,
kiedy miały lat 20.
Historia seksualnego wykorzystywania
O wieków seks był używany przez
dojmujące osoby, aby dominować słabsze.
Niemniej osoby, które korzystały ze swej
pozycji, czyli „napastnicy”, często nie
zdawali sobie sprawy, że to właśnie strona
„słabsza” jest stroną, która często z seksu
wyciąga korzyści, materialne czy
polityczne. Często strona, która uważamy
za słabszą, prowokuje sytuacje, które
później są przez nią wykorzystywane do
szantażu finansowego albo politycznego
Od dłuższego czasu było wiadomo o
romansie prezydenta Johna Kennedy’ego z
Marlin Monroe, która również spała z
Frankiem Sinatrą. Pytanie, które sobie
zadaję to to, czy Marlin Monroe robiła to z
szalonej miłości dla J.F Kenediego, czy tez
inne plany miała na myśli idąc z nim do
łóżka ? Nawet prezydent Clinton dal się
uwieść Monice L. i przypuszczam, że to
Monika stwarzała sytuacje prowadzące do
skandalu, a nie odwrotnie. Ja jako młody
chłopak bylem świadkiem jak w mojej
męskiej szkole, profesor homoseksualista,
teraz poprawnie nazywany Gejem, stawiał
dwóje z fizyki moim kolegom, aby potem
ich „instruować” wieczorami w swoim
prywatnym laboratorium. Koledzy się
nawet z tym nie kryli i uważali profesora
Terroryzowanie Profesorów na
amerykańskich uniwersytetach
Jeśli nasi czytelnicy należą do starej
szkoły i uczyli się czytać z Polskiego
Elementarza, w którym było napisane, że
„Ala ma kota...” i że alfabet angielski, a
także polski, zaczyna się od liter ABCD
etc., teraz ci studiujący na amerykańskim
uniwersytecie dowiedzą się, że alfabet
winien się zaczynać z liter: LGBTQA+.
Te litery są niezwykle ważne do
kreślenia studenta, albo uniwersyteckiego
profesora przynależność do właściwej
orientacji seksualnej.
Dla analfabetów wyjaśniam znaczenie
poszczególnych liter: L-znaczy lesbijka,
G-znaczy Gay (homoseksualista), B-
znaczy osoba biseksualna, o
obopólnym seksualnym zainteresowaniu,
T-osoba w trakcje procesu zmiany
swojego seksu z męskiej na żeńską, albo
odwrotnie, Q- osoba zwana "Queer", A -
osoba aseksualna, Znak (+) oznacza inne
grupy, które jeszcze nie zostały
sklasyfikowane.
Aż łza się oku kręci, kiedy w PRLu
dzielono nas na Politechnice
Wrocławskiej na Robotników, Chłopów i
Inteligencję Pracującą. Byli także
Obszarnicy i Burżuje, ale im nie
zezwolono studiować. Amerykańscy
konsultanci w tej dziedzinie nauk
społecznych, marzą o wzroście
seksualnych dewiacji, jako że od ich
ilości zależą ich pozycje i dochody. A co
z podziałem rasowym, ktoś się zapytał?
Taki podział już istnieje od wielu lat, ale
w miarę upływu czasu stracił nieco na
ważności, jako że pewne rasy , jak na
przykład rasa żółta, czyli Japończycy,
Chińczycy i Koreańczycy straciła na
znaczeniu. Problem z rasą pejoratywnie
nazywaną żółtą, jest w tym, że im się
dobrze w USA wiedzie, nawet za dobrze.
Także ci Azjaci, na uniwersytetach mają
najlepsze wyniki, a nawet dużo lepsze od
dominującej białej, oczywiście męskiej
arystokracji. Moja „agentka” uplasowana
przez mnie sprytnie w ciele
pedagogicznym jednego z amerykańskich
uniwersytetów, o mało co nie została
Podział Społeczeństwa Wedle Liter Nowego
„Alfabetu”
Ciąg dalszy na stronie 14
S t r o n a 1 3
Piotr Nisztor
Skok na banki. Kto kontroluje
pieniądze Polaków. Historia
transformacji polskiego sektora
finansowego.
Wydawca: Wydawnictwo FRONDA
Rok wydania: 2017
Opis fizyczny: okładka miękka
Skok na banki. Kto kontroluje pieniądze
Polaków. Historia transformacji
polskiego sektora finansowego
Do bejruckiej rezydencji Jubrana
Tawka docieram po zmroku. Podobnie
jak przed czterdziestu laty, także i dziś
Tawk należy do najbardziej
wpływowych ludzi w Libanie. Mam do
niego proste pytanie, jak to możliwe, że
komunistycznemu Bankowi
Handlowemu pozwolono w Libanie,
Szwajcarii Bliskiego Wschodu,
wykupić w samym środku zimnej
wojny 80 proc. akcji Commercial
Bussines Bank? I kto miał na tym
zarobić?
Słynna seria Resortowe dzieci opisała
transformację od PRL-u do III RP w
sferze mediów, służb specjalnych i elit
politycznych. Piotr Nisztor rozszerza tę
listę o transformację bankowości.
W książce znajdziemy autoryzowane
wypowiedzi głównych bohaterów,
Bogusława Kota, Wojciecha
Kostrzewy, Ryszarda Krauzego i wielu,
wielu innych.
Ile pieniędzy wypłynęło z Polski
poprzez Fundusz Obsługi Zadłużenia
Zagranicznego ?
Powstanie BRE Banku, prywatyzacja
PZU, kulisy wyprzedaży za bezcen
państwowych banków, kulisy
powstania Banku Millenium
Wojny tajnych służb, polityczne
intrygi, tajne konta, handel bronią z
arabskimi terrorystami
Reporterskie śledztwo Nisztora trwało
ponad dwa lata. Zbierając materiały i
sprawdzając ich wiarygodność,
dziennikarz potrafił spotkać się oko w
oko z bohaterami książki nawet tysiące
kilometrów od Polski. Chociaż wiele
historii przytaczanych w tekście
przypomina powieść sensacyjną, jest
skrupulatnie udokumentowaną prawdą i
wyjaśnia, w którym trójkącie
bermudzkim znikały pieniądze
Polaków na początku lat
dziewięćdziesiątych dwudziestego
stulecia. W trójkącie służby specjalne
polityka biznes. I są na to papiery.
Zapraszam do lektury !
