11 naszego Muzeum. T 11-11-11.pdf · Wszystkie nasze dzienne sprawy, Przyjm litośnie, Boże prawy,...
Transcript of 11 naszego Muzeum. T 11-11-11.pdf · Wszystkie nasze dzienne sprawy, Przyjm litośnie, Boże prawy,...
-
ewa
-
Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku, pragnie wspierać każdą formę radosnego i
godnego przeżywania dnia Święta Niepodległości, jednego
z największych tryumfów w naszych dziejach. Ci którzy pamiętają atmosferę i radość
towarzyszące upadkowi komunizmu i odzyskaniu suwerenności narodowej w 1989 roku,
mogą sobie wyobrazić, jak nasi dziadowie i pradziadowie przeżywali jesień 1918 roku, gdy
od Cieszyna, przez Kraków, Lwów, Lublin, Warszawę po Poznań i Wilno szedł powiew
wolności – jak halny – budzący śpiących pod Giewontem rycerzy.
Tegoroczne Święto Niepodległości jest dla Muzeum Józefa Piłsudskiego, świętem
szczególnym, nie wynikającym z symbolicznego zestawienia cyfr – 11 – XI – 11, ale
przeżywamy je radośnie wiedząc, że Rząd Rzeczypospolitej Polskiej podjął decyzję budowy
naszego Muzeum. Tą radością chcemy się z Państwem dzielić
i wspólnie cieszyć, a ciesząc się – zapraszamy do wspólnego śpiewania...
Krzysztof Jaraczewski
Dyrektor Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku
Świat cały śpi spokojnie i wcale o tym nie wie, że nie jest tak na wojnie, jak jest w
żołnierskim śpiewie…
A jednak w żołnierskich pieśniach możemy usłyszeć grozę bitwy i chwałę zwycięstwa,
trudy żołnierskiego życia i frywolny, czasem dosadny humor ówczesnych wojaków. Chwilą
zadumy, a przede wszystkim wesołym śpiewem uczcijmy radosne święto – rocznicę
odzyskania niepodległości...
profesor Janusz Cisek
-
Słowo przed śpiewaniem
Od kilku lat zespół kabaretu Loch Camelot organizuje w Krakowie na Rynku
Głównym (cóż za akustyka), w dniach ważnych świąt i rocznic – 3 Maja, 6 Sierpnia,
i 11 Listopada – śpiewanie polskich pieśni hymnicznych, patriotycznych
i żołnierskich.
Niewielkie Zalesie Górne pozazdrościło sławy starożytnej Stolicy Polski,
i od dwóch lat urządza podobne – Spotkania z Pieśnią – w Zalesiu, na Placu Sportowym im.
Marszałka Józefa Piłsudskiego; w Piasecznie na Rynku oraz od ubiegłego roku
– 10 Listopada w Sulejówku przy dworku Marszałka. Mamy mniej liczną grupę uczestników,
niż stołeczny Kraków, ale śpiewamy częściej i więcej. Spotkanie…
– 11 listopada 2011 r. jest siódme. Mamy nadzieję, że kolejne odbędzie się także
w Warszawie ...
Organizatorami Spotkań z Pieśnią są trzy zalesiańskie rodziny: Barbara
i Stanisław Szczycińscy – liderzy zespołu muzycznego Mikroklimat oraz założyciele
Zalesiańskiego Towarzystwa Śpiewaczego, Ewa i Sławomir Kozłowscy – członkowie ZTŚ i
chóru parafialnego oraz Mirosława i Grzegorz Nowikowie. Patronat nad Spotkaniami z
Pieśnią sprawuje Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku i Muzeum Wojska Polskiego, a
wspiera Centrum Kultury w Piasecznie.
W Zalesiu Górnym, wspólne śpiewanie, narodziło się przed piętnastu laty podczas
czwartkowych spotkań w gościnnym domu Barbary i Stanisława Szczycińskich i
zaowocowało powstaniem Zalesiańskiego Towarzystwa Śpiewaczego Członkowie Chóru
Parafialnego przy kościele Św. Huberta i jego twórca Jacek Solecki są także filarem
„Spotkań..”. Zalesianie śpiewają także w domach w gronie przyjaciół i rodzin.
Dziękujemy serdecznie wszystkim sympatykom i uczestnikom „Spotkań z Pieśnią”
-
Repertuar – VII Spotkania z Pieśnią Niepodległą
1. Święta Miłości Kochanej Ojczyzny (s. 4)
2. Pieśń konfederatów barskich (s. 5)
3. Modlitwa poranna (s. 6)
4. Śpiew włościan krakowskich (Pobudka Krakusów) (s. 7)
5. Warszawianka 1830 roku (s. 8)
6. Marsz Strzelców (Hej strzelcy wraz...) (s. 10)
7. Kadrówka (s. 12)
8. Leguny w niebie (s. 14)
9. Maki (s. 15)
10. Pobór na dziewczynki (s. 16)
11. Żurawijeki (s. 18)
12. Szwoleżerowie (s. 20)
13. Marsz lwowskich dzieci (s. 22)
14. Szara Piechota (s. 24)
15. Marsz Lotników (s. 25)
16. Marsz I Brygady (s. 26)
17. Modlitwa wieczorna (s. 6)
-
ŚWIĘTA MIŁOŚCI KOCHANEJ OJCZYZNY
Słowa: Ignacy Krasicki Muzyka: Wojciech Sowiński
Święta miłości kochanej Ojczyzny,
Czują cię tylko umysły poczciwe;
Dla ciebie zjadłe smakują trucizny,
Dla ciebie więzy, pęta niezelżywe.
Kształcisz kalectwo przez chwalebne blizny,
Gnieździsz w umyśle rozkosze prawdziwe,
Byle cię tylko wspomóc, byle wspierać,
Nie żal żyć w nędzy, nie żal i umierać. (bis)
Wolności! Której jarzma nie docieka
Gmin jarzma zwykły, nikczemny i podły;
Cecho dusz wielkich! Ozdobo człowieka,
Strumieniu boski, cnót zaszczycon źródły!
Tyś tarczą twoich Polaków od wieka,
Z ciebie się pasmem szczęścia nasze wiodły.
Większaś nad przemoc! – a kto ciebie godny
Pokruszył jarzma, albo padł swobodny. (bis)
Pieśń zawiera ideały ostatniego pokolenia Rzeczpospolitej Obojga Narodów, którego
dziełem była próba reformy państwa – ucieleśniona w Konstytucji 3 Maja. Pieśń była hymnem
Akademii Szlacheckiego Korpusu Jego Królewskiej Mości i Rzeczypospolitej zwanej potocznie
Szkołą Rycerską lub Korpusem Kadetów. Szkoła utworzona 15 marca 1765 r. przez króla
Stanisława Augusta Poniatowskiego, kształciła kadrę oficerską oraz przygotowywała młodzież
szlachecką do służby publicznej. Wychowankami szkoły byli m.in. Tadeusz Kościuszko, Jakub
Jasiński, Stanisław Fiszer, Julian Ursyn Niemcewicz, czy Józef Sowiński. Jej pierwszym
komendantem był Adam Kazimierz Czartoryski, na prośbę którego hymn szkoły napisał w 1774 r.
biskup warmiński Ignacy Krasicki (1735–1801), recytując go wcześniej w formie wiersza, podczas
jednego z obiadów czwartkowych. Pierwodruk hymnu ukazał się na łamach Zabaw Przyjemnych
i Pożytecznych – jako wiersz zatytułowany Apostrofa do miłości Ojczyzny.
Z powstaniem hymnu jest związana legenda – jakoby biskup Krasicki spiesząc karetą na
obiad czwartkowy potrącił starego żołnierza. Umierający stary wiarus wspominał swe zabliźnione
rany odniesione w bitwach stoczonych w obronie Rzeczpospolitej, a jego ostatnie słowa, stały się
tytułem i pierwszymi strofami wiersza – Święta miłości kochanej Ojczyzny. Pierwotna melodia nie
została zapisana w nutach, a obecną skomponował podczas Powstania Listopadowego Wojciech
Sowiński. Aż do czasu powstania pieśni Boże coś Polskę ... Hymn Szkoły Rycerskiej pełnił rolę
Hymnu Narodowego. Był przy tym inny niż wszystkie inne tworzone ówcześnie pieśni sławiące
monarchę i dom panujący, zapewniające o wierności i wytrwania przy tronie; ten zaś mówił o
Miłości i wierności wobec Ojczyzny, gotowości do największych poświęceń a nawet złożenia ofiary
życia….
-
PIEŚŃ KONFEDERATÓW BARSKICH
Słowa: Juliusz Słowacki Muzyka: Andrzej Kurylewicz
Nigdy z królami nie będziem w aliansach,
nigdy przed mocą nie ugniemy szyi,
bo u Chrystusa my na ordynansach – słudzy Maryi.
Więc choć się spęka świat i zadrży słońce,
chociaż się chmury i morza nasrożą,
choćby na smokach wojska latające – nas nie zatrwożą.
Więc nie wpadniemy w żadną wilczą jamę,
nie ulękniemy przed mocarzy władzą
wiedząc, że nawet grobowce nas same – Bogu oddadzą.
Ze skowronkami wstaliśmy do pracy
i spać pójdziemy o wieczornej zorzy,
ale w grobowcach my jeszcze żołdacy – i hufiec Boży.
Bo kto zaufał Chrystusowi Panu
i szedł na święte kraju werbowanie,
ten de profundis z ciemnego kurhanu – na trąbę wstanie.
Bóg jest ucieczką i obroną naszą,
póki On z nami, całe piekła pękną –
ani ogniste smoki nas ustraszą – ani ulękną.
Nie złamie nas głód i żaden frasunek,
ani zhołdują żadne świata hordy,
bo na Chrystusa my poszli werbunek – na jego żołdy.
Pieśń pochodzi z I aktu, dramatu Juliusza Słowackiego „Ksiądz Marek”, napisanego
w 1843 roku w Paryżu. Jest to parafraza pieśni konfederackiej, której strofy przechowała tradycja
na Wołyniu, gdzie w Horodyszczu pochowany został 1799 r. kaznodzieja konfederatów barskich ksiądz
Marek Jandołowicz. Także na Wołyniu, 10 lat później urodził się w Krzemieńcu
i wychował Juliusz Słowacki. Dostosował on rytmikę dawnej pieśni do formy ośmiozgłoskowca, zawierając
w niej, w pięknej poetyckiej formie najważniejsze idee konfederatów barskich
– głęboką metafizyczną deklarację obrony wiary i wolności Ojczyzny, zobowiązania do walki o jej
niepodległość w kategoriach obowiązku religijnego, a nadzieję na zwycięstwo upatruje w Bożej
Opatrzności.
Tradycja napisanej przez księdza Marka Wieszczby dla Polski – czyli Proroctwa księdza Marka –
zapowiadającej upadek Polski, jej cierpienia i odrodzenie, jak Feniks z Popiołów by stać się nadzieją i
ozdobą Europy, była po upadku I Rzeczpospolitej w równym stopniu popularna co czternastowieczne
proroctwa świętej Brygidy mówiące o upadku zakonu Krzyżackiego. Miejsce pochówku księdza Marka,
oraz miejsce jego ostatniej posługi kapłańskiej – kościół i klasztor Karmelitów na Lesznie były miejscami
pielgrzymek, a takim stopniu jak grób księdza Popiełuszki. Z tych powodów carowie zamienili warszawski
klasztor karmelitów na więzienie, a kościół i klasztor w Horodyszczu skasowali w 1864 roku. Obraz Matki
Boskiej Berdyczowskiej, z kościoła Karmelitów, przy którym miał się wg tradycji modlić ks. Marek, ocalał
przywieziony w Podola w 1920 roku, wstawiony został do ołtarzyka polowego przekazanego 4 czerwca
1926 r. Warszawskiej Chorągwi Harcerzy i znajduje się dziś w kościele Matki Boskiej Zwycięskiej
na Kamionku.
