102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

277
TWIERDZA REBELII

Transcript of 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

Page 1: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 1/276

4

TWIERDZA REBELII

Page 2: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 2/276

5

 Moim Przyjacioł om

Page 3: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 3/276

6

   N   I   E   Z   N  A

   N   E    R    E

  G   I  O   N   Y

    G     R    O

     M    A     D    A 

    G     W

     I     E     Z     D     N

    A

    S    S     I  -     R     U     U     K

     Ó     W

     B   a

     k    u    r   a

     E   n    d   o   r

V   a  r  o  n  a  t  

I   s  o  n  

B  e  s   p  i   n  H   

o  t  h  

S  E  K  T  O  R  Y  

S  E  N  E  K  S  A - 

- J  U  V  

E  K  S  A 

S  E  K  T  O  R  E  L R  O  O  D  A 

G R O M AD A M 

I N O S 

S E K T O R  K AT H  O L A

  D  Z  I  K   I

  E   P  R   Z

  E S  T  W

 O  R   Z A

SullustaEriadu

Clak’dor VIISluis Van

Dagobah Zhar 

Alzoc III

Umgul Naboo

     R     i   m   m     i   a    ń

   s     k     i    s   z     l   a     k      h

   a   n    d     l   o    w

    y  K  o  r e  l  i a  ń s  k  i  s  z  l a  k   h a  n d  l o  w  y

T                 r            a           s           a           

 n           a            K                

o           r            e           l                 i                 

  ę     

TatooineRyloth

Rodia

  B o  t  h a  w  u  i

Roon

  P  R   Z  E  S  T  W  O  R   Z A

  B  O  T  H A  N

ODLEGŁE RUB

R U  B I  E Ż  E 

 R  E J O N  E K 

 S PA N S J I

Y  a  g ’ D h u l T  y  n  n a

G

O r  d  M  a n t e l  l  A n s i  o n 

V  o r t e x B i l b r i ng i B o r l e i a s 

Co r usca n t

F     o   n   d     o   r    

KOLONIE

 C a a m a

 s

Commenor   G   Ł

   Ę    B  O   K 

  I   E

  J Ą    D   R 

  O  G   R 

  O   M A   D

 A

   K   O  O   R    N A

  C   H  T

Ś        w    i     a   t      y    

J ą d r a 

W   E   W   

N   Ę   T   R  

Z   N   E   

DuroKorelia g  a  l

 a  k  t  y  k  i

Ando

Kalabra •

Kuat

• Balmorra

Falleen

Page 4: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 4/276

7

   B  a  r  a   b

    I

Pzob

Gamorra

     K   e   s

   s   e     l

   H  o  n

  o  g    h  r

 A

UBIEŻE

   N a  l    H  u  t  t

 a

   I   l  e  z   j   a

   P   R   Z   E   S   T   W

  O   R   Z  A

   H   U   T   T   Ó

   W

  B i m m i s

 a a r i K  a s h y y y k 

   K   a   l  a  m

  a  r

   S   Z  C   Z   Ą 

   T   K   I

  G   R  O

   M  A   D   Y

  C   R  O   N

GROMADA TION

GROMADA HAPES

 s z l a k   h a

 n d l o w y

M   y r k r 

Obroa-skai P e r l e

 m i a ń s k  i

A  l   m  

a  n  i   a  

W  a  y l a n d 

S  E  K  T  O R M  E  R I  D I  AN  A

Y   a  v  i   n  

Hydiańsk a droga

S    E   K   T    O   R   

W    S    P   Ó    L   N    Y    

R   A   M    I    Ę    T    I    

N    G    E    L   

B e l k a d a n H e l s k a B a s t i o n D u b r i l l i o n D a n t o o i 

n e M  o r i s h i m O r d  B i n i i r A g a m a r 

DathomiraIthor 

  I  M  P  E

  R   I  U  M

Duro

KoreliaSakoria

Talfaglio

Jumus NowyPlympton

Froz

 Nubia

  T o p r a w

 aZ   i   o  s  t  

• Lianna

• DellattO   s  s  u  s  

   T  a  m  m  a  r

Bimmiel

Page 5: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 5/276

8

44 lata przed Now ¹ nadziej¹  

UCZEÑ JEDI33 lat a przed Now ¹ nadziej¹  

Darth M aul – sabot a¿ysta 

Maska k³amstw 32,5 roku przed Now ¹ nadziej¹  

Darth M aul – ³ow ca z m roku 

32 lat a przed Now ¹ nadziej¹  

Gw iezdne Wojny , czêœæI:M roczne w idmo 

29 lat p rzed Now ¹ nadziej¹  

Plane ta ¿ycia 22,5 roku przed Now ¹ nadziej¹  

Nadci ¹ ga j ¹ ca burza  

22 lat a przed Now ¹ nadziej¹  

Gw iezdne Wojny , czêœæII:Atak klonów 

20 lat p rzed Now ¹ nadziej¹  

Gw iezdne Wojny , czêœæIII

10–8 lat p rzed Now ¹ nadziej¹  

TRYLOGIA HA NA SOLORajska pu³apka Gam bi t Hut tów Œw it Reb eli i 

5–2 lata p rzed Now ¹ nadziej¹  

PRZYGODY LANDACALRISSIANALand o Calrissian i M yœloh ar fa Sharów Land o Calr issian i Ogniow icher Oseona Land o Calrissian i Gw iazdo grot a Thon Boka PRZYGODY HANA SOLO

Han Solo n a Krañcu Gw iazd Zemsta Hana Solo Han Solo i ut racona fortun a 

0 Now a nadzieja 

Gw iezdne Wojny , czêœæIV:Now a nadzieja 

0–3 lata po Now ej nadziei 

Opo w ieœci z kan tyn y M os Eisley Spotkanie na M imb an 

3 lata po Now ej nadziei 

Gw iezdne Wojny , czêœæV:Imperium kontratakuje 

Opo w ieœci ³ow ców nag ród 

3,5 roku po Now ej nadziei 

Cienie Imperium 4 lata po Now ej nadziei 

Gw iezdne Wojny , czêœæVI:Pow rót Jedi 

Pakt na Bakurze Opo w ieœci z pa ³acu Hu tt a Jab by WOJNY £OWCÓW NAGRÓDMandalor iañska zbroja Spi sek Xizora Polow anie na ³ow cê 

6,5–7,5 roku po Now ej nadziei 

X-WINGIEskadra £otrów Ryzyko Wedge’a Pu³apka Krytosa Wojna o bactê Eskadra Widm ¯ ela zna Piêœæ Dow ódca Solo 

8 lat po Now ej nadziei 

Œlu b k siê¿n iczk i Leii 

9 lat po Now ej nadziei 

X-WINGI: Zemsta Isard TRYLOGIA THRAW NADziedzic Imp erium Ciemn a Strona M ocy Ostatn i rozkaz 

Page 6: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 6/276

9

11 lat po Now ej nadziei 

Ja, Jedi TRYLOGIA AK AD EM IA JEDIW po szukiw aniu Jedi  Uczeñ Ciem nej Stron y 

W³adcy Mocy 12–13 lat p o Now ej nadziei 

Dzieci Jed i M iecz Ciem noœci Planeta zmierzchu X-WINGI: Gwiezdne m yœliw ce z Adu m ara 

14 lat po Now ej nadziei 

Kryszta³owa gwiazda 16–17 lat p o Now ej nadziei 

TRYLOGIA KRYZYS CZARNEJFLOTYPrzed b urz¹ Tarcza k³am stw Próba tyrana 

17 lat po Now ej nadziei 

Now a Rebelia  18 lat po Now ej nadziei 

TRYLOGIA KORELIAÑSKAZasadzka na Korelii N ap aœæna Selo n ii Zw yciêstw o na Centerpoin t  

19 lat po Now ej nadziei 

DUOLOGIA RÊKA THRAW NA

W id m o p rzesz³oœci W izja p rzy sz³oœci 

22 lata po Now ej nadziei 

NAJM £OD SI RYCERZE JEDIZ³ot a ku la Œw ia t Lyr ic Obietnice W ypraw a Anakina  Fort eca Vadera Ostrze Kenobiego 

23–24 lata po Now ej nadziei 

M £ODZI RYCERZE JEDISpad kob iercy M ocy 

Akadem ia Ciemn ej Strony Zagubieni  M iecze œw iet ln e Najciemniejszy Rycerz Oblê¿enie A kadem ii Jedi 

Okruchy Alderaana So ju sz Ró¿noro d noœci M an ia w ielko œci Nag roda Jedi Zaraza Imperatora Pow rót na Ord M ante l l  Tarapat y w M ieœcie w Chm urach Kryzys w Crystal Reef 

25–30 lat po Now ej nadziei 

NOWA ERA JEDIWektor p ierw szy M roczny przyp³yw I : Szturm M roczny przyp³yw I I: Inwaz ja Ag enci chao su I: Próba bohatera 

Ag enci chao su II : Zmier zch Jedi Punk t rów now ag i  Ostrze zwyciêstwa I: Podbój Ostrze zw yciêstw a II:Odrodzenie Gw iazda po gw ieŸdzie M roczna podró¿Linie w roga I : Powrót Rebeli i  Linie w roga I I : Twierdza Rebelii 

Page 7: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 7/276

10

Page 8: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 8/276

11

ROZDZ I A £

11111System Pyria

Jaina Solo położyła X-winga w zwrot tak ciasny, jak tylko byław stanie wytrzymać. Przyspieszenie wcisnęło ją w fotel, ale się gnęław Moc, żeby przez cały czas pozostawać o włos od utraty przytomności.

Wyszła ze zwrotu z dziobem w tym samym kierunku, z któregonadleciała, wprost ku gwiezdnemu niszczycielowi „Sen Rebelii” i ukry-

tym w jego cieniu niedobitkom eskadry Yuuzhan Vongów. Rzuciławzrokiem na tablicę czujników. Pozostali członkowie jej trójki, KypDurron i Jag Fel, nie pozostawali w tyle. Dla Jaga taki manewr niestanowił żadnego problemu, jego chissański szponostatek był znacz-nie zwrotniejszy od myśliwca, ale Kypowi dał się we znaki tak samo,

 jak Jainie. Z drugiej strony Kyp byłmistrzem Jedi, a nie zaledwie dwu-dziestoletnim rycerzem.

Jaina i jej klucz przemknę li pod „Snem Rebelii”. Ogromny statek na moment przysłonił im niebosk łon.

 – W porzą dku, plan jest taki: zachowujemy się tak, jakbyśmy chcieliuderzyć w sam środek ich formacji – oznajmiła. – Zamiast tego skr ę ca-my w prawo i lecimy po krawę dzi. Koncentrujemy ogień kolejno nakażdym celu, jaki się nawinie, tak samo jak na ćwiczeniach, gotowi?

 – Zawsze gotowi, bogini – głos Kypa był spokojny i opanowany.Jag tylko twierdzą co prztyknął w komunikator.

 – Ognia i rozcią gnąć szyk. Najbliższy z nadlatują cych skoczków znalazł się w zasię gu ogniai natychmiast zaczął wysyłać w ich stronę strumień drobnych czerwo-nych iskierek. Każda iskierka stanowiła kilkukilogramowy k łą  b prze-grzanej, stopionej skały – plazmy. W lodowatej przestrzeni pociski

Page 9: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 9/276

12

stygły szybko, ale przez te kilka chwil, kiedy pozostawały gor ą ce, sta-nowiły śmiercionośną broń, bez trudu przepalają cą powłok ę myśliw-ca, jakby to była tafla lodu.

Jaina nastawiła lasery na podwójny ogień i czekała. Chwilę póź-niej poczuła, jak Kyp się ga ku niej poprzez Moc, przejmują c na chwilę kontrolę nad jej r ę k ą spoczywają cą na dr ążku steru. Wycelowała i strze-liła w odległego skoczka niejako bez udziału świadomości. Lasery Kypa

 błysnęły w tej samej chwili, Jaga – o ułamek sekundy później.W oddali strzał Jainy został natychmiast wchłonię ty przez maleń-

k ą czarną osobliwość, miniaturową czarną dziur ę zwaną pustk ą , która błyskawicznie pojawiła się  na dziobie skoczka. Strzał Kypa wsią k łw identyczną czarną dziur ę o metr za pierwszą , ale strzał Jaga – o jeden

za dużo do strawienia dla pustek skoczka – wbił się w kopułk ę statku.W jej wnę trzu pojawił się krótki rozbłysk i lot skoczka z kontrolowa-nego zmienił swój tor na balistyczny.

Jaina, znów całkowicie panują c nad ruchami, przechyliła statek i skr ę ciła w prawo. Towarzysze trzymali się  jej skrzydeł w ciasnej,starannie kontrolowanej formacji. Przed nimi znajdował się kolejnyskoczek, wkrótce pojawił się  trzeci. Się gnęła w kierunku Kypa, po-zwoliła mu strzelić, odzyskała kontrolę , zmieniła cel, się gnęła do Kypa,

 pozwoliła mu strzelić...W cią gu kilku sekund dwa kolejne skoczki zmieniły się w płoną ce

wraki zawieszone w przestrzeni. Nawet nie patrzą c na tablicę  Jainawiedziała, że skoczki z drugiej strony formacji kierują się ku niej, nad-latują c z lewej. Postawiła myśliwiec na ogonie w stosunku do poprzed-niego kursu i wzniosła się ponad stref ę potyczki, zmuszają c skoczkido pościgu. Byle dalej od „Mon Mothmy” i jej misji.

Widoczna z oddali „Mon Mothma” weszła w stref ę min dovin basali. Jej własny oddział myśliwców – E-wingów, X-wingów i prze-chwytują cych myśliwców TIE – wysypał się z doków i uniósł w mrok,w kierunku statku, który miał eskortować i chronić.

Coruscant

Luke Skywalker, Mistrz Jedi, szedł sam o kilka metrów przed grupą .Wiedział, że nikt go nie rozpozna, pomimo otaczają cej go sławy.Miał na sobie zbroję ze skorupy kraba vonduun, najchę tniej noszonystrój bojowy Yuuzhan Vongów. Jego zbroja była co prawda sztuczna,ale wykonana z lekkich materiałów starannie ukształtowanych i za-

Page 10: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 10/276

13

 barwionych tak, aby przypominały płyty żywego yuuzhańskiego sko-rupiaka. Wolał takie rozwią zanie. Niektórzy z jego towarzyszy nosili

 prawdziwe zbroje i musieli przyzwyczajać się do skurczów i pulsowa-nia żywej istoty. Pod zbroją miał na sobie cienki, przylegają cy ciasnodo ciała, jasnoszary kombinezon, cieniowany błę kitnymi pasmami, któ-ry dość dok ładnie imitował odcień skóry niektórych Yuuzhan. Gdybynie to, że był o kilka szerokości dłoni niższy od przecię tnego yuuzhań-skiego wojownika, do złudzenia przypominał by przedstawiciela tejrasy.

Zresztą i tak trudno byłoby go dok ładnie obejrzećw miejscu, gdziewłaśnie się znajdowali. Szedł korytarzem przeznaczonym dla pieszych,łą czą cym kilka budynków zamknię tymi, zawieszonymi w powietrzu

 pasażami na wysokości mniej wię cej setnego pię tra. Ten budynek musiał kiedyś być eleganckim kondominium dla bogaczy, bo na każ-dym pię trze znajdowało się jedynie kilka wytwornie urzą dzonych apar-tamentów. Wszystkie drzwi zostały wybite, ale – są dzą c ze stanu po-mieszczeń, odartych z wszystkich co cenniejszych przedmiotów, alez nietknię tymi urzą dzeniami mechanicznymi – należało są dzić, że dzie-ła zniszczenia dokonali szabrownicy, a nie Yuuzhanie.

Wszę dzie unosił się  smród rozk ładu. Nieustannie potykali się 

o szczą tki byłych mieszkańców Coruscant – niektóre nosiły na sobiewyraźne ślady przemocy, przyczynę  śmierci innych trudno było do-strzec na pierwszy rzut oka, wszystkie jednak znajdowały się w staniezaawansowanego rozk ładu.

Ile jedzenia znajdowało się w kuchniach tych ludzi w chwili upadkuCoruscant i całkowitego zniszczenia jego infrastruktury? Ile wody udaim się  znaleźć? Na świecie, gdzie nie istniały ani tereny leśne, anirolnicze, gdzie nie było innego sposobu zdobycia pożywienia, jak tyl-ko przez import maszynami, które tak łatwo mógł zniszczyć nieprzy-

 jaciel, należało się spodziewać, że wię kszość prostych mieszkańcówCoruscant już nie żyła, a śmier ć każdego dnia zbierała nowe żniwo.

W niektórych miejscach smród zgnilizny wydawał się mocniej-szy, w innych słabszy, ale był wszę dzie. Luke i wię kszość jego grupykorzystali z niewielkich perfumowanych chusteczek, którymi zasła-niali nozdrza. To Buźka je zabrał. Luke wolał nie wiedzieć, przez jakie

doświadczenia musiał przejść, żeby pamię tać o dużym zapasie tychszmatek.Luke zbliżył się do wylotu, gdzie korytarz budynku przechodził

w pasaż i zgasił pr ę t żarowy, zbudowany tak, aby przypominał yuuzhań-skie stworzenia dają ce światło. Z otworu są czyło się mdłe światło

Page 11: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 11/276

14

słoneczne, co wskazywało na to, że pasaż zbudowano z transpastali. Zadawnych czasów widok z tego miejsca musiał zapierać dech w piersiach.

Poczuł, a później tak że usłyszał kroki Mary, która zaszła go odtyłu.

 – Ty załatwiłeś ostatnią , farmerze – mruknęła.Obejrzał się na nią . Mara również była ubrana w zbroję wojenną 

Yuuzhan Vongów i odpowiedni kombinezon. Gdyby nie kształt pod- bródka i ust pod krawę dzią hełmu, nigdy nie rozpoznał by w niej swo- jej żony.

 – A ty poprzednią – zauważył. – Moja kolej – oznajmił Garik „Buźka” Loran, dawny aktor, póź-

niej długoletni dowódca komórki wywiadowczej Nowej Republiki.

Prawie połowa jego zwyk łej ekipy zwanej Widmami, dzieliła z nim tę misję . Buźka był nie do rozpoznania, gdyż oprócz zbroi ze skorupykraba vonduun miał na sobie ooglitha, cośw rodzaju żywej maski uży-wanej przez Yuuzhan. Ta jednak była dziełem członka grupy Widmnazwiskiem Baljos Arnjak i przypominała pokrytą bliznami, zniekształ-coną twarz wojownika Yuuzhan Vongów. Stanął obok Mary.

 – Buzi na szczęście? – wysunął poszarpane, wystrzę  pione wargi jak do pocałunku.

Pokr ę ciła głową . –  Życie ci niemiłe czy straciłeś instynkt samozachowawczy?Buźka zachichotał. Zrzucił plecak i wysupłał z niego zwój liny,

obwią zują c jeden jej koniec wokół pasa. Drugi koniec, wraz z resztą zwoju, podał Luke’owi.

 – Buzi na szczęście? – Spływaj z pierwszym podmuchem.Dotarli do dużego otworu prowadzą cego do pasażu. Podobnie jak 

cały korytarz, był dość szeroki, aby czworo potężnie zbudowanychludzi mogło iść obok siebie; ściany z obu stron stanowiły płyty trans-

 pastali wzmocnione metalowymi wspornikami. Przez przejrzysty ma-teriał Luke widział otaczają ce budynki, w wię kszości pokryte czymśw rodzaju alg lub k ę  pkami traw nieznanego gatunku. Wiele budynkówwydawało się bliskich zawalenia, z zapadnię tymi dachami i zaokr ą -glonymi od erozji krawę dziami.

Buźka ruszył przed siebie, macają c stopą podłoże, zanim zrobiłkolejny krok. Luke nie widział drugiego końca korytarza, który w po-łowie wyginał się  łagodnym łukiem, by lepiej wytrzymywać duże ob-ciążenia, a mierzył co najmniej pięćdziesią t metrów. Pod pasażem cią -gnął się szeroki, obecnie zniszczony nie do poznania bulwar.

Page 12: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 12/276

15

Kiedy Buźka znajdował się już w odległości około dziesię ciu me-trów, komunikator w hełmie Luke’a trzasnął i ożył, odzywają c się gło-sem Buźki.

 – Nie trzeszczy za mocno. Wydaje się całkiem solidny.Pozostali członkowie grupy Luke’a przybliżyli się  do wylotu.

Wszyscy mieli na sobie yuuzhańskie zbroje – albo prawdziwe, jak u Buźki, albo sztuczne, jak Luke’a.

 Najwyższy z „wojowników”, o wyraźnych czarno-czerwonychsymbolach na masce i napier śniku, był to Kell Tainer, kolejne Widmo,wielbiciel maszyn i mocnych materiałów wybuchowych, a tak że mistrzwalki wr ę cz.

 Nastę  pni dwaj wojownicy nosili zbroje domeny Kraal, ozdobione

zawiłymi ornamentami o barwie srebra i różowego koralu, ścią gnię tez Yuuzhan okupują cych Borleias, zanim odbiła ją rozpadają ca się NowaRepublika. Baljos Arnjak, ten w bardziej spiczastym hełmie, był eks-

 pertem Widm w zakresie wiedzy społecznej o Yuuzhanach i o ich or-ganicznej technologii; drugi, szerszy hełm o wię kszych otworach naoczy, ukrywał Bhindi Drayson, kobietę  o najróżniejszych talentachwywiadowczych, znają cą się  świetnie na taktyce militarnej, kompute-rach i robotyce. Twarz Bhindi była oszpecona niezmywalnym makija-

żem, wię c dopiero przy bliskim przyjrzeniu się dało się zauważyć, że jej wargi nie były naprawdę powycinane w strzę  py, a reszty twarzy nie pokrywały prawdziwe tatuaże. Baljos również miał na sobie maskeraooglitha z par ą k łów wystają cych z dolnej części podbródka.

Dalej szedł Elassar Targon, Devaronianin, lekarz Widm. Miał nasobie sztuczną zbroję utrzymaną w tonacji zielonoszarej, gdyż natu-ralna zdawała się przepełniać go zabobonnym przerażeniem. Nawetteraz, gdy nie spuszczał oka z postę  pów Buźki, nie przestawał wyko-nywać prawą dłonią magicznych gestów. Czy po to, aby Yuuzhanietrzymali się  z daleka, czy żeby Buźka bezpiecznie dotar ł do końcakorytarza? Luke nie wiedział, a Elassar wykonywał te gesty tak czę sto,że pewnie bez udziału świadomości.

Obok szła Danni Quee, naukowiec Nowej Republiki, autorka wieluwynalazków technicznych w wojnie przeciwko Yuuzhan Vongom. Jejzbroja była całkiem czarna i żywa, wyhodowana właściwie dla Elassara

i dlatego nieco na nią za duża i kr ę  pują ca ruchy. Korzystają c z chwiliwolnego czasu wyjęła z torby małe elektroniczne urzą dzenie i zaczęła pobierać próbki z otoczenia. Danni i Elassar również nosili charaktery-zację , choć na diabolicznych rysach i czerwonej skórze Devaronianinawyglą dała ona znacznie efektowniej niż na łagodnym obliczu Danni.

Page 13: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 13/276

16

Tahiri Veila trzymała się kilka metrów za grupą , pilnują c tyłów.Była trzecim Jedi w grupie. Jako nastolatka oficjalnie była jeszczeuczennicą , lecz w istocie, jeśli nie liczyć tej oficjalnej strony, uważana

 była przez wszystkich za rycerza, bo od począ tku inwazji YuuzhanVongów nabrała doświadczenia i wiedzy. W tych wojennych czasachwszystko zmieniało się tak szybko, że szkolenie nie nadążało za roz-wojem jej pokolenia Jedi. Zbroja Tahiri miała rdzawą barwę , a prze-ciwpoślizgowe podeszwy jej kombinezonu były dla niej bez wą tpie-nia lepszym rozwią zaniem niż jakiekolwiek obuwie, choć nie mogłysię równać z chodzeniem na bosaka, co zdecydowanie wolała. Miałana sobie trzeciego ooglitha, któremu z każdego policzka sterczały pocztery ostre jak szpony kolce, a podbródek i szyję pokrywały głę  bokie,

krzyżują ce się czerwone krechy blizn.Luke spojrzał na nią . Nie potrzebował Mocy, by wyczuć cierpie-nie, które od jakiegoś czasu zdawało się nieodłą cznym towarzyszemdziewczyny. Niedawno zginął jej najlepszy przyjaciel, siostrzeniecLuke’a, młody Anakin Solo. Zginął w czasie uwieńczonej sukcesem,lecz bardzo kosztownej misji zniszczenia gniazda stworzeń zwanychvoxynami, które okazały się bardzo pożyteczne w polowaniach na Jedii ich zabijaniu. Od tamtego czasu, z wyją tkiem nielicznych chwil, Ta-

hiri owijała się w milczenie jak w szatę Jedi, trzymają c wszystkich nadystans.

Luke sam wyraził zgodę na misję młodych Jedi. Wielu z nich zgi-nęło. Czasem trudno mu było spojrzeć w oczy Hanowi i Leii, rodzi-com Anakina. A teraz prowadził kolejną misję , w której zagrożone

 jest życie młodej Jedi. Czasem zastanawiał się , czy kiedykolwiek prze-stanie wysyłać młodych ludzi na pewne cierpienie i śmier ć.

Prawdopodobnie nigdy, pomyślał. Nie należę do tych szczęśliwców. – Jestem na środku – szepnął Buźka. – Wciąż żadnych trzasków.

Poskaczę  trochę , kiedy bę dę na drugiej stronie, żeby sprawdzić, czy połą czenie wciąż jest bezpieczne i... zaraz, zaraz, coś tam się rusza...

 Nagle z oddali, gdzieś zza pleców Buźki, rozległy się okrzyki w ję -zyku Yuuzhan Vongów. Tizowyrm – organiczny yuuzhański tłumacz – zainstalowany w uchu Luke’a – przetłumaczył ten okrzyk na wspólny:„Stój! Nie ruszaj się ! Imię , domena i zadanie!”

Luke rzucił zwój liny Baljosowi. – Zostawcie tu plecaki – polecił.Poszedł przodem, Mara i Kell w ślad za nim, a z tyłu rozlegał się 

tupot stóp Tahiri. Tylko ich czwórka miała szansę stoczyć wyrównaną walk ę z grupą  świetnie wyszkolonych wojowników Yuuzhan Vongów.

Page 14: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 14/276

172 – Twierdza Rebelii

Luke słyszał odpowiedź Buźki zarówno normalnie, jak i przezkomunikator. Zdawała się zawierać w sobie odpowiedni ładunek agre-sji i gniewu.

 – Jestem Faka Rann. Moją misją jest niszczenie bluźnierstw i szko-lenie moich wojowników. Nie zatrzymujcie mnie.

Luke, Mara, Kell i Tahiri zbliżyli się do Buźki. Teraz dopiero moglispojrzeć w dół pochyłości, sk ą d zbliżała się grupka yuuzhańskich wo-

 jowników. Luke naliczył siedmiu, wię kszość miała już w r ę kach am- phistaffy. Wężowate stworzenia były sztywne, w pozycji włócznia/ pika. Buźka manipulował przy swoim sztucznym amphistaffie, którymiał owinię ty wokół pasa, ale Luke wiedział, że tylko uwalnia się zesznura.

Podszedł do Buźki i stanął obok niego z r ę kami skrzyżowanymina piersiach, emanują c pychą i arogancją . Mara ustawiła się przy nim,Tahiri i Kell z drugiej strony Buźki. Kell odwinął z pasa własnegosztucznego amphistaffa i ustawił w sztywnej pozycji. Była to dosko-nała imitacja działania prawdziwej broni, choć nie wytrzymałaby bez-

 pośredniej walki.Zbliżają ca się grupa wojowników zatrzymała się o dziesięć me-

trów od nich. Jej dowódca objął wzrokiem grupę Luke’a.

 – To wyznaczona dla nas strefa – zauważył. – Kto was tu przysłałna łowy?

 – Nikt nas nie przysłał – głos Buźki brzmiał ostro i drwią co nawetw tłumaczeniu tizowyrma. – Nie jesteśmy na służ bie, szukamy osobistejchwały.

 – Jeśli nie jesteście na służ bie, musicie nam ustą  pić. Z drogi.Luke wiedział, że żaden prawdziwy wojownik Yuuzhan Vong nie

zareaguje dobrze na takie wezwanie i westchnął w duchu: bę dziewalka. Przesunął kolano, aż wyczuł miecz świetlny, który zwisał muz pasa pod płytami zbroi.

 – Jeśli wy jesteście na służ bie – odpar ł Buźka – to znaczy, że na-sza misja jest ważniejsza od waszej, bo wy polujecie jedynie na rozkazdowódców, a my dlatego, że to czyni nas wspaniałymi. To wy zejdźcienam z drogi.

Dowódca nieprzyjaciółwytrzeszczył oczy na Buźk ę . A potem krót-

kie słowne starcie zakończyło się dok ładnie tak, jak powinno: najpierwzaatakował dowódca, a za nim wojownicy w dwóch szeregach.Buźka odskoczył, pozwalają c, aby zr ę czniejsi od niego w walce

wypełnili luk ę . Dowódca wroga rzucił się w jego kierunku, jakby chciałsię wcisnąć pomię dzy Luke’a i Kella, wywijają c amphistaffem i celują c

Page 15: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 15/276

18

w głowę Luke’a. Ten jednak skoczył w gór ę , a jego salto wyglą dałotylko trochę mniej zwinnie z powodu fałszywej zbroi.

Zawieszony w powietrzu zobaczył, że Kell złapał dowódcę i za-winął nim w przód i dokoła, rozpłaszczają c go na jednej z transpasta-lowych szyb pasażu. Szyba wytrzymała, ale metalowe okucia zawio-dły i puściły. Wojownik spadł w dół, wrzeszczą c i wymachują c ramio-nami.

Luke wylą dował i wycią gnął spod zbroi swój świetlny miecz.W tej samej chwili usłyszał trzask i syk włą czanych mieczy Tahirii Mary. Ostrze zapłonęło dok ładnie w chwili, kiedy należało odbić ciosamphistaffa. Odepchnął śmiercionośny, zatruty łeb na bok, wyminąłgo i zripostował. Wojownik zdołał pochwycić ostrze miecza górną 

częścią  apmhistaffa i ostrze odskoczyło, pozostawiają c na grzbieciezwierzę cia tylko niewielkie oparzenie. –  Jeedai! – wrzasnął jego przeciwnik. Pozostali wojownicy pod-

chwycili i powtórzyli okrzyk – a potem zabrzmiał on jeszcze raz, wy-krzykiwany przez inne głosy, z wię kszej odległości.

Luke odparował żuka, którym rzucił w jego stronę jeden z wojow-ników z tylnego szeregu, i zamachnął się z całych sił na swojego prze-ciwnika. Wojownik uchylił się , ale nie on był prawdziwym celem – 

Luke kierował broń w kierunku ramienia przeciwnika Tahiri po pra-wej stronie. Ostrze wbiło się w nieosłonię ty łokieć i odcięło go. Wo-

 jownik ryknął; wydawało się , że nie tyle z bólu, ile z gniewu. Jegoramię wraz z amphistaffem spadło na ziemię . Tahiri wykorzystała tenmoment, żeby go kopnąć i odesłać na tyły szeregu. Tymczasem Lukek ą tem oka zauważył Mar ę , która właśnie zwinnie przyżegała rzucone-go w jej kierunku brzytwożuka, jednocześnie parują c potężne uderze-nie amphistaffa z pierwszej linii i sztych drugiego z tylnej.

Wtedy Luke zobaczył kolejną grupę wojowników nadbiegają cą z korytarza są siedniego budynku. Nie mógł ich policzyć, ale uznał, żemusiało ich być co najmniej dwudziestu, a otwór korytarza z każdą sekundą wypluwał kolejnych. Wszyscy wykrzykiwali: Jeedai!

Kell Tainer odwrócił się i pobiegł. Luke przez moment pochwyciłzdumione i pełne zawodu spojrzenie Tahiri spod przył bicy, ale jej twarzzaraz znik ła, kiedy znów zanurkowała pod ramieniem kolejnego prze-

ciwnika. Zanim zdążyła się wyprostować, powietrze nad nią zagoto-wało się od ognia miotaczy. Wię kszość energii wchłonęła lub odbiłazbroja przeciwnika, ale jeden strzał trafił wojownika w szyję . Yuuzha-nin upadł na wznak z dymią cym gardłem, a Luke spostrzegł, że Buźkaz miotaczem w r ę ku stoi tuż za Tahiri. Kiedy dziewczyna wstała, Buź-

Page 16: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 16/276

19

ka zwolnił wyzwalacz i odstą  pił w lewo, poza zasię g wzroku Luke’a,czekają c na kolejny cel.

Luke kopnąłodcię te ramię wraz z amphistafferm wprost w twarz prze-ciwnika, pieczę tują c go prostym sztychem w twarz. Ten wojownik był

 jednak zbyt sprytny, aby nabrać się na tę sztuczk ę . Ani drgnął, kiedy ramię odbiło się od jego hełmu, i sparował cię cie własnym amphistaffem.

 Nagle napłynęła kolejna fala wojowników i zrobiło się gę sto odamphistaffów, brzytwożuków, chrzą szczy udarowych i podobnych donoży couffeee, którym trzeba było stawić czoło. Luke stwierdził na-gle, że musi się cofać krok za krokiem, jednocześnie parują c kolejneciosy, spalają c brzytwożuki, a co jakiś czas zatapiają c miecz w gardle

 przeciwnika.

 – Zbrojny odwrót! – rozkazał.Coś przemknęło pomię dzy Lukiem a Mar ą . Wyglą dało jak płaskieczarne pudełko wielkości mniej wię cej ludzkiej dłoni, z błyszczą cymiznakami – literami lub cyframi – na boku. Kell znów znalazł się w polu widzenia Luke’a, tym razem z miotaczem trzymanym wysoko

 ponad głową Jedi; raził Yuuzhan strumieniami ognia. – Proponuję naprawdę szybki odwrót – zawołał. – Dziesięć! – Co to było? – zapytał Luke. Zamiast zablokować kolejny nadla-

tują cy amphistaff, pochylił się do przodu i ciachnął mieczem nadgar-stek nowego przeciwnika, odcinają c mu dłoń wraz z bronią .

 – Wiesz, co to było. Siedem. Sześć.Luke zaczął biec z powrotem. Mara i Tahiri dotrzymywały mu

kroku, Buźka i Kell nie przerywali ognia, wspomaganego od czasu doczasu celnym strzałem ze strony pozostałych członków grupy.

Zaledwie znów znaleźli się w korytarzu, ładunek eksplodował. Nagle pasaż pośrodku grupy Yuuzhan Vongów zmienił się w ścianę ognia, pę dzą cą ku nim z oszałamiają cą pr ę dkością .

Luke ostatnim wysiłkiem użyłMocy i rzucił się w tył, pocią gają c zasobą Mar ę i Tahiri. Wylą dowali kilkanaście metrów w głę  bi korytarza,wciąż odbijają c rzucane chrzą szcze i brzytwożuki. Ognisty podmucheksplozji z rykiem przeleciał nad grupą interwencyjną , na moment ośle-

 piają c Luke’a i odrzucają c go do tyłu. Luke doskonale wiedział, gdzieznajdują się inni Jedi i Widma, i śmiało wywinął świetlnym mieczem

w kombinacji obronnej, której rzadko używał poza salą treningową . Po-czuł, jak jego ostrze natrafia na coś twardego i nieustę  pliwego.Żar i błysk przeleciały i zniknęły, a Luke stwierdził, że jego miecz

 jest sczepiony z amphistaffem wojownika, z którego pleców unosi się dym. Trzej inni wojownicy stali pomię dzy nim a resztą grupy, a dwaj

Page 17: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 17/276

20

miotali się w skoncentrowanym ogniu miotaczy Widm i Danni Quee.Ostatni znajdował się właśnie w połowie eleganckiego wyskoku z kop-nię ciem, kiedy skierowane w gór ę ostrze miecza Mary pogr ążyło się 

 pod spódniczk ą jego zbroi.Luke kopnął swojego przeciwnika w sam środek brzucha, wytr ą -

cają c go z równowagi. Yuuzhanin zatoczył się , cofnął do otworu pasa-żu i z okrzykiem zaskoczenia znik ł w przepaści.

Pasażu nie było. O tym, że kiedykolwiek istniał, świadczyły jedy-nie zjeżone szczą tki konstrukcji i unoszą cy się dym. Nawet poprzezdźwię czą cy w uszach huk eksplozji Luke mógł słyszeć zgrzyt i huk 

 pogruchotanych szczą tków, spadają cych trzysta czy czterysta metróww dół na ruinę bulwaru.

Stali przez chwilę w milczeniu, dyszą c z wysiłku. Widma, Jedii naukowiec spojrzeli po sobie. – Czy ktoś jest ranny? – zapytał wreszcie Luke. – Brzytwożuk mnie drasnął – zawiadomiła Danni. – Właściwie

odbił się od zbroi i tylko ściął mnie z nóg. – Dość niszczycielska walka – mruknął Luke. – Ale przynajmniej

nikt z naszych nie ucierpiał. – Bardzo dobra potyczka – zauważył Buźka. – Obiecują ca.

 – Jak to? – zmarszczył brwi Luke. – Przecież teraz wiedzą , że tu jesteśmy. Że Jedi tutaj są .

 – Nie. Po pierwsze, są dzę , że wszyscy oni byli w pasażu. A zatemnie przeżył nikt, kto wie, że są tutaj Jedi.

 – Dopóki nie znajdą ciał – zauważyła Mara. – Z bardzo charakte-rystycznymi śladami mieczy świetlnych.

Buźka wzruszył ramionami. – I tu mnie masz. Ale jest coś ważniejszego: dopóki nie wyszły

na jaw miecze świetlne, uważali nas za Yuuzhan. A wię c wszystkogra: i przebrania, i moje niezwyk łe zdolności ję zykowe, dzię ki którymw cią gu ostatnich kilku lat nauczyłem się potocznego ję zyka YuuzhanVongów. Możemy się spodziewać, że dalej też bę dzie w porzą dku.

 – Słusznie.Buźka przybrał nagle ton zawodowej troski.

 – Czy to się liczy jako moja kolej, czy mam sprawdzić nastę  pny

korytarz?Luke wyszczerzył zę  by. – Liczy się jako twoja kolej. – Nastę  pny bę dzie o dwadzieścia lub trzydzieści metrów w dół – 

zauważył Kell. – Może lepiej tam chodźmy.

Page 18: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 18/276

21

Bhindi klepnęła Kella w tył hełmu. – Tamten na dole z pewnością bę dzie rozbity przez szczą tki tego

tutaj, kolego Bumbum. Idziemy w gór ę . – Wiedziałem – odpar ł zgnę  bionym tonem Kell.

Borleias, system Pyria

Han Solo wisiał głową w dół, pogr ążony po pas w maszynerii pod płytami pok ładu „Sokoła Millenium” , kiedy usłyszał i poczuł zbliża- ją ce się kroki. Były lekkie i zdecydowane – czyli była to Leia. To zna-czy, że powinien pojawić się również drugi odgłos – kroków Meewalh,

noghryjskiej morderczej damy do towarzystwa Leii, ale Han nigdy jesz-cze nie miał okazji go usłyszeć.Bardzo chciał naprawić sprzę gło, nad którym się biedził, a odwró-

cona pozycja pozbawiła go ciekawości – zresztą czuł, że gdyby Leiamiała jakiś problem, jej kroki brzmiałyby inaczej.

 – Artoo, możesz mi podać ten elektryczny przepływomierz? – wycią gnął dłoń w powietrze i czekał.

R2-D2, robot astromechaniczny Luke’a, odpowiedział mu serią 

wesołych pisków i pohukiwań. Han usłyszał buczenie wycią ganegomanipulatora, poczuł, jak miernik lą duje mu w dłoni. A potem dobiegłgo głos żony:

 – Ciekawe, czy jeśli go popchnę , walnie głową w podłogę ?Radosny pisk R2-D2 brzmiał zdecydowanie twierdzą co.

 – Módl się , do czego tam chcesz, Artoo, żeby tego nie zrobiła – odpar ł Han. – Nie mogę uderzyć mojej żony, bę dę wię c musiał zem-ścić się na pierwszym robocie, jaki mi się nawinie.

Artoo odpowiedział niezadowolonym trylem, po czym oddalił się z warkotem kółek.

 – Co on gada? – zapytał Han.Leia się roześmiała.

 – Nie wiem, ale na jego miejscu powiedziałabym: „No to idę poSee Threepio”.

 – Racja – Han podłą czył przepływomierz do świeżo zainstalowa-

nych przewodów. – Mogłabyś włą czyć mi holokom? – Czy ty siedzisz z głową w kablach zasilają cych holokomu? – Tak. – No to nie mogłabym. – Jeśli tego nie zrobisz, nie sprawdzę , czy zasilanie jest prawidłowe.

Page 19: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 19/276

22

 – Wyjdź na gór ę , a miernik zostaw tam, gdzie bę dziesz go mógłodczytać.

Han stę knął. Wiedział w głę  bi ducha, że nic się nie może stać, że„Sokół” nigdy by go nie skrzywdził w czasie naprawy. Uznawał to za

 pewnik, pomimo niezliczonych otar ć, kontuzji i kopnięć pr ą dem, ja-kich doświadczył w cią gu tych lat. Ale Leia pozostała nieugię ta.

Wiedział też z wieloletniego doświadczenia, że Leia nie odejdzie,dopóki się nie upewni, że Han nie zrobi czegoś, co ona uważa za głu-

 pie. Może albo czekać tak z głową w dół do końca świata, albo ustą - pić.

Umieścił zatem miernik tak, żeby móc odczytać wskazania z góryi wydźwignął się z włazu, prezentują c Leii sztucznie wesoły uśmiech.

 – Zadowolona? – Jeszcze jak. Ale jesteś czerwony. – Tak to już jest, kiedy się za długo wisi głową w dół. Mogę do-

stać trochę kafu? Albo coś do czytania? Nie chcę się nudzić, kiedy ty bę dziesz prowadzić naprawę . – Zignorował nagły zawrót głowy, spo-wodowany odpływem krwi od mózgu i wstał.

Leia uśmiechnęła się , ani trochę nie zbita z tropu jego uszczypli-wością .

 – Chciałam ci tylko przypomnieć, że przed wyjazdem powinni-śmy wstą  pić do Tarka.

 – Tak, wiem. Nie znoszę pożegnań.Leia zniżyła głos do szeptu.

 – Skoro już o tym mowa, nie wiesz przypadkiem, jak mam po-wiedzieć Meewalh, że nie możemy jej zabrać w tę misję ? Że jej obec-ność w charakterze goryla obróci wniwecz cały nasz kamuflaż?

Han odpowiedział również szeptem: – Może dasz jej urlop? – Han... – A może tuż przed startem poślemy ją po butelk ę brandy i odle-

cimy zanim wróci? – Wcale mi nie pomagasz.Uśmiechnął się i przycią gnął ją do siebie.

 – Nikogo nie oszukasz. Doskonale wiesz, co jej masz powiedzieć.

Chcesz tylko, żebym przy tym był, żebym cię popar ł, tak?Spojrzała na niego z udaną urazą . – Mógł byś mi nie zaglą dać do głowy? – Mam rację ? – Masz, masz – westchnęła Leia i przytuliła się do niego.

Page 20: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 20/276

23

Lecz wyraz jej twarzy był tylko pozornie wesoły. Nie mogła czućsię  beztrosko, skoro jeden z jej synów niedawno zginął na wojnie,a drugi zaginął i wielu ludzi uważało go za zmar łego, jedyna córka zaśwraz ze swoją eskadr ą prowadzi misję gdzieś w systemie Pyrii. Hanzastanowił się , czy kiedykolwiek nadejdzie taki czas, że ujrzy praw-dziwy spokój na twarzy żony.

System Pyria

Głę  boko w polu minowym dovin basali Jaina i jej Eskadra Bliź-niaczych Słońc dotarli do „Mon Mothmy”, która właśnie wykonywała

zwrot w kierunku Borleias. W dali pojawił się statek towarowy typuGallofree, tłusty i brzydki jak Hutt w pół drogi do basenu, kierują cysię w ich stronę . Drobne światełka migają ce wokół frachtowca świad-czyły o wciąż toczą cej się bitwie, ale było ich niewiele, w dodatkucią gle ich ubywało. Światełka czujników przedstawiają ce skoczki ko-ralowe stopniowo znikały z ekranu.

 – Bliźniacze Słońca, tu „Sen Rebelii”. Czujniki pokazują kolejneeskadry skoczków, ale są dzę , że przed ich przybyciem nasz konwój

wykona ostatni mikroskok i znajdzie się poza polem minowym. Alemoże być gor ą co, wię c uważajcie, proszę .

Jaina wyszczerzyła zę  by na słowo „proszę ”. Dzię ki grze, w jak ą grała z Yuuzhan Vongami, dzię ki oszustwu, które powodowało, że co-raz bardziej identyfikowała się z boginią Yun-Harlą , znajdowała się zawsze o krok poza strukturami dowodzenia Borleias, a wszystkichdowódców poinstruowano w cztery oczy, żeby traktowali ją z szacun-kiem godnym zagranicznego dygnitarza. Nieraz się zastanawiała, któ-rych dowódców ta gra bawi, a których irytuje. Głos tego kontrolera nienosił śladów irytacji.

 – Dowódca Bliźniaczych Słońc do „Snu Rebelii”: odebrałam.Jaina wprowadziła eskadr ę w łuk równoległy do trajektorii „Snu

Rebelii” i czekała. Kiedy kontury statku towarowego stały się wresz-cie widoczne gołym okiem, jego nazwa pojawiła się tak że na tablicyczujników: „Szalona Namię tność”. Widać też było, jakie myśliwce ją 

eskortują . Po skończonej walce ustawiły się w formację oskrzydlają -cą . Wię kszość nosiła szaro-białe barwy sił wspomagają cych „Snu Re- belii”, ale jedna z eskadr, mieszana, sk ładają ca się z myśliwców A i E, pomalowana była na jaskrawożółto z groźnymi czarnymi zygzakami.

 – A co to za sithowe nasienie? – zdziwiła się Jaina.

Page 21: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 21/276

24

 – „Bliźniacze Słońca Jeden”, tu Żółte Asy Taanab – odezwał się rozbawiony mę ski głos. – Mówi „As Jeden”. Przybyliśmy, żeby poka-zać obrońcom Borleias, jak się lata.

Jaina skrzywiła się . Zapomniała, że przełą czyła się na ogólną czę -stotliwość bojową Nowej Republiki, żeby odpowiedzieć „Snowi Re-

 belii”. Ale chociaż wina leżała po jej stronie, nie mogła pozwolić, abytaki przytyk uszedł płazem.

 – A, to wy tak po mistrzowsku wylatujecie ze strefy walki? – Nie mów o bitwie – odpar ł „As Jeden”. – Chyba że jesteś ochot-

niczk ą . – „As Jeden”, tu „Szalona Namię tność”. Nie mógł byś przypad-

kiem ograniczyć swoich flirtów do strefy naziemnej?

 – Zrozumiałem, „Szalona”. Dowódco Słońc, wpadnij do mnie, jak już bę dziemy na dole. „As Jeden”, wyłą czam się .Jaina przełą czyła się na czę stotliwość własnej eskadry.

 – Bezczelny mał pojaszczur. – Zgadza się – odezwał się mechaniczny głos Prosiaka, gamorre-

ańskiego pilota i eksperta od taktyki. – Znam go.

Borleias

Jakieś istoty poruszały się w polu widzenia Tama Elgrina. Nie byłw stanie utrzymać otwartych powiek, wię c nie widziałwyraźnie i przezwię kszość czasu dostrzegał tylko przesuwają ce się nad nim plamy bia-łe lub pomarańczowe, porozumiewają ce się stłumionymi głosami.

 Na razie zadowalał się tą sytuacją ; nie przeszkadzał mu nawet za-mę t w głowie i fakt, że niewiele pamię tał, ale wreszcie ciekawość zwy-ciężyła. Zmusił się do otwarcia oczu i zogniskowania wzroku.

Teraz dopiero zobaczył, że cały ruch odbywa się poza łóżkiem, naktórym leżał. Jego wielkie, niezgrabne ciało pokrywała czysta płachtaw koją cym błę kitnym kolorze. Pod stopami miał metalową płytę  łóżka,a dalej coś w rodzaju chodnika dla pieszych: kolorowe plamy, którewidział, okazały się ludźmi, humanoidami. Tylko od czasu do czasu prze-wijał się jakiś Twi’lek czy Devaronianin, niektórzy ubrani w szpitalną 

 biel, inni w kombinezonach pilotów. Nikt nie zwracał na niego uwagi.Po obu stronach łóżka wisiały nieprzezroczyste zasłony w tym sa-mym denerwują co koją cym błę kicie. Tak wyraźnie oddzielały go od resz-ty pomieszczenia – najprawdopodobniej miały zapewnić odrobinę pry-watności i spokoju – że wreszcie zrozumiał, iż znajduje się w szpitalu.

Page 22: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 22/276

25

 Na razie to mu wystarczyło. Nie musiał wiedzieć, po co tu jest. Najważniejsze, że jego mózg pracował na tyle dobrze, aby przetwa-rzać informacje.

W chwilę później jedna z postaci zeszła z chodnika i zbliżyła się do jego łóżka. Była to istota z Kalamaru, a długie doświadczeniez niehumanoidami podpowiadało Tomowi, że to kobieta. Miała na so-

 bie biały kombinezon lekarza, a jej skóra promieniowała ciepłym ró-żowym kolorem.

 – Obudziłeś się – powiedziała takim tonem, jakby to był niezwy-k ły wyczyn, coś, co powinno przynajmniej trochę go ucieszyć.

 – Um – powiedział. Miał zamiar powiedzieć „tak”, ale wyszłomu „um”.

 – Wiesz, co się stało? Gdzie byłeś i dlaczego?Potrzą snął głową . – Um. – Zostałeś paskudnie wykorzystany przez Yuuzhan Vongów i uwa-

runkowany na wykonywanie ich rozkazów. Opar łeś się  jednak tymmanipulacjom i prawdopodobnie zapobiegłeś tragedii. Twój opór spo-wodował pewne uszkodzenia fizyczne, dlatego tu jesteś.

Czuł się tak, jakby się znalazł przed zapor ą oddzielają cą go od wspo-

mnień... i nagle tama runęła, wspomnienia zalały go falą , uderzyły weń,uniosły go... Pamię tał, że znajdował się na Coruscant, kiedy miasto zo-stało podbite przez Yuuzhan; pamię tał, jak się ukrywał i uciekał, jak gow końcu schwytali i wzię li do niewoli. A potem minęło wiele dni – ile?Chyba dwa, choć wydawało się , że pół życia. Leżał na stole, który się ruszał, słuchał Yuuzhan Vongów, którzy mówili mu, co ma robić, czuł

 przeszywają cy ból, kiedy tylko wypracowałw sobie dość siły, by odrzu-cić ich słowa i odmówić wykonania rozkazów. Ból przychodził nawetwtedy, kiedy odmowa ukryta była głę  boko w jego sercu; nawet kiedynie potrzą sał głową , nie mówił i nawet spojrzeniem nie dawał znaku, żesię buntuje. Stół zawsze wiedział, zawsze sprawiał mu ból, aż pewnegodnia słowa Yuuzhan przebiły się przez zasłonę , a on nie mógł się  imoprzeć, nie mógł odmówić nawet w najgłę  bszej głę  bi ducha.

A potem pozwolono mu „uciec” i wrócić do swojego pracodawcy,historyka Wolama Tsera, z którym opuścili Coruscant i znaleźli się na

Borleias, w tymczasowej twierdzy pogr ążonej w chaosie armii NowejRepubliki. Tam szpiegował operacje Nowej Republiki, naukowca Dan-ni Quee i pilotk ę Jainę Solo.

Dopiero kiedy się dowiedział, że jedną z nich ma porwać, a drugą za- bić, znalazł w sobie dość siły, aby oprzeć się bólowi, który przychodził

Page 23: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 23/276

26

zawsze, kiedy nie spełniał natychmiast żą dańYuuzhan Vongów. I padł, pewien, że ból go zabije.

 – Czy jest pan wciąż z nami, panie Elgrin? – Um – mruknął. – Tak.Otworzył oczy; Kalamarianka, pochylała się nad nim z rozchylo-

nymi ustami. Jej oczy poruszały się niezależnie od siebie, kiedy goobserwowała.

Z doświadczenia wiedział, że taki wyraz twarzy oznacza lekkiezdenerwowanie, choć osoba znają ca jedynie ludzkie rysy z pewnością 

 by tego nie dostrzegła. – Pan Elgrin? Tylko... Elgrin. Albo Tam. – Tamie, jestem Cilghal. Bę dę z tobą pracować, aby pokonać skutki

tego, co ci uczyniono. – Przechyliła głowę  na ludzk ą modłę , możenabrała tej maniery w kontaktach z ludźmi. – Przykro mi, ale muszę ci powiedzieć, że odwaga, z jak ą stawiłeś czoło uwarunkowaniu, nie ule-czyła cię . Wciąż cierpisz od skutków tego uwarunkowania. Bę dziemywspólnie pracować, żeby je przezwyciężyć. Żebyś mógł normalniefunkcjonować.

 – Jeśli tak jest... dlaczego ból głowy jeszcze mnie nie zabił?Cilghal wzięła jego r ę k ę w swoje. Miała gładkie, duże dłonie z bło-

ną mię dzy palcami – wię ksze niż Tam, ale nie zimne, jak mu się wyda-wało. Skierowała palce Tama na jego czoło. Wyczuł coś w rodzajuhełmu, jakieś urzą dzenie pokrywają ce cały czubek jego głowy.

 – Ta aparatura wyczuwa nadejście twoich bólów – wyjaśniła. – Sygnały elektroniczne zak łócają receptory bólu, zmniejszają c go lubeliminują c całkowicie. Później dopasujemy ci implant, który spełni tę samą rolę , ale nie bę dzie widoczny. Implant pozwoli ci również nagra-dzać siebie poprzez uwolnienie endorfin za każdym razem, kiedy zro-

 bisz coś, co uznasz za sprzeczne z wolą Yuuzhan Vongów. Uważamy,że stopniowo zdołasz w ten sposób uwolnić się od uwarunkowania.

 – Ale po co? Przecież bę dę są dzony. I rozstrzelany. Za zdradę . – Nie są dzę . Ta baza podlega prawu wojennemu, a generał Wedge

Antilles powiedział, że należy ci się pochwała, a nie nagana. Nie bę -dzie żadnego procesu.

Tam poczuł pieczenie pod powiekami. Nie wiedział, czy to łzy

ulgi, czy wstydu wobec przebaczenia, które otrzymał, choć na nie niezasłużył. Odwrócił twarz, żeby Cilghal nie zobaczyła, że płacze. – Pójdę  już – powiedziała. – Porozmawiamy później, kiedy się 

lepiej poczujesz.

Page 24: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 24/276

27

ROZDZ I A £

22222

Wysoki mężczyzna wali pięściami w ciemną kamienną  ścianę.Ś ciana rozcią ga się wsz ędzie, jak okiem się gnąć – przynajmniej

tak daleko, jak się ga md ł e świat ł o zrujnowanych wnętrzno ści wielkie- go miasta. Jest lekko cofnięta, nie cał kiem pionowa. L śniący kamień , z którego ją wykonano, pokrywają drobne szare cętki, które przydają

mu piękna i tajemniczo ści. Ś ciana nie wydaje się zbudowana z blo-ków; raczej stanowi jednolit ą pł  yt ę , której powierzchni nie znacz ą spo-iny ani szczeliny.

 Kamień nie ust ę puje pod ciosami pięści. M ężczyzna podnosi z pod ł ogi kawał ek durabetonu i uderza nim

w ścianę z cał ej sił  y. Durabeton rozpada się w pył .Cz ł owiek włącza swoją broń. Jej buczenie zmienia ton za ka żdym

ruchem ramienia, czerwony odblask błąka się po kamieniu. Cz ł owiek wbija ją w ścianę.

 Kamień nie rozgrzewa się , nie bucha pł omieniem, nawet nie top-nieje.

Cofa ostrze i dotyka miejsca, w którym wbił o się w powierzchnię ściany. Miejsce jest nieco cieplejsze od pozostał ej powierzchni, ale nie parzy.

 Krzyczy. Echo jego gniewu i rozpaczy unosi się pod wysokie skle- pienie i odbija echem od  ścian komnaty. Musi zdobyć to, co jest za ścianą. Tam jest wszystko. Nigdy tego nie

widział  , nigdy nie poczuł  , ale wie, że tam jest, wie dzięki wspomnieniom,które pozostawał  y ż ywe na d ł ugo przedtem, zanim je sobie u świadomił .

Page 25: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 25/276

28

Wysoki mężczyzna czuje w pobli żu czyjąś obecno ść. Podbiega do sterty gruzu, który zwalił się ze zrujnowanego sufitu i odpycha na bok kawał durabetonu.

W niszy pod g ł azem kuli się mał a postać. Cz ł owiek.Wysoki mężczyzna wycią ga r ęk ę , wyszarpuje tamtego z kryjówki.

Cz ł owieczek ma na sobie ł achmany i cuchnie potem. Wielomiesięcz-nym potem. Jego wł osy są d ł ugie i wystrz ę pione, ciemne oczy przepeł -nia l ęk.

Wysoki mężczyzna nie mówi. Nie zna sł ów. Zamiast nich formuł ujemy śl – obraz czarnej ściany, która nagle rozpada się w gruz, odsł ania-

 jąc przestrzeń , gdzie spoczywa skarb – i wciska ją w umysł  tamtego.Cz ł owieczek sztywnieje i wydaje okrzyk przera żenia, kiedy my śl wy-

 peł nia cał  y jego umysł .Wysoki przekazuje kolejną my śl, sformuł owaną w pytanie: „Jak?”Cz ł owieczek dygocze w jego r ękach, jego my śli, setki my śli, ma-

leńkich i rozbieganych jak gryzonie, migają w mózgu tamtego. Nagle pojawia się obraz. Maszyna, któr ą cz ł owiek mo że utrzymać

w dwóch r ękach. Z dyszy bucha o ślepiający blask, pł omień , który tniewszystko. Cz ł owieczek my śli o przecięciu ściany tym ogniem, wykroje-niu otworu, przez który wysoki cz ł owiek móg ł by przej ść.

Wysoki mężczyzna formuł uje w my ślach kolejny obraz. Przedsta-wia on mał ego cz ł owieczka, który idzie po maszynę i przynosi ją tu-taj. Natychmiast. Wysoki wbija t ę my śl w g ł owę tamtego jak mł o-tem, bezlito śnie, a ż sł  yszy peł en bólu wrzask. Wypuszcza cz ł owieczka

 z r ąk. Jego nowy niewolnik z pł aczem ucieka w mrok.

Borleias

Pułkownik Tycho Celchu, zastę  pca dowódcy Wedge’a Antillesa,wszedł do biura generała. Szczerzył zę  by w uśmiechu, którego najwy-raźniej nie mógł opanować, co było niezwyk łe u tego pełnego rezerwyoficera, w normalnych sytuacjach nie manifestują cego żadnych uczuć.

 – Generale – rzek ł. – Przedstawiam panu oficera, który dowodzi

Żółtymi Asami Taanab.Wytwornym gestem, niczym mistrz ceremonii, wskazał drzwi, któ-rych za sobą nie zamknął.

Do biura wszedł mężczyzna o szerokich barach, przystojny, ciem-nowłosy. Należał do typu ludzi, którzy noszą  średni wiek jak kostium

Page 26: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 26/276

29

 pirata. Miał na sobie jadowicie żółty kombinezon ozdobiony czarny-mi zygzakami, przypominają cymi fale mózgowe w interpretacji sza-lonego malarza. Zamiast zasalutować, przybrał pomnikową pozę .

 – Kapitan Wes Janson melduje się na rozkaz. To znaczy... proszę  pana.

Wedge poderwał się , aby uścisnąć dłoń Jansona, ale zamiast tego, przycią gnął go do siebie, chwytają c w niedźwiedzi uścisk.

 – Wes! Nie powiedzieli mi, że przylecisz z nową grupą . – Wystarczyło posmarować, gdzie należy. Nie mogłem pozwolić,

żeby mi schrzanili wielkie wejście. No dobra, co masz do picia? – Trutk ę domowej roboty, jeśli o to chodzi. Z wyją tkiem szcze-

gólnych okazji. Siadaj. – Wedge zajął swój fotel, Tycho zamknął drzwi

i obaj przybyli również usiedli.Janson wyjął kartę danych z jednej z licznych kieszeni kombine-zonu i rzucił ją na biurko Wedge’a.

 – Jestem pewien, że znasz już listę towarów z „Szalonej Namię t-ności”, ale tu masz moją kopię . Możesz sprawdzić, czy są takie same.Żywność, amunicja, zapasy, części zamienne do myśliwców, kilka

 beczek nie całkiem dojrzałej brandy owocowej z Taanab... – Cudownie. – Wedge wsunął kartę w notes, przeglą dają c infor-

macje, które zaczęły przewijać się po ekranie. – Jak długo pozostanie-cie w systemie?

 – Czy ja wiem... pewnie dopóki mnie nie zabiją .Zaskoczony Wedge spojrzał na niego bystro.

 – A to co znowu? –  Żółte Asy Taanab to jednostka ochotnicza. Jesteśmy finanso-

wani przez tę samą  fundację , która zakupiła i dostarczyła wszystkietowary... zorganizowaną  przeze mnie. Kiedy złożyłem rezygnację ,obiecałem moim zwierzchnikom, że przywiozę im w kieszeni kawa-łek Tsavonga Laha. Nie mogę ich rozczarować.

 – Masz ochotę przenieść się do Eskadry Łotrów? – uśmiechnąłsię Wedge.

 – Z rozkoszą , ale nie mogę . Przywiozłem ze sobą półtora dywi-zjonu pilotów z Taanab i uchodźców, którzy mają prawo pójść za moim

 przyk ładem.

Tycho zacmokał z wrażenia. – Ależ ty jesteś odpowiedzialny, Wes.Janson wzruszył ramionami ze smę tnym uśmiechem.

 – Obawiam się , że to żałosne efekty uboczne starzenia się organi-zmu. – Nagle wyraźnie się ożywił. – O, właśnie, możecie pomóc mi

Page 27: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 27/276

30

o tym zapomnieć, tylko powiedzcie mi coś na temat tej pilotki, któradowodzi Bliźniaczymi Słońcami. Ma milusi głos. Ciekawe, czy rów-nie milusio wyglą da?

Wedge, z trudem powstrzymują c się  od parsknię cia śmiechem,szybko wymienił znaczą ce spojrzenie z Tychem.

 – No cóż, tak. Milutko wyglą da. – Zamężna? Zaję ta? – Mam wrażenie, że owszem, zaję ta. Od niedawna. Moim sio-

strzeńcem, dodał w myśli Wedge. Choć oboje bardzo się starają , żebynikt tego nie zauważył.

 – No to kim ona jest?Wedge zmarszczył brwi, jakby usiłują c sobie przypomnieć.

 – Jay jakaśtam – obrócił się w stronę Tycho. – Dobrze myślę ? – Chyba tak. – Jay... Jay... – Wedge nagle rozjaśnił się w uśmiechu. – Właśnie.

Jaina Solo. – Jaina Solo! – Jansen pobladł lekko. – Jestem pewien, że to właśnie ona. – Sithowe nasienie, a wię c flirtowałem z dziewię ciolatk ą ... – Dziewię tnastolatk ą – łagodnie poprawił go Tycho. – I ma na kon-

cie wię cej zestrzeleń niż my wszyscy trzej razem wzię ci w jej wieku.Janson westchnął, najwidoczniej pokonany.

 – Chyba ją bę dę musiał przeprosić, a potem rzucę się na jej mieczświetlny.

Wedge pokr ę cił głową . – Lepiej poproś Hana, żeby cię zastrzelił. Bę dzie mniej bolało,

a on ma do tego prawo, jako ojciec. – Wiesz co, jako dowódca jesteś kawał drania.Wedge tylko się uśmiechnął.

Światostatek domeny Hul. System Pyria

Wojownik Yuuzhan Vongów, Czulkang Lah, był stary, o wiele star-szy niż inni, których oglą dali tubylcy galaktyki. Pod bliznami, tatu-

ażami i okaleczeniami, przez które jego twarz wydawała się prawieczarna, a rysy niemal nierozpoznawalne, skór ę miał poznaczoną głę - bokimi zmarszczkami starości. Chudość starczej sylwetki maskowała powię kszona zbroja z kraba vonduun, która wspomagała jego mięśnieswoją siłą .

Page 28: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 28/276

31

Stał pośrodku komnaty dowodzenia, swojej ulubionej na świato-statku domeny Hul. Ściany były pokryte stacjami komunikacyjnymidoradców i podległych mu oficerów, mię dzy innymi osobistego do-radcy, Kasdakha Bhula. Wię kszość stacji wyglą dała jak wpuszczonew ścianę z koralu yorik półki, na których spoczywały rzę dy villipów.Z tej metody komunikacji najchę tniej korzystali Yuuzhanie. Niektórez villipów znajdowały się w stanie spoczynku i leżały jak pozbawionetwarzy bryły, inne wynicowane, wyglą dały jak bezbarwne, błyszczą cegłowy Yuuzhan Vongów, których usta się  poruszały, przemawiają cw idealnej synchronizacji z odległymi nadawcami – rzeczywistymioficerami i szpiegami.

Ponad siedzeniem Czulkanga Laha widniała wielka błoniasta so-

czewka o średnicy trzykrotnie wię kszej niż wzrost wysokiego wojow-nika. Rozcią gał się przez nią nieporównany widok na przestrzeń ota-czają cą domenę Hul, a dzię ki jej zdolności do kurczenia się CzulkangLah mógł również obserwowaćw powię kszeniu bardzo odległe obiek-ty.

Przed starcem stał wysokiego wzrostu kapłan; jego chudość zna-mionowała czę ste posty i umartwienia. Miał na sobie ceremonialneszaty i zawój bogini Yun Harli.

 – Witaj, Harrarze – odezwał się Czulkang Lah. – To dla mnie zaszczyt, że mogę znów przed tobą stanąć. – Ka-

 płan oddał uk łon, a po tej wymianie uprzejmości wyprostował się na-tychmiast. – Raduję się , że widzę cię przy pracy, która przystoi zarów-no bogom, jak twojemu stanowisku. Przywożę ci statki i piechurów,którzy pomogą ci w osią gnię ciu celu. – Wspomniane przez kapłana

 posiłki przeleciały przed iluminatorem-soczewk ą , aby się pokazać sta-remu wojownikowi, ale i po to, aby oddać cześć głównodowodzą ce-mu siłami Yuuzhan Vongów w systemie Pyria.

 – Zostałem poinstruowany przez mojego syna, aby okazać ciwszelk ą pomoc w schwytaniu Jainy Solo. – Starzec skinął na znaczniemłodszego mężczyznę , który natychmiast wystą  pił naprzód i uklą k ł. – Harrarze, powierzam ci Charata Kraala. Dowodził on specjalnymi dzia-łaniami dotyczą cymi zarówno Jainy Solo, jak i innych istotnych kwe-stii. Obecnie stoi na czele bardzo pomysłowej i mocno zaangażowanej

 jednostki, na któr ą sk ładają się piloci z domen Kraat i Hul oraz zbiera-cze wiedzy. Ciężar dowodzenia, jaki na mnie spoczywa, stanie się lżej-szy, jeśli przejmiesz go ode mnie wraz z całym oddziałem i sam po-

 prowadzisz jego działania.Harrar zwrócił się do młodszego wojownika.

Page 29: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 29/276

32

 – Czy czujesz, że jesteś gotów przejść do innej służ by?Pytanie miało wagę  życia i śmierci. Gdyby w porywie uczciwości

Charat Kraal stwierdził, że nie chce przeniesienia, został by natych-miast uśmiercony, a jego miejsce zajął by inny, bardziej entuzjastycz-nie nastawiony dowódca.

Charat Kraal podniósł wzrok i spojrzał wprost w oczy Harrara. Nos wojownika był nie tyle zdeformowany, co czę sto się  zdarzałou Yuuzhan Vongów, ile raczej brakowało go zupełnie, a postrzę  pionei zaczerwienione kawałki skóry otaczają ce bliznę miały świadczyćo gwałtowności, z jak ą zostały oderwane. Czoło miał wysokie, bardziej

 jak człowiek niż Yuuzhanin, pokryte skomplikowanymi poprzecznymitatuażami, które przycią gały wzrok i częściowo ukrywały defekt.

 – Służę bogom, naszym dowódcom i domenie Kraal – rzek ł. – Z radością przyjmuję przeniesienie.Dobrze – odpar ł Harrar. – Czym się teraz zajmujesz?

 – Niedawno straciliśmy szpiega wśród ludzi zamieszkują cych tenwielki, bluźnierczy budynek. Przygotowałem plan wprowadzenia tamnowego szpiega, a nawet kilku. Dokonamy tego przy okazji nastę  pne-go ataku na ich siedzibę .

 – Tak po prostu? – zdziwił się Harrat. – A niewierni nie bę dą mie-

li możliwości, żeby odmówić tak wspaniałego podarku?Charat Khaar uśmiechnął się szeroko, ukazują c zza poszarpanych,

wą skich warg połamane zę  by. – Nie odmówią , o wielki kapłanie. – Kiedy moja audiencja u Czulkanga Laha dobiegnie końca, pój-

dziesz ze mną i opowiesz mi o swoich planach.

Coruscant

Grupa Luke’a Skywalkera dotar ła do galerii, która niegdyś mie-ściła sklepy i eleganckie domy towarowe. Luke znów poczuł uk łucie,

 jak ąś ledwo wyczuwalną  zmianę w Mocy. Odniósł to wrażenie jużwcześniej i teraz skierował się w stronę , z której nadeszło, mają c na-dzieję , że to właśnie stanowi źródło jego niepokoju i wizji, która zapo-

czą tkowała wyprawę i przywiodła ich na Coruscant. Jednak pozostaliJedi nie zawsze czuli to samo co on.Obejrzał się na nich. Mara od razu popatrzyła na niego i kiwnęła

głową . Tahiri, czujna jak polują cy drapieżnik, wpatrywała się w dal,w stronę , z której dochodziło to zak łócenie.

Page 30: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 30/276

333 – Twierdza Rebelii

 Nawet Danni spoglą dała mniej wię cej w tym samym kierunku,a mocny yuuzhański makijaż nie był w stanie zamaskować jej zdezo-rientowanej miny.

 – Czujecie coś? – zapytała. – Jasne – odpar ł Kell. – Głód. Czas na przerwę ?Luke pokr ę cił głową .

 – Nie tu, na otwartej przestrzeni. – Jasne. Ładunki wybuchowe znacznie ładniej eksplodują na po-

wietrzu.Tahiri spojrzała na niego z pogardą .

 – Czy ty zawsze myślisz tylko o jednym? – Zawsze tylko o jednym naraz, kochanie. A teraz myślę o swoim

żołą dku.Wyczulone do granic możliwości zmysły Luke’a odebrały kolej-ny sygnał, tym razem wyraźniejszy i bliższy niż poprzedni – powiewzagrożenia.

 – Uwaga –szepnął. – K łopoty.W jednej chwili cała grupa sformowała się w koło. Mara, Tahiri,

Kell i Buźka na zewną trz, pozostali w środku. Nikt nie wycią gnął tech-nologicznego uzbrojenia, ale Luke upewnił się , czy ma miecz świetlny

w zasię gu r ę ki, a Buźka i Kell usztywnili sztuczne amphistaffy.Z góry i z dołu dochodził ryk wielu głosów. Z dwóch sklepów po

 jednej stronie galerii i z obu końców balkonu pię tro wyżej wysypał się tłum rozkrzyczanych istot, kierują cych się wprost na Luke’a i jego grupę .

Byli to zarówno ludzie, jak i humanoidzi, mężczyźni i kobiety,w wię kszości odziani w brudne łachmany, uzbrojeni w prymitywne dzi-dy i noże oraz domowej roboty miecze. W jednej chwili prawie dwu-dziestoosobowa grupa rzuciła się w kierunku oddziału Luke’a, a z róż-nych pomieszczeń wysypywali się kolejni.

Luke odetchnął z ulgą . – Czas na kontakt – rzek ł i się gnął do hełmu. – W nogi – odezwała się nagle Bhnidi. – Co? – W nogi! – Bhindi natychmiast wykonała własne polecenie: od-

wróciła się w stronę , z której przyszli i puściła pę dem, byle dalej od

zbliżają cego się tłumu.Luke porozumiał się wzrokiem z Mar ą . Wzruszyli zgodnie ramio-nami i pobiegli w ślad za Bhindi. Reszta deptała im po pię tach.

Wybiegli z szerokiego, sklepionego korytarza, który stanowił wej-ście do galerii handlowej, i szybko oddalili się od swoich prześladowców.

Page 31: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 31/276

34

Skr ę cili w prawo, w najbliższą odnogę korytarza i biegli nim dłuższą chwilę , po czym Bhindi skr ę ciła w drzwi wiodą ce na awaryjną klat-k ę schodową . Poprowadziła ich w gór ę całe pięć pię ter, przeskakują c

 po dwa stopnie naraz, po czym nagle skr ę ciła w ciemny i znaczniewęższy korytarz. Tu się zatrzymali – niektórzy ledwie żywi ze zmę -czenia.

Kell pochylił się do przodu, opar ł dłonie na kolanach i spróbowałzłapać oddech.

 – Na takie rzeczy to ja jestem za stary...Danni opar ła się o ścianę . Po twarzy spływał jej pot, ale yuuzhań-

skiej charakteryzacji to nie zaszkodziło. – Mogłabyś mi powiedzieć, po co tak biegliśmy? Podobno mieli-

śmy nawią zywać kontakty z grupami ocalałych mieszkańców! Mówi-liście nawet coś o tworzeniu komórek ruchu oporu... a może się mylę ?Bhindi obdarzyła ją krzywym uśmiechem.

 – Z dwóch powodów. Po pierwsze, normalni ludzie, którym życiemiłe, nie rzucają się tak na Yuuzhan Vongów, nawet jeśli wypada ichstu na jednego. A to znaczy, że mają jakiś sposób, żeby nas zabić, na

 przyk ład wcią gnąć w pułapk ę , gdzie spadnie nam na ł by pięćdziesią tton gruzu.

Danni przemyślała to i skinęła głową . – Zgoda. – Po drugie – cią gnęła Bhindi – nie mamy powodu przypuszczać,

że którykolwiek z yuuzhańskich wojowników, którzy zaatakowali nasw pasażu, jeszcze żyje. Część jest w plasterkach, część w strzę  pach,niektórzy rozpłaszczeni na placek upadkiem z trzystu metrów, a jesz-cze inni wszystko razem. Dlatego uważam, że nasza tu obecność i fakt,że jesteśmy bardzo skutecznie przebrani za Yuuzhan, jeszcze nie wy-szły na jaw. Jeśli jednak dowie się o tym setka wygłodniałych tubyl-ców, na pewno ktoś nas wyda i Vongowie dowiedzą się wszystkiego.

 – A zatem – odezwał się Luke – kilkoro z nas zdejmie przebraniai pójdzie do nich jako ludzie.

 – A reszta zostanie tutaj i odpocznie – dodał Kell. – Zgadza się . Pójdę ja, Mara, Buźka i Bhindi. Reszta zostaje.Zamiast zakipieć oburzeniem, Tahiri skrzywiła się  tylko lekko

i rzuciła plecak na podłogę korytarza.Luke wzruszył ramionami i uśmiechnął się do niej. – W każdej grupie musi być przynajmniej jeden Jedi. – Chcesz powiedzieć, że bę dę niańczyć ludzi dwa albo trzy razy

starszych ode mnie? I to ma być ten żart?

Page 32: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 32/276

35

Kell prychnął i odezwał się piskliwym głosem, niczym rozkapry-szony dzieciak:

 – Ciociu Tahiri, ja chcę bajeczk ę !

Luke, w ciemnym stroju, który wybierał zawsze, kiedy pojawiałsię publicznie jako Mistrz Jedi, przyglą dał się kobiecie, która stała podrugiej stronie grzejnika wystają cego ze szczeliny w płytach podłogi.On i troje jego towarzyszy – wszyscy w nierzucają cych się oczy cy-wilnych ubraniach – oraz sześcioro mężczyzn i kobiet ze Społeczno-ści Pasażowej siedzieli na podłodze ze skrzyżowanymi nogami, ota-czają c grzejnik luźnym kr ę giem. Na grzejniku stał garnek z zielonkawą 

zupą , która właśnie zaczynała wrzeć. – Jak przeżyliście? – zapytał Luke.Siedzieli na zapleczu budynku, który kiedyś był eleganckim do-

mem mody Pasażu Catiera, galerii handlowej, gdzie niedawno zaata-kowano grupę Luke’a. Kobieta, do której się zwracał – niegdyś chyba

 pulchna i jasnowłosa, teraz zdecydowanie szczuplejsza na sk ą  pej die-cie – miała włosy ciemne od brudu, br ą zowe oczy i spojrzenie stward-niałe na skutek wyrzeczeń, cierpień i poświę ceń. Nazywała się Tenga

Javik i była przywódczynią Społeczności Pasażowej. – Podłą czyliśmy ekrany zbierają ce fotony i pochłaniacze ciepła,

żeby mieć energię . – Miała chrapliwy głos; lekki szal, owinię ty wokółszyi, dziwnie nie na miejscu w dusznym, wilgotnym powietrzu po-mieszczeń Coruscant, sugerował, że musiała niedawno odnieść ranę gardła. – Jeden z nas pracował w fabryce szarej waty. Jadłeś kiedyszar ą watę , mistrzu Skywalkerze?

 – Czasami. Szar ą watą nazywano tu odżywk ę na bazie jednoko-mórkowców, produkowaną i sprzedawaną z myślą o najbiedniejszychz biednych. Wyglą dała jak szary, gruby filc, ale w smaku była zdecy-dowanie gorsza. Jej główną zaletą była niska cena, no i jeszcze sporatrwałość bez dodatkowych zabiegów.

 – Ukradliśmy reaktory szarej waty i porozmieszczaliśmy na ca-łym naszym terenie – mówiła Tenga. – Są dobrze ukryte, stale zasilanew energię  i dostarczamy im wody z własnej destylarni. Przez wię k-

szość czasu ukrywamy się przed Vongami albo zastawiamy pułapki, jeśli wiemy, że zdołamy ich zabić. Przeżyjemy jakoś, mistrzu Skywal-kerze.

 – A co z powietrzem? – zapytała Bhindi.Tenga zajrzała do zupy, jakby chciała uniknąć spojrzenia Bhindi.

Page 33: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 33/276

36

 – Coraz gorsze – wyznała wreszcie. – Pracujemy nad tym. Próbu- jemy ustawić dmuchawy, które przewiewałyby powietrze z miejsc,gdzie jest ono lepsze.

 Nie brzmiało to przekonują co. – Jeśli to się nie uda, bę dziemy musieli się przeprowadzić. Pójść

głę  biej. – Spojrzała Luke’owi w oczy z nagłą determinacją . – Kiedy przybę dą statki, mistrzu Skywalkerze? Kiedy możemy się spodziewaćodsieczy?

 – Niepr ę dko – przyznał. – Chciał bym móc powiedzieć ci coś inne-go, ale przez jakiś czas bę dziemy musieli polegać wyłacznie na sobie.