Marcin Dybowski
Termin realizacji: 7 dni roboczych
Nasza cena: 39,00 złotych
www.ksiegarnia.antyk.org.pl
Matka Boska Katyńska - Ikona
Ikona wspolczesna o wymiarach 24 cm x
32 cm, wzorowana na Obrazie Matki
Bożej Katyńskiej, zwanej także Matką
Bożą Kozielską. Pierwotnie był to obraz
wycięty w desce o wymiarach 13,5 x 8,5
w obozie w Kozielsku przez por. Henryka
Gorzechowskiego 28 lutego 1940 roku.
Przedstawia on Matkę Bożą tulącą do
piersi nagie zwłoki zamordowanego.
Płaskorzeźba ta znajdowała się również na
pokładzie Tu-154 w dniu jego tragicznego
lotu do Smoleńska 10.04.2010 r. Po
katastrofie nie znaleziono żadnego
fragmentu ikony.
17 maja 1989 r. Ojciec Św. Jan Paweł II
pobłogosławił w Rzymie drewnianą kopię
ikony Katyńskiej, wykonaną przez
Stanisława Bałusa na desce przywiezionej
z Kozielska. Do Rzymu zawiózł ją ks.
profesor Zdzisław Peszkowski - ocalony
więzień Kozielska.
Ikona współczesna jest wykonana w
srebrzonej miedzi. Twarz madonny
Dokończenie na stronie 15
Oferta specjalna
S t r o n a 1 4
za frajera, który im daje czwórki i piątki,
po takich korepetycjach. Czyli seks nie
jest jednostronny i przypuszczam
manipulacja seksem, jako narzędziem
dominacji jest wspólna dla całej gamy
seksualnych dewiacji określonych przez
alfabet LGBTQA+. Dla porządku w tym
alfabecie powinna istnieć litera H dla
osobników hetero-seksualnych, jako, że
na ich „barkach” spoczywa przyszłość
rodzaju ludzkiego poprzez rozmnażanie.
Spodziewamy się jednak, że postęp
naukowy zniweluje tą potrzebę, bo ludzie
będą się rozmnażali przez pączkowanie,
albo klonowanie. Natomiast znak dodatni,
czyli + , oznacza, że problem dzielenia
rodzaju ludzkiego na podgrupy orientacji
seksualnych nie został jeszcze
zakończony i nazewnictwo nie zostało
jeszcze ustalone. Ostatnio dodana litera
A, oznacza grupę ludzi, którzy podają się
jako aseksualni, czyli nie-seksualni.
Klasyfikacja dla grupy A wymaga
dalszych konsultacji i ważnych pytań, czy
do tej grupy zaliczają się kastraci? Czy
aseksualnym można zostać z wyboru, czy
jest to zjawisko genetyczne? Na pewno
nie dziedziczne.
Od lat było wiadomym, że niektóre młode
adeptki filmowe, używały seksu z
dyrektorami wytwórni filmowych i
reżyserami do otrzymania angażu.
Natomiast mój kolega, na stażu we
Wrocławiu, był wykorzystywany
seksualnie przez sekretarkę z pobliskiej
parowozowni, która mu w zamian
przynosiła kanapki z szynką. Kolega miał
wilczy apetyt i mimo tych kanapek był
ciągle głodny. Do dzisiaj nie wiem, kto
kogo wykorzystywał ? Czy mój kolega
wykorzystywał sekretarkę, czy też
sekretarka z parowozowni
wykorzystywała mego kolegę ? Obawiam
się, że kanapki z szynką nie były
wystarczająco kaloryczne za usługi
wykonywane przez mego kolegę, który w
oczach chudł. Ta sytuacja wymaga
dalszych wyjaśnień. Może instytut IPM
ma bardziej dokładne dane, które znajdują
się w tajnych aktach Urzędu
Bezpieczeństwa ?
Politechnice, w PRL, kiedy to nam
wykładano na wykładach Marksizmu-
Leninizmu,, że system socjalistyczny jest
lepszy od kapitalistycznego i że podwyżki
cen kiełbasy są dla nas korzystne, bo
jednocześnie obniżono ceny koparek
gąsienicowych. Nikt z nas nie odważył się
wtedy zakwestionować takich mądrości.
Podobna sytuacja zaistniała dzisiaj, u nas
w USA i chyba rozlewa się dzisiaj po całej
Europie. Powracając do pytania, kto na
tym korzysta? Korzystają na tym przede
wszystkim wysoko płatni konsultanci i
Vice Prezydenci uczelni, których
zadaniem jest administrowanie
różnorodnych programów równości i
różności całej społeczności akademickiej.
Aczkolwiek , zjawisko to jest najbardziej
widoczne na uniwersytetach, również
wielkie firmy nie są od tego bezpieczne.
A jak długo ten obłęd będzie trwał ? Tak
długo jak nasz kraj będzie drukował
pieniądze, aby pokrywać horrendalne
koszty tego rodzaju nonsensu. Jeśli
pewnego ranka nikt nie będzie chciał
kupować naszych obligacji finansowych,
tak zwanych Fedaral Bonds, wtedy nasz
Rząd będzie musiał zdecydować, kto
będzie pracował, a kto umrze z głodu.
Także, jeśli US znajdzie się w stanie
wojny wymagającej powszechnego poboru
do wojska, wtedy cały alfabet LGBTQA+
zostanie wyrzucony do kosza na śmieci i
wszyscy z nas będziemy siedzieli obok
siebie w latrynach , na świeżym
powietrzu, załatwiając swoje fizjologiczne
potrzeby do długiego cuchnącego rowu.
Będzie to forma kompletnej, wymarzonej
urawniłowki, z której będą korzystali
wszyscy, także członkowie grup
LGBTQA+ i uniwersyteccy konsultanci.
Żegnaj więc wymarzona uniseks toaleto,
dla seksualnie zagubionych, o którą żeśmy
tak bohatersko walczyli.
Mikro-Agresja
Jednym z ostatnich wynalazków
szermierzy wolności i równouprawnienia
klas i ras, stworzonym przez
neokomunistów jest pojęcie Mikro-
Agresji . Nie wiem czy Mikro Agresja jest
Czyli o co właściwie agitatorkom
Uniseksu chodzi ?