W latach siedemdziesiątych w Teatrze Narodowym wystawiony został pierwszy raz
po wojnie dramat Juliusza Słowackiego „Ksiądz Marek”, a muzykę do tekstu pieśni, napisał Andrzej
Kurylewicz (1931–2007).
-
MODLITWA PORANNA i MODLITWA WIECZORNA
Słowa i muzyka: Franciszek Karpiński
Kiedy ranne wstają zorze,
Tobie ziemia, Tobie morze,
Tobie śpiewa żywioł wszelki:
Bądź pochwalon, Boże wielki!
A człowiek, który bez miary,
Obsypany Twymi dary,
Coś go stworzył i oca1ił,
A czemuż by Cię nie chwalił?
Ledwie oczy przetrzeć zdołam,
Wnet do mego Pana wołam,
Do mego Boga na niebie,
I szukam Go koło siebie.
Wielu snem śmierci upadli,
Co się wczoraj spać pokładli;
My się jeszcze obudzili,
Byśmy Cię, Boże chwalili
Wszystkie nasze dzienne sprawy,
Przyjm litośnie, Boże prawy,
A gdy będziem zasypiali,
Niech Cię nawet sen nasz chwali!
Twoje oczy obrócone,
Dzień i noc patrzą w tę stronę,
Gdzie niedołężność człowieka,
Twojego ratunku czeka.
Odwracaj nocne przygody,
Od wszelakiej broń nas szkody,
Miej nas zawsze w Swojej pieczy,
Stróżu i Sędzio człowieczy.
A gdy już niebo posiędziem
Tobie wspólnie śpiewać będziem,
Boże w Trójcy niepojęty
Święty, na wiek wieków święty.
Autorem jednej z najbardziej popularnych pieśni religijnych był Franciszek Karpiński,
znany bardziej ze śpiewanej przez Mazowsze sielanki Laura i Filon, czy kolędy Bóg się
rodzi… Franciszek Karpiński pochodził ze Stanisławowa, gdzie ukończył renomowane
gimnazjum jezuickie, a następnie studiował we Lwowie i w Wiedniu. Był szczególnie
wziętym uczestnikiem obiadów czwartkowych u króla, deklamujący tam swe wiersze
patriotyczne i miłosne, charakteryzujące się nuta sentymentalizmu. W latach 1785–1818
przebywał na dworze Branickich w Białymstoku, gdzie napisał Pieśni nabożne, w wśród
nich Kiedy ranne wstają zorze. Zabrzmiały one po raz pierwszy w Starym Kościele Farnym
w Białymstoku, a wydane zostały w klasztorze oo. Bazylianów w Supraślu w 1792. Szybko
przyjęła się, jako poranna modlitwa w Wojsku Polskim i śpiewana był po pobudce aż do lat
czterdziestych. Uwieczniona m.in. na obrazie Jana Styki Modlitwa Kosynierów przed bitwą.
W 1800 roku Franciszek Karpiński został członkiem Towarzystwa Przyjaciół Nauk,
w 1818 roku zamieszkał we wsi Chorowszczyzna k. Wołkowyska, gdzie spisywał swe
wspomnienia. Zmarł w 1825 roku i został pochowany w Łyskowie
k. Próżany, a na kamieniu nagrobnym kazał wyryć napis – Oto mój dom ubogi…
http://pl.wikipedia.org/wiki/Obiady_czwartkowehttp://pl.wikipedia.org/wiki/1785http://pl.wikipedia.org/wiki/1818http://pl.wikipedia.org/wiki/Braniccy_herbu_Korczakhttp://pl.wikipedia.org/wiki/Bia%C5%82ystokhttp://pl.wikipedia.org/wiki/Bazylika_archikatedralna_Wniebowzi%C4%99cia_Naj%C5%9Bwi%C4%99tszej_Maryi_Panny_w_Bia%C5%82ymstokuhttp://pl.wikipedia.org/wiki/Bazylianiehttp://pl.wikipedia.org/wiki/Supra%C5%9Blhttp://pl.wikipedia.org/wiki/1792http://pl.wikipedia.org/wiki/Towarzystwo_Warszawskie_Przyjaci%C3%B3%C5%82_Naukhttp://pl.wikipedia.org/wiki/Wo%C5%82kowysk
-
ŚPIEW WŁOŚCIAN KRAKOWSKICH (Pobudka Krakusów)
Słowa: Władysław Ludwik Anczyc Muzyka: Kazimierz Hoffman
Dalej chłopcy, dalej żywo – otwiera się dla nas żniwo,
Rzućwa pługi, rzućwa radło – trza wojować kiej tak padło.
Niechaj baba gospodarzy – niech pilnują roli starzy;
My parobcy, zagrodniki – rzućwa cepy, bierzwa piki!
Albośmy to jacy, jeno chłopcy Krakowiacy!
Harda w nas dusa, nie boim się Rusa, Prusa!
Dość nas natyrpali, bijwa Prusów i Moskali,
Chyćwa za obuszki, pójdźwa wszyscy do Kościuszki!
Bierzwa kosy, bierzwa dzidy – otrząśnijwa się z tej bidy.
Bijwa wszyscy wraz Moskali – bo nas się dość natyrpali!
Nauczywa szołdrę Prusa – że i w nas jest polska dusa:
Jeszcze nasza polska kosa – potrafi im utrzeć nosa!
Albośmy to jacy...
Wymłócim ich jako snopy – Cóż to? bośwa to nie chłopy?
Już ich trzepali za katy – przy Słomnikach nasze braty.
Zsiekli, stłukli, zmordowali – harmaciska odebrali,
Odebrali konie, bryki – dukaciska i rubliki.
Albośmy to jacy...
Jeszcze i nam Bóg poszczęści – nie żałujwa na nich pięści;
Mamy ręce po pięć palców – bijwa dobrze tych zuchwalców.
Poprzedajwa woły z wozem – śpieszwa wszyscy za obozem,
Poprzedajwa i poduszki – a przystajwa do Kościuszki.
Albośmy to jacy…
Słowa tej pieśń, w wersji jaką obecnie wykonujemy, napisał Władysław Ludwik
Anczyc (1823–1883), do wystawionego w 1880 roku w Krakowie melodramatu –
Kościuszko pod Racławicami. Wykorzystał w nim fragmenty dwóch anonimowych pieśni
ludowych z okresu Insurekcji Kościuszkowskiej. O ich archaiczności świadczy nieużywana
dziś forma gramatyczna tzw. liczba podwójna: weźwa, pódźwa, śpieszna, bierzwa,
przystajwa.
Władysław Anczyc wraz z kompozytorem Kazimierzem Hofmanem (1842–1911)
dostosował obie pieśni do melodii krakowiaka, który swą żywością przesądził o wielkiej
popularności pieśni i spowodował, że poprzednie wersje melodii odeszły w niepamięć.
Pierwsze osiem wersów zaczerpnięte jest z autentycznej pieśni kosynierów śpiewanej
podczas Insurekcji Kościuszkowskiej na melodię mazura, refren zaś pochodzi z innej pieśni
śpiewanej na melodię krakowiaka.
Gdy w 1929 roku Leon Schiller odnalazł libretto zaginionej opery Wojciecha
Bogusławskiego Krakowiacy i Górale włączył pieśń do inscenizacji opery.
-
WARSZAWIANKA
Słowa: Casimir Delavinge Muzyka: Karol Kurpiński
Przekład z francuskiego: Karol Sienkiewicz
Oto dziś dzień krwi i chwały,
Oby dniem wskrzeszenia był.
W tęczę Franków Orzeł Biały
Patrząc lot swój w niebo wzbił.
Słońcem lipca podniecany,
Woła na nas z górnych stron:
Powstań, Polsko, skrusz kajdany!
Dziś twój tryumf albo zgon.
Hej, kto Polak, na bagnety,
Żyj swobodo, Polsko żyj!
Takim hasłem cnej podniety,
Trąbo nasza, wrogom grzmij. (bis)
Na koń! Woła kozak mściwy,
Karać bunty polskich rot!
Bez Bałkanów są ich niwy
Wszystko zgnieciem w jeden lot!
Stój, za Bałkan pierś ta stanie,
Car wasz marzy płonny łup,
Z wrogów naszych nie zostanie
Na tej ziemi chyba trup.
Hej, kto Polak...
Droga Polsko! Dzieci twoje
Dziś szczęśliwszych doszły chwil
Od tych sławnych, gdy ich boje
Wieńczył Kremlin, Tybr i Nil,
Lat dwadzieścia nasze męże
Los po obcych grodach siał,
Dziś, o matko, kto polęże,
Na twym łonie będzie spał.
Hej, kto Polak...
Wstań Kościuszko! Ugodź w serca.
Co litością mamić śmią,
Znałże litość ów morderca,
Który Pragę zalał krwią!
Niechaj krew tę krwią dziś spłaci,
Niech nią zrosi grunt zły gość,
Laur męczeński naszej braci
Bujniej będzie po niej rość.
Hej, kto Polak...
Tocz, Polaku, bój zacięty,
Ulec musi dumny car,
Pokaż jemu pierścień święty,
Nieulękłych Polek dar.
Niech to godło ślubów wrogich
Wrogom naszym wróży grób,
Niech krwią zlane w bojach srogich
Nasz z wolnością świadczy ślub.
Hej, kto Polak...
O, Francuzi! Czyż bez ceny
Rany nasze dla was są!
Spod Marengo, Wagram, Jeny,
Drezna, Lipska, Waterloo!
Świat was zdradza — my dotrwali,
Śmierć czy tryumf — my gdzie wy;
Bracia! My wam krew dawali,
Dziś wy dla nas nic — prócz łzy.
Hej, kto Polak...
Wy przynajmniej, coście legli
W obcych krajach, za kraj swój!
Bracia nasi z grobów zbiegli!
Błogosławcie bratni bój,
Bo zwyciężyć my gotowi,
Z trupów naszych tamę wznieść,
By krok spóźnić olbrzymowi,
Co chce światu pęta nieść.
Hej, kto Polak...
Grzmijcie bębny, ryczcie działa,
Dalej dzieci, w gęsty szyk!
Wiedzie hufce wolność, chwała,
Tryumf błyska w ostrzu pik.
Leć, nasz orle, w górnym pędzie,
Sławie, Polsce, światu służ!
Kto przeżyje, wolnym będzie,
Kto umiera, wolnym już!
Hej, kto Polak...
http://bibliotekapiosenki.pl/Warszawianka_%28Oto_dzis_dzien_krwi_i_chwaly_%29#ps2
-
Casimir Delavigne (1793–1843), francuski poeta i dramaturg, o polonofilskich
przekonaniach, gdy wieść o Powstaniu Listopadowym w Polsce dotarła do Francji, w
grudniu 1831 r., napisał słowa pieśni La Varsovienne. Jej tytuł nawiązywał zarówno do
Marsylianki, jak i wcześniejszych swoich utworów powstałych w lipcu 1830 r. – La
Parisienne i La Bruxelloise. Prawykonanie francuskie odbyło się na koncercie „polskim” w
Paryżu 1 marca 1831 r., do muzyki Aubera, gdzie odśpiewał ją Adolf Neurit – przejmującym
swym głosem do najwyższego stopnia wzniecając uniesienie.
Trzy tygodnie później utwór dotarł nad Wisłę, gdzie Karol Sienkiewicz (1793–1860)
przełożył pieśń na język polski, a nową muzykę (odmienną
od francuskiego pierwowzoru) skomponował Karol Kurpiński. Pierwodruk w języku
polskim ukazał się na łamach „Polaka Sumiennego” 27 marca 1831 r., a jej polskie
prawykonanie miało miejsce tydzień później, w Teatrze Narodowym w Warszawie
5 kwietnia 1831 r. w okresie tryumfów oręża polskiego po bitwie pod Dębem Wielkim i
Iganiami. Pieśń śpiewała cała publiczność teatru od parteru do galerii, następnie ulica
warszawska, a wkrótce stała się najbardziej popularnym marszem wojskowym.