Kilku towarzyszy Tengi westchnęło, dają c upust niezadowoleniu,ale ich gniew nie był skierowany na Luke’a. Chyba po prostu nie spo-

dziewali się usłyszeć niczego innego.Tenga znów zajęła się zupą . – Statki są nam potrzebne – wychrypiała, zniżają c głos. Wydawa-

ło się , że nie mówi do Luke’a. – Potrzebujemy Jedi. – To nasza pierwsza misja powrotu – odpar ł Luke, przekazują c

 jej swoją pewność siebie przez ton głosu i poprzez Moc. – Przybę dzienas tu wię cej. Coruscant nie pozostanie w r ę kach wroga. To wy musi-cie zdecydować, czy chcecie pozostać przy życiu, kiedy wyzwolimy

ten świat. Znużenie i rozczarowanie, jakie odczuwacie, może was za- bić równie skutecznie jak Yuuzhanie.

 – Doskonale tu sobie poradziliście – dodała Bhindi. – A ja wam pokażę , jak można sobie poradzić jeszcze lepiej.

Tenga ożywiła się na te słowa. – To znaczy? – Lepiej się ukrywać, robić lepsze zasadzki i lepiej bronić się przed

 patrolami Yuuzhan Vongów. Lepiej naprawiać i konserwować urzą -dzenia.

 – Słucham – rzek ła Tenga. – Po kolei, po kolei – wtr ą ciła Mara. – Potrzebujemy informacji.

Czy któreś z was widziało lub poczuło coś dziwnego w tej okolicy?Oczywiście poza wszelkimi zmianami, jakie tu wprowadzili Yuuzha-nie.

Wielu z obecnych tylko pokr ę ciło głowami, ale siedzą cy w dru-

gim rzę dzie kr ę gu chudy mężczyzna w średnim wieku, o mrocznych, podejrzliwych oczach, przemówił: – Lord Nyax.Kilku z jego towarzyszy skwitowało te słowa westchnieniem. Je-

den czy dwóch ję knęło, jakby z rozpaczą .

Page 34: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 34/276

37

Luke uśmiechnął się , zanim zdołał się powstrzymać. – To bajka dla dzieci. – On istnieje naprawdę – odezwał się Yassar.Mara uniosła brwi.

 – A tego to ja bym nie była pewna... – W dawnych czasach, na Korelii, rodzice straszyli nim dzieci,

 jeśli nie zjadły owoców lub nie poszły do łóżka na czas. Mówiono:„Jeśli dalej bę dziesz taki niegrzeczny, Lord Nyax przyjdzie i cię zabie-rze” – wyjaśnił Luke. – Miał to być ogromny, blady duch, który zabie-rał dzieci i nikt ich już nigdy wię cej nie widział.

 – Typowa bajka ludowa – mruknęła Mara. – Tak. – Luke spoważniał. – Ale niedawno opowieści o Lordzie

 Nyaksie nagle zyskały na popularności. Może dlatego, że w czasach pogromu Jedi rzeczywiście pojawiał się ktoś, kto przychodził w środ-ku nocy... ktoś, kto przychodził po dzieci wrażliwe na Moc.

 – Darth Vader – powiedziała Mara najcichszym szeptem. – Właśnie. Są dzę , że niektóre wyprawy Dartha Vadera w poszu-

kiwaniu dzieci wrażliwych na Moc splotły się w jedno z opowieścią o Lordzie Nyaksie i we wczesnym okresie Imperium rozprzestrzeniłysię z Korelii po całej galaktyce.

 – Yassat jest jednym z naszych zwiadowców dalekiego zasię gu – wyjaśniła Tenga. – Podróżuje daleko poza naszym terytorium, bada-

 ją c, a przy okazji szabrują c. – I widuje różne rzeczy – wtr ą cił inny mężczyzna, stukają c się 

w czoło jednym palcem, a kciukiem drugiej r ę ki wskazują c na Yassa-ta. Miało to sugerować, że tamten nie całkiem panuje nad swoim umy-słem.

 – Widzę różne rzeczy – odpar ł Yassat. – Jeśli tam są . – A co widziałeś? – zachę cił go Luke. – Widziałem Lorda Nyaksa po raz pierwszy mniej wię cej miesią c

 po upadku Coruscant. – Yassat zniżył głos do stłumionego szeptu. – To było w okolicach dawnej dzielnicy rzą dowej, gdzie teraz wszystko

 jakby oszalało. Wszedłem do głównej hali fabryki tekstyliów, kryją csię przed oddziałem Yuuzhan Vongów. Czekali po drugiej stronie. Jużsię bałem, ale nagle zacząłem się bać jeszcze bardziej i nie wiedziałem

dlaczego. A potem zaczęły się krzyki. Dochodziły z miejsca, gdziestali wojownicy. Widziałem, jak ktoś tam idzie. Wielki człowiek, bla-dy jak trup. Nagle rozległ się szum, czerwone błyski, ale nie było sły-chać strzałów. Uciek łem, ale kilka godzin później wróciłem. Wojow-nicy Yuuzhan byli martwi. Posiekani na kawałki, miejscami spaleni,

Page 35: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 35/276

38

niektórzy nadjedzeni... Drugi raz widziałem go cztery dni temu. – Wyjąłz kieszeni działają cy chronometr i sprawdził na nim czas. – Tak. Czte-ry dni. Znowu czułem ten strach. Pełzałem wtedy nisko po dachach,uważają c, żeby nikt mnie nie widział. Było coraz gorzej, aż nagle zro-zumiałem, że ktoś się za mną skrada. Wiedziałem, że skończę  jak ciYuuzhanie.

 – Jak ci się udało uciec? – zapytała Mara.Yassat potrzą snął głową , odwracają c wzrok.

 – No, uciek łem i tyle. – To nie wystarczy – odezwała się Tenga. – Nikt nie „ucieka

i tyle”. Schwytali cię i uwolnili, bo nas wydałeś? – Nie – odpar ł Yassat z dziwnym naciskiem w głosie i zwrócił się 

do Mary. – Jest taki facet, nazywa się Skiffer. Należy do grupy, któranie jest częścią Społeczności Pasażowej. Oni na nas polują . Zabili jużkilku naszych zwiadowców, znaleźli i ukradli jeden z naszych reakto-rów szarej waty. Szara wata to zresztą dla nich za mało. Jestem pe-wien, że są  ludożercami. Wiem, gdzie jest ich terytorium. Poprowa-dziłem Lorda Nyaksa przez sam środek ich obszaru, a kiedy usłyszałem,

 jak Skiffer daje ludziom znak do działania, zwiałem. – Spojrzałw twarzTendze. – Nie wydałem nas, tylko Skiffera.

 – Dobra robota – Tenga poklepała go po ramieniu.Inny mężczyzna stwierdził:

 – To Yuuzhanie cię  ścigali, Yassat. Nie ma czegoś takiego jak Lord Nyax. To twoja wyobraźnia.

Yassat spojrzał na niego ponuro, ale nie odpowiedział. – Gdzie się natknąłeś na Lorda Nyaksa? – łagodnie spytał Luke.Yassar pokazał palcem na północny zachód, dok ładnie w tę samą 

stronę , z której Luke i inni wrażliwi na Moc poczuli zak łócenia. – Tam. Niedaleko dawnego centrum rzą dowego. W porównaniu

z tą okolicą , aż roi się tam od Yuuzhan Vongów, ale sporo można zwi-nąć...

 – Musimy się  temu przyjrzeć – postanowił Luke. Znów zwróciłsię do Yassata. – Pójdziesz z nami? Zaprowadzisz nas tam?

Tenga pokr ę ciła głową . – Nie, chyba że zostawisz nam ją na wymianę – wskazała na Bhindi.

Yassat jednak zdecydował sam. – Włóczyć się z wielk ą , hałaśliwą bandą w samym sercu łowcówYuuzhan? Nie. Możecie mnie zabić już teraz, bę dzie mniej bolało.

Luke wzruszył ramionami. – Trudno. Niedługo wrócimy.

Page 36: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 36/276

39

Yassat spojrzał na niego z głę  bokim współczuciem. – Nie. Nie wrócicie.

Borleias

Jaina wstała, odrzuciła z rozmachem koc i podbiegła do szafki,nie wiedzą c właściwie dlaczego. Słońce Pyrii właśnie wschodziło po-nad horyzont, a wię c spała zaledwie kilka godzin.

Szum w uszach powoli przekształcił się  w alarm. Nadcią galiYuuzhanie. Wszę dzie, gdzie eskadry szykowały się do wylotu, słysza-ła ryk silników – o tej porze mógł to być tylko Czarny Księżyc.

Jag czekał na nią w holu – specjalnym, bezpiecznym holu zarezer-wowanym dla Eskadry Bliźniaczych Słońc. Obok rozsunęły się drugiedrzwi i pojawił się w nich Prosiak SaBinrig, mocują cy się z kombine-zonem pilota, który nie dopinał mu się na pokaźnym brzuchu.

 – Jaki mamy cel? – zapytała Jaina. Jag podstawił jej pod nos no-tatnik, żeby sobie przeczytała, ale miała k łopoty ze zogniskowaniemwzroku. Z irytacją odsunęła go na bok.

 – Zdaje się , że to napaść na tę planetę – poinformował ją Jag. – 

Tylko obiekty latają ce, ani śladu wojsk naziemnych. Dywizjony „Lu-sankyi” wcią gnęły w walk ę na orbicie część sił wroga. Wkrótce bę dzieich wię cej.

 Niedaleko rozległ się  huk eksplozji – to ostrzał wroga uderzyłw tarcze, które chroniły budynek biotyki. Wszystkie iluminatory z trans-

 pastali po zachodniej stronie budynku zagrzechotały. – Poprawka – mruknął Jag. – Już jest ich wię cej. – W drogę . – Jaina poprowadziła swoją na pół rozbudzoną  i na

 pół ubraną eskadr ę do turbowindy.

Corran Horn, pilot i rycerz Jedi, latają cy z oznaczeniem „Łotr Dziewięć”, uruchomił repulsory i łagodnie wzniósł się znad żelbetowej

 płyty nowego doku EskadryŁotrów. Skierował się ku szczelinie, gdzie jeszcze przed chwilą był dach. Dach budynku jeszcze nie skończył się 

unosić. Wysoki pułap dał mu lepszą perspektywę na teatr bitwy – ko-ralowe statki Yuuzhan Vongów, odpowiedniki lekkich kr ążowników,wisiały zarówno na wschodzie, jak i na zachodzie. Broniła ich tarczaskoczków koralowych, które wypuszczały salwy pocisków plazmo-wych na budynek biotyki i otaczają ce go zabudowania. Tarcze bazy,

Page 37: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 37/276

40

niedawno zdję te z pokonanego statku dowodzenia Nowej Republiki,trzymały się całkiem dobrze.

 – Ruszamy, Leth.X-wing Leth Liav uniósł się  i zawisł obok statku Corrana. Leth,

Sullustanka, była pilotem myśliwca, zanim schwytali ją Yuuzhanie.Po krótkiej niewoli została umieszczona w bańce powietrznej i wy-

 puszczona w przestrzeń w kierunku atmosfery Borleias jako żyweświadectwo okrucieństwa Yuuzhan Vongów. Zarówno ona, jak i wielu

 jej towarzyszy niedoli ocalało dzię ki doskonałym umieję tnościom pi-lotażu sławnej Eskadry Łotrów. Corran wą tpił, czy w innych warun-kach zakwalifikowałaby się do słynnej eskadry. Teraz jednak straty

 były duże, a możliwości małe i Leth przyję to z entuzjazmem.

 – Dowódca do oddziału, proszę ograniczyć rozmowy. – Pułkow-nik Darklighter był jak zwykle rzeczowy i służ bisty. – Meldujcie goto-wość. Dowódca gotów. „Dwa”?

 – „Dwa” gotowy. – „Trzy”?Zanim odliczanie dobiegło końca, po drugiej stronie Corrana po-

 jawił się jeszcze jeden członek jego trójki, Dakorse Teep. – „Łotr Siedem”, wszystko zielone.

Corran skrzywił się lekko. W przypadku Teepa określenie „zielo-ne” nie dotyczyło wyłą cznie statusu silników. Teep był nastolatkiem,który powinien właściwie szaleć na placu zabaw z synem Corrana,Valinem, niewiele od niego młodszym. Corran usłyszałmeldunek Leth.

 – „Osiem”, cztery zapalone i gotowe. – „Dziewięć”, optymalnie – odezwał się .Zameldował gotowość jako ostatni. Eskadra Łotrów została teraz

ograniczona do dziewię ciu statków, to znaczy trzech trójek. Inne eska-dry znajdowały się w jeszcze gorszym stanie; niektóre z nich poniosłytakie straty, że trzeba je było rozwią zać lub tymczasowo dołą czyć doinnych rozbitych jednostek, dopóki nie przybę dą posiłki, dzię ki któ-rym bę dzie można znowu zrobić z nich oddzielne eskadry.

 – Cel: kr ążownik na wschodzie – oznajmił Gavin. – Starsi pilocimają  torpedy protonowe, wszyscy inni muszą  sobie radzić samymilaserami. Przykro mi. Podzielić się na trójki... już.

Sam spełnił swój rozkaz i Trójka Jeden uniosła się wyżej, ponadochronę pionowych tarcz budynku, pozostają c najwyżej kilkadziesią tmetrów poniżej tarczy poziomej.

Corran odczekał, ażTrójka Dwa pójdzie w ich ślady, po czym popro-wadziłw gór ę Leth i Teepa. Trzeba przyznać, że Leth trzymała się blisko,

Page 38: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 38/276

41

 jak profesjonalistka, ale Teep wlók ł się z tyłu, nie wspierają c swoich to-warzyszy własnymi tarczami, ale i sam nie korzystał z ochrony ich osłon.

 – Przybliż się , „Siedem” – polecił Corran. – Przepraszam, „Dziewięć”. Już idę .Kiedy Corran i Leth opuścili tarcze budynków i skierowali się 

w stronę dżungli po drugiej stronie, przywitał ich deszcz pocisków plazmowych wystrzelonych z tego samego kr ążownika, który mieliatakować. Gdyby zostały nieco lepiej wycelowane, mogłyby przemknąć

 pomię dzy górną krawę dzią tarcz pionowych i dnem tarczy poziomej.Teraz jednak skierowały się ponad głową Corrana wprost na Teepa.

 – „Siedem” – krzyknął. – Odpadaj w lewo...Corran wybrał lewą stronę tylko dlatego, że szybciej się to wypo-

wiadało, dzię ki czemu młody pilot miał o ułamek sekundy wię cej, żebyzrozumieć i zareagować. Teep odpadł w lewo, używają c jednocześnierepulsorów i silników manewrowych; kula plazmy nieszkodliwie prze-mknęła obok, trafiają c w tarczę , gdzie eksplodowała. Fala uderzenio-wa wstrzą snęła całą trójk ą : Corranem, Teepem i Leth. Kabina Corrana

 przesłonię ta była ognistą  falą , Horn obserwował tylko wirowaniesztucznego horyzontu. Ufają c bardziej instynktowi niż instrumentom,wyrównał lot i uruchomił silniki napę dowe. W chwilę  później pło-

mień znik ł i wróciła widoczność.Teep i Leth wpadli w korkocią g i spadali w kierunku dżungli. Stra-

cili kontrolę nad sterami.Leth wyszła z wirowania i wyrównała lot tuż nad czubkami drzew.

Corran usłyszał przez komunikator jej nieartykułowany krzyk strachui radości zarazem.

Teep nie wyrównał lotu. Wbił się w drzewa i po chwili miejsce,gdzie spadł i zrobił wyrwę , wypełniła ognista kula.

Corran zaklął. Ta wojna pożerała dzieci jak wygłodniały wampa. – Chodź, „Ósiem”. Do formacji.

Harrar stał przed soczewk ą widokową wbudowaną w brzuch jegotransportera, wysoko ponad bitwą  szaleją cą wokół budynku biotykii równie daleko od potyczki w okolicach „Lusankyi”.

 – Czy to twoja operacja, czy Czuklanga Laha? – zapytał.Charat Kraal uklą k ł obok niego, tuż nad krawę dzią soczewki. – To działanie wielkiego mistrza. Lecz traktujemy to jedynie jako

 próbę oceny i przetestowanie sił i słabości wroga, okazję , aby nie daćmu odpocząć. Moja misja jest tylko dodatkiem do tej operacji.

Page 39: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 39/276

42

 – Kiedy twoje oddziały wejdą do boju? – Wkrótce. Jak tylko wróg wystarczają co się rozproszy.

Eskadra Bliźniaczych Słońc skr ę ciła na zachód, w kierunku odpo-wiednika kr ążownika Yuuzhan, który się tam znajdował. Zarówno sta-tek, jak i jego oddziały obronne zostały już wcią gnię te w walk ę przezEskadr ę Czarnych Słońc i kilka eskadr TIE z „Lusankyi”.

 – Prosiaku, analizę proszę – poleciła Jaina.Mechaniczny głos gamorreańskiego pilota zagrzmiał z komunika-

tora. Jaina skrzywiła się i szybko zredukowała głośność. – Tym razem nie koncentrują się na budynku biotyki – poinformo-

wał Prosiak. – Prawdopodobnie obawiają się katastrofy, takiej jak pod-czas ostatniego ataku. Dostali nauczk ę po bombardowaniu orbitalnym.I jeszcze nie próbują systematycznie rozbierać na kawałki defensywygenerała Antillesa. Powinni raczej skoncentrować swoje wysiłki na wy-eliminowaniu „Lusankyi” z pola bitwy, aby mogli swobodnie i napoty-kają c minimum oporu ruszyć na zabudowania. Ale tego nie robią ...

Jaina nie musiała pytać, co to oznacza. Yuuzhanie nie mieli tym

razem zamiaru zdobywać zabudowań. Musiało chodzić o coś innego, na przyk ład o próbę schwytania Jainy. Dla Yuuzhan Vongów bliźniacy toświę tość, a Jaina, jako bliźniaczka Jacena, fascynowała ich szczególnie.

 – Miejcie oczy otwarte, bo może zechcą się nami specjalnie za-opiekować – mruknęła.

 – Tak jest, o Potężna. – Bliźniacze Słońca, nie wystrzeliwujcie torped, jeśli nie bę dzie-

cie mieć czystego strzału, którego nie przechwycą pustki – dodała. – 

My mamy pełne zasobniki, ale inni nie. Nie marnujcie wię c strzałów,chyba że zamierzacie narobić sobie wrogów we własnych szeregach.Tilath, gotowa z ładunkiem?

 – Tak, o Wielka. – Tilath Keer, pilotka „Bliźniaczych Słońc Jede-naście”, miała wyraźnie nieszczęśliwy głos. Pod jej myśliwcem pod-wieszone było coś, co wyglą dało jak rakieta – najnowsza eksperymen-talna broń z arsenału Bliźniaczych Słońc. Była jednak dłuższa od kabiny

X-winga i tak ciężka, że pojazd stał się  równie zwrotny jak latają cykamień. – Nie martw się , Tilath. Nikt nie zmywa naczyń dzień po dniu. – 

Jaina włą czyła silniki i ruszyła w kierunku nieprzyjaciela. – Załatwmyto draństwo.

Page 40: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 40/276

43

Charat Kraal i Harrar obserwowali rozwój walki. Wielkie statkidowodzenia Yuuzhan Vongów były wykorzystywane jako ruchomaartyleria, ponieważ nieustannymi salwami zasypywały budynek bio-tyki i otaczają ce go zabudowania. Mieli nadzieję sprawdzić, a może

nawet zniszczyć potężne tarcze niewiernych. Dywizjony skoczków ko-ralowych miały za zadanie osłonę dużych statków i eliminowanie nie- przyjacielskich myśliwców. Sytuacja była dość prosta i Harrar bez tru-du wychwytywał szczegóły wyjaśniane przez Charata Kraala.

 – Gdzie są przechowywane pojazdy Gwiezdnego Włócznika, te...rurowce? – zapytał wreszcie. Mówił o statkach, które nie tak dawnotemu stworzyły skomplikowany uk ład energii w przestrzeni systemuPyria, po czym wystrzeliły promień laserowy. Promień ten, w jakiś

sposób przyspieszony i wzmocniony w drodze przez nadprzestrzeń,zniszczył yuuzhański Światostatek Vongów na orbicie Coruscant.

Charat Kraal wskazał płaski, kwadratowy budynek w pobliżu bu-dynku biotyki.

 – Tu elita trzyma swoje pojazdy. Tu też mieszka oddział JainySolo. Nie jest to obiekt dzisiejszych manewrów, ponieważ wię kszośćstatków znajduje się teraz w przestrzeni, walczą c z naszymi.

 – A gdzie hodują lambent? Niedawne działania szpiegowskie, wykorzystują ce uwarunkowa-nego mężczyznę , wykazały, że projekt Gwiezdnego Włócznika wy-magał zastosowania gigantycznego kryształu wyhodowanego za po-mocą yuuzhańskiej techniki i materiałów. Dzię ki niemu promień laseramożna było wzmacniać na dużych odległościach tak, aby rzeczywi-ście mógł uszkadzać dalekie obiekty.

Charat Kraal wskazał budynek biotyki.

 – Tam. Nasz agent nie zdołał przeszukać całej budowli, ale wię k-szość pomieszczeń wyeliminował. Zanim go straciliśmy, przekazałinformację , że jednym z prawdopodobnych miejsc hodowli kryształusą podziemia budynku, a raczej ich część zamknię ta dla zwyk łych żoł-nierzy. Tam przechowują wszystkie... – najwyraźniej trudno mu byłowypowiedzieć nastę  pne słowo, tak odrażają co brzmiało ono w tymkontek ście – ... maszyny do hodowli kryształu. Nasz kolejny agent

odnajdzie je i zajmie się ich zniszczeniem, jeśli wcześniej nie uczyni-my tego sami, przy użyciu naszych pocisków. – Doskonale. Teraz musimy omówić schwytanie Jainy Solo.

Page 41: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 41/276

44

Jaina zwolniła spust, kiedy skoczek przed nią eksplodował, a jegoszczą tki posypały się na dżunglę w dole. Szybkie spojrzenie na tablicę czujników ujawniło, że towarzysze z jej trójki, Jag Fel i Kyp Durron,znajdują się niedaleko i właśnie ją doganiają .

Przed nimi majaczył kr ążownik Yuuzhan Vongów, setki metrówkoralu yorik i organicznego uzbrojenia.

 – Dajcie tym armatom trochę do myślenia – poleciła Jaina. Prze-łą czyła lasery na poczwórny ogień i zaczęła zalewać spójnymi seriamistrzałów miejsca, gdzie gigantyczne lufy dział plazmowych kr ążowni-ka wystawały z powłoki.

 – Jaki masz status, Tilath? – Gotowa do ostatecznego podejścia. Jestem o pię tnaście sekund

od optymalnego zakresu ognia. Czternaście. – Strzelaj, kiedy bę dziesz gotowa, nie czekaj na rozkaz. – Dziesięć.Jag i Kyp połą czyli swój ogień z ogniem Jainy. Pustki chronią ce

kr ążownik nie miału problemu z przemieszczeniem się do odpowied-niej pozycji i wchłonię ciem energii strzałów.

 – Jeden. Odpalam.Rakieta odpadła od brzucha myśliwca Tilath. Spadała przez jakieś

dziesięć metrów, po czym na jej ogonie pojawił się ogień i zaczął na- pę dzać ją do szybkości rakietowej.

Jaina przełą czyła się na czę stotliwość operacyjną . – Wykonać niski skok – poleciła. – Powtarzam, niski skok.Myśliwce Nowej Republiki znajdują ce się wokół kr ążownika na-

gle zaczęły się wznosić się w gór ę . Nie uciekały, uniosły się tylko natyle, by znaleźć się wyżej od kr ążownika. Nie przestawały walczyć ani

 po drodze, ani na nowych pozycjach.W tym samym momencie Jaina, Kyp i Prosiak uzbroili i wystrze-

lili po jednej torpedzie protonowej.O pół kilometra od kr ążownika rakieta wystrzelona przez Tilath zro-

 biła to, co do niej należało. Nie rozerwała się na tysią c kawałków, którerozleciałyby się na wszystkie strony; na to była zbyt mocna. Wię kszośćkorpusu rakiety stanowiła wyją tkowo trwała metalowa rura, otwartaz jednej strony. Tylną , zamknię tą część wypełniał ładunek wybuchowy

na bazie plazmy. W części przedniej, zamknię tej tylko kruchym nosemrakiety, upchnię to metalowe łożyska kulowe wielkości ludzkiej głowy.Ładunek plazmowy został zdetonowany, w wyniku czego podgrzał

łożyska do bardzo wysokiej temperatury i wyrzucił je w kierunku celu.Wystrzeliły, rozsypują c się w wachlarz rozgrzanych do białości pocisków.

Page 42: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 42/276

45

Żadne z łożysk nie wyrzą dziłoby wielkiej szkody, nawet gdybytrafiło w cel. Najcelniej wystrzelone pociski mogły najwyżej przebićskorupę korala i ugrzę znąć w niej; pozostałe nieszkodliwie odbijałysię od powłoki.

Ale niebezpieczeństwo, jakie sobą  przedstawiały, nie miało nicwspólnego z celnością . Każda kula, podgrzana przez ładunek plazmo-wy, była teraz identyczna – pod wzglę dem ciężaru właściwego i tem-

 peratury – jak torpedy protonowe, które je właśnie doganiały.Dovin basale na kr ążowniku wyczuwały nadlatują cą chmur ę po-

cisków. Nie spanikowały: strach nie leżał w ich naturze. Wiedziały jedynie, że nie zdołają umieścić swoich pustek na drodze bodaj częściz nadlatują cych pocisków. Każdy zatem dokonał własnej oceny prio-

rytetów, rozmieszczają c pustki w najbardziej wrażliwych punktach powłoki statku: chciały ochronić przedział dowodzenia, miejsce roz-mieszczenia broni oraz siebie.

Charat Kraal i Harrar obserwowali wystrzelenie czterech pocisków przez Bliźniacze Słońca. Jeden, najwię kszy, wyprzedził pozostałe. Onteż eksplodował najwcześniej, daleko przed celem, zasypują c matalok 

rozżarzonymi do czerwoności szczą tkami, lecz pozostałe trzy uderzy-ły nieomylnie w burtę statku. Broń niewiernych zabłysła oślepiają cą 

 jasnością , wzniecają c chmury szczą tków, które do niedawna były po-włok ą i urzą dzeniami wewnę trznymi mataloka.

Statek zakolebał się , śmiertelnie ranny, i próbował uciec z pola bitwy, broczą c plazmą . Przez chwilę nabierałwysokości, po czym przy- jął prosty kurs, a jego dovin basale skoncentrowały się już wyłą czniena obronie gniazd uzbrojenia.

Charat Kraal wiedział, co to znaczy. Matalok nie da rady wrócićw przestrzeń, jego komendant wydał zatem rozkaz, aby broń nagro-madziła ogromne ładunki energii plazmowej, które zniszczą go od we-wną trz.

Yuuzhanin oklapł na chwilę . Siły i duma opuściły go jednocze-śnie. Wbił pięść w podłogę , tuż obok soczewki widokowej.

 – Jak ona to zrobiła? – zapytał. – Jak przekonała dovin basale,

żeby przepuściły jej rakiety? – Nie wiem.Charat Kraal spojrzał kapłanowi w oczy. – Wprawdzie nie do mnie należy zadanie tego pytania... Możesz ska-

zać mnie za to na śmier ć, ale muszę je zadać. Jesteś kapłanem Yun-Harli,

Page 43: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 43/276

46

z pewnością twój umysł zna prawdę . Czy Jaina Solo jest wcieleniem bogini? Czy ona jest boginią ?

 – Oczywiście, że nie. Jest niewierną , która naigrawa się z naszej bogini. – Harrar wiedział jednak, że jego słowa już nie brzmią  tak ą  pewnością  siebie, jak niegdyś. Sam już nie miał poję cia, czy mówi prawdę .

Charat Kraal, z twarzą niezadowoloną i pełną niepokoju, zwróciłsię w kierunku villipa, leżą cego obok na podłodze. Przemówił do od-tworzonej przez zwierzę twarzy Yuuzhanina:

 – Jesteście gotowi? – Nie, komendancie. Jeszcze nie czas. – Zacznijcie tak, jak jesteście. Nie możemy czekać na lepszy mo-

ment. – Rozumiem, komendancie.

Corran Horn zauważył klucz trzech skoczków koralowych, któryodłą czył się od centrum potyczki od strony północnej i zatoczył kr ą g,nalatują c od zachodu nad budynek biotyki.

 – Chodź, „Osiem”. Zajmiemy się tymi włóczykijami.

Zrobił ciasny zwrot, obliczony tak, aby znaleźć się na kursie zbież-nym z tamtymi. Leth ruszyła za nim, choć nie tak zgrabnie. Corran było wiele bardziej doświadczonym pilotem.

Znaleźli się na pozycji znacznie wcześniej, niż skoczki były goto-we do podejścia. Skoczki znów skr ę ciły, mijają c stref ę zakazaną i kie-rują c się w stronę dżungli. Teraz leciały wprost na budynek biotyki.Opadły prawie na lą dowisko i przyspieszyły do pr ę dkości, która zda-wała się bliska granicy ich możliwości. Nie manewrowały, chociażCorran i Leth otworzyli ogień.

 – To lot samobójczy – szepnęła Leth. – Zdaje się , że masz rację . – Corran rozejrzał się wokoło. Gdyby

skoczki były w stanie uderzyć w tarcze chronią ce budynek biotykiz tak ą siłą , aby je zniszczyć, baza przez pewien czas bę dzie bezbronnawobec ataków wroga.

Inne statki Yuuzhan nie czyhały jednak w pobliżu, aby skorzystać

z tej okazji. A wię c to nie miało sensu.Corran położył się na prawe skrzydło, ostrzeliwują c skoczki po tejstronie i bliżej środka. Leth weszła w lewy kurs i zrobiła to samo. Po-łą czony ogień obu myśliwców stanowił zbyt duże obciążenie dla cen-tralnego skoczka; część strzałów Corrana przemknęła pomię dzy pust-

Page 44: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 44/276

47

kami, podobnie jak prawie wszystkie strzały Leth. Skoczek zanurko-wał i wbił się dziobem w ziemię tuż po zewnę trznej stronie strefy za-kazanej. Nie eksplodował – skoczki, nie używają ce paliwa, nie za-wsze detonowały, czasem po prostu rozpadały się na drobne kawałki.

Teraz każdy pilot miał swój cel, na którym mógł się skoncentro-wać. Corran naciskał nieustannie, zalewają c nadlatują cego skoczkaogniem laserowym jak wodą z węża, aż ujrzał, jak jego strzały nadgry-zają przednią część stateczku.

K ą tem oka dostrzegł jednocześnie, że Leth nie miała aż tyle szczę -ścia z drugim statkiem. Nie mógł jednak nic na to poradzić, dopóki

 jego własny cel wciąż obrzucał go pociskami plazmowymi.Corran wymanewrował swojego X-winga wprost na trajektorię 

nadlatują cego skoczka. Jeśli celem pilota istotnie były tarcze, bę dziemusiał go wyminąć. Jeśli nie – no cóż, pozostanie mu jedynie pozbyćsię przeciwnika w zwyczajowo brutalny sposób.

Skoczek jednak spróbował manewru i opadł w dół, żeby go wymi-nąć. Lasery Corrana przebiły owiewk ę . Pojazd zachwiał się  i straciłsterowność.

Wreszcie eksplodował, rozpryskują c się na wszystkie strony. Cor-ran zachybotał się , na moment schwytany przez podmuch eksplozji,

ale wyleciał po drugiej stronie. Miał szczęście; uk łady diagnostyczneskar żyły się jedynie na przegrzany zewnę trzny czujnik temperatury.

Zatoczył łuk i ujrzał, że Leth również zawraca. Jej cel wyminął ją i kierował się teraz ku tarczom.

Wreszcie skoczek uderzył. Corran przez chwilę widział zarys tar-czy, wzbudzonej przez energię uderzenia. Powierzchnia falowała jak tafla wody, w któr ą trafił nagle rozpę dzony ścigacz.

Skoczek pod wpływem zderzenia rozpadł się na kawałki, którerozsypały się po całej strefie zabronionej przed budynkiem biotyki.Jeden z wię kszych fragmentów trafił w transporter  śmieci, którytymczasowo przerobiono na pojazd pasażerski. Pojazd wybuchł, roz-rzucają c płomieniste szczą tki na otaczają ce go zabudowania i pojaz-dy. Kilka kawałków skoczka odbiło się również od samej fasady bu-dynku.

 – Przepraszam – szepnęła z bólem w głosie Leth. Była świadoma,

że zawiodła.Zbyt dobrze świadoma. Corran prychnął, pamię tają c, że młodzi piloci chę tnie poddawali się melodramatycznym nastrojom.

 – Nic takiego się nie stało – rzek ł wreszcie. – Nie ma się czym przejmować. Chodź, wracamy do roboty.

Page 45: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 45/276

48

Corran i Leth jednocześnie zatoczyli łuk i zawrócili, aby dołą czyćdo eskadry.

Ekipy naprawcze wysypały się z budynku biotyki i połą czonychz nim doków, oblewają c pianą z gaśnic dopalają ce się kawałki skoczka.

Dowodzą ca ekipą , ciemnowłosa Korelianka, której sylwetka suge-rowała, że mogła miećw rodzinie jednego lub dwa rancory, gor ą czkowowymachiwała ramionami w stronę pozostałych członków grupy.

 – Mam tu człowieka! Sprowadźcie lekarzy! – pochyliła się i ścią -gnęła wielki odłamek skoczka z przygniecionej nim ofiary, wysokiegomężczyzny w brudnym kombinezonie mechanika.

Co dziwniejsze, wydawało się , że nie odniósł żadnych oparzeń.Kiedy kobieta zdjęła z niego bryłę korala, otworzył oczy. Rysy twarzymiał pospolite, ale oczy wymowne i uważne. Spojrzał najpierw na swoją wybawczynię , potem rozejrzał się wokoło, ale nie wyglą dał na zdezo-rientowanego.

 – Nie potrzeba lekarza – rzek ł. – Nic mi nie jest.Wycią gnęła r ę k ę i pomogła mu wstać.

 – Możesz być ranny i nawet o tym nie wiedzieć.

 – Nie, nie jestem ranny. – Rozejrzał się uważnie. – Chcę wrócićdo pracy.

Kciukiem wskazała mu najwię kszy fragment skoczka, przy któ-rym pracowało już kilka osób z ekipy.

 – Dołą cz do nich. Szukaj ocalonych, takich jak ty. Ale jeśli po-czujesz się dziwnie, jeśli uznasz, że coś jest z tobą nie tak, idź do me-dyków.

 – Jasne... pewnie. – Wysoki mężczyzna bez słowa podzię kowa-nia skierował się w stronę , która wskazała mu szefowa grupy.

Skinęła za nim głową z irytacją . – Jest w szoku. Przygwożdżą go, kiedy adrenalina mu opadnie.Kiedy przeszukiwała szczą tki skoczka, zdarzyło jej się raz czy dwa

spojrzeć w tamtą stronę ; widziała, że mężczyzna przez cały czas po-maga jej ludziom, przenoszą c rannych do stacji pierwszej pomocyi usuwają c szczą tki skoczka w poszukiwaniu innych ocalałych.

Atak Yuuzhan Vongów dobiegł końca, bo ponad połowa statkudowodzenia przestała nadawać się  do użytku. Pozostały kr ążownik i dwa oddziały skoczków wycofały się w przestrzeń, ścigane przez

Page 46: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 46/276

Page 47: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 47/276

50

 – Przykro mi, mały – uśmiechnął się Han. – Chyba jednak bę -dziesz zbyt zaję ty próbami do przedstawienia.

 – Wcale nie potrzebuję prób. Bę dę wymyślał wszystko na pocze-kaniu.

Han i Leia wymienili spojrzenie pełne skrytego rozbawienia i dłu-goletniego doświadczenia.

 – No cóż – odpar ła Leia. – Może i masz trochę  racji w tym, comówisz. Do zobaczenia.

 – Na razie, mały. – Ojej...Wychodzą c z sal Leia zauważyła:

 – Bę dzie się bez nas okropnie nudził.

 – Możemy mu zostawić Złotą Pałę . Niech go niańczy i opowiadamu bajki. – Han, wiesz dobrze, że wtedy bę dzie się nudził o wiele bardziej? – Też racja.

C-3PO stał w pobliżu miejsca dokowania „Sokoła Millenium”w strefie zabronionej i patrzył na górną część kadłuba lekkiego frach-

towca, gdzie – podobnie jak zawsze przed dłuższą podróżą – stał HanSolo w goglach i ze spawark ą , przeprowadzają c ostatnie, tajemniczenaprawy powłoki.

C-3PO nie spoglą dał jednak na Hana, lecz koncentrował uwagę naiskrach, którymi pryskała spawarka. Cały ich strumień wytrysnąłz powłoki, wznoszą c i zaraz potem opadają c. Wszystkie jednak gasłyzanim dotar ły do wypalonej ziemi w strefie zabronionej. C-3PO ob-serwował, jak jedna iskierka wzbija się , dociera do najwyższego punktutrajektorii i opada.

 Nagle zdał sobie sprawę , że w jego polu widzenia znalazł się innyrobot. Był wysoki, kanciasty, pokryty zbroją i miał bardzo wojowni-czą minę , a w gar ści jeden z najwię kszych i najnowszych karabinówlaserowych, jakie można było dostać w sk ładach wojskowych NowejRepubliki. Widać było jednak, że nie ma złych zamiarów.

 – Witaj – odezwał się C-3PO. – Jestem See-Threepio.

 – YVH 1-1A – przedstawił się  tamten. – Przydział: żołnierzi ochrona Landa Calrissiana, obecnie obowią zki różne, badanie ano-malii. Ty jesteś tak ą właśnie anomalią . Czym innym może być robot

 protokolarny, który przyglą da się naprawom dokonywanym przez HanaSolo i jego załogę ?

Page 48: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 48/276

51

 – O nie, wcale nie przyglą dam się naprawom. W ogóle nie zwra-cam na nie uwagi. Staram się jedynie rozszerzyć mój słownik, próbu-

 ją c znaleźć najlepsze słowo, by opisać spadanie i gaśnię cie iskier pro-dukowanych przy naprawach.

 – To chyba żaden problem dla robota protokolarnego. – Tak powinno być, a jednak... Słowo, które wydaje mi się naj-

 bardziej odpowiednie, jest jednak niezbyt logiczne. – A jakie to najbardziej odpowiednie słowo? – Smutek.Kamery 1-1A z cichym szczę kiem zwróciły się ku snopom iskier 

i obserwowały je przez ułamek sekundy, po czym znów przesunęły się na C-3PO.

 – Masz rację . To słowo nie jest odpowiednie. – Ależ jest bardzo odpowiednie. Każda iskra wydaje się  jakbysymbolem. Symbolem życia. Lśni jasno, podążają c swoją drogą , a po-tem znika. Czy zostawia coś za sobą ?

 – Jeśli uderzy w materiał palny, z pewnością coś po sobie zosta-wi.

 – Czy to bę dzie anomalią , jeśli powiem, że jesteś nieczułą kupą zbrojonej blachy i agresywnego oprogramowania?

1-1A nie odpowiedział od razu, ale raz jeszcze szczę knął kamera-mi i obserwował iskry przez kolejny ułamek sekundy.

 – Jak są dzisz – powiedział wreszcie – czy w tych ostatnich nano-sekundach iskra czuje lę k, wiedzą c, że to koniec jej istnienia?

 – Wą tpię . Naprawdę , szczerze w to wą tpię . Iskra nie jest w stanieodczuwać lę ku, nie zdaje sobie nawet sprawy z własnej śmiertelności.

 – To samo mówi się o robotach, ale w niektórych przypadkachnie jest to prawdą .

Teraz to C-3PO się zawahał. – Jeśli mogę się tak wyrazić, to najbardziej przejmują ce i głę  bo-

kie stwierdzenie, jakie zdarzyło mi się usłyszeć od robota bojowego. – Regularnie staję twarzą w twarz z unicestwieniem. To dało mi

wiele okazji do przemyśleń. Niedawno stwierdziłem, że nie potrafię ignorować tej możliwości. Mam wrażenie, że te rozważania mają zływpływ na moją pracę .

 – Ja również niedawno musiałem zmagać się z takimi myślami.Bardzo nieprzyjemne uczucie. A mój współ pracownik, Artoo-Detoo,wcale mi nie pomaga... z filozoficznego punktu widzenia. „Wszystkosię kończy – mówi mi – bą dź dzielny”. Myślę , że to filozofia odpo-wiednia dla robota astromechanicznego, ale ja uważam ją za całkiem

Page 49: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 49/276

52

niewłaściwą . Zastanawiałem się , czy jestem jedynym istnieją cym ro- botem zdolnym do takich przeżyć. To duża ulga, że odkryłem, iż nie jestem jedyny.

Kamery YVH 1-1A szczę knęły, zwracają c się znów ku twarzyC-3PO.

 – Jeśli uda ci się wycią gnąć jakieś wnioski, nawet nie do udo-wodnienia, czy zechcesz mi je przekazać?

 – Z najwię kszą przyjemnością . Ale gdybyś ty miał jakieś prze-myślenia, proszę , nie wahaj się mi o nich powiedzieć. Może jeszczekiedyś porozmawiamy na ten temat.

 – Oczywiście.YVH 1-1A ruszył dalej w obchód.

Iskra, której postę  py śledziłC-3PO na chwilę przed rozmową z robo-tem bojowym, znik ła wreszcie o metr od podłoża, w pełne dwie se-kundy po tym, jak wystrzeliła z powłoki „Sokoła”.

Page 50: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 50/276

53

ROZDZ I A £

33333

 Mał  y cz ł owieczek miał imię. Nazywał się Ryuk. A ż dygotał z chęci, żeby szybko wykonać swoje zadanie i przez to dygotanie jego ruchybył  y niezgrabne i pozbawione koordynacji.

Stał z okularami ochronnymi na oczach, a w d ł oniach trzymał urz ą-

dzenie do cięcia, które pokazywał wysokiemu mężczy źnie. P ł omień , skoncentrowany w jednym punkcie jak  świetlna ig ł a, tryskał  z dyszy przyrz ądu. Ryuk przystawił go do kamiennej ściany.

Wysoki mężczyzna obserwował go, Czekał  z narastającym znie-cierpliwieniem, a ż urz ądzenie wytnie dziur ę , przez któr ą będzie móg ł 

 przej ść. Ale mijał  y minuty, a kamień , choć rozgrzał się do czerwono ści, nie

 stopił się i nie ust ą pił .Wreszcie urz ądzenie do cięcia wydał o d  źwięk podobny do kaszlu

i pł omień zgasł . Ryuk z przera żoną miną odwrócił się w stronę wyso-kiego mężczyzny, usił ując sformuł ować my śl.

 Ale to był a z ł a my śl. Oznaczał a, że urz ądzenie ju ż nie dział a. Ryuk  zdawał się mówić , że nawet gdyby dział ał o bez końca, nie przecięł obytego kamienia.

Serce wysokiego mężczyzny wypeł nił o się gorycz ą zawodu. Wyko-

nał r ęk ą gest – jakby pchnięcie – i Ryuk uderzył w czarny kamień.Wysoki mężczyzna sł  yszał trzask ł amanych ko ści Ryuka, a potem,kiedy cz ł owieczek osunął się na pod ł og ę , zobaczył smug ę krwi, która

 się za nim cią gnęł a. Czuł  , jak my śli Ryuka od l ęku przechodz ą w spo-kój i wreszcie w nico ść.

Page 51: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 51/276

54

Wysoki mężczyzna potrzebował kogo ś innego, kogo ś mądrzejsze- go, kto miał by lepsze maszyny. Odwrócił się i odszed ł powoli. Znajdzietak ą osobę.

Vannix, system Vankalay

 – Wychodzimy z nadprzestrzeni za dziesięć sekund – zawołałaLeia przez ramię .

Dwójka żywych pasażerów „Sokoła” potwierdziła przyję cie in-formacji.

System i jego główny zamieszkany świat wyskoczyły na ekrany

dok ładnie o czasie – co za ulga i niezwyk łe wydarzenie, bior ą c poduwagę , ile razy byli wyrywani z nadprzestrzeni przez anomalie grawi-tacyjne.

Vannix, pierwsza planeta systemu gwiezdnego Vankalay, niezbytodległa od potężnego przemysłowego systemu Kuat i tradycyjnie znaj-dują ca się w sferze wpływów tego świata, była zielono-niebiesk ą kulą z plamami bieli na biegunach i smugami br ą zu ponad równikiem i poni-żej niego. Leia przez moment myślała, że serce jej pę knie od tego wi-

doku. Nieraz jej się to zdarzało na widok pię knych światów. A obraz jednego z nich, jej rodzinnego świata – Alderaan, zniszczonego przezniewiarygodną potę gę pierwszej Gwiazdy Śmierci, pozostanie z nią do końca życia.

Komunikator ożył, wyrywają c ją z chwilowego roztargnienia. – Kontrola systemu Vannix do przybywają cego statku. Proszę 

o identyfikację .Han wyszczerzył zę  by.

 – Czas na przedstawienie. – Cicho bą dź. – Przełą czyła się na tę samą czę stotliwość. – Kon-

trola systemu Vannix, tu „Sokół Millenium”, rejestr Coruscant, obec-nie stacjonują cy na Borleias, w systemie Pyrii. Mówi Leia Organa.

Tym razem cisza była dłuższa, niż należałoby się spodziewać potransmisji z pr ę dkością  światła. Wreszcie usłyszeli.

 – Hm... rozumiem, „Sokół Millenium”. Proszę podać cel podró-

ży.  – To misja dyplomatyczna do waszej stolicy, oficjalne posłannic-two z Trzeciej Grupy floty Nowej Republiki do prezydenta Vannix.Mamy dwuosobową załogę  i dwa roboty. Prosimy o wizę dyploma-tyczną .

Page 52: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 52/276

55

 – Rozumiem, „Sokół Millenium”. – Kolejna przerwa. – Po uzy-skaniu pozytywnej weryfikacji wasza proś ba zostanie spełniona. Po-dajemy wam sygnał naprowadzają cy, na zewnę trznej orbicie księżycaczekać na was bę dzie eskorta.

 – Dzię kujemy, kontrola. Jeśli mogę zapytać... pani senator Gadanwróciła na Vannix? – Addath Gadan, przedstawicielka tego świataw senacie Nowej Republiki, znajdowała się na Coruscant w czasie in-wazji Yuuzhan Vongów i jej los był nieznany od czasu przerwania obro-ny Coruscant.

 – Tak, wasza wysokość. Jeśli pani sobie życzy, mogę poinformo-wać jej biuro o waszym przybyciu.

 – Byłabym wdzię czna, kontrola. Dzię kuję .

 – Kontrola wyłą cza się .Leia odchyliła się na oparcie. – Na razie wszystko w porzą dku. Żadnych zaczepek, ani śladu

obecności Yuuzhan Vongów. – Sam nie wiem... – mruknął Han. – Im mniejszy światek, w tym

wię ksze wpadasz k łopoty. Jak na Tatooine. Jeszcze nie doszedłem dosiebie.

 – Jakieś reklamacje? – Leia spojrzała na niego z ukosa.

 – Nie. Chyba że... nie, nie.Uśmiechnęła się , milczeniem pomijają c zaczepk ę .

 – Lepiej bą dź dla mnie miły. Wiem, gdzie mieszkasz. – Bę dę bardzo miły. – Podniósł głos, całkiem nieźle udają c głos

oficera kontroli, z którym Leia przed chwilą rozmawiała. – Tak, waszawysokość. Jeśli pani sobie życzy, mogę pani przynieść kubek kafu.

Leia westchnęła i przestała zwracać na niego uwagę .Han zawołał przez ramię .

 – Zaraz dostaniemy eskortę . Dziewczyny, chyba już czas wsko-czyć do kapsuły.

 – Rozumiem, generale – rozległ się głos jednej z pasażerek, Hannie wiedział której. Obie kobiety były pracownicami wywiadu; Hani Leia poznali je tuż przed rozpoczę ciem misji i pewnie nigdy już o nichnie usłyszą ani ich nie zobaczą , odk ą d wylą dują na Vannix. Kobiety ma-

 ją przygotowywać na tej planecie komórk ę ruchu oporu. Choć w po-

równaniu z Kuat był to naprawdę prowincjonalny światek, zdaniemruchu oporu on również powinien mieć swoje komórki – tyle, na ile pozwalają zasoby planety i zagrożenie ze strony Yuuzhan Vongów.

„Kapsuła” była urzą dzeniem zainstalowanym w miejscu jednej z pię -ciu kapsuł ratunkowych „Sokoła Millenium”. Z zewną trz wyglą dała

Page 53: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 53/276

56

 jak zwyk ła kapsuła, choć bardziej zniszczona od innych – miało tozniechę cać potencjalnych pasażerów do użycia jej w przypadku za-grożenia. Silniki i inne systemy usunię to i zastą  piono skomplikowa-nym urzą dzeniem przeznaczonym do zmylenia czujników form życia.Próba wystrzelenia kapsuły spowodowałaby autentycznie wyglą dają -cy alarm AWARIA SYSTEMU. W podłodze znajdował się ukryty właz,który prowadził na zewną trz „Sokoła Millenium”. Był to wygodnysystem wielokrotnego użytku do przemycania personelu – tak jak w przypadku tych dwóch pań, których zadaniem miało być stworzenieruchu oporu na Vannix.

Oczywiście, „Sokół” miał ekranowane przedziały towarowe, od- powiednio duże, aby zmieściły się w nich obie agentki wraz ze spor ą 

ilością  sprzę tu, ale Han, nawet po tych wszystkich latach, nie miałnajmniejszej ochoty dzielić się swoim sekretem z kimś, komu nie ufałcałkowicie.

 – Jeśli musisz zadeklarować, że nosisz przy sobie miotacz – po-wiedział Wedge’owi – zawsze zadeklaruj jeden, a noś przy sobie dwa.

Dlatego właśnie Wedge polecił zainstalować fałszywą kapsułę . – Księżniczko – zapytał Han – kiedy wreszcie przestaną mnie

nazywać generałem?

 – A kiedy wreszcie przestaną mnie nazywać księżniczk ą ?Han pokr ę cił głową .

 – Może wtedy, kiedy zostaniesz królową . Hej, jest już nasza es-korta.

Eskorta, dwa zmodyfikowane myśliwce przechwytują ce TIE nalicencji stoczni Kuat, srebrne, z czerwonymi paskami, co miało je od-różniać od posę  pnych i złowróż bnych barw dawnych gwiezdnychmyśliwców Imperium, przeprowadziły „Sokoła Millenium” przez całą atmosfer ę aż do lą dowiska pośrodku rozcią gają cego się jak okiem się -gnąćmiasta. Interesują co wyglą dały gę sto zaludnione dzielnice miesz-kalne; ogromne, monolityczne bloki, jakby żywcem przeniesionez Coruscant, znajdowały się na peryferiach. Budynki wydawały się tworzyć mur obronny wokół miasta.

Promień naprowadzają cy skierował „Sokoła” do dzielnicy lą do-wisk i magazynów w pobliżu centrum rzą dowego, gdzie na jego pasa-żerów czekał już komitet powitalny sk ładają cy się z oficerów i dys-tyngowanych cywili. Kiedy osiedli na lą dowisku dla gości, Leia mogła

 już rozróżnić surowe, czyste, czerwono-białe mundury oficerów oraz

Page 54: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 54/276

57

 przesadnie ozdobione szamerunkami, epoletami i festonami medaliubrania cywili.

Han wyłą czył wszystkie systemy, po czym dołą czył do Leii,C-3PO oraz R2-D2 na szczycie rampy wejściowej. Zanim cała czwór-ka zeszła z rampy, najwyższa z oczekują cych osób – kobieta ubranaw wyją tkowo ozdobną i krzykliwą suknię , z kolumną siwych włosów

 podwyższają cą ją co najmniej o pół metra – popłynęła w ich kierunkuz całym majestatem barki żaglowej z Tatooine.

 – Leia! – zawołała. – Leia, jak cudownie widzieć cię całą i zdro-wą !

 – Addath! – Leia uścisnęła wysok ą kobietę tak ciepło, że Han nie potrafił powiedzieć, czy ta serdeczność jest szczera, czy nie. – Tak się 

ucieszyłam, kiedy usłyszałam, że przeżyłaś. – Ja też się cieszę , że żyjesz. – Addath promieniała.Han uznał, że pani senator z Vannix to bardzo dystyngowana dama.

 Nie grzeszyła urodą , ale nosiła się z wdzię kiem i godnością . Jakby dlakontrastu z oślepiają co krzyczą cymi kolorami i paraliżują cym krojemstroju – Han był trochę zaskoczony, że wśród szkar łatnych falbanek i plis, złotych kokard i wstążek nie migają  światełka i nie przechadzają się mechaniczne stworzonka – jej makijaż był dyskretny, lekko tylko

rozświetlają cy twarz i podkreślają cy duże, inteligentne oczy. – Addath, nie miałaś jeszcze okazji spotkać mojego męża, Hana

Solo. – Nie, ale znam go doskonale, jak zresztą cała Nowa Republika,

z holodokumentów i opowieści, biografii oraz holoseriali opartych na jego wyczynach. – Addath nagle spoważniała. – Przyjmij moje kondo-lencje z powodu Anakina i Jacena. Ich poświę cenie z pewnością ura-towało życie niezliczonym tysią com innych istot i tak też bę dziemyich pamię tać.

 – Dzię kuję . – Leia po raz pierwszy nie przyznała się , iż wierzyw to, że Jacen gdzieś tam żyje. – Addath, nie chciałabym zajmować ciwiele czasu, ale nasza misja jest bardzo ważna. Nie mam dostę  pu dowszystkich zapisów senatu, bę dę  zatem musiała polegać na twojej

 pomocy. Chcemy spotkać się z prezydentem Sakinsem tak szybko, jak to tylko możliwe.

Wyraz twarzy Addath właściwie się nie zmienił, ale Han odniósłwrażenie, że coś jej się  stało. Cała prawdziwa radość znik ła nagle, pozostawiają c jedynie pustą  skorupę . Addath ujęła Leię  pod ramię i łagodnie poprowadziła w kierunku ceremonialnego, udrapowanegoflagami ścigacza czekają cego przed dokiem dla gości. Han i roboty

Page 55: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 55/276

58

ruszyli za nimi, a eskorta cywilów i wojskowych zrobiła zwrot i za-mknęła pochód.

 – To bę dzie trudne – szepnęła Addath głosem ociekają cym trują -cą  słodyczą . – Tydzień po upadku Coruscant Sakins spakował skar-

 biec stolicy, sk ładają cy się z klejnotów i innych drogocennych przed-miotów liczą cych sobie tysią ce lat... ogromna fortuna i do tego łatwado przenoszenia... po czym opuścił Vannix na starej, ale wygodnejkorwecie, która służyła mu za osobisty środek transportu. Zabrał swo-

 jego zastę  pcę , kochank ę , dzieci i kilku ulubionych sponsorów. Wą t- pię , czy kiedykolwiek powróci.

 – Och, nie – ję knęła Leia. – A kto stoi na czele rzą du planetar-nego?

Wsiadła do ogromnego ścigacza przed Addath; Han przepuścił panią senator i usiadł obok, odizolowany jej potężnym ciałem od żony. – No cóż, to nie jest całkiem jasne – odpar ła Addath. Poleciła

 pilotowi ścigacza: – Do rezydencji prezydenta, proszę .Znów zwróciła się do Leii.

 – Jestem mniej wię cej odpowiedzialna za sprawy cywilne. Mili-tariami zajmuje się niezbyt bystra pani oficer marynarki, niejaka Apel-

 ben Werl. Prowadzimy obecnie kampanię na rzecz dodatkowych wy-

 borów, które zadecydują , kto z nas zostanie prezydentem. Przyjechałaśw dobrym momencie, wybory odbę dą się w tych dniach. Słynni Solomogą przeważyć szalę głosów kilkoma dobrze wyważonymi wystą -

 pieniami publicznymi. – Możesz na mnie liczyć – mruknęła Leia.

Dwie godziny później – lub raczej czterdzieści, gdyby spytaćHana, ile według niego upłynęło czasu od chwili lą dowania – zostalinareszcie sami w przydzielonych apartamentach. Pokoje były ude-korowane w stylu Vannix, to znaczy pełne grubo wyściełanych sof i foteli w stonowanych odcieniach br ą zu i złota. Wszystkie powierzch-nie były starannie zakryte – na podłodze leżał dywan gruby po kost-ki, każdy centymetr sufitu pokrywały draperie, które powiewają cw przecią gu, nadawały pomieszczeniu rozkołysany, prawie organicz-

ny wyglą d. Nie było tylko okien. Han opadł na sof ę bok Leii i trochę się zde-nerwował, kiedy przez dłuższy czas nie przestawał się zapadać.

 – Czy to mnie przypadkiem nie pochłonie?Leia uśmiechnęła się lekko.

Page 56: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 56/276

59

 – Pomacaj pod poduszkami, może faktycznie znajdziesz jakieśsoki trawienne.

 – To chyba najobrzydliwsza rzecz, jak ą dziś powiedziałaś. Czy ciludzie nie wierzą w świeże powietrze? Może chociaż jakiś balkon?

 – Ależ tak, wierzą . Podobnie jak w inne rzeczy. Są znani ze zr ę cz-ności swoich polityków i oka swoich snajperów i tym wzajemnie trzy-mają się w szachu.

 – Chyba racja. A mogę cię zapytać o coś ważnego? – Jasne. Ale najpierw... – Leia zerknęła na roboty. – Artoo, może

trochę muzyki? Coś z Coruscant...R2-D2 gwizdnął posłusznie. Po chwili z jego wnę trza popłynął

łagodny, starodawny utwór kameralny z Coruscant, grany głównie na

instrumentach smyczkowych.Han ze zdumieniem otworzył usta, żeby spytać, odk ą d to Artooma wbudowany moduł muzyczny, ale Leia położyła mu r ę k ę na war-gach, dają c jednocześnie znak, żeby milczał.

Po chwili Han usłyszał swój własny głos, dobiegają cy z wnę trzarobota, tak czysty i realny, jakby w mechanizmie siedział drugi on.

 – Kiedy już wreszcie osią dziemy w spokoju, gdzie chciałabyśzamieszkać?

Odpowiedział mu głos Leii. – Nie wiem. A jeśli bę dę potrzebna przy odbudowie Coruscant?Prawdziwa Leia szepnęła ledwie słyszalnym głosem:

 – Teraz możemy rozmawiać.Han również zniżył głos do szeptu.

 – To rozmowa, któr ą  prowadziliśmy wracają c po odwiezieniudzieci Jedi.

Leia skinęła głową . – Nagrywam nas od czasu do czasu, właśnie do takich celów.

Każda rozmowa powią zana jest z innym fragmentem muzyki. To o wie-le prostsze, niż szukanie i niszczenie urzą dzeń podsłuchowych, któ-rych tu jest z pewnością całe mnóstwo.

 – Polityka... – Han pokr ę cił głową . – Nie jestem w tym najlepszy.Mogłabyśmi wreszcie powiedzieć, czego tu szukamy, żebym wiedział,do czego strzelać?

Leia kiwnęła na C-3PO. Robot protokolarny przystanął przed ka-napą , a kiedy Leia znów pokiwała zgię tym palcem, pochylił się do przodu, aż prawie dotknę li się czołami.

 – Słucham panią ... – Sprawdzałeś lokalne wiadomości?

Page 57: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 57/276

60

 – Tak. – Możesz nam w skrócie opowiedzieć o wyborach prezydenckich

i opozycji kandydatów? – Jest trójka kandydatów, ale w sondażach przedwyborczych dwie

z nich wysforowały się tak daleko do przodu, że tylko one się liczą – rzek ł robot. – Addath Gadan jest od dwudziestu lat przedstawicielk ą Vannix w senacie Nowej Republiki, admirał Apelben Werl zaś stoi naczele marynarki systemu planetarnego. Od abdykacji poprzedniego pre-zydenta każda z nich zdominowała pewną część infrastruktury planetar-nej, czy to siłą woli lub knowaniami politycznymi, czy powołują c się na

 prywatne powią zania. Należy się spodziewać, że nadchodzą ce wyboryzakończą konkurencję pomię dzy nimi, ale można też oczekiwać, że prze-

grana nie zaakceptuje wyniku wyborów i przejmie rzą dy siłą . AddathGadan stoi na pozycji współ pracy i załagodzenia stosunków z Yuuzha-nami, z kolei admirał Werl woli zbrojny opór. Jak to w polityce, każdaze stron uważa, że jeśli zwycięży w wyborach, to dzię ki zaufaniu ludno-ści do swojego programu wyborczego, nie zaś osobistej charyzmie.

 – Niezły raporcik – mruknął Han. – Możesz opisać historię Si-thów w mniej niż trzydziestu słowach?

 – Tylko bardzo ogólnie, proszę  pana, bez najważniejszych dat

i profili osobowości. – Han, przestań – skrzywiła się Leia. – Przepraszam, to taki łatwy cel, wiesz... – westchnął Han. – Do-

 brze. Właściwie osią gnę liśmy główny cel, z jakim tutaj przylecieli-śmy. Nasze pasażerki wkrótce wytaszczą swoje skrzynie sprzę tu ko-munikacyjnego, broni i towarów z „Sokoła” i pomkną do swoich zadań,

 jeśli już tego nie zrobiły. Moglibyśmy właściwie wyjechać jutro i uznaćmisję za udaną .

 – Moglibyśmy. – Ale nie miałabyś czystego sumienia. – Ty też. – Ja zawsze mam czyste sumienie. Ale czy powinniśmy opuścić

 planetę w sytuacji, kiedy wybory może wygrać pacyfista? To by ozna-czało, że już na drugi dzień Yuuzhan Vongowie bę dą mieli kolejnegosojusznika w galaktyce.

 – To prawda. – Zdaje się , że chciałabyś zostać przez kilka dni. – Zdaje się . – I wystrzelić polityczną rakietę uderzeniową wprost w plany kam-

 panii swojej przyjaciółki.

Page 58: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 58/276

61

Leia skinęła głową z wyraźnym żalem. – Addath nie jest moją przyjaciółk ą . Jest politykiem i szanuję jej

zdolności. Nie mam też nic przeciwko niej. Ale interes to interes,a teraz widzę , że nasze interesy są sprzeczne... i takimi pozostaną nazawsze. Nie możemy pozwolić, aby zwyciężyła. Pytanie tylko, czymożemy zapewnić zwycię stwo tej admirał Werl...

Han nie zdołał powstrzymać szerokiego uśmiechu. – Wiesz, że fałszowanie wyborów jest nielegalne. Niezbyt pasuje

do praworzą dnej pani polityk z dobrej rodziny.Leia odpowiedziała mu identycznym uśmiechem.

 – Już nie jestem politykiem. Tylko udaję . Przeszłam na łajdack ą stronę Mocy.

Han odczekał, aż w zarejestrowanej rozmowie odtwarzanej przezR2-D2 nastą  pi przerwa, po czym wykrzywił się do robotów. – Hej, wy dwaj. Idźcie sobie na spacer i pozwólcie dwójce łajda-

ków na trochę intymności, co?

Borleias

 – To ty jesteś ten facet z krwawią cym nosem?Głos dobiegał z drugiej strony zasłony z błę kitnego prześcieradła,

która oddzielała łóżko Tama od posłania po lewej. Był to głos chłopię cy. – Facet z krwawią cym nosem?Drobna dłoń częściowo odsunęła prześcieradło i Tam wreszcie

mógł zobaczyć swojego rozmówcę . Chłopak miał może ze dwanaścielat, ciemne włosy, niebieskie oczy i wyraźnie zarysowany dołek w bro-dzie, który nadawał jego twarzy zaskakują co dorosły wyraz.

 – Mówią , że bliznogłowi zrobili ci okropne rzeczy, a kiedy niechciałeś robić tego, co ci kazali, puścili ci krew nosem tak, że omal nieumar łeś.

 – Cóż, to nie jest aż takie proste. – Tam wzruszył ramionami, za-skoczony, że wścibstwo chłopca nawet go nie zdenerwowało. – To, comi zrobili, sprawia, że jeśli im się sprzeciwiam, zaczyna mnie bolećgłowa, a ciśnienie krwi wzrasta tak, jakby moje ciało było komor ą 

spr ężania. A wtedy krew leci mi z nosa naprawdę mocno. Ale najbar-dziej niebezpieczny jest ból. – To dlatego musisz nosić ten głupi hełm? – Właśnie dlatego muszę nosić ten głupi hełm. – Tam wycią gnął

r ę k ę . – Jestem Tam.

Page 59: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 59/276

62

Chłopak ujął ją i uścisnął. – A ja Tark. To nie jest moje prawdziwe imię , ale wszyscy mnie

tak nazywają . Już nikt nie mówi do mnie Dab. – Sk ą d jesteś, Tark? – Pamię tasz ten dzień, kiedy bliznogłowi przypuścili wielki atak,

a „Lusankya” dołożyła im ze swoich armat? – Słyszałem o tym, ale straciłem przytomność zanim się jeszcze

zaczęło. – No wię c podlecieli tak blisko, żeby rozwalić główny budynek,

a wtedy trochę  tej plazmy przepaliło tarcze i ścianę , przy której sta-łem, no i prysnęło na mnie. Oparzyło mi nogę . – Tark odsunął koc,

 pokazują c bandaż na prawej łydce. – Ale dzisiaj wychodzę .

Mówił to takim tonem, jakby wypuszczano go z wię zienia po dłu-goletnim wyroku, a nie ze szpitala. – A ja wyjdę ... cóż, mam wrażenie, że mogę  stą d wyjść, kiedy

zechcę . – To co tutaj robisz? – Zdaje się , że nie bardzo mam dok ą d pójść. Nikt mi nie ufa. A ci,

którzy mi wierzą , nie powinni tego robić. – Tam odchylił się do tyłui skrzywił wargi na myśl, jak boleśnie prawdziwe są te słowa.

 – Ale przecież walczyłeś! Zwyciężyłeś. Wszyscy tak mówią . – Powinienem był walczyć od samego począ tku. Powinienem był

 pozwolić, żeby mnie to zabiło, zanim zrobię coś złego.Tark przyjrzał mu się wybałuszonymi oczami, po czym nagle zro-

 bił pogardliwą minę . – Czy wszyscy muszą zgłupieć, kiedy tylko dorosną ? – Co? – To, co słyszałeś. Głupio gadasz, i tyle. – Tark, posłuchaj... Jestem zwyk łym facetem, który nigdy niko-

mu nie był potrzebny, a potem złapali mnie Yuuzhanie, przeżuli i wy- pluli w jednym ze swoich spisków.

 – No, mnie też. – Co takiego? – Tam przyjrzał się chłopcu uważniej. – Mnie też. Yuuzhanie złapali mnie, przeżuli i wypluli, dok ładnie

tak samo jak ciebie. – Tark opar ł się o poduszki, naśladują c pełną znu-

żenia pozycję Tama. – Jestem bardzo podobny do Anakina Solo. Wiesz,syna Hana Solo. Tego, który zginął. Kiedy byłem na Coruscant, ta baba,która szpieguje dla Yuuzhan Vongów, kazała mi iść ze sobą do Solo,żeby zgłupieli i żeby się dziwnie poczuli, a wtedy ona mogłaby po-rwać Bena Skywalkera. A potem chyba miałem zginąć, ale Solo za-

Page 60: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 60/276

63

 brali mnie tutaj, choć pewnie bardzo cierpią , kiedy muszą  na mnie patrzeć. – Odwrócił wzrok i nagle spoważniał. – Nie wiem, gdzie jestmoja prawdziwa rodzina. Może wciąż na Coruscant.

 Nie musiał dodawać: „Może nie żyją ”. – Tam nie ma teraz dużo dzieci. W ogóle jest mało cywilów. Co

robisz, kiedy nie leczysz oparzeń?Tark zachichotał.

 – Mieszkam z Hanem i Leią Solo. Ale oni bardzo czę sto wyjeżdża- ją , tak jak teraz. Wię c łażę tu i tam. – Posmutniał znowu, jego buzianabrała melancholijnego wyrazu. – No i muszę się uczyć.

 – Tark, pewnych spraw nic nie zmieni, nawet jeśli wykopią ci pla-netę spod nóg. Jak by ci się podobało, gdybym cię wyszkolił na opera-

tora holokamery? – A co to takiego? – Widzisz, za każdym razem, kiedy oglą dasz holoprogram, obraz

 jest rejestrowany za pomocą  holokamery. A holokamer ę  obsługujeoperator. To mój zawód.

 – To... ciekawe – z pową tpiewaniem mruknął Tark. – Musisz spróbować. Chciał bym odnaleźć Wolama Tsera i zapy-

tać, czy wciąż jeszcze potrzebuje moich usług. Pójdziesz ze mną ?

Oczy Tarka przybrały rozmiar spodków. – Znasz Wolama Tsera? Moi rodzice zawsze go oglą dali. – Znasz Hana i Leię Solo? – przedrzeźniał go Tam. – Jasne, mały.

Jestem jego operatorem holokamery. – No to pójdę . –  Świetnie. – Tam położył się  i w duchu wzruszył ramionami.

Cóż, przynajmniej bę dzie miał coś do roboty.

Yuuzhański światostatek Vongów. Orbita Coruscant

Mistrz przemian Ghithra Dal popatrzył uważnie na ramię Tsavon-ga Laha i zawahał się .

Mistrz wojenny już wiedział, że wieści nie bę dą pomyślne. Czułw ramieniu zwię kszoną  aktywność zjadaczy padliny, widział i czuł

wykluwanie się nowych kolców w yuuzhańskiej skórze nad miejscem połą czenia. – Mów – rzek ł. – Twoje słowa nie mogą mnie rozgniewać. Ani

wnioski, jakie wycią gniesz. Jeśli tylko przedstawisz je szybko i jasno,nie masz się czego obawiać z mojej strony.

Page 61: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 61/276

64

Mistrz przemian uk łonił się z wdzię cznością . – Sytuacja się pogarsza, mistrzu wojenny. Obawiam się o twoje

ramię . Żadne arkana mojej sztuki nie są w stanie go uratować. – A zatem skazany jestem na to, by stać się Zhań bionym? – Tsa-

vong Lah pochylił się do przodu na swoim siedzisku, zapatrzony przedsiebie, w przyszłość, nie widzą c już mistrza przemian. – Nie, tak się stać nie może. Kiedy moje ramię bę dzie już nie do uratowania, alezanim naprawdę stanę się Zhań bionym, poświę cę swoje życie w ofie-rze lub rzucę się na wroga, aby umrzeć jak należy. Teraz muszę jedy-nie znaleźć nowego mistrza wojennego, który bę dzie sumiennie i mą -drze służyłYuuzhan Vongom. – Zdrową r ę k ą pogładził się po podbródkui zaczął głośno myśleć: – Są dzę , że Gukandar Huath bę dzie się nada-

wał najlepiej, prawda?Był to wybieg, który Tsavong Lah uważał by za wystarczają co okrut-ny nawet wówczas, gdyby miał być dla niego wyłą cznie rozrywk ą . Było

 jednak inaczej. Gukandar Huath był istotnie świetnym wojownikiemi dowódcą , ale znano go z tego, że wspierał kapłanów Yun-Yamakii Yun-Harli, boga Stwórcę zaś, Yun-Yuuzhanina, traktował z ledwie skry-waną oboję tnością . Jeśli Ghithra Dal istotnie brał udział w spisku z ka-

 płanami Yun-Yuuzhanina, był by teraz zmuszony zaofiarować...

 – Jeśli mogę się sprzeciwić, mistrzu wojenny... powiedziałem je-dynie, że sztuka mistrza przemian tu nie wystarczy, nie zaś, że jesteśskazany – odezwał się Ghithra Dal. – Być może masz jeszcze wyj-ście... jest nim droga ataku, a nie droga ucieczki.

Tsavong Lah spojrzał na mistrza przemian takim wzrokiem, jakbywłaśnie przypomniał sobie o jego istnieniu. Nie dopuścił jednak, abyw jego głosie zabrzmiała bodaj nutka nadziei.

 – Mów, mój sługo.Ghithra Dal zniżył głos, jakby nie chciał, żeby ktoś go podsłuchał.

 – Sztuka przemian nie może ci pomóc, jestem tego pewien, po-nieważ dotknęła cię moc wszechświata znacznie potężniejsza niż na-sze umieję tności. Cierpisz z woli i gniewu bogów.

 – Nie, Ghithro Dalu; przynoszę zwycię stwo bliźniaczym bogom,a oni wiedzą , że wkrótce bę dę miał dla nich bliźniaczą ofiar ę . Ich ka-

 płani mówią mi o radości, jak ą sprawiają bogom moje zwycię stwa.

 – Ich kapłani... o, tak. Ich kapłani cieszą się , a kapłani Yun-Yam-mki przewidują zwycię stwa, jakie twój ojciec odniesie w systemie Pyrii, bo bę dą mogli zająć ten bogaty, żyzny świat. Lecz choć są to bogowie,których imiona najczęściej pojawiają  się  na wargach wojownikówi wielkich dowódców, nie są to jedyni bogowie.

Page 62: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 62/276

655 – Twierdza Rebelii

Tsavong Lah opar ł się w fotelu i pozwolił, aby w jego głosie poja-wiła się nuta zwą tpienia.

 – Oczywiście, że nie. Mamy wielu bogów. Ale co mogłem zrobićtakiego, by ich obrazić? Nie wyzywałem ich, nie przeklinałem.

 – Ale... jak są dzę ... niektórych z nich zaniedbałeś. Sk ładałeś imofiary nie całkiem odpowiednie dla ich wielkości. Bliźniaczy bogo-wie, choć niewą tpliwie błogosławieni i potężni, niech chwała bę dzieich imionom, dają ci powodzenie, a ty cieszysz się nim. Ale inny bógdał ci życie, a ty nie wydajesz się  świę tować tego życia.

 – Yun-Yuuzhanin? Miliardy jego oczu nie skupiają się na nas zbytdok ładnie. Tak mówią kapłani.

 – Tak mówią niektórzy kapłani. A jeśli się mylą , jeśli słuchanie

ich słów rozgniewało Yun-Yuuzhanina, być może postę  pują c zgodniez ich radami, sprowadzasz na siebie zgubę ? – Niektórzy kapłani. Czy znasz takiego, który wyznaje inną dys-

cyplinę ? – Znam. Jest młody, może nawet nieznany ci, mistrzu wojenny.

 Nazywa się Takhaff Uul. – Słyszałem o nim. – Tsavong Lah spojrzał na miejsce połą czenia

na swoim ramieniu i obserwował je przez dłuższą chwilę . – Porozma-

wiam z nim. Możesz odejść. – Chciał bym pozostać, aby sprawdzić, jaki skutek odniosły moje

ostatnie zabiegi. – Właśnie powiedziałeś, że sztuka przemian nic tu nie pomoże.

Twoje ostatnie zabiegi nie zdały się na nic. Nie ma powodu, abyś ob-serwował swoją klę sk ę . – Tsavong Lah wskazał mu wyjście z kom-naty.

Ghithra Dal sk łonił się ponownie i wyszedł. Portal rozcią gnął się ,aby go przepuścić, ale zanim znów się zamknął, Tsavong Lah krzyknąłna tyle głośno, by mistrz przemian mógł go usłyszeć:

 – Przysłać do mnie Takhaffa Uula!Wejście zamknęło się , ale nikt nie odpowiedział na jego wołanie.

Strażnicy i najbliżsi doradcy nie powinni zresztą  tego robić. Zostalidok ładnie poinstruowani, jak mają działać i reagować. Takhaff Uul

 bę dzie wezwany, owszem... ale dopiero za kilka minut.

Inny portal rozwar ł się , przepuszczają c Nen Yim, która podbiegłado niego spiesznie, wycią gają c z fałd odzieży i koł paka stworzenia--narzę dzia. Natychmiast zaczęła nimi zeskrobywać tkank ę i nak łuwać

 jego ramię w miejscu połą czenia; pobierała próbki skóry i wychwy-tywała zjadaczy padliny. W każdym innym momencie dotykanie

Page 63: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 63/276

Page 64: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 64/276

67

ROZDZ I A £

44444

Teraz przy czarnej  ścianie pracuje cał a grupa mężczyzn i kobiet, pochodz ących z tego samego gatunku co wysoki mężczyzna, choć nie-którzy wydają się mocniej owł osieni lub bardziej otyli.

 Jeden z nich u ż ywa do podgrzewania ściany urz ądzenia z pł omie-niem, podobnego do tego, które miał Ryuk. Potem kiwa g ł ową i wyco-

 fuje się , a zamiast niego podchodzi kobieta ze swoim narz ędziem. Z trzymanego przez nią węża leje się co ś biał ego; wąż wystaje ze zbior-nika umocowanego na jej plecach. Powietrze nagle staje się zimne,coraz zimniejsze. Biał a substancja uderza w rozgrzany kamień.

 Kamień wrzeszczy. Wysokiemu cz ł owiekowi bardzo się podoba tend  źwięk.

 Ale odpada tylko niewielki kawał ek  ściany. Wysoki mężczyzna pod-nosi go. Kamień parzy mu palce resztkami ognia. Jest ciężki, o wielecięż szy, ni ż powinien być kamień.

 M ężczyzna i kobieta patrz ą na małą szczelinę , jaka utworzył a sięw powierzchni  ściany. Wydają jedno do drugiego jakie ś d  źwięki. Po-tem kobieta z l ękiem w oczach zwraca się do wysokiego mężczyzny,tworz ąc obrazy. M ężczyzna się ga i wydobywa je z jej mózgu.

 Zimno i ogień zniszcz ą  ścianę , ale po bardzo d ł ugim czasie, mówi. Ile to jest d ł ugi czas? Ciemno i jasno?

Wiele razy ciemno i jasno, odpowiada kobieta. Wiele trz ę sień zie-mi przyjdzie i odejdzie, ro śliny spowodują upadek wielu jeszcze bu-dynków, mał e rzeczy urosną , a stare umr ą.

Wysoki mężczyzna warczy w ściekle; kobieta zataczając się , uska-kuje przed siłą jego gniewu.

Page 65: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 65/276

68

 Ale w jej my ślach jest jeszcze co ś; wymusza na nim, żeby odebrał t ę my śl. To maszyna z ramionami i mł otami, na g ą sienicach, a kobietawyobra ża ją sobie, jak u ż ywa wł asnych pł omieni tnących i dudnią-cych mł otów, aby rozbić mur.

Wysoki cz ł owiek odrzuca ten pomysł z pogard ą. Widzi w my ślach siebie samego, stojącego obok maszyny, uderzającego pięściamiw ścianę. Ż adne z nich nie jest w stanie nawet jej uszkodzić.

 Kobieta potrz ą sa g ł ową i jest to znak, który nauczył  się rozu-mieć. Obraz w jej my ślach ulega zmianie. Wysoki mężczyzna jest w nim coraz mniejszy, a ż staje się tylko maleńkim punkcikiem obok 

 g ą sienic. M ężczyzna wykrzywia się pod jej adresem. Nie wie, o co chodzi.

 Kobieta pokazuje mu siebie u jego boku, równie maleńk ą , i zmu- sza, aby spojrzał przez jej oczy. Teraz widzi, jak kobieta patrzy coraz wy żej, żeby ujrzeć choć cz ęść maszyny.