Podejrzewam, że teoretycznie chodzi im o
zniwelowanie różnic między mężczyznami
i kobietami. Praktycznie jednak chodzi im
o pieniądze. Agitatorki Unisexu
zamierzają stworzenie społeczeństwa o
jednym seksie, nazwijmy go Uniseks. Czy
to nie przypomina pomysłów
zaczerpniętych z książki Aldousa
Huxley’a (1894-1963) pod tytułem
„Odważny Nowy Świat” ( Brave New
Wold), w której autor opisuje świat, w
którym ludzie są „produkowani” w
probówkach a ich intelektualne i fizyczne
zróżnicowanie będzie zaprogramowane
chemicznie? Seks owszem będzie, ale
jedynie dla przyjemności, nie w celu
utrzymania ludzkiego gatunku.
Istniejąca kampania, której celem jest
rozbicie społeczeństwa na seksualnie
zróżnicowane grupy, stwarza pozory, że
społeczeństwo nie jest jednolite i trzeba
ludzi uświadomić, że składa się z
różnorodnych preferencji seksualnych
określanych przez ciągle rosnący alfabet
liter,
A jak to się ma na amerykańskich
uniwersytetach ?
Z rozmów jakie prowadziłem z
profesorami różnych uniwersytetów
odnoszę wrażenie, że sytuacja wymyka się
spod kontroli zdrowego rozsądku. Całe
wielogodzinne konferencje są zwoływane,
na których „specjaliści” od dyskryminacji
uczą profesorów jak maja się zachowywać
i jak mają studentów i kolegów nazywać,
szczególnie tych którzy nie są pewni do
jakiego rodzaju ludzkiego (gender) należą
w kategorii „alfabetu” LGBTQA+.
Zadałem pytanie mej „donosicielce”,
która brała udział w takiej nasiadówce, czy
nie powinna trzasnąć drzwiami i wyjść z
sali na której panuje powszechny obłęd.
Odpowiedziała mi, że to znaczyłoby stratę
pracy na uczelni, w której pracowała przez
30 lat. Na amerykańskich uczelniach
panuje terror pod płaszczykiem protekcji
przed dyskryminacją, którą konsultanci od
tego tematu określają na dzień dzisiejszy.
Przypomina mi to system terroru na mej Dokończenie na stronie 18
Podział Społeczeństwa Wedle Liter Nowego „Alfabetu” (ciąg dalszy ze strony 12)
S t r o n a 1 5
Świętego i modlitwie, postanowił
uratować cnotę dziewcząt. Trzykrotnie,
pod osłoną nocy, wrzucał przez okno
pieniądze przeznaczone na posag dla
każdej kolejnej siostry. Gdy sąsiad
wyprawił już dwa wesela, postanowił
dowiedzieć się, skąd biorą się tajemnicze
pieniądze. Czuwał całą noc i ze
zdumieniem odkrył, że to pogardzany
przez niego Mikołaj wrzuca po raz trzeci
pieniądze przez okno. Podziękował mu
zawstydzony i postanowił zmienić swoje
życie na zgodne z przykazaniami.
W żywocie autorstwa archimandryty
Michała spisano też pierwsze dwie
legendy związane z morzem – Praxis de
nautis („Żeglarze”) i Praxis de navibus
frumentariis in portu („Zboże w porcie”).
Pierwsza opowiada o żeglarzach, którzy
podczas sztormu, gdy ich statek zaczął
tonąć, wzywali pomocy Mikołaja. Biskup
pojawił się na statku, wydobył go z
topieli, nakazał uciszyć się wiatrowi a
potem zniknął. Żeglarze dopłynęli do
portu, dotarli do Miry, gdzie w kościele
dziękowali Mikołajowi. Ten nakazał im
milczenie i skłonił do zmiany obyczajów.
Legenda o zbożu opowiada o czasach
wielkiego głodu. Mikołaj ukazał się we
śnie kapitanowi statku, który płynął z
Aleksandrii do Konstantynopola i skłonił
go do zawinięcia do portu w Andriake.
Tam wyładowano na ląd sto korców
zboża, które rozdzielono między
głodujących mieszkańców Miry. Gdy
statek dopłynął do Konstantynopola
okazało się, że w ładunku niczego nie
brakuje.
Data śmierci Świętego Biskupa Mikołaja
nie jest dokładnie znana. Według
przekazów hagiograficznych jest nią dzień
6 grudnia 345 lub 352 roku. Dlatego też
dzień Świętego został wyznaczony
właśnie na datę śmierci dziennej co do
której na ogół wszystkie źródła są zgodne.
Kult Świętego Biskupa Mikołaja jednak
jest związany nie z Mirą, w której żył, lecz
z włoskim miastem Bari, do którego w
1098 roku przewieziono jego doczesne
szczątki. Wydarzenie to zostało
szczegółowo zrelacjonowane we
współczesnej mu Translatio Sancti
Nicolai Confessoris („Translacji świętego
Mikołaja wyznawcy”) pióra Nikefora z
Bari. Według Nikifora, przebywający w
Antiochii kupcy z Bari dowiedzieli się,
że Wenecjanie planują wywieźć ciało
świętego Mikołaja z Miry, aby uchronić
je przed profanacją, gdyż do miasta
zbliżały się wojska tureckie. Kupcy z
Bari postanowili uprzedzić Wenecjan i
całą flotą popłynęli do Miry. Tam, w
bazylice świętego Mikołaja, negocjowali
ze strażnikami świątyni przekazanie
ciała. Kilka cudów, proroctw i wizji
skłoniło strażników do oddania relikwii,
które znaleziono pod posadzką kościoła,
w marmurowym grobowcu. Kości
wydzielały cudowny zapach. Mimo
protestów mieszkańców Miry Włosi
przenieśli je na statek, w mieście
pozostawili jednak cudowną ikonę oraz
pusty sarkofag świętego. Podczas
podróży morskiej flota napotkała groźny
sztorm, który jak się okazało był
wywołany kradzieżą części relikwii przez
marynarzy. Po kolejnych cudownych
wydarzeniach flota dopłynęła do Bari,
gdzie 9 maja zniesiono ciało Mikołaja na
ląd. Złożono je w kościele św.
Benedykta, ale wkrótce wybudowano
wspaniałą bazylikę. Nowa świątynia
zasłynęła z cudów, które działy się w niej
za przyczyną świętego Mikołaja.