W 1898 r. Stanisław Wyspiański, uczynił ją głównym motywem – ogłoszonego pod
tym samym tytułem – dramatu, którego akcja rozgrywa się podczas bitwy pod Grochowem
25 lutego 1831 r.
Obecnie każda defilada wojskowa rozpoczyna się w porywającym rytmie
Warszawianki.
-
MARSZ STRZELCÓW
Słowa: Władysław Ludwik Anczyc oraz Kazimierz Andrzej Czyżowski,
Muzyka: Władysław Ludwik Anczyc
Hej strzelcy wraz, nad nami Orzeł Biały,
A przeciw nam śmiertelny stoi wróg.
Wnet z naszych strzelb piorunne zagrzmią strzały,
A lotem kul kieruje Zbawca Bóg.
Więc gotuj broń i kule bij głęboko,
O Ojców grób bagnetów poostrz stal.
Na odgłos trąb twój sztuciec bierz na oko,
Hej! Baczność, cel i w łeb lub w serce pal!
Hej trąb, hej trąb strzelecka trąbko w dal.
A kłuj, a rąb i w łeb lub w serce pal!
Wzrósł liściem bór, więc górą wiara strzelcy,
Masz w ręku broń, a w piersiach święty żar.
Hej Moskwa tu, a nuże tu, wisielcy,
Od naszych kul nie schroni kniaź i car.
Raz przecież już zabrzmiały trąbek dźwięki,
Lśni polska broń, jak złotych kłosów łan.
Dziś spłacim łzy sióstr, matek i wdów jęki!
Hej! Baczność, cel i w łeb lub w serce pal!
Hej trąb, hej trąb...
Chcesz zdurzyć nas, oszukać chcesz nas czule,
Plujem ci w twarz za morze twoich łask.
Amnestią twą owiniem nasze kule,
Odpowiedź da huk armat, kurków trzask.
Do Azji precz potomku Dżyngishana,
Tam naród twój, tam ziemia carskich pól.
Nie dla cię krwią ta ziemia nasza zlana.
Hej! Baczność, cel i w łeb lub w serce pal!
Hej trąb, hej trąb...
Do Azji precz, tyranie, tam siej mordy,
Tam ziemia twa, tam panuj, tam twa śmieć!
Tu Polska jest, tu zginiesz i twe hordy,
Lub naród w pień wymorduj, wysiecz, zgnieć.
O Boże nasz, o Matko z Jasnej Góry!
Wysłuchaj nas! Niech korna łza i żal
Przebłaga Cię, niewoli zerwij sznury!
Hej! Baczność, cel i w łeb lub w serce pal!
Hej trąb, hej trąb..
-
Marsz napisany w 1862 r. przez Władysława Ludwika Anczyca w atmosferze
demonstracji patriotycznych w Warszawie poprzedzających wybuchu Powstania
Styczniowego, stał się jedną z najbardziej popularnych pieśni powstania. Władysław
Anczyc, był autorem i kompozytorem wielu utworów patriotycznych, m.in. wspomnianego
już dramatu Kościuszko pod Racławicami, napisał cztery zwrotki
tej pieśni, z których obecnie śpiewamy tylko pierwszą. Następne zwrotki – niezwykle dumne
– dopisał dwadzieścia lat po powstaniu, w 1883 roku, Kazimierz Andrzej Czyżowski.
Pierwsza zwrotka (Władysława Anczyca) jest typowym wojskowym marszem,
nawołującym do walki zbrojnej o niepodległość, z pięknymi odniesieniami do tradycji
rycerskiej (…o ojców grób bagnetu poostrz stal!).
Trzy pozostałe zawierają już wspomnienie aktualnych wydarzeń, rosyjskich represji
popowstaniowych, amnestii, wzywają do wytrwania i zapowiadają zemstę…
Pieśń, zdawałoby się zapomniana, przeżyła drugą młodość niespełna pół wieku
później, gdy w Małopolsce odrodziła się idea walki zbrojnej o niepodległość, a Marsz
Strzelców stał się pieśnią polskich organizacji wojskowych: Związku Strzeleckiego oraz
Drużyn Strzeleckich, śpiewaną przez Sokołów, Drużyny Bartoszowe i Podhalańskie oraz
legionistów podczas I wojny światowej.
Obecnie jest pieśnią organizacyjną Związku Strzeleckiego, młodzieżowej organizacji
paramilitarnej.
-
KADRÓWKA
Słowa: Tadeusz Oster-Ostrowski i Kazimierz Graba-Łęcki
Muzyka: do melodii ludowej „Siwa gąska siwa, pod Dunaju pływa…”
Raduje sie serce, raduje się dusza,
Gdy pierwsza Kadrowa na Moskala rusza.
Oj da, oj da dana, kompanio kochana.
Nie masz to jak Pierwsza, nie!
A gdy wróg psiawiara drogę nam zastąpi,
To kul z Manlichera nikt mu nie poskąpi.
Oj da, oj da dana, kompanio kochana.
Nie masz to jak Pierwsza, nie!
Chociaż w butach dziury i na portkach łaty,
To pierwsza kadrowa pójdzie na armaty.
Oj da, oj da dana , kompanio kochana.
Nie masz to jak Pierwsza, nie!
A gdy sie szczęśliwie skończy powstanie.
To pierwsza kadrowa gwardyją zostanie.
Oj da, oj da dana, kompanio kochana.
Nie masz to jak Pierwsza, nie!
Może by nas wcale nie bolały nogi,
Gdyby komendanci nie skracali drogi
Oj da, oj da dana, kompanio kochana.
Nie masz to jak Pierwsza, nie!
A więc piersi naprzód, podniesiona głowa,
Bośmy przecież Pierwsza Kompania Kadrowa.
Oj da, oj da dana, kompanio kochana.
Nie masz to jak Pierwsza, nie!
-
3 sierpnia 1914 roku około godz. 18.00 w parku Oleandry, opodal krakowskich Błoni
z członków Związku Strzeleckiego i Polskich Drużyn Strzeleckich, uczestników letnich
kursów szkoleniowych w Krakowie (Związków Strzeleckich) i w Nowym Sączu (Drużyn
Strzeleckich), sformowana została
1 Kompania Kadrowa. To tam Józef Piłsudski wygłosił swe słynne przemówienie: Odtąd nie
ma już Strzelców ani Drużyniaków. Wszyscy, co tu jesteście zebrani jesteście żołnierzami
polskimi. Znoszę wszelkie odznaki specjalnych grup. Jedynym waszym znakiem jest odtąd
orzeł biały. (…) Spotkał was ten zaszczyt niezmierny,
że pierwsi pójdziecie do Królestwa i przestąpicie granicę rosyjską, jako czołowa kolumna
Wojska Polskiego …
Był to pierwszy, po półwieczu (po upadku Powstania Styczniowego) oddział Wojska
Polskiego wyruszający na wojnę o niepodległość. Równo 50 lat wcześniej,
5 sierpnia 1864 r. na stokach cytadeli warszawskiej stracony został Dyktator Powstania
Romuald Traugutt wraz z pięcioma członkami Rządu Narodowego.
To dlatego 10 lat później żołnierze 1 Kompanii Kadrowej umieścili w miejscy domu przy ul.
Smolnej tablicę pamiątkową ku czci Romualda Tragugutta.
Kompania wymaszerowała 6 sierpnia o godzinie 3.30 mijając po drodze, przy parku
Jordana salutującego żołnierzom Komendanta. Piosenka, jak wspominał Wacław Graba-
Łęcki, narodziła się koło Prądnika, gdy humory głodnych kadrowiaków poprawiły bułki i
kiełbasa dowiezione bryczką przez „intendenta” Aleksandra Litwiniowicza. Jak wspominał
w 1935 roku współautor piosenki (…) Nastrój poważny poweselał, rozłożyliśmy się na
trawie, a na środek drogi, zagryzając bułkę, wystąpił Oster i z miejsca zaśpiewał nam
piosenkę, która tak oddawała nasz nastrój w tej chwili, że raz podchwycona już nie zeszła z
ust kompanii naszej i obiegła rychło pułk cały i całe Legiony... Melodię piosenki autorzy
zapożyczyli od znanej i śpiewanej w Krakowie i w Strzelcu andrusowskiej przyśpiewki Siwa
gąska, siwa, po Dunaju pływa. Tadeusz Oster-Ostrowski ułożył pierwsze trzy zwrotki oraz
ostatnią, a Kazimierz Graba-Łęski – czwarta i piątą.
Kompania ruszyła do Michałowic, gdzie o 9.45 obaliła pierwsze rosyjskie słupy
graniczne i dalej przez Słomniki, Miechów i Jędrzejów maszerując na Kielce. Kolejne
kompanie formowane w Oleandrach podążały w ślad za nią. 12 sierpnia 1914 roku, Józef
Piłsudski na czele batalionu strzelców wkroczył do Kielc, które przez kilka dni były
„powstańczą” stolicą sierpniowej strzeleckiej insurekcji.
Z czasem z kadrowiaków powstał 1 Pułk Strzelców, a następnie I Brygada Legionów
Polskich.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Oleandryhttp://pl.wikipedia.org/wiki/Zwi%C4%85zek_Strzelecki_%22Strzelec%22http://pl.wikipedia.org/wiki/Polskie_Dru%C5%BCyny_Strzeleckiehttp://pl.wikipedia.org/wiki/6_sierpniahttp://pl.wikipedia.org/wiki/Micha%C5%82owice_(wojew%C3%B3dztwo_ma%C5%82opolskie)http://pl.wikipedia.org/wiki/Kielce
-
LEGUNY W NIEBIE (albo OPERA LEGUŃSKA)
Słowa i muzyka: Adam Kowalski
Siedział święty Piotr przy bramie, oj rety, Czytał se komunikaty z gazety,
(Wtem ktoś szarpnął bramę złotą,
Pyta święty klucznik: „Kto to?” – Leguny, my z frontu leguny!) – bis
Czy nie znacie niebieskiego zwyczaju, Jak leźć można bez przepustki do raju?
(Wiemy, wiemy, lecz tu pustki, Wiec nas wpuść choć bez przepustki,
– Leguny, my biedne leguny.) – bis
Wpierw do czyśćca iść musicie w ogonku, Tam wybielą was, jak płótno na słonku.
(Byliśmy już w czyśćcu, byli – Całkiem nas tam wybielili,
– Leguny my czyste, leguny) – bis
Więc mi zaraz marsz do piekła sekcjami, Niepotrzebny tu ambaras mam z wami!
(Byliśmy już nawet w piekle, Ale tam gorąco wściekle,
– Leguny chcą raju, leguny.) – bis
Miał staruszek gust wyrzucić tę bandę, Że się tak do nieba pchają na grandę,
(Wąsem ruchał, brodą ruchał, Ale się nie udobruchał;
– Leguny czekały, leguny.) – bis
Spostrzegł Pan Bóg, że Piotr Święty coś knowa, Więc odezwał się do niego w te słowa:
(Bądźże z wiary, wpuść ich Pietrze, Bo pomarzną mi na wietrze,
– Leguny kochane, leguny!) – bis
Chodźcie, chodźcie mnie Was tutaj potrzeba! By nie wleźli bolszewiki do nieba!
( Niechaj wiedzą syny czarcie, że przy bramie, tu na warcie.
– Leguny są polskie, leguny!) – bis!
I uczynił z nich Piotr Święty załogę, I wypłacił im relutum za drogę.
(A gdy zmożył sen Piotrusia, Z aniołkami husia-siusia!