Wreszcie rozumie. To nie on się kurczy. Ź le zrozumiał jej intencję.To maszyna jest wielka, taka wielka, jak szczelina między budynkami,wielka jak ta ogromna komnata.

Wysoki mężczyzna wybucha śmiechem. Kobieta i pozostali robot-nicy, zara żeni jego wesoł o ścią , równie ż się  śmieją. S ą sł absi od niego

i niebawem zaczynają kasł ać , a ż padają ze  śmiechu. A on patrzy nanich wesoł o, ciesz ąc się ich rado ścią. Dopiero kiedy niektórzy zaczy-nają odkasł  ywać krew, pozwala im przestać.

Staje nad kobiet ą i z wszystkich swoich my śli formuł uje jedną ,w której ona znajduje maszynę i sprowadza ją do niego.

 Kobieta kiwa g ł ową , ale jest zbyt sł aba, żeby usł uchać go natych-miast. Mija wiele minut, zanim jest w stanie wstać i pój ść , aby wyko-nać swoje zadanie.

Borleias

Kiedy Jaina wyszła z odprawy z generałem Antillesem, Jag czekałna nią w holu.

 – Czy mogę cię prosić o chwilę uwagi, o Wielka?

Przechyliła głowę , jakby analizują c swój rozk ład dnia, po czymstwierdziła: – Ale chwilę .Wyprowadził ją  z biura i wskazał na niewielk ą , mało używaną 

salk ę konferencyjną w końcu korytarza.

Page 66: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 66/276

69

Zaledwie znaleźli się w środku, a drzwi zatrzasnęły się za nimi,Jaina zarzuciła Jagowi ramiona na szyję ; poczuła jego siłę , kiedy ją objął. Pchnęła mężczyznę na ścianę obok drzwi, aż stracił równowa-gę , i pocałowała go. Kiedy Jag uderzył z łomotem o ścianę , odskoczy-ła jak oparzona i parsknęła śmiechem.

 – To tyle, jeśli chodzi o dyskrecję – mruknął Jag. Uśmiechnął się w charakterystyczny sposób, tak lekko, że wię kszość obserwatorównawet by tego nie zauważyła.

 – Poniosło mnie – odpar ła. – Lubię , jak mnie ponosi. – Mam sporo czasu, a ty?Z żalem pokr ę ciła głową .

 – Muszę znaleźć pilota dla Bliźniaczych Słońc. Twój wujek chce

mi dać B-winga, tego samego, którym Lando uciek ł z misji „Rekordo-wego Czasu”. Potrzebuję do niego pilota – uśmiechnęła się przekor-nie. – Mogę sobie iść do kogo zechcę i spróbować swojej siły perswa-zji, żeby sk łonić go do opuszczenia własnej eskadry. Jeszcze jeden

 powód, żeby pozostali dowódcy mnie znienawidzili. – Ależ oni nie potrzebują już wię cej powodów. Jesteś lepszą pi-

lotk ą niż którykolwiek z nich. A do tego jesteś  ładniejsza nawet od pułkownika Darklightera z Łotrów.

Walnęła go pięścią w pier ś. – No dobrze, jesteś ładniejsza od kapitana Retha z Czarnych Księ -

życów.Uderzyła go jeszcze mocniej.

 –  Ładniejsza niż Wes Janson z Żółtych Asów. – Ej, bo złamię ci jakiś gnat, który może ci być jeszcze potrzebny...Roześmiał się wreszcie, zadowolony z jej reakcji.

 – Masz kogoś konkretnego na myśli? – Chciałam zapytać Zekka.Jag zmarszczył brwi.

 – On nie jest aż tak dobry. – No cóż, jest taki sobie, ale ja nie planuję włą czenia B-winga do

naszych harców. Chciałam go wyposażyć i używać jako centrum ste-rowania dla moich boskich wyczynów. Coś w rodzaju ruchomej kwa-tery głównej.

 – Tym bardziej powinien go prowadzić najlepszy z możliwych pilotów. Jeśli nie ma to być statek ofensywny, musi umieć robić unikii wykpiwać się  ścigają cym.

 – Polecił byś kogoś specjalnie?Pomyślał chwilę , po czym skinął głową .

Page 67: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 67/276

70

 – Jest taki pilot wahadłowca, nazywa się Beelyath. Lata z misja-mi ratunkowymi – zbierał pilotów z próżni. Widziałem, jak swoimwahadłowcem wykr ę ca całkiem niezłe numery i czę sto zbiera pilotównawet spod ognia nieprzyjaciela. Był jednym z tych, którzy pomagalinam ścią gać ofiary wyrzucone ze światostatku Yuuzhan Vongów przywejściu do systemu. No i jest Kalamarianinem. Wiem, że ma doświad-czenie z myśliwcami i podejrzewam, że nie pogardzi B-wingiem.

 – Porozmawiam z nim. – Poczuła, że wesołość ją  opuszcza,uśmiech gdzieś zniknął. – Muszę  już iść. Jakoś nie możemy znaleźćdla siebie czasu, zauważyłeś?

 – A masz jeszcze jakieś sześćdziesią t sekund? – Mam.

Pochylił się , aby pocałować ją jeszcze raz.

Yuuzhański światostatek Vongów. Orbita Coruscant

 – Mów – rozkazał Tsavong Lah. Nen Yim złożyła uk łon i wyprostowała się . – Poddałam analizie próbki pobrane z twojego ramienia, panie.

 – Czy moja sytuacja jest korzystna? – Tak, mistrzu wojenny. Lek na twoją  dolegliwość jest bardzo

 prosty, ponieważ polega na odmowie wszelkich kolejnych zabiegówz r ą k Ghithry Dala. Materiał, który znalazłam na twoim ramieniu,a który mógł pochodzić jedynie z dotyku r ą k Ghithry Dala, powodujerozrost łapy radanka. Jest ona wchłaniana przez twoją skór ę i przeno-szona w jej głą  b przez zjadaczy padliny. Kiedy usunie się ten materiał,

 problem powinien zniknąć. – Jednak jeśli przestanę przyjmować zabiegi z r ą k Ghithry Dala,

on domyśli się , że go podejrzewam. Nen Yim była dość mą dra, aby nie odpowiadać. Nieważne, czy

miała na ten temat swoje zdanie, czy nie, nie do niej należało sugero-wanie mistrzowi wojennemu zastosowania odpowiedniej strategii.Żadne zalecenie nie zostałoby dobrze przyję te.

 – Czy możesz przemienić materiał tak, że zneutralizuje skutki

działań Ghithry Dala, abym mógł dalej przyjmować jego leczenie? – Być może, mistrzu wojenny. Ale substancja, która sk łania łapę radanka do takiego przerostu, jest bardzo subtelna, bardzo skompliko-wana. Ghithra Dal opracowywał ją  prawdopodobnie bardzo długo.Pobranie próbek i obserwacja ich wpływu na inne ciało radanka to nie

Page 68: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 68/276

71

to samo, co wiedzieć dok ładnie, jak działa i jakie powoduje skutki,a to pierwszy krok do przeciwdziałania. Przemiana substancji zapo-

 biegawczej może wymagać długich miesię cy pracy... albo dostę  pu dokomnat Ghithry Dala.

Tsavong Lah rozważał przez chwilę jej słowa, po czym skinął głową . – Znajdę sposób, abyś otrzymała albo jedno, albo drugie... albo

i to, i to. Teraz odejdź.Zaledwie znik ła, pozwolił sobie na krótk ą  chwilę  zbyt rzadkiej

 przyjemności, jak ą jest zwyk ła radość. Wię c nie jest skazany na zgu- bę ! Bogowie go nie pokarali. Musiał stawić czoło zwyk łej zdradziei niczemu wię cej... a ze zdradą naprawdę umiał sobie radzić.

Bardziej niezwyk łe było dla niego przyznanie nagrody, zwłaszcza

komuś, kto nie należy do Yuuzhan Vongów, kto nie jest ani lojalnymwojownikiem, ani doradcą . – Przyślijcie mi tu Viqi Shesh.

Viqi weszła do komnaty nieco wytr ą cona z równowagi, bo straż-nicy nie towarzyszyli jej przy przejściu przez portal, lecz pozostaliz tyłu, na zewną trz. Zawahała się u wejścia, szybkim spojrzeniem ogar-

niają c Tsavonga Laha na fotelu dowódcy oraz jego doradców i sługistoją cych wzdłuż ścian, w odpowiednim oddaleniu.

 – Podejdź do mnie, moja sługo – rzek ł mistrz wojenny.Viqi Shesh odpowiedziała mu promiennym, choć zupełnie nieszcze-

rym uśmiechem i podeszła bliżej, sk ładają c mu niski pok łon. Wyprosto-wała się , oczekują c słów mistrza, ale Tsavong Lah milczał, odprawiłtylko gestem trójk ę Yuuzhan znajdują cych się w pomieszczeniu.

 – Wezwałem cię – odezwał się po dłuższej chwili – aby przyznać,że istotnie masz swoją wartość. Twoja analiza okoliczności zwią za-nych z moim ramieniem okazała się właściwa. Zostałem dotknię tyzdradą . Moje gratulacje.

Viqi poczuła, jak kolana uginają się pod nią . Nie z ulgi, że jej wy- bieg okazał się  skuteczny, a zaimprowizowany pomysł prawdziwy.W końcu wymyśliła tę historię wyłą cznie po to, by zyskać na czasie,opóźnić ostateczne rozwią zanie i umożliwić sobie ucieczk ę . Okazało

się  jednak, że ma rację , spisek został wykryty i zlikwidowany, a jejczas dobiegł końca. Niech szlag trafi spisek. Niech szlag trafi ich za to, że żyją , że byli

na tyle głupi, aby dać się złapać, aby zniszczyć jej plan. Nie dopuściła jednak, aby uśmiech znik ł z jej twarzy.

Page 69: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 69/276

72

 – Serce moje przepełnia radość, że na coś ci się przydałam – rze-k ła. – Mam nadzieję , że w dalszym cią gu bę dę mogła ci wiernie i god-nie służyć.

 – Bę dziesz mogła. Twoim kolejnym zadaniem bę dzie wyjazd naCoruscant. Zginę li tam yuuzhańscy wojownicy, a oparzenia stwier-dzone na ich ciałach sugerują , że winę  ponoszą   Jeedai. Pojedzieszz Denuą Ku i dołą czysz do poszukiwań... to grupa wojowników i jedy-ne voxyny, jakie nam pozostały. Być może to wymar ły gatunek, alewciąż są gotowe polować na Jeedai. Bę dziesz służyć radą  i intuicją wojownikom, pomożesz im wytropić i zniszczyć  Jeedai. Zdobę dzieszokazję , aby jeszcze bardziej wyróżnić się w mojej służ bie.

Omal nie zabrak ło jej słów. Podczas wyprawy w podziemia zruj-

nowanego świata bę dzie równie pilnie strzeżona jak tutaj. Bę dzie mu-siała pę dzić za szybko przemieszczają cą się bandą idiotów w strojachwojowników, aż zagoni się na śmier ć. Jedynymi jej towarzyszami bę -dą brud i pot. I voxyn. Przerażała ją sama myśl o tym, że znajdzie się w odległości niewielu kilometrów od tej żar łocznej bestii.

Obdarzyła mistrza wojennego najbardziej przymilnym z uśmie-chów i sk łoniła się  raz jeszcze. Dzię ki temu miała dość czasu, żebyodzyskać głos.

 –  Żyję , aby cię słuchać, mistrzu wojenny.

Vannix, system Vankalay

 – Czy zaproponujecie wsparcie polityczne senator Gadan? – Star-sza kobieta miała sztywny kark i wzrok bystry jak sokoli nietoperzw poszukiwaniu ofiary. Puszyste siwe włosy, które powinny były złago-dzić jej rysy i nadać twarzy babciną dobroduszność, powodowały, żewyglą dała jak szalony czarownik, władca Mocy z jakiejś strasznej baj-ki dla dzieci. Postrzę  piona blizna, zygzakiem przecinają ca jej czoło,świadczyła, że musiała doznać pę knię cia czaszki, a nawet uszkodze-nia mózgu w jakiejś dawnej bitwie. To tak że nie był krzepią cy widok.

 – Addath cieszy się moim całkowitym zaufaniem... – gładko po-wiedziała Leia. Han czekał, bo wyczuwał niedopowiedziane „ale” wi-

szą ce na końcu zdania.Admirał Apelben Werl westchnęła cicho i smutno odchyliła się dotyłu. Są dzą c po jej minie, obecne spotkanie, choć jeszcze się nie skoń-czyło, dla niej przestało mieć jakiekolwiek znaczenie.

 – ...jako osoby prywatnej – dokończyła Leia.

Page 70: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 70/276

73

Pani admirał spojrzała na nią uważniej. – A jako profesjonalistki? Jako polityka? – Jako profesjonalistka jestem po stronie najostrzejszych metod

oporu wobec Yuuzhan Vongów. – Ach, tak? – pani admirał nagle przestała się wydawać taka strasz-

na. – Nie potrafię kr ę cić, wię c zapytam wprost: czego potrzeba, aby was przekonać do okazania mi wsparcia w kampanii? Aby pomóc mi nak ło-nić ludność do głosowania raczej za walk ą zbrojną niż za pacyfizmem?

W gruncie rzeczy Han i Leia przyszli właśnie z ofertą publicznego poparcia ze strony sławnej pary Solo.

Leia otworzyła usta, żeby odpowiedzieć, ale Han wpadł jej w słowo. – Ja też chciałem panią o coś zapytać. Czym dysponujecie?

Admirał uśmiechnęła się  zupełnie jak doświadczony handlarz banth. – Potrzebujecie broni? Pojazdów? Podejrzewam, że Borleias ma

 już lepsze wyposażenie niż ja. – Potrzebujemy niespodzianek – wyjaśniłHan. – Yuuzhanie spad-

ną na nas jak asteroidy. Na koniec wezmą Borleias i zaczną się znówrozpełzać we wszystkie strony. Czy możesz zaproponować coś, coutrudniłoby im życie przy zdobywaniu Borleias? Co możesz nam

dać, czego oni się nie spodziewają ?Leia milczała i popatrywała na Hana z ukosa. Zaskoczyło go, że to

spojrzenie nie wyrażało wściek łości, tylko ciekawość i skupienie. – Jak wyglą da wyposażenie Yuuzhan przeciwko marynarce wo-

 jennej? – zapytała admirał.Han zmarszczył brwi.

 – Kosmicznej marynarce wojennej? – Nie. Wodnej. – Hm... wiem, że mają jakieś wodne istoty... transportery. I stwo-

rzenia, które pozwalają im oddychać pod wodą . Ale nie mieliśmy ni-gdy do czynienia z atakami z wody...

 – A to znaczy, że mogą nie mieć nic albo że wszystko trzymają w rezerwie. – Pani admirał odchyliła się na oparcie fotela. Łokcie po-łożyła na wyściełanych por ę czach i złożyła końce palców w ostry da-szek. – Spę dziłam wiele czasu na modernizacji naszych sił zbrojnych

 pod k ą tem odpierania ataków z zewną trz, a nie z powierzchni planety.Mam teraz dostę  p do dużej liczby statków zarówno powierzchniowych, jak i podwodnych, w wię kszości w stanie spoczynku i podtrzymywa-nych przez roboty. To antyki... ale antyczna mina może wybuchnąći zabić wroga tak samo skutecznie, jeśli się  ją odpowiednio ulokuje.

Page 71: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 71/276

74

Mogę wam dać kilka łodzi podwodnych – dużych oceanicznych i ma-łych rzecznych, jeśli tylko znajdziecie mi transporter, który je prze-wiezie. W ten sposób uzyskacie broń, jakiej prawdopodobnie Yuuzha-nie jeszcze nie spotkali na Borleias.

 – Czy są uzbrojone i w pełni sprawne? – zapytała Leia. – Uzbrojone i w pełni sprawne. – Ile tego bę dzie? – Mogę wam dać dwie duże łodzie podwodne, wielkości mniej

wię cej kr ążowników z Carrack, oraz cztery mniejsze, odpowiednie doruchu rzecznego.

 – Niech bę dzie cztery i cztery i interes ubity.Uśmiech handlarza banth stał się jeszcze szerszy.

 – Jaki interes? Przecież niczego mi nie zaoferowaliście. – Dajemy gwarancję  – powiedziała Leia. – Gwarantujemy, żewygra pani wybory. Zobaczy pani elektorat przechodzą cy na pani stronę i nasz wk ład w tę zmianę zdania.

 – Zgoda – rzek ła pani admirał. – Nastę  pnego dnia po mojej prze- prowadzce do biura prezydenta dostaniecie swoje osiem łodzi pod-wodnych.

Wycią gnęła dłoń, a Leia i Han uścisnę li ją kolejno.

Zaledwie wyszli z biura pani admirał i z bazy wojskowej, którejużywała jako swojej kwatery głównej, Leia przemówiła:

 – Doskonale. Wynegocjowałeś dla nas coś za wsparcie, choć nieoczekiwaliśmy niczego. Tylko mi powiedz, co zrobimy z tymi kom-

 pletnie niepotrzebnymi łodziami podwodnymi? Z rupieciami, którew niczym nam nie pomogą w walce z Yuuzhanami?

Han obdarował ją jednym ze swoich najzłośliwszych uśmiechóww rodzaju „a tu cię mam, kotku”.

 – Zobaczysz, co zrobimy. – No to słucham. – Po pierwsze, kiedy zdobę dziemy transport dla łodzi podwodnych,

nie informują c o niczym pani admirał Napalonej, pozostawimy w jejwodach jedną dużą i jedną małą  łódź. Jak najbliżej stą d i jak najgłę  biej...

 – A po co? – Myślałaś o komórkach ruchu oporu jako o tajnych bazach

w najwię kszych miastach, z pojazdami i amunicją przechowywanymiw jaskiniach czy w zapomnianych zbiornikach podziemnych, gdzie-kolwiek się da. Te łodzie podwodne może i są  przestarzałe, jednak doskonale wystarczą na począ tek jako bazy oporu... można ich tak żeużyć do znalezienia jaskiń, do których można dotrzeć tylko od strony

Page 72: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 72/276

75

morza i spod wody... Nie zostaną  użyte wobec Yuuzhan jako broń,lecz jako przenośne domy, które strzelają potężnymi pociskami. Wy-starczy na cztery komórki ruchu oporu.

 – Nieźle – uśmiechnęła się Leia, rozważają c ten pomysł. – A wię c jak to zrobimy? – Co? – Jak sfałszujemy wybory? – Nie mam poję cia. Miałam robić to co ty, pamię tasz? Nigdy nie

fałszowałam wyborów.Han westchnął.

 – No to lepiej szybciutko coś wymyśl. Albo bę dę ci musiał za- brać tymczasową licencję  łajdaka.

Borleias

Jag siedział oparty o kadłub swojego szponostatku, pochłonię ty przeglą daniem notatnika. Dok działań specjalnych choć raz wydawałsię stosunkowo spokojny. Słychać było tylko pojedyncze brzę knię ciai nieliczne przekleństwa, dochodzą ce z k ą ta, gdzie uwijali się mecha-

nicy. Jag nie był jednak na tyle zaaferowany, żeby nie zauważyć w po-lu widzenia pary obutych nóg.

Powę drował wzrokiem w gór ę , aż dotar ł do błę kitnej twarzy Shawn-kyr Nuruodo. Chissanka była jego partnerk ą w pierwszej wyprawie do

 przestrzeni Nowej Republiki, jeszcze na począ tku kryzysu wywołanegonapaścią Yuuzhan Vongów, jego jedyną towarzyszk ą w czasie samotnego

 powrotu i zastę  pcą , gdy dołą czył do eskadry Vanguard na Hapes. Teraz,odk ą d latał z eskadr ą Bliźniaczych Słońc, ona dowodziła Vanguardami.

 – Pułkowniku, czy mogę usiąść? – Oczywiście.Przycupnęła naprzeciwko niego ze skrzyżowanymi nogami.

 – Słyszałem, że eskadra Vanguard została zakwalifikowana dodziałań elitarnych i specjalnych – rzek ł Jag. – Że bę dziecie teraz sta-cjonować na planecie razem z nami. Gratuluję .

 – To tylko kwestia szkolenia, motywacji i narzucenia dyscypliny

 – wzruszyła ramionami Shawnkyr. – Przyszłam do ciebie, bo uzna-łam, że postą  pię niewłaściwie, jeśli bez rozmowy z tobą odrzucę  tę  promocję , niewą tpliwie przyznaną w dobrej wierze. W końcu to tystworzyłeś eskadr ę .

 – Dlaczego miałabyś ją odrzucić?

Page 73: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 73/276

76

 – Ponieważ nie mam zamiaru dłużej prowadzić eskadry. Ty teżdo niej nie powinieneś wracać. Czas, abyśmy odeszli.

 – Mów jaśniej. – Mieliśmy jasno określony plan, pułkowniku. Wróciliśmy po to,

aby sprawdzić, jakie zagrożenie stanowią Yuuzhanie dla społeczeń-stwa Chissów. Mieliśmy dość czasu, aby dokonać oceny. Teraz powin-niśmy wrócić i złożyć sprawozdanie z naszych działań.

Jag przyglą dał się  jej beznamię tnie. Już od jakiegoś czasu spo-dziewał się tej konfrontacji.

 – A co bę dzie zawierał twój raport dla dowództwa? –  Że Yuuzhanie stanowią poważne zagrożenie dla nas, dla Impe-

rium i dla wszystkich społeczeństw nie przypominają cych ich samych.

Że Nowa Republika rozpada się na wszystkich frontach, że dokończe-nie inwazji w tej okolicy przez Yuuzhan Vongów i zwrócenie się prze-ciwko nam jest jedynie kwestią czasu.

 – Zgadzam się z twoimi wnioskami. – No to ruszamy.Potrzą snął głową .

 – Ja jednak doszedłem do innych wniosków, zgodnie z którymi powinniśmy zostać.

 – Mogę je poznać? – Uważam, że wojna tu, na Borleias, bę dzie najpoważniejszą próbą 

zdecydowania i charakteru Yuuzhan. Dopiero kiedy zobaczymy, jak  przebiegnie ta kampania, bę dziemy mogli przeprowadzić dok ładnerozpoznanie wroga, któremu nasz lud bę dzie musiał kiedyś stawić czoło.

 – Zamierzasz wię c wrócić do przestrzeni Chissów natychmiast po upadku Borleias?

 – Nie. – Wobec tego nie rozumiem. – Nie przedstawiłem moich wszystkich wniosków. A oto drugi,

niemają cy nic wspólnego z pierwszym: moja obecność tutaj możewpłynąć na bieg wydarzeń, choć by niewielkim, ale z pewnością wy-miernym stopniu. Odejście z tej kampanii spowoduje nie tylko jej po-rażk ę , ale również zwię kszy zagrożenie dla naszego ludu. Każda szko-da, któr ą dziś wyrzą dzę naszemu wrogowi, oznacza, że on jej nam nie

wyrzą dzi, kiedy już do nas dotrze. – Wię c nie odejdziesz nigdy. – Odejdę ... kiedyś.Shawnkyr w milczeniu trawiła jego słowa. Odległe przekleństwa

 przybrały na sile, akompaniują c wzmożonemu waleniu młotem, które

Page 74: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 74/276

77

 bardziej przypominało teraz odgłosy krwawej zemsty niż naprawy. Pochwili jednak wszystkie dźwię ki wróciły do normalnego poziomu.

 – Mogę z tobą porozmawiać jak pilot z pilotem? – Oczywiście. – Są dzę , że uczucia zaćmiły twój trzeźwy osą d. To świadomość, że

nie bę dzie cię tutaj, kiedy Jaina Solo znajdzie się w niebezpieczeństwielub zostanie zabita, nie pozwala ci swobodnie podejmować decyzji. Ale

 pamię taj, że masz zobowią zania wobec swojego ludu i nikogo innego. – Czy aby naprawdę ? – Tak. Złożyłeś przysię gę . Przysię gę posłuszeństwa i lojalności. – A co, jeśli dok ładniejsze przyjrzenie się lojalności oznacza odej-

ście od posłuszeństwa?

 – Nie może tak być. – Uważam, że się mylisz. Nie jestem lojalny wobec Chissów dla-tego, że przyję li do siebie moich rodziców ani dlatego, że wśród nichwyrosłem. Jestem lojalny, ponieważ są uosobieniem cech, które po-dziwiam i szanuję ; to oni sprawili, że cechy te stały się kr ę gosłupemnaszego społeczeństwa. Mam na myśli przeciwstawienie się siłą agre-sji i przedk ładanie obowią zku nad osobiste interesy. Chissowie nie są 

 jednak jedynymi istotami, które mają wiele wspaniałych cech; nie są 

też jedynymi, które zasługują , aby przeżyć walk ę z Yuuzhanami i niesą jedynymi, z którymi się identyfikuję . Już nie.

 – Uważasz zatem, że zostają c, wspierasz lepszą sprawę . – Tak. Możemy przygotować raport i przesłać go holokomunika-

torem. Możemy w nim wyjaśnić, że potrzebna jest dalsza ocena... cozresztą jest prawdą .

 – Skoro tak twierdzisz. – Tak twierdzę .Wyraz twarzy Shawnkyr zmienił się . Nie patrzyła już na niego

twardo, a takiej właśnie reakcji Jag się  spodziewał, choć jej nie po-chwalał. W jej oczach był teraz tylko lekki smutek. Wą tpił, czy ktoś,kto nie zna jej tak dobrze jak on, dostrzegł by go i zidentyfikował.

 – Zostanę – oznajmiła. – Zostanę aż do upadku Borleias. Potemwrócę do domu.

 – Dzię kuję .

 – Ale jeśli tu zginę , chcę , żebyś obiecał, że wrócisz zamiast mnie.Pozostają c tutaj, opóźniam wykonanie zadania. Jeśli nie przeżyję , tymusisz je przejąć.

Jag zastanowił się . Zgodnie z jego sposobem myślenia, przedsta-wiony przez Shawnkyr argument był nie do obalenia. Miał tylko dwie

Page 75: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 75/276

78

możliwości: albo się  z nią  zgodzić, albo pożegnać. A przecież jakozdolny pilot była bardzo potrzebna obrońcom Borleias.

 – Zgadzam się – odpar ł.

Tark uścisnął mocno dłoń Wolama Tsera. – Myślałem, że pan jest wysoki – powiedział.Wolam – siwieją cy, dystyngowany przedstawiciel elity holodzien-

nikarstwa Coruscant – wymienił z Tamem rozbawione spojrzenia, za-nim znów skoncentrował wzrok na chłopcu.

 – I tak jestem wyższy od ciebie. – Ale ja są dziłem, że pan ma co najmniej dwa metry.

 – To złudzenie, dziecko. Kiedy stajesz przed holokamer ą , domi-nujesz na obrazie. Wszystko inne staje się drugorzę dne. Dlatego wi-dzowie tak łatwo wierzą w to, że jesteś wielki i rozłożysty.

 – Aha – grzecznie przytaknął Tark, jakby doskonale rozumiał,o czym mówi Wolam.

Stali w przedsionku budynku biotyki, o kilka metrów od drzwiwychodzą cych na stref ę zabronioną . Stało tu pełno biurek i stacji ro-

 boczych dla młodszych oficerów i personelu obsługi. Niektórzy kiero-

wali ruchem wewną trz budynku, inni zapewniali miejscową i zdalną ochronę , a jeszcze inni musieli tutaj siedzieć, ponieważ w miejscach

 bardziej odpowiednich po prostu zabrak ło miejsca.Wciąż jednak było trochę  luzu z dala od głównego nurtu ruchu

i właśnie tam teraz stali, jak mę scy przedstawiciele trzech generacji bezdomnych cywilów otoczonych przez działania militarne.

 – Co dziś bę dziemy robić? – Tam pogrzebał w swojej ogromnejtorbie i wycią gnął holokamer ę , model na tyle mały, żeby skrył się w jego dużych r ę kach, z paskiem do zahaczenia o dłoń. Podał go Tar-kowi i pokazał mu, jak dopasować pasek i gdzie patrzeć, żeby zoba-czyć to, co widzi obiektyw holokamery.

 – Muszę pokazać, jak żyją obrońcy – powiedział Wolam. – Sy- pialnie, posiłki, leki, łazienki, zmę czenie, skradzione chwile. Krótkiewywiady, jeśli uznam za stosowne. Żadnych ustawianych scen, żad-nych analiz.

 – Po co w ogóle nagrywać? – dopytywał się Tark. – Czy po zdo- byciu Coruscant został pan bez pracy? – Nigdy – odpar ł Wolam. – Jestem historykiem. Dopóki cokol-

wiek rozumnego żyje we wszechświecie, mam pracę , mam powoła-nie. Pewnego dnia ludzie zechcą się dowiedzieć, co się tu wydarzyło,

Page 76: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 76/276

79

a te zapisy i analizy, które dla nich przygotowujemy, mogą być jedyną odpowiedzią na ich pytania. Jedyną , jaka przetrwa.

 – Innymi słowy – wtr ą cił Tam – kiedy tylko wiesz, kim jesteś,nikt już nie może odebrać ci pracy. Mogą zmienićwarunki. Mogą spra-wić, że nie dostaniesz zapłaty – spojrzał złośliwie na Wolama, a tenodpowiedział mu obrażonym skrzywieniem. – Ale twoja praca pozo-staje częścią ciebie.

Tark milczał, analizują c to, co usłyszał.Tam wycią gnąłwreszcie swoją prawdziwą holokamer ę , najnowszej

 produkcji Crystal Memories model 17, lżejszą i wyposażoną w pojem-niejszą pamięć niż wcześniejsze modele. Przełożył pasek przez głowę ,dotykają c nim świeżej blizny za uchem. Blizna była pochodzenia chi-

rurgicznego i skrywała nowy implant, który stanowił w tej chwili jego jedyną obronę przed śmiercionośnymi bólami głowy, powodowanymi przez uwarunkowanie. Faktycznie, zmiana warunków, pomyślał.

 – Co mam filmować? – zapytał Tark. – Wszystko? – Na począ tku wszystko, co chcesz – odpar ł Tam. – Ja rejestruję 

to, co wskaże mi Wolam, dopóki mi nie da znaku...Wolam posłusznie wykonał gest imitują cy cię cie siekier ą . Ruch

 bladych dłoni na tle ciemnej odzieży był wyraźnie widoczny.

 – ...oraz wszystko, co sam uznam za interesują ce lub niezwyk łe.Ty rób to samo, a potem przejrzymy twoje obrazki i pokażę ci, co jestciekawe z punktu widzenia zapisów historycznych.

 – Nie spę dzaj za dużo czasu przy dziewczynach – ostrzegł Wo-lam.

Tark skrzywił się w wyniosłym grymasie pogardy. – O to się możecie nie martwić.

Coruscant

 – Nie cierpię tego – mruknął Luke. – Czego? Czekania? – Mara przymknęła oczy i zmieniła pozycję ,

szukają c odrobiny wygody. – Co prawda niewiele może oczekiwaćczłowiek oparty o zdeformowaną metalową  ścianę w korytarzu zale-

wanym wodą , przeciekają cą przez trzydzieści czy czterdzieści pię ter zrujnowanego wieżowca sterczą cego nad głową , na planecie rzą dzo-nej i coraz bardziej niszczonej przez nieludzkich wrogów.

 – Oczywiście, że czekania. – Luke wrócił pół godziny temu z ostat-niego zwiadu. Nie wszyscy jeszcze byli na miejscu – kilka metrów

Page 77: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 77/276

80

dalej w głę  bi korytarza Danni katalogowała próbki roślin, a pod pełga- ją cą kulą  żarową Baljos i Elassar grali w sabaka. Inni jeszcze się niezameldowali.

 – To mi przypomina pewien poważny problem, jaki mają  Jedi.Miecze świetlne.

Luke spojrzał na żonę podejrzliwie. – Problem?Skinęła głową .

 – Nie można ich ostrzyć. Kiedy byłam... no wiesz, wykonują c moją  poprzednią profesję mogłam siedzieć i czekać nawet bardzo długo,ostrzą c noże. Zajmuje ci to uwagę na tyle, że nie czujesz się znudzony,a narzę dzia tylko na tym korzystają . A przy wibroostrzach, nawet jeśli

zasilanie padnie, wciąż masz do dyspozycji ładną , ostr ą klingę i mo-żesz dalej ciąć wszystko, co trzeba.Elassar obejrzał się przez ramię .

 – Nieraz mi się wydaje, że potrafisz stwarzać upiorny nastrój, na-wet ś piewają c kołysanki.

 – To nic trudnego. – Twarz Mary przybrała wyraz macierzyńskiejtroski. – „Ś pij dziecino mała – zanuciła – noc jest ciepła, a sen bli-sko...”

Tę dziecinną piosenk ę zaś piewała niskim głosem, w tonacji e-moll; przez to słowa zamiast ukojenia niosły niepokój, przywodzą c na myślantropomorficzną postać Snu – nocnego potwora skradają cego się dokołyski.

Zamilk ła i Luke wyczułw niej to samo pragnienie, które sam prze-żywał – marzenie, którego nie można było teraz spełnić: być tam, gdziemały Ben, uczyć go rozmaitych zabaw i niespodzianek, jakie niesie zesobą samo życie. Zamiast tego siedzieli pogr ążeni w atmosferze śmierci.

 Nagle Mara otworzyła oczy i spojrzała w głą  b korytarza.Luke też to poczuł – nie tyle niebezpieczeństwo, pewien niepokój

w Mocy. Podniósł się i położył dłoń na r ę kojeści miecza świetlnego.Z dziury w podłodze wychynęła Tahiri i wycią gnęła r ę k ę w dół,

 pomagają c Buźce. Miała nietę gą minę , a Buźka wyglą dał, jakby niedowierzał własnym oczom.

Kiedy Tahiri zobaczyła Luke’a, głośno przełknęła ślinę – Luke

zorientował się , że to nie z niepewności czy strachu, ale że po prostu było jej niedobrze. – Coś znalazłam – szepnęła.

Page 78: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 78/276

816 – Twierdza Rebelii

ROZDZ I A £

55555

Teraz ma ju ż imię.Sporo czasu mu zajęł o wycią ganie z ich g ł ów strz ę pków my śli

i sk ł adanie ich razem, aby zrozumieć , co to jest imię: d  źwięk przyna-le żny tylko jednej istocie. Ka żdy z nich miał imię , a kiedy cz ł owiek to

 zrozumiał  , nagle okazał o się bardzo wa żne, żeby i on je miał .

 Jest pot ężniejszy i wa żniejszy od nich, od ka żdego z nich. To nie-wł a ściwe, aby oni mieli imiona, a on nie.

Więc nazwali go Nyaksem. Lordem Nyaksem. Nyax to jego imię ,nikt inny nie mo że mieć takiego. Lord za ś sprawia, że jego imię staje

 się większe i lepsze. Lord oznacza, że jest wa żniejszy ni ż wszyscy inni. Zadowolony z tego uznania dla swojego statusu, z u śmiechem ob-

 serwował robotników peł  zających po wielkiej, wielkiej maszynie. Naprawili ją. Oczy ścili z nagromadzonego wokół gruzu. Wkrótce

 zacznie pracować. Wkrótce przewróci znienawidzoną przez niego czar-ną  ścianę.

Wkrótce on, Lord Nyax, będzie miał wszystko, co zechce – to zna-czy po prostu wszystko. Wszystkie istoty będ ą wykonywał  y jego rozka-

 zy. No, mo że z wyjątkiem tych, których nie wykrywał  y jego zmysł  y. Ciakurat byli wyjątkowo odporni na ból. Ale on ich pozabija, wszystkich

 po kolei.

Page 79: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 79/276

82

Coruscant

 – Znalazłaś zbiornik glutów – stwierdziła Mara.Stali na metalowej galeryjce wysoko nad wielk ą salą . Aby się tu

dostać, musieli zejść kilkanaście poziomów w dół zrujnowanych hal pełnych maszyn produkcyjnych. A teraz ich słabe pr ę ty oświetlenio-we rozjaśniały małe fragmenty podłogi daleko w dole.

 Niewiele tu zresztą było do oświetlania. Najwię kszą część podło-gi zajmował błyszczą cy, biały metalowy zbiornik, długi i szeroki nakilkadziesią t metrów, ale wysokości jedynie półtora metra, wypełnio-ny prawie po brzegi czerwonawą cieczą .

Wię kszość obecnych nie okazywała żadnego zainteresowania oto-

czeniem; od razu zaczę li szukać sobie miejsc na złożenie bagażui odpoczynek.Ale nie naukowcy. Baljos i Danni natychmiast wycią gnę li czujni-

ki i analizatory i rzucili się do pobierania próbek. – Zdecydowanie to żywa istota – stwierdziła Danni. – Ogromna

ilość jednokomórkowych form życia. – W tej sali panuje niezwykle wysokie stężenie tlenu, ale wyją t-

kowo mała koncentracja dwutlenku wę gla i toksyn kształtują cych świa-

ty. – Baljos zdjął hełm i wyjął z nozdrzy perfumowane zatyczki; kilka-krotnie zaczerpnął głę  boko tchu i uśmiechnął się szeroko.

 – Czyste powietrze. A już myślałem, że go nigdy nie pową cham.Pozostali poszli za jego przyk ładem. Luke odetchnął kilkakrotnie

 powietrzem wolnym od odoru rozk ładu i poczuł, że wraca mu nadzieja.Sprawdził sam zanim pogratulował Tahiri znalezienia tak użytecz-

nego miejsca. Ona jednak nie była zadowolona, kiedy wróciła do gru- py – nie była też zadowolona teraz. Patrzyła na czerwoną  breję z wyrazem nieufności, a nawet obawy.

Luke wysunął zmysły Mocy w tamtym kierunku. Natychmiast wyczuł formę  życia w zbiorniku. Była prosta i nie-

zróżnicowana, a tak że stosunkowo zdrowa, choć czuł z jej strony lekki powiew głodu.

Poza tą formą  życia było jednak jeszcze coś innego; coś, co znaj-dowało się poniżej. Drgnienie energii ciemnej strony Mocy. Nie, nie

drgnienie – przypływ, choć słaby, ale nieprzerwany. – Znalazłaś zejście w dół z tego poziomu? – zapytał Luke.Tahiri pokr ę ciła głową .

 – Szukałam prawie godzinę , ale nie mogłam znaleźć przejścia. – Jakiego przejścia? – wtr ą ciła Danni.

Page 80: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 80/276

83

W tym pomieszczeniu nie było zasilania, ale metalowa drabinka,która przetrwała, pozwoliła im swobodnie zejść na dół. Z bliska zbior-nik wyglą dał jeszcze bardziej imponują co: jak prostok ą tny staw pełenzłośliwie wyglą dają cej mazi.

 – Są dzę , że to zbiornik trawiennika – oznajmił Luke.Mara poważnie skinęła głową .

 – Mówisz to na podstawie swojej wiedzy o budowie fabryk i in-żynierii miejskiej.

 – Mówię  to na podstawie czegoś, co mi kiedyś powiedział WedgeAntilles. – Luke spojrzał nażonę z udanym gniewem. – Kilka lat temu nosiłsię z myślą porzucenia życia wojskowego i poświę cenia się budowie i na-

 prawie różnych rzeczy. Dołą czył do grupy żołnierzy, którzy rozbierali roz-

 padają cą się część Coruscant, aby można było w tym miejscu zbudowaćkolejną częśćmiasta, która z kolei rozpadnie się później. Opisywałmi właś-nie coś takiego. Wielkie, płaskie koryto wypełnione żywym materiałem.

 – O, faktycznie – odezwał się Buźka. – Wspominałeś mi o tym,kiedy spotkałem cię po raz pierwszy.

 – Wiele lat temu – podpowiedział Luke. – Tak. – Ale wciąż nie możesz mi powiedzieć kiedy.

Buźka pokr ę cił głową . – Tajemnica zawodowa. Gdybyś nawet sobie przypomniał, jak 

wtedy wyglą dałem i kim wtedy byłem, i tak nie mógł bym tego po-twierdzić.

Luke westchnął. – Do czego on służy? – zapytała Danni. – Mówię o zbiorniku. – To jeden ze sposobów przerobu śmieci. – Luke przybliżył dłoń do

 powierzchni czerwonej mazi. W świetle pr ę ta żarowego Mary zauważył, jak ciecz – leciutko, ale jednak – podnosi się w kierunku jego r ę ki. – Wszyst-ko organiczne, co się tu dostanie, zostaje strawione. Od czasu do czasu

 pompują breję i wyskrobują osady, które zbierają się na dnie zbiornika. – O, tu jest nawet pompa. – Tahiri przystanęła kilka metrów dalej,

 patrzą c na konsolę w pobliżu rur wiodą cych od zbiornika i wchodzą -cych do ściany. Podważyła pokrywę konsoli i zajrzała do środka.

 – Dlaczego Yuuzhanie nie rozbili zbiornika? Wszystko dokoła

zostało zniszczone. Wiemy, że tu byli. – Prawdopodobnie dlatego, że ten zbiornik jest raczej organicz-ny niż sztuczny. – Luke obserwował, jak czerwony śluz podnosi się 

 powoli; wydął się  tak wysoko, że prawie dotykał jego r ę ki. Cofnąłdłoń, a breja natychmiast opadła.

Page 81: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 81/276

84

 – Interesują ce. Ta materia zdaje się wyczuwać pokarm i współ- pracować, aby go dosię gnąć.

 – Interesują ce? Ja bym nie użył tego słowa. – Buźka rozpar ł się wygodnie pod ścianą . – Baljos, możesz dostroić swoje czujniki tak,aby wykrywały inteligentne, wolne panie w wieku od dwudziestu doczterdziestu lat?

 – Jak ci się zdaje, pracował bym jako naukowiec, gdybym to potrafił? – Chyba racja.Tahiri, pogr ążona po pas w dziurze w ścianie, jaka pozostała po

 pokrywie konsoli, nagle wyskoczyła jak na spr ężynie i wyprostowałasię ze zdumioną miną .

 – To lipa.

 – Co jest lipą ? – zapytał Luke. – Ta konsola. Urzą dzenie sterownicze wyglą da prawie jak praw-dziwe, ale nie jest podłą czone do żadnej pompy.

Luke i Mara podeszli, żeby to sprawdzić. Luke pochylił się i zaj-rzał do otworu, śledzą c wzrokiem k łą  b kabli i maszynerię wmontowa-ną w ścianę . Wydawało się , że niszczycielska siła Yuuzhan tu nie do-tar ła, ale okablowanie sterowania pomp biegło przez jakiś metr, poczym ginęło w metalowej skrzynce zamiast schodzić w dół, gdzie po-

winien znajdować się sprzę t pompowni. – Dziwne, faktycznie. Bhindi, ty jesteś lepsza w komputerach,

możesz tu zajrzeć i sprawdzić, o co tu chodzi? – Jasne.Buźka westchnął ciężko.

 – Skoro i tak zostajemy tu chwilk ę , zaznacz wyjścia z tego po-mieszczenia, Kell. Musimy ustawić wartę tam, gdzie mogliby się za-

 plą tać Yuuzhanie. – Słyszę i wykonuję , o Wielki. – Schlebianie mojej próżności nie zwolni cię z kolejki. No, przy-

najmniej nie tym razem.Luke wrócił do zbiornika, marszczą c czoło. Jaki jest sens w utrzy-

mywaniu trawiennika bez pompowni? Pewnie, że to wystarczy na wielelat, ale zbiornik w końcu napełni się  osadami ze śmieci, które wy-

 pchną czerwone organizmy, a nawet mogą być dla nich trują ce.

Otworzył się na Moc jeszcze bardziej i natychmiast znów wyczułczerwoną substancję . Czuł jej wielkość, odbierał obrazy ostrych liniiograniczają cych jej szerokość, długość i głę  bokość – i zauważył, żew jednym miejscu, w pobliżu środka zbiornika, głę  bokość ta zmniej-szała się gwałtownie, jakby z dnia zbiornika coś wystawało.

Page 82: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 82/276

85

 – Muszę tam wejść.Mara uśmiechnęła się krzywo.

 – To bę dzie szybka i bolesna k ą  piel. – Może i tak. – Ta istota żyła, była rozbudzona i świadoma Mocy.

Być może... znów opuścił ku substancji lewą dłoń, starają c się poprzezMoc dosię gnąć organizmów, wsą czyć w nie najważniejszą w tej chwi-li myśl, najistotniejsze uczucie: „Nie jestem pożywieniem. Nie jestem

 pożywieniem”.Zbliżył dłoń do powierzchni. Skoncentrował się , gotów w każdej

chwili się cofnąć, ale poczuł pod palcami tylko spokojną , posłuszną  breję . Nie czuł pieczenia ani żadnego bólu.

Cofnął dłoń – była czysta, bez śladu zaczerwienienia.

Pospiesznie zdjął zbroję z fałszywego kraba vonduun. – Potrzebna mi maska oddechowa – rzek ł. – Jakiś nieorganicznymateriał. Najlepiej z częścią twarzową .

 – Mam coś dla ciebie. – Buźka pogrzebał chwilę w plecaku, wreszciewycią gnął nieregularny, lśnią cy przedmiot, niewię kszy od pięści Tahiri.

 – Moja zapasowa. To kaptur wykonany z folii transpastalowejz wbudowanym zbiornikiem tlenu. Da ci może pięć minut.

 – Doskonale.

 – Luke, nie chcę cię zniechę cać ani ograniczać twojej woli po-znania, ale muszę ci przypomnieć, że jeśli coś pójdzie nie tak jak trze-

 ba... to wyją tkowo kr ę  pują cy sposób umierania.Luke uśmiechnął się do Mary.

 – Wierzę , że jakoś upię kszysz tę historię . Luke Skywalker odcho-dzi w blasku chwały po walce z ohydnym czerwonym trawiennikiem...

 – Podał żonie swój miecz świetlny.Bez zbroi, ale za to w kapturze, objął wzrokiem czekają ce na nie-

go czerwone jezioro. „Nie jestem pożywieniem. Nie jestem pożywie-niem” . Przełożył nogi przez krawę dź zbiornika i wśliznął się do środ-ka. Poczuł, jak maź otacza mu nogi i wznosi się do pasa.

Ale nie czuł bólu. Ruszył przed siebie. Substancja była ciepła i wy-starczają co gę sta, aby znacznie utrudnić poruszanie się ; coś w rodzaju

 bagnisk, w jakich przyszło mu brodzić na Dagobah wiele lat temu.W Mocy czuł wyraźnie, gdzie czerwona maź stawała się płytsza

i wkrótce stanął obok tego miejsca. Otworzył zbiornik z tlenem, po-machał raźno r ę k ą  żonie i Tahiri, po czym pogr ążył się w cieczy.Ciemność zamknęła się nad nim momentalnie. To nie zadanie dla

kogoś z klaustrofobią , pomyślał. „Nie jestem pożywieniem. Nie je-stem pożywieniem”.

Page 83: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 83/276

86

Się gnął w dół i macał przez chwilę , aż wreszcie znalazł obiekt,którego szukał. Miał półokr ą głą krawę dź i był nieco wię kszy od kołasterowniczego... Macają c wokół stwierdził, że to rzeczywiście meta-lowe koło, pełnej konstrukcji, zamocowane na osi przyczepionej do

 powierzchni zbiornika.Właściwie niczym się nie różniło od kół, jakimi zamyka się włazy

w wię kszości statków wojskowych.Pokr ę cił nim w jednym kierunku, ale nawet nie drgnęło. Za to

grzecznie przekr ę ciło się w przeciwną stronę o całe ćwier ć obrotu...Luke natychmiast poczuł drganie przebiegają ce przez zbiornik i czer-woną substancję . Stanął pośrodku zbiornika, a maź odpadała od niego,nie przylegają c do skóry.

Pomieszczenie zmieniało kształt.Z podłogi przed zbiornikiem wznosiła się prostok ą tna zatyczka,szeroka na trzy metry i równie długa.

Górną część zatyczki stanowiła metalowa powłoka grubości półmetra. Poniżej znajdowała się część kamienna, która wciąż się podno-siła – o jeden metr, dwa, trzy. Luke zawrócił, brodzą c po pas w czer-wonej mazi.

Kamień ustą  pił miejsca kolejnym trzem metrom metalowej kon-

strukcji. Dopiero teraz cała machina zatrzymała się ze szczę kiem.Mara i jej towarzysze trzymali się z dala od urzą dzenia, osłaniają c

się miotaczami. – Co zrobiłeś?Luke ścią gnął mask ę .

 – Obróciłem koło. Widocznie jednak wciąż gdzieś jest napię cie.Zobaczył, że Buźka zerka w jego stronę z szerokim uśmiechem.

Tahiri podążyła wzrokiem za jego spojrzeniem; w świetle pr ę tów ża-rowych zobaczył, że oblała się  rumieńcem, szybko odwróciła oczyi wbiła je w maszynerię . Danni pospiesznie dołą czyła do niej, pilnieoglą dają c wielki korek.

Mara przełknęła chichot, udają c, że kaszle. – Luke, zanim wyjdziesz z tego bajora, spróbuj okazać trochę sza-

cunku wobec pań, które nie są twoimi żonami. Z pewnością wolał byśwyglą dać przyzwoicie...

Luke spojrzał po sobie. Był nagi od pasa w gór ę , a kiedy szybkosię gnął w głą  b mazi, przekonał się , że również od pasa w dół.Podszedł do krawę dzi zbiornika i wyjrzał przez nią .

 – Zapomniałem chyba powiedzieć tej mazi, że moje ubranie teżnie jest jedzeniem.

Page 84: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 84/276

87

 – Zdaje się , że tak. – Możesz mi podać plecak?

Korek okazał się obudową turbowindy. Luke, który już wyszedł zezbiornika i przebrał się w zapasowe ubranie – czarny, obcisły kombine-zon, który z pewnością bę dzie bardziej widoczny pomię dzy płytami zbroize sztucznego kraba vonduun – mógł się teraz przekonać, że do jej wnę -trza prowadzą normalne drzwi, które otworzyły się natychmiast, jak tyl-ko do nich podszedł. Sztuczne światło z kabiny zalało podłogę .

Zajrzał do środka. Pulpit sterowania miał tylko trzy pozycje: KON-SERWACJA, DOM, BADANIA.

 – Badania – zdecydowała Danni.Luke prychnął. – Wiedziałem, że to powiesz. – Wszyscy wiedzieliśmy – odpar ła Bhindi. – Ale nie mam nic

 przeciwko temu.Buźka wyjął komunikator.

 – Kell, Elassar... tu Buźka. – Słyszymy cię – to był głos Kella.

 – Może nas nie być przez jakiś czas. Nie martwcie się o nas. – Jeśli tylko ciocia Tahiri zdąży wrócić, żeby mi opowiedzieć

 bajeczk ę do poduszki, nic się nie stanie.Tahiri westchnęła.

 – Zaczyna mi działać na nerwy. Czy on nie wie, że to może byćniebezpieczne?

 – Wie, wie – prychnął Baljos. – Ale on jest ekspertem od wybu-rzeń. Lubi się bawić rzeczami, które mogą mu wybuchnąć w twarz.

Weszli do turbowindy, a drzwi zasunęły się za nimi. Luke przyci-snął przycisk z napisem BADANIA.

Turbowinda nie ruszyła od razu. Z głośnika nad głową popłynąłgłos staromodnego robota:

 – Podać nazwiska i kod autoryzacji Bluenek. Macie dziesięć se-kund... potem zginiecie.

Vannix, system Vankalay

 – Prawdopodobnie uda nam się załatwić w cią gu czterech nastę  p-nych dni do dwudziestu wystą  pień publicznych – mówiła Leia. Jej

Page 85: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 85/276

88

ledwie słyszalny szept z trudem przedzierał się przez dialog odtwarza-ny przez R2-D2 z nagrania. Burzliwa dyskusja, któr ą prowadzili kilkadni wcześniej, dotyczyła senatorów z Korelii. – Nie jestem pewna, jak silny jest na Vannix ruch przeciwko Jedi, czy w ogóle jest się z czymliczyć... bo jeśli tak, to ja powinnam się usunąć w cień, a główna rola

 przypadnie tobie, Hanie Solo, bohaterze.Siedziała na najwygodniejszej sofie w całym apartamencie. Han

leżał na plecach, z głową na jej kolanach. Bez zainteresowania śledziłornamenty na suficie.

 – Zapowiada się ciężka praca. – Polityka to jest ciężka praca, Hanie. Czy przez tyle lat małżeń-

stwa nie zdążyłeś jeszcze tego zauważyć?

 – O, tak. Właśnie dlatego nadal nie jestem politykiem. Muszę ci powiedzieć, że nawet jeśli zrobimy wszystko, co trzeba, ona i tak możewygrać.

 – To prawda. – A wtedy Yuuzhanie bę dą mieli kolejny przyjazny świat, a my

nie dostaniemy naszych łodzi podwodnych. A że już załatwiłem dlanich transport, wyjdę na durnia.

 – Też prawda. A wię c?

 – Wię c są dwa powody, dla których gra się w sabaka, Leio. Dlazabawy albo dla pienię dzy. Jeśli twoim głównym celem jest zabawa,strata niewielkiej kwoty nie jest problemem. Jeśli chcesz zrobić kasę i robisz ją , nie tak trudno znieść, że się  źle bawisz.

Leia podejrzliwie spojrzała w oczy mężowi. – Wiesz co, martwię się za każdym razem, kiedy zaczynasz filo-

zofować, choć byś nawet udawał, że tak nie jest. Do czego zmierzasz?Uśmiechnął się , jakby chciał powiedzieć: „Zaufaj mi”.

 – Zmierzam do tego, że mówisz o uczciwej grze. W takich oko-licznościach znacznie bezpieczniej jest oszukiwać. Lepiej, szybcieji pewniej.

Coruscant

Luke włą czył miecz świetlny i wzniósł ostrze, żeby odbić promie-nie laserowe, które mogły ewentualnie spaść na ich głowy. Nie miał poję cia, jakie pułapki można zastawić w turbowindzie: czy to bę dą miotacze promieni, trują cy gaz, ostrza w ścianach czy deszcz kwasu.

 – Mara, wytnij dziur ę w drzwiach – powiedział.

Page 86: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 86/276

89

Jego żona wyglą dała na speszoną ; strzelała oczami na boki, alenawet nie popatrzyła na drzwi.

 – Pozostało wam pięć sekund – odezwał się głos robota. – Tahiri – przynaglił Luke. – Drzwi.Tahiri zapaliła miecz z cichym sykiem i pogr ążyła jego ostrze

w spoinie. Drzwi zaczęły się  żarzyć i mię knąć, ale widać było, że wy-cię cie dziury odpowiednich rozmiarów zajmie znacznie wię cej niż pięćsekund.

 – Autoryzacja Bluenek dwa siedem ithor cztery dziewięć naboo – powiedziała Mara.

 – Przyję te – odpar ł robot. – Witaj, Maro Jade.Turbowinda zaczęła opadać. Tahiri, wytr ą cona z równowagi, po-

tknęła się , a ostrze jej miecza zatoczyło kr ą g w kierunku Bhindi. Lukezablokował przypadkowy cios i odbił go, a Tahiri natychmiast wyłą -czyła miecz.

 – Przepraszam – mruknęła. – Nie szkodzi. – Luke również wyłą czył broń. Obejrzał się  na

Mar ę . – Wiedziałaś o tym?Turbowinda stanęła i drzwi otworzyły się szeroko, ukazują c kory-

tarz, oświetlony jasnym blaskiem padają cym z obu stron wejścia. Na

 podłodze walały się fragmenty urzą dzeń, kawałki sprzę tów, gruz z su-fitu i części robotów.

Powietrze było chłodne, ale ciężkie od zapachu stę chlizny, tak sil-nego, że przenikał nawet przez perfumowane zatyczki w nozdrzach.Jednak po raz pierwszy od wielu dni Luke usłyszał jednostajny szumurzą dzeń wentylacyjnych i innych maszyn wymagają cych zasilania:szum cywilizacji.

 Nie było jednak słychać żadnych głosów.Żadnych hałasów, wska-zują cych, że ktoś słucha informacji lub choć by muzyki.

Tahiri zwróciła uwagę na czarne ślady na ścianie obok. – To ślad po mieczu świetlnym – stwierdziła. Mówiła stłumio-

nym głosem, prawie szeptem, który wydawał się dziwnie stosownyw tym otoczeniu. – Zdaje się , że było tu też kilka robotów...

Luke popatrzył na żonę . – Maro...?

Mara doszła już do siebie i teraz pokr ę ciła lekko głową . – Nie, nie wiedziałam o tym. Zawsze jednak trzeba liczyć na łutszczęścia... Jako R ę ka Imperatora używałam wielu kodów dostę  pu.

 Niektóre pozwalały mi się dostać do kont kredytowych, skrytek z bro-nią , do tajemnic wojskowych. Znałam też kod sekcji Bluenek, którego

Page 87: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 87/276

90

nigdy nie miałam okazji użyć. To było tak dawno, że z trudem go so- bie przypomniałam.

Baljos wstał ze sterty odpadków – złamane biurko, przewróconaszafka, rozrzucone części ciała, które Luke począ tkowo wziął za ka-wałki robota, ale po bliższym przyjrzeniu się zmienił zdanie.

 – Mam tu ofiar ę – powiedział dziwnie cichym głosem. – Kobie-ta w średnim wieku, pocię ta na mniej wię cej osiem części. Chybato znowu miecz świetlny. – Odwrócił oczy od ponurego widoku. – Danni?

Danni podniosła jeden z czujników: – Jest tu dużo promieniowania elektromagnetycznego. Są dzę , że

od działają cych urzą dzeń. Maskuje wszelk ą energię biologiczną , jeśli

w ogóle jakaś tu jest.Luke przymknął oczy i rozcią gnął swoje postrzeganie w Moc. Nie wyczuł żadnych oznak dużych żywych istot. Ale zaledwie

rozwinął postrzeganie, uświadomił sobie istnienie ciemności, któr ą wyczuwał z góry. Tu była ona znacznie bliżej: mieszanka wściek łościi złych zamiarów, która sprawiła, że poczuł mdłości i omal nie zwy-miotował. Otworzył oczy i popatrzył na pozostałych Jedi.

 – Poszukamy na piechotę – rzek ł.

Był to kosztowny kompleks, a pię tro, na którym się znajdowali,istotnie było stacją badań naukowych... wiele dziesię cioleci temu. Sys-temy komputerowe z czasów jeszcze przed narodzinami Luke’a stały

 przykryte pokrowcami, a Danni zidentyfikowała jedno z laboratoriów jako centrum analiz komórkowych.

 Najciekawszym pomieszczeniem na tym pię trze była jednak salaznajdują ca się za jednym z laboratoriów. Nie było w niej nic oprócz

 podłużnego urzą dzenia, które przypominało łóżko z pokrywą . – Hermetycznie zamykane miejsce do spania – podsunęła Bhin-

di. – Urzą dzenie do hibernacji z czasów Imperium – poprawił Bal-

 jos. – Później zmodyfikowane, ponieważ to, co się w nim znajdowało,miało ponad trzy metry wzrostu. Nie był to człowiek.

Luke w duchu nie zgodził się z nim. Inni nie byli w stanie tegodostrzec, ale dla niego całe pomieszczenie aż cuchnęło ciemną stroną Mocy – tu właśnie było źródło wrażenia, które wyczuwał i które godr ę czyło. A przynajmniej jego część. To odczucie wydawało mu się dziwnie ludzkie. Ludzkie w najgorszym znaczeniu tego słowa.

Page 88: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 88/276

91

Zauważył coś znajomego w tej ciemności, znajomego i przeraża- ją cego.

 – Możesz powiedzieć, co to było? – zapytał.Baljos spojrzał na urzą dzenie. Pokrywę z transpastali ktoś odrzu-

cił na bok z tak ą siłą i gwałtownością , że uległa skr ę ceniu, a zawiasyi blokada zostały zerwane. Maszyneria, która powinna otaczać ś pią ce-go jak izolacja, wyrwana z obudowy leżała w częściach, rozrzucona

 po całym pomieszczeniu. Podobnie cztery roboty medyczne – Lukemógł jedynie przypuszczać, że było ich cztery, bo tyle metalowychgłów miał w zasię gu wzroku, ale ze stanu, w jakim znajdowały się ichkorpusy, trudno było cokolwiek wydedukować.

 – To zależy, czy w tej maszynie przetrwała jakaś pamięć – mruk-

nął Baljos. – To raczej działka Bhindi niż moja. Ale jeśli tylko coś się  przechowało... nawet jeśli pamięć usłużnie nie podpowie, że to byłIthorianin albo wampa, albo coś innego... może uda mi się coś wy-wnioskować na podstawie ustawienia i odczytów sygnałów życiowych,

 jakie zostały zarejestrowane.Mara wsadziła głowę w mroczny otwór w k ą cie pokoju.

 – Luke, to cię  powinno zainteresować – powiedziała i rzuciłaczymś w jego stronę .

Są dzą c po tym, jak to coś skr ę ca się  i zwija w locie, Luke przy- puszczał, że to kawałek amphistaffu, ale kiedy spadło mu pod nogi,zobaczył, że się myli. Gię tkie ciało stworzenia pokryte było futrem,a nogi kończyły się ostrymi jak igły szponami. Nie żyło co najmniejod kilku dni.

 – Isalamir – stwierdził. – Jeden z naszych drogich przyjaciół – dodała Mara. – Są tu szczą t-

ki klatki i kawałki konarów drzew z Myrkr. I przejścia do innych kla-tek w pozostałych siedmiu k ą tach pomieszczenia. I jeszcze wię cejmartwych isalamirów...

 – No, to ma sens. – Isalamiry były podobnymi do gadów stworze-niami z planety Myrkr. Spokojne z natury, zadowalały się  życiem naswoich drzewach, ale miały pewną istotną cechę , która sprawiała, żecieszyły się dużym zainteresowaniem Jedi i innych osób korzystają -cych z Mocy. Emanowały mianowicie pewnym rodzajem energii, któ-

ra odpychała Moc, utrzymują c z dala jej energię . Emanacje isalami-rów potrafiły zneutralizować działanie Mocy w promieniu dziesię ciumetrów. Ci, którzy znali tę  cechę , czę sto ich używali, aby ukrywać

 przez Jedi pewne sprawy, jak również po to, aby chwytać Jedi, pozba-wiają c ich Mocy na pewien czas.

Page 89: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 89/276

92

 – Jeśli ten kompleks istnieje tu przez tyle lat, powinienem był gowyczućwcześniej, kiedy jeszcze mieszkaliśmy na Coruscant. Jeśli jed-nak rozmieszczono isalamiry tak, aby ich tarcze odpychają ce Moc na-k ładały się  na siebie, to z pewnością  zamaskowały one obecnośćistoty, która tu mieszkała.

 – Cokolwiek to było – wtr ą cił Buźka. – Według mnie sprawawyglą da tak: to coś się zbudziło, wyrwało z pojemnika i zniszczyłowszystkie otaczają ce je roboty. Samą siłą , ponieważ, jak pewnie za-uważyliście, nie ma śladów ognia ani na robotach, ani na komorzehibernacyjnej. Istota przeszła do innej części kompleksu, znalazła mieczświetlny i dokończyła dzieła zniszczenia. A potem zniszczyła pozo-stałe roboty i isalamiry.

Luke skinął głową . – Mogło być i tak. Ale jak to wyszło z tego kompleksu? Jeśli isa-lamiry są martwe, powinniśmy je wyczuć, gdyby wciąż tu było...

W chwilę później uzyskali odpowiedź na to pytanie.

Dwa poziomy wyżej, na pię trze oznaczonym KONSERWACJA,Tahiri wskazała im coś, co kiedyś było włazem serwisowym do ma-

szynowni. Metalowa płyta, która stanowiła sklepienie włazu, znik ła,krawę dzie otworu były wypalone.

 – Ten korytarz prowadzi do szybu dostarczają cego powietrzei wodę – wyjaśniła. – Są tu rury, ale też mnóstwo przestrzeni. Wspię -łam się dość wysoko i odkryłam, że można się z niego dostać do otwo-ru w ścianie kilka pię ter nad komor ą z czerwoną mazią .

 – Czy łatwo tam dojść? – zapytała Bhindi.Tahiri potrzą snęła głową .

 – Nie normalnym ludziom. Otwór jest w połowie wysokości dzie-się ciometrowej ściany. Ale przy użyciu drabiny każdy może tam wejść.

 – Widoczny jest ten otwór? – Nie, znajduje się w k ą cie magazynu, pełnego dywanów i deko-

racji ściennych. Naprawdę masa użytecznych rzeczy. Żadnych śladówludzi. A o co chodzi?

 – Chodzi o to – odpar ła Bhnidi – że oprócz tajemnicy tego trzy-

metrowego nie-wiadomo-czego mamy tutaj kompleks z pełnym zasi-laniem, doskonale ukryty i świetnie nadają cy się na pierwszą komórk ę ruchu oporu, jak ą tu założę .

 – To nie jest najlepszy pomysł – odpar ł Luke. – Ta trzymetrowaistota wie, gdzie to jest. Może tu wrócić.

Page 90: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 90/276

93

 – Toteż zamkniemy otwór wejściowy, zamaskujemy i może na-wet zabezpieczymy przed wejściem niepowołanych osób. – Bhindi

 bardzo poważnie spojrzała na Luke’a. – Zresztą chyba nie pozwolimy,aby to stworzenie łaziło sobie na wolności. Jak myślisz?

 – Mam nadzieję , że nie przyjdzie. – Luke zajrzał do otworu.W słabym świetle pr ę tów żarowych widoczny był jedynie krótki odci-nek rur prowadzą cych powietrze i wodę . – Jest bardzo silne i bardzozłe. A ja nie jestem pewien, czy potrafilibyśmy je zatrzymać.

Page 91: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 91/276

94

ROZDZ I A £

66666Vannix, system Vankalay

Wysoki mężczyzna okryty szarym płaszczem wszedł do warszta-tu. Twarz miał ukrytą w cieniu kaptura, a pod płaszczem nosił prostą odzież: ciemne spodnie i tunik ę , tak ą , jak ą mógł by włożyć byle rob-otnik. Za nim toczył się niebiesko-biały robot astromechaniczny ty-

 pu R2.

Właściciel warsztatu, podstarzały człowiek o siwych włosachi wyblak łych niebieskich oczach, westchnął ciężko. Niedbałym ruchemwsunął dłoń pod kontuar, żeby chwycić r ę kojeść ukrytego tam pistole-tu laserowego. Nie znosił klientów, którzy woleli pozostać anonimo-wi. Najczęściej należeli do biznesu, który wymagał by bliższej uwagirzą du – a i to w najlepszym wypadku; najgorzej działo się , kiedy przy-chodzili tu po to, żeby kraść, zamiast coś zlecać. Ten jednak przynaj-mniej przyprowadził robota, co oznaczało, że ma interes, który mieścisię w zakresie działalności warsztatu.

 – Naprawiasz roboty? – zapytałmężczyzna w płaszczu. Miał obcyakcent, prawdopodobnie koreliański.

 – Owszem – odpar ł właściciel. – Sprytnie ukryliśmy tę informa-cję na szyldzie na zewną trz. Chodzi o ten migają cy interes, na którym

 jest napisane: „Naprawa robotów u Ningala”.Gość skinął głową . Ironia widocznie do niego nie dotar ła.

 – Chcę zreperować tego tutaj. – Proszę bardzo. A co nie działa?Mężczyzna w płaszczu westchnął.

 – Ma partnera, robota protokolarnego. Cią gle się  k łócą . Robot protokolarny widocznie włamał się do jego translatorów mowy i teraz

Page 92: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 92/276

95

ten mały nic, tylko obraża ludzi. Chcemy mu usunąć to oprogramowa-nie i skasować pamięć rejestracyjną . Tylko pamięć rejestracyjną .

 – Nie ma problemu. – Można tak zrobić, żeby nikt nigdy nie mógł odzyskać jej zawar-

tości? Nikt, choć by był nie wiadomo jak dobry? – Nie ma problemu, naprawdę . Muszę tylko wprowadzić do jego

 pamię ci coś innego... w kilku warstwach, aby mieć pewność, że nawetnajczulsze czytniki nie bę dą w stanie dostać się pod nowy zapis.

 – To dobrze. – Mężczyzna w płaszczu odetchnął z widoczną ulgą .Właściciel warsztatu postukał w kontuar.

 – Proszę się tu podłą czyć.Astromech grzecznie potoczył się  do przodu. Wycią gnął ramię 

z wtykiem transmisji danych i w chwilę później na ekranie wmonto-wanym w kontuar ukazały się litery. – Jak się nazywasz, malutki? – zapytał właściciel. Na ekranie pojawiły się słowa: – Nie twój interes. Zresztą widać po twojej twarzy, że nie masz

dość inteligencji, żeby zapamię tać moje imię przez dłużej niż nanose-kundę . Nauczyli cię powtarzać dźwię ki, ale nie rozumiesz ani słów,które słyszysz, ani tych, które wychodzą z twoich ust.

 – Widzę już, w czym rzecz – mruknął właściciel. – Cóż, sprawa jest prosta. Powinniśmy skończyć do popołudnia.

 – Dobrze.Mężczyzna w płaszczu odwrócił się , żeby wyjść.

 – Chwileczk ę . Jak mam pana powiadomić, że robot jest do od- bioru?

 – Wrócę tu. – Nie uzgodniliśmy jeszcze ceny. – To prawda. Nie mam lokalnych pienię dzy. – Obawiam się , że kredyty Nowej Republiki nie są tu nic warte. – Mam zapasową baterię do R-2. Naładowaną . – Jeśli ma pan dwie, sprawa załatwiona. – Za „prostą sprawę ”, która powinna być załatwiona w par ę go-

dzin?Właściciel uśmiechnął się .

 – Bateria jest nowa? – Całkiem nowa. Kupiłem ją  tuż przed upadkiem Coruscant. – Mężczyzna wrócił do kontuaru i wyjął spod płaszcza standardową 

 baterię zasilają cą . Gładkie powierzchnie zalśniły w światłach warsz-tatu.

Page 93: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 93/276

96

Właściciel wziął ją do r ę ki, zważył, spojrzał na wskaźnik dołado-wania.

 – Załatwione – rzek ł. – Do zobaczenia po południu. – Dzię kuję .Dwie minuty po wyjściu mężczyzny w płaszczu do warsztatu wkro-

czyła młoda kobieta. Nie była klientk ą , tego właściciel był pewien.Pomimo jasnych włosów wydawała się dziwnie poważna i nosiła się 

 jak oficer.Wyjęła chip identyfikacyjny z symbolem wywiadu Vannix i poło-

żyła go na kontuarze. Wystarczyła chwila, aby ekran wyświetlił PO-TWIERDZENIE.

 – Czego chciał ten człowiek? – zapytała.

Właściciel warsztatu westchnął. To naprawdę przekleństwo, kie-dy się z góry wie, który klient może narobić k łopotów.

Senator Addath Gadan starała się , aby uśmiech nie znikał jejz twarzy. Wystarczyło też trochę dodatkowego wysiłku, aby jej głos

 brzmiał miło i lekko. – Nie możesz wziąć udziału w wyścigu?

Głos Leii Organy Solo, który dochodził z jej komunikatora na biur-ku, brzmiał równie lekko i sztucznie.

 – Nie dzisiaj. Przykro mi, Addath. Han jest chory i czuję , że po-winnam przy nim zostać. Prześlij mi jednak jutrzejszy rozk ład zajęć,a postaram się przyjechać.

 – Oczywiście. Pozdrów go ode mnie bardzo serdecznie. – Naturalnie.Addath usiadła, kipią c ze złości. Chory, akurat! Han Solo czuł się 

wystarczają co dobrze, żeby wykraść się z rezydencji prezydenta, wy-mijają c dwa kordony jej ochroniarzy, zanim go wykryto i posłano zanim jeszcze jednego. Każdy cwaniak potrafił by wyrolować podwójnykordon i wymknąć się na zewną trz, ale Solo zrobił to w towarzystwieastromecha R2. Całkiem niezła sztuczka.

I tak na nic mu się nie przydała. Jeszcze raz wcisnęła przycisk na biurku i znów rozległa się  rozmowa przekopiowana z jednostki R2

 przed jej skasowaniem. Najpierw Leia, szeptem: – To ile bę dzie razem? – Obiecuje dwie eskadry myśliwców i lekki transportowiec, żeby

im służył jako baza – odpowiedział Han równie stłumionym głosem.

Page 94: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 94/276

977 – Twierdza Rebelii

 – Sama nie wiem, Han... sprzedajemy się dość tanio... – Potrzebujemy wszystkich zasobów uzbrojenia, jakie możemy

zgromadzić. I tak nie może zaoferować nic wię cej. Dlatego się zgodzi-łem. A według harmonogramu wkrótce nadejdzie dostawa. Bę dziemymusieli wyjechać.

 – Dla Addath to bę dzie duży cios – westchnęła Leia. – Wiem, ale przetrwanie jest ważniejsze od przyjaźni.Addath wyłą czyła nagranie. Zrobiło się jej gor ą co ze wściek łości.

 Nie rozgniewało jej to, że Leia zmieniła front. To tylko polityka.Była wściek ła, bo to się mogło udać. Gdyby się  nie postarała i niezałatwiła wystarczają cej liczby ochroniarzy, aby jeden stale mógł śle-dzić ruchy Hana, ten interes pomię dzy Solo a panią admirał mógł by

dojść do skutku. A ona straciłaby okazję , żeby przedstawić im znacz-nie korzystniejszą transakcję .

Szły wzdłuż długiego balkonu na tyłach rezydencji prezydenckiej.Addath załatwiła, żeby podczas tego spotkania w pałacu nie było żad-nych gości i żadnych urzę dników rzą dowych.

Teraz Leia szła obok niej, a Han, otulony w płaszcz z kapturem,

anonimowy jak sługa lub ochroniarz, pozostawał o krok za nimi.Szczerze mówią c Addath bardzo to odpowiadało. Niezależnie od

sławy, jaka go otaczała, Han Solo niezaprzeczalnie pochodził z niż-szej sfery niż ona.

 – Chciałam wam złożyć ofertę – odezwała się . – Może to umoty-wuje wasz udział w mojej kampanii.

Leia zawahała się . – Jeśli o to chodzi... Addath, nie mogę ci pomóc. Okoliczności

uległy zmianie. Han i ja musimy natychmiast wracać na Borleias.Wyjeżdżamy już dziś.

 – Poczekaj chwilę ... myślę , że to, co chcę ci zaproponować, spra-wi, że zmienisz zdanie. Chyba bę dziesz wolała zostać.

 – A wię c co masz do zaoferowania? – Sześć eskadr usprawnionych myśliwców zwiadowczych A-Dzie-

więć i fregata Nebulon-B, wyposażona tak, aby je wszystkie pomie-

ścić... raczej lekki transportowiec niż fregata. Takie statki stanowią kr ę gosłup naszej nowej floty. – Robi wrażenie. A ty chcesz mi je dać tylko po to, żebym tu

została i wzięła udział w twojej kampanii? – Właśnie. Tak wysoko cenię twoją zdolność przekonywania.

Page 95: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 95/276

98

 – Ależ Addath, to nie ty jesteś właścicielk ą  tych statków, tylkoadmirał Werl.

 – Oczywiście... dopóki nie wygram wyborów. Wtedy przejmę kontrolę nad wojskiem i bę dę mogła po prostu przenieść te jednostkiz mojej floty. I tak nie bę dziemy ich potrzebować. Podpiszemy pakto nieagresji z Yuuzhanami.

Leia westchnęła. – Słuchaj, Addath. Możesz przegraćwybory nawet z moim udzia-

łem. A co, jeśli pojawi się kolejny fuks? Albo jakiś wróg twoich zapa-trywań politycznych załatwi, że cię  zabiją ? Przeróżne rzeczy mogą wyskoczyć w ostatniej chwili i spowodować, że nie przekażesz namtych statków. Muszę odmówić.

 – A jeśli zdobę dę je dla was teraz? – Jak?Addath wyjęła z r ę kawa kartę danych i podniosła do góry. Karta

zalśniła w świetle księżyca. – Ta karta zawiera kody autoryzacji i dostę  pu, plus tymczasowy

stopień wojskowy dla okaziciela. Pozwoli wam wejść do Bazy Wojsko-wej Vanstar, złapać wahadłowiec na dowolną z naszych fregat i przejąć

 jej dowództwo. Cel nie gra roli. Możesz ją wysłać od razu na Borleias.

 – Addath, mówisz o przeję ciu kontroli nad zasobami uzbrojenia,nad którymi nie masz legalnego zwierzchnictwa.

 – Ale bę dę miała. Niewielka zmiana w dokumentacji, a daty prze-kazania własności i kontroli bę dą opiewały na dzień po obję ciu przezemnie urzę du prezydenta.

 – To nie w porzą dku, Addath. Nie mogę tego zrobić. Nie są dzę ,żebym w ogóle popar ła twoją kampanię .

Addath zamrugała ze zdumienia. – Leio, zaskakujesz mnie. Nie są dzę , żeby twój mąż był równie

wrażliwy. – Odwróciła się ku owinię tej w płaszcz postaci. – Co na to powiesz, Han?

 – Han nie ma tu nic do powiedzenia. – Może powinnaś pozwolić mu oświadczyć to osobiście. – Pewnie by to zrobił, gdyby tu był. – Co? – Addath poczuła, że oblewa ją zimny pot. Spojrzała znów na

wysokiego mężczyznę w płaszczu. – Wię c kto to jest? Twój ochroniarz? – Addath, nie mogę cię chyba przedstawić Fasaldzie Ghem, bo już ją znasz.

Zimno rozeszło się po ciele Addath aż po końce palców r ą k i nóg.Postać w płaszczu zdjęła kaptur. Odsłoniła się  twarz wysmuk łej ko-

Page 96: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 96/276

99

 biety o ciemnych włosach i oczach. Na jej czole lśniło urzą dzeniew kształcie korony, ale zamiast centralnego klejnotu miało zamonto-wany obiektyw – była to nagłowna holokamera, chę tnie stosowana

 przez niektórych filmowców w terenie.Addath znała tę twarz od lat. Należała do najlepszej holoreporter-

ki na całym Vannix, a teraz spoglą dała na nią bez cienia litości. – Witam, pani senator. – Fasaldo, może zostawisz nas teraz na chwilę ? – poprosiła Leia. – Oczywiście. – Reporterka niedbale skinęła głową Addath i od-

daliła się .Addath szeroko otworzyła usta i zaczerpnęła głę  boko powietrza,

ale Leia położyła jej palec na wargach.

 – Nie rób tego, Addath. Nie wzywaj straży. Fasalda przekazała już cały materiał do stacji redakcyjnej. Narobisz k łopotów i jej, i mnie,ale nie bę dziesz w stanie zapobiec swojemu aresztowaniu.

Addath westchnęła tak głę  boko, że chyba opróżniła całe płuca. – Leio, dlaczego to robisz? – Nie udawaj niewinią tka. Nie przede mną . Jestem pewna, że twój

sposób działania wobec Yuuzhan Vongów spowoduje wię cej śmierci,wię cej tragedii niż mój. Wię c cię powstrzymałam.

 – Jesteś bez litości. Nigdy cię o to nie podejrzewałam. – Tak, od czasu, jak zaczę to zabijać mi dzieci. – No cóż... Jakie szanse mi pozostawiasz? – Masz dwie możliwości. Możesz pozostać na Vannix, a Fasal-

da opublikuje swój raport w cią gu nastę  pnych trzech godzin. Jak so- bie poradzisz z aresztowaniem i ewentualnym linczem, to twoja spra-wa. Możesz też uciec z rezydencji i załatwić sobie o świcie wyjazdz planety. W tym przypadku Fasalda da ci całą dobę , żebyś zdążyłazwiać, a dopiero później ukaże się raport. Opublikuje go w obu przy-

 padkach, nie mogę jej przekonać, żeby tego nie robiła. – Leia wyjęłakartę danych ze sztywnych palców Addath. – A to oddam pani admi-rał.