Mikołaj jest uważany za świętego, który
udziela pomocy w każdej potrzebie. Był
na przykład przywoływany w rytuałach
egzorcystycznych. Popularność kultu
spowodowała, że poświęcono mu tysiące
malowana ręcznie. Ramę tworzą
charakterystyczne liście dębu, wśród
których umieszczone są tablice z nazwami
miejsc kaźni. Ramę oplata drut kolczasty,
na którym tkwi fragment munduru oficera
polskiego z guzikiem. narożniki dekorują
Orły. Tło stanowią skany oryginalnych
listów do rodzin.
Termin realizacji: 14 dni roboczych
Nasza cena: 390,00 złotych
Księgarnia
Patriotyczna
ANTYK
Oferta specjalna (dokończenie)
kościołów, ołtarzy, kaplic, szpitali i
hospicjów. Historycy wyliczyli, że w roku
1500 liczba poświęconych Mikołajowi
kościołów, tylko w Europie zachodniej
przekroczyła 2000. Już w średniowieczu
uważano Mikołaja za patrona dzieci. W X
wieku wystawiano dramaty liturgiczne dla
dzieci, opowiadające historię świętego,
które w późnym średniowieczu
staną się niezwykle popularne w całej
Europie. XII-wieczne zapiski ze
środkowej Francji przekazują, że w wigilię
6 grudnia zakonnice roznosiły prezenty
dla dzieci z biednych rodzin i zostawiały
je wieczorem pod drzwiami. Związek
kultu z wręczaniem prezentów jest
udokumentowany od XV wieku w
źródłach polskich, czeskich, austriackich,
holenderskich, belgijskich i niemieckich.
Wieczorem 5 grudnia, w wigilię święta
Mikołaja, osoba przebrana za świętego
obdarowywała owocami, orzechami,
ciastkami czy cukierkami dobrze
zachowujące się dzieci. Niegrzeczne
uderzała pastorałem. Gdy święty nie
pojawiał się osobiście, dzieci starały się
przekazać, że czekają na prezenty, na
Bazylika Świętego Mikołaja w Bari
(fot. archiwum)
Dokończenie na stronie 16
Święty Mikołaj (ciąg dalszy ze strony 11)
S t r o n a 1 6
różne sposoby. Z Holandii zachowały
się zapisy o wystawianiu butów przy
kominku. W Czechach dzieci wieszały
skarpety na ramach okiennych, a w
Austrii kładły buty na parapecie. W
Polsce dzieci z wielką niecierpliwością
oczekują, że w nocy z 5 na 6 grudnia
Święty Mikołaj przyniesie im pod
poduszkę jakieś podarki, a w wigilię
Bożego Narodzenia przyjedzie z workiem
prezentów, które w tajemniczy,
niezauważalny sposób wrzuci pod
choinkę.
Niezwykła wręcz popularność Świętego
Mikołaja sprawiła, że jest on patronem:
Albanii, Grecji, Rosji, Aberdeen,
Antwerpii, Bari, Berlina, Bydgoszczy,
Chrzanowa, Elbląga, Głogowa, Miry,
Moskwy, Nowogrodu, bednarzy,
wytwórców guzików, cukierników i
piekarzy, panien szukających kandydata
na męża, gorzelników i piwowarów,
jeńców, kancelistów parafialnych,
kierowców, kupców, marynarzy, rybaków
i żeglarzy oraz flisaków, młynarzy,
uczonych i studentów, notariuszy,
obrońców wiary przed herezją,
pielgrzymów i podróżnych, sędziów i
więźniów, sprzedawców perfum, wina,
zboża i nasion, pojednania Wschodu i
Zachodu. Jak widać z tej wyliczanki, jego
patronat rozprzestrzenił się na kręgi
kultury chrześcijańskiej zarówno
Wschodu jak i Zachodu, przetrwał Wielką
Schizmę Wschodnią, Reformację i wrósł
we wszystkie odmiany naszej cywilizacji.
Bazylika w Bari, w południowych
Włoszech stałą się wielkim sanktuarium
Świętego Mikołaja, do którego co roku
przybywają tysiące pielgrzymów.
Fragmentami relikwii z Bari zostały
obdarowane inne sanktuaria Mikołaja w
Europie – lotaryńskie opactwo w Gorze
(XI wiek) oraz francuska bazylika w
Saint-Nicolas-de-Port (XII wiek). W roku
1972 papież Paweł VI przekazał
fragmenty relikwii Mikołaja z Bari
przedstawicielom prawosławia, jako gest
dobrej woli w rozpoczynającym się
dialogu Kościołów zachodnich i
wschodnich. Relikwie te czczone są
współcześnie między innymi w greckiej
katedrze prawosławnej na Manhattanie
oraz sanktuarium świętego we Flushing,
w stanie Nowy Jork.
W ikonografii św. Mikołaj przedstawiany
jest z brodą, w szatach biskupa rytu
łacińskiego lub greckiego, z mitrą i
pastorałem. Najczęściej w jednej ręce
trzyma księgę a drugą wykonuje gest
błogosławieństwa. Wśród jego atrybutów
występują rekwizyty z legend – między
innymi trzy złote kule, trzy jabłka, trzy
sakiewki, troje dzieci lub młodzieńców w
cebrzyku, kotwica czy okręt. Jest
też często przedstawiany w towarzystwie
innych świętych, zwłaszcza Maryi z
Dzieciątkiem lub Świętej Anny
Samotrzeciej.
W najnowszej historii XX i XXI wieku
różnego typu lewackie reżimy starały się
(i nadal starają) zdewaluować Świętego
Mikołaja do roli zabawnego, aczkolwiek
dobrego staruszka krasnala,
przynoszącego prezenty na Boże
Narodzenie. O ile w Związku Sowieckim
następowało to przez wprowadzenie
systemowej, przymusowej ateizacji, w
której nie było miejsca dla religii a tym
bardziej dla świętych, o tyle
zlaicyzowany Zachód forsuje ateizm
postaci Świętego Mikołaja sprowadzając
go do roli czystop komercyjnej. W
Związku Sowieckim ustawowo zniesiono
święta Bozego Narodzenia, zastępując je
świętowaniem Nowego Roku, podczas
którego pojawiał się Dziadek Mróz. Na
Zachodzie (o czym była już mowa)
próbuje się wprowadzać pojęcie tzw.
„Gwiazdora”, zastępującego Świętego
Mikołaja. A jeśli używa się imienia
Świętego to jest to wyłącznie synonim
prezentów czy choinki. Warto o tym
pamiętać przy wszelkich refleksjach na
temat skali laicyzacji na Zachodzie.