– Leguny tańczyły, leguny.) – bis
Autor piosenki – Adam Kowalski, był skautem z Rzeszowa z zastępu „Lisów” Leopolda
Lisa-Kuli i wraz z nim wstąpił do Strzelca, a następnie był żołnierzem
I Brygady Legionów oraz odrodzonego w 1918 roku Wojska Polskiego. Na swym żołnierskim
szlaku był autorem wielu piosenek i pieśni, z których najbardziej znana nie jest bynajmniej ta
żartobliwa, powiedzieć można rubaszna piosenka o Legunach – czyli Legionistach. Według
tradycji piosenka powstała w latem 1920 r. w okresie decydujących zmagań z Armią Czerwoną
podchodzącą pod Warszawę. Intencją autora było wzmocnienia morale wojska, a szczególnie
na czasie była przedostatnia zwrotka, mówiąca o Legunach, stojących na warcie przy bramie
obok świętego Piotra
i pilnujących (…) by nie wleźli bolszewiki do nieba. Tę właśnie zwrotkę, zmodyfikowana
odpowiednio do okoliczności – (...) by nie wleźli hitlerowcy do nieba ... śpiewał Franek Dolas,
w filmie Jak rozpętałem druga wojnę światową.
Najpopularniejszą jednak pieśnią Adama Kowalskiego, jest ułożona przezeń
w październiku 1939 r., w obozie internowanych w Bals w Rumunii, tzw. Modlitwa obozową,
rozpoczynająca się od słów: O, Panie, któryś jest na niebie... Stała się ona niezwykle popularna
pieśnią śpiewaną w oddziałach Armii Krajowej.
-
MAKI
Słowa: Kornel Makuszyński Muzyka: Stanisław Niewiadomski
Ej, dziewczyno, ej, niebogo,
Jakieś wojsko pędzi drogą,
Skryj się za ściany, skryj się za ściany, Skryj się, skryj! Skryj się, skryj!
Ja myślałam, że to maki,
Że ogniste lecą ptaki,
A to ułany, ułany, ułany. (bis)
Strzeż się tego, co na przedzie,
Co na karym koniu jedzie,
Oficyjera, oficyjera, Strzeż się, strzeż, strzeż się, strzeż.
Jeśli wydam mu się miła,
To nie będę się broniła,
Niech mnie zabiera, zabiera, zabiera! (bis)
Serce weźmie i pobiegnie,
Potem w krwawym polu legnie,
Zostaniesz wdową, zostaniesz wdową, strzeż się strzeż, Strzeż się, strzeż!
Łez ja po nim nie uronię,
Jego serce mym zasłonię,
Bóg go zachowa, zachowa, zachowa. (bis)
Serce piosnką ci zamroczy.
Chorągiewką zwiedzie oczy
I pogna w dale i pogna w dale strzeż się strzeż, strzeż się strzeż…
Będzie oczu miał aż cztery,
Dojrzy pruskie grenadiery –
To go ocali, ocali, ocali. (bis)
Ej, dziewczyno, ej, jedyna,
Pozostawi ci on syna.
Zginiesz zdradziecko!
Zrobię zeń wielkiego pana,
I wychowam na ułana.
Warszawskie dziecko, warszawskie dziecko, warszawskie dziecko. (bis)
Okoliczności postania piosenki nie są bliżej znane. Napisał ją albo w 1914, albo w
1918 roku Kornel Makuszyński, autor wielu pięknych książek dla dzieci
i młodzieży. Muzykę skomponował Stanisław Niewiadomski. Tekst piosenki ukazał się w
1919 roku w śpiewniku – Piosenki Żołnierskie.
-
POBÓR NA DZIEWCZYNKI
Słowa: Soter Władysław Rozmiar-Rozbicki
Hej panienki posłuchajcie raz, dwa, trzy,
I gazetki przeczytajcie raz, dwa, trzy
Są tam ciekawe nowinki:
Będzie pobór na dziewczynki raz, dwa, raz, dwa, trzy!
Z najpiękniejszych warszawianek raz, dwa, trzy
Uformują pułk ułanek raz, dwa, trzy.
A która niema ochoty,
To ją wezmą do piechoty raz, dwa, raz, dwa, trzy!
Do sztandarów zakonniczki raz, dwa, trzy,
A do szturmu baletniczki raz, dwa, trzy,
Szwaczki zostaną w rezerwie,
Jak się której cos rozerwie raz, dwa, raz, dwa, trzy!
Grube, tłuste do furgonów raz, dwa, trzy,
A te długie do dragonów raz, dwa, trzy,
Stare, brzydkie i garbate,
Te wsadzimy na armatę raz, dwa, raz, dwa, trzy!
Te, co pięknie wyśpiewują, raz, dwa, trzy,
Na trębaczy się promują, raz, dwa, trzy,
A co ciągle wykrzykują,
Do doboszy ich zwerbują, raz dwa, raz, dwa, trzy.
Której piękność znana wszędzie raz, dwa, trzy,
Oficerem pewno będzie raz, dwa, trzy.
Weźmie szlify, akselbanty,
Tak jak mają adiutanty raz, dwa, raz, dwa, trzy!
A która z piękności znana raz, dwa, trzy,
Będzie w randze kapitana raz, dwa, trzy
Gdy będzie chłopców kochała,
Dojdzie stopnia generała raz, dwa, raz, dwa, trzy!
Gdy bernardyn się dowiedział, raz dwa, trzy,
Już w klasztorze nie wysiedział raz, dwa, trzy,
I wybrał się z takim planem,
By mógł zostać kapelanem, raz, dwa, raz, dwa, trzy.
Słowa piosenki zamieszczone zostały przez Adama Zagórskiego w zbiorku Żołnierskie
piosenki i obozowe (50 piosenek tekst i melodie), opublikowanym w 1916 roku w Piotrkowie,
przez Departament Wojskowy NKN. Autor piosenki dawno już nie żył, nie wiedząc,
że nareszcie zrobił karierę. Był nim Soter Władysław (używał tylko pierwszego imienia)
Rozbicki (herbu Rozmiar), znany warszawski poeta i pisarz, autor piosenek i wierszy
miłosnych, zwany w drugiej połowie XIX wieku – królem trubadurów, albo grafomanem
warszawskim. Mądrość ludowa doszukuje się charakteru osoby w jego imieniu i nazwisku. Imię
Soter wywodzi się z greki i oznacza herosa, półboga, który ma odkupić ludzkie grzechy lub
wyswobodzić ludzi z ziemskiej niewoli. Imię to nosił także święty papież męczennik, którego
wspomnienie przypada na 1 kwietnia – prima aprilis – dzień urodzin Rozbickiego. Zaś jego
herb – Rozmiar – był równie rzadki, co oryginalny i przedstawiał w polu zielonym – na srebrnej
poprzecznej belce ze złotym krzyżem na środku tejże – dwa trójkąty również srebrne
-
z wierzchołkami na dół; w klejnocie rozłożony pawi ogon. Połączenie imienia, herbu i nazwiska
(o brzmieniu katastroficznym, a także fakt, że wychowywał się w cieniu czarnoleskiej lipy Jana
Kochanowskiego – pozwala zrozumieć determinację zostania poetą, poetą nieszczęśliwym,
tragicznym, a nawet tragikomicznym. Gdyby nie problem z chronologią, można powiedzieć,
że byłby on pierwowzorem postaci Papkina w Zemście Aleksandra Fredry. Soter porzucił dla
poezji posadę urzędniczą, po opublikowaniu w 1845 roku tomiku wierszy pt. Kwiaty,
zadedykowanego swemu ciotecznemu dziadowi Malachiaszowi Boguckiemu herbu Krzywda
(noszącemu równie niecodzienne imię i herb) i odtąd począł wieść życie wiecznie
niedocenionego literata, o czym sam tak napisał: Przybywszy do Warszawy miałem ten honor
być skrybentem, bom tęgi był pismak i nieźle płacili, miało się przy tem i kilka baranich skórek,
ale wszystko to ponikło jak kamfora i zostały tylko termometra w dziurawych łokciach
i leciuchne kieszenie.
Tomik Kwiaty zawierał m.in. dumki, ballady, piosenki, tzw. waria oraz krótkie
opowiadanie Tegoczesne tajemnice Warszawy. W następnym roku wydał tomik Kraina
Wesołości, w którym zamieścił swe utwory poetyckie, opowiadanie na tle dziejów Warszawy
zatytułowane wdzięcznie Stutysięczna panna na wydaniu; w 1847 – Anegdotki, a w 1848 –
Dykteryjki – zbiór gawęd staroszlacheckich. Tomik – Kraina Wesołości, rozpoczynający się
od słów: Był wieczór nie ciemny, Słońce zachodziło, Wiatr chłodził przyjemnie, Bardzo było
miło – przyniósł mu opinię grafomana i ostracyzm środowiska literackiego w Warszawie. Został
więc błaznem, zabawiającym niewybredną publiczność piosenkami i żartami, pokazywał sztuki
optyczne, tzw. Fantasmagorię Chińską, prowadził konkursy, zadawał zagadki i szarady. Dziś
powiedzielibyśmy – artysta kabaretowy i żyłby dostatnio. Niedoceniony w stolicy zabawiał
miasta i miasteczka Kongresówki, a jako bystry obserwator napisał kolejne książki, będące
zbiorem doświadczeń i przeżyć z wojaży po kraju. Były to, wydane w 1856 roku: Bajki
ulubione humorystyczne i Śpiewy ulubione humorystyczne, wierszowana komedia: Straszydła,
a w roku następnym: Ramotki i anegdotki. Pierwsza z nich, jest uważana przez Janusza Dunina
za (...) pierwszy przejaw poezji absurdu i czystego nonsensu na naszym terenie, którego
niedościgłym wzorem pozostał w okresie dwudziestolecia Antoni Słonimski.
Nasz autor dorobił się na literaturze – własnej kawiarni, w której (...) z sufitu wisiały
kopcące lampy olejne, w powietrzu unosiły się dymy fajek, a u dołu wśród oparów ponczu,
krążył z przewieszoną przez ramię na zielonej wstążce gitarą popularny w mieście, udający
półwariata, półpoetę właściciel zakładu, deklamator i śpiewak – jej właściciel. Zbankrutował
jednak wkrótce i powrócił do swej miernych lotów literatury. Zmarł tak jak żył, jak pisał.
„Przegląd Tygodniowy” w nekrologu odnotował: Są ludzie, którym od urodzenia jakaś
maska komiczna do twarzy przywarła i przyrosła, z potem jeszcze im świat czapkę i dzwonki
błazeńskie jako znak honorowy przybija. Do takich należał Rozbicki, który robił głupstwa
i pisał je... Dlaczego? Czy dla grosza, którym mu skąpo rzucano, czy dla sławy oryginała
w swoim rodzaju, czy może dla czego innego? „Kurier Warszawski” poświęcił więcej uwagi
Soterowi, zamieszczając wiersz, zawierający frazę: (...) Choć zżymają się jedni, Lecz słuchają
drudzy, I bogaci i biedni, I panowie i słudzy. Bo tak szukać jest mile – Sensu choćby
w bezsensie, I nie myśleć choć chwilę – Ni o chlebie ni mięsie.
Spoglądający z nieba, bo tam oprócz Kościuszki i Legunów są także błaźni, podśpiewuje z
nami swą piosenkę, nawet nie przypuszczając, jaką karierę zrobiła w Legionach, w Wojsku
Polskim po 1918 roku, a i dziś wzbudza w nas fale radosnego śmiechu.
