2014 06 01 259 10

16
Dwutygodnik parafii Zmartwychwstania Pańskiego Poznań–Wilda www.jajestemzmartwychwstaniem.pl nr 10 (259) 1 czerwca 2014 r. Z okazji 90‐lecia parafii 20‐osobowa grupa parafian na pielgrzymce w Rzymie pod przewodnic‐ twem ks. Adama Błyszcza. Pełna relacja na str. 5. Pamiątkowa fotografia podczas zwiedzania bazy‐ lik na Awentynie. Ja Jestem Zmartwychwstaniem Liturgia na dziś Z Dziejów Apostolskich (Dz1, 1-11) Kiedy uporczywie wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba, przystąpili do nich dwaj mężowie w białych szatach. I rzekli: «Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatru- jecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba». W tym numerze polecamy: Obszerne i ciekawe relacje pielgrzymkowe – str. 511, Kazanie katechetyczne o IV przykazaniu kościelnym – str. 12, Czytanie książek – str. 15.

description

W tym numerze polecamy: Obszerne i ciekawe relacje pielgrzymkowe – str. 5‐11, Kazanie katechetyczne o IV przykazaniu kościelnym – str. 12, Czytanie książek – str. 15.

Transcript of 2014 06 01 259 10

Dwutygodnik parafii Zmartwychwstania Pańskiego Poznań–Wilda

www.jajestemzmartwychwstaniem.pl nr 10 (259) 1 czerwca 2014 r.

 

Z  okazji  90‐lecia  parafii  20‐osobowa  grupa  parafian  na  pielgrzymce w  Rzymie  pod  przewodnic‐twem ks. Adama Błyszcza. Pełna relacja na str. 5. Pamiątkowa fotografia podczas zwiedzania bazy‐lik na Awentynie. 

J a J e s t e m

Zmartwychwstaniem

Liturgia na dziś

Z Dziejów Apostolskich (Dz1, 1-11) Kiedy uporczywie wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba, przystąpili do nich dwaj mężowie w białych szatach. I rzekli: «Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatru-jecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba».

W tym numerze polecamy: 

Obszerne i ciekawe relacje pielgrzym‐kowe – str. 5‐11, 

Kazanie katechetyczne o IV przykaza‐niu kościelnym – str. 12, 

Czytanie książek – str. 15. 

List do parafian 

Strona 2 

Moi Drodzy,  ostatni tydzień łazikowałem po Rzymie. W okolicach Watykanu sporo księgarń katolickich. Dominują w nich książki o Franciszku. Drugie miejsce zajmuje św. Jan Paweł II. Na trzecim miejscu św. Jan XXIII. Trochę zapomniany Benedykt XVI. Znajduję jego książkę o prawdziwym znaczeniu Soboru Watykań­skiego II. 

Po Rzymie łazikowałem z pielgrzymami na­szej parafii. Byłem skoncentrowany na tych dwu­dziestu jeden osobach, które do Rzymu poleciały wraz ze mną. 

W tym samym czasie w naszej wspólnocie zo­stał zorganizowany weekend ewangelizacyjny, Kurs Nowego Życia. Wzięło w nim udział ponad dwadzie­ścia osób, a efektem tego spotkania jest zawiązanie Domu Modlitwy. 

W sobotę, 24 maja, o. Tomasz z inną grupą naszych parafian nawiedzał sanktuaria Wielkopol­ski. 

Muszę jeszcze wspomnieć i o tym, że mieliśmy pewne problemy z naszym kontem parafialnym. Problemy, które rozwiązał pod moją nieobecność pan Paweł, członek Parafialnej Rady Duszpaster­skiej. 

Dlaczego o tym wszystkim piszę? Bo to był bardzo intensywny tydzień w życiu naszej parafii. I udało nam się wiele zrobić. Nie dlatego, że wszyst­kim zajmuje się proboszcz, ale dlatego, że coraz wię­cej osób podejmuje swoją odpowiedzialność i tę rze­czywistość parafii Zmartwychwstania traktuje jako swoją misję. 

Wspomniany przeze mnie Benedykt XVI wiele uwagi w swoich pracach teologicznych poświęcił Soborowi Watykańskiemu II, który o parafii mówił jako o wspólnocie wspólnot. Jak daleko jesteśmy od tego ideału? 

Jak zawsze z sympatią (a teraz to nawet z odrobiną uśmiechu) 

 o. Adam CR 

 PS W poprzednich listach napisałem, że chciałbym, aby nasza parafia pomogła wesprzeć Dom Dziecka w Kosewie w zorganizowaniu letniego wypoczynku dla tych dzieci, które nigdzie nie będą mogły wyje­chać. Już otrzymałem od anonimowych ofiarodaw­ców na ten cel 400 złotych. To da się zrobić, Kochani.  Powtórzę zatem raz jeszcze: potrzebni są parafianie, którzy zadeklarują, że przez tydzień pobytu kilkorga dzieci z Kosewa będą przygotowywać śniadanie i obiadokolację dla nich. Musimy także zebrać trochę grosza, aby móc ich zaprosić na Termy, do ZOO. Nasz dom zakonny natomiast gwarantuje nocleg. 

Ewangelia okiem teologa  Świętujemy  dzisiaj  Wniebowstąpienie  Pańskie.  Krótki fragment Ewangelii św. Mateusza na tę niedzielę:  

Jedenastu uczniów udało się do Galilei na górę, tam gdzie Jezus im polecił. A gdy Go ujrzeli, oddali Mu po‐

kłon. Niektórzy jednak wątpili. Wtedy Jezus podszedł do nich i przemówił tymi słowami: Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca 

i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszyst‐ko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez 

wszystkie dni, aż do skończenia świata. (Z Ewangelii wg św. Mateusza 28, 16 – 20) 

 Komentuje  to  święto  cysters  Guerric  d’Igny, 

urodzony między 1070 a 1080 w Tournai (Belgia), zmarł zaś  19  sierpnia  1157  roku w  opactwie  d’Igny  (Marne, Francja).  

Pan  modlił  się  w  wigilię  swojej  męki.  Ale  można powiedzieć,  że  jego modlitwa  odnosi  się  także  do dnia  Wniebowstąpienia,  do  momentu,  w  którym 

miał  zamiar  po  raz  ostatni  oddzielić  się  do  swoich uczniów  (por.  J 13, 33), których powierzył swojemu Oj‐cu. Ten, który w niebie naucza  i kieruje wielością anio‐łów,  których  stworzył,  przywiązał  do  siebie  na  ziemi „małą  owczarnię”  (por.  Łk  12,  32)  uczniów,  ażeby  ich, podczas swojego ziemskiego życia pouczyć. Aż do chwili, w której byliby gotowi być prowadzonymi przez Ducha. Kochał  tych maluczkich miłością  godną  jego wielkości. Odłączył  ich od miłości tego świata. Widział, że potrafią zrezygnować z jakiejkolwiek ziemskiej nadziei, żeby zale‐żeć jedynie od Niego. Jednakże dopóki żył z nimi w swo‐im ciele, nie ujmował ich powierzchownym wyrażaniem swojej miłości. Przejawiał więcej stanowczości niż mięk‐kości. Tak, jak przystoi to nauczycielowi i ojcu.  

Jednak  kiedy  nadszedł  moment  pozostawienia ich, wydawał się zwyciężony przez serdeczność uczucia, które miał dla nich  i nie może nas  zawieść ogrom  jego łagodności.  Dlatego  napisano:  „Umiłowawszy  swoich, którzy byli na świecie, do końca ich umiłował” (por. J 13, 1). W tym bowiem momencie, zanim przelał siebie  jako wodę na swoich nieprzyjaciół (por. Ps 21, 15) w pewnym sensie  przelał  siłę  swojej miłości  do  przyjaciół.  Dał  im sakrament swojego ciała  i swojej krwi  i polecił  im, żeby go  celebrowali. W momencie, w którym  zaproponował ten  nowy  sposób  bycia  z  uczniami,  aby  pocieszyć  ich w czas  jego  odejścia,  nie wiem,  co  trzeba  bardziej  po‐dziwiać: jego siłę czy jego miłość.  

REDAKCJA 

Z życia parafii 

1‐6‐2014  Strona 3 

Kalendarz liturgiczny  

1 VI – 7. niedziela Wielkanocna 

Wniebowstąpienie Pańskie 

Dz 1, 1‐11; Ef 1, 17‐23; Mt 28, 16‐20 

2 VI – poniedziałek 

Dz 19, 1‐8; J 16, 29‐33 

3 VI – wtorek, św. Karola Lwangi i Tow. mm. 

Dz 20,17‐27; J 17,1‐11a 

4 VI – środa 

Dz 20, 28‐38; J 17, 11b‐19 

5 VI – czwartek, św. Bonifacego, bp. i m. 

Dz 22,30; 23, 6‐11; J 17,20‐26 

6 VI –piątek 

Dz 25, 13‐21; J 21, 15‐19 

7 VI – sobota 

Dz 28, 16‐20. 30‐31; J 21, 20‐25 

 

 

19 czerwca Uroczystość Bożego Ciała Tradycyjna procesja do czterech ołtarzy przej-dzie ulicami: Pamiątkową, Rolną, Partyzantów, Czwartaków, Rolną, Pamiątkową. Ołtarze zostaną usytuowane w następującym

porządku:

I – róg Pamiątkowej i Rolnej (za przygotowanie tego

ołtarza odpowiada duszpasterstwo dzieci

i młodzieży);

II – Czwartaków (za przygotowanie odpowiadają

wspólnoty Żywego Różańca, Parafialnej Modlitwy

Wstawienniczej i Parafialnego Oddziału Akcji Kato-

lickiej oraz wspólnota związków niesakramental-

nych);

III – ulica Rolna, na wysokości Schronu Europa (za

przygotowanie tego ołtarza odpowiadają wspólnota

Nie Jesteś Sam i Parafialny Zespół Caritas);

IV – na fasadzie ołtarza ten ołtarz przygotowuje

Liturgiczna Służba Ołtarza).

Zapraszamy do udziału.