Przecież kult Świętego Mikołaja był tam
tak popularny, że od XVI wieku w
kalendarzach protestanckich zachowano
przy 6 grudnia zapis o wspominaniu tego
dnia Mikołaja. Nazwę święto zastąpiono
w nich Dniem Mikołaja.
Wszelkie próby laicyzacji oraz profanacji
postaci Świętego Mikołaja skazane są na
absolutną i natychmiastową porażkę. Jego
wierna na przestrzeni wieków armia
dzieci jest tutaj największym i
najskuteczniejszym orężem.
Przekazywana z pokolenia na pokolenie
tradycja, tkwiąca w najwcześniejszych
latach kultury chrześcijańskiej przetrwała
własnie dzięki kolejnym generacjom, dla
których przywiązanie do tej świętej
postaci nie podlega żadnym ideologiom.
Roman Skalski Kaplica z relikwiami Świętego
Mikołaja w Bazylice w Bari (fot.
Święty Mikołaj (dokończenie)
S t r o n a 1 7
miała różne skutki dla Polski i innych
krajów. Do pozytywnych efektów należy
zaliczyć przenoszenie nowych technologii
i większą dostępność towarów o których
dawniej można było tylko marzyć, czy
możliwości znalezienia pracy i zdobycia
doświadczenia globalnej korporacji.
Jednak niekontrolowany napływ obcego
kapitału, często spekulacyjnego, miał
także ogromne negatywne skutki, jak np.
złodziejska prywatyzacja, czyli wykup
polskich przedsiębiorstw za symboliczne
ceny, często tylko w celu ich likwidacji i
pozbycia się konkurencji. Ta druga, czyli
negatywna forma globalizacji nazywana
jest często neokolonializmem i wiąże się z
wyzyskiem krajów biednych przez kraje
wysokorozwinięte i korporacje
transnarodowe.
Globalizację, w jej różnych aspektach,
wspiera często polityka krajów
wysokorozwiniętych, dlatego na świecie
istnieje zbiorowa hegemonia globalna
mocarstw i korporacji transnarodowych.
Zainteresowanych tematem zapraszam do
przeczytania mojej monografii
zatytułowanej: Globalizacja; zbiorowa
hegemonia mocarstw i korporacji
transnarodowych a globalny marketing;
Toruń: Wydawnictwo Adam Marszałek
2007. Jest tam też trafna prognoza recesji
z lat 2008-2009. Książka ta stanowiła
podstawę do opracowania przeze mnie
teorii państwowo-korporacyjnej
hegemonicznej stabilności, którą
opublikowałem w USA w moim artykule
naukowym zatytułowanym: Theoretical
Interpretations of the European Union
Enlargement: Perspectives from a New
Global Paradigm; “Journal of Knowledge
Globalization” 2011, Vol. 4, No. 1, s. 71-
92.
Natomiast przedstawiciele społeczeństw
różnych krajów często jednoczą się
przeciwko wyzyskowi związanemu z
eksploatacją ich krajów (np. zasobów
naturalnych lub pracowników) przez
globalny kapitał, tworząc pozarządowe
organizacje międzynarodowe. Niestety nie
wszystkie organizacje są faktycznie
tworzone oddolnie. Niektóre są tworzone
lub wspierane przez kapitał
międzynarodowy, zwykle spekulacyjny,
który dąży do wykazania rzekomego
poparcia społecznego dla własnych
działań.
Pozarządowe organizacje
międzynarodowe dzielą się zasadniczo
na: pro-globalistyczne, anty-
globalistyczne i alter-globalistyczne.
Pierwsze wspierają procesy globalizacji
w wersji obecnej, czyli liberalnej, a więc
beż żadnych ograniczeń ani kontroli
transnarodowego kapitału. Drugie
przeciwstawiają się przeciwstawiają się
wszelkim formom globalizacji i dążą do
powstrzymania tego zjawiska. Natomiast
trzecie nie są przeciwstawne globalizacji,
ale domagają się zmiany jej form i
kierunków, tak aby nie kojarzyła się z
wyzyskiem lecz była korzystna dla
zwykłych ludzi.
Należy jeszcze wymienić inne ważne
społeczne organizacje pozarządowe, które
nie stawiają sobie żadnych celów
politycznych, a jedynie dobro
konsumentów. Są to organizacje
konsumenckie, które działają na rzecz
poprawy jakości towarów oferowanych
zwłaszcza przez korporacje oraz
obniżenia ich cen (przeciwstawianie się
monopolizacji). Najczęściej organizacje
te dążą do poprawy jakości żywności
sprzedawanej przez wielkie koncerny,
często procesując się z nimi lub
upubliczniając informacje o szkodliwości
dla zdrowia ich produktów. Dzięki temu
zmuszają koncerny do zmiany składu
produktów lub zamieszczenia informacji
o faktycznym składzie i jego szkodliwych
oddziaływaniach.
Dr hab. Dariusz Eligiusz Staszczak
Globalizacja wzbudza obecnie wiele
sprzecznych emocji. Warto zatem
poznać ten proces, aby wyrobić sobie
własne zdanie. Uważa się, że początków
globalizacji należy szukać w rozwoju
handlu międzynarodowego w
starożytności. Jednak współczesną
globalizacją określa się zjawisko
polegające zarówno na rozwoju
globalnego handlu, jak i przepływów
międzynarodowego kapitału a także
ludności. W efekcie świat staje się
bardziej bliski a ludzie z różnych krajów
mają takie same lub podobne potrzeby,
np. kupują takie same samochody,
ubrania, żywność lub spędzają podobnie
czas wolny albo rozwijają podobne
zainteresowania, np. futbol, narciarstwo,
sztuka itp. Dlatego można mówić, że
globalizacja zachodzi w wielu sferach,
np. ekonomicznej, politycznej,
społecznej i kulturowej.
W tym artykule chciałbym rozważyć
współczesną globalizację ekonomiczną.