-
ŻURAWIEJKI
1 Pułk Szwoleżerów Józefa Piłsudskiego (w Warszawie przy ul. Szwoleżerów)
Ciesz się bracie szwoleżerze – masz protekcję w Belwederze! – Lance do boju …
Szwoleżery kręcą głową, chcą być gwardią narodową! – Lance do boju …
3 Pułk Szwoleżerów Mazowieckich im. płk. Jana Kozietulskiego (w Suwałkach)
Kto w Suwałkach robi dzieci? – szwoleżerów to pułk trzeci! – Lance do boju …
1 Pułk Ułanów Krechowieckich im. płk Bolesława Mościckiego (w Augustowie)
Zawsze dzielni, wszędzie znani, Krechowieccy to ułani! – Lance do boju …
Za przyczyną Cioci Frani – Krechowieccy są ułani! – Lance do boju …
2 Pułk Ułanów Grochowskich im. gen. Józefa Dwernickiego (w Suwałkach)
Kto w kieliszku koi troski – to ułanów pułk Grochowski! – Lance do boju …
Lampas z gaci, płaszcz z gałganów – to jest drugi pułk ułanów! – Lance do boju …
Pomną pułki Budionnego – pułk ułanów Dwernickiego! – Lance do boju …
3 Pułk Ułanów Śląskich (w Warszawie i Tarnowskich Górach)
Za pogrzebem szarżą leci – to jest pułk ułanów trzeci! – Lance do boju …
4 Pułk Ułanów Zaniemeńskich (w Wilnie)
Czwarty to nie lada gratka, kwateruje w mieście „Dziadka” – Lance do boju …
7 Pułk Ułanów Lubelskich gen. Kazimierza Sosnkowskiego (w Mińsku Mazowieckim)
A o siódmym wszak to wiecie – to Beliny lube dziecię! – Lance do boju …
8 Pułk Ułanów Księcia Józefa Poniatowskiego (w Krakowie)
Ósmy zdobi nam salony, same grafy i barony! – Lance do boju …
Ostra szabla, ostra buzia – tu ułani księcia Józia! – Lance do boju …
10 Pułk Ułanów Litewskich (w Białymstoku)
Jedzie ułan z dziesiątego, wyją psy na widok jego! – Lance do boju …
O 10 nic nie wiemy, więc go chwalić nie będziemy! – Lance do boju …
11 Pułk Ułanów Legionowych im. gen. Edwarda Rydza Śmigłego (w Ciechanowie)
Pół cywilny, pół wojskowy – jedenasty legionowy! – Lance do boju …
12 Pułk Ułanów Podolskich (w Białokrynicy k. Krzemieńca)
Po majątki na Podole, pułk dwunasty rusza w pole! – Lance do boju ...
Wśród ułanów z całej Polski, nie masz ci jak Pułk Podolski! – Lance do boju …
13 Pułk Ułanów Wileńskich (w Nowej Wilejce)
Zawsze dzielny i bojowy – to trzynasty pułk różowy! – Lance do boju …
Zawsze dzielni, zawsze chwaci, otok mają z damskich gaci! – Lance do boju …
Z przodu księżyc, z tyłu gwiazda – to tatarska nasza jazda! – Lance do boju …
14 Pułk Ułanów Jazłowieckich (we Lwowie)
Hej dziewczyny w górę kiecki, jedzie ułan Jazłowiecki! – Lance do boju …
15 Pułk Ułanów Poznańskich im. gen. Władysława Andersa (w Poznaniu)
Skąd piętnasty jest czerwony – bolszewików krwią zbroczony! – Lance do boju …
Wciąż gotowi do kochania – to ułani są z Poznania! – Lance do boju …
-
Lepiej zginąć na dnie sracza, niźli służyć u Kiedacza! – Lance do boju …
16 Pułk Ułanów Pomorskich
Zawsze łasy na niewiasty – to ułanów pułk szesnasty! – Lance do boju …
17 Pułk Ułanów Wielkopolskich im. Króla Bolesława Chrobrego (w Gnieznie)
Czy to świta, czy to dnieje, siedemnasty zawsze wieje! – Lance do boju …
Zbiorowisko wielkich panów – siedemnasty pułk ułanów! – Lance do boju …
18 Pułk Ułanów Pomorskich (w Grudziądzu)
Mają dupy jak z mosiądza, to ułani SA z Grudziądza! – Lance do boju …
19 Pułk Ułanów Wołyńskich im. gen. Emila Różyckiego (w Ostrogu)
Dziewiętnasty to hołota – mają otok jak piechota! – Lance do boju …
22 Pułk Ułanów Podkarpackich (w Brodach)
Śmierdzą naftą, robią długi – to jest pułk dwudziesty drugi! – Lance do boju …
Podchorążowie Kawalerii
Tańczą świetnie i namiętnie, panny ich całują chętnie! – Lance do boju …
Michaił Lermontow (1814–1841), jako junkier rosyjski (szkoły podchorążych), układał
żartobliwe piosenki o swych kolegach oraz pułkach rosyjskiej kawalerii. Ich nazwa
nawiązywała do popularnej rosyjskiej pieśni wojskowej – Żuraw, tyle że te prześmiewcze
rymowanki – były najwyżej Żurawikami. Tradycja Żurawików wraz
ze służącymi w armii carskiej naszymi rodakami, przyjęła się także w Polsce, począwszy od
Powstania Styczniowego, podczas którego powstała pierwsza pieśń wzorowana na
Żurawiejkach – Marsz Ułański.
W Legionach, po szarży 2 Pułku Ułanów Legionowych pod Rokitną 13 czerwca 1915 r.,
powstała pierwsza dwuzwrotkowa Żurawiejka śpiewana w Wojsku Polskim:
Nasz Wąsowicz chłop morowy, zbił Moskali w Cucyłowej!
Odznaczył się szwadron drugi, wrażej krwi on przelał strugi!
Gdy, w 1918 roku, do Wojska Polskiego wstąpiła liczna grupa b. oficerów dawnej armii
rosyjskiej, tradycja śpiewania Żurawiejek stała się powszechna we wszystkich pułkach,
tworzonych przez kadry wywodzące się ze wszystkich b. armii zaborczych oraz Legionów.
Żurawiejki dawały charakterystykę pułków, nawiązywały do ich składu, rejonu stacjonowania,
wyposażenia, epizodów wojennych, itp. Każda zwrotka zakończona była refrenem, powstałym
w 1919 roku: Lance do boju, szable w dłoń! Bolszewika goń, goń, goń! Żuraw, Żuraw, Żurawia.
Żurawiejka ty maja!
-
SZWOLEŻEROWIE
Słowa: rtm. Włodzimierz Gilewski Muzyka: piosenki kabaretowej Kadisz
Więc pijmy zdrowie, szwoleżerowie,
Niech smutki zginą w rozbitym szkle,
Gdy nas nie będzie, nikt się nie dowie,
Czy dobrze było nam, czy źle.
A gdy cię rzuci luba dziewczyna,
To nie rozpaczaj i nie roń łez,
Lecz z kolegami napij się wina,
A wszystkie smutki pójdą precz.
Szare mundury, złote obszycia,
Ach, jak to wszystko przepięknie lśni,
Lecz co jest na dnie w sercu ukryte,
Tego nie będzie wiedział nikt
Więc pijmy wino, szwoleżerowie
Na cześć minionych, bojowych lat.
Niech żyją nasi dzielni wodzowie,
Niech żyje pułk nasz, Armii kwiat!
Gdy wódz da rozkaz, idziemy w pole.
Rzeczpospolitej oddamy krew,
I w szwoleżerów rycerskim kole
Nucimy sobie taki śpiew…
Więc pijmy zdrowie, szwoleżerowie,
Niech smutki zginą w rozbitym szkle,
Gdy nas nie będzie, nikt się nie dowie,
Czy dobrze było nam, czy źle.
Pieśń biesiadna, powstała w 2 Pułku Szwoleżerów Rokitniańskich, ale –
z równym wokalnym zaangażowaniem – była śpiewana w dwóch pozostałych pułkach
szwoleżerów: 1 Marszałka Józefa Piłsudskiego oraz w 3 Szwoleżerów Mazowieckich im.
Jana Kozietulskiego i w całym Wojsku Polskim. Jednak w 2 Pułku, jej melancholijny nastrój
miał swoje specyficzne uzasadnienie – pułk ten bowiem sformowany z Krakowiaków i
stacjonujący w Krakowie, a następnie Bielsku Białej został w kwietniu 1926 roku
przeniesiony „na prowincję” do Starogardu (obecnie Gdańskiego). Ten kto przeżył zamianę
„Jamy Michalikowej” na pomorską restaurację zrozumie ową tęsknotę. Gdy więc 2 Pułk
Szwoleżerów przybył transportem kolejowym do Starogardu, okazało się że nikt pułku nie
witał. Mieszkańcy dowiedzieli się bowiem, że stanie u nich garnizonem pułk legionowy, a
legioniści – to „socjały”, których poważne „narodowe” mieszczaństwo powinno
zbojkotować. W takiej atmosferze, pułk wkraczając na starogardzki rynek, zaintonował na
komendę dowódcy l szwadronu por. Franciszek Flattau – Pierwszą Brygadę. Wzajemną
niechęć pogłębił miejscowy proboszcz ks. Reinhold Hackert (Niemiec), który przestrzegał
społeczeństwo, w tym szczególnie młode dziewczęta, przed kontaktami – nie tylko
towarzyskimi – ze szwoleżerami. (Ten sam ksiądz Hackert sześć lat wcześniej witał
wkraczających do Starogardu tychże samych szwoleżerów.) Gdy miesiąc później, w maju
1926 roku, w Warszawie marszałek Józef Piłsudski dokonał zbrojnego zamachu stanu,
przepaść między legionowym pułkiem a mieszkańcami pogłębiła się i była z wzajemnością
okazywana przy lada sposobności.
-
Wiele wody musiało upłynąć w Wierzycy, nad którą leży Starogard, aż 2 Pułk
Szwoleżerów Rokitniańskich stał się swojskim, pomorskim pułkiem, jeśli nie witanym w
1926 roku, to żegnanym uroczyście gdy wychodził na wojnę w roku 1939. Ale zanim taka
metamorfoza nastąpiła, jedynym miejscem, w którym kadra oficerska czuła się mile
podejmowana była restauracja w Hotelu Vorbach przy Rynku (Marktplatz) z dobrą orkiestrą
i równie dobrymi trunkami. Wśród grywanych tam utworów, szczególnie popularny był
kabaretowy szlagier zwany Kadiszem (nie mający nic wspólnego z żydowską Modlitwą
za zmarłych, ani utworem Krzysztofa Pendereckiego, pod tym samym tytułem.). – I właśnie
na tę melodię, ówczesny rotmistrz Włodzimierz Gilewski, siedzący pewnego wieczora
w gronie swoich kolegów: Klemensa Rudnickiego [późniejszego generała, zdobywcy Monte
Cassino, ostatniego Kancelerza Orderu Wojennego Virtuti Militari], Tadeusza Łękawskiego,
Zdzisława Rozwadowskiego i Czesława Dąmbskiego, napisał słowa tej piosenki,
odzwierciedlające ówczesny nastrój. Pierwsza zwrotka piosenki początkowo nie przyjęła się.
Ale refren przyjął się od razu. Śpiewali ją odtąd szwoleżerowie przy każdej okazji. I wtedy,
gdy im było dobrze. I wtedy, gdy było im źle.
Przypadek – którym był znany z imienia, nazwiska i stopnia – płk. Bolesław
Wieniawa Długoszowski – sprawił, że usłyszał ją w Starogardzie w kasynie pułkowym,
a zachwycony poprosił o odpis słów i nut. Tą drogą, ze Starogardu – przez Warszawę –
piosenka zrobiła zawrotna karierę. W stolicy zaadaptował ją nawet teatrzyk Qui pro quo,
a Marian Hemar dopisał nową zwrotkę, a śpiewali ją Tadeusz Olsza i Gustaw Cybulski. W
ten sposób stała się własnością i szwoleżerów i cywilów; śpiewali ją oficerowie
i podchorążowie (odpowiednio zmieniając kluczowe słowo – oficerowie, podchorążowie)
wszystkich formacji i pułków.
Jednak tylko w 2 Pułku Szwoleżerów Rokitniańskich pieśń była śpiewana,
ze swoistym rytuałem, podczas balów z okazji świąt pułkowych oraz w karnawale, (…)
o północy gasło światło. Przerywano taniec. Wtedy trębacz pułkowy wachm. Józef
Burdynowski grał na trąbce hejnał mariacki na pamiątkę zorganizowania w Krakowie
dwóch szwadronów Kawalerii Legionów Polskich. Po odegraniu hejnału i zapaleniu świateł,
trębacze pułkowi intonowali melodię – Więc pijmy wino, szwoleżerowie... Wszyscy obecni,
trzymając w rękach kieliszki z winem, śpiewali chórem jej dalsze strofki.