Addath uśmiechnęła się z goryczą . – A wię c ty i twój mąż sprzedaliście swoje usługi pani admirał

za... co to było?... dwie eskadry i lekki transportowiec?

Leia zmarszczyła brwi. – Nie. Postanowiliśmy pomóc jej już tego dnia, kiedy przybyli-śmy. Obiecała nam jedynie trochę przestarzałego sprzę tu morskiego,zezłomowane statki.

 – Wię c dlaczego...

Page 97: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 97/276

100

 – To generał Antilles obiecał eskadry Hanowi, jeśli zechce wró-cić i przyjąć stanowisko w armii. Han rozmawiał z Wedge’em przezholokomunikator, kiedy załatwiał mi sprawunki. Cała rozmowa zosta-ła zarejestrowana, możesz ją sobie obejrzeć.

 – Rozumiem – ponuro skinęła głową Addath. – Ale teraz podejrzewam, że Han się nie zgodzi. Lubi być cywil-

nym łotrzykiem. – Cóż... bardzo zgrabnie zmontowane. – Addath ze zmę czeniem

odwróciła głowę . – Wyjadę . Może poprzedniemu prezydentowi przy-da się towarzystwo.

 – Przed bramą  rezydencji czeka gość, kobieta z ekipy Fasaldy.Odprowadzi cię  i bę dzie ci towarzyszyła, dopóki nie wsią dziesz na

swój statek. Pomoże ci też przy załatwianiu różnych spraw. – Doceniam twoją skrupulatność, Leio. Pomyślałaś o wszystkim.

Leia została sama na ganku. Patrzyła w ślad za Addath i analizo-wała swoje uczucia.

Prawie było jej przykro z powodu Addath. Trudno patrzeć, jak czyjeś nadzieje i sny idą z dymem.

Ale Addath nie jest głupia. Potrafiłaby wycią gnąć wnioski z po-stę  powania Yuuzhan Vongów z „sojuszniczymi” światami tak samodobrze, jak każdy inny. Ona po prostu nie potrafiła oddaćwładzy; trzy-małaby ją w zaciśnię tych gar ściach za wszelk ą cenę . Skoro zbrojnyopór Yuuzhanom oznaczał przekazanie choć części władzy innym, byłagotowa poprowadzić swój świat nawet do zguby... byle tylko rzą dzićniepodzielnie do samego końca.

 Niezależnie od tego, czy ok łamywała sama siebie, udają c, że niedostrzega prawdy, czy chciała z zimną krwią zaprzedać ludność całe-go świata w niewolę i skazać na śmier ć, dokonała złego wyboru i jejwpływ należało wyeliminować.

Leia stwierdziła, że nie czuje ani smutku, ani radości – tylko sa-tysfakcję z dobrze wykonanego zadania. Zawróciła, żeby spotkać się z mężem, który na pewno ją zrozumie.

Coruscant

Przeszukanie pozostałych części stacji naukowej zajęło Luke’owii jego towarzyszom tylko kilka godzin. W tym samym czasie Kell

Page 98: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 98/276

101

i Elassar zdołali zlokalizować drugi koniec drogi ucieczki potężnejistoty i zaspawali go ciężk ą , stalową blachą . Bhindi z kolei uruchomi-ła komputery i zaczęła wydobywać z nich informacje.

Zebrała ich na otwartej przestrzeni na górnym pię trze – Kell dałwszystkim do zrozumienia, że to on pracowicie i w pocie czoła po-sprzą tał tutaj i usunął części maszyn, aż całe pomieszczenie nadawałosię do użytku – aby przedstawić swoją ocenę sytuacji. Stały tu krzesławykonane z jakiegoś antycznego plastyku, poskr ę cane w pseudoarty-styczne wzory, łą czą ce kicz z wygodą . Luke chyba oglą dał podobne

 przedmioty w jakimś muzeum. Był tam też jeden działają cy robotmedyczny, którego Bhindi posk ładała z części kilku innych, uszko-dzonych. Naprawa nie udała się w stu procentach; robot utykał, bo

miał dwie lewe nogi, co powodowało, że przy każdym kroku traciłrównowagę . – Mamy tu dwie połą czone stacje naukowe – mówiła Bhindi. – 

Obie były obsługiwane przez wywiad imperialny. Pierwsza pochodzisprzed około pięćdziesię ciu lat, choć cały kompleks stoi tu zapewneod wieków. A to jest ktoś, kto był tu od czasu rozpoczę cia trzeciegoetapu pracy stacji. Jeden-Trzynaście?

 – Witam – odpar ł robot. Miał cienki, uprzejmy głos z wyraźnym

akcentem z Coruscant. – Wszyscy jesteście intruzami. Gotujcie się naśmier ć. – Obrócił głowę , żeby objąć wzrokiem wszystkich obecnych.

 – To jest ta scena, w której roboty bojowe wyskakują z kryjówkii roznoszą nas na strzę  py – wyjaśniła Bhindi. Wycią gnęła r ę k ę i prze-kr ę ciła coś w ograniczniku, który tkwił w piersi robota. – Jeden-Trzy-naście, skoro wciąż tu jesteśmy, to znaczy, że mamy do tego prawo.

 – To prawda – odpar ł robot. – Jestem CPD1-13, robot medyczny,zoptymalizowany pod k ą tem konserwacji urzą dzeń hibernacyjnych.Jesteście tu intruzami. Gotujcie się na śmier ć.

 – Co to za kompleks? – zapytała Mara.CPD 1-13 wyprostował się , a jego głos jakby poweselał.

 – Witamy w Kompleksie Rekultywacji Atmosfery imienia Pasa-rian, Podstacja Jeden, dawniejszy Kompleks Rekultywacji AtmosferyCoruscant...

 – Zamknij się – przerwała mu Bhindi. – Ja to powiem krócej.

 – Skoro musisz.Bhindi zgromiła robota wzrokiem, aż opuścił głowę . – Kompleks – cią gnęła – i jego wszystkie podstacje to coś w ro-

dzaju planetarnej oczyszczalni powietrza. Dość dawno temu władzeCoruscant zabudowały ostatnie zalesione obszary i planecie zabrak ło

Page 99: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 99/276

102

naturalnych zasobów tlenu, który przetwarzał by zanieczyszczenia at-mosferyczne produkowane przez uprzemysłowione rejony planety.Rzą d jednak zaradził temu poprzez budowę  serii wysokowydajnychurzą dzeń przerabiają cych dwutlenek wę gla na tlen, usuwają cych gazyodpadowe, takie rzeczy... Ta czerwona maź o kilka pię ter wyżej nietylko spełniała rolę  trawiennika. Ta odmiana jest przewidziana spe-cjalnie do przemiany dwutlenku wę gla w tlen. Działa z tak ą samą wy-dajnością  jak kilka tysię cy kilometrów kwadratowych puszczy. Nacałym Coruscant znajduje się kilkaset podobnych podstacji. No... pew-nie teraz wię kszość została zniszczona lub uszkodzona, ale wszystkiezostały zbudowane na poziomie płaszcza planety. Do tej pory jeszczewiele mogło przetrwać.

 – Czekaj, czekaj – zmarszczył brwi Luke. – Powinny mieć jakiśmechanizm pompowania świeżego powietrza... – To prawda... – Wszyscy jesteście intruzami. Gotujcie się na śmier ć.Bhindi skrzywiła się brzydko i przekr ę ciła kilkakrotnie ogranicz-

nik robota, który za każdym razem podskakiwał jak porażony pr ą dem. – Każda stacja – cią gnęła – połą czona jest ze skomplikowaną sie-

cią kanałów nawiewnych i wywiewnych. Wchodzi tamtę dy zepsute

 powietrze, wychodzi czyste. Należy przypuszczać, że to właśnie tekanały najpierw uległy zniszczeniu, którego doświadcza obecnie cała

 planeta. Najważniejsze jednak, że każda z tych stacji może służyć jakoośrodek ruchu oporu... jeśli tylko zdołamy do niej dotrzeć, a późniejwejść.

Buźka spojrzał na nią z niedowierzaniem. – Czy one wszystkie są równie utajnione jak ta? – Wszystkie. – Po co? – To był drugi etap operacji. – Bhindi spojrzała groźnie na robota.

 – Jak są dzisz, możesz nam opowiedzieć tę  historię ... nie grożą c cochwila śmiercią ?

 – Nikomu nie groziłem. Oznajmiam jedynie nadchodzą cą zgubę . – Jeden-Trzynaście wyprostował się  lekko. – Drugi etap tego kom- pleksu, zgodnie z tym, co przekazały mi roboty konserwacyjne po-

 przedniej generacji, rozpoczął się od stopniowej eliminacji całego ży- ją cego personelu obsługują cego tę stację , głównie poprzez odesłaniena emerytur ę lub przeniesienie. Personel zastę  powały roboty. A kiedy

 już cała stacja od wielu lat była obsługiwana wyłą cznie przez roboty,zbiornik z organizmami do rekultywacji został przerobiony tak, że przy-

Page 100: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 100/276

103

 pominał zbiornik trawiennika, a cały ośrodek ukryto, aby był dostę  p-ny jedynie poprzez turbowindę .

 – Kto to zrobił i w jakim celu? – zapytał Buźka. – Wykonano to na rozkaz rzą du imperialnego w celu umożliwie-

nia kontroli nad środowiskiem planety w przypadku kryzysu.Luke słyszą c to, uniósł brew.

 – Kontrolowanie... Chcesz powiedzieć, że w przypadku rewolu-cji odcię liby dostę  p powietrza?

 – To prawda. Gdyby Imperator chciał odzyskać kontrolę  lub po prostu zabić par ę miliardów ludzi, mógł zamknąć Kompleks i zadusićCoruscant pod warstwą jej własnych śmieci.

 – Po prostu zabić kilka miliardów... – Luke aż pokr ę cił głową ,

słyszą c takie sformułowanie. – Czy to nie pozostaje w sprzecznościz twoim programem medycznym? – Och, nie, proszę pana. Wdrożenie takiej operacji mogłoby mieć

miejsce jedynie za osobistą decyzją Imperatora i z jego własnej r ę ki.Buźka zmusił się do niewesołego uśmiechu.

 – Kiedy tylko dowiaduję się czegoś nowego o Imperatorze Palpa-tine, chciał bym o tym jak najszybciej zapomnieć.

 – A co było w trzecim etapie? – zapytał Luke.

 – Instalacja systemów i organizmów niezbę dnych do utrzymaniaPodmiotu – oznajmiłCPD 1-13. – Była to operacja niezwią zana z pier-wotnym celem istnienia podstacji, ale jej lokalizacja w pobliżu impe-rialnego centrum rzą dowego okazała się wielce odpowiednia.

Luke spróbował wycisnąć wodę z tej masy słów. – Co to był Podmiot? – Samiec rasy ludzkiej. On i samica rasy ludzkiej przybyli trzy-

naście lat temu, aby zająć ten kompleks. Później dołą czył do nich jesz-cze jeden samiec. Mieli właściwe upoważnienia i potrafili kontrolo-wać roboty, które sterowały turbowindą ze zbiornika nad nami. W wielemiesię cy po ich przybyciu drugi samiec odszedł, a pierwszy zostałzoperowany i zamknię ty w komorze hibernacyjnej.

 – Samce rasy ludzkiej nie rosną do trzech metrów. – Rosną , jeśli dostają odpowiednie hormony wzrostu oraz są sty-

mulowane komputerowo przez wiele lat, począ wszy od dzieciństwa

lub młodości. – Kim jest ten samiec? – Nie wiem, proszę pana. Nie podano nam jego tożsamości ani

modyfikacji, jakiej dokonano w jego powłoce. – Zanim Luke zdążyłzadać pytanie, robot pospieszył z wyjaśnieniami: – Miał wszczepione

Page 101: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 101/276

104

hipoalergiczne zbrojone płyty na piersi, głowie, łokciach i kolanach.Części mózgu odpowiadają ce za ludzk ą pamięć zostały w znacznejmierze zastą  pione aparatur ą komputerową . My, ze służ b utrzymania,uważaliśmy, że to jakiś typ nowej maszyny wojennej, ale poza tym niewiedzieliśmy nic.

 – Macie jakieś podobizny tego samca, odk ą d się tu pojawił? Wcze-śniejsze albo chociaż ostatnie?

Jeden-Trzynaście pokr ę cił głową . – Nie, proszę pana. Nasze protokoły zabraniały nam rejestrowa-

nia Podmiotu w jakikolwiek sposób, nie wiem też, co pan rozumie przez „pojawił się ”.

Luke ze zdziwieniem spojrzał na Bhindi.

 – Zdaje się , że ich oprogramowanie w tym punkcie było dośćobszerne – wyjaśniła. – Kiedy Podmiot wyszedł z komory hibernacji, program zaczął działać i teraz roboty nie mogą go już śledzić. Pociął jena kawałki, a one nawet nie wiedziały, co się dzieje.

 – Cudownie – mruknął Luke. – Wię c nasz tak zwany Lord Nyaxto trzymetrowy facet, może nawet Jedi, który z pewnością potrafi uży-wać Mocy. Uwolnił się i łazi po świecie, z którego nic nie rozumie.

 – Mniej wię cej tak to właśnie wyglą da – przytaknęła Bhindi. – 

Czy prawda nie wyzwala?

Page 102: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 102/276

105

ROZDZ I A £

77777

 Lord Nyax wyczuwa odleg ł  y g ł ód. Co ś go poszukuje.To dobrze. On te ż tego pragnie. Cokolwiek tak bardzo chce go

 zobaczyć , zasł uguje na to, by się z nim spotkać. Je śli zechce mu sł u ż yć ,on będzie mu rozkazywał . Je śli nie zechce mu sł u ż yć , potnie to na ka-wał ki.

 I ka żde z tych rozwią zań doskonale mu odpowiada.

Coruscant

Grupa łowców przeszukiwała głę  biny ruin Coruscant. Pochód pro-wadziło czterech wojowników o twardym spojrzeniu i twarzach na-

 pię tnowanych bliznami, tatuażami i implantami jak gwiezdne mapycierpienia; czterech kolejnych chroniło tyły.

Pośród przedniej czwórki znajdowali się treserzy voxynów i zwie-rzę ta na smyczy, które teoretycznie prowadzili. Ogromne gadopodob-ne bestie, o krótkich łapach i potężnych, falują cych mięśniach, kr ę ciłył bami to w jedną , to w drugą stronę , jakby mogły przebić wzrokiemotaczają ce je gruzy i zobaczyć ukryte tam potencjalne ofiary.

Viqi, idą c obok Denui Ku tuż za zwierzę tami, wzdrygnęła się lek-

ko. Voxyny były najbardziej odrażają cymi i dzikimi istotami, jakiezdarzyło jej się oglą dać, włą cznie z samymi Yuuzhanami. Ci ostatni przynajmniej potrafili rozumować, nawet jeśli ich logika wymykałasię zdrowemu rozsą dkowi. Voxyny zostały sklonowane tak, aby wy-czuwać Moc, ścigać i zabijać jej sługi. Wielu Jedi zginęło w ich k łach

Page 103: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 103/276

Page 104: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 104/276

107

wała też jego zawalenie i osmaliła obie krawę dzie. Stą d wniosek, żenie był to zaimprowizowany ładunek. Albo człowiek, który to zrobił,miał dostę  p do sprzę tu wojskowego, albo po prostu umie takie rzeczywbudować. A to znaczy, że nie jest zwyk łym mieszkańcem, któremuudało się przeżyć... to musi być ktoś z elity.

 –  Jeedai? – zapytał Raglath Nur.Viqi pokr ę ciła głową .

 – Nie wiem, czy są pośród nich Jedi, ale oni zazwyczaj nie korzy-stają z materiałów wybuchowych. Musi to być coś innego... albo coświę cej.

 – Co innego? – Gdybym to ja była w ich sytuacji i musiała użyć materiału wy-

 buchowego, co natychmiast zdradziłoby moje położenie, szybko ucie-kałabym z tego miejsca, żeby uniknąć spotkania z grupami Yuuzhan,które z pewnością wkrótce się pojawią . A to znaczy, że powinniśmysię domyślić, któr ę dy uciekli. Wtedy pójdziemy ich śladem i byćmożeznajdziemy coś, co zgubili. A jeśli coś zgubili, może zdołamy uzyskaćnowe informacje.

 – A jak odróżnimy obiekt niewiernych, pozostawiony przez miesz-kańców planety, od czegoś, co zgubi twoja „elita”?

Viqi wzruszyła ramionami. – Poznam to – sk łamała.

Poszukiwania nie dały żadnego efektu. Grupa nie znalazła niczego,co zdaniem Viqi mogło zostać zgubione lub porzucone przez zbiegów.Kiedy jednak dotarli do kolejnego budynku, znajdują cego się na trasie,któr ą według tropicieli uciekli niewierni, voxyny zaczęły wykazywaćzwię kszoną czujność. Przestały obracać głowy w poszukiwaniu tropu – teraz patrzyły w jednym kierunku, na zewną trz i w dół. Mięśnie karkówmiały napię te, ogony zaczęły rytmicznie chłostać powietrze.

Raglath Nur pozwolił, aby voxyny i ich przewodnicy poszli przo-dem. Zwierzę ta prowadziły ich bardzo szybko i Viqi nie mogła nadą -żyć. Denua Ku szturchał ją , jeśli tylko uznawał, że nie posuwa się dośćszybko. Voxyny nie orientowały się w architekturze miasta, co powo-

dowało, że Yuuzhanie, a nieraz tak że i Viqi, musieli przeprowadzać jeklatkami schodowymi, rampami, a nawet szybami turbowind, żebyznów chwyciły trop.

Schodzili coraz głę  biej w ruiny, ale kiedy po półgodzinie nie trafi-li na uciekinierów, Raglath Nur zapytał:

Page 105: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 105/276

108

 – Czy nasz obiekt ucieka? Czy mogą o nas wiedzieć?Viqi pokr ę ciła głową i skorzystała z krótkiej możliwości złapania

oddechu. Złość dodawała jej sił: księżniczka kupców, pani senator z Kuat nie powinna się tak nieludzko mę czyć.

 – Voxyny wykrywają Moc, prawda? Może to, co odkryły, jest bardzo silne... i bardzo odległe.

Raglath Nur wydał dźwię k, który miał oznaczać niezadowolenie,choć jak na Yuuzhanina zabrzmiało to dość łagodnie. Widocznie do-szedł do tego samego wniosku, co Viqi i miał tylko nadzieję , że powiemu coś innego.

Minęło kolejne pół godziny, aż znaleźli się na niższych poziomach budynku. Z panują cego tu zapachu starzyzny i rozpusty, z omszałych

 plam wilgoci na durabetonie i smrodu rozk ładu coraz częściej napoty-kanych ciał Viqi wywnioskowała, że znajdują się już prawie na pozio-mie płaszcza planety.

Minę li boczny korytarz, wypełniony ciemną cieczą i pływają cymi po niej trupami. Viqi zatrzymała się na chwilę i zawróciła, aby spoj-rzeć jeszcze raz. Musiała zatkać nos i usta, żeby stłumić potwornysmród. Denua Ku zawrócił wraz z nią , a wkrótce i pozostali wojowni-cy przyszli sprawdzić, co obudziło jej ciekawość.

Wskazała palcem na jedno z ciał. – Wycią gnijcie to – poleciła.Denua Ku i pozostali z pluskiem weszli do wody. Ciało, które

wskazała Viqi, nagle podniosło głowę i zaczęło uciekać, rozpryskują c płytk ą wodę i usiłują c zanurkować. Był to młody, bardzo przestraszo-ny człowiek. Denua Ku złapał go za kostk ę  i szarpnął. Wycią gnąłwrzeszczą cego i wiją cego się młodzika na suche miejsce i złapał zakołnierz tuniki. Postawił go na nogi i opar ł o ścianę korytarza.

 – Sk ą d wiedziałaś? – zapytał Raglath Nur.Viqi spojrzała na niego z wyższością .

 – Nie był wzdę ty, jak cała reszta. – Wypytaj go – polecił Denua Ku.Viqi westchnęła i odwróciła się do więźnia. Młodzieniec był śmier-

telnie przerażony, ale chyba już się zorientował, że jest otoczony przezwojowników Yuuzhan i wszelki opór mija się z celem. Miał długie,

czarne włosy, ociekają ce ciemną cieczą z bajora, z którego został wy-cią gnię ty. Ta sama ciecz, ściekają c z jego ubrania, utworzyła na podło-dze kałużę . Viqi pomyślała, że w innych okolicznościach młody czło-wiek nadawał by się , żeby się z nim trochę zabawić.

 – Gdzie są Jedi? – zapytała.

Page 106: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 106/276

109

Chłopiec pokr ę cił głową . – Nic nie wiem o Jedi.Viqi obdarzyła go lodowatym uśmieszkiem.

 – Ci wojownicy chę tnie by cię zabili. I wiedz, że śmier ć to jednaz najprzyjemniejszych rzeczy, jakie dla ciebie szykują . Spróbuj wię cwymyślić jakiś powód, jakikolwiek, żebym mogła ich przekonać, żenie warto. Rozumiesz?

Młodzik przytaknął. – Wiem o czymś. Chcę ci coś pokazać. Nie zabijaj mnie! – Się -

gnął do kieszeni spodni.Voxyn zawarczał i pocią gnął przewodnika w głą  b korytarza. Wo-

 jownicy obejrzeli się za nim.

Młody człowiek wycią gnął r ę k ę . Viqi podsunęła dłoń i poczuła,że chłopiec coś do niej wciska. – To ten paskudny... – Uciekinierzy są blisko – rzek ł Raglath Nur. – Nie jest nam już

 potrzebny.Viqi obejrzała się na niego i skrzyżowała dłonie na piersi, aby ukryć

 przedmiot otrzymany od więźnia. – Jeszcze nie skończyłam.

Denua Ku jednak miał inne zdanie i Viqi usłyszała trzask karkuchłopca.

Yuuzhanin wrzucił ciało z powrotem do ciemnej kałuży. – Teraz dopiero bę dzie wzdę ty.Viqi zgromiła go wzrokiem.Raglath Nur popę dził wojowników, żeby szli za niespokojnym

voxynem. – Co ten człowiek chciał ci pokazać?Viqi wzruszyła ramionami.

 – Może i bym się dowiedziała, gdyby Denua Ku się nie pospieszył.Odczekała, aż uwagę Raglatha Nura znowu przycią gnie voxyn, po

czym ostrożnie wsunęła przedmiot za dekolt szatoskóry. Zanim to zro- biła, zdołała jeszcze zerknąć, co to takiego. Wyglą dało jak mały pilot;z jednej strony miało dwa przyciski, z drugiej jeden oraz ekranik, tak mały, że chyba bezużyteczny.

Co w tym jest paskudnego?

Przewodnicy, cią gnię ci przez voxyna, pierwsi przeszli pod znisz-czonymi metalowymi drzwiami, które miały ponad sześć metrów

Page 107: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 107/276

110

wysokości i były dość szerokie, aby dziesięć osób mogło przejść przeznie obok siebie. Napis nad bramą głosił:

ZAK ŁADY PRODUKCYJNE ELEGAICWYGODA, KTÓREJ JESTEŚ WART

Raglath Nur zatrzymał się za bramą i podejrzliwie sondowałwzro-kiem ciemność. Obejrzał się nagle na Viqi.

 – Co to jest? – Fabryka – odpar ła. – Produkują meble. Bardzo kosztowne, bar-

dzo funkcjonalne meble. – Jakie na przyk ład?

 – Na przyk ład fotele, które przekształcają się w niezmiernie wy-godne łoża, krzesła, które wożą swoich właścicieli po domu unoszą csię w powietrzu, meble, które masują siedzą ce w nich osoby...

 – Masują ? – słowo to widocznie sprawiło tizowyrmowi Raglatha Nura pewną trudność. – Sprawiają ból?

 – Sprawiają przyjemność.Wojownik obrzucił ją  zgorszonym spojrzeniem i poprowadził

swoich towarzyszy w mrok. Viqi podążyła za nimi u boku Denui Ku.

Kompleks produkcyjny z zewną trz wydawał się mroczny, ale sko-ro tylko ich oczy przywyk ły do ciemności, Viqi stwierdziła, że tak nie

 jest. Wszę dzie paliły się  światła, choć bardzo słabe i umieszczone na poziomie podłogi – Viqi domyśliła się , że to oświetlenie awaryjne,któremu wyczerpuje się zasilanie z akumulatorów. W słabym świetlemogła rozróżnić ogromne maszyny linii produkcyjnej i nieruchomeroboty z obsługi. Niektóre były imponują cych rozmiarów.

Zastanawiała się , czy wciąż jeszcze są tu jakieś próbki wyrobów.Obawiała się tylko, że yuuzhańscy towarzysze nie pozwolą jej ani przezchwilę pobawić się takim fotelem.

Słyszała syki voxyna, które z podnieconych stawały się coraz bar-dziej gniewne, słyszała głosy przewodników, nawołują cych zwierzę -ta, które prawdopodobnie zerwały się z uwię zi.

 –  Jeedai! – zawołał nagle jeden z wojowników – Zaraz zginiesz!Viqi usłyszała nagle charakterystyczny syk włą czanego miecza

świetlnego Jedi. Jeden punkt na ścianie hali produkcyjnej i sufit ponadnim rozjarzyły się czerwonym światłem – ruchomym światłem. Szpo-ny voxynów dar ły podłogę , gdy zwierzę ta rzucały się na swoją ofiar ę .

 Nagle rozległ się kolejny syk i jeszcze jeden, i jeszcze jeden. Od-legła czerwona poświata pojaśniała. Viqi ujrzała sylwetk ę  voxyna

Page 108: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 108/276

111

w wysokim skoku ponad przeszkodą – chyba jak ąś maszyną – i coś, cozerwało się i dopadło voxyna w locie.

To nie był Jedi, ale tak że nie ostrze miecza świetlnego. Z dołu poderwał się fragment maszyny o średnicy mniej wię cej dwóch me-trów i uderzył zwierzę z tak ą siłą , że Viqi usłyszała trzask łamanychkości. Uderzenie odbiło martwego już voxyna w kierunku, z któregoskakał – leciał jak niezdarna karykatura żywego stworzenia, aż wresz-cie z hukiem spadł na durabetonową podłogę  hali. Kawał maszynywylą dował na nim, łamią c mu resztę kości, i pozostał na miejscu, za-miast odtoczyć się na bok, jak należy.

 – Naprzód – warknął Denua Ku. Świsnął amphistaffem, odwija- ją c go z pasa i rzucił się w ślad za pozostałymi wojownikami Yuuzhan,

wyją c z wściek łości i zniecierpliwienia.Viqi zrobiła dwa kroki w ślad za Denuą Ku i wtedy nagle cośw nią uderzyło, zwaliło z nóg i rozpłaszczyło na durabetonowej podłodze.

 Nie było to nic fizycznego, tylko rozpacz i nienawiść, obrzydze-nie i beznadzieja, strach i wściek ły gniew. Miała wrażenie, jakby spę -dziła całe swoje życie na magazynowaniu wszystkich znienawidzo-nych uczuć, jakich ofiar ą padają normalne istoty – a teraz uczucia teeksplodowały, wywalają c drzwi i unoszą c ją ze sobą . Mogła już tylko

leżeć i czuć, jak jej ramiona i nogi drgają , a ona nie ma nad nimi kon-troli, jak jej żołą dek się buntuje, a serce pulsuje i rozsadza ją od we-wną trz.

Słyszała wycie drugiego voxyna, rozdzierają cy zgrzyt, gdy zwie-rzę  rzygnęło kwasem na swoją ofiar ę  i znów odgłos cię cia mieczemświetlnym. A potem plaśnię cie wielkiej masy krwawią cego mię sa, roz-rzucanego po durabetonie.

Viqi wiła się w rytm wojennego wycia Yuuzhan Vongów i słysza-ła, jak jeden po drugim umierają przy melodyjnym dźwię ku mieczyświetlnych.

A potem był już tylko odgłos świetlnych mieczy, które cięły, cięłyi cięły...

Emocjonalna udr ę ka, która miażdżyła Viqi, zelżała nagle – ale tylkoodrobinę . Zdołała przetoczyć się na brzuch i powoli, z trudem dźwi-gnęła się na nogi.

Wiedziała, że istoty po drugiej stronie hali właśnie kończą wybi- jać wszystko, co weszło tu wraz z nią . Miała wielk ą ochotę rzucić się na nie i rozerwać je na strzę  py gołymi r ę kami.

Poczuła jednak, jak budzi się w niej iskierka instynktu samoza-chowawczego i mówi wyraźnie: „Wiej albo umrzesz”.

Page 109: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 109/276

112

Odwróciła się do wyjścia i rzuciła na oślep w kierunku światła.Kiedy dotar ła do bramy, wycią gnęła r ę k ę , żeby się oprzeć o meta-

lowe drzwi, które niegdyś broniły dostę  pu do wnę trza fabryki. Ciężka płyta wyśliznęła się spod jej dłoni i z ogłuszają cym hukiem upadła na podłogę .

Miecze świetlne w oddali umilk ły. Viqi zamar ła. Czekała, wsłu-chują c się w nagle zapadłą ciszę .

I wtedy usłyszała człapanie stóp zdążają cych w jej kierunku.Wydała coś w rodzaju krótkiego szlochu i pobiegła przed siebie,

gnana adrenaliną i strachem.

Luke obudził się i jednym płynnym ruchem zerwał na nogi. Nie musiał pytać, czy Mara też to poczuła. Siedziała rozbudzona,ściskają c w dłoni miecz świetlny, gotowa włą czyć go w każdej chwili.

Luke wyszedł na korytarz.Światło było przygaszone, żeby nie prze-szkadzało spać, ale Danni też już była na nogach, a wraz z nią Tahiri,która do tej pory trzymała straż w korytarzu. Teraz stała nieruchomo,wpatrują c się w ścianę , a raczej poprzez ścianę , na coś, co było bardzodaleko i znacznie bliżej ziemi.

 – Ono znów tam jest – szepnęła łamią cym się głosem.Luke odetchnął głę  boko kilka razy. Nie mógł sobie przypomnieć,

co właściwie mu się   śniło – tyle tylko, że przez moment był jakbywypełniony pragnieniem, aby wstać i zabićwszystkieżywe istoty wokółniego. Wciąż czuł absurdalną nienawiść i pogardę dla swoich towa-rzyszy, dla żony, ale w miar ę , jak pamięć i umysł wracały do harmonii,emocje powoli przygasały.

 – Co poczułyście?Tahiri potrzą snęła głową  i Luke dopiero teraz ujrzał, jak po od-

wróconym od niego policzku spływa pojedyncza łza. – Coś strasznego – szepnęła. – To było jeszcze okropniejsze niż

wtedy, kiedy wychodziłam z mojego uwarunkowania i zaczęłam zda-wać sobie sprawę z tego, czym się omal nie stałam. To wszystko byłowe mnie, w Mocy i prawie przejęło nade mną kontrolę . Myślę , że chy-

 ba zdołałoby mną zawładnąć, gdyby wiedziało, że tu jestem. Rozpacz

w jej głosie rozdzierała serce.Żadne z Widm nie wyszło ze swojej tymczasowej kwatery. Tomiało sens; skoro było to przesłanie Mocy, problem Mocy, sen Widm,zdecydowanie nieświadomych jej istnienia, mógł nie zostać zmą -cony.

Page 110: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 110/276

1138 – Twierdza Rebelii

Mara, ubrana już, ruszyła w dół korytarzem, walą c po kolei w drzwi. – Wstawać, wszyscy! Wk ładać zbroje. Czas na polowanie.

Viqi wypadła z chodnika dla pieszych cztery pię tra ponad pozio-mem hali produkcyjnej. Biegła na oślep, nogi dygotały jej ze zmę cze-nia, ale nie mogła sobie pozwolić na odpoczynek – słyszała, jak pościgroznosi drzwi, które zdołała za sobą zasunąć.

Skr ę ciła w inny korytarz i nagle na wysokości jej gardła wyrosłowycią gnię te ramię . Uderzyła w nie całym rozpę dem, nogi uciek ły spodniej i nagle znalazła się na plecach, patrzą c w gór ę na oświetlone sła-

 bym światłem dwie ludzkie twarze i dwie lufy pistoletów laserowych

skierowanych w jej głowę .Stali przed nią mężczyzna i kobieta. Mężczyzna miał źle podstrzy-żoną brodę . Oczy kobiety były zaskakują co niebieskie i tworzyły upior-ny kontrast z nieprzyjemną , zacię tą twarzą . Obydwoje cuchnę li i wy-dawali się chudzi jak plastalowe belki.

 – Patrzy na ciebie – rzek ł mężczyzna. – Jakieś pięćdziesią t kilo, na oko – odpar ła kobieta. – Dobre jedzenie. – Jakim cudem jest taka czysta?

 – Nieważne, zabij ją i tyle.Rozległ się odległy dźwię k, niski ryk, który podniósł drobne wło-

ski na ramionach i karku Viqi. Mężczyzna i kobieta zawahali się i obej-rzeli w stronę , z której przybiegła.

I znów ogarnęło ją  to samo uczucie nienawiści i gniewu, którezwaliło ją z nóg w sali produkcyjnej. Ten sam skutek wywar ło też na

 jej napastnikach – oboje pobledli i padli na kolana, a kobieta zaczęłasię dławić, zupełnie jakby od wymiotów powstrzymywał ją tylko pu-sty od wielu dni żołą dek.

Viqi pozbierała się z podłogi, zwróciła w kierunku, z którego ucie-kała i popełzła tak szybko, jak pozwalał jej na to paraliż, który ogarnął

 jej ramiona i nogi. Przyszło jej do głowy, że lepiej byłoby umrzeć, niżuciekać; lepiej stanąć twarzą w twarz z prześladowcami, niż wciążumykać – ale racjonalna część jej umysłu, walczą ca o lepsze z innymiuczuciami, zmuszała ją do ruchu.

Pokonała kilka metrów, ażwreszcie zakr ę t korytarza zasłoniłmęż-czyznę i kobietę przed jej wzrokiem.Usłyszała ich krzyk, a potem syk włą czanego miecza świetlnego.Miała przed sobą właz serwisowy wmurowany w ścianę na po-

ziomie podłogi. Szarpnęła za uchwyt, ale napotkała opór. Klapa

Page 111: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 111/276

114

 prawdopodobnie była zamknię ta na zwyk łe zamki magnetyczne lubzasuwk ę .

Uwiesiła się na uchwycie całym szczupłym ciałem i szarpnęła, ażwreszcie właz ustą  pił, a klapa wyrwała się jej z r ą k i spadła na podło-gę . W otworze zobaczyła pionowy szyb o średnicy około metra, wy-

 posażony w drabink ę .Viqi wpełzła do szybu i zaczęła się wspinać. Ramiona i nogi jej

dr żały, w każdej chwili mogły odmówić posłuszeństwa.Znów dobiegły ją krzyki mężczyzny i kobiety, a potem odgłos tną -

cego miecza świetlnego. Dźwię ki cichły w miar ę , jak wspinała się w gór ę , ale nienawiść nie słabła.

Według chronometru Luke’a minęły cztery godziny zanim zna-leźli pierwsze dowody istnienia istoty lub istot, których poszukiwali.Stali w głównej hali produkcyjnej koncernu meblowego i patrzyli narozrzucone po podłodze szczą tki wojowników Yuuzhan Vongów – i voxynów.

 Nie doprowadziły ich tu ślady ani dedukcja, ani nawet szczęście.Luke i pozostali Jedi wciąż czuli resztki energii Ciemnej Strony, któr ą 

 przesią k ły ściany, maszyny i zwłoki. Wrażenie podobne do tego, ja-kiego Luke doznał w pewnej jaskini na Dagobah, podniosło mu włosyna karku.

Mara beznamię tnie oglą dała ciało wojownika Yuuzhan Vongów,które zostało pocię te na co najmniej osiem kawałków. Wszystkie rany

 były nadpalone i kauteryzowane. – Znowu nasz Mroczny Jedi. Albo ktoś inny. – Mroczny Jedi potrafi narzucić swoją wolę normalnym ludziom

 – zauważyła Tahiri. Skrzyżowała ramiona na piersi, jak podejrzewałLuke, po to tylko, aby powstrzymać je od dr żenia. – Ale nie w pełniwyszkolonym Jedi. To było jak skok w ocean Ciemnej Strony Mocy.Jakbym znów czuła śmier ć Anakina... i znów chciała z nim umrzeć.Do jej oczu napłynęły łzy i dziewczyna odwróciła twarz, żeby inni ichnie widzieli.

 – Zastanawiam się – mruknął Luke – jakby to było stanąć z nim

twarzą w twarz.Końcem buta tr ą cił odcię te ramię Yuuzhanina. Nie zawsze mudobrze szło z Ciemną Stroną .

 – Yuuzhanie są niewidzialni dla Mocy. Nie wyczuwają jej, a mynie wyczuwamy ich. Zwłaszcza Jedi.

Page 112: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 112/276

115

 – Myślałem o tym. – Buźka stał na straży z rusznicą  laserową w dłoni, nie odrywają c wzroku od wejścia. – Mam tak ą taktyk ę , którejod czasu do czasu używam w trudnych sytuacjach.

 – Co to takiego? – zapytał Luke. – Snajperzy. Ustawiasz w odległości kilku kilometrów, w ukryciu,

karabin laserowy i kogoś, kto rzeczywiście wie, jak go użyć, a potem,kiedy wróg nawinie się pod luf ę ...

 – Niezbyt to uczciwe – uśmiechnął się Luke. – A kto tu mówi o uczciwości?

Viqi zbudziła się w całkowitej ciemności i przez moment myślała,

że pewnie już nie żyje. Zerwała się , spanikowana, ale zanim zdążyłausiąść, uderzyła w coś głową . Ostremu bólowi czoła towarzyszył me-taliczny brzę k.

Wtedy sobie przypomniała. Wspinała się  i wspinała, słyszą c zasobą krzyki i szum mieczy świetlnych. Prześladowcy wycię li sobie

 przejście w durastalowej powłoce, ale udało jej się odkryć boczne ko-rytarze odchodzą ce od głównego kanału – przewody wentylacyj-ne miały coraz mniejszą  średnicę , aż wreszcie mogła się w nich zmie-

ścić jedynie drobna Kuatka; stały się na szczęście zdecydowanie zaciasne dla ścigają cej ją istoty.

Długo macała wokół siebie w ciemności, aż pozwoliła się poko-nać zmę czeniu.

Teraz była sama, bez broni i przyjaciół, zewszą d otoczona kilo-metrami walą cego się durabetonu i metalu.

 Nie mówią c o tym, że była głodna, spragniona i ślepa.Zmusiła się  do zachowania spokoju i wyrecytowała w pamię ci

tekst, który zawsze pomagał jej przetrwać najgorsze nawet sytuacje. – Lista – zaczęła. – Pewna niezwykle zdolna pani strateg, której

 polityczne umieję tności na nic się  tu nie zdadzą . Jedna szatoskóraYuuzhanka; żywe ubranie, którego główną i jedyną zaletą jest, że to lep-sze, niż bieganie nago; dobrane do niego owijacze stóp. I to wszystko.

 Nie, to nie wszystko. Milion lat temu, tuż przed ucieczk ą , ktoś jejcoś dał. Pomacała za dekoltem szaty i chwyciła przedmiot, który ofia-

rował jej ten śliczny, skazany na śmier ć chłopak. Pasował do jej dłonitak, że kciuk od razu trafił na przycisk – po drugiej stronie były jeszczedwa. Przycisnęła pierwszy.

 Na pilocie zapalił się mały, czerwony ekranik, rozświetlają c oto-czenie: ukazał się kanał z nagiego metalu, pokryty pyłem, pół metra

Page 113: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 113/276

116

szerokości na pół metra wysokości. Na ekranie zobaczyła kulę ufor-mowaną z cienkich linii, wewną trz której błyszczała jedna jasnoczer-wona kropka. Druga, podobna, lśniła gdzieś na obwodzie. Viqi przesu-nęła dłoń i stwierdziła, że druga kropka obraca się , wciąż pozostają cna obwodzie, zawsze wskazują c ten sam główny kierunek.

Był to jakiś lokalizator. Odległy obiekt wysyłał regularny sygnał,a to urzą dzenie niezmiennie wskazywało kierunek tego obiektu.

Przycisnęła jeden z guzików po drugiej stronie. Obraz z kresek znik ł, zastą  piony słowami POZA ZASIĘGIEM.

Wcisnęła ostatni przycisk. Urzą dzenie przemówiło kobiecym gło-sem:

 – Pamię taj, weź nowy ładunek do ścigacza. Dziś bę dziemy jeść

kolację z Tussinami.Viqi podejrzewała, że ten zapis pogr ążył by w rozpaczy kogośo słabszej osobowości. Ona jednak nawet się nie zastanowiła, czymsię skończyła kolacja. Kobieta, która zapisała tę wiadomość, nie żyła,zmiażdżona lub zamieniona w par ę , albo pożarta przez jakieś ślinią cesię bydlę . Nikomu do niczego nie była potrzebna, poza tym, że należą -cy do niej przedmiot pomoże teraz Viqi Shesh. Było to światełkow mroku, gdziekolwiek ją miało doprowadzić.

Przetoczyła się na brzuch i przyświecają c sobie ekranikiem, za-częła pełznąć przed siebie.

Viqi stała pośrodku sali, która niegdyś była obszernym salonem,centralnym pokojem apartamentu bogatej rodziny biznesmenów.Z pokoju prowadziło wiele drzwi i korytarzy; wszystkie wiodły dosypialni, łazienek, pomieszczeń rekreacyjnych – obecnie zrujnowa-nych przez szabrowników i niszczycielskie rośliny.

Po prawej stronie Viki, kilka metrów od niej, ziała w ścianie ogrom-na dziura. Kiedyś było to wielkie okno, sporo wyższe od człowieka,szerokie na prawie sześć metrów. Teraz ze szczeliny zwisały pną czazarastają ce fasadę budynku, a szczą tki roztrzaskanej transpastali po-krywały coś, co kiedyś było podgrzewaną , elastyczną wyk ładziną .

Wszystko porastały grzyby, szarawe, podobne do pieczarek naro-

śla, tym wię ksze, im bliżej otworu się znajdowały. Nastą  piła niedaw-no na jeden z mniejszych, a on eksplodował pod jej stopą , ranią c bole-śnie i uszkadzają c żywy owijacz. Teraz bardzo uważała, żeby ich niedotykać; w dodatku odkryła, że wiele uszkodzeńw pokoju można było

 przypisać eksplodują cym grzybom – widocznie wiele z nich wybu-

Page 114: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 114/276

117

chło tu w cią gu kilku ostatnich tygodni. Może pę kały pod wpływemdrgań w walą cych się budynkach, a może po prostu wybuchały, kiedyosią gnęły odpowiednią wielkość.

Ściana naprzeciwko Viqi była wykonana z żelbetu; aby ukryć jejużytkowy charakter, kiedyś ozdobiono ją grubą warstwą mię kkich ta-

 pet imitują cych rozgwieżdżone niebo. Po podłą czeniu do zasilania budynku gwiazdy i mgławice świeciły w ciemności. Teraz tapeta zwi-sała w strzę  pach. Viqi zdar ła resztę , ale pod spodem nie znalazła nic,oprócz żelbetu.

Po drugiej stronie ściany znajdował się kolejny zwalony wieżo-wiec. Podczas poszukiwańViqi udało się dotrzeć do równoległego pię -tra w są siednim budynku, ale tylko z brzegu – zawalone korytarze

i ściany nie zachę cały do dalszej wę drówki.Urzą dzenie śledzą ce doprowadziło ją aż tutaj; to właśnie był punktnajbliższy miejscu, które wskazywało. Mała czerwona kropka na ekra-niku, oznaczają ca jej obecną pozycję , i biała, oznaczają ca cel, znajdo-wały się prawie jedna na drugiej.

Wzruszyła ramionami. No cóż, nie udało jej się dotrzeć do tegoobiektu. Może należałoby wejść w gór ę o jedno pię tro albo zejść w dół;może trzeba było lepiej poszukać, żeby znaleźć punkt dostę  pu.

 Nagle przypomniała sobie napis POZA ZASIĘGIEM, który jej się wyświetlił. Podniosła pilot i wcisnęła jeszcze raz tamten przycisk.

Rozległ się hałas, coś jakby słabe kliknię cie uruchamianej maszy-ny czy aparatury. Dochodził znad jej głowy. Spojrzała w gór ę i odsko-czyła akurat na czas, żeby nie przygniótł jej opadają cy panel sufitu.Dolna jego krawę dź opar ła się na podłodze. Viqi obeszła go dokołai spojrzała w gór ę .

Zobaczyła metalowe schodki, wą skie, bez por ę czy. Prowadziływ ciemność.

Ze ściśnię tym gardłem pobiegła w gór ę . Znalazła się w wą skim,niskim korytarzu, długim mniej wię cej na trzy metry i wiodą cym dościany, któr ą uznała za niemożliwą do przejścia – dopóki nie zobaczy-ła drzwi, oświetlonych z drugiej strony.

Zanim ruszyła przed siebie, rozejrzała się  i znalazła na szczycieschodów niewielki przycisk. Nacisnęła go i schody uniosły się , odci-

nają c drogę powrotu.Przejście otwierało się na cylindryczną komor ę o średnicy kilkumetrów. Wię kszą część podłogi zajmował stoją cy na ogonie pojazd – mniej wię cej dwunastometrowej długości, płaski od strony rufy, o wy-smuk łym dziobie. Pokryty był jednolitą matową niebiesk ą powłok ą ,

Page 115: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 115/276

118

która utrudniała rozróżnienie szczegółów kadłuba. Wszę dzie widać byłowystają ce części, płyty i półkoliste anteny, a tak że klapy hamulcowei manewrowe.

Powierzchnia podłogi znajdowała się o jakieś cztery metry poni-żej stóp Viqi. Kuatka stała za to dok ładnie naprzeciwko włazu, któryotwierał się do wnę trza pojazdu, mniej wię cej na wysokości jednejtrzeciej rufy.

Pojazd wyglą dał jak przerośnię ty wojskowy śmigacz, zamknię ty,aby chronić załogę . Skoro jednak stał na ogonie, a wokół nie było urzą -dzeń, które pozwoliłyby umieścić go w pozycji poziomej, Viqi przy-

 puszczała, że nie jest to pojazd naziemny; co wię cej, uznała, że jestgotów do lotu. Nie potrafiła stwierdzić, czy nadaje się do podróży at-

mosferycznych, czy kosmicznych. Na burcie miał wymalowany napis„Okropna Prawda”.Podniosła wzrok. Cylindryczna komora wznosiła się na jakieś trzy-

dzieści metrów ponad dziób rakietki, kończą c się  stosem pogię tychmetalowych belek i durabetonowych bloków. Przez otwór nad rumo-wiskiem do pomieszczenia wpadało mdłe światło słoneczne.

Ledwie wierzą c własnemu szczęściu, przeszła po wą skiej metalo-wej k ładce, dzielą cej ją od otwartego włazu i wdrapała się do wnę trza

 pojazdu. Ponieważ spoczywał on pod k ą tem prostym do normalnego położenia, Viqi stała teraz na powierzchni, która w założeniu miała być tylną  ścianą głównej kabiny. Zaimprowizowana drabinka z po-wią zanych drutem metalowych części pozwoliła jej dotrzeć aż do sie-dzenia pilota na dziobie.

Pod jej palcami pomocniczy wyłą cznik zasilania ożył bez oporu.Światła w kabinie zapłonęły, komputer nawigacyjny przeprowadziłsekwencję testową przy włą czeniu.

 Na ustach Viqi pojawił się lekki, pełen zadumy uśmieszek. To byławaryjny pojazd ewakuacyjny, starannie i sprytnie ukryty na wypadek katastrofy... ale właściciele nie zdążyli umknąć na czas przed upad-kiem Coruscant. Może zginę li, może wcześniej uciekli innym środ-kiem transportu.

Kim był chłopiec, który dał jej lokalizator? Synem właścicieli pojazdu? Budowniczym, który znał i przechował tajemnicę ukrytego

hangaru, zamierzają c później skorzystać z pojazdu, jeśli się okaże, że jego prawowici właściciele nie są w stanie tego uczynić? Prawdopo-dobnie walą ce się sklepienie przeszkodziło mu w ucieczce. Może przezcały ten czas pracował, żeby oczyścić drogę z przeszkód? Ale teraz nieżyje, pojazd zaś należy do niej.

Page 116: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 116/276

119

Uwolniła się od Yuuzhan Vongów i zyskała możliwość ucieczkiz planety.

Myśl, która nagle przyszła jej do głowy, sprawiła, że r ę ce Viqisame odskoczyły od sterów. Jeśli pojazd przewidziany był jako osta-teczna ucieczka i szansa przetrwania, być może zawiera...

Pospiesznie zsunęła się z zaimprowizowanej drabinki na ruf ę . Włazdo pomieszczeń rufowych znajdował się u jej stóp. Po chwili szarpa-nia się z blokadą zdołała unieść ciężk ą płytę .

Poniżej zobaczyła mały magazynek, zabezpieczony siatkami, z wła-zem po drugiej stronie. Właz z pewnością dawał dostę  p do silników

 pojazdu. Viqi specjalnie to nie obchodziło. Jej uwagę przykuło to, coznajdowało się za siatkami.

Jedzenie. Wojskowe racje żywnościowe, starannie popakowanew pojedyncze posiłki, o gwarantowanej wieloletniej trwałości.Z ję kiem ulgi rzuciła się do magazynku, porwała pierwszy pakiet,

 jaki nawinął się jej pod r ę k ę i zdar ła z niego folię .

Page 117: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 117/276

120

ROZDZ I A £

88888System Aphran, Aphran IV

Aphran IV był gę sto zalesionym światem, którego zielone lą dykontrastowały z błę kitem mórz. Był to ciepły świat, bez lodowych czap

 polarnych, bez księżyców, które mogłyby regulować pływy. I był toświat stosunkowo ubogi. Zaludniają ce go istoty znane były z artystycz-nej stolarki, a ich wspaniałe intarsje miały ogromne powodzenie wśród

kolekcjonerów.Han dowiedział się tego wszystkiego z lektury opisów map gwiezd-

nych w komputerze „Sokoła”. Zapisy sugerowały, że Aphran nie zdoła przetrwać nawet najsłabszego ataku Yuuzhan. Bior ą c pod uwagę , jak niewielka odległość dzieliła go od yuuzhańskiej strefy wpływów i odBilbringi, tylko jego niepozorny charakter uratował ten świat od na-tychmiastowego podboju.

Han spojrzał na żonę . Wyglą dała zupełnie inaczej niż zwykle: włosymiała długie, czarne i proste, brwi odpowiednio szersze i ciemniejsze,a w ubraniu, które miała na sobie, senator Leia Organa z pewnością nie chciałaby być oglą dana nawet po śmierci.

Obcisły kombinezon, czarny i błyszczą cy, choć syntetyczny, przykażdym poruszeniu skrzypiał jak skóra. Buty, nisko zawieszone olstramiotaczy i r ę kawice wykonane były z takiego samego materiału, ale

 były matowe. Zgodnie z charakterem odtwarzanej postaci skrzyżowała

nogi na konsoli drugiego pilota i patrzyła na Hana groźnym wzrokiem. – A ty na co się tak gapisz, człapaku?Han pokr ę cił głową .

 – Gdyby cię teraz zobaczyła twoja córka...Leia na moment wyszła z roli i roześmiała się .

Page 118: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 118/276

Page 119: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 119/276

Page 120: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 120/276

123

wywieźć ich transportery: z powrotem na statek, żeby został przewie-ziony gdzie indziej, albo do jednego z magazynów, gdzie kupują cy

 bę dą mogli go oszacować. Najważniejsze jest to, że niezależnie odmiejsca przeznaczenia, przewiezienie kosztuje. A załadunek z powro-tem na statek jest droższy niż odstawienie do magazynu.

Leia skinęła głową z uśmiechem osoby znają cej życie. – Dzię ki temu niejako wymusza się pozostawienie ładunku tutaj,

gdzie może go obejrzeć grono wybranych kupców. A dzię ki temu cenyi łapówki są na takim poziomie, na jakim chcą je mieć.

 – A ludzie mówią , że to ja jestem nieuczciwy – mruknął Han. – Z drugiej strony wcale nie musimy czekać, aż skończą  inwentaryza-cję . Możemy przejechać się do stolicy publicznym śmigaczem. To da

im znacznie wię cej czasu na zrabowanie co cenniejszych sztuk z na-szego ładunku, a przecież o to chodzi.

Dwóch aphrańskich mężczyzn stało przed stacją paliw, obserwu- ją c par ę wychodzą cą z doku, w którym spoczywał koreliański frachto-wiec YT-1300.

 – Widzę mężczyznę  i kobietę , których nie rozpoznaję – powie-

dział jeden. Był  średniego wzrostu, miał siwieją ce włosy, wą syi brodę . Pełne rezerwy maniery i kolorowe, dość kosztowne ubraniesugerowały, że jest dobrze prosperują cym kupcem. Jednak twarde spoj-rzenie, widoczne w chwilach, kiedy nie starał się zaskarbić sobie ni-czyjej sympatii i zaufania, świadczyło, że nie jest tak pokojowo nasta-wiony.

 – Mężczyzna i kobieta mogą być Solo, ale równie dobrze kimkol-wiek innym.

 – Przecież nie powiedziałem, że to Solo – zaoponował drugi męż-czyzna. Jego kombinezon miał ten sam kolor i wzór co drzwi stacji,lawendowe w czarne paski. Był szczupły, ale wyglą dał na twardzielanapakowanego sztucznymi mięśniami, jak modele cybernetycznychkończyn. – Mówiłem tylko, że to „Sokół Millenium”. Nie obchodzimnie, jak go pomalują ani ile mu doczepią nowych anten. Wiem, jak wyglą da i znam każdy dźwię k, kiedy „Sokół” podchodzi do lą dowa-

nia. – Hm... ale dopóki nie bę dziemy pewni, gramy ostrożnie. – Ostrożna gra to mniejsza forsa. – Ostrożna gra to dłuższe życie i wię cej czasu na wydanie forsy. – Ty jesteś szefem.

Page 121: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 121/276

124

Człowiek z brodą spojrzał na swojego towarzysza. Z doświadcze-nia wiedział, że „Ty jesteś szefem” oznacza zawsze: „Na razie się za-mknę , a potem wsadzę ci w plecy wibroostrze, wtedy kiedy bę dą naj-wię ksze zyski”. W myślach skreślił towarzysza z listy „użytecznych”i przeniósł na listę „na straty”.

 – Muszę się wziąć do roboty – powiedział wreszcie. – Dzię ki zainformację .

 – Proszę uprzejmie.Brodaty mężczyzna ruszył w kierunku swojego osobistego trans-

 portera, najnowszego modelu śmigacza, za który zapłacił informacja-mi przekazywanymi Brygadzie Pokoju. Gdyby okazało się , że to obo-

 je Solo, mógł by sobie pozwolić na osobisty statek kosmiczny – nawet

 jeśli odejmie od tego kwotę niezbę dną na załatwienie wyeliminowa-nia kolegi.

Leia siedziała na balkonie wynaję tego apartamentu z nogami na por ę czy i wprowadzała informacje do notatnika.

Jak dotą d wszystko szło jak należy... mniej wię cej. Organizacja Ta-lona Karrde’a doprowadziła ją  już do dwóch przemytników w stanie

spoczynku... no, pół-spoczynku. Karrde im ufał, a ich entuzjazm do spi-skowania w obliczu możliwej inwazji Yuuzhan był nieograniczony.Dzię ki doświadczeniu mogli sami znaleźć sobie bazy wypadowe, a możenawet ułatwić zdobycie statków i innych urzą dzeń. Han i Leia musieliteraz jedynie pomóc im w stworzeniu systemu komunikacji, sk ładają ce-go się z kombinacji holokomu i komunikatora, który pozwoli na przesy-łanie i odbieranie krótkich, trudnych do prześledzenia pakietów danychstanowią cych podstawę komunikacji ruchu oporu.

Wkrótce jednak odłożyła na bok notatki, skupiają c uwagę na kra- jobrazie. Daleko w dole rozcią gało się małe jeziorko; jego odległy brzegznajdował się u stóp łagodnych wzgórz, a Aphran, słońce planety, właś-nie za nie zachodziło. Wyglą dało jak czerwonozłota kula zniekształ-cona przez odległość i atmosfer ę . Wzgórza rzucały cień na drugi brzeg

 jeziora, promienie słońca malowały złotem fale w bliższej jego części,zdobią c zielononiebiesk ą toń jaskrawym blaskiem.

To tylko zachód słońca. Widziała już tyle pię knych zachodóww całej galaktyce, minęło jednak sporo czasu od dnia, kiedy po razostatni naprawdę zwróciła na to uwagę , doceniają c jego pię kno.

Zachód słońca, który nic nie znaczył wobec inwazji Yuuzhan,śmierci Anakina, zniknię cia Jacena, długiej rozłą ki z resztą  rodziny.

Page 122: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 122/276

125

Lecz przez tę krótk ą chwilę nie czuła bólu, jaki sprawiały jej te trage-die i napawała się widokiem, jego nieskomplikowanym pię knem.

 – Zamknąć to w butelce i sprzedawać, a można by zbić fortunę .Podskoczyła. Podniosła wzrok i spojrzała w twarz Hana, który sta-

nął tuż za nią . Pole energetyczne, które utrzymywało chłodniejsze po-wietrze w apartamencie, tłumiło też dźwię ki, dlatego nietrudno mu

 było podejść ją niepostrzeżenie. Zapatrzył się w dal, obserwują c zni-kają ce złote promienie, gdy słońce coraz głę  biej zapadało za horyzont.Choć raz w jego twarzy nie było sarkazmu, podejrzliwości i cynizmu.Tylko zaduma.

Leia wzięła go za r ę k ę . Usiadł na fotelu obok niej. – Jak leci? – zapytała.

 – Nieźle. Inwentaryzacja już prawie w połowie, jak dotą d nie zna-leźli nieprawidłowości. – Ostatnie słowa były ich prywatnym kodem,uzgodnionym jeszcze przed wylotem w tę podróż. „Nieprawidłowo-ści” oznaczały przedziały przemytnicze i ukrytą kapsułę  ratunkową .Jak na razie, te sekrety nie zostały odkryte. – Mogłem zrobić zakupy.Szafki. Muszę tylko załatwić dostawę .

A zatem znalazł urzą dzenia komunikacyjne, których potrzebowa-li. Dostawa musiała jednak zaczekać, dopóki nowi dowódcy ruchu

oporu nie znajdą dla nich miejsca. – A ty? – Zawar łam par ę nowych znajomości. – To dobrze. Wiesz co? – Co? – Nie chcę już dzisiaj rozmawiać o pracy. – Ja też nie.

Borleias

Tam i Wolam siedzieli w fotelach pilotów wahadłowca należą ce-go do Wolama. Niegdyś była to wojskowa kanonierka, ale we wcze-snych latach kariery Wolama została skradziona Imperium i stopnio-wo przekształcona w lekko uzbrojone ruchome biuro. Teraz stała

w strefie zabronionej, naprzeciwko budynku biotyki, jako jeden z nie-wielu pojazdów, w którym o tak późnej godzinie nocy paliło się  świa-tło.

Z powodu braku normalnego sprzę tu reporterskiego Wolam miałzainstalowany w pok ładowym komputerze skromniejszy zestaw i teraz

Page 123: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 123/276

126

wraz z Tamem przeglą dali zapisy z kilku ostatnich dni, dodają c adno-tacje, wybierają c fragmenty, które można byłoby wykorzystać w na-stę  pnym dokumencie historycznym Wolama, i te, które należało usu-nąć.

 – Tu jest coś ciekawego – Wolam zatrzymał obraz i postukał pal-cem w postać jednego z mechaników, energicznie pracują cych przysilniku X-winga.

 – Mechanik – stwierdził Tam. – Kobieta mechanik. – Wolam podregulował obraz tak, aby po-

stać wypełniła cały ekran. – Korelianka, niezamężna. Ładna. Rozma-wiałem z nią przez kilka minut, kiedy ty wyjaśniałeś Tarkowi funkcję zoom.

 – Aha, rozumiem. Robimy sobie przerwę w pracy, żebyśmiał czasumówić mnie z tą panią . – Właśnie. – A ja powinienem ją zaakceptować, bo jest ładna... Nie to, że nie

 powinna być ładna... ale czy ja jestem aż tak płytki? – W twoim wieku powinieneś być płytki.Tam westchnął i wyłą czył pauzę . Nagranie odtwarzało się powoli,

 przez chwilę ogniskują c się na X-wingu i jego załodze, po czym zga-

sło. Chwilę potem na ekranie pojawił się obraz głównego korytarza budynku biotyki.

 – Co ważniejsze, nie czas teraz na to – dodał Tam. – Muszę naj- pierw uporzą dkować par ę  spraw. Na przyk ład kwestię mojej opiniizdrajcy.

 – Ta opinia istnieje wyłą cznie w twoim umyśle. – I jeszcze to, że cały mój mają tek został na Coruscant. W tej

chwili wszystko, co mam, mieści się w jednej torbie, któr ą bez trudu podnoszę .

 – No to poszukaj sobie kobiety, która nie jest tak płytka, jak po-winieneś być ty.

 – A to co? – Obraz na ekranie zaczął podskakiwać, tracić ostrość.Przedstawiał szereg talii i klamer przy pasach. Potem powę drowałw gór ę  i na ekranie pojawiła się  twarz Wolama, prześwietlona i wi-dziana mniej wię cej z połowy wysokości człowieka. Obraz Wolama

na ekranie skrzywił się i próbował odwrócić twarz od lampy. – Och, to nagranie Tarka. – Zgadza się , przy naszym drugim obchodzie budynku. – Zdaje się , że eksperymentował z użyciem pr ę ta świetlnego ho-

lokamu jako broni.

Page 124: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 124/276

127

Tam prychnął, ale zaraz spoważniał. – Wolam, to nie jest miejsce dla niego. – Zgadza się . – A rodzina Solo... cóż, nie mam prawa ich krytykować, mają 

wiele obowią zków, ale rzadko bywają w domu. Są dla Tarka jedyniechwilowym wsparciem i niczym wię cej.

 – Wiem. Przyję li za niego odpowiedzialność, choć nie mogą być przy nim przez cały czas. Chłopak potrzebuje czyjejś obecności, a niktinny mu jej nie zapewni.

 – Tak samo jak ty przyjąłeś odpowiedzialność za mnie wiele lattemu.

Wolam pokr ę cił głową .

 – Nie całkiem. Ty miałeśwtedy szesnaście lat, byłeś prawie doro-sły. – Tak samo jak teraz.Wolam uśmiechnął się lekko.

 – Tam, posłuchaj. Jeśli masz jak ąś wadę , to jest nią bierność. Nie przejmujesz inicjatywy, nie chwytasz okazji, które ci się nadarzają .Powinieneś częściej wychodzić, spę dzać od czasu do czasu hałaśliwewieczory z rówieśnikami – pełno ich tutaj, choć by ta pani mechanik.

Musisz uwierzyć, że opinia zdrajcy jest jedynie twoim wymysłem. Nocóż, ale to nie taka wielka wada. Jej konsekwencje cię dr ę czą , ale do-tykają wyłą cznie ciebie. Nie krzywdzisz innych ludzi, wykonujeszwszelkie prace pokornie i dobrze, a jeśli przytrafi ci się cięższe zada-nie, na przyk ład odrzucenie uwarunkowania przez Yuuzhan Vongów,robisz i to.

 – Zdarza się . – Chciałem ci powiedzieć, bardziej jako przyjaciel niż pracodaw-

ca, że jestem z ciebie dumny. Chciał bym, żebyś i ty był z siebie dum-ny.

Tam spojrzał w oczy Wolama i szybko odwrócił wzrok, wbijają cgo w ekran. Nie chciał, żeby przyjaciel zobaczył łzy, które zakr ę ciłymu się pod powiekami.

 – Wolam, ten chłopak potrzebuje kogoś. Kiedy przyjdzie czas,żeby odejść z Borleias, chciał bym go zabrać ze sobą . Z nami, jeśli na

to pozwolisz. – Widzisz? Przyjąłeś kolejne zadanie. Ogromnie trudne zadanie,nawet w porównaniu z odrzuceniem yuuzhańskiego prania mózgu.Bierzesz odpowiedzialność za całe, kompletne dziecko. Rozmawiałeśz nim? A z Solo?

Page 125: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 125/276

128

 – Nie, ale porozmawiam. A jeśli którekolwiek z nich powie nie,to trudno. Są dzę jednak, że Tark zasługuje bodaj na propozycję .

 – Myślę , że masz rację . Jasne, chę tnie go z sobą  zabior ę . Jeślioduczy się wirować w kółko, drugi operator holokamery bardzo namsię przyda.

Tam się zaśmiał. Na ekranie wciąż przesuwał się zapis z niskiego punktu widzenia

Tarka. Kamera uchwyciła na moment Tama i Wolama, kiedy szli jed-nym z korytarzy w podziemiach budynku biotyki.

 Na ścianie nad drzwiami do jednego z pomieszczeń coś błysnęłona chwilę odbitym światłem, po czym znik ło, kiedy holokamera zmie-niła uję cie.

Tam poderwał się jak oparzony. – Zatrzymaj.Zatrzymał zapis, cofnął go do momentu, kiedy na ekranie znów

 pojawiły się drzwi. – Co to jest? – Nie jestem pewien. – Cóż, jeśli to było to, co podejrzewał, sytu-

acja stawała się kiepska.Przewinął kilkakrotnie obraz tej sekundy zapisu. W jednej chwili

ściana nad drzwiami była pusta, potem pojawiało się to odbicie i zno-wu pusta ściana.

 – A teraz jesteś pewien? – Chodźmy to sprawdzić.

Był to korytarz o niskim stopniu zabezpieczenia, choć znajdowałysię w nim również wejścia do ściślej strzeżonych pomieszczeń; te byłyzabezpieczone klawiaturami i alarmami. Za załomem korytarza znaj-dowały się drzwi specjalnej turbowindy Eskadry Bliźniaczych Słońcstrzeżone przez ochroniarzy.

Dwoje drzwi znajdowało się  jednak dok ładnie naprzeciw siebie.Te po lewej miały dostę  p chroniony za pomocą klawiatury i tabliczk ę ŚRODOWISKO. Drzwi po prawej wiodły do ciasnej, wypchanej dogranic możliwości szafy z elektronik ą .

Tam wycią gnął r ę k ę i przesunął palcem po ścianie nad drzwiami.Po kilku centymetrach macania farby dotknął opuszkami czegoś gład-szego, chociażw strukturze ściany nie było widać żadnej różnicy. Gład-ki fragment miałmoże z dziesięć centymetrów długości, po czym znówzaczynała się szorstka ściana.

Page 126: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 126/276

1299 – Twierdza Rebelii

 – Widziałem – rzek ł Wolam. – Co to takiego? – Zabawka Yuuzhan Vongów. Kiedy jeszcze mnie kontrolowali,

umieściłem takie stworzenie na ścianie przed laboratorium Danni Quee.Popatrz. – Tam pogładził zwierzą tko wzdłuż lewej krawę dzi w spo-sób, który mu wpojono podczas krótkiego, bolesnego i przełomowego

 pobytu u Yuuzhan Vongów. Na fragmencie ściany pojawiły się ostre, wibrują ce kolory. Przed-

stawiały klawiatur ę na są siednich drzwiach i dłonie poruszają ce się poklawiszach, wprowadzają ce kod dostę  pu.

Tam spojrzał na Wolama z nieszczęśliwym wyrazem twarzy i wyjąłz kieszeni komunikator:

 – Tam Elgrin do Centrali Komunikacyjnej, proszę mnie połą czyć

z biurem Wywiadu. – Tu Centrala, powtórz nazwisko i stopień. – Tam Elgrin. Jestem jednym z cywilów w bazie... – Och, racja. Jesteś tym cywilem. Czego chciałeś? – Biuro Wywiadu. – Biuro Wywiadu nie jest obsadzone przez całą  dobę , a ty nie

masz upoważnienia, żeby rozmawiać z szefem działu. Dziwię się , żew ogóle pozwolili ci zostać na Borleias.

Tam przykrył dłonią mikrofon komunikatora i uśmiechnął się cy-nicznie pod adresem Wolama.

 – Wię c opinia zdrajcy jest moim własnym wymysłem, tak? – Daj mi to.Tam podał komunikator Tserowi.

 – Halo, tu Wolam Tser. Ja też chcę rozmawiać z dyrektorem wy-wiadu albo szefem ochrony, i to natychmiast!

Tam podszedł do klawiatury i wprowadził kod. Rozległ się głośnytrzask blokady zamka i drzwi uchyliły się cicho. Za nimi znajdowałysię półki z aparatur ą , zajmują ce całe ściany od podłogi do sufitu. Dzie-liła je wą ska szczelina, przez któr ą mógł przejść najwyżej jeden czło-wiek.

 – Nie, ty jesteś Tam Elgrin, tylko teraz zmieniłeś głos. Jeśli nie przestaniesz nadawać na tej czę stotliwości, przecią gnę cię za śmiga-czem po strefie zabronionej.

 – Podaj nazwisko i stopień. – Chor ąży Urman Nakk, ochrona. – Chor ąży Urmanie Nakk z ochrony, czy na ogół cieszycie się 

opinią  idioty? – Co?

Page 127: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 127/276

130

 – Bo jeśli nie, to ja wam to gwarantuję za pół dnia. Wszyscy wasikoledzy, zwierzchnicy, wasza rodzina i zwierzę ta bę dą was uważać zadurnia. Podobnie jak oficerowie, którzy was bę dą  są dzić na są dzie

 polowym. I zostanie wam to na całe życie, ponieważ jestem sławnymhistorykiem i komentatorem, a wy jesteście w najlepszym wypadkumarnym pilotem palcem po biurku. I nie zdołacie się wybronić, choć-

 byście ze skóry wyleźli... chyba że natychmiast, mówię , natychmiast połą czycie mnie z jednym z oficerów, z którymi chciałem rozmawiać.Już!

Tam pokazał Wolamowi uniesiony kciuk na znak, że go popiera.Po chwili wahania wszedł do niszy, cofnął się i nachylił, uważnie przy-glą dają c się podłodze szafy elektroniki.

 – Ja... chwileczk ę , proszę się nie rozłą czać.Tam wysunął dłoń i dotknął palcem miejsca, gdzie metalowe dnoszafy stykało się z durabetonową podłogą holu. Podważył ją , a podło-ga dała się unieść bez trudu, ukazują c otwór w durabetonie. Otwór miał gładkie, lecz nieregularne zarysy, którym brakowało precyzjimaszynowego cię cia.

Z dołu dochodził jakiś dźwię k. Wydawał się nadlatywać z wiel-kiej odległości, ale był doskonale rozpoznawalny.

Był to ję k bólu.Tam usiadł na krawę dzi i spuścił nogi do otworu.

 – Idę tam. – Nie, nie idziesz. – Przejmuję inicjatywę , Wolamie. – Nie, masz zaczekać na oficera, aż się z tobą połą czy.Tam pchnął część metalowej podłogi, aż wspar ła się o pulpit ma-

szyny i nie mogła opaść na otwór. Potem wsunął się do środka. – Tam, cholera, kiedy mówiłem, żebyś robił to, co chcesz, nie to

miałem na myśli!

Page 128: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 128/276

131

ROZDZ I A £

99999

Tunel nie biegł w linii prostej. Tam zresztą  tego nie oczekiwał.Było to dzieło Yuuzhan Vongów, a oni nigdy nie stosowali linii pro-stych.

Jednak dzię ki temu, jak również dlatego, że tunel został wywier-cony w durabetonie, Tam mógł spokojnie zejść na dół, nie ryzykują c,

że spadnie i połamie sobie kości.Dobiegł go nastę  pny krzyk, tym razem głośniejszy. Kilka metrów

niżej durabeton przechodził w litą skałę , a potem znów w durabeton:wyglą dało to tak, jakby kiedyś były tu niższe poziomy podpiwniczenia,

 prawdopodobnie niedostę  pne za pośrednictwem publicznych turbowindi awaryjnych klatek schodowych. Intruz Yuuzhanin zapewne wiedziało ich istnieniu. Tam nawet mógł włożyć r ę k ę do bocznych, węższychkanałów tunelu. Przypuszczał, że kamieniożerne stworzenia, które wy-dr ążyły to przejście, najpierw zmierzały w różnych innych kierunkach,

 przekazują c obrazy lub inny rodzaj informacji szpiegowi Yuuzhan Von-gów, który nimi sterował, co pozwoliło mu wybrać główną trasę .

Dotar ł do wię kszej wnę ki, głę  bokiej na dwa metry i wysokiej nametr. Jej podłoże wyłożone było mszystą substancją . Znał ją z poprzed-nich doświadczeń; był to rodzaj posłania. Znalazł tu również żelaty-nowe worki, które, jak wiedział, zawierały stworzenia poddane bioin-

żynieryjnej obróbce. Stworzenia te mogły po uwolnieniu z galaretywykonywać przeróżne funkcje. Sam miał kilka takich egzemplarzy,kiedy jeszcze służył Yuuzhanom.

Rozległ się kolejny krzyk, a potem jakby odgłosy rozmowy. Zwolniłi starał się schodzić ciszej.

Page 129: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 129/276

132

Jeszcze kilka metrów i tunel dobiegł końca, otwierają c się na wię k-sze pomieszczenie. Oświetlały je pełgają ce, czerwone i niebieskie bla-ski, co wskazywało, że pochodzą raczej z ekranu komputera, niż z gór-nego oświetlenia.

Teraz dopiero Tam zrozumiał, co mówi jeden z głosów. Należałdo mężczyzny i wysławiał się we wspólnym, jednak miał ten szcze-gólny, urywany akcent i dziwny rytm, charakterystyczny dla YuuzhanVongów, kiedy nie chcieli ujawniać swojego pochodzenia.

 – Gdzie jest prawdziwy kryształ? – zapytał głos.Odpowiedź nie nadeszła od razu. Znów rozległ się  potworny

wrzask. Drugi osobnik również mówił mę skim głosem, choć jego sło-wa zniekształcał ból:

 – Nie ma. Zabrali go już na rurowiec. – Bluźnierstwo zwane rurowcem wciąż znajduje się w płaskim budynku. Nikt do nas nie strzelał. Pozostawili lambent w tamtym bu-dynku, kiedy tu jest o wiele wię cej strażników?

 – Tak, tak... – kolejny krzyk nie skończył się tak szybko, lecz trwałi trwał, aż drugiemu głosowi zabrak ło tchu.

Tam skrzywił się . Musi sprawdzić, co się dzieje w tym pomieszcze-niu, zanim zacznie działać. Mógł by wprawdzie przez jakiś czas zacze-

kać tutaj, zaparty nogami o boczną  ścianę , ale nie da rady odwrócić się do góry nogami i wyjrzeć na zewną trz. Aż tak zwinny to on nie jest.

Racja, ma za to dodatkową par ę oczu. Szybko zdjął z szyi lekk ą holokamer ę . Pasek do zawieszania przyczepił tak, aby urzą dzeniemogło na nim zwisać z obiektywem skierowanym w bok, a ekrani-kiem szybkiego podglą du u góry, od jego strony. Ustawił obiektyw naszeroki plan, po czym spuścił kamer ę na samo dno tunelu.

W ekraniku widział teraz pokój znajdują cy się poniżej. Wyglą da-ło na to, że tunel ma wylot w narożniku jego sklepienia. Cały pokójzastawiony był sprzę tem komputerowym, ale w jednym k ą cie widocz-ne było przejście, prowadzą ce zapewne na schody lub korytarz. W dru-gim k ą cie stało coś w rodzaju szafki wielkości kabiny prysznicoweji podobnie jak prysznic, osłonię tej przezroczystymi ściankami. Podnimi leżał jakby stos kawałków potłuczonej transpastali.

Obok szafki stał fotel. Siedział w nim Bothanin, samiec. Miał

zwią zane r ę ce i nogi. Nad nim pochylał się mężczyzna w kombinezo-nie mechanika.Przez moment Tam są dził, że Bothanin jest chory. Na jego twarzy

i futrze, wszę dzie tam, gdzie nie się gało ubranie, widać było nieregu-larne guzy. Potem zauważył, że guzy poruszają się i drgają .

Page 130: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 130/276

133

Znowu jakieś wstr ę tne robaki. Na oczach Tama mechanik pod-niósł r ę k ę do czoła Bothanina. Rozległo się głośne chrupnię cie i Bo-thanin znowu wrzasnął. Kiedy mechanik opuścił dłoń, na czole Botha-nina widniał kolejny pulsują cy guz.

Wolam, gdzie się podziałeś? – pomyślał Tam. Zorientował się na-gle, że nie może już czekać na Wolama, który pewnie przekonywałteraz ochroniarzy, żeby za nim poszli, ani przyspieszyć tego procesu.Bothanin może umrzeć, a jego śmier ć zaciąży na sumieniu Tama.

Co jednak może zrobić? Szybko przejrzał w myślach swój stan posiadania. Jedna r ę czna kamera, różne karty danych, komunikator,małe wibroostrze, które nosił ze sobą , bo lepiej się z nim czuł, ale tonie znaczy, że wiedział, jak się nim posługiwać.

 No i mózg. Mózg, który nie zawsze pracował z podziwu godną sprawnością . Nie włą czał wibroostrza, lecz wziął je w zę  by. Miał jeszcze inne

narzę dzia. Pokój w dole był ciemny, oświetlony jedynie poświatą ekra-nów komputerowych. Krzyki Bothanina zagłuszą cichsze odgłosy. Tammiał też siłę – nie był wojownikiem, ale budowy i mięśni czę sto za-zdrościli mu zawodowi zapaśnicy.

Ustawił kamer ę na półce porośnię tej mchem. Przesunął zawartość

 pamię ci i dotar ł do niedawno zapisanej sceny, po czym ustawił ją naodtwarzanie ze zwłok ą sześćdziesię ciu standardowych sekund.

Odczekał, aż padnie kolejne pytanie, odpowiedź i krzyk. W chwi-li, kiedy ofiara zaczęła krzyczeć, Tam opuścił się do pomieszczenia.

Teraz mechanik – oczywiście to nie żaden mechanik, tylko szpiegYuuzhan Vongów, może nawet wojownik – musiał się  tylko odwró-cić, żeby zobaczyć intruza. Jedno spojrzenie, jeden atak i bę dzie poTamie.

Ale mechanik nie miał zamiaru się odwracać. Pochylił się nisko, by napawać się agonią Bothanina. Tam chwilę wisiał na wycią gnię -tych r ę kach, potem puścił jedną , rozhuśtał się i dzię ki temu zdołał do-tknąć palcami podłogi. Teraz zatrzymał ruch wahadłowy siłą nadgarst-ka, rozluźnił uchwyt i stanął, ale zaraz opuścił się na czworaki.

 Natychmiast przeczołgał się pod ścianę , trzymają c się głę  bokiegocienia pod półk ą pełną zgaszonych terminali. Wyjął wibroostrze z ust

i uchwycił tak, aby przycisk znajdował się pod kciukiem. Nigdy nie rzucał się w oczy, mimo wzrostu i wagi. Teraz obawiałsię jednak, że pomimo wysiłku i najlepszych chę ci nie bę dzie wystar-czają co niepozorny, by stać się niewidzialnym.