Ta forma globalizacji przyspieszyła
najpierw w latach 1970-ych, co było
związane z szybkim rozwojem
korporacji transnarodowych a następnie
w latach 1990-ych, co z kolei wiązało
się z upadkiem bloku sowieckiego i
ekspansją globalnego kapitału na
terytoria krajów postkomunistycznych,
w tym Polski. Tego typu ekspansja
Globalizacja –ujęcie realne
S t r o n a 1 8
1917 roku w Rosji i podobny charakter,
aczkolwiek spowolniony, ma działalność
prasy i TV w rękach biurokratów EU i w
Ameryce. W USA teoria „Mieszania
Imigrantów w Jednej Misce” dla
stworzenia jednego rodzaju obywatela
amerykańskiego, została zastąpiona przez
„Miskę Różnorodnych Sałat (ras,
narodowości, orientacji seksualnych
itp.)”, w której każdy rodzaj i kolor skóry,
płci lub rasy zachowuje swoją drobność.
Ta odrębność jest konieczna dla ich
wykorzystania i stworzenia walki klas, z
której neokomuniści, czytaj libertyni
przejmą totalną władzę, zlikwidują
prywatną własność i nakażą pisać donosy
na naszych sąsiadów, kolegów, rodzinę i
nawet na siebie samych. Już widzę
następne zarządzenie, podobne do
hitlerowskiego, nakazujące obywatelom
„Uniseklandu” zdefiniować swą płciową
albo bezpłciową przynależność w
opaskach noszonych na lewym ramieniu
z dużymi literami: L,G,B,T,Q,A lub
znakiem +, zarezerwowanym dla
obywateli seksualnie zdezorientowanych.
Aczkolwiek w artykule tym opisuję
sytuację istniejącą w Stanach
Zjednoczonych, zjawisko podobne
powiela się w krajach Unii Europejskiej.
Ale o tym potem.
Ci z nas, którzy jeszcze mają odwagę,
winni zabrać głos w imieniu zdrowego
rozsądku. Jeśli tego nie zrobimy, to
wkrótce zaistnieje sytuacja, w której
będziemy się bali własnego cienia.
Jan Czekajewski—USA
ich własnym wynalazkiem, czy tez
zapożyczonym z książki George Orwella,
pod tytułem „1984”, w której autor
opisuje totalitarny system w którym słowa
zmieniły znaczenie, a sterroryzowane
społeczeństwo boi się własnych
niepokornych myśli. Dzisiaj nowotwór
językowy „Mikro-Agresja” określa
agresję w stosunku do człowieka innej
rasy, płci, preferencji seksualnej czy
koloru skóry w sposób niewidoczny,
trudno wyczuwalny. W istocie rzeczy
Mikro-Agresja nie jest dokładnie
sformułowana i taki jest cel w jej mglistej
definicji. Mglista, wieloznaczna definicja
Mikro-Agresji umożliwia posądzenia
każdego o każde przestępstwo na tle
rasowym, narodowym, seksualnym,
płciowym, a także o przestępstwa, które
jeszcze na dzisiaj nie zostały
zakwalifikowane, jako przestępstwa. Jest
to Agresja ze znakiem dodatnim (+). Jest
to określenie zasługujące na Nagrodę
Nobla w dziedzinie psychiatrii, z uwagi na
jego schizofreniczny charakter.
Podział społeczeństwa na małe grupy
stanowi pierwszą zasadę zagarnięcia
władzy
W sowieckim Marksizmie-Leninizmie
dzielono społeczeństwo na chłopów,
robotników, burżujów i obszarników. W
nowym komunizmie liberalnym, mamy
podział społeczeństwa na różnorodne
grupy rasowe a także na wiele grup
seksualnych preferencji. W sumie podział
społeczeństwa na grupy i podgrupy
zezwala na stworzenie fermentu
społecznego, który z kolei zezwala na
przechwycenie pełnej władzy. Tak było w
Nie pomogło Sześciu Króli ani Rubikoń,
na którym Rysiu miał triumfalnie
wjechać... Nie bardzo wiadomo, dokąd,
ale w sumie czy to ważne ? Zamiast
wjechać wyleciał na Maderę z jedną z
haremu i to było rok temu. Ale zawiść
odtrąconych pozostała, a Gasiuk-
Pichowicz zwana myszką-agresorką, jak
na dobrą gryzonicę przystało, ostrzyła od
tego czasu swoje ząbki. A ostrzących
znalazło się więcej więc viribus unitis,
pod wodzą Kasi Lubnauer wywaliły Rysia
z pozycji idola.
Aby dopiec mocniej nowa
przewodnicząca Nowośmiesznej
wyznaczyła Rysiowi funkcję w partyjnej
komisji medialnej. Myszka-agresorka
znalazła więc dawno oczekiwaną
satysfakcję rewanżu, zaś Kasia Lubnauer
nie jest tutaj żadną konkurencją. Zresztą,
sama Kasia stwierdziła, że „nie stoi za nią
żaden mężczyzna”. I to chyba nikogo nie
dziwi. Który by chciał ?
Wszystko byłoby znakomicie gdyby nie
fakt, że Nowośmieszna już za wodzostwa
Rysia zaczęła pikować w kierunku
bankrupcji i w takim stanie została
przejęta przez nową przewodniczącą. Jeśli
dodać do tego fakt, że wraz z odejściem
epoki Rysia skończył się czas medialnej
komedii, nie bardzo wiadomo, co będzie
spoiwem tego ugrupowania. Z
najnowszych sondaży jasno wynika, że
pikowanie ku progowi wyborczemu jest
tylko kwestią czasu, a jego przebicie w
dół jest oczywiste. Szalupa, która miała
służyć tonącemu okrętowi aferowiczów i
hochsztaplerów z PO, sama nabiera coraz
szybciej wody.
Szkoda Rysia, bo jednak był zawsze
elementem swoistego folkloru w
doniesieniach medialnych. Publicyści
mieli temat prawie codziennie, a my
wszyscy dobry ubaw.
Remigiusz Ostrowski
Podział Społeczeństwa Wedle Liter Nowego „Alfabetu” (dokończenie)
Podzwonne
dla Rysia
Drodzy Czytelnicy,
W związku z wieloma zapytaniami, które otrzymaliśmy od Was w sprawie
możliwości nabycia książki Pierre de Villemarest „Źródła finansowe
komunizmu i nazizmu, czyli w cieniu wall street” informujemy, że jej
ostatnia edycja miała miejsce w 2004 roku i była dostępna m.in. w
księgarni patriotycznej ANTYK. Z naszej strony postaramy się już wkrótce
przybliżyć wszystkim zainteresowanym jej obszerne fragmenty na łamach
naszego dwutygodnika. Pytania, odnośnie możliwości zakupu całości
prosimy kierować do księgarni patriotycznej ANTYK. Adres internetowy
znajduje się na stronach nowości księgarni. Redakcja.