Pieśń śpiewano również podczas kolejnego toastu rozpoczynającego się od słów:
Kobiety – kobietami, a my wypijemy – za zdrowie naszych koni! – stojąc na krześle prawą
nogą, a na stole lewą.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Marian_Hemarhttp://pl.wikipedia.org/wiki/Tadeusz_Olszahttp://pl.wikipedia.org/wiki/Gustaw_Cybulski
-
MARSZ LWOWSKICH DZIECI
Słowa: anonimowe
Muzyka: z operetki Leo Falla, Księżniczka dolarów (Die Dollarprinzessin)
W dziń dyszczowy i ponury z cytadeli idu z góry,
Szyrygami lwowski dzieci, idu tułać si po świeci.
Na granicy Czarnogórza czeka ich mitrenga duża.
Może nawet tam, czeka na nich wróg,
A więc prowadź, prowadź Bóg! (kochany!)
Ausrokunek, jak się patrzy, chociaż z boku matka płaczy,
Z żalu ściska siwą głowę, korpskomendant ma przemowę:
Bądźcie dzielni, wy, żołnierze, brońcie sztandar, jak należy!
Austriacki hymn już muzyka gra,
A więc żegnaj, matko ma! (kochana!)
Żegnaj, siostro, żegnaj, bracie, wiem, że żałość w sercu macie.
Władze płakać wam nie bronią, po kościołach dzwony dzwonią.
Z dala widać już, niestety wieże kościoła Elżbiety.
Już przybliża się ten odjazdu czas,
Chodź, uściśnij, luba, nas! (kochana!)
Czymu płaczesz, ukochana? Być żołnierzem rzecz cacana:
Mundur z igły, guzik błyszczy, pół cytnara mam w tórnistrze.
Patrz na tego mannlichera – kużden żołnierz nie umiera.
Wtedy, luba, płacz, wtedy, luba, cierp,
Gdy mnie zgładzi jaki Serb. (okropny!)
Już wagony wsiadać każą, jesteś otoczony strażą,
Fleish-konserwę, chleb roznoszą, a muzyka rżnie „Bartoszu”.
Słychać świst lokomotywy, Boże daj powrót szczęśliwy.
Boże, pozwól nam, dożyć chwilę tą,
Bym Ojczyznę ujrzał mą! (kochaną!)
Wy, kuledzy, dajcie rence, może was nie ujrze wiencej!
Może wrócę ciężko ranny, lub dostanę krzyż drewnianny.
Może ma mogiła stanie, gdzieś w wąwozie na Bałkanie.
Może uda się, że powrócę zdrów
I zobaczę miasto Lwów! (kochany!)
-
Nie znamy autora lub autorów pieśni, który pozostali anonimowi, ale znana jest
melodia i okoliczności powstania utworu. Nosi on tytuł – Marsz Lwowskich Dzieci i ułożony
został przez żołnierzy austriackiego 30 Pułku Piechoty, w którym służyli Lwowiacy i z tej
przyczyny nazywany był Lwowskimi Dziećmi. Pułk ten zmobilizowany w lipcu 1914 roku,
skierowany został na front bałkański. Wśród żołnierzy pułku, (w charakterystycznej
lwowskiej gwarze – zwanej „bałakiem”), w drodze na front, w transporcie kolejowym
narodziła się ta jedna z najpopularniejszych polskich pieśni wojskowych a zarazem
charakterystycznych pieśni lwowskich. Melodię zapożyczono, jak to często bywa,
od piosenki z popularnej i wystawianej również we Lwowie operetki Leo Falla, pt.
Księżniczka dolarów (Die Dollarprinzessin), której prapremiera miała miejsce we Widniu, po
aneksji Bośni i Hercegowiny przez Austrię w 1908 roku.
Piosenka zawiera, niemal filmowy, dokładny obraz wymarszu wojska na font, odjazdy
transportu wojskowego z dworca głównego we Lwowie. Podpatrzone sceny i sytuacje
ukazują nam „zapłakaną” pogodę, przemarsz z koszar w cytadeli lwowskiej, niepewność
losu, pożegnania rodzin, gwarowe określenia wojskowe (Ausrokunek, fleish-konserwa,
korpskomendant), galicyjską autonomię, w której niemiecka orkiestra wojskowa gra polską
pieśń: Bartoszu! Bartoszu! oj nie traćwa nadziej – Bóg pobłogosławi Ojczyznę nam zbawi …
Widok wież kościoła św. Elżbiety, znajdującego się na dziale zlewisk Bałtyku i Morza
Czarnego we Lwowie, był zarazem ostatnim widokiem oddalającego się na zachód
transportu kolejowego. Końcowe zwrotki oddaja melancholię losu żołnierza, któremu pisana
jest śmierć i mogiła na Bałkanie lub powrót do Lwowa, do Ojczyzny.
Piosenka, wydana drukiem pierwszy raz w 1916 r., jak każda żołnierska, ma kilka
wersji w zależności od pamięci ale także inwencji dopisujących kolejne zwrotki. Powstawały
one w 1918 roku podczas walk Lwowskich Dzieci z Ukraińcami o Lwów, w latach
międzywojennych, gdy śpiewali ją żołnierze innego pułku „Dzieci lwowskich” – polskiego
40 Pułku Piechoty. Śpiewali ją żołnierze Armii Krajowej walczący o wyzwolenie Lwowa w
1944 roku, a nawet żołnierze Szkoły Oficerów Piechoty Ludowego Wojska Polskiego w
1945 roku w Krakowie, którzy z zapałem śpiewali ją maszerując przez rynek.
-
SZARA PIECHOTA
Słowa: Bolesław Lubicz Zahorski, Leon Łuskino Muzyka: Leon Łuskino
Nie noszą lampasów, lecz szary ich strój,
Nie noszą ni srebra, ni złota,
Lecz w pierwszym szeregu podąża na bój,
Piechota, ta szara piechota.
Lecz w pierwszym szeregu podąża na bój,
Piechota, ta szara piechota.
Maszerują strzelcy, maszerują,
Karabiny błyszczą, szary strój,
A przed nimi drzewa salutują,
Bo za naszą Polskę idą w bój!
Idą, a w słońcu kołysze się stal,
Dziewczęta zerkają zza płota,
A oczy ich dumnie utkwione są w dal,
Piechota, ta szara piechota.
A oczy ich dumnie utkwione są w dal,
Piechota, ta szara piechota.
Maszerują strzelcy, maszerują...
Nie grają im surmy, nie huczy im róg,
A śmierć im pod stopy się miota,
Lecz w pierwszym szeregu podąża na bój:
Piechota, ta szara piechota.
Lecz w pierwszym szeregu podąża na bój:
Piechota, ta szara piechota.
Maszerują strzelcy, maszerują…
Jest to niewątpliwie jedna z najbardziej znanych polskich piosenek żołnierskich,
a zarazem najbardziej tajemnicza – jeśli chodzi o czas i okoliczności jej powstania. Pierwsze zapisy
jej słów pochodzą z końca lat dwudziestych, ale wszyscy zamieszczający ją w śpiewnikach zgodnie
twierdzili, że powstała w Legionach Polskich, w okresie I wojny światowej. Najprawdopodobniej
źródłem piosenki był utwór Ułani, napisany przez Bolesław Lubicz-Zahorskiego, do melodii
rosyjskiej piosenki: Czornyje oczy da biełaja grudź. Zaczynała się ona od słów: Nie w strojnych
mundurach, bez krzyżów, bez kit, a w innej wersji: My w szarych mundurach bez odznak, bez kit. Z
wersji – piosenki ułańskiej – powstała wersja – dla piechurów – napisana przez Bolesława Lubicz-
Zahorskiego, rozpoczynająca się od słów: Nie nosim rabatów i szary nasz strój, albo też: Nie
kładziem wyłogów na szary nasz strój. Najprawdopodobniej, jak to bywa często z piosenkami
żołnierskimi, kolejne zwrotki napisał Leon Łuskino, może także zmienił linię melodyjną, bowiem w
śpiewnikach wydawanych w latach trzydziestych figuruje on zarówno, jako autor tekstu i muzyki.
Łacińskie powiedzenie mówi: Habent sua fata libelli – księgi mają swoje losy, tak też jest i z
pieśniami, raz ułożona – zaczyna od tej chwili żyć własnym życiem, dopisywane są kolejne strofy,
zmieniane, uzupełniane, w zależności od inwencji i pamięci śpiewających.
-
MARSZ LOTNIKÓW
Słowa: Aleksandra Zaruszanka Muzyka: Stanisław Latwis
Lotnik – skrzydlaty władca świata bez granic
Ze śmierci drwi i w twarz się życiu głośno śmieje.
Drogę do nieba skraca, przestrzeń ma za nic,
Smutki mu z czoła pęd zwieje.
Jak równo silnik gra, jak śmiało śmigło tnie!
Już ginie pośród chmur najśmielszych orłów niebotyczny ślad,
Nie straszny mrok i mgła, nie straszny wiatr, co dmie,
Jesteśmy od Ikara mędrsi o tysiące lat!
A jeśli z nas ktoś legnie wśród szaleńczych jazd ,
Czerwieńszy będzie kwadrat, nasz lotniczy znak,
Znów pełny gaz! Bo cóż, że spada któraś z gwiazd,
Gdy cała wnet eskadra pomknie na szlak.
Zawrót, korkociąg śmiały, silnika wycie
I wyrównanie, aż się zgięły kwiaty jasne,
Krąg ziemi oszalały ginie w błękicie,
Pięć części świata za ciasne,
Leć w górę znaku nasz! Nie trzeba wcale słów
Skrzydlaty klucz do sławy drzwi odmyka, orła mamy hart.
My Polski czujna straż, husarii dawnej huf,
Nie ścichnie nigdy w dali głos silnika – Hej – na start!
A jeśli z nas ktoś legnie wśród szaleńczych jazd ,
Czerwieńszy będzie kwadrat, nasz lotniczy znak,
Znów pełny gaz! Bo cóż, że spada któraś z gwiazd,
Gdy cała wnet eskadra pomknie na szlak.
Lotnik – skrzydlaty władca świata bez granic
Ze śmierci drwi i w twarz się życiu głośno śmieje.
Drogę do nieba skraca, przestrzeń ma za nic,
Smutki mu z czoła zwieje wiatr.
Marsz lotników, powstał w 1930 roku, napisany Aleksandrę Zasuszankę (zam.
Dobrowolską), do melodii osiemnastowiecznej pieśni (z okresu Insurekcji
Kościuszkowskiej), którą opracował porucznik pilot Stanisława Latwis. Trudną linie
melodyjna pieśń harmonizował Feliks Rybicki. Pierwodruk marsza opublikowany został w
1931 roku w firmie B. Wierzbickiego w Warszawie, juz wkrótce nagrano go na płytę
gramofonową w wytwórni Syrena-Electro, a – z towarzyszeniem orkiestry Syrena-Rekord –
śpiewał go znany Chór Juranda. W 1937 roku podczas uroczystości Z lecia Centrum
Wyszkolenia Oficerów Lotnictwa w Dęblinie marsz uznany został oficjalnym Marszem
Polskiego Lotnictwa i tak jest do dziś.
Podczas Powstania Warszawskiego, do melodii marsza lotników, pchor. „Zbyszek” –
Bronisław Lewandowski ze zgrupowania „Żaglowiec” ułożył słowa powstańczego Marsza
Żoliborza. Od tego czasu melodia ma dwa zestawy słów i dwa żywoty – lotniczy i
powstańczy.
http://www.bibliotekapiosenki.pl/Chor_Juranda
-
MARSZ I BRYGADY
Słowa: Tadeusz Biernacki i Andrzej Tadusz Hałaciński
Muzyka: do „Marsza nr 10” orkiestry kieleckiej Straży Ogniowej
(1) Legiony to – żołnierska nuta,
Legiony to – ofiarny stos,
Legiony to – żołnierska buta,
Legiony to – straceńców los.
My, Pierwsza Brygada, Strzelecka gromada,
Na stos rzuciliśmy swój życia los, Na stos, na stos… (2) O ileż mąk, ileż cierpienia,
O ileż krwi, wylanych łez.