 – Jeszcze raz. Gdzie jest kryształ...

Page 131: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 131/276

134

Z tunelu, który Tam właśnie opuścił, odezwał się kobiecy głos,mówią cy z rozwlek łym koreliańskim akcentem:

 – Tak, dołożymy Yuuzhaninowi ile wlezie.Mechanik wyprostował się raptownie, odwrócił i spojrzał w kie-

runku otworu. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, ale z całej postaci emanował niepokój i dezorientacja.

Głos cią gnął dalej: – Nieważne, jak głę  boko wbiją zę  by. Mamy z czego czerpać, stoi

za nami dwadzieścia tysię cy lat cywilizacji galaktycznej. Tego nie zdo-łają zniszczyć.

Mechanik podbiegł do otworu podcią gnął się i wskoczył do środka.Tam rzucił się przed siebie, kciukiem włą czają c wibroostrze. Wi-

dział wyraz twarzy Bothanina, jego przerażenie i ból, widoczne nawetspod spływają cych strumyczków krwi. Błyskawicznie przeciął jegowię zy, które natychmiast opadły.

 – Uciekaj – szepnął Tam.Z otworu tunelu dobiegł łoskot i potok wściek łych słów w ję zyku

Yuuzhan Vongów, po czym rozległo się szuranie, oznaczają ce, że me-chanik schodzi.

 Nadszedł moment podję cia decyzji. Wraz z nim nadszedł strach,

wię kszy niż kiedykolwiek zdarzyło się Tamowi odczuwać, nawet wów-czas, kiedy był więźniem Yuuzhan Vongów i w każdym momenciemógł się spodziewać, że to jego ostatnia chwila.

Odwrócił się  i rzucił w kierunku tunelu. Biegną c, widział wyła-niają ce się z otworu nogi mechanika, skierowane pię tami w jego stro-nę , palcami do ściany.

Mechanik zeskoczył na ziemię , ale kiedy zaczął się odwracać, Tamuderzył w niego całym potężnym ciężarem. Wbił go w k ą t, walą c naoślep wibroostrzem, kopią c, wrzeszczą c i tłuk ą c pięściami. Czuł krewspływają cą po nożu, po r ę ce, palce oplatają ce mu przegub...

Poczuł, że ogromna siła, niczym maszyna, bezlitośnie skr ę ca munadgarstek i nagle znalazł się twarzą do dołu na podłodze pokoju. Leweramię eksplodowało bólem. Wykr ę cił głowę , żeby spojrzeć i stwier-dził, że jest wywichnię te ze stawu barkowego.

Bolało o wiele za bardzo, żeby się poruszyć, chyba nawet za bar-

dzo, by coś słyszeć, ale mimo to dobiegły go słowa mechanika: – Bijesz się jak dzieciak.A potem rozległ się skwierczą cy odgłos strzału z miotacza i ryk 

karabinka ustawionego na pełny ogień automatyczny. Plecy Tama spry-skała krew.

Page 132: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 132/276

135

Mechanik upadł, przygniatają c go do ziemi. Dłoń Yuuzhanina,wciąż trzymają ca wibroostrze, uderzyła o podłogę obok ucha Tama.

Tam zmusił się , żeby spojrzeć w gór ę . Drzwi pomieszczenia byłyotwarte, wysypywali się z nich umundurowani pracownicy ochrony.Dowodziła nimi ciemnowłosa kobieta, któr ą widział kiedyś w bazie:Iella Wessiri, szef Wywiadu i żona generała Antillesa.

Uklę k ła obok niego, a jeden z mężczyzn ścią gnął z Tama ciałomechanika.

 – Tam? – zawołała Iella. – Słyszysz mnie? – Teraz zemdleję – zapowiedział.I zemdlał.

System Aphran, Aphran IV

Przyszli po Hana i Leię o najcichszej godzinie nocy. Wpadli do sy- pialni, celują c z miotaczy, zanim oboje zdążyli wygramolić się z łóżka.

Han gapił się w jaskrawe światła przymocowane do karabinów. – Co to znaczy? – zapytał spokojnie, sztucznie niedbałym tonem.Dowódca intruzów, widoczny jedynie jako cień za kurtyną  świa-

teł, odpowiedział: – Hanie Solo, Leio Organa Solo, jesteście oskar żeni o sfałszowa-

nie tożsamości, przemyt, wejście w przestrzeń Aphran pod fałszywym pretekstem i zbrodnie przeciwko państwu.

 – To wszystko? – Han lekceważą co machnął r ę k ą . – Tych prze-stę  pstw starczy najwyżej na godzinę ...

 – Wstawać. Ubierać się .Han i Leia wstali, macają c w półmroku w poszukiwaniu swoich

 pirackich przebrań.

Artoo zagwizdał.Threepio, który właśnie przeprowadzał sekwencję  samodiagno-

styki, usłyszał niepokój w melodyjnym głosiku towarzysza i urucho-mił pełne zasilanie. W ułamku sekundy odzyskał władzę nad siłowni-

kami i innymi systemami.Znajdowali się wciąż tam, gdzie byli, kiedy wyłą czył główne ob-wody, to znaczy w pustej teraz ładowni na prawej burcie „Sokoła Mil-lenium”.

 – Co ty mówisz? Co tam znowu wymijasz?

Page 133: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 133/276

136

Złowróż bne brzę ki, dochodzą ce z zewnę trznego luku ładownio kilka metrów od nich, mówiły same za siebie.

 – Ojejku, jejku! – Threepio z pewnością miał w pamię ci jakieś procedury dotyczą ce działania na wypadek wtargnię cia, ale w tej chwili jedyną procedur ą , jaka mu przychodziła na myśl, była ucieczka i po-rzą dna kryjówka.

Robot astromechaniczny gwizdnął znowu, wyraźnie zirytowany jego wahaniem. Artoo pochylił się do przodu, aby skorzystać z kółek,i wytoczył się z ładowni wprost na korytarz, prowadzą cy do wię kszo-ści pomieszczeń „Sokoła”.

C-3PO dreptał za partnerem. – Możesz zwolnić? To nieelegancko tak pę dzić.

Pobiegli do przedziałów rufowych, gdzie znajdowały się wejścia dokapsuł ratunkowych „Sokoła”. Artoo stał już przy skrajnej lewej kapsu-le, uruchamiają c przycisk dostę  pu za pomocą manipulatora. Drzwi prze-sunęły się częściowo i zablokowały. Ekran danych na przedniej częścioznajmił AWARIA. Robot jeszcze raz postukał w przycisk w rytmie,którego Threepio nie znał, i drzwi otworzyły się na całą szerokość.

Dźwię k ten utonął w huku otwieranego włazu prawoburtowej ła-downi i okrzykach: „Rozpocząć przeszukanie!” oraz: „Wynieście stą d

to wszystko!”Threepio wpakował się do kapsuły w ślad za R2-D2.

 – To zupełnie, ale to zupełnie nie w porzą dku – marudził. – PanHan i pani Leia nie robią niczego nielegalnego.

Mały robot gwizdnął i zaćwierkał, uruchamiają c jednocześnieuk łady sterowania wewną trz kapsuły.

 – O, naprawdę ? No cóż, są dzę , że słowo „nielegalne” zostałoswoiście zinterpretowane przez lokalne władze, aby wystą  piły prece-densy pozwalają ce na zakwalifikowanie przypadkowych wykroczeń

 przeciwko lokalnym przepisom jako przestę  pstwa.Ćwir-ćwir.

 – Jak to, celowo?Właz kapsuły zasunął się cicho.

 Na godzinę przed świtem R2-D2 otworzył wreszcie właz kapsułyi wytoczył się na zewną trz. Na „Sokole Millenium” panował spokój; statek,osłonię ty przez ściany doku, nie trzeszczał nawet pod naporem wiatru.

 – Jak tu ponuro – szepnął Threepio.Ćwir-ćwir.

Page 134: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 134/276

Page 135: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 135/276

Page 136: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 136/276

139

 – Jesteśmy tu po to, aby przetestować skuteczność kostiumówkosmicznych piratów produkowanych na Commenorze – odpar ł Han.

 – Muszę wiedzieć, jak nas zdemaskowaliście? Nasi sponsorzy bę dą chcieli coś zrobić, żeby nastę  pnym razem kostiumy były lepsze...

 – To nie jest zabawne – odpar ł mężczyzna. – Jak się nazywasz, kolego? – Jestem Mudlath, kapitan Mudlath, z Zewnę trznych Sił Bezpie-

czeństwa Planety Aphran. – No, to przynajmniej jest zabawne. Hej, widzę , że nie brak ci

 poczucia humoruLeia zgromiła męża wzrokiem. To, co w tej chwili wyprawiał,

mogło tylko pogorszyć sytuację ; żadne wygłupy z pewnością  jej nie

 poprawią .Siedzieli wokół stołu w pomieszczeniu wyłożonym durabetonem,gdzieś w podziemiach portu kosmicznego. Han i Leia mieli r ę ce skuteza plecami, a kostki zwią zane odpornym na przecinanie sznurem pół-metrowej długości. Mudlath siedział naprzeciwko nich, a dwóch jegoludzi o wyją tkowo nieprzyjaznych obliczach strzegło wyjścia z pokoju.

 – Cieszę się , że tak doskonale się czujecie w tych okolicznościachi nie tracicie dobrego humoru – odpar ł Mudlath. – Musicie się jednak 

 przyznać, że jesteście zaangażowani w działania militarne przeciwkoYuuzhanom, choć wiecie doskonale, że wszelkie czynności, które po-dejmiecie, mogą narazić na niebezpieczeństwo ludność tego spokoj-nego świata, wcią gają c go w niszczycielsk ą wojnę .

Han się zamyślił. – Czy „niszczycielska wojna” to przypadkiem nie o jedno słowo

za dużo? Bę dę tak uważał, dopóki nie usłyszę o konstruktywnej woj-nie, a może nawet zabawnej wojnie.

Mudlath, wyraźnie zdesperowany, zwrócił się teraz do Leii. – Chyba zechcesz poprawićwaszą sytuację , okazują c wię kszą chęć

do współ pracy niż twój mąż. – Cóż, jest wściek ły – wyjaśniła Leia. – I ma rację . Użyliśmy prze-

 brańwłaśnie po to, aby zaoszczę dzićwaszym ludziom k łopotów. GdybyYuuzhanie wiedzieli, że tu jesteśmy, mogliby za nami przylecieć. Jeślisię nie dowiedzą , nie przylecą . Myśleliśmy o was, o waszych potrze-

 bach i uczuciach, a wy nas wynagradzacie wrogością . Ma prawo byćwściek ły. – Ciekawa uwaga – przyznał Mudlath. – Ale wciąż nie wyjaśnia

waszej misji. Chcę znać nazwiska wszystkich osób, z którymi rozma-wialiście od chwili przybycia.

Page 137: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 137/276

140

 – Och, no cóż... – Leia zastanowiła się przez chwilę . – No tak,najpierw był ten oficer, który się z nami skontaktował. Ten z władz

 portu kosmicznego. Przesłałam mu nasze dokumenty i dostaliśmy odniego promień naprowadzają cy.

 – To prawda – skinął głową Han. – Zachował się bardzo przyjaź-nie. Nie tak jak pan, kapitanie. Potem była kierowniczka doku, która

 przywitała nas przed wejściem. Rulacamp, prawda? – Taka starsza kobieta – uzupełniła Leia. – Niezbyt rozmowna. – I jeszcze jej pomocnik, ten, któremu spodobała się moja blizna.Kapitan Mudlath westchnął i opar ł podbródek na pięści.

 – Czyż byście chcieli mnie zmusić do użycia bardziej radykalnychmetod?

 – Ma pan na myśli tortury? – ożywił się Han. – No cóż... jak mus,to mus. Ale musi pan wymyślić coś naprawdę ekstra. Coś, czego nieznam. Byłem torturowany przez Dartha Vadera.

 – Ja też – dodała Leia. – Wtedy jeszcze cię nie znałam. – Bę dzie się pan musiał natrudzić, żeby go przebić. – Zabrać ich stą d. – Mudlath nagle zaczął sprawiać wrażenie bar-

dzo znużonego. – Później dowiemy się od was wszystkiego i to w bar-dzo nieprzyjemny sposób.

Threepio wyszedł z doku, w którym przetrzymywano „SokołaMillenium”. Jeszcze nie zaczęło świtać, wię c nie był widoczny, jak normalny złocisty robot w pełnym blasku słońca, czuł się  jednak ni-czym dwumetrowy pr ę t żarowy.

 Na szyi miał zawieszony pakunek, który R2-D2 spakował, a na-stę  pnie spuścił mu na linie. Były w nim rzeczy, które zdaniem Artoomogły mu się przydać w drodze. Wyjął teraz jeden z tych przedmio-tów – notatnik elektroniczny – i otworzył go. Wstukał kod interfejsugłosowego.

 – Artoo, słyszysz mnie? Na ekranie pojawiły się litery: – Tak. – Och, co za ulga. To znaczy, że już nie zak łócają czę stotliwości

komunikatorów? – Wciąż blokują czę stotliwości w granicach doku. Ale ty włą czy-łeś mnie bezpośrednio do komputera i teraz mogę się komunikowaćz komunikatorami poza polem zak łócają cym.

 – Nie muszę znać tych szczegółów. Wystarczyłoby tak albo nie.

Page 138: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 138/276

141

 – Nieprawda. Właściwa odpowiedź brzmiałaby: Nie, wciąż za-k łócają czę stotliwości komunikatorów, a ty wtedy zachodził byśw gło-wę , jak ja się z tobą komunikuję .

 – Ta twoja piekielna sk łonność pogr ążania się w najdrobniejszychszczegółach zaczyna mi przeciążać obwody logiczne. A teraz skup się i odpowiedz jak najprościej. Co mam teraz robić?

 – Gdzie jesteś?Threepio rozejrzał się i wczytał informacje. Znajdował się na rogu

dwóch uliczek w dokach, które z każdą chwilą stawały się coraz bar-dziej zatłoczone zarówno pieszymi, jak i śmigaczami. Widział ludzi,nieludzi, roboty, samojezdne ładowarki, poduszkowce, transporterytowarów.

 Nazwy uliczek lśniły na słupach. – Chyba jestem na rogu rzę du czternastego i kolumny pią tej. – Ruszaj na południowo-zachodni róg rzę du 25 i kolumny 10. – Jak poznam, że to południowo-zachodni róg? – Jeśli zdołasz tam dotrzeć w cią gu najbliższych siedmiu godzin

standardowych, zachód bę dzie tam, gdzie słońce. – Bardzo dowcipne. Cha, cha. – Zirytowany do głę  bi swojej cy-

 bernetycznej duszy, C-3PO ruszył we wskazanym kierunku.

Han dał sobie spokój z drzwiami. Cofnął się  do wbudowanejw ścianę pryczy i usiadł na niej.

 – Nie mogę otworzyć panelu dostę  pu – poskar żył się . – Jest zbu-dowany jak wię zienie.

 – Bo to jest wię zienie – odpar ła Leia. – To wiele wyjaśnia. Możemy coś zrobić? Użyć Mocy? – Jasne, gdybym miała miecz świetlny. – Leia stanęła pośrodku

 pokoju, przyglą dają c się kratkom wentylacyjnym i szczelinie w drzwiach, bez wą tpienia przeznaczonej do podawania jedzenia na tacy. – A miecz, jeśli sobie przypominasz, zostawiłam na statku wraz z twoim ukocha-nym miotaczem, ponieważ oba są dość charakterystyczne. Ale daj miminutk ę .

Przymknęła oczy, usiłują c pogr ążyć się w Mocy, wyczuć wszyst-

ko, co ta zechce jej przekazać.Czuła wokół siebie żyją ce istoty... setki, tysią ce, zbyt wiele, by je policzyć. Tak zresztą bywa w gę sto zamieszkanych obszarach. Nie byłotu pę cherzy energii Ciemnej Strony, żadnych jarzą cych się  świateł aniinnych anomalii, na których warto by się skoncentrować.

Page 139: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 139/276

142

Były też i drzwi, a choć możliwości telekinetyczne Leii nie do-równywały wię kszości znanych jej Jedi, nie była ich całkiem pozba-wiona. Skupiła się wię c na drzwiach, starają c się zrozumieć ich we-wnę trzną struktur ę tak, jak jej to ukazywała Moc.

Czuła ich metaliczną siłę , drobne szczeliny, sugerują ce ruchomeczęści. Wkrótce zdołała rozróżnić metaliczne pr ę ty, które wznosiły się i opadały, aby zablokować skrzydło przed otwarciem. Inne pr ę ty, mniejsolidne, wsuwały się za tamte, aby zapobiec ich odblokowaniu.

Wybrała dolną belk ę . Niebawem poczuła, jak żelazo porusza się  pod wpływem jej wysiłków. Skoncentrowała się jeszcze bardziej i stwier-dziła, że belka usuwa się na krótk ą chwilę , zanim inna siła nie wsunęła

 jej z powrotem na miejsce.

Leia spróbowała jeszcze raz z górną belk ą . Tę tak że mogła na chwilę usunąć – ale na zbyt krótko, aby zwolnić główną zasuwę .Westchnęła i otworzyła oczy.

 – Nie ma szans – oznajmiła. – Bez ćwiczeń w ogóle nie ma Mocy.Może za dwa, trzy dni byłabym w stanie otworzyć jeden zamek, a zakilka tygodni zdołałabym odsunąć oba jednocześnie i otworzyć to drań-stwo.

 – Nie szkodzi – pocieszył ją . – Wydostaniemy się  stą d w jakiś

inny sposób. – W jaki? – Nie mam poję cia.

Page 140: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 140/276

143

ROZDZ I A £

1010101010

Artoo został wyprodukowany bardzo dawno temu, a to oznaczałodługie lata doświadczeń i znajomości trików, technik i strategii. Dzię -ki temu oprogramowanie innych robotów nawet się do niego nie umy-wało. Tym razem jednak stwierdził, że bę dzie potrzebował każdego

 bajtu.

Albowiem, ku wielkiej jego frustracji, komputery wię zienne w tym porcie kosmicznym po prostu nie chciały uwolnić jego przyjaciół.

Oczywiście bez trudu uzyskał wszelkie informacje. Tych udziela-ły mu dosyć chę tnie. Han i Leia znajdowali się w celi na najniższym

 poziomie wię ziennym z adnotacją WROGOWIE PA ŃSTWA i DOPRZENIESIENIA SPECJALNYM KONWOJEM.

Komputery wię zienne dały się nawet przekonać, żeby zachowaćw tajemnicy fakt, iż Artoo próbował się przez nie przedrzeć. Zdołałsobie też stworzyć fałszywy identyfikator jako program testują cy dosprawdzania skuteczności oprogramowania zabezpieczają cego. Mu-siał wię c znieść z ich strony jedynie łagodne docinki, kiedy bezsku-tecznie próbował wyminąć protokoły. A zdarzało się to czę sto.

Komputerów wię ziennych nie dawało się przekonać, że cela Solotak naprawdę jest pusta i że czeka na kolejnego lokatora. To by zała-twiło sprawę . Nie uwierzyły również, że Solo mają władzę wojskową 

równoważną władzy kierownictwa wię zienia lub dowódcy ochrony. Nie dały się namówić na dostarczenie do celi materiałów wybucho-wych, znajdują cych się w zabezpieczonej szafie. I nie udało się  imwmówić, że Solo powinni być przeniesieni na poziom o minimalnychzabezpieczeniach.

Page 141: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 141/276

144

R2-D2 zapiszczał ze zdenerwowania. Komputery wię zienne,w przeciwieństwie do ludzi, nigdy nie bywały roztargnione ani głod-ne. Ich uwaga nigdy nie słabła. Takie przepychanki mogą zająć całą wieczność, a dokumentacja pary Solo zawierała informację , że w cią -gu kilku godzin mają oni zostać przekazani w r ę ce gości spoza syste-mu.

Roztargniony. Głodny. Artoo wywołał protokoły komputerowedotyczą ce potrzeb więźniów i zaczął je uważnie przeglą dać.

Usatysfakcjonowany zaświergotał radośnie i wrócił do pracy.

Threepio stał w kolejce gości i powoli, metr po metrze, zbliżał się 

do wejścia służ bowego wię zienia. – Artoo, jestem czwarty w kolejce – wyszeptał do worka, którymiał zawieszony na szyi.

 – Rozumiem.Robot protokolarny spojrzał na wejście. Stał tam jeden człowiek 

i jeden robot obronny. Robot był potężny, w czarnej zbroi, sugerują cejgrupę szturmową , a pozbawione wyrazu oblicze z par ą czerwonych,rozjarzonych oczu mogło przyprawić o koszmarne sny nawet innego

robota. Człowiek wyglą dał jak daleki kuzyn robota, bo niewiele różniłsię od niego strojem i budową . Nie miał hełmu, za to oczy świeciły muczerwono w świetle wschodzą cego słońca.

Threepio zrobił jeszcze jeden krok naprzód. – Przede mną jest już tylko dwóch. – Dobrze. Wszystko powinno pójść zgodnie z planem – odpo-

wiedział Artoo. – Jakim planem?Odpowiedzi nie było.Teraz przed C-3PO była już tylko jedna osoba. Strażnik, przery-

wają c w pół zdania krótk ą rozmowę z tą osobą , skrzywił się i podniósłdo ust czarno emaliowany komunikator. Przez chwilę mówił coś doniego, po czym uruchomił mięśnie odpowiedzialne za zmianę wyrazutwarzy i zwrócił się do robota.

 – Przejmij wszystko na chwilę – rzek ł. – Kadry chcą mnie o coś

zapytać, mam się stawić osobiście.Robot skinął głową . Po odejściu strażnika przyjął czip identyfika-cyjny nastę  pnego w kolejce, przesunął go przez szczelinę we własnejobudowie i zwrócił gościowi, odpychają c go tak silnie, że ten omal niespadł z wszystkich schodów.

Page 142: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 142/276

14510 – Twierdza Rebelii

 – Odmowa – warknął. – Nastę  pny.Threepio podszedł, ogarnię ty irracjonalnym przekonaniem, że za-

raz stopią mu się wszystkie obwody głosowe. – Witam pana. Chciał bym wejść do tego... – Zamknij się . Identyfikator.C-3PO podał mu czip, który aż do tej chwili był wetknię ty w no-

tatnik.Robot obronny wsunął go w szczelinę na piersi, wypluł z powro-

tem i zwrócił. – Gastronomia Tadening ma zezwolenie na wejście – oznajmił. – Dzię kuję , proszę pana. – Threepio spróbował przejść, ale dłoń

robota obronnego z ciężkim łupnię ciem wylą dowała mu na piersi.

 – Nie tak szybko. Bagaż do rewizji.C-3PO niechę tnie podał mu torbę do sprawdzenia i otworzył kla- pę . W kieszeniach torby widać było wyraźnie miecz świetlny Leii,zmodyfikowany miotacz DL-44 Hana, wibroostrza, notatnik i kartydanych.

 – To jest... hm... ostatni posiłek dla Solo przed ich wyjazdem.Robot obronny obrzucił wzrokiem zawartość torby.

 – Zidentyfikować.

 – Eee... cóż, te duże opakowania to koreliańskie kotlety. Tenw obudowie z wyłą cznikiem jest oczywiście pikantny, ten drugi nie.Przerażony idiotyzmem własnych słów Threepio wskazał wibroostrzai brnął dalej: – A to paluszki chlebowe. I wafle miodowe na deser – dodał, dotykają c palcem kolejnych przedmiotów.

 –  Żadnych warzyw? –  Żadnych warzyw. Z pewnością znasz Korelian.Robot obronny się gnął do bezprzewodowego łą cza danych i wy-

wołał trójwymiarowe obrazy artykułów żywnościowych, które wymie-nił C-3PO. Baza danych przedstawiła niedawno zaktualizowane ilu-stracje wymienionych potraw, które w najdrobniejszym szczególe,włą cznie z barwą , struktur ą i wadami powierzchni, odpowiadały przed-miotom w torbie.

 – Przejść – rozkazał robot obronny. – Dzię kuję panu bardzo.

Po przejściu przez bramk ę C-3PO zastosował się do wskazówek mikrotransmisji danych, które przeprowadziły go przez labirynt po-mieszczeń socjalnych – pralnię , elektroniczne monitorowanie więź-niów, przejścia dla gości. Przy wejściu do kuchni zaczepił go samo-

 jezdny wózek, który otworzył dla niego jedną ze szczelin.

Page 143: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 143/276

146

 – Mam nadzieję , że jesteś pewien, że ta szczelina jest przezna-czona na posiłek dla Solo – mruknął Threepio.

Samojezdny wózek zapiszczał z irytacją . – Nie wściekaj się , nie kwestionuję  twoich kompetencji, tylko

 próbuję podtrzymać rozmowę . – C-3PO wrzucił do otworu zawartośćtorby. Wózek zatrzasnął szczelinę  i z wielkim hukiem wytoczył się 

 przez drzwi kuchni, wciąż piszczą c niezbyt przyjaźnie. – Te roboty na służ bie rzą dowej – prychnął Threepio. – No cóż,

sprawdźmy, czy uda nam się stą d wyjść.Mówił jednak wyłą cznie do siebie. Dopóki nie znajdzie innego

notatnika albo nadajnika o dość silnym sygnale, żeby połą czyć się  bezpośrednio z Artoo, bę dzie skazany na własne rozeznanie. R2-D2

 powiedział mu tylko, że teraz ma czym pr ę dzej uciekać, wydostać się na zewną trz tą samą drogą , któr ą przyszedł, po czym ruszyć na północtak szybko, jak zdołają go ponieść złociste nogi. I kazał mu być dziel-nym.

 – A wię c tak wyglą da dzielność – mruknął do siebie C-3PO. – Ciekawe, dlaczego jako żywo przypomina petryfikację .

Han i Leia słyszeli, jak robot z obsługi toczy się wzdłuż rzę du cel.Przed każdą  przystawał i irytują cym mechanicznym głosem wołał:„Śniadanie”, po czym nastę  powała seria huków i trzasków.

 – Mam wrażenie, że to może być ciekawe doświadczenie kuli-narne – stwierdził Han.

Robot z piskiem zatrzymał się przed ich drzwiami. – Ostatni posiłek – oznajmił. – Jeszcze lepiej – westchnęła Leia.Przez szczelinę w drzwiach zaczęły wpadać różne przedmioty.

Pistolet Hana. Miecz Leii. I tak dalej. – Ktoś tu chyba sobie żartuje – ję knął Han.Leia zerknęła na niego z ukosa.

 – Wiesz co, podoba mi się to wię zienie. To moje ulubione wię zie-nie.

Podeszli do drzwi i podzielili się zdobyczą . Leia otworzyła notat-

nik i przeczytała wiadomość: – R2-D2 czeka. Kanał audio otwarty. Przycisnąć „dalej”, żebyotrzymać mapę drogi ucieczki, i „enter” aby otrzymać opis.

Leia uśmiechnęła się promiennie. – Artoo?

Page 144: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 144/276

147

 – Melduję się . Proponuję  rozpocząć ucieczk ę możliwie jak naj-szybciej. Nie jestem w stanie zmusić robotów monitorują cych, aby

 przestały obserwować waszą celę . W każdej chwili mogą zacząć się zastanawiać, dlaczego nie jecie – odpar ł Artoo.

 – Jasne – uśmiechnęła się Leia i przycisnęła klawisz „dalej”, szyb-ko notują c w pamię ci pierwsze kilka elementów drogi ucieczki.

 – Krótki korytarz, przeszkoda z pr ę tów metalowych... – żaden problem, przebić się przez podłogę na pię tro sekcji utrzymania ma-szyn. Już mam. Gotów? – podała notatnik Hanowi.

 – Gotów. – Han zajął miejsce obok drzwi, ważą c w dłoni mio-tacz.

Leia włą czyła miecz świetlny i wsunęła końcówk ę lśnią cej czer-

wonej klingi energii pod drzwi na poziomie podłogi. Poczuła ciężkiopór, który musiał być spowodowany naciskiem metalowych belek.Przecięła je i powtórzyła proces na górnej krawę dzi drzwi, prowadzą costrze nie całkiem pionowo, ponieważ nie była dość wysoka, żebyutrzymać miecz pod odpowiednim k ą tem.

Zaledwie minęła punkty najwię kszego oporu, cofnęła, się , przyj-mują c pozycję obronną i skinęła głową .

Han pchnął. Drzwi odsunęły się do połowy. Szybko cofnął r ę k ę ,

kiedy strażnicy za nimi zaczę li strzelać w szczelinę .Leia odbiła strzały mieczem, kierują c jeden w bok, a drugi z po-

wrotem w otwór. Promień trafił ubranego na niebiesko strażnika pro-sto w pier ś i zwalił go na ziemię . Z munduru buchnęły płomienie idym.

Han wysunął głowę i strzelił dwukrotnie, trafiają c drugiego straż-nika w bok. Żołnierz poleciał w głą  b korytarza. Han jeszcze raz pchnąłdrzwi i otworzył je do końca.

Han i Leia skr ę cili w stronę zakratowanego wyjścia z bloku. Hanstał z tyłu i ostrzeliwał drogę , z której nadeszli, Leia zaś zajęła się 

 pr ę tami, przecinają c trzy z nich na poziomie głowy i kostek. Strzałyz końca korytarza świsnęły Hanowi koło ucha i osmaliły ścianę  zanim.

 – Już? – zawołał. – Już. Chodź. – Prześliznęła się przez otwór i odwróciła przodemdo niego.

Podbiegł i przeskoczył przez otwór. W cią gu tych kilku sekundstrażnicy wię zienni pojawili się  za zakr ę tem, zza którego właśnie

Page 145: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 145/276

148

wybiegł. Otworzyli ogień. Leia odbijała strzały w powietrzu, zachwyco-na, że wreszcie może robić coś tak prostego, bezpośredniego i wdzię cz-nego. Niektóre strzały po odbiciu wróciły tam, sk ą d je wystrzelonoi zmusiły strażników do odwrotu.

Korytarz był zwyk łą durabetonową rur ą , łagodnie wznoszą cą się w gór ę . Han popę dził nią , oceniają c odległość. Sprawdził na ekra-nie notatnika i wystrzelił z miotacza w podłogę , oznaczają c na niej

 punkt. – To nasz znak – rzek ł.Leia dołą czyła do niego i pogr ążyła miecz w podłodze, wycinają c

dość krzywy okr ą g. Han odczekał, dopóki pierwsza para stóp nie poja-wiła się u szczytu rampy, po czym zaczął strzelać do pościgu.

 – Jak leci? – Powoli. Zapomniałam na począ tku skierować cię cie na zewną trzzamiast do środka.

 – A co za różnica... zresztą nieważne. – Przecię cie durabetonuostrzem skierowanym pod k ą tem do środka utworzyłoby korek, którytrzeba wycią gnąć od góry; cię cie pod k ą tem na zewną trz spowoduje,że korek wypadnie sam.

Ale nie wypadł. Leia dokończyła cię cie i stanęła na środku okr ę -

gu, ale korek uparcie tkwił w otworze.Han nie przestawał strzelać.

 – Artoo! – zawołał. – Jak gruby jest ten cholerny strop?Zerknął na ekran notatnika: „Mniej niż metr”.

 – No to czemu nie spada?Rozwścieczona Leia waliła nogą w korek. Ani drgnął.

 – Sprawdź jeszcze raz mapę – westchnęła. – Może trzeba byłociąć gdzie indziej.

 – Sama sprawdź. – Han rzucił jej notatnik i wypalił trzykrotnie,raz za razem. Odpowiedziała mu seria strzałów, które rykoszetowałyod ścian, zalewają c ich ogniem. – Widocznie nie umiem czytaćmap!

 – Nie, wszystko w porzą dku. – Spadaj, niech cię  szlag! Spadaj! – Han walnął pię tą w korek.

 Nic. Skoczył na niego, wybijają c się z obu nóg.

Korek poleciał w dół.

Artoo przesłał rozkaz kablem, wiją cym się  przez całą  fałszy-wą kapsułę aż do wtyku komputerowego obok drzwi doku. Jego czuj-

Page 146: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 146/276

149

niki akustyczne natychmiast wychwyciły zgrzyt unoszą cego się dachudoku.

Wypluł kabel z własnego wtyku i odczekał, aż spadnie na posa-dzk ę .

Z cichym, melodyjnym skrzekiem, zdradzają cym dobry humor,robot wytoczył się z kapsuły ratunkowej wprost na mostek „Sokoła”.Włą czył się do portu danych numer trzy i rozpoczął skróconą sekwen-cję startową z pr ę dkością komputera. Władze portu kosmicznego wkrót-ce się zorientują , że teoretycznie wolny dok otwiera się właśnie, abywypuścić teoretycznie internowany statek, a Artoo wolał w tej chwili

 być już daleko. No cóż, R2-D2 nie co dzień miewał okazję polatać sobie „Soko-

łem Millenium”.

Kapitan Mudlath był w biurze, obliczają c sobie, co też zdoła ku- pić za nagrodę za par ę Solo, kiedy zabrzę czał komunikator.

 – Kapitanie – zgłosił się adiutant do spraw administracyjnych. – Solo uciekli.

Mudlath poczuł, że robi mu się ciemno w oczach od nagłego przy-

 pływu adrenaliny. – Lepiej, żeby to był żart – wycedził przez zę  by. – I to śmieszny,

żebym ze śmiechu zapomniał, że mam cię zabić. – Nie wyszli jeszcze z wię zienia – mówił adiutant. – I nie wyjdą .

Ale opuścili celę .Mudlath zniżył głos niemal do szeptu.

 – Proponuję , żebyście ich wsadzili tam z powrotem. – Nie czeka- ją c na odpowiedź wyłą czył komunikator i odchylił się do tyłu, próbu- ją c zmusić skurczone mięśnie brzucha, żeby się rozluźniły.

Jeśli ich nie złapią ... hm, jego zwierzchnicy z Brygady Pokoju nietylko nie wypłacą mu nagrody za schwytanie Solo, ale mogą się zde-nerwować. A jeśli wszystko bę dzie szło dalej tak jak do tej pory, toznaczy jeżeli Brygada Pokoju bę dzie sprawowała rzą dy na tej zapy-ziałej planecie, być może bę dzie musiał odejść. Szybko. I niepostrze-żenie.

Zmusił się do działania i się gnął do szuflady biurka, gdzie trzymałczipy identyfikacyjne, odebrane więźniom. Może, po pewnych mody-fikacjach, jeden z nich pozwoli mu na ucieczk ę z planety.

Page 147: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 147/276

150

Durabeton pod stopami Hana spadł w mrok, ale tylko na głę  bo-kość około trzech metrów. Było to dość głę  boko, żeby Solo zaczął się martwić, czy nie wpadł w szyb kopalniany, ale jednocześnie na tyle

 płytko, że dzię ki doświadczeniu zdołał przejąć impet upadku na zgię tekolana, zeskoczyć z korka i przetoczyć się po podłodze – równie twar-dej jak ta pię tro wyżej – a wreszcie wstać na nogi z minimalną liczbą sińców.

Co wcale nie znaczy, że bez żadnych uszkodzeń. Jego kr ę gosłupw kwiecie wieku mę skiego przypomni mu o tym już rano. Zdumiewa-

 ją ce, ale nawet nie zgubił miotacza.Znajdował się w kolejnym durabetonowym tunelu, którego jedy-

nym oświetleniem było światło wpadają ce przez dziur ę w sklepieniu.

W dziurze zaraz pojawiła się głowa Leii. – Wszystko w porzą dku? – Złaź do mnie!Skoczyła głową w dół, ale w pół drogi przekr ę ciła się i wylą dowa-

ła, oczywiście na stopach. Jej skok był tak lekki, że Han mógł tylko się uśmiechnąć.

 – Robisz to dok ładnie tak, jak wszyscy Jedi. – Cicho. Dok ą d teraz? – podała mu notatnik.

Sprawdził na ekranie i zwrócił się w tym samym kierunku, w któ-rym uciekali tunelem pię tro wyżej.

 – Tam mają być metalowe drzwi, prowadzą ce do zgniatacza zło-mu. Idziemy w lewo i wychodzimy drzwiami na końcu.

 – Nie, Han. Tylko nie kolejny zgniatacz. Raz w życiu wystar-czy.

Mapa na ekranie znik ła nagle, a w jej miejsce pojawiły się  sło-wa:

 – Zainicjowałem wyłą czenie zasilania zgniatacza. Nie można gouruchomić, jeśli nie przejdzie pełnej sekwencji startowej, a to potrwaco najmniej trzy godziny.

 – No dobrze – westchnęła Leia. – W takim razie idziemy.W otworze w sklepieniu pojawiły się nowe postacie. Han i Leia

ruszyli biegiem, nie czekają c, aż tamci zaczną strzelać.

Dzię ki oczom holokamer „Sokoła” i ekranom czujników, R2-D2zdołał podnieść transporter na repulsorach. Statek kołysał się  jak ta-lerz balansowany na patyku i robot nie mógł się nadziwić, jakim cu-dem ludzie, z ich odruchami ś pią cego ślimaka, nie dorównują cymi

Page 148: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 148/276

151

szybkości komputera, mogą się nauczyć tak dobrze pilotować te po- jazdy.

Ostrożnie wyprowadził „Sokoła” z doku, zanim skrzydła dachuzdążyły się  zamknąć. Świergot robota przypominał radosny chichot

 – władze portu kosmicznego połapały się  ciut za późno. Teraz był już nad dokiem, poza zasię giem wszelkich urzą dzeń zak łócają cychkomunikację ; znów mógł widzieć i łą czyć się  z notatnikiem Hanai Leii.

Teraz musi tylko doprowadzić „Sokoła” pod wię zienie. Nie, nietylko doprowadzić. Doprowadzić w jednym kawałku.

Han ze złością kopnął stertę metalowego złomu, opartą o drzwiwyjściowe z komory zgniatają cej. – Artoo, nie mówiłeś, że bę dziemy musieli się przekopywać na

zewną trz!R2-D2 odpisał:

 – Przepraszam, komputer nie wspomniał, że zgniatacz jest do po-łowy pełen. Sami łamią własne przepisy, pewnie dlatego nie podaliinformacji o zawartości.

 – Leia, możesz to poprzecinać? Albo wyciąć dziur ę w ścianie? – Han spojrzał na Leię z nadzieją .

Leia postukała ostrzem miecza świetlnego w lśnią co niebiesk ą ścianę pomieszczenia i pokr ę ciła głową .

 – Jak widać, nie. Magnetyczne zabezpieczenie. Mogę pociąć tę stertę i to w cią gu kilku minut... – usłyszała za plecami mechanicznegłosy i odwróciła się – ...których nie mamy.

Przez drzwi, których Han i Leia użyli zaledwie kilka chwil temu,wszedł robot obronny i zaczął strzelać w tym samym momencie,w którym lufa jego miotacza wysunęła się z otworu. Ruszył biegiemnaprzód, nie przestają c strzelać. Zaledwie dobiegł do przeciwległej ścia-ny, zajął dogodną pozycję i zaczął ich metodycznie ostrzeliwać.

Leia odbiła pierwszy promień, po czym wraz z Hanem rzuciła się za najbliższą stertę złomu. Zasłona była dobra – ciężkie kawały stali bez trudu pochłaniały energię strzałów z miotacza. Chybione strzały

 jednak odbijały się  od ścian i, obdarzone nową  energią  przez polemagnetyczne, nieuchronnie musiały trafić Leię lub Hana od tyłu.Do pomieszczenia wpadł drugi robot, potem trzeci i czwarty.

Wszystkie strzelały jak naję te. – No to po nas – szepnęła Leia.

Page 149: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 149/276

152

 – Nie są dzę . – Han rozejrzał się wokoło, znalazł wygodniejszą niszę w stercie złomu i przeskoczył do niej. Mógł się na chwilę pod-nieść i strzelać. – Sześć, siedem, osiem. Im wię cej, tym lepiej.

 – Im wię cej, tym lepiej? – Leia wsunęła się w szczelinę obok nie-go.

 – Właśnie, jeśli bę dzie ich tu dość, nic nam się nie stanie. – Teraz wiem, czemu nigdy nie chcesz wiedzieć, jakie masz szan-

se. Nie znasz tego poję cia!Han uśmiechnął się promiennie.

 – Dziewięć, dziesięć, jedenaście. To wystarczy na począ tek. Mo-żesz mi podać kilka tych karabinków laserowych?

 – Masz zamiar obronić się , strzelają c?

 – Właśnie. Proszę , Leio. Dwa karabinki.Leia zawahała się , wyraźnie zbita z tropu rzadko używanym przezHana słowem „proszę ”, wreszcie mruknęła:

 – Kryj mnie. Idę .Han wyskoczył i szybko wystrzelił kilka razy. Leia w chwilę póź-

niej wysunęła się z ukrycia i zobaczyła, jak roboty przymierzają się doostrzelania jej męża. Kilka jednak musiało wstrzymać ogień, żeby niezniszczyć kolejnych robotów, które ładowały się do hali.

Używają c Mocy Leia się gnęła w kierunku jednego z tych ostat-nich, który zdawał się trzymać miotać dość luźno. Szarpnęła ku sobiei karabinek pożeglował w jej kierunku. Zanim wylą dował, powtórzyłasztuczk ę z kolejnym robotem wchodzą cym do pomieszczenia i jegomiotacz również posłusznie wylą dował w dłoniach Leii.

Przypadła do Hana. – Co teraz? – Taktyka korwety.Podniósł najgrubszą  i najcięższa blachę , jakiej mógł dosię gnąć,

i ustawił tak, aby przykrywała ich oboje. Zaimprowizowana fortecaoświetlona była tylko poświatą miecza Leii.

Han wskazał dwa punkty w blasze. – Dziura tu i tu. Wielkości pięści.Leia posłusznie wypaliła w metalu dwa otwory.Powietrze wypełniał teraz odór przegrzanej durastali.

 – Nie bę dziesz widział, w co celujesz. – Kto by tam celował... – Han wstawił po jednym miotaczuw każdy otwór, wymierzył mniej wię cej w sufit i zaczął strzelać.

Leia wyłą czyła miecz świetlny i odsunęła się możliwie jak najda-lej od miotaczy, zasłaniają c uszy r ę kami. Huk w tym zamknię tym po-

Page 150: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 150/276

153

mieszczeniu był ogłuszają cy. Han przesuwał miotacze na wszystkiestrony, z lewej na prawą i z góry na dół.

Metalowa pokrywa zadygotała, gdy trafiły w nią pierwsze ryko-szety. Han obejrzał się na Leię i zachichotał jak wariat, po czym za-mknął oczy i strzelał dalej.

 Najpierw jeden, a potem drugi miotacz wyczerpał ładunek i umilk łz cichym kliknię ciem. Dźwię k rykoszetów nad ich głowami jednak nie ustawał. Strzały odbijały się od jednej ściany do drugiej, od ściando sufitu i z powrotem, i jeszcze raz, i jeszcze, aż uderzyły w coś, conie było chronione magnetyczną powłok ą pomieszczenia.

 Na przyk ład w kupę złomu. Na przyk ład w roboty. Na przyk ładw roboty zredukowane do kupy złomu.

Kiedy wreszcie wszystko ucichło i na zewną trz nie było już sły-chać ani strzałów, ani trafień, Han ostrożnie odsunął blachę na bok i wyjrzał. Leia też wysunęła głowę , żeby popatrzeć.

Roboty nie zostały doszczę tnie zniszczone. Jeden z nich przecha-dzał się  tam i z powrotem, pozbawiony połówki głowy; przyciskałwyzwalacz w miotaczu, z którego została sama r ę kojeść. Drugi robotkr ę cił się wokół własnej osi, górna połowa w jedną , a dolna w drugą stronę , aż wreszcie przewrócił się na podłogę  i przeturlał bezradnie.

Wię kszość jednak leżała nieruchomo. – Bę dę pilnował wejścia – oznajmił Han – a ty przetnij się przez

ten stos i może wyjdźmy stą d wreszcie. – Z rozkoszą .

Strażnicy wybiegu popatrzyli w gór ę , na „Sokoła Millenium”, któryniezgrabnie manewrował nad ich głowami.

Strażnicy podnieśli miotacze i otworzyli ogień. Artoo widział atak  przez holokamery transportera i poczuł chwilowy dreszcz przeraże-nia. Już widział wszystkie uszkodzenia, zanim obliczenia prawdopo-dobieństwa nie podpowiedziały mu, że broń r ę czna nie jest w stanieuszkodzić statku. Sprowadził „Sokoła” o kilka metrów w dół, aż jegostę  pka znalazła się tuż nad ziemią , i tak pozostał.

Han i Leia wybiegli z bocznych drzwi w jednej ze ścian wybiegu.

Wprawdzie odcią gnę li od „Sokoła” ogień robotów-strażników, ale Hanstrzelał z miotacza przez całą drogę do statku, zmuszają c je do kryciasię i obrony, podczas gdy Leia odbijała po kolei wszystkie promieniewystrzelone w ich stronę . R2-D2 opuścił prawoburtową rampę i w cią -gu kilku sekund Han z Leią znaleźli się w sterowni.

Page 151: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 151/276

Page 152: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 152/276

155

 – Tak jest, kapitanie. Natychmiast, kapitanie. – Leia podreptałado sterowni i usiadła w fotelu pilota sekundę po tym, jak Han go opu-ścił. – Wiesz, że mamy tylko kilka minut, zanim nas nie wywę szą i niezaczną strzelać z ciężkich dział.

 – No to miejmy nadzieję , że jestem tak dobrym mechanikiem, za jakiego się uważam.

 – Mogę w czymś ci pomóc, póki nie skończysz? – Zajmij się panelem komunikacyjnym i sprawdź, czy dasz radę 

namierzyć ich czę stotliwość. Może się dowiemy, ile czasu naprawdę mamy.

 – Przy okazji porozumiem się z naszymi kontaktami przemytni-czymi. Niech wiedzą , że musimy się szybko wynosić.

 – Bardzo uprzejmie z twojej strony. – Och, zamknij się .

Han nie potrzebował dużo czasu, żeby znaleźć dowód sabotażu.Istotnie uszkodzono sterownik hipernapę du. Ktoś zainstalował zwy-k ły bezpiecznik, który miał wytrzymać sprawdzenie systemu, ale spa-lić się  przy pierwszym przepływie normalnej mocy przez system.

W przedziale sterownika hipernapę du sabotażysta zamontował rów-nież uk ład naprowadzają cy. Han przełą czył zasilanie hipernapę du tak,

 jak powinno być, a uk ład naprowadzają cy wyrzucił przez luk.Biegiem zawrócił do sterowni i usiadł w fotelu pilota. Leia, wciąż

ze słuchawkami komunikatora na uszach, wstała szybko i przesiadłasię na własny fotel.

Wspólnie obserwowali, jak w pewnej odległości z prawej stronywynurzył się długonosy pojazd latają cy i zwinnie kluczył pomię dzydrzewami.

 – A to co? – zapytał Han. – Yuuzhanie czy produkcja miejsco-wa?

 – Nie widzę z tej odległości – odpar ła Leia. – No cóż, wyminiemy go i wtedy zobaczymy, co to za jeden. – 

Han włą czył repulsory i postawił „Sokoła Millenium” na rufie. Dobie-gły go pełne niezadowolenia okrzyki C-3PO i dziki wrzask przera-

żenia Artoo. Przyspieszają c w kierunku wierzchołków drzew, obejrzałsię na Leię ze śmiechem. – Zapomniałem im powiedzieć, że startu- jemy.

 – Właśnie. – Leia, musisz przyznać, że było fajnie.

Page 153: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 153/276

156

 – Jasne. Porwanie, wię zienie, grożenie torturami, strzelanina...całkiem fajnie.

 – No widzisz.Leia poczuła, że na jej twarz wypływa niekontrolowany uśmiech.

 – No dobrze, dobrze. Mimo wszystko było całkiem miło. – Witaj w domu, księżniczko.

Page 154: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 154/276

157

ROZDZ I A £

1111111111Borleias

Tam zbudził się na łóżku szpitalnym.Znowu.Przestawało mu się to podobać. Za czę sto tu wracał.Tym razem bolało go lewe ramię , a on usiłował przypomnieć so-

 bie dlaczego. Kiedy tylko jakiś członek ekipy medycznej pojawił się 

w zasię gu jego wzroku, skinął na niego i zapytał: – Czy mógł bym przekazać komuś wiadomość? – Może najpierw kogoś tu przyprowadzę – zaproponował tamten.Kilka minut później zza błę kitnych zasłon wynurzyli się goście.

Pierwszy podbiegłTark, zajmują c miejsce jak najbliżej Tama. Uśmiech-nię ty Wolam zadowolił się miejscem w nogach łóżka. A szef wywiaduIella Wessiri usadowiła się pośrodku.

 – Które ramię cię boli? – zapytał Tark. – Nie, nie, Tark. Uważaj na protokół. – Tam żartobliwie zgromił go

wzrokiem. – Pierwszy ma mówić ten gość, który jest najważniejszy z punk-tu widzenia towarzyskiego lub który ma najmniej czasu. Kto to bę dzie?

 – Ja – odparował Tark. – Spróbuj jeszcze raz. – No dobrze... chyba ona. – Już lepiej.

Iella uśmiechnęła się do chłopca. – Miałam chwilę czasu, wię c postanowiłam, że sama tu wstą  pię ,żeby ci przekazać najnowsze wieści. Wczoraj dokonałeś nadzwyczaj-nego czynu. Udało ci się zapobiec ucieczce szpiega Yuuzhan z pewną 

 bardzo ważną informacją .

Page 155: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 155/276

Page 156: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 156/276

159

 –  Świetnie – podskoczył Tark. – Bę dę kr ę cił wszystko to, czegoon się boi.

 – Byleś nie nakr ę cił mnie – Tam nacią gnął koc na głowę .Usłyszał jeszcze chichot Tarka, po czym znów spokojnie zapadł

w sen.

Coruscant

Luke przebudził się w mroku, przez moment zdezorientowany brakiem znajomych widoków i zapachów, ale spokojny, bo czuł przysobie obecność Mary. To właśnie jej moszczenie się na szerokiej pry-

czy u jego boku przywołało go do rzeczywistości. – Skończyłaś wartę ? – wymamrotał. – Zgadza się . – Wspar ła podbródek na jego ramieniu i ułożyła się 

 jak na poduszce. – Ś pij. – Powinienem wstać. – Lepiej nie wstawaj. Same złe wieści. – Jakie wieści? – Spytaj naukowców.

 – Spę dziliśmy bardzo dużo czasu w ruinach – wyjaśniła Danni – i nie mieliśmy okazji pozbierać wszystkich odczytów, jakie nam były

 potrzebne. – Zamiast cią gnąć dalej, ziewnęła, po czym rozejrzała się ,zak łopotana, że zdradziła się ze swoim zmę czeniem.

Luke, Danni i Baljos znajdowali się w nastawni kompleksu. Dwójkanaukowców wydawała się wykończona, ale przynajmniej teraz byłodość wody, żeby się wyk ą  pać i wyprać odzież, wię c i tak wyglą dalilepiej niż przez ostatnich kilka dni.

 – Jakie odczyty? – zapytał Luke. – Za każdym razem, kiedy nawas patrzę , pobieracie jakieś odczyty.

 – Były to głównie odczyty biologiczne – wyjaśnił Baljos. – Od-czyty przepływów energii elektromagnetycznej, testy chemiczne wodyi źródeł żywności... tego typu analizy. Ale dopiero kilka godzin te-

mu, kiedy Kell i Buźka wyszli na gór ę i ustawili holokamery oraz urzą -dzenia monitorują ce, byliśmy w stanie dokonać zapisów astronomicz-nych.

Luke wzruszył ramionami. – No i czego się dowiedzieliście?

Page 157: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 157/276

160

 – Odczyty grawitacyjne sugerują , że jesteśmy teraz bliżej słońcaCoruscant – oznajmiła Danni. – Orbita planety uległa zmianie.

 – Temperatura powietrza jest o kilka stopni wyższa, niż powinna być o tej porze roku – dodał Baljos. – Wydawało mi się , że tak jest, już przy pierwszych odczytach, ale nie mogłem powiedzieć nic pewnegoaż do tej pory... równie dobrze mogła to być zwyk ła sezonowa fluktu-acja temperatury. W atmosferze jest też znacznie wię cej wilgoci, niż

 być powinno. Odczyty laserowych analizatorów spektralnych dają spój-ne wyniki i to na duże odległości. Mistrzu Skywalkerze, moim zda-niem czapy polarne topnieją .

 – Luke. Po prostu Luke. – Luke usiadł, marszczą c brwi. – Czy to przemiana światów na ich modłę ?

Danni skinęła głową . – Raczej „vongizacja”. Zachodzi znacznie szybciej, jest brutal-niejsza i skuteczniejsza niż nasze techniki.

 – A dobrych wieści nie ma? – Niewiele. – Danni wskazała na pierwszy z trzech ekranów kom-

 puterowych.Był na nim obraz z holokamery przedstawiają cy dach budynku.

Wyglą dał, jakby zmieniał skór ę – wiatr unosił kawałki czegoś, co wy-

glą dało jak liście. – Jesteśmy świadkami obumierania jednej z vongizują cych ro-

ślin. Trawy i eksplodują ce grzyby, których używali do rozbijania bu-dowli zaczynają obumierać. Nie wiem, czy to oznacza, że nie mogą się zaadaptować do tego środowiska, czy to tylko pierwszy, dobiegają -cy końca etap vongizacji planety, po którym przyjdą nastę  pne. Doktor Arnjak podejrzewa tę drugą możliwość.

 – Dla ciebie jestem Profesorkiem – rzek ł Baljos. – Wię c to albo dobra, albo zła nowina – mruknął Luke.Baljos kiwnął głową .

 – Właśnie. Tutaj mam wieści, które są mniej dwuznaczne – wska-zał na dwa pozostałe ekrany, jeden wypełniony wykresami i tekstem,drugi podzielony na osiem obrazów z holokamer: Yuuzhan Vongów

 przekopują cych się przez gruzy, zaję tych treningiem lub ustawionychw równe szeregi.

Luke spojrzał na ekrany. Informacja na pierwszym wydawała się dotyczyć proporcji gazów w atmosferze. – Co to oznacza? – Proporcja gazów toksycznych w atmosferze właściwie się usta-

 bilizowała. Oczywiście, na pewnych szczególnych wysokościach jest

Page 158: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 158/276

16111 – Twierdza Rebelii

ich wię cej, na innych mniej, ale w sumie ich ilość nie ulega zmianie.Są dzę , że ich obecność ma zwią zek z działaniem vongizują cych ro-ślin, które rozbijają durabeton i niszczą metale. Oznacza to również,że Vongowie nie próbują zatruć nam atmosfery. Zwię ksza to szanse na

 przeżycie tych ludzi, którzy wciąż jeszcze się tu znajdują . – Zdaje się , że to już coś. – Luke objął wzrokiem naukowców. – 

A ten drugi? – Pamię tasz, że przywieźliśmy tu kilka małych robocików zwia-

dowczych? – zapytała Danni. – W kształcie grzybów, mchów, no wiesz.Wypuściliśmy je w miejsca, które wydają się nam gęściej patrolowane

 przez Yuuzhan. Wę drują sobie bardzo powoli tymi ścieżkami, przeka-zują c informację w krótkich, trudnych do wykrycia pakietach komu-

nikacyjnych. A tak wyglą dają nasze pierwsze zestawy zdjęć. Niewielenam mówią , ale mam nadzieję , że pewnego dnia bę dzie inaczej. – Co zatem wnioskujecie z danych atmosferycznych?Danni i Baljos wymienili spojrzenia, z których Luke mógł odczy-

tać wiele, bardzo wiele. Już wycią gnę li wnioski, pomyślał, zasta-nawiają się tylko, które z nich mogą mi przedstawić i w jakiej kolejno-ści.

 – W sumie zasugerowaliśmy tym, którzy przeżyli, że siły Nowej

Republiki wrócą i odbiją Coruscant – mruknęła Danni. – Tak miało być – skinął głową Luke. – Nie są dzę , żeby było dok ą d wracać. Ile lat to zajmie? Rok? Pięć

lat? Dziesięć? Zanim nasze siły tu dotr ą , to już bę dzie inny świat. ŚwiatYuuzhan Vongów.

 – Niewielka to nadzieja dla tych, co przetrwali... – A zatem – odezwał się Baljos – musimy podejść trochę inaczej

do tego, co robimy. Musimy nauczyć ich, jak przeżyć w tym nowymświecie, obcym świecie. Nie musimy ich namawiać, żeby skoczyli dowalki, kiedy przyjdzie ta wielka chwila. Niech tylko przeżyją . Mogą też uciec. Przeanalizujemy wszystkie nowe formy życia, na które się natkniemy, zwłaszcza te przyniesione przez Yuuzhan, i nauczymy na-szych ludzi, które nadają się do jedzenia. Nauczymy ich, jak znajdo-wać bezpieczną wodę .

 – Jak oddzielać całe kompleksy – wtr ą ciła Danni – żeby Yuuzha-

nie nigdy do nich nie weszli...Luke rozważał usłyszane słowa przez kilka długich sekund. – Jeśli tak bę dzie, to znaczy, że przyznajemy się do przegranej... – W każdym razie, że przegraliśmy Coruscant – poprawiła go

Danni. – Nie całą wojnę .

Page 159: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 159/276

162

 – Nie mogę tego zaakceptować. – Luke poczułwzbierają cy gniew,ale stłumił go w sobie, zmusił do odejścia. – Chcecie powiedzieć, że tacała misja to jedna wielka klę ska?

 – Nie klę ska – Danni starannie ważyła każde słowo. – Misja niezgadza się z rzeczywistością , któr ą zastaliśmy. Tak jest w przypadkuwielu badań naukowych. Obserwujesz dowody, wymyślasz teorię , żebywyjaśnić ich istnienie, testujesz ją ... i w wię kszości przypadków oka-zuje się , że trzeba cała teorię przerobić na nowo. Do każdej prawdydochodzimy stawiają c jeden chwiejny krok za drugim...

 – Tak jak w szkoleniu Jedi? – No właśnie.Luke westchnął.

 – Muszę to w sobie przetrawić.

Luke wciąż jeszcze przetrawiał informacje, kiedy w dwa dni póź-niej wyruszył na kolejne poszukiwanie pojazdów z Buźk ą i Bhindi.

Teraz już nie zawsze podróżowali w zbrojach Yuuzhan. Odk ą dmieli bazę wypadową i nie musieli poruszać się cią gle w licznej gru-

 pie po nieznanych terenach, Luke i inni chę tnie wracali do cywilnej

odzieży. Była ona lżejsza i znacznie wygodniejsza od zbroi YuuzhanVongów, zwłaszcza że powietrze na niższych poziomach Coruscantz każdym dniem stawało się coraz bardziej parne. Kell i Buźka stano-wili wyją tek – uznali, że w yuuzhańskich zbrojach wyglą dają szalenieelegancko i upierali się , aby wk ładać je na wszystkie misje. Przypusz-czalnie były to nieoficjalne zawody, który wcześniej się podda i przy-zna, że mu niewygodnie.

Skoro osią gnę li pierwotny cel wyprawy – grupa miała już bazę dodziałania i jej członkowie nawią zali kontakt z lokalną nieyuuzhańsk ą ludnością – należało pomyśleć o wdrożeniu planu ewentualnej ucieczkiz Coruscant.

Sposób przeprowadzenia desantu nie przewidywał pojazdu umoż-liwiają cego ucieczk ę , ponieważ zdawali sobie sprawę , że na planecie

 pozostało tak wiele pojazdów w rozmaitym stanie zakonserwowania,iż z pewnością zdołają znaleźć, wyremontować lub ukraść działają cy

statek. Dzię ki pomocy Tahiri mogli brać pod uwagę  nawet statkiYuuzhan Vongów.Logika podpowiadała, że w ruinach Coruscant powinny znaleźć

się  tysią ce, jeśli nie miliony pojazdów. Cały problem polegał na ichznalezieniu, jako że wszystkie statki widoczne z powietrza zostały

Page 160: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 160/276

163

namierzone i zniszczone przez skoczki koralowe. Jedynie te, które pozostały ukryte lub przysypane, miały szansę wyjść cało.

A jednak choć do tej pory znaleźli setki statków, żaden nawet przydużej dozie dobrej woli nie nadawał się do ucieczki. Znajdowali dzie-sią tki taksówek powietrznych, liczne rozbite myśliwce, szczą tki han-garu z transporterem piechoty – i samą piechotą – zmiażdżonego nie-wyobrażalną masą zawalonego budynku. Luke uważał, że gdyby miałkilka miesię cy czasu, był by w stanie zebrać dość części ze zniszczo-nych myśliwców, aby zbudować z nich jeden sprawny... dzię ki czemuw odpowiednim momencie jedna osoba mogłaby opuścić planetę .

Była to kolejna klę ska, która go zupełnie przytłaczała. Siedział przy oknie na pięćdziesią tym pię trze, w pomieszczeniu, które niegdyś

 było biurem rekrutacyjnym Dowództwa Floty Myśliwców, wlepiają cwzrok w półmrok ulicy. Obok Buźka i Bhindi mozolili się przy kom- puterze biurowym, usiłują c zmusić go do pracy, a Luke zastanawiałsię , po co właściwie upierał się przy tej misji.

Jego syn, Ben, był o całe lata świetlne od niego, dobrze ukryty – nie tylko przed wzrokiem Yuuzhan Vongów, lecz tak że jego samego – w tajnej bazie Jedi w Otchłani, w części przestrzeni otoczonej i ukrytej

 przez czarne dziury. Mara z pewnością kwestionuje już jego kompe-

tencje. Jedi, których miał nadzieję natchnąć i zjednoczyć dzię ki wspól-nemu udziałowi w śmiałej misji na terytorium zagarnię te przez wroga,wkrótce stracą do niego zaufanie.

 Nagle coś przykuło jego uwagę – ledwie odczuwalne wrażenie, żektoś na niego patrzy. Podniósł wzrok znad zasłanej gruzem czeluści.

Po drugiej stronie ulicy, na mniej wię cej tej samej wysokości, ktośstał w oknie i mu się przyglą dał. Z tej odległości, to znaczy około stumetrów, Luke’owi wydawało się , że to człowiek, mężczyzna, i że jest

 bardzo blady. Się gnął po makrolornetk ę i podniósł ją do oczu.Ujrzał twarz, która była jakby znajoma.Mężczyzna miał przezroczystą cer ę , k ę dzierzawe ciemne włosy,

oczy niebieskie jak morze i wydatny nos, sugerują cy arystokratyczne pochodzenie. Był młody, miał może ze dwadzieścia lat, może nawetmniej. Ubrany był w jasną spódniczk ę czy też przepask ę od pasa w dółoraz lśnią ce elementy zbroi: r ę kawice bez palców, nałokietniki, nako-

lanniki. Niezbyt solidne jak na zbroję , choć wykonane z grubego me-talu. Mężczyzna przekrzywił głowę w taki sposób, jakby usiłował obej-rzeć sobie Luke’a pod różnymi k ą tami.

Luke znał tę twarz, ale nie wiedział sk ą d. Nie był w stanie odszukaćtego wspomnienia. Wolał zresztą teraz się nad tym nie zastanawiać.

Page 161: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 161/276

164

Kiedy oczy Luke’a napotkały jego wzrok, mężczyzna się uśmiech-nął. Był to uśmiech dziecka zachwyconego niezwyk łymi doznaniami

 podczas wyrywania nóżek owadom.Luke stwierdził, że wyczuwa go poprzez Moc, nawet nie się gają c

ku niemu. Mężczyzna był w Mocy goreją cym światłem, latarnią mor-sk ą w ciemności... Latarnią w ciemności... ale to nagle przestało miećznaczenie.

Luke poczuł, że brakuje mu tchu, jakby w chwili jego nieuwagidach się nagle zarwał i przycisnął mu pier ś dwiema tonami durabe-tonu.

Obejrzał się na Buźk ę  i Bhindi. Uruchomili właśnie terminal –  poświata ekranu zabarwiała ich twarze na niebiesko. Bhindi wyjęła

kartę danych ze szczeliny i chrzą knęła z satysfakcją . Oboje byli całko-wicie nieświadomi uczuć i wrażeń Luke’a.

Luke wiedział, że jeśli teraz spojrzy przez okno, tamtego już nie bę dzie. Była to jedna z najstarszych sztuczek, stosowanych przez twór-ców tandetnych holodram w celu uzyskania odpowiedniego napię cia.Kiedy jednak znów podniósł do oczu makrolornetk ę , mężczyzna wciążtam był, całkowicie nieruchomy.

Luke zwolnił blokadę okna. Właściwie musiał tylko wyjść i prze-spacerować się wą sk ą galerią  łą czą cą ze sobą oba budynki. Mógł po-dejść do tego człowieka i zacząć zadawać pytania. Poczuł jednak lekkiniepokój – instynkt starego pilota i zdolność zapamię tywania szcze-gółów topografii ostrzegły go, że coś tu jest nie w porzą dku. Wzdry-gnął się i otrzą snął z mgły, która zasnuła mu umysł.

Przed nim nie było żadnej galerii. Jeden krok za okno i spadł byw bezdenną czeluść. W śmier ć.

Mężczyzna uśmiechnął się jeszcze szerzej. Nagle cofnął się i znik łz zasię gu wzroku.

Luke poczuł, jakby spadł mu z ramion wielki ciężar. Znów mógłoddychać.

 – Skończyliście już? – zapytał.Buźka podniósł wzrok i zmarszczył czoło.

 – Luke, nic ci nie jest?

 – Nie. Ale czuję k łopoty. Chodźmy.Bhindi wstała. – Skoro nadchodzą k łopoty, to my już skończyliśmy.

Page 162: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 162/276

165

Luke, Buźka i Bhindi przycupnę li w kraterze, który kiedyś stano-wił narożnik wieżowca – tego samego wieżowca, w którym przed kil-koma minutami stał blady mężczyzna. Znajdowali się około dwudzie-stu pię ter ponad oknem, w którym było widać postać i teraz już cała

trójka wycelowała makrolornetki w okno, które Luke niedawno pró- bował otwierać.Pokój za tamtym oknem był pełen ludzi. Część miała na sobie

łachmany, niektórzy tylko w zaschnię te błoto i krew. Ich oczy dziwnie błyszczały, co sugerowało, że co najmniej od paru tygodni są na środ-kach dopingują cych. Wpadli do Centrum Dowodzenia, niszczą c wszyst-ko, co się nawinęło pod r ę k ę , rozbijają c meble i burzą c ściany – gwał-towność skierowana przeciwko wszystkiemu i niczemu.

 – Kim oni są ? – spytała Bhindi. – To nie są  twoi uciekinierzyz fabryki.

 – Są dzę , że to właśnie kanibale Yassata – odpar ł Buźka. – Czułeś,że przyjdą , Luke?

 – Coś w tym rodzaju – przyznał Luke. – Chodźcie, sprawdzimy jeszcze dół.

Wkrótce znaleźli pomieszczenie, w którym Luke widział bladegoczłowieka. Kiedyś było to główny apartament hotelowy, prawdopo-dobnie wolny w chwili zaję cia Coruscant. Z ogromnych okien, od pod-łogi do sufitu, roztaczał się widok na niebo – przynajmniej jeśli odpo-wiednio mocno zadar ło się głowę .

Luke wciąż czuł tę obecność, drgnienie Mocy, to samo, które ści-gał od chwili przybycia na Coruscant. Nie to jednak w tej chwili zwró-

ciło jego uwagę .Te okna. Był pewien, że to właśnie przy jednym z nich stał blady

mężczyzna.Pamię tał, że postać wypełniała okno od górnej framugi aż po pod-

łogę . A okna były wysokie na trzy metry.

 – Jesteś zmę czony – tłumaczyła Mara. – Dlatego stałeś się  tak wrażliwy na Moc. Z pewnością próbował tobą manipulować... prze-ś pij się trochę , bę dziesz w lepszej formie, by stawić mu czoło.

Mara nie wiedziała wiele na temat pocieszania zranionych istot – tyle, co z lekcji psychologii. Natur ę współczucia zrozumiała dopiero

Page 163: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 163/276

166

teraz, po urodzeniu Bena. Luke rzadko potrzebował wsparcia; jegomą drość i poczucie humoru stanowiły potężną zbroję przeciwko cio-som zadawanym przez życie, takim jak porwanie Bena czy śmier ćAnakina Solo. A teraz jest nawiedzany przez kogoś, kto o mały włossk łonił by go do skoku w przepaść. W takich chwilach Mara nie potra-fiła pomóc – starała się tylko trwać blisko niego, pełnić rolę kotwicy,o któr ą mógł się zaczepić.

 – Nie są dzę – odpar ł Luke. – Jestem pewien, że moje zmę czenieułatwiło mu przekazanie przez Moc rozpaczy i umysłowej słabości, to

 prawda. Ale i tak czuję , że jest bardzo potężny. I mam wrażenie, żegdzieś już widziałem tę  twarz. Wiem... – urwał. Ziewnię cie nie po-zwoliło mu dokończyć zdania.

Mara spojrzała na niego gniewnie. – Wiem, wiem, muszę się przespać. Jestem zmę czony. – Wycią -gnął się na pryczy. – Tak, jestem zmę czony, ale muszę też przyznać,że

 boję  się , by ktoś nie umieścił poprzez Moc w mojej głowie jakichśsugestii. Zupełnie jakbym był ć punem bez szkolenia i możliwości obro-ny...

 – Jesteś za to zmę czony i masz zranioną dumę .Uśmiechnął się lekko.

 – Cóż, być może. – Prześ pij się  trochę , farmerku. Podładuj sobie akumulatory, od

razu poczujesz się lepiej i zmienisz poglą d na życie. – Masz rację .Zasnął w cią gu kilku minut, oddychają c równo. Mara długo jesz-

cze leżała z otwartymi oczami, rozpościerają c własne postrzeganieMocy w tarczę ochronną , dostrojoną tak, aby wykryć każde drgnienienienawiści czy rozpaczy, które mogłaby wysłaćw ich stronę istota czy-hają ca na życie jej męża.

Borleias

Słońce Pyrii było tylko maleńk ą kropk ą w przednim iluminatorze,równie niezdolną przycią gnąć oka obserwatora jak każda planeta wi-

dziana z powierzchni innej planety. Z pewnością nie wystarczyłobyto, aby odwieść Hana i Leię od ich zajęć. – Rozumiem i dzię kuję . – Leia wyprostowała się nad tablicą ko-

munikatora. – Kontrola Borleias podała nam mapę znanych lokaliza-cji min dovin basali. Nie są pewni, czy ich wiedza jest kompletna.

Page 164: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 164/276

167

Han spojrzał na nią i strzelił palcami. – Czyli według nich istnieje spora szansa, że zostaniemy wyrwa-

ni z nadprzestrzeni zanim dotrzemy do cienia masy Borleias. Możeszim powiedzieć, że nic z tego.

 –  Że nic z tego, ponieważ... – Ponieważ je wyminę . A jak ci się zdaje? – Chyba lepiej jednak mieć przygotowaną broń. – Leia pobiegła

na gór ę , do górnej wieżyczki strzeleckiej, podczas gdy Han urucha-miał wyrzutnię rakiet. Włą czyła komunikator i natychmiast usłyszałaskargę męża: – Wcale nie wierzysz w moje zdolności.

 – Oczywiście, że wierzę . – Wprowadziła wieżyczk ę w ćwiczebneobroty i sprawdziła działanie komputera celowniczego. – Ale doświad-

czyłam również tego, co oni potrafią .Przestrzeń zawirowała wokół nich i prawie natychmiast powróci-ła do normy. Lecz Borleias nie wypełniała iluminatorów tak, jak po-winna. Słońce było trochę wię ksze i wyglą dało jak jasna kula.

 Nagle znaleźli się w pę tli. Siła odśrodkowa wbiła Leię w fotelstrzelca, zanim udało jej się uprzedzić męża, że widzi par ę skoczkówzbliżają cych się do „Sokoła” od strony rufy. Kosmos po obu stronachwieżyczki zawirował, kiedy nagle wykonali obrót stę  pk ą do góry zgod-

nie z pierwotną orientacją wyjścia. Nad głową widziała teraz dwa od-ległe błyski nadlatują cych statków.

Otworzyła ogień z górnych laserów z tak ą intensywnością , z jak ą nadążały się  ładować, a skoczki wysyłały w stronę „Sokoła” strumie-nie plazmy. Leciały na dość wysokim pułapie w stosunku do pierwot-nie zamierzonego manewru śledzenia pę tli „Sokoła”, co skończyło się tym, że znalazły się na kursie kolizyjnym z frachtowcem.

Z komunikatora dobiegł głos Hana. – Idę na sterburtę – rzucił, najwyraźniej przez zaciśnię te zę  by.Leia wybrała cel po sterburcie i skoncentrowała na nim cały ogień

laserów. Pustki skoczka nieźle sobie poradziły z kanonadą , przechwy-tują c każdy strzał, ale samo natężenie ognia skazało stateczek na śmier ć

 – rakieta, odpalona przez Hana w sekundę później, zdetonowała nakadłubie, zamieniają c go w par ę .

Han puścił „Sokoła” w szalony korkocią g po osi wzdłużnej. Deszcz

 pocisków plazmowych minął go, nie wyrzą dzają c szkody... prawie niewyrzą dzają c szkody, gdyż głośny brzę k, a później ryk alarmów dowo-dził, że przynajmniej jeden pocisk zdołał musnąć kadłub.

Wyminął ich drugi skoczek, wysforował się naprzód i rozpocząłdługą pę tlę wokół „Sokoła”.

Page 165: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 165/276

168

Han nie ścigał go, lecz wykonał zwrot w kierunku Borleias i ru-szył pełną mocą .

Leii szczę ka opadła ze zdumienia. Włą czyła komunikator. – Hej, ty – zawołała. – Co zrobiłeś z moim mężem? Tym, który

śmieje się  śmierci w twarz, a potem zabiera ją na drinka i kolację ? – Pilot próbuje nas wcią gnąć w zasadzk ę – odpar ł Han urażonym

głosem. – Czy ja wyglą dam na takiego idiotę ?Zmarszczyła brwi, ważą c odpowiedź.

 – No co, wyglą dam? – nalegał. – No nie, nie wyglą dasz.Uśmiechnęła się i wróciła do czujników. Według ich wskazań po-

zostały skoczek zacieśnił pę tlę , kiedy jego pilot zdał sobie sprawę 

z tego, że „Sokół” nie ma zamiaru go ścigać. Wkrótce znów bę dziesiedział im na ogonie. Zak łócenia w schematycznym obrazie siatkiwspółrzę dnych zdradzały położeniem min dovin basali, żywych źró-deł grawitacji, zdolnych do wyrywania statków z nadprzestrzeni.

Siatka była cią gle aktualizowana i cią gle ulegała deformacjom.Leia zmarszczyła brwi, usiłują c zrozumieć to, co widzi.

 – W dół! – wrzasnęła nagle. – W dół w stosunku do naszej obec-nej pozycji! Rusz tyłek, pilociku!

Ruszył, kierują c dziób „Sokoła” pionowo w dół. Gwałtowny ma-newr podniósł Leię z fotela. Słyszała wyraźnie, jak zatrzeszczały pasy

 bezpieczeństwa. – No dobrze, masz, czego chciałaś – powiedział Han. – Jesteś

mę czą cą , nieznośną babą . O co chodzi? Dlaczego nie lecimy wprostna Borleias?

 – Tam jest jeszcze wię cej min. A jedna nas goni. – Mina nas goni? – Han raczył wreszcie spojrzeć na tablicę czujni-

ków i dostrzec deformację , któr ą zobaczyła Leia; podążała za „Sokołem”i była coraz bliżej. – To nieładnie. Leio, jak tam nasz prześladowca?

 – Obróć się , proszę . Właśnie pod nas wleciał.Han posłusznie obrócił „Sokoła” po osi wzdłużnej Leia zaczęła

strzelać do drugiego skoczka.Teraz, kiedy „Sokół” przestał manewrować, jeśli nie liczyć pod-

skoków i zwrotów, które wykonywał Han, aby nie oberwać nieprzyja-

cielskim pociskiem, zaczął oddalać się od ścigają cej ich miny dovin basala, zbliżają c się do skraju zasię gu oddziaływania najbliższych min.Leia zalała skoczka ogniem. Zauważyła, że pustka ochronna ma

tendencję do zawracania w kierunku kabiny pilota za każdym razem,kiedy stateczek manewrował tak, aby dopasować się  do kolejnego

Page 166: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 166/276

169

zwrotu „Sokoła”. Skoncentrowała strzały właśnie w tym punkcie, od-czekała, aż „Sokół” wykona nastę  pny zwrot, po czym gwałtownie prze-rzuciła cel na dziób skoczka. Interpretery akustyczne wbudowanew tablicę  czujników „Sokoła” przekazały odgłos eksplozji i sygnałskoczka znik ł z ekranu.

 – Dobry strzał – usłyszała przez komunikator głos Hana. – Możezejdziesz na dół i wykreślisz nowy kurs na Borleias?

 – Daj mi chwilę . Ale z ciebie mę czą cy, nieznośny facet.

Wedge ze zmarszczonymi brwiami wysłuchał sprawozdania Hanai Leii z ich powrotu na Borleias.

 – Nie podoba mi się ta mina dovin basal, która was ścigała. – Mnie też nie – odpar ł Han. – Zaraz wystosuję do najwyższegodowódcy Yuuzhan notę protestacyjną  i bę dę nalegał, aby zaprzestałich używania.

Tycho siedzą cy po drugiej stronie stołu uśmiechnął się , co samow sobie było dość rzadkim zjawiskiem. Leia tylko spojrzała z ukosana męża.

 – Nawet wiemy już, jak się nazywa – odpar ł Wedge. – To lokalny

dowódca, Czulkang Lah. Uzyskaliśmy tę  informację  od reptoidów,którzy brali udział w najwię kszym ataku na nas, kiedy już uwolnili-śmy ich od nasion kontrolnych.

 – Lah – mruknęła Leia. – Z tej samej domeny, co Tsavong Lah?Tycho skinął głową .

 – Jeszcze lepiej. To ojciec Tsavonga Laha. Stary, zacię ty, groźnywojownik i nauczyciel innych wojowników. To jakby yuuzhański Garm

 bel Iblis. – A gdybyśmy go pokonali? – rozważał Wedge. – Gdyby nam się 

to udało, może Yuuzhanie doszliby do wniosku, że ich bogowie nie pragną zwycię stwa aż tak bardzo, jak im się zdawało.

 – Wracajmy do ruchomych min – odpar ł Tycho. – Nasuwa się  pytanie, od jak dawna je mają i dlaczego dopiero teraz się na nie na-tknę liśmy.

 – Racja – westchnął Wedge. – Han, Leia... kiedy kilka tygodni

temu wchodziliście do systemu Hapes, byliście przekonani, że minydovin basale nie tylko wycią gają statki z nadprzestrzeni. Mówiliście,że one według was rejestrują  charakterystyk ę masy każdego statkui przekazują tę informację do dowództwa Yuuzhan. Pozwalają im stwo-rzyć coś w rodzaju bazy danych na temat ruchów naszych statków.

Page 167: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 167/276

170

Leia skinęła głową . – To prawda. A Jaina wykorzystała wiar ę Yuuzhan w te informa-

cje przeciwko nim samym. – Domyślam się , że ta wę drowna mina dovin basal ruszyła za

wami, ponieważ rozpoznała was, a dok ładnie „Sokoła Millenium”.W przypadku innego statku z pewnością nie wykorzystaliby swoichzasobów w takim zakresie. Zniszczenie lub przechwycenie „SokołaMillenium” wraz z par ą Solo z pewnością byłoby ogromnym ciosemdla naszego morale i oni o tym wiedzą .