S t r o n a 1 9
zawodowych. Problem w tym, że po
prostu „tkwią” i powoli, aczkolwiek stale
ich przybywa. W opinii wielu publicystów
(m.in. Rafała Ziemkiewicza) do Polski na
takie „dzikie” osiedlenie się przybywają
głównie salafici z terenu Niemiec oraz
wahabici z Norwegii. Obie te grupy są
dobrze znane jako wyznawcy bardzo
radykalnej odmiany islamu, z których
wywodzi się wielu terrorystów różnej
proweniencji.
Tworzenie się samoistnych gett
muzułmańskich w obrębie polskich miast
jest zjawiskiem niesamowicie
niebezpiecznym i to już w niedalekiej
perspektywie. Ośrodki takie są zawsze
zapleczem logistycznym dla działań,
skierowanych przeciw Państwu Polskiemu
i jego obywatelom. Już sposób, w jaki
przepływają tajemnicze fundusze na
utrzymanie takich grup wymagałby
natychmiastowego wyjaśnienia. Na
naszych oczach tworzy się V Kolumna, z
którą za kilka lub kilkanaście lat nie
sposób będzie walczyć. Przykłady z miast
Europy Zachodniej są aż nadto wyraziste:
dzielnice, do których policja boi się wejść
czy paraliżujący strach mieszkańców
przed emigrantami.
Trzeba wziąć „byka za rogi” jak
najszybciej i te słowa kieruję do obecnych
władz, które przecież deklarują
nadrzędność zapewnienia bezpieczeństwa
własnym obywatelom. Oby to nie były
tylko czcze deklaracje, bo w grę wchodzi
przede wszystkim przyszłość naszych
dzieci.
Roman Skalski
Nie tak dawno internet obiegło zdjęcie
modlących się publicznie w Warszawie
muzułmanów. Wzbudziło ono
niedowierzanie i pewnego rodzaju szok. A
jednak to jest prawda. Jeszcze na kilka
tygodni wcześniej o procederze
zakamuflowanego przenikania do Polski
wyznawców Mahometa zwracali uwagę
na antenie choćby TV Republika znani
publicyści Witold Gadowski czy Rafał
Ziemkiewicz, a radny warszawskiego
ratusza pan Borkowski (o ile dobrze
przypominam sobie jego nazwisko)
oszacował, że obecnie w samej tylko
Warszawie przebywa nielegalnie około
kilkanaście tysięcy (!) muzułmanów.
Aby przebyć granicę w ramach strefy
Schengen nie potrzeba żadnych
dokumentów, zaś same granice są
historycznym wspomnieniem. Z obozów
dla tzw. „uchodźców”, rozlokowanych
nieprzypadkowo tuż za granicą z
Niemcami, codziennie widuje się
spacerujących po mostach granicznych
przybyszów spoza Europy. Wjazd
samochodem do jakiegokolwiek miasta w
Polsce jest równie dziecinnie proste.
Nasuwa się jednak podstawowe pytanie:
kto finansuje przemieszczanie się
emigrantów muzułmańskich oraz opłaca
ich pobyt ? Przecież wynajęcie
mieszkania w Warszawie kosztuje, i to
niemało, plus koszty utrzymania się na
miejscu. Z obserwacji, dokonanych przez
dziennikarzy śledczych wiadomo, że ze
świecą by szukać tam osób o ciemniejszej
karnacji skóry. W kolejce na ogół
przeważają Ukraińcy tudzież inni
emigranci zza wschodniej granicy.
Cały czas pokutuje wersja o
nieopłacalności osiedlania się emigrantów
z Bliskiego i Środkowego Wschodu oraz
Afryki w Polsce ze względu na niskie
świadczenia socjalne. To prawda, bo w
krajach zachodnich wszelkiego typu zasiłki
czy inne rodzaje pomocy (mieszkania,
opieka medyczna czy szkolnictwo) są
znacznie wyżej postawione. Utarło sie
powiedzenie uparcie lansowane w mediach
różnych orientacji politycznych, że nawet
jeśli ktoś z takich emigrantów znajdzie się
w Polsce, to jego/jej krajem docelowym są
zawsze Niemcy lub kraje skandynawskie.
Tymczasem okazuje się, ze wcale tak nie
jest. Że tworzą się mniejsze lub większe
skupiska ludności muzułmańskiej,
stosunkowo dobrze zakamuflowane, które
są zaczynem do powstawania własnych
środowisk, hermetycznych, a nawet
wrogich cywilizacyjnie. Znamy to przecież
z krajów zachodnich, w których codziennie
dochodzi do aktów przemocy (morderstwa,
gwałty, różnego typu inne przestępstwa) ze
strony nowoprzybyłych emigrantów.
Niezwykle rozbudowany aparat tzw.
poprawności politycznej, tępiący za
pomocą cenzury wszelkie doniesienia na
ten temat, nie jest już w stanie zamieść pod
dywan wszystkich wiadomości na ten
temat. Działaniom cenzury wymyka się
całkowicie internet, w ktorym użytkownicy
prezentują prawdziwe, koszmarne obrazy
Berlina, Paryża, Londynu, Sztokholmu i
wielu innych miast europejskich.
Na szczęście polskie miasta na tym tle
prezentują się o wiele lepiej, ale to się
może w błyskawicznym tempie zmienić.
Bo następnym pytaniem, jakie sobie
trzeba zadać jest cel nielegalnego
osiedlania się przybyszów z krajów
muzułmańskich. Skoro jest to—jak niesie
stugębna, medialna fama—nieopłacalne,
to dlaczego to robią ? Przecież nie
przybywają do Polski za pracą, za
podnoszeniem swoich kwalifikacji
Islamska V Kolumna
Publiczna modlitwa na jednej z ulic
Mokotowa (fot. archiwum)
Wszelkie listy prosimy kierować na adres
redakcji: [email protected] Printed and Copyrighted by Polonia Semper Fidelis
S t r o n a 2 0
Michał Szczerba.
Niestety, nie dodał poseł, kto, kiedy, jaki
numer tramwaju, ilu zbirów, jakie
obrażenia? Można się domyślać, że
„nienawistnicy” oczywiście pisowscy
wykazali zrozumienie dla ofiary, każąc
jej zdjąć okulary. Panie S. do kogo z
takim kryminałem ?