 

 8 VI – niedziela Zesłania Ducha św. 

Dz 2, 1‐11; 1 Kor 12, 3b‐7. 12‐13; J 20, 19‐23 

9 VI – poniedziałek, NMP Matki Kościoła 

Rdz 3, 9‐15. 20; lub Dz 1, 12‐14; J 2, 1‐11; lub J 19, 

25‐27 

10 VI – wtorek, bł. Bogumiła, bp., patrona Archidie‐

cezji 

1 Krl 17, 7‐16; Mt 5, 13‐16 

11 VI – środa, św. Barnaby, ap. 

1 Krl 18, 20‐39; Mt 5, 17‐19 

13 VI – piątek św. Antoniego z Padwy, pr. i DK 

1 Krl 19, 9a. 11‐16; Mt 5, 27‐32 

14 VI – sobota bł. Michała Kozala, bp.i m. 

1 Krl 19, 19‐21; Mt 5, 33‐37  

15 VI – niedziela Najświętszej Trójcy 

Wj 34, 4b‐6. 8‐9; 2 Kor 13, 11‐13; J 3, 16‐18 

 

Zapraszamy  na  festyn  parafialny  WILDA DZIECIOM,  który  odbędzie  się w  niedzielę 8 czerwca od godz. 14.30. do 21.00.  W programie:  

liczne atrakcje, zabawy i konkursy dla dzieci,  

tradycyjna i atrakcyjna loteria fantowa ‐ każdy los wygrywa – nagrody główne to: wycieczka, iPhone 5S, biżuteria bursztynowa, rower, tablet, iPod, 

pokazy i występy artystyczne, 

gastronomia (grill, ciasta, grochówka, bigos), 

oraz możliwość  zbadania  znamion na  skórze  (ba‐dania organizowane przez stowarzyszenie chorych na czerniaka). 

 Nie zabraknie też Drużyny Szpiku. Cały czas aktualna jest prośba o przynoszenie fantów 

lub fundowanie nagród do loterii fantowej. Fanty można przynosić  do  zakrystii  lub  kancelarii  parafialnej. Serdecznie dziękujemy za każdy gest życzliwości. 

Cały  dochód  z  festynu  przeznaczymy  na  kolonie letnie dla najuboższych dzieci z naszej parafii.  

Organizatorzy

Z życia parafii  

Strona 4 

Przystanek  

Prawdziwa bezinteresowność więc, odwrócenie od siebie samego ku całości – oto znak Ducha jako odbicie Jego trynitarnej istoty. 

 

Benedykt XVI Bóg Jezusa Chrystusa 

Redakcja „Ja Jestem Zmartwych-wstaniem” dziękuje za wszelkie ofiary składane do skarbony w dniu ukazania się pisma i oświadcza, że są one przeznaczane wyłącznie na druk dwutygodnika. Zapraszamy na stronę www.jajestemzmartwychwstaniem.pl na której publikujemy wszystkie nu-mery – w kolorze.

„Ja Jestem Zmartwychwstaniem” – dwutygodnik parafii Zmar­twychwstania Pańskiego w Poznaniu. Ukazuje się od 1989 r.  Redaguje zespół: o. Adam P. Błyszcz, Romana Zygmunt, Agnieszka Kubczak, Danuta i Hieronim Piotrowie, Małgorzata ŚwiderskA, Milena Teper, Leszek Zygmunt. Projekt graficzny i skład: Romana Zygmunt.  Współpraca: Tomasz Szymczak (Rzym), Emilia Mrowińska (teatr). Adres redakcji: ul. Dąbrówki 4, 61‐501 Poznań www.jajestemzmartwychwstaniem.pl Teksty i listy prosimy przekazywać mailowo: [email protected] lub  [email protected] albo osobiście członkom redakcji. Druk: EUROPRINT, ul. Pamiątkowa 19, tel./faks 0 61 833 73 85 Redakcja zastrzega sobie prawo do opracowania i skracania 

nadesłanych materiałów. 

Minęło 

 

Od  23  do  25  maja  o.  Krzysztof Czerwionka  CR,  wraz  ze  swoimi współpracownikami,  przeprowa‐dził  weekendowe  rekolekcje ewangelizacyjne Kurs Nowego Ży‐cia.  W  spotkaniu  wzięło  udział ponad 20 osób. Owocem tych re‐kolekcji  było  utworzenie  Domu Modlitwy. 

24 maja  grupa  naszych  parafian, wraz z o. Tomaszem, pielgrzymo‐wała po sanktuariach Wielkopol‐ski. Relacja na str. 10. 

27 maja  do  domu  wróciła  para‐fialna pielgrzymka do Rzymu. Re‐lacja na str. 5. 

30 maja, po Mszy św. wieczornej, została zainaugurowana wystawa fotograficzna  poświęcona  Katy‐niowi.  Wystawę  we  współpracy z parafią  przygotowała  społecz‐ność V  Liceum Ogólnokształcące‐go  im.  Klaudyny  Potockiej w  Po‐znaniu.  Wystawa  potrwa  przez cały czerwiec. 

31 maja dzieci  i młodzież parafii obchodzili  swoje  święto.  Więcej informacji na str. 11. 

Informacje  finansowe.  Taca z niedzieli 18 maja wyniosła 3 030 zł, a  z niedzieli 25 maja 2 025  zł. Wszystkim  ofiarodawcom  skła‐damy serdeczne podziękowania. 

 Przed nami 

Zapraszamy  dzieci  pierwszoko‐munijne  z  rodzicami  na  piel‐grzymkę  dziękczynną  do  Liche‐nia  14  czerwca.  Zainteresowa‐nych  zapraszamy  na  spotkanie 

informacyjne  w  dzisiejszą  nie‐dzielę po mszy o godz. 11:00 do zakrystii. 

7  czerwca, w  I  sobotę miesiąca, na  polach  lednickich  coroczne spotkanie  młodych,  na  które wybiera  się  grupa  naszej  mło‐dzieży. 

8  czerwca, w Uroczystość  Zesła‐nia  Ducha  Świętego  od  godziny 15 na dziedzińcu parafialnym fe‐styn Wilda Dzieciom. 

9  czerwca  rozpoczynają  się wa‐kacje wspólnoty Nie  Jesteś Sam w  Zaniemyślu,  w  Bojanowym Gnieździe. 

19  czerwca  przypada  Uroczy‐stość  Bożego  Ciała.  Tradycyjna procesja  do  czterech  ołtarzy przejdzie  ulicami:  Pamiątkową, Rolną,  Partyzantów,  Czwarta‐ków, Rolną, Pamiątkową. Więcej informacji na str. 3. 

W  tym  tygodniu  przypadają  dni eucharystyczne.  W  I  czwartek miesiąca  o  18  Godzina  Święta, a następnie  Msza  św.  o  liczne i święte  powołania  kapłańskie i zakonne.  W  I  piątek  o  godz. 

8.30  nabożeństwo  wynagradza‐jące  Najświętszemu  Sercu  Jezu‐sa,  o 15  Godzina  Miłosierdzia, a w I  sobotę miesiąca o 8.30 na‐bożeństwo  wynagradzające  Nie‐pokalanemu  Sercu  Maryi,  na‐stępnie  spotkanie wspólnoty  Ży‐wego  Różańca.  W  tych  dniach kapłani  odwiedzą  chorych  z  Ko‐munią świętą. 

Miłośników Słowa Bożego zapra‐szamy na spotkania lectio divina: w środy o godz. 8.30 i w czwartki o godz. 19.15. 

We wtorki, o godz. 17, spotkanie grupy Al–Anon. Po spotkaniu za‐praszamy  do  udziału  w Eucha‐rystii. 

W  każdą  środę  od  godz.  16.30 do 17.30 dyżur pełni pani Marle‐na Grobecka,  psychoterapeutka. Konieczność  wcześniejszego umówienia  spotkania  (telefon: 536 664 758). 

W każdy czwartek od godz. 15 do godz. 21 adoracja Najświętszego Sakramentu.  Od  godz.  19.30  do 21 okazja do spowiedzi. 

Pielgrzymka 

1‐6‐2014  Strona 5 

 

 Nasi w Rzymie   

Dziennik z pielgrzymki parafian do Rzymu w dniach 20‐27 maja na bieżąco prowadził jej organizator i przewodnik, ks. Adam Błyszcz.  

Fot. Widok przez dziurkę od klucza w bramie na Awentynie wprost na kopułę Bazyliki św. Piotra 

  Dzień I 

20 maja, krótko przed północą dotarliśmy do Domu Rzymskiego. Nie obyło się bez przygód.  Już w Poznaniu dosyć  skrupulatnej  kontroli  poddany  został  pan  Stani‐sław.  Tuż po wylądowaniu na Ciampino  taśma nie wy‐pluła walizki pani Agnieszki. Godzinę szukaliśmy. Trudno o to winić kogokolwiek. Gdzieś ponoć się zablokowała. 

Na  lotnisku  czekają  na  nas  trzy  duże  taksówki.  Kie‐rowcy ewidentnie źli, że musieli aż tyle czekać. Opusto‐szałymi  ulicami  jedziemy  do  głównej  siedziby  zmar‐twychwstańców. Ciepło.  Dzień II 

Spóźnień ciąg dalszy. Po krótkiej i źle przespanej nocy przychodzę  do  naszego  kościoła  kilka minut  po  rozpo‐częciu Eucharystii. Siadam w  ławce  i pobożnie uczestni‐czę w Mszy świętej. 

Potem  śniadanie.  Pielgrzymi  jeszcze  nie wiedzą,  jak się  poruszać  w  labiryncie  Domu  Rzymskiego.  Trochę speszeni. Wiadomo,  początki.  Po  śniadaniu wyruszamy na Watykan.  O 10.30 rozpocząć ma się  audiencja  gene‐ 

       

 ralna naszego papieża Franciszka. Z Domu wychodzimy ok. 8.30. Przez Piazza di Spagna, via di Condotti  (z obo‐wiązkowym  zatrzymaniem  się  przy  kamienicy  Kawale‐rów Maltańskich,  która  stanowi  ich  państwo), mostem Cavour  (pierwszy  burmistrz  nie‐papieskiego  Rzymu). Potem wzdłuż Tybru. Aż do zamku Michała Archanioła. Na Placu świętego Piotra już tłumy, a do audiencji ponad półtorej  godziny.  Obok  mnie  jakiś  dzieciak  wierci  się niemiłosiernie.  Co  rusz  włazi  na  mnie  i  mnie  depcze. Matka  jakoś nie reaguje. Ja póki co też cierpliwy. Niech będzie, że to za moje grzechy. Zadośćuczynienie. Potem okaże  się  jednak,  że  żadne  zadośćuczynienie.  Dzieciak spadł nam z nieba. Papież Franciszek zatrzymał się obok nas właśnie dla niego. Ktoś go przekazał papieżowi. Pa‐

pież  go  zaczął  błogosławić  i  ściskać.  Potem pojawiło się drugie i trzecie dziecko. Mieliśmy jakieś  pięć minut  na  robienie  zdjęć.  Od  nas papież był nie dalej jak trzy, cztery metry. 

W  katechezie  papież  kontynuował  temat darów Ducha Świętego. Katecheza poświęco‐na  była  umiejętności,  ale  papież  tak mocno skoncentrował  się  (odchodząc  kilka  razy  od przygotowanego  tekstu)  na  relacji  człowieka ze  światem  stworzonym,  że właściwie  zrobił się  z  tego  dyskurs  ekologiczny.  Wspomniał przy  tym  Franciszek  jakąś  swoją  wizytę  na wsi, podczas  której  rolnik powiedział mu,  że Pan  Bóg  przebacza  zawsze, my  ludzie  sobie wzajemnie  od  czasu  do  czasu,  a  natura  nie przebacza nigdy. 

 

Fot. „Błogosławiony dzieciak” 

Relacja 

Strona 6 

Popołudnie  spędzamy  na  Fo‐rum Romanum i w Koloseum. 

Wieczorem  padamy.  Zamiast wieczornego spaceru siedzenie na tarasie Domu Generalnego.  Dzień III 

Po pierwszym dniu pielgrzymki nabieram  przekonania,  że  jestem urodzonym przewodnikiem. Że też to tak późno odkryłem! 

Po  śniadaniu  wychodzimy  do San  Giovanni  in  Laterano,  Santa Maria Maggiore oraz Scala Santo. Już w autobusie przychodzi mi do głowy,  żeby po drodze wyskoczyć i zajrzeć do kościółka San Clemen‐te  Romano  (Klemens  Rzymski  był papieżem!),  który  wczoraj  trzeba było odpuścić z braku czasu. 

San  Clemente  robi  na  mnie zawsze  to  samo piorunujące wra‐żenie. Mały kościół położony w pobliżu Koloseum. Zbie‐gają  się w  nim  dzieje  Rzymu.  Schodzimy  do  podziemi. Wciąż  jeszcze  chrześcijaństwo.  Freski  z  VIII–X  wieku. Jeden z najstarszych wizerunków Matki  Jezusa Chrystu‐sa. Poziom niżej tego średniowiecznego chrześcijaństwa znajduje  się Rzym pogański.  Fragmenty Mitreum  (wraz z pomieszczeniem dla  adeptów  tej perskiej  religii – nie tylko  krzyż  przywędrował  stamtąd  do  antycznego  Rzy‐mu).  Na  końcu  podziemnego  korytarza  ruiny  domu rzymskiego, przy  którym biło  źródło. Wszystko przemi‐nęło  –  nawet  zachwyt  nad  chrześcijaństwem.  Tylko  ta woda bije,  jak biła dawniej. Ale dzisiaj  już  jakby bezuży‐tecznie. Zastanawiam się cały czas nad kondycją świata, w  którym  żyję.  Podczas  środowej  audiencji  Franciszek bardzo  mocno  podkreślał  naszą  odpowiedzialność  za dzieło stworzenia. Wydaje mi się,  że dostrzegam  te na‐sze,  ludzkie  zobowiązania  wobec  świata  stworzonego. Dostrzegam także, tak mi się wydaje, nasze zaniedbania i niesprawiedliwości wobec stworzenia. Ale kiedy Ojciec Święty przytacza jakąś historię i mówi, że Bóg przebacza, 

ale natura nigdy,  to  zaczynam  się burzyć.  Skoro  jesteśmy  (my,  lu‐dzie) koroną stworzenia, to nie ma co  stawiać dyszla przed konia. Bo co  to  znaczy,  że natura nigdy nie przebacza? Czy trzęsienia ziemi są owocem  jej  nie‐przebaczenia? W ostatecznym  rozrachunku  mu‐simy odesłać do Stwórcy. 

Po  San  Clemente  Romano  je‐dziemy do Świętego Jana na Late‐ranie  (najważniejszy  kościół  na świecie  –  ważniejszy  niż  nasza wildecka  świątynia)  (fot.  na  gó‐rze).  Potem  nawiedzamy  Scala Santa. W  tej  świątyni  są przecho‐wywane  schody,  którymi  według podania  (przez chwilę przyszło mi do głowy, aby napisać tradycji, ale czy  w  ten  sposób  nie  zaszkodził‐bym  Tradycji?)  do  pałacu  Piłata wleczony był Jezus Chrystus. 

Stamtąd piechotą do Santa Maria Maggiore. Po dro‐dze  zatrzymujemy  się,  aby  zjeść  kawałek  pizzy,  wypić cappuccino  (niektórzy wręcz niepielgrzymkowo decydu‐ją  się  na  piwo!).  Odsapnąć.  W  bazylice  Matki  Bożej Większej  przechowywane  są  (podług  podania)  relikwie żłobka betlejemskiego. 

Wracamy na obiad. Po  krótkiej  sjeście na Awentyn. Odwiedzamy bazyliki św. Sabiny (kwatera główna domi‐nikanów),  św. Aleksego oraz  św. Anzelma  (centrala be‐nedyktynów). Oczywiście, najważniejsza jest św. Sabina. W tej bazylice, na  ręce  św. Dominika,  śluby  składał  św. Jacek,  który  zakładał  klasztory dominikańskie w Polsce. Wszystko  to  upamiętnione  tablicą  po  polsku  i łacinie. Ilekroć  jestem w  Rzymie,  tylekroć  zaglądam  tutaj,  aby rozkoszować  się  pięknym  zwrotem,  którym  postać  św. Jacka została podsumowana LUX EX SILESIA – ŚWIATŁO ZE ŚLĄSKA. Jako Ślązak, naszym pielgrzymom pozwalam się fotografować pod tą tablicą. Mnie też należy się coś od życia! Lux ex Silesia! 

Schodząc  z  Awentynu,  spoglądamy  na  Circo Massi‐mo. Wsadzamy głowę do  Santa Maria  In Cosmedin i wracamy  do  bazy.  Mocno  zmęczeni  zachodzimy jeszcze  na  chwilę  do  kościoła  (tuż  przy  placu  Hisz‐pańskim), w którym swoją Mszę prymicyjną odprawił o. Maksymilian Kolbe. Jak to kiedyś napisał ks. prof. Tischner: w XX wieku nikt nic więcej ani nie powie‐dział, ani nie napisał o człowieku. To również kościół, w  którym  swoje  nawrócenie  na  katolicyzm  przeżył pewien  francuski  bankier,  Żyd  Alfons  Ratyzbona. W 1842 roku.  Fot.  Jeden  z widoków  z  tarasu na  zdjęciu obok,  ko‐ściół św. Trójcy nad Schodami hiszpańskimi (przyp. red.) 

Pielgrzymka 

1‐6‐2014  Strona 7 

Wieczorem  ponownie  na  tarasie.  Nie mogę  powie‐dzieć,  żebyśmy trwali na modlitwie. A przecież ostatnio spotkania  na  tarasie  są  na  cenzurowanym.  Zwłaszcza w Kościele.  Dzień IV  

Pada. Metrem  jedziemy do Bazylikę  św. Piotra. Od‐wiedzamy  przede  wszystkim  grób  św.  Jana  Pawła  II. Prowadzę następnie wszystkich naszych pielgrzymów do grobu św. Jozafata Kuncewicza. Do 27 kwietnia br. był to jedyny święty związany z Polską spoczywający w Bazyli‐ce. Chciałem napisać – polski  święty, ale upominają się o Niego  także  Ukraińcy,  więc  może  trzeba  nieco  po‐wściągliwości? W związku z tym, że nieco opowiadałem o  konstantyńskiej  bazylice  św.  Piotra,  postanawiam spróbować dostać się do Watykanu od strony nieistnie‐jącego już stadionu Nerona. Najpierw pozwolenie policji włoskiej,  żeby  móc  rozmawiać  z  patrolem  Gwardii Szwajcarskiej.  Ci  odsyłają  mnie  do  Żandarmerii Waty‐kańskiej. Już to wzbudza we mnie nadzieję. Nikt nie chce podjąć żadnej odpowiedzialności. Może się uda ugrać tę wizytę.  Przy  posterunku  Żandarmerii  swoje muszę  od‐stać. W  końcu  słyszę  vabbene,  co oznacza,  że możemy wejść na placyk przed cmentarzem niemieckim. Pokazu‐ję miejsce, na którym stał, pośrodku stadionu Nerona – miejsce  śmierci Piotra apostoła – obelisk wznoszący się dzisiaj na Placu świętego Piotra. 

Stamtąd gęsiego przebijamy  się do  jednego  ze  skle‐pów  z dewocjonaliami.  Ja  sam  zaglądam  natomiast  do redakcji „L’Osservatore Romano” i kupuję wydanie nad‐zwyczajne z 13 marca, z godz. 20.30 – moment wyboru kard. Bergoglio na Stolicę Piotrową. 

Po obiedzie  i chwili wypoczynku postanawiamy zajść do dwóch kościołów jezuickich. Pierwszy to święty Igna‐cy,  który  znajduje  się  na  zapleczu  dawnego  Kolegium Rzymskiego.  W  tym  gmachu  studiowali  pierwsi  zmar‐twychwstańcy.  Wykłady  jednak  musiały  nie  być  zbyt porywające,  skoro  nasz  współzałożyciel,  ojciec  Piotr 

Semenenko,  w  swoich  zapiskach  napisał,  że liczył  kiedyś,  ile  kroków  jest  wokół  całego gmachu.  Ciekawostką  tej  świątyni  jest  brak kopuły. Twórcy zatem uciekli się do pewnego podstępu:  udekorowany  iluzjonistycznym malarstwem  sufit  sprawia  wrażenie  kopuły. Złudzenie apteczne, jak napisałby Wiech. 

Drugi kościół  to  Il Gesù – wzór  jezuickiego baroku.  Stamtąd  już  tylko  kilka  kroków  do Largo  della  Torre  Argentina.  Proszę,  żeby  li‐czyć  koty.  Najwięcej  doliczyła  się  pani  Ania. Ponad 30 sztuk. Chcemy jeszcze dostać się do pobliskiego  Panteonu.  Z  panem  Piotrem  to‐czymy  zażartą  dyskusję  dlaczego  budowni‐czowie pozostawili otwór w dachu? Pan Piotr optuje  za  funkcją  sakralną,  mnie  natomiast chodzi po  głowie myśl,  że powodem  jest pe‐wien  niedostatek  myśli  technicznej  ówcze‐

snych konstruktorów. Dzień  kończymy w Muzeum Watykańskim,  na  noc‐

nym zwiedzaniu ekspozycji.  Dzień V 

To chyba najbardziej intensywny dzień. Rezygnujemy z obiadu  i wybieramy  się do Bazyliki  św. Pawła  za Mu‐rami  (ostatnia  bazylika  patriarchalna,  która  nam  pozo‐stała  do  odwiedzenia),  do  wykopalisk  w  Ostia  Antica, a na samym końcu Morze Tyrreńskie. 

Oczywiście  rozpoczynamy Mszą  św.  (o 6.45!)  i  śnia‐daniem. Robimy  sobie kanapki. Przygotowujemy  się na ciężki dzień. Upalnie. 

Najpierw autobusem do Piazza Venezia. Stamtąd do Porta  san  Paolo. Niestety,  Piramida przykryta  jest  jaki‐miś rusztowaniami. W antycznym Rzymie była moda na Egipt. Zdaje się, że mieli go za dzisiejszy Paryż lub Nowy Jork. Zastanawiające, że w stolicy Imperium Rzymskiego z jakimś kompleksem patrzyli na peryferie. 

Bazylika  św. Pawła, odbudowana po pożarze na po‐czątku XIX w., zachwyca mnie ciszą. Kiedy wchodzi się do pozostałych  bazylik  patriarchalnych,  to  natrafia  się  na tłum turystów. Do Pawła za Murami trzeba nieco z Rzy‐mu uciec – tu jesteśmy mniejszością. 

Po  Pawle wsiadamy  do  kolejki  i  jedziemy  do  Ostia Antica. Najpierw cmentarz, potem łaźnie. Na sam koniec amfiteatr, w  którym  spożywamy  drugie  śniadanie.  Po‐winno nas  zmusić do  refleksji  takie właśnie ustawienie architektury  miasta.  Poza  bramami  republikańskimi cmentarz. Kiedyś czytałem artykuł, w którym autor do‐wodził, że nasze metropolie poczęły się z nekropolii. Do zakładania miast  zmusić miały  nas  ponoć  cmentarze  – potrzeba przebywania przy kościach naszych poprzedni‐ków.  Nie  wiem  czy  to  prawda.  Brzmi  jednak  dobrze. Czasami  jednak  ten  związek  z  przeszłością  wydaje  się paraliżujący. Znam tylu  ludzi, zwłaszcza młodych, którzy nie  potrafią  wykonać  kroku  do  przodu,  bo  wiąże  ich pamięć z  poprzednikami.   Co  powie  mama,   co  powie

Relacja 

Strona 8 

tato? Najgorzej, bo oni  chcą  coś powiedzieć. A nie po‐winni.  Nie  potrafię  zrozumieć  jak  przykazanie  miłości rodziców mogło się znaleźć na pierwszej tablicy przyka‐zań. Nasi rodzice nie są bogami. Ale często, bardzo czę‐sto zachowują się  jak bogowie.  Jak ktoś, kto ma prawo wiązać. 

Trudno opisać Ostia Antica. Kto był, to wie. Chodzimy uliczkami starożytnego miasta – portu Rzymu. Zmarła tu święta Monika, mama Augustyna. Czym była  ta  jej mi‐łość do syna? Zaborczością? Szukaniem szczęścia swoje‐go dziecka? Jak daleko może się w tym wszystkim posu‐nąć rodzic? 

Święty Augustyn uznawany jest za ojca Kościoła. Jed‐nego  z  najwybitniejszych  myślicieli  chrześcijańskiego antyku. I jest kimś, kto miał dziecko. To owoc jego przy‐gód  przed  nawróceniem.  Wydaje  się,  że  kochał  jakąś kobietę. Był  z nią. Nie podobało  się  to  jego matce.  To prawda,  że  współcześnie  mamy  inną  wrażliwość,  ale i wtedy  musiało  to  się  wydawać  czymś  dziwnym.  Jak dalece taka interwencja rodzica może sięgać? Jak dalece sny i marzenia drugiego (mamy i taty) mogą zdejmować z człowieka (syna i córki) odpowiedzialność? 

Udaje mi  się namówić prawie wszystkich na prosec‐co.  Siedzimy  sobie  zatem  jakieś  20 metrów  od  Tybru, pośrodku ruin starożytnego miasta i popijamy delikatne, musujące, wytrawne wino. 

Opuszczamy  wykopaliska  i  mimo  zmęczenia  nakła‐damy  jakiś  kilometr,  żeby  zajść  do  średniowiecznej dzielnicy Ostii. Stamtąd zaś nad morze. 

Siadam  w  pierwszej  napotkanej  knajpce  (na  dalszy spacer nie mam już sił) i zabieram się do lektury wywia‐du, jakiego jezuickiemu dwutygodnikowi „La Civiltà Cat‐tolica” udzielił Abraham Skorka, argentyński  Żyd,  rabin, przyjaciel  papieża  Franciszka,  który  towarzyszy  mu w pielgrzymce  do  Ziemi  Świętej. Wśród  książek,  które już kupiłem tutaj,  jest  i ta napisana wspólnie przez Ber‐goglio  i  Skorkę.  Ale  na  czytanie  czas  przyjdzie  dopiero w Poznaniu. 

 Dzień VI 

Niedziela w Domu  Rzymskim  toczy  się  nieco  innym rytmem. O godz. 8 Eucharystia. Więc śpimy dłużej. 

Po  bardzo  obfitym  śniadaniu  wychodzimy  z  domu i kierujemy  się  na  Tiberinę.  Chcę,  żebyśmy  odwiedzili kościół  św. Bartłomieja. Na  ścianie  świątyni zaznaczony jest  poziom  Tybru,  który  wylał  w  grudniu  1937  roku. Oczywiście  idziemy  tam  nie  dlatego,  że  interesuje  nas hydrologia.  U  Bartłomieja  ulokowała  się  wspólnota Sant’Egidio.  I z  tego  małego  kościółka  (tak,  wiem,  że skoro  napisałem małego  nie  powinienem  pisać  kośció‐łek)  uczyniła  ekumeniczne  sanktuarium  męczenników (niekoniecznie  kanonizowanych  czy  beatyfikowanych) XX i XXI wieku. Są tutaj m.in. relikwie bł. ks. Jerzego Po‐piełuszki,  pamiątki  po  prawosławnym  ks.  Aleksandrze Mieniu  (zamordowanym  przez  nieznanych  sprawców w Moskwie) oraz relikwie naszej św. Karoliny Kózkówny, 

która zginęła w obronie swojej czystości (to taki kościel‐ny eufemizm, który na zwyczajny język należałoby prze‐tłumaczyć,  że  nie  pozwoliła  się  zgwałcić  rosyjskiemu żołnierzowi). Korzystamy z okazji  i zachodzimy na Zaty‐brze. Część osób próbuje dotrzeć do Santa Maria in Tra‐stevere  (tytularna bazylika prymasa Polski), część nato‐miast,  krążąc między  uliczkami  Zatybrza,  szuka  świętej Cecylii. Ja powracam na placyk przed kościołem św. Bar‐tłomieja. Rozpoczyna się Pierwsza Komunia Święta gru‐py dzieci. Do kościoła spieszą goście. Między nimi  jakaś babcia,  której  towarzyszy  wnuczka.  Jak  powiedzieliby młodzi: „wylaszczona”. Na oko nie więcej  jak 25  lat. Po chwili,  kiedy  pewnie  wzruszona  babcia  zajęła  miejsce w kościele, moja  bohaterka wychodzi. Najpierw  papie‐ros, potem komórka. Po zapaleniu i wysłaniu sms wraca ponownie  do  kościoła.  W  wywiadzie  z  Abrahamem Skorką,  który  czytałem  wczoraj,  bardzo  wiele  miejsca poświęcono  sprawie  religijności  i  faktowi,  że  przyszło nam  się  dzisiaj  skonfrontować  z  pogaństwem,  które wydaje się nie posiadać żadnej wrażliwości religijnej. 

Po obiedzie czas wolny. Część grupy zasiada na tara‐sie  i zmęczona  już  się  stamtąd do kolacji nie  ruszy. Ale na takim tarasie można się nie ruszać.  Dzień VII 

Pierwszym punktem dnia nie jest Msza św., lecz śnia‐danie. Nie dlatego, że straciliśmy pobożność, a dlatego, że Mszę św. odprawimy w katakumbach świętego Kalik‐sta. Tak jak przewidywałem, musieliśmy długo czekać na autobus  linii 118, który nas zawiózł pod same katakum‐by.  Tam  czekała  na  nas miła  pani  przewodniczka,  pani Joasia, która zapowiedziała, że jak zmiany w Kościele po jesiennym Synodzie będą zbyt głębokie to przechodzi do wspólnoty prawosławnej. 

Ten Synod istotnie budzi wiele niepokojów. Udało mi się zajrzeć do kilku księgarni katolickich koło Watykanu. Papież Franciszek widziany  jest  jako absolutna nowość. Uderzył mnie  tytuł  jednej  z  książek  Kościół  Franciszka rok  zero. Wygląda  to  tak  jakby przed  Franciszkiem  Ko‐ścioła nie było.  To oczywiście nie  jest wina  Franciszka. Nie  jest winą Franciszka, że zostaje porównywany z Be‐nedyktem XVI. W  tym porównaniu papież – emeryt nie wygląda  najlepiej.  To  jednak  raczej  skutek  ignorancji. Kto wie,  że podczas  swojego pontyfikatu Benedykt XVI zdymisjonował  77  biskupów  niegodnych  urzędu?  To przecież Benedykt doprowadził do uzdrowienia sytuacji w  Zgromadzeniu  Legionistów  Chrystusa.  Te  witryny księgarń  mówią  wiele.  Wszechobecny  Franciszek  (re‐formator,  rewolucjonista  –  sporo  w  tym  niezdrowej mitologii).  Nie  brakuje  „naszego”  papieża  i  Jana  XXIII. Ale znaczące było i to, że jedyną książkę Benedykta XVI, jaką  znalazłem  w  oknie  księgarni  paulistów,  to  dzieło poświęcone Soborowi Watykańskiemu II. Po hiszpańsku. W  wywiadzie  Abrahama  Skorki  powraca  także motyw Domu świętej Marty. Według wszystkich papież jest tam bliżej  ludzi.  Ale  do  Domu  świętej  Marty nie można się 

Pielgrzymka 

1‐6‐2014  Strona 9 

dostać  tak po prostu. Obecni  tam  ludzie należą do pa‐pieskiego  dworu  (cokolwiek  by  to  nie  miało  znaczyć) albo  przez  ten  dwór  są  poleceni.  Czyli  tak,  jak  było  za poprzednich papieży. 

Zwiedzamy  katakumby  i na  koniec w  jednej  z kaplic odprawiamy Mszę św. Przywiozłem z Poznania 104 kar‐tek z intencjami naszych parafian. Kładę to wszystko pod korporał. Uczestnicy wypowiadają na głos  swoje  inten‐cje. 

Wychodzimy z podziemi i przez gaj oliwny docieramy na  chwilę  do  kościółka  Quo  vadis  Domine.  Nie mamy zbyt wiele  czasu  na modlitwę. Niestety,  na  przystanku znowu musimy  czekać  kilkadziesiąt minut  na  autobus. Ostatecznie  nieco  okrężną  drogą  meldujemy  się  na Piazza di Spagna. Mimo spóźnienia nikt się nie denerwu‐je. 

Po  obiedzie  spotykamy  się  w  kościele  z  o.  Bernar‐dem, przełożonym generalnym naszej wspólnoty zakon‐nej, a prywatnie obywatelem Wildy  i naszym byłym pa‐rafianinem.  Ojciec  Bernard  opowiada  o  Bogdanie  Jań‐skim,  założycielu  Zgromadzenia,  o  jego  związkach z Adamem  Mickiewiczem,  a  także  o  samym  kościele Zmartwychwstańców przy  via  san  Sebastianello  11. Na zakończenie spotkania możemy obejrzeć rękopisy listów Mickiewicza. Norwida i Matejki. 

W związku z tym, że to de facto ostatnie nasze popo‐łudnie i wieczór w Rzymie każdy ma wolny czas.  Dzień VIII 

Jak  się  okazało,  dzień wyjazdu  zdominowany  został przez 300 gramów. Proszę  jednak nie myśleć, że chodzi o wódeczkę czy też o inne konopie (co prawda pani Ber‐nadeta kupiła jakieś ziela, ale o charakterze kulinarnym). Po kolei jednak. 

Ostatnie  śniadanie. Ostatni  spacer. Tym  razem  gna‐my na Campo di Fiori.  Jest wcześnie. Kilkanaście minut po 10. O tej porze na Campo są jeszcze stragany. Mamy czas na ostatnie zakupy. Namawiam wszystkich na por‐chettę. Rozchodzimy się po placu. Ktoś kupuje makaro‐ny,  ktoś  ozdobne  buteleczki  z  grappą,  którą wcześniej można  skosztować.  Pani  Bernadeta wspomniane  zioła. Wszystko  to  w  takim  klimacie  rzymskiego  targu.  Przy 

 okazji  zachęcam,  żeby  popatrzeć  na  palazzo  Farnese. Ponoć  najpiękniejszy,  renesansowy  pałac  w  Rzymie. Przechodzimy przez corso Vittorio Emanuele  i wchodzi‐my  na  najpiękniejszy  barokowy  plac  Rzymu  –  Piazza Navona.  Pani Agnieszka wraz  z panią Danielą wchodzą na chwilę do znajdującego się przy placu kościoła  świę‐tej Agnieszki w agonii. Mnie natomiast  interesuje pozo‐stałość po bramie wjazdowej na starożytny stadion Do‐micjana. Pokazuje to bowiem różnicę między antycznym a współczesnym Rzymem.  Śpieszymy  się  już do  św. Lu‐dwika  Francuskiego,  gdzie  w  jednej  z  bocznych  kaplic przechowywany jest tryptyk Caravaggia poświęcony św. Mateuszowi. 

Pora wracać na ostatni obiad. Jesteśmy już spakowa‐ni.  Pan  Staszek  służy  wszystkim  elektryczną  wagą.  No i się zaczęło. U pani Marysi waliza ważyła 15 kg i trzysta gramów.  A  powinna  15.  Jak  teraz  przepakować  te wszystkie makarony, rzeczy? Ja sam moje książki rozdy‐sponowałem wśród wszystkich  pielgrzymów.  Ale  prze‐cież nie sposób rozpakować makaronu i każdemu dać po dwie,  trzy  wstążeczki,  żeby  trzysta  gramów  zniknęło. Zdaje się, że pani Marysia w końcu pogodziła się z myślą, że  przed  stewardami  Ryanaira  stanie  jak  przed  Panem Bogiem  na  Sądzie  Ostatecznym  i będzie  mogła  liczyć tylko na ich życzliwość. Udało się! 

 

ks. Adam Błyszcz Fot. Autor i uczestnicy pielgrzymki 

Relacja 

Strona 10 

 Pielgrzymi szlak   Tak właśnie nazwałabym wyprawę piel‐grzymkową naszych parafian do Szamo‐tuł, Biezdrowa  i Pniew, która odbyła się w sobotę 24 maja.   

Szamotuły  –  po  odprawionej  przez  ks.  Tomasza Mszy św. kustosz Kolegiaty przedstawił nam historię Cudownego  Obrazu Matki  Bożej  Pocieszenia  Szamo‐tuł Pani [ikona Kazańska – kopia]. Pierwszym właści‐cielem był kniaź ruski za panowania króla Jana Kazi‐mierza,  trafił do polskiej niewoli, gdzie spotkał Alek‐sandra  Wolffa,  właściciela  szamotulskiego  zamku. Wolff  urzeczony pięknem obrazu  zapragnął  go mieć. Kniaź za żadną cenę nie chciał go  oddać,  twierdząc,  iż  mo‐dląc się do Madonny, wielkiej doznaje pociechy. Dopiero po śmierci kniazia obraz trafił do rąk  Wolffa.  Nowy  właściciel umieścił  go  w  niszy  zamko‐wej. Wkrótce zaobserwowano tam  dziwne  zjawiska. 25 kwietnia  1665  r.  na  obli‐czu  Madonny  pojawiły  się krwawe  łzy  i  dwukrotną zmianę  położenia  –przewróciła  się  twarzą  do ziemi. Miesiąc później przyby‐ła  komisja  biskupia,  która  po zbadaniu  sprawy  potwierdzi‐ła  obecność  łez  i  cudowność tego  zjawiska.  Obraz  poleco‐no przenieść do skarbca kole‐giaty.  Liczne  uzdrowienia i szczególne  łaski,  jakich  do‐znali  wierni  modlący  się  do Matki  Boskiej  Szamotulskiej, sprawiły,  że  druga  komisja uznała  obraz  za  cudowny i poleciła  wynieść  go  do  czci publicznej…  Przed  tym  obra‐zem  modlił  się  również  król Jan  III Sobieski podczas Mszy Św.  przed  bitwą  z  Turkami. W oparciu o wiktorię wiedeń‐ską  Feliks  Nowowiejski skomponował w  1930  r. Mo‐

tet  o  Najświętszej  Pannie  z  Szamotuł.  W  dniu  20 września 1970 r. obraz został ukoronowany Korona‐mi Papieskimi przez Prymasa Polski ks. kard. Stefana Wyszyńskiego wraz z Arcybiskupem Metropolitą Po‐znańskim  Antonim  Baraniakiem  i Biskupem  Gdań‐skim Edmundem Nowickim. 

Zwiedziliśmy  również Muzeum  –  Zamek  Górków. Następnie udaliśmy się do Biezdrowa, gdzie w Sank‐

tuarium  Krzyża  Świętego  ks. proboszcz  zapoznał  nas  z  lo‐sami  Krucyfiksu,  który  to z Jasnej  Góry  za  przyczyną pewnego  pielgrzyma  znalazł się  w  pobliżu  obecnego  Sank‐tuarium.  Pierwszym  cudem, jaki się dokonał,  to przywróce‐nie wzroku niewidomej dziew‐czynce.  Początkowo  kilkakrot‐nie  ów  Krzyż  umieszczany  był w  kolegiacie  we  Wronkach. Jednak  zawsze  w  przedziwny sposób  zmieniał  swe  miejsce pobytu  i znajdowano  Go  na terenach  Biezdrowa.  Po  wyko‐paniu dużej drewnianej skrzyni z  ogromną  ilością  pieniędzy wybudowano  w  tym  miejscu kościół,  w  którym  po  dzień dzisiejszy  w  głównym  ołtarzu umieszczony  jest  Krzyż, a o licznych  i  ciągle  dokonują‐cych  się  cudach  za  przyczyną na  nim  przybitego  Chrystusa niech  świadczą  liczne  wota i świadectwa wiernych. 

Pniewy,  to  jedno  z  najbar‐dziej  znanych  Sanktuariów Świętej  Urszuli  Ledóchowskiej, która  rozpalała  płomień  Bożej Miłości  właściwie  na  całym świecie.  Zawsze  pokorna i uśmiechnięta starała się nieść pomoc i służyć wszystkim,  któ‐ 

 W Kolegiacie  W strzelistej, gotyckiej świątyni Spoglądasz z góry, Panno Święta. Czy widzisz mnie, między wiernymi? Tak. Twe oko wszystkich spamięta.  Ja tutaj zostałem ochrzczony, Tu ciało Chrystusa spożyłem, Tu tez byłem bierzmowany I tu na „majowe” chodziłem.  Dziś przybywam – Szamotuł Pani Hołd złożyć i paść na kolana, Chory, stary szamotulanin Duszy mej, Matko ukochana. 

Cezary Kłos, 1989 r. 

Z życia parafii

1-6-2014 Strona 11

rzy najbardziej tego potrzebowali, a przede wszyst-kim osieroconym dzieciom. Liczna kolekcja pamiątek z miejsc, w których pracował Święta Julia – Urszula Ledóchowska przybliża pielgrzymom ogrom dokonań i zasięg działalności. Przy sarkofagu, w którym spo-czywają doczesne szczątki Świętej Urszuli, za Jej wstawiennictwem poleciliśmy Jezusowi Chrystusowi w krótkiej modlitwie naszych parafian, żyjących i zmarłych, z naszych rodzin.

Z przeświadczeniem o nieustającej miłości Jezu-sowej, modlitwą i pielgrzymią pieśnią szczęśliwie wróciliśmy do naszych domów.

DANUTA PIOTR

TWORZYMY

DOM MODLITWY

Odpowiadając na pragnienia naszych parafian oraz jako owoc rekolekcji ewangelizacyjnych i kursu Nowe Życie, w naszej parafii tworzymy dom modlitwy. Czym jest ów dom? Po pierwsze, ma służyć wzajemnemu budowaniu relacji we wspólnocie, którą chcemy tworzyć po to, by uboga-cać naszą parafię. Po drugie, pragniemy pochylać się nad Słowem Bożym i pozwalać, by Ono nas prowadziło, przemieniało i uzdrawiało. Po trzecie, chcemy wielbić Boga i wspólnie zanosić do Niego nasze prośby. Jeśli: � szukasz miejsca dla siebie w naszej wspólnocie

parafialnej, � chciałbyś nawiązać nowe relacje, � chcesz przybliżać się do Boga i czytając Jego

Słowo, odnajdywać Jego plan względem Twoje-go życia,

to zapraszamy Cię w poniedziałek 2 czerwca 2014 r. na Mszę św. o godz. 18:30, po której o godz. 19:15 pra-gniemy się spotkać w salce, by zainaugurować spotkania w ramach domu modlitwy. Czekamy na Ciebie!

o. Sebastian i Małgorzata Heigelmann

Nowa wystawa

w kościele

W piątek po Mszy św. wieczornej zainaugurowali-śmy wystawę „Katyń” w naszej świątyni. Wystawa to owoc wizyty młodzieży szkół Wielkopolski w Katyniu, udzielających się w Stowarzyszeniu Współ-pracy ze Wschodem Memoramus. Takie odwiedziny cmentarza polskich oficerów w Lesie Katyńskim mają miejsce co roku. To piękna i szlachetna inicjatywa wiel-kopolskich szkół, która winna być pielęgnowana. Wystawę przygotowali uczniowie V Liceum Ogólno-kształcącego im. Klaudyny Potockiej. Gościliśmy p. Win-centego Dowojna, założyciela Stowarzyszenia Współpra-cy ze Wschodem Memoramus. Natomiast pani Agnieszka Korcz, wiolonczelista przygo-towała recital z utworami J.S. Bacha. (red)

Zasłużeni dla dzieci

i młodzieży

31 maja dzieci i młodzież parafii obchodzili swoje święto. Świętowanie rozpoczęło się Eucharystią. Nie zabrakło zabaw, konkursów i wielu innych atrakcji. Przy tej okazji rocznicowymi medalami wyróżnione zo-stały osoby tworzące od wielu lat duszpasterstwo dzieci i młodzieży naszej parafii:

• Magdalena Talarczyk (Ruch Światło-Życie),

• Magdalena Kiszko (zespół Załoga Pana Boga),

• Martyna Cejba (zespół Załoga Pana Boga),

• Anna Czarnyszka (świetlica),

• Monika Jarota (świetlica),

• Iwona Ambroży (świetlica),

• Agnieszka Kubczak (świetlica),

• Mikołaj Koteras (świetlica),

• Grzegorz Króliczak (Prezes Liturgicznej Służby Oł-tarza),

• pan Konrad Nowakowski (Ministrant Senior),

• Beata Sibrecht (Campanelli). Gratulujemy i dziękujemy parafialnym społecznikom. (red)

Kazanie 

Strona 12 

 Dlaczego mamy pościć? 

   

Treść  IV  przykazania  kościelnego  wyja‐śnia  kazanie  katechetyczne  wygłoszone w maju br. 

  Moi Drodzy, 

po  intensywnym  czasie  Wielkiego Postu i celebracji Paschy powracamy do  niedziel  katechetycznych.  Dzisiaj czas  na  IV  przykazanie  kościelne, które po wszystkich zmianach brzmi następująco:  Zachowywać  nakaza­ne  posty  i  wstrzemięźliwość  od pokarmów  mięsnych,  a w czasie Wielkiego  Postu  powstrzymywać się od udziału w zabawach. Oficjal‐na,  urzędowa  wykładnia  tego  przy‐kazania,  którą  możemy  znaleźć  na stronach  Episkopatu  Polski,  mówi,  że  „nowelizacja zapisu  czwartego przykazania nie  zmienia w niczym dotychczasowego  charakteru  każdego  piątku  jako dnia  pokutnego, w  którym katolicy  powinni  »modlić się, wykonywać  uczynki  pobożności  i miłości,  podej‐mować  akty  umartwienia  siebie  przez  wierniejsze wypełnianie  własnych  obowiązków,  zwłaszcza  zaś zachowywać  wstrzemięźliwość«  (zob.  kan.  1249‐1250).  Wyjątkiem  są  jedynie  przypadające  wtedy uroczystości.  Jeśli  zatem  w  piątek  katolik  chciałby odstąpić  ze  słusznej  przyczyny  od  pokutnego  prze‐żywania tego dnia, winien uzyskać odpowiednią dys‐pensę”. 

 Żeby dobrze zrozumieć wprowadzone zmiany, bę‐

dzie  rzeczą  wskazaną  porównać  aktualne  brzmienie tego  przykazania  z  poprzednią wersją,  której  zdecy‐dowana  większość  z  nas  uczyła  się  na  katechizacji w salkach: 

 wersja aktualna:  

4.  Zachowywać  nakazane posty  i  wstrzemięźliwość od  pokarmów  mięsnych, a w czasie Wielkiego Postu powstrzymywać  się  od udziału w zabawach. 

wersja poprzednia: 

3.  Posty  nakazane  za‐chowywać. 5.  W  czasach  zakaza‐nych  zabaw  hucznych nie urządzać. 

Jak  widzimy,  aktualne  czwarte  przykazanie  jest złożeniem  wcześniejszego  trzeciego  i  piątego.  Z  tą zmianą,  że  powstrzymywanie  się  od  zabaw  (jako pewnej  formuły  pokutnej)  zostało  ograniczone  do czasu Wielkiego  Postu.  Pamiętamy,  że  wcześniej  ta‐kim  czasami  zakazanymi  był  jeszcze  adwent  i  każdy piątek. Katechizm Kościoła Katolickiego w paragrafie 1438  stwierdza:  „Okresy  i  dni  pokuty  w  ciągu  roku liturgicznego  (Okres  Wielkiego  Postu,  każdy  piątek jako  wspomnienie  śmierci  Pana)  są  w  Kościele  spe‐cjalnym  czasem  praktyki  pokutnej.  Okresy  te  są szczególnie  odpowiednie  dla  ćwiczeń  duchowych, liturgii  pokutnej,  pielgrzymek  o  charakterze  pokut‐nym,  dobrowolnych  wyrzeczeń,  jak  post  i  jałmużna, braterskiego  dzielenia  się  z  innymi  (dzieła  charyta‐tywne i misyjne)”. 

Katechizm  uznaniu  poszczególnych  Konferencji Episkopatów pozostawia natomiast sposób, w jaki ów duch pokutny ma się wyrażać w realiach poszczegól‐nych Kościołów. 

Z  aktualnego  brzmienia  czwartego  przykazania można  wnioskować,  że  wierny  wspólnoty  zobowią‐zany jest: 

a/  do  przestrzegania  postów  (Środa  Popielcowa i Wielki  Piątek),  co  oznacza,  że  każdy  wierny,  który ukończył  18.  rok  życia  aż  do  rozpoczęcia  60.  roku życia w  te  dwa dni może  spożyć  tylko  jeden posiłek do syta oraz dwa skromne posiłki; 

b/  do wstrzemięźliwości  od  pokarmów mięsnych (Środa Popielcowa, Wielki Piątek,  każdy piątek,  o  ile nie  przypada  tego  dnia  uroczystość  w  znaczeniu  li‐turgicznym),  co  oznacza,  że  każdy  wierny  po  ukoń‐czeniu  14.  roku  życia  aż do  śmierci we wspomniane dni nie powinien spożywać potraw mięsnych; 

c/ do powstrzymywania  się od  zabaw w Wielkim Poście. 

 Oficjalny  komentarz  do  czwartego  przykazania 

przewiduje możliwość dyspensy, której w warunkach Archidiecezji  Poznańskiej  udzielić  może  także  pro‐boszcz. Dyspensa dotyczyć może  tylko wstrzemięźli‐wości od pokarmów mięsnych. 

Czwarte przykazanie koncentruje się wokół postu i  pokuty,  umartwienia.  Jakie  jest  zatem  znaczenie postu? Umartwienia? 

Post, umartwienie posiada nie tylko znaczenie moralne 

(zadośćuczynienie i/lub służba bliźniemu), 

ale także (a może przede wszystkim) 

chrystologiczne – bycie w osamotnieniu, gdyż nasz Pan 

cierpi. Pościmy ze względu na Pana. 