Han i Leia wymienili spojrzenia. Han miał butną minę , ale Leiawiedziała, że zdaje sobie sprawę  z niebezpieczeństwa, o ile teoriaWedge’a jest prawdziwa.

 – Co oznacza – podjęła – że każdy statek należą cy do, hm... sław-nych osób po naszej stronie może zostać zdemaskowany, gdziekol-wiek poleci i jakkolwiek bę dzie wyglą dał.

 – Właśnie, i trzeba o tym pamię tać. – Wedge odwrócił się do Ty-cha. – Skontaktuj się  z Cilghal, zorganizuj spotkanie dziś lub jutro.Wezwij tez Jainę  i jej doradców. Może uda nam się wykorzystać tę sprawę na naszą korzyść.

 – Skończyliśmy już? – zapytał Han. – Mamy trochę ważnych

spraw do załatwienia. Na przyk ład dorwać Jainę zanim się nią zaopie-kujecie. Miło byłoby spę dzić z nią trochę czasu. Dlatego cią gle tu wra-camy, a nie po to, żeby sobie popatrzeć na ciebie.

Wedge wyszczerzył zę  by. – Bezczelny typ. Chyba powołam pana z powrotem do aktywnej

służ by, generale Solo.

Leia leżała w łóżku. To prawda, było twarde, nierówne i o całe lataświetlne oddalone od miejsca, które przez wiele lat nazywała domem,ale należało do niej i sama świadomość, że ma miejsce, do któregomoże wracać, sprawiała jej przyjemność niewspółmierną do jakościłóżka. Położyła się w ubraniu i od pierwszej chwili, kiedy znaleźli się w pokoju, rozkoszowała się nie tyle wygodą , ile samym faktem posia-dania własnego łóżka.

Ktoś zastukał do drzwi. Leia podniosła głowę i spojrzała na leżą -cego obok Hana. On tak że popatrzył na nią wyczekują co. – Twoja kolej – powiedziała. – Dlaczego moja? – Bo ja powiedziałam to pierwsza.

Page 168: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 168/276

171

 – Z tak ą  logik ą nie można się  spierać. – Han przetoczył się na bok, wstał i przycisnął panel zamka. Drzwi odsunęły się . Za nimi stałwysoki, dość niezgrabny młody człowiek. Lewe ramię miał na tem-

 blaku. – Eee... witajcie – odezwał się gość. – Jestem Tam Elgrin. – Wiem, kim jesteś. – Han uścisnął mu dloń. – Trochę szpiegowa-

łeś, potem postanowiłeś dać sobie spokój i od tego czasu boli cię głowa. – Coś w tym stylu. – Wchodź.Leia wstała. Kwatera, któr ą dzieliła z Hanem, nie była duża ani

elegancko urzą dzona, ale przynajmniej mogli udawać, że znajdują się w cywilizowanym miejscu i czasie.

 – Napijesz się czegoś, Tam? – Nie, dzię kuję . Przyszedłem, żeby... no, żeby porozmawiać natemat Tarka.

 – Widzieliśmy się z nim kilka minut temu – odpar ła Leia. – Mó-wił tylko o tobie.

Han wskazał mu fotel. – Usią dź – zaproponował.

Stukanie do drzwi obudziło Kypa. Był ubrany, bo położył się tyl-ko na chwilę i trochę się zdziwił, że przysnął. Mistrz Jedi wstał i otwo-rzył drzwi, które odsunęły się , ukazują c Prosiaka. Gamorreański pilotopar ł się o framugę i skrzyżował dłonie na piersi z miną twardziela.

 – Jej Wysokość – oświadczył.Kyp przetar ł oczy, odpę dzają c resztki snu.

 – Co z nią ? – Chce się z tobą widzieć. – Teraz? – Teraz. – Gdzie? – Na dachu.Kyp uważniej przyjrzał się Gamorreaninowi. Prosiak zwykle nie

 bywał aż tak małomówny. A teraz zachowywał się jak wykidajło. Kyp

się gnął ku niemu Mocą , aby się upewnić, że to na pewno on, a nieYuuzhanin w wyją tkowo sugestywnym maskerze ooglith. – Już idę na gór ę .

Page 169: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 169/276

172

Kyp wyszedł na dach laboratorium biotyki – nierówną przestrzeńzabudowaną szafami urzą dzeń o szorstkiej powierzchni. Zapadła jużnoc, ale łuna na zachodzie świadczyła, że słońce zaszło niezbyt daw-no.

 – Tu jesteśmy – usłyszał głos Jainy, a kiedy się obejrzał, zobaczył ją i Jaga Fala usadowionych na obudowie skraplacza. Ledwie ich wi-dział w ciemności; na tle nieba majaczyły tylko ciemne sylwetki.W tym samym miejscu widać było jeszcze kilka innych kształtów – 

 jeden z nich wyglą dał jak koszyk, inny przypominał butelk ę . – Urzą dziliście sobie piknik? – prychnął. – Właśnie – głos Jainy brzmiał rozbawieniem. – A bogini naka-

zuje ci się przyłą czyć.

 – Dziwnie się zachowujesz, bogini. – Kyp spr ężyście wskoczyłna obudowę i wylą dował od razu w pozycji siedzą cej ze skrzyżowany-mi nogami, tak samo jak Jag. Jaina leżała na boku, zwrócona twarzą do obu mężczyzn.

 – To nie tylko piknik. – Jaina wzięła butelk ę  i nalała z niej doszklanki jakiegoś płynu. Obok koszyka stały jeszcze dwie szklanki,każda z innego kompletu. Podała ją Kypowi.

 – Musimy pogadać. We troje. – Napełniła pozostałe szklanki

i jedną podała Jagowi.Kyp z pową tpiewaniem pową chał zawartość szk ła.

 – Rozcieńczalnik do farb? – Nie ma lekko – mruknął Jag. – Czekają c na ciebie, sprawdza-

łem jego działanie na lokalnych insektach. Sto procent śmiertelności. – Cicho bą dź – wtr ą ciła Jaina. – To najświetniejszy przyk ład bor-

leiańskiej sztuki pę dzenia alkoholu. Picie go teraz, kiedy Yuuzhaniemogą w każdej chwili zaatakować, jest poważnym zaniedbaniem obo-wią zków służ bowych, wię c powinien smakować cudownie. – Pocią -gnęła ostrożnie łyk na próbę .

Jej twarz przez dłuższą chwile nie wyrażała żadnych uczuć, aleKyp poprzez Moc wyczuł fizjologiczną reakcję jej organizmu i zakoń-czeń nerwowych w gardle, które gwałtownie zaprotestowały przeciw-ko fali samogonu.

Jag co prawda nie był otwarty na Moc, ale dość dobrze znał Jainę ,

wię c doskonale wiedział, co się dzieje z dziewczyną . Aż się zatrzą sł ześmiechu, ale bezgłośnie. – No, dobrze – powiedziała. Miała głos jak podstarzały mecha-

nik. – Mamy problem, Kypie. Ty, ja i Jag. – Nie wiedziałem, że mamy jakieś problemy.

Page 170: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 170/276

173

 – No to dlaczego natychmiast zrywasz więź Mocy, kiedy tylkonie jest absolutnie potrzebna do realizacji naszego zadania? Czuję się ,

 jakbym tańczyła z facetem, który trzyma mnie na odległość ramieniai otrzepuje się po każdym tańcu.

 – Hm... interesują ce porównanie. – Kyp spojrzał na Jaga, ale młod-szy mężczyzna nie zareagował na metafor ę  Jainy, Kyp zaś nie byłw stanie dojrzeć jego twarzy. – Może powinniśmy kiedyś o tym poroz-mawiać. Na osobności.

 – A może jednak nie. Jag też jest częścią tej sytuacji. To właśnieon zaproponował tę rozmowę .

Kyp poczuł narastają ce rozdrażnienie; dodatkowo czuł się  zde-nerwowany tym, że pozwolił sobie na tak przewidywalną reakcję .

 – Naprawdę ? Bezpośrednia konfrontacja, co? Tak się  to robiw rodzinie Fel?Jag pocią gnął łyk samogonu i wydał taki dźwię k, jakby właśnie

dostał pięścią w splot słoneczny. Po chwili odpowiedział: – Pochodzę z wię cej niż jednego rodu, Kyp. Niektóre z nich są 

naprawdę przebiegłe... – Co to znaczy? – To znaczy... cóż, jeśli uważasz, że wiesz, o czym bę dziemy

mówić na tym spotkaniu, to najprawdopodobniej się mylisz. – Uroczo enigmatyczna odpowiedź. – Kyp pocią gnął ze szklanki.

Czymkolwiek była ta ciecz, zdawała się  zawierać w sobie alkohol, pieprz i zgniłe owoce. Oczy zaszły mu łzami. – Czekaj no. Wy dwojezażyliście antidotum zanim tu dotar łem, tak?

Jaina prychnęła. – Czy mogę już przejść do sedna sprawy? – Nie kr ę  puj się . – Nie tak dawno zacząłeś mną manipulować i nie spodobało mi

się to. Na Hapes wcią gnęłam cię w par ę niezr ę cznych sytuacji, sprawi-łam ci mnóstwo k łopotów. Ok łamywaliśmy się nawzajem co do na-szych intencji i ukrytych znaczeń tego, co robiliśmy. Cóż, doszłam po

 prostu do wniosku, że skoro postanowiłeś przyłą czyć się do mojej eska-dry, to znaczy, że mi przebaczyłeś. A kiedy i ja się zgodziłam, to miałoznaczyć, że i ja przebaczyłam tobie. Tak to miało być, czy może się 

mylę ? – Zgadza się . – Wię c jesteśmy partnerami czy nie? – Ależ jesteśmy. Co najmniej tak długo, jak długo istnieje Eska-

dra Bliźniaczych Słońc.

Page 171: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 171/276

174

 – Nie opowiadaj bzdur – głos Jainy zadr żał ukrywaną irytacją . – Za każdym razem, kiedy łą czymy się poprzez Moc, czuję , że przygo-towujesz się do tego dnia, kiedy przegryziesz smycz i zwiejesz. Wierzmi, doskonale cię rozumiem. Jeszcze kilka tygodni temu ze mną byłodok ładnie tak samo. Z dok ładnie takich samych głupich powodów.Szybko przerywasz więź, żebym się nie połapała, co robisz. I tak ci tonic nie dało. Proszę , żebyś przestał. Chcę , żebyś przestał myślećo odejściu i o samotności. Wiem, że twój brat nie żyje, że cała twojarodzina zginęła, że twoja ostatnia eskadra przepadła... i współczuję ci.Ale nie musisz odchodzić i nie musisz być sam.

 – Eee... – Kyp usiłował sklecić napr ę dce jak ąś odpowiedź. Właś-ciwą odpowiedź. – Nie chciał bym wchodzić nikomu w drogę . Zwłasz-

cza tobie. Tobie i... no wiesz komu.Jag wycią gnął r ę k ę . – Pułkownik Jagged Fel. Miło mi pana poznać. – A ty się zamknij. Jaino, czuję się niezr ę cznie. – Wiem. Jag i ja jesteśmy tak że partnerami, a czasem i czymś

wię cej, a teraz ty tu jesteś. Kiedyś chyba trochę się mną interesowałeśi na pewno jest to dla ciebie kr ę  pują ce. Dla mnie też, wierz mi. Ale czywarto dlatego odchodzić?

 – Powinno. – No to odejdź od razu i przestań się wahać.Kyp wstał.

 – Masz rację . Przykro mi, że... – Siadaj!Kyp usiadł tam, gdzie stał, zaskoczony siłą  jej głosu. Wytrzesz-

czył oczy. – No, już lepiej – uśmiechnęła się . – Jag, dlaczego wszyscy męż-

czyźni to durnie? – Predyspozycje biologiczne. A oto przyk ład. – Jag pocią gnął

kolejny łyk. Nawet w ciemności doskonale było widać, że zatrzą sł się od stóp do głów.

Jaina usiadła w identycznej pozycji jak Jag. – Kyp, wydaje ci się to niezr ę czne dlatego, że każde partnerstwo

to niezr ę czny uk ład. Rodziny też są niezr ę czne. Przynajmniej moja.

Musisz sobie z tym radzić, ponieważ alternatywą  jest utrata wszyst-kiego. Dawno temu byłeś dla mojego ojca kimś w rodzaju młodszego brata, przez co ani trochę nie stałeś się moim wujkiem. Nas też cośłą czy. Ale nie jest to więź dziewczyny z facetem ani mistrza z uczniem.Chyba oboje wiemy, że żadna z tych relacji tu nie pasuje. Jesteśmy

Page 172: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 172/276

175

 partnerami, cokolwiek to znaczy. Cokolwiek powinno to znaczyć dlanas. A jeśli jesteśmy partnerami, to łą czy nas więź na śmier ć i życie.

 Nie wiem, czy Jag cierpi z tego powodu, czy nie, bo nic nie mówi.A nic nie mówi dlatego, że jest dość mą dry, by wiedzieć, że nie mawpływu na moje zwią zki. A wię c pytam ostatni raz: jesteśmy partne-rami czy odchodzisz i chcesz umrzeć samotnie?

Kyp westchnął. – Widzę , że odziedziczyłaś po ojcu wyją tkową umieję tność ne-

gocjacji.Zignorowała przytyk, zdają c sobie sprawę , że styl negocjacji Hana

znacznie różni się od stylu reprezentowanego przez jej sławną mamę . – Zgadza się . No wię c?

 – Wię c jesteśmy partnerami –  Świetnie. – Uniosła szklank ę . – Wypijmy za to. – Musimy? – Musimy.Jag zachichotał.

 – Walka na śmier ć i życie z pilotami Yuuzhan jest niczym przytym kordiale...

Page 173: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 173/276

176

ROZDZ I A £

1212121212Borleias

Komandor Eldo Davip, kapitan „Lusankyi”, najwię kszego statku Nowej Republiki zaangażowanego w obronę Borleias, zjechał turbo-windą na Oś.

Oś była centralnym korytarzem wiodą cym przez całą  długośćgwiezdnego superniszczyciela, od dziobu po ruf ę . Nie był to korytarz

dla pieszych – ośmiok ą tny szyb miał w jednym końcu zamontowanymechanizm holują cy z linami, co pozwalało na transport ciężkiegosprzę tu. Był na tyle szeroki, że zr ę czni piloci mogliby przez całą jegodługość przelecieć par ą myśliwców X skrzydło w skrzydło.

Turbowinda zwolniła i zatrzymała się , a Davip nacią gnął na twarz przyciemnione gogle. Kiedy drzwi windy się rozsunęły, okazało się ,że dobrze zrobił – tuż za nimi para mechaników spawała właśnie ko-lejną sekcję aparatury, która wypełniała już całą przednią część Osi,

 blokują c wszelki ruch od tego punktu do przodu.Zewnę trzna powłoka urzą dzenia była wykonana z walcowanej stali

grubej na kilka metrów. Każda sekcja kadłuba, otwarta po obu stro-nach miała sto metrów długości, przy czym część dziobowa zwężałasię nieco i tu blachy montowane były na zak ładk ę . Mechanicy spawali

 je wzdłuż zachodzą cych części.Wewną trz kadłuba przebiegły metalowe kable, tworzą ce skompli-

kowane wzory i przewleczone przez hartowane metalowe pier ścieniena wewnę trznej powłoce kadłuba. Uk ład kabli i ich starannie monito-rowane napr ężenia służyły nie tylko usztywnieniu i zwię kszeniu wy-trzymałości kadłuba; gdy tylko znalazły się na właściwych miejscach,rozlokowano pomię dzy nimi pojemniki wielkości kontenerów i za-

Page 174: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 174/276

17712 – Twierdza Rebelii

mocowano kolejnymi kablami, a tak że ustawiono skrzynie różnychinstrumentów, które po instalacji zostały bardzo starannie wyregulo-wane.

Urzą dzenie zajmowało teraz jedną  trzecią  długości „Lusankyi”i było starannie ukryte w szybie. Żaden z doskonałych czujnikówoptycznych Yuuzhan Vongów nie był w stanie wykryć jego obecności,żaden z ich strategów nie potrafił by określić jego zastosowania.

Davip westchnął. Użycie tego urzą dzenia bę dzie oznaczać kres jego najbardziej prestiżowego przydziału. Ale prestiż nie bę dzie wielewart, jeśli Yuuzhanie zwyciężą , wię c tylko obserwował w milczeniumontaż urzą dzenia i życzył mu szczęścia.

 Na planecie w dole, na drugim pię trze budynku biotyki, kapitanYakown Reth postawił na stole tacę z kolacją , pozwalają c sobie nawetna to, by głośno brzę knęła. Ciężko usiadł na ławce. Nawet nie usiło-wał ukryć irytacji.

 Naprzeciw niego siedział porucznik Diss Ti’wyn, który latałw eskadrze Retha jako „Czarny Księżyc Dwa”. Odruchowo przygła-dził sier ść, która stanęła mu dę  ba na karku. Diss był Bothaninem

o br ą zowozłotej sier ści, niezwykle atrakcyjnym zarówno z punktu wi-dzenia Bothan, jak i ludzi, a w sytuacjach towarzyskich cieszył się dużym wzię ciem.

 – Coś ci wlazło pod kombinezon i ugryzło w zadek? – zapytał.Reth prychnął, mimo wszystko rozbawiony.

 – Tu, na Borleias, mamy poważne k łopoty.Ti’wyn wytrzeszczył oczy.

 – Jak to? Myślałem, że wygrywam? – Przestań żartować. Chodzi mi o to, że jesteśmy w gorszej sytu-

acji, niż gdyby nas przewyższali liczebnością , otoczyli i skazali nazagładę .

 – Och... – Ti’wyn nadział na widelec ugotowany plasterek lokal-nego owocu z puszki i wsunął sobie do ust. – No to zeznawaj.

 – Nie mów z pełnymi ustami. Nie, Diss, to nie jest żart – zniżyłgłos, żeby jego słów nie było słychać przy są siednim stole. – Zdaje się ,

że na górze mają poważne, naprawdę poważne k łopoty. – Generał Antilles? Przecież on ma wspaniałą opinię . – Uważaj. Wiesz, kto dowodzi „Lusankyą ”? – Eldo Davip. – Pierwszej klasy dupek, gorszego nie znam.

Page 175: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 175/276

178

 – Zgoda... ale w czasie ataku Yuuzhan kilka tygodni temu świet-nie sobie poradził.

 – Jestem pewien, że to jakiś przekr ę t. W każdym razie NinoraBirt eskortowała wahadłowiec ze stacji naprawczej „Lusankyi”. Twier-dzi, że naprawy nie idą dobrze. Całe baterie turbolaserów i dział jono-wych wciąż jeszcze nie działają . Nie są dziłem, że „Lusankya” dostałaaż tak mocno w czasie ostatniego ataku. A ty?

 – Właściwie nie. – A to oznacza kolosalne marnotrawstwo ze strony komandora

Davipa, o którym generał Antilles albo nie wie, albo nie chce wie-dzieć. Co z kolei nie świadczy dobrze o jego umieję tnościach.

Ti’wym wzruszył od niechcenia ramionami, ale już nie wydawał

się taki wesoły. – A to dopiero począ tek. Pamię tasz, kiedy przyjechała tu Rada? – Pamię tam. Bardzo po cichutku. Spotkali się z Antillesem i gór ą 

sztabu, a potem uciekli. – Mechanik, który właśnie został przeniesiony do eskadry Czar-

nych Księżyców, stałw holu, kiedy wychodzili. Mówił, że radny Pwoe był wściek ły. Pwoe twierdził, że Antilles odmówił dowodzenia Borle-ias i zmienił zdanie dopiero wtedy, gdy Rada zgodziła się spełnić jego

żą dania. – Jakie żą dania? – Nie wiem. A czego ty byś zażą dał? – Eleganckiego jachtu, dożywotniego przydziału na „Błę dnego

Rycerza”...Reth w milczeniu gapił się  na pokrojoną  kieł bask ę , pływają cą 

w ostrym sosie na jego talerzu. Na jej widok stracił apetyt... albo możeod całej tej rozmowy.

 – Przestań sobie robić jaja. I jeszcze ta sprawa z Jainą Solo.Ti’wyn skwapliwie potwierdził.

 – Musimy nieraz kr ążyć bez sensu, bo jej eskadra zawsze pierw-sza dostaje zezwolenie na lą dowanie.

 – Ona i jej piloci są specjalnie traktowani w każdej z możliwychkategorii. Pierwsi mają dostę  p do części zamiennych, pierwsi do bac-ty, pełny ładunek torped protonowych, pierwsi do naprawy myśliw-

ców i astromechów... widziałeś, żeby któryś z nich tu jadł? – Rethmachnął r ę k ą wokoło, wskazują c zatłoczoną , hałaśliwą mesę . – Nie. – Mają własną  świetlicę i chodzą pogłoski, że zatrudniają na „Śnie

Rebelii” swojego kucharza.

Page 176: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 176/276

179

 – A, bo to stary statek jej matki. – Właśnie. Stary statek jej matki. Bliźniacze Słońca nie zrobiły

niczego, czego nie zrobiłyby Czarne Księżyce. I nie zrobią . Jeśli nieliczyć popisywania się nazwiskami sławnych mamuś i tatusiów.

 – Uspokój się , Yak. Na pewno stoją za tym jakieś sprawy poli-tyczne. Wiesz, że w polityce nic nie dzieje się  tak po prostu... a bezniej w ogóle nic się nie dzieje.

Reth niechę tnie musiał przyznać mu rację . – Tak mi się  po prostu nazbierało. Muszę  też zakwestionować

kompetencje Antillesa. – A nie wolał byś siedzieć cicho? Zaczynasz gadać jak buntownik 

na szkoleniu.

Reth uśmiechnął się szeroko do swojego zastę  pcy. – Nic z tych rzeczy. Próbuję sobie po prostu wyobrazić, czy po-winienem poprosić o przeniesienie do jakiejś innej eskadry, w innejgrupie floty. Nie jestem pewien, co robić. Gdybyś przypadkiem usły-szał coś na tematy, które poruszyłem... no wiesz, nadstawiaj uszu, do-

 bra?Ti’wyn zastrzygł wielkimi, spiczastymi uszami.

 – Jak zawsze.

Transporter „Fu’ulanh”, orbita Coruscant

Mistrzyni Przemian Nen Yim otuliła się  szczelnie w maskują cefałdy płaszczoskóry, nakazują c koł pakowi mistrza, aby pozostał spo-kojny i nie zdradził obserwatorom jej przynależności do kasty. W śladza mistrzem wojennym Tsavongiem Lahem wstą  piła na ję zor gana-dota.

Ganadoty były nieruchomymi stworzeniami. Rodziły się jako pła-skie muszle długie i szerokie na jakieś pięć kroków, a wysokie na jeden.Budowę miały mało skomplikowaną – głównie jama gę  bowa, odbyt,łą czą cy je potężny kanał, otwory do bocznych żołą dków i ję zyk.

Jeśli jednak ganadoty wyhodowano aż do dojrzałości i nauczonospełniać żą dania swoich panów, pełniły świetnie rolę portali i tarasów

widokowych. Żywione przez służą cych, którzy przynosili im skorupychrzą szczy i inne pożywne śmiecie, zrzucane wprost do odźwierni-ków żołą dków i karmione hormonami w celu zmiany kształtów, gana-doty mogły też służyć jako kopulaste lub kuliste przedsionki. Tkankiwyściełają ce drogi trawienne tych stworzeń miały pię kne, per łowe

Page 177: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 177/276

180

 barwy, a dzię ki właściwej diecie wydalanie było rzadkim wydarze-niem.

Jednak najistotniejszą cechą ganadota, która stanowiła o jego wy- ją tkowej architektonicznej przydatności, był ję zor. Osoba wyszkolonaw korzystaniu z niego mogła za pomocą balansowania ciałem lub na-cisku stóp powodować jego wysunię cie, podniesienie, opuszczenie,

 jak również skierować jego końcówk ę w dowolny punkt w okolicyciała stworzenia.

To właśnie uczynił Tsavong Lah. Zaledwie Nen Yim stanęław odpowiednim miejscu, sk łonił ję zor do wysunię cia się nad ogromną komnatę w samym sercu żywego statku, nad tłumem, tuż przed włók-nistymi liśćmi, które zamykały drugie wyjście.

Tsavong Lah podniósł w gór ę  obie dłonie, odrzucają c płaszczz ramion. – Kapłani i mistrzowie przemian, wyznawcy Wielkiego Boga Yun-

-Yuuzhanina, pozdrawiam i witam was. Wkrótce zostaniecie zabraniz tego miejsca na poblisk ą planetę Borleias, gdzie mój ojciec, Czul-kang Lah, sprowadzi na niewiernych rozpacz i klę sk ę .

Słuchacze – było ich około trzydziestu, reprezentują cych w rów-nej liczbie obie kasty: kapłanów Yun-Yuuzhanina i mistrzów przemian

 – wznieśli okrzyki radości i uznania. Nen Yim rozróżniała twarze wielu z nich, mię dzy innymi mistrza

 przemian Ghithry Dala, którego oskar żyła, oraz Takhaffa Uula, kapła-na, który dyskretnie kr ę cił się w towarzystwie Ghithry Dala przez ostat-nie kilkanaście tygodni.

 – Jak wiecie – rzek ł Tsavong Lah – jesteście tu po to, aby przejąćw posiadanie Borleias po jej upadku. Ten zielony, bogaty świat, nie-mal nietknię ty r ę k ą niewiernych, bę dzie waszą nagrodą za służ bę bo-gom, służ bę Yuuzhan. Połowa jego bę dzie domeną kapłanów, połowa

 – mistrzów przemian, a wszyscy bę dą zjednoczeni czcią Yun-Yuuzha-nina. Aby ten świat należał do was, musicie na nim wznieść jedyniewasze potężne świą tynie i chwalebnie stworzone domeny. Niestety,nie uczynicie tego. Jakież to smutne.

To był począ tek zemsty mistrza wojennego, wyrażony zaledwiekilkoma spokojnie wypowiedzianymi słowami.

Tłum ucichł. Niektórzy spoglą dali po najbliższych są siadach,mamroczą c pytania. – Cieszę się , że codziennie bę dę się budził bez towarzyszą cego

mi odoru choroby, rozk ładu mojego własnego ramienia. Cieszę się , żecodziennie bę dę wstawał ze świadomością , że nie naraziłem się bo-

Page 178: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 178/276

181

gom, a jedynie kilku kapłanom i mistrzom przemian, którzy ośmielilisię uzurpować sobie bosk ą wolę . – Głos Tsavonga Laha zagrzmiał podsklepieniem, a Nen Yim wiedzą c, że jego szerokie plecy aż dr żą odtłumionych emocji. – Cieszę się wiedzą c, że ci, którzy pozostaną , bę dą zjednoczeni nienawiścią do niewiernych, a nie żą dzą zdobycia tego,co mogą dostać jedynie kosztem innych. Cieszę się na myśl, że wkrót-ce was nie bę dzie.

 – Nie, mistrzu wojenny – rozległ się głos jednego z kapłanów,Takhaffa Uula, młodego jak na swoją  rangę , zbyt ambitnego jak naswój wiek. – Nie było takiej zdrady. Nie możesz tak twierdzić. Możeszuratować swoje ramię  i ustrzec się  przynależności do Zhań bionychtylko służą c wiernie Yun-Yuuzhaninowi.

 – Są tacy, którzy twierdzą , że zaufanie jest kwestią wiary – odpar łTsavong Lah. – A ja powiem, że zaufanie jest kwestią wiedzy i obser-wacji. Znajdź takiego, który zasługuje na twoje zaufanie, a wtedy za-ufanie zagości w twym sercu. Znajdź takiego, który nie jest go go-dzien, a nie bę dzie zaufania w twym sercu. Takhaffie Uulu, czy ufasznaszym bogom?

 – Tak, mistrzu wojenny – zawołał młody kapłan. – A czy oni ci ufają ?

 – Nie rozumiem. – Jeśli ci ufają , jeśli wierzą , że twoje motywy są szczere, wierzą ,

że myślałeś tylko o ich honorze, a nie twoim własnym, to z pewnością zechcą cię uratować. Od tego – podniósł ramię ze szponem radanka,wskazują c jego kleszczami na ogromne liście zasłaniają ce tylne wej-ście.

Było to hasło dla Nen Yim. Dłonią ukrytą pod szatą pogładziłamalutkie stworzenie, krewniaka ogromnej rośliny, sk łaniają c je do dzia-łania. Zrobiło, czego od niego chciała – zwinęło się w rurk ę .

Podobnie zachowały się liście nad drzwiami, odsłaniają c mrocz-ną  czeluść w ścianie. Czeluść była cztery razy wyższa niż wzrostYuuzhanina i cztery razy szersza.

Z jej mroku dobiegł odgłos wę szenia, a potem coś jakby stłumio-ny, niski ryk.

Coś ukazało się w otworze.

Miało dwie nogi i dwoje ramion, jak Yuuzhanin. Ale chodziło przy-kucnię te, zgarbione jak zwierzę . Twarde i pulsują ce mięśnie nóg beztrudu utrzymywały potworny ciężar ciała, bo stworzenie było równiewielkie jak otwór, przez który weszło. Miało pełną k łów paszczę o wiel-kich siekaczach. Kr ę ciło ł bem, ażwreszcie ujrzało grupę Yuuzhan. Małe

Page 179: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 179/276

182

oczka obserwowały te drobne istotki z błyskiem pożą dania głodnegozwierzę cia.

 – To rancor – wyjaśnił Tsavong Lah. – Zwierzę z tej galaktyki. Nie zasługujecie na zaszczytną  śmier ć z r ą k moich lub jednego z mo-ich żywych or ęży. Kiedy umrzecie, nie bę dzie to śmier ć wojowników,lecz konanie bydła, które nasyci głód tej bestii.

 – A jeśli to my go zabijemy? – rozległ się przepełniony złośliwo-ścią głos Ghithry Dala.

 – Pożyjecie kilka chwil dłużej – odpar ł mistrz wojenny. – Kilkakrótkich chwil.

Z otworu wynurzył się  kolejny rancor, potem trzeci i czwarty.Rozstawiły się wzdłuż ścian komnaty, otaczają c ofiary.

Tsavong Lah odchylił się do tyłu i ję zor wycofał się , unoszą c jegoi Nen Yim z powrotem do pyska ganadota. Kiedy rozległy się pierw-sze wrzaski ofiar i ryki bestii odbijają cej się od ścian komnaty, obojeodwrócili się od ohydnej uczty i mistrz wojenny poprowadziłNen Yimdo wyjścia.

 – Mistrzu wojenny, czy mogę zadać dwa pytania? – Możesz. – Wyszli z ganadota do szerokiego, czerwono-niebie-

skiego korytarza, gdzie dołą czyli do nich członkowie osobistej gwar-

dii Tsavonga Laha, kroczą c w pełnej szacunku odległości przed i zanimi.

 – Po pierwsze, czy kapłaństwo Yun-Yuuzhanina i kasta mistrzów przemian nie podniosą krzyku?

 – Krzyku? Pewnie, że podniosą . Bę dą  żą dać krwi. Kiedy na-dejdzie informacja, że cały ich transport został zaatakowany przez

 pilotów z Borleias i wybity do nogi, wszyscy bę dą domagać się ze-msty.

 – Aha – Nen Yim przez chwilę szła w milczeniu, wiedzą c, że jegoodpowiedź oznacza śmier ć tak że i dla niej. – Czy ja nie powinnamznaleźć się wśród nich? A może umr ę inną  śmiercią ?

 – Nie mogę cię zabić. Zostałaś wypożyczona od Wielkiego Wład-cy Shimrry. Poza tym nie ma powodu, abym miał cię krzywdzić. – We-szli do przedsionka żołą dka, w którym czekał osobisty transporter Tsa-vonga Laha. Podobna do powieki ściana śluzy była w tej chwili

zamknię ta, chronią c atmosfer ę pomieszczenia. Weszli na kolec stwo-rzenia, stanowią cy rampę wejściową , po czym usadowili się w żołą dku pasażerskim istoty. – Jestem z ciebie zadowolony, Nen Yim. Czy zamie-rzasz rozpowiadać tę historię ? Wzniecać nienawiść do mojej osoby?

 – Nie.

Page 180: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 180/276

183

 – A gdybyś zmieniła zdanie, co by się stało?Usiadła w swoim fotelu i zamyśliła się . Mię sista powierzchnia sie-

dzenia otoczyła jej talię i tułów, otulają c bezpiecznie przez skutkami przyspieszenia, które wkrótce miało nastą  pić.

 – Jedyny powód, dla jakiego mogłabym zechcieć to zrobić, to żebyzaszkodzić tobie. Ale wtedy byłoby to słowo zdyskredytowanej mi-strzyni przemian przeciwko słowu mistrza wojennego. Zginęłabym,zanim zdołałabym przedstawić dowody.

 – Cóż za marnotrawstwo. Twoja mą drość, zaprzę gnię ta do naszejsłuż by, wynagradza z nawią zk ą stratę Ghithry Dala i jego wspólników.Czy wykorzystasz ją dla nas?

 – Tak. – Nie zawahała się , skoro Tsavong Lah powiedział „dla

nas”. W jej mniemaniu oznaczało to Yuuzhan Vongów, a nie samegomistrza, mogła zatem z czystym sumieniem przytaknąć. – Niedługo, pewnego dnia, statek-nasienie wróci na tę  planetę 

i zakończy jej transformację . Chcę , abyś wróciła do Wielkiego Wład-cy Shimrry i badała Mózgo-Świat. Nie czyń niczego, co nie spodoba-łoby się bogom... ale zdobą dź wiedzę , której bogowie zechcą nam ła-skawie udzielić.

 – Tak uczynię , mistrzu wojenny.

 – Wię c nie mów już wię cej o śmierci. Spotkasz ją , kiedy nadej-dzie właściwy czas. A teraz czas nie jest właściwy.

Coruscant

Baljos Arnjak zaczynał wyglą dać tak, jakby i on przechodził in-tensywną vongizację . Krzaczasta broda i wą sy rosły mu bez przeszkód,we wszystkich kolorach od jasnobr ą zowego do czarnego. Przypominały

 jako żywo buntowniczą formę  życia nie z tego świata. Pomarańczowykombinezon, który wk ładał, kiedy nie podróżował jako Yuuzhanin,miał teraz wię cej plam niż czystej tkaniny; niektóre z nich wyglą daływr ę cz jak żywe kolonie mchu lub porostów. Zmiany te jednak, podob-nie, jak środowisko, w jakim przebywała grupa, wydawały się mu słu-żyć – oczy mu błyszczały, ruchy miał pełne ożywienia.

 – Chodźcie, chodźcie – zawołał, kiwają c r ę k ą na Jedi i Danni,aby weszły do komory hibernacyjnej Lorda Nyaksa. Bhindi już tam była i siedziała na taborecie.

 – Powiedz mi, że masz jakieś informacje – odezwał się Luke.Baljos rozpromienił się .

Page 181: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 181/276

184

 – Mam jakieś informacje. Widzisz, wcale nie bolało, prawda?Możecie już sobie iść.

 – Nie drocz się z Jedi – wtr ą ciła Bhindi. – I nie żą daj pochwał,które co ci się  nie należą . To ja wykopałam wię kszość informacjiz przeklę tych bebechów tych cholernych maszyn serwisowych.

 – Ależ zgadza, się , zgadza, Panno Szarpidrutko. Co nie znaczy,że umiałabyś je zinterpretować. – Baljos najwyraźniej dostrzegł znie-cierpliwienie na twarzy Tahiri, gdyż urwał wą tek. – Jesteśmy gotowi

 przekazać wam wszystko, co musicie wiedzieć na temat Lorda Nyak-sa. To, czego Bhindi nie znalazła w pamię ci maszyny, wymyśliliśmysami.

Luke opar ł się o wyprutą konsolę komputera i skrzyżował ramio-

na na piersi, jakby chciał się obronić przed tym, co za chwilę usłyszy. – No wię c kim on jest? W jakim celu został zmodyfikowany?Baljos skinął głową na znak, że to pierwsza seria pytań, jakiej się 

spodziewał. – To jest... albo raczej był... Mroczny Jedi. Nazywa się Irek Isma-

ren.Luke zmarszczył brwi i pokr ę cił głową .

 – To niemożliwe.

 – Kim jest Irek Ismaren? – zapytała Tahiri.Luke wygrzebał z torby notatnik.

 – Tak jak mówi Baljos, był szkolony na Mrocznego Jedi. To synalbo Imperatora, albo niejakiego Sarceva Questa oraz kobiety nazwi-skiem Roganda Ismaren. Była to szalona osoba, która zmodyfikowałaswojego syna za pomocą implantów komputerowych. Moja siostra Leiawpadła na nią na Belsavis mniej wię cej pię tnaście lat temu.

Otworzył notatnik i zaczął przewijać pozycje spisu. Notatnik ten,choć nie tak obszerny jak baza danych, przechowywana w ukrytymmiejscu, które mogłoby służyć jako główna kwatera Jedi, zawierał in-formację o wszystkich wrażliwych na Moc lub zwią zanych z Mocą istotach i miejscach, które Luke kiedykolwiek napotkał w trakcie dłu-gich poszukiwań wiedzy na temat Zakonu Jedi.

W kilka chwil znalazł poszukiwany plik. Na ekranie notatnika pojawiła się twarz: arystokratyczna, dostojna, nieco jakby niedokoń-

czona, jak u bardzo młodego człowieka, okolona ciemnymi kr ę cony-mi włosami.Była to twarz młodszego Lorda Nyaksa.Luke poczuł nagle, że jest równie blady jak Lord Nyax. Pokazał

 portret Marze.

Page 182: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 182/276

185

Skinęła głową , odnotowują c pewne szczegóły, które pojawiły się na ekranie pod imieniem Ireka.

 – Teraz powinien mieć około trzydziestki. – Tak. I normalny wzrost. – Tyle tylko – wpadł im w słowo Baljos – że spę dził te lata w ko-

morze hibernacyjnej, wię c jest fizycznie młodszy niż wskazuje na to jego faktyczny wiek. Jego procesy życiowe uległy spowolnieniu. Zo-stał poddany eksperymentom medycznym, o których wspomniałemwcześniej. Procedury te sprawiły, że jego kości rosły jeszcze długo

 potem, kiedy powinny się utwardzić, i dały mu znaczną masę mię -śniową . Matka wszczepiła mu w mózg aparatur ę komputerową  jesz-cze w wieku niemowlę cym, dzię ki czemu zdołał uzyskać odpowied-

nią koncentrację – nazwijmy to po imieniu „monomanią ” – i nauczyłsię władać Mocą w stopniu znacznie wię kszym, niż wskazywał by nato jego wiek. Kiedy tu przebywał, aparatur ę rozbudowano, aby jeszczezwię kszyć kontrolę . Widocznie stymuluje ona to, co zostało z jegomózgu, w sposób sprzyjają cy kontrolowaniu Mocy. Był wyposażonyw ostrza świetlne, a ich użycie zostało trwale zakodowane w implan-tach mózgowych.

Luke z trzaskiem zamknął notatnik.

 – Jak to się stało? – Zdaje się , że po opuszczeniu Belsavis – podjęła Bhindi – wraz

z matk ą przybył na Coruscant i ukrył się tutaj... a przez „tutaj” rozu-miem właśnie tę budowlę . Matka starannie monitorowała jego postę - py w poznawaniu Mocy, szkolą c go na najpotężniejszego Jedi, jakiistniał. Poddała go modyfikacjom medycznym, aby stał się wyższy,

 bardziej imponują cy, potężniejszy fizycznie. Załatwiła również spro-wadzenie tu isalamirów, aby nikt go nie znalazł, chociaż jego obec-ność w Mocy była coraz silniejsza.

 – Potem coś się stało – cią gnął Baljos. – Notatki nie są do końca jasne, ale zdaje się , że wraz z matk ą  znaleźli i przyję li do swojegogrona partnera, również Mrocznego Jedi. W którymś momencie Irek i jego nowy partner pok łócili się i wywią zała się walka. Partner zostałzabity, a Irek dostał cios mieczem świetlnym, który przebił mu czasz-k ę na wylot. I umar ł.

 – Umar ł – szepnął Luke. – Technicznie rzecz bior ą c, umar ł – wyjaśniłBaljos. – Ustała czyn-ność mózgu. Upadł i przestał się ruszać. Ale jego matka i towarzyszą -ce jej roboty medyczne zdołały podtrzymać autonomiczne funkcje je-go organizmu, utrzymują c ciało przy życiu. Dziennik matki staje się 

Page 183: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 183/276

186

w tym miejscu trochę mniej zrozumiały, co samo w sobie jest dośćoczywiste, a z biegiem lat w ogóle przestaje trzymać się kupy. Mimoto zrozumiałem, że utrzymywała jego ciało w stanie hibernacji i przy

 pomocy robotów medycznych wprowadzała do jego czaszki coraz bar-dziej skomplikowaną aparatur ę .

 – W jakim celu? – skrzywił się Luke. – Są dzę – odpar ł Baljos – że próbowała uczynić z niego na nowo

swojego syna... mało prawdopodobna perspektywa, skoro wię kszośćmózgu, odpowiedzialna za pamięć i mniej gwałtowne emocje zostałaspalona na wę giel... Chciała też postawić go na czele Imperium, jakonowego przywódcę . Była na tyle szalona, iż są dziła, że zrobi z niegoImperatora Ireka, kochają cego syna, Mrocznego Jedi i niezwyciężo-

nego tyrana.Luke zamienił spojrzenia z Mar ą . Nie dopuściła, aby kipią cew niej uczucia pojawiły się na twarzy, ale czuł poprzez Moc jej obrzy-dzenie dla kobiety, która przez tyle lat trzymała własnego syna na rzeź-niczym pniaku.

 – Co się stało z Rogandą Ismaren? – zapytał. – Ciało kobiety, które tu znaleźliśmy, należało do niej. Sprawdzi-

liśmy wzór komórek na zgodność z dokumentacją . Nie ma możliwo-

ści pomyłki. – Irek ją zabił – z niedowierzaniem zawołał Luke. – On już nie jest Irekiem. Zabił ją Lord Nyax. Nie rozpoznawał

 jej. Była tylko jeszcze jednym ruchomym kształtem, który stanął muna drodze, kiedy się wyrwał ze zbiornika. – Baljos pokr ę cił głową . – Wyją tkowo paskudna sprawa. Kompromituje nawet najbardziej szalo-ną nauk ę .

 – Czy ma jakieś słabe punkty? – zapytała Mara. – O, tak – Baljos machną l r ę k ą w kierunku zbiornika hibernacyj-

nego. – Nie jest dojrzały. – Dojrzały? – powtórzył Luke. – Wydaje się , że wstrzą sy tektoniczne spowodowały osunię cie się 

części sklepienia i śmier ć jednego lub wię cej isalamirów, a przy okazjiuszkodzenie urzą dzenia. Zbudził się , wyskoczył, narozrabiał i uciek ł.Ale miał opuścić zbiornik dopiero kilka lat później. – Wskazał na kon-

sole komputerowe. – Całe jego oprogramowanie operacyjne było tutaj, plus spreparowane wspomnienia Ireka, które Roganda zamierzała muwszczepić. Nie zostały one przeniesione. Lord Nyax ma swoje instynk-ty, jakieś oprogramowanie bojowe, jak również bardzo głę  bokie umoty-wowania... takie jak odnalezienie i zlikwidowanie wszystkich Jedi, wy-

Page 184: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 184/276

187

szukiwanie silnych punktów Mocy i ich kontrolowanie, podbój wszech-świata... takie tam drobiazgi. Ale nie ma wspomnień, umieję tności tak-tycznych... nawet ję zyka. Są dzę , że nawet nie potrafi mówić.

 – Wię c nie porozmawiamy z nim – smę tnie stwierdziła Tahiri. – Może to słabość, ale nam wcale nie ułatwia sprawy. Nie da się go prze-konać.

 – Z tego wynika, że zostało mi już tylko jedno pytanie. – Lukewłożył notatnik do torby przy pasie i przygotował się na wiadomość,któr ą uważał za najgorszą z możliwych.

 – Czy jest jakiś sposób, żeby go ocalić? Oswoić go, nauczyć Ja-snej Strony?

Baljos nagle spoważniał.

 – Nie są dzę . W jego mózgu wypalono praktycznie całe człowie-czeństwo. To drapieżnik, którego jedynym celem jest dominacja. –  Świetnie – mruknął Luke.

Viqi prawie cały czas spę dzała w hangarze, gdzie stała „PaskudnaPrawda”. Nie była zbyt uzdolniona technicznie, ale wiedziała o ma-szynach dość – resztę dopowiedziała sobie z pamię ci komputera po-

k ładowego – aby zdać sobie sprawę , co ma do swojej dyspozycji.„Paskudna Prawda” była absolutnie zdolna do lotów kosmicznych,

a jej pok ładowa aparatura diagnostyczna wskazywała, że wszystkiesystemy są sprawne i nieuszkodzone. Statek miał zapas paliwa, a aku-mulatory do systemu rozruchu, z których Viqi czasami zasilała światłai od czasu do czasu klimatyzację , wystarczą jeszcze na kilka tygodni.

Problemem była zsuwnia startowa. Zapadła się w czasie upadkuCoruscant lub późniejszych bombardowań. Najpierw odpadły drobnekawałki durabetonu, potem metalowe belki uległy skr ę ceniu i runęłana nie kolejna porcja gruzu, aż wszystko to zapadło się w korek nie do

 przebycia.Wiele pię ter ponad ukrytym hangarem znalazła otwór, który pro-

wadził na zsuwnię powyżej korka. Widać było, że ktoś tu pracował;usiłował rozkopać gruzy od góry, wynoszą c bloki durabetonu do biur na tym samym poziomie. Podejrzewała, że był to ten ładny chłopiec,

który dał jej lokalizator.Dowiedziała się nawet, jak miał na imię . W zapisach komputero-wych na statku znalazła się  informacja na temat rodziny, której wła-snością była „Paskudna Prawda”. Hashville i Adray Terson byli zało-życielami firmy taksówek powietrznych Wygodny Transport Tersona.

Page 185: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 185/276

188

Viqi nieraz widziała eleganckie pojazdy tej firmy, sama z nich korzysta-ła w czasie swoich tajnych wypraw zwią zanych z pomocą dla Yuuzhan.Informacja w komputerze zawierała również wzmiank ę o ich synu,Hasrayu, chłopcu z pilotem.

Jeszcze jedna smutna historia, pomyślała Viqi. Zadumała się nachwilę . Nie mogła się zmusić do smutku – przeciwnie, była zachwy-cona, że poświę cenie chłopca oznaczało dla niej zbawienie.

Teraz spę dzała mnóstwo czasu nad schematami i nauk ą sterowa-nia statkiem, hojnie korzystają c z jego zasobów żywności i odzysku-

 ją c siły. Od czasu do czasu musiała się wykradać – bardzo powolii ostrożnie – aby pracować nad odetkaniem zsuwni lub odwiedzić inne

 pomieszczenie, na końcu korytarza, z którego zrobiła sobie łazienk ę 

Tego dnia wyszła z łazienki i uważnie, ze zwyk łą ostrożnością ro-zejrzała się po korytarzu. Żadnego dźwię ku, żadnego ruchu. Powoli,cal po calu, skierowała się do apartamentu Tersonów.

 Nagle coś zaatakowało ja od tyłu. Owinęło się wokół szyi i pode-rwało ją z ziemi. Wylą dowała na plecach, na wpół uduszona, i spojrza-ła prosto w twarz Denui Ku. Wojownik trzymał amphistaff w jednejdłoni, drugi koniec broni owinię ty był wokół szyi Viqi.

Wytrzeszczyła oczy. Przecież on nie żył. Była pewna, że zginął, że

został zabity w hali producenta mebli. A mimo to patrzył teraz na nią .Był bez hełmu, w jego oczach nie zauważyła ani gniewu, ani troski.

 – Wstań – rozkazał.Wygramoliła się do pozycji stoją cej, przejmują c kontrolę nad wy-

razem twarzy, zachowaniem, oddechem. Kiedy wstawała, ogon am- phistaffu ześliznął jej się z ramienia.

 – Denua Ku – mruknęła. – Myślałam, że nie żyjesz. – Uciek łem. – Głos wojownika był przesycony goryczą . – Obo-

wią zek nakazywał mi, abym uciek ł i opisał mojemu dowódcy to, cowidziałem... gigantycznego  Jeedai. Teraz, kiedy moi zwierzchnicyzostali poinformowani, mogłem wrócić, aby stawić czoło tej potwor-nej istocie... i zabić ją albo zginąć z jej r ę ki. Dlaczego nie odnalazłaśYuuzhan Vongów i nie powiedziałaś im, co się stało?

Pozwoliła sobie na wzgardliwy grymas. – Kobieta – samotna, błą kają ca się po dachach i machają ca do

skoczków koralowych? Wiesz, co się dzieje z takimi? Ja wiem. Dwarazy do mnie strzelali. – To było k łamstwo, bo nigdy nie wyszła nadachy. Ale widziała skoczki na patrolach, widziała, jak strzelają dowszystkiego, co mogłoby być mieszkańcem tej planety przyłapanym

 powyżej podziemi.

Page 186: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 186/276

189

 – Wię c przybyłaś tutaj. Dlaczego? – Znałam ludzi, którzy tu mieszkali. – To k łamstwo tak że przy-

szło jej gładko. – Hasville i Adray Terson, i ich syn Hasray. Byli boga-ci. Wiedziałam, że w ich mieszkaniu na pewno znajdę ukryte zapasyi miałam rację . Wiedziałam, że to mi da czas, abym mogła wymyślić,

 jak wrócić na światostatek i nie dać się przy tym zabić. A jak ty mnieznalazłeś?

Się gnął pod zbroję pod pachą  i wycią gnął spod niej małe stwo-rzonko – owada wielkości paznokcia Viqi. Wyglą dał jak chrzą szcz,ale miał czerwoną barwę krwi tę tniczej. Choć skrzydła miał złożonewzdłuż grzbietu i doskonale dopasowane do skorupy, wciąż drgały,wydają c nieustanne, monotonne brzę czenie.

 – To nisbat – rzek ł wojownik. – Kiedy znajdzie się w pobliżuswoich braci z ula, wydaje taki dźwię k, który staje się tym głośniejszy,im mniejsza jest odległość.

 – No i co? – Jeden z jego braci z ula jest w tobie.Viqi nie zdołała powstrzymać się przed wytrzeszczeniem oczu.

 – Mam w sobie coś takiego? Ale jak...? Przecież on jest duży! – Nie, nie. Został ci wszczepiony tuż po wykluciu. Nie może uro-

snąć, nie może nawet drgać. Ale jego towarzysze wciąż potrafią gowyczuwać.

 – Ja... bardzo się z tego cieszę . Jestem mu wdzię czna, że pomógłci mnie odnaleźć.

 – Hm... – mruknął Denua Ku, ale nie było to ani pową tpiewanie,ani podzię kowanie. – Teraz bę dziesz mogła wrócić na światostatek.

 – Jestem szczęśliwa. – Ale dopiero kiedy znajdziemy i zabijemy wielkiego Jeedai.Serce Viqi zamar ło. Starała się nie pokazać tego po sobie.

 – Mam go przytrzymać, kiedy go bę dziesz zabijał?Usta Denui Ku drgnęły w uśmiechu. – Zabawne. Czy we wspólnym brzmi to równie śmiesznie jak 

w naszym ję zyku? – Jeśli nasze dwie kultury mają ze sobą cokolwiek wspólnego, na

 pewno jest to poczucie ironii.

Wojownik podał jej r ę k ę . Z innych drzwi w korytarzu wyszła jesz-cze grupa Yuuzhan – według obliczeń Viqi około dwóch tuzinów,a może wię cej.

Mieli ze sobą kolejnego voxyna. Ten był w znacznie gorszym sta-nie niż poprzedni: cały nieprzyjemnego, żółtawego koloru, a w kilku

Page 187: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 187/276

190

miejscach łuski odpadły mu zupełnie. Smę tnie zwiesił łeb i nawet nie pofatygował się , aby k łapnąć paszczą na najbliższego z wojowników.

 – Ho, ho – Viqi zmusiła się do uśmiechu. – Jeszcze lepiej. – Chodźmy. – Denua Ku poprowadził grupę w kierunku awaryj-

nej klatki schodowej.Viqi poszła za nim z uśmiechem przyklejonym do twarzy i zamę -

tem w głowie.Jeszcze znajdzie sposób, żeby im uciec. Wyrwie sobie z ciała nis-

 bata, gdziekolwiek został ukryty. Wciąż jeszcze miała przy sobie ukrytylokalizator, a schody wiodą ce do „Paskudnej Prawdy” zostały ukrytei zamaskowane. Bę dzie mogła tu wrócić. Oczyści zsuwnię  i poleciw bezpieczne miejsce.

A jeśli to bę dzie możliwe, najpierw obejrzy sobie śmier ć DenuiKu. Wojownik musi zginąć, bo ośmielił się zmusić ją , aby znów stałasię częścią jego planów, choć jej własne były o wiele ważniejsze.

Wyprostowała się  i rozejrzała z wyniosłą miną . Niezależnie odtego, komu pomagała i co miała na sobie, wciąż pochodziła z królew-skiego rodu Kuat.

Page 188: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 188/276

191

ROZDZ I A £

1313131313Coruscant

W głę  bokim tunelu, stanowią cym korytarz dla serwisu, oddzielo-ny od otaczają cych go obszarów mieszkalnych, w tym przejściu nie-ustannie sk ą  panym w mę tnych ściekach z górnych poziomów, voxynstał się  czujniejszy. Podniósł  łeb i rozpoczął znajome kołysanie się 

z boku na bok. Wojownicy Yuuzhan Vongów natychmiast się pode-rwali i przepuścili voxyna wraz z przewodnikiem do przodu.

 – Wojownicy, otoczcie go – polecił Denua Ku. – Tego już niemożemy stracić. Stały się zbyt rzadkie.

Dwaj wojownicy przeszli do przodu i stanę li po obu stronach vo-xyna. Pozostawali poza zasię giem jego szponów, nawet jeśli oznacza-ło to brodzenie w czarnych kałużach cieczy na podłodze. Nic jednak nie byłoby w stanie obronić ich przed jego kwasem, gdyby przyszłomu do ł ba splunąć w ich stronę .

Dwieście kroków dalej voxyn przystanął. Popatrzył w gór ę  i nalewo.

 – Znaleźć przejście – rozkazał Denua Ku.Dwóch wojowników ruszyło korytarzem i w cią gu kilku chwil

znaleźli schody prowadzą ce na gór ę . Voxyna trzeba było wlec, gdytylko jednak znalazł się na wyższym poziomie, skoczył przed siebie

z tak ą energią , jakiej Viqi jeszcze u niego nie widziała.

Mara pełzła wzdłuż metalowego przę sła czterdzieści metrów nad podłogą . Światło padają ce z lamp, dogasają cych pr ę tów żarowych

Page 189: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 189/276

192

i pochodni ledwo do niej docierało. W ciemnym stroju, zwinna i ci-cha, mogła z czystym sumieniem uważać się za niewidzialną .

Podłoga w dole była nieregularna, częściowo zapadnię ta w wyni-ku wstrzą sów, które według słów Danni nawiedzały Coruscant od cza-su, gdy Yuuzhanie zaczę li przemieszczać jej orbitę . Pokryte było ciem-nym tworzywem, nieco gumiastym, jakby lepkim, takim, jakie Marawidywała na niezliczonych dachach budynków na innych światach.Jego obecność tutaj oznaczała, że ta powierzchnia nie była pomyślana

 jako powierzchnia do pracy czy zamieszkania – a mimo to pełna byłaistot żywych; płynął nią  cią gły strumień oszołomionych, obdartychmężczyzn i kobiet różnych ras, przelewają cy się z jednej klatki scho-dowej do drugiej. Istoty te ubrane w łachmany, nie reagowały na oto-

czenie, ledwie mrugały, a jednak nosiły ciężkie bloki durabetonu, gruzi szczą tki ciał, wyrzucały to wszystko do bocznego tunelu, po czymwracały z pustymi r ę kami po kolejny ładunek.

Widocznie wydobywali coś w pomieszczeniach zlokalizowanych poniżej i to nie z własnej woli. Gdzie jednak i kim była ta istota, którejrozkazy spełniali? W okolicy nie było śladu ani Lorda Nyaksa, aniYuuzhan Vongów.

Ze swojego końca belki, drgają cego od czasu do czasu pod wpły-

wem jej ciężaru i podmuchów wiatru kr ążą cego pod pułapem, Marawidziała całą podłogę . Z zaklęśnię cia na środku wnioskowała, że podspodem znajduje się duża, pojedyncza komnata.

Wyjęła komunikator. – Luke... – szepnęła. – Jestem tutaj.Wiedziała o tym, wyczuwała go o kilkadziesią t metrów dalej,

w rogu pod sklepieniem pomieszczenia, w niszy, któr ą znalazł Elassar.Był tam z Tahiri, Buźk ą i Kellem. Każde z nich mogło wpełznąć na tę 

 belk ę , ale akurat nadeszła kolej na Mar ę . – Zdaje się , że dołą czenie do jednej z brygad bę dzie dziecinną 

igraszk ą – mruknęła Mara. – Nie wiem, czy by zareagowali, nawetgdyby zaczął z nimi pracować wampa w hełmie wojskowym i spód-niczce tancerki.

 – Daj mi minutę – odezwał się głos Buźki. – Chyba uda mi się 

skombinować takie przebranie. – A może zostaniesz tak, jak jesteś i pójdziesz sprawdzić, co oniwykopują ?

 – Nie marudź. Daj mi dziesięć minut, żebym zdążył tam zejść. – Dobrze. – Zesztywniała nagle. – Czekaj. Coś się dzieje.

Page 190: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 190/276

19313 – Twierdza Rebelii

Rzą d robotników znieruchomiał w miejscu. Wszyscy – kilku-dziesię ciu ocalałych obywateli Coruscant o martwych oczach – zwró-cili się ku jednemu rogowi pomieszczenia. Mara wycią gnęła szyję ,żeby sprawdzić, co się dzieje, ale zrezygnowała i wyjęła makrolor-netk ę .

W ciemnym narożniku ktoś niewidoczny odsunął klapę z ciężkiej blachy i do pomieszczenia wkroczył Lord Nyax.

Mara z trudem powstrzymała syk. Zagryzła wargi, co wcale nie było konieczne, bo z tej odległości żadna żywa istota nie była w stanie jej usłyszeć. Jednak kontrast pomię dzy złośliwą obecnością w Mocy, jak ą wyczuwała ze strony tej istoty, a sympatyczną twarzą ponad mon-strualnie wysokim ciałem był wstrzą sają cy.

Omal nie upuściła makrolornetki. – Luke, poczułeś to? – Poczułem. Może powinnaś wrócić tutaj. – Może tak, a może nie. – Skupiła się na widocznym w oddali

mężczyźnie. – Ale mów do mnie przez cały czas. – Dobrze. Co widzisz? – Lorda Nyaksa. Przeszedł przez ścianę i teraz idzie w kierunku

 brygad roboczych. Jest sam.

 – Jak wyglą da? – Jak szczęśliwe dziecko. – Przez chwilę mogła zajrzeć w umysł

Lorda Nyaksa głę  biej, niż powinno to być możliwe, są dzą c z pozoru. – Jest zadowolony z ich postę  pów. Już jest gotowe do drogi.

 – Co jest gotowe? – To, o czym mu mówili. – Mara potrzą snęła głową , jakby próbu-

 ją c wyrzucić z czaszki cudze myśli za pomocą  siły odśrodkowej. – Zdaje się , że nie mogę się od niego odciąć, Luke. Nie potrafię zabloko-wać.

 – Ja też nie. Ani Tahiri. Idę do ciebie.Mara obejrzała się za siebie. Daleko z tyłu ujrzała ciemny kształt,

wynurzają cy się z wysokiego aż po sufit otworu w ścianie i przeskaku- ją cy po nienaruszonych metalowych belkach zwinnie jak akrobata.

Istota o twarzy Ireka Ismarena przystanęła przed najbliższą grupą robotników i teraz spoglą dała w kierunku narożnika, znajdują cego się 

dok ładnie poniżej otworu, którym wszedł tu Luke. Z klatki schodowejdochodziły wrzaski. Nagle do pomieszczenia wpadło kilka postaci – okryci zbrojami

Yuuzhanie z bronią . Jeden z nich był cią gnię ty na smyczy przez roz- juszonego voxyna. Zwierzę podążało za swoim głodem, za jedynym

Page 191: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 191/276

194

desperackim imperatywem, jaki nim kierował: odnaleźć i zniszczyćwszystkich użytkowników Mocy.

Łeb voxyna obrócił się kilka razy, jego ślepia uważnie obserwo-wały pomieszczenie. Mara widziała, jak przemykają  się  po Luke’ui po niej – czuła jego zainteresowanie jak fizyczne dotknię cie – i za-trzymują się na Lordzie Nyaksie. Zwierzę rzuciło się w jego kierunku.Pomimo smyczy przewodnik nie był już w stanie go powstrzymać.Drugi wojownik przechwycił smycz, pomagają c pierwszemu, i dopie-ro wspólnymi siłami zdołali zmusić voxyna, żeby stanął.

Lord Nyax uśmiechnął się do wojowników, których było już zedwudziestu, ustawionych w półkole. Podchodzili powoli z amphistaf-fami w gotowości, z chrzą szczami udarowymi i brzytwożukami. Prze-

ciskali się przez tłum robotników, wzgardliwie usuwają c ich na bokii przewracają c jak kuk ły.Belka, na której siedziała Mara, drgnęła i zakołysała się mocniej,

kiedy pojawił się Luke. Położył się tuż za nią i wyjął własną makrolor-netk ę .

Mara poczuła gwałtowny przypływ nienawiści – nie do Luke’a,nie do Lorda Nyaksa, ale do Yuuzhan Vongów. Wiedziała, że to nie

 jest jej własne uczucie i tylko dzię ki temu nie uległa mu tak chę tnie,

 jak powinna.Jednak w tej samej chwili robotnicy wybuchnę li wściek łym krzy-

kiem i rzucili się na wojowników Yuuzhan Vongów.Wojownicy machali i k łuli amphistaffami. Mara widziała robotni-

ków z przebitymi sercami, brzuchami i mózgami. Jeśli atak nie zabijałich od razu, robotnicy biegli dalej, rzucają c się na Yuuzhan, przewra-cają c ich i przygniatają c do ziemi samą przewagą liczebną .

Przewodnicy voxyna padli. Voxyn uwolnił się z uchwytu i skoczyłna Lorda Nyaksa, a jego wściek ły warkot przetoczył się przez całe

 pomieszczenie.W dłoni Lorda Nyaksa zapłonął miecz świetlny o czerwonym

ostrzu. Mara przyjrzała się  lepiej i stwierdziła, że nie jest to zwyk łymiecz – ostrze energii wyłaniało się z grzbietu metalowej r ę kawicyi obracało się , gdy jego właściciel zginał dłoń. Drugie ostrze wystrze-liło z lewej r ę kawicy.

Voxyn, stary wyga, zatrzymał się o trzy metry od Lorda Nyaksa i wy-giął grzbiet. Rozległ się hałas, jakby przedzierano na pół ogromny dy-wan i z pyska zwierzę cia wytrysnął strumień ciemnej, dymią cej cieczy.

Część podłogi pomię dzy Lordem Nyaksem a voxynem oderwałasię nagle i zagrodziła drogę cieczy. Jad voxyna rozbryznął się na niej,

Page 192: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 192/276

195

 przepalają c ją niemal natychmiast, jednak znacznie stracił na rozpę -dzie. Płyta upadła, a odgłos przeżerają cego ją kwasu słyszalny był na-wet z dużej odległości.

Pokonani Yuuzhanie wstawali powoli, otrzą sają c się  z ludzkiejmasy, która ich przytłaczała. Mara widziała kończyny odcinane odkadłubów umieję tnymi ciosami amphistaffu, strumienie krwi, wytry-skają ce z rozprutych tę tnic wysoko w powietrze. Ogarnię ci szaleń-stwem, lecz mało skuteczni robotnicy, wyrzynani byli w pień.

Z ciała Lorda Nyaksa wytrysnęły kolejne świetlne ostrza. Mara wi-działa strumienie energii wytryskają ce w dół z łokci i w gór ę z kolan.

 – Trzeba im pomóc – szepnął Luke.Mara obejrzała się . Luke odwijał z pasa linę z hakami, narzę dzie

rzadko używane, a bardzo przydatne w eksploracji dolnych poziomówCoruscant, i mocował ją do belki. – Komu pomóc? – Yuuzhanom, oczywiście. Tak, wiem, wiem, w życiu jeszcze cze-

goś takiego nie słyszałaś. – Luke stoczył się z belki i poleciał w dół,hamują c tempo upadku dłonią na linie, która zwój za zwojem odwija-ła mu się z pasa.

 – Nie martwię się o los Yuuzhan Vongów – wyjaśnił – ale despe-

racko potrzebujemy nam wszystkiego, co możemy wykorzystać prze-ciwko Lordowi Nyaksowi.

Mara syknęła ze złością . Wcisnęła makrolornetk ę  do futerału,chwyciła linę , skoczyła i zsunęła się po niej w ślad za mężem.

K ą tem oka widziała, jak voxyn atakuje lorda Nyaksa. Ten uchyliłsię przed skokiem bestii i zgiął ramię . Ostrze z nałokietnika rozorało

 brzuch zwierzę cia, gładko przecinają c je na pół. Oba kawałki spadły już za jego plecami.

Mara, okr ę cają c się wokół liny w drodze na dół, nagle spostrzegłakobietę .

Była ciemnowłosa i atrakcyjna. Stała na szczycie schodów, który-mi dostali się  tu Yuuzhanie. W przeciwieństwie do robotników była

 jednak czujna i przytomna; z pewnym zainteresowaniem obserwowa-ła walk ę .

Viqi Shesh.

Mara poczuła, że zimny pot ścieka jej po plecach. Ta kobieta byłazdrajczynią , która oddała Coruscant w r ę ce Yuuzhan Vongów. To ona porwała syna Mary, Bena. A teraz jest tutaj, włóczą c się za swoimiyuuzhańskimi pracodawcami jak pies, gdy świat naokoło wali się w gruzy.

Page 193: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 193/276

196

Otworzyła się dla Luke’a poprzez Moc, choć nie chciała tego ro- bić, kiedy w jej duszy drzemały mroczne myśli o morderstwie, i po-zwoliła mu zobaczyć Viqi swoimi oczami.

 – Najpierw Viqi – powiedziała. – Najpierw Lord Nyax – odpar ł. Na wysokości dziesię ciu metrów

nad ziemią odczepił zwój liny od pasa i wypuścił go z r ę ki, pozostałą odległość przebywają c jednym skokiem. Wylą dował w przysiadzie,

 przetoczył się  i z pełnym rozpę dem wyprostował się przed Lordem Nyaksem.

Mara po raz ostatni spojrzała na Viqi wzrokiem, który – gdybymógł się  stać fizyczną manifestacją  jej gniewu – przeciął by kobietę gładko jak ostrze amphistaffu. Skoczyła, przetoczyła się  i podbiegła

do męża.Przed nimi pierwsza para wojowników Yuuzhan Vongów dotar łado Lorda Nyaksa.

Viqi obserwowała jatk ę , jak ą wysoki, blady mężczyzna zgotowałYuuzhanom.

Pierwsi dwaj wojownicy stanę li o kilkanaście kroków od istoty i za-

czę li miotać chrzą szcze udarowe. Blady mężczyzna drgnął i ostrzamieczy świetlnych z jednego przedramienia i jednego kolana zmieniłyżywe pociski w popiół.

Dwaj kolejni wojownicy podbiegli i zaatakowali, wywijają c am- phistaffami i osłaniają c się kolejną falą chrzą szczy. Jeden używał ogo-na, a drugi k łów żywej lancy.

Blady mężczyzna podszedł do drugiego wojownika. Cios k łówamphistaffa pierwszego z Yuuzhan chybił o prawie metr. Ostrze wyra-stają ce z przedramienia bladego mężczyzny cięło drugiego wojowni-ka, który zablokował atak pę tlą z amphistaffa, a wtedy ostrze z lewegołokcia przeorało gardło wojownika, oddzielają c głowę od reszty ciała.Tymczasem wysunęły się ostrza z prawego ramienia, prawego łokciai prawego kolana, a gdziekolwiek cięły, pozostawiały po sobie smugę 

 płoną cych iskier – zamienionych w par ę chrzą szczy.Mężczyzna pocią gnął amphistaff martwego wojownika w kierun-

ku pierwszego z Yuuzhan. Ten wzgardliwie zmiótł go z drogi, popra-wił własnym amphistaffem, blokują c sztych miecza świetlnego – i niezdążył zablokować ostrza drugiego miecza, który pogr ążył się w otwo-rze jego hełmu i w oku. Wojownik upadł i umar ł, buchają c dymemspod maski.

Page 194: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 194/276

197

 Nadbiegli dwaj nastę  pni, wciąż rzucali chrzą szcze; czterej pozo-stali zatrzymali się obok nich i zawahali się na sekundę , obmyślają cnową strategię .

Kawałek stali ze sklepienia spadłw dół, wirują c jak ostrze piły. Bły-snął pomię dzy wojownikami na wysokości ich kolan i przez ułamek sekundy Viqi są dziła, że chybił, gdy nagle wszystkich sześciu wojowni-ków upadło z nogami obcię tymi w kolanach, broczą c krwią z kikutów.

Mijały sekundy. Ośmiu Yuuzhan i ich voxyn nie żyli. Pozostałosiedemnastu.

Ci zachowywali się znacznie ostrożniej. Prowadzeni przez Denuę Ku, otaczali kr ę giem uśmiechnię tego, pewnego siebie olbrzyma, któ-ry spoglą dał na nich z góry.

Wirują cy płat blachy nadleciał znowu, ale tym razem z podłogiuniósł się kawał maszyny, klimatyzator o boku co najmniej jednegometra. Wystrzelił niczym rakieta i stanął na drodze blachy, która owi-nęła się wokół niego z gniewnym, niemal zwierzę cym rykiem zgina-nego metalu, po czym oba pociski spadły na ziemię .

Blady mężczyzna spojrzał w lewo. Viqi podążyła za nim wzro-kiem. Stali tam, z mieczami gotowymi do walki, Luke Skywalker i MaraJade.

Viqi wytrzeszczyła oczy. A ci co tu robią ?Yuuzhanie również wydawali się zbici z tropu. Denua Ku nie kochał

 Jeedaibardziej niż każdy inny wojownik, ale był sprytny; Viqi ujrzała, jak gestem odwołuje wojowników, czekają c, aż Jedi objawią swoje intencje.

 Najwyższy czas się wynieść. Nieważne, kto zwycięży, Viqi i tak skończy albo martwa, albo po raz kolejny w niewoli Yuuzhan. Obróci-ła się na pię cie i rzuciła ku schodom.

I potknęła się o wycią gnię tą nogę . Nogę osłonię tą zbroją z krabavonduun.

Podniosła wzrok, zdezorientowana. Wszyscy wojownicy YuuzhanVongów znajdowali się przed nią , wię c sk ą d ten się tu wziął? Był naj-wyższym Yuuzhaninem, jakiego w życiu widziała. Miał na sobie nie-zwyk łą , czarno-srebrną zbroję , podobnie jak niższy wojownik, którystał obok. Ten miał niezwyk łe desenie na twarzy.

I właśnie on odezwał się pierwszy.

 – I co my tu mamy, kolego Bumbum? – Miał głos osoby wykształ-conej, o doskonałym akcencie we wspólnym. – A bo ja wiem? – odpar ł wysoki. On tak że mówił we wspólnym.

Pochylił się , złapał Viqi za kostk ę i wstał, trzymają c ją głową w dół – Jakiś wypierdek mamuta.

Page 195: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 195/276

198

Zdezorientowana Viqi mogła tylko się przyglą dać, jak smuk ła ko- bieta Jedi z płoną cym mieczem świetlnym wymija całą trójk ę , nie zwra-cają c najmniejszej uwagi na Yuuzhan.

 Nad jej głową rozległ się cichy stuk, aż drgnęła zaskoczona. Spoj-rzała w gór ę – a raczej w dół, na podłogę – i ujrzała leżą cy tam lokali-zator.

Się gnęła po niego, ale wysoki wojownik szarpnął nią w bok. –  Łap się za to, Pię knisiu! – Już mam. – Ten, którego nazywali Pię knisiem, chwycił apara-

cik i wstał. – Ach, to lokalizator specjalnych pojazdów wojskowych.Uulshos takie robi. Patrz, to działa!

Viqi wreszcie odzyskała zdolność mówienia.

 – To moje. – Już nie, pani senator.

Luke i Mara zbliżali się do lorda Nyaksa i atakują cych go Yuuzhan.Wytężyli zmysły – fizyczne i Mocy; byli czujni i gotowi do walki.

Luke analizował twarz przeciwnika. Szukał w niej śladu czło-wieczeństwa. Widział jedynie uśmiechnię tą złośliwość, a przez Moc

wyczuwał myśli tej istoty: przyjemność, jak ą  sprawiło jej zabiciewojowników, i radość, jak ą  odczuwała na myśl o zabiciu Luke’ai Mary.

W uczuciach Lorda Nyaksa nie było śladu zrozumienia, niczegoludzkiego.

 – Nie wiem, czy mnie rozumiesz – odezwał się do niego Luke. – Ale cokolwiek chcesz zrobić, oboję tne, jakie masz plany, jesteśmy tu

 po to, aby cię powstrzymać.Lord Nyax uśmiechnął się szerzej. Wydawał się rozpoznawać in-

tencję Luke’a, choć z pewnością nie był w stanie uchwycić słów.A potem odpowiedział – nie słowami, lecz obrazami. Luke zoba-

czył potę gę  jego woli, wyrażoną poprzez Moc, zalewają cą pozosta-łych na Coruscant ludzi jak woda, która przerwała tamę  i z rykiemzalewa kanion. Widział, jak pochłania Coruscant, jak pożera i zabijawszystko, co napotka na swej drodze – tak że Yuuzhan, nieposłusz-

nych, ślepych na Moc. Widział też grupy robotników, wchodzą cychna olbrzymią maszynę , przetaczają cych się razem z nią poprzez kilo-metry budynków, miażdżą c i niszczą c wszystko po drodze, aż trafią do pewnego miejsca, źródła mocy, która zaspokoi tę  szaleńczą , alerozkoszną  żą dzę niszczenia.

Page 196: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 196/276

199

Ale przeszkodził mu Luke. Lord Nyax marzył, aby wymordować przybyszów, tych, którzy nie chcą zrozumieć i przyłą czyć się do nie-go.

Luke skinął na Mar ę , aby do nich dołą czyła. Mara stała twarzą dowojowników Yuuzhan, pilnują c, aby nie zaatakowali Luke’a, lecz niespuszczała wzroku z męża. Jej oczy rozszerzyły się nagle. Luke po-czuł, jak się ku niemu sk łania, jak akceptuje jego powinność.

Ale jej widok przywiódł inne obrazy. Luke ujrzał  światy pełne pię kna. Zobaczył swojego syna, łą czą cego w sobie jego samego i Mar ę ,i lata, które nadejdą . Poza krawę dzią potę gi Lorda Nyaksa wyczuwałinne aspekty Mocy i życie, z którego płynęła.

Zwrócił się znów ku Lordowi Nyaksowi, z trudem wymawiają c

każde słowo, aby wyrazić jedną myśl: – Stanę ... ci... na... drodze.Tak postę  powali Jedi. Jedi nie atakują , ale osią gają ten sam rezul-

tat stają c na drodze brutalnego agresora, który nie chce ustą  pić.I było to jedyne, co mógł uczynić jako wojenny przywódca Jedi – 

 poprowadzić ich tak, aby stanę li na drodze wroga. To fatalne ograni-czenie, myślał Luke. Gdyby walczył z wrogiem nie rozumieją c go,

 być może zmniejszył by skuteczność Jedi w walce.

Skoro jednak raz to przyznał i zaakceptował, może się to stać jegonajwię kszą  siłą . Czy to przypadkiem, czy umyślnie, z własnej woliczy poprzez zawiłości Mocy, zawsze znajdował drogę , krzyżują cą się ze ścieżk ą najwię kszych wrogów żyją cych istot.

I oto robi to znowu. – Stanę ci na drodze – powtórzył Luke, zadowolony, że odzyskał

kontrolę nad głosem. – Nie osią gniesz tego, o czym myślisz.Wyraz twarzy Lorda Nyaksa z drwią co rozbawionego zmienił się 

na poważny... przez krótk ą chwilę wyglą dał smutno, jakby nagle uznał,że rzeczywiście coś ich łą czy, a potem odkrył, że to powinowactwonie wypełni przepaści, jaka ich dzieli.

I zaatakował.

Kell skończył wią zać r ę ce Viqi za plecami, podniósł wzrok akurat

w tym momencie, kiedy Lord Nyax rzucił się na Luke’a.Luke podniósł miecz i przechwycił nim zamach miecza na pra-wym ramieniu Lorda Nyaksa. Odwrócił się  bokiem, zwężają c po-wierzchnię celu, kiedy ostrze lewego przedramienia dźgnęło sztychem,

 po czym na czas zablokował ostrze prawego łokcia. Mara skoczyła

Page 197: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 197/276

200

naprzód, zadają c dwa szybkie ciosy, które tamten odbił ostrzem lewe-go łokcia, i prawie złożyła się w pół, odskakują c od ciosu ostrza lewe-go kolana.

Wojownicy Yuuzhan zasypali ich deszczem chrzą szczy i brzytwo-żuków, nie patrzą c na to, kogo trafią , lecz oboje Jedi i Lord Nyax zbi-

 jali je z powietrza lub robili uniki.Oboje Jedi? Już troje, bo nagle pośrodku nich wylą dowała Tahiri,

wyskakują c z lewej strony Luke’a. Zablokowała cios ostrza lewegołokcia Nyaksa.

 – Fatalnie – mruknął Kell.Buźka kiwnął głową .

 – Jeszcze gorzej.

Wydobył rusznicę laserową z worka, który nosił na plecach. – No to kto strzela pierwszy? – Nic tu po nas. – Kell wskazał na schody. – Chodź, sprawdzimy,

co się dzieje na dole. Jeśli zrobi się gor ą co, zawsze mogę wszystkowysadzić.

 – Teraz cię poznaję , Kell.Kell postawił Viqi na nogi, przerzucił ją sobie przez ramię i ruszył

w dół po schodach, depczą c Buźce po pię tach.

Denua Ku obserwował bladego Jeedai i przez chwilę podziw pra-wie stłumił w nim odrazę , jaka odczuwał na samą myśl o bluźnierczychmaszynach, tych mieczach świetlnych dotykają cych jego ciała.

Blada istota walczyła z zawzię tością i szybkością przewyższają cą wszystkich wojowników, jakich kiedykolwiek znał. Doświadczonymokiem ocenił, że ruchy tego mężczyzny są instynktowne; on nie potra-fiłwykonać żadnej skutecznej kombinacji ciosów, nie był zdolny prze-widzieć, w któr ą stronę skoczą jego przeciwnicy, kiedy ich zaatakuje.

Gdyby ten stwór urodził się Yuuzhaninem, gdyby Denua Ku mógłgo szkolić choć przez rok, przez pół roku, mógł by stworzyć najwię k-szego wojownika, niebę dą cego wcieleniem boga. A w tej sytuacji musigo zabić.