A swoją drogą, ja bym posłowi Szczerbie
radził też nieco więcej ostrożności w
poruszaniu się w wolnej przestrzeni,
(zwłaszcza w tramwaju) gdzie grasują
obywatele „państwa nienawiści”, czyli
PiS. Jego śmiałe i pełne ekspresji
wystąpienia w sejmie, i nie tylko tam,
wywierają ogromny wpływ na jego
funów. Mogą go w tłumie nie rozpoznać i
na nim wypróbować to, czego od niego
się nauczyli. A przecież kursy kultury i
elegancji to nie tylko jego domena, a
profesor Hartman ! Ostatnio jego furia
skierowana przeciwko swym ziomkom,
którzy dali się uwieść o. Rydzykowi ?
Przecież to maestria nienawiści, ale
wiadomo, jak godzien każdego jadu jest
jej cel: o. Rydzyk. Żydom dostało się
okazyjnie, bo zapomnieli, jak powinni
zachować się wobec goja, i to jakiego ?
Kiedy to wszystko zesumować, a dodać
jeszcze efekciarskie walenie w trybunę
sejmową przez panią Gasiuk, to jest się
czego bać. I to wszystko w państwie PiS !
Wyobraźmy sobie, że nastąpi państwo
Nowoczesne.pl, albo POprawne. Nie,
proszę Państwa, wtedy lepiej nie
wychodzić na ulicę. Przeciwnicy państwa
nienawiści po prostu zatłuką cię na
śmierć. Oczywiście w obronie tegoż
państwa. W obronie, czy z nienawiści do
niego ? Trudno już się wyznać, bo twarda
jest ta „totalna” mowa. A sędziowie nie
przeszkodzą, bo przecież „będzie, jak
było”, jak by to ujął niejaki pan Żurek. I
kto tu mówi, że jest nudno ? A jednak, na
dłuższą metę jest, i dodajmy, smutno, bo
bawią się Polską, państwem, narodem…
Zygmunt Zieliński
Poziom debaty w naszym sejmie
zeszedł do takich nizin, że po prostu nie
ma się chęci do komentowania tego, co
tam się dzieje. Wczorajsza (28 XI)
interpelacja pani Gasiuk, czy jak się ona
nazywa – jeśli pomyliłem nazwisko,
przepraszam – proponująca zmianę
tytułu debatowanej ustawy o KRS już
nawet nie wzbudza sensacji, nie mówiąc
o wesołości, bo kto jak kto, ale
upolitycznia całą problematykę wymiaru
sprawiedliwości opozycja, która po
prostu chce by było, jak było, by nie
czyścić stajni Augiasza, w której
nieczystości sięgnęły po sufit. I nic tej
opozycji nie obchodzi, że domaga się
tego ogromna większość społeczeństwa,
a broni się przed tym garstka
beneficjentów tej choroby jaka toczyła
tę ważną społecznie dziedzinę i nadal
toczy.
Można bez przesady po dwóch latach
doświadczeń z „totalną” powiedzieć, że
największą klęską dla narodu byłoby
zwycięstwo w wyborach obecnej
opozycji, nawet jeśli by przyjąć za dobrą
monetę jej przezwanie przez Schetynę i
uczynienie „propozycją”. Kompletna
beztreściowość jej poczynań nie wróży
bowiem żadnych korzyści z
ewentualnego sprawowania przez nią
rządów. A czegoż innego oczekuje
naród idący do urn ? Nie adresuję tego
do wiadomych europosłów z szeregów
„totalnej”, bo ich problem, to
contradictio in adiecto – jak by to się
logicznie nazwało – czyli
reprezentowanie Polski w celu
szkodzenia jej. Oni sami, swoim
zachowaniem postawili sobie pytanie:
kogo reprezentują, w czyim interesie
działają? Sprzeczność sama w sobie.
Dużo by o tym pisać, ale jak na
początku zaznaczyłem, zbyt banalny to
i, w gruncie rzeczy już nudny, temat.
Czyż można bez końca opisywać, jak
deszcz pada? A gadanina tych ludzi do
takiej mżawki jest podobna.
Aliści ciekawe okazują się niekiedy
epizodziki. Już nie te z panem
Ryszardem, bo z tego zrobił się
Bawią się Państwem, Polską, Narodem…
stereotyp. Z jego zastępczynią może
jakiś czas będzie zabawniej, ale to nie
ludzie, a formacja się lasuje, więc nie
spodziewajmy się kanikuły.
Są wszakże inne smaczki. Oto dwa:
„Kijowski w rozmowie z portalem
Tomasza Lisa natemat.pl żalił się na
swoją sytuację materialną – rzekomo od
roku nie może znaleźć pracy, a zakupy
robią mu znajomi. Były lider KOD
stwierdził, że jeśli jego sytuacja nie
ulegnie poprawie, to będzie zmuszony
wyjechać z Polski. W kolejnym
wywiadzie wyznał, że nie stać go nawet
na kupno biletu komunikacji miejskiej”.
To jest naprawdę niebywałe. Programista
o takich kwalifikacjach nie może
znaleźć pracy? A może potencjalni
pracodawcy po prostu boją się, że
zaprowadzi u nich demokrację à la
KOD ? To bym rozumiał. Pan K. grozi,
że wyjedzie z Polski. Nie wierzę, bo ci,
którzy dotąd sponsorowali jego
„działalność” w postaci Kraju
Ojczystego Destrukcji nie będą go tam
żywili za osiągnięte fiasko. To mogą
uczynić tylko niepoprawni kodziarze,
którym już żaden lek nie pomoże do
przywrócenia tego, co powinno być pod
czapką. Ale jeśli pan K. chce wyjechać,
to można by się złożyć na bilet.
Ostatecznie dobroczynność niejedno ma
imię.
A teraz historia mrożąca krew w żyłach.
Kryminał, nie co prawda. na miarę Agaty
Christie, ale za to home made. Żaden
import. Oto, co pewien parlamentarzysta
zamieścił na Twisterze:
„W tramwaju w Warszawie został pobity
66-letni mężczyzna. Zaatakowany
słownie i fizycznie przez
współpasażerów. Bo czytał Gazetę
Wyborczą. Komuś się nie spodobało.
Reszta dołączyła. Uderzony łokciem,
targany za włosy, kazano mu zdjąć
okulary. Coraz więcej nienawiści w
Państwie PiS” napisał na Twitterze