Kazanie 

1‐6‐2014  Strona 13 

Jak  każda  zewnętrzna  praktyka  religijna  swoje źródło  i sens  znajduje  w  dyspozycji  wewnętrznej człowieka, w jego nastawieniu duchowym. Skoro post jest wyrazem pokuty, to znaczy, że wiąże się ze świa‐domością  własnego  grzechu,  nieprawości.  Nasza pierwsza myśl  jest zatem taka,  że post  stanowi swo‐iste zadośćuczynienie za popełnione zło, za popełnio‐ny grzech.  I  jakkolwiek  ta  intuicja nie  jest błędna,  to trzeba do niej podchodzić z pewną ostrożnością, gdyż zbawieni,  odkupieni  jesteśmy  łaską  Pana,  Jego miło‐ścią  a  nie  naszymi  próbami  zadośćuczynienia.  Nikt z nas  nie  może  pretendować  do  tego,  że  jego  dobre uczynki,  posty  i  umartwienia  czynią  go  sprawiedli‐wym i czystym. 

Trzeba podkreślić  i  to,  że post  stanowi próbę po‐nownego  określenia  właściwej  hierarchii  wartości. Przecież  grzech  to  nic  innego  jak  postawienie  na pierwszym miejscu  rzeczywistości  stworzonej,  jakie‐goś  dobra,  które Bogiem nie  jest:  ani moja  przyjem‐ność, ani moje bezpieczeństwo, ani dostatek. Ani moje małżeństwo, ani moje kapłaństwo, ani moje dzieci. To pierwsze  miejsce  należy  się  wyłącznie  Bogu.  Po‐szcząc,  umartwiając  się,  pozbawiam  się  jakiegoś  do‐bra ze względu na Boga, ze względu na Chrystusa. 

W  takiej  perspektywie  pojawia  się  pytanie,  jaki jest  związek  przysłowiowego  schabowego  z  całą  tą duchowością  wyrzeczenia?  Myślę,  że  trzeba  zwrócić uwagę na dwie sprawy. Po pierwsze, post winien od‐powiadać  określonej  dyspozycji  duchowej,  ale  poru‐sza  się  także  w  pewnej  logice  symbolu.  Odmawiam sobie czegoś,  co sugeruje mi wspólnota  (kwestia po‐słuszeństwa),  nawet  jeśli  ekonomicznie  nie  wygląda to  przekonywująco.  W  jednym  z  wywiadów  siostra Małgorzata  Chmielewska  przekonywała,  że  kilo  kur‐czaka kosztuje mniej niż kilo ryby czy sera. 

Po  drugie,  wierny  powinien  rozpoznawać  swoje zniewolenia  (właśnie  te  momenty,  w  których  na pierwszym  miejscu  stawia  nie‐boga).  Odnoszę  wra‐żenie,  że  dzisiaj  takim  podstawowym  zniewoleniem 

jest  Internet.  Być może  przyszłościowy  post  nie  bę‐dzie polegał na tym, że katolicy będą sobie odmawiać mięsa, a będą zabiegali o wolność od Internetu! 

Biorąc to wszystko pod uwagę, należałoby powie‐dzieć,  że  pierwsze  znaczenie  postu,  umartwienia ma charakter moralny. 

 Na  początku  II  wieku  w  Atenach  żył  pewien  wy‐

kształcony  chrześcijanin, Arystydes. Do naszych  cza‐sów  dotarła  jego  Apologia  –  Obrona wiary  chrześci‐jańskiej. Od śmierci  i zmartwychwstania Jezusa upły‐nęło  niespełna  sto  lat.  Autor  tego  dzieła  pisze,  że „[chrześcijanie] miłują się wzajemnie, szanują wdowy i  ochraniają  sieroty;  a  ten,  który  jest  bogaty,  udziela bez  szemrania  temu,  który  jest  biedny  (…)  jeśli  zaś ktoś  jest  niewolnikiem  lub  biednym,  to  inni  poszczą dwa  lub  trzy  dni  i  posyłają  takiemu  jedzenie,  które przygotowali dla siebie…”. Co prawda polskie  tłuma‐czenie  tego  dzieła  nie  zawiera  interesującego  nas zdania, ale włoskie tłumaczenie tak to właśnie oddaje. Byłoby  to  świadectwo,  że  około  stu  lat  po  śmierci i zmartwychwstaniu  Jezusa  Chrystusa  było  czymś normalnym we wspólnotach pościć,  odmawiać  sobie pewnych  dóbr,  aby  z  tych  oszczędności  wspomagać potrzebujących.  A  zatem  post  to  nie  tylko  zadość‐uczynienie. To także pozyskiwanie środków, aby móc skutecznie kochać. Kosztem własnych potrzeb. Odno‐szę wrażenie,  że współczesny  Kościół  właśnie  w  ta‐kim kierunku idzie – post winien służyć miłości bliź‐niego. 

Spróbujmy  sobie  przypomnieć  pewien  fragment Ewangelii  św.  Mateusza.  To  taka  skarga  przeciwni‐ków Jezusa na to, że Jego uczniowie nie poszczą. 

Wtedy podeszli do Niego uczniowie Ja‐na  i zapytali:  «Dlaczego  my  i  faryzeusze dużo pościmy, Twoi zaś uczniowie nie po‐szczą?» Jezus im rzekł: „Czy goście wesel‐ni mogą się smucić, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im  pana  młodego,  a  wtedy  będą  pościć. (Mt 9: 14 – 15)  

Na te słowa z ewangelii Mateusza należałoby nało‐żyć  świadectwo pierwszych chrześcijan, którzy mieli w zwyczaju pościć dwa dni w tygodniu: ze względu na aresztowanie,  mękę  i  śmierć  Jezusa  Chrystusa,  czyli ze  względu  na  te  wydarzenia  z  życia  naszego  Pana, w których  wydawało  się,  że  nasz  Oblubieniec  został nam  zabrany,  a  myśmy  pozostali  osamotnieni.  I  po‐grążeni w smutku. 

A to oznacza, że post, umartwienie posiada nie tyl‐ko znaczenie moralne (zadośćuczynienie i/lub służba bliźniemu),  ale  także  (a  może  przede  wszystkim) chrystologiczne  –  bycie  w  osamotnieniu,  gdyż  nasz Pan cierpi. Pościmy ze względu na Pana. 

KS. ADAM BŁYSZCZ CR

INDYWIDUALNA ADORACJA NAJŚWIĘTSZEGO SAKRAMENTU

Co czwartek od godz. 15.00 do 18.30.

ZAPRASZAMY

Porada prawna 

Strona 14 

Adwokat radzi   

Jak odzyskać dziecko uprowadzone przez drugiego rodzica za granicę?  

 Obecnie około 2 miliony Polaków mieszka za gra‐

nicą,  a  proces  tzw.  emigracji  zarobkowej  cały  czas trwa. Powoduje on, że niejednokrotnie młodzi rodzice stają  przed  wyborem,  praca  albo  rodzina.  Niektórzy z nich  idą dalej,  a mianowicie wyjeżdżają na  stałe  za granicę  z  dzieckiem,  wbrew  stanowisku  drugiego z rodziców.  Występują  też  sytuacje  odwrotne  –  gdy wprawdzie  młodzi  Polacy  żyli  i  pracowali  razem  za granicą,  ba  założyli  nawet  tam  rodzinę,  ale  jedno z nich  postanawia  wrócić  z  dzieckiem  do  ojczyzny. Mowa  jest  wówczas  o  tzw.  uprowadzeniu  dziecka przez rodzica. W takich sytuacjach drugiemu z rodzi‐ców zależy tylko na tym, aby jak najszybciej zobaczyć dziecko  i  aby  razem  z  nim  wróciło  ono  do  swojego ostatniego  miejsca  pobytu.  Innymi  słowy  chce,  by wszystko wróciło do stanu sprzed uprowadzenia. 

Taki efekt jest jak najbardziej możliwy do uzyska‐nia  m.in.  dzięki  uregulowaniom  zawartym  w  Kon‐wencji dotyczącej cywilnych aspektów uprowadzenia dziecka  za  granicę,  sporządzonej  w  Hadze  dnia  25 października  1980  r.  (Dz.  U.  z  1995  r.  Nr  108,  poz. 528, ze zm.). 

Głównym  celem  konwencji  jest właśnie  przywró‐cenie  stanu  poprzedniego,  to  jest  tego,  który  istniał przed  uprowadzeniem  lub  bezprawnym  zatrzyma‐niem  dziecka  za  granicą.  Istotnym  jest  fakt,  iż  kon‐wencja  ma  zastosowanie  tylko  do  dzieci,  które  nie ukończyły  16  lat.  Akt  ten  podpisało  niemalże  90 państw, co na gruncie prawa międzynarodowego nie zdarza się zbyt często. 

Celem  skorzystania  z  regulacji  zamieszczonych w konwencji  należy  sporządzić  odpowiedni  wniosek do  organu  centralnego  państwa,  w  którym  dziecko miało  stały  pobyt  przed  uprowadzeniem,  bądź  tez bezpośrednio  do  organu  centralnego  państwa,  do którego  dziecko  zostało  wywiezione.  W  przypadku Polski,  organem  centralnym  jest  Ministerstwo  Spra‐wiedliwości.  Oczywistym  jest,  iż  im wcześniej  wnio‐sek zostanie wystosowany, tym lepiej, jednakże nale‐ży pamiętać, aby złożyć wniosek przed upływem jed‐nego roku od chwili uprowadzenia dziecka. 

We  wniosku  należy  wykazać,  że  dziecko  zostało uprowadzone  lub  zatrzymane  w  jednym  z  państw, które podpisały Konwencję, miało ono miejsce stałe‐go  pobytu  w  państwie  będącym  stroną  Konwencji w czasie, gdy doszło do jego uprowadzenia oraz iż to uprowadzenie było bezprawne. Ten ostatni warunek 

budzi  najwięcej  wątpliwości.  Mianowicie,  w  świetle art.  3  konwencji,  uprowadzenie  lub  zatrzymanie dziecka będzie uznane za bezprawne, jeżeli nastąpiło naruszenie  prawa  do  opieki  przyznanego  np.  okre‐ślonej  osobie,  wykonywanego  wspólnie  lub  indywi‐dualnie,  zgodnie  z prawem, w którym dziecko miało miejsce  stałego pobytu bezpośrednio przed uprowa‐dzeniem  lub  zatrzymaniem.  Oprócz  tego,  konwencja wymaga, aby prawa te były skutecznie wykonywanie wspólnie  lub  indywidualnie  w  chwili  uprowadzenia lub zatrzymania albo byłyby tak wykonywane, gdyby nie nastąpiło uprowadzenie lub zatrzymanie. 

Jak wynika więc  z  powyższego, w momencie  gdy dwoje  polscy  rodzice  mieszkają  przez  dłuższy  czas np.  w  Wielkiej  Brytanii,  a  następnie  matka  wraz z dzieckiem  wraca  do  Polski,  to  ojciec  dziecka  we wniosku musi wykazać,  iż  zgodnie  z prawem brytyj‐skim przysługiwało mu prawo do opieki. 

Jeśli  powyższą  sytuację  odwrócić  (tj.  gdy  rodzic wyjeżdża  z  Polski  z  dzieckiem  za  granicę), wówczas należy wykazać bezprawność jego działania w świetle prawa  polskiego.  Kwestia  ta  nie  powinna  sprawiać trudności  w  przypadku,  gdy  dziecko  pochodzi  ze związku małżeńskiego,  nie  doszło  jeszcze  do  rozwo‐du, a oboje rodzice posiadają pełnię władzy rodziciel‐skiej.  W  przypadku  natomiast,  gdy  kwestia  władzy rodzicielskiej,  opieki  nad  dzieckiem,  czy  też  kontak‐tów z dzieckiem była przedmiotem orzeczenia  sądo‐wego,  wówczas  należy  każde  takie  postanowienie zbadać osobno pod kątem prawa do opieki nad dziec‐kiem, a przede wszystkim prawa do wyjazdu z dziec‐kiem za granicę. 

Po  wystosowaniu  wniosku  organy  centralne dwóch  państw  powinny  podejmować  niezwłocznie działania  zmierzające  do  ustalenia  miejsca  przeby‐wania dziecka oraz w celu powrotu dziecka. 

 BOŻENA PAWLACZYK 

Adwokat  

Pawlaczyk Kancelaria Adwo‐kacka, ul. Młyńska 5/7 61‐729 Poznań tel. 61 646 02 11 www.kancelariapawlaczyk.pl 

Polecamy 

1‐6‐2014  Strona 15 

Ostatnio przeczytałam książkę     

„U boku świętego”    

Po  lekturze  wspomnień abpa  Mieczysława  Mo‐krzyckiego  „Miejsce  dla każdego  –  opowieść  o  świętości  Jana Pawła  II”  sięgnęłam  po  książkę  „U  boku  świętego”. W rozmowie  z Gian  Franco  Svidercoschim kard.  Sta‐nisław  Dziwisz  wspomina  swoje  życie  u  boku  Ojca Świętego.  Rozpoczyna  opowieść  od  przejmującej  dla nas wszystkich chwili – odejścia Jana Pawła do domu Ojca.  Czytając  ten  fragment,  każdy  z  nas  przypomni sobie ten czas, czas bólu, jednocześnie wiary w to, że Ojciec  Święty  nadal  jest wśród  nas,  obecny  duchem, swoim  słowem,  fragmentem  siebie  w  naszych  ser‐cach.  Wspomnienia  kardynała  prowadzą  nas  przez lata posługi księdza Wojtyły, duszpasterza młodzieży, biskupa w trudnych czasach walki państwa z Kościo‐łem,  zaangażowanego w  obchody  Tysiąclecia  Chrztu Polski,  aktywnego  uczestnika  obrad  Soboru  Waty‐kańskiego  II.  Przypomina  nam  bezkompromisowego kardynała  Wojtyłę,  który  na  decydujące  konklawe wyjechał  z  turystycznym  paszportem,  ponieważ  dy‐plomatyczny  miał  odebrany  z  komentarzem  „Niech jedzie,  po  powrocie  się  z  nim  policzymy”.  Pan  Bóg zadecydował inaczej. 

Każdy  rozdział  stawia  przed  uważnym  czytelni‐kiem  pytanie  –  jakie  dziedzictwo  pozostawił  Ojciec Święty we mnie, jak pojmuję jego słowa i w jaki spo‐sób  swoim  życiem  świadczę  o  prawdzie  Chrystusa i wartości życia. Jednocześnie śledzenie drogi święto‐ści Jana Pawła ukazuje nam możliwość własnej drogi świętości,  takiej  codziennej, małego kamyczka,  który dodany do  innych małych kamyczków świętości wy‐woła lawinę i zmieni świat w jedno zarzewie miłości, szacunku  dla  drugiego  człowieka.  Może  kanonizacja „naszego” Papieża sprawi, że trzecie tysiąclecie, wiek XXI będzie wiekiem pokoju i pojednania. 

Zachęcam  do  lektury.  Dla  starszych  czytelników będzie  to  powtórka  z  historii,  pozwoli  jeszcze  raz przeżyć  minione  lata,  dla  młodszych  ciekawa  lekcja historii,  dla  wszystkich  próba  odpowiedzi  na  słowa Jana Pawła II: „Nie lękajcie się”. 

 

 

 

Pedagog zachęca  

Jednocześnie  chciałabym  zachęcić wszystkich  rodziców,  dziadków,  ciocie i wujków  do  czytania  dzieciom.  To  nie  tele‐wizja, gry i Internet są wrogami książek, nie‐stety  dorośli  zrezygnowali  z  mądrego  wy‐chowania,  a  przede  wszystkim  z  głośnego czytania  i  rozmów  z  dzieckiem.  Dzieci  mają coraz  słabsze  umiejętności  językowe,  mówią prawie bez przerwy,  jednak krótka nawet wy‐powiedź na określony  temat przekracza możli‐wości  większości  uczniów.  Wiele  dzieci  przy‐chodzi do szkoły z  tak ubogim słownictwem, że zrozumienie  podstawowych  poleceń  przekracza 

ich możliwości. Rodzice często pozwalają na spędza‐nie godzin przed ekranem bez świadomości, że dziec‐ko  w ten  sposób  nie  uczy  się  języka  i  nie  poszerza wiedzy. Media elektroniczne, kładąc nacisk na obraz, operują ubogim, skrótowym, często wulgarnym języ‐kiem.  Mózg  odbiera  bodźce  wzrokowe  w  sposób świadomy  przez maksimum  20 minut,  potem  nastę‐puje  „zastygłe”  spojrzenie, bodźce docierają  tylko do podświadomości.  Brak  przyswajania  języka  w  inte‐rakcji  z osobą dorosłą  skutkuje  tak  rozpowszechnio‐ną  dysleksją,  a  także  specyficznymi  zaburzeniami językowymi,  które  z  trudem  poddają  się  żmudnej terapii  logopedycznej.  W  praktyce  nauczycielskiej spotykam  się  z  coraz  bardziej  rozpowszechnionym zjawiskiem  braku  umiejętności  słuchania,  dzieci wy‐konują  szereg  niezbornych  ruchów  dłońmi,  palcami, stale  coś  skubią,  przekładają,  nie  potrafią  słuchać, opanowują  umiejętność  czytania  czysto  technicznie, nie rozumieją sensu czytanych słów. Jedynym lekiem jest  oderwanie dziecka  od  ekranu  i  czytanie,  rozmo‐wa twarzą w twarz z osobą dorosłą. 

Oferta w  księgarniach  jest  naprawdę  imponująca, nudne  lektury  można  odłożyć  do  lamusa,  jest  tyle świetnych książek dla najmłodszych i starszych dzie‐ci,  wystarczy  zacząć,  nie  zrażać  się  początkowymi trudnościami,  wspólnie  polubić  ceremoniał  codzien‐nego  czytania  i  rozmów  o  książkach,  a  także  odpo‐wiednio  dobranych  filmach.  Zachęcam  do  czytania dziecku  codziennie,  efekty  będą  naprawdę  bardzo pozytywne dla  rozwoju umysłowego,  emocjonalnego i  nauczą  dziecko,  że  z  dorosłym  warto  rozmawiać, a to jest bezcenne. 

 ALEKSANDRA KĘDZIERSKA 

Pedagog z 32‐letnim stażem, obecnie również logopeda 

Dla dzieci 

Strona 16 

Parafia Zmartwychwstania Pańskiego ul. Dąbrówki 4, 61‐501 Poznań, tel. 0 61 833‐34‐62 

Strona internetowa: www.poznancr.pl, e­mail: [email protected] konto bankowe: PKO Bank Polski S.A. 

III oddział Poznań 44 1020 4027 0000 1902 0313 5498  Biuro parafialne czynne:  od poniedziałku do piątku w godz. od 10 do 12,  w poniedziałki, środy i piątki (z wyłączeniem pierwszego piątku miesiąca) od godz. 16 do 17.30. Jeśli w nagłych wypadkach potrzebny jest ksiądz, prosimy dzwonić: 61 833 35 60 lub 61 833 34 62 

  

 

Dzisiaj obchodzimy święto Wniebowstąpienia Pańskie-go. Jest to święto obchodzone corocznie w 40. dniu od Zmartwychwstania Pańskiego. Wniebowstąpienie jest ukoronowaniem i zakończeniem życia ziemskiego Pa-na Jezusa oraz Jego triumfem.

Kolejnym świętem, które dzisiaj obcho-dzimy, jest Międzynarodowy Dzień

Dziecka.

Dlatego w tym wyjątkowym dniu wszystkim DZIECIOM składamy naj-

serdeczniejsze życzenia: bądźcie pro-myczkami dla wszystkich, którzy mają

mało słońca.

Modlitwa na Dzień Wniebowstąpienia Chrystus nie ma już ciała na ziemi poza Twoim, innych rąk niż Twoje, innych nóg niż Twoje… Na Twoich stopach musi iść, by czynić dobro, i to Twoimi rękami teraz nas błogosławi. 

Św. Teresa z Avilla