 Nawet jeśli Jeedai tak że chcieli go zabić, i tak był bluźnierstwem.

Do tego stanowił wię ksze zagrożenie niż oni. A wię c musiał umrzeć pierwszy. Denua Ku rzucił brzytowżuka, po czym skoczył do walkiwr ę cz, wbijają c w plecy bladej istoty czubek ogona amphistaffu.

Istota obróciła się  i skierowała ostrze z kolana wprost w brzuchDenui Ku. Zdołał zablokować cios amphistaffem, ale energia tamtego

Page 198: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 198/276

201

 była niewyobrażalna – odrzuciła go w tył, obalają c na plecy. Przeto-czył się w tył i skoczył na nogi, w samą por ę , żeby zobaczyć, jak jedenz jego wojowników wykonuje podobny atak... i pada z gardłem prze-

 bitym ostrzem z przedramienia.Dziewię ciu wojowników Yuuzhan Vongów nie żyło. Zostało szes-

nastu. Proporcje były coraz gorsze. Nagle potężny mechaniczny ryk wstrzą snął komnatą . Po chwili

ucichł trochę , ale nie ustawał, wypełniają c powietrze wibracją .

Page 199: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 199/276

202

ROZDZ I A £

1414141414

 – On gra na czas! – zawołała Mara, przekrzykują c huk. – Wiem! – odkrzyknął Luke. – I to działa, bo czasu mam coraz

mniej!Zatrzymał cios z przedramienia i został zmuszony do cofnię -

cia się o krok; zablokował kolejny sztych z łokcia i znów cofnął się 

o krok; potem skoczył w tył, aby uniknąć sztychu z kolana i odkrył, żeto tylko manewr; noga Lorda Nyaksa wystrzeliła w tył i trafiła w kro-cze jednego z wojowników Yuuzhan, pozbawiają c go przytomności,mimo że miał zbroję .

Każdy krok przybliżał Jedi i wojowników do środka komnaty.Podłoga pod ich stopami dygotała.

 – Co? – zawołała Mara. – Nic nie mówiłem! – Nie ty! Buźka, mów głośniej!Luke machnął r ę k ą , nakazują c Marze wycofać się . Skoczyła w gór ę 

i saltem wylą dowała dalej, poza zasię giem Lorda Nyaksa. Wyjęła ko-munikator i przycisnęła go do ucha. Jej miejsce zajęła Tahiri, wywija-

 ją c mieczem, ale poczuła oszołomienie, kiedy przeanalizowała ruchyi strategię napastnika.

 – Mówiłem, że to ogromna maszyna – krzyknął Buźka. Tu, u sa-mego źródła drgań, hałas był jeszcze wię kszy.

On, Kell i ich miotają cy się  ładunek znajdowali się na k ładce dwa poziomy pod pię trem, gdzie walczyli Jedi i Yuuzhanie, i o jeden poziom

Page 200: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 200/276

Page 201: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 201/276

204

drugiej stronie czaszki Tahiri. Dziewczyna jednak odskoczyła w bok,nie tracą c kontroli ani równowagi nawet wówczas, kiedy Luke wyrzu-cił stopy do przodu i ugiął nimi kark Lorda Nyaksa, zmuszają c go do

 pochylenia głowy wprost na własne ostrze, wychodzą ce z kolana.Klinga zgasła. Głowa Lorda Nyaksa przeleciała przez pustą prze-

strzeń. Luke wykonał obrót i stanął na nogi z miną wyrażają cą zdu-mienie... a zaraz potem desperację .

Mara westchnęła. To była tylko sztuczka dla zmylenia przeciwni-ka. Projektanci okazali się bardzo dok ładni. Wstawili zabezpieczeniawłaśnie tam, gdzie trzeba.

Podłoga zakołysała się pod ich stopami. Mara poczuła uderzenie jeszcze zanim je usłyszała.

Lord Nyax skoczył w gór ę na sześć metrów i zawisł tam, uśmie-chają c się do Jedi i do Yuuzhan.Mara o ułamek sekundy za późno zorientowała się , że po prostu

chwycił się tego samego sznura, po którym ona i Luke zjechali w dół.I wtedy podłoga uciek ła jej spod nóg.

Robot budowlany przeorał  ścianę , miażdżą c stalowe zbrojenia

i durabeton, i wpuścił do środka niebieskawe światło słoneczne. Par łdalej, kołyszą c się i podskakują c. Wewnę trzne kompensatory równo-wagi miały trudne zadanie, by nadążyć za nierównościami powierzch-ni, po której się poruszał.

K ładka pod stopami Buźki zafalowała. – No, jeszcze tego brakowało! – odwrócił się w kierunku schodów,

którymi tu dotarli, ale część k ładki, ta w narożniku najbliższym robota, pę k ła i spadła, obrywają c jeden wspornik, a zaraz potem drugi. Zapada-ła się coraz dalej, wreszcie został tylko jeden wspornik za plecami Kellai Buźki, dzię ki czemu znaleźli się nagle na bardzo stromej rampie.

Buźka zdołał chwycić się por ę czy k ładki, wię c kiedy reszta umknę -ła mu spod nóg, jakoś się utrzymał. Spojrzał w gór ę i zobaczył Kella,który uczepił się por ę czy tuż nad nim; zauważył też, że sufit pomiesz-czenia pę k ł i zapadł się , gdy jedna ze ścian nośnych ustą  piła pod naci-skiem monstrualnego robota.

Przez szczelinę w suficie zaczęły spadać ciała. Niektóre należałydo robotników. Inne do wojowników Yuuzhan Vongów.A potem spadli ich przyjaciele Jedi.

Page 202: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 202/276

205

Luke poczuł, że grunt usuwa mu się spod nóg i skoczył ku Marzei Tahiri, korzystają c z możliwości odbicia, jakie dała mu zapadają casię podłoga. Wpadł na nie jak zbyt agresywny piłkarz i przygarnął każ-dą jednym ramieniem.

Fragment podłogi, ku któremu zdążali, zapadł się . Nie mieli naczym wylą dować. Luke użył Mocy, co pomogło mu przerzucić się nadszczeliną , w kierunku metalowej ściany, która nagle przed nim wyro-sła. Ściana i k ładka...

Zorientował się , że nie trafią na k ładk ę , że uderzą w ścianę i polecą w dół. W tej samej chwili lewa część k ładki zerwała się z zamocowańi spadła dok ładnie pod ich stopy. W moment później uderzyli w rozkoły-saną blachę , przechylają c ją jeszcze niżej, ale Mara i Tahiri złapały zwi-

sają cy koniec k ładki i przywar ły do niego z całej swojej niemałej siły.Luke rozejrzał się wokół, dyszą c ciężko. Cala trójka zdążyła w półskoku wyłą czyć miecze świetlne.

 – Dobry odruch – pochwalił kobiety. – Dobry nauczyciel – odpar ła Tahiri. Spojrzała w gór ę , poza ple-

cy Luke’a. – Hej, Buźka, to ty? – Trzymajcie się , trzymajcie. Zaraz dostaniecie linę ...

Buźka odwią zał sznur, którego używał przedtem do zabezpiecze-nia przejścia przez chodnik nad przepaścią . Teraz rzucił drugi koniecna kołyszą cą się k ładk ę w kierunku Jedi. Luke, Mara i Tahiri dołą czylido nich w jednej chwili. Robot budowlany właśnie wytaczał się naulicę za budynkiem.

 – Widzieliście Viqi Shesh? – zapytała Mara.Kell wycelował kciuk w kierunku klatki schodowej, znajdują cej

się teraz za ich plecami. – Kiedy uderzył wielki młot, była na dole schodów. Zwiała.Mara wspięła się na podest.

 – Idę za nią . – Maro, nie – głos Luke’a nie wyrażał proś by, lecz rozkaz. – Lord

 Nyax jest ważniejszy. Czuję , że się  tu zbliża. On nie może odejść.Musimy pójść za nim, zniszczyć go...

Mara westchnęła, przymknęła oczy, a wreszcie skinęła głową . – Ja ją straciłem, ja po nią pójdę – oznajmił Kell.Buźka wcisnął mu do r ę ki lokalizator.

 – Nie, tu jest twoja działka, Mechaniku. Może to nasz bilet dodomu.

Page 203: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 203/276

206

 – No to ty ją goń.Buźka zerknął w kierunku robota budowlanego, który skr ę cił

w prawo w aleję , i opar ł się o są siedni budynek pod niepokoją cymk ą tem.

 – Ja pójdę za nim. Nyax musiał go wysłać w jakimś celu. Musimysię tylko dowiedzieć, w jakim.

Mara uderzyła pięścią w ostatni schodek i wstała. – Dobrze, idziemy – rzek ła.

Wysoko, nad częściowo zawaloną podłogą , wisiał Denua Ku. Nie był w stanie ani wspiąć się wyżej, ani zejść.

Z korpusu wystawała mu trzymetrowa sztaba, śliska od krwi. Wie-dział, że przebiła płuco.Ból był niesamowity. Nie przeszkadzał mu, nie budził lę ku, ale

zdawał się przygasać. Wróżyło to raczej blisk ą  śmier ć niż ocalenie.W ciszy, jaka pozostała po maszynie niewiernych, usłyszał nagle

kroki mię kkich stóp na resztkach podłogi. Podniósł wzrok. Viqi Shesh,która przebyła już wię kszą część obwodu pomieszczenia w drodze dootworu, przez który wszedł blady potwór, zatrzymała się i spojrzała na

niego. R ę ce miała zwią zane z tyłu. – Powiedz im, że zginąłem jak wojownik – rzek ł Denua Ku. – Powiem – zapewniła. – Powiem, że umar łeś wyją c ze strachu,

 błagają c o lekarstwa niewiernych, cokolwiek, byle uśmierzyć ból.Denua Ku warknął i się gnął do torby, gdzie wciąż jeszcze zostało

mu kilka brzytwożuków.Viqi roześmiała mu się w twarz. Zanim zdołał wycią gnąć bodaj

 jednego, dotar ła do zakr ę tu i wśliznęła się w otwór.

Lord Nyax poprowadził trójk ę Jedi szybkim biegiem przez ruinyCoruscant. Mógł poruszać się szybciej od nich, ponieważ od czasu doczasu po prostu przeskakiwał z jednego budynku na drugi, a dla nichta odległość zwykle okazywała się zbyt duża. Pomimo to zawsze czuligo w pewnej odległości, wyczuwali jego ruchy, oczekiwanie, a nawet

uczucie zniecierpliwienia.Raz prawie go dogonili. W jasno oświetlonym korytarzu leżałyciała pię ciu młodych, zaledwie pokrytych bliznami Yuuzhan. Z ichran wciąż unosił się dym. Z daleka dobiegły Jedi odgłosy kroków ucie-kają cego Lorda Nyaksa.

Page 204: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 204/276

207

 – Dok ą d on idzie? – zapytała Mara.Luke pomyślał o miejscu, gdzie rozpoczęła się walka, i o drodze,

 jak ą od tej pory przebyli. – Idziemy po wielkim łuku. Może nawet po kole. – Dlaczego? – zapytała Tahiri. Oddychała lżej niż Luke czy Mara;

energia i wytrwałość młodości robiła swoje. – On nie ucieka – rzek ł Luke. – Już dawno mógł by nas zostawić

w tyle. Są dzę , że chce, abyśmy za nim poszli. W zasadzk ę ? – pokr ę ciłgłową . – Poszedł by prosto. Nie, on nam po prostu urzą dza polowanie.Odwraca uwagę .

 – Ciekawe, gdzie on tak bardzo nie chce nas dopuścić? – mruknę -ła Tahiri.

Mara obróciła się  raptownie i rzuciła w tę  samą  stronę , z którejnadeszli. – Tam, gdzie posłał robota budowlanego – rzuciła i wycią gnęła

komunikator. – Mara do Buźki. Zgłoś się , Buźka...

Buźka ukrył się za filarem pomię dzy dwoma zmiażdżonymi pa-nelami z transpastali. Zszedł z widoku w ostatniej chwili, bo za oknem

dok ładnie na jego wysokości przeleciała para skoczków koralowych.A tak że na wysokości górnego poziomu robota bojowego.

 – Tu Buźka. Słyszę cię . – Wciąż jesteś przy robocie budowlanym? – Cóż, i tak, i nie. – Wychylił się  z rozbitego okna. W pewnej

odległości widział skoczki koralowe wiszą ce nad kupą gruzu, któr ą usypał robot budowlany, kiedy wbił się w bok potężnego kompleksu

 budynków. – Jest przede mną . Przekopuje się przez struktur ę . Poruszasię  o wiele szybciej, niż powinien – założę  się , że te kolosy nie są 

 przewidziane do joggingu. Jestem na razie odcię ty. Bę dę musiał gośledzić z górnych pię ter i mieć nadzieję , że się nie zapadną .

 – Pozostaw sygnał naprowadzają cy. Musimy cię znaleźć. – Jasne. Buźka wyłą cza się . – Siedział na swojej pozycji jeszcze

 przez chwilę , ciężko dyszą c w ciepłym, wilgotnym, duszą cym powie-trzu Coruscant, po czym wstał powoli. – Jak ja nienawidzę tej roboty.

Jedi okr ążali rosną cą gromadę skoczków koralowych, wiszą cychnad zapadnię tą dziur ą , któr ą robot budowlany wywalił w bocznej ścia-nie.

Page 205: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 205/276

208

 – Interesują ce – mruknął Luke. – Co? – zapytała Tahiri. – To jeden z monolitów, który w czasach Starej Republiki służył

za centrum rzą dowe – wyjaśnił Luke. – Wię kszość mieściła poślednie biura, ambasady i delegatów ze światów nienależą cych do Republiki,a tak że firmy i organizacje mniej lub bardziej zwią zane ze Star ą Repu-

 blik ą .Takiri spojrzała na niego niedowierzają co.

 – Sk ą d wiesz? – Wiem, smarkulo, bo kilka ocalałych baz danych i atlasów, które

zawierały wzmiank ę o Świą tyni Jedi, wskazywały, że mieściła się onamniej wię cej tam – wskazał palcem. – Już to wszystko przerabia-

łem, całe kilometry mą drości. Zanim jednak zdołałem się jej przyjrzećw naturze, imperator Palpatine zadbał, aby po Jedi nie pozostał nawetślad.

 – A nuż jakiś ślad się uchował? – mruknęła Mara. – Jak są dzicie, po co Lord Nyax tam kopie?

 – Bo ja wiem... – Luke zastanowił się głę  boko. – Może ma wszcze- pione jakieś wspomnienia, może to instynkt? A może chce zniszczyćwszelkie pozostałości Świą tyni, słuchają c jakiegoś wewnę trznego na-

kazu? Albo wie o istnieniu jakiejś jej części, o której nigdy nie byłowzmianki w publicznych bazach danych?

 – Tak czy inaczej, musimy to sprawdzić – stwierdziła Mara.Luke uśmiechnął się lekko.

 – Czę ste pobyty w tym rejonie mają jedną zaletę : znam kilkana-ście dróg do i z tego miejsca. Chodźcie, wyminiemy te skoczki.

Głę  boko we wnę trznościach kompleksu budynków robot budow-lany zapar ł się o pochyłą  czarną  ścianę , wbijają c palniki plazmowew jej powierzchnię i łomoczą c w gładki kamieńmechanicznymi człon-kami. Kawały twardego kamienia odpadały po trochu, ale ściana ustę -

 powała bardzo wolno.Luke i jego towarzysze obserwowali operację  przez szczelinę 

w durabetonowej ścianie o kilka pię ter wyżej. Wię kszość struktury bu-

dynku, która powinna się znajdować pod ich stopami, już runęła, zale-dwie robot budowlany dotar ł do tego punktu, a trzaski wokół wróżyłyrychłe zapadnię cie się całej reszty.

 – Co jest za tą  ścianą , farmerze?Luke potrzą snął głową .

Page 206: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 206/276

20914 – Twierdza Rebelii

 – Nie wiem. Nie wiedziałem, że tu coś takiego jest. Nie jestem pewien, czy wcześniej były tu już jakieś wejścia. Hej, mamy na głowiekolejnych Yuuzhan!

Pomimo niebezpieczeństwa, jakie mogło stanowić dodatkoweobciążenie, Mara wychyliła się  ponad ramieniem męża i wyjrzała.Wojownicy Yuuzhan Vongów wspinali się  na gruzy i kierowali się w stronę robota.

Ocaleni z Coruscant pobiegli na spotkanie nieprzyjaciół. Byli nie-uzbrojeni, niedożywieni, lecz liczebnością  znacznie przewyższaliYuuzhan i Luke widział, jak wielu wojowników ginie przygniecionychruchliwą masą  ciał. Silniejsi mieszkańcy chwytali bryły kamieniai rozwalali nimi głowy wrogów.

Pojawili się kolejni Yuuzhanie, w jeszcze wię kszej liczbie. Zjawi-li się  też nastę  pni tubylcy. Teraz wysypywali się zewszą d, nie tylkoz podstawy robota.

Luke obejrzał się na pozostałych Jedi. – On tu jest. Wzywa ich. Wzywa pomocy.Buźka zdjął hełm i dotknął czoła. Wydawał się dziwnie niespo-

kojny. – Wiem. Czuję go. W głowie. Chciał bym zejść na dół. – Dostrzegł

ich zatroskane miny i uśmiechnął się krzywo. – No nie, właściwie niechcę . Ale czuję , że mnie cią gnie.

 – Jesteś silny – odpar ła Tahiri. – Dobrze odżywiony. Masz na-dzieję . Musiał by się mocno namę czyć, żeby móc tobą sterować, ale

 podejrzewam, że dał by radę . Nie jestem pewna, czy i nas nie był byw stanie kontrolować.

 – Kell do Buźki – głos, cichy i metaliczny, dochodził z hełmuBuźki.

Dowódca Widm przysunął hełm do twarzy. – Tu Buźka, co jest? – Znalazłem źródło sygnału lokalizatora. Mamy szczęście, to do-

 bry transporter kosmiczny. Paszport na Borleias. – W jakim jest stanie? – Gotów do drogi. Tyle, że blokuje go kilka ton gruzu. – Dasz sobie z tym radę ?

 – A co mam w worku? – Właśnie tak są dziłem.Luke zerknął znowu na rozgrywają cą się w dole walk ę , której je-

dynym liczą cym się  uczestnikiem była istota, któr ą  zwano Lordem Nyaksem.

Page 207: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 207/276

210

 – Buźka, nasza misja dobiegła końca. Pozbieraj resztę , wsiadaj-cie do transportera i przygotujcie się do odlotu – polecił.

Buźka spojrzał na niego z tak ą miną , jakby czekał na puentę . – A co robimy z tymi pajacami Jedi? Zostawiamy? – My schodzimy w dół. – Luke przymknął oczy na krótk ą chwilę ,

czują c, jak przytłacza go ciężar tej decyzji. Właśnie zamierzał popro-wadzić własną  żonę i młodą Jedi do walki, a sam nie wiedział, czy daradę . Istniało duże prawdopodobieństwo, że zginą wszyscy troje. Spoj-rzał znowu na Buźk ę . – Jeśli mamy zginąć, inni Jedi powinni się do-wiedzieć o Lordzie Nyaksie. Ty im opowiesz.

Buźka zastanowił się chwilę i uśmiech znik ł mu z twarzy. – Z reguły nie zgadzam się z ochotnikami do samobójczych misji.

 – Ale wiesz, co potrafi Lord Nyax. – Wiem. Mogę wam tylko życzyć szczęścia.Buźka odszedł.Luke odetchnął głę  boko kilka razy.

 – Gotowi? – Gotowi – odpar ła Tahiri.Mara tylko skinęła głową .Luke włą czył miecz świetlny i zaczął nim poszerzać szczelinę ,

 przez któr ą do tej pory tylko wyglą dali.

Lord Nyax obserwował robotników wylewają cych się falą na spo-tkanie wojowników, których nie wyczuwał. Nie podobało mu się , żenie był w stanie ich wyczuć, ale cieszył się , że jego robotnicy potrafią ich zabijać – choć by kosztem dwudziestu do trzydziestu robotnikówna każdego wojownika.

Ścią gał ze wszystkich stron nastę  pnych mieszkańców. Choć by się ukrywali w najmroczniejszych głę  binach miasta, jego wezwanie do-cierało do wię kszości, zmuszają c ich do wypełznię cia z ukrycia, bynajpierw powoli, potem coraz szybciej, aż wreszcie biegiem zdążalido sceny konfliktu.

Czuł też, że ściana słabnie. Wkrótce ustą  pi. Kobieta, która powie-działa mu o tej maszynie – miał wrażenie, że siedzi teraz na jej wierz-

chołku i wprawia ją w ruch – miała rację . Nagle cośwyczuł i spojrzałw gór ę . Błysnąłpromień energii i z otwo-ru w suficie spadło na niego trzech ludzi.

Dryfowali bokiem, ku szczytowi czarnej ściany i zjechali po niej,wykorzystują c Moc do spowolnienia upadku. Zachowali równowa-

Page 208: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 208/276

211

gę , zwię kszają c tarcie pomię dzy ubraniem, stopami i powierzchnią ściany.

Lord Nyax przemieścił się tak, aby znaleźć się tuż pod nimi. Włą -czył wszystkie swoje ostrza, ile ich miał. Wiedział, że tu trafią , wie-dział od chwili, kiedy przestali go gonić. Wolał by, żeby odeszli, za-miast go mę czyć.

Pierwszy z nich, mężczyzna, zsunął się na dół, aż znalazł się tużnad Lordem Nyaksem, po czym odbił się i skoczył tak, by wylą dowaćza nim. Kiedy tamten spadał, Lord Nyax wycią gnął r ę k ę i przesunął na

 jego drogę ostry odłamek kamienia. Kamień powinien obciąć intruzo-wi nogi, ale mężczyzna zwolnił tempo spadania i obrotów, lą dują c nakamieniu, zamiast przed nim. Znów się odbił i skoczył w kierunku

Lorda Nyaksa. Tymczasem kobiety wylą dowały z dala od kamienia,okr ę ciły się w powietrzu i zapaliły swoje promienie.Lord Nyax wyskoczył ze środka formacji, jak ą stworzyli i znalazł się 

za czerwonowłosą . Uderzył stopami w kamienny blok, odbił się i kozioł-kują c w powietrzu opadł o kilkanaście kroków od tych trzech insektów.

A potem sformułował myśl i wcisnął im do głów.

Uderzyła Luke’a jak brzytwożuk wbity w czoło. Mistrz Jedi za-chwiał się z bólu i uderzył plecami o nierówną podłogę . Machnął mie-czem świetlnym w gór ę  i w bok, jak do gardy, ale cios, który miałodparować, nie nastą  pił.

Pojawił się za to nowy priorytet. Powinien wyłą czyćmiecz świetlnyi zaatakować Yuuzhan. Skoczył na nogi i wyłą czył broń. Widział, żeMara i Tahiri robią to samo.

Ale przecież to by oznaczało śmier ć i, co gorsza, klę sk ę . Nie, to właśnie musi zrobić. Nie, nie może tego zrobić.Stał tak pogr ążony w rozterce, walczą c z myślą wypełniają cą mu

głowę . Myślą , która powoli wypierała wszystkie inne.Uczynił zatem to, co zwykle, kiedy tracił pewność siebie. Wysu-

nął zmysły, się gają c do Mary poprzez Moc. Nie musiał otwierać dlaniej umysłu – jego umysł był tak otwarty, jak to tylko możliwe, zablo-

kowany w tej pozycji przez myśl Lorda Nyaksa. Musiał tylko się gnąći znalazł ją natychmiast, bo i ona była otwarta i zablokowana, równiezdezorientowana i przepełniona bólem, jak on sam.

 Nie miała dla niego odpowiedzi. Się gnął ku Tahiri – ona również była unieruchomiona.

Page 209: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 209/276

212

Poczuł, że Lord Nyax zaczyna się niecierpliwić, a wreszcie dener-wować. A Lord Nyax objawiał swój gniew poprzez ból. Luke poczuł,że palce u r ą k i nóg, dłonie, stopy, łydki i przedramiona za chwilę mueksplodują . Upadł, wiją c się w cierpieniu, po czym ze zdumieniemstwierdził, że jego wszystkie członki znajdują się na swoich miejscach

 – ból był prawdziwy, ale to nie okaleczenie go spowodowało. Docierałdo niego tak że ból Mary i Tahiri.

Ale Tahiri wydawała się  jakby inna. Spojrzał w kierunku, gdzie powinna leżeć.

Przetoczyła się właśnie na brzuch i zmusiła do wstania. Zatacza- ją c się na wszystkie strony, stanęła jednak na nogi i zdołała podnieść,a później włą czyć miecz świetlny. Spojrzała na Nyaksa, a oczy błysz-

czały jej wściek łością . – Wiem na temat bólu coś, o czym ty nie masz poję cia – wycedzi-ła. – Inni ludzie toną w bólu, ja w nim pływam.

Zrobiła krok w kierunku swojego prześladowcy.Luke wyczuł gniew Nyaksa, chwilę  zmieszania, a choć nie był

w stanie się poruszyć, wciąż jeszcze mógł działać. Się gnął poprzezMoc, chwycił głaz, którego Nyax próbował użyć przeciwko niemu kil-ka chwil wcześniej, i cisnął nim w przeciwnika.

Kamień przeleciał kilka metrów i choć Luke był osłabiony bólemi bezradnością , zdołał skierować go w plecy Lorda Nyaksa. Olbrzymzachwiał się i upadł na twarz.

Tahiri skoczyła do przodu, opuszczają c miecz świetlny w ostatecz-nym ataku. Nyax zdołał uruchomić jedno z ostrzy ramion, żeby go za-

 blokować, skoczył i odbił się od sterty gruzu. Zaczął się ześlizgiwać,aby oddalić się od Tahiri, ale poleciał daleko poza punkt, gdzie powi-nien był się zatrzymać, pozostawiają c na gruzach strzę  py skóry i krew.

Luke czuł jego zdumienie, jego oburzenie spowodowane tymiw gruncie rzeczy lekkimi obrażeniami. I wtedy Nyax wtłoczył w jegomózg kolejną myśl: „zabij Tahiri”.

Tym razem Luke był gotów. Miał dość czasu, aby skoncentrowaćwłasne myśli, a co najważniejsze, również uczucia. Głowę miał pełną wspomnień o Tahiri, o wszystkich chwilach, kiedy sprawiała mu ra-dość postę  pami we władaniu Mocą , wszystkich nadziejach, jakie wią -

zał z jej przyszłością i szczęściem. Jak tarczę podniósł wspomnienie jej miłości do Anakina Solo, jego siostrzeńca. Wszystkie te wspomnie-nia stę  piły atak Nyaksa, rozbiły w proch ostrze jego włóczni.

Luke się gnął ku Marze i stwierdził, że ona tak że się uzbroiła, choćnie w uczucia, ale w logik ę . Przez jej umysł przebiegały zimne obli-

Page 210: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 210/276

213

czenia, podział na sojuszników i przeciwników, strumień działań i kon-sekwencji. Najbliżej powierzchni znajdowało się zrozumienie, że Nyaxmoże rzą dzić każdą  żywą istotą , a z żywych istot sk łada się cała galak-tyka.

Głę  boko pod tą analizą kryła się jednak świadomość istnienia ichsyna, Bena, i tego, kim mógł by się stać, gdyby Nyax zdołał go odna-leźć i ukształtować.

Luke stanął na dygoczą cych nogach i wyczuł, że Mara robi to samo.A choć Nyax nie zmniejszył strumienia energii ani bólu, Luke czuł się nim mniej dotknię ty. Wyczuwał w tym udział Tahiri, jej otwarcie się na ból, odporność na jego obezwładniają cą siłę , nieugię tą moc, z jak ą mu się przeciwstawiała.

Stanę li przed Nyaksem jak jedna istota. Część tej istoty – Mara – odrzucała fałszywe prawdy, które Nyax usiłował im zaszczepić. Luke,druga część tej istoty, odrzucał niepotrzebną nienawiść i zaślepioną wrogość. Część, któr ą stanowiła Tahiri, sprawiła, że przyję li ból jakoczęść siebie, jako paliwo dla swojej siły.

 Nyax powiódł po nich wzrokiem i przez twarz przemknąłmu błysk rozpaczy, dziecię cy strach.

I wówczas cała czwórka poczuła, jak ściana rozpada się w gruz. Co-

kolwiek znajdowało się poza nią , z rykiem nadcią gało, by ich porwać.

Gdzie indziej

Jaina Solo leciała nad Borleias, prowadzą c X-winga na rutynowy patrol. Nagle poczuła, że z zadumy wyrywa ją  zak łócenie w Mocy.Wyczuła w nim Luke’a i Mar ę . Wiedziała, że są w niebezpieczeństwie.Zauważyła, że myśliwiec Kypa tak że się zachwiał, gdy jego pilotemwstrzą snęło to samo wrażenie.

O tysią ce lat świetlnych od Borleias Ganner Rhysode, rycerz Jedi,silną r ę k ą prowadził rozklekotany transporter, by osadzić go w doku.W dali majaczyła stacja kosmiczna. Ale aż drgnął, kiedy poczuł nagłyzew Mocy. Transporter poleciał do przodu i uderzył w powierzchnię doku z pr ę dkością wię kszą , niż zamierzał Ganner. Jedi jeszcze kr ę cił

głową , usiłują c rozproszyć dziwne wrażenie, kiedy usłyszał głos szefadoku: – Idiota.W kopule sztucznego środowiska, która stanowiła część nieustan-

nie rozrastają cej się stacji w Otchłani, Valin Horn, uczeń Jedi, został

Page 211: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 211/276

214

wyrwany ze snu tak gwałtownie, że spadł z wą skiej pryczy. Usiadł, próbują c sobie przypomnieć, co za koszmar mógł spowodować tak ą reakcję , ale nie był w stanie. Nagle zza dwóch ścian dobiegł go płaczmałego Bena Skywalkera, głos jakiejś dorosłej osoby, próbują cej gouspokoić, a tak że głosy innych młodych Jedi, porównują cych wraże-nia, jakich doznali przed chwilą .

Coruscant

Danni biegła schodami awaryjnymi. Przed sobą miała Bhindi, zanią biegł Elassar. Nagle się potknęła, gdy coś uderzyło w nią jak po-

dmuch wiatru. Zsunęła się  z kilku stopni, obijają c po drodze nogii żebra, i leżała przez chwilę nieruchomo, z trudem chwytają c powie-trze.

Elassar uklą k ł obok niej. – Nie ruszaj się , zaraz cię zbadam. – Nic mi nie jest. – Odsunęła Devaronianina i ostrożnie dźwignę -

ła się na nogi. Wiedziała, że musi wyglą dać dok ładnie tak, jak się czu-ła, to znaczy wstrząśnię ta do głę  bi.

 – Coś się stało. Coś... wyrwało się na wolność.

Page 212: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 212/276

215

ROZDZ I A £

1515151515

Luke wypłynął na powierzchnię morza – nie bólu, nie wstrzą su,lecz czegoś graniczą cego z rozkoszą i całkowitym pomieszaniem zmy-słów. Opierał się plecami o stertę gruzu, jego żona i dziewczyna leża-ły obok. Nie pamię tał ich imion. Nie pamię tał nawet własnego imie-

nia.Z ramienia spływało mu coś czerwonego. Wycią gnął szyję , żeby

spojrzeć w gór ę i ujrzał ciało leżą ce na tej samej stercie gruzu, tuż nadnim. Ciału brakowało prawego ramienia, po gruzach spływała krew,a jeden jej strumyczek kapał na Luke’a.

Luke. Właśnie, Luke. I Mara, i Tahiri. I Yuuzhanie, i Nyax. Lukewstał i przekonał się , że jego miecz świetlny leży o kilka kroków dalej.Przycią gnął go ku sobie niedbałym gestem poprzez Moc. Miecz ude-rzył w jego dłoń ze znacznie wię kszą energią , niż się spodziewał. Upu-ścił go znowu.

A potem zobaczył Nyaksa, który stał przed wyrwą w czarnymmurze. Dziura, w której wciąż jeszcze tkwił niszczycielski szpon ro-

 bota budowlanego, znajdowała się  na poziomie około dwudziestumetrów. Nyax tańczył na stercie gruzu. Ruchy miał nieskoordynowa-ne i niezgrabne, jak u dziecka. Był to plą s radości.

Mara stanęła obok niego. Luke wiedział już, że nic jej nie jest. – Energia Mocy – wyszeptała.Ależ tu musi być jej źródło, pomyślał Luke. Star ą  Świą tynię Jedi

zbudowano w tym miejscu właśnie dlatego. Jedi strzegli źródła. I strze-gli go przed całą planetą .

Page 213: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 213/276

216

 Nyax przerwał swój taniec i obejrzał się na Jedi. Twarz miał pogod-ną , wr ę cz radosną . Wydawało się niemożliwe, że mógł by ich skrzyw-dzić w jakikolwiek sposób.

 Nie zaatakował ich. Podniósł tylko dłoń.Kawał sufitu ponad ich głowami, o średnicy mniej wię cej dziesię -

ciu metrów, wyskoczył w gór ę i natychmiast znik ł im z oczu. Spadł nanich deszcz odłamków, ale podryfował w bok, zanim dążył dotknąćLorda Nyaksa. Z otworu wydobywały się ogłuszają ce trzaski i huk,otaczają ce ich mury zadygotały.

Tahiri podeszła do Luke’a i Mary, wciskają c coś do plecaka. – Mamy k łopot – mruknęła.

Jedną  z zalet włóczenia się po zrujnowanym mieście na głę  bo-kości wielu kilometrów, gdzie nie istnieje prawo ani porzą dek, jestmożliwość znalezienia potrzebnego sprzę tu, myślał sobie Buźka.

 Na przyk ład taka taksówka powietrzna. Pewnie trzydziesta z kolei, jak ą spostrzegł od chwili rozstania się z Jedi, może czwarta nieuszkodzo-na, a pierwsza, która ruszyła od jednego naciśnię cia właściwego guzika.A teraz leciał sobie nad kanionami zwalonych budynków Coruscant, kie-

rują c się na sygnał naprowadzają cy i trzymają c się poniżej dachów.Była to niezbę dna ostrożność. Ostatnio zauważył kilka skoczków

koralowych, a wszystkie zdawały się kierowaćw jedną stronę ... tę samą ,z której niedawno uciek ł.

Dotar łw okolicę  źródła sygnału naprowadzają cego i przyspieszył,aż sygnał nabrał siły. Teraz znajdował się dok ładnie naprzeciwko za-walonego narożnika budynku. Widział tam srebrzysty błysk – pewnie

 pojedyncza antena, przyczepiona tak niedawno, że nic nie zdążyło naniej wyrosnąć. Nie zmatowił jej ani kurz, ani sadza.

 – Buźka do Kella – rzek ł. – Widzę twoją antenę . – Zejdź sześć pię ter w dół i przeleć do są siedniego budynku – 

 polecił Kell. – Dostę  p do miejsca, gdzie teraz jestem, znajduje się w głównym pomieszczeniu.

 – Już lecę – Buźka zmniejszył wysokość i skr ę cił. Zajrzał przezwybite okno luksusowego niegdyś apartamentu i dostrzegł schody,

wychodzą ce ze sklepienia. Dodał gazu i przebił się przez ścianę obok okna, po czym wyłą czył zasilanie. Taksówka opadła na wysokość półmetra od podłogi.

W kilka sekund później przeciskał się  już przez właz pojazduo nazwie „Paskudna Prawda”.

Page 214: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 214/276

217

Kell siedział w fotelu pilota. Nie odwrócił się . – Czułeś coś kilka minut temu? – zapytał. – Nie. – Wspaniale. To ja też nie.Buźka wyjrzał przez iluminator i zmierzył wzrokiem stertę gruzu

nad ich głowami. – Naprawdę masz dość materiałów wybuchowych, żeby to roz-

walić? – Mniej wię cej... ale zrobimy to troszk ę inaczej. – Aha. – Taki wybuch mógł by uszkodzić ten delikatny kwiatuszek po-

śród statków ratunkowych – Kell wskazał palcem pod stopy. – Ale

ściana budynku po tej stronie nie jest ścianą nośną . Siła nośna pocho-dzi od konstrukcji metalowej budynku. Umieściłem w niej ładunki plastiku i zaraz ją wysadzę .

 – A co potem? – A potem włą czę  górne repulsory dziobowe. Przechylimy się 

w przód, włą czę  silniki, wybijemy się na zewną trz i pokr ę cimy się trochę , aż wszyscy zaczną wrzeszczeć i rzygać, a ja odzyskam kontro-lę nad sterami.

 – Kell, czasem cię nie lubię . – Nie ma sprawy, i tak jestem najlepszym pilotem, jakiego w ży-

ciu widziałeś. – A gdzie reszta? – W drodze. Wyślę im wiadomość. – Niby jak? Pomię dzy nami i nimi są kilometry gruzu. Ani bajt

się nie przeciśnie.Wyraźnie doprowadzony do ostateczności Kell spojrzał wreszcie

na dowódcę . – Nie wiem, czy pamię tasz, ale ustawiliśmy na dachu pakiet czuj-

ników, a potem spuściliśmy na dół kabel do Danni i Baljosa, żeby bylina bieżą co.

 – Och, rzeczywiście. – Bę dę nadawał do tego pakietu... – Nieważne, nieważne, już wiem. Przygotuję się na powrót resz-

ty.

Otwór nad głową Nyaksa powię kszał się . Już nie padał na niegogruz, tylko promienie słońca. Najpierw był to cienki promyczek, ale

Page 215: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 215/276

Page 216: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 216/276

Page 217: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 217/276

Page 218: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 218/276

221

niej, na dachu robota budowlanego. Tahiri potrzebowała tylko sekun-dy, żeby znaleźć się obok.

Stą d mieli znacznie lepszy widok na niebo pełne skoczków kora-lowych i na wznoszą cy się za nimi kompleks budynków.

Unosiła się  stamtą d kolumna gruzu, na pewnej wysokości, roz-chodzą c się na wszystkie strony jak fontanna. Lecz ta fontanna miałazasię g wielu kilometrów we wszystkich kierunkach; niszczyła dachy

 budynków i skoczki koralowe.A ponad jej środkiem, gdzie nie się gał strumień gruzu, wznosił się 

Lord Nyax. Gigantyczne głazy tańczyły wokół niego, kreślą c w po-wietrzu wdzię czne spirale.

 – Kolejny absolwent akademii Jedi – mruknęła Tahiri. – Duże

kamienie potrafi podnieść... – Bardzo śmieszne – warknąłLuke. Oszacował odległość ze szczy-tu robota budowlanego do najbliższej solidnej powierzchni dachui uznał, że powinno się udać. – Idziemy.

Viqi usłyszała w oddali, ryk, jakby nagle otworzyła się ogromnazapora i spuściła niezliczone tony wody. Podłoga zatrzę sła się pod jej

stopami.Zlekceważyła to, podobnie jak ignorowała ból w nadgarstkach,

spowodowany długotrwałą walk ą  z wię zami. Walka trwała dopóty,dopóki nie znalazła w ścianie kawałka ostrej blachy – teraz znów byławolna.

Dotar ła do budynku mieszczą cego apartament Tersonów, a po-tem na właściwe pię tro. Zanim znalazła się w salonie, dygotała ze zmę -czenia i ociekała potem. Nagle zamar ła. Opuściła ją nagle cała nadzie-

 ja.Tajne schody były spuszczone, a pośrodku pokoju tkwiła – jakby

nie mogło to być nic innego – opuszczona taksówka powietrzna.Ostatkiem sił wbiegła na schody i z rozpaczą dostrzegła otwór,

 przez który „Paskudna Prawda” opuściła dok. Cała jej praca poszła namarne. Znów bę dzie musiała szukać, ukrywać się , szukać sposobu na

 przetrwanie, zanim znajdzie i doprowadzi do stanu używalności ko-

lejny działają cy statek kosmiczny. No cóż, jest szansa, że przynajmniej taksówka działa. To już jakiś punkt zaczepienia. Zeszła na dół, żeby sprawdzić.

 Na przednim siedzeniu spoczywał stos zakonserwowanej żywno-ści z „Paskudnej Prawdy” oraz liścik:

Page 219: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 219/276

222

Senator Shesh,uznaliœmy, ¿e bêdzie pani tego potrzebowa³a bardziej ni¿ my.

Proszê nie zjeœæwszystk iego naraz.Ca³uski – Widma 

Dopiero wtedy Viqi osunęła się na dywan. Dopiero wtedy zaczęła płakać.

Kompleks budynków miał kształt wysokich, szerokich stopni. Jediskoczyli na kolejny, przebiegli po nim, po czym wspię li się na nastę  p-ny, dalej i dalej, wyżej i wyżej, aż dotarli na dach.

Stą d dopiero zobaczyli wciąż powię kszają cy się otwór w dachu.Z każdą mijają cą  chwilą  z otworu wystrzelały kolejne tony gruzui zasypywały otaczają ce go kilometry kwadratowe budynków. Niektó-re fontanny str ą cały w powietrzu skoczki koralowe. Szeregi gigantycz-nych głazów wciąż tańczyły swój wesoły taniec wokół Nyaksa.

Luke poprowadził swoją grupę tam, gdzie głazy spadały na wyso-kość kilku metrów nad powierzchnią dachu. Kiedy kolejny głaz opadł,skoczyli, używają c Mocy, żeby wznieść się  jeszcze wyżej, po czym

wylą dowali na nieregularnej płaszczyźnie durabetonu.Luke wyczuł, że Nyax jużwie o jego obecności. Blady gigant okr ę -

cił się w powietrzu, żeby na niego spojrzeć, a uśmiech radości zmieniłsię w złośliwy grymas.

 – Bę dzie kiepsko – mruknął Luke.Mara skinęła głową . Od wiatru wieją cego na tej wysokości jej włosy

ożyły i zapłonęły jak świeca w silnym przecią gu. – Masz jakiś pomysł? – Ja mam. – Tahiri uklę k ła, żeby lepiej utrzymać równowagę 

i spojrzała przed siebie. W pewnej odległości strumień głazów skr ę całostro i zbliżał się do pozycji Nyaksa tak, że przelatywał tylko kilkametrów obok. – Trzeba do tego punktu... Ja go załatwię .

 – Ty go załatwisz? – Luke podniósł jedną brew. – Jak?W oczach Tahiri pojawił się wyraz, który przyprawiłLuke’a o dreszcz.

 – On potrafi walczyć z Jedi tylko dlatego, że widzi nas poprzez

Moc – wyjaśniła. – Nie jest w stanie wyczuć Yuuzhan. A ja jestem jednym i drugim.Wstała i odwróciła się tyłem do Luke’a i Mary, po czym wykonała

 pię kny, długi skok na nastę  pny głaz w szeregu. Przebiegła przez całą  jego długość i skoczyła na niższy głaz.

Page 220: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 220/276

223

 – Mamy jej uwierzyć na słowo? – zapytała Mara. – Jestem zbyt zmę czony, żeby się k łócić.Ich głaz przesunął się do końca prostego odcinka i skr ę cił. Skr ę t

 był bardzo gwałtowny, ale Luke i Mara wyczuli zamiar Lorda Nyaksai zaparli się stopami w powierzchnię kamienia.

Kiedy ich „pojazd” zbliżył się do olbrzyma, Luke wycią gnął r ę k ę .ChwyciłMocą część strumienia gruzu, skr ę cił jego bieg i wysłał z wiel-k ą pr ę dkością w stronę Nyaksa.

Lord nawet się nie poruszył, ale natychmiast przejął kontrolę nadstrumieniem, kierują c go na Luke’a.

Luke odchylił się w tył, obracają c kamień razem z sobą . Nadlatu- ją ce kamienie uderzyły w boki i dno powoli kr ę cą cego się głazu.

Mara, uczepiona dolnej części głazu jedynie dzię ki zwię kszone-mu pobieraniu Mocy, zapaliła swój miecz świetlny i rzuciła. Mieczzawirował pod strumieniem gruzu, prawie niewidoczny pod gę stymdeszczem durabetonu, po czym wzniósł się w gór ę o kilka metrów od

 Nyaksa i uderzył w niego.Twarz giganta wyrażała zaskoczenie. Żadne z jego ostrzy nie było

uaktywnione, wię c nie mógł odbić ciosu. Usunął się z toru miecza, poczym obserwował, jak Mara kieruje jego lotem. Wprowadziła miecz

w długą pę tlę , szykują c się do kolejnego podejścia.Mara i Luke stali na głazie, który właśnie zakończył obrót; Luke

czuł uwagę Nyaksa skupioną  tak że na nim w oczekiwaniu na atak.Spróbował pchnię cia poprzez Moc, starają c się wytr ą cić olbrzymaz równowagi, żeby padł prosto na ostrze Mary. Atak się powiódł, ale

 Nyax w momencie pchnię cia uruchomił wszystkie ostrza i z pogardli-wą miną , od niechcenia odepchnął miecz Mary.

Moc przepływała przez ciało Nyaksa. Moc, jakiej nigdy nie po-znała żadna żywa istota. Mógł się gnąć r ę k ą do tego świata poprzezsztuczną skorupę , któr ą miał pod stopami, poprzez naturalną kamien-ną powłok ę poniżej, do miejsca, gdzie kamień obracał się w leniwą magmę , a przegrzane metale płynęły jak woda w rzece. Mógł roze-rwać ten świat na pół, mógł zmusić te bezsensowne, prymitywne stwory,

aby znalazły mu inny, i tamten tak że zniszczyć.Miał już dość tych stworzeń. Były słabsze od niego, ale uparte.Ba, nawet pomysłowe.

 Nyax podniósł obie r ę ce. Trzeba rozbić kamień, na którym siedzą i zrzucić ich w ruiny na dole.

Page 221: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 221/276

Page 222: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 222/276

22515 – Twierdza Rebelii

Luke zahamował gwałtownie i wycią gnął komunikator. Jego żonatymczasem obejmowała i ściskała młodszą Jedi.

 – Mara jest trochę zaję ta, chłopczyku. – Odskoczył w bok, a namiejsce, gdzie stał przed chwilą , zwaliła się masa durabetonu wielko-

ści mniej wię cej Y-winga. – Ja też mam robotę . Coś się stało? – Powiedz, że ta fontanna z kamieni i gruzu to twoja robota... – Mniej wię cej. – Chyba wracamy. Kilka dużych statków Yuuzhan Vongów też.

Podrzucić was? – Jeszcze się pytasz? – Już lecimy.

Cała trójka Jedi przeskoczyła z dachu kompleksu budynków nasolidne skrzydło „Paskudnej Prawdy”. Przecisnę li się przez półotwar-ty właz i zanim zdążyli zapiąć pasy, Kell runął w dół, w aleję pod nimi,aż żołą dki pasażerów zaprotestowały gwałtownie. Luke zauważył prze-lotnie robota budowlanego, wydawało mu się , że zaraz przebiją go nawylot, ale już po chwili znów przybrali pozycję poziomą i spokojnie

lecieli wzdłuż alejki. – No i co? – odezwał się Buźka tonem swobodnej konwersacji. – Czy Jedi specjalizują się w zniszczeniach własności prywatnej?

 – Tylko dla przyjaciół i znajomych – odpar ł Kell. – Zobaczyszwię cej, jak się ożenisz z Jedi.

 – Musimy wracać – rzek ł Luke. – Nyax nie zginął.Buźka i Kell spojrzeli po sobie.

 – Mamy go uratować czy zabić?

Luke westchnął. – Tylko mu przeszkodzić.Kell pokr ę cił głową i zwię kszył wysokość. Skoro tylko osią gnął po-

ziom dachów, zatoczył okr ą g i zawrócił w stronę kompleksu budynków.

 Nyax leżał w agonii na dnie rozpadliny.

 Nie wiedział, co to ból, dopóki nie poznał tych trzech istot włada- ją cych Mocą . Teraz nie istniało nic oprócz bólu.Znajdzie ich, znajdzie i zabije. Musi się spieszyć, bo siły opusz-

czają go z każdą chwilą . Czerpał ile mógł z tego, co znajdowało się zaczarną  ścianą , ale i tak czuł, że jest słaby. Wkrótce zaśnie.

Page 223: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 223/276

226

Rozpostar łMoc, odnajdują c umysły wszystkich żywych istot, któremógł wyczuć. A kiedy umysł okazywał się dość silny i złożony, żebygo usłyszeć i usłuchać, zaglą dał przez oczy tej istoty.

Przez pierwsze kilka chwil widział jedynie plamę nak ładają cychsię obrazów. Potem nauczył się usuwać niektóre, wzmacniać inne, sk ła-dać z nich jeden spójny obraz w trzech wymiarach.

Istoty władają ce Mocą , które go zraniły, znajdowały się poza za-się giem wzroku. Pojawiły się za to dwie ogromne bryły koralu, któ-rych nie wyczuwał zmysłami. Zbliżały się do niego z dwóch przeciw-ległych stron.

 Na ich pok ładzie muszą znajdować się jego wrogowie, ukryci pod płaszczem czegoś, co blokowało jego zmysły. Nigdy się nie poddają ,

teraz tak że pewnie wrócili, żeby dokończyć dzieła. Muszą tam być, bonie zasną , dopóki on nie zginie.Ryknął, wk ładają c w ten krzyk cały ból, i wysłał w niebo tony

gruzu.

Kell zredukował pułap i wylą dował na dachu cztery kilometry odkompleksu budynków. Stą d mogli obserwować zbliżają ce się od pół-

nocy i południa dwa ogromne mataloki Yuuzhan, odpowiedniki kr ą -żowników.

Z zapadliska wytrysnęły dwa bliźniacze strumienie gruzu, każdyskierowany na jeden matalok. Zdolność celowania Nyaksa zdecydo-wanie osłabła, w cią gu kilku pierwszych sekund ataku żaden z matalo-ków nie został nawet trafiony.

Oba za to wystrzeliły, zalewają c wszystko wokół deszczem poci-sków plazmowych.

Luke szarpnął się , bo poczuł, że ciało mu płonie. Spojrzał na swo- je ramię , ale nie zobaczył tam ani oparzelizny, ani rany. To Nyax, to jego ból odczuwali teraz wszyscy, którzy znajdowali się w pobliżu.Widział go w twarzach Mary, Tahiri, Danni, nawet Kella.

Strumienie gruzu uderzyły w mataloki i zasypały oba statki. Czę -ściowo zostały wchłonię te przez pustki, ale wię kszość kamieni zaczę -ła nadgryzać koral, jakby to była głowa cukru. Mataloki wykonały unik,

desperacko usiłują c uniknąć zniszczenia, ale kamienne pociski śledzi-ły je, k ą sały, niszczyły.Ucisk w piersi Luke’a, którego istnienia nawet sobie do tej pory

nie uświadamiał, zelżał nagle, a potem znik ł. – On nie żyje.

Page 224: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 224/276

227

 – Lord Nyax? – Buźka zmarszczył brwi. – Nie są dzę . Patrz, jak leci ten gruz. Wię cej go niż kiedykolwiek.

 – Luke ma rację – odezwała się Mara cichym głosem, jakby pró- bowała zinterpretować to, co wyczuwała poprzez Moc. – Nyax nieżyje. Ale przepoił otoczenie swoją nienawiścią . Zostawił testament.

Mataloki wzniosły się ponad strumieniu gruzu, plują c potokami plazmy, zanim kamienie znów ich dosię gły i znów wgryzły się w ich powłoki. Z dala widać było kolejne statki Yuuzhan Vongów, które nad-latywały na pomoc.

 – I tak już bę dzie przez cały czas – mruknął Luke. – Dopóki znaj-duje się tam bodaj czą stka jego samego, dopóty jest w stanie sprawowaćkontrolę nad otoczeniem. Jak widać, źródło Mocy na to zezwala. Ale on

sam już nie żyje. – Odetchnął głę  boko. – Wracajmy do domu. – Jeszcze chwilka – zaoponował Kell. – Słyszysz to?Wystukał kod na tablicy komunikatorów i nagle wszyscy mogli usły-

szeć dziwny odgłos – coś jak sią kanie nosem. Nie, nie sią kanie. Płacz. – To dochodzi z otwartego komunikatora, który Buźka zostawił

dla maruderów. W miejscu, gdzie dokowała „Paskudna Prawda”. Toznaczy, że ktoś tam jest.

 – Założę się , że wiem kto – odpar ł Buźka.

Viqi, oparta o burtę taksówki powietrznej, usłyszała szum dopierowtedy, kiedy zagłuszył odgłosy jej własnej rozpaczy. Szum brzmiał

 jak ryk repulsorów, a odgłos dobiegał zza rozwalonego okna. Pode-szła, żeby popatrzeć.

Za oknem dryfowała łagodnie „Paskudna Prawda”. Była o kilkametrów od niej.

Jej serce wezbrało radością , która natychmiast przeistoczyła się w czarną  rozpacz. Przez iluminatory statku widziała wbity w siebiewzrok Mary Jade Skywalker. Jej twarz nie wyrażała nic, ale lodowatanienawiść do Viqi Shesh emanowała z zielonych jak szmaragdy oczu.

 Nienawiść była tak sugestywna, że Viqi skamieniała.Czy mogę ją błagać o litość? – myślała gor ą czkowo. Czy upadnę 

tak nisko?

Odpowiedź była prosta.Oczywiście, że mogę . A kiedy znów bę dę wolna, kiedy ucieknę ,zniszczę ją za to upokorzenie.

Viqi zebrała siły i zaczęła w myśli powtarzać słowa, które powin-na wygłosić. Błaganie o litość.

Page 225: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 225/276

Page 226: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 226/276

229

I po raz pierwszy od chwili, kiedy wylą dowali na Coruscant,uśmiechnęła się .

 – Gotów na podbój kosmosu, Kolego Bumbum? – Zawsze gotów, Pię knisiu. Łap się za medale.Kell wzniósł statek w gór ę , odwrócił go tyłem do budynków i przy-

spieszył do pełniej pr ę dkości atmosferycznej.

Page 227: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 227/276

Page 228: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 228/276

231

Jaina też wydawała się  inna, jakby swobodniejsza. Nie przestała płonąć gniewem na myśl o stracie obu braci i nie walczyła z Yuuzhana-mi ani trochę mniej zawzię cie, lecz jakby odzyskała równowagę , niesk łaniają c się już ku Ciemnej Stronie. Uśmiechała się chę tnie i czę sto.

Jej rodzina, jeszcze niedawno rozdarta i rozrzucona we wszyst-kich kierunkach, choć jeszcze nie całkiem w porzą dku, wracała jednak do zdrowia.

Pomieszczenie było niegdyś stołówk ą budynku biotyki, lecz daw-no już nikt nie używał go w tym celu i pewnie nigdy nie użyje. Wszyst-kie stoły ustawiono tak, aby krzesła znajdowały się  tylko po jednej

stronie, skierowane ku prezydium, gdzie zajmowali miejsca generałWedge Antilles, pułkownik Tycho Celchu i Luke Skywalker. Teraz zastołami zasiedli szefowie dywizji, dowódcy eskadr, kapitanowie stat-ków, szpiedzy i Jedi.

 – Projekt Gwiezdny Włócznik – mówił Wedge – to oparta na la-serze superbroń. Przypomina nieco główne działo Gwiazdy Śmierci,ale różni się od niej w dwóch istotnych punktach. Po pierwsze, znie-kształca ona przestrzeń i czas, aby przyspieszyć swoją niszczycielsk ą 

moc poprzez nadprzestrzeń, co oznacza, że może być wykorzystana jako broń pierwszego uderzenia przeciwko nieprzyjacielskim syste-mom gwiezdnym o całe lata świetlne stą d. – Wokół rozległy się szeptytych, którzy nie byli wtajemniczeni w projekt Gwiezdnego Włóczni-ka, ale nic nie mogło zagłuszyć odległych detonacji. Ataki Yuuzhan

 były teraz niemal cią głe, a siły Nowej Republiki nie dość liczne i niedośćwypoczę te, by odpierać je tak jak kiedyś. Nawet w tej chwili eska-dry zmę czonych pilotów chroniły budynek biotyki przed atakiem, alenie były w stanie obronić go zupełnie.

Wedge skierował wzrok na pusty fragment podłogi i natychmiast po- jawił się tam hologram. Była to prosta, ale efektowna sztuczka – Tychoczuwał, aby uruchomićprojektor we właściwym momencie. Wedge uznał,że warto pokusić się o trochę teatralności. Pochwycił uśmiech Ielli, sie-dzą cej na końcu sali; była wyraźnie zadowolona z jego pomysłu.

Hologram pokazywał fragment rozgwieżdżonej przestrzeni. Po chwi-

li pojawiły się w niej cztery pojazdy o nieregularnych kształtach. Trzywyglą dały identycznie – jak kabiny z Y-wingów przyspawane do szero-kich rur połą czonych pod k ą tem sześćdziesię ciu stopni, z trzecią  rur ą dzielą cą k ą t na dwa po trzydzieści stopni. Czwarty pojazd wyglą dał po-dobnie, ale z pier ścienia zamocowanego do rufy kabiny wystawały mu

Page 229: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 229/276

Page 230: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 230/276

Page 231: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 231/276

234

Luke z pomrukiem zadowolenia usadowił się w X-wingu. W cią -gu tych kilku tygodni od wyjazdu Wedge wykorzystywał myśliwiec

 jako swój osobisty środek transportu i utrzymywał pojazd w tak ideal-nym stanie, że mógł to docenić jedynie inny pilot.

 – Jak leci, Artoo?Robot astromechaniczny zapiszczał, wyraźnie zadowolony, że

wraca do normalnych zadań. – Dowódca Czarnych Księżyców do eskadry – odezwał się Luke.

 – Dowódca gotów. Meldować gotowość według numerów. – „Czarny Księżyc Dwa” gotów. – To była Mara, w E-wingu na-

leżą cym do poprzedniego dowódcy eskadry, który nie zginął na polu bitwy, ale stres walki zrobił z niego wrzeszczą cego paranoika, niezdol-

nego do pilotowania nawet dziecię cego śmigacza rekreacyjnego, a codopiero statku bojowego. – „Czarny Księżyc Trzy”, gotów. – „Czarny Księżyc Cztery”. Spieszy mi się , żeby wypalić w prze-

strzeń i niech się to raz skończy.Luke obserwował, jak piloci Gwiezdnego Włócznika wyprowa-

dzają na repulsorach swój niezgrabny pojazd z doku operacji specjal-nych. Trzy narożne statki wyglą dały tak samo jak zawsze, ale czwarty,

 jednostka centralna, miał nowy dodatek: w gondoli dla robota astro-mechanicznego za sterownią jechał wielofasetowy kryształ wielkościczłowieka. Wystawał z gondoli na półtora metra, lśnią c w słońcu. Wy-glą dał identycznie jak kryształ rozbity przez szpiega Yuuzhan w jed-nej z piwnic budynku biotyki – i był równie nieprawdziwy.

Gdzieś głę  boko w dżungli, daleko poza stref ą zabronioną , obser-watorzy Yuuzhan zobaczą to i w popłochu rzucą się do swoich komu-nikatorów villipów, niespokojnym głosem meldują c swoim dowód-com, co widzieli.

Elitarne oddziały, stacjonują ce w kompleksie biotyki przez kilkaostatnich tygodni, aby wzmocnić wrażenie, że jest to najważniejszy

 punkt obrony Borleias, jeden po drugim meldowały gotowość i usta-wiały się w szyku. Eskadra Łotrów Gavina Darklightera, BliźniaczeSłońca Jainy Solo, Dzicy Rycerze Saby Sebatyne, Czarne KsiężyceLuke’a, Żółte Asy Taanab Wesa Jansona, Eskadra Vanguard Shawn-

kyr Nuruodo i „Sokół Millenium”. Mniej niż dwa kilometry od nicheskadry z „Lusankyi” odpierały oddziały skoczków koralowych i wię k-szych statków bojowych, zbliżają cych się do zabudowań, ale elity niezamierzały dawać im wsparcia ani stawać do konfrontacji z atakują cy-mi planetę . Zamiast tego, zajmą się wyprowadzaniem wroga w pole.

Page 232: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 232/276

235

 Na rozkaz generała Antillesa Łotry, Bliźniacze Słońca i CzarneKsiężyce wzniosły się w gór ę . Rurowce Gwiezdnego Włócznika po-dążały tuż za nimi. Nastę  pnie wzbiły się kolejne elitarne jednostki.Był to konwój myśliwców, kanonierek i jednego lekkiego frachtowca.

 – W pewnym sensie najgroźniejsza, najbardziej śmiercionośna arma-da, jak ą kiedykolwiek zdarzyło się wystawić Nowej Republice.

Wedge obserwował na ekranie holokamery wyjście eskadr ostat-niej eskorty Gwiezdnego Włóćznika.

 – Uprzedzić „Lusankyę ” – polecił Tychowi. – Jak tylko pojawisię pogoń, niech uruchomi Operację Włócznia Imperatora.

 – Przyję te – odpar ł Tycho.

 – Otóż i to – oznajmił Harrarowi Czulkang Lah. – Zmasowanyatak, aby zniszczyć mojego syna.

 – Jak go rozegrają ? – zapytał kapłan. – Wszyscy ich najlepsi piloci chronią statki z lambentem. Spodzie-

wają się , że przeciwstawimy tej flocie przeważają ce siły skoczków kora-

lowych, a kiedy nasze statki bę dą gotowe do ataku, uczynią wszystko, abyzak łócić pracę naszych yammosków i zniszczyć komunikację pomię dzynaszymi siłami. – Czulkang Lah skrzywił się w niemal pozbawionym warguśmiechu. – Ale tak się nie stanie. W chwilę po tym, jak nasze siły zaanga-żują  się w walk ę , ruchome miny dovin basale wejdą w obszar bitwyi zaczną odzieraćnaszych przeciwników z tarcz. Wszystkie myśliwce przy-dzielone do tej potyczki zostały przeszkolone w podejmowaniu indywi-dualnej inicjatywy przez pilotów. Zniszczenie kontroli yammoska w naj-mniejszym stopniu nie utrudni im działań. Najsławniejsze myśliwce wrogazostaną pokonane i zniszczone. Zlikwidujemy zagrożenie, jakie stanowikryształ. A kiedy siły naziemne zostaną osłabione zmę czeniem i stratami,

 przeję cie zabudowań nie potrwa dłużej niż godzinę .Harrar skinął głową . W tych niepewnych czasach wiara we własne

siły starego mistrza wojennego bardzo się przydawała. – A ci piloci od indywidualnej inicjatywy... czy wiedzą , że nie

wolno im skrzywdzić Jainy Solo? – Wiedzą . – Bogowie uśmiechają się do ciebie, Czulkangu Laku. – I niech tak bę dzie. A teraz muszę poświę cić uwagę nadchodzą -

cej bitwie.

Page 233: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 233/276

Page 234: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 234/276

Page 235: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 235/276

Page 236: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 236/276

239

musiał zatrzymać myśliwce nieprzyjaciela w tym regionie na tyle dłu-go, aby ruchome miny dotar ły na czas, a potem już te z nich, które są 

 przypisane do X-winga Jainy Solo, przechwycą go i sprowadzą dziew-czynę w r ę ce Charata Kraala.

Jej myśliwiec znajdował się w samym środku chmary nadlatują -cych statków. Specjalnie wyhodowany pomocniczy dovin basal, umiesz-czony na jednym ze skoczków, wyczuwał specyficzny podpis grawita-cyjny jej statku i informował o tym Charata Kraala cią głym brzę czeniemw kapturze komunikacyjnym.

 Nadlatują ce myśliwce podzieliły się na eskadry i znajdowały się  już o kilka sekund od maksymalnego zasię gu strzału. Charat Kraalwybrał sobie cel w eskadrze Jainy: statek ze szponami.

I wtedy wszystkie nadlatują c statki znik ły.Charat Kraal zamrugał, skupiają c uwagę na drugim dovin basalu.Zadał mu pytanie bez słów, ale zrozumiale: gdzie jest statek?

Ale dovin basal nie wiedział.Cztery statki, zwane przez niewiernych rurowcami, wciąż jeszcze

 były widoczne w oddali. Wstrząśnię ty Charakt Kraal skierował się kunim i kontynuował pościg, wlok ą c za sobą potężną flotyllę skoczków.

Wkrótce doszli do latają cych bluźnierstw na odległość strzału. Po-

garda Charata Kraala wzrosła, gdy najbliższy ze skoczków koralowychw jego formacji rozpoczął ostrzał. Rurowce nawet nie raczyły się ru-szyć. Może ich piloci byli zbyt niedoświadczeni lub zbyt przerażeni.

Charat Kraal odepchnął od siebie tę myśl. To nie miało sensu. Nawet najbardziej niedoświadczony pilot bę dzie próbował manew-rów, aby zejść z linii ognia, a ci nie robili zupełnie nic. Jeden po dru-gim wszystkie cztery pojazdy eksplodowały, trafione pociskami z dział

 plazmowych. Ostatni wybuchł pojazd niosą cy gigantyczny kryształ.Charat Kraal zaczął się zastanawiać, czy te statki w ogóle niosły

w sobie żywe istoty. A może te bluźnierstwa były prowadzone przezinne bluźnierstwa?

Kasdakh Bhul wydawał się bardzo zak łopotany, przynoszą c Czul-kangowi Lahowi całkowicie niezrozumiałe wieści.

 – Skoczki ścigają ce statki z lambentem meldują , że wszystkiemyśliwce eskorty niewiernych po prostu znik ły. – Znik ły? To znaczy uciek ły? – Nie. Wyglą dało to raczej jak uporzą dkowany skok w czarną prze-

strzeń. I jeszcze coś.

Page 237: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 237/276

240

 – Mów. – Mataloki, wysłane aby zniszczyć czerwony trójk ą tny statek,

znik ły, a czerwony trójk ą tny statek razem z nimi. – Wszyscy zniszczeni? Całkiem niezła walka, jak na tak źle wy-

 posażony statek. – Nie wiadomo. Dowódcy mataloków nie meldowali o żadnej

zacię tej walce.Czulkang Lah skrzywił się boleśnie, ale odwrócił swój gniew od

Kasdahka Bhula. Ten wojownik nie dysponował wielk ą inteligencją ,ale przekazanie złych wieści starszemu oficerowi wymagało odwagi.

A wieści były bardzo złe. Coraz wię cej tajemnic, a on nie lubiłtajemnic. Oznaczały one, że nie oszacował prawidłowo wszystkich

zmiennych.A to najprostsza droga do przegrania bitwy.

Po uwolnieniu się  ze studni grawitacyjnej Borleias „Lusankya”odpaliła hipernapę d i dokonała mikroskoku, który przeniósł ją daleko

 poza zasłonę myśliwców. Dotar ła aż do połowy drogi na drugą stronę systemu słonecznego zanim mina dovin basal wyrwała ją z powrotem

do normalnej przestrzeni. Nie było to zdarzenie całkiem nieoczekiwane. Załoga statku wie-

działa, że tak się stanie, choć nie wiedziała dok ładnie gdzie. W aspek-cie odległości kosmicznych znajdowała się dość blisko światostatkudomeny Hul dowodzonego przez Czulkanga Laha, ale niewielkie było

 prawdopodobieństwo, że zdoła wykonać jeszcze jeden skok, aby zna-leźć się bliżej. Przestrzeń pomię dzy tymi dwoma punktami z pewno-ścią aż się roiła od min dovin basali.

Załoga natychmiast wysłała sygnał na czę stotliwości floty. Sygnałmówił: „Jestem tutaj”.

Statek zbudowany był tak, aby mógł pomieścić ćwier ć milionaosób załogi, nie liczą c piechoty, lecz tym razem było nieco inaczej.

 Nie mieli już baterii dział, które trzeba by obsługiwać. System pod-trzymania życia został wyłą czony w wię kszości pomieszczeń. Ko-munikację  ograniczono do kilku kanałów. Tarcze i inne krytyczne

systemy były obecnie obsługiwane przez roboty porozbierane nakawałki i wmontowane bezpośrednio w interfejsy. Żadnego monito-rowania zużycia paliwa, stanu temperatury silników, zapasów, zaso-

 bów.Załoga liczyła teraz jedną osobę .

Page 238: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 238/276

24116 – Twierdza Rebelii

W minutę później eskadry, które opuściły rurowce, pojawiły się dok ładnie za nią , wyrwane z nadprzestrzeni przez tę samą minę dovin

 basala. Obróciły się , otaczają c „Lusankyę ” ochronną tarczą .Oddziały skoczków koralowych ruszyły w ich kierunku.

„Sokół Millenium” nie znalazł się w gromadzie statków eskortu- ją cych „Lusankyę ”. Transporter wyskoczył z nadprzestrzeni na skraju jednego z najgę stszych pól minowych dovin basali rozmieszczonegona głównym wektorze powrotnym z Coruscant.

 – Nie widzę  żadnych skoczków – mruknęła Leia. –  Świetnie. Kto do partyjki sabaka?

Leia zmroziła go spojrzeniem. – Wiesz, że żartuję . Symulatory grawitacyjne gotowe.Przełą czyła serię dźwigienek na tablicy uzbrojenia. Kiedyś był to

wyłą cznik sekwencyjny pojedynczej rakiety, ale w cią gu ostatnich kil-ku dni został tymczasowo zastą  piony innym uk ładem.

 – Pięć pod napię ciem – zameldowała. – Odpalaj numer jeden.Przywróciła pierwszą dźwigienk ę do poprzedniej pozycji. „Sokół”

zadygotał lekko, kiedy rakieta opuściła luf ę wyrzutni.Leia obserwowała ją na tablicy czujników. Rakieta przeorała pole

minowe i powoli zwróciła się ku odległej strefie walki. Poruszała się znacznie wolniej niż normalna rakieta.

 Na tablicy było widać, jak linie koordynat przedstawiają ce punktyw przestrzeni charakteryzują ce się zniekształconą grawitacją pozosta-

 ją nieruchome... z wyją tkiem jednego. Tu uk ład współrzę dnych falo-wał, a zniekształcenie przemieszczało się w ślad za rakietą najpierw

 powoli, a potem z coraz wię kszą pr ę dkością .Leia uśmiechneła się .

 – Wzięła przynę tę .Przynę tą było urzą dzenie wykorzystują ce opracowaną przez Jainę Solo

technik ę symulacji podpisu grawitacyjnego. Wystrzelona rakieta niosłaze sobą dok ładny podpis grawitacyjny „Sokoła Millenium”. Podobniezresztą jak cztery pozostałe rakiety czekają ce w gotowości na pok ładzie.

 – Odpal numer dwa. – Naprawdę lubisz udawać wojskowego, co?Han wyszczerzył zę  by.

 – Tylko wtedy, kiedy to ja wydaję rozkazy. – Druga rakieta w celu.

Page 239: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 239/276

242

ROZDZ I A £

1717171717

Wedge obserwował na monitorach przelot myśliwców „Lusankyi”do atmosfery. Teraz bę dą eskortować transportery z resztkami perso-nelu. Wśród transporterów był również niewielki prywatny jacht, prze-robiony z kanonierki. Na jego pok ładzie znajdowali się Wolam Tser,Tam Elgrin oraz chłopak imieniem Tark. Wedge życzył im szczęścia

i powodzenia w omijaniu Yuuzhan – teraz i zawsze.Iella stała koło drzwi, czekają c na niego. Jeśli nie liczyć Wedge’a,

 była ostatnią osobą w centrum operacyjnym budynku biotyki. – Nic wię cej tu nie zdziałasz, Wedge. Czas odejść. – Jeszcze nie całkiem. Jak długo jest szansa, że nasi kumple

z Brygady Pokoju zdołają podsłuchać naszą  łą czność lepiej, żeby wie-dzieli, że tu jestem. Mam nadzieję , że to im da do myślenia – spojrzałna nią pojednawczo. – Zaraz lecę . Wahadłowiec na mnie czeka.

 – Chodź już. – Nie, ty idź. I to natychmiast. Nie zmuszaj mnie, żebym ci roz-

kazywał.Iella była żoną Wedge’a na tyle długo, że wiedziała, w którym

momencie przestać się upierać, wię c tylko z rozpaczą pokr ę ciła gło-wą . Pocałowała go na pożegnanie.

 – Nie daj się zabić.

 – Ty też nie. – Chciałabym, żebyś znów odszedł na emerytur ę . – Ty też powinnaś. – Kocham cię .Pocałowała go jeszcze raz.

Page 240: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 240/276

243

 – Ja też cię kocham. Udowodnię ci to, i to nie raz – uśmiechnąłsię pomimo mdlą cego uczucia, które nagle ścisnęło mu żołą dek – lę ku,że może nie być tego „nie raz” i że Iella widzi go po raz ostatni. – A teraz zmykaj.

Odeszła.Zawrócił do tablicy czujników i zmusił się , aby zapomnieć o tej

rozmowie i o towarzyszą cym jej niepokoju. Nie wiedział, czy to prze-czucie, czy tylko strach, a miał jeszcze sporo roboty.

Obserwował, jak jedna po drugiej ustę  pują zapory myśliwców bro-nią cych budynku biotyki, a siły Yuuzhan Vongów powoli zbliżają się do bazy z powietrza i z ziemi.

Charat Kraal poprowadził swoją eskadr ę w łuk w kierunku dome-ny Hul. Jego villip właśnie powiedział mu, że nadlatuje „Lusankya”,a wśród towarzyszą cych jej eskadr znajduje się również oddział JainySolo.

Był zdezorientowany. Nie lubił tego uczucia. Żaden wojownik Yuuzhan Vongów nie znosi dezorientacji.

Żeby się z tej dezorientacji wyleczyć, musi kogoś zabić, i to szyb-

ko.

Elitarne oddziały eskortują ce „Lusankyę ” walczyły z niezwyk łymmę stwem i zr ę cznością . Czulkang Lah dopilnował, żeby ścieżki, poktórych poruszały się  świetliki ilustrują ce rozwój potyczki zostały za-

 pisane w pamię ci światostatku. Wiedział, że z przyjemnością obejrzytę walk ę jeszcze raz. I jeszcze raz...

Oddziały skoczków koralowych wchodzą ce w stref ę walki wy-chodziły z niej zdziesią tkowane i potłuczone... o ile w ogóle udało imsię wyjść.

Raporty dyżurnych przy czujnikach wskazywały, że ataki skocz-ków zbierały jednak swoje żniwo. Piloci Nowej Republiki ponosiliklę sk ę . A „Lusankya” była dosłownie rozwalona w kawałki. Pomimoniezwyk łej mocy, jak ą kierowano w jej tarcze, baterie statku milczały.

Podobno cią gła kanonada ze strony skoczków i statków, które odwa-żyły się podejść bliżej, spowodowała już odpadanie od konstrukcji no-śnej ogromnych arkuszy blachy.

Page 241: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 241/276

244

Wedge wypadł z centrum dowodzenia. Budynek biotyki trzą sł się w posadach od ostrzału kierowanego z odległych dział plazmowych.Uderzenia były tak głośne, że nie słyszał odgłosu własnych kroków nadurabetonowej podłodze. Z sufitu zaczęły spadać kawały gruzu – We-dge osłonił głowę ramionami i natychmiast oberwał ciężkim odłam-kiem w prawy przegub.

Dobiegł do klatki schodowej na parterze. Po drodze nie spotkał już nikogo i stwierdził ten fakt z ponur ą satysfakcją . Nikt nie zdołał go przechytrzyć, nikt nie zaryzykował nieposłuszeństwa, aby towarzy-szyć mu w ucieczce. Było to raczej pocieszają ce, ale sama myśl, że

 być może jest ostatnim przedstawicielem Nowej Republiki na Borle-ias, miała w sobie coś niepokoją cego.

Przez transpastalowe płyty w drzwiach na końcu głównego holuwidział odległe błyski, cienkie czerwone smugi wystrzelają ce z pr ę d-kością  światła w jedną stronę i słabsze pomarańczowe strumienie le-cą ce w drugą – wyraźny dowód, że ostatnie siły Wedge’a wciąż pro-wadzą  działania opóźniają ce. Kiedy uderzeniem otworzył drzwii wybiegł w stref ę zakazaną , przekonał się , że walka trwa na całej dłu-gości horyzontu.

Strefa zakazana pełna była kraterów i zniszczonych pojazdów.

Wszystko, co zdolne do lotu, znajdowało się  teraz w przestrzeni,a pojazdy zbyt zdezelowane, by się wznieść, zostały zniszczone przeztechników Wedge’a – standardowa procedura operacyjna, choć akuratYuuzhanie nie mieli w zwyczaju badać przeję tych technologii. Nie-które z jednostek zostały dodatkowo trafione przez odległe działa pla-zmowe wycelowane w budynek biotyki. W zasię gu wzroku nie byłoani jednego działają cego pojazdu.

Ani jednego działają cego pojazdu. A gdzie jego wahadłowiec? Natychmiast go rozpoznał – stos płoną cego metalu o kształcie

mgliście przypominają cym, że w poprzednim życiu był wahadłow-cem klasy „Lambda”.

Wedge skrzywił się lekko. Jeden z pilotów zginął, czekają c na nie-go. Kolejna pozycja na liście – a już miał nadzieję , że ją zamknął – naliście, któr ą nosił w sercu.

Otrzą snął się z tych myśli. Jeśli za minutę nie zacznie działać, sam

się na niej znajdzie. Jakby na potwierdzenie, pocisk z działa plazmo-wego uderzył w budynek wysoko nad jego głową , przeorał żelbeti transpastal, bombardują c go twardymi, śmiercionośnymi odłamkami.

Wedge pę dem oddalił się od fasady budynku. Nie było sensu wra-cać do głównego doku tylko po to, żeby się w nim ukryć. Był otwarty

Page 242: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 242/276

245

i z daleka można było stwierdzić, że poza pojedynczym widłakiem niema tam nic pożytecznego.

Dok operacji specjalnych okazał się niemal nietknię ty i wciąż po-zamykany. Wedge miał nadzieję , że nikt go nie zaminował. Dotar ł dogłównych drzwi, wprowadził kod autoryzacji z klawiatury i aż się skrzy-wił, kiedy budynek biotyki zadygotał w posadach, trafiony jakimśwyją tkowo wielkim pociskiem.

Siła eksplozji, choć częściowo osłabiona przez odległość, rzuciłanim o drzwi. Odwrócił się , żeby spojrzeć: budynek złożył się w pół jak zapaśnik, który o jeden raz za dużo dostał w splot słoneczny – górnaczęśćcentrum posypała się na stref ę zabronioną w miejscu, gdzie Wedgeznajdował się jeszcze przed kilku sekundami.

Drzwi doku otworzyły się ze zgrzytem. Wedge wszedł tyłem i ob-rócił się na pię cie, usiłują c przebić wzrokiem ciemność, zanim zami-gotały pierwsze światła.

Ekipa mechaników zostawiła śmigacz, który wyglą dał teraz, jak- by został przypieczony na rożnie na kolację dla jakiegoś giganta. Obok spoczywał na pół wykończony rurowiec, który montowali na wszelkiwypadek, gdyby któryś z gotowych statków nawalił w czasie lipnych

 prób. Wreszcie serce Wedge’a podskoczyło radośnie – na prawo, obok 

drzwi, które jeszcze nie skończyły się otwierać, w miejscu, gdzie światłazapalały się jako ostatnie, stał X-wing. Ani obok niego, ani w gondoliza kabiną nie widać było robota astromechanicznego, ale poza tymstatek wydawał się nienaruszony, a owiewka była podniesiona jakbyna powitanie.

Powłoka pojazdu była nadpalona i podrapana, ale na kadłubie wi-daćbyło kilka świeżych, lśnią cych łat, jeszcze niepomalowanych na kolor statku. Kopułka lśniła czystością , widać było, że jest całkiem nowa.

Wedge podbiegł do statku i wskoczył do kabiny. Przypływ adrena-liny sprawiał, że poruszał się jak młodzik. Rozpoczął awaryjną proce-dur ę startową zanim jeszcze zdążył całkiem opaść na fotel pilota, wy-wołał przyporzą dkowanie i diagnostyk ę  statku zanim zatrzasnąłowiewk ę i zapiął uprząż.

Ekran tekstowy na pulpicie choć jeszcze nie zdążył osią gnąć peł-nej jasności, wyświetlił litery:

INCOM T65-J X-WING NUMER IDENTYFIKATORA 103430OBECNY PILOT: OFICER KORIL BEKAMOBECNY PRZYDZIAŁ: CZARNY KSIĘŻYC 11OBECNY ASTROMECH: R2-Z13 „WTYCZKA”

Page 243: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 243/276

246

 – Szkoda, że nie przejedziesz się ze mną , Wtyczko. – Bez robotaastromechanicznego Wedge bę dzie mógł przeprowadzić jedynie naj-

 prostsze operacje nawigacyjne wewną trz systemu, nie bę dzie teżw stanie pilotować statku na żadnej trasie mię dzygwiezdnej. Jeśli jed-nak zdoła się dostać do swoich oddziałów, przyjąć kurs przekazanymu przez jeden ze statków i wylą dować na pok ładzie, to już wszystkow porzą dku.

Wprowadził polecenie z notatnika i przekazał kod autoryzacji doX-winga.

KOD NIEROZPOZNANY. BRAK AUTORYZACJI

Tablica diagnostyczna była już aktywna. Zasilanie, tarcze, uzbro- jenie i system silników wydawały się w porzą dku, ale czujniki wska-zywały nienaprawione uszkodzenia komputera i systemu łą cznościmyśliwca. Wedge zaklął. Presja czasu, która spowodowała, że mecha-nicy opuścili ten pojazd zanim osią gnął pełną  sprawność, może gokosztować życie. Prawdę tę potwierdził ciężki hałas jakiegoś dużegostatku niezgrabnie lą dują cego w pobliskim doku. Wedge zauważył, żetylna ściana budynku z hartowanej blachy ugięła się pod naporem po-

wietrza.Przewinął informacje na ekraniku notatnika i wywołał dane doty-

czą ce personelu, a w szczególności oficera Korila Bekama, przekazu- ją c jego kod autoryzacji.

AUTORYZACJA PRZYJĘTA

Rozpoczęło się uruchamianie pozostałych systemów pojazdu.Wyjście z doku było teraz całkowicie otwarte, a wpadają ce przez

nie światło zalewało Wedge’a i X-winga. Wedge zobaczył, że oddziałwojowników Yuuzhan Vongów, dwudziestu, a może wię cej, mija dok,kierują c się w stronę głównego budynku.

Tablica danych wskazywała, że pracują już dwa silniki, potem trzy,cztery... wkrótce gotowość zameldowały też silniki manewrowe i re-

 pulsory. Włą czyły się lasery, a słupek oznaczają cy gotowość tarcz za-

migotał szybko i przybrał czysto zieloną barwę .Yuuzhański wojownik okr ążył narożnik doku operacji specjalnychi zahamował, gapią c się  na X-winga z widocznym zaskoczeniem.W chwilę później zjawiło się jeszcze dziewię ciu i wszyscy stanę li przedWedge’em.

Page 244: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 244/276

Page 245: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 245/276

248

statek, znacznie nowszy od „Sokoła Millenium”, ale tak rozklekotany,że w kupie trzymały go tylko druty i czysta złośliwość rzeczy mar-twych.

Jeśli go nie myliło przelotne spojrzenie rzucone zanim zostawił go

daleko w tyle, statek wydawał się nieuszkodzony, pomimo pióropuszadymu unoszą cego się z jednego z silników. Wydawało mu się  też, żew środku widzi poruszają cych się ludzi. Zaczął kr ążyć wokół frachtow-ca.

 – „Czarny Księżyc Jedenaście”, tu „Ślizgacz Ammuud”. Odezwijsię , proszę .

Wedge zmarszczył brwi. Sk ą d znali jego przyporzą dkowanie? Nagle zrozumiał. Nie był w stanie przekazywać wiadomości głoso-

wych, ale jego nadajnik wciąż pewnie działa i wysyła kod identyfika-cyjny X-winga do czujników rozpoznawczych.

 – „Ślizgacz Ammuud”, tu „Czarny Księżyc Jedenaście”. Naprzód. – „Czarny Księżyc Jedenaście”, odezwij się , tu „Ślizgacz Am-

muud”. Odezwij się , proszę .Wedge wyminął stacjonują cy frachtowiec raz jeszcze, tym razem

redukują c pr ę dkość. Na jego kadłubie widział teraz mężczyzn i kobie-

ty z palnikami, oświetlonych iskrami i żarem.Z tej odległości może się udać – wycią gnął z kieszeni na piersiswój komunikator i kciukiem włą czył urzą dzenie.

 – „Ślizgacz Ammuud”, tu „Czarny Księżyc Jedenaście”. Słyszy-cie mnie teraz?

 – Ledwo-ledwo, ale słyszymy. Str ą ciły nas pociski plazmowe, alewłaśnie załataliśmy silniki. Za kilka minut bę dziemy mogli się wznieść...ale ten oddział, który nas zestrzelił, wciąż jest bardzo blisko, na pół-

nocny zachód od nas. Zatrzymasz go na chwilę ? – Daję wam dwie minuty. Może wię cej. Mam przestrzeloną tabli-

cę  łą czności, wię c nie obraźcie się , jeśli przestanę odpowiadać. „Czar-ny Księżyc Jedenaście” wyłą cza się .

 – Dzię ki, „Jedenaście”. „Ślizgacz Ammuud” wyłą cza się .Wedge jeszcze bardziej zredukował pr ę dkość i zatoczył koło, aby

 przelecieć nad frachtowcem w kierunku na północo-północny zachód.

Wkrótce ujrzał napastnika, o którym mówił „Ślizgacz Ammuud”, zbli-żają cego się poprzez k ę  pę gę stych traw otoczonych dżunglą . Był tamtuzin piechurów, dwa tuziny walczą cych niewolników reptoidów, je-den skoczek koralowy i coś, co wyglą dało na całkiem zdrowego raka-mata. Zwierzę było niezbyt duże, wysokie i chude, niosło tak że poło-

Page 246: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 246/276

249

wę uzbrojenia wersji pełnowymiarowej. To jednak w zupełności bywystarczyło przeciwko małemu frachtowcowi.

Przeciwko X-wingowi właściwie też.Wedge jeszcze nie skończył liczyć, a już przełą czył lasery na ogień

 przerywany i zasypał nim pozycję nieprzyjaciela. Wojownicy i repto-idy padli, pod nogami rakamata zapaliła się  trawa. Wedge przeleciałnad nimi ścigany pociskami plazmy i spostrzegł, że skoczek koralowyszykuje się do pościgu. Wkrótce potwierdziła to też tablica czujników.Przerzucił całą wolną moc pojazdu na tylne tarcze, usłyszał w słu-chawkach głuche łupnię cia i czujniki poinformowały go, że pociski

 plazmowe uderzyły w tarcze i zostały zatrzymane.Kiedy ostatnio walczyli z rakamatem, potrzeba było sześciu

X-wingów i ukrytej miny, żeby go zabić. Ten był może o połowę słab-szy od tamtego, ale też Wedge stanowił najwyżej jedną  trzecią  po-

 przedniej siły. Szanse były w najlepszym razie marne.Z drugiej strony Han Solo nauczył całe pokolenia, że Korelianie

wykorzystują wszelkie szanse, choć by nie wiadomo jak marne, a We-dge był takim samym Korelianinem jak Solo.

 Nagle coś przyszło mu do głowy i po raz drugi uśmiechnął się ponuro.

Ze skoczkiem koralowym siedzą cym na ogonie wykonał jednookr ążenie, podchodzą c do rakamata i jego oddziału pod k ą tem pro-stym. Wystrzelił raz jeszcze, na oślep zalewają c ogniem trawy po le-wej stronie zwierzę cia. Yuuzhanie i reptoidy rozbiegli się na wszyst-kie strony. Stą d widział już nogi rakamata, które niosły go uparciew kierunku frachtowca. Można było przewidzieć każdy kolejny krok,stawiany w równym, niezmiennym i spokojnym rytmie.

Rakamat zasypał go plazmą , skoczek robił to samo z tyłu. Wedge

skr ę cił statek i dalej podpalał trawę , wyrywają c z ziemi k ę  py parują -cych, dymią cych korzeni. Teraz właściwie niewiele widział, ale czuj-niki wciąż informowały go o położeniu ogromnej masy rakamata, choćodczyty były częściowo zniekształcone przez gor ą ce powietrze.

Teraz opadł prawie na wysokość traw. Odgłosy tarcia i uderzeń pokadłubie poinformowały go, że dolna część maszyny ścinała liście,a może nawet nierówności terenu. Przed sobą widział sam grzbiet ra-

kamata i lufy dział plazmowych wznoszą ce się w oczekiwaniu na jego przelot, gotowe ostrzelać go od dołu.Przerzucił mały przełą cznik nad głową i płaty złożyły się z pozy-

cji bojowej do spoczynkowej. Jak tylko wleciał w stref ę płoną cychtraw, najpierw ścią gnął dr ążek w dół, a potem od razu w gór ę .

Page 247: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 247/276

250

Tylne i przednie nogi rakamata tylko śmignęły mu z boku, czarnycień na chwilę przesłonił mu niebo i oto statek już wznosił się znowu.

Przez krótk ą chwilę pociski plazmowe przestały go ścigać. Prze-latują c pod rakamatem i wylatują c nisko z niewłaściwej strony, za-mieszał zwierzę ciu w głowie. Wspinają c się w gór ę znów ustawił pła-ty w pozycji bojowej.

W tej samej chwili ścigają cy go skoczek przeleciał przez stref ę  płomieni i zobaczył tuż przed sobą bok rakamata. Pilot spanikował.Wedge spostrzegł przez ramię , że dziób skoczka zakołysał się niepew-nie, jakby rozdarty alternatywą  ścigania Wedge’a pod brzuchem raka-mata albo nad nim. Ta chwila wahania go zgubiła. Dziób skoczkawzniósł się i uderzył w rakamata z pr ę dkością kilkuset kilometrów na

godzinę . Nie było ani błysku światła, ani huku uderzenia – Wedge uciekałzbyt szybko, żeby dźwię k mógł go dogonić. Był tylko ponury widok skoczka, który przeorał zwierzę na pół i wyleciał w innym, znaczniewęższym kształcie, rozrzucają c na boki szczą tki przepołowionego ra-kamata. Resztki skoczka wznosiły się w gór ę jeszcze przez chwilę , poczym balistycznym łukiem spadły na ziemię .

Wedge zrobił jeszcze jedno kółko, żeby dokończyć dzieła. Ramię 

 bolało go od niezwyk łego napię cia – nagle zdał sobie sprawę , że ści-ska dr ążek tak mocno, że dr ę twieją mu palce.

 – Nie powiem tego, za nic nie powiem – wymamrotał. – Nie po-wiem... Jestem już na to za stary.

„Lusankya” była teraz widoczna gołym okiem jako mała igiełkaskierowana wprost na domenę Hul.

Czulkang Lah spojrzał na nią zmrużonymi oczami, wściek ły, żesłabną cy wzrok pozbawia go szczegółów tego, co widzi. Skinieniemwezwał adiutanta, który prawidłowo interpretował nietypowe posu-nię cia i pogładził ogromną , okr ą głą soczewk ę pośrodku sklepienia cen-trum dowodzenia. Soczewka odkształciła się , rozcią gają c w niewyraź-ną plamę wszystko, co znajdowało się na jej obwodzie i powię kszają cobraz wrogiego statku tak, by wypełniał cały ekran.

Statek już odniósł ogromne uszkodzenia. Poszycie było w wielumiejscach oderwane i pogię te, jak gładka niegdyś droga, po której prze- biegło stado rakamatów o kopytach uzbrojonych w ostrogi. W wielumiejscach spod powłoki tryskały płomienie. Działa w wię kszości mil-czały. Czulkang Lah widział jedynie dwie baterie, które wciąż były

Page 248: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 248/276

251

aktywne i wydawały się  strzelać na oślep. Stanowiły dla skoczkówniewielkie zagrożenie.

Wciąż jednak pozostawały eskadry nieprzyjacielskich myśliwców,skoncentrowane głównie wokół rufy „Lusankyi”, zacię cie bronią ce tegoobszaru statku.

Kasdakh Bhul podszedł i stanął obok niego. – Nasi piloci meldują , że bluźnierstwo zwane „Lusankya” jest

 prawie zniszczone. Brak reakcji oznacza, że wię kszość załogi zapew-ne nie żyje i niemal cała broń uległa zniszczeniu. Niedługo nie bę dziew stanie nas ostrzeliwać.

Czulkang Lah ostrożnie ustawił stopy w taki sposób, aby nie stra-cić równowagi przy zadawaniu ciosu; to byłoby nie do pomyślenia.

Jego ramię zakreśliło łuk. Zbroja z kraba vonduun prawidłowo zinter- pretowała ten poś piech i wyrzuciła ramię do przodu. Zakute w zbroję  przedramię uderzyło w tył hełmu Kasdakha Bhula, który potknął się i poleciał na twarz.

Adiutant odzyskał jednak równowagę i odwrócił się . Czulkang Lahwidział, jak w rysach twarzy młodszego oficera pojawia się gniew,który jednak szybko ustę  puje miejsca zdumieniu.

 – Widzisz, ale nie rozumiesz – wyjaśnił Czulkang Lah. – Nigdy

nie mieli zamiaru użyć przeciwko nam swojej broni. – Ach tak? – głos młodszego oficera zabrzmiał całkiem spokoj-

nie, choć nie miało to najmniejszego sensu. Taka taktyka pozwalała naszybkie wycofanie się z każdej opinii, gdyby okazała się nietrafna. – A wię c to zwyk ła ofiara niewiernych? Przeprosiny? Mówią nam: „Prze-

 praszamy, że byliśmy niedobrzy. Prosimy, weźcie naszą  najlepszą  broń!”

Czulkang Lah obdarzył go bezzę  bnym uśmiechem. – Upierasz się , żeby być idiotą . Jestem zadowolony, że nie mogę 

się przyznać do twojego szkolenia; musiał bym się  zabić ze wstydu. Nic nie zauważyłeś? Nie widzisz, że oni wcale nie chronią uzbrojenia,tylko silniki? Nic ci to nie mówi?

Młodszy oficer zrobił głupią minę . – Chcieli się tu szybko dostać? – Nie. Ich bronią są właśnie silniki. Czy aby na pewno nie jesteś

maskerem ooglithem z powietrzem w środku?Kasdakh Bhul zignorował tę obelgę . – Czy to znaczy, że oni chcą ... nas staranować? – Uff, oświeciło cię wreszcie. Nawet ooglith może się czegoś na-

uczyć, jeśli się go postawi w okolicy źródła mą drości.

Page 249: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 249/276

252

 – A wię c musimy dopilnować, żeby to bluźnierstwo do nas niedotar ło. Żeby nie mogło ustawić się w pozycji do staranowania nas.

 – Doskonale. Wydaj rozkazy, Maskerze Ooglith.

Trzy skoczki koralowe – wszystko, co zostało z ostatniej fali – zrobiły zwrot i odleciały.

Bez wą tpienia w cią gu minuty dołą czą do posiłków i wrócą . Lukesprawdził czujniki i wskaźniki statusu. Miał teraz o dwóch pilotówmniej, a reszta eskadry dostała już porzą dne cię gi. Sam też oberwał

 pociskiem plazmowym w prawą burtę i górny płat wraz z silnikiem. – Dowódca Czarnych Księżyców do eskadry – odezwał się . – 

Mamy chwilę  luzu. Wszyscy, którzy mają uszkodzone tarcze, mogą teraz rozpocząć restart zasilania.

Zmniejszył moc silników manewrowych, żeby znaleźć się za le-woburtową baterią silników „Lusankyi” i poniżej niej, ale trzymał się 

 bardziej na lewo. Ta pozycja pozwalała mu na swobodną obserwację światostatku Yuuzhan.

 – Jest coś, o czym powinienem wiedzieć?

 – Mamy na tablicy statusu „Czarny Księż

yc Jedenaście” – odezwa

łsię głos porucznik Ninory Birt, „Czarnego Księżyca Dziesięć”, nowejspecjalistki łą czności eskadry. Do tej pory była wolnym przemytnikiem,ale zgodziła się służyć w tej operacji swoimi umieję tnościami i swoimfrachtowcem, „Rekordowym Czasem”. Jej statek został poważnie uszko-dzony podczas pierwszej bitwy o Borleias, a w kilka tygodni późniejwróg zniszczył go nad Coruscant. Teraz znów była w akcji, tym razemz nowym przydziałem wojskowym i stopniem oficerskim.

Luke spojrzał na tablicę statusu. Istotnie, widać było na niej, że„Czarny Księżyc Jedenaście” jest aktywny. Odległość i kierunek wska-zywały, że myśliwiec wciąż znajduje się na Borleias.

 – Nie ma szans – odezwał się „Czarny Księżyc Pięć”. – Koril wciąż jeszcze moczy się w płynie bacta. Widziałem, jak go piguły zabiera-ły...

 – Nieważne – uciął Luke. – Skupcie się na tym, co macie przed

nosem. – Dowódca Czarnych Księżyców, tu dowódca Bliźniaczych Słońc. – Mów, Wasza Wysokość. – Sharr wykrył, że skoczki przegrupowują  się w kilka różnych

oddziałów. Wszystkie w jednakowej odległości od „Lusankyi”.

Page 250: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 250/276

253

 – Przygotowujemy się wię c na nową falę . Dzię ki, Wasza Dostoj-ność.

Jaina wreszcie dojrzała na czujnikach nadlatują ce oddziały. Dużoich było, osiem grup co najmniej, a trzy eskadry przy rufie „Lusankyi”wyraźnie traciły siły.

 – Czas na łowy Bogini... nie są dzisz, Sharr? – O, twoje słowa są jak balsam na mą duszę , Najwspanialsza. – Nie zabalsamuj się tak, żebyś spieprzył. – O, twoje słowa otuchy są jak balsam na mą duszę ... – Do roboty, Sharr.

 – Słusznie. – Sharr milczał przez chwilę , podczas której oddziałyskoczków znacznie się przybliżyły. Nadlatywały ze wszystkich stron.Wreszcie rzek ł:

 – Najbliższe pole minowe dovin basali znajduje się przed nami nalewo. Bogini powinna kierować się w tę stronę . Prosiak, kiedy oddziałyskoczków znajdą się na tyle blisko, żeby nas rozpoznać po gę  bach?

 – Czterdzieści sekund, ale jeśli Bogini skieruje się wprost na to

 pole minowe, przeleci dość blisko, żeby ją rozpoznali. – Och, racja. Korekta kursu... Dowódca Bliźniaczych Słońc, przy-gotuj się na ucieczk ę . Trzy, dwa, jeden... zwiewaj.

Ze statku „Bliźniacze Słońce Dwa” wystrzeliła rakieta, kierują csię w lewo pod k ą tem prawie dziewięćdziesię ciu stopni, wprost w naj-szerszy odstę  p pomię dzy nadlatują cymi oddziałami. Jaina uruchomiłaswój podpis grawitacyjny i przełą czniki nadajników. Jej przyporzą d-kowanie natychmiast przeszło na tablicy czujników na „Bliźniacze

Słońce Dziewięć”, odlatują ca rakieta zaś równie błyskawicznie otrzy-mała przyporzą dkowanie „Bliźniacze Słońce Jeden”.

W eskadrze skoczków po lewej dało się zauważyć nagłe zamie-szanie, po czym cztery eskadry z tego kierunku ruszyły w pościg zarakietą .

 – Dobra robota, Sharr – mruknęła Jaina. Po przełą czeniu się natożsamość „Bliźniaczego Słońca Dziewięć” system łą czności powi-

nien uruchomić program zmieniają cy charakterystyk ę jej głosu, spra-wiają c, by brzmiał nisko i głę  boko jak głos dojrzałej kobiety. – Dzię ki, „Dziewięć”. Miło trochę popracowaćbez dowódcy. Strasz-

nie się zaczęła szarogę sić.Kyp wpadł im w słowo:

Page 251: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 251/276

254

 – Uwaga. Wciąż mamy towarzystwo na prawej burcie. Przygo-tujcie się , żeby zniechę cić gości. Na mój rozkaz rozdzielić się na trój-ki... trzy, dwa, jeden, teraz.

Podczas gdy Beelyath zajmował pozycję w trójce „Bliźniacze Słoń-ce Dziesięć”–„Jedenaście”–„Dwanaście”, Sharr nie spuszczał oka zespecjalnej tablicy czujników i łą czności. Odległa rakieta o kryptoni-mie Bogini, a teraz, dzię ki biotechnicznej magii Cilghal, charaktery-zują ca się dok ładnym podpisem grawitacyjnym X-winga Jainy, zosta-ła wyposażona w komputer pok ładowy i programy logiczne

 pozwalają ce na samodzielne wypełnienie misji, ale Sharr nieustannie

 podawał jej aktualizację priorytetów.Kiedy rakieta Bogini i ścigają ce ją skoczki weszły w pole mino-we, przełą czył się na warstwowy widok lokalnej przestrzeni. Zielonasiatka krzywych naniesiona na obraz sceny ilustrowała odkształcenia

 przestrzeni spowodowane przez miny i ich grawitacyjny wpływ na oto-czenie.

Sharr utrzymywał pr ę dkość rakiety na poziomie standardowej pr ę d-kości przemieszczania się X-winga. Na razie wciąż byli jeszcze zbyt

daleko, żeby ścigają cy piloci mogli ją dostrzec gołym okiem i zorien-tować się , że to nie jest prawdziwa Jaina Solo.

 Nagonka Yuuzhan Vongów była niezła. Doganiała rakietę znacz-nie szybciej, niż się tego spodziewano. Sharr, który dysponował czuj-nikami lepszymi niż rakieta, nakreślił skorygowany kurs, wprowadza-

 ją c rakietę na trajektorię , która pozwoliłaby jej wymijaćminę po minie,narażają c na spotkanie z nimi coraz wię kszą liczbę gonią cych ją skocz-ków. Zakończył i przesłał korektę kursu, ale zaraz stracił z oka tablicę czujników, bo Beelyath skr ę cił B-wingiem tak ostro, że Sharr zawisłw uprzęży i pociemniało mu w oczach, a wszystko to pomimo spraw-nych kompensatorów inercji myśliwca.

 – Wygodnie? – zaskrzeczał Beelyath. – Co? – ję knął Sharr. – O, przepraszam, przysnąłem.

Page 252: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 252/276

255

ROZDZ I A £

1818181818

Kaptur Charata Kraala ukazywał mu jarzą cy się punkt w przestrzeni – punkt, który istniał jedynie w jego umyśle, ale ukazywał dok ładną pozy-cję wroga. Poza tym Charat Kraal nie mógł widzieć odległego X-winga.

Jego przeciwnik był dobry, zresztą czego innego można się byłospodziewać po Jainie Solo? Dziś jednak latała ona z tak niewiarygod-

ną , pozbawioną wszelkich zahamowań zr ę cznością , jakiej jeszcze niezdarzyło mu się widzieć. Prowadziła skoczki głę  boko w pole minowedovin basali, bez wą tpienia w nadziei, że umknie im w tym niebez-

 piecznym obszarze, przemykają c przez niego z wielk ą pr ę dkością .Przez moment w umyśle Charata Kraala pojawiło się zwą tpienie.

Dlaczego Jaina miałaby opuszczać stosunkowo bezpieczne otoczenieswej osobistej eskadry i samotnie prowadzić Yuuzhan w pułapk ę ?Odpowiedź mogła być tylko jedna: chciała pozabijać ich sama, niedzielą c chwały z żadnym z towarzyszy.

Czyż by była aż tak zadufana w sobie? A może zwariowała? A może jej ufność była uzasadniona?

Pilot po lewej stronie Charata Kraala otworzył ogień z dział pla-zmowych, wysyłają c w stronę odległego celu serię czerwonych, rozja-rzonych pocisków.

Charat Kraal zaklął pod nosem. Ze wszystkich cech nieprzyjaciel-

skich myśliwców jedyną , której rzeczywiście zazdrościł, była możli-wość rozmów głosowych pomię dzy pilotami. Koordynator wojennyyammosk utrzymywał pościg w formacji i kierował we właściwą stro-nę , ale nie był w stanie zapobiec sytuacji, kiedy zbyt skory do strzału

 pilot zniszczy wroga, którego mieli schwytać żywcem.

Page 253: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 253/276

Page 254: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 254/276

257

dowodzenia. – Uprzedź i przygotuj mój statek. Sam wejdę w pole mi-nowe i dołą czę do pościgu.

Oficer spojrzał na Czulkanga Laha, który twierdzą co skinął głową i pospieszył wykonać rozkaz.

 Nagle obraz kreślony przez świetliki uległ zmianie i Czulkang Lah przez moment są dził, że być może to on źle interpretuje to, co widzi.Dwa ze skoczków, te najbliższe Jainy Solo, znik ły, choć odległośćwciąż

 była zbyt duża, aby jej niewierne lasery zdołały ich zestrzelić. Po pro-stu zgasły. Nawet osłabione oczy Czulkanga Laha widziały wyraźnie,

 jak przedstawiają ce je świetliki pociemniały i odleciały w ciemną stref ę niszy, gotowe pojawić się znowu w razie potrzeby.

Co się mogło stać?

Sharr Latt zaczynał czuć bluesa – już wiedział, jak wyliczyć przy-cią ganie grawitacyjne miny dovin basala mijanej przez Boginię w pierwszym przejściu, a nastę  pnie zastosować wyliczoną wielkość

 przy kolejnym; aby skr ę cić rakietę i nadać jej nowy kierunek wyłą cz-nie przy użyciu siły przycią gania tejże miny.

Rakieta, sk ładają ca się głównie z elementów stałych, nieobciążo-

na fizycznymi ograniczeniami żywego pilota, mogła przetrwać znacz-nie ostrzejsze skr ę ty i potężniejsze przyspieszenia niż gonią ce ją skocz-ki. Przy ostatnim przejściu rakieta minęła określoną minę , a dwa ześcigają cych ją skoczków zrobiły dok ładnie to samo; zostały schwyta-ne przez grawitację miny i rozdarte na strzę  py za swoją odwagę .

Pociski plazmowe śmigały poprzez kopulasty iluminator pomiesz-czenia załogowego B-winga. Zafascynowany swoją   śmiercionośną zabawk ą Sharr ignorował je kompletnie, wierzą c, że Beelyath utrzy-ma go przy życiu.

Eskadry chronią ce „Lusankyę ” rozdzieliły się , wychodzą c na spo-tkanie nadlatują cym oddziałom wroga. Jaina, wciąż pod przykrywk ą „Bliźniaczego Słońca Dziewięć”, zachowywała milczenie, przekazu-

 ją c dowodzenie w r ę ce Kypa Durrona, który podzielił jej trójki tak,

aby zagrodzić drogę nadlatują cym skoczkom.Gdy tylko najbliższe ze skoczków znalazły się w maksymalnymzasię gu ognia laserów, się gnęła do Kypa poprzez Moc, znalazła goi stwierdziła, że czeka na lepszy strzał. Się gnęła jeszcze do Jaga i wy-czuła jego intensywną  koncentrację  i czujny spokój. Nie potrafiła

Page 255: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 255/276

258

 porozumiewać się z nim tak jak z Kypem, nie mogła też sobie pozwo-lić na roztargnienie, wolała wię c wycofać się z tego kontaktu.

 Nagle Kyp strzelił i jej r ę ka automatycznie przycisnęła spust lase-ra, wysyłają c poczwórny strumień energii w kierunku najbliższegoskoczka. Oba strzały zostały przechwycone przez pustki, ale strzał Jaga,który padł o ułamek sekundy później, trafił w sam dziób skoczka, nisz-czą c zagnieżdżonego tam dovin basala i pozbawiają c tym samym sta-teczek zdolności lotu i obrony. Kyp i Jaina zalali go kolejną  salwą energii. Skoczek eksplodował, kiedy lasery zmieniły w par ę i gaz całą wilgoć i atmosfer ę w jego wnę trzu.

 – Klucz Jeden, „Bliźniacze Słońca Pięć”. – To Prosiak. – Propo-nuję przejść na ekliptyk ę zero-jeden-zero, utrzymywać ten kurs przez

dziesięć sekund i brać cele, jak się nawiną . – „Bliźniacze Słońca Dwa”, rozumiem. – Kyp poprowadził Jagai Jainę po łuku we wskazanym kierunku. Z przodu Jaina widziała KluczCzwarty – Beelyatha i Tilath, którzy dopadli dwóch skoczków i zaga-niali ich wprost przed dzioby Klucza Jeden. Jaina przeliczyła rytm strza-łów Beelyatha i Tilath, sprawdziła czasy, poczuła, że Kyp robi to samo...i gdy statki nieprzyjaciela przeleciały tuż przed nimi, a Beelyath i Tilath

 po raz ostatni zasypali przerywanym ogniem ich rufy, Kyp, Jaina i Jag

wystrzelili poczwórnymi laserami z kwadrantu lewej burty, uderzają cwprost w koral yorik zamiast w pustki. Oba statki eksplodowały, a chmurygazów i kawały korala rozleciały się na wszystkie strony.

Teraz jednak zbliżał się  do nich partner pierwszego trafionegoskoczka. Był coraz bliżej i zaczął ich ostrzeliwać. Jaina nie słuchałaokrzyków radości i pochwał za dobre strzały, dochodzą cych z pulpitułą czności; ruszyła za Kypem, który uciekają c przed pogonią wykonałciasną pę tlę w gór ę i na prawą burtę .

Jag zrobił jeszcze ciaśniejszą pę tlę , zmuszają c pościg do podzie-lenia uwagi pomię dzy swój szponostatek a dwa X-wingi. Zdołał przytym okr ążyć skoczka, który próbował wcisnąć się pomię dzy dwa my-śliwce X. Zalał ogniem jego ruf ę  i górną część kadłuba, ale energiazostała w całości wchłonię ta przez pustki.

Jaina wyczuła ze strony Kypa coś w rodzaju myślowego wzrusze-nia ramion.

 – Rozłą czamy się – poleciła poprzez komunikator i poprzez Moc,ale nie na czę stotliwości ogólnej, i skr ę ciła na lewo. Kyp ruszył w pra-wo.

Zacisnęła zę  by, aby wytrzymać przyspieszenie, jakim zaowoco-wał zbyt ciasny skr ę t, ale udało jej się okr ążyć skoczka i ustawić się 

Page 256: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 256/276

259

 przodem do niego – dok ładnie na czas, żeby zobaczyć, jak X-wingwymija go gór ą i również na czas, aby stwierdzić, że pociski plazmo-we zamiast w X-winga, trafiły w skoczka. Przeżar ły się przez powłok ę i skoczek nagle zrobił zwrot, jakby stracił ochotę do walki.

Z pulpitu łą czności dobiegł specyficzny, metaliczny śmiech Pro-siaka.

 – Dobry lot, Prosiaku – rzuciła Jaina.

X-wing Wedge’a dotar ł na nisk ą orbitę Borleias. „Ślizgacz Am-muud” wlók ł się  za nim. Wedge starał się  pamię tać, że koreliańskifrachtowiec „wlók ł się ” oczywiście wyłą cznie w porównaniu z my-

śliwcem. Frachtowiec był prawie równie zwinny i szybki jak „SokółMillenium”.Opadł niżej, żeby sygnał z jego komunikatora mógł dotrzeć do

statku. – „Czarny Księżyc Jedenaście” do „Ślizgacza”. Masz drogę wyjś-

cia? – Mamy, „Jedenaście”. Możesz ją odebrać? – Podłą czyłem komunikator i notatnik do tego, co zostało z kom-

 putera na tym biednym maleństwie. Prześlij mi wektor kierunkowy,a ja już was wyprowadzę .

 – Nie ma sprawy, „Jedenaście”. Dzię ki wielkie.Wedge odczekał, aż na ekranie jego notatnika pojawią się nowe

liczby, po czym przestawił się na kurs zewnę trzny „Ślizgacza Ammu-ud”. Mógł jedynie szacować współrzę dne, posiłkują c się tym, co pa-mię tał na temat bieżą cej pozycji Borleias na orbicie wokół gwiazdyPyria, ale uznał, że ten kurs ustawi „Ślizgacza Ammuud” w ogólnymkierunku światów Głę  bokiego Ją dra. Bez wą tpienia frachtowiec wy-kona jedynie krótki skok w nadprzestrzeń, może kilka lat świetlnych,a potem skoryguje na kurs punktu spotkania.

Tablica czujnika myśliwca zapiszczała, sygnalizują c nowy kon-takt. Wedge odczytał informację i zmełł w ustach przekleństwo. W je-go kierunku zdążał oddział skoczków koralowych. Przechwyci zarów-no jego, jak i frachtowiec na długo przedtem, zanim opuszczą  cień

masy Borleias.

Charat Kraal zalewał przeciwnika ogniem z dział plazmowych i ob-serwował, jak część pocisków umyka pustkom i wżera się w powłok ę .

Page 257: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 257/276

Page 258: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 258/276

261

Jej głos, dochodzą cy z komunikatora, był wyraźnie rozbawiony. – Bałeś się , że ci ucieknę ? – Wiesz, jaki ze mnie zaborczy, zazdrosny facet. – Dowództwo myśliwców do Eskadry Czarnych Księżyców iŻół-

tych Asów – głos należał do Tycha. – Zaobserwowaliśmy wzmożoną aktywność obrony na światostatku. Rozproszyć obronę rufy i przesu-nąć się na pozycje eskorty. Umieścić celowniczego na pozycji.

 – Dowódca Czarnych Księżyców, przyjąłem. – Luke sprawdziłczujniki i łą czność. Czarne Księżyce były w dość kiepskiej kondycjii mniej wię cej w połowie liczebności, choć wię kszość strat ogranicza-ła się do uszkodzeń i wycofania myśliwców z walki, a nie rzeczywi-stych zestrzeleń. Doczytał się też, że tajemniczy „Czarny Księżyc Je-

denaście” opuścił już Borleias i znalazł się w obliczu całej eskadryskoczków koralowych. – Na razie nie możemy sobie tym zawracać głowy. – Ja jestem waszym celowniczym – oznajmił. – „Dwa”, przejmij

dowodzenie. – Zaprzeczam. Jestem twoim skrzydłowym – zaoponowała Mara.Westchnął, ale nie miał czasu na k łótnie.

 – Poprawka. „Czarny Księżyc Dziesięć”, przejmij dowodzenie.

 – „Dziesięć”, przyjąłem. – Dowódca w misji. – Luke włą czył dopalacze i ruszył w kierun-

ku światostatku Yuuzhan, pozostawiają c w tyle swoje posiłki, wszyst-kich oprócz Mary.

Charat Kraal pę dził za Jainą Solo, wyprzedzają c znacznie innych pilotów głównie dzię ki ogromnym umieję tnościom. Kilometr za kilo-metrem zbliżał się do niej i teraz był już pewien, że jest lepszym pilo-tem niż Niewierna.

Teraz wystarczyło tylko znaleźć się w zasię gu, obezwładnić jej bluźnierczy pojazd i czekać, aż zjawi się statek, który ją przejmie.

Maleńki błysk, który widział jedynie za pośrednictwem kaptura,wskazują cy pozycję statku Jainy Solo, urósł nieco, wskazują c, że teraz

 powinno już być widać pierwsze szczegóły X-winga. A jednak nie;

zauważył jedynie emisję spalin z jednego silnika. A przecież przy uży-ciu trzech czwartych mocy myśliwiec nie mógł by się poruszać aż tak szybko.

Czujniki grawitacyjne jego skoczka stwarzały iluzję , że w oddali, przed dziobem Jainy Solo, cała przestrzeń odkształca się i faluje. Była

Page 259: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 259/276

262

to wizualizacja miny dovin basala. Wydawało się , że Solo zmierzadok ładnie w jej kierunku.

Charat Kraal uśmiechnął się . Jej intencje były jasne – przelecieć blisko miny, otrzeć się o nią i użyć jej przycią gania, aby skr ę cić i przy-spieszyć poza wszelkie możliwości pogoni.

Ale tym razem jej się nie uda. Mina wykryje jej charakterystyczny podpis grawitacyjny, rozpozna ją  jako upragniony cel i się gnie, abyobedrzeć ją z tarcz, po drodze być może niszczą c również silniki.

Już ją ma. Zwyciężył.Jej statek  śmignął wokół miny dovin basala i ruszył wprost na

niego. Zwrot był tak szybki i nagły, że żadna żywa istota nie byłabyw stanie go przetrzymać; tak nieoczekiwany, że Charat Kraal przez

śmiertelnie długą chwilę siedział jak osłupiały.Jego zaskoczenie udzieliło się też skoczkowi, który czekał na in-strukcje – unik? Obrona pustkami? Otworzyć ogień?

A kiedy Charat Kraal wreszcie zobaczył dok ładnie swój cel i roz- poznał, czym w istocie był – nieuzbrojoną rakietą , która, gdyby tylkozechciała, byłaby szybsza od wszystkich skoczków i myśliwców ra-zem wzię tych – znajdował się już tylko o dwie dziesią te sekundy odzderzenia.

Pilot Harrara obrócił się do kapłana. – Jaina Solo została zniszczona. Zdaje się , że Charat Kraal ją sta-

ranował.Harrar pokr ę cił głową .

 – Musisz się mylić. – Nie są dzę . Widziałem, jak dwa obrazy nak ładają się na siebie.

 Nastą  piła emisja energii i oba obrazy znik ły. – Pilot włożył kaptur i zesztywniał.

 – No i co? – Miałeś... rację . Jainy Solo nie ma tam, gdzie są dziłem. W ogóle

nie było jej na polu minowym. Jest w pobliżu światostatku. – A Charat Kraal? – Nie żyje.

Eldo Davip siedział samotnie przy konsoli sterują cej „Lusankyi”.Pomimo wszelkich wysiłków klimatyzacji, ktora miała zapewnić mukomfort, pot strumieniami ściekał mu z czoła.

Page 260: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 260/276

263

 Nie mógł przebywać na mostku superniszczyciela gwiezdnego. To pomieszczenie, niegdyś jaskrawo oświetlone i dość duże, aby mógłw nim wylą dować myśliwiec, zostało zniszczone – widział na własneoczy obraz z holokamery, na którym umierają cy skoczek koralowywkr ę cił się w iluminator, powodują c dekompresję mostka i zniszcze-nie wszystkiego, co się tam znajdowało.

Wszystkiego, nie wszystkich. Żadnych oficerów, żadnych robo-tów. Światło pozostawiono tylko jako przynę tę , choć nie działały jużnawet uk łady sterowania.

Całe sterowanie zostało podłą czone tutaj, na pomocniczy mostek ukryty głę  boko w rufie statku, w miejscu, gdzie dowództwo mogło

 pracować, gdyby rufa uległa zniszczeniu lub statek znalazł się w nie-

woli. Lecz nawet ten mały pokoik wydawał się  teraz dziwnie pustyi obcy. Davip był jedyną osobą , jaka pozostała na pok ładzie. Kompu-tery we wszystkich innych pomieszczeniach podłą czono do sterów.

Co kilka chwil „Lusankyą ” wstrzą sało kolejne uderzenie i światła przygasały na moment. Ekrany wszystkich terminali diagnostycznychzapalały się na czerwono, wskazują c, że monitorowane przez nie sys-temy zostały uszkodzone lub przestały działać. Jedyny wyją tek sta-nowiły systemy kontrolowane z terminala Davipa: główne silniki, czuj-

niki grawitacyjne, lokalne systemy podtrzymania życia, lokalnezasilanie.

Oderwał wzrok od ekranów i zerknął na drzwi w tylnej części po-mieszczenia. Były świeżo zainstalowane – stanowiła je gruba płytastali zbrojeniowej, która podniesie się  tylko raz, dają c mu dostę  p domyśliwca, znajdują cego się za nią . Myśliwiec był już ustawiony wzdłuższybu, który prowadził na ruf ę „Lusankyi”. Jedyna droga ucieczki...

 jeśli się przyjmie, że uszkodzenia gwiezdnego niszczyciela nie spo-wodują zapadnię cia się szybu ani zniszczenia myśliwca. Jeśli tak się stanie, Davip jest już trupem.

Cóż, martwy czy żywy, zakończy tę walk ę wielkim bum! Znówspojrzał na czujniki, na sygnał, który oznaczał zbliżają cy się yuuzhań-ski Światostatek Vongów.

Wedge przyspieszył i opuścił „Ślizgacza Ammuuda”, kierują c się w stronę nadlatują cego oddziału skoczków koralowych. Jego czujniki pokazywały dwa najbardziej zawzię te skoczki, które wyprzedzały ca-łą resztę i spieszyły się , aby dorwać go jako pierwsze. Spodziewał się ,że „Ślizgacz Ammuud” wykr ę ci się  ogonem i zwieje z powrotem

Page 261: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 261/276

264

w atmosfer ę , próbują c znaleźć bezpieczniejszy wektor wyjścia, alefrachtowiec pilnie trzymał się  jego ogona. Wkrótce okazało się dla-czego: skoczki z okolic budynku biotyki wznosiły się im na spotkanie.

 Nie było dok ą d uciekać.W cią gu kilku chwil pierwsze skoczki znalazły się w zasię gu wzro-

ku. Rozdzieliły się i zaczęły ostrzeliwać Wedge’a pociskami plazmo-wymi – aż się prosiło, żeby wlecieć pomię dzy nie i przypilnować, żebysię wystrzelały nawzajem.

Wedge uśmiechnął się smę tnie. Nowicjusz mógł by próbować tegomanewru, ale wkrótce stwierdził by, że zr ę czne użycie pustek przezskoczki odar ło go z tarcz. A bez tarcz X-wing Wedge’a był by dla nichłatwym łupem. Dlatego skr ę cił w prawo na burtę , mijają c prawego

skoczka po zewnę trznej i ostrzeliwują c się przerywanym ogniem lase-rowym tak długo, aż broń przestała reagować. Tarcze rozświetliły się na moment, kiedy uderzył w nie kawałek plazmy i został odbity, alediagnostyka nie zakomunikowała o bezpośrednim trafieniu.

Wyminął dwa pierwsze skoczki, które zrobiły zwrot, żeby go do-gonić. Nadlatują ca dziesią tka również ustawiła się tak, jakby chciałago za sobą pocią gnąć, ale nie dorównywały szybkością pierwszej dwój-ce.

„Ślizgacz Ammuud” utrzymywał swój pierwotny kurs i żaden zeskoczków nie pozostawał bezpośrednio na jego drodze. Wedge zezmarszczonymi brwiami wpatrywał się w czujniki. Dlaczego?

Zwię kszył k ą t skr ę tu na prawą burtę . Dwa skoczki cią gle przy-spieszały, siedzą c mu na ogonie. Pozostała dziesią tka zrobiła zwrot nakurs równoległy do jego kursu, odprowadzają c go, zamiast przechwy-cić.

 No właśnie. Przynajmniej jeden z prowadzą cych skoczków mu-siał być dowódcą eskadry. Dążył do pojedynku. Piloci chcieli sobie

 popatrzeć. Uznali, że dowódca wykończy Wedge’a, a potem wszyscyrazem dogonią „Ślizgacza Ammuuda” zanim frachtowiec uwolni się z cienia masy Borleias.

 No cóż, nie ma tak dobrze.Wedge skr ę cił w kierunku zrównują cych się z nim skoczków, a ma-

newr ten był na tyle nieoczekiwany, że skoczki na jego ogonie potrze-

 bowały o jeden ułamek sekundy wię cej, żeby za nim podążyć. Skr ę t był też na tyle ostry, że Wedge’owi odrobinę pociemniało w oczach – spostrzegł, jak zawęża mu się pole widzenia, jakby wlatywał w tunel,ale prostują c kurs potrzą snął głową i wzrok wrócił do normy. Zacząłstrzelać w sam środek dziesią tki i tak jak przypuszczał, nie odpowie-

Page 262: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 262/276

265

działy mu natychmiast. Dowódca oddziału z pewnością poinstruowałswoich pilotów, żeby się nie wtr ą cali, że załatwi Wedge’a osobiście.

Wedge zalał przerywanym ogniem bok jednego skoczka, nastę  p-nie ocenił, jak szybko przemieszczają się pustki, aby przechwycić strza-ły, przełą czył się na poczwórną baterię i walnął z całej siły. Wspanialewycelowany strzał trafił pomię dzy pustki i unieszkodliwił statek, któ-ry eksplodował smę tną , mizerną chmurk ą konają cego koralu. Wedgeśmignął przez tę chmur ę , słyszą c stukanie małych odłamków koraluyorik o swoje tarcze.

Zaledwie wyszedł z chmury, zawrócił znowu, tym razem w kie-runku przeciwnym do flotylli skoczków i natychmiast został wyna-grodzony widokiem zwalniają cych i zawracają cych stateczków. Wio-

dą ce skoczki przebiły się przez formację  tym samym kanałem co oni teraz szybko go doganiały.W jednej chwili – „tunelowe” widzenie wróciło, jak tylko spróbo-

wał manewru zbyt ostrego na swoje siły – znów zrównał się z forma-cją . Dziewięć pozostałych skoczków-świadków wykonało imponują -cy zwrot i teraz docierały właśnie do punktu, w którym chmura gazówi koralu znaczyła miejsce, gdzie jeszcze niedawno znajdował się jedenz nich.

Wedge uzbroił i wystrzelił torpedę protonową , przełą czył się na przerywany ogień i zaczął rozdzielać czerwone smugi pomię dzy cele.Pustki bez trudu zbierały całą energię .

Wtedy uderzyła torpeda. Nie doszła do żadnego z funkcjonalnychcelów, ale trafiła w najwię kszy kawałek koralu, jaki pozostał po znisz-czonym skoczku, w samym środku mijają cej go formacji.

Koral eksplodował jaskrawym rozbłyskiem, a energia wybuchurozprzestrzeniła się we wszystkich kierunkach jednocześnie, uderza-

 ją c we wszystkie skoczki, które znalazły się w jej zasię gu. Pustki byływ stanie przechwycić jedynie drobny ułamek uwolnionej energii.

Wedge zawinął kolejną pę tlę nad rosną cą chmur ą gazów i wokółniej, zwię kszają c pr ę dkość, by choć trochę zwię kszyć dystans do swo-ich prześladowców, po czym spojrzał na tablicę czujników, która wciąż

 jeszcze się aktualizowała.Kiedy wreszcie skończyła, okazało się , że ma dla niego prawdzi-

wy prezent urodzinowy: z dziesię ciu skoczków sześć eksplodowałolub rozpadło się na części, dwa inne zdążały po krzywej balistycznejw kierunku atmosfery Borleias, a ostatnie dwa zawróciły, żeby dołą -czyć do dowódcy i jego towarzysza, lecz nawet one wydawały się ru-szać dziwnie ślamazarnie.

Page 263: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 263/276

266

Zerowe szanse zmieniły się na stosunek jeden do trzech. A gdzieśw oddali „Ślizgacz Ammuud” spokojnie wę drował w kierunku punktuwejścia w nadprzestrzeń.

Czulkang Lah oceniał dane i zmienne. Nie spodobały mu się wnio-ski, do jakich doszedł. Światostatek domeny Hul ścią gnął na siebiezdecydowanie zbyt wiele uwagi, zbyt wiele zasobów Niewiernych po-znikało w niewytłumaczalny sposób, a gigantyczny trójk ą tny statek,znajdują cy się teraz w zasię gu kilku minut, zachowywał się całkowi-cie nieodpowiedzialnie.

 – Przygotować się do odwrotu – rozkazał. – Wybrać kurs w kie-

runku Rubieży i wykonać na mój rozkaz.Czuł na sobie wzrok oficerów. Niektórzy pewnie ukrywają gniew, przekonani, że są  świadkami aktu tchórzostwa. Inni, którzy wiedzieli, jak słaby Czulkang Lah ma wzrok, nawet się nie fatygowali, aby co-kolwiek ukryć.

Rozumiał ten gniew. Sam też go czuł. Ale wiedział też, że niepo-trzebne poświę cenie tak ważnego zasobu, jakim był zdrowy światosta-tek, nie posłuży sprawie Yuuzhan w najmniejszym stopniu, zwłaszcza

teraz, kiedy mogą się wycofać i zaatakować później, gdy szanse na zwy-cię stwo okażą się wię ksze. Dlatego udawał, że nie widzi tych spojrzeń.

Jeden z oficerów zameldował: – Podpowierzchniowe matryce dovin basali są  przemieszczane

w prawidłowe położenie.Znowu pojawił się Kasdakh Bhul. Wyglą dał przez soczewk ę cen-

trum dowodzenia. – Coś dziwnego dzieje się z tym trójk ą tnym statkiem. – Mam nadzieję , bior ą c pod uwagę jego uszkodzenia. – Chodzi mi o to, że wyglą da inaczej, niż się spodziewałem. Mu-

siałem nauczyć się paru rzeczy na temat statków Niewiernych, a tennie umiera tak, jak powinien. Coś dziwnego jest w jego szkielecie.

Czulkang Lah zmrużył powieki i spojrzał w soczewk ę , ale widział jedynie kontur nadlatują cego statku oraz rozbłyski towarzyszą ce wy-mianie strzałów pomię dzy uganiają cymi się wokół niego skoczkami

i myśliwcami.Przeszedł do niszy świetlików, się gnął i ustawił ją tak, aby świe-tlik przedstawiają cy trójk ą tny statek znajdował się pośrodku, po czymz irytacją machnął r ę k ą ku sobie. Wszystkie świetliki z tylnej częściniszy wyroiły się na środek, łą czą c się w obrazie trójk ą tnego statku, co

Page 264: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 264/276

267

spowodowało wzrost wielkości i rozdzielczości odwzorowania. Czul-kang Lah nie przestawał kiwać dłonią , dopóki trójk ą tny statek, oto-czony drobnymi świetlikami przestawiają cymi potyczki myśliwców,nie wypełnił całej niszy.

Statek doznał straszliwych uszkodzeń. Górna nadbudówka, gdzie podobno siedzieli jego dowódcy, została unicestwiona. Boki i dno niewysyłały rozbłysków światła – całe uzbrojenie było martwe. Znisz-czony był również dziób i przednia ćwiartka powłoki, zszarpana nie-ustannymi atakami skoczków.

Jednak ze zniszczonej przedniej części statku wystawało coś, cowyglą dało jak ogromna iglica, się gają ca od miejsca, gdzie zaczynałysię zniszczenia, aż do punktu, gdzie powinien znajdować się dziób.

 – O to mi właśnie chodziło – odezwał się Kasdakh Bhul. – Wy-glą da jak żą dło. Ich statki przecież nie mają  żą deł, tylko przedziały.Czulkang Lah poczuł, że lę k ściska mu pier ś.

 – Czy jesteśmy gotowi do odwrotu? – zapytał dziwnie spokoj-nym tonem.

 – Jeszcze nie – odpowiedział jeden z oficerów.

Pojedyncze skoczki koralowe, oddzielone od oddziałów lub nie-dobitki wię kszych grup, oderwały się od orbity światostatku, aby prze-chwycić Luke’a i Mar ę . Jedi nie zwolnili, aby wdać się w walk ę . Wy-wijali ósemki i robili uniki, aby nie dać się  zestrzelić plazmowym

 pociskom, odpowiadali ogniem laserów i wymijali przeciwników, po-zwalają c się  ścigać i uparcie zmierzają c w stronę  światostatku.

Teraz znajdowali się  tuż nad nim, nurkiem kierują c się w stronę  jego powierzchni. Skr ę cili, aby wejść na orbitę i śmignę li wzdłuż rów-nika, zdążają c ku drugiej jego stronie, przeciwnej do gwiazdy Pyrii.Minę li granicę nocy i dnia i pogr ążyli się nagle w ciemności.

W tej samej chwili czujniki wykazały obecność tuż przed niminienaruszonego oddziału skoczków, tak ą samą liczbę różnych statkównadlatują cych zza horyzontu za nimi, ale tak że dość wolnej przestrze-ni dokoła, aby oboje Jedi mogli swobodnie odetchnąć.

 – Teraz czy później, wszystko jedno, Luke – odezwała się Mara.

 – Zgadzam się z tobą . – Luke włą czył aparatur ę , któr ą zamonto-wano w jego komunikatorze oraz w komunikatorach kilku najlepszych pilotów z eskadry obronnej „Lusankyi” tuż przed rozpoczę ciem misji.

 – Przekazuję namiary – powiedział. – Pozostanę na prostym kur-sie tak długo, jak dam radę .

Page 265: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 265/276

268

W głosie Mary dała się słyszeć nuta rozbawienia. – Wiesz, ja też tak obiecywałam swego czasu. – Bardzo śmieszne.Przednie tarcze Luke’a rozjarzyły się , uderzone jakimś pociskiem

 – nie kulą plazmy, bo tę zobaczył by wcześniej, ale ciałem, które nieświeciło aż do momentu uderzenia. Prawdopodobnie grutchin. Lukenapiął mięśnie, jakby to mogło wzmocnić struktur ę statku i zwię kszyć

 jego odporność na bombardowanie. Dopóki nie zakończy zadania, bę dzie dla nich łatwym celem.

Mara przesunęła się przed niego, dryfują c to naprzód, to w tył,starają c się  ścią gnąć na siebie cały ogień z nadlatują cych skoczków.

 Nigdy jednak nie oddalała się na tyle, aby jej tarcze przestały wspo-

magać i osłaniać Luke’a.Luke czuł, jak Mara się ga ku niemu poprzez Moc. Nie szukała pociechy, to wiedział. Przecież była pewna siebie, skoncentrowana nazadaniu.

 Nie od razu pojął jej intencję . A ona po prostu chciała być z nim, przy nim, jeśli coś się stanie, jeśli jedno z nich nagle przestanie istnieć.Zdziwił się , z jakim trudem przychodzi mu przełknię cie śliny.

 Nagle jego czujnik zawył; ogromny kształt zmaterializował się 

w przestrzeni, całkiem blisko, nie dalej niż o dwieście metrów za jegoogonem.

Była to „Mon Monthma”. Właśnie wyszła z nadprzestrzeni. Ogrom-ny statek przechwytują cy natychmiast skierował się  na lewą  stronę Luke’a, jak najdalej od powierzchni światostatku. Widocznie przedwejściem w nadprzestrzeń jej kurs był nieco inny.

W chwilę potem z dolnej części kadłuba „Mon Monthmy” wytry-snęła chmura statków. Był to jej własny kontyngent myśliwców. Eska-dra po eskadrze unosiły się z doków; niektóre pozostawały przy nisz-czycielu, inne ruszały do walki z nadlatują cymi niemal ze wszystkichstron skoczkami koralowymi.

Prymitywny czujnik grawitacyjny, zamontowany wraz z nowymiurzą dzeniami na pok ładzie X-winga, rozjarzył się   światłem. „MonMonthma” uruchomiła generatory studni grawitacyjnej. Jeśli wszyst-ko pójdzie zgodnie z planem, zaraz włą czy też uk ład dezorientują cy

yammoska. – Ostatni akt, Maro. – Odetchnijmy chwilę zanim dołą czymy do reszty, farmerku. – Masz rację .

Page 266: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 266/276

269

ROZDZ I A £

1919191919

 Nawigatorom światostatku nie trzeba było tłumaczyć, żeby ma-newrowali jak najdalej od statku przechwytują cego. Jednak gdy tylkoweszli na nowy kurs, z ich k ą ta rozległ się szmer, podejrzanie przypo-minają cy okrzyki przerażenia.

Czulkang Lah wymownie spojrzał na Kasdakha Bhula. Wojownik 

 podszedł do nawigatorów, zamienił z nimi kilka słów i wrócił. – Powstało pewne zamieszanie – zameldował. – Pięć min dovin

 basali właśnie zapę dziło w nasz obszar przestrzeni pięć „SokołówMillenium”. Ich próby przechwycenia wrogich statków powodują za-k łócenia w pracy dovin basali światostatku.

 – Pięć „Sokołów Millenium”?! – Tak. – A wystarczył by jeden, żebyśmy mieli problem.

O kilka kilometrów dalej w przestrzeni pojawił się kolejny statek  Nowej Republiki – „Błę dny Rycerz”. Natychmiast otworzył ogień zewszystkich baterii, kierują c kanonadę na powierzchnię  światostatkui w stronę najbliższych okr ę tów wojennych Yuuzhan Vongów.

 – Już odetchnąłem – oznajmił Luke. – No to na nich.

Page 267: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 267/276

270

Wedge, z czterema skoczkami uczepionymi ogona, odskoczył odkursu „Ślizgacza Ammuuda”. Frachtowiec potrzebował jeszcze nie-całej minuty, aby wejść w nadprzestrzeń. Minuta... Wedge z pewno-ścią zdoła utrzymać skoczki przez ten czas. Nawet za cenę własnegożycia.

Czulkang Lah patrzył na całkowitą dezorientację swojej floty. Skocz-ki koralowe latały w kółko jak niedoświadczeni kadeci. Villipy przeni-cowały się , kiedy dowódcy okr ę tów bojowych przestali otrzymywaćdanegrawitacyjne. Igła na dziobie „Lusankyi” była teraz widoczna nawet przezsoczewk ę ; statek rozpadał się coraz bardziej, odsłaniają c jej dalszą część.

Grawitacyjne pole blokady jednego z trójk ą tnych okr ę tów na orbicienad światostatkiem uniemożliwiało dovin basalom wymanewrowaniedomeny Hul poza zasię g „Lusankyi”.

Odwrócił się tyłem do dowódców. – Uaktywnij villipa mojego syna – polecił Kasdakhowi Bhulowi.W chwilę później villip zainstalowany w najwię kszej z nisz wy-

wrócił się i przyjął rysy twarzy Tsavonga Laha. – Jakie wieści, mój ojcze? – spytał mistrz wojenny. – Czy Borle-

ias upadła? – Borleias upadła – zgodził się Czulkang Lah znużonym głosem. – Wybiłeś wszystkich Niewiernych? Czy może część pozostała,

aby umknąć? – Część pozostała. – Ale to i tak wielkie zwycię stwo. – Nie, synu. Proste fakty mogłyby wskazywać na zwycię stwo, gdy

w istocie w ustach mam tylko smak klę ski.Villip zmarszczył czoło.

 – Klę ska? Osią gnąłeś przecieżwszystkie warunki zwycię stwa. Raz jeszcze przyniosłeś chwalę domenie Lah.

 – Za minutę zginę . Pokonało mnie zbyt wiele przebiegłych umy-słów, choć by nawet heretyckich.

 – Ale... – Zamilcz, mój synu i wiedz, że ostatnie słowa zachowałem dla

ciebie. Bą dź zdrów, niech bogowie uśmiechają się do ciebie, tak jak niegdyś do mnie. – Czulkang Lah wycią gnął r ę k ę , żeby pogładzić vil-lipa, który natychmiast się zamknął, kryją c w swoim wnę trzu zdumio-ną minę Tsavonga Laha.

Kasdahk Bhul stanął przed Czulkangiem Lahem.

Page 268: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 268/276

271

 – Jesteśmy na progu zwycię stwa, sę dziwy. Wydrzyj z umysłu ostat-nią zwycię sk ą strategię . Daj nam to ostatnie zwycię stwo.

Czulkang Lah spojrzał w twarz tego wojownika, zbyt głupiego,aby odczuwać żal. Stary mistrz wojenny zachował jednak milczenie.Słowa skierowane do Tsavonga Laha bę dą jego ostatnimi. Nie sprofa-nuje ich, łamią c tę obietnicę .

Jeden z oficerów, głosem dr żą cym z gniewu lub strachu – alboi jednego, i drugiego – zapytał:

 – Czy wydać rozkaz opuszczenia domeny Hul?Czulkang Lah skinął głową .

Przestrzeń zaroiła się nagle od posiłków Nowej Republiki. Gavinzredukował moc i w zadumie obserwował, jak cztery myśliwce prze-chwytują ce TIE z „Mon Monthmy” dosłownie rozniosły par ę skocz-ków, z którymi on i Nevil walczyli już od jakiegoś czasu. Co to jednak znaczą  świeże lasery i wypoczę ci piloci...

 – Eskadra Łotrów, przegrupowanie wokół mnie – rozkazał Ga-vin. – Niech nowo przybyli eskortują „Lusankyę ”. Czarne Księżyce,

 jak wam idzie?

 – Dowódca Łotrów, tu „Czarny Księżyc Dziesięć”. Nie za bar-dzo... Zostały cztery aktywne statki, nie liczą c „Jeden” i „Dwa”, któremają swoje zadanie.

 – No to posiedźcie sobie chwilę na ogonach i popatrzcie. – Nie da rady, dowódco Łotrów. Zdaje się , że jeden z naszych

wpadł w jakiś bigos na Borleias. Idziemy po niego. – Lecimy z wami.

Wedge zamknął pę tlę  i skierował się w stronę  czwórki prześla-dowców. Strzelali do niego na długo przedtem, zanim im się wystawił,ale dwa z nich, niedobitki ataku torpedami protonowymi, nie były zbytcelne. Dolne części ich kadłubów wydawały się  zwę glone i Wedge

 przypuszczał, że skoczki nie tylko są uszkodzone, ale i cierpią .Co nie oznaczało wcale, że dwa zdrowe skoczki nie mogą go za-

 bić. Wedge wszedł w ślizg, obrócił się , żeby zmienić profil, wzniósłsię i zaraz opadł, usiłują c nie dopuścić do siebie plazmy i grutchinów.Zbliżają c się do formacji skoczków przedryfował na lewo i wyci-

snął z laserów przerywaną serię w bok jednego ze zdrowych skocz-ków. Strzelał tylko przez ułamek sekundy, pozwalają c, aby krótkie

Page 269: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 269/276

272

serie promieni dryfowały z przodu kabiny, i obserwował, jak pustki, poruszają c się w tym samym rytmie, połykają po kolei strumienie spój-nego światła. Teraz przełą czył broń na poczwórnie sprzężony ogień,

 przerzucił siatk ę celowniczą z powrotem na kabinę i strzelił – a wszyst-ko jednym szybkim ruchem.

Pustki przesuwały się do przodu jeszcze przez krótki, śmierciono-śny ułamek sekundy. Lasery Wedge’a uderzyły tuż za nimi, przebija-

 ją c kabinę i samego pilota.X-wing Wedge’a zadygotał, kiedy plazma, nie całkiem odbita przez

tarcze, przeorała dolny prawy płat. Diagnostyka rozjarzyła się  infor-macjami: NARUSZONA KONSTRUKCJA, ALE BRAK USZKO-DZE Ń SILNIKA. Płat może pę knąć, jeśli bę dzie używany w atmosfe-

rze, zwłaszcza w pozycji bojowej, ale powinien wytrzymać nawetnajostrzejsze manewry w przestrzeni. Ostatni zdrowy skoczek i jegodwaj ranni towarzysze lecieli na jego ogonie, zalewają c go strumie-niami plazmy. Słyszał, jak rozżarzone pociski raz po raz uderzają w tylne tarcze i obserwował z niepokojem spadek mocy w osłonach.Czujniki zapiszczały, ostrzegają c go przed obiektem na kursie kolizyj-nym w odległości sekundy lotu. Zaczął ścią gać dr ążek, aby wyminąć

 przeszkodę bokiem, ale najpierw przerzucił sterowanie bronią na tor-

 pedę protonową i wystrzelił. Dopiero potem wgniótł dr ążek w dół.Ujrzał jaskrawy błysk detonują cej mu nad głową  torpedy. Fala

uderzeniowa ostro zakołysała X-wingiem, ale Wedge nie czekał naustabilizowanie się maszyny, tylko od razu przerzucił moc na lasery,a sam ścią gnął dr ążek w gór ę . W jednej chwili przeleciał przez stref ę eksplozji i od razu natknął się na ostatniego zdrowego skoczka. Jego

 pilot już dochodził do siebie po nieoczekiwanym wybuchu. Wedgestrzelił i jego lasery rozdar ły brzuch stateczku.

 Nastą  piła kolejna eksplozja, tym razem znacznie mniej poważ-na w skutkach, bo wybuchły tylko gazy ulatniają ce się przez krater wybity laserem w koralu yorik. Statek nagle przerwał wszelkie ma-newry.

Przeraźliwy ryk alarmu dzwonił Wedge’owi w uszach już od kil-ku minut, ale dopiero w tej chwili znalazł dość czasu, aby spojrzeć natablicę diagnostyki.

Spojrzał i zaklął. Osłony przestały działać. Nie wiedział, czy spo-wodowała to eksplozja torpedy protonowej, czy zostały uszkodzonew ostatnim akcie działania pustek skoczka koralowego. Podejrzewałraczej to ostatnie: to by wyjaśniało, dlaczego nie zdążyły one zabloko-wać jego ostatniego strzału.

Page 270: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 270/276

273

Bez tarcz właściwie jakby już go nie było. Obejrzał się na dwauszkodzone skoczki. Zaraz się na niego rzucą , jak drapieżniki na zra-nioną ofiar ę .

Tymczasem jednak wiały, ile sił w napę dzie.Wedge zaśmiał się . Widocznie na widok zniszczonego ostatniego

skoczka z eskadry trochę poszło im w pię ty... Pewnie nawet nie za-uważyli, że stracił tarcze. Zaczął się zastanawiać, za kogo właściwiego wzię li – za jeszcze jedną bosk ą manifestację , tak ą jak Jaina?

 Nagle śmiech zamar ł mu na ustach. Czujniki informowały go, żeeskadra skoczków od strony planety wyszła z atmosfery i kieruje się w ślad za „Ślizgaczem Ammuudem”. Mogą go przechwycić jeszcze

 przed dotarciem do punktu wejścia w nadprzestrzeń.

 No, chyba że rzuci im się pod dzioby. Chyba że przekona do poje-dynku również drugą eskadr ę .Jeśli jednak to zrobi uszkodzonym i pozbawionym tarcz X-win-

giem, zginie. Zginie samotnie, anonimowo, lecą c X-wingiem innego pilota i nikt nawet nie bę dzie wiedział, że to on. Iella i jego dziecinigdy się nie dowiedzą , co się z nim stało.

Obrócił statek na kurs przechwytują cy i przyspieszył.Gdyby teraz odwrócił się plecami do „Ślizgacza Ammuuda”, po-

zwolił, aby Yuuzhanie zniszczyli go w chwili, kiedy był tak bliskoocalenia, nie mógł by z tym żyć. Może zostałoby mu trochę czasu nazałatwienie własnych spraw, zanim poczucie winy, miażdżą cy ciężar zaniechanej odpowiedzialności, spowoduje, że poszuka śmierci w innysposób.

Podszedł pod ostrym k ą tem do kursu nowych skoczków i wystrzeliłz możliwie jak najwię kszej odległości. Spojrzał na tablice czujnikówi stwierdził, że jego lasery nie wyrzą dziły skoczkom najmniejszej szko-dy.

Po chwili cała eskadra skr ę ciła, kierują c się wprost na niego.Mógł by właściwie wrzasnąć z radości. Oni też woleli wyzwanie,

 jakie stanowił pojedynczy, sprawny pilot, od bezbronnego frachtow-ca. Gdyby ich decyzja nie stanowiła dla niego gwarancji śmierci, pew-nie by się ucieszył.

Wedge nie przestawał strzelać, rzucają c X-winga w gór ę i w dół,

 próbują c uników. Widział strumienie plazmy przemykają ce to gór ą ,to dołem, to z prawej burty. Jego lasery nieustannie bombardowały pustki pierwszego skoczka, od czasu do czasu tylko odskakują cna moment w jedną lub drugą stronę , dość szybko, aby nadgryźć ko-ral.

Page 271: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 271/276

274

 Nagle poczuł potężne uderzenie i wszechświat zawirował w ilu-minatorach. X-wing przestał reagować na ruchy dr ążka. W uszachdzwonił mu alarm awarii systemu i Wedge wiedział już, że nie żyje.

Eldo Davip zablokował pomocnicze uk łady sterują ce mostkai otwartą dłonią uderzył w przycisk nowych drzwi na tyłach pomiesz-czenia. Drzwi odsunęły się natychmiast, odsłaniają c stoją cego za nimiY-winga.

Y-wing. Pokr ę cił głową , ale podbiegł i wspiął się do kabiny. My-śliwiec był w jego wieku, jeśli nie starszy; podejrzewał, że został skle-cony z pojazdów przeznaczonych na części zamienne, które pozostały

 po montażu rurowców. Jak tylko zatrzasnął owiewk ę , drzwi na po-mocniczy mostek zamknęły się . W tej samej chwili odsunęła się inna ściana, o kilkadziesią t metrów od niego, odsłaniają c jego oczom

 przestrzeń w obramowaniu emisji potężnych silników „Lusankyi”.Uruchomił silniki myśliwca, ale jeszcze nie mógł wystartować.

Sklecony byle jak ekran i zestaw uk ładów sterowania ożyły i Davip jeszcze raz spojrzał przez przednie holokamery „Lusankyi” na odczy-ty czujników.

Umierają cy superniszczyciel gwiezdny dryfował na sterburtę .Prawdopodobnie nie był to błą d nawigacji. Widocznie jakiś dovin ba-sal na powierzchni światostatku wywierał swój wpływ na „Lusankyę ”,usiłują c odepchnąć statek w bok.

Może mu się nawet uda. Żaden dovin basal nie zdołał by odchylićcałkowicie milionów ton „Lusankyi” ani zahamować potwornej ener-gii kinetycznej nagromadzonej wskutek stałego przyspieszania nisz-czyciela w kierunku światostatku. Dovin basal mógł jednak odchylićwystają cą iglicę , tym samym zmniejszają c siłę zderzenia.

Davip na to nie pozwoli. Przejął na nowo bezpośrednie sterowa-nie „Lusankyi” i zwię kszył moc silników na prawej burcie aż do prze-grzania, sprowadzają c iglicę do właściwej pozycji.

Zostanie tu i dopilnuje, aby wszystko poszło zgodnie z planem.

Czulkang Lah ze wzmagają cym się wrażeniem nierealności ob-serwował rosną cy w iluminatorze ostry dziób „Lusankyi”, zbliżają cysię z drobiazgową precyzją , któr ą mógł tylko podziwiać.

Dopiero z bliska widać było, że iglica była sklecona napr ę dce, byle jak. Widział podobne do blizn spawy, sugerują ce, że zmontowano ją 

Page 272: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 272/276

275

wewną trz trójk ą tnego statku. Jednak prostota konstrukcji i fakt, że speł-niła swoje zadanie, czyniły ją godną podziwu.

Weszła w atmosfer ę  światostatku i w chwilę potem przebiła so-czewk ę .

Czulkang Lah odszedł.

Dziób „Lusankyi” uderzył w światostatek.Osiem kilometrów wyżej, zanim jeszcze wstrzą s spowodowany

zderzeniem przeniósł się na kadłub niszczyciela, Eldo Davip odpaliłsilniki i wyrwał się z rufy statku.

Prześliznął się pomię dzy dwoma silnikami i stwierdził, że uk łady

diagnostyczne statku zapłonęły. Przewidział awarię systemu podtrzy-mania życia. W chwilę potem jednak żółty kolor zamigotał i przeszedłw spokojną zieleń.

Ale wciąż czuł drgania. Czyż by statek został uszkodzony w spo-sób niewykrywalny dla diagnostyki?

Dopiero po dłuższym czasie zorientował się , że drgania nie po-chodzą od Y-winga. Trzą sł się on sam.

Ustawił kurs na formację  sprzymierzonych statków i spróbował

 powstrzymać dygotanie.Ale nie mógł.

Luke i Mara okr ążyli ciemną stronę  światostatku i ujrzeli, jak „Lu-sankya” pogr ąża się w jego powierzchni. Luke’owi wydawało się , żeod miejsca uderzenia rozeszła się fala – może fala uderzeniowa, możezwierzę cy skurcz bólu.

Superniszczyciel, lekko tylko spowolniony uderzeniem, par ł na- przód całą energią kinetyczną . Stumetrowej wysokości szczą tki kon-strukcji nośnej statku zostały zdarte z rdzenia, lecz sam rdzeń zagłę -

 biał się nieubłaganie w masę  światostatku.Rdzeń „Lusankyi” został wchłonię ty przez światostatek, zanim

 jeszcze oboje Jedi zdążyli dotrzeć po swojej orbicie do punktu uderze-nia. Osiem lub wię cej kilometrów pod powierzchnią  czubek iglicy

eksplodował. Za chwilę wybuchnie kolejna stumetrowa sekcja rdze-nia, potem nastę  pna, a reakcja łańcuchowa się gnie aż do miejsca nie-dawno jeszcze stanowią cego ruf ę „Lusankyi”.

Kiedy przelatywali nad wrakiem superniszczyciela, w gór ę wy-rwała się wielka góra złomu, napę dzana niemal wulkaniczną erupcją 

Page 273: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 273/276

276

na skutek detonacji pierwszej sekcji rdzenia „Lusankyi” pod powierzch-nią  światostatku. Błysk eksplozji był oślepiają cy, a jej siła wyrzuciłaszczą tki wprost w niebo, co sprawiło, że przez krótk ą chwilę wyglą da-ła jak pomarańczowo-czerwone ostrze miecza świetlnego długościwielu kilometrów.

Powierzchnia światostatku wzdęła się . Wielkie, zygzakowate szcze-liny rozbiegły się na wszystkie strony od punktu, w którym uderzyła„Lusankya” i buchnęły czerwono-czarną substancją , której natury Lukewolał nie dociekać. Światostatek zaczął umierać.

Harrar, chroniony przez niedobitki grupy specjalnej Charata Kra-

ala, obserwował zderzenie i detonację . Czuł, jak krew odpływa muz twarzy, a mięśnie odmawiają posłuszeństwa. Usiadł ciężko w foteludowódcy. Zabrak ło mu słów.

 – Niewierni znów zaczynają się zbierać – odezwał się pilot. – Czy powinniśmy dołą czyć do tych skoczków i zaatakować?

 – A po co? – szepnął Harrar. – Zabierz nas z powrotem na Coru-scant. Zabierz nas tam, gdzie ujrzymy zwycię stwo, a nie klę sk ę .

Przy kolejnym obrocie Wedge ujrzał zmierzają cą ku niemu flotyl-lę skoczków. Wycelował i strzelił do nich w ostatecznym, heroicznymgeście, ale broń nie wypaliła.

 Nastę  pny obrót ukazał mu znowu nadlatują ce statki, lecz za niminiebo rozświetlił oślepiają cy błysk, oznajmiają cy śmier ć „Lusankyi”.

 – Chyba nie bę dę za tobą tę sknił – mruknął.Skoczki otworzyły ogień. Z tego zasię gu tylko jeden pocisk pla-

zmowy dotar ł do celu. Wedge poczuł, jak wbija się w ruf ę X-winga.Kr ę cił się teraz jeszcze szybciej, gwiazdy tańczyły wokół niego w osza-łamiają cym tempie.

Sprawy skomplikowały się  jeszcze bardziej. Wedge nie potrafił już przeanalizować tego, co widzi na zewną trz i posk ładać w jedensensowny obraz – coraz bardziej kr ę ciło mu się w głowie – ale wyda-wało mu się , że ma przed sobą czerwone smugi laserów, przeplatają ce

się z pomarańczowo-czerwonymi kulami plazmy. Był prawie pewien,że widzi eksplozję najpierw jednego skoczka, później dwóch.Otoczyły go E-wingi i X-wingi pomalowane w standardowe bar-

wy Nowej Republiki. Komunikator zatrzeszczał i ożył. – „Czarny Księżyc Dziesięć”... „Jedenaście”... Jesteś... z nami?

Page 274: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 274/276

277

Uruchomił swój prowizoryczny komunikator. – „Czarny Księżyc Dziesięć”, tu „Czarny Księżyc Jedenaście”.

Słyszę was. Wciąż żyję , ale zaraz chyba bę dę rzygał. – Trzymaj się ... wahadłowiec... Bę dzie... minuty. Nagle rozległ się  całkiem nowy głos, silniejszy, bo jego źródło

znajdowało się w X-wingu wiszą cym niecałe pięćdziesią t metrów da-lej. Wedge rozpoznał głos Gavina Darklightera.

 – „Czarny Księżyc Jedenaście”, co ty chciałeś zrobić z tą eskadr ą skoczków?

 – Takie miałem zadanie. – Mówi się : „Takie miałem zadanie, proszę pana”.Wedge wyszczerzył zę  by.

 – Takie miałem zadanie, proszę pana. – Synu, jeśli pewnego dnia bę dziesz równie dobry, jak jesteś bez-czelny, staniesz się najwię kszym pilotem wszechczasów.

Gavin, osłupiały, wpatrywał się w panel łą czności. – „Czarny Księżyc Jedenaście”... jesteś tam?Ale „Czarny Księżyc Jedenaście” nie odpowiedział – a przynaj-

mniej nie słowami. Z komunikatora Gavina dobiegał tylko śmiech.Dziwnie znajomy śmiech...

Siły Nowej Republiki przygotowywały operację sprzą tania i od-wrotu. Eskadry myśliwców zbierały się , eskortowały wahadłowce ra-townicze, broniły wię kszych statków przed nieskoordynowanymi ata-kami Yuuzhan.

Wkrótce jednak do systemu zostanie sprowadzony nowy yammosk;wkrótce kolejne oddziały Yuuzhan Vongów sprawią , że system staniesię nie do utrzymania. Obrońcy Borleias, jeden po drugim, przecho-dzili w nadprzestrzeń, aby dotrzeć do pierwszego punktu zbornego.

Świat, który pozostawiali za sobą , był na razie we władaniuYuuzhan. Twierdza spełniła swoje zadanie. Rada i jej zwolennicy do-stali kilka miesię cy, aby móc zaplanować dalsze ruchy – obronę , kapi-

tulację , kombinacje. Rada nigdy się jednak nie dowie, co jeszcze się stało w cią gu tych kilku miesię cy, jakie poczyniono plany, jakie poło-żono fundamenty pod ruch oporu, który nie bę dzie od niej zależny.

Page 275: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 275/276

278

EP ILOG

Tsavong Lah siedział samotnie w swoim centrum dowodzenia. Niemógł mówić.

Bogowie muszą go kochać. Zwrócili mu ramię . Pozwolili mu wy-korzenić zdradę , która omal go nie pogr ążyła. Dali mu Borleias, którejobrońcy nareszcie uciekli.

Ale bogowie muszą go nienawidzić. Odebrali mu ojca. Nie tylkoojca, lecz i słynnego mistrza wojennego, Czhlkanga Laha, któregometody nauczania i innowacje strategiczne umożliwiły ten podbój, choćstworzono je wiele dziesię cioleci temu. Wieść o śmierci CzulkangaLaha i zniszczeniu domeny Hul bę dzie dla Yuuzhan niczym cios couffeeew brzuch.

Wię c jak to jest? Zasłużył sobie na nienawiść czy na miłość bo-gów?

Odchylił się do tyłu, czują c ogromną pustk ę po niedawnej stracie,niepewny we wszechświecie, który nagle wydałmu się mroczny i jesz-cze bardziej obcy.

Page 276: 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

7/30/2019 102. Allston Aaron - Twierdza rebelii.pdf

http://slidepdf.com/reader/full/102-allston-aaron-twierdza-rebeliipdf 276/276

PODZ I ÊKOWAN I A