Pomimo to – nie ma zwątpienia,
Dodawał sił – wędrówki kres.
My, Pierwsza Brygada...
(3) Mówili żeśmy stumanieni,
Nie wierząc nam, że chcieć – to móc,
Leliśmy krew osamotnieni,
A z nami był nasz drogi Wódz!
My, Pierwsza Brygada...
(4) Inaczej się dziś zapatrują,
I trafić chcą do naszych duch.
I mówią, że nas już szanują,
Lecz właśnie czas odwetu już!
My, Pierwsza Brygada...
(5) Nie chcemy już od was uznania,
Ni waszych mów, ni waszych łez!
Już skończył się czas kołatania,
Do waszych serc – do waszych kies!
My, Pierwsza Brygada... (6) Dziś nadszedł czas pokwitowania
Za mękę serc i katusz dni,
Nie chciejcie więc – politowania,
Zawadą jest: za krew – chciej krwi!
My, Pierwsza Brygada...
(7) Dzisiaj już my – jednością silni ,
Tworzymy Polskę – przodków mit,
Że wy w tej pracy nie dosyć pilni,
Zostanie wam potomnych wstyd!
My, Pierwsza Brygada...
(8) Umieliśmy w ogień zapału
Młodzieńczych wiar rozniecić skry,
Nieść życie swe dla ideału
I swoją krew i marzeń sny.
My, Pierwsza Brygada...
(9) Potrafim dziś dla potomności
Ostatki swych poświęcić dni,
Wśród fałszów siać siew szlachetności
Miazgą swych ciał, żarem swej krwi.
My, Pierwsza Brygada...
-
Gdy 12 sierpnia 1914 r., Józef Piłsudski z batalionem strzeleckim wkroczył do Kielc. W ciągu
kilku dni, do szeregów powstańczych wstąpiło kilkuset ochotników, w tym większość członków
kieleckiej Straży Ogniowej, z kapelmistrzem orkiestry kpt. Andrzejem Brzuchal-Sikorskim. Był nim od
1905 roku, po zakończeniu służby wojskowej w armii carskiej, skąd jako zapalony muzyk, przywiózł
partytury marszów wojskowych grywanych w jednym z rosyjskich pułków piechoty na Syberii, a wśród
nich marsza: Przejście przez Morze Czerwone. W repertuarze orkiestry Straży Ogniowej w Kielcach,
marsz ten był oznaczony numerem 10. Odtąd zaś rosyjski marsz wojskowy, towarzyszył przemarszom i
uroczystościom I Brygady Legionów.
Gdy Brygada, pod dowództwem „Szefa” płk Kazimierza Sosnkowskiego zajmowała pozycje w
Beskidach, na południe od Tarnowa, ujawniła się potęga ducha „Marsza Nr 10”, zaklętego w dętych
instrumentach. Jak wspominał, „kadrowiak” Zygmunt Pomarański: (…) przed bitwą pod Łowczówkiem,
na parę dni przed świętami Bożego Narodzenia 1914 roku, orkiestra nasza z ochotników, kieleckich
strażaków sformowana zagrała nam Marsza, który wówczas nie był jeszcze znany. Melodia sprawiła na
nas wrażenie olbrzymie, nie mieliśmy jeszcze do niej słów, a mimo to przebrzmiewająca z niej moc
tonów związana z realiami nadchodzącej bitwy, była nam bliska. Pod jej wrażeniem usłyszeliśmy rozkaz
dowódcy batalionu por. Stanisława Burhardt-Bukackiego – „Bagnet na broń!” i pod jej wrażeniem
poszliśmy do ataku.
Okoliczności powstania słów do „Marsza nr 10” były już przed wojna przedmiotem sporu,
dwóch autorów pretendujących do roli twórców, najdumniejszej pieśni jaką kiedykolwiek Polska
stworzyła, jak o niej powiedział Józef Piłsudski. Pierwszym z nich był Tadeusz Biernacki, 18 letni
ochotnik z Kongresówki, który twierdził, że słowa pieśni napisał nocą z 17 na 18 lipca 1917 roku, w
pociągu wiozącym z Modlina do Szczypiorna, internowanych legionistów po kryzysie przysięgowym
(odmowie złożenia przysięgi na wierność cesarzom Niemiec i Austrii). Drugim był Andrzej Tadeusz
Hałaciński, który jako poddany „cysorza” wcielony był do pułku austriackiego na froncie włoskim.
Tadeusz Biernacki, jako świadectwo podawał swych kolegów śpiewających Marsz I Brygady w
Szczypiornie, Andrzej Tadeusz Hałaciński śpiewał ją we wrześniu 1917 roku w Telago pod Turynem.
Obaj mówili prawdę, a połączyła ich opinia Wojskowego Biura Historycznego, które drugiemu z nich
przypisało trzy pierwsze zwrotki (1-3), a pierwszemu sześć dalszych (4-9). Najważniejsza był jednak
konkluzja, stwierdzająca, że obaj inspirowali się nie tylko „Marszem Nr 10”, ale również śpiewaną
przez legionistów na Wołyniu anonimową pieśnią do tejże melodii … Legiony to są Termopile …, a
także innymi anonimowymi strofami powstającymi w okopach, na kwaterach i w transportach przed
1917 rokiem.
Marsz – My, Pierwsza Brygada – grywany po 1918 roku przez orkiestry wszystkich pułków
piechoty, nie tylko wywodzących się z Legionów, stał się tak popularny, że w latach 1926–1927
aspirował do rangi hymnu narodowego, ustępując nieporównanie starszemu, mającemu bogatszą
tradycję Mazurkowi Dąbrowskiego. Najczęściej śpiewane są trzy zwrotki marsza – My, Pierwsza
Brygada – pierwsza, trzecia i piąta.
14 sierpnia 2007 r., na podstawie decyzji Ministra Obrony Narodowej marsz
My Pierwsza Brygada stał się pieśnią reprezentacyjną Wojska Polskiego.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Andrzej_Brzuchal-Sikorskihttp://pl.wikipedia.org/wiki/Stanis%C5%82aw_Burhardt-Bukackihttp://pl.wikipedia.org/wiki/14_sierpniahttp://pl.wikipedia.org/wiki/2007http://pl.wikipedia.org/wiki/Si%C5%82y_Zbrojne_Rzeczypospolitej_Polskiej
-
MUZEUM JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO W SULEJÓWKU
NA STRAŻY LEGENDY
W sercach i umysłach Polakom legenda Józefa Piłsudskiego, rodziła się z czasem w
kolejnych kręgach społecznych od początku XX stulecia. Mit syberyjskiego zesłańca,
drukarza konspiracyjnej „bibuły”, zbiega z carskiego więzienia, jednego z „ludzi
bezdomnych” znany był zrazu wąskiemu gronu współpracowników i bojowców Polskiej
Partii Socjalistycznej. Postać Komendanta, który stanął na czele polskiego ruchu wojskowo-
niepodległościowego i 6 sierpnia 1914 roku wyruszył z Krakowa do Kielc na czele
Strzelców, aby – po pięćdziesięciu latach od upadku Powstania Styczniowego – podnieść
sztandar walki o Niepodległość, była już powszechnie znana w Galicji przed I wojną
światową. Jego walka „o polski miecz” na polach bitewnych wojny światowej, licytowanie
sprawy polskiej wszędzie gdzie było to możliwe, budowanie struktur i skupianie ludzi wokół
idei odrodzenia Ojczyzny, spowodowały że, gdy 10 listopada 1918 roku powrócił do
Warszawy z wiezienia w Magdeburgu, był powszechnie uważany za męża
opatrznościowego, jedynego zdolnego stanąć u steru młodej polskiej państwowości.
Zwycięska wojna z bolszewicką Rosją, a zwłaszcza Bitwa Warszawska, której znaczenie
trudno przecenić, nie tylko w dziejach Polski, lecz także Europy, ostatecznie utrwaliła
miejsce Józefa Piłsudskiego w dziejach Polski, człowieka obdarzonego niezwykłą charyzmą,
siłą woli, wielkością dokonań. W tworzeniu wizerunku Komendanta – Marszałka mieli swój
udział literaci i artyści, w tym głośne dzieło batalisty Wojciecha Kossaka – Marszałek Józef
Piłsudski na Kasztance oraz poczytna powieść Juliusza Kadena-Bandrowskiego – Generał
Barcz. Osoba i dokonania Marszałka utrwalone zostały przez literatów i poetów, rzeźbiarzy,
malarzy i grafików, historyków i dziennikarzy, panegirystów i pamfleciarzy. Uznanie dla
silnego charakteru, dokonań oraz talentu urodzonego przywódcy, wyrażał nawet polityczny
oponent Roman Dmowski. Czas w dużej mierze zatarł dawne kontrowersje, a nazwisko
Józefa Piłsudskiego na zawsze jest już związane z walką o Niepodległość i odrodzeniem
Rzeczypospolitej Polskiej oraz Wojska Polskiego.
Okresem, który służył utrwaleniu legendy bezinteresownego człowieka zasad –
„imponderabiliów – jak mawiał, było „wygnanie” Marszałka do Sulejówka. Już wówczas
powstawały pomniki i tablice pamiątkowe, utrwalające pamięć o czynie zbrojnym
Legionów, Wojska Polskiego i Komendanta, a także okolicznościowe medale z jego
wizerunkiem. Marsz wojskowy – My, Pierwsza Brygada – aspirował do roli narodowej
pieśni w latach 1926–1927, gdy toczyła się dyskusja, którą z pieśni uznać za hymn
państwowy. Zwyciężył wówczas Mazurek Dąbrowskiego, ale obecnie Pierwsza Brygada jest
marszem Wojska Polskiego.
Józef Piłsudski podejmował w swym życiu decyzje trudne, a nawet dramatyczne i
kontrowersyjne, jak tę o zbrojnej demonstracji w maju 1926 roku, która przerodziła się w
zamach stanu; czy decyzję o aresztowaniu przywódców opozycji latem 1930 r. Wszystko to
jednak czynił, nie dla osobistej korzyści, ale z myślą o utrwaleniu mocy państwa
odrodzonego po latach zaborów. Jego testament była Konstytucja Kwietniowa z 1935 roku,
u podstaw uchwalenia której leżało przekonanie o konieczności zabezpieczenia państwa
przed grożącymi mu zagrożeniami zewnętrznymi. Wprowadzała nowy ustrój, w którym
państwo miało tworzyć struktury organizujące życie społeczeństwa, przy zagwarantowaniu
praw obywatelskich bez względu na stan społeczny, narodowość i wyznanie. Jedną z jej
ważnych jej zasad było wzmocnienie władzy wykonawczej Prezydenta i premiera rządu,
kosztem uprawnień parlamentu (podobnie do konstytucji amerykańskiej i uchwalonej z
-
inicjatywy Charlesa de Gaulle nowej konstytucji francuskiej). Pozwoliła ona zachować
ciągłość prawną II Rzeczypospolitej w okresie II wojny światowej.
Józef Piłsudski wierzył, że odzyskanie Niepodległości – równoznaczne z likwidacją
granic porozbiorowych – przekreśli także podziały i różnice, mentalne i kulturowe tkwiące w
samych Polakach, stonuje spory polityczne i antagonizmy klasowe. Miał nadzieję, że
zadanie, jakim była odbudowa wolnej, silnej, opartej na demokratycznych podstawach
Rzeczypospolitej, zjednoczy wszystkich Polaków ponad podziałami partyjnymi, klasowymi,
dzielnicowymi, a nawet pokoleniowymi. Uważał, że w historycznej chwili, jaką dał nam
upadek wszystkich mocarstw rozbiorowych, w imię naszego tysiącletniego dziedzictwa, że
to wszystko zobowiązuje nas do wyrzeczeń, do najwyższych poświęceń. Był w tym rys
człowieka wychowanego w duchu dziewiętnastowiecznego polskiego romantyzmu, ale
jednocześnie męża stanu – Naczelnika Państwa i Wodza Naczelnego – twardo stąpającego
po ziemi, szukającego przekucia słów w czyn.
Odrodzona Rzeczypospolita dokonała ogromnego – przerastającego wymiar jednego
pokolenia – wysiłku, polegającego na unifikacji odrębnych systemów prawnych,
monetarnych, administracji, przemysłu i handlu, infrastruktury komunikacyjnej oraz kultury,
oświaty i nauki. Szczególną wagę przywiązywał Józef Piłsudski do wychowania kolejnych
pokoleń. W latach rządów pomajowych w Polsce, dokonania Marszałka oraz całego tzw.
obozy niepodległościowego były wykorzystywane, jako wzorce dla kształtowania postaw
społeczeństwa – szczególnie zaś młodzieży – w duchu propaństwowym, obywatelskim.
Józef Piłsudski był politykiem łączącym zrozumienie dla idei ducha i wartości materialnych.
Polska – uważał – musiała wzmacniać się gospodarczo i scalać w jeden organizm. Powinna
dzięki temu zyskiwać na sile, mając świadomość potęgi swoich sąsiadów.
Łączył z tym przekonanie o znaczeniu świadomości obywateli i roli duchowej naszej
tysiącletniej chrześcijańskiej tradycji i kultury, najpiękniej ucieleśnionej
w literaturze. Józef Piłsudski wzrastał w kręgu twórczości wieszczów narodowych, Adama
Mickiewicza i Juliusza Słowackiego, ich poezja zawsze znajdowała się w zasięgu jego ręki,
znał obszerne fragmenty utworów i często cytował je. Powtarzał – Na nic Sybir, na nic
knuty, lecz narodu duch zatruty, to dopiero bólów ból. Przewidywał, że Polskę czeka trudna
przyszłość, z którą zmierzyć się będzie musiała, a wyjdzie z niej zwycięsko nie tylko dzięki
swej sile materialnej, ale również mocy ducha – postawy wobec rzeczywistości.
Był politykiem łączącym postawę romantyczną z realistyczną. Wierzył,
że materia bez ducha, znaczy tak samo niewiele, jak duch bez materii. Wiedział
z własnego doświadczenia, że tylko połączenie tych wartości, często w Polsce rozdzielanych
oraz przeciwstawianych sobie, prowadziło do wiary w siebie, będącej podstawą zwycięstwa.
Heroizm pracy – miał łączyć rozwój gospodarczy z ugruntowaniem postaw patriotycznych i
odpowiedzialności obywateli za własne państwo.
Józef Piłsudski był świadomy, że w konflikcie z Niemcami – Polska może liczyć na
wsparcie Europy, ale w przypadku konfliktu z sowiecką Rosją będziemy zdani na własne
siły. Dlatego nigdy nie porzucił myśli wsparcia zniewolonych przez Rosję narodów Kaukazu
oraz Ukrainy. Czesław Miłosz napisał o Marszałku:
Latami będzie chodzić w Belwederze.
Piłsudski nigdy nie uwierzy w trwałość.
I będzie mruczeć: „Oni nas napadną”
Kto? I pokaże na zachód, na wschód.
„Koło historii wstrzymałem na chwilę”.
-
Pogrzeb Marszałka przerodził się w ogólnonarodową manifestację społeczeństwa – w
uroczystościach uczestniczyły w całym kraju setki tysięcy osób. Wkrótce po tym zaczęto
masowo wznosić pomniki, a w Krakowie usypano kopiec Józefa Piłsudskiego. W 1935 r.
Centralny Instytut Wychowania Fizycznego (obecnie AWF) oraz Uniwersytet Warszawski
za patrona uczelni obrały Pierwszego Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego. Utworzony w
pierwszej połowie na początku lat dwudziestych w Warszawie Instytut Badania Najnowszej
Historii Polski po śmierci Marszałka przemianowano na Instytut Józefa Piłsudskiego.
Działalność tej instytucji, przerwana w 1939 r., została wznowiona na wychodźstwie – w
1943 r. powstał Instytut Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku, a w 1947 r. – w Londynie.
Większość pomników zniszczyli podczas okupacji faszystowskie Niemcy i sowiecka Rosja,
dzieła destrukcji pamięci o Marszałku dokonały władze PRL. Z tym większym entuzjazmem
mit Józefa Piłsudskiego odrodził się w 1980 roku wraz
z powstaniem „Solidarności”. Dziesiątki ukrytych tablic pamiątkowych i pomników
wyjrzało wówczas, a szczególnie po 1989 r., na światło dzienne, towarzyszył im
w całej Polsce spontaniczny ruch społeczny fundowania nowych lub odtwarzania dawnych
pomników i tablic. Niepodległa III Rzeczpospolita składała w ten sposób pokłon tradycji II
Rzeczypospolitej, której współtwórcą i obrońcą był Marszałek Józef Piłsudski.
W Sulejówku na terenie zakupionym latem 1921 r. przez Aleksandrę Piłsudską, obok
niewielkiej drewnianej willi letniskowej „Otradno” (zwanej „Drewniakiem”), wzniesiony
został w 1923 r. dworek „Milusin” według projektu architekta Kazimierza Skórewicza.
Zrekonstruowana tablica umieszczona na ścianie frontowej z podpisami generałów Jakuba
Krzemińskiego i Tadeusza Jordan-Rozwadowskiego informuje, że jest to dar Komitetu
Żołnierza Polskiego. Dworek ufundowany był ze składek żołnierskich dla zwycięskiego
Wodza Naczelnego
w wojnie z bolszewicką Rosją.
MILUSIN
Józef Piłsudski wraz z rodziną zamieszkał w dworku 28 maja 1923 r. i odtąd stał się
on domem rodzinnym Marszałka, jego żony Aleksandry oraz córek Wandy
i Jadwigi. W latach 1923–1926 Józef Piłsudski wycofał się z aktywnej działalności
politycznej, poświęcając się życiu rodzinnemu i wytężonej pracy pisarskiej.
W Sulejówku powstały książki poświęcone wojnie z bolszewicką Rosją (Rok 1920),
Powstaniu Styczniowemu oraz walkom Legionów Polskich, a także wspomnienie
o Gabrielu Narutowiczu, pierwszym Prezydencie II Rzeczypospolitej.
Marszałek utrzymywał rodzinę ze skromnych środków otrzymywanych za wykłady i
publikacje. Dożywotnią pensję – przyznaną przez Sejm Rzeczypospolitej b. Naczelnikowi
Państwa – w całości przekazywał na cele społeczne, przede wszystkim na wsparcie dla
inwalidów wojennych, wdów i sierot po poległych żołnierzach oraz na potrzeby
Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie i Szkołę Powszechną w Sulejówku.
Po wybuchu II wojny światowej, gdy Aleksandra Piłsudska wraz z córkami znalazły
się na wychodźstwie w Londynie, dworkiem opiekowali się krewni.
W 1947 r. osoby z rodziny Marszałka zostały przez władze PRL wyeksmitowane,
a całe wyposażenie dworku: meble, bibliotekę, obrazy i inne pamiątki, bezprawnie
zarekwirowano i wywieziono w niewiadomym kierunku. Część obrazów została odnaleziona
po latach w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie. W dworku ulokowano
przedszkole, które funkcjonowało tam do lat dziewięćdziesiątych.
-
W 1989 r., staraniem Towarzystwa Przyjaciół Sulejówka, dworek „Milusin” oraz
otaczający go teren został wpisany do rejestru zabytków. Minęło pół wieku
od wybuchu wojny i historia zakreśliła koło. W 1990 r. rodzina Józefa Piłsudskiego – obie
córki Marszałka – Wanda i Jadwiga oraz wnuki, a wraz z nimi ocalone
z wojny osobiste pamiątki Piłsudskiego, powróciła z emigracji do Polski. Od 1994 r.
założona przez nich Fundacja Rodziny Józefa Piłsudskiego prowadziła starania odzyskanie
dworku „Milusin” i „Drewniaka” w Sulejówku oraz utworzenia w nich Muzeum Józefa
Piłsudskiego.
Ideę tę wsparły władze miasta Sulejówek, przekazując fundacji – 10 listopada 2000 r.,
w przeddzień Święta Niepodległości – historyczny dworek „Milusin”,
a z czasem również sąsiedni „Drewniak” oraz „willę Bzów”, z terenem przeznaczonym pod
budowę nowoczesnego gmachu muzealnego. Trzy lata później, po generalnym remoncie
dworku „Milusin”, przeprowadzonym przez Fundację i pierwszym etapie konserwacji,
obiekt udostępniono zwiedzającym.
Od 2004 r. Fundacja Rodziny Józefa Piłsudskiego organizuje tu konferencje i
seminaria naukowe oraz wystawy. Pierwszą z nich – Pamiątki po Józefie Piłsudskim.
Powrót do kraju po 65 latach, otworzyła 15 października 2005 r. Pani Jadwiga Piłsudska. Po
raz pierwszy pokazano wówczas: mundur, buławę i odznaczenia Marszałka, zbiór jego
szabli, pamiątek osobistych (w tym szatkę do chrztu), upominków, obrazów, dokumentów
oraz chorągiew Rzeczypospolitej, którą była przykryta jego trumna podczas pogrzebu.
10 listopada 2008 r. minister kultury i dziedzictwa narodowego oraz Fundacja
Rodziny Józefa Piłsudskiego powołali nową instytucję kultury – Muzeum Józefa
Piłsudskiego w Sulejówku. Dyrektorem Muzeum został Krzysztof J. Jaraczewski, wnuk
Marszałka – prezes Fundacji. Jego zadaniem jest stworzenie kompleksu muzealnego
złożonego z enklawy historycznej (dworku „Milusin”, drewnianej willi „Otradno” oraz
„Willi Bzów”, wraz z otaczającym je parkiem), a także budowa nowoczesnego gmachu
muzealnego.
15 sierpnia 2011 r. gościł w dworku „Milusin” premier Rządu Rzeczpospolitej
Polskiej, Pan Donald Tusk, który zapoznał się z koncepcją architektoniczną nowego gmachu
muzealnego oraz zadeklarował realizację tego projektu do 2016 roku. 6 września 2011 roku,
Rada Ministrów przyjęła Uchwałę w sprawie ustanowienia programu wieloletniego
„Budowa Kompleksu Muzeum Józefa Piłsudskiegow Sulejówku”.
Historyczna enklawa w Sulejówku to najważniejsza materialna pamiątka po Józefie
Piłsudskim. Dworek „Milusin” jest udostępniany do zwiedzania w soboty
i niedziele, a także w dni powszednie w godz. 10.00-16.00, po uprzednim telefonicznym
zgłoszeniu +48 22-783-02-30. (www.muzeumpilsudski.pl)
Muzeum gromadzi pamiątki związane z Józefem Piłsudskim, jego działalnością
niepodległościową oraz służbą i pracą w latach II Rzeczypospolitej. Prowadzi działalność
wystawienniczą, edukacyjną, wydawniczą i naukową. Grzegorz Nowik
http://www.muzeumpilsudski.pl/
-
Nazwa „Spotkania z Pieśnią”
Sławomir Kozłowski
Znak Graficzny
KOKO Studio Zalesie Górne
Projekt Śpiewnika
Ewa Kozłowska i Grzegorz Nowik
Wybór tekstów
Ewa i Sławomir Kozłowscy, Mirosława i Grzegorz Nowikowie
Stanisław i Barbara Szczycińscy
Opracowanie muzyczne i akompaniament
Stanisław Szczyciński
Opracowanie i gawęda historyczna
Grzegorz Nowik
Przygotowanie połączonych chórów
Parafii Św. Huberta Accentus - Jacek Solecki
Zalesiańskiego Towarzystwa Śpiewaczego - Stanisław Szczyciński
Przygotowania sponsorowali
Agent Ubezpieczeniowy Mirosława Hołownia-Nowik Zalesie Górne
KOS-Technika, Biuro Doradcze Sławomir Kozłowski Zalesie Górne
Druk
Kancelaria Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej